Tagi
bezinteresowność, de mello, istota miłości, miłość, obserwacja, oczekiwania, prawdziwa natura, uważność, wezwanie do miłości, wolność, Świadomość
Czymże jest miłość?
Przyjrzyj się kwiatowi róży. Czy róża może powiedzieć: Zapach mój przeznaczam tylko dla dobrych ludzi, a odmawiam go ludziom niegodziwym?
Albo czy możesz sobie wyobrazić lampę, która ukrywa swoje światło przed złymi ludźmi, którzy szukają w nim drogi?
Mogłaby to zrobić tylko wtedy, gdyby przestała być lampą.
Zauważ, jak naturalnie i bez ograniczeń drzewo udziela swego cienia każdemu człowiekowi, dobremu i złemu, młodemu i staremu, wysokiemu i niskiemu; wszystkim zwierzętom, każdej żywej istocie, a nawet tym, którzy podcinają jego korzenie.
Tak oto określiliśmy pierwszą cechę miłości: nie robi ona żadnych różnic.
Właśnie dlatego jesteśmy wezwani, by być podobni Bogu, który sprawia, że słońce świeci zarówno nad dobrymi, jak i złymi, że deszcz pada zarówno nad świętymi, jak i nad grzesznikami.
Kontempluj w zadziwieniu nieskazitelną doskonałość róży, lampy i drzewa, a zrozumiesz, na czym polega istota miłości.
Jak człowiek może osiągnąć taką jakość miłości?
Cokolwiek byś zrobił, będzie ona zawsze wymuszona, sztuczna i przez to samo zafałszowana, gdyż miłości nie można wymusić. W gruncie rzeczy nie możesz nic zrobić. Możesz jednak pewnych rzeczy zaprzestać.
Zauważ cudowną zmianę, jaka zajdzie w tobie w chwili, gdy przestaniesz dzielić ludzi na dobrych i złych, na świętych i grzeszników, i zaczniesz widzieć ich jako nieświadomych tego, co czynią.
Musisz odrzucić fałszywe przekonanie, że ludzie mogą świadomie grzeszyć. Nikt nie może popełnić grzechu w świetle samoświadomości. Grzech nie jest wynikiem, jak błędnie myślimy, złośliwości, ale ignorancji. Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią.
Zrozumienie tej prawdy pozwala osiągnąć zdolność nie czynienia różnic, tak podziwianą w róży, lampie i drzewie.
Drugą cechą miłości jest jej bezinteresowność.
Tak jak drzewo, kwiat róży i lampa dają, nie żądając niczego w zamian.
Jak bardzo pogardzamy mężczyzną, który w wyborze żony nie kieruje się jej zaletami, ale wielkością posagu. Taki człowiek, słusznie mówimy, nie kocha kobiety, ale korzyści finansowe, które ona może mu zapewnić.
Ale czy twoja własna miłość jest inna, jeśli szukasz towarzystwa tylko takich ludzi, których obecność sprawia ci przyjemność, a unikasz tych, którzy są ci antypatyczni; jeśli jesteś nastawiony przyjaźnie tylko do ludzi, którzy zapewniają ci to, czego od nich pragniesz, i żyją zgodnie z twoimi oczekiwaniami, a wobec innych jesteś nastawiony wrogo albo obojętnie?
By osiągnąć tę bezinteresowność w miłości potrzeba tylko jednego. Musisz otworzyć twoje oczy i zobaczyć.
Wystarczy, że zobaczysz, czym ta twoja tzw. miłość w rzeczywistości jest; maskowaniem egoizmu i własnych żądz, a będzie to ogromny krok w kierunku osiągnięcia bezinteresowności.
Trzecią cechą miłości jest brak wyrachowania. To tak jak lampa zajęta świeceniem nie myśli o tym, czy ktoś z jej światła korzysta czy też nie. Podobnie jak kwiat róży rozlewa swoje zapachy, gdyż on nic innego nie potrafi robić, i to niezależnie od tego, czy ktoś się tym zapachem rozkoszuje, czy też nie.
Czy też sposób, w jaki drzewo rzuca swój cień.
Światło, zapach i cień nie powstają tylko wtedy, gdy w pobliżu znajdą się ludzie i nie znikają po ich odejściu.
Owe rzeczy, podobnie jak miłość, istnieją niezależnie od ludzi. One po prostu są, niezależnie od tego, czy ktoś z nich korzysta czy nie. Tak więc one w ogóle nie uzmysławiają sobie, że czynią coś dobrego i że zasługują na pochwałę.
Najważniejszą cechą miłości jest wolność.
Z chwilą gdy pojawia się przymus, kontrola albo konflikt, miłość umiera.
Zauważ, jak kwiat róży, drzewo i lampa pozostawiają ci całkowitą wolność. Drzewo nie będzie cię zmuszać, byś skorzystał z jego cienia, jeśli będzie ci groził udar słoneczny. Lampa nie będzie na siłę oświetlała ci drogi, byś się nie potknął w ciemnościach.
Pomyśl na chwilę o tych wszystkich przymusach i kontrolach ze strony innych ludzi, którym poddajesz się, kiedy tak lękliwie żyjesz zgodnie z ich oczekiwaniami, by kupić ich miłość albo zyskać ich aprobatę, albo po prostu z obawy przed ich utratą.
Za każdym razem, kiedy poddajesz się tej kontroli i temu naciskowi, niszczysz w sobie zdolność miłości, która jest twoją prawdziwą naturą. Dzieje się tak, gdyż nie możesz postępować z innymi ludźmi inaczej, jeśli przyzwalasz, by zachowywali się wobec ciebie w taki, a nie inny sposób.
Obserwuj uważnie wszystkie te naciski i kontrole w twoim życiu, a być może Już to obserwowanie sprawi, że się od nich Uwolnisz.
W chwili gdy one ustąpią, pojawi się wolność.
A wolność to inne określenie miłości.
A. de Mell0 Wezwanie do miłości
Powiązane:
trueneutral said:
Ostatnio czytam tego Sissona i z tego co zauważyłem, to nieco zapożyczył on z De Mello, o czy z resztą sam wspomniał.
Trochę nie na temat, ale fajnie się czyta tego Colina. 🙂
zenforest said:
Mam dokładnie te same spostrzeżenia a propos zapożyczeń 🙂
Nawet układ rozdziałów wydaje się podobny 🙂 Niektóre sformułowania i porównania, etc 🙂
remiss said:
Czy ktos czytal „Alchemie Alchemika”? Ja odnioslem wrazenie, ze Eichelberg nie zadal sobie nawet trudu, zeby choc troche zmienic styl de Mello. 😉
filip said:
Ja nie czytałem, bo nie przepadam generalnie za Coelho, jego styl jest dla mnie zbyt oczywisty. Generalnie mało znam dobrych, niebanalnych książek osadzonych w fikcyjnych realiach, które warto polecić. Poradników za to bez liku 😉
george.p said:
Miłość dla mnie to: dawanie siebie, nie myślenie o sobie, ROZMOWA ( rozwiązywanie problemów, mówienie o nich, sprzeczki), ZAUFANIE (nie dawanie poczucia i powodów do zazdrości, z tym się też wiąże..) SZCZEROŚĆ ( mówię co myślę, nie ukrywam niczego, mówię co mnie boli i co mnie cieszy z tym wiąże się…) OKAZYWANIE MIŁOŚCI (uśmiech ,czułość ,okazanie namiętność, okazanie że nas partner podnieca itd.) PRAWDA ( nie boję się jej, nie ukrywam niczego) ODDANIE ( nie robię tak, ze jestem nie szczery i pisząc z ukochana pisze z kimś innym- komunikator. Nie robię tak że jeśli kocham i to mowie to jestem w stanie się w kimś zakochać. Bo gdzie tu sens . To kogo ja kocham a kogo nie?? ZASADY (pewne prawdy które obowiązują w związku, jakie stawiają sobie partnerzy, to też nauka siebie) MIŁOŚĆ – otoczka która wszystko to mieści w sobie. Do tego dodał bym jeszcze: szacunek, wartości, oparcie, i chyba trochę zapominane w tych czasach: ZROZUMIENIE.
zenforest said:
Dla mnie jest ważny brak postawy roszczeniowej, narzucania innym mojej wizji i oczekiwanie,, że będą robić tak jak chcę. Dlatego podoba mi się stwierdzenie, że inne słowo na miłość to – metaforycznie – wolność.
trueneutral said:
A moim zdaniem, jeśli się mówi o tym, czym jest miłość, to nie ma się pojęcia o czym się mówi. Miłość jest, i tylko tyle można powiedzieć. Można ją odczuć czy doświadczyć, ale ubranie jej w słowa automatycznie równa się wypaczeniu idei miłości.
mophun said:
trueneutral – masz racje , dobrze że o tym wspominasz, ale z innej strony.
Pisanie o miłości nawet tak ubogim językiem,naprowadza nas na sytuacje z życia, daje do myślenia. Tak naprawdę to wszystkie uczucia są dla nas dostępne i na pewnych poziomach cały czas istnieją.
Ale póki nasza świadomość jest skoncentrowana na emocjach,słowach i tym całym bałaganie, to nie dostrzegamy tych bardzo subtelnych uczuć jakim jest miłość.
Samo mówienie o miłości może nas na nią naprowadzić.
Miłość tak naprawdę jest łączeniem się części ponownie w całość, a raczej przypomnieniem sobie że całość i część nie istnieje.
Sami się ciągle zmieniamy, może nam się wydawać że 10 lat temu byliśmy inną osobą. Jest to złudzenie. Tak samo patrząc na innego człowieka zdaję nam się że jest czymś zupełnie odrębnym, innym
Wspólne dla wszystkich jest jedno,niepodzielne.
Poczucie własnej świadomości. W czystej postaci jest tylko jedno. Tam niema słów,niema uczuć,jest tylko to najwyższe uczucie. Najprawdziwsza miłość, niema przestrzeni,jasna,ciemna. Po prostu niemamy punktu odniesienia, więc nie mogą występować lęki. Gdy jest się całością i niema już żadnych więcej części to jest nieskończona miłość. Można się do tego uczucia tylko zbliżyć ale póki ma się osobowość to ciężko to doświadczyć.
Przynajmniej tak to czuję.
Smutek,lęk i inne wynalazki można tylko odczuwać jak mamy punkt odniesienia,czegoś nam brak,jest coś więcej i niemożemy tego dostać.
Jak jest już wszystko,w sensie kompletnie to zarazem niema niczego.
Emocje,samotność, odczuwanie wzroku,dzwieku,smaku i wszystko co istnieje to cechy ludzkie, uwolnienie się z tych cech powoduje przypomnienie sobie pewnych kompletnie abstrakcyjnych rzeczy których nie potrafie sobie wyobrazić. Mogę mieć tylko mgliste odczucie.
Nasza wyobraźnia to sposób w jaki wyrażamy boga, zwykle imituje tak czysto fizyczne narządy jak wzrok,słuch,węch,poczucie przestrzeni itp.
Ciężko wyobrazić sobie jakiś inny zmysł podobny do wzroku,węchu itp za pomocą wzroku,wechu itp. istny paradoks ;d
Pozdrawiam
zenforest said:
mophun – to prawda, że częścią ludzkiej natury jest pragnienie odnalezienia słów, które mogłyby w pełni umożliwić oddanie emocji, wrażeń, ulotności. To wynika z pragnienia komunikacji, pragnienia dzielenia się tym co nas unosi na skrzydłach – z innymi ludźmi. Gdy jesteśmy szczęśliwi robimy się hojni. 😉 Nawet jeśli słowa są tylko nieporadną namiastką, to czyż nie o sam wysiłek chodzi?
Poprzez słowa zapewne trudniej „odczuć” emocje, ale…myślę że można na nie w jakiś sposób wskazać. To jak pokazanie palcem kierunku, jednak droga pozostaje wciąż do wykonania.
Tak na marginesie, nie jestem pewna czy miłość w ogóle jest emocją. Wydaje mi się że to raczej stan. Pewien bazowy stan dla wszystkich istot, od którego poprzez całą masę różnych nawarstwień, stopniowo w życiu się odłączamy. Nieliczni szczęśliwcy obierają powrotną drogę 😉
darikaeye said:
Jestem pod absolutnym wrażeniem Twoich myśli, słów, pracy i serca włożonego w te przesłania.
Serdecznie pozdrawiam.
Łukasz said:
zen, miłość z pewnością nie jest tylko emocją w bezpośrednim znaczeniu, ani też tylko stanem, ponieważ w końcu udziela nam się również na poziomie emocji.
Kiedy pulsuje miłością, znikają blokady, które we mnie są, dzięki czemu mam dostęp do jakiegoś głębszego poziomu, którego nie potrafię nazwać, dostęp do anielskich emanacji. To jakby połączenie z czymś wyższym, dzięki czemu krystalizują się w moim umyśle myśli piękne i mądre – często przelewam je na papier, lub piszę na komputerze, ponieważ w momencie, kiedy to wszystko się wyłącza, za żadne skarby nie mogę przypomnieć sobie tych cudnych słów, które ze mnie wychodziły.
Logicznie mogę się głowić wieki i nie napiszę czegoś tak pięknego, jak w ciągu minuty pod wpływem boskiej inspiracji.