To, co myślimy o sobie, staje się dla nas prawdą.
Jestem przekonana, że każdy, ze mną włącznie, jest całkowicie odpowiedzialny za wszystko w swoim życiu, tak najlepsze, jak i najgorsze.
Każda powstała w nas myśl tworzy naszą przyszłość.
Każdy z nas tworzy swoje doświadczenia dzięki własnym myślom i uczuciom.
Myśli i wypowiedziane słowa kreują nasz los.
Sami tworzymy pewne sytuacje, a potem negujemy naszą moc, obwiniając za własną frustrację innych ludzi.
Nie ma osoby, miejsca lub rzeczy, które miałyby władzę nad nami, ponieważ tylko MY tworzymy myśli w naszym umyśle.
Tworzymy nasze doświadczenia, naszą rzeczywistość i wszystko, co się z tym wiąże. Jeśli w naszych umysłach stworzymy pokój, harmonię i równowagę, znajdziemy je również w życiu.
Które z tych stwierdzeń jest typowe dla was?
„Ludzie zawsze się mnie czepiają”.
„Wszyscy są zawsze pomocni”.
Każde z tych przekonań będzie tworzyć całkowicie odmienne doświadczenia.
To, co sądzimy o sobie i życiu, staje się dla nas prawdą.
Wszechświat zawsze wspiera każdą myśl, którą zechcemy pomyśleć i w którą zechcemy uwierzyć.
Mówiąc inaczej, nasza podświadomość akceptuje wszystko, co wybierzemy budując nasze przekonania. To znaczy, że to, w co wierzę myśląc o sobie i życiu, staje się dla mnie prawdą. Wybrane przez ciebie myśli o sobie i życiu stają się prawdą dla ciebie. Nie jesteśmy niczym ograniczeni w naszym myśleniu.
Skoro już to wiemy, całkiem sensowny staje się wybór stwierdzenia: „Wszyscy są zawsze pomocni”, zamiast: „Ludzie zawsze się mnie czepiają”.
Wszechobecna Moc nigdy nas nie osądza ani nie krytykuje.
Ona nas akceptuje takimi, jakimi jesteśmy, sprawiając, że żywione przez nas przekonania odzwierciedlają się w naszym życiu.
Jeśli chcę sądzić, że życie jest puste i nikt mnie nie kocha, na pewno potwierdzi się to w moim życiu.
Ale jeśli zechcę odrzucić to przekonanie i powiem sobie: „Miłość jest wszędzie, kocham i jestem godny miłości”, będę trwał przy tej myśli i powtarzał ją wielokrotnie, to stanic się ona dla mnie prawdą.
I oto kochający ludzie pojawią się w moim życiu; ci, którzy już w nim są, będą dla mnie jeszcze milsi, a i mnie przyjdzie łatwo wyrażać pozytywne uczucia wobec innych.
Większość z nas ma nierozsądne wyobrażenie o tym, kim jesteśmy, i bardzo wiele sztywnych zasad określających, jak żyć.
Nie chodzi o to, by siebie potępiać, bo każdy z nas stara się najlepiej, jak może wdanej chwili. Gdybyśmy lepiej wiedzieli, lepiej rozumieli i byli bardziej świadomi, prawdopodobnie postępowalibyśmy inaczej. Proszę, nie popadajcie w depresję dlatego, że jesteście tacy, jacy jesteście. Już sam fakt, że znaleźliście tę książkę i odkryliście mnie, znaczy, że chcecie dokonać korzystnej zmiany w życiu.
W CO WIERZĘ
Utwierdźcie się w tym pragnieniu. „Mężczyźni nie płaczą”, „Kobiety nie potrafią zajmować się pieniędzmi”. Cóż za ograniczające przekonania, z którymi przyszło nam żyć!
Kiedy jesteśmy mali, uczymy się stosunku do siebie i do życia obserwując dorosłych wokół nas.
W ten sposób uczymy się, co myśleć o nas samych i naszym świecie.
Zatem, jeśli przebywamy w otoczeniu ludzi bardzo nieszczęśliwych, przerażonych, pełnych poczucia winy lub złości, uczymy się wielu negatywnych rzeczy o sobie i otaczającym nas świecie.
„Nigdy niczego nie robię dobrze”. „To moja wina”. „Jeśli się złoszczę, jestem złym człowiekiem”.
Takie przekonania tworzą życie pełne frustracji.
Kiedy dorastamy, mamy tendencję do odtwarzania emocjonalnego klimatu domu naszego dzieciństwa.
Nie jest to ani dobre, ani złe, prawidłowe czy niewłaściwe; to jest klimat, w którym czujemy się „u siebie”. Mamy również tendencję do odtwarzania w naszych osobistych związkach tych samych modeli stosunków, jakie łączyły nas z matką czy ojcem, lub też ich wzajemnych relacji. Zastanówcie się, jak często stwierdzaliście, że wasz partner czy szef był „taki jak” wasza matka lub ojciec.
Sami też traktujemy siebie podobnie jak traktowali nas rodzice. Narzekamy i karzemy się w ten sam sposób. Jeśli się wsłuchasz, możesz niemalże usłyszeć te same słowa. Kochamy i zachęcamy siebie w ten sam sposób, w jaki nas kochano i dopingowano, kiedy byliśmy dziećmi.
„Ty nigdy nie robisz niczego prawidłowo”. „To wszystko twoja wina”. Jak często mówiliście do siebie w ten sposób? „Jesteś cudowny”. „Kocham cię”. Jak często to sobie powtarzacie?
Mimo wszystko nie winiłabym za to naszych rodziców.
Wszyscy jesteśmy ofiarami ofiar, które prawdopodobnie przekazały nam całą swoją wiedzę.
Jeśli wasza matka lub ojciec nie wiedzieli, jak kochać siebie, nie mogli nauczyć was tej miłości. Mogli was nauczyć tylko tego, co sami otrzymali w dzieciństwie. Jeśli chcecie lepiej zrozumieć swoich rodziców, poproście ich, aby opowiedzieli wam o swoim dzieciństwie. Jeśli posłuchacie ich uważnie, dowiecie się, skąd wzięły się ich własne lęki i sztywne reguły postępowania. Ci ludzie, którzy obarczyli was tym całym „bagażem”, byli tak samo przerażeni i zalęknieni jak wy.
Sądzę, że to my wybieramy sobie rodziców.
Każdy z nas decyduje o inkarnacji na tej planecie w szczególnym miejscu i czasie. Dokonaliśmy wyboru przyjścia tu, aby otrzymać szczególną lekcję.
Lekcję, która poprowadzi nas duchową i ewolucyjną ścieżką.
Wybieramy sobie płeć, barwę skóry, kraj i rozglądamy się za skreślonego typu rodzicami.
Oni będą odzwierciedleniem wzorca, nad którym będziemy pracować całe życie.
A potem, kiedy już dorośniemy, wskazujemy oskarżająco na rodziców i płaczliwie stwierdzamy: „To ty mi to zrobiłeś”.
Ale tak naprawdę, to my ich wybraliśmy, ponieważ znakomicie nadawali się do tego, nad czym chcieliśmy pracować i co przezwyciężać.
Nasz system przekonań kształtuje się we wczesnym dzieciństwie, a potem idziemy przez życie tworząc doświadczenia tak, by do nich pasowały. Spójrzcie w przeszłość, a z pewnością dostrzeżecie, jak często powtarzało się w waszym życiu to samo doświadczenie. Sądzę, że tworzyliście te doświadczenia tyle razy, ponieważ odzwierciedlały wasze wyobrażenia o sobie. W gruncie rzeczy nie ma większego znaczenia, jak długo borykamy się z jakimś problemem, jak bardzo jest dla nas uciążliwy czy też jak bardzo utrudnia nam życie.
Moc objawia się zawsze w chwili obecnej.
Wszystkie wydarzenia, jakie miały miejsce w waszym życiu aż do chwili obecnej, zaistniały dzięki waszym myślom i przekonaniom powstałym w przeszłości.
Były skutkiem myśli i słów używanych wczoraj, w ubiegłym tygodniu, minionym miesiącu, w zeszłym roku, dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści czy czterdzieści lat temu, w zależności od waszego wieku.
A jednak to już przeszłość.
Była i minęła.
Obecnie liczy się tylko to, co chcesz myśleć, mówić i w co chcesz wierzyć właśnie teraz. Te myśli i słowa tworzą twoją przyszłość. Twoja moc manifestuje się w chwili obecnej i kształtuje doświadczenia jutra, następnego tygodnia, przyszłego miesiąca i roku.
Obserwuj myśl powstającą w tej właśnie chwili. Czy jest ona pozytywna, czy negatywna? Czy chcesz, aby ta myśl była twórczym elementem twojej przyszłości? Zastanów się nad tym i bądź tego świadomy.
——————————————————————————
Jedyną rzeczą, z którą mamy zawsze do czynienia – jest myśl – ta zaś może być zmieniona.
Nie ma znaczenia, na czym polega twój problem: nasze doświadczenia są zewnętrznym skutkiem wewnętrznych myśli.
Nawet nienawiść do siebie polega tylko na nienawidzeniu swoich myśli o sobie.
Myślisz: „Jestem złym człowiekiem”.
Ta myśl wywołuje uczucie, które umacnia się w tobie. Inni zaczynają dostrzegać to w Tobie.
Nie tworząc takiej myśli, nie wytworzysz też uczucia.
A przecież myśli mogą być zmienione.
Zmień więc tę myśl, a zmieni się także uczucie.
To ukazuje nam, skąd się biorą nasze przekonania. Ale niech nie będzie to usprawiedliwieniem dla naszego trwania w bólu. Przeszłość nie ma już władzy nad nami. Nie ma znaczenia, jak długo żyliście według negatywnego wzorca. Macie moc zmienić to w chwili obecnej. Jak cudownie jest sobie to uzmysłowić! W tej chwili stajemy się wolni!
Jakkolwiek by to brzmiało, rzeczywiście my dokonujemy wyboru naszych myśli.
Możemy przyzwyczaić się do pewnej powtarzanej myśli tak, iż nie wydaje nam się, że to my sami wybraliśmy tę myśl. Ale naprawdę to my dokonaliśmy jej wyboru. Możemy też zrezygnować z tworzenia pewnych myśli. zastanów się, jak często nie chciałeś myśleć o sobie pozytywnie. Możesz zatem także zrezygnować z negatywnego myślenia o sobie.
Wydaje mi się, że wszyscy na tej ziemi, których znam lub z którymi pracowałam, w mniejszym lub większym stopniu przepełnieni są niechęcią do siebie i poczuciem winy. Im większe jest nasilenie tych niedobrych uczuć, tym gorzej wiedzie się nam w życiu. I odwrotnie. Im mniej niechęci i poczucia winy, tym więcej powodzenia nas spotyka we wszystkich dziedzinach życia.
Najgłębszym przekonaniem każdego, z kim pracowałam, było zawsze: „Nie jestem dość dobry”.
Dodajmy do tego: „I nie robię wystarczająco dużo” lub: „Nie zasługuję na to”. A czy z tobą nie jest tak samo? Czy nie mówisz, nie zakładasz z góry, nie czujesz, że „nie jesteś dość dobry”? Ale dla kogo? W odniesieniu do czyich wymagań?
Jeśli to przekonanie jest w nas bardzo silne, to w jaki sposób możemy stworzyć życie oparte na miłości, radości, dobrym samopoczuciu i zdrowiu? Twoje podstawowe, podświadome przekonanie będzie się zawsze temu w jakiś sposób przeciwstawiać. Nigdy nie osiągniesz tego, ponieważ zawsze coś będzie ci stawało na przeszkodzie.
Dochodzę do wniosku, że noszone w sobie urazy, samokrytycyzm, poczucie winy i lęk powodują o wiele więcej problemów niż cokolwiek innego.
Te cztery rzeczy są przyczyną najpoważniejszych kłopotów w naszych ciałach i w naszym życiu. Uczucia te rodzą się z oskarżania innych i rezygnowania z odpowiedzialności za nasze własne doświadczenia. A przecież, jeśli jesteśmy w pełni odpowiedzialni za wszystko, co dzieje się w naszym życiu, to nikogo nie powinniśmy obwiniać.
Cokolwiek się dzieje „poza nami”, jest lustrzanym odbiciem naszych myśli. Nie usiłuję tłumaczyć czyjegoś złego zachowania, ale to właśnie NASZE przekonania przyciągają ludzi, którzy odnoszą się do nas tak, a nie inaczej.
Jeśli uświadomisz sobie, że mówisz: „Każdy zawsze robi mi to i tamto, krytykuje mnie, nigdy go nie ma, gdy jest mi potrzebny, traktuje mnie instrumentalnie, zachowuje się obelżywie”, to jest to TWÓJ WZORZEC. Widocznie jest w tobie coś, co wywołuje takie reakcje u innych osób. Jeśli przestaniesz myśleć w ten sposób, ludzie ci skierują się gdzie indziej i zajmą się kim innym. Ty nie będziesz ich już przyciągał.
Skutki działania tych wzorców dają się odczuć na płaszczyźnie somatycznej. Na przykład, noszenie w sobie przez długi czas urazy może się uzewnętrznić w ciele w postaci raka. Krytykowanie siebie, jako stały nawyk, może często prowadzić do artretyzmu. Poczucie winy zawsze domaga się kary, a kara wywołuje ból. (Gdy przychodzi do mnie ktoś skarżący się na bóle, wiem, że ma bardzo duże poczucie winy). Lęk i związane z nim napięcie często objawia się łysieniem, wrzodami, a nawet bólami stóp.
Stwierdziłam, że przebaczenie i uwolnienie się od uczucia urazy może spowodować cofnięcie się raka. Może się to wydawać naiwnością, a jednak widziałam takie przypadki i sama tego doświadczyłam.
Możemy zmienić nasz stosunek do przeszłości.
Przeszłość była i minęła. Teraz nie możemy jej zmienić. Możemy natomiast zmienić nasze myślenie o przeszłości. Głupotą jest KARAĆ SIEBIE w chwili obecnej z powodu tego, że ktoś zranił nas dawno temu.
Często mówię ludziom mającym głębokie poczucie urazy: „Proszę, postaraj się popracować nad tym teraz, gdy nie jest to jeszcze takie trudne. Nie czekaj, aż znajdziesz się pod nożem chirurga lub na łożu śmierci, kiedy będziesz dodatkowo przeżywał paniczny strach”. W stanie paniki bardzo trudno jest skupić umysł na działaniu zmierzającym do uzdrowienia. Musimy wtedy najpierw znaleźć czas na pozbycie się lęku.
Jeśli będziemy chcieli uwierzyć w to, że jesteśmy bezbronnymi ofiarami i że wszystko jest beznadziejne, wtedy nawet Wszechświat będzie nas w tym utwierdzał i bezwolnie poddamy się tym myślom. Ogromne znaczenie ma uwolnienie się od tych głupich, nieaktualnych, negatywnych wyobrażeń i przekonań nie przynoszących nic dobrego. Nawet nasze pojęcie Boga winno sytuować Go po naszej stronie, a nie jako działającego przeciw nam.
Aby uwolnić się od przeszłości, musimy chcieć wybaczyć.
Musimy zdecydować się na uwolnienie od przeszłości oraz wybaczenie wszystkim, nie wyłączając siebie. Możemy nie wiedzieć, jak wybaczyć, możemy nie chcieć tego zrobić, ale już sam fakt powiedzenia, że jesteśmy gotowi wybaczyć, oznacza początki procesu uzdrawiającego. Konieczne dla naszego uzdrowienia jest to, że MY uwalniamy się od przeszłości i wybaczamy każdemu.
„Wybaczam Ci, że nie jesteś takim, jakim chciałbym Cię widzieć. Wybaczam Ci i bądź wolny”.
Ta afirmacja czyni nas wolnymi.
——————————————————————————
Wszystkie choroby mają swoje źródło w niewybaczeniu.
Ilekroć jesteśmy chorzy, poszukajmy w naszych sercach, komu mamy wybaczyć.
Kurs Cudów mówi: „Wszystkie schorzenia mają swoje źródło w niewybaczeniu” oraz: „Ilekroć jesteśmy chorzy, powinniśmy rozejrzeć się dookoła i poszukać osoby, której trzeba wybaczyć”.
Do tej teorii dorzuciłabym myśl, że tej osobie, której najtrudniej jest nam wybaczyć, musimy WYBACZYĆ PRZEDE WSZYSTKIM.
Wybaczenie oznacza odpuszczenie, puszczenie w niepamięć. To nie ma nic wspólnego z usprawiedliwianiem. Po prostu odpuszcza się tę sprawę. Nie musimy wiedzieć, JAK wybaczyć. Wszystko, co mamy do zrobienia, to CHCIEĆ wybaczyć. Kosmos zatroszczy się o sposoby.
Rozumiemy tak dobrze nasz własny ból. Jak trudno jest jednak zrozumieć, że ONI, którym powinniśmy wybaczyć, kimkolwiek by byli, także cierpieli. Musimy zrozumieć, że czynili, co mogli, zgodnie ze swoimi możliwościami zrozumienia, świadomością i wiedzą, jakie mieli w tamtym okresie.
Gdy ludzie przychodzą do mnie z problemem, nie zwracam uwagi na to, co to jest – nadwerężone zdrowie, brak pieniędzy, niesatysfakcjonujące związki, zahamowania w normalnej aktywności – koncentruję się na jednej sprawie, którą jest MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE.
Sądzę, że kiedy rzeczywiście kochamy i AKCEPTUJEMY SIEBIE TAKIMI, JAKIMI JESTEŚMY, wszystko w życiu udaje się. To tak, jakby dookoła wydarzały się małe cuda. Zdrowie jest lepsze, otrzymujemy więcej pieniędzy, związki emocjonalne są bardziej wartościowe, zaczynamy działać twórczo. I to wszystko dzieje się bez większego wysiłku z naszej strony.
Kochanie i aprobowanie samego siebie, tworzenie wokół siebie klimatu zaufania, bezpieczeństwa i akceptacji sprawia, że umysł staje się uporządkowany, kreuje lepsze związki międzyludzkie, daje możność otrzymania lepszej pracy, mieszkania, a nawet wpływa korzystnie na wygląd zewnętrzny. Ludzie, którzy potrafią kochać samych siebie, nie czynią sobie i innym niczego złego.
Samoaprobata i samoakceptacja to podstawowy klucz do pozytywnych zmian w każdej dziedzinie naszego życia.
Kochanie siebie, według mnie, zaczyna się od niekrytykowania siebie z byle powodu. Nadmierny krytycyzm więzi nas akurat w tym wzorcu, który staramy się zmienić. Zrozumienie samego siebie i właściwe obchodzenie się z własną osobą umożliwia nam zmianę tego wzorca. Pamiętajcie, że proces krytykowania siebie trwał latami i nie dawał żadnych rezultatów. Spróbujcie zaakceptować siebie, a zobaczycie, co będzie się działo.
Louise L. Hay – Możesz uzdrowić swoje życie
Inne posty z tej kategorii tematycznej :
• Czy istnieją jakieś ograniczenia –
czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Moc tworzenia i moc niszczenia – nasze przekonania
• Podświadomość – kluczem do bogactwa
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności – „The Secret”
wow, moze jednak czasem warto zmienic terapeute, jak po dwoch latach jestes na takim etapie, jakbys zaczela ja wczoraj ? moze jednak jest nieskuteczna?
1. moja terapia nie jest skończona, terapeutów zmieniałam 4 razy, jestem gdzieś w środku drogi, terapia to długi proces, jeszcze sporo pracy przede mną
2. to nie był gniew, internet ma to do siebie, że trudniej jest przekazywać intonację głosu 😀
chciałam tymi wykrzyknikami podkreślić ważność tych słów, bo mam wrażenie, że NIE SŁYSZYSZ tego co mówię
napisałeś wcześniej np. “To nie twoja wina, ludzie potrafia byc okrutni” , powiedziala moja ex dziewczyna, gdy podzielilem sie z nia moja historia nadwagi
poczulem sie wtedy cudownie,
ale szok – nastepnego dnia dalej ich nienawidzilem, choc oczywiscie teraz juz z dodatkowym uczuciem wyzszosci i politowania
tak jakby wystarczyło usłyszeć coś od terapeuty i następnego dnia „cudownie ozdrowieć” 😐
niestety, tak to nie działa
takie rzeczy to tylko w erze 😉
Wiem, że są ośrodki pomocy refundowane przez NFZ.
Docierają do nich osoby zdeterminowane, poszukujące, a problem jest przeogromny, na wielu płaszczyznach i to jest kropla w morzu potrzeb.
Problemy nie zmniejszają się, a przeciwnie, obszar deprawacji, patologii, zagubienia, warunki egzystencji rodziny i wyzwania stawiane sobie, powiększają te problemy.
Rozwiązanie widziałabym nie w zwiększeniu takich ośrodków, a wyeliminowanie przyczyn powstawania problemów.
mama82
…..czy ty nie chciałabyś rozstać się z gniewem……? nie chcesz go uzdrowić……..?
czy ty w ogóle chcesz w 100% wybaczyć swojej rodzinie?……….. masz to w długofalowych celach?
no więc już tłumaczę
ze złością do swojej matki już się uporałam, jesteśmy coraz bardziej sobie bliskie i to jest cudowne 🙂
ze złością do własnego ojca od zawsze miałam duży problem – tzn. nigdy jej nie było 😐
był tylko ogromny strach, a pod tym strachem duże pokłady miłości, współczucia itd
dopiero od niedawna czuję tą złość i powoli powoli się jej pozbywam
i staję się coraz „lżejsza” i coraz szczęśliwsza 🙂
a co do wybaczania – tak mi się wydaje, że rozumiem moich rodziców, mechanizmy w jakie się wplątali itd
w tej chwili zależy mi na tym, żeby tej swojej złości do ojca nie tłumić – im więcej tego ze mnie wyjdzie tym lepiej – więc na tym etapie chcę to zostawić takie jakie jest
co do matki – nie czuję, że powinnam cokolwiek jej wybaczać, teraz raczej czuję wdzięczność 🙂
Eliszka
Problemy nie zmniejszają się, a przeciwnie, obszar deprawacji, patologii, zagubienia, warunki egzystencji rodziny i wyzwania stawiane sobie, powiększają te problemy.
Przyznam, że nie rozumiem, co miałaś na myśli ?
Rozwiązanie widziałabym nie w zwiększeniu takich ośrodków, a wyeliminowanie przyczyn powstawania problemów.
terapia DDA/DDD to profilaktyka np. powstawania uzależnień
nieleczony syndrom DDA/DDD to najprostsza droga do uzależnień, nie tylko od alkoholu, ale też od pracy, internetu, hazardu, władzy, pieniędzy czasem nawet „duchowości” (źle rozumianej)
innymi słowy, ktoś kto jest DDA/DDD zakładając rodzine tworzy kolejne pokolenie z syndromem DDA/DDD – terapia ma temu zapobiec, ma przerwać ten łańcuch
„W tym momencie wtoczył się na stację stary volkswagen z karoserią świeżo pomalowaną na biało i z tęczą wymalowaną na boku. Wewnątrz siedziało sześć trudnych do odróżnienia od siebie osób. Gdy zbliżyliśmy sie do nich, zobaczyliśmy że są tam dwie kobiety i czterech mężczyzn, wszyscy ubrani od stóp do głów w identyczne niebieskie stroje. Rozpoznałem, że są to członkowie jednej z wielu grup duchowych z rejonu Zatoki. Ludzie ci obłudnie udawali, że nas nie widzą, jakby nasza przyziemność mogła ich skalać.
Oczywiście Sokrates przyjął wyzwanie, natychmiast udając kulawego, sepleniącego osobnika. Drapiąc się bez przerwy, wyglądał zupełnie jak Quasimodo.
– Hej, Jack – powiedział do kierowcy, który miał najdłuższą brodę, jaką kiedykolwiek widziałem. – Chceta paliwa, czy co?
– Tak, chcemy paliwa – odpowiedział mężczyzna głosem łagodnym jak olej sałatkowy.
Sokrates łypnął okiem na dwie kobiety z tyłu i wtykając głowę przez okno wyszeptał głośno:
– Hej, wy medytujecie? – zapytał tak, jakby miał na myśli wyjątkową formę seksualnego wyzwolenia.
– Owszem – odpowiedział kierowca głosem, z którego biła kosmiczna wyższość. – A teraz, czy mógłbyś nalać nam benzyny?
Sokrates dał mi znak, abym napełnił zbiornik, podczas gdy sam zaczął naciskać wszystkie guziki, które miał przed soba ierowca.
– Ej ty, wiesz, w tej sukni wyglądasz coś jak dziewczyna, facet – nie zrozum mnie źle, jest naprawdę ładna. A czemu się nie golisz? Co tam kryjesz pod tymi kłakami?
Ja skurczyłem się ze wstydu, a Sokrates rozkręcał się na dobre:
– Ej – powiedział do jednej z kobiet. – Czy ten facet to twój chłopak? Powiedz mi – zwrócił się do mężczyzny na przednim siedzeniu. – Czy wy to w ogóle robicie, czy się oszczędzacie, tak jak pisali w National Enquirer?
Tego było już za wiele. Zanim Sokrates wydał im resztę – guzdrząc się niesamowicie (mylił się w obliczeniach i zaczynał od nowa) – nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, a ludzie w samochodzie trzęśli się ze złości. Kierowca chwycił drobne i ruszył ze stacji w niezbyt świątobliwy sposób. Gdy samochód odjeżdżał, Sokrates wrzasnął:
– Medytacja dobrze wam robi. Ćwiczcie dalej!
Ledwie zdążyliśmy wrócić do kantoru, gdy na stację wjechał duży chevrolet. Prawie równocześnie z brzdękiem dzwonka rozległo się niecierpliwe trąbienie klaksonu. Wyszedłem z Sokratesem, aby mu pomóc.
Za kółkiem siedział czterdziestoletni „nastolatek” ubrany w jaskrawy, satynowy strój i duży ozdobiony piórami kapelusz safari. Był niesamowicie nerwowy i bezustannie stukał dłonią w kierownicę. Obok niego siedziała kobieta w trudnym do określenia wieku. Mrugała sztucznymi rzęsami i pudrowała nos przeglądając się w tylnym lusterku.
Z jakiegoś powodu ich widok mnie raził. Wyglądali głupio. Miałem ochotę powiedzieć: „Dlaczego nie zachowujecie się odpowiednio do swojego wieku?” , lecz tylko obserwowałem i czekałem.
– Ej, facet, masz tu automat z papierosami? – zapytał nerwowy kierowca.
Sokrates przestał robić to, co robił.
– Nie, proszę pana, ale trochę dalej jest całodobowy sklep – odpowiedział z ciepłym uśmiechem, po czym z pełną uwagą wrócił do pilnowania paliwa. Wydał resztę w taki sposób, jakby podawał herbatę cesarzowi.
Gdy samochód odjechał pozostaliśmy jeszcze przy pompie wdychając nocne powietrze.
– Tych ludzi potraktowałeś tak uprzejmie, a byłeś zdecydowanie nieuprzejmy w stosunku do odzianych w niebieskie stroje poszukiwaczy duchowych, którzy na pewno byli na wyższym poziomie rozwoju. O co tu chodzi?
Choć raz dał mi prostą, bezpośrednią odpowiedź.
– Jedyne poziomy jakie powinny cię interesować to mój i twój – powiedział z uśmiechem. – Ci ludzie potrzebowali uprzejmości. natomiast poszukiwacze duchowi potrzebowali czegos innego, co sprowokowałoby ich do myślenia.
– A czego ja potrzebuję? – bąknąłem.
– Więcej praktyki. – odpowiedział szybko. – Twoja tygodniowa medytacja nie pomogła ci zachować spokoju, gdy biegłem na ciebie z mieczem, ani nie pomogła tez naszym niebiesko odzianym przyjaciołom, kiedy trochę z nich pożartowałem. […] ”
Dan Millman „Droga miłującego pokój wojownika”
Trueneutral, świetne 🙂
I na jakże wielu poziomach można to rozumieć !
I od jakże wielu stron! Dla każdego jakaś życiowa nauka 🙂
Dan Millman “Droga miłującego pokój wojownika”
heh, wygląda na to, że muszę sobie to koniecznie wrzucić na listę „lektur” 🙂
dzięki True 🙂
Prawda Zen?
Niby książka Millmana jest dosyć „symboliczno – bajkowa” , że tak to ujmę, a mimo to jest tam tyle do odkrycia. Czytałem dwa razy, i dwa razy czytałem zupełnie „inną” książkę. Nic, tylko gratulować Danowi (i, być może, Sokratesowi) .
Flądro, rozmarzyłam się trochę, fajnie by było gdyby tego typu pomoc nie była potrzebna, gdyby nie było mechanizmów wywołujących.
Poza tym profilaktykę rozumiem jako zapobieganie, a nie prostowanie zwichrowanej psychiki.
A pierwsze sformułowanie dotyczy bardzo ogólnej refleksji na temat tego co dzieje się wokół, to nie było nawiązaniem do twoich ani niczyich wypowiedzi.
fragment z Dan Millmana – genialny
Zenforest
chciałbym spytać czemu nie włączasz się aktywnie do wszystkich dyskusji na blogu? To nie pretensja, ale ciekawość 🙂
🙂
Moon
Odpowiedź jest prosta 😉
Włączam się tylko gdy czuję, że coś mnie „wciąga” do dyskusji, porusza. Czasem też gdy coś mnie bardzo zaintryguje lub bardzo się spodoba 🙂 Gdy nie czuję nic takiego, to tylko czytam jak lekturę i tyle.
Sądzę że większość z was ma podobnie 🙂
hahahahah Zenforest polubiłem Cie 🙂 tzn zawsze Cie lubiałem ale teraz bardziej 🙂
Czesc ZenForest mam pytanko for you :)jesli oczywiscie będziesz chciała na nie odpowiedzieć z przyczyn osobistych??Chciałem się zapytać jeszcze za nim zaczełas rozwijać się duchowo i trenować swoją swiadomosć to co Cie do niej skłoniło???jakie emocje?? pisałas mi kiedys że za nim zaczełas bawić sie w to i że bardzo oddech ci pomógł to byłas rozchwiana bardzo emocjonalnie:( jakie problemy skłoniły cie do podjecia nauk i rozwoju co było główną przyczyną powodem problemem pamietasz jeszcze???:)
Taki najgłębszy swój problem rozprawiłas się z nim przez rozwój pogodziłas sie z nim co zrobiłas???:)
No to mamy otwartą prośbę o psychoemocjonalny ekshibicjonizm.
Ciekawe, czy Zenforest tylko przeczyta powyższe jak lekturę i tyle.
🙂 w miarę możliwości staram się odpowiadać na pytania, choc czasem nieobecność przy kompie przez dwa dni (jak teraz) może to utrudniać,;)
No i cóż, prawda, że jest to nieco ekshibicjonizm emocjonalny 😉
*
Sir, jak opowiadałam już wcześniej na blogu – mój „rozwój” rozpoczął się od trudnego okresu w moim życiu, kryzysu emocjonalnego i zdrowotnego. Stwierdziłam, że nie mogę już tak żyć, zadręczając się różnymi myślami jak dzień długi i szeroki, że nie mogę już tak dalej cierpieć.Uznałam że wycierpiałam aż za dość i pora z tym coś zrobić i to konkretnie.
Ponieważ jestem dosć konsekwentna i metodyczna, zabrałam się za pracę ze sobą i kontynuowałam ją blisko dekadę. Medytacja, sesje oddechowe, afirmacje, pozytywne myślenie, inspirująca lektura + szczera chęć/ wola zmiany siebie, nawet za cenę przekształcenia rzeczy które wydawały mi się wcześniej naturalne oraz rezygnacji z pewnych co do których sądziłam że „prawowicie” mi się należą. Wymagało to sporo pokory i dużo elastyczności w światopoglądzie 🙂 I najważniejsze = to ciągle trwa 🙂
eee tam troche zle mnie zrozumieliscie :)nie prosze nikogo o żaden ekshibicjonizm emocjonalny hehehe po pierwsze mam dziewczyne a po drugie zenforest nie jest w moim typie!!!A jak dawałem jakies znaki to tylko przez to że Lubie wszystkich jak bliznich tylko i wyłącznie!! Tak chciałem żeby sie otworzyła troszke i opowiedziała pare słów o sobie :)po prostu napisze wam szczerze bez nikogo obrażania że zajęcie się własnym rozwojem uważam za bardzo egoistyczne 🙂
i wiem że zenek leśny poradziłby sobie bez niego wkładając troche miłosci i wiecej zaufania do ludzi bezproblemowo 🙂 Wybacz mi ZenForest 🙂
Zajęcie własnym rozwojem egoistyczne? Haha…
Więcej szkody zrobisz swoim ukochanym bliźnim nie będąc zrównoważonym emocjonalnie i duchowo.
O to właśnie chodzi w prawidłowym rozwoju, aby wznosić się na wyżyny z myślą o wszystkim dookoła, aby zarówno Ty jak i Twoje otoczenie mogło z tego mieć jak najwięcej korzyści.
Dobra przesadziłem troche z tym egoizmem miałem zły humor:) Ja nic nie pisałem o zrównoważeniu emocjonalnym i duchowym nikt tu nie jest taki :)więcej zaufania troche 🙂
tzn nikt tu nie jest niezrównoważony sorry o to mi chodziło hahaha 🙂
Sir, tak też można na to spojrzeć 🙂
I można też to widzieć, tak jak napisała Ktośtam 🙂
Zenforest no pewnie że tak 🙂
Do dziś dzień w pełni zgadzałem się z tym, że nasze myśli Tworzą Naszą Rzeczywistość. Coś jednak mi nie pasowało w tej cudownej prostej zasadzie. Momenty, w których działo się coś czego NAWET MI PRZEZ MYŚL NIE PRZESZŁO.
Dzisiejszego dnia 15-16.04.10 nastąpiło olśnienie, które poszerzy teraz nasze spojrzenie na życie i teorię kreacjonizmu w naszym świecie.
Bowiem jeśli żyjesz sam, sam jak palec, dla siebie i tylko siebie to rzeczywiście Twoje myśli Tworzą Twoją Rzeczywistość całkowicie.
Jeśli żyjesz w związku w parze z jedną jedyną, z którą jesteś całkowicie związany i oddany to Wasze Myśli Tworzą Waszą Rzeczywistość.
Jeśli żyjesz w 3,4,5,6,7, itd… silnie związanych, spotykających się na co dzień w życiu istot to WASZE MYŚLI TWORZĄ CAŁY WASZ ŚWIAT MATERIALNY.
Dochodzą jedynie myśli innych ludzi, którzy patrzą na was, na Ciebie.
Opracowałem TEORIĘ RÓWNOWAGI W MANIFESTOWANIU SIĘ MYŚLI POPRZEZ WZAJEMNE WIĘZI.
Ujawnia to życie nasze w całkowitej JEDNOŚCI!
Cieszmy się. Mamy wgląd.

Schemat zamieściłem tutaj:
Link:
http://yfrog.com/jkteoriarwnowagiwmanifestj
Bezpośrednio:
Jest to jedyne miejsce, w którym zamieszczam to zaobserwowane zjawisko. Proszę adminów o założenie osobnego działu na ten temat. Niech wasze mózgi analizują sobie materiał. Nauczmy się lepiej żyć znając zasady życia!
ps: przelewam tylko wiedzę – od siebie. jeśli ktoś również to spostrzegł – cieszę się jeszcze bardziej, gdyż nadajemy na podobnej fali. zbliża się czas by żyć jednocząc się. już dość byliśmy egoistami!!!
Autor: Marcin Worecki, lat 26, Śląsk dn. 16.04.10
a do mnie ten tekst dociera, przeczytałam parę dni temu a już czuję zmiany w swoim postrzeganiu świata i mojej własnej osoby :0 Dziękuję :*