Tagi
ewolucja, goleman, instynkt, intuicja, mózg, mechanizm ewolucyjny, mądrość intuicyjna, neurologia, przeczucie, przypadki pacjentów, rozwijanie intuicji, Świadomość, świadoma intuicja
Interes, na który przystał mój znajomy, wyglądał dobrze − na papierze. […] Jednak o wiele ważniejsze od prognoz finansowych były w całym tym przedsięwzięciu niematerialne i nieuchwytne cechy jak wiarygodność i zdolności osób, z którymi się wiązał. Chociaż nie ma żadnych łatwo dających się wyrazić cyframi metod mierzenia aspektów, które trzeba brać pod uwagę przy podejmowaniu decyzji, to istnieje sporo wiarygodnych „danych” w postaci przeczuć. Niestety, podobnie jak mój znajomy, ignorujemy je, zwiększając w ten sposób ryzyko popełnienia błędu.
Zaledwie jeden z sześćdziesięciu przedsiębiorców z firm, których dochody mieszczą się w granicach od 2 do 460 milionów dolarów rocznie, wyznał, że przy podejmowaniu decyzji posługuje się wyłącznie klasycznymi, opartymi na logicznym rozumowaniu metodami, ale i on zaraz dodał, że ostateczną decyzję i tak podejmuje intuicyjnie.
Pozostali albo wykorzystywali swoje przeczucia do potwierdzenia (lub zanegowania) racjonalnej analizy sytuacji, albo od samego początku pozwalali, by kierowały nimi emocje i dopiero później poszukiwali danych lub innego racjonalnego uzasadnienia dla swoich przeczuć.
Jeden z nich powiedział mi: „Pierwszy krok polega na świadomym i przemyślanym, bardzo analitycznym opracowywaniu decyzji, etap po etapie, ale… przy jednoczesnym udziale strony emocjonalnej. Sądzę, że potrzebuję obu”.
Inny wskazał na nieudane próby podejmowania czysto racjonalnych decyzji, określając to podejście mianem „książkowego”: „Kiedy robisz to i jesteś całkowicie obiektywny […], to masz tylko suche dane statystyczne. Ale czujesz, jakbyś w środku miał jakiś licznik, który mierzy wszystkie te dane. […] Wskazówka mierzy uczucie. Czasami mózg mówi: »No, to na pewno wkurzy wiele osób« albo coś takiego, ale szósty zmysł podpowiada: »Tak, ale to wygląda dobrze«. No i nauczyłem się polegać na nim”.
Źródło przeczuć
Zdolność odczytywania takich subiektywnych doznań sięga korzeniami naszej ewolucyjnej przeszłości. Okolice mózgu, które biorą udział w powstawaniu przeczuć, są o wiele starsze od cienkich warstewek kory mózgowej, ośrodków racjonalnego myślenia okrywających sam szczyt mózgu. Przeczucia rodzą się dużo głębiej. Są one funkcją ośrodków emocjonalnych, które otaczają pierścieniem pień mózgu nad rdzeniem kręgowym, zwłaszcza struktury o kształcie migdała zwanej ze względu na ów wygląd ciałem migdałowatym, i powiązanych z nią obwodów nerwowych.
Ta siatka połączeń nerwowych, nazywana czasami ciałem migdałowatym przedłużonym, rozciąga się aż do ośrodka wykonawczego mózgu, znajdującego się w przednich częściach płatów czołowych2.
Mózg magazynuje różne aspekty doświadczeń w różnych okolicach − źródło pamięci znajduje się w jednej strefie, obrazy, dźwięki i zapachy trafiają do innej i tak dalej.
Ciało migdałowate jest miejscem, w którym przechowywane są emocje wywołane przez przeżycia. Każde przeżycie, na które reagujemy emocjonalnie, nawet najlżejsze i najbardziej ulotne, zdaje się być rejestrowane przez ciało migdałowate.
Jako przechowalnia wszystkiego, co czujemy w różnych sytuacjach, ciało migdałowate stale wysyła nam sygnały. Kiedy wybieramy na przykład risotto zamiast przysmaku ze słonowodnego basa, albo kiedy odczuwamy przymus sprzedania po niskiej cenie posiadanych przez nas akcji, to odbieramy wiadomość przesłaną nam przez ciało migdałowate.
A poprzez łączące się z nim obwody, czyli drogi nerwowe prowadzące do organów wewnętrznych, możemy odczuwać reakcje somatyczne − dosłownie „czuć w bebechach” − wywoływane wyborem, przed którym stoimy.
Zdolność ta, podobnie jak inne elementy inteligencji emocjonalnej, może się zwiększać w miarę gromadzenia doświadczeń, które przynosi życie. Szczycący się dużymi osiągnięciami przedsiębiorca, jeden z wielu badanych pod tym kątem przez zespół naukowców z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, opisał to tak: „Jest to czucie kinestetyczne, które mają niektórzy ludzie. Myślę, że silna intuicja zdarza się częściej u ludzi starszych niż u młodszych, bo zwiększają ją doświadczenia życiowe […] To zupełnie tak, jak gdyby bebechy coś mówiły i w ciele zachodziła reakcja chemiczna wyzwalana przez umysł, skutkiem czego kurczą ci się mięśnie żołądka. W ten sposób żołądek mówi: »To nie sprawia dobrego wrażenia«„.
Klasycznym terminem na określenie tego wzmocnienia kierującej nami szczególnej wrażliwości jest mądrość. Jak się przekonamy, osoby, które ignorują albo lekceważą komunikaty płynące z owej skarbnicy mądrości życiowej, robią to na własną zgubę.
Prawnik, który nie potrafił podjąć żadnej decyzji
Dr Antonion Damasio, neurolog z Uniwersytetu Iowy, miał pacjenta, który był znakomitym radcą prawnym. Parę lat przed zgłoszeniem się do Damasia stwierdzono u niego nieduży guz na płatach czołowych mózgu. Operacja udała się, jednak chirurg przeciął niechcący połączenia nerwowe między płatami czołowymi a ciałem migdałowatym. Skutki tego okazały się zaskakujące, a dla pacjenta wręcz tragiczne. Nie zdradzał wprawdzie najmniejszych braków umiejętności umysłowych, ale pracę zaczął wykonywać bardzo nieudolnie. Zwolniono go. Dostał posadę w innej firmie, ale nie zdołał jej utrzymać. Został bezrobotnym, opuściła go żona, a na koniec stracił dom.
Przeglądając wyniki testów neuropsychologicznych, które były całkowicie w normie, Damasio nie mógł początkowo zorientować się, w czym leży przyczyna kłopotów pacjenta. Wszystko wyjaśniło się pewnego dnia, kiedy zadał pacjentowi niewinne pytanie: „Kiedy się spotkamy?” Prawnik nie mógł się zdecydować na żaden termin. Potrafił znaleźć argumenty przemawiające zarówno za, jak i przeciw każdej możliwej godzinie w następnych dwóch tygodniach, ale nie potrafił wybrać żadnej z nich.
Damasio uświadomił sobie, na czym polega kłopot jego pacjenta − jego myśli nie budziły w nim absolutnie żadnych uczuć, a w konsekwencji żadna nie podobała mu się bardziej od innych − nie miał żadnych preferencji. Damasio doszedł do wniosku, że nasz umysł nie działa jak komputer − nie daje schludnego wydruku racjonalnych argumentów za i przeciw każdej decyzji życiowej, opierających się na analizie wszystkich podobnych sytuacji, w jakich do tej pory się znaleźliśmy.
Działa znacznie bardziej wyrafinowanie − waży emocjonalne znaczenie minionych doświadczeń i przesyła odpowiedź w formie przeczucia.
To płynące z głębi ciała poczucie słuszności lub niesłuszności pewnych myśli, a więc i decyzji, jest częścią stałego przepływu uczuć. Tak jak istnieje strumień myśli, tak też istnieje równoległy do niego strumień uczuć. Pogląd, że istnieje „czysta myśl”, wyprana zupełnie z uczucia, jest złudzeniem, fikcją, będącą wynikiem niezauważania subtelnych zmian nastroju, którym podlegamy przez cały dzień.
Mamy stosunek uczuciowy do wszystkiego, co robimy, myślimy, wyobrażamy sobie i przypominamy. Myśli i uczucia są ze sobą nierozerwalnie splecione.
Takie ulotne z reguły ledwie uchwytne uczucia są ważne. Rzecz nie w tym, że przeczucia mają większe znaczenie niż fakty, ale w tym, że powinny być brane pod uwagę razem z faktami. Wsłuchiwanie się w głos uczuć dostarcza nam istotnych informacji o naszym życiu. Poczucie „słuszności” lub „niesłuszności” sygnalizuje nam, że to co robimy, zgadza się lub nie z naszymi preferencjami, wartościami i mądrością życiową.
Potęga intuicji − pierwszych trzydzieści sekund
Urzędnicy udzielający kredytów muszą wyczuć, kiedy sprawa jest ryzykowna, nawet jeśli liczby przedstawiają się świetnie, dyrektorzy zakładów wytwórczych muszą umieć zdecydować, czy nowy produkt wart jest czasu i pieniędzy, które trzeba włożyć w jego opracowanie, szefowie działów kadr muszą odgadnąć, który z wielu kandydatów na dane stanowisko najlepiej dopasuje się do zespołu. Przy podejmowaniu takich decyzji potrzebna jest umiejętność włączenia do procesu decyzyjnego intuicyjnego przeczucia, co jest dobre, a co złe, co słuszne, a co błędne.
Spośród trzech tysięcy wyższych urzędników przebadanych w ramach studiów nad podejmowaniem decyzji, najlepsi byli ci, którzy potrafili wykorzystywać intuicję w dochodzeniu do decyzji.
Jeden z nich, ujął to tak: „Intuicyjna decyzja jest po prostu wynikiem podświadomie przeprowadzonej analizy […] Mózg dokonuje jakoś tych wyliczeń i dochodzi do tego, co nazywamy wyważonym wnioskiem − że słuszniej jest to zrobić w taki, a nie inny sposób”.
Intuicja w życiu zawodowym najważniejsza jest w sytuacjach, w których trzeba oceniać inne osoby. Bjorn Johansson, szef mającej siedzibę w Zurichu firmy specjalizującej się w wyszukiwaniu osób na wyższe szczeble zarządzania w przedsiębiorstwach działających w wielu krajach, powiedział mi: „Ten interes opiera się na intuicji od A do Z.
Najpierw trzeba ocenić »chemię« przedsiębiorstwa − dyrektora naczelnego, jego cechy osobiste i oczekiwania, ton, jaki nadaje, i będącą wynikiem tego kulturę firmy. Muszę zrozumieć, jak działa zespół kierowniczy, jak się ze sobą wzajemnie obchodzą. Każda firma ma jakby swój specyficzny »zapach«, wyróżniającą ją cechę, którą można wyczuć”.
Określiwszy, rozpoznawszy i zarejestrowawszy ten „zapach”, Johansson przystępuje do wyboru kandydatów, którzy nie wniosą dysonansu w ową nutę zapachową. Kluczowe znaczenie ma osąd intuicyjny: „Po trzydziestu sekundach od poznania kogoś wiem, czy chemia tej osoby pasuje do chemii firmy mojego klienta. Oczywiście, muszę też przeanalizować dotychczasowy przebieg jego pracy zawodowej, opinie i tym podobne rzeczy. Ale jeśli nie przejdzie przez pierwszą zaporę, moje intuicyjne wyczucie, to nie zawracam sobie nim głowy. Jeśli natomiast mózg, serce i bebechy mówią mi, że to właściwa osoba, to ją właśnie polecam”.
Zgadza się to z danymi zgromadzonymi podczas badań w Harvardzie − w ciągu pierwszych trzydziestu sekund od spotkania kogoś potrafimy intuicyjnie wyczuć, jakie wrażenie będzie ta osoba wywierała na nas po piętnastu minutach albo po pół roku. Osoby oglądające zaledwie trzydziestosekundowe migawki ukazujące wygłaszających wykład nauczycieli potrafiły ocenić ich biegłość z prawie osiemdziesięcioprocentową dokładnością.
Taki błyskawiczny i przenikliwy osąd jest być może pozostałością pierwotnego układu rozpoznawania niebezpieczeństwa, która przetrwała w takich uczuciach jak obawa.
Gavin de Becker, autorytet w sprawach związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa słynnym osobom, nazywa tę obawę „darem strachu”. Ten wychwytujący sygnały zagrożenia, swoisty radar alarmuje nas, wywołując wrażenie, że coś jest „nie tak”.
Intuicja i przeczucia świadczą o zdolności wyczuwania sygnałów płynących z magazynu naszej pamięci emocjonalnej − naszego własnego rezerwuaru mądrości i rozsądku.
Zdolność ta jest sednem samoświadomości, ta zaś istotną umiejętnością podstawową, na której nadbudowują się trzy kompetencje emocjonalne:
• świadomość emocjonalna, czyli umiejętność rozpoznawania jak nasze emocje wpływają na naszą pracę (szerzej: zachowanie) oraz są wykorzystywane w podejmowaniu decyzji;
• poprawna samoocena, czyli bezstronne wyczucie naszych osobistych zalet i ograniczeń, jasny obraz tego, co musimy poprawić oraz umiejętność uczenia się na doświadczeniach;
• wiara w siebie, czyli odwaga, która bierze się z niezłomnego przekonania o naszych zdolnościach, umiejętnościach, wartościach i celach.
Goleman Daniel – Inteligencja emocjonalna w praktyce
Powiązane posty
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
Hmm…
Z jednej strony – fajnie że naukowcy mogą swoim szkiełkiem i okiem zobaczyć to co rozwojowcy czują, wiedzą i doświadczają na co dzień.
Z drugiej… takie rozbieranie człowieka na kawałeczki by zobaczyć jak duchowość funkcjonuje w ciele odbiera wiele z jej enigmatycznego uroku.
A dla mnie – dodaje 😉 Takie piękne holistyczne odczucie. Wszystko się gdzieś spotyka i wzajemnie tłumaczy 🙂
Ja też zawsze wierzyłam, że nauka wyjaśni wiele „duchowych” zjawisk, tak jak duchowość zapowiada nauce wiele kierunków. To wszystko jedna rzeczywistość.
Bezimienny
myślę, że można by powiedzieć, że utarte, klasyczne rozumienie duchowości zostaje odarte ze swej tajemniczości. Neuronauka ukazuje wiele kwestii dotyczących naszego istnienia w nowym świetle. Duch zdaje się jednak pozostawać, może nawet staje się jeszcze bardziej tajemniczy, wymykając się kolejnym próbom jego osaczenie przez nasze systemy pojęciowe?
Poważnie, że chcielibyście(bezimienny, jacenty) aby te światy były oddzielone, jeden poznany, naukowy, drugi mistyczny, tajemniczy? Przecież to tylko odczucia…. 🙂
zenforest
myślę, że to „rozdzielenie” powstaje w naszych głowach ze względu na specyficzne zdolności naszych mózgów. Wyraża je nasz język poprzez kategoryzacje słowne. Można doświadczać świata jako „jeden smak” i można doświadczać go jako wielość, różnorodność. Poznanie naukowe i poznanie mistyczne to różne punkty widzenia, które pozwalają przyglądać się światu, badać go, doświadczać.
Cóż, dla mnie to pewna powierzchowna iluzja, pod spodem której kryje się jedność, ale… skoro tak wolisz 😉
Polecam przy okazji :
https://zenforest.wordpress.com/2008/04/13/umysl-kontra-cialo/
Zależy jak rozumie się ową jedność. Osobiście uważam, że umysł i ciało nie stanowią jedności w tym sensie, że umysł jaki znamy z osobistego doświadczenia, zdaje się być procesem, który przejawia się jako wynik działania materialnego mózgu. W tym kontekście rozróżnienie zdaje się być użyteczne, ukazuje ono bowiem relacje mózg – umysł. Z drugiej strony można na ciało i umysł spojrzeć w kontekście jedności w tym sensie, że aby możliwe było funkcjonowanie ludzkiego umysłu jaki znamy, niezbędne wydaje się posiadanie materialnego mózgu. Myślę, że sprowadzanie tego podziału do iluzji stanowi pewne uproszczenie. Iluzją wydaje się być raczej wiara, że jedna z tych perspektyw wystarczy, aby w pełni zrozumieć powiązane współistnienie ciała i umysłu.
Ja widzę to wszystko jako energia, przejawiona w różnych gęstościach. Dlatego iluzją jest dla mnie traktowanie podziałów jako obiektywnej, ostatecznej rzeczywistości.
Ale jak wspomniałam, każdy może patrzeć na to na tyle na ile pozwala otwartość jego własnego materialnego czy duchowego umysłu 😉
Moje osobiste doświadczenia .Kiedyś nie rozumiałam co to jest ,umysł jedno a ciało drugie ciągle coś nie grało,zawsze wybierałam to co czułam . Mam intuicję od urodzenia zrozumiałam o co chodzi po latach ,ufam jej bezwarunkowo ,nigdy mnie nie zawiodła ciągle się rozwija.potrafię wyczuwać na odległość zagrożenie ,wybieram to co jest mi potrzebne,oceniam ludzi przy pierwszym spotkaniu.Czasami sprawdzałam co by było gdybym wybrała inaczej,a że życie stawia mi nie lada wyzwania ,to co przeczytałam pozwoli mi odpowiedzieć na moje pytania.J też opowiem się za jednością ciała i umysłu tylko wtedy jest to możliwe w pełni.
Zenforest
zdolność, którą posiadasz pozwala ci postrzegać świat jako „energię przejawiającą się w różnych gęstościach”. Nie oznacza to jednak, że świat „jest” energią przejawiającą się w różnych gęstościach 😉 To dwie różne sprawy 😉
ależ wszystko jest formą energii.
Indram
energia energii nie równa 😉
dlatego Zen napisała o gęstości:)
chyba się domyślam o jakiej ‚gęstości’ napisała… 😀
Jacenty,
fajnie to jest wszystko pokazane w filmie „What the bleep do we know”, zachęcam cię do zapoznania się z nim! Oglądałem niedawno, i zrobił na mnie wielkie wrażenie!
Tam jest wałkowany motyw nauka kontra mistyka, czy to się łączy – czy też nie 😉
Filip, świetny przykład.
Faktycznie, moim zdaniem w filmie What the bleep do we know – wspaniale pokazane jest to o czym rozmawialiśmy .
Pokazane jest jak wszystko, na najniższym poziomie, włącznie z cząstkami elementarnymi, jest faktycznie energią + towarzyszy temu sporo ciekawych animacji pokazujących naturę wszechświata i….myśli 😉
Zen, miałem na myśli odkrywanie w ciele ośrodków odpowiedzialnych za konkretne duchowe umiejętności (że tak powiem, np. intuicję) – a skoro tak, to (jak w artykule) można uszkadzając ciało, upośledzić tą umiejętność, co dla mnie brzmi nierealnie…
Natomiast lubię filmy typu „What the Bleep do we know” – choć rozkładają człowieka na atomy, zawsze jest ten margines pozostawiony „że tak się dzieje za sprawą duszy”, może jeszcze „Moses Code” – ale ogólnie szkoda wielka że jest ich tak mało.
Pingback: Dlaczego zatrudnianie “po znajomości” nigdy nie umrze? « notatki na mankietach
Pozwolilam sobie zacytowac kawalek wskanowanego przez Ciebie Golemana w mojej notce dotyczacej mechanizmow zatrudniania w USA.
Bezimienny, z moich obserwacji aury wynika, że ciało eteryczne powiązane jest z ciałem fizycznym, wzajemnie odbijają swoje własne stany. Gdy komuś się obetnie nogę, ciało eteryczne potrzebuje trochę czasu, ale finalnie też się dopasuje.
Zen – wiem, wiem.
pisałem o umiejętnościach, ale nieważne już;)
I tak was kocham:D
Wiem co pisałeś, ale ja czuję że odpisałam w temacie 🙂
„można uszkadzając ciało, upośledzić tą umiejętność, co dla mnie brzmi nierealnie…”
Wg mnie to jest realne.
A czy da się siłą umysłu naprawić tą część ciała by wszystko było w porządku?
Elvaan.
Ostatnio opublikowano listę cudów oficjalnie uznanych przez Kościół. Znalazł się tam jeden o regeneracji kończyny. Jakiś młody hiszpański chłopiec stracił nogę. Ponoć żarliwie się modląc noga odrosła. To znaczy położył się spać bez, a rano wszystko było na swoim miejscu. Widział to ksiądz, lekarz, kilka osób z otoczenia. Hm… wspominałem, że stało się to w XIII wieku? (albo okolicach, nie pamiętam dokładnie – kilkaset lat wstecz od dziś)