Tagi
hawaje, ho’oponopono, huna, komunikacja, metoda, problemy, Rozwój, uzdrowienie, wybaczenie, Świadomość
Poniższy artykuł został przygotowany przez jedną z czytelniczek bloga = Agni.
W jezyku hawajskim wyraz ho’oponopono oznacza “naprawiam”, “sprawiam, ze (cos) znowu prawidlowo funkcjonuje”.
Jest to starodawna hawajska metoda “uszlachetnienia” stosunkow miedzyludzkich zarowno społecznych jaki i prywatnych. Metoda ta ma przyczyniać sie także do rozwoju osobistego jak i poszerzenia naszej swiadomosci.
Wedlug teorii ho’oponopono istnieja dwa stany umyslu:
- stan „oswiecenia”, gdy jestesmy wyzwoleni od działania programów istniejących w naszym umyśle
- stan uzaleznienia , w kórym działamy pod wpływem tych programów.
(W tym wlasnie stanie znajduje sie wiekszosc z nas. Dlatego tez cokolwiek nam sie w zyciu przydarza, automatycznie oceniamy to pod katem: dobre/ złe – w zaleznosci od tego czy zaspokaja nasze podstawowe potrzeby (dowartosciowanie, bezpieczenstwo, wolnosc, zadowolenie) czy też nam w jakiś sposób zagraża.)
Wg. ho’oponopono – percepcja zewnetrznej rzeczywistosci i wszystko czego w zyciu doswiadczamy jest niczym innym tylko odzwierciedleniem procesów zachodzących w naszym wnętrzu.
Zanim nie uwolnimy się spod wpływu programów, bedziemy przyciagac nieprzyjemne doswiadczenia i sytuacje zyciowe. Zycie jest dla nas szkolą (inni mowia – teatrem) i czesto doswiadczamy wielu przykrych sytuacji zanim nie dostrzeżemy źródła problemu.
Ho’oponopono jest metodą która pomaga nam skrocic ten czas nauki (repetowania w „klasie” życia). Bo przecież nauka poprzez cierpienie nie jest jedyną drogą poszerzania świadomosci. Naturalnym stanem kazdego czlowieka powinna byc radosc i harmonia.
Ho’oponopono wychodzi z założenia, ze bierzemy 100% odpowiedzialnosc za wszystko cokolwiek nam sie w zyciu przydarza.
W zyciu nic nie moze nas spotkac, na co, w taki czy inny sposob, nie wyrazilismy naszej zgody – swiadomie lub nieswiadomie. Jest to, wg Ho’oponopono, ogolne prawo Wszechswiata.
W momencie gdy słyszymy takie twierdzenie, pojawiają się zwykle dwie reakcje:
- Uwazamy że jest szalenstwem branie indywidualnej odpowiedzialnosci za: kryzys ekonomiczny, zmiany klimatyczne, napady terrorystyczne, wojny, zdrade partnera/ki, klotnie z sasiadem, problemy w rodzinie itd. Twierdzimy, że zawsze to ktos inny jest winny i potrafimy natychmiast przywołac masę argumentow na poparcie tej tezy.
- Mamy poczucie winy, ze to my jestesmy przyczyna tej czy innej sytuacji.
Oczywiscie w Ho’oponopono nie ma mowy o zrzucaniu winy na kogoś konkretnego i w zadnym wypadku osądzanie czy krytykowanie (zarowno innych jak i siebie) nie jest wlasciwym rozwiazaniem .
Tutaj własnie przychodzi z pomoca metoda ho’oponopono.
Kiedy przydarza nam sie cos nieprzyjemnego, uswiadamiamy sobie, ze nie jest winien ani ktos inny ani my, ani też nasz enigmatyczny „los”. Zamiast tego dostrzegamy, że jest w tym wydarzeniu pewien cel = doświadczenie ma nas czegos nauczyc.
Na dany moment, nie jest aż tak wazne co to ma byc za lekcja.
Zaczynamy przeprowadzac nastepujacą procedure:
- Prosimy o wybaczenie za to wszystko co my wnieslismy do tej sytuacji i to w jaki sposób sprawilismy, ze dana sytuacja stała się dla nas niepomyslna
- Wyrazamy milosc do danej osoby, sytuacji
- Wyrazamy milosc do siebie samego
- Dziekujemy Wszechswiatowi (Bogu), ze nadarzyla nam sie okazja do usuniecia przeszkody w poszerzeniu naszej swiadomosci. Dziekujemy rowniez osobie (sytuacji), ktora odegrala określoną rolę, aby pomoc nam w tym “przebudzeniu”.
Wyjasnienia:
- Prosba o przebaczenie nie ma brzmieć: “przepraszam, ze ci nastapilam na noge”. Nie chodzi tutaj o skruchę i bicie się w pierś, ale o uswiadomienie sobie na spokojnie, ze w danej sytuacji przyczyna lezała w nas samych. Bardzo ważne jest rozróżnienie że mimo iż to my nieświadomie przyciągnęliśmy tę sytuację, nie jest to nasza intencjonalna wina. Zadziałać mogły nasze programy, lub byc moze – jesli ktos wierzy w reinkarnacje – jest to nasza “lekcja do odrobienia”.
- W jezyku greckim prosba o przebaczenie ma zwiazek ze slowem metania (μετάνοια), co etymologicznie oznacza meta- , znaczy przeksztalcenie + nous, znaczy umysl, czyli uswiadomienie sobie.
- Podczas pracy z metodą ho’oponopono – uswiadamiamy sobie, ze nie ma sensu wskazywanie winnego. Zamiast tego należy dostrzec w danej sytuacji okazję do poszerzenia świadomości i przyśpieszenia rozwoju duchowego.
- Kiedy wyrazamy milosc do danej osoby, sytuacji, wszechswiata, uświadamiamy sobie ze Milosc jest zawsze obecna w nas, w rozumieniu Jednosci wszystkich istot. Wszyscy i wszystko jest forma energii i wszyscy przynależymy do tego samego Zrodla.
- W momencie kiedy wyrazasz milosc, możesz wyobrazić sobie dana osobe (sytuacje) w otoczeniu swiatlosci, od ktorej wszyscy pochodzimy.
- Milosc do siebie samego mozna wyrazic w podobny sposob = poczuć przynaleznosc do Swiatla i Jednosci.
- Wdziecznosc – eucharistia, od greckiego slowa ευχαριστώ, co w etymologicznym znaczeniu oznacza poczucie radosci. Gdy czuje radosc i szczescie – to znaczy znajduje sie w moim stanie naturalnym. Dzieje się tak gdy usuwam przyczyne, ktora spowodowala, ze odczuwalam lek, poczucie winy, nienawisc, zazdrosc, krytykowalam i osadzalam innych itd.
- Czuje radosc, ze wyzwolilam energie, ktora dotad “wiezilam” w negatywnej formie i pozwalam wrocic tej energii do Zrodla. Czuje wdziecznosc że poprzez ten proces moja swiadomosc zostala poszerzona.
Metoda ho’oponopono, to pradawna metoda hawajskich szamanow.
Dzisiaj jej skutecznosc jest wyjasniana naukowo w oparciu o szereg teorii:
- Zbiorowa swiadomosc (Karl Jung)
- Morfogenetyczne pole (The Morphogenetic Universe, Rupert Sheldrake)
- Fizyka kwantowa
- Ciala energetyczne czlowieka (cialo przyczynowe)
Rowniez w wielu religiach swiata mozemy znalezc elementy nawiązujące do metody ho’oponopono.
Zadajemy sobie pytanie = w jaki sposob moge zmienic swiat, rzeczywistosc, skoro jest tak wiele problemów?. Oto możemy wyobrazic sobie, ze kazdy z nas wrzuca do jeziora kamyczki, ktore sa odzwierciedleniem naszych przekonan, uczuc, mysli, czynow.
Na powierzchni jeziora tworzy sie niezwykle skomplikowana siatka fal, ktora jest wypadkową dzialan wszystkich “kamyczkow”.
Z pomocą metody ho’oponopono przestajemy wrzucac “kamyczki” i oczyszczamy jezioro z naszego negatywnego wpływu. Przestajemy też poddawać inne istoty wpływowi naszych szkodliwych dzialan. Zwiekszamy przejrzystosc i klarownosc „jeziora”.
Metoda ho’oponopono przydaje się zarowno w przypadku problemow w relacjach miedzyludzkich, w rodzinie, pracy, szkole, swiecie, jak i w przypadku innych kłopotów osobistych (nalogi, nadwaga, problemy finansowe, itd.).
Metody tej nauczylam sie na warsztatach rozwoju osobistego. Jej dzialanie jest szczegolnie skuteczne w przypadku pracy z problemami z przeszlosci, ale mozna ja rowniez stosowac profilaktycznie.
Kiedys zapytalam instruktora (Robert Najemy , www.Holisticharmony.com) w jaki sposob moge uzywac jej profilaktycznie, np. wobec moich uczniow, w szkole.
Odpowiedz byla nastepujaca: “Przed kazdymi warsztatami wez liste uczestnikow i przed kazdym nazwiskiem powiedz:
- przepraszam jesli mam w sobie cos, co moze spowodowac twoja negatywna reakcje
- kocham cie
- kocham siebie
- dziekuje z oczyszczenie tej sytuacji
Podobnie mozemy zachowywac sie gdy ogladamy wiadomosci w telewizji, czy dowiadujemy sie o czyms nieprzyjemnym lub smutnym .
Swego czasu na tym blogu wiele mowilo sie o ksiazce i filmie “The Secret”, oraz problemach zwiazanych z tym ze nie zawsze udaje sie nam zrealizowac jakies konkretne marzenie .
Gdy zauwazymy, ze Prawo Przyciagania opoznia sie z dzialaniem, to znak, ze warto dodatkowo zastosowac ho’oponopono, bo mozliwe ze cos w nas blokuje rezultaty. Trzeba najpierw uzdrowic daną sytuację z z miloscia i wdziecznoscia – aby osiagnac pożadany cel.
Metoda jest z pewnością godna polecenia dla wszystkich osób które czują, że ze swoimi problemami znalazly się w ślepym zaułku. Na pozytywne rezultaty nie trzeba bedzie dlugo czekac. Wszyscy podążamy przecież drogą rozwoju swiadomosci a metoda ho’oponopono może okazać się na tej drodze niezwykle pomocna.
Zycze powodzenia i bardzo chcętnie poczytam doswiadczenia czytelnikow bloga – stosujących tą metodę
Agni
Przypisek od Zenforest: Zapraszam także innych czytelników do dzielenia się swoimi doświadczeniami na ścieżce rozwoju duchowego, znanymi sobie metodami pracy duchowej, lub…po prostu inspirującymi historiami 🙂
Zobacz też
• Co posiejesz – to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji – wg Huny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia –
czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
Nazwa metody bardzo egzotyczna, ale warto poczytać historię świata i dowiedzieć się którym samolotem przylecieli szamani na Hawaje. Uczę się całe życie.
Co do „szamanów”.
W szerokiej ramie czasowej kolonizacja Hawajów miała miejsce między 300-1300 n.e. Przed przybyciem białych termin Kahuna, oznaczał czarownika/kapłana ale zarazem osobę, która jest mistrzem w dowolnej dziedzinie. Inna sprawa, że w latach 70’tych mocno rozciągnięto zakres ekspertyzy kahunów 🙂 Warto wspomnieć nazwisko: Max Freedom Long.
Agni,
Bardzo fajny artykuł. Nie stosowałem nigdy ho’oponopono ale inną, bardzo zbliżoną do niej – buddyjska Mettę – praktykę kochającej życzliwości.
Od siebie mogę dodać, że ostatnio zauważyłem pewien mechanizm. Niezwykle ciężko jest zmienić swoje nawyki i reakcje zwykłymi metodami (np. starać się robić coś innego lub czynić noworoczne postanowienia) natomiast właśnie czynnik miłości, odpuszczenia i dobrych życzeń sprawia, że wszystko to staje się bardzo płynne, elastyczne. Tak jakby miłość była „katalizatorem” wolnej woli… coś w stylu: „do póki życzysz dobrze sobie i innym możesz być kim chcesz, robić co zechcesz.”
Kolejny ciekawy artykuł przybliżający nas do prywatnego oświecenia, a może nawet zbawienia. A ja dla odmiany w tak w przyziemnej kwestii technicznej. Gdzieś się pogubiły polskie literki.
Ach, Kahuni, Ach:)
Niesamowite jest to, że ułamkowe części tej metody odkrywałam niejako oddzielnie w różnym czasie i u bardzo różnych autorów.Niejako okrężną drogą dochodziłam do tego, co powyżej Agni opisuje.. Ch. Spezzano specjalista od „udanych związków” w swoich ćwiczeniach sugerował mi otwarcie się na ból jako lekcję do przerobienia, bardzo wiele pomocnych ćwiczeń wizualizacyjnych znalazłam, polecam, zwłaszcza nieszczęśliwie zakochanym. 😉 Oddanie „szacunku” dla wykluczonych ze stada w kontekście rodzinnym – B. Hellinger.. I niezmiernie ważna dla mnie chrześcijańska nauka wybaczania czy też arkusz radykalnego wybaczania C. Tippinga..
Wszędzie pojawia się ta sugestia zapatrzenia się wgłąb siebie jako źródła uzdrowienia..
Zanim dojrzymy, poczujemy miłość w sobie czy do drugiego człowieka, coś „trzeba” zrobić z tym bólem,który sie w nas nagromadził, poradzić sobie z nim.
Mając skażone serce nie mogę uczciwie powiedzieć sobie, że siebie kocham (znam ludzi, którzy bojkotują sam pomysł jako fanaberię psychologów, i uwierzcie mi, pierwszy raz przed lustrem wcale nie jest taki łatwy..), a co dopiero wyznać to drugiemu człowiekowi, gdy tak nie jest, a gdzie tu umiejscowić jeszcze podziekowanie dla sprawcy naszego złego samopoczucia czy doznanej krzywdy (lub w aspekcie jeszcze szerszym – za kataklizmy i tym podobne).Bez wybaczenia/transformacji nie da się pojść dalej..
Wyższa szkoła jazdy to nieocenianie zdarzeń i niegromadzenie w sobie wewnętrznych toksyn, ale wiadomo, różnie z tym bywa. 😉
Dla osób,które potrzebują konkretniejszych wskazówek,żeby zrobić pierwszy krok milowy, podaję dość pomocne przykłady(opracowane przez B. Włodawiec).
Wybaczyć nie oznacza:
1) zapomnieć
2) zrozumieć
3) usprawiedliwić
4) udawać że nic się nie stało
5) zbagatelizować krzywdę
6) znów zaufać
7) zaprzyjaźnić się
8) być blisko z osobą, która nas skrzywdziła
9) zrobić niezasłużony przezent sprawcy krzywdy
10) zrezygnować ze sprawiedliwej kary
11) zrezygnować z obrony przez ponownymi krzywdami
Wybaczyć oznacza:
1) zrezygnować z pielęgnowania urazy
2) zrezygnować z zemsty (w tym karania samego siebie)
3) pogodzić się z tym, że nie będzie rekompensaty za doznane krzywdy
4) pogodzić sie z tym miejscem w życiu, w którym jest się teraz..
A potem..mozna pójść dalej.. Akty miłości rozgrzewające nas od wewnątrz dokonują sie niejako w nas i poza nami.Są naturalne, czyste, bezwysiłkowe..To tak jakby nagroda za trud, który sie włożyło na początku.
Podpisuję się pod tą metodą całym sercem.
Felicita, jeden z najlepszych komentarzy jakie czytałam na tym blogu. Two sposób myślenia i podejścia do wybaczania – jest mi bardzo bliski!
Zyfi
„Gdzieś się pogubiły polskie literki.”
Najmocniej przepraszam, ale ponieważ na codzień nie używam jez. polskiego, nawet nie miałam zainstalowanej polskiej trzcionki na komputerze. Dopiero teraz to zrobiłam i muszę przyznać, że trochę z trudem mi przychodzi pisanie.
Felicita
„Bez wybaczenia/transformacji nie da się pojść dalej..”
Bardzo trafnie to ujęłaś.
Z tym, że ho’oponopono wychodzi raczej z założenia,że to osoba, która „czuje sie pokrzywdzoną” prosi o przebaczenie osobę „krzywdzącą”. Wygląda to trochę jak postawione na głowie lub masochism, ale nie zapominajmy, że aby nam się coś przydarzyło, my sami musimy w taki czy inny sposób to „sprowokować” i jak magnes przyciągnąć. Trudno nam się z tym zgodzić, ale tak jest (powyższy tekst to wyjaśnia). Zresztą procedurę ho’oponopono, czyli =
– proszę o przebaczenie
– kocham (daną osobę)
– kocham siebie
– dziękuję
nie przeprowadzamy demonstracyjnie, w obecności drugiej osoby, ale samotnie a nawet w myślach. Ta procedura przede wszystkim ma zmienić nasz sposob pojmowania, naszą świadomość, a nie cokolwiek demonstrować innym, czy się upakarzać.
To jest, pewnie, najtrudniejszy moment w tej metodzie, przestawienie się na inny sposób myślenia. Ktoś się wobec mnie zachował niewłaściwie, powiedzmy mi ubliżył, a ja w myślach czy szeptem mówię= przepraszam za wszystko co mam w sobie, co spowodowało tą twoją reakcję, kocham cię (w rozumieniu jak w w/w tekscie), kocham siebie, dziękuję Bogu (Wszechświatu), że oczyszcza/uwalnia tą przeszkodę/przyczynę, którą w sobie posiadałam, dziękuję tej osobie, która odegrała tą konkretną rolę, abym ja pobrała tą kolejną naukę.
Po takim oczyszczeniu/transformacji energii, dana osoba już nam więcej nie ubliży, bo akurat uwolniliśmy to „coś”, co było w nas i powodowało takie jej zachowanie.
Ile byśmy teoretycznie nie rozważlali tego tematu, to nie da to takiego rezultatu jak, po prostu , spróbować w praktyce. Zresztą nic nie mamy tutaj do stracenia.
Serdecznie pozdrawiam.
Agni, zgadza się – jest to proces wewnętrzny. Opisałam sposób na podejście do zagadnienia, gdy nie startuje się z pułapu opisywanej przez Ciebie życzliowści w sercu. (Chociaż pewnie warto probować siebie przekonywać do tego co się mówi i siebie obserwaować jak na to reagujemy).Jest to dla jednych dłuższy proces,dla innych krótszy, żeby dojść do takiego punktu.Chodzi mi jedynie o autentyzm myśli i uczuć,a także później działań wynikających z wewnętrznej zmiany..Osobiście widzę w tej metodzie wydobywanie grudek złota z mułu cierpienia.
Gdy dotrze się na ten wierzchołek pełny miłości łatwiej jest nam konfrontować się przy kolejnych zdarzeniach z losem czy z nowym bólem. Niewatpliwie każde doświadczenie ma cel edukacyjny i patrząc pod tym kątem jest łatwiej przystepować do uzdrawiania. Można się poczuć szamanem swojego życia. 😉 Lub czarownicą. .hmm..chciałam powiedzieć..czarodziejką.. 😉
Felicita ,
W pełni się z Tobą zgadzam i przy okazji wyrażam podziw, że potrafisz tak pięknie myśli zamieniać na słowa.
Dokładnie, agni, Felicita ma prawdziwy talent 🙂
Co do metody może na pierwszy rzut oka trochę przestraszyć osoby, które przywykły na wszelkie zranienia reagować gniewem i pretensją, zwłaszcza takie w których nie czują swojej winy, jak np ofiary gwałtu czy wykorzystania.
Ważnym elementem jest jednak zrozumienie że nie chodzi o usprawiedliwienie krzywdziciela i pochwała tego co się wydarzyło tylko o zajęcie się sobą, zadbanie o siebie, o to byśmy ten ból który w nas powstał umiały transformować i przekształcać w wolność.
To dla mnie coś w rodzaju rezygnacji z zemsty. Wiem jednak, że gdy ktoś jest ofiarą czegoś tak strasznego, może całym sobą odczuwać nienawiść do swego kata. I myśleć ze wstrętem o wybaczeniu.
Sama miałam w życiu trochę bolesnych doświadczeń związanych z moim rozwodem i myśl o wybaczeniu byłemu mężowi była dla mnie tak odległa jak drugi koniec wszechświata.
O przyjęciu odpowiedzialności za to co się stało – nawet takiej jak ujmuje metoda H. – czyli podświadomej prowokacji, wynikającej z moich wzorców, nawet nie myślałam! Nie było mi to w głowie.
Czułam się 100% niewinną ofiarą.
Na tamten okres, samo sugerowanie mi takiej możliwości wywołałoby atak złości. Dopiero mijające lata trochę zmieniły moją perspektywę, ponieważ zaczęłam dostrzegać że przez podtrzymywanie w sobie bólu i pretensji, tak naprawdę krzywdziłam siebie, chociaż mój krzywdziciel był już daleko i nie myślał o mnie.
To było zupełnie tak jakby wciąż mnie krzywdził, ale to ja byłam jego narzędziem, bo ja wciąż podgrzewałam w sobie złość.
Dlatego dla własnego dobra postanowiłam, jakiś czas temu, zmienić myślenie.
Dzięki, agni za opisanie tej metody 🙂
Pewien indiański chłopiec zapytał kiedyś dziadka:
– Co sądzisz o sytuacji na świecie?
Dziadek odpowiedział:
– Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój.
– Który zwycięży? – chciał wiedzieć chłopiec.
– Ten, którego karmię – odrzekł na to dziadek.
Autor nieznany
Danuta,
Masz rację. Tą metodę jest łatwiej zrozumieć, gdy się ma za sobą pewien bagaż czasu czy przeżyć. Wtedy potwierdzamy ją empirycznie. Natomiast, aby nie tracić czasu, energii i cierpień, można sięgnąć po naukowe objaśnienie i uzasadnienie jej działania. Dlatego podałam stronę internetową, gdzie jest to szerzej opisane.
Muszę się też tutaj przyznać, że dopiero po zastosowaniu tej metody, jestem teraz gotowa (po trzydziestu z hakiem latach) do odwiedzenia w Polsce miejsc i osób, które – wg. ówczesnego mojego mniemania- mnie zraniły. Ponadto, czuję do nich autentyczną i głęboką wdzięczność.
Nie robię sobie wyrzutów sumienia, dlaczego to tak długo trwało i dlaczego nie mogłam wcześniej użyć jakiegoś sposobu. Mam odpowiedzi-cytaty na ten temat: 1. „Módl się aby długą była twoja droga do Itaki” lub „W nieotwartym liście śpi szczęście” ,2. „Kiedy uczeń jest gotów-nauczyciel natychmiast się znajdzie”
Widocznie i ja teraz dopiero byłam gotowa na ten proces.
Dlatego zdaję sobie sprawę, że metoda H. nie może być zastosowana z tym samym skutkiem generalnie przez wszystkich. Szczególnie na świeże rany. To może wzbudzić nawet irytację czy gniew, sprzeciw. Ale masz rację, trzeba spróbować. Jak pisze wyżej Felicita: „Chociaż pewnie warto probować siebie przekonywać do tego co się mówi i siebie obserwaować jak na to reagujemy.”
P.s.
Przepraszam, że się tak rozpisałam dzisiaj, ale myślę, że mam do tego prawo , bo od 2-3 mies. słowem się nie odezwałam, podczas gdy tutaj toczyły się dysputy, że aż zaniemówiłam z wrażenia. – To oczywiście żart.
A teraz serio:
Jesteście wszyscy bardzo fajnymi i wartościowymi ludźmi.
Kocham Was wszystkich!
ciekawe, ze ten artykuł zgromadził głownie kobiety, czyżbyście się czuły bardziej zwiktymizowane?
ja też jestem po rozwodzie. mógłbym mieć kupę zalu do ex, ale p***** to.
nigdy się nie rozczulałem nad swoimi związkowymi problemami, bo nie wyszłoby z tego nic konstruktywnego.Co się stało to się nie odstanie, wszyscy poszli swoją drogą. wiecej dystansu wszystkim zycze.
Vamas, każdy ma indywidualne doświadczenia i podejście do tych spraw.Nie narzucam niczego nikomu. Opisuję swoje doświadczenie, które mnie odblokowało psychicznie jak wyciągnięcie korka od szampana..na zasadzie uwolnienia się od poczucia krzywdy. Może owa zbiorowa świadomość kobiet nas połączyła, ale to by świadczyło o działaniu wyższych płaszczyzn duchowych, o których nie mam żadnego pojęcia. 🙂 Mówimy tu przecież przede wszystkim o wyjściu poza krąg czegoś bolesnego, nieudanego w życiu osobistym. A przy tym biorę odpowiedzialność za wszystkie działania, myśli, które spowodowały moją własną uczuciową katastrofę i dlatego mogłam się faktycznie rozejść bez oglądania się w przeszłość. Dystans jest ważny jak najbardziej..jest jak balsam dla duszy.. 😉 Natura kobiety jest może bardziej emocjonalna,w tym też tkwi,niezapominajmy, kobiecy urok jakby nie patrzeć, dlatego może potrzebujemy uzewnętrznienia się momentami i czasem..zrozumienia. Pozdrawiam ciepło!
kojarze taki artykuł tutaj na blogu
https://zenforest.wordpress.com/2009/06/22/zbiorowe-wzorce-cierpienia-u-kobiet/
„Ciało bolesne przemienia się w promienną świadomość, podobnie jak kawał drewna położony w ogniu lub blisko niego sam ogniem się zajmuje”.
Fragment z artykułu powyżej. Wyzwalający 🙂
„Natura kobiety jest może bardziej emocjonalna,w tym też tkwi,niezapominajmy, kobiecy urok jakby nie patrzeć”
No właśnie. Mi się zdaje, że w temacie krzywdy i wybaczenia te różnice wychodzą bardziej niż gdzie indziej.
Dla mnie wbrew temu co było napisane wyżej zrozumienie jest wręcz warunkiem wybaczenia. Mniej chodzi o to co mam zrobić ze swoją krzywdą (bo tym samym uznaje jej realną egzystencję) a bardziej, żeby rozpoznać, że tak na prawdę nie ma żadnej krzywdy, zrozumieć, że to po prostu iluzja.
Zgadzam się z E.Tolle, który mówi: „wszystkie Twoje problemy i krzywdy są urojeniami” wynikają z niezrozumienia, z niewiedzy i niestety …z głupoty – zaślepienia.
Jednocześnie w ogóle nie kwestionuje metody którą podała Agni bo moim prywatnym zdaniem nie ma za wiele różnic pomiędzy miłością a mądrością czy świadomością. W pewnym momencie wydawało mi się wręcz, że to synonimy.
zrozumienie jest w pewnym stopniu przepuszczeniem emocji przez intelekt,
dlatego może dla mężczyzny wysuwa się na pierwszy plan
= dowiedzieć się jak coś działa, czyż nie :)?
Rozłożyć tą zabawkę na części pierwsze 🙂
[Natura kobiety jest może bardziej emocjonalna]
to nie znaczy ze mężczyzna nie może odczuwać krzywd,
zwykle tylko dusi swoje emocje i udaje ze to go nie dotyczy
[nie ma żadnej krzywdy, zrozumieć, że to po prostu iluzja]
ofiara przemocy nie powie ze to co jej sie stało, to iluzja
uzna takie stwierdzenie za niemal bezczelność
vamas,
raczej skumać jak to się do ch*** stało że taką „wpaniałą” zabawkę sobie zafundowałem. Oddać do reklamacji i kupić nową (ewentualnie przerzucić się na innego typu rozrywki:DD)
marek
doskonały przykład.
„ofiara przemocy nie powie ze to co jej sie stało, to iluzja
uzna takie stwierdzenie za niemal bezczelność”
I po raz kolejny sama dla siebie stworzy cierpienie!
Wiesz, dużo też wynika z tego w jakim systemie wierzeń jesteś wychowany. Hindus idąc drogą, potykając się rozkwasza sobie nos o glebę, wstaje i dziękuje Bogu że dał mu szansę odrobić swoją karmę.. Nie twierdze, że wierzę w reinkarnację i karmę ale jej nieistnienie jest jeszcze bardziej nieprawdopodobne od tego, że istnieje.
sugerujesz że ktoś kto został pobity z powodu głupiej komórki ma sobie to racjonalizować i tłumaczyć*taka moja karma i pochylić głowę pokornie, czy tak?
nie sadzisz ze wzmocni to tylko mentalność ofiary? wiare ze tak juz musi byc? zle?
marek
Tego nie sugeruje:)
marek, ale co na dobra sprawe ma zrobic? poszukac sprawcy i nakopac mu w cztery litery? 🙂
czy powtarzac sobie – jestem niewinny, i to dopiero w nim wzmocni poczucie bezradnosci i mentalnosc ofiary?