Tagi
fałsz, inni, ja, ludzie, mello, my, oddech, odliczanie, odreagowanie, prawda, przeoddychanie, reagowanie, relacje, schematy, sesje regresywne, szczerość, ty, tłumienie, wypieranie, wzorce, Świadomość
3. Inni -> kontra Ty
Czy drugi człowiek może zobaczyć o nas całą prawdę?
Czy można zobaczyć rzeczywistość taką jaka ona jest, bez filtrów, bez odsiewania informacji, bez zafałszowania?
Sądzę że jest to dość trudne.
Jednak przy dużej ilości pracy nad sobą, z pomocą medytacji i rezygnacji z patrzenia z perspektywy ego, może nam się to udać.
Co jednak trzeba podkreślić, tego rodzaju ogląd, będzie mieć jednak raczej charakter neutralnej obserwacji, a nie wyartykułowanej, emocjonalnej krytyki lub analizy.
Taka analiza z poziomu ego, to zawsze tylko przybliżenie. To ego buduje analizy i oceny. Świadomość nie ma do tego aparatu, świadomość tylko postrzega. Aparat do budowania ocen i wyborów – znajduje się w gestii ego.
Prawdę o drugiej osobie, podobnie jak doznań w trakcie medytacji, naprawdę trudno wydobyć na powierzchnię i zwerbalizować. Można ją odczuć, ale zamieniając ja w słowa, pozbawiamy ją najważniejszego elementu: aktualności. Poza tym…nie ma czegoś takiego jak ostateczna prawda o drugim człowieku.
Zmieniamy się wszak z każdą, mijającą chwilą. Drobne wydarzenia, jak fale kwantowego prawdopodobieństwa, zmieniają nasze charaktery i sposoby reagowania w sposób, którego nie da się w pełni ekstrapolować.
Jeśli jednak naprawdę chciałbym zdobyć pewną wiedzę o danej osobie…?
Jeśli chcesz kogoś w miarę rzetelnie i uczciwie ocenić, powinieneś zadać sobie przede wszystkim dwa, podstawowe pytania. Tylko wtedy będzie to miało dużą szansę trafności.
(Przy okazji zauważ, że nie bez powodu do rozsądzania sporów, wybiera się osoby trzecie, niezaangażowane emocjonalnie w sytuację 🙂 Z lotu ptaka łatwiej zobaczyć kształt lasu, niż stojąc w jego centrum 😉 )
A oto te pytania:
1.Co tak naprawdę czuję do tej osoby?
Czy ją lubisz? Czy tylko myślisz, że lubisz? Czy sądzisz że wypadałoby ją lubić…bo przecież nie zrobiła nic w oczywisty sposób złego! Więc niby czemu mam jej nie lubić? Tak „wypada”. Poza tym „nielubienie” ujawnia w podtekście jakąś formę strachu i zagrożenia, a przecież: ja nie jestem tchórzem ani słabeuszem 😉
Czy może masz odwagę przyznać że nie przepadasz za nią? Czujesz, że ci w jakiś sposób zagraża. Umniejsza cię, twoje ego. Atakuje cię, zabiera ci przestrzeń, manipuluje tobą ? Czy podświadomie z nią walczysz?
A może naprawdę ją lubisz? Bo coś ci gwarantuje? Bo spełnia twoje oczekiwania? bo czujesz się przy niej doceniony i spełniony?
…a może…po prostu ją akceptujesz, taką jaką jest, w całej okazałości, na trzeźwo i przytomnie widząc jej osobowość? Bez żadnej kurczowej – emocjonalnej reakcji? 🙂
2.Czego tak naprawdę chcę od tej osoby
„Ależ, niczego nie chcę” !
Jeśli wchodzisz w relację z daną osobą, gdy pojawiają się emocje – zawsze czegoś chcesz.
Jeśli jesteś na kogoś zły, jeśli ktoś cię rozczarował, jeśli ktoś cię zdradził, oszukał, jeśli sądziłeś że to wspaniała osoba, a ona nagle okazała się zupełnie inna…Zadaj sobie to pytanie.
Czego chciałeś od niej – od samego początku.
I co w tobie najmocniej zareagowało, gdy cię zawiodła, gdy zachowała się inaczej niż oczekiwałeś, gdy przekroczyła granice jakie jej wyznaczyłeś?
Jakie zatem wyobrażenia na tę osobę nałożyłeś?
Wielu ludzi używa słów, „on/ona coś na mnie projektuje, wymyśla!, ja taki wcale nie jestem”.
Ja słowo projektować coś na kogoś, używam tutaj – raczej jako projekcja pewnych wyobrażeń na temat tego jaki ktoś powinien być, lub chcielibyśmy aby był – i ta projekcja rozsypuje się w kontakcie z rzeczywistością. I wtedy jesteśmy rozczarowani…. ale czym tak naprawdę? Tą osobą?
Nie, bo ona od początku była niedoskonała.
To my dodaliśmy jej aureolę. To my oczekiwaliśmy, że spełni nasze wyobrażenia.
Wierzyłem ci! A ty mnie zdradziłaś!
Kochałem cię, a ty mnie oszukałaś!
Ufałem ci, a ty okazałaś się zdradziecką …. 😉
Komu wierzyłeś? Kogo kochałeś ? Komu ufałeś?
Realnej żywej osobie, która zmienia się w każdej sekundzie teraźniejszości, która płynie wraz z energia życia, czy zatrzymanej w biegu klatce filmowej z waszego miesiąca miodowego, gdy jeszcze pasowała do twoich wyobrażeń…i na tamtą chwilę wydawała się je spełniać?.
I ostatnie pytanie.
Czy teraz, gdy już tak skutecznie pozbawiłeś się złudzeń(zauważ z jaką ulgą zwykle stwierdza to ego, na chwilę zanim się rozstaniecie), zamierzasz przykleić jej na czole napis: Zawód mojego życia. I zakotwiczyć swoje emocje w przeszłości? Zahaczając kotwicą o jej „zły uczynek?
Pamiętam jak wiele lat temu uznawałam pewną osobę za swego mistrza duchowego. Potem dowiedziałam się o tej osobie całą masę różnych dziwnych historii i na chwilę mnie zatkało.
Po jakimś czasie przyszła mi refleksja, że przecież tego co mnie nauczył, nie da się tak łatwo odebrać, przez to że dowiedziałam się jakichś sensacji. Że to co naprawdę od niego chciałam to nie dorastania do moich ideałów, ale inspiracji = i z tej się niejako „wywiązał”.
To, że nie zawsze był zgodny ze swoimi własnymi naukami, nie skreślało tego co ja dobrego z tych nauk wyciągnęłam?
Ego wielu ludzi ma _roszczenia_ aby ludzie byli doskonali= jeśli głoszą naukę doskonałości.
Tymczasem nauczyciel jest zawsze tylko tak dobry, jak jego uczeń.
Jeśli zatem masz problem z inną osobą, znaczy…że masz problem ze sobą.
(I tak dokonujemy pełnego cyklu – powracamy do pierwszego pytania : Czy znasz siebie samego?)
Dostrzeż to co się od swego partnera/znajomego/ przyjaciela naprawdę nauczyłeś, co dobrego dostałeś, ile wparcia i pomocy – bo jeśli ocenisz go negatywnie, jeśli się uprzedzisz – wtedy stawiasz między wami ścianę.
I nic już więcej inspirującego, dobrego i życzliwego nie będzie mogło między wami przepływać.
Problem leży w tym czy TY chcesz się uczyć. Czy tylko szukasz wymówek by tego nie robić 🙂 ?
Problem leży w tym czy ty ufasz? Czy tylko prowokujesz innych do udowodnienia ci, że wszystko i tak kończy się zdradą zaufania?
Problem leży w tym czy ty kochasz?
Czy tylko wierzysz, że miłość istnieje gdzieś tam… gdzie ciebie nie ma…
Na koniec
„To, co potępiasz, kiedyś potępi ciebie, a co osądzasz, tym się kiedyś staniesz.”
A de Mello
Dla mnie nie ma czegoś takiego jak permanentny podział: To ja, to moje, to ty to twoje. Twoja sprawa, moja sprawa.
Istniejemy w jednej przestrzeni, zwykle w emocjonalnej, pełnej energii przestrzeni, gdzie nasze intencje i działania przenikają się na wielu poziomach. Współistniejemy i w tejże właśnie przestrzeni odgrywa się nasze życie.
Gdy próbujemy odizolować się od innych ludzi i ich energii, aby pozornie wzmocnić konsolidacje naszej własnej, gdy stawiamy między sobą ściany „ja wiem lepiej, ty nic nie wiesz”, „ja się nie mylę, ty się mylisz” – wtedy tracimy część siebie – która jest ukryta w tym drugim człowieku, a jakiej kiedyś nie zaakceptowaliśmy w sobie. Nie zauważamy, że ona dopomina się o zintegrowanie właśnie w ten sposób zwracając naszą uwagę.
Wszystko co odrzucamy w innych, odrzucamy także w sobie. Wszystko co potępiamy w innych, potępiamy, w ten czy inny sposób, w sobie. Wszystko czego nienawidzimy- wyparliśmy i stłumili w sobie tak mocno, że przerażeniem napawa nas choćby zbliżenie się do tej zapomnianej bomby emocji, jaka leży na naszym dnie i wywołuje tak nieprzyjemne odczucia.
Cognosce te ipsum.
Pozwól mówić swoim emocjom, niech one będą twoim kompasem. One wskażą ci drogę do tego : jaki naprawdę jesteś. Nie tłum i nie blokuj prawdziwego siebie. Pokochaj swoją cienistą, nieświadomą połowę, ponieważ nie jesteś nią mniej, niż tą której jesteś świadomy. Wtedy zniknie też wstyd i rozczarowanie sobą, a w zrozumieniu pojawi się pojednanie.
I nie będzie też żadnego : „kontra” 🙂
Zobacz ciąg dalszy:
1. Ty -> kontra Ty.
2. Ty -> kontra inni
Autorka tekstu: Zenforest @ copyright
Powielanie tekstu tylko za moją zgodą.
Zen.
Przeczytalem ten tekst duszkiem z zapartym tchem i moge sie po nim podpisac wszystkim czym moge pisac.
Jak moze sie domyslasz przez caly moj pobyt na Twoim blogu probowalem nakreslic tlo, a w zasadzie musnac nim jak chusteczka po skroni, ktore jest podlozem naszych i mojego zachowania rowniez. Pisalem o mozliwosciach mozgu, o ocenianiu, o zaufaniu, o emocjonalnych ucieczkach, o tym, ze jestesmy produktem pewnego etapu, tu i teraz, niekonczacej sie ewolucji, oraz o tym iz zyjemy wedlug jej praw w grupie, stloczeni i niejako skazani na siebie. Po drodze spotkalem sie z tym i owym odnosnie tego co napisalem, zmierzajac do podobnej konkluzji jaka raczylas tak obszernie tu nakreslic. Pomine w dalszej czesci szereg osobistych wnioskow opartych wylacznie na mojej intuicji, co bylo, a raczej co jest glownym powodem takiego wyartkulowania przez Ciebie problemu poznania siebie.
Nie musze mowic, iz swiat jaki jest jest w nas, to oczywiste. Poznanie samego siebie jakim sie jest to nielatwe i zalezy od wielu czynnikow, o ktorych rowniez pisalem. Cieszylo mnie to iz moge sie spotkac tu z choc czesciowa akceptacja moich wypocin, gdyz jest to dla mnie bardzo wazne. Ktos zapyta dlaczego? To proste, nie chce czuc sie sam ze swoimi pogladami na swoje zycie. Stwierdzilem w sobie wiele lekow i znalazlem zrodlo ich pochodzenia na dlugo wczesniej zanim zaczalem sukupiac sie na poszukiwaniu wzorcow tychze mechanizmow z innych zrodel niz moja glowa. 🙂 Otrzymywalem caly czas jedynie potwierdzenie tego co w sobie kryje i od czego probuje uciekac. Moge to opisac tak, iz podparlem swoja intuicje o podloze naukowe z powodu, nie wsytydze sie tego powiedzec raz jeszcze, dziecinnej ciekawosci.
Moze to wygladac na forme usprawiedliwiania sie przed samym soba i napewno tak jest, ale zdaje sobie sprawe, iz nie jestem doskonaly i nigdy taki nie bede poniewaz jak uwazam doskonalosc nie istnieje albo inaczej zyje w niej jako jej czesc i nie moge byc caloscia. Staram sie to widziec calym soba dajac temu wyraz w zyciu codziennym. Mam wrazenie, iz ludzie z ktorymi obcuje na codzien zauwazaja takie podejscie i czasami widze ich zaklopotanie lub inna bardziej uszczypliwa forme oceny mojej osoby. Sam kiedys zauwazylem iz zaczalem usprawiedliwiac innych w oczach innych, moze nie w sensie adwokata, ale z poczucia empatii i wczucia sie w sytuacje innych, co wcale nie jest takie trudne pod warunkiem, iz sam jestem przed soba szczery. A mysle, ze jestem.
Na koniec moge tylko dziekowac za tak tresciwy artykul, Zen, jaki zamnescilas. Mysle na dzis, ze moja osoba nic wiecej juz nie ma do dodania w tym wzgledzie. Zen, to byl zaszczyt dla mnie pisac na Twoim blogu. dziekuje i…
Stylion, dzięki za miłe słowa. 🙂 Fajnie jeśli znalazłeś tu coś co zgadza się z twoimi obserwacjami.
„Czy drugi człowiek może zobaczyć o nas całą prawdę? Czy można zobaczyć rzeczywistość taką jaka ona jest, bez filtrów, bez odsiewania informacji, bez zafałszowania?”
Mnie od razu nasunęło się pytanie, co to jest ta „cała prawda” i „rzeczywistość taka, jaką ona jest”? Czy w ogóle coś takiego jest? Jedna prawda, jedna rzeczywistość? Nawet nie chodzi o to, że ciągle się zmieniamy, sami dokładnie siebie nie znamy, raz to wydaje się być w pełni nami, potem co innego, lecz – co jest prawdą? – to, iż teraz pada deszcz, czy że to tylko jakieś atomy w mikroświecie, a może deszczu wcale nie ma – dla takiej bakterii przecież jego nie ma? Więc? Kto ma oceniać, co jest „rzeczywistością w ogóle” i „całą prawdą” o mnie?
Tak, z pewnością, jest to niełatwe „zobaczyć prawdę” i mocno względne (co to w ogóle Prawda?), świadoma tego napisałam na początku serii tych artykułów:
Ludzie w coraz mniejszym stopniu mogą się porozumieć m.in. z powodu wypaczania pojęć, powoduje to zamęt, wzrasta niepokój, brak zaufania.
Znaczenie ma dobieranie odpowiednich słów przy wyrażaniu swoich myśli., np. wiem – znaczy, że mogę ‚coś’ opisać dokładnie od początku do końca, szczegółowo, w całym ciągu zdarzeń; wiedza – oznacza przyjmowanie treści nie przeżywanych osobiście, uczenie się czegoś.
Rozgraniczenie znaczenia tych dwóch pojęć może ułatwić i pomóc w szczerości wobec siebie i innych. Tak myślę.
Uważam że ludzie nie tyle co nie mogą się porozumieć a nie potrafią wyrazić swoich uczuć i emocji. To ma oczywiście swoją przyczynę. Tłumienie emocji do którego przywykliśmy i które często uznajemy za silną cechę osobowości powoduje że stwierdzenie „Pozwól mówić swoim emocjom, niech one będą twoim kompasem. „staje się ogromnym wyzwaniem, każde „słowo emocji” jest chowane gdzieś głęboko i zamykane na tyle szczelnie by go nie usłyszeć. Dobrze więc pozwolić wyjść na wierzch emocjom – choc ze swojego przykładu wiem że to nie łatwe.
Zenforest, Twoje wykłady są super. Tego szukałam, na to czekałam…
Zadaję sobie pytanie – ile bym dała, żeby usłyszeć Twój głos?
Moim zdaniem, przywyklismy do myslenia i komunikowania liniowego…
Zen pokazuje wiecej wymiarow…, efekty ich przekraczania sa w naszym odczuciu nieprzewidywalne 😉 … to moze nas wyhamowywac… ale jak zapytamy siebie,
dlaczego mialbym nie sprobowac? 😀
To jaka bedzie odpowiedz??? 😉
Jasne, ze warto probowac, mam uczucie… ze na tym polega zycie… 😉
Szukamy naszej drogi probujac… 😉
Osiem,
Zawiodłabyś się chyba i to poważnie 🙂 Nie mam urokliwego ciepłego głosu godnego Marylin Monroe, ale raczej niski głos, w stylu Sigourney Weaver 😉 (wiecie, ta z „Obcego” ) 🙂
pinia,
Nie przesadzajmy 🙂 Ja nie pokazuje wam więcej wymiarów, niż te na które wy sami jesteście gotowi i jakie sobie kreujecie – gotowe do wglądu. Każdy z nas przyciąga sobie podpowiedzi i inspiracje, na które jest gotów i to nie jest tak, że ktoś coś magicznie wyczarowuje 🙂 To wy, w pewien sposób, tworzycie to co czytacie.
Bomba, jestem pod wrazeniem. Inspirujace!!!
wooow – tak chyba najlepiej mogę skomentować.
Pod I, II i III WOOW ZEN! pokłony!
Mnie nie powala na kolana. Mógłbym taki sam napisać z miejsca a nawet lepszy. 🙂
vunderman, zawsze mozesz napisac 🙂
chociaz szczerze przyznaje, ze jak ktos inny dostaje komplementy to czuje sie zawsze jakos tak yyyyyy personalnie umniejszony i zaraz zaczynam szukac dziury w calym, jak by sie tu tego pozbyc? 🙂
Dziewczyny, która chętna, żeby „pogłaskać” vamasa? 😉 Może „problem” nie zniknie, ale zrobi się chłopakowi tak przyjemniej.. 😉
Vunderman, czekam na twoje wypociny. I mówię poważnie.
Jeśli nie napiszesz artykułu, wtedy będziesz tchórzem i zwykłym, robiącym tylko szum pustakiem. Poza tym zdrowo niedowartościowanym pustakiem skoro musisz się w tak prymitywny sposób odsłaniać. 🙂
Każde lepsze dziecko w przedszkolu może powiedzieć, że „zrobię coś takiego albo lepszego”. Więc stań na wysokości zadania. Każdy przecież sądzi, że mierzyłeś siły na zamiary pisząc coś takiego.
Felicita ach, oczywisce ze sie na to pisze !
na glaski zawsze jestem pierwszy w szeregu 🙂
vamas 😀
jaki słodki jesteś.. do piersi przytulić bobo.. 😉
Ktośtam,
może Ty byś zechciała? 😉
przytulic do piersi? tak! TAK! TAKKKK :)))))) 8)
mmmmm….
Felicita, ja nie rzucam słów na wiatr. 🙂 Nigdy.
Co do mojej twórczości, zdarzało mi się pisać bardzo dużo, jednak na zupełnie inne tematy. I nie chodzi o licencjat/magisterkę :P.
Ktośtam,
a ja myślałam, że przygarniesz kropka.. 😉
Mnie życie nauczyło nie mówić, że NIGDY czegoś nie zrobię lub zrobię, bo to ZAWSZE może coś takiego się zdarzyć, że Ci wiatr nasypie piasek do oczu.. i choćby się chciało trafić tam, gdzie zaplanowałaś nie wiesz czy trafisz..
Zgadza się, Felicita. Słowo „nigdy” w moim zdaniu oznacza raczej moje intencje, a wiadomo, że człowiekowi noga się czasami podwinie ;).
Ktośtam.. natknęłam sie właśnie na teorię transferingu rzeczywistości (w skrócie – transfering to sposób na wybieranie swojego losu )!!! Przyjrzę się temu na spokojnie.
Kroczek za kroczkiem w ciemnościach i tu bach.. i stoją przed nami schody do nieba.. (dla leniwych ruchome) 😉
Ktośtam, Felicita ma rację … i tu ten uśmieszek by się przydał…
właśnie stanęłam przed takimi schodami i … nie mogę się nadziwić, że one były i są w zasięgu ręki, a bywa, że całego życia nie starcza , by je dostrzec
Eliszka,
:+)= buźka (tylko tego plusa nie wstawiaj)
znak : robi się tak, że naciskasz jednocześnie szifta (klawisz ze strzałką w górę pod spodem koło entera)i znak dwukropka
znak )robi się też wg schematu jak wyżej
cały klucz jest w stosowaniu znaków górnych na klawiaturze, bo zauwazyłam że wychodzi Ci ‚ a np. ” już nie..
A żeby buźka wyszła rób odstępy między kropką a buźkami, wtedy się one pojawią na bank.. 😉
;+)= buźka z przymrużeniem oka (bez + w środku; teraz musze go pisać bo mi się pojawi pełna buźka)
Poza tym w naszych duszach oprócz schodów sa inne fajne rzeczy np. ślizgawki, huśtwaki, ferrari.. wszystko co chcesz..a i tak najważniejsze jest cieszyć się tym,co jest tu i teraz..
Dla mlodego czlowieka wszystko wydaje sie mozliwe, wiem to bo sam bylem i jestem mlody. Jak wiadomo trening czyni mistrza. Warto wiec trenowac mlodosc w sobie do konca egzystencji.