• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: mello

Koniec walki …oznacza zwycięstwo

03 Środa Lu 2010

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 63 Komentarze

Tagi

akceptacja, ego, mello, opór, przeciwności, walka, zrozumienie, Świadomość

Im bardziej będziesz starał się zmienić, tym gorzej będzie ci to wychodziło. Czy znaczy to, że pochwalam pewną dozę bierności?
Tak, im większy stawiasz opór, tym większą nadajesz moc temu, czemu się opierasz. Takie jest, jak sądzę, znaczenie słów Jezusa:
„Lecz jeśli ktoś uderzy cię w prawy policzek, nadstaw mu drugi.”

To ty dajesz moc demonom, które zwalczasz.

Brzmi to bardzo po wschodniemu. Jeśli jednak popłyniesz razem z wrogiem, pokonasz go.

Jak walczyć ze złem?

Nie poprzez zmaganie się z nim, ale poprzez zrozumienie. Zło zniknie, jeśli tylko zostanie zrozumiane.

Jak walczyć z ciemnością?

Nie przy pomocy pięści. Nie można przegonić ciemności z pokoju za pomocą szczotki, trzeba włączyć światło.

Im usilniej walczysz z ciemnością, tym bardziej staje się ona dla ciebie realna, tym bardziej wyczerpiesz samego siebie.

Jeśli jednak włączysz światło świadomości, ciemność się rozprasza.

Załóżmy, że ten skrawek papieru jest czekiem na bilion dolarów. „Och, muszę go odrzucić, muszę, zgodnie z Ewangelią muszę się go wyrzec, jeśli pragnę życia wiekuistego.
„Czy zamierzasz zastąpić jedną chciwość inną?
Chciwość dóbr materialnych – chciwością duchową?

Poprzednio miałeś „ego” ziemskie, a teraz zyskałeś „ego” duchowe i pomimo wszystko jest to „ego” – subtelniejsze i takie, z którym znacznie trudniej walczyć. Kiedy czegoś się wyrzekasz, związujesz się z tym.
Jeśli jednak zamiast aktu wyrzeczenia przyjrzysz się temu uważnie i powiesz: „No tak, to nie jest czek na bilion dolarów, ale kawałek papieru”, to nie ma już z czym się zmagać, nie ma czego się wyrzekać.

Artykuł z serii: Przypomnienie

A. de Mello

Zobacz też

• Mówić: tak – czy nie?

• Przestań usiłować być dobrym cz I.

• Przestań usiłować być dobrym cz II

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Poza dobrem i złem

• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.

Obnażenie się do „ja”

25 Poniedziałek Sty 2010

Posted by ZF in Rozwój, Świadomość

≈ 82 Komentarze

Tagi

ego, indywidualność, ja, mój, mello, mnie, moje, osoba, persona, utożsamienie, Świadomość


A. de Mello

A teraz proponuję inne ćwiczenie. Proszę napisać na kawałku papieru krótką charakterystykę siebie. Na przykład: człowiek interesu, ksiądz, człowiek, katolik, Żyd…

Cokolwiek. Niektórzy, jak widzę, piszą takie rzeczy: poszukujący pielgrzym, kompetentny, żywotny, niecierpliwy, skoncentrowany, elastyczny, pojednawczy, kochanek, istota ludzka, nadmiernie ustrukturalizowany. Jest to, mam nadzieję, owoc samoobserwacji. Jak gdybyś patrzył na kogoś innego, nie na siebie. Zauważcie jednak, że macie do czynienia z „ja”, które obserwuje „mnie”. Jest to interesujący fenomen, który od wieków fascynuje filozofów i mistyków, naukowców, psychologów. „Ja” może obserwować „mnie”. Wygląda na to, że zwierzęta nie są w stanie tego dokonać. Wydaje się również, że potrzebna jest do tego określona doza inteligencji. To, co zamierzam wam teraz powiedzieć, nie jest metafizyką, nie jest też filozofią. To czysta obserwacja i zdrowy rozsądek. Wielcy mistycy Wschodu odwołują się tak naprawdę do „ja”, a nie do „mnie”. W istocie niektórzy z tych mistyków uczą, że zaczynać powinniśmy od rzeczy, od świadomości rzeczy, by następnie przechodzić do świadomości myśli (czyli do „mnie”) i dopiero na końcu osiągnąć świadomość tego, który myśli. Rzeczy, myśli, myśliciel. Tak naprawdę szukamy myśliciela. Czy myślący zna samego siebie? Czy mogę wiedzieć, czym jest „ja”? Niektórzy z mistyków odpowiadają: „Czy nóż może ciąć sam siebie? Czy ząb może sam siebie pogryźć? Czy oko widzi samo siebie? Czy ja może poznać siebie?”

Mnie jednak interesuje coś nieskończenie bardziej praktycznego, a mianowicie to, czym „ja” nie jest. Będę teraz posuwał się tak małymi kroczkami, jak tylko to jest możliwe, gdyż konsekwencje mogą być nieobliczalne. Niezwykle wspaniałe albo ponad miarę tragiczne, to zależy od waszego punktu widzenia.

Posłuchajcie. Czy jestem moimi myślami o tym, że myślę? Nie. Myśli przychodzą i odchodzą. Nie jestem moimi myślami. Czy jestem moim ciałem? Wiem, że miliony komórek naszego ciała ulegają w każdej minucie zmianie lub są odnawiane tak, że co siedem lat wszystkie zostają wymienione. Komórki pojawiają się i znikają. Rosną i obumierają. Ale „ja” wydaje się trwać. Czy więc moje ciało to ja? Na pewno nie!

Jestem czymś innym i czymś więcej niż moje ciało. Można by powiedzieć, że ciało jest częścią „ja”, ale jest to podlegająca zmianie część „ja”. Jest w ciągłym ruchu, podlega nieustannej zmianie. Nazywamy je zawsze tak samo, ale ono się zmienia. Podobnie mamy jedną nazwę dla wodospadu Niagara, ale wodospad ten tworzony jest przez wodę, która za każdym razem jest inna. Używamy tej samej nazwy dla ciągle zmieniającej się rzeczywistości.

A moje imię? Czy „ja” jest moim imieniem? Nie ulega wątpliwości, że nie, gdyż mogę zmieniać imię nie zmieniając „ja”. A moja kariera? A moje poglądy? Mówię, że jestem katolikiem, wyznawcą judaizmu – czy to jest istotna część mojego „ja”? Czy jeśli przyjmę inną religię, to „ja” ulegnie zmianie? Czy mam wówczas nowe „ja”, czy też to samo „ja”, tyle że zmienione? Innymi słowy, czy moje imię jest istotną częścią mnie, mojego „ja”? Czy moja religia jest istotną częścią mojego „ja”? Przytoczyłem historyjkę o małej dziewczynce, która pyta małego chłopca, czy jest prezbiterianinem. Ktoś opowiedział mi inną, o Paddy. Paddy idzie ulicą Belfastu i nagle od tylu czuje przystawiony do głowy pistolet. Słyszy:

– Jesteś katolikiem czy protestantem?

Paddy musi szybko myśleć. Odpowiada więc:

– Jestem Żydem.

Na co słyszy głos: – Jestem największym szczęściarzem pośród Arabów w Belfaście.

Etykietki są dla nas niezwykle ważne. „Jestem republikaninem” – mówimy. Ale czy rzeczywiście? Nie myślisz chyba poważnie, że przystępując do jakiejś partii zyskujesz nowe „ja”. Czy nie jest to stare „ja” z nowymi politycznymi przekonaniami? Słyszałem kiedyś o mężczyźnie, który pytał swego przyjaciela:

– Czy zamierzasz głosować na republikanów?

– Nie, będę głosował na demokratów – pada odpowiedz.

– Mój ojciec był demokratą, mój dziadek był demokratą, mój pradziad też był demokratą.

– Dziwaczne rozumowanie. Gdyby twój ojciec był koniokradem, tak jak i dziadek, a może również pradziadek, to kim byłbyś?

– Ach – odpowiada przyjaciel – wówczas byłbym republikaninem.

Tak wiele życia poświęcamy przywiązywaniu wagi do etykietek, naszych własnych i innych. Słowem, szyldy identyfikujemy z ludzkim „ja”. Często pojawiają się etykietki: „katolik”, „protestant”. Pewien człowiek poszedł kiedyś do księdza i poprosił:

– Ojcze, chciałbym, abyś odprawił mszę za mego psa.

Ksiądz był oburzony. – Mszę za twego psa, co ty sobie wyobrażasz!

– Pokochałem tego psa i chciałbym zamówić mszę w jego intencji.

– Nie odprawiamy tu mszy w intencji psów. Może pan zapytać gdzie indziej, czy nie odprawiono by takiej mszy – odparł ksiądz.

Wychodząc mężczyzna rzucił księdzu:

– Trudno. Ja naprawdę kochałem tego psa. Podczas mszy za niego zamierzałem dać milion dolarów na ofiarę.

Na to ksiądz:

– Niech pan chwilę poczeka. Nie powiedział mi pan przecież, że pański pies był katolikiem.

Jeśli jesteś uwikłany w sieć etykietek, jakie mają one znaczenie względem „ja”? Czy można byłoby powiedzieć, że „ja” nie jest żadną etykietką, z którą jesteśmy związani? Etykietki należą do „mnie”. To, co podlega nieustannej zmianie, to właśnie owo „mnie”. Czy „ja” podlega jakimkolwiek zmianom? To prawda, bez względu na to, jakie etykietki masz na myśli (być może za wyjątkiem „istoty ludzkiej”) stosować je należy do „mnie”. A więc, kiedy wyjdziesz na zewnątrz siebie i obserwujesz „mnie”, przestajesz identyfikować się ze „mną”.

Cierpienie istnieje we „mnie” i zaczyna się wówczas, gdy identyfikujesz, „ja” z „mnie”.

Załóżmy, że obawiasz się czegoś lub czegoś pożądasz, albo też czymś się niepokoisz. Kiedy „ja” nie identyfikuje się z pieniędzmi, nazwiskiem, narodowością, osobami, przyjaciółmi ani z żadną inną cechą, wówczas „ja” nigdy nie jest zagrożone.

Pomyśl o czymś, co było powodem bólu, zmartwienia czy niepokoju. Cóż takiego odkryjesz? Po pierwsze, uchwycisz pożądanie kryjące się za cierpieniem. Stwierdzisz, że jest coś, czego bardzo chcesz i gdyby nie to pragnienie, nie doznawałbyś cierpienia. Czym jest to pożądanie?

Po drugie, stwierdzisz, że nie jest to jedynie proste pożądanie. Jest ono uwikłane w identyfikację. Musiałeś sobie w jakiś sposób powiedzieć: „Istnienie mego, ‚ja’ nieodłącznie związane jest z tym pożądaniem”. Cierpienie wynika z identyfikowania siebie z czymś, co jest na zewnątrz lub wewnątrz psychiki człowieka.

A. de Mello

Zobacz też

  • Narodziny Ego
  • Ego a osobowość ofiary
  • Zbuntowany tekst Anthonego de Mello 🙂
  • Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
  • Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
  • Mądrość jest sposobem podróżowania.
  • Doświadczanie problemów a tożsamość – Inspirujące cytaty z E. Tolle

Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)

28 Poniedziałek Gru 2009

Posted by ZF in ciekawostka, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 32 Komentarze

Tagi

budda, castaneda, dobro, godlewski, guru, historie, mello, millman, minuta mądrości, mistrz, mistyk, mnich, modliwta żaby, mądrość, przypowiastki, przypowieści, tolle, uczeń, uczniowie, wgląd, zło, Świadomość, śpiew ptaka

Postanowiłam zebrać w jednym artykule – najciekawsze przypowieści które przez ostatnie lata umieszczałam na blogu. Ponieważ były bardzo rozproszone, zapewne trudno było do nich dotrzeć.
Zachęcam was do przeczytania i… oczywiście chwilki namysłu 🙂

Budda i bandyta

Pewnego razu zagroził Buddzie śmiercią bandyta zwany Angulimal.
„Bądź, zatem łaskaw spełnić moje ostatnie życzenie”, powiedział Budda.
„Odetnij tę gałąź z tego drzewa”.
Jedno ciecie mieczem i było zrobione!
„Co teraz?” zapytał bandyta.
„Przyłóż ją z powrotem, tak aby się zrosło”, powiedział Budda.
Bandyta roześmiał się. „Musisz być szalony, jeśli uważasz, że ktokolwiek może to zrobić”.
„Wprost przeciwnie, to ty jesteś szalony, jeśli sądzisz, że jesteś potężny, bo możesz ranić i niszczyć. To jest zadanie dla dzieci. Tylko wielcy wiedzą, jak tworzyć i leczyć.

Wgląd

Pewien pisarz przybył do klasztoru, by napisać książkę o Mistrzu.
– Ludzie mówią, że jesteś geniuszem. Czy to prawda? – zapytał.
– Możesz tak powiedzieć – odpowiedział Mistrz, bez nadmiaru
skromności.
– A co sprawia, że ktoś staje się geniuszem?
– Zdolność rozpoznawania.
– Rozpoznawania czego?
– Motyla w gąsienicy, orła w jaju, i świętego w egoiście.

Przebaczyć nazistom?

Były więzień nazistowskiego obozu koncentracyjnego był w odwiedzinach u przyjaciela, który wraz z nim dzielił to ciężkie doświadczenie.
„Czy przebaczyłeś nazistom?” zapytał przyjaciela.
„Tak”.
„A ja nie. Ciągle trawi mnie nienawiść do nich”.
„W takim razie”, powiedział łagodnie przyjaciel,
„oni nadal cię więżą…”

Prawdziwy sens tragedii

Pewien ptak codziennie chronił się w suchych gałęziach drzewa,
stojącego pośród rozległego pustynnego krajobrazu.
Razu pewnego trąba powietrzna wyrwała drzewo z korzeniami, i
biedny ptak musiał przelecieć aż  sto długich mil, zanim, wyczerpany,  znalazł
sobie nowe schronienie.
Gdy wreszcie, po długim locie dotarł do gęstego lasu,
znalazł tam niezliczone drzewa, które uginały się od owoców…

– Gdyby uschnięte drzewo ocalało, nic nie skłoniłoby ptaka, by
wyrzekł się bezpieczeństwa i poszybował w przestworza.

Nieszczęścia mogą prowadzić do rozwoju.
Trzeba tylko zrozumieć lekcję jaka sie w nich kryje.

Punkt widzenia

Kiedy jeden z uczniów przyszedł pożegnać się z Mistrzem przed
powrotem do rodziny i interesów, prosił go o coś, co mógłby zabrać
ze sobą.
Mistrz rzekł:
– Stale rozważaj te trzy rzeczy, które ci teraz powiem:
To nie ogień jest gorący, lecz ty tak go odbierasz.
To nie oko widzi, lecz twój umysł.
To nie cyrkiel zakreśla koło, lecz kreślarz.

Właściwa miara

Pewien podróżny, który spodziewał się po Mistrzu wielkich rzeczy,
bardzo się rozczarował zwyczajnymi słowami, którymi ten zwrócił
się do niego.
– Przybyłem tu w poszukiwaniu Mistrza – zwierzył się jednemu z
uczniów – a znalazłem tylko zwykłego człowieka, niewiele
różniącego się od innych.
Uczeń odpowiedział:
– Mistrz jest szewcem z nieskończoną ilością nagromadzonej skóry.
Przycina ją i szyje na miarę twojej stopy.

Mocne Ego

Gorliwy uczeń wyraził pragnienie nauczania innych Prawdy i zapytał
Mistrza, co o tym sądzi.
Mistrz odpowiedział:
– Zaczekaj.
Co roku uczeń przychodził z tym samym pytaniem i za każdym razem
Mistrz dawał mu tę samą odpowiedź:
– Zaczekaj.
Pewnego dnia zapytał Mistrza:
– Kiedy będę gotowy do uczenia?
Mistrz odrzekł:
– Kiedy opuści cię nadmierne pragnienie uczenia innych.

Wewnątrz

– Dlaczego wszyscy tutaj są tak szczęśliwi, a ja nie?
– Dlatego, że nauczyli się widzieć dobro i piękno wszędzie –
odrzekł Mistrz.
– Dlaczego więc ja nie widzę wszędzie dobra i piękna?
– Dlatego, że nie możesz widzieć na zewnątrz siebie tego, czego
nie widzisz w sobie.

Przemoc

Mistrz zawsze uczył, że poczucie winy jest złym uczuciem. Trzeba
go unikać jak samego diabła: wszelkiego poczucia winy.
Pewnego dnia jeden z uczniów zapytał:
– Ale czyż nie powinniśmy nienawidzić swoich grzechów?
– Kiedy czujesz się winny, to nienawidzisz nie swoje grzechy, lecz
siebie samego.

Bijący brawa anioł

Według starodawnej legendy, kiedy Bóg stwarzał świat, zwróciło się do niego czterech aniołów. Pierwszy powiedział: „Jak ty to robisz?”
Drugi:, „Czemu to robisz?”,
Trzeci: „Czy mogę w czymś pomóc?”
Czwarty: „Ile to jest warte?”
Pierwszy był naukowcem; drugi filozofem; trzeci altruistą, a czwarty, pośrednikiem w handlu nieruchomościami.
Piąty anioł przyglądał się w zadziwieniu i bił brawo z bezmiernego zachwytu. Ten był mistykiem.

Przemijanie

Kiedy stało się rzeczą jasną, że Mistrz wkrótce umrze, uczniów
ogarnęło przygnębienie.
Uśmiechając się Mistrz powiedział:
– Czyż nie rozumiecie, że to właśnie śmierć nadaje piękno życiu?
– Nie. Wolelibyśmy – wbrew temu co mówisz, byś nigdy nie umarł.
– Wszystko, co naprawdę żyje – musi umrzeć.
Popatrzcie na kwiaty – tylko sztuczne nigdy nie umierają.

Dojrzałość

Do ucznia, który nieustannie oddawał się modlitwom, Mistrz
powiedział:
– Kiedy wreszcie skończysz wspierać się na Bogu i staniesz na
własnych nogach?
Uczeń był zaskoczony.
– Przecież to ty uczyłeś nas, by uważać Boga za Ojca!
– Kiedy nauczysz się, że ojciec nie jest tym, na kim możesz się
wspierać, lecz tym, kto wyzwala cię z twojej skłonności do
wspierania się na kimkolwiek?

Nasze wyobrażenia

– Nie szukajcie Boga – rzekł Mistrz. – Po prostu patrzcie, a
wszystko się wam objawi.
– Ale jak mamy patrzeć?
– Za każdym razem, kiedy patrzycie na cokolwiek, starajcie się
widzieć tylko to, co jest, i nic innego.
Uczniowie byli wyraźnie zdezorientowani, więc Mistrz wyłożył to
prościej:
– Na przykład, kiedy spoglądacie na księżyc, starajcie się widzieć
jedynie księżyc i nic ponadto.
– A cóż innego oprócz księżyca można widzieć, kiedy się na niego
patrzy?
– Człowiek głodny mógłby zobaczyć krąg sera.
Zakochany – twarz ukochanej osoby…

Dlaczego śpiewa ptak?

Uczniowie mieli wiele pytań na temat Boga,
Mistrz im powiedział:
– Bóg jest Nieznany i Niepoznawalny.
Każde twierdzenie o Nim,
każda odpowiedz na wasze pytanie
będzie zniekształceniem Prawdy.
Uczniowie byli zaskoczeni:
– W takim razie, dlaczego mówisz o Nim?
– A dlaczego śpiewa ptak? – odpowiedział mistrz.

Ptak nie śpiewa dlatego, że ma do przekazania jakieś twierdzenie.
Śpiewa, ponieważ ma śpiew.

Słowa uczniów muszą być zrozumiałe. Słowa mistrza nie muszą
takimi być. Muszą być jedynie słyszane, w taki sposób,
w jaki słucha się wiatru w drzewach, szumu rzeki czy śpiewu ptaka.
One rozbudzają w tym, kto słucha, coś co leży poza wszelkim
rozumieniem.

Strach

Zaraza była w drodze do Damaszku i przemknęła obok karawany wodza na pustyni.
„Dokąd pędzisz?” zapytał wódz.
„Do Damaszku. Mam zamiar zabrać tysiąc istnień”.
W drodze powrotnej z Damaszku, Zaraza znowu mijała karawanę. Wódz powiedział: „Zabrałaś pięćdziesiąt tysięcy istnień, a nie tysiąc”.
„Nie”, rzekła Zaraza. „Ja wzięłam tysiąc. To strach zabrał resztę”.

Guru i perły

Gdy guru siedział na brzegu rzeki pogrążony w medytacji, uczeń pochylił się i położył u jego stóp dwie olbrzymie perły na znak szacunku i oddania.
Guru otworzył oczy, podniósł jedną z pereł i trzymał ją tak nieuważnie, że wyślizgnęła mu się z ręki i potoczyła po skarpie do rzeki.
Przerażony uczeń skoczył za nią do rzeki, lecz, mimo, że nurkował wielokrotnie do wieczora, nie miał szczęścia.
W końcu, cały mokry i wyczerpany, wyrwał guru z medytacji; „Widziałeś, gdzie spadła. Pokaż mi to miejsce tak, żebym mógł ją dla ciebie odzyskać”.
Guru podniósł drugą perłę, wrzucił ją do rzeki i powiedział: „Właśnie tam!”.

Oświecenie

Młody człowiek przyszedł do pewnego Mistrza i zapytał: „Ile czasu będę najprawdopodobniej potrzebował, żeby osiągnąć oświecenie?”
Rzekł Mistrz: „Dziesięć lat”.
Młody człowiek był zaszokowany. „Tak długo?” zapytał z niedowierzaniem.
Powiedział Mistrz: „Nie, to był błąd. Będziesz potrzebował dwadzieścia lat”
Młody człowiek zapytał:, „Dlaczego podwoiłeś liczbę?”
Powiedział Mistrz:, „Jeśli się nad tym zastanowić, w twoim przypadku prawdopodobnie będzie to trzydzieści”.

Mądrość nie jest stacją, do której się przyjeżdża, lecz sposobem podróżowania.

Jak Budda znalazł drogę środka

Kiedy Budda po raz pierwszy rozpoczął swe poszukiwanie duchowe, praktykował wiele umartwień.
Pewnego dnia zdarzyło się, że dwaj muzycy przechodzili obok drzewa, pod którym siedział pogrążony w medytacji.
Jeden mówił do drugiego: „Nie naciągaj za bardzo strun swojej gitary, bo się zerwą. Nie trzymaj ich też zbyt luźno, bo nie dobędziesz z nich muzyki. Trzymaj się drogi środka”.
Słowa te uderzyły Buddę z taką siłą, że zrewolucjonizowały jego całe podejście do duchowości.
Był przekonany, że zostały one powiedziane dla niego.
Od tej chwili zrezygnował ze wszystkich umartwień i zaczął podążać drogą, która był łatwa i lekka, drogą umiarkowania.
Rzeczywiście, jego podejście do oświecenia nazywane jest Drogą Środka.

Cytaty z:
Modlitwa Żaby –  A. de Mello
Śpiew Ptaka – A. de Mello
Minuta Mądrości – A. de Mello

—————————————————————————————————————————-

Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży

Mistrz ZEN Hakuin żył w pewnym mieście w Japonii.
Był bardzo szanowanym człowiekiem i wielu 22 ludzi przychodziło do niego po duchowe nauki. Kiedyś okazało się że nastoletnia córka jego sąsiadów jest w ciąży.
Bardzo zbulwersowani rodzice chcieli za wszelką cenę ustalić kto jest ojcem dziecka. Nie chcąc wyjawić prawdziwej tożsamości dziewczyna wskazała na Hakuina.
Zagniewani rodzice ruszyli z wymówkami do mistrza. Jednak wszystko co im odpowiedział to
– „Czy aby na pewno tak?”.

Wiadomość o tym skandalu szybko rozniosła się po okolicy, a mistrz utracił swą reputację.
Nikt już nie przychodził by go zobaczyć i porozmawiać. Hakuin pozostawał jednak niewzruszony. Wcale go to nie zmartwiło. Kiedy przyszło na świat dziecko rodzice dziewczyny przynieśli je do Hakuina
– „Jesteś ojcem więc się nim zaopiekuj” – powiedzieli.

Mistrz przyjął maleństwo i troskliwie zaczął się nim opiekować.
Kiedy minął rok targana wyrzutami sumienia młoda sąsiadka wyznała rodzicom że prawdziwym ojcem jej dziecka był młody mężczyzna, pracujący w sklepie u rzeźnika. Ta wiadomość bardzo strapiła małżonków.
Wielce skruszeni udali się do Hakuina i zaczęli go prosić o wybaczenie:
– „Nasza córka wyznała że nie jesteś ojcem jej dziecka. Przyszliśmy je zabrać. Jest nam niezmiernie przykro”.
– „Czy aby na pewno tak?”- to były jedyne słowa Hakuina, który oddał dziecko rodzicom.

Mistrz odpowiada zarówno na fałsz jak i na prawdę, na dobro i zło tymi samymi słowami
– „Czy aby na pewno tak?”.
Pozwala w ten sposób każdej formie jaką przybiera dana chwila na pojawienie się. Pozwala jej być taką jaka jest i nie staje się uczestnikiem ludzkiego dramatu.
Zdarzenia nie mają osobistego charakteru.
On sam nie staje się niczyją ofiarą. Jest tak całkowicie zestrojony z tym co się wydarza, że to co się dzieje nie ma nad nim władzy.
Tylko kiedy opierasz się temu co jest, pozostajesz na łasce tego co się wydarza. A świat będzie decydował o twoim szczęściu i nieszczęśliwości.
W tej historii dziecko znalazło troskliwą opiekę.
‘Złe’ zamieniło się w ‘dobre’ przez moc nieopierania się. Mistrz nie przeciwstawił się też oddaniu dziecka.
Odpowiedział na to czego wymagała obecna chwila.

Wyobraź sobie jak reagowałoby Twoje ego w sytuacjach, które opisała powyższa historia?

E. Tolle “Nowa Ziemia”

—————————————————————————————————————————-

Względność dobrych i złych wypadków

Stary człowiek i jego syn pracowali na małej farmie. Mieli tylko jednego konia, który ciągnął ich pług. Pewnego dnia koń uciekł.

– Jakie to straszne – współczuli sąsiedzi. – Co za nieszczęście.

– Kto to wie, czy to nieszczęście, czy szczęście – odpowiadał farmer.

Tydzień później koń powrócił z gór, przyprowadzając ze sobą do stajni pięć dzikich klaczy.

– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.

– Szczęście? Nieszczęście? Kto wie? – odpowiadał starzec. Następnego dnia syn, próbując ujeździć jedną z dzikich klaczy, spadł z niej i złamał nogę.

– Jakie to straszne. Co za nieszczęście! – mówiono.

– Nieszczęście? Szczęście?

Przyszło wojsko i wszystkich młodych mężczyzn zabrano na wojnę.
Syn farmera był nieprzydatny, więc pozostał.

– Szczęście? Nieszczęście?

Zadręczanie się

Dwaj mnisi, jeden stary a drugi bardzo młody, wracali błotnistą leśną ścieżką do swego klasztoru w Japonii. Podeszli do ślicznej kobiety, która stała bezradnie na brzegu mulistego, szybko płynącego strumienia.

Widząc, że jest w potrzebie, starszy mnich wziął ją na ręce i przeniósł przez wodę. Ona uśmiechała się do niego, oplatając ramionami jego szyję, aż on delikatnie postawił ją na drugim brzegu. Kobieta podziękowała, skłoniła się, a mnisi w ciszy podążyli w dalszą drogę.

Kiedy zbliżali się do bram klasztoru, młody mnich nie mógł już dłużej wytrzymać.

– Jak mogłeś brać w ramiona piękną kobietę? – wybuchnął – Takie zachowanie nie przystoi mnichowi!

Stary mnich popatrzył na towarzysza podróży i odparł:

– Ja zostawiłem ją na brzegu. A ty nadal ją niesiesz.

Uwolnij przeszłość, pozwól jej odejść. Bierz życie takim jakim jest, nie potępiaj się ani nie obwiniaj.
Zachowaj umiar we wszystkim, spokój i świadomość w działaniu.
Bądź wolny.

Millman Dan – Droga miłującego pokój wojownika

—————————————————————————————————————————-

Rzeczywistość jest jaka jest…nie szukaj niczego ekstra.

Trzej mnisi postanowili razem pomedytować.

Usiedli po jednej stronie jeziora, zamknęli oczy i pogrążyli się w medytacji. W pewnej chwili jeden z nich wstał i rzekł do pozostałych:

– “Zapomniałem mojej maty.”

Poczym w cudowny sposób wkroczył na taflę wody i przeszedł na drugi brzeg do swojej chaty. Kiedy wrócił, drugi mnich wstał i powiedział:

– “Zapomniałem wywiesić moją drugą szatę do wyschnięcia” – On także pełen spokoju przemaszerował przez taflę jeziora i wrócił tą samą drogą.

Trzeci mnich obserwował uważnie towarzyszy i postanowił przetestować swoje własne zdolności.

– “Czy wasza wiedza jest większa od mojej? Ja również jestem w stanie to zrobić!”

Powiedział głośno i ruszył w stronę jeziora, aby przez nie przejść. Jednak natychmiast wpadł w głęboką wodę. Z zapałem wspiął się z powrotem i spróbował ponownie tylko po to, aby znów wpaść do wody. Próbował jeszcze raz… i jeszcze… za każdym razem tonąc w wodzie.

Dwaj pozostali przypatrywali się temu w spokoju. Nagle jeden powiedział cicho do drugiego:

-”Myślisz, że powinniśmy mu powiedzieć gdzie są kamienie??”

P. Godlewski “Moment Boskości”

—————————————————————————————————————————-

Los ślimaka

Pewnego dnia, kiedy byłem z nim [Don Juanem] w mieście, podniosłem ślimaka ze środka chodnika i odłożyłem w bezpieczne miejsce, pomiędzy jakieś pnącza. Byłem przekonany, że pozostawiony samemu sobie, wcześniej czy później zostałby rozdeptany. Uważałem, że przenosząc go w bezpieczne miejsce, uratowałem mu życie.

Don Juan wykazał, że moje przekonanie było bardzo pochopne, bo nie rozpatrzyłem dwóch istotnych faktów. Po pierwsze, ślimak mógł uciekać przed śmiercią od trucizny zawartej w liściach winorośli, po drugie, mógł mieć wystarczająco silną wolę, aby przejść przez chodnik. Wtrącając się, nie uratowałem go, ale sprawiłem, że utracił to, co z takim trudem zyskał.

Oczywiście chciałem odłożyć ślimaka w miejsce, z którego go podniosłem, ale don Juan mi nie pozwolił. Powiedział, że przeznaczeniem ślimaka było to, że jakiś idiota przetnie mu drogę i wyhamuje impet. Jeśli zostawię go tam, gdzie go odłożyłem, być może ślimak zbierze wystarczającą moc, by podążyć tam, dokąd zmierzał.

Pomyślałem, że rozumiem o co mu chodzi. Najwyraźniej jednak zgodziłem się z nim jedynie powierzchownie. Najtrudniejszą dla mnie rzeczą było pozwolić innym – być. “

C. Castaneda
——————————————————————————-

Zobacz także

Ciekawe cytaty o mistrzu – N.D Walsch

Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

Wciel się na Niebieskiej Planecie! 🙂

Mądrości leśnego mnicha

Życie to jest….- cytaty sławnych

Cytaty kambodżańskiego mnicha

Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

11 Piątek Gru 2009

Posted by ZF in Rozwój, Świadomość

≈ 39 Komentarzy

Tagi

de mello, mello, obserwacja, przebudzenie, uważność, wyzwolenie, zmiana, Świadomość, świat


Chcesz zmienić świat? A może byś zaczął od siebie? Może tak na początek dokonaj zmiany w sobie?
Jak to osiągniesz? Przez obserwację. Poprzez zrozumienie.
Bez żadnej ingerencji i oceny z twej strony.
Ponieważ jeśli oceniasz, to nie możesz zrozumieć.
Jeśli powiesz o kimś, że jest „komunistą”, to w tym momencie skończyło się rozumienie. Przyczepiłeś mu etykietkę.
„Ona jest kapitalistką” – w tym momencie przestałeś rozumieć. Dałeś jej etykietkę, a jeśli etykietka wyraża półtony twej aprobaty lub dezaprobaty, to jeszcze gorzej!

Jak zamierzasz zrozumieć to, co dezaprobujesz albo co aprobujesz w danej materii? Żadnych sądów, żadnych komentarzy, żadnych nastawień.
Po prostu obserwacja, studia, ogląd bez pragnienia zmiany.
Ponieważ jeśli pragniesz zmiany tego, co jest, na to, co powinno być – powinno być według ciebie – przestajesz rozumieć.
Treser stara się zrozumieć psa, aby móc go nauczyć określonych sztuczek. Naukowiec obserwuje mrówki bez z góry określonego celu – poza samą obserwacją – po to, aby się o nich jak najwięcej nauczyć. Nie ma innego celu. Nie zamierza ich trenować, ani niczego od nich uzyskać. Jest nimi zainteresowany, chce o nich dowiedzieć się jak najwięcej. Takie jest jego nastawienie.
W dniu, w którym uda ci się takie nastawienie osiągnąć, doświadczysz cudu.
Zmienisz się – bez wysiłku i we właściwy sposób
. Zmiana sama się wydarzy, nie będziesz jej musiał dokonywać.
Ponieważ świadomość życia drzemie w tobie, w głębokich ciemnościach, cokolwiek jest złe, zniknie. A cokolwiek dobre, zostanie wyłonione.
Doświadczysz tego, naprawdę.

To jednak wymaga umysłu zdyscyplinowanego. Mówiąc „dyscyplina” nie mam na myśli wkładu pracy, wysiłku. Mówię o czymś zupełnie innym. Czy kiedykolwiek przyglądałeś się uważnie sportowcom? Całe ich życie wypełnia sport, ale jakże są zdyscyplinowani.
A spójrz na rzekę płynącą ku morzu. Tworzy brzegi, które ją zawierają. Jeśli jest w tobie coś, co podąża we właściwym kierunku, samo kreuje swą własną dyscyplinę. Staje się tak w chwili, w której zakażony zostajesz bakcylem świadomości. I to jest cudowne! Jest to najcudowniejsza rzecz na świecie. Najważniejsza i najcudowniejsza. Nie ma nic tak ważnego na świecie, jak przebudzenie. Nic!
I oczywiście jest to także swego rodzaju „dyscyplina”.

Nie ma nic bardziej wspaniałego niż bycie świadomym.
Czy chciałbyś żyć w ciemnościach? Czy chciałbyś podejmować działania nieświadom, mówić, nie wiedząc, co znaczą twe słowa? Albo czy chciałbyś widzieć rzeczy i nie uświadamiać sobie, na co patrzysz? Jak powiedział wielki mędrzec,
Sokrates: „Życie nieświadome nie jest warte tego, by je przeżyć”.
To oczywista prawda. Większość ludzi nie przeżywa swego życia świadomie. Prowadzą życie mechaniczne, myślą mechanicznie – zazwyczaj cudzymi myślami – mechanicznie przeżywają emocje, mechanicznie działają, mechanicznie reagują. Czy chcesz zobaczyć, jak bardzo upodobniłeś się do maszyny?
-„Ach, jaką masz piękną spódnicę”
– słowa te wydatnie poprawiły twe samopoczucie, prawda?
I to z powodu spódnicy, na miłość boską! Czujesz się z siebie dumna słysząc taki komplement. Ludzie odwiedzają mnie w moim Centrum w Indiach i mówią:
– „Cóż za cudowne miejsce, cóż za wspaniałe drzewa (a te rosną całkiem niezależnie ode mnie). Jaki wspaniały klimat.”
A ja natychmiast czuję się lepiej, aż do chwili, kiedy się na tym przyłapuję.
Czy można wyobrazić sobie coś równie głupiego?
Nie jestem odpowiedzialny za te drzewa i nie wybierałem tego miejsca na Centrum. Nie ode mnie zależy pogoda. To po prostu takie jest. Ale moje „ja” uwikłało się w to, zatem czuję się dumny. Czuję się dumny ze „swej” kultury i ze „swego” narodu. Jak to możliwe, by zgłupieć aż do tego stopnia. Doprawdy. Mówią mi, że moja wielka hinduska kultura stworzyła tak wielkich mistyków. Ale przecież nie ja ich stworzyłem. Nie biorę za nich odpowiedzialności.
Albo mówią mi:
– Ten twój kraj z całą tą nędzą, to okropne. Czuje się zawstydzony. Ale przecież to nie ja stworzyłem tę nędzę. O co tu idzie? Czy kiedykolwiek przestaniesz tak myśleć?
Mówią mi:
– Sądzę, że jesteś bardzo czarującą osobą. I już czuję się świetnie. Zostałem pogłaskany. Dlatego nazywają to: Ja jestem OK. i ty jesteś OK. Noszę się z zamiarem napisania książki, której tytuł brzmiałby: „Ja jestem osłem i ty jesteś osłem”. Otwarte przyznanie się do bycia osłem, to największe wyzwolenie, coś najpiękniejszego na świecie. Jakże jest to cudowne. Kiedy ktoś by mi powiedział: „Nie masz racji”, ja mu odpowiem: „A czego się spodziewałeś po ośle?”

Rozbrojeni. Wszyscy powinni być rozbrojeni. To jest ostateczne wyzwolenie. Ja jestem osłem i ty jesteś osłem. W normalnym życiu dzieje się tak: naciskam guzik i jesteś „na górze”, naciskam guzik i jesteś „na dole”. I taki właśnie jesteś. Ilu znasz ludzi, na których nie działa pochwala i oskarżenie?
To nieludzkie – powiesz.
Ludzkie – to znaczy, że trzeba być trochę mała małpką, aby każdy mógł pociągnąć cię za ogon, a ty robisz to, co robić powinieneś?
Ale czy to jest ludzkie? Jeśli uważasz, że jestem czarujący, znaczy to że właśnie w tym momencie jesteś w dobrym nastroju i nic więcej. Znaczy to też, że pasuję do twojej listy zakupów. Wszyscy nosimy przy sobie taką listę zakupów i trzeba się do tej listy dopasować – wysoki, hmm, ciemny, hmm, przystojny, hmm – zgodnie z naszymi upodobaniami.
„Lubię brzmienie jej głosu. Jestem zakochany” – mówisz.
Nie jesteś zakochany, ty głupi ośle. Ilekroć jesteś zakochany – waham się, czy to powiedzieć – jesteś osłem w sposób szczególny. Usiądź i popatrz, co się z tobą dzieje. Chcesz uciec.
Ktoś kiedyś powiedział: „Dziękuj Bogu za rzeczywistość i możliwość ucieczki od niej”. I to właśnie ma miejsce. Jesteśmy tacy mechaniczni w swym życiu, zmanipulowani jak marionetki,  tak bardzo pod kontrolą.

Piszemy książki o tym, jak się kontrolować i jak cudownie być kontrolowanym i jak bardzo potrzebujemy, by nam mówiono: „Jesteś OK.” Czujesz się wtedy wspaniale.
Jak cudownie jest siedzieć w więzieniu. Albo, jak to ktoś kiedyś powiedział, być w swej klatce. Czy lubisz być w więzieniu? Czy lubisz być pod kontrola?
Powiem wam coś. Ilekroć pozwalacie sobie na dobre samopoczucie, kiedy mówią wam, że jesteście OK., tylekroć przygotujcie się na złe samopoczucie – z chwilą gdy powiedzą wam, że nie jesteście dobrzy. Dopóki żyjesz po to, by spełniać cudze oczekiwania, lepiej dobrze zważ, w co się ubierasz, jak się czeszesz i czy masz dobrze wyczyszczone buty. Krótko mówiąc, bacz na to, czy spełniasz każde ich cholerne oczekiwanie. I to ma być ludzkie?

To właśnie odkryjesz, gdy zaczniesz się obserwować.
Będziesz przerażony!
W gruncie rzeczy nie jesteś ani OK., ani nie OK.
Możesz pasować do aktualnych nastrojów albo trendów mody! Czy to znaczy, że stałeś się OK.? Czy to twoje bycie OK. zależy od tego? Czy zależy od tego, co o tobie ludzie myślą?
Ty nie jesteś OK. i ty nie jesteś nie OK., ty jesteś ty.

Mam nadzieję, że przynajmniej dla niektórych z was będzie to duże odkrycie. Jeśli kilku z was dokona tego odkrycia, to… cóż za wspaniała sprawa! Niezwykła!
Wyrzuć ten cały bełkot z byciem OK. i nie OK., wyrzuć wszystkie te osądy i po prostu obserwuj, patrz. Dokonasz wielkich odkryć. Odkrycia te zmienią ciebie. Bez najmniejszego wysiłku, wierz mi.

Przychodzi mi tu na myśl pewien facet, żyjący w Londynie zaraz po wojnie. Siedzi, trzymając na kolanach owiniętą w brązowy papier paczkę. Jest duża i ciężka. Konduktor autobusu podchodzi do niego i pyta:
– Co pan tam trzyma na kolanach?
A człowiek ten odpowiada: To niewypał. Wykopaliśmy go w ogródku i wiozę go na posterunek policji.
Na to konduktor:
– Nie może pan tego trzymać na kolanach. Proszę to położyć pod siedzeniem.
Psychologia i religia, tak jak je generalnie pojmuję, przenoszą bombę z twoich kolan pod siedzenie. Tak naprawdę nie rozwiązują twoich problemów. Zamieniają jedynie jeden problem na drugi. Czy nigdy cię to nie zastanowiło?
Miałeś problem, teraz zamieniłeś go na inny.

Zawsze tak będzie, dopóki nie rozwiążemy problemu zwanego – ty sam.

Czy naprawdę poczujesz się lepiej gdy zmieni się ktoś inny…?

Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor odpowiada:

– Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.

Pacjent odpowiada:

– Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.

Idiotyczne to, prawda? Ale właśnie tak czynimy. Osoba pogrążona we śnie sądzi, że poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Cierpisz, bo śpisz, ale myślisz sobie: “Jakże piękne byłoby życie, gdyby ktoś inny się zmienił. Jakże piękne byłoby życie, gdyby zmienił się mój sąsiad, żona, szef”.

Zawsze chcemy, by dla naszego dobrego samopoczucia zmienił się ktoś inny. Ale czy nigdy nie pomyśleliście, co by się stało, gdyby rzeczywiście twój mąż, twoja żona się zmienili?
Byłbyś równie bezradny jak przedtem, równie nie przebudzony jak dotąd.
Ty jesteś tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa.

Twierdzisz: “Czuję się dobrze, bo świat jest w porządku.” Błąd! Świat jest w porządku, ponieważ ja czuję się dobrze. Tak twierdzą wszyscy mistycy.

A.de Mello „Przebudzenie”

Artykuł z serii: Przypomnienie

Powiązane posty

• Autentyczna zmiana myślenia

• Przestań się okłamywać

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Historia pewnego przebudzenia

• Przebudzenie.

Czy szczęście da się „osiągnąć”? Przywiązania.

11 Środa List 2009

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 39 Komentarzy

Tagi

dojrzałość, mello, obserwacja, pragnienia, przywiązania, przywiązanie, szczęście, uważność, uwolnienie, wolność, wykroczenie, Świadomość

przywiazania5

Co można zrobić, by osiągnąć szczęście?
Nie ma nic takiego, co ty albo ktokolwiek inny mógłby zrobić.  Dlaczego?
Dla tej prostej racji, że ty już teraz jesteś szczęśliwy. Jak więc możesz osiągnąć coś, co już w tej chwili posiadasz?

Jeśli tak jest, to dlaczego nie doświadczamy tego szczęścia, które już teraz jest naszym udziałem?
Ponieważ twój umysł nieustannie jest dla ciebie źródłem nieszczęścia. Wyrzuć to nieszczęście z twego umysłu, a uczucie szczęścia, które zawsze było w tobie, dojdzie do głosu.

Jak może człowiek pozbyć się nieszczęścia?
Znaleźć jego przyczynę i niewzruszenie się w nią wpatrywać.
Wówczas ono samo zniknie w sposób automatyczny. Jeśli będziesz patrzył uważnie, zrozumiesz, że istnieje tylko jedna jedyna przyczyna nieszczęścia. Nosi ona imię: Przywiązanie.

Co to jest przywiązanie?
Emocjonalny stan kurczowego przywiązania wynikający z przekonania, że bez pewnych rzeczy czy osób nie możesz być szczęśliwy. Ten emocjonalny stan przywiązania składa się z dwóch elementów: jednego pozytywnego i drugiego negatywnego.
Pozytywnym elementem jest błysk przyjemności i podniecenia, wzruszenie, jakiego doświadczasz w chwili osiągnięcia tego, czego pragniesz.
Negatywnym elementem jest poczucie zagrożenia i napięcia, które towarzyszy każdemu przywiązaniu.

Pomyśl o więźniu w obozie koncentracyjnym, który zdobył trochę pożywienia; jedną rękę podnosi do ust, a drugą zasłania pożywienie przed sąsiadem, który mógłby mu je porwać w chwili nieuwagi. Oto masz przed sobą doskonały obraz osoby zniewolonej przywiązaniami.
Tak więc przywiązanie, ze swej natury, czyni cię podatnym na emocjonalne zamieszanie i grozi rozbiciem twego wewnętrznego spokoju.

Jak możesz się spodziewać, by osoba zniewolona przywiązaniami była w stanie wejść do tego oceanu szczęśliwości? Równie dobrze możesz oczekiwać, by wielbłąd przeszedł przez ucho igielne!

Tragedia każdego przywiązania polega na tym, iż jeśli jego przedmiot nie zostanie osiągnięty, to staje się przyczyną nieszczęścia.
Jeśli jednak go osiągniesz, nie stajesz się szczęśliwy — zwykle jest źródłem krótkich przyjemności, po których następuje znudzenie; towarzyszy mu zawsze, co jest oczywiste, lęk, iż można go utracić.

Pewnie zapytasz:
Czy nie mógłbym zatrzymać choć jednego przywiązania?
Ależ oczywiście. Możesz zatrzymać ich tyle, ile tylko chcesz.

Ale ceną zatrzymania każdego z nich będzie utrata szczęścia. Pomyśl tylko: natura przywiązań jest taka, że nawet jeśli w ciągu dnia uda ci się zaspokoić wiele z nich, to jedno, którego nie zaspokoisz, będzie cię dręczyć i uczyni cię nieszczęśliwym.

Zwycięstwo w walce z przywiązaniami jest niemożliwe, bo to z czym walczysz, wzmacniasz.
Jak woda nie może istnieć bez wilgoci, tak przywiązanie nie może istnieć bez jednoczesnego poczucia nieszczęścia.
Jeszcze nie narodził się taki człowiek, który znalazłby receptę, jak można zatrzymać pożądane przedmioty bez walki, obaw, lęków, wcześniej czy później nie ponosząc klęski.
Istnieje tylko jeden sposób uzdrowienia problemu z przywiązaniami — przestać je podtrzymywać.

Przeciwnie do tego, co się powszechnie uważa, rezygnacja z przywiązań jest rzeczą łatwą. Jedyne, co trzeba zrobić, to widzieć, ale naprawdę widzieć następujące prawdy:

– Pierwsza prawda: Trzymasz się fałszywego przekonania, że bez niektórych osób i rzeczy nie możesz być szczęśliwy. Przyjrzyj się z pewnego dystansu swoim przywiązaniem i zobacz fałszywość takiego przekonania. Możesz się spotkać z oporem własnego serca, ale w momencie, w którym to dostrzeżesz, dokona się natychmiastowa uczuciowa zmiana. W tej samej chwili przywiązanie straci swoją siłę.

– Druga prawda:
Jeśli ciesząc się różnymi sprawami, odrzucisz jednocześnie przywiązanie do nich, inaczej mówiąc, gdy odrzucisz fałszywe przekonanie, że bez nich nie możesz być szczęśliwy, to zaoszczędzisz sobie wszystkich tych walk i emocjonalnego napięcia, które powstaje zawsze, gdy zapragniesz je ochronić i zachować tylko dla siebie.
Jeśli chcesz zatrzymać wszystkie rzeczy, do których jesteś przywiązany, nie rezygnując choćby z jednej z nich, i cieszyć się nimi coraz bardziej, trzeba by radość, której one są źródłem, była oparta nie na przywiązywaniu się do nich i kurczowym trzymaniu się ich.
Tylko wtedy zachowasz wewnętrzny spokój i w sposób nie zagrożony będziesz się mógł nimi cieszyć.

-Trzecia i ostatnia prawda: Jeśli nauczysz się cenić zapach tysiąca kwiatów, nie przywiążesz się kurczowo do jednego i nie będziesz cierpiał, jeśli go nie dostaniesz.
Jeśli masz tysiąc ulubionych przysmaków, utrata jednego nie zostanie nawet zauważona i nie naruszy twego szczęścia. Doceń bogactwo życia, dostrzeż jego piękno we wszystkim dokoła, a nie będziesz musiał próbować go zatrzymać w jednym obiekcie.
To właśnie twoje przywiązania uniemożliwiają ci szerszy, bardziej zróżnicowany rozwój rozumienia i smakowania rzeczy i ludzi. W świetle tych prawd nie może przeżyć żadne przywiązanie. Jednak to światło musi świecić nieprzerwanie, jeśli chcesz osiągnąć pożądany skutek.

Przywiązania rozwijają się tylko w ciemności iluzji. Człowiek przywiązany do swoich bogactw nie może wejść do królestwa radości nie dlatego, że jest zły, ale dlatego, iż zdecydował się pozostać ślepy.

Na bazie : A. de Mello, Wezwanie do miłości

Zobacz też:

  • Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
  • Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
  • Miłość…jak głód
  • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
  • Nałogi – pragnienie ucieczki
  • Zorbą czy…Buddą?
  • Spogladaj głębiej…

Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)

11 Niedziela Paźdź 2009

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 28 Komentarzy

Tagi

fałsz, inni, ja, ludzie, mello, my, oddech, odliczanie, odreagowanie, prawda, przeoddychanie, reagowanie, relacje, schematy, sesje regresywne, szczerość, ty, tłumienie, wypieranie, wzorce, Świadomość

3. Inni -> kontra Ty

przyjazn

Czy drugi człowiek może zobaczyć o nas całą prawdę?

Czy można zobaczyć rzeczywistość taką jaka ona jest, bez filtrów, bez odsiewania informacji, bez zafałszowania?

Sądzę że jest to dość trudne.
Jednak przy dużej ilości pracy nad sobą, z pomocą medytacji i rezygnacji z patrzenia z perspektywy ego, może nam się to udać.
Co jednak trzeba podkreślić, tego rodzaju ogląd, będzie mieć jednak raczej charakter neutralnej obserwacji, a nie wyartykułowanej, emocjonalnej krytyki lub analizy.

Taka analiza z poziomu ego, to zawsze tylko przybliżenie. To ego buduje analizy i oceny. Świadomość nie ma do tego aparatu, świadomość tylko postrzega. Aparat do budowania ocen i wyborów – znajduje się w gestii ego.

Prawdę o drugiej osobie, podobnie jak doznań w trakcie medytacji, naprawdę trudno wydobyć na powierzchnię i zwerbalizować. Można ją odczuć, ale zamieniając ja w słowa, pozbawiamy ją najważniejszego elementu: aktualności. Poza tym…nie ma czegoś takiego jak ostateczna prawda o drugim człowieku.
Zmieniamy się wszak z każdą, mijającą chwilą. Drobne wydarzenia, jak fale kwantowego prawdopodobieństwa, zmieniają nasze charaktery i sposoby reagowania w sposób, którego nie da się w pełni ekstrapolować.

Jeśli jednak naprawdę chciałbym zdobyć pewną wiedzę o danej osobie…?

Jeśli chcesz kogoś w miarę rzetelnie i uczciwie ocenić, powinieneś zadać sobie przede wszystkim dwa, podstawowe pytania. Tylko wtedy będzie to miało dużą szansę trafności.
(Przy okazji zauważ, że nie bez powodu do rozsądzania sporów, wybiera się osoby trzecie, niezaangażowane emocjonalnie w sytuację 🙂 Z lotu ptaka łatwiej zobaczyć kształt lasu, niż stojąc w jego centrum 😉 )

A oto te pytania:

1.Co tak naprawdę czuję do tej osoby?

Czy ją lubisz? Czy tylko myślisz, że lubisz? Czy sądzisz że wypadałoby ją lubić…bo przecież nie zrobiła nic w oczywisty sposób złego! Więc niby czemu mam jej nie lubić? Tak „wypada”. Poza tym „nielubienie” ujawnia w podtekście jakąś formę strachu i zagrożenia, a przecież: ja nie jestem tchórzem ani słabeuszem 😉

Czy może masz odwagę przyznać że nie przepadasz za nią? Czujesz, że ci w jakiś sposób zagraża. Umniejsza cię, twoje ego. Atakuje cię, zabiera ci przestrzeń, manipuluje tobą ? Czy podświadomie z nią walczysz?

A może naprawdę ją lubisz? Bo coś ci gwarantuje? Bo spełnia twoje oczekiwania? bo czujesz się przy niej doceniony i spełniony?

…a może…po prostu ją akceptujesz, taką jaką jest, w całej okazałości, na trzeźwo i przytomnie widząc jej osobowość? Bez żadnej kurczowej – emocjonalnej reakcji? 🙂

2.Czego tak naprawdę chcę od tej osoby

„Ależ, niczego nie chcę” !

Jeśli wchodzisz w relację z daną osobą, gdy pojawiają się emocje – zawsze czegoś chcesz.
Jeśli jesteś na kogoś zły, jeśli ktoś cię rozczarował, jeśli ktoś cię zdradził, oszukał, jeśli sądziłeś że to wspaniała osoba, a ona nagle okazała się zupełnie inna…Zadaj sobie to pytanie.

Czego chciałeś od niej – od samego początku.

I co w tobie najmocniej zareagowało, gdy cię zawiodła, gdy zachowała się inaczej niż oczekiwałeś, gdy przekroczyła granice jakie jej wyznaczyłeś?
Jakie zatem wyobrażenia na tę osobę nałożyłeś?

Wielu ludzi używa słów, „on/ona coś na mnie projektuje, wymyśla!, ja taki wcale nie jestem”.

Ja słowo projektować coś na kogoś, używam tutaj – raczej jako projekcja pewnych wyobrażeń na temat tego jaki ktoś powinien być, lub chcielibyśmy aby był – i ta projekcja rozsypuje się w kontakcie z rzeczywistością. I wtedy jesteśmy rozczarowani…. ale czym tak naprawdę? Tą osobą?
Nie, bo ona od początku była niedoskonała.
To my dodaliśmy jej aureolę. To my oczekiwaliśmy, że spełni nasze wyobrażenia.

Wierzyłem ci! A ty mnie zdradziłaś!
Kochałem cię, a ty mnie oszukałaś!
Ufałem ci, a ty okazałaś się zdradziecką …. 😉

Komu wierzyłeś? Kogo kochałeś ? Komu ufałeś?
Realnej żywej osobie, która zmienia się w każdej sekundzie teraźniejszości, która płynie wraz z energia życia, czy zatrzymanej w biegu klatce filmowej z waszego miesiąca miodowego, gdy jeszcze pasowała do twoich wyobrażeń…i na tamtą chwilę wydawała się je spełniać?.

I ostatnie pytanie.
Czy teraz, gdy już tak skutecznie pozbawiłeś się złudzeń(zauważ z jaką ulgą zwykle stwierdza to ego, na chwilę zanim się rozstaniecie), zamierzasz przykleić jej na czole napis: Zawód mojego życia. I zakotwiczyć swoje emocje w przeszłości? Zahaczając kotwicą o jej „zły uczynek?

Pamiętam jak wiele lat temu uznawałam pewną osobę za swego mistrza duchowego. Potem dowiedziałam się o tej osobie całą masę różnych dziwnych historii i na chwilę mnie zatkało.
Po jakimś czasie przyszła mi refleksja, że przecież tego co mnie nauczył, nie da się tak łatwo odebrać, przez to że dowiedziałam się jakichś sensacji. Że to co naprawdę od niego chciałam to nie dorastania do moich ideałów, ale inspiracji = i z tej się niejako „wywiązał”.
To, że nie zawsze był zgodny ze swoimi własnymi naukami, nie skreślało tego co ja dobrego z tych nauk wyciągnęłam?

Ego wielu ludzi ma _roszczenia_ aby ludzie byli doskonali= jeśli głoszą naukę doskonałości.
Tymczasem nauczyciel jest zawsze tylko tak dobry, jak jego uczeń.

Jeśli zatem masz problem z inną osobą, znaczy…że masz problem ze sobą.

(I tak dokonujemy pełnego cyklu – powracamy do pierwszego pytania : Czy znasz siebie samego?)

Dostrzeż to co się od swego partnera/znajomego/ przyjaciela naprawdę nauczyłeś, co dobrego dostałeś, ile wparcia i pomocy – bo jeśli ocenisz go negatywnie, jeśli się uprzedzisz – wtedy stawiasz między wami ścianę.
I nic już więcej inspirującego, dobrego i życzliwego nie będzie mogło między wami przepływać.

Problem leży w tym czy TY chcesz się uczyć. Czy tylko szukasz wymówek by tego nie robić 🙂 ?

Problem leży w tym czy ty ufasz? Czy tylko prowokujesz innych do udowodnienia ci, że wszystko i tak kończy się zdradą zaufania?

Problem leży w tym czy ty kochasz?
Czy tylko wierzysz, że miłość istnieje gdzieś tam… gdzie ciebie nie ma…

Na koniec

„To, co potępiasz, kiedyś potępi ciebie, a co osądzasz, tym się kiedyś staniesz.”
A de Mello

Dla mnie nie ma czegoś takiego jak permanentny podział: To ja, to moje, to ty to twoje. Twoja sprawa, moja sprawa.

Istniejemy w jednej przestrzeni, zwykle w emocjonalnej, pełnej energii przestrzeni, gdzie nasze intencje i działania przenikają się na wielu poziomach. Współistniejemy i w tejże właśnie przestrzeni odgrywa się nasze życie.

Gdy próbujemy odizolować się od innych ludzi i ich energii, aby pozornie wzmocnić konsolidacje naszej własnej, gdy stawiamy między sobą ściany „ja wiem lepiej, ty nic nie wiesz”, „ja się nie mylę, ty się mylisz” – wtedy tracimy część siebie – która jest ukryta w tym drugim człowieku, a jakiej kiedyś nie zaakceptowaliśmy w sobie. Nie zauważamy, że ona dopomina się o zintegrowanie właśnie w ten sposób zwracając naszą uwagę.
Wszystko co odrzucamy w innych, odrzucamy także w sobie. Wszystko co potępiamy w innych, potępiamy, w ten czy inny sposób, w sobie. Wszystko czego nienawidzimy-  wyparliśmy i stłumili w sobie tak mocno, że przerażeniem napawa nas choćby zbliżenie się  do tej zapomnianej bomby emocji, jaka leży na naszym dnie i wywołuje tak nieprzyjemne odczucia.

Cognosce te ipsum.

Pozwól mówić swoim emocjom, niech one będą twoim kompasem. One wskażą ci drogę do tego : jaki naprawdę jesteś. Nie tłum i nie blokuj prawdziwego siebie. Pokochaj swoją cienistą, nieświadomą połowę, ponieważ nie jesteś nią mniej, niż tą której jesteś świadomy. Wtedy zniknie też wstyd i rozczarowanie sobą, a w zrozumieniu pojawi się pojednanie.

I nie będzie też żadnego : „kontra” 🙂

Zobacz ciąg dalszy:

1. Ty -> kontra Ty.

2. Ty -> kontra inni

Autorka tekstu: Zenforest @ copyright

Powielanie tekstu tylko za moją zgodą.

Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)

11 Niedziela Paźdź 2009

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

fałsz, inni, ja, ludzie, mello, my, oddech, odliczanie, odreagowanie, prawda, przeoddychanie, reagowanie, relacje, schematy, sesje regresywne, szczerość, ty, tłumienie, wypieranie, wzorce, Świadomość

2. Ty -> kontra inni.

ludzie

Niektórzy mówią, że najlepiej rozwijać się w odosobnieniu od ludzi i w ciszy, ja mówię: niekoniecznie 😉 W lustrze innych osób, widzimy swoje odbicia…
No właśnie, ale jak to jest z tymi odbiciami? 🙂

Oto bardzo często pojawiające się sformułowanie :

Gdy widzisz coś w innym człowieku, znaczy że masz to w sobie

Haha, ale absurd, jak widzę cuchnącego pijaka na ulicy i stwierdzam że to pijak,to wcale nie znaczy że jestem pijakiem!
Ok, prawda 🙂
Ale… pogłębmy zatem rozumienie powyższego zdania.

Co z twoją…reakcją na pijaka?
Co o nim myślisz? Czy tylko go postrzegasz i idziesz dalej, czy myślisz:

O, boże, jaki brudny, ohydny pijak, stoczył się na samo dno, wrak człowieka…
Jak dobrze, że nie jestem taki jak on! Nigdy nie będę! To upodlenie. Uff, mam pracę, kontroluję moje potrzeby…

REAKCJA EMOCJONALNA jest kluczem do poznania tego co naprawdę myślisz o danym człowieku.

Przypadek z pijakiem jest bardzo umowny, ponieważ stosunkowo łatwo wychwycić jaki masz stosunek do czegoś co jest tak wyraziste 😉 Mam tu jednak na myśli szereg mniej oczywistych sytuacji, gdy np wyraziłeś swoją opinię na jakiś temat, twierdząc że to tylko opinia, tymczasem pod jej płaszczykiem, dawałeś wyraz swoim prawdziwym emocjom i dobrze zaplanowałeś sobie każde słowo, aby wywarło określony efekt na innych.

A co jeśli przywykłeś do tłumienia i racjonalizowania emocji?
DO udawania, że „przecież ja nie mam z tym problemu„, „ależ , ja lubię ta osobę, oczywiście!”
Co jeśli uważasz, że ktoś ci „wmawia” negatywne reakcje?
– moja porada – spróbuj przeniknąć jeszcze głębiej w siebie 🙂 I eksperymentalnie przyjąć, że coś w tym jest 🙂

Kiedyś zdarzyło mi się że pewna znajoma zarzuciła mi że jej zwyczajnie nie lubię.
– No coś ty! Chyba żartujesz! -odpowiedziałam w pierwszej, automatycznej reakcji.
Gdy zostałam sama, zadałam sobie pytanie czy lubię ją czy nie? Dalej nic. Mur był bardzo silny. Nie czułam nic negatywnego. Umocniłam się więc w przekonaniu, że to jakaś jej paranoja każe jej dopatrywać wszędzie źle życzących jej ludzi.
Jakieś dwa tygodnie potem zobaczyłam ją w autobusie. I niewiele myśląc poszłam na jego tył, by usiąść tak aby nie mogła mnie widzieć. Siadłam i siedzę. I coś mnie tknęło. Czemu to zrobiłam? Czułam się jakoś winna? Ale za co? Czyżbym nie była wobec niej szczera? A może w ten właśnie sposób objawiał się mój brak sympatii? Nie miałam ochoty przy niej siedzieć?
Z wielka niechęcią, ale przyznałam się przed sobą do tego, że to ona wiedziała o mnie więcej – niż ja. Odkryłam nawet powód dla jakiego jej nie lubiłam i okazał się on wyzwalający. Potem moje relacje z tą osobą znacznie się poprawiły, ale najcenniejsze w tym wszystkim było to, że odebrałam znaczącą życiową nauczkę.

Uważam że warto uzdrowić nie tylko swój problem, ale i swoją relację z tym człowiekiem. Czasem tylko tak możesz znaleźć przyczynę rozbieżności waszego odbioru siebie.

Możesz to zrobić z pomocą sesji oddechowej, lub jeśli jesteś zaawansowany w medytacji, możesz także skorzystać z medytacji wykorzeniania.

A teraz pora przybliżyć sobie trochę mechanizm tego…:

Dlaczego ludzie widza mnie pewien sposób, a ja wcale nie czuję aby mieli rację ?

Nasze filtry

Rozmawiałam na ten temat z wieloma osobami i muszę przyznać, że najlepszym skojarzeniem, takim które oddawało istotę sprawy, było porównanie naszego sposobu widzenia do…foremek na ciasto 🙂

Każdy z nas ma w swojej głowie szereg wzorców, filtrów i ulubionych sposobów rozumienia i porządkowania rzeczywistości. To co daje nam wspaniałe narzędzie do badania świata, bywa jednak pułapką w sytuacji gdy próbujemy oceniać ludzi wg zbioru naszych schematów, nakładanych zwykle dość bezkrytycznie i automatycznie.

foremkiParanoik widzi wszędzie paranoję

Ludzie mają różne wzorce.

Jeden widzi świat w ciemnych kolorach. Świat jest miejscem gdzie dzieją się straszne rzeczy, żyją okropni, nieuczciwi ludzie, brakuje nadziei.

Drugi widzi świat jako miejsce ciągłej zabawy, inni ludzie są dla niego zdobyczą , obiektami gry i szczytami do zdobycia.

Jeszcze inny widzi ludzi jako obiekty swoich prywatnych misji. Zbawiania, nawracania i pouczania. Widzi ich jako istoty ułomne, które potrzebują ocalenia, które potrzebują jego przewodnictwa.

Istnieją tysiące spojrzeń na świat i tysiące „foremek” przez które patrzymy.

Na pewno znane jest wam stwierdzenie: „Złodziej złodzieja pozna”.
Jak sądzę, pochodzi ono z starodawnego powiedzonka, że swój pozna swego. Złodziej wypatrzy złodzieja prędzej niż ktoś – kto nigdy niczego nie ukradł.

Wypatrzy, ponieważ WIE czego szukać.
Wie na co patrzyć. Być może nawet, idąc przez tłum, to jest głównie to, na co zwraca uwagę, bo tak działa jego umysł. Szuka okazji dla siebie i widzi okazje u innych.

Niekoniecznie jednak trzeba sięgać aż po tak silny archetyp.
Drobne wzorce działają na podobnej zasadzie.
Ten co lubi dominować, bezbłędnie rozpozna innych, sobie podobnych i namierzy ich na swoim radarze jako potencjalną konkurencję i zagrożenie. Mogą go denerwować, mogą go niepokoić. Bez widocznego na powierzchni, oczywistego powodu – jego sympatia do nich szybko topnieje. Jej miejsce zastępuje czujność a swe zachowanie zaczyna dostosować do sytuacji, szukając sposobów usadzenia przeciwnika i wyeliminowania potencjalnego zagrożenia.

Osoba, która jest leniwa i obija się w pracy, jak pierwsza zauważy innego lenia. Świetnie rozpoznaje charakterystyczne symptomy. Zna je przecież z autopsji…

Osoba, która specjalizuje się w spychotechnice, pozna innych, którzy lubią przekładać swoją robotę na innych. Nie daj Bóg, jak niebacznie spróbują zrobić to na nią 🙂 Przekonają się co to znaczy się oburzenie i asertywność.

Osoba spragniona adoracji, pozna innych którzy pragną adoracji. Będą ją denerwować, bo odbierają jej część chwały i uwagi.

Osoba spragniona posiadania racji, pozna innych, którzy o nią walczą i wypowie im wojnę.

Osoba, która kłamie, chętniej dopuści prawdopodobieństwo, że jej rozmówca rozmija się z prawdą, niż osoba która zawsze mówi prawdę.

Nasze „foremki” są jak lunety przez które obserwujemy świat. Przybliżają nam i uwypuklają pewien jego fragment, który, tak widziany, jawi się jednak bez szerszego kontekstu.

Jak zatem bywa z tą PRAWDĄ. Ile jest prawdy w tym co widzimy w innych?

Na pewno miałeś/miałaś sytuację gdy ktoś oskarżył lub posadził cię o coś do czego się nie poczuwałeś.

– może przypisał ci intencje działania, których, jak uważasz, wcale nie miałeś?
– może narzucił ci interpretację twojego zachowania, która nie zgadza się z twoją jego wykładnią?
– może zasugerował ci konieczność zmiany w tobie czegoś, co twoim zdaniem, nie wymaga żadnych zmian?

Co zwykle odpowiadałeś?

„Projektujesz na mnie swoje problemy! Zajmij się sobą. Nic o mnie nie wiesz”

Czy ta osoba miała rację czy nie miała? Odpowiedź jest dwojaka.

Tak, zawsze w pewien sposób miała rację.
Ponieważ zobaczyć mogła w tobie tylko to, co sama miała w sobie i na czym się sama NAPRAWDĘ DOBRZE ZNA.
Widzi w tobie pewien obszar, który tam istnieje, nawet jeśli nie czujesz by była to prawda.
Popatrz na poniższe wizualizacje

Oto sposób widzenia świata dwóch osób.Zbiór ich wzorców i schematów działania.

formeka2

foremka

Każdy widzi świat odrobinę inaczej. Co sie stanie gdy ich interesy się nałożą? Gdy wejdą  na swoje terytoria a ich punkty widzenia doznają zderzenia? Jak oboje zobaczą tę sytuację?

.fffffff

foremka3

Jeśli ich wzorce będą podobne, mniej więcej się nałożą. Tym łatwiej rozpoznać nam będzie wspólny obszar – wzorzec drugiej osoby.

Czy możemy się pomylić?

Czy możemy przypasować do niej coś całkiem innego?

Owszem, jest niewielka szansa, że tak się stanie, ale zwykle z naprawdę mocnego powodu. Jeśli istnieje jakiś sens, w tym abyśmy się pomylili.

Obserwując ludzi, zauważyłam, że jeśli ich wzorce nie będą się składały, wówczas trudno będzie ująć im w słowa – sedno problemu. Będą mieć wrażenie, że coś im nie gra, ale nie będzie dało się tego sprowadzić do jasnej wizji. Zauważysz że kolega „coś kombinuje”, ale nie będziesz pewien co.
Jak widać na powyższym rysunku, osoba patrząca przez większą „foremkę”, będzie w stanie nieco lepiej sprecyzować to co widzi, niż osoba patrząca przez mniejszą.

Im więcej konkretnych skojarzeń się pojawia, tym większa szansa że wzorce się „złożyły” ze sobą i mniej więcej wpasowały.

Czy nie zachodzi możliwość że ludzie „dopowiadają” sobie część rzeczy, fantazjują?

Czasem tak bywa, ale nie ma sensu zakładać tak z góry, bo ego się uczepi tego tropu i będzie potem w każdej sytuacji wołać „on sobie to dopowiedział, zostawmy to zatem” . Przyjęcie tego – da ego wymówkę.
Dla nas ważne jest aby zrobić MAKSYMALNIE DUŻO z każdą wskazówka którą otrzymujemy od życia.

Jest jeszcze jedna bardzo ciekawa rzecz, o której warto pamiętać.

Zauważyłam mianowicie, że ludzie mają tendencje do wyciągania wniosków na nasz temat, czasem takich które sięgają w przyszłość…

Otóż zdarzyło mi się aby ktoś posądził mnie o pewien typ zachowania, zanim on rzeczywiście w moim życiu zaistniał. Na tamten moment, zareagowałam wielkim zdumieniem i poczuciem zranienia za tak ewidentną niesprawiedliwość, ale w następnych latach, działałam dokładnie wg tego schematu jaki wytknęła mi tamta osoba.
O co zatem chodzi? Czasem niektóre schematy, które są w nas uśpione, mogą być widoczne dla kogoś z zewnątrz, mogą dopiero dojrzewać, a ktoś inny postrzega je intuicyjnie.

Czy to działa jak samospełniająca się przepowiednia? Ktoś nam coś powiedział, zasugerowaliśmy się i stąd to wszystko? Może lepiej zatem odpychać od siebie takie rzeczy, bo jeszcze zaczniemy chcąc nie chcąc realizować to co mówią o nas inni?

W moim przypadku zadziałało to raczej odwrotnie 🙂 Zaparłam się, że to bzdura i okrutna niesprawiedliwość. Odrzuciłam to co o mnie powiedziano. Jednak rzeczywistość zapukała potem do drzwi tak czy siak. Wzorzec zaczął się realizować. Co by było gdybym wtedy od razy zgodziła się z rzeczoną opinią? I rozpoczęła pracę z wzorcem?
Sądzę, że udałoby mi się go osłabić i być może wyhamować mające nadejść przykre wydarzenia, które stały się jego następstwem.
Wiem tylko, że od pewnego czasu, nie ważne jaki absurd słyszę na swój temat, zaczynam się sobie przyglądać, traktuję go poważnie i pomagając sobie głębokim oddychaniem, staram oczyścić z niego moją podświadomość, przez integrację i zrozumienie potencjalnych mechanizmów za nim stojących.

Macie moje słowo na to, że takie zapobiegawcze działania są o wiele skuteczniejsze niż tłumienie wszystkiego co się da w imię „wypadania dobrze” przed sobą i innymi.

A co się dzieje jeśli wzorce dwóch osób ewidentnie nie pasują?

foremka4

Zwykle działania wynikające z takiego wzorca, przechodzą nam koło ucha/oka niezauważone. Nasza podświadomość nie rozpoznaje tego czego nie zna(a co nie jest dla niej zagrożeniem), tego czego sama w sobie nie posiada.

Nie umie tego dopasować do żadnego znanego jej doświadczenia, dlatego zwykle to pomija.

Wiele razy byłam świadkiem w moim zakładzie pracy, gdy jedna osoba zarzucała drugiej jakieś zachowanie, tymczasem, trzecia, siedząca z nimi osoba robiła wielkie oczy i w ogóle nie wiedziała w czym leży problem. Nie widziała go – dosłownie. Tego typu gierki nie były częścią jej „software’u” i jej program nie wiedział co zrobić z danymi tego typu 😉 Miały niewłaściwe rozszerzenie 😉

Podświadomość się nim nie interesowała i nie traktowała tego jako coś na czym warto skupić uwagę. Nie posiadając danego wzorca reakcji emocjonalnej, nie rozpoznawała go u innych, lub ignorowała jego istnienie (nie przypisując mu znaczenia).

Wzorce rodzą się w nas zwykle jako wynik wymuszenia przystosowawczego. Dziecko alkoholika jest np. wyczulone na ludzi, którzy mają nierówny, wybuchowy temperament i wie jak się dopasować do takiego układu. Będzie reagował strachem i uległością. Ktoś wolny od tego wzorca, może zignorować tę sytuację całkowicie, czyjeś humory przelecą mu koło głowy niezauważone.
Ktoś kto wychował się w domu chłodnej osoby wyznającej zasadę surowego wychowania dzieci, będzie np. wyczulony na porządek, hierarchię między ludźmi i może często bagatelizować swoje uczucia, bo w domu bardziej się ceniło wypełnianie obowiązków, niż bliskie relacje.

Dlatego z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że gdy ktoś zwraca nam na coś uwagę – zwykle „rozpoznał” w miarę spójny wzorzec, który zakleszcza się z jego własnym.

Oczywiście rzadko zdarza się by wzorce nałożyły się idealnie. Idąc tym tropem nie powinniśmy zacząć siebie uważać za bogów psychoanalizy, mających stuprocentową trafność ocen 🙂

Zwykłe widać tylko najbardziej aktywną część wzorca, ale jego tło, jego konotacja może być bardzo różna.

Wyczuwasz, że ktoś jest kłamcą.
Ale nie wiadomo czy jest mitomanem czy stosuje białe kłamstwa. A może tylko tłumi w sobie potrzebę kłamania? (tłumienia dają taki efekt bardzo często, jest się posądzanym o to się tłumi, mimo że to się pozornie nie ujawnia) Może tylko ma takie pragnienie? Jeśli powiemy, że kłamie, może oskarżymy niewinnego człowieka? Tylko dlatego, że ma emocjonalny stosunek do kłamstw, bo np jego pijący rodzice nie dotrzymywali dawanego mu słowa?

Wyczuwasz, że człowiek jest cholerykiem. Ale co wyzwala jego nerwy, jaka dawka bodźca jest potrzebna? Jaka sytuacja go poruszy a jaka nie? Nie wiadomo czy tłumi swoje reakcje i chowa je pod kontrolą, a zjadają go tylko od środka, czy może wybucha jak TNT przy byle okazji…

Wiesz, że ktoś nie lubi pijaków, ale to nie znaczy że sam pije! Może jego rodzice pili i nabrał uprzedzenia, może dziewczyna zdradziła go po kilku głębszych?

Tło bywa bogate i różnorodne!

Taka informacja to tylko ogólna WSKAZÓWKA.

Budowanie opinii o drugim człowieku powinno być wyważone i zostawiać szeroką przestrzeń do interpretacji. Widzimy cześć wzorca, pamiętajmy o tym, zwykle bez szerszego konspektu.
Gdy dzielimy się naszym spostrzeżeniem z druga osobą , zachowajmy umiar, nie próbujmy niczego wpierać, narzucać, dowodzić. Lepiej zasugerować, i zostawić sprawę do przemyślenia.

Mądremu dość posłowie 🙂

Zobacz ciąg dalszy:

1. Ty -> kontra Ty.

3. Inni -> kontra Ty

Autorka tekstu: Zenforest @ copyright

Powielanie tekstu tylko za moją zgodą.

Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

11 Niedziela Paźdź 2009

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 20 Komentarzy

Tagi

fałsz, inni, ja, ludzie, mello, my, oddech, odliczanie, odreagowanie, prawda, przeoddychanie, reagowanie, relacje, schematy, sesje regresywne, szczerość, ty, tłumienie, wypieranie, wzorce, Świadomość

„Nie widzimy rzeczy takimi jakimi są, ale takimi jacy my jesteśmy”
A. de Mello

lustro

Dzisiejszy artykuł chciałabym poświęcić problemowi, który wypływa w moich rozmowach z wami, już od dłuższego czasu. Ten problem ma banalnie prosty motyw przewodni :  Jaki naprawdę jestem? Jak dotrzeć do samego dna moich wzorców i uwarunkowań?

…bo żeby wiedzieć _jak_widzimy rzeczy, musimy wiedzieć coś najpierw o samym… widzącym 🙂

Oczywiście słowo „naprawdę”  jest względne jak samo słowo Prawda, bo jak wiadomo prawda widziana oczyma dwojga ludzi, nosi zwykle odmienne oblicza 🙂

Na potrzebę tego wywodu przyjmijmy jednak, że istnieje coś takiego jak trzeźwy i przytomny obraz samego siebie – Naszej właściwej struktury ego, która otula skrytą poniżej czystą świadomość.

1. Ty -> kontra Ty

Jak, najprościej można poznać nasze wzorce zachowań? Nasze intencje? Dowiedzieć się z czego wypływają i jak kształtują nasze zachowanie? Istnieje na to kilka mniej lub bardziej konwencjonalnych metod.

Spróbujmy je przedstawić na podstawie konkretnej sytuacji.
2
Masz różnicę zdań z współpracownikiem, która przekształca się w bardziej osobistą konfrontację. Ty czegoś chcesz, ty coś zarzucasz, on coś chce, on coś zarzuca. Emocje rosną, sytuacja wydaje się być patowa.
Każdy próbuje udowodnić swoją rację. Rozchodzicie się w swoje strony, bez uzdrowienia problemu.

To, jak rozwiązywać konflikty nie jest oczywiście podmiotem tego artykułu, lecz głębsze poznanie siebie i swoich motywów, analiza wzorców zachowania. Zatem pora przystąpić do dzieła! 🙂

Zwykle wszyscy zaczynamy od stwierdzenia, że pomóc może…

1) Absolutna szczerość.

Tak, tylko łatwo powiedzieć. Tylko jak to osiągnąć? Każdy zakłada że ma dobra wolę i to wystarczy by sobie zaufać. Czy jednak zawsze się tak dzieje? Skąd tyle depresji, poczucia winy, napięcia między ludźmi i nieporozumień, jeśli wszyscy tak świetnie znamy swoje prawdziwe uczucia?  Przygotowałam kilka pytań pomocniczych, które warto spróbować sobie zadać, aby pomóc treściom podświadomym w przeniknięciu do świadomości.

1. Jaki naprawdę jestem? (pytanie kontrolne)
2. Czego naprawdę chciałem od tej sytuacji?
3. Co naprawdę myślę o tej osobie ?

U 70% ludzi na powierzchnię jako pierwsze zaczynają wypływać obrazy siebie takiego, jakiego raczej chcielibyśmy widzieć i wzorcowe reakcje, które są powszechnie uznane za przejawy przyjaznych i cywilizowanych zasad współżycia z innymi ludźmi(„wypadałoby tak zareagować…”).
Bowiem dzięki wierze, że tacy jesteśmy i tak się zachowujemy – nasze ego czuje się lepiej.

Odpowiedź więc wygląda następująco:

1. Jestem całkiem fajną , sympatyczną osobą. Mam pewne problemy, ale radzę sobie.
2. Chciałem tylko uczciwego rozwiązania sprawy, chciałem wyjaśnić, chciałem się dowiedzieć, chciałem postawić sprawę uczciwie. Mam niezłe pomysły i warto ich bronić. Mam też zwykle dobre wyczucie sprawy.
3. Hmmm, jest w porządku. Czemu miałaby nie być?  Kropka.

(zauważcie pytanie wzmacniające i auto-przekonujące na koniec trzeciego punktu)

Czy naprawdę tak jest?
Można przyjąć, że owszem – tak.  Wtedy jednak nic się nie zmieni, nie ruszymy z miejsca, ani nasz poziom wiedzy o sobie samym nie pogłębi się ani o 1 mm. A jakiś rodzaj niezadowolenia, napięcia,  jakiś rodzaj poczucia że „mam problem”, będzie nas dalej trwał.

70% osób działa wg podobnego schematu.
Czasem, pod wpływem bardzo silnego przeładowania tego typu sytuacjami, pojawia się przełom i zaczynają docierać do nas elementy szerszego wzorca, ale zwykle trzeba naprawdę dużo czasu aby wszystko sobie poukładać, a emocje i poczucie niesprawiedliwego potraktowania nie pomagają w nabraniu trzeźwej perspektywy.
U ludzi z silnym ego, takie zwrócenie się do wnętrza w celu poszukiwania odpowiedzi dlaczego tak się sytuacja potoczyła, zdarza się nieco rzadziej. Częściej także racjonalizują, bagatelizują „przecież nic się takiego nie stało” i tłumaczą siebie na wiele możliwych sposobów.
Stają się po latach prawdziwymi mistrzami tłumienia i samooszukiwania.

Pozostałe 29% osób reaguje wg podobnego ogólnego schematu tyle, że strzałka na ich kompasie zwraca się w stronę odpowiedzi zgodnych z tożsamością ofiary która jest ich ‚premierem‚.

Jak brzmiałyby więc podstawowe odpowiedzi?

1. jestem nieudacznikiem, znowu to zawaliłem!
2. Jak zawsze się na mnie wyżywał. Nie dał mi dojść do słowa. Narzucał mi swoje zdanie!
3. wredny bufon…

Oczywiście czasem występują mieszane scenariusze, zależy w którym obszarze naszego życia dominują poszczególne wzorce.
Jaki jest kolejny, znacznie skuteczniejszy sposób na to by poznać właściwie odpowiedzi?

2) Zadaj pytanie swojej podświadomości.

Tylko jak to zrobić 🙂 Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać.
1

Pozwolę sobie przytoczyć przykład z mojego własnego życia, gdy po raz pierwszy dowiedziałam się jak zadawać pytania swojej podświadomości. Wtedy jeszcze, oczywiście, nie udało mi się tego zrobić, ale był to właściwy trop 🙂

Wiele lat temu zainteresowałam się terapiami regresywnymi, wykorzystującymi pogłębiony oddech (oddychanie reichowskie) do tego aby wprowadzić się w stan alfa, w którym, jak wiadomo, łatwiej dotrzeć do tego co skryte w naszych umysłach.

Udałam się na sesję tego typu, prowadzoną przez licencjonowanego terapeutę, ponieważ wiedziałam, że podczas samodzielnych prób wprowadzenia się w taki stan, może zabraknąć 100% obiektywności… co okazało się zresztą prawdą na pierwszym etapie.

Terapeutka okazała się wspaniałą i mądrą osobą, bardzo wyrozumiałą dla mojej zacietrzewionej postawy 🙂
Sesja polegała na intensywnym oddychaniu, a po pewnym czasie (kilkanaście minut) terapeutka pytała o to czy wyczuwam jakieś napięcia w ciele, gdzie są zlokalizowane i co czuję (jakie obrazy, skojarzenia) nasuwają mi się gdy kieruję na nie uwagę.  ( Intensywny oddech pomaga bowiem na-energetyzować ciało, zatem wszelkie napięte, poblokowane miejsca, zaczynają być bardziej widoczne.  )

Ponieważ odczuwałam lekki ciężar na klatce piersiowej, zgłosiłam to terapeutce. Zaczęłyśmy rozmawiać,  a w trakcie rozmowy, ona „odliczała” mi to napięcie, z pomocą prostej formułki. „Kiedy odliczę od 3 do 0, cofniesz się pamięcią do momentu gdy pierwszy raz poczułaś takie napięcie i już teraz uwolnisz się od jego odczuwania…3-2-1 -0 – już …! „+ głęboki wydech.

Z mojej pamięci wypłynęły obrazy, gdy jako dziecko doświadczałam uczucia przyduszenia. (Miałam lekki przypadek astmy, z której potem wyrosłam, ataki wywoływał stan podenerwowania.)
Zaczęłyśmy o tym rozmawiać, ja kontynuowałam pogłębione oddychanie. Opowiedziałam o mojej sytuacji rodzinnej i wspomniałam o tym, że moja babcia umarła na atak astmy. Drugą ważną informacja było to, że czułam się mniej zauważana i doceniana przez rodziców niż moja siostra. Terapeutka wysłuchała tego uważnie i stwierdziła:

– Czy nie sądzisz, że astma służyła ci jako powód do zwrócenia uwagi twojej mamy? Wiedziałaś że byle choroba tego nie zrobi skutecznie, a ponieważ dla twojej mamy wielką traumą była śmierć jej własnej matki – na tą właśnie chorobę – przywołałaś ją sobie, tworząc ataki ? Ataki które na dodatek były bardziej na tle nerwowym, niż np alergicznym?   Zatem czy nie „stworzyłaś” swojej astmy w tym celu by zagwarantować sobie uwagę matki, w ‚starciu’ z siostrą o jej względy?

W pierwszej chwili miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Na tamtym etapie mego życia nie byłam gotowa przyjąć że między ciałem a umysłem mogą istnieć tego typu relacje. Moje zranione ego doznało ciosu. Po skończonej sesji, postanowiłam, że te spotkania są do niczego a wnioski terapeutki… po prostu nic nie warte. Mimo że część mnie zgadzała się z tym że, faktycznie, to działało, i moja mama przenosiła swoją troskę i uwagę na mnie, nie chciałam przyjąć że mogłoby za tym stać coś więcej.

No bo…Jak mogłabym robić coś takiego? ! Oto jak kształtowała się moja odpowiedź na pytania:
1. Byłam tylko małym, niewinnym, niczego nieświadomym dzieckiem! żadnym tam cwanym manipulatorem…
2. Chciałam tylko uwagi, nie ma w tym nic złego! To + choroba było niezwiązane, przypadek….
3.  Mama dawała mi za mało uwagi, faworyzowała moją siostrę

Wróciłam do domu i zostałam w sumie z niczym. Żadnych nowych wniosków, wzmocniłam tylko moje ego, na dodatek tak „niesprawiedliwie” oceniła mnie terapeutka, a jej rewelacje był wg mnie „wyssane z palca”. Dodałam tylko kilka linijek do „story of my life”. I ani jednej …do uzdrowienia moich problemów.

Minął jednak tydzień, drugi, a moja życie było dalej takie jakie było, cele jakie chciałam zrealizować przez przystąpienie do sesji oddechowych, nie zostały zrealizowane. Nie ruszyłam z miejsca ani o krok.

Całe moje obronne wnioskowania, utworzyły w mej głowie swoje własne systemy – umacniające się same w sobie, potwierdzające się same w sobie i zamknięte w ciasnym kółeczku.

„Głupia terapeutka, nie zna się na niczym, oczywiście że nie manipulowałam moją matką!, jakże mogłabym, byłam tylko małą dziewczynką, powinna się dokształcić, bo ludziom namiesza w głowie…”
I tak w kółko: ->Nie miała racji -> Ja miałam racje -> Ale głupia…->O, ja biedna, niesprawiedliwie oceniona….
I tak dalej…

( Tego typu mechanizmy zaporowe i asocjacje myślowe –  są POTĘŻNE.  Aby je przekroczyć, trzeba zagłębiać się w siebie jeszcze głębiej, jeszcze skuteczniej, próbować raz i raz, i jeszcze jeden raz.)

4Ilu z nas, gdy otrzymujemy od kogoś jakiś „zarzut” reaguje obronnie, na wszelki wypadek by nie zburzyć swojego idealnego wyobrażenia o sobie :

„To na pewno on/ona się myli!”

Na szczęście dla mnie, w tamtym okresie, życie przyciskało mnie dosłownie z każdej strony, mówiąc do mnie głosem, którego nie mogłam nie usłyszeć:

Dziewczyno, obudź się, pora coś zrobić ze sobą!

Spróbuj wyjąć choć jedna małą kosteczkę ze swojego muru i zobacz co jest po drugiej stronie.
-Choćby to miało cię zaboleć.
-Choćby to miało spowodować, że odkryjesz swoje oblicze, którego nie chciałabyś widzieć.
Choćbyś miała być gorsza, mniej świadoma i niej mądra niż chciałabyś. Każdy od czegoś zaczyna.

Moment w którym ego skapitulowało i stwierdziło : Ok, no dobrze, może jednak coś w tym jest? Przyglądnijmy się temu bliżej. Był jednym z najcenniejszych w moim życiu.

Z pochyloną głową wróciłam na sesje i kontynuowałam je przez następny rok. Powoli w mojej grubej skorupie zrobiły się pewne szczeliny i zauważyłam, że najbardziej pomagało mi coś, co zdawało się przeczyć zdrowemu rozsądkowi!
I to jest jedno z większych odkryć, jakie dokonałam na temat procesu poznawania siebie.

= Nie zaprzeczaj gdy ktoś mówi ci coś o tobie, co ci się nie podoba!

Brzmi głupio? Co twoje ego chce od razu powiedzieć, gdy to czyta? 🙂
Haha, no jasne, a jeśli on mówi bzdury????
Wciska mi coś!  Wygaduje brednie!
?

Czy myślisz tak teraz? Szykujesz już w głowie całą baterię argumentów na obalenie tej tezy 🙂 ?
Czy widzisz przed oczyma sytuację, w której ktoś coś ci zarzucił, co było kompletnym absurdem?

Choćby przeczyło to logice, mimo wszystko – spróbuj ….przyjąć słowa, które ktoś ci mówi i potraktować eksperymentalnie –  jakby to była prawda.

A czemu nie ma znaczenia, czy to jest prawda, czy nie?
Ponieważ to co nie jest prawdą, tak czy owak nie wyrządzi ci krzywdy, odpadnie od świadomości, nie mając się na czym zaczepić, a jeśli, a nuż, coś z tego jest prawdą, będziesz miał szansę by wypłynęło na powierzchnię, w światło świadomości. I będziesz mógł to uzdrowić.

Podczas sesji oddechowych, wielokrotnie zdarzyło się, by prowadzący mówił mi: Masz taki a taki wzorzec, odliczę ci to…

Kiedy odliczę od 3 do 0, cofniesz się pamięcią do momentu gdy pierwszy raz tak się zachowałaś i tak się poczułaś  i już teraz uwolnisz się od takiego reagowania………3-2-1-0 – już …!

Myślałam wtedy, ok, może nie czuję bym miała taki wzorzec, ale spróbuję go sobie prze-oddychać, tak na wszelki wypadek, gdyby coś w tym jednak było! Spróbuję go sobie odreagować.
Oddychałam więc, wchodziłam w dany wzorzec, i wykonywałam głęboki oddech, aby uwolnić się od ciężaru jaki ten wzorzec mógłby na mnie wywierać.

Choćby to, co ktoś ci zarzucał – wydawało się głupie i nieprawdziwe – Spróbuj to zrobić.
Na chwilę zatrzymać się nad tym zarzutem, wrzucić go na warsztat swoich emocji,  odczuć w swoim systemie. To jest bardzo wyzwalające.

Zobacz jak reagujesz na siebie…stając się na chwilę dokładnie taką osobą, jaką ci się zarzuca – że jesteś…Lub jaką obawiasz się, że mógłbyś być…

Na pewnym poziomie – wszystko jest bowiem prawdziwe( i do tego zaraz dojdę).
Wszystko co da się pomyśleć i co da się doświadczyć. Jesteśmy w jakiś sposób – częścią kolektywnej świadomości i wzorce jakie są udziałem twoim, rodziny, przyjaciół, narodu czy świata, są twoimi wzorcami także…
Oczywiście, niektóre są głębiej zakorzenione, ale wszystko co cię spotyka, spotyka cię nie bez powodu. To wskazówka abyś zwrócił na coś uwagę. Bagatelizowanie i odrzucanie tego, to dokładanie kolejnego kamyka do ogródka twoich stłumień.

Spróbuj to zrobić, nawet wtedy gdyby ktoś zarzucił ci, że jesteś złodziejem czy mordercą 🙂 Że zdradziłeś, mimo że nie zrobiłeś tego. Że nienawidzisz, mimo że mówisz że kochasz. Że gardzisz, mimo że sądzisz iż szanujesz.

Być może pozornie nie ma to osadzenia w wydarzeniach, które zamanifestowały się w twoim życiu,  ale czemu nie miałbyś się poczuć przez chwilę jak taka właśnie osoba?  Zobaczyć jak byś się wtedy czuł, i „prze-oddychać problem”, aby go finalnie uwolnić…

Szybko odkryjesz że nawet jeśli  nie jesteś taką osobą, być może jest w twojej relacji emocjonalnej do takich postaw coś, co wciąż wymaga uzdrowienia.
Może zostałeś kiedyś okradziony, może chciałeś by ktoś kogo nie lubisz padł ofiarą przestępstwa, a może boisz się że tobie się to przydarzy.
Może nie zdradziłeś, ale fantazjowałeś o tym i czujesz się winny ?
Może nie nienawidzisz, może po prostu się boisz?

Od ciebie zależy czy odkryjesz jaka jest prawda o Tobie. (The Truth Is Out There :))

Byłam zaskoczona jak bardzo pomocne okazało się dla mnie takie nastawienie.
Gdy wyłączyłam automatyczną reakcje: ZAPIERANIA SIĘ I ZAPRZECZANIA, BRONIENIA SIĘ.
=wtedy okazało się też, że nie miałam się przed czym bronić!
Gdy jakiś element z tego co mi sugerowano okazywał się prawdą, uwalniałam się, gdy nie okazywał (właściwie nigdy się tak nie stało, czasem tylko okazywał się prowadzić w inne wnioski), nie działo się nic, oprócz poczucia spokoju, łagodności i akceptacji tego co JEST.

Nie sugeruję ci tutaj, abyś,  gdy ktoś wysuwa w twoją stronę jakiś zarzut, zgadzał się z nim publicznie, bo po pierwsze to mogłoby go za bardzo…zaskoczyć 😉 a po drugie, refleksja jest najgłębsza, gdy dokonujesz ją sam przed sobą, w chwili gdy emocje i interesy ego o jakie zwykle walczymy zaciekle, trochę stygną, cichną.

Nie musisz też z automatu nienawidzić osoby która robi ci taką uwagę, która cię tak „obnaża”,  bo ona pomaga ci zobaczyć coś, czego może bez niej nigdy nie miałbyś szansy dowiedzieć się o sobie.
Jeśli ciągle jeszcze myślisz, że nie ma racji, znaczy, że być może nigdy nie uda ci się wykroczyć poza twarde mury twojego ego. Ponieważ wybrałeś obstawanie przy problemie, a nie jego rozwiązanie.
Gdy bowiem faktycznie nie ma problemu , nikt nie będzie o nim mówił.
Jeśli ktoś ci o nim mówi – znaczy że istnieje problem – na który Wszechświat ci _teraz_ wskazuje. Potem może być już za późno na zapobiegniecie skutkom.

Ależ to absurd!
Mam spędzać moje życie rozważając każdą uwagę jaką słyszę dokoła?

Tylko ty wiesz gdzie istnieje granica rozsądku.
Nie musisz analizować i badać wszystkiego co dzieje się dokoła.
Możesz zastosować to do najważniejszych, powracających problemów. Jeśli masz z kimś przedłużający się konflikt. Jeśli zraziłeś się do kogoś, jeśli ktoś cię zranił. Jeśli się na kimś zawiodłeś. Jeśli czujesz się źle i czujesz że „coś” jest nie w porządku. Wtedy sięgnij do podświadomości.
Zadaj sobie któreś z trzech kontrolnych pytań, odpowiednie do danej chwili.
Spróbuj dotrzeć do dna tego wszystkiego, a gwarantuję ci, że nie tylko odkryjesz coś, co przyniesie ci ulgę, ale wyrobisz sobie zdrowsze, bardziej adekwatne reakcje na trudne życiowe wyzwania.

Dlaczego w gronie ludzi zajmujących się rozwojem jest tak wiele osób wypierających to, co naprawdę czują?

Ponieważ w miarę nabywania wiedzy o sobie i świadomości, ich pewność siebie co do umiejętności eksplorowania swojej podświadomości gwałtownie rośnie….  czasem nieproporcjonalnie w stosunku do realnych umiejętności. 🙂 Dlatego warto zdobyć się na odrobinę pokory, na każdym etapie na którym przebywamy…

zobacz ciąg dalszy:

2. Ty -> kontra inni

3. Inni -> kontra Ty

Autorka tekstu: Zenforest @ copyright

Powielanie tekstu tylko za moją zgodą.

Lista książek godnych uwagi…

20 Niedziela Wrz 2009

Posted by ZF in ciekawostka, Refleksje nad życiem

≈ 111 Komentarzy

Tagi

akwarium, czarnoksiężnik, Dethlefsen, fiasco, gaja, gra endera, guth, kaku, kobieta z wydm, książki, lovelock, mała apokalipsa, mello, metafizyka rur, miller, osho, sisson, zubrin, Świadomość

Dzisiaj ostatnia cześć tryptyku pod hasłem Preferencji i Gustów 🙂
Pytałam już o wasze ulubione filmy i seriale, dziś pora na papier 🙂

Poniżej przedstawiam listę moich ulubionych duchowych i nie-duchowych książek oraz…
…wyglądam z ciekawością listy Waszych faworytów do miana książek życia ! 🙂

Zachęcam do dokonania podobnego rozdziału – na książki duchowe czy też poradnikowe, oraz beletrystyka.
Ułatwi to wybór lektury czytelnikom  🙂

A oto moja lista Top: Duchowe książki

nip tuck Przebudzenie – Anthony de Mello

Książkę tę umieszczam na szczycie listy, ponieważ od niej zaczęła się moja przygoda z duchowością 🙂 Stanowi ona zbiór wykładów, które autor wygłosił w latach 80-tych.

Wszyscy, którzy zadają sobie pytanie o to jak poradzić sobie z samotnością, ze zranionym sercem, wszystkim którzy tkwią w toksycznych związkach i nie wiedzą jakie jest ich miejsce we wszechświecie, polecam tą książkę jako ABC dla ducha.

x

fightCisza Przemawia (Mowa ciszy) Eckhart Tolle

Zwięzła książeczka autorstwa niemieckiego pisarza, nauczyciela duchowego i mistyka – Eckharta Tolle.  Moim zdaniem – lepsza niż Potęga Teraźniejszości czy Nowa Ziemia.

W ciszy odnajdziesz odpoczynek. W ciszy odnajdziesz wszystkie odpowiedzi.
W ciszy odnajdziesz siebie.

x

the end ofBudda drzemie w Zorbie Osho

Krótka książeczka autorstwa kontrowersyjnego nauczyciela duchowego Osho, zwanego też Bhagwan Shree Rajneesh.
Polecam wszystkim, którzy chcą  wypłynąć na szerokie, zbuntowane wody niezależnego podejścia do duchowości 🙂  Uwaga: Książka może nie przypaść do gustu osobom przywiązanym do tradycyjnych wartości chrześcijańskich i mającym…alergię na Osho 🙂

xx

pianist Cud uważności – Thich Nhat Hanh

Poradnik medytacji autorstwa Thich Nhat Hanh, mnicha zen i działacza na rzecz światowego pokoju.

W prostych słowach i przypowiastkach, autor przybliża zachodniemu czytelnikowi praktykę uważności w życiu codziennym i uczy jak przebudzić  świadomość  obserwatora.

xx

paintedveilColin P. Sisson – Wewnętrzne Przebudzenie

Godne polecenia dla tych, którzy nie mają nastroju na czytanie de Mello, a chcą zapoznać się z najważniejszymi i najgłębszymi prawdami duchowymi.

Ta książka pomoże poradzić sobie z najważniejszymi problemami jakie niesie ze sobą życie współczesnego człowieka : cierpienie, zagubienie i samotność.

xx

images J.Woititz – Lęk przed bliskością

Podręcznik ABC dla każdej osoby, która miała w rodzinie osobę uzależnioną od alkoholu, rodzica, dziadka, wujka. Obecność wzorców Dorosłego Dziecka Alkoholika wg współczesnych badań – dotyka aż 85% Polskiego społeczeństwa! Nie musisz być dzieckiem alkoholika by nosić w sobie utrudniające funkcjonowanie wzorce. Poznaj je.
Czy trudno nawiązać ci związek oparty na bliskości? Czy potrafisz wybaczyć? Czy wierzysz w dobre zakończenia? Czy ufasz? Czy sabotujesz swoje relacje?…Czy ta książka jest dla Ciebie?

xx

equilibriumLouise L. Hay – Możesz uzdrowić swoje życie

Jedna z najlepszych książek poświęconych technikom zmiany tych wzorców zachowania i myślenia, które przynoszą nam na co dzień porażki – w życiu osobistym a czasem także cierpienie psychiczne i fizyczne.

L. Hay, kobieta która swoją metodą wyleczyła się z raka, napisała niezapomnianą książkę otwierającą oczy na to co skrywa się w naszych duszach, a co powoli nas niszczy i zatruwa. I podaje sposób na odtrutkę.

x

scieżkaRuiz Don Miguel – Ścieżka Miłości. Sztuka budowania związków

Znakomita książka autorstwa meksykańskiego pisarza i szamana.
Ci z was, którzy kochają Carlosa Castanedę , odnajdą w niej wiele ciekawych uzupełnień do nauk don Juana.

Książka, która pomaga wyzwolić się od ograniczeń i doświadczyć wewnętrznej wolności.

x

choroba Dethlefsen T. – Poprzez chorobę do samopoznania

Napisana przez psychologa ezoterycznego książka stanowi wyzwanie dla wszystkich tych, którzy zakładają poprawność naukowych, medycznych paradygmatów.

Czy choroba może być stopniem na drabinie rozwoju duchowego? Czego uczy cię twoja choroba? Czy współczesne metody leczenia odcinają to co wewnętrzne(duchowe) od tego co zewnętrzne(fizyczne), pozbawiając nas realnej szansy na pełne zintegrowanie istoty ludzkiej?

Więcej książek duchowych które polecam: tutaj

Książki z inspiracją duchową

Droga Droga miłującego pokój wojownika – Dan Millman

Historia młodego sportowca, który po dramatycznym wypadku motorowym traci szansę na dalsze kontynuowanie kariery. Czy rzeczywiście?

Czy spotkanie tajemniczego mechanika, Sokratesa może okazać się uzdrowicielskie nie tylko dla jego ciała ale i dla zranionej, zagubionej duszy?

Polecam również film na motywach tej powieści.

x

niebo Niebiańskie Proroctwo – James Redfield

Książka napisana dość prostym, banalnym językiem, jednak przekazująca kilka naprawdę interesujących prawd duchowych, których ujęcie jest wg mnie całkiem nowatorskie.

Mimo przebicia się przez dziesiątki książek duchowych, to co zostało przekazane w tej pozycji – było dla mnie  świeże i inspirujące. Nie zrażajcie się mizernym tempem akcji. Dajcie szansę autorowi by zapoznał was z dziewięcioma wtajemniczeniami 🙂

x

poznanie Asztawakra Gita – czyli Poznanie Absolutu

Ta pozycja książkowa właściwie nie powinna znaleźć się w tym akapicie, ale nie bardzo wiedziałam gdzie ją umieścić. 🙂 Pouczająca i inspirująca książeczka zawiera rozmowę króla Dżanaki z młodym mędrcem Asztawakra, który wprowadził króla w tajniki najwyższej mądrości – w stan samopoznania.

Fragmenty możecie poczytać tutaj

x

Moje Top książek: Popularnonaukowe

nip tuck Hiperprzestrzeń – Michio Kaku

Wszyscy których fascynuje pochodzenie Wszechświata, jego tajemnicza natura i jego właściwości, mogą odchylić rąbek tajemnicy zapoznając się z tą ciekawą i przystępną książką amerykańskiego pisarza i naukowca, Michio Kaku.

Czy istnieje jedno równanie które zawiera się Odpowiedź na pytanie Czym jest Wszechświat?

x

nip tuck Boska Cząstka. Jeśli Wszechświat jest odpowiedzią, jak brzmi pytanie? – Leon Lederman, Dick Teresi

Lekko i dowcipnie napisana książka poświęcona poszukiwaniom elementarnych składników materii oraz  roli,  jaką odgrywają w wyjaśnianiu tajemnicy narodzin i ewolucji Wszechświata.

Książka długa, ale czyta się ją szybko. Polecam raczej osobom z zacięciem do fizyki 🙂

x

nip tuck Wszechświat inflacyjny. W poszukiwaniu nowej teorii pochodzenia kosmosu
– Alan H. Guth

Ksiażka, która otwiera czytelnika na fascynującą perspektywę nieskończonego, nieograniczonego wszechświata, który istniał od zawsze, nie miał początków i nie będzie miał końca.
Niezwykle ciekawa podróż przez najnowsze hipotezy naukowe dotyczące struktury kosmosu, w tym hipotezę  wszechświata inflacyjnego.

x
nip tuck Czas Marsa – Robert Zubrin, Richard Wagner

Jedna z moich absolutnie ulubionych książek, która mówi o tym _Dlaczego_ musimy skolonizować Marsa, jeśli chcemy uzdrowić naszą własną planetę. Dlaczego postęp naukowy dokonuje się najszybciej w światach Pogranicza, a nie na Starym Lądzie?
Dlaczego Ameryka a nie Europa jest miejscem gdzie najintensywniej rozkwita nauka i technologia? Odpowiedź na te pytania z odczuwalną pasją – przedstawia nam Robert Zubrin.

x

nip tuck Gaja. Nowe spojrzenie na życie na Ziemi – James Lovelock

Kultowa książka, której miejsce w czołówce najważniejszych światowych dzieł popularnonaukowych jest niezagrożone od kilku dekad.

Obowiązkowa lektura dla wszystkich którzy wierzą w holistyczny świat, w łączność wszystkiego co żyje i istnieje. Hipoteza Gai, kiedyś ostro krytykowana prze środowiska naukowe, coraz częściej powraca do sal konferencyjnych w miarę jak ilość materiału na temat klimatu naszej planety rośnie. Czy rdzeń tezy Lovelocka okazał się prawdą? Stare pytanie, które spędzało sen z powiek konserwatywnym naukowcom powraca coraz częściej i coraz poważniej: Czy Ziemia jest Żyjącą Planetą?

Polecam od serca!

Prócz tego z serii książek popularnonaukowych :

Fizyka, Kosmos, Technologia

-Piękno Wszechświata. Superstruny, ukryte wymiary i poszukiwanie teorii ostatecznej – Brian Greene
-Kosmiczna wygrana. Dlaczego Wszechświat sprzyja życiu? –   Paul Davies
-Przed początkiem. Nasz Wszechświat i inne wszechświaty-  Martin Rees
-Inżynieria kwantowa – Gerard Milburn
-Błękitna kropka. Człowiek i jego przyszłość w kosmosie Carl Sagan
-Fizyka podróży międzygwiezdnych – Lawrence M. Krauss
-Od gwiezdnego pyłu do planet –  Harry Y. McSween Jr.
-Największa pomyłka Einsteina?  Stała kosmologiczna i inne niewiadome w fizyce Wszechświata-  Donald Goldsmith
-Narodziny cywilizacji kosmicznej –  Robert Zubrin

Człowiek

-Afrykański exodus. Pochodzenie człowieka współczesnego- Christopher Stringer, Robin McKie
-Zagadka neandertalczyka. W poszukiwaniu rodowodu współczesnego człowieka- James Shreeve
-Zagadki z przeszłości. O pierwszych etapach ewolucji człowieka – Agnieszka Herman
-Ewolucja i zagłada. Wielkie wymieranie i jego przyczyny – Tony Hallam
-Nasza wewnętrzna menażeria. Podróż w głąb 3,5 miliarda lat naszych dziejów –  Neil Shubin
-Od neuronu do (samo)świadomości –  Bernard Korzeniewski

Moje Top książek : Literatura światowa

nip tuck Archipelag Gułag – Aleksander Sołżenicyn

Książka która pozbawia iluzji. Wstrząsająca relacja historyczna, która na zawsze zmieniła sposób postrzegania Związku Radzickiego przez świat zachodni.

Prawdziwa historia, która wydaje się zbyt niesamowita by być prawdą. Czy można spędzić 10 lat życia w więzieniu za kradzież „stu metrów materiałów krawieckich (szpulka nici)”?

W tej książce przekonasz się, że rzeczywistość bywa straszniejsza niż fikcja.

x

nip tuck Zwrotnik Raka –  Henry Miller

Książka ta przez samego autora była nazwana: „zniewagą wyrządzoną siedmiu fundamentalnym wartościom i symbolom kultury: Sztuce, Bogu, Człowieczeństwu, Przeznaczeniu, Czasowi, Miłości i Pięknu”

Uznana (nie bez powodu!) za jedną z najlepszych książek XX wieku, pokazuje bez różowych okularów świat paryskiej bohemy widzianej oczyma amerykańskiego początkującego pisarza. Przez 30 lat od jej publikacji, była zakazana w USA.

x

nip tuck Czarnoksiężnik z Archipelagu – Ursula K. Le Guin

Książka którą polubiłam jeszcze jako nastolatka i tak jakoś mi zostało. 🙂

Młody, próżny adept magii musi odebrać bolesną lekcję od życia, zanim nie zrozumie kim naprawdę jest i nie zintegruje swojej Mrocznej Strony. Dobra książka, z której wiele można wyczytać między wierszami.
Książka jest I- cześcią czterotomowej serii.

x
nip tuck Metafizyka rur – Amélie Nothomb

Genialna, absurdalna i inteligentna książka ekstrawaganckiej belgijskiej pisarki.

Nawet nie wiem jak miałabym ją polecić, wiem tylko że przeczytałam od deski do deski, bez chwili przerwy, bez odrywania wzroku 🙂
Książka utrzymana jest w stylu biografii, ukazując młode lata bohaterki w sposób …hmm…niebanalny 🙂 Za jednym zamachem polecam też jej drugą książkę: „Z pokorą i uniżeniem” – niemal równie interesującą 🙂

x

nip tuck Gra Endera – O.S. Card

Klasyka! Znakomita powieść Orsona Scotta Carda.
W świecie przyszłości naszej planecie grozi zagłada. Czy mały, zagubiony  chłopiec może być ostatnią deską ratunku? Czy za bezpieczeństwo Ziemi warto zapłacić ceną zagłady całej, obcej cywilizacji?
Książka obsypana nagrodami, stanowi  pierwszy tom większego cyklu, którego kolejne tomy nie przypadły mi już tak do gustu 🙂

x

nip tuck Fiasco – Stanisław Lem

Niełatwa w odbiorze powieść Stanisława Lema.
Akcja koncentruje się wokół dwóch głównych wątków, utraty tożsamości przez bohatera oraz próby porozumienia z drastycznie odmienną od ludzkiej, cywilizacją obcych.

Zarówno próba odkrycia tożsamości bohatera jak i porozumienie z obcymi okazuje się jednak wyzwaniem, na które nie wszyscy są gotowi.

x

nip tuck Akwarium – Wiktor Suworow

Częściowo autobiograficzna powieść W. Suworowa (wł. W. Rezun).
Czyta się jednym tchem 🙂
Historia autora, niegdyś pracującego jako szpieg GRU – najpierw odbywającego szkolenie w akademii wojskowej, potem przebywającego na misji w zagranicznych placówkach.  Książka obnaża tajemnice Związku Radzieckiego, z którego to powodu autor został skazany zaocznie na karę śmierci. Mimo upadku Związku Sowieckiego, wyrok jest nadal w mocy.

x

nip tuck Mała apokalipsa – Tadeusz Konwicki

Poruszająca, groteskowa powieść T. Konwickiego, jedna z tch które wywarły na mnie wielkie wrażenie. Rozpadający się, murszejący świat. Ludzkie wartości przedatowane. Karykatura państwa. Chory hurraoptymizm władz. Propaganda i obłed. Bezsensowna egzystencja jednostek.

Nasz polski Rok 1984, Orwella. Tyle… że lepszy 🙂

x

nip tuck Dziennik 1953–1956, 1957–1961, 1961–1966  – W. Gombrowicz

Moim zdaniem, najlepsza książka Gombrowicza.
Inteligentny styl pisarski, głęboka introspekcja, bezlitosna kpina, poszukiwanie własnej tożsamości.
Duża dawka dystansu do siebie i do otaczającego nas świata, czynią z tej ksiażki wartościową pozycję. Czytałam podczas studenckich wakacji i naprawdę trudno mnie było od niej oderwać:)

x

nip tuck Kobieta z wydm – Abe Kooboo

Zakręcona książka, bez której zrozumienie literatury japońskiej jest chyba niełatwym zadaniem. Książka zalatuje klimatami rodem z Kafki.  Absurd przeplata się z minimalizmem.
Piasek, wszechobecny piasek. Jako jeden z bohaterów. Uwięziony człowiek, zagubiona kobieta.
Nieskończona iluzja trwałych form, nieskończona obecność walki. Nieskończone poddanie.
Książka wywołuje mieszane wrażenia. Mimo to polecam.

x

Prócz tego z serii proza fabularna :

Joseph Conrad – Jądro ciemności
Thomas Mann – Czarodziejska góra
Miquel de Cervantes Saavedra – Don Kichot
John Milton – Raj utracony
Stendhal – Pustelnia parmeńska
Henrik Ibsen – Dzika kaczka
Francis Scott Key Fitzgerald – Wielki Gatsby
Hermann Hesse – Wilk stepowy
J. D. Salinger – Buszujący w zbożu
John Steinbeck – Grona gniewu
Samuel Beckett – Czekając na Godota
James Jones  – Stąd do wieczności
Aleksandr Sołżenicyn – Jeden dzień Iwana Denisowicza
Frank Herbert – Diuna
Mario Puzo  –  Ojciec chrzestny
William Wharton – Ptasiek
Milan Kundera – Nieznośna lekkość bytu
Salman Rushdie – Szatańskie wersety
Oscar Wilde – Portret Doriana Greya –
Ray Bradbury – Kroniki Marsjańskie
Jack London – Martin Eden
A. Camus – Dżuma
T. Janson – Dolina Muminków w Listopadzie – zobacz streszczenie książki, które napisałam


Zobacz także :

  • Jakie seriale lubicie?
  • Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Nie zapomnijcie wypisać waszych ulubionych ksiażek 🙂

Poczucie szcześcia a negatywne uczucia wobec innych

12 Wtorek Maj 2009

Posted by ZF in Refleksje nad życiem

≈ 134 Komentarze

Tagi

mello, negatywne uczucia, przebudzenie, samotność, szczęście, wolność, zależność, Świadomość

koles

Fragment wykładu A. de Mello,  „Przebudzenie”

Podczas jednej z moich konferencji ktoś podzielił się następującym przeżyciem:

– Chciałem opowiedzieć wam coś wspaniałego, co autentycznie mi się przydarzyło. Poszedłem do kina i wkrótce po tym pracowałem nad ważnym dla mnie problemem. Miałem kłopoty z trzema osobami w moim życiu. Powiedziałem więc sobie: „Dobrze, zrobię tak, jak to widziałem na filmie = wyjdę poza siebie”.
W ciągu kilku godzin uzyskałem dobry kontakt ze swymi uczuciami, z tymi negatywnymi uczuciami wobec wspomnianych osób. „Naprawdę nienawidzę tych ludzi” – stwierdziłem. „Jezu, jak możesz mi pomóc?” Chwilę później rozpłakałem się, gdy zdałem sobie sprawę, że Jezus umarł również za tych ludzi i że nie są oni winni tego, jakimi są. Tego popołudnia musiałem iść do biura i rozmawiać z nimi. Opowiedziałem im o swoich problemach, a oni zgodzili się ze mną. Nie doprowadzali mnie już do szaleństwa i nie czułem wobec nich nienawiści.

Ilekroć żywisz wobec kogoś negatywne uczucia, żyjesz iluzją, coś jest z tobą nie tak.
Nie widzisz tego, co rzeczywiste, coś wewnątrz ciebie musi ulec zmianie.

Co jednak zazwyczaj robimy, kiedy te negatywne uczucia nas ogarniają? – „On jest winny, ona jest winna. Oni powinni się zmienić”. Nie! Świat jest w porządku. To z tobą nie jest w porządku. Tym, który ma się zmienić, jesteś ty.

Ktoś z was opowiadał o pracy. Podczas zebrania pracowników pewien człowiek powiedział:

– Jedzenie tutaj śmierdzi
– a dietetyczka omal nie wyleciała ze złości w powietrze. Identyfikowała się z jedzeniem. Tak, jakby mówiła: „Każdy, kto atakuje pożywienie, atakuje mnie. Czuję się zagrożona!”
Ale „ja” nigdy nie jest zagrożone, to tylko „moje” zostało zagrożone.

Załóżmy jednak, że jesteś świadkiem wciąż powtarzającej się niesprawiedliwości; czegoś, co jest w oczywisty i obiektywny sposób złe.  Czy nie byłoby słuszną rzeczą powiedzieć, że nie powinno to mieć miejsca?
Czy nie należałoby się w jakiś sposób zaangażować w skorygowanie sytuacji, która jest zła?
Mam nadzieję, że nie zakładaliście, iż powiem: nie powinniście nic robić. Powiedziałem tylko, że jeśli nie będzie w was negatywnych emocji, będziecie znacznie bardziej efektywni.
Kiedy w grę wchodzi negatywne uczucie, jesteście ślepi. Na scenę wkracza „moje” i wszystko idzie na opak. Tam, gdzie borykaliśmy się z jednym problemem, teraz mamy dwa.

Wiele osób błędnie przyjmuje, że nie mieć negatywnych emocji, takich jak złość, resentyment, nienawiść oznacza nierobienie niczego w danej sytuacji.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie jesteś pod wpływem emocji, ale szybko przechodzisz do działania. Stajesz się bardzo wyczulony na ludzi i sprawy dookoła ciebie.

To, co zabija wrażliwość, to właśnie tak zwana „uwarunkowana jaźń”. Ma to miejsce wtedy, kiedy tak bardzo identyfikujesz się z „moje”, że jest tego „moje” zbyt wiele, byś mógł widzieć sprawy obiektywnie.
To bardzo ważne, aby przystępując do działania widzieć wszystko z pewnym dystansem. A negatywne emocje taki dystans uniemożliwiają. Czy wobec tego istnieje taki rodzaj pasji, która motywuje nas czy też aktywizuje naszą energię do walki z jakimś obiektywnym złem?
Czymkolwiek by nie była, nie jest to mechaniczna reakcja, ale świadome działanie.

Niektórzy z was zastanawiają się zapewne, czy istnieje jakiś przejściowy obszar, nim coś stanie się częścią mnie, nim dojdzie do identyfikacji.
Powiedzmy, że umiera przyjaciel. Jest rzeczą ludzką i słuszną, że odczuwamy smutek.
Ale jaka to jest reakcja?
Litujesz się nad sobą?
Co właściwie opłakujesz? Pomyśl o tym.

To, co powiem, zabrzmi okropnie, ale jak już powiedziałem – przychodzę z innego świata.

Reagujesz na tę śmierć jak na osobista stratę, prawda? Opłakujesz swoje „mnie” i innych ludzi, którym przyjaciel mógł przynieść radość. Ale to oznacza, że przykro ci z powodu innych ludzi, którym jest przykro z własnego powodu. Gdyby nie było im przykro z własnego powodu, to z jakiego?
Nigdy nie czujemy żalu z powodu utraty czegoś, czego prawo do wolności uznaliśmy, czego nigdy nie usiłowaliśmy posiąść. Smutek jest oznaką tego, że uzależniłem swoje szczęście od jakiejś rzeczy lub osoby, przynajmniej w pewnym zakresie.

Do tego stopnia przyzwyczailiśmy się do tego, że kiedy słyszymy coś przeciwnego, to takie stwierdzenie brzmi dla nas nieludzko.

A przecież wszyscy mistycy o tym nam właśnie mówili. Nie twierdzę, że „mnie”, czyli uwarunkowana jaźń, nie będzie czasami wpadała w stare koleiny. W ten sposób nas uwarunkowano. Rodzi się jednak pytanie, czy możliwe jest przeżycie życia, w którym byłoby się tak całkowicie samotnym, że nie zależałoby się już od nikogo.

Wszyscy w jakimś stopniu wzajemnie od siebie zależymy. Zależymy od rzeźnika, piekarza, producenta świec. Jest to zależność wzajemna. To dobrze! W ten sposób tworzymy społeczeństwo. Powierzamy pewne funkcje różnym ludziom dla dobra nas wszystkich – tak, byśmy funkcjonowali lepiej i żyli efektywniej.
Taką przynajmniej mamy nadzieję. Być od kogoś zależnym psychicznie, być od kogoś zależnym emocjonalnie – co to ze sobą niesie?
Oznacza to, że moje szczęście zależne jest od innej istoty ludzkiej.

Pomyślcie o tym. Jeśli tak jest, to następnie, bez względu na to czy sobie uświadamiacie to, czy nie, żądacie od innych, by jakoś przyczynili się do waszego szczęścia.
A wówczas pojawia się następny krok: strach.
Strach przed utratą, strach przed alienacją, strach przed odrzuceniem i wzajemna kontrola.

Nie żądam, abyś uczynił mnie szczęśliwym; moje szczęście nie jest zależne od ciebie. Jeśli mnie opuścisz, nie będę rozczulał się nad sobą, twoje towarzystwo sprawia mi wielką radość, ale nie mogę zatrzymywać cię kurczowo dla siebie. Cieszę się bez potrzeby zawłaszczania tego, co sprawia mi radość. To, co naprawdę mnie cieszy, to nie ty; to coś większego niż ty i ja.
To coś – jak odkryłem – jest podobne do symfonii, jest osobliwym rodzajem orkiestry grającej jakąś melodię w twojej obecności, ale kiedy odejdziesz, orkiestra grać nie przestanie. Gdy spotkam kogoś innego, gra ona inną melodię, równie zachwycającą. A kiedy jestem sam, orkiestra gra nadal. Jej repertuar jest olbrzymi, nigdy grać nie przestaje.

I tego właśnie dotyczy przebudzenie.

A. de Mello, Przebudzenie

Powiązane

• Życie to lekcja

• Historia pewnego przebudzenia

• Czy przeraża Cię Pustka?

• Los, karma, wolna wola?

• Przebudzenie.

Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.

26 Piątek Gru 2008

Posted by ZF in Refleksje nad życiem

≈ 46 Komentarzy

Tagi

anthony de mello, de mello, lęki, mello, miłość, niewolnik, obawy, przekonania, przywiązania, robopata, robot, wezwanie do miłości, wolność, wybaczenie, wzorce, zaprogramowany umysł, zrozumienie, Świadomość, żebrak

moditwa
Zwróć uwagę na błąd, jakiego dopuszcza się większość ludzi we wzajemnych kontaktach.
Starają się zbudować stałe i solidne miejsce w wiecznie żywym strumieniu życia.

Pomyśl o kimś, kogo miłości pożądasz.
Czyż nie pragniesz być dla niego kimś ważnym, wyjątkowym i wiele znaczyć w jego życiu?
Czy nie chciałbyś, by ta osoba troszczyła się o ciebie i interesowała się tobą w sposób szczególny?

Jeśli tak jest, to otwórz oczy i zobacz, jak szaleńczo oczekujesz, by inni zarezerwowali sobie ciebie na własny użytek, by ograniczyli twoją wolność dla własnej korzyści, by kontrolowali twoje zachowanie, twój wzrost i twój rozwój zgodnie z osobistym interesem.

Przypomina to sytuację, w której ktoś powiedziałby do ciebie: Jeśli chcesz być dla mnie kimś wyjątkowym, musisz się zgodzić na moje warunki. Z chwilą gdy przestaniesz żyć zgodnie z moimi oczekiwaniami, przestaniesz być dla mnie kimś szczególnym.

Ty przecież chcesz odegrać w czyimś życiu wyjątkową rolę, czyż nie tak?
A więc musisz płacić cenę swojej wolności.
Musisz tańczyć tak, jak inni ci zagrają; podobnie jak sam spodziewasz się., że inni będą tańczyć na twoją melodię, jeśli mają być dla ciebie kimś szczególnym.

Zatrzymaj się na chwilę i zapytaj samego siebie, czy warto płacić tak wysoką cenę za tak niewiele. Wyobraź sobie, że do osoby, na której uczuciach ci zależy, zwracasz się następująco: Pozwól mi być sobą, zachować swoje myśli, zaspokajać kaprysy, zachowywać się w sposób, który odpowiada moim gustom. W chwili gdy to powiesz, zrozumiesz, że domagasz się rzeczy niemożliwej.

Oczekiwać od kogoś, by był dla ciebie kimś wyjątkowym, w gruncie rzeczy oznacza bez przerwy starać się o to, by temu komuś zrobić przyjemność. A w konsekwencji stracić własną wolność.

Poświęć na to wystarczająco dużo czasu. Być może teraz jesteś w stanie powiedzieć: Wolę raczej swoją wolność niż twoją miłość. Jeśli masz do wyboru towarzystwo w więzieniu i samotny spacer na wolności, co wybierzesz? Teraz powiedz tej osobie:
„Pozwalam ci być sobą, mieć własne myśli, zaspokajać własne kaprysy, iść za własnymi skłonnościami, zachowywać się w sposób odpowiadający twoim gustom.”
W chwili gdy to powiesz, zauważysz dwie rzeczy.
Albo twoje serce oprze się tym słowom i zdemaskujesz się jako człowiek kurczowo trzymający się swoich przywiązań i wyzyskiwacz, którym w gruncie rzeczy jesteś;
– nadszedł więc czas, by poddać próbie twoje fałszywe przekonanie, że bez tego kogoś nie możesz żyć i nie możesz być szczęśliwy.
Albo twoje serce szczerze wypowie te słowa i w tym samym momencie wszelka kontrola, manipulacja, bycie wyzyskiwanym, uczucie zależności i zazdrości przestanie istnieć.
„Pozwalam być ci sobą: myśleć samodzielnie, zaspokajać własne kaprysy, iść za własnymi skłonnościami, zachowywać się w sposób odpowiadający twoim gustom.”

Zauważysz jeszcze coś innego: ten ktoś automatycznie przestanie być kimś wyjątkowym i ważnym dla ciebie. Będzie tak samo ważny jak wschód słońca albo symfonia, która jest piękna sama w sobie, podobnie jak drzewa — wyjątkowe niezależnie od owoców, które przynoszą, czy cienia, którym mogą cię obdarzyć.

Tak więc ukochana osoba nie będzie należała do ciebie, ale raczej do nikogo, tak jak wschód słońca i drzewa. Przekonaj się o tym, powtarzając: „Pozwalam ci być w pełni sobą…”
Mówiąc te słowa, sam stałeś się człowiekiem wolnym.
Teraz jesteś zdolny do miłości.
Jak długo trzymasz się kogoś kurczowo, masz mu jedynie do zaoferowania nie miłość, lecz łańcuch, którym oboje, ty i osoba kochana, jesteście spętani.
Miłość może istnieć tylko w wolności.

Prawdziwa miłość szuka dobra kochanej osoby, polegającego na uwolnieniu kochanego od kochającego.

Teraz pomyśl o kimś, kogo nie lubisz — o kimś, kogo zwykle unikasz, bo jego/jej obecność budzi w tobie odrazę lub inne negatywne uczucia.

Wyobraź sobie, że jest w tej chwili obok ciebie i obserwuj, jak budzą się negatywne uczucia…
Najprawdopodobniej znajdujesz się w pobliżu kogoś, kto jest ubogi, okaleczony, albo chory.

Teraz zrozum, że jeśli zaprosisz taką osobę, takiego żebraka z ulicy do twojego domu, tzn. dopuścisz go do siebie, to on/ona obdarzy ciebie takim prezentem, jakiego nie otrzymasz od żadnego z twoich czarujących i miłych przyjaciół, choćby nie wiem, jak byli bogaci.

On czy ona objawią ci, kim naprawdę jesteś; objawią ci prawdę o ludzkiej naturze — jest to jedno z najcenniejszych objawień, jakie możesz odnaleźć.
Bo na cóż ci się przyda cała wiedza świata, jeśli nie poznasz samego siebie i będziesz żył jak robot?

Objawienie, które przyniesie ci żebrak, rozszerzy twoje serce tak dalece, iż będzie w nim miejsce dla każdego żyjącego stworzenia.
Czyż może być jakiś cenniejszy dar?
Teraz przyjrzyj się sobie, gdy budzą się w tobie negatywne uczucia, i postaw sobie następujące pytanie:
– Czy jestem panem tej sytuacji czy też raczej jestem tą sytuacją zdominowany?
To jest pierwsze objawienie.
Razem z nim przychodzi następne:
Stopień panowania nad sytuacją określa też stopień panowania nad samym sobą, a ty nad sobą nie panujesz.

Jak można posiąść ową sztukę?
Wystarczy, byś zdał sobie sprawę, że istnieją na świecie ludzie, którzy gdyby się znaleźli na twoim miejscu, nie żywiliby do tej osoby negatywnych uczuć.

Oni panowaliby nad sytuacją, stanęliby ponad nią, a nie byliby, tak jak ty, jej podporządkowani.
Tak więc twoje negatywne uczucia mają swe źródło nie w drugiej osobie, jak błędnie myślisz, ale w twoim byciu zaprogramowanym.

To jest trzecie i najważniejsze objawienie.
Zobacz, co się stanie, jeśli naprawdę to zrozumiesz. Po poznaniu tych objawień dotyczących siebie samego, wsłuchaj się w objawienie odnoszące się do natury ludzkiej.

Czy zdajesz sobie sprawę, że konkretne zachowanie, jakaś cecha innych ludzi, które budzą w tobie negatywne uczucia, nie obciążają danej osoby?

Negatywne uczucia będą się w tobie budziły tak długo, jak długo będziesz błędnie przekonany, że dana osoba jest wolna, świadoma, a więc w pełni odpowiedzialna za swoje postępowanie.

Któż jednak czyni zło z pełną świadomością?

Miłość

Zwykło się mówić, że miłość jest ślepa.
Ale czy tak jest naprawdę?
W gruncie rzeczy nic na tej ziemi nie jest tak jasno widzące jak miłość.
Jeśli zaś coś jest ślepe to nie miłość, tylko przywiązanie.

Przywiązanie polega na kurczowym trzymaniu się przedmiotów czy osób, które ma swe źródło w błędnym przekonaniu, że coś albo ktoś jest koniecznie potrzebny dla twojego szczęścia.

Czy jesteś do czegoś albo kogoś przywiązany — czy istnieją ludzie albo rzeczy, bez których wydaje ci się, że nie możesz być szczęśliwy?

Ułóż ich listę właśnie teraz, zanim zaczniemy analizować, jak dalece czynią cię one ślepym.

Wyobraź sobie polityka, który jest przekonany, że nie będzie szczęśliwy, jeśli nie zdobędzie władzy politycznej.
Żądza władzy stępia jego wrażliwość na wszystkie inne aspekty życia. Z trudem znajduje czas dla swojej rodziny i przyjaciół. Wszyscy ludzie zaczynają być przez niego postrzegani tylko w kategoriach pomocy albo zagrożenia dla jego ambicji. A ci, którzy ani nie zagrażają, ani nie są pomocni, w ogóle nie zostają zauważeni.

Jeśli poza tym, w swoim dążeniu do władzy, jest on przywiązany do takich rzeczy, jak seks czy pieniądze, to ten biedny człowiek stał się tak wybiórczy w swoim postrzeganiu świata, że można wręcz powiedzieć, iż stał się niewidomy.
Każdy to widzi poza samym zainteresowanym.

Teraz wyobraź sobie, że słuchasz orkiestry, w której dźwięk bębna jest tak głośny, że żadnego innego dźwięku nie można usłyszeć. By odczuć przyjemność płynącą ze słuchania symfonii, musisz być wrażliwy na wszystkie instrumenty orkiestry.

Jeśli chcesz być zdolny do miłości, musisz być wrażliwy na niepowtarzalność i piękno każdego przedmiotu i każdej pojedynczej osoby, które cię otaczają.
Trudno powiedzieć, że kochasz coś, czego nawet nie dostrzegasz;
-jeśli dostrzegasz tylko nieliczne stworzenia z wykluczeniem wszystkich innych, to nie można tu wcale mówić o miłości, gdyż miłość nie wyklucza niczego ani nikogo; ona obejmuje całe życie; wsłuchuje się w dźwięk całej symfonii, a nie w głosy poszczególnych instrumentów.

Zatrzymaj się na chwilę, by zobaczyć, jak twoje przywiązania zubożają symfonię życia, podobnie jak przywiązanie polityka do władzy czy przywiązanie biznesmena do pieniędzy stępiły ich wrażliwość na melodię życia.

Albo spójrz na tę sprawę z odmiennej nieco strony: jesteśmy świadkami przepływu ogromnej liczby danych, które nieustannie przechodzą ze świata do naszych zmysłów, do każdego organu naszego ciała. Tylko niewielka część tych informacji dociera do twojej świadomości.

Przypomina to trochę sytuację, kiedy nieskończona liczba listów zostaje wysłana do prezydenta jakiegoś narodu; tylko znikoma ich część naprawdę do niego dotrze.
Ktoś inny dokonuje wyboru i opracowuje je w urzędzie prezydenta.
Kto ostatecznie decyduje, które wiadomości ze świata i co z zalewającego cię materiału dotrze do twojej świadomości?

Decydują o tym trzy zasadnicze filtry:
-przede wszystkim twoje przywiązania,
-poza tym twoje przekonania i
-wreszcie twoje lęki.

Twoje przywiązania:
w sposób nieunikniony będziesz się rozglądał za tym, co mogłoby je zaspokoić, albo będziesz się wystrzegał wszystkiego, co mogłoby im zagrozić, pozostając jednocześnie całkowicie niewrażliwy na całą resztę rzeczywistości.

Będziesz na nią równie obojętny jak chciwy biznesmen, którego interesuje tylko to, co może przynieść pieniądze.

Twoje przekonania:
-wystarczy, byś przyjrzał się fanatykowi, którzy zauważa jedynie to, co potwierdza jego/jej przekonania i nie dopuszcza niczego, co mogłoby je naruszyć, a zrozumiesz, co twoje przekonania robią z tobą samym.

I wreszcie twoje lęki:
-gdybyś wiedział, że za tydzień masz być skazany na śmierć, to ten fakt całkowicie by cię pochłonął, wykluczając z pola uwagi wszystkie inne problemy.

Oto co powodują lęki; w sposób nieubłagany przykuwają uwagę do pewnych spraw, powodując, iż inne zupełnie umykają z pola świadomości.

Żywisz błędne przeświadczenie, że twoje lęki cię chronią, przekonania czynią cię tym, kim jesteś, a przywiązania sprawiają, że życie jest pełne wrażeń i jest zabezpieczone.
Czy aby na pewno?

Nie zdajesz sobie sprawy, że tak naprawdę pomiędzy tobą a symfonią życia znajduje się zasłona.
Oczywiście jest rzeczą prawie niemożliwą, by człowiek był w pełni świadom każdego poruszenia symfonii życia.
Ale jeśli twój umysł uwolni się od przeszkód, a twoje zmysły się otworzą, bo zaczniesz poznawać rzeczy takimi, jakimi one naprawdę są.
Wejdziesz w kontakt z rzeczywistością i zachwycisz się harmonią wszechświata. Wtedy zrozumiesz na czym polega miłość.

Spójrz na całą sprawę w następujący sposób: postrzegasz osoby i rzeczy nie takimi, jakimi one naprawdę są, ale takimi, jakimi ty je uczyniłeś.

Jeśli chcesz zobaczyć, jakie one są naprawdę, to musisz się przyjrzeć twoim przywiązaniem i twoim lękom, zrodzonym przez te przywiązania.

Dzieje się tak dlatego, że kiedy patrzysz na życie, twoje przywiązania i lęki decydują o tym, co dostrzeżesz, a co umknie twojej uwadze.
To one kierują twoją uwagą niezależnie od tego, co dostrzegłeś.
A ponieważ postrzegasz świat wybiórczo, to wynik twego oglądu jest złudną wersją otaczających cię ludzi i rzeczy. Im dłużej żyjesz z ową skrzywioną wizją, tym mocniej jesteś przekonany, że jest to jedynie prawdziwy obraz świata, gdyż twoje przywiązania i lęki nieustannie poddają obróbce wszystkie docierające do ciebie informacje, tak że wzmacniają jeszcze twój obraz.

Tutaj właśnie rodzą się twoje przekonania: ustalony, niezmienny sposób patrzenia na rzeczywistość, która wcale nie jest ustalona ani niezmienna, ale podlega ciągłemu ruchowi i zmianom.

Tak więc świat, który masz przed oczyma i który kochasz, wcale nie jest prawdziwy, ale jest to świat stworzony przez twój umysł. Tylko wtedy gdy wyciszysz swoje przekonania i lęki oraz odrzucisz przywiązania, które je zrodziły, wyzwolisz się z niewrażliwości, która uczyniła cię tak bardzo głuchym i niewidomym wobec samego siebie i wobec świata.

Anthony de Mello – Wezwanie do milości

Powiązane posty

• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

• Nie możesz zgubić drogi

• Wybieraj swój świat świadomie

• Dystans. Sztuka życia.

• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?

• Najpopularniejsza religia świata

• Patrząc oczyma miłości

Mądrość jest sposobem podróżowania.

21 Niedziela Gru 2008

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Zen

≈ 14 Komentarzy

Tagi

cytat, de mello, guru, historia, mello, metafora, mistrz, modlitwa żaby, mądrość, oświecenie, parabola, podróż, przypowieść, uczeń, Świadomość

nogi

STRACH ZABRAŁ 50.000
Zaraza była w drodze do Damaszku i przemknęła obok karawany wodza na pustyni.
„Dokąd pędzisz?” zapytał wódz.
„Do Damaszku. Mam zamiar zabrać tysiąc istnień”.
W drodze powrotnej z Damaszku, Zaraza znowu mijała karawanę. Wódz powiedział: „Zabrałaś pięćdziesiąt tysięcy istnień, a nie tysiąc”.
„Nie”, rzekła Zaraza. „Ja wzięłam tysiąc. To strach zabrał resztę”.

PRZEBACZYĆ NAZISTOM
Były więzień nazistowskiego obozu koncentracyjnego był w odwiedzinach u przyjaciela, który wraz z nim dzielił to ciężkie doświadczenie.
„Czy przebaczyłeś nazistom?” zapytał przyjaciela.
„Tak”.
„A ja nie. Ciągle trawi mnie nienawiść do nich”.
„W takim razie”, powiedział łagodnie przyjaciel, „oni nadal cię więżą”.

BIJĄCY BRAWA ANIOŁ
Według starodawnej legendy, kiedy Bóg stwarzał świat, zwróciło się do niego czterech aniołów. Pierwszy powiedział: „Jak ty to robisz?” Drugi:, „Czemu to robisz?”, trzeci: „Czy mogę w czymś pomóc?” Czwarty: „Ile to jest warte?”
Pierwszy był naukowcem; drugi filozofem; trzeci altruistą, a czwarty, pośrednikiem w handlu nieruchomościami.
Piąty anioł przyglądał się w zadziwieniu i bił brawo z bezmiernego zachwytu. Ten był mistykiem.

RABIN NIE NAŚLADUJE NIKOGO
Kiedy młody rabin objął urząd po ojcu, wszyscy zaczęli mu mówić, jak zupełnie jest do niego niepodobny.
„Wprost przeciwnie”, odpowiedział młody człowiek. „Jestem dokładnie taki sam jak staruszek. On nikogo nie naśladował. I ja nikogo nie naśladuję”.

Bądź sobą!
Strzeż się naśladowania zachowania wielkich, jeśli nie masz wewnętrznych predyspozycji, które inspirowały ich do działania.

AKORDEONISTA
Lekarz dokładnie zbadał pacjenta i powiedział: „Miał pan zapalenie płuc- Jest Pan muzykiem, prawda?”
„Tak”, odparł zdziwiony mężczyzna.
„I gra pan na instrumencie dętym!”
„Zgadza się. Skąd pan wiedział?”
„Bardzo proste, mój drogi panie! Jest wyraźne przemęczenie płuc i krtań jest zaczerwieniona, bez wątpienia z powodu silnego ciśnienia. Proszę mi powiedzieć, na jakim instrumencie pan gra?’
„Na akordeonie”.

Niebezpieczeństwo nieomylności.


LIN CHI MA PIĘCIU UCZNIÓW

… prawdziwi poszukiwacze należą do rzadkości…
Kiedy król odwiedzał klasztory wielkiego Mistrza Zeń Lin Chi, był zdumiony dowiedziawszy się, że mieszka tam z nim ponad dziesięć tysięcy mnichów.
Chcąc znać dokładną liczbę mnichów, król zapytał: „Ilu masz uczniów?”
Lin Chi odpowiedział:, „Co najwyżej czterech lub pięciu”.

ZWYKŁA HERBATA JEST NAJLEPSZA

Była w Japonii grupa starszych panów, którzy spotykali się, by wymienić nowiny i napić się herbaty. Jedną z ich rozrywek było, poszukiwanie kosztownych rodzajów herbaty i tworzenie nowych mieszanek, które by cieszyły podniebienie.
Kiedy nadeszła kolej najstarszego członka grupy, żeby ugościł pozostałych, podał on herbatę z największą ceremonią, odmierzając listki ze złotego pojemnika. Wszyscy wyrażali dla herbaty najwyższe pochwały i chcieli wiedzieć, przez jakie to szczególne połączenie, osiągnął tak doskonałą mieszankę.
Staruszek uśmiechnął się i rzekł: „Panowie, herbata, którą uważacie za tak doskonałą, to herbata, którą piją chłopi na mojej farmie. Najlepsze rzeczy w życiu nie są ani kosztowne, ani trudne do znalezienia”.

GURU I PERŁY
Gdy guru siedział na brzegu rzeki pogrążony w medytacji, uczeń pochylił się i położył u jego stóp dwie olbrzymie perły na znak szacunku i oddania.
Guru otworzył oczy, podniósł jedną z pereł i trzymał ją tak nieuważnie, że wyślizgnęła mu się z ręki i potoczyła po skarpie do rzeki.
Przerażony uczeń skoczył za nią do rzeki, lecz, mimo, że nurkował wielokrotnie do wieczora, nie miał szczęścia.
W końcu, cały mokry i wyczerpany, wyrwał guru z medytacji; „Widziałeś, gdzie spadła. Pokaż mi to miejsce tak, żebym mógł ją dla ciebie odzyskać”.
Guru podniósł drugą perłę, wrzucił ją do rzeki i powiedział: „Właśnie tam!”.

BUDDA I BANDYTA
Pewnego razu zagroził Buddzie śmiercią bandyta zwany Angulimal.
„Bądź, zatem łaskaw spełnić moje ostatnie życzenie”, powiedział Budda. „Odetnij tę gałąź z tego drzewa”.
Jedno ciecie mieczem i było zrobione! „Co teraz?” zapytał bandyta. „Przyłóż ją z powrotem”, powiedział Budda.
Bandyta roześmiał się. „Musisz być szalony, jeśli uważasz, że ktokolwiek może to zrobić”.
„Wprost przeciwnie, to ty jesteś szalony, jeśli sądzisz, że jesteś potężny, bo możesz ranić i niszczyć. To jest zadanie dla dzieci. Tylko wielcy wiedzą, jak tworzyć i leczyć.

OŚWIECENIE
Młody człowiek przyszedł do pewnego Mistrza i zapytał: „Ile czasu będę najprawdopodobniej potrzebował, żeby osiągnąć oświecenie?”
Rzekł Mistrz: „Dziesięć lat”.
Młody człowiek był zaszokowany. „Tak długo?” zapytał z niedowierzaniem.
Powiedział Mistrz: „Nie, to był błąd. Będziesz potrzebował dwadzieścia lat”
Młody człowiek zapytał:, „Dlaczego podwoiłeś liczbę?”
Powiedział Mistrz:, „Jeśli się nad tym zastanowić, w twoim przypadku prawdopodobnie będzie to trzydzieści”.

Mądrość nie jest stacją, do której się przyjeżdża, lecz sposobem podróżowania.

JAK BUDDA ZNALAZŁ DROGĘ ŚRODKA
Kiedy Budda po raz pierwszy rozpoczął swe poszukiwanie duchowe, praktykował wiele umartwień.
Pewnego dnia zdarzyło się, że dwaj muzycy przechodzili obok drzewa, pod którym siedział pogrążony w medytacji. Jeden mówił do drugiego: „Nie naciągaj za bardzo strun swojej gitary, bo się zerwą. Nie trzymaj ich też zbyt luźno, bo nie dobędziesz z nich muzyki. Trzymaj się drogi środka”.
Słowa te uderzyły Buddę z taką siłą, że zrewolucjonizowały jego całe podejście do duchowości. Był przekonany, że zostały one powiedziane dla niego. Od tej chwili zrezygnował ze wszystkich umartwień i zaczął podążać drogą, która był łatwa i lekka, drogą umiarkowania.
Rzeczywiście, jego podejście do oświecenia nazywane jest Drogą Środka.

Cytaty z: „Modlitwa Żaby”, Anthony de Mello

Powiązane posty

• Minuta mądrości

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Nie zadręczaj się!

• Najwłaściwszy moment

• A mistrz mu odpowiedział…

Obnażanie sie do „ja”

05 Piątek Gru 2008

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Rozwój

≈ 18 Komentarzy

Tagi

cierpienie, ego, etykietki, identyfikacja, indywidualność, mello, mnie, moje, przywiązanie, szczęście, Świadomość

obnazony
A teraz proponuję następujące ćwiczenie. Proszę napisać na kawałku papieru krótką charakterystykę siebie. Na przykład: człowiek interesu, ksiądz, człowiek, katolik, Żyd…

Cokolwiek. Niektórzy, jak widzę, piszą takie rzeczy: poszukujący pielgrzym, kompetentny, żywotny, niecierpliwy, skoncentrowany, elastyczny, pojednawczy, kochanek, istota ludzka, nadmiernie ustrukturalizowany. Jest to, mam nadzieję, owoc samoobserwacji. Jak gdybyś patrzył na kogoś innego, nie na siebie. Zauważcie jednak, że macie do czynienia z „ja”, które obserwuje „mnie”. Jest to interesujący fenomen, który od wieków fascynuje filozofów i mistyków, naukowców, psychologów. „Ja” może obserwować „mnie”.
Wygląda na to, że zwierzęta nie są w stanie tego dokonać. Wydaje się również, że potrzebna jest do tego określona doza inteligencji. To, co zamierzam wam teraz powiedzieć, nie jest metafizyką, nie jest też filozofią. To czysta obserwacja i zdrowy rozsądek. Wielcy mistycy Wschodu odwołują się tak naprawdę do „ja”, a nie do „mnie”.
W istocie niektórzy z tych mistyków uczą, że zaczynać powinniśmy od rzeczy, od świadomości rzeczy, by następnie przechodzić do świadomości myśli (czyli do „mnie”) i dopiero na końcu osiągnąć świadomość tego, który myśli. Rzeczy, myśli, myśliciel. Tak naprawdę szukamy myśliciela. Czy myślący zna samego siebie? Czy mogę wiedzieć, czym jest „ja”? Niektórzy z mistyków odpowiadają: „Czy nóż może ciąć sam siebie? Czy ząb może sam siebie pogryźć? Czy oko widzi samo siebie? Czy ja może poznać siebie?”

Mnie jednak interesuje coś nieskończenie bardziej praktycznego, a mianowicie to, czym „ja” nie jest. Będę teraz posuwał się tak małymi kroczkami, jak tylko to jest możliwe, gdyż konsekwencje mogą być nieobliczalne. Niezwykle wspaniałe albo ponad miarę tragiczne, to zależy od waszego punktu widzenia.

Posłuchajcie. Czy jestem moimi myślami o tym, że myślę? Nie. Myśli przychodzą i odchodzą. Nie jestem moimi myślami. Czy jestem moim ciałem? Wiem, że miliony komórek naszego ciała ulegają w każdej minucie zmianie lub są odnawiane tak, że co siedem lat wszystkie zostają wymienione. Komórki pojawiają się i znikają. Rosną i obumierają. Ale „ja” wydaje się trwać. Czy więc moje ciało to ja? Na pewno nie!

Jestem czymś innym i czymś więcej niż moje ciało. Można by powiedzieć, że ciało jest częścią „ja”, ale jest to podlegająca zmianie część „ja”. Jest w ciągłym ruchu, podlega nieustannej zmianie. Nazywamy je zawsze tak samo, ale ono się zmienia. Podobnie mamy jedną nazwę dla wodospadu Niagara, ale wodospad ten tworzony jest przez wodę, która za każdym razem jest inna. Używamy tej samej nazwy dla ciągle zmieniającej się rzeczywistości.

A moje imię? Czy „ja” jest moim imieniem? Nie ulega wątpliwości, że nie, gdyż mogę zmieniać imię nie zmieniając „ja”. A moja kariera? A moje poglądy? Mówię, że jestem katolikiem, wyznawcą judaizmu – czy to jest istotna część mojego „ja”? Czy jeśli przyjmę inną religię, to „ja” ulegnie zmianie? Czy mam wówczas nowe „ja”, czy też to samo „ja”, tyle że zmienione? Innymi słowy, czy moje imię jest istotną częścią mnie, mojego „ja”? Czy moja religia jest istotną częścią mojego „ja”? Przytoczyłem historyjkę o małej dziewczynce, która pyta małego chłopca, czy jest prezbiterianinem. Ktoś opowiedział mi inną, o Paddy. Paddy idzie ulicą Belfastu i nagle od tylu czuje przystawiony do głowy pistolet. Słyszy:

– Jesteś katolikiem czy protestantem?

Paddy musi szybko myśleć. Odpowiada więc:

– Jestem Żydem.

Na co słyszy głos: – Jestem największym szczęściarzem pośród Arabów w Belfaście.

Etykietki są dla nas niezwykle ważne. „Jestem republikaninem” – mówimy. Ale czy rzeczywiście? Nie myślisz chyba poważnie, że przystępując do jakiejś partii zyskujesz nowe „ja”. Czy nie jest to stare „ja” z nowymi politycznymi przekonaniami? Słyszałem kiedyś o mężczyźnie, który pytał swego przyjaciela:

– Czy zamierzasz głosować na republikanów?

– Nie, będę głosował na demokratów – pada odpowiedz.

– Mój ojciec był demokratą, mój dziadek był demokratą, mój pradziad też był demokratą.

– Dziwaczne rozumowanie. Gdyby twój ojciec był koniokradem, tak jak i dziadek, a może również pradziadek, to kim byłbyś?

– Ach – odpowiada przyjaciel – wówczas byłbym republikaninem.

Tak wiele życia poświęcamy przywiązywaniu wagi do etykietek, naszych własnych i innych. Słowem, szyldy identyfikujemy z ludzkim „ja”. Często pojawiają się etykietki: „katolik”, „protestant”. Pewien człowiek poszedł kiedyś do księdza i poprosił:

– Ojcze, chciałbym, abyś odprawił mszę za mego psa.

Ksiądz był oburzony. – Mszę za twego psa, co ty sobie wyobrażasz!

– Pokochałem tego psa i chciałbym zamówić mszę w jego intencji.

– Nie odprawiamy tu mszy w intencji psów. Może pan zapytać gdzie indziej, czy nie odprawiono by takiej mszy – odparł ksiądz.

Wychodząc mężczyzna rzucił księdzu:

– Trudno. Ja naprawdę kochałem tego psa. Podczas mszy za niego zamierzałem dać milion dolarów na ofiarę.

Na to ksiądz:

– Niech pan chwilę poczeka. Nie powiedział mi pan przecież, że pański pies był katolikiem.

Jeśli jesteś uwikłany w sieć etykietek, jakie mają one znaczenie względem „ja”? Czy można byłoby powiedzieć, że „ja” nie jest żadną etykietką, z którą jesteśmy związani? Etykietki należą do „mnie”. To, co podlega nieustannej zmianie, to właśnie owo „mnie”. Czy „ja” podlega jakimkolwiek zmianom? To prawda, bez względu na to, jakie etykietki masz na myśli (być może za wyjątkiem „istoty ludzkiej”) stosować je należy do „mnie”. A więc, kiedy wyjdziesz na zewnątrz siebie i obserwujesz „mnie”, przestajesz identyfikować się ze „mną”.

Cierpienie istnieje we „mnie” i zaczyna się wówczas, gdy identyfikujesz, „ja” z „mnie”.

Załóżmy, że obawiasz się czegoś lub czegoś pożądasz, albo też czymś się niepokoisz. Kiedy „ja” nie identyfikuje się z pieniędzmi, nazwiskiem, narodowością, osobami, przyjaciółmi ani z żadną inną cechą, wówczas „ja” nigdy nie jest zagrożone.

Pomyśl o czymś, co było powodem bólu, zmartwienia czy niepokoju. Cóż takiego odkryjesz? Po pierwsze, uchwycisz pożądanie kryjące się za cierpieniem. Stwierdzisz, że jest coś, czego bardzo chcesz i gdyby nie to pragnienie, nie doznawałbyś cierpienia. Czym jest to pożądanie?

Po drugie, stwierdzisz, że nie jest to jedynie proste pożądanie. Jest ono uwikłane w identyfikację. Musiałeś sobie w jakiś sposób powiedzieć: „Istnienie mego, ‚ja’ nieodłącznie związane jest z tym pożądaniem”. Cierpienie wynika z identyfikowania siebie z czymś, co jest na zewnątrz lub wewnątrz psychiki człowieka.

A de Mello, Przebudzenie

Powiązane posty

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Kto jest premierem w Twoim rządzie?

• Narodziny Ego

• Ego a osobowość ofiary

• Wewnetrznie podzieleni

• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej

• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.

Zaminowane obszary umysłu

15 Poniedziałek Wrz 2008

Posted by ZF in Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

de mello, mózg, mello, przebudzenie, umysł, wyobrażenia, wzorce, zaminowany, Świadomość


A. de Mello

W moim kraju wielu mężczyzn dorasta w przekonaniu, że kobiety są jak cielaki.
– Ożeniłem się z nią – mówią – i jest moją własnością.
– Czy można ich za to winić? Przygotujcie się na szok: nie można. Podobnie jak wielu Amerykanów widzi w określony sposób Rosję. Okulary, przez które patrzą, zostały zabarwione w określony sposób i mamy właśnie określony skutek: w takim kolorze widzą świat, w jakim zabarwione są ich okulary. Jak przywrócić światu właściwe barwy, jak uświadomić patrzącym, że patrzą na świat przez kolorowe szkła? Beznadziejne, dopóki nie spostrzegą swych podstawowych przesądów.

Kiedy zaczniesz patrzeć na świat przez pryzmat ideologii, jesteś skończony. Żadna rzeczywistość nie wpasuje się w żadną ideologię. Życie jest bogatsze. Dlatego też ludzie ciągle poszukują znaczenia życia. A życie nie ma znaczenia, nie może mieć znaczenia, bo znaczenie jest formułą, znaczenie jest czymś, co jest sensowne dla umysłu. Zawsze, skoro tylko wyławiasz sens z rzeczywistości, napotykasz coś, co sens ten niszczy. Znaczenie może być odnalezione tylko wówczas, gdy poza nie wykroczysz. Życie nabiera sensu, kiedy patrzysz na nie jako na tajemnicę, której sens umyka konceptualizującemu umysłowi.

Nie twierdzę, że adoracja nie jest ważna, twierdzę natomiast, że wątpienie jest nieskończenie ważniejsze od adoracji. Ludzie wszędzie szukają obiektów adoracji, ale trudno spotkać ludzi, których postawy i przekonania byłyby wystarczająco dojrzałe do tego aktu. Jakże bylibyśmy zadowoleni, gdyby terroryści mniej wielbili ideologię, a w zamian za to stawiali sobie więcej pytań. Nie lubimy jednak sobie samym przystawiać takiej samej miarki, którą stosujemy wobec innych. Sądzimy, że to my mamy rację, a nie terroryści. A ten, który jest terrorystą dla ciebie, przez innych może być widziany jako męczennik.

Osamotnienie ma miejsce wówczas, gdy odczuwamy brak ludzi, samotność – kiedy wystarczamy sami sobie. Wspomnę tu dykteryjkę George’a Bernarda Shawa. Był obecny na coctail-party, nudnym, jednym z wielu, kiedy to w trakcie przyjęcia nie mówi się absolutnie nic ważnego. Ktoś zadał mu pytanie, czy zadowala go towarzystwo.

– Tak, ale wyłącznie własne – padła odpowiedź.

Nigdy tak naprawdę nie będziesz odczuwał radości z powodu obecności innych, jeśli jesteś ich niewolnikiem. Społeczeństwo nie jest uformowane przez określoną liczbę niewolników. Społeczeństwo uformowane jest przez władców i królowe. To ty jesteś władcą, nie żebrakiem. To ty jesteś królową, a nie żebraczką. W prawdziwej wspólnocie nie ma żebraczej misy. Nie ma wzajemnego uzależnienia, lęku i strachu, zaborczości, żądań. Wspólnotę tworzą wolni ludzie, a nie niewolnicy. Ta prawda jest bardzo oczywista, ale zagubiona przez naszą kulturę, włączając w to kulturę religijną. Bowiem także kultura religijna może mieć bardzo manipulacyjny charakter, jeśli nie masz się na baczności.

Niektórzy ludzie postrzegają świadomość jako szczytowy punkt, plateau znajdujące się poza doświadczeniem codziennej chwili. Jest to potraktowanie świadomości jako celu. Ale prawdziwa świadomość donikąd nie dąży, niczego nie osiąga. Jak do tej świadomości docieramy? Poprzez świadomość. Kiedy ludzie mówią, że chcą przeżyć każdą chwilę, to tak naprawdę mówią o świadomości – z wyjątkiem tego „chcenia”. Świadomości doświadczać nie chcesz: masz ją albo nie.

Jeden z moich przyjaciół pojechał do Irlandii. Jak mi powiedział, pomimo iż jest obywatelem amerykańskim, ma prawo do posiadania paszportu irlandzkiego. I takim paszportem się posługuje, boi się bowiem jeździć za granicę na paszporcie amerykańskim. Na wypadek spotkania z terrorystami będzie mógł powiedzieć: „Jestem Irlandczykiem.” Ale ludzie, którzy usiądą obok niego w samolocie, nie będą widzieli etykietki; chcą doświadczyć osoby, takiej jaką ona jest naprawdę. Ilu ludzi spędza życie żywiąc się nie strawą, ale samym menu. Menu jest tylko wskaźnikiem czegoś, co można dostać. Chcemy jeść stek, a nie słowa.

A de Mello „Przebudzenie”

Powiązane posty

• Autentyczna zmiana myślenia

• Przestań się okłamywać

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Kto jest premierem w Twoim rządzie?

• Zaufanie – w realizacji marzeń

Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…

08 Poniedziałek Wrz 2008

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 21 Komentarzy

Tagi

de mello, etykietki, kultura, ludzie, mello, postrzeganie, przebudzenie, tradycja, uwikłanie, wolność, Świadomość, życie


Są takie słowa, które nie odnoszą się do niczego. Na przykład: „Jestem Hindusem”. Przypuśćmy, że jestem jeńcem wojennym w Pakistanie i mówią mi:

– Zamierzamy cię dzisiaj zabrać za granicę, abyś mógł rzucić okiem na swój kraj.

Przewożą mnie więc za granicę, patrzę poprzez nią i myślę: „Och, mój kraj, mój piękny kraj. Widzę wioski, drzewa i wzgórza. To mój rodzinny kraj”. Po chwili jednak jeden ze strażników mówi:

– Przepraszam, ale pomyliliśmy się. Musimy pojechać jeszcze z dziesięć mil.

Czego dotyczyła moja reakcja? Niczego. Miałem w umyśle słowo „Indie”. Ale drzewa to nie Indie. Drzewa to drzewa. W rzeczywistości nie istnieją granice pomiędzy krajami.
To ludzki umysł je stworzył.
Zazwyczaj należący do głupich, ograniczonych polityków. Kiedyś mój kraj był jednym krajem, teraz są już z niego cztery. Gdybyśmy byli mniej czujni, byłoby ich sześć. Mielibyśmy wówczas sześć flag, sześć armii. Dlatego jeszcze nikt nie złapał mnie na tym, bym oddawał honory fladze. Wszystkie flagi narodowe napawają mnie odrazą, gdyż są fałszywymi bogami. Komu mam oddawać honor? Mogę oddać honor ludzkości, ale nie fladze otoczonej armią.

Flagi istnieją jedynie w głowach ludzi. W każdym razie słownik nasz zawiera tysiące słów, które nie mają żadnego odniesienia do rzeczywistości. Ale wyzwalają w nas wielkie emocje! Zaczynamy więc widzieć coś, czego nie ma. Naprawdę widzimy indyjskie góry, podczas gdy ich nie ma i naprawdę widzimy Hindusów, którzy nie istnieją. Istnieją jedynie wasze amerykańskie uwarunkowania. Ale to nie jest coś specjalnie godnego podziwu. W krajach Trzeciego Świata wiele się dziś mówi o „inkulturacji”.

Czym jest to, co zwiemy „kulturą”?
Nie jestem tym słowem zachwycony. Czy oznacza ono, że masz chęć zrobić coś, ponieważ uwarunkowano ciebie tak, abyś to zrobił? Że chciałbyś czuć coś, ponieważ tak cię uwarunkowano? Czy oznacza to mechanicznie podejmowane reakcje? Wyobraźmy sobie amerykańskie dziecko zaadoptowane przez rosyjską parę i wychowywane w Rosji. Nie ma pojęcia, że urodziło się w Ameryce. Wychowywane jest w kulturze rosyjskiej i umiera dla Matki Rosji. Nienawidzi Amerykanów. Dziecko to zostaje wpisane w określoną kulturę, nasycone literaturą. Patrzy na świat oczyma nabytej kultury.
Możesz nawet powiedzieć, że nosi swą kulturę ze sobą, tak jak ubranie. Kobieta hinduska nosi sari, amerykańska coś innego. Japonka nosiłaby kimono. Nikt nie identyfikuje się z ubiorem. A wy chcecie nosić swą kulturę z większym zaangażowaniem niż ubranie.
Szczycicie się swą kulturą. Uczy się was, że macie być z niej dumni. Pozwólcie mi wyrazić to najdosadniej, jak umiem.
Mam przyjaciela, jezuitę, który powiedział mi kiedyś: „Zawsze gdy widzę żebraka lub biedaka, nie mogę nie dać mu jałmużny. Nauczyła mnie tego matka.” Jego matka częstowała posiłkiem każdego biednego, który stanął na jej drodze.
Powiedziałem mu: „Joe, to co robisz, to nie cnota. To jest jedynie przymus, całkiem miły z punktu widzenia żebraka, niemniej jednak przymus.” Przypominam sobie też innego jezuitę, który zwierzył się na spotkaniu swego zgromadzenia w Bombaju: „Mam osiemdziesiąt lat, jestem jezuitą od lat sześćdziesięciu pięciu. Ani razu nie zaniedbałem swej godzinnej medytacji, ani razu.” Może to być bardzo chwalebne, ale też może to być jedynie przymus. Nie ma nic wspaniałego w tym, że pozostajemy jedynie mechanizmem.
Piękno czynu nie polega na tym, że stał się on nawykiem, ale na jego wrażliwości, świadomości, jasności spostrzegania i celowości reakcji. Mogę powiedzieć „tak” jednemu żebrakowi, a innemu „nie”.

Nie jestem zniewolony przez żadne uwarunkowania ani zaprogramowanie ze strony dotychczasowych doświadczeń lub mojej kultury. Nikt niczego mi nie wdrukował, a jeśli nawet – nie może to być podstawa moich reakcji. Jeśli ktoś miał złe doświadczenie z Amerykanami, albo pogryzł go pies, albo zatruł się jakimś pokarmem, to do końca życia te zdarzenia mają wywierać na niego wpływ? I to jest złe! Trzeba się od tego uwolnić.

Nie dźwigajcie brzemienia wszystkich swych przeszłych doświadczeń. Nauczcie się, co to znaczy w pełni czegoś doświadczać, następnie zostawcie to i przejdźcie do następnej chwili nie skażonej chwilą poprzednią.
Będziecie podróżować z bagażem tak lekkim, że zdołacie przejść przez ucho igielne. Poznacie, czym jest życie wieczne, ponieważ życie wieczne jest teraz, w bezczasowym „teraz”. Tylko tak osiągniecie życie wieczne.
A ileż to rzeczy dźwigamy!
Nigdy nie przystępujmy do zadania polegającego na uwolnieniu siebie bez porzucenia tego bagażu. Wówczas będziecie sobą. Przykro to stwierdzić, gdziekolwiek jestem, spotykam mahometan, którzy posługują się swą religią, modłami, Koranem, aby uniemożliwić sobie spełnienie tego zadania. To samo dotyczy Hindusów i chrześcijan.

Czy potraficie sobie wyobrazić człowieka, który nie znajduje się już dłużej pod wpływem słów? Można zarzucić go dowolną ilością słów, a on nadal będzie traktować cię tak, jak na to zasłużyłeś. Możesz mu powiedzieć:
„Jestem premierem, prezesem, kardynałem, arcybiskupem takim a takim” – a on nadal będzie cię traktować jak zwyczajnego człowieka, będzie cię widzieć takim, jakim jesteś. Jego patrzenie na świat nie jest skażone etykietkami.

A. De Mello – Przebudzenie

Powiązane posty

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem

• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

• Nie zakładaj nic z góry

• Czy jesteś robopatą?

• Czy jesteś otwarty?

• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?

• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?

Pozwól sobie umrzeć…

24 Czwartek Lip 2008

Posted by ZF in Medytacja, Świadomość

≈ 49 Komentarzy

Tagi

ciało, de mello, mello, nowa perspektywa, przebudzenie, rozkład, umieranie, wolność, wolność wewnętrzna, Świadomość, śmierć, życie


Często powtarzam, że na to, by żyć naprawdę, trzeba najpierw umrzeć.
Najpierw należy wyobrazić sobie siebie w grobie, by uzyskać przepustkę do życia. Wyobraź sobie, że leżysz w trumnie, w dowolnej pozycji. W Indiach umarli mają podkurczone nogi.
Zdarza się, że w tej pozycji niesie się ich na stos. Czasami jednak leżą. A więc wyobraź sobie, że umarłeś i leżysz martwy. A teraz spójrz na swoje problemy z tej perspektywy.
Czyż wszystko nie ulega zmianie?

Cóż za wspaniała medytacja. Jeśli masz na to czas, powtarzaj ją codziennie. Może brzmi to niewiarygodnie, ale przywróci ci to życie.  Zobacz, jak rozkłada się twoje ciało, zostają jedynie kości, potem proch. Ilekroć o tym mówię, ludzie oburzają się.
– To wstrętne. – Ale co w tym jest takiego wstrętnego?
Taka jest rzeczywistość, na miłość boską.
Wielu z nas jednak nie chce widzieć rzeczywistości.
Nie chce myśleć o śmierci.
Ludzie nie żyją, większość z was nie żyje, jedynie podtrzymujecie swe ciało przy życiu.
To jednak nie jest życie, ale wegetacja. Nie żyjecie tak naprawdę, dopóki nie będzie wam obojętne, czy jesteście żywi czy umarli. Dopiero wtedy żyjecie.
Kiedy jesteście gotowi utracić życie – zaczniecie żyć. Ale jeśli zaczniecie chronić swe życie, jesteście martwi. Kiedy siedzisz na strychu, a ja mówię ci:

– Zejdź na dół – możesz odpowiedzieć:

– O nie, czytałem różne rzeczy o ludziach schodzących ze schodów. Potykają się i łamią karki, to zbyt niebezpieczne.

Albo też nie mogę nakłonić cię do przejścia przez ulicę, ponieważ mówisz:

– Czy wiesz, ilu ludzi zostało przejechanych przechodząc przez jezdnię?

A jeśli nie mogę spowodować, byś wychynął poza swe ciasne przekonania i poglądy i zajrzał do innego świata, to jesteś martwy, nie żyjesz; życie cię ominęło.
Siedzisz w swym małym wiezieniu, boisz się, tracisz swego Boga, swą religię, swych przyjaciół, swoją karierę, autorytet – wszystko. Życie jest dla hazardzistów, naprawdę.
Czy jesteś gotów, by je zaryzykować?
Czy wiesz, kiedy będziesz gotów je zaryzykować?

Wówczas gdy zrozumiesz, że to, co ludzie nazywają życiem, nie jest nim tak naprawdę. Ludzie wyznają błędny pogląd, według którego życie oznacza utrzymywanie ciała przy życiu. A więc pokochaj myśl o śmierci, pokochaj ją. Powracaj do niej ciągle. Myśl o tym, jak cudowne jest to martwe ciało, szkielet, kości obracające się w garstkę prochu. I wówczas poczujesz ulgę.
Wielu z was zapewne nie wie, o czym mówię w tej chwili, nazbyt przerażeni jesteście tą myślą.
Ale to wielka ulga spojrzeć z tej perspektywy na życie wstecz.

Albo odwiedźcie cmentarz. Jest to niezwykle piękne i oczyszczające doświadczenie. Patrzysz na czyjeś nazwisko i myślisz: „Żył tak wiele lat temu, dwa stulecia temu, musiał mieć te same problemy, co ja. Musiał przeżyć tyle bezsennych nocy. Cóż to za wariactwo, to nasze życie. Tak krótko żyjemy”. Pewien włoski poeta powiedział:

„Żyjemy w blasku światła, nadchodzi wieczór, a po nim wieczna noc”.
To tylko błysk, a my go marnujemy. Marnujemy go swym strachem, zmartwieniami, troskami, kłopotami.

Jeśli przeprowadzicie tę medytację, zdarzyć się może, że po prostu zakończycie ją na poziomie informacji, ale może też się zdarzyć, iż uda wam się zakończyć ją na poziomie świadomości.

I w tym momencie staniecie się nowi.

Przynajmniej dopóki ten moment trwa.
Poznacie wówczas różnicę pomiędzy informacją a świadomością.

Pewien zaprzyjaźniony ze mną astronom przekazywał mi niedawno niektóre fundamentalne twierdzenia z zakresu astronomii. Nie wiedziałem przedtem, że kiedy oglądam słońce, to widzę jego pozycję sprzed ośmiu i pół minuty. Tak więc nie widzimy słońca tam, gdzie ono aktualnie się znajduje, ale gdzieś indziej. Podobnie i gwiazdy, ślą nam światło sprzed setek i tysięcy lat.
Kiedy na nie patrzymy, może ich tam już nie być, mogą znajdować się już gdzie indziej. Powiedział mi też, że jeśli wyobrazimy sobie galaktykę, cały Wszechświat, to nasza Ziemia byłaby zagubiona gdzieś w okolicach końca ogona Mlecznej Drogi, nawet nie w jej centrum, a każda z gwiazd jest słońcem. Zaś niektóre słońca są tak wielkie, że mogłyby pomieścić nasze Słońce i Ziemię wraz z przestrzenią między nimi. Przy ostrożnym szacunku, istnieje sto milionów galaktyk! Wszechświat, o ile wiemy, poszerza się z prędkością dwóch milionów mil na sekundę.
Wsłuchiwałem się w te informacje zafascynowany, a kiedy wyszliśmy z restauracji, w której spożywaliśmy posiłek, spojrzałem wzwyż i poczułem, że patrzę na życie z innej perspektywy. To jest świadomość. A więc wszystko to możesz przyswoić sobie jako zimny fakt (i będzie to informacja) albo nagle uzyskasz inną perspektywę widzenia – tego, czym jesteśmy, czym jest Wszechświat, czym jest ludzkie życie.
Gdy odnajdziesz się w tej nowej perspektywie, będzie ona tym właśnie, co mam na myśli, mówiąc o świadomości.

A. De Mello, Przebudzenie

Powiązane posty:

• Historia człowieka który wrócił z martwych

• Historia pewnego przebudzenia

• Czemu boimy się śmierci?

• Czy przeraża Cię Pustka?

• Los, karma, wolna wola?

• Prawo przyczyny i skutku

• Reinkarnacja?

Utrata kontroli

02 Środa Lip 2008

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

kontrola, mello, narkotyk, niewola, przebudzenie, skrępowanie, utrata, wolność, wyzwolenie, Świadomość


Jeśli chcecie zrozumieć, czym jest kontrola, wyobraźcie sobie małe dziecko, które nauczono zażywać narkotyki. W miarę jak narkotyk przenika ciało dziecka, uzależnia się ono od niego. Całym sobą domaga się narkotyku. Brak narkotyku staje się wielkim udręczeniem. Śmierć wydaje się czymś lepszym. Pamiętajcie o tym obrazie – ciało uzależnione od narkotyku. Dokładnie to właśnie uczyniło z was społeczeństwo, kiedy przyszliście na świat. Nie pozwolono wam cieszyć się konkretnym, wartościowym pożywieniem życia, jakim są: praca, zabawa, radość, śmiech, towarzystwo, przyjemności zmysłowe i umysłowe. Podano wam narkotyk, w którym zasmakowaliście. Narkotyk zwany: aprobatą, uznaniem, szacunkiem.

Chcę tu zacytować wielkiego pisarza A. S. Neilla. Jest on autorem „Summerhill”. Neill twierdzi, że chore dziecko poznać można po tym, że zawsze krąży wokół rodziców, a także po tym, że zainteresowane jest innymi osobami. Kiedy dziecko pewne jest miłości matki, zapomina o matce, wychodzi na zewnątrz i bada świat. Jest ciekawe. Szuka żaby i pakuje ją do buzi lub też wyczynia temu podobne rzeczy. Jeśli dziecko krąży wokół matki, jest to zły znak, nie czuje się bezpiecznie. Być może matka próbuje pozbawić go miłości, nie dać mu tyle wolności i wsparcia, ile ono potrzebuje. Być może na wiele subtelnych sposobów grozi, że go opuści.

A więc pozwolono nam zasmakować wielu rozmaitych narkotyków: aprobaty, szacunku, sukcesu, bycia na samym szczycie, prestiżu, umieszczenia nazwiska w gazecie, potęgi, bycia szefem. Nauczono nas cenić sobie rolę kapitana zespołu, dyrygenta orkiestry itp. Kiedyśmy się już w tych narkotykach rozsmakowali, staliśmy się uzależnieni i zaczęliśmy się bać, że je utracimy. Przypomnijmy sobie poczucie braku kontroli, przerażenie na myśl o niepowodzeniu, popełnieniu błędu, o perspektywie krytyki. Staliśmy się tchórzliwie zależni od innych i straciliśmy wolność. Teraz inni ludzie posiadają moc uszczęśliwiania lub unieszczęśliwiania nas. Pragniesz tych narkotyków, ale nienawidzisz cierpienia, jakie się z nimi wiąże, czujesz się całkowicie bezradny. Nie ma minuty, żebyś – świadomie czy też nieświadomie – nie dostrajał się do reakcji innych, maszerując w rytm ich bębnów. Dobra definicja osoby przebudzonej: jest to osoba, która nie maszeruje w rytm bębnów społeczeństwa; osoba, która tańczy taniec wydobywający się z jej wnętrza. Kiedy nie uzyskasz aprobaty i jesteś ignorowany, doświadczasz samotności tak nieznośnej, że czołgasz się do ludzi i żebrzesz o przynoszący ulgę narkotyk zwany wsparciem, dodawaniem otuchy, odwagi. Życie z ludźmi w takim stanie wymaga nigdy nie kończącego się napięcia. „Piekło to inni” – powiedział Sartre. I jakie to jest prawdziwe.

Trwając w takim stanie zależności, trzeba być zawsze w pełnej gotowości, nigdy nie wolno pozwolić sobie na luz. Trzeba żyć tak, by zaspokoić oczekiwania. Być z ludźmi oznacza życie w napięciu. Być bez nich oznacza udrękę samotności, ponieważ brakuje ci ich. Utraciłeś zdolność widzenia ich takimi, jakimi są w rzeczywistości i adekwatnego reagowania na ich ruchy, gdyż twoja percepcja przyćmiona jest potrzebą uzyskania narkotyku. Widzisz ich o tyle, o ile dają ci nadzieję otrzymania narkotyku lub stanowią groźbę jego utraty. Zawsze, świadomie czy nieświadomie, w taki właśnie sposób patrzysz na ludzi. Czy dostanę od nich to, czego chcę, czy też nie?

A jeśli nie mogą oni dostarczyć narkotyku, przestają mnie interesować. Zabrzmi to strasznie, ale nie wiem, czy jest tu choć jedna osoba, do której to się nie odnosi.

A.de Mello Przebudzenie

Powiązane posty:
• Cztery kroki do wolności
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• NLP – jak jesteś zaprogramowany?
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość

Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?

13 Piątek Czer 2008

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

de mello, dobroczynność, dobry uczynek, grzech, Jezus, mello, nagroda, niebo, poświęcenie, przebudzenie, samarytanin, szlachetność, uważność, wyrzeczenie, zbawienie, Świadomość


Fragment wykładu A. de Mello:

Dobroczynność jest prawdziwą maskaradą interesowności przebranej za altruizm.

Mówicie, że trudno się z tym zgodzić, bowiem jesteście uczciwi usiłując kochać i spełniać pokładane w was zaufanie.
Postaram się to wyrazić prościej. Zacznijmy od przykładu ekstremalnego.

Istnieją dwa rodzaje samolubstwa.
– Pierwszy polega na tym, że mam przyjemność w sprawianiu sobie przyjemności. Nazywamy to po prostu egocentryzmem.
– Z drugim mamy do czynienia wówczas, gdy odnajduję przyjemność w sprawianiu przyjemności innym. Jest to nieco bardziej wyrafinowany rodzaj egocentryzmu.

Pierwszy typ samolubstwa sam narzuca się ludzkim oczom, drugi natomiast jest ukryty, głęboko ukryty, dlatego też nader niebezpieczny. Powoduje on bowiem, iż zaczynamy wierzyć, że jesteśmy naprawdę wspaniali. Protestujesz przeciwko temu, co mówię?

Świetnie! Mówisz, że jesteś osobą samotną i wiele czasu poświęcasz pracy na probostwie?
Ale przyznaj proszę, że robisz to także z egocentrycznych pobudek.
Chcesz być potrzebna/y – i wiesz jednocześnie o tym, że ta potrzeba wynika z pragnienia bliższego kontaktu ze światem. Utrzymujesz, że inni potrzebują twojej pracy i okazują wdzięczność. Mamy tu zatem do czynienia z wymianą dwustronną.

To prawda: „Coś daję i zarazem coś otrzymuję. Pomagam, daję, ale i w zamian dostaję.”

Pięknie. Prawdziwe to i szczere. Ale to nie jest dobroczynność, to po prostu oświecona interesowność.

A ty?
Twierdzisz, że w takim razie Ewangelia Jezusa jest także – w ostatecznym rozrachunku – nauką głoszącą chwałę interesowności.
Przecież osiągamy życie wieczne poprzez dobre uczynki. „Chodźcie błogosławieni mojego Ojca, gdy byłem głodny, nakarmiliście mnie”, i tak dalej…
A więc mówisz, że takie stwierdzenie idealnie przystaje do tego, co powiedziałem wcześniej.
Patrząc na Jezusa, mówisz, widzimy, że jego dobre uczynki w końcowym rozrachunku są interesowne, gdyż nastawione są na wygranie duszy dla życia wiecznego.
I to wydaje ci się głównym motorem i znaczeniem życia; dbałość o własne interesy poprzez działania dobroczynne.
No dobrze.
Ale widzisz, jest w tym trochę oszustwa, bowiem mieszasz w to religię. To, co mówisz, jest uzasadnione. Jest prawdziwe. Ale o Ewangelii, Biblii i Jezusie będziemy jeszcze mówić pod koniec tych rekolekcji. Teraz powiem jedynie coś, co jeszcze bardziej skomplikuje całą sprawę.

– „Byłem głodny, a nakarmiliście mnie, byłem spragniony, a napoiliście mnie”.
I jaka jest odpowiedź?
– „Kiedy? Kiedy to uczyniliśmy? Nie wiemy.”

Nie mieli pojęcia kiedy!
Czasem nawiedza mnie wstrząsająca wizja, w której władca mówi:
– „Byłem głodny, a nakarmiliście mnie”, zaś ludzie po jego prawicy odpowiadają:
– „To prawda, Panie, wiemy o tym”.
– „Nie mówiłem do was – rzecze król. – To niezgodne z pismem, nie powinniście o tym wiedzieć”…

Czy to nie interesujące?
Ale wy wiecie.
Wy znacie uczucie głębokiej przyjemności płynącej z robienia dobrych uczynków.
Aha! To prawda.
To dokładne przeciwieństwo sytuacji, w której ktoś stwierdza: „I cóż jest takiego wspaniałego w tym, co zrobiłem? Coś zrobiłem i coś otrzymałem. Nie miałem pojęcia, że uczyniłem coś dobrego. Nie wiedziała lewica, co czyni prawica”.

Wiecie, że dobro ma znaczenie wówczas, gdy czynione jest bezwiednie.

Nigdy nie będziecie lepsi niż wtedy, gdy nie wiecie, jak jesteście dobrzy. Albo jak powiedziałby wielki sufi: „Świętym jest się tak długo, dopóki się o tym nie wie„.

Niektórzy z was z tym się nie zgadzają. Mówicie:
„Czyż przyjemność płynąca z dawania nie jest życiem wiecznym tu i teraz?”
Nie wiem.
Po prostu nazywam przyjemność przyjemnością i niczym więcej.
Przynajmniej na razie, dopóki nie zajmiemy się religią.
Chciałbym jednak, abyście już na początku coś zrozumieli: religia nie jest – powtarzam – nie jest koniecznie związana z duchowością. A więc na razie pozostawmy religię na boku.

Zapytacie tu może, jaka jest sytuacja żołnierza, który padł na granat, aby nie zranił innych. Albo mężczyzny, który w ciężarówce pełnej dynamitu wjechał do amerykańskiego obozu w Bejrucie? Nikt z nas nie może wykazać się miłością większą niż ta.
Tyle, że Amerykanie są innego zdania. Postąpił umyślnie. Zrobił coś strasznego. Prawda. Ale zapewniam was, że wcale tak nie myślał. Miał w tym interes. Sądził, że idzie do nieba. To prawda. Zupełnie tak, jak żołnierz zakrywający swym ciałem granat.

Usiłuję zarysować wizerunek czynu, w którym brak jest ego.
Czynu, którego dokonujesz już jako przebudzony.
Wówczas właśnie ten czyn jest przez nas dokonywany.
Twój czyn w takim przypadku staje się zdarzeniem. „Niech mi się to zdarzy”.
Nie wykluczam tego.
Ale kiedy ty to czynisz, doszukuję się egoizmu. Nawet wówczas, gdy są to tylko zapewnienia typu: „Pozostanie po mnie pamięć jako o bohaterze” albo: „Nie mógłbym żyć, gdybym tego nie zrobił, nie byłbym w stanie żyć ze świadomością, że stchórzyłem”.
Pamiętaj, iż nie wykluczam jednak innych możliwości. Nie twierdzę, że nie istnieją czyny pozbawione egoizmu, ukrytej interesowności.
Być może są. Matka ratująca dziecko – swoje dziecko na przykład. Ale jak to się dzieje, że nie ratuje dziecka sąsiadów? Bowiem pojawia się tu owo „moje”.

Oto żołnierz umierający za swoją ojczyznę.
Zaniepokojony jestem wieloma takimi śmierciami.
Pytam wówczas samego siebie: „Czy przypadkiem nie są one wynikiem prania mózgu?”
Również rozmaici męczennicy wzbudzają we mnie przeróżne podejrzenia. Sądzę bowiem, że nierzadko są oni ofiarami prania mózgu. Męczennicy mahometańscy, hinduscy, buddyjscy, chrześcijańscy są ofiarami prania mózgu!

Oto wbili sobie do głowy, że muszą umrzeć, gdyż śmierć i poświęcenie siebie są czymś wspaniałym. Nie są w stanie pojąć, w czym rzecz, więc idą na to.[…]

Myślę sobie czasem, że za pomocą tych samych procesów stworzyć można na przykład św. Franciszka Ksawerego i terrorystę.

Można odbyć trzydziestodniowe rekolekcje i wyjść z nich z miłością ku Chrystusowi, ale bez śladu jakiejkolwiek samoświadomości.
Bez żadnego śladu.
Przynieść to może wiele bólu.
Osoba taka uważa się bowiem za wielkiego świętego. Nie chcę tu zniesławiać Franciszka Ksawerego, który prawdopodobnie był wielkim świętym, ale i był też człowiekiem o trudnym charakterze. Był bardzo kiepskim przełożonym. Naprawdę. Spójrzcie na historyczne fakty, a przyznacie mi rację. […]
Zwykł wykluczać uczestników swej wspólnoty, którzy później odwoływali się do Ignacego Loyoli. A ten miał w zwyczaju mawiać: „Przyjedź do Rzymu, to porozmawiamy o tym”. Ignacy w tajemnicy, cichaczem, przyjmował ich ponownie do wspólnoty.
Jaką rolę w postępowaniu Ksawerego odgrywała samoświadomość?
Jakie jednak mamy prawo, by osądzać innych?

Nie wiem.
Nie twierdzę, że nie istnieje coś takiego, jak czysta intencja.
Mówię tylko, że zazwyczaj wszystko, co robimy, przynosi nam jakieś korzyści. Wszystko. Kiedy robisz coś, by zyskać miłość Chrystusa, czy to samolubstwo?
Tak.
Gdy podejmujesz zabiegi, by zdobyć czyjąkolwiek miłość, zabiegasz o własne korzyści.
Widzę, że będę ci musiał jeszcze przejrzyściej to wyjaśnić.

Załóżmy, że mieszkasz w Phoenix (stolica Arizony, de Mello nawiązuje do Mormonów – przyp. tłum.) i musisz wykarmić ponad pięćset dzieci dziennie. Czy z tego powodu czujesz się dobrze? Jasne, że tak. Jakże mógłbyś czuć się źle, czyniąc tak dobrze.
Ale czasami nie jest ci najlepiej.
A to dlatego, że są ludzie, którzy robią wszystko, by nie mieć złego samopoczucia. Swe zachowanie nazywają dobroczynnością. Jednak u podstaw ich działania leży poczucie winy. Nie czynią tego z miłości, lecz z poczucia winy.
Ale dzięki Bogu, ty robisz to z miłości do ludzi? Odczuwasz przy tym radość. Cudownie!
Jesteś zdrową jednostką, kierujesz się bowiem własnym interesem.
I to jest zdrowe. I nie musisz oszukiwać się co do swoich motywów.

Pozwólcie, że podsumuję to, co mówiłem o dobroczynności bezinteresownej.
Powiedziałem, iż istnieją dwa rodzaje interesowności.
Myślę, że powinienem wymienić trzy.
– Pierwsza, kiedy czynię coś, co sprawia mi przyjemność albo raczej – gdy pozwalam sobie na doznawanie przyjemności.
– Druga, kiedy pozwalam sobie na przyjemność sprawiania przyjemności innym. Nie powinniście być z tego dumni. Nie sądźcie, że z tego powodu jesteście wspaniali. Jesteście po prostu przeciętnymi osobami, tyle że o bardziej wyrafinowanym guście. Macie dobry smak, ale nie świadczy to bynajmniej o stanie waszego ducha. Jako dziecko lubiłeś coca-colę, teraz jesteś dorosły i cenisz smak chłodnego piwa w upalny dzień. Masz wyrobiony smak. Jako dziecko uwielbiałeś czekoladę, teraz jesteś starszy i lubisz słuchać symfonii i czytać poezje. Masz tylko bardziej wyrafinowane gusta. Ale ciągle lubisz przyjemności, choć teraz jest to przyjemność płynąca ze sprawiania innym przyjemności.
– W końcu mamy trzeci typ , kiedy robisz coś dobrego tylko po to, by uniknąć złego samopoczucia. Jednak spełnianie dobra nie daje ci przyjemności, wręcz przeciwnie, wywołuje w tobie negatywne uczucia. Nie cierpisz tego. Poświęcasz się w imię miłości, ale to ci się nie podoba.

No widzisz, jak mało o sobie wiesz, jeśli sądzisz, że znasz prawdziwe motywy swojego postępowania. O, gdybym mógł dostać choćby jednego dolara za każdy dobry uczynek, który wywołał we mnie negatywne uczucia, byłbym dziś milionerem. Bywa przecież i tak:

– Czy mógłbym wpaść do ciebie dziś wieczorem, ojcze?

– Ależ tak, bardzo proszę.

Tymczasem nie chcę się z nim spotkać i nie cierpię tych spotkań. Chcę oglądać telewizję, ale jakże śmiałbym mu odmówić? Nie umiem powiedzieć – nie. Mówię: „Ależ tak, oczywiście”, choć w duchu myślę: „O Boże, muszę to zrobić”. Spotkanie z nim jest dla mnie nieprzyjemne, ale i powiedzenie mu o tym jest także nieprzyjemne – tak więc wybieram mniejsze zło i mówię:

– Dobrze wpadnij.

I kiedy będzie już po wszystkim, kiedy wyjdzie, będę szczęśliwy. Wreszcie przestanę się fałszywie uśmiechać. Ale właśnie wchodzi.

– Jak się masz?

– Cudownie – odpowiada i mówi, jak to lubi ze mną pracować, a ja myślę: „O Boże, kiedy wreszcie przejdzie do rzeczy”. W końcu mówi, o co mu chodzi, a ja metaforycznie wyrzucam go z mieszkania, mówiąc:

– Każdy głupek rozwiązałby ten problem samodzielnie – i odsyłam go do literatury przedmiotu. „No, wreszcie się od niego uwolniłem” – myślę. Następnego ranka przy śniadaniu (ponieważ nie czuję się wobec niego w porządku) podchodzę doń i mówię:

– No i jak tam.

A on odpowiada: – Całkiem nieźle. I dodaje: – Wie ojciec, to, co wczoraj ojciec mi powiedział, bardzo mi pomogło. Czy moglibyśmy spotkać się jeszcze dziś po lunchu?

„O Boże!” – westchnąłem w duchu.

Taki sposób spełniania dobrych uczynków jest najgorszy z możliwych.
Robisz coś, by uniknąć złego samopoczucia.
Nie masz serca, by komuś powiedzieć, że chcesz być sam. Pragniesz, by mówiono o tobie, że jesteś dobrym człowiekiem!
Kiedy mówisz: „Nie lubię nikogo ranić”, podpowiem ci, byś skończył z tym tłumaczeniem.
Nie wierzę ci!
Nie wierzę nikomu, kto wyznaje, że nie lubi ranić innych. Uwielbiamy to robić, szczególnie ranić niektórych. Kochamy to.
A kiedy robi to ktoś inny, cieszymy się niepomiernie. Nie chcemy tak postępować sami, bo mogłoby się to obrócić przeciwko nam. Aha, a więc o to chodzi. Jeśli kogoś ranimy, zyskujemy złą opinię. Nie będą nas lubić, będą źle gadać o nas, a tego przecież nie chcemy!

Na bazie fragmentów z wykładów rekolekcyjnych – A. De Mello, „Przebudzenie”

Zaciekawił Cię post? Może spodoba ci się także :

• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

• Jak napięcie zastąpić radością?

• Samotność a zależność od innych

• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

Spogladaj głębiej…

24 Sobota Maj 2008

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Zen, Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

ego, guru, mello, miara, minuta mądrości, mistrz, mądrość, mędrzec, sens, uczony, Zen, zmiana, zrozumienie



Prawdziwy sens tragedii

Pewien ptak codziennie chronił się w suchych gałęziach drzewa,
stojącego pośród rozległego pustynnego krajobrazu.
Razu pewnego trąba powietrzna wyrwała drzewo z korzeniami, i
biedny ptak musiał przelecieć co najmniej sto mil, nim znalazł
sobie nowe schronienie.
Dotarł wreszcie do lasu, gdzie drzewa uginały się od owoców.
– Gdyby uschnięte drzewo ocalało, nic nie skłoniłoby ptaka, by
wyrzekł się bezpieczeństwa i poszybował w przestworza.

Nieszczęścia mogą prowadzić do rozwoju. Trzeba tylko zrozumieć lekcję jaka sie w nich kryje.

Punkt widzenia
Kiedy jeden z uczniów przyszedł pożegnać się z Mistrzem przed
powrotem do rodziny i interesów, prosił go o coś, co mógłby zabrać
ze sobą.
Mistrz rzekł:
– Stale rozważaj te trzy rzeczy, które ci teraz powiem: to nie
ogień jest gorący, lecz ty tak go odbierasz.
To nie oko widzi, lecz twój umysł.
To nie cyrkiel zakreśla koło, lecz kreślarz.

Właściwa miara
Pewien podróżny, który spodziewał się po Mistrzu wielkich rzeczy,
bardzo się rozczarował zwyczajnymi słowami, którymi ten zwrócił
się do niego.
– Przybyłem tu w poszukiwaniu Mistrza – zwierzył się jednemu z
uczniów – a znalazłem tylko zwykłego człowieka, niewiele
różniącego się od innych.
Uczeń odpowiedział:
– Mistrz jest szewcem z nieskończoną ilością nagromadzonej skóry.
Przycina ją i szyje na miarę twojej stopy.

Puste słowa
– Czego szukasz? – zapytał Mistrz uczonego, który przyszedł do
niego z prośbą o kierownictwo duchowe.
– Szukam życia – brzmiała odpowiedź.
Mistrz odrzekł:
– Jeśli chcesz żyć, słowa muszą umrzeć.

Poproszony później o wyjaśnienie, powiedział:
– Czujesz się zagubiony i bezradny, bo przebywasz w świecie słów.
Karmisz się słowami, zadowalasz się nimi, a w rzeczywistości ich nie potrzebujesz lecz samej rzeczy.
Jadłospisem nie zaspokoisz głodu. Żadne sformułowanie nie ugasi twego pragnienia.

Przywiązanie do przeszłości
– Nie wiem, co przyniesie mi dzień jutrzejszy, chce więc być
zawsze przygotowany – Powiedział raz zapobiegliwy uczeń do Mistrza
– Boisz się „jutra” – a nie zdajesz sobie sprawy, że rozpamiętywanie „wczoraj” może być równie niebezpieczne. – odpowiedział Mistrz.

Uduchowiony?
Pewien człowiek, znany ze swego uduchowienia, udał się do Mistrza
i powiedział przygnębiony:
– Nie potrafię się modlić. Nie rozumiem Pism.
Nie potrafię odprawiać ćwiczeń, które zalecam innym…
Zostaw więc to wszystko – powiedział z uśmiechem Mistrz.
– Jakżeż mogę to zrobić? Przecież uważa się mnie za świętego człowieka i mam w tych stronach wielu zwolenników.
Mistrz odpowiedział z westchnieniem:
– Dziś świętość jest nazwą bez rzeczywistości.
A przecież jest prawdziwa tylko wtedy, gdy jest rzeczywistością bez nazwy.

Wgląd
Pewien pisarz przybył do klasztoru, by napisać książkę o Mistrzu.
– Ludzie mówią, że jesteś geniuszem.
Czy to prawda? – zapytał.
– Możesz tak powiedzieć – odpowiedział Mistrz, bez nadmiaru
skromności.
– A co sprawia, że ktoś staje się geniuszem?
– Zdolność rozpoznawania.
– Rozpoznawania czego?
– Motyla w gąsienicy, orła w jaju, i świętego w egoiście.

Mocne Ego
Gorliwy uczeń wyraził pragnienie nauczania innych Prawdy i zapytał
Mistrza, co o tym sądzi.
Mistrz odpowiedział:
– Zaczekaj.
Co roku uczeń przychodził z tym samym pytaniem i za każdym razem
Mistrz dawał mu tę samą odpowiedź:
– Zaczekaj.
Pewnego dnia zapytał Mistrza:
– Kiedy będę gotowy do uczenia?
Mistrz odrzekł:
– Kiedy opuści cię nadmierne pragnienie uczenia innych.

A. de Mello „Minuta mądrości”

Powiązane posty:

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Nie zadręczaj się!

• Historia Dana

• List ojca do syna. Wyznanie.

• Najwłaściwszy moment

• A mistrz mu odpowiedział…

• Minuta mądrości

Wewnętrzny ogród

22 Czwartek Maj 2008

Posted by ZF in Rozwój, Zen

≈ 1 komentarz

Tagi

bezwarunkowe szczęście, guru, mello, mistrz, modlitwa żaby, mądrość, mędrzec, przemiana, sokrates, szczęście

Piękna wyspa
Staruszek przeżył większość swego życia na wyspie, którą uważano za jedną z najpiękniejszych na świecie. Kiedy po przejściu na emeryturę przeniósł się do dużego miasta, ktoś do niego powiedział: „Musiało być wspaniale mieszkać przez tyle lat na wyspie uważanej za jeden z cudów świata”.
Staruszek pomyślał nad tym, a potem powiedział: „Cóż, prawdę mówiąc, gdybym wiedział, że jest tak sławna, to bym się jej przyjrzał”.

Dojrzałość
Gdy pewien guru miał lekcję z grupą młodych uczniów, zaczęli go błagać, żeby im wyjawił świętą Mantrę, przez którą zmarli są przywracani do życia.
„Cóż byście zrobili z tak niebezpieczną rzeczą?” zapytał guru.
Nic Służyłaby tylko do umocnienia naszej wiary”, odparli.
Przedwczesna wiedza jest niebezpieczną rzeczą, moje dzieci”, powiedział starzec.
Kiedy wiedza jest przedwczesna?” zapytali.
Kiedy daje władzę komuś, kto nie posiada jeszcze mądrości, która musi towarzyszyć jej użyciu”.
Jednakże uczniowie nalegali tak, że święty człowiek, wbrew sobie, wyszeptał im do uszu świętą Mantrę, zaklinając ich wielokrotnie, aby korzystali z niej z największą rozwagą.
Niedługo potem młodzieńcy szli wzdłuż miejsca pustynnego, gdzie zobaczyli stertę wyblakłych kości. Kierowani bezmyślną wesołością, która towarzyszy tłumowi, postanowili sprawdzić Mantrę, która powinna była zostać użyta dopiero po dłuższej medytacji.
Skoro tylko wypowiedzieli magiczne słowa, kości oblekły się w ciało i zostały przemienione w wygłodniałe wilki, które rzuciły się za nimi w pogoń i rozdarły ich na strzępy.

Prawda
Był raz rabin, który był czczony przez ludzi jako człowiek Boży. Nie było dnia, żeby tłum ludzi nie stał przed jego drzwiami szukając rady, albo uzdrowienia, albo błogosławieństwa tego świętego człowieka. I za każdym razem, kiedy rabin przemówił, ludzie chciwie słuchali, chłonąc każde jego słowo.
Był jednak wśród słuchających nieprzyjemny facet, który nigdy nie przepuścił okazji, żeby sprzeciwić się Mistrzowi. Zauważał słabości rabina i wyśmiewał się z jego wad ku przerażeniu uczniów, którzy zaczęli na niego patrzeć, jak na diabła wcielonego.
Otóż pewnego dnia „diabeł” zachorował i zmarł. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Na zewnątrz wyglądali odpowiednio poważnie, lecz w sercu byli zadowoleni, że ożywcze pogadanki Mistrza nie będą już zakłócane lub jego zachowanie krytykowane przez tego lekceważącego heretyka.
Tak, więc ludzie byli zdziwieni, widząc Mistrza pogrążonego w prawdziwym smutku na pogrzebie. Kiedy uczeń zapytał go później, czy opłakuje wieczny los zmarłego, powiedział: „Nie, nie. Dlaczego miałbym opłakiwać naszego przyjaciela, który jest teraz w niebie? To ze względu na siebie się smucę. Ten człowiek był jedynym przyjacielem, jakiego miałem. Tutaj jestem otoczony przez ludzi, którzy mnie czczą. On był jedynym, który rzucał mi wyzwania, dzięki którym mogłem wzrastać.”

Wewnętrzna przemiana
Mysz była ciągle zgnębiona z powodu swojego strachu przed kotem.
Pewien czarodziej ulitował się nad nią i przemienił ją w kota. Ale wtedy zaczęła obawiać się psa.
Więc czarodziej przemienił ją w psa. Wtedy zaczęła się bać pantery.
Więc czarodziej przemienił ją w panterę. Po tym była pełna strachu przed myśliwym.
W tym momencie czarodziej rozłożył ręce.
Przemienił ją z powrotem w mysz mówiąc: „Nic nie pomoże, ponieważ wciąż masz serce myszy”.

Szczęście
Sokrates nie nosił nawet butów; jednakże stale ulegał czarowi targu i często tam chodził, żeby popatrzeć na te wszystkie wystawione towary.
Kiedy jeden z uczniówł zapytał go, dlaczego tam chodzi, Sokrates powiedział: „Uwielbiam odkrywać, bez jak wielu rzeczy, jestem doskonale szczęśliwy”.

Wewnętrzny spokój
Nauczanie Mistrza nie znajdowało uznania u władz i w końcu
wypędzono go z kraju.
Uczniom, którzy pytali go, czy nigdy nie odczuwa tęsknoty, Mistrz
odpowiedział:
– Nie.
– Ależ to nieludzkie, nie tęsknić za własnym domem – protestowali
uczniowie.
Na to Mistrz odrzekł:
– Przestajesz czuć się wygnańcem, kiedy odkrywasz, że twoim domem
jest wszechświat.

Przebudzony
– Czy przebudzenie osiąga się przez działanie, czy też przez
medytację?
– Przez żadną z tych rzeczy. Przebudzenie związane jest z widzeniem rzeczy takimi jakimi są.
Widzeniem że złota kolia, którą pragniesz nabyć, jest już na twojej szyi.
Że wąż, którego tak się boisz, jest tylko kawałkiem sznurka na
ziemi.

A. de Mello „Modlitwa żaby”, „Minuta mądrości”

Powiązane posty

• Minuta mądrości

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Nie zadręczaj się!

• Historia Dana

• List ojca do syna. Wyznanie.

• Najwłaściwszy moment

• A mistrz mu odpowiedział…

Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?

17 Sobota Maj 2008

Posted by ZF in Rozwój

≈ 15 Komentarzy

Tagi

krytyka, lęk, mello, miłość, naciski, niewola, opinie, program umysłu, urok, wolność, wpływ, wyzwolenie, wzorce, zniewolenie

Przypatrz się swemu życiu i zobacz, jak jego pustkę wypełniłeś innymi ludźmi.

W konsekwencji dusisz się nimi.
Zauważ, jak oni kontrolują twoje zachowanie poprzez akceptację albo wyrazy dezaprobaty.

Dzięki swej obecności łagodzą poczucie osamotnienia; podnoszą cię na duchu przez pochwały ale też stają się przyczyną rozpaczy poprzez krytykę i odrzucenie.

Przyjrzyj się sobie uważnie i zobacz, jak prawie każdy moment swego życia poświęcasz na zjednywanie sobie ludzi, na pochlebianie im, i to niezależnie od tego, czy są to żyjący czy zmarli.

Żyjesz według ich norm, zgodnie z ich standardami, szukasz ich towarzystwa, pragniesz ich miłości, boisz się, by cię nie wyśmiali, tęsknisz za ich poklaskiem, potulnie poddajesz się narzuconym wyrzutom sumienia; przeraża cię myśl postępowania wbrew modzie czy to w sposobie ubierania, mówienia, postępowania, czy nawet myślenia.

Zauważ, że nawet kiedy kontrolujesz innych, jesteś od nich zależny i przez nich zniewolony. Inni ludzie tak dalece stali się częścią twego bytu, że nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie życia bez ich nieustannej kontroli.
Jest faktem, że zdołali ciebie przekonać, iż gdybyś kiedykolwiek uwolnił się od nich, to staniesz się wyspą — samotną, ponurą, bez miłości.

Tymczasem prawda wygląda dokładnie odwrotnie.

Jakże możesz kogoś kochać, kto cię zniewolił?
Możesz tylko pożądać, potrzebować, być zależnym, bać się i być kontrolowanym. Miłość można spotkać tylko tam, gdzie nie ma lęku i gdzie panuje wolność.
Jak możesz osiągnąć taką wolność?
Posługując się dwojaką bronią w zwalczaniu twojej zależności i zniewolenia. Po pierwsze, samoświadomością.
Jest rzeczą prawie niemożliwą, by ktoś, obserwując stale głupotę bycia zależnym, pozostał w tej zależności i zniewoleniu.
Jednakże osobie poddanej nałogowi innych ludzi samoświadomość może nie wystarczyć. Musisz poświęcać czas tym czynnościom, które kochasz.
Musisz odkryć pracę, której dokonujesz nie ze względu na jej użyteczność, ale ze względu na nią samą, niezależnie od tego, czy przyniesie ci ona sukces czy nie, czy będziesz chwalony czy nie, czy będziesz kochany i podziwiany czy nie, niezależnie od tego, czy ludzie ją znają i będą za nią wdzięczni czy nie.
Czy istnieją w twoim życiu zajęcia, którym się oddajesz po prostu dlatego, że sprawiają ci przyjemność i pochłaniają całą twoją istotę?
Odkryj je, poświęcaj im swoją uwagę, gdyż one będą twoją przepustką do wolności i miłości. Tymczasem prawdopodobnie zostałeś poddany praniu mózgu i przyjąłeś konsumpcyjny sposób myślenia, który można przedstawić w następujący sposób: radość z poezji, pejzażu czy fragmentu utworu muzycznego wydaje się stratą czasu; ty musisz napisać poemat albo stworzyć dzieło muzyczne czy dzieło sztuki.
W zasadzie stworzenie dzieła samo w sobie nie ma wielkiej wartości; twoje dzieło musi zostać poznane. Jakąż może ono mieć wartość, jeśli nikt go nie poznał? A nawet jeśli jest ono znane, to jeszcze nic nie znaczy, jeśli nie jest oklaskiwane i chwalone przez ludzi.
Twoje dzieło zyska największą wartość, jeśli zdobędzie popularność i jeśli będzie się sprzedawać!

Tak oto na powrót znalazłeś się w ramionach i pod kontrolą ludzi.

Według nich o wartości jakiegoś działania czy dzieła decyduje nie to, że zostało wykonane, że jest kochane i że jest źródłem radości samo w sobie, ale fakt, że pozwoliło odnieść sukces. Królewska droga do mistyki i do Rzeczywistości nie prowadzi przez świat ludzi.
Wiedzie ona przez świat czynności, które się wykonuje dla nich samych niezależnie od perspektywy sukcesu czy zarobku.
Przeciwnie do tego, w co się powszechnie wierzy, lekarstwem na miłość i samotność nie jest towarzystwo innych ludzi, ale kontakt z Rzeczywistością.

W chwili gdy dotkniesz tej Rzeczywistości, zrozumiesz, na czym polega wolność i miłość.
Wolność od łudzi — inaczej mówiąc, zdolność do prawdziwej miłości. Nie myśl, że warunkiem narodzin miłości w twoim sercu jest spotkanie z ludźmi. To nie będzie miłość, ale czyjś urok.

Miłość rodzi się w twym sercu raczej dzięki pełnemu uwagi kontaktowi z Rzeczywistością.
Nie jest to miłość dla jakiejś szczególnej osoby czy rzeczy, ale jest to czyste odczucie miłości, to rzeczywistość miłości, to stosunek i postawa miłości.
Taka miłość będzie następnie z Ciebie promieniować na zewnątrz — na świat rzeczy i osób.

Jeśli pragniesz, by taka miłość zaistniała w twoim życiu, to musisz zerwać z wewnętrzną zależnością od innych ludzi. Wtedy uświadomisz sobie jej istnienie. To, że zawsze była w Tobie.
Aby to zrozumieć, trzeba zaangażować się w sprawy, które kochasz dla nich samych.

A. de Mello Wezwanie do miłości

Powiązane posty:

• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

• Jak prowadzić dyskusje?

• Nie zakładaj nic z góry

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem

• Medytacja a egoizm

• Bądź wolny! Inspirujące cytaty E. Tolle

Czy jesteś religijny? (czy jesteś kukiełką?)

15 Wtorek Kwi 2008

Posted by ZF in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 9 Komentarzy

Tagi

bezmyślność, ciemność, ego, Jezus, kościół, ksiądz, matka boska, mello, mistyka, niewiedza, nieświadomość, obserwacja, przebudzenie, psycholog, religia, samoświadomość, Świadomość

Podczas jednej z konferencji podszedł ktoś do mnie i zadał pytanie, co sądzę o Matce Boskiej Fatimskiej, co o niej myślę.
Tego rodzaju pytania przypominają mi pewną historię. Kiedyś wzięto posążek Matki Boskiej Fatimskiej do samolotu, aby odbyć pielgrzymkę. Kiedy samolot przelatywał nad południową częścią Francji, zaczęła trząść się i drgać tak, jakby miała za chwilę się rozlecieć. W pewnym momencie figura wykrzyknęła: „Matko Boska z Lourdes, módl się za nami!”
I wszystko powróciło do normy.
Czyż to nie wspaniałe, że jedna Matka Boska pomaga innej Matce Boskiej? Kiedy indziej grupa tysiąca pielgrzymów udawała się z pielgrzymką do Mexico City, do kaplicy Matki Boskiej z Gwadelupy, by zaprotestować wobec decyzji biskupa, który ogłosił, że patronką diecezji ma być Matka Boska z Lourdes. Ludzie ci byli przekonani, że Matka Boska z Gwadelupy tę decyzję odebrała bardzo boleśnie, dlatego protestowali, by zadośćuczynić tej obrazie.
Jeśli się nie pilnujemy, religia może sprawiać właśnie tego rodzaju kłopoty.

Gdy przemawiam do Hindusów, mówię im: „Wasi kapłani nie będą tym zachwyceni (zauważcie, jaki jestem dziś rano ostrożny), ale Bóg, zgodnie z nauką Jezusa Chrystusa, byłby znacznie bardziej zadowolony, widząc waszą przemianę niż waszą religijność.
Byłby znacznie szczęśliwszy z powodu waszej miłości niż z powodu waszej adoracji.
” A zwracając się do mahometan, mówię: „Wasz Ajatollah i wasi mułłowie nie będą zachwyceni, gdy to usłyszą, ale Bóg znacznie bardziej będzie zadowolony, widząc, jak stajecie się osobami pełnymi miłości, niż gdy mówicie: Panie, Panie!”

Nieskończenie ważniejsze jest wasze przebudzenie.
Ono właśnie oznacza duchowość, oznacza wszystko.
Jeśli do tego dojdziecie, to dojdziecie do Boga. Wówczas czcić go będziecie „w duchu i prawdzie”.
Wtedy stajesz się miłością, kiedy przemieniasz się w miłość.

Niebezpieczeństwo, jakie ze sobą niesie religia, bardzo trafnie ujmuje anegdota opowiedziana przez kardynała Martiniego, arcybiskupa Mediolanu.
Historia dotyczy włoskiej pary zawierającej związek małżeński. Umówili się z proboszczem parafii, że urządzą małe przyjęcie na dziedzińcu, poza kościołem. Ponieważ padał deszcz, poprosili, by ksiądz zgodził się na przeniesienie tej uroczystości do kościoła. Ojciec wielebny nie był tym zbytnio zachwycony, ale argumentowali w ten sposób:

– Zjemy trochę ciasta, pośpiewamy chwilę, wypijemy kieliszek wina i pójdziemy do domu.

Po namyśle ojciec wielebny uległ. A że byli to kochający życie Włosi, wypili trochę wina, pośpiewali, potem wypili trochę więcej wina i zaśpiewali trochę więcej pieśni, tak, iż w ciągu pół godziny mała uroczystość przerodziła się w wielkie wesele. Wszyscy bawili się świetnie, wesoło i swawolnie. Ojciec wielebny chodził cały spięty tam i z powrotem po zakrystii, bardzo niezadowolony z powstałego rabanu i hałasu. W pewnym momencie wchodzi zakrystianin i stwierdza:

– Widzę ojcze, że jesteś zdenerwowany.

– Oczywiście, że jestem. Proszę posłuchać, jaki harmider robią w Domu Bożym. Na miłość boską!

– Masz rację, ojcze, ale oni naprawdę nie mieli gdzie pójść.

– Wiem o tym. Ale czy muszą być tacy głośni?

– Nie zapominajmy, że Jezus także obecny był kiedyś na weselu.

Na to ojciec wielebny:

– Wiem, że Jezus był na weselu. Nie musisz mi tego przypominać! Ale, oni tam nie mieli Najświętszego Sakramentu.

Tak już czasami bywa, że Przenajświętszy Sakrament staje się ważniejszy niż sam Jezus Chrystus. Religijność staje się ważniejsza od miłości.
Kościół ważniejszy od życia, ważniejszy od sąsiada.
I tak dalej.
Tkwi w tym niebezpieczeństwo.
Według mnie Jezus ewidentnie nas nawoływał, abyśmy temu co najważniejsze przyznawali pierwszeństwo. Istota ludzka jest znacznie ważniejsza od szabatu.
Czynienie tego, o czym mówię, stawanie się tym, co wam wskazuję, jest znacznie ważniejsze niż Pan. Ale wasz mułła nie będzie zadowolony, gdy to usłyszy, zapewniam was. Wasi księża też tym nie będą uszczęśliwieni.
Przynajmniej niektórzy.
Duchowość.
Przebudzenie.
Jeszcze raz powtarzam: jeśli pragniecie swego przebudzenia, jest rzeczą niezmiernie ważną, by rozpocząć to, co nazywam „samoobserwacją”.

Uświadom sobie to, co mówisz, to, co robisz, bądź świadom tego, co myślisz, bądź świadom tego, jak działasz.
Bądź świadom swych motywów, tego, skąd one się biorą.

Nieświadome życie nie jest warte tego, by je przeżyć.

Nieświadome życie jest życiem mechanicznym.
Jest nieludzkie, jest zaprogramowane, jest uwarunkowane.
Równie dobrze mógłbyś być kamieniem lub drewnem.

W kraju, z którego pochodzisz, setki tysięcy ludzi wegetują w skrajnym ubóstwie, pracują przez cały dzień, wykonują ciężką pracę fizyczną, umęczeni kładą się spać i wreszcie budzą się, by wszystko zacząć od początku.
Patrząc na to myślisz: „Cóż to za życie! Czy to wszystko, co życie ma im do zaoferowania?” I nagle wstrząsa tobą odkrycie, że niemal 100% ludzi żyje podobnie. Możesz iść do kina, jeździć samochodem, możesz odbyć daleką podróż morską, ale czy sądzisz, że jesteś dużo lepszy od innych ludzi?
Jesteś równie martwy jak oni.
Jesteś tak samo maszyną jak i oni – nieco większą, ale jednak maszyną.
To smutne.
To smutne, że ludzie idą przez życie w podobny sposób.

Ludzie idą przez życie z ustalonymi poglądami – nigdy się nie zmieniają.

Są tego po prostu nieświadomi.

Równie dobrze mogliby być drewnianymi klocami, skałami, chodzącymi i gadającymi maszynami.

Ale nie istotami ludzkimi.
Są kukiełkami, sterowanymi przez rozmaite sprawy, jak za pociągnięciem sznurka.
Naciśnij guzik, a uzyskasz reakcję.
Mogę przewidzieć, w jaki sposób zachowa się dana osoba, jeśli tylko przyjrzę się jej dokładnie. Czasami podczas pracy w grupach terapeutycznych zapisuję sobie w notatniku, kto konkretnie rozpocznie sesję i kto tamtemu czy tamtej odpowie.
Czy uważacie, że to niewłaściwe?
Nigdy nie wierzcie ludziom, którzy wam mówią: „Zapomnij o sobie! Wyjdź ze swą miłością ku innym.”
Nie słuchajcie ich! Mylą się całkowicie!
Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić udzielając komuś pomocy, jest zapomnieć o sobie.

Dane mi było to zrozumieć w bardzo gwałtowny sposób, wiele lat temu. Studiowałem wówczas psychologię w Chicago. Brałem udział w kursie poradnictwa dla księży. Czytałem sporo książek poświęconych poradnictwu, a na zajęcia przynieśliśmy taśmy z nagraniami sesji terapeutycznych. W zajęciach, jak dobrze pamiętam, brało udział dwadzieścia osób. Kiedy nadeszła moja kolej, instruktor włączył taśmę z nagraniem rozmowy przeprowadzonej przeze mnie z młodą kobietą. Zgodnie ze swoim zwyczajem, po pięciu minutach instruktor wyłączył magnetofon i zapytał: – Czy są jakieś komentarze? – Ktoś z obecnych wyraził zdziwienie:

– Dlaczego pytałeś ją o to?

Odpowiedziałem:

– Nie zadawałem żadnego pytania. Jestem pewien, że nie zadałem jej żadnego pytania.

– Zadałeś.

Byłem absolutnie przekonany, iż mam rację. W tamtym czasie świadomie stosowałem w mojej praktyce metodę zaproponowaną przez Carla Rogersa, która jest niedyrektywna i skierowana na osobę. Stosując tę metodę, nie zadaje się pytań osobie, z którą przeprowadza się rozmowę. Nie przerywa się rozmowy, powstrzymując się również od udzielania rad. Miałem świadomość, że stosując tę metodę nie mogę zadawać pytań. W trakcie sesji wywiązała się sprzeczka. W końcu instruktor zadecydował:

– A dlaczego by nie posłuchać nagrania raz jeszcze?

Tak więc ponownie przesłuchaliśmy ten fragment i ku memu przerażeniu stwierdziłem, że zadałem jednak nachalnie pytanie, tak wyraźnie, jak tylko można to sobie wyobrazić. Potężne pytanie. Najdziwniejsze dla mnie było to, że owo pytanie słyszałem trzykrotnie. Po raz pierwszy wtedy, gdy je zadałem, po raz drugi, gdy przesłuchiwałem taśmę przed zajęciami (by się upewnić, że na zajęcia zabiorę właściwą kasetę) i po raz trzeci podczas zajęć.
Ale ja tego nie zauważyłem!
Świadomość mi nie dopisała.

Zjawisko to często ma miejsce podczas sesji terapeutycznych oraz spotkań, w których biorę udział jako duchowy przewodnik. Nagrywamy rozmowę, a kiedy klient później jej słucha, często mówi:

– Tak naprawdę, to o czym ojciec mówił podczas rozmowy, usłyszałem dopiero podczas przesłuchiwania taśmy.

I co ciekawsze: ja tego również nie słyszałem.
Odkrycie, że podczas sesji terapeutycznej wypowiada się rozmaite kwestie, nie uświadamiając sobie tego, jest szokujące. Co więcej, pełne zrozumienie tego, co się mówiło, jeszcze bardziej deprymuje. Czy to jest ludzkie, jak sądzicie? Zapomnij o sobie i wyjdź ku innym – mówicie!

Po przesłuchaniu całej kasety, tam w Chicago, instruktor zapytał, czy ktoś ma jeszcze jakieś uwagi. Jeden z księży, pięćdziesięcioletni mężczyzna, którego lubiłem, zwrócił się do mnie:

– Tony, chciałbym ci zadąć osobiste pytanie, czy mogę?

Odpowiedziałem:

– Tak, jeśli nie będę chciał odpowiedzieć, to nie odpowiem.

– Czy kobieta, z którą rozmawiałeś, była ładna?

Wiecie, byłem wówczas na takim etapie rozwoju, czy niedorozwoju, że nie zauważałem, czy ktoś jest ładny czy nie. Nie miało to dla mnie znaczenia. Ludzie byli owieczkami z Chrystusowej owczarni, ja byłem pasterzem. Udzielałem pomocy. Czyż to nie wspaniałe! Nauczono nas takiego patrzenia. Zatem odpowiedziałem mu:

– A co to ma do rzeczy?

A on odpowiedział:

– Ma. Ty jej nie lubisz, prawda?

– Co?! – wykrzyknąłem.

Nigdy nie zwracałem uwagi na to czy lubię, czy nie lubię poszczególnych osób. Jak większość z nas, zdarzało mi się, że byłem świadom swej niechęci do pewnych ludzi, ale ogólnie rzecz biorąc wobec innych zachowywałem postawę emocjonalnej obojętności.

– Na podstawie czego tak sądzisz? – zapytałem.

– W oparciu o kasetę – odparł.

Posłuchaliśmy raz jeszcze, a on powiedział:

– Wsłuchaj się w swój głos. Zauważ, jaki stał się słodki. Jesteś poirytowany, prawda? – Byłem. I dopiero wówczas uświadomiłem to sobie. A cóż takiego ja jej tak niedyrektywnie mówiłem? – „Nie wracaj tu”.

Nie uświadamiałem tego sobie jednak. […]

Co sobie uświadamiasz, to też kontrolujesz; to czego sobie nie uświadamiasz, kontroluje ciebie.

Zawsze jesteśmy niewolnikami tego, czego sobie nie uświadamiamy: jeśli coś sobie uświadomisz, uwolnisz się od tego.

To coś jest oczywiście nadal w tobie, jednak nie stanowi dla ciebie przeszkody.
Nie kontroluje cię, nie zniewala. I na tym polega podstawowa różnica.

Świadomość, świadomość, świadomość i jeszcze raz świadomość.
Na kursie tym nauczono nas, jak być aktywnym obserwatorem.
Wyrażając to bardziej obrazowo, mówię do was i w tym samym czasie jestem obok, obserwuję was i obserwuję siebie.
Kiedy słucham ciebie, jest dla mnie rzeczą nieskończenie ważniejszą wsłuchać się w siebie niż w ciebie. Oczywiście, słuchanie ciebie jest ważne, ale ważniejsze, bym ja słuchał siebie. W przeciwnym razie ciebie nie mógłbym usłyszeć.
Albo przeinaczałbym wszystko, co powiesz.
Podchodziłbym do ciebie z pozycji własnych uwarunkowań. Reagowałbym na ciebie przez pryzmat rozmaitych swych zagrożeń, mojej potrzeby manipulowania tobą, żądzy sukcesu, swej irytacji i uczuć, których mogę sobie nie uświadamiać.
A więc jest niesłychanie ważne, bym się wsłuchał w siebie słuchając ciebie. Tego nas uczono w związku z nabywaniem świadomości.

Nie musicie zawsze wyobrażać sobie, że unosicie się gdzieś w powietrzu. Żeby uzyskać choć przybliżone pojęcie o tym, co mówię, wyobraźcie sobie dobrego kierowcę prowadzącego samochód i koncentrującego się na tym, co do niego mówicie. Możecie się nawet kłócić, ale on cały czas doskonale respektuje znaki drogowe. W momencie, kiedy wydarzy się coś niepokojącego, kiedy pojawi się jakiś dźwięk, jakiś hałas, czy uderzenie, usłyszy je natychmiast.

– Czy na pewno zamknąłeś tylne drzwi? – zapyta. Jak to się dzieje, że na to wszystko zwraca uwagę? Jest przytomny, czujny.

To, o czym tu teraz mówię, to nie koncentracja. To nie jest najważniejsze. Wiele technik medytacyjnych uczy koncentracji.
Ja jestem wobec nich nastawiony sceptycznie.
Pociągają za sobą gwałt, a często dalsze uwarunkowanie i programowanie.
Polecam świadomość, która wcale nie musi być tożsama z koncentracją. Koncentracja jest światłem punktowym, reflektorem. Otwierasz się na wszystko, cokolwiek wejdzie w obszar twej uwagi. Może ona zostać odwrócona lub rozproszona – świadomości nie można odwrócić.

Patrzę na to drzewo i martwię się.
Czy ze mną wszystko jest w porządku?
Gdybym zamierzał koncentrować się tylko na drzewach, to byłoby ze mną źle.
Ale jeśli uświadamiam sobie, że jestem także zmartwiony, to nie stanowi to żadnego zaburzenia. Po prostu jestem świadomy tego, na czym koncentruje się moja uwaga. Kiedy cokolwiek pójdzie nie tak albo zdarzy się coś niepomyślnego, natychmiast będziesz zdenerwowany.
Coś nie gra!
Będziesz zdenerwowany w chwili, gdy uświadomisz sobie jakiekolwiek negatywne uczucia. Jak ten kierowca samochodu.

Wspomniałem już, że św. Teresa z Avili powiedziała, iż Bóg obdarzył ją łaską nieidentyfikowania się z samą sobą. Często w ten sposób mówią małe dzieci. Dwulatek na przykład powiada: „Tommy dziś rano jadł śniadanie.” Nie mówi: „Jadłem śniadanie”, choć to on przecież jest owym Tommym. Mówi „Tommy” w trzeciej osobie.
Podobne odczucia są udziałem mistyków.
Nie identyfikują się już ze sobą, trwają w pokoju. […]

A de Mello, Przebudzenie

Powiązane posty:

• Bóg – to jest…

• Dobro i zło

• Rozmowy z Bogiem

• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

• Benedyktyn, demony i Zen

• Jesteśmy Bogiem

• Wiara nie pozwala Ci myśleć

• Życie – to jedyna religia

Śpiew Ptaka

13 Czwartek Mar 2008

Posted by ZF in Refleksje nad życiem

≈ 9 Komentarzy

Tagi

historie, mello, morał, mądrość, przypowieści, refleksja

ŚPIEW PTAKA
Uczniowie mieli wiele pytań na temat Boga,
Mistrz im powiedział:
– Bóg jest Nieznany i Niepoznawalny.
Każde twierdzenie o Nim,
każda odpowiedz na wasze pytanie
będzie zniekształceniem Prawdy.
Uczniowie byli zaskoczeni:
– W takim razie, dlaczego mówisz o Nim?
– A dlaczego śpiewa ptak? – odpowiedział mistrz.

Ptak nie śpiewa dlatego, że ma do przekazania jakieś twierdzenie.
Śpiewa, ponieważ ma śpiew.

Słowa uczniów muszą być zrozumiałe. Słowa mistrza nie muszą
takimi być. Muszą być jedynie słyszane, w taki sposób,
w jaki słucha się wiatru w drzewach, szumu rzeki czy śpiewu ptaka.
One rozbudzają w tym, kto słucha, coś co leży poza wszelkim
rozumieniem.

ŻĄDŁO
Był raz święty, który posiadał dar mówienia językiem mrówek.
Zbliżył się do takiej, która wyglądała na bardziej wykształconą,
i zapytał:
– Jaki jest Wszechmogący? Czy jest w czymś podobny do mrówek?
Uczona mrówka odpowiedziała:
– Wszechmogący? Absolutnie nie. My, mrówki,
jak widzisz, mamy tylko jedno żądło.
Ale Wszechmogący ma dwa.

Scenka pod wpływem tej bajki:

Kiedy zapytał ją, jakie jest niebo, uczona mrówka opowiedziała
uroczyście:
– Tam będziemy wszystkie jak On, każda z dwoma żądłami,
chociaż mniejszymi.

Istnieje ostry spór pomiędzy różnymi szkołami myśli religijnej
na temat miejsca, w którym znajdzie się drugie żądło
w niebiańskim ciele mrówki.

KRÓLEWSKI GOŁĄB
Nasruddin został pierwszym ministrem króla.
Pewnego razu, kiedy przechadzał się po pałacu,
zobaczył po raz pierwszy w życiu królewskiego sokoła.

Do tej pory Nasruddin nigdy nie widział takiego gołębia.
Wziął więc nożyce i poprzycinał pazury, skrzydła
i dziób sokoła.

– Teraz wyglądasz na ptaka jak należy – powiedział.
Twój opiekun wcale się o ciebie nie troszczył.

Biada ludziom religijnym, którzy nie znają innego świata niż ten,
w którym żyją, i nie mają nic do nauczenia się od ludzi,
z którymi rozmawiają.

A. de Mello, Śpiew Ptaka

Przebudzenie

25 Poniedziałek Lu 2008

Posted by ZF in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

mello, przebudzenie, transformacja, uważność, zmiana, Świadomość



A. de Mello „Przebudzenie”

Wszyscy pytają mnie, co się stanie, kiedy już się przebudzą.
Czy w pytaniu tym tkwi jedynie ciekawość? Lubimy pytać, czy to lub tamto pasuje do danego systemu, albo jaki ma sens w danym kontekście, lub do czego będzie podobne to, co nastąpi. Przebudźcie się, a będziecie wiedzieć, jak to jest. Tego nie można opisać. Na Wschodzie mówi się: „Ci, którzy wiedzą, nie mówią. Ci, którzy mówią, nie wiedzą.” Tego nie można wypowiedzieć; można jedynie przybliżyć poprzez opis, czym nie jest. Guru nie może dać ci prawdy. Prawdy nie da się ująć w słowa, zamknąć w formule. Bo wówczas to nie jest prawda; jest to oddalanie się od rzeczywistości.
Nie ujmiesz rzeczywistości za pomocą formuł. Guru może jedynie wskazać twe błędy.
Jeśli je porzucisz, poznasz prawdę. Ale nawet wtedy nie możesz jej wypowiedzieć. Pośród greko-katolickich mistyków jest to przekonanie powszechne. Tomasz z Akwinu pod koniec swego życia przestał mówić i pisać – zaczął widzieć.

Zawsze wydawało mi się, że to jego słynne milczenie trwało kilka miesięcy, tymczasem ciągnęło się ono przez lata. Bowiem zdał sobie sprawę, że zrobił z siebie głupca i powiedział to wprost. To tak, jakby ktoś, kto nigdy nie jadł zielonego mango, pytał mnie: „Jak ten owoc smakuje?” Odpowiedziałbym: „Jest kwaśny”. Mówiąc cokolwiek wprowadziłbym cię w błąd. Spróbujcie to zrozumieć. Ludzie w swej większości nie są zbyt mądrzy, opierają się na słowie – nie na słowie Pisma na przykład – wszystko pojmują błędnie. Mówię: „Kwaśny”, a ty pytasz: „Kwaśny jak cytryna, kwaśny jak ocet?” Odpowiadam: „Nie. Kwaśny jak mango”. „Nigdy nie próbowałem mango” pada odpowiedź.
Tym gorzej! Ale nie daje mu to spokoju i w końcu pisze doktorat na ten temat. A nie robiłby tego, gdyby tylko spróbował mango. Naprawdę. Może napisałby doktorat, ale już na inny temat. I kiedy pewnego dnia spróbuje w końcu owocu mango, powie: „Boże, zrobiłem z siebie głupca. Nie powinienem był pisać tego doktoratu”. Tak właśnie postąpił Tomasz z Akwinu.

Najwyższą forma wiedzy o Bogu jest to, iż nie wie się, kim On jest. I takiej tezy wcale nie wygłasza Wschodni Mistrz Zenu. Mówi tak kanonizowany święty Kościoła rzymsko-katolickiego, od wielu stuleci uznany za księcia teologii. Poznać Boga jako nieznanego. W innym miejscu św. Tomasz powiada nawet: jako niepoznawalnego. Rzeczywistość, Bóg, boskość, prawda, miłość są niepoznawalne, to znaczy nie mogą być pojęte przez myślący umysł. Powinno to powstrzymać olbrzymią ilość pytań, które ludzie stawiają, ponieważ żyją iluzją, że możemy wiedzieć. A nie wiemy. I wiedzieć nie możemy.
czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Świadomość

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


WSZYSTKIE POSTY BLOGA

Świadomość

• Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
• „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
• Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
•Demony, które niosą Przebudzenie
• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
• Na jakim etapie swojego życia jesteś?
• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
• Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
• Podświadomość - kluczem do bogactwa
•Jak zachęcić podświadomość do współpracy
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Czym jest intuicja?
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
• Inspirujące cytaty sławnych ludzi
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
• Spogladaj głębiej…
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Bez granic
• Nowy stan świadomości
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
•Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
• Nie możesz zgubić drogi
• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Wybieraj swój świat świadomie
• Przestrzeń w Tobie
• Alaja - kosmiczna świadomość
• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
Holograficzny wszechświat
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Życie - cytaty z Osho
• Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
• Czym są Iluzje?



Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
• Sekret Zdrowia
• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
• Uzdrowicielska potęga wizualizacji
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
•Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
•Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

Związki

• Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
• Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
• Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
• Seks, impotencja i wolność
• Lęk przed zaangażowaniem w związku
• Zasady udanego związku miłości
• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
• Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
• Toksyczny związek, jak go uniknąć?
• Idealne partnerstwo
• Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
• Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
• Demon zazdrości
• Czy Twoj partner Cię szanuje?
• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
•Kobiecość kontrolowana
• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
•Lęk i kontrola w związku
• Seks - niszczy czy wyzwala?
• Doceń Twój związek…
• Jak pokonać lęk przed zranieniem?
• Dobre i złe strony partnerstwa
• Intymność a uległość
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
• Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

Pomiędzy ludźmi

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
“Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Jak prowadzić dyskusje?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Polityka, Polacy i…narzekanie.
• Nie zakładaj nic z góry
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy warto się kłócić?
• Czy umiesz wybaczać?
• Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
• Ocean współczucia
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
• Czy jesteś robopatą?
• Czy jesteś otwarty?
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
• Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
• Utrata kontroli
• Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
• Naprawdę magiczne słówko! :)
• Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
• Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
• Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
• Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
• Jak zostać dobrym słuchaczem
• Czy umiesz naprawdę słuchać ?
• Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
•Tajemnica wspierania innych ludzi
• Nie próbuj zadowolić wszystkich
•Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
•Lista książek godnych uwagi…
•Jakie seriale lubicie?
•Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Poza samotność

• Samotność a zależność od innych
• Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
• Samotność czy osamotnienie?
• Strach i ciemność?
• Nie zadręczaj się!
• Wybacz sobie i wybacz innym
• Cztery kroki do wolności
• Wolność. Czy to puste słowo?
• Czy istnieje dobra samotność?
• Depresja. Jak sobie z nią radzić?
• Akceptacja naszej…nieakceptacji
• Odpowiedzialność i wolność
• Luźne rozważania o ludzkiej samotności
• Obnażanie sie do “ja”
• Czy można pomóc sobie samemu? :)
• Twoim zadaniem jesteś Ty
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

Koniec cierpienia


• Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
• Skąd się biorą wypadki?
• Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
• Miłość to inne słowo na wolność
• Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
• Złote myśli Berta Hellingera
• Ustawienia rodzinne Hellingera
• Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
• Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
• Seks - demon z piekła rodem
• Boska strona seksu
• Boskie ciało?
• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
• Czy wiesz dlaczego cierpisz?
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Najpopularniejsza religia świata
• Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

Szczęście - idea czy rzeczywistość

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz
• Radość niebezpiecznego życia
• Czy jesteś…godny szczęścia?
• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
• Nieuwarunkowane szczęście
• Patrząc oczyma miłości
• Szczęscie w zasięgu ręki
• Zasługujesz na miłość i przyjemność!
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Kochaj i bądź radosny!
• To jest Twoje życie
• Czy czujesz że zasługujesz?
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Przyjemność?
• Nie bój się zmian!
• Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
• Pierwsze prawo zmian
• Czarne, nieznane drzwi
• Do znudzenia - o optymistach :)

Zdrowie

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
•Choroba ma swój początek w umyśle?
• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
• 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
• Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
•Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
• Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
• Zalety diety roślinnej
• Totalna kuracja przeciwrakowa
• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
•Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
• Ulecz swoje ciało !
• Śmiech to życie
• Stres i napięcie = początek choroby
• Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
• Filozofia zdrowia
• Jesteś tym co zjesz
• Jak się zdrowo odżywiać?
• Zasady dobrego odżywiania
• Tajemnica Twego ciała
• Akupunktura a medycyna współczesna
•Medycyna holistyczna
•Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
• Wojna w naszym organizmie.
• Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
• Masaż leczy duszę
• Źródła niemocy
• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
• Zdrowy rozsądek w dietach?
• Negatywne odczucia wobec ciała

Oddech

• Czy oddychasz prawidłowo?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
•Stłumienia cz II
•Stłumienia cz I
• Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
• Co to jest REBIRTHING?
• Niezwykła moc oddechu? :)
• Integracja oddechem

Psychologia i duchowość

• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Cień - wg Junga
• Twórczy ludzie wg Junga
•Twórczy umysł a wyobrażenia
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Jak poradzić sobie ze stresem?
•Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
• Pozytywne wyzwanie
• Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
• Asertywność
• Nałogi - pragnienie ucieczki
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
• Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
• NLP - jak jesteś zaprogramowany?
• 10 zasad NLP
• Potęga manipulacji słowem
• Magia i moc słów
• GESTALT - integracja psychiki i ciała
• Czy jesteś tolerancyjny?
• Narodziny Ego
• Ego a osobowość ofiary
• Enneagram - 9 typów osobowości
• Nawyki, wolność i społeczeństwo
• Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
• Lody i samochody
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
• Samospełniająca się przepowiednia
• Psychologia inspiracji
•Twórz, twórz bezustannie!
• Metoda Simontona

Bóg i duchowość

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
• Krótka historia Boga
• Bóg - to jest...
• Dobro i zło
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Rozmowy z Bogiem
• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
• Benedyktyn, demony i Zen
• Fala jest morzem
• Przestać żyć we władzy Demona
• Jesteśmy Bogiem
• Wiara nie pozwala Ci myśleć
• Życie - to jedyna religia
• Bóg jest tancerzem i tańcem
• Bóg jest Tobą
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

Umysł a duchowość

• Zachwaszczony umysł?
• Enkulturacja
• Wyzwolenie z chaosu myśli
• Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
• Zaminowane obszary umysłu
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
• Ludzie i roboty
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Memy i wirusy umysłu
• Bełkoczący umysł
• Bezrozumnie?
• Odpowiedź na Psychiczny Atak
• Czy wiesz co jest ci serwowane?
• Zjednoczenie
• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
• Co wpływa na nasze życie?
• Kiedy kłamstwo staje się prawdą
• Ukryta siła metafor
• Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
• Tajemnica ludzkiego snu
• Mistrz snu
•Kilka słów o świadomym śnieniu
• Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
• Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

Ciało i Energia

• Aura człowieka - najważniejsze informacje.
• Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
• Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
• Czakramy, poziomy Twojego życia!
• Jak nauczyć się widzieć aurę?
• Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
• Geneza blokad na czakramach
• Świat to energia!
• Ciała duchowe według Jogi Kundalini
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?
• Tai-chi
• Czym jest energia “Chi” ?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Panta rei - energia dokoła nas
• Dobre wibracje
• Seksualność a czakry
• Jasnowidzenie - fakty i mity
• Telepatia i jasnowidzenie
•Telepatia – czy to działa?
• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
• Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
• Energia musi płynąć…!
• Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
• Oświecenie - wielki mit.
• Energia myśli i myślokształty
• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
• Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Sen Planety
• Energia życia. Fakt czy mit?
• Hipoteza Gai
• Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

Rozwój a Medytacja

• ABC medytacji
Miłość, seks i medytacja
• Czym jest medytacja?
• Ćwiczenia uwalniające energię
• Medytacja chodząca
• Medytacja a palenie papierosów
• Ból a medytacja
• Medytacja z czakramami
• Myśleć czy medytować...
• Czy Twoje życie ucieka?
• Medytacja a egoizm
• Emocje i myśli podczas medytacji
•Medytacja - praktyka czy tajemnica?
• Dzień Uwagi
• Wyostrz swoją uwagę
• Świadomość hara - początek i koniec życia
• “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
• Medytacja z koanem
• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
• Zabawne i nietypowe techniki medytacji
• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
• Naucz się relaksować
• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
• Historia pewnego medytującego
• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
• Nauka medytacji w zakładach karnych
•Rozpadnij się na kawałki
•Czy jesteś uważny?

Osobowość i emocje

• Afirmacje, sztuka zmiany życia
• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
• Afirmacje także mogą szkodzić!
• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
• Ciemna noc duszy
• Ciemna strona emocji?
• Zostań mistrzem swoich emocji?
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Napięcie i odprężenie
• Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
• Przekraczanie granic a bariera lęku
• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
• Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Autentyczna zmiana myślenia
• Przestań się okłamywać
• Poznawaj siebie - podejście Zen
• Kto jest premierem w Twoim rządzie?
• Zaufanie - w realizacji marzeń
• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
• Oszukując własne emocje….
• Energia bolesnych emocji
• Nieśmiałość a prostytucja
• Tajemnice nieśmiałości
• Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
• Cuda…i miłość.
• Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
• Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
• Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

Walka i akceptacja

• Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Mówić: tak - czy nie?
•Przestań usiłować być dobrym cz II
•Przestań usiłować być dobrym cz I.
• Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
•Poza dobrem i złem
• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
• Zagadnienie zła - okiem Hindusa
• Zrozumienie “zła”
• Wojna w Tobie trwa
• Nauka akceptacji dobrego i złego
• Droga wojownika
• Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
• Ponad-Ego
• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
• Życie w harmonii
• Życie to jest….- cytaty sławnych
• Umysł kontra ciało
• Zaakceptuj i bądź wolny...
• Wewnetrznie podzieleni
• Mądrość
• Miłość…jak głód
• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
• Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

Dorosłe dzieci

• Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
• ADHD = Dzieci Indygo?
• Niewinny dorosły człowiek
• Źródło depresji: dzieciństwo?
• Dziecko w rodzinie alkoholika
•Przełam wzorce z dzieciństwa
• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
• Zranione czy radosne dzieci?
• Wewnętrzne dziecko
• Kobieta bez winy i wstydu
• Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
• Toksyczny wstyd
• List ojca do syna. Wyznanie.
• Czego szukasz? Od czego uciekasz?
• Zmień….przeszłość!
• Miejsce wewnętrznej przemiany
• Natura - nasz największy nauczyciel
• Kim jestem? Początek życia
• Wewnętrzny ogród
• Jakie dzieci wychowasz?
• Grzeszne ciało?
• Niewolnik namiętności
• Męska autokastracja. Rys historyczny.
• Nie istnieją błędy - tylko lekcje
• Puść dziecku dobry kawałek ;)
•Zachęć dziecko do czytania
• Puchatek smakuje Tao
•Jak zostać dziecięcą szeptunką

Czakramy

• Czakramy - poziomy Twego życia
• Czakram Podstawy
• Czakram Podbrzusza
• Czakram Splotu Słonecznego
• Czakram Serca
• Czakram Gardła
• Czakram Trzeciego Oka
• Czakram korony
• Geneza blokad na czakramach
• Seksualność a czakry
• Tajemnice kolorów
• Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
• Podróż przez czakry - w wyobraźni
• Symboliczne znaczenie kolorów

Wokół religii i ezoteryki


• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
• Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
• Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
• Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
• Ciemna strona chrześcijaństwa
• Numerologia - czy to ma sens?
• Yang i Yin
• Czym jest energia “Chi” ?
• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
• Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
• Przypadki nie istnieją
• Odpowiedzią… są pytania
• Ogrody Zen
• Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
• Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
• Feng Shui
• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
• Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
• Uważaj, co mówisz...
• 4 etapy życia
• TAO• Tao Kubusia Puchatka
• Zen w sztuce łucznictwa
• Kilka słów o medycynie chińskiej
• Być Zorbą czy…Buddą?
• Cztery umowy Tolteków
• Historia Buddy
• Chiromancja - Linie na dłoni.
• Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
• Kurs cudów - zasady.
• Zen grania
• Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
• Religia jest trickiem genów ?
• W stronę wiecznej boginii
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
•Rio Abierto – życie jak rzeka
•Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

Śmierć a duchowość

• Historia człowieka który wrócił z martwych
• Życie to lekcja
• Doświadczenia z pogranicza śmierci
• Historia pewnego przebudzenia
• Czemu boimy się śmierci?
• Czy przeraża Cię Pustka?
• Los, karma, wolna wola?
• Prawo przyczyny i skutku
• Reinkarnacja?
• Diagnostyka karmy cz I
• Diagnostyka karmy cz II
• Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
• Przebudzenie.
• Czy można zmienić karmę?
• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
• Czy śmierć jest największym złem?
• Inne spojrzenie na reinkarnację
• Pozwól sobie umrzeć
• Zabijanie nie jest… złe?
• Pesymistyczna wizja cywilizacji?
• Prawo przyczyny, skutku i wiary

Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


• Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
• Mądrość jest sposobem podróżowania.
• Trzej mnisi i… ego
•Mądrości leśnego mnicha
•Straszna historia o diable
•Obsesja ucznia Zen
•Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
• Minuta mądrości
• W sercu Mędrca
• Miłość i mistrz
• Potwór, strzała i jajko
• Śpiew Ptaka
• Nie zadręczaj się!
• Historia Dana
• Najwłaściwszy moment
• A mistrz mu odpowiedział...
• Początek Wszechświata
• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
• Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

Sukces w życiu

• Podświadomość - kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Słownictwo sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
• Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
• Porażka jest matką sukcesu
• Jak być lepszym kierownikiem?
• EFEKT PIGMALIONA
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
• Przełamując fale…. I życiowy impas :)
• Jak polubić…nielubianą pracę
• Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
•Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
•Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
• Odzyskać wiarę w siebie
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
• Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
• Geneza geniusza
•Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
• Właściwa postawa…co to takiego?
• 10 cech idealnego lidera
• Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
•Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
•Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
•Przekonaj się że …możesz.

Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
4. MANAWA - moment mocy jest teraz
5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Co to jest Huna?
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Huna i “widmowe ciało”
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Metoda Ho’oponopono
• Szaman i ból
• Szaman miejski
• Szamanizm a sny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Potęga modlitwy wg Huny

Autorka:

  • ZF

Waszym Zdaniem

Harysz o Jesteśmy Bogiem
kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
Agni o W stronę wiecznej boginii
Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

Od 2007 roku

  • 18 452 768 przybyszów !

Kategorie

Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Rozwój i Świadomość
    • Dołącz do 1 536 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Rozwój i Świadomość
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...