Tagi
budda, castaneda, dobro, godlewski, guru, historie, mello, millman, minuta mądrości, mistrz, mistyk, mnich, modliwta żaby, mądrość, przypowiastki, przypowieści, tolle, uczeń, uczniowie, wgląd, zło, Świadomość, śpiew ptaka
Postanowiłam zebrać w jednym artykule – najciekawsze przypowieści które przez ostatnie lata umieszczałam na blogu. Ponieważ były bardzo rozproszone, zapewne trudno było do nich dotrzeć.
Zachęcam was do przeczytania i… oczywiście chwilki namysłu 🙂
Budda i bandyta
Pewnego razu zagroził Buddzie śmiercią bandyta zwany Angulimal.
„Bądź, zatem łaskaw spełnić moje ostatnie życzenie”, powiedział Budda.
„Odetnij tę gałąź z tego drzewa”.
Jedno ciecie mieczem i było zrobione!
„Co teraz?” zapytał bandyta.
„Przyłóż ją z powrotem, tak aby się zrosło”, powiedział Budda.
Bandyta roześmiał się. „Musisz być szalony, jeśli uważasz, że ktokolwiek może to zrobić”.
„Wprost przeciwnie, to ty jesteś szalony, jeśli sądzisz, że jesteś potężny, bo możesz ranić i niszczyć. To jest zadanie dla dzieci. Tylko wielcy wiedzą, jak tworzyć i leczyć.
Wgląd
Pewien pisarz przybył do klasztoru, by napisać książkę o Mistrzu.
– Ludzie mówią, że jesteś geniuszem. Czy to prawda? – zapytał.
– Możesz tak powiedzieć – odpowiedział Mistrz, bez nadmiaru
skromności.
– A co sprawia, że ktoś staje się geniuszem?
– Zdolność rozpoznawania.
– Rozpoznawania czego?
– Motyla w gąsienicy, orła w jaju, i świętego w egoiście.
Przebaczyć nazistom?
Były więzień nazistowskiego obozu koncentracyjnego był w odwiedzinach u przyjaciela, który wraz z nim dzielił to ciężkie doświadczenie.
„Czy przebaczyłeś nazistom?” zapytał przyjaciela.
„Tak”.
„A ja nie. Ciągle trawi mnie nienawiść do nich”.
„W takim razie”, powiedział łagodnie przyjaciel,
„oni nadal cię więżą…”
Prawdziwy sens tragedii
Pewien ptak codziennie chronił się w suchych gałęziach drzewa,
stojącego pośród rozległego pustynnego krajobrazu.
Razu pewnego trąba powietrzna wyrwała drzewo z korzeniami, i
biedny ptak musiał przelecieć aż sto długich mil, zanim, wyczerpany, znalazł
sobie nowe schronienie.
Gdy wreszcie, po długim locie dotarł do gęstego lasu,
znalazł tam niezliczone drzewa, które uginały się od owoców…
– Gdyby uschnięte drzewo ocalało, nic nie skłoniłoby ptaka, by
wyrzekł się bezpieczeństwa i poszybował w przestworza.
Nieszczęścia mogą prowadzić do rozwoju.
Trzeba tylko zrozumieć lekcję jaka sie w nich kryje.
Punkt widzenia
Kiedy jeden z uczniów przyszedł pożegnać się z Mistrzem przed
powrotem do rodziny i interesów, prosił go o coś, co mógłby zabrać
ze sobą.
Mistrz rzekł:
– Stale rozważaj te trzy rzeczy, które ci teraz powiem:
To nie ogień jest gorący, lecz ty tak go odbierasz.
To nie oko widzi, lecz twój umysł.
To nie cyrkiel zakreśla koło, lecz kreślarz.
Właściwa miara
Pewien podróżny, który spodziewał się po Mistrzu wielkich rzeczy,
bardzo się rozczarował zwyczajnymi słowami, którymi ten zwrócił
się do niego.
– Przybyłem tu w poszukiwaniu Mistrza – zwierzył się jednemu z
uczniów – a znalazłem tylko zwykłego człowieka, niewiele
różniącego się od innych.
Uczeń odpowiedział:
– Mistrz jest szewcem z nieskończoną ilością nagromadzonej skóry.
Przycina ją i szyje na miarę twojej stopy.
Mocne Ego
Gorliwy uczeń wyraził pragnienie nauczania innych Prawdy i zapytał
Mistrza, co o tym sądzi.
Mistrz odpowiedział:
– Zaczekaj.
Co roku uczeń przychodził z tym samym pytaniem i za każdym razem
Mistrz dawał mu tę samą odpowiedź:
– Zaczekaj.
Pewnego dnia zapytał Mistrza:
– Kiedy będę gotowy do uczenia?
Mistrz odrzekł:
– Kiedy opuści cię nadmierne pragnienie uczenia innych.
Wewnątrz
– Dlaczego wszyscy tutaj są tak szczęśliwi, a ja nie?
– Dlatego, że nauczyli się widzieć dobro i piękno wszędzie –
odrzekł Mistrz.
– Dlaczego więc ja nie widzę wszędzie dobra i piękna?
– Dlatego, że nie możesz widzieć na zewnątrz siebie tego, czego
nie widzisz w sobie.
Przemoc
Mistrz zawsze uczył, że poczucie winy jest złym uczuciem. Trzeba
go unikać jak samego diabła: wszelkiego poczucia winy.
Pewnego dnia jeden z uczniów zapytał:
– Ale czyż nie powinniśmy nienawidzić swoich grzechów?
– Kiedy czujesz się winny, to nienawidzisz nie swoje grzechy, lecz
siebie samego.
Bijący brawa anioł
Według starodawnej legendy, kiedy Bóg stwarzał świat, zwróciło się do niego czterech aniołów. Pierwszy powiedział: „Jak ty to robisz?”
Drugi:, „Czemu to robisz?”,
Trzeci: „Czy mogę w czymś pomóc?”
Czwarty: „Ile to jest warte?”
Pierwszy był naukowcem; drugi filozofem; trzeci altruistą, a czwarty, pośrednikiem w handlu nieruchomościami.
Piąty anioł przyglądał się w zadziwieniu i bił brawo z bezmiernego zachwytu. Ten był mistykiem.
Przemijanie
Kiedy stało się rzeczą jasną, że Mistrz wkrótce umrze, uczniów
ogarnęło przygnębienie.
Uśmiechając się Mistrz powiedział:
– Czyż nie rozumiecie, że to właśnie śmierć nadaje piękno życiu?
– Nie. Wolelibyśmy – wbrew temu co mówisz, byś nigdy nie umarł.
– Wszystko, co naprawdę żyje – musi umrzeć.
Popatrzcie na kwiaty – tylko sztuczne nigdy nie umierają.
Dojrzałość
Do ucznia, który nieustannie oddawał się modlitwom, Mistrz
powiedział:
– Kiedy wreszcie skończysz wspierać się na Bogu i staniesz na
własnych nogach?
Uczeń był zaskoczony.
– Przecież to ty uczyłeś nas, by uważać Boga za Ojca!
– Kiedy nauczysz się, że ojciec nie jest tym, na kim możesz się
wspierać, lecz tym, kto wyzwala cię z twojej skłonności do
wspierania się na kimkolwiek?
Nasze wyobrażenia
– Nie szukajcie Boga – rzekł Mistrz. – Po prostu patrzcie, a
wszystko się wam objawi.
– Ale jak mamy patrzeć?
– Za każdym razem, kiedy patrzycie na cokolwiek, starajcie się
widzieć tylko to, co jest, i nic innego.
Uczniowie byli wyraźnie zdezorientowani, więc Mistrz wyłożył to
prościej:
– Na przykład, kiedy spoglądacie na księżyc, starajcie się widzieć
jedynie księżyc i nic ponadto.
– A cóż innego oprócz księżyca można widzieć, kiedy się na niego
patrzy?
– Człowiek głodny mógłby zobaczyć krąg sera.
Zakochany – twarz ukochanej osoby…
Dlaczego śpiewa ptak?
Uczniowie mieli wiele pytań na temat Boga,
Mistrz im powiedział:
– Bóg jest Nieznany i Niepoznawalny.
Każde twierdzenie o Nim,
każda odpowiedz na wasze pytanie
będzie zniekształceniem Prawdy.
Uczniowie byli zaskoczeni:
– W takim razie, dlaczego mówisz o Nim?
– A dlaczego śpiewa ptak? – odpowiedział mistrz.
Ptak nie śpiewa dlatego, że ma do przekazania jakieś twierdzenie.
Śpiewa, ponieważ ma śpiew.
Słowa uczniów muszą być zrozumiałe. Słowa mistrza nie muszą
takimi być. Muszą być jedynie słyszane, w taki sposób,
w jaki słucha się wiatru w drzewach, szumu rzeki czy śpiewu ptaka.
One rozbudzają w tym, kto słucha, coś co leży poza wszelkim
rozumieniem.
Strach
Zaraza była w drodze do Damaszku i przemknęła obok karawany wodza na pustyni.
„Dokąd pędzisz?” zapytał wódz.
„Do Damaszku. Mam zamiar zabrać tysiąc istnień”.
W drodze powrotnej z Damaszku, Zaraza znowu mijała karawanę. Wódz powiedział: „Zabrałaś pięćdziesiąt tysięcy istnień, a nie tysiąc”.
„Nie”, rzekła Zaraza. „Ja wzięłam tysiąc. To strach zabrał resztę”.
Guru i perły
Gdy guru siedział na brzegu rzeki pogrążony w medytacji, uczeń pochylił się i położył u jego stóp dwie olbrzymie perły na znak szacunku i oddania.
Guru otworzył oczy, podniósł jedną z pereł i trzymał ją tak nieuważnie, że wyślizgnęła mu się z ręki i potoczyła po skarpie do rzeki.
Przerażony uczeń skoczył za nią do rzeki, lecz, mimo, że nurkował wielokrotnie do wieczora, nie miał szczęścia.
W końcu, cały mokry i wyczerpany, wyrwał guru z medytacji; „Widziałeś, gdzie spadła. Pokaż mi to miejsce tak, żebym mógł ją dla ciebie odzyskać”.
Guru podniósł drugą perłę, wrzucił ją do rzeki i powiedział: „Właśnie tam!”.
Oświecenie
Młody człowiek przyszedł do pewnego Mistrza i zapytał: „Ile czasu będę najprawdopodobniej potrzebował, żeby osiągnąć oświecenie?”
Rzekł Mistrz: „Dziesięć lat”.
Młody człowiek był zaszokowany. „Tak długo?” zapytał z niedowierzaniem.
Powiedział Mistrz: „Nie, to był błąd. Będziesz potrzebował dwadzieścia lat”
Młody człowiek zapytał:, „Dlaczego podwoiłeś liczbę?”
Powiedział Mistrz:, „Jeśli się nad tym zastanowić, w twoim przypadku prawdopodobnie będzie to trzydzieści”.
Mądrość nie jest stacją, do której się przyjeżdża, lecz sposobem podróżowania.
Jak Budda znalazł drogę środka
Kiedy Budda po raz pierwszy rozpoczął swe poszukiwanie duchowe, praktykował wiele umartwień.
Pewnego dnia zdarzyło się, że dwaj muzycy przechodzili obok drzewa, pod którym siedział pogrążony w medytacji.
Jeden mówił do drugiego: „Nie naciągaj za bardzo strun swojej gitary, bo się zerwą. Nie trzymaj ich też zbyt luźno, bo nie dobędziesz z nich muzyki. Trzymaj się drogi środka”.
Słowa te uderzyły Buddę z taką siłą, że zrewolucjonizowały jego całe podejście do duchowości.
Był przekonany, że zostały one powiedziane dla niego.
Od tej chwili zrezygnował ze wszystkich umartwień i zaczął podążać drogą, która był łatwa i lekka, drogą umiarkowania.
Rzeczywiście, jego podejście do oświecenia nazywane jest Drogą Środka.
Cytaty z:
Modlitwa Żaby – A. de Mello
Śpiew Ptaka – A. de Mello
Minuta Mądrości – A. de Mello
—————————————————————————————————————————-
Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
Mistrz ZEN Hakuin żył w pewnym mieście w Japonii.
Był bardzo szanowanym człowiekiem i wielu 22 ludzi przychodziło do niego po duchowe nauki. Kiedyś okazało się że nastoletnia córka jego sąsiadów jest w ciąży.
Bardzo zbulwersowani rodzice chcieli za wszelką cenę ustalić kto jest ojcem dziecka. Nie chcąc wyjawić prawdziwej tożsamości dziewczyna wskazała na Hakuina.
Zagniewani rodzice ruszyli z wymówkami do mistrza. Jednak wszystko co im odpowiedział to
– „Czy aby na pewno tak?”.
Wiadomość o tym skandalu szybko rozniosła się po okolicy, a mistrz utracił swą reputację.
Nikt już nie przychodził by go zobaczyć i porozmawiać. Hakuin pozostawał jednak niewzruszony. Wcale go to nie zmartwiło. Kiedy przyszło na świat dziecko rodzice dziewczyny przynieśli je do Hakuina
– „Jesteś ojcem więc się nim zaopiekuj” – powiedzieli.
Mistrz przyjął maleństwo i troskliwie zaczął się nim opiekować.
Kiedy minął rok targana wyrzutami sumienia młoda sąsiadka wyznała rodzicom że prawdziwym ojcem jej dziecka był młody mężczyzna, pracujący w sklepie u rzeźnika. Ta wiadomość bardzo strapiła małżonków.
Wielce skruszeni udali się do Hakuina i zaczęli go prosić o wybaczenie:
– „Nasza córka wyznała że nie jesteś ojcem jej dziecka. Przyszliśmy je zabrać. Jest nam niezmiernie przykro”.
– „Czy aby na pewno tak?”- to były jedyne słowa Hakuina, który oddał dziecko rodzicom.
Mistrz odpowiada zarówno na fałsz jak i na prawdę, na dobro i zło tymi samymi słowami
– „Czy aby na pewno tak?”.
Pozwala w ten sposób każdej formie jaką przybiera dana chwila na pojawienie się. Pozwala jej być taką jaka jest i nie staje się uczestnikiem ludzkiego dramatu.
Zdarzenia nie mają osobistego charakteru.
On sam nie staje się niczyją ofiarą. Jest tak całkowicie zestrojony z tym co się wydarza, że to co się dzieje nie ma nad nim władzy.
Tylko kiedy opierasz się temu co jest, pozostajesz na łasce tego co się wydarza. A świat będzie decydował o twoim szczęściu i nieszczęśliwości.
W tej historii dziecko znalazło troskliwą opiekę.
‘Złe’ zamieniło się w ‘dobre’ przez moc nieopierania się. Mistrz nie przeciwstawił się też oddaniu dziecka.
Odpowiedział na to czego wymagała obecna chwila.
Wyobraź sobie jak reagowałoby Twoje ego w sytuacjach, które opisała powyższa historia?
E. Tolle “Nowa Ziemia”
—————————————————————————————————————————-
Względność dobrych i złych wypadków
Stary człowiek i jego syn pracowali na małej farmie. Mieli tylko jednego konia, który ciągnął ich pług. Pewnego dnia koń uciekł.
– Jakie to straszne – współczuli sąsiedzi. – Co za nieszczęście.
– Kto to wie, czy to nieszczęście, czy szczęście – odpowiadał farmer.
Tydzień później koń powrócił z gór, przyprowadzając ze sobą do stajni pięć dzikich klaczy.
– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.
– Szczęście? Nieszczęście? Kto wie? – odpowiadał starzec. Następnego dnia syn, próbując ujeździć jedną z dzikich klaczy, spadł z niej i złamał nogę.
– Jakie to straszne. Co za nieszczęście! – mówiono.
– Nieszczęście? Szczęście?
Przyszło wojsko i wszystkich młodych mężczyzn zabrano na wojnę.
Syn farmera był nieprzydatny, więc pozostał.
– Szczęście? Nieszczęście?
Zadręczanie się
Dwaj mnisi, jeden stary a drugi bardzo młody, wracali błotnistą leśną ścieżką do swego klasztoru w Japonii. Podeszli do ślicznej kobiety, która stała bezradnie na brzegu mulistego, szybko płynącego strumienia.
Widząc, że jest w potrzebie, starszy mnich wziął ją na ręce i przeniósł przez wodę. Ona uśmiechała się do niego, oplatając ramionami jego szyję, aż on delikatnie postawił ją na drugim brzegu. Kobieta podziękowała, skłoniła się, a mnisi w ciszy podążyli w dalszą drogę.
Kiedy zbliżali się do bram klasztoru, młody mnich nie mógł już dłużej wytrzymać.
– Jak mogłeś brać w ramiona piękną kobietę? – wybuchnął – Takie zachowanie nie przystoi mnichowi!
Stary mnich popatrzył na towarzysza podróży i odparł:
– Ja zostawiłem ją na brzegu. A ty nadal ją niesiesz.
Uwolnij przeszłość, pozwól jej odejść. Bierz życie takim jakim jest, nie potępiaj się ani nie obwiniaj.
Zachowaj umiar we wszystkim, spokój i świadomość w działaniu. Bądź wolny.
Millman Dan – Droga miłującego pokój wojownika
—————————————————————————————————————————-
Rzeczywistość jest jaka jest…nie szukaj niczego ekstra.
Trzej mnisi postanowili razem pomedytować.
Usiedli po jednej stronie jeziora, zamknęli oczy i pogrążyli się w medytacji. W pewnej chwili jeden z nich wstał i rzekł do pozostałych:
– “Zapomniałem mojej maty.”
Poczym w cudowny sposób wkroczył na taflę wody i przeszedł na drugi brzeg do swojej chaty. Kiedy wrócił, drugi mnich wstał i powiedział:
– “Zapomniałem wywiesić moją drugą szatę do wyschnięcia” – On także pełen spokoju przemaszerował przez taflę jeziora i wrócił tą samą drogą.
Trzeci mnich obserwował uważnie towarzyszy i postanowił przetestować swoje własne zdolności.
– “Czy wasza wiedza jest większa od mojej? Ja również jestem w stanie to zrobić!”
Powiedział głośno i ruszył w stronę jeziora, aby przez nie przejść. Jednak natychmiast wpadł w głęboką wodę. Z zapałem wspiął się z powrotem i spróbował ponownie tylko po to, aby znów wpaść do wody. Próbował jeszcze raz… i jeszcze… za każdym razem tonąc w wodzie.
Dwaj pozostali przypatrywali się temu w spokoju. Nagle jeden powiedział cicho do drugiego:
-”Myślisz, że powinniśmy mu powiedzieć gdzie są kamienie??”
P. Godlewski “Moment Boskości”
—————————————————————————————————————————-
Los ślimaka
Pewnego dnia, kiedy byłem z nim [Don Juanem] w mieście, podniosłem ślimaka ze środka chodnika i odłożyłem w bezpieczne miejsce, pomiędzy jakieś pnącza. Byłem przekonany, że pozostawiony samemu sobie, wcześniej czy później zostałby rozdeptany. Uważałem, że przenosząc go w bezpieczne miejsce, uratowałem mu życie.
Don Juan wykazał, że moje przekonanie było bardzo pochopne, bo nie rozpatrzyłem dwóch istotnych faktów. Po pierwsze, ślimak mógł uciekać przed śmiercią od trucizny zawartej w liściach winorośli, po drugie, mógł mieć wystarczająco silną wolę, aby przejść przez chodnik. Wtrącając się, nie uratowałem go, ale sprawiłem, że utracił to, co z takim trudem zyskał.
Oczywiście chciałem odłożyć ślimaka w miejsce, z którego go podniosłem, ale don Juan mi nie pozwolił. Powiedział, że przeznaczeniem ślimaka było to, że jakiś idiota przetnie mu drogę i wyhamuje impet. Jeśli zostawię go tam, gdzie go odłożyłem, być może ślimak zbierze wystarczającą moc, by podążyć tam, dokąd zmierzał.
Pomyślałem, że rozumiem o co mu chodzi. Najwyraźniej jednak zgodziłem się z nim jedynie powierzchownie. Najtrudniejszą dla mnie rzeczą było pozwolić innym – być. “
C. Castaneda
——————————————————————————-
Zobacz także
Ciekawe cytaty o mistrzu – N.D Walsch
Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
Wciel się na Niebieskiej Planecie! 🙂
niedawno znalazłem tekst, który można potraktować jako zbiór przypowieści z życia pewnego mistrza zen.
polecam:
http://www.mahajana.net/teksty/ryokan.html – „Niezwykłe uwagi o Mistrzu Zen Ryokanie”
Wspaniały pomysł, żeby zebrać wszystkie historyjki w jednym wpisie.
Ilekroć do nich wracam, odkrywam je na nowo. To doskonałe przypomnienie, utrwalenie i do tego dobra zabawa.
ZENFOREST czy ty jestes BUDDYSTKA?????
@Mitchell van Horn – a to ciekawe, bo ja myślałem, że jest człowiekiem, kobietą, blondynką … – resztę sobie sam/sama dopisz.
Mitchell, jeśli jako buddystka – rozumiesz, że przyjęłam oficjalnie schronienie w Trzech Klejnotach / należę do jakiejś sanghi…
– to nie 😉
Żywię jednak pewną dozę sympatii do buddyzmu, zwłaszcza w jego zen-wydaniu 😉
Mój nick wyraża jednak przekorne przesłanie, że jeśli chodzi o realizację ideałów stricte-zen w życiu codziennym to reprezentuję bardziej las, niż minimalistyczny design z samotnym drzewem w tle 😉
Przy czym, znów przekornie, dodam że niekoniecznie też zależy mi na wcielaniu tych ideałów w życie…(sic!) 😉
Wyraża to raczej mój szacunek do filozofii buddyzmu zen a przy tym postawę obserwatora raczej niż aktywnego uczestnika.
To po prostu stwierdzenie, że o ile zen jest dla mnie pewną inspiracją, to jest on jak jedno z większych drzew w lesie pełnym innych źródeł inspiracji, mniejszych i większych drzew – jakie oferuje nasz bogaty Wszechświat 😉
Wspaniałe przypowieści, A. de Mello, E. Tolle, Millman Dan, P. Godlewski sami swoi 🙂 ale tego Castenady to nie znam, ale też bardzo inspirująca przypowieść.
pozdrawiam 🙂
Droga Zenforest, nie wiem czy wiesz, że nie wszyscy ludzie rozumieją takie przypowieści!
Ostatnio opowiedziałem dwie przypowiastki z serii *o mistrzu* dwóm różnym osobom. Były one dopasowane do konkretnych sytuacji w których te osoby się znajdowały. Po zakończeniu opowieści skierowałem mój wzrok na oblicze rozmówców i dostrzegłem na nich odbijające się, niczym w gładkiej tafli oceanu, kompletne osłupienie i niezrozumienie.
*A co to ma do rzeczy*?
odrzekła pierwsza z tych osób,
-druga nic nic początkowo nie odrzekła ale po moich dopytywaniach *jak rozumiesz tą historię?*, spróbowała wyjaśnić jak rozumie, ale chwile po otwarciu ust, zawahała się i skapitulowała, przyznając że kompletnie *nie czuje* o co chodzi.
Przyznaję, że byłem szczerze zadziwiony. Wręcz lekki opad szczeny. Wybrane przeze mnie historyki nie wydawały mi się szczególnie trudne.
Sądziłem, że takie historyki są właśnie o wiele łatwiejsze do zrozumienia + nie wymagają podniesienia umysłu o jeden wymiar w górę by je ogarnąć.
Tymczasem wychodzi na to, że wymagają albo jakiegoś doświadczenia w temacie albo jakiegoś rodzaju błyskotliwości czy lotności umysłu, który pozwoli ogarnąć bardziej odległe metafory i przełożyć je z abstrakcyjnej sytuacji na te codzienną.
To tak piszę, abyś wiedziała że nie każdy w pełni doceni te przypowiastki 🙂
zenforest ,robisz to i tu ,prze-pięknie i prze -moc,a jak prze- moc to ,iluzja znika. Wiekie dzięki,czytając twoją stronę zacząłem przy-pom-inać sobie na czym się koncentruję. Bo to na -czym się koncentruję wz-ra-sta.
Mnie najbardziej rozbawia -zbawia? ta o chodzeniu po wodzie . Jak ja to lubię.
a moja mnie urodzona Matka, zrozumiała Sai Babę . I mnie to ra-duje. Houk.Odblokowała sobie sama ścieżkę Sensu. Moc to moc.
Przeczytałem z więcej niż zainteresowaniem.
Dużo dobrego w Nowym Roku!
Przypowieści są czasami jak koany zen, które maja wytrącić adepta ze schematów myślenia.
Takie są historyjki z Minuty Nonsensu Anthony de Mello
Ktoś zapytał: „czy istnieje coś takiego jak bezinteresowna miłość?”.
W odpowiedzi Mistrz odparł:
Pan Czyńdobrze niespokojnie stał z boku, podczas gdy aniołowie w niebie badali jego rejestr. W końcu notujący anioł podniósł głowę i zawołał: „Ależ to wspaniałe! Niesłychane! W całym życiu nie popełniłeś nawet jednego malutkiego grzechu…nawet drobnego przewinienia w całym życiu! Wszystko, co czyniłeś, było aktem miłosierdzia. W jakiej kategorii mamy cię umieścić, by wpuścić cię do nieba? Nie jako anioła, bo aniołem nie jesteś. Ale też nie jako istotę ludzką, gdyż nie ma w tobie żadnej słabości. Odeślemy cię więc na jeden dzień z powrotem na ziemię, abyś mógł popełnić choć jeden grzech – i powrócić do nas jako człowiek!”
Biedny bezgrzeszny pan Czyńdobrze znalazł się znów w swoim rodzinnym mieście, na rogu ulicy. Nieszczęśliwy i oszołomiony, postanowił choć odrobinę zejść z prostej i wąskiej drogi, którą zawsze kroczył. Minęła godzina, potem dwie i trzy, a pan Czyńdobrze wciąż czekał bezradnie, zastanawiając się, co powinien zrobić. Kiedy więc potężnie zbudowana kobieta znacząco na niego mrugnęła, skwapliwie skorzystał z okazji. Kobiecie daleko było do piękności i młode lata też już miała za sobą, ale była ona jego paszportem do nieba, poszedł więc, by spędzić z nią noc. Gdy dzień zaświtał, pan Czyńdobrze spojrzał na zegarek. Musi się pospieszyć. Jeszcze pół godziny i znów zabiorą go do nieba. Wkładając ubranie nagle zamarł, gdyż stara kobieta zawołała z łóżka: „Och drogi, kochany panie Czyńdobrze. Na jaki wielki, miłosierny uczynek zdobyłeś się tej nocy”.
Mistrz rzekł: „pogląd religijny nie jest deklaracją rzeczywistości, lecz wzmianką, wskazówką dotyczącą czegoś, co stanowi tajemnicę nie do zgłębienia dla ludzkiego umysłu. Krótko mówiąc, pogląd religijny jest tylko palcem pokazującym księżyc”.
„Niektórzy religijni ludzie nigdy nie wychodzą poza studiowanie palca”.
„Inni zajęci są ssaniem go”.
„Jeszcze inni używają palca do sprawdzania swego wzroku. Są to bigoci, których oślepiła religia”.
„Naprawdę rzadko można spotkać człowieka wierzącego, który byłby wystarczająco oddalony od palca, by mógł ujrzeć to, co on wskazuje – to właśnie tych, którzy wykroczyli poza wiarę, uznaje się za bluźnierców”.
Pewnej nocy Mistrz zaprowadził swoich uczniów na otwarte pola, nad nimi było wygwieżdżone niebo. I tam, wskazując na gwiazdy, spojrzał na uczniów i rzekł: „Teraz wszyscy skoncentrujcie się na moim palcu”.
Zrozumieli.
Pewnego dnia Mistrz zauważył: „Nie będziecie gotowi do «walki» ze złem, dopóki nie będziecie w stanie ujrzeć dobra, jakie ono przynosi”.
To wprowadziło spory zamęt w głowach uczniów, ale Mistrz nie starał się niczego wyjaśniać.
Następnego dnia ofiarował im taką oto modlitwę, którą kiedyś znaleziono w obozie koncentracyjnym w Ravensbruck, zapisaną na kawałku papierowego opakowania:
„Panie, pamiętaj nie tylko o dobrych ludziach, ale także o tych wszystkich ze złą wolą. Nie pamiętaj jedynie cierpienia, jakiemu nas poddali. Pamiętaj o owocach, jakie przynosimy dzięki temu cierpieniu – naszej braterskiej przyjaźni, naszej lojalności, pokorze, odwadze i hojności, o wielkości serca, którą to wszystko przyniosło. I kiedy staną przed Tobą na sądzie, niech te wszystkie owoce, które przynieśliśmy, stanowią ich nagrodę i przebaczenie dla nich”.
Pewno wielu osobom się to nie spodoba i zostanie odebrane jako brak szacunku albo próba leczenia kompleksów, albo nie wiem co jeszcze, ale…
Mistrz Ryokan, o którym wspomina focase, zdradza wyraźne oznaki autyzmu:
– traktowanie wszystkiego serio (vide: zabawka zmieniająca się w demona, „wrzask pól ryżowych”, znajdowanie pieniędzy)
– zagubienie przy prozaicnych czynnościach (vide: wkładanie butelki do czajnika, wiązanie liny pod kroczem)
– skrajna niechęć, wręcz niezdolność do zmiany przyzwyczajeń (zabawa z dziećmi po drodze na pocztę)
– naśladowanie póz (zwierzę na obrazku)
– naiwne uciekanie z niewygodnej sytuacji (gdy drugi raz żebrał w tym samym domu)
– brak instynktownego wyczucia przyzwoitości (pisanie wierszy „o jajach”)
– brak instynktownego wyczucia higieny (wycieranie smarków o ludzi, częstowanie wyplutą herbatą i robaczywym sosem)
– silny związek z przedmiotami („naprawdę moje”)
Nie wiem, co to wszystko może oznaczać. Po prostu mam takie spostrzeżenia.
Ponadto z Wikipedii wynika, że mistrz Ryokan w opinii w opinni współczesnych był niezwykle uczciwy i nie mógł pojąć, że inni ludzie nie są tacy sami. Jest to właściwie jedna z najbardziej charakerystycznych cech autystów.
Też czytałam te przypowieści o Ryokanie. To nietypowa postać, ale nie wiem czy nazwałabym go autystycznym 😉
Na pewno łamał schematy. Zachowywał się czasem jak osoba, która jest odwrotnością archetypu mistrza Zen, a nawet archetypu mnicha. 🙂
Jednak właśnie dlatego jest w nim coś co przyciąga moją uwagę.
Trudno to sprecyzować. Jakaś wolność w przywiązaniu, jakaś dziecinność w powadze, jakiś łobuz w poecie. Całkiem poza przyjętym kanonem 😉
Czytanie go jest w jakiś sposób wyzwalające. Na takim… dziwnym poziomie 😉
Nie wiem czy w ogóle powinno się go wyjaśniać. Człowiek- koan 😉
Co mogę zalecić to niech każdy sobie przeczyta i zostawi bez komentarza,
-nawet wewnętrznego….
Woda płynie, po prostu dlatego, że może.
Dla mnie ucieleśnieniem jego postawy jest ta historyjka:
Birofil
Wkładając ubranie nagle zamarł, gdyż stara kobieta zawołała z łóżka: „Och drogi, kochany panie Czyńdobrze. Na jaki wielki, miłosierny uczynek zdobyłeś się tej nocy”.
Birofil DOBRE… 🙂 Powiedzialbym zenawet bardzo dobre.
Aspie wycieranie smarków o ludzi, częstowanie wyplutą herbatą i robaczywym sosem
TEZ MI SIE PODOBA, to cos tak jak ja. 🙂
Sekkyo zwrócił się do jednego z swych mnichów:
-Czy potrafisz chwycić pustkę?
-Spróbuje – powiedział mnich i złapał dłońmi powietrze.
-Nie wygląda to najlepiej- rzekł Sekkyo- przecież nic nie trzymasz
-Cóż mistrzu- odparł mnich- pokaż mi, proszę, lepszy sposób.
W tym momencie Sekkyo chwycił mnicha za nos i mocno szarpnął
-Auć- wrzasnął mnich- To boli!
-Tak oto można chwycić pustkę – stwierdził Sekkyo
Pewien mnich zwal siebie „Panem Ciszy”. W rzeczywistości był oszustem i nie miał autentycznego zrozumienia.
By łatwiej sprzedać swoj „dorabiany” zen, mial dwóch bardzo elokwentnych mnichów-asystentów, którzy w jego imieniu odpowiadali na zadawane pytania.
On sam chcąc pokazać, jak jego cichy zen jest nieodgadniony niegdy nie wypowiedział nawet słowa.
Pewnego dnia, gdy nie bylo towarzyszących mu mnichów, przybył do niego pielgrzym i zapytał:
-Mistrzu, kim jest budda
Nie wiedząc, co robić lub jak na to odpowiedzieć, zaczal rozpaczliwie rozglądać się we wszystkich kierunkach, dotkliwie odczuwając brak swoich pomocników.
Pielgrzym, wyraźnie zadowolony i usatysfakcjonowany, podziękował mistrzowi i wyruszył w dalsza podroż. Po drodze spotkał tych dwóch mnichów wracających do domu. Zaczął im z entuzjazmem opowiadać jak głęboko oświecony jest Pan Ciszy
-Zapytałem go kim jest budda a on natychmiast obrócił twarz na wschód,
po czym skierował ja na zachód wskazując, ze ludzie zawsze szukają buddy tu i tam, lecz tak naprawdę nie znajdziesz buddy zwracając się w jakimkolwiek kierunku.
– Ach, jakiż to oświecony mistrz, jakże głębokie są jego nauki!
Gdy mnisi asystenci wrócili, Pan Ciszy zbeształ ich tymi słowami:
-Gdzie byliście przez cały ten czas? Przed chwila niemal spaliłem się ze wstydu
i zostałem doprowadzony do rozpaczy przez jakiegoś wścibskiego pielgrzyma.
Mężczyzna podróżując poprzez pola natknął się na tygrysa. Zaczął uciekać, a tygrys zaczął go gonić. Kiedy dobiegł do przepaści, złapał się winorośli i zanurkował w dół. Tygrys popatrzył na niego z góry i odszedł. Roztrzęsiony mężczyzna zobaczył, że w dole czeka na niego inny tygrys, aby go zjeść. Jedynie winorośl chroniła go przed paszczą wielkiego kota.
Dwie myszy – jedna biała, druga czarna – powoli zaczęły obgryzać winorośl. Mężczyzna dostrzegł soczystą truskawkę tuż obok niego. Trzymając się winorośli jedną ręką, drugą zerwał truskawkę. Ależ była słodka!
Prawda i Znaczenie
Zrozumiesz wszystko gdy przestaniesz mówić i myśleć, pojmiesz Znaczenie gdy zawrócisz do Początku.
Podążając za światłem, zgubisz jego źródło.
Nie trzeba szukać Prawdy, wystarczy porzucić oglądanie widoków.
Opowieść o człowieku, który przyszedł do fałszywego mistrza jest doprawdy pouczająca 😉
Zawsze uważałam, że nie ważne kto mówi. Ważne kto słucha.
Inspiracja przyjdzie do nas, jeśli jesteśmy mądrzy, poprzez usta dowolnego człowieka i nie musi on być oświeconym mistrzem.
Genialne, bardzo lubię Twój blog.
Bardzo mnie uwiodła przypowieść o tytule ‚Zadręczanie się’. Mam nadzieję że właściwie to rozumiem. Jest to niesamowicie trudne żyć chwilą i nie myśleć o przeszłości. Bardzo często coś mi wpada do głowy z przeszłości i wtedy zaczynam o tym myśleć, przypominać to sobie, żyć tym przez chwile. (Szczególnie teraz kiedy jestem niemal sam). Zwykle są tą wspomnienia raczej przyjemne, tym trudniej nie zgłębić się w nich choć na chwile.
kazdy tak czasem miewa, norb, czasem wpadamy w taki wir mysli, nieraz bywa ze przykrych, wkrecamy sie w ponure wizje przeszlosci, rozwazajac co by sie stalo gdybysmy zrobili cos inaczej 🙂 (to zawsze byla moja specjalnosc)
mnie pomaga wtedy obserwowanie wlasnego ciala, jak sie napina, jak sie zmienia moja energia, jak trace stan odprezenia i zaczynam sie stresowac
to jest dobry dzwonek ostrzegawczy, ktory mnie wytraca z tego wkrecania sie w ponure mysli 🙂
To co nawet ZAPYTAĆ się nie MOŻNA?
Miałem tylko PODEJRZENIA.
Dużo tu materiałów NAWIĄZUJĄCYCH do buddyzmu.
Mało do CHRZEŚCIJAŃSTWA.
Rodzima religia NIE pasi? CZEMUŻ TO?
Rodzima czyli co dokładnie masz na myśli…wierzenia pogańskich Słowian ;)?
😉
ZABAWNE…
WIESZ o co mi biega