• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: miłość

Użyteczne cytaty cz II

15 Piątek Sty 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 19 Komentarzy

Tagi

cytaty, filozofia, miłość, przestroga, refleksje, Świadomość

Część poprzednia cytatów

Ironicznie

Platon:
Dobrzy to Ci, którzy zadowalają się marzeniem o tym, co źli rzeczywiście robią.

Mark Twain:
Niewielu z nas potrafi znieść dobrobyt… innych ludzi, rzecz jasna.

Friedrich Wilhelm Nietzsche:
Jeżeli ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu.

Francois de La Rochafoucauld:
Uważamy za rozsądnych jedynie tych, którzy są naszego zdania.

Aldous Huxley:
Potrafię współczuć cudzym bólom, ale nie przyjemnościom. Jest coś dziwnie nudnego w szczęściu innych ludzi.

Ambrose Bierce:
Nudziarz to ktoś, kto gada wtedy, kiedy chcielibyśmy, żeby nas słuchano.

George Bernard Shaw:
Jedyny sposób, żeby uwolnić się od pokusy, to jej ulec.

Mark Twain:
Wolę iść do piekła niż do nieba, gdyż w tym pierwszym znaleźli się wszyscy ciekawi ludzie.

Anatol France:
Ironia jest ostatnią fazą rozczarowania.

George Bernard Shaw:
Patriotyzm to przekonanie o tym, że jakiś kraj jest lepszy od innych dlatego, że ja się w nim urodziłem.

Ambrose Bierce:
Znawca: specjalista, który wie wszystko o czymś i nie wie nic o czymkolwiek innym.

Ali Ibn Abi Talib:
Bierz od świata to, co ci daje, ale nie domagaj się tego, czego ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze.

Andre Gide:
Wszystko zostało już powiedziane, ponieważ jednak nikt nie słucha, trzeba wciąż zaczynać od nowa.

Andreas Goldscheider:
Wiele psów uważa obrożę za swoją własność.

Bertrand Russell:
Większość ludzi wolała by umrzeć, niż myśleć. I tak zresztą robią.

Blaise Pascal:
Łatwiej daje się człowiek przekonać racjom, do których sam doszedł, niż tym, które nastręczyły się komuś drugiemu.

Elbert Hubbard:
Jeśli chcesz uniknąć krytyki, nic nie rób, nic nie mów, bądź nikim

Epiktet:
Łzy są pociechą nieszczęśliwych.

Voltare:
To, co jest prawdą w jednej epoce, staje się błędem w innej.

Stanisław Jerzy Lec:
Stosy nie rozświetlają ciemności.

Stanisław Jerzy Lec:
Czasem łatwiej przyznać nagrodę niż rację.

Francois de la Rochefoucald:
Często wybaczamy tym, którzy nas nudzą, lecz nie wybaczamy tym, których my nudzimy.

Oscar Wilde:
To potworne, że za plecami ludzie mówią o nas rzeczy, które są całkowicie i absolutnie prawdziwe.

——————————————————————-

„Mądry” i „głupi”

Georg Christoph Lichtenberg:
Mędrzec wciąż szuka mądrości, głupiec ją znalazł

Erich Maria Remarque:
Urodzić się głupcem to nie wstyd. Wstyd tylko głupcem umierać.

Zhuangzi:
Kto zna swoją głupotę, nie jest wielkim głupcem.

Bertrand Russell:
To smutne, że głupcy są tacy pewni siebie, a ludzie rozsądni tacy pełni wątpliwości.

Anatol France:
Staraj się być mądrzejszy od innych, ale nigdy im tego nie mów

Eliza Orzeszkowa:
Niektórzy swój widnokrąg biorą za koniec świata.

Anatol France:
Tylko głupiec ma odpowiedź na wszystko.

Konfucjusz:
Szlachetny człowiek wymaga od siebie, prostak od innych.

Epikur:
Bezmyślnych wyzwala ze smutku czas, mądrych logika.

Antoine de Saint-Exupery:
Kto poniża, sam jest niski.

Platon:
Miarą mówcy nie jest ten kto mówi, lecz ten co słucha.

Arthur Schopenhauer:
Zdrowy rozsądek może zastąpić prawie każdy stopień wykształcenia, ale żadne wykształcenie nie zastąpi zdrowego rozsądku.

Cyceron:
Właściwością człowieka mądrego  jest błądzić, głupiego – w błędzie trwać.

Danny Kaye:
Również głupiec miewa czasami rozsądną myśl, tylko tego nie zauważa.

Francoise Sagan:
Głupota nie zawsze czyni złym, złość zawsze czyni głupim.

Arthur Schopenhauer:
To co ludzie nazywają fatalną nieuchronnością, jest zwykle tylko ich własną głupotą.

——————————————————————-

Miłość

Erich Fromm:
Miłość zaczyna się rozwijać dopiero wówczas, gdy kochamy tych, którzy nie mogą się nam na nic przydać.

Jean de la Fontaine:
Kochajcie – reszta jest niczym.

Antoine de Saint-Exupery:
Doświadczenie nas uczy, że miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.

Antoine De Saint-Exupéry:
Miłość zaczyna się tam, gdzie nie ma oczekiwania na dar.

Antoine de Saint-Exupery:
Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu.

Gabriel Laub:
Kochać ludzkość? – Spróbuj najpierw jednego jedynego człowieka!

——————————————————————-

Osiągaj swój cel

Ben Stein:
Żeby dostać od życia to, czego się pragnie, trzeba najpierw zdecydować, czego się pragnie.

Arystoteles:
Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa

Epikur:
Źle żyją, którzy ustawicznie żyć zaczynają.

Stefan Wyszyński:
Wiadomo, że nie powstało wiele dobrych rzeczy, dlatego że czekało się na lepsze.

——————————————————————-

Ścieżka szczęścia

Marek Aureliusz:
Budząc się rano, pomyśl jaki to wspaniały skarb żyć, oddychać i móc się radować.

Edgar Allan Poe:
Nie w poznaniu leży szczęście, lecz w dążeniu do niego.

Pitagoras:
Kto zatraca się w cierpieniu nie może być człowiekiem wolnym.

Epiktet:
Prawdziwe szczęście trwa wiecznie i nie może być zniszczone. Wszystko, co nie posiada tych dwu własności, nie jest prawdziwym szczęściem.

Arthur Schopenhauer:
Wszystko co doskonałe, dojrzewa powoli.

Epikur:
Ktoś, kto tego co posiada nie uważa za największe bogactwo, będzie nieszczęśliwy nawet, gdyby posiadł cały świat.

Seneka Starszy:
Trzeba całego życia, aby nauczyć się żyć.

Antoine de Saint-Exupery:
To, co nadaje sens życiu, nadaje także sens śmierci.

Giovani Boccaccio:
Ze świata tego każdy ma tyle, ile sam sobie weźmie

Plutarch:
Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.

Mark Twain:
Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem Twojego życia.

Seneka Młodszy:
Uważam cię za nieszczęśliwego, bo nigdy nie byłeś nieszczęśliwy. Nikt się nie dowie, ani nawet ty sam, co potrafisz. Aby poznać samego siebie, trzeba się wystawiać na próbę. Tylko tak może przekonać się każdy, na co go stać.

——————————————————————-

Przestrogi

Friedrich Wilhelm Nietzsche:
Kto walczy z potworami, ten niechaj baczy, aby sam przy tym nie stał się potworem.

Frank Hubbard:
Nie bierz życia zbyt poważnie, i tak nie wyjdziesz z niego żywy.

Marek Aureliusz:
Spokojnie przyjmować, spokojnie tracić.

Khalil Gibran:
Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi. Są synami i córkami powołanymi do życia przez Życie. Przychodzą przez was, ale nie z was. I choć są z wami, do was nie należą.

——————————————————————-

Filozoficznie

Friedrich Wilhelm Nietzsche:
Powiadam wam; trzeba mieć chaos w sobie, by narodzić tańczącą gwiazdę.

Friedrich Wilhelm Nietzsche:
Gdy długo spoglądamy się w otchłań, otchłań spogląda również w nas.

Św. Augustyn:
Kto wierzy w to, czego nie widzi ujrzy to, w co wierzy.

George Bernard Shaw:
Czymże jest życie, jeśli nie szeregiem natchnionych szaleństw?
– Trzeba tylko umieć je popełniać!
A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień.

Immanuel Kant:
Człowiek celem samym w sobie.

Khalil Gibran:
Żyjemy tylko po to, aby odkryć piękno. Wszystko inne jest jedynie sztuką oczekiwania.

Rabindranath Tagore:
Cieszymy się, że jesteśmy na tym świecie; jesteśmy z nim związani niezliczonymi nićmi, które rozciągają się od ziemi do gwiazd.

<- Poprzednia część cytatów

Zobacz też

  • Starożytne myśli Seneki – wciąż na czasie?

  • Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów

  • Życie – cytaty z Osho

  • Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.

  • Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.
  • Wielcy ludzie – o reinkarnacji.

  • Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle.

  • Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

  • Bądź wolny – inspirujące cytaty, E. Tolle
Reklama

Miłość, seks i medytacja

24 Czwartek Gru 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 23 Komentarze

Tagi

bunt, kwiat, Medytacja, miłość, osho, oświecenie, psychologia ezoteryki, seks, umysł, wolność, Świadomość

Umysł jest przebiegły. Mówi: “Wiemy czym jest miłość. Nie wiemy tylko czym jest boska miłość.” Ale my nawet nie znamy miłości. Jest to jedna z najbardziej nieznanych kwestii. Zbyt wiele się o niej mówi, nigdy się jej nie przeżywa. Jest to gierka umysłu. Mówimy o tym, czym nie potrafimy żyć.

Literatura, muzyka, poezja, taniec, wszystko kręci się wokół miłości. Gdyby miłość naprawdę istniała, nie mówilibyśmy o niej aż tyle. Nasze nadmierne gadanie o miłości ukazuje, że miłość nie istnieje. Mówienie o czymś, czego nie ma, jest substytutem. Mówiąc, poprzez język, poprzez symbole, poprzez sztukę, stwarzamy iluzję, że to jest. Kto nigdy nie poznał miłości, może napisać lepszy wiersz niż ten, kto poznał miłość, ponieważ jego próżnia jest głębsza. Musi zostać zapełniona. Coś musi zastąpić miłość.

Lepiej jest najpierw zrozumieć czym jest miłość, bo kiedy pytasz o boską miłość, w domyśle jest, że miłość jest znana. Ale miłość nie jest znana. To, co jest znane jako miłość, to coś innego. Ten fałsz trzeba poznać zanim podjęte zostaną kroki ku rzeczywistemu, prawdziwemu.

To, co znamy jako miłość, to jedynie zadurzenie. Zaczynasz kogoś kochać. Jeśli ten ktoś stanie się całkowicie twój, miłość szybko umrze; ale jeśli będą bariery, jeśli nie będziesz mógł posiadać kogoś, kogo kochasz, ta miłość stanie się intensywna. Im więcej barier, tym bardziej intensywnie będzie odczuwana ta miłość. Jeśli niemożliwe jest zdobycie ukochanej czy ukochanego, miłość staje się wieczna; ale jeśli z łatwością zdobędziesz swego ukochanego, miłość szybko umiera.

Kiedy próbujesz coś dostać i nie możesz tego dostać, nasila się twoje poczucie chęci zdobycia. Im więcej jest przeszkód, tym bardziej twoje ego odczuwa, że konieczne jest zrobienie czegoś. Staje się to problemem dla ego. Im bardziej ci odmawiają, tym bardziej napięty się stajesz – i tym bardziej zadurzony. To napięcie nazywasz miłością. To dlatego kiedy kończy się miodowy miesiąc, miłość już jest stara. Nawet wcześniej. To, co znałeś jako miłość, nie było miłością. Było to jedynie zadurzenie ego, napięcie ego – zmagania, konflikt.

Dawne społeczności ludzkie były bardzo przebiegłe. Opracowały metody umożliwiające trwanie miłości. Jeśli mężczyzna przez dłuższy czas nie może spotykać się ze swoją żoną, powstanie zadurzenie, powstanie napięcie. Wtedy taki mężczyzna może przez całe życie pozostawać z jedną żoną.

Ale teraz na Zachodzie małżeństwo nie może już istnieć. Nie chodzi o to, że umysł Zachodu jest bardziej seksualny. To zadurzenie nie może się kumulować. Seks jest tak łatwo dostępny, że małżeństwo nie może istnieć. Miłość też nie może istnieć wobec takiej wolności. Jeśli społeczeństwo jest całkowicie wolne seksualnie, dopiero wtedy seks może istnieć.

Znudzenie jest drugą stroną zadurzenia. Jeśli kogoś kochasz i nie zdobywasz tej ukochanej osoby, zadurzenie pogłębia się; ale jeśli ją zdobywasz, zaczynasz czuć się znudzony, znużony. Wiele jest dualizmów: zadurzenie-znudzenie, miłość-nienawiść, przyciąganie-odpychanie. W zadurzeniu odczuwasz przyciąganie, miłość, a w znudzeniu odczuwasz odpychanie, nienawiść.

Żadne przyciąganie nie może być naprawdę miłością, bo musi pojawić się odpychanie. W naturze życia jest pojawienie się tej drugiej strony. Jeśli nie chcesz, aby pojawiła się ta druga strona, musisz stworzyć bariery, które sprawią, że zadurzenie nigdy się nie skończy, musisz stworzyć codzienne napięcia. Wtedy zadurzenie trwa. Jest to powód istnienia całego antycznego systemu tworzenia barier dla miłości.

Ale wkrótce nie będzie to możliwe. Wtedy umrze małżeństwo, i umrze miłość. Zejdzie głęboko w tło. Pozostanie tylko seks. Ale seks nie może istnieć sam w sobie, staje się zbyt mechaniczny. Nietzsche stwierdził, że Bóg nie żyje. Tak naprawdę w tym stuleciu martwy będzie seks. Nie mówię, że ludzie będą nieseksualni. Będą seksualni, ale przeminie nadmierny nacisk kładziony na seks. Seks stanie się czymś zwyczajnym, jak wszystko inne, jak oddawanie moczu, jedzenie, czy cokolwiek innego. Nie będzie miał głębszych treści. Musi stać się bezznaczeniowy, tylko dlatego, że stworzono dla niego bariery.

To, co nazywasz miłością, nie jest miłością. Jest to jedynie seks odłożony na później. Co więc jest miłością? Miłość w ogóle nie ma nic wspólnego z seksem. Seks może się w niej pojawić, może się nie pojawić, ale nie jest ona w ogóle związana z seksem. Jest czymś zupełnie innym.

Dla mnie miłość jest skutkiem ubocznym umysłu medytującego. Nie jest związana z seksem, jest związana z dhyana, z medytacją. Im bardziej jesteś w ciszy, tym swobodniej czujesz się z samym sobą, tym bardziej czujesz się spełniony, i tym bardziej pojawiać się będzie pewien nowy wyraz twojego istnienia. Zaczniesz kochać. Nie kogoś konkretnego. Może to nastąpić w odniesieniu do kogoś konkretnego, ale jest to inna kwestia. Zaczniesz kochać. To kochanie staje się twoim sposobem istnienia. Nigdy nie może zamienić się w odpychanie, ponieważ nie jest przyciąganiem.

Musisz wyraźnie pojąć to rozróżnienie. Zwykle, gdy w kimś się zakochujesz, faktycznym uczuciem jest chęć uzyskania miłości od tej osoby. Miłość nie płynie od ciebie do tego człowieka. Raczej jest oczekiwaniem, że miłość przyjdzie od niego do ciebie. To dlatego miłość staje się władcza. Posiadasz kogoś na własność, abyś mógł coś od niego wydobyć. Ale miłość, o której mówię, ani nie jest władcza, ani nie ma żadnych oczekiwań. Po prostu tak się zachowujesz. Stałeś się tak wyciszony, tak kochający, że twoja cisza sięga teraz innych ludzi.

Gdy jesteś w złości, twoja złość zmierza do innych ludzi. Gdy nienawidzisz, twoja nienawiść zmierza do innych ludzi. Gdy jesteś w miłości, czujesz, że twoja miłość zmierza do innych ludzi, ale nie można na tobie polegać. W jednej chwili jest miłość, a w następnej chwili jest nienawiść. Nienawiść nie jest przeciwieństwem miłości, jest jej nieodłączną częścią, jest ciągłością.

Jeśli kogoś kochasz, musisz go nienawidzieć. Może nie masz dość odwagi, aby do tego się przyznać, ale będziesz go nienawidzieć. Kochankowie zawsze są w konflikcie gdy są razem. Kiedy nie są razem, mogą śpiewać sobie pieśni miłości, a kiedy są razem, zawsze walczą ze sobą. Nie mogą żyć w samotności, i nie mogą żyć razem. Kiedy nie ma tej drugiej osoby, powstaje zadurzenie, tych dwoje ludzi znowu czuje do siebie miłość. Ale kiedy ta druga osoba jest obecna, zadurzenie odchodzi i znów pojawia się nienawiść.

Miłość, o której mówię, oznacza, że stałeś się tak wyciszony, że teraz nie ma ani złości, ani przyciągania, ani odpychania. A naprawdę, nie ma teraz miłości i nie ma nienawiści. W ogóle nie jesteś zorientowany na drugiego człowieka. Ta druga osoba zniknęła, jesteś sam ze sobą. W tym uczuciu samotności miłość przychodzi do ciebie jako aromat.

Domaganie się miłości od innego człowieka zawsze jest brzydkie. Uzależnienie od kogoś, żądanie czegoś od kogoś, zawsze tworzy niewolę, cierpienie, konflikt. Człowiek powinien być samowystarczalny. To, co rozumiem przez medytację, jest takim stanem istnienia, w którym człowiek jest samowystarczalny. Stałeś się kręgiem, sam w sobie. Mandala jest dopełniona.

Usiłujesz dopełnić mandali innymi ludźmi: mężczyzna kobietą, kobieta mężczyzną. W pewnych chwilach te linie się spotykają, ale tuż przed spotkaniem zaczynają się rozdzielać. Dopiero kiedy staniesz się pełnym kręgiem – całym, samowystarczalnym – miłość zaczyna w tobie rozkwitać. Wtedy kochasz wszystko, co się znajdzie w pobliżu ciebie. Nie jest to żadne działanie, nie jest to coś, co robisz. Samo twoje istnienie, sama twoja obecność, jest miłością. Miłość przez ciebie przepływa.

Jeśli zapytasz kogoś, kto dostąpił tego stanu: “Czy mnie kochasz?” trudno będzie mu odpowiedzieć. Nie może powiedzieć: “Kocham cię”, ponieważ z jego strony nie jest żadne działanie, nie jest to aktywność. I nie może powiedzieć: “Nie kocham cię”, ponieważ kocha. Tak naprawdę, jest miłością.

Ta miłość przychodzi dopiero z tą wolnością, o której mówię. Wolność jest odczuciem, które masz ty, a miłość jest odczuciem, które inni ludzie mają o tobie. Kiedy medytacja zdarza się wewnątrz, czujesz się zupełnie wolny. Ta wolność jest odczuciem wewnętrznym, inni ludzie nie mogą jej odczuć.

Czasem twoje zachowanie może stwarzać trudności dla innych ludzi, bo nie mogą oni sobie wyobrazić tego, co się w tobie stało. W pewnej mierze będziesz dla nich kłopotem, niewygodą, bo nie można przewidywać twoich działań. Teraz nic o tobie nie będzie wiadome. Co teraz zrobisz? Co powiesz? Nikt nie wie. Wszyscy wokoło odczuwają pewien dyskomfort. Nie mogą czuć się z tobą swobodnie, ponieważ możesz coś zrobić – nie jesteś martwy.

Nie mogą odczuć twojej wolności, ponieważ nie zaznali czegokolwiek, co byłoby temu podobne. Nawet się temu nie przyglądali, nawet tego nie szukali. Są tak bardzo w niewoli, że nawet nie potrafią sobie wyobrazić czym jest wolność. Są uwięzieni w klatkach, nie znają otwartej przestrzeni, dlatego nawet jeśli będziesz im mówił o otwartej przestrzeni, nie można im tego przekazać. Ale mogą odczuć twoją miłość, bo domagają się miłości. Nawet w swoich klatkach, w niewoli, szukają miłości. Stworzyli całą tą niewolę, niewolę z ludźmi, niewolę z przedmiotami, tylko dlatego, że poszukują miłości.

Dlatego zawsze wtedy, gdy ktoś zdarzy się być wolny, odczuwana jest jego miłość. Ale ty odczujesz tę miłość jako współczucie, nie jako miłość, bo nie będzie w niej ekscytacji. Będzie ona bardzo rozcieńczona, bez gorąca, bez ciepła. Nie ma w niej ekscytacji. Ona jest, to wszystko. Ekscytacja przychodzi i odchodzi, nie może być stała, gdyby więc była ekscytacja w miłości Buddy, Budda znów musiałby wejść w nienawiść. Dlatego nie będzie ekscytacji. Nie będzie szczytów, i nie będzie też dolin. Miłość po prostu jest. Poczujesz ją jako karuna, współczucie.

Wolności nie można odczuć z zewnątrz, tylko miłość można odczuć. A i to tylko jako współczucie. Jest to jedno z najtrudniejszych zjawisk w historii ludzkości. Wolność człowieka oświeconego stwarza niewygody, a jego miłość jest współczuciem. To dlatego społeczeństwo zawsze ma podzielone zdania na temat takich ludzi.

Są ludzie, którzy odczuwają tylko niewygodę, jaką Chrystus stwarza. Są to ludzie, którzy są dobrze usytuowani. Nie potrzeba im współczucia. Myślą, że mają miłość, zdrowie, bogactwo, szacunek, wszystko. Pojawia się Chrystus i to, co “mają”, występuje przeciwko niemu, ponieważ on stwarza dla nich niewygody, a to, czego “nie mają”, jest po jego stronie, ponieważ odczuwają jego współczucie. Potrzebują miłości. Nikt ich nie kochał, a ten człowiek ich kocha. Nie odczują niewygody Chrystusa, gdyż niczego nie muszą się bać, nie mają nic do stracenia.

Kiedy Chrystus umiera, każdy odczuwa jego współczucie, bo teraz nie ma niewygody. Nawet ci dobrze sytuowani czują swobodę, będą go wielbić. Ale kiedy żyje, jest buntownikiem. A jest buntownikiem, ponieważ jest wolny.

Nie jest buntownikiem dlatego, że coś jest niewłaściwego w społeczeństwie. Taka buntowniczość jest jedynie polityczna. Jeśli zmienia się społeczeństwo, ten, kto był buntowniczy, staje się ortodoksyjny. Tak stało się w roku 1917. Sami rewolucjoniści stali się jedną z najbardziej antyrewolucyjnych klik w świecie. Gdy ludzie w rodzaju Stalina czy Mao dochodzą do władzy, stają się najbardziej antyrewolucyjnymi przywódcami, jacy są możliwi, bo tak naprawdę nie są buntowniczy. Buntują się tylko przeciw pewnej sytuacji. Gdy ta sytuacja zostanie zburzona, staną się tacy sami jak ci, z którymi walczyli i których chcieli zniszczyć.

Ale Chrystus zawsze jest buntowniczy. Żadna sytuacja nie wygasi jego buntowniczości, bo jego buntowniczość nie jest skierowana przeciw nikomu. Jest dlatego, że jego świadomość jest wolna. Gdziekolwiek poczuje jakąś barierę, poczuje buntowniczość. Ta buntowniczość jest jego duchem. Jeśli więc przybyłby dziś Jezus, chrześcijanie nie czuliby się z nim swobodnie. Są teraz częścią establishmentu, ustabilizowali się. Jeśli Jezus znowu wyjdzie na targowisko, zniszczy wszystko, co mają. Watykan, Kościół, nie są możliwe przy Jezusie. Tylko bez Jezusa są możliwe.

Każdy nauczyciel, który dostąpił oświecenia, jest buntowniczy, ale tradycja, która zajmuje się nim, nigdy nie jest buntownicza. Nie zajmuje się jego buntowniczością, jego wolnością, a tylko jego współczuciem, jego miłością. Ale wtedy traci to moc. Miłość nie może istnieć bez wolności, bez buntowniczości.

Nie możesz być tak kochający jak Budda, dopóki nie będziesz tak wolny jak on. Mnich buddyjski tylko usiłuje być współczujący. To współczucie jest bezsilne, ponieważ nie ma wolności. Wolność jest źródłem. Mahavir jest współczujący, ale mnich jainów w ogóle nie ma współczucia. On jedynie działa bez przemocy i ze współczuciem, tak naprawdę nie jest współczujący. Jest przebiegły. Nawet w swym współczuciu, w swym okazywaniu go, jest przebiegły. Nie ma współczucia, ponieważ nie ma wolności.

Zawsze, gdy w świadomości człowieka zdarza się wolność, od wewnątrz odczuwana jest wolność, a z zewnątrz odczuwana jest miłość. Ta miłość, to współczucie, jest brakiem i miłości i nienawiści. Pełny dualizm jest nieobecny, nie ma ani przyciągania, ani odpychania.

Dlatego przy takim człowieku, który jest wolny i kochający, od ciebie zależy czy przyjmiesz jego miłość czy nie. Nie zależy ode mnie, ile miłości mogę ci dać. Zależy to od tego ile miłości możesz przyjąć. Zwykle miłość zależna jest od osoby, która ją daje. Może dać miłość, może jej nie dać. A miłość, o której mówię, nie zależy od dającego. Jest on całkowicie otwarty i daje w każdej chwili. Nawet kiedy nikogo nie ma, ta miłość płynie.

Przypomina ona kwiat na pustyni. Nikt może nie wiedzieć, że zakwitł i emanuje aromatem, a on nim emanuje. Nikomu go nie daje, jest on po prostu wydzielany. Kwiat zakwitł, stąd jest aromat. To, czy ktoś tam przechodzi, czy nie, nie ma znaczenia. Jeśli ktoś przechodzi i jest wrażliwy, może go przyjąć. Ale jeśli jest zupełnie martwy, niewrażliwy, może nawet nie być świadomy tego, że ten kwiat tam jest.

Kiedy jest miłość, od ciebie zależy czy ją przyjmiesz, czy nie. Tylko, gdy nie ma miłości, ten ktoś może ci ją dać albo może ci jej odmówić. Dla miłości, dla współczucia, nie ma podziału na boskie i nie-boskie. Miłość jest boska. Bóg jest miłością.

Osho, Psychologia ezoteryki
– na prośbę Arcana 😉

Zobacz też

  • Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów

  • Miłość to inne słowo na wolność
  • Czy szczęście da się “osiągnąć”? Przywiązania.

  • Pokój żyje w nas – cytaty, Maha Ghosanada

  • Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

  • Życie to jedyna religia

Pokój żyje w nas – cytaty, Maha Ghosanada

21 Środa Paźdź 2009

Posted by ME in buddyzm, Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 21 Komentarzy

Tagi

budda, buddyzm, cytat, cytaty, dobroć, Ghosanada, maha, miłosierdzie, miłość, mnich, mnisi, pokój, współczucie, Świadomość

pokoj

Brak dzialania jest zrodlem wszelkiego dzialania.Niewiele da sie uczynic dla pokoju swiatowego bez pokoju w naszych umyslach.
*

Wsluchujemy sie, az uslyszymy swoja pokojowa nature. Uczac sie wsluchiwac w siebie, uczymy sie jednoczesnie sluchac innych, dzieki czemu powstaja nowe idee. Pojawia sie otwarcie, harmonia. Gdy  zaczynamy sobie nawzajem ufac, odkrywamy nowe mozliwosci rozwiazania konfliktow. Jesli sluchamy uwaznie, uslyszymy jak rosnie pokoj.
*

Czynienie pokoju wymaga swiadomosci. Pokoju nie da sie osiagnac poprzez zazdrosc, oblude lub nieuzasadniony krytycyzm. Musimy sobie uswiadomic, ze pokoj jest wazniejszy od wojny.
*

Ostatnie słowa Buddy do uczniów brzmiały : Bądźcie świadomi
*

Mysl objawia sie w slowie.
Slowo objawia sie w czynie.
Czyn staje sie przyzwyczajeniem.
Przyzwyczajenie utrwala sie tworzac charakter.
Charakter rodzi przeznaczenie.
Obserwuj zatem uwaznie swoje mysli
Niech plyna z milosci
Zrodzonej z szacunku dla wszystkich istot.
*

Jesli swiat nie jest dobry, musze czynic wiecej wysilkow na rzecz bycia dobrym samemu.
*

Kiedy, poprzez swiadomosc, chronimy siebie samych, chronimy rownoczesnie innych. Kiedy chronimy inne zywe istoty poprzez dzialanie nacechowane wspolczuciem, chronimy rownoczesnie nas samych.
*

Dlaczego przede wszystkim musimy kochac siebie samych? Poniewaz pokoj zaczyna sie od jednostek. Jedynie dzieki kochaniu przede wszystkim siebie mozemy rozlozyc nasza milosc na innych.
*

Caly swiat jest jednoscia. Zycie jest jednoscia. Wszyscy posiadamy te sama nature Buddy.
*

Pelna milosci dobroc to niezwykle potezna energia. Promieniuje na wszystkie istoty, bez rozroznien. Promieniuje na tych, ktorych kochamy, na tych, ktorzy sa nam obojetni i na naszych wrogow. Pelna milosci dobroc nie zna granic.
*

Wraz z pelna milosci dobrocia stajemy sie ryba w czystej wodzie, nie przytlaczaja nas ciezary swiata. Plyniemy strumieniem czasu, spokojnie, z chwili na chwile.
*

Bodhi oznacza obudzic sie, zobaczyc rzeczy takimi, jakimi sa. Kiedy budzimy sie i dostrzegamy gniew jakim jest, traci on cala swoja moc. Rodzi sie z niego jego przeciwienstwo – wspolczucie, wspolczujace serce Buddy.
*

Zwyciestwo tworzy nienawisc. Porazka tworzy cierpienie. Medrcy nie pragna ani zwyciestwa, ani porazki.
*

Milosc ogarnia wszystkie istoty, bez wzgledu na to,  czy sa szlachetne czy podle, dobre czy zle.
*

Pokoj rozpoczyna sie w umysle.
*

Na koniec, pouczająca historyjka dla wszystkich którzy wierzą że cudze doświadczenie może być lepsze niż nasze własne:

W swiatyni w Providence mamy dobrego przyjaciela, zwanego Bodhisattva. Naucza on mnichow angielskiego. Bodhisattva jest madrym i cierpliwym nauczycielem, ma jednak tez jedna wade: zacina sie przy
mowieniu.

Pewnego razu Bodhisattva udzielal lekcji mnichom.

D – d – dom, – powiedzial.

Wszyscy mnisi powtorzyli dokladnie:

D – d – dom !.

Bodhisattve zatkalo.

N – n – nie !, – powiedzial.

Wszyscy mnisi powtorzyli:

N – n – nie !.

Bodhisattva wskazal mnichom droge do oswiecenia.
Prawda to nie tylko to co slyszymy. Nie dowiemy sie prawdy od nauczyciela, z ksiazek lub z dogmatow.
Budda radzi nam sprawdzic ja poprzez wlasne doswiadczenie.
Prawde poznac mozna jedynie poprzez wlasne, swiadome doswiadczenie.

Cytaty pochodzą z : Maha Ghosanada – Krok po kroku

Maha Ghosanada – charyzmatyczny mnich, mistrz medytacji i dyplomata, uczestnik misji ONZ – pochodzący z objętego wojną kraju – Kambodży.  Jako jeden z nielicznych mnichów buddyjskich, przeżył krwawy reżim Pol Pota.  Znany był z wyjątkowego umysłu, biegle władał piętnastoma językami – był duchowym przywódcą ludzi ocalałych spod władzy Czerwonych Khmerów. Propagował na świecie ideę pokoju i pojednania.  Zmarł w 2007 roku.
Jego hasłem przewodnim stało się :
“Nienawiść nigdy nie poloży kresu nienawiści,
uleczy ją miłość jedynie.
Oto starożytne i odwieczne prawo. “

Zobacz też

Prawa wszechświata – inspirujące cytaty Maha Ghosanada

Starożytne myśli Seneki – wciąż na czasie?

Życie – cytaty z Osho

Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.

Przy okazji możecie sobie zobaczyć kontrowersyjny filmik, który nawiązuje do tematu (podpisy po polsku, choć tłumaczenie niestety dość marne )

Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

06 Niedziela Wrz 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, związki

≈ 31 Komentarzy

Tagi

Bóg, miłość, partnerstwo, przyjaźń z bogiem, rozmowy z Bogiem, szczęście, walsch, wolność, zazdrość, związki, Świadomość

rozmowy

fragment książki Przyjaźń z Bogiem (kontynuacji Rozmów z Bogiem) N. D. Walscha

Wyzbądź się przekonania, że twoje szczęście zależy od czynników wobec ciebie zewnętrznych, a wyzbędziesz się zazdrości. Pozbądź się myśli, że w miłości chodzi o to, co otrzymujesz w zamian za to, co dajesz, a pozbędziesz się zazdrości. Rozstań się z roszczeniami co do czasu, sił lub miłości drugiej osoby, a rozstaniesz się z zazdrością.

Tak, ale jak to zrobić?

Nadaj swojemu życiu nowy sens. Zrozum, że jego cel nie ma nic wspólnego z tym, co możesz z niego wynieść, ale mnóstwo wspólnego z tym, co możesz do niego wnieść. To samo dotyczy związków.

Celem życia jest stwarzanie siebie na nowo, w następnym najwspanialszym wydaniu najszczytniejszej wizji siebie, jaka kiedykolwiek ci się zamarzyła. Ogłaszanie i ucieleśnianie, wyrażanie i spełnianie, doświadczanie i poznawanie swej prawdziwej istoty.

Nie wymaga to udziału innych ludzi – ani tej drugiej szczególnej osoby. Dlatego można kochać innych nie żądając od nich niczego.

Myśl, że można być zazdrosnym o czas, jaku twoi ukochani spędzają grając w golfa, w biurze czy też w ramionach innej osoby, możliwa jest tylko wtedy, jeśli wyobrażasz sobie, że twoje szczęście doznaje uszczerbku, kiedy jest szczęśliwy ten, kogo kochasz.

Chwileczkę. Czy to znaczy, że nie powinniśmy odczuwać zazdrości nawet wtedy, gdy nasz partner spędza czas w ramionach innej osoby? Chcesz powiedzieć, że niewierność jest w porządku?

Nie ma czegoś takiego jak w porządku i nie w porządku. To są wyznaczniki, które sami ustalacie. „Tworzycie je – i zmieniacie – na miarę swojego rozwoju.

Odzywają się głosy, że na tym właśnie po lega problem dzisiejszego społeczeństwa: że jesteśmy nieodpowiedzialni pod względem duchowym i społecznym. Zmieniamy swoje wartości pod wpływem chwili, dostosowujemy je do swoich celów.

Oczywiście. W ten sposób życie toczy się naprzód. Gdybyście tego nie robili, życie nie mogłoby posuwać się do przodu. Nie dokonałby się żaden postęp. Czy naprawdę chcecie bez końca obstawać przy dawnych wartościach?

Niektórzy chcą.

Chcą wieszać kobiety na placu, jako domniemane wiedźmy, co miało miejsce zaledwie kilka pokoleń wstecz? Chcą, aby kościół wysyłał żołnierzy na krucjaty by wycinać w pień tych, którzy nie wyznają jedynej Prawdziwej Wiary?

Posługujesz się historycznymi przykładami zachowań, które wynikały ze źle pojętych wartości, a nie z dawnych wartości. Wyrośliśmy już z tego.

Czyżby? A przyglądałeś się ostatnio światu? Ale to zupełnie inna historia. Trzymajmy się tematu.

Zmienianie uznawanych wartości świadczy o dojrzewaniu społeczeństwa.
Przechodzicie jako społeczeństwo do kolejnego, wyższego etapu.
Zmieniacie swoje wartości, albowiem zbieracie nieustannie nowe informacje, otwieracie się na nowe doświadczenia, rozważacie nowe koncepcje, odkrywacie nowe spojrzenia na rzeczywistość i dzięki temu wciąż na nowo siebie definiujecie.

To oznaka rozwoju, a nie odpowiedzialności.

Wyjaśnijmy to sobie. Czy jest oznaką rozwoju nieprzejmowanie się tym, że nasz partner rzuca się w cudze ramiona?!

Jest oznaka rozwoju niedopuszczenie do tego, aby odebrało to wam spokój ducha. Zburzyło całe wasze życie. Doprowadziło do samobójstwa albo zabójstwa. Wszystko to niestety zdarzało się z tego powodu. Nawet dziś niektórzy z was uśmiercają innych, a większość uśmierca swoją miłość z tego powodu.

Cóż, zabijania, rzecz jasna, nie pochwalam, ale czy można ocalić swoją miłość, jeśli twój ukochany kocha jednocześnie inną osobę?

To, że kocha inna osobę, nie znaczy, że nie kocha ciebie. Czy musi kochać tylko i wyłącznie ciebie, aby była to prawdziwa miłość? Czy tak to sobie wyobrażacie?

Tak, do ciężkiej cholery! Tak odpowiedziałoby wielu ludzi. Tak, do ciężkiej cholery.

Nic dziwnego, że tak trudno pogodzić się wam z tym, że Bóg kocha wszystkich równo.

Cóż, większość ludzi potrzebuje w jakimś stopniu poczucia bezpieczeństwa. Bez tego, jeśli partner nam tego nie zapewni, miłość obumiera, czy tego chcemy czy nie.

To nie miłość obumiera, lecz potrzeba.
Decydujecie, że nie potrzebujecie już tej osoby. W istocie nie chcecie jej potrzebować, ponieważ jest to dla was zbyt bolesne. Postanawiacie więc: nie potrzebuję, abyś dalej mnie kochała. Idź i kochaj, kogo zapragniesz. Ja się stad wynoszę.

To właśnie się dzieje. Zabijacie potrzebę. Nie uśmiercacie miłości. W gruncie rzeczy są tacy, którzy noszą w sobie te miłość po wsze czasy.
Przyjaciele powiadają, że wciąż płonie w tobie ogień. Bo tak jest! To światło waszej miłości, płomień namiętności, nadal w tobie gorejący, dający blask widoczny dla każdego. Ale to nic złego. Tak powinno być – biorąc pod uwagę to, kim i czym, jak powiadacie, jesteście i co ogłaszacie jako swój wybór.

Czyli ktoś nigdy już się więcej nie zakocha, bo wciąż płonie w nim ogień dawnej miłości?

Dlaczego musi ustać miłość do jednej osoby, abyś mógł pokochać druga? Czy nie można kochać więcej niż jednej osoby naraz?

Na ogół nie. To znaczy, nie w taki sposób.

Chodzi ci o miłość erotyczna?

Nie, romantyczną. Miłość do towarzyszki życia. Ludzie potrzebują towarzysza na całe życie.

Kłopot w tym, że ludzie przeważnie mylą miłość z potrzeba. Myślą, że te dwa słowa i te dwa doświadczenia, są zamienne. A nie są. Kochać kogoś, a potrzebować kogoś, to dwie różne rzeczy.

Można kogoś kochać i jednocześnie go potrzebować, ale nie kocha się dlatego, że się kogoś potrzebuje. Jeśli kochasz kogoś, ponieważ go potrzebujesz, to wcale nie kochasz jego, tylko to, co tobie zapewnia.

Jeśli kochasz drugiego za to, kim jest, bez względu na to, czy daje ci to, czego tobie potrzeba, czy nie, wówczas prawdziwie miłujesz. Kiedy nie potrzeba ci niczego, wtedy dopiero może zaistnieć prawdziwa miłość.

Pamiętaj, miłość nie zna warunków, granic, potrzeb.
Tak kocham was Ja. Lecz wam nie mieści się w głowie odbieranie takiej miłości, ponieważ nie mieści się wam w głowie jej wyrażanie. Stad bierze się cała bieda na tym świecie.

Ale do rzeczy – zważywszy na to, że jak powiadacie, pragniecie stać się wysoko rozwiniętymi istotami, niewierność, jak to określasz, nie jest w porządku. Z tego względu, że się nie sprawdza.
Nie doprowadzi was tam, dokąd jak mówicie, zmierzacie.
Ponieważ niewierność oznacza nieprawdę, a w głębi duszy pojmujecie, że wysoko rozwinięte istoty żyją i oddychają prawda, czerpią z niej swój byt – zawsze i wszędzie i o każdej porze. Nie tyle mówią prawdę, co są prawda.

Bycie istotą wysoko rozwiniętą oznacza bycie szczerym.
Przede wszystkim, szczerym wobec siebie samego, dalej, szczerym wobec drugiego, a następnie szczerym wobec wszystkich innych. Jeśli nie jesteś uczciwy w stosunku do siebie samego, nie jesteś uczciwy wobec innych. Tak wiec jeśli kochasz kogoś innego niż osoba, która życzy sobie, abyś kochał wyłącznie ją, musisz przedstawić sprawę jasno, szczerze, otwarcie, bezpośrednio i niezwłocznie.

I wtedy będzie to do przyjęcia?

Nikt nie ma obowiązku akceptować niczego.
W związkach pomiędzy wysoko rozwiniętymi istotami każdy po prostu żyje swoja prawdą – i każdy komunikuje swoja prawdę. Jeśli coś się komuś przytrafia, po prostu daje się temu wyraz. Jeśli coś jest dla kogoś nie do przyjęcia, po prostu mówi się o tym. Prawdę komunikuje się wszystkim o wszystkim, przez cały czas. To radosna ceremonia, nie uciążliwy obowiązek.

Prawdę powinno się świętować, nie wyznawać z konieczności. Ale nie można świętować prawdy, której nauczono cię wstydzić się. A nauczono cię wstydzić się tego, kogo, jak, kiedy i dlaczego kochasz. Wpojony ci wstyd za własne pragnienia i pasje, za uwielbianie czegokolwiek, od tańców, przez bita śmietanę, do innych ludzi.

Nade wszystko zaś naliczono cię wstydzić się miłości własnej. Lecz jak możesz pokochać drugiego, jeśli nie wolno ci kochać tego, który ma być tym kochającym? Przed takim właśnie dylematem stajecie, jeśli chodzi o Boga.

Jak możecie kochać Mnie, skoro nie wolno wam kochać swojej własnej istoty? Lecz  powiadam wam – po raz kolejny: wszyscy prawdziwi Mistrzowie głosili swoja chwałę i zachęcali innych do tego samego.

Wstępujesz na drogę ku swej chwale z chwila, kiedy wstępujesz na drogę ku swej prawdzie. A drogę te obierasz, kiedy obwieszczasz, że odtąd będziesz mówił prawdę zawsze, każdemu i o wszystkim, że będziesz żył swoja prawdą.

W takim oddaniu prawdzie nie ma miejsca na niewierność.
Lecz oświadczenie komuś, że kocha się innego, nie jest zdrada. Wręcz przeciwnie, to uczciwość.
A uczciwość to najwyższa forma miłości.

fragment książki Przyjaźń z Bogiem (kontynuacji Rozmów z Bogiem) N. D. Walscha

Powiązane

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.

• Krótka historia Boga

• Bóg – to jest…

• Dobro i zło

• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?

• Rozmowy z Bogiem

• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.

29 Sobota Sier 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 28 Komentarzy

Tagi

droga, miłość, opus, pasja, pomoc, secret, sekret, sukces, szczęście, the opus, wiara, wsparcie, Świadomość

opus

Dziś miałam po raz pierwszy możliwość oglądnąć film The Opus, o którym słyszałam już od jakiegoś czasu.
W większości były to neutralne opinie,  sugerujące że film nie jest odkrywczy, że raczej powiela to co już usłyszeliśmy w filmie Sekret.

Jakże… miłym zaskoczeniem okazało się, że wprawdzie The Opus nie odkrywa na nowo Ameryki, ale jest UZUPEŁNIENIEM Sekretu o kilka tematów(nie wszystkie, oczywiście 😉 ), których pomięcie w oryginalnym Sekrecie przysporzyło jego reżyserce,  Rhondzie Byrne, sporo przeciwników. 🙂

O czym mówi zatem The Opus?

Film snuje w tle historię słynnego wirtuoza, Vincenzo Vivaldi, który pokonał w swoim życiu wiele trudności na drodze do sukcesu i spełnienia. Wypowiedzi gości zaproszonych do udziału w filmie,  ułożone są w formie komentarzy do przełomowych wydarzeń z życia ślepego skrzypka.
Opus nie skupia się jednak tylko na tym aby nauczyć ludzi jak osiągać w ich życiu coraz bardziej kolorowy sukces. Przygląda się bliżej sposobowi myślenia i  wierze, która nas prowadzi.
Podkreśla wagę osobistego zaangażowania i energii raczej, niż „magicznego” przyciągania marzeń.
Porusza także to, co w Sekrecie niemal całkowicie pominięto – temat porażek na drodze do sukcesu.

„Wszyscy doświadczają porażek. Jeśli nigdy ich nie doświadczyłeś, to tylko dlatego że nigdy nie zrobiłeś niczego nowego. Wszyscy ludzie sukcesu, których znam ponieśli w swoim życiu rozliczne porażki.
I na tym polega różnica pomiędzy człowiekiem sukcesu, a człowiekiem, który nic nie osiągnął.
– Bo tak naprawdę wszyscy popełniamy błędy…Ale człowiek sukcesu potrafi przyjąć porażkę z podniesioną głową. Potrafi ją zaakceptować, zrozumieć i wyciągnąć wnioski. A co najważniejsze nie odbiera jej negatywnie. Odbiera to jako po prostu naukę… naukę życia.  I w istocie jest to cena jaką musi zapłacić za tą lekcję.
Podejmujesz jakieś wyzwanie, lub
coś innego, na co tracisz mnóstwo energii. Jednak tylko na początku może Ci się wydawać, że to strata energii. I tylko wtedy, gdy nie zatrzymasz się na moment i nie spojrzysz wstecz, by zobaczyć jak to faktycznie ci służy. Mistrzowie –  każde wydarzenie w ich życiu, odbierają jako wsparcie w ich dążeniach.”

Innym ważnym tematem poruszonym w The Opus jest temat drogi do sukcesu.
Realizatorzy i goście filmu akcentują wagę szczęścia, którym jest samo dochodzenie do celu, nie tylko samo zakończenie podróży. To droga do szczęścia – jest w istocie szczęściem.
To dążenie do sukcesu, jest w istocie największym sukcesem.

Tragedia życia nie tkwi w tym, że nie możemy osiągnąć celu.
-Tragedia tkwi w tym, że nie mamy celów,które moglibyśmy osiągnąć.
Klęską nie jest niespełnienie marzeń.
– Klęską jest brak marzeń.
Nie jest katastrofą to,że nie możesz zrealizować pomysłów.
Katastrofą jest to,że nie masz żadnych pomysłów.
To nie jest wstyd, że nie możesz sięgnąć gwiazd.
Ale wstydem jest…
że nie ma gwiazd, do których mógłbyś sięgnąć.

Ostatnia ważna kwestia jakiej dotyka The Opus, to coś, co było uważane za jedną z największych słabości Sekretu. To – jak nasz sukces i nasze szczęście wpływa na innych.  To co możemy zrobić dla świata, jak możemy pomóc innym ludziom.

„Twoje Opus,  to nie tylko to, co robisz, lecz to, co pozostawiasz po sobie innym”
Henry James powiedział: „Żadne uczucia nie zaspokoją naszej duszy”
Jedynie poczucie Miłości może ją zaspokoić.
Najwpanialszą nagrodą w moim życiu, jest obserwowanie sukcesów tych którym pomagałem.

Polecam film tym, którzy już oglądali  Sekret.
Jeśli macie chwilę wolnego czasu, warto go zobaczyć.
Nie jest aż tak wtórny, jak kraży o nim plotka 🙂
———————-

Inne ciekawe cytaty z filmu:

Jedyną różnicą pomiędzy szczęśliwymi i nieszczęśliwymi ludźmi są ich nawyki.
*
Najlepszą metodą dla Ciebie, aby przewidzieć Twoją przyszłość…
Jest ją sobie wymyślić…
*
Instytut „Heartmath”, który jest najlepiej rozpoznawalną instytucją ds. badań nad sercem…
Wykazał, że serce ma wokół siebie pole energii, które jest 5000 razy mocniejsze od tego wokół mózgu.
Tak więc to właśnie Serce – jest prawdziwym źródłem naszej energii.
Jeśli chcemy coś osiągnąć za pomocą myśli, to nigdy nie przekroczy granic naszego umysłu…
Ale jeśli wydobędziemy uczucie z naszego serca, poczucie, że „mogę to mieć!”,
Uczucie Miłości, nawet nie myśląc o tym… Wtedy będziemy natchnieni żeby wkroczyć do akcji.

*
Ktoś kiedyś zapytał mnie: „Jeśli mogłabyś mieć cokolwiek zechcesz, jeśli mogłabyś mieć wymarzone życie, mogłabyś być kimkolwiek zechcesz…Jakby to wyglądało? ”
Zagubiłam się. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Bo przez cały czas starałam się jak najbardziej wykazywać, nawet w moich najcięższych sytuacjach
I tak bardzo ceniłam sama sobie, właśnie za to że byłam w stanie zawsze przezwyciężać nawet najtrudniejsze sytuacje. Dlatego właściwie cały czas czekałam na te bolesne chwile, tylko po to by umocnić moją tożsamość, właśnie poprzez nie, bo wtedy tylko tak naprawdę mogłam poczuć moją siłę, wykazać się, zbierałam się w sobie i zaczynałam działać.
Więc gdy ktoś zapytał:  Gdybyś mogła być ponad tym wszystkim i po prostu być kimkolwiek zechcesz?
Wtedy kompletnie nie byłam w stanie odpowiedzieć na to pytanie…

*
Z własnego doświadczenia wiem, że ludzie czekają aż wszystko będzie idealne.
Ale nie ma idealnego czasu by zacząć! Nigdy nie stworzysz idealnego planu.
Ale musisz się posuwać naprzód. Jeśli jesteś przekonany do swojej pasji
odnajdziesz w sobie mnóstwo wiary. To może się stać… To napewno się stanie!

*
Jeśli coś ci nie odpowiada, zmień to, jeśli nie możesz czegoś zmienić, zmień swoje nastawienie
*
Jednym z wymagań aby osiągnąć trwały sukces.
To nauczyć drugiego człowieka o jego możliwościach.
I wspierać go w dążeniu do osiągnięcia Jego marzenia

autor: Zenforest,  fragmenty tekstu i cytaty : The Opus

Powiązane posty

• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności – “The Secret”

• Co to jest Prawo Przyciągania?

• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.

• Sekret Zdrowia

• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.

• Uzdrowicielska potęga wizualizacji

Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów

29 Niedziela Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 18 Komentarzy

Tagi

Bóg, de mello, jedność, miłość, osho, sisson, tolle, wolność, Świadomość, życie

serducho
E. Tolle:

*
Poczucie jedności ze wszystkim, co cię otacza jest prawdziwą miłością.

*
Kiedy patrzysz na drugiego człowieka i pałasz do niego miłością, czy kiedy kontemplujesz naturę i czujesz z nią głęboki kontakt, zamknij na chwilę oczy i poczuj w sobie esencję, tej miłości lub tego piękna, nierozdzielną od tego, kim jesteś, twojej prawdziwej natury. Zewnętrzna forma jest czasowym odbiciem tego, czym jesteś wewnątrz, w swojej istocie. Dlatego miłość i piękno nigdy cię nie opuszczą, w przeciwieństwie do wszystkich form zewnętrznych.

*
Miłość jest stanem Istnienia.
Twoja miłość nie mieszka gdzieś na zewnątrz ciebie, lecz tkwi głęboko w tobie. Nie możesz jej utracić i ona także nie może cię opuścić. Nie jest zależna od żadnego innego ciała, zewnętrznej formy. W pełni obecny, ogarnięty cichym bezruchem, czujesz prawdziwego siebie – bezpostaciowego, ponadczasowego – jako życie nieprzejawione, dzięki któremu twoja fizyczna forma w ogóle żyje. Zaczynasz też wtedy czuć, że to samo życie trwa we wszystkich ludziach i w innych istotach, w samej ich głębi. Przejrzałeś zasłonę formy i odrębności. To właśnie jest urzeczywistnienie jedni. To właśnie jest miłość.
Czym jest Bóg? Jednym życiem, wiecznym we wszystkich formach życia.
A czym jest miłość?
Tym, że czujesz to Jedno życie głęboko w sobie i we wszystkich stworzeniach. Że nim jesteś.
A zatem wszelka miłość jest miłością Boga.

*
Miłość nie działa wybiórczo, tak jak i blask słońca pada na wszystko bez wyboru. Nie wyróżnia jednej osoby spośród innych. Nie wie, co to wyłączność. Kiedy opiera się na wyłączności, nie jest miłością Boga, lecz „miłością” ego.

*
Miłość, radość i spokój to głębokie stany Istnienia, a raczej trzy aspekty wewnętrznej jedni z Istnieniem.

*
Prawdziwa miłość nie zadaje cierpień. Bo i jak miałaby je zadawać? Nie zmienia się raptownie w nienawiść, podobnie jak prawdziwa radość nie przeistacza się w ból. Jak już powiedziałem, nawet zanim jeszcze osiągniesz oświecenie (innymi słowy, zanim wyzwolisz się spod władzy umysłu), mogą ci się zdarzać przebłyski prawdziwej radości, prawdziwej miłości lub głębokiego spokoju – nieruchomego, lecz wibrującego życiem. Wszystko to są aspekty twojej prawdziwej natury, którą umysł zazwyczaj przesłania. Nawet w niejednym związku „normalnym”, czyli mającym charakter nałogowego uzależnienia, daje się niekiedy odczuć obecność czegoś prawdziwszego, czegoś, co nie ulega zepsuciu.

*
Cudze Istnienie można oczywiście wyczuć jedynie poprzez własne. Jest to początek urzeczywistnienia jedni, czyli miłości. Na najgłębszym poziomie Istnienia stanowisz bowiem jednię ze wszystkim, co jest.

* Miłość „zdarzyć” się nie może. Twoim zadaniem nie jest poszukiwanie miłości, ale odnalezienie bramy, przez którą miłość zdoła wkroczyć.

*
Niemal każdy „związek miłosny” przeradza się niebawem w splot miłości i nienawiści. Miłość może wtedy w mgnieniu oka ustąpić miejsca dzikiej napastliwości, wrogości lub zupełnej nieczułości. Uchodzi to za zjawisko normalne.
Przez pewien czas – kilka miesięcy czy lat – związek taki waha się między biegunami „miłości” i nienawiści, dając obojgu uczestnikom tyleż bólu, ile przyjemności. Dość często zdarza się, że obie strony popadają w
nałogowe uzależnienie od tej sinusoidy. Dzięki dramatowi, w którym tkwią, nareszcie czują, że żyją.
Kiedy znika równowaga między biegunem pozytywnym a negatywnym i mroczna, destruktywna faza powraca z rosnącą częstotliwością i mocą (a większość par prędzej czy później osiąga ten etap), w niedługim czasie związek ostatecznie się rozpada.
Można by sądzić, że gdyby tylko się udało wyeliminować negatywną, destruktywną fazę, wszystko byłoby cacy, a związek przepięknie by kwitł – ale jest to, niestety, niewykonalne. Bieguny nawzajem od siebie zależą. Nie można mieć tylko jednego z nich: trzeba brać oba naraz. Faza pozytywna od początku zawiera w sobie negatywną, choć ta nie od razu się ujawnia. Obie są tak naprawdę dwiema stronami tej samej anomalii. Mówię tu o związkach, potocznie zwanych romantycznymi, a nie o prawdziwej miłości, która nie ma negatywnego odpowiednika, ponieważ płynie z rejonów dalszych niż umysł. Miłość jako stan ciągły wciąż jeszcze jest wielką rzadkością: spotyka się ją nie częściej niż ludzi w pełni świadomych. Krótkie, złudne jej przebłyski mogą się jednak zdarzać, ilekroć w umysłowym nurcie powstaje luka.

*
Prawdziwa miłość nie ma negatywnego odpowiednika. Jeśli twoja „miłość” ustępuje niekiedy miejsca swojemu przeciwieństwu, znaczy to, że nie jest miłością, lecz silnym popędem ego, które pragnie zyskać pełniejsze i głębsze poczucie „siebie”, a partner chwilowo potrzebę tę zaspokaja.

A. De Mello

*
Jeśli serce nie przeszkadza, prawdziwie kochasz.

*
Tam, gdzie jest miłość, nie ma miejsca na żądania, na oczekiwania, nie ma zależności.

*
Nie być dla nikogo kimś szczególnym i kochać wszystkich – bo to jest prawdziwa miłość. Ogrzewa dobrych i złych w jednakowym stopniu.

*
Byliśmy nazbyt pogrążeni w wizji tego, co nasza kultura miłością nazywa, z jej pieśniami i poematami – a co tak naprawdę miłością nie jest; co więcej: stanowi jej przeciwieństwo. Jest żądzą, kontrolą, posiadaniem. Jest manipulacją, strachem i niepokojem, a to na pewno nie jest miłość.

*
Wtedy stajesz się miłością, kiedy przemieniasz się w miłość.

*
Rzeczywistość, Bóg, boskość, prawda, miłość są niepoznawalne, to znaczy nie mogą być pojęte przez myślący umysł.

*
W świadomości jest duchowość, w świadomości tkwi rozwój, w świadomości zawarta jest miłość, w świadomości tkwi przebudzenie. Świadomość.

*
Poświęcenie jest ślepe, przywiązanie jest ślepe, pożądanie jest ślepe – ale nie prawdziwa miłość.
Nie popełnij błędu i nie nazywaj tych uczuć miłością. Ale oczywiście w większości współczesnych języków słowo to zostało sprofanowane. Ludzie mówią o uprawianiu miłości, o zakochaniu się.

*
Tak naprawdę mogę kochać ludzi tylko wtedy, gdy oczyściłem z nich swoje życie. Kiedy umrę dla swej potrzeby ludzi, stanę na pustyni. Na początku będzie to okropne: poczujesz się opuszczony; jeśli jednak wytrzymasz choć przez chwilę, nagle odkryjesz, że to wcale nie jest opuszczenie. To jest samotność, osamotnienie, ale pamiętaj, pustynia też zakwita. I wówczas w końcu poznasz, czym jest miłość, czym jest Bóg, czym jest rzeczywistość.

*
Jak ja opisałbym miłość? Postanowiłem przedstawić wam jedną z medytacji zamieszczonych w książce, którą właśnie piszę. Przeczytam ją wam wolno, rozważcie treść w czasie czytania. Muszę ją tu niestety przedstawić w skróconej formie, tak by zmieścić się w trzech lub czterech minutach; w przeciwnym razie zajęłoby mi to więcej niż pól godziny: „Nie można uczynić niewolnikiem człowieka wolnego, gdyż człowiek wolny pozostaje wolny nawet w więzieniu”.
Może wydaje ci się, że mnie zniewoliłeś, każąc mi dźwigać ciężary na plecach, ale tak nie jest. Jeśli ktoś usiłuje zmienić zewnętrzną rzeczywistość, wydostając się z więzienia, by być wolnym, to doprawdy pozostaje on nadal więźniem. Wolność nie leży w okolicznościach zewnętrznych. Wolność nosi się w sercu. Jeśli osiągnąłeś mądrość, któż cię niewoli?

*
Taka oto jest miłość. Czy kiedykolwiek przyszło wam do głowy, że naprawdę możecie kochać tylko wtedy, gdy jesteście samotni?
Zapytacie, jakie to ma dla miłości znaczenie. Oznacza to widzenie osób, sytuacji, rzeczy takimi, jakimi są w rzeczywistości, a nie takimi, jakimi sobie wyobrażacie, że są. I reagowanie na nie w sposób, na jaki zasługują. Trudno mówić, że kochasz coś, czego nawet nie widzisz.
A co nam przeszkadza, by widzieć? Nasze uwarunkowania. Nasze pojęcia, nasze kategorie, nasze przesądy, nasze projekcje, etykietki, które przyjęliśmy z naszej kultury, z doświadczenia przeszłości. Widzenie jest jednym z najbardziej żmudnych przedsięwzięć człowieka, wymaga bowiem zdyscyplinowanego, czynnego umysłu.

*
Nie musisz iść na pustynie, jesteś pośród ludzi, ciesz się ich obecnością. Nie mają już jednak władzy nad tobą, która pozwala im uszczęśliwiać lub unieszczęśliwiać ciebie. To właśnie oznacza samotność. W takim odosobnieniu twoja zależność obumiera. Rodzi się zdolność do miłości. Nie spoglądaj już na innych jak na środek narkotycznego zaspokajania.

*

Zazwyczaj usiłujemy leczyć swą samotność poprzez emocjonalne uzależnianie się od innych ludzi, poprzez liczne towarzystwo i hałas. To nic nie daje. Wróć do przedmiotów, wróć do przyrody, idź w góry. Wówczas poznasz, że serce przywiodło cię na rozległa pustynie osamotnienia, że nie ma tam nikogo, kto by cię pocieszył, absolutnie nikogo.
Z początku będzie się to wydawać nie do zniesienia, ale tylko dlatego iż nie jesteś nawykły do samotności. Jeśli zdołasz wytrwać przez jakiś czas, pustynia nagle zakwitnie miłością. Twoje serce wybuchnie śpiewem. Będzie tam panowała wieczna wiosna, porzucisz narkotyk i staniesz się wolny. Pojmiesz wówczas, czym jest wolność, czym jest miłość i szczęście; czym jest rzeczywistość, prawda, czym jest Bóg. Będziesz wiedział, wiedza twa wkroczy poza pojęcia i uwarunkowania, nałogi i przywiązania. Czy pojmujesz sens tego, co mówię?

Colin Sisson:

*
Miłość uwolni świat, a miłość wynika z akceptacji. Akceptacja zaś jest świadomością serca pochodzącą z obserwowania siebie

*
Ale lęk jest tak wbudowany w naszą świadomość, że uznajemy go za normalny przejaw egzystencji. Każda komórka naszego ciała jest zaprogramowana przez lęk po to, aby szybko reagować na niebezpieczną sytuację. Natomiast miłość jest naszym naturalnym stanem… kiedy nie ma już lęku.

*

Miłość warunkową rozpoznajemy po następujących stwierdzeniach:

„Będę cię kochał, jeżeli ty mnie pokochasz”.
„Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję”.
„Kocham cię, bo dajesz mi przyjemność”.

Miłość staje się wymianą handlową obwarowaną różnymi warunkami.
Miłość i szczęście – to naturalny stan świadomości, ale nie wiemy, jak to jest: czuć szczęście. Nie znamy także uczucia bezwarunkowej miłości. Zajęci jesteśmy pogonią za substytutami miłości i szczęścia. Spotkałem wielu ludzi, którzy z uporem twierdzili, że doznali bezwarunkowej miłości. Ośmielam się podejrzewać, że to nieprawda; przede wszystkim dlatego, że tak bardzo się przy tym upierali.

*
Miłość i prawda nie potrzebują żadnych uzasadnień, ponieważ są r z e c z y w i s t o ś ć i ą samą w sobie.

Osho:
*
Miłość sama w sobie ma wewnętrzną wartość – po prostu kochasz! To ogromne szczęście! Nie ma nic poza tym, żadnego zamierzonego efektu, który dzięki temu osiągasz. Miłość to nie środek do jakiegoś celu, ale właśnie ten cel!

*
Miłość uczyni ukochaną osobę jeszcze bardziej wolną, miłość doda skrzydeł, otworzy przed nią niebo. Nie może stać się więzieniem, zamknięciem. Ale nie znasz tej miłości, ponieważ ona przydarza się tylko wtedy, kiedy jesteś świadomy; ten rodzaj miłości przychodzi tylko ze świadomością.

*
Nie próbuj zrozumieć miłości. Wniknij w nią. Wtedy będziesz wiedział – a wiedza ta będzie wynikać z twojego doświadczania.

Powiązane posty:

• Związki: Splot miłości i nienawiści – cześć I

• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych – cześć II

• Miłość…jak głód

• Patrząc oczyma miłości

• Cuda…i miłość.

• Miłość i mistrz

Radość niebezpiecznego życia

15 Niedziela Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 22 Komentarze

Tagi

bezpieczeństwo, miłość, niebezpieczeńswo, niepewność, odwaga, osho, pewność, więzienie, wyzwanie, wyzwolenie, Świadomość

skok
Wstęp do książki : Odwaga – radość niebezpiecznego życia, Osho

Wiem, że przybyliście tu w poszukiwaniu pewności, gotowych recept, jakichś ,,-izmów”, własnego miejsca, kogoś, na kim moglibyście polegać. Przyszliście tu ze względu na strach. Poszukujecie jakiejś pięknej niewoli – abyście mogli żyć bez konieczności ciągłego zachowywania czujności.

Chciałbym pogłębić wasz brak poczucia bezpieczeństwa, waszą niepewność – ponieważ takie jest życie, taki jest Bóg. Gdy pojawia się niepewność i niebezpieczeństwo, jedynym, co powinniście zrobić, jest zachować świadomość.

Są dwie możliwości. Możesz zamknąć oczy i popaść w dogmaty, stać się chrześcijaninem, hinduistą czy muzułmaninem…a w końcu przeistoczyć się w strusia.
To nie przemienia życia, tylko zamyka twoje oczy, ogłupia, pozbawia inteligencji.

Czujesz się bezpieczny w swojej niewiedzy – wszyscy idioci czują się bezpieczni. Właściwie tylko idioci czują się bezpiecznie. Człowiek, który żyje naprawdę, zawsze będzie czuł się niepewnie. Czy istnieje jakaś pewność?
Życie nie jest procesem mechanicznym – dlatego nie może być pewne.
Jest nieprzewidywalną tajemnicą.
Nikt nie wie, co wydarzy się za moment.
Nawet Bóg, który, waszym zdaniem, mieszka gdzieś w siódmym niebie, nawet On – jeśli tam jest nie wie, co się wydarzy! Ponieważ jeśli wiedziałby, co się wydarzy, wtedy życie byłoby fałszywe, wszystko byłoby z góry zapisanie i ukartowane.
Skąd Bóg mógłby wiedzieć, co się wydarzy, skoro przyszłość jest otwarta? Jeśli wiedziałby – życie byłoby martwe, jak proces mechaniczny.
Nie byłoby w nim wolności – a jak może istnieć życie bez wolności?
Wtedy nie istniałby wybór: rozwijać się czy nie.
Wszystko, co z góry ustalone, jest pozbawione chwały i majestatu.
Bylibyście tylko robotami.

Nie, nic nie jest bezpieczne.
Takie jest moje przesłanie. Nic nie może być bezpieczne, bo życie bezpieczne jest gorsze od śmierci. Nic nie jest pewne.
Życie jest pełne niepewności i niespodzianek – oto jego piękno!
Nigdy nie dochodzisz do momentu, w którym możesz powiedzieć: „Teraz mam stuprocentową pewność”. Kiedy mówisz, że jesteś czegoś pewien, deklarujesz swoją śmierć; popełniasz samobójstwo.

Życie toczy się pośród tysiąca niepewności. Na tym polega jego wolność. Nie nazywaj tego brakiem pewności.

Rozumiem, dlaczego umysł nazywa wolność „niepewnością” (…).
Czy spędziłeś kiedyś kilka miesięcy (lat) w więzieniu? Jeśli byłeś tam, to wiesz, że gdy nadchodzi dzień uwolnienia, więzień odczuwa niepewność co do swojej przyszłości.
W więzieniu wszystko było jasne.
Wszystko opierało się na żelaznej rutynie. Zapewniano jedzenie, schronienie; nie było obawy o to, że następnego dnia może nie być niczego do jedzenia, że będziesz głodny – nic z tych rzeczy, wszystko było pewne. A tu nagle po wielu łatach strażnik przychodzi i oznajmia: „Teraz zostaniesz zwolniony”. Więzień zaczyna drżeć. Za murami znów pojawi się niepewność; znów trzeba będzie szukać, znów trzeba będzie żyć z poczuciem wolności.
Wolność budzi lęk. Ludzie rozprawiają o niej, ale się jej boją. A człowiek nie jest człowiekiem, jeśli boi się wolności.

Daję wam wolność, nie daję wam bezpieczeństwa. Daję wam zrozumienie, a nie wiedzę. Wiedza przynosi ze sobą pewność. Gdybym udzielał wam wskazówek, pewnych wskazówek o istnieniu Boga, Ducha Świętego, Jezusa – jedynego Syna Bożego, o piekle i niebie, o tym, co dobre, a co złe, o tym, że za popełnianie grzechów traficie do piekła, a za cnotliwe uczynki będziecie w niebie – koniec! – mielibyście pewność.

Właśnie dlatego tak wielu ludzi wybrało bycie chrześcijaninem, hinduistą, muzułmaninem, dżainistą – oni nie chcą wolności, chcą sztywnych zasad, chcą pewnej przyszłości.

Umierał człowiek – nagle, w wypadku samochodowym. Nikt nie wiedział, że jest żydem, więc wezwano katolickiego księdza. Ten pochylił się nad mężczyzną, który był już w stanie agonalnym, i zapytał:
– Wierzysz w Trójcę Przenajświętszą, Boga Ojca, Syna Jego Jezusa i Ducha Świętego?
Mężczyzna otworzył oczy i powiedział:
– Patrzcie, ja umieram – a on zadaje zagadki!

Gdy śmierć zapuka do drzwi, okaże się, że cała twoja pewność to po prostu zagadki, jest niemądra. Nie chwytaj się kurczowo pewności.
Życie jest niepewne – niepewność to jego natura.

Człowiek inteligentny zawsze pozostaje niepewny.
Właśnie ta gotowość pozostania niepewnym oznacza odwagę. Ta gotowość pozostania niepewnym oznacza zaufanie. Osoba inteligentna pozostaje czujna w każdej sytuacji – odpowiada na nią całym swoim sercem.

Nie wie, co się wydarzy, nie wie, czy to albo tamto się stanie. Życie to nie nauka ścisła; to nie łańcuch zdarzeń sprowokowany konkretną przyczyną. Podgrzej wodę do stu stopni, a wyparuje – to jest pewnik.
Ale w prawdziwym życiu nic nie jest pewne.
Każda jednostka jest wyrazem wolności, nieznanej wolności. Przewidywanie, oczekiwanie spodziewanych rezultatów jest niemożliwe.

Trzeba żyć z uwagą i zrozumieniem.

Przyszliście do mnie w poszukiwaniu wiedzy; chcecie ustalić reguły, abyście mogli się ich trzymać. Ale ja nie podaję reguł.
Powiem więcej: jeśli jakieś już macie – odbiorę je wam!
Zniszczę waszą pewność, sprawię, że zaczniecie się wahać, że przestaniecie czuć się pewnie. To jest podstawowa zmiana, która musi się dokonać.
To jedyna rzecz, którą musi zrobić mistrz – zostawić was w całkowitej wolności.
W całkowitej wolności, z otwartymi możliwościami, bez jakichkolwiek pewników (…). Będziecie musieli być czujni, nic więcej.

To właśnie nazywam zrozumieniem.
Jeśli rozumiesz, niepewność staje się istotną częścią życia. I tak właśnie jest dobrze, ponieważ dzięki niepewności życie staje się nieustającą niespodzianką. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Utrzymuje cię to w stanie ciągłego zdziwienia.
Nie nazywaj tego niepewnością -nazwij to cudem.
Nie nazywaj tego brakiem pewności siebie – nazwij to wolnością.

Wstęp do książki : Odwaga – radość niebezpiecznego życia, Osho

Powiązane posty

• Zrób coś inaczej niż dotychczas !

• Bez granic

• Przekraczanie granic a bariera lęku

• Zaakceptuj i bądź wolny…

• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.

Miłość to inne słowo na wolność

12 Czwartek Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

bezinteresowność, de mello, istota miłości, miłość, obserwacja, oczekiwania, prawdziwa natura, uważność, wezwanie do miłości, wolność, Świadomość

love
Czymże jest miłość?
Przyjrzyj się kwiatowi róży. Czy róża może powiedzieć: Zapach mój przeznaczam tylko dla dobrych ludzi, a odmawiam go ludziom niegodziwym?
Albo czy możesz sobie wyobrazić lampę, która ukrywa swoje światło przed złymi ludźmi, którzy szukają w nim drogi?
Mogłaby to zrobić tylko wtedy, gdyby przestała być lampą.

Zauważ, jak naturalnie i bez ograniczeń drzewo udziela swego cienia każdemu człowiekowi, dobremu i złemu, młodemu i staremu, wysokiemu i niskiemu; wszystkim zwierzętom, każdej żywej istocie, a nawet tym, którzy podcinają jego korzenie.

Tak oto określiliśmy pierwszą cechę miłości: nie robi ona żadnych różnic.

Właśnie dlatego jesteśmy wezwani, by być podobni Bogu, który sprawia, że słońce świeci zarówno nad dobrymi, jak i złymi, że deszcz pada zarówno nad świętymi, jak i nad grzesznikami.

Kontempluj w zadziwieniu nieskazitelną doskonałość róży, lampy i drzewa, a  zrozumiesz, na czym polega istota miłości.
Jak człowiek może osiągnąć taką jakość miłości?
Cokolwiek byś zrobił, będzie ona zawsze wymuszona, sztuczna i przez to samo zafałszowana, gdyż miłości nie można wymusić. W gruncie rzeczy nie możesz nic zrobić. Możesz jednak pewnych rzeczy zaprzestać.

Zauważ cudowną zmianę, jaka zajdzie w tobie w chwili, gdy przestaniesz dzielić ludzi na dobrych i złych, na świętych i grzeszników, i zaczniesz widzieć ich jako nieświadomych tego, co czynią.

Musisz odrzucić fałszywe przekonanie, że ludzie mogą świadomie grzeszyć. Nikt nie może popełnić grzechu w świetle samoświadomości. Grzech nie jest wynikiem, jak błędnie myślimy, złośliwości, ale ignorancji. Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią.
Zrozumienie tej prawdy pozwala osiągnąć zdolność nie czynienia różnic, tak podziwianą w róży, lampie i drzewie.

Drugą cechą miłości jest jej bezinteresowność.
Tak jak drzewo, kwiat róży i lampa dają, nie żądając niczego w zamian.
Jak bardzo pogardzamy mężczyzną, który w wyborze żony nie kieruje się jej zaletami, ale wielkością posagu. Taki człowiek, słusznie mówimy, nie kocha kobiety, ale korzyści finansowe, które ona może mu zapewnić.

Ale czy twoja własna miłość jest inna, jeśli szukasz towarzystwa tylko takich ludzi, których obecność sprawia ci przyjemność, a unikasz tych, którzy są ci antypatyczni; jeśli jesteś nastawiony przyjaźnie tylko do ludzi, którzy zapewniają ci to, czego od nich pragniesz, i żyją zgodnie z twoimi oczekiwaniami, a wobec innych jesteś nastawiony wrogo albo obojętnie?

By osiągnąć tę bezinteresowność w miłości potrzeba tylko jednego. Musisz otworzyć twoje oczy i zobaczyć.

Wystarczy, że zobaczysz, czym ta twoja tzw. miłość w rzeczywistości jest; maskowaniem egoizmu i własnych żądz, a będzie to ogromny krok w kierunku osiągnięcia bezinteresowności.

Trzecią cechą miłości jest brak wyrachowania.  To tak jak lampa zajęta świeceniem nie myśli o tym, czy ktoś z jej światła korzysta czy też nie. Podobnie jak kwiat róży rozlewa swoje zapachy, gdyż on nic innego nie potrafi robić, i to niezależnie od tego, czy ktoś się tym zapachem rozkoszuje, czy też nie.
Czy też sposób, w jaki drzewo rzuca swój cień.
Światło, zapach i cień nie powstają tylko wtedy, gdy w pobliżu znajdą się ludzie i nie znikają po ich odejściu.

Owe rzeczy, podobnie jak miłość, istnieją niezależnie od ludzi. One po prostu są, niezależnie od tego, czy ktoś z nich korzysta czy nie. Tak więc one w ogóle nie uzmysławiają sobie, że czynią coś dobrego i że zasługują na pochwałę.

Najważniejszą cechą miłości jest wolność.
Z chwilą gdy pojawia się przymus, kontrola albo konflikt, miłość umiera.

Zauważ, jak kwiat róży, drzewo i lampa pozostawiają ci całkowitą wolność. Drzewo nie będzie cię zmuszać, byś skorzystał z jego cienia, jeśli będzie ci groził udar słoneczny. Lampa nie będzie na siłę oświetlała ci drogi, byś się nie potknął w ciemnościach.
Pomyśl na chwilę o tych wszystkich przymusach i kontrolach ze strony innych ludzi, którym poddajesz się, kiedy tak lękliwie żyjesz zgodnie z ich oczekiwaniami, by kupić ich miłość albo zyskać ich aprobatę, albo po prostu z obawy przed ich utratą.

Za każdym razem, kiedy poddajesz się tej kontroli i temu naciskowi, niszczysz w sobie zdolność miłości, która jest twoją prawdziwą naturą. Dzieje się tak, gdyż nie możesz postępować z innymi ludźmi inaczej, jeśli przyzwalasz, by zachowywali się wobec ciebie w taki, a nie inny sposób.
Obserwuj uważnie wszystkie te naciski i kontrole w twoim życiu, a być może Już to obserwowanie sprawi, że się od nich Uwolnisz.

W chwili gdy one ustąpią, pojawi się wolność.
A wolność to inne określenie miłości.

A. de Mell0 Wezwanie do miłości

Powiązane:

  • Pozytywna weryfikacja – negatywnych wydarzeń
  • Zbuntowany tekst Anthonego de Mello 🙂
  • Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
  • Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
  • Twoim zadaniem jesteś Ty

    09 Poniedziałek Mar 2009

    Posted by ME in związki

    ≈ 2 Komentarze

    Tagi

    afirmacja, akceptacja, byrne, miłość, partnerstwo, radość, rhonda byrne, secret, sekret, szacunek, towarzystwo, uczucia, zrozumienie, związki, Świadomość

    wesoly2
    LISA NICHOLS
    Jeśli chodzi o związki uczuciowe, ważny jest nie tylko partner, ale także to, kto się angażuje w związek. Musisz najpierw zrozumieć siebie.

    JAMES RAY
    Jak możesz oczekiwać, że ktoś inny będzie cieszył się Twoim towarzystwem, jeśli Ty sam się nim nie cieszysz? I znowu prawo przyciągania – czy też Sekret – pomoże Ci w tym. Musisz bardzo dokładnie określić samego siebie. Oto pytanie, które powinieneś rozważyć: czy traktujesz siebie tak, jakbyś chciał, by inni traktowali Ciebie?

    Kiedy nie traktujesz siebie tak, jakbyś chciał, by inni traktowali Ciebie, nigdy nie zmienisz sytuacji. Twoje działania są Twoimi myślami o ogromnej sile, więc jeśli nie traktujesz siebie z miłością i szacunkiem, to emitujesz sygnał, który mówi, że nie jesteś dość ważny, dość wartościowy czy zasługujący na cokolwiek. Ten sygnał będzie wciąż nadawany, a Ty będziesz się stykał z sytuacjami i ludźmi nietraktującymi Cię dobrze. Ludzie są w tym wypadku efektem. Twoje myśli zaś są przyczyną. Musisz zacząć traktować siebie z miłością i szacunkiem, emitować ten sygnał i wejść na tę częstotliwość. Wtedy prawo przyciągania poruszy cały Wszechświat, a Twoje życie będzie pełne ludzi, którzy Cię kochają i szanują.

    Wielu ludzi poświęca się dla innych, sądząc, że stają się przez to dobrymi osobami. Błąd! Poświęcanie się może tylko wynikać z myśli o całkowitym braku, ponieważ oznacza to: „Nie ma dość dla wszystkich, więc obejdę się bez tego”. Takie uczucia nie są dobre i prowadzą do urazy. Jest dość wszystkiego dla wszystkich i każdy powinien zaspokajać swoje pragnienia. Nie możesz robić tego za kogoś innego, ponieważ nie możesz myśleć i czuć za kogoś innego. Twoim zadaniem jesteś Ty sam. Kiedy traktujesz dobre samopoczucie jak priorytet, to owa niezwykle silna częstotliwość zacznie promieniować i dotykać wszystkich, którzy znajdują się blisko Ciebie.

    Wielu z nas nauczono, by stawiać się na ostatnim miejscu, i w konsekwencji przyciągaliśmy uczucia bezwartościowości. W miarę jak te uczucia zakorzeniały się w nas coraz bardziej, przyciągaliśmy do siebie sytuacje życiowe, które zmuszały nas do poczucia niedostatku. Musisz zmienić taki sposób myślenia.

    „Nie ulega wątpliwości, że niektórym idea obdarzania samego siebie taką miłością może wydawać się bardzo zimna, twarda i bezlitosna. Mimo to można na tę sprawę spojrzeć inaczej, kiedy stwierdzimy, że »poszukiwanie Numeru Jeden«, kierowanego przez nieskończoność, jest w rzeczywistości szukaniem Numeru Dwa i naprawdę jedyną drogą do bezustannego obdarzania Numeru Drugiego”.

    DR JOHN GRAY
    Stajesz się rozwiązaniem dla samego siebie. Nie wskazuj na drugą osobę, mówiąc: „Teraz jesteś mi coś winien i powinieneś dać mi więcej”. Zamiast tego daj sobie więcej. Spożytkuj czas na to, by dać sobie, i w pewnym sensie wypełnić siebie po brzegi, byś mógł dawać w nadmiarze.

    „By zyskać miłość… wypełnij się nią, aż staniesz się magnesem”.

    Jeśli nie wypełnisz najpierw siebie, to nie będziesz miał nic, co mógłbyś dać komukolwiek. A zatem konieczne jest, byś zadbał najpierw o Siebie. Najpierw zadbaj o własną radość. Ludzie są odpowiedzialni za swoją radość. Kiedy dbasz o nią i robisz to, dzięki czemu czujesz się dobrze, promieniujesz radością i stanowisz dobitny przykład dla każdego dziecka i każdej osoby w Twoim życiu. Kiedy odczuwasz radość, nie musisz myśleć o dawaniu. Dawanie odbywa się wtedy w sposób naturalny, dzięki nadmiarowi, który masz w sobie.

    LISA NICHOLS
    Przeżyłam wiele związków, oczekując, że mój partner pokaże mi moje piękno, ponieważ go nie dostrzegałam. Kiedy dorastałam, moimi bohaterami, czy raczej bohaterkami były Aniołki Charliego i inne słynne postaci. I choć były one wspaniałe, nie przypominały mnie w niczym. Dopiero gdy się zakochałam w Lizie (w sobie) – w swojej kawowej skórze, pełnych ustach, krągłych biodrach, kręconych czarnych włosach – dopiero wtedy reszta świata mogła zakochać się we mnie również.

    Powód, dla którego musisz kochać Siebie, jest taki, że nie sposób czuć się dobrze, nie kochając jednocześnie Siebie. Kiedy się czujesz źle ze sobą, blokujesz całą miłość i wszystko dobre, co Wszechświat ma dla Ciebie.

    Kiedy się czujesz źle ze sobą, masz wrażenie, że wysysasz z siebie całe życie, gdyż wszelkie Twoje dobro, w każdym aspekcie -zdrowia, bogactwa, miłości – zawiera się w częstotliwości dobrego samopoczucia i radości. Uczucie nieograniczonej energii i zdumiewające uczucia zdrowia i dobrostanu są związane z częstotliwością, która przekazuje uczucie dobra. Kiedy Ty sam stanowisz źródło negatywnych uczuć, to znajdujesz się na częstotliwości przyciągającej więcej ludzi, sytuacji i okoliczności, które będą tylko podsycały w Tobie te uczucia.

    Musisz zmienić swoje nastawienie i zacząć myśleć o wszystkim, co w Tobie wspaniałe. Szukaj w sobie stron pozytywnych. Kiedy będziesz się skupiał na tych uczuciach, prawo przyciągania ukaże Ci jeszcze więcej wielkich rzeczy, które Ciebie dotyczą. Przyciągasz to, o czym myślisz. Musisz tylko zacząć od jednej dominującej myśli o czymś dobrym na swój temat, a prawo przyciągania odpowie, dając Ci więcej podobnych myśli. Szukajcie a znajdziecie!

    BOB PROCTOR
    Jest w Tobie coś wielkiego i wspaniałego. Studiuję samego siebie od czterdziestu pięciu lat. Czasem mam ochotę siebie pocałować! I Ty też musisz pokochać siebie. Nie mam tu na myśli jakiejś metafory. Mówię o zdrowym szacunku do siebie. A gdy pokochasz siebie, będziesz automatycznie kochał innych.

    MARCI SHIMOFF
    W związkach z innymi ludźmi mamy skłonność do narzekania na nich.
    „Moi współpracownicy są leniwi, mój mąż doprowadza mnie do szału, moje dzieci sprawiają takie trudności”.
    Ta niechęć zawsze dotyczy innych. Ale jeśli związki mają działać prawidłowo, musimy się skoncentrować na tym, co doceniamy w drugiej osobie, nie zaś na tym, co jest powodem narzekań. Kiedy się na to skarżymy, przyciągamy tylko jeszcze więcej tych negatywnych rzeczy.

    Nawet jeśli przeżywasz ciężki okres w jakimś związku — sprawy idą źle, nie dajesz sobie rady, ktoś jest wobec Ciebie agresywny – wciąż możesz uzdrowić sytuację. Weź kartkę i przez następne trzydzieści dni siadaj i spisuj wszystko, co w tej osobie doceniasz. Pomyśl o wszystkich powodach, dla których ją kochasz. Może doceniasz jej poczucie humoru, jej
    uczynność! Zobaczysz, że gdy się skoncentrujesz na tym, by uświadomić sobie i docenić wszystko co dobre w tej osobie, to w zamian dostaniesz tego jeszcze więcej i problemy znikną.

    LISA NICHOLS
    Często dajesz innym szansę tworzenia Twojego szczęścia i wielokrotnie się zdarza, że nie spełniają oni Twoich oczekiwań. Dlaczego? Dlatego że tylko jedna osoba jest odpowiedzialna za Twoją radość, Twoje szczęście – Ty sam. Zatem nawet Twój rodzic, Twoje dziecko, Twój współmałżonek – nie mają możliwości tworzenia Twojego szczęścia. Mają po prostu okazję udziału w Twoim szczęściu. Twoja radość jest w Tobie i zależy od Ciebie.

    Wszelka Twoja radość wiąże się z częstotliwością miłości – najpotężniejszej i najwyższej częstotliwości spośród wszystkich. Nie możesz dzierżyć miłości w swojej dłoni. Możesz tylko czuć ją w sercu. To stan istnienia. Możesz dostrzegać jej oznaki wyrażane przez innych ludzi, ale miłość jest uczuciem i Ty jesteś jedynym człowiekiem, który może promieniować tym uczuciem miłości i je emitować. Twoje możliwości rodzenia tych uczuć są nieograniczone i gdy kochasz, jesteś w doskonałej i całkowitej harmonii ze Wszechświatem. Kochaj wszystko co możesz. Skupiaj się tylko na rzeczach, które kochasz, czuj miłość, a doświadczysz tego, że wróci do Ciebie wraz z radością – zwielokrotniona! Prawo przyciągania musi odesłać Ci jeszcze więcej tego, co będziesz kochał. Kiedy promieniujesz miłością, jest tak, jakby cały Wszechświat robił dla Ciebie wszystko, podsuwał Ci każdą radosną rzecz, podsuwał każdą dobrą osobę. Prawdę mówiąc, tak właśnie się dzieje.

    R. Byrne, „Sekret”

    Zobacz także

    • To jest Twoje życie

    • Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.

    • Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności – “The Secret”

    • Nieuwarunkowane szczęście

    • Patrząc oczyma miłości

    • Zasługujesz na miłość i przyjemność!

    • Kochaj i bądź radosny!

    Zrozumienie „zła”

    06 Piątek Mar 2009

    Posted by ME in Świadomość

    ≈ 16 Komentarzy

    Tagi

    akceptacja, dobro i zło, lęk, miłość, moment jasności, moment olśnienia, obawy, olśnienie, opór, pojednanie, przebudzenie, rozróżnianie, sisson, wybaczenie, wybór, wypieranie, zrozumienie, Świadomość, świadomość rozróżniająca

    anioly

    Przebudzenie wymaga uświadomienia sobie, że „każdy robi właściwą rzecz, we właściwy sposób w każdej chwili obecnej”. Jeśli oceniamy negatywnie siebie lub innych, tracimy kontakt z życiem.

    Wciąż chcemy, aby ludzie byli inni, niż są, gdyż uważamy, że wtedy byłoby nam lepiej. Jesteśmy przekonani, że gdyby inni się zmienili, bylibyśmy szczęśliwsi. To nieprawda. Nawet gdy inni się zmieniają, my pozostajemy tacy sami.
    I prawdopodobnie nadal się martwimy, jeśli inni nie spełniają naszych oczekiwań. Jesteśmy nadal uśpieni. Takie podejście ma tyle sensu, ile wysyłanie swego partnera na terapię, byśmy sami poczuli się lepiej. Tylko wówczas jesteśmy pewni, że czujemy się dobrze, gdy świat wokół nas jest dobry. Ale to nieprawda. Jest odwrotnie – świat jest dobry wtedy, kiedy my czujemy się dobrze.

    Życie jest neutralne – to my zabarwiamy je naszymi wartościującymi sądami, zgodnie z którymi postrzegamy świat.

    Wielu z nas podzieliło swoją rzeczywistość na dobrą i złą, właściwą i niewłaściwą, lepszą i gorszą. Od tej pory rządzą nami ustalone przez nas reguły i cały czas pozwalamy im się kontrolować.

    Niektórzy, biorąc ustalone formułki za „wiedzę” o życiu, mogą twierdzić, że są wolni i oświeceni. Gdy się nad tym zastanowić, osądzanie jest możliwe tylko wtedy, gdy rządzi nami indywidualny system określonych zasad. A przecież żaden człowiek nie urodził się po to, by sterowały nim jakieś ograniczające go reguły. Wszystkie prawa życia, przekazane nam przez dawnych mistyków, miały uwolnić ludzkość, a nie ją zniewolić. Mimo to tak wielu uśpionych ludzi popadło w niewolę.

    ŚWIADOMOŚĆ SERCA

    Sercem świadomości jest świadomość serca. Oznacza to, że przestajemy używać teorii, idei, technik, recept, filozofii, czyli intelektu, by zrozumieć, dlaczego życie nam nie wychodzi.
    Po prostu obserwujemy siebie, a szczególnie swoje uczucia. To wszystko. Samoobserwacja pozwala nam zobaczyć, co się naprawdę wydarza – pozwala dostrzec lęk, który nami rządzi. Musimy więc wrócić do swego serca, to wszystko. To wszystko.

    Ale kto żyje w ten sposób?
    Całkowicie wolny od niepokojów towarzyszących negatywnym uczuciom i związanych z tym, co widzimy wokół? Całkowicie wolny od subtelnej krytyki ze strony innych i od przykrych życiowych sytuacji? I czym jest to, co się w nas niepokoi?
    Niepokoi się wyobrażone fałszywe „ja”, z którym kiedyś się utożsamiliśmy. To jest, oczywiście, jasne i zrozumiałe.
    Ale rzecz staje się mniej oczywista, gdy mamy do czynienia z prawdziwą niesprawiedliwością na tym świecie, z gwałtami, przemocą wobec dzieci, zabijaniem z zimną krwią Itd. Czy widząc dorosłego wykorzystującego seksualnie dziecko, możemy powiedzieć: „wszystko jest doskonałe”?

    REAKCJA A ODPOWIEDŹ

    Takie stwierdzenie wynika tak samo z nieświadomości, jak wpadnięcie we wściekłość i chęć zranienia oprawcy. Nie poruszamy tutaj kwestii, co robić i Jak postępować. Chodzi nam o wewnętrzną odpowiedź na to, co się wydarza. To jest istotne
    Jaka byłaby nasza odpowiedź?
    Bądźmy szczerzy, a zbliżymy się do wielkiego odkrycia.
    Czy zareagowalibyśmy gniewem, czy odpowiedzieli miłością na wyżej przytoczoną sytuację? Reakcja jest skutkiem lęku płynącego z utożsamiania się ze swoją wewnętrzną skrzywdzoną ofiarą.

    Nie widzimy wykorzystywanego dziecka, widzimy siebie, krzywdzonego, i nasza reakcja wypływa z decyzji naszego ministra, który chce zabić tego „łajdaka” za to, że krzywdzi nas – niewinnych i bezbronnych.

    Czy w takim stanie można skutecznie pomóc atakowanemu dziecku?
    Nasza reakcja gniewu doprowadziłaby je do wniosku, iż to wydarzenie jest tak traumatyczne, że może spowodować trwałe zaburzenia psychiczne. Nasz lęk wzmocniłby tylko lęk dziecka.
    Gdy działamy z pozycji lęku, każdy problem zostaje wielokrotnie powiększony przez emocjonalne natężenie naszej reakcji. A może potrafilibyśmy odpowiedzieć „świadomością serca”?
    Wtedy, najpierw, trzeba by było zobaczyć sytuację, a później zbadać szalejące w nas lęki, swobodnie oddychać, wychwycić początkową reakcję gniewu (lub innej emocji), dostrzec kryjący się za nią lęk i pozwolić mu być. Bez stawiania oporu i osądów, które rozpaliłyby ministra stanu ofiary. Dzięki temu reakcja szybko przekształci się w odpowiedź „świadomością serca”.

    Nie pytajcie mnie, co potem zrobić. Nie wiem, tak jak nie wiem, co ja bym uczynił w takiej sytuacji; teraz siedzę i piszę. To nie jest ważne. Ważne natomiast jest uświadomienie sobie, że kiedykolwiek wychodzimy z pozycji miłości i prawdziwej samoświadomości, nasze działanie jest właściwe i mądre. Nie musimy się uczyć tysięcy zachowań na tysiące różnych sytuacji, które nas w życiu spotkają. Musimy się przebudzić i nauczyć jednego zachowania: odpowiedzi „świadomością serca”.

    Odpowiedź jest świadomością przebudzonej osoby. Reakcją zaś rządzi nieświadomy lęk spowodowany osądzaniem.

    Ludzie, którzy potępiają Hitlera, Stalina i innych tyranów, mają silniejszą skłonność do popełniania takich samych zbrodni jak oni, niż ci, którzy po prostu otwierają swoje serce.

    Ludzie, którym łatwo i szybko przychodzi osądzanie kryminalistów i innych ofiar naszego społeczeństwa (łącznie ze zboczeńcami seksualnymi), wychodzą z pozycji własnych nie rozwiązanych lęków,  stłumionych uczuć i pragnień.

    Świadomość serca polega na tym, by uświadamiać sobie swoje uczucia i reakcje i pozwolić im istnieć. Następnie obserwujemy lęk kryjący się za daną reakcją.
    Takie skupienie świadomości przywodzi nas do chwili obecnej. Warunkiem akceptacji jest przyzwolenie. Pozwalajmy być uczuciom i nie ingerujmy w nie, dopóki ich nie zrozumiemy.

    Oto jedno z moich pierwszych doświadczeń świadomości serca:

    Pamiętam pewną noc kilka lat temu. Wyjechałem na ważne spotkanie i milę od miejsca przeznaczenia coś przebiło oponę samochodu. Było to na bardzo ciemnej i opuszczonej wiejskiej drodze. Zatrzymałem się na pobliskim wzniesieniu i w pośpiechu zapomniałem zaciągnąć ręczny hamulec lub zostawić skrzynię na biegu. Wyskoczyłem i szybko zacząłem zmieniać oponę, nawet nie zapalając latarki w tych ciemnościach. Nagle samochód zaczął się staczać. Nie ujechał zbyt daleko, ale wystarczająco, by zniszczyć mój podnośnik. Wziąłem do rąk pokręcone i już bezużyteczne narzędzie i po raz pierwszy w życiu uświadomiłem sobie, co się we mnie dzieje. Najpierw dało o sobie znać moje uwarunkowanie i z wściekłości chciałem z rozmachem wyrzucić ten cholerny podnośnik.
    Moje uwarunkowanie i wściekłość żądały, aby znaleźć obiekt do obwiniania.
    Przejrzałem w umyśle listę rzeczy, na które mógłbym skierować złość. Najpierw obwiniałem samochód, później warsztat naprawczy, jeszcze potem pośrednika, który wyciągnął ze mnie pieniądze, sprzedając mi samochód osiemnaście miesięcy temu. Wyczerpawszy tę listę, zacząłem się złościć na koszty, których będzie teraz wymagała reperacja, i wściekać na samochód, że nawalił, sprawił mi kłopot i nie pozwolił dojechać na ważne spotkanie, pozostawiając mnie samego na tym pustkowiu.

    Zacząłem więc oddychać i pozwoliłem mojej złości swobodnie istnieć. Nie mogłem jej zaakceptować, ale nie tłumiłem jej. To pozwoliło ml odkryć lęk kryjący się za tą złością – lęk przed niedostatkiem, przed brakiem pieniędzy, obawę o to, że nie jestem dość dobry.
    Oddychałem w ten lęk, nie dopuszczając do tego, by stłumiło go moje analizowanie.
    Im bardziej się z nim kontaktowałem, tym bardziej rozpuszczał się w nicość, którą zawsze jest.
    Uświadomiłem sobie w tym momencie, że mam wybór: albo wybuchnąć i rozładować wszystkie swoje frustracje na otaczających drzewach, nie osiągając niczego poza wysokim ciśnieniem krwi, albo pozwolić mej złości istnieć, co zaprowadzi mnie do zaakceptowania lęków związanych z sytuacją, taką, jaka była.
    Postanowiłem zaakceptować lęk, a on w jednej chwili przemienił się w miłość do tego, co mi się przydarzyło (integracja doświadczenia), i od razu zmieniło się całe moje życie.

    Było to dla mnie objawienie. „Mogę czuć się tak, jak zdecyduję. Mam wybór”.
    Słyszałem przedtem tę teorię, ale niewiele dla mnie znaczyła, dopóki sam tego nie doświadczyłem. Delikatnie położyłem podnośnik przy samochodzie i powędrowałem do domu w podskokach jak pięcioletni chłopczyk, śpiewając po drodze, z sercem przepełnionym szczęściem i miłością.
    Straciłem ważne spotkanie, ale zyskałem bezcenne doświadczenie rozwoju, które doprowadziło mnie do odkrycia procesu integracji oddechem. Była to wspaniała lekcja wyboru: zrozumiałem, że albo mogę negatywnie osądzić sytuację, zignorować ją i wyprzeć związane z nią uczucia, albo pozwolić im być, zaakceptować swój lęk i przyjąć sytuację taką, jaka ona jest.

    Colin Sisson, Wewnętrzne Przebudzenie

    Powiązane

    • Zabijanie nie jest… złe?

    • Czy śmierć jest największym złem?

    • Historia pewnego przebudzenia

    • Życie to lekcja

    • Inne spojrzenie na reinkarnację

    • Pozwól sobie umrzeć

    Miłość i mistrz

    05 Poniedziałek Sty 2009

    Posted by ME in Refleksje nad życiem

    ≈ 31 Komentarzy

    Tagi

    akceptacja, ego, mistrz, mistrzostwo duchowe, miłość, miłość bezwarunkowa, miłość warunkowa, potrzeby, przyjaźń z bogiem, szacunek, walsch, zrozumienie, Świadomość

    mistrz

    Miłość

    Prawdziwa miłość własna roztapia a nie umacnia ego.

    *
    Nauczono cię wstydzić się miłości własnej. Lecz jak możesz pokochać drugiego, jeśli nie wolno ci kochać tego, który ma być tym kochającym?

    *
    Większość ludzi pozyskuje to, czego im trzeba, przez handel wymienny. Stawiają na szalę to, co już posiadają, w zamian za coś, czego pożądają.
    I ten proces zwą “miłością”. Wyobrażacie sobie, że tak powinno się okazywać miłość, ponieważ nauczono was, że tak okazuje wam swoją miłość Bóg. Bóg dobił z wami targu: jeśli będziecie Mnie kochać, wpuszczę was do nieba. Jeśli nie będziecie Mnie kochać, zamknę przed wami niebo. Ktoś wmówił wam, że taki jest Bóg i stad sami staliście się tacy. W ten sposób doprowadziliście do powstania mitu, który odgrywacie w swoim codziennym życiu: miłość jest warunkowa.
    A tymczasem: Jak Bóg może czegokolwiek potrzebować?

    *
    To nie miłość obumiera, lecz potrzeba. Decydujecie, że nie potrzebujecie już tej osoby. W istocie nie chcecie jej potrzebować, ponieważ jest to dla was zbyt bolesne

    *
    Kłopot w tym, że ludzie przeważnie mylą miłość z potrzeba. Myślą, że te dwa słowa i te dwa doświadczenia, są zamienne. A nie są. Kochać kogoś, a potrzebować kogoś, to dwie różne rzeczy.
    Można kogoś kochać i jednocześnie go potrzebować, ale nie kocha się dlatego, że się kogoś potrzebuje. Jeśli kochasz kogoś, ponieważ go potrzebujesz, to wcale nie kochasz jego, tylko to, co tobie zapewnia.

    *
    Jeśli kochasz drugiego za to, kim jest, bez względu na to, czy daje ci to, czego tobie potrzeba, czy nie, wówczas prawdziwie miłujesz. Kiedy nie potrzeba ci niczego, wtedy dopiero może zaistnieć prawdziwa miłość. Pamiętaj, miłość nie zna warunków, granic, potrzeb.

    Mistrz

    Mistrzem jest ten, kto zawsze przystaje na wynik, nawet jeśli nie wydaje się korzystny, gdyż wie, że musiał się jakoś do niego przyczynić.

    *
    Mistrz dostrzega we wszystkim doskonałość

    *
    Mistrz nigdy nie osądza osoby, miejsca, rzeczy. Mistrz wie, że on tam to umieścił. Jest świadomy faktu, że przyczynił się do powstania tego, czego doświadcza.

    *
    Prawdziwy Mistrz rozpoznaje i potwierdza w każdym to, Kim W Istocie Jest i ośmiela innych, aby rozpoznawali w sobie i potwierdzali swa prawdziwa istotę, i nigdy nie wyrzekali się, w imię skromności, najświetniejszych stron swej Jaźni.

    *
    Prawdziwy Mistrz to nie ten z największą liczbą adeptów, lecz ten, który doprowadza największą liczbę do Mistrzostwa.

    *
    Mistrzowie przyznają sobie wolność wyboru wedle swego upodobania – i przyznają tę samą wolność tym, których kochają.

    *
    Duchowi Mistrzowie nie namyślają się, nie myślą świadomie o tym, czym są. Po prostu tym są. Z chwila kiedy o tym myślisz, nie możesz tym być. Może jedynie to opóźnić lub zanegować.

    *
    Jesteś Mistrzem! Każdy z was jest! Po prostu tego nie doświadczacie. Lecz każdy z Was jest na drodze do tego, aby doświadczyć duchowego Mistrzostwa.

    *
    Mistrz wie, że wiedzą nie przewyższa ucznia, tylko… więcej pamięta.

    *
    Prawdziwe Mistrzostwo osiągniesz wtedy, gdy będziesz miał pewność, jeszcze przed poznaniem wyniku danego doświadczenia.

    *
    Mistrzowi zawsze podoba się to, co się dzieje. Ty też dostąpisz mistrzostwa, jeśli zawsze będziesz wolał to, co się dzieje, od wszystkiego innego.

    *
    Miej intencje, ale nie miej oczekiwań, a na pewno nie miej wymagań. Nie przywiązuj się do określonego wyniku. Nawet nie przedkładaj jednego nad pozostałe. Wynieś swe przyzwyczajenia do poziomu upodobań, a upodobania do poziomu akceptacji.
    Tedy wiedzie droga do wewnętrznego spokoju. Tedy droga do mistrzostwa duchowego.

    Cytaty z: Neale D. Walsch – Przyjaźn z Bogiem

    Powiązane posty

    • A mistrz mu odpowiedział…

    • Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży

    • Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

    • Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

    • Minuta mądrości

    • Potwór, strzała i jajko

    • Śpiew Ptaka

    Na jakim etapie swojego życia jesteś?

    04 Niedziela Sty 2009

    Posted by ME in Rozwój, Świadomość

    ≈ 37 Komentarzy

    Tagi

    akceptacja, cytat, cytaty, dobry, ego, miejsce, miłość, potrzeba, pragnienia, przeszłość, przyjaźń z bogiem, walsch, zaspokojenie, zrozumienie, zły, Świadomość

    zielen1
    Cytaty z: Neale D. Walsch – Przyjaźń z Bogiem

    *
    W życiu chodzi nie o to, aby mieć wszystko, czego się pragnie, ale o to, aby pragnąć wszystkiego, co się ma.

    *
    Każdy z nas, wszyscy znajdujemy się dokładnie w miejscu, które idealnie nam odpowiada, przez cały czas. I do dalszego rozwoju nie potrzeba nam niczego ponad to, co jest naszym udziałem w tej chwili.

    *
    Wszystko, co dostrzegasz, stanowi odbicie ciebie. A jeśli zwierciadła życia pokazują zniekształcony obraz, to wynik twoich własnych wypaczonych myśli na swój temat

    *
    W gruncie rzeczy wcale nie wytwarzasz rezultatów, tylko uświadamiasz sobie, że one już istnieją. Wszystko już zostało stworzone, a ty doświadczasz wyniku, jaki zdołasz wybrać, w zależności od Twojego pojmowania i postrzegania.

    *
    Każde zdarzenie w życiu jest cudem, jak samo życie. Życie ma za zadanie dostarczyć duszy idealnych narzędzi, idealnych okoliczności, idealnych warunków, do urzeczywistniania i doświadczania, ogłaszania i obwieszczania, objawiania i spełniania twej prawdziwej istoty. Toteż nie osądzaj ani nie potępiaj.

    *
    Jeśli do szczęścia potrzebne ci jest zaistnienie określonego wyniku, to jest to uzależnienie. Jeśli po prostu życzysz sobie określonego wyniku, to jest to upodobanie. Jeśli zaś nie masz upodobań w tym względzie, to jest to akceptacja.
    Osiągnąłeś mistrzostwo duchowe.

    *
    Jeśli wierzysz, że wszystkie twe potrzeby zawsze zostaną zaspokojone, wtedy praktycznie nie masz żadnych potrzeb. I ta prawda, oczywiście, stanie się twoim udziałem w codziennym życiu.

    *
    “Potrzeba” powstaje wtedy, kiedy wydaje ci się, że istnieje coś na zewnątrz ciebie, czego nie posiadasz, a co twoim zdaniem jest konieczne dla twojego szczęścia

    *
    Podążacie drogą ewolucji, a nie autostradą do piekła.
    Celem jest świadomość, nie zemsta.

    *
    Żadne życie nie jest bezcelowe! l żadne życie nie jest bez nadziei. Strach i wina to jedyni wrogowie człowieka.

    *
    Sposób, w jaki żyjesz, świadczy o tobie. Określają cię twoje wybory.
    Każdy akt to akt samookreślenia.

    *
    Aby zmienić zachowania, które przeszły w nawyki, cechy charakteru, które się głęboko zakorzeniły – zadawaj sobie pytanie : „Czy tym właśnie jestem?” – to potężne narzędzie. Może wyzwolić przemianę. Ma w sobie moc, ponieważ nadaje kontekst temu, co się dzieje. Uwidacznia to, co robisz.

    *
    Trzymanie się przeszłości, jakby była rzeczywistością, nie służy nawet tym, którzy maja za sobą wspaniale dokonania. Nic bardziej nie hamuje rozwoju.
    Nie spoczywaj na laurach ani nie rozpamiętuj swoich porażek. Zacznij od nowa, wracaj na “start” – w każdej chwili teraźniejszości.

    *
    Zmienianie uznawanych wartości świadczy o dojrzewaniu społeczeństwa.

    *
    Kiedy inni postrzegają, ciebie jako “złego”, nie chcą, abyś się zmieniał, gdyż pragną dalej mieć “racje”, jeśli chodzi o ocenę ciebie. To pozwala im usprawiedliwić sposób, w jaki ciebie traktują

    *
    Kiedy inni widzą w tobie “dobrego”, nie chcą, abyś się zmieniał, ponieważ pragną nadal na tobie “polegać”. To pozwala im usprawiedliwić sposób, w jaki spodziewają się, że będziesz ich traktował.

    *
    Nie jesteś tym, co zrobiłeś wczoraj, co powiedziałeś wczoraj, co pomyślałeś wczoraj.
    Stwarzaj swą Jaźń na nowo w teraźniejszości. Nie przywiązuj się do etykietek.

    *
    Najdonioślejsze stwierdzenia na temat życia na ogół są intuicyjne. Wiesz, że są prawda, zanim jeszcze rozumiesz, jak i dlaczego. Są. wynikiem głębokiego wglądu, który wykracza poza dowody, logikę, rozum

    *
    Nie jesteś indywidualnym bytem, niemniej musisz poddać się indywidualizacji, aby ogarnąć i docenić doświadczenie całości. Pod tym względem wiec “dobrze” jest mieć ego, zważywszy na to, co starasz się osiągnąć.

    Cytaty z: Neale D. Walsch – Przyjaźn z Bogiem

    Powiązane posty

    • Rozmowy z Bogiem
    • Przyjaźń z Bogiem
    • Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
    • Dobro i zło
    • Fala jest morzem

    Energia musi płynąć…!

    29 Poniedziałek Gru 2008

    Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Feng shui, Świadomość

    ≈ 4 Komentarze

    Tagi

    apteka dla duszy, drzewa, energia, energia miłości, kontakt, las, miłość, natura, nienawiść, obojetność, osho, przepływ energii, przyroda, taniec, wyzwolenie energii, Świadomość

    drzewa2
    Jeśli to możliwe wyjdź na otwartą przestrzeń, stań pomiędzy drzewami i przemień się w drzewo, pozwól, aby wiatr przenikał przez ciebie.

    Utożsamienie się z drzewem wzmacnia nas i ożywia. Z łatwością docierasz wówczas do pierwotnej świadomości, w której drzewa trwają bez przerwy.
    Rozmawiaj z nimi i obejmuj je. Jeśli nie możesz wyjść na dwór, po prostu stań pośrodku pokoju i wyobraź sobie siebie jako drzewo – pośród deszczu i silnego wiatru – i zacznij tańczyć. Ale tańcz tak, jakbyś był drzewem. Wtedy będziesz w stanie uruchomić przepływ.
    Jest to tylko kwestia opanowania sztuki utrzymania przepływu energii.
    Będzie to dla ciebie klucz – ilekroć zostanie zahamowana, będziesz mógł ją odblokować.

    Energia zawsze płynie w stronę obiektu, który kochamy. Kiedy czujesz w jakimś miejscu blokadę energii, oto sekret, jak ją znów upłynnić: znajdź obiekt miłości. Nie jest istotne, co nim zostanie, jest bowiem tylko pretekstem.
    Jeśli potrafisz dotknąć z miłością np. drzewa, energia popłynie, ponieważ gdy pojawia się miłość, energia zaczyna płynąć w jej stronę.
    To tak jak z rzeką – zawsze z wyżyn kieruje się ku poziomowi morza. Gdziekolwiek znajduje się przedmiot miłości, energia poszukuje jego poziomu – i zaczyna płynąć. Pomóc może też masaż, jeśli wykonujesz go z miłością.
    Wszystko może pomóc.
    Weź do ręki kamień – z miłością i głęboką troską. Zamknij oczy i poczuj miłość do kamienia, wdzięczność za to, że istnieje i że akceptuje twoją miłość.
    maledrzewaxNagle poczujesz pulsowanie i energia zacznie się poruszać.
    Stopniowo przestaniesz potrzebować faktycznego obiektu; energia zacznie płynąć na samą myśl, że kogoś (coś) kochasz. Wtedy możesz odrzucić nawet myślenie o miłości; po prostu kochaj, a energia będzie płynąć.
    Miłość to ruch.
    Jesteśmy zmarznięci, ponieważ nie kochamy.
    Miłość to ciepło.
    Kiedy jest ciepło, nie zamarznie się.
    Gdy nie ma miłości, wszystko jest zimne.
    Temperatura spada poniżej zera. Jedna z najważniejszych rzeczy, o których trzeba pamiętać: miłość jest ciepła i nienawiść także jest ciepła; zimna jest obojętność.

    Czasem nawet wtedy gdy nienawidzisz, energia zaczyna płynąć. Oczywiście jest destrukcyjna, ale w złości także przepływa.
    Dlatego po wyładowaniu złości ludziom robi się dobrze; uwolnili coś. Było to działanie destrukcyjne – choć mogło być kreatywne, gdyby uwalniało się przez miłość – ale lepsze to niż nieuwalnianie niczego.

    Gdy jesteś obojętny, nie ma w tobie przepływu. Więc wszystko, co cię roztapia i ogrzewa, jest dobre. To nie masaż działa, tylko twoja troska i miłość.
    Wypróbuj to na kamieniu: dotknij go i zobacz, co się stanie, promieniej miłością.

    Wypróbuj to na drzewie; gdy poczujesz, że to się dzieje, po prostu usiądź w ciszy i próbuj. Pomyśl o osobie, którą kochasz – o mężczyźnie, kobiecie, dziecku, o kwiatach.
    Przypomnij sobie kwiat – jego wyobrażenie – a nagle zobaczysz, że energia płynie.
    Wtedy odrzuć też wyobrażenie.
    Pewnego dnia siedź po prostu w ciszy i kochaj.
    Nikogo konkretnego.
    Zanurzony w kochającym nastroju, po prostu siedź cicho i kochaj, a poczujesz ten przepływ. Wtedy znasz już klucz. Jest nim miłość. Miłość jest przepływem.

    Osho, Apteka dla duszy

    Powiązane posty

    • Energia życia. Fakt czy mit?

    • Świat to energia!

    • Dobre wibracje

    • Energia w naszym ciele – Taoistyczny punkt widzenia.

    • Energia myśli i myślokształty

    • Cykle życia i śmierci – Twoje istnienie.

    Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.

    26 Piątek Gru 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem

    ≈ 46 Komentarzy

    Tagi

    anthony de mello, de mello, lęki, mello, miłość, niewolnik, obawy, przekonania, przywiązania, robopata, robot, wezwanie do miłości, wolność, wybaczenie, wzorce, zaprogramowany umysł, zrozumienie, Świadomość, żebrak

    moditwa
    Zwróć uwagę na błąd, jakiego dopuszcza się większość ludzi we wzajemnych kontaktach.
    Starają się zbudować stałe i solidne miejsce w wiecznie żywym strumieniu życia.

    Pomyśl o kimś, kogo miłości pożądasz.
    Czyż nie pragniesz być dla niego kimś ważnym, wyjątkowym i wiele znaczyć w jego życiu?
    Czy nie chciałbyś, by ta osoba troszczyła się o ciebie i interesowała się tobą w sposób szczególny?

    Jeśli tak jest, to otwórz oczy i zobacz, jak szaleńczo oczekujesz, by inni zarezerwowali sobie ciebie na własny użytek, by ograniczyli twoją wolność dla własnej korzyści, by kontrolowali twoje zachowanie, twój wzrost i twój rozwój zgodnie z osobistym interesem.

    Przypomina to sytuację, w której ktoś powiedziałby do ciebie: Jeśli chcesz być dla mnie kimś wyjątkowym, musisz się zgodzić na moje warunki. Z chwilą gdy przestaniesz żyć zgodnie z moimi oczekiwaniami, przestaniesz być dla mnie kimś szczególnym.

    Ty przecież chcesz odegrać w czyimś życiu wyjątkową rolę, czyż nie tak?
    A więc musisz płacić cenę swojej wolności.
    Musisz tańczyć tak, jak inni ci zagrają; podobnie jak sam spodziewasz się., że inni będą tańczyć na twoją melodię, jeśli mają być dla ciebie kimś szczególnym.

    Zatrzymaj się na chwilę i zapytaj samego siebie, czy warto płacić tak wysoką cenę za tak niewiele. Wyobraź sobie, że do osoby, na której uczuciach ci zależy, zwracasz się następująco: Pozwól mi być sobą, zachować swoje myśli, zaspokajać kaprysy, zachowywać się w sposób, który odpowiada moim gustom. W chwili gdy to powiesz, zrozumiesz, że domagasz się rzeczy niemożliwej.

    Oczekiwać od kogoś, by był dla ciebie kimś wyjątkowym, w gruncie rzeczy oznacza bez przerwy starać się o to, by temu komuś zrobić przyjemność. A w konsekwencji stracić własną wolność.

    Poświęć na to wystarczająco dużo czasu. Być może teraz jesteś w stanie powiedzieć: Wolę raczej swoją wolność niż twoją miłość. Jeśli masz do wyboru towarzystwo w więzieniu i samotny spacer na wolności, co wybierzesz? Teraz powiedz tej osobie:
    „Pozwalam ci być sobą, mieć własne myśli, zaspokajać własne kaprysy, iść za własnymi skłonnościami, zachowywać się w sposób odpowiadający twoim gustom.”
    W chwili gdy to powiesz, zauważysz dwie rzeczy.
    Albo twoje serce oprze się tym słowom i zdemaskujesz się jako człowiek kurczowo trzymający się swoich przywiązań i wyzyskiwacz, którym w gruncie rzeczy jesteś;
    – nadszedł więc czas, by poddać próbie twoje fałszywe przekonanie, że bez tego kogoś nie możesz żyć i nie możesz być szczęśliwy.
    Albo twoje serce szczerze wypowie te słowa i w tym samym momencie wszelka kontrola, manipulacja, bycie wyzyskiwanym, uczucie zależności i zazdrości przestanie istnieć.
    „Pozwalam być ci sobą: myśleć samodzielnie, zaspokajać własne kaprysy, iść za własnymi skłonnościami, zachowywać się w sposób odpowiadający twoim gustom.”

    Zauważysz jeszcze coś innego: ten ktoś automatycznie przestanie być kimś wyjątkowym i ważnym dla ciebie. Będzie tak samo ważny jak wschód słońca albo symfonia, która jest piękna sama w sobie, podobnie jak drzewa — wyjątkowe niezależnie od owoców, które przynoszą, czy cienia, którym mogą cię obdarzyć.

    Tak więc ukochana osoba nie będzie należała do ciebie, ale raczej do nikogo, tak jak wschód słońca i drzewa. Przekonaj się o tym, powtarzając: „Pozwalam ci być w pełni sobą…”
    Mówiąc te słowa, sam stałeś się człowiekiem wolnym.
    Teraz jesteś zdolny do miłości.
    Jak długo trzymasz się kogoś kurczowo, masz mu jedynie do zaoferowania nie miłość, lecz łańcuch, którym oboje, ty i osoba kochana, jesteście spętani.
    Miłość może istnieć tylko w wolności.

    Prawdziwa miłość szuka dobra kochanej osoby, polegającego na uwolnieniu kochanego od kochającego.

    Teraz pomyśl o kimś, kogo nie lubisz — o kimś, kogo zwykle unikasz, bo jego/jej obecność budzi w tobie odrazę lub inne negatywne uczucia.

    Wyobraź sobie, że jest w tej chwili obok ciebie i obserwuj, jak budzą się negatywne uczucia…
    Najprawdopodobniej znajdujesz się w pobliżu kogoś, kto jest ubogi, okaleczony, albo chory.

    Teraz zrozum, że jeśli zaprosisz taką osobę, takiego żebraka z ulicy do twojego domu, tzn. dopuścisz go do siebie, to on/ona obdarzy ciebie takim prezentem, jakiego nie otrzymasz od żadnego z twoich czarujących i miłych przyjaciół, choćby nie wiem, jak byli bogaci.

    On czy ona objawią ci, kim naprawdę jesteś; objawią ci prawdę o ludzkiej naturze — jest to jedno z najcenniejszych objawień, jakie możesz odnaleźć.
    Bo na cóż ci się przyda cała wiedza świata, jeśli nie poznasz samego siebie i będziesz żył jak robot?

    Objawienie, które przyniesie ci żebrak, rozszerzy twoje serce tak dalece, iż będzie w nim miejsce dla każdego żyjącego stworzenia.
    Czyż może być jakiś cenniejszy dar?
    Teraz przyjrzyj się sobie, gdy budzą się w tobie negatywne uczucia, i postaw sobie następujące pytanie:
    – Czy jestem panem tej sytuacji czy też raczej jestem tą sytuacją zdominowany?
    To jest pierwsze objawienie.
    Razem z nim przychodzi następne:
    Stopień panowania nad sytuacją określa też stopień panowania nad samym sobą, a ty nad sobą nie panujesz.

    Jak można posiąść ową sztukę?
    Wystarczy, byś zdał sobie sprawę, że istnieją na świecie ludzie, którzy gdyby się znaleźli na twoim miejscu, nie żywiliby do tej osoby negatywnych uczuć.

    Oni panowaliby nad sytuacją, stanęliby ponad nią, a nie byliby, tak jak ty, jej podporządkowani.
    Tak więc twoje negatywne uczucia mają swe źródło nie w drugiej osobie, jak błędnie myślisz, ale w twoim byciu zaprogramowanym.

    To jest trzecie i najważniejsze objawienie.
    Zobacz, co się stanie, jeśli naprawdę to zrozumiesz. Po poznaniu tych objawień dotyczących siebie samego, wsłuchaj się w objawienie odnoszące się do natury ludzkiej.

    Czy zdajesz sobie sprawę, że konkretne zachowanie, jakaś cecha innych ludzi, które budzą w tobie negatywne uczucia, nie obciążają danej osoby?

    Negatywne uczucia będą się w tobie budziły tak długo, jak długo będziesz błędnie przekonany, że dana osoba jest wolna, świadoma, a więc w pełni odpowiedzialna za swoje postępowanie.

    Któż jednak czyni zło z pełną świadomością?

    Miłość

    Zwykło się mówić, że miłość jest ślepa.
    Ale czy tak jest naprawdę?
    W gruncie rzeczy nic na tej ziemi nie jest tak jasno widzące jak miłość.
    Jeśli zaś coś jest ślepe to nie miłość, tylko przywiązanie.

    Przywiązanie polega na kurczowym trzymaniu się przedmiotów czy osób, które ma swe źródło w błędnym przekonaniu, że coś albo ktoś jest koniecznie potrzebny dla twojego szczęścia.

    Czy jesteś do czegoś albo kogoś przywiązany — czy istnieją ludzie albo rzeczy, bez których wydaje ci się, że nie możesz być szczęśliwy?

    Ułóż ich listę właśnie teraz, zanim zaczniemy analizować, jak dalece czynią cię one ślepym.

    Wyobraź sobie polityka, który jest przekonany, że nie będzie szczęśliwy, jeśli nie zdobędzie władzy politycznej.
    Żądza władzy stępia jego wrażliwość na wszystkie inne aspekty życia. Z trudem znajduje czas dla swojej rodziny i przyjaciół. Wszyscy ludzie zaczynają być przez niego postrzegani tylko w kategoriach pomocy albo zagrożenia dla jego ambicji. A ci, którzy ani nie zagrażają, ani nie są pomocni, w ogóle nie zostają zauważeni.

    Jeśli poza tym, w swoim dążeniu do władzy, jest on przywiązany do takich rzeczy, jak seks czy pieniądze, to ten biedny człowiek stał się tak wybiórczy w swoim postrzeganiu świata, że można wręcz powiedzieć, iż stał się niewidomy.
    Każdy to widzi poza samym zainteresowanym.

    Teraz wyobraź sobie, że słuchasz orkiestry, w której dźwięk bębna jest tak głośny, że żadnego innego dźwięku nie można usłyszeć. By odczuć przyjemność płynącą ze słuchania symfonii, musisz być wrażliwy na wszystkie instrumenty orkiestry.

    Jeśli chcesz być zdolny do miłości, musisz być wrażliwy na niepowtarzalność i piękno każdego przedmiotu i każdej pojedynczej osoby, które cię otaczają.
    Trudno powiedzieć, że kochasz coś, czego nawet nie dostrzegasz;
    -jeśli dostrzegasz tylko nieliczne stworzenia z wykluczeniem wszystkich innych, to nie można tu wcale mówić o miłości, gdyż miłość nie wyklucza niczego ani nikogo; ona obejmuje całe życie; wsłuchuje się w dźwięk całej symfonii, a nie w głosy poszczególnych instrumentów.

    Zatrzymaj się na chwilę, by zobaczyć, jak twoje przywiązania zubożają symfonię życia, podobnie jak przywiązanie polityka do władzy czy przywiązanie biznesmena do pieniędzy stępiły ich wrażliwość na melodię życia.

    Albo spójrz na tę sprawę z odmiennej nieco strony: jesteśmy świadkami przepływu ogromnej liczby danych, które nieustannie przechodzą ze świata do naszych zmysłów, do każdego organu naszego ciała. Tylko niewielka część tych informacji dociera do twojej świadomości.

    Przypomina to trochę sytuację, kiedy nieskończona liczba listów zostaje wysłana do prezydenta jakiegoś narodu; tylko znikoma ich część naprawdę do niego dotrze.
    Ktoś inny dokonuje wyboru i opracowuje je w urzędzie prezydenta.
    Kto ostatecznie decyduje, które wiadomości ze świata i co z zalewającego cię materiału dotrze do twojej świadomości?

    Decydują o tym trzy zasadnicze filtry:
    -przede wszystkim twoje przywiązania,
    -poza tym twoje przekonania i
    -wreszcie twoje lęki.

    Twoje przywiązania:
    w sposób nieunikniony będziesz się rozglądał za tym, co mogłoby je zaspokoić, albo będziesz się wystrzegał wszystkiego, co mogłoby im zagrozić, pozostając jednocześnie całkowicie niewrażliwy na całą resztę rzeczywistości.

    Będziesz na nią równie obojętny jak chciwy biznesmen, którego interesuje tylko to, co może przynieść pieniądze.

    Twoje przekonania:
    -wystarczy, byś przyjrzał się fanatykowi, którzy zauważa jedynie to, co potwierdza jego/jej przekonania i nie dopuszcza niczego, co mogłoby je naruszyć, a zrozumiesz, co twoje przekonania robią z tobą samym.

    I wreszcie twoje lęki:
    -gdybyś wiedział, że za tydzień masz być skazany na śmierć, to ten fakt całkowicie by cię pochłonął, wykluczając z pola uwagi wszystkie inne problemy.

    Oto co powodują lęki; w sposób nieubłagany przykuwają uwagę do pewnych spraw, powodując, iż inne zupełnie umykają z pola świadomości.

    Żywisz błędne przeświadczenie, że twoje lęki cię chronią, przekonania czynią cię tym, kim jesteś, a przywiązania sprawiają, że życie jest pełne wrażeń i jest zabezpieczone.
    Czy aby na pewno?

    Nie zdajesz sobie sprawy, że tak naprawdę pomiędzy tobą a symfonią życia znajduje się zasłona.
    Oczywiście jest rzeczą prawie niemożliwą, by człowiek był w pełni świadom każdego poruszenia symfonii życia.
    Ale jeśli twój umysł uwolni się od przeszkód, a twoje zmysły się otworzą, bo zaczniesz poznawać rzeczy takimi, jakimi one naprawdę są.
    Wejdziesz w kontakt z rzeczywistością i zachwycisz się harmonią wszechświata. Wtedy zrozumiesz na czym polega miłość.

    Spójrz na całą sprawę w następujący sposób: postrzegasz osoby i rzeczy nie takimi, jakimi one naprawdę są, ale takimi, jakimi ty je uczyniłeś.

    Jeśli chcesz zobaczyć, jakie one są naprawdę, to musisz się przyjrzeć twoim przywiązaniem i twoim lękom, zrodzonym przez te przywiązania.

    Dzieje się tak dlatego, że kiedy patrzysz na życie, twoje przywiązania i lęki decydują o tym, co dostrzeżesz, a co umknie twojej uwadze.
    To one kierują twoją uwagą niezależnie od tego, co dostrzegłeś.
    A ponieważ postrzegasz świat wybiórczo, to wynik twego oglądu jest złudną wersją otaczających cię ludzi i rzeczy. Im dłużej żyjesz z ową skrzywioną wizją, tym mocniej jesteś przekonany, że jest to jedynie prawdziwy obraz świata, gdyż twoje przywiązania i lęki nieustannie poddają obróbce wszystkie docierające do ciebie informacje, tak że wzmacniają jeszcze twój obraz.

    Tutaj właśnie rodzą się twoje przekonania: ustalony, niezmienny sposób patrzenia na rzeczywistość, która wcale nie jest ustalona ani niezmienna, ale podlega ciągłemu ruchowi i zmianom.

    Tak więc świat, który masz przed oczyma i który kochasz, wcale nie jest prawdziwy, ale jest to świat stworzony przez twój umysł. Tylko wtedy gdy wyciszysz swoje przekonania i lęki oraz odrzucisz przywiązania, które je zrodziły, wyzwolisz się z niewrażliwości, która uczyniła cię tak bardzo głuchym i niewidomym wobec samego siebie i wobec świata.

    Anthony de Mello – Wezwanie do milości

    Powiązane posty

    • Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

    • Nie możesz zgubić drogi

    • Wybieraj swój świat świadomie

    • Dystans. Sztuka życia.

    • Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?

    • Najpopularniejsza religia świata

    • Patrząc oczyma miłości

    Niewinny dorosły człowiek

    18 Wtorek List 2008

    Posted by ME in Świadomość

    ≈ 1 komentarz

    Tagi

    akceptacja, diament, gangaji, miłość, naiwność, niewinność, otwartość, podatność na zranienia, prawda, Wewnętrzne Dziecko, wolność, zranienia, Świadomość

    niewinny
    Często słyszałam od ludzi, że po silnym przebłysku otwarcia na niewyobrażalną prawdę ich istoty, demony przeszłości wydają się powstawać mocniej niż kiedykolwiek indziej.
    Zamiast doznania szczęścia, lekkości i niewinności, pojawiało się odczucie osaczenia i przytłoczenia, smutek i poczucie niespełnienia.   Wtedy powracało pytanie w rodzaju:
    – Dlaczego to znowu mi przeszkadza?
    – Dlaczego te rzeczy po prostu nie znikną?
    – Co jest nie w porządku ze mną, że nie doświadczam trwałej wolności?”

    Z jednej strony istnieje bieda i cierpienie, a z drugiej szczęście, niewinność i otwartość.
    Te „dłonie” są polaryzacją umysłu.
    Prawdziwa niewinność jest wrodzoną zdolnością serca do otwartego spotkania czegokolwiek pojawiającego się, gdy to się pojawia i zobaczenia uczciwie czym to jest.
    Gwarantuję, że prawie wszystko nie jest tym, czym wydaje się być na powierzchni, ale aby odkryć głębszą prawdę, to, co się pojawia musi być napotkane w pełnej niewinności.
    Nie wyuczona niewinność w rodzaju „ale ja jestem niewinny”, ale naturalna otwartość niewinnej niewiedzy.

    Prawdziwa niewinność jest zdolnością do bezpośredniego doświadczenia tego, co jest tutaj teraz bez żądania, aby to wyglądało, zachowywało się, czy dało się odczuć inaczej.

    Niewinność jest otwartością, wolą do zobaczenia i ufania, nawet gdy to, co pojawia się wydaje się całkowicie niegodne zaufania.

    Prawdziwa niewinność nie jest naiwnością ani nie jest złudzeniem.

    Jednakże wymaga ona pewnej akceptacji zranień.
    Wola bycia niewinnym, to akceptacja tego, że jesteśmy podatni na zranienia.
    Ta wola do akceptacji swej podatności na zranienie jest tym, co naprawdę zawiera się w terminie „duchowego wojownika”.
    Podatność na zranienie wymaga więcej odwagi niż bycie cynicznym, silnym czy pełnym mocy.
    Wymaga ona odwagi, aby być otwartym, niewinnym i ufnym.

    Ze względu na naturę niezwykle bliskich związków, zwłaszcza pomiędzy rodzicami, dziećmi, kochankami i partnerami, zranienia są często doświadczane.

    No i co z tego?

    Zranienie może dać się odczuć jako koniec świata, ale nim nie jest.

    Większość rzeczy, które robimy – są po to, aby uniknąć zranień.
    Ubieramy się w dorosłe ubrania i gramy w dorosłą pracę, w próbach ucieczki od bezbronnej niewinności związanej z dzieciństwem. Ale niewinność nie jest ograniczona tylko do dzieci.
    Jest możliwe dla ciebie – jako dorosłego – bycie świadomie niewinnym.
    Gdy zdarzy ci się cierpieć – postaraj się cierpieć świadomie, cierpienie okazuje się wtedy nie być tym, czym myślałeś, że jest.
    W świadomym cierpieniu już dłużej nie walczysz z cierpieniem. Jesteś świadomie w nim obecny. Akceptujesz go ze spokojem i zrozumieniem.
    Jeśli cierpienie jest spotkane gdy się pojawia, wtedy cierpienie okazuje się nie być cierpieniem.
    Ale intencją akceptacji nie jest spotkanie cierpienia, aby się go pozbyć.
    Niewinną intencją jest napotkanie cierpienia takiego, jakie ono jest, nawet jeśli to oznacza poczucie zranienia.

    Większość ludzi bardziej obawia się zranienia ich uczuć niż zranienia ich ciał.
    Łatwo zauważyć z twojego własnego doświadczenia życiowego, że bez względu na to jak bardzo starasz się uniknąć zranienia, ciągle go doświadczasz.
    Aby zatrzymać bieg, odwróć się i doświadcz tego, co cię goni, w otwartości i bezbronności.
    Musisz tylko mieć wolę, aby być w tym wolnym. Czy posiadasz wolę, aby być wolnym?

    Możesz zbadać swoje życie i zobaczyć sam dla siebie – od czego uciekasz, czego starasz się uniknąć.
    To może być bardzo subtelne.
    Ale w samym dostrzeżeniu tego istnieje możliwość głębszego otwarcia.
    Wszędzie, gdzie rozmawiałam z ludźmi, słyszałam to stwierdzenie: „Chcę prawdy, Boga, i realizacji, bardziej niż czegokolwiek innego – czemu jej nie mam?”
    Gdy uczciwie chcesz prawdy, Boga i realizacji bardziej niż czegokolwiek innego, zdasz sobie sprawę, że ona już tu jest.
    Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ona już tu jest, bo chcą jej na własnych warunkach.

    Spójrz na swoje życie i zobacz, co stoi na przeszkodzie pełnej i trwałej realizacji prawdy twojej istoty. Sprawdź czy czasem nie masz nastawienia umysłowego, aby stało się to według twojej wersji, według twoich warunków, nie chcąc czuć tego i tego…. nie chcąc zobaczyć tego i tego.

    Potem zobacz czy możliwe jest pełne zbliżenie się do tego od czego uciekasz – odczucie tego, zobaczenie tego i poznanie tego.
    Czy okazanie ciepła, osobie której nienawidzisz jest dla Ciebie możliwe?
    Czy wybaczenie komuś , kto cię skrzywdził jest dla Ciebie możliwe?

    W ramach wyjścia na przeciw temu czego się obawiasz – możesz zadać sobie to pytanie:
    – Jakiego zranienia nie chcę doświadczyć?
    Nie szukaj „właściwej” odpowiedzi duchowej czy zastępczego kłamstwa wobec siebie, ale po prostu otwórz się na to, co ten rodzaj wglądu może odsłonić.
    Intencją nie jest naprawa czy zmiana zranienia, ale zobaczenie, co jest w danej sytuacji prawdziwe.
    Czego się trzymasz i nie chcesz puścić?

    Czy możesz poczuć energię, która jest potrzebna, aby unikać uczuć zranienia?
    Przyjrzyj się sposobom w jakie unikasz zranienia, jakie nawyki umysłu wykorzystujesz, aby uniknąć go.

    Bądź skłonny zauważyć powtarzające się wzorce i doświadczyć cenę, jaką płacisz za to unikanie, cały czas i energię, jaką inwestujesz w unikanie.
    Właśnie w tej chwili, co się stanie, jeśli otworzysz się na to wszystko, nie unikając niczego, zapraszając wszystko?

    Czy jesteś skłonny zaufać miłości zamiast ochronie twojego umysłu przed zranieniem? Jeśli tak, wtedy zasmakujesz możliwości życia w miłości i świadomej niewinności.
    To jest możliwe dla każdego.
    Miłość jest nauczycielem. Gdy jesteś skłonny poddać się miłości zamiast próbować ją kontrolować, miłość uczy cię tego, kim jesteś.

    na bazie: Diament w Twojej Kieszeni, Gangaji

    Powiązane posty

    • Koniec walki oznacza zwycięstwo

    • Mówić: tak – czy nie?

    • Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

    • Wojna w Tobie trwa

    • Nauka akceptacji dobrego i złego

    • Droga wojownika

    • Ćpun adrenaliny kontra “dobry człowiek”

    Idea zazdrości – Bóg, kobiety i wartości.

    01 Sobota List 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 231 Komentarzy

    Tagi

    kobieta, kobiety, miłość, miłość jak głód, Neale D. Walsch, posiadanie, przyjaźń, relacje, walsch, wartości, własność, zawiść, zazdrosna, zazdrosny, zazdrość, zazrościć, związek, związki, Świadomość

    Fragment z : Przyjaźń z Bogiem, N. D Walsch

    Skąd twoim zdaniem wzięła się idea zazdrosnego Boga?

    Próbowaliście z całych sił zaskarbić sobie Moja miłość. Próbowaliście zdobyć wyłączność. Rościliście sobie prawa do Mnie, i to bezceremonialnie. Głosiliście, że kocham was i tylko was. Wy jesteście wybranym narodem, wy jesteście narodem w Bożej pieczy, wy stanowicie jedyny prawdziwy kościół! I zazdrośnie strzeżecie tej pozycji, do jakiej sami siebie wynieśliście. Gdy ktoś mówi, że Bóg kocha wszystkich ludzi równo, akceptuje wszystkie wyznania, przygarnia każdy naród, wy nazywacie to bluźnierstwem. Powiadacie, że to bluźnierstwo, jeśli Bóg kocha inaczej, niż WY twierdzicie, że kocha.

    George Bernard Shaw powiedział, że wszelkie wielkie prawdy na początku uznawane są za bluźnierstwo.

    Miał racje.
    Ta przesiąknięta zazdrością miłość jest Mi obca, niemniej tak właśnie postrzegacie Moja miłość, ponieważ w taki sposób Mnie kochacie.
    W taki sam sposób kochacie siebie nawzajem i to was zabija. Dosłownie. Z zazdrości zabijaliście innych lub siebie.
    Jeśli kochasz druga osobę, wymagasz, aby kochała ciebie i tylko ciebie. Jeśli kocha kogoś innego, wpadasz w zazdrość. A to jeszcze nie wszystko. Jesteś bowiem zazdrosny nie tylko o innych ludzi, jesteś zazdrosny również o prace, zainteresowania, dzieci, o cokolwiek, co odwraca od ciebie uwagę ukochanej osoby.
    Niektórzy są zazdrośni nawet o psa czy o grę w golfa.
    Zazdrość przybiera wiele kształtów. Ma różne oblicza. Lecz żadne z nich nie jest ładne.

    Wiem. Kiedyś, gdy odczuwałem zazdrość o kobietę, w której byłem głęboko zakochany i dawałem temu wyraz, ona odparła cicho: “Neale, to nie jest zbyt zachęcająca część twojej osobowości”.
    Nigdy tego nie zapomniałem. To było proste stwierdzenie faktu, bez emocji. Nie było napaścią czy pouczeniem. Ona wyartykułowała po prostu swoją myśl. Skutek był druzgocący.

    To był wielki dar ze strony tej kobiety.

    Owszem. Mimo to trudno mi było uporać się z zazdrością. Kiedy już myślę, że wreszcie się jej wyzbyłem, znów się we mnie odzywa. Jakby czekała w ukryciu. Nie zdaję sobie sprawy z jej obecności, mógłbym nawet przysiąc, że nie ma jej we mnie w ogóle. Aż tu nagle bum, pojawia się na nowo.
    Sądzę, że teraz doświadczam jej w niewielkim stopniu, ale skłamałbym mówiąc, że nigdy nie odczuwam zazdrości.

    Pracujesz nad tym, to wystarczy. Wiesz, z czym masz do czynienia, to dobrze.

    Ale jak się jej pozbyć? Znam ludzi, którzy zupełnie wyzbyli się zazdrości. Jak im się to udaje? Ja też tak chcę!

    Czyżbyś był zazdrosny o ludzi, którzy nie odczuwają zazdrości? To ciekawe.[…]
    Wyzbądź się przekonania, że twoje szczęście zależy od czynników wobec ciebie zewnętrznych, a wyzbędziesz się zazdrości. Pozbądź się myśli, że w miłości chodzi o to, co otrzymujesz w zamian za to, co dajesz, a pozbędziesz się zazdrości. Rozstań się z roszczeniami co do czasu, sił lub miłości drugiej osoby, a rozstaniesz się z zazdrością.

    Tak, ale jak to zrobić?

    Nadaj swojemu życiu nowy sens. Zrozum, że jego cel to nie tylko to – co możesz z niego wynieść, ale również to, co możesz do niego wnieść. To samo dotyczy związków.
    Celem życia jest stwarzanie siebie na nowo, w następnym najwspanialszym wydaniu najszczytniejszej wizji siebie, jaka kiedykolwiek ci się zamarzyła. Ogłaszanie i ucieleśnianie, wyrażanie i spełnianie, doświadczanie i poznawanie swej prawdziwej istoty. Nie wymaga to udziału innych ludzi – ani tej drugiej szczególnej osoby. Dlatego można kochać innych nie żądając od nich niczego.
    Myśl, że można byt zazdrosnym o czas, jaku twoi ukochani spędzają grając w golfa, w biurze czy też w ramionach innej osoby, możliwa jest tylko wtedy, jeśli wyobrażasz sobie, że twoje szczęście doznaje uszczerbku, kiedy jest szczęśliwy ten, kogo kochasz.

    Albo że twoje szczęście zależy od tego, czy twoi ukochani spędzają każdą chwilę u twojego booku, a nie przebywają z kimś innym czy zajmują się czymś innym.

    Dokładnie.

    Ale chwileczkę. Czy to znaczy, że nie powinniśmy odczuwać zazdrości nawet wtedy, gdy nasz jpart-ner spędza czas w ramionach innej osoby? Chcesz powiedzieć, że niewierność jest w porządku?

    Nie ma czegoś takiego jak w porządku i nie w porządku. To są wyznaczniki, które sami ustalacie. „Tworzycie je – i zmieniacie – na miarę swojego rozwoju.

    Odzywają się głosy, że na tym właśnie po lega problem dzisiejszego społeczeństwa: że jesteśmy nieodpowiedzialni pod względem duchowym i społecznym. Zmieniamy swoje wartości pod wpływem chwili, dostosowujemy je do swoich celów.

    Oczywiście. Ale w ten sposób życie toczy się naprzód. Gdybyście tego nie robili, życie nie mogłoby posuwać się do przodu. Nie dokonałby się żaden postęp. Czy naprawdę chcecie bez końca obstawać przy dawnych wartościach?

    Niektórzy chcą.

    Chcą wieszać kobiety na placu, jako domniemane wiedźmy, co miało miejsce zaledwie kilka pokoleń wstecz? Chcą, aby kościół wysyłał żołnierzy na krucjaty by wycinać w pień tych, którzy nie wyznają jedynej prawdziwej wiary?

    Posługujesz się historycznymi przykładami zachowań, które wynikały ze źle pojętych wartości, a nie z dawnych wartości. Wyrośliśmy już z tego.

    Czyżby? A przyglądałeś się ostatnio światu? Ale to zupełnie inna historia. Trzymajmy się tematu.
    Zmienianie uznawanych wartości świadczy o dojrzewaniu społeczeństwa. Przechodzicie jako społeczeństwo do kolejnego, wyższego etapu. Zmieniacie swoje wartości, albowiem zbieracie nieustannie nowe informacje, otwieracie się na nowe doświadczenia, rozważacie nowe koncepcje, odkrywacie nowe spojrzenia na rzeczywistość i dzięki temu wciąż na nowo siebie definiujecie. To oznaka rozwoju.

    Wyjaśnijmy to sobie.
    Jest oznaką rozwoju nieprzejmowanie się tym, że nasz partner rzuca się w cudze ramiona?

    Jest oznaka rozwoju niedopuszczenie do tego, aby odebrało to wam spokój ducha. Zburzyło całe wasze życie. Doprowadziło do samobójstwa albo zabójstwa. Wszystko to niestety zdarzało się z tego powodu.
    Nawet dziś niektórzy z was uśmiercają innych, a większość uśmierca swoją miłość z tego powodu.

    Cóż, zabijania, rzecz jasna, nie pochwalam, ale czy można ocalić swoją miłość, jeśli twój ukochany kocha jednocześnie inną osobę?

    To, że kocha inna osobę, nie znaczy, że nie kocha ciebie. Czy musi kochać tylko i wyłącznie ciebie, aby była to prawdziwa miłość? Czy tak to sobie wyobrażacie?

    Tak, do ciężkiej cholery! Tak odpowiedziałoby wielu ludzi. Tak, do ciężkiej cholery.

    Nic dziwnego, że tak trudno pogodzić się wam z tym, że Bóg kocha wszystkich równo.

    Większość ludzi potrzebuje w jakimś stopniu poczucia bezpieczeństwa. Bez tego, jeśli partner nam tego nie zapewni, miłość obumiera, czy tego chcemy czy nie.

    To nie miłość obumiera, lecz potrzeba. Decydujecie, że nie potrzebujecie już tej osoby. W istocie nie chcecie jej potrzebować, ponieważ jest to dla was zbyt bolesne. Postanawiacie więc: nie potrzebuję, abyś dalej mnie kochała. Idź i kochaj, kogo zapragniesz. Ja się stad wynoszę.

    To właśnie się dzieje. Zabijacie potrzebę. Nie uśmiercacie miłości. W gruncie rzeczy są tacy, którzy noszą w sobie te miłość po wszeczasy.

    Więcej w : Przyjaźń z Bogiem, N.D. Walsch

    Powiązane posty

    • Imago – czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?

    • Związki: Splot miłości i nienawiści – cześć I

    • Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych – cześć II

    • Zasady udanego związku miłości

    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    • Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

    Cuda…i miłość.

    25 Sobota Paźdź 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 8 Komentarzy

    Tagi

    cuda, duane, klucz do obfitości, miłość, obfitość, otwartość, przepływ, Sanaya Roman, szczęście

    Cuda wypływają z miłości, są tworzone przez miłość i dzięki miłości przyciągane. Przypomnijcie sobie jakiś cud, którego byliście sprawcą. Być może podarowaliście komuś coś bardzo dla niego cennego wiedząc, że sprawicie tej osobie radość. Przypomnijcie sobie, jakim uczuciem darzyliście tę osobę. Cud wypłynął z miłości, ale także dał miłość Wam.
    Aby energia została dopełniona, ta druga osoba musiała przyjąć Wasz dar. Gdyby tego nie uczyniła, nie byłoby cudu. Aby Wszechświat mógł obdarować Was cudami, musicie być otwarci. Jedynym warunkiem tego, by dawać i przyjmować miłość i cuda, jest pragnienie tego. Twórzcie wielkie wizje, przeżywajcie wszystkie chwile w pełni. Każdy z Was jest wiązką energii miłości, zdolną do stworzenia wszystkiego, czego pragnie. Cuda są wynikiem Waszej miłości.
    Gdy jesteście gotowi otworzyć serce, kochać siebie i innych, wtedy życie staje się cudem. To, w jakim stopniu potraficie się otworzyć i kochać, decyduje o tym, jak wiele cudów wydarzy się w Waszym życiu. Być może słyszeliście o rodzicach fizycznie lub psychicznie upośledzonego dziecka, którzy dzięki swej miłości w cudowny sposób pomogli mu przezwyciężyć ograniczenia, wobec których medycyna okazała się bezsilna. Cuda zdarzają się, gdy jesteście gotowi dzielić się i przyjmować miłość. Są przejawem miłości, jaką darzy Was Wszechświat i Wasza dusza. Gdy czegoś pragniecie, wyobrażajcie to sobie, a następnie otwórzcie serce.

    Codziennie wyrażamy miłość poprzez działanie.

    Kiedy z miłością wydajecie i przyjmujecie pieniądze, stwarzacie nowe możliwości ich pojawienia się.
    Miłość jest stanem otwartości na obfitość Wszechświata. Im więcej miłości przekazujecie światu, tym więcej obfitości i cudów spotyka Was w zamian. Za każdym razem, kiedy za coś płacicie lub otrzymujecie pieniądze, spójrzcie na to jak na przejaw miłości. Każdą wymianę wykorzystujcie do tego, by promieniować miłością na wszystkich wokół. Czasami umysł sprawia, że cud staje się niemożliwy. Umysł jest przydatny w planowaniu,  ustalaniu celów i wizualizacji.
    Jednak chcąc przyspieszyć proces przyciągania tego, czego pragniecie, i spowodować jego cudowne pojawienie się, otwórzcie serce. Ufajcie sobie i wierzcie w siebie, kochajcie innych i działajcie z miłością. Okazujcie innym tyle uczucia, ile to tylko możliwe.
    Bądźcie uważni i mili, starannie dobierajcie słowa, wybaczajcie tym, którzy nie okazali Wam szacunku, myślcie o innych z miłością i szacunkiem.

    Nie osądzajcie i nie krytykujcie.
    Niech każda sytuacja będzie dobrą okazją do wyrażenia miłości. Nietrudno jest kochać, gdy wszyscy wokół są mili; Waszym zadaniem jest nauczyć się kochać, gdy inni nie są Wam przychylni. Gdy otaczacie innych miłością i łączycie się z nimi w trudnych chwilach, przyciągacie sprzyjające sytuacje, pieniądze i dobrych ludzi; tworzycie cuda i sami doświadczacie coraz więcej miłości. Miłość łączy Was z przepływem obfitości i sprawia, że spotyka Was więcej dobrego.
    Otwierając serce w coraz to nowych sytuacjach, powodujecie napływ dobra i obfitości. Cuda to nieoczekiwane sytuacje, które przynoszą Wam więcej, niż się spodziewaliście. Cuda nie są przypadkami i najczęściej pojawiają się, gdy jesteście wolni od oczekiwań i ufacie swojemu wewnętrznemu przewodnictwu.

    Często są odpowiedzią na prośbę o pomoc, kierowaną do własnego wnętrza. W wielu przypadkach pojawiają się w chwilach załamania, gdy pozwalacie duszy przemówić do świadomości. Dusza zawsze troszczy się o Was, posyłając Wam miłość i przewodnictwo. Gdy się wyciszacie i zagłębiacie w sobie, łączycie się z tą częścią siebie, która zna rozwiązania. Gdy łączycie się z duszą prosząc o pomoc, pojawiają się podpowiedzi i wydarzają cuda.
    Możecie uniknąć kryzysu zagłębiając się w sobie. Wynikiem sięgania w głąb i łączenia się z duszą są cuda. Gdy czegoś pragniecie, proście duszę, aby okazała Wam swoją wiarę w Was i swoją miłość. Następnie otwórzcie się i bądźcie gotowi na rozpoznanie i przyjęcie tego. Zawsze kiedy z otwartym sercem i radością przyjmujecie dowody miłości od innych i od Wszechświata, umożliwiacie pojawianie się cudów w Waszym życiu.

    Sanaya Roman, Packer Duane – Tworzenie pieniędzy. Klucze do obfitości

    Powiązane posty

    • Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności – “The Secret”

    • Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?

    • Czym jest intuicja?

    • Inspirujące cytaty sławnych ludzi

    • Zrób coś inaczej niż dotychczas !

    Lęk i kontrola w związku

    28 Czwartek Sier 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    carter-scott, Cherie Carter-Scott, dominacja, dominiowanie, kontrola, lęk, miłość, niepewność, nieustepliwość, przerażenie, uległość, wolność, zawziętość, Świadomość


    Lęk to nieobecność zaufania.
    Kiedy pojawia się lęk, znika zaufanie, czyli jedna z podwalin waszego związku, bo lęk i zaufanie nie mogą ze sobą współistnieć w tej samej prze­strzeni i w tym samym czasie. Ponieważ zaufanie jest abso­lutnie niezbędne między partnerami, musisz skontrolować i wyeliminować lęki, związane z wchodzeniem w związek, byś mogła tworzyć relację bez obaw. To imperatyw.

    Lęki w związku często dotyczą bliskości. Tworzenie związ­ku to zbliżanie się do kogoś na tyle, by powstała więź, przy jednoczesnym utrzymywaniu dystansu, niezbędnego do za­chowania indywidualnej tożsamości każdego z partnerów. Pomyśl o tym jak o fizycznej przestrzeni. Jeśli ktoś stoi zbyt daleko, możesz mieć trudności z usłyszeniem go i możesz czuć się w jakimś sensie wyobcowana. A jeśli stoi zbyt blisko, też możesz czuć się niedobrze i chcieć, by zwiększył dystans i oddał ci trochę przestrzeni. Żaden z tych scenariuszy nie prowadzi do zdrowego związku.

    Próby zachowania równowagi między bliskością i dystan­sem mogą być skomplikowane i wywoływać lęk przed porzu­ceniem lub przed usidleniem. Lęk przed porzuceniem i jego lustrzane odbicie, lęk przed usidleniem, są najczęstszymi przyczynami problemów z zaufaniem w związkach miłos­nych.

    Jeśli twoim problemem jest lęk przed opuszczeniem, może być tak, że stale nawiązujesz związki, które są słabe, podko­pywane przez cichą, wiszącą w powietrzu groźbę ich zakoń­czenia. Żyjesz w oczekiwaniu na kolejny cios i reagujesz na dwa sposoby: albo ciasno przywierasz, co zazwyczaj odpycha twego partnera, albo odchodzisz pierwsza, by uniknąć po­rzucenia, które wydaje ci się nieuniknione. W każdym przy­padku spełnia się twoje oczekiwanie, że zostaniesz sama.

    Lęk przed porzuceniem to problem, który prawie zawsze korzeniami sięga dzieciństwa.
    Może spowodowany został tak wydawałoby się niewinnym zachowaniem dorosłych, jak brak reakcji na twój płacz, a może tak ekstremalnymi sytu­acjami, jak rzeczywiste porzucenie przez opiekuna. Przeko­nanie leżące u podstaw takich lęków zawiera się w stwierdze­niu: „Nie dość zasługuję na miłość, by ktoś mógł ze mną zostać”. A wniosek z lekcji, której musisz się nauczyć, brzmi:

    „Zasługujesz na miłość wystarczająco, by ktoś został z to­bą”. Wiara w to zmieni oczekiwania, które przekazujesz, i dzięki temu spowoduje zmianę skutków, których doświad­czasz. Lekcja będzie się wciąż na nowo pojawiała w twoim związku, dopóki nie wyzbędziesz się leżącego u jej podstaw przekonania.

    Jeśli twoim problemem jest lęk przed usidleniem, będziesz czuła się „zduszona” za każdym razem, gdy ktoś za bardzo się zbliży. Usidlenie, przeciwieństwo opuszczenia, wiąże się z obawą, że nigdy nie dostaniesz dość przestrzeni, bo druga osoba po prostu cię przytłacza.
    Lęki tego rodzaju mogą się­gać okresu dorastania w otoczeniu nadmiernie kontrolują­cym czy też w takim, w którym brakło prywatności, prze­strzeni lub czasu dla siebie.

    Peter doświadczał głębokiego lęku przed usidleniem. Gdy był dzieckiem, matka kontrolowała każdy aspekt jego życia, zaczynając od tego, co je, kończąc na skarpetkach, które za­kładał. Potem, gdy już jako dorosły człowiek zbliżał się do kogoś, doświadczał emocjonalnej klaustrofobii.

    Nic dziwnego, że Peter przyciągnął do siebie Zuzannę, któ­ra była osobą niezmiernie kontrolującą i podjęła zdecydowa­nie rolę jego matki. Z jednej strony czuł się swojsko z tym, że Zuzanna decydowała o każdym szczególe jego życia, poczy­nając od garniturów, które ma nosić, kończąc na gazetach, które powinien prenumerować, ale z drugiej strony zaczęło w nim kiełkować uczucie przerażenia.
    Peter pozwolił, jak to było w jego zwyczaju, by sytuacja taka trwała jeszcze jakiś czas, a potem, gdy już nie był w stanie jej dłużej znieść, po pro­stu uciekł. Ci, których problemem jest lęk przed usidleniem, muszą nauczyć się, jak opanować panikę i zostać przez chwilę, gdy już czują się osaczeni. Celem jest rozpoznanie i określenie źródeł emocji, które rodzą się w tej sytuacji. Kolejnym kro­kiem będzie ocena, jakie działania należy podjąć.

    Kontrola

    Kontrolowanie blokuje przepływ energii między partnerami. Jeśli któreś z nich jest osobą kontrolującą, nie może uczestni­czyć w wymianie daję – i – biorę, niezbędnej w prawdziwym związ­ku, ponieważ zawsze chce dominować. Autentyczna relacja wy­maga, byście obydwoje dążyli do tego, co dyktuje „my”, a nie do tego, co chce każde indywidualne „ja”. Kontrolując wszyst­ko, nie pozwalasz, by „my” zaistniało jako silna jednostka.

    Mitch miał problem z kontrolą, choć o tym nie wiedział, dopóki Hope mu tego nie uświadomiła. On zawsze musiał być tym, który prowadzi, który robi plany, który decyduje, kiedy i ile czasu spędzą razem. Ilekroć Hope coś zasugerowała, Mitch musiał zaproponować coś „oczko wyżej” i znaleźć miej­sce większe, ładniejsze, lepsze, zabawniejsze albo kosztowniej­sze. Na początku Hope pochlebiało to, że był taki szczodry, że o wszystko dbał, ale w końcu zaczęła odnosić wrażenie, że w tej relacji chodzi mu bardziej o siebie niż o nich. Czuła się jak marionetka, a Mitch pociągał za sznurki.

    Podczas szczerej rozmowy partner na początku czuł się zbulwersowany „oskarżeniem”, że jest osobą nadmiernie kontrolującą. Ale gdy przywołała konkretne przykłady, in­terpretując sytuacje, kiedy manipulował nią czy przejmował inicjatywę, by zrealizować własne pragnienia, zaczęło do nie­go docierać to, co widzi Hope. Uświadomiła mu, że jego działania sprawiły, iż czuła się nieważna. Mitch miał okazję zobaczyć, że jego zachowanie raniło kobietę, którą kochał. Był zdumiony, kiedy zrozumiał, jak bardzo brakuje mu ela­styczności, i zgodził się pracować nad tym problemem.

    Choć nadal jest to przedmiotem negocjacji i powodem sprzeczek między nimi, Mitch wykorzystał związek jako szansę do nauczenia się zachowywania w inny, nowy dla nie­go sposób.
    Teraz, jeśli Hope coś proponuje, stara się po­wstrzymać od prób zmiany jej sugestii i ćwiczy opanowanie swojej potrzeby kontrolowania wszystkiego. Niedawno Hope zadzwoniła do mnie, by powiedzieć, że Mitch zgodził się na „romantyczną niespodziankę”, czyli cały weekend, który za­planowała ona, bez jego udziału.

    Jeśli twoim problemem jest kontrola, musisz nauczyć się, jak wyeliminować nieustępliwość. Związek intymny może być doskonałą okazją, by to praktykować, bo dzielenie fote­la kierowcy w relacji tego rodzaju jest szczególnie ważne.

    Cherie Carter-Scott, Jeśli miłość jest grą….

    Powiązane posty:

    • Związki: Splot miłości i nienawiści – cześć I

    • Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych – cześć II

    • Lęk przed zaangażowaniem w związku

    • Zasady udanego związku miłości

    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    Dobre i złe strony partnerstwa

    11 Poniedziałek Sier 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    akceptacja, bliskość, carter-scott, czułość, kobieta, meżczyzna, miłość, partnerstwo, równość, zrozumienie, związek, związki, Świadomość

    Partnerstwo ma dobre i złe strony. Może ono przynieść zmiany zarówno na lepsze, jak i na gorsze w twoim życiu. Czasem potrzebne są zabiegi, służące zrównoważeniu tych skrajności. Pozytywną stroną jest, oczywiście, romantyczna namiętność, jaką spotyka się w filmach i o której czyta się w książkach. Te wspaniałe skoki adrenaliny, za sprawą gorących uczuć, bliskość wzajemna dają zakochanym poczucie przeżywania czegoś pięknego i niepowtarzalnego.
    Dla większości ludzi główną korzyścią jest to, że przestali być samotni, mają z kim iść przez życie. Posiadanie partnera wiąże się z kilkoma wspaniałymi przywilejami: masz kogoś, kto cię kocha, poświęca ci uwagę, opiekuje się tobą, dotrzymuje towarzystwa, zaspokaja potrzeby seksualne, współuczestniczy w wykonywaniu różnych prac i ogólnie sprawia, że życie jest bardziej interesujące. Partner może zapewnić wsparcie, gdy go potrzebujesz, dodać odwagi, gdy czujesz strach, i przywrócić wiarę we własne siły, gdy ją tracisz. W najlepszym wydaniu partnerstwo będzie satysfakcjonującym związkiem, w którym dzielicie się swymi najskrytszymi myślami, przyznajecie do swoich słabości, rozwijacie się w nowych, często zaskakujących kierunkach i macie wspólnie nadzieje i marzenia.
    Ciemna strona bycia w związku jest dokładnym przeciwieństwem dobrodziejstw tego stanu rzeczy: nie będziesz już sam, a to oznacza utratę niezależności. Nie będziesz już odrębną jednostką. Musisz nabrać umiejętności radzenia sobie ze sprawami, wynikającymi z różnic między wami – w zakresie stylu, tempa i sposobów komunikacji, nawyków i preferencji. Musisz radzić sobie z problemami życia codziennego, związanymi z obecnością drugiej osoby. Twój partner ma przecież swoje pomysły, uczucia, aspiracje, nawyki, dziwactwa i problemy, które powinny być dla ciebie tak samo ważne jak twoje własne. Innymi słowy, musisz zrobić w swoim życiu miejsce dla drugiej osoby. Kiedy dokonujesz wyborów i podejmujesz decyzje, konieczne są wspólne uzgodnienia. Nie możesz już tak, po prostu, robić tego, co chcesz i kiedy chcesz, nie biorąc pod uwagę zdania partnera. Musicie dokonywać ustaleń w każdej sprawie, zaczynając od tego, kto ile miejsca zajmie w łóżku, kończąc na tym, ile pieniędzy można wydać. Niezbędna jest gotowość do kompromisów, byście obydwoje mogli być szczęśliwi.
    Znamienny jest przykład Gail. Pojechała z córką do kurortu na przepięknej wyspie i tam, ponieważ obie były zachwycone okolicą, kupiła apartament. Zrobiła to bez porozumienia z Victorem, od niedawna mężem, bo od lat przyzwyczajona była do sarriodzielnego podejmowania decyzji. Gdy wróciła do domu, mąż miał jej za złe, że pominęła go przy tak ważnym zakupie, i czuł się dotknięty. Dał jej do zrozumienia, że poczuł się zlekceważony i wykluczony z ich związku.
    Gail uświadomiła sobie, że popełniła błąd i że musi brać pod uwagę preferencje i uczucia Victora w takim samym stopniu jak własne, podejmując decyzje dotyczące ich obydwojga.
    Pozostawanie w związku łączyć się może z koniecznością zmiany planów, bowiem trzeba dostosować się do sytuacji nieprzewidzianej, w jakiej może się znaleźć druga osoba, do potrzeb czy pragnień partnera. Partnerstwo wymaga rezygnacji z kontroli nad wszystkim i podejmowania indywidualnych decyzji. Gdy byłaś sama, przyzwyczaiłaś się do robienia tego, na co miałaś ochotę i wtedy, kiedy chciałaś. Pojawienie się towarzysza w twoim życiu nagle zmieniło wszystko. Życie z kimś może powodować pewne komplikacje i wymusza wprowadzenie zmian, także takich, które nie zawsze są ci na rękę.
    By stworzyć udany związek, musisz zaakceptować pozytywne i negatywne aspekty partnerstwa. Trzeba nauczyć się przyjmować wyzwania ze spokojem, próby z wiarą w sukces, a do problemów podchodzić w sposób twórczy. Związek partnerski to transakcja hurtowa i nie da się angażować w niego połowicznie: będą ci potrzebne wszystkie twoje zasoby, cała wola i umiejętność tworzenia harmonii. Będziesz wykorzystywała wielką potęgę swoich uczuć jako wsparcie cię w chwilach najtrudniejszych.

    Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków

    Powiązane posty:

    • Lęk przed zaangażowaniem w związku

    • Zasady udanego związku miłości

    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    Jak pokonać lęk przed zranieniem?

    10 Niedziela Sier 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 2 Komentarze

    Tagi

    carter-scott, gra, lęk przed zranieniem, miłość, obawy, otwartość, reguły, rozmowa, szczerość, utrata miłości, związek, związki, Świadomość

    U wielu ludzi istnieją ukryte blokady w znajdowaniu miłości, tworzące coś, co nazywam „zespołem zewnętrznego tak, wewnętrznego nie”. Jeśli istnieje przepaść między tym, co mówisz, że chcesz, a tym, co otrzymujesz, musi być w tobie coś subtelnego i nieuświadomionego, co odpowiada „nie” na pytanie o twoją chęć bycia w związku partnerskim.

    Te ukryte przeszkody czają się w twojej podświadomości, powstrzymując wyrażanie pragnienia miłości, której – jak mówimy – chcemy.
    Kiedy czujesz, że potykasz się, próbując przyciągnąć i utrzymać prawdziwą miłość, warto na moment zatrzymać się i wejrzeć w najgłębsze zakamarki swego serca, umysłu i duszy w poszukiwaniu przekonań, lęków, obaw czy wątpliwości, które mogą blokować swobodne przypływanie miłości do ciebie.
    Te przeszkody nie muszą zdeterminować twego losu ani nie dyktują sukcesu czy porażki w grze miłości. Są to raczej zawalidrogi, które trzeba usunąć, by pragnienie autentycznego związku zmieniło się w rzeczywistość.

    LĘK PRZED ZRANIENIEM
    W przypadku Trix nieświadomym blokiem był lęk przed zranieniem. Przez wiele lat pozostawała w małżeństwie pełnym przemocy, ale w końcu znalazła siłę i odwagę, by odejść. Po roku (tyle czasu przeznaczyła na „wyleczenie”) zaczęła się znowu umawiać z mężczyznami, ale stale przyciągała do siebie takich, których z różnych powodów nie mogła brać pod uwagę -jeden był emocjonalnie zamknięty, drugi okazał się homoseksualistą, inny znów nie wyrażał zainteresowania trwałym związkiem. Traciła wiarę w siebie.
    Gdy zaczęła dostrzegać powtarzający się schemat, podjęłyśmy rozmowę.
    Zapytałam ją, czy może być w niej jakaś przeszkoda na drodze do miłości. Na początku nie odpowiedziała. Wydawało się jej oczywiste, że chce być w zdrowej relacji, ale żaden odpowiedni mężczyzna się nie trafia.
    Spróbowałam sięgnąć głębiej: „Czy masz jakieś myśli, wyobrażenia lub lęki, które mogą nieświadomie powodować włączenie hamulców?”.
    Patrzyła mi prosto w oczy, łzy płynęły jej po policzkach.
    „Tak – wyszeptała. – Tak bardzo obawiam się, że znowu zostanę zraniona. Nie chcę więcej przeżywać tego koszmaru”.
    „Może – powiedziałam – jakaś część ciebie mówi »tak«, a w tym samym czasie inna część ciebie mówi »nie«. Prawdopodobnie wysyłasz wiadomość: »Podejdź bliżej, ale nie za blisko; odejdź, ale nie za daleko«. Mężczyźni, którzy odbierają twoje przekazy, są zapewne bardzo zdezorientowani sprzecznymi sygnałami”.

    Odkrywając lęk, który stał jej na drodze, mogła bardziej otworzyć się na pogląd, że miłość niekoniecznie prowadzi do bólu. Kiedy poznała i wyraziła swoje lęki, zmniejszyły się one, jak to często bywa z lękami, gdy rzucimy na nie nieco światła.
    Wkrótce pojawił się odpowiedni kandydat, deklarujący dozgonną miłość.
    Trix była szczęśliwa i zachwycona.
    Lęk przed zranieniem uniemożliwia wielu ludziom znalezienie miłości, której szukają.
    Mówią oni, że chcą miłości, ale tak naprawdę chcą gwarantowanej miłości. Zadaj sobie pytanie: czy szukasz związku czy gwarancji dobrej lokaty swoich emocji?

    LĘK PRZED UTRATĄ MIŁOŚCI

    George obawiał się, że jeśli znajdzie miłość, nie będzie potrafił jej utrzymać. Kiedy go poznałam, miał za sobą wiele nieudanych prób. Budowanie związków zdecydowanie nie stanowiło jego mocnej strony. Był pilotem i wiedział świetnie, jak prowadzić odrzutowce, ale gdy szło o kobiety, to zupełnie inna sprawa.
    Janice, stewardesa, poradziła mu, żeby przyszedł do mnie.
    „Po prostu sądzę, że, nie mam im nic do zaoferowania -powiedział. – Podróżuję cały czas, a kiedy jestem w domu, to śpię albo szkolę stażystów, albo idę na ryby. Nie ma w takim życiu miejsca na związki”.
    Zapytałam go, jakie ma pragnienia.
    Odparł, że bardzo chciałby znaleźć partnerkę, przyjaciółkę i kochankę, ale nigdy mu się to nie udało. Interesowało mnie, czego najbardziej się obawia. Powiedział: „Przy takim wskaźniku rozwodów szanse na sukces są bardzo niewielkie. Znam ludzi, którzy są bardziej komunikatywni niż ja, a jednak ich małżeństwa się rozpadały. Ja nie mam szansy”.
    Zapytałam George’a, czy dopuszcza możliwość szczerej rozmowy o swoich lękach z kimś, z kim się zwiąże. Odpowiedział twierdząco.
    „Jeśli uczciwie powiesz o tych obawach i lękach swojej wybrance i poprosisz ją o pomoc – powiedziałam mu – myślę, że masz duże szanse na sukces. A teraz idź i udowodnij, że miałam rację”.
    Ponad rok zajęło mu znalezienie tej jedynej osoby, ale udało się. Przysłał mi kartkę z Turcji: „Jesteśmy razem. Ona uwielbia podróże, a kiedy mówię – słucha. Zadziałało! Stokrotne dzięki! George”.
    Minęły dwa lata od wysłania tej kartki, a George i jego wybranka nadal cieszą się wspólnym szczęściem. Mimo obaw zdołał podtrzymać tę relację i ochronić miłość, którą znalazł.

    Czy lęk przed utratą miłości powstrzymuje cię od szukania jej?
    Jeśli tak, musisz znaleźć dość wewnętrznej odwagi, by podjąć próbę.
    Każda nowa miłość niesie ryzyko, ale nagrody możesz się spodziewać tylko wtedy, gdy przełamiesz strach i dasz drugiej stronie – i sobie – szansę.

    Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków

    Powiązane posty:

    • Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

    • Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !

    • Demon zazdrości

    • Czy Twoj partner Cię szanuje?

    • Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.

    •Kobiecość kontrolowana

    Rozejrzyj się dokoła…

    09 Sobota Sier 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem

    ≈ 3 Komentarze

    Tagi

    Add new tag, maslow, melody, miłość, pia, potrzeba, potrzeby, realizacja, rezygnacja, toksyczna miłość, zmiana, znudzenie, związek, związki, żal


    Wielu ludzi, którzy odkrywają jakieś negatywne aspekty swojego związku, zadaje sobie pytanie, czy pozostawanie w nim jest tym, czego naprawdę chcą. Ale nawet wtedy, gdy rozważamy rozstanie, powinniśmy przeanalizować, które z naszych potrzeb znalazły w nim zaspokojenie, a które nie.

    Co w tym związku jest nie do zniesienia, a co można znieść? Co jest w nim dobre, a co złe? Trudności maja to do siebie, że często przysłaniają dobre strony. Abraham Maslow był psychologiem, który stworzył model hierarchii potrzeb ludzkich, od najbardziej podstawowych do wyższych poziomów ludzkiego doświadczenia.

    Wykazał on, że kiedy odczuwamy więcej niż jedna potrzebę równocześnie, najsilniejsza wydaje sie ta najbardziej podstawowa, a dopiero po jej zaspokojeniu odczuwamy następną w kolejności hierarchii.

    Powiedział także: ,,Zaspokojona potrzeba przestaje być bodźcem’’. Innymi słowy nie jesteśmy pobudzani do działania przez potrzeby, które zostały zaspokojone. Mamy nawet trudności w uświadamianiu sobie potrzeby, od kiedy została zaspokojona. Często mówimy, że niczego nam nie potrzeba, podczas gdy w rzeczywistości mamy jakąś potrzebę, tyle że w danej chwili jest zaspokojona.

    Weźmy taki przykład: żołnierz zostaje zrzucony na spadochronie w złym miejscu i błądzi na pustyni. Błąka sie bez prowiantu przez dzień lub dwa, po czym zostaje odnaleziony przez swój oddział. Pierwsza rzeczą, jakiej potrzebuje jest woda.

    Woda jest często uważana za najbardziej podstawowa potrzebę fizyczna. Kiedy potrzebujemy wody i znajdujemy ja, mówimy : ,,Och, jak chce mi sie pic!’’ – i pijemy. Nigdy jednak nie słyszałem, żeby ktoś powiedział: ,,Wiesz, nie chce mi sie pic. Nie chciało mi sie pic przez cały dzień. Kiedy byłem młodszy, wciąż mi sie chciało pic, ale teraz nie chce mi sie już pic tak jak dawniej’’. Po napiciu sie wody nasz żołnierz zacznie odczuwać potrzebę zaspokojenia głodu, a potem inne potrzeby. Zamiast spędzić resztę dnia na rozmyślaniu nad tym, że nie chce mu sie już pic, zaczyna myśleć o tym, jak jest głodny, a po zaspokojeniu głodu, jak jest zmęczony.

    Nie rozpoznaje świadomie potrzeb, które zostały zaspokojone. Ten mechanizm jest bardzo ważny w zwiazku z drugim człowiekiem. Kiedy czujemy nagromadzenie sie niezaspokojonych potrzeb przestajemy pamietac o wszystkich potrzebach, które zostały zaspokojone. Przyjrzyjmy sie na przykładzie, jak to może wpłynac na zwiazek.

    Przed laty Sam, kierownik dużego sklepu, poślubił swoja pierwsza żone. Mieli dwoje dzieci i mieszkali w domu z trzema sypialniami.Sam miał zagłówkę i był członkiem klubu strzeleckiego. Lubił dawna bron i miał ze dwie lub trzy stare strzelby. On i jego żona byli dla siebie przyjaciółmi, szanowali sie nawzajem. Samowi brakowało tylko jednej rzeczy – uważał, że nie zadowala go współżycie seksualne z żona. Skoncentrował sie na tym i w rezultacie opuścił żonę i dzieci. Sam wierzył, że jesli tylko uda mu sie związać z kobieta, która będzie odpowiadała jego seksualnemu ideałowi, wszystko będzie sie układało cudownie. W końcu spotkał kogoś, kto stał sie dla niego naprawdę kochającym partnerem w łóżku. Wkrótce jednak znalazł sie w stanie bliskim samobójstwa. Kiedy zaspokoił swoje potrzeby seksualne, zabrakło mu innych rzeczy, które okazały sie bardzo ważne.

    Nie miał już dzieci, nie miał tylu wspólnych zainteresować z nowa żoną, co z pierwszą, nie darzyli sie takim wzajemnym szacunkiem, do jakiego był przyzwyczajony w pierwszym małżeństwie. Nie miał też swojej żaglówki; w miejscu w którym teraz mieszkał nie było klubu strzeleckiego. Jego strzelby schowane były w piwnicy – nie było gdzie z nich strzelać.

    Dla zaspokojenia jednej lud dwu potrzeb Sam zrezygnował ze wszystkich innych i w rezultacie żył w małym, standardowo urzadzonym mieszkaniu, pozbawiony wielu rzeczy, które sprawiały mu radosc.

    Doswiadczenie Sama nauczyło mnie czegos bardzo ważnego: jakże czesto nie zauważamy potrzeb, które są zaspokajane, jak czesto nie liczymy wszystkich dobrodziejstw, jakie nas spotykaja!

    Zdawanie sobie sprawy ze wszystkich dobrodziejstw – to bardzo praktyczny sprawdzian tego, które z naszych potrzeb zostały zaspokojone.

    Pia Melody, Toksyczna miłość

    Powiązane posty:

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    • Idealne partnerstwo

    • Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

    • Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !

    Wybacz sobie i wybacz innym

    08 Piątek Sier 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 3 Komentarze

    Tagi

    foley, miłość, radykalne wybaczanie, serce, uwolnienie, uzdrowienie, wybacz, wybaczenie, wyzwolenie, Świadomość


    Nie ma takiej rzeczy, która kiedykolwiek wydarzyłaby sie w życiu Twoim lub kogoś innego, a której nie można by przebaczyć.

    Co musisz przebaczyć sobie?
    Co musisz przebaczyć innym?

    Wszyscy robimy głupstwa, o których wolelibyśmy zapomnieć. Te nie dające sie odwrócić postępki mogą albo stale nas obciążać, albo tez stać sie bezcenna trampolina zbudowana z doświadczeń, z której możemy odbić sie w lepsza przyszłość.

    Proces oczyszczania

    1. Wypisz wszystkie błędy, potknięcia i inne rzeczy, które zrobiłeś o których wiesz, ze muszą być Ci wybaczone.

    2. Dołącz do tej listy pretensje i urazy, które wciąż czujesz do innych. Idź na całość, nie stawiaj sobie żadnych ograniczeń czasowych i nie cenzuruj tego, co piszesz.
    Pamiętaj, że nie możesz zmienić przeszłości, ale możesz zmienić jutro — dzięki działaniom, które podejmiesz dzisiaj!
    Pozwól sobie na pełne doświadczanie uczuć, które pojawia sie w trakcie pisania — sa one częścią procesu uwalniania sie od przeszłości.

    3. Teraz zastanów sie nad pozytywna strona swoje) przeszłości i nad tym, czego sie nauczyłeś. Rozważ, w jaki sposób dzięki swoim doświadczeniom życiowym stałeś sie o wiele bardzie) wartościowym człowiekiem.

    4. Pomyśl, co możesz ofiarować światu, czerpiąc wiedze z tego, co wiesz o sobie.

    5. Stwórz własna mantre (afirmacje) przebaczenia. Powtarzaj jej słowa tak długo, aż zabrzmią prawdziwie.
    Pustkę, jaką stwarza przebaczenie, a którą odczuwa nasze ego, szybko zapełniają nagrody: głębokie poczucie godności i szacunku dla siebie, świadomość własnej wartości… Ostateczna nagrodę stanowią miłość, spokój i pogoda ducha.

    E. Foley , Powiedz życiu Tak

    Powiązane posty

    • Czy umiesz wybaczać?

    •Czy umiesz być życzliwy na co dzień?

    • Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?

    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

    • Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?

    Miłość…jak głód

    29 Wtorek Lip 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 5 Komentarzy

    Tagi

    ciepło, don miguel, emocje, miłość, partner, partnerka, partnerstwo, ruiz, serce, uczucie, związek, związki, Świadomość, życie uczuciowe, życzliwość


    WYOBRAŹ SOBIE, ŻE MASZ W DOMU MAGICZNĄ KUCHNIĘ.
    Do tej magicznej kuchni możesz sprowadzić każde jedzenie, jakie tylko zechcesz, z dowolnego miejsca na Ziemi i w dowolnych ilościach. Nigdy się nie martwisz o to, co będziesz jadł. Czegokolwiek sobie zażyczysz, zaraz pojawia się na twoim stole.
    Jesteś bardzo szczodry.
    Rozdajesz jedzenie innym, niczego nie żądając w zamian. Ktokolwiek przyjdzie do twojego domu, nakarmisz go dla samej przyjemności dzielenia się, a twój dom jest zawsze pełen ludzi, którzy przyszli najeść się w twojej magicznej kuchni.
    Pewnego dnia ktoś puka do twoich drzwi. Jest to dostawca pizzy. Otwierasz drzwi, a on patrzy na ciebie i mówi: „Cześć! Widzisz tę pizzę? Dam ci ją, jeśli pozwolisz mi kontrolować swoje życie, jeśli będziesz robić wszystko, co zechcę. Nie będziesz głodował, ponieważ mogę przynosić ci pizzę codziennie, w zamian musisz tylko być dla mnie dobry”.

    Wyobrażasz sobie swoją reakcję?
    W swojej kuchni możesz mieć taką samą pizzę, a nawet lepszą.
    A mimo to on przychodzi do ciebie i proponuje ci jedzenie, jeśli będziesz robił to, co on chce.
    Uśmiechniesz się i powiesz: „Nie, dziękuję! Nie potrzebuję twojego jedzenia. Mam go mnóstwo. Możesz wejść do mego domu i zjeść, co tylko zechcesz. I nie musisz nic za to robić. Nie oczekuj, że będę robił to, co ty zechcesz. Nikt nie będzie manipulował mną za pomocą jedzenia”.

    A teraz wyobraź sobie odwrotną sytuację. Nie jadłeś od kilku tygodni. Umierasz z głodu i nie masz ani grosza w kieszeni. Wtedy pojawia się osoba z pizzą i mówi: „Cześć, tutaj jest jedzenie. Możesz je dostać, jeśli tylko będziesz robić to, co chcę”. Czujesz zapach jedzenia, jesteś głodny jak wilk. Postanawiasz wziąć jedzenie bez względu na to, o co cię proszą. Zjadłeś kawałeczek, a ta osoba mówi: „Jeśli chcesz więcej,
    Dostaniesz, pod warunkiem że nadal będziesz robić, co zechcę”.

    Dziś się najadłeś, ale jutro znów możesz nie mieć jedzenia, więc zgadzasz się robić wszystko, czego od ciebie oczekują. Możesz stać się niewolnikiem dla jedzenia, dlatego że go potrzebujesz, dlatego że go nie masz. Po jakimś czasie zaczynasz mieć wątpliwości. Myślisz: „Co ja zrobię, jeśli nie dostanę mojej pizzy? Nie mogę bez niej żyć. Co zrobię, jeśli mój partner da ją komuś innemu – moją pizzę?”

    A teraz wyobraźmy sobie, że mówimy nie o jedzeniu, lecz o miłości. Masz w sercu mnóstwo miłości.Wystarczy otworzyć serce, aby mieć całą miłość, jakiej potrzebujesz.

    Masz ją nie tylko dla siebie, ale dla całego świata. Kochasz tak bardzo, że nie potrzebujesz niczyjej miłości. Dzielisz się uczuciem, nie stawiając żadnych warunków. Nie kochasz, jeśli… Jesteś milionerem miłości i nagle ktoś puka do twych drzwi. „Cześć! -mówi. – Mam tutaj miłość dla ciebie. Możesz ją dostać, jeśli będziesz robić to, co zechcę”.
    Skoro jesteś pełen miłości, jaka będzie twoja reakcja?
    Uśmiechniesz się i powiesz: „Dziękuję, ale nie potrzebuję twojej miłości. Mam taką samą miłość w moim własnym sercu, a nawet lepszą i większą, i dzielę się nią bez żadnych warunków”.

    Co się jednak dzieje, kiedy umierasz z pragnienia miłości, jeśli nie masz jej, a ktoś przychodzi i mówi: „Chcesz trochę miłości? Możesz mieć moją miłość, jeśli tylko będziesz robić, co zechcę”.
    Jeśli jesteś spragniony miłości, jeśli spróbujesz tej miłości, zrobisz wszystko, aby ją zdobyć. Niekiedy bywa się w takiej sytuacji, że jest się gotowym oddać całą duszę za odrobinę zainteresowania.

    *

    Twoje serce jest jak owa magiczna kuchnia.
    Wystarczy otworzyć serce, aby mieć całą miłość, jakiej potrzebujesz. Nie ma potrzeby błądzić po świecie, żebrząc o miłość: „Proszę, niech mnie ktoś pokocha. Jestem taki samotny. Chyba nie zasługuję na miłość. Potrzebuję kogoś, kto mnie pokocha i dowiedzie, że jestem tego wart”.
    Tymczasem miłość jest w nas samych, tyle tylko że my jej nie dostrzegamy.

    Widzisz, jakie dramaty wymyślają sobie ludzie, tylko dlatego że sądzą, iż nie ma wokół nich miłości?
    Pragną, wręcz umierają z pragnienia miłości, a kiedy zakosztują jej, dostaną odrobinę od kogoś innego, od razu wpadają w nałóg.
    Uzależniają się i popadają w obsesję na punkcie miłości. A potem pojawiają się już prawdziwe dramaty: „Co pocznę, jeśli mnie porzuci?” „Nie mogę bez niej żyć!” I rzeczywiście nie mogą żyć bez swojego dealera, który podaje im codzienne dawki.
    Są spragnieni i dla tego okruszka miłości pozwalają, żeby inni ludzie decydowali o ich życiu. Pozwalają, by inni mówili im, co mają robić, a czego nie wolno, jak się ubierać, jak się zachowywać, w co wierzyć. „Kocham cię, pod warunkiem, że będziesz zachowywał się właśnie tak, jak chcę. Będę cię kochać, jeśli pozwolisz mi sobą rządzić. Będę cię kochać tylko wtedy, kiedy będziesz dla mnie dobry. Jeśli nie, to odejdę”. Problem wielu ludzi polega na tym, że nie wiedzą O istnieniu magicznej kuchni w ich sercach.

    Całe cierpienie zaczęło się dawno temu, kiedy zamknęliśmy nasze serca i przestaliśmy czuć, że miłość wciąż tam jest. W pewnym momencie naszego życia zaczęliśmy się bać miłości, ponieważ wydało nam się, że jest niesprawiedliwa. Miłość rani. Próbowaliśmy być dla kogoś dobrzy, próbowaliśmy zyskać jego akceptację i ponieśliśmy klęskę. Już mieliśmy dwóch czy trzech partnerów i kilka razy złamano nam serce. Zbyt duże ryzyko, żeby pokochać znowu.

    Oczywiście, mamy tak dużo osądów na swój temat, że nie możemy już sami siebie zaakceptować. A jeśli brakuje nam miłości dla nas samych, to jak mamy udawać, że podzielimy się nią z kimś jeszcze?

    Kiedy wchodzimy w jakiś związek, stajemy się egoistyczni, ponieważ zżera nas pragnienie dominacji.
    Wszystko ma się obracać wokół mnie.
    Jesteśmy tak egoistyczni, ponieważ chcemy, aby osoba, z którą dzielimy życie, była tak samo uzależniona jak my. Poszukujemy „kogoś, kto mnie potrzebuje” po to, żeby usprawiedliwić swoje istnienie, żeby poczuć, iż mamy powód, aby żyć. Wydaje nam się, że szukamy miłości, ale tak naprawdę szukamy „kogoś, kto mnie potrzebuje”, kogoś, kim będziemy rządzić i manipulować.

    W naszych związkach wrze walka o władzę, ponieważ udomowiono nas tak, byśmy współzawodniczyli o kontrolę nad cudzym zainteresowaniem. To, co nazywamy miłością – ktoś, kto mnie potrzebuje, ktoś, kto się o mnie troszczy – nie jest miłością, to jest egoizm. Egoizm nie działa, ponieważ nie ma w nim miłości. Dwoje ludzi gorąco pragnie miłości. Poprzez seks zakosztują odrobiny szczęścia i uzależnią się, ponieważ bardzo go potrzebują.
    Ale potem pojawiają się te wszystkie osądy, lęk, wszystkie wyrzuty, cały dramat.

    Wtedy zaczynamy poszukiwać jakichś porad na temat miłości i seksu.
    Napisano o tym mnóstwo książek, a wszystkim można by nadać jeden tytuł: „Jak być seksualnym egoistą”. Intencje udzielających porad są dobre, ale gdzie tu miłość? Te książki nie są o tym, jak się nauczyć miłości, bo też nie mamy się czego o niej uczyć. Wszystko już jest w naszych genach, w naszej naturze. Nauki wymaga tylko to, co wynaleźliśmy w naszym świecie iluzji.
    Szukamy miłości na zewnątrz i miłość jest tam również. Miłość jest wszędzie, brak nam tylko oczu, żeby ją zobaczyć. Nasze emocje nie są już nastrojone na odbiór miłości. Boimy się kochać, bo miłość jest niebezpieczna. Przeraża nas ryzyko odrzucenia. Musimy udawać kogoś, kim nie jesteśmy, próbujemy zyskać akceptację partnera, podczas gdy samych siebie nie akceptujemy.

    Nie to jest jednak powodem, że partner nas odrzuci. Powodem jest to, że odrzucamy samych siebie, ponieważ nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, ponieważ w to właśnie wierzymy.

    Samoodrzucenie jest zasadniczym problemem.

    Nigdy nie jesteś wystarczająco dobry dla siebie samego, zwłaszcza że sama idea doskonałości jest fałszywą koncepcją. Wierzysz w nią jednak.
    Nie jesteś doskonały, więc się odrzucasz, a poziom samoodrzucenia zależy od tego, jak skuteczni byli dorośli w rozbijaniu twej integralności.
    Po udomowieniu nie chodzi już o to, żeby być wystarczająco dobrym dla kogokolwiek. Nie jesteś już dość dobry nawet dla siebie, ponieważ Wielki Sędzia w tobie stale ci przypomina, że nie jesteś doskonały. Jak już powiedziałem, nigdy nie wybaczasz sobie, że nie jesteś taki, jaki chciałbyś być. I to jest prawdziwy problem. Jeśli to zmienisz, będziesz mógł zatroszczyć się o swoją połowę związku. Ta druga połowa nie jest już twoim problemem.

    Jeśli powiesz komuś, że go kochasz, a ta osoba odpowie ci: „No cóż, ale ja cię nie kocham”, czy jest to powód dla ciebie, żeby cierpieć?
    To, że cię ktoś odrzuca, nie oznacza, że ty sam też musisz się odrzucić.
    Jeśli nawet ktoś cię nie kocha, pokocha cię ktoś inny. Zawsze jest ktoś inny. O wiele lepiej jest być z kimś, kto chce z tobą być, niż z tym, kto musi.

    Powinieneś się skupić na najwspanialszym związku, jaki możesz mieć: związku z samym sobą. To nie egoizm, to miłość do siebie samego. To nie jest to samo. Jesteś egoistą, kiedy nie ma w tobie miłości. Kiedy jest w tobie miłość, powinieneś kochać siebie, a twoje pozytywne uczucia będą się rozwijać i promieniować na zewnątrz.
    Dlatego właśnie wchodząc w relacje z drugim człowiekiem, nie będziesz tego robić tylko dlatego, że potrzebujesz kogoś, kto będzie cię kochał. Związek stanie się wyborem. Połączysz się z kimś, dlatego że będziesz chciał, będziesz miał czas zastanowić się, kto to jest naprawdę. A skoro nie potrzebujesz jego miłości, nie będziesz się okłamywał.

    Nie potrzebujesz uzupełnienia. Sam w sobie jesteś kompletny. Jeśli miłość emanuje z ciebie, nie gonisz za miłością ze strachu przed samotnością. Jeśli masz ją w sobie, samotność nie jest żadnym problemem. Czujesz się dobrze i nieźle się bawisz we własnym towarzystwie.

    Jeśli lubimy się nawzajem i wychodzimy razem, to chyba nie po to, by zadręczać się zazdrością, nie dlatego że muszę cię kontrolować albo ty musisz kontrolować mnie.
    To by nie było nic zabawnego, żadna przyjemność. Jeśli masz mnie krytykować, upominać, sądzić i psuć mi nastrój, to raczej ci podziękuję.

    Jeśli mam cierpieć, to chyba wolę być sam.
    Czyż ludzie są po to ze sobą, żeby przeżywać dramaty, traktować się jak własność, wymierzać sobie kary? Czy to są powody, by się do siebie zbliżyć? Oczywiście, że sami dokonujemy wyborów, ale czy na pewno tego szukamy?

    Kiedy jesteśmy dziećmi – pięcio-, sześcio-, siedmioletnimi – przybiegamy do innych dzieci, bo chcemy się bawić i cieszyć. Nie idziemy na cudze podwórko, żeby nas bito lub żeby przeżywać jakieś dramaty. To się zdarza, ale zwykle nie trwa długo. Po prostu przez cały czas bawimy się. Kiedy nam się znudzi, zmieniamy grę, zmieniamy zasady, ale przez cały czas coś badamy i odkrywamy.

    Jeśli wchodzisz w związek po to, żeby przeżywać dramaty, być zazdrosny, zaborczy, żeby rządzić życiem partnera, nie szukasz zabawy i radości: Szukasz bólu.
    I na pewno go znajdziesz.
    Jeśli łączysz się z kimś z egoizmu, spodziewając się, że cię uszczęśliwi, nie doczekasz się szczęścia. To nie jest wina tego kogoś.
    To twoja własna wina.

    Podstawą każdej więzi jest fakt, że chcemy się wszystkim dzielić, że chcemy z tego czerpać zadowolenie, chcemy się bawić, a nie nudzić. Szukamy partnera, bo chcemy być radośni, weseli, szczęśliwi i chcemy cieszyć się tym, jacy jesteśmy.
    Nie wybieramy sobie towarzysza tylko po to, by obciążyć go naszą zazdrością, złością i egoizmem. Jak można mówić, że się kogoś kocha, i zaraz potem gardzić nim, źle go traktować, obrażać, poniżać i wykorzystywać? Ta osoba obwieszcza wszem i wobec, że cię kocha, ale czyż to jest miłość? Kto kocha, ten chce dla ukochanej osoby wszystkiego najlepszego.
    Dlaczego przerzucamy swój balast nawet na własne dzieci? Dlaczego okaleczamy je naszym lękiem i emocjonalną trucizną? Dlaczego obwiniamy rodziców o nasze własne śmieci?

    Ludzie uczą się na głucho zamykać swoje serca. Umierają z pragnienia miłości, nie wiedząc, że serce jest magiczną kuchnią. Twoje serce jest magiczną kuchnią.
    Otwórz serce. Otwórz swoją magiczną kuchnię i przestań błądzić po świecie, żebrząc o okruchy miłości. Masz w sercu całą miłość, jakiej potrzebujesz.
    Twoje serce zdolne jest dać z siebie mnóstwo miłości, nie tylko dla siebie, ale dla całego świata. Możesz obdarzać swoją miłością, nie stawiając żadnych warunków.
    Nie uszczupli jej twoja szczodrość, ponieważ masz w sercu magiczną kuchnię. Wtedy ci wszyscy spragnieni, którzy wierzą, że ich serce jest zamknięte, otoczą cię ze wszystkich stron, by ogrzać się twoją miłością.
    Szczęście daje miłość, która emanuje z nas samych.
    Jeśli jesteś szczodry, każdy cię pokocha.
    Nigdy nie będziesz sam, jeśli potrafisz się dzielić miłością i ciepłem. Chłód emocjonalny wynika, z przekonania, że miłość nie jest niewyczerpana. Stajemy się egoistami, kiedy sądzimy, że być może jutro nie dostaniemy żadnej pizzy. Ale kiedy wiemy, że nasze serce jest magiczną kuchnią, możemy dzielić się z innymi, a nasza miłość jest absolutnie bezwarunkowa.

    Ruiz Don Miguel – Ścieżka Miłości. Sztuka budowania związków

    Powiazane tematy

    • Związki: Splot miłości i nienawiści – cześć I

    • Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych – cześć II

    • Lęk przed zaangażowaniem w związku

    • Zasady udanego związku miłości

    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    Bóg jest Tobą

    18 Piątek Lip 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 7 Komentarzy

    Tagi

    Bóg, boskość, don miguel, miłość, moc, natura, otwartość, przebudzenie, ruiz, serce, siła, siła życia, wiara, wolność, Świadomość, ścieżka miłości, życie

    Jest taka stara indyjska opowieść o Brahmie, który był bardzo samotny. Nie istniało nic prócz Brahmy i dlatego bardzo się nudził. Postanowił zagrać w jakąś grę, ale nie było nikogo, z kim mógłby zagrać. Stworzył więc piękną boginię, Maję, tylko po to, by mieć z kim się bawić. Ledwie powstała, Brahma powiedział jej, dlaczego powołał ją do życia. I bogini rzekła: „Dobrze, zabawmy się w najpiękniejszą grę, ale musisz robić, co ci powiem”. Brahma zgodził się i wypełniając polecenia Mai, stworzył cały wszechświat, słońce i gwiazdy, księżyc i planety. Potem stworzył życie na ziemi: zwierzęta, oceany, powietrze, wszystko.

    Wtedy Maja powiedziała: „Jakże piękny jest ten świat iluzji, który stworzyłeś. Teraz chciałabym, abyś stworzył takie zwierzę, które byłoby dostatecznie mądre, by podziwiać twoje dzieło”. Wtedy Brahma stworzył ludzi, a kiedy skończył, spytał Maję, kiedy zaczną się bawić.
    „Zaraz zaczniemy” – odparła i porąbała Brahmę na tysiące maluteńkich kawałeczków. Włożyła po jednej cząstce w każdego człowieka i powiedziała: „Teraz zaczyna się gra! W chowanego. Mam zamiar sprawić, byś zapomniał, kim jesteś, a ty będziesz próbował odnaleźć siebie”. Maja stworzyła Sen, ale nawet dzisiaj Brahma próbuje pamiętać, kim jest. Brahma jest w każdym z nas, a Maja nie pozwala nam przypomnieć sobie, kim jesteśmy.

    Kiedy obudzisz się ze Snu, znów staniesz się Brahma i odzyskasz swoją boskość. Potem, jeśli Brahma w tobie powie: „Wspaniale, obudziłem się, lecz gdzie jest reszta mojego ciała?”, zrozumiesz sztuczkę Mai i podzielisz się prawdą z innymi, którzy też pragną się obudzić. Dwoje trzeźwych na przyjęciu bawi się o wiele lepiej. Troje – jeszcze lepiej. Zacznij od siebie. Za twoim przykładem inni też zaczną się zmieniać, aż cały sen, całe przyjęcie wytrzeźwieje.

    *

    Nauki indyjskie, tolteckie, chrześcijańskie czy starożytnych Greków – narodów całego świata – wypływają z tego samego źródła prawdy. Mówią one o przywróceniu boskości i odnalezieniu Boga w sobie.
    Wszystkie zachęcają do otwarcia serca i zdobycia mądrości.
    Każdy może to zrobić po swojemu. Nie chodzi o podążanie za tą czy inną ideą. Chodzi o odnalezienie i wyrażenie siebie w swój własny niepowtarzalny sposób.
    To dlatego twoje życie jest sztuką.

    Żyjesz dzięki boskiej sile, czyli sile Życia.
    Ty sam jesteś siłą, która zwie się Życiem, ale ponieważ masz zdolność myślenia na poziomie racjonalnego rozumu, zapominasz, kim jesteś naprawdę.
    Poza tym o wiele łatwiej żyć, wmawiając sobie:
    „Oto Bóg. On za wszystko odpowiada. Bóg uratuje mnie i zbawi”.
    Nie.
    Bóg właśnie przyszedł ci powiedzieć – powiedzieć Bogu, który jest w tobie – żebyś był świadomy, żebyś podejmował decyzje, żebyś miał odwagę przedrzeć się przez wszystkie lęki, żebyś je odmienił i przestał się bać miłości.
    Lęk przed miłością jest jednym z największych, najstraszniejszych ludzkich lęków.

    Pewnie jesteś ciekaw, dlaczego, skoro jesteśmy Życiem /albo Bogiem/, nic o tym nie wiemy.

    Dlatego, że zostaliśmy tak wychowani, abyśmy tego nie wiedzieli.
    Zaprogramowano nam: „Jesteś człowiekiem i masz określone ograniczenia”.
    A potem już sami ze strachu ograniczamy swoje możliwości.

    Jesteś tym, czym wierzysz, że jesteś.
    Ludzie mają potężną moc. Kiedy wierzysz, że jesteś tym czy tamtym, to właśnie tym jesteś.
    Potrafisz to, bo jesteś Życiem, Bogiem, Determinacją.
    Masz siłę, by w każdej chwili stać się tym wszystkim. Ale to nie twój rozważny umysł jest tym, co włada tą siłą. Jest nim to, w co wierzysz.

    Wszystko bowiem obraca się wokół wiary.
    W cokolwiek wierzymy, rządzi ono naszym istnieniem, naszym życiem.
    System wierzeń i przekonań, który sobie tworzymy, jest jak maleńkie pudełko, które sami sobie zbudowaliśmy; nie możemy uciec, ponieważ wierzymy, że nie możemy.
    Tak wygląda nasza sytuacja. Ludzie sami tworzą swoje ograniczenia. Wiemy, co jest dla człowieka możliwe, a co nie. A potem tylko dlatego, że w to wierzymy, staje się to dla nas prawdą.

    Nadchodzi czas, kiedy staniesz się swoim własnym guru. Nie potrzebujesz innych ludzi, aby ci mówili, jaka jest Wola Boża.
    Teraz możesz stanąć twarzą w twarz z Bogiem bez żadnych pośredników.
    Szukałeś Boga i znalazłeś Go w sobie.
    Bóg nie jest już gdzieś w niebie.

    Jeśli wiesz, że siła stanowiąca Życie jest w tobie, zaakceptujesz swoją własną boskość.
    Mimo to pozostaniesz skromny, ponieważ taką samą boskość dostrzeżesz we wszystkich.
    Zobaczysz, jak łatwo zrozumieć Boga, ponieważ wszystko jest Jego przejawem. Ciało umrze, umysł się rozsypie, ale ty nie. Ty jesteś nieśmiertelny. Istniejesz od milionów lat w najprzeróżniejszych postaciach, bo ty jesteś Życiem.
    A Życie nie umiera.

    Jesteś w drzewach, motylach, rybach, powietrzu, księżycu, słońcu. Gdziekolwiek pójdziesz, już tam jesteś, czekający na siebie samego.

    Twoje ciało jest świątynią, żywą świątynią, w której mieszka Bóg.
    Twój umysł jest żywą świątynią, gdzie mieszka Bóg.
    Bóg mieszka w tobie jako Życie.
    Dowodem na istnienie Boga w tobie jest to, że żyjesz.
    Twoje życie jest dowodem.
    Oczywiście w twoim umyśle pełno różnego śmiecia i emocjonalnej trucizny, ale i Bóg tam jest.
    Nie muszę niczego robić, aby sięgnąć Boga, oświecenia, aby się obudzić.
    Nie ma nikogo, kto zaprowadzi mnie czy ciebie do Boga. Ktokolwiek mówi, że to potrafi, jest kłamcą, bo ty już tam jesteś. Istnieje tylko jedna żyjąca istota i czy chcesz tego, czy nie, zgadzasz się z tym czy nie, bez najmniejszego wysiłku jesteś już z Bogiem.
    Jedno, co zostaje, to cieszyć się życiem, leczyć swoje emocje, tak abyś tworzył życie, w którym otwarcie będziesz się dzielił radością tkwiącą w tobie.

    Cały świat może cię kochać, ale ta miłość nie uczyni cię szczęśliwym.
    Szczęście da ci miłość wychodząca z twego wnętrza.

    – To duża różnica.
    Twoja miłość jest twoją połową zadania. Drugą połową może być drzewo, pies, obłok. Ty jesteś jedną połową, a drugą jest to, co widzisz.
    Ty jesteś jedną połową jako śniący, a sen jest drugą połową.

    Wróć do miłości do samego siebie. Możesz być tak silny i wszechwładny, że dzięki miłości do własnej osoby przemienisz swój osobisty sen z lęku w miłość i z cierpienia w szczęście. Potem niczym słońce przez cały czas będziesz dawać światło, ciepło i miłość, nie stawiając żadnych warunków.
    Kiedy kochasz bezwarunkowo, jesteś człowiekiem, jesteś Bogiem, zjednoczonym z migocącym w tobie Duchem Życia.

    Cześć pierwsza artykułu : Przestać żyć we władzy demona

    Ruiz Don Miguel “Ścieżka miłości”

    Powiązane posty:

    • Rozmowy z Bogiem

    • Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

    • Benedyktyn, demony i Zen

    • Jesteśmy Bogiem

    • Życie – to jedyna religia

    • Bóg jest tancerzem i tańcem

    Jak „odmłodzić” stary związek. Powrót magii.

    24 Wtorek Czer 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    carter-scott, magia, małżeństwo, miłość, nowość, odbudowa, odnowa, partnerstwo, radość, relacja, spontaniczność, zakochanie, związek, Świadomość, świeżość



    Zachować świeżość

    Jedno z pytań najczęściej zadawanych przez ludzi, pozostają­cych długo w związkach, brzmi: „Gdzie podziała się magia?”.
    Początkowa iskra miłości może w miarę upływu czasu stracić nieco blasku i wówczas partnerzy łapią się na rzewnej tęskno­cie do dawnych dni, kiedy przyciąganie było tak silne, łącz­ność wyrazista i obie strony entuzjastycznie dążyły do zjedno­czenia.
    Pary zastanawiają się, co jest potrzebne, by natchnąć ich związek tą samą energią, blaskiem i podnieceniem, które ożywiały go na początku. Odpowiedź jest naprawdę całkiem prosta: związek wymaga stałego dopływu nowej i świeżej energii. Jak to zapewnić? Poprzez spontaniczne działania, śmiech, wnoszenie do wspólnego życia wciąż czegoś nowego i podejmowanie razem nowych, twórczych zadań.

    Spontaniczność

    Spontaniczność to zasadniczy element życia.
    Z definicji to coś nieprzewidywalnego, co nie podlega kontroli i zaskakuje. Przyzwyczajenia stają się czymś przewidywalnym i znajo­mym.
    By związek był stale pełen życia, potrzebne są: umie­jętność zabawy, radość, twórcze myślenie i niespodzianki.

    Pomyśl o tych momentach w życiu, które były sponta­niczne. Co się wtedy działo? Analityczna, rozsądna, logiczna część ciebie została jakby „zawieszona” i zrobiłeś coś szalo­nego, śmiesznego, może nawet głupiego, ale czułeś się przy tym wspaniale. I takie właśnie uczucie zachwytu może być bardzo pomocne, gdy chodzi o wytrącenie waszego związku ze stanu uśpienia.

    Kilka lat temu mój mąż powiedział do mnie: „W ten piątek wyjeżdżamy. Bądź gotowa o 4 po południu. Ja zajmę się spa­kowaniem wszystkiego, co może ci być potrzebne. Ty masz tylko zjawić się na czas przed drzwiami”. Nie bardzo wiedzia­łam, co mam o tym myśleć. Nie były to moje urodziny, nie było to Boże Narodzenie ani walentynki. Nie było to święto państwowe ani długi weekend i na pewno niczego nie czcili­śmy. Mąż odmówił dalszych wyjaśnień, więc spędziłam resztę tygodnia, zastanawiając się nad miejscem docelowym, logisty­ką, klimatem. Obawiałam się, czy poradzi sobie z pako­waniem. W miarę jak zbliżał się termin wyjazdu, drżałam z podniecenia i niepewności. W piątek byłam gotowa przed drzwiami wejściowymi, punktualnie. Wsiedliśmy do samo­chodu i pojechaliśmy na lotnisko. Gdy skierowano nas do bramki oznaczonej Las Vegas, wiedziałam: zaplanował week­endowy wypad do miasta neonów! Gdy zameldowaliśmy się w hotelu, poprowadził mnie z zamkniętymi oczami przez hol, wprost do sali widowiskowej, gdzie mieliśmy miejsca w pierw­szym rzędzie na występ mojego ulubionego komika! To jedno z najzabawniejszych i najbardziej zaskakujących wspomnień, jakie mu zawdzięczam. Gdy o tym myślę, nadal czuję się kimś szczególnym i nie mogę się nie uśmiechnąć.

    Spontaniczność przejawia się na wiele sposobów. Może przybrać formę cudownej niespodzianki, podobnej do tej, jaką sprawił mnie mąż, albo może być wynikiem wspólnej decyzji, by się ruszyć i coś zrobić. Może to być rzecz tak pro­sta, jak wspólny spacer po parku czy nagły impuls, by pójść na karuzelę, wybrać się na dancing albo wskoczyć do samo­chodu i pojechać za miasto. Rozmach czy skala działania nie są ważne. Chodzi tylko o to, by porzucić rutynę i znaleźć chwilę na wspólną zabawę. Poza wszystkim innym, to zaba­wa czyni związek czymś ekscytującym.

    Śmiech

    Śmiech jest jedną z najczystszych radości w życiu i jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, którymi możecie się cieszyć ra­zem. Podnosi na duchu, poprawia nastrój i ogrzewa serca. Kiedy dwoje ludzi dzieli dar śmiechu, świętują cud i radość życia.
    Ich dusze łączą się, gdy poprzez śmiech afirmują życie. Wspólny śmiech wzmacnia ducha radości, która kiedyś połą­czyła was. Poszukujcie humoru w codziennym życiu. Miejcie oczy i uszy otwarte, by nie przegapić śmiesznych sytuacji, po­nawiajcie czynności czy wspomnienia, z których śmieliście się razem w przeszłości. Znałam parę, uwielbiającą filmy Three Stoges.
    Gdy czuli potrzebę podniesienia morale, wypożyczali któryś z nich i spędzali wieczór, chichocząc obok siebie. Inna para, Pamela i Louis, zawsze ze śmiechem kończyła wypad na łyżworolki, bo Louis poruszał się na rolkach z gracją sło­nia w składzie porcelany. Kiedy to robili, czuli, że ich związek jaśnieje i żyje. Gdy ty i twój towarzysz podróżujecie wyboistą drogą wspólnego życia, te momenty, gdy dzielicie radość i głęboko w duszy czujecie wibracje śmiechu, pomagają wam zachować kontakt ze źródłem waszego szczęścia i zwiększają witalną siłę związku.

    Wiele osób, szukając idealnego towarzysza życia, wysoko na liście „cech koniecznych” przyszłego partnera umieszcza poczucie humoru. Dzieje się tak dlatego, że jest coś bardzo specjalnego w zdolności do wspólnej zabawy. Kiedy te same rzeczy śmieszą ciebie i partnera, budzicie dziecko w sobie. Zadowolenie, które odczuwaliście na początku znajomości, kiedy śmieliście się w tych samych momentach na filmie czy gdy bawiły was te same głupie dowcipy, może do was wracać za każdym razem, gdy będziecie razem się śmiać w przyszło­ści. To stale będzie was odświeżać i odnawiać.

    Wymyślanie na nowo swojej rzeczywistości

    Marta i Ronnie zaprezentowali mi kiedyś swój sposób na ży­cie. On był dentystą, ona konsultantem. Co dziesięć lat brali rok urlopu i ruszali na poszukiwanie przygody. Kończyli swoje obowiązki w dziewiątym roku, odsyłali klientów i pa­cjentów do kompetentnych wspólników, pakowali walizki i wyjeżdżali. By utrzymać energię w swoim związku, zmie­niali rzeczywistość co dziesięć lat.
    Spędzamy tak wiele czasu, zabiegając o komfort w swoim życiu, że wydaje się niepojęte, by dążyć do zmiany wszystkie­go, gdy już osiągnęliśmy stabilizację. Ale przesuwanie kawał­ków układanki jest tym, co podtrzymuje zachwyt twój i part­nera z powodu dokonanych wyborów i pozwoli wam żyć w cudownym stanie nieustannego tworzenia.
    Zmiana warunków
    Hal i Myra mieszkali w Bostonie, od kiedy się pobrali, czyli od trzydziestu czterech lat. Hal miał wygodny status półemeryta, pracując na części etatu jako konsultant zarządu firmy, a Myra od lat prowadziła lokalny ośrodek opieki dziennej. Tak sobie żyli, nie całkiem od siebie oddaleni, ale też niezbyt podnieceni swoim małżeństwem. Wszystko było, jak mówi­li, wzruszając ramionami, „w porządku”.

    Myra pierwsza pomyślała o tym, żeby coś zmienić w ich ży­ciu, odmłodzić małżeństwo. Przypomniała sobie, że najszczę­śliwszym okresem był dla nich czas, gdy przeprowadzili się do Bostonu, miasta dla obojga nowego. Wybierali dom, pozna­wali nowych przyjaciół i zaczynali od podstaw nowe, wspólne życie. Myra pomyślała, że skoro kiedyś działało to na ich ko­rzyść, dlaczego nie spróbować jeszcze raz. Ponieważ dzieci by­ły już dorosłe, zaproponowała Halowi, by sprzedali dom i przeprowadzili się do Arizony. Oboje uwielbiali jeździć tam na wakacje, a że Hal mógł wykonywać swoją pracę wszędzie, mogli się przenieść tak daleko, jak chcieli.
    Hal nie był zachwycony pomysłem. Mówił, że jest za stary, by zaczynać wszystko od początku. Myra nalegała, aż w koń­cu dał się przekonać. Tak długo prowadzili monotonne życie, że nie wzbudzało w nim ono żadnych emocji, mógł je określić tylko zdawkowym „w porządku”. W wieku 55 lat stwierdził, że być może ma przed sobą przynajmniej 30 następnych lat, i nie chce już prowadzić życia, które można skwitować tylko jednym słowem. Zgodził się na przeprowadzkę.
    Małżonkowie zachowywali się znowu jak dzieci.
    Sprawia­ło im przyjemność sprzątanie domu, na nowo zakochali się w sobie, porządkując zebrane przez lata wspomnienia i pa­miątki. Spakowali rzeczy i ruszyli przez cały kraj do swego nowego domu, zatrzymując się po drodze, by podziwiać nie­znane krajobrazy. Kiedy przyjechali do Arizony i zobaczyli, że nowy, pusty dom czeka na nich, by stworzyli kolejne wspomnienia, wiedzieli, że dokonali słusznego wyboru.

    Niekiedy trzeba trochę potrząsnąć życiem, aby nadal było ono stymulujące. Jeśli przeprowadzka jest zbyt drastycznym posunięciem, to istnieje tysiące innych sposobów, by zwykłą codzienność stworzyć od nowa.

    C. Carter-Scott Jeśli miłość jest grą

    Powiązane posty:

    • Związki: Splot miłości i nienawiści – cześć I

    • Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych – cześć II

    • Zasady udanego związku miłości

    • Inni ludzie są Twoim zwierciadłem

    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    • Idealne partnerstwo

    Czy Twoj partner Cię szanuje?

    23 Poniedziałek Czer 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    carter-scott, kobieta, meżczyzna, miłość, partner, partnerstwo, szacunek, związek, Świadomość


    Szacunek oznacza cześć lub darzenie kogoś estymą. Jeśli sza­nujesz swego partnera, cenisz jego punkt widzenia, słuchasz jego słów, bierzesz pod uwagę jego uczucia.
    Traktujesz swo­ją miłość z godnością.
    Szacunek dla partnera jest tym, co może cię, na szczęście, powstrzymać przed wyładowywaniem na nim swoich fru­stracji czy innych negatywnych uczuć.
    Gdy miałeś zły dzień w pracy, to nie znaczy że masz sprawić by i wszyscy w domu mieli go także.
    Partner to ukochana osoba, nie worek treningowy.

    Choć oczywiście może zapew­niać opiekę i wsparcie i być z tobą, kiedy czujesz potrzebę rozładowania emocji, nie jest jego powinnością wytrzymy­wanie impetu tych uczuć. Gdy wracając do domu po ciężkim dniu, „warczysz” na partnerkę, pokazujesz, że jej nie szanu­jesz.
    Pamiętaj, że ona jest twoim sprzymierzeńcem, nie prze­ciwnikiem, i traktuj ją odpowiednio.
    Sposób, w jaki mówisz do partnera, odzwierciedla twój szacunek dla niego.
    Do nikogo, kogo wysoko cenisz, nie ode­zwiesz się z sarkazmem czy złośliwością, bo to byłoby niesto­sowne. Ostry ton może zaboleć dotkliwiej niż fizyczna rana.
    Staraj się słuchać tonu głosu, jakim mówisz do ukochanej, bo ona zasługuje na traktowanie z takim samym szacun­kiem, jak każda inna osoba obdarzana przez ciebie estymą.
    To, jak traktujesz swego partnera w obecności innych, jest kolejnym dowodem twego szacunku. Jeśli wysoko kogoś ce­nisz, nawet nie przyjdzie ci do głowy poniżać go. Nie bę­dziesz go poprawiać czy upominać w obecności innych, tak jak nie będziesz mu przerywać, dopóki nie skończy wypo­wiedzi, gdyż to świadczyłoby o braku zainteresowania tym, co ma do powiedzenia.
    Niedawno byłam na obiedzie z pewną parą i byłam zszo­kowana, obserwując męża, który przerywał żonie za każdym razem, gdy próbowała coś powiedzieć. Zawsze, gdy to robił, widziałam, że ona staje się jakby coraz mniejsza. Najwyraź­niej mąż nie miał szacunku dla jej przemyśleń i opinii.
    Jeśli wychodzisz gdzieś z partnerką, każde z was powinno przyjąć rolę najlepszego ambasadora drugiego. Na przykład David, towarzysząc Lane na oficjalnych przyjęciach, bardzo się stara zrobić na wszystkich jak najlepsze wrażenie właśnie ze względu na nią. Ponieważ szanuje Lane, stara się zacho­wywać jak sprzymierzeniec i pomocnik.
    Szacunek wymaga też przyznania partnerowi przywileju interpretowania na jego korzyść wątpliwości, w razie gdyby pojawiły się pytania, dotyczące jego działań czy motywów postępowania.
    Pochopne wyciąganie oskarżycielskich wnio­sków wskazuje na brak zaufania, a zaufanie idzie ręka w rę­kę z szacunkiem. Szacunek oznacza, że wierzysz, iż twój partner jest niewinny, dopóki nie zostanie udowodniona jego wina, i że trwasz wtedy u jego boku.
    Szacunek wydobywa na powierzchnię najlepsze „ja” każ­dego z partnerów. Oboje czują się podbudowani wysoką oce­ną swojej osoby przez partnera, co z kolei inspiruje ich do wzajemności w tym względzie.
    Gdy dwoje ludzi szanuje sie­bie nawzajem, indywidualne poczucie własnej wartości wzra­sta w każdym z nich, a w rezultacie ich związek umacnia się.
    To, jak traktujesz swoją ukochaną i jak ona traktuje cie­bie,
    w ostatecznym rachunku określi jakość waszego związ­ku. Poświęcanie sobie nawzajem uwagi, nieustanne branie i dawanie oraz życzliwość, którą obdarzacie siebie, to wszyst­ko są sposoby okazywania, jak bardzo cenicie swego part­nera i jak zabiegacie o zdrowy rozwój waszego związku. Troszczcie się o swoją relację i o partnerów, bo tak jak piękny ogród potrzebują czasu, miłości, uwagi, energii i troski, by rozkwitać.

    C.Carter-Scott Jeśli milość jest grą

    Powiązane:

    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

    • Idealne partnerstwo

    • Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

    • Nie zakładaj nic z góry

    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    Zranione czy radosne dzieci?

    21 Sobota Czer 2008

    Posted by ME in Rozwój, Świadomość

    ≈ 1 komentarz

    Tagi

    dojrzałość, dorosli, dzieci, dzieciństwo, dziecko, ego, granice, kontrola, manipulacja, miłość, ofiara, Wewnętrzne Dziecko, wolność, wychowanie, wzorce, Świadomość


    Dziecko radosne i dziecko zranione – to dwa aspek­ty, które możemy przypisywać naszemu wewnętrzne­mu dziecku. Byłoby idealnie, gdybyśmy, jako dziecko, w pełni przeżyli swoje dzieciństwo w poczuciu bezpie­czeństwa i radości, rozwijając i ostatecznie zamykając to doświadczenie.

    Pełny rozwój dziecka jest niezbęd­nym przygotowaniem do wieku młodzieńczego. Zam­knięcie wieku dziecięcego powinno nastąpić około dwunastego lub trzynastego roku życia.
    Przeważnie jednak wydarza się coś, co nie pozwala zakończyć tej fazy; dla większości z nas są to wydarzenia sprzed siódmego roku życia. Zostajemy zranieni, niektórzy w czasie narodzin, niektórzy nawet przed, a wielu z nas podczas dorastania.

    Co takiego się wydarza?
    Niemal każdy z nas wychował się w rodzinie, która była w jakimś sensie dysfunkcyjna. Rodzice większo­ści z nas sami byli zranionymi dziećmi lub niedojrza­łymi nastolatkami, co miało na nas duży wpływ. Cechą charakterystyczną skrzywdzonego dziecka jest jego ogromne pragnienie miłości i aprobaty. Skąd się bie­rze to nie zaspokojone pragnienie?
    Pochodzi ono z dzieciństwa, kiedy to jako dzieci nie otrzymaliśmy od swoich rodziców bezwarunkowej miłości. Dziecko  potrzebuje miłości, aby mogło rozwinąć swoją zdolność kochania innych i siebie. Jeżeli któreś z ro­dziców ciągle łaknie miłości, której zabrakło mu w jego dzieciństwie, i ciągle jeszcze potrzebuje zewnętrznej aprobaty jako potwierdzenia tej miłości, weźmie sobie tę miłość od dorastającego dziecka.

    Rodzic, który ma w sobie zranione dziecko lub nastolatka, będzie często krytyczny, wymagający i kontrolujący. Takie zacho­wanie w stosunku do dorastającego dziecka wyrządza dziecku krzywdę i rani je. Dziecięca potrzeba miłości nigdy nie zostaje zaspokojona, ponieważ pomimo to, że rodzic kocha dziecko, miłość ta jest warunkowa i zależy od zachowania dziecka.
    Miłość jest wtedy przedmiotem handlu, zależy od aprobaty czy dezapro­baty, a dziecko uczy się przez to zasad kontroli, mani­pulacji i dominacji. Krótko mówiąc, uczy się strachu, a nie szacunku. Uczy się, jak przetrwać w świecie walki o byt.

    PROCES WARUNKOWANIA
    Nasi rodzice nie chcieli nas celowo skrzywdzić; oni naprawdę nas kochali. Byli jednak dziećmi swoich rodziców, którzy dali im, co mogli najlepszego, jednak większość z nich przekazywała programy i urazy zra­nionego dziecka, które każdy z nich cały czas w sobie nosił. My, jako odbiorcy tych uwarunkowań, z reguły przekażemy je swoim dzieciom w takiej formie, w ja­kiej je otrzymaliśmy, chyba że zdołamy uwolnić nasze zranione wewnętrzne dziecko. Pamiętajmy, że jeżeli ciągle jeszcze obwiniamy naszych rodziców za coś, co zrobili lub czego nie zrobili, sami tkwimy w pozycji zranionego dziecka.

    Obwinianie innych to patrzenie na rzeczywistość z perspektywy dziecka.
    Zanim ukończyliśmy siódmy rok życia, większość z nas nauczyła się wzorców zachowań ofiary przez to, że ciągle nami manipulowano l zmuszano do takiego zachowania, jakiego życzyli sobie rodzice. Uraz, który w ten sposób powstał, zależy od naszego poziomu świadomości w wyciąganiu wniosków i stopnia inge­rowania rodziców w nasze życie.
    Nie sugerujemy bynajmniej, aby wychowywać dzieci bez wyznaczania granic. Gdyby dzieci dorastały bez rozumienia praw i potrzeb innych ludzi, nie byłyby istotami wolnymi i naturalnymi.
    Wyrosłyby bez po­czucia szacunku dla innych oraz bez poczucia pewno­ści siebie, gdyż nie znając swoich granic, nie wiedzia­łyby, czego poszukiwać i jak się rozwijać.
    Chcemy tylko podkreślić różnicę pomiędzy wyznaczaniem po­trzebnych granic, a przykładaniem zbyt dużej wagi do zasad, które na dłuższą metę się nie sprawdzają, lecz służą jedynie do sprawowania kontroli kosztem praw­dziwej miłości.

    Więcej w : Colin Sisson, Podróż w głab siebie

    Zaciekawił Cię post? Zobacz także :

    • Wewnętrzne dziecko

    • Czy czujesz że zasługujesz?

    • Wojna w Tobie trwa

    • Nauka akceptacji dobrego i złego

    • Droga wojownika

    Lęk przed zaangażowaniem w związku

    15 Niedziela Czer 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem

    ≈ 7 Komentarzy

    Tagi

    bliskość, carter-scott, czułość, DDA, Jeśli miłość jest grą, miłość, partnerstwo, relacja, uczucia DDA, zaangażowanie, zrozumienie, związek, Świadomość

    Budowanie bliskości to działanie. Choć przyciąganie i tzw. chemia są dla intymności niezwykle ważne, partnerzy mogą też wzmacniać wzajemne więzi, stosując specyficzne metody.

    Podstawowa metoda budowania intymności polega po prostu na tym, że otwierasz do siebie „drzwi” i uczciwie po­zwalasz partnerowi, by zobaczył, kim naprawdę jesteś. Po­przez mówienie trudnych prawd o sobie – tych, z których niekoniecznie jesteś dumna – oferujesz mu szansę ujrzenia twej najbardziej ludzkiej strony. Ujawniając lęki, troski, za­zdrości czy niewygodne fakty dotyczące przeszłości, odsła­niasz się przed partnerem. Jesteś bezbronna i podatna na zranienie. Pragniesz, by w pełni zaakceptował cię taką, jaka jesteś.

    Dzielenie nadziei, życzeń i marzeń wiąże silnie partnerów. To ważny element związku.
    Tak jak przyjaciele z dzieciństwa, którzy w ciemnościach szeptem zwierzają się ze swoich marzeń, partnerzy mają szanse dzielić ze sobą najskrytsze pragnienia i pogłębiać wzajemne zaufanie. Odkrywanie zakamarków myśli jest za­proszeniem partnera do strzeżonego, prywatnego świata i sy­gnałem, że jest kimś wyjątkowym i oczekiwanym. Ukrywa­nie wznosi mury, odkrywanie tworzy mosty. Do ciebie należy wybór – mury czy mosty.

    Zwykłe spędzanie czasu na byciu po prostu razem to „za­praszanie” intymności. Gdy leżysz cicho obok swego partnera i słuchasz jego serca i oddechu, wiążecie się na podstawo­wym energetycznym i ludzkim poziomie. Każde z was zaczy­na przejmować rytm drugiego, co pozwala na powstanie no­wego rytmu „my”.

    Etap zaangażowania

    Zaangażowanie to przejście od postawy: „chyba chcę tego związku” do: „wiem, że chcę tego związku”. To moment, gdy przechodzisz od niepewności do pewności, od wahania do działania i od „być może” do „tak”. Pojawia się ono wtedy, gdy zakończysz proces oceniania i czujesz się ze swoim wybo­rem na tyle pewnie, że opowiadasz się za nim z przekonaniem.

    To, że wkraczasz w etap zaangażowania, nie oznacza, że uwolniłaś się już od obaw, ani też, że jesteś w stu procentach pewna, że to, co masz zamiar zrobić, jest naprawdę dobre. Oznacza tylko, że część twojego „ja” wierzy, że jest to dobre, ale ty mimo wszystko jesteś gotowa podjąć ryzyko, jeśli oka­że się to niedobre. Zaangażowanie oznacza, że kładziesz wszystko na jedną szalę.

    Allie i Dirk znali się prawie rok, kiedy on trafił do szpita­la. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi, budowali intymną więź, ciągle poznając się nawzajem. Allie coraz pewniej czuła się w związku. Kiedy zobaczyła Dirka, leżącego na sali poope­racyjnej, podłączonego do skomplikowanej aparatury, ogar­nęło ją dziwne wzruszenie i pomyślała: „Zawsze chcę się nim opiekować”. Wiedziała, że w tym momencie dokonał się w niej głęboki przełom, i przeżywała swoje emocje. Oddała bez reszty serce Dirkowi.

    Rzecz jasna, obydwoje partnerzy muszą się zaangażować, jeśli związek ma być trwały. Gdy jedna osoba jest w pełni od­dana, a druga nie, relacja, mimo tej nierównowagi, może przetrwać przez krótki czas, ale potem wkradają się niecier­pliwość i pretensje. Na szczęście Dirk odczuwał podobnie jak Allie i teraz są szczęśliwą, oddaną sobie parą.

    Lęk przed zaangażowaniem

    Niektórzy ludzie bronią się przed zaangażowaniem, ponie­waż obawiają się, że popełnią błąd.
    Może mają na swoim koncie serię pomyłek, za które się w duchu biczują. Jeśli od­czuwają ból związany z myśleniem: „nie powinnam była ni­gdy związać się z…” lub żal: „to była największa pomyłka w moim życiu”, to jest prawdopodobne, że pozostaną zamk­nięci, niechętni i oporni wobec perspektywy ponownego za­angażowania się.

    Zanim będą w stanie znowu wejść w kolejny związek, mu­szą sobie wybaczyć i wyleczyć rany. To jest coś, co każdy człowiek musi zrobić sam dla siebie; nikt nie może zrobić te­go dla innej osoby.
    To samotna podróż.
    Partner może tylko stworzyć warunki sprzyjające wyjawieniu lęków i cierpliwie czekać, aż druga strona zechce z tego skorzystać. Jeśli okres czekania przedłuża się, a partnerowi brak już cierpliwości, wtedy musi zdecydować: zostaje czy odchodzi.

    Jeśli właśnie ty jesteś osobą, która chce, ale nie potrafi przejść od „być może” do „tak”, to musisz podjąć uzdrawiającą podróż. Musisz zajrzeć w głąb siebie, by sprawdzić, co właściwie jest tego powodem. Jaki lęk cię powstrzymuje? Rozpoznanie go wskaże, jakiego rodzaju terapię powinnaś sobie zastosować.

    Niektórzy ludzie chcą gwarancji, że wybór, którego doko­nują, jest słuszny, że „to jest to”. Lucy ma 35 lat i zerwała kilka relacji, gdy tylko wkraczały w fazę zaangażowania, po­nieważ nigdy nie była całkowicie pewna, że wybrany przez nią mężczyzna jest tym właściwym. Obawiała się konse­kwencji złej decyzji.

    Zaangażowanie zawsze wiąże się z podjęciem pewnego ry­zyka.
    W życiu nic nie jest gwarantowane, więc najlepsze, co można uczynić, to szukać głęboko w sercu własnej prawdy, i gdy serce mówi, że ta osoba jest tą, której pragniesz, trzeba uwierzyć i skoczyć.
    Możesz nigdy nie nabrać absolutnej pewności, że postępujesz właściwie, ale w najgorszym razie otrzymasz bardzo pożyteczną lekcję życia, a w najlepszym -znajdziesz się na szczytach królestwa miłości i doświadczysz radości błogosławionego związku.

    Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków

    Powiązane posty:

    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    • Idealne partnerstwo

    • Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

    Patrząc oczyma miłości

    08 Niedziela Czer 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie, Świadomość

    ≈ 13 Komentarzy

    Tagi

    akceptacja, ciało, miłość, ruiz, szacunek, związek, związki miłości, Świadomość


    Jeśli zastanowisz się nad ciałem, przypomnisz sobie, że składa się ono z miliardów komórek. Każda komórka jest żywą, zależną od ciebie istotą. Jesteś odpowiedzialny za wszystkie te istnienia. Dla tych wszystkich bytów, jakimi są komórki twojego ciała, ty jesteś Bogiem. Ty im dostarczasz wszystkiego, czego potrzebują, możesz je kochać, być wobec nich szczodry albo bardzo skąpy.
    Komórki twojego ciała są całkowicie lojalne względem ciebie i pracują dla ciebie w idealnej harmonii.

    Jeśli uznasz tę prawdę, powiesz: „Przepraszam, że o tobie zapomniałem, będę się o ciebie troszczyć”. Układ między tobą a twoim ciałem, między tobą a tymi miliardami żywych, zależnych od ciebie komórek, może stać się najpiękniejszym związkiem. Twoje ciało wraz ze wszystkimi żywymi komórkami jest doskonałe dla tej połowy związku, która go dotyczy. Dokładnie tak jak pies jest doskonałym partnerem w swojej połówce
    związku.
    Drugą połową jest twój umysł.
    Twoje ciało troszczy się o swoją połowę związku, natomiast umysł jest tą częścią, która skąpi ciału swoich względów, obraża je, wykorzystuje i nadużywa.
    Spójrz, jak traktujesz swego psa lub kota. Gdybyś potrafił traktować swoje ciało tak samo jak swego pupila, zobaczyłbyś, że to jest rodzaj miłości. Twoje ciało bardzo pragnie miłości ze strony twego umysłu, ale umysł mówi: „Nie. Nie lubię tego fragmentu mojego ciała. Popatrz na mój nos, nie cierpię swego nosa. A moje uszy! – są za duże. Jestem za gruby. Mam za krótkie nogi”. Umysł potrafi wymyślać najprzeróżniejsze rzeczy na temat swego ciała.

    Tymczasem twoje ciało jest doskonałe takie, jakie jest. Niestety, mamy wpojone poglądy na temat tego, co jest słuszne, a co niesłuszne, dobre i złe, ładne i brzydkie. To są tylko poglądy, ale my w nie wierzymy i w tym tkwi problem. Z powodu wyobrażenia o doskonałości, jakie nam przekazano, spodziewamy się, że ciało będzie wyglądać w pewien szczególny sposób i tak samo działać. Odrzucamy swoje ciało, choć jest ono całkowicie lojalne wobec nas.
    Nawet jeśli nasze ciało czegoś nie może z powodu swych ograniczeń, poszturchujemy je, przymuszamy i ono stara się nam dogodzić.

    Popatrz tylko, co wyprawiasz ze swoim własnym ciałem! Jeśli odrzucasz nawet swoje ciało, to czego mogą się po tobie spodziewać inni ludzie? Jeśli akceptujesz swoje własne ciało, będziesz mógł zaakceptować niemal każdego i niemal wszystko.
    To bardzo ważna zasada w sztuce budowania związków. Związek, jaki masz z samym sobą, odzwierciedla się w twoich związkach z innymi. Jeśli odrzucasz swoje ciało, dzieląc miłość ze swym partnerem, stajesz się nieśmiały. Myślisz: „Wystarczy spojrzeć na moje ciało… Jak mógłby mnie kochać, skoro jest takie, jakie jest…” Odrzucasz siebie i spodziewasz się, że inni też cię odrzucą z tego samego powodu, dla którego ty się nie akceptujesz. Także kiedy odrzucasz kogoś innego, robisz to głównie dlatego, że dostrzegasz w nim „wady”, których nie lubisz w sobie.

    Aby zbudować związek, który zabierze was oboje do nieba, musisz całkowicie akceptować swoje ciało. Musisz kochać je i dać mu swobodę, aby mogło po prostu być, miało możność dawania i brania bez onieśmielenia, ponieważ nieśmiałość jest rodzajem lęku.
    Pomyśl o tym, jak patrzysz na swego psa. Widzisz go oczyma miłości i cieszysz się jego urodą. Nie ma żadnego znaczenia, czy ten pies rzeczywiście jest piękny. Nawet patrzenie na niego sprawia ci przyjemność, ponieważ nie chodzi o piękno. Już stwierdziliśmy, że piękno to tylko jedna z koncepcji; zawsze jest względne.

    Czy uważasz, że żółw albo żaba są brzydkie? Spójrz na żabę, a stwierdzisz, że żaba jest piękna, a nawet zachwycająca. Popatrzysz na żółwia – on także jest piękny. Wszystko, co istnieje, jest piękne. Absolutnie wszystko.
    Ty jednak myślisz: „Och, to jest takie brzydkie!”, tylko dlatego że ktoś ci wmówił i ty teraz wiesz, co jest piękne, a co brzydkie, dokładnie tak samo jak narzucił ci swoje pojęcia o tym, co jest dobre, a co złe.
    Problem nie leży w tym, że się jest pięknym czy brzydkim, wysokim czy niskim, chudym czy grubym. Nie ma problemu w tym, że się jest wspaniałym. Jeśli idziesz ulicą i tłum ludzi mówi ci: „Och, jesteś piękny!”, odpowiadasz: „Dziękuję, wiem”.
    I idziesz dalej. Nie robi to na tobie wrażenia.
    Jest ci to obojętne. Ale nie jest obojętne, kiedy nie wierzysz, że jesteś piękny, a ktoś ci to powie. Wtedy rumienisz się: „Naprawdę?” Miłe słowa, dobra ocena tego kogoś, wywierają na tobie wrażenie i oczywiście stajesz się łatwą zdobyczą.

    Pozytywna ocena jest tym, czego, jak ci się wydaje, potrzebujesz, ponieważ wierzysz, że nie jesteś piękny. Czy pamiętasz opowieść o magicznej kuchni? Jeśli masz dość pożywienia, a ktoś zaproponuje ci jedzenie w zamian za władzę nad tobą, powiesz: „Nie. Dziękuję”. Jeżeli chcesz być piękny, a nie wierzysz, że jesteś, i ktoś zaproponuje: „Będę ci stale powtarzać, jaki jesteś piękny, w zamian za władzę nad tobą”, odpowiadasz: „Tak, proszę, mów mi, jaki jestem piękny”.

    Zgodzisz się na to, ponieważ wydaje ci się, że potrzebujesz pozytywnej oceny.
    Tymczasem nie są ważne opinie innych ludzi, lecz twoja samoocena. Jesteś piękny, bez względu na to, co twierdzi twój umysł. To fakt. Nie musisz niczego robić, ponieważ już masz całe piękno, jakiego potrzebujesz. Aby być pięknym, nie musisz nikomu podlegać. Inni mają prawo widzieć, co zechcą. Czy uważają, że jesteś piękny czy nie, nie ma to żadnego wpływu na ciebie, jeśli masz świadomość swojej własnej urody i jeśli ją akceptujesz.

    Mogło się zdarzyć, że wyrosłeś w przekonaniu o swej nieatrakcyjności i zazdrościsz innym urody. Wtedy, aby usprawiedliwić swoją zawiść, mówisz sobie: „Wcale nie chcę być piękny”. Możesz nawet bać się piękna. Ten lęk może przychodzić z różnych stron, nie będzie taki sam dla każdego, ale często jest to lęk przed swoją własną potęgą. Piękne kobiety mają władzę nad mężczyznami i nie tylko nad nimi. Mają władzę także nad innymi kobietami. Inne kobiety, które nie są tak piękne jak ty, mogą ci zazdrościć powodzenia u mężczyzn. Jeśli ubierasz się w pewien sposób i mężczyźni szaleją za tobą, co powiedzą o tobie inne kobiety? „Ona prowadzi zbyt lekki tryb życia”.

    Tak oto zaczynasz bać się tych wszystkich ocen. A przecież to znowu tylko puste słowa, fałszywe wyobrażenia, które ranią twoje uczucia i emocje. Potem nie pozostaje nam nic innego, jak tylko przykrywać owe rany kłamstwami i systemem negacji.

    Zawiść również jest poglądem, który łatwo rozbić za pomocą świadomości. Naucz się radzić sobie z zawiścią w stosunku do innych kobiet czy mężczyzn, ponieważ prawda jest taka, że każdy jest piękny. Jedyną różnicą pomiędzy pięknem tej a tamtej osoby jest ogólna, przyjmowana przez ludzi koncepcja urody.

    Piękno jest tylko abstrakcją, przekonaniem, koncepcją, możesz w nią jednak wierzyć i budować na jej fundamencie swoją potęgę. Mija czas i widzisz, że się starzejesz. Prawdopodobnie z twojego punktu widzenia nie jesteś już tak piękna, jak byłaś kiedyś.
    Pojawia się młodsza kobieta i teraz ona jest tą piękną. Czas na operację plastyczną! Za wszelką cenę próbujesz utrzymać władzę, ponieważ wierzysz, że piękno to potęga. Starzenie się staje się bolesne. „Boże, moja uroda przemija! Czyż mój mężczyzna będzie mnie nadal kochał, skoro już nie jestem atrakcyjna? Nie, przecież widzi inne kobiety, które są bardziej pociągające ode mnie”.

    Staramy się przeciwdziałać starzeniu. Myślimy, że jeśli ktoś jest stary, to już nie może być piękny. To nieprawda. Patrząc na nowo narodzone, pomarszczone, sinoczerwone dziecko, wiemy, że jest piękne. Stary człowiek też jest piękny. Błędy tkwią w emocjach, które rządzą naszymi oczyma i które klasyfikują, co jest piękne, a co nie.
    Za dużo jest tych wszystkich opinii i sądów, tych wszystkich koncepcji, które ograniczają nasze szczęście, prowadzą do samoodrzucenia i do odtrącania również innych ludzi. Czy widzisz, w jaki sposób rozgrywamy swój dramat, jak kierując się takimi przekonaniami, zmierzamy do porażki?

    Starzenie się jest tak samo piękne jak dorastanie. Wyrastamy, rozwijamy się od dziecka poprzez nastolatka do młodego mężczyzny czy kobiety. To jest piękne. Stanie się starą kobietą lub starym mężczyzną też jest piękne. W życiu ludzkim jest parę lat, kiedy pragniemy potomstwa. W ciągu tych lat chcemy być atrakcyjni seksualnie, ponieważ natura tak nas ukształtowała. Po tym okresie nie musimy już być seksualnie atrakcyjni z tego punktu widzenia, ale to nie znaczy, że przestaliśmy być piękni.

    Jesteś tym, czym wierzysz, że jesteś. I nie musisz robić nic więcej. Wystarczy, że jesteś, czym jesteś. Masz prawo czuć się pięknym i cieszyć się z tego. Powinieneś szanować swoje ciało i zaakceptować je takie, jakie jest. Nie potrzebujesz nikogo, żeby cię kochał. Miłość przychodzi od wewnątrz. Żyje wewnątrz nas i jest tam zawsze, ale nie czujemy tego poprzez zasłonę z dymu i mgły fałszywych przekonań. Możesz odbierać piękno, które jest poza tobą, i czuć piękno, które żyje w tobie.

    Wiesz, co jest piękne, a co brzydkie, i jeśli się sobie nie podobasz, możesz zmienić poglądy, a twoje życie również się zmieni. Łatwo napisać takie zdanie, ale wiem, że realizacja wcale nie jest prosta. Każdy, kto rządzi przekonaniami, włada też snem. Kiedy śniący przejmie w końcu kontrolę nad swoim własnym snem, sen stanie się dziełem sztuki.

    Ruiz Don Miguel – Ścieżka Miłości. Sztuka budowania związków

    Powiązane posty:

    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

    • Jak prowadzić dyskusje?

    • Idealne partnerstwo

    Demon zazdrości

    06 Piątek Czer 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 10 Komentarzy

    Tagi

    afirmacje, miłość, poczucie własnej wartości, pozamałżeński, praca ze sobą, przyjaźń, ray, relacja, samooakceptacja, umowa, zasługujesz na miłość, zdrada, zdrady, zrozumienie, związek, związki, Świadomość


    S. Ray: Zasługuję na miłość

    „Pozamałżeńskie związki były powodem coraz częstszych kłótni pomiędzy Tony’m a Maureen. Maureen stała się bardzo wybuchowa i płaczliwa, podczas gdy Tony był coraz mniej dyskretny w sprawie swoich romansów. Maureen twierdziła, że życzy sobie związku monogamicznego, a mimo to nie próbowała rozejrzeć się za kimś innym, komu również zależałoby na wyłączności.
    Tony utrzymywał, że chce swobody seksualnej i kobiety, która będzie to tolerować, a jednak nie starał się znaleźć takiej partnerki.

    Po przeanalizowaniu korzyści, uzyskiwanych przez każde z nich okazało się, że Tony celowo szukał sposobu sprowokowania niezadowolenia Maureen. Był przyzwyczajony do dezaprobaty swojej matki, więc podtrzymywał dalej tę grę.

    Przywykł też do gwałtownych uczuć i zmiennych nastrojów
    – w ten sposób komunikowała się z nim matka.

    A ponieważ Maureen to osoba spokojna, jego intrygi były metodą wyprowadzania żony z równowagi: żeby rozhuśtać jej emocje w takim stopniu, do jakiego był przyzwyczajony.

    Rola Maureen w tej grze polegała na poczuciu, że zajmuje drugie miejsce w uczuciach swego ojca.
    Jako jedyna córka była bardzo przywiązana do niego i bez przerwy zazdrosna o to, że matka go ma. Dlatego odtwarzała rywalizację o miłość ojca w układzie z Tonym (sporo starszym od niej i podobnym z wyglądu do jej ojca).

    Zaproponowałam Maureen, żeby zaczęła aprobować postępowanie Tony’ego (wtedy on przestanie dostawać swoją nagrodę) i zajęła się przepracowaniem stłumionych uczuć kazirodczych.

    Tony’emu poradziłam, żeby podjął odpowiedzialność za to, do czego wykorzystuje swoje związki pozamałżeńskie.
    Po tych poradach sytuacja pozornie się pogorszyła: prawda wyszła na jaw i nastąpił wybuch. Tony i Maureen rozeszli się.
    Jednak po kilku dniach zadzwonili, każde osobno, prosząc o pomoc w zmianie swoich stereotypowych wzorców postępowania.

    Zaproponowałam im następujące afirmacje:
    Ja, Maureen, odtąd pochwalam postępowanie Tony’ego i podejmuję odpowiedzialność za swoją zazdrość.
    Im więcej swobody daję Tony’emu, tym bardziej on mnie kocha.
    Skoro mogę już żyć bez Tony’ego, nie robi mi różnicy, czy ma inne partnerki.
    Ja, Maureen, już nie mam potrzeby widzieć w Tony’m swojego ojca i walczyć o jego miłość.
    Ja, Maureen, nie chcę już dłużej tłumić kazirodczych uczuć do ojca.
    Ja, Tony, podejmuję odpowiedzialność za zawieranie umów dotyczących moich układów pozamałżeńskich.
    Ja, Tony, staram się nie wykorzystywać swoich pozamał-żeńskich związków do manipulowania.
    Ja, Tony, już nie mam potrzeby ustawiania Maureen w roli mojej matki.
    Ja, Tony, pozwalam teraz Maureen komunikować się otwarcie i zgodnie. Nie są mi już potrzebne dramatyczne wybuchy, do których przyzwyczaiłem się w dzieciństwie.

    Ponieważ Maureen nie mogła mieć gwarancji, że Tony będzie jej wierny, zgodziła się przerobić pierwszą z proponowanych przeze mnie afirmacji, aby lepiej znosić całą tę sytuację i nie wywierać na niego presji.
    Kiedy Tony zobaczył jej aprobującą postawę, nie mógł w to uwierzyć.
    Najpierw poczuł się bardzo zdezorientowany, gdyż nie był w stanie znieść aprobaty, a przedtem sądził, że jej sobie życzy.
    Dla niego gra się skończyła: już nie było starej nagrody.
    Mimo to dalej próbował aranżować tę samą sytuację.
    Rozeznanie w motywach, leżących u podłoża jego gry, pomogło Tony’emu w końcu z niej zrezygnować.

    Maureen również zajęła się przepracowaniem swoich kazirodczych uczuć za pomocą analizy snów i stwierdziła, że jest o wiele bardziej rozluźniona. Jej nastawienie do związku z Tony’m stało się bardziej dojrzałe i wspólnie uzgodnili, że mają prawo do układów pozamałżeńskich w bardzo ograniczonym wymiarze.

    Zazdrość nie jest miłością.
    Miłość nie jest zazdrością.
    Miłość nie jest potrzebą. Miłość nie jest własnością. Miłość nie jest inwestycją. Miłość nie jest kurczowym chwytem. Miłość nie jest ograniczaniem. Miłość nie jest zakazywaniem. Miłość nie jest niewolą. Miłość nie jest niewolnictwem. Miłość nie jest zależnością. Miłość nie jest posiadaniem.

    Zazdrość to nie miłość. Wyobraź sobie świat bez zazdrości.

    Aby poradzić sobie ze szczególnie silnym uczuciem zazdrości możesz próbować następujących wizualizacji, które złagodzą Twoje emocje:

    Wyobraź sobie, że możesz być z kim zechcesz i jak długo zechcesz, a Twój partner jest z tego zadowolony.
    Wyobraź sobie, że czujesz się naprawdę dobrze, widząc swego partnera z kim innym.
    Wyobraź sobie, że nawet Cię wzrusza, że gdzie indziej może mu być równie przyjemnie jak z Tobą.
    Wyobraź sobie, że czujesz się naprawdę świetnie, dzieląc swego partnera z kimś innym.
    Wyobraź sobie, że Twój partner czuje się naprawdę świetnie, dzieląc Ciebie z kimś innym.
    Wyobraź sobie, że wcale się nie boisz, że ta druga osoba może zająć Twoje miejsce;
    Wyobraź sobie, że wcale nie musisz się martwić, że zostaniesz sama.
    Wyobraź sobie, że wszyscy obdarzają innych miłością bez poczucia winy.
    Wyobraź sobie, że każdy człowiek jest zadowolony widząc, jak jego ukochana czy ukochany obdarza innych coraz większą miłością.
    Wyobraź sobie potężną siłę przyciągania, działającą z taką mocą, że wszyscy dostają tyle miłości, ile im potrzeba.

    Wielu ludzi, którzy znaleźli się po przeciwnej stronie zazdrości, czują się jakby byli w niebie. I niekoniecznie są w jakimkolwiek stopniu poligamiczni.
    Często nadal wolą absolutną wyłączność.
    Ale mają alternatywę, możliwość wyboru.
    I uwielbiają tę swobodę.

    Zazdrość – obecny strach przed przyszłą stratą – objawia się na jeden lub wiele następujących sposobów:

    – żądanie uwagi tylko dla siebie,
    – nieufność,
    – krytycyzm,
    – zawziętość,
    – przymus odpłacania pięknym za nadobne,
    – autodestrukcja,
    – ograniczanie wolności drugiej strony i
    – pozbawianie jej przyjemności.

    Zazdrość jest często uważana za uczucie wrodzone, jednak uważna obserwacja demaskuje ją jako nieświadomie nabyte narzędzie zniewalania partnera.
    Zazwyczaj można to prześledzić wstecz aż do dzieciństwa, gdzie odnajdujemy uczucie bycia lekceważonym czy dyskryminowanym.

    To dobry pomysł – zrozumieć, że to, czym często się przejmujemy,
    w rzeczywistości wcale nas nie martwi
    .
    Zwykle na nowo przeżywamy uczucie pierwotnego bólu, gdy tymczasem partner i tak nie jest w stanie skompensować czy zastąpić miłości rodzicielskiej.

    Ponieważ większość z nas rodzice przygotowali do życia w związkach wyłącznych, tylko z jednym partnerem, więc też jako dorośli oczekujemy, że ta jedna relacja zapewni nam maksimum dobrego samopoczucia i satysfakcji.
    Tymczasem układ tego typu, który często przekształca się w uzależnienie, daje zwykle fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
    Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy uzależnienie jest w zaawansowanym stadium i człowiek potrzebuje coraz większych dawek, żeby mógł czuć się szczęśliwy.

    Jeżeli Twoje szczęście zależy od kogoś innego, łatwo możesz się znaleźć w tarapatach.

    Jeżeli ciągle będziesz myśleć, że źródło miłości jest gdzieś na zewnątrz, poza Tobą, to będziesz żyć w nieustannym lęku, że zostaniesz sama, że stracisz swego towarzysza, że on zechce spędzać za dużo czasu bez Ciebie.
    A wtedy powstaje zagrożenie, że wszystko to spowodujesz na zasadzie samospełniającego się proroctwa. Negatywne myślenie ma siłę sprawczą.
    Innymi słowy, możesz kochać drugą osobę bez lęku czy obaw tylko wtedy, jeżeli Twoje poczucie własnej wartości nie jest od niej zależne.
    Potwierdzanie się i upewnianie w dobrym mniemaniu o sobie pomaga uwolnić się od strachu i pozwala partnerowi kochać Cię jeszcze bardziej.

    Jak sądzę, intuicyjnie wiesz, że tam, gdzie panuje zazdrość, prawdziwa miłość nie ma szans powodzenia.
    Jak sądzę, wiesz także, że nie musisz od razu rezygnować z monogamii, żeby wyzbyć się zazdrości. Sądzę również, że chyba już wiesz, jaki jest na to sposób.
    Dobrą metodą jest ciągłe podnoszenie swojej samooceny i umawianie się z partnerem.
    Zaś najlepszym rozwiązaniem wydaje się umowa pomiędzy Wami, że obydwoje chcecie utrzymać aktualny stan, przynajmniej dopóki nie uznacie, że macie ochotę zrobić inaczej. Wtedy musicie po prostu umówić się na co innego.

    Najważniejszą rzeczą jest wewnętrzne zobowiązanie zaangażowania się w dobre funkcjonowanie podstawowej relacji. Wtedy w sprawie dodatkowego układu trzeba tylko zadać pytanie: czy służy on podtrzymaniu mego głównego związku?
    Gdyby ludzie decydowali się na otwarte relacje dopiero po zadaniu takiego pytania i uzyskaniu pozytywnej odpowiedzi, a wtedy oczyszczali się za pomocą afirmacji dotyczących funkcjonowania w otwartych związkach, to prawdopodobieństwo zniszczenia ich podstawowego układu byłoby o wiele mniejsze. Jeśli natomiast nie możesz odpowiedzieć na to pytanie twierdząco i mimo to ruszasz do przodu, wkraczasz na niebezpieczny teren.
    Jeżeli nadal jesteś zazdrosny, to musisz się do tego przyznać i zabrać się do podnoszenia swojej samooceny. I nie miej sobie tego za złe. Tymczasem masz tu parę afirmacji, które możesz wypróbować.
    Afirmacje na temat zazdrości:
    Jeśli masz inne związki:
    1. Ja, ………………., od tej chwili podejmuję odpowiedzialność za umawianie się z moim partnerem co do innych związków.
    2. Ja, ………………. , od tej chwili podejmuję odpowiedzialność za swoją zazdrość i przestaję oskarżać o nią partnera.
    3. Im częściej ja,……………….. , wygrywam, tym lepiej czuję się, gdy wygrywają inni, a im częściej oni wygrywają, tym więcej ‚ ja wygrywam. W ten sposób wygrywam cały czas.
    4. Im mniej ja, ……………… , jestem zależna, tym bardziej jestem kochana.
    5. Im więcej swobody ja,…………………, daję swemu partnerowi, tym bardziej on mnie kocha.
    6. Im mniej ja, …………………., potrzebuję swego partnera, tym bardziej on mnie kocha.
    7. Ja, ……………., nie mam nic przeciwko temu, żeby mój partner wchodził w inne związki, i sobie również daję do tego prawo.
    8. Ja, ………………, wchodzę w inne układy z czystym sumieniem a więc poczucie winy niczego nie zakłóca.
    9. Ja, …………………, chcę, żeby mój partner w innych układach miał taki sam spokój ducha.
    10. Ja, ………………., staram się o to, żeby inne relacje nie służyły mi do manipulowania. (Jestem świadoma swego celu i biorę odpowiedzialność za tę sprawę).
    11. Odkąd ja,………………., już mogę żyć bez………………., nie ma znaczenia, czy jest związany z kim innym czy nie.
    12. Im więcej mój partner jest z innymi, tym bardziej interesujący i inspirujący jest dla mnie.
    13. Ja, ……………… , z radością przyjmuję wszystko, co przyczynia się do wzbogacenia doświadczeń mego partnera.
    14. Gdy ja i mój partner kochamy się wzajemnie, to i ta trzecia osoba również zyskuje więcej miłości.
    15. Gdy……………….kocha………………., ja,………………., czuję się bardziej kochana przez nich oboje. Dzięki temu dostaję więcej miłości.
    16. Kiedy ja,………………… , dzielę się osobami, które kocham, to więcej miłości jest u; obiegu i ja też dostaję jej więcej.
    17. Im większą ilość ludzi ja, ………………… , darzę miłością, tym więcej jej mam i tym szczęśliwszy jest mój partner.
    18. To, że ta druga jest nadzwyczajna, może wyjść tylko na dobre mojemu partnerowi.
    19. Nie ma nic złego w tym, że pragnę rozwijać się poprzez inne związki.
    20. Ci, których kocham, akceptują siebie nawzajem.
    21. Moja matka akceptuje moje życie seksualne.
    22. Mój ojciec akceptuje moje życie seksualne.
    23. Mój duszpasterz akceptuje moje życie seksualne.
    24. Bóg akceptuje moje życie seksualne. Chrystus chciał, żeby mi na niczym nie zbywało.
    25. Ja, ………………., jestem dobrego zdania o sobie niezależnie od tego, czy mam tylko jednego mężczyznę, czy jest ich więcej.
    Ja,…………………, mam prawo do posiadania wielu partnerów seksualnych.
    26. Ponieważ jestem istotą boską, mogę wybierać i chcę wziąć odpowiedzialność za swoje wybory.

    (Miłość jest jak zaczarowany pieniążek. Im więcej jej dajesz, tym więcej dostajesz z powrotem).
    Jeśli chcesz zachować wyłączność:
    1. Ja, ………………., jestem dobrego zdania o sobie niezależnie od tego, czy mam tylko jednego partnera, czy nie.
    2. To dobrze, że ja,…………………., wybieram wyłączność. Mam zaufanie do swojej decyzji.
    3. Ja, ……..t„……, teraz jestem zdecydowana na życie w monogamicznym związku i mogę swobodnie zmienić zdanie w dowolnym momencie.
    4. Moje relacje z…………………..z każdym dniem stają się coraz bogatsze i bardziej satysfakcjonujące.
    5. Ja, …………………., nie potrzebuję już niczego udowadniać za pomocą posiadania innych związków.
    6. Ja, ……………, już nie chcę załatwiać porachunków z partnerem, za pomocą posiadania innych związków.
    7. Jedna osoba może dać mi wszystko, czego potrzebuję, i pełnąr satysfakcję.
    8. Ja, ………………., teraz już wiem, że mój partner, ……………….może zaspokoić wszystkie moje potrzeby.
    9. Współżycie seksualne z…………………z każdym dniem sprawią mi coraz większą przyjemność.
    10. Wiem, że to, co wybrałam, jest dobre dla mnie, i nie osądzam innych z powodu ich wyborów.

    S. Ray: Zasługuję na miłość

    Podobał ci się post? Zerknij na te:

    • Zasługujesz na miłość i przyjemność!

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

    • Jak prowadzić dyskusje?

    • Idealne partnerstwo

    • Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

    • Nie zakładaj nic z góry

    • Nie istnieją błędy – tylko lekcje

    Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?

    17 Sobota Maj 2008

    Posted by ME in Rozwój

    ≈ 15 Komentarzy

    Tagi

    krytyka, lęk, mello, miłość, naciski, niewola, opinie, program umysłu, urok, wolność, wpływ, wyzwolenie, wzorce, zniewolenie

    Przypatrz się swemu życiu i zobacz, jak jego pustkę wypełniłeś innymi ludźmi.

    W konsekwencji dusisz się nimi.
    Zauważ, jak oni kontrolują twoje zachowanie poprzez akceptację albo wyrazy dezaprobaty.

    Dzięki swej obecności łagodzą poczucie osamotnienia; podnoszą cię na duchu przez pochwały ale też stają się przyczyną rozpaczy poprzez krytykę i odrzucenie.

    Przyjrzyj się sobie uważnie i zobacz, jak prawie każdy moment swego życia poświęcasz na zjednywanie sobie ludzi, na pochlebianie im, i to niezależnie od tego, czy są to żyjący czy zmarli.

    Żyjesz według ich norm, zgodnie z ich standardami, szukasz ich towarzystwa, pragniesz ich miłości, boisz się, by cię nie wyśmiali, tęsknisz za ich poklaskiem, potulnie poddajesz się narzuconym wyrzutom sumienia; przeraża cię myśl postępowania wbrew modzie czy to w sposobie ubierania, mówienia, postępowania, czy nawet myślenia.

    Zauważ, że nawet kiedy kontrolujesz innych, jesteś od nich zależny i przez nich zniewolony. Inni ludzie tak dalece stali się częścią twego bytu, że nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie życia bez ich nieustannej kontroli.
    Jest faktem, że zdołali ciebie przekonać, iż gdybyś kiedykolwiek uwolnił się od nich, to staniesz się wyspą — samotną, ponurą, bez miłości.

    Tymczasem prawda wygląda dokładnie odwrotnie.

    Jakże możesz kogoś kochać, kto cię zniewolił?
    Możesz tylko pożądać, potrzebować, być zależnym, bać się i być kontrolowanym. Miłość można spotkać tylko tam, gdzie nie ma lęku i gdzie panuje wolność.
    Jak możesz osiągnąć taką wolność?
    Posługując się dwojaką bronią w zwalczaniu twojej zależności i zniewolenia. Po pierwsze, samoświadomością.
    Jest rzeczą prawie niemożliwą, by ktoś, obserwując stale głupotę bycia zależnym, pozostał w tej zależności i zniewoleniu.
    Jednakże osobie poddanej nałogowi innych ludzi samoświadomość może nie wystarczyć. Musisz poświęcać czas tym czynnościom, które kochasz.
    Musisz odkryć pracę, której dokonujesz nie ze względu na jej użyteczność, ale ze względu na nią samą, niezależnie od tego, czy przyniesie ci ona sukces czy nie, czy będziesz chwalony czy nie, czy będziesz kochany i podziwiany czy nie, niezależnie od tego, czy ludzie ją znają i będą za nią wdzięczni czy nie.
    Czy istnieją w twoim życiu zajęcia, którym się oddajesz po prostu dlatego, że sprawiają ci przyjemność i pochłaniają całą twoją istotę?
    Odkryj je, poświęcaj im swoją uwagę, gdyż one będą twoją przepustką do wolności i miłości. Tymczasem prawdopodobnie zostałeś poddany praniu mózgu i przyjąłeś konsumpcyjny sposób myślenia, który można przedstawić w następujący sposób: radość z poezji, pejzażu czy fragmentu utworu muzycznego wydaje się stratą czasu; ty musisz napisać poemat albo stworzyć dzieło muzyczne czy dzieło sztuki.
    W zasadzie stworzenie dzieła samo w sobie nie ma wielkiej wartości; twoje dzieło musi zostać poznane. Jakąż może ono mieć wartość, jeśli nikt go nie poznał? A nawet jeśli jest ono znane, to jeszcze nic nie znaczy, jeśli nie jest oklaskiwane i chwalone przez ludzi.
    Twoje dzieło zyska największą wartość, jeśli zdobędzie popularność i jeśli będzie się sprzedawać!

    Tak oto na powrót znalazłeś się w ramionach i pod kontrolą ludzi.

    Według nich o wartości jakiegoś działania czy dzieła decyduje nie to, że zostało wykonane, że jest kochane i że jest źródłem radości samo w sobie, ale fakt, że pozwoliło odnieść sukces. Królewska droga do mistyki i do Rzeczywistości nie prowadzi przez świat ludzi.
    Wiedzie ona przez świat czynności, które się wykonuje dla nich samych niezależnie od perspektywy sukcesu czy zarobku.
    Przeciwnie do tego, w co się powszechnie wierzy, lekarstwem na miłość i samotność nie jest towarzystwo innych ludzi, ale kontakt z Rzeczywistością.

    W chwili gdy dotkniesz tej Rzeczywistości, zrozumiesz, na czym polega wolność i miłość.
    Wolność od łudzi — inaczej mówiąc, zdolność do prawdziwej miłości. Nie myśl, że warunkiem narodzin miłości w twoim sercu jest spotkanie z ludźmi. To nie będzie miłość, ale czyjś urok.

    Miłość rodzi się w twym sercu raczej dzięki pełnemu uwagi kontaktowi z Rzeczywistością.
    Nie jest to miłość dla jakiejś szczególnej osoby czy rzeczy, ale jest to czyste odczucie miłości, to rzeczywistość miłości, to stosunek i postawa miłości.
    Taka miłość będzie następnie z Ciebie promieniować na zewnątrz — na świat rzeczy i osób.

    Jeśli pragniesz, by taka miłość zaistniała w twoim życiu, to musisz zerwać z wewnętrzną zależnością od innych ludzi. Wtedy uświadomisz sobie jej istnienie. To, że zawsze była w Tobie.
    Aby to zrozumieć, trzeba zaangażować się w sprawy, które kochasz dla nich samych.

    A. de Mello Wezwanie do miłości

    Powiązane posty:

    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

    • Jak prowadzić dyskusje?

    • Nie zakładaj nic z góry

    • Inni ludzie są Twoim zwierciadłem

    • Medytacja a egoizm

    • Bądź wolny! Inspirujące cytaty E. Tolle

    Jak jest oprogramowany Twój mózg?

    14 Środa Maj 2008

    Posted by ME in Rozwój, Świadomość

    ≈ 4 Komentarze

    Tagi

    komputer, mózg, miłość, oprogramowanie, program, przebudzenie, przekonania, schematyczne myślenie, system przekonań, wzorce, Świadomość

    Jeśli przyjrzysz się, z czego się składasz i w jaki sposób funkcjonujesz, odkryjesz, że wewnątrz twojej głowy znajduje się cały program, cały system wymagań, jaki powinien być świat, jaki powinieneś być ty sam i czego powinieneś pragnąć.
    Kto jest odpowiedzialny za ten program?
    Nie ty.
    Tak naprawdę to nie zadecydowałeś nawet o tak podstawowych sprawach, jak twoje pragnienia, chęci i tak zwane potrzeby; twoje wartości, gusta i postawy.
    Twój komputer został załadowany instrukcjami, jak ma działać, przez twoich rodziców, społeczeństwo, twoją kulturę, religię i całe twoje dotychczasowe doświadczenie.
    Niezależnie od tego, ile masz lat, niezależnie od tego, dokąd zmierzasz, twój komputer podąża razem z tobą i działa w każdej świadomie przeżywanej przez ciebie chwili dnia, w sposób władczy żądając, by jego wymagania były spełnione przez życie, przez ludzi i przez ciebie samego.
    Gdy jego żądania zostaną zaspokojone, komputer pozwala ci, byś czuł się spokojny i szczęśliwy. Jeśli nie, to nawet wówczas, gdy działo się to niezależnie od ciebie, komputer wyzwoli w tobie negatywne uczucia, przynoszące ci cierpienie.

    Na przykład, jeśli inni ludzie nie żyją zgodnie z oczekiwaniami twojego komputera, dręczy cię on, wywołując frustrację, gniew lub zgorzknienie.
    Albo, gdy sprawy wymykają ci się spod kontroli lub przyszłość staje się niepewna, nalega, byś doświadczał niepokoju, napięcia, byś się zamartwiał.
    Wtedy zużywasz wiele energii, by poradzić sobie z tymi negatywnymi uczuciami. Z reguły robisz to w ten sposób, że spalasz jeszcze więcej energii, próbując zmienić otaczający cię świat tak, by zaspokoić żądania swojego komputera.
    Jeśli ci się uda, uzyskasz nieco chwilowego pokoju. Jest on bardzo nietrwały, bo wystarczy jakikolwiek drobiazg (spóźniony pociąg, zepsuty magnetofon, list, który nie przychodzi czy cokolwiek innego) niezgodny z programem komputera, by ten na nowo wzniecił twój niepokój.

    W ten sposób prowadzisz żałosną egzystencję, żyjąc stale na łasce wydarzeń i ludzi, rozpaczliwie starając się podporządkować to, co cię spotyka, wymaganiom twojego komputera, abyś mógł zaznać jedynej znanej ci postaci pokoju: chwilowego wytchnienia od negatywnych uczuć, od widzimisię twego komputera i twojego zaprogramowania.

    Czy istnieje jakieś wyjście?

    Tak.
    Oczywiście nie jesteś w stanie zmienić swojego zaprogramowania z dnia na dzień. Być może nawet nigdy ci się to nie uda. Zresztą to nie jest potrzebne.
    Spróbuj czego innego.
    Wyobraź sobie, że znajdujesz się w nieprzyjemnej sytuacji albo spotykasz osobę, której starasz się unikać. Zaobserwuj teraz, jak twój komputer włącza się instynktownie i zaczyna naciskać, byś uniknął tej sytuacji lub próbował ją zmienić.
    Jeśli ty nie poddasz się i odmówisz zmiany, zauważ, jak twój komputer będzie nalegał, abyś doświadczył rozdrażnienia, niepokoju, poczucia winy czy jakiegokolwiek innego negatywnego uczucia.
    Obserwuj to, przyglądaj się tej nieprzyjemnej sytuacji czy osobie wytrwale, aż uświadomisz sobie, że to nie one wywołują te negatywne emocje.
    One po prostu idą swoją drogą, są sobą, robią swoje — prawidłowo czy nieprawidłowo, dobrze lub też źle.
    Natomiast to twój komputer domaga się, by twój program odpowiedział negatywnie.

    Zobaczysz to lepiej, jeśli uświadomisz sobie, że ktoś, kto ma inne oprogramowanie, w obliczu tej samej sytuacji czy wydarzenia, w obecności tej samej osoby zachowa całkowity spokój, a nawet zadowolenie.

    Nie ustawaj, dopóki nie zrozumiesz tej prawdy: jedynym powodem, dla którego nie zachowujesz spokoju i radości, jest twój komputer, który uparcie dopomina się, aby rzeczywistość została przemodelowana zgodnie z jego programem.

    Popatrz na to wszystko z zewnątrz i dostrzeż tę cudowną zmianę, jaka się w tobie dokona.

    Gdy to już zrozumiesz i w konsekwencji zatrzymasz wywoływanie negatywnych uczuć przez twój komputer, możesz podjąć takie działanie, które będziesz uważał za stosowne.
    Możesz unikać danej sytuacji lub osoby; lub możesz się starać je zmienić; możesz dopominać się, by szanowano twoje prawa, albo prawa innych osób; możesz się nawet uciec do zastosowania siły.
    Lecz dopiero wtedy, gdy udało ci się uwolnić od uczuciowego wzburzenia, ponieważ dopiero wtedy twoje działanie będzie owocem pokoju i miłości, a nie neurotycznego pragnienia zaspokojenia swojego komputera lub zastosowania się do jego programu czy też wynikiem chęci pozbycia się negatywnych uczuć, jakie on wywołuje.
    Wtedy dopiero zrozumiesz, jak głęboka jest mądrość zawarta w słowach:
    Temu, kto chce się prawować z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!
    Stanie się bowiem dla ciebie oczywiste, że prawdziwy ucisk nie pochodzi od ludzi, którzy walczą z tobą w sądzie ani od władzy narzucającej ci niewolniczą pracę, ale od twego „komputera”, którego program niszczy pokój twojego umysłu w chwili, gdy zewnętrzne okoliczności nie dostosowują się do jego wymagań.

    Znani są ludzie, którzy pozostawali szczęśliwi nawet w atmosferze ucisku obozu koncentracyjnego! Potrzebujesz wyzwolenia z terroru swojego zaprogramowania.
    Tylko wtedy doświadczysz tej wewnętrznej wolności, z której powinna wyrastać wszelka rewolucja społeczna, ponieważ to głębokie uczucie, ta pasja, która rodzi się w twoim sercu na widok zła szerzącego się w społeczeństwie i która zmusza cię do działania, będzie spowodowana nie twoim zaprogramowaniem lub twoim egoizmem, lecz kontaktem z rzeczywistością.

    A. de Mello „Wezwanie do miłości”

    Powiązane posty:

    • Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?

    • NLP – jak jesteś zaprogramowany?

    • GESTALT – integracja psychiki i ciała

    • Autentyczna zmiana myślenia

    • Mówić: tak – czy nie?

    • Czy jesteś podzielony na „dobrego” i „złego”?

    Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych

    02 Piątek Maj 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 9 Komentarzy

    Tagi

    ból, DDA, dojrzałość, emocje, miłość, naroktyk, nałóg, partnerstwo, relacje, uzależnienie, związek, związki, Świadomość

    Czy związek oparty na nałogowym uzależnieniu można przemienić w prawdziwy?

    Owszem. Uda ci się to, jeśli postarasz się stopniowo być jeszcze bardziej obecny i skupiony na chwili obecnej, coraz głębiej wnikając uwagą w teraźniejszość: jest to kluczowa sprawa niezależnie od tego, czy żyjesz samotnie, czy z kimś w parze.

    Jeśli miłość ma rozkwitnąć, blask twojej obecności musi być dostatecznie silny, żebyś nie oddawał się już bezustannemu myśleniu, osądzaniu lub robieniu z siebie ofiary.
    Wiedzieć, że tak naprawdę jest się Istnieniem, które tylko przesłania bezustannie racjonalizujący umysł, cichym bezruchem pod warstwą umysłowego zgiełku, miłością i radością pod pokładami bólu – oto wolność, zbawienie, oświecenie.

    Wyzbyć się ciągłego utożsamiania z osobowością ofiary, to znaczy ogarnąć to poczucie własną obecnością i świadomością, a zatem poddać przeistoczeniu.
    Wyzbyć się utożsamienia z myśleniem, to stać się milczącym obserwatorem własnych myśli i zachowań, a zwłaszcza powtarzalnych klisz umysłowych oraz ról, które gra ego.

    Kiedy pozbawiasz umysł rangi niezawisłego ,ja”, przestaje on natrętnie ci się narzucać; natręctwo to w zasadzie polega na przymusie osądzania i opierania się temu, co jest.

    Opór ten powoduje konflikty, dramaty i nowy ból, gdy natomiast przestajesz ferować wyroki i zgadzasz się na to, co jest, uwalniasz się od wiecznie osądzającego umysłu.
    Robisz tym samym miejsce miłości, radości, spokojowi.
    Najpierw przestajesz osądzać siebie, a potem partnera.

    Największy przełom w związku dwojga ludzi dokonuje się, gdy w pełni akceptujesz drugą osobę, biorąc ją z dobrodziejstwem inwentarza, nie pragnąc w żaden sposób osądzać jej czy zmieniać.

    Natychmiast przekraczasz wtedy granice ego.

    Kończą się wszystkie umysłowe gry, ustaje nałogowe przywieranie.
    Nikt nie jest już ofiarą ani sprawcą, oskarżycielem ani oskarżonym. Przestaje zarazem działać sprzężenie zwrotne, które dotychczas sprawiało, że dawałeś się wciągać w cudze nieuświadomione schematy, tym samym przedłużając ich żywot.
    Wtedy zaś albo rozstajecie się – ale w atmosferze miłości – albo też razem wnikacie jeszcze głębiej w teraźniejszość, w Istnienie.

    Czy to aby nie za proste?
    Nie, to właśnie takie jest: całkiem proste.
    Miłość jest stanem Istnienia. Nie można jej „osiągnąć”. Ona po prostu jest w Tobie.
    Twoja miłość nie mieszka gdzieś na zewnątrz ciebie – tkwi głęboko w tobie.
    Nie możesz jej utracić i ona także nie może cię opuścić.
    Nie jest zależna od żadnego innego ciała, zewnętrznej formy.
    W pełni obecny, ogarnięty cichym bezruchem, czujesz prawdziwego siebie – bezpostaciowego, ponadczasowego – jako życie nieprzejawione, dzięki któremu twoja fizyczna forma w ogóle żyje.

    Zaczynasz też wtedy czuć, że to samo życie trwa we wszystkich ludziach i w innych istotach, w samej ich głębi. Przejrzałeś zasłonę formy i odrębności. To integracja. To jest urzeczywistnienie jedni. To właśnie jest miłość.

    Czym jest Bóg?
    Jest życiem – wiecznym – trwającym we wszystkich formach życia.

    A czym jest miłość?
    Tym, że czujesz to Jedno życie głęboko w sobie i we wszystkich stworzeniach.
    Ze nim jesteś.
    A zatem wszelka miłość jest miłością Boga.
    Miłość nie działa wybiórczo, tak jak i blask słońca pada na wszystko bez wyboru. Nie wyróżnia jednej osoby spośród innych. Nie wie, co to wyłączność.
    Kiedy opiera się na wyłączności, nie jest miłością Boga, lecz „miłością” ego.
    Ale siła, z jaką odczuwa się prawdziwą miłość, bywa rozmaita. Zdarza się, że ktoś odbija ku tobie twoje uczucie z większą niż inni wyrazistością i mocą, a jeśli osoba ta czuje do ciebie to samo, co ty do niej, można powiedzieć, że łączy was związek miłosny.
    Ma on dokładnie taki sam charakter jak więź między tobą a sąsiadem z autobusu, pierwszym lepszym ptakiem, drzewem lub kwiatem.
    Jedyną różnicę stanowi intensywność odczuwania tej więzi.

    Nawet w związku opartym skądinąd na nałogowym uzależnieniu może chwilami przeświecać spod powierzchni coś prawdziwszego, głębszego niż wzajemne potrzeby dwojga nałogowców. Wasze umysły zawieszają wtedy działalność, a ego chwilowo przysypia.
    Może się to zdarzyć w momencie fizycznej bliskości albo kiedy oboje jesteście świadkami cudu narodzin, w obliczu śmierci lub gdy jedno z was ciężko zachoruje: w każdej sytuacji, która obezwładnia umysł.

    Miłość pogrzebana zazwyczaj pod umysłem, zawarta w Twoim Istnieniu – objawia się wtedy, umożliwiając prawdziwą komunikację.
    Prawdziwa komunikacja to komunia – urzeczywistnienie jedni, czyli miłość.

    W większości wypadków nie udaje się jej podtrzymać przez dłuższy czas, chyba że oboje potraficie wytrwać w stanie obecności dość intensywnej, aby nie miał do was przystępu umysł i jego stare klisze.
    Gdy tylko bowiem powraca on i twoje utożsamienie z nim, nie jesteś już sobą, lecz umysłowym wyobrażeniem o sobie, a wtedy znów zaczynasz toczyć gry i wcielać się w rozmaite role, żeby zaspokoić potrzeby ego.
    Znowu przepoczwarzasz się w ludzki umysł, który udaje ludzką istotę, prowadzi wymianę z drugim umysłem i odgrywa dramat zwany „miłością”.
    Chociaż mogą wam się zdarzać krótkie przebłyski miłości, nie rozkwitnie ona, dopóki oboje raz na zawsze nie uwolnicie się od poczucia tożsamości z umysłem i nie staniecie się wystarczająco obecni Tu i Teraz, żeby rozpuścić bezustanny ból i walkę ego – lub przynajmniej nie nauczycie się trwać jako przytomni obserwatorzy.
    Emocjom i ego nie uda się już wtedy zawładnąć wami i odciąć Was od wewnętrznego źródła miłości.

    Na bazie „Potęga teraźniejszości” E. Tolle
    Część I <-

    Powiązane posty :

    • Samotność a zależność od innych

    • Inni ludzie są Twoim zwierciadłem

    • Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

    • Koniec walki oznacza zwycięstwo

    • Autentyczna zmiana myślenia

    • Przestań się okłamywać

    • Narodziny Ego

    • Ego a osobowość ofiary

    Związki: Splot miłości i nienawiści

    01 Czwartek Maj 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 4 Komentarze

    Tagi

    ból, DDA, dojrzałość, emocje, miłość, naroktyk, nałóg, partnerstwo, relacje, uzależnienie, związek, związki, Świadomość

    Dopóki twoja świadomość nie otworzy się na teraźniejszość, wszelkie związki – zwłaszcza intymne – dotknięte będą głęboką skazą i w sumie zaburzone.

    Przez chwilę – na przykład gdy jesteś „zakochany” – może się wydawać, że jest doskonale, ale ta pozorna doskonałość nieuchronnie pryska, w miarę jak coraz częściej dochodzi do sporów, konfliktów, wybuchów niezadowolenia i aktów emocjonalnej, a nawet fizycznej przemocy.

    Niemal każdy „związek miłosny” przeradza się niebawem w splot miłości i nienawiści.
    Miłość może wtedy w mgnieniu oka ustąpić miejsca dzikiej napastliwości, wrogości lub zupełnej nieczułości. Uchodzi to za zjawisko normalne. Przez pewien czas – kilka miesięcy czy lat – związek taki waha się między biegunami „miłości” i nienawiści, dając obojgu uczestnikom tyleż bólu, ile przyjemności.
    Dość często zdarza się, że obie strony popadają w nałogowe uzależnienie od tej sinusoidy.
    Dzięki dramatowi, w którym tkwią, nareszcie czują, że żyją.

    Kiedy znika równowaga między biegunem pozytywnym a negatywnym i mroczna, destruktywna faza powraca z rosnącą częstotliwością i mocą (a większość par prędzej czy później osiąga ten etap), w niedługim czasie związek ostatecznie się rozpada.
    Można by sądzić, że gdyby tylko się udało wyeliminować negatywną, destruktywną fazę, wszystko byłoby cacy, a związek przepięknie by kwitł – ale jest to, niestety, niewykonalne.
    Bieguny nawzajem od siebie zależą.
    Nie można mieć tylko jednego z nich: trzeba brać oba naraz. Faza pozytywna od początku zawiera w sobie negatywną, choć ta nie od razu się ujawnia. Obie są tak naprawdę dwiema stronami tej samej anomalii.
    Mówię tu o związkach, potocznie zwanych romantycznymi, a nie o prawdziwej miłości, która nie ma negatywnego odpowiednika, ponieważ płynie z rejonów dalszych niż umysł.

    Miłość jako stan ciągły wciąż jeszcze jest wielką rzadkością: spotyka się ją nie częściej niż ludzi w pełni świadomych.
    Krótkie, złudne jej przebłyski mogą się jednak zdarzać, ilekroć w umysłowym nurcie powstaje luka. Oczywiście dużo łatwiej jest dostrzec anomalię w negatywnym aspekcie związku niż w pozytywnym. Z większą też łatwością dostrzega się źródło wszystkiego, co negatywne, w partnerze aniżeli w sobie.

    Skłonności negatywne mogą się przejawiać pod wieloma postaciami: jako zaborczość, zazdrość, żądza władzy, oddalenie i milcząca uraza, potrzeba stawiania na swoim, niewrażliwość i pochłonięcie samym sobą, emocjonalnie umotywowane żądania i manipulacje, chęć toczenia sporów, krytykowania, osądzania, obwiniania lub napastowania, gniew, bezwiedna zemsta za ból, zadany niegdyś przez któreś z rodziców, wściekłość i przemoc fizyczna.

    Pozytywna strona związku przejawia się w tym, że „kochasz” osobę, z którą jesteś związany. Początkowo do głębi cię to zaspokaja.
    Wyraźnie czujesz, że żyjesz.
    Twoje życie nabrało raptem sensu, ponieważ ktoś cię potrzebuje, pragnie, napawa poczuciem, że jesteś wyjątkowy, ty zaś wszystko to odwzajemniasz.
    Kiedy jesteście razem, czujecie się pełni.
    Uczucie to bywa tak silne, że reszta swata blaknie i traci znaczenie.

    Być może jednak zauważyłeś, że w tych silnych uczuciach jest pewien element niesamodzielności i kurczowego przywierania.
    Wpadasz w nałogowe uzależnienie od drugiej osoby.
    Działa ona na ciebie jak narkotyk.
    Dzięki niej doznajesz euforii, ale samo przypuszczenie, że ukochana istota mogłaby kiedyś stać się niedostępna, potrafi wywołać zazdrość, zaborczość, próby manipulacji za pomocą szantażu emocjonalnego, obwinianie i oskarżanie – a wszystko to z obawy przed utratą.

    Jeśli zaś twoja druga połowa w końcu rzeczywiście cię opuści, może to wzbudzić w tobie zajadłą wrogość albo najgłębszą rozpacz i żal.
    Miłosna tkliwość w jednej chwili ustępuje miejsca dzikiej napastliwości lub straszliwemu żalowi.
    Co się nagle stało z miłością?
    Czy może ona w oka mgnieniu przedzierzgnąć się we własne przeciwieństwo? I czy ogóle była to miłość, czy po prostu nałogowe lgnięcie i chciejstwo?

    Nałóg a poszukiwanie pełni

    Czemu popadamy w nałogową zależność od drugiego człowieka? Romantyczny związek miłosny jest tak silnym i powszechnie upragnionym przeżyciem, ponieważ zakochani mają wrażenie, że uwolnili się od głęboko zakorzenionego lęku, łaknienia, niedosytu i niedoskonałości – stanów, które są nieodłącznym elementem człowieczeństwa nieświadomego.
    Mają one zarówno wymiar fizyczny, jak i psychiczny. W sferze fizycznej oczywiście daleko ci do pełni i nigdy jej nie osiągniesz: jesteś mężczyzną albo kobietą, czyli połową, a nie całością. Na tym poziomie tęsknota za pełnią – za powrotem do stanu jedni – przejawia się jako przyciąganie między męskością a kobiecością: to, że mężczyzna potrzebuje kobiety, a kobieta – mężczyzny.
    Jest to niemal niepohamowany pęd do połączenia z przeciwstawnym biegunem energetycznym.

    Ten fizyczny popęd ma swoje duchowe źródło w pragnieniu, żeby położyć kres dwoistości, odzyskać stan pełni. Na poziomie fizycznym najbliższe tego ideału jest zespolenie seksualne, toteż spośród wszystkich przeżyć, jakich może dostarczyć sfera fizyczna, właśnie ono sprawia ludziom najgłębszą satysfakcję. Ofiarowuje im jednak zaledwie przelotną wizję pełni, moment błogostanu.
    Dopóki bezwiednie traktujesz je jako narzędzie „zbawienia”, usiłujesz położyć kres dwoistości na poziomie form – to zaś jest niewykonalne. W efekcie ukazuje ci się kuszące mgnienie raju, ale nie dostajesz zezwolenia na stały w nim pobyt i lądujesz z powrotem w swoim osobnym ciele.
    Na poziomie psychicznym wrażenie niedosytu i niedoskonałości doskwiera jeszcze silniej niż na fizycznym. Dopóki utożsamiasz się z umysłem, twoje poczucie Ja” opiera się na zewnętrzności. Innymi słowy, swoje wyobrażenie o sobie czerpiesz ze spraw, które tak naprawdę nie mają nic wspólnego z tym, kim jesteś, takich jak rola społeczna, majątek, wygląd zewnętrzny, sukcesy i porażki, przekonania itd.
    To fałszywe, z umysłu zrodzone ,ja”, czyli ego – kruche, niepewne siebie – szuka coraz to nowych rzeczy, z którymi mogłoby się utożsamić, bo tylko dzięki nim czuje, że istnieje. Nic jednak nie daje mu wystarczająco trwałego spełnienia. Wciąż dręczy je lęk, niedosyt i łaknienie.

    Idealny związek?

    I oto nagle pojawia się zupełnie wyjątkowy związek.
    Wygląda na to, że rozwiązuje on wszelkie problemy ego i zaspokaja wszystkie jego potrzeby.
    Przynajmniej z początku tak się wydaje. Wszystko, na czym dotychczas opierałeś swoje poczucie ,ja”, staje się stosunkowo mało istotne.
    Skupiasz się odtąd na jednym jedynym zjawisku, które zajęło miejsce wszystkich dawniejszych spraw, nadaje twojemu życiu sens, ty zaś właśnie przez jego pryzmat określasz swoją tożsamość. Zjawiskiem tym jest osoba, którą „kochasz”.
    Przestałeś być odrębną drobiną w obojętnym wszechświecie – przynajmniej na pozór.
    Twój świat ma teraz centrum: ukochaną istotę.
    Fakt, że owo centrum mieści się na zewnątrz ciebie – czyli nadal czerpiesz spoza siebie wyobrażenie o tym, kim jesteś – początkowo wydaje się błahy.
    Grunt, że ulotnił się tak typowy dla umysłu egotycznego, stale ci dotąd towarzyszący lęk, a wraz z nim wrażenie twojej własnej niedoskonałości, niedosytu i niespełnienia.

    Ale czy naprawdę się ulotniły, rozwiały?
    A może wciąż czają się pod cienką powłoką szczęścia? Jeśli w twoim związku „miłość” przeplata się z tym, co jest jej zaprzeczeniem – napastliwością, przemocą emocjonalną itp. – należy się obawiać, że mianem miłości pochopnie określasz egotyczne przywiązanie i nałogowe lgnięcie.
    Nie można kogoś kochać, aby już za chwilę go atakować.
    Prawdziwa miłość nie ma negatywnego odpowiednika.

    Jeśli twoja „miłość” ustępuje niekiedy miejsca swojemu przeciwieństwu, znaczy to, że nie jest miłością, lecz silnym popędem ego, które pragnie zyskać pełniejsze i głębsze poczucie „siebie„, a partner chwilowo potrzebę tę zaspokaja.

    Ego osiąga dzięki temu namiastkę zbawienia, która przez krótki czas nieomal sprawia wrażenie autentyku. W pewnym momencie partner zaczyna jednak postępować w sposób sprzeczny z twoimi potrzebami – a raczej z potrzebami twojego ego.
    Lęk, ból i niedosyt – stałe elementy świadomości egotycznej, które tylko prowizorycznie zamaskował „związek miłosny” – znów dochodzą do głosu.

    To tak, jak z każdym innym nałogiem: po odpowiedniej dawce narkotyku czujesz się świetnie, ale nieuchronnie przychodzi czas, gdy narkotyk już na ciebie nie działa.
    Kiedy powracają owe bolesne uczucia, doznajesz ich z jeszcze większą niż dawniej silą, a w dodatku uważasz, że druga strona związku jest ich sprawcą.
    Rzutujesz je więc na zewnątrz i ze wściekłą brutalnością, wyrosłą z twojego bólu, atakujesz partnera. Może to w nim zbudzić jego własny ból i skłonić do kontrataku.
    Ego na tym etapie wciąż jeszcze żywi nieświadomą nadzieję, że jego napastliwość lub próby manipulacji okażą się wystarczającą karą, aby współuczestnik dramatu zmienił postępowanie i znów dal się użyć w charakterze parawanu, przesłaniającego twoją boleść.

    Każdy nałóg bierze się stąd, że człowiek nieświadomie wzbrania się przed stawieniem czoła własnemu bólowi i przejściem przez ten ból.

    Każdy nałóg od bólu się zaczyna i na nim też się kończy.

    Niezależnie od tego, co jest twoim narkotykiem -alkohol, jedzenie, legalnie lub nielegalnie kupowane psychotropy, czy wreszcie druga osoba – używasz czegoś albo kogoś, żeby ukryć swój ból.

    Właśnie dlatego, po przeminięciu początkowej euforii, pojawia się w związkach osobistych tyle nieszczęścia, tyle bólu.
    To nie związki są ich przyczyną.
    One tylko wydobywają na jaw nieszczęście i ból, które już wcześniej w tobie tkwiły.
    Działa tak każdy nałóg.
    W każdym nałogu następuje moment, gdy narkotyk już nie wywołuje pożądanego efektu, wtedy zaś boli cię bardziej niż kiedykolwiek.
    Między innymi dlatego ludzie nieustannie próbują uciec przed teraźniejszością i szukają takiego czy innego zbawienia w przyszłości.

    Jeśliby skupili się na pełnym przeżyciu obecnej chwili
    , wsłuchaniu się w siebie, pierwszą rzeczą, jaką mogliby napotkać, byłby ich własny ból, a przecież to jego najbardziej się obawiają.

    Ciąg dalszy „Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych”

    Fragment z E. Tolle „Potęga teraźniejszości”

    Powiązane posty

    • Zasady udanego związku miłości

    • Inni ludzie są Twoim zwierciadłem

    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?

    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

    • Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

    Czakram Serca

    24 Poniedziałek Mar 2008

    Posted by ME in Aura, energia, czakramy

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    ciepło, czakra, czakra serca, czakram, czakram serca, czakramy, czakry, dobrość, harmonia, miłość, serce, uczucia, uzdrawianie

    Sanskryt: Anahata (mężna)


    Kolor : zielony i różowy

    Położenie
    Serce

    Urzeczywistnienie : harmonia, miłość, akceptowanie, zrozumienie, wybaczenie, łagodność, wrażliwość, uczuciowość, uzdrawianie, pojednanie, pomaganie

    Dodatkowe informacje : W tradycji hinduistycznej jest to czakram harmonii i zrozumienia. Jedności i współpracy między Śiwą i Śiakti. Reprezentuje ją aspekt Śiwy zwany Ishana Rudra.
    Ze względu na swe środkowe położenie wśród czakramów, uważana jest za centralny punkt ludzkiej energii.
    Jest symbolem równowagi istniejącej we wszechświecie : Brahmy – elementu stwórczego, Wisznu – elementu podtrzymującego oraz Śiwy – elementu destrukcyjnego, które wzajemnie sie uzupełniają i koegzystują.

    Blokady i dysharmonie:
    1
    . przewrażliwienie, histeria, lęki, noszenie urazy, pogrywanie na emocjach, negatywizm, dołki emocjonalne, depresje, brak wiary i nadziei w życiu, stłamszenie

    2. chłód emocjonalny, okrucieństwo, sztywne podejście, dystans, mściwość, kłótliwość, interesowność

    Efekty nieprawidłowego działania czakramu widoczne w ciele:
    choroby klatki piersiowej, serca i płuc(astma), (większość raków = niewybaczanie, nienawiść, uraza, poczucie skrzywdzenia!), alergie, bóle pleców

    Rozwój
    12 – 15,16 lat

    Zmysł
    Dotyku

    Żywioł
    Powietrze

    Uzależnienia
    Palenie, cukier, marihuana

    Metody uzdrowienia
    – kontakt z naturą w deszczowy dzień,
    – obserwacja zachmurzonego nieba, „przetaczania się chmur” (wizualizacja „przepływania emocji”)
    – kontemplacja koloru zielonego i różowego, np. różowych, zwłaszcza dziko rosnących kwiatów
    – „brodzenie” w trawie
    – afirmacja „Obdarowuję miłością i zasługuję na miłość”

    Wizualizacja z czakramami :
    Przebudzenie Kundalini

    Tematy do afirmacji i medytacji :
    „Żyje w harmonii z innymi ludźmi”
    ”Zasoby miłości są niewyczerpane”
    ”Kocham i akceptuję – siebie i innych”
    ”Wybaczam sobie i innym”

    Wyzwanie

    1) Nauczyć się współczuć
    2) Nauczyć się wybaczać
    3) Kochać miłością bezwarunkową

    Kamień harmonizujący
    Szmaragd, Kwarc różowy, awenturyn, zielony i różowy turmalin, malachit, zielony jadeit, chryzopraz, chalcedon, rodonit

    Olejek
    Cynamonowy, lipowy, różany, sosnowy

    Demon
    Zachłanność

    Dzwięk:
    YAM

    Muzyczny ton: F

    Urzeczywistnienie jogiczne:
    telepatia(empatia), uzdrawianie

    Poziom społeczny:
    Podstawowa relacja z wewnętrznym Ja

    Orientacja:
    Samoakceptacja

    Prawo:
    Aby kochać i być kochanym

    Identyfikacja:
    Społeczna

    Planeta:
    Saturn i Wenus

    Znaki zodiaku:
    Strzelec, Waga

    Popularne skojarzenia
    Bardzo rozpowszechniony symbol uczuć, miłości, kolorystyka różowa łatwo kojarzona z delikatnością, wrażliwością, wzruszeniem, emocjami.

    „ściskanie w sercu” – to nic innego jak blokada na czakrze wywołana przez przykre wydarzenie, „Złamane serce”, to czyjś energetyczny atak na naszą czakrę.

    Czakra ta bywa obiektem ataku – zarówno ze względu na swoje centralne w ciele położenie, kluczową wagę (kiedy człowiek doznaje miłości, cały świat przestaje istnieć) jak i zwykle łatwość w otwieraniu się(naiwność). Czakra ta może nawet pęknąć, ulegając rozciągnięciu na boki, objawia się to bólem w klatce piersiowej, płucach, uczuciem że serce PĘKŁO.

    Leczenie jej możliwe jest poprzez wizualizacje prawidłowego przepływu energii oraz jej samej, jako nienaruszonej i silnej.

    • Poprzedni czakram -> Czakram Splotu Słonecznego
    • Następny czakram -> Czakram Gardła

    —————————————————————————-
    | Podstawa| Podbrzusze | Splot Słoneczny | Serce | Gardło | Trzecie Oko | Korona |

    Idealne partnerstwo

    16 Niedziela Mar 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    idealne połówki, idealne związki, melody, miłość, relacja, toksyczna miłość, zasady, związek

    Współczesne społeczeństwo wywiera na nas nacisk, abyśmy zaczynali od znalezienia kogoś, kto nas pociąga fizycznie, aby rozpocząć z nim intymne współżycie seksualne, a dopiero później probować zbudować z nim związek pokonując wszystkie konflikty w intelektualnej i emocjonalnej sferze poufałości.
    Uważam, że powinniśmy nauczyc sie działac odwrotnie: najpierw poznac kogos i zaakceptowac jako odrebna istote ludzka, a później nawiązać z nim intymny kontakt seksualny. Wielu z nas uważa jednak, że trzeba znalezc kogos, kto odpowiada naszemu idealnemu wzorcowi fizycznemu, abyśmy czuli do niego pociag seksualny – dopiero wtedy można bezpiecznie zainwestować coś w utworzenie prawdziwego związku.
    Czesto wydaje sie, że trudno znaleźć osobę z odpowiednimi kwalifikacjami – a przy tym dostępna – a jesli już sie znajdzie, często okazuje sie, że ona nie czuje do nas pociągu, zwłaszcza, jesli uważamy że nasza fizyczna powierzchowność daleka jest od doskonałości.
    Jesli nawiążemy przyjaźń z kimś, kto jest bardzo miły, ale niezbyt atrakcyjny fizycznie, często te fizyczne „detale”, które nas z początku odpychały, z czasem podobają sie nam coraz bardziej, albo staja sie coraz mniej istotne. W wielu przypadkach zdrowy pociąg seksualny rodzi sie dopiero wówczas, gdy rozwinęły sie inne sfery intymnej poufałości.
    Jesli czas mija, a ty wciąż nie możesz znaleźć osoby, która cię pociąga, byłoby rozsądnie zastanowić sie, czy przypadkiem w twoim sposobie myślenia nie ma czegoś, co sprawia, że nikt nie jest w stanie cię zadowolić.
    Niektórzy ludzie nie zawierają żadnego związku, bo oglądają każdego potencjalnego partnera pod mikroskopem, cal po calu, i oczywiście nikt nie odpowiada ich oczekiwaniom.
    Jesli uświadomisz sobie, że ty właśnie do takich ludzi należysz, radze ci zwrócić sie do swojego psychologa-doradcy, który nie może ci pomóc w uwolnieniu sie od takiego perfekcjonistycznego, hamującego nawiązanie bliższych kontaktów, sposobu myślenia.

    Każde powinien rozwijać sie i pracować samodzielnie nad swoim uzdrowieniem, szczególnie w zakresie kilku ważnych dla związku tematów:
    Żaden z partnerów nie powinien oczekiwać, że ktoś będzie za niego wypełniał jeden z następujących obowiązków wobec samego siebie :
    · Każdy pielęgnuje szacunek do samego siebie, zwłaszcza w czasie konfliktu z partnerem. Nie wymagasz od partnera, aby nieustannie darzył cie szacunkiem.
    · Każdy jest odpowiedzialny za swoje granice, każdy potrafi chronić swoja suwerenność zwłaszcza podczas konfliktu z partnerem. Każdy potrafi słuchać drugiego, ponieważ każdy ma swoje granice stanowiące filtr dla wszystkich napływających informacji; w ten sposób możesz słuchać partnera i zwracać uwagę na to co chce ci powiedzieć.
    · Każdy jest odpowiedzialny za właściwe poznanie i ujawnienie prawdy o swojej sferze fizycznej, intelektualnej, emocjonalnej i duchowej, każdy potrafi dzielić sie nią z drugim.
    · Każdy bierze odpowiedzialność za poznanie swoich własnych potrzeb i pragnień, a także za określenie, kiedy jak i wobec kogo można je ujawniać.
    · Chociaż żyjecie razem w związku, dzielicie sie sobą i wspieracie wzajemnie, każde z was ma również inne źródła wsparcia (przyjaciele, doradcy, rodzina), do których możecie sięgnąć, kiedy na wasza prośbę o wsparcie partner odpowiada ,,nie’’.
    · Każdy bierze odpowiedzialność za uczenie sie i okazywanie umiaru w wyrażaniu swojej osobowości, swoich potrzeb i pragnień. Żadne z was nie oczekuje od partnera, że będzie tolerował nieokiełznanie i niezdrowa intensywnosc w tym wzgledzie.

    Pia Melody, Toksyczna miłość

    Życie, związki i doskonałość

    14 Piątek Mar 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    kara, miłość, oczekiwania, ruiz, sędzia, wymagania, związki

    Życie daje ci dokładnie to, czego potrzebujesz.
    Nigdy też, w żaden sposób, nie wybaczymy sobie, że nie jesteśmy doskonali.
    Doskonały wizerunek zmienia sposób, w jaki śnimy.
    Uczymy się przeczyć sobie, negować, podważać i odrzucać. Nigdy nie jesteśmy, zgodnie z tym, w co wierzymy, wystarczająco dobrzy, wystarczająco poprawni, czyści, zdrowi.
    Zawsze znajdzie się coś, czego nasz wewnętrzny Sędzia nigdy nie zaakceptuje lub nie wybaczy. Dlatego właśnie odrzucamy swoje własne człowieczeństwo. Dlatego nigdy, w swoim mniemaniu, nie zasługujemy na szczęście; dlatego zawsze szukamy kogoś, kto nas wykorzystuje, kogoś, kto nas ukarze.
    Mamy bardzo wysoki poziom samowykorzystywania właśnie z powodu udawania doskonałości.

    Kiedy się odrzucamy, kiedy siebie sądzimy, kiedy uznajemy własną winę i wyznaczamy tak wielką karę, wydaje się, że miłość nie istnieje. Wydaje się, że na świecie jest tylko kara, cierpienie, sąd i wyrok. „Piekło” ma wiele kręgów. Niektórzy ludzie nieomal w nim utonęli, inni ślizgają się po powierzchni. Są związki o wysokim poziomie agresji i związki prawie jej pozbawione – jedne i drugie są w piekle.

    Jeśli otworzysz oczy i rozejrzysz się
    dookoła, zobaczysz, że masz tu
    absolutnie wszystko, czego potrzebujesz.

    Nie jesteśmy już dziećmi i jeśli pozostajemy w toksycznym związku, to dlatego, że akceptujemy jego szkodliwość, wierzymy, że na nią zasługujemy. Istnieje pewien limit trucizny, jaki jesteśmy w stanie znieść. Nikt jednak w całym świecie nie szkodzi nam, nie obraża, nie poniewiera, nie wykorzystuje nas tak, jak my sami. Równocześnie limit samoponiżania równa się limitowi, jaki możemy wytrzymać ze strony innych ludzi. Jeśli ktoś poniża cię bardziej niż ty sam, unikasz go, odchodzisz, uciekasz. Ale jeśli ktoś poniża cię troszkę mniej, niż ty sam siebie poniżasz, zostajesz. Przecież na to zasługujesz…
    Najczęściej w zwyczajnych związkach w piekle pretensji chodzi o zapłatę za niesprawiedliwość, o wyrównanie rachunków, o zrównoważenie krzywd. Ja wykorzystuję ciebie w sposób, w jaki musisz być wykorzystywany, i na odwrót. Mamy doskonałą równowagę, i to działa.
    Oczywiście każda energia przyciąga ten sam typ energii, wibracji. Jeśli ktoś przyjdzie do ciebie i powie: „Ciągle mną poniewierają!”, a ty spytasz go: „Więc dlaczego na to pozwalasz?”, nie będzie nawet wiedział, dlaczego. W rzeczywistości potrzebuje poniżania, ponieważ jest to kara, jaką sam sobie wyznaczył.
    Życie daje ci dokładnie to, czego potrzebujesz.
    W ludzkim piekle panuje idealna sprawiedliwość. Możemy nawet powiedzieć, że nasze cierpienie jest darem.

    Jeśli otworzysz oczy i rozejrzysz się dookoła, zobaczysz, że masz tu absolutnie wszystko, czego potrzebujesz do zneutralizowania trucizny, wyleczenia ran, zaakceptowania siebie i do wydostania się z piekła.

    Ścieżka miłości, M. Ruiz

    List ojca do syna

    11 Wtorek Mar 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    carnegi, krytyka, miłość, ojciec, potępienie, syn, wybaczenie, zrozumienie

    „OJCIEC ZAPOMINA” W. Lwingston Larned

    „Posłuchaj, synu! Mówię do ciebie, kiedy śpisz, z małą łapką skurczoną pod policzkiem i jasnymi lokami przyklejonymi do wilgotnego czoła. Przyszedłem do twojego pokoju z własnej woli. Kilka minut temu, kiedy czytałem w bibliotece gazetę, przetoczyła się przeze mnie dusząca fala wyrzutów sumienia. W poczuciu winy stoję przy twym łóżku.

    Oto, co myślałem, synu. Byłem dla ciebie ciężarem. Zrugałem cię, kiedy szykowałeś się do szkoły, ponieważ ledwie przetarłeś twarz ręcznikiem. Kazałem ci prosić o pozwolenie, byś nie musiał czyścić butów. Krzyknąłem ze złością, gdy upuściłeś coś na podłogę.

    Przy śniadaniu też wytknąłem ci błąd. Rozlałeś coś. Pospiesznie przełykałeś jedzenie. Zbyt grubo posmarowałeś chleb masłem. A potem, kiedy zacząłeś się bawić, a ja szykowałem się do wyjścia, odwróciłeś się i krzyknąłeś: „Do widzenia, tato!” Spojrzałem na ciebie spod oka i w odpowiedzi powiedziałem jedynie: „Nie garb się!”

    Wszystko zaczęło się od nowa późnym popołudniem. Zobaczyłem cię już na drodze. Na klęczkach grałeś w kulki. Miałeś dziurawe skarpety. Upokorzyłem cię przy twoich kolegach, każąc ci maszerować przed sobą do domu. Skarpetki były drogie — gdybyś sam musiał je kupić, bardziej byś o nie dbał! Wyobraź sobie synu, tak pomyślałem.

    Czy pamiętasz, jak później, kiedy czytałem w bibliotece, wszedłeś nieśmiało, z wyrazem bólu w oczach? Kiedy spojrzałem znad gazety, stałeś w drzwiach wahając się, czy wejść. „Czego znów chcesz?” — warknąłem.

    Nie odpowiedziałeś, tylko przebiegłeś przez pokój jak burza i zarzuciłeś mi ręce na szyję, i pocałowałeś mnie, i twoje małe rączki zacisnęły się z uczuciem, które Bóg zaszczepił w twoim sercu i którego nie zabije nawet moje zaniedbanie. A potem już cię nie było — twoje nóżki tupały na schodach.

    Tak, synu, wkrótce potem gazeta wysunęła mi się z rąk i chwycił mnie okropny, chorobliwy strach. Cóż za nałóg mną owładnął? Nałóg wynajdywania błędów i dawania reprymend — tak jakbym zapomniał, że jesteś tylko chłopcem. Ale nie dlatego, że cię nie kocham. To dlatego, że zbyt wiele od dębie wymagałem. Oceniałem cię na miarę moich własnych lat.

    A tyle było w twoim zachowaniu prawdy, dobra i delikatności. Twoje serce jest tak wielkie jak brzask nad wzgórzami. Było to widać, kiedy wbiegłeś, by spontanicznie pocałować mnie na dobranoc. Nic więcej nie liczy się tej nocy, synu. Przyszedłem pod osłoną ciemności do twojej sypialni i klęczę tu zawstydzony!

    To kiepska pokuta. Wiem, że nie zrozumiałbyś tego wszystkiego, gdybym mówił do ciebie za dnia, kiedy nie śpisz. Ale jutro będę prawdziwym tatą! Będę twoim kumplem i będę płakać, gdy ty płaczesz, i śmiać się, gdy ty się śmiejesz. Ugryzę się w język, kiedy przyjdą słowa zniecierpliwienia. Będę wciąż sobie powtarzał jak zaklęcie: „On jest tylko chłopcem, małym chłopcem!”

    Chciałem widzieć w tobie mężczyznę. A jednak teraz, kiedy skulony śpisz na swym posłaniu, widzę, synu, że jesteś wciąż dzieckiem. Jeszcze wczoraj tuliła cię matka, trzymałeś głowę na jej ramieniu. Żądałem zbyt wiele, zbyt wiele.”

    Zamiast potępiać ludzi spróbujmy ich zrozumieć. Zastanówmy się, dlaczego robią to, co robią. To o wiele korzystniejsze i bardziej intrygujące niż krytykowanie. To rodzi sympatię, tolerancję i uprzejmość. „Wiedzieć wszystko to wszystko wybaczyć.”

    Jak powiedział dr Johnson: „Sam Bóg, proszę pana, nie każe sądzić człowieka aż do końca jego dni.”

    Dlaczegóż więc ty czy ja mielibyśmy go sądzić?

    Fragment z książki D. Carnegi, „Jak zyskać przyjaciół i zjednać sobie ludzi”

    Filozofia zdrowia

    05 Środa Mar 2008

    Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 5 Komentarzy

    Tagi

    harmonia, hay, miłość, samoakceptacja, uzdrowienie, wybaczenie

    Kilka tez L. Hay, dotyczących zdrowia i życia, z książki „Możesz uzdrowić swoje życie”.

    Każdy z nas jest w stu procentach odpowiedzialny za wszystko,
    co go w życiu spotyka.

    Każda powstała w nas myśl tworzy naszą przyszłość.
    Moc objawia się zawsze w chwili obecnej.

    Niechęć do samego siebie i poczucie winy jest dla każdego
    źródłem cierpienia.

    Podstawowym ograniczeniem dla każdego jest poczucie:
    „nie jestem dość dobry”.

    Myśl jest tylko myślą i zawsze można ją zmienić.

    Najbardziej destruktywnymi wzorcami zakorzenionymi
    w psychice są: żywienie urazy, autokrytycyzm i poczucie winy.

    Wyzbycie się poczucia urazy może spowodować nawet
    zniknięcie raka.

    Jeśli rzeczywiście kochamy siebie, wszystko nam się udaje.
    Musimy uwolnić się od przeszłości i wybaczyć każdemu.
    Musimy być gotowi, aby zacząć uczyć się miłości do siebie.
    Kluczem do pozytywnych zmian jest obecna samoakceptacja.
    My sami tworzymy tak zwane choroby naszego ciała.

    W bezkresie życia, w którym jestem,
    wszystko jest doskonale, całkowite i pełne,
    a mimo to życie ciągle się zmienia.
    Nie ma początku i końca, tylko ciągły proces
    przemian rzeczywistości i doświadczeń.
    Życie nie zatrzymuje się, nie zużywa,
    w każdej chwili jest zawsze nowe i świeże.
    Jestem jednością z Potęgę, która mnie stworzyła,
    i ta Potęga dała mi moc tworzenia siebie.
    Cieszę się wiedząc, że posiadam moc umysłu,
    której mogę dowolnie używać.

    L. Hay

    Odpowiedź na Psychiczny Atak

    24 Niedziela Lu 2008

    Posted by ME in Rozwój, Świadomość

    ≈ 59 Komentarzy

    Tagi

    chalko, intelekt, miłość, niezależność, obrona przed atakiem, psychiczny atak, wolna wola, wolność

    Prawie w każdej kulturze na Ziemi ludzie dawno temu zauważyli, że kontrolowanie i manipulowanie innymi jest możliwe poprzez utrudnianie samodzielnego myślenia za pomocą strachu, szerzenia dezinformacji, zwątpienia i ciemnoty.
    Zauważyli oni także, że znacznie łatwiej jest kogoś przestraszyć, wyprowadzić z równowagi i zdenerwować – niż go zainspirować, nauczyć czegoś czy poprawić mu samopoczucie.

    Sytuacja ta jest podobna jak z wodą – jest znacznie łatwiej ją zanieczyścić niż osunąć z niej zanieczyszczenia czy też zapobiec jej zanieczyszczeniu. Wkrótce ludzie zauważyli, że psychiczne wpływy, jak każdy przekaz telepatyczny, mogą być kierowane do poszczególnych, podatnych osób, w celu wywołania zmian w ich zachowaniu, spowodowania choroby czy nawet śmierci.

    Na przykład, jest powszechnie znane, że niektórzy Papuasi z Nowej Gwinei są w stanie zranić czy nawet zabić swoich wrogów na wielkie odległości, po prostu koncentrując sie na tym.
    Tak zwana „czarna magia” czy „voodoo” jest po prostu wykorzystaniem naturalnych zdolności telepatycznych w celu wpłynięcia na podatny na sugestie umysł osoby która jest przedmiotem ataku.

    Nie kryjąc swoich poglądów na temat Świadomego Rozwoju i Wolnej Woli, otwarcie krytykując wciskanie religijnej ciemnoty i publikując moje myśli przy każdej możliwej okazji, jestem narażony na intensywna krytykę tych, którzy kontrolują innych ludzi oraz propagują doktryny ograniczające Wolna Wole i zapobiegające świadomemu postępowi na Ziemi.
    Na przykład 2 Maja 1997 roku 70,000 osób, pod kierunkiem księży z Detroit, zorganizowało moja publiczna „intercezję”. („Promise Keepers Conference”, która sie odbyła na stadionie zwanym Pontiac Silverdome w Detroit, Michigan, USA).

    Najważniejsze jest jednak zdać sobie sprawę z tego, że zakłócenie niezależności naszej myśli i woli, osiągnie skutek tylko wtedy kiedy my sami, zgodzimy sie z tym wpływem i otworzymy się na niego.

    Nie ma takiej siły we Wszechświecie, która może ci zabrać twoja Wolność Myślenia.
    Nasza Wolność Myślenia może być ograniczona wyłącznie przez nas samych.
    Tak zwany „psychiczny atak” zwykle ma na celu inwazję czyjejś świadomości i woli. Jeśli jest on „skuteczny” (czyli jego wpływ jest podświadomie zaakceptowany przez adresata), sabotaż świadomości może poważnie wpłynąć na zdrowie i samopoczucie człowieka do którego atak ten jest skierowany.
    czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

    Kochaj i bądź radosny…!

    22 Piątek Lu 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem

    ≈ 5 Komentarzy

    Tagi

    kochać, miłość, osho, otwartość, serce, skała, związek

    Kiedy kochasz, jesteś radosny.
    Gdy nie potrafisz kochać, nie jesteś w stanie odczuwać radości.
    Radość jest elementem miłości, jej cieniem, podąża za miłością.
    Kochaj więc coraz bardziej, a staniesz się radośniejszy. Nie przejmuj się tym, czy twoja miłość będzie odwzajemniona. Nie ma to znaczenia. Radość automatycznie podąża za miłością niezależnie od tego, czy jest ona odwzajemniona, czy nie, czy druga osoba podziela ją, czy nie. Na tym polega piękno miłości, że jej skutek jest nieodłączny – jej wartość jest niezależna – od tego, co się dzieje na zewnątrz. Nie zależy ona od odzewu drugiej osoby; jest całkowicie twoja.

    I nie ma znaczenia, kogo kochasz – psa, kota, drzewo czy kamień. Po prostu siedź obok tego kamienia i kochaj. Pogawędźcie sobie. Poczuj, jak łączycie się w jedność, a nagle przebiegnie cię dreszcz energii, poczujesz jej gwałtowny przyrost – będziesz niesamowicie szczęśliwy. Skała może się odwzajemnić lub nie, ale to nie ma znaczenia. Stajesz się radosny, ponieważ kochasz. Ten, kto kocha, jest radosny.
    Gdy poznasz już ten sekret, możesz być szczęśliwy przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. A jeśli kochasz przez całą dobę, przestajesz być zależny od obiektu swojej miłości, stajesz się bardziej niezależny – ponieważ możesz kochać nawet, gdy nikogo nie ma. Możesz kochać otaczającą cię pustkę. Siedząc w samotności w swoim pokoju, wypełniasz go swoją miłością. Możesz być w więzieniu i w ciągu sekundy przemienić je w świątynię. W momencie, gdy wypełnisz je miłością, przestaje być więzieniem. Z kolei świątynia, w której nie ma miłości, może stać się więzieniem.

    Czasem czujesz, że masz serce, lecz jest ono jak pąk, a nie jak kwiat. Ale pąk może stać się kwiatem.
    Otworzyć serce to jedna z najważniejszych rzeczy.

    Nie czekaj. Zacznij kochać ludzi. Bądź szczodry w miłości. Kochaj przyjaciół, a nawet nieznajomych. Kieruj miłość ku drzewom, kamieniom, po prostu kochaj.
    Siedzisz na skale i tak jak wtedy, gdy dotykasz ukochanej osoby, zobaczysz, że jeśli z głęboką miłością dotkniesz skałę, odpowie ci. Niemal natychmiast poczujesz, że odpowiedziała. Skała przestaje być skałą. Dotknij drzewa z głęboką miłością i nagle zobaczysz, że nie będzie to jednostronne. Nie tylko ty kochasz drzewo – ono odpowiada na twoją miłość.
    Wszystko, co robisz, rób z miłością. Nawet kiedy jesz, jedz z miłością, przeżuwaj jedzenie z uczuciem. Gdy bierzesz prysznic, obdarz miłością i wdzięcznością spływającą po tobie wodę, głęboko ją szanuj – ponieważ świętość jest wszędzie i wszystko jest święte.
    Gdy raz poczujesz, że wszystko jest niezwykłe, nigdy nie zabraknie ci miłości, ponieważ będziesz ją otrzymywał od całego świata.

    Osho, „Apteka dla duszy”

    Czy czujesz… że zasługujesz?

    21 Poniedziałek Sty 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    boskość, egoizm, godność, miłość, modlitwa, natura, niegodność, odrzucenie, prowokacje, szacunek, zasługiwanie

    Gdy modlisz się, nie próbuj przekonywać Boga o swej niegodności.
    Twoje poglądy na twój temat nic a nic Boga nie obchodzą, ale tobie utrudniają przyjęcie wszystkich Jego darów. Jeśli nie jesteś ich godny, po co zawracasz sobie głowę proszeniem o nie? Nie trać cennego czasu!
    Nie przypuszczam, żeby Bóg, powołując Cię do istnienia, zaplanował, byś był Go niegodnym.
    Poczucie godności jest niezwykle ważne w życiu i na duchowej ścieżce.
    Jeśli nie jesteś godzien i nie szanujesz siebie, to będziesz zawsze na przegranej pozycji. Poczucie godności to świadomość, że zasługujesz na wszystko, co najlepsze; że zasługujesz, by zawsze cieszyć się szacunkiem i bogactwem; że istniejesz po to, żeby cieszyć się szacunkiem i bogactwem (choć skoro jesteś wolny, możesz z tego wszystkiego zrezygnować). Bez poczucia godności nie spotkasz nauczyciela, którego byłbyś godzien. Możesz natomiast spotkać wielu oszustów, którzy utrwalą twe poczucie niższej wartości.

    Wielu ludzi czuje tak wielką nienawiść do siebie, że poszukuje tylko takich „dróg rozwoju duchowego”, które ich niszczą. Ludzie ci upajają się swymi rzekomymi sukcesami w znęcaniu się nad własnym ciałem i modlą się, żeby Bóg pomógł im wytrwać w cierpieniu. Ale wcale nie pytają, czy wolą Bożą jest, by trwali w cierpieniu. A może ty też istniejesz po to, by cierpieć i poniżać się? Czy pytałeś o to Boga? Czy też jesteś niegodny, żeby zapytać?
    Gdy czujesz się niegodny, wtedy zaczynasz walczyć o wszystko, czego zazdrościsz innym. Gdy wiesz, że zasługujesz na wszystkie dary Boże, nie masz już o co walczyć. Wystarczy je przyjąć.
    „Z ufnością przyjmuję wszystkie dary Boże. Z ufnością przyjmuję Boże prowadzenie.”
    Gdy przyjmiesz Boże prowadzenie, wtedy z pewnością spotkasz nauczyciela, który jest ciebie godzien i którego ty jesteś godzien. Jeśliby jeden z was nie był godny drugiego, wtedy nie byłoby żadnego nauczania. Relacja uczeń-nauczyciel jest zdrowa tylko wtedy, gdy obaj się inspirują. Każda inna relacja prowadzi do zakłamania bądź niezrozumienia.
    A jeśli twym nauczycielem jest Bóg lub Chrystus, to jaki pożytek może On mieć z ciebie, gdy jesteś niegodny?
    Świadomość godności to nie to samo co wynoszenie się ponad innych.
    Wynosząc się ponad innych i czując się kimś wybranym, wyjątkowym, nie jesteś w stanie dostrzec w ludziach ich prawdziwej, Boskiej istoty, nie jesteś w stanie dostrzec jej również w sobie, nawet jeśli wydaje ci się, że jesteś Bogiem.

    Gdy zaczniesz sobie uświadamiać swoje wspaniałe możliwości kreowania zmian w życiu i otoczeniu lub zdolności postrzegania pozazmysłowego, z pewnością będziesz mieć powody do wdzięczności, a zarazem będziesz sobie coraz dokładniej uświadamiać swą wolność w jej twórczym aspekcie. Co więcej, gdy kreujesz pozytywne zmiany w swym życiu i umyśle, wtedy stajesz się coraz bardziej niezależny od wpływów otoczenia. Twoje otoczenie krępowało cię dotąd, ponieważ sam siebie krępowałeś, ograniczało cię, ponieważ sam siebie ograniczałeś.
    Ty sam wybrałeś, że opłaca ci się to ograniczenie.
    Ty sam wybrałeś kierowanie się cudzymi opiniami.

    Jeśli miałeś potrzebę udowadniania, że żyjesz, potrzebę konkurowania z innymi, to z pewnością prowokowałeś ich do tego, żeby cię zauważali, żeby ci okazywali uznanie, pogardę, cokolwiek, bylebyś był przez nich zauważony. A jeśli ktoś nie dał się sprowokować i nie zauważał twej wściekłej walki o zauważenie? O, wtedy w twoim mniemaniu był kretynem lub tchórzem. Musiałeś to sobie tak tłumaczyć, ponieważ bolało cię jego lekceważenie. Przebacz więc wszystkim, którzy cię ranili. Pozwól innym być takimi, jakimi są. Przestań ich prowokować, a wtedy oni przestaną prowokować ciebie i pozwolą ci być takim, jakim jesteś. Ale to wymaga odkrycia, jakim jesteś naprawdę, odkrycia, że twoja natura jest Boska. Większości ludzi i tak nic to nie obchodzi, że są mieszkaniem „jakiegoś tam” Ducha; że mają Jego moc i możliwości korzystania ze wszystkich Jego darów. Większość interesuje się prowokowaniem innych, by ich słuchano, zauważano, szanowano lub walczono z nimi. Dla większości Bóg jest zamknięty w niebie lub w kościele.
    Dziecko, które czuje się winne, traci szacunek dla rodziców, którzy go nie karzą. Dorosły, który gardzi sobą, poczuje pogardę do każdego, kto powie mu „kocham cię”, i z pewnością odwróci się od bezsilnego Boga, który nawet nie jest w stanie nikogo ukarać, a jeszcze obiecuje bezwarunkową miłość!

    A jednak prawdą jest, że w oczach Boga zasługujesz na miłość i szacunek. Zaakceptuj to i wyciągnij z tego wnioski dla siebie.
    Gdy zaczniesz szanować siebie, przejdzie ci ochota do prowokowania innych. Gdy zaczniesz szanować innych, przejdzie ci ochota do ulegania ich prowokacjom, za to otworzysz się na płynące od nich inspiracje.
    Prowokacje wynikają z infantylizmu prowokatorów, z tego, że nie nauczyli się grać w żadną efektywną grę społeczną. Gdy przestaniesz ulegać cudzym prowokacjom, będziesz mógł pomóc tym ludziom w rozumieniu siebie i w przemianie. Gdy uświadomisz sobie, że zasługujesz, by zawsze cieszyć się szacunkiem, przestaniesz być małym egoistą, który manipuluje swym otoczeniem, tak by zaspokajało jego potrzeby.
    Jeśli zasługujesz na miłość i szacunek, twoje potrzeby społeczne są w pełni zaspokojone, bowiem zasługujesz wtedy również na doskonałe związki z innymi, oparte na wzajemnym zrozumieniu, życzliwości i szacunku.
    Tylko świadomość miłości i szacunku dla siebie samego skutecznie ochroni cię przed bólem odrzucenia, potępienia czy pogardy.

    L.Żądło Tajemne moce umysłu

    Utrata niewinności – czyli jak zabijamy Wewnętrzne Dziecko

    20 Niedziela Sty 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 14 Komentarzy

    Tagi

    miłość, niewinność, tłumienie, udomownienie, Wewnętrzne Dziecko, wybaczenie

    Ludzie z natury są bardzo wrażliwi.  Jesteśmy tak emocjonalni, ponieważ wszystko odbieramy poprzez na­sze emocje. Emocje są jak radio, które można nastroić na odbiór pewnych częstotliwości. Naturalną częstotli­wością istot ludzkich przed udomowieniem jest radość życia i chęć jego poznawania. Jesteśmy nastrojeni na mi­łość. Jako dzieci nie znamy definicji miłości jako pojęcia abstrakcyjnego. Po prostu kochamy, bo tacy jesteśmy.

    W ciało emocjonalne wbudowany jest system alar­mowy, który powiadamia nas, gdy coś idzie źle. To samo jest z ciałem fizycznym. Ma ono system alarmo­wy, który ostrzega, że coś się w nim psuje. Nazywamy to bólem. Ból oznacza, że coś złego dzieje się z na­szym ciałem, o które powinniśmy dbać. Systemem alarmowym dla emocji jest lęk. Jeśli się boimy, to znaczy, że coś jest nie tak – może nawet zagraża nam niebezpieczeństwo utraty życia.

     Jako dzieci nie znamy definicji miłości
    jako pojęcia abstrakcyjnego. Po prostu
    kochamy, bo tacy jesteśmy.

    Człowiek odbiera emocje nie za pośrednictwem wzroku, ale poprzez ciało emocjonalne. Dzieci po prostu odczuwają emocje, a ich świeży umysł ani ich nie interpretuje, ani nie podważa.

     To dlatego dzieci akceptują pewnych ludzi i odrzucają innych. Kiedy nie są kogoś pewne, odrzucają go, ponieważ wyczu­wają emocje, które ta osoba wysyła. Dzieci łatwo od­gadują, że ktoś jest zdenerwowany, zły. System alar­mowy dziecka wytwarza pewną dozę lęku, który ostrze­ga: „Nie zbliżaj się!” – dzieci poddają się temu in­stynktowi i nie podchodzą.

    Uczymy się emocji zgodnie z atmosferą panującą w naszym domu i naszymi indywidualnymi reakcja­mi. Dlatego brat i siostra wychowani w tym samym domu reagują różnie. Każde z nich inaczej uczy się bronić i przystosowywać do najprzeróżniejszych sy­tuacji. Kiedy nasi rodzice nieustannie walczą, kiedy w domu panuje dysharmonia, brak szacunku i kłam­stwo, uczymy się emocjonalnych sposobów upodob­niania się do nich. Nawet jeśli mówią nam, żeby ich nie naśladować i nie kłamać, emocjonalna energia naszych rodziców, całej naszej rodziny, zmusza nas do odbierania świata w bardzo podobny sposób Energia emocjonalna, jaka panuje w rodzinie, na­straja nasze emocje na swoją częstotliwość. Emocje stopniowo zmieniają ton i nie jest to już ton nor­malny dla człowieka. Zaczynamy bawić się w gry dorosłych, gry zewnętrznego Snu i w końcu przegry­wamy. Przegrywamy, bezpowrotnie tracąc niewin­ność, wolność, szczęście i zdolność do miłości. Zmuszono nas, żebyśmy się zmienili, i teraz zaczę­liśmy widzieć inny świat, inną rzeczywistość: rzeczy­wistość niesprawiedliwości, emocjonalnego bólu i emocjonalnej trucizny. Witajcie w piekle! – pie­kle, które ludzie tworzą sami dla siebie, które jest Snem Planety. Wchodzimy do tego piekła, choć nie jest to nasz osobisty wynalazek. Istniało długo przed naszymi narodzinami.

    Obserwując dzieci, zobaczymy, w jaki sposób ule­ga zniszczeniu prawdziwa miłość i wolność. Wyobraź­my sobie dwu- lub trzyletnie dziecko bawiące się i biegające po parku. Jest przy nim mama. Bacznie obserwuje i boi się, aby dziecko nie upadło i nie zrobiło sobie krzywdy. W pewnym momencie chce je powstrzymać, a dziecko myśli, że mama się z nim bawi. Ucieka więc od niej jeszcze szybciej. Po ulicy przylegającej do parku mkną samochody, co wpra­wia matkę w jeszcze większe przerażenie. W końcu łapie dziecko. Ono spodziewa się, że matka będzie się z nim bawić, a tymczasem dostaje klapsa. To jest szok. Szczęście dziecka było wyrazem miłości płyną­cej z jego wnętrza. Nie rozumie, dlaczego matka tak zareagowała. W ten sposób krok po kroku niszczo­na jest w nim miłość. Dziecko nie zna słów, ale i tak całym sobą pyta pełne wyrzutu – „Dlaczego?”

    Bieganie, zabawa, są wyrazami miłości. Miłość prze­staje jednak być bezpieczna, przecież rodzice karzą cię, kiedy ją wyrażasz. Stawiają cię do kąta, zabraniają robić to, na co miałbyś ochotę. Mówią ci, że jesteś złym chłopcem albo niegrzeczną dziewczynką… to jest przygnębiające, to jest kara.

    W systemie nagród i kar istnieje poczucie spra­wiedliwości i niesprawiedliwości, tego, co jest w porządku i tego, co w porządku nie jest. Poczucie nie­sprawiedliwości jest jak nóż, który zadaje emocjonal­ne rany, a ranę może jeszcze dodatkowo zakazić emo­cjonalna trucizna. Dlaczego tak się dzieje? Popatrzmy na inny przykład.

    Wyobraź sobie, że masz dwa lub trzy lata. Jesteś szczęśliwy, bawisz się, odkrywasz świat. Nie jesteś świa­dom tego, co dobre, a co złe, co jest słuszne, co na­leży robić, dlatego że jeszcze nie zostałeś udomowiony. Bawisz się w pokoju wszystkim, co cię otacza. Nie masz żadnych złych zamiarów, nie próbujesz niczego popsuć, ale bawisz się gitarą taty. Dla ciebie to za­bawka taka jak inne, absolutnie nie próbujesz zaszko­dzić ojcu ani go zranić. Ale tata ma jeden z tych dni, kiedy jest poirytowany. Ma problemy w firmie. Wcho­dzi do pokoju i widzi, że bawisz się jego rzeczami! Natychmiast wybucha, chwyta cię i spuszcza lanie.

    Z twojego punktu widzenia jest to niesprawiedli­wość. To on przyszedł zdenerwowany, wyładował na tobie złość, zranił. Był kimś, komu bezgranicznie ufa­łeś. Przecież jest twoim ojcem, kimś, kto zazwyczaj cię broni, pozwala ci się bawić i pozwala być sobą. Teraz stało się coś niepojętego. Poczucie niespra­wiedliwości jest jak ból serca. Zostałeś dotknięty, to boli, sprawia, że płaczesz. Płaczesz nie dlatego, że dostałeś klapsa. Nie chodzi o przemoc fizyczną, nie to cię zraniło, przemoc emocjonalna jest, jak czujesz, niesprawiedliwa.  Przecież ty nic nie zrobiłeś!

    Poczucie krzywdy otwiera ranę w twoim umyśle. Twoje emocje zostały zranione i w tym momencie straciłeś jakąś cząstkę swej niewinności. Nauczyłeś się, że nie zawsze możesz ufać ojcu. Nawet jeśli twój umysł jeszcze tego nie wie, bo jeszcze nie potrafi analizo­wać, ale już rozumie. „Nie wolno mu ufać!” Twoje emocje mówią ci, że są sytuacje, kiedy nie wolno ufać, i mówią ci też, że to się może powtarzać.

    Twoją reakcją może być lęk, złość, nieśmiałość lub po prostu płacz. Tak czy inaczej reakcja jest już emo­cjonalną trucizną, ponieważ normalną reakcją przed udomowieniem jest chęć odwetu – twój tata dał ci klapsa, a ty masz ochotę mu oddać. Oddajesz mu albo tylko podnosisz rękę, żeby to zrobić, a to spra­wia, że ojciec gniewa się na ciebie jeszcze bardziej. Większa złość oznacza większą karę. Teraz wiesz, że gotów jest cię skrzywdzić. Boisz się, ale już się nie bronisz, bo wiesz, że to tylko pogorszy twoją sytuację.

    Wciąż nie rozumiesz dlaczego, ale wiesz, że twój ojciec zdolny jest do wszystkiego. To otwiera piekącą ranę. Przedtem twój umysł był absolutnie zdrowy, a ty byłeś niewinny i ufny. Potem rozważny umysł próbuje zrobić coś z tym doświadczeniem. Uczysz się re­agować w określony, twój własny, indywidualny spo­sób. Zatrzymujesz emocje w sobie, a to zmienia twój sposób życia. Teraz coraz częściej będą się powtarzać podobne doświadczenia – niesprawiedliwość ze stro­ny mamy, taty, braci, sióstr, wujków i ciotek, szkoły, społeczeństwa, każdego. Z każdym nowym lękiem uczysz się samoobrony, ale już nie takiej, jaką posługiwaleś się przed udomowieniem, kiedy umiałeś bro­nić się, nie przerywając zabawy.

    Ponadto zranieniu towarzyszy coś, co z początku nie stanowi zbyt wielkiego problemu – emocjonalna trucizna. Z czasem kumuluje się i nasz umysł podej­muje z nią swoistą grę. Powoli zaczynamy bać się przyszłości, bo zachowaliśmy wspomnienie trucizny i nie chcemy, żeby to, co niemiłe, powtórzyło się.

    Pamiętamy także akceptację, kiedy tata i mama byli dla nas dobrzy i żyliśmy w harmonii. Pragniemy harmonii, ale nie potrafimy jej stworzyć. Ponieważ żyjemy w świecie własnej percepcji, sądzimy, że wszystko, co dzieje się wokół nas, dzieje się przez nas. Wierzymy, że mama i tata walczą ze sobą z naszego powodu, na­wet jeśli nie ma to z nami nic wspólnego.

    Z każdym dniem tracimy niewinność.

    Gromadzi­my urazy i już nie przebaczamy.

    Z czasem wszystkie najdrobniejsze nawet zdarzenia i ich konsekwencje uświadamiają nam, że nie jest bezpiecznie być kimś, kim jesteśmy naprawdę. Z każdym tak jest. Poszcze­gólni ludzie różnią się tylko intensywnością odczuć, która zależy od indywidualnej inteligencji, poziomu wykształcenia i wielu innych rzeczy. Jeśli masz szczę­ście, udomowienie nie jest zbyt silne. Ale jeśli masz pecha, udomowienie może być tak silne, a rany tak głębokie, że nawet nie będziesz miał odwagi mówić. Będziesz się tłumaczył: „Jestem nieśmiały”, a tymcza­sem nieśmiałość jest lękiem przed otwartym wyraża­niem swojej osobowości. Możesz wierzyć, że nie po­trafisz tańczyć lub śpiewać, jednak wszystkie niemoż­ności biorą się z tłumienia normalnego ludzkiego instynktu okazywania miłości.

    fragment z : Ruiz Don Miguel – Ścieżka Miłości. Sztuka budowania związków

    Strach i ciemność

    02 Środa Sty 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój

    ≈ 2 Komentarze

    Tagi

    Bóg, ciemność, dobro, miłość, mrok, strach, wyzwolenie, zło



    „To nasze światło a nie nasza mroczność nas przeraża.”

    Na przestrzeni swoich niezliczonych istnień, uciekaliśmy nieustannie od strachu, obawiając się go w jakiejkolwiek formie.

    Wszystko, co nieharmonijne powraca do tej samej emocjonalnej częstotliwości czyli odczucia. A jak myślisz, co daje ci ta ucieczka od strachu? … Nic.

    Być może największym strachem dla człowieka jest lęk spowodowany brakiem odczuwania łączności ze Źródłem […]. Jednakże, strach ten jest, w istocie, starannie wymyśloną iluzją, podtrzymywaną pragnieniem ego by panować nad twoją rzeczywistością.

    Wyjdź poza iluzję, poza ten lęk a odkryjesz jeszcze bardziej dotkliwy strach, który tkwi głęboko w twoim wnętrzu.
    Jest to wzbranianie się przed całkowitym poddaniem i połączeniem się ze Źródłem we wnętrzu – to jest – z Bogiem. Ten strach czy program sprzyja pozostawaniu w tobie separacji z Bogiem.
    Program ten nazywamy “strachem przed staniem się Bogiem”.
    A więc tak naprawdę, to nie strach przed oddzieleniem od Boga, od Źródła lecz raczej strach stania się tym kim jesteś istotnie, jest przyczyną wielu gwałtownych przejawów niezadowolenia, choroby i cierpienia.
    Powinieneś zrozumieć, że gdybyś był całkowicie połączony z Bogiem, nie byłoby miejsca na cierpienie. Jedność ta przyniosłaby kres zmartwieniom i niedostatkom, a wszelkie negatywne myśli i emocje zniknęłyby bezpowrotnie.

    […]
    Nie uwolnisz się od swych lęków stawiając im opór.
    Wyjdź im naprzeciw, obejmij, zaakceptuj i pokochaj je bez osądzania.
    Taka taktyka przyprawi o wstrząs twoje ego, wprawiając je w bolesne zażenowanie, ale właśnie o to chodzi. Kiedy tę, tak zwaną, ciemną stronę siebie obejmiesz z miłością, stwierdzisz, że lęki po prostu rozpłynęły się w nicość.Odczuwaj swoje lęki, wylewaj dla nich łzy radości, daj im możność swobodnego wyjścia poza ciebie.

    Wdychaj je, kosztuj a zaznasz stanu uzdrowienia, ponieważ wziąłeś w objęcia przestraszone dziecko.

    Poruszając się naprzód, w górę i w dół, doznasz chwil pełnej radości, doprowadzając siebie do momentu, w którym zrozumiesz, że miłość Boga, ciebie, jest wszędzie i jest wszelkim życiem.

    Stanie się mistrzem życia – to otoczenie szacunkiem swojego ja wewnętrznego – bez uciekania się do zewnętrznego; jest to objecie miłością, bez zastrzeżeń, całego swojego życia. Wsłuchaj się w swoją wewnętrzną mądrość bo ona cię uwolni. Na nic, jednak, nie zda się uciekanie od strachu; jest to nawyk który powinieneś jak popiół rzucić na cztery wiatry.

    Potraktuj swoje lęki z życzliwym zrozumieniem i miłością, postanawiając, że nie potrzebujesz już dylematu brnięcia poprzez brudy i bagno. Podjąłeś decyzję, że będziesz tanecznym krokiem poruszał się lekko przez bagna strachu, odrazy i nieufności. Strach, bowiem, jest złudzeniem zrodzonym z wielu istnień naznaczonych nieufnością i brakiem wiary w Boga w sobie. […]

    Uważając się za nic nie wartego nie działasz na korzyść świata. Postawa pomniejszania siebie, po to tylko, aby inni nie czuli się zagrożeni w twojej obecności , nie ma w sobie nic światłego, wspaniałomyślnego.

    Urodziliśmy się po to, by przejawić chwałę Boga, który jest w nas..

    Jest ona we wszystkich!

    Kiedy pozwolimy własnemu światłu zabłysnąć, mimowolnie pozwalamy innym ludziom na zrobienie tego samego.

    Kiedy uwalniamy się od swojego strachu, nasza obecność automatycznie wyzwala innych!”

    Vulcan, Wiedz że wiesz

    Rozmowy z Bogiem

    26 Środa Gru 2007

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 102 Komentarze

    Tagi

    Bóg, diabeł, dusza, miłość, moc, potencjał, rozmowy z Bogiem, Rozwój, walsch, wiara

    „Rozmowy z Bogiem „, N.D. Walsch :

    Boska obietnica mówi, że jesteś Jego synem. Jego potomkiem. Podobieństwem. Równy Bogu.
    I oto wszystko się rozbija.
    Możesz pogodzić się z “synostwem Bożym”, “podobieństwem”, ale wzdragasz się przed uznaniem się za “równego Bogu”.

    To zbyt wiele do przełknięcia. Za duży zaszczyt – za duża odpowiedzialność.
    Jeśli jesteś równy Bogu, oznacza to, że nie jesteś odbiorca, lecz sprawcą wszystkiego, co się przytrafia.
    Nie ma ofiar i winowajców – pozostają tylko skutki twoich myśli o danej rzeczy.

    Powiadam ci: wszystko, co dostrzegasz w świecie, stanowi pochodną twoich o nim wyobrażeń.

    Czy chcesz, aby twoje życie “rozkręciło się na dobre”? W takim razie zmień swoje myślenie o nim.

    0 sobie samym. Myśl, mów i działaj jak Bóg, Którym Jesteś.

    Wiec – chcesz, aby twoje życie “nabrało rozpędu?”
    Zacznij od zaraz wyobrażać sobie je tak, jak chcesz, aby wyglądało – i oddaj się temu.
    Sprawdzaj każde myśl, słowo, czyn, które nie są z tym zgodne. Odsuń je od siebie.

    Kiedy najdzie cię myśl, która nie pasuje do twej najwyższej wizji, zmień ją na nową, natychmiast. Kiedy powiesz coś, co kłóci się z tą najszczytniejszą idea, pamiętaj, aby więcej czegoś takiego nie mówić.
    Gdy zrobisz coś wbrew swym najlepszym intencjom, przyrzeknij sobie, że zdarzyło się to po raz ostatni, l napraw szkodę, jeśli to możliwe.
    Słyszałem to już wcześniej i zawsze burzyłem się przeciw temu, gdyż wydaje mi się to po prostu nieuczciwe. To znaczy, jeśli coś ci dolega, nie wolno ci się do tego przyznawać. Jeśli jesteś bez grosza, nie wolno ci o tym wspominać. Jeśli jesteś wściekły jak cholera, nie wolno ci tego okazywać. Przypomina się dowcip o ludziach posłanych do piekła, katoliku, żydzie i człowieku New Agę. “No i jak ci się podoba ten żar?”, pyta diabeł drwiąco katolika. “Składam go Panu w ofierze”, odpowiada katolik pociągając nosem. Pyta diabeł żyda: “A tobie jak się podoba ten żar?” “A cóż więcej można się spodziewać po piekle?”, mówi żyd. Na koniec diabeł zwraca się do człowieka New Agę. “Żar?”, odpowiada zapytany. “Jaki żar?”

    Dobre. Ale ja nie mówię o ignorowaniu problemu czy o udawaniu, że go nie ma. Chodzi o to, aby dostrzec swoje położenie, a następnie przyłożyć do tego najwyższa prawdę o sobie.

    Jeśli jesteś bez grosza, to jesteś bez grosza.

    Kłamanie nie ma sensu, a ukrywanie prawdy za zręcznymi historyjkami na dłuższą metę wyczerpuje twoje siły. Jednak o tym, jak doświadczasz swego stanu ,,spłukania”, decyduje twój osąd :
    – “Być bez grosza jest złe”, “To straszne”, “Jestem do niczego, gdyż porządni ludzie pracują i zawsze maja trochę forsy”. Twoje słowa – “Jestem spłukany”, “Nie mam ani grosza” – wpływają na to, jak długo pozostajesz bez pieniędzy.
    To twoje wynikłe stad postępowanie – użalanie się nad sobą, wysiadywanie w przygnębieniu, nieszukanie dróg wyjścia, “bo i tak to nic nie da” – stwarza twoją rzeczywistość.

    Wyrzekasz się jednej rzeczy, drugiej, bo podobno powinieneś. Potem mówisz ze zrobiłeś słusznie – ale dziwisz się, że twoje odczucie jest inne.

    Na początek wiec przestań siebie osadzać. Dowiedz się, czego pragnie twoja dusza, i poddaj się temu. Poddaj się swojej duszy.

    Uzdrawianie to proces polegający na akceptacji wszystkiego i wybraniu tego, co najlepsze.

    To, czego możesz dokonać i czym możesz się stać.

    Najwznioślejszym uczuciem jest doznanie jedności ze Wszystkim Co Jest. To powrót do Prawdy, za które tęskni dusza. To uczucie doskonałej miłości.

    Doskonała miłość ma się do uczucia jak doskonała biel do barwy. Powszechnie uważa się, ze biel oznacza nieobecność koloru. Ale tak nie jest. Biel zawiera w sobie wszystkie barwy. Biały to każdy istniejący kolor, w połączeniu.

    Podobnie miłość nie oznacza braku emocji (nienawiści, złości, pożądliwości, zazdrości), ale sumę wszelkich uczuć. To wielkość niejednorodna, wszechogarniająca.

    Aby dusza mogła zaznać doskonałej miłości, musi doświadczyć każdego ludzkiego uczucia.

    Jak mogę współczuć temu, czego sam nie pojmuje?
    Jak mogę wybaczyć komuś coś, czego sam nie doświadczyłem na sobie?
    Widzimy wiec zarówno prostotę jak i zatrważający ogrom drogi, jaka musi przebyć dusza. Rozumiemy wreszcie, jakie ma zadanie:

    Zadaniem ludzkiej duszy jest doznanie całości – aby mogła stać się całością.

    Jak może wzlecieć, jeśli nigdy nie upadła? Skąd może znać ciepło, jeśli nie poznała zimna, dobro, jeśli nie uznaje zła?

    Przecież dusza nie może wybrać, czym chce być, jeśli nie ma z czego wybierać.
    Aby mogła doświadczyć swej świetności, musi poznać świetność. Jednak poznać jej nie może, jeśli nie ma nic oprócz świetności. Dusza zdaje sobie wiec sprawę, że świetność może zaistnieć tylko w obrębie tego, co nit} nie jest. Dlatego nigdy nie potępia tego, co nie jest świetnością, ale błogosławi – widząc w tym cząstkę siebie, która musi istnieć po to, aby mogła się objawić jej inna cześć.

    Twoja dusza pragnie zaznać najwyższego uczucia. Pragnie stać się doskonała miłością.

    W istocie, nią jest – i wie o tym. Ale dąży do czegoś więcej. Chce być doskonała miłością w swoim doświadczeniu.

    […]
    Oczywiście, że pragniesz stać się Bogiem! A co innego twoim zdaniem miałbyś chcieć?

    Nie wiem. Nie jestem pewny. Nigdy tak na to nie patrzyłem. Wydaje się to trochę bluźniercze.

    To ciekawe, że nie widzisz nic bluźnierczego w upodabnianiu się do diabła, ale obraża cię myśl o byciu Bogiem.

    Zaraz, zaraz! Niby kto upodabnia się do diabła?

    Wy wszyscy l Wymyśliliście nawet religie, które uczą was, że rodzicie się w grzechu – że jesteście grzesznikami już od chwili narodzin – aby utwierdzić się w przekonaniu o własnej niegodziwości. Jednak gdybym Ja oświadczył wam, że pochodzicie od Boga – że rodzicie się jako Bogowie i Boginie – jako doskonała miłość – nie dalibyście Mi wiary.

    Całe życie przekonujecie samych siebie, że jesteście źli. Nie tylko wy, ale również rzeczy, których pragniecie. Seks jest zły, radość, pieniądze, władza, posiadanie (czegokolwiek w dużej ilości) jest złe. Niektóre religie każą wam nawet wierzyć, że taniec jest zły, muzyka, świętowanie życia. Niedługo napiętnują śmiech, a nawet miłość.Nie, mój przyjacielu. Możesz nie mieć pewności co do wielu spraw, ale jednego jesteś pewny: jesteś niegodziwy, podobnie jak większość rzeczy, których pożądasz. Tak siebie osadziwszy, postanowiłeś się poprawić.
    A powinieneś zaakceptować to, Czym i Kim Jesteś, tu i teraz
    […]Czym ja jestem, ty też jesteś. Co ja potrafię, ty również potrafisz. Te rzeczy, i więcej jeszcze, i ty będziesz czynił.


    N.D. Walsch „Rozmowy z Bogiem”, fragmenty

    Trailer :

    ← Older posts

    Świadomość

    "Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
    C.G.Jung


    WSZYSTKIE POSTY BLOGA

    Świadomość

    • Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
    • „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
    • Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
    •Demony, które niosą Przebudzenie
    • Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
    • Na jakim etapie swojego życia jesteś?
    • Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
    • Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
    • Podświadomość - kluczem do bogactwa
    •Jak zachęcić podświadomość do współpracy
    • Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
    • Czym jest intuicja?
    • Rozwijanie świadomej intuicji
    • Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
    • Inspirujące cytaty sławnych ludzi
    • Zrób coś inaczej niż dotychczas !
    • Spogladaj głębiej…
    • Źródło natchnienia jest w Tobie
    • Bez granic
    • Nowy stan świadomości
    • Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
    •Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
    • Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
    • Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
    • Nie możesz zgubić drogi
    • Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
    • Wybieraj swój świat świadomie
    • Przestrzeń w Tobie
    • Alaja - kosmiczna świadomość
    • Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
    Holograficzny wszechświat
    • Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
    • Narodziny świadomości
    • 48 minut absolutnej świadomości
    • Życie - cytaty z Osho
    • Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
    • Czym są Iluzje?



    Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

    • Co to jest Prawo Przyciągania?
    • Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
    • Sekret Zdrowia
    • Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
    • Uzdrowicielska potęga wizualizacji
    • Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
    • Prawo przyciagania…w działaniu!
    • Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
    •Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
    •Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
    •Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
    •Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

    Związki

    • Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
    • Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
    • Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
    • Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
    • Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
    • Seks, impotencja i wolność
    • Lęk przed zaangażowaniem w związku
    • Zasady udanego związku miłości
    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
    • Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?
    • Idealne partnerstwo
    • Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
    • Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
    • Demon zazdrości
    • Czy Twoj partner Cię szanuje?
    • Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
    •Kobiecość kontrolowana
    • Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
    •Lęk i kontrola w związku
    • Seks - niszczy czy wyzwala?
    • Doceń Twój związek…
    • Jak pokonać lęk przed zranieniem?
    • Dobre i złe strony partnerstwa
    • Intymność a uległość
    • Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
    • Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
    • Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

    Pomiędzy ludźmi

    • Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
    “Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
    • Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
    • Dystans. Sztuka życia.
    • Czy warto być czasem… samolubem?
    • Jak prowadzić dyskusje?
    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
    • Polityka, Polacy i…narzekanie.
    • Nie zakładaj nic z góry
    • Jak nie mieć wrogów?
    • Czy warto się kłócić?
    • Czy umiesz wybaczać?
    • Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
    • Ocean współczucia
    • Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
    • Czy jesteś robopatą?
    • Czy jesteś otwarty?
    • Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
    • Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
    • Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
    • Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
    • Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
    • Utrata kontroli
    • Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
    •Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
    •Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
    • Naprawdę magiczne słówko! :)
    • Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
    • Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
    • Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
    • Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
    • Jak zostać dobrym słuchaczem
    • Czy umiesz naprawdę słuchać ?
    • Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
    •Tajemnica wspierania innych ludzi
    • Nie próbuj zadowolić wszystkich
    •Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
    •Lista książek godnych uwagi…
    •Jakie seriale lubicie?
    •Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

    Poza samotność

    • Samotność a zależność od innych
    • Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
    • Samotność czy osamotnienie?
    • Strach i ciemność?
    • Nie zadręczaj się!
    • Wybacz sobie i wybacz innym
    • Cztery kroki do wolności
    • Wolność. Czy to puste słowo?
    • Czy istnieje dobra samotność?
    • Depresja. Jak sobie z nią radzić?
    • Akceptacja naszej…nieakceptacji
    • Odpowiedzialność i wolność
    • Luźne rozważania o ludzkiej samotności
    • Obnażanie sie do “ja”
    • Czy można pomóc sobie samemu? :)
    • Twoim zadaniem jesteś Ty
    • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
    • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
    • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

    Koniec cierpienia


    • Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
    • Skąd się biorą wypadki?
    • Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
    • Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
    • Miłość to inne słowo na wolność
    • Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
    • Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
    • Złote myśli Berta Hellingera
    • Ustawienia rodzinne Hellingera
    • Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
    • Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
    • Seks - demon z piekła rodem
    • Boska strona seksu
    • Boskie ciało?
    • Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
    • Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
    • Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
    • Czy wiesz dlaczego cierpisz?
    • Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
    • Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
    • Najpopularniejsza religia świata
    • Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

    Szczęście - idea czy rzeczywistość

    • Szczęscie jest bliżej niż myślisz
    • Radość niebezpiecznego życia
    • Czy jesteś…godny szczęścia?
    • Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
    • Nieuwarunkowane szczęście
    • Patrząc oczyma miłości
    • Szczęscie w zasięgu ręki
    • Zasługujesz na miłość i przyjemność!
    • Przyjemność i szczęście bez granic…?
    • Kochaj i bądź radosny!
    • To jest Twoje życie
    • Czy czujesz że zasługujesz?
    • Jak napięcie zastąpić radością?
    • Przyjemność?
    • Nie bój się zmian!
    • Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
    • Pierwsze prawo zmian
    • Czarne, nieznane drzwi
    • Do znudzenia - o optymistach :)

    Zdrowie

    • Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
    •Choroba ma swój początek w umyśle?
    • Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
    • 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
    • Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
    •Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
    • Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
    • Zalety diety roślinnej
    • Totalna kuracja przeciwrakowa
    • Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
    •Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
    • Ulecz swoje ciało !
    • Śmiech to życie
    • Stres i napięcie = początek choroby
    • Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
    • Filozofia zdrowia
    • Jesteś tym co zjesz
    • Jak się zdrowo odżywiać?
    • Zasady dobrego odżywiania
    • Tajemnica Twego ciała
    • Akupunktura a medycyna współczesna
    •Medycyna holistyczna
    •Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
    • Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
    • KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
    • Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
    • Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
    • Wojna w naszym organizmie.
    • Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
    • Masaż leczy duszę
    • Źródła niemocy
    • Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
    • Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
    • Zdrowy rozsądek w dietach?
    • Negatywne odczucia wobec ciała

    Oddech

    • Czy oddychasz prawidłowo?
    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
    •Stłumienia cz II
    •Stłumienia cz I
    • Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
    • Co to jest REBIRTHING?
    • Niezwykła moc oddechu? :)
    • Integracja oddechem

    Psychologia i duchowość

    • Huna i Freud
    • Huna i Jung
    • Cień - wg Junga
    • Twórczy ludzie wg Junga
    •Twórczy umysł a wyobrażenia
    • Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
    • Jak poradzić sobie ze stresem?
    •Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
    • Pozytywne wyzwanie
    • Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
    • Asertywność
    • Nałogi - pragnienie ucieczki
    • Pozytywne myślenie nie wystarczy!
    • Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
    • Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
    • NLP - jak jesteś zaprogramowany?
    • 10 zasad NLP
    • Potęga manipulacji słowem
    • Magia i moc słów
    • GESTALT - integracja psychiki i ciała
    • Czy jesteś tolerancyjny?
    • Narodziny Ego
    • Ego a osobowość ofiary
    • Enneagram - 9 typów osobowości
    • Nawyki, wolność i społeczeństwo
    • Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
    • Lody i samochody
    • Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
    • Samospełniająca się przepowiednia
    • Psychologia inspiracji
    •Twórz, twórz bezustannie!
    • Metoda Simontona

    Bóg i duchowość

    • Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
    • Krótka historia Boga
    • Bóg - to jest...
    • Dobro i zło
    • Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
    • Rozmowy z Bogiem
    • Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
    • Benedyktyn, demony i Zen
    • Fala jest morzem
    • Przestać żyć we władzy Demona
    • Jesteśmy Bogiem
    • Wiara nie pozwala Ci myśleć
    • Życie - to jedyna religia
    • Bóg jest tancerzem i tańcem
    • Bóg jest Tobą
    • Przyjaźń z Bogiem
    • Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

    Umysł a duchowość

    • Zachwaszczony umysł?
    • Enkulturacja
    • Wyzwolenie z chaosu myśli
    • Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
    • Zaminowane obszary umysłu
    • Jak jest oprogramowany Twój mózg?
    • Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
    • Ludzie i roboty
    • Opetanie i formy myślowe wg Huny
    • Memy i wirusy umysłu
    • Bełkoczący umysł
    • Bezrozumnie?
    • Odpowiedź na Psychiczny Atak
    • Czy wiesz co jest ci serwowane?
    • Zjednoczenie
    • Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
    • Co wpływa na nasze życie?
    • Kiedy kłamstwo staje się prawdą
    • Ukryta siła metafor
    • Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
    • Tajemnica ludzkiego snu
    • Mistrz snu
    •Kilka słów o świadomym śnieniu
    • Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
    • Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

    Ciało i Energia

    • Aura człowieka - najważniejsze informacje.
    • Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
    • Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
    • Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
    • Czakramy, poziomy Twojego życia!
    • Jak nauczyć się widzieć aurę?
    • Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
    • Geneza blokad na czakramach
    • Świat to energia!
    • Ciała duchowe według Jogi Kundalini
    • Co tak naprawdę wiemy o świecie?
    • Tai-chi
    • Czym jest energia “Chi” ?
    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
    • Panta rei - energia dokoła nas
    • Dobre wibracje
    • Seksualność a czakry
    • Jasnowidzenie - fakty i mity
    • Telepatia i jasnowidzenie
    •Telepatia – czy to działa?
    • Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
    • Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
    • Energia musi płynąć…!
    • Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
    • Oświecenie - wielki mit.
    • Energia myśli i myślokształty
    • Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
    • Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
    • Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
    • Sen Planety
    • Energia życia. Fakt czy mit?
    • Hipoteza Gai
    • Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

    Rozwój a Medytacja

    • ABC medytacji
    Miłość, seks i medytacja
    • Czym jest medytacja?
    • Ćwiczenia uwalniające energię
    • Medytacja chodząca
    • Medytacja a palenie papierosów
    • Ból a medytacja
    • Medytacja z czakramami
    • Myśleć czy medytować...
    • Czy Twoje życie ucieka?
    • Medytacja a egoizm
    • Emocje i myśli podczas medytacji
    •Medytacja - praktyka czy tajemnica?
    • Dzień Uwagi
    • Wyostrz swoją uwagę
    • Świadomość hara - początek i koniec życia
    • “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
    • Medytacja z koanem
    • Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
    • Zabawne i nietypowe techniki medytacji
    • Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
    • Naucz się relaksować
    • Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
    • Historia pewnego medytującego
    • Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
    • Nauka medytacji w zakładach karnych
    •Rozpadnij się na kawałki
    •Czy jesteś uważny?

    Osobowość i emocje

    • Afirmacje, sztuka zmiany życia
    • Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
    • Afirmacje także mogą szkodzić!
    • Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
    • Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
    • Ciemna noc duszy
    • Ciemna strona emocji?
    • Zostań mistrzem swoich emocji?
    • Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
    • Uciszenie silnych emocji - wg Huny
    • Napięcie i odprężenie
    • Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
    • Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
    • Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
    • Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
    • Przekraczanie granic a bariera lęku
    • Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
    • Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
    Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
    • Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
    • Autentyczna zmiana myślenia
    • Przestań się okłamywać
    • Poznawaj siebie - podejście Zen
    • Kto jest premierem w Twoim rządzie?
    • Zaufanie - w realizacji marzeń
    • Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
    • Oszukując własne emocje….
    • Energia bolesnych emocji
    • Nieśmiałość a prostytucja
    • Tajemnice nieśmiałości
    • Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
    • Cuda…i miłość.
    • Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
    • Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
    • Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

    Walka i akceptacja

    • Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
    • Koniec walki oznacza zwycięstwo
    • Mówić: tak - czy nie?
    •Przestań usiłować być dobrym cz II
    •Przestań usiłować być dobrym cz I.
    • Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
    •Poza dobrem i złem
    • Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
    • Zagadnienie zła - okiem Hindusa
    • Zrozumienie “zła”
    • Wojna w Tobie trwa
    • Nauka akceptacji dobrego i złego
    • Droga wojownika
    • Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
    • Ponad-Ego
    • Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
    • Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
    • Życie w harmonii
    • Życie to jest….- cytaty sławnych
    • Umysł kontra ciało
    • Zaakceptuj i bądź wolny...
    • Wewnetrznie podzieleni
    • Mądrość
    • Miłość…jak głód
    • Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
    • Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
    • Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

    Dorosłe dzieci

    • Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
    • ADHD = Dzieci Indygo?
    • Niewinny dorosły człowiek
    • Źródło depresji: dzieciństwo?
    • Dziecko w rodzinie alkoholika
    •Przełam wzorce z dzieciństwa
    • Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
    • Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
    • Zranione czy radosne dzieci?
    • Wewnętrzne dziecko
    • Kobieta bez winy i wstydu
    • Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
    • Toksyczny wstyd
    • List ojca do syna. Wyznanie.
    • Czego szukasz? Od czego uciekasz?
    • Zmień….przeszłość!
    • Miejsce wewnętrznej przemiany
    • Natura - nasz największy nauczyciel
    • Kim jestem? Początek życia
    • Wewnętrzny ogród
    • Jakie dzieci wychowasz?
    • Grzeszne ciało?
    • Niewolnik namiętności
    • Męska autokastracja. Rys historyczny.
    • Nie istnieją błędy - tylko lekcje
    • Puść dziecku dobry kawałek ;)
    •Zachęć dziecko do czytania
    • Puchatek smakuje Tao
    •Jak zostać dziecięcą szeptunką

    Czakramy

    • Czakramy - poziomy Twego życia
    • Czakram Podstawy
    • Czakram Podbrzusza
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Serca
    • Czakram Gardła
    • Czakram Trzeciego Oka
    • Czakram korony
    • Geneza blokad na czakramach
    • Seksualność a czakry
    • Tajemnice kolorów
    • Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
    • Podróż przez czakry - w wyobraźni
    • Symboliczne znaczenie kolorów

    Wokół religii i ezoteryki


    • Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
    • Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
    • Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
    • Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
    • Ciemna strona chrześcijaństwa
    • Numerologia - czy to ma sens?
    • Yang i Yin
    • Czym jest energia “Chi” ?
    • Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
    • Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
    • Przypadki nie istnieją
    • Odpowiedzią… są pytania
    • Ogrody Zen
    • Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
    • Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
    • Feng Shui
    • Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
    • Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
    • Uważaj, co mówisz...
    • 4 etapy życia
    • TAO• Tao Kubusia Puchatka
    • Zen w sztuce łucznictwa
    • Kilka słów o medycynie chińskiej
    • Być Zorbą czy…Buddą?
    • Cztery umowy Tolteków
    • Historia Buddy
    • Chiromancja - Linie na dłoni.
    • Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
    • Kurs cudów - zasady.
    • Zen grania
    • Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
    • Religia jest trickiem genów ?
    • W stronę wiecznej boginii
    • Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
    •Rio Abierto – życie jak rzeka
    •Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

    Śmierć a duchowość

    • Historia człowieka który wrócił z martwych
    • Życie to lekcja
    • Doświadczenia z pogranicza śmierci
    • Historia pewnego przebudzenia
    • Czemu boimy się śmierci?
    • Czy przeraża Cię Pustka?
    • Los, karma, wolna wola?
    • Prawo przyczyny i skutku
    • Reinkarnacja?
    • Diagnostyka karmy cz I
    • Diagnostyka karmy cz II
    • Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
    • Przebudzenie.
    • Czy można zmienić karmę?
    • Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
    • Czy śmierć jest największym złem?
    • Inne spojrzenie na reinkarnację
    • Pozwól sobie umrzeć
    • Zabijanie nie jest… złe?
    • Pesymistyczna wizja cywilizacji?
    • Prawo przyczyny, skutku i wiary

    Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


    • Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
    • Mądrość jest sposobem podróżowania.
    • Trzej mnisi i… ego
    •Mądrości leśnego mnicha
    •Straszna historia o diable
    •Obsesja ucznia Zen
    •Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
    • Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
    • Minuta mądrości
    • W sercu Mędrca
    • Miłość i mistrz
    • Potwór, strzała i jajko
    • Śpiew Ptaka
    • Nie zadręczaj się!
    • Historia Dana
    • Najwłaściwszy moment
    • A mistrz mu odpowiedział...
    • Początek Wszechświata
    • Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
    • Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
    • Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

    Sukces w życiu

    • Podświadomość - kluczem do bogactwa
    • Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
    • Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
    • Historia prawdziwego sukcesu
    • Słownictwo sukcesu
    • Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
    • Atrakcyjność przyciąga sukces.
    • Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
    • Porażka jest matką sukcesu
    • Jak być lepszym kierownikiem?
    • EFEKT PIGMALIONA
    •Przepływ pieniędzy, przepływ energii
    • Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
    • Przełamując fale…. I życiowy impas :)
    • Jak polubić…nielubianą pracę
    • Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
    •Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
    •Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
    • Odzyskać wiarę w siebie
    • Mój interes, Twój interes, boski interes?
    • Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
    • Geneza geniusza
    •Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
    • Właściwa postawa…co to takiego?
    • 10 cech idealnego lidera
    • Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
    •Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
    •Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
    •Przekonaj się że …możesz.

    Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
    2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
    3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
    4. MANAWA - moment mocy jest teraz
    5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
    6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
    7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


    • Huna i Freud
    • Huna i Jung
    • Co to jest Huna?
    • Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
    • Huna i “widmowe ciało”
    • Opetanie i formy myślowe wg Huny
    • Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
    • Uciszenie silnych emocji - wg Huny
    • Metoda Ho’oponopono
    • Szaman i ból
    • Szaman miejski
    • Szamanizm a sny
    • Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
    • Przyjemność i szczęście bez granic…?
    • Potęga modlitwy wg Huny

    Autorka:

    • ME

    Waszym Zdaniem

    Harysz o Jesteśmy Bogiem
    kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
    Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
    Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
    Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
    Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
    Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
    Agni o W stronę wiecznej boginii
    Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
    ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
    ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
    Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
    Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
    Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
    Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

    Od 2007 roku

    • 18 517 323 przybyszów !

    Kategorie

    Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

    Blog na WordPress.com.

    Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
    • Obserwuj Obserwujesz
      • Rozwój i Świadomość
      • Dołącz do 1 539 obserwujących.
      • Already have a WordPress.com account? Log in now.
      • Rozwój i Świadomość
      • Dostosuj
      • Obserwuj Obserwujesz
      • Zarejestruj się
      • Zaloguj się
      • Zgłoś nieodpowiednią treść
      • Zobacz witrynę w Czytniku
      • Zarządzaj subskrypcjami
      • Zwiń ten panel
     

    Ładowanie komentarzy...