Tagi

, , , , , , , , , , , ,

postrzeganiepozazmyslowe

Od wieków postrzeganie pozazmysłowe (pp) uznawano albo za nadnaturalną siłę ludzi światłych albo niebezpieczne wyobrażenia niepoprawnych marzycieli.

W świetle najnowszych wyników badań to osobliwe zjawisko jawi się jako całkowicie naturalne i prawidłowe. Pragnę zwrócić uwagę Państwa na to, iż o ile pp może wydawać się dziś czymś dziwnym, o tyle nie jest ona bardziej tajemniczym zjawiskiem natury niż magnetyzm, elektryczność, światło lub świadomość.

Przyznaję, iż nie wiemy jeszcze dokładnie, czym dokładnie jest pp, ale w innych dziedzinach nauki bywa podobnie: fizycy nie znają istoty siły ciążenia, istoty elektronów, biolodzy nie znają istoty życia, a psycholodzy istoty świadomości. Wiemy jednak, iż w każdym z podanych wyżej przykładów chodzi o naturalne procesy, mieszczące się w „schemacie” wszechświata. Człowiek będzie mógł je zrozumieć, gdy posiądzie o nich wystarczającą wiedzę.

Dawniej ludzie wyjaśniali zjawiska natury odwołując się do religii, traktując je jako objawienia woli bogów lub innych niezwykłych istot.
Wynikało to z niewiedzy. Dziś postrzegamy piorun nie jako znak rozgniewanego Boga, lecz jako gwałtowne wyładowanie elektryczności, przed którym potrafimy już chronić nasze domy i w pewnym sensie wykorzystujemy jego siłę w życiu codziennym – wytwarzamy w siłowniach prąd elektryczny. Gdy chcemy ustrzec się epidemii – nie liczymy na opatrzność bożą, lecz zapobiegamy jej poprzez szczepienia ochronne (a jednak tam, gdzie brakuje wiedzy medycznej i lekarstw, ludzie modlą się, chcąc oddalić epidemie, tak jak my uciekamy się do modlitwy w przypadkach, gdy współczesna medycyna jest bezsilna).
Postęp nauki przyczynił się niewątpliwie do demistyfikacji tzw. niezwykłości oraz do odebrania tajemniczej otoczki okultyzmu zagadkowym do tej pory zjawiskom, kontrolowania i wykorzystywania ich dla dobra człowieka.

Patrząc z perspektywy historii – to, co odnosiło się do zjawisk natury, dotyczy również pp. Nie rozumiemy jeszcze do końca tego zjawiska, co wynika z naszej niewystarczającej wiedzy. Przekonamy się jednak, że nasza – choć mozaikowa – wiedza na temat pp pozwala już na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków, a wraz ze wzrostem jej poziomu zarysowuje się coraz wyraźniej uchwytny schemat regularności, który pozwala żywić nadzieję, iż – wcześniej czy później – będziemy mogli kontrolować to zjawisko (tak jak w przeszłości nauczyliśmy się panować nad innymi zjawiskami natury).

Percepcja pozazmysłowa nie jest sygnałem od kapryśnych, niezwykłych istot, bogów; nie jest wynaturzeniem lub chorobą – jest naturalnym darem, który być może otrzymaliśmy wszyscy (aczkolwiek nie w jednakowym stopniu i często może on być nie zauważony). Jedyny problem leży w tym, aby tę drzemiącą zdolność obudzić, wydobyć na światło dzienne i umieć stosować.

Parapsychologia – dziedzina nauki zajmująca się pp – jest nauką nową, dopiero rozwijającą się. Stawia ona pierwsze, niepewne kroki wkraczając na teren nauki, jako całkowicie nie zbadaną “ziemię niczyją”.
Gdy inne nauki przyrodnicze osiągnęły już poziom technicznej zastosowalności i naukowcy mogą już bez ryzyka prowadzić dalsze rutynowe badania w dobrze wyposażonych laboratoriach, w parapsychologii, z konieczności, panuje wciąż jeszcze bohaterski duch pionierski.
Jest to duch tych czasów, gdy zdobycie wiedzy było największą motywacją naukowca, gdy uprawiało się naukę dla pasji i dla wiedzy.

Ta romantyczna atmosfera nadaje parapsychologii szczególny urok. Przywodzi na myśl czasy odkrywców; gdy Maria Skłodowska-Curie prowadziła badania nad pierwiastkami promieniotwórczymi, w starej szopie mieszczącej ubogie laboratorium próbowała wyizolować rad; gdy pionier archeologii Heinrich Schliemann porzucił dobrze prosperujące przedsiębiorstwo, by podążyć za młodzieńczym marzeniem i znając jedynie dokładnie dzieło Homera wyruszył na poszukiwanie legendarnej Troi – i znalazł jej ruiny.
Przypominają się czasy początków nowoczesnej medycyny, gdy “łowcy mikrobów” z bohaterskim poświęceniem poszukiwali naukowej prawdy. Joseph Goldberger, szukając namacalnego dowodu na to, ze pellagra nie jest chorobą zakaźną, lecz wynika z niedoboru witamin, zmieszał z mąką ekskrementy chorego na pellagrę i zażył powstałe w ten sposób tabletki (udział w tym eksperymencie brała również jego żona). Gdy stary prof. Pettenkofer chciał dowieść, że podobnie jest z cholerą, połknął jej zarazki (odkryte przez Roberta Kocha) i przeżył tylko dlatego, że był – przypadkiem – na nią uodporniony.

W połowie drogi

Podczas każdego odkrycia, w każdej dziedzinie nauki, możemy wyróżnić trzy charakterystyczne fazy:

1. odkrycie zjawiska;

2. osiągnięcie wystarczającej kontroli nad tym zjawiskiem, umożliwiającej powtórzenie go w laboratorium;

3. praktyczne wykorzystanie zjawiska w warunkach opłacalności ekonomicznej.

Oto kilka przykładów takich zjawisk:

– Dla ludzi żyjących w jaskiniach pożar lasu był inspiracją wynalezienia prymitywnego sposobu rozniecania ognia – a dalej – wynalezienia zapałek i skonstruowania pieca.

– Odkrycie właściwości antybiotycznych pleśniaków to w konsekwencji wyizolowanie penicyliny i ujawnienie jej leczniczego działania oraz wytwarzanie penicyliny i jej wszechstronne zastosowanie w medycynie.

– Odkrycie podstawowych zasad aerodynamiki umożliwiło skonstruowanie i lot pierwszego samolotu braci Wright oraz powstanie nowoczesnego lotnictwa.

– Odkrycie podstawowych własności prądu elektrycznego zainspirowało Edisona do skonstruowania pierwszej żarówki, co wpłynęło na powstanie nowoczesnego przemysłu oświetleniowego.

– Wynalezienie soczewki oraz określenie własności srebra umożliwiło odkrycie światłoczułości bromku srebra – stało się fundamentem nowoczesnego przemysłu fotograficznego.

W badaniach nad pp minęliśmy pierwsze stadium – dostarczamy dowodów na istnienie zjawiska i zmierzamy do stadium drugiego. Postępu nie da się powstrzymać. Następnym krokiem będzie zastosowanie pp w życiu codziennym.

Czym jest, a czym nie jest pp

Po tym wprowadzeniu musimy wyjaśnić, czym jest, a czym nie jest pp. W tym celu przyjrzyjmy się relacjom, jakie zachodzą pomiędzy człowiekiem i światem zewnętrznym.

Człowiek swoim działaniem wpływa na środowisko, jednocześnie sam jest pod wpływem wydarzeń dziejących się w jego otoczeniu. Zmysły ludzkie w tym wzajemnym oddziaływaniu odgrywają decydującą rolę. Człowiek przyjmuje ze środowiska sygnały zawierające informacje o różnych wydarzeniach poprzez zmysły wzroku, słuchu, węchu, dotyku, smaku i wiele innych, mniej znaczących – np. zmysł równowagi. Przyzwyczailiśmy się do twierdzenia, że zmysły są jedynym przekaźnikiem informacji ze świata zewnętrznego.

Obraz ten jest w dużej mierze prawdziwy, gdy dotyczy naszego codziennego życia – ale nie jest to obraz do końca prawdziwy. W ostatnich latach nauka dowiodła, że posiadamy jeszcze jeden dobrze rozwinięty zmysł, ale może go skutecznie używać niewielu ludzi, zresztą bardzo rzadko i tylko w odpowiednich warunkach. Ta szczątkowa, uśpiona zdolność bywa często kapryśna. Nie znamy bowiem wszystkich uwarunkowań, niezbędnych do jej działania (a jeśli nawet niektóre znamy – często nie możemy ich osiągnąć). Można jej istnienie wszakże udowodnić; potencjalnie drzemie w każdym z nas i objawia się tylko wtedy, gdy spełnimy określone warunki.

Zdolność postrzegania rzeczy ze świata zewnętrznego za pomocą zmysłu, pracującego poza normalnymi kanałami zmysłowymi zazwyczaj nazywa się percepcją pozazmysłową. Od czasów najdawniejszych do teraźniejszości, w ciągu całej pisanej historii ludzkości obserwowano tę zdolność. Forma jej występowania w poszczególnych okresach i u różnych ludów była w zasadzie taka sama.

Świadkowie historii

Przykładem działania pp może być historia, jaka zdarzyła się chłopcu imieniem Aristokritos. Chłopiec ten skoczył (lub spadł) ze skały do morza i nie wrócił na brzeg – zniknął. Jego ojciec spał w świątyni w Epidauros (starogreckie święte miejsce, sławne z uzdrowień i jasnowidzeń, których doznawali pielgrzymi śpiący w świątyni) i miał wizję senną, w której zobaczył dobrze znane mu miejsce. Po powrocie ze świątyni znalazł tam syna.

Pewna kobieta szukała skarbu, który przed nią schował jej zmarły mąż. We śnie Bóg powiedział jej, że skarb zostanie odnaleziony w określonym dniu, w południe we lwie. l rzeczywiście: skarb był zakopany w miejscu, na które w południe oznaczonego dnia padł cień kamiennego lwa.

Na tej samej zasadzie, na której dziś wielu wróżbitow, jasnowidzów, chiromantów lub „duchowych doradców” różnej maści zarabia na swe utrzymanie, demonstrując (lub tylko udając) umiejętność pp
–tak jak w dawnych czasach działały wyrocznie.
Często były to szacowne instytucje, z których rad korzystali nawet najpotężniejsi władcy. O sztuce prorokowania napisano wtedy grube księgi (m.in. pisał o tym rzymski mąż stanu i słynny mówca – Cycero).

Jeśli uznamy za prawdziwe przekazy Starego Testamentu, to najstarszą historyczną wiadomość o parapsychologicznym zjawisku tłumaczenia snów proroczych przez Józefa (Genesis 37 i 41) należy datować na ok. 1700 lat przed Chrystusem. Wiele “cudów” Mojżesza (ok. 1200 lat przed Chrystusem) przypomina zastosowanie sugestii i hipnozy, dzięki którym – jak wiemy – mogą się aktywizować siły parapsychologiczne (i laska przemienia się w węża lub woda w krew – Exodus 4). Papirus Ebersa z XVI w. p.n.e. potwierdza tezę, że już w starożytnym Egipcie znano hipnozę. Sposób, w jaki Mojżesz wydobył wodę ze skały (Exodus 17, 6; nr 20, 11), przypomina pracę różdżkarza; oczywiście Mojżesz był przede wszystkim przywódcą politycznym i prawodawcą – tak jak prorocy Starego Testamentu byli bardziej politykami i kaznodziejami niż rzeczywistymi prorokami czy wróżbitami.

Pierwszy historyczny król Żydów – Saul (ok. 1000 lat przed Chrystusem) przed wojną z Filistynami radził się rzekomo jakiejś wieszczki (1 Samuel 28, 7 – 19). Z biblijnego tekstu wywnioskować można, że swego czasu wróżenie było dość powszechne i tamte praktyki niewiele różniły się od dzisiejszych. Poniższe wersety (1 Samuel 10, 6 i 10) przypominają nam coś, co dzisiaj można zaobserwować podczas seansów spirytystycznych: “Zstąpi na ciebie duch Jahwe; także ty z nimi znajdziesz się w proroczym natchnieniu i przemienisz się w innego człowieka […]. Popatrz – spotkała go gromada proroków i duch Boga zstąpił na niego, także on w ich środku wpadł w prorocze natchnienie”. Wiele rozdziałów ze Starego i Nowego Testamentu stanie się bardziej zrozumiałymi, gdy rozpatrzymy je z punktu widzenia parapsychologii.

W niektórych świątyniach pradawnych ludów (Babilończycy, Chaldejczycy, Hetyci, Etruskowie i inni) stosowano liczne sposoby prorokowania, z których nie wszystkie mogą być uznawane za skuteczne nośniki pp. Babilończycy i Hetyci wróżyli głównie z wnętrzności zwierząt ofiarnych, z lotu ptaków i na podstawie “wypowiedzi starej kobiety”.
Hetycki tekst opisuje, z jaką dokładnością, stosowano te metody, by dowiedzieć się, czy król Nering, który postanowił pojechać do miasta, za sprawą gniewnych bogów zachoruje na malarię, i jakie modły mogłyby owych bogów przebłagać.

W świetle nowoczesnej parapsychologii – proroctwa “starej kobiety” to najprawdopodobniej nośniki prawdziwych zdolności pp. Prorokująca “stara kobieta” Babilończyków i Hetytów była najprawdopodobniej wzorcem dla wieszczów innych starych ludów. Słowo “sibylle” pochodzi od babilońsko-asyryjskiego sibu lub sibtu, oznaczającego starego mężczyznę lub starą kobietę. Indoeuropejskie dołączenie “i” wskazuje na zdrobnienie lub formę pieszczotliwą. Pierwotne znaczenie słowa “sibylle” to “mała stara dama”.

W dawnych czasach rozróżniano techniczne (wróżbiarskie) oraz naturalne (intuicyjne) odgadywanie przyszłości. Pierwszy sposób obejmował wróżenie z wnętrzności zwierząt, z lotu ptaka, z gwiazd, przez ciągnienie losów itd. (podobne jest do współczesnych praktyk wróżbiarskich: numerologii, sztuki czytania z ręki lub wróżenia z kart).
Intuicyjne przepowiadanie przyszłych zdarzeń odbywa się w stanie ekstazy; zawiera również tłumaczenie snów (daje się porównać z dzisiejszymi mediami, pracującymi w transie). Zastanawia fakt, że Arystoteles, którego filozofia i wiedza miały głęboki wpływ na myślenie ludzi jeszcze tysiące lat po jego śmierci, odrzucał całkowicie wróżbiarstwo techniczne, a skłaniał się ku temu, by intuicyjne przepowiednie przyszłych zdarzeń tłumaczyć nie interwencją boską, lecz uznać za zdolność tkwiącą w umyśle człowieka.

Jednak nie wszystko, co przedstawiane jest jako pp, jest mą w istocie. W związku z tym należy wspomnieć o prawdopodobnie najstarszym dokumencie pp. Ma on więcej niż 3500 lat i wskazuje na to, iż problemy socjologiczne związane z pp były w dawnych czasach takie same jak dziś. Archeolodzy odkryli stare tabliczki gliniane zawierające testament’ dawno zapomnianego hetyckiego króla Hattuschiliego l (żyjącego ok. 1600 lat przed Chrystusem). W testamencie król przestrzega swoją krewną Hastajar i radzi jej nigdy nie wierzyć wróżbitom.

Znamienny jest fakt, że dokument ten wyraża krytykę działań wróżbitów. Niestety – również dziś, w erze lotów kosmicznych i energii atomowej – ludzie są równie przesądni i łatwowierni, jak ich przodkowie przed wiekami, l dziś żyją sławni jasnowidze, którzy cieszą się równie dużym poważaniem, co wyrocznie w dawnych czasach. Pamiętajmy jednak o tym, że sława – choćby największa – nie daje gwarancji rzeczywistego daru pp jasnowidza (w latach 1971–1972 badałem sławnego amerykańskiego jasnowidza i nie znalazłem u niego zdolności pp). Być może rzeczywisty talent takich “jasnowidzów” polega jedynie na dobrych kontaktach z publicznością i zręcznej reklamie.

Kryteria autentycznego zdarzenia pp

Więcej w : Milan Ryzl – Parapsychologia praktyczna

Powiązane posty
Jasnowidzenie – fakty i mity

Energia życia. Fakt czy mit?

Przypadki nie istnieją

Numerologia – czy to ma sens?

Chiromancja – Linie na dłoni.

Kurs cudów – zasady.