• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: integracja

Praca z podświadomością = esencja prawdziwej zmiany.

20 Sobota Mar 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 21 Komentarzy

Tagi

integracja, moc, nieświadomość, NLP, podświadomość, praca z podświadomością, programowanie umysłu, sny, techniki pracy z podświadomością, transformacja, tłumienie, umysł, wzorce, zmiana, Świadomość, świątek

Podświadomość jest źródłem mocy lub bezsilności.
Energią zmieniającą się w falę niosącą z nurtem życia, lub niszczycielski huragan zmieniający w zgliszcza wszystko, co tylko pojawi się na drodze życia. Jej potęga czeka na wykorzystanie, a dzięki niej możesz dowolnie kierować swoim losem. Wszystko, czego doświadczasz jest wynikiem Twoich podświadomych wyborów, a o Twoim powodzeniu lub niedoli decydujesz sam, ulegając podświadomym sugestiom, projekcjom i przekonaniom. Trzymasz w ręku wiedzę umożliwiającą Ci przeprowadzenie dowolnej zmiany w sobie, a konsekwencją tego zawsze i nieuchronnie jest zmiana okoliczności.

TECHNIKI PRACY Z PODŚWIADOMOŚCIĄ

Za chwilę poznasz podstawowe techniki terapeutyczne wykorzystywane w pracy z podświadomością. Umożliwiają one dotarcie do głębokich przekonań, odkrycie ich i zrozumienie, a także sporządzenie szczegółowego obrazu podświadomych programów dotyczącego niemal każdej sfery życia.

Po co rozpoznawać ograniczające przekonania?
Ponieważ daje to możliwość uwolnienia się z mocy destrukcyjnych wzorców, jakie wciąż i wciąż odtwarzamy automatycznie i nieświadomie w życiu. Dysponując tą wiedzą zyskujesz narzędzie umożliwiające Ci poznanie swoich najważniejszych, fundamentalnych schematów myślowych, poznanie źródła swoich blokad, zahamowań, oraz zmianę i zastąpienie ich nowymi, korzystnymi myślami prowadzącymi do zdrowia, komfortu i zadowolenia.
Proponuję Ci, byś na początku pracy z podświadomością testował kolejne metody, eksperymentował, sprawdzał je i dopasowywał do swoich potrzeb w pracy z konkretnym, nurtującym Cię zagadnieniem.

Nie musisz wykorzystywać ich jednocześnie.
Niektóre z nich możesz wykorzystać raz lub dwa, a inne regularnie. Wybierz te, które przemawiają do Ciebie, inspirują do działania i umożliwiają najłatwiejszą, najbardziej efektywną pracę.

Możesz szukać rozwiązań na wiele sposobów. Odkrywając ograniczające przekonania równie dobre może być poszukiwanie znaków, technika lustra jak i arkusz przekonań, czy technika niedokończonych zdań w odniesieniu do jednego, zawężonego zagadnienia. Twoim celem niech będzie rozwój osobisty, a przedstawione metody są warsztatem, który dostarcza Ci niezbędnych narzędzi, byś w jak najprostszy sposób osiągnął efekty dające solidną podstawę trwałej, satysfakcjonującej i korzystnej zmiany.

Techniki pracy z podświadomością wzmacniają programowanie umysłu nieświadomego.

METODY PRZEPYTYWANIA PODŚWIADOMOŚCI

Przepytywanie podświadomości to główny sposób umożliwiający dotarcie, odkrycie ograniczających przekonań i podświadomych programów i aktywizację bazy informacji ukrytej w pamięci podświadomości.

Pomaga zrozumieć źródło powtarzających się zdarzeń, problemów w życiu, uświadomić je sobie, oraz wyeliminować. Zrozumienie tego, co przekazuje nam podświadomość w ukrytych komunikatach może odbywać się na zasadzie olśnienia, poprzez obrazy, przypadki, znaki odczytywane w rzeczywistości, ale także poprzez wyszukiwanie najczęściej pojawiających się podobieństw, czy powtarzających się zdarzeń.

Najważniejszą kwestią jest chęć uzyskania i odczytania odpowiedzi, które bywają niejasne, ukryte, stłumione bądź symboliczne. Odpowiedzi pojawiające się podczas pracy z przepytywaniem podświadomości, przeważnie tkwią w nas od lat, po prostu nigdy nie dopuszczamy ich świadomie do głosu, ignorujemy, odrzucamy.

Uświadomienie sobie programów, przekonań, oraz własnych „dlaczego”, to wielki krok na przód, rozpoczynający wspaniałą mentalną przemianę. Już wkrótce poznasz najpopularniejsze techniki stosowane w przepytywaniu podświadomości. Są to:

* niedokończone zdania,

* technika lustra,

* poszukiwanie znaków,

* pytanie przed snem,

* wizualizacja postaci podświadomego Ja.

Każda z tych metod daje dobre rezultaty, niezależnie od tego, czy jest stosowana samodzielnie, czy w zestawieniu z metodą pomocniczą.

Wykorzystując je, warto sporządzać notatki lub wydruki i wracać do nich co jakich czas, analizując zmiany, jakie zaszły w odpowiedziach. Wraz z praktykowaniem afirmacji i innych technik, programy zaczną się stopniowo zmieniać. Uświadomione przekonania stracą negatywny wydźwięk, lub przestaną przeszkadzać w drodze do celu. Pojawią się nowe wyzwania i możliwości.

TECHNIKA 1.

NIEDOKOŃCZONE ZDANIA

Cel

Metoda niedokończonych zdań jest sposobem na:

* uświadomienie motywów działań, decyzji, wyborów,
* dotarcie do ukrytych dla umysłu świadomego zasobów informacji,

* odkrycia przekonań, na tyle silnych, że rządzą naszym życiem.

Technika niedokończonych zdań ma na celu wydobycie i zapisanie odpowiedzi podsuwanych przez umysł nieświadomy, tkwiących w nim, ignorowanych świadomie. To podstawowa metoda terapeutyczna, umożliwiająca odszukanie ograniczających przekonań.

Stosowanie

Polega na zapisywaniu jednego trzonu niekompletnego zdania i dopisywaniu do niego różnych, coraz to nowych zakończeń. Znajdź za każdym razem co najmniej sześć wersji odpowiedzi. Dziennie wystarczy, że wykonasz dwie dziesięciominutowe sesje –np. pierwszą do południa i drugą wieczorem.

Kiedy wykonujesz ćwiczenie, nie analizuj odpowiedzi. Pisz to, co przychodzi Ci na myśl, bez zastanowienia. Być może będzie zdarzać się, że zakończenia się powtórzą, jednak pojawią się również nowe. Pamiętaj, że nie ma właściwych lub niewłaściwych odpowiedzi. Wszystkie zakończenia są cenne, ważne, istotne.

Pracując w ten sposób możesz korzystać z notatnika, komputera czy dyktafonu. Powtarzasz zdanie za każdym razem dodając inne zakończenie, w ten sposób aktywizując dostęp do podświadomych zasobów informacji. „Stały”, świadomy pakiet odpowiedzi jest ograniczony. Kiedy brakuje logicznych, sprawdzonych rozwiązań, wtedy wkracza do akcji umysł nieświadomy.

Bilans

Po tygodniu pracy nadchodzi czas na podsumowanie i analizę. Zbierz wszystkie notatki z całego tygodnia. Przeczytaj wynotowane zakończenia i wynotuj swoje wnioski.

Niektóre odpowiedzi wydadzą się oczywiste. Część z nich będzie logiczna, pochodząca z Twojego świadomego systemu przekonań, ale znajdziesz również zaskakujące, trafne, dotykające sedna problemu.

Kiedy sporządzisz swój tygodniowy bilans przekonań – gratuluję. Masz przed oczami listę, wypadkową tego, w co wierzysz, dokładne potwierdzenie Twojego prywatnego kodeksu norm, którymi kierujesz się w życiu.

Zastanów się, jakie konsekwencje powodują w Twoim życiu? Czy wszystkie z nich wzmacniają Cię i tworzą dokładnie taki obraz życia, jaki chcesz mieć?

Jeśli wśród nich są też i takie, które odbierają Ci radość życia, są powodem negatywnych uczuć, braku pewności – pozbądź się ich. Każde przekonanie możesz zmienić poprzez zastąpienie go świadomie wybranym, w procesie programowania podświadomości (neuronalnego).

Rozpoznaj blokady

Zwróć uwagę podczas pierwszych prób wykonywania tego ćwiczenia na to, co się wydarzy w Twoim otoczeniu.

Przeszkody, z jakimi możesz się zmierzyć podczas stosowania techniki niedokończonych zdań:

* Nie pozwalasz sobie na spontaniczność, analizujesz, opierasz się przed swobodnym zapisywaniem myśli.

* Brak Ci systematyczności. Wykonywanie ćwiczenia nieregularnie i z przerwami nie przyniesie pożądanego rezultatu. Umysł przystosowuje się do cyklu rytuałów dziennych.

* Poddajesz się swoim oporom. To naturalne, ponieważ podświadomość niechętnie udostępnia swoją bazę danych. Po prostu jesteś nauczony myśleć w określony sposób i zawsze, kiedy usiłujesz przestawić się na inne tory, na początku napotkasz trudności.

* Podczas pisania możesz czuć się wyjątkowo zmęczony, rozdrażniony, znudzony, a wszystko to minie, kiedy tylko odłożysz arkusz i zaniechasz pisania. Podświadomość dąży do zachowania homeostazy – równowagi, dbając, by zniwelować jakiekolwiek odstępstwa od normy.

Pamiętaj, że to tylko mechanizmy obronne nieświadomego umysłu, który dba, byś poruszał się raz wytyczonymi ścieżkami myślowymi. Opisz swoje doświadczenia i przeszkody, jakie napotykasz w czasie stosowania niedokończonych zdań. Potraktuj je jako wskazówkę, specyficzny wyznacznik dla siebie i nie pozwól sobie zaniechać działań.

ĆWICZENIE 1.

Sprawdzenie podświadomego przyzwolenia.Polega ono na ustaleniu stopnia otwarcia, gotowości na przyjęcie manifestacji swojego pragnienia, celu.

Marząc o czymś, afirmując, wizualizując, podświadomie możemy nie dopuszczać do siebie realizacji i spełnienia. Zastanów się, czego bardzo pragniesz, co chcesz osiągnąć. Zapisz cel, życiowy priorytet, którego jeszcze nie zrealizowałeś.

MÓJ CEL, KTÓRY PRAGNĘ OSIĄGNĄĆ:

……………………………………………………………………………………………………………

……………………………………………………………………………………………………………

Zadaj sobie kolejno pytania:

* Czy zasługuję na to?

* Czy czuję się tego godny?

* Czy czuję, że to jest w porządku wobec mnie i innych ludzi?

* Czy będę czuł się bezpiecznie po zrealizowaniu celu?

* Co odczuwam na myśl o tym, że może mi się udać?

* Czy mój cel jest możliwy do wykonania i realny?

* Czy akceptuję to?

ĆWICZENIE 2.

Wypisz trzy sukcesy z ostatnich trzech miesięcy, trzy ważne marzenia, trzy niezrealizowane do tej pory, ważne cele. Zastanów się, i odpowiedz:

* Co pomaga Ci osiągnąć sukces? Jakie Twoje cechy, umiejętności, predyspozycje, wspierają Cię umożliwiając realizację?

* Co Cię blokuje w realizacji marzeń? Jakie Twoje cechy przeszkadzają Ci otrzymywać to, czego pragniesz?

* Jakie czynniki w świecie zewnętrznym blokują Cię, według Ciebie, najbardziej?

* Co jest przyczyną Twoich zahamowań w działaniu? Czego się obawiasz najbardziej?

ĆWICZENIE 3.

Jeśli świadomie nie potrafisz znaleźć źródła swoich blokad, porażek, posłuż się techniką niedokończonych zdań. Wypisz swój niezrealizowany cel lub to, co uważasz za osobistą porażkę.

TO BYŁO DLA MNIE WAŻNE:

……………………………………………………………………………………….

……………………………………………………………………………………….

Nie udało mi się bo ………………………………………………………

Nie udało mi się bo ………………………………………………………

Nie udało mi się, bo ……………………………………………………….

I wypisz sześć powodów, które według Ciebie przyczyniły się do niepowodzenia w realizacji.

Technikę niedokończonych zdań można zastosować do odszukiwania ograniczających przekonań w poszczególnych sferach życia. Arkusz, oraz opis metody znajdziesz w „Sposoby na podświadomość” na http://www.strefaumyslu.pl

Nie opisuję jej tutaj ze względu na to, że jest ona zbyt rozbudowana.

WYPARTE WZORCE

Często u podłoża życiowych problemów leżą głęboko ukryte wzorce, których nie można odkryć poprzez świadomą analizę i logiczne poszukiwanie przyczyn.

Są to programy stworzone w dzieciństwie, lub zakorzenione w podświadomości poprzez długotrwałe zmaganie się z sytuacjami, które wzbudzają w nas trudne emocje takie jak lęk, złość, strach, przerażenie, poczucie zagrożenia, bezsilność, lub też ciężkie emocje, np. poczucie winy i wstydu wzmacniane i stłumione poprzez mechanizm wyparcia ze świadomości.

Za każdym razem, kiedy nie radzimy sobie z traumatyczną sytuacją, niezależnie od tego, w jakim momencie życia zaistniała, mamy do czynienia z uruchamianiem mechanizmów obronnych i podświadomą projekcją na świat zewnętrzny.

Wszyscy mamy tendencję do odcinania się od wspomnień wywołujących w nas emocje, z którymi nie umiemy sobie poradzić. Spychamy je w mroki umysłu, zapominamy, wymazujemy z pamięci, zaprzeczamy ich istnieniu, racjonalizujemy bądź negujemy. Jest to zjawisko jak najbardziej naturalne, jednak istotą naszego Ja jest proces zmiany mający na celu umożliwiać nam wewnętrzny wzrost, pokonywanie barier, przeszkód, ograniczeń i podążanie ścieżką własnego rozwoju.
W rzeczywistości nie tyle pokonywanie trudności i borykanie się z problemami jest dla nas męczące i uciążliwe, ale zaprzeczanie istnieniu problemów, negowanie, wypieranie ich ze świadomości, wewnętrzna walka, którą toczymy w lęku przed postrzeganiem tego, z czym nie chcemy się mierzyć. Dzięki naturalnemu prawu rozwoju i zmiany życie umożliwia nam wciąż nowe szanse na dostrzeżenie naszych wewnętrznych problemów i zapanowanie nad nimi. To co jawi się jako problem, zmartwienie, co wzbudza w nas niechęć, jest kolejną okazją do przyjrzenia się sobie i oczyszczenia z tego, co zbędne, zrzucenia mentalnych kajdan i odrodzenia.

TECHNIKA 3.

UTAJONE KORZYŚCI

Wbrew pozorom, każda sytuacja, w której uczestniczymy przynosi nam jakieś podświadome korzyści i to właśnie one sprawiają, że tak uporczywie trzymamy się starych nawyków.

Ponieważ nawet jeśli szukamy odpowiedzi zadając sobie pytanie – dlaczego akurat mnie się to przytrafia? Dlaczego nie mam pieniędzy, dlaczego nie mogę znaleźć idealnego partnera, dlaczego spotykam ludzi, którzy mnie wykorzystują, ranią, zdradzają, dlaczego jestem chora, cierpię niewygodę itp.

Każdy z nas ma swoje „dlaczego”, które powtarza jak mantrę.

Prawdopodobnie wszyscy codziennie otrzymujemy odpowiedzi na swoje dlaczego, ale znikomy procent z nas potrafi je odczytać. Istnieje jeszcze jeden aspekt tego zagadnienia. Pytanie – dlaczego – często prowadzi nas do nikąd. Może w takim razie należy zadać sobie pytanie – jaki mam pożytek z tego, że mi się to przytrafia? Np. jeśli uskarżam się na zły stan zdrowia, powiedzmy – problemy z nadwagą czy jest sens zadawać sobie pytanie – dlaczego jestem otyła?( Dlaczego nie mogę być szczupła? Dlaczego nie mogę wyglądać tak jak inne dziewczyny? ) prawdopodobnie otrzymam bardzo logiczną odpowiedź – bo za dużo jem, bo jem niezdrowo, bo za mało ćwiczę, bo mam budowę ciała po ojcu/ mamie/ babci/, bo nie lubię siebie itp.

Jednak jeśli zależy nam na odszukaniu prawdziwej przyczyny problemu, pytanie powinno brzmieć – jaką mam korzyść z tego, że jestem otyła? (Jaki mam pożytek z tego, że nie mam pieniędzy? Jaki mam pożytek z tego, że jestem samotny?) Oczywiście większość z nas może się oburzyć – jaki można mieć pożytek z choroby, biedy, innych problemów?

Musisz wiedzieć, że w życiu wbrew pozorom nie ma nic, co byłoby nieprzydatne i przypadkowe. Sprawy zbędne odchodzą od nas same, opuszczają nas (chyba, że bardzo się upieramy i zatrzymujemy je nie mogąc się z nimi rozstać), tworząc miejsce na nowe, lepsze, ponieważ taka jest natura naszego życia, zaś nas otacza dokładnie to co ma nam umożliwiać nasz rozwój, zmianę, pokonywanie własnych ograniczeń i oczyszczanie się.

Jeśli coś zdarza się w Twoim życiu nadzwyczaj często – przyjrzyj się temu, ponieważ jest to lekcja, której jeszcze nie przerobiłeś.

ĆWICZENIE 5.

Arkusz podświadomych korzyści

Poniżej znajdziesz przykładowy arkusz niedokończonych pytań, z którego możesz skorzystać wykonując to ćwiczenie.

Ja (Twoje imię)………………………..….mam korzyść z:

(wpisujemy sytuację) …………………………………………………………………

ponieważ………………………………………………………………………………………..

(Cały arkusz znajdziesz wksiążce „Sposoby na podświadomość”)

TECHNIKA 5.

PYTANIE PRZED SNEM

Pytanie przed snem to technika stosowana w wielu propozycjach pracy z umysłem. (W metodzie samokontroli umysłu Silvy podobną do niej jest technika szklanki wody.)

W rzeczywistości polega na zaktywizowaniu podświadomości i wykorzystaniu ukrytych w niej zasobów informacji w naturalnym dla człowieka momencie wyciszenia umysłu – tuż przed snem.

Ponieważ podświadomość jest najbardziej aktywna podczas snu i w fazie zasypiania, kiedy umysł przechodzi ze stanu Beta w stan Alfa, możemy wtedy skutecznie z nią pracować.

Jeśli zadajesz pytanie przed snem poświęć też po przebudzeniu chwilę czasu na zapisanie tego co zapamiętałeś. Potraktuj to, jakbyś pytał o radę przyjaciela. Jeśli dyskutujesz o czymś z drugą osobą słuchasz tego, co ma do powiedzenia. Większość z nas jest nauczona słuchać innych i kompletnie ignorować siebie. Jeśli zechcesz zadać pytanie przed snem, ale zignorujesz informacje, które otrzymasz od podświadomości, ta technika nie przyniesie rezultatów.

Zadając pytanie przed snem możemy spodziewać się odpowiedzi w czasie snu lub po przebudzeniu. Jeśli odpowiedź nie nadejdzie od razu, nie przejmuj się. Być może otrzymałeś odpowiedź, ale nie umiesz jej odczytać.

Można powtarzać pytanie przed snem przez tydzień (oczywiście tylko wtedy kiedy odpowiedź nie nadchodzi) zapisując zapamiętane sny, po tym czasie przeanalizować je pod względem dominujących motywów, przedmiotów, sytuacji, zdarzeń, znaczeń, odczuć i postaci.

Nie warto szukać odpowiedzi w sennikach, ponieważ senniki bazują na indywidualnych interpretacjach uzależnionych od wychowania, norm społecznych, przekazów, kultury, narodowości, wieku, pochodzenia, wierzeń, historii rodzinnych, przeżyć, odczuć, wiedzy i własnych predyspozycji.

To co dla kogoś jest symbolem nieszczęścia dla innego może oznaczać dostatek, jeszcze inny zinterpretuje to samo jako zwiastun zmiany. Wystarczy przejrzeć senniki porównując poszczególne interpretacje dotyczące np. pieniędzy i zwierząt – znajdziesz tam wszystkie możliwe tłumaczenia. Inaczej będzie interpretować pojawiającego się we śnie dużego psa osoba, która została pogryziona przez psa, a inaczej miłośnik psów, inny też będzie kontekst takiego snu, inne odczucia.

Nie zaglądaj więc do senników, nie bazuj na interpretacjach innych ludzi. Wystarczy, że będziesz chciał zrozumieć odpowiedź, poznać własne znaczenia swoich snów – odpowiedź na pewno przyjdzie.

Możesz wykonać to ćwiczenie posługując się arkuszem podzielonym na dwie kolumny – w pierwszej zapisujesz sen i to co najbardziej zapadło ci w pamięci. W drugiej kolumnie dopisujesz skojarzenia i myśli dotyczące snu, które pojawią się w ciągu dnia. Nie bój się swoich odpowiedzi, nie ignoruj tego, co przyjdzie Ci na myśl. Podobnie jak przy technice niedokończonych zdań – nie analizuj nieustannie każdego słowa, które zapiszesz. Wyłącz swojego wewnętrznego krytyka, pozwalając sobie uwolnić umysł.

Interpretację snów można zastosować także w celu głębszego poznania osobowości. Już nie w konkretnym poszukiwaniu odpowiedzi, ale potraktować to jako niesamowitą podróż w głąb swojej niezbadanej natury. Ważne jest zapisywanie snów, ponieważ ludzka pamięć jest zawodna. Nie jesteśmy w stanie zapamiętać każdego przeżytego snu, ale każdy niesie w sobie ważną symbolikę.

Często podświadomość we śnie przetwarza to, co przeżywamy w życiu codziennym – wyolbrzymiając sprawy, z którymi się zmagamy po to, by nam pomóc i ukazać je w innym niż postrzeganym świadomie, aspekcie.

Wielu ludzi skarży się na problemy z zasypianiem lub zapamiętywaniem snów, często spotykam też ludzi, którzy twierdzą, że nic im się nie śni. Co w takim przypadku? Każdy rodzaj problemów dotyczących snu i zasypiania jest odbiciem naszego stanu umysłu, niezależnie czy jest to przemęczenie, czy natłok myśli nie pozwalający wyciszyć się, napięcie, stres. Może to być lęk przed konfrontacją z własnym wnętrzem jeśli ktoś ma tendencję do spychania w niepamięć emocji, z którymi nie potrafi sobie poradzić na poziomie świadomym.

Prawdą jest, że co noc przebywamy w różnych fazach snu, w tym tzw. fazie marzeń sennych, a więc śnimy. Jeśli ktoś twierdzi, że nic mu się nie śni, po prostu blokuje dostęp świadomego umysłu do wspomnienia snu.

Praca ze snem w takim wypadku będzie przebiegać stopniowo, a pierwszym krokiem w kierunku świadomego śnienia jest wola zapamiętania marzeń sennych, pokonanie lęku przed kontaktem z podświadomością. Wola zmiany, dokonania czegoś niesie w sobie ogromny ładunek energetyczny. Jeśli czegoś pragniemy możemy zdziałać cuda. Jeśli zechcesz zapamiętać swoje sny, Twój umysł dostosuje się do Twoje prośby i zaczniesz budzić się ze wspomnieniem snu. Warto dziękować swojej podświadomości zaraz po przebudzeniu za każdą zmianę, olśnienie, których doświadczasz.

ĆWICZENIE 7.

Wypełnij arkusz zaraz po przebudzeniu.

Moje pytanie do podświadomości

…………………………………………………………………………………………………………………………..

Zapis snu

………………………………………………………………………………………………………………………………

………………………………………………………………………………………………………………………………

……………………………………………………………………………………………………………………………..

……………………………………………………………………………………………………………………………..

Symbole we śnie

Miejsce we śnie

Kolory snu

Ludzie w moim śnie

Emocje

Klimat snu

Moje spostrzeżenia

Odpowiedź dla mnie

…..

Fragment ten pochodzi z e-booka „Sposoby na podświadomość”, autorstwa Pauli Świątek
(doradca osobowości, doradca zawodowy, praktyk NLP w biznesie)
więcej na ten temat:  www.strefaumyslu.pl

Zobacz także

• Podświadomość – kluczem do bogactwa

• Jak zachęcić podświadomość do współpracy

• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.

• NLP – jak jesteś zaprogramowany?

• 10 zasad NLP

Reklama

Tantryczna Psychologia Seksualności

11 Czwartek Mar 2010

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, buddyzm, Refleksje nad życiem, zdrowie, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

dualizm, integracja, jang, jin, jin i jang, khandro, Ngakpa Chogyam, pało, równowaga, seks, seksualność, sex, tantra, Świadomość

Linia Ningmapa buddyzmu tybetańskiego skupia się bezpośrednio na odwiecznej grze, spotkaniu mężczyzny i kobiety, którego szczytowym punktem jest zjednoczenie seksualne.
Ngakpa Chogyam zajmuje się tutaj psychologicznymi podstawami, względnie wewnętrzną postawą i naszym nastawieniem do siebie samych oraz osób drugiej płci, umożliwiającym harmonijne współżycie mężczyzny i kobiety.

Kiedy przejawiamy się w ludzkiej postaci, doświadczamy realności formy w sferze płci.
Rodzimy się jako mężczyźni lub kobiety. W naszym cielesnym układzie odniesienia – jako mężczyzna lub kobieta – doświadczamy owego rozdarcia, jakie jest stałą konsekwencją dualistycznego postrzegania świata.

By czuć się pełnym, musimy doświadczyć oddzielności i odróżniać się od siebie, ponieważ tylko wówczas potrafimy na nowo zjednoczyć się z tym, co – jak sądzimy – utraciliśmy.

Z perspektywy tantrycznej pełnię możemy opisać jako naprzemienną grę zewnętrznych i wewnętrznych treści. […] Kiedy patrzymy z tej perspektywy, najwieksza różnica pomiędzy kobietami i mężczyznami tkwi w odwrotnym zorientowaniu przejawianych zewnętrznych i wewnętrznych aspektów bytu.
U kobiet zewnętrznie przejawiają się różne aspekty mądrości, a wewnętrznie aspekty współczucia. U mężczyzn natomiast – zewnętrznie współczucie, zaś wewnętrznie aspekty mądrości.

Pało i Khandro

Jeśli kobiety i mężczyźni urzeczywistnili te aspekty, tańczą ze sobą jak pało i khandro, ich energie promieniście nawzajem się odzwierciedlają.

Bez tego urzeczywistnienia kobiety i mężczyźni zataczają się i stale potykają, gdyż ich uwaga odwrócona jest od tego, co naprawdę jest.
W tego rodzaju poplątanym tańcu mężczyzna zwykle chce prowadzić, kobieta zaś być prowadzona, jednakże czasem mężczyzna traci pewność co do kierunku, w którym ma prowadzić i zaczyna się złościć, że w ogóle musi prowadzić.
Może być również i tak, że kobieta czuje się zdominowana i nagle nie chce już być prowadzona. W każdym razie ani jedno, ani drugie, nie jest wolne.

Khandro oznacza również nieskrępowaną grę umysłu mądrości w bezgranicznej przestrzeni.
Jakość tej nieskrępowanej gry jest aktywnością mądrości, która spontanicznie wyłania się z nieuwarunkowanego stanu, naszego nie mającego początku oświecenia. Z perspektywy tantrycznej wszystkie kobiety są na poziomie tajemnym khandro, zaś wszyscy mężczyźni są na tajemnym poziomie pało.

Słowo pało znaczy bohater lub wojownik i określa stosowne zachowanie, które nie potrzebuje pozornego bezpieczeństwa, iluzji trwałej podstawy. Wojownik jest nieustraszony i to nie dlatego, że śmierć uznał za obiektywne zdarzenie w dalekiej przyszłości i w związku z tym zdolny jest spoglądać ku niej bez wielkiego napięcia, tylko dlatego, że doświadcza śmierci w każdym momencie. Wojownik przeżywa narodziny i śmierć każdego momentu w pełnej intensywności, co daje mu zdolność życia w pełni, w rzeczywistości.

Aspekt khandro u kobiet realizuje się jako zewnętrzna przestrzeń mądrości, w której gra ich wewnętrzne współczucie. Widziany na poziomie względnym wygląda tak, że zewnętrzna mądrość i wrażliwość odzwierciedlają się zarówno w jawnej, jak i subtelniejszej formie, w jakiej przejawiają się kobiety.
Reprezentują ją: intuicja, zmienność, elastyczność, zdolność dostosowywania się, wielostronność, otwartość w sposobach reagowania, empatia, zdolność ‚stapiania się’ – poprzez dozwalanie, poprzez umiejętność stwarzania przestrzeni, w której zdarzenia stają się możliwe, przez rezonans, wrażliwość, odbiorczość, harmonię, poprzez harmonijne współbrzmienie, współodczuwanie, delikatność, łagodność, szeroki kąt widzenia, wielowymiarowość postrzegania oraz bezforemne rozumienie promieniowania i otwartości.

Jeśli jednak związek z wewnętrznym współczuciem lub wewnętrzną mocą zaburzony jest przez dualistyczne postrzeganie, zewnętrzna mądrość i wrażliwość tracą siłę orientacji i kobieta staje się podatna na manipulację.
Aspekt pało u mężczyzn realizuje się jako zewnętrzne współczucie, względnie jako moc i odzwierciedla się w jawnej oraz subtelnej formie, w jakiej przejawiają się mężczyźni.
Reprezentują ją siła, intelekt, obiektywność, produktywność, kompetencja, potencjał, wytrwałość, ostrość, dokładność, precyzja, sympatia, stałość, metodyczność, systematyczność, pęd i popęd, umiejętności, pomysłowość, wynalazczość, zwinność, kreatywność, zdolność redukcji spraw do tego co najważniejsze, umiejętność różnicowania, ostrość postrzegania, celowe działanie oraz racjonalizm.

Jeśli jednak ów żywotny związek z wewnętrzną mądrością lub mocą jest zaburzony przez przywiązanie do dualistycznego postrzegania, to owa wewnętrzna mądrość czy moc twardnieją w agresję, nietolerancję i skłonność do manipulowania innymi.

Jeśli mężczyzna nie jest prawdziwym wojownikiem, niebiańska tancerka jawi mu się jako ktoś przerażający, ponieważ przez swą podstawową, wręcz pierwotną przestrzenność, niebezpiecznie chwieje samymi podstawami jego poczucia bezpieczeństwa.

Jeśli zaś kobieta nie rozpoznała jeszcze swego potencjału niebiańskiej tancerki, postrzega pało jako kogoś przytłaczająco groźnego, zahipnotyzowana jego niewyczerpaną efektywnością.

Moc i Wrażliwość

Tezę, którą słyszy się czasami w buddyźmie opartym na sutrach, jakoby kobiety mogły osiągnąć oświecenie dopiero wtedy, kiedy odrodzą się jako mężczyźni, można rozpatrywać na dwa różne sposoby.

Płytko rozumiane owo twierdzenie jest odzwierciedleniem męskiej iluzji, wynikającej z neurotycznej potrzeby osłaniania się przed zagrożeniem, jakim jest przestrzenność.

Mężczyźni boją się pierwotności, czegoś co leży poza racjonalizmem.
Rozumiane głębiej stwierdzenie, że kobiety, aby osiągnąć oświecenie, muszą odrodzić się jako mężczyźni, jest rzeczywiście prawdziwe – ale prawdziwe jest również stwierdzenie odwrotne, że mężczyźni muszą odrodzić się jako kobiety!

Tym, co musi zostać ‚odrodzone’ czy odkryte, jest ukryty męski aspekt w kobiecie i ukryty żeński aspekt w mężczyźnie.

Aby móc w pełni zaistnieć, zarówno mężczyzni jak i kobiety muszą na nowo odkryć nie mające początku powiązanie ze swymi wewnętrznymi jakościami. W tej perspektywie nauki sutr każą postrzegać mężczyzn i kobiety jako żródło wzajemnego warunkowania się; widziani z perspektywy tantrycznej są oni natomiast źródłem wzajemnej inspiracji, dlatego tantra określa związki jako wsparcie dla praktyki, nie zaś jako przeszkodę.

Aby jednak iść ścieżką tantry, musi się najpierw doświadczyć pustki. To jest podstawa oraz zasadnicza kwalifikacja. Kiedy kobiety i mężczyźni odzwierciedlają swe prawdziwe, wewnętrzne i zewnętrzne jakości, prowokują się wzajemnie do rozluźnienia swych przyzwyczajeń, które rozdzielają i wytaczają granice. Jeśli owe przyzwyczajenia zostały już rozluźnione, kobiety i mężczyźni mogą zrealizować pełnię siebie, jeśli jednak oddzieleni od swych jakości wewnętrznych nie czynią nic poza odzwierciedlaniem swoich jakości zewnętrznych, wtedy prowokowane są zaledwie zależnościowe oraz dominacyjne schematy zachowań, przy czym kobieta staje się obiektem seksualnym, zaś mężczyzna mierzony jest tylko miarą osiągniętego przezeń sukcesu.

Mężczyźni muszą pozostać w kontakcie ze swą empatycznością, zaś kobiety ze swą mocą.
Bez owego kontaktu zapominamy, czym jesteśmy i tracimy świadomość ciągłości swej esencjonalnej natury.

W tym stanie dualizmu nasze energie ulegają wypaczeniu, my zaś potykamy się we mgle zapomnienia, tak dobrze znanej nam od dawna.

Jesteśmy pomieszani i tracimy równowagę, tak że nasze aspekty zewnętrzne działają same przeciw sobie i wzajemnie sobie zagrażają.
Osoba, która mogłaby nam pomóc wyzwolić się, mężczyzna czy kobieta, staje się zwykłym więzieniem, zaplątanym w różne zależności. Jeśli mężczyzna utraci kontakt ze swym wewnętrznym aspektem empatyczności, wypacza się jego zewnętrzny aspekt.

Zewnętrzny aspekt jego istnienia, oddzielony od swej wewnętrznej khandro (swej tajemnej mądrości), nie manifestuje się już – tak jak powinien – jako spontanicznie aktywne współczucie, tylko jako pycha.

Owo zarozumiałe poczucie własnej pewności siebie może wyrażać się w różnych formach, począwszy od wywierania nacisku na innych, aż po gwałtowność i brutalność, w zależności od stopnia odizolowania się od wewnętrznej khandro.

Na poziomie duchowym mężczyzna taki stać się może czymś w rodzaju kosmicznego goryla. Jak mi się zdaje, wszyscy poznaliśmy takie typy. Kosmiczny goryl to ktoś, kto wykształcił duchowe muskuły, ktoś kto nauczył się paru tricków i kto wie, jak się zaprezentować, by dostać banany. Dzięki konsekwentnemu, linearnemu zachowaniu osiągnął pewną moc. To typ guru, który twierdzi, że jest nauczycielem świata. Z jednej strony odbieram to jako dość śmieszne, ale równocześnie jako bardzo smutne. Był kiedyś taki bokser, który lubił mawiać o sobie, że jest największym – i rzeczywiście był nim…jakiś czas. Ten rodzaj retoryki sam w sobie nie może wyrządzić wielkich szkód, jednakże na duchowej scenie staje się szybko duchowym faszyzmem.

Poważanie dla Odmiennej Płci

Jedno z najważniejszych ślubowań ngakpy brzmi: nigdy nie traktować kobiet pogardliwie. Dla ngakpów kobiety są źródłem mądrości, zaś ich praktyka polega na tym, żeby świat zjawisk postrzegać jako żeński – jako przejawioną mądrość, jako taniec khandro.

Jeśli świat postrzegamy jako skrzący się i świetlisty taniec khandro, uaktywniona zostaje nasza wewnętrzna khandro – wówczas elementy odprężają się, zbliżając się do swego naturalnego stanu, a tkanka dualności zaczyna się rozpuszczać.

Odpowiadające mu ślubowanie ngakmy /ngakma, to żeński odpowiednik ngakpy/ każe widzieć cały świat zjawisk jako męski – jako manifestację metody, jako potężny i bardzo bezpośredni taniec pało. W ten sposób uaktywniony zostaje wewnętrzny pało, elementy odprężają się, zbliżając się do swego własnego stanu, a tkanka dualności stopniowo się rozpuszcza.

Mężczyźni i kobiety, którzy potrafią wejść w ten rodzaj realności, są w stanie wchodzić w związki nie w wyniku jakiegoś neurotycznego pragnienia, tylko z takiego wewnętrznego nastawienia, jakie opiera się na zasadniczym poważaniu wewnętrznych i zewnętrznych jakości partnera odmiennej płci.

Kiedy uświadomimy sobie naturę własnych wewnętrznych jakości, będziemy w stanie, we wspaniały sposób się uzupełniać. W wyniku tego, zamiast wpychać się nawzajem w coraz sztywniejsze wzorce zachowań, będziemy potrafili skutecznie przeciwdziałać uwarunkowaniom partnera czy partnerki.

Ngakpa Chogyam
Tantryczna Psychologia Seksualności

Zobacz także

• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

• Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet

• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?

• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?

Stan Świadka

07 Niedziela Mar 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 20 Komentarzy

Tagi

integracja, jeden smak, niepodzielone, obserwacja, obserwator, smak, teraz, wilber, Świadomość, świadek

W tym stanie czas nie istnieje, chociaż czas przez niego płynie. Obłoki płyną po niebie, myśli płyną przez umysł, fale płyną po oceanie, a ja jestem tym wszystkim. Nie patrzę na to, gdyż nie ma żadnego centrum, wokół którego organizowana jest percepcja. Wszystko zwyczajnie powstaje z chwili na chwilę, a ja jestem tym wszystkim. Nie widzę nieba, jestem niebem, które widzi siebie. Nie czuję oceanu, jestem oceanem, który czuje siebie. Nie słyszę ptaków, jestem ptakami, które słyszą siebie. Nie ma niczego na zewnątrz mnie, nie ma niczego wewnątrz mnie, bo nie ma mnie – jest po prostu to wszystko i zawsze tak było. Nic mnie nie popycha, nic mnie nie ciągnie, bo nie ma mnie -jest po prostu to wszystko i zawsze tak było.
Wczoraj wieczorem tańczyłem i teraz boli mnie kostka, jest więc ból, ale ten ból mnie nie dotyka, bo nie ma mnie. Po prostu jest ból, który pojawia się tak jak wszystko inne – ptaki, fale, obłoki, myśli. Nie jestem żadnym z nich, jestem nimi wszystkimi, to wszystko jest tym samym Jednym Smakiem. Nie jest to trans ani osłabienie świadomości, lecz raczej jej intensyfikacja – nie podświadomość, lecz nadświadomość, nie podracjonalne, lecz nadracjonalne.
Jest krystalicznie czysta świadomość wszystkiego, co się pojawia chwila za chwilą, ale nie ma nikogo, komu by się to zdarzało. Nie jest to doświadczenie wyjścia z ciała, patrzę w dół z jakiegoś miejsca w górze; w ogóle nie patrzę; nie jestem ponad ani poniżej czegokolwiek – jestem wszystkim. Po prostu jest to wszystko, a ja jestem tym. Jeden Smak jest przede wszystkim całkowitą prostotą.
Mistycznym doświadczeniom z poziomu subtelnego i przyczynowego często towarzyszy poczucie majestatyczności, złowieszczej grozy, owładnięcia przez nadprzyrodzoną siłę, światła, błogości i błogosławieństwa, wdzięczności, szczęścia wyciskającego łzy. Nie jest tak w przypadku Jednego Smaku, który jest nadzwyczajnie zwyczajny i całkowicie prosty: właśnie to.

Przez trzy godziny stoję zanurzony po szyję w wodzie. Jak wiele z tego spędzam jako ego, jako Świadek lub jako Jeden Smak – tego nie wiem.
Jednemu Smakowi zawsze towarzyszy poczucie, że nigdy go nie opuściłeś, niezależnie od tego, w jakie wpadasz pomieszanie, i dlatego nigdy naprawdę nie masz poczucia, że w niego wchodzisz lub go opuszczasz. Po prostu tak jest, zawsze i wiecznie, nawet teraz i aż do końca świata.
Ale w tym konkretnym Teraz jest czas na wczesny obiad i na nieprzyjemną konieczność ruszenia tego konkretnego ciała-umysłu z jednego miejsca w inne. Poza tym, jestem pewien, że Marci da sobie przekłuć coś innego i nikt – ego, dusza ani Bóg – nie chce tego przegapić…:)

Fragment z pamiętnika: Ken Wilber – Jeden Smak

Zobacz też:

• Narodziny świadomości

• 48 minut absolutnej świadomości

• Wybieraj swój świat świadomie

• Przestrzeń w Tobie

• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.

Medytacja środka ciszy

24 Środa Lu 2010

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 35 Komentarzy

Tagi

cisza, csm, indywidualność, integracja, jaźń, Medytacja, nawyki, osobowość, transformacja, wyższa jaźń, Świadomość, źródło


W naturze ludzkiej świadomości istnieje potrzeba rozdzielenia, wyszczególnienia, zdefiniowania granicy rzeczy, aby dojść do jej zrozumienia. W imię nauki dokonujemy sekcji żaby w nadziei, że dowiemy się jak ona funkcjonuje, ignorując zupełnie fakt, że zabiliśmy ją w tym procesie i egzaminujemy martwą rzecz. Błędem, w który wpadamy, jest to, że nie reintegrujemy naszego rodzącego się rozumienia z organiczną całością, z której ją wyjęliśmy.
Zamiast przeniesienia żaby do naszego laboratorium mamy także możliwość przeniesienia naszego laboratorium do żaby i obserwowania naszego obiektu w jego naturalnym środowisku bez naruszania jego życia.

Naszym naturalnym środowiskiem jest nieskończony wszechświat, w którym my, ludzie, żyjemy w szerokim spektrum wibracji. Jednego końca tego kontinuum doświadczamy poprzez nasze najbardziej wysublimowane myśli, a drugiego – poprzez fizyczną rzeczywistość naszych ciał. Rzeczywistość pomiędzy tymi dwoma biegunami, która personalizuje i wiąże nasze myśli do naszego fizycznego ciała, jest naszą emocjonalną płaszczyzną doświadczeń.
Te poziomy ludzkiej wibracji zostały zdefiniowane jako „duch” (ciało mentalne, sfera myśli), „dusza” (ciało astralne, sfera emocji) i „fizyczność” (ciało fizyczne, sfera odczuć). Jednakże trzeba sobie zdawać sprawę, że te podziały są umowne, stworzone przez ludzi, gdyż nie istnieje miejsce, w którym jeden stopień wibracji jest oddzielony od drugiego.

Nasze doświadczanie na poziomie fizycznym jest samotnością. Jako oddzielne istoty żyjemy we wszechświecie wypełnionym innymi oddzielnymi istotami. A jednak za tymi poziomami wibracji jest To, co jest wibrowane lub wibruje – Jedna Jaźń, której wszyscy jesteśmy ekspresją. Jest to podstawowa struktura, która przywołuje nas w naszej fizycznej samotności i przypomina nam o fundamentalnej prawdzie, że wszyscy jesteśmy w pewien sposób powiązani.

Cała ludzka egzystencja jest tańcem pomiędzy doświadczaniem odrębności a pierwotną potrzebą połączenia. Jednym z wielkich paradoksów wszechświata jest to, że to właśnie fakt naszego fizycznego istnienia oślepia nas na poziom, w którym jesteśmy zjednoczeni.
Fizyczny świat tak bardzo ściąga naszą świadomą uwagę, że rzadko jesteśmy świadomi tego, co leży poza nim; a właśnie tylko poprzez przerzucenie swojej uwagi dalej, jedynie poprzez odsunięcie jej od świata fizycznego i zwrócenie jej do wewnątrz, możemy doświadczać głębszych poziomów jaźni i zetknąć się z naszą pierwotną Jednością.
Zatem główną barierą dla świadomego doświadczania naszej wspólnej wewnętrznej jaźni jest to, że nasze cielesne zmysły pochłaniają większość naszej uwagi. Jest to naturalna konsekwencja fizycznego istnienia i nie można tego osądzać w kategoriach złego czy dobrego. Tak po prostu jest. Zmysły można uważać albo za cudowny dar od łaskawego wszechświata, którego jedynym celem jest dać nam zdolności konieczne do fizycznego życia, albo za przejaw zła, z którym skazani jesteśmy cierpieć i walczyć. Technika
medytacji CMS oparta jest na tym pierwszym podejściu i kładzie nacisk na pozbawioną osądzania kontrolę nad zmysłami.

Każdy z nas posiada wrodzoną zdolność do odrzucania zmysłów. Kiedy czytasz te słowa, to czy twoje zmysły słuchu, węchu, zapachu i dotyku nie zostały przygaszone, podczas gdy twoja uwaga skupiła się na widzeniu, odczuciach emocjonalnych i racjonalnym rozważaniu tych słów? To tylko jeden przykład tego, jak podświadomie wybieramy jeden czy dwa bodźce zmysłowe spośród reszty. Aktywnym składnikiem jest tutaj uwaga, czy raczej uwaga świadomości, i właśnie ona jest kluczem, który medytacja środka ciszy (CSM – Center of Stillness Meditation) wykorzystuje w swym ćwiczeniu odrzucania zmysłów. Opierając się na tym, co nieświadomie robimy miliony razy na dzień, CSM sprowadza to do poziomu świadomej zdolności.

Osiągnięcie zdolności odrzucania zmysłów w dowolnym momencie wymaga wysiłku i wytrwałości; zwłaszcza chcąc uzyskać w tym jakąś płynność. Lecz nawet pierwsza, krótka chwila separacji od zmysłów, na nowo zaznajamia nas ze środkiem ciszy, tej Pierwotnej Ciszy, którą wszyscy znamy instynktownie. Kiedy już doświadczy się tego spokoju, kwestia wysiłku staje się nieważna w świetle ekscytujących możliwości dostrzeganych w tym stanie.

Dalsze wzmacnianie kontroli nad zmysłami przychodzi po tym szybko, a wewnętrzne światy otwierają się.
Pierwszą rzeczywistością, jaka się otwiera, jest osobowość. W CSM jest to wizualizowane jako sieć świetlnych włókien, które każdy z nas przędzie w strumieniu czasoprzestrzeni. To jest poziom, na którym umieszczamy swoją jaźń w kontekście tego, gdzie i kiedy jesteśmy, i wiążemy się z fizyczną ekspresją.
Osobowość jest naszym wytworem – takim, który zazwyczaj tworzymy nieświadomie i posiadamy nad nim niewielką władzę.

Tak samo jak moc odrzucania zmysłów, posiadamy również wrodzoną zdolność kształtowania naszej osobowości. Wróć pamięcią do dzieciństwa, kiedy „presja” ze strony rówieśników kierowała cię na to, kim chciałeś być (przynajmniej w jakimś stopniu); był to czas przymierzania różnych masek i wybierania tych, które były „bezpieczne” czy też, miejmy nadzieję, „odpowiednie” dla ciebie. Gdy doroślałeś, to czy nie zamieniałeś niektórych masek nowymi? Każdy z nas ma doświadczenia zmieniania „złych nawyków” lub denerwujących natręctw, by lepiej wpasować się w swoje życie. Mięśnie, których używamy w naszym podświadomym, wybiórczym odrzucaniu zmysłów, są tymi samymi, których używamy w nieświadomym kształtowaniu naszej osobowości. CSM używa tych mięśni na osobowości i uczysz się świadomie ją kształtować, tkając ją na nowo w czystszą ekspresję tego, kim jesteś i kim chcesz być.

Doświadczenia z osobowością niezmiennie prowadzą do świadomości, że istnieje jaźń, która doświadcza – rdzeń, który jest sprawcą, rzemieślnikiem. Jest to następny poziom do odkrycia, poziom indywidualnej jaźni, jaźni-która-działa. Najczęściej doświadczamy tego aspektu jaźni poprzez bardzo silne odczucia czy intuicję, że pewien kierunek jest tym, którym musimy podążać.

Prawdopodobnie najbardziej dramatycznym wydarzeniom twojego życia towarzyszyła wiedza o tym, kim w swym rdzeniu jesteś.
Jest to Indywidualność, która dokonuje projekcji i kształtuje sieć osobowości i w konsekwencji ukazuje się fizycznie w ciele. Innymi słowy, osobowość i ciało fizyczne są wehikułami Indywidualnej jaźni.

W CSM poziom Indywidualnej jaźni jest wizualizowany jako Słońce, dookoła którego, jako system słoneczny, orbitują aspekty osobowości i ciało fizyczne. To Słońce istnieje w nieskończonym wszechświecie, wypełnionym innymi Indywidualnymi jaźniami, innymi systemami słonecznymi, innymi gwiazdami zapełniającymi nocne niebo. Z perspektywy Indywidualnej jaźni, patrzy się „w dół” na osobowość i ciało, dzierżąc je, jako magiczne narzędzia, w czystej ekspresji celu Indywidualności. Tak jak ze zmysłami i osobowością, CSM bierze ten nieświadomy, naturalny proces i zamienia go w świadomie zintegrowaną zdolność. Uczy działać z mocą, bezpośrednio we wszechświecie, jako równie ważna Indywidualność.

Kiedy Indywidualna jaźń dojrzeje i nauczy się wyrażać siebie pełniej, moc jej podstawowego celu umacnia się. Zaczyna się krystalizować wiedza i, co dużo ważniejsze, doświadczenie, że wszystko jest ze sobą połączone i pochodzi z jednego Źródła. Powoli osoba jest prowadzona do Wielkiej Transformacji, która przychodzi z otwarciem nowego poziomu jaźni – poziomu Wyższej jaźni.
Wyższa jaźń jest pierwszym poziomem, na którym prawdziwie doświadczamy wspólnego połączenia.
Wyższa jaźń istnieje poza czasoprzestrzennym znaczeniem (jest ona podstawą dla czasoprzestrzeni), ukazując niezliczone Indywidualności (i w konsekwencji, osobowości i fizyczne ciała) wewnątrz swojego strumienia. Skoro słowa są konstrukcjami czasoprzestrzennymi, niemożliwe jest przejrzyste opisanie takiej rzeczywistości – jedynie poezja i mistycyzm mogą podjąć się jej wyrażenia – więc moje słowa należy traktować jako symbole przepełnione znaczeniem.
Po tym wstępie mogę opisać to jako łono, z którego wynurzamy się jako Indywidualne skupienia uwagi świadomości. Jednak istnieje kilka (nieskończona liczba?) Wyższych jaźni, wrzucających swoje potomstwo do rzeki istnienia; więc nie jest to ostateczne zjednoczenie, które nas wzywa. Takie złączenie przychodzi jedynie ze świadomością jaźni Jedności, której to jaźni wszyscy jesteśmy równymi ośrodkami ekspresji. To dopiero jest ostateczna Jedność ze Wszystkim….[…]

Fragment z „Medytacja środka ciszy”, F. Bardon

Zobacz także

• Czym jest medytacja?

• Ćwiczenia uwalniające energię

• Medytacja chodząca

• Medytacja a palenie papierosów

• Ból a medytacja

• Medytacja z czakramami

• Myśleć czy medytować…

Wielka podróż – zaczyna się od małego kroku.

06 Piątek List 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 114 Komentarzy

Tagi

dojrzewanie, drobnostki, emocje, ewolucja, integracja, nauka, Rozwój, spostrzegawczość, uważność, wnioski, wyciszenie, zmiana, Świadomość

kroki
Dziś zdecydowałam się napisać trochę bardziej luźny artykuł z wrażeniami z mojego bieżącego życia.
Tak dla odmiany 🙂
————————————————————-

Jednym z moich niewinnych hobby jest obserwowanie przepływu emocji i energii między ludźmi. 🙂

Czasem obserwuję moje własne emocje w rozmowie i emocje, którym daje wyraz druga osoba, tak po prostu, bez oceniania, a czasem… wyciągam z nich dalej idące wnioski, o czym zaraz…:)

Otóż niedawno w moim życiu, miała miejsca pewna ciekawa sytuacja, która, mimo że z pozoru drobna, okazała się mieć uzdrawiający wpływ na szereg moich zachowań w innych, znacznie poważniejszych sprawach.

Jakiś czas temu na zajęcia fitness na które uczęszczam, przyszła nowa instruktorka.
Akurat tak się złożyło, że gdy przyszła na swoje pierwsze zajęcia, ja byłam pierwszą oczekującą na nią uczestniczką, zatem rozmawiałyśmy chwilę – i tak się zapoznałyśmy.
Nasza znajomość trwała przez następne miesiące, bo kilka razy w tygodniu chodziłam na jej zajęcia.

Jej codzienna prezencja to uśmiechnięta buzia, masa energii i ciepłe, życzliwe obejście. Zajęcia jej zawsze były wypełnione na maksa, bo ludzie lgnęli do jej pozytywnej energii.
Zaobserwowałam jednak pewną właściwość, którą przejawiała
– dwa razy w miesiącu miała zwyczaj przychodzić na zajęcia w zupełnie innym nastroju niż zwykle.
Podobnym do chmury gradowej. 🙂
Warczała na ćwiczące, poprawiała bez litości i nie uśmiechała się nawet raz.

Z początku, gdy tak się zachowywała, reagowałam obronnie, wycofaniem.
Widząc, że się nie uśmiecha = ja nie uśmiechałam się także. Tylko wpatrzona w lustro, unikając jej wzroku (niemal jakbym była na nią obrażona!),  ćwiczyłam – skupiona na sobie.

Pewnego dnia, w moim życiu osobistym, miała miejsce sytuacja, gdy poczułam się przymuszona przez inną osobę do reagowania zgodnego z jej życzeniami.
Pomyślałam wtedy:
Och, jakie to okropne, że nie mogę zachowywać się tak jak mam ochotę, tylko zgodnie z czyimiś oczekiwaniami, muszę się napinać i grać po kogoś…

zarowka
I nagle w mojej głowie zapaliła się żaróweczka 😉
-Przecież dokładnie to samo ja „robiłam” instruktorce!

Oczekiwałam, że zawsze będzie miała cudowny nastrój i będzie hojnie obdarzać całą salę swoją pozytywną  energią!
Co więcej, gdy tego nie robiła „okazywałam” swoje niezadowolenie, unikając jej wzroku i rewanżując się ponurą miną.

Odkrycie tego było… bardzo przyjemne 🙂
Zawsze gdy zauważę w sobie podobne rzeczy, moja energia odrobinę się integruje i czuję cudowny zalew energii, dosłownie ekstatyczną falę, gdy dotychczas odseparowane, nieświadome części mnie – wynurzają się spod powierzchni, wpływając w światło mojej świadomości.

Staję się wtedy, odrobinę bardziej – całością.
A energia którą wkładałam w to by je tłumić, wraca do mnie…oddając się w moją dyspozycję 🙂
Staję się silniejsza. (Więcej o tym, w artykułach : Mroczny bliźniak oraz Stłumienia)

Dowiadywanie się prawdy o sobie i swoich reakcjach, jest najcudowniejszą nagrodą, jaka istnieje – także energetyczną 🙂 Integracja, choćby mały kawałeczek po kawałeczku,  to coś naprawdę wartego naszego zaangażowania.

Zatem – na następnych zajęciach – postanowiłam zmienić swoje podejście.

Czemu miałam poddawać się czyjejś energii, skoro ta energia…. nawet tej osobie nie sprawiała radości?
Nie tylko mnie? 🙂  Po co prowadzić energetyczne wojenki?

Czy nie mogłam być sobą?
Przecież na zajęcia zawsze przychodzę w świetnym nastroju z wielkim zapałem do ćwiczeń, gdyż ćwiczenia to moje drugie niewinne hobby 😉
Może warto zrobić z tego użytek?

Zobaczywszy, że instruktorka wygląda jak chmura gradowa, zachowałam spokój. Nie zasypywałam jej też nachalnymi uśmiechami, ale zachowałam w miarę neutralną twarz, otwartą, nastawioną życzliwie.
W trakcie zajęć, gdy zdarzyło mi się zrobić jakąś pomyłkę w układzie, uśmiechałam się do siebie, do lustra, zachowując wolność energetyczną i emocjonalną, od innych ludzi dokoła.

Pod koniec zajęć wydarzył się mały cud.
Instruktorka podeszła do mnie i mówi:
– Jak przyjemnie było na ciebie patrzeć dziś! Dosłownie promieniujesz pozytywną energią!
Zdębiałam, po czym mówię –
– Wydawało mi się, że dziś szczególnie dużo się myliłam…
A ona –
– Nie szkodzi w 0góle tego nie zauważałam, podoba mi się, że lekko podchodzisz do swoich pomyłek, inni mają zacięte miny, a ty się rozbrajająco uśmiechasz!
Jej własna twarz, gdy to mówiła, rozciągnęła się w szczerym uśmiechu, widziałam że jej nastrój i energia uległy znacznej poprawie…

Można więc  poprawić komuś nastrój, bez wywierania na niego presji
– zajmując się tak naprawdę…sobą…:)
Będąc zadowolonym, pozwalając sobie być w dobrym nastroju, nie oczekując, że inni dopasują swój nastrój do naszego, czy wpasują się w nasze wyobrażenia…

Odwieczna prawda drzemie w powiedzeniu : zmień siebie, a zmieni się cały świat 🙂

Ta z pozoru drobna sytuacja, okazała się dla mnie wstępnym treningiem, przydatnym w moim życiu, w znacznie szerszym spojrzeniu.

Zauważcie bowiem, że o ile  w takiej jak ta sytuacji, mało emocjonalnie angażującej, od której nic nie zależy – łatwo dokonywać obserwacji i przeprowadzać trzeźwe wnioskowanie,
to już znacznie trudniej działać pod presją – w sytuacji gdy nasz dobrobyt od tego zależy… 🙂
*

W mojej pracy zawodowej znajduję się nieraz w sytuacjach gdy muszę negocjować ze zleceniodawcami. Bywają to trudne rozmowy, bo zleceniodawcy nie są ludźmi pozbawionymi swoich kaprysów, jak zresztą każdy z nas 😉
Czasem niełatwo jest odciąć się energetycznie od  ich rozdrażnienia, roszczeniowej postawy, niekonstruktywnej krytyki czy osobistych uprzedzeń. (takimi słowami ich postawę określają moi współpracownicy)

Jakiś czas po mojej sytuacji z instruktorką siedziałam na spotkaniu firmowym. Powietrze było wprost gęste od emocji, które udzielały się także mnie.
Mimo, że starałam się zachować czysty umysł, czasem, gdy miałam jakiś własny interes do przeprowadzenia, pokrywający się z obowiązkami przypisanymi do mego stanowiska, czułam że pojawiały się we mnie emocje, napięcie czy stres. Walka o to na czym mi zależało, i rozdrażnienie na ludzi + okoliczności, które mnie odsuwały od tego celu.

Szczęśliwy przełom w tym wzorcu zachowania pojawił się jakiś tydzień po sytuacji z instruktorką.
Po pewnym spotkaniu, dość emocjonalnym, miałam iść do osoby która(wg mnie 🙂 ) generowała problemy w projekcie i porozmawiać z nią…poważnie… 🙂
Oczywiście mój nastrój był bojowy. „No bo przecież trzeba to powiedzieć! Porządek musi być!:) „
(ciekawa jestem czy komuś  się to z czymś kojarzy… ?)

Jednak jakiś drobiazg zmusił mnie do przełożenia wizyty na potem.
W trakcie tej przerwy, gdy emocje nieco opadły, przypomniałam sobie instruktorkę i jej reakcję.
Zatrzymałam się i odetchnęłam.

Pomyślałam:
– Przecież mogę być wolna, nawet jeśli mam coś załatwić 🙂
Wolność istnieje we mnie. Przecież nie muszę iść taka… zła.
Mogę być sobą, tak samo jak na fitnessie.
Mogę iść z pozytywnym, ale nie nachalnym nastawieniem!

I tak też zrobiłam. (Każdy kto ma choć odrobinę medytacyjnej praktyki, wie jak wyciszyć się i cofnąć z poziomu ciała emocjonalnego na poziom czystej świadomości.)
Udałam się na spotkanie. Rozmowa przebiegła spokojnie. Osoba, z którą rozmawiałam denerwowała się wprawdzie na początku, ale ja zachowywałam neutralno-otwartą postawę. Żadnego ostentacyjnego hamowania się. Autentyczny spokój, płynący z głębi. Czułam szczere zadowolenie i poczucie wolności.
Wysłuchałam uważnie, przedstawiłam nasze możliwości, zaproponowałam rozwiązania. Atmosfera znacznie się oczyściła i spotkanie zakończyło się całkiem przyjemnie i konstruktywnie.
Osoba widząc, że nie jestem napięta i nie naskakuję na nią, okazała się znacznie chętniejsza do współpracy i o wiele więcej kompromisów zawarliśmy niż poprzednio.
A przy tym – wyszłam z niego zadowolona i rozluźniona. 🙂

*

Co mogę zatem powiedzieć w posumowaniu :)?

Szczerze polecam Wam wszystkim – obserwowanie waszych zachowań i reakcji na MAŁYCH, niepozornych sprawach.

Nie  od razu Rzym zbudowano 🙂
Nie od razu uda się zmienić nasze zachowania w najbardziej drażliwych, dużych sprawach. Czasem to naprawdę trudne zadanie, wymagające niezwykle długiego treningu uważności i wprawy w analizowaniu wzorców.

Jednak to właśnie drobiazgi są dokoła nas! Na nich możemy się uczyć, wprawiać!
Czekają by je zauważyć, leżąc na otwartym terenie.

Prawda która jest w nas – mówi cały czas – w każdym drobnym geście, w krótkiej rozmowie na gg, w smsie wysłanym do znajomych, w uśmiechu do koleżanki z biura, czy z  roku…
Nasze wzorce działają za każdym razem.

Naburmuszona instruktorka?

Owszem, można pewnie machnąć ręką i powiedzieć:
A cóż się można z takiej drobnostki nauczyć?!
Co może MI powiedzieć gburowata instruktorka – o mnie samej?

A jednak, może!

Nasze wzorce odtwarzają się z jednakową siłą w drobnych i wielkich sprawach…
Ale w drobnych, nieobciążonych zaciemniającymi emocjami – możemy łatwiej rozpoznać wzór! Łatwiej możesz wprowadzić zmianę, tam gdzie ogarniasz sytuację w jednym rzucie oka.

Gdy nauczysz się zauważać swoje mechaniczne, utrwalone reakcje na problemy codziennego dnia  – swoje mechanizmy obronne – wtedy będziesz mógł podnosić poprzeczkę i w coraz trudniejszych, bardziej złożonych, stosować to co wcześniej wypracujesz.

Nie wstydź się zastanowić nad swoją reakcję na rozpychającą łokciami staruszkę w autobusie.
Na nerwową sprzedawczynię. Na olewającą panią na poczcie. Na skrzywioną sprzątaczkę.
To nie jest stracony czas.

Może nauczono cię bagatelizować drobiazgi ? „nie rozdrabniać się”?

Jednak wtedy sam odbierasz sobie narzędzie nauki, rezygnując z prawdziwego poznawania siebie.
Człowiek jest jak hologram, albo fraktal.
Nawet rozebrany na małe kawałki, ujawnia właściwości całości – w jednym tylko detalu…

Warto mieć to na uwadze 🙂

Praktyka uważności dnia codziennego – jest jednym z pożytecznych narzędzi jakie możesz wykorzystać do podnoszenia swojej spostrzegawczości…a tym samym, w perspektywie – jakości swojego życia, i rozwoju osobistego 😉

Gdy sprzątasz swoje mieszkanie, zauważ jak sprzątasz swoje życie.
Gdy się ubierasz, starannie czy niestaranie, zauważ jak to się przekłada na pracę nad sobą…
Gdy uprawiasz sport, zauważ jak jakość ciała, przenosi się na jakość ducha.
Gy rozmawiasz ze znajomymi, zauważ jak rozmawiasz ze sobą.
Gdy gotujesz, zauważ czy dbasz o jakość pożywienia, czy olewasz to jakie energie w siebie bierzesz, zauważ jak to może przekładać się na inne obszary twego życia…

Jest cała masa drobnych spostrzeżeń jakie możesz dokonać, a jakie znajdą odbicie w twoim charakterze, widzianym jako całość. I w twoich dokonaniach życiowych.

drogaI nie traktuj tego jako formy kontroli samego siebie czy kolejnego sposobu na dojechanie sobie za to, że czegoś się nie udało wychwycić.  Z kontrolą wiąże się wysiłek, a ty możesz się bawić w poznawanie siebie 🙂 Cieszyć, gdy uda ci się poznać kolejny kawałek układanki, i nie przejmować, gdy coś przegapisz. Bądź w tym na luzie 🙂 !Niech sprawia ci to przyjemność – godną detektywa odkrywającego pasjonujące zagadki 🙂

Na Twej drodze dojrzewania i stawania się zintegrowaną osobą…wykonasz z pewnością milion niepowtarzalnych, choć niewielkich kroków! Obserwuj i poznawaj siebie w każdej minucie Twojego życia !
… przecież każda fascynująca podróż, zaczyna się od małego kroku 🙂

Zenforest @ copyright

Zobacz także

  • Dzień Uwagi
  • Wyostrz swoją uwagę
  • Czy masz mrocznego bliźniaka? cz I
  • Czy masz mrocznego bliźniaka? cz II
  • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)
  • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
  • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
  • Naucz się relaksować
  • Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
  • Czy jesteś uważny?

Post scripum
Pewnie wielu z was potrafi sobie radzić na stresujących spotkaniach z klientami, czy podczas egazminów bo mają to przepracowane na wcześniejszych etapach życia i nie skorzysta zbyt wiele z tego konkretnego przykładu.  Ameryki nie odkrywam, wiem 🙂
Już Dale Carnegie napisał o tym całą książkę.  Jednak…sam model nauki na drobiazgach – może być traktowany uniwersalnie, zwłaszcza gdy połączymy go z praktyką uważności.  Czasem mamy tendencję do pomijania takich spraw, przechodzeniu do porządku – nad imponderabiliami.
Dlatego pomyślałam, że poświęcę temu tematowi cały artykuł, który choćby nie miał być specjalnie odkrywczy, może być …przypominający 🙂

Duchowa ewolucja

05 Czwartek List 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 39 Komentarzy

Tagi

dojrzewanie, etapy, ewolucja, integracja, męskość, Rozwój, ryniec, Świadomość, żeńskość

ewolucja

Poniższy artykuł został mi podesłany przez osobę, która była ciekawa mojej opinii na jego temat.
Moje wrażenia są mieszane, bo nie jestem zwolenniczką ujmowania rzeczywistości w sztywne ramy, podziały, schematy i drabinki zależności (tudzież dywagacji historiozoficznych).
Jednak jest w nim coś… co przyciągnęło moją uwagę i czym (chyba?) warto się podzielić z czytelnikami bloga. Zapraszam do zapoznania się z fragmentem tekstu.

Ogólna teoria poziomów świadomości

Teoria łączy ze sobą wyniki badań z psychologii i psychiatrii, nawiązując do teorii dezintegracji pozytywnej prof. Kazimierza Dąbrowskiego oraz hipotezy ewolucji w ramach integracji cech płciowych mojego autorstwa. Całość skonfrontowana jest ze stanem wiedzy z poziomu ezoteryczno-mistycznego różnych religii.

Koncepcja ta zakłada, iż w obrębie ludzkiej świadomości dochodzi do procesów ewolucyjnych. Jest to przejście do nieświadomej ewolucji biologicznej na pierwszym etapie do świadomej ewolucji duchowej na etapach wyższych czyli przejście od determinizmu biologicznego do autodeterminizmu moralnego. Poziomy świadomości oznaczają odległość od zawężonego osobowego ja do świadomości absolutu ( zwanej też świadomością kosmiczną ). Rozwój następuje poprzez kumulacje doświadczeń i nauk zdobywanych na przestrzeni tysięcy wcieleń w procesie reinkarnacji.

Rozwój obejmuje wiele wcieleń (setki, tysiące). Oczywiste jest również, że każdy poziom „przerabia” się przez nie jedno wcielenie. Człowiek rodzi się na określonym poziomie, lecz dochodzi do niego w ciągu życia. Tak jak w ontogenezie (rozwój zarodkowy) jest powtórzona cala filogeneza (ewolucja organizmów), tak w osobniczym procesie rozwoju świadomości powtórzony jest cały jej ewolucyjny przebieg. Nawet człowiek urodzony na ostatnim, siódmym poziomie rozpoczyna rozwój osobniczy w danym życiu od poziomu pierwszego. Trudno sobie przecież wyobrazić oświecone niemowlę. Im człowiek urodził się na wyższym poziomie, tym szybciej do niego dorasta. Jezus i Budda pełne oświecenie osiągnęli już w wieku około 30 lat lub jeszcze wcześniej. Jednak większość ludzi dochodzi do swojego poziomu urodzeniowego drugiego lub trzeciego około dwudziestego roku życia, i na nim pozostaje.

Osobowość człowieka jako odzwierciedlenie cech psychofizycznych jest bardzo silnie związana z pierwiastkiem męskim i żeńskim. Na poziomie fizycznym podział ten regulują hormony: męski – testosteron oraz żeński – estrogen. Na wyższych poziomach wpływających bezpośrednio na psychikę skutkuje to wykształceniem ściśle określonych cech. Męskich jakimi są przede wszystkimi: odwaga, agresja, inicjatywa, bezwzględność oraz żeńskich: lękliwość, opiekuńczość, bierność. Prawa naukowe głoszą, iż wszystkie układy dążą do równowagi. Najnowsze badania udowodniły, iż stan potocznie zwany „zakochaniem” prowadzi do podwyższenia poziomu testosteronu u kobiet, które na poziomie psychicznym stają się odważniejsze oraz obniżenia poziomu tegoż samego hormonu u mężczyzn, co prowadzi do zniwelowania agresji i zwrotu w kierunku szeroko rozumianej duchowości. Następuje więc chwilowe zrównoważenie pomiędzy pierwiastkiem męskim i żeńskim. Na tej podstawie możemy wydzielić trzy podstawowe etapy w rozwoju świadomości prowadzące w stadium końcowym do stanu trwałej równowagi pomiędzy pierwiastkiem męskim i żeńskim nie wymagającym wspomagania hormonalnego w postaci budowania związków damsko-męskich. Innymi słowy rozwój duchowy prowadzi do stanu naturalnego celibatu, w którym jednostka nie odczuwa potrzeby wchodzenie w interakcję z płcią przeciwną, ponieważ pierwiastek męski i żeński został trwale zrównoważony w jej psychice. Zatem rozwój w tym aspekcie osobowości odbywa się na zasadzie przejścia od stanu silnej polaryzacji cech płciowych przez stan przejściowy, a kończąc na etapie równowagi i integracji obu pierwiastków.

Wyróżnione poziomy najczęściej nie pokrywają się dokładnie z charakterem danej osobowości, która obejmuje najczęściej trzy sąsiednie poziomy, z których przewagę uzyskuje ten środkowy (świadomość operacyjna). Na niższych poziomach znajdują się przeważnie emocje. Podobnie w psychologii nigdy nie będziemy mieć do czynienia z czystymi typami np. choleryka czy melancholika.

Człowiek znajdujący się na niższym poziomie nie ma możliwości zrozumienia jednostki znajdującej się na poziomie wyższym, jego horyzonty kończą się na jego świadomości operacyjnej.

Rozwój można przyspieszyć poprzez świadome dążenie do duchowości, jednak może odbyć się to kosztem poważnych zaburzeń psychicznych wywołanych przez konflikt wyższej świadomości z ego. Wejście na każdy następny poziom poprzedzone jest destrukcją poziomu poprzedniego. Największe napięcia występuje przy przejściu z poziomu 3 na 4 i na początku 4, ponieważ wtedy dochodzi do zjawiska paraliżu decyzyjnego, jest to przejście z myślenia kategoriami materialnymi do myślenia kategoriami duchowymi, co częstokroć może skończyć się poważna chorobą psychiczną, zaburzeniami emocjonalnymi lub czasową destrukcją ego. Duże napięcia występują też podobną przy przejściu z 5 na 6 poziom, chociaż trudno mi w tej sprawie wiarygodnie się wypowiedzieć, ponieważ moje doświadczenie kończy się na poziomie czwartym.

Generacje umysłów

Pierwsza generacja – umysł, który pracuje według pierwotnego oprogramowania, silny etap polaryzacji cech płciowych

Etap wyjściowy do którego doprowadziła nas ewolucja biologiczna, akcentujący zwierzęcy motyw walki o przetrwanie oraz charakteryzujący się umysłem całkowicie zależnym od wychowania (tresury), które ma zrekompensować brak wewnętrznych norm moralnych czyli sumienia. Generacja właściwa ludziom na pierwszym i częściowo na drugim etapie rozwoju.

Druga generacja – umysł programowany z zewnątrz, etap łagodnej polaryzacji cech płciowych.

Człowiek o takim umyśle słucha środowiska, które uczy go jak ma myśleć. Nie potrafi syntetyzować danych i wyciągać własnych wniosków. Jest to myślenie całkowicie w kategoriach ego i aktualnego poziomu świadomości społecznej.
Poziom ten jest podatny na indoktrynacje. Tę kategorię umysłu reprezentuje częściowo drugi oraz trzeci poziom świadomości.

Trzecia generacja – umysł samo programujący się, stan przejściowy w procesie integracji cech płciowych

Umysł ten posiada zdolność do syntezy i samodzielnego wyciągania wniosków. Nie poddaje się społecznym trendom myślenia i jest odporny na indoktrynacje.
Potrafi zauważyć powiązania pomiędzy rzeczami, które na pierwszy rzut oka nie są widoczne.
Etap największych napięć generujących zaburzenia psychiczne i emocjonalne, ale jednocześnie poziom największych jakościowych zmian.
Ta kategoria dotyczy świadomości na poziomach: przełom trzeciego i czwartego, poziom czwarty i piąty.

Czwarta generacja – umysł twórczy.

Całkowicie niezależny od standardów myślowych potrafi powołać do życia nowe idee i posiada moc stwarzania nowej rzeczywistości. Umysł kontrolujący swoje myśli i mający świadomość wszystkich swoich reakcji. Jest to umysł posiadający świadomość kosmiczną i funkcjonujący na inter-kosmicznym poziomie miłości. Jest wobec tego poza ego i poza karmą – całkowicie wolny. Obejmuje poziom szósty i siódmy…


Krzysztof Ryniec

Dla ciekawych – ciąg dalszy, jeśli ktoś lubi odrobinę dywagacji historiozoficznych 😉
Ciąg dalszy : Tutaj


Zobacz też

• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?

• Na jakim etapie swojego życia jesteś?

• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?

• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.

• Cztery kroki do wolności

Czy masz mrocznego bliźniaka? cz II

26 Poniedziałek Paźdź 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 57 Komentarzy

Tagi

brak energii, energia, indywiduacja, integracja, jałowość, mroczny bliźniak, scentrowanie, stłumienie, wyparcie, Świadomość

blizniak2

Częśc pierwsza tutaj

Energia życiowa

„Albowiem żywa postać wymaga głębokiego cienia, aby wystąpić plastycznie.” Jung

Kiedy ludzie z silnym Mrocznym Bliźniakiem chcą się za coś zabrać – często brak im sił.
Brak im tchu do życia. Ich pasje szybko się wypalają. Ich ambicja znika zanim kończą studia.
Czują się wypaleni, puści, jałowi.

NIC IM SIĘ NIE CHCE. I nie wiedzą dlaczego.

Żyją jak ptaki które mając dwa skrzydła, korzystają tylko z jednego, i dlatego nie mogą wzbić się w niebiosa.
Wiodą smutną przyziemną egzystencję, patrząc zazdrośnie na orły krążące w obłokach, ale uparcie odmawiając skorzystania z drugiego skrzydła.

Zainwestowali tak wiele energii w tłumienie Połowy siebie, że nie mają  już sił na nic innego.
Żyją na pół gwizdka.

Są „połową” człowieka, a nie całością.

Połowa ich energii życiowej zaangażowana jest w codzienne podtrzymywanie muru pomiędzy Oficjalną a Nieoficjalną częścią ich osobowości.  Codziennie toczą ze sobą walkę.

Im więcej energii w to wkładają…tym bardziej osłabieni się czują.

Niegdyś świat zewnętrzny miał zaspokajać ich potrzeby i marzenia. Ale nie zaspokoił w takiej ilości jak chcieli. Nie naładował ich „baterii”.  Dlatego wciąż czekają na mannę z nieba. Na to, że ktoś poda im na tacy. Że ktoś coś za nich załatwi. Że ktoś ich uzdrowi, że ktoś im poda rękę. Czekają aż mama da im cumel, gdy chce im się płakać. Że ich przewinie. Że przytuli. Że załatwi za nich.

Czują że:
Nie  dostali wystarczająco dużo, aby sami móc zacząć dawać.
Nie byli dość kochani, by móc kochać.
Nie byli dość dopieszczani, by dopieszczać innych.
Nie zajmowano się nimi dość, tak że nie potrafią teraz zająć się …nawet sami sobą.
Wciąż czekają aż zrobią to inni, rekompensując mamę i tatę.

Najtrudniejszym momentem dla takich ludzi jest zrozumienie, że nic nie przyjdzie do nich z zewnątrz, czego sami nie przyciągną.

Nie zostali „dokończeni”, – muszą się więc sami „dokończyć”.

Mogą albo wegetować, z zaciśniętymi zębami, depresją i frustracją w sercu, pustym, niespełnionym życiem, albo zacząć zebrać się w sobie i spróbować zintegrować ze swoim Mrocznym Bliźniakiem, który trzyma w sobie klucze do poczucia Wewnętrznej Mocy, której sami sobie odmawiają na co dzień.

Muszą dojrzeć. Muszą pożegnać się z dziecięcymi pragnieniami uwagi, z dziecięcą potrzebą zaspokajania każdego kaprysu.  Nawet jeśli wydaje się to trudne i niesprawiedliwe… Nawet jeśli wiedzą, że ich dzieciństwo było przykre i niepełne, że czegoś im wciąż brakuje, to oni są tymi którzy niosą w sobie ten BRAK, na każdy kolejny etap życia.

Do nich należy – czy go zapełnią czy nie.

Życie wcale nie musi być sprawiedliwie, aby być w nim szczęśliwym.

To było jedno z moich wielkich odkryć. Gdy to zauważyłam, poczułam jak odpada ode mnie cała masa roszczeń, pretensji i oczekiwań jakie miałam wobec świata, który mi tych roszczeń „nie” realizował.

Zauważyłam, że im bardziej oczekujemy od świata i ludzi, że będzie nas traktował sprawiedliwie, tym więcej rozczarowań i niesprawiedliwości nas czeka.
Im bardziej jesteśmy przywiązani do zasad gry, tym więcej frustracji, gdy sprawy toczą się niezgodnie z jej planem. Im więcej oczekiwań, tym więcej presji.

Ok, ktoś miał cudowne dzieciństwo, a my mieliśmy trudne…

No i co z tego?
Ile można zastanawiać się nad tym faktem? Przeżywać go? Mielić w sobie ? Ile można się torturować tym że było się „innym” dzieckiem? Że miało się „trudniej”?

Można być albo kimś kto „miał trudne dzieciństwo” całe życie i nosić to jako wymówkę dla swoich porażek, albo można być kimś kto dojrzał pomimo trudności, i poszedł nawet dalej niż ci, którzy mieli z górki, bo zahartował się w ogniu życia.
Każdy miał jakiś punkt startu, jedni lepsze inni gorsze, ale to co zrobimy z tym faktem potem – zależy już w całości od nas.

Jak zintegrować mrocznego bliźniaka?

Czy w ogóle jest sens go integrować?
Przecież podobno  jego żądania są „dziecinne i prymitywne” .

Czy aby na pewno?

Wg mnie MB nie jest czymś czego należałoby się wstydzić a jego pragnienia są tym samym czym pragnienie wyschniętej ziemi, tęskniącej za deszczem.

Jeśli je zrozumieć, jeśli się im przyglądnąć, tracą swoją toksyczność.

MB szepce nam stale do ucha:
Popatrz, zatrzymaj się = O czymś zapomniałeś!
Gdzieś wkradł się fałsz. Zapanował rozdźwięk między tym co mówisz a tym co czujesz.

MB informuje nas o zakłamaniu. Informuje nas o dysonansie w naszym zachowaniu.

Na czym polega integracja?

Integracja osobowości, czy też „scentrowanie się” jest jednym z elementów indywiduacji każdego człowieka. Stać się całością, pełnią, osobą, która zna siebie i jest świadoma każdej swojej intencji, jest czymś co można określić jako docelowy etap rozwoju człowieka.
Ktoś scentrowany zna siebie i  swoją wartość. Kiedy działa – działa z energią i pewnością siebie. Szanuje i docenia siebie, tak jak szanuje i docenia innych. Wie czego chce i wie jak to osiągnąć, szanując wolność innych.

Gdy „ciemny’ pierwiastek spotyka się z jasnym – dochodzi do czegoś niezwykłego!
Otwiera się niesamowite źródło siły i energii. Pogłębia się oddech wolności.

W mrocznym jądrze tkwią bowiem ogromne ilości surowej energii, energii która zasilany jest mroczny bliźniak: złość, frustracja i wszelkie negatywne lecz stłumione emocje.
To samo źródło może być jednak wykorzystane do twórczego działania!
Jeśli zintegrujesz mrocznego bliźniaka, odkryjesz ile masz w sobie poweru i energii !
Na czarnej ziemi, wzrasta najzieleńsza trawa 😉
Gdy w niszczycielskim wybuchu umiera gwiazda, na jej szczątkach powstają planety i nowe życie.

Niszczycielska energia jest zarazem energią tworzenia.
Ich zasada i siła –  jest taka sama.
Nawet starożytni jasno to postrzegali, dając swoim bóstwo podwójne oblicza. Przykładem może być tu Śiwa – który reprezentował równocześnie unicestwiający jak i twórczy aspekt.

Tu leży esencja mocy, która płynie z naszej „Mrocznej” połówki. Surowa, pierwotna energia życia, czekająca na spożytkowanie jej zgodnie z wolą naszej dojrzałej świadomości. Można ją stłumić i ukryć, udawać że jest się niepozorną osóbką. Ale można też z niej czerpać i rozwijać szeroko skrzydła.

Pamiętaj, że odbierając połowie siebie rację bytu, odbierasz sobie narzędzie i energię do budowy do spełnionego życia.

Co się stanie jeśli pozwolimy by MB wydostał się na powierzchnię?

„Och to byłoby straszne! co ludzie by pomyśleli! to nie do pomyślenia…Straciłbym autorytet…”

Czy takie masz odczucia? / Czy może ciekawość?

Te odczucia, pochodzą z tego samego miejsca z którego wydostają się też korzenie MB. To go poczęło:  Potępienie siebie samego w obliczu presji społecznej(etycznej, religijnej) i potrzeby zabezpieczenia swoich interesów, które mogą być zachowane tylko jeśli dopasujemy się do reguł tegoż społeczeństwa.
Ta walka i ten ciężar jaki na siebie nakładamy są podwaliną MB.

A co by się stało gdybyśmy po prostu uznali te potrzeby za fakt?
Od tego zaczęli?

Za coś co istnieje, ponieważ pojawiło się jako próba rekompensaty naszego ego, za coś czego kiedyś nie otrzymaliśmy? (a co, patrząc na innych i porównując się – uważamy że _powinniśmy_otrzymać)

Uznanie ich prawa do bytu nie oznacza oczywiście, że one od razu znikną.

Jednak będzie to pierwszym krokiem, znacznym wyłomem energetycznym, – ponieważ zniknie też presja do trzymania ich w ukryciu, PRZED SAMYM SOBĄ. Poczujemy też wielką ulgę – i z pewnością, przypływ sił do działania.

To jest pierwszy i niezwykle ważny etap integracji z MB.

1. Uznać, że są w nas obecne tego typu instynkty
(to wszystko czego nie akceptowaliśmy jak :  wstydliwe uczynki, wstydliwe potrzeby,”chore” fantazje, ale też wewnętrzne problemy jak kłamstwa, poczucie gorszości, zazdrość, kompleksy, gniew itp).
Warto przestać udawać że ich nie ma, tylko dlatego… że sobie powtarzamy, że ich nie ma, lub to bagatelizujemy.
(O szczerości wobec siebie i NIE-tłumieniu – poczytaj ten artykuł).

Drugi etap to:

2. Przestać się potępiać (co nie znaczy automatycznie się pochwalać 😉 ).
Oznacza to jedynie aby trzeźwo i przytomnie obserwować w sobie obecność tych emocji.
Świadoma, uważna obserwacja, powoduje że stają się przeźroczyste, tracą swój demoniczny, groźny wymiar.
Przechodzimy z etapu
„O boże, jestem złą osobą, życzę mojej koleżance by ominął ją ten awans, i abym ja go dostała…”
na etap
„Ocho!  Widzę, że naprawdę kurczowo chcę tego awansu dla siebie i nie chciałabym by dostała go inna osoba”
Po co dodawać do tego „podkręcające” emocje, które generują tylko poczucie winy?

Nie jesteś ani złą osobą, ani dobrą, tylko dlatego, że masz takie myśli. Jeśli będziesz podchodzić do tego w kategoriach dobra i zła, zaplączesz się w ślepą ścieżkę, na końcu której znajdziesz tylko więcej samopotępienia i cierpienia. I o wiele więcej pokarmu dla swojego demona – Mrocznego Bliźniaka.

3. Działanie z poziomu świadomości a nie z poziomu MB.

Gdy żyjesz mechanicznym życiem, bez chwili zatrzymania i refleksji, gdy twój umysł wypełnia chmura myśli, wirujących i konkurujących ze sobą, nie możesz zauważyć niczego co znajduje się pod ich powierzchnią, przyczajone w podświadomości, ponieważ… to właśnie na tej powierzchni jesteś skupiony.

Gdy zaczynasz przyglądać się temu co się w tobie dzieje ze spokojem i dystansem, odkryjesz królestwo MB, poznasz siebie i wybaczysz sobie.
Mroczny bliźniak nie będzie miał wtedy nad tobą władzy, zapewniam cię( jeśli to tego się obawiasz).
Mroczny bliźniak istnieje tylko w obszarze w którym wyłączyłeś światło świadomości.

Świadomość niczym  światłem zalewa nasz umysł, wydobywając wszystkie stłumione, ukryte treści, pragnienia i „grzeszki” i nasyca je światłem nieoceniającej uwagi.  Obserwacja ich – oznacza akceptację dla ich obecności, która sama w sobie jest transformująca. Wykraczasz poza nie.

*
Moment w którym dopuściłam do siebie świadomość tego co czułam wobec osoby która kiedyś mnie skrzywdziła, (a były to bardzo „negatywne emocje”)sprawiła że przestałam też je…odczuwać.
Gdy zauważyłam jak bardzo nienawidziłam tej osoby i zrozumiałam (to stało się samo z siebie) dlaczego tak bardzo jej nienawidzę (jaki miałam „plan” w którym ona mi „przeszkodziła”) – napięcie emocjonalne, ustąpiło.

Owszem, dalej istniał „fakt” w którym ta osoba wyrządziła mi coś co ja odebrałam jako przykre, temu nie da się zaprzeczyć. Jednak przestałam już przykuwać się emocjonalnie do tej chwili i robić z niej dla siebie męczeńską koronę cierniową.
*

4. Integracja oddechem ( Poczytaj o niej tutaj )

Wyzwolenie

Moment, w którym uświadamiasz sobie że jesteś kimś innym niż chciałbyś być, powinien być  momentem wyzwolenia a nie przerażenia i samopotępienia.

I może taki być pod warunkiem, że nie wybierasz dla siebie opcji stania się własnym katem i sędzią.
Zostaw to Wszechświatowi, Bogu czy innym.
Ty możesz zrobić tyle, że dostrzeżesz CAŁOŚĆ Twojej istoty.
Ogarniesz ją. Zintegrujesz. Taką jaka jest.
Od początku do końca.
W czerni i bieli.
Jesteś i dobry i zły równocześnie. To ty!
POZWÓL SOBIE BYĆ. Kochaj się, takim jakim jesteś.

Ludzkość stworzyła pojęcia :”dobry” i „zły” –  i ty przejawiasz obydwa te aspekty. Na ścieżce rozwoju potrzebujesz czasem użyć obydwu tych energii (które w istocie są pozornie rozdzielone tylko poprzez kategoryzujący umysł). To naturalne i nie ma się za co potępiać.
To potępienie rodzi najwięcej bólu, a akceptacja niesie transformację, uwolnienie i uzdrowienie.

Zrozumienie dlaczego zachowaliśmy się tak a nie inaczej, dlaczego jesteśmy tacy a nie inni, dlaczego tak zostaliśmy uwarunkowani, usuwa niezdrową „mgłę” nieświadomości i niewiedzy skupioną wokół danego problemu.
Gdy żyjesz w takiej mgle, nieświadomy kim jesteś naprawdę, wciąż popełniasz te same błędy, wciąż zachowujesz się tak jak byś _nie_chciał się zachowywać, bo zaiste błąkasz się po ciemku,
nie wiesz co robisz.
Wybaczcie im, bo nie wiedzą co czynią

Zdradzasz, bo nie wiesz dlaczego to robisz.
Kłamiesz bo nie wiesz czego się boisz,
Złościsz się bo nie wiesz czym czujesz sie zagrożony.
<- Stań się zatem świadom siebie!

Tylko to czego nie jesteś świadom, może ciebie kontrolować.

Nie wiedząc dlaczego tak się zachowujesz, błąkasz się w ciemnym lesie. Pozostajesz niezintegrowaną, poszarpaną ludzka istotą, zagubioną i nieświadomą sama siebie.
Części twojej osobowości egzystują niezależnie od siebie, nie wiedząc o swojej wzajemnej obecności!

To właśnie ta mgła, ta nieświadomość,  to bolesne rozdzielenie –
jest źródłem słabości,  napięcia i negatywnych emocji
, którymi się zadręczamy i które stoją u źródła wielu naszych problemów życiowych i wielu chorób.

Uświadom sobie, że komuś zazdrościsz i dlaczego – i poczuj jak siła tej zazdrości topnieje.
Uświadom sobie dlaczego masz tak wielki żal do pewnej osoby i zobacz,  że żal się zmniejsza.
Uświadom sobie dlaczego zrobiłeś to co zrobiłeś, a poczucie winy przestanie cię tak męczyć…
Uświadom sobie dlaczego jesteś na kogoś zły, zobacz w jakich twoich interesach ci przeszkodził, a złość zniknie…

Co zatem z pytaniem : czy mam realizować wszystkie moje ukryte fantazje i pragnienia?
Dać szefowi w pysk, tylko dlatego że mam taki kaprys? 🙂
Nie, mówię ci tylko byś się im przyglądnął.
Zrozumiał je. Ich motywy. Ich źródła.
Zrozumiał skąd w tobie potrzeba by to zrobić. Prześledź to po nitce do kłębka.
Gdy dotrzesz do sedna, może zobaczysz takze nie musisz już robic tych rzeczy: bo wolność zaczyna się w nas i tam leży jej esencja, a nie w nieposkromionym  realizowaniu każdego kaprysu.
Wykroczysz poza każdy kaprys, każdy gniew i każdą kompulsję, gdy zrozumiesz ich prawdziwą naturę.

Dopuść do siebie swoją „mroczną” stronę.

Ona też istnieje. Choćbyś nie wiem jak zaprzeczał. Tylko gdy się z nią połączysz, staniesz się zintegrowaną osobą. Staniesz się silny – waszą wspólną siłą.
A światło świadomości czuwające nad tym co Oficjalne i Nieoficjalne – sprawi że będziesz istniał w harmonii i nie będziesz już robił niczego co musiałbyś ponownie wypierać…

Ponieważ całe „zło” i cierpienie  świata płynie tylko z jednego :  z nieświadomości
(wg buddyzmu  niewiedzy).  Bądź zatem prawdziwie świadomym!

Dodatkowe kwestie:Czy można się „samemu rozgrzeszyć”?

Dla wielu ludzi taka opcja wydaje się bluźnierstwem.

Jednak uświadomienie sobie nie jest równoznaczne z samo-rozgrzeszeniem. Jest trzeźwym stwierdzeniem faktów.
Jeśli uznajesz chrześcijańskie pojecie grzechu, to rzeczywiście, nie możesz się sam rozgrzeszyć. I tak już pozostanie, ale to co stanie się dalej, jest tak czy siak – „poza twoimi ludzkimi rękami”.
Natomiast uświadomienie(usunięcie niewiedzy) sobie pomoże ci w „nie popełnianiu” ponownie tego samego „grzechu”, może więc być także używane przez osoby, które wyznają katolicki punkt widzenia 😉

„Dobry” Mroczny bliźniak

Istnieje grupa osób (osobiście znam taką osobę) które posiadają pewną odwrotność opisywanych tu powyżej cech. Na zewnątrz mogą być ostentacyjnie nieprzyjemne, oschłe, chamskie, złośliwe, odpychające.

Mogą one posiadać tak zwanego Jasnego Bliźniaka, czyli swoją ukrytą drugą stronę, delikatniejszą (uważaną przez nich za słabość! coś czego należy się wstydzić!) , łagodniejszą i wrażliwszą, której nie ujawniają.

Faktycznie tego typu postawa jest  zwykle sprytnym mechanizmem obronnym, który ma zapobiegać przeniknięciu innych ludzi przez gruby pancerz danej osoby, pod którym to skrywa się zraniony i nieszczęśliwszy człowiek.
Takie osoby także powinny próbować integrować swego bliźniaka, choć u nich zespół problemów może być inny niż w opisywanym powyżej przypadku.
( Zamiast depresji, jałowości czy braku życiowego rozpędu – mogą one przejawiać np. tendencje autodestrukcyjne, czasem zostają alkoholikami, narkomanami, prowadzą niebezpieczne życie „na krawędzi”, Często mają sporo energii, która muszą – dla odwrotności – tłumić itp)

Podsumowanie

W wielu tzn „prymitywnych” kulturach, ludzie nie posiadają silnego MB, ponieważ ich życie było na tyle proste a układy społeczne/rodzinne tak mało wymagające, że nie nałożyły one presji na ego. Życie obraca się wokół podstawowych zagadnień dot. przetrwania. Nie powstały tak ogromne ilości zasad jakich nie wolno było łamać, nie było tylu presji i nakazów moralnych. Zatem MB nie znalazł dla siebie dość pokarmu. Jednak w jakiś sposób ich całościowy rozwój postępował wolniej niż w cywilizacjach w których MB miał szansę bujnie się rozwijać…!

W cywilizacji zachodniej  nastąpił pewien kryzys związany z poczuciem egzystencjalnej „pustki” w życiu i bezsensu samego istnienia. Życie koncentruje się wokół spraw doczesnych, materialnych. Walczymy o to by mieć jak najwięcej, bo to oznacza przetrwanie. MB staje się niezwykle silnym Cieniem, egzystującym w podziemiu milionów umysłów. Osobiście uważam, że umiejętne zintegrowanie jego pierwotnej energii, może oznaczać dla ludzkości przejście na nowy etap ścieżki rozwoju.
*
Czy zatem tłumienie odpowiedzialne za MB- przypomina ściskanie sprężyny? Czy dzięki jego energii będziemy mogli odbić się ze zdwojoną energią :)?
Przysłowie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, może nabrać w tym kontekście zupełnie nowego sensu 🙂

Częśc pierwsza tutaj

Zenforest
Copyright – nie kopiować bez zgody autorki!

Zobacz też

• Cień – wg Junga

• Narodziny Ego

• Ego a osobowość ofiary

• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)

• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)

• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

• Przestań się okłamywać

Czy masz mrocznego bliźniaka? cz I

26 Poniedziałek Paźdź 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

bliźniak, ciemna strona, ciemność, cień, hyde, indywiduacja, integracja, jekyll, jung, mroczny, mroczny bliźniak, mrok, osobowość, scentrowanie, schiza, stłumienie, wyparcie, Świadomość

blizniak

Dziwne pytanie, prawda? 🙂
Z reguły wszyscy jesteśmy świadomi posiadania bliźniaczego rodzeństwa. Z reguły jesteśmy też świadomi posiadania swego cienia, który nie odstępuje nas w obecności wszystkich źródeł światła.

Czy jednak jesteśmy tak samo świadomi naszego psychicznego Cienia?

Większości z nas znana jest opowieść autorstwa Roberta Louisa Stevensona – „Dr. Jekyll and Mr. Hyde”.
Przykra ta w swej konsekwencji historia opowiada o pewnym sympatycznym doktorze, który pod wynalezieniu eliksiru przemian, zamienia się nocami w swoje mroczne alter-ego, złego i okrutnego pana Hyde.
Nie mogąc jednak znieść brzemienia tak dziwacznej egzystencji, finalnie popełnia samobójstwo.

Motyw „złego bliźniaka”, czy też mrocznego cienia występuje w literaturze i sztuce bardzo licznie, szczególnie w XX wieku, w którym to pojawiło się wiele koncepcji psychologicznych (Jung, Freud) zajmujących się analizą podświadomych treści umysłu.

Zapewne słyszeliście o zielonym Hulku, który wydostaje się na powierzchnię, gdy Dr. Bruce Banner doznaje przypływu gniewu. Lub też o „DwóchTwarzach”,  który w swojej dobrej wersji, jak prokurator generalny miasta Metropolis, Harvey Dent  u boku Batmana gromi przestępców, a w swojej mrocznej wersji..gromi dobrych bohaterów. Część z was słyszała też o mrocznym bliźniaku Supermana.

Czy ten archetyp ma coś wspólnego z rzeczywistością? Czy pojawił się zupełnie przypadkowo?
Czy jest wyssaną z palca fantazją?
Spróbujmy zerknąć w głąb naszej własnej psychiki…

Czym jest Mroczny Bliźniak?

Tym terminem opisuję w niniejszym artykule wszystkie treści/emocje/pragnienia – znajdujące się w naszej podświadomości, które zostały wyparte ze świadomości, jako niepożądane czy społecznie niewskazane – jednak ich obecność manifestuje się w naszym życiu poprzez szereg  konsekwencji.
Najpopularniejsze z nich to:
– depresje
– poczucie bezsensu w życiu
– poczucie braku energii i woli do działania
– utrzymujące się stany rozdrażnienia i frustracji
– wygaśniecie kreatywności
– szybkie nudzenie się
(Jak Mrocznego Bliźniaka rozumiem tu również _mechanizm_ odpowiedzialny za samo tłumienie)

Przykłady postaw wynikających z tłumienia

Przykładem osoby która nie zintegrowała swego mrocznego bliźniaka może być :
– ksiądz, który z ambony krzyczy o rozpuście, a sam widząc atrakcyjne kobiety, ogląda się za nimi, oblizując.

Może być polityk który napada na drugiego tym mocniej, im silniej sam czuje, że postępuje nieuczciwie, że ma coś „na sumieniu”.

Może być żona, która gromi męża za każde spojrzenie na inną kobietę tym drapieżniej, im częściej sama czuła się winna za przejawione zainteresowanie wobec innego mężczyzny (lub np nigdy nie pogodziła się z tym że jej własną matkę zdradził jej ojciec).

Może być szef, który wyżywa się na pracowniku tym bardziej im mocniej sam czuje, że zawalił sprawę.

Może być uczeń, który bije słabszych, tym częściej, im w jego rodzinnym domu pojawia się więcej przemocy.

Może być staruszka która oczernia sąsiadkę, tym intensywniej, im mniej sama czuje się w porządku wobec innych.

O tłumieniu poczytaj więcej tutaj

Jak tworzy się Mroczny Bliźniak?

Zaczyna rodzić się już we wczesnym dzieciństwie.
-Gdy mama mówi abyśmy nie jedli cukierków przed obiadem, a my to robimy, bo mamy wielką ochotę. A potem na pytanie czy jedliśmy odpowiadamy przecząco. To pierwsze, delikatne fundamenty pod szkielet mrocznego bliźniaka. Udajemy, że jesteśmy kimś innym.
Niewinnym. Lepszym. Zgodnym z cudzymi oczekiwaniami.
Wstydzimy się przyznać, że mamy jakieś słabości, albowiem one niosą dla nas niepożądane konsekwencje.

Bliźniak rodzi się na skraju tego co jest ODGÓRNE :
– pożądane społecznie, oczekiwane przez innych, wymagane, stosowne, właściwe i kulturalne,
a tym co jest ODDOLNE:
– naszym kaprysem, naszym popędem, naszym gniewem, naszym buntem, naszymi emocjami
Im mocniejsza cezura pomiędzy tymi strefami, tym większa szansa na quasi-schizofreniczny podział naszej osobowości.

„Oni” mówią nam czego wolno a czego nie wolno, a my czujemy się zniewoleni tymi wszystkimi prawami.
-Zdobywaj dobre oceny, bo dzięki temu będziesz miał dobrą pracę!
-Dbaj o swój wygląd, bo inaczej dzieci cię wyśmieją.
-Wyrażaj się ładnie, bo wezmą cię za prostaka.
-Nie becz, prawdziwy mężczyzna jest twardy!
-Nie klnij, dziewczynki tak nie robią!
-Zachowuj się uprzejmie, bo skażesz się na społeczny ostracyzm.
-Nie mów pewnych rzeczy, bo nie wypada!
-Nie pal, nie pij, bo sobie zaszkodzisz!

Pod natłokiem granic,  zakazów i nakazów nasze ego zaczyna wykształcać mechanizm rekompensujący. Mrocznego bliźniaka, który nie mogąc egzystować w tej samej przestrzeni co nasza „Oficjalna” wersja, dzieli naszą osobowość na dwie połówki, niczym linia terminatora dzieli powierzchnię naszej planety na dzień i noc.
Tak rodzi się Mr Hyde.

Mroczny bliźniak to _wyhamowana energia_ jakiegoś pragnienia.
=To krzyk dziecka, któremu nie pozwolono krzyczeć.
To płacz który musieliśmy ukryć. To złość jaką musieliśmy zamienić w uprzejmość.

Wyhamowana energia… nie oznacza usunięta. Oznacza tylko narastający pod powierzchnią problem.

„Mroczna” połówka wcale nie jest mniejsza niż ta Jasna, Oficjalna, rezydująca na powierzchni.
Każdy kto sądzi, że tłumienie swoich popędów i pragnień spowoduje, że staną się mniejsze i nieznaczące po przeczytaniu tego artykułu będzie być może w stanie zweryfikować ten swój pogląd 🙂

Najważniejsze co musimy na początku wiedzieć to to, że Bliźniak nie powstaje dlatego, że mamy „popędy” i kaprysy.
Sama ich obecność nie wystarcza by go stworzyć.
Musi pojawić się dodatkowy element.

Bliźniak zaczyna się rodzic w momencie gdy odbieramy naszym „mrocznym” popędom rację bytu.
Gdy oceniamy je negatywnie jako:
– niepożądane
– wstydliwe
– godne potępienia
– godne wytrzebienia

Razem z taką negatywną oceną, wycofujemy z nich swoją energię i świadomość, tak jakbyśmy cofali nogę przed brudną kałużą. Cofnięcie nie oznacza jednak oczyszczenia kałuży.

Odbierając im prawo bytu, zachowujemy się jak osoba która udaje, że nie ma drugiej nogi i całe swoje życie porusza się i zachowuje jak ktoś kulawy.

No, dobrze, zapyta ktoś.:
Ale co mam zrobić, jeśli chce normalnie funkcjonować w społeczeństwie, nie mogę zachowywać się tak jak chciałby mój Mroczny bliźniak! Przecież nie utrzymałbym pracy, związku, znajomości!
Nie mogę skląć każdego kto mnie zdenerwował. Nie mogę się obrażać na wszystkich dokoła, gdy najdzie mnie taki kaprys, nie mogę domagać się dla siebie więcej, niż mają inni, nie mogę bezczelnie zabierać innym to co do nich należy…A tego chciałby mój mroczny bliźniak!
-chciałby móc podrywać dziewczynę mojego najlepszego kumpla…
-chciałby móc podrywać chłopaka mojej przyjaciółki..
– chciałby powiedzieć teściowej : odp… sie ode mnie…
– chciałby udowodnić szefowi jak jest głupi i krótkowzroczny
– chciałby krytykować mojego partnera za to ,że utył przez zimę kolejne 5 kg…

Pragnienia MB są pragnieniami które Jung określa jako „cechy dziecinne lub prymitywne”

Te cechy są jednak naturalnym elementem rozwoju naszego ego!
Nie ma sensu ich potępiać.
(nie znaczy to też oczywiście że musimy je zaraz  realizować w życiu , ale to wyjasnię potem)

Gdy zaczyna wykształcać się ego małego dziecka, pojawia się mocno zaznaczone :
JA CHCĘ. JA MUSZĘ. JA DOMAGAM SIĘ. – które staje się kamieniem węgielnym płynącym z samego jądra biologicznego instynktu przetrwania  żywej istoty.
Wokół naszych dziecięcych potrzeb i pragnień – organizowane jest całe życie rodziny.

Gdy byliśmy mali, te nasze pragnienia i potrzeby były (zwykle) realizowane,
-gdy tylko zapłakaliśmy lub krzyknęli = dostawaliśmy cumel, butelkę mleka albo zabawkę.
Nasze ego zaczęło więc swój proces tworzenia się od stanu:
Chcę – dostaję. Miało to gwarantowane w pakiecie.

Drugim, naturalnym etapem procesu  dojrzewania każdego człowieka jest nauka, że nie wszystko co chcę, mogę dostać.  A jeszcze kolejnym etapem, że nie wszystko czego chcę, tak naprawdę jest mi potrzebne i… dobre dla mnie…

Jednak to właśnie na tym pierwszym etapie pojawia się pierwotne zaburzenie, które odpowiada za pojawienie się później mechanizmu rekompensującego – MB.

Ci którym poświęcana była zdrowa ilość uwagi, łatwiej uczą się, że nie wszystko musi być bajką, wyjętą z życia rozkapryszonego królewicza czy królewny.
Akceptują nowe warunki płynnie i ich potrzeby są o wiele mniej roszczeniowe, a umiejętność adaptacji do nieprzyjaznego środowiska – odpowiednio większa.
U takich ludzi Mroczny bliźniak nie daje tak mocno o sobie znać, ponieważ nie tworzą w sobie emocji na których bliźniak się karmi.

Jednak wielu ludzi, których potrzeb w dzieciństwie nie zaspokajano w pełni, nie zapewniano im poczucia bezpieczeństwa i miłości, nigdy nie nasyciło się w pełni tym uczuciem „bycia centrum rodzinnego wszechświata”, bycia małym księciem którego wszyscy adorują. Zawsze odczuwają ten brak.

Przypominają nie do końca naładowane baterie.

U tej grupy w której dzieciństwie czegoś zabrakło,  pragnienia i potrzeby są wciąż bardzo silnie obecne a postawa (na drodze ich realizacji) o wiele bardziej roszczeniowa:
Oni muszą sie tak zachowywać, bo tak wypada!
Jak ona mogła!?
Co za bezczelność!
Co za chamstwo!
Jak śmiał?

Czasem chodzą oburzeni na innych przez cały długi dzień.
Ci „inni” nie zapewniają im (w ich mniemaniu) tego czego się po nich oczekuje.
A przecież muszą, prawda?
Wszyscy muszą zachowywać się wobec mnie  FAIR!
Muszą.

Przez całe życie poszukują zatem uzupełnienia tego czego, jak sądzą , nie otrzymali w odpowiedniej ilości jako dzieci : Ja chcę – ja dostaję.
Całe życie oczekują zewnętrznego „doładowania” swoich baterii.

Taka osoba nosi w sobie bardzo silnego  MB, który wzmacnia się przy okazji postrzegania reakcji innych ludzi na siebie.   Mianowicie widzi, że jej zachowania wywołują oburzenie innych, widzi że nie może otwarcie okazywać swojej złości i frustracji, bo to spotyka się z negatywnymi reakcjami innych :
-Nie narzekaj tyle, kobieto! Ale z ciebie maruda! Nie jęcz tyle!  Nie będę cię słuchał…
-O co się ciskasz? Wyluzuj trochę, bo ci żyłka pęknie…Nerwus z ciebie, nie da się z tobą dogadać…
Zaobserwowała, że jawne okazywanie swego niezadowolenia prowadzi niechybnie do odrzucenia przez społeczeństwo i wielu innych utrudnień w relacjach z bliskimi. A to się „nie opłaca”.

Wielu ludzi zamknęło się zatem w sobie,  zacisnęło,  tworząc wokół siebie rozmaitą mitologię : osoby niezrozumianej, samotnej, zbuntowanej, odrzuconej przez świat, nieszczęśliwej, ofiary.
Tworząc w ten sposób podwaliny mrocznego bliźniaka.
Chcieliby, ale nie mogą.
Wołają, ale nikt ich nie słucha!
Pragną szacunku ale nikt ich nie szanuje, pragną docenienia, ale nikt nie zwraca na nich uwagi…
– Więc jeszcze bardziej się złoszczą.
Jeszcze mocniej zaciskają zęby.
Jeszcze grubsze wznoszą mury między tym co mają w środku a tym co na zewnątrz.

Czasem potrafią fantazjować o sytuacjach w których to oni są „górą”. W których inni się ich boją, okazują im aprobatę i podziw.  W swoich fantazjach mogą być kim chcą. Mogą robić rzeczy zakazane.

MB pokazuje im piękne, nęcące sceny osobistego triumfu, dzięki którym spełniają się choć odrobinę bardziej, dzięki którym choć na chwilę czują się lepiej. MB pokazuje im co mogliby mieć, gdyby pozwolili mu się wydostać na zewnątrz…
I choć wiedzą, że życie nie jest ich prywatną grą w której kierują wszystkimi jak pionkami, to ponieważ na co dzień czują się w 100% pozbawieni kontroli, w tym jednym miejscu, w swoim umyśle, mają ją w 100%.
W krainie w której rządzi MB – wszystko jest możliwe. 🙂

Część druga – tutaj

Zenforest
Copyright – nie kopiować bez zgody autorki!

Zobacz też

• Cień – wg Junga

• Narodziny Ego

• Ego a osobowość ofiary

• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)

• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)

• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

• Przestań się okłamywać

Rozpadnij się na kawałki

28 Wtorek Lip 2009

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen

≈ 82 Komentarze

Tagi

ból, buddyzm, cziedryn, integracja, lęk, obawa, odpuszczenie, opór, Pema Cziedryn - Kiedy Zycie nas przerasta, podróż, rozwój duchowy, strach, Świadomość

rozpadnij
Poniższe cytaty pochodzą z książki:  Pema Cziedryn – Kiedy Zycie nas przerasta.

*

Lęk jest naturalną reakcją, gdy zbliżamy się do prawdy.

*
Podjąć duchową podróż, to jak wypłynąć małą łodzią na ocean w poszukiwaniu nieznanych lądów.

*
Wszystko może stać się dla nas inspiracją i podsycić chęć dalszego rozwoju. Jeżeli jednak chcemy dodać mu głębi i autentyzmu, musimy w końcu zetknąć się z lękiem.

*
Mówię tu o poznawaniu i oswajaniu lęku, o zaglądaniu mu w oczy – nie twierdzę jednak, że jest to sposób rozwiązywania problemów. To raczej metoda prowadząca do całkowitej zmiany starych nawyków patrzenia, słuchania, wąchania, smakowania i myślenia.

*
Odkrycia dokonywane dzięki pracy nad sobą nie mają nic wspólnego z wiarą w cokolwiek. Wypływają one z odważnej gotowości, by umrzeć. By umierać wciąż na nowo.

*
Wszystko, co możemy powiedzieć o uważności, pustce czy pracy z energiami, wskazuje na jedno: bycie tu i teraz przypiera nas do muru. Przygważdża nas dokładnie do tego punktu w czasie i przestrzeni, w którym się znajdujemy. Jeśli się zatrzymamy, zamiast odruchowo zareagować, jeśli nie będziemy niczego wstrzymywać, zrzucać winy na innych ani też obwiniać samych siebie – zetkniemy się z problemem, którego nie da się racjonalnie rozwiązać.

*
Następnym razem, kiedy poczujesz lęk, uznaj się za szczęściarza, bo w tym właśnie miejscu rodzi się odwaga.

*
Kiedy nasz świat się rozpada i nagle stajemy w obliczu niewiadomego, jest to moment próby. Należy wówczas zatrzymać się, nie usiłując niczego definiować.
Istotą podróży duchowej nie jest szukanie nieba czy jakiejś krainy szczęśliwości.
Właśnie tego rodzaju oczekiwania sprawiają że wciąż jesteśmy nieszczęśliwi. Trwanie w przeświadczeniu, że możliwe jest znalezienie nieprzemijającej przyjemności, i tym samym uniknięcie bólu, jest nazywane w buddyzmie sansarą* – cykliczną formą egzystencji, która nieustannie rodzi cierpienie.

*
Zawsze postrzegałam siebie jako uczynną, łatwo się dostosowującą i powszechnie lubianą osobę. Udało mi się wytrwać w tej iluzji przez większość życia. Jednak w początkowych latach pobytu w Gampo doszłam do wniosku, że mój dotychczasowy sposób życia musi ulec zmianie. Wprawdzie wciąż dostrzegałam w sobie wiele zalet, ale przestałam uważać się za nieomal doskonałość. Stworzenie dotychczasowego wizerunku siebie kosztowało mnie tak wiele wysiłku, a tu nagle rozsypał się on na kawałki!
Wszystkie moje nierozwiązane problemy ujawniały się teraz ostro i wyraziście, kłując w oczy zarówno mnie samą, jak i otaczających mnie ludzi.
Nagle i w dramatyczny sposób uświadomiłam sobie wszystko, czego wcześniej w sobie nie dostrzegałam. A jakby tego było mało, inni ochoczo służyli mi informacją na temat mojej osoby i wszystkiego, co robię. Było to tak bolesne, że zastanawiałam się, czy jeszcze kiedykolwiek będę szczęśliwa. Nieustannie spadały na mnie razy, pod którymi pękały moje iluzje.Nie miałam możliwości ucieczki w mechanizm usprawiedliwiania siebie przez zrzucanie winy na innych.

*
Jedynie ulegając zniszczeniu, możemy znaleźć to, co w nas niezniszczalne.

*
To tajemnica prawdziwego przebudzenia= jego warunkiem jest umiejętność rozstania się ze wszystkim, do czego przywykliśmy.

*
Gdy tracimy w życiu równowagę i nic nam się nie udaje, mamy szansę uświadomić sobie, że oto znaleźliśmy się na krawędzi, że doświadczamy właśnie czegoś bardzo ważnego. Mamy szansę zdać sobie sprawę z tego, że znaleźliśmy się w stanie szczególnego uwrażliwienia. Możemy zamknąć się na te możliwości – albo odważyć się je wykorzystać, dotykając pulsującego nerwu rzeczywistości. Brak oparcia rodzi bowiem wrażliwość – możliwość bezpośredniego odczuwania tętna życia.

Taką próbę musi przejść każdy wojownik na ścieżce duchowego rozwoju – aby przebudzić swoje serce. Można znaleźć się w tym miejscu za sprawą choroby, śmierci lub straty – bliskich, młodości czy nawet życia.
Mam przyjaciela umierającego na AIDS. Przed moim wyjazdem powiedział: „Nie chciałem tej choroby i nienawidziłem jej. Przerażała mnie. Ale okazało się, że jest dla mnie ogromnym darem”. Dodał też: „Teraz tak bardzo doceniam każdą chwilę, tak bardzo doceniam ludzi obecnych w moim życiu. Życie nabrało dla mnie wartości”.

*
Zmiana dotychczasowego porządku jest rodzajem próby, a to działa uzdrawiająco. Wydaje nam się, że wystarczy tylko pomyślnie ją przejść, przezwyciężyć problem. Ale problemów tak naprawdę nie da się ostatecznie rozwiązać. Raz jest dobrze, chwilę później nasz świat się rozpada. Potem znów jest dobrze, i znów wszystko się wali. Uzdrowienie płynie ze zgody na taki stan rzeczy – ze zgody na upływ czasu, na cierpienie, ale także na poczucie ulgi, na radość i na żal.

*
Sens swoich poczynań rozumiemy dopiero w chwili, gdy tracimy grunt pod nogami. Możemy wykorzystać tę sytuację na dwa sposoby: by się przebudzić albo by zapaść w głęboki sen.
Właśnie wtedy, pozbawieni oparcia, możemy odnaleźć siłę, która pozwoli nam odkryć w sobie dobro .

*
Pamiętam bardzo dokładnie pewien dzień, było to wczesną wiosną. Całe moje życie legło w jednej chwili w gruzach. Nie zetknęłam się jeszcze wtedy z naukami Buddy, nie zdawałam sobie więc sprawy, że to, co przeżyłam, można uznać za doświadczenie prawdziwie duchowe. Była to chwila, kiedy dowiedziałam się o romansie męża. Mieszkaliśmy wtedy w północnej części Nowego Meksyku. Stałam właśnie przed naszym pięknym domem i popijałam herbatę. Słyszałam, jak podjechał samochód i trzasnęły drzwi. Mój mąż wyłonił się zza domu i bez żadnych wstępów oznajmił, że związał się z kimś innym i chce się ze mną rozwieść.
Pamiętam niebo, było ogromne. Pamiętam szum rzeki i parę unoszącą się nad filiżanką. Nie istniał czas, przestałam myśleć, nie było niczego – tylko światło i głęboka, nieruchoma cisza. Nagle się ocknęłam, podniosłam kamień i rzuciłam w męża. Kiedy ktoś mnie pyta, jak zainteresowałam się buddyzmem, odpowiadam, że powodem była złość na męża. Prawdę mówiąc, ten człowiek ocalił mi życie.

*
Życie to dobry przyjaciel i dobry nauczyciel. Musimy być świadomi, że wszystko wciąż się zmienia i nic nie dzieje się tak, jak tego pragniemy. Stan „pomiędzy” i „poza” to sytuacja idealna: nie dając się uwikłać, możemy zachować całkowitą otwartość umysłu i serca wobec rzeczywistości. Jest to stan szczególnej wrażliwości i otwarcia na zdarzenia, stan wolny od agresji.

*
Droga wojownika polega na troskliwej i pełnej współczucia obserwacji siebie, także w chwilach, gdy niezależnie od naszej woli twardnieje nam serce z powodu żalu, goryczy lub oburzenia.

*
Chwila obecna to najlepszy nauczyciel

*
Ogólnie rzecz biorąc, nie lubimy, kiedy jest nam źle. Jednak dla ludzi poszukujących prawdy – duchowych wojowników – uczucia takie jak rozczarowanie, wstyd, irytacja, gorycz, złość, zazdrość i lęk nie są czymś złym, czymś, co trzeba odrzucić. Są okazją do uświadomienia sobie, co trzyma nas w miejscu i przed czym uciekamy. Przeszkody uczą nas, jak odnaleźć siłę w chwili, gdy chcemy się poddać i wycofać. Są niczym posłańcy od losu, którzy z ogromną precyzją wskazują nam, gdzie utknęliśmy. Chwila obecna to najlepszy nauczyciel, który, na nasze szczęście, jest zawsze tam gdzie my.

*
Najcenniejsze jednak są te chwile, kiedy wydaje się nam, że nie zniesiemy już dłużej tego, co się wydarza: „To zbyt wiele. Sprawy zaszły za daleko!” Czujemy się źle sami ze sobą. Nie możemy już manipulować sytuacją, nie możemy zrobić nic, żeby wyjść z twarzą. Bez względu na to, jak bardzo się staramy, po prostu nie udaje się. Życie przyparło nas do muru.

*
To tak, jakbyś przeglądając się w lustrze, ujrzał w nim goryla. Wiesz, że to twoje odbicie i zupełnie ci się ono nie podoba. Próbujesz ustawić lustro pod innym kątem, by uzyskać nieco korzystniejszy efekt, ale wszelkie wysiłki zdają się na nic – wciąż widzisz goryla. To właśnie moment osaczenia przez życie: znalazłeś się w miejscu, w którym nie masz innego wyboru niż stanąć z sytuacją twarzą w twarz: przyjąć albo odepchnąć to, co się wydarza.

*
Instynktownie nienawidzimy swoich problemów. Miotamy się. Szukamy sposobów ucieczki. I właśnie wówczas, gdy stajemy na krawędzi, gdy problemy nas przerastają, rodzą się nasze uzależnienia. Czujemy potrzebę złagodzenia dyskomfortu i bólu w rezultacie uzależniamy się od wszystkiego, co wydaje się przynosić ulgę.

*
Jest tyle różnych sposobów, by znieczulić siebie w takich chwilach, by stępić ostre krawędzie nieprzyjemnych doznań, by uśmierzyć, zagłuszyć ból, który powstaje, kiedy przestajemy kontrolować sytuację.

*
Medytacja to zaproszenie do tego, by doświadczyć własnych ograniczeń. To podjęcie wysiłku, by nie dać się schwytać w sidła nadziei i lęku. Dzięki niej możemy jasno zobaczyć swoje myśli i emocje – i uwolnić się od nich, pozwalając im odejść.
Bo medytacja to nie są wakacje od rozdrażnienia. To możliwość lepszego poznania siebie.

*
Rozczarowanie, upokorzenie – sytuacje, w których nie sposób czuć się dobrze – to jakby rodzaj śmierci. Tracimy wówczas grunt pod nogami i nie jesteśmy w stanie nawet spróbować tego opanować. Walczymy ze strachem przed śmiercią, zamiast dopuścić do siebie świadomość, że jeśli chcemy się odrodzić, śmierć jest konieczna.

*
Dotarcie do kresu swoich możliwości nie jest karą. Przeciwnie: nasze przerażenie w obliczu własnej śmierci jest oznaką zdrowia.

*
Rinpocze stosując się do zaleceń swego nauczyciela, odwiedzał miejsca, które napawały go lękiem, na przykład cmentarze, i podejmował próby oswajania tego, czego się bał. Kiedyś udał się z grupą mnichów do klasztoru, w którym nigdy wcześniej nie był. U jego bram, ujrzeli wielkiego psa obronnego, o olbrzymich kłach i przekrwionych ślepiach. Wściekle warcząc, próbował uwolnić się z uwięzi, gotów ich zaatakować. Przechodząc obok psa. Rinpocze widział jego siny język i spływającą z pyska ślinę. Utrzymując bezpieczną odległość, cała grupa przekroczyła bramę. Nagle łańcuch pękł i pies rzucił się ku przybyszom. Mnisi krzyknęli, zamierając w bezruchu, natomiast Rinpocze odwrócił się i najszybciej, jak mógł, puścił się biegiem prosto w kierunku psa. Zwierzę było tak zaskoczone, że podkuliło ogon i uciekło.
Życie może nas stawiać naprzeciw pudelka albo wściekłego brytana. To nie przeciwnik jest jednak najważniejszy, lecz odpowiedź na pytanie: czy i jak podejmujemy wyzwanie.

Powyższe cytaty i fragmenty pochodzą z książki:
Pema Cziedryn – Kiedy Zycie nas przerasta.

Zobacz też

• Inspirujące cytaty sławnych ludzi

• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle

• Doświadczanie problemów a tożsamość – Inspirujące cytaty z E. Tolle

• Prawa wszechświata – inspirujące cytaty

Stłumienia cz II

19 Piątek Czer 2009

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Rozwój, zdrowie

≈ 21 Komentarzy

Tagi

integracja, napięcie, oddychanie, osądzanie, połączenie, rebirthing, sisson, stres, stłumienia, uzdrowienie, wolność, wzorce, Świadomość

stlumienia2

Część pierwsza < –

Cześć druga:
SIŁA ŻYCIOWA

Możemy także opisać proces tłumienia w kategoriach związku między ciałem fizycznym a naszą wewnętrzną „siłą życiową”. Siła życiowa jest formą  świadomości, najlepiej definiowalną jako samoświadomość albo wyższa świadomość.
Świadoma uważność jest energetyzującym punktem skupienia siły życiowej, a stłumienie to tymczasowe wycofanie świadomości z części ciała fizycznego w celu uniknięcia pewnych doświadczeń.
Wycofanie świadomości z nieprzyjemnego przeżycia, czy to w ciele, czy w umyśle, oznacza zatem wycofanie siły życiowej z części naszego jestestwa. Może to spowodować przerwę w dopływie życiodajnej energii do danego obszaru ciała. Rezultatem jest starzenie się i choroba.

„Nieprzyjemne” wzorce energii, których nie wyrazimy albo z którymi sobie odpowiednio nie poradzimy, umiejscawiają się w mięśniach w postaci blokad energetycznych i objawiają się jako stres albo napięcie. Mogą one pozostawać w ciele latami, chociaż nie jesteśmy ich świadomi.

Tkwiące w nas blokady po pewnym czasie wpływają na resztę ciała, powodując powstawanie kolejnych blokad i ogólny stan mniejszej wrażliwości, mniejszej świadomości, mniejszej żywotności i większej liczby stłumień. Tak więc jedno stłumienie jest początkiem gromadzenia się całych pokładów stresu i dalszego stopniowego zmniejszenia się dopływu siły życiowej do całego ciała. Śmierć to całkowite stłumienie organizmu.

Większość ludzi rozpoczyna proces tłumienia w momencie narodzin.
W miarę jak świadomość poszerza się i wzrasta naturalny przepływ energii, siła życiowa ożywia i wzmacnia całą naszą istotę. Aktywacja polega na uświadomieniu sobie stłumionych wzorców energii.
Nie jest ważne, by powrócić do pierwotnego, negatywnie osądzonego doświadczenia ani nawet by je sobie przypomnieć. Od czasu do czasu, gdy dzięki aktywacji stłumione przeżycie wydostaje się na powierzchnię, pojawiają się wspomnienia z przeszłości, ale dzieje się to rzadko.

Wspomnienia nie są ważne. Ważne jest natomiast bycie całkowicie uważnym w trakcie przepływania przez nasze ciało i umysł zaktywowanych wzorców energii. Ważna jest akceptacja naszej przeszłości. Uważność ta rozszerza świadomy umysł i przyśpiesza proces integracji. Łatwiej jest integrować przeżycia, niż je tłumić. Na przykład, kiedy mocno ściskamy pióro w ręku, spalamy energię.
Gdy przestaniemy napinać mięśnie ręki, pióro wypadnie. Tak samo wypadnie nasz ból i gniew, gdy przestaniemy go wstrzymywać. Integracja wymaga tylko powstrzymania się od negatywnego podejścia. Przestańmy źle osądzać.

Dotyczy to wszystkiego w naszym życiu.
Łatwiej odnieść sukces, niż ponieść porażkę. Łatwiej być szczęśliwym niż nieszczęśliwym. Łatwiej kochać, niż nienawidzić. Nie musimy nic robić, aby żyć, kochać i bawić się. Musimy natomiast włożyć wiele energii w to, aby nie cieszyć się życiem.
Tak więc, w teorii, łatwiej jest coś zintegrować, kiedy zostanie to już zaktywowane. W praktyce nie jest to takie proste, gdyż jesteśmy notorycznymi mistrzami tłumienia.
Trudność wynika z głęboko zakorzenionych, zaprogramowanych nawyków.

Wszyscy tłumimy przeżycia. Kiedy coś nas boli, idziemy do lekarza, który daje nam pigułki na złagodzenie objawów, czyli stłumienie bólu. Integracja oddechem leczy przyczyny, a nie objawy.
Kiedy mamy gorączkę, łykamy aspirynę, która ją tłumi. Na poziomie psychicznym trzymamy się kurczowo naszych wypartych przeżyć i napięć, ponieważ nie jesteśmy ich świadomi.

Czujemy się niespokojni, przestraszeni, urażeni, smutni i czasami samotni i za te uczucia winimy innych ludzi albo sytuacje. Ale przyczyną emocji, które odczuwamy, jest stawianie oporu temu, co było pierwotnie doskonałe.

Trzymamy się swoich stłumień, ponieważ nasze ego sądzi, że odpuszczenie ich oznacza utratę części siebie. Utożsamiamy się ze swoimi uczuciami, myśląc, że one to my, a nie, że jedynie do nas należą. Tłumimy je i dusimy, aby je przed sobą ukryć. Lecz potrafimy utrzymać tylko pewną liczbę zduszonych emocji, zanim ciało i umysł zareagują odmową na utrzymywanie następnych.

Emocje takie jak strach, złość i smutek zaczynają wyłamać się na powierzchnię przy najmniejszej prowokacji. Jesteśmy łatwo pobudzani przez zakrywane stłumienia innych ludzi negatywne emocje karmią się sobą nawzajem, tworząc dysharmonię i konflikt.

W takich chwilach potrzebujemy pomocy, aby utrzymać nasze stłumienia w podświadomości, gdzie nie będą nas nękać. Robimy to, uciekając się do narkotyków, alkoholu i licznych innych eskapistycznych nałogowych zachowań, aby stłumić niepokojące emocje, rozpaczliwe myśli i ból fizyczny. Nadużywanie pigułek nasennych i uspokających wskazuje na ogromny problem wypierania przeżyć w społeczeństwie.
Anestezja, stosowana w szpitalach i gabinetach dentystycznych, dotyczy tłumienia bólu fizycznego.

Środki uspokajające działają na umysł, a także na mięśnie, tłumiąc ich funkcjonowanie. Leki, takie jak valium, i używki, jak alkohol, nikotyna, kofeina i marihuana, tłumią emocje.
Alkohol, na przykład, chociaż niektórzy ludzie mogą reagować nań inaczej, na ogół tłumi lęk. Kiedy człowiek się boi, naczynia krwionośne kurczą się, co sprawia, że twarz blednie.
Alkohol rozszerza naczynia, poprawiając chwilowo samopoczucie. Przyjrzyj się nałogowemu pijakowi, a zobaczysz kogoś, kto woli zapić się na śmierć, niż czuć lęk.

Nałóg kofeinowy jest powszechny.
Tłumi on rezultaty znieczulenia i podtrzymuje inne formy stłumień.
Wymaga to dużo energii, a więc bardzo „stłumieni” ludzie czują potrzebę regularnych dawek kofeiny w celu podtrzymania wygodnego dla nich poziomu stłumienia.

Marihuana na ogół tłumi smutek.
Narkotyki psychodeliczne, takie jak LSD, działaj ą głównie jako „superstymulatory”; to, że ludzie pod ich działaniem doznają wizji czy rzeczy normalnie im nieznanych, wynika z tego, że substancje te tłumią same stłumienia.

Stymulatory to używki najpowszechniej stosowane i najbardziej tłumiące. Często powodują nałóg i uzależnienie; a wszystko, co stwarza nałóg,  jest postacią stłumienia.

Nieprzerwane stosowanie stymulatorów prowadzi do degeneracji umysłu i ciała. Większość narkotyków ma działanie tłumiące, niszczy ciało lub umysł, tłumiąc siłę życiową. Jeśli używasz którejkolwiek z wymienionych powyżej substancji, spróbuj zaniechać jej na miesiąc.
Dzięki temu zorientujesz się, czy stała się ona dla ciebie nałogiem i czy stosujesz ją po to, aby coś stłumić. Każda forma uzależnionego, eskapistycznego zachowania tłumi pociąg do życia.

Może to dotyczyć każdej nawykowej rozrywki, nałogowego oglądania telewizji, przejadania się, joggingu, ciągłego gadania albo urządzania imprez.

Oczywiście o kimś, kto pozwala sobie na okolicznościowy kieliszek wina, wypalenie cygara w Boże Narodzenie albo nawet pali od czasu do czasu, nie można twierdzić, że używa tych stymulatorów w celu wyparcia czegoś.

PRZYGOTOWANIE DO PIERWSZEJ SESJI ODDECHOWEJ

Podczas sesji oddechowej nie wymuszaj żadnych wydarzeń. Po prostu oddychaj w zalecony sposób, według wskazówek praktyka integracji oddechem, i pozwól, by wszystko działo się samo bez jakiejkolwiek ingerencji. Tylko świadomie obserwuj. Takie pozwolenie umożliwia proces szybszej integracji zaktywowanego materiału i sprawia, że jest ci wygodniej i przyjemniej. Pozwól sobie na odczuwanie, a jeśli to konieczne, wyrażaj wszystko, co do ciebie przychodzi.

Jest to częścią procesu. Jeśli masz ochotę śmiać  się, śmiej się. Jeśli masz ochotę płakać, płacz. Pozwól, aby działo się to, co się dzieje. Podczas swojej pierwszej sesji ludzie czasami martwią się, że robią to „źle”. Rozluźnij się, nigdy nie możesz źle wykonać świadomego oddychania połączonego.

Jeśli towarzyszący ci praktyk nic akurat do ciebie nie mówi, to prawdopodobnie dlatego, że to, co robisz, czy jak oddychasz w tym momencie, jest dokładnie takie, jakie być powinno więc rób tak dalej. Integracja może nastąpić nawet wtedy, kiedy wzorzec energii jest wciąż jeszcze na bardzo subtelnym poziomie świadomości. Niezależnie od tego, jak dramatyczne albo przerażające było twoje doświadczenie wtedy, kiedy je stłumiłeś, można je łatwo zintegrować podczas sesji.

Jeśli integracja nie zachodzi na subtelnym poziomie aktywacji energii, to energia ta stanie się stopniowo coraz bardziej intensywna, aż w końcu będziemy zmuszeni, z powodu wyczerpania, się jej poddać. W tym momencie albo stanie się przyjemna, albo zniknie.

Termin „poddanie” oznacza zaprzestanie bronienia się i walki, mającej na celu utrzymanie stłumień poza świadomością, oraz objęcie akceptacją wszystkich obszarów naszej istoty. Proces ten wymaga ogarnięcia świadomością całego stłumionego materiału oraz poddania się mu. Poddanie wymuszone przynosi rezultaty, ale z powodu intesywności naszego oporu nie jest zwykle przyjemne.

Kiedy nauczymy się integrować aktywowany materiał na poziomie subtelnym, będziemy mieli znacznie większe poczucie bezpieczeństwa. Proces będzie toczyć się łagodniej i bez oporu i z gotowością pozwolimy wyłonić się stłumionym treściom.
Integracja oddechem absolutnie nie wymaga wysiłku, jest całkowicie bezpieczna i łatwa do nauczenia się. Wyniki są trwałe, a w około 95 procentach praca sprawia wielką przyjemność. Pozostałe 5 procent to rezultat niechęci do porzucenia cierpienia i walki.

Wszelki dyskomfort wynika z trzymania się naszego uzależnienia od stresu i bólu. Nie ma w rym nic dziwnego, jeśli uświadomimy sobie, że mamy jakieś negatywne nawyki albo nosimy w sobie stłumione napięcia od wielu lat i możemy wobec tego nie być gotowi do oddania czegoś tak sobie znanego nawet jeśli to bolesne w zamian za doświadczenie bycia bez tego.
Ale ci, którzy są gotowi przeżyć coś nowego, przez „oduczenie się” i zintegrowanie wypartych treści negatywnych, mogą uczynić doświadczenie przepływającej energii bardzo przyjemnym.

Energia, która porusza się w ciele i umyśle podczas sesji, jest własną, czystą siłą życiową danej osoby, usuwającą blokady z organizmu.
Blokady nie są czymś złym czy niewłaściwym to tylko wzorce mentalne albo fizyczne, które przestały już być potrzebne.
Skuteczna praca z oddechem nie jest religią, kultem ani czymś, do czego trzeba przystąpić. Proces oddychania nie ma nic wspólnego z sektami, nie kłóci się z żadną religią, metodą uzdrawiania ani programem samodoskonalenia. To czysto naturalny proces, który oczyszcza nas z fizycznych, mentalnych i emocjonalnych stresów, przywracając zdolność do pełniejszego cieszenia się życiem.

Integracja oddechem jest tak prosta, że mogą ją stosować wszyscy, niezależnie od stanu zdrowia fizycznego i psychicznego. Ale dopóki się jej uczymy, konieczna jest praca z praktykiem, który sam nauczył się radować swoją energią.
Proces jest najskuteczniejszy, kiedy przebiega łagodnie i przyjemnie, i rolą praktyka jest w tym pomóc. Nie chodzi w nim o konfrontację ze stłumieniami czy innymi problemami. Proces ten ma nam dostarczać informacji o nas samych, sprawiać przyjemność i odprężać. Dlatego, chociaż integracja oddechem jest procesem całościowym, opisujemy ją jako składającą się z pięciu elementów. Łatwiej ją w ten sposób zrozumieć.

PIĘĆ ELEMENTÓW INTEGRACJI ODDECHEM

1. Swobodne oddychanie
2. Skupienie świadomości
3. Przyzwolenie i akceptacja
4. Relaks
5. Integracja (cokolwiek się dzieje, dzieje się dobrze).

Część pierwsza < –

Colin Sisson, Sztuka świadomego oddychania

Powiązane:

  • Potrzeba bezpieczeństwa i cykl ofiary
  • Integracja oddechem
  • Zrozumienie “zła”
  • Rozwijanie świadomej intuicji
  • Odpowiedzialność i wolność
  • Akceptacja naszej…nieakceptacji
  • Stłumienia cz I

    18 Czwartek Czer 2009

    Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Rozwój, zdrowie, Świadomość

    ≈ 83 Komentarze

    Tagi

    dobro i zło, emocje, integracja, reagowanie, sisson, stłumienie, wyparcie, wzorce, Świadomość

    stlumienia

    Stłumienia są ogniskami stresu i napięcia, tworzącymi się wskutek konfliktu w umyśle. Konflikt powstaje, kiedy staramy się uniknąć tak zwanych przeżyć traumatycznych, ponieważ postrzegamy je jako złe, bolesne albo nieprzyjemne.
    Nasze wyuczone w przeszłości uwarunkowane nawyki działają jak wbudowany mechanizm obronny, który wycofuje naszą świadomość z pewnych doświadczeń. Dzieje się tak, abyśmy mogli znowu lepiej się poczuć i lepiej sobie radzić. Unikamy nieprzyjemnego przeżycia i zaprzeczamy, że jest niedobrze. Często zdarza się to zupełnie nieświadomie. Niczego nie da się nigdy uniknąć. Jeśli jednak próbujemy, to tylko tłumimy doświadczenie. Stłumione, tworzy blokadę energetyczną tamującą naturalny przepływ życia.
    Dotyczy to każdego negatywnie osądzonego przeżycia, w tym osądzania jako złe pewnych wewnętrznych obszarów nas samych, a także cech czy zachowań innych ludzi.

    W głębokich pokładach pamięci tkwią wspomnienia wszystkich doświadczeń życiowych. Doświadczenia postrzegane jako nieprzyjemne albo traumatyczne bywały często tłumione, aby można było sobie poradzić z sytuacją. Stłumione przeżycie staje się nieświadome, a wtedy nasza świadomość staje się o nie uboższa. Stłumienie czegoś oznacza, że trzeba trzymać to pod kontrolą, powściągać, hamować.

    Utrzymywanie stłumienia w ciele albo w umyśle wymaga stałego zużywania energii i prowadzi do zmęczenia, przedwczesnego starzenia się, psychoz i chorób.
    Gdy na przykład napinamy mięśnie ramienia i trzymamy je napięte, spalamy energię. To samo dotyczy blokad w organizmie. Przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu, rok po roku następuje ciągłe zużywanie subtelnej energii.
    Sen i normalny odpoczynek nie uwalniają nas od tych napięć i większość ludzi przeżywa całe swoje życie z tym dodatkowym ciężarem.

    Dyskryminowane i odrzucone części nas samych nie mogą pozostawać w zamknięciu na zawsze
    . Gromadzą wokół siebie podobną energię, tworząc uzależnienia, obsesje, natręctwa oraz niekontrolowane emocje i myśli.

    Ich pole energetyczne przyciąga do naszego życia określonych ludzi i sytuacje, których zadaniem jest pomóc nam odzyskać równowagę i uleczyć się.

    Te wydarzenia i osoby ożywiają naszą przeszłość; uświadamiając ją sobie, rozpoczynamy naturalny proces uzdrawiania. Możemy sądzić, że ci ludzie nas denerwują, a wydarzenia męczą. Nie jest to jednak ich celem. Zjawiają się w naszym życiu po to, aby nas uzdrowić i pchnąć ku wolności.
    Niestety, kiedy tak się dzieje, w naszym stanie nieświadomości aż nazbyt często czujemy, że nie dajemy sobie rady ze związanymi z owym procesem uwalniania trudnymi przeżyciami emocjonalnymi, i po prostu znowu je w sobie tłumimy.

    INTEGRACJA
    Przez „integrację” rozumiemy scalenie i harmonijną współpracę wszystkich obszarów nas samych: intelektualnego, emocjonalnego, fizycznego i duchowego.

    Kiedy mamy w sobie blokady, te różne aspekty naszej osobowości (które w istocie są jednym) działają niezależnie od siebie, rodząc dysharmonię.
    Brak równowagi wpływa na każdą dziedzinę naszego życia. Gdy zintegrujemy wszystkie aspekty, odpadają ograniczenia i wzmaga się nasza żywotność, skuteczność działania i zdolność odczuwania przyjemności.

    Większość praktyków integracji oddechem woli używać terminu „integracja” niż „uwolnienie”, ponieważ „uwolnienie” sugeruje pozbywanie się czegoś złego.
    W istocie nie ma nic złego ani niewłaściwego, czego należałoby się pozbyć, a przekonanie, że jest inaczej, było pierwotną przyczyną naszych stłumień.
    Wszystko zależy od tego, jak postrzegamy rzeczy.

    Jeśli wierzymy, że coś jest złe albo krzywdzące, najprawdopodobniej zareagujemy odrzuceniem oraz zawężeniem świadomości.  Taki osąd, oparty na lęku,rozpoczyna proces tłumienia.

    Kontrolowanie albo wstrzymywanie oddechu kończy go na poziomie fizycznym.
    To ludzkie osądy nadają rzeczom wartość. Tymczasem wszystko po prostu jest!

    Myśl jest twórcza w takim sensie, że doświadczamy czegoś, co po prostu jest, następnie decydujemy, że jest to złe lub niewłaściwe, tworzymy wewnątrz siebie reakcję, a ta przejawia się jako emocja, a potem fizyczny stres. Integracja to proces poszerzania świadomości, pozwolenie, by to, co kiedyś osądziliśmy jako złe, było po prostu takie, jakie jest. Samoświadomość oznacza między innymi bycie świadomym rzeczy, o których kiedyś postanowiliśmy myśleć jako o złych czy niewłaściwych.

    STŁUMIENIE A INTEGRACJA

    Jeśli stłumienie oznacza powściąganie i kontrolę, to integracja jest jego przeciwieństwem. Wszystko, co istnieje, może być postrzegane jako lubiane albo nielubiane, dobre albo złe, kochane albo nienawidzone. Ma to mało wspólnego z samym przedmiotem postrzegania, natomiast związane jest z naszym jego osądem. Przekonanie, że coś jest złe czy niewłaściwe, stwarza dualizm i oddziela nas od rzeczywistości.
    Nie ma w tym, co istnieje, niczego, co jest złe; wszystko polega na naszej percepcji i na tym, jak postanawiamy widzieć rzeczy.

    Na przykład rodzina, która wybrała się na wycieczkę na wieś, jest sfrustrowana i zła, ponieważ zaczęło padać i dzień jest zepsuty.
    Ale miejscowi rolnicy cieszą się z deszczu, który podlewa ich pastwiska i pola.
    Świadczy to o tym, że nie ma dobra ani zła, tylko po prostu różne punkty widzenia i to, jak ludzie postanowią widzieć rzeczy. Wierzyć, że coś jest złe, to tyle samo, co wierzyć, że uczucia i doznania zmysłowe są złe czy niewłaściwe.

    Prawda jest doskonała. Wszystko jest prawdziwe i dlatego doskonałe. Gdy postrzegamy to, co doskonałe, jako niedoskonałe, znaczy to, że negatywnie to osądziliśmy. Wiemy, że to nie działanie ani uczucie są złe, lecz kryjąca się za nimi myśl. Jedyne tak zwane złe rzeczy, i złudne, to punkty widzenia.

    Nasza ograniczona zdolność widzenia rzeczy, zawsze przez filtry naszego przeszłego uwarunkowania i ograniczających przekonań, które nazywamy „ego”, to odruch warunkowy oparty na indywidualnym zaprogramowaniu.

    Inny przykład: jeśli z jakiegoś powodu postanowiliśmy nie lubić szarlotki, to w istocie postanawiamy mieć nieprzyjemne odczucia za każdym razem, kiedy ją jemy albo chociażby o niej pomyślimy. Szarlotka jest taka sama, bez względu na to, czyją lubimy, czy nie. Po prostu jest. Gdybyśmy kiedyś zjedli szarlotkę, postanowiwszy, że nam smakuje, to od tej pory jedzenie jej sprawiałoby nam przyjemność. Ten mechanizm dotyczy wszystkiego.
    Kluczem jest decyzja o tym, jak zareagujemy, a nie sama rzecz. Decyzja d pokochaniu to zawsze decyzja o cieszeniu się czymś i dobrym samopoczuciu; wybór zawsze należy do nas.

    Krótko mówiąc, proces tłumienia to postanowienie, by postrzegać coś jako złe albo nieprzyjemne, i w celu przywrócenia dobrego samopoczucia wycofanie tego ze świadomości.

    Proces integracji to pozwolenie sobie na pełną świadomość czegoś, czego kiedyś unikaliśmy przez tłumienie, a czym teraz postanawiamy się cieszyć.

    Jak można postanowić kochać coś, czego nienawidzimy?
    Obserwując własne punkty widzenia. Będąc bardziej świadomi tych rzeczy, których się boimy, i wchodząc z nimi w bliski związek; nie zaś przez ich odpychanie. Lęk rodzi się z niezrozumienia. Kiedy zachodzi stłumienie doświadczenia, wypieramy także ograniczającą myśl skrytą za jego oceną.
    Wyparta myśl czy przekonanie lokuje się w podświadomości i wyraża się dalej przez konflikt wewnętrzny, co prowadzi do zewnętrznego konfliktu z życiem.
    Tworzą się postawy i sztywne poglądy, które nie są już tylko przekonaniem, lecz są doświadczane przez nas jako nasza rzeczywistość.

    Przekonanie niektórych ludzi, że życie jest ciężkie i jest ciągłą walką, to wyraz ich podświadomych konfliktów i tego, jak na nie patrzą
    .
    To tak, jakbyśmy patrzyli przez okno podczas deszczu przez mokrą szybę, widzieli zniekształcony i zamazany świat i wierzyli, że to rzeczywistość…

    C. Sisson, Sztuka świadomego oddychania

    Część druga

    Powiązane:

  • Potrzeba bezpieczeństwa i cykl ofiary
  • Integracja oddechem
  • Zrozumienie “zła”
  • Rozwijanie świadomej intuicji
  • Odpowiedzialność i wolność
  • Akceptacja naszej…nieakceptacji
  • W poszukiwaniu nowego podejścia do medytacji

    03 Niedziela Maj 2009

    Posted by ME in Medytacja

    ≈ 19 Komentarzy

    Tagi

    ego, integracja, Medytacja, metakomunikator, mindell, podświadomość, proces pierwotny, proces wtórny, psychoterapia, Świadomość

    medyt1
    Część I

    Część II
    Czy jesteśmy w stanie rozwinąć takie metody pracy wewnętrznej, które umożliwią odkrycie naszych własnych, wrodzonych sposobów prowadzenia medytacji i które zaspokoją potrzeby określane przez istniejące już wschodnie i zachodnie podejścia?

    ZMIANY PARADYGMATU MEDYTACJI
    Nowy paradygmat medytacji powinien umożliwiać osiąganie zarówno dawnych jak i nowo postawionych celów, jednak sposób, w jaki ma się to odbywać, będzie inny.
    Typowymi celami, które człowiekowi dążącemu do osiągnięcia kolejnych stopni rozwoju stawiały zarówno współczesne jak i dawne podejścia, były:
    – podążanie za nieświadomością (jak czyniła to psychologia analityczna),
    – wzrost i uwalnianie energii (akupresura oraz inne systemy pracy z ciałem),
    – stawanie się wojownikiem (Castaneda i Trungpa),
    – wyzwolenie się ze świata iluzji (buddyzm) oraz
    – świadoma obserwacja przepływu i zmienność rzeczywistości (medytacja vipasyana)

    Model pracy z procesem łączy wszystkie te cele.

    PROCESY SĄ CELAMI
    Fascynującą cechą charakterystyczną dla celów stawianych medytacji jest takt, że wpływ na nie mają nasze wyobrażenia na temat idealnej, w pełni rozwiniętej jednostki.
    Wyobrażenia te zmieniają się wraz z naszym własnym rozwojem. Czy jesteśmy w stanie odkryć taką metodę medytacyjną, która będzie w stanie realizować zarówno nasze cele obecne w danej chwili, jak i dopasowywać się do zmian naszych celów w czasie?

    Czy rozpoczynając medytację zorientowaną na proces będę mógł spełniać, na przykład ważne dla mnie teraz cele wynikające z filozofii Zen, a kiedy indziej realizować swoją potrzebę zrozumienia snów lub problemów relacyjnych?
    I czy będę zdolny do rozwiązywania w różnych momentach problemów związanych z codziennym życiem oraz do transformowania choroby?

    Koncepcje zorientowane na proces powinny:
    1. korzystać ze zróżnicowanych technik medytacyjnych
    2. umożliwiać jednostce podążanie za indywidualnym procesem zmieniających się wraz z rozwojem jednostki celów
    3. potwierdzić swoją zdolność do odsłaniania znaczenia bólu i symptomów psychosomatycznych, a także do zmniejszania tych objawów
    4. umożliwiać jednostce odkrywanie własnych procedur medytacyjnych.
    Twórczy ruch i taniec, hatha joga, praca z relacjami, poszukiwanie objawienia, wizualizacje i prowadzenie wewnętrznego dialogu – wszystko to może to pojawić się w sposób naturalny w trakcie medytacji,  nawet jeżeli dana osoba uprzednio nie miała z tym kontaktu.
    5. być gotowe do poddania się krytyce oraz szczegółowym badaniom.

    CZY BYCIE CZŁOWIEKIEM JEST CZYMŚ NIEWŁAŚCIWYM?

    Jednym z fundamentalnych, choć czasami nieświadomych założeń, jakie odnajdujemy w wielu kierunkach psychologicznych i metodach medytacyjnych jest pogląd, że człowiek jest istotą niezdyscyplinowaną,
    pozbawioną miłości, pełną zazdrości, chciwości i egoizmu, a ponadto niebezpieczną i w pewien sposób coś jest z nią nie tak.

    U podstaw tych założeń leży ukryte przekonanie, że ludzie nie są w porządku będąc takimi, jakimi są.
    Większość z nas tak właśnie myśli.
    Sądzimy, że coś jest z nami nie tak, że w świecie panuje jeden wielki bałagan i że niesposób tego zmienić.
    […]
    Tymczasem te problemy mogą reprezentować tę część mnie samego, o której nic jeszcze do tej pory nie wiem.
    Ważnym elementem, który niesie ze sobą takie negatywne myślenie jest to, że zaczynamy złościć się na świat, gdy nie spełnia on naszych oczekiwań.

    Jeżeli nie jesteśmy w stanie rozwiązać jakiegoś problemu zwracamy się przeciwko niemu:
    „Agresywnie działające narody i kiepscy politycy nie odpowiadają moim oczekiwaniom dotyczącym pokoju na świecie. Chciałbym to zmienić ale nie potrafię.”
    Jeżeli nie będziesz wystarczająco uważny, możesz  „wypowiedzieć im wojnę”,  stłamsić siłą lub zamknąć w szpitalach psychiatrycznych.  Istnieje wiele sposobów reagowania na rzeczy, które nam się nie podobają, a które istnieją dokoła nas. Musimy nauczyć się tego jak radzić sobie najpierw z naszą własną agresją w sposób, który byłby dla nas bardziej użyteczny.

    KAŻDE WYDARZENIE JEST POTENCJALNIE UŻYTECZNE

    Do naszych przekonań dotyczących tego, co to znaczy być człowiekiem, musimy wprowadzić nowy wymiar.
    Brzmi on trochę jak starożytne  podejście, które stwierdzało, że świat jest doskonały takim, jaki jest.

    Chociaż nie czuję, aby świat był rzeczywiście doskonały takim, jaki jest, to jednak odkryłem, jak bardzo mogą wzbogacać nas pozornie niepomyślne wydarzenia.

    Ważnym i prawdopodobnie nowym wymiarem do wprowadzenia w medytację byłoby zaakceptowanie i pracowanie z procesami wszystkich możliwych zdarzeń włącznie z uczuciami gniewu, zazdrości i zachłanności, tak aby odsłonić ich potencjał i znaczenie dla ludzkiego życia.

    Zamiast próbować zmieniać naszą naturę tak aby pasowała do z góry przyjętych poglądów na temat pokoju i harmonii, możemy starać odnaleźć cel do którego prowadzą te wydarzenia.
    Może one sa właśnie ziarnem, które potrzebujemy, a z którego wyrosną przyszłe przełomy w naszym życiu?

    WSPÓŁCZUCIE
    Zacznijmy nasze rozważania dotyczące koncepcji PROCESU.

    Odrzucanie jakiejkolwiek części nas, nie może zakończyć się prawdziwym sukcesem, gdyż tych części nie da się tak po prostu wymazać.
    Wewnętrzna postawa o większej dozie współczucia zakładałaby, że złe nastroje, bóle, negatywnie myśli itp. mogą być przynajmniej potencjalnie użyteczne.
    Współczucie jest podstawowym elementem pracy z procesem ponieważ oznacza ono akceptację i pełną miłości tolerancję dla potencjalnego rozwoju człowieka.
    „Napełniona miłością życzliwość” i inne rodzaje duchowych uczuć w stosunku do innych ludzi zmieniają się, w pracy z Procesem, w akceptację i chęć do pracy  ze wszystkimi zdarzeniami które pojawiają się w naszej świadomości.

    Oznacza to postawę, która docenia, że wszystkie nasze części oraz interakcje z innymi ludźmi mogą służyć naszemu rozwojowi.
    Nie ma „złych” czy „dobrych” ludzi, każdy z nas jest częścią całości, która domaga się uświadomienia oraz tego, aby ją w jakiś sposób uwzględniać.

    Dlatego też centralnym punktem pracy z procesem jest pełna współczucia świadomość naszej własnej percepcji.
    Każda interwencja w terapii czy medytacji opiera się na pewnej bazie filozoficznej; = współczucie, na ile jestem tego świadomy, stanowi taki właśnie paradygmat pracy z Procesem.

    Filozofia zakłada, że natura nie jest zła, jest taka, jaka jest.
    Ludzie nie są ani mili, ani też paskudni, ciało czuje się zdrowe albo chore, masz przyjemne sny albo koszmary, słyszysz pochwały albo krytykę,  świat zachowuje się raz tak, jak gdyby leżał u twoich stów, po to by za chwilę zwalić ci sie na głowę…

    Wszystko –  co się dzieje, jest procesem świadomości, a zatem jest podstawowym materiałem do medytacji.

    […]

    PROCES I SYGNAŁY

    Punktem wyjścia jest Proces, podstawowe tworzywo, które ma podlegać przemianie.
    Weź Proces, dodaj swoje uczucia jakie są z nim związane, włóż to wszystko do tygla i jesteś już  gotowy, żeby zaczynać.

    To właśnie tego uczyły alchemia i taoizm przez tysiące lat.
    Prawdopodobnie jedną z trudności w praktykowaniu alchemii, taoizmu, medycyny wschodu, a nawet zachodniej psychoterapii,  było to że nie określiły one dokładnie czym są Sygnały i czym jest Proces.

    Spróbujmy zatem zacząć od podania takich definicji.
    Proces – jest to informacja, którą otrzymujemy dzięki specyficznym drogom (kanałom), takim, jak widzenie, słyszenie, poruszanie się, odczuwanie, itp.
    W tym momencie, na przykład, siedzę sobie na wybrzeżu w stanie Oregon.
    Widzę siebie (kanał wizualny) jak siedzę w domku na plaży oraz słyszę i widzę morze naprzeciwko mnie. Tak więc mógłbym zająć się tymi wrażeniami poprzez wzmacnianie doznań wzrokowych i słuchowych.

    Proces –  powoduje zmianę Sygnałów, które widzę i słyszę, i po chwili orientuję się, że patrzę na swoją maszynę do pisania i słyszę dźwięki morza osiemdziesiąt metrów przede mną, które przywodzą mi na myśl jakąś gigantyczną istotę.
    Próbuję skupić się na słuchaniu tej istoty jednak na swoich plecach czuję ciepło (kanał propriocepcji – odczuwanie w ciele) ostatnich promieni letniego słońca, zachodzącego za morski horyzont.
    Zauważam ruchy, które wykonują moje ręce oraz spokój i bezruch reszty ciała. […]
    Gdy zajmuję się nim dalej i wzmacniam go, uświadamiam sobie, że nie je jeszcze czas, żeby zaprzestać pisania.
    […]

    PROCES PIERWOTNY I PROCES WTÓRNY
    W teorii procesu mówimy o procesie pierwotnym, z którym utożsamiamy się przez większość czasu. Proces pierwotny jest tą częścią, której każdy z nas nadaje nazwę:
    –„To jestem ja”
    Jest to część, którą spostrzegamy jako świadomego twórcę naszego życia, część, która odgrywa pewne role, pracuje i wykonuje obowiązki.

    Następnie mamy do czynienia z wtórnymi okolicznościami i podświadomymi przeszkodami, które zwykłe nie idą w parze, to znaczy nie są spójne z tym, co robimy.
    Wtórny proces – reaguje na to, co robimy, i odciąga naszą uwagę od tego co robimy, od problemów związanych z naszym ciałem oraz konfliktów powstających w relacjach.
    Proces wtórny jest zazwyczaj spostrzegany przez osoby medytujące jako przeszkoda, jako coś, co rozprasza uwagę, wypływa z podświadomości i nie daje się kontrolować.

    Proces wtórny może pojawić się jako przypadek udaremniający nasze zamierzenia lub jako zły sen zrywający nas na równe nogi w czasie nocy.
    To, kim jesteś w sposób wtórny, nie zawsze pozostaje w zgodzie z tym, kim jesteś pierwotnie.

    I wreszcie istnieje rodzaj „bezstronnego świadka„,
    –   metakomunikatora, który, gdy człowiek jest świadomy,  może obserwować zarówno procesy pierwotne jak i wtórne.
    Jest on w stanie patrzeć na nie z dystansu, jak gdyby ze góry, i z tej pozycji komunikować o swoich wrażeniach i wglądach.

    CZY MAMY WZMACNIAĆ EGO CZY TEŻ JE ELIMINOWAĆ?

    Jak teoretycznie podchodzi się do procesów związanych z ego?
    Wschodni i zachodni nauczyciele różnie definiują ego, gdyż podstawa ich obserwacji opiera się na różnych paradygmatach.

    Wielu zachodnich psychologów utrzymuje, że powinniśmy rozwijać nasze ego oraz bronić go.
    Jednak większość nauczycieli ze wschodu doradza, aby je eliminować.

    Mówią oni, że nie ma ego, że istnieje jedynie tak zwany „bezstronny świadek”.
    Oba typy definicji ujmują ego jako statyczny stan, którym, rzecz jasna, jest ono niezwykłe rzadko.

    Koncepcja psychologii zorientowanej na proces rozwiązuje ten problem poprzez definicję ujmującą ego ,jako jednego z naszych możliwych obserwatorów.
    Rozpoczynając definiowanie ego powiedziałbym na początku, że ,jest ono takim „ja „, które utożsamia się z działaniami dokonywanymi w świecie.
    Ego , „urodziło się” jako bliźniak procesu pierwotnego.
    Stąd też początkowo jest ono równie jednostronne jak proces pierwotny,  a ten fakt trudności w jego rozróżnieniu, tak drażni osoby praktykujące medytację na sposób wschodni.

    Chcą oni wyeliminować ego, przerwać jego identyfikację ze sprawami dnia codziennego i oderwać je od nich sprawiając, by patrzyło na nie z dystansu zauważając również wtórnie dziejące się procesy.

    Osoba medytująca ma nadzieję, że przekształci ego z jednostronnego obserwatora patrzącego na proces pierwotny  – w bezstronnego świadka.
    W trakcie medytacji to, co nazywamy , „ja”, ego w rozumieniu zachodniej psychologii, wpada w tarapaty napotykając na wtórne procesy, które stoją w opozycji do procesów pierwotnych, z którymi , ja” utożsamiało się do tej pory.
    Przykładowo:
    – Powiedzmy że ego identyfikuje sie z byciem miłą i sympatyczną osobą.
    np. „Jestem dobry mężem”
    Gdy jednak w pewnych okolicznościach, zaczyna odkrywać w sobie  istnienie nieprzyjemnych, dotąd ukrytych wcieleń, istniejących w jej procesach wtórnych, czyli np w snach, wizjach, projekcjach itp.(np. fantazjowanie o zdradzie małżeńskiej) , sprawia to, że staje ono wobec pewnego konfliktu.

    Konflikt ten stwarza napięcia i powoduje, że , ja” nieustannie „przeskakuje” z pozycji na pozycję, w jednym momencie utożsamiając się z procesem pierwotnym, a w innej chwili z procesem wtórnym.

    ZMIANA POZYCJI I ZDYSTANSOWANIE SIĘ

    Ku wielkiemu zmartwieniu otoczenia, które znało nas do tej pory jako mile i postępujące w łatwy do przewidzenia sposób osoby, w chwilach zmiany i wewnętrznego rozwoju stajemy się nagle niesympatycznymi i nieprzyjemnymi postaciami.

    Dzięki pomocy psychoterapeuty lub nauczyciela medytacji,
    – ego, które początkowo było tylko jednym procesem, a następnie chaotycznie „przeskakiwało” w drugi- teraz dystansuje się wobec obu i staje się „bezstronnym świadkiem”, obserwatorem obu swoich części, metakomunikatorem, który patrzy na nie z neutralnej pozycji.

    Kiedy „klasyczny” terapeuta dokonuje interpretacji na temat jakiejś części swojego klienta, mówi do metakomunikatora, choć go tak nie nazywa. Terapie prowadzone w sposób werbalny w istocie zależą od metakomunikatora klienta.

    Z tego powodu większość kierunków psychologicznych na zachodzie pragnie rozwijać i wzmacniać ego; musi ono osiągnąć taki poziom integracji, z którego będzie w stanie obserwować zarówno siebie, jak i proces wtórny.

    Wschodnie metody nauczania dążą do osiągnięcia tego samego celu, jednakże w odmienny sposób.
    – Poprzez medytację ego rozluźnia swoje więzy łączące je z procesem pierwotnym i ostatecznie przekształca się w metakomunikatora.

    Teoretyczne różnice pomiędzy tymi dwoma podejściami polegają na tym,  że wschodnie podejście podkreśla przejściowość wszystkich rzeczy, a zachodnie podkreślają ważność tego świata.
    Stąd też różnica dotyczy tego czym jest lub czym powinno być ego.
    Oba podejścia używają tego terminu, jednak wiążą go z różnymi stanami:  albo z pierwotnym „ja” albo też ze stanem zdystansowania i odłączenia się zarówno od pierwotnych jak i wtórnych procesów.

    Model psychologii zorientowanej na proces stosuje jeszcze inny sposób widzenia i rozumienia ego.
    W terminach pracy z Procesem jest ono tylko jednym ze stanów lub poziomów rozwoju metakomunikatora: bezstronnego świadka.

    PROCES PIERWOTNY
    Z pewną przykrością musiałem wprowadzić tutaj nowe terminy w postaci „procesu pierwotnego i wtórnego”, jednak nie było innej możliwości.
    Używam określenia „proces pierwotny” zamiast pojęcia ,świadomość”, które jest jego przybliżeniem, jako że proces pierwotny jest zazwyczaj pewnego rodzaju przymusem, podczas gdy „świadomość” zakłada zdawanie sobie sprawy z czegoś i ciągłej możliwość wpływu oraz kontroli.

    W trakcie medytacji możemy zaobserwować, że nasze normalne zachowanie jest kompulsywne, że myśli, które
    organizują nasze „normalne” życie i działania, faktycznie pozostają poza naszą kontrolą!

    Wykonujemy określone działania w świecie tak, jak gdybyśmy byli bezwiednie zaprogramowani do ich wykonywania.  Tego typu działania określane są jako maya.
    Osoba działająca jest jak postać ze snu, z którą się zwykle utożsamia.

    Możemy pragnąć zmienić swoje zachowania, jednak w pewnym momencie łapiemy się na tym, że bezustannie postępujemy w ten sam sposób.
    Dlatego właśnie wschodnie techniki medytacyjne zmierzają do powstrzymania procesu pierwotnego (czy też ego).
    Pragną one zatrzymać rozpędzony strumień niekontrolowanych mysli  i uwolnić jednostkę od bezustannej, mechanicznej powtarzalności związanej z istnieniem sztywnego ego.[…]

    O ZALECANIU MEDYTACJI
    Nie zalecam medytacji tak długo, jak długo osoba utożsamia się ze swoim procesem pierwotnym i jest z niego zadowolona.

    Dzieje się tak aż do momentu, gdy proces wtórny( treści nieświadome) nie jest wystarczająco silny, aby wejść w konflikt z procesem pierwotnym.  Osoby tego typu pozostają względnie spójne w tym, co robią i są z tego zadowolone.
    Są usatysfakcjonowane tym, kim są i nie pragną niczego więcej.

    Jednymi z najwspanialszych są ci ludzie, którzy przy pomocy zdrowej, zwierzęcej siły swoich procesów pierwotnych, pokonują osobiste problemy, wyrywają się z sytuacji bez wyjścia, stając się prawdziwymi, spełnionymi  indywidualnościami.
    Potrafią na co dzień żyć pełnią życia, ścierając się bez kompleksów z  opiniami i osądami otoczenia, a czynią zupełnie bezwiednie i szczerze.  Nie mają nawet pojęcia o istnieniu medytacji.

    Potrzeba medytacji ujawnia się gdy nasza pierwotna tożsamość przestaje prawidłowo funkcjonować .

    Medytacja pojawia się wtedy  spontanicznie, jako mechanizm integrujący procesy, w chwili gdy nasze życie wewnętrzne nie może już dalej trwać w stłumieniu i bezruchu, gdy zaczyna złościć się  i drżeć,  gdy podnosi bunt i zmusza nas abyśmy się przebudzili i uznali jego istnienie…

    Część I

    Praca nad samym sobą – A. Mindell

    Poczytaj także o koncepcji Cienia u Junga:  Cień – wg Junga

    Inne podobne posty

    • Wewnetrznie podzieleni

    • Wojna w Tobie trwa

    • Nauka akceptacji dobrego i złego

    • Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.

    Czy napięcie jest pożyteczne? Niebezpieczny relaks?

    01 Piątek Maj 2009

    Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 25 Komentarzy

    Tagi

    cień, ego, integracja, Medytacja, mindell, new age, osobowość, persona, problemy, proces, proces pierwotny, proces wtórny, psychologia zorientowana na proces, psychoterapia, stłumienia, stłumienie, techniki medytacji, tożsamość, walka, wyparcie, Zen, Świadomość

    napiecia

    Często zastanawiałem się dlaczego tak wielu nauczycieli, zarówno wschodnich jak i zachodnich, robi wrażenie, jak gdyby patrzyli z góry na zwykłe, codzienne emocje oraz na tak zwane „śmiecie” umysłu, które w końcu stanowią ogromną większość życia psychicznego.

    Niektórzy nauczyciele liczą oddechy, rygorystycznie koncentrują się na określonym obiekcie, skupiają się na biciu serca lub powtarzają mantrę w celu poddania zmysłów kontroli.
    -Jednakże blokowanie percepcji pochodzącej od jednych zmysłów a faworyzowanie innych jest jedynie próbą oszukania świadomego umysłu.

    Nie można zniszczyć sygnałów płynących od zmysłów, skupiając się na czymś innym, ponieważ postępując w ten sposób tylko je czasowo wypieramy.
    Jeżeli nie zajmiemy się nimi bezpośrednio, skierują one naszą medytację w ślepy zaułek i sprawią, że osiągnięcie oczekiwanego stanu będzie trwało miesiące lub lata, podczas gdy faktycznie jest do zrobienia w kilka minut – oczywiście wtedy, gdyby napięcia  zostały świadomie przepracowane i przekształcone.

    W wielu praktykach związanych z ruchem New Age natrafiamy na sprzeczne postawy w stosunku do „niższych ludzkich popędów”, takich jak chciwość, zazdrość czy nienawiść.
    – Niektórzy nauczyciele zalecają, aby podchodzić do nich w sposób neutralny:
    „Kiedy spostrzegasz ich obecność pozwól aby przez ciebie przepłynęły”.
    – Inni z kolei nauczają, że należy przezwyciężać te niższe popędy poprzez odczuwanie miłości i współczucia do wszelkiego stworzenia.
    – Jeszcze inni zalecają trudne do zastosowania podporządkowanie się określonym moralnym nakazom związanym z zachowaniem czystości ciała i umysłu

    Jednym z powodów dla których owe sprzeczne podejścia często obecne w praktykach wschodnich są tak powszechnie akceptowane przez ludzi uprawiających medytację na Zachodzie jest takt, że podział na Wschód i Zachód przestaje istnieć, gdy mamy do czynienia z osobistymi problemami jednostki.

    Każdy człowiek chce pozbyć się bólu, każdy obawia się egotycznych i kompulsywnych tendencji, każdy też woli spokój ducha od nadmiernie rozwiniętych ambicji.

    Jednak z mojego doświadczenia w pracy z ludźmi wynika, że najbardziej istotne zmiany wydarzają się wtedy, gdy tej części osobowości, która sprawia kłopoty, pozwalamy się odsłonić i w pełni wyrazić przy jednoczesnym uznaniu przez świadomość wartości owej części.

    Jeżeli więc jesteś zachłanny lub bardzo ambitny  – spróbuj świadomie utożsamić się z taką  postawą!
    Tak właśnie. Ujmij się za nią oraz pomóż jej ujawnić przekaz, który jest w niej zawarty.
    Nie musisz próbować tego eliminować, ponieważ gdy tylko informacja w niej zawarta zostanie ujawniona i doceniona, same te popędy zaczną ulegać przemianie.

    OŚWIECENIE I PYCHA ZWIĄZANA Z NEW AGE

    Podejścia psychologiczne zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie przyznają, że zmiana jest jedynie czasowa: tylko proces jest stały.

    Stąd też jakiekolwiek przepełnione wysiłkiem staranie, aby stworzyć lub osiągnąć taki stan umysłu, który ma miejsce w momentach występowania najwyższej świadomości, z konieczności musi prowadzić jedynie do chwilowego sukcesu.

    Jednym ze stanów umysłu, który ludzie często starają się osiągnąć, jest pełne miłości współczucie wobec innych ludzi.
    Jeżeli cel ten osiąga się spontanicznie, a nie w wyniku działania w myśl określonego programu stworzonego przez ego, jest on pełnym siły i znaczenia sposobem bycia w tym świecie.
    …Jednakże dla większości ludzi pełne miłości współczucie jest ambicjonalnym celem, który ma zostać siłowo osiągnięty, i zadanie to ma tendencję do stawania się sztywnym stanem, niepodatnym na zmiany.

    Ludzie, którzy mają takie podejście, nierzadko wykazują sporo naiwności w ocenie samych siebie i często okazuje się, że jest w nich faktycznie sporo skrytych pod powierzchnią – uprzedzeń i wzgardy wobec innych.

    W ten oto sposób błędne rozumienie wschodniej filozofii może prowadzić do takiej wizji samego siebie, która jest pełna pychy.
    Osoby, które medytują i dążą do osiągnięcia oświecenia często patrzą na innych z góry, uważają ich za „zablokowanych przez podstawowe popędy i namiętności” lub sądzą, że ich umysły są „prymitywne”.

    Taki stan rzeczy i podobną pułapkę napotykamy również w zachodniej psychoterapii.
    Terapeuta i jego klient będą mieli tendencję do zachowywania się jak gdyby byli   „pełnią” i „spokojem”, podczas gdy rzeczywistość jest zupełnie inna!

    NIEBEZPIECZEŃSTWA ZWIĄZANE Z RELAKSACJĄ

    Całkowite rozluźnienie i eliminowanie myśli tworzących napięcia może być czymś wielce niezdrowym.

    Każda metoda, nawet zwykły masaż, może być niebezpieczna jako metoda relaksacji, jeżeli nie jest związana z dokładnym i szczegółowym przepracowaniem i przekształceniem źródła napięć.

    Istnieją dwa powody przemawiające za takim stanowiskiem.
    Po pierwsze, moje lata pracy z osobami chorymi wykazały, że wypieranie napięć często poprzedzało zachorowania na różnego rodzaju nowotwory.
    Napięcia, tak jak wszystkie inne procesy, nie znikną jak za dotknięciem magicznej różdżki, choć na krótki okres można je usunąć ze świadomości.

    Wyparte czy chwilowo rozprężone, napięcia nie znikają – wydaje się też, że postępując w ten sposób sprawiamy, iż trudniej jest nimi kierować. Przestajemy być ich świadomi.

    Jednym z możliwych niekorzystnych rozwojów sytuacji, jaka następuje w przypadku wypieranych  napięć –  to rozpoczęcie tworzenia trudnych do zwalczenia symptomów i chorób takich jak np. nowotwory.  To co wyparte i niedopuszczane do głosu, zaczyna manifestować się na płaszczyźnie fizycznej.

    Po drugie zastanawiam się też czy ignorowanie napięć lub „otrząsanie się” z nich, jak jest to przyjęte w niektórych formach medytacji, pracy z ciałem i technikach masażu, jest rzeczywiście postępowaniem ekologicznie właściwym dla nas wszystkich żyjących na tym świecie.

    Wszędzie na Ziemi ludzie stają się coraz bardziej świadomi tego jak niebezpieczne może być zwykłe pozbywanie się odpadów zamiast ich przetwarzania. […]

    Powinniśmy rozważyć taką możliwość, że informacja nie ulega zniszczeniu, lecz wrzucona w globalny przepływ informacji, w jungowską nieświadomość zbiorową, staje się problemem, który ktoś inny w polu musi podjąć.

    Sądzę, że o wiele bezpieczniej jest pracować z „odpadami psychicznymi” i przekształcać je samodzielnie.

    *

    Czy rzeczywiście musimy programować nasze umysły aby się „rozluźniły”?
    Dlaczego mamy „zastępować stare myśli nowymi wyobrażeniami”?
    Chociaż takie recepty są obecnie popularne, warto zastanowić się nad ich skutkiem..

    PODSUMOWANIE
    Oto zestawienie niektórych cech charakterystycznych dla zachodnich i wschodnich metod pracy terapeutycznej.

    1. Zachodnia psychologia koncentruje swoją uwagę na pracy klinicznej oraz interakcjach między ludźmi. Ten typ uwagi skierowanej na zewnątrz jednostki –  hamuje zainteresowanie metodami samodzielnej pracy nad sobą, które nie wymagają udziału terapeuty.

    2. Wschodnie metody nastawione na osiąganie określonego stanu umyciu, związanego z odłączeniem od emocji i zdystansowaniem.  Faktycznie nie mogą osiągnąć tego inaczej niż przez zastosowanie bardzo rygorystycznych i sztywnych procedur medytacyjnych, które w określony, sztuczny sposób regulują naturalny strumień świadomości,  koncentrując go na specyficznych przedmiotach, zdaniach lub doświadczeniach cielesnych(np. oddech).

    3. Obecne w medytacji tendencje do unikania emocjonalnych interakcji między ludźmi wywołują częste napięcia w relacjach. Dzieje się tak, gdyż wypierane są silne emocje związane z ego, takie jak zachłanność, zazdrość i egoizm.

    4. Każde podejście psychologiczne, które wypiera napięcia obecne w ciele, sprawia że stają się one potem trudniej dostępne dla świadomości. Jest prawdopodobne, że owe napięcia włączają się wówczas w z pulę zbiorowej nieświadomości lub manifestują w fizycznym ciele jednostki, jeszcze pogłębiając odcięcie od świadomości.

    5. Większość technik medytacyjnych  (za wyłączeniem tai chi oraz ruchu autentycznego), zaniedbuje emocje oraz twórczy, spontaniczny ruch jednostki. Żadna z metod, które znam, nie proponuje, aby tworzyć lub odkrywać ruch.  Vipassana i Zen powstrzymują spontanicznie pojawiające się ruchy ciała, albo też kanalizują je w określony sposób.

    W POSZUKIWANIU NOWEGO PODEJŚCIA DO MEDYTACJI

    Czy jesteśmy w stanie rozwinąć takie metody pracy wewnętrznej, które umożliwią odkrycie naszych własnych, wrodzonych sposobów prowadzenia medytacji i które zaspokoją potrzeby określane przez istniejące już wschodnie i zachodnie podejścia?

    ZMIANY PARADYGMATU MEDYTACJI…

    Cześć II

    Praca nad samym sobą – A. Mindell

    Poczytaj także o koncepcji Cienia u Junga:  Cień – wg Junga

    Inne podobne posty

    • Wewnetrznie podzieleni

    • Wojna w Tobie trwa

    • Nauka akceptacji dobrego i złego

    • Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.

    Poglądy Carla Junga na religię

    16 Czwartek Kwi 2009

    Posted by ME in Świadomość

    ≈ 5 Komentarzy

    Tagi

    anima, animus, archetyp, ateizm, Bóg, bóg umarł, carl jung, cień, indywiduacja, integracja, jung, kompleksy, lustro, nerwica, nietzsche, osobowość, projekcja, psychoanaliza, religia, religioznawstwo, symbole, Świadomość

    jung

    Carl Gustav Jung (1875-1961) był obok Freuda najwybitniejszym przedstawicielem nurtu psychoanalitycznego w psychologii religii. Analizując psychologię jungowską należy przede wszystkim podkreślić jej bogactwo w elementy zaczerpnięte z innych dziedzin wiedzy, takich jak astrologia, parapsychologia, alchemia, literatura, filozofia, sztuka, mistycyzm, filozofia Wschodu i wiele innych. Przejawia ona jednak w swym eklektyzmie również charakter fenomenologiczny i empiryczny pomimo krytycznego stanowiska środowiska akademickiej psychologii eksperymentalnej, w szczególności jeśli chodzi o postulowaną ważność „doświadczenia wewnętrznego”.

    Swoją metodę badawczą opiera Jung na języku symbolicznym, którym przede wszystkim operują mity, legendy, baśnie, sny i dzieła mistyków. Mimo, że nie można nazwać teorii Junga systemem naukowym, wiele sformułowanych przez niego pojęć funkcjonuje zarówno w psychologii, jak i w psychologii religii. Jung przede wszystkim bada przejawy sił oddziałujących na psychikę człowieka, manifestujących się zarówno w świadomości, jak i w nieświadomości. Podkreśla on również niemożności traktowania religii jako zjawiska jedynie socjologicznego i historycznego.

    Jako religię, zgodnie z łacińskim znaczeniem słowa religere rozumie troskliwe i skrupulatne baczenie na to, co Rudolf Otto nazywa numinosum, tzn. na jakąś dynamiczną egzystencję czy działanie nie będące wynikiem arbitralnego aktu woli. Przeciwnie działanie to ogarnia i opanowuje człowieka, który zawsze jest jego ofiarą, nie zaś sprawcą. Numinosum – bez względu na to co jest jego przyczyną – jest tym, co warunkuje podmiot niezależnie od jego woli: „religia jest więc szczególną postawą ludzkiego umysłu, którą zgodnie z pierwotnym rozumieniem terminu religio, można określić jako troskliwe uwzględnienie i baczenie na pewne dynamiczne czynniki pojmowane jako moce”. Moce te nazywane są przez ludzi w różnoraki sposób: duchami, demonami, bogami, prawami, ideami, ideałami, dotyczą zjawisk potężnych, niebezpiecznych lub pomocnych, ale również pięknych i pełnych znaczenia i są na tyle silnie doświadczane, że zmuszają do liczenia się z nimi, a również kochania ich i ubóstwiania.

    Według Junga wyznanie jest natomiast skodyfikowaną i zdogmatyzowana formą pierwotnego przeżycia religijnego. Każde wyznanie opiera się zarówno na przeżywaniu numinosum lecz także na pistis czyli wierności, wierze i ufności w określone doznanie działania numinalnego oraz wynikającą z niego przemianę świadomości.
    Warto przedstawić pokrótce podstawy psychologii analitycznej, na gruncie której Jung zajmuje się zjawiskiem religii w psychice ludzkiej.

    Podstawą teorii Junga jest teza o pełnej realności psychiki, równorzędnej i niezależnej w stosunku do ciała i zjawisk fizycznych. Podkreślić należy szczególnie, że nie jest ona funkcją mózgu. Stanowią ją natomiast wszystkie procesy psychiczne: świadome i nieświadome. Świadomość genetycznie wywodzi się z nieświadomości i utrzymuje związek treści psychicznych z ego, będącym podmiotem świadomości.

    Świadomość posiada cztery funkcje: intelekt, uczucie, percepcję i intuicję oraz dwie postawy: ekstrawertyczną i introwertyczną. Z reguły świadomość dysponuje tylko jedną funkcją i jedną postawą – reszta pozostaje w nieświadomości. Istnieją jeszcze dwie inne funkcje psychiki: persona, decydująca o stosunku do świata zewnętrznego i dusza będąca wewnętrzną formą osobowości, określającą sposób komunikacji z nieświadomością. Nieświadomość dzieli Jung na personalną i kolektywną.

    Nieświadomość personalna zawierać ma treści zapomniane, wyparte i uchwycone bezwiednie, formujące się w postać kompleksów – „małych osobowości”. Są one wynikiem oddzielenia się od świadomości pewnych nieakceptowalnych z różnych względów elementów własnej natury, stanowią prawie autonomiczne elementy psychiki. Na świadomość kolektywną składają się zarówno emocje, nad którymi świadomość ma możliwość częściowej kontroli, jak i głębsze neurozy i psychozy, a także twórcze wizje religijne i artystyczne, nad którymi świadomość już nie sprawuje żadnej kontroli. Ta głębsza warstwa obejmuje kolektywne treści psychiczne będące duchowym dziedzictwem całej ludzkości przejawiającym się w jednostce.

    Podstawowe elementy nieświadomości kolektywnej nazywa Jung archetypami, które są potencjalnymi formami lub wzorcami zachowań właściwymi człowiekowi. W psychologicznym aspekcie są one procesami psychicznymi zamienionymi w obrazy, tj. symbole i mity. Stanowić mają one najgłębszą treść wszystkich religii, są realizowane dogmatycznie, jednak silnie wpływają na psychikę, szczególnie, jeśli religia jest czymś żywym. Przejawianie się archetypów zachodzić może szczególnie w snach – będących środowiskiem dla wyrażania się symboli. Archetypy wyrażać się mogą poprzez wiele zróżnicowanych symboli. Motywy archetypowe pochodzą zdaniem Junga z prawzorców ducha ludzkiego, które przekazywane są nie tylko przez tradycję i migrację, ale również poprzez dziedziczenie. Warto wymienić podstawowe wyszczególnione przez Junga archetypy:

    Archetyp cienia reprezentuje ciemną stronę ludzkiej osobowości, w mitologii jest on personifikowany przez postacie demoniczne, w literaturze ukrywa się pod takimi postaciami jak Mr Hyde u Stevensona czy „wilk stepowy” u Hessego. Spotkanie z własnym cieniem uzmysławia całość własnej stłumionej funkcji i postawy psychicznej. Cień zawiera w sobie to wszystko, co nasza świadomość odrzuca. Spotkamy go we śnie, micie lub konkretnej osobie, na którą rzutujemy naszą nieświadomość. Uświadomienie cienia jest początkiem przemiany osobowości.

    Archetyp animy u mężczyzn i animusa u kobiet odgrywa rolę odpowiednika seksualnego w stosunku do płci przeciwnej. Anima jest wyrazem naszego stosunku do własnej nieświadomości a zarazem reprezentuje w nas wszystko to, co nie doświadczone i nie zróżnicowane. Anima przejawia się w mitologii, ale również w literaturze pod postaciami boginek, czarownic, czy wróżek, np. Małgorzata u Bułhakowa. Animusa spotykamy w postaci Dionizosa, Orfeusza, Don Juana a może również jako projekcję na konkretną osobę: Rudolfa Valentino, Bogarta czy Leonardo di Caprio. Anima i animus spełniają funkcję kompensującą postawę świadomą: anima uzupełnia w mężczyźnie funkcję monogamiczną i erotyczną, animus w kobiecie – poligamiczną i intelektualną.

    Szczególnymi archetypami są archetypy starego mędrca i wielkiej matki. Tworzą one parę osobowości manicznych, tzn. posiadają nadzwyczaj potężną siłę, wyrażają bowiem duchową istotę człowieka jako mężczyzny i kobiety. Archetyp starego mędrca jest duchową zasadą życia, archetyp wielkiej matki natomiast obiektywną prawdą natury. Pierwszy wyraża najwyższą mądrość i występuje w mitologii jako mag, prorok, czy też wódz, drugi zaś uosabia miłość i przejawia się jako Sybilla, Izyda, Sophia oraz Maria.

    Celem jungowskiej psychoterapii jest szczególnie proces indywiduacji, czyli integracji świadomości i nieświadomości. Polegać ma on na uświadomieniu przez człowieka treści archetypowych poprzez przeżywanie wyrażających je symbolów.
    Niezwykle istotne jest występujące u Junga pojęcie jaźni czyli właśnie całości psychiki – mandali zawierającej zarówno elementy nieświadomości – archetypy, jak i całość odziedziczonych cech umysłowych i psychicznych. Pojęcie jaźni pozwala umieścić konkretną jednostkę ludzką w totalnej wielości archetypów, łącząc nieświadomość kolektywną ze strumieniem innych „osobnych” nieświadomości, zarówno przeszłych jak i współczesnych, poprzez partycypację. Sterowane przez libido (ogólną siłę życiową) ludzkie poczynania prowadzić mają do ostatecznego celu, czyli skonstruowania totalnej mandali jaźni – zawierającej wszystkie elementy człowieczeństwa.

    Jako integralną część nieświadomości wyróżnia Jung zjawisko projekcji. Ma być ona umieszczeniem subiektywnego procesu na przedmiocie w przeciwieństwie do introjekcji, którą określa jako wchłonięcie przedmiotu przez podmiot. Projekcja jest zjawiskiem pozostającym całkowicie poza działaniem świadomej woli. Zenon Dudek w „Słowniku pojęć psychoterapeutycznych” określa zjawisko projekcji jako „mechanizm obronny i rozwojowy umożliwiający wydobycie silnie tłumionych, albo głęboko ukrytych treści psychicznych […] Treścią projekcji mogą być także warstwy głębinowe psychiki – archetypy […], np. symbole sztuki i religii uruchamiają projekcję, służą poszerzaniu tożsamości i przekształcaniu świadomości”.

    Definiując pojęcie boga w psychologii analitycznej, Jung stwierdza, że hipoteza niewidzialnych bóstw czy demonów byłaby o wiele bardziej adekwatnym sformułowaniem nieświadomości (na bazie definicji kompleksów) niż jej antropomorficzna projekcja. Zakłada on, że historyczny proces despirytualizacji świata będzie przebiegał nadal, czego wynikiem będzie powrót wszystkiego, co na zewnątrz ma boski lub demoniczny charakter w głąb duszy – tam skąd wzięło swój początek.
    Z postawą taką polemizuje polski filozof religii Jan Andrzej Kłoczowski OP. Traktuje on teorię Junga dotyczącą cofania się projekcji jako redukcjonizm. Pisze: „Proces cofania się projekcji jest, wedle Junga, nieuchronny: »ponieważ obecny rozwój świadomości żąda cofnięcia wszystkich dostępnych projekcji, tedy żadna mitologia – w sensie egzystencji bóstw innej niż psychologiczna – nie da się utrzymać«. Zarazem jednak Jung jest przeciwny racjonalizmowi, który z tego stanu rzeczy wyciąga przekonanie, że ponieważ nie znaleziono miejsca dla tronu Bożego wśród galaktyk, to żaden Bóg nie istnieje. Takim samym złudzeniem jest psychologizm (Jung ma chyba na myśli Freuda) twierdzący, iż Bóg jest tylko złudzeniem (iluzją).

    Takie stanowisko prowadzi do nerwicy wielkich miast – czyli ateizmu.
    Bóg jednak jest obecny w życiu każdego z nas, »bowiem jest w rzeczywistości efektywnie najsilniejszą pozycją psychiczną«. Ta potrzeba istnieje niezależnie od nas, my jej nie wytwarzamy; od wolności człowieka, od jego zdolności do stanowienia o sobie zależy to, kogo wybierze sobie za B(b)oga – »Bóg nie jest stwarzany, ale wybierany. Nasz wybór określa i definiuje B(b)oga«”.
    Jung analizując nietzscheańską śmierć boga dowodzi rozszczepienia osobowości Nietzschego i konieczności spersonifikowania przez niego swego drugiego ja, poprzez nadanie mu imienia Zaratustry lub Dionizosa.

    Ponieważ Nietzsche ateistą nie był, ale jego „bóg umarł”, Nietzsche sam stał się bogiem.
    Jung dowodzi pozytywnej osobowości Nietzschego, który nie mógł pogodzić się z chorobą wielkich miast – ateizmem. Warto przypomnieć sytuację, gdy już jako ciężko chory żywiołowo zareagował na widok woźnicy niemiłosiernie okładającego konia batogiem. Jak wielką posiadać musiał siłę woli i chęć działania, pragnąc wyrwać bat oprawcy! Jung pisze o pozycji boga w psychice indywidualnej w ten sposób: „Od wolności człowieka zależy, czy bóg jest duchem, czy faktem natury, takim jak np. morfinizm, co też decyduje czy bóg oznaczać będzie potęgę błogosławioną, czy niszczycielską” oraz „Niewola i opętanie są synonimami. Zawsze istnieje w duszy „coś”, co bierze nas w swoje posiadanie oraz ogranicza i tłumi naszą wolność moralną…»Panowanie« i »moce« istnieją zawsze, […] Od nas zależy tylko wybór »pana«, któremu chcemy służyć”.

    Bibliografia:
    1. Kłoczowski J. A.: Psychologia a religia – sic et non, http://www.opoka.org.pl
    2. Jacobi J.: Psychologia C. G. Junga, Warszawa, Wydawnictwo Wodnik, 1993.
    3. Jung C. G.: Archetypy i symbole, Warszawa, Czytelnik, 1993.
    4. Jung C. G.: Psychologia a religia, Warszawa, Książka i wiedza, 1970.
    5. Prokopiuk J. S.: Karol Gustaw Jung jako psycholog religii, „Euhemer”,1962, nr 1, s. 35-61.
    6. Rudin J.: Psychoterapia i religia, Warszawa, Wydawnictwo SOLARIUM, 1992.

    Znalezione na chomikuj.pl, autora nie znam 🙂

    Zobacz też

    • Huna i Jung

    • Cień – wg Junga

    • Twórczy ludzie wg Junga

    Cień – wg Junga

    14 Sobota Mar 2009

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

    ≈ 14 Komentarzy

    Tagi

    alter ego, analiza, archetyp, ciemność, cień, dojrzałość, druga strona, dusza, ego, id, indywiduacja, integracja, jaźń, jung, mrok, nieświadomość, odwaga, podświadomość, psyche, psychoanaliza, stłumienie, symbol, tożsamość, transformacja, uzdrowienie, wyparcie, Świadomość

    cien8

    Pierwszy etap indywiduacji* prowadzi do doświadczenia z cieniem, który symbolizuje naszą, „drugą stronę”, naszego „ciemnego brata”.
    Jest on wprawdzie niewidzialny, ale stanowi nierozdzielną część naszej całościowej psyche.
    Albowiem „żywa postać wymaga głębokiego cienia, aby wystąpić plastycznie.

    Bez cienia jest tylko dwuwymiarowym widmem.

    Cień jest postacią archetypową, która w wyobrażeniach ludów prymitywnych dziś jeszcze bywa uosobiona w najrozmaitszych formach.  Jest on także częścią każdej jednostki, jakby oddzieloną cząstką, jej istoty, która jednak właśnie „jak  cień” jest z nią złączona.

    Postać cienia jest również ulubionym i często wykorzystywanym motywem w sztuce.
    Artysta w swej twórczości i w wyborze motywów wiele czerpie z głębi swej nieświadomości; z kolei rzeczy przezeń stworzone poruszają nieświadomość jego odbiorców i w tym leży ostateczna tajemnica jego oddziaływania.
    Obrazy i postacie z nieświadomości powstają w nim i przemawiają potężnie do innych ludzi, chociaż ci ostatni nie wiedzą, skąd pochodzi ich „wzruszenie”.

    Przykładami artystycznego wykorzystania motywu cienia mogą być: Peter Schlemihl Adalberta Chamisso, Wilk stepowy Hermanna Hesse,  Kobieta bez cienia – Hofmannsthala-Straussa, Szara eminencja – Aldousa Huxleya, piękna bajka Oskara Wilde’a „Rybak i jego dusza”, „Portret Doriana Graya”,  a także Mefisto, ciemny kusiciel Fausta.

    Spotkanie z cieniem zbiega się często z uświadomieniem, sobie typu funkcjonalnego i typu postawy, do którego człowiek należy. Niezróżnicowanie funkcji i słabo rozwinięty typ po stawy są naszą „ciemną stroną”, tą pierwotną predyspozycją naszej natury, którą odrzucamy ze względów moralnych, estetycznych lub innych i której nie tolerujemy, ponieważ jest sprzeczna z uznanymi świadomie zasadami.
    Dopóki bowiem człowiek zróżnicował tylko swoją główną funkcję, a rzeczywistość zewnętrzną i wewnętrzną chwyta prawie wyłącznie za pośrednictwem tej strony swojej psyche, dopóty pozostałe trzy funkcje z konieczności pozostają w ciemności, czyli w „cieniu”, i muszą być dopiero jakby po kawałku od niego odłączane i pozbawiane zanieczyszczeń pochodzących od różnych postaci nieświadomości.

    Przetwarzanie cienia w ogólnych zarysach, choć z innym rozmieszczeniem akcentów, odpowiada temu, do czego zmierza psychoanaliza, gdy odkrywa historię życia jednostki, a zwłaszcza historię jej dzieciństwa; dlatego pojęcie i punkty widzenia Freuda nieraz zachowują swą wartość także dla Junga, gdy chodzi o ludzi, którzy znajdują się jeszcze w pierwszej połowie życia, a więc gdzie mamy do czynienia z koniecznością uświadomienia właściwości cienia.
    Swój „cień” można spotkać w postaci albo wewnętrznej, symbolicznej, albo zewnętrznej, konkretnej. W pierwszym przypadku pojawia się on wśród danych nieświadomości, na przykład jako postać marzenia sennego, uosabiająca jakąś -jedną lub -jednocześnie- kilka cech psychicznych śniącego.
    W drugim przypadku będzie to człowiek z otoczenia pacjenta, który dla tego ostatniego z tych lub innych przyczyn strukturalnych staje się nosicielem projekcji jego jednej lub kilku cech ukrytych w nieświadomości.

    W zależności od tego, czy cień należy do sfery ja lub indywidualnej nieświadomości, czy też do sfery nieświadomości zbiorowej, przybiera on osobistą lub zbiorową formę przejawienia się.
    Może zatem pojawić się równie dobrze jako postać z kręgu naszej świadomości – na przykład nasz brat (lub siostra), nasz najlepszy przyjaciel, jako człowiek będący naszym przeciwieństwem, albo jak w Fauście famulus Wagner – jak też jako postać mityczna – w przypadku gdy chodzi o przedstawienie treści nieświadomości zbiorowej – na przykład Mefistofeles, faun, Hagen, Loki itp.

    Chociaż na pierwszy rzut oka może się to wydać paradoksalne, cień jako „alter ego” może być reprezentowany także przez postać pozytywną, gdy na przykład człowiek, którego „drugą stronę” on uosabia, w wewnętrznym świadomym życiu żyje jakby „poniżej swego poziomu”, poniżej swoich możliwości, wtedy bowiem jego cechy pozytywne wiodą ciemne życie cienia .

    W swoim aspekcie indywidualnym cień reprezentuje „osobistą ciemność” jako uosobienie tych treści naszej psyche, które w ciągu naszego życia zostały niedopuszczone, odrzucone, wyparte, które jednak w pewnych okolicznościach mogą mieć także pozytywny charakter.

    W aspekcie zbiorowym cień reprezentuje ogólnoludzką ciemną stronę .
    I tutaj stosuje się to, co wyżej powiedziano o „archetypie kobiecości” . Ten obraz (brak ilustracji) ze sfery nieświadomości pochodzi od kobiety, która zupełnie nie uświadamiała sobie, że posiada wrodzoną „drugą stronę”, „cień”, który stoi przy niej do pomocy, aby łatwiej mogła nieść ciężkie brzemię – „kamień swego problemu życiowego”.

    W toku pracy nad psyche spotykamy cień głównie w postaciach należących do sfery indywidualnej nieświadomości i dlatego należy go interpretować najpierw w jego aspekcie zupełnie osobistym i dopiero w drugim rzędzie w aspekcie zbiorowym.

    Cień znajduje się jakby na progu sfery „matek” nieświadomości.

    Rośnie i krystalizuje się równoległe z ego. Jak ciemna masa doświadczeń, które nigdy lub rzadko są dopuszczane do naszego życia, stoi nam na drodze, aby dotrzeć do twórczej głębi naszej nieświadomości.

    To jest przyczyna, dla której stopniowo lub nagle popadają w zupełną jałowość ludzie, którzy kurczowo, ze straszliwym wysiłkiem woli znacznie przekraczającym ich siły, starają się utrzymać „na górze” i którzy do swej słabości nie mogą się przyznać ani przed sobą, ani przed innymi.
    Ich poziom duchowy i moralny nie został osiągnięty w sposób naturalny, ale jest raczej sztucznie wzniesionym i siłą utrzymywanym rusztowaniem, któremu w każdej chwili grozi załamanie nawet przy najmniejszym obciążeniu.

    Widzimy, jak dla takich ludzi jest rzeczą trudną lub zgoła niemożliwą dać sobie radę ze swą wewnętrzną prawdą, ustalić właściwy stosunek albo wykonać prawdziwie życiową pracę; jak coraz silniej opanowuje ich neuroza, w miarę jak coraz większa liczba elementów wypartych nawarstwia się w ich cieniu.
    W młodości bowiem warstwa ta z natury rzeczy jest jeszcze stosunkowo cienka i dlatego łatwiejsza do dźwigania; w trakcie życia gromadzi się jednak coraz więcej materiału i z czasem tworzy się z tego brzemię nie do zniesienia.

    „Za każdym idzie jego cień i im mniej jest on włączony do świadomego życia człowieka, tym bardziej jest czarny i gęsty”.
    „Gdyby wyparte tendencje cienia nie były złe, nie byłoby żadnego problemu. Ale z reguły cień jest tylko czymś  […] nie przystosowanym i niepewnym, ale nie absolutnie złym. Zawiera także cechy dziecinne lub prymitywne, które w pewnym stopniu ożywiają i upiększają istnienie” człowieka.
    Jednakże człowiek natyka się na przyniesione zasady , na przesądy, formy i obyczaje, na różnego rodzaju kwestie prestiżowe; zwłaszcza te ostatnie, jako ściśle związane z problemem persony, mogą często odegrać fatalną rolę i zahamować wszelki rozwój psyche.
    „Proste stłumienie cienia jest lekarstwem równie mało skutecznym, jak zgilotynowanie jako środek na ból głowy. […] Gdy uświadamiamy sobie swoją niższość, to zawsze mamy szansę poprawienia tego stanu rzeczy. Niższość ta, pozostając zawsze w kontakcie z innymi zainteresowanymi, stale podlega modyfikacjom. To jednak, co wyparte i odosobnione od świadomości, nigdy nie może być poprawione”

    Konfrontacja z cieniem oznacza zatem przyjęcie bezwzględności natury.
    Jednakże jak wszystko, co znajduje się poza naszą świadomością, zostaje dzięki mechanizmowi projekcji przeniesione na zewnątrz nas . Wskutek tego zawsze znajdziemy „kogoś innego, kto zawinił” dopóki nie uświadomimy sobie, gdzie ciemność się faktycznie znajduje.
    To też doprowadzając cień do świadomości drogą analizy, trzeba najczęściej liczyć się z wielkimi oporami ze strony pacjenta, który często zupełnie nie może znieść myśli, że całą tę ciemność musi zaakceptować jako należącą do niego samego; obawia się nieustannie, że pod ciężarem tego poznania zawali się z takim trudem wzniesiony i podtrzymywany gmach jego świadomego ja.

    Dlatego wiele analiz rozbija się o to, że już w tym stadium pacjent nie wytrzymuje konfrontacji z treściami nieświadomości i przerywa pracę w samym środku, aby znowu schronić się w świat złudzeń lub neurozy. Jest to niestety wypadek nierzadki.

    Fakt, że Jung przypisuje tak wielkie znaczenie doprowadzeniu cienia do świadomości, jest jedną z głównych, chociaż często nie uświadomionych przyczyn lęku żywionego przez wiele osób przed poddaniem się analizie metodą Junga. Powinno się zawsze uwzględniać te okoliczności, wydając sąd lub potępiając pozornie „nieudane” analizy. Chociaż ten kielich może być gorzki, nie można go uniknąć.
    Dopiero bowiem wówczas, gdy nauczymy się odróżniać siebie od naszego cienia, uznając jego rzeczywistość jako część naszej istoty, i gdy stale o tym będziemy pamiętać, może udać się nasza konfrontacja z pozostałymi parami przeciwieństw naszej psyche.
    Dopiero to jest początkiem obiektywnej postawy wobec własnej osobowości, tej postawy, bez której nie można uczynić dalszego kroku na drodze do całości.
    „Jeśli wyobrazicie sobie człowieka, który ma dosyć odwagi, aby cofnąć wszystkie swoje projekcje, to macie do czynienia z osobą, która jest świadoma istnienia znacznego cienia. Taki człowiek obarczył się jednak nowymi problemami i konfliktami.
    Sam dla siebie stał się poważnym zagadnieniem, gdyż nie może już teraz powiedzieć, że inni robią to czy tamto, że oni popełniają błąd i że trzeba z nimi walczyć.  Żyje on w «domu własnych myśli», w wewnętrznym skupieniu. Taki człowiek wie, że cokolwiek jest złego w świecie, jest także w nim samym; jeśli tylko nauczy się dawać sobie radę ze swym cieniem, to uczyni coś istotnego dla świata. Uda mu się wówczas odpowiedzieć przynajmniej na maleńką cząstkę nie rozwiązanych, olbrzymich problemów dnia dzisiejszego.”
    —————————————————————–

    * Indywiduacja oznacza: „Stać się odrębną istotą, a także swoją własną j a ź n i ą o tyle, o ile przez indywidualność rozumiemy naszą najbardziej wewnętrzną, ostateczną, nieporównywalną, jedyność. Zbadanie samego siebie i samourzeczywistnienie jest przeto – a przynajmniej powinno być! – niezbędnym warunkiem wstępnym przy podejmowaniu wyższych zobowiązań, nawet gdy polegają one tylko na realizowaniu możliwie najlepszych form i możliwie największego zasięgu dla swego życia indywidualnego; to właśnie czyni nieustannie przyroda, nie mając przy tym odpowiedzialności, która jest boskim przeznaczeniem człowieka. ”

    Fragment z Jolanta Jacobi „Psychologia Junga”, cytaty oryginalne: Jung.

    Zainteresował Cię temat Cienia?
    Dowiedz się co pisze o nim Prokopiuk:  cz I oraz cz II

    Możesz poczytać także podobne posty :

    • Zaakceptuj i bądź wolny…

    • Wewnetrznie podzieleni

    • Wojna w Tobie trwa

    • Nauka akceptacji dobrego i złego

    • Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

    • Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.

    • Życie w harmonii

    Boska strona seksu

    18 Środa Lu 2009

    Posted by ME in Refleksje nad życiem

    ≈ 10 Komentarzy

    Tagi

    Bóg, integracja, jedność, przyjemność, radość, rozmowy z Bogiem, seks, sex, stosunek, szczęście, walsch, wolność, zbliżenie, Świadomość

    seks
    Fragment: Rozmowy z Bogiem Tom II, N.D. Walsch

    A przy okazji, czas, abyśmy zastanowili się wspólnie nad tym, co to znaczy, że coś przynosi ci zadowolenie.
    Poddaję się. Co?
    “Zadowolenie” to wołanie duszy: “Oto kim naprawdę jestem!”
    Czy pamiętasz, jak nauczyciel na lekcji sprawdzał obecność, wyczytywał nazwiska, a gdy doszedł do twojego, musiałeś odpowiedzieć: “Obecny!”

    Pamiętam.
    Wiec stan “zadowolenia” to sposób, w jaki dusza mówi ci: “Obecna!”,
    Wiem, że idea “robienia tego, co daje zadowolenie” jest wyśmiewana przez ludzi, którzy twierdza, że ta droga prowadzi prosto do piekła. Lecz Ja powiadam, że to droga do nieba!

    Oczywiście, wiele zależy od tego, co daje zadowolenie, jakiego rodzaju doświadczenie sprawia ci przyjemność. Ale Ja zapewniam cię, że żaden postęp duchowy nie dokonał się jeszcze przez wyrzeczenie. Jeśli masz się rozwinąć, to na pewno nie dzięki temu, że skutecznie odmawiałeś sobie przyjemności, lecz dzięki temu że sobie na nie pozwoliłeś – i przez to odkryłeś coś jeszcze większego. Albowiem jak możesz poznać, że coś jest “większe”, jeśli nigdy nie zasmakowałeś “mniejszego”?
    Religia kazałaby ci to przyjąć na wiarę. Dlatego wszystkie religie ostatecznie zawodzą.
    Dla odmiany Duchowość zawsze skutkuje.
    Religia żąda, abyś uczył się z doświadczenia innych. Duchowość nalega, abyś szukał własnego.
    Religia nie może znieść Duchowości. Nie może się z nią pogodzić. Gdyż Duchowość może doprowadzić do wniosku odmiennego od tego, który głosi dana religia, a tego żadna znana religia tolerować nie może.
    Religia zachęca cię do zgłębiania cudzych myśli i uznania ich za swoje. Duchowość zaleca odrzucenie cudzych poglądów i kształtowanie własnych.
    “Zadowolenie” to sposób, w jaki mówisz sobie, że twa ostatnia myśl była prawdą, ostatnie słowo mądrością, ostatni uczynek miłością.
    Aby ocenić, jakiego postępu dokonałeś, aby zmierzyć, jak dalece się rozwinąłeś, przyjrzyj się po prostu temu, co daje ci zadowolenie.
    Nie przyspieszysz tempa swojej ewolucji odmawiając sobie tego, co przynosi ci zadowolenie, odpychając to od siebie.
    Wyrzeczenie to zniszczenie.

    Wiedz jednak i to – regulacja nie oznacza wyrzeczenia. Dostosowywanie swojego zachowania to wybór postępowania zgodnie z tym, jaki aspekt siebie pragniesz wyrazić. Jeśli głosisz poszanowanie praw innych ludzi, wówczas postanowienie, że nie będziesz kradł, gwałcił czy rabował, w żadnej mierze nie oznaczać będzie “samowyrzeczenia”. Stanie się samopo-twierdzeniem. Dlatego miara twojego rozwoju jest to, co przynosi ci zadowolenie.
    Jeśli jest to zachowanie nieodpowiedzialne, szkodzenie czy sprawianie bólu innym, wówczas nie posunąłeś się daleko w swojej ewolucji.
    Kluczowe znaczenie ma świadomość. Dlatego ważnym obowiązkiem, który spoczywa na starszych, jest uświadamianie młodych członków społeczności. Podobnie też do zadań posłańców Boga należy podnoszenie świadomości wszystkich ludzi, aby zrozumieli, iż to, co dzieje się jednemu, dzieje się zarazem wszystkim – gdyż wszyscy stanowimy Jedność.
    Gdy wychodzisz z założenia, że “wszyscy stanowimy Jedność”, właściwie niemożliwe jest znajdywanie przyjemności w ranieniu innych. Znika tak zwane “nieodpowiedzialne zachowanie”. W tak właśnie wytyczonych ramach istoty ewoluujące pragną doświadczać życia. W obrębie tych właśnie wyznaczników nakazuje ci korzystać z wszystkiego, co życie ma do zaofiarowania – i przekonasz się, że oferta życiowa przekracza twoje najśmielsze wyobrażenia.
    Jesteś tym, czego doświadczasz. Doświadczasz tego, co wyrażasz. Wyrażasz to, co masz w sobie. Masz w sobie to, na co sobie pozwalasz.

    To piękne – ale czy możemy powrócić do wyjściowego pytania?
    Tak. Stworzyłem dwie płci z tego samego powodu, dla którego nadałem yin i yang każdej rzeczy – w całym wszechświecie! Płeć żeńska i płeć męska to przejaw powszechnego podziału na yin i yang. Najwspanialszy żywy tego wyraz istniejący w waszym świecie.
    Są formą, jedna z wielu fizycznych form, yin i yang.
    Yin i yang, tu i tam… to i tamto… góra i dół, ciepłe i zimne, małe i duże, szybkie i powolne – materia i antymateria…
    To wszystko potrzebne jest w doświadczeniu życia, jakim je znasz.

    Jak możemy najlepiej wyrazić to coś, co nazywamy energią seksualną?
    Czule. Otwarcie. Radośnie. Figlarnie. Wyzywająco. Romantycznie. Z pasja. Z boskościa.
    Na wesoło. Spontanicznie. Wzruszająco. Twórczo. Bez skrępowania. Zmysłowo.
    I ma się rozumieć, często.

    Niektórzy twierdzą, że jedynym uzasadnieniem ludzkiej seksualności jest prokreacja.
    Bzdura. Dawanie życia to w większości przypadków szczęśliwe następstwo erotycznego zbliżenia, a nie z góry powzięte zamierzenie. Twierdzenie, że seks służy wyłącznie do robienia dzieci to w najlepszym razie naiwność, a nieunikniony wniosek stad płynący, iż dlatego właśnie należy powstrzymać się od dalszych kontaktów, gdy zostanie poczęte ostatnie dziecko, to coś jeszcze gorszego od naiwności. To gwałt zadany ludzkiej naturze – naturze, która Ja was przecież obdarzyłem.
    Seksualna ekspresja to nieuchronny skutek odwiecznego procesu przyciągania, rytmicznego przepływu energii, który napędza wszelkie życie.

    Każda rzecz nosi w sobie wbudowaną przeze Mnie energie, która rozsyła swój sygnał na cały kosmos.
    Wszystko, ludzie, zwierzęta, rośliny, kamienie, drzewa, każdy fizykalny byt emituje energie, niczym nadajnik radiowy.
    Ty też ślesz w tej chwili energie – nadajesz ja we wszystkie strony z samego środka swej istoty. Energia ta – czyli ty – rozchodzi się na zewnątrz w postaci fal. Przenika ściany, wznosi się ponad szczyty gór, ponad księżyc, w nieskończoność. Wieczność. Nigdy, ale to nigdy nie zanika.
    Zabarwia te energie każda myśl, jaka kiedykolwiek miałeś. (Kiedy o kimś myślisz, osoba ta może to wyczuć, pod warunkiem, że jest dostatecznie wrażliwa.) Kształtuje ja każde słowo, jakie kiedykolwiek wypowiedziałeś. Wpływa na nią każdy twój uczynek.
    Wibracja, prędkość, długość i częstotliwość fal, jakie nadajesz, ulegają ciągłym przesunięciom zgodnie ze zmianami, jakie zachodzą w twoich nastrojach, uczuciach, myślach, słowach i działaniach.
    Mówi się nieraz, że ktoś “wysyła dobre wibracje”, i to prawda. To bardzo dokładne nazwanie rzeczy po imieniu!
    To samo jednak robi cała reszta ludzi. Stad “eter”, “atmosfera” miedzy wami naładowana jest energia. Ma ona postać Macierzy krzyżujących się i splatających osobistych wibracji, które razem tworzą strukturę o niepojętej wręcz dla ciebie zawiłości.
    Ten splot to połączone pole energetyczne, w obrębie którego żyjesz. Jego moc oddziałuje na wszystko. Włącznie z tobą.
    Ty wysyłasz nowe wibracje, powstałe pod wpływem dochodzących do ciebie wibracji, na działanie których jesteś wystawiony, a te z kolei wzbogacają i przeobrażają Macierz – która z kolei wpływa na pole energetyczne wszystkich pozostałych, a tym samym na wibracje przez nich wysyłane, i w relacji zwrotnej ponownie na Macierz – która oddziałuje na ciebie… i tak w kółko.
    Myślisz może, że to czysta fantazja – ale czy nie zdarzyło ci się choć raz wejść do pokoju, w którym atmosfera “była tak naładowana”, że aż “sypały się iskry”?
    Albo może słyszałeś kiedyś o dwóch naukowcach pracujących nad tym samym zagadnieniem niezależnie od siebie – na przeciwległych krańcach globu -którzy w tym samym czasie nagle odkryli rozwiązanie?
    To powszechne zjawiska, oczywiste przejawy Macierzy.
    Macierz stanowi potężny wibrację – może bezpośrednio wpływać na zjawiska i przedmioty, a nawet je stwarzać.
    (“Gdzie dwóch lub trzech zgromadzi się w imię Moje…”)
    Psychologia nazwała tę Macierz energii “Zbiorową Świadomością”. Oddziałuje ona na wszystko, co zachodzi na planecie: perspektywę wojny i nadzieję na pokój, zaburzenia geofizyczne i spokój na powierzchni globu, rozległą epidemię i powszechne zdrowie.
    Wszystko to skutek świadomości.
    Tak samo zresztą jak konkretne zdarzenia i okoliczności twojego życia.

    To fascynujące, ale jak się to ma do seksu?
    Cierpliwości. Właśnie do tego zmierzam.
    Cały świat wymienia nieustannie energię.
    Twoja energia napiera na całą resztę. Cała reszta dotyka ciebie. Ale oto ma miejsce rzecz szczególna. W pewnym punkcie w połowie odległości między tobą a wszystkim innym – te energie się stykają.
    Wyobraźmy sobie na przykład dwie osoby znajdujące się w tym samym pomieszczeniu, w przeciwległych jego końcach. Przyjmijmy, że mają na imię Tom i Mary.
    Energia Toma śle swe sygnały w kosmos wokół niego. Część tych fal trafia w Mary.
    Jednocześnie Mary nadaje własną energię – której jakaś wiązka uderza w Toma.
    Lecz te energie spotykają się ze sobą w sposób, na który nigdy byś nie wpadł. Krzyżują się w połowie drogi między Tomem i Mary.
    Tam łączą się ze sobą (są to zjawiska fizyczne, wymierne, wyczuwalne) i tworzą nową jednostkę
    energii, którą nazwiemy “Tamary”. To wspólna energia Tama i Mary.
    Tom i Mary równie dobrze mogliby ja nazwać Ciałem Pomiędzy Nimi – gdyż w istocie jest ciałem energetycznym, do którego oboje są podłączeni, które oboje zasilają energia i które z kolei śle sygnały zwrotne do swych “mocodawców” po linii czy łączu, które zawsze występuje w Macierzy, jest warunkiem jej istnienia.
    Doświadczenie “Tomary” staje się prawdą Toma i Mary. Święta Komunią, do której oboje zmierzają. Czują bowiem, za pośrednictwem “łącza”, wzniosłą radość Błogosławionej Unii, Zespolenia, Ciała Pomiędzy.
    Tom i Mary, oddzieleni od siebie, wyczuwają, co dzieje się w Macierzy. Oboje czują przemożny pociąg ku temu doświadczeniu. Chcą zbliżenia Natychmiast!
    Odzywa się jednak wcześniejszy “trening”. Świat nauczył ich, że trzeba zwolnić tempo, wstrzymać się, chronić się przed możliwym “bólem”, że nie należy ufać uczuciom.
    Lecz dusza… pragnie poznać “Tomary” – Jeśli są szczęściarzami, zdobędą się na to, aby przezwyciężyć obawy i uwierzyć, że miłość jest wszystkim, co istnieje.
    Nieodwracalnie lgną oboje do Ciała Pomiędzy. Doświadczają TOMARY na poziomie metafizycznym, teraz dążą do doznania fizycznego. Zbliżają się. Ale nie do siebie, jak może się wydawać postronnemu obserwatorowi. Każde z nich stara się dotrzeć do TOMARY, do tego miejsca Boskiego Zespolenia, które już między nimi istnieje. Do miejsca, gdzie jak
    już wiedzą, stanowią Jedność – gdzie wiedzą też, co to znaczy Być Jednością.
    Zbliżają się więc do tego “uczucia”, którego doznają i w miarę pokonywania rozdziału, w miarę “skracania sznura”, energia, którą oboje wysyłają do TOMARY, ma do przebycia krótszą drogę i w związku z tym osiąga coraz wyższe natężenie.
    Posuwają się ku sobie, odległość maleje, natężenie rośnie. Jeszcze bliżej. Raz jeszcze wzmaga się napięcie.
    Teraz dzieli ich ledwie metr. Ciało Pomiędzy nimi jest rozgrzane do czerwoności. Wibruje z niesamowita prędkością. “Łącze” biegnące do i od TOMARY jest grubsze, szersze, jaśniejsze, rozpalone od przekazu niewiarygodnej energii. Oboje, jak to się mówi, “płoną z pożądania”. I rzeczywiście.
    Zbliżają się.
    Teraz już się stykają.
    Wrażenie jest piorunujące. Wyśmienite. W dotyku wyczuwają całą energię TOMARY – całą skondensowaną, zespoloną substancję ich Złączonego Bytu.
    Jeśli wyzwolisz w sobie swą najwyższą wrażliwość, odczujesz tę subtelną, wzniosłą energię w postaci “mrowienia” – mrowienie to może się rozejść po całym ciele – lub jako gorąco – gorąco, które nagle może objąć całe twoje ciało, lecz które pozostaje skupione w dolnej czakrze, ośrodku energii.
    Obejmują się i dzieląca ich szczelina niemal zanika – Tom, Mary i Tomary prawie się ze sobą pokrywają. Tom i Mary chcą poczuć między sobą Tomary – chcą się z nią stopić. Stać się Tamary w postaci fizycznej.
    Przystosowałem do tego odpowiednio ciała kobiet i mężczyzn.
    Ciała Toma i Mary są już do tego gotowe. Ciało Toma może wniknąć w Mary. Ciało Mary jest przygotowane na przyjęcie Toma w sobie.
    Mrowienie i gorąco osiągają nieznośna intensywność. Nie sposób tego opisać. Dwa ciała zespalają się. Tom, Mary i Tamary staja się Jednością. Jednym ciałem.
    Dalej trwa przepływ energii miedzy nimi. Namiętny. Zapamiętały.
    Nie mogą się sobą nasycić, pragną być wciąż bliżej, wciąż bliżej. BLIŻEJ.
    Eksplodują – dosłownie – ich ciała ogarnia konwulsja. Wibracja dociera aż po koniuszki palców. W chwili gdy oboje wybuchnęli jednością, poznali Boga i Boginie, Alfę. i Omegę, Wszystko i Nic – Istotę życia – Doświadczenie Tego, Co Jest.
    Biorą w tym również udział procesy organiczne. Dwoje stało się Jednym – często powstaje w wyniku tego trzecia istota, w postaci fizycznej.
    W ten sposób stworzone zostało podobieństwo i obraz TOMARY. Ciało z ich ciała. Krew z krwi!
    Oboje dosłownie dali początek życiu!
    Czyż nie mówiłem, iż jesteście jako Bogowie?
    To najpiękniejszy opis ludzkiej seksualności, jaki kiedykolwiek słyszałem.

    Fragment: Rozmowy z Bogiem Tom II, N.D. Walsch

    Powiązane posty

    • Seks – niszczy czy wyzwala?

    • Seks – demon z piekła rodem

    • Boskie ciało?

    • Zasługujesz na miłość i przyjemność!

    • Przyjemność i szczęście bez granic…?

    • Przyjemność?

    • Seks, impotencja i wolność

    Historia pewnego medytującego

    13 Piątek Lu 2009

    Posted by ME in Medytacja

    ≈ 12 Komentarzy

    Tagi

    doświadczenia medytacyjne, doświadczenie mistyczne, integracja, Medytacja, medytować, medytujący, mistrz, mistyka, nauka, nauka medytacji, ostoja, oświecenie, samadhi, satori, Świadomość

    medytujacy

    Już jako dziecko bylem religijny, z upodobaniem budowałem małe ołtarzyki Jezusowi, przynosiło mi to dziwne zadowolenie i bardzo wtedy bawiło.
    Jako nastolatek znalazłem fascynujące książki na temat Raja Jogi, miedzy innymi doktora R. S. Mishra „Podstawy Jogi Królewskiej” (Fundamentals of Yoga”) ale tak na poważnie zająłem się medytacją mając blisko piętnaście lat.
    Pomimo wszelkich ostrzeżeń jakie można znaleźć w każdej książce o medytacji, że w żadnym wypadku nie należy podejmować praktyki medytacyjnej na własną rękę – temat tak mnie pociągał, ze podjąłem samodzielna praktykę polegającą na ćwiczeniach oddechowych i skupianiu uwagi. Nie przypominam sobie żadnych interesujących doświadczeń z tego okresu.

    Jakies dwa lata później zaczął być modny buddyzm Zen i wpadła mi w ręce książka sensei Philipa Kapleau o zazen. Rodzina goniła mnie do nauki wiec rozkładałem książki i siadałem do zazen. I rodzina była szczęśliwa, ze jestem pilnym uczniem i ja bo robiłem to co mnie pociagalo. Wiele lat później zostałem uczniem Zensona Gifforda Sense z Toronto, ucznia Rosiego Kapleau.

    Moja medytacja nie miała charakteru religijnego. Po prostu siedziałem ze skrzyżowanymi nogami, skupiałem umysł na miejscu wewnątrz brzucha i regulowałem oddech czekając az ucichną myśli. Na początku było to bardzo trudne, ale na początku wszystko jest trudne i miałem tego świadomość. Siedziałem w zazen trzy razy po pól godziny w ciągu dnia, czasem także około trzydzieści minut przed zaśnięciem.

    Chyba po dwóch miesiącach takiej medytacji odczułem wyraźną zmianę stanu umysłu. Myśli ucichały, to była jakaś nowość, coś się działo. „Sprowadzałem” myśli na dno brzucha aż pojawiała się pustka w głowie. Zupełne zacichniecie, żadnej myśli, a cały umysł pozostawał skupiony na dnie brzucha. To było bardzo fajne uczucie. Po jakimś czasie zacząłem spostrzegać że nagle z dużą silą „wybuchają” w ciszy dawne wspomnienia. Nagle przychodzą i owładają człowiekiem doznania czy przemyślenia sprzed miesięcy albo i lat. Sporo czasu trwało zanim pojąłem, ze to cześć jakiegoś naturalnego procesu. Kiedy to wreszcie zrozumiałem bylem z siebie bardzo dumny, coś udało mi się odkryć a to był jakiś postęp.

    Cisza nastawała zazwyczaj po pierwszej rundzie medytacji a pod koniec drugiej zdarzały się nagle wspomnienia. Wkrótce nauczyłem się nie zwracać na nie uwagi i dalej robić swoje skupiając myśli na dnie brzucha. Tak medytowałem jeszcze około miesiąca i obserwacja całego procesu – myśli, ich znikniecie, pustka w głowie jaka przychodzi a potem nagle przebłyski wspomnień potem znów cisza i pustka – zaczęła stawać się już czymś rutynowym. I wtedy zdarzyło się coś, co wywróciło całą moją wiedzę o świecie do góry nogami.

    Usiadłem do medytacji, skupiłem umysł na dnie brzucha, wyobraziłem sobie jak z oddechem wszelkie energie związane z myślami spływają na dno brzucha i tam pozostają.
    Przyszła cisza, potem dodatkowe myśli a potem…
    Nagle poczułem jakby na ciele poruszyła sie jakaś zasłona i powoli od czubka głowy w dól spływała, odsłaniając coś niesamowitego. Po jej opadnięciu ujrzałem Światło. Doświadczyłem Miłości i stopiłem się z Nią w jedno.
    Umysł nie istniał a w jego miejsce pojawiła sie bezkresna przestrzeń wypełniona cudowna miłością, wolnością i właśnie Światłem. Było Ono wszędzie, kochające, żywe nieskończone. Poza czasem i przestrzenią.
    Znikła wszelka odległość i poczucie oddzielenia.
    To małe „ja osobowe” rozpłynęło się a w zamian napłynęła świadomość ze jestem i żyje w tym ciele i poza nim i mym prawdziwym Bytem jest bezkres, miłość i cudowna niezmącona niczym wolność.
    To była świadomość, ze Jestem wszystkim we wszystkich i nigdy nie istniał żaden realny podział ani dystans.
    Łzy płynęły mi po policzkach z ogromnego i cudownego wzruszenia. Wstałem z zazen i widziałem wszystko w nowym świetle, spoglądałem na biedne sprzęty w małym pokoiku i odczuwałem głęboką wdzięczność za to że tu są i służyły mi do tej pory.
    Usiadlem nad książką do języka rosyjskiego i płakałem tylko z tego powodu, ze mogę czytać.
    Nie było we mnie ani śladu ego. Pierwszego dnia kiedy sie pojawił stan ten trwał wiele godzin a znikl dopiero następnego dnia podczas normalnych zajęć szkolnych.

    Potem przychodził jeszcze wiele razy i wskutek rożnych wydarzeń. Najczęściej powodem była kilkugodzinna medytacja. Raz, co niezwykle – przez kilka godzin skupiałem sie na rozwiązaniu zadania z matematyki i nie chciałem przyjac do wiadomości, ze nie mogę sobie poradzić. Z upływem czasu rosło skupienie i determinacja. Wreszcie udało sie i poszedłem spokojnie do lózka. Obudziłem sie następnego ranka i To już było.
    Znów światło i bezkres i ta cudowna nie do opisania miłość przenikająca wszystko i sama będąca podstawa wszystkiego. […]

    Fragment z: „Pierwsze kroki ku Miłości”
    DANIEL OSTOJA

    Powiązane

    • Myśleć czy medytować…

    • Czy Twoje życie ucieka?

    • Medytacja a egoizm

    • Emocje i myśli podczas medytacji

    • ABC medytacji

    • Czym jest medytacja?

    • Medytacja z czakramami

    Natura – nasz największy nauczyciel

    28 Niedziela Wrz 2008

    Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

    ≈ 5 Komentarzy

    Tagi

    cisza, integracja, Medytacja, natura, nauczyciel, tolle, wolność, wszechświat, Świadomość, życie

    Jesteśmy zależni od natury nie tylko z uwagi na fizyczne przetrwanie.
    Potrzebujemy też natury, żeby wskazała nam drogę do domu, drogę wyjścia z więzienia, którym są nasze umysły.
    Zagubiliśmy się w robieniu, myśleniu, pamiętaniu i oczekiwaniu – zagubiliśmy się i labiryncie złożoności i problemowym świecie.
    Zapomnieliśmy to, o czym wciąż wiedzą skały, rośliny i zwierzęta.
    Zapomnieliśmy jak być – być cichym (spokojnym), być sobą, być tam gdzie jest życie: Tu i Teraz.

    Kiedy kierujesz uwagę na element natury, na coś, co powstało bez udziału człowieka, wychodzisz, z więzienia koncepcyjnego myślenia i, do pewnego stopnia, przebywasz w stanie połączenia z Bytem, w którym istnieje tylko to, co naturalne.

    Kierowanie uwagi na kamień, drzewo, czy zwierzę nie oznacza, że należy o nich myśleć, lecz po prostu je odbierać, utrzymywać w swojej świadomości.
    Coś z ich istoty przenosi się wówczas na ciebie.
    Czujesz ich CISZĘ (spokój) i ta sama CISZA pojawia się w tobie- Czujesz jak głęboko spoczywają w Bycie – będąc jednością z tym, czym są i gdzie są.

    Kiedy zdajesz sobie z tego sprawę, ty też docierasz do miejsca spoczynku głęboko w sobie. Spacerując, czy odpoczywając wśród natury, uczcij jej królestwo i bądź w nim kompletnie.
    Wycisz się. Patrz. Słuchaj.
    Zauważ jak bardzo każde zwierzę i każda roślina są sobą.
    W przeciwieństwie do ludzi, nie podzieliły samych siebie na dwie części. Nie żyją mentalnymi wyobrażeniami o sobie, więc nie muszą ich chronić i wzmacniać.
    Skała jest sobą. Żonkil jest sobą.
    Wszystkie elementy natury są jednością nie tylko same z sobą, ale i z całością. Nie usunęły siebie ze struktury całości przypisując sobie oddzielną egzystencję: „ja” i reszta wszechświata.

    Kontemplacja natury może cię oswobodzić od „ja”, źródła wszelkich kłopotów. Bądź świadomy różnych subtelnych odgłosów natury – szelestu liści na wietrze, spadających kropli deszczu, brzęczenia owada, pierwszego ptasiego śpiewu o świcie.
    Całkowicie oddaj się słuchaniu.
    Poza granicą dźwięków jest coś bardziej rozległego: świętość, której myśl nie zrozumie.
    Tu działa inteligencja potężniejsza od ludzkiego umysłu. Ta sama inteligencja podtrzymuje wszelką naturę. Nie możesz bardziej się do niej zbliżyć, niż będąc świadomym swojego wewnętrznego pola energetycznego – czując ożywioną obecność w ciele.

    Figlarność i wesołość psa, jego bezwarunkowa miłość i gotowość do radowania się życiem w każdej chwili często kontrastują ze stanem psychicznym jego pana – z depresją, podenerwowaniem, obciążeniem problemami, zagubieniem w myślach, nieobecnością w jedynym miejscu i jedynym czasie, jaki jest: Tu i Teraz.

    Zastanawiające, jak udaje się psu, który żyje z taką osobą, pozostawać sobą, być tak radosnym. Kiedy odbierasz naturę jedynie umysłem, poprzez myślenie, nie jesteś w stanie wyczuć Jej żywotności, jej istoty. Widzisz jedynie formę, ale nie jesteś świadomy zawartego w niej życia – świętej tajemnicy.

    Myśl pomniejsza naturę, widząc w niej jedynie artykuł potrzebny do osiągnięcia zysku, czy wiedzy, albo innego użytkowego celu.
    Wiekowy las staje się drewnem, ptak celem naukowym, góra kopalnią, lub czymś do zdobycia.

    Kiedy odbierasz naturę, stwarzaj przestrzeń nie-myślenia, nie-umysłu.

    Kiedy tak podejdziesz do natury, ona odpowie ci i weźmie udział w ewolucji ludzkiej i ziemskiej świadomości. Zauważ jak bardzo obecny jest kwiat, jak poddany życiu.
    Roślina, którą masz w domu – czy szczerze jej się przyjrzałeś?
    Czy pozwoliłeś temu znajomemu, choć tajemniczemu istnieniu, które nazywamy rośliną nauczyć cię swoich sekretów?
    Czy zauważyłeś, jaka jest spokojna? Otoczona przestrzenią Ciszy?
    Z chwilą, kiedy uświadomisz sobie bijącą z rośliny emanację spokoju i Ciszy, roślina ta stanie się twoim nauczycielem.

    Obserwuj zwierzę, kwiat, drzewo i patrz, jak spoczywa w Bycie. Ono jest sobą. Ma mnóstwo dostojeństwa, niewinności i świętości. Ale żebyś mógł to zobaczyć, musisz porzucić mentalny nawyk nazywania i przylepiania etykietek.

    Z chwilą, gdy tak będziesz patrzył, poczujesz niewypowiedziany wymiar natury, którego nie da się zrozumieć myślą, ani odebrać zmysłami. To jest harmonia, świętość, która wypełnia nie tylko wszelką naturę, ale jest także w tobie.

    Powietrze, którym oddychasz, to natura, tak jak i sam proces oddychania. Skieruj swoją uwagę na oddychanie i zdaj sobie sprawę, że nie ty to robisz. To jest oddech natury. Gdybyś musiał pamiętać o oddychaniu, szybko byś umarł, a gdybyś próbował przestał oddychać, natura by zwyciężyła. Ponownie łączysz się z naturą w sposób intymny i bardzo silny, kiedy jesteś świadomy swojego oddechu i starasz się utrzymywać na nim swoją uwagę. To leczy i głęboko cię wzmacnia. Powoduje zmianę świadomości z koncepcyjnego świata myśli do królestwa bezwarunkowej świadomości.

    Potrzebujesz natury, jako swojego nauczyciela, żeby pomogła ci znowu połączyć się z twoją istotą. Jednak nie tylko ty potrzebujesz natury, ona także potrzebuje ciebie. Nie jesteś oddzielony od natury.

    Wszyscy jesteśmy częścią Jednego życia, które wyraża się w niezliczonych formach w całym wszechświecie, formach, które są ze sobą wzajemnie powiązane.

    Kiedy rozpoznasz świętość, piękno, niesamowity spokój i dostojeństwo, w jakim kwiat, czy drzewo egzystuje, dodajesz kwiatu, czy drzewu coś więcej.

    Poprzez twoje rozpoznanie i twoją świadomość natura poznaje także samą siebie.

    Poznaje swoje piękno i świętość – poprzez ciebie. Wielka, cicha przestrzeń trzyma całą naturę w swoich objęciach.
    Trzyma także ciebie.
    Tylko kiedy sam jesteś spokojny możesz dostąpić królestwa Spokoju, właściwego skałom, roślinom i zwierzętom. Tylko wtedy, gdy uciszy się twój hałaśliwy umysł możesz połączyć się z naturą na bardzo głębokim poziomie i wykroczyć poza podziały, stworzone przez niepohamowane myślenie.

    Myślenie jest jednym z etapów na drodze ewolucji. Spokój właściwy naturze istniał jeszcze przed narodzeniem się myśli. Drzewo, kwiat, ptak, skałą, nie są świadome własnego piękna i świętości. Kiedy ludzie doznają tego Spokoju, wykraczają poza myśl.

    W Spokoju, który wykracza poza myśl, pojawia się dodatkowy wymiar świadomości wiedzącej. Natura może cię doprowadzić do Spokoju, to jest jej dar dla ciebie. Kiedy odbierasz naturę i łączysz się z jej wymiarem spokoju, twoja świadomość stapia się z nim.
    To jest twój dar dla natury.
    Poprzez ciebie natura staje się świadoma samej siebie.
    Natura w pewnym sensie czekała na ciebie miliony lat.

    Eckhart Tolle – Cisza przemawia

    Powiązane posty

    • Panta rei – energia dokoła nas

    • Świat to energia!

    • Ogrody Zen

    • Miejsce wewnętrznej przemiany

    • Kim jestem? Początek życia

    • Wewnętrzny ogród

    Świadomość hara – początek i koniec życia

    18 Czwartek Wrz 2008

    Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

    ≈ 1 komentarz

    Tagi

    apteka dla duszy, centrum ciała, hara, integracja, jedność, Medytacja, osho, ośrodek równowagi, scentrowanie, wolność, Świadomość, śmierć, środek ciężkości, życie


    Gdy nie masz nic do roboty, po prostu usiądź w ciszy, zagłęb się w sobie i skup na brzuchu – na centrum, zwanym hara, pięć centymetrów pod pępkiem – i pozostań tam. Doprowadzi to do silnego ześrodkowania twoich energii życiowych. Wystarczy, abyś skupił na nim uwagę, a już zacznie działać. Poczujesz, jakby całe życie poruszało się wokół tego centrum.

    To w hara życie rozpoczyna się i kończy.
    Wszystkie inne ośrodki energetyczne naszego ciała znajdują się daleko; hara jest dokładnie w centrum. To tu jesteśmy zrównoważeni i zakorzenieni. Dlatego gdy człowiek zdaje sobie sprawę z istnienia hara, zaczyna się dziać wiele rzeczy, np. im bardziej pamiętasz o hara, tym mniej myślisz. Automatycznie będziesz myślał coraz mniej, ponieważ energia nie będzie płynąć do głowy, lecz do hara. Im więcej myślisz o hara, im bardziej się w nim koncentrujesz, tym większa dyscyplina narasta w tobie.

    Przychodzi to naturalnie; nie forsuj tego. Im większą masz świadomość ośrodka hara, tym mniej będziesz bał się życia i śmierci, ponieważ to on jest ośrodkiem życia i śmierci.

    Gdy się z nim zestroisz, będziesz mógł żyć odważnie. Wypływa z niego odwaga – mniej myślenia, więcej ciszy, mniej momentów niekontrolowanych, naturalna dyscyplina, odwaga, zakorzenienie i ugruntowanie.

    Nocna przystań
    Jeśli czujesz w sobie rozchwianie w lewo i w prawo i nie wyczuwasz, gdzie znajduje się twój środek ciężkości, oznacza to, że straciłeś kontakt z ośrodkiem hara. Musisz go odzyskać.
    Wieczorem połóż się przed snem na łóżku, ułóż dłonie pięć centymetrów poniżej pępka i delikatnie naciskaj. Zacznij oddychać głęboko. Poczujesz, jak centrum to przesuwa się w górę i w dół wraz z oddechem. Skup w nim całą swoją energię, tak jakbyś się kurczył do rozmiarów tego niewielkiego ośrodka skoncentrowanej energii. Rób to przez dziesięć, piętnaście minut i zaśnij.
    Możesz też zasnąć w trakcie ćwiczenia – bardzo dobrze.
    Wtedy przez całą noc utrzyma się to ześrodkowanie.
    Raz za razem nieświadomość porusza się i koncentruje w tym miejscu. Dzięki temu przez całą noc bez twojej wiedzy na wiele sposobów będziesz nawiązywał z nim kontakt.
    Rano, w momencie, w którym poczujesz, że sen się skończył, nie otwieraj oczu. Ponownie ułóż dłonie [poniżej pępka], naciskaj i oddychaj. Ponownie poczuj punkt hara. Rób tak przez dziesięć, piętnaście minut przed wstaniem. Powtarzaj ćwiczenie każdej nocy i każdego ranka. Po trzech miesiącach poczujesz się ześrodkowany.
    Posiadanie centrum jest sprawą zasadniczą. Bez niego człowiek czuje się rozczłonkowany.
    Nie jest scalony, jest jak huśtawka – zbiorowisko kawałków, a nie jedność, nie gestalt.
    To bycie w kiepskiej formie – bez centrum człowiek może się jakoś powlec przez życie, ale nie może kochać. Bez centrum jesteś w stanie wykonywać rutynowe czynności, ale nigdy nie będziesz kreatywny. Będziesz żył minimalnie; maksimum nie będzie dla ciebie dostępne. Jedynie dzięki ześrodkowaniu człowiek może żyć w pełni, sięgać zenitu, szczytu, punktu kulminacyjnego – a tylko to jest życiem, prawdziwym życiem.

    OSHO Apteka dla duszy

    Powiązane posty

    • Ćwiczenia uwalniające energię

    • Medytacja a palenie papierosów

    • Myśleć czy medytować…

    • Czy Twoje życie ucieka?

    • Medytacja a egoizm

    • Dzień Uwagi

    • Wyostrz swoją uwagę

    Kung Fu Panda i głebsze przesłanie

    31 Niedziela Sier 2008

    Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Feng shui, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 10 Komentarzy

    Tagi

    adwersarz, animacja, bajka, dojrzewanie, duchowość, film, gniew, integracja, konflikt, kunf-fu, kung fu panda, mistrz, mądrość, mędrzec, oogway, oświecenie, panda, pandemonium, po, przesłanie, recenzja filmu, refleksja, Rozwój, shifu, spoiler, sztuki walki, tygrysica, walka, zabójcza piątka, Zen, Świadomość


    Dzisiaj chciałabym polecić wszystkim film dla…dzieci (?)
    – Fung Fu Panda (Pandemonium), produkcja: USA, 2008, gatunek: Animacja.

    Film opowiadający o przygodach grubej pandy, która marzy o tym by zostać wielkim wojownikiem kung-fu.

    Akcja filmu staje się doskonałym pretekstem dla przedstawienia znacznie głębszych prawd o życiu, osadzonych częściowo w filozofii Zen, w bardzo przyjemny i rozrywkowy a zarazem inspirujący sposób.
    Gorąco polecam wszystkim którzy lubią dobrą zabawę okraszoną przyzwoitą porcją refleksji 🙂

    Poniżej opisuję szczegółowo wydarzenia filmu – jeśli ktoś nie lubi spoilerów i chce sam zobaczyć ten film – nie polecam czytania 🙂
    Na granatowo podaję moją interpretację fimu, zapraszam do komentowania – jeśli ktoś ma inne spostrzeżenia 🙂

    ——————————————————————-

    Główni bohaterowie :
    – Po – gruba panda – bohater,  pracujący w barze z kluskami i marzący o ścieżce wojownika kung-fu, niespodziewanym obrotem rzeczy – wybrany na Smoczego Wojownika
    – Wielki mistrz Oogway – wielki mistrz zakonu wojowników kunf-fu, mędrzec, pierwszy zwycięzca Tai Lunga
    – Mistrz Shifu – uczeń Oogwaya i jego zastęca, szkolący przyszłego Smoczego Wojownika(dawniej również mistrz dla Tai Lunga)
    – Zabójcza piątka –  uczniowie mistrza Shifu, potencjalni kandydaci do zaszczytnego tytułu Smoczego wojownika : Tygrysica, Modliszka, Żmija, Małpa i żuraw
    – Tai Lung – adwersarz Po i „czarny charakter” filmu, były uczeń Shifu, któremu niegdyś odmówiono tytułu Smoczego Wojownika
    ——————————————————————-
    – Po u ojca

    Przybrany ojciec Po wychował go mając nadzieję, że syn odziedziczy po nim bar z kluskami. Ale Po ma swoje własne marzenie. Pragnie być wojownikiem, a jego idolami są członkowie Zabójczej piątki, – uczniowie mistrza Shifu, o których nocami śni i z którymi przeżywa fantastyczne przygody.
    Po czuje, że może być kimś więcej niż tylko sprzedawcą klusek, mimo że jest w tym całkiem dobry, jego myśli wybiegają daleko poza to czego życzy sobie jego ojciec.

    Życie Po odbija wewnętrzny konflikt, pomiędzy tym co jest jego marzeniem a życiem jakie zostało dla niego „wybrane”. Nie może rozwinąć skrzydeł, bo wiążą go zobowiązania i tradycje w jakich się urodził.  Jest nieszczęśliwy i zagubiony, ucieka więc w świat fantazji, snach o swej wielkości, o potędze. Nie ma odwagi powiedzieć że chce od życia czegoś więcej.

    – Wizja Oogwaya

    Oogway jest wielkim mistrzem zakonu wojowników kunf-fu, wiekowym, bardzo mądrym starcem.
    Pewnego dnia Oogway wzywa do siebie swojego ucznia i prawą rękę, Shifu i wyznaje mu że miał wizje w której widział ich dawnego wychowanka, Tai Lunga, uciekającego z więzienia w którym przebywa za swoje zbrodnie.

    Shifu panikuje, natychmiast rozkazuje posłańcowi lecieć do więzienia i nakazać podwojenie straży, nieświadom że poprzez swoją lękową reakcję – uruchamia ciąg zdarzeń które okażą się tak bardzo znaczące dla wszystkich, a przede wszystkim dla niego.
    Mistrz Oogway decyduje, że nadeszła pora by wybrać wielkiego, Smoczego Wojownika, który ma ich wszystkich ocalić.

    Cytat:
    Oogway: Miałem wizję, Tai Lung powróci
    Shifu: To niemożliwe, jest w więzieniu!
    Oogway: Nic nie jest niemożliwe…
    Shifu: /spanikowany – woła do posłańca/ Zeng!
    Leć do więzienia i powiedz żeby podwoili straże, broń,wszystko podwoili! Tai lung nie wyjdzie z tego więzienia!
    Zeng: Tak mistrzu Shifu!
    Oogway: Niektórzy spotykają swoje przeznaczenie właśnie na tej drodze, której chcą uniknąć.
    Shifu:/ nerwy/ Musimy coś zrobić, on będzie chciał się zemścić, on, on…
    Oogway: Twój umysł jest wzburzony, przyjacielu, jak ta woda
    /wskazuje na sadzawkę/
    Kiedy woda jest wzburzona, trudno cokolwiek przez nią zobaczyć.
    Kiedy się uspokoi, stanie się dla Ciebie przejrzysta, i wtedy wszystko zrozumiesz.

    Bardzo ważny moment w filmie.
    Pokazane jest, że tak naprawdę sami sprowadzamy na siebie nasze nieszczęścia. Niegdyś Shifu zamknął Tai Lunga. Teraz wypuszcza go jednak nie kto inny – jak właśnie on sam. Przez swój paniczny strach. Gdyby nie posłał Zenga celem wzmocnienia straży, Tai Lung by się nie wydostał.
    – Im bardziej przed czymś uciekamy, tym szybciej to nas ściga.
    Oogway próbuje wskazać Shifu, że przez swój gniew i zagubienie – nie widzi tego co naprawdę się z nim dzieje i sam sprowadza na siebie nadchodzące wydarzenia.

    (Nie znaczy to jednak, że taki obrót wydarzeń jest negatywny – nie ma czegoś takiego, ponieważ finalnie właśnie na tej drodze, której najbardziej sie boi – znajdzie klucz do swego wyzwolenia i rozwiązanie problemu.)

    – Po Wojownikiem!

    Tajemniczym zbiegiem okoliczności, na Smoczego wojownika zostaje wybrany Po, który dość niespodziewanie pojawia się na festiwalu mającym na celu wybór wojownika. Zamiast sprzedawać kluski, w akompaniamencie ogni sztucznych wpada na środek areny, gdzie dostrzega go Oogway.
    Oogway nie wierzy w przypadki.
    Wskazuje na Po, jako wybrańca.

    Cytat
    Oogway: /do Shifu/ Ten kogo wybiorę, nie tylko sprowadzi pokój do doliny, ale przyniesie go także Tobie.
    Oogway:/wskazując na Po/ Wszechświat wskazał Smoczego Wojownika!

    Czasem niespodziewane rozwiązanie, niespodziewany obrót losu, okazuje się odpowiedzią na nasz problem. Trzeba tylko uwierzyć że to co się stało, nie stało się bez powodu i umiejętnie wykorzystać szansę.

    – mistrz Shifu nie akceptuje Po

    Dla mistrza Shifu jest to wielki szok, tak jak i dla jego uczniów, Zabójczej Piątki.
    Shifu nie potrafi zaakceptować faktu, że „przypadkowy” osobnik, niewyszkolony w kung-fu, miałby pokonać tak potężnego przeciwnika jakim jest Tai-Lung.

    Ego Shifu po raz kolejny doznaje ciosu. Niegdyś musiał znieść taką sama sytuację z poprzednim wychowankiem, Tai Lungiem – również nie wybranym na Smoczego wojownika. Teraz ponownie musi wykazać się pokorą i zrozumieniem wobec Oogwaya, chociaż naprawdę wszystko w nim się burzy.
    Wewnetrznie sprzeciwia się wyborowi Ooogwaya, ponieważ nie potrafi dostrzec w nim głębszego sensu i uwolnić się od wyobrażeń na temat tego jak powinien wyglądać Smoczy wojownik.
    Jest na prostej drodze do popełnienia kolejnego błędu, tego samego który niegdyś zapoczątkował jego problemy. Czyżby nic się nie nauczył?

    – Mistrz Shifu upokarza Po

    W rozmowie z Po, mistrz Shifu daje wyraz swojemu rozgoryczeniu i niechęci.
    Uważa Po za niegodnego zaszczytnego miana Smoczego Wojownika, skrycie również uważając że zainwestował tak wiele w wyszkolenie Zabójczej Piątki, iż to właśnie ktoś z jego uczniów powinien zostać Smoczym Wojownikiem.
    Shifu nie umie pogodzić się z takim obrotem sprawy, który odsunął kolejnych jego uczniów (wcześniej także Tai Lunga) od miana Smoczego Wojownika.

    Gniew Shifu jest tak naprawdę gniewem jego – na siebie samego. „Czy znów zawiodłem? Czy znów się tak pomyliłem? Znów nie udało mi się wyszkolić Smoczego Wojownika?” Shifu to wydaje się zbyt upokarzające i bolesne, dlatego robi wszystko by to upokorzenie dać odczuć Po.
    Po – z drugiej strony – całe życie miał do siebie żal za swoje marzenia, które tak bardzo nie pasowały do oczekiwań jego ojca. Czuł się w jakiś sposób zdrajcą, czuł że zawiódł ojca. Teraz przyjmuje upokarzające traktowanie ze strony Shifu, z pokorą, w jakiś sposób sam siebie karząc za sprzeniewierzenie się ojcu.

    – Tai lung ucieka z wiezienia

    Posłaniec  wysłany przez Shifu „przypadkowo” upuszcza piórko z którego pomocą Tai Lung wydostaje się z więzienia.
    Potężny wojownik rozgramia wszystkich strażników i nakazuje posłańcowi dostarczyć Shifu wieści o swoim powrocie.

    – Rozmowa Po z Oogwayem

    Po daje wyraz swoim wątpliwościom w rozmowie z wielkim mistrzem Oogwayem.
    Mistrz jednak ma zaufanie w los, który wskazał po jako Smoczego wojownika.

    Cytat:
    Po: Jak Shifu ma mnie wytrenować w Smoczego Wojownika?
    Nie jestem jak ta piątka, nie mam szponów, skrzydeł, jadu… Nawet Modliszka ma to… coś.
    Może powinienem odejść i wrócić do robienia klusek
    OOgway:Odejść – nie odchodzić, kluski – nie ma klusek…
    Jesteś zbyt przywiązany do tego co było i co będzie. Jest takie powiedzenie:
    Wczoraj to historia, jutro to tajemnica, ale dzisiaj jest darem
    Dlatego zwą go teraźniejszością.
    (nieprzetłumaczalna gra słow : ang. Present – terażniejszość- znaczy także prezent, podarunek)

    Oogway próbuje wytłumaczyć Po, by nie koncentrował się na nieznaczących sprawach, które tylko odciągają go od tego co powinien robić Tu i Teraz, a co jest tak naprawdę jego najwłaściwszą ścieżką.

    – Historia mistrza Shifu

    Poznajemy również historię mistrza Shifu, oraz dziejów jego pierwszego wychowanka.
    Okazuje się że Shifu wychował Tai Lunga jak własnego syna, ucząc go Kung-Fu, przepełniony duma i bezkrytycznym zachwytem nad rewelacyjnymi osiągnięciami malucha.
    W tym zachwycie – Shifu zapomina jednak o przekazaniu Tai Lungowi dystansu do siebie i umiejętności radzenia sobie z porażką.
    Rozpieszczony Tai Lung – butnie przekonany, że należy mu się wszystko, domaga się Świętego Zwoju, który powinien otrzymać tylko Smoczy Wojownik.

    Ale Wielki mistrz Oogway dostrzega mrok i dumę w sercu Tai Lunga i odmawia mu prawa do zwoju.
    Dla Tai-Lunga to wielki cios w jego ego, z poczuciem zdrady ze strony Shifu (który nie wziął jego strony) – atakuje mieszkańców Doliny – próbując odbić zwój siłą.
    Shifu nie jest w stanie stawić mu czoła.
    Nie potrafi zniszczyć tego co sam stworzył. Jego próżność teraz zwraca się przeciwko niemu. Tai Lung pokonuje go z łatwością  i jest o krok od zdobycia zwoju.

    Walka Oogwaya


    Przed zdobyciem zwoju, Tai Lung musi pokonać jeszcze jednego przeciwnika.
    Pojawia się przed nim Oogway.
    Wielki mistrz z łatwością i spokojem powstrzymuje niesionego gniewem Tai Lunga – uderzając w odpowiednie punkty na jego ciele, paraliżuje go w ten sposób. (Akcja w stylu Kill Billa ;))
    Tak właśnie Tai Lung ląduje w więzieniu.

    Tai Lung reprezentuje mroczą energię gniewu i pomieszania –  a Oogway siłę spokoju i mądrości.
    Shifu próbował pokonac gniew – gniewem.
    Oogway wybrał skuteczniejszą ścieżkę.
    Gniew znika jak za dotknięciem różdżki, w zestawieniu ze świadomością i mądrością.
    Co ciekawe – Nie ma nawet mowy o walce, o zmaganiach!
    Po prostu całkowicie się rozpuszcza. Nie ma prawa przy niej istnieć.

    – Shifu rozmawia z Ooogwayem

    Shifu otrzymuje wieści o ucieczce Tai Lunga i dzieli się swoimi rozterkami z wielkim mistrzem Oogwayem. Ma wątpliwości czy uda mu się wyszkolić Po na czas. Oogway prosi go o odrzucenie wątpliwości i uwierzenie w Po i los, który go wskazał.

    Cytat
    Shifu: Mistrzu, mistrzu! Bardzo złe wieści
    Oogway: Shifu, niema czegoś takiego jak złe czy dobre wieści
    Shifu: Mistrzu twoja wizja się sprawdziła, Tai Lung uciekł z więzienia, jest już w drodze
    Oogway: To jest zła wiadomość ,tylko jeśli nie wierzysz, że Smoczy Wojownik go powstrzyma
    Shifu: Panda, ta panda to nie Smoczy Wojownik, on nawet nie powinien tu być! To był przypadek!
    Oogway: Nie ma przypadków…
    Shifu: Tak wiem, już to mówiłeś dwa razy
    Oogway:To też nie był przypadek. Stary przyjacielu, panda nigdy nie zmieni swojego przeznaczenia, ani ty swojego, jeśli nie porzucisz iluzji kontroli
    Shifu: Iluzji?
    Oogway: Tak, popatrz na to drzewo, nie mogę sprawić aby zakwitło, ani wydało owoc – zanim nadejdzie jego czas
    Shifu: Ale są rzeczy, które możemy kontrolować /wściekle uderza w drzewo, spadają owoce/
    Shifu: Moge kontrolować kiedy spadną owoce.  I mogę kontrolować jak posadzić nasionko. /wbija gniewnie nasionko w ziemię/ To nie jest iluzja mistrzu!
    Oogway: Tak, ale niezależnie co zrobisz to nasionko i tak wykiełkuje w drzewo. Możesz chcieć mieć jabłoń, albo pomarańcz, ale będziesz mieć drzewo brzoskwiniowe.
    Shifu: Ale brzoskwinia nie pokona Tai Lunga
    Oogway: Może – może. Jeśli się nią zaopiekujesz, zadbasz, uwierzysz w nią…!/dotyka delikatnie ziemi/
    Shifu: Ale jak? jak? Potrzebuje twojej pomocy mistrzu
    Oogway:Nie, po prostu musisz uwierzyć,obiecaj mi Shifu, obiecaj, że uwierzysz…
    Shifu:/poddaje się/ Spróbuję…
    Oogway:Dobrze. Mój czas nadszedł, musisz kontynuować swoją podróż beze mnie.
    Shifu: Co, co, co ty? Mistrzu, nie możesz mnie zostawić!
    Oogway: /zamienia się w płatki kwiatu i rozpływa na wietrze/ Musisz wierzyć…
    Shifu:/zasmucony/ Mistrzu!

    Oogway próbuje przekonać mistrza Shifu by przestał wreszcie próbować walczyć, kontrolować wszystko i wszystkich dokoła, bo w końcu stało się to paranoją, która go niszczy.
    To czego Shifu bał się tyle lat finalnie powróciło.
    Shifu sądził, że może to zamknąć – wznosząc coraz wyższe mury, ale okazuje się że nie tędy droga. Teraz shifu musi wykazać się wiarą i zaufaniem – w miejsce walki, bo tylko światłem można rozjaśnić ciemność, nigdy – wnosząc jeszcze więcej ciemności.

    – Shifu próbuje powstrzymać Po przed ucieczką w popłochu

    Po dowiaduje się że nadszedł czas by stawił czoła Tai Lungowi, jako Smoczy Wojownik, jest pełen wątpliwości i nawet wskrzeszona przez Oogwaya – nadzieja Shifu, nie może rozpalić w nim wiary w możliwość swojego sukcesu. Po całkiem stracił wiarę w siebie.

    Cytat
    Shifu: /z przekonaniem/ Teraz chce żebyś zaufał swojemu mistrzowi, tak jak ja zaufałem swojemu
    Po: Nie jesteś moim mistrzem, a ja nie jestem Smoczym Wojownikiem
    Shifu: To dlaczego się nie wycofałeś? Wiedziałeś, że chce się ciebie pozbyć, a jednak zostałeś
    Po:/zdesperowany/ Tak, zostałem, zostałem ponieważ zawsze kiedy próbowałeś rozwalić mi głowę, albo mówiłeś jak śmierdzę, bolało ….Ale nie bolało bardziej niż to co przeżywałem wcześniej, gdy codziennie uświadamiałem sobie, że jestem tylko… mną… Zostałem bo myślałem, że jeśli ktoś może mnie zmienić, sprawić żebym był kimś więcej, i to tylko ty- Najwspanialszy nauczyciel kung fu w całych Chinach…

    Shifu nie wierzy jeszcze w pełni w Po, i jego wątpliwości wyczuwa także nasz zdesperowany bohater. Obydwu czeka ciężkie zadanie, wykroczenie poza siebie, poza takiego siebie, jakim było się do tej pory. Ich świat musi się zmienić, albo nie nadążą za wyzwaniem jakie przed nimi stoi i obaj polegną…

    – nauka Po

    Shifu odkrywa, że jedyne w czym naprawdę dobry jest Po to …zdobywanie jedzenia 🙂
    Postanawia wykorzystać tę właściwość Po i szkolić go na wojownika kung-fu.
    Okazuje się to całkiem łatwe. Po jest bardzo pomysłowy w tym jak dostać się do miski z kluskami, i z wielką sprawnością walczy z Shifu, ujawniając swój nietypowy talent.

    Rozwiązanie czasem czeka tam gdzie się go nie spodziewamy. Czasem warto wykorzystać coś – czego nigdy byśmy nie uznali za użyteczne. Trzeba otworzyć umysł na nowe i niestandardowe rozwiązania. Przywiązanie do tradycyjnej ścieżki rozwiązywania problemu, okazuje się uwsteczniające.
    Shifu nie mógł szkolić Po tak jak szkolił poprzednich uczniów. A jednak…była inna – równie skuteczna droga! Wystarczyło zachować świeżość i perceptywność umysłu.


    – Przekazanie zwoju Po


    Przekazanie zwoju smoczego wojownika dla Po okazuje się rozczarowaniem dla wszystkich. Zwój jest pusty. W jego szklistej powierzchni odbija się tylko twarz Po i nic poza tym…Wszyscy są załamani i przekonani o rychłym końcu Doliny.

    – Shifu decyduje się samodzielnie walczyć z Tai-Lungiem

    Ponieważ Zabójcza Piątka została także pokonana przez Tai Lunga, Shifu decyduje się samodzielnie walczyć z Tai Lungiem. Wie o tym, że bez zwoju – tylko on jeden ma jakieś szanse na pokonanie potężnego mrocznego wojownika. Po i Zabójczą Piątkę odsyła z rozkazem ewakuowania mieszkańców Doliny.

    Cytat
    Po: Pusty
    Shifu: Nie…Nie rozumiem
    Po: Ok więc Oogway był po prostu szalonym, starym żółwiem
    Shifu: Nie, Oogwey był rozsądniejszy od nas wszystkich
    Po: Daj spokój spotkaliśmy się i wybrał mnie przypadkiem… Mówił… cały tan Smoczy Wojownik… ech, kogo ja oszukuje
    Tygrysica: A kto powstrzyma Tai Lunga? On zniszczy wszystkich i wszystko
    Shifu: Nie. Ewakuować Dolinę, musimy chronić mieszkańców od Tai Lunga
    Tygrysica: A co z tobą mistrzu?
    Shifu: Będę z nim walczył. To będzie cena za moją pomyłkę.

    Shifu rozumie wreszcie, że nie może wiecznie uciekać przed swoim nemezis, swoim demonem, pod którego terrorem strachu  – żył przez 20 lat. Wie, że jeśli nie zrobi tego co powinno być zrobione, ucierpią niewinni dokoła niego – już nie tylko on sam.

    – rozmowa Po z przybranym ojcem

    Ojciec Po cieszy się na widok syna, ale tenże daleki jest od radości.
    Ojciec postanawia zatem zdradzić synowi tajemnicą swojej nalewki, która cieszy się wielka sławą jako najsmaczniejsza w Dolinie.
    Po zawsze wierzył, że jest w niej jakiś sekretny składnik, ale…ku jego zdumieniu ojciec twierdzi że nigdy go nie było. Że nalewkę przyrządzał bez żadnego składnika, a tylko wiara w jej niezwykłość sprawiała, że smakowała tak wybornie.
    Ta informacja jest prawdziwym olśnieniem dla Po.
    Decyduje się wrócić do klasztoru by podjąć walkę z Tai Lungiem. Wie już teraz że żaden zwój nie może mu pomóc w walce, że zawsze był tylko On sam i to w nim tkwiła moc.

    Cytat
    Ojciec:
    Po, przepraszam, że nie wyszło, po prostu tak miało być.  Zapomnij o wszystkim, twoje przeznaczenie wciąż czeka, robimy kluski, mamy to w żyłach
    Po: No nie wiem, tak naprawdę czasami nie mogę uwierzyć, że jestem twoim synem
    Ojciec: Po, chyba nadszedł czas żebym powiedział ci coś co powinieneś wiedzieć od dawna. Sekretny składnik mojej zupy z sekretnym składnikiem… Podejdź tu, sekretnym składnikiem jest…. nic!
    Słyszałeś, nic, nie ma żadnego sekretnego składnika!
    Po: Czekaj, zaraz, to po prostu zwykła zupa? Nie dodajesz jakiegoś specjalnego sosu?
    Ojciec: Nie muszę, żeby zrobić coś specjalnego musisz po prostu uwierzyć, że to jest specjalne! Nie ma sekretnego składnika!

    Wszyscy żyjemy w cieniu przekonania, że osiągnięcie pewnych rzeczy MUSI być trudne i wymagać niezwykłych zdolności. Tymczasem – najbardziej ograniczające jest przekonanie… że są jakieś ograniczenia.

    – walka Tai Lunga z Shifu

    Shifu toczy walkę z Tai Lungiem, ale ta walka z góry skazana jest na przegraną.

    Shifu ma w swoim sercu poczucie winy – związane z tym jak nieumiejętnie pokierował wychowaniem Tai Lunga. W trakcie walki, gdy wściekły Tai Lung domaga się zwoju, Shifu niespodziewanie przeprasza Tai Lunga.
    Jest świadom że gdy był zaślepiony przez własną dumę – tę samą dumę zaszczepił w sercu swego wychowanka.

    Tai Lung mimo swojego gniewu, także pełen jest bólu i rozpaczy, on – jedyne czego kiedyś pragnął to zasłużyć na zachwyt i miłość swojego mistrza – być dla niego powodem do dumy.  Jednak to pragnienie przysłoniło mu wszystko inne, co było ważne w jego życiu i stało się ostatecznie destrukcyjną obsesją.

    Gdy Shifu nie wstawił się za Tai Lungiem przez Oogwayem – wychowanek poczuł się okrutnie zdradzony i odrzucony.  Poczuł że niejako odebrano mu to do czego został stworzony i w co przecież – wiarę podsycał w nim sam Shifu.

    Shifu nie ma już sił na kontynuowanie walki z tym co sam stworzył.
    Wie , że teraz ponosi tylko konsekwencje swego błędu.

    Tai Lung:/oskarzycielsko/ Gniłem w więzieniu – 20 lat – przez twoją słabość
    Shifu: Posłuszeństwo mistrzowi – to nie słabość
    Tai Lung: Wiedziałeś, że ja jestem Smoczym Wojownikiem
    Zawsze wiedziałeś! Ale kiedy Oogway powiedział że jest inaczej, to co zrobiłeś?
    /krzyczy/ Co zrobiłeś? Nic!
    Shifu: Nie było ci pisane został Smoczym Wojownikiem, to nie moja wina.
    Tai Lung: Nie twoja wina? Czyja zatem?
    Kto wypełnił mi głowę marzeniami? Kto kazał mi trenować aż do bólu?
    Kto ostatecznie odmówił mi wypełnienia mego przeznaczenia?
    Shifu: To nie była moja decyzja!
    Tai Lung: Teraz już jest. Daj mi Zwój.
    Shifu: Prędzej zginę!
    Tai Lung: Wszystko co zrobiłem, robiłem abyś był ze mnie dumny,/uderza Shifu z wściekłościa/ powiedz, że jesteś dumny Shifu!
    Tai Lung: /ponownie uderza Shifu/Powiedz!
    Shifu:/podnosi się z ziemi załamany/
    Zawsze byłem z ciebie dumny, od początku byłem z ciebie dumny…Ty byłeś moją dumą… zaślepiło mnie to, za bardzo cię kochałem – by zobaczyć kim się stajesz!
    Shifu:/z resygnacją/ Ja sprawiłem, że taki się stałeś…Przepraszam, przepraszam.
    Tai Lung:/przez chwilę się waha, ale zaraz powraca jego gniew/ Nie chce twoich przeprosin, chce mój zwój!

    Dla Shifu –  Tai Lung reprezentuje to z czym sam próbował zawsze walczyć i co usiłował stłumić (wsadzając metaforycznie do „więzienia”) ale to powróciło z wielokrotnie większą mocą.
    Wyrzuty sumienia i poczucie winy za swój błąd, teraz zwracają się przeciwko niemu.

    Shifu nie ma sił walczyć z czymś co tak naprawdę jest także jego problemem, bo ogniem ognia nie pokona.
    – jego własna próżność –  znajduje odbicie w próżności Tai Lung.
    – Jego gniew( wiele razy wyładowywany wcześniej na innych, w tym na Po) – znajduje odbicie w gniewie odrzuconego Tai Lunga.

    Czy problem wydaje się zapętlać?
    Shifu musi zmienić strategię. Stare rozwiązania nie sprawdzają się. Ogień pokonać można wodą. Teraz, to że zaufał Oogwayowi, okazuje się popłacać.  Zainwestował swój czas w Po, szkoląc go zupełnie inaczej niż wcześniej innych uczniów. Po, który jest tak inny od wszystkiego tego co próbował stosować Shifu –  działa również w nieoczekiwany sposób….

    – walka Po z Tai-Lungiem


    W kluczowym momencie, gdy Tai Lung niemal wyciska życie z Shifu, pojawia się Po.

    Po podejmuje nieudolną na początku walkę z Tai Lungiem – który odbiera mu zwój.
    Tai Lung nie rozumie jednak przesłania które stoi za zwojem. Nie rozumie znaczenia osobistej mocy – jest na to zbyt zaślepiony. Zawsze żył w przekonaniu, że to co znajduje się w zwoju jest jakąś cudowną, specjalną tajemnicą dla wybrańca.  Rozczarowany – wściekłość swoją kieruje na niewinnego Po.

    Cytat

    Tai Lung: Moc Smoczego Zwoju jest moja!
    /rozwija zwój/Tu nic nie ma!
    Po: Już dobrze, ja też nie rozumiałem za pierwszym
    Tai Lung: Co?
    Po: Nie ma sekretnego składnika. Tylko ty nim jesteś.

    Tai Lung nie rozumie tego, że proste rozwiązania bywają najlepsze , że życie nie jest tak skomplikowane i nie o wszystko trzeba tak strasznie walczyć.
    Że najważniejsze to wiara w siebie i swoje możliwości, a nie oczekiwanie że inni, że świat zewnętrzny, zaspokoją nasze poczucie braku mocy i radości.
    Moc jest w nas, Tai Lung przesuwa jednak jej źródło na coś innego – zewnętrznego, na zwój.
    Gdy się okazuje że to wszystko było iluzją, jest zdruzgotany. Nie jest przygtowany i dość otwarty na zmianę, dlatego ostatecznie przegrywa.

    – Po pokonuje Tai Lunga


    Ale ponownie próżność  i gniew Tai Lunga okazują się przyczyną jego porażki, tak jak wcześniej były przyczyną porażki Shifu.

    Po wykazuje się sprytem a zarazem zadziwiającą prostotą w walce. Jego skromność okazuje się atutem. To co dla Tai Lunga było niemożliwe do osiągnięcia – nauczenie się specjalnej techniki Palca Wushi – dla Po jest czymś naturalnym i prostym.
    Po robi to tak po prostu, jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie. Nie mając świadomości, że ta technika uważana jest za jedną najpotężniejszych, nie ma też w sobie zawahania.
    Jest takie znane powiedzenie Einsteina : „Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to właśnie robi.”
    Rzeczy okazują się proste, kiedy przestajemy je niepotrzebnie komplikować naszymi wyobrażeniami o tym jak ciężkie mogą być.

    Ważnym elementem jest to że Tai Lung ponownie nie zostaje pokonany w bezpośredniej  „walce” ale z pomocą bardzo niezwykłego sposobu, czegoś co wydaje się niemożliwe, a jednak jest zaskakująco proste.

    – Koniec

    Zgodnie z przepowiednią Oogwaya, Po zwycięża Tai Lunga.
    Tym samym przynosi pokój Dolinie i…wewnętrzny spokój dla Shifu.  Nagle wszystko okazuje się spójne.
    Shifu ostatecznie dostrzega sens we wszystkim co miało miejsce i godzi się ze sobą.

    Tak naprawdę centralną postacią filmu, jest wg mnie mistrz Shifu.
    Akcja odzwierciedla jego wewnętrzna walkę – projektowaną na zewnątrz .
    Pokazuje jego dojrzewanie, na kilku etapach.
    Najpierw jako zadufanego w sobie mistrza, który szkoli przyszłego Smoczego Wojownika. Potem złamanego człowieka, któremu rozbito marzenia i który odrzucił to co kochał, bo „nie spełniło jego oczekiwań”.
    Finalnie, widzimy jego walkę z „demonem”, czyli tym co próbował odrzucić,  zamknąć i zapomnieć  – tym czego tak bardzo się boi. „Demon”, Tai Lung, wraca z misją zemsty, upominając się o swoje i tym razem Shifu MUSI się z nim skonfrontować, by osiągnąć integrację swojego „podzielonego” wnętrza = znaleźć spokój i akceptację.


    Tekst opracowany i napisany przez Zenforest.

    Wszelkie prawa zastrzeżone.

    Powiązane posty :

    • Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

    • A mistrz mu odpowiedział…

    • Minuta mądrości

    • Potwór, strzała i jajko

    • Śpiew Ptaka

    • Nie zadręczaj się!

    • Historia Dana

    • Najwłaściwszy moment

    • Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

    Przyjaźń z Bogiem

    22 Piątek Sier 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 3 Komentarze

    Tagi

    absolut, akceptacja, Bóg, doświadczenie, ego, integracja, jaźń, Neale D. Walsch, obserwacja, poznanie, przeżycie, przyjaźń z bogiem, rozmowy z Bogiem, walsch, względność, Świadomość

    Fragment : „Przyjaźń z Bogiem”, Neale D. Walsch

    “Aby naprawdę poznać Boga, musisz wykroczyć poza rozum”.
    Przychodźcie do Mnie drogą serca, nie ścieżkami umysłu. Próżno szukacie Mnie rozumem.
    Innymi słowy, nie możesz Mnie naprawdę znać, jeśli zbytnio o Mnie rozmyślasz.
    To dlatego, że twoje myśli nie zawierają nic innego niż twe uprzednie wyobrażenia o Bogu.
    Lecz Moja rzeczywistość kryje się nie w twoich uprzednich wyobrażeniach, lecz w doświadczeniu chwili obecnej.
    Przedstaw to sobie tak: twój umysł mieści w sobie przeszłość, twoje ciało teraźniejszość, dusza zaś – przyszłość.
    Jeszcze inaczej: umysł analizuje i pamięta, ciało doświadcza i czuje, dusza obserwuje i wie.
    Jeśli pragniesz dowiedzieć się, co pamiętasz o Bogu, zwróć się do umysłu. Jeśli pragniesz sprawdzić swoje uczucia względem Boga, zwróć się do ciała. Jeśli pragniesz rozeznać się, co wiesz o Bogu, zwróć się do duszy.

    Pogubiłem się w tym wszystkim. Sądziłem, ze uczucia są mową duszy.

    Bo są. Ale to dusza przemawia przez ciało, dzięki czemu doświadczasz “na gorąco” swojej prawdy, tu i teraz. Jeśli zależy ci na poznaniu, jak naprawdę zapatrujesz się na cokolwiek, sprawdź swoje uczucia. Najszybszym na to sposobem jest odwołanie się do ciała.

    Rozumiem. Ja nazywam to “próbą żołądka”. Podobno żołądek mówi prawdę.

    Istotnie. Żołądek spełnia rolę czułego barometru. Więc jeśli chcesz uzyskać dostęp do tego, co twoja dusza wie na temat przyszłości – włącznie z możliwościami twego przyszłego doświadczenia Boga -wsłuchaj się w głos swego ciała, wsłuchaj się w to, co mówi ci w tej chwili twoje ciało.
    Twoja dusza zna przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość. Wie, Kim Jesteś i Kim Postanawiasz Być. Zna również Mnie, blisko, ponieważ dusza to ta cząstka Mnie, która jest tuż przy tobie.

    To mi się podoba: “Dusza to ta cząstka Boga, która jest tuż przy tobie”. Znakomicie wyrażone.

    Tak jest w istocie. Wiec aby Mnie poznać, wystarczy, że naprawdę poznasz swoja dusze.

    Do przyjaźni z Bogiem potrzeba tylko w gruncie rzeczy przyjaźni z własną Jaźnią.

    Dokładnie.

    To wydaje się takie proste. Niemal zbyt piękne, aby było prawdziwe.

    Jest prawdziwe. Zaufaj Mi. Ale nie jest proste. Gdyby poznanie swojej Jaźni, a tym bardziej zaprzyjaźnienie się z Nią, było proste, zrobiłbyś to już dawno temu.

    Możesz mi w tym pomóc?

    To właśnie staramy się tu osiągnąć. Przyprowadzę cię z powrotem do własnej Jaźni… a tym samym do Mnie. A kiedyś ty wyświadczysz te samą przysługę innym. Zwrócisz ludziom ich samych – a tym samym zwrócisz ich Mnie. Albowiem kiedy odnajdziesz swoją Jaźń, odnajdziesz Mnie. Tam jest Moje miejsce, i będzie.

    Jak mogę zaprzyjaźnić się z własną Jaźnią?

    Poznając swoją prawdziwą istotę? I nabierając jasności co do tego, kim nie jesteś.

    Myślałem, że już udało mi się wypracować tę przyjaźń. Bardzo siebie lubię. Może nawet za bardzo. Jak mówiłem, moje ego przysparzało mi kłopotów w przeszłości.

    Silne ego nie oznacza, że ktoś siebie lubi, wręcz odwrotnie.
    Jeśli ktoś się “przechwala” czy “popisuje”, powstaje pytanie, czego tak w sobie nie akceptuje, że musi to sobie wynagradzać szukając poklasku innych.

    Auu. To zabolało.

    Spostrzeżenie wywołujące taka reakcje niemal zamsze jest zgodne z prawda. To się nazywa ból dojrzewania. To normalne.

    Chcesz powiedzieć, że w gruncie rzeczy niezbyt siebie lubię, więc próbuję sobie powetować brak miłości własnej podstawiając w jej miejsce miłość innych?

    Tylko ty jeden możesz wiedzieć. Sam powiedziałeś, że masz problem ze swoim ego Ja zauważam tylko, że prawdziwa miłość własna roztapia, nie umacnia ego. Inaczej mówiąc, im głębsze twoje rozumienie swej prawdziwej istoty, tym słabsze twoje ego
    Kiedy zaś w pełni pojmujesz, Kim W Istocie Jesteś, twoje ego zanika zupełnie.

    Lecz przecież ego to moje poczucie własnego “ja”, prawda?

    Nie. Ego to tylko twoje wyobrażenie własnego “ja”. Nie ma nic wspólnego z twa prawdziwą istota.

    Czy to nie przeczy temu, co mówiłeś wcześniej, że nie ma nic złego w ego.

    Nie ma nic złego w ego “Ego” jest konieczne do zaistnienia twojego obecnego doświadczenia w takiej właśnie postaci, jako odrębnej istoty w świecie dojrzałości.

    No to teraz mam zupełny mętlik.

    Nie szkodzi. Mętlik to pierwszy krok ku mądrości. Głupota jest mniemać, że ma się na wszystko odpowiedź.

    Czy mógłbyś to dla mnie rozstrzygnąć? Jest dobrą rzeczą mieć ego czy nie?

    To ważne pytanie.

    Przybyłeś do relatywnego świata – który Ja zwę Dziedzina Względności – po to, aby doświadczyć te go, czego nie możesz zaznać w Dziedzinie Absolutu.
    Chodzi ci o doświadczenie swej prawdziwej istoty W Dziedzinie Absolutu może być ci ona znana, lecz nie możesz jej doświadczyć.
    Pragnieniem duszy jest poznanie siebie na drodze doświadczenia.
    A w Dziedzinie Absolutu nie możesz doświadczyć dowolnego aspektu swej istoty z tego prostego powodu, że w tym wymiarze nie ma czegoś takiego, czym nie jesteś.

    Absolut jest właśnie tym – absolutem.
    Sumą Wszystkiego. Alfa i Omega, bez stanów pośrednich.
    Nie można bowiem stopniować “Absolutności”. Stopnie, stany pośrednie występują jedynie w Dziedzinie Względności.

    Świat relatywizmu powołany został do istnienia, abyś mógł poznać świetność swojej Jaźni, doświadczalnie.

    W Dziedzinie Absolutu jest sama świetność, wiec świetność przestaje “być”. To znaczy, nie sposób jej doświadczyć, poznać w doświadczeniu, albowiem w braku tego, co świetnością nie jest, nie da się doświadczyć świetności jako takiej.

    Fragment : „Przyjaźń z Bogiem”, Neale D. Walsch

    Powiązane posty:

    • Bóg – to jest…

    • Dobro i zło

    • Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?

    • Rozmowy z Bogiem

    • Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

    • Jesteśmy Bogiem

    • Życie – to jedyna religia

    • Bóg jest tancerzem i tańcem

    • Bóg jest Tobą

    Energia bolesnych emocji

    05 Wtorek Sier 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 1 komentarz

    Tagi

    ból, bolesne uczucia, cierpienie, emocje, energia, integracja, jeshua, Jezus, oddychanie, rebirthing, sisson, tłumienie, uczucia, wypieranie


    Negatywne osądzanie uczuć oznacza, że zużywamy część energii na ich stłumienie.
    Uczucia po prostu są.
    Nie mogą być „złe”.
    Przyczyną negatywnych emocji jest nasz opór wobec faktów, wobec prawdy i nieumiejętność przytomnego skupienia się na chwili obecnej(a zamiast tego np. uciekanie od bieżących faktów w pocieszające lub nierealne fantazjowanie).  W pełni przytomnie doświadczając każdą chwilę – uczymy się poddawać emocji, cieszyć się nią i pozwolić jej po prostu być – by dzięki temu ją zintegrować.

    „Ból” to słowo wynalezione przez zdezorientowanych ludzi, którzy postrzegają energię emocji jako złą, raniącą i nieprzyjemną.
    Ból nie istnieje, jest tylko w umyśle.
    Istnieje energia, która niekiedy może stać się bardzo silna. Jedyna różnica między energią a bólem polega na tym, że jedni potrafią cieszyć się swoją energią, a inni, którzy odczuwają ból, cierpią.

    Odczuwanie energii jest ważne, ponieważ gdy czujemy silną energię gdzieś w ciele, jest to znak, że coś wymaga naszej uwagi, jakiś narząd jest w stanie nierównowagi lub w stresie albo zaczyna chorować.
    Jeśli zatniemy się w palec, odczuwana energia mówi nam, że musimy powstrzymać krwawienie i zrobić opatrunek.
    Nie sugerujemy tutaj tłumienia bólu, lecz zmianę punktu widzenia.
    Zamiast odczuwać energię jako ból, odczuwajmy tylko energię.
    Inaczej ją postrzegajmy.
    Musimy przełamać swoje uwarunkowanie, które mówi nam i prawdopodobnie mówiło od chwili naszego pierwszego oddechu, że pewna energia jest bolesna lub nieprzyjemna. Słowo „ból” jest częścią naszego uwarunkowania, dopóki więc mamy je w swoim słowniku, będziemy zawsze cierpieć z bólu.
    Skoro jesteśmy uwarunkowani przekonaniem, że jakaś energia jest bólem, będziemy cierpieć, ilekroć ją poczujemy.
    Zatem przesuwając punkt ciężkości z bólu na energię, zaczynamy przezwyciężać ból i cieszyć się energią.
    Kiedy Jeshua wisiał na krzyżu, niewątpliwie bardzo mocno odczuwał tę energię, prawdopodobnie  w swojej wysoko rozwiniętej świadomości  znacznie mocniej, niż my byśmy ją odczuwali, ale nie cierpiał z jej powodu. Jeshua, będąc człowiekiem samourzeczywistnionym, który doświadczał ekstatycznej świadomości, mógł spojrzeć w oczy swoich prześladowców z całkowitym współczuciem, ponieważ rozumiał, na jakim są etapie rozwoju i dlaczego go torturują. Potrafił kochać własną energię, a także energię ludzi, którzy znajdowali się przy nim.
    Bo nie było w nim lęku, jedynie miłość; jego umysł nie był rozdarty między dobro a zło. Jeshua nie osądzał.

    Prawdą jest, że nie ma we wszechświecie nic, co jest złe, bolesne i nieprzyjemne.
    Wszelkie życie istnieje po to, by nas wspierać.
    To tylko percepcja naszego umysłu powiada nam, że istnieją rzeczy nieprzyjemne. W określonym układzie odniesień, wszystko może zostać wykreowane jako negatywne. Religijnym, społecznym, etycznym. Nasze zapatrywania, sposób, w jaki postrzegamy własną rzeczywistość, są kontrolowane głównie przez uwarunkowany umysł, fałszywe ja stworzone z programów pochodzących z okresu naszego wychowania, które z czasem przekształciły się w przekonania.

    Postrzegając ból albo to, co zwykle uważamy za doświadczenia nieprzyjemne, możemy wybrać cierpienie, gdy tymczasem prawdziwa część nas doświadcza ekstazy.
    Lub odwrotnie, możemy wydobyć ekstazę na powierzchnię świadomego umysłu dzięki oddychaniu, skupieniu, dopuszczeniu jej do nas i akceptacji. To jest miłość.
    Istnieje tylko szczęśliwość, przejawiająca się w różnorodnych formach energii. Jeśli nasz uwarunkowany umysł wierzy, że pewne doświadczenia są nieprzyjemne, to naszą świadomość kontroluje przeszłość.
    Aby wspomóc tłumienie, umysł musi stworzyć system zafałszowań i kłamstw, by podtrzymać pierwotne kłamstwo.
    Kłamstwa mówione innym są niczym w porównaniu z tymi, jakie mówimy sobie.
    Ale dzięki integracji emocji – możemy zacząć dostrzegać, że doświadczenie było naprawdę przyjemne. Zatem jedynym stłumieniem w ciele jest stłumione szczęście.
    Dopuszczanie i akceptacja to po prostu kochanie wszystkiego w naszym doświadczeniu. Wyjściem alternatywnym jest nienawiść i tłumienie uczuć, co prowadzi do bólu i cierpienia.
    Nie możemy zmienić tego, co zdarzyło się w przeszłości, nawet pięć sekund temu, ale możemy zmienić swój sposób reagowania na sytuację, jeśli jesteśmy wystarczająco świadomi naszych uwarunkowanych reakcji.
    Lubienie jednego, a nielubienie drugiego kończy się dla nas wewnętrznym rozdarciem. Będąc zaś świadomi swoich uczuć, potrafimy je dopuścić, a następnie zintegrować i zaakceptować, to znaczy pokochać każdą ich stronę.
    Colin P. Sisson – Sztuka Swiadomego Oddychania

    Powiązane posty :

    • Szaman i ból
    • Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
    • Miłość…jak głód
    • Codziennie… jest nowy dzień!
    • Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?

    Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę

    07 Poniedziałek Lip 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    Andreas, atak, dyskusja, Faulkner, film, integracja, krytyczny, krytyka, lekcja, nauka, nawyki, NLP, programowanie neurolingwistyczne, reakcje, Rozwój, zmiana, Świadomość



    Obawa przed krytyką

    Dla większości ludzi jedną z największych przeszkód uniemożliwiających bycie sobą jest obawa przed  krytyką. Ponieważ nasze relacje z innymi są źródłem największych radości (a także źródłem innych ważnych rzeczy, takich jak pożywienie albo praca), wszyscy odczuwamy potrzebę wpasowania się w krąg innych ludzi i nawiązania z nimi dobrych kontaktów. Krytyka ze strony innych często postrzegana jest jako groźna i niebezpieczna.
    Aby chronić się przed taką krytyką, często ostrzegamy lub krytykujemy samych siebie. Czy kiedykolwiek słyszałeś w umyśle głos, który mówił Ci, że nie możesz wykonać jakiegoś zadania, albo że nie uda Ci się wykonać go tak dobrze, jakbyś chciał, bądź też że jesteś po prostu głupi lub niekompetentny? Wszyscy z nas czasami słuchają takiego głosu.

    Pozbycie się nieśmiałości…

    Bardzo zbliżonym nietwórczym stanem umysłu jest bolesna nieśmiałość, która zwykle wiąże się z tym, że czujemy się krytykowani lub deprecjonowani przez innych, a nie przez wewnętrzny krytyczny głos. Wiele osób odczuwa nieśmiałość, gdy odkryje, że jest przedmiotem krytyki. Wiele jednak odczuwa nieśmiałość nawet w samotności.
    To, że ktoś, kto jest zupełnie sam, może czuć się „krytykowany”, a co za tym idzie, odczuwać nieśmiałość, jest doskonałym przykładem tego, że to nasze myślenie (a nie czynniki zewnętrzne) wpływa na wiarę w siebie.
    Właśnie teraz poświęć chwilę, aby wykonać pewien eksperyment myślowy.

    Pomyśl o czasie, kiedy czułeś się szczególnie nieśmiały.
    Może to być niedawne doświadczenie nieśmiałości — możliwe też, że sytuacja taka miała miejsce dawno temu.
    Tak czy inaczej, pomyśl o takim okresie — zobacz to, co wtedy widziałeś, usłysz to, co wtedy słyszałeś, i poczuj to, co wtedy czułeś.
    Jeżeli w pełni odtworzyłeś doświadczenie bycia nieśmiałym, prawdopodobnie czujesz się trochę nieśmiały właśnie teraz.
    Wykorzystajmy to uczucie, aby wprowadzić nieco zmian.
    W której części Twojego ciała najbardziej odczuwasz nieśmiałość?
    Poświęć chwilę i zwróć na to uwagę.
    Następnie odpręż się i pozwól, aby poczucie nieśmiałości stało się trochę intensywniejsze. Spraw, aby stało się ono tak silne, że będziesz mógł je zobaczyć jako obraz widziany oczami umysłu.
    Teraz weź taki obraz (niezależnie od tego, jak właściwie będzie wyglądać) i spraw, aby stał się mniejszy, ciemniejszy i czarno–biały, a następnie odsuń go daleko od siebie.
    Czy nadal czujesz to samo?
    Czy czujesz się inaczej?
    To ważne, abyś w tej chwili nie oceniał wartości swoich uczuć — po prostu zwróć uwagę na to, jak się czujesz.
    Teraz powiększ ten sam obraz, pokoloruj oraz przybliż.
    Jak się teraz czujesz?
    Zwykle osoby, które próbują wykonać ten eksperyment myślowy, mówią o potężnej zmianie związanej z fizycznym sposobem odczuwania nieśmiałości. Następnie spraw, aby taki obraz ponownie stał się mniejszy, ciemniejszy, czarno-biały i oddalony, tak abyś mógł poczuć się bardziej komfortowo. Zmieniając intensywność obrazu poprzez inteligentne wykorzystanie submodalności, możesz poczuć się bardziej lub mniej nieśmiały. Który sposób myślenia o tym doświadczeniu wolałbyś zapamiętać?

    Jak łatwo wykorzystać krytykę?

    Kolejnym ważnym etapem jest nauczenie się, jak radzić sobie z krytyką innych ludzi, ponieważ może ona być równie niszczycielska — jest też poważnym problemem zarówno w pracy, jak i w domu.
    Tom, kierownik działu szkolenia i rozwoju organizacji w dużym
    banku, czuł się dość kiepsko z powodu tego, co działo się w pracy. Jego szef, prezes banku, był wobec niego krytycznie nastawiony, a on nie wiedział, jak na to reagować, nie przyjmując przesadnie obronnej postawy. Bolał go brzuch, gdy musiał wysłuchiwać krytycznych uwag szefa. Przyjmował wówczas postawę obronną, czuł się przygnębiony i nie był w stanie nic zrobić przez resztę dnia.
    Aby rozwiązać swój problem, wypróbował opartą na perspektywie technikę obserwatora .
    Wyobraził sobie, że cofa się i widzi siebie oraz szefa, a następnie ogląda film o tym, jak szef go krytykuje. Umożliwiło mu to wsłuchanie się w to, co mówi szef, bez nieprzyjemnych wrażeń i przyjmowania postawy obronnej. Następnie porównał słowa szefa ze swoimi działaniami, które zapamiętał. Szef mówił, że nie jest graczem zespołowym, ponieważ nie zawsze uczestniczy w zebraniach. Tom zastanowił się nad tym i powiedział sobie: „Ale ja opuszczam tylko te części zebrań, które nie są bezpośrednio związane z pracą mojego działu”.
    Gdy zastanowił się nad tą kwestią jeszcze chwilę, przyjmując perspektywę obserwatora, zdał sobie sprawę, że „innym musi się wydawać, że ich nie wspieram — nie wiedzą, co robię, kiedy mnie tam nie ma”. Zdał sobie sprawę, że przekazywana przez szefa krytyka była po części istotnymi informacjami zwrotnymi — wcześniej po prostu nie był w stanie ich usłyszeć, ponieważ tak szybko przyjmował postawę obronną.
    Tom zastanowił się wówczas, jak chciał odpowiedzieć szefowi.
    Zastanowił się nad właściwą odpowiedzią, a następnie obejrzał „film” przedstawiający scenę rozmowy z szefem, zwracając szczególną uwagę na jego reakcję. Wyobraził sobie również, że bierze udział w zebraniach lub wyjaśnia zespołowi kierowników, dlaczego go na nich nie będzie. Pomogło mu to zaprogramować umysł tak, aby wysłuchał i wykorzystał przekazane przez szefa informacje zwrotne. Gdy skończył, zdał sobie sprawę, że ma lepszy stosunek zarówno do szefa, jak i do siebie samego.

    Przeprogramowanie umysłu

    Tom nie zdał sobie jednak sprawy z tego, że zmieniając sposób myślenia o reakcji na krytykę w tym konkretnym przypadku, przeprogramował swój umysł tak, aby również w przyszłości, gdy tylko zostanie przez kogoś skrytykowany, cofnąć się, ocenić słuszność krytyki, pomyśleć o właściwej odpowiedzi, przekazać ją i zastanowić się, w jaki sposób można wykorzystać wszelkie użyteczne informacje zwrotne. Możesz przeprogramować swój umysł tak jak Tom, wykonując opisane poniżej ćwiczenie.

    ĆWICZENIE 37. ZRÓWNOWAŻONA REAKCJA NA KRYTYKĘ

    1. Krytyka.
    Zacznij od przypomnienia sobie ostatniej sytuacji, w której źle zareagowałeś na krytykę — gdy nie byłeś zadowolony z tego, jak na nią odpowiedziałeś. Wybierz umiarkowaną krytykę, aby łatwiej Ci było wykonać niniejsze ćwiczenie. Cofnij się do chwili, która miała miejsce zaraz przez rozpoczęciem przykrego doświadczenia.
    2. Pozycja obserwatora.
    Zobacz siebie w sytuacji, w której za chwilę zostaniesz przez kogoś skrytykowany, a gdy tylko „inny Ty” rozpozna czyjeś słowa jako krytykę, zobacz, jak ten „drugi Ty” zdysocjuje się od zdarzenia. Gdy ów „drugi Ty” zacznie przyjmować krytykę, możesz wyobrazić sobie, jak wychodzi z ciała lub czuje się chroniony przez otaczającą go tarczę z pleksiglasu. Pomocne może okazać się zobaczenie słów krytyki napisanych drukowanymi literami w komiksowym „dymku”.
    3. Film o krytyce.
    Zobacz, jak „drugi Ty” kręci szczegółowy film przedstawiający znaczenie krytyki, tak by mógł zrozumieć, o co w niej chodzi. Jeżeli ów „drugi Ty” nie ma dość informacji, aby zrobić zrozumiały film, zobacz, jak prosi krytykującego o nie, dopóki dokładnie nie zrozumie, co ma on do powiedzenia.
    4. Film o Twoim doświadczeniu.
    Teraz, gdy ów „drugi Ty” poznał już punkt widzenia krytykującego i zrozumiał, jak on postrzega całą sytuację, zobacz, jak „drugi Ty” kręci film o tym, co Ty pamiętasz z tej samej sytuacji, a następnie porównuje Twój film z tym, co zobaczył krytyk.
    5. Porównaj filmy.
    Czy filmy przedstawiające interesujący Cię incydent pasują do siebie, czy są rozbieżne? Mogą mieć taką samą treść, pokrywać się jedynie częściowo lub zupełnie do siebie nie pasować. Pamiętaj, że zostały nakręcone z różnych pozycji percepcyjnych. Jeżeli do siebie nie pasują, zobacz, jak prosisz krytykującego o więcej informacji. Ów „drugi Ty” stara się wtedy zrozumieć krytykę.
    6. Wybierz odpowiedź.
    Na podstawie dokonanego przez „drugiego Ciebie” porównania filmów zdecyduj, jaka reakcja byłaby najwłaściwsza.
    Istnieje wiele możliwych odpowiedzi — zależą one od okoliczności oraz stopnia zgodności (lub niezgodności) wspomnianych dwóch filmów.
    „Drugi Ty” mógłby powiedzieć „przepraszam” lub „chciałem tylko panu powiedzieć, że się martwię” bądź „z mojego punktu widzenia to wygląda zupełnie inaczej”.
    Mógłby również odpowiedzieć: „to ciekawe spojrzenie na to, co się stało” lub „być może mogłem postąpić inaczej”, a nawet „dziękuję panu za wyrażenie opinii”. Zobacz, jak wybiera odpowiedź, która w danej sytuacji okaże się właściwa, i informuje drugą osobę, że stara się dokładnie zrozumieć, co ma ona na myśli. Gdy zobaczysz, jak będziesz odpowiadać na krytykę, zwróć uwagę na reakcję, z jaką spotka się taka odpowiedź. Możesz zmieniać to, co mówi „drugi Ty”, a także jego sposób mówienia, dopóki nie będziesz zadowolony
    z rezultatów.
    7. Planowanie przyszłości.
    Następnie zdecyduj, czy chcesz zmienić swoje zachowanie na podstawie informacji, które właśnie otrzymałeś.
    Jeżeli tak, zobacz, jak w podobnej sytuacji w przyszłości wykorzystujesz inne zachowania. Proces ten jest sposobem na przeprogramowanie umysłu tak, aby uzyskiwał automatyczny dostęp do takich nowych zachowań, gdy następnym razem znajdziesz się w tego rodzaju sytuacji.
    8. Powtórz ćwiczenie.
    Aby Twoje odpowiedzi stały się jeszcze bardziej automatyczne, przeanalizuj dwie lub trzy przyszłe sytuacje, w których prawdopodobnie będziesz krytykowany — sytuacje, w których będziesz chciał wykorzystać poznany właśnie nowy sposób reagowania.
    Powtórz kroki 1-6 niniejszego ćwiczenia, zastanawiając się nad każdą z tych sytuacji, tak abyś mógł wykonywać kolejne czynności w sposób jeszcze bardziej automatyczny.
    9. Integracja.
    Gdy skończysz, przybliż do siebie tę część Ciebie, która opanowała nową strategię, tak aby cały proces oceniania krytyki i odpowiadania na nią naprawdę stał się częścią Ciebie.
    Opisany proces zrównoważonego reagowania na krytykę pozwala skutecznie odcinać się od krytyki i odkrywać wszelkie dostępne informacje zwrotne — niezależnie od ich źródła. Możesz go również wykorzystać, gdy dopiero spodziewasz się krytyki z czyjejś strony, bądź w sytuacjach, w których sam siebie krytykujesz.
    Świadomość tego, że możesz wykorzystać ten proces, aby pozostać otwarty na komunikację i właściwie na nią reagować, może zdziałać cuda, jeśli chodzi o zwiększenie Twojej wiary w siebie.

    Wartość krytyki

    Gdybyś nie dysponował oferowaną przez NLP strategią zrównoważonego reagowania na krytykę, mógłbyś traktować krytykę tak, jakby stawiała Cię w sytuacji bez wyjścia. Jeżeli będziesz zmuszony przyjmować postawę obronną zawsze wtedy, gdy będziesz krytykowany, nie dostrzeżesz żadnych użytecznych informacji, które mogą być ukryte w słowach krytyki.

    Każde zachowanie jest użyteczne w jakimś kontekście.
    To bardzo ważne założenie NLP oznacza, że nawet krytyka ma wartość. W rzeczywistości każda krytyka zawiera przydatne informacje.
    Jeżeli zastosowałeś strategię zrównoważonego reagowania na krytykę i nie przyjąłeś postawy obronnej, gdy ktoś skrytykował Twoje przekonania, wartości lub zachowanie, będziesz w stanie uważnie wsłuchać się we wszystko, co zostało powiedziane, obiektywnie to ocenić i wykorzystać do swoich celów wszystko, czego się nauczysz.
    Jeżeli krytyka okaże się trafna, a Tobie uda się zachować obiektywizm, możesz odpowiedzieć, w sposób zrównoważony, zgadzając się z rozmówcą: „Rozumiem, co masz na myśli”. Twoja zgoda nie musi jednak oznaczać, że zamierzasz cokolwiek w sobie zmieniać. Możesz się zmienić, ale wcale nie musisz.
    Wybór należy do Ciebie.
    Nauczyłeś się po prostu, że możesz nawiązać nić porozumienia z rozmówcą, a zawsze gdy będziesz się z nim komunikować, możesz podkreślać Wasze dążenie do zgody.
    Jeżeli zauważysz, że po prostu nie jesteś w stanie zrozumieć, o czym mówi druga osoba, możesz spokojnie powiedzieć: „Jeszcze nie do końca rozumiem, o co panu chodzi — czy mógłby pan podać nieco więcej konkretów?”.
    Jeżeli poprosisz o obiektywne, bardziej szczegółowe informacje, zwiększysz szansę na to, że dowiesz się znacznie więcej zarówno o rozmówcy, jak i o sobie. Możesz po prostu porównać wszystko to, co mówi Ci druga osoba, z własnym doświadczeniem, i odkryć, gdzie dokładnie zgadzacie się, a gdzie macie odmienne zdanie.
    Jeśli jednak nie zgadzasz się z rozmówcą, możesz równie dobrze wyrazić swoje zdanie, w sposób obiektywny mówiąc: „Wie pan, mam na ten temat inne zdanie”. Dowiesz się również, że Wasze sposoby widzenia świata znacząco się różnią, jeśli chodzi o pewne kwestie.
    Dzięki tym informacjom w przyszłości będziesz lepiej przygotowany do nawiązywania z tą osobą komunikacji w formie, która będzie jej bardziej odpowiadać.

    Andreas Steve, Faulkner Charles – NLP Nowa Technologia Osiagania Sukcesów

    Zobacz także

    • Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

    • Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

    • Autentyczna zmiana myślenia

    • Przestań się okłamywać

    • Poznawaj siebie – podejście Zen

    • Kto jest premierem w Twoim rządzie?

    Sztuka bycia opanowanym – Emocje pod kontrolą.

    06 Niedziela Lip 2008

    Posted by ME in Rozwój, zdrowie, Świadomość

    ≈ 3 Komentarze

    Tagi

    Andreas, asocjacja, dysocjacja, dystans, emocje, Faulkner, integracja, neurolingwistyczne programowanie, NLP, opanowanie, relaks, spokój, sukces, trauma, traumatyczne doświadczenia, tłumienie, uczucia, ulga, uzdrowienie, wspomnienia, wyciszenie, wyzwolenie, Świadomość, ćwiczenia integrujące


    Wykonajmy eksperyment.
    Pomyśl o dwóch wspomnieniach
    — jednym przyjemnym,
    — drugim nieprzyjemnym.
    Poświęć chwilę na to, aby ponownie przeżyć te sytuacje — tak jak zwykle robisz, gdy sobie coś przypominasz.
    Zwróć uwagę na to, w jaki sposób przywołujesz takie doświadczenia — na to, czy je ponownie przeżywasz (sposób zasocjowany) i angażujesz się, czy po prostu z dystansem obserwujesz swoje doświadczenia (sposób zdysocjowany), widząc siebie „na filmie” albo „na przeźroczu” z pewnej odległości.

    Niezależnie od tego, w jaki sposób przywoływałeś takie przyjemne i nieprzyjemne doświadczenia, wróć i zamień je.
    Jeśli byłeś zdysocjowany w przypadku nieprzyjemnego doświadczenia, zaangażuj się w nie i zauważ, jak zmienią się Twoje odczucia.
    Jeżeli byłeś zasocjowany z tym wspomnieniem, „wyjdź” z ciała i spójrz na siebie w sposób zdysocjowany — zwróć również uwagę na to, jak zmieniają się emocje, które będziesz odczuwać.
    Teraz pomyśl o tym, jak przywoływałeś przyjemne wspomnienie.
    Jeśli byłeś wówczas zdysocjowany, zaangażuj się w nie i doświadcz go tak, jakby wszystko działo się właśnie teraz. Jeżeli byłeś zasocjowany z takim przyjemnym wspomnieniem, wycofaj się na chwilę i zobacz, jak to jest, gdy ogląda się je z dystansu.

    Gdy jesteś zasocjowany ze wspomnieniem:
    – jesteś skłonny odczuwać wszystkie emocje, jakich doznawałeś w pierwotnej sytuacji — niezależnie od tego, czy były przyjemne, czy nieprzyjemne.
    Gdy jesteś zdysocjowany:
    – odczuwasz jedynie emocje zdystansowanego obserwatora.

    Dzięki temu eksperymentowi wiesz już dobrze, w jaki sposób będziesz zapamiętywać zdarzenia.
    Doświadczenia pozytywne będziesz chciał zapamiętywać w sposób zasocjowany, negatywne zaś w sposób zdysocjowany.

    Przykładem na to, jak nie należy wykorzystywać opisanych umiejętności, jest historia kobiety, która doskonale się bawiła na pewnym sylwestrowym przyjęciu. Przez wiele godzin była szczęśliwa, tańczyła… a nawet śpiewała dla przyjaciół — była duszą towarzystwa. Około drugiej w nocy, zaraz przed końcem zabawy, ktoś na nią wpadł, gdy piła kawę. Napój rozlał się, brudząc cały przód jej białej sukienki. Była tak przerażona, że aż podskoczyła, mówiąc: „Cały wieczór zmarnowany!”.
    Kilka miesięcy później w sklepie spotkała kolegę, który był na tamtym przyjęciu. Gdy wspomniał o nim, przerwała mu, okazując zdenerwowanie:
    „Proszę, nie rozmawiajmy o tamtym przyjęciu — to była okropna noc!”.
    Ta kobieta przez wiele godzin była duszą towarzystwa, a następnie pozwoliła, aby jedna nieprzyjemna chwila zrujnowała jej cały wieczór. Zamiast cieszyć się wszystkimi przyjemnymi wspomnieniami związanymi z miłym wieczorem, zasocjowała się z doświadczeniem rozlanej kawy pod koniec przyjęcia i zdystansowała się od wielu przyjemnych godzin, które spędziła z przyjaciółmi.
    To nie jest najmądrzejszy sposób na zapamiętanie przyjęcia — podobnie jak nie jest to dobry sposób na przejście przez życie.

    Pomyśl o ludziach, którzy cierpią na depresję. Często są to osoby, które dysocjują się od pozytywnych doświadczeń i asocjują z negatywnymi. Następnie przypomnij sobie znajomych, którzy zwykle znajdują się na emocjonalnym roller coasterze — w jednej chwili są szczęśliwi, a w następnej przygnębieni.
    To osoby, które asocjują się z niemal wszystkimi doświadczeniami — zarówno przyjemnymi, jak i nieprzyjemnymi, rzadko osiągając stan dysocjacji.

    Istnieją również ludzie, którzy najczęściej starają się doświadczać życia z pozycji obserwatora.
    Zwykle przyciągają ich zawody wymagające zdolności analitycznych, w tym takie nauki, jak inżynieria czy programowanie komputerów. Są oni często bardziej zorientowani na koncepcje, informacje i rzeczy niż na innych ludzi.

    Jeżeli naprawdę pragniesz cieszyć się życiem, będziesz chciał asocjować się ze wspomnieniami, tak byś mógł odczuwać wszystkie te przyjemne emocje i wykorzystywać je jako dobre zasoby wspierające pozytywne nastawienie do przyszłych rezultatów.

    Fizjologia przyjemnych emocji jest również znacznie zdrowsza dla organizmu niż stresująca fizjologia dyskomfortu. Fizjologiczną reakcją organizmu na nieprzyjemności jest zwykle strategia „uciekaj lub walcz”.
    Taka taktyka przydaje się, gdy trzeba uniknąć naprawdę niebezpiecznej sytuacji, ale w przypadku typowych nieprzyjemności jej jedynymi skutkami są wzrost ciśnienia krwi oraz wszystkie pozostałe fizjologiczne reakcje na stres.
    W zupełności wystarczy, że musiałeś doświadczać wszystkich tych złych emocji w pierwotnych okolicznościach — dlaczego miałbyś przeżywać je od nowa?

    Gdy zdysocjujesz się od nieprzyjemnego wspomnienia, nadal będziesz widzieć, jaki byłeś wówczas nieszczęśliwy — tak byś nadal mógł być świadom tego, czego nie chcesz doświadczać w przyszłości. Nie tracisz żadnych wartościowych informacji i nadal pamiętasz ważne lekcje związane z takimi doświadczeniami.

    Wszystko, co tracisz, to złe emocje, które często ograniczają Twoje horyzonty i kreatywność wtedy, gdy ich najbardziej potrzebujesz. Dysocjując się od nieprzyjemnych wspomnień, możesz pozostać pełen potencjału i pomysłów — lepiej radzić sobie z trudnościami, jakie niesie los.

    Gdy nauczysz się wybierać między asocjacją a dysocjacją, zdobędziesz niezwykle skuteczne narzędzie, dzięki któremu zmienisz swoje życie. Następnym etapem jest rozpoczęcie treningu podświadomości, dzięki któremu będziesz mógł dokonywać wspomnianego wyboru w sposób automatyczny. Jeżeli już doświadczasz tego rodzaju mechanicznych wyborów, być może nie musisz wykonywać następnego ćwiczenia.
    Daje ono jednak wiele radości i mimo wszystko może sprawić, że Twoje życie zmieni się na lepsze.

    ĆWICZENIE. ASOCJACJA I DYSOCJACJA

    Asocjacja

    1. Fizjologia.
    Wykorzystaj fizjologię asocjacji. Pochyl się do przodu i rozejrzyj się na boki — poczuj wszystkie emocje, jakich teraz doświadczasz, a także gotowość ruchu, działania w reakcji na wszystko, co zdarzy się za chwilę.
    2. Zasocjuj się z przyjemnym wspomnieniem.
    Pomyśl teraz o jakimś przyjemnym wspomnieniu i poświęć nieco czasu na całkowite zasocjowanie się z nim, tak byś ponownie znalazł się „wewnątrz” takiego doświadczenia, patrząc własnymi oczami, widząc to, co widziałeś wtedy i słysząc to, co wówczas słyszałeś — ciesz się, odczuwając wszystkie dobre emocje, których pierwotnie doświadczałeś
    w takiej sytuacji.
    3. Powtórz krok drugi. Posłuż się kilkoma innymi przyjemnymi wspomnieniami (po jednym na raz), utrzymując jednocześnie fizjologię asocjacji. Wybieraj przyjemne wspomnienia z bardzo zróżnicowanych kontekstów takich, jak praca, zabawa, dom, sport, zmysły, zadowolenie z siebie czy uznanie okazywane przez innych
    itp. Całkowicie asocjuj się z każdym z nich, tak byś mógł w pełni cieszyć się z odczuwania takich pozytywnych i dających poczucie zasobności doświadczeń.
    4. Poproś umysł, aby asocjował się jedynie z pozytywnymi odczuciami.
    Teraz zamknij oczy i zapytaj podświadomości, czy zechciałaby zostać Twoim pozytywnym zasobem, automatycznie umożliwiając Ci asocjowanie się ze wszystkimi pozytywnymi wspomnieniami, gdy tylko je przywołasz. Uznaj, że niemal we wszystkich przypadkach będzie to mądry wybór, który pozwoli Ci cieszyć się życiem i być bardziej pomysłowym, gdy będziesz musiał stawić czoła nieuchronnym życiowym trudnościom.
    Poświęć nieco czasu, aby upewnić się, że taki wewnętrzny komunikat zostanie usłyszany — poczekaj na pozytywną odpowiedź podświadomości.

    Dysocjacja

    1. Fizjologia dysocjacji.
    Wykorzystaj fizjologię dysocjacji. Oprzyj się o krzesło i poczuj, jak Twoje barki cofają się nawet nieco bardziej. Pozwól, aby podbródek podniósł się nieco w górę, gdy głowa również będzie się cofać — uspokój całe ciało.
    2. Zdysocjuj się od nieprzyjemnego wspomnienia.
    Teraz pomyśl o umiarkowanie nieprzyjemnym wspomnieniu i poświęć nieco czasu na całkowite zdysocjowanie się od niego. Wyobraź sobie siebie w tamtym wspomnieniu tak, jakbyś oglądał się w telewizorze.
    Być może warto wyobrazić sobie, że film jest czarno-biały albo trochę „odsunąć” telewizor — tak, aby film stał się ciemniejszy i bardziej niewyraźny. Jeżeli masz jakiś problem z dysocjowaniem się, wyobraź sobie, że oglądasz film przez szybę wykonaną z grubego pleksiglasu. Ciesz się z tego, że jesteś zdystansowanym obserwatorem — zdystansowanym, ale wnikliwym i zainteresowanym.
    3. Powtórz krok 2.
    Wykorzystaj kilka innych umiarkowanie nieprzyjemnych wspomnień związanych z różnymi kontekstami — pomyśl o nieprzyjemnych doświadczeniach w pracy, w domu, gdy byłeś z innymi i gdy byłeś sam, o rozczarowaniach i pomyłkach itp. Zdysocjuj się całkowicie od każdego z nich po kolei, tak abyś mógł cieszyć się z tego, że jesteś obserwatorem — zdystansowanym, ale wnikliwym i zainteresowanym.
    4. Poproś umysł, aby asocjował się jedynie z pozytywnymi wspomnieniami.
    Teraz zamknij oczy i poproś podświadomość, aby zechciała być dla Ciebie pozytywnym zasobem, umożliwiając Ci automatyczne dysocjowanie się od wszystkich nieprzyjemnych wspomnień, gdy tylko sobie o nich przypomnisz — aby uznała, że niemal we wszystkich przypadkach będzie to mądry wybór, który da Ci więcej radości z życia, a także pozwoli Ci na bycie bardziej pomysłowym, gdy napotkasz nieuniknione życiowe trudności.

    Poświęć nieco czasu na upewnienie się, że tego rodzaju wewnętrzny komunikat został wysłuchany i zaakceptowany.
    Istnieje jeszcze jeden użyteczny sposób na przetwarzanie nieprzyjemnych wspomnień tak, aby stawały się pozytywnymi zasobami
    — należy je odtworzyć wstecz. Wykorzystaj następne ćwiczenie, aby dowiedzieć się, jak skuteczna może być ta technika.

    ĆWICZENIE. OGLĄDANIE FILMU OD KOŃCA

    1. Nieprzyjemne wspomnienie.
    Pomyśl o umiarkowanie nieprzyjemnym wspomnieniu i odtwórz je tak, jakby było filmem (niezależnie od tego, jak teraz o nim myślisz). Gdy będziesz oglądać taki film, zwróć uwagę na wszystkie nieprzyjemne emocje, które będziesz odczuwać. Obejrzyj go dokładnie od początku do końca.
    2. Odtwórz film wstecz.
    Teraz postaraj się „zagrać” w takim filmie: włącz się pod koniec i odtwórz cały film wstecz — w kolorze i bardzo szybko, poświęcając na to zaledwie około półtorej sekundy.
    Będziesz się czuł tak, jak gdybyś uczestniczył w doświadczeniu, a czas bardzo szybko biegł wstecz. Jeżeli chcesz, posłuż się tą techniką dwa albo trzy razy.
    3. Sprawdź się.
    Teraz odtwórz ten sam film co w kroku 1. i ponownie zwróć uwagę na emocje, jakie odczuwasz, gdy go oglądasz.
    W przypadku większości osób okaże się, że pierwotnie odczuwane nieprzyjemne emocje zostały zneutralizowane. Ponowne przeżycie jakiegoś doświadczenia „wspak” powoduje szybką zmianę zapisanej w mózgu kolejności doświadczeń w taki sposób, że lęk zostaje wyeliminowany. Po prostu nie możesz się już bać. To tak, jakby uruchamianie tego procesu w umyśle powodowało oddzielenie strachu od danej sytuacji. Uczestniczenie w sytuacji, w której zdarzenia dzieją się w odwrotnej kolejności, oznacza, że faktycznie możesz zacząć od końca i wyobrazić sobie, że wszystko robisz „wspak”: chodzisz wstecz, mówisz wspak, poruszasz się do tyłu, wykonujesz cały proces wstecz — tak, jakbyś był postacią z filmu odtwarzanego na magnetowidzie zaprogramowanym na „szybkie przewijanie wstecz”. Kończysz zaś na początku doświadczenia, a w zasadzie jeszcze zanim się ono zaczęło.

    Jeśli opisany proces nie działa, przyczyną jest brak osobistego zaangażowana — ćwiczący wykonał film o tym, jak porusza się wstecz i obejrzał go, zamiast rzeczywiście się weń zaangażować, odczuwając to, co odczuwa osoba wykonująca czynności w odwrotnej kolejności. Musisz naprawdę ponownie przeżyć wszystkie etapy zdarzenia w odwrotnej kolejności. Być może łatwiej będzie Ci wyobrazić sobie taki proces, jeśli pomyślisz, że zostałeś wyrzucony przez olbrzymią procę i przeżywasz wszystko „od końca”, wyraźnie czując, jak bardzo szybko „lecisz” w kierunku początku zdarzenia.

    Połączenie dysocjacji z odtwarzaniem „filmu” wstecz to metoda, która jest efektywniejsza od każdej z tych technik z osobna — wystarczająco skuteczna, aby zneutralizować nawet najbardziej intensywne fobie lub traumatyczne wspomnienia. Metoda ta została opracowana przez Richarda Bandlera jako rozwinięcie metody opracowanej wcześniej przez Johna Grindera.

    Pewien agent ubezpieczeniowy obawiał się wind. Jeżeli biuro klienta znajdowało się wyżej niż na trzecim lub czwartym piętrze,
    musiał korzystać ze schodów albo w ogóle unikał wizyty. Ten lęk naprawdę narażał go na straty — chociaż sporo ćwiczył, wspinając się po schodach. Gdy zapytano go, skąd wzięły się jego obawy, nie miał pojęcia, co odpowiedzieć. Nie mógł sobie przypomnieć pierwszego razu, ale powiedział, że o ile pamięta, całe życie bał się wind. Pamiętał, że jako dziecko bał się jeździć windą do gabinetu dentysty, który znajdował się na siódmym piętrze, i zamiast tego chodził po schodach. Nadal drżał na samo wspomnienie tamtych wizyt. Aby pomóc mu przezwyciężyć lęk, poproszono go, aby wyobraził sobie siebie w jadącej do góry windzie. „Oglądał” jakby z daleka czarno-biały film, który przedstawiał wspomnianego spanikowanego siedmioletniego chłopca jadącego windą w górę.
    To bardzo istotne, aby nie tylko zobaczył siebie w windzie, lecz również usłyszał, jak wspomniany zaniepokojony mały chłopiec płakał i szamotał się. Jego wewnętrzny dialog był charakterystyczny dla stanu dysocjacji — zdystansowania się od odczuwanego lęku.
    Wykorzystywał takie zdania, jak: „On jest przestraszony, tamten mały chłopiec jest przestraszony”.
    Po obejrzeniu małego chłopca jadącego windą, a następnie wysiadającego na najwyższym piętrze ze świadomością, że jest znów bezpieczny, agent w szczególny sposób zasjocjował się z tą sytuacją: włączył się pod koniec sceny i odtworzył cały „film” wstecz bardzo szybko od końca do początku. Wszystkie zdarzenia widział w pełnych kolorach — zmieniały się jak w kalejdoskopie, ponieważ „przewinięcie” filmu od końca aż do początku trwało zaledwie około półtorej sekundy.
    Pod koniec odtwarzanego wstecz „filmu” znalazł się w sytuacji, która miała miejsce jeszcze, zanim całe zdarzenie w ogóle się rozpoczęło. Po sześciu latach nadal doskonale sobie radzi. Zaraz po wykonaniu ćwiczenia sprawdził swoją odporność, jadąc szklaną windą do znajdującej się na trzynastym piętrze restauracji, gdzie wypił kieliszek wina, aby uczcić swoje osiągnięcie.

    Ponowne przeżywanie traumatycznych doświadczeń dzięki wizualizacji

    Tę samą technikę można zastosować w przypadku dowolnego traumatycznego przeżycia, nawet jeśli nie stało się ono przyczyną lęków i fobii. Pewien mężczyzna miał szczególnie trudne doświadczenie życiowe. Pewnego dnia wrócił wcześniej z pracy, aby podzielić się z żoną wspaniałą nowiną — powiedzieć jej o awansie, którego się nie spodziewał. Gdy wrócił do domu, poszedł na podwórko, ponieważ wiedział, że żona zajmowała się o tej porze ogródkiem. Znalazł ją martwą — zmarła na zawał serca w wieku trzydziestu pięciu lat.
    Ta scena pozostała z nim na zawsze i bardzo wpływała na jego życie. Gdy tylko pomyślał o żonie, o dziesięciu latach ich małżeństwa, dokładnie wyobrażał sobie ją leżącą na podwórku i ponownie przeżywał szok, jaki wiązał się z całym doświadczeniem.

    Aby pomóc mu zmienić naturę wspomnianego traumatycznego przeżycia, poproszono go, aby „obejrzał” tę sytuację tak, jakby oglądał ją z punktu znajdującego się trzydzieści metrów nad ziemią — obserwując, jak wchodzi na podwórko i znajduje żonę martwą. Pod koniec takiego filmu angażował się w sytuację i wyobrażał sobie, że jest „wsysany” i w ciągu półtorej sekundy przeżywa całe doświadczenie wstecz tak, jakby był wciągany przez olbrzymi odkurzacz. Metoda ta pozwoliła na odłączenie szoku i obaw od tego wspomnienia — mężczyzna był już w stanie wspominać życie z żoną w nieco spokojniejszy sposób.
    Dopiero wówczas zdobył umiejętność asocjowania się z wieloma przyjemnymi wspomnieniami związanymi z ich wspólnym życiem.

    Ta sama technika sprawdza się również doskonale w przypadku zespołu stresu pourazowego (PTSD), na który cierpi wielu weteranów wojny w Wietnamie oraz policjantów. Proces ten może okazać się bardzo użyteczny wtedy, gdy jakaś osoba odczuwa intensywną, natychmiastową obawę lub wykazuje inne nieprzyjemne reakcje — niezależnie od tego, czy Twoim zdaniem chodzi o fobię, czy też nie.

    Andreas Steve, Faulkner Charles – NLP Nowa Technologia Osiagania Sukcesów

    Powiązane posty:

    • Zostań mistrzem swoich emocji

    • Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.

    • Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.

    • Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

    • Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

    • Ciemna noc duszy

    Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

    06 Niedziela Lip 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    działanie, energia męska, energia płci, energia żeńska, integracja, integracja energii płci, integracja pierwiastków, jang, jedność, jin, kobiecość, męskość, pełnia, podróż w głąb siebie, płci, płeć, sisson, spełnienie, Świadomość

    Każdy z nas rodzi się jako kobieta lub mężczyzna, jednak wszyscy mamy w sobie energię zarówno żeńską, jak i męską. Nie mówimy tutaj o energii kobiecej i męskiej w kategoriach płci, ale energii, która istnieje w nas niezależnie od płci.

    W naszym społeczeństwie pomyliliśmy żeńską i męską energię z rolami społecznymi – istnieje na ich temat wiele błędnych informacji, będących przyczyną dysharmonii.

    Jako dorastający młodzieniec zachęcany byłem do bycia „mężczyzną”, niezgadzania się z niesprawiedliwością i walczenia o swoje prawa.
    Nawet dzisiaj, większość telewizyjnych bohaterów jest takim jednostronnym portretem mężczyzny. Uczono mnie też, że niedobrze jest, kiedy mężczyzna się boi.
    Natomiast dziewczętom nie wolno było się złościć, bo złość jest bardzo niekobieca, ale za to mogły się bać, bo kobiecie to uchodzi.

    Wiele lat później brałem udział w zajęciach grupy wsparcia. W czasie zajęć mężczyźni mieli się połączyć ze swoimi uczuciami, a zwłaszcza lękiem. Kobiety zaś miały połączyć się z tłumioną wrogością, zwłaszcza wobec mężczyzn, i wyrazić ją.
    Pewnego wieczoru zdenerwowałem się na coś i od razu zarzucono mi agresywny szowinizm, z przewagą energii męskiej – co zresztą było prawdą. Innym razem okazało się, że kobietom nie wolno było wyrażać swoich lęków, ponieważ od razu oceniano je jako patetyczne ofiary.
    Zdałem sobie sprawę, że tutaj energia również była niezrównoważona, tak jak w społeczeństwie – zamieniliśmy się tylko rolami.

    Co to znaczy być kobietą, co to znaczy być mężczyzną?
    Nie interesujmy się tym, ponieważ to utwierdza nas w stereotypowych rolach opartych na uwarunkowaniach z przeszłości. Przyjrzyjmy się raczej energiom, z którymi przyszliśmy na świat, i poszukajmy równowagi i harmonii.

    Najogólniej mówiąc, energia męska związana jest ze świadomym umysłem, intelektem, logiką, strukturą
    i dynamiką.
    Według starożytnych mistyków, elementami męskimi są powietrze i ogień.

    Energia żeńska związana jest z podświadomością, intuicją, emocjami i manifestacją nieświadomych wzorców na poziomie fizycznym.
    Żeńskie elementy to woda i ziemia (matka).

    Równowaga i harmonia w każdym z nas powstają jako wynik integracji tych dwóch komplementarnych aspektów – żeńskiego i męskiego.

    Przykładem uzupełniania się tych dwóch energii może być zależność pomiędzy świadomością i uwagą: świadomość to zdolność kierowania uwagi.
    Świadomość – to aspekt męski, a jego cechy to kontrola, kierowanie i d z i a ł a n i e.
    Natomiast uwaga – to stan bycia, czyli aspekt żeński.

    ENERGIA MĘSKA

    Energia męska przejawia się w następujących dziedzinach:
    1. Gotowość do tworzenia.
    2. Podejmowanie działań i dynamika.
    3. Moc realizowania planów.

    Gotowość do tworzenia
    Jest to motywacja do rozpoczynania nowych rzeczy. To chęć kształtowania, formowania i skupiania energii w celu tworzenia czegoś nowego. Jest to też odwaga do rozpoczynania nowych odkryć zewnętrznych, jak i wewnętrznych, w tym – co jest bardzo ważne – chęć poszukiwania prawdy i sensu życia oraz zrozumienia, kim jesteśmy i na czym polega tworzenie.

    Podejmowanie działań i dynamika

    Jest to energia wprawiania w ruch.
    „Dosyć już rozprawiania o cudach l pięknie natury. Chodźmy i zobaczmy ją. Zróbmy to!”
    Jeżeli ta energia nie jest zrównoważona, staje się ślepym dążeniem „po trupach do celu”.

    Zrównoważona – jest dynamiczną mocą, która tworzy cuda.
    Nie ma zastanawiania się, czy coś powinno być zrobione, czy nie – niemal samo się robi.

    Wszyscy, którzy osiągnęli w życiu coś wielkiego, mieli pod dostatkiem tej samo-napędzającej energii. Jest to również instynktowna i spontaniczna energia dawania i chronienia.
    Nie należy jej jednak mylić z żeńskim instynktem matki żywicielki.
    Bardzo często, kiedy ukochana osoba jest w niebezpieczeństwie, uaktywnia się ten męski instynkt zapewnienia jej ochrony. Mówienie, że dawanie, zapewnienie ochrony i schronienia to męskie cechy – nie jest stereotypowym przypisywaniem ról: jest to opis jednego z przejawów męskiej energii, a mianowicie dynamicznego tworzenia.
    Jeżeli ta energia nie jest zrównoważona, a towarzyszy jej lęk, staje się chciwością i gromadzeniem dla siebie kosztem innych.

    Moc realizowania planów
    Jest to energia osiągania rezultatów, realizowania planów do końca. Mamy tę energię, jeżeli możemy policzyć swoje osiągnięcia, widzieć materializowanie się swoich planów, a nie tylko marzyć o ich spełnieniu. Słyszymy, jak ludzie mówią, że czegoś chcą. Jeżeli nie uda im się tego osiągnąć, oznacza to, że zabrakło im aspektu męskiej energii.

    Ten aspekt zna swoją moc i doświadcza jej. Gotowość, działanie i realizowanie planów to męskie aspekty naszej osobowości.

    Niektóre kobiety sądzą, że tylko przez mężczyznę mogą dotrzeć do swojej energii męskiej, tak samo jak wielu mężczyzn myśli, że potrzebują kobiety, aby skontaktować się ze swoją żeńską częścią.

    To w pewien sposób prawda, gdy w związku ze sobą pozostają osoby w miarę wewnętrznie zrównoważone, uzupełniające się nawzajem i tworzące harmonię.
    Jednak równowaga jest przede wszystkim tworzona wewnątrz nas i nie zależy od osoby, z którą dzielimy życie.

    Żeński i męski aspekt są zawsze obecne w każdym z nas.

    Naszym zadaniem jest je tylko zrównoważyć.

    Kobiety muszą zrównoważyć nie tylko swoją energię męską, ale również żeńską.
    Kobieta, która nie ufa swojej kobiecości, może stać się, z jednej strony, tyranem pełnym złości, którą często kieruje na mężczyzn, a z drugiej strony, biernym męczennikiem.

    Mężczyźni powinni również zrównoważyć swoją męską energię. Ileż to razy widzimy mężczyzn przepraszających za swoją męskość.
    Są biernymi mięczakami, którymi wszyscy rządzą i popychają, ponieważ zrezygnowali oni ze swojej dynamicznej mocy.
    Z drugiej strony, nierównowaga energii męskiej sprawia, że stają się okrutnymi ciemiężycielami, zwłaszcza dla kobiet, nad którymi mogą z łatwością dominować.

    Mężczyźni szukają równowagi ze swoją wewnętrzną kobietą poprzez kobiety w swoim życiu – najpierw matkę, a potem inne, które napotykają po drodze – jednak jeżeli ktoś chce znaleźć brakującą część przez relacje  z płcią przeciwną, bez pracy wewnętrznej, nierównowaga może się nawet powiększyć.

    Przywrócenie równowagi można zacząć od zaakceptowania siebie jako mężczyzny.
    Będzie to oznaczać cieszenie się swoją męskością, dostrzeżenie jej piękna, jej bezbronności l dynamicznej siły.
    Odrzucenie jakiejkolwiek części jedynie zwiększy nierównowagę.

    ENERGIA ŻEŃSKA

    Energia żeńska przejawia się w następujących dziedzinach:
    1. Wyobraźnia, uczucia, pragnienia.
    2. Zdolność do działania.
    3. Umiejętność bycia.

    Wyobraźnia, uczucia, pragnienia.
    Wyobrażenie sobie upragnionego rezultatu i odczuwanie jego istnienia to wielka moc, jaką daje tej planecie żeński aspekt energii. Ten rodzaj wyobraźni to nie logiczny, intelektualny proces, typowy dla energii męskiej, ale wyobraźnia połączona z odczuwaniem, pragnieniem spełnienia marzeń i aspiracji.
    Jest to podstawowe narzędzie manifestowania każdej części rzeczywistości.
    Jeżeli energia ta jest niezrównoważona, charakteryzuje się tendencją do odczuwania niepokoju i lęku. Postrzeganie rzeczywistości przez emocjonalny aspekt, w odróżnieniu od postrzegania zimnych, twardych faktów, łagodzi tę rzeczywistość.
    Odczuwanie to następny krok po myśleniu. Otwiera on mądrość intuicjyjną. Innymi słowy, intuicja zaczyna działać, kiedy – przez odczuwanie – „wyjdziemy” z intelektu.

    Brak emocjonalnej równowagi oznacza zagubienie się w negatywnych emocjach przez utożsamianie się z nimi.

    Pragnienie to kolejne narzędzie służące do tworzenia pozytywnej rzeczywistości.
    Marzenia, pragnienia i zdrowe potrzeby łączą nas z siłą życiową i stymulują naszą witalność.
    Kiedy ta energia jest w nierównowadze, popadamy w uzależnienia.

    Kiedy wyobraźnia, odczuwanie i pragnienie współpracują ze sobą, stwarzają przestrzeń dla zamierzonego tworzenia w danej rzeczywistości.
    Innymi słowy, żeńska energia stwarza przestrzeń dla aspektu męskiego.

    Zdolność do działania .
    Zdolność do działania, tworzenia i realizowania planów to cechy żeńskie. Samo działanie, tworzenie i realizowanie planów są męskimi aspektami energii, ale zdolność do wykonywania tych rzeczy jest wartością żeńską.
    Zanim męski czynnik zacznie działać, musi mieć żeńską zdolność do działania, choć nie musi jej demonstrować.
    Zdolność do tworzenia leży u początków całego Istnienia, co oznacza, że pierwszą energią była energia żeńska.
    W energii zdolności do działania kryje się energia dawania i otrzymywania; energia realizowania się i pozwalania sobie na realizację; energia opiekowania się i pozwalanie na troskę o siebie.

    Umiejętność bycia
    Akceptacja, spokojne trwanie i bycie tym, kim jesteśmy, pozwala mądrości intuicyjnej wejść w nasze pole świadomości.

    Wyobraźnia, odczuwanie, pragnienie, zdolność do tworzenia i bycie to żeńskie aspekty, które tworzą przestrzeń dla naszej męskiej energii i pozwalają jej działać i tworzyć.

    RÓWNOWAGA

    Te dwa aspekty energii nie mogą funkcjonować bez siebie nawzajem.

    Kiedy męska energia chce tworzyć – żeńska wyobraża sobie, odczuwa i pragnie tego.
    Energia męska dynamicznie tworzy i działa -podczas gdy żeńska zdolność do tworzenia pozwala, aby działanie mogło nastąpić.
    Męski aspekt energii ma moc realizowania planów, natomiast żeński – intuicyjnie przyzwala na realizację.

    NIERÓWNOWAGA

    U wielu osób energia żeńska l męska są w nierównowadze.
    Nie wiedząc, co to znaczy być kobietą czy mężczyzną, myślimy o sobie tylko w kategoriach pici.
    Albo też zadowalamy się informacjami na temat roli kobiety i mężczyzny, przekazanymi nam przez naszych rodziców, których energie były także niezrównoważone.

    Oznakami nierównowagi energii jest albo obrona męskości, albo wyparcie się jej i wręcz przepraszanie za bycie mężczyzną.

    U kobiet objawem nierównowagi jest przesada w podkreślaniu swych cech kobiecych lub zaprzeczanie i odrzucanie swej kobiecości.
    Każda kobieta i każdy mężczyzna mogą nauczyć się rozumieć żeński i męski aspekt swojej wewnętrznej energii.
    Kiedy to się stanie, zaczniemy rozumieć nie tylko osoby pici przeciwnej, ale przede wszystkim zaczniemy rozumieć siebie. Jak często pozwalamy sobie na zaprzestanie poszukiwań i słuchanie intuicji?

    Czy potrafimy być równocześnie delikatni i pełni mocy, czy też dominuje tylko jedna cecha – kosztem drugiej?

    Jak udaje się nam zrównoważyć działanie z byciem?
    Iluż z nas potrafi kochać, ale nie pozwala sobie na przyjmowanie miłości; potrafi dawać, a nie pozwala sobie na przyjmowanie wsparcia i opieki od innych?

    Wszyscy jesteśmy, w większym lub mniejszym stopniu, energetycznie niezrównoważeni.

    Zbyt dużo energii męskiej wcale nie sprawi, że mężczyzna będzie bardziej męski. Podobnie, zbyt mało energii męskiej lub zbyt dużo żeńskiej nie oznacza, że mężczyzna będzie bardziej tolerancyjny czy kochający.
    Stanie się tylko bezsilną ofiarą.

    Każda z ról ofiary jest wynikiem nierównowagi pomiędzy żeńskim i męskim aspektem energii.

    Jeżeli aspekt żeński przeważa nad męskim, nierównowaga objawia się na różne sposoby. Przede wszystkim możemy utknąć w negatywnych emocjach.
    Przechowujemy w sobie urazy i oskarżenia, co prowadzi do chorób.

    Nie możemy przebaczyć i zapomnieć urazów z przeszłości.
    Brakuje męskiej energii, która mogłaby przemienić ten zastój w integrację.

    Jeżeli nierównowaga jest zbyt duża, złość może przekształcić się w potrzebę odwetu. Nawet jeśli zniszczymy w ten sposób siebie, to przecież zemsta jest „rozkoszą bogów”.

    Energia staje się wówczas destrukcyjna, co w końcu prowadzi do samozniszczenia.

    Kiedy przeważa energia męska, kosztem żeńskiej, tłumimy emocje, zamiast w zdrowy sposób je wyrazić.
    Z przytłaczającą przewagą energii żeńskiej nigdy skutecznie nie spełnimy naszych marzeń ani nie osiągniemy celów.
    „Któregoś dnia to się stanie” – mówimy, ale ten dzień nigdy nie nadchodzi.
    Wypowiadamy tylko pobożne życzenia, które się nigdy nie spełniają.
    Mamy marzenia i plany, które by się spełniły, gdyby tylko było więcej pieniędzy; gdyby ktoś zaopiekował się dziećmi; gdyby była możliwość rozpoczęcia tego od nowa; gdybym tylko mógł zdobyć ten stopień naukowy; gdyby tylko, gdyby tylko… Jest to oznaka braku męskiej energii, która by dopełniła i zrealizowała plany; jest to życie możliwościami, ale nie rzeczywistością.

    Aby osiągnąć harmonię, musimy zrozumieć żeński i męski aspekt energii oraz zobaczyć, gdzie istnieje nierównowaga.

    Nie jest to takie łatwe, jak się może wydawać, ponieważ istnieje wiele różnych dziedzin w naszym życiu, w których wzmocniliśmy jeden aspekt kosztem drugiego.
    Na przykład, możemy się czuć zdominowani w życiu osobistym, w związku z drugą osobą, a doskonale funkcjonować w pracy zawodowej.
    U niektórych przewaga jednego aspektu może być widoczna we wszystkich dziedzinach.

    Naszym zadaniem jest odkrycie, w jakich dziedzinach brakuje nam energii żeńskiej, a w jakich męskiej.

    Odkrycie i obserwowanie ich pozwoli nam odbudować brakującą energię.
    Kiedy w jakiejś dziedzinie odkryjemy nadmiar któregoś z aspektów, możemy odwołać się do energii przeciwnej, czyli naszej wewnętrznej kobiety lub wewnętrznego mężczyzny, aby współpracowali z nami w celu przywrócenia równowagi.

    Pozwól im wejść, rozmawiaj z nimi, przestań traktować ich jak kogoś obcego.
    Aby przywrócić równowagę, kobieta musi poznać swoją kobiecość, ą mężczyzna zaprzyjaźnić się ze swoją męskością.
    Aby zrównoważyć kobiecość, rozmawiaj ze swoją wewnętrzną kobietą i zaprzyjaźnij się z nią.
    W celu zrównoważenia męskości trzeba zaprzyjaźnić się ze swoim wewnętrznym mężczyzną.

    Nie koncentruj się na wzmocnieniu tylko jednej części, ale na harmonii obydwu, na ich współpracy, wspólnym działaniu jako jednej siły, służącej do tworzenia rzeczywistości z mocą, elokwencją, majestatem i z miłością.

    Kiedy te dwie magiczne części będą współpracować, powstanie w nas równowaga i harmonia, dzięki którym stworzymy pożądaną przez nas doskonałą rzeczywistość.
    Odkryjemy również pełnię siebie, swoje prawdziwe Ja, pełnię tego, kim jesteśmy i po co tu jesteśmy.

    Colin Sisson, Podróż w głąb siebie

    Zobacz także :

    • Życie w harmonii

    • Umysł kontra ciało

    • Zaakceptuj i bądź wolny…

    • Wewnetrznie podzieleni

    • Mądrość

    Nowy stan świadomości

    03 Czwartek Lip 2008

    Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

    ≈ 3 Komentarze

    Tagi

    budda drzemie w zorbie, integracja, jedność, mantra, Medytacja, nie, obecność, osho, pełnia, stop, tak, uważność, Świadomość


    Kilka technik – jak poszerzyć swoją świadomość:

    STOP!

    Zacznij wykonywać tę prostą metodę przynajmniej sześć razy dziennie.
    Za każdym razem trwa ona tylko pół minuty, zatem całość zabierze ci trzy minuty dziennie To najkrótsza technika medytacji na świecie’ Cała sprawa polega na tym, abyś robił to nagle.
    Idąc ulicą nagle przypominasz sobie o STOP. Zatrzymaj się, zatrzymaj się zupełnie, żadnego ruchu. Bądź obecny tu i teraz przez pół minuty. W jakiejkolwiek sytuacji się znajdziesz – zatrzymaj się kompletnie i bądź uważny wobec tego, co się dzieje. Po upływie pół minuty ruszaj znów i. powtarzaj tę metodę przynajmniej sześć razy dziennie.
    Jeśli nagle stajesz się obecny tu i teraz, cała energia ulega przemianie. Ciągłość twojego umysłu przerywa się. Jest to tak nagłe, ze umysł nie potrafi stworzyć nowej myśli tak szybko. Potrzebujesz nieco czasu, gdyż umysł został zaskoczony.
    Gdziekolwiek jesteś, w momencie, gdy będziesz o tym pamiętał, wyszarpnij się swojemu istnieniu i zatrzymaj się. Nie tylko ty staniesz się świadomy. Wkrótce także poczujesz, ze inni stają się świadomi twojej energii, świadomi ze coś się stało.
    – nieznane zapukało do ciebie.

    „NIE DWA”

    Jest to jedna z najstarszych mantr. Kiedykolwiek czujesz się podzielony, niezintegrowany – kiedykolwiek widzisz, że dwoistość wkrada się do twojego istnienia, powiedz sobie w duchu: „nie dwa”. Ale powiedz to uważnie, nie powtarzaj w sposób mechaniczny.
    Kiedykolwiek czujesz przypływ miłości, powiedz: „nie dwa”, w przeciwnym razie nienawiść już czeka, gdyż miłość i nienawiść są jak polówki jabłka. Gdy czujesz nienawiść, powiedz: „nie dwa”.
    Kiedy jesteś przywiązany do życia, powiedz: „nie dwa”. Kiedy czujesz lęk przed śmiercią, powiedz: „nie dwa”.
    To powiedzenie powinno być twoim zrozumieniem. Powinno być wypełnione inteligencją, przejrzystością, a wtedy poczujesz głębokie wewnętrzne rozluźnienie, poczujesz poszerzenie świadomości.

    „JESTEŚ TU?”

    Wypowiadaj swoje własne imię, rano, wieczorem, po południu… Nie tylko wypowiadaj je, ale także odpowiadaj na nie. Czyń to głośno, nie obawiaj się reakcji ze strony innych ludzi. Jesteś wystarczająco przestraszony przez innych, tak naprawdę oni już zniszczyli cię lękiem.
    Nie obawiaj się, nawet w środku domu towarowego musisz pamiętać, aby wypowiedzieć głośno swoje imię:
    – „Zdzisiu, jesteś tu?”
    I równie głośno odpowiedz:
    – „Jestem, proszę pana!”

    TAK

    Przez jeden miesiąc podążaj drogą, która mówi TAK”. Przez jeden miesiąc nie podążaj drogą, która mówi „NIE” Zacznij współpracować z TAK – jest to droga, dzięki której się zjednoczycie. Zintegrujecie. NIE nigdy nie prowadzi do jedności. Natomiast TAK pomaga, gdyż TAK jest akceptacją, TAK jest ufnością, TAK jest modlitwą. Umieć powiedzieć TAK, jest religijne.
    Drugą rzeczą, o której musisz pamiętać to, że „NIE” nie może być wypierane, brutalnie zwalczane – Jeśli je wyprzesz, stanie się silniejsze, pewnego dnia eksploduje i zniszczy twoje TAK. Zatem nigdy nie wypieraj NIE, po prostuje ignoruj.
    Istnieje ogromna różnica pomiędzy wypieraniem a ignorowaniem. Ignorować znaczy rozpoznawać NIE i mówić „wiem, ze tu jesteś, ale ja będę podążał za TAK”. W ten sposób nie wypierasz, nie mówisz „wynoś się, zjeżdżaj stąd, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego” Nie mów nic w gniewie, nie staraj się wyrzucić NIE do swojego podświadomego umysłu.
    Po prostu rozpoznawaj NIE, ale podążaj za TAK – bez żalu, bez skargi, bez gniewu.

    Ignorowanie to najlepszy sposób, aby uciszyć NIE Jeśli będziesz z nim walczył, staniesz się jego ofiarą, subtelną ofiarą, NIE już wygrało, Gdy walczysz z NIE, mówisz „nie” do NIE.

    Przez jeden miesiąc podążaj za TAK i nie walcz z NIE.
    Będziesz zaskoczony widząc jak NIE z dnia na dzień staje się marne i chudziutkie, gdyż głoduje, a pewnego dnia zobaczysz, że NIE nie żyje. A gdy nie ma juz NIE, cała energia zaangażowana w NIE jest uwolniona. I ta energia uczyni twoje TAK – wszechogarniającym.
    Osho, Budda drzemie w Zorbie

    Powiązane posty:

    • Dzień Uwagi

    • Zrób coś inaczej niż dotychczas !

    • Medytacja chodząca

    • Medytacja a palenie papierosów

    • Mówić: tak – czy nie?

    • Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

    Społeczeństwo oparte na stłumieniu

    19 Czwartek Czer 2008

    Posted by ME in zdrowie, Świadomość

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    alkohol, colin, doznania, emocja, energia, integracja, kawa, LSD, marihuana, narkotyki, rebirthing, sisson, tłumienie, tłumienie emocji, uczucia, valium, wypieranie, Świadomość

    Wszyscy czasami coś tłumimy.
    Gdy odczuwamy ból, idziemy do lekarza, a on daje nam tabletkę by usunąć symptomy i stłumić je w ten sposób.
    Bierzemy aspirynę na gorączkę i również ją tłumimy.
    Na poziomie psychologicznym jednak trwamy przy naszych stłumionych emocjach i napięciach, ponieważ nie jesteśmy ich, jako takich, świadomi.

    Czasami czujemy, że coś jest nie tak, ale… nie wiemy dlaczego.
    Jesteśmy niespokojni, pełni obaw, dotknięci czymś, smutni, samotni i oczywiście obwiniamy innych za te uczucia.
    Tymczasem emocje, które odczuwamy, powstają na skutek naszego opierania się temu co jest dokoła nas, naszej rzeczywistości i akceptacji przeszłości.

    Żyjemy w stłumieniu, ponieważ nasze ego sądzi, że odpuszczenie – oznacza utratę części siebie, albo naszych życiowych osiągnięć.
    Utożsamiamy się z emocjami, tak jakby były nami, zamiast zrozumieć, że one tylko do nas należą.
    Możemy utrzymać stłumione emocje w ryzach jedynie tak długo jak długo nasze ciało i umysł mogą wytrzymać, zanim przekroczymy punkt krytyczny i nastąpi załamanie.
    Z tego powodu negatywne emocje, takie jak strach, gniew, smutek itd., przy najmniejszej prowokacji zaczynają szybko wynurzać się – na pozornie spokojną powierzchnię.
    Czasem są tak potężne, że mogą zawładnąć nami całkowicie.
    Po wszystkim, dziwimy sie sobie i nie poznajemy:
    „Nie sądziłem, że mogę się tak wściec”,
    „Nie myślałam, że to mnie może tak załamać”
    Gdy stłumione emocje innych ludzi ujawniają się przy nas – równie łatwo aktywują nasze własne stłumienia i wytrącają nas z równowagi – wciągając w konflikt.

    Dlatego niezwykle trudno jest utrzymać stłumienia w zamknięciu – przez długi czas.
    Rzeczywistość bez ustanku konfrontuje nas z naszymi wypartymi emocjami.
    I będzie się to powtarzać dopóki nie rozwiążemy przyczyny problemu, zamiast tylko tłumić skutki.
    „Czemu mi się to zawsze przydarza?!”
    „Czy ja zawsze muszę trafiać na takich nerwowych klientów?”
    By tego dokonać, używamy narkotyków, które pomagają nam wyprzeć niewygodne emocje, nadmierną aktywność myśli, a nawet ból fizyczny.

    Szpitale i dentyści stosują znieczulenie w celu tłumienia bólu. Trankwilizatory uspokajają zarówno umysł, jak i mięśnie, w podobnym stopniu tłumiąc ich funkcje.
    Powszechne stosowanie proszków nasennych i uspokajających świadczy, że tłumienie jest poważnym problemem społecznym.

    Lekarstwa zapisywane na receptę (np. valium) czy środki odprężające takie jak: alkohol, nikotyna, kofeina, marihuana itd., służą wytłumieniu i wyparciu emocji.

    Chociaż różni ludzie mogą różnie reagować, generalnie alkohol zmniejsza uczucie lęku.
    Kiedy ktoś się boi, naczynia krwionośne zwężają się i twarz blednie. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, sprawiając, że człowiek czuje się chwilowo lepiej. Przyjrzyj się jakiemukolwiek nałogowemu pijakowi, a zobaczysz kogoś, kto woli raczej zapić się na śmierć niż wyrazić swój lęk.

    Nikotyna natomiast tłumi gniew. Osoba reagująca gniewem staje się czerwona na twarzy, na skutek rozszerzenia naczyń krwionośnych, nikotyna zaś tłumi te emocje na poziomie fizycznym, powodując zwężanie naczyń krwionośnych i wrażenie rozluźnienia.

    Nałóg kofeinowy jest popularny dzięki powszechnej konsumpcji kawy. Usuwa on dobrze konsekwencje nawyku tłumienia. Ponieważ podtrzymywanie napięcia zużywa wiele energii, ludzie, którzy są bardzo stłumieni, prawdopodobnie odczuwają potrzebę przyjmowania stałej dawki kofeiny po prostu po to, by mieć wystarczająco dużo energii by utrzymać w ryzach wszystkie tłumienia, drenujące ich siły.

    Marihuana zazwyczaj tłumi smutek.
    Środki halucynogenne, takie jak LSD działają głównie jako „superstymulatory” i pozwalają ludziom doświadczać nieznanych wewnętrznych stanów, ponieważ sztucznie tłumią… samo stłumienie (i wiążący się z nim przymus kontroli siebie).

    Środki pobudzające są najszerzej stosowanymi i najsilniej wypierającymi ze wszystkich środków i mogą tłumić praktycznie wszystko. Często jednak tworzą nałóg i uzależniają – wywierając wpływ na cały system. Stwierdzono, że regularne używanie środków pobudzających przez dłuższy okres czasu powoduje degenerację zarówno umysłu, jak i ciała, poprzez ciągłe wyręczanie go w naturalnej zdolności do regeneracji.
    Narkotyki również mają działanie tłumiące i jak wszystko co niszczy umysł i ciało, są formą wypierania „niewygodnej” rzeczywistości oraz braku akceptacji dla swego życia.

    Jeśli którakolwiek z powyższych substancji jest częścią twojego życia, spróbuj porzucić ją całkowicie na miesiąc i przekonać się, do wypierania czego ją stosowałeś. To co wypierałeś powinno wtedy pojawić się na powierzchni i będziesz mógł podjąć próbę uzdrowienia problemu.

    Każda forma nałogu jest tłumieniem jakiegoś problemu (zastąpieniem, zagłuszeniem, odwróceniem uwagi) i dotyczy to każdego nawykowego zajęcia – oglądania TV, przejadania się, spania, joggingu, ciągłego mówienia, uczestniczenia w przyjęciach towarzyskich itd.
    Możesz dołączyć do tej listy swoje własne nałogowe zachowania, które odwracają twoją uwagę od tego, co czujesz w chwilach gdy zostajesz tylko sam ze sobą.

    Oczywiście osoby, która pozwala sobie na przypadkową szklaneczkę wina, wypala cygaro na Boże Narodzenie, czy nawet zapali czasem skręta marihuany, nie można traktować jak kogoś, kto używa tych rzeczy do tłumienia.
    Warto jednak pamiętać, że nałogowe przyjmowanie różnych środków chemicznych czy powtarzające się zachowania, które pozwalają nam unikać naszych niewygodnych uczuć, zawsze będą oznaką problemu który znajduje się w nas i czeka na jego rozwiązanie.

    Artykuł jest nawiązaniem do dwóch poprzednich postów :

    • Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
    • Co to jest REBIRTHING?

    Na bazie : Sisson Colin P. – Rebirthing – Klucz do samopoznania

    Czy Twoje narodziny były traumatyczne?

    19 Czwartek Czer 2008

    Posted by ME in zdrowie, Świadomość

    ≈ 6 Komentarzy

    Tagi

    akceptacja, dziecko, integracja, integracja oddechem, narodziny, niemowlę, noworodek, oddech, poczucie bezpieczeństwa, poród, rebirther, rebirthing, rodzić po ludzku, sesja rebirthingu, terapia oddechem, terapia oddechowa, transformacja, trauma narodzin, wzorce, zdrowie dziecka, zmiana, Świadomość

    W momencie przyjścia na świat kształtujemy nasze wrażenia o świecie jako pozytywne lub negatywne.
    Jeżeli naszym narodzinom towarzyszyły traumatyczne doświadczenia takie jak: brzęk naczyń, oślepiające światło, głośne rozmowy, odcięcie pępowiny zanim sami zaczęliśmy oddychać (jak to się dzieje w wielu szpitalach), wówczas prawdopodobnie przyjęliśmy negatywne wyobrażenie o nowym otoczeniu, w które właśnie wkroczyliśmy.
    Jest to początek syndromu „świat jest przeciwko mnie”, który odtąd nosimy w sobie. Wrażenia te kontrolują nas z poziomu podświadomości i wpływają na każdy obszar naszego życia.

    To, że jako niemowlęta nie byliśmy zdolni do zwerbalizowania myśli, nie oznacza, że nie byliśmy w stanie czuć, dokonywać wnioskowań i przemyśleń na temat tych wydarzeń.
    W rzeczywistości przy narodzinach byliśmy bardziej świadomi tego, co się z nami działo niż kiedykolwiek potem.
    Niektóre z wniosków jakie mogliśmy wyciągnąć podczas narodzin mogły brzmieć:
    • Życie jest walką.
    • Wszechświat jest wrogi i przeciwko mnie.
    • Ludzie mnie ranią.
    • Coś musi być ze mną nie w porządku.
    • Nie mogę dostać wystarczająco dużo (powietrza, przestrzeni, bliskości, bezpieczeństwa – a potem : pieniędzy, miłości itd.)

    Natura zapewnia noworodkom dostawę tlenu przez pępowinę tak długo, aż nauczymy się oddychać w nowym otoczeniu (byliśmy w środowisku wodnym przez tak długi czas).
    Zwyczaj natychmiastowego przecinania pępowiny sprawił, że w ogarniającej nas panice czuliśmy się tak, jakbyśmy umierali, a nie rodzili się.
    Tak więc prawdopodobnie wzięliśmy głęboki wdech i powietrze, wdzierając się po raz pierwszy w nasze delikatne płuca, spowodowało rozdzierający ból.
    Oddychanie zostało skojarzone z bólem i, od tego momentu nasz oddech stał się zbyt płytki.
    Następnie prawdopodobnie zostaliśmy oddzieleni od matki, okryci zbyt szorstką dla naszej delikatnej skóry tkaniną i umieszczeni w małym boksie na oddziale noworodków.
    Nieumiejętne podejście położników, a szczególnie oddzielenie matki od dziecka jest tak silnym urazem, że większość z nas nigdy nie dochodzi do siebie po tym niszczącym doświadczeniu.

    Na szczęście coraz więcej zmienia się w tym zakresie, odkąd francuski położnik, doktor Frederic LeBoyer, zaczął przyjmować dzieci w wolnej od traumy atmosferze, czyniąc z narodzin przyjemność.
    W tym samym czasie, gdy doktor LeBoyer popularyzował we Francji łagodne narodziny, Leonard Orr rozwijał w Kalifornii rebirthing, pomagając ludziom w różnym wieku wejść w kontakt z ich traumą narodzin i zintegrować ją.

    Celem sesji rebirthingu jest zintegrowanie bolesnych doświadczeń tak szybko, jak tylko jest to możliwe a przy tym w taki sposób by „odradzający się” (uczestnik sesji ponownego narodzenia), doświadczał komfortu i przyjemności, który niejako „nadpisze” pamięć o przykrych narodzinach.

    Termin „poddanie” oznacza porzucenie obrony, zaprzestanie walki, która jest potrzebna do utrzymania stłumionego materiału poza świadomością i pozwolenie sobie na odczucie głębokiej akceptacji dla naszej przeszłości.

    Technika ta powoduje rozwinięcie świadomości wypartego problemu i całkowite poddanie mu się.
    Istnieje także poddanie „wymuszone” przytłaczającą intensywnością doznania, które również przynosi pewne rezultaty, lecz nie jest tak przyjemne.
    Odradzający się, który pod okiem rebirthera – stopniowo uczy się integrować aktywizowany w procesie oddychania problem, będzie miał znacznie większe poczucie komfortu i bezpieczeństwa a w rezultacie kolejne sesje będą przebiegały łatwiej i przyjemniej.

    Rebirthing jest łatwy do nauczenia się.
    Rezultaty są trwałe i większość sesji jest bardzo przyjemna.
    Kilka procent, które nie są przyjemne, wynika z niechęci ludzi do porzucenia wewnętrznego cierpienia, tworzącego osnowę ich osobowości.

    Wszelki dyskomfort podczas procesu spowodowany jest nieumiejętnością „odpuszczenia” i nawykiem szybkiego ulegania negatywnym emocjom – stresowi i bólowi.

    Nie ma w tym nic zaskakującego, zważywszy, że osoba, która od lat przyzwyczaiła się do negatywnej postawy lub tłumienia napięć może nie być gotowa do porzucenia czegoś tak dobrze sobie znanego, choćby nawet bolesnego.

    Zmiana może być ciężka do udźwignięcia.
    Ale ci, którzy nie wstrzymują swojego rozwoju przez odmowę uczenia się i zmian, mogą doświadczać bardzo przyjemnego, ożywczego przepływu energii.
    Energia, która przepływa podczas sesji rebirthingu przez ciało i umysł, jest czystą energią życiową, zdolną usunąć bolesny „kurz” z całego organizmu.

    Rebirthing może być najlepiej opisany jako proces, w którym eliminujemy umysłowe i emocjonalne „śmieci” zalegające w fizycznym ciele.
    Technika jest tak prosta, że każdy może ją praktykować.
    Słowo „śmieci” oznacza energię, która nie jest już dłużej potrzebna, i bynajmniej nie oznacza czegoś złego. Podczas uczenia się tego procesu doradzana jest współpraca rebirthera, który uczy pracy z energią. „Początkujący” może dzięki temu poczuć się bezpieczniej.

    Rebirthing jest najskuteczniejszy wtedy, kiedy jest delikatny i przyjemny, a rolą rebirthera jest pomóc by tak właśnie sesja przebiegła.
    Niektórzy ludzie myślą, że rebirthing służy do burzliwej konfrontacji z napięciem i używają go w tym celu, lecz nie to jest celem sesji.
    Naszym celem jest uczynienie całego procesu przyjemnym, relaksującym i pouczającym.

    Chociaż rebirthing jest jednolitym procesem, dodano do niego cztery dodatkowe składniki, które łącząc się z oddychaniem przynoszą więcej pożytku i przyjemności.

    PIĘĆ SKŁADNIKÓW REBIRTHINGU:
    1. Świadomy połączony oddech.
    2. Pełna świadomość.
    3. Całkowita akceptacja.
    4. Całkowity relaks.
    5. Cokolwiek się dzieje, jest właściwe.

    Jutro : Więcej o technikach oddechu w rebirthingu.

    Na bazie : Sisson Colin P. – Rebirthing – Klucz do samopoznania

    Powiązane posty:

    • Co to jest REBIRTHING?

    • Czy oddychasz prawidłowo?

    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji

    • Energia w naszym ciele – Taoistyczny punkt widzenia.

    • Wewnętrzne dziecko

    • Nauka akceptacji dobrego i złego

    • Czy wiesz dlaczego cierpisz?

    Co to jest REBIRTHING?

    18 Środa Czer 2008

    Posted by ME in Rozwój, zdrowie, Świadomość

    ≈ 15 Komentarzy

    Tagi

    colin, energia, integracja, integracja oddechem, podświadomość, rebirther, rebirthing, regresing, samopoznanie, samoświadomość, sesja, sisson, stłumienie, terapia oddechem, trauma narodzin, zdrowie, Świadomość, życie

    Sztuka rebirthingu to osobisty proces, posługujący się techniką oddechową w celu neutralizacji fizycznych, umysłowych i emocjonalnych bloków i napięć, szczególnie tych, które powstały w trakcie narodzin i doświadczeń pierwszych lat życia.

    Korzenie większości ludzkich trudności w zachowaniu tkwią w doświadczeniach wczesnego dzieciństwa. Ożywiając przeszłe traumatyczne doświadczenia, stłumione w głębszej warstwie świadomości i delikatnie je uwalniając, osiągamy stan integracji, który wzmaga naszą zdolność do pełniejszego cieszenia się własnym życiem i życiem z innymi.

    TECHNIKA ta zwana jest REBIRTHINGIEM (odradzaniem) z dwóch powodów:

    1. Proces daje uczestniczącej w nim osobie odczucie nowego startu w życiu, z większą świadomością celu, głebszą radością i współczuciem.

    2. Proces tworzy naturalne poczucie relaksu i radości, rozszerza świadomość.
    Obejmuje wspomnienia przeszłych doświadczeń i pomaga uwalniać ich traumę. Mogą mu też towarzyszyć wspomnienia własnych narodzin.

    CO TO SĄ STŁUMIENIA?

    Stłumienia to nagromadzenie stresu i napięcia, które powstaje gdy w umyśle trwa konflikt.

    Konflikt rodzi się wówczas, gdy usiłujemy uniknąć lub wyprzeć tzw. traumatyczne doświadczenia, ponieważ uznajemy je za złe, bolesne czy nieprzyjemne.

    Nasze ego (wyuczone nawykowe uwarunkowanie) działa jak wbudowany w system mechanizm bezpieczeństwa – zabezpieczając tylko dobre samopoczucie, utrzymuje naszą świadomość z dala od prób zrozumienia (a tym samym integrowania) negatywnych wspomnień.

    Tak naprawdę niczego jednak nie da się uniknąć.
    Jeśli będziemy próbować, stłumimy jedynie doznanie, a to stłumienie będzie działało na nasz naturalny przepływ energii : miłości, radości i wewnętrznego pokoju. Utworzy tym samym energetyczny blok.

    Głęboko wewnątrz banku pamięci naszego mózgu znajdują się wspomnienia wszystkich doświadczeń życia. Te z nich, które uznaliśmy za nieprzyjemne lub traumatyczne były często tłumione po to, by w danym momencie poradzić sobie z sytuacją.
    Lecz stłumić cokolwiek znaczy zakazywać sobie czegoś, trzymać w ryzach, odcinać się od wszystkiego co ze sobą niesie.

    Utrzymywanie stłumienia wzmaga stres w ciele i umyśle. Wymaga także stałego dostarczania energii, co prowadzi do zmęczenia, choroby, a czasem, w sytuacjach trwających latami – nawet śmierci.

    Napinając muskuły ręki i utrzymując tam napięcie – spalamy pewną energię.
    To samo dotyczy blokad i stłumień w organizmie.
    Aby je utrzymać, pożytkujemy duże ilości energii. To stały ubytek subtelnej energii, dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, rok po roku. Sen i normalny wypoczynek nie rozluźniają tych napięć i większość ludzi przeżywa swoje życie z tym dodatkowym brzemieniem, które drenuje ich życiowe energie.

    INTEGRACJA

    Głównym zadaniem rebirthingu jest integracja.
    Definiujemy ją jako połączenie i zgodne działanie trzech funkcji: Intelektu, Emocji i Fizyczności.

    Gdy w organizmie istnieją bloki, te trzy funkcje działają niezależnie od siebie, a jedna z nich dominuje nad innymi tworząc dysharmonię.
    To zaburzenie równowagi oddziałuje na wszystkie obszary życia człowieka.
    Kiedy te trzy funkcje są zintegrowane, wszystkie ograniczenia znikają, przynosząc w efekcie podtrzymanie żywotności i odczucia przyjemności we wszystkich częściach ciała.
    Taki jest długoterminowy cel rebirthingu.
    Na krótką metę dążymy do usunięcia bieżących stłumień, co wielu rebirtherów również nazywa INTEGRACJĄ.

    Większość rebirtherów woli używać terminu INTEGRACJA niż terminu uwolnienie; ponieważ uwolnienie sugeruje pozbywanie się czegoś złego.
    Faktem jest, że nie ma niczego, co należałoby usunąć
    .

    Wiara, że istnieje cokolwiek, co trzeba usunąć, było pierwotną przyczyną wszystkich stłumień.

    Wszystko zależy od tego, jak postrzegamy rzeczywistość.
    Jeśli oceniamy coś jako złe lub niesłuszne i wierzymy, że to prawda, wtedy reagujemy zazwyczaj odrzuceniem albo wycofaniem świadomości z tego obszaru który „złe” obejmuje.

    Ta forma odrzucenia i braku akceptacji – jest główną przyczyną stłumienia.
    Tak naprawdę doświadczyliśmy czegoś, co początkowo było doskonałe i naturalne, a następnie dopiero zdecydowaliśmy(osadzili), że jest to złe lub niewłaściwe.

    Integracja jest procesem, w którym pozwalamy, by to, co raz uznaliśmy za niesłuszne, stało się właściwe i akceptowalne, przez uświadomienie sobie sensu wolności i doskonałości.

    Naszym zadaniem jest kochać w sobie wszystko.

    STŁUMIENIE I INTEGRACJA

    Słowo stłumienie w używanym tu kontekście oznacza powstrzymywanie, hamowanie, ukrywanie i kontrolę.

    Ponieważ integracja jest celem rebirthingu, jest więc tym samym przeciwieństwem stłumienia.
    Cokolwiek istnieje, może być postrzegane jako dostarczające przyjemności lub nieprzyjemne, dobre lub złe, kochane lub nienawidzone.
    Mniej to ma wspólnego z ową rzeczą samą w sobie niż z naszą decyzją o tym.

    Wiara, że coś jest złe czy nie w porządku, tworzy dualizm i oddzielenie od prawdy.

    Nie ma niczego złego lub niewłaściwego w istniejącej rzeczywistości, podział istnieje tylko w naszej percepcji, w tym jak decydujemy się widzieć rzeczy.

    Przykładem może być wyjeżdżająca na piknik rodzina, sfrustrowana i zła z powodu padającego od rana deszczu, tego samego, którym cieszą się farmerzy, gdyż nawadnia ich pastwiska i zbiory.

    Przykład ten pokazuje, że nie ma dobra i zła, lecz jedynie różne punkty widzenia i różne wybory, jakich dokonują ludzie oceniający te sytuacje.

    Prawda jest doskonała.
    Wszystko jest prawdziwe i dlatego doskonałe. Jeśli dostrzegamy coś (co jest doskonałe) i podejmujemy decyzję, że takie nie jest, czynimy to czymś złym.

    Lecz to nie działanie czy uczucie jest niewłaściwe, a kryjąca się za tym myśl.
    Jedyną niekorzystną rzeczą we wszechświecie są punkty widzenia. Nasz ograniczony sposób postrzegania spraw, który zawsze wynika z konstrukcji ego i jest uwarunkowaną(zaprogramowaną), odruchową reakcją.

    Weźmy inny przykład:
    jeśli z jakichkolwiek powodów zdecydowaliśmy, że nie lubimy jabłecznika, to tym samym podjęliśmy decyzję, by mieć nieprzyjemne fizyczne uczucie za każdym razem, gdy go jemy, czy nawet myślimy o nim.
    Jabłecznik jest taki sam, czy lubimy go czy nie.
    On po prostu JEST.
    Gdybyśmy kiedyś zjedli go trochę i zdecydowali, że nam smakuje, oznaczałoby to zmianę naszej decyzji o tym, jaki on naprawdę jest.
    Ten sam mechanizm działa w odniesieniu do naszych upodobań w muzyce i sympatii w rodzinnych waśniach, decyduje o przynależności do partii politycznych, o odczuwaniu bólu fizycznego, strachu itd. Kluczem jest nasza decyzja o reagowaniu, a nie rzeczy same w sobie. Decyzja o miłości jest zawsze decyzją o radowaniu się, a wybór należy do nas.

    PROCES TŁUMIENIA to decyzja uznania czegoś za złe czy nieprzyjemne, a następnie wycofanie z tego świadomości, by dzięki temu poczuć się „lepiej”.

    PROCES INTEGRACJI jest pozwoleniem na pełne zrozumienie i uświadomienie sobie tego, czego kiedyś uniknęliśmy przez stłumienie, a’ co teraz zdecydowaliśmy się zaakceptować i polubić.

    Każda myśl tworzy w ciele podobny wzór energetyczny, który w końcu kiedyś ujawni się w życiu.
    Jeśli ktoś podtrzymuje myśl „Ludzie mnie ranią”, wywołuje ona lęk w jego ciele, a w życiu – negatywną reakcję innych ludzi.

    Jeśli stłumi strach, którego doświadcza, myśl stanie się rzeczywistością.
    Lęk stanie się nieświadomym napięciem, a reakcja ludzi wzmocni jego przekonanie, powodując coraz głębsze wycofanie się od nich i od życia.

    Lecz można w każdej chwili zmienić ten wzorzec – przez podjęcie nowej decyzji, lub przez zintegrowanie strachu w trakcie sesji rebirthingowej.

    Bez względu na to, czy stłumienie dotyczy strachu czy czegokolwiek innego, każdorazowo tłumiona jest także negatywna myśl skryta za przeświadczeniem dotyczącym danego doświadczenia.
    Kiedy jakiś pogląd czy przekonanie zostaje stłumione, trafia do podświadomości i nie jest już dłużej jedynie przekonaniem, lecz doświadczane jest jako rzeczywistość tej osoby.
    Część jej światopoglądu i osobowości.

    „Twarda rzeczywistość” i walka, jaką według niektórych ludzi jest życie, wyraża sposób, w jaki oni to życie postrzegają i pokazuje, w jakim stopniu tłumią oni swoje „negatywne” doświadczenia.

    To tak, jakby ktoś wyglądał przez zniekształconą szybę, dającą obraz zamazanego świata i był przekonany, że tak wygląda rzeczywistość.

    Możemy również opisać stłumienie w kategoriach związku pomiędzy ciałem fizycznym a „energią życia” wewnątrz nas. Energia ta jest formą świadomości, którą najlepiej można określić jako SAMOŚWIADOMOŚĆ lub wyższą świadomość.

    Samoświadomość jest zdolnością do bycia świadomym trzech elementów: Intelektu, Emocji i Fizyczności, jak również świata zewnętrznego, w tej samej chwili.
    Taki stan świadomości zwykle jest poza zasięgiem większości ludzi, ponieważ jedynie nieliczni są wystarczająco zintegrowani by doświadczać tego fenomenu.
    Taki stan może być doświadczany w głębokiej medytacji, a często także w trakcie rebirthingu.
    Jest to proces, w którym świadomość ulega rozszerzeniu w chwili oczyszczenia ciała z bloków energetycznych. Wraz z nagłym wzrostem nieblokowanego już przepływu energii, nasza świadomość rozszerza się.

    W tym ujęciu stłumienie jest wycofaniem świadomości z tej części fizycznego ciała, w której doświadczyliśmy czegoś, czego zdecydowaliśmy się w przyszłości unikać. (Bólu, urazu, wstydu)

    Takie wycofanie świadomości z nieprzyjemnego doświadczenia jest w rzeczywistości wycofaniem siły życia z części ciała.
    „Nieprzyjemny” wzorzec energii nie zostaje zintegrowany, a nie mogąc się nigdzie indziej przemieścić i rozpuścić – zatrzymuje się w mięśniach i w postaci napięcia pozostaje w ciele.
    Zwykle jednak nie jesteśmy tego świadomi. Najbardziej chorzy są ci ludzie, którzy mają masę napięć, lecz są tak znieczuleni, że nie czują już niczego i nie podejmują prób ich rozładowania.

    Świadomość i podświadomość organizują energię, która przyjmuje formę fizycznego ciała.
    Kiedy wycofujemy świadomość z jakiejkolwiek części ciała, myśląc że coś jest nieprzyjemne, powodujemy blokadę dopływu życiodajnej energii do tego obszaru ciała.
    W rezultacie komórki tracą dopływ energii, starzeją się i chorują.
    Te pola zablokowanej energii koniec końców wpływają na całość ciała, powodując tworzenie dalszych bloków, w przyległych obszarach i w rezultacie stan trwałej ograniczonej wrażliwości i zawężenia świadomości. Siły witalne gasną.

    Śmierć jest zatem tylko końcowym rezultatem tego procesu, całkowitym stłumieniem i wygaśnięciem.

    Wydaje się, że większość ludzi rozpoczyna proces tłumienia już podczas narodzin. Jeśli nie pamiętasz swoich narodzin prawdopodobnie rozpocząłeś tłumienie od tego momentu.

    AKTYWIZACJA to termin, który dotyczy stawania się świadomym stłumionych wzorców energii, tych uznawanych za „złe” w przeszłości.

    Nie to jest jednak kluczowe, by cofać się do pierwotnego doświadczenia, podczas którego osądziliśmy że „coś jest złe” ani nawet by je pamiętać.
    Od czasu do czasu, na skutek aktywizacji, wspomnienia przeszłości mogą się spontanicznie pojawiać na powierzchni, najczęściej jednak tak się nie zdarza.
    Wspomnienia same w sobie nie są tak ważne.
    Co jest istotne – to pełne uświadomienie sobie ponownego przepływu odblokowanej w trakcie sesji rebirthingu energii – przez ciało i umysł. Zauważenie jej, uświadomienie sobie emocji które z nią płyną i rozpoznanie własnych wzorców które na tej bazie tworzyliśmy.

    Łatwiej jest zintegrować każde doświadczenie niż je stłumić.
    Jeśli trzymamy pióro mocno w dłoni, spalamy energię.
    Wszystko, czego potrzeba, by je uwolnić, to przestać napinać mięśnie dłoni, a wówczas pióro samo upadnie.

    Wszystko, co trzeba zrobić, by zintegrować cokolwiek, to: przestać oceniać to jako „złe”.

    Dotyczy to wszystkiego w naszym życiu.
    Paradoksalnie – Łatwiej jest odnieść w życiu sukces niż ponieść porażkę.
    Łatwiej jest być szczęśliwym niż nieszczęśliwym.
    Łatwiej jest kochać niż nienawidzieć.
    Nie musimy robić niczego by żyć, kochać i dobrze się bawić.
    Musimy jednak zrobić coś, by nie cieszyć się życiem i tym czymś jest odcięcie się od naturalności i prawdy w każdym z nas.
    Zatem teoretycznie – zintegrowanie czegoś, co kiedyś zostało doświadczone, jest niezwykle łatwe. Praktycznie nie jest to jednak aż tak proste.
    Dlaczego?
    Ponieważ jesteśmy mistrzami tłumienia i przypuszczalnie praktykowaliśmy je przez tak długi czas, że nawyk wypierania uznanych za złe doświadczeń jest w nas dobrze utrwalony.

    Cała trudność leży właśnie w tych głęboko zakorzenionych wzorcach i nawykach.
    Jesteśmy na wskroś mechaniczni w działaniu a kontroluje nas zaprogramowana podświadomość.
    To właśnie podświadomość pomaga w podtrzymywaniu stanu stłumienia – przechowuje nasze niegdysiejsze decyzje i wnioski z minionych doświadczeń, podjęte w chwilach emocji i bólu.
    Nie pozwala na podjęcie próby ponownego ich zrozumienia i uświadomienia.
    Rebirthing jest procesem pomagającym powrócić im w światło świadomości i ostatecznie zintegrować, tak by mogły wzbogacić nasza osobowość i pomóc dojrzeć jako świadomym istotom.

    Na bazie fragmentów : Sisson Colin P. – Rebirthing – Klucz do samopoznania.

    Powiązane:

    • Życie w harmonii

    • Umysł kontra ciało

    • Czy oddychasz prawidłowo?

    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji

    • Tajemnica Twego ciała

    Historia pewnego przebudzenia

    16 Poniedziałek Czer 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 3 Komentarze

    Tagi

    colin sisson, doświadczenie jedności, integracja, jedność, oświecenie, podróż w głąb siebie, przebudzenie, sisson, wgląd, zrozumienie, Świadomość


    Pewnego popołudnia, w roku 1980, stałem na szczycie wzgórz Waitakere wznoszących się nad miastem Auckland.
    Moje życie było jednym wielkim bałaganem.
    Rozpadało się moje małżeństwo, byłem bez pieniędzy i miałem tylko kilku bliskich przyjaciół, którym mogłem zaufać i opowiedzieć o swoich najbardziej osobistych sprawach.
    Byłem w głębokiej depresji.

    Aby pobyć w samotności, zebrać myśli i oderwać się od kłopotów w domu, wsiadłem do samochodu i wkrótce znalazłem się na drodze prowadzącej w góry. Zatrzymałem się w miejscu, skąd miałem rozległy widok, i zobaczyłem miniaturowe miasto Auckland, rozpostarte w dole, rozlewające się poza zasięg mojego wzroku.
    Stałem tam, a miasto nie robiło na mnie żadnego wrażenia. Zbyt pochłonięty byłem rozmyślaniem o tym, jak źle obchodzi się ze mną świat – klasyczny przypadek „syndromu biedactwa”.
    Biorąc pod uwagę wszystko, czego dokonałem, wydawało mi się to niesprawiedliwe. Wyjechałem kiedyś bronić swojego kraju w Wietnamie, a po powrocie witali mnie jedynie przeciwnicy tej wojny, tak jak bym był jakimś zbrodniarzem wojennym.
    Wiele było we mnie rozgoryczenia z tego powodu.
    Kochałem moją żonę, ale pomimo wszelkich starań, jakich oboje dokładaliśmy, nie mogliśmy nic zrobić, aby nasze małżeństwo dobrze funkcjonowało. A cały mój wysiłek, który włożyłem w poradnictwo, pomaganie innym w ułożeniu sobie życia? Jak na Ironię, oto właśnie ja, pouczający innych, sam nie mogłem uporządkować własnego życia.

    Nagle mój wzrok przyciągnęło odbicie promieni słonecznych w jednym z okien gdzieś daleko, daleko w dole. Mój umysł podążył za tym światłem, zastanawiając się, co też w tej chwili robili mieszkańcy tego domu: przygotowywali posiłki, spędzali miło czas z przyjaciółmi, oglądali telewizję, kochali się, czytali? Na kilka minut zapomniałem o sobie i swoim bólu.

    W jednym momencie poszerzyłem horyzont swojego ograniczonego myślenia i dołączyłem myśli o tym, co inni mogą teraz robić.
    Rozciągnąłem pole mojego myślenia jeszcze dalej i rozważałem, co w tym momencie może robić pół miliona mieszkańców Auckland. Stałem tam i patrzyłem na nich wszystkich, jak bym był kimś niezwykle potężnym, może nawet Bogiem.
    Nie byłem już Colinem Sissonem, zagubionym i zranionym, ale kimś oderwanym od bólu i bardzo przytomnie obserwującym potęgę ludzkiego życia rozpościerającego się w oddali.
    Dało mi to poczucie nieskończoności i jedności, których nie doświadczyłem od czasów młodości. To poczucie jedności sprawiło, że zdałem sobie sprawę, iż wszechświat jest niewiarygodnie potężny i nie tylko ja jestem jego cząstką, ale również on jest częścią mnie.

    Poczułem wówczas łączność z samym sobą i zaczynałem dostrzegać, że mógłbym, do pewnego stopnia, sprawować kontrolę nad moim osobistym światem, choć jeszcze wtedy nie wiedziałem, jak to osiągnąć.

    Doświadczenie to zapoczątkowało głębokie zmiany w moim życiu.

    Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że życie to coś więcej niż tylko to, co j a czuję, myślę czy robię.

    Uświadomiłem sobie, że jestem częścią ogromnego strumienia energii, do którego mogłem się podłączyć i doświadczyć siebie pełniej i cudowniej.

    Doświadczenie to nauczyło mnie również, że zmieniając jedynie punkt skupienia uwagi, mogę zmienić swoje samopoczucie. Zrozumiałem między innymi, że – w jakiś dziwny sposób – uczucia zależą od myśli, na których się w danej chwili skupiam.
    Do tamtej chwili przeczytałem chyba większość dostępnych książek na temat pozytywnego myślenia i dowiedziałem się, że negatywne myślenie powoduje negatywne rezultaty, natomiast pozytywne myślenie przynosi rezultaty pozytywne.
    Można jednak znać wszystkie teorie na świecie, ale kiedy się cierpi, znaczą one tyle, co kropla wody w oceanie życia.
    Sama wiedza ma niewielkie znaczenie, dopóki się czegoś naprawdę nie doświadczy. Wydawało się, że stojąc tam, na wzgórzu, patrzyłem na świat i na nowo doświadczałem siebie.
    Poczułem, że zaczęło się we mnie budzić coś jeszcze bardziej niezwykłego – nowe poczucie uczestniczenia w pełni życia.

    Kiedy rozejrzymy się dookoła, zobaczymy świat przesycony cierpieniem, nieszczęściem, pełny nie kochanych istot, walczących o miłość, aprobatę, uznanie, władzę, reputację, kontrolę, pieniądze, przyjemności i za wszelką cenę unikających bólu.

    Czy po to się narodziliśmy?

    Wszyscy szukają prawdy, ale poszukiwanie to jest dla wielu trudne.
    Możemy je sobie ułatwić, kiedy zdamy sobie sprawę, że każdy z nas ma w sobie bezcenny dar, który tylko czeka, aby go odkryć.
    Jak znaleźć prawdę?
    Prawdy się nie znajduje.
    Do prawdy trzeba się przebudzić przez proces wewnętrznych odkryć. Oznacza to, że prawda jest w każdym z nas i czeka, aby ją dostrzec. A kiedy to się stanie, dostrzegamy również cały nasz potencjał. To z kolei prowadzi do uświadomienia sobie, że życie to dar.
    Nie jest to nagroda lub coś, na co trzeba sobie zasłużyć. Życie należy do nas w takiej formie, w jakiej chcemy.

    Tamtego dnia, stojąc na szczycie góry, patrząc na miasto, dokonałem największego odkrycia w życiu. Jestem we wszystkim i wszystko jest we mnie. Nic nie istnieje oddzielnie.

    Kiedy schodziłem z góry ze łzami ulgi na policzkach i z postanowieniem rozpoczęcia nowego życia, nie zdawałem sobie sprawy, jakie czekają mnie jeszcze niezwykłe wydarzenia. Właśnie miała rozpocząć się moja podróż poprzez czas cierpienia i chwile wielkich radości. Kiedy teraz, dziewiętnaście lat później, kończę pisać tę książkę, wydaje mi się, jakbym żył kilka razy w tak krótkim czasie.

    Sisson Colin P. – Podróż w głąb siebie

    Spodobał Ci się post? Może zainteresują cię także :

    • Zrób coś inaczej niż dotychczas !

    • Nie zakładaj nic z góry

    • Panta rei – energia dokoła nas

    • Dobre wibracje

    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji

    • Afirmacje, sztuka zmiany życia

    • Przyjemność i szczęście bez granic…?

    Być Zorbą czy…Buddą?

    07 Sobota Czer 2008

    Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

    ≈ 3 Komentarze

    Tagi

    budda, budda drzemie w zorbie, buddha, duchowość, grek zorba, integracja, materialista, osho, podział, skrzydła, zorba, Świadomość

    Historia ludzkości jest tragedią z bardzo prostej przyczyny.
    W człowieku wytworzono podział na dwa przeciwstawne sobie obozy: spirytualistę i materialistę;
    Buddę i Zorbę.

    Jedna część czuje się wyższa, świętsza, i zaczyna potępiać drugą jako grzeszną. Ten schizofreniczny podział spowodował, że lewa dłoń rani prawą, a prawa lewą.

    W rzeczywistości, żaden taki podział nie istnieje.
    Jesteś harmonijną całością. Nie walcz z ciałem – to twój dom.
    Nie walcz też ze świadomością, gdyż bez niej twój dom będzie pusty.

    Symbolicznie określam ciało jako Zorbę, a duszę jako Buddę. Zorba to tylko początek. Przeżyj Zorbę w pełni, a wtedy naturalnie wejdziesz w życie Buddy.

    Raduj się ciałem, raduj się fizyczną egzystencją. Nie ma w tym żadnego grzechu. Ciało to twoje korzenie, ciało to ziemia, na której wzrastasz. Ale wszystkie tak zwane religie usiłują zniszczyć most łączący cię z twoim własnym ciałem.

    Jest to maksymalna synteza – gdy Zorba staje się Buddą. Zorba jest jego, ale brakuje mu nieba. Jest przyziemny, zakorzeniony głęboko jak olbrzymie drzewo, któremu brakuje skrzydeł. Nie może wzlecieć do nieba, gdyż zamiast skrzydeł ma korzenie.

    Jeść, pić i bawić się, jest samo w sobie w porządku, nie ma w tym nic złego. Ale to nie wystarczy, wkrótce cię to zmęczy. Stale powtarzane czynności, z tanecznego kręgu zamieniają się w błędne koło. Tylko bardzo przeciętne umysły mogą ciągle się tym bawić. Jeśli jesteś, choć trochę mądry, wcześniej czy później odkryjesz, jakie jest to płytkie, powierzchowne. W pewnym momencie powtarzaj pytanie: „Jaki jest tego sens?”.

    Trzeba pamiętać o jednym: to nie ludzie biedni, głodujący, stają się sfrustrowani życiem. Oni jeszcze nie żyli, jak zatem mogą czuć się sfrustrowani? Mają zawsze nadzieje.

    Jak myślisz? Kim są ludzie, którzy wyobrażają sobie, że w niebie jest jak w Klubie Playboy’a?
    To biedacy, głodni – ci, którzy nie posmakowali życia.
    Właśnie oni przenoszą swoje pragnienia do Niebios.

    Kim są ci ludzie? Nie doświadczyli, a tylko poprzez własne doświadczenie można przekonać się o powierzchowności tego wszystkiego. Tylko Zorba może przekonać się o powierzchowności tego wszystkiego.

    Budda żył życiem Greka Zorby i gdyby był przeciętny, mógłby żyć tak ciągle. Miał wszystkie najpiękniejsze kobiety, pałace, wszelkie bogactwa… i gdy zrozumiał, że to wszystko się powtarza, wtedy poczuł się sfrustrowany, i w wieku 29 lat porzucił pałace, bogactwa, kobiety.

    Budda powstaje z doświadczenia.
    Więc popieram ten świat, gdyż wiem, że dzięki niemu możesz doświadczyć innego świata.
    Nie mówię: wyrzeknij się, uciekaj stąd.
    Nie mówię: stań się mnichem.

    Gdy mnich wyrzeka się tego świata, tym samym walczy z nim, i nie jest to łagodne wyrzeczenie.

    Mnich staje się podzielony: połowa jego istoty pragnie tego świata, druga połowa pragnie innego świata. Mnich to osoba rozszczepiona, schizofreniczna, podzielona na niższe i wyższe.

    Wyżej dostaniesz się tylko wtedy, gdy żyłeś niższym, gdy przeszedłeś całą udrękę i ekstazę niższego. Zanim lotos stanie się lotosem, musi wyrosnąć z błota.
    Tym błotem jest świat.
    Mnich uciekł od błota i dlatego nigdy nie stanie się lotosem.

    Nie tęsknij za innym światem.
    Żyj w tym, namiętnie i intensywnie, całym swoim istnieniem, całą swoją istotą.

    Przekroczyć ten świat możesz tylko wtedy, gdy mu zaufasz, będziesz kochał i radował się życiem.

    Gdy zmierzysz się z tym światem, staniesz się ześrodkowany i uważny. Owa uważność stanie się drabiną, po której możesz wspiąć się od Zorby do Buddy.

    Najpierw stań się Zorbą – kwiatem tego świata, aby zdobyć zdolność do stania
    się Buddą – kwiatem innego świata.

    Inny świat nie jest oddalony od tego świata.

    Inny świat nie jest przeciwko temu światu. Inny świat jest ukryty w tym świecie.

    Ten jest tylko przejawem tamtego, a tamten ukrytą częścią tego.

    Osho, Budda drzemie w Zorbie

    Podobał się post? Poczytaj także inne posty z tekstem Osho:

    • Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

    • Czy jesteś robopatą?

    • Bełkoczący umysł

    • Samotność czy osamotnienie?

    • Wiara nie pozwala Ci myśleć

    • Życie – to jedyna religia

    Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

    03 Sobota Maj 2008

    Posted by ME in Zen, Świadomość

    ≈ 7 Komentarzy

    Tagi

    integracja, jedność, koniec cierpienia, mistrz, mądrość, oświecenie, spokój, Thich, Thich Nhat Hanh, uważność, wyzwolenie, Zen, zrozumienie, Świadomość


    Kiedy rodzi się Mistrz,

    woda w rzece staje się przejrzystsza,

    a trawy rosną zieleńsze.

    Kamyk
    Puść wszystko. Wyobraź sobie, że jesteś kamykiem wrzuconym do rzeki. Kamień bez wysiłku przenika wodę, przez nic nie zatrzymywany, przebywszy możliwie najkrótszą drogę, opada na dno. Jesteś jak ten kamyk, który pozwolił sobie na to, by wszystko porzucić i wpaść do wody. W centrum twego istnienia jest oddech. Nie obchodzi cię, ile czasu kamyk będzie potrzebował, by dotrzeć do piaszczystego dna rzeki. Gdy poczujesz się jak kamyk, który osiadł na dnie, to zaczniesz odkrywać całkowity spokój. Już cię nic nie popycha i nie ciągnie.

    Rzeka
    Jeśli nie potrafisz znaleźć przyjemności w spokoju tej właśnie chwili – gdy siedzisz, wtedy i przyszłość przepłynie obok ciebie jak rzeka, której biegu nie jesteś w stanie powstrzymać. Nie będziesz zdolny do przeżywania jej, gdy stanie się teraźniejszością. Radość i spokój są możliwe właśnie w tej godzinie, kiedy siedzisz. Jeśli nie możesz znaleźć ich tutaj, to nie znajdziesz ich nigdzie. Nie biegnij za myślami jak cień za swym źródłem. Nie goń myśli. Znajdź radość i spokój właśnie w tej chwili – teraz.
    Ten czas jest twoim czasem. Miejsce, gdzie siedzisz -twoim miejscem. Właśnie tu, na tym miejscu i w tym momencie możesz doświadczyć oświecenia. Do tego nie trzeba siedzieć pod specjalnym drzewem w odległej krainie.

    Walka
    Nie daj się wciągnąć w sidła rozróżniania między „dobrym” a „złym”, gdyż w ten sposób wywołujesz w sobie walkę.
    Jeśli pojawi się w tobie jakaś pozytywna myśl, zauważ ją: „Pozytywna myśl pojawiła się we mnie”. I gdy powstanie negatywna myśl, również ją uznaj: „Negatywna myśl pojawiła się we mnie”. Nie zajmuj się nią dłużej, ale też nie próbuj pozbyć się jej, bez względu na to, jak bardzo jej nie lubisz. Wystarczy uznać, że ona jest. Jeżeli oddalisz się, to musisz wiedzieć, że się oddaliłeś, a jeżeli zostałeś, to bądź świadom, że ciągle tu jesteś. Na tym poziomie świadomości niczego już nie będziesz musiał się bać.

    Lustro
    W rzeczywistości nasze myśli i uczucia to my. One są częścią nas. Mamy skłonność, by traktować je, a przynajmniej niektóre z nich, jako wrogie siły, które przeszkadzają w koncentracji i zakłócają jasność umysłu. Lecz naprawdę, kiedy złościmy się, to my sami jesteśmy złością. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, to my sami jesteśmy szczęściem. Kiedy mamy jakieś myśli, to my sami jesteśmy tymi myślami. Jesteśmy jednocześnie strażnikiem i gościem. Jesteśmy zarówno umysłem, jak i obserwatorem tego umysłu. Zatem odganianie myśli lub też rozkoszowanie się nią jest nieistotne. Ważne jest, by być świadomym tej myśli.

    Wszechświat
    Ludzie zazwyczaj dzielą rzeczywistość na części i w ten sposób odbierają sobie możliwość ujrzenia współzależności wszystkich zjawisk. Zobaczyć jedno we wszystkim i wszystko w jednym oznacza przełamanie olbrzymiej bariery, która zawęża naszą percepcję rzeczywistości
    By żyć jako cząstka wielkiego życia wszechświata, musimy usunąć wszelkie przeszkody. Człowiek nie podróżuje prywatnie poprzez czas i przestrzeń, oddzielony od reszty świata grubą skorupą. Życie stu lub stu tysięcy istnień odizolowanych w ten sposób nie tylko nie jest życiem, ale nie jest nawet możliwe. W naszym życiu obecnych jest bardzo wiele zjawisk, tak jak my jesteśmy obecni w wielu zjawiskach. Jesteśmy życiem, a życie jest bezkresne.

    Świadomość
    Budda powiedział kiedyś, że problem życia i śmierci sam w sobie jest problemem świadomości. Żyje się w pełni tylko wtedy, gdy jest się w stanie pełnej świadomości.

    Thich Nhat Hanh – Cud uważności

    Powiązane posty:

    • Bądź wolny! Inspirujące cytaty E. Tolle
    • Dzień Uwagi
    • Panta rei – energia dokoła nas
    • Myśleć czy medytować…
    • Poznawaj siebie – podejście Zen
    • Ogrody Zen

    Umysł kontra ciało?

    13 Niedziela Kwi 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 6 Komentarzy

    Tagi

    integracja, jedność, język, osho, podział, schizofrenia, seks, umysł

    Czy istnieje rozdział na ciało i umysł, materię i świadomość, sferę fizyczną i duchową?
    Jak można wyjść ponad ciało i umysł, aby dostąpić świadomości duchowej?

    Pierwszym, co trzeba zrozumieć, jest to, że podział na ciało i umysł jest absolutnie fałszywy.

    Zaczynając od tego podziału, donikąd nie dotrzesz, fałszywy początek prowadzi donikąd. Nic stąd nie może wyniknąć, bo każdy krok powstaje według własnej logiki. Drugi krok wynika z pierwszego, trzeci z drugiego, i tak dalej. Jest logiczna kolejność – dlatego wykonując pierwszy krok, w pewnej mierze wszystko już wybrałeś.

    Pierwszy krok jest ważniejszy od ostatniego, początek jest ważniejszy od końca, bo koniec to tylko wynik, rozwój. Ale nas zawsze interesuje koniec, nigdy początek, zawsze zajmujemy się celem, nigdy środkami. Cel stał się dla nas tak znaczący, że tracimy z oczu ziarno, początek. W takiej sytuacji możemy snuć marzenia, ale nigdy nie dotrzemy do tego, co rzeczywiste.

    Idea człowieka podzielonego, idea egzystencji dualistycznej -ciała i umysłu, świata fizycznego i duchowego, dla każdego szukającego jest fałszywym krokiem. Egzystencja jest niepodzielna, wszelkie podziały są tylko mentalne. Sposób widzenia umysłu tworzy dualizm. To więzienie umysłu wprowadza podziały.

    Umysł nie może działać inaczej. Trudno jest umysłowi pojąć dwie sprzeczności jako jedność, biegunowe przeciwieństwa jako jedność. Umysł ma nieodpartość, obsesję bycia spójnym i logicznym. Nie może pojąć jak światło i ciemność mogą być jednością Jest to niekonsekwentne, paradoksalne.

    Umysł musi stwarzać przeciwieństwa – Bóg i diabeł, życie i śmierć, miłość i nienawiść. Jak wyobrazić sobie miłość i nienawiść jako jedną energię? Dla umysłu jest to trudne. To dlatego umysł dzieli. Wtedy trudności nie ma. Nienawiść jest przeciwieństwem miłości, a miłość jest przeciwieństwem nienawiści. Teraz możesz być konsekwentny, umysł będzie uspokojony.
    Podział jest więc dla umysłu wygodą – nie prawdą, nie rzeczywistością.

    Gdy podzielisz siebie na dwie części – ciało i siebie – jest to wygodne. Ale gdy tak podzieliłeś, wykonałeś niewłaściwy krok. Jeśli nie zawrócisz i nie zmienisz tego pierwszego kroku, możesz błądzić przez całe żywoty i nic z tego nie wyjdzie, gdyż jeden fałszywy krok prowadzi do dalszych fałszywych kroków. Zacznij więc od właściwego początku. Pamiętaj, że ty i ciało nie jesteś cię dwoma oddzielnymi sferami, że ta dwoistość to tylko kwestia wygody. Jeśli chodzi o egzystencję, jedność wystarcza.

    Podzielenie siebie na dwoje jest sztuczne. W rzeczywistości zawsze czujesz, że jesteś jednością, ale gdy zaczniesz o tym myśleć, pojawia się problem. Gdy boli cię ciało, właśnie w tej chwili nie czujesz rozdwojenia. Czujesz, że jesteś jednością z ciałem. Dopiero później, gdy zaczynasz o tym myśleć, dzielisz.

    W chwili teraźniejszej nie ma podziału. Gdy ktoś ci przystawi sztylet do piersi, w tej chwili nie ma podziału. Nie myślisz, że on chce zabić twoje ciało, myślisz, że chce zabić ciebie. Dopiero potem, gdy stało się to częścią pamięci, możesz dzielić. Teraz możesz przyglądać się wydarzeniom, myśleć o nich. Możesz powiedzieć, że ten człowiek chciał zabić twoje ciało. Ale nie możesz tego powiedzieć w tamtej chwili.

    Zawsze, gdy czujesz, czujesz jedność.Zawsze, gdy myślisz, zaczynasz dzielić. I pojawia się wrogość. Jeżeli nie jesteś ciałem rozwija się pewna walka. Pojawia się pytanie: Kto jest panem? Ciało czy ja?
    Wtedy ego zaczyna czuć się urażone.
    Zaczynasz tłumić ciało. A gdy tłumisz ciało, tłumisz siebie. Gdy walczysz z ciałem, walczysz z samym sobą. Tyle zamieszania powstaje. Staje się to samobójcze.

    Nawet jeśli spróbujesz, to naprawdę nie potrafisz tłumić ciała. Jak mogę prawą dłonią tłumić moją lewą dłoń? Wygląda na to, że są dwie, ale w obu płynie ta sama energia. Gdyby naprawdę były dwie, tłumienie byłoby możliwe, i nie tylko tłumienie. Możliwe byłoby absolutne zniszczenie. Ale jeśli ta sama energia płynie w obu dłoniach, jak mogę stłumić swoją lewą dłoń? To tylko udawanie. Mogę pozwolić, żeby moja prawa dłoń nakryła lewą i mogę udać, że prawa dłoń wygrała, a w następnej chwili mogę podnieść prawą dłoń i nic jej nie powstrzyma. Taka jest ta gierka, w którą gramy. Trwa i trwa. Czasem ty spychasz seks, czasem seks spycha ciebie. Staje się to błędnym kołem. Nigdy nie możesz stłumić seksu. Możesz go przemienić, ale nigdy nie możesz go stłumić.

    Zaczęcie od podziału na siebie i ciało prowadzi do tłumienia. Jeśli więc chcesz przemiany, nie powinieneś zaczynać od podziału. Przemiana może przyjść tylko z widzenia całości jako całości. Tłumienie bierze się z pojmowania całości jako złożonej z części podzielonych. Skoro wiem, że obie dłonie są moje, absurdalny jest wysiłek tłumienia jednej z nich. Ta walka staje się absurdem, bo co ma tłumić co? Kto ma z kim walczyć? Jeśli zdołasz czuć się odprężony z własnym ciałem, możesz zrobić pierwszy krok, który będzie właściwym krokiem. Wtedy podział, tłumienie, nie przyjdą.

    Gdy oddzielisz siebie od ciała, wiele spraw nastąpi w efekcie tego automatycznie. Im bardziej będziesz tłumić ciało, tym bardziej będziesz sfrustrowany, bo tłumienie jest niemożliwe. Można zyskać chwilowe zawieszenie broni, a potem znów będziesz pokonany. A im bardziej będziesz sfrustrowany, tym większy podział, tym większa przepaść będą między tobą i ciałem. Zaczynasz czuć do niego coraz większą wrogość. Zaczniesz czuć, że ciało jest bardzo silne i dlatego nie jesteś w stanie go stłumić. Wtedy myślisz: “Teraz muszę walczyć jeszcze bardziej żywiołowo!”

    Dlatego mówię, że wszystko ma swoją logikę. Jeśli zaczniesz od błędnych założeń, możesz iść i dojść do samego końca, nigdy nigdzie nie dochodząc. Każda walka prowadzi do dalszej walki. Umysł czuje: “Ciało jest silne, a ja jestem słaby. Muszę bardziej Je tłumić.” Albo czuje: “Muszę teraz osłabić ciało.” Wszystkie wyrzeczenia to tylko wysiłki mające osłabić ciało. Ale im słabsze masz ciało, tym słabszy ty sam się stajesz. Między tobą i twoim ciałem zawsze zachowywana jest taka sama względna siła.

    Gdy staniesz się słaby, natychmiast zaczniesz czuć się bardziej sfrustrowany, bo teraz jeszcze łatwiej można cię pokonać. I nie można nic z tym zrobić: im słabszy się stajesz, tym jest mniejsze prawdopodobieństwo pokonania przyciągania ciała, i tym bardziej musisz z nim walczyć.

    Pierwszą rzeczą jest więc – nie myśleć kategoriami podziału. Ten podział: fizyczne i duchowe, materialne i umysłowe, świadomość i materia, to tylko błędne założenie języka. Z tego języka powstaje ogromna bzdura.

    Na przykład – gdy ty coś powiesz, ja muszę powiedzieć tak lub nie. Nie mamy nastawienia neutralnego. Tak jest zawsze absolutne, nie także jest zawsze absolutne. W żadnym języku nie ma słowa neutralnego. Dlatego De Bono stworzył nowe słowo: po. Mówi on, że po powinno być stosowane jako słowo neutralne. Oznacza ono “Usłyszałem twój punkt widzenia. Nie mówię mu ani tak, ani nie.”

    Użyj po, a zmienią się wszystkie możliwości.
    Po jest słowem sztucznym, które De Bono stworzył z hipotezy lub potencjalności lub poezji. Jest słowem neutralnym, bez oceny, bez potępienia, docenienia, uzależnienia, nie jest ani za, ani przeciw Gdy ktoś cię obraża, powiedz tylko po.

    Odczuj różnicę wewnątrz siebie. Jedno słowo może powodować taką różnicę. Mówiąc po, mówisz: “Usłyszałem cię. Teraz wiem jakie jest twoje nastawienie do mnie. Może masz rację. Może nie masz racji.
    Nie oceniam tego.”

    Język tworzy podziały. Nawet wielcy myśliciele ciągle tworzą językowe wymysły, których nie ma. Zapytani: “Co to jest umysł? odpowiedzą “To nie jest materia.” Zapytani: “Co to jest materia?” odpowiedzą “To nie jest umysł.”
    Nie są znane ani materia, ani umysł. Materię definiują umysłem, a umysł definiują materią, Korzenie pozostają nieznane. Jest to absurdem, ale jest to dla nas bardziej kojące niż przyznanie się: “Nie wiem. Nic o tym nie wiadomo.”

    Mówiąc “Umysł nie jest materią”, czujemy się odprężeni, jakby coś zostało zdefiniowane…
    A nic nie zostało zdefiniowane.

    I umysł, i materia są nieznane, ale powiedzenie “Nie wiem” uraziłoby ego.
    W chwili podziału czujemy, że stajemy się panami wszystkiego tego, o czym nie mamy absolutnie żadnego pojęcia…

    Osho „Psychologia ezoteryki”

    dodatkowe źródła : słowo po, 1 , inne znaczenie : słowo po, 2 ,
    (…the word „po” refers to the original chaotic state of formlessness, from which evolution occurred.)

    Miejsce wewnętrznej przemiany

    05 Sobota Kwi 2008

    Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Refleksje nad życiem, Rozwój

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    góry, integracja, Medytacja, relaks, relaksacja, spokój, wizualizacja, łąka

    „Poznasz siebie, jedynie patrząc od wewnątrz”

    Nienasycony w swej żądzy poznania człowiek podejmował niezliczone wyprawy w nadziei znalezienia „świętego miejsca poznania”, które pozwoliłoby mu zrozumieć, kim jest i jaki jest sens jego życia. Poszukiwania takiego miejsca z zewnętrznej rzeczywistości nie mogły jednak zostać uwieńczone sukcesem.
    Owo „sekretne” miejsce, nasza „święta sfera”, w której możemy znaleźć spokój, bezpieczeństwo i odpowiedź na wiele dręczących pytań, jest bowiem w nas samych. Tylko w miejscu naszej wewnętrznej przemiany możemy zrozumieć siebie i doświadczyć ciszy uwalniającej nas od zgiełku świata. Miejsce to nie jest zatem żadnym fizycznym refugium, lecz stanem wyższej świadomości, w którym możemy poznać (odkryć) prawdziwy sens naszego istnienia. Spróbuj zatem odnaleźć w sobie i obudzić do życia „Twoje własne miejsce poznania”!
    czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

    Czakram Trzeciego Oka

    26 Środa Mar 2008

    Posted by ME in Aura, energia, czakramy

    ≈ 4 Komentarze

    Tagi

    charyzma, czakra, czakra trzeciego oka, czakram, czakram trzeciego oka, czakramy, czakry, integracja, jedność, kontemplacja, Medytacja, mądrość, trzecie oko, wiedza, wyobraźnia

    Sanskryt: Ajna (widząca,wiedząca, dowodząca)


    Kolor : indygo, szafirowy

    Położenie
    Pomiędzy brwiami – do 1 cm ponad linia brwi.

    (Uwaga, przedstawiana bywa na środku czoła, jest to jednak mylna lokalizacja, ponieważ pośrodku czoła znajduje się inna, mniejsza czakra spełniająca podobne funkcje co Trzecie Oko, ale w wymiarze bardziej uniwersalnym, społecznym – Czakra Piatego Oka. Inna skrajna pozycja w jakiej jest przedstawiana to dokładnie między oczyma, co jednak również nie jest poprawne, gdyż w tym punkcie znajduje się tak zwane:Oko Podświadomości.)

    Urzeczywistnienie : mądrość, intuicja, wyobraźnia, jasnowidzenie, medytacja, zjednoczenie przeciwieństw, synergia, synteza, geniusz, twórczość, inspiracja, spokój, równowaga, charyzma, mistrzostwo w dowolnej dziedzinie, przywództwo,
    (a także wymienia się : moce siddhi, pamięć poprzednich wcieleń, świadome sny)

    Dodatkowe informacje : W tradycji hinduistycznej jest to czakram w którym energia kosmiczna: słoneczna i księżycowa balansuje się, to czakram neutralności, jasności postrzegania. Tak jak oczy fizyczne widzą przeszłość i teraźniejszość, tak czakram Trzeciego Oka widzi przyszłość. Znika dwoistość, znika rozumienie rzeczywistości jako podzielonej na dobro i zło, męskość i kobiecość. Ten aspekt wykroczenia ponad dualność reprezentuje Ardhanarishvara, pół męskie pół kobiece wcielenie Śiwy i Śiakti.

    Blokady i dysharmonie:
    1. nieprzytomność, nierozsądek, niedojrzałość, uzależnienia, odloty, uciekanie od rzeczywistości, brak zainteresowań, uzależnienie od innych (rodziców, partnera), brak asertywności, słabość, wewnętrzny lęk, zahamowania

    2. klapki na oczach, pomieszanie, schematyczność, presje na innych i na siebie, ograniczenie fantazji, wyobraźni, duma , manipulacja, konflikty z prawem, wyrachowanie, pustka duchowa, brak inspiracji, brak polotu, narzucanie zdania innym, przeginanie, przesadzanie, skrajny ateizm i materializm, przerost ego

    Efekty nieprawidłowego działania czakramu widoczne w ciele:
    choroby oczu (ślepota), zatok, nosa, kości czaszki, kręgów, mózgu, migreny, wrażenie ucisku w skroniach

    Rozwój
    Powyżej 21 roku życia, jednak czasem przez całe życie pozostaje prawie całkiem zamknięta, nierozwinięta.

    Zmysł
    „szósty zmysł” – odpowiedzialny za postrzeganie pozazmysłowe

    Żywioł
    Światło(także wewnętrzne)

    Uzależnienia
    halucynogeny

    Metody uzdrowienia
    – kontemplacja wieczornego, granatowego nieba
    – kontemplacja ciemnoniebieskich kwiatów, granatowego, chłodnego morza, spokojnie płynącej ciemnej rzeki.
    – budzenie w sobie jedności ze światem
    – afirmacja „Postrzegam świat jasno i klarownie”

    Wizualizacja z czakramami :
    Przebudzenie Kundalini

    Tematy do afirmacji i medytacji

    „Jestem otwarty na wewnętrzną mądrość”
    „Ufam mojej intuicji i mojemu rozumieniu świata”

    Wyzwanie
    Poczucie wyższości i osądzanie innych.

    Kamień harmonizujący
    Szafir, tanzanit, fluoryt, sodalit, granatowy turmalin, ciemny ametyst, morion

    Olejek
    Imbir, melisa, mięta, drzewo różane

    Demon
    Iluzja

    Dzwięk:
    Ham-ksham, Aum

    Muzyczny ton: A

    Urzeczywistnienie jogiczne:
    jasnowidzenie, widzenie aury, energii, czakramów, radiestezja.

    Poziom społeczny:
    Łączność z wewnętrzną mądrością.

    Orientacja:
    Autorefleksja

    Prawo:
    Aby widzieć to co niewidoczne gołym okiem

    Identyfikacja:
    Esencja naszej osobowości

    Planeta:
    Neptun i Jowisz

    Znaki zodiaku:
    Ryby, Wodnik

    Popularne skojarzenia
    Doceniana i eksponowana na Wschodzie – w świecie Zachodnim niedoceniana. Skojarzenia jednak mówią nam o jej roli nieodmiennie związanej z mądrością „zmarszczki na czole” wskazujące na dojrzały wiek, bezwiedne „pocieranie czoła w zamyśleniu” bywa nieświadomą próbą masażu tej czakry i zdjęcia z niej blokad. Pocieranie czoła w tej okolicy przynosi zwykle ulgę i odprężenie, pomaga osiągnąć jasność myśli.

    Granatowy kolor kojarzony był ze szkołą, z nauką, nabywaniem wiedzy i mądrości.

    • Poprzedni czakram -> Czakram Gardła
    • Następny czakram -> Czakram Korony

    —————————————————————————-
    | Podstawa| Podbrzusze | Splot Słoneczny | Serce | Gardło | Trzecie Oko | Korona |

    Gestalt – integracja psychiki i ciała

    19 Wtorek Lu 2008

    Posted by ME in Rozwój, Świadomość

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    boring woman, całość, Drury, egzystencjalizm, gestalt, integracja, psychologia, psychologia transpersonalna, tożsamość, Świadomość

    Choć terapia Gestalt jest osobistym dziełem Perlsa, sama psychologia Gestalt jest o wiele starsza – ten ruch sięga wstecz do rozprawy opublikowanej przez Maxa Wertheimera w 1912 r. Niemieckie słowo Gestalt odnosi sie do układu części tworzących całość. U podstaw psychologii Gestalt leży zasada mówiąca, że analiza części nie prowadzi do zrozumienia całości. Części same w sobie nie maja znaczenia. Opierając sie na pionierskiej pracy Wertheimera, a także Wolfganga Kohlera i Kurta Koffka, Perls zauważył, ze teoria Gestalt stosuje sie do osobowości i podstawowych ludzkich potrzeb:

    „Wszystkie organy, zmysły, ruchy, myśli podporządkowują sie powstającej potrzebie i szybko odmawiają posłuszeństwa oraz zmieniają sposób funkcjonowania, gdy tylko potrzeba zostanie zaspokojona, a one wycofują sie w tło… Wszystkie części organizmu utożsamiają sie czasowo z powstająca konfiguracja.”

    Mimo wpływu, jaki Freud wywarł na konceptualne założenia Perlsa w samych początkach swej zawodowej kariery doszedł on do przekonania, ze freudowskie ograniczenie sie do seksu i pędu niszczycielskiego, jako parze sil napędzających ludzką egzystencję, wymaga uzupełnienia. Odrzucił idee ścisłego klasyfikowania instynktów i analizowania przeszłości pacjenta. Zamiast tego wolał skupić sie na tym, co jest tu i teraz. Aby człowiek mógł stać sie całością, czyli osiągnąć równowagę, musi rozpoznać cielesne tęsknoty i impulsy, zamiast je maskować. W rzeczywistości życie jest serią konfiguracji, które pojawiają sie jedna po drugiej – różnorodnych potrzeb wymagających zaspokojenia. Perls opracował terapie Gestalt, aby umożliwić ludziom rozpoznanie swych projekcji i masek jako realnych uczuć, dzięki czemu mogliby zrealizować siebie.

    Po zerwaniu z ruchem psychoanalitycznym, Fritz Perls wyemigrował w 1946 r. do Stanów Zjednoczonych i w 1952 r. założył w Nowym Jorku Instytut Terapii Gestalt. W 1959 r. przeniósł sie do Kalifornii. Jego przyjaciel, psycholog Wilson Van Dusen, wyjaśnia, jak rewolucyjne były wówczas poglądy Perlsa:

    „Nasze podejście do analizy i terapii było retrospektywne, silnie retrospektywne. Nie wyobrażaliśmy sobie, ze można zrozumieć pacjenta bez dokładnego poznania jego historii. To, ze można wejść do pokoju i bardzo precyzyjnie opisać zachowanie ludzi, ukazało nam zupełnie nowy wymiar. Właśnie z tego powodu uznałem, ze Fritz jest wielki. Jego niezrównana umiejętność obserwacji…”

    Na Perlsa silnie wpłynęła idea Reicha, że ciało odzwierciedla wewnętrzne procesy psychologiczne. Dana osoba tu i teraz ukazuje wszystko poprzez swój sposób bycia i zachowania, nie ma potrzeby przeprowadzania analizy. „Nic nigdy nie jest naprawdę zepchnięte – stwierdził kiedys Perls. – Wszystkie istotne gestalty ujawniają sie, są na powierzchni, są tak oczywiste jak to, że król jest nagi…”
    czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

    Czy oddychasz prawidłowo?

    29 Wtorek Sty 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 5 Komentarzy

    Tagi

    integracja, integracja oddechem, oddech, oddychanie, stłumienia, uzdrowienie, Świadomość

    Pojęcie „oddechu” zajmuje niezwykle ważne miejsce w większości tradycji religijnych. Wywodzi się ono z greckiego słowa oznaczającego „ducha” – „oddech” i „duch” znaczą to samo. Tłumacząc Biblię z aramejskiego (języka Chrystusa), a potem na łacinę i inne języki, zagubiono szczególne znaczenie, jakie w pierwotnym tekście kładziono na właściwe oddychanie, jednak można je jeszcze odnaleźć:

    „Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą”. (Księga Rodzaju 2,7)

    Oddechu używano jako narzędzia uzdrowienia przez tysiące lat. Joga i inne systemy uznały wartość oddechu i uczyniły go podstawą wielu metod rozwoju duchowego. Buddyści używają oddechu jako ośrodka skupienia uwagi w wielu ćwiczeniach Vipassany.

    Oddech musi być jedną z podstawowych form uzdrawiania, ponieważ 70 procent niepotrzebnych substancji wydalane jest z organizmu przez oddychanie. Co więcej, bez jedzenia można przeżyć trzy tygodnie, bez wody – trzy dni, ale spróbuj przeżyć trzy minuty bez powietrza.

    Natura jest bardzo mądra. Ze wszystkich narządów wewnętrznych naszego ciała tylko akcję płuc można łatwo kontrolować. Wszystkimi innymi rządzi podświadomość, choć człowiek o większej świadomości może w pewnym stopniu nimi kierować na przykład pracą serca). Ale tylko płuca dają nam absolutną wolność w wyborze sposobu oddychania.

    SWOBODNE ODDYCHANIE – PODSTAWOWY ELEMENT ŻYCIA Psychologowie zaczynają dziś rozumieć to, o czym Jogin! wiedzą od tysięcy lat. Chodzi o bezpośredni związek między zaburzeniem psychicznym a zaburzeniami procesu oddychania, będącymi wynikiem stresu. Niektórzy terapeuci zaczynają pracować nad oddychaniem i przekonują się, że prowadzi to do zdrowia i harmonii. Terapeuci oddechu – rebirtherzy, jogini, praktycy integracji oddechem – pokazują, że poszerzona świadomość, współczucie i poznanie siebie możliwe są dzięki płynnemu oddychaniu.

    Artur Janov, który stworzył „terapię podstawową” (primal therapy), tak pisze o oddychaniu w swej książce The Primal Scream:

    W terapii podstawowej stosujemy technikę głębokiego oddychania, by pacjent skontaktował się ze swymi uczuciami […] po terapii pacjenci stwierdzali różnicę w oddychaniu. Dopiero gdy zaczęli oddychać głęboko, zrozumieli, jak płytki oddech mieli przedtem. Właściwe oddychanie powinno być instynktowne!…] zmuszanie pacjenta w terapii podstawowej do głębokiego oddychania często pomaga zdjąć pokrywę dawnych represji… Techniki oddechowe w terapii podstawowej stają się via regia do bólu i do odblokowania wspomnień, są drogą do podświadomości.

    Leonard Orr w książce Rebirthing in the New Agę, napisanej wspólnie z Sondrą Ray, tak opisuje oddech rebirthingowy:

    Rebirthing jest przede wszystkim zrelaksowanym oddychaniem połączonym, w którym nie ma przerwy między wdechem a wydechem. Rytm oddychania ma być zgodny z intuicją, ponieważ wdychamy zarówno powietrze, jak i energię życia. Oddychanie energią życia nie może być mechaniczne. Energia jest źródłem fizycznego ciała i kosmosu. Mechanizm oddechu jest środkiem do żywotności i witalności. Ale nie jest on automatyczny. Duchowe oddychanie jest intuicyjne, jest inspiracją, a nie dyscypliną. Kluczem do sukcesu w świadomym oddychaniu jest łagodność i delikatność.

    Stan Grof, który stworzył „pracę z oddychaniem holotropicznym”, tak pisze:

    Oddychanie jest niezwykle istotnym narzędziem zmiany świadomości. Stosowano je od tysiącleci w różnych częściach świata.

    TRAUMA NARODZIN Właściwe oddychanie jest tak istotne, ponieważ prowadzi do uzdrowienia traumy narodzin. U większości z nas zaburzenie naturalnego cyklu oddychania nastąpiło przy narodzinach, kiedy zaczynaliśmy się uczyć oddychać. W ciągu ostatnich dwustu lat, gdy lekarze (w większości mężczyźni) wyobrazili sobie, że wiedzą więcej o porodzie niż tradycyjne akuszerki, jakość odbierania porodu znacznie się pogorszyła. Bezpieczne domowe warunki porodu – przy którym obecne były tylko dziecko, matka i wrażliwa kobieta – zmieniły się na sterylne publiczne szpitale zarządzane przez intelektualistów. Poród jest najbardziej naturalną rzeczą, na świecie. A jednak większość lekarzy w wysoko rozwiniętych krajach świata przyzna, że przynajmniej Jedna trzecia porodów stwarza problemy. Profesja medyczna opanowała najbardziej naturalne wydarzenie i stworzyła wiele problemów przez swą nienaturalną ingerencję.

    INTEGRACJA ODDECHEM Integracja oddechem – to inna nazwa „cyklu wolności”, ponieważ to oddech zwykle rozpoczyna proces integracji. Ale chcemy podkreślić, że sednem naszej pracy jest świadomość, a nie oddychanie. Oddychanie jest ważne, ponieważ często stanowi pierwszy krok do poszerzenia świadomości w kryzysie emocjonalnym. Lecz integracja może zachodzić bez ciągłego świadomego oddychania, stosowanego jako metoda pracy w wielu innych systemach uzdrawiania, takich jak medytacja, joga, reiki itd.

    Problem w tym, że choć nasza technika uzdrawiania jest bardzo skuteczna, często zapominamy ją zastosować w czasie kryzysu. Choć jestem twórcą integracji oddechem i zasady pięciu elementów, to jednak gdy mnie coś silnie pobudzi, ogarniają mnie takie emocje, że grzęznę w cyklu ofiary, jak wszyscy inni. Wtedy nawet nie pamiętam pięciu elementów. Ale wyćwiczyłem jeden sposób – nabieram kilka swobodnych oddechów. To często wystarcza, by rozpocząć proces prowadzący do wolności.

    Z tej przyczyny swobodne oddychanie jest pierwszym i najważniejszym elementem integracji oddechem.

    C.D.N. – jutro 🙂

    COLIN P. SISSON
    „WEWNĘTRZNE PRZEBUDZENIE”

    Jak poradzić sobie ze stresem?

    15 Wtorek Sty 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 4 Komentarze

    Tagi

    aktywacja, gniew, integracja, napięcie, nauczyciele, odreagowanie, przebudzenie, stres, stłumienie, uwolnienie, wyrażenie, Świadomość

    Dorastając, ludzie rozwijają w sobie systemy obronne, by jakoś radzić sobie z życiem, jeśli – według ich wyobrażeń – coś nie wyjdzie. Reagują wtedy na trzy sposoby: aktywną ekspresją, bierną ekspresją, integracją. Zacznijmy od tej pierwszej.

    AKTYWNA EKSPRESJA

    Znałem kiedyś człowieka, który wyrażał gniew nawet z powodu upadku swego kapelusza. Wierzył, że wyrażanie uczuć jest korzystne dla zdrowia i nie wolno ich hamować. Po wybuchu szybko się uspokajał i bezpiecznie było z nim przebywać, dopóki znowu nie eksplodował. By oddać mu sprawiedliwość, muszę zaznaczyć, że ten facet rzeczywiście w ogóle nie chorował. Był jednak nieszczęśliwy z powodu swego życia rodzinnego, bo wszyscy członkowie rodziny umierali ze strachu na jego widok. Jad, który wylewał z siebie, okazywał się skuteczny. Trzeba też podkreślić inną istotną sprawę: zawsze oburzał się na te same rzeczy. Sytuacje, które prowokowały jego gniew ciągłe się powtarzały. I stało się oczywiste, że jego ekspresja nie prowadzi do uzdrawiania tych sytuacji, ponieważ za każdym razem, gdy się pojawiły, wpadał znowu w nie kontrolowany gniew.

    Aktywna ekspresja może zwiększyć świadomość uczuć w pewnych sytuacjach, szczególnie u osób, które mają trudności z wyrażaniem emocji. Ale najczęściej sprawia, że zatracamy się w samym wyrażaniu. Tak więc lęk, który wytworzył reakcję gniewu itd., a także potrzeba ekspresji, pozostają w nieświadomości. Innymi słowy, ekspresja „negatywnych uczuć” staje się ważniejsza niż sam fakt istnienia tych uczuć.

    Zanim pójdziemy dalej, chcemy wyjaśnić, w jakim znaczeniu używamy tutaj słów: „pozytywne” i „negatywne” w odniesieniu do emocji. W tym kontekście słowa te nie znaczą „dobre” i „złe” lub „słuszne” i „niesłuszne”, ale raczej „właściwie” i „niewłaściwie” wyrażone. Kiedy zatem mówimy „negatywne uczucia”, mamy na myśli uczucia, które są niewłaściwie wyrażone i uwolnione.

    Wyrażamy więc swoje uczucia, by wszyscy wokół dowiedzieli się, dlaczego czujemy się źle, by pokazać innym, jacy są niedobrzy (tym, którzy, wedle naszego mniemania, są odpowiedzialni za nasze uczucia). Takie postępowanie nazywamy tu „radzeniem sobie z sytuacją przez aktywną ekspresję”. Jest to niewłaściwa ekspresja i nie ma nic wspólnego ze świadomością.

    Jest to, w istocie, zachowanie ucieczkowe, uzależnione.

    Na jednym z moich seminariów pewien człowiek powiedział mi, że wyrażanie swej negatywności jest, jego zdaniem, bardzo niebezpieczne. A to dlatego, że idzie w kosmos i później wraca do nas w postaci „złej karmy”. Upierał się, że lepiej milczeć, a nawet tłumić swoje uczucia. Pamiętam, że zadałem mu wówczas pytanie:

    – Czy czujesz, że ktoś się gniewa, nawet jeśli tego nie wyrazi?

    Odpowiedział twierdząco.

    Może zatem stłumienie jest inną formą ekspresji, a ekspresja – inną formą stłumienia. Może to dziwnie brzmi, ale w rzeczywistości jest bardzo proste. Stłumienie jest wycofaniem świadomości z doświadczenia. To właśnie jest jego istotą i może ono przybierać różne formy: od namiętnej ekspresji do zimnego milczenia. To ostatnie jest bierną ekspresją negatywnych uczuć.

    BIERNA EKSPRESJA

    Wielu z nas skrywa uczucia z obawy przed dezaprobatą. Ludzie mówią nam, że musimy kontrolować swe emocje i nie pozwolić im wpływać na nasze działanie.

    Dla większości z nas stłumienie jest normalną odpowiedzią na niepożądane sytuacje. Wydaje nam się, że jeśli przeniesiemy uwagę z przykrego uczucia na coś innego lub zignorujemy to uczucie, wówczas ono zniknie. (Klasyczny przykład: „Nie będę teraz o tym myślał, bo zwariuję, jeśli będę…”). Jest to mniemanie błędne, acz powszechne, jest to droga do choroby i cierpienia. Uczucia pochowane żywcem nigdy nie umierają. Stłumiona negatywność stwarza chaos wewnątrz i na zewnątrz.

    Czemukolwiek nie zechcemy stawić czoła świadomie, od tego będziemy cierpieć nieświadomie. Staje się to stłumioną i dyskryminowaną częścią naszej osobowości. Zdyskryminowane „ja” nigdy nie przestaną szukać sposobów wyrażenia siebie, czy to w formie choroby, irracjonalnego konfliktu, czy w jakiejkolwiek innej formie sabotażu. (Ang. dis-ease [choroba] -oznacza brak [dis-] płynności i naturalnej harmonii [ease]). Oscar Wilde opisuje proces tłumienia jako zatruwanie siebie:

    Najdzielniejszy z nas obawia się samego siebie. Samookaleczanie się dzikusów przetrwało w tragicznej formie wypierania się siebie, co jest plagą naszego życia. Karani jesteśmy przez to, co wypieramy. Każdy impuls, który zdusimy, zalega w naszym umyśle i zatruwa nas.

    „Nie sprzeciwiajcie się złu” – w rzeczywistości oznacza niestawianie oporu czemukolwiek w naszej rzeczywistości, włączając w to naszą negatywnośc. Stawianie oporu wskazuje na przekonanie, że czyjeś krzywdzące uwagi lub zachowanie innych ludzi mogą nas zranić. W ten sposób pozbawiamy się siły i czujemy się ofiarami. Gdy stawiamy czemuś opór, w umyśle i w ciele gromadzi się energia, zwana „negatywnymi” emocjami, z którą staramy się poradzić sobie przez ekspresję lub stłumienie. Ale ona i tak nie znika, bo to, czemu się opieramy, uparcie trwa dalej.

    Gdy wyrażamy intensywne uczucie, promieniuje ono i rzeczywiście wywiera wpływ na świat wokół nas. Gdy tłumimy ekspresję, kierujemy po prostu negatywną energię do wewnątrz. Ale jest to, w istocie, iluzją, ponieważ granice między zewnętrznym a wewnętrznym światem ustala sam człowiek. Tłumienie uczuć jest ukrywaniem ich przed sobą lub, dokładniej, ukrywaniem siebie przed swoimi uczuciami. Przypomina to tok rozumowania małych dzieci, które myślą, że jeśli zamkną oczy, staną się niewidzialne. W końcu, dyskryminowana część naszej osobowości manifestuje się w formie choroby lub psychozy. Wszystko to przypomina wpychanie płonącej gumowej tratwy pod wodę. Jedna część wyskakuje i usiłujemy ją wepchnąć, a wtedy wyłania się druga. Niezwykle trudno jest utrzymać w ryzach i cały czas kontrolować stłumione uczucia. Wyłażą zwykle wtedy, gdy są najmniej oczekiwane i pożądane.

    Dotyczy to nie tylko jednostek, lecz także świadomości zbiorowej.

    […] Wojna była jedną z form dawania ujścia stłumionej agresji w otwarcie destruktywny sposób. Teraz, gdy mamy do czynienia z taką troską o pokój na świecie, z budowaniem społeczeństw bez przemocy (przynajmniej na poziomie świadomości), stłumiony lęk i agresję (które w zasadzie są tym samym) można dostrzec, obserwując kulturę masową. Jeżeli chcesz zobaczyć, jak „pokojowo” nastawieni są ludzie, obejrzyj „Wiadomości”. Wszystkie programy telewizyjne są wspaniałym zwierciadłem zapotrzebowania społecznego. To samo dotyczy kinematografii, literatury, muzyki i malarstwa. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że sztuka pełna przemocy jest nie tylko wyrazem negatywności artysty, ale także – nega-tywności publiczności. Oglądanie pełnych przemocy filmów, słuchanie agresywnej muzyki lub czytanie horrorów jest bierną ekspresją negatywnych emocji. Można też zauważyć, że wraz ze zmniejszeniem się roli otwartych działań wojennych (aktywna agresja) stale wzrasta przestępczość w świecie (bierna agresja).

    POZYTYWNE / NEGATYWNE

    Możemy teraz odnieść wrażenie, że lęk i wszystko, co z niego wynika – wszelkie negatywne uczucia, ich tłumienie, ich bierne lub gwałtowne wyrażanie – jest czymś złym. Nic takiego tutaj nie twierdzimy. Określamy negatywność nie jako coś złego, lecz jako coś, co zawęża naszą świadomość, ogranicza pole naszej percepcji i doświadczenia. Z tego zwykle wynika tłumienie uczuć lub niewłaściwe ich wyrażanie, prowadzące do konfliktu lub wywoływania lęku u innych. Tak więc negatywne uczucia – to takie, które są niewłaściwie wyrażone lub uwolnione. Określenie „właściwy” jest tutaj słowem-kluczem. Właściwe wyrażanie uczuć oznacza, komunikowanie ich bezpośrednio – dzielenie się uczuciami i pragnieniami, by rozwiązać konfliktową sytuację – lub pośrednio – dzielenie się uczuciami i pragnieniami drogą listowną lub przez medytację.

    I odwrotnie, wszystko, co poszerza naszą świadomość i pozwala jej wykroczyć poza przywiązania (porównywanie, osądzanie itd.), uważamy za pozytywne. Ani jedno, ani drugie nie jest dobre lub złe. Każde doświadczenie może albo zawężać, albo poszerzać naszą świadomość. Gdy stajemy się bardziej świadomi, łatwiej nam wybierać między jednym a drugim.

    INTEGRACJA

    Integracja jest wynikiem samoobserwacji. Oznacza utworzenie harmonijnej całości z części, zjednoczenie, trwałe i całkowite uzdrowienie.

    Ekspresja, tłumienie i integracja – to trzy sposoby radzenia sobie ze stresem. Uważamy, że żaden z nich nie jest lepszy od pozostałych. Integracja jednak prowadzi do Domu, tj. z powrotem do nas samych. Jest rezultatem samoobserwacji skupiającej się na dwóch pierwszych sposobach rozładowywania napięć. […]

    LISTONOSZ DZWONI CZĘŚCIEJ NIŻ JEDEN RAZ, BY NAS PRZEBUDZIĆ Życie jest tak wspaniałe, że ciągle jest gotowe pomóc nam w przebudzeniu. Ale zwykle jesteśmy zbyt zajęci jego jedną lub dwiema stronami, by zauważyć jego serdeczne zaproszenia do pełni uczestnictwa. To chyba Sir Winston Churchil powiedział kiedyś: „Ludzie potykają się o prawdę każdego dnia, podnoszą się i przechodzą po niej, w ogóle jej nie dostrzegając”. Jesteśmy tak uśpieni, że rzadko rozpoznajemy dar życia, rzeczywistości i prawdy, który leży tuż, tuż, u naszych stóp.

    Pewien człowiek, drzemiąc rano w łóżku, posłyszał dzwonek listonosza, a potem łagodne pukanie do drzwi. Zignorował pukanie, przewrócił się na drugi bok i spał dalej. Następnego ranka listonosz znowu przyszedł i zapukał głośniej, ale człowiek ten nadal nie miał ochoty się przebudzić. Listonosz wzruszył ramionami i odszedł. Nazajutrz rano listonosz skopał drzwi, wzywając głośno naszego bohatera do przebudzenia się i przyjęcia ważnej wiadomości. Człowiek zignorował wezwanie i powrócił do swoich snów. W końcu listonosz spalił mu dom i zmióti z powierzchni ziemi połowę jego rodziny. Człowiek był zdruzgotany. W końcu skontaktował się ze swymi uczuciami i zaczął się budzić.

    Niemało osób potrzebuje wręcz tragedii, by się przebudzić. Z relacji większości świętych wynika, że punkt zwrotny w ich życiu nastąpił po jakiejś wielkiej stracie lub tragedii. Pewnie słyszymy wczesne łagodne pukanie, ale najczęściej dopiero tragiczne wieści zaczynają budzić nas ze snu. Moje doświadczenia z wojny w Wietnamie stały się początkiem mego przebudzenia i piszę o tym w Wounded Warriors. Moc uśpienia, pragnienie pozostawania ofiarą i obwinianie życia o wszystkie te „okropności”, które się nam przydarzają, sprawia, że nie przychodzi nam do głowy, iż wszystkie te rzeczy są, w istocie, pełnymi miłości posłańcami życia zapraszającymi nas do przebudzenia. Zbyt często określamy miłosne wezwanie do przebudzenia jako tragedię i szybko znowu wpadamy w rolę ofiary.

    500 lat temu w wielu królestwach Europy istniała pewna profesja, z którą wiązała się bardzo niska przeciętna długość życia. Chodzi o królewskich posłańców. Jeśli przynosili oni dobrą wiadomość, nagradzano ich sowicie, jeśli złą, byli czasem karani śmiercią. Teraz już zdajemy sobie sprawę z absurdu takiego postępowania, a jednak praktykujemy to samo we własnym życiu. Kim jest listonosz? Każdą osobą lub rzeczą, która wybija nas ze snu. Lecz obwiniając partnera, szefa lub kogokolwiek innego o swe okropne życie, pozostaję w stanie uśpienia i nadal odgrywam rolę ofiary. Wielu z nas piastuje przekonanie, że w naszym życiu spotykamy tylko dwa rodzaje ludzi: naszych bliskich i nauczycieli (listonoszy). Listonosze są nauczycielami życia, ponieważ budzą nas. Ludzie podzielili swoją rzeczywistość na dobrą i złą i dlatego postrzegają niektórych jako swych bliskich i ukochanych, a innych jako swoich wrogów. Później uczą się, że wrogowie są posłańcami, którzy ich budzą, ale mimo to ciągle trzymają się swej klasyfikacji, czyli dualizmu osób bliskich i listonoszy.

    Ci, których kochamy, są w rzeczywistości naszymi najważniejszymi listonoszami, a gdy się zastanowimy, dojdziemy do wniosku, że najbardziej zranili nas właśnie najbliżsi. Jeśli rządzą nami nasi ministrowie, to bliski związek z kimś lub z czymś doprowadzi w końcu do konfliktu, ponieważ stłumione uczucia z przeszłości muszą w końcu się uruchomić (zaktywizować).

    Dalai Lama, żyjący na wygnaniu w Indiach, powiedział kiedyś o inwazji Chińczyków na jego kraj, Nepal: „Oni są moimi największymi nauczycielami”.

    Wszyscy i wszystko, do czego się przywiążemy, stanie się w końcu naszym listonoszem. Możemy długo nie chcieć się przebudzić, ale listonosz i wiadomości będą przychodzić dopóty, dopóki tego nie uczynimy. A im większe opóźnienie, tym bardziej nagląca będzie wiadomość.

    Aktywacja – to po prostu listonosz wzywający nas do przebudzenia. Karanie listonosza jest po prostu głupotą. Skupiając się na tzw. „okropnej” sytuacji (listonoszu), tracimy z oczu ważną informację, wysyłaną nam przez życie, i wchodzimy w rolę ofiary.

    Colin P. Sisson – Wewnetrzne Przebudzenie

    Świadomość

    "Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
    C.G.Jung


    WSZYSTKIE POSTY BLOGA

    Świadomość

    • Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
    • „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
    • Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
    •Demony, które niosą Przebudzenie
    • Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
    • Na jakim etapie swojego życia jesteś?
    • Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
    • Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
    • Podświadomość - kluczem do bogactwa
    •Jak zachęcić podświadomość do współpracy
    • Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
    • Czym jest intuicja?
    • Rozwijanie świadomej intuicji
    • Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
    • Inspirujące cytaty sławnych ludzi
    • Zrób coś inaczej niż dotychczas !
    • Spogladaj głębiej…
    • Źródło natchnienia jest w Tobie
    • Bez granic
    • Nowy stan świadomości
    • Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
    •Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
    • Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
    • Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
    • Nie możesz zgubić drogi
    • Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
    • Wybieraj swój świat świadomie
    • Przestrzeń w Tobie
    • Alaja - kosmiczna świadomość
    • Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
    Holograficzny wszechświat
    • Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
    • Narodziny świadomości
    • 48 minut absolutnej świadomości
    • Życie - cytaty z Osho
    • Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
    • Czym są Iluzje?



    Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

    • Co to jest Prawo Przyciągania?
    • Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
    • Sekret Zdrowia
    • Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
    • Uzdrowicielska potęga wizualizacji
    • Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
    • Prawo przyciagania…w działaniu!
    • Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
    •Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
    •Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
    •Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
    •Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

    Związki

    • Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
    • Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
    • Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
    • Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
    • Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
    • Seks, impotencja i wolność
    • Lęk przed zaangażowaniem w związku
    • Zasady udanego związku miłości
    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
    • Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?
    • Idealne partnerstwo
    • Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
    • Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
    • Demon zazdrości
    • Czy Twoj partner Cię szanuje?
    • Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
    •Kobiecość kontrolowana
    • Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
    •Lęk i kontrola w związku
    • Seks - niszczy czy wyzwala?
    • Doceń Twój związek…
    • Jak pokonać lęk przed zranieniem?
    • Dobre i złe strony partnerstwa
    • Intymność a uległość
    • Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
    • Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
    • Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

    Pomiędzy ludźmi

    • Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
    “Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
    • Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
    • Dystans. Sztuka życia.
    • Czy warto być czasem… samolubem?
    • Jak prowadzić dyskusje?
    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
    • Polityka, Polacy i…narzekanie.
    • Nie zakładaj nic z góry
    • Jak nie mieć wrogów?
    • Czy warto się kłócić?
    • Czy umiesz wybaczać?
    • Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
    • Ocean współczucia
    • Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
    • Czy jesteś robopatą?
    • Czy jesteś otwarty?
    • Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
    • Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
    • Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
    • Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
    • Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
    • Utrata kontroli
    • Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
    •Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
    •Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
    • Naprawdę magiczne słówko! :)
    • Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
    • Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
    • Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
    • Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
    • Jak zostać dobrym słuchaczem
    • Czy umiesz naprawdę słuchać ?
    • Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
    •Tajemnica wspierania innych ludzi
    • Nie próbuj zadowolić wszystkich
    •Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
    •Lista książek godnych uwagi…
    •Jakie seriale lubicie?
    •Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

    Poza samotność

    • Samotność a zależność od innych
    • Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
    • Samotność czy osamotnienie?
    • Strach i ciemność?
    • Nie zadręczaj się!
    • Wybacz sobie i wybacz innym
    • Cztery kroki do wolności
    • Wolność. Czy to puste słowo?
    • Czy istnieje dobra samotność?
    • Depresja. Jak sobie z nią radzić?
    • Akceptacja naszej…nieakceptacji
    • Odpowiedzialność i wolność
    • Luźne rozważania o ludzkiej samotności
    • Obnażanie sie do “ja”
    • Czy można pomóc sobie samemu? :)
    • Twoim zadaniem jesteś Ty
    • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
    • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
    • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

    Koniec cierpienia


    • Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
    • Skąd się biorą wypadki?
    • Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
    • Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
    • Miłość to inne słowo na wolność
    • Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
    • Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
    • Złote myśli Berta Hellingera
    • Ustawienia rodzinne Hellingera
    • Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
    • Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
    • Seks - demon z piekła rodem
    • Boska strona seksu
    • Boskie ciało?
    • Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
    • Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
    • Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
    • Czy wiesz dlaczego cierpisz?
    • Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
    • Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
    • Najpopularniejsza religia świata
    • Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

    Szczęście - idea czy rzeczywistość

    • Szczęscie jest bliżej niż myślisz
    • Radość niebezpiecznego życia
    • Czy jesteś…godny szczęścia?
    • Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
    • Nieuwarunkowane szczęście
    • Patrząc oczyma miłości
    • Szczęscie w zasięgu ręki
    • Zasługujesz na miłość i przyjemność!
    • Przyjemność i szczęście bez granic…?
    • Kochaj i bądź radosny!
    • To jest Twoje życie
    • Czy czujesz że zasługujesz?
    • Jak napięcie zastąpić radością?
    • Przyjemność?
    • Nie bój się zmian!
    • Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
    • Pierwsze prawo zmian
    • Czarne, nieznane drzwi
    • Do znudzenia - o optymistach :)

    Zdrowie

    • Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
    •Choroba ma swój początek w umyśle?
    • Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
    • 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
    • Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
    •Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
    • Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
    • Zalety diety roślinnej
    • Totalna kuracja przeciwrakowa
    • Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
    •Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
    • Ulecz swoje ciało !
    • Śmiech to życie
    • Stres i napięcie = początek choroby
    • Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
    • Filozofia zdrowia
    • Jesteś tym co zjesz
    • Jak się zdrowo odżywiać?
    • Zasady dobrego odżywiania
    • Tajemnica Twego ciała
    • Akupunktura a medycyna współczesna
    •Medycyna holistyczna
    •Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
    • Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
    • KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
    • Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
    • Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
    • Wojna w naszym organizmie.
    • Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
    • Masaż leczy duszę
    • Źródła niemocy
    • Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
    • Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
    • Zdrowy rozsądek w dietach?
    • Negatywne odczucia wobec ciała

    Oddech

    • Czy oddychasz prawidłowo?
    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
    •Stłumienia cz II
    •Stłumienia cz I
    • Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
    • Co to jest REBIRTHING?
    • Niezwykła moc oddechu? :)
    • Integracja oddechem

    Psychologia i duchowość

    • Huna i Freud
    • Huna i Jung
    • Cień - wg Junga
    • Twórczy ludzie wg Junga
    •Twórczy umysł a wyobrażenia
    • Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
    • Jak poradzić sobie ze stresem?
    •Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
    • Pozytywne wyzwanie
    • Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
    • Asertywność
    • Nałogi - pragnienie ucieczki
    • Pozytywne myślenie nie wystarczy!
    • Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
    • Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
    • NLP - jak jesteś zaprogramowany?
    • 10 zasad NLP
    • Potęga manipulacji słowem
    • Magia i moc słów
    • GESTALT - integracja psychiki i ciała
    • Czy jesteś tolerancyjny?
    • Narodziny Ego
    • Ego a osobowość ofiary
    • Enneagram - 9 typów osobowości
    • Nawyki, wolność i społeczeństwo
    • Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
    • Lody i samochody
    • Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
    • Samospełniająca się przepowiednia
    • Psychologia inspiracji
    •Twórz, twórz bezustannie!
    • Metoda Simontona

    Bóg i duchowość

    • Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
    • Krótka historia Boga
    • Bóg - to jest...
    • Dobro i zło
    • Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
    • Rozmowy z Bogiem
    • Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
    • Benedyktyn, demony i Zen
    • Fala jest morzem
    • Przestać żyć we władzy Demona
    • Jesteśmy Bogiem
    • Wiara nie pozwala Ci myśleć
    • Życie - to jedyna religia
    • Bóg jest tancerzem i tańcem
    • Bóg jest Tobą
    • Przyjaźń z Bogiem
    • Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

    Umysł a duchowość

    • Zachwaszczony umysł?
    • Enkulturacja
    • Wyzwolenie z chaosu myśli
    • Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
    • Zaminowane obszary umysłu
    • Jak jest oprogramowany Twój mózg?
    • Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
    • Ludzie i roboty
    • Opetanie i formy myślowe wg Huny
    • Memy i wirusy umysłu
    • Bełkoczący umysł
    • Bezrozumnie?
    • Odpowiedź na Psychiczny Atak
    • Czy wiesz co jest ci serwowane?
    • Zjednoczenie
    • Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
    • Co wpływa na nasze życie?
    • Kiedy kłamstwo staje się prawdą
    • Ukryta siła metafor
    • Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
    • Tajemnica ludzkiego snu
    • Mistrz snu
    •Kilka słów o świadomym śnieniu
    • Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
    • Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

    Ciało i Energia

    • Aura człowieka - najważniejsze informacje.
    • Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
    • Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
    • Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
    • Czakramy, poziomy Twojego życia!
    • Jak nauczyć się widzieć aurę?
    • Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
    • Geneza blokad na czakramach
    • Świat to energia!
    • Ciała duchowe według Jogi Kundalini
    • Co tak naprawdę wiemy o świecie?
    • Tai-chi
    • Czym jest energia “Chi” ?
    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
    • Panta rei - energia dokoła nas
    • Dobre wibracje
    • Seksualność a czakry
    • Jasnowidzenie - fakty i mity
    • Telepatia i jasnowidzenie
    •Telepatia – czy to działa?
    • Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
    • Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
    • Energia musi płynąć…!
    • Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
    • Oświecenie - wielki mit.
    • Energia myśli i myślokształty
    • Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
    • Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
    • Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
    • Sen Planety
    • Energia życia. Fakt czy mit?
    • Hipoteza Gai
    • Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

    Rozwój a Medytacja

    • ABC medytacji
    Miłość, seks i medytacja
    • Czym jest medytacja?
    • Ćwiczenia uwalniające energię
    • Medytacja chodząca
    • Medytacja a palenie papierosów
    • Ból a medytacja
    • Medytacja z czakramami
    • Myśleć czy medytować...
    • Czy Twoje życie ucieka?
    • Medytacja a egoizm
    • Emocje i myśli podczas medytacji
    •Medytacja - praktyka czy tajemnica?
    • Dzień Uwagi
    • Wyostrz swoją uwagę
    • Świadomość hara - początek i koniec życia
    • “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
    • Medytacja z koanem
    • Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
    • Zabawne i nietypowe techniki medytacji
    • Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
    • Naucz się relaksować
    • Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
    • Historia pewnego medytującego
    • Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
    • Nauka medytacji w zakładach karnych
    •Rozpadnij się na kawałki
    •Czy jesteś uważny?

    Osobowość i emocje

    • Afirmacje, sztuka zmiany życia
    • Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
    • Afirmacje także mogą szkodzić!
    • Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
    • Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
    • Ciemna noc duszy
    • Ciemna strona emocji?
    • Zostań mistrzem swoich emocji?
    • Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
    • Uciszenie silnych emocji - wg Huny
    • Napięcie i odprężenie
    • Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
    • Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
    • Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
    • Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
    • Przekraczanie granic a bariera lęku
    • Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
    • Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
    Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
    • Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
    • Autentyczna zmiana myślenia
    • Przestań się okłamywać
    • Poznawaj siebie - podejście Zen
    • Kto jest premierem w Twoim rządzie?
    • Zaufanie - w realizacji marzeń
    • Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
    • Oszukując własne emocje….
    • Energia bolesnych emocji
    • Nieśmiałość a prostytucja
    • Tajemnice nieśmiałości
    • Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
    • Cuda…i miłość.
    • Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
    • Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
    • Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

    Walka i akceptacja

    • Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
    • Koniec walki oznacza zwycięstwo
    • Mówić: tak - czy nie?
    •Przestań usiłować być dobrym cz II
    •Przestań usiłować być dobrym cz I.
    • Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
    •Poza dobrem i złem
    • Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
    • Zagadnienie zła - okiem Hindusa
    • Zrozumienie “zła”
    • Wojna w Tobie trwa
    • Nauka akceptacji dobrego i złego
    • Droga wojownika
    • Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
    • Ponad-Ego
    • Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
    • Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
    • Życie w harmonii
    • Życie to jest….- cytaty sławnych
    • Umysł kontra ciało
    • Zaakceptuj i bądź wolny...
    • Wewnetrznie podzieleni
    • Mądrość
    • Miłość…jak głód
    • Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
    • Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
    • Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

    Dorosłe dzieci

    • Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
    • ADHD = Dzieci Indygo?
    • Niewinny dorosły człowiek
    • Źródło depresji: dzieciństwo?
    • Dziecko w rodzinie alkoholika
    •Przełam wzorce z dzieciństwa
    • Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
    • Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
    • Zranione czy radosne dzieci?
    • Wewnętrzne dziecko
    • Kobieta bez winy i wstydu
    • Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
    • Toksyczny wstyd
    • List ojca do syna. Wyznanie.
    • Czego szukasz? Od czego uciekasz?
    • Zmień….przeszłość!
    • Miejsce wewnętrznej przemiany
    • Natura - nasz największy nauczyciel
    • Kim jestem? Początek życia
    • Wewnętrzny ogród
    • Jakie dzieci wychowasz?
    • Grzeszne ciało?
    • Niewolnik namiętności
    • Męska autokastracja. Rys historyczny.
    • Nie istnieją błędy - tylko lekcje
    • Puść dziecku dobry kawałek ;)
    •Zachęć dziecko do czytania
    • Puchatek smakuje Tao
    •Jak zostać dziecięcą szeptunką

    Czakramy

    • Czakramy - poziomy Twego życia
    • Czakram Podstawy
    • Czakram Podbrzusza
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Serca
    • Czakram Gardła
    • Czakram Trzeciego Oka
    • Czakram korony
    • Geneza blokad na czakramach
    • Seksualność a czakry
    • Tajemnice kolorów
    • Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
    • Podróż przez czakry - w wyobraźni
    • Symboliczne znaczenie kolorów

    Wokół religii i ezoteryki


    • Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
    • Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
    • Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
    • Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
    • Ciemna strona chrześcijaństwa
    • Numerologia - czy to ma sens?
    • Yang i Yin
    • Czym jest energia “Chi” ?
    • Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
    • Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
    • Przypadki nie istnieją
    • Odpowiedzią… są pytania
    • Ogrody Zen
    • Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
    • Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
    • Feng Shui
    • Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
    • Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
    • Uważaj, co mówisz...
    • 4 etapy życia
    • TAO• Tao Kubusia Puchatka
    • Zen w sztuce łucznictwa
    • Kilka słów o medycynie chińskiej
    • Być Zorbą czy…Buddą?
    • Cztery umowy Tolteków
    • Historia Buddy
    • Chiromancja - Linie na dłoni.
    • Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
    • Kurs cudów - zasady.
    • Zen grania
    • Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
    • Religia jest trickiem genów ?
    • W stronę wiecznej boginii
    • Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
    •Rio Abierto – życie jak rzeka
    •Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

    Śmierć a duchowość

    • Historia człowieka który wrócił z martwych
    • Życie to lekcja
    • Doświadczenia z pogranicza śmierci
    • Historia pewnego przebudzenia
    • Czemu boimy się śmierci?
    • Czy przeraża Cię Pustka?
    • Los, karma, wolna wola?
    • Prawo przyczyny i skutku
    • Reinkarnacja?
    • Diagnostyka karmy cz I
    • Diagnostyka karmy cz II
    • Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
    • Przebudzenie.
    • Czy można zmienić karmę?
    • Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
    • Czy śmierć jest największym złem?
    • Inne spojrzenie na reinkarnację
    • Pozwól sobie umrzeć
    • Zabijanie nie jest… złe?
    • Pesymistyczna wizja cywilizacji?
    • Prawo przyczyny, skutku i wiary

    Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


    • Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
    • Mądrość jest sposobem podróżowania.
    • Trzej mnisi i… ego
    •Mądrości leśnego mnicha
    •Straszna historia o diable
    •Obsesja ucznia Zen
    •Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
    • Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
    • Minuta mądrości
    • W sercu Mędrca
    • Miłość i mistrz
    • Potwór, strzała i jajko
    • Śpiew Ptaka
    • Nie zadręczaj się!
    • Historia Dana
    • Najwłaściwszy moment
    • A mistrz mu odpowiedział...
    • Początek Wszechświata
    • Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
    • Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
    • Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

    Sukces w życiu

    • Podświadomość - kluczem do bogactwa
    • Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
    • Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
    • Historia prawdziwego sukcesu
    • Słownictwo sukcesu
    • Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
    • Atrakcyjność przyciąga sukces.
    • Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
    • Porażka jest matką sukcesu
    • Jak być lepszym kierownikiem?
    • EFEKT PIGMALIONA
    •Przepływ pieniędzy, przepływ energii
    • Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
    • Przełamując fale…. I życiowy impas :)
    • Jak polubić…nielubianą pracę
    • Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
    •Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
    •Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
    • Odzyskać wiarę w siebie
    • Mój interes, Twój interes, boski interes?
    • Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
    • Geneza geniusza
    •Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
    • Właściwa postawa…co to takiego?
    • 10 cech idealnego lidera
    • Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
    •Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
    •Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
    •Przekonaj się że …możesz.

    Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
    2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
    3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
    4. MANAWA - moment mocy jest teraz
    5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
    6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
    7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


    • Huna i Freud
    • Huna i Jung
    • Co to jest Huna?
    • Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
    • Huna i “widmowe ciało”
    • Opetanie i formy myślowe wg Huny
    • Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
    • Uciszenie silnych emocji - wg Huny
    • Metoda Ho’oponopono
    • Szaman i ból
    • Szaman miejski
    • Szamanizm a sny
    • Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
    • Przyjemność i szczęście bez granic…?
    • Potęga modlitwy wg Huny

    Autorka:

    • ME

    Waszym Zdaniem

    Harysz o Jesteśmy Bogiem
    kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
    Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
    Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
    Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
    Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
    Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
    Agni o W stronę wiecznej boginii
    Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
    ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
    ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
    Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
    Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
    Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
    Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

    Od 2007 roku

    • 18 516 969 przybyszów !

    Kategorie

    Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

    Blog na WordPress.com.

    Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
    • Obserwuj Obserwujesz
      • Rozwój i Świadomość
      • Dołącz do 1 539 obserwujących.
      • Already have a WordPress.com account? Log in now.
      • Rozwój i Świadomość
      • Dostosuj
      • Obserwuj Obserwujesz
      • Zarejestruj się
      • Zaloguj się
      • Zgłoś nieodpowiednią treść
      • Zobacz witrynę w Czytniku
      • Zarządzaj subskrypcjami
      • Zwiń ten panel
     

    Ładowanie komentarzy...