• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: ból

Rozpadnij się na kawałki

28 Wtorek Lip 2009

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen

≈ 82 Komentarze

Tagi

ból, buddyzm, cziedryn, integracja, lęk, obawa, odpuszczenie, opór, Pema Cziedryn - Kiedy Zycie nas przerasta, podróż, rozwój duchowy, strach, Świadomość

rozpadnij
Poniższe cytaty pochodzą z książki:  Pema Cziedryn – Kiedy Zycie nas przerasta.

*

Lęk jest naturalną reakcją, gdy zbliżamy się do prawdy.

*
Podjąć duchową podróż, to jak wypłynąć małą łodzią na ocean w poszukiwaniu nieznanych lądów.

*
Wszystko może stać się dla nas inspiracją i podsycić chęć dalszego rozwoju. Jeżeli jednak chcemy dodać mu głębi i autentyzmu, musimy w końcu zetknąć się z lękiem.

*
Mówię tu o poznawaniu i oswajaniu lęku, o zaglądaniu mu w oczy – nie twierdzę jednak, że jest to sposób rozwiązywania problemów. To raczej metoda prowadząca do całkowitej zmiany starych nawyków patrzenia, słuchania, wąchania, smakowania i myślenia.

*
Odkrycia dokonywane dzięki pracy nad sobą nie mają nic wspólnego z wiarą w cokolwiek. Wypływają one z odważnej gotowości, by umrzeć. By umierać wciąż na nowo.

*
Wszystko, co możemy powiedzieć o uważności, pustce czy pracy z energiami, wskazuje na jedno: bycie tu i teraz przypiera nas do muru. Przygważdża nas dokładnie do tego punktu w czasie i przestrzeni, w którym się znajdujemy. Jeśli się zatrzymamy, zamiast odruchowo zareagować, jeśli nie będziemy niczego wstrzymywać, zrzucać winy na innych ani też obwiniać samych siebie – zetkniemy się z problemem, którego nie da się racjonalnie rozwiązać.

*
Następnym razem, kiedy poczujesz lęk, uznaj się za szczęściarza, bo w tym właśnie miejscu rodzi się odwaga.

*
Kiedy nasz świat się rozpada i nagle stajemy w obliczu niewiadomego, jest to moment próby. Należy wówczas zatrzymać się, nie usiłując niczego definiować.
Istotą podróży duchowej nie jest szukanie nieba czy jakiejś krainy szczęśliwości.
Właśnie tego rodzaju oczekiwania sprawiają że wciąż jesteśmy nieszczęśliwi. Trwanie w przeświadczeniu, że możliwe jest znalezienie nieprzemijającej przyjemności, i tym samym uniknięcie bólu, jest nazywane w buddyzmie sansarą* – cykliczną formą egzystencji, która nieustannie rodzi cierpienie.

*
Zawsze postrzegałam siebie jako uczynną, łatwo się dostosowującą i powszechnie lubianą osobę. Udało mi się wytrwać w tej iluzji przez większość życia. Jednak w początkowych latach pobytu w Gampo doszłam do wniosku, że mój dotychczasowy sposób życia musi ulec zmianie. Wprawdzie wciąż dostrzegałam w sobie wiele zalet, ale przestałam uważać się za nieomal doskonałość. Stworzenie dotychczasowego wizerunku siebie kosztowało mnie tak wiele wysiłku, a tu nagle rozsypał się on na kawałki!
Wszystkie moje nierozwiązane problemy ujawniały się teraz ostro i wyraziście, kłując w oczy zarówno mnie samą, jak i otaczających mnie ludzi.
Nagle i w dramatyczny sposób uświadomiłam sobie wszystko, czego wcześniej w sobie nie dostrzegałam. A jakby tego było mało, inni ochoczo służyli mi informacją na temat mojej osoby i wszystkiego, co robię. Było to tak bolesne, że zastanawiałam się, czy jeszcze kiedykolwiek będę szczęśliwa. Nieustannie spadały na mnie razy, pod którymi pękały moje iluzje.Nie miałam możliwości ucieczki w mechanizm usprawiedliwiania siebie przez zrzucanie winy na innych.

*
Jedynie ulegając zniszczeniu, możemy znaleźć to, co w nas niezniszczalne.

*
To tajemnica prawdziwego przebudzenia= jego warunkiem jest umiejętność rozstania się ze wszystkim, do czego przywykliśmy.

*
Gdy tracimy w życiu równowagę i nic nam się nie udaje, mamy szansę uświadomić sobie, że oto znaleźliśmy się na krawędzi, że doświadczamy właśnie czegoś bardzo ważnego. Mamy szansę zdać sobie sprawę z tego, że znaleźliśmy się w stanie szczególnego uwrażliwienia. Możemy zamknąć się na te możliwości – albo odważyć się je wykorzystać, dotykając pulsującego nerwu rzeczywistości. Brak oparcia rodzi bowiem wrażliwość – możliwość bezpośredniego odczuwania tętna życia.

Taką próbę musi przejść każdy wojownik na ścieżce duchowego rozwoju – aby przebudzić swoje serce. Można znaleźć się w tym miejscu za sprawą choroby, śmierci lub straty – bliskich, młodości czy nawet życia.
Mam przyjaciela umierającego na AIDS. Przed moim wyjazdem powiedział: „Nie chciałem tej choroby i nienawidziłem jej. Przerażała mnie. Ale okazało się, że jest dla mnie ogromnym darem”. Dodał też: „Teraz tak bardzo doceniam każdą chwilę, tak bardzo doceniam ludzi obecnych w moim życiu. Życie nabrało dla mnie wartości”.

*
Zmiana dotychczasowego porządku jest rodzajem próby, a to działa uzdrawiająco. Wydaje nam się, że wystarczy tylko pomyślnie ją przejść, przezwyciężyć problem. Ale problemów tak naprawdę nie da się ostatecznie rozwiązać. Raz jest dobrze, chwilę później nasz świat się rozpada. Potem znów jest dobrze, i znów wszystko się wali. Uzdrowienie płynie ze zgody na taki stan rzeczy – ze zgody na upływ czasu, na cierpienie, ale także na poczucie ulgi, na radość i na żal.

*
Sens swoich poczynań rozumiemy dopiero w chwili, gdy tracimy grunt pod nogami. Możemy wykorzystać tę sytuację na dwa sposoby: by się przebudzić albo by zapaść w głęboki sen.
Właśnie wtedy, pozbawieni oparcia, możemy odnaleźć siłę, która pozwoli nam odkryć w sobie dobro .

*
Pamiętam bardzo dokładnie pewien dzień, było to wczesną wiosną. Całe moje życie legło w jednej chwili w gruzach. Nie zetknęłam się jeszcze wtedy z naukami Buddy, nie zdawałam sobie więc sprawy, że to, co przeżyłam, można uznać za doświadczenie prawdziwie duchowe. Była to chwila, kiedy dowiedziałam się o romansie męża. Mieszkaliśmy wtedy w północnej części Nowego Meksyku. Stałam właśnie przed naszym pięknym domem i popijałam herbatę. Słyszałam, jak podjechał samochód i trzasnęły drzwi. Mój mąż wyłonił się zza domu i bez żadnych wstępów oznajmił, że związał się z kimś innym i chce się ze mną rozwieść.
Pamiętam niebo, było ogromne. Pamiętam szum rzeki i parę unoszącą się nad filiżanką. Nie istniał czas, przestałam myśleć, nie było niczego – tylko światło i głęboka, nieruchoma cisza. Nagle się ocknęłam, podniosłam kamień i rzuciłam w męża. Kiedy ktoś mnie pyta, jak zainteresowałam się buddyzmem, odpowiadam, że powodem była złość na męża. Prawdę mówiąc, ten człowiek ocalił mi życie.

*
Życie to dobry przyjaciel i dobry nauczyciel. Musimy być świadomi, że wszystko wciąż się zmienia i nic nie dzieje się tak, jak tego pragniemy. Stan „pomiędzy” i „poza” to sytuacja idealna: nie dając się uwikłać, możemy zachować całkowitą otwartość umysłu i serca wobec rzeczywistości. Jest to stan szczególnej wrażliwości i otwarcia na zdarzenia, stan wolny od agresji.

*
Droga wojownika polega na troskliwej i pełnej współczucia obserwacji siebie, także w chwilach, gdy niezależnie od naszej woli twardnieje nam serce z powodu żalu, goryczy lub oburzenia.

*
Chwila obecna to najlepszy nauczyciel

*
Ogólnie rzecz biorąc, nie lubimy, kiedy jest nam źle. Jednak dla ludzi poszukujących prawdy – duchowych wojowników – uczucia takie jak rozczarowanie, wstyd, irytacja, gorycz, złość, zazdrość i lęk nie są czymś złym, czymś, co trzeba odrzucić. Są okazją do uświadomienia sobie, co trzyma nas w miejscu i przed czym uciekamy. Przeszkody uczą nas, jak odnaleźć siłę w chwili, gdy chcemy się poddać i wycofać. Są niczym posłańcy od losu, którzy z ogromną precyzją wskazują nam, gdzie utknęliśmy. Chwila obecna to najlepszy nauczyciel, który, na nasze szczęście, jest zawsze tam gdzie my.

*
Najcenniejsze jednak są te chwile, kiedy wydaje się nam, że nie zniesiemy już dłużej tego, co się wydarza: „To zbyt wiele. Sprawy zaszły za daleko!” Czujemy się źle sami ze sobą. Nie możemy już manipulować sytuacją, nie możemy zrobić nic, żeby wyjść z twarzą. Bez względu na to, jak bardzo się staramy, po prostu nie udaje się. Życie przyparło nas do muru.

*
To tak, jakbyś przeglądając się w lustrze, ujrzał w nim goryla. Wiesz, że to twoje odbicie i zupełnie ci się ono nie podoba. Próbujesz ustawić lustro pod innym kątem, by uzyskać nieco korzystniejszy efekt, ale wszelkie wysiłki zdają się na nic – wciąż widzisz goryla. To właśnie moment osaczenia przez życie: znalazłeś się w miejscu, w którym nie masz innego wyboru niż stanąć z sytuacją twarzą w twarz: przyjąć albo odepchnąć to, co się wydarza.

*
Instynktownie nienawidzimy swoich problemów. Miotamy się. Szukamy sposobów ucieczki. I właśnie wówczas, gdy stajemy na krawędzi, gdy problemy nas przerastają, rodzą się nasze uzależnienia. Czujemy potrzebę złagodzenia dyskomfortu i bólu w rezultacie uzależniamy się od wszystkiego, co wydaje się przynosić ulgę.

*
Jest tyle różnych sposobów, by znieczulić siebie w takich chwilach, by stępić ostre krawędzie nieprzyjemnych doznań, by uśmierzyć, zagłuszyć ból, który powstaje, kiedy przestajemy kontrolować sytuację.

*
Medytacja to zaproszenie do tego, by doświadczyć własnych ograniczeń. To podjęcie wysiłku, by nie dać się schwytać w sidła nadziei i lęku. Dzięki niej możemy jasno zobaczyć swoje myśli i emocje – i uwolnić się od nich, pozwalając im odejść.
Bo medytacja to nie są wakacje od rozdrażnienia. To możliwość lepszego poznania siebie.

*
Rozczarowanie, upokorzenie – sytuacje, w których nie sposób czuć się dobrze – to jakby rodzaj śmierci. Tracimy wówczas grunt pod nogami i nie jesteśmy w stanie nawet spróbować tego opanować. Walczymy ze strachem przed śmiercią, zamiast dopuścić do siebie świadomość, że jeśli chcemy się odrodzić, śmierć jest konieczna.

*
Dotarcie do kresu swoich możliwości nie jest karą. Przeciwnie: nasze przerażenie w obliczu własnej śmierci jest oznaką zdrowia.

*
Rinpocze stosując się do zaleceń swego nauczyciela, odwiedzał miejsca, które napawały go lękiem, na przykład cmentarze, i podejmował próby oswajania tego, czego się bał. Kiedyś udał się z grupą mnichów do klasztoru, w którym nigdy wcześniej nie był. U jego bram, ujrzeli wielkiego psa obronnego, o olbrzymich kłach i przekrwionych ślepiach. Wściekle warcząc, próbował uwolnić się z uwięzi, gotów ich zaatakować. Przechodząc obok psa. Rinpocze widział jego siny język i spływającą z pyska ślinę. Utrzymując bezpieczną odległość, cała grupa przekroczyła bramę. Nagle łańcuch pękł i pies rzucił się ku przybyszom. Mnisi krzyknęli, zamierając w bezruchu, natomiast Rinpocze odwrócił się i najszybciej, jak mógł, puścił się biegiem prosto w kierunku psa. Zwierzę było tak zaskoczone, że podkuliło ogon i uciekło.
Życie może nas stawiać naprzeciw pudelka albo wściekłego brytana. To nie przeciwnik jest jednak najważniejszy, lecz odpowiedź na pytanie: czy i jak podejmujemy wyzwanie.

Powyższe cytaty i fragmenty pochodzą z książki:
Pema Cziedryn – Kiedy Zycie nas przerasta.

Zobacz też

• Inspirujące cytaty sławnych ludzi

• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle

• Doświadczanie problemów a tożsamość – Inspirujące cytaty z E. Tolle

• Prawa wszechświata – inspirujące cytaty

Reklama

Ból a medytacja

05 Czwartek Mar 2009

Posted by ME in Medytacja, Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

ból, cierpienie, cierpienie fizyczne, Henepola Gunaratana, Medytacja, medytować, postawa, praktyka, uważność, vipassana, Świadomość

myslenie

Nikt nie lubi bólu, choć każdy go czasem doświadcza.
To jedno z doświadczeń życiowych i z pewnością pojawi się podczas medytacji w takiej czy innej formie. Radzenie sobie z bólem to proces przebiegający w dwóch etapach. Najpierw pozbądź się go, jeśli to możliwe, lub na tyle, na ile to możliwe. Następnie, jeśli nie ustaje, wykorzystaj go jako przedmiot medytacji. Pierwszy krok to radzić sobie z nim na poziomie fizycznym. Być może jest oznaką takiej czy innej choroby, bólu głowy, gorączki, siniaków lub czegokolwiek innego.
W takim przypadku, zanim zasiądziesz do medytacji, zastosuj tradycyjną kurację medyczną: weź leki, zastosuj maść lub coś, co zwykle stosujesz. Ponadto, istnieje ból charakterystyczny dla pozycji siedzącej. Jeśli nigdy nie siedzisz długo na podłodze ze skrzyżowanymi nogami, to najpierw będziesz musiał się do tego przystosować.

Niewygoda do pewnego stopnia jest nieunikniona. W zależności od tego, gdzie odczuwasz ból, można zastosować różne środki. Jeśli bolą cię nogi lub kolana, sprawdź spodnie. Jeśli są za ciasne lub uszyte z grubego materiału, mogą przeszkadzać. Przebierz się. Sprawdź również poduszkę. Powinna mieć po ściśnięciu około 8 cm grubości. Jeśli boli cię okolica talii, poluźnij pasek. Rozluźnij gumkę lub odepnij guzik w pasie, w razie potrzeby. Jeśli boli cię dolna część pleców, to prawdopodobne siedzisz w niewłaściwej pozycji. Garbienie się nigdy nie jest wygodne, wyprostuj się.
Nie usztywniaj się ani nie spinaj, ale siedź z wyprostowanym kręgosłupem. Ból szyi lub górnej części kręgosłupa ma kilka przyczyn. Pierwsza z nich to niewłaściwe ułożenie rąk. Ręce powinny spoczywać wygodnie na udach. Nie przyciągaj ich do talii. Rozluźnij ramiona i mięśnie szyi. Nie pozwól, by głowa opadała do przodu. Trzymaj ją prosto, w jednej linii z kręgosłupem. Pomimo zastosowania powyższych porad, ból wciąż może się utrzymywać. W takim wypadku zrób następującą rzecz: uczyń ból przedmiotem medytacji. Nie daj się ponieść emocjom. Po prostu uważnie obserwuj ból.
Kiedy stanie się uporczywy, przekonasz się, że odciąga twą uwagę od oddechu. Nie walcz. Pozwól, by uwaga skupiła się doznaniu.
W pełni zanurz się w ból.
Nie blokuj tego doświadczenia.
Badaj to doznanie.
Wyjdź poza reakcję unikania i dotrzyj do czystego doznania, które się pod nią znajduje.
Odkryjesz dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest proste doznanie – ból sam w sobie. Drugą jest twój opór wobec tego doznania.

Opór

Reakcja oporu jest częściowo mentalna a częściowo fizyczna. Na część fizyczną składa się napięcie mięśni w bolącym miejscu i wokół niego.
Rozluźnij te mięśnie. Zajmij się nimi stopniowo, jeden po drugim, i rozluźnij każdy całkowicie. Prawdopodobnie już sam ten krok znacznie zmniejszy ból.

Następnie zajmij się mentalną stroną oporu. Kiedy spinasz się fizycznie, spinasz się również psychicznie. Twój umysł chwyta się kurczowo doznania bólu, próbujesz odgrodzić się od niego i wyrzucić ze świadomości. Odrzucenie to niezwerbalizowana postawa typu „nie lubię tego uczucia” lub „zostaw mnie w spokoju”. Jest ledwie dostrzegalna. Ale jest i możesz ją odnaleźć, jeśli naprawdę jej poszukasz.

Znajdź ją i rozluźnij ją również.
Ta ostatnia część jest ledwie uchwytna. Nie ma słów, by opisać to działanie dokładnie. Najlepiej podejść do tego, używając analogii. Sprawdź, jak radzisz sobie z napiętymi mięśniami, i zrób to samo w sferze umysłowej – rozluźnij umysł w taki sam sposób, w jaki rozluźniasz ciało.

Buddyzm uznaje, że ciało i umysł są ściśle ze sobą połączone. Jest to do tego stopnia prawdziwe, że wielu ludzi nie postrzega tego jak procedury składającej się z dwóch części. Dla nich rozluźnić ciało to rozluźnić umysł i na odwrót. Ci ludzie doświadczą całkowitego rozluźnienia, fizycznego i psychicznego, jako jednego procesu. Tak czy inaczej, rozluźnij się całkowicie, aż twoja świadomość zwolni przy przeszkodzie, którą sam zbudowałeś.

To luka, poczucie dystansu pomiędzy jaźnią a innymi.

To granica pomiędzy „ja” a „bólem”.
Usuń tę przeszkodę, a oddzielenie znika.

Zwalniając, wypływasz na wzburzone morze doświadczeń i stapiasz się z bólem. Stajesz się bólem. Obserwujesz jego przypływy i odpływy i dzieje się coś zaskakującego. Już nie boli. Cierpienie odchodzi. Pozostaje tylko ból, doświadczenie, nic więcej. „Ja”, które czuło ból, odeszło.

W efekcie jest wolność od bólu. To proces narastający.
Na początku odniesiesz sukces w przypadku niewielkiego bólu.
Gdy będzie silny, może ci się nie udać. Jak w przypadku większości naszych umiejętności, w miarę praktyki, będzie coraz lepiej. Im więcej praktykujesz, z tym większym bólem sobie poradzisz. Zrozum to dokładnie. Nie zalecamy tutaj masochizmu. Nie chodzi o umartwianie się. To jest ćwiczenie w świadomości, a nie w umartwianiu się. Jeśli ból stanie się nie do zniesienia, możesz poruszyć się, ale zrób to powoli i świadomie.

Obserwuj swoje ruchy. Sprawdź, jak odczuwasz ruch. Obserwuj, jak wpływa on na ból. Obserwuj, jak ból się zmniejsza. Ale mimo to postaraj się nie ruszać za wiele. Im mniej się ruszasz, tym łatwiej jest pozostać w pełni świadomym.
Czasem początkujący w medytacji mówią, że trudno im pozostać uważnym, kiedy czują ból.
Ta trudność wynika z nieporozumienia.
Uczniowie ci postrzegają uważność jako coś odrębnego od doświadczenia bólu.
Tak nie jest.
Uważność nigdy nie istnieje sama z siebie. Zawsze ma jakiś obiekt, a jeden obiekt jest równie dobry jak drugi.
Ból to stan umysłu. Możesz być świadomy bólu tak samo, jak jesteś świadomy oddechu. Reguły, które omówiliśmy w rozdziale czwartym, stosują się do bólu tak samo, jak stosują się do jakiegokolwiek innego stanu umysłu.
Bądź ostrożny, by ani nie przecenić, ani nie zlekceważyć tego odczucia. Nic do niego nie dodawaj, ale nie trać żadnej jego części. Nie zabrudzaj czystego doświadczenia pojęciami i obrazami lub myśleniem dyskursywnym. Utrzymuj świadomość w chwili obecnej, w bólu, tak byś nie przegapił ani jego początku, ani końca. Jeśli nie postrzegamy bólu w świetle uważności, daje on początek reakcjom emocjonalnym, takim jak lęk, niepokój lub gniew.
Jeśli postrzegamy go prawidłowo, nie ma takich reakcji, pojawi się zaledwie odczucie, prosta energia. Kiedy już nauczysz się techniki radzenia sobie z bólem fizycznym, możesz używać jej do wszystkiego innego w swoim życiu. Możesz używać jej w jakiejkolwiek nieprzyjemnej sytuacji. Co skutkuje w przypadku bólu, zadziała też w przypadku niepokoju lub chronicznej depresji. Technika ta jest jedną z najbardziej użytecznych i uniwersalnych. Jest to cierpliwość.

Vipassana – Henepola Gunaratana

Powiązane:

• Szaman i ból

• ABC medytacji

• Czym jest medytacja?

• Ćwiczenia uwalniające energię

• Medytacja chodząca

• Medytacja a palenie papierosów

Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu

17 Środa Gru 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 12 Komentarzy

Tagi

ból, błogosławieństwo, cierpienie, dynamika, lever, niepowodzenie, otwartość, porażka, prawo zmiany, recesja, regresja, siła, sukces, zasada zmiany, zmiana, zmiana postrzegania, Świadomość

indywidualista
Niepowodzenie i cierpienie, chociaż zawsze są wyzwaniem i często są dosyć bolesne, nie muszą nas pokonać. Stare powiedzenie: „Nie ważne czy wygrasz czy przegrasz – ważne że grasz” zawiera w sobie wielką prawdę.

Jeżeli próbujemy uciec od niepowodzeń, wtedy cofamy się w naszym życiu i nie uczymy się niczego.

Z drugiej strony, jeżeli stawiamy czoła niepowodzeniom – i nie ważne czy je pokonamy czy chwilowo będziemy pokonani – możemy dzięki tym doświadczeniom dużo się nauczyć i wzrosnąć.

Chociaż, wolelibyśmy iść przez życie nie doświadczając na swojej drodze niepowodzeń, te niepowodzenia kształtują naszą osobowość. Całkiem często sposób, w jaki nasze niepowodzenia nas ukształtują, może być dla nas dobry jeżeli tylko nauczymy się żyć ponad nimi, zamiast przytłoczeni ich ciężarem.

Jak to jest możliwe, że niepowodzenia potrafią popychać nas w życiu do przodu, a nie trzymać w miejscu? Istnieje sześć wypróbowanych zasad, których możemy nauczyć się dzięki stawianiu czoła niepowodzeniom. Są to:
1) Niepowodzenia zmieniają nasze postrzeganie świata
2) Niepowodzenia wyzwalają to, co w nas najlepsze
3) Niepowodzenia sprawiają, że stajemy się silniejsi
4) Niepowodzenia otwierają przed nami nowe możliwości
5) Niepowodzenia zmuszają nas do zmiany
6) Niepowodzenia budują pewność siebie

Przyjrzyjmy się każdej z tych zasad i zobaczmy, jak mogą one nam pomóc w pokonywaniu lub budowaniu drzwi w murach naszego życia.

PORAŻKI ZMIENIAJĄ NASZE POSTRZEGANIE ŚWIATA

Wszyscy zbyt dużo czasu i energii zużywamy na zamartwianie się małymi rzeczami i nie zauważamy większych błogosławieństw i możliwości, które leżą pod naszymi nogami.
Jedna z najlepszych rad, jaką mogę dać ludziom, brzmi: „Nie zagłębiaj się w płytkie sprawy”. Spójrzmy prawdzie w oczy, kiedy wszystko jest już powiedziane, większość rzeczy, które nas trapią w życiu, to bardzo małe rzeczy!

Chciałbym opowiedzieć wam historię, która wytłumaczy wam, co miałem na myśli mówiąc, że niepowodzenia zmieniają nasze postrzeganie świata.

Historia dotyczy Dr Paula W. Branda, światowej sławy eksperta w dziedzinie trądu, który był szefem oddziału rehabilitacji dla ludzi chorych na trąd w Carville w Louisianie.
Dr Brand pewnego wieczora doświadczył czegoś, co zmieniło całe jego postrzeganie życia – dosłownie z dnia na dzień!
Dr Brand wrócił właśnie z wyczerpującego, transatlantyckiego lotu i zdejmował buty, by przygotować się do pójścia do łóżka.
Nagle zauważył, że jedna z jego pięt jest zdrętwiała. To przeraziło go bardzo. Wiedział bowiem, że zdrętwienie części ciała jest charakterystycznym objawem trądu.

Dr Brand był sławny dzięki swoim wzmacniającym operacjom ludzi trędowatych w Indiach. Przekonał się i swój personel, że trąd nie jest zaraźliwy w momencie, kiedy osiągnie pewne stadium. Prywatnie jednak ciągle zadawał sobie pytanie, czy możliwe jest, że się zarazi nawet jeżeli choroba osiągnęła niezaraźliwe stadium.

Prawie mechanicznie wstał z łóżka i wziął ostrą szpilkę. Ukłuł nią zdrętwiałą piętę i nic nie poczuł. Wciskał szpilkę coraz głębiej, aż do momentu, w którym poleciała krew, ale wciąż nic nie czuł.

Całą noc myślał o tym, co stanie się jeżeli naprawdę jest chory na trąd. Wiedział, że taka diagnoza podważy zaufanie personelu i ludzie zaczną się bać chorych na trąd. I. oczywiście, będzie musiał odizolować się od rodziny, tak by nie mieli żadnej styczności z tą chorobą.

Rano wstał z łóżka, by ponownie potwierdzić rezultaty poprzedniej nocy. Ukłuł swoją piętę ostrą szpilką… i krzyknął! Jak zbawienne było uczucie bólu! Był to znak, że żyje i że nie jest chory na trąd. Od tamtego dnia, kiedykolwiek Brand skręci kostkę, skaleczy się, lub doświadczy jakiegokolwiek bólu, wykrzykuje: „Dzięki Ci Boże za ból!”

Ból z reguły nie jest czymś, za co jesteśmy wdzięczni.
Dr Brand doświadczył bólu nie jako zła zwiastującego problemy, ale jako coś dobrego, co jest oznaką zdrowia. W dodatku zaczął inaczej patrzeć na swój dobrobyt i zdrowie.

Jeżeli doświadczymy niepowodzenia, możemy nauczyć się patrzeć na rzeczy z innej perspektywy. Jeżeli spotkamy się z większymi problemami życia, wtedy te małe zmartwienia, jak utknięcie w windzie lub korku ulicznym, nie wydają się być aż tak ważne.

PORAŻKI UJAWNIAJĄ NASZE NAJLEPSZE CECHY

Powiedzenie „Ciągłe słońce stwarza pustynię” przypomina nam o wadze niepowodzeń.
Kiedy nie ma niepowodzeń, stajemy się w pełni zadowoleni z tego, kim jesteśmy, i nie staramy się poprawiać. W rezultacie zmieniamy się emocjonalnie i twórczo w pustynię.

Na Florydzie jest modne stare powiedzenie, które mówi, że stawy zamieszkiwane przez aligatory mają najzdrowsze ryby. Dlaczego?
Ponieważ ryby muszą żyć w ciągłym pogotowiu, bo w przeciwnym razie aligatory zjedzą je na śniadanie.
W naszym życiu jest podobnie, niepowodzenia to emocjonalne aligatory, które sprawiają, że ludzie są silni, trwają w pogotowiu – i żyją!

Nowa Zelandia jest rajem dla wielu gatunków ptaków, ponieważ nie ma tam naturalnych drapieżników i jest w bród jedzenia. Istnieje jednak zła strona tego ptasiego raju. Ptaki nie muszą uciekać przed drapieżnikami, a jedzenie mają tuż pod nosem, więc wiele z nich traci zdolność latania!
Faktem jest, że Nowa Zelandia jest domem największej liczby ptaków nielotów – kiwi i pingwiny to najlepszy przykład – niż każdy inny kraj na świecie. Na ironię, naukowcy wierzą, że ptaki te miały kiedyś skrzydła, ale straciły je w wyniku nieużywania.

Potrzeba matką wynalazku
Więcej dowodów mówiących o wadze niepowodzeń możemy dostrzec obserwując sposób, w jaki mama orlica zachęca swoje dzieci do samodzielności. Możemy zauważyć, że buduje swoje gniazdo na najwyższym czubku drzewa lub na szczycie góry.

Na początku buduje podstawę swojego gniazda, składającą się z ostrych przedmiotów, takich jak kolce lub wyszczerbione kamienie. Potem buduje cieple i wygodne gniazdo, wykładając je miękkimi materiałami, takimi jak wełna, pióra i futerka zwierząt, które zabiła.

Kiedy orlątka dorosną i nadchodzi czas kiedy powinny stać się samodzielne i samodzielnie szukać pożywienia, mama orlica rozrywa gniazdo swoimi ostrymi szponami. W rezultacie, ostre przedmioty wychodzą ponad wygodną warstwę i kłują młode orły.
Ostatecznie orlątka stają się tak wynędzniałe, że opuszczają gniazdo w poszukiwaniu bardziej wygodnego domu. Mama orlica nie jest dla nich okrutna.
Robi to, co dla nich najlepsze i uczy je samodzielności. Bez takiej przykrości nigdy nie opuściłyby domowego gniazda i nie doświadczyły swojego pełnego, majestatycznego potencjału.

To samo dotyczy ludzi.
Bez niepowodzeń nigdy nie poczulibyśmy się zmuszeni do osiągnięcia naszego pełnego potencjału, żyjąc w wygodnych, cieplarnianych warunkach.

Naukowcy zauważyli, że niektóre z największych technicznych wynalazków powstały w zimniejszych klimatach świata, ponieważ mieszkańcy byli zmuszeni do zmagania się z żywiołami i naturą.

Prawdą jest, że potrzeba jest matką wynalazku a niepowodzenia kształtują charakter.
Ta prawda odnosi się tez do życia i wiary.
Często zdarza się. że jesteśmy niezadowoleni z tego, jak toczą się nasze sprawy.
Wtedy staramy się szukać nowej drogi postępu i stajemy się tymi, którymi chcieliśmy być.
W zależności od tego, jaką drogę obierzemy podczas spotkania z niepowodzeniami, możemy się cofnąć lub iść dalej naprzód.

Charles C. Lever – Jeżeli nie możesz pokonać muru, zbuduj drzwi

Powiązane posty

• Porażka jest matką sukcesu

• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?

• Historia prawdziwego sukcesu

• Nie możesz zgubić drogi

•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna

• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją – historia Dana

• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności – jak pokonać pesymizm?

• Czarne, nieznane drzwi

Źródło depresji: dzieciństwo?

15 Poniedziałek Gru 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie

≈ 28 Komentarzy

Tagi

ból, brak bliskości, chłód emocjonalny, cierpienie, DDA, depresja, dorosłe dziecko alkoholika, dzieciństwo, dziecko, emocje, maltertowanie, nadmierna reakcja, odrzucenie, preston, problemy emocjonalne, przeżycia, rozpacz, wykrozystanie, Świadomość

dziecko
Wyobraźmy sobie, że dwie osoby mają się ścigać boso na parkingu wysypanym żwirem.
Jeden z zawodników od początku ma stopy pokryte pęcherzami. Dla obu biegaczy wyścig będzie się wiązał z dużym bólem, ale ten, który już na starcie miał obolałe stopy, ucierpi bardziej. Udowodniono, że podobnie jest w życiu emocjonalnym: ktoś, kto w dzieciństwie wiele wycierpiał, po osiągnięciu dojrzałości jest bardziej narażony na depresję.
To nie znaczy, że bolesne przeżycia w pierwszych latach życia zawsze kończą się depresją w wieku dorosłym, jednak na pewno zwiększają podatność na tę chorobę.

Doświadczenia z dzieciństwa, takie jak te, które opisuję na kilku następnych stronach, tłumaczą, dlaczego w stresujących okolicznościach jedna osoba daje sobie radę, a inna popada w depresję.
• Zaniedbywanie.
Najnowsze badania pokazały, że zaniedbywanie dziecka na wczesnym etapie rozwoju może doprowadzić do zaburzeń w rozwoju mózgu (szczególnie podwzgórza, co powoduje trwałe zwiększenie wydzielania pewnych związków chemicznych w mózgu, pobudzających produkcję kortyko-tropiny). Jeśli doszło do takich zaburzeń (szczególnie w pierwszych miesiącach życia), zmiany w funkcjonowaniu mózgu mogą być nieodwracalne, nawet gdyby okoliczności zewnętrzne się poprawiły. Osoby, które w dzieciństwie były zaniedbywane, w wieku dorosłym są bardziej narażone na depresję. Dzisiaj wiemy, jak bardzo ważne jest przytulanie, dotykanie i kołysanie niemowląt i małych dzieci.

• Utrata bliskiej osoby w dzieciństwie.
Małe dzieci są szczególnie wrażliwe na rozłąkę z bliskimi. To normalne, że na początkowym etapie rozwoju więzi z rodziną – a zwłaszcza z jednym z rodziców – są bardzo silne. Zdarza się, że dziecko traci któregoś z rodziców na skutek śmierci, rozwodu, separacji, częstych wyjazdów służbowych albo długiej hospitalizacji. Jeśli dziecko doświadcza ze strony matki lub ojca chłodu emocjonalnego i braku zainteresowania, również może czuć, że ich straciło, mimo że fizycznie rodzice są obecni. Ciężka choroba także może emocjonalnie oddzielać dziecko od rodziców. Dzieci rodziców chorych na depresję często same na nią cierpią. Nawet jeśli matka i ojciec bardzo kochają swojego potomka, depresja odbiera im siły i zdolność do angażowania się w jego życie.

Zdarza się, że dziecko jest niechciane, niekochane albo że wyjątkowo stresująca sytuacja rodzinna sprawia, iż rodzice traktują je surowo lub odtrącają. Dzieci alkoholików zwykle są bardzo zaniedbane emocjonalnie. Długotrwałe nadużywanie alkoholu niszczy rodziców i może ich uczynić niezdolnymi do zbudowania więzi z dziećmi. W wieku dorosłym wiele takich dzieci cierpi z powodu braku zaangażowania emocjonalnego rodziców w dzieciństwie.

Dzieci w wielu sytuacjach mogą doświadczyć bolesnej straty, która sprawi, że w życiu dorosłym będą się borykać z poważnymi trudnościami.

Mam na myśli trzy problemy:
– Trudności w nawiązywaniu intymnych więzi.
Dziecko, które przywiązało się do jednego z rodziców, a potem go straciło, może się stać przesadnie ostrożne w kontaktach z ludźmi. Takie dzieci pragną bliskości, ale bardzo się boją odrzucenia oraz straty i ze strachu nie potrafią się do nikogo zbliżyć. Tęsknota za miłością i emocjonalna izolacja zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia depresji.
– Niepokój i strach.
W życiu dziecka rodzice są źródłem poczucia bezpieczeństwa. Kiedy ich zabraknie, dziecko czuje się zagrożone i się boi.
– Głęboki smutek i żal.
Lęk przed bliskością, brak poczucia bezpieczeństwa i smutek potrafią trwać w człowieku nawet wiele lat po wydarzeniach, które je zrodziły. Dzieci, które mają za sobą traumatyczne przeżycia, potrafią bardzo silnie reagować na każdą stratę. Pewne wydarzenia mogą odnawiać głębokie, niezagojone rany z przeszłości. Dopiero kiedy się weźmie pod uwagę doświadczenia z dzieciństwa, można zrozumieć, dlaczego konkretny człowiek tak silnie reaguje na stratę.

Linda ma dwadzieścia siedem lat i nie ma męża. Z wyraźnym zażenowaniem i z oporami wyznała mi, że wpadła w depresję, kiedy zdechł jej ukochany kot, Callie. „Wiem, że to głupie. Każdemu jest smutno, kiedy zdycha jego zwierzątko, ale ja po śmierci Callie całkiem się załamałam” -powiedziała. Przyjaciele nie pojmowali, dlaczego śmierć kota sprawiła jej tak wielki ból, aleja w trakcie rozmowy zrozumiałem ją.
Kiedy Linda była mała, jej matka zachorowała psychicznie i często przebywała w szpitalu. Ojciec nie chciał lub nie potrafił sobie poradzić z wychowaniem córki i dwóch synów, więc za każdym razem, kiedy matka szła do szpitala, na wiele miesięcy oddawał dzieci do domu opieki (Linda nazywała go sierocińcem).
„Za pierwszym razem, kiedy tata przyszedł nas odwiedzić, bardzo płakałam i tata powiedział, że nie jest w stanie tego znieść. Potem przestał przychodzić”.
Ze strachu, że może więcej nie zobaczyć ojca, Linda nauczyła się powstrzymywać łzy, nawet kiedy była bardzo smutna, a w „sierocińcu” miała wiele powodów do smutku. Nauczyła się ukrywać swoje uczucia.
Później, kiedy miała kilkanaście lat, bała się bliskich związków, w kontaktach z ludźmi zachowywała duży dystans i rzadko spotykała się z chłopcami, mimo że tęskniła za miłością i bliskością. Całą swoją czułość przelała na Callie.
Nie dość, że wraz ze śmiercią kota straciła ulubione zwierzątko, to jeszcze przypomniały się jej bolesne uczucia z dzieciństwa. Linda powinna rozumieć, dlaczego jej reakcja na śmierć zwierzęcia jest tak silna.
Po kilku sesjach psychoterapeutycznych, podczas których przeżycia z pierwszych lat życia Lindy zostały dokładnie omówione, pacjentka stwierdziła: „Teraz lepiej rozumiem swoje emocje. Nadal odczuwam silny ból, ale już nie uważam swoich uczuć za dziwne ani za nienormalne. Rozumiem, skąd się bierze ten ból”.

Na szczęście straty poniesione w dzieciństwie nie przesądzają o tym, że dziecko w dorosłym życiu zachoruje na depresję. Dwie ważne rzeczy mogą pomóc maluchowi poradzić sobie z bolesną stratą. Pierwszą jest emocjonalna bliskość dorosłej osoby.
Często w życiu dziecka, które straciło matkę lub ojca, najważniejsze miejsce zajmuje drugie z rodziców, babcia, dziadek albo ciotka.
Po drugie trzeba pomóc dziecku w przeżywaniu żalu. Gdyby ojciec Lindy okazywał jej czułość, gdyby nie oddawał dzieci albo przynajmniej pozwolił córce płakać, jej życie wyglądałoby inaczej. Pokazując dziecku, że sieje rozumie, pozwalając mu się wypłakać i wyżalić w obliczu tragedii, okazując mu współczucie i mówiąc o swoich uczuciach, można pomóc zagoić rany, które bolą przez całe życie, jeśli nie zostaną w porę uleczone.

• Nadmierna surowość. Każdemu z rodziców zdarza się stracić panowanie nad sobą, każdy bywa niewrażliwy, każdy popełnia błędy i sprawia swoim dzieciom ból, ale sporadyczne pomyłki nie zostawiają głębokich śladów. Wielu specjalistów zajmujących się rozwojem dziecka twierdzi, że wystarczy stworzyć w domu „dość dobrą” atmosferę, żeby dzieci się rozwijały i rozkwitały.

„Dość dobra” atmosfera panuje w domu, w którym z reguły doświadcza się przyjemnych lub neutralnych emocji i w którym jest więcej dobra niż zła. Ostatecznie, nikt z nas nie jest doskonały!
Jednak w zbyt wielu domach panuje nienaturalnie surowa atmosfera. Zdarzają się rodziny, w których dzieci są bite.
Znacznie częściej maluchy traktuje się tak, że czują się bezwartościowe, niechciane, głupie i złe. Niedawno w sklepie spożywczym widziałem ojca, który potrząsał swoim synem, mówiąc: „Jesteś śmierdzącym gówniarzem”.
Dziecko czuło się poniżone i upokorzone. Takie zachowanie ojca na pewno zostawiło w chłopcu głęboki ślad, szczególnie jeśli podobne słowa słyszy na co dzień. Jeśli poniżające stwierdzenia wychodzą z ust tak ważnego człowieka, jak matka lub ojciec, dziecko w nie wierzy i dorasta w przeświadczeniu, że jest nic niewarte. Później nawet najdrobniejsze porażki i rozczarowania będą mu o tym przypominały.
Jeden z moich pacjentów powiedział: „No właśnie! Tak było, kiedy schrzaniłem coś w pracy i szef mnie objechał. Myślałem, że ma w pełni rację. Zawsze byłem do niczego i zawsze taki będę!”.
Porażki i rozczarowania są naturalną częścią dorosłego życia. W najlepszym razie nasze życie jest tylko ciężkie. Surowa atmosfera w domu rodzinnym sprawia, że później każdy stres jest znacznie bardziej bolesny i niszczący.

• Brak wsparcia w czasie dojrzewania.
Dzieci trzeba chronić przed niebezpieczeństwem i dbać o nie, ale trzeba je też zachęcać do dojrzewania. Wewnętrzna siła popycha każdego człowieka ku dojrzałości; wzrastamy, stajemy się coraz bardziej sobą, chcemy mieć własne zdanie, podejmować różne działania, sprawdzać się i zostawić coś po sobie. Niektórzy rodzice nie popierają tego dążenia do dojrzałości.
Kiedy małe dziecko, realizując wewnętrzną potrzebę, chce stanąć na własnych nogach, kiedy zaczyna się odsuwać od rodziców, oni mogą się poczuć zranieni, odsunięci, mogą się złościć i utrudniać proces dojrzewania, lekceważyć dziecko, traktując je tak, jakby nadal było całkowicie bezradne i nie umiało niczego zrobić samodzielnie.
Na przykład kiedy maluch uczy się chodzić, biegną mu na pomoc od razu, kiedy się tylko zaczyna przewracać. Może im się wydawać, że robią to z troski o bezpieczeństwo, ale w rzeczywistości przekazują dziecku następującą informację: „Widzę, że jesteś bezradny. Myślę, że sam nie dasz sobie rady. Sądzę, że nie potrafisz zrobić tego dobrze, więc będę cię chronił i wyręczał”.

Zwykle rodzice nie rozumieją, jak poważne konsekwencje ma takie postępowanie. Jeśli ich nastawienie się nie zmieni, dziecko przez cały okres dojrzewania będzie przekonane, że niczego nie potrafi i z niczym sobie nie radzi.
Później, w życiu dorosłym, nieustannie będzie potrzebowało czyjejś pomocy. Jeśli straci małżonka lub któregoś z rodziców, będzie bardzo cierpiało, bo jest głęboko przekonane, że samo nie da sobie rady.

Oprócz normalnego żalu doświadczy również niewiary we własne siły.

Kiedy dziecko zaczyna podejmować różne działania samodzielnie, zdarza się, że jest wyśmiewane lub lekceważone przez rodziców. Jeden z moich pacjentów powiedział, że pamięta, jak zrobił model samolotu z drewna i z kilku gwoździ. Chciał być majsterkowiczem, jak jego tata. Kiedy ojciec zobaczył dzieło syna, zaczął się śmiać i, żartując, pokazał zabawkę swoim kolegom. „Poczułem się tak bardzo upokorzony, że nigdy więcej nie próbowałem majsterkować”. Rodzice powinni wspierać wczesne dążenia dziecka do niezależności i do wyrażania siebie.

W niektórych rodzinach od dzieci wymaga się doskonałości. Choćby córka czy syn nie wiem jak się starali, zawsze coś jest nie tak, jak być powinno. Jeśli dostają same piątki, słyszą: „Dlaczego to nie są piątki z plusem?” i czują, że to, co osiągnęli, jest nie dość dobre. Z czasem takie traktowanie niszczy szacunek dziecka do własnej osoby.

W ludziach, którzy w dzieciństwie nie byli wspierani w dążeniu do dojrzałości, przykre przeżycia wieku dorosłego (szczególnie porażki) budzą bolesne wspomnienia. Dzieci, które były przez rodziców wspierane, czują w głębi duszy, że sobie poradzą, dlatego niepowodzenia ich nie niszczą (mimo że są bolesne).

• Maltretowanie i seksualne wykorzystywanie dziecka ma głęboki wpływ na jego życie emocjonalne i wyrządza wiele szkody, szczególnie jeśli oprawcami byli rodzice.
Matka i ojciec powinni dać dziecku poczucie trwałości, bezpieczeństwa i muszą zasługiwać na zaufanie. Wielu uczonych, zajmujących się dziećmi maltretowanymi i wykorzystywanymi seksualnie przez rodziców, uważa, że takie traktowanie niszczy w młodym człowieku poczucie bezpieczeństwa. Wiele (może nawet większość) ofiar wierzy, że wina leży po ich stronie.
W wypadku dzieci wykorzystywanych seksualnie jest to szczególnie prawdziwe. Gdzieś w głębi serca są przekonane, że to one są za wszystko odpowiedzialne, że są wstrętne i złe. Tego rodzaju doświadczenia niszczą poczucie własnej wartości.

Doświadczenia z dzieciństwa kształtują rozwój dziecka i mogą mieć wpływ na umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami w życiu dorosłym Większość dzieci nigdy nie wyrasta z bolesnych uczuć, których doświadczyły. Kiedy przychodzi im wziąć udział w wyścigu, Jakim jest dorosłe życie, stają na starcie głęboko zranione.

John Preston – Pokonać depresję

Powiązane posty

• Niewinny dorosły człowiek

• Dziecko w rodzinie alkoholika

• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?

• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?

•Zranione czy radosne dzieci?

• Wewnętrzne dziecko

• List ojca do syna. Wyznanie.

Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)

26 Środa List 2008

Posted by ME in Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 9 Komentarzy

Tagi

akceptacja, ból, cierpienie, cierpienie dzieci, cierpienie dziecka, dzieci, nowa ziemia, obecność, pozwolenie na cierpienie, tolle, tragedia, uważność, zrozumienie, zrozumienie cierpienia, Świadomość

aniol
Jeśli masz małe dzieci, ofiaruj im pomoc, ochronę i przewodnictwo najlepsze jakie możesz, lecz co ważniejsze daj im przestrzeń – przestrzeń by mogły być.
Dzieci przychodzą na ten świat przez ciebie, ale nie są ‘twoje’. Przyjmowanie, że wiesz co jest dla nich najlepsze może być prawdziwe kiedy są bardzo małe, jednak im stają się starsze, przestaje być aktualne. Im więcej masz oczekiwań jak powinno wyglądać ich życie, tym bardziej utkwiłeś w umyśle, zamiast być dla nich obecnym. Tak czy owak na pewno popełnią błędy i doświadczą cierpienia tak jak wszyscy ludzie.
To co uważasz za ich błąd może tak wyglądać tylko z twojej perspektywy.
To co dla ciebie jest pomyłką może być dla nich dokładnie tym, co muszą przejść lub doświadczyć.

Daj im więc tyle pomocy i przewodnictwa ile potrafisz, lecz miej świadomość, że będziesz musiał pozwolić na popełnianie błędów, kiedy zaczną osiągać dorosłość.
Czasami będziesz również musiał pozwolić im cierpieć.
Cierpienie może ich dotknąć zupełnie z zaskoczenia, lub jako wynik wcześniejszych pomyłek.
Czy nie byłoby cudownie gdybyś mógł oszczędzić dzieciom całego cierpienia?
Nie, nie byłoby.
To nie pozwoliłoby im się rozwijać.
Pozostałyby płytkie i stale utożsamiające się z zewnętrzną formą rzeczy.

Cierpienie prowadzi do głębi. Sprzeciwiasz się cierpieniu, ponieważ go nie rozumiesz.
Tymczasem paradoksem jest, że z jednej strony przyczyną cierpienia jest identyfikacja z formą, a z drugiej niszczy ono to utożsamienie. Mnóstwo bólu pochodzi od ego, lecz w rezultacie cierpienie je rozpuszcza.
Dzieje się tak jednak wtedy, gdy cierpisz świadomie.

Przeznaczeniem ludzkości jest wyjść ponad cierpienie, lecz nie w sposób jaki myśli ego.

Jednym z błędnych jego założeń, jednym z filarów jego istnienia jest bowiem wierzenie
– ‘nie powinienem cierpieć’.
Czasami ta myśl przenosi się na kogoś innego – ‘moje dzieci nie powinny cierpieć’ .
Ta myśl sama w sobie leży u korzeni cierpienia i w istocie je potęguje.

Cierpienie ma szlachetny cel – ewolucję świadomości i wypalenie ego.
Człowiek na krzyżu jest archetypowym tego przykładem – jest każdym mężczyzną i każdą kobietą.
Tak długo jak opierasz się cierpieniu spowalniasz cały proces, ponieważ opór tworzy więcej ego do wypalenia.

Z drugiej strony, jeśli zaakceptujesz cierpienie, które i tak już się dzieje wszystko ulega przyspieszeniu, ponieważ cierpisz świadomie.

Możesz i potrafisz przyjąć zarówno własne cierpienie jak i ból bliskich ci osób.
W trakcie świadomego cierpienia następuje przeistoczenie – ogień bólu staje się światłem świadomości.

Ego mówi – ‘nie powinienem cierpieć’ – i sama ta myśl sprawia, że cierpisz dużo bardziej, ponieważ potęguje je bunt i złość jaki odczuwasz wobec faktu że cierpienie ciebie dotknęło.

W istocie to wypaczenie prawdy, która jest zawsze paradoksalna.
W tym przypadku brzmi ona – musisz powiedzieć cierpieniu ‘tak’, zanim wykroczysz ponad nie.

Nieszczęśliwość w tle

Ego tworzy oddzielenie a oddzielenie tworzy cierpienie.
Ego jest zatem wyraźnie patologiczne.
Poza oczywistymi jego przejawami takimi jak gniew czy nienawiść istnieje mnóstwo subtelnych form negatywności, które są tak powszechne, że nie są zwykle rozpoznawane jako takie.

Dla przykładu są to
– niecierpliwość,
– irytacja,
– nerwowość,
– poczucie, że ma się wszystkiego dość.

Wszystkie te formy tworzą coś co można by określić jako nieszczęśliwość w tle, rodzaj podskórnego szumu – stan, który nieustannie dominuje u większości ludzi.

Musisz być w najwyższym stopniu czujny i absolutnie obecny, aby móc to odkryć i zauważyć w sobie. Kiedykolwiek zdajesz sobie sprawę z tych stanów –
to moment przebudzenia, nieidentyfikacji z umysłem.

Jednym z bardziej powszechnych, negatywnych stanów, który właśnie z racji swej powszechności łatwo przeoczyć to wszechobecne poczucie niezadowolenia, które najlepiej można opisać jako pojawiająca się gdzieś w tle pretensja.

Może ona dotyczyć zarówno czegoś konkretnego jak i niekonkretnego.
Wiele osób spędza w tym stanie większą część swojego życia.
Tak bardzo się z tym identyfikują, że nie są już w stanie stanąć obok i zobaczyć tego.

Za tym uczuciem, kryją się pewne nieświadomie utrzymywane przekonania lub myśli.
Ludzie produkują te myśli, dokładnie w ten sam sposób jak śnią sny, gdy śpią. Mówiąc inaczej nie zdają sobie sprawy z ich wytwarzania, podobnie jak śpiący nie wie, że śni.

Oto kilka z bardziej powszechnych, nieświadomych myśli, które zasilają poczucie niezadowolenia, wewnętrznej pretensji.
Celowo usunąłem z nich konkretną treść, tak aby pozostała tylko sama struktura. W ten sposób są bardziej widoczne i czytelne. Kiedykolwiek w twym życiu pojawi się w tle nieszczęśliwość (lub nawet na pierwszym planie) będziesz mógł to rozpoznać wstawiając do tych myśli własną treść, zgodnie z osobistą sytuacją.

„Jest coś co powinno się wydarzyć w moim życiu, zanim będę szczęśliwy, spełniony, zanim odnajdę pokój. Żałuję, że to się jeszcze nie zdarzyło. Być może moje niezadowolenie sprawi, że kiedyś się to wydarzy.”

„Coś wydarzyło się w przeszłości, co nie powinno się wydarzyć i czuję z tego powodu niezadowolenie. Gdyby to nie miało miejsca, mógłbym łatwo odnaleźć spokój”

„Właśnie teraz wydarza się coś takiego, co nie powinno się dziać. To powstrzymuje mnie od bycia szczęśliwym, spokojnym i zadowolonym”.

Często te nieświadome przekonania skierowane są do jakiejś osoby i wówczas ‘dzianie się’ zamienia się na ‘działanie’:

„Powinieneś zrobić to czy tamto, abym ja mógł odnaleźć pokój.
Żałuję, że jeszcze tego nie zrobiłeś.
Być może moje niezadowolenie sprawi, że to zrobisz”

„Powiedziałeś lub zrobiłeś (albo nie udało ci się zrobić) coś w przeszłości i to powstrzymuje mnie od spełnienia. Z tego powodu nie mogę odnaleźć spokoju.”

„To co robisz, lub czego nie robisz teraz nie pozwala mi być szczęśliwym. Przez ciebie nie mogę być zadowolony

Wszystkie powyższe przekonania i myśli nie rozpoznane wtedy, gdy się pojawiają, mylimy z rzeczywistością.

A w istocie są tylko fałszywymi historiami, tworzonymi przez ego, które chce nas przekonać, że są powody abyśmy właśnie teraz nie mogli odnaleźć pokoju i spełnienia.

Trwanie w pokoju i bycie tym kim jesteśmy, bycie sobą, to w istocie jedno i to samo.
Ego zaś podszeptuje – może w jakiejś nieokreślonej chwili w przyszłości odnajdę pokój – jeśli wydarzy się to lub tamto, zdobędę coś, lub kogoś albo stanę się kimś.

Może też mówić – nie mogę być szczęśliwy, ponieważ to czy tamto wydarzyło się w przeszłości. Posłuchajcie historii, które opowiadają ludzie.
Wszystkim można nadać jeden tytuł: „Dlaczego nie mogę odnaleźć szczęścia i spełnienia teraz?”.

Ego nie wie, że jedyna chwila, aby poczuć prawdziwą radość jest TERAZ.
Cóż, nie wie, a może boi się tego odkryć.
W istocie bowiem, pokój odnaleziony w chwili obecnej jest jego końcem.

Jak odnaleźć pokój w TERAZ?
Przez bycie w pokoju z teraźniejszym momentem. Chwila obecna to pole, na którym wydarza się gra życia. Nie może się dziać gdziekolwiek indziej. Kiedy będziesz już w zgodzie z chwilą obecną, zauważ co się wydarza, co możesz wybrać albo zrobić, a raczej jak życie ‘działa’ przez ciebie.
Są trzy słowa, które przekazują sekret sztuki życia, sekret wszelkiego sukcesu i szczęścia
– JEDNOŚĆ Z ŻYCIEM.

Bycie w jedności z życiem, to bycie w jedności z TERAZ.
Zdajesz sobie wtedy sprawę, że w rzeczywistości nie ty przeżywasz swe życie, ale to życie ‘przeżywa’ ciebie. życie jest tancerzem, a ty tańcem.

Ego uwielbia swoje użalanie się nad rzeczywistością.
A co to jest rzeczywistość?
Cokolwiek jest.
Budda nazywał to tatata – „takością” życia, co nie jest niczym więcej niż takością tej chwili.
Życiem – takim jakie po prostu jest.

Opór wobec tej „takości” życia jest jedną z głównych cech ego.
Wytwarza negatywność na której się rozwija, bunt, opór i nieszczęśliwość, które kocha.

W ten sposób, opierając się temu co jest, sprawiasz – nie wiedząc nawet o tym – że ty i inni cierpią, że tworzysz piekło na ziemi.
Kreowanie cierpienia bez wiedzy o tym to esencja nieświadomego życia, to bycie całkowicie w uchwycie ego.

Stopień niezdolności ego do rozpoznania siebie i zobaczenia co wyprawia jest wstrząsający i niewiarygodny.
Będzie robić dokładnie to samo, za co potępia innych i nie widzieć tego.
Gdy zwraca się na to uwagę, będzie używać gniewnego zaprzeczenia, przebiegłych argumentów, samousprawiedliwiania się, aby tylko wypaczyć fakty.

Zobaczcie: ludzie to robią, korporacje to robią, rządy to robią.
Kiedy to nie działa ego ucieka się do krzyku, a nawet przemocy fizycznej.
Wyślijcie żołnierzy!
Aby zakończyć niedolę, która dotyka ludzką rasę od tysięcy lat, musisz rozpocząć od siebie i wziąć odpowiedzialność za swój wewnętrzny stan w każdej chwili.
To znaczy w TERAZ.
Zapytaj sam siebie – Czy jest jakaś negatywność we mnie w tej chwili?
Obudź się na tą chwilę.

Bądź czujny i uważny wobec swych myśli i emocji. Zauważaj zwłaszcza różne przejawy nieszczęśliwości w tle, które opisałem wcześniej – niezadowolenie, nerwowość, poczucie, że ma się czegoś dość etc.

Bądź świadomy myśli, które zdają się usprawiedliwiać lub wyjaśniać tę nieszczęśliwość, a w istocie ją powodują i wzmacniają.

W chwili gdy stajesz się świadomy jakiegoś negatywnego stanu w sobie to nie oznacza, że poniosłeś porażkę.
Wręcz przeciwnie!
Odniosłeś sukces.

Bowiem do czasu, gdy pojawi się taka świadomość tkwisz w utożsamieniu z wewnętrznymi stanami, a taka identyfikacja to nic innego jak ego.
Wraz ze świadomą uważnością wyzwalasz się z identyfikacji z myślami, emocjami i reakcjami.
I nie chodzi tu o ich wypieranie czy zaprzeczanie.
Myśli, emocje i reakcje są rozpoznawane jako takie i w tym momencie rozpoznania nie dochodzi już do automatycznej identyfikacji.

W twoim poczuciu siebie, tego kim w istocie jesteś następuje subtelna, ale wielka przemiana.
Wcześniej byłeś myślami, emocjami i reakcjami – teraz zaś jesteś uważnością, świadomą Obecnością, która jest świadkiem wszystkich stanów i obiektów.

„Kiedyś uwolnię się od ego”.
Kto to mówi?
Ego.

Uwolnienie od ego wcale nie jest wielką rzeczą, wręcz powiedziałbym, że małą.
Wystarczy jeśli będziesz świadomy swoich myśli i emocji wtedy, gdy się dzieją. W istocie to nie jest żadne ‘działanie’ tylko ‘widzenie’.
A więc prawdą jest, że nie możesz zrobić nic, aby uwolnić się od ego.
Emocje a nawet myśli, dzięki świadomości stają się bezosobowe.
Ich nieosobowa natura zostaje rozpoznana. Nie ma w nich już więcej poczucia siebie.
One są po prostu ludzkimi emocjami, ludzkimi myślami.
Cała twoja życiowa historia, która ostatecznie jest tylko opowieścią, zlepkiem myśli i emocji, staje się
drugorzędna i nie zajmuje już więcej pierwszego planu świadomości.  Nie musisz się z nią utożsamiać i przywiązywać do niej, gdyż dostrzegasz już, że to przywiązanie do niej – rodzi cierpienie.

Jesteś światłem Obecności, świadomością, która jest ważniejsza i głębsza niż jakiekolwiek myśli czy emocje.

~E. Tolle, Nowa Ziemia

Poczytaj także

• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu

• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle

• Doświadczanie problemów a tożsamość – Inspirujące cytaty z E. Tolle

• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją – historia Dana

• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej

• Czy wiesz dlaczego cierpisz?

• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności – jak pokonać pesymizm?

Uzdrowienie cierpienia z przeszłości

14 Piątek List 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 5 Komentarzy

Tagi

ból, ciało bolesne, cierpienie, energia bólu, energia emocji, negatywna energia, nowa ziemia, tolle, wolność, wyzwolenie, zjadający towarzysze, zranienie, Świadomość

wyzwolenie
Kiedyś przyszła do mnie kobieta w wieku około 30 lat.
W momencie przywitania wyczułem ból, skrywany za uprzejmym i sztucznym uśmiechem. Zaczęła opowiadać swoją historię i w przeciągu paru chwil ten uśmiech zamienił się w grymas bólu.
Pojawił się niekontrolowany szloch.
Powiedziała, że czuje się samotna i niespełniona.
Było w tym wiele gniewu i smutku.
Już jako dziecko została wykorzystana przez używającego fizycznej przemocy ojca. To pozwoliło szybko się zorientować, że jej ból nie był spowodowany obecnymi sytuacjami i warunkami, ale tworzyło go wyjątkowo ciężkie ciało bolesne.
Ono stało się filtrem, przez które postrzegała całą życiową sytuację.
Dziewczyna nie była już w stanie widzieć zależności pomiędzy emocjonalnym bólem i myślami, całkowicie identyfikując się z obydwoma.
Nie dostrzegała, że stale karmiła ciało bolesne swoimi myślami.
Innymi słowy, żyła z ciężarem głęboko nieszczęśliwego ja.

Z drugiej strony, na pewnym poziomie, musiało docierać do niej, że sama jest sprawcą podtrzymywania bólu, że sama jest ciężarem dla siebie.
To sprawiło, że była gotowa się obudzić i dlatego przyszła.
Skierowałem jej uwagę na to, co czuła wewnątrz ciała i poprosiłem by poczuła emocje bezpośrednio, nie używając filtra nieszczęśliwych myśli czy własnej nieszczęśliwej przeszłości.

Powiedziała wtedy, że przyszła do mnie oczekując wskazania drogi wyjścia z bólu, a nie zagłębiania się w niego.
Niechętnie, ale jednak zrobiła to o co prosiłem.
Łzy popłynęły po twarzy, całe jej ciało zaczęło drżeć.
Powiedziałem: „W tej chwili to jest to, co czujesz. Nic nie możesz z tym zrobić, bo to jest to, co odczuwasz właśnie w tym momencie. Czy teraz, zamiast pragnienia, by ta chwila była inna niż jest, co tylko przydaje więcej bólu niż już czujesz, mogłabyś całkowicie przyjąć to, czym wypełniony jest ten moment?”
Była cicho przez chwilę, nagle jednak zaczęła wyglądać na zniecierpliwioną, jakby chciała wstać i wyjść. Powiedziała:
„Nie. Nie chcę tego zaakceptować”.
„Kto teraz to mówi?”– spytałem.
„Ty czy nieszczęśliwość w tobie? Czy potrafisz dostrzec, że twój ból – z powodu bycia nieszczęśliwą – jest jeszcze jednym pokładem nieszczęścia?”.
Na chwilę znowu się uciszyła.
„Nie nalegam, abyś zrobiła cokolwiek. Wszystko o co proszę, to byś odpowiedziała sobie na pytanie czy możesz pozwolić wszystkim obecnym uczuciom tu być. Innymi słowy i może zabrzmi to dziwnie – jeżeli nie masz nic przeciwko temu, by być nieszczęśliwą, co dzieje się z tą nieszczęśliwością? Czy chcesz się tego dowiedzieć?”.
Przez chwilę wyglądała na zdezorientowaną, lecz po minucie lub dwóch, nagle zauważyłem znaczną zmianę w jej polu energii.
Powiedziała: „To dziwne. Wciąż jestem nieszczęśliwa, ale teraz jest wokół tego przestrzeń. To wszystko wydaje się mniej znaczyć”.
To był pierwszy raz kiedy usłyszałem, by ktoś ujął to w ten sposób – „jest przestrzeń wokół mojego nieszczęścia”.
Ta przestrzeń pojawia się rzecz jasna, kiedy istnieje wewnętrzna akceptacja wszystkiego, cokolwiek jest przeżywane w chwili obecnej.
Niewiele już powiedziałem, pozwalając jej być z tym doświadczeniem. Później zrozumiała, że w chwili, gdy przestała identyfikować się z uczuciem- tą starą bolesną emocją, która w niej żyła- w chwili, gdy całą swoją uwagę skierowała bezpośrednio na nie – bez próby opierania się – nie mogło ono dłużej kontrolować jej myślenia i podtrzymywać mentalnie wykreowanej konstrukcji pod tytułem – „nieszczęśliwe ja”.

W jej życiu pojawił się nowy wymiar, który wykroczył ponad osobistą przeszłość – wymiar Obecności. Ponieważ nie można być nieszczęśliwym bez nieszczęśliwej historii, był to koniec jej cierpienia.
Był to również początek końca jej bolesnego ciała.

Emocja sama w sobie nie jest nieszczęśliwością.
Tylko emocja plus nieszczęśliwa historia, tworzą ból i zgryzotę.
Kiedy nasze spotkanie dobiegło końca, to było tak spełniające wiedzieć, że właśnie doświadczyłem wzrostu Obecności w innej ludzkiej istocie.
Jedynym prawdziwym powodem naszej egzystencji w ludzkiej formie, jest wnoszenie tego wymiaru do świata. Byłem świadkiem zanikania ciała bolesnego nie przez walkę z nim, lecz przez prześwietlanie go światłem świadomości.

Kilka minut po wyjściu kobiety, przyjechała do mnie przyjaciółka, aby coś zostawić. Gdy tylko weszła do pokoju powiedziała: „Co tu się wydarzyło?Czuję jakąś ciężką i mroczną energię. Od razu robi się niedobrze. Powinieneś chyba otworzyć okno i zapalić jakieś kadzidło”.
Wyjaśniłem, że właśnie byłem świadkiem wielkiego wyzwolenia pewnej osoby o bardzo gęstym ciele bolesnym i to co można odczuć, musi być energią, która uwolniła się w czasie sesji. Znajoma nie zgodziła się jednak zostać i posłuchać.
Chciała wyjść tak szybko, jak to możliwe. Otworzyłem okno i wyszedłem na kolację do małej, hinduskiej restauracji w pobliżu. […]

Fragment z :”Nowa Ziemia” , E. Tolle

Powiązane posty

• Ciemna strona emocji?

• Cykle życia i śmierci – Twoje istnienie.

• Ciemna noc duszy

• Zostań mistrzem swoich emocji?

• Uciszenie silnych emocji – wg Huny

•Sztuka bycia opanowanym – Emocje pod kontrolą.

Ciemna strona emocji?

13 Czwartek List 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

ból, blokada energetyczna, blokady energetyczne, chowanie emocji, ciało bolesne, cierpienie, demon, formy myślowe, huna, kumulacja energii, opętanie, potęga teraźniejszości, tolle, wypieranie emocji, Świadomość

emocje

czyli „Ciało bolesne”

wg E. Tolle, „Potęga Teraźniejszości”.

Dopóki umiejętność bycia w Tu i Teraz jest ci niedostępna, każde bolesne emocjonalnie doznanie pozostawia po sobie osad cierpienia.
Żyje ono w tobie jeszcze długo po fakcie, miesza się z zadawnionym bólem, który wcześniej w sobie miałeś, i wrasta w umysł i ciało.
Zasada ta oczywiście dotyczy także wszystkiego, co wycierpiałeś w dzieciństwie z powodu nieświadomości świata, w którym zdarzyło ci się urodzić.
Z nagromadzonego bólu powstaje negatywne pole energetyczne, wypełniające twoje ciało i umysł.
Jeśli masz wrażenie, że jest to niewidzialny, odrębny byt, niewiele się mylisz.
Z bólu emocjonalnego powstaje bowiem – ciało bolesne – skumulowana, bolesna energia.
Ma ono dwa tryby istnienia: utajony i czynny.
U jednej osoby może przez dziewięćdziesiąt procent czasu pozostawać w uśpieniu, natomiast u innej, głęboko nieszczęśliwej, potrafi być stale aktywne.
Niektórzy ludzie uczestniczą w życiu niemal wyłącznie za pośrednictwem swojego ciała bolesnego, inni zaś mogą odczuwać jego obecność tylko w pewnych okolicznościach – na przykład w związkach osobistych albo w sytuacjach kojarzących się z niegdysiejszą stratą lub porzuceniem, z fizycznym bądź emocjonalnym zranieniem itp.

Ciało bolesne może dać znać o sobie pod wpływem jakiegokolwiek bodźca, zwłaszcza gdy uruchamia on echa dawnej bolesnej prawidłowości. Kiedy gotowe jest zbudzić się ze snu, wystarczy myśl czy też niewinna uwaga kogoś z najbliższego otoczenia, żeby je uruchomić.
Niektóre ciała bolesne są nieznośne, ale stosunkowo mało szkodliwe – trochę jak rozkapryszone dziecko.
Zdarzają się też jednak złośliwe, niszczycielskie potwory, istne „demony”. Część z nich posługuje się przemocą fizyczną, ale znacznie liczniejsze uciekają się do przemocy w sferze emocjonalnej. Jedne napastować będą ludzi z twojego bliższego lub dalszego otoczenia, podczas gdy inne zaatakują ciebie – swojego „żywiciela”.

Myśli i uczucia, które budzi w tobie własne życie, przybierają wtedy głęboko negatywny, autodestrukcyjny odcień.

Często bywa to przyczyną schorzeń i nieszczęśliwych wypadków. Niektóre ciała bolesne doprowadzają swoich żywicieli do samobójstwa.
Czasem wydaje ci się, że kogoś dobrze znasz, i nagle stajesz oko w oko z tym obcym tworem – nagromadzonym w Tobie bólem, gniewem i tożsamością ofiary.
Za pierwszym razem czeka cię spory szok.
Ważniejsze jest jednak obserwowanie własnego ciała bolesnego aniżeli cudzych.
Zauważaj w sobie wszelkie przejawy niezadowolenia: irytację, zniecierpliwienie, zasępienie, chęć czynienia krzywdy, gniew, przygnębienie, pragnienie, żeby w twoim związku osobistym pojawiła się nuta dramatu.
Mogą one znaczyć, że ciało bolesne próbuje zbudzić się z uśpienia.
Jeśli rzeczywiście się zbudzi, natychmiast je na tym przyłap.
Ciało bolesne walczy o przetrwanie – tak jak każdy „byt”.
Przetrwać zaś zdoła tylko pod warunkiem, że skłoni cię, abyś bezwiednie z nim się utożsamił.
Może wtedy wychynąć z ukrycia, przejąć władzę, „stać się tobą” i za twoim pośrednictwem żyć. Potrzebuje ciebie jako narzędzia zdobywania „pokarmu”.
Będzie się żywiło każdym doznaniem, które wibruje pokrewną mu energią – wszystkim, co rodzi nowy ból pod jakąkolwiek postacią: gniewu, skłonności niszczycielskich, nienawiści, rozpaczy, dramatycznych emocji, przemocy, a nawet choroby.

Gdy więc ciało bolesne tobą zawładnie, stworzy ci sytuację, która odbije ku niemu energię, nastrojoną na jego własną częstotliwość, żeby mogło się nią karmić.
Ból może się żywić tylko bólem.
Nie może się żywić radością.
Po prostu jej nie trawi. Z chwilą gdy ciało bolesne przejmie władzę nad tobą, twój apetyt na ból wzrośnie.
Staniesz się ofiarą lub oprawcą.
Zechcesz zadawać cierpienie albo cierpieć – jedno drugiego zresztą nie wyklucza: tak naprawdę niewielka to różnica. Oczywiście nie jesteś tego świadom i będziesz twierdził z zapałem, że wcale bólu nie pragniesz. Ale jeśli uważniej się przyjrzysz, zobaczysz, że twoje myślenie i zachowanie podporządkowane jest temu, aby ból nie ustawał – zarówno twój własny, jak i cudzy. Gdybyś był tego świadom, cały ten schemat by się rozsypał, bo trzeba być obłąkanym, żeby pragnąć bólu, a nikt nie jest obłąkany świadomie.

Ciało bolesne – mroczny cień ego – boi się blasku świadomości.
„Boi się” ujawnienia.
Warunkiem przetrwania ciała bolesnego jest twoje bezwiedne utożsamienie z nim i nieświadomy lęk przed konfrontacją z bólem, który w tobie żyje.
Ale jeśli nie spojrzysz temu bólowi prosto w oczy, jeśli nie opromienisz go blaskiem świadomości, będziesz musiał raz po raz na nowo go przeżywać.
Ciało bolesne może ci się wydawać niebezpiecznym potworem, na którego nie masz odwagi spojrzeć, ale zapewniam cię: to tylko zwiewne widmo, nie oprze się zatem potędze twojej przytomności. Wedle niektórych nauk duchowych wszelki ból to w gruncie rzeczy – tylko złudzenie.
Owszem, prawda.
Ale czy przekonałeś się o tym na własnej skórze? Sama wiara nie wystarczy, żeby stało się to dla ciebie prawdą.
Chcesz do końca życia cierpieć ból i twierdzić, że jest złudny?
Czy to cię od niego uwalnia?
Szukamy tu sposobu, żeby ta prawda stała się dla ciebie faktem – autentycznym doświadczeniem.
A zatem ciało bolesne nie chce, żebyś je miał pod bezpośrednią obserwacją i widział takim, jakie jest.
Kiedy zaczynasz je obserwować, kiedy czujesz w sobie pole jego energii i ogarniasz je uwagą, pryska łącząca cię z nim więź utożsamienia. Pojawia się wyższy wymiar świadomości: przytomna obecność. Jesteś teraz świadkiem, obserwatorem poczynań ciała bolesnego.
Znaczy to, że nie może ono już cię wykorzystywać, podszywając się pod ciebie, ani regenerować się, czerpiąc z ciebie soki. Odnalazłeś najgłębsze źródło siły wewnętrznej. Dotarłeś do potęgi teraźniejszości.

Jutro wieczorem – ciąg dalszy artykułu – historia kobiety która padła ofiarą przemocy.

E. Tolle „Potęga teraźniejszości”

Powiązane posty

• Ciemna noc duszy

• Opetanie i formy myślowe wg Huny

• Memy i wirusy umysłu

• Zostań mistrzem swoich emocji?

• Uciszenie silnych emocji – wg Huny

•Sztuka bycia opanowanym – Emocje pod kontrolą.

• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.

• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.

• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.


Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?

03 Środa Wrz 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

ból, choroba, choroby psychosomatyczne, chory, cierpienie, Dethlefsen, przyczynowość, przyczyny chorób, psychosomatyka, uzdrowienie, wolność, wyzwolenie, zdrowie, Świadomość, życie


Problem przyczynowości ma dla wyjaśnienia chorób wielkie znaczenie, gdyż zarówno medycyna szkolna, jak i naturalna, psychologia i socjologia wspólnie rywalizują w dziele badania prawdziwych i rzeczywistych przyczyn symptomów chorobowych i uzdrawiania świata poprzez ich usunięcie.

Jedni szukają przyczyn w zarazkach i zatrutym środowisku, inni w traumatycznych wydarzeniach z wczesnego dzieciństwa i w metodach wychowawczych lub w warunkach panujących w miejscu pracy.
Od zawartości ołowiu w powietrzu po czynniki społeczne wszystko i każdy może być posądzony o spowodowanie choroby.

My natomiast uważamy, że poszukiwanie przyczyn chorobowych jest ślepym zaułkiem medycyny i psychologii.

Co prawda przyczynę znajdzie się zawsze, o ile się jej szuka, ale wiara w model przyczynowościowy przeszkadza dostrzec, że odnalezione przyczyny – są rezultatem własnych oczekiwań.

W rzeczywistości wszystkie te przyczyny są jedynie czynami wśród innych czynów.
Koncepcja przyczynowościowa da się utrzymać tylko połowicznie, gdyż pytanie o przyczyny można przerwać w dowolnym momencie.
I tak przyczynę jakiejś infekcji można odkryć w określonych zarazkach, ale natychmiast nasuwa się pytanie, dlaczego w tym konkretnym przypadku ten właśnie zarazek doprowadził do infekcji?
->
Powód być może da się odnaleźć w zmniejszonej odporności organizmu, co z kolei wysunie na p1an pierwszy pytanie o przyczynę takiego braku odporności.
->
Tę zabawę można ciągnąć w nieskończoność, bo nawet gdy w dziele poszukiwania dotrze się do Wielkiego Wybuchu, to otwartą okaże się kwestia jego przyczyny…

Dlatego w praktyce preferuje się zatrzymanie w dowolnym miejscu i przyjęcie postawy, jakby to tutaj zaczynał się cały świat.
Sięga się po nic nie mówiące pojęcia zbiorowe, takie jak „lotus minoris resistentiae” lub „obciążenie dziedziczne”, „słabość organizmu” lub tym podobne bogate znaczeniowo pojęcia.

To jakiej jednak podstawie przyznajemy sobie prawo prezentowania dowolnego ogniwa w łańcuchu jako „przyczyny”?
Przecież to zwykła nieuczciwość, gdy ktoś mówi o przyczynie lub terapii przyczynowościowej, gdyż – jak widzieliśmy – model przyczynowościowy w ogóle nie pozwala na znalezienie przyczyny.

Nieco bliżej można by dotrzeć do sedna, posługując się biegunową koncepcją przyczynowości. Z tej perspektywy patrząc, zauważymy, że choroba jest uwarunkowana dwukierunkowo, od strony przeszłości i przyszłości.
W tym modelu celowość chciałaby mieć określony obraz symptomów, a wyzwalająca je przyczynowość (efficiens) stawiałaby do dyspozycji materialne i cielesne środki pomocnicze dla zrealizowania tego obrazu.

Przy takim podejściu stałby się widoczny ów drugi aspekt choroby, całkowicie znikający z po1a widzenia przy tradycyjnym jednostronnym sposobie patrzenia: zamiar choroby, a tym samym sensowność wydarzenia. Zdanie nie jest uwarunkowane jedynie papierem, atramentem, maszyną drukarską, znakami pisma itd., lecz także i przede wszystkim celowym zamiarem przekazania informacji.

Przecież nie może być rzeczą aż tak trudną rozumienie, że poprzez zredukowanie do procesów materialnych, ewentualnie warunków, przeszłości zatraca się to, co istotowe i istotne. Wszelka manifestacja posiada formę i treść, składa się z części i ma postać, która jest czymś więcej niż sumą części. Wszelka manifestacja jest określona przeszłością i przyszłością.
Choroba nie jest wyjątkiem.
Za symptomem kryje się zamiar, treść, która wykorzystuje istniejące możliwości, by móc się formalnie urzeczywistnić.
Dlatego choroba jest w stanie uruchomić jako przyczynę wszelkie możliwe przyczyny.

W tym punkcie ponosi fiasko metoda działania medycyny.
Sądzi ona, że pozbawiając chorobę przyczyny, może ją uniemożliwić, i nie bierze pod uwagę, że choroba jest tak elastyczna, że poszuka sobie i znajdzie nowe przyczyny, by dalej się realizować.

Ten związek jest bardzo prosty: jeśli ktoś ma na przykład zamiar budować sobie dom, trudno mu będzie w tym przeszkodzić, zabierając na przykład przeznaczone na ten cel kamienie – w takiej sytuacji zbuduje sobie dom z drewna. Wprawdzie radykalnym rozwiązaniem mogłoby się okazać odebranie mu wszelkiego możliwego budulca, ale wobec choroby mogłoby się to wiązać z poważnymi kłopotami.

Jeśli chciałoby się mieć pewność, że choroba nie znajdzie sobie żadnych przyczyn, trzeba by było odebrać pacjentowi ciało w ogóle.

Spieszymy też od razu wyjaśnić, że bynajmniej nie chcemy kwestionować zbadanych i opisanych przez medycynę materialnych procesów jej przebiegu, jednakże jak najostrzej przeciwstawiamy się twierdzeniu, jakoby same te procesy były przyczynami choroby.

Jak już była o tym mowa, choroba ma zamiar i cel, co dotąd opisaliśmy w najogólniejszej i najbardziej absolutnej formie jako uzdrowienie: w sensie stawania się jednością. Jej celem jest ponowna integracja tego co zostało w nas z jakiegoś powodu rozdzielone.

Jeśli z kolei rozłożymy chorobę na wiele symptomatycznych form wyrazu tego stawania się, form, z których wszystkie są krokami na drodze do celu, wtedy każdy symptom możemy przepytać o jego zamiary i uzyskać informacje, co pozwoli nam rozpoznać, który krok w konkretnej sytuacji jest konieczny.
To pytanie może i musi być postawione wobec każdego symptomu i nie może być lekceważąco odsunięte na bok przez wskazanie na funkcjonalną przyczynowość.

Uważamy każdy symptom za nadający się do interpretacji i nie akceptujemy żadnych wyjątków.
Druga różnica polega na rezygnacji z ukierunkowanego na przeszłość modelu przyczynowościowego klasycznej psychosomatyki.

Czy przyczynę jakiegoś zakłócenia widzi się w bakteriach, czy w złej matce, jest dla tej koncepcji sprawą drugorzędną.

Model psychosomatyczny nie wyzwolił się z zasadniczego błędu jednobiegunowej koncepcji przyczynowościowej.

Nas nie interesują przyczyny z przeszłości, gdyż, jak widzieliśmy, jest ich dowolnie wiele, a wszystkie są jednakowo ważne i jednakowo nieważne. Nasz sposób widzenia tych spraw można by opisać albo jako „celową przyczynowość”, albo, jeszcze lepiej, jako bezczasową koncepcję analogii.

Człowiek posiada niezależne od czasu istnienie jako takie, które wszakże z biegiem lat musi być przez niego zrealizowane i uświadomione. Ten jego wewnętrzny wzorzec nazywa się „jaźnią”.

Droga życiowa człowieka jest drogą do tej jaźni, będącej symbolem zupełności. Człowiek potrzebuje „czasu”, by znaleźć tę zupełność – choć ona istnieje od samego początku.

I właśnie na tym polega ułuda czasu – człowiek potrzebuje czasu, by odnaleźć to, co jest w nim od zawsze.
Tę drogę nazywamy „ewolucją”.
Ewolucja jest świadomym odtwarzaniem zawsze (tzn. bezczasowo) istniejącego wzorca.
Na tej drodze do samopoznania stale występują trudności i pomyłki, lub też – formułując całą rzecz inaczej – można nie widzieć lub nie chcieć widzieć określonych części owego wzorca.

Takie nie uświadomione aspekty nazwaliśmy cieniem.
W symptomie choroby cień demonstruje swoją obecność i realizuje się.
By móc zrozumieć znaczenie jakiegoś symptomu, niepotrzebne są bynajmniej pojęcia czasu lub przeszłości. Szukanie przyczyn w przeszłości odwraca uwagę od właściwej informacji, gdyż wtedy przez rzutowanie winy człowiek bierze własną odpowiedzialność za przyczynę.

Jeśli odpytujemy jakiś symptom pod kątem jego znaczenia, wtedy w odpowiedzi uwidacznia się część obszaru naszego własnego wzorca. Jeśli zaczniemy szukać w przeszłości, odnajdziemy oczywiście także i tam najróżniejsze formy wyrazu tego wzorca.

Nie powinniśmy jednak na tej podstawie konstruować od razu łańcucha przyczynowo-skutkowego – są to raczej równoległe, czasowo adekwatne formy wyrazu tego samego obszaru problemowego.
Dziecko do realizacji swych problemów wykorzystuje rodziców, rodzeństwo i nauczycieli, dorosły – swoich partnerów, dzieci, kolegów z pracy.

Zewnętrzne warunki nie czynią człowieka chorym, ale człowiek wykorzystuje wszystkie możliwości, by stanąć w służbie swojej choroby.
To dopiero chory czyni z działań przyczyny.

Chory jest sprawcą i ofiarą zarazem, cierpi zawsze tylko na swą własną nieświadomość.
To stwierdzenie nie jest sądem wartościującym, gdyż tylko „oświecony” nie ma już cienia – ma jednak ustrzec człowieka przed złudzeniem, że jest on ofiarą jakichś tam warunków, gdyż w ten sposób sam pozbawia się możliwości przemiany.

Ani bakterie, ani ziemskie promieniowanie nie powodują choroby; to człowiek używa ich jako środków pomocniczych dla urzeczywistnienia swej choroby.
(To samo zdanie zabrzmi o wiele bardziej przekonująco w odniesieniu do innej dziedziny: ani kolory, ani płótno nie czynią obrazu – to człowiek używa ich jako środków pomocniczych dla urzeczywistnienia obrazu.)

Po wszystkim, co tu powiedziano, łatwiej zrozumiemy pierwszą ważną regułę postępowania interpretacyjnego w odniesieniu do obrazów choroby w części drugiej.
– I reguła: Interpretując symptomy, odrzuć pozornie przyczynowe związki na płaszczyźnie funkcjonalnej. One się zawsze dadzą odnaleźć i ich istnieniu nikt nie przeczy.
Ale ten fakt nie czyni interpretacji symptomów zbędną.
Interpretujemy jedynie symptom w jego jakościowych i subiektywnych przejawach.
Jakie fizjologiczne, morfologiczne, chemiczne, neurologiczne czy jeszcze inne łańcuchy przyczynowe zostały użyte dla urzeczywistnienia tego symptomu; jest dla oceny jego znaczenia nieistotne. By rozpoznać treści, ważne jest jedynie, że coś istnieje i jak istnieje – a nie: dlaczego istnieje.

Dethlefsen, Poprzez chorobę do samopoznania

Tylko ofiary pytają wciąż: „dlaczego?!”. Spokoju należy szukać
w akceptacji faktu, iż w każdym zdarzeniu kryje się „boska doskonałość”(lekcja dla nas).
C. Tipping


Powiązane posty:

• Stres i napięcie = początek choroby !

• Filozofia zdrowia

• Tajemnica Twego ciała

• Akupunktura a medycyna współczesna

• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a

• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.

• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?

• Masaż leczy duszę

• Źródła niemocy

• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.

Energia bolesnych emocji

05 Wtorek Sier 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

ból, bolesne uczucia, cierpienie, emocje, energia, integracja, jeshua, Jezus, oddychanie, rebirthing, sisson, tłumienie, uczucia, wypieranie


Negatywne osądzanie uczuć oznacza, że zużywamy część energii na ich stłumienie.
Uczucia po prostu są.
Nie mogą być „złe”.
Przyczyną negatywnych emocji jest nasz opór wobec faktów, wobec prawdy i nieumiejętność przytomnego skupienia się na chwili obecnej(a zamiast tego np. uciekanie od bieżących faktów w pocieszające lub nierealne fantazjowanie).  W pełni przytomnie doświadczając każdą chwilę – uczymy się poddawać emocji, cieszyć się nią i pozwolić jej po prostu być – by dzięki temu ją zintegrować.

„Ból” to słowo wynalezione przez zdezorientowanych ludzi, którzy postrzegają energię emocji jako złą, raniącą i nieprzyjemną.
Ból nie istnieje, jest tylko w umyśle.
Istnieje energia, która niekiedy może stać się bardzo silna. Jedyna różnica między energią a bólem polega na tym, że jedni potrafią cieszyć się swoją energią, a inni, którzy odczuwają ból, cierpią.

Odczuwanie energii jest ważne, ponieważ gdy czujemy silną energię gdzieś w ciele, jest to znak, że coś wymaga naszej uwagi, jakiś narząd jest w stanie nierównowagi lub w stresie albo zaczyna chorować.
Jeśli zatniemy się w palec, odczuwana energia mówi nam, że musimy powstrzymać krwawienie i zrobić opatrunek.
Nie sugerujemy tutaj tłumienia bólu, lecz zmianę punktu widzenia.
Zamiast odczuwać energię jako ból, odczuwajmy tylko energię.
Inaczej ją postrzegajmy.
Musimy przełamać swoje uwarunkowanie, które mówi nam i prawdopodobnie mówiło od chwili naszego pierwszego oddechu, że pewna energia jest bolesna lub nieprzyjemna. Słowo „ból” jest częścią naszego uwarunkowania, dopóki więc mamy je w swoim słowniku, będziemy zawsze cierpieć z bólu.
Skoro jesteśmy uwarunkowani przekonaniem, że jakaś energia jest bólem, będziemy cierpieć, ilekroć ją poczujemy.
Zatem przesuwając punkt ciężkości z bólu na energię, zaczynamy przezwyciężać ból i cieszyć się energią.
Kiedy Jeshua wisiał na krzyżu, niewątpliwie bardzo mocno odczuwał tę energię, prawdopodobnie  w swojej wysoko rozwiniętej świadomości  znacznie mocniej, niż my byśmy ją odczuwali, ale nie cierpiał z jej powodu. Jeshua, będąc człowiekiem samourzeczywistnionym, który doświadczał ekstatycznej świadomości, mógł spojrzeć w oczy swoich prześladowców z całkowitym współczuciem, ponieważ rozumiał, na jakim są etapie rozwoju i dlaczego go torturują. Potrafił kochać własną energię, a także energię ludzi, którzy znajdowali się przy nim.
Bo nie było w nim lęku, jedynie miłość; jego umysł nie był rozdarty między dobro a zło. Jeshua nie osądzał.

Prawdą jest, że nie ma we wszechświecie nic, co jest złe, bolesne i nieprzyjemne.
Wszelkie życie istnieje po to, by nas wspierać.
To tylko percepcja naszego umysłu powiada nam, że istnieją rzeczy nieprzyjemne. W określonym układzie odniesień, wszystko może zostać wykreowane jako negatywne. Religijnym, społecznym, etycznym. Nasze zapatrywania, sposób, w jaki postrzegamy własną rzeczywistość, są kontrolowane głównie przez uwarunkowany umysł, fałszywe ja stworzone z programów pochodzących z okresu naszego wychowania, które z czasem przekształciły się w przekonania.

Postrzegając ból albo to, co zwykle uważamy za doświadczenia nieprzyjemne, możemy wybrać cierpienie, gdy tymczasem prawdziwa część nas doświadcza ekstazy.
Lub odwrotnie, możemy wydobyć ekstazę na powierzchnię świadomego umysłu dzięki oddychaniu, skupieniu, dopuszczeniu jej do nas i akceptacji. To jest miłość.
Istnieje tylko szczęśliwość, przejawiająca się w różnorodnych formach energii. Jeśli nasz uwarunkowany umysł wierzy, że pewne doświadczenia są nieprzyjemne, to naszą świadomość kontroluje przeszłość.
Aby wspomóc tłumienie, umysł musi stworzyć system zafałszowań i kłamstw, by podtrzymać pierwotne kłamstwo.
Kłamstwa mówione innym są niczym w porównaniu z tymi, jakie mówimy sobie.
Ale dzięki integracji emocji – możemy zacząć dostrzegać, że doświadczenie było naprawdę przyjemne. Zatem jedynym stłumieniem w ciele jest stłumione szczęście.
Dopuszczanie i akceptacja to po prostu kochanie wszystkiego w naszym doświadczeniu. Wyjściem alternatywnym jest nienawiść i tłumienie uczuć, co prowadzi do bólu i cierpienia.
Nie możemy zmienić tego, co zdarzyło się w przeszłości, nawet pięć sekund temu, ale możemy zmienić swój sposób reagowania na sytuację, jeśli jesteśmy wystarczająco świadomi naszych uwarunkowanych reakcji.
Lubienie jednego, a nielubienie drugiego kończy się dla nas wewnętrznym rozdarciem. Będąc zaś świadomi swoich uczuć, potrafimy je dopuścić, a następnie zintegrować i zaakceptować, to znaczy pokochać każdą ich stronę.
Colin P. Sisson – Sztuka Swiadomego Oddychania

Powiązane posty :

  • Szaman i ból
  • Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
  • Miłość…jak głód
  • Codziennie… jest nowy dzień!
  • Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?

Szaman i ból

31 Czwartek Lip 2008

Posted by ME in huna, Rozwój, Świadomość

≈ 9 Komentarzy

Tagi

aloha, ból, energia, hawaje, king, ku, lo, lomi-lomi, mana, moc, napięcie, opór, pono, stres, szaman, szaman miejski, szamanizm, uleczenie, uzdrowienie


„Szaman miejski” Serge Kahili King :

Kiedy nasze ciało doświadcza uderzenia, ukłucia, skaleczenia lub oparzenia, reaguje w naturalny sposób  – stresem.
W takich przypadkach posiniaczenia, rany i pęcherze uważamy za naturalną konsekwencję tych zdarzeń.
Ale niekoniecznie tak musi być.
Istnieją tu szerokie możliwości.
Jedni ludzie przebijają sobie ramię stalową igłą bez zranienia i krwawienia, inni mogą włożyć rękę do ciała człowieka nie czyniąc mu krzywdy i nie pozostawiając śladu, jeszcze inni potrafią chodzić po ogniu i nie ulegać poparzeniom.
Być może zabrzmi to niewiarygodnie, ale uważam, że są to rzeczy całkowicie naturalne, aczkolwiek niecodzienne.

Zwykle nasze ciało reaguje stresem na truciznę, substancje toksyczne, promieniowanie czy dodatnie ładunki elektryczne, ale są ludzie, którzy mogą wypić roztwór arszeniku lub alkohol metylowy, nie doznając szwanku; nie każdy człowiek pracujący przy azbeście choruje, zdarzają się też osoby odporne na wyższy niż przeciętnie poziom promieniowania, a są i tacy, których pobudzają jony dodatnie.

Ci, którzy nie reagują stresem na truciznę lub zranienie, różnią się od tych, którzy tak właśnie reagują tym, że charakteryzują się wyższą tolerancją na substancje i warunki stresogenne.

Co oznacza wyższa tolerancja?
Oznacza, że dany człowiek jest w stanie znieść wyższy niż większość ludzi poziom stresu, zanim pojawiający się opór organizmu wytworzy tak duże napięcie, że spowoduje załamanie jego funkcji.
Podwyższona odporność takich ludzi na warunki stresogenne może wynikać z dwóch powodów – albo w chwili ich zaistnienia znajdują się oni w stanie większego odprężenia, toteż potrzebny jest silniejszy stres, by spowodować takie napięcie, które wywołałoby objawy załamania, lub też świadomie nauczyli swoje ciało innego reagowania przez zmniejszenie oporu organizmu drogą zmiany stosownego wzorca.
Wiemy, na przykład, że niektórzy ludzie wytrenowali swój organizm, pijąc stopniowo coraz większe dawki arszeniku.
Ja osobiście wolałbym ćwiczyć rozluźnianie się.

W każdym razie, możliwa jest taka zmiana reakcji naszego organizmu, by ostry mechaniczny uraz nie dawał w rezultacie fizycznego uszkodzenia ciała.

W roku 1983, będąc na wyspie Tahiti w towarzystwie tahitańskiego kahuny, powoli przechadzałem się bosymi stopami po rozległym obszarze rozżarzonej lawy, pewnie stąpając po każdym napotkanym kamieniu. Nie poparzyłem stóp, ani nawet nie spaliłem włosów na nogach.
Widziałem wielu ludzi chodzących po ogniu i znam szereg sposobów, aby móc to robić.
– Najpowszechniejszym z nich jest oddanie się z wiarą pod opiekę boską, ale jest on skuteczny tylko wtedy, kiedy wiara jest dostatecznie silna.
Drugim znanym mi i często stosowanym sposobem jest stan odwrócenia uwagi, podobny do transu, w którym skupiamy się nie na ogniu, lecz na czymś zupełnie innym.
– Trzeci sposób to odpowiednia motywacja, głębokie, wysoce energetyczne pragnienie przejścia na drugą stronę.

Cechą wspólną wszystkich tych trzech rodzajów postępowania jest odwrócenie uwagi świadomego umysłu od ognia, na skutek czego zmniejsza się lub zanika opór związany z wysoką temperaturą i ciało podąża za naturalnym cyklem natychmiastowego uzdrawiania.

Takie właśnie rozumowanie było podstawą mojej teorii, zanim wszedłem na gorącą lawę. Postanowiłem sprawdzić ją, wypróbowując na Tahiti nową metodę. Zamiast stosować modlitwę, odwrócenie uwagi czy silną motywację, skoncentrowałem całą swoją uwagę dokładnie na tym, co robiłem, nie próbując zadawać pytań, komentować, czy analizować czegokolwiek.

Dzięki temu doświadczyłem takiej jedności z najbliższym otoczeniem, że nie odczuwałem absolutnie żadnego lęku. Dlatego też nie było żadnego oporu, a więc i żadnego spalania. Moje ciało przechodziło przez naturalny cykl (stresu-napięcia-uwolnienia napięcia-odprężenia) tak szybko, że nie mógł pojawić się efekt kumulacji napięcia.

Zmiana wzorca

Bardzo dawno temu, tak dawno, że nie mogę sobie przypomnieć, skąd dowiedziałem się o tym, że jeżeli potknąwszy się o coś, chcemy uwolnić się od bólu, musimy kilkanaście razy powtórzyć to, co zrobiliśmy, lecz za każdym razem bez potykania się, a wówczas ból zniknie.

Stosowałem ten sposób wielokrotnie nie zastanawiając się głębiej, jak on działa, ale ostatnio przestudiowałem szczegółowo zachodzący tu proces i zacząłem nauczać go na moich kursach, zachęcając uczniów, by wypróbowali różne warianty tej metody.

Opracowana przeze mnie koncepcja mówiła o tym, że tworząc nowy wzorzec przez zmianę zakończenia zaistniałej sytuacji, dajemy ku inne wspomnienie danego zdarzenia, dzięki czemu wymuszamy na nim zmianę stanu organizmu na taki, który odpowiada nowej wersji tego, co zaszło.
Im mniej czasu upłynie od zdarzenia, tym szybciej powrócimy do stanu harmonii.

To, czego moi uczniowie dokonują używając tego sposobu, zadziwia mnie i cieszy.
Oto kilka przykładów.
W tydzień po zakończeniu kursu jeden z jego uczestników stawiał płot wokół podwórka na tyłach swojego domu. W pewnym momencie z całej siły grzmotnął się młotkiem w palec u nogi, a następnie, zamiast rzucić młotek na ziemię i zareagować w normalny, rutynowy sposób, polegający na skakaniu, ściskaniu bolącego palca i przeklinaniu, cofnął go, bowiem przypomniał sobie, że nauczyłem ich tworzyć nowy wzorzec przez zmianę zakończenia zdarzenia. Najpierw wykonał jeden ruch młotkiem, nie dotykając palca. Potem powtórzył tę czynność jeszcze szesnaście razy. Wynik był taki, że odczuwał w palcu już tylko lekkie mrowienie, toteż mógł powrócić do pracy, a gdy ją skończył, palec nie był ani stłuczony, ani spuchnięty, ani też nie bolał.

Pewien lekarz z Teksasu donosił, że kiedyś, krojąc nożem sałatę na surówkę, głęboko skaleczył się w palec. Z punktu widzenia profesjonalisty wiedział, że takie skaleczenie będzie wymagało wykonania kilku szwów, ale mimo wszystko postanowił wypróbować mój zwariowany pomysł. Po kilkakrotnym powtórzeniu ruchów nożem palec przestał krwawić, a ból ustąpił, toteż człowiek ten zapomniał o skaleczeniu i mógł dokończyć przyrządzanie surówki. Trzy dni później przypomniał sobie to zdarzenie i spojrzał na palec. Nie było na nim ani śladu skaleczenia.

Pewna kobieta z Minnessoty, oparzywszy palec parą, wydobywającą się ze stojącego na ogniu garnka, szybko powtórzyła wykonywaną podczas oparzenia czynność, zmieniając jej zakończenie. Ból ustąpił, a pęcherze nawet się nie pojawiły.

Inna kobieta, mieszkająca w Kanadzie, przytrzasnęła sobie palce drzwiami samochodu. Nie zwracając uwagi na zdziwionych przechodniów powtarzała zamykanie drzwi do momentu, aż ból ustąpił, a na palcach nie było nawet śladu stłuczenia, ani skaleczenia. Chyba najciekawszy ze wszystkich był przypadek kobiety z Kalifornii, która postanowiła podjąć działania z założeniem, że ku żyje chwilą obecną i nie potrafi odróżnić plastycznego wytworu wyobraźni od zdarzenia, zachodzącego w rzeczywistości.
Kilka tygodni wcześniej poważnie poparzyła nogę spalinami z rury wydechowej motocykla i rana nie chciała się goić. W żywy sposób odtworzyła w umyśle przebieg zdarzenia, dając mu inne zakończenie, w którym gorące spaliny nie spowodowały żadnego uszkodzenia nogi. Powtórzyła to ponad czterdzieści razy, w wyniku czego zadawniona rana, która zaczynała już ropieć, w ciągu trzech dni całkowicie znikła.

Możliwości tego prostego sposobu są fantastyczne i nieograniczone, zwłaszcza wtedy, kiedy możemy go zastosować do uzyskiwania wyników w teraźniejszości – w odniesieniu do zdarzeń minionych. Na podstawie doświadczeń stwierdziliśmy, że najlepsze wyniki osiąga się wówczas, gdy wprowadza się do wzorca możliwie najmniejsze zmiany.

„Szaman miejski” Serge Kahili King :

Serge Kahili King jest autorem kilku książek o Hunie i szamanizmie, a także uważa się go za kontynuatora i propagatora praktyk szamańskich starożytnych kahunów z wysp Hawajów.

Powiązane posty :
Huna
Szaman miejski
Huna i Jung
Huna i Freud
„Opętanie” i formy myślowe wg Huny.
Czy istnieją jakieś ograniczenia? Tylko wtedy gdy w nie wierzymy…

Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?

08 Czwartek Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 10 Komentarzy

Tagi

Bóg, ból, boskość, grzech, odpuszczenie, rozmowy z Bogiem, sumienie, uczynki, walsch, wina, wybaczenie, wystepki, żal

„Rozmowy z Bogiem” N. Walsch

Bóg od nikogo się nie odwraca, przemawia do każdego, nawet najbardziej niegodnego spośród nas. Gdyż jeśli Bóg odezwał się do mnie, to wejrzy do serca każdego mężczyzny, każdej kobiety, każdego dziecka, co łaknie prawdy. Jest więc nadzieja dla wszystkich z nas. Nikt nie jest tak straszny, aby Bóg go porzucił, ani tak występny, aby Bóg mu nie wybaczył.

Naprawdę w to wierzysz – w to wszystko, co właśnie napisałeś?
Tak.
Zatem niech tak będzie, tak ci się stanie.
I powiadam ci: Jesteś godny. Tak jak każdy inny człowiek. Niegodziwość jest najcięższym oskarżeniem wytoczonym przeciwko ludzkiej rasie. Wy rozstrzygacie, czy jesteście godni, czy nie w oparciu o swoją przeszłość. Ja rozstrzygam to w oparciu o wasza przyszłość.
Przyszłość i teraźniejszość – Tam jest twoje życie, nie w przeszłości. Teraz jest twoja prawda, nie w przeszłości.
To, co zrobiłeś, nie ma znaczenia wobec tego, co robisz i zamierzasz zrobić. To, jak zbłądziłeś, jest nieistotne przy tym, co urzeczywistniasz.

Wybaczam wam błędy. Co do jednego.
Wybaczam chybione namiętności. Co do jednej. Wybaczam zbłąkane idee, krzywdzące czyny, samolubne decyzje. Wszystkie.
Inni mogą wam tego nie darować, ja daruje.
Inni mogą was nie uwolnić od poczucia winy, ja tak.
Inni mogą nie pozwolić wam zapomnieć, pójść dalej, odrodzić się, ja tak. Gdyż wiem, że ty nie jesteś sobą z przeszłości, lecz zawsze jesteś i będziesz sobą w teraźniejszości.

Grzesznik może się przeistoczyć w świętego w jednej minucie.
W jednej sekundzie. W jednym tchnieniu.
Tak naprawdę, “grzesznicy” nie istnieją, albowiem nie ma przeciw komu zgrzeszyć. – Mnie nie można obrazić. Dlatego mówię, że ci “wybaczam”. Używam takiego określenia, ponieważ jest ono dla ciebie zrozumiałe.
W rzeczywistości nie wybaczam ci niczego. Nie potrzebuje. Nie ma nic do wybaczania. Ale mogę cię wyzwolić. Co niniejszym czynie. W tej chwili. Po raz kolejny. Jak czyniłem to wielokrotnie w przeszłości, za pomocą nauk wielu innych nauczycieli.

Dlaczego nie posłuchaliśmy ich? Dlaczego nie uwierzyliśmy w tę wspaniałą obietnicę?

Ponieważ nie potraficie uwierzyć w Boska dobroć. W takim razie, zapomnijcie o Mej dobroci. Przyjmijcie za to prosta logikę.
Nie potrzebuje wam wybaczać dlatego, że nie możecie Mnie urazić, tak jak nie sposób Mnie zranić czy zniszczyć.
Ale wam się wydaje, że Możecie Mi zaszkodzić.
Co za urojenie!
Co za śmiała obsesja!
Nie możecie Mnie zranić, Mnie nie da się w żaden sposób skrzywdzić. Gdyż jestem ponad wszelkie razy i urazy i jako taki nie mogę i nie będę nastawać na innych.
Rozumiesz teraz, dlaczego nie potępiam, nie karze i nie szukam zemsty. Nie mam takiej potrzeby, gdyż nijak nie można Mi zaszkodzić, obrazić czy zranić Mnie.

Tak samo jest z tobą. I wszystkimi innymi – chociaż wam się wydaje, że można was skrzywdzić, urazić i zniszczyć.
Ponieważ wyobrażacie sobie krzywdę, dążycie do odwetu.
Ponieważ doznajecie bólu, sprawiacie ból innym.

Lecz, jakie to usprawiedliwienie zadawanego gwałtu? Ponieważ (jak wam się wydaje) ktoś dopiekł wam do żywego, uważacie za słuszne i właściwe odpłacenie mu tym samym? To, co jest niedopuszczalne dla ludzi, tobie wolno robić, dopóki czujesz się rozgrzeszony!
To obłęd.
Zaślepieni nim, nie dostrzegacie, że każdy, kto krzywdzi innych, czuje się usprawiedliwiony.
Cokolwiek zrobi, zakłada, że czyni słusznie, biorąc pod uwagę to, czego pragnie i poszukuje.

W waszym mniemaniu, ich dążenia są złe. Ale w ich rozumieniu, wcale nie. Możesz nie zgadzać się z ich obrazem świata, z ich etycznymi czy moralnymi zasadami, z ich teologia, czy też z ich decyzjami, wyborami i czynami… ale oni się zgadzają, w ramach przyjętych przez siebie wartości.

Uznasz ich wartości za “złe”. Ale skąd wiadomo, że twoje wartości są “dobre”?
Są “dobre”, bo ty tak mówisz ?

Nawet to miałoby sens, gdybyś przy nich trwał, ale wciąż zmieniasz zdanie co do tego, co jest “dobre” a co “złe”.
Postępują tak jednostki, postępują tak narody.
To, co kilkadziesiąt lat temu społeczeństwo uważało za “dobre”, dziś nazywacie “złym”. I odwrotnie. Kto ma się w tym wszystkim rozeznać? Jak odróżnić zawodników bez kartki z numerami?

Lecz mimo to mamy czelność osądzać jeden drugiego. Mamy czelność potępiać, bo ktoś nie może połapać się w tym, co aktualnie wolno a czego nie. Niezłe z nas ziółka. Nie umiemy nawet postanowić raz na zawsze, co jest “w porządku” a co nie.

Nie w tym rzecz.
Zmienianie zapatrywań na to, co jest “dobre” a co “złe”, nie stanowi problemu. Musicie je zmieniać, bo inaczej przestalibyście się rozwijać.
Zmienność jest cecha ewolucji.
Nie, problem polega na tym, że większość uważa obecne wartości za jedyne słuszne i doskonałe, i dlatego chętnie narzuciłaby je wszystkim pozostałym. Staliście się zanadto zadufani w sobie.
Trwajcie przy swoich przekonaniach, jeśli wam służą. Albowiem wasze poglądy na temat “dobra” i “zła” określają, Kim Jesteście.
Ale nie wymagajcie od innych, aby naginali się do waszych ram. I nie “zacinajcie się” w swych obecnych zwyczajach i zapatrywaniach, hamując przez to bieg ewolucji.

To właściwie jest niemożliwe, gdyż życie i tak idzie naprzód, z tobą lub bez. Nic nie jest ciągle takie samo, nic nie może zostać niezmienione.
Brak zmiany to brak ruchu. Brak ruchu to martwota.
Życie to ruch.
Nawet skaty rozpiera pęd.
Wszystko płynie. Wszystko. Nic nie tkwi w bezruchu. Dlatego też ruch sprawia, że wszystko jest już za chwile inne.
Kto pozostaje taki sam, lub stara się pozostać, sprzeciwia się prawom życia. To głupota, ponieważ w tej walce życie zawsze jest zwycięzca.

Wiec zmieniaj się.
Tak, zmieniaj!
Zmieniaj swe wyobrażenia o tym, co jest “słuszne” a co nie. Zmieniaj poglądy na to, na tamto. Zmieniaj modele, teorie, wzorce.

Pozwól swym najgłębszym prawdom przeobrazić się. Sam dokonaj tego przeobrażenia, dla własnego dobra. Ponieważ twoja nowa myśl o tym, Kim Jesteś, zawiera w sobie wzrost.
Ponieważ twój nowy pogląd na to, Jak Jest, przyspiesza ewolucje.
Ponieważ twoje nowe pojecie o tym, Kto, Co, Gdzie, Kiedy, Dlaczego, Jak, kryje w sobie rozwiązanie zagadki, odsłonięcie intrygi, koniec akcji. Wtedy możesz zacząć nowa opowieść, wspanialsza.

Twój nowy pomysł na to wszystko, to źródło natchnienia, tworzenia, objawiania i urzeczywistniania Boga-w-tobie.

Rzeczy w twoim przekonaniu “najlepsze” mogą być jeszcze lepsze. Twoje teologie, ideologie, kosmologie, według ciebie cudowne, mogą obfitować w jeszcze więcej cudów. Albowiem są jeszcze “rzeczy na niebie i na ziemi, o jakich się nie śniło waszym filozofom”.

Zatem, bądź otwarty. Bądź OTWARTY. Nie zamykaj się na nowa prawdę, tylko dlatego, że wygodnie ci ze starą. Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się przytulna strefa ochronna.
Ale nie osądzaj pochopnie.
Unikaj ferowania wyroków, gdyż czyjeś dzisiejsze “występki” są twoimi wczorajszymi, “błędy” – twoimi wczorajszymi potknięciami, poprawionymi, a wybory tak “szkodliwe” i “krzywdzące”, tak “samolubne” i “niewybaczalne” jak wiele niegdysiejszych twoich.

Kiedy “nie mieści ci się w głowie”, jak ktoś mógł się “czegoś takiego dopuścić”, zapomniałeś po prostu, skąd sam przyszedłeś i dokąd ty i ta druga osoba zmierzacie.

Tym zaś, co mają się za złych, niegodnych, bezpowrotnie straconych, powiadam: Ani jeden z was nie jest zgubiony na zawsze, ani nigdy nie będzie. Albowiem wszyscy, wszyscy bez wyjątku, dopiero się stajecie. Wszyscy, wszyscy bez wyjątku, podążacie drogą ewolucji.
Taki jest Mój cel.

Dla was i przez was.

„Rozmowy z Bogiem” Neale Donald Walsch

Powiązane posty

• Bóg – to jest…

• Dobro i zło

• Rozmowy z Bogiem

• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

• Benedyktyn, demony i Zen

• Jesteśmy Bogiem

• Wiara nie pozwala Ci myśleć

• Życie – to jedyna religia

Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych

02 Piątek Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 9 Komentarzy

Tagi

ból, DDA, dojrzałość, emocje, miłość, naroktyk, nałóg, partnerstwo, relacje, uzależnienie, związek, związki, Świadomość

Czy związek oparty na nałogowym uzależnieniu można przemienić w prawdziwy?

Owszem. Uda ci się to, jeśli postarasz się stopniowo być jeszcze bardziej obecny i skupiony na chwili obecnej, coraz głębiej wnikając uwagą w teraźniejszość: jest to kluczowa sprawa niezależnie od tego, czy żyjesz samotnie, czy z kimś w parze.

Jeśli miłość ma rozkwitnąć, blask twojej obecności musi być dostatecznie silny, żebyś nie oddawał się już bezustannemu myśleniu, osądzaniu lub robieniu z siebie ofiary.
Wiedzieć, że tak naprawdę jest się Istnieniem, które tylko przesłania bezustannie racjonalizujący umysł, cichym bezruchem pod warstwą umysłowego zgiełku, miłością i radością pod pokładami bólu – oto wolność, zbawienie, oświecenie.

Wyzbyć się ciągłego utożsamiania z osobowością ofiary, to znaczy ogarnąć to poczucie własną obecnością i świadomością, a zatem poddać przeistoczeniu.
Wyzbyć się utożsamienia z myśleniem, to stać się milczącym obserwatorem własnych myśli i zachowań, a zwłaszcza powtarzalnych klisz umysłowych oraz ról, które gra ego.

Kiedy pozbawiasz umysł rangi niezawisłego ,ja”, przestaje on natrętnie ci się narzucać; natręctwo to w zasadzie polega na przymusie osądzania i opierania się temu, co jest.

Opór ten powoduje konflikty, dramaty i nowy ból, gdy natomiast przestajesz ferować wyroki i zgadzasz się na to, co jest, uwalniasz się od wiecznie osądzającego umysłu.
Robisz tym samym miejsce miłości, radości, spokojowi.
Najpierw przestajesz osądzać siebie, a potem partnera.

Największy przełom w związku dwojga ludzi dokonuje się, gdy w pełni akceptujesz drugą osobę, biorąc ją z dobrodziejstwem inwentarza, nie pragnąc w żaden sposób osądzać jej czy zmieniać.

Natychmiast przekraczasz wtedy granice ego.

Kończą się wszystkie umysłowe gry, ustaje nałogowe przywieranie.
Nikt nie jest już ofiarą ani sprawcą, oskarżycielem ani oskarżonym. Przestaje zarazem działać sprzężenie zwrotne, które dotychczas sprawiało, że dawałeś się wciągać w cudze nieuświadomione schematy, tym samym przedłużając ich żywot.
Wtedy zaś albo rozstajecie się – ale w atmosferze miłości – albo też razem wnikacie jeszcze głębiej w teraźniejszość, w Istnienie.

Czy to aby nie za proste?
Nie, to właśnie takie jest: całkiem proste.
Miłość jest stanem Istnienia. Nie można jej „osiągnąć”. Ona po prostu jest w Tobie.
Twoja miłość nie mieszka gdzieś na zewnątrz ciebie – tkwi głęboko w tobie.
Nie możesz jej utracić i ona także nie może cię opuścić.
Nie jest zależna od żadnego innego ciała, zewnętrznej formy.
W pełni obecny, ogarnięty cichym bezruchem, czujesz prawdziwego siebie – bezpostaciowego, ponadczasowego – jako życie nieprzejawione, dzięki któremu twoja fizyczna forma w ogóle żyje.

Zaczynasz też wtedy czuć, że to samo życie trwa we wszystkich ludziach i w innych istotach, w samej ich głębi. Przejrzałeś zasłonę formy i odrębności. To integracja. To jest urzeczywistnienie jedni. To właśnie jest miłość.

Czym jest Bóg?
Jest życiem – wiecznym – trwającym we wszystkich formach życia.

A czym jest miłość?
Tym, że czujesz to Jedno życie głęboko w sobie i we wszystkich stworzeniach.
Ze nim jesteś.
A zatem wszelka miłość jest miłością Boga.
Miłość nie działa wybiórczo, tak jak i blask słońca pada na wszystko bez wyboru. Nie wyróżnia jednej osoby spośród innych. Nie wie, co to wyłączność.
Kiedy opiera się na wyłączności, nie jest miłością Boga, lecz „miłością” ego.
Ale siła, z jaką odczuwa się prawdziwą miłość, bywa rozmaita. Zdarza się, że ktoś odbija ku tobie twoje uczucie z większą niż inni wyrazistością i mocą, a jeśli osoba ta czuje do ciebie to samo, co ty do niej, można powiedzieć, że łączy was związek miłosny.
Ma on dokładnie taki sam charakter jak więź między tobą a sąsiadem z autobusu, pierwszym lepszym ptakiem, drzewem lub kwiatem.
Jedyną różnicę stanowi intensywność odczuwania tej więzi.

Nawet w związku opartym skądinąd na nałogowym uzależnieniu może chwilami przeświecać spod powierzchni coś prawdziwszego, głębszego niż wzajemne potrzeby dwojga nałogowców. Wasze umysły zawieszają wtedy działalność, a ego chwilowo przysypia.
Może się to zdarzyć w momencie fizycznej bliskości albo kiedy oboje jesteście świadkami cudu narodzin, w obliczu śmierci lub gdy jedno z was ciężko zachoruje: w każdej sytuacji, która obezwładnia umysł.

Miłość pogrzebana zazwyczaj pod umysłem, zawarta w Twoim Istnieniu – objawia się wtedy, umożliwiając prawdziwą komunikację.
Prawdziwa komunikacja to komunia – urzeczywistnienie jedni, czyli miłość.

W większości wypadków nie udaje się jej podtrzymać przez dłuższy czas, chyba że oboje potraficie wytrwać w stanie obecności dość intensywnej, aby nie miał do was przystępu umysł i jego stare klisze.
Gdy tylko bowiem powraca on i twoje utożsamienie z nim, nie jesteś już sobą, lecz umysłowym wyobrażeniem o sobie, a wtedy znów zaczynasz toczyć gry i wcielać się w rozmaite role, żeby zaspokoić potrzeby ego.
Znowu przepoczwarzasz się w ludzki umysł, który udaje ludzką istotę, prowadzi wymianę z drugim umysłem i odgrywa dramat zwany „miłością”.
Chociaż mogą wam się zdarzać krótkie przebłyski miłości, nie rozkwitnie ona, dopóki oboje raz na zawsze nie uwolnicie się od poczucia tożsamości z umysłem i nie staniecie się wystarczająco obecni Tu i Teraz, żeby rozpuścić bezustanny ból i walkę ego – lub przynajmniej nie nauczycie się trwać jako przytomni obserwatorzy.
Emocjom i ego nie uda się już wtedy zawładnąć wami i odciąć Was od wewnętrznego źródła miłości.

Na bazie „Potęga teraźniejszości” E. Tolle
Część I <-

Powiązane posty :

• Samotność a zależność od innych

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem

• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

• Koniec walki oznacza zwycięstwo

• Autentyczna zmiana myślenia

• Przestań się okłamywać

• Narodziny Ego

• Ego a osobowość ofiary

Związki: Splot miłości i nienawiści

01 Czwartek Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

ból, DDA, dojrzałość, emocje, miłość, naroktyk, nałóg, partnerstwo, relacje, uzależnienie, związek, związki, Świadomość

Dopóki twoja świadomość nie otworzy się na teraźniejszość, wszelkie związki – zwłaszcza intymne – dotknięte będą głęboką skazą i w sumie zaburzone.

Przez chwilę – na przykład gdy jesteś „zakochany” – może się wydawać, że jest doskonale, ale ta pozorna doskonałość nieuchronnie pryska, w miarę jak coraz częściej dochodzi do sporów, konfliktów, wybuchów niezadowolenia i aktów emocjonalnej, a nawet fizycznej przemocy.

Niemal każdy „związek miłosny” przeradza się niebawem w splot miłości i nienawiści.
Miłość może wtedy w mgnieniu oka ustąpić miejsca dzikiej napastliwości, wrogości lub zupełnej nieczułości. Uchodzi to za zjawisko normalne. Przez pewien czas – kilka miesięcy czy lat – związek taki waha się między biegunami „miłości” i nienawiści, dając obojgu uczestnikom tyleż bólu, ile przyjemności.
Dość często zdarza się, że obie strony popadają w nałogowe uzależnienie od tej sinusoidy.
Dzięki dramatowi, w którym tkwią, nareszcie czują, że żyją.

Kiedy znika równowaga między biegunem pozytywnym a negatywnym i mroczna, destruktywna faza powraca z rosnącą częstotliwością i mocą (a większość par prędzej czy później osiąga ten etap), w niedługim czasie związek ostatecznie się rozpada.
Można by sądzić, że gdyby tylko się udało wyeliminować negatywną, destruktywną fazę, wszystko byłoby cacy, a związek przepięknie by kwitł – ale jest to, niestety, niewykonalne.
Bieguny nawzajem od siebie zależą.
Nie można mieć tylko jednego z nich: trzeba brać oba naraz. Faza pozytywna od początku zawiera w sobie negatywną, choć ta nie od razu się ujawnia. Obie są tak naprawdę dwiema stronami tej samej anomalii.
Mówię tu o związkach, potocznie zwanych romantycznymi, a nie o prawdziwej miłości, która nie ma negatywnego odpowiednika, ponieważ płynie z rejonów dalszych niż umysł.

Miłość jako stan ciągły wciąż jeszcze jest wielką rzadkością: spotyka się ją nie częściej niż ludzi w pełni świadomych.
Krótkie, złudne jej przebłyski mogą się jednak zdarzać, ilekroć w umysłowym nurcie powstaje luka. Oczywiście dużo łatwiej jest dostrzec anomalię w negatywnym aspekcie związku niż w pozytywnym. Z większą też łatwością dostrzega się źródło wszystkiego, co negatywne, w partnerze aniżeli w sobie.

Skłonności negatywne mogą się przejawiać pod wieloma postaciami: jako zaborczość, zazdrość, żądza władzy, oddalenie i milcząca uraza, potrzeba stawiania na swoim, niewrażliwość i pochłonięcie samym sobą, emocjonalnie umotywowane żądania i manipulacje, chęć toczenia sporów, krytykowania, osądzania, obwiniania lub napastowania, gniew, bezwiedna zemsta za ból, zadany niegdyś przez któreś z rodziców, wściekłość i przemoc fizyczna.

Pozytywna strona związku przejawia się w tym, że „kochasz” osobę, z którą jesteś związany. Początkowo do głębi cię to zaspokaja.
Wyraźnie czujesz, że żyjesz.
Twoje życie nabrało raptem sensu, ponieważ ktoś cię potrzebuje, pragnie, napawa poczuciem, że jesteś wyjątkowy, ty zaś wszystko to odwzajemniasz.
Kiedy jesteście razem, czujecie się pełni.
Uczucie to bywa tak silne, że reszta swata blaknie i traci znaczenie.

Być może jednak zauważyłeś, że w tych silnych uczuciach jest pewien element niesamodzielności i kurczowego przywierania.
Wpadasz w nałogowe uzależnienie od drugiej osoby.
Działa ona na ciebie jak narkotyk.
Dzięki niej doznajesz euforii, ale samo przypuszczenie, że ukochana istota mogłaby kiedyś stać się niedostępna, potrafi wywołać zazdrość, zaborczość, próby manipulacji za pomocą szantażu emocjonalnego, obwinianie i oskarżanie – a wszystko to z obawy przed utratą.

Jeśli zaś twoja druga połowa w końcu rzeczywiście cię opuści, może to wzbudzić w tobie zajadłą wrogość albo najgłębszą rozpacz i żal.
Miłosna tkliwość w jednej chwili ustępuje miejsca dzikiej napastliwości lub straszliwemu żalowi.
Co się nagle stało z miłością?
Czy może ona w oka mgnieniu przedzierzgnąć się we własne przeciwieństwo? I czy ogóle była to miłość, czy po prostu nałogowe lgnięcie i chciejstwo?

Nałóg a poszukiwanie pełni

Czemu popadamy w nałogową zależność od drugiego człowieka? Romantyczny związek miłosny jest tak silnym i powszechnie upragnionym przeżyciem, ponieważ zakochani mają wrażenie, że uwolnili się od głęboko zakorzenionego lęku, łaknienia, niedosytu i niedoskonałości – stanów, które są nieodłącznym elementem człowieczeństwa nieświadomego.
Mają one zarówno wymiar fizyczny, jak i psychiczny. W sferze fizycznej oczywiście daleko ci do pełni i nigdy jej nie osiągniesz: jesteś mężczyzną albo kobietą, czyli połową, a nie całością. Na tym poziomie tęsknota za pełnią – za powrotem do stanu jedni – przejawia się jako przyciąganie między męskością a kobiecością: to, że mężczyzna potrzebuje kobiety, a kobieta – mężczyzny.
Jest to niemal niepohamowany pęd do połączenia z przeciwstawnym biegunem energetycznym.

Ten fizyczny popęd ma swoje duchowe źródło w pragnieniu, żeby położyć kres dwoistości, odzyskać stan pełni. Na poziomie fizycznym najbliższe tego ideału jest zespolenie seksualne, toteż spośród wszystkich przeżyć, jakich może dostarczyć sfera fizyczna, właśnie ono sprawia ludziom najgłębszą satysfakcję. Ofiarowuje im jednak zaledwie przelotną wizję pełni, moment błogostanu.
Dopóki bezwiednie traktujesz je jako narzędzie „zbawienia”, usiłujesz położyć kres dwoistości na poziomie form – to zaś jest niewykonalne. W efekcie ukazuje ci się kuszące mgnienie raju, ale nie dostajesz zezwolenia na stały w nim pobyt i lądujesz z powrotem w swoim osobnym ciele.
Na poziomie psychicznym wrażenie niedosytu i niedoskonałości doskwiera jeszcze silniej niż na fizycznym. Dopóki utożsamiasz się z umysłem, twoje poczucie Ja” opiera się na zewnętrzności. Innymi słowy, swoje wyobrażenie o sobie czerpiesz ze spraw, które tak naprawdę nie mają nic wspólnego z tym, kim jesteś, takich jak rola społeczna, majątek, wygląd zewnętrzny, sukcesy i porażki, przekonania itd.
To fałszywe, z umysłu zrodzone ,ja”, czyli ego – kruche, niepewne siebie – szuka coraz to nowych rzeczy, z którymi mogłoby się utożsamić, bo tylko dzięki nim czuje, że istnieje. Nic jednak nie daje mu wystarczająco trwałego spełnienia. Wciąż dręczy je lęk, niedosyt i łaknienie.

Idealny związek?

I oto nagle pojawia się zupełnie wyjątkowy związek.
Wygląda na to, że rozwiązuje on wszelkie problemy ego i zaspokaja wszystkie jego potrzeby.
Przynajmniej z początku tak się wydaje. Wszystko, na czym dotychczas opierałeś swoje poczucie ,ja”, staje się stosunkowo mało istotne.
Skupiasz się odtąd na jednym jedynym zjawisku, które zajęło miejsce wszystkich dawniejszych spraw, nadaje twojemu życiu sens, ty zaś właśnie przez jego pryzmat określasz swoją tożsamość. Zjawiskiem tym jest osoba, którą „kochasz”.
Przestałeś być odrębną drobiną w obojętnym wszechświecie – przynajmniej na pozór.
Twój świat ma teraz centrum: ukochaną istotę.
Fakt, że owo centrum mieści się na zewnątrz ciebie – czyli nadal czerpiesz spoza siebie wyobrażenie o tym, kim jesteś – początkowo wydaje się błahy.
Grunt, że ulotnił się tak typowy dla umysłu egotycznego, stale ci dotąd towarzyszący lęk, a wraz z nim wrażenie twojej własnej niedoskonałości, niedosytu i niespełnienia.

Ale czy naprawdę się ulotniły, rozwiały?
A może wciąż czają się pod cienką powłoką szczęścia? Jeśli w twoim związku „miłość” przeplata się z tym, co jest jej zaprzeczeniem – napastliwością, przemocą emocjonalną itp. – należy się obawiać, że mianem miłości pochopnie określasz egotyczne przywiązanie i nałogowe lgnięcie.
Nie można kogoś kochać, aby już za chwilę go atakować.
Prawdziwa miłość nie ma negatywnego odpowiednika.

Jeśli twoja „miłość” ustępuje niekiedy miejsca swojemu przeciwieństwu, znaczy to, że nie jest miłością, lecz silnym popędem ego, które pragnie zyskać pełniejsze i głębsze poczucie „siebie„, a partner chwilowo potrzebę tę zaspokaja.

Ego osiąga dzięki temu namiastkę zbawienia, która przez krótki czas nieomal sprawia wrażenie autentyku. W pewnym momencie partner zaczyna jednak postępować w sposób sprzeczny z twoimi potrzebami – a raczej z potrzebami twojego ego.
Lęk, ból i niedosyt – stałe elementy świadomości egotycznej, które tylko prowizorycznie zamaskował „związek miłosny” – znów dochodzą do głosu.

To tak, jak z każdym innym nałogiem: po odpowiedniej dawce narkotyku czujesz się świetnie, ale nieuchronnie przychodzi czas, gdy narkotyk już na ciebie nie działa.
Kiedy powracają owe bolesne uczucia, doznajesz ich z jeszcze większą niż dawniej silą, a w dodatku uważasz, że druga strona związku jest ich sprawcą.
Rzutujesz je więc na zewnątrz i ze wściekłą brutalnością, wyrosłą z twojego bólu, atakujesz partnera. Może to w nim zbudzić jego własny ból i skłonić do kontrataku.
Ego na tym etapie wciąż jeszcze żywi nieświadomą nadzieję, że jego napastliwość lub próby manipulacji okażą się wystarczającą karą, aby współuczestnik dramatu zmienił postępowanie i znów dal się użyć w charakterze parawanu, przesłaniającego twoją boleść.

Każdy nałóg bierze się stąd, że człowiek nieświadomie wzbrania się przed stawieniem czoła własnemu bólowi i przejściem przez ten ból.

Każdy nałóg od bólu się zaczyna i na nim też się kończy.

Niezależnie od tego, co jest twoim narkotykiem -alkohol, jedzenie, legalnie lub nielegalnie kupowane psychotropy, czy wreszcie druga osoba – używasz czegoś albo kogoś, żeby ukryć swój ból.

Właśnie dlatego, po przeminięciu początkowej euforii, pojawia się w związkach osobistych tyle nieszczęścia, tyle bólu.
To nie związki są ich przyczyną.
One tylko wydobywają na jaw nieszczęście i ból, które już wcześniej w tobie tkwiły.
Działa tak każdy nałóg.
W każdym nałogu następuje moment, gdy narkotyk już nie wywołuje pożądanego efektu, wtedy zaś boli cię bardziej niż kiedykolwiek.
Między innymi dlatego ludzie nieustannie próbują uciec przed teraźniejszością i szukają takiego czy innego zbawienia w przyszłości.

Jeśliby skupili się na pełnym przeżyciu obecnej chwili
, wsłuchaniu się w siebie, pierwszą rzeczą, jaką mogliby napotkać, byłby ich własny ból, a przecież to jego najbardziej się obawiają.

Ciąg dalszy „Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych”

Fragment z E. Tolle „Potęga teraźniejszości”

Powiązane posty

• Zasady udanego związku miłości

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem

• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

• Toksyczny związek, jak go uniknąć?

• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

• Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

Głód wrażeń. Czemu stajemy się otępiali…?

19 Sobota Kwi 2008

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

andy, ból, cierpienie, ego, głód, hardcore, horror, james, otępienie, pragnienia, tożsamość, transformacja, wrażenia, wyzwolenie, Świadomość

Czy czasem czujesz że jesteś przygnieciony intensywnością uczuć które tworzy Twoje ego?
: „Nienawidzę”, „Jestem wściekły, zraniony”, „Czuję ból”, „Jestem przestraszony, przerażony”,
„Zasługuję na to”, „Przeżywam depresję, frustrację”, „Mam wielką władzę”.

Jednym z najprostszych a zarazem najsilniej działających lekarstw na tego typu identyfikacje jest ciągłe stawianie sobie pytania: „Kim jestem?”.
Nie zważając na odpowiedzi proponowane przez twój umysł, pytaj dalej: „Kim jestem?” Tym sposobem dotrzeć możesz do samego jądra swej istoty.

Czy jesteś kończynami, tułowiem, narządami, kośćmi, głową, mózgiem, fizycznymi odczuciami, emocjami, uczuciami, myślami?
Czy też jesteś którąś z ról, których w życiu grasz tak wiele; rodzinną, płciową, zawodową, rasową, religijną, intelektualną lub duchową?

Nawet jeśli nigdy nie dojdziesz do ostatecznej intelektualnej odpowiedzi na to pytanie, możesz przynajmniej przekonać się, czym na pewno nie jesteś.

Im bardziej uwalniać się będziesz od identyfikacji z tym, czym nie jesteś, tym bardziej zbliżysz się samoistnie do tego, czym naprawdę jesteś.

„Ja” – nasze ego, czyli indywidualna jaźń – jest wyjątkowo złudne. Z jednej strony, wydaje się substancjalne. Wszyscy uważamy się za istoty materialne, konkretne; społeczeństwo traktuje nas jako jednostki stałe i samodzielne; psycholodzy nawołują do budowania poczucia własnej godności, tak by ego/jaźń mogło uważać się za trwałe i efektywnie funkcjonować w życiu.

Z drugiej jednak strony, poszukując go, nie znajdujemy nic konkretnego i namacalnego. O prawdziwej naturze „ja” wiemy bardzo mało, mimo że przez większość czasu działamy jako „ja”. Dlatego też „ja” jawi się jako olbrzymia ślepa „plama” w naszej świadomości.

Jeśli zrozumiesz naturę swego ego, będzie ono funkcjonować jako wysoce praktyczne narzędzie, niczym nie wypaczone, do niczego nie przywiązane, przez nic nie zniewolone.
To zupełnie co innego niż rozwijanie silnego ego (często zwanego poczuciem własnej godności). Bez względu na to, jak silne i pewne siebie poczuje się w danej chwili ego, żyje ono w świecie iluzji.
Zgodnie ze swą naturą nigdy nie może stać się konkretne i namacalne, dlatego też nigdy nie osiągnie poczucia wystarczającej stałości i bezpieczeństwa.
Byt swój zawdzięcza jedynie procesowi myślenia. Nie może istnieć bez pamięci.

Potrzeba wrażeń

Potrzeba wrażeń dotyczy zarówno fizycznych doznań zmysłowych, jak i „namiętności”, takich jak: zazdrość, zawiść, chciwość, duma, arogancja i zarozumialstwo.
Kiedy swą bezczynność usprawiedliwiamy znudzeniem, zwykle oznacza to, że gonimy za wrażeniami.

Wciąż potrzebujemy czegoś pobudzającego, podniecającego, przyjemnego.

Jeśli akurat nie mamy pod ręką żadnej przyjemności, często zadowalamy się czymś nieprzyjemnym, uznając to za lepsze niż nic…
Tak w terapii, jak i w medytacji, posiadanie jakiegoś traumatycznego problemu, który należy pokonać, często jest absorbujące, a przez to i satysfakcjonujące.
Wszyscy chyba znamy ludzi, którzy czerpią satysfakcję ze zwycięskiej walki.

Zasięg naszej uwagi oraz umiejętność obywania się bez ciągłej stymulacji zdaje się stale zmniejszać.

Aktorzy, piosenkarze i sprawozdawcy starają się wywierać na nas natychmiastowe wrażenie, przykuwać naszą uwagę, utrzymywać w stanie pobudzenia i w paru słowach zamykać różne, często bardzo złożone kwestie.

Ponieważ zdążyliśmy się już przyzwyczaić do takiego sposobu komunikowania się, z coraz większym trudem przychodzi nam słuchanie i tworzenie w sobie miejsca na wrażliwość.

Kiedyś, pod koniec godzinnego wykładu, w którym usiłowałem podsumować zawartość niniejszej książki, jedna z obecnych na sali słuchaczek narzekała, że, chociaż poruszane przeze mnie kwestie były interesujące, nie znalazła wśród nich gotowego rozwiązania tajemnicy integracji ciała i umysłu! Oczekiwała bowiem konkretnych wskazówek i metod, które przyniosłyby natychmiastowe rezultaty.

Choć uważamy się za istoty pojętne i wyczulone na wszystko, co się wokół dzieje, w rzeczywistości stajemy się coraz bardziej tępi i zobojętniali.

By cokolwiek poczuć, potrzebujemy coraz to nowych podniet, coraz silniejszych bodźców.

To dlatego narkomania, przemoc i gwałt są w naszej kulturze zjawiskiem tak częstym. Wielu z nas dla odprężenia… ogląda horrory.

Szukanie podniet w duchowości jest zjawiskiem stosunkowo niegroźnym, lecz w gruncie rzeczy polega na tym samym.
Jeśli nie potrafimy po prostu „być”, cały czas musimy coś „robić” i „stawać się”, by wypełnić pustkę i przykryć swe braki.

Dlatego szukamy czegoś niezwykłego, efektownego, inspirującego, wzniosłego.
Tym samym zakładamy, że duchowość nie mieści się w ramach zwyczajności –
:tu i teraz jest nieosiągalna.

Kiedy moje dzieci tłumaczą się nieraz znudzeniem, mówię im, że nic nie jest nudne samo z siebie.
Uczucie znudzenia wypływa z człowieka; to człowiek czuje się w danej chwili znudzony. Nuda nie ma tutaj nic do rzeczy. Jeśli coś musi być zrobione, zrób to.
Jeśli nie musi – nie rób.

Większość z nas potępia wrogość, nienawiść i gniew.
Nie znosimy tych emocji u innych, potrafimy jednak znaleźć wiele powodów, by je usprawiedliwić, kiedy sami im ulegamy.
– „Mam prawo, bo zostałem skrzywdzony”;
– „Miałem dziś ciężki dzień”;
– „Walczę w słusznej sprawie”;
– „Mój gniew jest słuszny, konstruktywny”.

Obserwuj, jak budzi się w tobie gniew, w jaki sposób się przejawia, jak mija.
Nie identyfikuj się z nim, nie wiąż się, nie próbuj go usprawiedliwiać.
Przekonaj się, że gniew przeszkadza ci tylko w podjęciu efektywnego działania, ponieważ zniekształca postrzegany przez ciebie obraz rzeczywistości oraz powoduje konflikty, wzmacnia ból i poczucie winy.

Jeśli jesteś już rozgniewany, spróbuj się uwolnić od swego gniewu.
Niezdrowo jest gromadzić go w sobie, niezależnie od tego, jak bardzo przekonany jesteś o jego słuszności.
Często to nie sam wybuch gniewu powoduje problemy, ale jego następstwa – poczucie winy, urazy, usprawiedliwienia.

Trzecią przeszkodą jest lenistwo, apatia – założenie, że nie będziesz robił niczego, co nie jest absolutnie konieczne.
Lepiej nie wywoływać wilka z lasu i wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
Samopoznanie może obudzić w twej świadomości bolesne wspomnienia, a nawet ból fizyczny.
Ból ten nie jest jednak dziełem tej chwili.
On już wcześniej w tobie istniał, niebezpiecznie tłumiony, podświadomie i destrukcyjnie wpływając na twoje postępowanie.

Jeśli nie uświadomisz sobie skrywanego bólu i wszystkiego innego, co wymaga leczenia, nie możesz podjąć akcji ratunkowej.
Jeśli jesteś całkiem zdrowy, poznając samego siebie nic nie stracisz.
Jeśli natomiast jest z tobą coś nie w porządku, ignorowanie problemu na pewno ci nie pomoże.

Wszystkie poważne problemy na początku są małe.

Niepokój i troska uniemożliwiają rozwój spokojnego i zdolnego do wglądu umysłu.
Zamartwianie się przyszłością nie uczyni jej bezpieczniejszą ani lepszą.
Może nawet działać na jej niekorzyść, gdyż odciąga cię od tego, co powinieneś w danej chwili zrobić. I tutaj znowu pomóc ci może jasne zrozumienie celu.

-> Wyznacz sobie optymalną strategię działania na przyszłość i krok po kroku wprowadzaj ją w życie.

Jeśli nie nadszedł jeszcze czas na zrobienie pierwszego kroku, skieruj uwagę na wyzwania trwającej chwili.

Sceptycyzm stanowi chyba najpoważniejszą przeszkodę.
Dhiravamsa uczył: „W chwili, kiedy zaczniemy widzieć i rozumieć, zwątpienie całkowicie zniknie… Dobrze gdy z początku towarzyszą nam wątpliwości i rezerwa…

Takie wątpliwości zachęcają do obserwowania faktów i dochodzenia do leżącej u ich podstaw prawdy.
Kiedy postrzegamy rzeczywistość zgodnie z własnymi obserwacjami, wątpliwości znikają… Z drugiej jednak strony, sceptycyzm oznacza wrodzoną skłonność przeszkadzającą dochodzeniu prawdy, stanowi rodzaj wątpliwości, która nie chce wiedzieć.
Jeśli to uwarunkowanie jest silne, nic nie można na to poradzić, aż do czasu, kiedy płynność życia przyniesie nieuchronne zmiany i okazja do rozwoju i zmiany – ponownie zapuka do drzwi.”

Zauważyłem, że wielu uczestników mych zajęć poszukuje nie tyle prawdy, co możliwości umocnienia i udoskonalenia tego, w co wcześniej już wierzyło.

Sceptycyzm może pojawić się u rozwijających się ludzi także w wyniku braku (lub niewystarczających) pozytywnych „rezultatów” pracy nad sobą, które by zapewniły ich o słuszności tego co robią.

Sceptycyzm dosięga nawet tych, którzy osiągnęli pewien „sukces”, to znaczy – doszli w życiu do pozytywnych i głębokich zmian. Pracując nad sobą, poznajesz siebie. Nagroda, jaką otrzymujesz, jest coraz większa, lecz wraz z nią rosną również obawy…
Ego czyli „ja” widzi, że kurczy się zasięg jego władzy.
Utraconą kontrolę próbuje odzyskać stosując różne zmyślne wybiegi.
Jeśli jednak prawdziwie poznałeś siebie, nie dasz się nabrać na jego sztuczki.

Przysłowie: „Lepszy diabeł, którego znasz, niż ten, którego nie znasz” ma źródło w najgłębszych pokładach psychiki. Niezależnie od tego, jak bardzo cierpisz, twój ból ma swój wymiar, ma swoje granice. Leży w granicach władzy znanego i dlatego możesz, lub przynajmniej tak ci się wydaje, wypracować sobie nad nim kontrolę.
Kiedy natomiast wkroczysz do królestwa nieznanego, stracisz swą władzę.
Nie znajdziesz tam doświadczeń oznaczonych znanymi ci słupami granicznymi; twoje „ja” poczuje się zagubione, przestraszone tym, że może przestać istnieć. Jest to najlepszy moment na dokonanie duchowego przełomu – na poluzowanie dławiącego uścisku swego „ja”.

W takich momentach radzę robić to, co trzeba robić zawsze, czyli stawiać jeden krok naraz.
Zamiast skupiać się na tym, czego się boisz, przyjrzyj się samym mechanizmom strachu. Poddaj się mu i obserwuj, jak nadchodzi i jak się oddala.
Spójrz na niego jak na to, czym faktycznie jest – przejściowy proces. Wszystko na świecie, bez najmniejszego wyjątku, bez przerwy się zmienia.

Na bazie : A. James, Vipassana, świadome Ja

Cierpienie może być najcenniejszą lekcją – historia Dana.

19 Poniedziałek List 2007

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 14 Komentarzy

Tagi

ból, cierpienie, lekcja, mędrzec, nieszczęście, przebudzenie, sokrates, szczęście, wojownik

[…]”Przez trzy dni byłem półprzytomny. Leżałem nafaszerowany środkami znieczulającymi, które ledwo oddzielały mnie od dręczącego, bezlitosnego bólu. Trzeciego dnia pod wieczór obudziłem się w ciemności. Czułem, że ktoś siedzi przy mnie cicho jak duch.

Joy wstała i uklękła przy moim łóżku, gładząc mnie po czole. Odwróciłem się zawstydzony.

– Przyjechałam, gdy tylko usłyszałam co się stało – wyszeptała. Wolałbym, żeby dzieliła ze mną zwycięstwa. Tymczasem zawsze widziała mnie w roli pokonanego. Zagryzłem wargi i poczułem smak łez. Joy delikatnie odwróciła moją twarz do swojej i spojrzała mi w oczy.

– Mam dla ciebie wiadomość od Sokratesa, Danny. Prosił mnie, abym opowiedziała ci tę historię.

Zamknąłem oczy i słuchałem uważnie.

Stary człowiek i jego syn pracowali na małej farmie. Mieli tylko jednego konia, który ciągnął ich pług. Pewnego dnia koń uciekł.

– Jakie to straszne – współczuli sąsiedzi. – Co za nieszczęście.

– Kto to wie, czy to nieszczęście, czy szczęście – odpowiadał farmer.

Tydzień później koń powrócił z gór, przyprowadzając ze sobą do stajni pięć dzikich klaczy.

– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.

– Szczęście? Nieszczęście? Kto wie? – odpowiadał starzec. Następnego dnia syn, próbując ujeździć jedną z dzikich klaczy, spadł z niej i złamał nogę.

– Jakie to straszne. Co za nieszczęście! – mówiono.

– Nieszczęście? Szczęście?

Przyszło wojsko i wszystkich młodych mężczyzn zabrano na wojnę. Syn farmera był nieprzydatny, więc pozostał.

– Szczęście? Nieszczęście?

Uśmiechnąłem się smutno, potem zagryzłem ponownie wargi, czując atak bólu.

– Wszystko ma swój cel, Danny – głos Joy koił mój ból. – Jedynie od ciebie zależy, czy wykorzystasz to jak najlepiej.

– Jak można wykorzystać taki wypadek?

– Nie ma wypadków, Danny. Wszystko jest lekcją. Wszystko ma cel, cel, cel – powtarzała, szepcząc mi do ucha.

– Ale moja gimnastyka, treningi – wszystko skończone.

– To jest twój trening. Ból może oczyścić umysł i ciało. Wypala wiele przeszkód. – Zauważyła pytanie w moich oczach i dodała: – Wojownik nie szuka bólu, ale jeśli ból się pojawia, wykorzystuje go. A teraz odpoczywaj, Danny, odpoczywaj. – Wymknęła się za wchodzącą pielęgniarką.” […]

Millman Dan – Droga miłującego pokój wojownika –
– fragment książki autorstwa człowieka któremu wypadek przyniósł piekną odmianę życia i obudził uśpioną mądrość

Świadomość

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


WSZYSTKIE POSTY BLOGA

Świadomość

• Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
• „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
• Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
•Demony, które niosą Przebudzenie
• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
• Na jakim etapie swojego życia jesteś?
• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
• Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
• Podświadomość - kluczem do bogactwa
•Jak zachęcić podświadomość do współpracy
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Czym jest intuicja?
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
• Inspirujące cytaty sławnych ludzi
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
• Spogladaj głębiej…
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Bez granic
• Nowy stan świadomości
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
•Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
• Nie możesz zgubić drogi
• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Wybieraj swój świat świadomie
• Przestrzeń w Tobie
• Alaja - kosmiczna świadomość
• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
Holograficzny wszechświat
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Życie - cytaty z Osho
• Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
• Czym są Iluzje?



Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
• Sekret Zdrowia
• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
• Uzdrowicielska potęga wizualizacji
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
•Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
•Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

Związki

• Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
• Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
• Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
• Seks, impotencja i wolność
• Lęk przed zaangażowaniem w związku
• Zasady udanego związku miłości
• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
• Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
• Toksyczny związek, jak go uniknąć?
• Idealne partnerstwo
• Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
• Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
• Demon zazdrości
• Czy Twoj partner Cię szanuje?
• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
•Kobiecość kontrolowana
• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
•Lęk i kontrola w związku
• Seks - niszczy czy wyzwala?
• Doceń Twój związek…
• Jak pokonać lęk przed zranieniem?
• Dobre i złe strony partnerstwa
• Intymność a uległość
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
• Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

Pomiędzy ludźmi

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
“Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Jak prowadzić dyskusje?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Polityka, Polacy i…narzekanie.
• Nie zakładaj nic z góry
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy warto się kłócić?
• Czy umiesz wybaczać?
• Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
• Ocean współczucia
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
• Czy jesteś robopatą?
• Czy jesteś otwarty?
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
• Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
• Utrata kontroli
• Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
• Naprawdę magiczne słówko! :)
• Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
• Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
• Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
• Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
• Jak zostać dobrym słuchaczem
• Czy umiesz naprawdę słuchać ?
• Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
•Tajemnica wspierania innych ludzi
• Nie próbuj zadowolić wszystkich
•Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
•Lista książek godnych uwagi…
•Jakie seriale lubicie?
•Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Poza samotność

• Samotność a zależność od innych
• Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
• Samotność czy osamotnienie?
• Strach i ciemność?
• Nie zadręczaj się!
• Wybacz sobie i wybacz innym
• Cztery kroki do wolności
• Wolność. Czy to puste słowo?
• Czy istnieje dobra samotność?
• Depresja. Jak sobie z nią radzić?
• Akceptacja naszej…nieakceptacji
• Odpowiedzialność i wolność
• Luźne rozważania o ludzkiej samotności
• Obnażanie sie do “ja”
• Czy można pomóc sobie samemu? :)
• Twoim zadaniem jesteś Ty
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

Koniec cierpienia


• Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
• Skąd się biorą wypadki?
• Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
• Miłość to inne słowo na wolność
• Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
• Złote myśli Berta Hellingera
• Ustawienia rodzinne Hellingera
• Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
• Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
• Seks - demon z piekła rodem
• Boska strona seksu
• Boskie ciało?
• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
• Czy wiesz dlaczego cierpisz?
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Najpopularniejsza religia świata
• Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

Szczęście - idea czy rzeczywistość

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz
• Radość niebezpiecznego życia
• Czy jesteś…godny szczęścia?
• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
• Nieuwarunkowane szczęście
• Patrząc oczyma miłości
• Szczęscie w zasięgu ręki
• Zasługujesz na miłość i przyjemność!
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Kochaj i bądź radosny!
• To jest Twoje życie
• Czy czujesz że zasługujesz?
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Przyjemność?
• Nie bój się zmian!
• Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
• Pierwsze prawo zmian
• Czarne, nieznane drzwi
• Do znudzenia - o optymistach :)

Zdrowie

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
•Choroba ma swój początek w umyśle?
• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
• 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
• Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
•Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
• Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
• Zalety diety roślinnej
• Totalna kuracja przeciwrakowa
• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
•Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
• Ulecz swoje ciało !
• Śmiech to życie
• Stres i napięcie = początek choroby
• Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
• Filozofia zdrowia
• Jesteś tym co zjesz
• Jak się zdrowo odżywiać?
• Zasady dobrego odżywiania
• Tajemnica Twego ciała
• Akupunktura a medycyna współczesna
•Medycyna holistyczna
•Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
• Wojna w naszym organizmie.
• Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
• Masaż leczy duszę
• Źródła niemocy
• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
• Zdrowy rozsądek w dietach?
• Negatywne odczucia wobec ciała

Oddech

• Czy oddychasz prawidłowo?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
•Stłumienia cz II
•Stłumienia cz I
• Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
• Co to jest REBIRTHING?
• Niezwykła moc oddechu? :)
• Integracja oddechem

Psychologia i duchowość

• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Cień - wg Junga
• Twórczy ludzie wg Junga
•Twórczy umysł a wyobrażenia
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Jak poradzić sobie ze stresem?
•Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
• Pozytywne wyzwanie
• Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
• Asertywność
• Nałogi - pragnienie ucieczki
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
• Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
• NLP - jak jesteś zaprogramowany?
• 10 zasad NLP
• Potęga manipulacji słowem
• Magia i moc słów
• GESTALT - integracja psychiki i ciała
• Czy jesteś tolerancyjny?
• Narodziny Ego
• Ego a osobowość ofiary
• Enneagram - 9 typów osobowości
• Nawyki, wolność i społeczeństwo
• Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
• Lody i samochody
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
• Samospełniająca się przepowiednia
• Psychologia inspiracji
•Twórz, twórz bezustannie!
• Metoda Simontona

Bóg i duchowość

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
• Krótka historia Boga
• Bóg - to jest...
• Dobro i zło
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Rozmowy z Bogiem
• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
• Benedyktyn, demony i Zen
• Fala jest morzem
• Przestać żyć we władzy Demona
• Jesteśmy Bogiem
• Wiara nie pozwala Ci myśleć
• Życie - to jedyna religia
• Bóg jest tancerzem i tańcem
• Bóg jest Tobą
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

Umysł a duchowość

• Zachwaszczony umysł?
• Enkulturacja
• Wyzwolenie z chaosu myśli
• Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
• Zaminowane obszary umysłu
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
• Ludzie i roboty
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Memy i wirusy umysłu
• Bełkoczący umysł
• Bezrozumnie?
• Odpowiedź na Psychiczny Atak
• Czy wiesz co jest ci serwowane?
• Zjednoczenie
• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
• Co wpływa na nasze życie?
• Kiedy kłamstwo staje się prawdą
• Ukryta siła metafor
• Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
• Tajemnica ludzkiego snu
• Mistrz snu
•Kilka słów o świadomym śnieniu
• Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
• Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

Ciało i Energia

• Aura człowieka - najważniejsze informacje.
• Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
• Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
• Czakramy, poziomy Twojego życia!
• Jak nauczyć się widzieć aurę?
• Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
• Geneza blokad na czakramach
• Świat to energia!
• Ciała duchowe według Jogi Kundalini
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?
• Tai-chi
• Czym jest energia “Chi” ?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Panta rei - energia dokoła nas
• Dobre wibracje
• Seksualność a czakry
• Jasnowidzenie - fakty i mity
• Telepatia i jasnowidzenie
•Telepatia – czy to działa?
• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
• Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
• Energia musi płynąć…!
• Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
• Oświecenie - wielki mit.
• Energia myśli i myślokształty
• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
• Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Sen Planety
• Energia życia. Fakt czy mit?
• Hipoteza Gai
• Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

Rozwój a Medytacja

• ABC medytacji
Miłość, seks i medytacja
• Czym jest medytacja?
• Ćwiczenia uwalniające energię
• Medytacja chodząca
• Medytacja a palenie papierosów
• Ból a medytacja
• Medytacja z czakramami
• Myśleć czy medytować...
• Czy Twoje życie ucieka?
• Medytacja a egoizm
• Emocje i myśli podczas medytacji
•Medytacja - praktyka czy tajemnica?
• Dzień Uwagi
• Wyostrz swoją uwagę
• Świadomość hara - początek i koniec życia
• “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
• Medytacja z koanem
• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
• Zabawne i nietypowe techniki medytacji
• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
• Naucz się relaksować
• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
• Historia pewnego medytującego
• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
• Nauka medytacji w zakładach karnych
•Rozpadnij się na kawałki
•Czy jesteś uważny?

Osobowość i emocje

• Afirmacje, sztuka zmiany życia
• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
• Afirmacje także mogą szkodzić!
• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
• Ciemna noc duszy
• Ciemna strona emocji?
• Zostań mistrzem swoich emocji?
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Napięcie i odprężenie
• Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
• Przekraczanie granic a bariera lęku
• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
• Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Autentyczna zmiana myślenia
• Przestań się okłamywać
• Poznawaj siebie - podejście Zen
• Kto jest premierem w Twoim rządzie?
• Zaufanie - w realizacji marzeń
• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
• Oszukując własne emocje….
• Energia bolesnych emocji
• Nieśmiałość a prostytucja
• Tajemnice nieśmiałości
• Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
• Cuda…i miłość.
• Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
• Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
• Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

Walka i akceptacja

• Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Mówić: tak - czy nie?
•Przestań usiłować być dobrym cz II
•Przestań usiłować być dobrym cz I.
• Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
•Poza dobrem i złem
• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
• Zagadnienie zła - okiem Hindusa
• Zrozumienie “zła”
• Wojna w Tobie trwa
• Nauka akceptacji dobrego i złego
• Droga wojownika
• Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
• Ponad-Ego
• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
• Życie w harmonii
• Życie to jest….- cytaty sławnych
• Umysł kontra ciało
• Zaakceptuj i bądź wolny...
• Wewnetrznie podzieleni
• Mądrość
• Miłość…jak głód
• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
• Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

Dorosłe dzieci

• Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
• ADHD = Dzieci Indygo?
• Niewinny dorosły człowiek
• Źródło depresji: dzieciństwo?
• Dziecko w rodzinie alkoholika
•Przełam wzorce z dzieciństwa
• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
• Zranione czy radosne dzieci?
• Wewnętrzne dziecko
• Kobieta bez winy i wstydu
• Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
• Toksyczny wstyd
• List ojca do syna. Wyznanie.
• Czego szukasz? Od czego uciekasz?
• Zmień….przeszłość!
• Miejsce wewnętrznej przemiany
• Natura - nasz największy nauczyciel
• Kim jestem? Początek życia
• Wewnętrzny ogród
• Jakie dzieci wychowasz?
• Grzeszne ciało?
• Niewolnik namiętności
• Męska autokastracja. Rys historyczny.
• Nie istnieją błędy - tylko lekcje
• Puść dziecku dobry kawałek ;)
•Zachęć dziecko do czytania
• Puchatek smakuje Tao
•Jak zostać dziecięcą szeptunką

Czakramy

• Czakramy - poziomy Twego życia
• Czakram Podstawy
• Czakram Podbrzusza
• Czakram Splotu Słonecznego
• Czakram Serca
• Czakram Gardła
• Czakram Trzeciego Oka
• Czakram korony
• Geneza blokad na czakramach
• Seksualność a czakry
• Tajemnice kolorów
• Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
• Podróż przez czakry - w wyobraźni
• Symboliczne znaczenie kolorów

Wokół religii i ezoteryki


• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
• Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
• Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
• Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
• Ciemna strona chrześcijaństwa
• Numerologia - czy to ma sens?
• Yang i Yin
• Czym jest energia “Chi” ?
• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
• Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
• Przypadki nie istnieją
• Odpowiedzią… są pytania
• Ogrody Zen
• Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
• Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
• Feng Shui
• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
• Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
• Uważaj, co mówisz...
• 4 etapy życia
• TAO• Tao Kubusia Puchatka
• Zen w sztuce łucznictwa
• Kilka słów o medycynie chińskiej
• Być Zorbą czy…Buddą?
• Cztery umowy Tolteków
• Historia Buddy
• Chiromancja - Linie na dłoni.
• Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
• Kurs cudów - zasady.
• Zen grania
• Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
• Religia jest trickiem genów ?
• W stronę wiecznej boginii
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
•Rio Abierto – życie jak rzeka
•Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

Śmierć a duchowość

• Historia człowieka który wrócił z martwych
• Życie to lekcja
• Doświadczenia z pogranicza śmierci
• Historia pewnego przebudzenia
• Czemu boimy się śmierci?
• Czy przeraża Cię Pustka?
• Los, karma, wolna wola?
• Prawo przyczyny i skutku
• Reinkarnacja?
• Diagnostyka karmy cz I
• Diagnostyka karmy cz II
• Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
• Przebudzenie.
• Czy można zmienić karmę?
• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
• Czy śmierć jest największym złem?
• Inne spojrzenie na reinkarnację
• Pozwól sobie umrzeć
• Zabijanie nie jest… złe?
• Pesymistyczna wizja cywilizacji?
• Prawo przyczyny, skutku i wiary

Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


• Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
• Mądrość jest sposobem podróżowania.
• Trzej mnisi i… ego
•Mądrości leśnego mnicha
•Straszna historia o diable
•Obsesja ucznia Zen
•Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
• Minuta mądrości
• W sercu Mędrca
• Miłość i mistrz
• Potwór, strzała i jajko
• Śpiew Ptaka
• Nie zadręczaj się!
• Historia Dana
• Najwłaściwszy moment
• A mistrz mu odpowiedział...
• Początek Wszechświata
• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
• Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

Sukces w życiu

• Podświadomość - kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Słownictwo sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
• Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
• Porażka jest matką sukcesu
• Jak być lepszym kierownikiem?
• EFEKT PIGMALIONA
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
• Przełamując fale…. I życiowy impas :)
• Jak polubić…nielubianą pracę
• Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
•Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
•Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
• Odzyskać wiarę w siebie
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
• Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
• Geneza geniusza
•Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
• Właściwa postawa…co to takiego?
• 10 cech idealnego lidera
• Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
•Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
•Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
•Przekonaj się że …możesz.

Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
4. MANAWA - moment mocy jest teraz
5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Co to jest Huna?
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Huna i “widmowe ciało”
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Metoda Ho’oponopono
• Szaman i ból
• Szaman miejski
• Szamanizm a sny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Potęga modlitwy wg Huny

Autorka:

  • ME

Waszym Zdaniem

Harysz o Jesteśmy Bogiem
kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
Agni o W stronę wiecznej boginii
Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

Od 2007 roku

  • 18 516 840 przybyszów !

Kategorie

Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Rozwój i Świadomość
    • Dołącz do 1 539 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Rozwój i Świadomość
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...