Tagi
nawyki, programy, ruiz, schematy myślowe, sen planety, toltek, toltekowie, wolni ludzie, wolność, wyobrażenia, wzorce, zaprogramowany umysł, Świadomość
Wszyscy mówią o wolności. na całym świecie ludzie różnych ras, z różnych krajów – walczą o wolność. Ale czym ona jest? W Ameryce mówimy, że żyjemy w wolnym kraju. Ale czy rzeczywiście jesteśmy wolni? Czy mamy swobodę bycia tymi, którymi naprawdę jesteśmy?
Odpowiedź brzmi: “nie” nie jesteśmy wolni.
Prawdziwa wolność leży w duchu człowieka – jest to wolność bycia tym, kim naprawdę się jest.
Kto powstrzymuje nas od bycia wolnymi? Winimy rząd, pogodę, naszych rodziców, religię, Boga. Kto naprawdę powstrzymuje nas od bycia wolnymi? Sami się powstrzymujemy. Co to naprawdę znaczy – być wolnym? Czasem bierzemy ślub i mówimy, że tracimy wolność, potem się rozwodzimy i nadal nie jesteśmy wolni. Co więc nas powstrzymuje? Dlaczego nie potrafimy być sobą?
Mamy wspomnienia dawno minionych czasów, gdy byliśmy wolni i kochaliśmy naszą wolność, ale zapomnieliśmy, co wolność rzeczywiście oznacza.
Kiedy widzimy dziecko w wieku dwóch, trzech, może czterech lat, odnajdujemy w nim wolnego człowieka. Dlaczego ten człowiek jest wolny? Ponieważ robi wszystko to, co chce. Ten człowiek jest zupełnie dziki. Tak jak kwiat, drzewo lub nie udomowione zwierzę – dziki! I kiedy przyjrzymy się dwulatkom, zauważymy, że są zwykle uśmiechnięci od ucha do ucha i dobrze się bawią. Odkrywają świat. Nie boją się bawić. Boją się, gdy się skaleczą, gdy są głodni, kiedy niektóre ich potrzeby nie są zaspokojone, lecz nie martwią się przeszłością, nie przejmują się przyszłością i żyją chwilą obecną.
Bardzo małe dzieci nie boją się wyrażać tego, co czują. Mają w sobie tyle miłości do przekazania, że kiedy dostrzegają miłość, roztapiają się w niej. Ani trochę nie boją się kochać. To jest opis normalnej istoty ludzkiej. Jako dzieci nie boimy się przyszłości ani nie wstydzimy się przeszłości. Naszą normalną ludzką skłonnością, jest cieszenie się życiem, bawienie się, odkrywanie, bycie szczęśliwym i kochanie.
Co w takim razie przytrafiło się dorosłemu człowiekowi?
Dlaczego jesteśmy tak różni od dzieci? Dlaczego nie jesteśmy dzicy? Z punktu widzenia Ofiary, możemy powiedzieć, że spotkało nas coś smutnego, a z punktu widzenia wojownika – że to, co nas spotkało, to normalne. Stało się to, że Księga Praw, wielki Sędzia oraz Ofiara rządzą naszym życiem. Nie jesteśmy już wolni, ponieważ Sędzia, Ofiara i system wartości nie pozwalają nam być tymi, którymi naprawdę Jesteśmy. Od czasu gdy nasze umysły zostały zaprogramowane wszystkimi tymi bzdurami, nie jesteśmy już szczęśliwi.
To dziedzictwo tresury, przechodzące z człowieka na człowieka, z pokolenia na pokolenia jest czymś zupełnie normalnym w ludzkim społeczeństwie. Nie musisz winić swoich rodziców za to, że nauczyli Cię być takimi, jak oni. Czegóż innego mogli Cię nauczyć niż tego, co sami wiedzą? Uczyli Cię najlepiej jak potrafili, a jeśli wyrządzili Ci krzywdę, stało się tak z powodu tego, czym nasiąkli w procesie udomowienia, z przyczyny ich własnych lęków i przekonań. Nie mieli kontroli nad programowaniem, które otrzymali, więc nie mogli postępować w inny sposób.
Nie trzeba winić rodziców ani nikogo, kto skrzywdził Cię w życiu, nie wyłączając samego siebie. Pora jednak skończyć z krzywdą. Już czas, by wyzwolić siebie z tyranii Sędziego, poprzez zmianę fundamentów własnych przekonań.
Już czas, by uwolnić się od roli Ofiary.
Prawdziwy Ty – to nadal małe dziecko, które nigdy nie dorosło. Czasami, to małe dziecko wychodzi z ukrycia, kiedy dobrze się bawisz i cieszysz, kiedy czujesz się szczęśliwy, kiedy malujesz albo piszesz poezje, albo grasz na pianinie, lub wyrażasz samego siebie w jakiś sposób.
To są najszczęśliwsze chwile Twojego życia – kiedy Twoje prawdziwe ja wychodzi z ukrycia, kiedy nie dręczysz się przeszłością i nie martwisz o przyszłość. Gdy jesteś jak dziecko.
Jest jednak coś, co wszystko zmienia – nazywamy to obowiązkami.
Sędzia mówi: “Poczekaj chwilę, masz obowiązki, są rzeczy, które musisz zrobić, musisz pracować, musisz iść do szkoły, musisz zarobić na życie.” Wszystko to bierzemy sobie do głowy.
Nagle nasza twarz zmienia wyraz. Znowu poważnieje.
Jeśli przyjrzysz się dzieciom bawiącym się w dorosłych, zobaczysz, jak zmieniają się ich twarzyczki. “Bawmy się, że jestem prawnikiem” – i od razu twarze dzieci przyjmują dorosły wyraz. Idziemy do sądu i to właśnie tę twarz widzimy – i właśnie tym jesteśmy. Jesteśmy wciąż dziećmi, ale utraciliśmy naszą wolność.
Wolność, której szukamy to wolność bycia sobą, wyrażania siebie. Lecz kiedy spojrzymy na nasze życie widzimy, że jego większość upływa na zadowalaniu innych, tylko po to, by inni nas zaakceptowali, a nie na przeżywaniu naszego życia tak, by zadowolić siebie.
Oto, co stało się z nasza wolnością. To, co możemy zaobserwować we wszystkich społeczeństwach świata, to, że na każde tysiąc ludzi, dziewięćset dziewięćdziesięciu dziewięciu jest udomowionych.
Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że większość z nas nie ma nawet świadomości tego, że nie jesteśmy wolni. Coś w nas szepcze, że nie jesteśmy wolni, ale nie rozumiemy co to za głos ani dlaczego nie jesteśmy wolni.
W przypadku większości ludzi, problem tkwi w tym, że przeżywają życie nigdy nie odkrywając, że Sędzia i Ofiara rządzą ich umysłem, i dlatego nie mają szansy, aby się uwolnić. Pierwszym krokiem do osobistej wolności jest świadomość. Musimy uświadomić sobie, że nie jesteśmy wolni, aby stać się wolnymi. Musimy uświadomić sobie, w czym tkwi problem, aby móc go rozwiązać.
Świadomość jest zawsze pierwszym krokiem, ponieważ jeśli nie jesteś świadomy, nic nie możesz zmienić. Jeśli nie masz świadomości tego, że Twój umysł pełen jest ran i emocjonalnej trucizny – nie możesz zacząć go oczyszczać i uzdrawiać i nadal będziesz cierpiał.
Nie ma powodu aby cierpieć.
Zyskując świadomość, możesz się zbuntować i powiedzieć: “dość!” Możesz poszukać sposobu, aby uzdrowić i przemienić swój prywatny sen. Sen planety to tylko sen. Nawet nie jest prawdziwy. Jeśli zanurzysz się w tym śnie i zaczniesz kwestionować swoje wartości, odkryjesz, że większość przekonań, która doprowadziła do tego, że Twój umysł cierpi z powodu wielu ran, nie jest nawet prawdziwa. Odkryjesz, że przez wszystkie te lata cierpiałeś niepotrzebnie. Dlaczego? Bo system wartości, który wtłoczono Ci do głowy opiera się na kłamstwach.
To dlatego tak ważne jest, byś doskonalił się w Twoim własnym śnie – to dlatego Toltekowie stali się mistrzami snu. Twoje życie jest ucieleśnieniem Twego snu, jest sztuką. Możesz zmieniać swoje życie w każdej chwili, jeśli sen, który śnisz nie podoba Ci się. Mistrzowie snu tworzą z życia dzieło – sprawują władzę nad snem poprzez podejmowanie decyzji. Wszystko ma swoje konsekwencje, a mistrz snu jest świadom konsekwencji.
Bycie Toltekiem to droga życia.
Jest to droga życia, na której nie ma przywódców i naśladowców, na której kierujesz się swoją własną prawdą i według niej żyjesz. Toltek staje się mądry, staje się dziki i znowu wolny.
Ludzie mogą stać się Toltekami praktykując trzy sztuki. Pierwsza z nich to: Sztuka Świadomości. Oznacza bycie świadomym tego, kim się naprawdę jest, nie wyłączając wszystkich możliwości. Druga to: Sztuka Przemiany – jak się zmienić i wyzwolić z udomowienia. Trzecia to: Sztuka Życia. Życie to, z punktu widzenia Tolteków, ta część istnienia, która umożliwia przemianę energii – jest to jeden żyjący byt, który niewidzialnie skupia całą energię, lub to, co nazywamy słowem “Bóg”. Życie, to istnienie samo w sobie, to bezwarunkowa miłość. Sztuka Życia jest zatem Sztuką Miłości.
Przyglądając się drodze do wolności według Tolteków, zauważymy, że posługują się oni całą mapą w celu wyzwolenia się z udomowienia, porównując Sędziego, Ofiarę i cały system wartości do pasożyta, który atakuje ludzki umysł. Z punktu widzenia Tolteków, wszyscy ludzie, którzy są udomowieni – są chorzy. Są chorzy, ponieważ ich umysł i mózg kontroluje pasożyt. Pokarmem dla pasożyta są negatywne emocje biorące się ze strachu.
Jeśli zastanowimy się nad definicją pasożyta, dojdziemy do wniosku, że pasożyt to żyjący byt, który żyje z innych żyjących bytów, wysysając ich energię i nie dając niczego pożytecznego w zamian, powoli wyrządzając w ten sposób krzywdę swemu gospodarzowi. Sędzia, Ofiara i system wartości świetnie pasują do tego opisu. Razem składają się na żyjący byt stworzony z psychicznej i emocjonalnej energii – energii, która żyje. Oczywiście nie jest to energia materialna, ale energią materialną nie są również emocje. Nasze sny również nie są materialną energią, ale wiemy, że istnieją.
Jedną z funkcji mózgu, jest przekształcanie energii materialnej na energię emocjonalną. Nasz mózg to fabryka emocji. A powiedzieliśmy już, że główną funkcją mózgu jest sen. Toltekowie wierzą, że pasożyt – Sędzia, Ofiara i system wartości – mają kontrolę nad Twoim umysłem, że pasożyt sprawuje kontrolę nad Twoim prywatnym snem. Pasożyt śni przy pomocy Twego umysłu i żyje swoim życiem karmiąc się Twym organizmem. Czerpie pożywkę z emocji wynikających ze strachu i służy mu dramat i cierpienie.
Wolność, której poszukujemy, polega na wykorzystaniu naszego własnego umysłu i ciała, życiu naszym własnym życiem, a nie życie proponowanym przez system wartości. Gdy odkryjemy, że nasz umysł jest pod kontrolą Sędziego i Ofiary, a nasze prawdziwe “ja” zostało zepchnięte do kąta, mamy tylko dwie możliwości. Jedna, to żyć dalej tak, jak żyjemy, poddać się Sędziemu i Ofierze, żyć nadal w śnie planety. Druga możliwość polega na tym, co robimy, gdy rodzice próbują nas udomowić. Możemy się zbuntować i powiedzieć: “nie!” Możemy wypowiedzieć wojnę pasożytowi, wojnę przeciw Sędziemu i Ofierze, wojnę o naszą niepodległość, o prawo do korzystania z naszego własnego umysłu i mózgu.
Cztery umowy Tolteków
DON MIGUEL RUIZ
Powiązane post
• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle
Witam, juz od dluzszego czasu jestem bardzo czestym gosciem tej strony. Pozeram wzrokiem i umyslem wszystkie artykuly, bowiem wiekszosc jest o mnie wlasnie. Z wielu rzeczy zdawalam sobie sprawe duzo wczesniej, niektore dopiero odkrywam. Ale mam jedno pytanie: jak zmienic swoje mysli, chore emocje? Zgadza sie, ze uzmyslowienie tego to bardzo wazna rzecz i od tego nalezy zaczac, ale co dalej? jak je zmieniac?
Mnie te stany pre i trans skojarzyły się z stanami regresywnymi(hipnotycznymi) i stanem medytacyjnym. Niedawno ktoś o tym napisał na blogu i wywołało to żywą dyskusję. Stany regresywne kojarzą mi się z takim doświadczeniem prenatalnej błogości a stany medytacyjne ze stanami jak to określiłeś, trans-racjonalnymi, powiedzmy.
filip, czy chodzi ci o ten tekst, który kiedyś osoba o nicku „chłodny” wkleiła na blogu?
cytat z Jagera:
“Pseudomistyczne doświadczenia nie prowadzą człowieka do osiągnięcia transpersonalnego stanu ducha, przekraczającego codzienną świadomość ego, lecz cofają go na płaszczyznę prepersonalną.
Tam doświadcza on stanu symbiotycznej jedności, podobnego do stanu jaki przeżywają niemowlęta przy piersi matki. Ten rodzaj doświadczenia jedności , który może być bardzo głęboki i związany z silnymi, pozytywnymi emocjami – zakłada zawsze udział ego, które dobrze się w tym stanie czuje i dlatego zawsze będzie chciało do niego wracać.
Pseudomistyka ruchu New Age nie odmienia człowieka. Zamiast tego utrwala stan przywiązania do ego, ponieważ oferuje przyjemne “doświadczenie jedności”, którym ego się szczyci. To jednak złudzenie, ponieważ ego nie pozbędzie się siebie przez tego rodzaje doświadczenia.
Pozbędzie się siebie nie poprzez cofnięcie się do płaszczyzny prepersonalnej, lecz poprzez transcendencję do tego co transpersonalne.
Oznacza to, że ego doświadczy siebie jako centrum organizacyjnego i funkcjonalnego, pozbawionego trwałości. […]
Pseudomistyczna regresja może prowadzić do uzależnienia, w którym wyłączone ego wciąż od nowa chce przeżywać przyjemny stan pozbywania-się-siebie”
Oleńka, poniżej szereg artykułów na temat o który pytasz.
https://zenforest.wordpress.com/2008/08/02/uciszenie-silnych-emocji-wg-huny/
https://zenforest.wordpress.com/2008/04/08/zostan-mistrzem-swoich-emocji/
https://zenforest.wordpress.com/2008/07/06/sztuka-bycia-opanowanym-emocje-pod-kontrola/
https://zenforest.wordpress.com/2008/08/05/energia-bolesnych-emocji/
https://zenforest.wordpress.com/2008/03/21/gniew-poczucie-winy-lek-i-samotnosc-czym-naprawde-sa/
https://zenforest.wordpress.com/2008/10/10/czym-jest-gniew-i-jak-sobie-z-nim-radzic-w-zwiazku-i-w-zyciu/
Tak, Jacenty, istotnie, jak pisałem posta to myślałem o Kenie Wilberze (co on by powiedział). A co do przykładu z grą komputerową to przykład również nie mój, tylko zaczerpnięty z książki Waldemara Witkowskiego „Tworzenie rzeczywistości: Praktyczny podręcznik obsługi człowieka.
Jak zmienić chore myśli i emocje, oraz np depresję, to sugerowałbym zacząć od (albo nie pomijać) dość istotnej moim zdaniem sprawy jaką jest zdrowy styl życia. Konkretnie mam na myśli to, żeby zacząć codziennie ćwiczyć. Mam na myśli ćwiczenia fizyczne, bieganie, wystarczy parę minut dziennie, a samopoczucie i zdolność myślenia – oraz emocje od razu się poprawiają. Bez tego może brakować prawidłowej cyrkulacji energii co może skutkować deprechą i duszeniem się w sosie własnych emocji. Jak się ma ten nawyk ćwiczenia (a zarazem samodyscypliny) to od razu łatwiej wychodzą rozmaite terapie i inne podejścia. A więc tak holistycznie się traktować, drodzy współuczestnicy w sieci. 🙂
indram, propagowanie ćwiczeń fizycznych Ci się chwali 🙂 Sama to uskuteczniam i przyznam szczerze że nie dość iż mam więcej energii, to też mniej energii zalega tam gdzie nie powinno zalegać 🙂
Mniej czego zalega? Energii?
Masz na myśli… eee… niespaloną energię, tak? 😀
Czy wybieramy sobie rodziców?nie wiem,ale czy na pewno nie ma to sensu?A pytanie zenforest które wcielenie wybierasz ?szary człowieczek,czy ten po przejściach ,który idzie dalej?Każdy z nas wykorzystuje jakąś część mózgu ,jest filozofem albo działa na emocje i wszystko jest ok ,jedno nie wyklucza drugiego.prawda jest taka na ile poznasz swój umysł , swoje stany i demony,jak je zrozumiesz ,i się z nimi zmierzysz ,to nie wołasz,”Boże czemuś mnie opuścił”……….nie każdy urodzony w rodzinie alkoholików jest nim.Tu nie ma znaczenia jaką religie wyznajesz,z której części świata pochodzisz , jaki jest twój stan majątku ,czy jaką wiedzę posiadasz.Cóż po tym wszystkim jeżeli nie ma w tobie harmonij .Osiągnąć równowagę emocji ,rozumu itd.to nie lada wysiłek inie wszystkich na to stać ,większość idzie na łatwiznę ,wygodę można określać jak kto uważa,dlatego nie wszyscy chcą być wolni.
Cóż każdy podejmuje decyzje i wybory, które mu najbardziej odpowiadają a ich konsekwencje bywaja różne.:) Czasem ten wysiłek się opłaca, bo po nim następuje ulga jakiej nie doznasz wtedy gdy idziesz jak to na łatwiznę. Niektórzy nie chcą być wolni bo im po prostu pasuje być ciagle w objęciach osoby która podejmuje za nie decyzjie, wtedy łatwiej zrzucic odpowiedzialność na kogos innego tylko nie na siebie:)
„Niektórzy nie chcą być wolni bo im po prostu pasuje być ciagle w objęciach osoby która podejmuje za nie decyzjie”
Nawet jeśli te decyzje są szkodliwe, ale…przynajmniej _są_ jakieś. I można kogoś obwinić.
każda akcja powoduje reakcje,pzdr
“Odnośnie dzieci wybierających sobie rodziców- kro by sobie wybrał np rodzine z przemocą i alkoholizmem???
To kompletny absurd dla mnie.
(bez urazy)”
a mi sie marzyla patologiczna rodzina:)
OK. Rozumiec rzeczywistosc mozna w rozny sposob.
Im wiecej sposobow rozumienia rzeczywistosci, tym zwykle lepiej, gdyz czlowiek funkcjonuje na wielu poziomach.
Mozna w kategoriach czysto materialnych i intelektualnych, ale one nie wyjasniaja wszystkiego.
Ludzie ktorzy maja wglad duchowy lub intuicyjny czesto mowia ze sami sobie wybieramy rodzicow.
I to bardzo uzyteczny paradygmat w ktory uwazam, ze warto wierzyc.
O tym jak to mozna zrozumiec za chwile, najpierw o tym – Dlaczego? – dlaczego to uzyteczny sposob postrzegania rzeczywistosci:
Po pierwsze, rodzicow i przeszlosci nie zmienisz – pozwala zatem ja zaakceptowac i nadac swemu zyciu wiekszy sens. Po drugie, z pozycji ofiary niedobrej, toksycznej rodziny stawia cie w pozycji osoby samoswiadomej, rozumiejacej, wybaczajacej sobie i innym, majacej wladze nad swymi emocjami. Jakby widzisz przez to wszystko, widzisz na wskros przez zyciorys swoj i czlonkow swojej rodziny, widzisz mechanizmy ktore za tym stoja. Widzisz, ze nie ma nikogo aby obwiniac. Mozna tylko wspolczuc i wybaczyc, akceptowac swoja wlasna historie. Transformujesz to co w tobie slabe lub ulomne – negatywne emocje, poczucie krzywdy itd w wartosci wyzsze – milasc, akceptacje, poczucie wlasnej wartosci. Krotko mowiac, nie zyjesz w poczuciu krzywdy, wyzwalasz sie wewnetrznie, emocjonalnie od negatywow.
A teraz jak to wyjasnic, zeby to nie bylo takim absurdem:
Wyobraz sobie ze grasz w jakas gre komputerowa. jaki poziom trudnosci wybierasz? Powiedzmy zatem, ze gra odbywa sie z punktu widzenia duszy. Jesli dusza (albo Wyzsza swiadomosc itd) wybiera sobie wcielenie, to kieruja nia inne motywy niz gdybys to ty ze swojej ludzkiej perspektywy wybieral. Ty zapewne wybralbys kochajacych rodzicow, bogactwo i tak dalej, jednak wedlug tego paradygmatu duszy zalezy na przepracowaniu wzorcow, powiedzmy, na swietosci a to osiaga przez danie tobie prezentow opakowanych w problemy. Dzieki temu masz szanse stac sie lepszym czlowiekiem niz twoi rodzice.
Albo pomysl o tym jakbys pisal ksiazke. Albo rezyserowal film. Czy bohaterowie ksiazek/filmow maja latwe zycie? Nie, bo sa bohaterami, wiec maja, chcac nie chcac, CIEKAWE zycie 😀
Jak o tym dostatecznie dlugo pomyslisz, na poziomie intuicyjnym rowniez, to dojdziesz zapewne do wniosku, ze jestes szczesliwcem ze miales takich a nie innych rodzicow gdyz oni byli tym, czego potrzebowales.
czy to ma sens teraz?
Indram, w zarysie masz rację,
ale to założenie zawiera jako aksjomat stwierdzenie :*Łatwiej i szybciej jest się uczyć na negatywnych doświadczeniach*.
Czy to zawsze prawda? Wg mnie nie. Sam nauczyłem się kilku rzeczy obserwując najprzyjemniejsze doświadczenia moje i innych. Im subtelniejsza świadomość, tym mniej potrzebuje kopów w d*** żeby się ruszyć do przodu. Płyniecie prądem rozwoju ma już wpisane w siebie i żegluje na nim z całą uważnością.
Oczywiście, zapewne dla osób nieco mniej subtelnych, walnięcie w głowę zrobi więcej niż pogłaskanie, ale też nie generalizowałbym. 🙂
Nie powiedzialem ze to prawda, ale wygodny i uzyteczny paradygmat.
Nie mowie jednak ze to nieprawda.
Mozna to jeszcze nieco inaczej wyjasniac.
Tak czy owak nadajemy sens rozmaitym zdarzeniom, interpretujemy je tak lub inaczej. Sposob w jaki to czynimy moze miec na nas wplyw negatywny lub pozytywny. Myslenie nie jest prawda, myslenie, tak samo jak wierzenie, jest narzedziem interpretowania postrzeganej rzeczywistosci.
Nie znaczy to aby nie poszukiwac prawdy w zyciu, wazne jednak aby sie od niej nie uzaleznic, bo dzisiejszy falsz czesto jest przeszla prawda.
Reszta co mowisz sie zgadza.
Nie ma osób mniej subtelnych. Wszystko zależy od warunkowania, jesteśmy kształtowani przez nasze warunki w jakich żyjemy. Do czasu, kiedy jesteśmy w stanie samodzielnie kształtować swoje życie.
A mniej lub bardziej subtelna świadomość jest po prostu różnym poziomem rozwoju tej świadomości.
W gruncie rzeczy, jest tak jak piszesz, a nawet bardziej, jeśli chodzi o te kopy w d*** gdyż negatywne doświadczenia (czyli takie które sprawiają nam ból i często te, które są nam nieznane) mają to do siebie że staramy się ich unikać – a tu mam na myśli to, że często to powoduje, iż nie przezwyciężamy naszego problemu, dopóki już naprawdę nie mamy innego wyjścia. A potem, jest tak jak mówisz, dalsze zmiany idę bardziej z górki i czerpimy z nich coraz większą przyjemność, satysfakcję.
Natomiast co do tego podejścia związanego z paradygmatami, to nie jestem pewien, czy ten sposób myślenia tak łatwo zatosować, gdyż jeśli jakiś sposób myślenia jest czystą abstrakcją to nie ma on wpływu na życie człowieka (inaczej kiedy jest czystą abstrakcją, ale człowiek święcie w to wierzy) 🙂 Inaczej mówiąc potrzebna jest przynajmniej jakaś intuicja, wyczucie.
*Nie ma osób mniej subtelnych.*
Oj, są 🙂 Powinieneś poznać naszego dozorcę..
„Po drugie, z pozycji ofiary niedobrej, toksycznej rodziny stawia cie w pozycji osoby samoswiadomej, rozumiejacej, wybaczajacej sobie i innym, majacej wladze nad swymi emocjami.”
Indram, znałem jednak takie osoby, które wyrosły w patologicznych rodzinach, i skończyły jako patologiczne osoby, będąc nimi aż do grobowej deski, a nawet przekazując dalej te wzorce na potomstwo. W takim życiu nie ma wielkich przełomów i odkryć bohatera filmowego + happy endu.
moon, nie wiemy czy niczego się nie nauczyli…Wiesz, jeśli ktoś jest cały usmarowany sadzą, to może sukcesem jest nawet to gdy wyczyści sobie samą twarz, albo ręce :)? Dla postronnych osób, wciąż jest brudny. Różnicy specjalnej nie ma…Czasem ludzie moga mieć tak gęstą „karmę” (jeśli już użyć takiego słowa) że potrzebują sporo czasu by zacząć rozumieć..
Widocznie w tej grze współczynnik sukcesu nie jest stuprocentowy. 🙂
No, chyba że (trochę żartuję, ale kto wie?) chcą tak iść na dno przez kilka wcieleń, prosto w dół, aby się później móc lepiej odbić od dna. 😉
indram, jeśli wierzysz w teorię wielu wcieleń, to wszystko wygląda pięknie i sprawiedliwie. Mniam.
Można spać spokojnie, wiedząc że wszystko i tak pracuje dla nas i płynie we właściwym kierunku. Nawet jeśli zajmie wiele wcieleń.
Ale co jeśli ta teoria – to tylko teoria?
Życie potrafi być naprawdę ch$%#@$.
że nie wspomnę: dla wielu ludzi nawet reinkarnacja to wciąż marne pocieszenie, gdy widzą o ile lepiej mają inni ludzie a oni tkwią w gów#$%.
Hm. Czemu nie miałoby być w dużej skali pięknie i sprawiedliwie?
Ja w tym wszystkim widzę jakiś głębszy sens. Ale tylko w wielkiej skali! 🙂 I – cóż, może to tylko moja iluzja, hahaha 😀
A może wszystko jest przypadkiem?
Nie pomyśleliście? Totalnym bezdusznym przypadkiem.
Jest jak jest, zaakceptuj, że masz chu… życie, a inni mają wszystko.
Wszystkie religie oferują iluzję i pociechę, które nie mają żadnego pokrycia w faktach.
Wiara w reinkarnację to dla mnie po prostu bardziej zaawansowana forma pocieszania się, że życie nie jest całkiem bezsensowne.
Zanurzcie się w poczucie beznadziei, poczucie bycia nieznaczącym przypadkiem. Dotknijcie je. Nie protestujcie. Stańcie twarzą w twarz z obojętną nieskończonością.
Jeśli umiesz i nie drgniesz, to znaczy, że nie ważne jest to, co będzie. Ty już dotarłeś do domu.