Tagi
de mello, mello, obserwacja, przebudzenie, uważność, wyzwolenie, zmiana, Świadomość, świat
Chcesz zmienić świat? A może byś zaczął od siebie? Może tak na początek dokonaj zmiany w sobie?
Jak to osiągniesz? Przez obserwację. Poprzez zrozumienie.
Bez żadnej ingerencji i oceny z twej strony.
Ponieważ jeśli oceniasz, to nie możesz zrozumieć.
Jeśli powiesz o kimś, że jest „komunistą”, to w tym momencie skończyło się rozumienie. Przyczepiłeś mu etykietkę.
„Ona jest kapitalistką” – w tym momencie przestałeś rozumieć. Dałeś jej etykietkę, a jeśli etykietka wyraża półtony twej aprobaty lub dezaprobaty, to jeszcze gorzej!
Jak zamierzasz zrozumieć to, co dezaprobujesz albo co aprobujesz w danej materii? Żadnych sądów, żadnych komentarzy, żadnych nastawień.
Po prostu obserwacja, studia, ogląd bez pragnienia zmiany.
Ponieważ jeśli pragniesz zmiany tego, co jest, na to, co powinno być – powinno być według ciebie – przestajesz rozumieć.
Treser stara się zrozumieć psa, aby móc go nauczyć określonych sztuczek. Naukowiec obserwuje mrówki bez z góry określonego celu – poza samą obserwacją – po to, aby się o nich jak najwięcej nauczyć. Nie ma innego celu. Nie zamierza ich trenować, ani niczego od nich uzyskać. Jest nimi zainteresowany, chce o nich dowiedzieć się jak najwięcej. Takie jest jego nastawienie.
W dniu, w którym uda ci się takie nastawienie osiągnąć, doświadczysz cudu.
Zmienisz się – bez wysiłku i we właściwy sposób. Zmiana sama się wydarzy, nie będziesz jej musiał dokonywać.
Ponieważ świadomość życia drzemie w tobie, w głębokich ciemnościach, cokolwiek jest złe, zniknie. A cokolwiek dobre, zostanie wyłonione.
Doświadczysz tego, naprawdę.
To jednak wymaga umysłu zdyscyplinowanego. Mówiąc „dyscyplina” nie mam na myśli wkładu pracy, wysiłku. Mówię o czymś zupełnie innym. Czy kiedykolwiek przyglądałeś się uważnie sportowcom? Całe ich życie wypełnia sport, ale jakże są zdyscyplinowani.
A spójrz na rzekę płynącą ku morzu. Tworzy brzegi, które ją zawierają. Jeśli jest w tobie coś, co podąża we właściwym kierunku, samo kreuje swą własną dyscyplinę. Staje się tak w chwili, w której zakażony zostajesz bakcylem świadomości. I to jest cudowne! Jest to najcudowniejsza rzecz na świecie. Najważniejsza i najcudowniejsza. Nie ma nic tak ważnego na świecie, jak przebudzenie. Nic!
I oczywiście jest to także swego rodzaju „dyscyplina”.
Nie ma nic bardziej wspaniałego niż bycie świadomym.
Czy chciałbyś żyć w ciemnościach? Czy chciałbyś podejmować działania nieświadom, mówić, nie wiedząc, co znaczą twe słowa? Albo czy chciałbyś widzieć rzeczy i nie uświadamiać sobie, na co patrzysz? Jak powiedział wielki mędrzec,
Sokrates: „Życie nieświadome nie jest warte tego, by je przeżyć”.
To oczywista prawda. Większość ludzi nie przeżywa swego życia świadomie. Prowadzą życie mechaniczne, myślą mechanicznie – zazwyczaj cudzymi myślami – mechanicznie przeżywają emocje, mechanicznie działają, mechanicznie reagują. Czy chcesz zobaczyć, jak bardzo upodobniłeś się do maszyny?
-„Ach, jaką masz piękną spódnicę”
– słowa te wydatnie poprawiły twe samopoczucie, prawda?
I to z powodu spódnicy, na miłość boską! Czujesz się z siebie dumna słysząc taki komplement. Ludzie odwiedzają mnie w moim Centrum w Indiach i mówią:
– „Cóż za cudowne miejsce, cóż za wspaniałe drzewa (a te rosną całkiem niezależnie ode mnie). Jaki wspaniały klimat.”
A ja natychmiast czuję się lepiej, aż do chwili, kiedy się na tym przyłapuję.
Czy można wyobrazić sobie coś równie głupiego?
Nie jestem odpowiedzialny za te drzewa i nie wybierałem tego miejsca na Centrum. Nie ode mnie zależy pogoda. To po prostu takie jest. Ale moje „ja” uwikłało się w to, zatem czuję się dumny. Czuję się dumny ze „swej” kultury i ze „swego” narodu. Jak to możliwe, by zgłupieć aż do tego stopnia. Doprawdy. Mówią mi, że moja wielka hinduska kultura stworzyła tak wielkich mistyków. Ale przecież nie ja ich stworzyłem. Nie biorę za nich odpowiedzialności.
Albo mówią mi:
– Ten twój kraj z całą tą nędzą, to okropne. Czuje się zawstydzony. Ale przecież to nie ja stworzyłem tę nędzę. O co tu idzie? Czy kiedykolwiek przestaniesz tak myśleć?
Mówią mi:
– Sądzę, że jesteś bardzo czarującą osobą. I już czuję się świetnie. Zostałem pogłaskany. Dlatego nazywają to: Ja jestem OK. i ty jesteś OK. Noszę się z zamiarem napisania książki, której tytuł brzmiałby: „Ja jestem osłem i ty jesteś osłem”. Otwarte przyznanie się do bycia osłem, to największe wyzwolenie, coś najpiękniejszego na świecie. Jakże jest to cudowne. Kiedy ktoś by mi powiedział: „Nie masz racji”, ja mu odpowiem: „A czego się spodziewałeś po ośle?”
Rozbrojeni. Wszyscy powinni być rozbrojeni. To jest ostateczne wyzwolenie. Ja jestem osłem i ty jesteś osłem. W normalnym życiu dzieje się tak: naciskam guzik i jesteś „na górze”, naciskam guzik i jesteś „na dole”. I taki właśnie jesteś. Ilu znasz ludzi, na których nie działa pochwala i oskarżenie?
To nieludzkie – powiesz.
Ludzkie – to znaczy, że trzeba być trochę mała małpką, aby każdy mógł pociągnąć cię za ogon, a ty robisz to, co robić powinieneś?
Ale czy to jest ludzkie? Jeśli uważasz, że jestem czarujący, znaczy to że właśnie w tym momencie jesteś w dobrym nastroju i nic więcej. Znaczy to też, że pasuję do twojej listy zakupów. Wszyscy nosimy przy sobie taką listę zakupów i trzeba się do tej listy dopasować – wysoki, hmm, ciemny, hmm, przystojny, hmm – zgodnie z naszymi upodobaniami.
„Lubię brzmienie jej głosu. Jestem zakochany” – mówisz.
Nie jesteś zakochany, ty głupi ośle. Ilekroć jesteś zakochany – waham się, czy to powiedzieć – jesteś osłem w sposób szczególny. Usiądź i popatrz, co się z tobą dzieje. Chcesz uciec.
Ktoś kiedyś powiedział: „Dziękuj Bogu za rzeczywistość i możliwość ucieczki od niej”. I to właśnie ma miejsce. Jesteśmy tacy mechaniczni w swym życiu, zmanipulowani jak marionetki, tak bardzo pod kontrolą.
Piszemy książki o tym, jak się kontrolować i jak cudownie być kontrolowanym i jak bardzo potrzebujemy, by nam mówiono: „Jesteś OK.” Czujesz się wtedy wspaniale.
Jak cudownie jest siedzieć w więzieniu. Albo, jak to ktoś kiedyś powiedział, być w swej klatce. Czy lubisz być w więzieniu? Czy lubisz być pod kontrola?
Powiem wam coś. Ilekroć pozwalacie sobie na dobre samopoczucie, kiedy mówią wam, że jesteście OK., tylekroć przygotujcie się na złe samopoczucie – z chwilą gdy powiedzą wam, że nie jesteście dobrzy. Dopóki żyjesz po to, by spełniać cudze oczekiwania, lepiej dobrze zważ, w co się ubierasz, jak się czeszesz i czy masz dobrze wyczyszczone buty. Krótko mówiąc, bacz na to, czy spełniasz każde ich cholerne oczekiwanie. I to ma być ludzkie?
To właśnie odkryjesz, gdy zaczniesz się obserwować.
Będziesz przerażony!
W gruncie rzeczy nie jesteś ani OK., ani nie OK.
Możesz pasować do aktualnych nastrojów albo trendów mody! Czy to znaczy, że stałeś się OK.? Czy to twoje bycie OK. zależy od tego? Czy zależy od tego, co o tobie ludzie myślą?
Ty nie jesteś OK. i ty nie jesteś nie OK., ty jesteś ty.
Mam nadzieję, że przynajmniej dla niektórych z was będzie to duże odkrycie. Jeśli kilku z was dokona tego odkrycia, to… cóż za wspaniała sprawa! Niezwykła!
Wyrzuć ten cały bełkot z byciem OK. i nie OK., wyrzuć wszystkie te osądy i po prostu obserwuj, patrz. Dokonasz wielkich odkryć. Odkrycia te zmienią ciebie. Bez najmniejszego wysiłku, wierz mi.
Przychodzi mi tu na myśl pewien facet, żyjący w Londynie zaraz po wojnie. Siedzi, trzymając na kolanach owiniętą w brązowy papier paczkę. Jest duża i ciężka. Konduktor autobusu podchodzi do niego i pyta:
– Co pan tam trzyma na kolanach?
A człowiek ten odpowiada: To niewypał. Wykopaliśmy go w ogródku i wiozę go na posterunek policji.
Na to konduktor:
– Nie może pan tego trzymać na kolanach. Proszę to położyć pod siedzeniem.
Psychologia i religia, tak jak je generalnie pojmuję, przenoszą bombę z twoich kolan pod siedzenie. Tak naprawdę nie rozwiązują twoich problemów. Zamieniają jedynie jeden problem na drugi. Czy nigdy cię to nie zastanowiło?
Miałeś problem, teraz zamieniłeś go na inny.
Zawsze tak będzie, dopóki nie rozwiążemy problemu zwanego – ty sam.
Czy naprawdę poczujesz się lepiej gdy zmieni się ktoś inny…?
Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor odpowiada:
– Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.
Pacjent odpowiada:
– Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.
Idiotyczne to, prawda? Ale właśnie tak czynimy. Osoba pogrążona we śnie sądzi, że poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Cierpisz, bo śpisz, ale myślisz sobie: “Jakże piękne byłoby życie, gdyby ktoś inny się zmienił. Jakże piękne byłoby życie, gdyby zmienił się mój sąsiad, żona, szef”.
Zawsze chcemy, by dla naszego dobrego samopoczucia zmienił się ktoś inny. Ale czy nigdy nie pomyśleliście, co by się stało, gdyby rzeczywiście twój mąż, twoja żona się zmienili?
Byłbyś równie bezradny jak przedtem, równie nie przebudzony jak dotąd.
Ty jesteś tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa.
Twierdzisz: “Czuję się dobrze, bo świat jest w porządku.” Błąd! Świat jest w porządku, ponieważ ja czuję się dobrze. Tak twierdzą wszyscy mistycy.
A.de Mello „Przebudzenie”
Artykuł z serii: Przypomnienie
Powiązane posty
• Poznawaj siebie – podejście Zen
acwo said:
*Krolestwo Boze nie przyjdzie dostrzegalnie i nie powiedza „Oto tu jest” albo „Tam”. Oto bowiem krolestwo Boze posrod was jest.*
doota said:
Ja sie poczuje lepiej jak ktos inny zmieni mnie:>
widokzokna said:
@doota – nikt nie może Ciebie zmienić jeśli Ty nie będziesz chciała się sama zmienić w każdym innym przypadku jest to manipulacja, a wierz mi manipulowanie drugim człowiekiem jest najgorsze dla tego który to robi.
Eliszka said:
pozwolę sobie dodać, zarówno niebo jak i piekło to stany bycia
i tę wiedzę posiadam z autopsji, nie ze świętych ksiąg
właśnie wstało słonko i oświetla cudnie poranny świat 🙂
autentyczny said:
@acwo you rock!
vamas said:
a jednak mialem racje jak pisalem ze ludzie tu czasem bywaja „na czyms ” 🙂
terraustralis said:
„vamas
„a jednak mialem racje jak pisalem ze ludzie tu czasem bywaja “na czyms ” ”
to a propos Eliszki czy autentycznego? 🙂 a acwo tez jest orginalny…
do tej pory nie wiem jak rozszyfrowac ten werset z Biblii 😦
Eliszka said:
też jestem ciekawa Vamas ?
dla mnie sformułowania oryginalne/ nie wiem czy one są do końca oryginalne/ z biblii są trudne do zaakceptowania
Dla jasności swojego sformułowania, miałam na myśli ‚krajobrazy wewnętrzne duszy’, których doświadczałam.
Jeżeli pod pojęciem ‚ bycie na czymś’ Vamas masz na myśli np. psychotropy, to zgadza się.
Ten okres w moim życiu / krótki, na szczęście, bo wyzwoliłam się z tego własną wolą i mocą/ kojarzy mi się z piekłem na ziemi właśnie.
Niebem/ spieszę wyjaśnić do końca/nazywam wolność wewnętrzną, świadomość, swobodny oddech i wydech, radość życia niezależnie od konfiguracji zewnętrznych, rodzinnych, społecznych i każdych innych.
A to słonko, które niezmienne cieszy mnie, wyszło wczoraj na tę chwileczkę wschodu i natychmiast po moim wpisie zasnuła je ogromna chmura i tak już było cały dzień.
vamas said:
akurat to nie eliszka byla powodem dla ktorego tak zazartowalem 😉
terraustralis said:
vamas
„akurat to nie eliszka byla powodem dla ktorego tak zazartowalem”
Niewazne. Przyznala sie do brania psychotropow. Co prawda przez krotki okres. Ale kobieta z krwi i ciala. Wie o czym mowi.
Przypomnialem sobie jak ktos mowil ze sie zbyt nie zaciagal jak palil.
acwo said:
zakladajac, ze jestes Bogiem, ze kazdy czlowiek jest bogiem, jak nazwiesz to co jest posrod nas? Krolestwo Boze, Niebo. A przyjscie krolestwa Bozego rozumiem tak, ze wtedy kazdy zrozumie, ze caly czas byl bogiem, ze zyl w krainie szczesliwosci tylko tego nie dostrzegal. Jesli na ziemi jest niebo to takze na ziemi jest pieklo, zyjemy, tworzmy sobie na ziemii zarowno Krolestwo Boze jak i jego przeciwienstwo, jestesmy dobrzy i zli jednoczesnie, a to po ktorej stronie stajemy zalezy od nas samych. Zyjac nieswiadomie mozesz nie dostrzegac nieba posrod nas i przez to tworzyc pieklo.
to tak wszystko moim zdaniem oczywiscie.
vamas said:
w sumie podobnie mysle, tyle ze nie uzylbym tej samej terminologii, ale wymowa bylaby podobna
Eliszka said:
Terra, masz racje, wiem, o czym mówię. Przyznała się… to zabrzmiało tak, jakbym była przesłuchiwana i przyznała się do jakiejś winy?
To moje wielkie zwycięstwo, nad sobą, nad aspektami swojej duszy, które pokrywały stopniowo mrokiem moją Jaźń, duszę, psyche.
Odkrywanie siebie, jest dalej moją przygodą, coraz bardziej świadomą i jasną.
Na pewnym etapie mojej drogi to medium, internet, przysłużyło mi się bardzo, m.in. znalazłam forum ludzi z problemami psychicznymi. Byłam zdumiona, że jest ich tak wielu, i to tylko tych, który uświadamiali sobie problem.
Ja już byłam wolna od leków, odrzuciłam je chyba intuicyjnie, nie wierzyłam, że chemia jest wyjściem.
Zaglądam czasem, bardzo rzadko, na tamto forum, ci sami ludzie i mnóstwo nowych w kręgu psychicznych zawirowań, zapętleń. Są to ludzie wrażliwi, inteligentni, intelektualiści, w przewadze studenci psychologii, dzieci psychiatrów, naukowców, nauczyciele, w tym akademiccy, literaci, artyści, poeci. Rozmowy w nimi poza tematem choroby to była uczta intelektualna, bez najmniejszej przesady.
I Terra, super, że nie zaciągnęłam się i rzuciłam i jestem wolnym człowiekiem.
Określenie, że każdy człowiek jest bogiem trudno mi przyjąć i zaakceptować. Skłaniam się ku założeniu, że w każdym z nas jest ten zarodek duchowy, no powiedzmy boski, a tylko od nas, od naszego wzrostu, rozwoju, ukierunkowania zależy w jakie polaryzacje wejdziemy i czy będą dalekie czy bliskie homeostazie, równowadze, prostej.
Midori said:
„Psychologia i religia, tak jak je generalnie pojmuję, przenoszą bombę z twoich kolan pod siedzenie. Tak naprawdę nie rozwiązują twoich problemów. Zamieniają jedynie jeden problem na drugi” – Uwielbiam De Mello i jego podsumowania, mistrz demotywacji do studiowania kierunków humanistycznych:)
Swego czasu się zachłysnąłem jego słowami i doszedłem do wniosku że, w porównaniu do prawd duchowych, nauki humanistyczne (psychologia, zachodnia myśl filozoficzna i po części socjologia) to staranie się stwierdzić czym jest jajko, badając tylko jego skorupkę. Religie z kolei to całkowite błądzenie dzieci we mgle;). Teraz staram się pogodzić różne myśli w jakieś ogólne prawdy ( co jest trudne, bo pierwsze czego się dowiedzieć można na w.w. kierunkach to to, że te nauki ciągle ewoluują i wczorajsze prawdy, niekoniecznie są dzisiejszymi), ale dalej potrafią razić niektóre wynurzenia wielkich profesorów habilitowanych:P