• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: mistrz

Bądź swoim mistrzem, odpowiedzi są w Tobie.

16 Środa Czer 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 12 Komentarzy

Tagi

carter-scott, komunikacja, lekcja, mistrz, uważność, zrozumienie



ODPOWIEDZI DRZEMIĄ W TOBIE
Wystarczy tylko patrzeć, słuchać i ufać.
Wszystkie odpowiedzi, jakich szukasz, są w twoim zasięgu – wystarczy tylko patrzeć do wewnątrz, słuchać i ufać sobie. Żadne źródło zewnętrzne me zawiera odpowiedzi na twoje najskrytsze pytania – ty sam jesteś najmądrzejszym nauczycielem. W głębi duszy wiesz wszystko, co należy wiedzieć.

Wszyscy mamy „duchowe DNA”, to znaczy mądrość wewnętrzną, która przekazuje komunikaty na temat drogi życiowej.
Te komunikaty to sygnały lub wskazówki z wewnętrznego źródła intuicji, które prowadzą do autentycznego życia. Komunikaty przypominają oświetlone kamienie na drodze, które wskazują jakie działania powinieneś podjąć, zęby kontynuować proces rozwoju. Błyskają i rozbrzmiewają w najskrytszym umyśle, wskazując kierunek i dając zalecenia oraz udzielając wszelkich niezbędnych odpowiedzi.

Te skuteczne rady są zawsze dostępne. Przybierają różnorodne formy.
Czasem mają postać „cichego głosu” w głowie, innym razem — intuicyjnego przeczucia.
Niekiedy przynosi je list lub telefon albo odnajdujesz je wydrukowane na wieczku pudełka z herbatą. Mogą brzmieć jak szept – czego przykładem jest przesłanie Kevina Costnera w filmie Field of Dreams „Jeśli stworzysz to, nadejdą” – lub jak odległy głos dzwonów.
Oto wskazówka, że coś jest naprawdę komunikatem – jeśli nie mija, choć starasz się je ignorować. Pojawia się wielokrotnie, dopóki nie wysłuchasz tego i nie uszanujesz.

Nawet jeśli nie jesteś otwarty na prawdziwe komunikaty, znajdą one dostęp do ciebie, bez względu na to, gdzie się skryjesz Jeśli zamkniesz drzwi, wejdą oknem Jeśli zabijesz okna, dostaną się przez komin. Tak jak w znanym powiedzeniu „Trwa to, czemu stawiasz opór„. Prawda odnajdzie cię, bez względu na to, gdzie się schronisz. Ignorowanie głosu wewnętrznego lub zamykanie się na prawdę wewnętrzną każe im się przejawiać w inny, bardziej negatywny sposób, taki jak depresja, uzależnienie od substancji czy zwykłe niezadowolenie Im szybciej otworzysz się na prawdę, tym szybciej i dalej posuniesz się na swojej drodze. Życie przebiega płynniej, kiedy zwracamy uwagę na swoje komunikaty wewnętrzne.
Przed wielu laty, kiedy mieszkałam w Bostonie, poszłam na obiad z kilkoma członkami mojego zespołu. Nasza trójka przybyła wcześniej i czekała na pozostałą czwórkę, a ponieważ była zimna noc grudniowa i padał śnieg, weszliśmy do środka. Mocno się spóźniali, a ponieważ należeli do odpowiedzialnych osób, bardzo mnie nurtowało, gdzie się podziewają.
Minęła prawie godzina, a ich wciąż nie było. Zastanawiałam się, co się z nimi stało. Nagle usłyszałam cichy głos w głowie, brzęczący jak natrętna mucha „Idź na róg”. Ponieważ byłam w siódmym miesiącu ciąży, a na dworze panował mróz, nie chciało mi się wychodzić i iść na róg. Zlekceważyłam komunikat i kontynuowałam rozmowę.
Ale tak jak wszystkie prawdziwe komunikaty, i ten me chciał zniknąć na mój rozkaz. Nadal usłyszałam głos „Idź na róg”. W końcu, zniecierpliwiona, wstałam, okryłam płaszczem wydatny brzuch i przeprosiłam na chwilę towarzystwo, by – tak, odgadliście – pójść na róg. Wyglądałam i czułam się śmiesznie.
W minutę po moim zjawieniu się na rogu pozostali członkowie zespołu podjechali samochodem. Byli zdumieni, ze mnie widzą, bo błądzili prawie godzinę. Kiedy spytali mnie, dlaczego stałam na tym rogu właśnie wtedy, kiedy przejeżdżali, uśmiechnęłam się, zaczęłam przewracać oczami i odparłam „Nie pytajcie.” Tego wieczoru przyrzekłam sobie zawsze zwracać uwagę na komunikaty, choćby najbardziej śmieszne. Wiedziałam, ze dają mi dostęp do zgromadzonej we mnie całościowej wiedzy.

Nie ma znaczenia, czy komunikaty pojawiają się w postaci śmiesznie brzmiących nakazów, takich jak opisany powyżej, czy w bardziej bezpośrednich formach. Powtarzający się komunikat zęby pójść z psem do parku, jest nie mniej ważny niż komunikat zęby zrezygnować z pracy w dużej firmie i otworzyć własny interes. Prawdopodobnie pierwszy komunikat to wyraz tego, ze czujesz, iż musisz dla zdrowia spędzać więcej czasu na powietrzu co jest równie ważne jak to, gdzie zarabiasz na utrzymanie.
Wszystkie komunikaty, bez względu na to, czy wydają ci się głupie, skutecznie wskazują drogę do prawdy i ofiarowują bez pośredni dostęp do wiedzy wewnętrznej.

Jeśli słuchasz uważnie, odnajdziesz częstotliwość fal, na której przekazywana jest cenna wiadomość. Sprostanie wyzwaniu Dziewiątej Reguły polega na dostrojeniu się i uszanowaniu komunikatów oraz odpowiedzi uzyskiwanych ze źródła duchowego. Ponieważ w głowie panuje nieustanny zgiełk, często trudno usłyszeć komunikaty zawierające prawdziwe odpowiedzi. Kiedy już do ciebie dotrą, mogą ci się czasami wydać dziwaczne, jeśli nie masz kontaktu ze swoimi prawdziwymi uczuciami.
Trzydziestopięcioletnia ceniona antykwariuszka handlująca dziełami sztuki może zignorować odpowiedź na pytanie, dlaczego czuje wyobcowanie i niespełnienie, jeśli głos wewnętrzny każe jej zrealizować marzenie całego życia o wstąpieniu do akademii medycznej i zostaniu psychiatrą. Komunikaty, które nie pasują do twojego obrazu rzeczywistości, łatwo odrzucić, ale trudno zignorować.

Nastrajając się na odbiór komunikatów, dowiadujesz się, czego naprawdę potrzebujesz. Kiedy postanawiasz szanować te odpowiedzi, żyjesz w zgodzie z autentyczną wiedzą wewnętrzną i uczuciami, odżegnując się od „syndromu szalbierza”. Być może ta antykwariuszka byłaby szczęśliwsza, gdyby rozpoczęła nowe życie i została lekarką. Pewność mogą mieć tylko ona i jej głos wewnętrzny. Żeby nastroić się i uszanować wiedzę wewnętrzną musisz nauczyć się lekcji wsłuchiwania się, ufności i natchnienia. Te lekcje pozwolą ci osiągnąć taki stan, który zapewni dostęp do wszelkich odpowiedzi na temat tego, jak osiągnąć życiową satysfakcję.

Cherie Carter-Scott – Jesli życie jest gra oto jej reguły

Reklama

Asztawakra Gita czyli Poznanie Absolutu

10 Czwartek Czer 2010

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 16 Komentarzy

Tagi

absolut, asztawakra, asztawakra gita, dżanaka, król, mistrz, mędrzec, oświecenie, poznanie absolutu, wyzwolenie

Spowodowany żarliwym pragnieniem poznania prawdy, król Dżanaka poszukiwał w swoim rozległym państwie w pełni urzeczywistnionego mistrza, który mógłby poprowadzić go ku samorealizacji. Wśród wielu światowej sławy panditów nie mógł znaleźć właściwej osoby. Jednak czyste serce Dżanaki i żarliwość jego szlachetnego pragnienia sprawiły, że prawdziwy nauczyciel sam odszukał króla.

Pewnego dnia na dworze królewskim pojawił się młodzieniec o bardzo zdeformowanym ciele. Zdarzyło się to podczas zgromadzenia zwołanego przez króla w celu przedyskutowania najwyższej mądrości duchowej. Chłopiec musiał być bardzo biedny, ponieważ miał na sobie jedynie prostą, płócienną szatę. Nikt nic o nim nie wiedział, ani też nie znano powodu, dla którego przybył na dwór. Kaleki chłopiec przez wiele dni czekał przed bramą pałacu nalegając, by wpuszczono go do środka i pozwolono wziąć udział w obradach. Pewien starszy bramin, poruszony do głębi cierpliwością i zdecydowaniem chłopca, którego widywał codziennie przed bramą, wspomniał o nim królowi. Ten nakazał posłać po młodzieńca. Jego imię brzmiało Asztawakra, co znaczy: ” ten, którego ciało wygięte jest w ośmiu miejscach „.

Kiedy zgromadzeni pandici dostrzegli kalekiego chłopca wchodzącego na salę obrad, wybuchnęli śmiechem. Jedynie król Dżanaka wpatrywał się w niego w milczeniu. Widział bowiem jak głęboki spokój otacza Asztawakrę, spostrzegł też natychmiast niespotykaną godność i pewność, z jaką chłopiec wkroczył przed tak szacowne zgromadzenie. Jednak przede wszystkim do głębi poruszyły go odpowiedzi, jakich Asztawakra udzielił na wszystkie postawione mu pytania natury duchowej. Król Dżanaka pojął, że ma przed sobą w pełni przebudzonego mędrca – wielką duszę jaśniejącą mądrością poznania. W takiej oto niespodziewanej formie pojawił się przed nim upragniony, prawdziwy nauczyciel. Dżanaka zrozumiał, że Asztawakra może przekazać mu mistyczną mądrość i wiedzę o tym, jak uwolnić się z więzów iluzji i zatrzymać szalone koło narodzin i śmierci.

Z wielką pokorą Dżanaka poprosił Asztawakrę o wskazanie mu drogi ku wyzwoleniu. Mistrz stwierdził, że królewski pałac nie jest odpowiednim miejscem na przekazanie świętych nauk. Poprosił, by król zdjął z siebie kosztowne szaty oraz klejnoty, wdział prosty strój i udał się z nim do lasu. Wkrótce obydwaj opuścili stolicę. Niedługo potem weszli w chłodny cień drzew. Tam, na małej polance, Dżanaka padł chłopcu do stóp i z całkowitym oddaniem rzekł:
czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)

28 Poniedziałek Gru 2009

Posted by ME in ciekawostka, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 32 Komentarze

Tagi

budda, castaneda, dobro, godlewski, guru, historie, mello, millman, minuta mądrości, mistrz, mistyk, mnich, modliwta żaby, mądrość, przypowiastki, przypowieści, tolle, uczeń, uczniowie, wgląd, zło, Świadomość, śpiew ptaka

Postanowiłam zebrać w jednym artykule – najciekawsze przypowieści które przez ostatnie lata umieszczałam na blogu. Ponieważ były bardzo rozproszone, zapewne trudno było do nich dotrzeć.
Zachęcam was do przeczytania i… oczywiście chwilki namysłu 🙂

Budda i bandyta

Pewnego razu zagroził Buddzie śmiercią bandyta zwany Angulimal.
„Bądź, zatem łaskaw spełnić moje ostatnie życzenie”, powiedział Budda.
„Odetnij tę gałąź z tego drzewa”.
Jedno ciecie mieczem i było zrobione!
„Co teraz?” zapytał bandyta.
„Przyłóż ją z powrotem, tak aby się zrosło”, powiedział Budda.
Bandyta roześmiał się. „Musisz być szalony, jeśli uważasz, że ktokolwiek może to zrobić”.
„Wprost przeciwnie, to ty jesteś szalony, jeśli sądzisz, że jesteś potężny, bo możesz ranić i niszczyć. To jest zadanie dla dzieci. Tylko wielcy wiedzą, jak tworzyć i leczyć.

Wgląd

Pewien pisarz przybył do klasztoru, by napisać książkę o Mistrzu.
– Ludzie mówią, że jesteś geniuszem. Czy to prawda? – zapytał.
– Możesz tak powiedzieć – odpowiedział Mistrz, bez nadmiaru
skromności.
– A co sprawia, że ktoś staje się geniuszem?
– Zdolność rozpoznawania.
– Rozpoznawania czego?
– Motyla w gąsienicy, orła w jaju, i świętego w egoiście.

Przebaczyć nazistom?

Były więzień nazistowskiego obozu koncentracyjnego był w odwiedzinach u przyjaciela, który wraz z nim dzielił to ciężkie doświadczenie.
„Czy przebaczyłeś nazistom?” zapytał przyjaciela.
„Tak”.
„A ja nie. Ciągle trawi mnie nienawiść do nich”.
„W takim razie”, powiedział łagodnie przyjaciel,
„oni nadal cię więżą…”

Prawdziwy sens tragedii

Pewien ptak codziennie chronił się w suchych gałęziach drzewa,
stojącego pośród rozległego pustynnego krajobrazu.
Razu pewnego trąba powietrzna wyrwała drzewo z korzeniami, i
biedny ptak musiał przelecieć aż  sto długich mil, zanim, wyczerpany,  znalazł
sobie nowe schronienie.
Gdy wreszcie, po długim locie dotarł do gęstego lasu,
znalazł tam niezliczone drzewa, które uginały się od owoców…

– Gdyby uschnięte drzewo ocalało, nic nie skłoniłoby ptaka, by
wyrzekł się bezpieczeństwa i poszybował w przestworza.

Nieszczęścia mogą prowadzić do rozwoju.
Trzeba tylko zrozumieć lekcję jaka sie w nich kryje.

Punkt widzenia

Kiedy jeden z uczniów przyszedł pożegnać się z Mistrzem przed
powrotem do rodziny i interesów, prosił go o coś, co mógłby zabrać
ze sobą.
Mistrz rzekł:
– Stale rozważaj te trzy rzeczy, które ci teraz powiem:
To nie ogień jest gorący, lecz ty tak go odbierasz.
To nie oko widzi, lecz twój umysł.
To nie cyrkiel zakreśla koło, lecz kreślarz.

Właściwa miara

Pewien podróżny, który spodziewał się po Mistrzu wielkich rzeczy,
bardzo się rozczarował zwyczajnymi słowami, którymi ten zwrócił
się do niego.
– Przybyłem tu w poszukiwaniu Mistrza – zwierzył się jednemu z
uczniów – a znalazłem tylko zwykłego człowieka, niewiele
różniącego się od innych.
Uczeń odpowiedział:
– Mistrz jest szewcem z nieskończoną ilością nagromadzonej skóry.
Przycina ją i szyje na miarę twojej stopy.

Mocne Ego

Gorliwy uczeń wyraził pragnienie nauczania innych Prawdy i zapytał
Mistrza, co o tym sądzi.
Mistrz odpowiedział:
– Zaczekaj.
Co roku uczeń przychodził z tym samym pytaniem i za każdym razem
Mistrz dawał mu tę samą odpowiedź:
– Zaczekaj.
Pewnego dnia zapytał Mistrza:
– Kiedy będę gotowy do uczenia?
Mistrz odrzekł:
– Kiedy opuści cię nadmierne pragnienie uczenia innych.

Wewnątrz

– Dlaczego wszyscy tutaj są tak szczęśliwi, a ja nie?
– Dlatego, że nauczyli się widzieć dobro i piękno wszędzie –
odrzekł Mistrz.
– Dlaczego więc ja nie widzę wszędzie dobra i piękna?
– Dlatego, że nie możesz widzieć na zewnątrz siebie tego, czego
nie widzisz w sobie.

Przemoc

Mistrz zawsze uczył, że poczucie winy jest złym uczuciem. Trzeba
go unikać jak samego diabła: wszelkiego poczucia winy.
Pewnego dnia jeden z uczniów zapytał:
– Ale czyż nie powinniśmy nienawidzić swoich grzechów?
– Kiedy czujesz się winny, to nienawidzisz nie swoje grzechy, lecz
siebie samego.

Bijący brawa anioł

Według starodawnej legendy, kiedy Bóg stwarzał świat, zwróciło się do niego czterech aniołów. Pierwszy powiedział: „Jak ty to robisz?”
Drugi:, „Czemu to robisz?”,
Trzeci: „Czy mogę w czymś pomóc?”
Czwarty: „Ile to jest warte?”
Pierwszy był naukowcem; drugi filozofem; trzeci altruistą, a czwarty, pośrednikiem w handlu nieruchomościami.
Piąty anioł przyglądał się w zadziwieniu i bił brawo z bezmiernego zachwytu. Ten był mistykiem.

Przemijanie

Kiedy stało się rzeczą jasną, że Mistrz wkrótce umrze, uczniów
ogarnęło przygnębienie.
Uśmiechając się Mistrz powiedział:
– Czyż nie rozumiecie, że to właśnie śmierć nadaje piękno życiu?
– Nie. Wolelibyśmy – wbrew temu co mówisz, byś nigdy nie umarł.
– Wszystko, co naprawdę żyje – musi umrzeć.
Popatrzcie na kwiaty – tylko sztuczne nigdy nie umierają.

Dojrzałość

Do ucznia, który nieustannie oddawał się modlitwom, Mistrz
powiedział:
– Kiedy wreszcie skończysz wspierać się na Bogu i staniesz na
własnych nogach?
Uczeń był zaskoczony.
– Przecież to ty uczyłeś nas, by uważać Boga za Ojca!
– Kiedy nauczysz się, że ojciec nie jest tym, na kim możesz się
wspierać, lecz tym, kto wyzwala cię z twojej skłonności do
wspierania się na kimkolwiek?

Nasze wyobrażenia

– Nie szukajcie Boga – rzekł Mistrz. – Po prostu patrzcie, a
wszystko się wam objawi.
– Ale jak mamy patrzeć?
– Za każdym razem, kiedy patrzycie na cokolwiek, starajcie się
widzieć tylko to, co jest, i nic innego.
Uczniowie byli wyraźnie zdezorientowani, więc Mistrz wyłożył to
prościej:
– Na przykład, kiedy spoglądacie na księżyc, starajcie się widzieć
jedynie księżyc i nic ponadto.
– A cóż innego oprócz księżyca można widzieć, kiedy się na niego
patrzy?
– Człowiek głodny mógłby zobaczyć krąg sera.
Zakochany – twarz ukochanej osoby…

Dlaczego śpiewa ptak?

Uczniowie mieli wiele pytań na temat Boga,
Mistrz im powiedział:
– Bóg jest Nieznany i Niepoznawalny.
Każde twierdzenie o Nim,
każda odpowiedz na wasze pytanie
będzie zniekształceniem Prawdy.
Uczniowie byli zaskoczeni:
– W takim razie, dlaczego mówisz o Nim?
– A dlaczego śpiewa ptak? – odpowiedział mistrz.

Ptak nie śpiewa dlatego, że ma do przekazania jakieś twierdzenie.
Śpiewa, ponieważ ma śpiew.

Słowa uczniów muszą być zrozumiałe. Słowa mistrza nie muszą
takimi być. Muszą być jedynie słyszane, w taki sposób,
w jaki słucha się wiatru w drzewach, szumu rzeki czy śpiewu ptaka.
One rozbudzają w tym, kto słucha, coś co leży poza wszelkim
rozumieniem.

Strach

Zaraza była w drodze do Damaszku i przemknęła obok karawany wodza na pustyni.
„Dokąd pędzisz?” zapytał wódz.
„Do Damaszku. Mam zamiar zabrać tysiąc istnień”.
W drodze powrotnej z Damaszku, Zaraza znowu mijała karawanę. Wódz powiedział: „Zabrałaś pięćdziesiąt tysięcy istnień, a nie tysiąc”.
„Nie”, rzekła Zaraza. „Ja wzięłam tysiąc. To strach zabrał resztę”.

Guru i perły

Gdy guru siedział na brzegu rzeki pogrążony w medytacji, uczeń pochylił się i położył u jego stóp dwie olbrzymie perły na znak szacunku i oddania.
Guru otworzył oczy, podniósł jedną z pereł i trzymał ją tak nieuważnie, że wyślizgnęła mu się z ręki i potoczyła po skarpie do rzeki.
Przerażony uczeń skoczył za nią do rzeki, lecz, mimo, że nurkował wielokrotnie do wieczora, nie miał szczęścia.
W końcu, cały mokry i wyczerpany, wyrwał guru z medytacji; „Widziałeś, gdzie spadła. Pokaż mi to miejsce tak, żebym mógł ją dla ciebie odzyskać”.
Guru podniósł drugą perłę, wrzucił ją do rzeki i powiedział: „Właśnie tam!”.

Oświecenie

Młody człowiek przyszedł do pewnego Mistrza i zapytał: „Ile czasu będę najprawdopodobniej potrzebował, żeby osiągnąć oświecenie?”
Rzekł Mistrz: „Dziesięć lat”.
Młody człowiek był zaszokowany. „Tak długo?” zapytał z niedowierzaniem.
Powiedział Mistrz: „Nie, to był błąd. Będziesz potrzebował dwadzieścia lat”
Młody człowiek zapytał:, „Dlaczego podwoiłeś liczbę?”
Powiedział Mistrz:, „Jeśli się nad tym zastanowić, w twoim przypadku prawdopodobnie będzie to trzydzieści”.

Mądrość nie jest stacją, do której się przyjeżdża, lecz sposobem podróżowania.

Jak Budda znalazł drogę środka

Kiedy Budda po raz pierwszy rozpoczął swe poszukiwanie duchowe, praktykował wiele umartwień.
Pewnego dnia zdarzyło się, że dwaj muzycy przechodzili obok drzewa, pod którym siedział pogrążony w medytacji.
Jeden mówił do drugiego: „Nie naciągaj za bardzo strun swojej gitary, bo się zerwą. Nie trzymaj ich też zbyt luźno, bo nie dobędziesz z nich muzyki. Trzymaj się drogi środka”.
Słowa te uderzyły Buddę z taką siłą, że zrewolucjonizowały jego całe podejście do duchowości.
Był przekonany, że zostały one powiedziane dla niego.
Od tej chwili zrezygnował ze wszystkich umartwień i zaczął podążać drogą, która był łatwa i lekka, drogą umiarkowania.
Rzeczywiście, jego podejście do oświecenia nazywane jest Drogą Środka.

Cytaty z:
Modlitwa Żaby –  A. de Mello
Śpiew Ptaka – A. de Mello
Minuta Mądrości – A. de Mello

—————————————————————————————————————————-

Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży

Mistrz ZEN Hakuin żył w pewnym mieście w Japonii.
Był bardzo szanowanym człowiekiem i wielu 22 ludzi przychodziło do niego po duchowe nauki. Kiedyś okazało się że nastoletnia córka jego sąsiadów jest w ciąży.
Bardzo zbulwersowani rodzice chcieli za wszelką cenę ustalić kto jest ojcem dziecka. Nie chcąc wyjawić prawdziwej tożsamości dziewczyna wskazała na Hakuina.
Zagniewani rodzice ruszyli z wymówkami do mistrza. Jednak wszystko co im odpowiedział to
– „Czy aby na pewno tak?”.

Wiadomość o tym skandalu szybko rozniosła się po okolicy, a mistrz utracił swą reputację.
Nikt już nie przychodził by go zobaczyć i porozmawiać. Hakuin pozostawał jednak niewzruszony. Wcale go to nie zmartwiło. Kiedy przyszło na świat dziecko rodzice dziewczyny przynieśli je do Hakuina
– „Jesteś ojcem więc się nim zaopiekuj” – powiedzieli.

Mistrz przyjął maleństwo i troskliwie zaczął się nim opiekować.
Kiedy minął rok targana wyrzutami sumienia młoda sąsiadka wyznała rodzicom że prawdziwym ojcem jej dziecka był młody mężczyzna, pracujący w sklepie u rzeźnika. Ta wiadomość bardzo strapiła małżonków.
Wielce skruszeni udali się do Hakuina i zaczęli go prosić o wybaczenie:
– „Nasza córka wyznała że nie jesteś ojcem jej dziecka. Przyszliśmy je zabrać. Jest nam niezmiernie przykro”.
– „Czy aby na pewno tak?”- to były jedyne słowa Hakuina, który oddał dziecko rodzicom.

Mistrz odpowiada zarówno na fałsz jak i na prawdę, na dobro i zło tymi samymi słowami
– „Czy aby na pewno tak?”.
Pozwala w ten sposób każdej formie jaką przybiera dana chwila na pojawienie się. Pozwala jej być taką jaka jest i nie staje się uczestnikiem ludzkiego dramatu.
Zdarzenia nie mają osobistego charakteru.
On sam nie staje się niczyją ofiarą. Jest tak całkowicie zestrojony z tym co się wydarza, że to co się dzieje nie ma nad nim władzy.
Tylko kiedy opierasz się temu co jest, pozostajesz na łasce tego co się wydarza. A świat będzie decydował o twoim szczęściu i nieszczęśliwości.
W tej historii dziecko znalazło troskliwą opiekę.
‘Złe’ zamieniło się w ‘dobre’ przez moc nieopierania się. Mistrz nie przeciwstawił się też oddaniu dziecka.
Odpowiedział na to czego wymagała obecna chwila.

Wyobraź sobie jak reagowałoby Twoje ego w sytuacjach, które opisała powyższa historia?

E. Tolle “Nowa Ziemia”

—————————————————————————————————————————-

Względność dobrych i złych wypadków

Stary człowiek i jego syn pracowali na małej farmie. Mieli tylko jednego konia, który ciągnął ich pług. Pewnego dnia koń uciekł.

– Jakie to straszne – współczuli sąsiedzi. – Co za nieszczęście.

– Kto to wie, czy to nieszczęście, czy szczęście – odpowiadał farmer.

Tydzień później koń powrócił z gór, przyprowadzając ze sobą do stajni pięć dzikich klaczy.

– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.

– Szczęście? Nieszczęście? Kto wie? – odpowiadał starzec. Następnego dnia syn, próbując ujeździć jedną z dzikich klaczy, spadł z niej i złamał nogę.

– Jakie to straszne. Co za nieszczęście! – mówiono.

– Nieszczęście? Szczęście?

Przyszło wojsko i wszystkich młodych mężczyzn zabrano na wojnę.
Syn farmera był nieprzydatny, więc pozostał.

– Szczęście? Nieszczęście?

Zadręczanie się

Dwaj mnisi, jeden stary a drugi bardzo młody, wracali błotnistą leśną ścieżką do swego klasztoru w Japonii. Podeszli do ślicznej kobiety, która stała bezradnie na brzegu mulistego, szybko płynącego strumienia.

Widząc, że jest w potrzebie, starszy mnich wziął ją na ręce i przeniósł przez wodę. Ona uśmiechała się do niego, oplatając ramionami jego szyję, aż on delikatnie postawił ją na drugim brzegu. Kobieta podziękowała, skłoniła się, a mnisi w ciszy podążyli w dalszą drogę.

Kiedy zbliżali się do bram klasztoru, młody mnich nie mógł już dłużej wytrzymać.

– Jak mogłeś brać w ramiona piękną kobietę? – wybuchnął – Takie zachowanie nie przystoi mnichowi!

Stary mnich popatrzył na towarzysza podróży i odparł:

– Ja zostawiłem ją na brzegu. A ty nadal ją niesiesz.

Uwolnij przeszłość, pozwól jej odejść. Bierz życie takim jakim jest, nie potępiaj się ani nie obwiniaj.
Zachowaj umiar we wszystkim, spokój i świadomość w działaniu.
Bądź wolny.

Millman Dan – Droga miłującego pokój wojownika

—————————————————————————————————————————-

Rzeczywistość jest jaka jest…nie szukaj niczego ekstra.

Trzej mnisi postanowili razem pomedytować.

Usiedli po jednej stronie jeziora, zamknęli oczy i pogrążyli się w medytacji. W pewnej chwili jeden z nich wstał i rzekł do pozostałych:

– “Zapomniałem mojej maty.”

Poczym w cudowny sposób wkroczył na taflę wody i przeszedł na drugi brzeg do swojej chaty. Kiedy wrócił, drugi mnich wstał i powiedział:

– “Zapomniałem wywiesić moją drugą szatę do wyschnięcia” – On także pełen spokoju przemaszerował przez taflę jeziora i wrócił tą samą drogą.

Trzeci mnich obserwował uważnie towarzyszy i postanowił przetestować swoje własne zdolności.

– “Czy wasza wiedza jest większa od mojej? Ja również jestem w stanie to zrobić!”

Powiedział głośno i ruszył w stronę jeziora, aby przez nie przejść. Jednak natychmiast wpadł w głęboką wodę. Z zapałem wspiął się z powrotem i spróbował ponownie tylko po to, aby znów wpaść do wody. Próbował jeszcze raz… i jeszcze… za każdym razem tonąc w wodzie.

Dwaj pozostali przypatrywali się temu w spokoju. Nagle jeden powiedział cicho do drugiego:

-”Myślisz, że powinniśmy mu powiedzieć gdzie są kamienie??”

P. Godlewski “Moment Boskości”

—————————————————————————————————————————-

Los ślimaka

Pewnego dnia, kiedy byłem z nim [Don Juanem] w mieście, podniosłem ślimaka ze środka chodnika i odłożyłem w bezpieczne miejsce, pomiędzy jakieś pnącza. Byłem przekonany, że pozostawiony samemu sobie, wcześniej czy później zostałby rozdeptany. Uważałem, że przenosząc go w bezpieczne miejsce, uratowałem mu życie.

Don Juan wykazał, że moje przekonanie było bardzo pochopne, bo nie rozpatrzyłem dwóch istotnych faktów. Po pierwsze, ślimak mógł uciekać przed śmiercią od trucizny zawartej w liściach winorośli, po drugie, mógł mieć wystarczająco silną wolę, aby przejść przez chodnik. Wtrącając się, nie uratowałem go, ale sprawiłem, że utracił to, co z takim trudem zyskał.

Oczywiście chciałem odłożyć ślimaka w miejsce, z którego go podniosłem, ale don Juan mi nie pozwolił. Powiedział, że przeznaczeniem ślimaka było to, że jakiś idiota przetnie mu drogę i wyhamuje impet. Jeśli zostawię go tam, gdzie go odłożyłem, być może ślimak zbierze wystarczającą moc, by podążyć tam, dokąd zmierzał.

Pomyślałem, że rozumiem o co mu chodzi. Najwyraźniej jednak zgodziłem się z nim jedynie powierzchownie. Najtrudniejszą dla mnie rzeczą było pozwolić innym – być. “

C. Castaneda
——————————————————————————-

Zobacz także

Ciekawe cytaty o mistrzu – N.D Walsch

Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

Wciel się na Niebieskiej Planecie! 🙂

Mądrości leśnego mnicha

Życie to jest….- cytaty sławnych

Cytaty kambodżańskiego mnicha

Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

15 Sobota Sier 2009

Posted by ME in Zen

≈ 14 Komentarzy

Tagi

ameryka, doświadczenie, intelekt, japonia, klasztory, koan, mistrz, mnich, odosobnienie, poznanie, roshi, zazen, Zen, Świadomość, światynia

ptaki zen
Roshi Keido Fukushima mistrz zen klasztoru Tofukuji, jednej z „Pieciu Wielkich Swiatyn” Kioto, w wieku 56 lat jest jednym z najmłodszych ludzi w Japonii na takim stanowisku.


Czy istnieja jakies szczególne przeszkody, aby Amerykanie mogli zrozumiec zen?

Amerykanie sa z natury bardziej intelektualni, a do studiowania koanów trzeba podchodzic z ostroznoscia i rozwaga. Niektórzy ludzie w Ameryce, nawet bez ukonczenia pełnego treningu, pisza ksiazki o studiowaniu koanów, które zawieraja nie tylko pytania, ale i odpowiedzi! Jednakze studiowanie koanów nie jest rozwiazywaniem zagadek. Ksiazki z odpowiedziami sa naprawde jedynie przeszkoda dla tych, którzy chca studiowac. […]

Czy jest równiez problemem to, ze obcokrajowcy zbyt duzo czytaja na temat zen?
Bez wzgledu na to, jak wiele czytasz, jest to dobre!
Ale jesli podchodzisz do zen jako do „intelektualnego badania”, to stanie to na przeszkodzie twojego treningu, poniewaz wszystko bedzie jedynie w twojej głowie.
Jednak rzeczy, które przeczytałes moga byc uzyte pózniej przy wyjasnianiu zen innym ludziom.

Jakie jest najwieksze wyzwanie dla ucznia zen bez wzgledu na to, czy jest Japonczykiem czy Amerykaninem?
Główna przeszkoda w zgłebianiu zen wydaje sie podchodzenie do niego z poziomu umysłu. Nie powinno sie mówic o koanie, ale stac sie koanem. Zamiast rozumiec koan, raczej doswiadczyc go.
Jednak nawet dla japonskich mnichów jest to problem. W doswiadczeniu satori przekracza sie dualizm. A wiec w ideale, powinienes przekroczyc dualizm, pomimo ze nadal zyjesz w swiecie, który jest bardzo dualistyczny. Na poczatku trening podkresla przekroczenie dualizmu. Jednak nasz własny intelekt pochodzi z dualistycznej podstawy. A wiec trzeba zapomniec o swoim intelekcie. Buddyzm zen nie potepia, czy tez nie patrzy z góry na intelekt jako taki. Dlatego jest tak wiele pism w tradycji zen. Jednak rozumienie zen poprzez intelekt jest błedem. To jest powód, dla którego przez pierwsze trzy lata mojego treningu mój mistrz Rosi Shibayama ciagle powtarzał: „Badz idiota! Badz głupcem!”. To była bardzo dobra rada.

Współczesnie coraz wiecej ludzi na Zachodzie kojarzy sobie Japonie głównie z jej technologicznym i ekonomicznym aspektem. Oczywiscie kraj ten zmienia sie w rekordowym tempie. Czy uwazasz, ze zen równiez musi sie zmienic, aby dotrzymac kroku tym ogólnym przemianom?
Sam zen — doswiadczenie zen — nie potrzebuje sie zmieniac. Zen musi zmienic sposób wyrazu, aby byc zrozumiałym dla współczesnych ludzi. Tak działo sie w całej jego historii. Religia próbuje uczyc ludzi, tu i teraz, jak powinni zyc. Na przykład ludziom w dzisiejszych czasach na pytanie, co sie dzieje po smierci, trzeba odpowiedziec jasno i szczegółowo. Powiedzmy sto lat temu ludzie nie uwazaliby buddyzmu za religie, jezeli próbowałby on wyjasniac rzeczy w ten sposób. Do chwili smierci trzeba zyc najpełniej, jak to mozliwe. Sprawa, która chce podkreslic zen to ja takim, jakim jestem tu i teraz i zen naucza jak zyc w tu i teraz. Jednakze w starodawnych czasach buddyzm uczył, ze jesli zrobiło sie złe rzeczy, idzie sie do piekła, a jesli dobre, to do Czystej Krainy lub do podobnego miejsca. Ale jesli bedziemy dzisiaj próbowac wyjasniac rzeczy w tych kategoriach, współczesni ludzie nie uwierza w to.
Zapytaja sie: „Pokaz mi, gdzie jest to piekło!”.
Trzeba im wtedy wyjasnic, ze pójscie do raju czy do piekła, to nie cos, co wydarzy sie po smierci, lecz jest to cos, co ma miejsce w tej własnie chwili. Albo teraz zyjesz w raju, albo na sposób piekielny.
Na przykład w szkole Buddyzmu Jodo albo Czystej Krainy jest wiara, ze Czysta Kraina istnieje na zachodzie. Jednakze jesli bedziemy próbowali wyjasnic dziecku ze szkoły podstawowej, ze Czysta Kraina istnieje na zachodzie, nie bedzie ono w stanie tego zrozumiec. Pozwólcie, ze opowiem historie. Pewnego dnia dziadek próbował swojemu wnukowi wyjasnic te sprawy i powiedział: „Zachód — tam jest Czysta Kraina!”. A dziecko powiedziało, ze jesli pójdzie sie na zachód, to okrazy sie kule ziemska i wróci do miejsca, w którym sie jest!

Jednak uczen zen nie moze pozwolic sobie na odwrócenie sie plecami do swiata.
Nie. Ostateczny cel zen nie lezy w ucieczce od swiata, ale w powrocie do niego. A wiec, kiedy sie to zrozumie, mozna pójsc w góry, aby samotnie praktykowac. Jest to czesc treningu. Jesli jednak nie pójdzie sie do osrodka zen lub w góry, aby stworzyc to podstawowe zrozumienie, jest bardzo trudno ukonczyc trening poza tego rodzaju odosobnieniem. Ale to tylko połowa pracy. A wiec po doswiadczeniu praktyki w klasztorze, kiedy wraca sie do swiata i tam kontynuuje trening, to wtedy tak naprawde, zen staje sie religia. Bez wzgledu, o jakiej religii bysmy nie mówili, w koncu trzeba powrócic do swiata miłosci i współczucia. Buddyzm zen nie jest jedynie sprawa osiagniecia oswiecenia, ale takze sprawa pomagania innym ludziom.

Czy zauwazasz, ze zainteresowanie zenem spada w miare, jak współczesna Japonia sie zmienia?
Zupełnie nie. W rzeczywistosci liczba uczestników naszych comiesiecznych sesji zazen i wykładów bardzo sie zwiekszyła, podobnie, jak i wykładów, które wygłaszam co dwa miesiace w Centrum kulturalnym Asahi Shimbun w Osace. Obecnie jest wiele przedsiebiorstw, które chca, aby ich pracownicy przeszli trening zen, a przynajmniej doswiadczyli go w niewielkim stopniu. Na wiosne nowi pracownicy firm sa wysyłani do swiatyni zen na dwa dni, aby doswiadczyli troche zazen.

Ale czy pobyt w swiatyni przez tak krótki okres moze cos zmienic?
To dobra uwaga.
Nie bedzie sie w stanie osiagnac rozumienia satori w tak krótkim czasie. Jednakze w klasztorze zen jest bardzo prosty, tradycyjny sposób zycia, podczas, gdy w swiecie zewnetrznym, szczególnie we współczesnej Japonii, sposób zycia jest bardzo ekstrawagancki. A wiec, przyjezdzajac do swiatyni zen moga oni nauczyc sie, ze istnieje równiez prosty sposób zycia. Poza tym zycie klasztorne jest bardzo usystematyzowane i oparte na regułach. To, co jest najwazniejsze dla współczesnego człowieka, który jest pograzony w dazeniu dokads, siedzenie w swiatyni nawet jeden wieczór, nawet jedna runde, zmusza go do zatrzymania sie — a to jest raczej duzym wydarzeniem dla wiekszosci ludzi. A wiec, widza oni inny sposób zycia, pewien spokój i cisze, która nie istnieje w zwykłym zyciu. Wiekszosc młodych Japonczyków nie chce chodzic do swiatyni w dzisiejszych czasach, uwazajac, ze swiatynie słuza jedynie do pogrzebów. Ale jest konieczne, aby tam pójsc kiedy jest sie zywym. Swiatynia nie powinna byc kojarzona jedynie ze smiercia, lecz z zyciem.

Co, twoim zdaniem, doswiadczenie klasztornego zen moze zaoferowac, czego nie mozna znalezc w treningach klasztornych, powiedzmy tybetanskim, greckim lub innych?
Mysle, ze bardzo dobre jest porównanie katolickiego klasztoru i klasztoru zen. Trening w klasztorze zen mozna porównac do sprintu na sto metrów podczas, gdy trening w katolickim klasztorze do maratonu. Mnich katolicki wstepuje do klasztoru na całe zycie. Podczas, gdy w klasztorze zen minimum wynosi trzy lata, nie ma natomiast górnego limitu. Nawet, jesli jestes w klasztorze zen przez 10 lat, to jest to jedynie czesc twojego zycia. Jednak pobyt w klasztorze zen jest rodzajem bardzo surowego i skoncentrowanego treningu. Klasztor katolicki posiada bardzo jasny religijny sposób zycia, lecz nie posiada tego rodzaju skoncentrowanego okresu treningu. Dla mnie droga katolickiego mnicha ma swój urok. Nie chodzi tu jednak o to, która religia jest dobra, a która zła. To sa po prostu dwie drogi. Jesli chodzi o ciebie musisz sam wybrac.
Mysle, ze surowosc zen daje dobre rezultaty. W sposobie treningu zen, w którym nie myslisz o lubieniu i nie lubieniu, jestes w stanie skoncentrowac sie na rozwoju spraw podstawowych.

Fragment wywiadu Pico Iyer’a & Michaela Hofmanna z Roshi Keido Fukushima

Więcej o Zen:

• Zen w sztuce łucznictwa

• Ogrody Zen

• Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

• Benedyktyn, demony i Zen

• Poznawaj siebie – podejście Zen

Obsesja ucznia Zen

04 Wtorek Sier 2009

Posted by ME in Zen

≈ 119 Komentarzy

Tagi

buddyzm, historia, kafka, mistrz, proces, przypowieść, psycholigia kwantowa, robert anton wilson, uczeń, wilson, Zen, Świadomość

obsesja
Fragment książki „Psychologia kwantowa” Robert Anton Wilson

Pewien młody Amerykanin o imieniu Simon Moon, studiujący zen w zendo (szkole zen) przy New Old Lompoc House w kalifornijskim miasteczku Lompoc, popełnił straszny błąd sięgnąwszy po Proces Franza Kafki.
Ta zakręcona powieść, w połączeniu z praktyką buddyjską, stała się dla bied­nego Simona kroplą, która przepełniła czarę. Popadł w intelektualną i emocjo­nalną obsesję na punkcie paraboli o drzwiach Prawa, którą Kafka wstawił pod koniec powieści. Simon tak bardzo skupił się na tej paraboli, że kompletnie wytrącił się z medytacji i odciągnął swój umysł od studiowania sutr.

W olbrzymim skrócie przypowieść Kafki sprowadza się do tego:

Pewien człowiek przychodzi do drzwi Prawa, prosząc o pozwolenie na wejście. Strażnik odmawia mu dostępu, lecz jednocześnie sugeruje, że jeśli będzie wystarczająco długo czekać, to może pewnego dnia w nieokreślonej przyszłości zostanie wpuszczony do środka. Mężczyzna czeka, czeka i starzeje się; usiłuje przekupić strażnika, który zabiera mu pieniądze, lecz nadal nie chce przepuścić go przez drzwi; mężczyzna sprzedaje cały swój majątek dla zgroma­dzenia funduszy niezbędnych do dalszych łapówek; strażnik bierze je, ale nadal nie wpuszcza go do środka. Po wzięciu każdej kolejnej łapówki mówi: „Robię to tylko dlatego, byś całkowicie nie stracił nadziei”.

Ostatecznie, mężczyzna starzeje się i zapada w chorobę. Wie, że wkrótce umrze. W ostatniej chwili wykrzesza z siebie energię, by zadać pytanie, które krążyło mu po głowie od wielu lat: „Powiedziano mi, że Prawo istnieje dla wszyst­kich. Jak to się stało, że podczas tych wielu lat, gdy czekałem pod drzwiami Prawa, nikt inny tu się nie zjawił?”

Wtedy usłyszał słowa strażnika: „Te drzwi stworzono specjalnie dla ciebie. Teraz zamknę je na zawsze”. Strażnik zamyka drzwi. Człowiek umiera.

Im dłużej Simon rozmyślał nad tą alegorią, żartem, czy też zagadką, tym bardziej gnębiło go uczucie, że jeśli jej nie zrozumie, nie będzie mógł pojąć zen. Zadawał sobie pytania: Skoro drzwi były przeznaczone tylko dla tego człowieka, czemu nie mógł przez nie wejść? Skoro budowniczowie drzwi posłali przed nie strażnika, by przeganiał śmiałków pragnących przez nie wejść, czemu pozostawili je kusząco otwarte? Dlaczego strażnik zamknął drzwi, kiedy mężczyzna był już za stary, by ruszyć przez nie do nieznanej krainy? Czy buddyjska doktryna dharmy (prawa) ma coś wspólnego z tą parabolą?

Czy drzwi Prawa reprezentują bizantyjską biurokrację, funkcjonującą w prawie każdym współczesnym rządzie, co by wskazywało na to, że przy­powieść ta jest zwyczajną satyrą, formą zemsty Kafki na systemie prawnym, którego był pomniejszym funkcjonariuszem? Czy też może Prawo reprezen­tuje Boga, jak to twierdzą niektórzy komentatorzy, a Kafka parodiuje religię lub stara się zachować jej tajemnicę? Czy strażnik biorący łapówki i nie oferujący nic w zamian poza czczą nadzieją to reprezentant kleru, czy też po prostu intelekt człowieka, karmiący się cieniami pod nieobecność ostatecz­nych odpowiedzi?

Simon, będąc u kresu wyczerpania nerwowego, udał się do rosziego (nauczyciela zen) i opowiedział mu historię mężczyzny czekającego pod drzwiami Prawa – drzwiami, przez które nie mógł wejść, choć istniały tylko dla niego, a gdy znalazł się bliski śmierci, zostały mu zamknięte? „Proszę” – błagał Simon – „Wyjaśnij mi tę mroczną parabolę”.

Simon poszedł za nauczycielem do sali medytacyjnej. Kiedy tam dotarli, nauczyciel szybko się wślizgnął do środka, odwrócił i zamknął drzwi tuż przed oczami Simona.

W tej samej chwili Simon doznał Przebudzenia.

Niech każdy sam zasta­nowi się nad przypowieścią Kafki i reakcją mistrza zen. Postara ją wyjaśnić. Przyjrzyjcie się wydarzeniom: czy w toku waszych przemyśleń wyłania się konsensus? Czy też może każdy z was nadaje opisanej sytuacji własne, wyjąt­kowe znaczenie?

Fragment książki „Psychologia kwantowa” Robert Anton Wilson

Zobacz też

• Mądrość jest sposobem podróżowania.

• Trzej mnisi i… ego

• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.

• Minuta mądrości

• W sercu Mędrca

• Miłość i mistrz

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

Zen w sztuce łucznictwa

31 Wtorek Mar 2009

Posted by ME in Zen

≈ 7 Komentarzy

Tagi

mistrz, piękno, sztuka, Zen, łucznictwo, łuk, Świadomość, ćwiczenia

zenlucznictwo
Jedną z najbardziej znamiennych cech łucznictwa uprawianego tak, jak uprawia je się w Japonii – co zresztą dotyczy uprawiania wszystkich dziedzin sztuki we wszystkich zapewne krajach Dalekiego Wschodu – jest to, że łucznik nie dąży do celów utylitarnych ani do czysto estetycznej satysfakcji. Celem jest tu, bowiem ćwiczenie umysłu, a mówiąc ściślej, nawiązanie kontaktu umysłowego z najwyższą rzeczywistością.
Łucznictwa nie uprawia się, zatem po to tylko, by trafić w tarcze; szermierz nie włada mieczem po to jedynie, aby pokonać przeciwnika; tancerz nie po to tańczy, aby wykonać pewną ilość rytmicznych ruchów. Umysł musi zestroić się pierwej z nieświadomością.

Chcąc naprawdę osiągnąć mistrzostwo w jakiejś sztuce, nie można poprzestać na znajomości techniki.

Należy wznieść się na poziom wobec techniki transcendentny, aby sztuka stała się „sztuką, w której niczego sztuką nie dokażesz”, wyrastającą wprost z nieświadomości.

I tak na przykład w łucznictwie zaciera się przeciwieństwo miedzy celem a tym, kto weń celuje, ponieważ cel i sam celujący stapiają się w jedną rzeczywistość. Łucznik traci świadomość samego siebie, przestaje być świadom tego, że jest kimś, kto ma trafić w środek tarczy, która przed nim stoi. Taki stan nieświadomości osiągnie on wtedy tylko, gdy będąc całkowicie pustym, wyzbytym własnego ja, stanie się jednym z doskonaleniem swej sprawności technicznej, Co prawda, wchodzą tu też w grę zjawiska z zupełnie innego poziomu, na który nie sposób wznieść się drogą jakichkolwiek stopniowych rozłożonych w czasie studiów nad sztuką łucznictwa.

Zen tym przede wszystkim rożni się od innych szkół religijnych, filozoficznych czy tez mistycznych, ze nie opuszczając ani na chwile sfery życia codziennego będąc tak praktycznym i konkretnym, ma jednak w sobie cos, co wynosi go ponad wszelkie plugastwo i niepokoje tego świata.
I tak dochodzimy do punktu, w którym pojawia się związek miedzy buddyzmem zen a łucznictwem, oraz takimi dziedzinami sztuki, jak szermierka, układanie bukietów, ceremoniał podawania herbaty, taniec czy sztuki piękne.

Baso (Ma-tsu, zmarły w roku 788) głosił, iż zen to „umysł, na co dzień”. „Codzienność” umysłu polega po prostu na tym, by „spać, gdyśmy zmęczeni, i jeść, kiedyśmy głodni Skoro tylko zaczniemy rozważać, rozmyślać i budować pojęcia, zatraca się pierwotna nieświadomość, wkrada się myśl, i już nie jemy jedząc ani spiąć nie śpimy Strzała opuszcza wprawdzie cięciwę, lecz nie frunie wprost ku tarczy, a samej tarczy tez nie ma tam, gdzie tarcza stoi Zaczynamy snuć rachuby, one zaś zawsze są biedne Całe to przedsięwzięcie, jakim jest łucznictwo, zbacza na manowce Panujący w umyśle łucznika zamęt w każdym kierunku, w każdej dziedzinie działalności zdradza swą obecność.

Człowiek to trzcina myśląca, lecz swych największych czynów dokonuje wtedy, gdy nie rachuje, nie myśli. Latami ćwicząc się w sztuce zapominania o sobie, należy odzyskać utraconą „dziecięcość Osiągnąwszy ten stan człowiek myśli, zarazem jednak nie myśląc. Myli tak, jak ulewy spadające z nieba, myśli tak, jak fale, które ocean toczy, myśli tak, jak gwiazdy, rozjaśniające nocą niebiosa, myśli tak, jak zielone liście, strzelające z gałązek w kojącym, wiosennym powiewie W istocie człowiek taki jest tymi ulewami, tym oceanem, tymi gwiazdami i liśćmi.

Osiągnąwszy taki etap duchowego rozwoju, człowiek staje się artystą życia na modłę zen Niepotrzebne mu płótno, pędzle ani farby, których używa malarz Niepotrzebne mu łuk, strzała, tarcza ani inne przedmioty, którymi posługuje się łucznik Ma on własne kończyny, tułów, głowę i inne części ciała – ważne narzędzia, przy pomocy, których przejawia się jego „życie na modłę zen” Jego ręce i nogi to pędzle, a cały wszechświat jest płótnem, na którym człowiek ten przez siedemdziesiąt, osiemdziesiąt, albo i dziewięćdziesiąt łat odmalowuje swe życie Powstały w ten sposób obraz nosi miano „historii”.

Hoyen z Gosozen (zmarły w roku 1140) powiada „Oto człowiek, który pustkę przestrzeni przeistacza w kartkę papieru, fale oceanu w kałamarz, a gorę Sumeru w pędzel, i pisze tych pięć liter so-shi-sai-rai-i Przed takim człowiekiem rozpościeram moj zagu i składam niski pokłon”.
Ktoś może spyta „Co znaczy to fantastyczne stwierdzenie? Czemu kogoś, kto zdolny jest dokonać takiego wyczynu, darzy się najwyższym szacunkiem” Mistrz zen odrzekłby zapewne Jem, gdy jestem głodny, śpię, gdy jestem zmęczony” Mistrz, któremu bliska jest przyroda mógłby powiedzieć „Wczoraj było ładnie, a dziś pada” Mimo to czytelnik może nadal stać wobec nierozwiązanej zagadki „Gdzie ten łucznik?”

Pan Herrigel, filozof niemiecki, który po przyjeździe do Japonii zaczął ćwiczyć się w łucznictwie, aby zrozumieć zen, opowiada w tej przepięknej, książeczce o własnych przeżyciach Czytelnikowi, wychowanemu w kulturze zachodniej, relacja ta przybliży wschodni sposób odczuwania, który często wydawać się może dziwny, obcy i jakby niedostępny.

Daisetz T. Suzuki
Ipswich, Massachusetts
maj 1953

Powiązane

• W sercu Mędrca

• Miłość i mistrz

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• A mistrz mu odpowiedział…

• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży

Trzej mnisi i… ego

16 Poniedziałek Mar 2009

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Zen, Świadomość

≈ 74 Komentarze

Tagi

doświadczenia, ego, egocentryzm, egotyzm, etapy rozwoju, godlewski, mistrz, mnich, poziom rozwoju, Rozwój, Świadomość

mnich

Trzej mnisi postanowili razem pomedytować.

Usiedli po jednej stronie jeziora, zamknęli oczy i pogrążyli się w medytacji. W pewnej chwili jeden z nich wstał i rzekł do pozostałych:

– „Zapomniałem mojej maty.”

Poczym w cudowny sposób wkroczył na taflę wody i przeszedł na drugi brzeg do swojej chaty. Kiedy wrócił, drugi mnich wstał i powiedział:

– „Zapomniałem wywiesić moją drugą szatę do wyschnięcia” – On także pełen spokoju przemaszerował przez taflę jeziora i wrócił tą samą drogą.

Trzeci mnich obserwował uważnie towarzyszy i postanowił przetestować swoje własne zdolności.

– „Czy wasza wiedza jest większa od mojej? Ja również jestem w stanie to zrobić!”

Powiedział głośno i ruszył w stronę jeziora, aby przez nie przejść. Jednak natychmiast wpadł w głęboką wodę. Z zapałem wspiął się z powrotem i spróbował ponownie tylko po to, aby znów wpaść do wody. Próbował jeszcze raz… i jeszcze… za każdym razem tonąc w wodzie.

Dwaj pozostali przypatrywali się temu w spokoju. Nagle jeden powiedział cicho do drugiego:

-„Myślisz, że powinniśmy mu powiedzieć gdzie są kamienie??”

***

Słysząc i czytając o wielkich dokonaniach joginów, mistrzów duchowych czy adeptów, człowiek kroczący ścieżką duchową może poczuć się co najmniej gorszy.

Można też słuchać o dokonaniach „zwykłych” ludzi, którzy nierzadko podświadomie chwalą się swoimi doświadczeniami. Część ludzi osiąga stany mistyczne, opowiada jakie to ma wizje, jaki cudowny kontakt z Bogiem, jaką to wielką miłość czuje. Wielką moc i nieskończone cudowności, które powstają w ich ciele lub umyśle. Każdy mówi o swoich doświadczeniach duchowych, czego to on nie doświadczył.

W świecie rozwoju jest wiele doświadczeń. Każdy człowiek ma własne doświadczenia i nie może ich w obiektywny sposób porównać z doświadczeniem innych osób, ponieważ nigdy nie poczuł tego, co inni. Jedynie na podstawie słów i prób dostrajania się do wibracji innych może sobie wyobrazić, co czują inni. Jednak będzie to tylko twór mentalny, wyobrażenie tego, co czuje inny. Tak na prawdę nie wiadomo co czują inni, ponieważ w teraźniejszości nie czujemy tego, co oni. Porównanie doświadczeń odbywa się na zasadzie metafor, przenośni, porównań do innych rzeczy. Z tego wszystkiego powstaje mentalny obraz tego, co mogą czuć inni. Dalej można porównać, czy czujemy to samo i czy jesteśmy „lepsi” czy „gorsi”.

Cała ocena pochodzi od ego-tycznego umysłu. Wszelkie określenie siebie jest tylko określeniem swojej sztucznie stworzonej tożsamości. Niektórzy wchodzą w wielkie mistyczne stany, kontaktują się z aniołami czy nawet samym bogiem. Jeśli ich ciała tak odbierają rzeczywistość, to w porządku, staje się dla nich prawdą.

Dla Ciebie prawda jest inna.

Nie jest lepsza, nie jest gorsza. Twoje doświadczenia mają taką samą naturę jak doświadczenia oświeconych, papieży, świętych czy reszty ludzkości. Wszystkie doświadczenia są stworzone przez pierwotną świadomość i odbywają się na tym polu istnienia. Tylko umysł podzielił doświadczenia na grupy i uzależnił się od tej oceny. W samej ocenie nie ma nic złego. Jest to po prostu zauważenie pewnej różnicy.

Jedna osoba postrzega w jeden sposób, inna na inny sposób. Jest różnica doświadczania, jednak ta różnica jest naturalna. Nie trzeba tworzyć ocen lepsze – gorsze. Jeśli powstaną takie oceny, umysł od razu się z nimi utożsami. Dalej w zależności jak siebie określił będzie się czuł dobrze lub źle.

Niektórzy ludzie budują wielką samoocenę na swoich doświadczeniach czy predyspozycjach ciała. Są wielkimi ludźmi, potrafią takie niestworzone rzeczy. Potrafią wychodzić z ciała, czuć wielką miłość do wszechświata, uzdrawiać, tworzyć sztukę, przewodzić innymi, prowadzić zachwycające rozmowy czy przemówienia… Na dodatek większość wspaniałych ludzi rozwoju czuje miłość i ma całkowitą świadomość tego świata.

Wszystko wspaniale, jednak we wnętrzu pozostaje pewno niespełnienie.

Wszystko jest wielkie, jednak oświeceni nie ma. Coś jest nadal nie tak. Tu znów ego macza swoje palce. Cała wysoka samoocena jest zbudowana na wyobrażeniu o sobie i ocenach innych. Jestem taki i taki, dlatego jestem wspaniały. Jest to uwarunkowana wspaniałość.

Cała totalność wszechświata nie ocenia. Jesteś jaki jesteś i Twoja osoba jest nieważna. Nie jest ważne co umiesz, a czego nie umiesz. Nie jest ważne jaki jesteś, a jaki nie jesteś. Wszechświat na swoim planie materii akceptuje wszystko. Jest to proces miłości, który ogarnia wszelkie istoty. Kocha bezinteresownie i pozwala istnieć. Tylko dla ego staje się ważne kim jesteś, co potrafisz, czego nie potrafisz, czego doświadczasz.

Życie z poziomu ego tworzy wszelkie warunki istnienia. Określa jak powinna wyglądać  boska istota, a jak wyglądają ludzie nieświadomi. Ocenia wszystko, nawet na tych wysokich szczeblach rozwoju.

Prawdziwe wyjście ponad ego zostawia wszelkie oceny za sobą. Nagle przychodzi świadomość, że wszelkie istoty są równie boskie. Są przejawem miłości na tym planie materii. Wszystko jest doskonałe.

P. Godlewski „Moment Boskości”

Powiązane

• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?

• Kochaj i bądź radosny!

• To jest Twoje życie

• Czy czujesz że zasługujesz?

• Jak napięcie zastąpić radością?

• Przyjemność?

• Nie bój się zmian!

Historia pewnego medytującego

13 Piątek Lu 2009

Posted by ME in Medytacja

≈ 12 Komentarzy

Tagi

doświadczenia medytacyjne, doświadczenie mistyczne, integracja, Medytacja, medytować, medytujący, mistrz, mistyka, nauka, nauka medytacji, ostoja, oświecenie, samadhi, satori, Świadomość

medytujacy

Już jako dziecko bylem religijny, z upodobaniem budowałem małe ołtarzyki Jezusowi, przynosiło mi to dziwne zadowolenie i bardzo wtedy bawiło.
Jako nastolatek znalazłem fascynujące książki na temat Raja Jogi, miedzy innymi doktora R. S. Mishra „Podstawy Jogi Królewskiej” (Fundamentals of Yoga”) ale tak na poważnie zająłem się medytacją mając blisko piętnaście lat.
Pomimo wszelkich ostrzeżeń jakie można znaleźć w każdej książce o medytacji, że w żadnym wypadku nie należy podejmować praktyki medytacyjnej na własną rękę – temat tak mnie pociągał, ze podjąłem samodzielna praktykę polegającą na ćwiczeniach oddechowych i skupianiu uwagi. Nie przypominam sobie żadnych interesujących doświadczeń z tego okresu.

Jakies dwa lata później zaczął być modny buddyzm Zen i wpadła mi w ręce książka sensei Philipa Kapleau o zazen. Rodzina goniła mnie do nauki wiec rozkładałem książki i siadałem do zazen. I rodzina była szczęśliwa, ze jestem pilnym uczniem i ja bo robiłem to co mnie pociagalo. Wiele lat później zostałem uczniem Zensona Gifforda Sense z Toronto, ucznia Rosiego Kapleau.

Moja medytacja nie miała charakteru religijnego. Po prostu siedziałem ze skrzyżowanymi nogami, skupiałem umysł na miejscu wewnątrz brzucha i regulowałem oddech czekając az ucichną myśli. Na początku było to bardzo trudne, ale na początku wszystko jest trudne i miałem tego świadomość. Siedziałem w zazen trzy razy po pól godziny w ciągu dnia, czasem także około trzydzieści minut przed zaśnięciem.

Chyba po dwóch miesiącach takiej medytacji odczułem wyraźną zmianę stanu umysłu. Myśli ucichały, to była jakaś nowość, coś się działo. „Sprowadzałem” myśli na dno brzucha aż pojawiała się pustka w głowie. Zupełne zacichniecie, żadnej myśli, a cały umysł pozostawał skupiony na dnie brzucha. To było bardzo fajne uczucie. Po jakimś czasie zacząłem spostrzegać że nagle z dużą silą „wybuchają” w ciszy dawne wspomnienia. Nagle przychodzą i owładają człowiekiem doznania czy przemyślenia sprzed miesięcy albo i lat. Sporo czasu trwało zanim pojąłem, ze to cześć jakiegoś naturalnego procesu. Kiedy to wreszcie zrozumiałem bylem z siebie bardzo dumny, coś udało mi się odkryć a to był jakiś postęp.

Cisza nastawała zazwyczaj po pierwszej rundzie medytacji a pod koniec drugiej zdarzały się nagle wspomnienia. Wkrótce nauczyłem się nie zwracać na nie uwagi i dalej robić swoje skupiając myśli na dnie brzucha. Tak medytowałem jeszcze około miesiąca i obserwacja całego procesu – myśli, ich znikniecie, pustka w głowie jaka przychodzi a potem nagle przebłyski wspomnień potem znów cisza i pustka – zaczęła stawać się już czymś rutynowym. I wtedy zdarzyło się coś, co wywróciło całą moją wiedzę o świecie do góry nogami.

Usiadłem do medytacji, skupiłem umysł na dnie brzucha, wyobraziłem sobie jak z oddechem wszelkie energie związane z myślami spływają na dno brzucha i tam pozostają.
Przyszła cisza, potem dodatkowe myśli a potem…
Nagle poczułem jakby na ciele poruszyła sie jakaś zasłona i powoli od czubka głowy w dól spływała, odsłaniając coś niesamowitego. Po jej opadnięciu ujrzałem Światło. Doświadczyłem Miłości i stopiłem się z Nią w jedno.
Umysł nie istniał a w jego miejsce pojawiła sie bezkresna przestrzeń wypełniona cudowna miłością, wolnością i właśnie Światłem. Było Ono wszędzie, kochające, żywe nieskończone. Poza czasem i przestrzenią.
Znikła wszelka odległość i poczucie oddzielenia.
To małe „ja osobowe” rozpłynęło się a w zamian napłynęła świadomość ze jestem i żyje w tym ciele i poza nim i mym prawdziwym Bytem jest bezkres, miłość i cudowna niezmącona niczym wolność.
To była świadomość, ze Jestem wszystkim we wszystkich i nigdy nie istniał żaden realny podział ani dystans.
Łzy płynęły mi po policzkach z ogromnego i cudownego wzruszenia. Wstałem z zazen i widziałem wszystko w nowym świetle, spoglądałem na biedne sprzęty w małym pokoiku i odczuwałem głęboką wdzięczność za to że tu są i służyły mi do tej pory.
Usiadlem nad książką do języka rosyjskiego i płakałem tylko z tego powodu, ze mogę czytać.
Nie było we mnie ani śladu ego. Pierwszego dnia kiedy sie pojawił stan ten trwał wiele godzin a znikl dopiero następnego dnia podczas normalnych zajęć szkolnych.

Potem przychodził jeszcze wiele razy i wskutek rożnych wydarzeń. Najczęściej powodem była kilkugodzinna medytacja. Raz, co niezwykle – przez kilka godzin skupiałem sie na rozwiązaniu zadania z matematyki i nie chciałem przyjac do wiadomości, ze nie mogę sobie poradzić. Z upływem czasu rosło skupienie i determinacja. Wreszcie udało sie i poszedłem spokojnie do lózka. Obudziłem sie następnego ranka i To już było.
Znów światło i bezkres i ta cudowna nie do opisania miłość przenikająca wszystko i sama będąca podstawa wszystkiego. […]

Fragment z: „Pierwsze kroki ku Miłości”
DANIEL OSTOJA

Powiązane

• Myśleć czy medytować…

• Czy Twoje życie ucieka?

• Medytacja a egoizm

• Emocje i myśli podczas medytacji

• ABC medytacji

• Czym jest medytacja?

• Medytacja z czakramami

Miłość i mistrz

05 Poniedziałek Sty 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 31 Komentarzy

Tagi

akceptacja, ego, mistrz, mistrzostwo duchowe, miłość, miłość bezwarunkowa, miłość warunkowa, potrzeby, przyjaźń z bogiem, szacunek, walsch, zrozumienie, Świadomość

mistrz

Miłość

Prawdziwa miłość własna roztapia a nie umacnia ego.

*
Nauczono cię wstydzić się miłości własnej. Lecz jak możesz pokochać drugiego, jeśli nie wolno ci kochać tego, który ma być tym kochającym?

*
Większość ludzi pozyskuje to, czego im trzeba, przez handel wymienny. Stawiają na szalę to, co już posiadają, w zamian za coś, czego pożądają.
I ten proces zwą “miłością”. Wyobrażacie sobie, że tak powinno się okazywać miłość, ponieważ nauczono was, że tak okazuje wam swoją miłość Bóg. Bóg dobił z wami targu: jeśli będziecie Mnie kochać, wpuszczę was do nieba. Jeśli nie będziecie Mnie kochać, zamknę przed wami niebo. Ktoś wmówił wam, że taki jest Bóg i stad sami staliście się tacy. W ten sposób doprowadziliście do powstania mitu, który odgrywacie w swoim codziennym życiu: miłość jest warunkowa.
A tymczasem: Jak Bóg może czegokolwiek potrzebować?

*
To nie miłość obumiera, lecz potrzeba. Decydujecie, że nie potrzebujecie już tej osoby. W istocie nie chcecie jej potrzebować, ponieważ jest to dla was zbyt bolesne

*
Kłopot w tym, że ludzie przeważnie mylą miłość z potrzeba. Myślą, że te dwa słowa i te dwa doświadczenia, są zamienne. A nie są. Kochać kogoś, a potrzebować kogoś, to dwie różne rzeczy.
Można kogoś kochać i jednocześnie go potrzebować, ale nie kocha się dlatego, że się kogoś potrzebuje. Jeśli kochasz kogoś, ponieważ go potrzebujesz, to wcale nie kochasz jego, tylko to, co tobie zapewnia.

*
Jeśli kochasz drugiego za to, kim jest, bez względu na to, czy daje ci to, czego tobie potrzeba, czy nie, wówczas prawdziwie miłujesz. Kiedy nie potrzeba ci niczego, wtedy dopiero może zaistnieć prawdziwa miłość. Pamiętaj, miłość nie zna warunków, granic, potrzeb.

Mistrz

Mistrzem jest ten, kto zawsze przystaje na wynik, nawet jeśli nie wydaje się korzystny, gdyż wie, że musiał się jakoś do niego przyczynić.

*
Mistrz dostrzega we wszystkim doskonałość

*
Mistrz nigdy nie osądza osoby, miejsca, rzeczy. Mistrz wie, że on tam to umieścił. Jest świadomy faktu, że przyczynił się do powstania tego, czego doświadcza.

*
Prawdziwy Mistrz rozpoznaje i potwierdza w każdym to, Kim W Istocie Jest i ośmiela innych, aby rozpoznawali w sobie i potwierdzali swa prawdziwa istotę, i nigdy nie wyrzekali się, w imię skromności, najświetniejszych stron swej Jaźni.

*
Prawdziwy Mistrz to nie ten z największą liczbą adeptów, lecz ten, który doprowadza największą liczbę do Mistrzostwa.

*
Mistrzowie przyznają sobie wolność wyboru wedle swego upodobania – i przyznają tę samą wolność tym, których kochają.

*
Duchowi Mistrzowie nie namyślają się, nie myślą świadomie o tym, czym są. Po prostu tym są. Z chwila kiedy o tym myślisz, nie możesz tym być. Może jedynie to opóźnić lub zanegować.

*
Jesteś Mistrzem! Każdy z was jest! Po prostu tego nie doświadczacie. Lecz każdy z Was jest na drodze do tego, aby doświadczyć duchowego Mistrzostwa.

*
Mistrz wie, że wiedzą nie przewyższa ucznia, tylko… więcej pamięta.

*
Prawdziwe Mistrzostwo osiągniesz wtedy, gdy będziesz miał pewność, jeszcze przed poznaniem wyniku danego doświadczenia.

*
Mistrzowi zawsze podoba się to, co się dzieje. Ty też dostąpisz mistrzostwa, jeśli zawsze będziesz wolał to, co się dzieje, od wszystkiego innego.

*
Miej intencje, ale nie miej oczekiwań, a na pewno nie miej wymagań. Nie przywiązuj się do określonego wyniku. Nawet nie przedkładaj jednego nad pozostałe. Wynieś swe przyzwyczajenia do poziomu upodobań, a upodobania do poziomu akceptacji.
Tedy wiedzie droga do wewnętrznego spokoju. Tedy droga do mistrzostwa duchowego.

Cytaty z: Neale D. Walsch – Przyjaźn z Bogiem

Powiązane posty

• A mistrz mu odpowiedział…

• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży

• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

• Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

• Minuta mądrości

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

Mądrość jest sposobem podróżowania.

21 Niedziela Gru 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Zen

≈ 14 Komentarzy

Tagi

cytat, de mello, guru, historia, mello, metafora, mistrz, modlitwa żaby, mądrość, oświecenie, parabola, podróż, przypowieść, uczeń, Świadomość

nogi

STRACH ZABRAŁ 50.000
Zaraza była w drodze do Damaszku i przemknęła obok karawany wodza na pustyni.
„Dokąd pędzisz?” zapytał wódz.
„Do Damaszku. Mam zamiar zabrać tysiąc istnień”.
W drodze powrotnej z Damaszku, Zaraza znowu mijała karawanę. Wódz powiedział: „Zabrałaś pięćdziesiąt tysięcy istnień, a nie tysiąc”.
„Nie”, rzekła Zaraza. „Ja wzięłam tysiąc. To strach zabrał resztę”.

PRZEBACZYĆ NAZISTOM
Były więzień nazistowskiego obozu koncentracyjnego był w odwiedzinach u przyjaciela, który wraz z nim dzielił to ciężkie doświadczenie.
„Czy przebaczyłeś nazistom?” zapytał przyjaciela.
„Tak”.
„A ja nie. Ciągle trawi mnie nienawiść do nich”.
„W takim razie”, powiedział łagodnie przyjaciel, „oni nadal cię więżą”.

BIJĄCY BRAWA ANIOŁ
Według starodawnej legendy, kiedy Bóg stwarzał świat, zwróciło się do niego czterech aniołów. Pierwszy powiedział: „Jak ty to robisz?” Drugi:, „Czemu to robisz?”, trzeci: „Czy mogę w czymś pomóc?” Czwarty: „Ile to jest warte?”
Pierwszy był naukowcem; drugi filozofem; trzeci altruistą, a czwarty, pośrednikiem w handlu nieruchomościami.
Piąty anioł przyglądał się w zadziwieniu i bił brawo z bezmiernego zachwytu. Ten był mistykiem.

RABIN NIE NAŚLADUJE NIKOGO
Kiedy młody rabin objął urząd po ojcu, wszyscy zaczęli mu mówić, jak zupełnie jest do niego niepodobny.
„Wprost przeciwnie”, odpowiedział młody człowiek. „Jestem dokładnie taki sam jak staruszek. On nikogo nie naśladował. I ja nikogo nie naśladuję”.

Bądź sobą!
Strzeż się naśladowania zachowania wielkich, jeśli nie masz wewnętrznych predyspozycji, które inspirowały ich do działania.

AKORDEONISTA
Lekarz dokładnie zbadał pacjenta i powiedział: „Miał pan zapalenie płuc- Jest Pan muzykiem, prawda?”
„Tak”, odparł zdziwiony mężczyzna.
„I gra pan na instrumencie dętym!”
„Zgadza się. Skąd pan wiedział?”
„Bardzo proste, mój drogi panie! Jest wyraźne przemęczenie płuc i krtań jest zaczerwieniona, bez wątpienia z powodu silnego ciśnienia. Proszę mi powiedzieć, na jakim instrumencie pan gra?’
„Na akordeonie”.

Niebezpieczeństwo nieomylności.


LIN CHI MA PIĘCIU UCZNIÓW

… prawdziwi poszukiwacze należą do rzadkości…
Kiedy król odwiedzał klasztory wielkiego Mistrza Zeń Lin Chi, był zdumiony dowiedziawszy się, że mieszka tam z nim ponad dziesięć tysięcy mnichów.
Chcąc znać dokładną liczbę mnichów, król zapytał: „Ilu masz uczniów?”
Lin Chi odpowiedział:, „Co najwyżej czterech lub pięciu”.

ZWYKŁA HERBATA JEST NAJLEPSZA

Była w Japonii grupa starszych panów, którzy spotykali się, by wymienić nowiny i napić się herbaty. Jedną z ich rozrywek było, poszukiwanie kosztownych rodzajów herbaty i tworzenie nowych mieszanek, które by cieszyły podniebienie.
Kiedy nadeszła kolej najstarszego członka grupy, żeby ugościł pozostałych, podał on herbatę z największą ceremonią, odmierzając listki ze złotego pojemnika. Wszyscy wyrażali dla herbaty najwyższe pochwały i chcieli wiedzieć, przez jakie to szczególne połączenie, osiągnął tak doskonałą mieszankę.
Staruszek uśmiechnął się i rzekł: „Panowie, herbata, którą uważacie za tak doskonałą, to herbata, którą piją chłopi na mojej farmie. Najlepsze rzeczy w życiu nie są ani kosztowne, ani trudne do znalezienia”.

GURU I PERŁY
Gdy guru siedział na brzegu rzeki pogrążony w medytacji, uczeń pochylił się i położył u jego stóp dwie olbrzymie perły na znak szacunku i oddania.
Guru otworzył oczy, podniósł jedną z pereł i trzymał ją tak nieuważnie, że wyślizgnęła mu się z ręki i potoczyła po skarpie do rzeki.
Przerażony uczeń skoczył za nią do rzeki, lecz, mimo, że nurkował wielokrotnie do wieczora, nie miał szczęścia.
W końcu, cały mokry i wyczerpany, wyrwał guru z medytacji; „Widziałeś, gdzie spadła. Pokaż mi to miejsce tak, żebym mógł ją dla ciebie odzyskać”.
Guru podniósł drugą perłę, wrzucił ją do rzeki i powiedział: „Właśnie tam!”.

BUDDA I BANDYTA
Pewnego razu zagroził Buddzie śmiercią bandyta zwany Angulimal.
„Bądź, zatem łaskaw spełnić moje ostatnie życzenie”, powiedział Budda. „Odetnij tę gałąź z tego drzewa”.
Jedno ciecie mieczem i było zrobione! „Co teraz?” zapytał bandyta. „Przyłóż ją z powrotem”, powiedział Budda.
Bandyta roześmiał się. „Musisz być szalony, jeśli uważasz, że ktokolwiek może to zrobić”.
„Wprost przeciwnie, to ty jesteś szalony, jeśli sądzisz, że jesteś potężny, bo możesz ranić i niszczyć. To jest zadanie dla dzieci. Tylko wielcy wiedzą, jak tworzyć i leczyć.

OŚWIECENIE
Młody człowiek przyszedł do pewnego Mistrza i zapytał: „Ile czasu będę najprawdopodobniej potrzebował, żeby osiągnąć oświecenie?”
Rzekł Mistrz: „Dziesięć lat”.
Młody człowiek był zaszokowany. „Tak długo?” zapytał z niedowierzaniem.
Powiedział Mistrz: „Nie, to był błąd. Będziesz potrzebował dwadzieścia lat”
Młody człowiek zapytał:, „Dlaczego podwoiłeś liczbę?”
Powiedział Mistrz:, „Jeśli się nad tym zastanowić, w twoim przypadku prawdopodobnie będzie to trzydzieści”.

Mądrość nie jest stacją, do której się przyjeżdża, lecz sposobem podróżowania.

JAK BUDDA ZNALAZŁ DROGĘ ŚRODKA
Kiedy Budda po raz pierwszy rozpoczął swe poszukiwanie duchowe, praktykował wiele umartwień.
Pewnego dnia zdarzyło się, że dwaj muzycy przechodzili obok drzewa, pod którym siedział pogrążony w medytacji. Jeden mówił do drugiego: „Nie naciągaj za bardzo strun swojej gitary, bo się zerwą. Nie trzymaj ich też zbyt luźno, bo nie dobędziesz z nich muzyki. Trzymaj się drogi środka”.
Słowa te uderzyły Buddę z taką siłą, że zrewolucjonizowały jego całe podejście do duchowości. Był przekonany, że zostały one powiedziane dla niego. Od tej chwili zrezygnował ze wszystkich umartwień i zaczął podążać drogą, która był łatwa i lekka, drogą umiarkowania.
Rzeczywiście, jego podejście do oświecenia nazywane jest Drogą Środka.

Cytaty z: „Modlitwa Żaby”, Anthony de Mello

Powiązane posty

• Minuta mądrości

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Nie zadręczaj się!

• Najwłaściwszy moment

• A mistrz mu odpowiedział…

Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

20 Sobota Gru 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 51 Komentarzy

Tagi

Bóg, bodhisattwa, budda, buddha, buddysta, buddyzm, intencja, karma, karmiczny, mistrz, mnich, natura buddy, nauczyciel, nirwana, oświecenie, praktyka, prawo przyczyny i skutku, uczeń, umysł buddy, wszechświat, Zen, Świadomość

budda2
Cytaty z książki : Piotr Gordon – Pierwszy krok do nirwany

Rozmowy o buddyzmie.

– Ktoś, kto myśli o sobie:
„Jestem buddystą”, już nim nie jest. Jeżeli ktoś myśli o sobie: „Jestem uczniem zen”, to już nim nie jest. Nie można mówić o buddystach, są tylko ci, którzy coś praktykują.
*
– Wszyscy mistycy zgadzają się co do tego, że wszystko, co się przejawia, to jest ciało jednego Umysłu. Jest to niesamowite doznanie. Ale tego się nie da przekazać osobie, która tego nie doznała, bo to jest jak opowiadanie o smakach, których ktoś nie jest sobie w stanie wyobrazić.
*
– W jaki sposób powiesz komuś: jesteś, ale cię nie ma. I cały ten świat jest tobą, i ty jesteś tym światem. I ten świat jest domem, i ten dom jest tobą, i ten dom roi się od przejawów, i każdy z tych przejawów jest tobą, ale jednocześnie jest sobą. I jednocześnie każda z istot jest w jakiś sposób odpowiedzialna za swój świat. Jeżeli chcesz tego doświadczyć, najpierw musisz „puścić” wszelkie myślenie. „Ja i ten świat, ja i niebo, jesteśmy tym samym czy nie?” Jeśli nie wiesz, zachowaj ten umysł NIE WIEM chwila po chwili, a kiedy stanie się kompletnym stuprocentowym NIE WIEM, odpowiedź się pojawi.
*
-Tak samo jak to, co zrobiłeś wczoraj, ma odbicie w tym, czego doznajesz dzisiaj…
*
– Pokłony przed posągiem Buddy symbolizują ukłon przed swoim własnym Prawdziwym Ja, a nie ukorzenie się przed istotą wyższą.
*
– Nigdy nie utrzymuje się, że Budda jest czymś zewnętrznym, a my jesteśmy tym prochem marnym, który nie dorośnie do pięt temu Buddzie. Już z samego założenia taki pogląd nie jest częścią buddyzmu.
*
– Mam głębokie przekonanie, że odpowiedzialny człowiek nigdy się nie zatrzymuje na tym, co ma. Jeżeli będę mieć nawet najmniejszą myśl o oświeceniu, to jestem bardzo daleko od Tego. Wobec tego „Siedzę i rozmawiam z tobą”. Koniec. Zwykle ludzie siedzą i w tym czasie myślą: jestem tym, jestem tamtym, ja jestem tu, a on jest tam. To nawet nie są myśli werbalne, to jest pewne przekonanie, pewna treść pamięci, do której przywiązujemy taką wagę jak do rzeczywistości. Dla nas to, że ja się kończę wraz ze skórą, jest tak rzeczywiste jak to, że ta ściana jest biała. Tymczasem jeżeli porzucimy te przekonania i zaczniemy się przyglądać –jak jest, to my i wszechświat okazujemy się jednym! Trening polega na tym, żeby niczego nie stwarzać. Czyli siedzę i rozmawiam z tobą. Tylko.
*
Nauczyciele

– Spotykając takiego nauczyciela, mają nadzieję, po czym się rozczarowują. To jest normalne, bo on nie może zrobić tego cudu. Nikt nie może, Budda też nie może. Byli tacy, którzy chcieli, żeby Budda zrobił cud, a On nie robił cudów, bo człowiek musi sam to wszystko zrobić. Z rozwojem duchowym jest jak z rośnięciem rośliny. Możesz tej roślinie wszystko przygotować – glebę, nawóz i tak dalej, ale to ona musi wykiełkować i się rozwijać.
*
-Nauczycielowi na pierwszym etapie drogi grozi jeszcze jedno – ponieważ uczniowie jawią mu się jako głupsi od niego, pojawia się w nim poczucie wyższości. A w momencie kiedy to uczucie się pojawi, to jest drugi krok do klęski. Dlatego że to nie jest problem ‚lepszy’ czy ‚gorszy’, mądrzejszy czy głupszy. Od psa się można nauczyć, od kota się uczę, to jest bardzo ważne, że od wszystkiego można się nauczyć, jeżeli ma się odpowiednio otwarty umysł. To nie chodzi o pokorę ani o skromność, ale chodzi o prawdziwą mądrość. Prawdziwa mądrość czyni możliwym, to że odpowiednie odbierasz sygnały  zewsząd.
*
– Ci uczniowie, którzy przychodzą do nauczycieli, chcą – tak jak powiedziałam – żeby nauczyciel uwolnił ich od problemu, co z góry jest niemożliwe. Jeżeli tego nie robi, uważają, że on jest złym nauczycielem, i rozwijają agresję w stosunku do niego. Nauczyciel może tylko powiedzieć to, co ja ci mówię, że to jest po prostu niemożliwe i że każdy musi sam zobaczyć swój problem. „Owszem, mówi taki uczeń, ja chcę to zobaczyć, ale ponieważ ja tego nigdy nie zobaczę, to chcę, żebyś ty mi powiedział (czy powiedziała)”. To nauczyciel mówi: „Ja mogę ci to powiedzieć, ale z góry wiem, że ty to odrzucisz i uznasz, że to nie jest twój problem”. Bo każdy człowiek jeszcze kamufluje się sam przed sobą, chce, żeby jego wizerunek byt taki, jak sobie wyobraża.
*
– Uczeń, szczególnie tu, na Zachodzie, chciałby mieć podany program działania wraz z wyjaśnieniem, do czego służą poszczególne elementy tego programu. Najczęściej jednak wyjaśnienia nauczyciela są enigmatyczne, skąpe. Mówi: rób to i to, i koniec
*
– Bo buddyzm nie polega na tym, że tobie się mówi, co masz robić. Polega na tym, że ty masz odkrywać, co masz robić. Bo to jest ta wyższa szkoła jazdy. Istnieją inne religie, które ci mówią dokładnie, co masz robić. Jeżeli jesteś na tym etapie, że potrzebujesz programu, to nie nadajesz się, prawdę mówiąc, do buddyzmu.
*
– Kiedy buddyzm przestał być elitarny i w rozwoju historycznym stał się religią społeczną, tak jak chrześcijaństwo, to dokonał spłyceń. Dla tak zwanych zwykłych ludzi. I dał im program. To nie jest buddyjskie. Tylko że buddyzm jest na tyle żywy, że zawsze istnieje ktoś taki, powiedzmy, na moim poziomie czy wyższym, który to wie i mówi, że to nie o to chodzi, żeby wypełniać program, tylko o to żeby odkrywać swój program. Dlatego, że de facto to ty jesteś tym stwórcą, więc kto ma ci mówić, co masz stworzyć?
To ty, ty musisz uznać, że jesteś za to odpowiedzialny. I najgorszą rzeczą w buddyzmie jest to, że człowiek praktykując odkrywa, że się sam władował w to, w czym jest i co go uwiera.
I tylko on, nikt inny mu w tym nie pomagał. Tu nie są winni żadni inni ludzie, tylko on sam to zrobił. Inni ludzie byli tylko jak gdyby przewodnikami jego własnych energii, które do niego wracały. I wtedy nie masz problemu zemsty, winy. Dla mnie wszyscy są dobrzy, bo to ja sobie to wszystko zrobiłam. Ja nie mam problemu wybaczenia, to jest problem chrześcijan, że oni muszą wybaczać. Ja nikogo o nic nie obwiniam, więc nie mam mu czego wybaczać. A co, sobie mam wybaczać głupotę – po co? To lepiej się jej pozbyć
*
– Żadnego człowieka nie można ulepić na swoją modłę, nawet dzieci. Dzieci mają swoją osobowość karmiczną i się rozwijają. A wpływ… można starać się im coś zasugerować. W momencie kiedy to ‚kupują’ –jest dobrze, w momencie kiedy nie ‚kupują’ – nie ma na to żadnej siły. I wiadomo, że są rodzice, którzy wypruwają żyły dla swoich dzieci, a te dzieci i tak idą własną drogą.
To zależy od tego, czy karma dzieci w stosunku do karmy rodziców jest zbieżna czy rozbieżna. Tak samo jak w małżeństwie – są pary, które mają wspólną karmę i które się szybko rozchodzą. Takie małżeństwo nie jest, powiedziałabym, obiektywnie ani gorsze, ani lepsze niż inne małżeństwa, ale ci ludzie mają wspólną karmę i oni są razem.
*
– Karma jest jak informacja zapisana w materii tego świata. Wyobraźmy sobie, że zapis karmy jest jak rysunki wykonane patykiem na piasku rozsypanym na tacy. Jeżeli stukniesz w tę tacę z boku, wszystkie te rysunki, żeby nie wiem jak groźne czy potężne, zupełnie znikają. I podobnie mówi się, że wystarczy jeden moment poznania swego umysłu, poznania siebie i to się dzieje. To nie znaczy, że nagle będziesz miał inny nos, inne uszy czy że wrócisz do domu i okaże się, że twoją małżonką jest zupełnie ktoś inny. Nawet nie przestanie cię może strzykać w boku. Chodzi o to, że ty prawdziwy już będziesz poza tym. W tym momencie zaczynasz jasno widzieć, czym to wszystko jest, czym jest przyczyna i skutek…
*
– Rób, co możesz, z tym, co jest. Jeżeli tak robisz, to najczęściej napotykasz pomoc Buddów. Napotykasz w takiej formie, na jaką pozwolą ci twoje możliwości. Pomiędzy umysłem człowieka a Umysłem Buddy jest wprost niewyobrażalna różnica. Budda nie może cię ‚łupnąć w łeb’, bo ty byś tego nie wytrzymał. Ty musisz ewolucyjnie, płynnie przejść od takiej świadomości, jaką masz, do innej świadomości.
*
– Problem człowieka polega na tym, że każdy jest przywiązany do siebie samego jako tak zwane ego, to znaczy wyróżnia siebie i całą resztę wokół. To jest nasze podstawowe złudzenie, które w momencie kiedy człowiek się chce przemienić w Buddę, musi ulec osłabieniu. I teraz jeśli pracujesz nad tym sam, to co chwila ryjesz mordą w piasek dlatego, że co chwila, że tak powiem, ta praktyka mówi ci tak: a teraz powinieneś przestać robić to czy tamto, coś, co lubisz, a ty nie chcesz przestać. I dlatego w zasadzie nie chcesz zostać Buddą, bo ty chciałbyś zostać Buddą będąc nadal człowiekiem, a to jest niemożliwe. I w tym momencie wybierasz swoją człowieczość.
*
– W hinduizmie, z którego wyłonił się buddyzm, opisana jest droga dochodzenia do kajwalii (pełnego wyzwolenia) i różne ‚nadnaturalne’ moce, siddhi, jakie przy tym można osiągnąć.
I napisano, że wielki jogin może nawet zmienić porządek świata.
Pytanie: dlaczego tego nie robi?
Odpowiedź: bo przed nim inny wielki jogin taki porządek ustanowił.
P.G. :Ta odpowiedź mnie nie zadowala. Jeśli ci ludzie zdobyli najwyższe szczyty i osiągnęli takie moce, to dlaczego nic nie zrobili, żeby zmienić świat na lepsze?
A.J.: Bo znają konsekwencje swoich działań, a byłyby one  fatalne. Jeżeli taki jogin użyje źle swoich mocy, mówi się, że rozpadnie się na miliony wszechświatów, które będą robiły ewolucję od początku; na planety, na najniższe świadomości.
P.G. Każdy myśli: gdybym był Bogiem, to bym natychmiast zrobił tak, tak, tak.
Wtedy natychmiast widzisz, że wszystkie istoty są Bogami, i nie możesz ich ruszyć, bo one mają swoją potencję.
*
– Rodzisz się w takim miejscu, gdzie cię doprowadza twój wysiłek ewolucyjny i ‚współbrzmisz’ z tym miejscem. Tylko wysiłek wszystkich istot, z którymi jesteś sprzężony w danej jednostce, mniejszej czy większej, może spowodować jakąś zmianę. Jeżeli te osoby nie chcą się wysilać, to jeżeli ty się wysilisz w kierunku zrobienia czegoś, wpłynie to również na nich. Wpłynie w ten sposób, że ty likwidując swoją negatywną karmę nie będziesz im dostarczał tych przykrych przeżyć, jakie są z nią związane. I te istoty, być może, się zastanowią…
*
– Bo ci ludzie, którzy są wokół ciebie, oni cię mogą lubić czy nie lubić, mają jakiś stosunek karmiczny do ciebie. I to, co robisz ze sobą, ma dla nich większe znaczenie niż to, co chcesz zrobić dla nich. Bo jak robisz coś dla nich, to oni się nad tym nie zastanawiają.
*
– P.G.Kiedy należy się poświęcić dla innych?
AJ. Ja się nigdy nie poświęcałam.
P.G. Ale mówi się, że bodhisattwa…
AJ. On się nie poświęca. To jest nieporozumienie.
P.G. Znane są przecież pełne poświęcenia działania bodhisattwów.
AJ. To nie ma nic do rzeczy – on to robi bezwiednie, w ogóle o tym nie myśli. To jest cała tajemnica bodhisattwy, że on robi tak zwane dobro zupełnie bez wyrachowania, bez żadnej kalkulacji. On pozwala strumieniowi Energii Buddy płynąć przez siebie. I nie zastanawia się, czy to jest dobre, czy złe. Jeżeli się zastanawia, to nie jest bodhisattwa. Symbolem bodhisattwy jest ten, kto tańczy w ogrodzie, a przy okazji trąceniem nogi czy ręki robi dobre uczynki, ale on w ogóle o tym nie myśli, bo jest zajęty swoim tańcem, kontemplacją Natury Buddy.
*
– W Indiach w bardzo biednej rodzinie był sobie chłopiec, nad wiek dojrzały. Postanowił szukać nauczyciela. Ponieważ pochodził z chłopskiej biednej rodziny, z niskiej kasty, na bosaka poszedł w kierunku najbliższego klasztoru. Przed klasztorem zobaczył mnicha, który czytał księgę. A jak już czytał, to znaczy byt mądry. Więc on podszedł do niego, ukłonił się i wypowiedział formułę taką, jaką znał, że prosi o nauki.
I ten mnich przeczytał coś, co temu chłopcu otworzyło świadomość.
Pod wpływem tego przeżycia ten chłopiec poszedł do klasztoru, przeszedł test i został przyjęty. Jako już znany nauczyciel buddyzmu pomyślał któregoś dnia:
„Muszę zobaczyć, kto mi tak pomógł”. Poszedł i zobaczył – kogo? – niepiśmiennego mnicha, który nauczył się fragmentu jednej księgi i tak żebrał mówiąc ten fragment, żeby ludzie dawali mu jedzenie. I tak właśnie przemówił do niego Budda.
*
– Podobno są ludzie, którzy mają tak silne moce jogiczne, że potrafią żyć kilkaset lat, robić różne cuda. Na zdrowy rozum to Budda i inni oświeceni powinni żyć po 5000 lat, nie chorować, nauczać wszystkich dookoła i dawać przykład. Dlaczego tego nie robią?
AJ. Dlatego że to nie ma sensu, bo to nie zbliża do oświecenia. Możesz sobie żyć, ile chcesz, ale przez to nie będziesz bardziej oświecony.
*
– Jak to jest z wielkimi mistrzami? Niedawno chorował pewien mistrz zen i wielu jego uczniów uważało, że nie ma sensu mu pomagać, bo taki mistrz panuje świetnie nad sytuacją i jakby nie chciał, toby nie chorował.
A J. Polacy mają skłonność do przesady. To jest, niestety, naród, który lubi ekstremy. Uważają, że mistrz zen to już jest doskonały. Gdyby on byt taki doskonały, to nie byłby tu z nimi, początkującymi, tylko byłby dawno gdzie indziej, nawet nie na tym świecie. Człowiek, który pracuje z początkującymi, naprawdę nie może być superdoskonały, bo by nie miał z nimi kontaktu. Musi mieć część ich właściwości, żeby się z nimi komunikować. To nie znaczy, że oni go mają nie szanować – oni powinni szanować w nim Buddę, bo on jest i tak znacznie bardziej od nich zaawansowany, ale nie jest to ktoś, kto jest w stanie kontrolować całkowicie swoją śmierć czy swoje choroby. Z całą pewnością nie.
*
– Ale przypuśćmy, że zabijamy człowieka, dajemy sobie wówczas większe prawa niż komuś innemu. Więc, po pierwsze, musimy wiedzieć, że to jest zabójstwo (bo możemy nie wiedzieć o tym, że jakąś akcją zabijamy kogoś, to jest inna sprawa). Że to oznacza, iż my tę świadomość pozbawiamy formy człowieczej, która jest cenna dla każdego. Następnie musimy zechcieć wprowadzić to w życie samemu albo spowodować, że ktoś to zrobi.
W zasadzie odpowiedzialność jest ta sama, nawet czasami bywa gorsza za pośrednie spowodowanie śmierci niż za zabicie samemu. Następnie musimy to rzeczywiście zrobić, bo ten plan to jest intencja. A potem jest taki ważny czwarty element – musimy odczuwać satysfakcję:
„Dobrześmy zrobili, żeśmy ukatrupili tego gnoja” czy tam kogoś.
W tych czterech etapach mamy aż dwa elementy potwierdzające intencje, to jest bardzo ważne w prawie karmicznym: raz, że myśmy tego chcieli, wiedząc, co robimy, a dwa – że myśmy byli z tego zadowoleni.
I w tym momencie możemy być pewni, że nas ktoś kiedyś zabije, bo myśmy już to zasiali.
Są też i dobre rzeczy, które możemy w ten sposób planować. Na przykład, pomagamy komuś w biedzie, bo chcielibyśmy, żeby nam też ktoś tak kiedyś pomógł, więc tak to robimy, jak byśmy się odnosili do siebie samego.
*
– Nie możesz wyjść spod prawa karmy, to jest niemożliwe. I to jest właśnie to, co odkrył Siakjamuni.
Z tym się nikt nie zmierzy.
Tą moc,  chrześcijanie prawdopodobnie nazywają Bogiem Stwórcą, żeby to jakoś spersonifikować.
Tylko, że problem polega na tym, że twoja świadomość jest ograniczona do jednego życia, u niektórych do kilku, u bardzo niewielu do kilkudziesięciu żywotów, ale nie sięga całości. Nie możesz więc zobaczyć ani wszystkich skutków tego, co robisz, ani wszystkiego, co do ciebie przyjdzie, bo nie sięgasz odległych przyczyn. W związku z tym nie masz szans, żeby by to ogarnąć, bo po prostu twoja „pojemność” jest nieduża. W buddyzmie chodzi o poszerzenie pojemności. Natomiast prawidłowe rozróżnianie pojawia się wraz z rozszerzeniem świadomości.
*
– Z ludźmi jest zawsze ten kłopot, że chcą wszystko zrozumieć intelektualnie.
Ludziom się wydaje, że powinni się uczyć tego świata. Ten świat jest taki, jaki jest, bo oni są tacy, jacy są. I nie jest prawdą, że buddyzm chce uciekać od świata, bo buddyzm doskonale wie, że świat jest wytworem człowieka. To nie jest jakaś obiektywna rzecz, która człowieka atakuje. Człowiek ma tylko jedną drogę na autentyczną zmianę świata – zmianę siebie. Wtedy świat, który on wytwarza, będzie całkowicie inny.

Cytaty z książki : Piotr Gordon – Pierwszy krok do nirwany

• Być Zorbą czy…Buddą?

• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.

• Historia Buddy

• Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

• Poznawaj siebie – podejście Zen

Przekraczanie granic a bariera lęku.

16 Niedziela List 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 7 Komentarzy

Tagi

bariery, bariery ochronne, granice, mechanizmy ochronne, mistrz, nauczyciel, opory, przekraczanie granic, przeszkody, reakcje, sisson, utrudnienia, wahanie, wskazówki, wyuczone reakcje, wzorce, wątpliwości, Świadomość

granica1
NASZE GRANICE I STREFA KOMFORTU

Byłem kiedyś oficjalnie przedstawiony pewnemu Japończykowi z Tokio. Rozmowa z nim sprawiała mi wielką przyjemność, jednak nie czułem się komfortowo, ponieważ stał zbyt blisko mnie. Cofnąłem się trochę, na odległość, przy której czułem się dobrze.
W ciągu kilku sekund on przybliżył się na odległość, która jemu odpowiadała. Cofnąłem się znowu, i tak, w ciągu dwudziestu minut, przemierzyliśmy dosłownie cały pokój. Mój rozmówca, aby czuć się dobrze, rozmawiając ze mną, musiał stać dosyć blisko mnie.
Natomiast moje wychowanie nakazywało, aby nowo poznane osoby zachowywały większy dystans podczas rozmowy.
Będąc kiedyś w Australii, spotkałem farmerów, których „strefa komfortu” była jeszcze większa niż moja. Wielkość tej strefy jest zmienna, zależy od środowiska i uwarunkowań.

Każdy z nas, aby czuć się bezpiecznie, utworzył sobie na podstawie własnych doświadczeń strefę, która otacza go jak kapsuła powietrza.
Można ją nazwać granicą lub strefą komfortu. Znamy siebie samych na tyle, na ile poznaliśmy zewnętrzne progi naszej strefy komfortu; na ile zbadaliśmy i doświadczyliśmy naszych granic.

Ludzie, którzy obawiają się wyjść poza to, co znają, którzy wolą pozostać w obszarze swojej strefy bezpieczeństwa, ograniczają swoje możliwości poznania siebie.

Nasze granice pozwalają nam orientować się w świecie. Wynikają one z naszych przekonań i przeszłych doświadczeń i mają wpływ na wszystkie sfery życia, nawet na to, jak się ubieramy, co jemy, jakich wybieramy przyjaciół, jakie są nasze związki i ile mamy pieniędzy.

GRANICE – NASZ NAJWIĘKSZY NAUCZYCIEL
Na samych obrzeżach naszej strefy komfortu znajduje się bariera lęku. Uniemożliwia ona myślenie i działanie wykraczające poza to, co znane i z czym czujemy się komfortowo.
Przekroczenie zewnętrznej granicy strefy komfortu, na poziomie fizycznym, odczuwamy jako napięcie mięśni, ograniczenie ruchów i różnego rodzaju intensywne fizyczne doznania.

Przekroczenie zewnętrznej granicy emocjonalnej strefy komfortu odczuwamy jako potrzeby emocjonalne (nawet uzależnienia), reakcje emocjonalne, na przykład, złość, rozczarowanie, smutek i, oczywiście, nasz stary, dobry znajomy: strach.

Wyjście poza granice intelektualnej strefy komfortu odczuwamy jako opór podczas nabywania nowych umiejętności. Uświadamiamy sobie te granice również wtedy, gdy rzeczywistość przeczy naszemu systemowi przekonań lub gdy przekonania innych różnią się od naszych. Wszystkie nasze granice i bariery istnieją jako rezultat naszego uwarunkowania w przeszłości, czyli, inaczej mówiąc, wyuczonych reakcji.

Jeżeli zrobimy skłon do przodu i nie zginając kolan, spróbujemy dotknąć palców u stóp, w pewnym momencie poczujemy napięcie i sztywność mięśni. Jest to jedna z naszych granic, która pokazuje nam, jak bardzo możemy rozciągnąć mięśnie w danym momencie.

Granice są bardzo ważne, ponieważ są naszym nauczycielem, od którego możemy się więcej dowiedzieć o sobie. Za każdym razem, kiedy zbliżamy się do tego nauczyciela, czy to na poziomie fizycznym, emocjonalnym, czy intelektualnym, możemy zauważyć, że granice nieznacznie się poszerzają, pozwalając nam na większą swobodę i bogatsze doświadczanie siebie.

Jeżeli, z powodu lęku, wycofamy się i nie dojdziemy do granicy, niczego nowego się nie nauczymy. Z czasem nasze ograniczenia fizyczne, lęki na poziomie emocjonalnym i dogmaty stworzone w umyśle zawężą nasze pole działania i nasz świat zupełnie się skurczy. Proces ten nazywamy starzeniem.

Jeżeli podchodzimy do swoich fizycznych granic z wyczuciem i świadomie, nasze ciało mobilizuje całą energię sil witalnych i wspomaga tę część, którą akurat ćwiczymy. Krew i energia docierają do naszych mięśni i organów, odżywiając je i ożywiając. Jeżeli nie zbliżymy się do zewnętrznych granic naszej strefy komfortu, zamykamy się, a mięśnie zanikają, co jeszcze bardziej ogranicza nasze fizyczne ciało.

W sferze emocjonalnej doświadczamy naszych granic, kiedy pozwalamy sobie na odczuwanie każdej emocji, która się pojawia. Ponieważ emocje związane są z myślami, to, co czujemy, jest cennym nauczycielem, gdyż pokazuje nam, co myślimy o danym doświadczeniu.
Jeżeli skoncentrujemy się na danej emocji, nie zatracając się w niej ani nie wycofując, doświadczymy emocjonalnej granicy i poszerzymy swoją umiejętność odczuwania. Zdolność odczuwania miłości i radości zależy od tego, czy umiemy odczuwać wszystkie emocje, nie tylko te przyjemne.

Poszerzanie granic mentalnych odbywa się przez świadome kierowanie uwagi na wybrane aspekty wydarzenia, a także przez uczenie się, poszerzanie pamięci, twórczą wizualizację i obiektywne badanie swoich starych przekonań.

Każde doświadczenie jest lekcją i nauczycielem, a każdy nauczyciel może nas nauczyć czegoś cennego. Jeżeli zrozumiemy, czego uczą nas nasze granice, odkryjemy, że są one naszymi największymi nauczycielami. Nic innego, w żadnej sytuacji, nie może nas tak wiele nauczyć.

BARIERY OCHRONNE
Nie jest łatwo dotrzeć do naszych granic, czyli nauczycieli, ponieważ nasze lęki wytworzyły bariery ochronne. Te bariery to, innymi słowy, psychologiczne ściany, które wznosimy, aby ochronić nasze zranione dziecko wewnętrzne przed światem postrzeganym jako nieprzyjazny.

Kiedy przebywasz w obecności drugiej osoby, możesz odczuć zbudowaną przez nią barierę ochronną jako niewidzialny mur między nią a tobą. Nie czujesz się z tą osobą całkowicie bezpieczny.

MECHANIZMY OBRONNE
Mechanizmy obronne to wzorce zachowań, których używamy, aby się bronić. Zachowania te, takie jak reakcje emocjonalne (złość, poczucie winy, zazdrość), krytykowanie czy manipulowanie mają na celu ochronę naszego zranionego wewnętrznego dziecka i zadbanie o nasze potrzeby.

Wszystkie wzorce zachowań obronnych generowane są przez nasze bariery ochronne, które ukryte są na poziomie podświadomym.
Ponieważ nie można ich bezpośrednio obserwować, pozostajemy pod ich ciągłą kontrolą. Niemniej jednak przez świadome obserwowanie własnego zachowania, czyli naszych mechanizmów obronnych, będziemy mogli w końcu odkryć bariery ochronne, które utrudniają nam życie. Kiedy to się stanie, będziemy wolni.

Kiedy czujemy się zagrożeni, niebezpieczeństwem dla nas nie jest zewnętrzne wydarzenie, przed którym się bronimy, ale nasza obrona.
Kiedy czujemy potrzebę obrony, lęk wytwarza pole energetyczne wokół nas, które działa jak magnes i przyciąga do siebie taki sam rodzaj energii.

Powszechnie wiadomo, że jeżeli odczuwasz lęk przed zwierzęciem, na przykład groźnym psem, prawdopodobnie zaatakuje cię ono i pogryzie.
Jeżeli nie będziesz odczuwać strachu, a tylko miłość do tego zwierzęcia, szybko się ono uspokoi i zaprzyjaźni.
Tak samo jest w przypadku każdej naszej bariery ochronnej.
Z reguły przyciąga ona do siebie dokładnie to, czego się boimy.

Sisson Colin P. – Podróż w głąb siebie

Powiązane posty

• Bez granic

• Zrób coś inaczej niż dotychczas !

• Spogladaj głębiej…

• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

• Lęk przed zaangażowaniem w związku

• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

• Autentyczna zmiana myślenia

Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży

15 Sobota List 2008

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

akceptacja, ciąża, dobro i zło, dykteryjka, ego, hakuin, historia, japonia, master, mówienie Tak, Medytacja, metafora, mistrz, mistrzowie, mnich, parabola, przypowiastka, przypowieść, Zen, zrozumienie, Świadomość

master

Mistrz ZEN Hakuin żył w pewnym mieście w Japonii.
Był bardzo szanowanym człowiekiem i wielu 22 ludzi przychodziło do niego po duchowe nauki. Kiedyś okazało się że nastoletnia córka jego sąsiadów jest w ciąży.
Bardzo zbulwersowani rodzice chcieli za wszelką cenę ustalić kto jest ojcem dziecka. Nie chcąc wyjawić prawdziwej tożsamości dziewczyna wskazała na Hakuina.
Zagniewani rodzice ruszyli z wymówkami do mistrza. Jednak wszystko co im odpowiedział to – „Czy aby na pewno tak?”.

Wiadomość o tym skandalu szybko rozniosła się po okolicy, a mistrz utracił swą reputację.
Nikt już nie przychodził by go zobaczyć i porozmawiać. Hakuin pozostawał jednak niewzruszony. Wcale go to nie zmartwiło. Kiedy przyszło na świat dziecko rodzice dziewczyny przynieśli je do Hakuina – „Jesteś ojcem więc się nim zaopiekuj” – powiedzieli.

Mistrz przyjął maleństwo i troskliwie zaczął się nim opiekować.
Kiedy minął rok targana wyrzutami sumienia młoda sąsiadka wyznała rodzicom że prawdziwym ojcem jej dziecka był młody mężczyzna, pracujący w sklepie u rzeźnika. Ta wiadomość bardzo strapiła małżonków.
Wielce skruszeni udali się do Hakuina i zaczęli go prosić o wybaczenie: „Nasza córka wyznała że nie jesteś ojcem jej dziecka.
Przyszliśmy je zabrać. Jest nam niezmiernie przykro”. „Czy aby na pewno tak?”- to były jedyne słowa Hakuina, który oddał dziecko rodzicom.

Mistrz odpowiada zarówno na fałsz jak i na prawdę, na dobro i zło tymi samymi słowami – „Czy aby na pewno tak?”. Pozwala w ten sposób każdej formie jaką przybiera dana chwila na pojawienie się. Pozwala jej być taką jaka jest i nie staje się uczestnikiem ludzkiego dramatu.
Zdarzenia nie mają osobistego charakteru. On sam nie staje się niczyją ofiarą. Jest tak całkowicie zestrojony z tym co się wydarza, że to co się dzieje nie ma nad nim władzy.
Tylko kiedy opierasz się temu co jest, pozostajesz na łasce tego co się wydarza. A świat będzie decydował o twoim szczęściu i nieszczęśliwości.
W tej historii dziecko znalazło troskliwą opiekę. ‘Złe’ zamieniło się w ‘dobre’ przez moc nieopierania się. Mistrz nie przeciwstawił się też oddaniu dziecka.
Odpowiedział na to czego wymagała obecna chwila. Wyobraź sobie jak reagowałoby Twoje ego w sytuacjach, które opisała powyższa historia?

E. Tolle „Nowa Ziemia”

Powiązane posty :

• Koniec walki oznacza zwycięstwo

• Mówić: tak – czy nie?

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Wojna w Tobie trwa

• Nauka akceptacji dobrego i złego

• Droga wojownika

• Ćpun adrenaliny kontra “dobry człowiek”

• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

Historia Buddy

27 Sobota Wrz 2008

Posted by ME in Medytacja, Rozwój

≈ 3 Komentarze

Tagi

budda, Budda Siakjamuni, buddyzm, cierpienie, cztery szlachetne prawdy, droga do oświecenie, Jakimi rzeczy są, karma, koło prawa, krag życia i śmierci, krąg cierpienia, lama, Lama Ole Nydahl, mistrz, nauczanie, nauka, nauka buddy, odkupienie, oświecenie, prawda, przebudzenie, Siddhartha Gautama, uczniowie, wolność, wyzwolenie, Świadomość, ścieżka

Budda urodził się 2580 temu w królewskiej rodzinie. Przekazy mówią, że był wysoki, silny i miał niebieskie oczy. Ziemie jego rodziców leżały na południowym obrzeżu dzisiejszego Nepalu, wokół ówczesnego miasta Kapilawastu.
Budda nie był zdecydowanie owocem dziewiczego poczęcia, lecz ostatnią w ogóle szansą swej matki na posiadanie jeszcze dziecka. Wkrótce po tym, gdy się urodził, trzech joginów przepowiedziało jego rodzicom:
„Chłopiec jest kimś szczególnym. Jeśłi nie zetknie się z cierpieniem świata, jako silny władca zdobędzie wszystkie sąsiednie królestwa i spełni wasze pragnienia. Jeśli jednak dostrzeże niedolę przenikającą każdy uwarunkowany stan, zrezygnuje ze wszystkiego i podzieli się ze światem swoim oświeconym wglądem.”
Jednakże rodzice pragnęli następcy tronu, a nie poety czy myśliciela, postanowili więc bardzo uważać.

Otoczyli dorastającego księcia wszystkim, co cieszy młodego, silnego mężczyznę: pięciuset pięknymi kobietami, możliwościami uprawiania sportu i przeżywania silnych wrażeń, a także najlepszymi warunkami do kształcenia umysłu. Wystarczyło tylko, że wskazał rzecz, której zapragnął, aby ją otrzymać.
Jego świadomość wolna była od wszystkiego, co przeszkadzające, toteż żadne trudności nie mogły również wyłonić się od wewnątrz, i w ten sposób przeżył on beztrosko dwadzieścia dziewięć lat do czasu, kiedy cały jego świat stanął nagle na głowie.

ROZCZAROWANIE I POSZUKIWANIA
Przez całe lata usuwano z dróg, którymi miał przejeżdżać przyszły Budda, wszelkie oznaki cierpienia. Dlatego też spotkał się on z nim tak późno, a wówczas doświadczenie to uderzyło w niego z całą swoją siłą.
W czasie kolejnych trzech dni zobaczył: chorego, starca i zmarłego.
Wgląd, że cierpienia te są częścią każdego życia, bardzo go poruszył.
Wróciwszy do pałacu, spędził w nim ciężką noc: o czymkolwiek pomyślał, nie mógł odnaleźć niczego, na czym rzeczywiście mógłby się oprzeć.
Sława, radości i bogactwa przychodziły i odchodziły. Zarówno wewnątrz, jak też na zewnątrz wszystko przemijało.
Nic nie było rzeczywiste i nie istniało naprawdę.

Następnego dnia rano Budda spotkał jogina pogrążonego w głębokiej medytacji.
Kiedy go zobaczył, zrozumiał, że odnalazł on prawdziwe schronienie.
Człowiek ten poznał coś ponadczasowego.
Nie doświadczał tylko myśli i uczuć wewnątrz, warunków i światów na zewnątrz. Stan, w którym się ów jogin znajdował, dał Buddzie posmak otwartej przestrzeni, która umożliwia pełne przejawianie się, tej krystalicznej przejrzystości, sprawiającej, że rzeczy wydają się istnieć w harmonii i nieograniczonej miłości, spajającej wszystko.
To było więc to!
W jednej chwili książę zrozumiał, że nieuwarunkowana prawda, której szukał, nie była niczym innym jak samym umysłem.
W jego czasach nie istniała jeszcze szybka ścieżka mahamudry lub cziak czien.
Budda mógł ją odkryć dopiero po osiągnięciu oświecenia.
Nie znano jeszcze metody pozwalającej wykorzystać na drodze jako zwierciadło dla umysłu wszystko – mycie zębów, kochanie się, spanie, jedzenie.
Tak więc, ponieważ nie istniała możliwość pracowania z każdą życiową sytuacją, mógł wybrać tylko drogę wyrzeczenia.
Musiał ograniczyć ilość wrażeń docierających do jego umysłu. Odrzucając dotychczasowy sposób życia, zniknął w lasach porastających wzgórza północnych Indii. Teraz chodziło o rozpoznanie prawdziwej natury umysłu.

Następne sześć lat spędził, koncentrując się na osiągnięciu tego celu – nie była to łatwa droga ale, wykorzystywał w pełni wszystkie środki, które mogły mu w tym pomóc.

Kiedy na przykład w pewnym momencie przyjął za swój skrajny pogląd, że ciało jest czymś złym i… zagłodził się prawie na śmierć.
Osłabienie wrażeń zmysłowych miało spotęgować jasność jego umysłu.
Zamiast tego odkrył jednak, że będąc tak bardzo osłabiony nie jest w stanie przynieść pożytku ani sobie, ani innym.
Zaczął więc jeść i znowu wzmocnił swoje ciało.

Uczył się u najznakomitszych nauczycieli swoich czasów – kwitły wówczas wszystkie znane nam dzisiaj kierunki filozoficzne – szybko jednak przerastał każdego z nich.
To także nie doprowadziło go do celu.
Wiedzieli oni, co prawda, dużo o tym, co wydarza się w umyśle, jednak niczego o ponadczasowej naturze tego, kto wszystkich owych zjawisk doświadcza.

Docierając do końca ich ścieżek, nie znajdował niczego, czemu mógłby w pełni zaufać.

W porównaniu z dzisiejszymi czasami wydaje się, iż otoczenie Buddy było bardziej pruderyjne, jednak jeśli chodzi o przejrzystość poglądów, wielu jego słuchaczy było bardziej świadomych niż współcześni. Kierunki takie jak materializm, nihilizm, idealizm, transcendentalizm i egzystencjalizm były już reprezentowane i na dodatek ludzie oczekiwali, że realnie wpłyną na ich codzienne życie.
Ten ostatni punkt, to że światopogląd powinien przeniknąć w życie aż do najdrobniejszego szczegółu, jest w dużym stopniu obcy zachodniej kulturze.

W czasach Buddy chciano czegoś więcej. Oczekiwano, że filozofia życia wykroczy poza poziom osobistych pragnień i oczekiwań, że będzie czymś trwałym, zawierającym wyraźną, praktyczną drogę. Nauki musiały mieć podstawę, posiadać możliwe do zastosowania środki i osiągalny cel.
Z twierdzeniami obchodzono się bardzo ostrożnie, ponieważ ktoś, kto reprezentował pogląd, który inny mówca potrafił obalić, stawał się jego uczniem – wymagała tego duchowa szczerość owych czasów.

OŚWIECENIE I POCZĄTEK NAUCZANIA
Po sześciu latach spędzonych na przyjemnej jeszcze wówczas nizinie północnych Indii, Budda udał się do miejsca nazywającego się dzisiaj Bodhgaja – obecnie jest to wioska pełna zagranicznych świątyń i hinduskich żebraków.
Bodhgaja leży w odległości dwóch trzecich drogi pomiędzy New Delhi a Kalkutą, w beznadziejnie dzisiaj przeludnionym stanie Bihar.
Kiedy tylko Budda tam dotarł, w jego umyśle odezwały się obietnice, które złożył w czasie wielu poprzednich żywotów.
Usiadł pod pewnym drzewem i powziął mocne postanowienie, że będzie w tym miejscu medytował tak długo, aż uzyska zdolność pomagania wszystkim istotom.
Po sześciu dniach i nocach osiągnął siódmego dnia pełne oświecenie – był to zarówno dzień jego trzydziestych piątych urodzin, jak również późniejszej śmierci. Tego ranka rozpoczynającego dzień pełni – w maju, rozpuściły się ostatnie zasłony w jego umyśle i zniknął najdrobniejszy nawet ślad podziału pomiędzy przestrzenią i wibracją w nim i wokół niego.

To, co męskie i żeńskie, stało się jednością, zgodnie z naukami doznał zjednoczenia męskiej i żeńskiej formy buddy.
W ten sposób stał się świadomą przestrzenią, nieograniczoną przez przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
Poznał wszystko i stał się wszystkim.

Jeszcze przez następne trzy tygodnie Budda siedział pod drzewem, by przyzwyczaić swoje ciało do potężnej energii oświecenia.
Przbywającym ludziom udzielił pierwszych nauk dopiero po siedmiu tygodniach od chwili osiągnięcia oświecenia, w miejscu zwanym Sarnath.
Leży ono w odległości jedenastu kilometrów od Benares, miasta tak świętego dla hinduistów. To tu palą oni ciała swoich zmarłych, a to, co zostanie po kremacji, wrzucają do Gangesu. Do udanej pielgrzymki należy prócz tego kąpiel w rzece i napicie się z niej wody.

Pewnego dnia przyszło do niego pięciu ludzi, których dzisiaj nazwalibyśmy być może egoistami. Byli „święci” w błędny sposób: niezdrowi i pełni mocy – przypominali raczej zmarłych za życia.
Byli podobni do pozbawionych humoru petentów.
Ich głównym celem było uwolnienie siebie samych od cierpienia. Prowadząc bardzo ascetyczny tryb życia, Budda robił na nich dawniej głębokie wrażenie. Kiedy jednak znów wzmocnił swoje ciało, uznali to za przejaw powrotu do światowego życia i opuścili go.

Teraz nagle zobaczyli, jak siedząc przed nimi, promieniuje niezwykłą mocą, jednak siła, którą w sobie wyzwolił, zupełnie im się nie spodobała. Próbowali jej nie dostrzegać, lecz w obliczu jego urzeczywistnienia nie mieli wyboru.
Musieli zapytać: „Skąd bierze się moc, która bije od ciebie, jak do tego doszedłeś?”
W odpowiedzi Budda otworzył przed nimi Cztery Szlachetne Prawdy, które w różnych szkołach wyrażane są nieco odmiennie.
Brzmią one mniej więcej tak: „Uwarunkowane życie jest cierpieniem, istnieje przyczyna tego cierpienia, jego koniec oraz droga, która do tego końca prowadzi”.

Fragment : Lama Ole Nydahl – Jakimi rzeczy są

Powiązane posty

• Być Zorbą czy…Buddą?

• Oświecenie – wielki mit.

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu

• Życie w harmonii

• Mądrość

• Los, karma, wolna wola?

• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.

• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

• Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

Oświecenie – wielki mit.

02 Wtorek Wrz 2008

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 24 Komentarze

Tagi

afirmacja, budda, buddha, bujda, godlewski, iluzja, maja, Medytacja, mistrz, mit, moment boskości, nierealność, oświecenie, oświecony, przebudzenie, przebudzony, ułuda, wyobrażenie, wyzwolenie, Świadomość

Człowiek wstępując na drogę rozwoju duchowego tworzy nowe wyobrażenia.
Ludzie rozwijający się duchowo tworzą się sobie cele, pragnienia.
Od mistrzów przejmuje się wyobrażenia o oświeceniu, mistrzostwie, radości, miłości, jedności.
Wtedy zaczyna się pewien proces gonitwy.
Chęci osiągnięcia czegoś, co realnie nie istnieje i jest wyobrażeniem.
Tymczasem…Oświecenie nie istnieje.

Ten stan, który nazywa się oświeceniem jest wyobrażeniem w umyśle.

Na podstawie słów innych, umysł stworzył mentalny obraz oświecenia, czyli stanu, który rzekomo się kiedyś przytrafi i zakończy wszelkie problemy.

Oświecenie może być też próbą „bycia lepszym od innych”.
Czyli korzystaniem z boskich mocy, które rzekomo kiedyś staną się „moją własnością”.

Jest to bardzo interesujące dla umysłu, który lubi wyzwania.
Oczywiście można trwać w tych myślach o spełnieniu w przyszłości. Oczywiście można próbować się rozwijać, medytować, afirmować.
To wszystko oczywiście także tworzy ruch w przestrzeni, który zmienia istotę ludzką.
Jest to ruch naturalny, tak jak naturalny jest rozwój całego wszechświata.

Nie ma nic złego w intencjonalnym staraniu się i dążeniu do swego celu. Cała kwestia w tym, że już teraz rozwój trwa w Tobie naturalnie.
Czy z tym walczysz czy nie, naturalny rozwój jest faktem.
Już teraz wszystko dzieje się w kierunku nadanym przez boskość natury.
Już w tym uczestniczysz, po co przyśpieszać i walczyć o coś, co i tak jest nieuniknione.
Zaakceptuj więc, że jesteś już na swoim miejscu w rozwoju.
Opadną wszelkie napięcia.
Oświecenia nie da się wymedytować ani wyafirmować.

Ego pragnie „kupić oświecenie” używając jednego z dostępnych znanych mu środków – medytacje, afirmacje, modlitwy, oddanie się Bogu.
Próbuje za wszelką cenę, jednak nadal „coś jest nie tak”. Nadal jest jakiś problem.
Ego nie wie, że tak naprawdę ono samo jest tym problemem.

Wszelkie próby ego to tylko złudna gra umysłu, która nijak do oświecenia nie doprowadzi.
Oczywiście zmienia energetyczne pole człowieka, nadaje kierunek.  Jest to pewien ruch i jest on naturalny.

Czym więc jest oświecenie?
Dla każdego może być czym innym.
Właściwie jest tylko słowem, które wzbudza określone reakcje.
Tylko od Ciebie zależy, czym jest Twoje oświecenie.
Od Ciebie i od ludzi Cię oceniających. Takie oświecenie jest w sumie niewarte, jeśli zależy od oceny umysłów.

Umysł wyróżnia różne stany świadomości.
Wydziela z całego pola wibracji i swoich doświadczeń najróżniejsze stany świadomości i ocenia je. Porównuje ze sobą czy z wyobrażeniami o stanach świadomości innych ludzi.
Z całego swego doświadczenia wydziela stany niskiej świadomości i wysokiej świadomości.
– Stany wysokiej świadomości utożsamia z oświeceniem.
Na zasadzie porównania stwierdza też, że aktualnie nie znajduje się w upragnionym stanie. Dlatego twierdzi, że oświecony nie jest. To również jest zależne od subiektywnej oceny.

Oświecenie według większości ludzi jest pewnym „wysokowibracyjnym” stanem, który się po postu przydarza.
Jest to w pełni świadoma akceptacja tego, co jest.
Ten stan powstaje naturalnie i spontanicznie. Można powiedzieć, że nie masz na to wpływu. Po prostu może nagle się zdarzyć, że obudzisz się oświecony.
Czyli taki, jaki zawsze chciałeś być.

Zamiast czekać na przyszłe zdarzenie, można też spróbować czego innego.
Wystarczy wyjść ponad wszelką wiedzę o oświeceniu. Ponad wszelkie oceny i uwarunkowania względem rzeczywistości. Nawet jeśli tego nie doświadczasz – nie musisz.
Jesteś jaki jesteś.
Doświadczasz własnego subiektywnego wszechświata. Doświadczaj więc świadomie, sprawdzaj, działaj, istniej… Bez przywiązania i celu.
Doznawaj piękna teraźniejszości w pełni.
Oświecony nic innego nie robi.
Jesteś otoczony. Kwiaty kwitną, chmury przesuwają się po błękitnym niebie.
Wszechświat jest doświadczeniem harmonii.
Każdy stan, który istnieje w tej chwili jest doskonały.
Nie ma innego.

Tylko ego, na podstawie przeżytych zdarzeń (czyli na podstawie myśli o przeszłości), określa że teraźniejszy stan świadomości doskonały nie jest.
A przecież już istniejesz i jesteś świadomy.
Już w tej chwili doświadczasz istnienia, cokolwiek byś nie zrobił. Doświadczasz go na różne sposoby, żaden sposób doświadczenia nie jest gorszy czy lepszy. Wszystko znajduje się w polu doświadczenia i jest dokładnie na swoim miejscu.

Porzucając wszelkie oceny wszystkie stany świadomości będą same w sobie doskonałe. Nie trzeba już szukać czy utrzymywać niespełnienie z powodu danego stanu. Kiedy przyjdzie odpowiedni moment wibracyjny, stan świadomości się zmieni.
To będzie również w porządku.
Będzie zupełnie naturalne.
Nie ma takiej zasady w naturze, która twierdzi, że nie jesteś oświecony. We wszechświecie nie ma nic świadczącego o tym, że nie jesteś oświecony.
Więc może jesteś?
Wszystko zależy od tego, jak Ty to czujesz. Jeśli czujesz, że jesteś – Twój subiektywny wszechświat przybiera formę oświecenia. Jeśli czujesz, że nie jesteś – po prostu nie jesteś. Nadal masz pewne pragnienia, nadal coś jest nie tak.
Nadal dążysz do celu w przyszłości. Cały czas brak akceptacji Aktualnej Rzeczywistości.
Taka jest natura umysłu.
Warto to zauważyć.

Twoje postrzeganie zależy tylko od Ciebie. Nikt Ci nie każe być oświeconym, nikt też nie każe być nieoświeconym. To tylko pojęcia, które przyjął umysł. Układy odniesień.
Uwikłał się w nie i uzależnił od nich.

Dzięki temu mamy na świecie miliony nieoświeconych, którzy błądzą szukając tego, czego nie ma. Uganiają się za wyobrażeniami, negując podświadomie chwilę obecną.
Można tak w nieskończoność.

Jedyną rzeczywistością jest teraźniejszość.
Jeśli tu i teraz nie ma oświecenia, to gdzie ono jest?
Może zaistnieć tylko w umyśle.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że oświecenie istnieje poza Tobą? Na podstawie usłyszanych informacji i ocen własnego umysłu. Jeśli Cię to satysfakcjonuje, to jesteś na miejscu. Warto jednak samemu sprawdzić, czy jest taki stan.
Jeśli nie ma go w teraźniejszości, to po cóż zajmować się iluzją?
Moment całkowitej akceptacji przyjdzie wraz z uświadomieniem sobie, że innej rzeczywistości nie ma. Jest tylko ta, którą postrzegasz, która jest Tu i Teraz. Nie ma niczego innego. I tylko w tym aktualnym stanie jest doświadczenie.
Tylko teraz są też wszelkie wyobrażenia i mentalne zasłony, które oddzielają od czystego postrzegania. Wszystko zależy od tego, jak umysł oceni doświadczenie.
Może powiedzieć, że jesteś lub nie jesteś oświecony. Może powiedzieć wszystko. Warto spróbować zaprzestać wszelkiej oceny.  Spojrzeć na Aktualną Rzeczywistość tak jak małe dziecko, zupełnie na czysto.

Gdy byłeś dzieckiem nie było problemów, nie było oświecenia, nie było celów w przyszłości. Wszystko było takie żywe i teraźniejsze. Otaczało Cię światło. To doświadczenie trwało z tą specyficzną jasnością i niewinnością. Nie było żadnych myśli i uwarunkowań.
Możesz tu i teraz przejść do tego stanu. Kiedy to się  stanie nagle jesteś otoczony światłem i miłością – istniejesz.
Uczestniczysz w cudzie.
Czy trzeba czegoś więcej?
Ostatnie co może w tej chwili zrobić umysł, to pomyśleć o jakimś oświeceniu i stworzyć w sobie negację Aktualnej Rzeczywistości. Niepotrzebną rzeczą jest tworzenie myśli, że ta rzeczywistość to w sumie nic nie warta w porównaniu z Rzeczywistością oświeconego.
Są to tylko subiektywne wyobrażenia.

Nie trzeba mieć ponadnaturalnych mocy, aby być szczęśliwym. Nie trzeba mieć świadomości totalnej, by się zaakceptować. Nie trzeba być kimś innym, by znaleźć wewnętrzny spokój i spełnienie.

Istota ludzka ma prawo intencjonalnie się zmieniać. Zmieni się na tyle, na ile jest w stanie.. Jednak nie osiągnie idealnie tego samego co inni. Ponieważ każdy jest inny.
Budda Gautama urodził się w swoich warunkach. Jego ciało było takie, a nie inne. Jego pogląd na świat był taki, a nie inny. Jego oświecenie było takie, a nie inne. Każde oświecenie jest indywidualne i jedyne w swoim rodzaju.
Nie trzeba walczyć, czy starać się osiągać czegokolwiek w przyszłości.
To co ma być przyjdzie naturalnie
.
Wystarczy zaakceptować teraźniejszy moment ruchu boskości. Ten ruch sam trwa. Można znaleźć w tym spokój. Puścić i unosić się na fali procesu rozwoju.

Wszechświat już jest doskonały, rzeczywistość istnieje – nie potrzeba jej niczego więcej.
Wystarczy, że umysł to zaakceptuje.
Przychodzi przebudzenie.
To na co patrzysz jest boskie. To co słyszysz jest boskie. To co czujesz, jest stworzone przez boskość.

Jesteś totalnie zanurzony w istnieniu. Nie ma nic innego. Akceptując Aktualną Rzeczywistość Twoja istota zakwita. Powstaje w końcu spokój. To już jest koniec. Nie musisz iść nigdzie dalej. Co będzie to będzie, natura sama idzie. Powstaje otwarcie na tą boskość, którą jesteś.

Paweł Godlewski, Moment boskości

Powiązane posty

• Być Zorbą czy…Buddą?

• Przebudzenie.

• Pozwól sobie umrzeć

• Historia pewnego przebudzenia

• Najwłaściwszy moment

• A mistrz mu odpowiedział…

Kung Fu Panda i głebsze przesłanie

31 Niedziela Sier 2008

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Feng shui, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 10 Komentarzy

Tagi

adwersarz, animacja, bajka, dojrzewanie, duchowość, film, gniew, integracja, konflikt, kunf-fu, kung fu panda, mistrz, mądrość, mędrzec, oogway, oświecenie, panda, pandemonium, po, przesłanie, recenzja filmu, refleksja, Rozwój, shifu, spoiler, sztuki walki, tygrysica, walka, zabójcza piątka, Zen, Świadomość


Dzisiaj chciałabym polecić wszystkim film dla…dzieci (?)
– Fung Fu Panda (Pandemonium), produkcja: USA, 2008, gatunek: Animacja.

Film opowiadający o przygodach grubej pandy, która marzy o tym by zostać wielkim wojownikiem kung-fu.

Akcja filmu staje się doskonałym pretekstem dla przedstawienia znacznie głębszych prawd o życiu, osadzonych częściowo w filozofii Zen, w bardzo przyjemny i rozrywkowy a zarazem inspirujący sposób.
Gorąco polecam wszystkim którzy lubią dobrą zabawę okraszoną przyzwoitą porcją refleksji 🙂

Poniżej opisuję szczegółowo wydarzenia filmu – jeśli ktoś nie lubi spoilerów i chce sam zobaczyć ten film – nie polecam czytania 🙂
Na granatowo podaję moją interpretację fimu, zapraszam do komentowania – jeśli ktoś ma inne spostrzeżenia 🙂

——————————————————————-

Główni bohaterowie :
– Po – gruba panda – bohater,  pracujący w barze z kluskami i marzący o ścieżce wojownika kung-fu, niespodziewanym obrotem rzeczy – wybrany na Smoczego Wojownika
– Wielki mistrz Oogway – wielki mistrz zakonu wojowników kunf-fu, mędrzec, pierwszy zwycięzca Tai Lunga
– Mistrz Shifu – uczeń Oogwaya i jego zastęca, szkolący przyszłego Smoczego Wojownika(dawniej również mistrz dla Tai Lunga)
– Zabójcza piątka –  uczniowie mistrza Shifu, potencjalni kandydaci do zaszczytnego tytułu Smoczego wojownika : Tygrysica, Modliszka, Żmija, Małpa i żuraw
– Tai Lung – adwersarz Po i „czarny charakter” filmu, były uczeń Shifu, któremu niegdyś odmówiono tytułu Smoczego Wojownika
——————————————————————-
– Po u ojca

Przybrany ojciec Po wychował go mając nadzieję, że syn odziedziczy po nim bar z kluskami. Ale Po ma swoje własne marzenie. Pragnie być wojownikiem, a jego idolami są członkowie Zabójczej piątki, – uczniowie mistrza Shifu, o których nocami śni i z którymi przeżywa fantastyczne przygody.
Po czuje, że może być kimś więcej niż tylko sprzedawcą klusek, mimo że jest w tym całkiem dobry, jego myśli wybiegają daleko poza to czego życzy sobie jego ojciec.

Życie Po odbija wewnętrzny konflikt, pomiędzy tym co jest jego marzeniem a życiem jakie zostało dla niego „wybrane”. Nie może rozwinąć skrzydeł, bo wiążą go zobowiązania i tradycje w jakich się urodził.  Jest nieszczęśliwy i zagubiony, ucieka więc w świat fantazji, snach o swej wielkości, o potędze. Nie ma odwagi powiedzieć że chce od życia czegoś więcej.

– Wizja Oogwaya

Oogway jest wielkim mistrzem zakonu wojowników kunf-fu, wiekowym, bardzo mądrym starcem.
Pewnego dnia Oogway wzywa do siebie swojego ucznia i prawą rękę, Shifu i wyznaje mu że miał wizje w której widział ich dawnego wychowanka, Tai Lunga, uciekającego z więzienia w którym przebywa za swoje zbrodnie.

Shifu panikuje, natychmiast rozkazuje posłańcowi lecieć do więzienia i nakazać podwojenie straży, nieświadom że poprzez swoją lękową reakcję – uruchamia ciąg zdarzeń które okażą się tak bardzo znaczące dla wszystkich, a przede wszystkim dla niego.
Mistrz Oogway decyduje, że nadeszła pora by wybrać wielkiego, Smoczego Wojownika, który ma ich wszystkich ocalić.

Cytat:
Oogway: Miałem wizję, Tai Lung powróci
Shifu: To niemożliwe, jest w więzieniu!
Oogway: Nic nie jest niemożliwe…
Shifu: /spanikowany – woła do posłańca/ Zeng!
Leć do więzienia i powiedz żeby podwoili straże, broń,wszystko podwoili! Tai lung nie wyjdzie z tego więzienia!
Zeng: Tak mistrzu Shifu!
Oogway: Niektórzy spotykają swoje przeznaczenie właśnie na tej drodze, której chcą uniknąć.
Shifu:/ nerwy/ Musimy coś zrobić, on będzie chciał się zemścić, on, on…
Oogway: Twój umysł jest wzburzony, przyjacielu, jak ta woda
/wskazuje na sadzawkę/
Kiedy woda jest wzburzona, trudno cokolwiek przez nią zobaczyć.
Kiedy się uspokoi, stanie się dla Ciebie przejrzysta, i wtedy wszystko zrozumiesz.

Bardzo ważny moment w filmie.
Pokazane jest, że tak naprawdę sami sprowadzamy na siebie nasze nieszczęścia. Niegdyś Shifu zamknął Tai Lunga. Teraz wypuszcza go jednak nie kto inny – jak właśnie on sam. Przez swój paniczny strach. Gdyby nie posłał Zenga celem wzmocnienia straży, Tai Lung by się nie wydostał.
– Im bardziej przed czymś uciekamy, tym szybciej to nas ściga.
Oogway próbuje wskazać Shifu, że przez swój gniew i zagubienie – nie widzi tego co naprawdę się z nim dzieje i sam sprowadza na siebie nadchodzące wydarzenia.

(Nie znaczy to jednak, że taki obrót wydarzeń jest negatywny – nie ma czegoś takiego, ponieważ finalnie właśnie na tej drodze, której najbardziej sie boi – znajdzie klucz do swego wyzwolenia i rozwiązanie problemu.)

– Po Wojownikiem!

Tajemniczym zbiegiem okoliczności, na Smoczego wojownika zostaje wybrany Po, który dość niespodziewanie pojawia się na festiwalu mającym na celu wybór wojownika. Zamiast sprzedawać kluski, w akompaniamencie ogni sztucznych wpada na środek areny, gdzie dostrzega go Oogway.
Oogway nie wierzy w przypadki.
Wskazuje na Po, jako wybrańca.

Cytat
Oogway: /do Shifu/ Ten kogo wybiorę, nie tylko sprowadzi pokój do doliny, ale przyniesie go także Tobie.
Oogway:/wskazując na Po/ Wszechświat wskazał Smoczego Wojownika!

Czasem niespodziewane rozwiązanie, niespodziewany obrót losu, okazuje się odpowiedzią na nasz problem. Trzeba tylko uwierzyć że to co się stało, nie stało się bez powodu i umiejętnie wykorzystać szansę.

– mistrz Shifu nie akceptuje Po

Dla mistrza Shifu jest to wielki szok, tak jak i dla jego uczniów, Zabójczej Piątki.
Shifu nie potrafi zaakceptować faktu, że „przypadkowy” osobnik, niewyszkolony w kung-fu, miałby pokonać tak potężnego przeciwnika jakim jest Tai-Lung.

Ego Shifu po raz kolejny doznaje ciosu. Niegdyś musiał znieść taką sama sytuację z poprzednim wychowankiem, Tai Lungiem – również nie wybranym na Smoczego wojownika. Teraz ponownie musi wykazać się pokorą i zrozumieniem wobec Oogwaya, chociaż naprawdę wszystko w nim się burzy.
Wewnetrznie sprzeciwia się wyborowi Ooogwaya, ponieważ nie potrafi dostrzec w nim głębszego sensu i uwolnić się od wyobrażeń na temat tego jak powinien wyglądać Smoczy wojownik.
Jest na prostej drodze do popełnienia kolejnego błędu, tego samego który niegdyś zapoczątkował jego problemy. Czyżby nic się nie nauczył?

– Mistrz Shifu upokarza Po

W rozmowie z Po, mistrz Shifu daje wyraz swojemu rozgoryczeniu i niechęci.
Uważa Po za niegodnego zaszczytnego miana Smoczego Wojownika, skrycie również uważając że zainwestował tak wiele w wyszkolenie Zabójczej Piątki, iż to właśnie ktoś z jego uczniów powinien zostać Smoczym Wojownikiem.
Shifu nie umie pogodzić się z takim obrotem sprawy, który odsunął kolejnych jego uczniów (wcześniej także Tai Lunga) od miana Smoczego Wojownika.

Gniew Shifu jest tak naprawdę gniewem jego – na siebie samego. „Czy znów zawiodłem? Czy znów się tak pomyliłem? Znów nie udało mi się wyszkolić Smoczego Wojownika?” Shifu to wydaje się zbyt upokarzające i bolesne, dlatego robi wszystko by to upokorzenie dać odczuć Po.
Po – z drugiej strony – całe życie miał do siebie żal za swoje marzenia, które tak bardzo nie pasowały do oczekiwań jego ojca. Czuł się w jakiś sposób zdrajcą, czuł że zawiódł ojca. Teraz przyjmuje upokarzające traktowanie ze strony Shifu, z pokorą, w jakiś sposób sam siebie karząc za sprzeniewierzenie się ojcu.

– Tai lung ucieka z wiezienia

Posłaniec  wysłany przez Shifu „przypadkowo” upuszcza piórko z którego pomocą Tai Lung wydostaje się z więzienia.
Potężny wojownik rozgramia wszystkich strażników i nakazuje posłańcowi dostarczyć Shifu wieści o swoim powrocie.

– Rozmowa Po z Oogwayem

Po daje wyraz swoim wątpliwościom w rozmowie z wielkim mistrzem Oogwayem.
Mistrz jednak ma zaufanie w los, który wskazał po jako Smoczego wojownika.

Cytat:
Po: Jak Shifu ma mnie wytrenować w Smoczego Wojownika?
Nie jestem jak ta piątka, nie mam szponów, skrzydeł, jadu… Nawet Modliszka ma to… coś.
Może powinienem odejść i wrócić do robienia klusek
OOgway:Odejść – nie odchodzić, kluski – nie ma klusek…
Jesteś zbyt przywiązany do tego co było i co będzie. Jest takie powiedzenie:
Wczoraj to historia, jutro to tajemnica, ale dzisiaj jest darem
Dlatego zwą go teraźniejszością.
(nieprzetłumaczalna gra słow : ang. Present – terażniejszość- znaczy także prezent, podarunek)

Oogway próbuje wytłumaczyć Po, by nie koncentrował się na nieznaczących sprawach, które tylko odciągają go od tego co powinien robić Tu i Teraz, a co jest tak naprawdę jego najwłaściwszą ścieżką.

– Historia mistrza Shifu

Poznajemy również historię mistrza Shifu, oraz dziejów jego pierwszego wychowanka.
Okazuje się że Shifu wychował Tai Lunga jak własnego syna, ucząc go Kung-Fu, przepełniony duma i bezkrytycznym zachwytem nad rewelacyjnymi osiągnięciami malucha.
W tym zachwycie – Shifu zapomina jednak o przekazaniu Tai Lungowi dystansu do siebie i umiejętności radzenia sobie z porażką.
Rozpieszczony Tai Lung – butnie przekonany, że należy mu się wszystko, domaga się Świętego Zwoju, który powinien otrzymać tylko Smoczy Wojownik.

Ale Wielki mistrz Oogway dostrzega mrok i dumę w sercu Tai Lunga i odmawia mu prawa do zwoju.
Dla Tai-Lunga to wielki cios w jego ego, z poczuciem zdrady ze strony Shifu (który nie wziął jego strony) – atakuje mieszkańców Doliny – próbując odbić zwój siłą.
Shifu nie jest w stanie stawić mu czoła.
Nie potrafi zniszczyć tego co sam stworzył. Jego próżność teraz zwraca się przeciwko niemu. Tai Lung pokonuje go z łatwością  i jest o krok od zdobycia zwoju.

Walka Oogwaya


Przed zdobyciem zwoju, Tai Lung musi pokonać jeszcze jednego przeciwnika.
Pojawia się przed nim Oogway.
Wielki mistrz z łatwością i spokojem powstrzymuje niesionego gniewem Tai Lunga – uderzając w odpowiednie punkty na jego ciele, paraliżuje go w ten sposób. (Akcja w stylu Kill Billa ;))
Tak właśnie Tai Lung ląduje w więzieniu.

Tai Lung reprezentuje mroczą energię gniewu i pomieszania –  a Oogway siłę spokoju i mądrości.
Shifu próbował pokonac gniew – gniewem.
Oogway wybrał skuteczniejszą ścieżkę.
Gniew znika jak za dotknięciem różdżki, w zestawieniu ze świadomością i mądrością.
Co ciekawe – Nie ma nawet mowy o walce, o zmaganiach!
Po prostu całkowicie się rozpuszcza. Nie ma prawa przy niej istnieć.

– Shifu rozmawia z Ooogwayem

Shifu otrzymuje wieści o ucieczce Tai Lunga i dzieli się swoimi rozterkami z wielkim mistrzem Oogwayem. Ma wątpliwości czy uda mu się wyszkolić Po na czas. Oogway prosi go o odrzucenie wątpliwości i uwierzenie w Po i los, który go wskazał.

Cytat
Shifu: Mistrzu, mistrzu! Bardzo złe wieści
Oogway: Shifu, niema czegoś takiego jak złe czy dobre wieści
Shifu: Mistrzu twoja wizja się sprawdziła, Tai Lung uciekł z więzienia, jest już w drodze
Oogway: To jest zła wiadomość ,tylko jeśli nie wierzysz, że Smoczy Wojownik go powstrzyma
Shifu: Panda, ta panda to nie Smoczy Wojownik, on nawet nie powinien tu być! To był przypadek!
Oogway: Nie ma przypadków…
Shifu: Tak wiem, już to mówiłeś dwa razy
Oogway:To też nie był przypadek. Stary przyjacielu, panda nigdy nie zmieni swojego przeznaczenia, ani ty swojego, jeśli nie porzucisz iluzji kontroli
Shifu: Iluzji?
Oogway: Tak, popatrz na to drzewo, nie mogę sprawić aby zakwitło, ani wydało owoc – zanim nadejdzie jego czas
Shifu: Ale są rzeczy, które możemy kontrolować /wściekle uderza w drzewo, spadają owoce/
Shifu: Moge kontrolować kiedy spadną owoce.  I mogę kontrolować jak posadzić nasionko. /wbija gniewnie nasionko w ziemię/ To nie jest iluzja mistrzu!
Oogway: Tak, ale niezależnie co zrobisz to nasionko i tak wykiełkuje w drzewo. Możesz chcieć mieć jabłoń, albo pomarańcz, ale będziesz mieć drzewo brzoskwiniowe.
Shifu: Ale brzoskwinia nie pokona Tai Lunga
Oogway: Może – może. Jeśli się nią zaopiekujesz, zadbasz, uwierzysz w nią…!/dotyka delikatnie ziemi/
Shifu: Ale jak? jak? Potrzebuje twojej pomocy mistrzu
Oogway:Nie, po prostu musisz uwierzyć,obiecaj mi Shifu, obiecaj, że uwierzysz…
Shifu:/poddaje się/ Spróbuję…
Oogway:Dobrze. Mój czas nadszedł, musisz kontynuować swoją podróż beze mnie.
Shifu: Co, co, co ty? Mistrzu, nie możesz mnie zostawić!
Oogway: /zamienia się w płatki kwiatu i rozpływa na wietrze/ Musisz wierzyć…
Shifu:/zasmucony/ Mistrzu!

Oogway próbuje przekonać mistrza Shifu by przestał wreszcie próbować walczyć, kontrolować wszystko i wszystkich dokoła, bo w końcu stało się to paranoją, która go niszczy.
To czego Shifu bał się tyle lat finalnie powróciło.
Shifu sądził, że może to zamknąć – wznosząc coraz wyższe mury, ale okazuje się że nie tędy droga. Teraz shifu musi wykazać się wiarą i zaufaniem – w miejsce walki, bo tylko światłem można rozjaśnić ciemność, nigdy – wnosząc jeszcze więcej ciemności.

– Shifu próbuje powstrzymać Po przed ucieczką w popłochu

Po dowiaduje się że nadszedł czas by stawił czoła Tai Lungowi, jako Smoczy Wojownik, jest pełen wątpliwości i nawet wskrzeszona przez Oogwaya – nadzieja Shifu, nie może rozpalić w nim wiary w możliwość swojego sukcesu. Po całkiem stracił wiarę w siebie.

Cytat
Shifu: /z przekonaniem/ Teraz chce żebyś zaufał swojemu mistrzowi, tak jak ja zaufałem swojemu
Po: Nie jesteś moim mistrzem, a ja nie jestem Smoczym Wojownikiem
Shifu: To dlaczego się nie wycofałeś? Wiedziałeś, że chce się ciebie pozbyć, a jednak zostałeś
Po:/zdesperowany/ Tak, zostałem, zostałem ponieważ zawsze kiedy próbowałeś rozwalić mi głowę, albo mówiłeś jak śmierdzę, bolało ….Ale nie bolało bardziej niż to co przeżywałem wcześniej, gdy codziennie uświadamiałem sobie, że jestem tylko… mną… Zostałem bo myślałem, że jeśli ktoś może mnie zmienić, sprawić żebym był kimś więcej, i to tylko ty- Najwspanialszy nauczyciel kung fu w całych Chinach…

Shifu nie wierzy jeszcze w pełni w Po, i jego wątpliwości wyczuwa także nasz zdesperowany bohater. Obydwu czeka ciężkie zadanie, wykroczenie poza siebie, poza takiego siebie, jakim było się do tej pory. Ich świat musi się zmienić, albo nie nadążą za wyzwaniem jakie przed nimi stoi i obaj polegną…

– nauka Po

Shifu odkrywa, że jedyne w czym naprawdę dobry jest Po to …zdobywanie jedzenia 🙂
Postanawia wykorzystać tę właściwość Po i szkolić go na wojownika kung-fu.
Okazuje się to całkiem łatwe. Po jest bardzo pomysłowy w tym jak dostać się do miski z kluskami, i z wielką sprawnością walczy z Shifu, ujawniając swój nietypowy talent.

Rozwiązanie czasem czeka tam gdzie się go nie spodziewamy. Czasem warto wykorzystać coś – czego nigdy byśmy nie uznali za użyteczne. Trzeba otworzyć umysł na nowe i niestandardowe rozwiązania. Przywiązanie do tradycyjnej ścieżki rozwiązywania problemu, okazuje się uwsteczniające.
Shifu nie mógł szkolić Po tak jak szkolił poprzednich uczniów. A jednak…była inna – równie skuteczna droga! Wystarczyło zachować świeżość i perceptywność umysłu.


– Przekazanie zwoju Po


Przekazanie zwoju smoczego wojownika dla Po okazuje się rozczarowaniem dla wszystkich. Zwój jest pusty. W jego szklistej powierzchni odbija się tylko twarz Po i nic poza tym…Wszyscy są załamani i przekonani o rychłym końcu Doliny.

– Shifu decyduje się samodzielnie walczyć z Tai-Lungiem

Ponieważ Zabójcza Piątka została także pokonana przez Tai Lunga, Shifu decyduje się samodzielnie walczyć z Tai Lungiem. Wie o tym, że bez zwoju – tylko on jeden ma jakieś szanse na pokonanie potężnego mrocznego wojownika. Po i Zabójczą Piątkę odsyła z rozkazem ewakuowania mieszkańców Doliny.

Cytat
Po: Pusty
Shifu: Nie…Nie rozumiem
Po: Ok więc Oogway był po prostu szalonym, starym żółwiem
Shifu: Nie, Oogwey był rozsądniejszy od nas wszystkich
Po: Daj spokój spotkaliśmy się i wybrał mnie przypadkiem… Mówił… cały tan Smoczy Wojownik… ech, kogo ja oszukuje
Tygrysica: A kto powstrzyma Tai Lunga? On zniszczy wszystkich i wszystko
Shifu: Nie. Ewakuować Dolinę, musimy chronić mieszkańców od Tai Lunga
Tygrysica: A co z tobą mistrzu?
Shifu: Będę z nim walczył. To będzie cena za moją pomyłkę.

Shifu rozumie wreszcie, że nie może wiecznie uciekać przed swoim nemezis, swoim demonem, pod którego terrorem strachu  – żył przez 20 lat. Wie, że jeśli nie zrobi tego co powinno być zrobione, ucierpią niewinni dokoła niego – już nie tylko on sam.

– rozmowa Po z przybranym ojcem

Ojciec Po cieszy się na widok syna, ale tenże daleki jest od radości.
Ojciec postanawia zatem zdradzić synowi tajemnicą swojej nalewki, która cieszy się wielka sławą jako najsmaczniejsza w Dolinie.
Po zawsze wierzył, że jest w niej jakiś sekretny składnik, ale…ku jego zdumieniu ojciec twierdzi że nigdy go nie było. Że nalewkę przyrządzał bez żadnego składnika, a tylko wiara w jej niezwykłość sprawiała, że smakowała tak wybornie.
Ta informacja jest prawdziwym olśnieniem dla Po.
Decyduje się wrócić do klasztoru by podjąć walkę z Tai Lungiem. Wie już teraz że żaden zwój nie może mu pomóc w walce, że zawsze był tylko On sam i to w nim tkwiła moc.

Cytat
Ojciec:
Po, przepraszam, że nie wyszło, po prostu tak miało być.  Zapomnij o wszystkim, twoje przeznaczenie wciąż czeka, robimy kluski, mamy to w żyłach
Po: No nie wiem, tak naprawdę czasami nie mogę uwierzyć, że jestem twoim synem
Ojciec: Po, chyba nadszedł czas żebym powiedział ci coś co powinieneś wiedzieć od dawna. Sekretny składnik mojej zupy z sekretnym składnikiem… Podejdź tu, sekretnym składnikiem jest…. nic!
Słyszałeś, nic, nie ma żadnego sekretnego składnika!
Po: Czekaj, zaraz, to po prostu zwykła zupa? Nie dodajesz jakiegoś specjalnego sosu?
Ojciec: Nie muszę, żeby zrobić coś specjalnego musisz po prostu uwierzyć, że to jest specjalne! Nie ma sekretnego składnika!

Wszyscy żyjemy w cieniu przekonania, że osiągnięcie pewnych rzeczy MUSI być trudne i wymagać niezwykłych zdolności. Tymczasem – najbardziej ograniczające jest przekonanie… że są jakieś ograniczenia.

– walka Tai Lunga z Shifu

Shifu toczy walkę z Tai Lungiem, ale ta walka z góry skazana jest na przegraną.

Shifu ma w swoim sercu poczucie winy – związane z tym jak nieumiejętnie pokierował wychowaniem Tai Lunga. W trakcie walki, gdy wściekły Tai Lung domaga się zwoju, Shifu niespodziewanie przeprasza Tai Lunga.
Jest świadom że gdy był zaślepiony przez własną dumę – tę samą dumę zaszczepił w sercu swego wychowanka.

Tai Lung mimo swojego gniewu, także pełen jest bólu i rozpaczy, on – jedyne czego kiedyś pragnął to zasłużyć na zachwyt i miłość swojego mistrza – być dla niego powodem do dumy.  Jednak to pragnienie przysłoniło mu wszystko inne, co było ważne w jego życiu i stało się ostatecznie destrukcyjną obsesją.

Gdy Shifu nie wstawił się za Tai Lungiem przez Oogwayem – wychowanek poczuł się okrutnie zdradzony i odrzucony.  Poczuł że niejako odebrano mu to do czego został stworzony i w co przecież – wiarę podsycał w nim sam Shifu.

Shifu nie ma już sił na kontynuowanie walki z tym co sam stworzył.
Wie , że teraz ponosi tylko konsekwencje swego błędu.

Tai Lung:/oskarzycielsko/ Gniłem w więzieniu – 20 lat – przez twoją słabość
Shifu: Posłuszeństwo mistrzowi – to nie słabość
Tai Lung: Wiedziałeś, że ja jestem Smoczym Wojownikiem
Zawsze wiedziałeś! Ale kiedy Oogway powiedział że jest inaczej, to co zrobiłeś?
/krzyczy/ Co zrobiłeś? Nic!
Shifu: Nie było ci pisane został Smoczym Wojownikiem, to nie moja wina.
Tai Lung: Nie twoja wina? Czyja zatem?
Kto wypełnił mi głowę marzeniami? Kto kazał mi trenować aż do bólu?
Kto ostatecznie odmówił mi wypełnienia mego przeznaczenia?
Shifu: To nie była moja decyzja!
Tai Lung: Teraz już jest. Daj mi Zwój.
Shifu: Prędzej zginę!
Tai Lung: Wszystko co zrobiłem, robiłem abyś był ze mnie dumny,/uderza Shifu z wściekłościa/ powiedz, że jesteś dumny Shifu!
Tai Lung: /ponownie uderza Shifu/Powiedz!
Shifu:/podnosi się z ziemi załamany/
Zawsze byłem z ciebie dumny, od początku byłem z ciebie dumny…Ty byłeś moją dumą… zaślepiło mnie to, za bardzo cię kochałem – by zobaczyć kim się stajesz!
Shifu:/z resygnacją/ Ja sprawiłem, że taki się stałeś…Przepraszam, przepraszam.
Tai Lung:/przez chwilę się waha, ale zaraz powraca jego gniew/ Nie chce twoich przeprosin, chce mój zwój!

Dla Shifu –  Tai Lung reprezentuje to z czym sam próbował zawsze walczyć i co usiłował stłumić (wsadzając metaforycznie do „więzienia”) ale to powróciło z wielokrotnie większą mocą.
Wyrzuty sumienia i poczucie winy za swój błąd, teraz zwracają się przeciwko niemu.

Shifu nie ma sił walczyć z czymś co tak naprawdę jest także jego problemem, bo ogniem ognia nie pokona.
– jego własna próżność –  znajduje odbicie w próżności Tai Lung.
– Jego gniew( wiele razy wyładowywany wcześniej na innych, w tym na Po) – znajduje odbicie w gniewie odrzuconego Tai Lunga.

Czy problem wydaje się zapętlać?
Shifu musi zmienić strategię. Stare rozwiązania nie sprawdzają się. Ogień pokonać można wodą. Teraz, to że zaufał Oogwayowi, okazuje się popłacać.  Zainwestował swój czas w Po, szkoląc go zupełnie inaczej niż wcześniej innych uczniów. Po, który jest tak inny od wszystkiego tego co próbował stosować Shifu –  działa również w nieoczekiwany sposób….

– walka Po z Tai-Lungiem


W kluczowym momencie, gdy Tai Lung niemal wyciska życie z Shifu, pojawia się Po.

Po podejmuje nieudolną na początku walkę z Tai Lungiem – który odbiera mu zwój.
Tai Lung nie rozumie jednak przesłania które stoi za zwojem. Nie rozumie znaczenia osobistej mocy – jest na to zbyt zaślepiony. Zawsze żył w przekonaniu, że to co znajduje się w zwoju jest jakąś cudowną, specjalną tajemnicą dla wybrańca.  Rozczarowany – wściekłość swoją kieruje na niewinnego Po.

Cytat

Tai Lung: Moc Smoczego Zwoju jest moja!
/rozwija zwój/Tu nic nie ma!
Po: Już dobrze, ja też nie rozumiałem za pierwszym
Tai Lung: Co?
Po: Nie ma sekretnego składnika. Tylko ty nim jesteś.

Tai Lung nie rozumie tego, że proste rozwiązania bywają najlepsze , że życie nie jest tak skomplikowane i nie o wszystko trzeba tak strasznie walczyć.
Że najważniejsze to wiara w siebie i swoje możliwości, a nie oczekiwanie że inni, że świat zewnętrzny, zaspokoją nasze poczucie braku mocy i radości.
Moc jest w nas, Tai Lung przesuwa jednak jej źródło na coś innego – zewnętrznego, na zwój.
Gdy się okazuje że to wszystko było iluzją, jest zdruzgotany. Nie jest przygtowany i dość otwarty na zmianę, dlatego ostatecznie przegrywa.

– Po pokonuje Tai Lunga


Ale ponownie próżność  i gniew Tai Lunga okazują się przyczyną jego porażki, tak jak wcześniej były przyczyną porażki Shifu.

Po wykazuje się sprytem a zarazem zadziwiającą prostotą w walce. Jego skromność okazuje się atutem. To co dla Tai Lunga było niemożliwe do osiągnięcia – nauczenie się specjalnej techniki Palca Wushi – dla Po jest czymś naturalnym i prostym.
Po robi to tak po prostu, jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie. Nie mając świadomości, że ta technika uważana jest za jedną najpotężniejszych, nie ma też w sobie zawahania.
Jest takie znane powiedzenie Einsteina : „Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to właśnie robi.”
Rzeczy okazują się proste, kiedy przestajemy je niepotrzebnie komplikować naszymi wyobrażeniami o tym jak ciężkie mogą być.

Ważnym elementem jest to że Tai Lung ponownie nie zostaje pokonany w bezpośredniej  „walce” ale z pomocą bardzo niezwykłego sposobu, czegoś co wydaje się niemożliwe, a jednak jest zaskakująco proste.

– Koniec

Zgodnie z przepowiednią Oogwaya, Po zwycięża Tai Lunga.
Tym samym przynosi pokój Dolinie i…wewnętrzny spokój dla Shifu.  Nagle wszystko okazuje się spójne.
Shifu ostatecznie dostrzega sens we wszystkim co miało miejsce i godzi się ze sobą.

Tak naprawdę centralną postacią filmu, jest wg mnie mistrz Shifu.
Akcja odzwierciedla jego wewnętrzna walkę – projektowaną na zewnątrz .
Pokazuje jego dojrzewanie, na kilku etapach.
Najpierw jako zadufanego w sobie mistrza, który szkoli przyszłego Smoczego Wojownika. Potem złamanego człowieka, któremu rozbito marzenia i który odrzucił to co kochał, bo „nie spełniło jego oczekiwań”.
Finalnie, widzimy jego walkę z „demonem”, czyli tym co próbował odrzucić,  zamknąć i zapomnieć  – tym czego tak bardzo się boi. „Demon”, Tai Lung, wraca z misją zemsty, upominając się o swoje i tym razem Shifu MUSI się z nim skonfrontować, by osiągnąć integrację swojego „podzielonego” wnętrza = znaleźć spokój i akceptację.


Tekst opracowany i napisany przez Zenforest.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Powiązane posty :

• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

• A mistrz mu odpowiedział…

• Minuta mądrości

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Nie zadręczaj się!

• Historia Dana

• Najwłaściwszy moment

• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

14 Poniedziałek Lip 2008

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

autorytet, boskość, droga, godlewski, inspiracja, mistrz, mistrzostwo, oddanie, oświecenie, relacja, uczeń, urzeczywistnienie, urzeczywistniony mistrz, wiara, wolność, związek, Świadomość, ścieżka

Na ścieżce rozwoju duchowego od niepamiętnych czasów była znana relacja mistrz-uczeń.
Zawsze, kiedy chodziło o jakikolwiek rozwój czy naukę, występował mistrz i jego uczeń. Mistrz miał wiedze i doświadczenie, uczeń miał chęć nauki i ufność.
Dzięki takiej relacji uczeń miał niemal zagwarantowany szybki postęp na swojej ścieżce. Był prowadzony wręcz indywidualnie.
Był Jezus i 12 apostołów, Budda i 5000 mnichów, Jogin i grono małych joginków, Krishna i Arjuna, Ali Baba i 40 rozbójników, Karate Kid i Miyagi…nawet Batman i Robin.
Każdy mistrz miał swojego ucznia.
Każdy uczeń miał swojego mistrza.

Relacja między mistrzem a uczniem była bardzo osobista.
Wręcz intymna. Między nimi było głębokie zrozumienie, była bardzo bliska relacja. Szczególnie się tyczy uczniów oddanych za młodu pod opiekę mistrza.
Nauki przekazywane w ten sposób, były pełne i kompletne.
Nie było mowy o przypadkowej czy błędnej interpretacji tego czego nauczał mistrz. Nauki te były skierowane konkretnie do ucznia, a ten je doskonale rozumiał.
Można powiedzieć, ze uczeń stawał się „kopią mistrza”.
Otrzymywał jego pogląd na świat, jego doświadczenie.
Doskonale się rozumieli.
Mistrz prowadził ucznia, a uczeń miał do mistrza bezgraniczne zaufanie. Był w stanie oddać swojemu guru wszystko. Całe swoje życie, totalnie poświęcał mistrzowi. Było to głębokie zaufanie. Taka relacja była korzystna ze względu przekazania wiedzy i wskazania drogi duchowej.
Czasem jednak uczeń zbyt uzależniał się od mistrza, a mistrz od ucznia (szczególnie wtedy, gdy mistrz nie był urzeczywistniony), co powodowało różne niekorzystne skutki.
Jednak jeśli chodzi sam system prowadzenia – bliska relacja z mistrzem zwykle bywała bardzo korzystna.

Jeśli Ty sam zastanawiasz się czy warto wejść w taką relację, najpierw powinieneś spróbować wejrzeć w swoje motywy i oczyścić intencje.
Na samym początku drogi rozwoju duchowego, ludzie często poszukują osoby obdarzonej autorytetem, aby ułatwiła im wybór, pomogła i doradziła.
Zanim do tego dojdzie – warto jest zrobić jedną rzecz – pomodlić o znalezienie właściwiej drogi. Akt modlitwy jest dla podświadomości aktem otwarcia i gotowości – pomaga w sprostaniu sprawie. Umacnia wewnętrzne przekonanie o realności obranego celu, dodaje sił. Jeśli robisz to z ufnością, prędzej czy później trafisz na odpowiednią dla siebie drogę.
Nie jest ważne do kogo się modlisz.
Nie musisz tego także nazywać modlitwą. Chodzi o przygotowanie Twojej psychiki na zmiany.
Może to być po prostu głośne wyrażenie życzenia i puszczenie go z ufnością w przestrzeń.

Wielu ludzi rozwijających się duchowo w „społeczeństwie zachodu” nie ma właściwego autorytetu. Nikt nie ma tak bliskiego stosunku z mistrzem, jaki mieli jogini. Dlatego powstają zupełnie nowe problemy. Rozwój duchowy przyjmuje trochę inny wymiar i staje się, chcąc nie chcąc, trudniejszy.
Choć daje też większe możliwości dla tych, którzy umieją z nich skorzystać.

Po pierwsze nie mając mistrza, człowiek musi wybierać sam.
Nikt za rękę nie prowadzi. Nikt nie mówi: zrób to, a potem zrób tamto.
Właściwie na początku – każdy człowiek rozwijający się duchowo – błądzi.
Nie dość, że nie wie skąd zacząć, to jeszcze nie wie gdzie dojdzie.
Będzie błądził tak długo, póki nie zyska głębszego wglądu, pełniejszej świadomości istnienia. Zanim to nie nastąpi – pozostanie uwikłany w iluzje umysłu i schematy myślowe.
Jest to w naszej społeczności całkiem normalna ścieżka.
Nie warto się tym zrażać.
Warto jednak pamiętać, że zawsze jest możliwość wyjścia poza dotychczasowe, ograniczające wyobrażenia.
Nie musisz w to wierzyć. Jeśli nie wierzysz, i myślisz, że Twoja rzeczywistość jest jedynie prawdziwa i jest ci z nią dobrze – to też w porządku.
Możesz w niej trwać.
Nie musisz zmieniać punktu postrzegania.
Jeśli jednak ta rzeczywistość zaczyna Ci przeszkadzać, być może nadszedł czas by coś z tym zrobić.

Samodzielnie

Na samym początku ważna jest ufność do siebie samego. Nie ufając sobie człowiek prowadzi wewnętrzną walkę. Wszystko jest sprzeczne. Wszechświat jawi się jako miejsce pełne sprzeczności.
Jeśli nie ufa się swojej intuicji, trwa się w chaosie.
Nie wierzy sobie, nie wierzy w siebie. Taka walka nie pozwala wykonać kroku na przód.
Warto dojść do ładu z samym sobą.
Brzmi to dość absurdalnie, jednak wielu ludzi jest wewnętrznie skłóconych, a ich rozterki skutecznie blokują wszelkie próby rozwoju.
Rozwijając się duchowo człowiek czyta wiele książek, interesuje się tematem, słucha różnych źródeł.
Gdzieś coś usłyszał, gdzieś przeczytał, coś zrozumiał, czegoś nie.
Droga jest niepewna a on sam często ma mgliste pojęcie o celu.

Przecież tak wiele jest religii i każda oferuje co innego!
Prawda, religie są do siebie podobne, jednak każda czymś się różni. A jeśli droga się różni, to zgodnie z prawem przyczynowo-skutkowym, prowadzi do innego celu.
Na dodatek każdy mówi, że jego droga jest prawdziwsza niż inne
. Powstaje natłok informacji, z którego nie wiadomo co wybrać.
Większości ludziom wydaje się że najprościej jest żyć tak – jak nas wychowano.
To wydaje się bezpiecznym i sprawdzonym rozwiązaniem.
Żyć w takiej religii, w której są rodzice i w której wyrośliśmy. Iść posłusznie nie zadając niewygodnych pytań. Tak wydaje się najprościej – dla obu stron (owieczek i duszpasterzy).
Najprościej, ale czy najkorzystniej?
W wielu wypadkach pewnie tak, jednak u większości ludzi poszukujących stare rozwiązania po prostu przestają się sprawdzać.
Ludzie tacy dostrzegają, że coś w ich życiu jest nie tak, że to usłyszeli do tej pory o świecie, okazuje się niepełne.
I właśnie oni najczęściej poszukują rozwiązań w duchowości.
Chcąc poprawić swój byt, czy znaleźć sens życia – zaczynają intensywniej szukać.
Szukać w innych religiach w innych filozofiach.
Wtedy właśnie, zwykle zaraz na początku – natrafiają na ogromny świat sprzecznych, duchowych informacji, w których trudno się odnaleźć.
To może być moment decydujący :  pełna frustracji rezygnacja, lub powrót do poprzednich przekonań.

Jak się nie pogubić

– Pierwsza ważna wskazówka dla poszukiwaczy:
Warto zauważyć, że wiele z nauk mistrzów jest podobnych.
Tak jakby pochodziły z jednego źródła, są tylko inaczej są opowiadane.
Wskazują one na jeden cel, o którym mówi większość mistrzów.
Tak naprawdę większość mówi o oświeceniu, osiągnięciu nirwany, mokszy, czy jedności z Bogiem. Cel jest ten sam, tylko inaczej nazywany.
Warto sobie to uświadomić.

– Druga ważna wskazówka:
Właściwie im bardziej urzeczywistniony mistrz, tym bardziej celnie i trafnie potrafi ukazać prawdę. Jego nauki są przejrzyste i jasne.

Wręcz dziecinnie proste i piękne. Nie stosuje ozdobników, nie zaciemnia niepotrzebnie. Nie buduje sztucznej aury magii i tajemnicy wokół swojego przekazu.
To powinna być kolejna wskazówka. Boskość jest prosta.
Nie ma w sobie pomieszania umysłowego i wielkiej filozofii, której mało kto rozumie.
Boskość to czysta prostota. Tylko umysł ubiera ją w skomplikowane teorie i słowa.Z niego powstają różne nauki i interpretacje, dla mniej i bardziej wtajemniczonych.

– Trzecia wskazówka : Doświadczenie
Mając już jakiś zarys nauk o „prawdzie”, uczeń może skonfrontować te nauki z własnym doświadczeniem. To ostateczny i konieczny sprawdzian wyboru drogi.
Jeśli jakaś nauka nie pokrywa się z Twym doświadczeniem oraz intuicyjnym odczuciem – nie ufaj jej.
Nie ufaj do czasu, aż sam nie doświadczysz.
Możesz wierzyć w prawdziwość słów jakiegoś mistrza, jednak powinieneś zostawić sobie pewien margines, pewien dystans, póki sam nie doświadczysz.
Gdy mistrz uczy jakiejś techniki, sprawdź czy daje ona oczekiwane rezultaty.
Gdy mówi że coś jest korzystne, sprawdź czy faktycznie takie jest dla Ciebie, dla Twego życia.
Jak się  z tym czujesz?

– Ostatnia wskazówka: Odczucia
Czy odbierasz nauki mistrza na trzeźwo czy jesteś pod jego urokiem, który przesłania ci prawdziwą wartość przekazu?
Jeśli nie do końca ufasz swojej intuicji – opowiedz o swoich spostrzeżeniach – kilku niezwiązanym ze sobą znajomym, takim którzy obdarzeni są zdrowym rozsądkiem a zarazem posiadają wystarczająco otwarty umysł. Co oni myślą o tych naukach?
Jaką osobą jest mistrz – jakie wzbudza w Tobie emocje?
Czy są one pozytywne i ciepłe – czy też budzi lęk, lub tworzy dokoła siebie atmosferę tajemnicy i niedomówień? Czy jego życie i postawa – oddaje jego nauki? Czy mówi zawsze otwarcie i jasno, bez unikania trudnych tematów?

Oczywiście zawsze można znaleźć inspiracje w osobie, która nie spełnia powyższych kryteriów, wszak wiele osób niesie wartościowy przekaz, ale niekoniecznie musimy wybierać ją bezkrytycznie – na swój autorytet.

Tak naprawdę warto słuchać wielu mistrzów i wielu religii.
Słuchać – w sensie zapoznać się z nimi, a nie oddać się im.

Warto wiedzieć jak inni ludzie postrzegają sprawy duchowe, zdobyć dzieki ich naukom szersze odniesienie. Wtedy można wybrać właściwie. Ucząc się patrzeć z nowego punktu widzenia, człowiek wyłamuje się ze starych i sztywnych ram umysłu i dotychczasowej wiedzy.
Staje się elastyczny i otwarty – a to jest zawsze korzystna postawa dla rozwoju.

Fragmenty : Moment boskosci – Pawel Godlewski

Powiązane posty :

Źródło natchnienia jest w Tobie

26 Czwartek Czer 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 2 Komentarze

Tagi

carter-scott, inspiracja, mistrz, muza, mądrość, natchnienie, odpowiedzi, piękno, sztuka, wgląd, wnętrze, wolność, Świadomość


Pośród codzienności musimy odnaleźć pokarm dla naszej twórczej duszy.
Sark

Natchnienie to chwila, w której znajdujemy dostęp do ukrytego wewnątrz ducha i odsłaniamy go. Natchnienie przychodzi, kiedy coś w świecie zewnętrznym zapala w nas iskrę i daje początek komunikatowi. Przypomina ona, ze wszystkie odpowiedzi są w tobie i że ty sam jesteś najmądrzejszym czarnoksiężnikiem w swoim królestwie.

Często łatwo przegapić te momenty, dopóki człowiek nie nauczy się naprawdę wsłuchiwać w wewnętrzny dzwonek i me pozwoli mu dotrzeć do świadomości. Kiedy zaczynasz szanować wiedzę wewnętrzną, łatwiej zauważysz te chwile natchnienia, z których wiele potrafi odmienić życie.

Spędzanie czasu na łonie przyrody może się stać cudownym źródłem natchnienia. Natura kryje energię, która umożliwia kon­takt z najgłębszymi sferami samego siebie. Thoreau spędził samo­tnie dwa lata w lesie, odnajdując więź z naturą i mądrość we­wnętrzną. To tam napisał najbardziej natchnione dzieła, z których większość zawiera wieczystą mądrość aktualną i prawdziwą sto lat później.
Odkrył, że wszystkie odpowiedzi znajdują się w nim, twoje odpowiedzi są w tobie. Popływaj w oceanie, wejdź na drzewo, zdobądź jakiś szczyt lub po prostu wybierz się na długi spacer do lasu. Zrób coś fascynującego, co pozwoli ci się zestroić z rytmem przyrody i ujawnić wrodzone instynkty.

Innym cudownym źródłem natchnienia jest sztuka. Piękna poezja czy proza często otwierają dostęp do serca i duszy, po­zwalając ujawnić się wrodzonej wiedzy. Wspaniały utwór muzycz­ny lub obraz tez potrafią rozniecić w nas iskrę boskości. Każde arcydzieło powstało w chwili natchnienia i jest zdolne wzbudzić w tobie osobiste natchnienie.

Moja przyjaciółka Laura trzyma na kredensie „szkatułkę natchnień”, w której przechowuje cytaty zapisane na karteczkach i drobiazgi będące dla niej Źrodłem natchnienia. Jest tam wszystko, od chińskiej wróżby mówiącej „Jesteś swoim najgłębszym źródłem” po błyszczącą, błękitną kulkę sprezentowaną jej przez synka. Kiedy szuka odpowiedzi na jakieś pytanie czy pragnie rozwiązać życiowy problem, sięga do szkatułki natchnień i wydobywa coś, co odnawia jej więź z osobistą mądrością.
Co umieściłbyś w swojej szkatułce natchnień?

C.Carter-Scott Jeśli życie jest grą…

Zaciekawił Cię post? Zobacz także :

• Czym jest intuicja?

• Mądrość

• Zrób coś inaczej niż dotychczas !

• Don Kichot – obłąkany głupiec czy………?

Spogladaj głębiej…

24 Sobota Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Zen, Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

ego, guru, mello, miara, minuta mądrości, mistrz, mądrość, mędrzec, sens, uczony, Zen, zmiana, zrozumienie



Prawdziwy sens tragedii

Pewien ptak codziennie chronił się w suchych gałęziach drzewa,
stojącego pośród rozległego pustynnego krajobrazu.
Razu pewnego trąba powietrzna wyrwała drzewo z korzeniami, i
biedny ptak musiał przelecieć co najmniej sto mil, nim znalazł
sobie nowe schronienie.
Dotarł wreszcie do lasu, gdzie drzewa uginały się od owoców.
– Gdyby uschnięte drzewo ocalało, nic nie skłoniłoby ptaka, by
wyrzekł się bezpieczeństwa i poszybował w przestworza.

Nieszczęścia mogą prowadzić do rozwoju. Trzeba tylko zrozumieć lekcję jaka sie w nich kryje.

Punkt widzenia
Kiedy jeden z uczniów przyszedł pożegnać się z Mistrzem przed
powrotem do rodziny i interesów, prosił go o coś, co mógłby zabrać
ze sobą.
Mistrz rzekł:
– Stale rozważaj te trzy rzeczy, które ci teraz powiem: to nie
ogień jest gorący, lecz ty tak go odbierasz.
To nie oko widzi, lecz twój umysł.
To nie cyrkiel zakreśla koło, lecz kreślarz.

Właściwa miara
Pewien podróżny, który spodziewał się po Mistrzu wielkich rzeczy,
bardzo się rozczarował zwyczajnymi słowami, którymi ten zwrócił
się do niego.
– Przybyłem tu w poszukiwaniu Mistrza – zwierzył się jednemu z
uczniów – a znalazłem tylko zwykłego człowieka, niewiele
różniącego się od innych.
Uczeń odpowiedział:
– Mistrz jest szewcem z nieskończoną ilością nagromadzonej skóry.
Przycina ją i szyje na miarę twojej stopy.

Puste słowa
– Czego szukasz? – zapytał Mistrz uczonego, który przyszedł do
niego z prośbą o kierownictwo duchowe.
– Szukam życia – brzmiała odpowiedź.
Mistrz odrzekł:
– Jeśli chcesz żyć, słowa muszą umrzeć.

Poproszony później o wyjaśnienie, powiedział:
– Czujesz się zagubiony i bezradny, bo przebywasz w świecie słów.
Karmisz się słowami, zadowalasz się nimi, a w rzeczywistości ich nie potrzebujesz lecz samej rzeczy.
Jadłospisem nie zaspokoisz głodu. Żadne sformułowanie nie ugasi twego pragnienia.

Przywiązanie do przeszłości
– Nie wiem, co przyniesie mi dzień jutrzejszy, chce więc być
zawsze przygotowany – Powiedział raz zapobiegliwy uczeń do Mistrza
– Boisz się „jutra” – a nie zdajesz sobie sprawy, że rozpamiętywanie „wczoraj” może być równie niebezpieczne. – odpowiedział Mistrz.

Uduchowiony?
Pewien człowiek, znany ze swego uduchowienia, udał się do Mistrza
i powiedział przygnębiony:
– Nie potrafię się modlić. Nie rozumiem Pism.
Nie potrafię odprawiać ćwiczeń, które zalecam innym…
Zostaw więc to wszystko – powiedział z uśmiechem Mistrz.
– Jakżeż mogę to zrobić? Przecież uważa się mnie za świętego człowieka i mam w tych stronach wielu zwolenników.
Mistrz odpowiedział z westchnieniem:
– Dziś świętość jest nazwą bez rzeczywistości.
A przecież jest prawdziwa tylko wtedy, gdy jest rzeczywistością bez nazwy.

Wgląd
Pewien pisarz przybył do klasztoru, by napisać książkę o Mistrzu.
– Ludzie mówią, że jesteś geniuszem.
Czy to prawda? – zapytał.
– Możesz tak powiedzieć – odpowiedział Mistrz, bez nadmiaru
skromności.
– A co sprawia, że ktoś staje się geniuszem?
– Zdolność rozpoznawania.
– Rozpoznawania czego?
– Motyla w gąsienicy, orła w jaju, i świętego w egoiście.

Mocne Ego
Gorliwy uczeń wyraził pragnienie nauczania innych Prawdy i zapytał
Mistrza, co o tym sądzi.
Mistrz odpowiedział:
– Zaczekaj.
Co roku uczeń przychodził z tym samym pytaniem i za każdym razem
Mistrz dawał mu tę samą odpowiedź:
– Zaczekaj.
Pewnego dnia zapytał Mistrza:
– Kiedy będę gotowy do uczenia?
Mistrz odrzekł:
– Kiedy opuści cię nadmierne pragnienie uczenia innych.

A. de Mello „Minuta mądrości”

Powiązane posty:

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Nie zadręczaj się!

• Historia Dana

• List ojca do syna. Wyznanie.

• Najwłaściwszy moment

• A mistrz mu odpowiedział…

• Minuta mądrości

Wewnętrzny ogród

22 Czwartek Maj 2008

Posted by ME in Rozwój, Zen

≈ 1 komentarz

Tagi

bezwarunkowe szczęście, guru, mello, mistrz, modlitwa żaby, mądrość, mędrzec, przemiana, sokrates, szczęście

Piękna wyspa
Staruszek przeżył większość swego życia na wyspie, którą uważano za jedną z najpiękniejszych na świecie. Kiedy po przejściu na emeryturę przeniósł się do dużego miasta, ktoś do niego powiedział: „Musiało być wspaniale mieszkać przez tyle lat na wyspie uważanej za jeden z cudów świata”.
Staruszek pomyślał nad tym, a potem powiedział: „Cóż, prawdę mówiąc, gdybym wiedział, że jest tak sławna, to bym się jej przyjrzał”.

Dojrzałość
Gdy pewien guru miał lekcję z grupą młodych uczniów, zaczęli go błagać, żeby im wyjawił świętą Mantrę, przez którą zmarli są przywracani do życia.
„Cóż byście zrobili z tak niebezpieczną rzeczą?” zapytał guru.
Nic Służyłaby tylko do umocnienia naszej wiary”, odparli.
Przedwczesna wiedza jest niebezpieczną rzeczą, moje dzieci”, powiedział starzec.
Kiedy wiedza jest przedwczesna?” zapytali.
Kiedy daje władzę komuś, kto nie posiada jeszcze mądrości, która musi towarzyszyć jej użyciu”.
Jednakże uczniowie nalegali tak, że święty człowiek, wbrew sobie, wyszeptał im do uszu świętą Mantrę, zaklinając ich wielokrotnie, aby korzystali z niej z największą rozwagą.
Niedługo potem młodzieńcy szli wzdłuż miejsca pustynnego, gdzie zobaczyli stertę wyblakłych kości. Kierowani bezmyślną wesołością, która towarzyszy tłumowi, postanowili sprawdzić Mantrę, która powinna była zostać użyta dopiero po dłuższej medytacji.
Skoro tylko wypowiedzieli magiczne słowa, kości oblekły się w ciało i zostały przemienione w wygłodniałe wilki, które rzuciły się za nimi w pogoń i rozdarły ich na strzępy.

Prawda
Był raz rabin, który był czczony przez ludzi jako człowiek Boży. Nie było dnia, żeby tłum ludzi nie stał przed jego drzwiami szukając rady, albo uzdrowienia, albo błogosławieństwa tego świętego człowieka. I za każdym razem, kiedy rabin przemówił, ludzie chciwie słuchali, chłonąc każde jego słowo.
Był jednak wśród słuchających nieprzyjemny facet, który nigdy nie przepuścił okazji, żeby sprzeciwić się Mistrzowi. Zauważał słabości rabina i wyśmiewał się z jego wad ku przerażeniu uczniów, którzy zaczęli na niego patrzeć, jak na diabła wcielonego.
Otóż pewnego dnia „diabeł” zachorował i zmarł. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Na zewnątrz wyglądali odpowiednio poważnie, lecz w sercu byli zadowoleni, że ożywcze pogadanki Mistrza nie będą już zakłócane lub jego zachowanie krytykowane przez tego lekceważącego heretyka.
Tak, więc ludzie byli zdziwieni, widząc Mistrza pogrążonego w prawdziwym smutku na pogrzebie. Kiedy uczeń zapytał go później, czy opłakuje wieczny los zmarłego, powiedział: „Nie, nie. Dlaczego miałbym opłakiwać naszego przyjaciela, który jest teraz w niebie? To ze względu na siebie się smucę. Ten człowiek był jedynym przyjacielem, jakiego miałem. Tutaj jestem otoczony przez ludzi, którzy mnie czczą. On był jedynym, który rzucał mi wyzwania, dzięki którym mogłem wzrastać.”

Wewnętrzna przemiana
Mysz była ciągle zgnębiona z powodu swojego strachu przed kotem.
Pewien czarodziej ulitował się nad nią i przemienił ją w kota. Ale wtedy zaczęła obawiać się psa.
Więc czarodziej przemienił ją w psa. Wtedy zaczęła się bać pantery.
Więc czarodziej przemienił ją w panterę. Po tym była pełna strachu przed myśliwym.
W tym momencie czarodziej rozłożył ręce.
Przemienił ją z powrotem w mysz mówiąc: „Nic nie pomoże, ponieważ wciąż masz serce myszy”.

Szczęście
Sokrates nie nosił nawet butów; jednakże stale ulegał czarowi targu i często tam chodził, żeby popatrzeć na te wszystkie wystawione towary.
Kiedy jeden z uczniówł zapytał go, dlaczego tam chodzi, Sokrates powiedział: „Uwielbiam odkrywać, bez jak wielu rzeczy, jestem doskonale szczęśliwy”.

Wewnętrzny spokój
Nauczanie Mistrza nie znajdowało uznania u władz i w końcu
wypędzono go z kraju.
Uczniom, którzy pytali go, czy nigdy nie odczuwa tęsknoty, Mistrz
odpowiedział:
– Nie.
– Ależ to nieludzkie, nie tęsknić za własnym domem – protestowali
uczniowie.
Na to Mistrz odrzekł:
– Przestajesz czuć się wygnańcem, kiedy odkrywasz, że twoim domem
jest wszechświat.

Przebudzony
– Czy przebudzenie osiąga się przez działanie, czy też przez
medytację?
– Przez żadną z tych rzeczy. Przebudzenie związane jest z widzeniem rzeczy takimi jakimi są.
Widzeniem że złota kolia, którą pragniesz nabyć, jest już na twojej szyi.
Że wąż, którego tak się boisz, jest tylko kawałkiem sznurka na
ziemi.

A. de Mello „Modlitwa żaby”, „Minuta mądrości”

Powiązane posty

• Minuta mądrości

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Nie zadręczaj się!

• Historia Dana

• List ojca do syna. Wyznanie.

• Najwłaściwszy moment

• A mistrz mu odpowiedział…

Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

06 Wtorek Maj 2008

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 5 Komentarzy

Tagi

budda, buddha, buddyzm, chwasty, doświadczenie, filozofia, krople, Medytacja, mistrz, morze, ocean, spokój, suzuki, umysł, wodospad, Zen, zrozumienie, życie

„Kiedy odczuwamy piękno rzeki, kiedy jesteśmy zjednoczeni z wodą, intuicyjnie jednoczymy się też z naszą wewnętrzna naturą”

Byłem w Parku Narodowym Yosemite, gdzie widziałem ogromne wodospady.
Najwyższy z nich ma 1340 stóp wysokości (408 metrów) i woda spada z niego jak kurtyna zrzucona z wierzchołka góry.
Nie wydaje się spadać szybko, jak można by się spodziewać, odległość sprawia, że wygląda, jakby spadała bardzo powoli. I woda nie spada jako jeden strumień, lecz jest podzielona na wiele malutkich strumyczków.
Z daleka przypomina kurtynę.
Myślę, że spadanie z wierzchołka tak wysokiej góry musi być bardzo trudnym doświadczeniem dla każdej kropli wody.
Potrzeba czasu, wiecie, długiego czasu, aby woda w końcu dotarła do podstawy wodospadu. I wydaje mi się, że można do tego przyrównać nasze ludzkie życie.

W naszym życiu spotykamy wiele trudnych doświadczeń. Ale jednocześnie, pomyślałem, woda pierwotnie nie była rozdzielona, lecz była jedną całą rzeką.
Tylko wtedy, gdy jest rozdzielona, ma jakąś trudność w spadaniu.
Jest tak, jakby woda była pozbawiona jakiegokolwiek uczucia, kiedy jest jedną rzeką. Tylko wtedy, gdy jest rozdzielona na wiele małych kropel, może zacząć mieć czy wyrażać jakieś uczucia.

Zanim się urodziliśmy, nie mieliśmy żadnych uczuć, byliśmy zjednoczeni z wszechświatem.
Jest to zwane „nic prócz umysłu”, „esencją umysłu” albo „wielkim umysłem”. Kiedy poprzez narodziny oddzielamy się od tej jedności, tak jak woda spadająca z wodospadu rozdzielona jest przez wiatr i skały, wówczas pojawia się uczucie.
Macie trudności, ponieważ macie uczucia. Przywiązujecie się do własnego uczucia, nie wiedząc jak ono powstaje.
Kiedy nie uświadamiacie sobie, że jesteście zjednoczeni z rzeką czy wszechświatem, odczuwacie strach. Woda, czy podzielona na krople, czy też nie, pozostaje wodą.
Nasze życie i śmierć są tym samym. Gdy to sobie uprzytomnimy, zniknie lęk przed śmiercią i wszelkie trudności w naszym życiu.
Kiedy woda powraca do swojej pierwotnej jedności z rzeką, nie żywi dłużej do niej żadnego indywidualnego uczucia, odzyskuje własną naturę i znajduje spokój. Jak bardzo zadowolona musi być woda, gdy powraca do pierwotnej rzeki!
Jeśli tak jest, jakie będziemy mieli uczucie, kiedy umrzemy!
Myślę, że jesteśmy tacy jak woda w czerpaku. Znajdziemy wówczas spokój, doskonały spokój. Teraz może się to nam wydawać zbyt doskonałe, ponieważ tak bardzo jesteśmy przywiązani do naszego własnego uczucia, do naszego indywidualnego istnienia.
Jeśli o nas chodzi, na razie żywimy pewien strach przed śmiercią, ale z chwilą, gdy odzyskamy naszą pierwotną, prawdziwą naturę, pojawi się nirwana.

Kiedy je znajdziecie, będziecie mieli całkowicie nową interpretację waszego życia. Podobne to będzie do mojego doświadczenia, kiedy zobaczyłem wodę w wielkim wodospadzie. Wyobraźcie sobie! 1340 stóp wysokości.

Kiedy osiągamy to zrozumienie, znajdujemy prawdziwe znaczenie naszego życia. Kiedy osiągamy to zrozumienie, możemy pojąć piękno ludzkiego życia. Dopóki tego nie urzeczywistnimy, wszystko co widzimy jest tylko ułudą. Czasami przeceniamy piękno, czasami nie doceniamy lub ignorujemy je, ponieważ nasz umysł nie jest w zgodzie z rzeczywistością.

Bardzo łatwo mówić o tym w ten sposób, ale rzeczywiście to odczuć nie jest tak łatwo. Kiedy potraficie siedzieć w poczuciu jedności swojego umysłu i ciała, pod obserwacją świadomości, możecie z łatwością osiągnąć ten rodzaj właściwego rozumienia.
Wasze codzienne życie odnowi się bez przywiązywania do starej, błędnej interpretacji życia. Kiedy urzeczywistniacie ten fakt, odkryjecie jak bezsensowna była wasza dawna interpretacja i jak wiele podejmowaliście bezużytecznych wysiłków.
Odnajdziecie prawdziwe znaczenie życia i nawet jeśli napotkacie trudności, spadając wprost z wierzchołka wodospadu do podstawy góry, będziecie cieszyć się swoim życiem.

Chwasty

Każde istnienie jest uzależnione od czegoś innego. Ściśle mówiąc, nie ma żadnych oddzielnych indywidualnych istnień. Istnieje po prostu wiele nazw dla jednego istnienia. Czasami ludzie kładą nacisk na jedność, ale to nie jest nasze rozumienie. Żadnego aspektu nie podkreślamy w sposób szczególny, nawet jedności. Jedność jest cenna, ale różnorodność również jest cudowna.
Ignorując różnorodność ludzie podkreślają jedno absolutne istnienie, ale jest to tylko rozumienie jednostronne.
W tym rozumieniu istnieje luka pomiędzy różnorodnością a jednością. Lecz jedność i różnorodność są tą samą rzeczą, a więc jedność powinna być doceniona w każdym istnieniu. To dlatego kładziemy nacisk raczej na codzienne życie niż na jakiś szczególny stan umysłu: Powinniśmy znajdować rzeczywistość w każdej chwili i w każdym zjawisku. To jest bardzo ważna sprawa.

Zenji Dogen powiedział: „Chociaż wszystko ma Naturę Buddy, kochamy kwiaty, a nie dbamy o chwasty”. Taka jest ludzka natura.
Ale to, że jesteśmy przywiązani do jakiegoś piękna, jest samo w sobie działaniem Buddy. To, że nie dbamy o chwasty, również jest aktywnością Buddy.
Powinniśmy o tym wiedzieć.
Jeżeli o tym wiecie, przywiązanie do czegoś nie jest błędem.
Jeżeli jest to przywiązanie Buddy, to jest to nieprzywiązanie. A więc w miłości powinna być nienawiść, czyli nieprzywiązywanie się.
A w nienawiści powinna być miłość, czyli akceptacja.
Miłość i nienawiść są jedną rzeczą. Nie powinniśmy przywiązywać się tylko do miłości. Powinniśmy akceptować nienawiść. Powinniśmy akceptować chwasty, bez względu na to, co do nich czujemy. Jeżeli o nie nie dbasz, nie kochaj ich, jeżeli je kochasz, to kochaj je.

Zazwyczaj krytykujecie siebie za to, że jesteście niesprawiedliwi dla waszego otoczenia, krytykujecie swoją nietolerancyjną postawę.
Lecz istnieje bardzo subtelna różnica pomiędzy zwykłą drogą akceptowania, a naszą drogą akceptowania rzeczy, chociaż mogą się one wydawać dokładnie takie same. Uczono nas, że nie ma luki pomiędzy nocą i dniem, żadnej luki pomiędzy tobą i mną.
To oznacza jedność.

Ale my nie podkreślamy nawet jedności. Jeśli to jest jedność, to nie ma żadnej potrzeby, by ją podkreślać.
Dogen powiedział: „Nauczyć się czegoś, to znaczy poznać siebie. „.
Nauczyć się czegoś, nie oznacza zyskania czegoś, czego się wcześniej nie wiedziało. Zanim się czegoś dowiesz, już to wiesz.
Nie ma żadnej luki pomiędzy „ja” zanim coś poznasz, a „ja” po poznaniu tego, żadnego rozdziału pomiędzy ludźmi głupimi i mądrymi.
Głupia osoba jest mądrą osobą, mądra osoba jest głupia. Ale zazwyczaj myślimy: „On jest głupi, a ja jestem mądry” lub: „Byłem głupi, ale teraz jestem mądry”. W jaki sposób możemy być mądrzy, jeśli jesteśmy głupi. Lecz w rozumieniu przekazywanym nam od Buddy nie ma żadnej różnicy pomiędzy człowiekiem głupim i mądrym.
Tak jest.
Ale jeśli to powiem, ludzie mogą pomyśleć, że podkreślam jedność.
Tak nie jest.
Nie podkreślamy niczego.
Jedyne, co chcemy zrobić, to poznać rzeczy takimi, jakie są. Jeżeli poznamy rzeczy takimi, jakie są, nie da się nic wyróżnić, nie sposób cokolwiek uchwycić i nie ma niczego do uchwycenia. Nie możemy podkreślić żadnego aspektu.
Pomimo to, jak powiedział Dogen: „Kwiat więdnie, mimo że go kochamy, a chwast rośnie, mimo że go nie kochamy”. Nawet jeśli tak jest, jest to nasze życie.

Nasze życie powinno być rozumiane w ten sposób. Wówczas nie ma żadnego problemu. Ponieważ podkreślamy jakiś szczególny aspekt, mamy zawsze kłopoty. Powinniśmy przyjmować rzeczy po prostu takimi, jakie są. Oto jak wszystko rozumiemy i jak żyjemy na tym świecie. Ten rodzaj doświadczenia jest czymś poza naszym myśleniem. W świecie myśli istnieje różnica pomiędzy jednością a różnorodnością, ale w samym doświadczaniu różnorodność i jedność są tym samym. Ponieważ tworzycie jakieś pojęcie jedności i różnorodności, pojęcie to usidla was.
I musicie kontynuować nie mające końca myślenie, chociaż w istocie nie ma żadnej potrzeby, aby myśleć.

Mamy wiele emocjonalnych problemów, ale te problemy nie są problemami rzeczywistymi, są czymś stworzonym, są problemami wyróżnionymi przez nasze egocentryczne myśli czy poglądy. Problemy istnieją, ponieważ coś wyróżniamy.
Ale właściwie jest rzeczą niemożliwą wskazać na coś szczególnego. Szczęście jest smutkiem, smutek jest szczęściem.
Szczęście jest w trudnościach, trudności są w szczęściu. Chociaż nasze sposoby odczuwania są różne, tak naprawdę nie są one różne, w swej istocie są tym samym.
—————————————————

Inne cytaty z Suzuki

„Każdy wyłania się z nicości, chwila za chwilą. To prawdziwa radość życia”.

„Mądrość jest gotowością umysłu „.

„Na co dzień nasze myślenie jest w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach egocen­tryczne. Dlaczego cierpię? Dlaczego mam kłopoty?”.

„Dla studiujących zen chwast jest skar­bem”.

„Urzeczywistnienie czystego umysłu w ułudzie – oto praktyka. Jeśli będziecie próbowali usunąć ułudę, będzie ona jedynie trwała bardziej uporczywie. Powiedzcie po prostu: Och, to po prostu ułuda’ i nie przejmujcie się nią.”

„Zanim deszcz przestanie padać, mo­żemy słyszeć ptaka. Nawet pod głębokim śniegiem widzimy przebiśniegi i świeżą zieleń.”

„To co nazywamy „ja”, to tylko wahadłowe drzwi, które poruszają się, kiedy wdy­chamy i wydychamy”.

„Danie swej owcy czy krowie dużej, przestrzennej łąki jest sposobem kontrolowania jej”

„Ponieważ radujemy się wszelkimi aspektami życia jako przejawami wielkiego umysłu, nie zabiegamy o jakąś nadmierną radość. Dlatego mamy niewzruszony spokój”.

„W medytacji twój umysł i ciało maja wielką moc akceptowania rzeczy takimi, jakie one są, bez względu na to, czy są przyjemne czy nieprzy­jemne „.

„Kiedy stajesz się sobą, zen staje się zen. Kiedy jesteś sobą, widzisz rzeczy takimi, jakie one są, i stajesz się jednym ze swoim otoczeniem „.

Fragmenty z : UMYSŁ ZEN, UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO
Shunryu Suzuki

Powiązane posty

• Ogrody Zen
• Benedyktyn, demony i Zen
• Śpiew Ptaka
• Myśleć czy medytować…
• ABC medytacji
• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

03 Sobota Maj 2008

Posted by ME in Zen, Świadomość

≈ 7 Komentarzy

Tagi

integracja, jedność, koniec cierpienia, mistrz, mądrość, oświecenie, spokój, Thich, Thich Nhat Hanh, uważność, wyzwolenie, Zen, zrozumienie, Świadomość


Kiedy rodzi się Mistrz,

woda w rzece staje się przejrzystsza,

a trawy rosną zieleńsze.

Kamyk
Puść wszystko. Wyobraź sobie, że jesteś kamykiem wrzuconym do rzeki. Kamień bez wysiłku przenika wodę, przez nic nie zatrzymywany, przebywszy możliwie najkrótszą drogę, opada na dno. Jesteś jak ten kamyk, który pozwolił sobie na to, by wszystko porzucić i wpaść do wody. W centrum twego istnienia jest oddech. Nie obchodzi cię, ile czasu kamyk będzie potrzebował, by dotrzeć do piaszczystego dna rzeki. Gdy poczujesz się jak kamyk, który osiadł na dnie, to zaczniesz odkrywać całkowity spokój. Już cię nic nie popycha i nie ciągnie.

Rzeka
Jeśli nie potrafisz znaleźć przyjemności w spokoju tej właśnie chwili – gdy siedzisz, wtedy i przyszłość przepłynie obok ciebie jak rzeka, której biegu nie jesteś w stanie powstrzymać. Nie będziesz zdolny do przeżywania jej, gdy stanie się teraźniejszością. Radość i spokój są możliwe właśnie w tej godzinie, kiedy siedzisz. Jeśli nie możesz znaleźć ich tutaj, to nie znajdziesz ich nigdzie. Nie biegnij za myślami jak cień za swym źródłem. Nie goń myśli. Znajdź radość i spokój właśnie w tej chwili – teraz.
Ten czas jest twoim czasem. Miejsce, gdzie siedzisz -twoim miejscem. Właśnie tu, na tym miejscu i w tym momencie możesz doświadczyć oświecenia. Do tego nie trzeba siedzieć pod specjalnym drzewem w odległej krainie.

Walka
Nie daj się wciągnąć w sidła rozróżniania między „dobrym” a „złym”, gdyż w ten sposób wywołujesz w sobie walkę.
Jeśli pojawi się w tobie jakaś pozytywna myśl, zauważ ją: „Pozytywna myśl pojawiła się we mnie”. I gdy powstanie negatywna myśl, również ją uznaj: „Negatywna myśl pojawiła się we mnie”. Nie zajmuj się nią dłużej, ale też nie próbuj pozbyć się jej, bez względu na to, jak bardzo jej nie lubisz. Wystarczy uznać, że ona jest. Jeżeli oddalisz się, to musisz wiedzieć, że się oddaliłeś, a jeżeli zostałeś, to bądź świadom, że ciągle tu jesteś. Na tym poziomie świadomości niczego już nie będziesz musiał się bać.

Lustro
W rzeczywistości nasze myśli i uczucia to my. One są częścią nas. Mamy skłonność, by traktować je, a przynajmniej niektóre z nich, jako wrogie siły, które przeszkadzają w koncentracji i zakłócają jasność umysłu. Lecz naprawdę, kiedy złościmy się, to my sami jesteśmy złością. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, to my sami jesteśmy szczęściem. Kiedy mamy jakieś myśli, to my sami jesteśmy tymi myślami. Jesteśmy jednocześnie strażnikiem i gościem. Jesteśmy zarówno umysłem, jak i obserwatorem tego umysłu. Zatem odganianie myśli lub też rozkoszowanie się nią jest nieistotne. Ważne jest, by być świadomym tej myśli.

Wszechświat
Ludzie zazwyczaj dzielą rzeczywistość na części i w ten sposób odbierają sobie możliwość ujrzenia współzależności wszystkich zjawisk. Zobaczyć jedno we wszystkim i wszystko w jednym oznacza przełamanie olbrzymiej bariery, która zawęża naszą percepcję rzeczywistości
By żyć jako cząstka wielkiego życia wszechświata, musimy usunąć wszelkie przeszkody. Człowiek nie podróżuje prywatnie poprzez czas i przestrzeń, oddzielony od reszty świata grubą skorupą. Życie stu lub stu tysięcy istnień odizolowanych w ten sposób nie tylko nie jest życiem, ale nie jest nawet możliwe. W naszym życiu obecnych jest bardzo wiele zjawisk, tak jak my jesteśmy obecni w wielu zjawiskach. Jesteśmy życiem, a życie jest bezkresne.

Świadomość
Budda powiedział kiedyś, że problem życia i śmierci sam w sobie jest problemem świadomości. Żyje się w pełni tylko wtedy, gdy jest się w stanie pełnej świadomości.

Thich Nhat Hanh – Cud uważności

Powiązane posty:

• Bądź wolny! Inspirujące cytaty E. Tolle
• Dzień Uwagi
• Panta rei – energia dokoła nas
• Myśleć czy medytować…
• Poznawaj siebie – podejście Zen
• Ogrody Zen

Jak napięcie… zastąpić radością?

16 Środa Kwi 2008

Posted by ME in Zen, Świadomość

≈ 25 Komentarzy

Tagi

apteka dla duszy, cisza, mistrz, myśl, napięcie, nerwy, obaku, obserwacja, obserwator, osho, radość, wolność, Zen

Kiedy człowiek ma nadmiar energii, z którą nie wie, co zrobić…
-często zaczyna obgryzać paznokcie lub palić papierosy.
Obgryzanie paznokci i palenie papierosów to przejawy tego samego problemu.
Robisz cokolwiek, żeby tylko znaleźć sobie zajęcie, bo w przeciwnym wypadku twoja energia staje się trudna do zniesienia.
Kiedy inni zaczynają to krytykować, mówiąc, że jesteś nerwowy, rodzi się jeszcze więcej zahamowań. Nie masz nawet tyle swobody, żeby obgryzać własne paznokcie!
Należą do ciebie, a nie wolno ci ich obgryzać. Toteż ludzie wymyślają czynności zastępcze – np. guma do żucia… To przebiegły sposób: nikt nie będzie cię krytykował za żucie gumy. Jeśli zapalisz, także nikt nie będzie się za bardzo sprzeciwiał…

A przecież obgryzanie paznokci jest mniej szkodliwe – właściwie wcale nie jest szkodliwe.
To niewinna przyjemność. Wygląda nieładnie i trochę dziecinnie, ale to wszystko. Jednak starasz się tego nie robić.

Odpuszczenie

Musisz nauczyć się żyć bardziej energicznie, to wszystko. Wtedy przyzwyczajenia te znikną.
Więcej tańcz, śpiewaj, pływaj, chodź na długie spacery.
Wykorzystaj swoją energię w kreatywny sposób.
Przejdź od minimum do maksimum.
Żyj bardziej intensywnie.
Kiedy kochasz się, rób to dziko, nie wstydliwie jak panienka. „Panienka” to ktoś, kto żyje w minimalnym stopniu lub jedynie udaje, że żyje.
Ty bądź dziki!
Nie jesteś już dzieckiem, więc wolno ci rozrabiać we własnym domu.
Skacz, śpiewaj i biegaj.
Postępuj tak przez kilka tygodni, a z zaskoczeniem zauważysz, że obgryzanie paznokci zniknie samo. Teraz masz ciekawsze rzeczy do robienia – kogo interesowałyby paznokcie?
Zawsze patrz na przyczynę, a nie na objaw, który z niej wynika.

Zrób miejsce dla radości

Podstawą wszystkiego jest poznanie siebie.
Nie jest ono trudne, nie może być trudne; musisz tylko oduczyć się kilku rzeczy.
Aby wiedzieć, kim jesteś, nie musisz się niczego uczyć, musisz tylko odrzucić pewne nawyki:

– po pierwsze, musisz oduczyć się przejmowania się rzeczami;
– po drugie, musisz oduczyć się przejmowania się myślami;
– trzecia rzecz przychodzi sama z siebie: jest nią obserwacja.

Kluczem jest umiejętność patrzenia.
Siedząc w ciszy, obserwuj drzewo i po prostu bądź uważny. Nie myśl. Nie zastanawiaj się, jakie to drzewo. Nie oceniaj, czy jest piękne, czy brzydkie.
Nie mów, że jest zielone lub wyschnięte. Nie pozwól żadnym myślom unosić się wokół niego; po prostu obserwuj.
Możesz to robić wszędzie i obserwować wszystko. Pamiętaj tylko o jednym: gdy pojawi się myśl, usuń ją na bok. Odsuń ją na bok i wróć do obserwacji.

Na początku będzie to trudne, ale po jakimś czasie zaczną pojawiać się momenty, w których nie będzie myśli.
Poczujesz radość, wypływającą z tego prostego doświadczenia. Nic się nie wydarzyło, po prostu nie ma myśli.
Jest drzewo i jesteś ty, między wami jest przestrzeń. Przestrzeń nie zatłoczona myślami. Nagle bez widocznej przyczyny pojawia się radość, bez jakiejkolwiek przyczyny. Poznałeś pierwszy sekret.
Wykorzystasz go potem w subtelniejszy sposób. Rzeczy są namacalne, dlatego właśnie proponuję, żebyś zaczął od nich. Możesz siedzieć w swoim pokoju i oglądać fotografię – musisz jedynie pamiętać, by o niej nie myśleć.
Po prostu patrz i nie myśl.
Osiągniesz to za którymś razem. Patrz na stół, nie myśląc, a niebawem będzie stół, będziesz ty, a między wami nie będzie żadnej myśli.
I nagła radość.
Radość wynika z nie myślenia.

Radość istnieje od początku, przygnieciona natłokiem myśli.
Gdy nie ma myśli, wypływa na powierzchnię.
Zacznij więc od tego, co namacalne.
Później, gdy już zestroisz się i zaczniesz odczuwać momenty, w których znikają myśli, a zostają jedynie rzeczy, przejdź do drugiego etapu.

Zamknij oczy i spójrz na dowolną myśl, która przychodzi ci do głowy-bez myślenia o niej.
W twoim umyśle pojawi się jakaś twarz albo przepłynie chmura – cokolwiek to będzie, po prostu patrz na to bez myślenia.
Będzie to trudniejsze niż poprzedni krok, ponieważ rzeczy są namacalne, a myśli są trudne do uchwycenia.

Ale jeśli udało się z pierwszym, uda się też z drugim, potrzeba tylko czasu. Obserwuj myśl. Po pewnym czasie – może po kilku tygodniach, może po kilku miesiącach albo latach, zależnie od tego, jak dokładnie to robisz, ile serca w to wkładasz – pewnego dnia nagle myśl zniknie.
Zostaniesz sam.
Pojawi się ogromna radość – tysiąckrotnie większa niż pierwsza, która pojawiła się, gdy było drzewo i zniknęła myśl.
Tysiąckrotnie! Będzie tak bezkresna, że zostaniesz nią zalany.
To był drugi krok.
Gdy będziesz miał go już za sobą, przejdź do trzeciego – obserwuj obserwatora.
Teraz brak jest przedmiotu. Porzuciłeś rzeczy, porzuciłeś myśli, jesteś sam. Po prostu obserwuj obserwatora,bądź obserwatorem tego obserwowania.

Początkowo będzie to trudne, ponieważ wiemy tylko, jak obserwować coś – rzecz lub myśl. Od biedy umiemy obserwować nawet myśl.
Ale teraz nie ma nic, jest całkowicie pusto.

Pozostał tylko obserwator. Musisz zwrócić się do siebie.
Oto klucz do największej tajemnicy.

Pozostajesz sam.
Odpręż się w tej samotności, a w końcu nadejdzie moment, gdy to się stanie.
Musi tak być.
Jeśli pierwsze i drugie się wydarzyło, wydarzy się i trzecie; nie musisz się o to martwić.

A gdy to się stanie, po raz pierwszy będziesz wiedział, co to jest radość.

Nie jest czymś, co ci się przydarza, nie może zostać ci odebrana!

To jesteś najprawdziwszy ty, autentyczny ty.
Nikt ci już tego nie odbierze. Nie ma możliwości utraty tego. Dotarłeś do domu.

Więc oducz się rzeczy i myśli. Najpierw obserwuj to, co namacalne, później to, co trudne do uchwycenia, a w końcu dostrzeżesz to coś, co wychodzi ponad namacalne i nieuchwytne.

———————————
Wciąż tam jesteś?

Obaku, mistrz zen, zwykł pytać codziennie rano: „Obaku, jesteś tu jeszcze?”

Uczniowie mówili mu: „Jeśli usłyszy cię ktoś na zewnątrz, pomyśli, że całkowicie zwariowałeś. Dlaczego to robisz?”
On odpowiadał: „Ponieważ przez noc zapomniałem… Wyciszony umysł bez snów i bez myśli…Gdy się budzę, muszę przypomnieć sobie, że Obaku wciąż tu jest. Kogo mogę zapytać? Tylko siebie. Obaku, czy wciąż tu jesteś?”
I odpowiadał sobie: „Tak”.
Musiał mieć ogromny szacunek dla siebie. Wymaga to ogromnej dyscypliny: zadawać pytania sobie; zamiast powtarzać imiona Ramy czy Kryszny, wołać swoje imię, pytać: „Czy wciąż tu jesteś?”, następnie zaś, nie przejmując się tym, że ktoś może usłyszeć, odpowiadać: „Tak”.
Jeśli możesz, rób to często, a zaskoczy cię, jak wielką sprowadzi to na ciebie ciszę. Gdy pytasz: „Czy jeszcze tu jesteś?”, i odpowiadasz: „Tak”, pojawia się cisza.

Jest to również hołd dla twojego istnienia – oraz szacunek, wdzięczność za to, że tego dnia znów coś dostajesz, że ponownie wschodzi słońce, że przynajmniej przez jeden kolejny dzień będziesz mógł patrzeć, jak kwitną kwiaty.
Nikt na to nie zasłużył, ale życie obdarza nas swoim bogactwem.

Apteka dla duszy, Osho

Minuta mądrości

09 Środa Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 1 komentarz

Tagi

bajka, historyjka, mistrz, mądrości, mądrość, parabola


Minuta mądrości

– Czy jest możliwe zdobycie Mądrości w ciągu jednej
minuty?
– Z pewnością – odpowiedział Mistrz.
– Ależ jedna minuta to chyba za mało?
– To pięćdziesiąt dziewięć sekund za dużo. Ile czasu trzeba, by spojrzeć na księżyc?

Po cóż więc te wszystkie lata duchowych zmagań?
– By otworzyć komuś oczy potrzeba niekiedy całego życia. By ujrzeć
– wystarczy błysk chwili.


Dojrzałość

Do ucznia, który nieustannie oddawał się modlitwom, Mistrz
powiedział:
– Kiedy wreszcie skończysz wspierać się na Bogu i staniesz na
własnych nogach?
Uczeń był zaskoczony.
– Przecież to ty uczyłeś nas, by uważać Boga za Ojca!
– Kiedy nauczysz się, że ojciec nie jest tym, na kim możesz się
wspierać, lecz tym, kto wyzwala cię z twojej skłonności do
wspierania się na kimkolwiek?


Poszukiwanie Boga

– Nie szukajcie Boga – rzekł Mistrz. – Po prostu patrzcie, a
wszystko się wam objawi.
– Ale jak mamy patrzeć?
– Za każdym razem, kiedy patrzycie na cokolwiek, starajcie się
widzieć tylko to, co jest, i nic innego.
Uczniowie byli wyraźnie zdezorientowani, więc Mistrz wyłożył to
prościej:
– Na przykład, kiedy spoglądacie na księżyc, starajcie się widzieć
jedynie księżyc i nic ponadto.
– A cóż innego oprócz księżyca można widzieć, kiedy się na niego
patrzy?
– Człowiek głodny mógłby zobaczyć krąg sera.
Zakochany – twarz ukochanej osoby…

Minuta Mądrości – A. de Mello

Powiązane posty:

• Samotność czy osamotnienie?

• Cztery kroki do wolności

• Jak nie mieć wrogów?

• To jest Twoje życie

• Nie bój się zmian!

Uważaj, co mówisz…

• Minuta mądrości

• Historia Dana

Zostań mistrzem swoich emocji!

08 Wtorek Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 7 Komentarzy

Tagi

emocje, kontrola, mistrz, olbrzym, relaks, robbins, spokój, uczucia, wyciszenie, zrozumienie



Czy kiedykolwiek miałeś problem ze swoim temperamentem?
Czy kiedykolwiek powiedziałeś o kilka słów za dużo?
Czy kiedykolwiek żałowałeś pochopnych decyzji?
….Dowiedz się, jak stać się prawdziwym mistrzem swoich emocji.
Krótki poradnik.

Chciałbym przedstawić ci faceta imieniem Walt.
Walt jest dobrą i poczciwą istotą, która zawsze próbuje zachowywać się właściwie. Jego życie jest zapięte na ostatni guzik: wszystko ma swoje miejsce i określony porządek. W ciągu tygodnia wstaje dokładnie 0 6.30, bierze prysznic, goli się, wlewa w siebie pospiesznie filiżankę kawy i chwyciwszy za torbę z drugim śniadaniem, zwykle kanapki z wędliną i batoniki, zamyka za sobą drzwi o 7.10 i wychodzi z domu, by spędzić czterdzieści pięć minut na dojazdach do pracy.
Siada za biurkiem punktualnie o 8.00 i siedzi tak, wykonując tę samą pracę, już od ponad dwudziestu lat. O 5.00 po południu idzie do domu, bierze coś do picia i chwyta za pilota od telewizora. W godzinę później przychodzi do domu jego żona i decydują, czy zjeść na obiad resztki z poprzedniego dnia, czy też wrzucić pizzę do kuchenki mikrofalowej…[…]

Czy znasz kogoś takiego jak Walt? Może znasz nawet bardzo dobrze – to ktoś, kto nigdy nie cierpi z powodu tragicznych załamań lub upadku ducha, ale też nigdy nie nurza się w odmętach wielkiej pasji czy radości.
Kiedyś słyszałem, że różnica między koleiną, w jaką wprowadza nas rutyna, a grobem wynosi tylko kilka stóp.
Już ponad sto lat temu Thoreau zauważył, że „większość ludzi prowadzi życie w cichej desperacji„. Dziś, gdy zbliżamy się do końca kolejnego wieku, jego obserwacja jest niestety prawdziwsza niż kiedykolwiek przedtem.
czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Poznawaj siebie – podejście buddyzmu Zen

03 Poniedziałek Mar 2008

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 6 Komentarzy

Tagi

buddyzm, Medytacja, mistrz, nauczyciel, poznanie, pustka, shunryu, suzuki, zazen, Zen, zendo, Świadomość

Umysł Zen, umysł poczatkującego, Shunryu Suzuki

Jeśli chcecie wiedzieć, czym jest woda, potrzebujecie nauki, a naukowiec potrzebuje laboratorium.
W laboratorium są różne sposoby studiowania tego, czym jest woda. Dzięki temu możliwe jest zarówno poznanie, z ja­kich elementów składa się woda, jakie przybiera formy, jak i poznanie jej natury.
Ale nie da się w ten sposób poznać wody samej w sobie.
Podob­nie jest z nami.
Potrzebujemy jakiejś nauki, ale przez samo studiowanie nauk nie można dowiedzieć się, czym jest „ja” w nas. Dzięki naukom możemy rozumieć naszą ludzką naturę. Ale nauki nie są nami, są tylko jakimś wyjaśnieniem nas. A więc, jeśli jesteście przywiązani do nauk czy nauczyciela, jest to wielki błąd. W chwili, gdy spotkacie nauczyciela, powinniście go opuścić i powinniście stać się niezależni. Potrzebujecie nauczyciela po to, abyście mogli stać się niezależni. Jeśli nie będziecie do niego przywiązani, nauczyciel pokaże wam drogę do was samych.
Macie nauczyciela dla siebie, a nie dla nauczyciela.

Rinzai, dawny chiński mistrz zen, mówił o czterech sposobach nau­czania. Czasami mówił o samym uczniu, czasami mówił o samej nauce, czasami dawał interpretację ucznia lub nauki i wreszcie – czasami nie dawał swoim uczniom w ogóle żadnych pouczeń.
Wiedział, że uczeń jest uczniem, nawet jeśli nie otrzymał żadnego pouczenia. Ściśle mówiąc, nie ma potrzeby uczenia ucznia, ponieważ uczeń sam jest Buddą, chociażby nie był tego świadomy.
A nawet jeśli jest świadom swojej prawdziwej na­tury, jeśli jest przywiązany do tej świadomości, to już jest to złe.
Kiedy nie jest tego świadom, ma wszystko, ale kiedy staje się świadomy, myśli, że to, czego jest świadom, jest nim samym – a to jest wielki błąd.
Czytaj dalej →

4 etapy Twojego życia

13 Środa Lu 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 13 Komentarzy

Tagi

dom, dżungla, hippis, las, mapy świadomości, mistrz, ogród, osho, oświecenie, poszukiwanie, uczeń, Świadomość

Ewolucję dusz można podzielić na cztery etapy.
I chciałbym, byś zgłębił te cztery etapy, gdyż będziesz gdzieś w tych czterech etapach: na którymś z tych etapów albo w drodze z jednego etapu do innego…
Pierwszy etap nazywam dżunglą, drugi nazywam lasem, trzeci nazywam ogrodem, czwarty nazywam domem.

DŻUNGLA

Dżungla jest stanem głębokiego snu – człowiek nie poszukuje świadomie .
Większość żyje w tym stanie.
Człowiek szuka w ciemności po omacku, ale niezupełnie jest świadomy celu, ani nawet nie jest świadomy tego, że błądzi po omacku – jest to bardzo przypadkowe. Czasem natknie się na jakieś okno i może zyskać pewne spojrzenie, ale znów to przegapia. Ponieważ nie jest to świadome szukanie, tych wizji nie można utrzymać. Czasem w snach coś ci się wyjaśnia. Czasem w miłości otwierają się i zamykają jakieś drzwi, ale ty nie wiesz jak się otworzyły i jak się znów zamknęły.

Czasem patrzysz na wspaniały zachód słońca, obejmuje cię coś ogromnie pięknego, wnika w ciebie inny świat, a przynajmniej cię dotyka – a potem odchodzi. I nie możesz zaufać nawet temu, że tak było, nie możesz nawet uwierzyć, że to się stało… ponieważ nie poszukujesz świadomie.

Pierwszy stan przypomina dżunglę: głęboką, ciemną, gęstą, prymitywną, pierwotną.ie.c słowa tekstu zarejestruj czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Grzeszne ciało?

03 Niedziela Lu 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 26 Komentarzy

Tagi

akceptacja, asceza, ciało, grzech, grzeszność, mistrz, oświecenie, seks, sex, tolle, upadek, wyrzeczenie, zdrowie

Czemu większość religii potępia ciało albo je neguje? Poszuki­wacze duchowi zawsze chyba traktowali je jako przeszkodę lub wręcz naczynie grzechu.

A czemu tak niewielu poszukiwaczy znalazło to, czego szukało? Na poziomie fizycznym ludzie bardzo przypominają zwierzęta. Wszystkie podstawowe funkcje fizyczne – odczuwanie przy­jemności i bólu, oddychanie, jedzenie, picie, wydalanie, sen, popęd rozrodczy – są u nas takie same, jak u zwierząt. Kiedy ludzie utracili stan „łaski” i jedności, aby popaść we władzę iluzji, po dłuższym czasie zbudzili się nagle w ciele, które sprawiało wrażenie zwierzęcego. Bardzo ich to zaniepokoiło. „Nie oszu­kuj się. Jesteś tylko zwierzęciem”.
Wydawało się, że muszą spojrzeć w oczy tej właśnie prawdzie. Była ona jednak zbyt niepokojąca, aby dało się ją znieść. Mitologiczni Adam i Ewa(pierwsi ludzie którzy mieli świadomość) zobaczyli, że są nadzy, i przestraszyli się. Wkrótce zaczęli bezwiednie nego­wać swoją zwierzęcą naturę. Istniało bowiem całkiem realne niebezpieczeństwo, że pod wpływem potężnych instynktów cofną się do stadium zupełnej nieświadomości.
Pojawił się wstyd i rozmaite tabu, związane z pewnymi częściami ciała i jego funkcjami, zwłaszcza płciowymi.
Nasi przodkowie mieli nie dość jasną świadomość, żeby zaprzyjaźnić się ze swoją zwie­rzęcą naturą, pozwolić jej b y ć, a nawet cieszyć się owym aspektem siebie. Tym bardziej nie umieli wniknąć głębiej w zwierzęcą naturę, aby odnaleźć ukrytą w niej boskość – rze­czywistość w oplocie iluzji.
Zrobili więc to, co zrobić musieli. Zaczęli się oddalać od własnego ciała. Doszli do przekonania, że nie tyle s ą ciałem, ile je mają.

Kiedy powstały religie, to oddalenie od ciała stało się jesz­cze wyraźniejsze i przybrało formę przeświadczenia, ujętego w słowach „nie jesteś swoim ciałem”. W ciągu stuleci mnóstwo ludzi na Wschodzie i na Zachodzie usiłowało znaleźć Boga, zbawienie bądź oświecenie dzięki negacji ciała.
Wyrzekali się uciech zmysłowych, a zwłaszcza wszystkiego, co seksualne, uprawiali post i wszelkiego rodzaju ascezę.
Zadawali nawet ciału ból, żeby je osłabić czy też ukarać, ponieważ uważali, że jest grzeszne. W kulturze chrześcijańskiej nazywano to umar­twieniem cielesnym.
Inni próbowali uciec z ciała, wpadając w trans lub poza ciało wychodząc.
Wielu nadal to robi. Podobno nawet Budda przez sześć lat starał się zanegować ciało za po­mocą postu i skrajnych praktyk ascetycznych, lecz oświecenia doznał dopiero wtedy, gdy metody te porzucił.

Faktem jest, że jeszcze nikt nie osiągnął oświecenia, negu­jąc ciało lub walcząc z nim, ani też z niego wychodząc. Doświad­czenie wyjścia poza ciało potrafi być, owszem, fascynujące, i może dać człowiekowi krótkotrwały posmak wyzwolenia z formy materialnej, prędzej czy później trzeba jednak wrócić do ciała, bo to w nim dokonuje się zasadnicza praca nad przeobraże­niem. To ostatnie odbywa się bowiem poprzez ciało, a nie z dala od niego. Właśnie dlatego nigdy żaden prawdziwy mistrz nie radził walczyć z ciałem ani go porzucać, chociaż ich następcy, traktujący umysł jako podstawę, często sposoby ta­kie zalecali.

Z pradawnych nauk o ciele ocalały jedynie fragmenty (na przykład zdanie, w którym Jezus mówi, że „całe twoje ciało świat­łem się napełni”) i mity, takie jak choćby wiara, że Jezus nigdy nie wyzbył się ciała, lecz pozostał z nim scalony i „wniebowstą­pił” wraz z ciałem. Aż do dziś prawie nikt nie zdołał zrozumieć tych fragmentów ani przeniknąć ukrytego znaczenia pew­nych mitów. Powszechnie uznano słuszność poglądu, zawartego w słowach „nie jesteś swoim ciałem”, co doprowadziło do negacji ciała i do prób ucieczki z niego.
Uniemożliwiło to nie­zliczonym poszukiwaczom duchowym osiągnięcie celu i awans do kategorii duchowych mistrzów.

Nie walcz z ciałem, ale naucz się je akceptować i szanować.
Zaakceptuj także i zrozum jego pragnienia.
One nie znikną gdy będziesz siebie potępiał i nienawidził za ich doznawanie.
Kiedy walczysz z ciałem – walczysz wtedy z prawdziwym sobą.
Jesteś wszak także swoim ciałem. To, które możesz zobaczyć, którego możesz dotknąć, stanowi zaledwie cienką, złudną przesłonę, na głębszym poziomie jest niewidzialne ciało wewnętrzne — brama Istnie­nia, Życia Nieprzejawionego.
Poprzez ciało wewnętrzne jesteś nierozerwalnie związany z nieprzejawionym Jednym Życiem, emanującym świadomością – nigdy nie narodzonym, nieśmiertelnym, wiecznie obecnym.

Mo­żesz zachowywać obecną postać, wiedząc zarazem, że masz w so­bie bezpostaciową, nieśmiertelną głębię.

Fragmenty z „Potęga teraźniejszosci, E. Tolle”

Świadomość

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


WSZYSTKIE POSTY BLOGA

Świadomość

• Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
• „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
• Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
•Demony, które niosą Przebudzenie
• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
• Na jakim etapie swojego życia jesteś?
• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
• Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
• Podświadomość - kluczem do bogactwa
•Jak zachęcić podświadomość do współpracy
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Czym jest intuicja?
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
• Inspirujące cytaty sławnych ludzi
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
• Spogladaj głębiej…
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Bez granic
• Nowy stan świadomości
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
•Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
• Nie możesz zgubić drogi
• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Wybieraj swój świat świadomie
• Przestrzeń w Tobie
• Alaja - kosmiczna świadomość
• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
Holograficzny wszechświat
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Życie - cytaty z Osho
• Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
• Czym są Iluzje?



Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
• Sekret Zdrowia
• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
• Uzdrowicielska potęga wizualizacji
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
•Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
•Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

Związki

• Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
• Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
• Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
• Seks, impotencja i wolność
• Lęk przed zaangażowaniem w związku
• Zasady udanego związku miłości
• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
• Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
• Toksyczny związek, jak go uniknąć?
• Idealne partnerstwo
• Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
• Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
• Demon zazdrości
• Czy Twoj partner Cię szanuje?
• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
•Kobiecość kontrolowana
• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
•Lęk i kontrola w związku
• Seks - niszczy czy wyzwala?
• Doceń Twój związek…
• Jak pokonać lęk przed zranieniem?
• Dobre i złe strony partnerstwa
• Intymność a uległość
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
• Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

Pomiędzy ludźmi

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
“Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Jak prowadzić dyskusje?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Polityka, Polacy i…narzekanie.
• Nie zakładaj nic z góry
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy warto się kłócić?
• Czy umiesz wybaczać?
• Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
• Ocean współczucia
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
• Czy jesteś robopatą?
• Czy jesteś otwarty?
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
• Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
• Utrata kontroli
• Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
• Naprawdę magiczne słówko! :)
• Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
• Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
• Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
• Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
• Jak zostać dobrym słuchaczem
• Czy umiesz naprawdę słuchać ?
• Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
•Tajemnica wspierania innych ludzi
• Nie próbuj zadowolić wszystkich
•Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
•Lista książek godnych uwagi…
•Jakie seriale lubicie?
•Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Poza samotność

• Samotność a zależność od innych
• Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
• Samotność czy osamotnienie?
• Strach i ciemność?
• Nie zadręczaj się!
• Wybacz sobie i wybacz innym
• Cztery kroki do wolności
• Wolność. Czy to puste słowo?
• Czy istnieje dobra samotność?
• Depresja. Jak sobie z nią radzić?
• Akceptacja naszej…nieakceptacji
• Odpowiedzialność i wolność
• Luźne rozważania o ludzkiej samotności
• Obnażanie sie do “ja”
• Czy można pomóc sobie samemu? :)
• Twoim zadaniem jesteś Ty
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

Koniec cierpienia


• Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
• Skąd się biorą wypadki?
• Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
• Miłość to inne słowo na wolność
• Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
• Złote myśli Berta Hellingera
• Ustawienia rodzinne Hellingera
• Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
• Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
• Seks - demon z piekła rodem
• Boska strona seksu
• Boskie ciało?
• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
• Czy wiesz dlaczego cierpisz?
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Najpopularniejsza religia świata
• Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

Szczęście - idea czy rzeczywistość

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz
• Radość niebezpiecznego życia
• Czy jesteś…godny szczęścia?
• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
• Nieuwarunkowane szczęście
• Patrząc oczyma miłości
• Szczęscie w zasięgu ręki
• Zasługujesz na miłość i przyjemność!
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Kochaj i bądź radosny!
• To jest Twoje życie
• Czy czujesz że zasługujesz?
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Przyjemność?
• Nie bój się zmian!
• Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
• Pierwsze prawo zmian
• Czarne, nieznane drzwi
• Do znudzenia - o optymistach :)

Zdrowie

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
•Choroba ma swój początek w umyśle?
• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
• 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
• Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
•Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
• Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
• Zalety diety roślinnej
• Totalna kuracja przeciwrakowa
• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
•Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
• Ulecz swoje ciało !
• Śmiech to życie
• Stres i napięcie = początek choroby
• Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
• Filozofia zdrowia
• Jesteś tym co zjesz
• Jak się zdrowo odżywiać?
• Zasady dobrego odżywiania
• Tajemnica Twego ciała
• Akupunktura a medycyna współczesna
•Medycyna holistyczna
•Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
• Wojna w naszym organizmie.
• Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
• Masaż leczy duszę
• Źródła niemocy
• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
• Zdrowy rozsądek w dietach?
• Negatywne odczucia wobec ciała

Oddech

• Czy oddychasz prawidłowo?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
•Stłumienia cz II
•Stłumienia cz I
• Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
• Co to jest REBIRTHING?
• Niezwykła moc oddechu? :)
• Integracja oddechem

Psychologia i duchowość

• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Cień - wg Junga
• Twórczy ludzie wg Junga
•Twórczy umysł a wyobrażenia
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Jak poradzić sobie ze stresem?
•Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
• Pozytywne wyzwanie
• Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
• Asertywność
• Nałogi - pragnienie ucieczki
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
• Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
• NLP - jak jesteś zaprogramowany?
• 10 zasad NLP
• Potęga manipulacji słowem
• Magia i moc słów
• GESTALT - integracja psychiki i ciała
• Czy jesteś tolerancyjny?
• Narodziny Ego
• Ego a osobowość ofiary
• Enneagram - 9 typów osobowości
• Nawyki, wolność i społeczeństwo
• Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
• Lody i samochody
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
• Samospełniająca się przepowiednia
• Psychologia inspiracji
•Twórz, twórz bezustannie!
• Metoda Simontona

Bóg i duchowość

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
• Krótka historia Boga
• Bóg - to jest...
• Dobro i zło
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Rozmowy z Bogiem
• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
• Benedyktyn, demony i Zen
• Fala jest morzem
• Przestać żyć we władzy Demona
• Jesteśmy Bogiem
• Wiara nie pozwala Ci myśleć
• Życie - to jedyna religia
• Bóg jest tancerzem i tańcem
• Bóg jest Tobą
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

Umysł a duchowość

• Zachwaszczony umysł?
• Enkulturacja
• Wyzwolenie z chaosu myśli
• Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
• Zaminowane obszary umysłu
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
• Ludzie i roboty
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Memy i wirusy umysłu
• Bełkoczący umysł
• Bezrozumnie?
• Odpowiedź na Psychiczny Atak
• Czy wiesz co jest ci serwowane?
• Zjednoczenie
• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
• Co wpływa na nasze życie?
• Kiedy kłamstwo staje się prawdą
• Ukryta siła metafor
• Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
• Tajemnica ludzkiego snu
• Mistrz snu
•Kilka słów o świadomym śnieniu
• Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
• Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

Ciało i Energia

• Aura człowieka - najważniejsze informacje.
• Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
• Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
• Czakramy, poziomy Twojego życia!
• Jak nauczyć się widzieć aurę?
• Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
• Geneza blokad na czakramach
• Świat to energia!
• Ciała duchowe według Jogi Kundalini
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?
• Tai-chi
• Czym jest energia “Chi” ?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Panta rei - energia dokoła nas
• Dobre wibracje
• Seksualność a czakry
• Jasnowidzenie - fakty i mity
• Telepatia i jasnowidzenie
•Telepatia – czy to działa?
• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
• Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
• Energia musi płynąć…!
• Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
• Oświecenie - wielki mit.
• Energia myśli i myślokształty
• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
• Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Sen Planety
• Energia życia. Fakt czy mit?
• Hipoteza Gai
• Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

Rozwój a Medytacja

• ABC medytacji
Miłość, seks i medytacja
• Czym jest medytacja?
• Ćwiczenia uwalniające energię
• Medytacja chodząca
• Medytacja a palenie papierosów
• Ból a medytacja
• Medytacja z czakramami
• Myśleć czy medytować...
• Czy Twoje życie ucieka?
• Medytacja a egoizm
• Emocje i myśli podczas medytacji
•Medytacja - praktyka czy tajemnica?
• Dzień Uwagi
• Wyostrz swoją uwagę
• Świadomość hara - początek i koniec życia
• “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
• Medytacja z koanem
• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
• Zabawne i nietypowe techniki medytacji
• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
• Naucz się relaksować
• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
• Historia pewnego medytującego
• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
• Nauka medytacji w zakładach karnych
•Rozpadnij się na kawałki
•Czy jesteś uważny?

Osobowość i emocje

• Afirmacje, sztuka zmiany życia
• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
• Afirmacje także mogą szkodzić!
• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
• Ciemna noc duszy
• Ciemna strona emocji?
• Zostań mistrzem swoich emocji?
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Napięcie i odprężenie
• Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
• Przekraczanie granic a bariera lęku
• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
• Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Autentyczna zmiana myślenia
• Przestań się okłamywać
• Poznawaj siebie - podejście Zen
• Kto jest premierem w Twoim rządzie?
• Zaufanie - w realizacji marzeń
• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
• Oszukując własne emocje….
• Energia bolesnych emocji
• Nieśmiałość a prostytucja
• Tajemnice nieśmiałości
• Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
• Cuda…i miłość.
• Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
• Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
• Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

Walka i akceptacja

• Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Mówić: tak - czy nie?
•Przestań usiłować być dobrym cz II
•Przestań usiłować być dobrym cz I.
• Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
•Poza dobrem i złem
• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
• Zagadnienie zła - okiem Hindusa
• Zrozumienie “zła”
• Wojna w Tobie trwa
• Nauka akceptacji dobrego i złego
• Droga wojownika
• Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
• Ponad-Ego
• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
• Życie w harmonii
• Życie to jest….- cytaty sławnych
• Umysł kontra ciało
• Zaakceptuj i bądź wolny...
• Wewnetrznie podzieleni
• Mądrość
• Miłość…jak głód
• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
• Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

Dorosłe dzieci

• Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
• ADHD = Dzieci Indygo?
• Niewinny dorosły człowiek
• Źródło depresji: dzieciństwo?
• Dziecko w rodzinie alkoholika
•Przełam wzorce z dzieciństwa
• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
• Zranione czy radosne dzieci?
• Wewnętrzne dziecko
• Kobieta bez winy i wstydu
• Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
• Toksyczny wstyd
• List ojca do syna. Wyznanie.
• Czego szukasz? Od czego uciekasz?
• Zmień….przeszłość!
• Miejsce wewnętrznej przemiany
• Natura - nasz największy nauczyciel
• Kim jestem? Początek życia
• Wewnętrzny ogród
• Jakie dzieci wychowasz?
• Grzeszne ciało?
• Niewolnik namiętności
• Męska autokastracja. Rys historyczny.
• Nie istnieją błędy - tylko lekcje
• Puść dziecku dobry kawałek ;)
•Zachęć dziecko do czytania
• Puchatek smakuje Tao
•Jak zostać dziecięcą szeptunką

Czakramy

• Czakramy - poziomy Twego życia
• Czakram Podstawy
• Czakram Podbrzusza
• Czakram Splotu Słonecznego
• Czakram Serca
• Czakram Gardła
• Czakram Trzeciego Oka
• Czakram korony
• Geneza blokad na czakramach
• Seksualność a czakry
• Tajemnice kolorów
• Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
• Podróż przez czakry - w wyobraźni
• Symboliczne znaczenie kolorów

Wokół religii i ezoteryki


• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
• Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
• Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
• Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
• Ciemna strona chrześcijaństwa
• Numerologia - czy to ma sens?
• Yang i Yin
• Czym jest energia “Chi” ?
• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
• Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
• Przypadki nie istnieją
• Odpowiedzią… są pytania
• Ogrody Zen
• Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
• Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
• Feng Shui
• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
• Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
• Uważaj, co mówisz...
• 4 etapy życia
• TAO• Tao Kubusia Puchatka
• Zen w sztuce łucznictwa
• Kilka słów o medycynie chińskiej
• Być Zorbą czy…Buddą?
• Cztery umowy Tolteków
• Historia Buddy
• Chiromancja - Linie na dłoni.
• Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
• Kurs cudów - zasady.
• Zen grania
• Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
• Religia jest trickiem genów ?
• W stronę wiecznej boginii
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
•Rio Abierto – życie jak rzeka
•Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

Śmierć a duchowość

• Historia człowieka który wrócił z martwych
• Życie to lekcja
• Doświadczenia z pogranicza śmierci
• Historia pewnego przebudzenia
• Czemu boimy się śmierci?
• Czy przeraża Cię Pustka?
• Los, karma, wolna wola?
• Prawo przyczyny i skutku
• Reinkarnacja?
• Diagnostyka karmy cz I
• Diagnostyka karmy cz II
• Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
• Przebudzenie.
• Czy można zmienić karmę?
• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
• Czy śmierć jest największym złem?
• Inne spojrzenie na reinkarnację
• Pozwól sobie umrzeć
• Zabijanie nie jest… złe?
• Pesymistyczna wizja cywilizacji?
• Prawo przyczyny, skutku i wiary

Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


• Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
• Mądrość jest sposobem podróżowania.
• Trzej mnisi i… ego
•Mądrości leśnego mnicha
•Straszna historia o diable
•Obsesja ucznia Zen
•Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
• Minuta mądrości
• W sercu Mędrca
• Miłość i mistrz
• Potwór, strzała i jajko
• Śpiew Ptaka
• Nie zadręczaj się!
• Historia Dana
• Najwłaściwszy moment
• A mistrz mu odpowiedział...
• Początek Wszechświata
• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
• Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

Sukces w życiu

• Podświadomość - kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Słownictwo sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
• Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
• Porażka jest matką sukcesu
• Jak być lepszym kierownikiem?
• EFEKT PIGMALIONA
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
• Przełamując fale…. I życiowy impas :)
• Jak polubić…nielubianą pracę
• Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
•Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
•Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
• Odzyskać wiarę w siebie
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
• Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
• Geneza geniusza
•Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
• Właściwa postawa…co to takiego?
• 10 cech idealnego lidera
• Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
•Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
•Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
•Przekonaj się że …możesz.

Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
4. MANAWA - moment mocy jest teraz
5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Co to jest Huna?
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Huna i “widmowe ciało”
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Metoda Ho’oponopono
• Szaman i ból
• Szaman miejski
• Szamanizm a sny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Potęga modlitwy wg Huny

Autorka:

  • ME

Waszym Zdaniem

Harysz o Jesteśmy Bogiem
kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
Agni o W stronę wiecznej boginii
Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

Od 2007 roku

  • 18 517 347 przybyszów !

Kategorie

Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Rozwój i Świadomość
    • Dołącz do 1 539 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Rozwój i Świadomość
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...