• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: osho

Bełkoczący umysł

27 Czwartek Maj 2010

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 29 Komentarzy

Tagi

cisza, mantra, Medytacja, osho, przerwa, słowa, umysł, werbalizacja, Zen, Świadomość

Umysł – taki, jaki jest – nie jest medytacyjny. Zanim nastąpi medytacja, umysł musi się zmienić w całej swej istocie.

Czym jest, więc umysł, który masz teraz? Jak funkcjonuje?

Umysł zawsze werbalizuje. Możesz znać słowa, język, strukturę koncepcyjną myślenia, ale to nie jest myślenie. Wręcz przeciwnie – jest to ucieczka od myślenia. Widzisz kwiat i werbalizujesz to, widzisz człowieka idącego ulicą i werbalizujesz to. Umysł potrafi zamienić każde egzystencjalne zdarzenie w słowa. I słowa stają się barierą, więzieniem. Przeszkodą dla umysłu medytacyjnego jest właśnie to nieus­tanne zamienianie zdarzeń w słowa i zamienianie egzystencji w słowa.

Pierwszym wymogiem dla umysłu medytacyjnego jest, więc bycie świadomym tego nieustannego werbalizowania i zdolność do zatrzymania tego procesu. Patrz na zdarzenia – nie werbalizuj ich. Bądź świadom ich obecności, ale nie zamieniaj ich w słowa. Niech zdarzenia będą poza słowami; niech ludzie będą poza słowami; niech sytuacje będą poza słowami. Nie jest to niemożliwe… jest to naturalne. Sztuczne jest to, co mamy, lecz tak do tego przywykliśmy, tak bardzo stało się to automatyczne, że już nie zauważamy jak nieustannie zamieniamy doznania w słowa.

Jest wschód słońca. Nie zdajesz sobie sprawy z przestrzeni pomiędzy widzeniem go a werbalizowaniem. Widzisz słońce, czujesz je… i natychmiast to werbalizujesz. Przestrzeń między widzeniem i werbalizowaniem zostaje zagubiona. Musisz zdać sobie sprawę z tego, że wschód słońca nie jest słowem. Jest to pewien fakt, pewna obecność. Umysł automatycznie zamienia doznanie w słowa, a te wchodzą między ciebie a to doznanie.

Medytacja oznacza życie bez stów, ponad słowami. Czasem zdarza się to spon­tanicznie. Gdy jesteś zakochany, odczuwana jest obecność, nie słowa. Gdy dwoje zakochanych staje się sobie bliskimi, zawsze nastaje milczenie. Nie w tym rzecz, że nie ma nic do wyrażania. Wręcz przeciwnie, jest tego tyle, że aż się przelewa. Ale nie ma słów, nie może być… Słowa przyjdą dopiero po odejściu miłości.

Jeśli dwoje zakochanych nie potrafi milczeć, jest to sygnał, że ich miłość umarła. Słowami zapełniają to, co po niej zostało. Gdy miłość żyje, nie ma słów, ponieważ samo istnienie miłości jest tak napełniające, tak przenikające, że pokonana zostaje bariera języka i słów. I zwykle zostaje ona pokonana tylko w miłości.

Medytacja jest kulminacją miłości, nie tylko do jednej osoby, lecz do egzystencji w całej jej totalności. Medytacja to żywa relacja z totalnością egzystencji, która jest wszędzie wokoło. Jeśli umiesz być w miłości w każdej sytuacji, jesteś w medytacji.

Medytacja nie jest sztuczką umysłu, nie jest metodą na uciszenie umysłu – wy­maga głębokiego zrozumienia jego mechanizmu. Gdy zrozumiesz ten mechaniczny nawyk werbalizowania, zamieniania egzystencji w słowa, powstaje pewna przestrzeń. Powstaje sama z siebie. Przychodzi w ślad za zrozumieniem, jak cień. Ważne jest nie tyle zdobycie umiejętności bycia w medytacji, lecz poznanie dla­czego w niej nie jesteś. Sam proces medytacji jest „negatywny”, bo nie jest dodawa­niem ci czegoś nowego – jest negowaniem tego, co już zostało dodane.

Ludzie nie mogą istnieć bez słów, potrzebują ich. Egzystencja ich nie potrzebu­je. Nie mówię, byś istniał bez słów. Musisz ich używać, ale musisz nauczyć się włą­czać i wyłączać ten mechanizm werbalizowania. Gdy jesteś w społeczeństwie, słowa są potrzebne, a gdy jesteś sam na sam z egzystencją, musisz umieć je wyłączyć.

Jeśli nie potrafisz ich wyłączyć – trwają, a ty nie potrafisz ich zatrzymać – stajesz się niewolnikiem. Umysł musi być narzędziem, nie panem. Gdy umysł jest panem, jest nie-medytacja. Medytacja jest wtedy, gdy to ty jesteś panem i twoja świadomość jest panem. Medytacja oznacza, więc zapanowanie nad mechanizmem umysłu.

Umysł i jego funkcjonowanie w słowach to nie wszystko. Ty jesteś czymś więcej i egzystencja jest czymś więcej. Świadomość jest ponad językiem, egzystencja jest ponad językiem. Gdy świadomość i egzystencja są jednym, jest komunia. Ta, komu­nia jest medytacją.

Słowa trzeba porzucić. Nie mówię, że masz je tłumić czy wyeliminować. Mówię, że słowa nie mogą być nawykiem dwadzieścia cztery godziny na dobę. Gdy spaceru­jesz – poruszasz nogami; jeśli jednak twoje nogi poruszają się, gdy siedzisz – to sza­leństwo. Musisz nauczyć się je wyłączyć. Tak samo nie powinno być w tobie słów, wtedy, gdy nie rozmawiasz. Słowa służą porozumiewaniu się, gdy więc nic nikomu nie przekazujesz, nie powinno ich być.

Jeśli zdołasz tego dokonać, będziesz wzrastać w medytacji. Medytacja to proces wzrastania – nie technika. Technika zawsze jest martwa, może, więc być do ciebie dodana, a proces zawsze jest żywy – wzrasta, rozwija się.

Słowa są potrzebne, ale nie wolno trwać w nich cały czas. Muszą być chwile bez werbalizowania, kiedy po prostu jesteś. Nie chodzi o wegetowanie. Jest świado­mość i jest ona ostrzejsza, żywsza – to słowa ją stępiają. Słowa muszą być powtarza­ne, wywołują, więc znużenie. Im ważniejszy jest dla ciebie język, tym bardziej bę­dziesz znużony.

Egzystencja nigdy się nie powtarza. Każda róża jest inna, zupełnie inna… Ni­gdy takiej jeszcze nie było i nigdy takiej już nie będzie. Ale gdy nazywamy ją „różą,” samo to słowo już jest powtórzeniem. Ono zawsze istniało i zawsze będzie istnieć. Starym słowem zabiłeś to, co takie nowe.

Egzystencja zawsze jest młoda, a słowa zawsze są stare. Słowami uciekasz od eg­zystencji, uciekasz od życia, bo słowa są martwe. Im bardziej pogrążasz się w sło­wach, tym bardziej cię one umartwiają. Człowiek wyuczony jest zupełnie martwy, ponieważ cały jest tylko słowami.

Sartre nazwał swoją autobiografię „Słowa”. Żyjemy w słowach. A raczej nie żyjemy. Na końcu pozostaje tylko stos nagromadzonych słów i nic więcej. Słowa są jak zdjęcia. Widzisz coś, co jest żywe i robisz temu zdjęcie. Zdjęcie jest martwe. Potem robisz album z martwych zdjęć. Człowiek, który nie żył w medytacji, jest jak martwy album. Są w nim tylko słowne obrazy, wspomnienia. Nic nie zostało przeży­te – wszystko zamienił w słowa.

Medytacja oznacza życie totalnie, a żyć totalnie można tylko wtedy, gdy jesteś w ciszy. Ale bycie w ciszy nie oznacza nieświadomości. W ciszy możesz być nieświa­domy, ale to nie jest żywa cisza. Umysł znów przegapił…

Mantrami możesz sam siebie zahipnotyzować. Powtarzając jakieś słowo możesz stworzyć w umyśle tyle znużenia, że zaśnie. Zapadasz w sen, w nieświadomość. Jeśli stale będziesz nucił „Ram Ram Ram” – umysł zaśnie. Wtedy nie będzie bariery słów, ale ty będziesz nieświadomy.

Medytacja oznacza brak słów, gdy ty jesteś świadomy. W innej sytuacji nie ma połączenia z egzystencją, ze wszystkim, co istnieje. Żadna mantra ani śpiewanie nie pomogą. Autohipnoza to nie medytacja, wręcz przeciwnie – bycie w stanie autohipnozy to regresja. Nie jest wyjściem ponad słowa, ale upadkiem poniżej słów.

Porzuć, więc wszystkie mantry, wszystkie takie techniki. Pozwól istnieć chwilom, w których nie ma słów. Nie możesz pozbyć się słów za pomocą mantry, gdyż ten proces sam w sobie używa słów. Nie można wyeliminować słów za pomocą słów -jest to niemożliwe.

Co więc można zrobić? Tak naprawdę nic nie możesz zrobić – prócz zrozu­mienia. Cokolwiek uczynisz, będzie to tylko skutkiem tego, czym jesteś. Trwasz w chaosie, nie jesteś w medytacji, twój umysł nie jest w ciszy, więc cokolwiek z ciebie wyjdzie, stworzy jeszcze więcej zamieszania. Jedyne, co możesz uczynić, to zacząć być świadomym funkcjonowania umysłu. Tylko tyle – po prostu bądź uważny. Uważność nie ma nic wspólnego ze słowami. To akt egzystencjalny, nie mentalny.

Najważniejsze jest, więc bycie uważnym. Bądź uważny procesów mentalnych, funkcjonowania umysłu. Gdy jesteś świadomy funkcjonowania umysłu, już nim nie jesteś. Sama uważność oznacza, że jesteś poza – z dala, świadek. A im bardziej jesteś uważny, tym łatwiej dostrzegasz przestrzenie między doznaniem a słowami. Te przestrzenie istnieją, ale ty jesteś tak nieświadomy, że ich nie zauważasz.

Między dwoma słowami zawsze jest przestrzeń, nawet, jeśli niemal niezauważal­na. Gdyby tak nie było, dwa słowa nie mogłyby być dwoma słowami – stałyby się jednym. W muzyce między dwoma nutami zawsze jest przestrzeń, cisza. Dwa słowa czy nuty nie mogą być oddzielne od siebie, jeśli nie ma między nimi przerwy. Zawsze jest miedzy nimi cisza, ale trzeba być naprawdę uważnym, by to odczuć.

Im jesteś uważniejszy, tym wolniejszy jest umysł. Zawsze jest to ze sobą powiąza­ne. Im mniej świadomości, tym szybszy umysł; im bardziej jesteś świadomy, tym proces umysłu jest wolniejszy. Jesteś bardziej świadomy, umysł zwalnia, przestrzenie między myślami poszerzają się…. możesz je zauważyć.

Przypomina to film. Gdy projektor pracuje w zwolnionym tempie, widać przer­wy. Podnoszę rękę i widać, że zdjęcie składa się z setek kadrów. Każdy jest odręb­nym zdjęciem. Gdy te setki pojedynczych zdjęć wyświetlane są tak szybko, że nie widzisz przerw, widzisz unoszenie ręki jako jeden proces. W zwolnionym tempie te przerwy możesz zauważyć.

Umysł jest jak film. Są w nim przerwy. Im jesteś uważniejszy umysłu, tym łatwiej je zauważasz.

To samo dzieje się z umysłem. Gdy widzisz słowa, nie możesz dostrzec przerw, gdy widzisz przerwy, nie możesz zobaczyć słów. Po każdym słowie następuje przer­wa i po każdej przerwie następuje słowo, ale nie możesz widzieć równocześnie jed­nego i drugiego. Jeżeli skupiasz uwagę na przerwach, słowa znikną, a ty zapadniesz się w medytacji.

Świadomość skupiona tylko na słowach jest nie-medytacyjna, świadomość sku­piona tylko na przerwach jest medytacyjna. Zawsze, gdy stajesz się świadomy przerw, słowa znikają. Gdy będziesz obserwował uważnie, nie znajdziesz słów – znajdziesz tylko przerwę.

Umysł nie może przez dłuższy czas pozosta­wać w skupieniu. Musi się zmieniać – albo zaśnie. Są tylko te dwie możliwości. Jeśli będziesz koncentrował się na jednej rzeczy, umysł zaśnie. Nie może trwać w bezru­chu, gdyż umysł jest żywym procesem. Jeśli pozwolisz mu na znużenie – zaśnie, by uciec od zastoju twojego skupienia. Wtedy może żyć dalej, w snach.

Taką medytację podaje Maharishi Mahesh Yogi. Daje ona tyle spokoju i od­świeżenia, może poprawić zdrowie fizyczne i równowagę psychiczną, ale nie jest właściwą medytacją.
Te same efekty można uzyskać w autohipnozie.
Hinduskie sło­wo „mantra” oznacza sugestię, nic więcej. Błędem jest przyjęcie, że mantra to me­dytacja – tak nie jest. Jeśli uznasz ją za medytację, nigdy nie będziesz szukać auten­tycznej medytacji. I to jest największa szkoda, jaką czynią takie praktyki i ludzie, którzy je propagują. Jest to jedynie psychologiczne narkotyzowanie się.

Nie używaj, więc żadnej mantry do wypchnięcia słów. Po prostu stań się świado­my słów, a umysł automatycznie zacznie skupiać się na przerwach.

Jeśli utożsamisz się ze słowami, będziesz skakał ze słowa na słowo i przega­pisz przerwę. To inne słowo jest czymś nowym, na czym można się skupić. Umysł stale się zmienia, skupienie się zmienia. Jeśli jednak nie utożsamisz się ze słowami, pozostaniesz tylko świadkiem – z daleka obserwującym korowód słów. Wtedy zmie­ni się całe skupienie i staniesz się świadomy przerwy. To samo dzieje się, gdy obser­wujesz ludzi idących ulicą. Jedna osoba przeszła, druga jeszcze nie nadeszła. Jest przerwa, ulica jest pusta. Jeśli będziesz obserwował, poznasz tę przerwę.

Gdy poznasz tę przerwę, jesteś w niej – wskoczyłeś w nią. To otchłań, daje taki spokój, taką świadomość… Bycie w tej przerwie to medytacja… przemiana. Teraz słowa nie są potrzebne, zostawisz je. Świadomie je zostawisz. Jesteś świadomy ci­szy, nieskończonej. Jesteś jej częścią, jesteś z nią jednością. Nie jesteś świadomy tej otchłani jako czegoś innego, jesteś świadomy otchłani jako siebie. Wiesz i jesteś tym wiedzeniem. Obserwujesz tę przerwę; obserwujący jest tym, co obserwowane.

Jeśli chodzi o słowa i myśli, jesteś świadkiem, kimś oddzielnym, i słowa są odrębne. Gdy nie ma słów, jesteś przerwą, świadomy swego istnienia. Między tobą a przerwą, między świadomością a egzystencją, nie ma bariery. Jesteś w sytuacji egzystencjalnej. I to jest medytacja: bycie jednością z egzystencją, bycie w niej total­nie i nadal bycie świadomym. Jest to zaprzeczenie, paradoks. Oto poznałeś sytu­ację, w której jesteś jej świadomy, a równocześnie w niej jesteś.

Zwykle, gdy jesteś czegoś świadomy, to coś staje się oddzielne od ciebie. Jeśli z czymś się utożsamiamy, przestaje to być czymś odrębnym i innym – ale wówczas nie jesteśmy świadomi. Tak dzieje się w złości i w seksie. Jednością stajemy się tylko wtedy, gdy jesteśmy nieświadomi.

Osho, „Medytacja, podstawy praktyki”

Zobacz też

• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Przestrzeń w Tobie
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Czym są Iluzje?

Reklama

Miłość, seks i medytacja

24 Czwartek Gru 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 23 Komentarze

Tagi

bunt, kwiat, Medytacja, miłość, osho, oświecenie, psychologia ezoteryki, seks, umysł, wolność, Świadomość

Umysł jest przebiegły. Mówi: “Wiemy czym jest miłość. Nie wiemy tylko czym jest boska miłość.” Ale my nawet nie znamy miłości. Jest to jedna z najbardziej nieznanych kwestii. Zbyt wiele się o niej mówi, nigdy się jej nie przeżywa. Jest to gierka umysłu. Mówimy o tym, czym nie potrafimy żyć.

Literatura, muzyka, poezja, taniec, wszystko kręci się wokół miłości. Gdyby miłość naprawdę istniała, nie mówilibyśmy o niej aż tyle. Nasze nadmierne gadanie o miłości ukazuje, że miłość nie istnieje. Mówienie o czymś, czego nie ma, jest substytutem. Mówiąc, poprzez język, poprzez symbole, poprzez sztukę, stwarzamy iluzję, że to jest. Kto nigdy nie poznał miłości, może napisać lepszy wiersz niż ten, kto poznał miłość, ponieważ jego próżnia jest głębsza. Musi zostać zapełniona. Coś musi zastąpić miłość.

Lepiej jest najpierw zrozumieć czym jest miłość, bo kiedy pytasz o boską miłość, w domyśle jest, że miłość jest znana. Ale miłość nie jest znana. To, co jest znane jako miłość, to coś innego. Ten fałsz trzeba poznać zanim podjęte zostaną kroki ku rzeczywistemu, prawdziwemu.

To, co znamy jako miłość, to jedynie zadurzenie. Zaczynasz kogoś kochać. Jeśli ten ktoś stanie się całkowicie twój, miłość szybko umrze; ale jeśli będą bariery, jeśli nie będziesz mógł posiadać kogoś, kogo kochasz, ta miłość stanie się intensywna. Im więcej barier, tym bardziej intensywnie będzie odczuwana ta miłość. Jeśli niemożliwe jest zdobycie ukochanej czy ukochanego, miłość staje się wieczna; ale jeśli z łatwością zdobędziesz swego ukochanego, miłość szybko umiera.

Kiedy próbujesz coś dostać i nie możesz tego dostać, nasila się twoje poczucie chęci zdobycia. Im więcej jest przeszkód, tym bardziej twoje ego odczuwa, że konieczne jest zrobienie czegoś. Staje się to problemem dla ego. Im bardziej ci odmawiają, tym bardziej napięty się stajesz – i tym bardziej zadurzony. To napięcie nazywasz miłością. To dlatego kiedy kończy się miodowy miesiąc, miłość już jest stara. Nawet wcześniej. To, co znałeś jako miłość, nie było miłością. Było to jedynie zadurzenie ego, napięcie ego – zmagania, konflikt.

Dawne społeczności ludzkie były bardzo przebiegłe. Opracowały metody umożliwiające trwanie miłości. Jeśli mężczyzna przez dłuższy czas nie może spotykać się ze swoją żoną, powstanie zadurzenie, powstanie napięcie. Wtedy taki mężczyzna może przez całe życie pozostawać z jedną żoną.

Ale teraz na Zachodzie małżeństwo nie może już istnieć. Nie chodzi o to, że umysł Zachodu jest bardziej seksualny. To zadurzenie nie może się kumulować. Seks jest tak łatwo dostępny, że małżeństwo nie może istnieć. Miłość też nie może istnieć wobec takiej wolności. Jeśli społeczeństwo jest całkowicie wolne seksualnie, dopiero wtedy seks może istnieć.

Znudzenie jest drugą stroną zadurzenia. Jeśli kogoś kochasz i nie zdobywasz tej ukochanej osoby, zadurzenie pogłębia się; ale jeśli ją zdobywasz, zaczynasz czuć się znudzony, znużony. Wiele jest dualizmów: zadurzenie-znudzenie, miłość-nienawiść, przyciąganie-odpychanie. W zadurzeniu odczuwasz przyciąganie, miłość, a w znudzeniu odczuwasz odpychanie, nienawiść.

Żadne przyciąganie nie może być naprawdę miłością, bo musi pojawić się odpychanie. W naturze życia jest pojawienie się tej drugiej strony. Jeśli nie chcesz, aby pojawiła się ta druga strona, musisz stworzyć bariery, które sprawią, że zadurzenie nigdy się nie skończy, musisz stworzyć codzienne napięcia. Wtedy zadurzenie trwa. Jest to powód istnienia całego antycznego systemu tworzenia barier dla miłości.

Ale wkrótce nie będzie to możliwe. Wtedy umrze małżeństwo, i umrze miłość. Zejdzie głęboko w tło. Pozostanie tylko seks. Ale seks nie może istnieć sam w sobie, staje się zbyt mechaniczny. Nietzsche stwierdził, że Bóg nie żyje. Tak naprawdę w tym stuleciu martwy będzie seks. Nie mówię, że ludzie będą nieseksualni. Będą seksualni, ale przeminie nadmierny nacisk kładziony na seks. Seks stanie się czymś zwyczajnym, jak wszystko inne, jak oddawanie moczu, jedzenie, czy cokolwiek innego. Nie będzie miał głębszych treści. Musi stać się bezznaczeniowy, tylko dlatego, że stworzono dla niego bariery.

To, co nazywasz miłością, nie jest miłością. Jest to jedynie seks odłożony na później. Co więc jest miłością? Miłość w ogóle nie ma nic wspólnego z seksem. Seks może się w niej pojawić, może się nie pojawić, ale nie jest ona w ogóle związana z seksem. Jest czymś zupełnie innym.

Dla mnie miłość jest skutkiem ubocznym umysłu medytującego. Nie jest związana z seksem, jest związana z dhyana, z medytacją. Im bardziej jesteś w ciszy, tym swobodniej czujesz się z samym sobą, tym bardziej czujesz się spełniony, i tym bardziej pojawiać się będzie pewien nowy wyraz twojego istnienia. Zaczniesz kochać. Nie kogoś konkretnego. Może to nastąpić w odniesieniu do kogoś konkretnego, ale jest to inna kwestia. Zaczniesz kochać. To kochanie staje się twoim sposobem istnienia. Nigdy nie może zamienić się w odpychanie, ponieważ nie jest przyciąganiem.

Musisz wyraźnie pojąć to rozróżnienie. Zwykle, gdy w kimś się zakochujesz, faktycznym uczuciem jest chęć uzyskania miłości od tej osoby. Miłość nie płynie od ciebie do tego człowieka. Raczej jest oczekiwaniem, że miłość przyjdzie od niego do ciebie. To dlatego miłość staje się władcza. Posiadasz kogoś na własność, abyś mógł coś od niego wydobyć. Ale miłość, o której mówię, ani nie jest władcza, ani nie ma żadnych oczekiwań. Po prostu tak się zachowujesz. Stałeś się tak wyciszony, tak kochający, że twoja cisza sięga teraz innych ludzi.

Gdy jesteś w złości, twoja złość zmierza do innych ludzi. Gdy nienawidzisz, twoja nienawiść zmierza do innych ludzi. Gdy jesteś w miłości, czujesz, że twoja miłość zmierza do innych ludzi, ale nie można na tobie polegać. W jednej chwili jest miłość, a w następnej chwili jest nienawiść. Nienawiść nie jest przeciwieństwem miłości, jest jej nieodłączną częścią, jest ciągłością.

Jeśli kogoś kochasz, musisz go nienawidzieć. Może nie masz dość odwagi, aby do tego się przyznać, ale będziesz go nienawidzieć. Kochankowie zawsze są w konflikcie gdy są razem. Kiedy nie są razem, mogą śpiewać sobie pieśni miłości, a kiedy są razem, zawsze walczą ze sobą. Nie mogą żyć w samotności, i nie mogą żyć razem. Kiedy nie ma tej drugiej osoby, powstaje zadurzenie, tych dwoje ludzi znowu czuje do siebie miłość. Ale kiedy ta druga osoba jest obecna, zadurzenie odchodzi i znów pojawia się nienawiść.

Miłość, o której mówię, oznacza, że stałeś się tak wyciszony, że teraz nie ma ani złości, ani przyciągania, ani odpychania. A naprawdę, nie ma teraz miłości i nie ma nienawiści. W ogóle nie jesteś zorientowany na drugiego człowieka. Ta druga osoba zniknęła, jesteś sam ze sobą. W tym uczuciu samotności miłość przychodzi do ciebie jako aromat.

Domaganie się miłości od innego człowieka zawsze jest brzydkie. Uzależnienie od kogoś, żądanie czegoś od kogoś, zawsze tworzy niewolę, cierpienie, konflikt. Człowiek powinien być samowystarczalny. To, co rozumiem przez medytację, jest takim stanem istnienia, w którym człowiek jest samowystarczalny. Stałeś się kręgiem, sam w sobie. Mandala jest dopełniona.

Usiłujesz dopełnić mandali innymi ludźmi: mężczyzna kobietą, kobieta mężczyzną. W pewnych chwilach te linie się spotykają, ale tuż przed spotkaniem zaczynają się rozdzielać. Dopiero kiedy staniesz się pełnym kręgiem – całym, samowystarczalnym – miłość zaczyna w tobie rozkwitać. Wtedy kochasz wszystko, co się znajdzie w pobliżu ciebie. Nie jest to żadne działanie, nie jest to coś, co robisz. Samo twoje istnienie, sama twoja obecność, jest miłością. Miłość przez ciebie przepływa.

Jeśli zapytasz kogoś, kto dostąpił tego stanu: “Czy mnie kochasz?” trudno będzie mu odpowiedzieć. Nie może powiedzieć: “Kocham cię”, ponieważ z jego strony nie jest żadne działanie, nie jest to aktywność. I nie może powiedzieć: “Nie kocham cię”, ponieważ kocha. Tak naprawdę, jest miłością.

Ta miłość przychodzi dopiero z tą wolnością, o której mówię. Wolność jest odczuciem, które masz ty, a miłość jest odczuciem, które inni ludzie mają o tobie. Kiedy medytacja zdarza się wewnątrz, czujesz się zupełnie wolny. Ta wolność jest odczuciem wewnętrznym, inni ludzie nie mogą jej odczuć.

Czasem twoje zachowanie może stwarzać trudności dla innych ludzi, bo nie mogą oni sobie wyobrazić tego, co się w tobie stało. W pewnej mierze będziesz dla nich kłopotem, niewygodą, bo nie można przewidywać twoich działań. Teraz nic o tobie nie będzie wiadome. Co teraz zrobisz? Co powiesz? Nikt nie wie. Wszyscy wokoło odczuwają pewien dyskomfort. Nie mogą czuć się z tobą swobodnie, ponieważ możesz coś zrobić – nie jesteś martwy.

Nie mogą odczuć twojej wolności, ponieważ nie zaznali czegokolwiek, co byłoby temu podobne. Nawet się temu nie przyglądali, nawet tego nie szukali. Są tak bardzo w niewoli, że nawet nie potrafią sobie wyobrazić czym jest wolność. Są uwięzieni w klatkach, nie znają otwartej przestrzeni, dlatego nawet jeśli będziesz im mówił o otwartej przestrzeni, nie można im tego przekazać. Ale mogą odczuć twoją miłość, bo domagają się miłości. Nawet w swoich klatkach, w niewoli, szukają miłości. Stworzyli całą tą niewolę, niewolę z ludźmi, niewolę z przedmiotami, tylko dlatego, że poszukują miłości.

Dlatego zawsze wtedy, gdy ktoś zdarzy się być wolny, odczuwana jest jego miłość. Ale ty odczujesz tę miłość jako współczucie, nie jako miłość, bo nie będzie w niej ekscytacji. Będzie ona bardzo rozcieńczona, bez gorąca, bez ciepła. Nie ma w niej ekscytacji. Ona jest, to wszystko. Ekscytacja przychodzi i odchodzi, nie może być stała, gdyby więc była ekscytacja w miłości Buddy, Budda znów musiałby wejść w nienawiść. Dlatego nie będzie ekscytacji. Nie będzie szczytów, i nie będzie też dolin. Miłość po prostu jest. Poczujesz ją jako karuna, współczucie.

Wolności nie można odczuć z zewnątrz, tylko miłość można odczuć. A i to tylko jako współczucie. Jest to jedno z najtrudniejszych zjawisk w historii ludzkości. Wolność człowieka oświeconego stwarza niewygody, a jego miłość jest współczuciem. To dlatego społeczeństwo zawsze ma podzielone zdania na temat takich ludzi.

Są ludzie, którzy odczuwają tylko niewygodę, jaką Chrystus stwarza. Są to ludzie, którzy są dobrze usytuowani. Nie potrzeba im współczucia. Myślą, że mają miłość, zdrowie, bogactwo, szacunek, wszystko. Pojawia się Chrystus i to, co “mają”, występuje przeciwko niemu, ponieważ on stwarza dla nich niewygody, a to, czego “nie mają”, jest po jego stronie, ponieważ odczuwają jego współczucie. Potrzebują miłości. Nikt ich nie kochał, a ten człowiek ich kocha. Nie odczują niewygody Chrystusa, gdyż niczego nie muszą się bać, nie mają nic do stracenia.

Kiedy Chrystus umiera, każdy odczuwa jego współczucie, bo teraz nie ma niewygody. Nawet ci dobrze sytuowani czują swobodę, będą go wielbić. Ale kiedy żyje, jest buntownikiem. A jest buntownikiem, ponieważ jest wolny.

Nie jest buntownikiem dlatego, że coś jest niewłaściwego w społeczeństwie. Taka buntowniczość jest jedynie polityczna. Jeśli zmienia się społeczeństwo, ten, kto był buntowniczy, staje się ortodoksyjny. Tak stało się w roku 1917. Sami rewolucjoniści stali się jedną z najbardziej antyrewolucyjnych klik w świecie. Gdy ludzie w rodzaju Stalina czy Mao dochodzą do władzy, stają się najbardziej antyrewolucyjnymi przywódcami, jacy są możliwi, bo tak naprawdę nie są buntowniczy. Buntują się tylko przeciw pewnej sytuacji. Gdy ta sytuacja zostanie zburzona, staną się tacy sami jak ci, z którymi walczyli i których chcieli zniszczyć.

Ale Chrystus zawsze jest buntowniczy. Żadna sytuacja nie wygasi jego buntowniczości, bo jego buntowniczość nie jest skierowana przeciw nikomu. Jest dlatego, że jego świadomość jest wolna. Gdziekolwiek poczuje jakąś barierę, poczuje buntowniczość. Ta buntowniczość jest jego duchem. Jeśli więc przybyłby dziś Jezus, chrześcijanie nie czuliby się z nim swobodnie. Są teraz częścią establishmentu, ustabilizowali się. Jeśli Jezus znowu wyjdzie na targowisko, zniszczy wszystko, co mają. Watykan, Kościół, nie są możliwe przy Jezusie. Tylko bez Jezusa są możliwe.

Każdy nauczyciel, który dostąpił oświecenia, jest buntowniczy, ale tradycja, która zajmuje się nim, nigdy nie jest buntownicza. Nie zajmuje się jego buntowniczością, jego wolnością, a tylko jego współczuciem, jego miłością. Ale wtedy traci to moc. Miłość nie może istnieć bez wolności, bez buntowniczości.

Nie możesz być tak kochający jak Budda, dopóki nie będziesz tak wolny jak on. Mnich buddyjski tylko usiłuje być współczujący. To współczucie jest bezsilne, ponieważ nie ma wolności. Wolność jest źródłem. Mahavir jest współczujący, ale mnich jainów w ogóle nie ma współczucia. On jedynie działa bez przemocy i ze współczuciem, tak naprawdę nie jest współczujący. Jest przebiegły. Nawet w swym współczuciu, w swym okazywaniu go, jest przebiegły. Nie ma współczucia, ponieważ nie ma wolności.

Zawsze, gdy w świadomości człowieka zdarza się wolność, od wewnątrz odczuwana jest wolność, a z zewnątrz odczuwana jest miłość. Ta miłość, to współczucie, jest brakiem i miłości i nienawiści. Pełny dualizm jest nieobecny, nie ma ani przyciągania, ani odpychania.

Dlatego przy takim człowieku, który jest wolny i kochający, od ciebie zależy czy przyjmiesz jego miłość czy nie. Nie zależy ode mnie, ile miłości mogę ci dać. Zależy to od tego ile miłości możesz przyjąć. Zwykle miłość zależna jest od osoby, która ją daje. Może dać miłość, może jej nie dać. A miłość, o której mówię, nie zależy od dającego. Jest on całkowicie otwarty i daje w każdej chwili. Nawet kiedy nikogo nie ma, ta miłość płynie.

Przypomina ona kwiat na pustyni. Nikt może nie wiedzieć, że zakwitł i emanuje aromatem, a on nim emanuje. Nikomu go nie daje, jest on po prostu wydzielany. Kwiat zakwitł, stąd jest aromat. To, czy ktoś tam przechodzi, czy nie, nie ma znaczenia. Jeśli ktoś przechodzi i jest wrażliwy, może go przyjąć. Ale jeśli jest zupełnie martwy, niewrażliwy, może nawet nie być świadomy tego, że ten kwiat tam jest.

Kiedy jest miłość, od ciebie zależy czy ją przyjmiesz, czy nie. Tylko, gdy nie ma miłości, ten ktoś może ci ją dać albo może ci jej odmówić. Dla miłości, dla współczucia, nie ma podziału na boskie i nie-boskie. Miłość jest boska. Bóg jest miłością.

Osho, Psychologia ezoteryki
– na prośbę Arcana 😉

Zobacz też

  • Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów

  • Miłość to inne słowo na wolność
  • Czy szczęście da się “osiągnąć”? Przywiązania.

  • Pokój żyje w nas – cytaty, Maha Ghosanada

  • Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

  • Życie to jedyna religia

Przestań usiłować być dobrym cz II

18 Piątek Gru 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 268 Komentarzy

Tagi

centrum, cnota, dobro, grzech, moralność, nieświadomość, obserwacja, osho, transformacja, uważność, zmiana, zło, Świadomość, świętość

przestan

Część pierwsza

Cześć druga:

Do psychiatry przyszedł człowiek przebrany za Adolfa Hitlera.
Sam pan widzi, doktorze, że nie mam żadnych problemów. Mam najwspanialszą armię świata, więcej pieniędzy niż kiedykolwiek będzie mi trzeba i żyję w luksusie, jakiego nawet pan sobie nie wyobraża.
Po co więc pan do mnie przyszedł ?  zapytał doktor.
Z powodu mojej żony  odrzekł pacjent.  Jej się wydaję, że jest panią Weaver.

Nie śmiej się z niego, bo śmiejesz się sam z siebie.

Mężczyzna wchodzi do krawca i widzi, że pod sufitem, za jedno ramię, wisi jakiś człowiek.
Co on tam robi?  pyta krawca. Nie zwracaj na niego uwagi. Jemu się zdaje, że jest
żarówką. To czemu pan nie powie mu, że nie jest?
Co? Miałbym pracować po ciemku?

Z chwilą, kiedy zdajesz sobie sprawę z własnego szaleństwa, przestajesz być szalony.
To jedyny wyznacznik zdrowia psychicznego.
Z chwilą, kiedy zdasz sobie sprawę z własnej niewiedzy, stajesz się mędrcom.
Wyrocznia delficka ogłosiła Sokratesa najmądrzejszym człowiekiem na świecie. Parę osób udało się do niego mówiąc:
„Raduj się. Wyrocznia uznała cię za najmądrzejszego człowieka na świecie!”
Sokrates odparł:
To jakaś bzdura. Ja wiem tylko jedno  że nic nie wiem.

On wie, że w gruncie rzeczy jest ignorantem.
Ignoranci nad wyraz często wierzą w swoją mądrość.
Chorzy umysłowo uważają, że są bardzo zdrowi.
W ludzkiej naturze leży przygladanie się temu, co na zewnątrz.
Patrzymy na wszystkich, tylko nie na samych siebie, toteż znamy innych lepiej niż siebie.
O sobie nic nie wiemy.
Nie przyglądamy się funkcjonowaniu naszego własnego umysłu, nie obserwujemy swojego wnętrza.

Potrzebny jest zwrot o sto osiemdziesiąt stopni  i na tym właśnie polega medytacja.
Trzeba zamknąć oczy i obserwować. Na początku będzie tylko ciemność. Wielu ludzi się przestraszy i ucieknie z powrotem na zewnątrz, gdzie jest jaśniej.
Tak, na zewnątrz jest jasno, ale to światło cię nie oświeci, w niczym ci nie pomoże. Potrzebujesz swojego wewnętrznego światła, którego źródło leży w głębi ciebie, które nie zgaśnie nawet po twojej śmierci; potrzebujesz wiecznego światła, i masz je w sobie.
Urodziłeś się z nim, ale wciąż stoisz do niego tyłem, nie patrzysz w nie.
Przez wiele stuleci, przez wiele wcieleń, patrzyłeś jedynie na zewnątrz.
Stało się to nawykiem, stało się od ruchem.

Nawet śpiąc patrzysz jedynie na wyobrażenia senne  odbicia tego, co zewnętrzne.
Gdy zamkniesz oczy zaczynasz marzyć lub myśleć; oznacza to, że znów interesujesz się innymi. Stało się to tak sztywnym nawykiem, że nie ma nawet małych przerw. Nie ma żadnego okienka, przez które, zajrzawszy do wewnątrz, mógłbyś dostrzec choćby przebłysk tego, kim jesteś ty.

Na początku jest to zawsze trudne, wymaga mozołu. Niełatwe, ale nie niemożliwe. Jeśli podjąłeś decyzję, naprawdę chcesz rozpocząć podróż do swojego wnętrza, to wcześniej czy później ona nastąpi.
Trzeba trochę pooswajać się z tą ciemnością, przekopać się nieco w głąb.
Wkrótce miniesz ciemność i wkroczysz do krainy światła, i to będzie prawdziwe światło.
Prawdziwsze niż słoneczne czy księżycowe, gdyż one są albo ich nie ma. Zresztą, nawet słońce pewnego dnia zginie. Nie tylko małe lampki gasną nad ranem wyczerpawszy źródło światła, ale przecież nawet słońce każdego dnia, po trochu, się wypala. Kiedyś wygaśnie i nie wyśle już ani jednego promienia.
Chociaż istnieje bardzo długo, nie jest przecież wieczne.
Jedynie światło wewnętrzne jest wieczne. Nie ma początku ani końca.

Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój charakter  jestem od tego bardzo daleki. Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę.
Interesuje mnie twoja świadomość.
Stań się uważniejszy, bardziej świadomy wnikając coraz głębiej w siebie, aż dotrzesz do swojego centrum. Żyjesz na peryferiach, gdzie zawsze pełno wrzawy. Im głębiej wnikasz, tym większa cisza, światło, radość; twoje życie nabiera innego wymiaru. Błędy, wady zaczynają znikać.
Toteż nie przejmuj się nimi zawczasu. Skup się na tym jednym, najważniejszym zjawisku.
Włóż całą swoją energię w to, by stać się bardziej świadomym, bardziej przebudzonym. Jeśli włożysz w to całą energię, zdarzy się na pewno; to nieuniknione. To twoje prawo zagwarantowane już w dniu urodzin.

Moralność „dobrego” człowieka

Moralność zajmuje się zaletami i wadami.
Dobry człowiek, według jej zasad, jest uczciwy, szczery, prawdziwy, godny zaufania.
Człowiek świadomy jest nie tylko dobrym człowiekiem.
Jest kimś więcej.

Dla człowieka „dobrego”, jego dobroć jest wszystkim; dla człowieka świadomego dobroć jest po prostu jednym z „produktów ubocznych” świadomości.

Od kiedy stajesz się świadomy, dobroć podąża za tobą jak cień. Nie musisz czynić żadnych wysiłków, dobroć staje się czymś naturalnym.
Drzewa są zielone, a ty jesteś dobry.

Człowiek świadomy działa zgodnie z chwila, nie z przeszłością, nie z tym, co zapamiętał.

Dobroć „dobrego” człowieka zazwyczaj nie wynika ze świadomości, ale z wielkiego wysiłku, by zwalczyć swoje złe cechy  kłamstwo, okradanie, niewierność, nieuczciwość i agresję. Te złe cechy tkwią w nim nadal, ale zostały stłumione i w każdej chwili mogą eksplodować.

„Dobry” człowiek może bardzo szybko zamienić się w złego człowieka, bowiem wszystkie te złe cechy, uśpione, nadal w nim są
.
Kiedy zaprzestanie wysiłku, one natychmiast znów się pokażą.

Jego dobre cechy są po prostu wyhodowane, nie wzrosły naturalnie.
Bardzo starał się być uczciwym, uprzejmym, nie kłamać, ale to wszystko było związane z wysiłkiem, było bardzo męczące.

„Dobry” człowiek jest zawsze poważny, bo pilnuje w sobie tych wszystkich złych cech, które stłumił.
Jego powaga bierze się stąd, że chce być szanowany za stłumienie w sobie złych cech, za przejawianą dobroć. Pragnie, aby traktowano go z respektem.
Tak zwani święci, to w większości „dobrzy” ludzie.

Jest tylko jeden sposób, by rzeczywiście stać się dobrym; jest to możliwe dzięki wprowadzeniu więcej świadomości do swego życia.
Nie jest ona czymś, co trzeba hodować; już w tobie jest, musi jedynie zostać obudzona.
W stanie pełnego przebudzenia  wszystko co robisz, to rzeczy dobre i nigdy nie uczynisz niczego niewłaściwego.

„Dobrzy” ludzie ciągle dokładają wszelkich starań, by zrobić coś dobrego i by unikać złego; jednak złe wciąż ich kusi. Wciąż muszą wybierać dobre przeciwko złemu.
Na przykład Mahatma Gandhi  to „dobry” człowiek. Przez całe swoje życie próbował być po stronie tego, co dobre. Ale nawet mając siedemdziesiąt lat wciąż miał sny erotyczne, co dostarczało mu wielu cierpień.
Mawiał: „Mogę trzymać się z dala od seksu w ciągu dnia, ale jak sobie z nim poradzić w czasie snu? Wszystko, co odrzucam na jawie, przychodzi do mnie w marzeniach sennych”.

Wszystkie te wyparte rzeczy nie odchodzą; siedzą w tobie, stłamszone,  czekając na sprzyjające okoliczności. Kiedy się odprężysz, rozluźnisz kontrolę  a w czasie snu jest to oczywiście konieczne  wszystkie złe cechy pojawiają się w twoich snach. Wychodzą z ukrycia twoje stłumione pragnienia.

„Dobry” człowiek pozostaje w ciągłym konflikcie.
W jego życiu nie ma radości; nie umie śmiać się z całego serca, nie może śpiewać, tańczyć.
Ciągle wszystko ocenia.

Jego umysł przepełniony jest osądzaniem i potępianiem.

A ponieważ sam tak uparcie próbuje być dobrym, innych ocenia także według tych kryteriów.
Nie umie zaakceptować cię takiego jakim jesteś; musisz zgodzić się na jego warunki  masz także usiłować być dobrym.
Nie umiejąc akceptować ludzi, potępia ich. Wszyscy święci będą ludzi potępiać, bo ich zdaniem są oni grzesznikami.

To nie są cechy ludzi religijnych.
Prawdziwie religijny człowiek nie ocenia i nie potępia.
Wie, że nie ma rzeczy zawsze i całkowicie dobrych, tak jak nie ma rzeczy zawsze i całkowicie złych.
Jeśli już chciałbyś na to patrzeć w ten sposób, to można powiedzieć że dobra jest świadomość, a zła jest nieświadomość.
To wszystko. Możesz w stanie nieświadomości robić rzeczy, które całemu światu wydają się dobre, ale religijny człowiek będzie wiedział, że takimi nie są. Są tylko grą ego.
Może też się zdarzyć, że zrobisz coś złego i potępi cię cały świat, za wyjątkiem ludzi prawdziwie religijnych. Oni nie potępią cię, bo jako człowiek nieświadomy potrzebujesz współczucia, nie sądu.
Nie potrzebujesz dodatkowego przekleństwa,  nie zasłużyłeś na piekło.
Nikt nie zasługuje na piekło.

Zbliżając się do stanu pełnej świadomości nie doznajesz konieczności dokonywania wyborów; po prostu robisz to, co jest właściwe. Robisz to w sposób niewinny, bez wysiłku, tak lekko, jak lekko podąża za tobą twój cień.

Biegniesz –  cień biegnie, stoisz – cień stoi, ale nie wiąże się to dla niego z żadnym wysiłkiem.

Nie można uważać, że człowiek świadomy i człowiek dobry, to synonimy. Świadomość powoduje, że człowiek staje się dobry, ale w zupełnie inny sposób, jakby pod innym kątem. Nie dlatego jest dobry, że usiłuje być dobrym; jest dobry, bo jest świadomy.
A w tym stanie wszelkie zło, wszystkie słowa potępienia znikają tak, jak ciemność znika w jasności.

Religie zdecydowały się bazować na moralności.
Stały się zbiorami kodów etycznych na usługach społeczeństwa; tobie, jednostce nie dają żadnych korzyści. Są zbiorem zasad wygodnych dla społeczeństwa.

Oczywiście, jeżeli każdy zacząłby kraść, życie stałoby się nie do wytrzymania, gdyby wszyscy kłamali, nie dałoby się nic zrobić, jeśli wszyscy byliby nieuczciwi, nie można byłoby funkcjonować.
Toteż na pewnym zasadniczym poziomie moralność jest potrzebna społeczeństwu.
Spełnia funkcję użytkową, ale nie niesie w sobie zmian prowadzących do religijności.
Niech cię nie napawa dumą to, że jesteś „dobrym” człowiekiem.
Trzeba byś doszedł do takiego punktu, w którym już nawet samo myślenie o tym co dobre, a co złe, wydaje się niepotrzebne.
Twoja ogromna uważność, twoja wielka świadomość po prostu powoduje, że robisz wszystko, co jest dobre;
bez stłumienia w sobie tego, co złe.

Nazwałbym Mahatmę   Gandhiego „dobrym” człowiekiem, ale nie człowiekiem świadomym.
On naprawdę usiłował być dobry. Nie krytykuję jego intencji, ale był on człowiekiem z obsesją czynienia dobra.

Człowiek świadomy nie ma obsesji; jest rozluźniony, cichy, spokojny, serdeczny. Wszystko, co wypływa z tej jego ciszy jest dobre, gdyż żyje on w świadomości, która przecież nie stwarza konieczności dokonywania wyborów.

Wyjdź ponad zwykłą koncepcję dobrego człowieka-

Nie będziesz ani dobry ani zły. Będziesz po prostu uważny, świadomy, a cokolwiek się zdarzy będzie dobre. Mówiąc innymi słowy  w pełni swej świadomości osiągniesz cechy boskie, a dobroć będzie zaledwie jedną z nich.

Religie nakazały ci być dobrym, tak byś mógł któregoś dnia odnaleźć Boga. Ale to przecież niemożliwe  nigdy żaden „dobry” człowiek nie poczuł co znaczy boskość.
Nauczam cię czegoś odwrotnego: odkryj boskość, a dobro pojawi się samo i będzie połączone z pięknem, wdziękiem, prostotą i skromnością. Nie będzie oczekiwało żadnej nagrody. Jest nagrodą samą w sobie.

Powrót do częsci pierwszej

Artykuł z serii: Przypomnienie

Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze.

Powiązane posty
• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

• Autentyczna zmiana myślenia

• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

Lista książek godnych uwagi…

20 Niedziela Wrz 2009

Posted by ME in ciekawostka, Refleksje nad życiem

≈ 111 Komentarzy

Tagi

akwarium, czarnoksiężnik, Dethlefsen, fiasco, gaja, gra endera, guth, kaku, kobieta z wydm, książki, lovelock, mała apokalipsa, mello, metafizyka rur, miller, osho, sisson, zubrin, Świadomość

Dzisiaj ostatnia cześć tryptyku pod hasłem Preferencji i Gustów 🙂
Pytałam już o wasze ulubione filmy i seriale, dziś pora na papier 🙂

Poniżej przedstawiam listę moich ulubionych duchowych i nie-duchowych książek oraz…
…wyglądam z ciekawością listy Waszych faworytów do miana książek życia ! 🙂

Zachęcam do dokonania podobnego rozdziału – na książki duchowe czy też poradnikowe, oraz beletrystyka.
Ułatwi to wybór lektury czytelnikom  🙂

A oto moja lista Top: Duchowe książki

nip tuck Przebudzenie – Anthony de Mello

Książkę tę umieszczam na szczycie listy, ponieważ od niej zaczęła się moja przygoda z duchowością 🙂 Stanowi ona zbiór wykładów, które autor wygłosił w latach 80-tych.

Wszyscy, którzy zadają sobie pytanie o to jak poradzić sobie z samotnością, ze zranionym sercem, wszystkim którzy tkwią w toksycznych związkach i nie wiedzą jakie jest ich miejsce we wszechświecie, polecam tą książkę jako ABC dla ducha.

x

fightCisza Przemawia (Mowa ciszy) Eckhart Tolle

Zwięzła książeczka autorstwa niemieckiego pisarza, nauczyciela duchowego i mistyka – Eckharta Tolle.  Moim zdaniem – lepsza niż Potęga Teraźniejszości czy Nowa Ziemia.

W ciszy odnajdziesz odpoczynek. W ciszy odnajdziesz wszystkie odpowiedzi.
W ciszy odnajdziesz siebie.

x

the end ofBudda drzemie w Zorbie Osho

Krótka książeczka autorstwa kontrowersyjnego nauczyciela duchowego Osho, zwanego też Bhagwan Shree Rajneesh.
Polecam wszystkim, którzy chcą  wypłynąć na szerokie, zbuntowane wody niezależnego podejścia do duchowości 🙂  Uwaga: Książka może nie przypaść do gustu osobom przywiązanym do tradycyjnych wartości chrześcijańskich i mającym…alergię na Osho 🙂

xx

pianist Cud uważności – Thich Nhat Hanh

Poradnik medytacji autorstwa Thich Nhat Hanh, mnicha zen i działacza na rzecz światowego pokoju.

W prostych słowach i przypowiastkach, autor przybliża zachodniemu czytelnikowi praktykę uważności w życiu codziennym i uczy jak przebudzić  świadomość  obserwatora.

xx

paintedveilColin P. Sisson – Wewnętrzne Przebudzenie

Godne polecenia dla tych, którzy nie mają nastroju na czytanie de Mello, a chcą zapoznać się z najważniejszymi i najgłębszymi prawdami duchowymi.

Ta książka pomoże poradzić sobie z najważniejszymi problemami jakie niesie ze sobą życie współczesnego człowieka : cierpienie, zagubienie i samotność.

xx

images J.Woititz – Lęk przed bliskością

Podręcznik ABC dla każdej osoby, która miała w rodzinie osobę uzależnioną od alkoholu, rodzica, dziadka, wujka. Obecność wzorców Dorosłego Dziecka Alkoholika wg współczesnych badań – dotyka aż 85% Polskiego społeczeństwa! Nie musisz być dzieckiem alkoholika by nosić w sobie utrudniające funkcjonowanie wzorce. Poznaj je.
Czy trudno nawiązać ci związek oparty na bliskości? Czy potrafisz wybaczyć? Czy wierzysz w dobre zakończenia? Czy ufasz? Czy sabotujesz swoje relacje?…Czy ta książka jest dla Ciebie?

xx

equilibriumLouise L. Hay – Możesz uzdrowić swoje życie

Jedna z najlepszych książek poświęconych technikom zmiany tych wzorców zachowania i myślenia, które przynoszą nam na co dzień porażki – w życiu osobistym a czasem także cierpienie psychiczne i fizyczne.

L. Hay, kobieta która swoją metodą wyleczyła się z raka, napisała niezapomnianą książkę otwierającą oczy na to co skrywa się w naszych duszach, a co powoli nas niszczy i zatruwa. I podaje sposób na odtrutkę.

x

scieżkaRuiz Don Miguel – Ścieżka Miłości. Sztuka budowania związków

Znakomita książka autorstwa meksykańskiego pisarza i szamana.
Ci z was, którzy kochają Carlosa Castanedę , odnajdą w niej wiele ciekawych uzupełnień do nauk don Juana.

Książka, która pomaga wyzwolić się od ograniczeń i doświadczyć wewnętrznej wolności.

x

choroba Dethlefsen T. – Poprzez chorobę do samopoznania

Napisana przez psychologa ezoterycznego książka stanowi wyzwanie dla wszystkich tych, którzy zakładają poprawność naukowych, medycznych paradygmatów.

Czy choroba może być stopniem na drabinie rozwoju duchowego? Czego uczy cię twoja choroba? Czy współczesne metody leczenia odcinają to co wewnętrzne(duchowe) od tego co zewnętrzne(fizyczne), pozbawiając nas realnej szansy na pełne zintegrowanie istoty ludzkiej?

Więcej książek duchowych które polecam: tutaj

Książki z inspiracją duchową

Droga Droga miłującego pokój wojownika – Dan Millman

Historia młodego sportowca, który po dramatycznym wypadku motorowym traci szansę na dalsze kontynuowanie kariery. Czy rzeczywiście?

Czy spotkanie tajemniczego mechanika, Sokratesa może okazać się uzdrowicielskie nie tylko dla jego ciała ale i dla zranionej, zagubionej duszy?

Polecam również film na motywach tej powieści.

x

niebo Niebiańskie Proroctwo – James Redfield

Książka napisana dość prostym, banalnym językiem, jednak przekazująca kilka naprawdę interesujących prawd duchowych, których ujęcie jest wg mnie całkiem nowatorskie.

Mimo przebicia się przez dziesiątki książek duchowych, to co zostało przekazane w tej pozycji – było dla mnie  świeże i inspirujące. Nie zrażajcie się mizernym tempem akcji. Dajcie szansę autorowi by zapoznał was z dziewięcioma wtajemniczeniami 🙂

x

poznanie Asztawakra Gita – czyli Poznanie Absolutu

Ta pozycja książkowa właściwie nie powinna znaleźć się w tym akapicie, ale nie bardzo wiedziałam gdzie ją umieścić. 🙂 Pouczająca i inspirująca książeczka zawiera rozmowę króla Dżanaki z młodym mędrcem Asztawakra, który wprowadził króla w tajniki najwyższej mądrości – w stan samopoznania.

Fragmenty możecie poczytać tutaj

x

Moje Top książek: Popularnonaukowe

nip tuck Hiperprzestrzeń – Michio Kaku

Wszyscy których fascynuje pochodzenie Wszechświata, jego tajemnicza natura i jego właściwości, mogą odchylić rąbek tajemnicy zapoznając się z tą ciekawą i przystępną książką amerykańskiego pisarza i naukowca, Michio Kaku.

Czy istnieje jedno równanie które zawiera się Odpowiedź na pytanie Czym jest Wszechświat?

x

nip tuck Boska Cząstka. Jeśli Wszechświat jest odpowiedzią, jak brzmi pytanie? – Leon Lederman, Dick Teresi

Lekko i dowcipnie napisana książka poświęcona poszukiwaniom elementarnych składników materii oraz  roli,  jaką odgrywają w wyjaśnianiu tajemnicy narodzin i ewolucji Wszechświata.

Książka długa, ale czyta się ją szybko. Polecam raczej osobom z zacięciem do fizyki 🙂

x

nip tuck Wszechświat inflacyjny. W poszukiwaniu nowej teorii pochodzenia kosmosu
– Alan H. Guth

Ksiażka, która otwiera czytelnika na fascynującą perspektywę nieskończonego, nieograniczonego wszechświata, który istniał od zawsze, nie miał początków i nie będzie miał końca.
Niezwykle ciekawa podróż przez najnowsze hipotezy naukowe dotyczące struktury kosmosu, w tym hipotezę  wszechświata inflacyjnego.

x
nip tuck Czas Marsa – Robert Zubrin, Richard Wagner

Jedna z moich absolutnie ulubionych książek, która mówi o tym _Dlaczego_ musimy skolonizować Marsa, jeśli chcemy uzdrowić naszą własną planetę. Dlaczego postęp naukowy dokonuje się najszybciej w światach Pogranicza, a nie na Starym Lądzie?
Dlaczego Ameryka a nie Europa jest miejscem gdzie najintensywniej rozkwita nauka i technologia? Odpowiedź na te pytania z odczuwalną pasją – przedstawia nam Robert Zubrin.

x

nip tuck Gaja. Nowe spojrzenie na życie na Ziemi – James Lovelock

Kultowa książka, której miejsce w czołówce najważniejszych światowych dzieł popularnonaukowych jest niezagrożone od kilku dekad.

Obowiązkowa lektura dla wszystkich którzy wierzą w holistyczny świat, w łączność wszystkiego co żyje i istnieje. Hipoteza Gai, kiedyś ostro krytykowana prze środowiska naukowe, coraz częściej powraca do sal konferencyjnych w miarę jak ilość materiału na temat klimatu naszej planety rośnie. Czy rdzeń tezy Lovelocka okazał się prawdą? Stare pytanie, które spędzało sen z powiek konserwatywnym naukowcom powraca coraz częściej i coraz poważniej: Czy Ziemia jest Żyjącą Planetą?

Polecam od serca!

Prócz tego z serii książek popularnonaukowych :

Fizyka, Kosmos, Technologia

-Piękno Wszechświata. Superstruny, ukryte wymiary i poszukiwanie teorii ostatecznej – Brian Greene
-Kosmiczna wygrana. Dlaczego Wszechświat sprzyja życiu? –   Paul Davies
-Przed początkiem. Nasz Wszechświat i inne wszechświaty-  Martin Rees
-Inżynieria kwantowa – Gerard Milburn
-Błękitna kropka. Człowiek i jego przyszłość w kosmosie Carl Sagan
-Fizyka podróży międzygwiezdnych – Lawrence M. Krauss
-Od gwiezdnego pyłu do planet –  Harry Y. McSween Jr.
-Największa pomyłka Einsteina?  Stała kosmologiczna i inne niewiadome w fizyce Wszechświata-  Donald Goldsmith
-Narodziny cywilizacji kosmicznej –  Robert Zubrin

Człowiek

-Afrykański exodus. Pochodzenie człowieka współczesnego- Christopher Stringer, Robin McKie
-Zagadka neandertalczyka. W poszukiwaniu rodowodu współczesnego człowieka- James Shreeve
-Zagadki z przeszłości. O pierwszych etapach ewolucji człowieka – Agnieszka Herman
-Ewolucja i zagłada. Wielkie wymieranie i jego przyczyny – Tony Hallam
-Nasza wewnętrzna menażeria. Podróż w głąb 3,5 miliarda lat naszych dziejów –  Neil Shubin
-Od neuronu do (samo)świadomości –  Bernard Korzeniewski

Moje Top książek : Literatura światowa

nip tuck Archipelag Gułag – Aleksander Sołżenicyn

Książka która pozbawia iluzji. Wstrząsająca relacja historyczna, która na zawsze zmieniła sposób postrzegania Związku Radzickiego przez świat zachodni.

Prawdziwa historia, która wydaje się zbyt niesamowita by być prawdą. Czy można spędzić 10 lat życia w więzieniu za kradzież „stu metrów materiałów krawieckich (szpulka nici)”?

W tej książce przekonasz się, że rzeczywistość bywa straszniejsza niż fikcja.

x

nip tuck Zwrotnik Raka –  Henry Miller

Książka ta przez samego autora była nazwana: „zniewagą wyrządzoną siedmiu fundamentalnym wartościom i symbolom kultury: Sztuce, Bogu, Człowieczeństwu, Przeznaczeniu, Czasowi, Miłości i Pięknu”

Uznana (nie bez powodu!) za jedną z najlepszych książek XX wieku, pokazuje bez różowych okularów świat paryskiej bohemy widzianej oczyma amerykańskiego początkującego pisarza. Przez 30 lat od jej publikacji, była zakazana w USA.

x

nip tuck Czarnoksiężnik z Archipelagu – Ursula K. Le Guin

Książka którą polubiłam jeszcze jako nastolatka i tak jakoś mi zostało. 🙂

Młody, próżny adept magii musi odebrać bolesną lekcję od życia, zanim nie zrozumie kim naprawdę jest i nie zintegruje swojej Mrocznej Strony. Dobra książka, z której wiele można wyczytać między wierszami.
Książka jest I- cześcią czterotomowej serii.

x
nip tuck Metafizyka rur – Amélie Nothomb

Genialna, absurdalna i inteligentna książka ekstrawaganckiej belgijskiej pisarki.

Nawet nie wiem jak miałabym ją polecić, wiem tylko że przeczytałam od deski do deski, bez chwili przerwy, bez odrywania wzroku 🙂
Książka utrzymana jest w stylu biografii, ukazując młode lata bohaterki w sposób …hmm…niebanalny 🙂 Za jednym zamachem polecam też jej drugą książkę: „Z pokorą i uniżeniem” – niemal równie interesującą 🙂

x

nip tuck Gra Endera – O.S. Card

Klasyka! Znakomita powieść Orsona Scotta Carda.
W świecie przyszłości naszej planecie grozi zagłada. Czy mały, zagubiony  chłopiec może być ostatnią deską ratunku? Czy za bezpieczeństwo Ziemi warto zapłacić ceną zagłady całej, obcej cywilizacji?
Książka obsypana nagrodami, stanowi  pierwszy tom większego cyklu, którego kolejne tomy nie przypadły mi już tak do gustu 🙂

x

nip tuck Fiasco – Stanisław Lem

Niełatwa w odbiorze powieść Stanisława Lema.
Akcja koncentruje się wokół dwóch głównych wątków, utraty tożsamości przez bohatera oraz próby porozumienia z drastycznie odmienną od ludzkiej, cywilizacją obcych.

Zarówno próba odkrycia tożsamości bohatera jak i porozumienie z obcymi okazuje się jednak wyzwaniem, na które nie wszyscy są gotowi.

x

nip tuck Akwarium – Wiktor Suworow

Częściowo autobiograficzna powieść W. Suworowa (wł. W. Rezun).
Czyta się jednym tchem 🙂
Historia autora, niegdyś pracującego jako szpieg GRU – najpierw odbywającego szkolenie w akademii wojskowej, potem przebywającego na misji w zagranicznych placówkach.  Książka obnaża tajemnice Związku Radzieckiego, z którego to powodu autor został skazany zaocznie na karę śmierci. Mimo upadku Związku Sowieckiego, wyrok jest nadal w mocy.

x

nip tuck Mała apokalipsa – Tadeusz Konwicki

Poruszająca, groteskowa powieść T. Konwickiego, jedna z tch które wywarły na mnie wielkie wrażenie. Rozpadający się, murszejący świat. Ludzkie wartości przedatowane. Karykatura państwa. Chory hurraoptymizm władz. Propaganda i obłed. Bezsensowna egzystencja jednostek.

Nasz polski Rok 1984, Orwella. Tyle… że lepszy 🙂

x

nip tuck Dziennik 1953–1956, 1957–1961, 1961–1966  – W. Gombrowicz

Moim zdaniem, najlepsza książka Gombrowicza.
Inteligentny styl pisarski, głęboka introspekcja, bezlitosna kpina, poszukiwanie własnej tożsamości.
Duża dawka dystansu do siebie i do otaczającego nas świata, czynią z tej ksiażki wartościową pozycję. Czytałam podczas studenckich wakacji i naprawdę trudno mnie było od niej oderwać:)

x

nip tuck Kobieta z wydm – Abe Kooboo

Zakręcona książka, bez której zrozumienie literatury japońskiej jest chyba niełatwym zadaniem. Książka zalatuje klimatami rodem z Kafki.  Absurd przeplata się z minimalizmem.
Piasek, wszechobecny piasek. Jako jeden z bohaterów. Uwięziony człowiek, zagubiona kobieta.
Nieskończona iluzja trwałych form, nieskończona obecność walki. Nieskończone poddanie.
Książka wywołuje mieszane wrażenia. Mimo to polecam.

x

Prócz tego z serii proza fabularna :

Joseph Conrad – Jądro ciemności
Thomas Mann – Czarodziejska góra
Miquel de Cervantes Saavedra – Don Kichot
John Milton – Raj utracony
Stendhal – Pustelnia parmeńska
Henrik Ibsen – Dzika kaczka
Francis Scott Key Fitzgerald – Wielki Gatsby
Hermann Hesse – Wilk stepowy
J. D. Salinger – Buszujący w zbożu
John Steinbeck – Grona gniewu
Samuel Beckett – Czekając na Godota
James Jones  – Stąd do wieczności
Aleksandr Sołżenicyn – Jeden dzień Iwana Denisowicza
Frank Herbert – Diuna
Mario Puzo  –  Ojciec chrzestny
William Wharton – Ptasiek
Milan Kundera – Nieznośna lekkość bytu
Salman Rushdie – Szatańskie wersety
Oscar Wilde – Portret Doriana Greya –
Ray Bradbury – Kroniki Marsjańskie
Jack London – Martin Eden
A. Camus – Dżuma
T. Janson – Dolina Muminków w Listopadzie – zobacz streszczenie książki, które napisałam


Zobacz także :

  • Jakie seriale lubicie?
  • Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Nie zapomnijcie wypisać waszych ulubionych ksiażek 🙂

Życie to jedyna religia

13 Czwartek Sier 2009

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 234 Komentarze

Tagi

budda, himalaje, nirvana, nirwana, osho, oświecenie, sannyasin, Zen, zorba, życie

zycietoreligia
Osho „Budda drzemie w Zorbie” –

Istnieją dwa typy sannyasinów. (uczniów)
Jedni odrzucają życie, pogrążają się w umyśle, przybierają postawę przeciw życiu i uciekają od świata w Himalaje. I ten typ sannyasinów stanowi większość, gdyż odrzucenie życia jest proste.
Jaka może być w tym trudność?
Jeśli chcesz uciec – możesz uciec!
Możesz porzucić żonę, dom, dzieci, pracę, i naprawdę będziesz czuł się odciążony, gdyż twoja żona stała się ciężarem, codzienna praca, zarabianie pieniędzy… masz już tego dość!
I będziesz czuł się odciążony.

A co będziesz robił w Himalajach?

Cała energia stanie się umysłem, będziesz powtarzał: „Ram, Ram, Ram…”, będziesz czytał Upaniszady i Wedy, będziesz zgłębiał wielkie prawdy, będziesz rozmyślał o tym skąd świat przychod­zi, dokąd świat zmierza, kto stworzył świat i dlaczego, co jest dobrem a co złem… będziesz tak kontemplował, myślał, kontemplował… Wspaniałe rzeczy!
Twoja cała życiowa energia uwolniona od innych rzeczy, teraz pogrąży się w umyśle: staniesz się umysłem.

A ludzie będą darzyć cię szacunkiem, gdyż odrzuciłeś życie i jesteś wielkim człowiekiem! Tylko głupcy rozpoznają w tobie wielkiego człowieka, tylko oni potrafią to rozpoznać, gdyż jesteś największym z nich i będą czołgać się u twych stóp, gdyż uczyniłeś wielki cud!
Ale co się stało?
Odrzuciłeś życie by być umysłem.
Odrzuciłeś całe ciało, by być głową, a to przecież głowa była problemem!
Zachowałeś, zatem swoją chorobę i odrzuciłeś wszystko. Teraz umysł będzie rósł jak rak. Będzie powtarzał mantry, imiona boga, będzie robił wiele rzeczy, które w końcu staną się rytuałem, powtarzaniem. Umysł jest jak zepsuta płyta, jego istotą jest powtarzanie. A życie jest zawsze nowe, jego naturą jest nowość. Jak zatem umysł i życie mogą się spotkać?

Mistrzowie Zen należą do drugiej kategorii sannyasinów (uczniów, poszukujących, przypis autorki bloga), którzy odrzucili umysł i żyją życiem.
Mogą żyć życiem głowy rodziny, mogą mieć żonę i dzieci, mogą uprawiać ziemię, zajmować się gospodarstwem, kopać ziemię, ważyć len w spiżarni.

Hindus nie potrafi zrozumieć, dlaczego Oświecony człowiek ma ważyć len – to przecież taka prozaiczna czynność.
Lecz Mistrz Zen odrzuca umysł i żyje życiem w całej jego totalności. Staje się prostą egzystencją.

Zatem pamiętaj, jeśli odrzucasz życie i żyjesz umysłem, wtedy jesteś nieprawdziwym sannyasinem, jesteś pseudo-sannyasinem.
A być pseudo jest zawsze łatwiejsze od bycia prawdziwym.

Żyć z żoną i jednocześnie być szczęśliwym jest naprawdę trudno. Pracować w sklepie, biurze, fabryce i jednocześnie być szczęśliwym – to jest prawdziwa trudność.

Cóż trudnego w tym, że porzucasz wszystko, siadasz pod drzewem i jesteś szczęśliwy?

Przecież każdy byłby w tym momencie szczęśliwy: nie ma nic do zrobienia i można być niezależnym.
Ale gdy wszystko jest na twojej głowie, wtedy pojawia się przywiązanie.

Stąd, gdy robisz wszystko i jednocześnie nie przywiązujesz się; gdy żyjesz w środku tłumu, w środku świata i jednocześnie samotnie, wtedy pojawia się coś naprawdę prawdziwego.
Nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że nie czujesz gniewu będąc samotny. Gniew jest reakcją, musi się ku komuś skierować. Ale gdy ktoś żyje wśród innych, właśnie wtedy nie być rozgniewanym jest sztuką.
Gdy nie posiadasz pieniędzy, domu; nie posiadasz niczego i nie jesteś przywiązany – co to za trudność? Ale sztuką jest nie przywiązywać się, gdy posiadasz wszystko: wtedy osiągasz coś głębokiego.
Pamiętaj, że wszystko, co jest prawdziwe, piękne i dobre: miłość, życie, medytacja, ekstaza, szczęście – wszystko to istnieje w świecie, ale jednocześnie poza nim.
Żyjąc z ludźmi, a jednak samotnie. Robiąc wszystko, nie będąc ak­tywnym. Żyjąc zwykłym życiem, ale i nie identyfikując się z nim. Pracując tak jak inni, a jednak pozostając z boku. Będąc w świecie i poza nim. To paradoks.
Jeśli go zrozumiesz, wtedy osiągniesz szczyt. Łatwo jest żyć w świecie będąc przywiązanym, tak samo łatwo jest żyć poza światem będąc niezależnym. Znacznie trudniej jest połączyć te zjawiska.

Szczyt jest dostępny tylko wtedy, gdy życie jest złożone. Tylko w złożoności pojawia się najwyższe.
Jeśli chcesz być prosty, możesz wybrać jedną z wymienionych możliwości, ale wtedy utracisz złożoność. Jeżeli nie potrafisz być prosty w złożoności, będziesz egzystował jak zwierzę, lub jak ktoś w Himalajach – ktoś, kto wyrzeka się życia, nie musi chodzić do sklepu, nie posiada żony ani dzieci… W Himalajach nie jesteś przywiązany, ale jesteś tylko jedną muzyczną nutą. Jeśli żyjesz w świecie i jesteś przywiązany, wtedy też jesteś pojedynczą nutą. Ale jeśli żyjesz w świecie i JEDNOCZEŚNIE poza nim – nosząc Himalaje we własnym sercu – wtedy stajesz się harmonią, akordem. Akord powstaje z połączenia odmiennych dźwięków, syntezy przeciwieństw; jest mostem łączącym dwa przeciwległe brzegi.

Żyłem wśród wielu ludzi, którzy wyrzekli się życia.

Obserwując ich Zauważyłem, że stają się podobni do zwierząt. Nie dostrzegłem w nich żadnej doskonałości, przeciwnie: oni się cofają. Oczywiście ich życie ma mniej napięć, tak jak życie zwierząt. Ale w rzeczywistości oni tylko wegetują. Jeśli ich spotkasz, zobaczysz, jacy są prości, nie istnieje w nich złożoność. Ale zabierz ich do świata – odkryjesz w nich złożoność większą od twojej, gdyż różne sytuacje sprawią im ogromne trudności, i wtedy wyjdzie na jaw wszystko to, co było przez nich tłumione.

[…]
Religijni prorocy, mesjasze i zbawiciele zdominowali cię duchowo, co jest bardziej niebezpieczne niż dominacja polityków, gdyż obejmuje twoje życie nie tylko z, zewnątrz, ale i od wewnątrz. Dominacja ta stała się twoją moralnością, stała się twoim sumieniem, stała się twoim duchowym istnieniem. Przez religie stajesz się nienaturalny, perwersyjny i neurotyczny, gdyż zaprze­czasz swojej prawdziwej naturze i instynktom.
Religie mówią ci, co jest dobre, a co złe i musisz się z tym zgadzać, gdyż w przeciwnym razie zaczynasz czuć się winny, a poczucie winy jest jedną z największych duchowych chorób. To metoda, aby cię zniszczyć, wykorzystać, upokorzyć i pozbawić szacunku dla samego siebie. Gdy zaczynasz myśleć: „Tak, jestem winny, jestem grzesznikiem”, wtedy ich robota jest gotowa – potrzebny jest ktoś, kto cię zbawi.

Jesteś doskonały.

Jeśli ktoś mówi, że musisz stać się doskonały, strzeż się go – to twój wróg.
Nie pozwól mu zatruć twojego życia. Nie pozwól mu ciebie zniszczyć. Nie próbuj być doskonały, gdyż wpadniesz wtedy w martwy schemat
przygotowań, przygotowań, przygotowań.
I zniszczysz TEN moment dla innego momentu, który nigdy nie nadejdzie.
I zniszczysz TO życie dla jakiegoś innego, które w ogóle nie istnieje.
I zniszczysz TEN świat dla jakiegoś innego świata, dla jakiegoś raju, dla jakiejś nirwany.

Poświęcając teraźniejszość dla przyszłości wpadasz w sidła śmierci.

Jutro jest piekło. Dziś jest nirwana!

Ale umysł traktuje nirwanę tak, jakby istniała ona w przyszłości.
I wtedy nawet nirwana staje się koszmarnym snem.
Myśl, że musisz być doskonały, czyni cię niedoskonałym teraz.
Powodem tego jest porównywanie się, ciągle porównujesz się do innych. Ktoś jest piękniejszy, ktoś jest silniejszy, ktoś jest bardziej szczery, ktoś jest mądrzejszy.
Zapominasz o jednej rzeczy: ty to ty. I nie możesz być kimś innym. Gdy zaakceptujesz teri fakt, nastąpi przemiana. Zaczniesz żyć. Nie musisz się już szarpać, by być kimś innym. Koniec z porównywaniem się, koniec ze współzawodnictwem.
Poszukiwanie jest chorobą.
Nie rób z tego gry ego… gdyż, kiedy ktoś przychod­zi i mówi, że szuka Boga, widzę w jego oczach błysk ego – potępienie świata.
Widzę jego dumę, on przecież nie jest zwykłym człowiekiem, nie należy do przeciętności, jest wyjątkowy, nadzwyczajny. Nie szuka pieniędzy, szuka medytacji. Nie szuka czegoś materialnego, szuka czegoś duchowego.

Łatwo jest zmieniać przedmiot pragnienia, ale nie prowadzi to do przemiany. Pragniesz pieniędzy, władzy, potem zmieniasz przedmiot prag­nienia i zaczynasz pragnąć Boga. Ale sam pozostajesz taki sam, gdyż ciągle pragniesz. Zasadnicza zmiana ma dokonać się w twojej podmiotowości, a nie w przedmiocie pragnienia.

Odrzuciłeś świat. Teraz szukasz Boga. Odrzuć proszę, także Boga. Będzie to wyglądało trochę niereligijnie, ale tak nie jest.
Niech życie będzie twoim jedynym bogiem. Żaden inny bóg nie jest potrzebny, gdyż wszyscy inni bogowie są ludzkim wymysłem. Albert Einstein powiedział: „jestem głęboko religijnym niewierzącym.” Istotnie. Religijna osoba nie może być wierząca. Wiara jest jak rękawiczka, otacza cię i nigdy nie dotykasz życia bezpośrednio. Osoba religijna jest naga w tym właśnie znaczeniu: nie jest otoczona pancerzem wiary. Dotyka bezpośrednio życia.

Boga nie ma. Jest życie. Proszę, nie szukaj boga. Nirwany nie ma. Jest życie. Proszę, nie szukaj nirwany. Jeśli zaprzestaniesz szukania nirwany, od­najdziesz ją ukrytą w samym życiu. Jeśli zaprzestaniesz szukania boga, od­najdziesz go w każdej cząsteczce, w każdej chwili życia. Bóg to inna nazwa życia. Nirwana to inna nazwa życia. Ale ty tylko słyszałeś słowo „życie”, nie jest ono dla ciebie przeżytym doświadczeniem.

Lepiej nie przyklejać życiu żadnych etykietek, lepiej nie nadawać mu żadnych struktur i kategorii, lepiej pozostawić je w całej jego otwartości. Będziesz wtedy dużo piękniej doświadczał rzeczy, twoje doświadczanie będzie bardziej kosmiczne, ponieważ rzeczy tak naprawdę nie są podzielone. Egzystencja jest ekstatyczną całością, organiczną jednością. Najmniejsze źdźbło trawy, najmniejszy listek uschniętego drzewa ma taką samą wartość, jak największa gwiazda.
Tak naprawdę, życie jest proste – to radosny taniec.
I cała ziemia może wypełnić się radością i tańcem, ale istnieją ludzie, którzy sporo zainwes­towali w to, aby nikt się nie śmiał, gdyż życie to grzech i kara. Jak możesz być radosny, gdy ciągle wpajają ci, że życie jest karą; że cierpisz, bo popełniłeś złe uczynki i jest to rodzaj więzienia, do którego wtrącono cię właśnie po to, żebyś cierpiał.

Powiadam ci: życie to nie więzienie, to nie kara.

To nagroda dla tych, którzy na nią zasługują. Twoim prawem jest radość, i będzie grzechem, jeśli z tego prawa nie skorzystasz. Będzie to wbrew egzystencji, jeśli jej nie upiększysz i zostawisz ją taką, jaką zastałeś. Nie rób tego, uczyń egzystencję trochę piękniejszą, trochę szczęśliwszą, trochę bardziej aromatyczną.
Buddowie tańczyli! Widząc niewiarygodne, cudowne wydarzenie, radowali się. Jezus powtarzał ciągle swoim uczniom: Radujcie się! Radujcie się!
Oto całe moje nauczanie. Nie daję ci żadnego celu, żadnego kierunku. Po prostu czynię cię świadomym rzeczywistości życia – czym ono jest. Bądź w harmonii z życiem, bez idei, jakie powinno być i bez żadnych osobistych pragnień.
Pozwól życiu być takim, jakie jest i odpręż się.
Życie to jedyna religia.
Życie to jedyna świątynia.
Życie to jedyna modlitwa

Osho „Budda drzemie w Zorbie”

Artykuł z serii: Przypomnienie

Zobacz także:

• Fala jest morzem

• Przestać żyć we władzy Demona

• Jesteśmy Bogiem

• Wiara nie pozwala Ci myśleć

• Benedyktyn, demony i Zen

Przestań usiłować być dobrym cz I.

27 Sobota Czer 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 59 Komentarzy

Tagi

centrum, cnota, dobro, grzech, moralność, nieświadomość, obserwacja, osho, transformacja, uważność, zmiana, zło, Świadomość, świętość

dobry-zly
Jedynym grzechem jest brak świadomości, jedyną cnotą  świadomość.

To, co można robić jedynie w stanie nieświadomości jest grzechem.
To, czego można dokonać jedynie w pełni świadomości jest cnotą.
[autor rozumie słowo grzech jako : czynność którą wykonujemy bezmyślnie, nieświadomie, nawykowo, bez autentycznej łączności ze swoim wnętrzem. Przypis Zenforest]
Nie można być świadomym mordercą, nie można być prawdziwie świadomym i agresywnym w tym samym czasie.
Nie można gwałcić, kraść, torturować kiedy twoja świadomość jest obecna; to wszystko staje się niemożliwe. Te czyny są możliwe jedynie wtedy, gdy znajdujesz się w mroku nieświadomości, kiedy ona w tobie zwycięża.

Budda powiedział:

„Jeśli w domu świeci się światło, złodzieje go unikają; kiedy strażnik nie śpi, złodzieje nawet nie próbują. Jeśli w domu przebywają ludzie,  chodzą, rozmawiają, nie śpią,  wtedy złodzieje nawet nie biorą pod uwagę możliwości włamania”.

Tak samo dzieje się z tobą: jesteś nieoświetlonym domem.
Najczęstszy stan w jakim znajduje się człowiek, to funkcjonowanie mechaniczne: homo mechanicus.
Jesteś człowiekiem jedynie z nazwy  a tak naprawdę jesteś wyszkoloną, uzdolnioną maszyną i wszystko, co robisz nosi w sobie piętno zła.
I podkreślam: wszystko co robisz, nawet to, co uważasz za dobre, przy nieobecności świadomości będzie złe.
Jakże mógłbyś być człowiekiem prawym jeśli jesteś nieświadomy?

Twoja prawość będzie wspierana po prostu monstrualnym ego;
to ono dyktuje ci twoje zachowania.

Nawet twoja świętość, codziennie utwierdzana, utrwalana przy ogromnym nakładzie pracy i wysiłku, idzie na marne. Nie przyniesie ci prostoty, nie nauczy cię skromności i nie pozwoli doświadczyć tego, co boskie, gdyż zdarza się to jedynie, gdy znika ego.
Będziesz wiódł życie świętego, otoczony pełnym szacunkiem, jednocześnie czując się tak nędznie jak wszyscy inni ludzie zepsuty od środka, nic nieznaczący.
To nie życie, lecz wegetacja.
Twoje grzechy będą grzechami i twoje dobre uczynki będą grzechami. Twój brak moralności będzie niemoralny i twoja moralność będzie niemoralna.

Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.
Czynią cię napuszonym.
Nie wyzwalają, bo  nie potrafią – wręcz odwrotnie: więżą cię.

Wystarczy jedna, jedyna rzecz: świadomość – uniwersalny klucz.
Otwiera wszystkie drzwi egzystencji.
Świadomość znaczy, że z chwili na chwilę pozostajesz uważny, widzisz siebie i wszystko wokół w sposób interaktywny. Jesteś jak lustro,  odzwierciedlasz; a robisz to tak doskonale, że każdy akt, każdy czyn, który ma miejsce, jest właściwy, pasuje, jest w harmonii z egzystencją.

Nie ty jesteś jego wykonawcą, nie powstaje on w tobie. Twoje działanie rodzi się jako wynik całej sytuacji, zarówno ty, jak i całe otoczenie jest w nie zaangażowane.
Z tej pełni rodzi się jakiś czyn; nie jest on twój, to nie ty zdecydowałeś wykonać go w taki, a nie inny sposób, nie ty go wymyśliłeś, nie wynika on z twojego charakteru.
Nie działasz, jedynie pozwalasz, by się zdarzył.

To tak, jakbyś spacerował bardzo wcześnie nad ranem, słońce jeszcze nie wzeszło, a na ścieżce przed tobą pojawił się wąż. Nie ma czasu do namysłu. Możesz to jedynie odzwierciedlić,  nie ma chwili do stracenia –  natychmiast zeskoczysz mu z drogi.

Zauważ, że użyłem słowa natychmiast. Nie czekałeś ani sekundy, natychmiast uskoczyłeś na bok.
Później będziesz pewnie siedział pod drzewem, zadowolony sam z siebie i zastanawiał się jak tego dokonałeś. Ale tak naprawdę nie zrobiłeś nic; to wszystko stało się samo. Wniknęło z kontekstu.
Ty, wąż, zagrożenie życia, wysiłek, by je ocalić i jeszcze tysiące innych rzeczy… Ten skok był wynikiem całej sytuacji. Ty byłeś jedynie medium.
Taki czyn pasuje do całości. Nie ty jesteś wykonawcą.
Używając wyjaśnienia na religijną modłę: Bóg dokonał tego za twoją pomocą. Pełnia wyraziła się za pomocą cząstki.

To właśnie jest prawość. Nigdy tego nie będziesz żałował.
To wyzwala. Przydarza się i … koniec. Po prostu wiesz, że to było właściwe.

Znów masz wolność działania. Nie będziesz rozpamiętywał tego, nie stanie się to częścią twojej pamięci autobiograficznej, nie zostawi w tobie ran.

Było tak spontaniczne, że nie zostawiło po sobie śladów.
Nie stanie się twoją karmą. Nie pozostawi zadrapań.

Czyn, który zamienia się w karmę, nie jest właściwie odbiciem rzeczywistości, ale twoją reakcją wywodzącą się z twojej przeszłości, z pamięci, ze sposobu myślenia.

Podejmujesz decyzje, dokonujesz wyboru. Nie wynika to ze świadomości, lecz z nieświadomości. Czyli jest grzechem.

Charakter

Całe moje przesłanie zawiera się w twierdzeniu, że człowiek nie potrzebuje charakteru lecz świadomości. Jest ona prawdziwa, charakter zaś jest fałszywy. Jest on potrzebny osobom nieświadomym.
Jeśli masz oczy, nie potrzebujesz białej laski, nie pytasz gdzie są drzwi.

Charakter jest potrzebny, bo ludzie są nieświadomi.
Jest to rodzaj smaru, który pozwala, by życie przebiegało bez zbytnich zgrzytów.

George Gurdżijew nazwał go buforem. Buforów używa się w pociągach, pomiędzy wagonami. Jeśli coś się dzieje bufory chronią wagony przed zderzeniem się. Można go także porównać do amortyzatora: dzięki amortyzatorom samochody poruszają się miękko. Oto czym jest charakter amortyzuje wstrząsy.

Ludziom nakazuje się skromność. Jeśli się tego nauczysz, będziesz miał taki amortyzator, który ochroni cię przed ego innych ludzi.

Nie będą mogli cię zanadto zranić; jesteś bardzo skromny. Jeśli będziesz wielkim egoistą, odczujesz, że wciąż ktoś cię rani.

Ego jest bardzo przewrażliwione, więc starasz się je przykryć kocykiem skromności. Pomaga, daje jakiś rodzaj gładkości. Ale nie pomoże ci się zmienić.

Moja praca to dokonywanie transformacji. To szkoła alchemii. Chcę byście się przemienili z nieświadomych w świadomych, przeszli z ciemności ku światłu. Nie obdarzę was charakterami; mogę dać wam umiejętność wglądu, uważność.

Chciałbym byście zaczęli żyć z chwili na chwilę, a nie powielali sztywne wzorce ustalone wcześniej przeze mnie lub przez społeczeństwo, kościół lub państwo. Chciałbym abyście potrafili żyć w zgodzie ze swym światełkiem świadomości, abyście byli uważni.

Znajdź świeżą odpowiedź dla każdej chwili. Charakter oznacza, że masz zestaw gotowych reakcji na każde życiowe wyzwanie, toteż kiedy przychodzi kolejna chwila odpowiadasz według wzorca.

Z tego powodu nie może to być odpowiedź prawdziwa; jest to wyuczona reakcja.

Człowiek z charakterem  reaguje. Człowiek świadomy  odpowiada, odzwierciedla sytuację w sobie nie zmieniając jej, a następnie działa.

Człowiek z charakterem jest mechaniczny, podobny do robota; ma w umyśle komputer pełen zaprogramowanych odpowiedzi.
Tylko zapytaj, stuknij w klawisz, a zaraz wyświetli się gotowa odpowiedź.

Zacznij od zmiany siebie

Nie możesz zmienić wszystkich ludzi na świecie, możesz jedynie zmienić siebie.

To jedyna możliwa rewolucja. Jedyną możliwa transformacją jest twoja własna.

Człowiek świadomy działa zgodnie z chwilą, nie z przeszłości, nie z tym, co zapamiętał. Jego odpowiedzi są piękne, naturalne i prawdziwe dla danej chwili.

Człowiek z charakterem ma problem, gdyż jego reakcje stają się nieadekwatne do sytuacji; życie nieustannie się zmienia, nie stoi w miejscu. A on udziela wciąż tych samych odpowiedzi, które się nie zmieniają, które są martwe.

Nakazano ci coś w dzieciństwie i to w tobie pozostaje. Dorosłeś, życie się zmieniło, ale ta odpowiedź dana ci przez rodziców, księdza czy nauczyciela wciąż siedzi w twojej głowie, i jeśli coś się przydarza, ty wyciągasz tę starą reakcję sprzed pięćdziesięciu lat.

A przez ten czas tyle wody upłynęło w Gangesie, życie tak się zmieniło…

Heraklit mówi: „Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki”.
Ja wam mówię  nie można wejść do tej samej rzeki nawet jeden raz.
Ona płynie tak szybko.

Charakter jest statyczny; jest brudnym stawem. Świadomość jest rzeką.

Dlatego nie daję ludziom żadnego kodu, według którego mieliby postępować. Daję im oczy, aby widzieli, świadomość, aby odzwierciedlali, lustrzaną jaźń, aby mogli odpowiadać na każdą nową sytuację.

W księgach buddyjskich jest trzydzieści trzy tysiące zasad dla mnichów. Trzydzieści trzy tysiące! Na każdą możliwą sytuację przewidziano go
tową reakcję.
Jak to w ogóle można zapamiętać?
A zresztą człowiek, który potrafiłby zapamiętać je wszystkie, jest zapewne na tyle przebiegły, że zawsze będzie umiał znaleźć sposób, by te zasady ominąć. Jeśli nie będzie chciał czegoś zrobić, znajdzie sobie wykręt. Jeśli będzie chciał coś zrobić  zawsze umiejętnie to usprawiedliwi. […]

Ile zasad regulujących życie ludzkie można tworzyć? To takie płytkie, nic nieznaczące. Oto jaka jest religijność ludzka; a w końcu przecież i tak znajdują sposoby, aby ominąć te wszystkie przykazania i normy.
Zawsze znajdą jakieś wyjście awaryjne.

Charakter daje najwyżej cieniutką, sztuczną maskę, którą jeśli zadrapiesz, to okaże się, że nawet twoi święci pozostali w głębi siebie zwierzętami. Na powierzchni wszystko wygląda pięknie, ale jedynie na powierzchni.

Nie bądź powierzchowny, zmień się naprawdę. To może nastąpić jedynie poprzez twoje centrum, nie na obrzeżach.

Charakter jest jak farba na twojej powierzchni,  aświadomość to przemiana twojego centrum.

Z chwilą gdy dostrzeżesz swoje błędy, zaczną one odpadać od ciebie jak stare liście,  wtedy już nic nie trzeba robić.
Wystarczy, że je dostrzegłeś. Dzięki tej świadomości zaczną one znikać, parować.

Rozmyślasz o sprawach, które przegapiłeś i jesteś pewien, że uda ci się w przyszłości je dogonić. Nie dogonisz! To ciągłe napięcie między przeszłością a przyszłością, to ciągłe tracenie teraźniejszości, staje się wewnętrznym hałasem.

Popełniasz stale ten sam błąd tylko wtedy, kiedy pozostajesz nieświadomy. Wtedy jedynie możesz go powtarzać, a nawet gdybyś próbował coś zmieniać, okaże się, że btąd pozostaje, zmienia się tylko jego forma. Występują one bowiem w najprzeróżniejszych formach i rozmiarach. Zamienisz, zastąpisz, ale nie będziesz w stanie go odrzucić, bo nie postrzegasz swojego błędu jako błąd. Chyba,
że inni ci to uzmysłowią, bo im jest łatwiej go dostrzec.

Tak właśnie jest, że każdy myśli o sobie jako o człowieku pięknym, wyjątkowo    inteligentnym, pełnym cnót, niemalże świętym, tylko jakoś inni tego nie widzą.
Powód jest prosty: patrząc na innych widzisz rzeczywistość, nie możesz tak samo popatrzeć na siebie samego, toteż nosisz w głowie jakieś piękne bajeczki na swój temat. Wszystko, co wiesz o sobie, to same mity, niewiele mające wspólnego z rzeczywistością.

Wejdź do centrum

Chwila, z którą dostrzeżesz swoje błędy, przynosi radykalną zmianę.
Dlatego właśnie wszyscy buddowie w historii świata nauczali tej jedynej prawdy: bądź świadomy.
Nie uczyli cię jak budować swój charakter, tego nauczają księża, politycy, nie buddowie. Buddowie rozwijali w ludziach świadomość, nie sumienie.

Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.

Sumienie to taka zagrywka narzucona przez innych  żeby mogli ci dyktować co jest dobre a co złe.
Wymuszają na tobie działania zgodne z ich wolą, i to już od wczesnego dzieciństwa, od czasów kiedy byłeś tak niewinny, tak posłuszny, delikatny, że mogli wywrzeć na tobie wrażenie, wdrukować swoje wymagania, uwarunkować cię.

Takie uwarunkowywanie nosi nazwę sumienia i zaczyna szybko dominować nad twoim całym życiem. Sumienie jest strategią społeczeństwa, która zmierza do uczynienia z ciebie niewolnika.

Buddowie uczą świadomości. Nie ucz się od innych co jest dobre a co złe. Nie ma powodu uczyć się od kogoś innego, po prostu wejdź w głąb siebie.

Podróż ku swojemu wnętrzu jest wszystkim czego potrzeba  im głębiej dotrzesz, tym wyższy osiągniesz poziom świadomości.
Dotarłszy do swojego centrum, będziesz tak wypełniony światłem, że wszelkie ciemności znikną.
Włączając światło w pokoju nie musisz jednocześnie walczyć z ciemnością.
Obecność światła wystarczy, bo ciemność to jedynie brak światła…

Druga część

Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze.

Powiązane posty
• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

• Autentyczna zmiana myślenia

• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

Rozporządzanie energią: nietypowe metody.

03 Środa Czer 2009

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Medytacja

≈ 174 Komentarze

Tagi

energia, osho, przepływ, radość, wolność, zrozumienie, Świadomość

bieg

Kiedy człowiek ma nadmiar energii, z którą nie wie, co zrobić, często zaczyna obgryzać paznokcie lub palić papierosy. Obgryzanie paznokci i palenie papierosów to przejawy tego samego problemu.
Robisz cokolwiek, żeby tylko znaleźć sobie zajęcie, bo w przeciwnym wypadku twoja energia staje się trudna do zniesienia.
Kiedy inni zaczynają to krytykować, mówiąc, że jesteś nerwowy, rodzi się jeszcze więcej zahamowań. Nie masz nawet tyle swobody, żeby obgryzać własne paznokcie!
Należą do ciebie, a nie wolno ci ich obgryzać. Toteż ludzie wymyślają czynności zastępcze – np. guma do żucia…
o przebiegły sposób: nikt nie będzie cię krytykował za żucie gumy. Jeśli zapalisz, także nikt nie będzie się za bardzo sprzeciwiał. A przecież obgryzanie paznokci jest mniej szkodliwe -właściwie wcale nie jest szkodliwe.
To niewinna przyjemność. Wygląda nieładnie i trochę dziecinnie, ale to wszystko.
Jednak starasz się tego nie robić.

Musisz nauczyć się żyć bardziej energicznie, to wszystko, a przyzwyczajenia te znikną. Więcej tańcz, śpiewaj, pływaj, chodź na długie spacery. Wykorzystaj swoją energię w kreatywny sposób. Przejdź od minimum do maksimum. Żyj bardziej intensywnie. Kiedy kochasz się, rób to dziko, nie wstydliwie jak „panienka”. „Panienka” to ktoś, kto żyje w minimalnym stopniu lub jedynie udaje, że żyje.
Ty bądź dziki! Nie jesteś już dzieckiem, więc wolno ci rozrabiać we własnym domu.
Skacz, śpiewaj i biegaj.
Postępuj tak przez kilka tygodni, a z zaskoczeniem zauważysz, że obgryzanie paznokci zniknie samo. Teraz masz ciekawsze rzeczy do robienia – kogo interesowałyby paznokcie? Zawsze patrz na przyczynę, a nie na objaw, który z niej wynika.

Obśmiej swoje problemy

Siedząc w ciszy, wywołaj w swoim wnętrzu chichot, tak aby roześmiało się całe ciało. Daj się ponieść śmiechowi. Niech rozprzestrzeni się od środka aż na całe ciało – śmieją się dłonie, śmieją się stopy, wejdź w to szaleńczo. Śmiej się przez dwadzieścia minut. Pozwól, aby śmiech stał się donośny i nieokiełznany. Raz będzie przycichał, raz narastał, a ty
podda się temu, bylebyś śmiał się przez dwadzieścia minut.
Następnie połóż się na brzuchu na ziemi lub na podłodze. Ułóż się tak, aby ciało dobrze dotykało podłoża. Jeżeli jest ciepło i możesz ćwiczyć w ogrodzie, będzie o wiele lepiej. A jeszcze lepiej, jeżeli możesz położyć się nago. Poczuj kontakt z ziemią – całe ciało leży, po prostu czuje, że ziemia jest matką, a ty jesteś dzieckiem.
Zatrać się w tym uczuciu.

Dwadzieścia minut śmiechu, następnie dwadzieścia minut leżenia na ziemi, głębokiego kontaktu z nią. Oddychaj wraz z ziemią i czuj się z nią jednością. Pochodzimy od ziemi i pewnego dnia do niej wrócimy. Po tych dwudziestu minutach energetyzowania się tańcz przez dwadzieścia minut dowolny taniec (ziemia da ci tak dużo energii, że twój taniec nabierze zupełnie nowej jakości). Włącz muzykę i tańcz.
Jeśli pogoda jest zła, ćwiczenie możesz wykonać w pomieszczeniu. Ale jeśli jest słonecznie, rób je na zewnątrz, a kiedy jest zimno – owiń się w koc. Znajdź sposoby, aby wykonywać to ćwiczenie regularnie, a w przeciągu sześciu do ośmiu miesięcy zaobserwujesz w sobie wielkie zmiany.

Katarynka

Jeśli pojawia się w tobie wewnętrzny dialog, musi tkwić w tobie jakaś jego przyczyna. Nie powstrzymuj jej; pozwól, by w pełni zaistniała.
Dzięki temu pozwoleniu ona zniknie. Chce ci tylko coś zakomunikować. Twój umysł chce z tobą porozmawiać; powiedzieć coś, czego nie słuchałeś, czym się nie przejmowałeś, co było ci obojętne; chce dotrzeć do ciebie.

Możesz nie zdawać sobie sprawy z tego, co chce ci przekazać, ponieważ zawsze z tym walczyłeś i myślałeś, że to jakiś idiotyzm, próbowałeś to powstrzymać lub przekształcić w coś innego.
Każde przekształcenie jest formą wyparcia.

Zrób pewną rzecz. Każdego wieczoru, zanim zaśniesz, siedź przez czterdzieści minut zwrócony twarzą w stronę ściany i zacznij mówić. Mów głośno. Rozsmakuj się i trwaj w tym. Jeśli usłyszysz dwa głosy, wtedy bierz pod uwagę oba punkty widzenia. Najpierw wesprzyj jedną stronę, potem odpowiedz z punktu widzenia drugiej i zobacz, jak piękny dialog możecie prowadzić.

Nie próbuj manipulować, ponieważ nie mówisz tego dla kogoś, ale sam dla siebie. Nawet jeśli poczujesz, że staje się to jakimś szaleństwem, pozwól na to. Nie próbuj niczego wycinać ani cenzurować, bo całe ćwiczenie straci sens.

Postępuj tak co najmniej przez dziesięć dni, przez te czterdzieści minut w żaden sposób nie przeciwstawiając się niczemu. Włóż w to całą swoją energię. Po dziesięciu dniach zauważysz, że wypłynęło z ciebie coś, czego do tej pory nie słuchałeś, lub pojawi się coś, z czego zdawałeś sobie sprawę, ale nie chciałeś słuchać. Wysłuchaj to teraz i pozwól, by się zakończyło.

Zacznij rozmawiać ze ścianą; pogrąż się w tym całkowicie. Światła niech będą zgaszone lub przyćmione. Jeśli czasami poczujesz potrzebę, by krzyknąć, lub rozzłościsz się, nie hamuj tego. Abyś naprawdę zagłębił się w proces, muszą towarzyszyć ci uczucia. Jeśli będzie to tylko chwilowa wycieczka myśli, a ty będziesz powtarzał słowa mechanicznie jak zacięta płyta, ćwiczenie nie poskutkuje, nie dowiesz się, o co naprawdę chodzi.

Rozmawiaj z zaangażowaniem, gestykulując, tak jakby była tam obecna jakaś inna osoba. Po około dwudziestu pięciu minutach rozgrzejesz się. Ostatnie piętnaście minut będzie niezwykłe, wspaniałe; spodoba ci się. Po dziesięciu dniach zauważysz, że wewnętrzna rozmowa stopniowo zanika, a ty pojąłeś sprawy, których wcześniej nigdy nie rozumiałeś.

Osho, Apteka dla duszy

Powiązane

• Energia musi płynąć…!

• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji

• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.

• Panta rei – energia dokoła nas

Radość niebezpiecznego życia

20 Środa Maj 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 51 Komentarzy

Tagi

dzikość, mobilizacja, odwaga, osho, przeszkody, Rozwój, wyzwanie, Świadomość

1

Odważni pędzą na złamanie karku. Poszukują niebezpieczeństwa. Ich życiowa filozofia nie ma nic wspólnego z podejściem firm ubezpieczeniowych. To filozofia himalaistów, lotników, surferów. A surfują nie tylko w morzach zewnętrznych, ale także po oceanach ukrytych we wnętrzu nich samych. Nie wspinają się jedynie w Alpach czy Himalajach; zdobywają najwyższe szczyty w sobie.

Niebezpieczne życie sprawia, że czujesz się w pełni żywym człowiekiem. Jeśli nie podejmujesz ryzyka, nie żyjesz wcale. Życie kwitnie tylko, gdy jest niebezpiecznie, niepewnie; w bezpieczeństwie nie rozkwita nigdy.
Jeśli dążysz do bezpieczeństwa, stajesz się spokojnym stawem. Twoja energia przestaje się poruszać. Zaczynasz się bać… ponieważ nie umiesz wyprawić się w nieznane. Po co ryzykować? Znane jest bardziej bezpieczne. Wpadasz w obsesję tego, co znane. Czujesz się nim zmęczony, jesteś znudzony, czujesz się smutny, ale nadal pozostajesz w tym, co znasz, w tym, co zdaje się być wygodne. Nieznane sprawia, że drżysz. Na samą myśl o nim masz zawroty głowy.
Na świecie są tylko dwa typy ludzi: jedni, dążący do wygody, poszukujący śmierci, zmierzający do komfortowego grobu, i drudzy, którzy chcą żyć. Ci ostatni wybierają ryzyko, ponieważ tylko dzięki niemu życie kwitnie.

Czy wspinałeś się kiedyś? Im wyżej wejdziesz, tym młodszy, świeższy się czujesz. Im większe ryzyko spadku, im głębsza przepaść za plecami, tym więcej życia czujesz w sobie (…)• Właśnie wtedy – na granicy życia i śmierci, gdy wisisz pomiędzy życiem i śmiercią – wtedy nie ma nudy, nie ma kurzu przeszłości, nie ma pragnienia przyszłości. Wtedy wyostrza się teraźniejszość jak płomień. To wystarczy – żyjesz tu i teraz.
Podobnie w przypadku surflngu, narciarstwa, szybownictwa – tam, gdzie pojawia się ryzyko utraty życia, jest też ogromna radość, bo czujesz, jak wielką wartość ma twoje życie. Stąd przywiązanie ludzi do sportów ekstremalnych.
Ludzie wspinają się na szczyty górskie (…). Ktoś spytał Edmunda Hillarego: „Dlaczego chciałeś wejść na Mount Everest? Po co?” A Hillary odpowiedział: „Ponieważ jest. Stanowi nieustające wyzwanie”. Było to ryzykowne, wielu poprzedników zginęło. Przez sześćdziesiąt, siedemdziesiąt lat ludzie się tam wspinali całymi grupami. Mimo że to była prawie pewna śmierć, chętnych nie brakowało. Co ich pociągało?
Sięgając wyżej, udając się daleko od terenów zamieszkałych, od rutyny życia, ponownie stajesz się dziki, ponownie stajesz się częścią świata zwierząt. Znów żyjesz jak tygrys czy lew, jak rzeka. Znów wzbijasz się w niebo jak ptak, coraz wyżej i wyżej. Chwila po chwili bezpieczeństwo, konto w banku, żona, mąż, rodzina, społeczeństwo, kościół, szacunek bledną, stają się coraz odleglejsze. Zostajesz sam.

Właśnie dlatego ludzi tak bardzo ciągnie do sportu. Nie jest to prawdziwe zagrożenie, ponieważ możesz się przygotować. Możesz się nauczyć, przejść trening. Ryzyko jest skalkulowane -jeśli mogę użyć takiego określenia.
Wspinaczkę możesz trenować i podjąć wszelkie środki ostrożności. Albo w przypadku szybkiej jazdy samochodem – możesz jechać sto osiemdziesiąt kilometrów na godzinę i będzie to niebezpieczne, emocjonujące. Ale możesz się w tym tak wprawić, że dla ciebie przestanie to być niebezpieczne; będzie się takie wydawało tylko z zewnątrz. Nawet jeśli jest ryzyko, to jest ono niewielkie. Z czasem staje się zaś tylko cielesne, dotyczy tylko ciała.
Gdy mówię, żebyś żył ryzykownie, nie mam na myśli po prostu ryzyka fizycznego, ale psychiczne, a w końcu – duchowe.

Religijność jest duchowym ryzykiem. Dociera ona do tak wysokich pułapów, że być może nie ma już z nich powrotu. Takie jest znaczenie określenia Buddy: anagamin – „ten, który nigdy nie wróci”. Dochodzi do pułapu, do punktu, z którego nie ma powrotu… a potem po prostu znika. Już nigdy nie wraca.
Gdy mówię, byś żył niebezpiecznie, chodzi mi o to, żebyś nie wiódł życia szacownego obywatela – burmistrza miasta czy członka zarządu korporacji. To nie jest życie. Jeśli zostaniesz ministrem albo będziesz miał jakiś inny dobry zawód, każdego dnia będą ci na konto napływać nowe pieniądze i wszystko będzie wspaniale. Ale kiedy wszystko tak wspaniale się układa – przyjrzyj się: umierasz, nic się nie dzieje. Być może ludzie cię szanują, a gdy umrzesz, podąży za tobą długa procesja. Pięknie! Ale na tym koniec. W gazetach pokażą twoje zdjęcie i wydrukują artykuły, a potem ludzie o tobie zapomną. Ty zaś całe swoje życie oddałeś tym rzeczom.

Człowiek może zmarnować swoje życie dla zwykłych, doczesnych spraw. Bycie uduchowionym oznacza zrozumienie, że te malutkie rzeczy nie mają większego znaczenia. Nie mówię, że zupełnie nie mają znaczenia. Mają pewien sens, pewne znaczenie, ale nie tak duże, jak ci się wydaje.
Pieniądze są potrzebne. Są potrzebą. Ale nie są i nie mogą być celem. Dom jest potrzebny, oczywiście. Jest konieczny. Nie jestem ascetą i nie namawiam, żebyście zburzyli swoje domy i uciekli w Himalaje. Dom jest potrzebny – ale ma służyć tobie. Nie zrozum tego źle. Gdy obserwuje ludzi, widzę, że wszystko przewróciło się do góry nogami. Żyją tak, jakby to dom ich potrzebował. Pracują na potrzeby domu. Żyją tak, jakby zaspokajali potrzeby swoich kont w banku – po prostu zbierają pieniądze, a potem umierają. Zresztą nigdy nie zaczęli życia. Ani przez chwilę nie doświadczyli pulsowania, mocy życia. Byli uwięzieni w bezpieczeństwie, w rutynie, w szacunku.

To naturalne, że tacy ludzie odczuwają nudę. Przychodzą do mnie i mówią, że są znudzeni. Mówią, że są zmęczeni, że utknęli, i nie wiedzą, co mogą z tym zrobić. Wydaje im się, że dzięki powtarzaniu jakiejś mantry znów ożyją. A to nie takie proste. Będą musieli zmienić cały wzorzec swojego życia.
Kochaj, ale niech ci się nie wydaje, że jutro kobieta nadal będzie twoja. Nie licz na nic. Nie ograniczaj kobiety do bycia żoną. Wtedy będziesz żył niebezpiecznie. Nie ograniczaj mężczyzny do bycia mężem, ponieważ „mąż” to paskudne określenie. Pozwól mężczyźnie być twoim mężczyzną, a kobiecie – twoją kobietą. Niech twoje jutro będzie nieprzewidywalne. Niczego nie oczekuj i na wszystko bądź gotów. To właśnie mam na myśli, mówiąc, byś żył niebezpiecznie.

Co zwykle robimy? Zakochujemy się w kobiecie i natychmiast idziemy do urzędu stanu cywilnego czy do kościoła, aby wziąć ślub. Nie mówię, żeby nie brać ślubu. To formalność. Dobrze, usatysfakcjonuj społeczeństwo, ale głęboko w swoim umyśle nigdy nie staraj się zawłaszczyć tej
kobiety. Nigdy, nawet przez chwilę, nie mów: „Należysz do mnie”. Jak druga osoba mogłaby do ciebie należeć? Gdy zaczniesz przywłaszczać sobie kobietę, ona zacznie przywłaszczać
sobie ciebie. Wtedy oboje przestaniecie się kochać. Wtedy niszczycie się i zabijacie nawzajem, paraliżujecie. Kochaj, ale nie pozwól twojej miłości zdegradować się jedynie do małżeństwa.

Pracuj – praca jest potrzebna – ale nie pozwól, by stała się twoim jedynym życiem. W centrum twojego życia powinna tętnić zabawa. Praca powinna być tylko środkiem do realizacji tej zabawy. Pracuj w biurze, pracuj w fabryce, pracuj w sklepie, ale znajduj czas i okazje do zabawy. Nie pozwól, aby twoje życie było jedynie rutyną pracy – ponieważ celem życia jest zabawa!

Zabawa to robienie czegoś, co sprawia ci radość. Im więcej rzeczy cię cieszy, tym więcej jest w tobie życia. Oczywiście, twoje życie zawsze będzie zagrożone, w niebezpieczeństwie. Ale takie właśnie powinno być. Ryzyko stanowi część życia. Właściwie ryzyko jest jego najlepszą częścią, najpiękniejszą. Każda chwila jest ryzykiem. Wdychasz i wydychasz powietrze -jest ryzyko. Kto wie, czy oddech się nie zatrzyma? To nie jest pewne, nie ma gwarancji.
Ale są ludzie, dla których bezpieczeństwo stało się jak religia. Nawet jeśli rozmawiają o Bogu, mówią o Nim jako o najwyższym bezpieczeństwie. Jeśli myślą o Bogu, robią to jedynie dlatego, że się boją. Jeśli modlą się i medytują, robią to tylko po to, aby dobrze zapisać się w Boskich kartotekach: „Jeśli Bóg istnieje, będzie wiedział, że regularnie chodziłem do kościoła, że sumiennie Go czciłem. Oto zaświadczenie”. Nawet ich modlitwa jest tylko środkiem do celu.

Żyć niebezpiecznie oznacza żyć tak, jakby każdy moment był ostatni.

Każda chwila ma swoją nieodłączną wartość, a ty się nie boisz. Wiesz, że jest tam śmierć, i akceptujesz to, nie ukrywasz się przed nią, spotykasz się z nią. Takie spotkania podobają ci się – fizycznie, psychicznie i duchowo. Radowanie się z tych momentów bezpośredniego kontaktu ze śmiercią – gdy staje się ona prawie rzeczywista – to właśnie niebezpieczne życie.
Odważni pędzą na złamanie karku. Poszukują niebezpieczeństwa. Ich życiowa filozofia nie ma nic wspólnego z podejściem firm ubezpieczeniowych. To filozofia himalaistów, lotników, surferów. A surfują nie tylko w morzach zewnętrznych, ale także po oceanach ukrytych we wnętrzu nich samych. Nie wspinają się jedynie w Alpach czy Himalajach; zdobywają najwyższe szczyty w sobie.

Ważne, byś nigdy nie zapomniał sztuki ryzykowania. Zawsze bądź w stanie ryzykować. Nie trać okazji do ryzyka, a nigdy nie będziesz przegranym. Ryzyko to jedyna gwarancja, by być naprawdę żywy.
Czegokolwiek byś nie uczynił, życie pozostanie tajemnicą
Rozum nie może pogodzić się z tym, że nie wszystko da się wyjaśnić. Ma szaleńczą potrzebę wytłumaczenia wszystkiego, a jeśli nie pełnego wytłumaczenia, to przynajmniej opisania. Wszystko, co jest zagadką, paradoksem, niepokoi go.
Historia filozofii, religii, nauki, matematyki ma wspólne korzenie, ten sam umysł i… to samo swędzenie. Ty możesz podrapać się tak, a ktoś inny zupełnie inaczej. Ale jedno jest wspólne – potrzeba dowiedzenia się, dlaczego coś cię swędzi. Usiłujesz dowieść samemu sobie, że egzystencja nie jest tajemnicą. Umysł tylko wtedy poczuje się dobrze, kiedy uda mu się rozwikłać sekrety egzystencji.

Religia chrześcijańska dokonała tego przez stworzenie koncepcji Boga, Ducha Świętego, Syna Bożego; inne religie wytworzyły inne pojęcia. To jest ich sposób na przykrywanie dziury niemożliwej do przykrycia; cokolwiek zrobisz, ona nadal tam jest. Im bardziej starasz sieją przykryć, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że istnieje. Twój ogromny wysiłek, aby ją zakryć, pokazuje, jak wielki jest twój strach przed tym, że ktoś ją zobaczy.

W dzieciństwie wiele razy spadałem z drzew. Uwielbiałem się na nie wspinać, a im wyżej wchodziłem, tym większą odczuwałem radość. I oczywiście wiele razy spadałem. Wciąż mam na łydkach, na kolanach, wszędzie – blizny po zranieniach. Ponieważ stale wspinałem się i spadałem, każdego dnia rozrywałem ubranie. Moja mama mówiła: „Nie wychodź w tych podziurawionych spodniach. Daj mi, zaceruję je”. Ja odpowiadałem: „Nie, nie chcę”.
A ona upierała się: „Ale co ludzie pomyślą… Jesteś synem najlepszego sprzedawcy ubrań w mieście, a zawsze włóczysz się w podartych spodniach, jakby nikt o ciebie nie dbał”. Odpowiadałem: „Jeśli zaszyjesz, będzie to brzydko wyglądać. Teraz każdy widzi, że jest to świeżo podarte.
Nie wyszedłbym przecież z domu z taką dziurą. Jest świeża, właśnie spadłem z drzewa. A jeśli zaszyjesz – będzie wyglądać jak coś starego, coś, co usiłuję ukryć. Jeśli zaszyjesz, będę wyglądał na biedaka. A teraz rozdarta koszula sprawia, że wydaję się odważny. Nie martw się. Każdego, kto wspomni coś na ten temat, mogę wyzwać na pojedynek. Powiem mu: «Możesz wejść ze mną na to drzewo. Jeśli z niego nie spadniesz, będziesz miał prawo mówić o mnie, co chcesz»”.
W Indiach drzewa są bardzo miękkie, łatwo się łamią, np. dżamun. Dżamun to bardzo słodki owoc, ale drzewo rośnie wysokie i jest bardzo delikatne; jego gałęzie mogą się w każdej chwili złamać. Jeśli jednak nie wejdziesz wysoko, nie zdobędziesz najlepszych owoców, ponieważ te dojrzewające nisko zostały już zerwane przez tchórzy – przez tych, którzy nie odważyli się wspiąć wyżej niż dwa metry.

Jeśli masz odwagę wspiąć się na wysokość sześciu metrów, wtedy zdobędziesz naprawdę soczyste dżamuny. Są zarezerwowane dla tych, którzy mają odwagę – z tej wysokości upadek jest prawie pewny. Nic na to nie poradzisz, to wykracza poza ludzkie możliwości. Wystarczy mocniejszy wiatr… Nie dasz rady szybko zejść; całe gałęzie odłamują się od pnia i zanim zdążysz cokolwiek zrobić, leżysz już na ziemi.

Cała historia rozumu w różnych dziedzinach wiedzy to właśnie łatanie – głównie matematyka, ponieważ matematyka to gra
czysto rozumowa. Są matematycy, którym wydaje się, że to nie prawda, tak jak są teolodzy, którzy myślą, że Bóg jest rzeczywisty.
Ale Bóg to tylko koncepcja. Jeśli konie miałyby swoją wiarę, ich Bóg byłby koniem. Możesz być pewien, że nie byłby człowiekiem, ponieważ ludzie byli dla koni tak okrutni, że mogą być utożsamiani jedynie z szatanem, nie z Bogiem. Ale wtedy każde zwierze miałoby swoją własną koncepcję Boga, tak jak każda ludzka rasa ma swoją.

Koncepcje to substytuty wypełniające dziury w miejscach, w których życie jest tajemnicą, a których nie może wypełnić rzeczywistość. Zapychasz te dziury koncepcjami i dzięki temu odczuwasz satysfakcję, że znów pojmujesz życie.
Czy zastanawiałeś się kiedyś nad słowem „pojmować”?
Oznacza ono, że czymś zawładnąłeś.
To dziwne, że słowo to nabrało znaczenia, które jest tak dalekie od oryginalnej treści: wszystko, co możesz zagarnąć, co znajduje się na wyciągnięcie ręki, w zasięgu twojej władzy, pod butem.
Wszystko, czego jesteś panem.

Ludzie starają się interpretować życie w ten sam sposób. Chcą mieć możliwość włożenia go pod pantofel i stwierdzenia: „Jesteśmy panami. Nie ma nic, czego byśmy nie rozumieli”.
Ale to niemożliwe.
Czegokolwiek byś nie zrobił, życie jest tajemnicą i nią pozostanie.
Zawsze jest coś dalej, coś poza. Jesteśmy przez to otoczeni. Tym czymś jest Bóg; to coś, trzeba zgłębić. Jest wewnątrz i na zewnątrz; jest zawsze.
Ale zapominamy o tym (…). Często dlatego, że spoglądanie w to, jest niewygodne, kłopotliwe.
To tak, jak z patrzeniem w przepaść – człowiek zaczyna drżeć, zaczyna mu się kręcić w głowie. Wystarczy świadomość przepaści i zaczynasz się trząść. Nikt nie patrzy w przepaść; odwracamy głowę w innym kierunku, unikamy rzeczywistości. Ale rzeczywistość jest jak przepaść, ponieważ to ogromna pustka.
To niezmierzone niebo bez granic.
Budda mówi: durangama – „otwórz się na to, co jest poza”. Nigdy nie zamykaj się w granicach, przekraczaj je. Twórz granice, jeśli są ci potrzebne, ale zawsze pamiętaj, żeby je przekraczać. Nie czyń sam siebie więźniem.

Budujemy wiele więzień: relacje z ludźmi, przekonania, religie – to wszystko są więzienia. Jest tam wygodnie, ponieważ nie wieją silne wiatry. Czujemy się chronieni – aczkolwiek ochrona jest złudna, ponieważ w końcu przyjdzie śmierć i zabierze cię poza.
Zanim to się stanie, pójdź tam sam.

Osho, Odwaga. Radość niebezpiecznego życia.

Powiązane

• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

• Kochaj i bądź radosny!

• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.

• Cztery kroki do wolności

Doznania potwierdzające na ścieżce rozwoju

29 Środa Kwi 2009

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

doznania potwierdzające, Medytacja, osho, oświecenie, Rozwój, Świadomość, ścieżka rozwoju

wolny

Doznanie potwierdzające oznacza, że zbliżasz się do domu. Warto zrozumieć, warto zdawać sobie sprawę z doznań potwierdzających, bo daje to odwagę, nadzieję; daje siłę do życia.
Zaczynasz czuć, że szukasz nie na darmo, że ranek jest już bardzo bliski.
Może nadal jest noc i ciemność, ale pierwsze doznanie potwierdzające zaczęło przenikać. Gwiazdy zaczynają znikać, wschód nabiera czerwieni. Słońce nie wzeszło, jest wczesny świt – to doznanie potwierdzające, że słońce jest niedaleko.
Na ścieżce duchowej też są doznania potwierdzające. Przypomina to sytuację gdy wędrujesz w kierunku pięknego ogrodu, którego nie widzisz. Im bliżej tego ogrodu, tym chłodniejszy wiatr czujesz. Im dalej odchodzisz, tym bardziej chłód znika, im bardziej się zbliżasz, tym bardziej chłód znowu się pojawia.
Drzew nie możesz dostrzec, ale śpiew ptaków… dalekie wołanie kukułki… las mangowców… zbliżasz się..
To są doznania potwierdzające.
Dokładnie to samo dzieje się gdy wędrujesz w kierunku Wewnętrznego Ogrodu, w kierunku wewnętrznego źródła życia, radości, ciszy, błogości.
Gdy zaczynasz poruszać się w kierunku centrum, kilka rzeczy zniknie, a pojawi się kilka rzeczy nowych.

Pamiętaj: gdy doznania potwierdzające zaczynają się pojawiać, nie poczuj się zbyt szybko zaspokojony.
Chłodny wietrzyk nadszedł, a ty siedzisz i myślisz, że dotarłeś.
Ten chłód jest piękny, pełny błogości, ale masz wciąż drogę przed sobą.
Nie zadowalaj się drobiazgami. Bądź zadowolony, że zaczęły się one pojawiać, traktuj je jako kamienie milowe – ale nie one są celem. Ciesz się nimi, dziękuj Bogu, odczuwaj wdzięczność… i idź dalej w tym samym kierunku, z którego przychodzą doznania potwierdzające.

Cały świat staje się doliną

Ci którzy wędrują (a każdy zmierza ku medytacji) natkną się na te dziwne, choć piękne przestrzenie. Pierwszym znakiem, że medytacja zaczęła się w tobie dziać, jest… cała egzystencja staje się doliną, a ty jesteś na szczycie wzgórza.
Zaczynasz się wznosić. Cały świat staje się doliną, daleko, głęboko poniżej, a ty siedzisz na szczycie wzgórza oświetlonego słońcem. Medytacja unosi cię: nie fizycznie, ale duchowo.
I to zjawisko jest bardzo wyraźne – takie będą oznaki.

Gdy w medytacji poruszasz się do wewnątrz, widzisz, że między tobą i zgiełkiem wokoło powstaje wielki dystans. Możesz siedzieć na targowisku i nagle zobaczysz przerwę między tobą i hałasami. Chwilę wcześniej te hałasy były tożsame z tobą, byłeś w nich; teraz oddalasz się od nich.

Fizycznie jesteś tak jak wcześniej. Nie trzeba iść w góry, tu jest droga do odnalezienia rzeczywistych gór wewnątrz, droga do odnalezienia Himalajów wewnątrz.
Zaczynasz wchodzić w głęboką ciszę i nagle wszystkie te hałasy, które były tak blisko ciebie… a było takie zamieszanie… zaczynają się oddalać, odchodzić w dal.

Każda nuta staje się krystalicznie czysta

Po drugie, cokolwiek będzie wypowiedziane na zewnątrz, jest całkowicie wyraźne, w istocie rzeczy wyraźniejsze niż było wcześniej.
To jest urok medytacji.
Nie stajesz się nieświadomy, bo w nieświadomości też widzisz, że hałasy znikają. W narkozie poczujesz, że dzieje się to samo zjawisko – hałasy zaczynają się oddalać, dalej, dalej… i odeszły – ale ty zapadłeś w nieświadomość. Niczego nie możesz usłyszeć wyraźnie.
Dokładnie to samo dzieje się w medytacji, ale z pewną różnicą: hałasy zaczynają się od ciebie oddalać, ale każdy hałas staje się zdecydowanie wyraźny, wyraźniejszy niż wcześniej, bo teraz pojawia się bycie świadkiem.

Początkowo ty też byłeś hałasem pośród tych wszystkich hałasów, byłeś w nich zagubiony. Teraz jesteś obserwatorem, a ponieważ jesteś tak wyciszony, wszystko możesz widzieć jasno, wyraźnie. Choć hałasy są odległe, są wyraźniejsze niż kiedykolwiek dotąd. Słyszysz każdą jedną nutę.

Słyszysz świat jak echo

I trzecia rzecz będzie odczuwana: nie słyszysz ich bezpośrednio, ale jakby pośrednio, jakby były echem dźwięków, nie nimi samymi. Stają się bardziej bezpostaciowe, ich postaciowość zanika.
Stają się mniej materialne, ich materialność znika, nie są już ciężkie, są lekkie. Możesz zobaczyć ich lekkość, są jak echo. Cała egzystencja staje się echem.
Dlatego mistycy hinduscy nazywają świat maya: iluzja. Iluzja nie oznacza nierzeczywistości, ale podobieństwo do cienia, podobieństwo do echa.
Nie oznacza nie-egzystencjalności, oznacza tylko podobieństwo do snu.
Podobne do cienia, podobne do snu, do echa – takie będzie to uczucie. Nie możesz odczuć, że te zjawiska są rzeczywiste. Cała egzystencja staje się snem, bardzo wyraźnym, widocznym, gdyż ty jesteś uważny. Najpierw byłeś zagubiony we śnie: nie byłeś czujny i myślałeś, że to rzeczywistość. Byłeś utożsamiony ze swym umysłem. Teraz nie utożsamiasz się już z umysłem, powstało w tobie coś odrębnego – uważność, sakshi.

Będziesz słyszał wszystko, oprócz siebie

I czwarta rzecz będzie odczuwana. Słyszysz całą egzystencję wokoło: ludzi rozmawiających, spacerujących, śmiejące się dzieci, ktoś krzyczy, woła jakiś ptak, samochód przejeżdża, samolot, pociąg.
Będziesz w stanie słyszeć wszystko. Prócz jednego: nie będziesz w stanie słyszeć siebie, zupełnie zniknąłeś.
Jesteś pustką. W ogóle cię nie ma.
Nie możesz odczuć siebie jako istoty. Są wszystkie hałasy, znikły tylko twoje wewnętrzne hałasy. Zwykle wewnątrz ciebie jest więcej hałasów niż na zewnątrz.

Prawdziwe zamieszanie jest wewnątrz ciebie, jest tam prawdziwe szaleństwo. A gdy zewnętrzne szaleństwo spotyka się z wewnętrznym szaleństwem, powstaje piekło.

Zewnętrzne szaleństwo może sobie trwać, to ciebie nie obchodzi, ale bardzo łatwo możesz uciszyć wewnętrzne szaleństwo. Jest to w twoich możliwościach. Gdy wewnętrznego szaleństwa nie ma, zewnętrzne szaleństwo staje się nieistotne. Traci swą realność, staje się iluzoryczne. Nie możesz znaleźć swego dawnego głosu, nie pojawia się w tobie żadna myśl, nie ma więc dźwięku.

Pojawia się wielkie światło

Dopóki nie jesteś pusty, pozostaniesz ciemny, pozostaniesz ciemnością. Gdy jesteś całkowicie pusty, gdy nie ma nikogo wewnątrz ciebie, pojawia się światłość. Obecność ego stwarza ciemność. Ciemność i ego są synonimami. Nie-ego i światło są synonimami.

Dlatego wszystkie metody medytacji, bez względu na orientację, w końcu zbiegają się w tej pustej komnacie twego wewnętrznego istnienia.
Pozostaje tylko cicha przestrzeń i w tej cichej przestrzeni widzisz pojawiające się światło nie mające żadnego źródła. Nie przypomina ono światła, które widziałeś gdy wschodzi słońce, bo światło słońca nie może być wieczne – w nocy znów zniknie. Nie przypomina ono światła, któremu trzeba paliwa, bo gdy paliwo się skończy, to światło zniknie.

To światło jest bardzo tajemne: nie ma źródła, nie ma przyczyny. Nie jest niczym spowodowane, gdy się więc pojawi, zostaje, nigdy nie znika. Tak naprawdę już jest, lecz ty nie jesteś dostatecznie pusty by je zobaczyć.

Takie będą doznania gdy to światło zaczyna w tobie narastać. Gdy siadasz w milczeniu i stajesz się spokojny, nieruchomy, bez ruchu wewnątrz i na zewnątrz… nagle widzisz, że twymi oczami wylewa się światło. Jest to doznanie, którego nauka jeszcze nie poznała.
Nauka sądzi, że światło dostaje się do oczu, nigdy na odwrót. Światło przychodzi z zewnątrz, dostaje się do oczu, wchodzi w ciebie – to tylko polowa opowieści.
Drugą połowę znają tylko mistycy i ludzie medytujący.
To jedna część – światło wchodzi do ciebie.
Jest jeszcze druga część – światło wypływa twymi oczami.
A gdy światło zaczyna wydostawać się z oczu,  wszystko przed tobą staje się całkiem jasne.
Rozjaśnia się cała egzystencja.
Widzisz, że drzewa są zieleńsze niż kiedykolwiek dotąd, a ich zieloność ma w sobie pewną jasność.

Widzisz, że róże są bardziej różane niż zwykle. Te same róże, te same drzewa, ale napływa w nie coś z ciebie, ukazując je wyraźniej niż kiedykolwiek dotąd.
Wtedy drobiazgi mają tyle piękna – kolorowe kamyki są dla buddy piękniejsze niż diament Koh-i-noor dla królowej Elżbiety.

Dla królowej Elżbiety nawet Koh-i-noor, największy diament świata, nie jest tak piękny jak dla buddy zwyczajny kamyk.

Dlaczego? Bo oczy buddy mogą promieniować wewnętrznym światłem i w tym świetle zwyczajne kamyki stają się koh-i-noorami.
Zwyczajni ludzie stają się buddami.
Dla buddy wszystko jest pełne stanu buddy.
Dlatego Budda powiedział:

„W dniu, w którym stałem się oświecony, cała egzystencja stała się oświecona. Drzewa i góry i rzeki i skały – wszystko stało się oświecone”.

[…]Zobaczysz to! Twoje oczy zaczynają płonąć. A gdy oczy zaczynają płonąć, cała egzystencja przyjmuje nowe zabarwienie, nową głębię, nowy wymiar, jakby wszystko nie było już trójwymiarowe, ale czterowymiarowe. Nowy wymiar został dodany -wymiar świetlistości.
Tak. jak słońce świecące nad obłokiem: obłok płonie, ty w nim jesteś, obłok jest tylko ogniem odzwierciedlającym słońce. Zaczynasz żyć w tym obłoku światła. Śpisz w nim, chodzisz i siedzisz: ten obłok stale jest.
Ten obłok widać jako aurę.
Kto ma oczy potrafiące to widzieć, będzie widzieć światło wokół głów świętych, wokół ich ciał. Otacza ich subtelna aura.

Nie możesz znaleźć swego ciała

W chwili gdy jesteś pełny światła wewnątrz i oczy ci płoną i cała egzystencja płonie nowym życiem, gdy otworzysz oczy i spróbujesz odnaleźć swe ciało, nie znajdziesz go. W tych chwilach materia znika.
Gdy zyskasz zdolność widzenia ducha, zobaczysz, że materia znikła.
Obu na raz nie możesz widzieć. Te znaki trzeba zrozumieć, bo zdarzą się i tobie, i to zrozumienie pomoże. Inaczej, gdy kiedyś otworzysz oczy i nie znajdziesz swego ciała, możesz zwariować.
Na pewno poczujesz, że coś jest nie w porządku, nie żyjesz albo zwariowałeś. Co się stało z ciałem? Gdy to zrozumiesz, we właściwym momencie przypomnisz sobie.
Mówię o tych doznaniach, byś był świadomy wszystkiego, co jest możliwe, byś nie został) zaskoczony gdy to nastąpi, byś wiedział, rozumiał, byś miał mapy. Możesz odczytać gdzie jesteś i w tym rozumieniu możesz się odprężyć.

Doznanie unoszenia się

To następuje bardzo szybko, zaczyna się to dziać w bardzo wczesnych fazach. Gdy siedzisz nieruchomo, nagle czujesz, że jesteś nieco wyżej niż podłoże, może piętnaście centymetrów wyżej. Z wielkim zaskoczeniem otwierasz oczy i stwierdzasz, że siedzisz na podłożu, myślisz więc, że pewnie śniłeś.
Nie, nie śniłeś, twoje ciało fizyczne zostało na podłożu. Masz też inne ciało, ciało światła ukryte wewnątrz, nazwij je ciałem astralnym, subtelnym, witalnym, jakkolwiek chcesz – to ciało zaczyna wznosić się wyżej.
Od wewnątrz możesz odczuć tylko to ciało, bo jest to twoje wnętrze. Gdy otwierasz oczy, twoje materialne ciało siedzi na podłożu, tak samo jak przedtem. Nie myśl, że miałeś halucynacje, ani odrobinę.
To fakt rzeczywisty, nieco się unosiłeś, ale w swym drugim ciele, nie w pierwszym.

Te znaki potwierdzające trzeba zrozumieć, ale nie chwalić się nimi.
Nikomu o nich nie mów, bo ego znowu wejdzie i zacznie wykorzystywać te doznania. A gdy ego wchodzi, doznania znikają. Nigdy o nich nie mów.
Jeśli nastąpią, po prostu je zrozum, zauważ i zupełnie o nich zapomnij.

I to też trzeba pamiętać: wszystkie one mogą ci się zdarzyć lub nie, albo mogą zdarzyć się w innej kolejności, albo mogą się zdarzyć w inny sposób. Tysiące zdarzeń są możliwe, ponieważ ludzie są tak różni.
Komuś te doznania mogą się nie zdarzyć w taki sposób jak zostały opisane. Na przykład komuś może się nie zdarzyć, że unosi się ku górze; może się zdarzyć, że staje się większy i większy i większy… cały pokój jest go pełny. I dalej staje się większy i większy, teraz dom jest wewnątrz niego.
Jest to bardzo zagadkowe. Chce się otworzyć oczy i zobaczyć co się dzieje:
„Czy wariuję?” Może przyjdzie chwila, gdy zobaczysz, że:

„Cała egzystencja jest wewnątrz mnie. Nie jestem poza nią. Ona nie jest poza mną, jest wewnątrz mnie… i gwiazdy poruszają się wewnątrz mnie.”

Komuś może się zdarzyć, że staje się mniejszy i mniejszy, staje się cząsteczką, prawie niewidzialną, atomem, a potem znika. Może tak być. Patanjali skatalogował wszelkie możliwe doznania. Ludzie mają różne predyspozycje, talenty i potencjalne możliwości, każdemu więc zdarza się to inaczej.
To tylko wskazówki jak może się to dziać; nie myśl, że wpadasz w szaleństwo albo że dzieje się coś dziwacznego. Te doznania nie są przerażające, za to twoja interpretacja może je uczynić przerażającymi.

Radość bez powodu

Wielki znak potwierdzający jest wtedy gdy bez żadnego powodu nagle czujesz się radosnym.
W zwykłym życiu jesteś radosny gdy jest jakiś powód.
Spotkałeś piękną kobietę i jesteś radosny, albo masz pieniądze, których zawsze chciałeś, i jesteś radosny, albo kupiłeś dom z pięknym ogrodem i jesteś radosny; te radości nie mogą jednak trwać długo.
Są chwilowe, nie mogą pozostawać ciągle i nieprzerwanie.

Jeśli twoja radość jest czymś spowodowana, zniknie, będzie chwilowa. Wkrótce zostawi cię w głębokim smutku; wszystkie radości zostawiają cię w głębokim smutku.

Ale jest pewien inny rodzaj radości, który jest znakiem potwierdzającym: nagle jesteś radosny w ogóle bez żadnego powodu. Nie możesz wskazać dlaczego.
Nie potrafisz odpowiedzieć gdy ktoś pyta: „Dlaczego jesteś radosny?”

Nie mogę odpowiedzieć dlaczego jestem radosny. Nie ma powodu. Po prostu tak jest. Tej radości nie można zakłócić. Cokolwiek się stanie, będzie ona trwała.
Ona jest, dzień w dzień, noc w noc. Możesz być młody, możesz być stary, możesz być żywy, możesz umierać – ona zawsze jest. Gdy znalazłeś taką radość, która pozostaje, która trwa choć okoliczności się zmieniają, wtedy bądź pewien, że zbliżasz się do stanu bycia buddą.
Jest to znak potwierdzający.

Jeśli radość przychodzi i odchodzi, nie ma to zbyt wielkiej wartości, jest to zjawisko światowe. Ale kiedy radość trwa, pozostaje nieprzerwana, ciągle – jakbyś był odurzony, ale bez żadnego narkotyku, całkowicie świadomy i przebudzony, radosny jakbyś właśnie wziął kąpiel, świeży jak krople rosy o poranku, świeży jak nowe liście wiosną, świeży jak liście lotosu w stawie; stale pozostajesz w tej świeżości, która utrzymuje się i utrzymuje i nic jej nie zakłóca – wiedz, że zbliżasz się do domu.

Brak reakcji – brak lęku

Gdy twa cisza i radość pogłębiają się, zaczynasz odczuwać, że dla ciebie śmierci nie ma.
W śmierci umiera tylko persona, osobowość, ego – esencja nigdy nie umiera.
Gdy wiesz, że coś w tobie trwa, coś co nigdy się nie zmienia, radość trwająca bez względu na okoliczności, po raz pierwszy wiesz, że jest w tobie coś nieśmiertelnego, masz w sobie coś wiecznego.
I ta chwila jest chwilą siły, potencjalnych możliwości, nieustraszoności. Nie boisz się. Drżenie znika. Po raz pierwszy patrzysz w rzeczywistość bez lęku.

Teraz nic cię nie przysłania, nic nie może cię ogarnąć i zniekształcić twej wyrazistości. Twoje widzenie pozostaje nietknięte. Ktoś cię obraża, ale to nie staje się chmurą, która cię opada. Ktoś jest w złości, widzisz to doskonale, naprawdę czujesz współczucie dla tego człowieka, który jest w złości i niepotrzebnie spala się w ogniu.
Oblewasz go swoją błogością, pokojem i miłością. Zachowuje się on głupio, trzeba mu wszelkiego współczucia.

Bądź cierpliwy

Nie spiesz się. Tak często pośpiech powoduje opóźnienia. Gdy pragniesz, czekaj cierpliwie; im głębsze czekanie, tym szybciej to przychodzi.
Zasiałeś ziarno, teraz siądź w cieniu i obserwuj co się dzieje. Ziarna zakiełkują, rozkwitną, ale ty nie możesz przyspieszyć tego procesu. Czyż wszystko nie potrzebuje czasu? Pracować musisz, ale wyniki zostaw Bogu. Nic w życiu nie ulega zmarnowaniu, zwłaszcza kroki kierowane ku prawdzie.

Osho,  Medytacja

Powiązane posty

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

• Dzień Uwagi

• Wyostrz swoją uwagę

• Świadomość hara – początek i koniec życia

• “Stać się nicością” – o co chodzi w tej koncepcji?

• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?

• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja

Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów

29 Niedziela Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 18 Komentarzy

Tagi

Bóg, de mello, jedność, miłość, osho, sisson, tolle, wolność, Świadomość, życie

serducho
E. Tolle:

*
Poczucie jedności ze wszystkim, co cię otacza jest prawdziwą miłością.

*
Kiedy patrzysz na drugiego człowieka i pałasz do niego miłością, czy kiedy kontemplujesz naturę i czujesz z nią głęboki kontakt, zamknij na chwilę oczy i poczuj w sobie esencję, tej miłości lub tego piękna, nierozdzielną od tego, kim jesteś, twojej prawdziwej natury. Zewnętrzna forma jest czasowym odbiciem tego, czym jesteś wewnątrz, w swojej istocie. Dlatego miłość i piękno nigdy cię nie opuszczą, w przeciwieństwie do wszystkich form zewnętrznych.

*
Miłość jest stanem Istnienia.
Twoja miłość nie mieszka gdzieś na zewnątrz ciebie, lecz tkwi głęboko w tobie. Nie możesz jej utracić i ona także nie może cię opuścić. Nie jest zależna od żadnego innego ciała, zewnętrznej formy. W pełni obecny, ogarnięty cichym bezruchem, czujesz prawdziwego siebie – bezpostaciowego, ponadczasowego – jako życie nieprzejawione, dzięki któremu twoja fizyczna forma w ogóle żyje. Zaczynasz też wtedy czuć, że to samo życie trwa we wszystkich ludziach i w innych istotach, w samej ich głębi. Przejrzałeś zasłonę formy i odrębności. To właśnie jest urzeczywistnienie jedni. To właśnie jest miłość.
Czym jest Bóg? Jednym życiem, wiecznym we wszystkich formach życia.
A czym jest miłość?
Tym, że czujesz to Jedno życie głęboko w sobie i we wszystkich stworzeniach. Że nim jesteś.
A zatem wszelka miłość jest miłością Boga.

*
Miłość nie działa wybiórczo, tak jak i blask słońca pada na wszystko bez wyboru. Nie wyróżnia jednej osoby spośród innych. Nie wie, co to wyłączność. Kiedy opiera się na wyłączności, nie jest miłością Boga, lecz „miłością” ego.

*
Miłość, radość i spokój to głębokie stany Istnienia, a raczej trzy aspekty wewnętrznej jedni z Istnieniem.

*
Prawdziwa miłość nie zadaje cierpień. Bo i jak miałaby je zadawać? Nie zmienia się raptownie w nienawiść, podobnie jak prawdziwa radość nie przeistacza się w ból. Jak już powiedziałem, nawet zanim jeszcze osiągniesz oświecenie (innymi słowy, zanim wyzwolisz się spod władzy umysłu), mogą ci się zdarzać przebłyski prawdziwej radości, prawdziwej miłości lub głębokiego spokoju – nieruchomego, lecz wibrującego życiem. Wszystko to są aspekty twojej prawdziwej natury, którą umysł zazwyczaj przesłania. Nawet w niejednym związku „normalnym”, czyli mającym charakter nałogowego uzależnienia, daje się niekiedy odczuć obecność czegoś prawdziwszego, czegoś, co nie ulega zepsuciu.

*
Cudze Istnienie można oczywiście wyczuć jedynie poprzez własne. Jest to początek urzeczywistnienia jedni, czyli miłości. Na najgłębszym poziomie Istnienia stanowisz bowiem jednię ze wszystkim, co jest.

* Miłość „zdarzyć” się nie może. Twoim zadaniem nie jest poszukiwanie miłości, ale odnalezienie bramy, przez którą miłość zdoła wkroczyć.

*
Niemal każdy „związek miłosny” przeradza się niebawem w splot miłości i nienawiści. Miłość może wtedy w mgnieniu oka ustąpić miejsca dzikiej napastliwości, wrogości lub zupełnej nieczułości. Uchodzi to za zjawisko normalne.
Przez pewien czas – kilka miesięcy czy lat – związek taki waha się między biegunami „miłości” i nienawiści, dając obojgu uczestnikom tyleż bólu, ile przyjemności. Dość często zdarza się, że obie strony popadają w
nałogowe uzależnienie od tej sinusoidy. Dzięki dramatowi, w którym tkwią, nareszcie czują, że żyją.
Kiedy znika równowaga między biegunem pozytywnym a negatywnym i mroczna, destruktywna faza powraca z rosnącą częstotliwością i mocą (a większość par prędzej czy później osiąga ten etap), w niedługim czasie związek ostatecznie się rozpada.
Można by sądzić, że gdyby tylko się udało wyeliminować negatywną, destruktywną fazę, wszystko byłoby cacy, a związek przepięknie by kwitł – ale jest to, niestety, niewykonalne. Bieguny nawzajem od siebie zależą. Nie można mieć tylko jednego z nich: trzeba brać oba naraz. Faza pozytywna od początku zawiera w sobie negatywną, choć ta nie od razu się ujawnia. Obie są tak naprawdę dwiema stronami tej samej anomalii. Mówię tu o związkach, potocznie zwanych romantycznymi, a nie o prawdziwej miłości, która nie ma negatywnego odpowiednika, ponieważ płynie z rejonów dalszych niż umysł. Miłość jako stan ciągły wciąż jeszcze jest wielką rzadkością: spotyka się ją nie częściej niż ludzi w pełni świadomych. Krótkie, złudne jej przebłyski mogą się jednak zdarzać, ilekroć w umysłowym nurcie powstaje luka.

*
Prawdziwa miłość nie ma negatywnego odpowiednika. Jeśli twoja „miłość” ustępuje niekiedy miejsca swojemu przeciwieństwu, znaczy to, że nie jest miłością, lecz silnym popędem ego, które pragnie zyskać pełniejsze i głębsze poczucie „siebie”, a partner chwilowo potrzebę tę zaspokaja.

A. De Mello

*
Jeśli serce nie przeszkadza, prawdziwie kochasz.

*
Tam, gdzie jest miłość, nie ma miejsca na żądania, na oczekiwania, nie ma zależności.

*
Nie być dla nikogo kimś szczególnym i kochać wszystkich – bo to jest prawdziwa miłość. Ogrzewa dobrych i złych w jednakowym stopniu.

*
Byliśmy nazbyt pogrążeni w wizji tego, co nasza kultura miłością nazywa, z jej pieśniami i poematami – a co tak naprawdę miłością nie jest; co więcej: stanowi jej przeciwieństwo. Jest żądzą, kontrolą, posiadaniem. Jest manipulacją, strachem i niepokojem, a to na pewno nie jest miłość.

*
Wtedy stajesz się miłością, kiedy przemieniasz się w miłość.

*
Rzeczywistość, Bóg, boskość, prawda, miłość są niepoznawalne, to znaczy nie mogą być pojęte przez myślący umysł.

*
W świadomości jest duchowość, w świadomości tkwi rozwój, w świadomości zawarta jest miłość, w świadomości tkwi przebudzenie. Świadomość.

*
Poświęcenie jest ślepe, przywiązanie jest ślepe, pożądanie jest ślepe – ale nie prawdziwa miłość.
Nie popełnij błędu i nie nazywaj tych uczuć miłością. Ale oczywiście w większości współczesnych języków słowo to zostało sprofanowane. Ludzie mówią o uprawianiu miłości, o zakochaniu się.

*
Tak naprawdę mogę kochać ludzi tylko wtedy, gdy oczyściłem z nich swoje życie. Kiedy umrę dla swej potrzeby ludzi, stanę na pustyni. Na początku będzie to okropne: poczujesz się opuszczony; jeśli jednak wytrzymasz choć przez chwilę, nagle odkryjesz, że to wcale nie jest opuszczenie. To jest samotność, osamotnienie, ale pamiętaj, pustynia też zakwita. I wówczas w końcu poznasz, czym jest miłość, czym jest Bóg, czym jest rzeczywistość.

*
Jak ja opisałbym miłość? Postanowiłem przedstawić wam jedną z medytacji zamieszczonych w książce, którą właśnie piszę. Przeczytam ją wam wolno, rozważcie treść w czasie czytania. Muszę ją tu niestety przedstawić w skróconej formie, tak by zmieścić się w trzech lub czterech minutach; w przeciwnym razie zajęłoby mi to więcej niż pól godziny: „Nie można uczynić niewolnikiem człowieka wolnego, gdyż człowiek wolny pozostaje wolny nawet w więzieniu”.
Może wydaje ci się, że mnie zniewoliłeś, każąc mi dźwigać ciężary na plecach, ale tak nie jest. Jeśli ktoś usiłuje zmienić zewnętrzną rzeczywistość, wydostając się z więzienia, by być wolnym, to doprawdy pozostaje on nadal więźniem. Wolność nie leży w okolicznościach zewnętrznych. Wolność nosi się w sercu. Jeśli osiągnąłeś mądrość, któż cię niewoli?

*
Taka oto jest miłość. Czy kiedykolwiek przyszło wam do głowy, że naprawdę możecie kochać tylko wtedy, gdy jesteście samotni?
Zapytacie, jakie to ma dla miłości znaczenie. Oznacza to widzenie osób, sytuacji, rzeczy takimi, jakimi są w rzeczywistości, a nie takimi, jakimi sobie wyobrażacie, że są. I reagowanie na nie w sposób, na jaki zasługują. Trudno mówić, że kochasz coś, czego nawet nie widzisz.
A co nam przeszkadza, by widzieć? Nasze uwarunkowania. Nasze pojęcia, nasze kategorie, nasze przesądy, nasze projekcje, etykietki, które przyjęliśmy z naszej kultury, z doświadczenia przeszłości. Widzenie jest jednym z najbardziej żmudnych przedsięwzięć człowieka, wymaga bowiem zdyscyplinowanego, czynnego umysłu.

*
Nie musisz iść na pustynie, jesteś pośród ludzi, ciesz się ich obecnością. Nie mają już jednak władzy nad tobą, która pozwala im uszczęśliwiać lub unieszczęśliwiać ciebie. To właśnie oznacza samotność. W takim odosobnieniu twoja zależność obumiera. Rodzi się zdolność do miłości. Nie spoglądaj już na innych jak na środek narkotycznego zaspokajania.

*

Zazwyczaj usiłujemy leczyć swą samotność poprzez emocjonalne uzależnianie się od innych ludzi, poprzez liczne towarzystwo i hałas. To nic nie daje. Wróć do przedmiotów, wróć do przyrody, idź w góry. Wówczas poznasz, że serce przywiodło cię na rozległa pustynie osamotnienia, że nie ma tam nikogo, kto by cię pocieszył, absolutnie nikogo.
Z początku będzie się to wydawać nie do zniesienia, ale tylko dlatego iż nie jesteś nawykły do samotności. Jeśli zdołasz wytrwać przez jakiś czas, pustynia nagle zakwitnie miłością. Twoje serce wybuchnie śpiewem. Będzie tam panowała wieczna wiosna, porzucisz narkotyk i staniesz się wolny. Pojmiesz wówczas, czym jest wolność, czym jest miłość i szczęście; czym jest rzeczywistość, prawda, czym jest Bóg. Będziesz wiedział, wiedza twa wkroczy poza pojęcia i uwarunkowania, nałogi i przywiązania. Czy pojmujesz sens tego, co mówię?

Colin Sisson:

*
Miłość uwolni świat, a miłość wynika z akceptacji. Akceptacja zaś jest świadomością serca pochodzącą z obserwowania siebie

*
Ale lęk jest tak wbudowany w naszą świadomość, że uznajemy go za normalny przejaw egzystencji. Każda komórka naszego ciała jest zaprogramowana przez lęk po to, aby szybko reagować na niebezpieczną sytuację. Natomiast miłość jest naszym naturalnym stanem… kiedy nie ma już lęku.

*

Miłość warunkową rozpoznajemy po następujących stwierdzeniach:

„Będę cię kochał, jeżeli ty mnie pokochasz”.
„Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję”.
„Kocham cię, bo dajesz mi przyjemność”.

Miłość staje się wymianą handlową obwarowaną różnymi warunkami.
Miłość i szczęście – to naturalny stan świadomości, ale nie wiemy, jak to jest: czuć szczęście. Nie znamy także uczucia bezwarunkowej miłości. Zajęci jesteśmy pogonią za substytutami miłości i szczęścia. Spotkałem wielu ludzi, którzy z uporem twierdzili, że doznali bezwarunkowej miłości. Ośmielam się podejrzewać, że to nieprawda; przede wszystkim dlatego, że tak bardzo się przy tym upierali.

*
Miłość i prawda nie potrzebują żadnych uzasadnień, ponieważ są r z e c z y w i s t o ś ć i ą samą w sobie.

Osho:
*
Miłość sama w sobie ma wewnętrzną wartość – po prostu kochasz! To ogromne szczęście! Nie ma nic poza tym, żadnego zamierzonego efektu, który dzięki temu osiągasz. Miłość to nie środek do jakiegoś celu, ale właśnie ten cel!

*
Miłość uczyni ukochaną osobę jeszcze bardziej wolną, miłość doda skrzydeł, otworzy przed nią niebo. Nie może stać się więzieniem, zamknięciem. Ale nie znasz tej miłości, ponieważ ona przydarza się tylko wtedy, kiedy jesteś świadomy; ten rodzaj miłości przychodzi tylko ze świadomością.

*
Nie próbuj zrozumieć miłości. Wniknij w nią. Wtedy będziesz wiedział – a wiedza ta będzie wynikać z twojego doświadczania.

Powiązane posty:

• Związki: Splot miłości i nienawiści – cześć I

• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych – cześć II

• Miłość…jak głód

• Patrząc oczyma miłości

• Cuda…i miłość.

• Miłość i mistrz

48 minut absolutnej świadomości

23 Poniedziałek Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 32 Komentarze

Tagi

48 minut, mahavira, mahawira, nirvana, obserwacja, obserwator, osho, oświecenie, przebudzenie, tu i teraz, uwaga, uważność, Świadomość

48

Jeśli położysz przed sobą zegarek i będziesz patrzeć na sekundnik, zaskoczy cię to, że nie będziesz umiał obserwować zegarka nawet przez minutę.
Może ci się uda przez piętnaście sekund, może dwadzieścia, a po trzydziestu sekundach zapomnisz, że miałeś patrzeć na tę wskazówkę.

Zajmie cię jakaś myśl, a potem znowu przypomni ci się, że próbowałeś obserwować sekundnik. Skupienie swej uwagi nawet na minutę jest dość trudne, więc nie sądźcie, że od razu wam się uda.

Kiedy usiłujesz być świadomy wszystkich drobiazgów, jakie przynosi życie, powinieneś wiedzieć, że po wielokroć czegoś zapomnisz. Twoja uwaga odbiegnie daleko, a kiedy sobie zdasz z tego sprawę, poczujesz się winny. To rodzaj pułapki.
Jeżeli zaczniesz czuć się winnym, to nie uda ci się powrócić do ćwiczenia swojej uważności. Nie ma powodu by odczuwać winę. To naturalne. Nie musisz odczuwać skruchy, to naturalne i przydarza się każdemu, kto szuka. Tak się zwykle dzieje; nie daj się wpędzić w błędne koło poczucia winy, że nie potrafisz utrzymać uwagi nawet przez kilka chwil, że wciąż zapominasz.

Mistrz Dżainów Mahawira był pierwszym człowiekiem w historii, który stwierdził, że jeśli człowiek jest uważny i potrafi się na czymś skupić nieprzerwanie przez czterdzieści osiem minut, to dostąpi oświecenia; nikt mu w tym nie przeszkodzi.

Jedyne czterdzieści osiem minut… a przecież nawet przez czterdzieści osiem sekund jest trudno!

Dociera do nas tyle bodźców.
Żadnej winy, żadnej skruchy – w chwili, kiedy przypomnisz sobie, że przestałeś robić to, co robiłeś, po prostu wróć do przerwanej czynności. Nie płacz nad rozlanym mlekiem. To byłoby głupie.

To na pewno zabierze sporo czasu, ale w końcu zdasz sobie sprawę, że stajesz się coraz bardziej uważny. Może przez minutę, może przez dwie. l sprawi ci to tak wielką radość… ale nie popadaj w dumę, nie myśl, że masz za sobą jakiś etap. To stałoby się barierą. Kiedy ktoś się zgubi i uda mu się postawić maleńki kroczek w dobrym kierunku, to cieszy się, jakby już był w domu.

Kontynuuj wolno, cierpliwie. Nie ma żadnego pośpiechu – do twojej dyspozycji jest cała wieczność. Nie próbuj osiągnąć tego szybciej; brak cierpliwości nie pomoże.

Świadomość nie jest jak wiosenny kwiat – kwitnie przez sześć tygodni i znika. Świadomość jest jak libański cedr, który rośnie przez setki lat, ale trwa przez tysiąclecia wznosząc się  dziesiątki metrów ku niebu.

Świadomość rośnie powoli, ale rośnie i dlatego trzeba wykazać się cierpliwością. Wraz z jej wzrostem zaczniesz odczuwać wiele rzeczy, których nigdy nie czułeś.

Przykładowo, zauważysz że w twoim ciele istnieje wiele napięć, których wcześniej nigdy nie dostrzegałeś, bo były dość delikatne.
Teraz, kiedy rozwija się twoja świadomość, zaczynasz odczuwać nawet te leciutkie napięcia. Czując napięcie w ciele – rozluźnij to miejsce. Jeśli twoje całe ciało jest odprężone, świadomość będzie rozwijać się szybciej, bo napięcia tworzą przeszkody.

Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój charakter – jestem od tego bardzo daleki.
Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę. Interesuje mnie twoja świadomość.

Im bardziej rozwija się twoja świadomość, tym wyraźniej zaczynasz dostrzegać, że śnisz nie tylko w nocy; nawet w ciągu dnia w twojej głowie snują się senne marzenia.
Są tuż pod powierzchnią twojego czuwania – przymknij oczy, a w każdej chwili będziesz mógł dostrzec jakiś sen przesuwający się jak obłok na niebie.

Jednak to, że twój stan czuwania nie jest jeszcze pełnią przebudzenia dostrzeżesz dopiero wtedy, gdy osiągniesz już pewien poziom świadomości. Zauważysz przepływające sny na jawie. Kiedy siadasz w fotelu, by chwilę odpocząć, marzenia senne natychmiast przejmują kontrolę. Zaczynasz myśleć, że zostaniesz prezydentem
kraju, albo że robisz jakieś wspaniałe rzeczy; wszystko jedno co. Jednocześnie wiesz, że wszystko o czym myślisz w tej właśnie chwili, jest nonsensem. Wiesz, że nie jesteś żadnym prezydentem, ale to marzenie senne ma w sobie coś takiego, że nawet wbrew tobie, wraca.

Świadomość odsłoni przed tobą wszystkie warstwy snu na jawie, i zaczną one znikać, tak jak znika ciemność, gdy wnosisz do pokoju zapaloną lampę.

Cokolwiek robisz – spacerujesz, siedzisz, jesz lub nawet jeśli nic nie robisz, a po prostu oddychasz, odpoczywasz, relaksujesz się na trawie – nigdy nie zapominaj, że jesteś Obserwatorem.

Osho, Świadomość – klucz do życia w równowadze

Powiązane posty

• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

• Przebudzenie.

• Historia pewnego przebudzenia

• Nowy stan świadomości

• Wybieraj swój świat świadomie

Życie – cytaty z Osho

17 Wtorek Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Zen, Świadomość

≈ 18 Komentarzy

Tagi

cytaty, karty tarota, osho, tarot, Zen, Świadomość

ozyciu

Gdy jesteś leniwy, jest to uczucie negatywne: po prostu czujesz, że nie masz energii, czujesz się odrętwiały; czujesz się śpiący, czujesz się po prostu jak nieboszczyk. Gdy znajdujesz się w stanie nie-działania, wówczas jesteś pełen energii – to bardzo pozytywne uczucie. Jesteś pełen energii, wprost tryskasz energią. Lśnisz, kipisz energią. Nie czujesz się senny, jesteś doskonale uważny. Nie  przypominasz nieboszczyka -jesteś niezmiernie żywy…
Istnieje możliwość, że umysł cię oszuka:
wmówi ci, że Lenistwo to stan nie-działania.
Może powiedzieć: „zostałem mistrzem Zen” lub „wierzę w Tao” – lecz ty nie oszukasz nikogo innego. Będziesz oszukiwać jedynie samego siebie. Bądź więc czujny.

*

Czasem, rzadko i na chwilę, stajesz się jednością. Obserwujesz ocean, jego niesamowitą dzikość i nagle zapominasz o swym rozdwojeniu, schizofrenii i odprężasz się. Przemierzając Himalaje, widzisz dziewiczy śnieg na szczytach gór, nagle ogarnia cię chłód i nie musisz udawać, bo nie ma tu nikogo oprócz ciebie. Stajesz się jednością.

*

Ból nie po to jest, by przysparzać ci smutku, pamiętaj. Ludzie tu właśnie przegapiają wszystko… Ten ból ma uczynić cię bardziej czujnym. Człowiek staje się czujny tylko wtedy, gdy strzała wnika głęboko w serce i rani. W innych sytuacjach nie mają czujności. Gdy żyje się łatwo, przyjemnie i wygodnie, kogo to obchodzi?
Po co czujność? Gdy umiera przyjaciel, ta możliwość istnieje. Gdy zostawia cię kobieta… ciemne noce, osamotnienie.
Kochałeś ją tak bardzo, postawiłeś wszystko na jedną kartę, a ona nagle pewnego dnia odeszła. Płaczesz w osamotnieniu… to szansa, jeśli ją wykorzystasz, możesz stać się uważny. Strzała rani, możesz ją wykorzystać. Ból nie jest po to, by dać ci nieszczęście, ból ma sprawić, że będziesz uważniejszy! Gdy jesteś uważny, nieszczęście znika.

*

Zen chce byś żył, żył w dostatku, totalności, żył intensywnie, nie na minimum, jak chce chrześcijaństwo, lecz na maksimum, bez reszty. Twoje życie winno sięgnąć do innych. Twoja szczęśliwość, błogość czy ekstaza nie mogą trwać w tobie jak nasienie. Powinny rozwijać się jak kwiat i rozprzestrzenić swój zapach na wszystkich bez wyjątku — nie tylko na przyjaciół, lecz także na nieznajomych.

*

Zen powiada, że prawda nie ma nic wspólnego z autorytetem, tradycją, przeszłością – prawda to radykalne, osobiste zrozumienie. Trzeba do niej dotrzeć. Wiedza jest pewna; poszukiwanie własnego poznania jest bardzo, bardzo ryzykowne.

Nikt nie da gwarancji. Zapytaj, czy mogę ci coś zagwarantować, a powiem, że nic nie mogę gwarantować. Mogę gwarantować tylko niebezpieczeństwo, tylko to jest pewne. Mogę gwarantować długą Przygodę, podczas której bardzo możliwe jest zejście z trasy i niedotarcie do celu.

*

Na Wschodzie ludzie potępili ciało i materię, nazwali ją „iluzoryczną”, maya. W rzeczywistości materia nie istnieje, nam się tylko wydaje, że istnieje; jej tworzywem jest to samo, z czego składają się sny. Tamtejsi ludzie wyrzekli się świata, dlatego Wschód pozostaje ciągle biedny, chory, głodujący.

Połowa świata akceptuje świat wewnętrzny, zaprzecza istnieniu świata zewnętrznego.
Druga połowa akceptuje świat materialny, ale zaprzecza istnieniu świata wewnętrznego. W obu przypadkach mamy do czynienia z połową, a kto jest połową, nie może być spełniony.
Musisz być całością: bogaty ciałem, bogaty nauką; bogaty medytacją, bogaty świadomością. Według mnie, tylko cała osoba jest uświęcona. Chcę, by nastąpiło spotkanie Zorby i Buddy. Sam Zorba jest płytki, jego taniec nie ma wiecznego znaczenia, jest tylko chwilową przyjemnością. Wkrótce zmęczy się nim.

Dopóki nie masz niewyczerpywalnego źródła z samego kosmosu… dopóki nie staniesz się częścią egzystencji, nie możesz stać się człowiekiem zintegrowanym. To mój dar dla ludzkości: człowiek cały.

*

Zawsze pamiętaj, by przyhamować; nie osiągaj żadnego ekstremum. Trochę naiwności i trochę mądrości jest w porządku, a właściwa kombinacja czyni cię Buddą.

*

W egzystencji nie ma nikogo, kto byłby wyżej, ani nikogo, kto byłby niżej. Źdźbło trawy i ogromna gwiazda są sobie absolutnie równe… Ale człowiek chce być wyżej od innych, chce podbić naturę, stąd też musi ciągle walczyć. Z tej walki pochodzi cała złożoność. Niewinna osoba to taka, która wyrzekła się tej walki; której już nie interesuje bycie wyżej, która nie chce już dłużej grać, udowadniać, że jest kimś szczególnym; która stała się niczym kwiat róży czy kropla rosy na liściu lotosu, która stała się częścią tej nieskończoności; która się stopiła i zjednoczyła z oceanem, będąc teraz jedynie falą…

*

Grzesznik czuje się winny, więc traci radość. Jak masz cieszyć się życiem, gdy stale czujesz się winny, stale chodzisz do kościoła, by spowiadać się ze swych złych uczynków? Źle zrobiłem, źle, źle… całe życie wydaje ci się składać z grzechów. Jak masz żyć w radości? Cieszenie się życiem staje się niemożliwe. Stajesz się ciężki, przytłoczony. Na twej piersi zasiada wina, miażdży cię jak skała, nie pozwala ci tańczyć. Jak masz tańczyć? Jak może tańczyć Poczucie winy? Jak może śpiewać? Kochać? Żyć? Kto więc myśli, że grzeszy, że jest winny, umarły za życia, ten już jest w grobie.

Cytaty z: „ZenTarot”, Osho

Więcej ciekawych cytatów :

• Inspirujące cytaty sławnych ludzi

• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.

• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle

• Doświadczanie problemów a tożsamość – Inspirujące cytaty z E. Tolle

• Prawa wszechświata – inspirujące cytaty

• Minuta mądrości

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Wielcy ludzie – cytaty o reinkarnacji.

Radość niebezpiecznego życia

15 Niedziela Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 22 Komentarze

Tagi

bezpieczeństwo, miłość, niebezpieczeńswo, niepewność, odwaga, osho, pewność, więzienie, wyzwanie, wyzwolenie, Świadomość

skok
Wstęp do książki : Odwaga – radość niebezpiecznego życia, Osho

Wiem, że przybyliście tu w poszukiwaniu pewności, gotowych recept, jakichś ,,-izmów”, własnego miejsca, kogoś, na kim moglibyście polegać. Przyszliście tu ze względu na strach. Poszukujecie jakiejś pięknej niewoli – abyście mogli żyć bez konieczności ciągłego zachowywania czujności.

Chciałbym pogłębić wasz brak poczucia bezpieczeństwa, waszą niepewność – ponieważ takie jest życie, taki jest Bóg. Gdy pojawia się niepewność i niebezpieczeństwo, jedynym, co powinniście zrobić, jest zachować świadomość.

Są dwie możliwości. Możesz zamknąć oczy i popaść w dogmaty, stać się chrześcijaninem, hinduistą czy muzułmaninem…a w końcu przeistoczyć się w strusia.
To nie przemienia życia, tylko zamyka twoje oczy, ogłupia, pozbawia inteligencji.

Czujesz się bezpieczny w swojej niewiedzy – wszyscy idioci czują się bezpieczni. Właściwie tylko idioci czują się bezpiecznie. Człowiek, który żyje naprawdę, zawsze będzie czuł się niepewnie. Czy istnieje jakaś pewność?
Życie nie jest procesem mechanicznym – dlatego nie może być pewne.
Jest nieprzewidywalną tajemnicą.
Nikt nie wie, co wydarzy się za moment.
Nawet Bóg, który, waszym zdaniem, mieszka gdzieś w siódmym niebie, nawet On – jeśli tam jest nie wie, co się wydarzy! Ponieważ jeśli wiedziałby, co się wydarzy, wtedy życie byłoby fałszywe, wszystko byłoby z góry zapisanie i ukartowane.
Skąd Bóg mógłby wiedzieć, co się wydarzy, skoro przyszłość jest otwarta? Jeśli wiedziałby – życie byłoby martwe, jak proces mechaniczny.
Nie byłoby w nim wolności – a jak może istnieć życie bez wolności?
Wtedy nie istniałby wybór: rozwijać się czy nie.
Wszystko, co z góry ustalone, jest pozbawione chwały i majestatu.
Bylibyście tylko robotami.

Nie, nic nie jest bezpieczne.
Takie jest moje przesłanie. Nic nie może być bezpieczne, bo życie bezpieczne jest gorsze od śmierci. Nic nie jest pewne.
Życie jest pełne niepewności i niespodzianek – oto jego piękno!
Nigdy nie dochodzisz do momentu, w którym możesz powiedzieć: „Teraz mam stuprocentową pewność”. Kiedy mówisz, że jesteś czegoś pewien, deklarujesz swoją śmierć; popełniasz samobójstwo.

Życie toczy się pośród tysiąca niepewności. Na tym polega jego wolność. Nie nazywaj tego brakiem pewności.

Rozumiem, dlaczego umysł nazywa wolność „niepewnością” (…).
Czy spędziłeś kiedyś kilka miesięcy (lat) w więzieniu? Jeśli byłeś tam, to wiesz, że gdy nadchodzi dzień uwolnienia, więzień odczuwa niepewność co do swojej przyszłości.
W więzieniu wszystko było jasne.
Wszystko opierało się na żelaznej rutynie. Zapewniano jedzenie, schronienie; nie było obawy o to, że następnego dnia może nie być niczego do jedzenia, że będziesz głodny – nic z tych rzeczy, wszystko było pewne. A tu nagle po wielu łatach strażnik przychodzi i oznajmia: „Teraz zostaniesz zwolniony”. Więzień zaczyna drżeć. Za murami znów pojawi się niepewność; znów trzeba będzie szukać, znów trzeba będzie żyć z poczuciem wolności.
Wolność budzi lęk. Ludzie rozprawiają o niej, ale się jej boją. A człowiek nie jest człowiekiem, jeśli boi się wolności.

Daję wam wolność, nie daję wam bezpieczeństwa. Daję wam zrozumienie, a nie wiedzę. Wiedza przynosi ze sobą pewność. Gdybym udzielał wam wskazówek, pewnych wskazówek o istnieniu Boga, Ducha Świętego, Jezusa – jedynego Syna Bożego, o piekle i niebie, o tym, co dobre, a co złe, o tym, że za popełnianie grzechów traficie do piekła, a za cnotliwe uczynki będziecie w niebie – koniec! – mielibyście pewność.

Właśnie dlatego tak wielu ludzi wybrało bycie chrześcijaninem, hinduistą, muzułmaninem, dżainistą – oni nie chcą wolności, chcą sztywnych zasad, chcą pewnej przyszłości.

Umierał człowiek – nagle, w wypadku samochodowym. Nikt nie wiedział, że jest żydem, więc wezwano katolickiego księdza. Ten pochylił się nad mężczyzną, który był już w stanie agonalnym, i zapytał:
– Wierzysz w Trójcę Przenajświętszą, Boga Ojca, Syna Jego Jezusa i Ducha Świętego?
Mężczyzna otworzył oczy i powiedział:
– Patrzcie, ja umieram – a on zadaje zagadki!

Gdy śmierć zapuka do drzwi, okaże się, że cała twoja pewność to po prostu zagadki, jest niemądra. Nie chwytaj się kurczowo pewności.
Życie jest niepewne – niepewność to jego natura.

Człowiek inteligentny zawsze pozostaje niepewny.
Właśnie ta gotowość pozostania niepewnym oznacza odwagę. Ta gotowość pozostania niepewnym oznacza zaufanie. Osoba inteligentna pozostaje czujna w każdej sytuacji – odpowiada na nią całym swoim sercem.

Nie wie, co się wydarzy, nie wie, czy to albo tamto się stanie. Życie to nie nauka ścisła; to nie łańcuch zdarzeń sprowokowany konkretną przyczyną. Podgrzej wodę do stu stopni, a wyparuje – to jest pewnik.
Ale w prawdziwym życiu nic nie jest pewne.
Każda jednostka jest wyrazem wolności, nieznanej wolności. Przewidywanie, oczekiwanie spodziewanych rezultatów jest niemożliwe.

Trzeba żyć z uwagą i zrozumieniem.

Przyszliście do mnie w poszukiwaniu wiedzy; chcecie ustalić reguły, abyście mogli się ich trzymać. Ale ja nie podaję reguł.
Powiem więcej: jeśli jakieś już macie – odbiorę je wam!
Zniszczę waszą pewność, sprawię, że zaczniecie się wahać, że przestaniecie czuć się pewnie. To jest podstawowa zmiana, która musi się dokonać.
To jedyna rzecz, którą musi zrobić mistrz – zostawić was w całkowitej wolności.
W całkowitej wolności, z otwartymi możliwościami, bez jakichkolwiek pewników (…). Będziecie musieli być czujni, nic więcej.

To właśnie nazywam zrozumieniem.
Jeśli rozumiesz, niepewność staje się istotną częścią życia. I tak właśnie jest dobrze, ponieważ dzięki niepewności życie staje się nieustającą niespodzianką. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Utrzymuje cię to w stanie ciągłego zdziwienia.
Nie nazywaj tego niepewnością -nazwij to cudem.
Nie nazywaj tego brakiem pewności siebie – nazwij to wolnością.

Wstęp do książki : Odwaga – radość niebezpiecznego życia, Osho

Powiązane posty

• Zrób coś inaczej niż dotychczas !

• Bez granic

• Przekraczanie granic a bariera lęku

• Zaakceptuj i bądź wolny…

• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.

Ludzie i roboty

13 Piątek Mar 2009

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 10 Komentarzy

Tagi

budda, freud, jung, Medytacja, nadświadomość, obserwacja, osho, podświadomość, przebudzeni, przebudzenie, roboty, sen, tu i teraz, uważność, uśpieni, wyzwolenie, Świadomość

pieknosc1
Przebudzenie, to droga do życia.
Głupiec śpi, tak jakby już dawno nie żył,
ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie.
Obserwuje. Pojmuje.
Jakże jest szczęśliwy!
Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem.
Jakże jest szczęśliwy podążając ścieżką przebudzenia.
Z niezwykłą cierpliwością medytuje,
szuka wolności i szczęścia.
– Dhammapada, Gautama Budda

Żyjemy nie zwracając uwagi na to, co dzieje się wokół nas. Tak, staliśmy się skuteczni w tym, co robimy. Jesteśmy tak efektywni, że nie potrzebujemy już być świadomi tego, co robimy. Wszystko stało się mechaniczne i automatyczne. Działamy jak roboty. Nie jesteśmy jeszcze ludźmi; jesteśmy maszynami.

George Gurdżijew powtarzał, że sposób w jaki człowiek egzystuje czyni z niego maszynę. Obraził tym wielu ludzi, bo przecież nikt nie lubi być nazywany maszyną. Maszyny lubią kiedy nazywa się je bogami; wtedy są zadowolone i dumne.
Gurdżijew zwykł nazywać ludzi maszynami i miał rację. Jeśli zaczniesz obserwować siebie, zauważysz jak mechanicznie się zachowujesz.

Rosyjski psycholog Pawłów i amerykański psycholog Skinner mają w dziewięćdziesięciu dziewięciu i dziewięciu dziesiątych procenta rację co do człowieka: wierzą oni, że człowiek jest niczym innym jak tylko piękną maszyną. Nie ma w nim duszy.
Uważam, że mają niemal stuprocentową rację; mylą się jedynie odrobinę. Ta odrobina to buddowie, ludzie przebudzeni. Ale można to im obu wybaczyć, ponieważ Pawłów nigdy nie spotkał żadnego buddy – spotykał tylko miliony robotów.
Skinner badał ludzi i szczury, i nie znalazł między nimi różnicy. Szczury to proste istoty, to wszystko; człowiek jest nieco bardziej skomplikowany.
Człowiek jest bardzo precyzyjną, a szczur bardzo prostą maszyną. Łatwiej jest badać szczury; właśnie dlatego psychologowie ciągle to robią. Badają szczury i wyciągają wnioski na temat człowieka – a ich konkluzje są prawie słuszne. Zwróćcie uwagę, że mówię „prawie„, bowiem ta jedna dziesiąta procenta obejmuje najistotniejsze zjawiska. Budda, Jezus, Mahomet – tych kilku przebudzonych ludzi to prawdziwi ludzie. Ale gdzie B. F. Skinner miałby znaleźć buddę? Z pewnością nie w Ameryce…

Pewien człowiek zapytał rabina:
– Dlaczego Jezus nie zdecydował, że urodzi się w dwu-dziestym wieku w Ameryce?
Rabin wzruszył ramionami i odpowiedział:
– W Ameryce? To byłoby niemożliwe. Po pierwsze, gdzie znajdziesz tu dziewicę? Po drugie, gdzie znajdziesz trzech mędrców?

Gdzie B. F. Skinner miałby znaleźć buddę? A nawet gdyby go znalazł, to jego tendencyjne nastawienie, uprzedzenia, nie pozwoliłyby mu go dostrzec. Obserwowałby swoje szczury. Nie rozumiałby niczego, czego szczury nie potrafią zrobić. A szczury nie medytują, nie stają się oświecone. Dla niego człowiek to tylko wyższa forma szczura.
Nadal uważam, że w odniesieniu do większości ludzi ma on rację; jego wnioski nie są fałszywe i buddowie zgodziliby się z nim w kwestii tak zwanej normalnej ludzkości. Normalna ludzkość jest pogrążona we śnie. Nawet zwierzęta nie śpią tak mocno.

Czy widziałeś jelenia w lesie – jaki jest skupiony, jak uważnie chodzi?
Czy widziałeś ptaka siedzącego na drzewie – jak mądrze obserwuje wszystko, co się dzieje dokoła? Idziesz w jego stronę – dopuszcza cię tylko na pewną odległość. Gdy przekroczysz niewidzialną granicę choć na jeden krok, odleci. Ma on pewien rodzaj świadomości swojego terytorium. Jeśli ktoś na nie wkroczy, staje się zagrożeniem.

Jeśli rozejrzysz się wokół, będziesz zdziwiony: człowiek wydaje się być najbardziej uśpionym zwierzęciem na ziemi.

Człowiek jest istotą upadłą. Takie właśnie jest znaczenie chrześcijańskiej przypowieści o upadku Adama, o jego wygnaniu. Dlaczego Adam i Ewa zostali wypędzeni z raju? Zostali wygnani, ponieważ zjedli owoc wiedzy. Ponieważ stali się umysłami i stracili swoją świadomość. Stając się umysłem, tracisz świadomość – rozum to uśpienie, rozum to hałas, rozum to mechaniczność. Jeśli staniesz się umysłem, stracisz świadomość.

Dlatego cała praca jaką trzeba wykonać, to pozostawienie umysłu i ponowne stanie się świadomością. Musisz pozbyć się wszystkiego, co zebrałeś w sobie jako wiedzę. To ona cię usypia; dlatego im większą wiedzę ma człowiek, tym bardziej jest pogrążony we śnie.

Ja również to zaobserwowałem. Nieskażeni cywilizacją mieszkańcy wioski są dużo bardziej uważni niż profesorowie uniwersytetów, czy mędrcy w świątyniach. Mędrcy hinduscy są jak papugi, pracownicy akademiccy na uniwersytetach są wypchani łajnem świętych krów, przepełnieni nic nieznaczącym szumem; umysły bez jakiejkolwiek świadomości.

Ludzie, którzy pracują otoczeni naturą – farmerzy, ogrodnicy, drwale – są dużo bardziej
świadomi niż ci, którzy funkcjonują na uniwersytetach jako dziekani, wicekanclerze, kanclerze.

Kiedy pracujesz z naturą, dostrzegasz jak uważna jest natura.
Drzewa są uważne; ich czujność jest zupełnie inna, ale są one bardzo uważne.

Są nawet naukowe dowody na ich uważność. Jeśli drwal przychodzi z siekierą w ręku i chce ściąć drzewa, to wszystkie, które go widzą, zaczynają drżeć. Są na to naukowe dowody; to nie jest żadna poetycka metafora, mówię o nauce. Teraz istnieją przyrządy pozwala-jące sprawdzić, kiedy drzewo jest zadowolone lub nie, kiedy się boi lub nie, kiedy jest smutne lub radosne. Gdy przychodzi drwal, wszystkie drzewa, które go wi-dzą, zaczynają drżeć. Zdają sobie sprawę, że zbliża się śmierć. A drwal jeszcze żadnego nie ściął, po prostu się zbliża…
[Przypis autorki bloga: O „drżeniu” drzew nie słyszałam, natomiast słyszałam o tym, że po ścięciu jednego drzewa, w promieniu około 100m wszystkie drzewa zaczynają produkować więcej żywicy, tak jakby szykując się do tego że też zostaną uderzone siekierą]

l jeszcze coś dziwnego, dużo bardziej dziwnego – jeśli drwal jedynie przechodzi, bez zamiaru ścięcia drzewa, wtedy żadne drzewo nie odczuwa strachu. A to ten sam drwal i ta sama siekiera. Wydaje się, że to intencja ścięcia wpływa na drzewa. Oznacza to, że jego zamiar został zrozumiany, odkodowany przez drzewa.

l jeszcze jedna rzecz została naukowo zaobserwowana: jeśli pójdziesz do lasu i zabijesz zwierzę, to nie tylko świat zwierząt będzie tym poruszony, ale także drzewa. Jeśli zabijesz jelenia, wszystkie jelenie znajdujące się w pobliżu poczują drgania wywołane przez mordercę, staną się smutne, rozdygotane. Nagle zaczną się bać, bez żadnego konkretnego powodu. Mogły nie widzieć śmierci jelenia, ale w jakiś delikatny sposób wywarła ona wpływ – odczuły to intuicyjnie.
Nie tylko jelenie to odczuwają – odczuwają także drzewa, papugi, tygrysy, orły, trawa i liście.

Pojawił się morderca, doszło do zniszczenia, zaistniała śmierć – wszystko wokół zostało tym poruszone. Wydaje się, że człowiek jest najbardziej ze wszystkich istot pogrążony we śnie…
Nad sutrami Buddy trzeba głęboko medytować, trzeba je wchłonąć, podążać za nimi.
On mówi:
Przebudzenie to droga do życia.

Żyjesz tylko w takim stopniu, w jakim jesteś świadomy.
Świadomość odróżnia śmierć od życia. Nie dlatego jesteś żywy, że oddychasz, nie dlatego jesteś żywy, że bije twoje serce. Fizycznie możesz być podtrzymywany przy życiu, bez żadnej świadomości. Twoje serce będzie bić, a ty będziesz oddychać. Można cię podłączyć do mechanizmów i pozostaniesz żywy przez wiele lat – żywy w sensie oddychania, bicia serca, krążenia krwi.
W szpitalach krajów rozwiniętych wegetuje wielu ludzi, ponieważ najnowsza technologia umożliwia przesunięcie terminu śmierci – można być podtrzymywanym przy życiu przez całe lata. Jeśli to nazywasz życiem, to możesz się utrzymywać przy życiu. Ale to nie jest życie.

Wegetować to nie to samo co żyć.

Buddowie mają inną definicję.
Ich definicja zawiera w sobie świadomość. Nie mówią, że żyjesz ponieważ możesz oddychać, że żyjesz ponieważ twoja krew krąży.
Ich zdaniem żyjesz kiedy jesteś świadomy. Więc poza przebudzonymi jednostkami, nikt tak naprawdę nie żyje. Jesteś trupem – chodzącym, rozmawiającym, wykonującym pewne rzeczy – jesteś robotem.

Budda mówi, że przebudzenie jest drogą do życia.
Stań się bardziej świadomy a poczujesz w sobie więcej życia. A życie jest Bogiem – nie ma innego Boga. Dlatego Budda mówi o życiu jako o świadomości. Życie jest celem samym w sobie, a świadomość metodą, sposobem aby ten cel osiągnąć. Głupiec śpi…
A wszyscy śpią, więc wszyscy są głupcami.

Nie czuj się urażony.
Fakty muszą być podawane takimi, jakie są. Funkcjonujesz jak we śnie; dlatego ciągle się potykasz, dlatego robisz rzeczy, których wcale nie chcesz robić.
Robisz rzeczy, których zdecydowałeś nigdy nie robić. Robisz rzeczy, o których wiesz, że nie są słuszne i nie robisz tego, co wiesz, że jest dobre.
Nie potępiaj się, ponieważ to zwykła strata czasu.
Nigdy nie żałuj tego co było w przeszłości!
Żyj w chwili obecnej.

Jak to możliwe?
Dlaczego nie możesz iść prosto? Dlaczego błądzisz po bezdrożach? Dlaczego schodzisz na manowce?

Poobserwuj swoje życie – wszystko co robisz jest pogmatwane, niepewne. Brak ci przejrzystości, brak spostrzegawczości. Nie jesteś uważny.
Nie widzisz i nie słyszysz – masz uszy aby słuchać, ale nie ma w tobie nikogo, kto rozumiałby to, co do ciebie dociera.
Masz oczy aby patrzeć, ale nikogo w tobie nie ma.
Tak więc twoje uszy słyszą a oczy widzą, ale niczego nie rozumiesz. Na każdym kroku potykasz się, na każdym kroku robisz coś nie tak.
l wciąż wydaje ci się, że jesteś świadomy.

Odrzuć to wyobrażenie.
Będzie to duży skok, duży krok, ponieważ gdy odrzucisz przekonanie: „Jestem świadomy”, zaczniesz szukać dróg i sposobów, aby się takim stać.

Toteż niech wreszcie dotrze do ciebie to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie.

Współczesna psychologia odkryta parę rzeczy, które mają ogromne znaczenie; mimo iż zostały one odkryte drogą umysłu, stanowią dobry początek. Jeśli odkryto je rozumem, to prędzej czy później, zacznie się ich również doświadczać w egzystencji.
Freud jest wspaniałym pionierem; daleko mu do bycia buddą, ale i tak odegrał wielką rolę, ponieważ jako pierwszy doprowadził do zaakceptowania przez większą część ludzkości tezy, że w człowieku ukryta jest również nieświadoma część. Świadomy umysł stanowi jedynie jedną dziesiątą; część nieświadoma jest od niego dziewięć razy większa,

Uczeń Freuda, Jung, poszedł jeszcze dalej, nieco głębiej i odkrył zbiorową nieświadomość. Zbiorowa nieświadomość znajduje się za nieświadomością jednostkową. Teraz potrzeba kogoś, kto odkryłby jeszcze jedną rzecz, która również istnieje i mam nadzieję, że prędzej czy później badania psychologiczne przyczynią się do jej odkrycia.
Jest nią kosmiczna nieświadomość. Nauczali o niej buddowie.

Im stajesz się uważniejszy, tym bardziej maleje w tobie pośpiech. Stajesz się pełen wdzięku. Gdy obserwujesz, twój trajkoczący umysł rozmawia mniej, ponieważ energia, która bya wykorzystywana do trajkotania zmieniła się i stała uwaga – ale to ta sama energia!

Możemy więc mówić o umyśle świadomym – bardzo kruchej i niewielkiej części nas. Za świadomością znajduje się umysł podświadomy – tajemniczy, możesz usłyszeć jego szepty ale nie możesz go poznać. On zawsze tam jest, tuż za świadomością. Pociąga za jej sznureczki. Trzecim umysłem jest nieświadomość umysłowa, która ujawnia się tylko we śnie lub kiedy bierzesz narkotyki. Dalej, zbiorowa nieświadomość jednostkowa. Doświadczasz jej tylko wtedy, gdy zagłębisz się w swój nieświadomy umysł; wtedy odkrywasz zbiorową nieświadomość. A jeśli pójdziesz jeszcze dalej, jeszcze głębiej, dotrzesz do kosmicznej nieświadomości.
Jest nią natura. Zbiorowa nieświadomość to wszystko, co ludzkość przeżyła aż do dzisiejszego dnia; jest częścią ciebie.
Nieświadomość to coś indywidualnego, co stłumiło w tobie społeczeństwo, czego nie pozwolono ci wyrazić. Dlatego przychodzi tylnymi drzwiami w nocy, we śnie.
A świadomy umysł… będę nazywał go tak zwanym świadomym umysłem, ponieważ taka jest prawda.
Jest tak niewielki, jest zaledwie przebłyskiem, ale mimo to jest ważny. W nim znajduje się nasionko. Zawsze jest ono małe, jednak ma w sobie ogromny potencjał. Dzięki niemu otwiera się nowy wymiar.
Tak jak Freud otworzył wymiar poniżej świadomości, tak Sri Aurobindo otworzył wymiar powyżej świadomości. Obaj są jednymi z najważniejszych ludzi naszych czasów. Obaj to intelektualiści, żaden nie jest przebudzony, ale obaj oddali ludzkości ogromną przysługę. Rozumowo uświadomili nam, że nie jesteśmy tak mali jak to się wydaje z zewnątrz, że pod powierzchnią ukryta jest zarówno ogromna głębia jak i niebotyczne góry.

Freud zapuszczał się w głębiny a Sri Aurobindo starał się zdobywać szczyty. Ponad naszym tak zwanym świadomym umysłem znajduje się prawdziwy świadomy umysł; można go odkryć jedynie dzięki medytacji. Gdy do zwykłej świadomości doda się medytację, gdy zwykłą świadomość połączy się z medytacją, to stanie się ona prawdziwie świadomym umysłem.

Ponad prawdziwie świadomym umysłem znajduje się umysł nadświadomy. Medytując widzisz jego przebłyski. Medytacja to błądzenie w ciemności. Owszem otwiera się kilka okien, ale i tak ciągle upadasz. Nadświadomość to samadhi – osiągnąłeś krystaliczną percepcję, osiągnąłeś zintegrowaną świadomość.
Teraz nie możesz spaść poniżej; ona jest już twoja. Pozostanie z tobą nawet we śnie.
Poza nadświadomością znajduje się zbiorowa nadświadomość; w religiach znana jest pod nazwą „Boga”.
A poza zbiorową nadświadomością mamy kosmiczną nadświadomość, która wychodzi nawet ponad bogów. Budda nazywa ją nirwaną, Mahawira mówi na nią Kaivalya, mistycy hinduscy nazywają ją moksha; ty możesz nazywać ją prawdą.

Istnieje więc dziewięć stanów twojej istoty. A ty żyjesz w jakimś małym kącie swojego ja – w maleńkim świadomym umyśle. To tak jakby ktoś miał pałac, całkowicie o nim zapomniał i żył na werandzie myśląc, że to wszystko, co posiada.

Freud i Sri Aurobindo to intelektualni giganci, pionierzy, filozofowie, ale obaj jedynie zgadują. Zamiast uczyć studentów o filozofach takich jak Bertrand Rus-sell, Alfred North Whitehead, Morfin Heidegger, Je-an-Pauł Sartre powinni raczej uczyć ich o Sri Aurobindo, ponieważ jest on najwybitniejszym filozofem swojej epoki. Ale jest on całkowicie lekceważony i ignorowany przez świat akademicki. A powodem jest to, że samo czytanie Sri Aurobindo sprawi, że zrozumiesz, iż jesteś nieświadomy.
On nie jest jeszcze buddą, ale i tak wprawi cię w zakłopotanie. Jeśli ma rację, to co właściwie robisz? Dlaczego nie poznajesz wyżyn swojego ja?

Jedyna rzecz jakiej trzeba się nauczyć to uwaga.
Obserwuj!
-Obserwuj każdą rzecz, którą robisz.
-Obserwuj każdą myśl, jaka przepłynie ci przez głowę.
-Obserwuj każde pragnienie, które przejmuje nad tobą kontrolę.
-Obserwuj nawet najmniejsze gesty – chodzenie, rozmowę, jedzenie, kąpiel.
-Obserwuj wszystko. Niech każda czynność stwarza ci szansę do obserwacji.

Nie jedz mechanicznie, nie opychaj się – bądź uważny. Przeżuwaj dokładnie i z uwagą… a zdziwisz się, jak wiele do tej pory traciłeś, ponieważ każdy kęs da ci ogromną satysfakcję. Jeśli będziesz jadł z uwagą, jedzenie stanie się smaczniejsze. Nawet bardzo zwyczajne potrawy smakują lepiej, kiedy jesteś uważny; a jeśli nie jesz z uwagą, to możesz próbować najsmaczniejszego jedzenia i nie będzie ono miało smaku, ponieważ nie ma nikogo kto obserwuje. Po prostu się napychasz.
Jedz powoli, z uwagą; każdy kęs musi być dokładnie przeżuty, posmakowany.

Wąchaj, dotykaj, czuj bryzę i promienie słońca.
Patrz na księżyc i stań się wyciszonym zbiornikiem świadomości, a księżyc odbije się w tobie jako coś niezwykle pięknego.

Początek książki : Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze

Powiązane:

• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość

• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.

• Bełkoczący umysł

• Historia pewnego przebudzenia

• Narodziny świadomości

• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.

• Przebudzenie.

Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

11 Środa Mar 2009

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Rozwój, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

atak ego, cuda, ego, iluzja, moce nadprzyrodzone, moce psychiczne, moce siddhi, nieprzywiązanie, osho, oświecenie, przywiązanie, uwolnienie, wyzwolenie, Świadomość

moce

Bycie nieprzywiązanym do rzeczy materialnych tego świata jest bardzo trudne, ale jeszcze trudniejsze jest bycie nieprzywiązanym wtedy, gdy swe podwoje odsłania świat duchowy.

Ta druga trudność jest milion razy większa, bo o wiele łatwiej dostrzec, że moce światowe nie są rzeczywiste. Są ulotne, nigdy cię w pełni nie zaspokajają, nie dają trwałego zadowolenia.

Każde nowe osiągnięcie w świecie tworzy tylko dalsze pragnienia.

Zamiast zaspokajać, wysyła umysł w nową podróż: jakikolwiek sukces osiągniesz na tym świecie, użyjesz go do tworzenia nowych pragnień.

Nieprzywiązanie nie jest zatem tak trudne w sprawach światowych, ale gdy chodzi o moce wewnętrzne, psychiczne, są one tak bliskie twego istnienia i są tak nieskończenie zaspokajające, że bycie nieprzywiązanym do nich jest prawie niemożliwe.

A gdy się do nich przywiązujesz, znów tworzysz jakiś świat i pozostajesz daleko, daleko od ostatecznego wyzwolenia.

Ponieważ wszystko co posiadasz, posiada i ciebie,
wyzwolenie musi być totalne, całkowicie totalne.

Musisz uwolnić się od wszystkiego co posiadasz – prócz swej nagiej natury.

Dysponowanie mocami duchowymi jest bardzo satysfakcjonujące, zaspokajające, daje tyle subtelnej radości ego, takiej czystej, że niemal nie możesz odczuć w tym niepokoju.
Nigdy cię to nie frustruje.

W sprawach światowych tyle jest frustracji, właściwie nic nie ma oprócz frustracji.
Cudem jest jak ludzie mogą tego nie zauważać.
Cudem jest jak ludzie mogą siebie sami oszukiwać i wierzyć, że jest jakaś nadzieja.
Ten zewnętrzny świat w ostatecznym rozrachunku jest skazany na odejście.

Obojętne jak wielki dom zbudujesz albo jak wielką władzę zdobędziesz: polityczną, ekonomiczną, społeczną – śmierć wszystko ci zabierze.

Nie trzeba wiele inteligencji by to zrozumieć.
A moce wewnętrzne – śmierć nie może ich zabrać. Są większe od śmierci. I nigdy nie przysparzają ci frustracji. Oto twoje moce, twoje potencjalne możliwości, które doszły do rozkwitu.

Wydaje się, że nie ma potrzeby poświęcania ich, nie ma potrzeby wyrzekania się ich, ale do nich także nie można się przywiązywać. Jeśli tak się nie stanie, zaczniesz żyć w świecie iluzji – ego pogrąży się w gonitwie za władzą.

A przecież nie szukasz powiększenia ego, raczej próbujesz odnaleźć całość, a całość jest możliwa tylko wtedy, gdy wszelkiego rodzaju egoistyczne gonitwy zostaną porzucone, gdy się od nich uwalniasz. Gdy ich nie ma – jest Bóg.

Ostateczne przywiązanie przychodzi, gdy osiągasz jakieś cudowne moce, moce siddhi*, gdy możesz robić różne rzeczy – rzeczy, które są cudowne, rzeczy, które są niewiarygodne.

Jeśli staniesz się do nich przywiązany, wcześniej czy później znów znajdziesz się w świecie.

Uważaj.
To ostatni atak ego, nie daj się pochwycić. Ego zarzuca na ciebie swoją ostatnią sieć…
Pamiętaj, musisz być czujny na każdym kroku. Umysł jest przebiegły.
Możesz teraz myśleć: „Tak, kiedy moce przyjdą, nie będę do nich przywiązany”.
Pomyśl jeszcze raz.
Gdzieś w sobie znajdziesz żywe pragnienie: „Niech przyjdą, potem zobaczymy. Najpierw niech przyjdą”.
„Kto by się przejmował wyzwoleniem?
To nie wygląda na prawdziwy cel. Ot, tylko być wyzwolonym, wolnym? Po co?”

Uważaj! Umysł jest bardzo chciwy, ego jest samą chciwością. Gdy znasz ten teren i rozumiesz go i wiesz gdzie nastąpi ostatni atak ego, możesz przygotować się z większą starannością, a gdy nastąpi nie zostaniesz pochwycony znienacka.

Fragment z Osho: Medytacja. Podstawy praktyki.

——————————————–

Moce Siddhi – to moce nadprzyrodzone, dostępne wielkim mistykom na drodze medtyacji, kontemplacji, modlitwy i obcowania z Bogiem.
Nie są zależne od wyznania religijnego i swiatopoglądu, bo równie przejawiali je w historii i przejawiają: hinduscy jogini, mnisi buddyjscy, muzułmańscy derwisze, chrześcijańscy święci itd… Zapowiedzi mocy, a także ukazanie świadectwa, że to możliwe, dawali swoim uczniom: Kryszna, Jezus, Budda, Bababji. Świadectwa te, i przykłady, są zanotowane i wspominane przez wszystkie Święte Pisma ludzkości, z Pismem Świętym włącznie.  Najwięcej o mocach siddhi mówi chyba joga i różne tradycje hinduistyczne, konkretyzując te moce…

więcej informacji o mocach siddhi

——————————————–

Powiązane posty

• Jasnowidzenie – fakty i mity

• Telepatia i jasnowidzenie

• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.

• Energia życia. Fakt czy mit?

• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja

Zagubieni – wizja społeczeństwa wg Osho

10 Wtorek Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 4 Komentarze

Tagi

akceptacja, Amerykanie, ciało, dobytek, dostatek, gonitwa, lęk, lęk przed śmiercią, lęk przed życiem, osho, pieniądze, równowaga, społeczeństwo, szaleństwo, wieczna młodość, Świadomość, śmierć, życie

mezczy

Jeśli jesteś pusty od środka, usiłujesz zgromadzić jak najwięcej akcesoriów wokół siebie. Może to zwieść innych, ale ciebie nie wypełni.
Choć czasem może zwieść i ciebie, ponieważ nawet własne kłamstwo, powtarzane wiele razy, zaczyna wyglądać jak prawda.
Jednak nie czujesz się spełniony, zadowolony.
Amerykanie starają się cieszyć życiem, ale wygląda na to, że wcale im się nie udaje.
Pamiętaj: jeśli będziesz podejmował wysiłki, aby się cieszyć, nic ci z tego nie wyjdzie.
Kiedy będziesz próbował osiągnąć szczęście, przegapisz je.

Wysiłek przy osiąganiu szczęścia to absurd, ponieważ szczęście tu jest.
Nie możesz go osiągnąć. Nic nie rób, po prostu zgódź się na nie. Ono jest we wszystkim, co cię otacza  wewnątrz, na zewnątrz, tylko szczęście. Nic poza nim nie jest prawdziwe.

Obserwuj, patrz głęboko w głąb świata, drzew, ptaków, rzek, w głąb gwiazd, Księżyca i Słońca, w głąb ludzi, zwierząt patrz głęboko: egzystencja składa się z radości, szczęścia. Z błogości. Niczego nie trzeba robić. Podejmowanie wysiłku stałoby się przeszkodą. Zrelaksuj się, a poczujesz, jak szczęście cię wypełni; rozluźnij się, a pojawi się w tobie; odpręż się, a otoczy cię ze wszystkich stron.

Amerykanie są spięci. Napięcie wzrasta, gdy za czymś gonisz.
Odprężenie pojawia się, gdy się na coś godzisz. Amerykanie gonią, ścigają, próbują wydobyć coś z życia, próbują je wyciskać. Niewiele z tego nie wynika, ponieważ nie jest to dobra droga.
Nie możesz wycisnąć życia; musisz się mu poddać.
Życia się nie podbija.
Musisz być na tyle odważny, żeby dać mu się pokonać. Tutaj przegrana jest zwycięstwem, a wysiłek, aby wygrać za wszelką cenę, będzie niczym innym, jak twoją ostateczną, całkowitą porażką.

Nie możesz podporządkować sobie życia, ponieważ część nie może ogarnąć całości. To tak, jakby mała kropelka wody próbowała zdobyć ocean. Owszem, kropelka może wpaść do oceanu i stać się jego częścią, ale nie może go pokonać. Właściwie to wpadnięcie do oceanu, stopienie się z oceanem jest drogą do zwycięstwa.

Amerykanin próbuje odnaleźć szczęście, stąd jego nadmierna, wręcz obsesyjna troska o ciało. Przekroczyła granice troski, stała się obsesją: człowiek wtedy nieustannie myśli o ciele, robi to i tamto, wszystko, co mu tylko wpadnie do głowy. Wkłada wiele wysiłku, aby znaleźć kontakt ze szczęściem poprzez ciało. To jest niemożliwe.

A zresztą  umysł Amerykanina jest nastawiony na rywalizację. Niekoniecznie naprawdę kochasz swoje ciało; być może tylko rywalizujesz z innymi. Ponieważ inni coś robią, ty też musisz to robić. Umysł Amerykanina jest najpłytszym i najbardziej ambitnym umysłem, jaki kiedykolwiek istniał na świecie. I jest to najbardziej rozpowszechniony rodzaj umysłu w obecnym świecie.
Właśnie dlatego biznesmen stał się w Ameryce synonimem wszystkiego, co najlepsze i najważniejsze. Wszystko inne stało się tłem. Biznesmen, człowiek kontrolujący pieniądze, jest najwyższym wzorcem.
W Indiach za taki wzorzec byli uważani bramini  poszukiwacze Boga.
W Europie stanowiła go arystokracja  dobrze wychowana, wyedukowana, akuratna, zestrojona z subtelnymi niuansami życia: muzyką, sztuką, poezją, rzeźbą, architekturą, tańcem klasycznym, językami, greką i łaciną. Najbardziej cenionym wzorcem była w Europie arystokracja, która przez wieki nasiąkała szacunkiem dla wyższych wartości w życiu. W Rosji Sowieckiej narzuconym i propagowanym wzorcem był posłuszny, zapracowany, uciskany proletariusz.
W Ameryce najbardziej szanowani są biznesmeni, ci którzy kontrolują pieniądze.

Pieniądze to dziedzina najszerzej pozwalająca na konkurencję.
Nie musisz być kulturalny, wymaga się jedynie pieniędzy. Nie musisz znać się na muzyce, na poezji. Nie musisz niczego wiedzieć o literaturze starożytnej, historii, religii, filozofii. Jeżeli masz pokaźną sumkę w banku, to jesteś kimś ważnym.
Właśnie dlatego mówię, że jest to najpłytszy umysł, jaki kiedykolwiek istniał. I ten umysł zmienił wszystko w handel, w ciągłą rywalizację.
Nawet jeśli nabywasz Van Gogha lub Picassa, nie robisz tego dla Picassa.
Kupujesz, ponieważ twoi sąsiedzi też kupili. Mają obraz Picassa u siebie w salonie, więc jakże ciebie miałoby na podobny nie stać? Musisz go mieć. Możesz nic o nim nie wiedzieć  nawet, w jaką stronę go powiesić, gdzie góra, gdzie dół; a u Picassa czasem trudno się zorientować, czy obraz wisi poprawnie, czy też do góry nogami.
Możesz nie wiedzieć, czy jest to oryginalny Picasso, czy nie. Możesz wcale na niego nie patrzeć, ale ponieważ inni go mają i o nim mówią, ty również musisz pokazać swoją klasę.
Po prostu pokazujesz swoje pieniądze.

Wszystko, co jest drogie, jest ważne; cokolwiek jest drogie, uznawane jest za ważne. Pieniądze i sąsiedzi stanowią jedyne kryteria przy podejmowaniu decyzji. Ważne jest, jakie mają samochody, domy, obrazy, gadżety. Ludzie mają w łazienkach sauny niekoniecznie dlatego, że kochają swoje ciało, lecz dlatego, że trzeba „to” mieć  wszyscy „to” mają. Jeśli nie masz, wyglądasz na biedaka. Jeśli wszyscy mają domy na wzgórzach, ty również musisz taki mieć. Możesz nie wiedzieć, jak docenić ten krajobraz, możesz się tam po prostu nudzić. Albo możesz zabierać ze sobą radio i telewizor i słuchać tych samych audycji, których słuchałeś w domu, oglądać te same programy, które oglądałeś w domu. Co za różnica, czy siedzisz w górach, czy we własnym pokoju? Ale inni to mają. Garaż na cztery samochody jest konieczny; inni takie mają. Możesz wcale nie potrzebować czterech samochodów.
[…]

Obserwowałeś kiedyś dziecko, które biega, krzyczy, tańczy bez powodu  chociaż niczego nie ma?

Jeśli je spytasz, dlaczego tak się cieszy, nie będzie w stanie ci odpowiedzieć.
Pomyśli, że jesteś wariatem.
Czy potrzebny jest powód, aby być szczęśliwym?
Będzie zszokowane, że w ogóle o to pytasz.
Wzruszy ramionami i dalej będzie śpiewać i tańczyć.

Dziecko nie posiada niczego. Nie jest jeszcze premierem, nie jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, nie jest Rockefellerem. Niczego nie posiada  może z wyjątkiem kilku muszelek i kamyków zebranych na plaży, to wszystko.

Życie Amerykanina kończy się wraz z nadejściem śmierci. Gdy umiera ciało, umiera Amerykanin. Stąd ogromny strach przed śmiercią. Ze względu na ten strach Amerykanin stara się przedłużyć swoje życie, czasem do absurdalnego wieku.
Jest wielu Amerykanów, którzy wegetują w szpitalach i instytutach psychiatrycznych.
Nie żyją  minęło już dużo czasu, odkąd umarli.
Lekarze, lekarstwa, nowoczesna aparatura  to wszystko zarządza ich ciałami. W jakiś sposób nadal funkcjonują.

Strach przed śmiercią jest tak olbrzymi: gdy raz odejdziesz, odejdziesz na zawsze, nic nie przetrwa.

Amerykanie wierzą w ciało i nic poza tym.
Jeśli tak myślisz, będziesz bardzo nieszczęśliwy.
Po pierwsze, zawsze będziesz bał się śmierci, a ten, kto boi się umrzeć, boi się również żyć.
Życie i śmierć są tak powiązane, że jeśli boisz się umrzeć, zaczniesz również bać się żyć.

To życie przynosi śmierć, więc jeśli boisz się śmierci, jak możesz naprawdę pokochać życie?

Strach zawsze będzie obecny. To życie przynosi śmierć; nie możesz żyć całkowicie. Jeśli śmierć jest końcem dla wszystkiego, jeśli tak uważasz, to twoje życie upłynie na pośpiechu i pogoni. Ponieważ zbliża się śmierć, nie możesz pozwolić sobie na cierpliwość.
Stąd amerykańska mania szybkości: wszystko musi być zrobione szybko, ponieważ zbliża się śmierć, więc zrób jak najwięcej rzeczy, zanim umrzesz. Postaraj się wypchać siebie jak największą liczbą doświadczeń, zanim umrzesz, ponieważ gdy będziesz martwy, będziesz martwy.

To stwarza poczucie bezsensowności i udrękę, lęk.
Jeśli nic nie uratuje ciała, cokolwiek robisz, jest płytkie, nie daje satysfakcji.
Jeśli śmierć jest końcem i nic nie przetrwa, to i życie nie może mieć żadnego znaczenia.
Jest „opowieścią idioty, pełną wrzasku i złości, bez najmniejszego znaczenia”.

Człowiek świadomy wie, że znajduje się w ciele, ale ciałem nie jest. Kocha swoje ciało; ono jest jego miejscem zamieszkania, jego domem. Nie postępuje wbrew ciału, bo głupotą jest działać na szkodę własnego domu, ale nie jest też materialistą. Jest ziemski, ale nie jest materialistą. Jest realistą, ale nie materialistą.

Wie, że kiedy umierasz, to tak naprawdę nic nie umiera.
[…]
Człowiek świadomy żyje w ciele, kocha swoje ciało, czci je, ale sam nie jest ciałem.
Wie, że ma w sobie coś, co przetrwa każdą śmierć.
Wie, że ma w sobie coś, co jest wieczne, i czas nie może tego zniszczyć.
Doszedł do tego przez medytację, miłość, modlitwę. Odczuwa to wewnątrz siebie. Nie boi się.
Nie boi się śmierci, ponieważ wie, czym jest życie.

Nie goni za szczęściem, ponieważ wie, że Bóg zsyła mu miliony okazji; on musi tylko nie przeszkadzać.
Czy nie widzisz, że drzewa są przytwierdzone do podłoża? Nie mogą donikąd pójść, a mimo to są szczęśliwe. Nie mogą gonić za szczęściem, nie mogą wyruszyć na poszukiwanie szczęścia. Są przytwierdzone do ziemi, nie mogą się ruszyć, ale czy nie widzisz szczęścia? Czy nie widzisz ich radości, gdy pada deszcz, ich ogromnego zadowolenia, gdy wieje wiatr? Czy nie czujesz, jak tańczą? Są przytwierdzone, nigdzie nie chodzą, lecz życie przychodzi do nich.
Wszystko przychodzi  ty tylko stwarzasz możliwość; wszystko przychodzi samo  ty dopuszczasz to do siebie albo nie.
Życie jest gotowe przydarzać się ci.
Ale tworzysz tyle barier… Największą z nich jest pogoń. Ponieważ gonisz i biegasz, kiedy życie puka do twoich drzwi, nigdy cię nie zastaje. Zawsze jesteś gdzieś indziej.
Ścigasz życie, ono goni za tobą i nigdy się nie spotykacie.
Bądź… po prostu bądź, czekaj i zachowaj cierpliwość.

Osho, Równowaga ciała i umysłu

Powiązane

• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…

• Źródło natchnienia jest w Tobie

• Nie możesz zgubić drogi

• Wybieraj swój świat świadomie

• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?

Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)

04 Środa Lu 2009

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Refleksje nad życiem

≈ 2 Komentarze

Tagi

interpretacja, karty, los, osho, przeznaczenie, tarot, Zen, Świadomość

tarot
Poniższe opisy pochodzą z książki Osho – Zen. Tarot. Transcendentalna gra zen.

Mag – egzystencja
Nie jesteś tutaj przypadkiem. Egzystencja cię potrzebuje. Bez ciebie Egzystencji będzie czegoś, brakować i nikt nie będzie w stanie wypełnić tej luki. Całej Egzystencji brakowałoby ciebie i to właśnie nadaje ci godność. Gwiazdy, słońce i księżyc, drzewa, ptaki i ziemia – wszystko w całym Wszechświecie czułoby pustkę w tym małym miejscu, którego nikt prócz ciebie nie może wypełnić. Twoje połączenie z Egzystencją daje ci wielką radość i satysfakcję, a ona troszczy się o ciebie. Gdy będziesz już czysty, zobaczysz ogromną miłość spływającą na ciebie ze wszystkich stron.

Śmierć  – przemiana
Mistrz w Zen jest nie tylko nauczycielem. We wszystkich religiach mamy do czynienia jedynie z nauczycielami. Uczą cię oni tematów, których nie znasz, i proszą, byś wierzył ich słowom, bo nie ma sposobu na to, by te doznania uczynić obiektywną rzeczywistością. Nauczyciel też ich nie zna, tylko w nie uwierzył i przekazuje swoje wierzenia komuś innemu. Zen nie jest światem wierzących. Nie jest miejscem dla wierzących – jest on dla tych odważnych dusz, które potrafią porzucić wszelką wiarę, niewiarę, zwątpienie, rozum i umysł – i mogą po prostu wejść w swoją czystą egzystencję bez żadnych granic. Zawiera się w tym ogromna przemiana. Gdy więc inni zajęci są filozofiami, Zen zajmuje się metamorfozą, Przemianą. To autentyczna alchemia: dokonuje przemiany ołowiu w złoto. Trzeba jednak pojąć jego język, nie rozumującym, pełnym intelektu umysłem, ale kochającym sercem. Czy choć posłuchać, nie zastanawiając się czy to prawda, czy nie. Nagle przychodzi chwila, gdy dostrzegasz to, co przez całe życie ci umykało. Nagle otwiera się to, co Gautama Budda nazywał osiemdziesięcioma czterema tysiącami bram.

Diabeł- uwarunkowanie
Dopóki nie porzucisz osobowości, nie zdołasz odnaleźć indywidualności. Indywidualność otrzymujemy od egzystencji; osobowość jest nam narzucona przez społeczeństwo. Osobowość jest tworem społecznym. Społeczeństwo nie może tolerować indywidualności, gdyż indywidualność nie będzie ślepo posłuszna jak owca. Indywidualność ma w sobie coś z lwa, a lew żyje samotnie. Owce zawsze trzymają się w stadzie, szukając większego poczucia komfortu w byciu w tłumie. W tłumie czujemy większą ochronę, bezpieczeństwo. Gdy ktoś zaatakuje, w tłumie masz szansę uratować się. Ale samotnie? Tylko lwy żyją w samotności. Każdy urodził się lwem, ale społeczeństwo cię warunkuje, programuje twój umysł tak, jak umysły owiec. Daje ci osobowość, wygodną osobowość, miłą, bardzo wygodną, bardzo posłuszną. Społeczeństwo potrzebuje niewolników, nie chce ludzi bez reszty oddanych wolności. Społeczeństwo chce niewolników, bo wszystkie manipulacje oparte są na posłuszeństwie.

Gwiazda- cisza
Zawładnęła tobą energia Całości. Uległeś jej, nie ma ciebie – jest Całość. W tej chwili, gdy cisza cię przenika, możesz zrozumieć jej znaczenie, gdyż jest to ta sama Cisza, jakiej doznał Gautama Budda. To ta sama Cisza Chuang Tzu, Bodhidharmy czy Nansena… Smak Ciszy jest ten sam. Czasy się zmieniają, świat się zmienia, lecz doznanie Ciszy oraz radość z niej płynąca pozostają niezmienne. Tylko na tym możesz polegać, tylko to nie umiera. Tylko to możesz nazwać swym istnieniem.

Arcykapłan-nicość
Budda wybrał jedno z najbardziej znaczących słów: shunyata. Jego odpowiednik: „nicość” nie ma już w sobie tego piękna. To dlatego przekształciłem je w „Nic-ość” – ponieważ Nic-ość nie jest tylko nicością, jest wszystkim. Tętnią w niej życiem wszystkie możliwości. Wszystko może się zdarzyć, absolutnie wszystko. Nic jeszcze się w niej nie przejawiło, ale zawiera ona w sobie wszystko. Na początku jest natura, na końcu jest natura, więc czemu pośrodku robisz tyle zamieszania? Po co pośrodku tak się martwić, denerwować, być ambitnym, po co tworzyć tyle rozpaczy? Cała ta podróż biegnie od nicości do nicości.

Wisielec – nowa wizja
Gdy otwierasz się na Najwyższe, natychmiast wlewa się ono w ciebie. Nie jesteś już zwykłym człowiekiem — dokonałeś transcendencji. Twój wgląd stał się wglądem w całość egzystencji. Nie jesteś już oddzielony, znalazłeś swe korzenie. Zwykle człowiek żyje bez korzeni, nie wiedząc, skąd jego serce przyjmuje energię, nie wiedząc, kto w nim oddycha, nie znając soku życia płynącego wewnątrz. To nie ciało i nie umysł, ale coś, co wykracza poza wszelkie dualizmy, co nazywamy bhaga-vat – bhagavat w dziesięciu kierunkach… Otwierając się, twoje wewnętrzne istnienie najpierw doznaje dwóch kierunków: wysokości i głębi. Później powoli, w miarę, jak staje się to ustabilizowane, zaczynasz się rozglądać, rozszerzając się na wszystkie pozostałe osiem kierunków. Gdy dostąpisz punktu spotkania wysokości i głębi, możesz rozejrzeć się po całym Wszechświecie. Wtedy twoja świadomość zaczyna rozwijać się we wszystkich dziesięciu kierunkach, ale droga do tego była jedna.

Umiarkowanie – Integracja
W człowieku jest konflikt. Jeśli nie zostanie on rozwiązany w nim, nigdzie nie może zostać rozwiązany. Polityka jest w tobie, między dwiema częściami umysłu. Istnieje bardzo mały pomost. Jeśli ten pomost zostanie zerwany w wyniku jakiegoś wypadku, wady fizjologicznej czy czegoś innego, człowiek dzieli się wewnętrznie, staje się dwiema osobami; znane jest to jako schizofrenia, rozdwojenie osobowości. Jeśli ten pomost zostanie zniszczony, a jest on bardzo delikatny… rozdwoisz się, będziesz się zachowywać jak dwie różne osoby. Rano jesteś bardzo kochający, bardzo piękny, wieczorem jesteś bardzo rozzłoszczony, zupełnie inny. Nie pamiętasz tego, czym byłeś rano… jak możesz pamiętać? Wtedy działał inny umysł, a jedna osoba stała się dwiema. Gdy ten pomost zostanie wzmocniony na tyle, by dwa umysły przestały istnieć jako dwa i połączyły się w jedność, nastąpi Integracja, krystalizacja. To, co George Gurdjieff nazywał krystalizacją istnienia, to nic innego jak tylko te dwa umysły stające się jednym, wewnętrzne spotkanie aspektu męskiego z aspektem żeńskim, spotkanie yin z yang, lewego z prawym, logiki z nie-logiką, Platona z Arystotelesem.

Cesarz-buntownik
Ludzie boją się, bardzo się boją tych, którzy poznali siebie. Mają oni w sobie pewną moc, aurę i magnetyzm, charyzmę, która może wyrwać żywych, młodych ludzi z uwięzienia w tradycjach… Nie można zniewolić człowieka oświeconego, na tym polega ta trudność – nie można go uwięzić… Trudno będzie dostosować do wymogów grupy każdego ducha, który poznał choć część wewnętrznego świata, stale będzie on wywoływał niepokoje. Masy nie lubią być niepokojone, nawet jeśli są nieszczęśliwe. Żyją w cierpieniu, ale przywykli do niego. Obcym dla nich jest każdy, kto nie jest nieszczęśliwy. Człowiek oświecony jest największym obcym w świecie – wydaje się, że do nikogo nie przynależy. Nie ogranicza go żadna organizacja, społeczność, społeczeństwo czy naród.

Więcej opisów kart: Osho – Zen. Tarot. Transcendentalna gra zen.

Zobacz także

• Chiromancja – Linie na dłoni.

• Numerologia – czy to ma sens?

• Przypadki nie istnieją

• Feng Shui

• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)

Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.

15 Czwartek Sty 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 58 Komentarzy

Tagi

Bóg, droga środka, dusza, grzech, grzesznik, idea grzechu, modlitwa, napinać się, osho, rozluźnienie, skrajności, sprzeczności, stłumienie, walczyć, walka, Świadomość, ścieżka środka

kobieta_podzielona2
Fragment z: „Modlitwa”, Osho

Czym jest grzech? To skrajność, popadanie w skrajność to grzech. Pozostawanie dokładnie pośrodku to wzniesienie się ponad grzech.
Dlaczego? Dlaczego grzechem jest popadanie w skrajność? Otóż skrajność to wybór, wybierasz jedną połowę, drugą odrzucasz, zaś Prawda to całość.
Mówiąc: „Będę dużo jadł”, wybrałeś połowę. Stwierdzając: „W ogóle nie będę jadł”, znowu wybierasz połowę, ale coś odrzucasz. Bycie pośrodku oznacza, że nie ma wybierania – karmisz swe ciało wolny od tej czy innej obsesji.
Nie ma obsesji, nie jesteś neurotykiem. Ciało dostaje tyle ile potrzebuje, a ciebie to nie obciąża.
Ta równowaga to wzniesienie się ponad grzech.
Zatem ilekroć równowaga bywa zakłócona, jesteś grzesznikiem. Grzesznikiem jest ten, kto jest zanadto związany ze światem, ale gdy przeskoczy w drugą skrajność, wyrzeknie się świata, występuje stanowczo przeciwko światu, też staje się grzesznikiem.
Kto akceptuje świat, nie dokonując takich czy innych wyborów, wykracza ponad niego.
Akceptacja jest transcendencją. Wybór oznacza, że pojawiasz się ty, pojawia się ego, zaczynasz walczyć.

Ilekroć popadasz w skrajność, musisz podjąć walkę, stale walczyć, gdyż w tym stanie nie ma mowy o odprężeniu. Tylko będąc pośrodku można się odprężyć.
W stanie skrajności zawsze mamy do czynienia z napięciem, obawą, niepokojem. Tylko ten środek, stan zrównoważenia, pozbawiony jest trosk i obaw, jesteś wówczas spokojny, nic cię nie niepokoi, nie ma bowiem napięcia. Napięcie to stan skrajny.
Krążysz od jednej skrajności do drugiej, dlatego jesteś tak napięty.
Albo uganiasz się za kobietami i seks stale szumi ci w głowie, albo występujesz przeciwko nim i wtedy seks… również szumi ci w głowie.
Jeżeli istniejesz dla seksu, seks będzie jedynym, co wypełnia umysł, jak dym. Gdy jesteś mu przeciwny, wrogi, seks także wypełniać będzie twój umysł, pamiętamy bowiem swoich przyjaciół, a jeszcze lepiej pamiętamy swoich wrogów.

Czasem zapominamy o przyjaciołach, lecz o wrogach nigdy, zawsze są z nami. Jak miałbyś zapomnieć o swym wrogu? Ludzie poruszający się w świecie seksu są więc całkowicie pochłonięci seksem. Zajrzyj do klasztorów, gdzie są ludzie, którzy popadli w drugą skrajność – ciągle nastawieni na seks, cały ich umysł przepełniony jest seksem.

Jedz za dużo, wpadaj w obsesję na punkcie jedzenia tak, jakby jedzenie było celem twojego życia, a pożywienie wciąż dręczyć będzie twój umysł. Pość… i wtedy też będziesz myślał o pożywieniu. Jeśli coś bezustannie nęka umysł, staje się obciążeniem. Kobieta nie stanowi problemu, mężczyzna nie jest problemem – to seks, wciąż angażujący umysł, jest problemem.
Jedzenie nie jest problemem, jesz coś i tyle, ale ciągłe myślenie o jedzeniu staje się poważnym problemem.

Jeśli umysł bez przerwy drąży kilka kwestii, jego energia ulega rozproszeniu; umysł jest otępiały, znużony, przeciążony do tego stopnia, że życie zdaje się być pozbawione sensu. Gdy umysł zostaje uwolniony od tego ciężaru, jest lekki, świeży, mówimy wówczas o inteligencji.

Człowiek ogląda świat na nowo, dzięki świadomości, która jest świeża, uwolniona od ciężaru. Cały wszechświat jest piękny – to piękno nazywamy Bogiem. Cały wszechświat jest żywy – to tętniące życie nazywamy Bogiem. Cały wszechświat jest ekstatyczny, każdą chwilę, każdą cząstkę przepełnia szczęśliwość – to szczęście i ekstazę nazywamy Bogiem.

Bóg nie jest osobą, która gdzieś tam na ciebie czeka, Bóg jest objawieniem w tym świecie. Kiedy umysł jest cichy, spokojny, przejrzysty, odciążony, młody, świeży, dziewiczy… z dziewiczym umysłem dostrzegamy Boga wszędzie. Ale twój umysł jest martwy, uczyniłeś go takim dzięki określonemu procesowi, który polega na tym, że przechodzisz z jednej skrajności w drugą i na odwrót, nigdy nie pozostając pośrodku.

Słyszałem o pijaku, który szedł ulicą, ogromną, szeroką. Zapytał przechodnia: „Gdzie jest druga strona tej ulicy?” Ulica szeroka, zapada zmierzch, gasną światła, a do tego on jest pijany. Nie widzi zbyt dobrze, więc pyta:
„Gdzie jest druga strona?” Jakiś człowiek ulitował się nad nim i pomógł mu przejść na drugą stronę.
Gdy tam dotarł, zagadnął kolejną osobę: „Gdzie jest druga strona?” Tamten przeprowadził go. Gdy przeszli na drugą stronę, pijak stwierdził: „Chwila! Co to za ludzie? Stanąłem tam, spytałem gdzie jest druga strona, oni mnie tu przyprowadzili, no to się pytam znowu gdzie jest druga strona. A oni mówią, że tam! I znowu mnie tam powleczecie… Co za ludzie tu mieszkają? Ja się pytam gdzie jest druga strona?”
Nie ma znaczenia gdzie jesteś, przeciwieństwo staje się „drugą stroną” i staje się atrakcyjne, ten dystans kusi. Nie wyobrażasz sobie nawet jak seks pociąga człowieka, który usiłuje pozostać w celibacie – nie masz pojęcia! Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak jedzenie przyciąga człowieka poszczącego. Nie zrozumiesz, bo są to przeżycia: jedno tylko stale krąży człowiekowi po głowie, jedzenie… seks… I tak aż po kres naszych dni. Nawet w chwili śmierci, gdy pojawia się skrajność, nie sposób uwolnić się od tej obsesji.
Jak można rozluźnić się, być „na luzie”? Nie popadaj w skrajności.

Fragment z: „Modlitwa”, Osho

Powiązane posty

• Koniec walki oznacza zwycięstwo

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Wojna w Tobie trwa

• Nauka akceptacji dobrego i złego

• Ćpun adrenaliny kontra “dobry człowiek”

• Ponad-Ego

• Wewnetrznie podzieleni

Energia musi płynąć…!

29 Poniedziałek Gru 2008

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Feng shui, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

apteka dla duszy, drzewa, energia, energia miłości, kontakt, las, miłość, natura, nienawiść, obojetność, osho, przepływ energii, przyroda, taniec, wyzwolenie energii, Świadomość

drzewa2
Jeśli to możliwe wyjdź na otwartą przestrzeń, stań pomiędzy drzewami i przemień się w drzewo, pozwól, aby wiatr przenikał przez ciebie.

Utożsamienie się z drzewem wzmacnia nas i ożywia. Z łatwością docierasz wówczas do pierwotnej świadomości, w której drzewa trwają bez przerwy.
Rozmawiaj z nimi i obejmuj je. Jeśli nie możesz wyjść na dwór, po prostu stań pośrodku pokoju i wyobraź sobie siebie jako drzewo – pośród deszczu i silnego wiatru – i zacznij tańczyć. Ale tańcz tak, jakbyś był drzewem. Wtedy będziesz w stanie uruchomić przepływ.
Jest to tylko kwestia opanowania sztuki utrzymania przepływu energii.
Będzie to dla ciebie klucz – ilekroć zostanie zahamowana, będziesz mógł ją odblokować.

Energia zawsze płynie w stronę obiektu, który kochamy. Kiedy czujesz w jakimś miejscu blokadę energii, oto sekret, jak ją znów upłynnić: znajdź obiekt miłości. Nie jest istotne, co nim zostanie, jest bowiem tylko pretekstem.
Jeśli potrafisz dotknąć z miłością np. drzewa, energia popłynie, ponieważ gdy pojawia się miłość, energia zaczyna płynąć w jej stronę.
To tak jak z rzeką – zawsze z wyżyn kieruje się ku poziomowi morza. Gdziekolwiek znajduje się przedmiot miłości, energia poszukuje jego poziomu – i zaczyna płynąć. Pomóc może też masaż, jeśli wykonujesz go z miłością.
Wszystko może pomóc.
Weź do ręki kamień – z miłością i głęboką troską. Zamknij oczy i poczuj miłość do kamienia, wdzięczność za to, że istnieje i że akceptuje twoją miłość.
maledrzewaxNagle poczujesz pulsowanie i energia zacznie się poruszać.
Stopniowo przestaniesz potrzebować faktycznego obiektu; energia zacznie płynąć na samą myśl, że kogoś (coś) kochasz. Wtedy możesz odrzucić nawet myślenie o miłości; po prostu kochaj, a energia będzie płynąć.
Miłość to ruch.
Jesteśmy zmarznięci, ponieważ nie kochamy.
Miłość to ciepło.
Kiedy jest ciepło, nie zamarznie się.
Gdy nie ma miłości, wszystko jest zimne.
Temperatura spada poniżej zera. Jedna z najważniejszych rzeczy, o których trzeba pamiętać: miłość jest ciepła i nienawiść także jest ciepła; zimna jest obojętność.

Czasem nawet wtedy gdy nienawidzisz, energia zaczyna płynąć. Oczywiście jest destrukcyjna, ale w złości także przepływa.
Dlatego po wyładowaniu złości ludziom robi się dobrze; uwolnili coś. Było to działanie destrukcyjne – choć mogło być kreatywne, gdyby uwalniało się przez miłość – ale lepsze to niż nieuwalnianie niczego.

Gdy jesteś obojętny, nie ma w tobie przepływu. Więc wszystko, co cię roztapia i ogrzewa, jest dobre. To nie masaż działa, tylko twoja troska i miłość.
Wypróbuj to na kamieniu: dotknij go i zobacz, co się stanie, promieniej miłością.

Wypróbuj to na drzewie; gdy poczujesz, że to się dzieje, po prostu usiądź w ciszy i próbuj. Pomyśl o osobie, którą kochasz – o mężczyźnie, kobiecie, dziecku, o kwiatach.
Przypomnij sobie kwiat – jego wyobrażenie – a nagle zobaczysz, że energia płynie.
Wtedy odrzuć też wyobrażenie.
Pewnego dnia siedź po prostu w ciszy i kochaj.
Nikogo konkretnego.
Zanurzony w kochającym nastroju, po prostu siedź cicho i kochaj, a poczujesz ten przepływ. Wtedy znasz już klucz. Jest nim miłość. Miłość jest przepływem.

Osho, Apteka dla duszy

Powiązane posty

• Energia życia. Fakt czy mit?

• Świat to energia!

• Dobre wibracje

• Energia w naszym ciele – Taoistyczny punkt widzenia.

• Energia myśli i myślokształty

• Cykle życia i śmierci – Twoje istnienie.

Napięcie i odprężenie

04 Czwartek Gru 2008

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Świadomość

≈ 5 Komentarzy

Tagi

napięcie, odprężenie, osho, równowaga, relaks, uspokojenie, wyciszenie, zdrowie, Świadomość

napiecie

Pytanie: Odczuwam wielkie napięcie i stres. Jak mogę się odprężyć?
Zacznij od swego najbliższego otoczenia – w nim istniejemy, a możemy zacząć tylko od miejsca, w którym istniejemy. Zrelaksuj całe otoczenie swojej jaźni: odpręż ciało, wycisz zachowanie, spowolnij wszystko, co robisz. Chodź w sposób zrelaksowany, jedz w sposób zrelaksowany, mów i słuchaj w sposób zrelaksowany. Zwolnij każdy proces. Nie śpiesz się, nie poganiaj. Poruszaj się tak, jakbyś miał do dyspozycji całą wieczność – bo, prawdę mówiąc, masz ją. Jesteśmy tu obecni od samego początku i będziemy aż do samego końca, jeśli oczywiście przyjąć, że początek i koniec istnieją. Bo właściwie nie istnieją. Zawsze tu byliśmy i zawsze będziemy. Zmienia się forma, ale nie substancja; zmieniają się stroje, ale nie dusza.

Napięcie oznacza pośpiech, lęk, wątpliwość. Oznacza ciągły wysiłek, aby się obronić, być bezpiecznym, mieć pewność. Napięcie wymusza przygotowanie się dzisiaj na nadejście jutra albo następnego życia, ponieważ bojąc się jutra nigdy nie zmierzysz się z rzeczywistością. Napięcie oznacza przeszłość, której nie przeżyłeś, ale jedynie jakoś tam spędziłeś; otacza cię, wisi, jest jak kac.

Zapamiętaj jedną z podstawowych zasad życia: każde doświadczenie, które zlekceważyłeś będzie wisieć nad tobą, będzie nalegać: „Dokończ mnie! Przeżyj mnie! Spełnij mnie!” To jest cecha przypisana wszystkiemu, czego doświadczasz – chce być dokończone, spełnione. Kiedy się spełni -wyparuje; niedokończone – nalega, torturuje cię, prześladuje, przyciąga twoją uwagę. Mówi: „Co masz zamiar ze mną zrobić? Nie dokończyłeś mnie. Spełnij mnie!”

Cała twoja przeszłość wisi dookoła ciebie – bo niczego nie przeżyłeś naprawdę, wszystko jakoś wymijałeś, angażowałeś się tylko częściowo, tylko troszeczkę, na chłodno. Żadnej pełni zaangażowania, żadnej pasji. Poruszałeś się jak lunatyk we śnie. Toteż przeszłość wisi nad twoją głową, a przyszłość napawa cię lękiem. A jedyne co jest realne – twoja teraźniejszość – tkwi wciśnięta pomiędzy przeszłość i przyszłość.
Relaks zacznij od najbliższego ci otoczenia. Pierwszy krok to rozluźnienie ciała. Pamiętaj, aby tak często jak to tylko możliwe zwracać uwagę, czy gdzieś w nim – w karku, w głowie, w nogach – nie tworzy się napięcie. Świadomie rozluźnij je. Zwróć się bezpośrednio do spiętej części ciała i przekonaj ją, powiedz czule: „Odpręż się”.

Zdziwisz się, że jeśli poprosisz o to którąkolwiek część swego ciała, ona cię posłucha, zrobi to, o co prosisz – to przecież twoje ciało! Zamknij oczy i wniknij do jego wnętrza, przechodząc od stóp do głowy w poszukiwaniu napięcia. Porozmawiaj z tą częścią ciała jak z przyjacielem; niech to będzie dialog pomiędzy tobą i twoim ciałem. Poproś, by się zrelaksowało, powiedz mu: „Nie ma się czego obawiać. Nie bój się. Zatroszczę się o wszystko – ty się odpręż”.

Z czasem nabierzesz wprawy, a ciało stanie się wypoczęte. Wtedy zrób kolejny krok, nieco bardziej w głąb. Poproś, aby także umysł się zrelaksował. Jeśli ciało słucha, umysł także posłucha, ale nie możesz zaczynać od niego – musisz zaczynać od początku, nie można zaczynać od środka. Wiele osób zaczyna od umysłu i niczego nie osiąga; a to dlatego, że zaczynają w złym miejscu. Wszystko ma swoją kolejność.
Jeśli będziesz umiał rozładować napięcie w ciele, wtedy także będziesz umiał pomóc umysłowi łatwo się relaksować. Umysł jest tworem bardziej skomplikowanym. Kiedy będziesz miał pewność, że ciało słucha tego, o co prosisz, zdobędziesz także więcej pewności siebie. Teraz nawet umysł powinien cię słuchać. Zabierze to więcej czasu, ale jest możliwe.

Kiedy umysł będzie odprężony, zacznij relaksować swoje serce, świat uczuć, emocji -jeszcze bardziej skomplikowany, jeszcze bardziej subtelny. Ale teraz będziesz mógł poruszać się z zaufaniem, z pełnią zaufania do samego siebie. Będziesz już wiedział, że to możliwe. Jeśli udało się w przypadku ciała i umysłu, uda się także z sercem. I dopiero wtedy, gdy przejdziesz te trzy kroki, możesz postawić czwarty. Teraz możesz się zwrócić do samego rdzenia swojej istoty, który przekracza twoje ciało, umysł czy serce, jest samym środkiem twojej egzystencji. I w tym miejscu także będziesz umiał się wyciszyć.

Taki relaks przynosi ze sobą największą z możliwych radości, rodzaj ekstazy, akceptacji. Będziesz pełen błogości i radości. Twoje życie nabierze cech tańca. Wszystko wokół, z wyjątkiem ludzi, porusza się tanecznym krokiem. Wszystko wokół porusza się powolnym ruchem; jest to oczywiście ruch, ale jak spokojny… Drzewa rosną, ptaki szczebioczą, rzeki płyną, gwiazdy migoczą – wszystko odbywa się tak spokojnie. Żadnego pośpiechu, poganiania, żadnych trosk, żadnego marnotrawstwa. Jedynym wyjątkiem jest człowiek. Stał się on ofiarą własnego umysłu. Może wznieść się ponad bogów i upaść poniżej zwierząt. Szerokie spektrum. Od najniższego do najwyższego; człowiek jest jak drabina.

Zacznij od ciała i zagłębiaj się powoli coraz dalej. Nie zaczynaj kolejnego etapu, dopóki nie zakończyłeś poprzedniego. Jeśli czujesz napięcie w ciele, nie przechodź do umysłu. Czekaj. Pracuj z ciałem. Nawet małe rzeczy będą ci bardzo pomocne.

Chodzisz w pewien charakterystyczny sposób; stało się to nawykiem, czymś automatycznym. Teraz spróbuj chodzić bardzo wolno. Budda zwykł mawiać do swoich uczniów: „Stąpaj bardzo powoli i każdy krok rób w pełnej świadomości”. Jeśli chcesz stąpać w pełni świadomie, musisz iść powoli. Gdy biegniesz, śpieszysz się, zapominasz o pamiętaniu. Toteż Budda chodził bardzo powoli.

Spróbuj iść bardzo wolno, a będziesz zaskoczony – w twoim ciele pojawi się nowy rodzaj uwagi. Jedz powoli, a będziesz zaskoczony – znajdziesz w tym wspaniały relaks. Wszystko rób powoli – po to by zmienić stare wzorce, by pozbyć się starych nawyków.

Najpierw musisz poczuć, że ciało jest całkowicie odprężone, jak małe dziecko, a potem dopiero zabieraj się za umysł. Podejdź naukowo: najpierw to, co najprostsze, później bardziej złożone, a na końcu – najbardziej złożone. Dopiero wtedy będziesz umiał się relaksować w samym rdzeniu swojej istoty. Relaksacja jest jednym z najbardziej złożonych zjawisk.
Jest bogata, wielowymiarowa. Jej składnikami są odpuszczenie, zaufanie, poddanie, miłość, akceptacja, podążanie z nurtem, związek z całym bytem, pozbycie się ego, ekstaza. To wszystko jest jej częścią i to wszystko jest twoim udziałem, kiedy nauczysz się sposobów relaksacji.

Wasze tak zwane religie dostarczyły wam wielkich napięć, bo stworzyły w was poczucie winy. Usiłuję pomóc wam pozbyć się poczucia winy i wszystkich lęków. Chciałbym wam powiedzieć, że nie ma ani piekła, ani nieba. Więc nie bójcie się piekła i nie odczuwajcie wdzięczności za niebo. Wszystkim, co istnieje, jest ta chwila. Można ją zamienić w piekło albo w niebo; to jest możliwe. Ale piekło i niebo nie istnieją „gdzieś tam”. Piekło jest wtedy, gdy cały jesteś spięty, a niebo, gdy jesteś spokojny. Raj to całkowita relaksacja.

Osho – Równowaga ciała i umysłu

Powiązane posty

• Życie w harmonii

• Jak napięcie zastąpić radością?

• Stres i napięcie = początek choroby

• To jest Twoje życie

• Nie zadręczaj się!

Zabawne i nietypowe techniki medytacji

22 Środa Paźdź 2008

Posted by ME in Medytacja, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

lustro, Medytacja, medytować, osho, taniec, techniki medytacji, vipassana, zabawa, zmiana, Świadomość, śmiech


1. GŁUPIE MINY
Istnieje wiele dawnych medytacji, które posługują się robieniem głupich min. Możesz spróbować! tej techniki, w Tybecie jest to najstarsza tradycja.
Stań nago przed lustrem, zacznij robić głupie miny, przyjmować zabawne pozycje i obserwować. Po 15-20 minutach będziesz zaskoczony. Poczujesz się odseparowany od tego wszystkiego. Zaczniesz panować nad swoim ciałem, możesz wyczyniać z nim różne harce. Odkrywaj nowe sposoby robienia głupich min i śmiesznych pozycji. Da ci to możliwość odblokowania się i spojrzenia na siebie nie jako na ciało czy też twarz, ale jako na świadomość. To jest naprawdę pomocne.
2. LUSTRZANE SPOJRZENIE
Zamknij drzwi od swojego pokoju i postaw przed sobą duże lustro. W pokoju musi być ciemno. Zapal małą świecę i postaw ją między sobą a lustrem w ten sposób, żeby jej światło nie odbijało się bezpośrednio w lustrze. W lustrze powinieneś widzieć tylko swoją twarz, a nie płomień świecy. Zacznij patrzeć w odbicie swych oczu, starając się nimi nie mrugać. Eksperyment trwa 40 minut i po dwóch lub trzech dniach nauczysz się patrzeć bez mrugania.
Nawet, gdy pojawią się łzy, pozwól im płynąć, ale nie mrugaj powiekami. Po kilku dniach patrzenia we własne oczy, staniesz się świadomy bardzo dziwnego zjawiska. Twoja twarz zacznie zmieniać swój kształt, przybierać nowe formy. Możesz się nawet tego przestraszyć. Czasami twarz w lustrze będzie zupełnie odmienna od tej, którą uważałeś za swoją. Ale tak w rzeczywistości, wszystkie te twarze należą do ciebie. Teraz twój podświadomy umysł zaczyna eksplodować. Te wszystkie twarze, te maski są twoje.
Po tygodniu codziennego 40-minutowego patrzenia w lustro, twoja twarz stanie się jak potok, jak strumień pojawiających się i znikających twarzy. Po trzech tygodniach, nie będziesz już wstanie pamiętać, która z tych twarzy jest twoja. I wtedy, pewnego dnia, stanie się rzecz najdziwniejsza – nagle w lustrze nie będzie już żadnej twarzy. I to jest ten moment – zamknij oczy i wyjdź na spotkanie podświadomości.
Będziesz nagi, kompletnie nagi – taki, jaki naprawdę jesteś. Wszystkie kłamstwa się rozpadną.
KUNDALINI
Etap pierwszy: 15 minut
Rozluźnij się i pozwól swojemu ciału trząść się i drżeć. Stojąc spokojnie, nie wymuszaj drżenia, poczekaj aż samo nadejdzie. Gdy będziesz się zmuszał, stanie się to tylko ćwiczeniem, fizycznym ćwiczeniem – będziesz trząsł się na zewnątrz, a wewnątrz pozostaniesz jak skała.
Gdy ta „skała” zacznie się rozpływać, gdy całe twoje „skalne” istnienie zacznie mięknąć, wtedy ciało samo podąży za tobą.
Stań się cały tym drżeniem, poczuj energie płynące od stóp. Oczy mogą być otwarte lub zamknięte.
Etap drugi: 15 minut
Zacznij tańczyć w sposób taki, na jaki masz ochotę, nie blokuj ekspresji swojego ciała.
Etap trzeci: 15 minut
Zamknij oczy i w spokoju stój albo usiądź. Obserwuj, co dzieje się zarówno w twoim wnętrzu, jak i na zewnątrz.
Etap czwarty: 15 minut
Z ciągle zamkniętymi oczami połóż się w spokoju i ciszy.
GIBBERISH
Etap pierwszy: 15 minut
Medytację tę można wykonywać samotnie lub w grupie. Zamknij oczy i zacznij wypowiadać jakiekolwiek nonsensowne słowa i dźwięki. Jedyna rzecz, o której musisz pamiętać to, że słowa mają być wypowiadane w języku, którego nie znasz, pozwól mówić swojej podświadomości, wyrzucaj z siebie wszystko, co kryje się wewnątrz.
Umysł myśli za pomocą słów. Medytacja „Gibberish” – niezrozumiałego szwargotu, pomaga ci przezwyciężyć ów schemat nieustannej werbalizacji i pozbyć się wszystkich wypieranych myśli.
To samo uczyń z ciałem, pozwól mu „mówić”.
Etap drugi: 15 minut
Połóż się na brzuchu i z każdym oddechem czuj jak stapiasz się z ziemią.
* * *
Medytację tę najlepiej wykonywać jest przed snem.
GILOTYNA
Jest to jedna z najwspanialszych medytacji tantrycznych. Idąc, myśl, że nie masz już głowy, zostało tylko ciało. Nieustannie pamiętaj, że nie masz głowy, wyobrażaj sobie siebie bez głowy. Zrób sobie fotografię, na której masz zasłoniętą głowę i patrz na to zdjęcie. Opuść lustro w łazience tak, abyś widział w nim tylko ciało pozbawione głowy.
Kilka dni takiej praktyki i poczujesz ogromną lekkość, ogromną ciszę, gdyż to głowa jest problemem. Jeśli potrafisz wyobrazić sobie siebie bez głowy – a nie jest to dla ciebie chyba żaden kłopot – wtedy coraz bardziej będziesz ześrodkowany w sercu.
Spróbuj w tym właśnie momencie wyobrazić sobie swoją „bezgłowość”, wtedy natychmiast zrozumiesz, o czym mówię.
NADABRAHMA
Nadabrahma jest starą, tybetańską techniką, pierwotnie wykonywaną wcześnie rano Może być praktykowana o każdej porze dnia, samemu lub w grupie Konieczne jest mieć pusty żołądek Po medytacji powinien następować 15-minutowy odpoczynek Technika ta trwa 1 godzinę i składa się z trzech części
Etap pierwszy:30 minut
Usiądź w rozluźnionej pozycji, z zamkniętymi ustami i oczami Zacznij mruczeć, na tyle głośno, aby dźwięk był słyszany przez innych i zęby wytwarzał wibracje w twoim ciele Możesz wyobrazić sobie puste naczynie, wypełnione jedynie wibracjami mruczenia. Możesz zmieniać wysokość tonu, dowolnie oddychać i delikatnie poruszać ciałem.
Nadejdzie chwila, w której mruczenie będzie dokonywało się samo, a ty staniesz się słuchaczem.
Etap drugi: 15 minut.
Dłonie zwrócone do góry, poruszaj rękami zataczając koła w kierunku na zewnątrz Ruch dłoni powinien być bardzo wolny, momentami wręcz niezauważalny Poczuj, ze dajesz swą energię wszechświatowi.
Po 7,5 minutach, odwróć dłonie w dół i zacznij zataczać koła w przeciwnym kierunku (do wewnątrz) Możesz wykonywać miękkie ruchy ciałem Poczuj energię płynącą w twoim kierunku.
Etap trzeci: 15 minut.
Usiądź lub połóż się w całkowitym odprężeniu i spokoju.
NATARAJ
Nataraj jest tańcem jako całkowitą medytacją. Składa się z trzech części, trwających razem 65 minut.
Etap pierwszy-. 40 minut
Mając zamknięte oczy, tańcz jak opętany. Nie kontroluj ruchów swojego ciała, nie obserwuj, co się dzieje. Pozwól swojej podświadomości zapanować nad tobą. Zatrać się w tańcu.
Niech taniec płynie sam, nie wymuszaj go, raczej podążaj za nim. Raduj się! Nie robisz nic poważnego, po prostu bawisz się swoją energią, pozwalając jej płynąć w dowolny sposób.
Etap drugi: 20 minut
Połóż się na ziemi z zamkniętymi oczami. Bądź cichy i spokojny.
Etap trzeci: 5 minut
Uroczyście tańcz i raduj się.

VIPASSANA
1. FORMA SIEDZĄCA
Znajdź wygodną pozycję do siedzenia przez 40-60 minut. Plecy i głowę trzymaj wyprostowane. Oczy zamknięte, oddech normalny. Pozostań nieruchomo tak długo jak to tylko możliwe, zmień pozycję wtedy, gdy będzie to naprawdę konieczne.
Podczas siedzenia, podstawowym przedmiotem obserwacji jest unoszenie się i opadanie brzucha, spowodowane oddechem. Nie jest to technika koncentracji, zatem podczas obserwacji oddechu, wiele rzeczy może odciągnąć twoją uwagę. Gdy pojawi się coś – myśli, emocje, ból ciała, dźwięki z otoczenia – wtedy przerwij obserwację oddechu i wróć do niej po chwili.
Podstawowe znaczenie ma tu sama obserwacja, a nie to, co obserwujesz. Zatem pamiętaj, nie identyfikuj się z rzeczami, które przyciągną twoją uwagę.
2.SPACER
Jest to powolny, zwyczajny spacer, w którym podstawową rzeczą jest odczuwanie stóp dotykających ziemi.
Możesz chodzić w koło, lub 10-15 kroków w tę i z powrotem. Wzrok skieruj na ziemię, kilka kroków przed sobą. Podczas spaceru twoja uwaga powinna być skierowana na stopę, która właśnie dotyka ziemi. Jeśli pojawi się coś odciągającego twoją uwagę, skieruj ją tam, po czym powróć do uważnego odczuwania stóp.
Jest to taka sama technika jak podczas siedzenia, inny jest jedynie podstawowy przedmiot obserwacji.
Spacer powinien trwać około 20-30 minut.
* * *
W Vipassanie czasem zdarza się, że czujesz się bardzo zmysłowo, gdyż jesteś wyciszony, a energia nie jest rozproszona. Zwykle marnujesz wiele energii i czujesz się wyczerpany. Gdy zaś po prostu siedzisz, nie robiąc nic, stajesz się wyciszonym zbiornikiem energii. Zbiornik ten staje się coraz większy, aż do momentu, w którym jest już przepełniony i wtedy czujesz zmysłowość, nową wrażliwość, a nawet seksualizm. Wszystkie te zmysły stają się bardziej świeże, żywe, młode; tak jakbyś wziął kąpiel i zmył z siebie kurz.
DEAUTOMATYZACJA
Jeśli potrafimy zdeautomatyzować naszą aktywność, wtedy całe życie staje się medytacją. Wtedy najmniejsza rzecz; branie prysznicu, spożywanie pokarmu, rozmowa z przyjacielem – wszystko to staje się medytacją.
Medytacja to jakość, może być nadana każdej rzeczy. Nie jest to jakaś specyficzna czynność. Ludzie myślą w ten sposób, że medytacja to coś specyficznego – gdy siadasz twarzą zwróconą na wschód, powtarzasz mantry, palisz kadzidło, robisz to i to o określonej porze, w określony sposób, w określonej pozycji.
Medytacja nie ma nic wspólnego z tymi rzeczami, one prowadzą do automatyzacji, a medytacja jest przeciwko automatyzacji.
Zatem jeśli potrafisz być czujny i uważny, każda czynność, każdy ruch jest medytacją.

Osho, Budda drzemie w Zorbie

Powiązane posty

• ABC medytacji

• Czym jest medytacja?

• Ćwiczenia uwalniające energię

• Medytacja chodząca

• Medytacja a palenie papierosów

• Emocje i myśli podczas medytacji

•Medytacja – praktyka czy tajemnica?

Negatywne odczucia wobec ciała

21 Wtorek Paźdź 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie

≈ 5 Komentarzy

Tagi

akceptacja, brzydota, ciało, estetyka, naturalność, osho, piękno, samoakceptacja, wolność, zgoda, zmiana, Świadomość


Pytanie: Nie lubię siebie, a zwłaszcza swojego ciała
Jeśli masz jakieś konkretne wyobrażenia odnośnie wyglądu ciała, będziesz się zadręczać. Ciało jest takie, jakie powinno być. Jeśli masz jakieś inne wyobrażenia – pozbądź się ich, bo nie przestaniesz się zadręczać.
Oto ciało, jakie masz, ciało, jakie zostało ci podarowane. Korzystaj z niego… i bądź zadowolony. A gdy zaczniesz je kochać, poczujesz, że się zmienia, bo kto kocha swoje ciało, ten o nie dba, a troska ta ma ogromne znaczenie.
Ze względu na nią nie zapychasz się nadmiarem jedzenia, ale też nie głodzisz się. Słuchasz, jakie potrzeby ma twoje ciało, słuchasz jego wskazówek – czego pragnie i w którym momencie. Kiedy dbasz, kiedy kochasz, stajesz się dostrojony do ciała, a ono automatycznie zaczyna być w porządku. Jeśli nie lubisz swojego ciała, powodujesz konflikt, ponieważ stopniowo coraz bardziej obojętniejesz na ciało. Kto dba o swojego wroga? Nie będziesz go oglądał, będziesz go unikał. Przestaniesz słuchać jego wskazówek, a twoja niechęć będzie narastać.
Ty sam stwarzasz cały ten problem.
Ciało nie wymyśla problemów; stwarza je umysł. Jest to więc wymyślone przez umysł. Żadne zwierzę nie cierpi z powodu wyglądu swojego ciała, żadne zwierzę… nawet hipopotam! Żadne nie cierpi – są absolutnie zadowolone, bo nie mają umysłów, które wytwarzałyby takie problemy; w innym przypadku hipopotam myślałby: „Dlaczego ja tak koszmarnie wyglądam?”
Po prostu odrzuć wyobrażenia!
Kochaj swoje ciało -to twoje ciało, to prezent od Boga. Masz się nim cieszyć i o nie dbać. A kiedy dbasz, to gimnastykujesz się, jesz, śpisz. Troszczysz się o wszystko, bo to przecież twój instrument, tak jak samochód, który myjesz, w którym zwracasz uwagę na każdy szmer, aby wiedzieć, czy nie dzieje się coś złego. Dbasz o każde zadrapanie na karoserii. Zadbaj też o swoje ciało, a ono stanie się dla ciebie doskonale piękne – bo takie jest! Jest cudownym mechanizmem, tak skomplikowanym, pracującym tak wydajnie, że działa przez siedemdziesiąt lat bez zarzutu. Śpisz czy czuwasz, wiesz o tym czy nie wiesz, ono funkcjonuje i to tak cichutko! Nawet jeśli nie dbasz o nie i tak działa, obsługuje cię. Każdy powinien być wdzięczny swemu ciału.
Zmień po prostu swoje nastawienie, a zobaczysz, że w ciągu sześciu miesięcy twoje ciało zmieni kształt. To jak wtedy, gdy ktoś zakocha się w kobiecie – można to zauważyć – ona natychmiast pięknieje. Być może nie dbała zanadto o swoje ciało, ale gdy zakochał się w niej mężczyzna, natychmiast zaczyna o nie dbać. Godzinami wystaje przed lustrem… bo ktoś ją kocha!
Tak samo będzie, jeśli pokochasz swoje ciało – niebawem ujrzysz, że zaczyna się zmieniać. Jest kochane, zadbane, potrzebne. Jest tak delikatne, a ludzie tak okropnie się z nim obchodzą. Zmień swoje podejście, a sam się przekonasz!

Piękno i brzydota

Pytanie: Ciągle mam wrażenie, że jestem okropnie brzydka. Wydaję się sugerować moim przyjaciołom i każdemu kogo spotkam, że patrzeć na mnie to żadna frajda.
Umysł stwarza niepotrzebne problemy. Ale oto właśnie jedna z jego ról – stwarzać bezpodstawne problemy. Najpierw je wymyśla, łapie cię na nie, a potem ty próbujesz je rozwiązywać.
Nie próbuj. Po prostu dostrzeż ich bezpodstawność. Musisz jedynie dostrzec, że to wszystko zupełnie nie ma znaczenia. Jeśli będziesz usiłowała coś robić, to znaczy, że zaakceptowałaś problem.
Raczej dostrzeż fakt, że problem nie ma żadnego znaczenia. Każda twarz jest piękna. Każda twarz jest piękna w inny sposób. Każda jest inną twarzą i jest unikalna. Prawdę mówiąc, nie ma porównania i nie ma żadnej możliwości, aby porównywać. Jeśli akceptujesz, staniesz się piękna. Piękno przychodzi wraz z akceptacją. Jeśli sama siebie nie lubisz i odrzucasz, staniesz się rzeczywiście ułomna, brzydka. To błędne koło.
Najpierw odrzucasz, nie akceptujesz – a wtedy czujesz się brzydka. Inni także zaczynają odczuwać tę brzydotę, a ty myślisz: „Właśnie, więc to prawda. Moje podejrzenia były słuszne”. Jeszcze bardziej odrzucasz siebie. Oto jak umysł sam siebie napędza. I wszystkie te proroctwa skazane są na spełnienie, jeśli przegapisz punkt wyjścia. A jest nim fakt, że TY to TY.

Nie ma kryterium piękności. Przez ponad pięć tysięcy lat filozofowie próbowali ją zdefiniować. Ale im się nie udało, bo nie ma jednego kryterium. Jakaś osoba może być piękna dla kogoś, a dla kogoś innego – nie. Nawet najpiękniejsza kobieta może komuś wydać się okropna. Jest to absolutnie osobisty wybór.
Nie ma więc stałego kryterium… bo kryteria zmieniają się jak moda. Na przykład w Indiach kobieta o dużych piersiach i pośladkach jest uważana za atrakcyjną. Na Zachodzie pośladki prawie zanikają, a piersi stają się coraz mniejsze. Powstaje jakaś inna koncepcja piękna. A jaka by ta koncepcja nie była – ciało się podporządkowuje. To właśnie należy zrozumieć. Kiedy w kraju panuje moda na duże piersi, kobiety mają duże piersi.
Zwykło się uważać, że powieści, poezja, cała literatura odzwierciedlają społeczeństwo. Ale to działa także w odwrotnym kierunku. Powieści, poezja, literatura także kreują społeczeństwo. Kiedy jakaś idea przeniknie do umysłów ludzi, zaczyna żyć.
Nie ma kryterium oceny, kto jest piękny, a kto nie jest. To osobisty gust, a właściwie – kaprys. Ale jeśli zaczynasz od tego, że nie akceptujesz siebie – stwarzasz sytuację, w której nikt cię nie zaakceptuje. Bo jeśli sama siebie nie akceptujesz, uniemożliwiasz innym akceptację ciebie.
Wywołasz wszelkie możliwe zakłócenia, problemy dla innych, bo musieliby postępować wbrew twoim własnym przekonaniom. Jeśli ktoś cię pokocha, zniszczysz tę miłość, bo będziesz mówić: „Jak można zakochać się w takiej wiedźmie?” Albo będziesz uważała, że ten mężczyzna ma wypaczone pojęcie piękna. Jeśli nie kochasz siebie, nikt cię nie pokocha.
Toteż każdy musi zacząć od tego, żeby pokochać samego siebie. Jezus mówi: „Kochaj Boga. Kochaj bliźniego jak siebie samego”. To podstawowa sprawa. Możesz kochać bliźniego, a nawet samego Boga, dopiero wtedy, kiedy pokochasz siebie. Podstawowe przykazanie brzmi: Kochaj samego siebie.
Jeśli kochasz siebie i czujesz się dobrze sama ze sobą, wtedy przyciągasz do siebie wielu ludzi. Kobieta, która kocha siebie, musi przecież być piękna, toteż jest piękna. Stwarza piękno swojej miłości do siebie. Staje się pełna wdzięku, osobistego uroku.

Osho, Równowaga ciała i umysłu

Powiązane posty

• Boskie ciało?

• Przyjemność?

• Grzeszne ciało?

• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.

• Akceptacja naszej…nieakceptacji

• Kobieta bez winy i wstydu

Wyzwolenie z chaosu myśli

20 Poniedziałek Paźdź 2008

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 13 Komentarzy

Tagi

chaos myśli, cisza, Medytacja, mur, myśl, myśli, oczyszczenie, osho, rozmowa, wyciszenie, wygadanie, Świadomość


Najpierw – pozwól chaosowi myśli istnieć. Nie staraj się układać wszystkiego, nie próbuj zrozumieć, ponieważ cokolwiek zrobisz, i tak nic to nie da.
Po prostu obserwuj.
Każdego wieczoru przed pójściem spać odbądź medytację. Usiądź po prostu na łóżku, bądź odprężony – zamknij oczy i poczuj, jak ciało się relaksuje. Jeśli zacznie się pochylać do przodu, pozwól mu na to. Wolno mu się pochylić. Pozwól mu przyjąć pozycję embrionalną, jaką przyjmuje dziecko w łonie matki. Jeśli masz na to ochotę, po prostu przyjmij ją. Stań się małym dzieckiem w łonie matki.
Następnie wsłuchaj się w swój oddech, nie rób nic poza tym. Po prostu słuchaj go – jak wpływa i wypływa z ciebie, jak wpływa i wypływa. Nie mówię, żebyś to werbalizował, po prostu poczuj, jak wpływa; gdy wypływa, też staraj się to poczuć. Poczuj, jak dzięki niemu wypełnia cię cisza i przychodzi zrozumienie.
Ćwicz tak przez dziesięć do dwudziestu minut – minimalnie dziesięć, maksymalnie dwadzieścia – następnie idź spać.
Po prostu pozwól sprawom dziać się, tak jakbyś nie był aktywnym wykonawcą.

Jeśli pojawia się w tobie wewnętrzny dialog, musi tkwić w tobie jakaś jego przyczyna. Nie powstrzymuj jej; pozwól, by w pełni zaistniała.
Dzięki temu pozwoleniu ona zniknie.
Chce ci tylko coś zakomunikować. Twój umysł chce z tobą porozmawiać; powiedzieć coś, czego nie słuchałeś, czym się nie przejmowałeś, co było ci obojętne; chce dotrzeć do ciebie.
Możesz nie zdawać sobie sprawy z tego, co chce ci przekazać, ponieważ zawsze z tym walczyłeś i myślałeś, że to jakiś idiotyzm, próbowałeś to powstrzymać lub przekształcić w coś innego.
Każde przekształcenie jest formą wyparcia.
Zrób pewną rzecz.
Każdego wieczoru, zanim zaśniesz, siedź przez czterdzieści minut zwrócony twarzą w stronę ściany i zacznij mówić. Mów głośno. Rozsmakuj się i trwaj w tym. Jeśli usłyszysz dwa głosy, wtedy bierz pod uwagę oba punkty widzenia. Najpierw wesprzyj jedną stronę, potem odpowiedz z punktu widzenia drugiej i zobacz, jak piękny dialog możecie prowadzić.
Nie próbuj manipulować, ponieważ nie mówisz tego dla kogoś, ale sam dla siebie. Nawet jeśli poczujesz, że staje się to jakimś szaleństwem, pozwól na to. Nie próbuj niczego wycinać ani cenzurować, bo całe ćwiczenie straci sens.
Postępuj tak co najmniej przez dziesięć dni, przez te czterdzieści minut w żaden sposób nie przeciwstawiając się niczemu. Włóż w to całą swoją energię. Po dziesięciu dniach zauważysz, że wypłynęło z ciebie coś, czego do tej pory nie słuchałeś, lub pojawi się coś, z czego zdawałeś sobie sprawę, ale nie chciałeś słuchać. Wysłuchaj to teraz i pozwól, by się zakończyło.

Zacznij rozmawiać ze ścianą; pogrąż się w tym całkowicie. Światła niech będą zgaszone lub przyćmione. Jeśli czasami poczujesz potrzebę, by krzyknąć, lub rozzłościsz się, nie hamuj tego. Abyś naprawdę zagłębił się w proces, muszą towarzyszyć ci uczucia. Jeśli będzie to tylko chwilowa wycieczka myśli, a ty będziesz powtarzał słowa mechanicznie jak zacięta płyta, ćwiczenie nie poskutkuje, nie dowiesz się, o co naprawdę chodzi.
Rozmawiaj z zaangażowaniem, gestykulując, tak jakby była tam obecna jakaś inna osoba. Po około dwudziestu pięciu minutach rozgrzejesz się. Ostatnie piętnaście minut będzie niezwykłe, wspaniałe; spodoba ci się. Po dziesięciu dniach zauważysz, że wewnętrzna rozmowa stopniowo zanika, a ty pojąłeś sprawy, których wcześniej nigdy nie rozumiałeś.

Osho, Apteka dla duszy

Powiązane posty

• Emocje i myśli podczas medytacji

• Medytacja – praktyka czy tajemnica?

• Dzień Uwagi

• Wyostrz swoją uwagę

• “Stać się nicością” – o co chodzi w tej koncepcji?

• Medytacja z koanem

• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.

Świadomość hara – początek i koniec życia

18 Czwartek Wrz 2008

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

apteka dla duszy, centrum ciała, hara, integracja, jedność, Medytacja, osho, ośrodek równowagi, scentrowanie, wolność, Świadomość, śmierć, środek ciężkości, życie


Gdy nie masz nic do roboty, po prostu usiądź w ciszy, zagłęb się w sobie i skup na brzuchu – na centrum, zwanym hara, pięć centymetrów pod pępkiem – i pozostań tam. Doprowadzi to do silnego ześrodkowania twoich energii życiowych. Wystarczy, abyś skupił na nim uwagę, a już zacznie działać. Poczujesz, jakby całe życie poruszało się wokół tego centrum.

To w hara życie rozpoczyna się i kończy.
Wszystkie inne ośrodki energetyczne naszego ciała znajdują się daleko; hara jest dokładnie w centrum. To tu jesteśmy zrównoważeni i zakorzenieni. Dlatego gdy człowiek zdaje sobie sprawę z istnienia hara, zaczyna się dziać wiele rzeczy, np. im bardziej pamiętasz o hara, tym mniej myślisz. Automatycznie będziesz myślał coraz mniej, ponieważ energia nie będzie płynąć do głowy, lecz do hara. Im więcej myślisz o hara, im bardziej się w nim koncentrujesz, tym większa dyscyplina narasta w tobie.

Przychodzi to naturalnie; nie forsuj tego. Im większą masz świadomość ośrodka hara, tym mniej będziesz bał się życia i śmierci, ponieważ to on jest ośrodkiem życia i śmierci.

Gdy się z nim zestroisz, będziesz mógł żyć odważnie. Wypływa z niego odwaga – mniej myślenia, więcej ciszy, mniej momentów niekontrolowanych, naturalna dyscyplina, odwaga, zakorzenienie i ugruntowanie.

Nocna przystań
Jeśli czujesz w sobie rozchwianie w lewo i w prawo i nie wyczuwasz, gdzie znajduje się twój środek ciężkości, oznacza to, że straciłeś kontakt z ośrodkiem hara. Musisz go odzyskać.
Wieczorem połóż się przed snem na łóżku, ułóż dłonie pięć centymetrów poniżej pępka i delikatnie naciskaj. Zacznij oddychać głęboko. Poczujesz, jak centrum to przesuwa się w górę i w dół wraz z oddechem. Skup w nim całą swoją energię, tak jakbyś się kurczył do rozmiarów tego niewielkiego ośrodka skoncentrowanej energii. Rób to przez dziesięć, piętnaście minut i zaśnij.
Możesz też zasnąć w trakcie ćwiczenia – bardzo dobrze.
Wtedy przez całą noc utrzyma się to ześrodkowanie.
Raz za razem nieświadomość porusza się i koncentruje w tym miejscu. Dzięki temu przez całą noc bez twojej wiedzy na wiele sposobów będziesz nawiązywał z nim kontakt.
Rano, w momencie, w którym poczujesz, że sen się skończył, nie otwieraj oczu. Ponownie ułóż dłonie [poniżej pępka], naciskaj i oddychaj. Ponownie poczuj punkt hara. Rób tak przez dziesięć, piętnaście minut przed wstaniem. Powtarzaj ćwiczenie każdej nocy i każdego ranka. Po trzech miesiącach poczujesz się ześrodkowany.
Posiadanie centrum jest sprawą zasadniczą. Bez niego człowiek czuje się rozczłonkowany.
Nie jest scalony, jest jak huśtawka – zbiorowisko kawałków, a nie jedność, nie gestalt.
To bycie w kiepskiej formie – bez centrum człowiek może się jakoś powlec przez życie, ale nie może kochać. Bez centrum jesteś w stanie wykonywać rutynowe czynności, ale nigdy nie będziesz kreatywny. Będziesz żył minimalnie; maksimum nie będzie dla ciebie dostępne. Jedynie dzięki ześrodkowaniu człowiek może żyć w pełni, sięgać zenitu, szczytu, punktu kulminacyjnego – a tylko to jest życiem, prawdziwym życiem.

OSHO Apteka dla duszy

Powiązane posty

• Ćwiczenia uwalniające energię

• Medytacja a palenie papierosów

• Myśleć czy medytować…

• Czy Twoje życie ucieka?

• Medytacja a egoizm

• Dzień Uwagi

• Wyostrz swoją uwagę

Seks – niszczy czy wyzwala?

17 Niedziela Sier 2008

Posted by ME in Medytacja, zdrowie, Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

destrukcja, konflikt, mapy świadomości, Medytacja, ograniczenie, osho, oświecenie, perwersja, seks, sex, stłumienie, wewnętrzny konflikt, wolność, wyzwolenie, zniewolenie, związek, Świadomość

Opisz nam duchowe znaczenie energii seksu. Jak możemy wysubtelnić seks i uczynić go duchowym? Czy możliwe jest praktykowanie seksu, kochania się, jako medytacji, jako odskoczni ku wyższym poziomom świadomości?

Nie ma czegoś takiego jak energia seksu. Energia jest jedna i ta sama.

Seks jest jednym z jej ujść, jednym z jej kierunków, jednym z zastosowań tej energii. Energia życia jest jedna, a przejawiać się może w wielu kierunkach. Seks jest jednym z nich. Gdy energia życia staje się biologiczna, staje się energią seksu.

Seks to tylko zastosowanie energii życia.
Nie ma kwestii wysubtelnienia. Gdy energia życia płynie w innym kierunku, nie ma seksu. Ale to nie jest wysubtelnienie, jest to przemiana.

Seks jest naturalnym, biologicznym przepływem energii życia i jej najniższym zastosowaniem. Jest to naturalne, bo życie bez niego nie może istnieć, i najniższe, bo jest on podstawą, nie szczytem. Gdy seks staje się totalnością, całe życie zostaje po prostu zmarnowane.

Przypomina to położenie fundamentu i dalsze kładzenie fundamentu, bez budowania domu, dla którego ten fundament przeznaczono.

Seks jest po prostu okazją do wyższej przemiany energii życia. Pod tym względem wszystko jest w porządku, ale gdy seks staje się wszystkim, gdy staje się jedynym ujściem dla energii życia, staje się destruktywny. Może on być tylko środkiem, nie celem. A środki mają sens tylko wtedy, gdy cele zostają osiągnięte. Gdy człowiek robi niewłaściwy użytek ze środka, cały cel ulega zniszczeniu. Gdy seks staje się centrum życia, jak to się stało, środki zamienia się w cele.

Seks tworzy biologiczną podstawę istnienia, trwania życia. Jest środkiem – nie powinien stać się celem.

Gdy seks staje się celem, ginie wymiar duchowy. A gdy seks staje się medytacyjny, kieruje się ku wymiarowi duchowemu. Staje się stopniem, odskocznią.

Nie ma potrzeby wysubtelniania, gdyż energia jako taka nie jest ani seksualna, ani duchowa. Energia zawsze jest neutralna. Sama w sobie nie ma nazwy. Nazwa pochodzi od drzwi, przez które płynie. Ta nazwa nie jest nazwą energii, jest nazwą formy przyjmowanej przez energię. Gdy mówisz „energia seksualna” oznacza to energię, która płynie ujściem seksualnym, ujściem biologicznym. Gdy ta sama energia płynie ku boskości, jest energią duchową.

Energia jako taka jest neutralna. Wyrażana biologicznie, jest seksem.

Wyrażana emocjonalnie, może stać się miłością, może stać się nienawiścią, może stać się złością. Wyrażana intelektualnie, może stać się naukowa, może stać się literacka. Gdy porusza się przez ciało, staje się fizyczna. Gdy przemieszcza się przez umysł, staje się mentalna. Różnice nie są różnicami energii jako takiej, ale jej użytych przejawień.

Stąd mówienie o „wysubtelnieniu energii seksu” nie ma podstawy.

Kiedy nie korzysta się z ujścia seksu, energia znowu staje się czysta.

Energia zawsze jest czysta. Gdy przejawia się drzwiami boskości, staje się duchowa, ale ta forma to tylko przejaw energii. Słowo „wysubtelnienie” wywołuje bardzo niewłaściwe skojarzenia.

Wszystkie teorie wysubtelniania to teorie tłumienia. Zawsze, gdy mówisz „wysubtelnienie seksu” stajesz się mu przeciwny. Twoje potępienie zawiera się w samym słowie.

Pytasz co można zrobić z seksem.
Wszystko, co robi się wprost z seksem, jest tłumieniem.
Istnieją tylko pośrednie metody, w których nie zajmujesz się w ogóle energią seksualną, raczej zmierzasz do otwarcia drzwi do boskości. Gdy drzwi do boskości będą otwarte, wszystkie energie w tobie zaczynają płynąć ku tym drzwiom. Seks jest wchłonięty. Gdy tylko możliwa jest wyższa błogość, niższe formy błogości stają się nieistotne. Nie masz ich tłumić, ani walczyć z nimi.

One po prostu zanikają. Seks nie jest wysubtelniany, zostaje przekroczony. Cokolwiek czyni się z seksem negatywnie, nie zmieni to tej energii.

Wręcz przeciwnie, stworzy w tobie konflikt, który będzie destruktywny. Walcząc z energią, walczysz sam ze sobą. Tej walki nikt nie może wygrać. W jednej chwili czujesz, że wygrałeś, w następnej chwili czujesz, że to seks wygrał. Stale tak będzie. Czasami nie będzie seksu i będziesz czuł, że nad nim zapanowałeś, a w następnej chwili znów czujesz przyciąganie seksu i wszystko, co zyskałeś, zostaje utracone. Nikt nie może wygrać walki toczonej przeciw swojej własnej energii.

Gdy twoich energii potrzeba gdzie indziej, gdzieś, gdzie jest więcej błogości, seks zaniknie. I nie jest tak, że energia została wysubtelniona, nie jest tak, że coś z nią zrobiłeś. Raczej otworzyła się przed tobą nowa droga wiodąca ku większej błogości i energia automatycznie, spontanicznie zaczyna płynąć ku tym nowym drzwiom.

Gdy trzymasz w dłoniach kamienie i nagle na swej drodze napotykasz diamenty, nawet nie zauważysz, że upuściłeś kamienie. Same upadną, jakbyś ich nie trzymał. Nawet nie będziesz pamiętał wyrzeczenia się ich, tego, że je wyrzuciłeś. Nawet nie będziesz tego świadomy. I nie jest tak, że coś zostało wysubtelnione. Otworzyło się większe źródło szczęścia, a mniejsze źródła same z siebie odpadły.

Jest to tak automatyczne, spontaniczne, że nie potrzebne jest żadne pozytywne działanie przeciw seksowi. Zawsze, gdy robisz coś przeciwko jakiejkolwiek energii, jest to negatywne. Prawdziwe, pozytywne działanie, nawet nie dotyczy seksu – dotyczy medytacji.

Nawet nie poznasz, że seks odszedł. Po prostu został wchłonięty przez to, co nowe. Wysubtelnienie jest brzydkim słowem. Ma w sobie nutę antagonizmu, konfliktu. Seks trzeba przyjmować takim, jaki jest. Jest jedynie biologiczną podstawą umożliwiająca istnienie życia.
Nie nadawaj mu żadnego duchowego czy antyduchowego znaczenia
.
Zrozum po prostu fakt jego istnienia.

Gdy traktujesz go jako fakt biologiczny, w ogóle się nim nie zajmujesz. Zajmujesz się nim tylko, gdy nadajesz mu jakieś duchowe znaczenie. Nie nadawaj mu więc żadnego znaczenia, nie stwarzaj wokół niego żadnej filozofii. Tylko zobacz fakty. Nie rób nic przeciw niemu, ani na jego korzyść. Niech będzie taki, jaki jest; zaakceptuj go jako coś normalnego. Nie przyjmuj jakiegoś nienormalnego nastawienia do niego.

Tak samo jak masz oczy i dłonie, tak samo powinieneś mieć seks. Nie jesteś przeciwny swoim oczom czy dłoniom, nie bądź więc przeciwny seksowi. Wtedy kwestia co masz zrobić z seksem staje się nieistotna.

Tworzenie rozdwojenia za czy przeciw seksowi nie ma sensu. Jest on faktem. Przyszedłeś do egzystencji przez seks i masz wbudowany program dawania życia dalej przez seks. Jesteś częścią wielkiej ciągłości. Twoje ciało umrze, ma więc wbudowany program stworzenia innego ciała, które je zastąpi.

Śmierć jest pewna. Dlatego seks jest taki obsesyjny. Nie będziesz na zawsze, musisz więc zostać zastąpiony nowszym ciałem, repliką. Seks jest tak ważny, bo cała natura go podkreśla – inaczej człowiek nie mógłby istnieć. Gdyby seks był dobrowolny, na ziemi nikt by nie pozostał. Seks jest tak obsesyjny, tak nieodparty, popęd seksualny jest tak silny, gdyż cała natura opowiada się po jego stronie. Bez niego życie nie może istnieć.

Seks jest tak istotny dla religijnych poszukujących, gdyż jest tak przymusowy, tak nieodparty, tak naturalny. Stał się wyznacznikiem poznania czy energia życia w konkretnym człowieku dotarła do boskości. Nie możemy poznać wprost, że ktoś napotkał boskość, nie możemy poznać wprost, że ktoś ma diamenty, możemy jednak bezpośrednio poznać czy ten ktoś wyrzucił kamienie, bo kamienie są nam znane. Możemy poznać wprost, że ktoś wykroczył poza seks, ponieważ seks jest nam znany.

Seks jest tak kompulsywny, tak przymusowy, jest taką wielką siłą, że nie można wyjść poza niego póki nie dostąpi się boskości. Dlatego brahmacharya stało się kryterium poznania czy jakiś człowiek dotarł do boskości. Dla niego seks taki, jak istnieje w normalnych ludziach, nie istnieje.

Nie znaczy to, że porzucając seks dostąpisz boskości. Odwrotność jest fałszem. Człowiek, który znalazł diamenty, rzuca kamienie, które niósł, ale odwrotna sytuacja nie jest prawdą. Możesz wyrzucić kamienie, ale nie znaczy to, że dostaniesz coś od nich większego.

Wtedy będziesz pośrodku. Umysł będziesz miał stłumiony, nie taki, który wykroczył ponad. Seks będzie się w tobie gotował i wywoła wewnątrz piekło. Nie będzie to wyjście poza seks. Gdy seks staje się stłumiony, staje się brzydki, chorobliwy, neurotyczny. Staje się perwersyjny.

Tak zwane religijne nastawienie do seksu stworzyło seksualność perwersyjną, kulturę, która seksualnie jest zupełnie neurotyczna. Nie opowiadam się po jej stronie. Seks to fakt biologiczny, nie ma w nim nic złego. Nie walcz więc z nim, bo ulegnie perwersji – a seks perwersyjny nie jest krokiem naprzód. Jest spadnięciem poniżej normalności, krokiem ku szaleństwu. Gdy stłumienie staje się tak intensywne, że nie możesz dłużej z nim trwać, eksploduje i w tej eksplozji ty zostaniesz zatracony.

Jesteś wszystkimi cechami ludzkości, jesteś wszystkimi możliwościami. Normalny fakt seksu jest zdrowy, ale kiedy staje się nienormalnie stłumiony, staje się niezdrowy. Przejść od normalności do boskości możesz bardzo łatwo, ale przejście z boskości od umysłu neurotycznego jest żmudne i w pewnej mierze niemożliwe. Najpierw musisz stać się zdrowy, normalny. Wtedy, w końcu, jest taka możliwość, że można wykroczyć ponad seks.

Co więc trzeba robić?
Poznaj seks! Wejdź w niego świadomie!
Oto sekret otwarcia nowych drzwi. Wchodząc w seks bez świadomości, będziesz jedynie instrumentem w rękach ewolucji biologicznej – ale jeśli zdołasz być świadomy w akcie seksu, sama ta świadomość staje się głęboką medytacją.

Fragment : Mapy świadomości, Osho

Powiązane posty:

• Seks, impotencja i wolność

• Seks – demon z piekła rodem

• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.

• Umysł kontra ciało

• Kobieta bez winy i wstydu

• Zasługujesz na miłość i przyjemność!

Zalety diety roślinnej

16 Środa Lip 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie, Świadomość

≈ 86 Komentarzy

Tagi

dieta roślinna, dieta warzywna, energia, harmonia, jedzenie, Medytacja, mięso, mięsożercy, osho, pokarm, przebudzenie, rośliny, wege, wegetarianin, wegetarianizm, zdrowie, zwierzęta, Świadomość


Fragmenty z Osho : Równowaga ciała i umysłu.

Człowiek zagubił swoją ścieżkę. Żadne ze zwierząt nie odżywia się tak, jak człowiek; one wybierają jedynie kilka pokarmów. Jeśli wprowa­dzisz bizona do ogrodu i zostawisz tam, będzie on jadł tylko pe­wne konkretne trawy. Nie zacznie jeść wszystkiego naraz -jest pod tym względem wybredny.
Ma wyczucie tego, co może jeść, a cze­go nie.
Człowiek pod tym względem jest całkowicie zagubiony, nie ma takiego wyczucia.
Je wszystko naraz. Właściwie trudno było­by znaleźć coś, co nie stanowi pożywienia dla ludzi w tej, czy in­nej części świata. Gdzieś je się mrówki. Gdzie indziej węże. Jeszcze gdzie indziej – psy.
Człowiek zjada wszystko.
Oszalał.
Nie wie, co jest zgodne z jego ciałem, a co nie.
Jest całkowicie zagubiony.
Zgodnie ze swą naturą człowiek powinien być wegetarianinem, gdyż jego ciało jest przystosowane do żywności wegetariań­skiej.
Nawet naukowcy potwierdzają fakt, że struktura ludzkie­go organizmu na to wskazuje. Są sposoby oceny, czy dany gatunek zwierząt jest roślino- czy mięsożerny: zależy to od długości jelit.
Zwierzęta mięsożerne mają krótkie je­lita. Tygrysy, lwy mają krótkie jelita, gdyż mięso jest pokarmem już strawionym. Nie potrzebne są długie jelita, w których mogłoby gnić i zalegać. Kiedy jemy mięso zwierzęce, jest ono już częściowo przetrawione – nie wymaga długich jelit. Jeśli mięso znajdowałoby się w nich zbyt długo, zaczęłyby się wydzielać toksyny.
A czło­wiek ma jedne z najdłuższych jelit, co oznacza, że jest wegeta­rianinem. Charakterystyczny dla niego jest długi proces trawie­nia i duża ilość ekskrementów, które ma wydalić.

Jeśli człowiek mimo to nie jest wegetarianinem i spożywa jed­nak mięso, powoduje zakłócenia w funkcjonowaniu swojego ciała. Wielu wschodnich mędrców – Budda, Mahavira – pod­kreślali ten fakt. Nie chodzi o to, że nie należy stosować prze­mocy – to jest sprawa wtórna.
Rzecz w tym, że jeśli np. chcesz wejść w głęboką medytację, twoje ciało musi być lekkie, naturalne, unoszące się płynnie. Twoje ciało musi zostać odciążone, Twoja świadomość niezakłócona, subtelna. Tym­czasem ciało mięsożercy jest ciężkie a by obudzić świadomość potrzebuje gwałtownych, silnych doznań i intensywnych emocji.

Zaobserwuj, co się dzieje, gdy zabijasz zwierzę.
Oczywiście, nikt nie chce być zabity.
Życie chce trwać, zwierzę nie ginie ocho­czo.
Jeśli ktoś chciałby cię zabić – nie poddałbyś się temu z ocho­tą. Jeśli lew rzuci się na ciebie, co będzie się działo w twoim umyśle? A kiedy ty zabijasz lwa? Strach, śmierć, ból, przeraże­nie, wściekłość, przemoc, rozpacz – zwierzę doznaje wszystkich tych odczuć.
W całym jego ciele rozprzestrzenia się przemoc, ból, agonia. Całe jego ciało wydziela toksyny, trucizny. Wszystkie gruczoły wydzielają truciznę, bo zwierzę umiera wbrew swojej woli.
Jesz mięso, które zawiera te wszystkie trucizny.
Cała ener­gia jest zatruta, a toksyny te przyjmuje twoje ciało.

Mięso, które jesz, stanowiło część ciała zwierzęcia, pełniło w nim określone funkcje. W zwierzęciu funkcjonował także pe­wien określony poziom świadomości.
Twój poziom znajduje się wyżej i kiedy jesz mięso, energia twojego ciała dostosowuje się do niższego poziom, poziomu zwierzęcia. Tak tworzy się rozbieżność pomiędzy two­ją świadomością a twoim ciałem, co powoduje narastanie na­pięcia, znudzenia i rozdrażnienia, którego przyczyn nie rozumiesz.

Powinniśmy jeść to, co jest dla nas naturalne: owoce, orze­chy, warzywa.
Tyle, ile tylko chcemy. Rzecz w tym, że właśnie tych pokarmów nie jesteśmy w stanie zjadać więcej niż organizm potrzebuje. Naturalne pożywienie dostarcza uczucia sytości, ponieważ w pełni zaspokaja potrzeby ciała, daje poczucie nasycenia. Nigdy nie dają tego uczucia pokarmy nienaturalne.

Kiedy zajadasz się lodami, nie uzyskujesz poczucia sytości. Na­wet gorzej: wciąż masz ochotę na więcej lodów. To nie jest po­żywienie. Twój umysł jest oszukiwany. Nie jesz po to, aby zaspo­koić potrzeby ciała, lecz by delektować się smakiem. Język staje się decydentem.

Nie powinniśmy mu na to pozwalać, bo nie wie on nic o żo­łądku, nie wie nic o potrzebach ciała. Język ma pewną konkretną pracę do wykonania – oceniać smak pożywienia.
Powinniśmy pozwalać mu oceniać, czy jedzenie będzie smaczne, czy też nie.
Niech pełni właściwą mu funkcję – strażnika – ale nie de­cydenta.

Fragmenty z Osho : Równowaga ciała i umysłu.

Podobne:

• Filozofia zdrowia

• Jesteś tym co zjesz

• Jak się zdrowo odżywiać?

• Zasady dobrego odżywiania

• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele

• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?

Nowy stan świadomości

03 Czwartek Lip 2008

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

budda drzemie w zorbie, integracja, jedność, mantra, Medytacja, nie, obecność, osho, pełnia, stop, tak, uważność, Świadomość


Kilka technik – jak poszerzyć swoją świadomość:

STOP!

Zacznij wykonywać tę prostą metodę przynajmniej sześć razy dziennie.
Za każdym razem trwa ona tylko pół minuty, zatem całość zabierze ci trzy minuty dziennie To najkrótsza technika medytacji na świecie’ Cała sprawa polega na tym, abyś robił to nagle.
Idąc ulicą nagle przypominasz sobie o STOP. Zatrzymaj się, zatrzymaj się zupełnie, żadnego ruchu. Bądź obecny tu i teraz przez pół minuty. W jakiejkolwiek sytuacji się znajdziesz – zatrzymaj się kompletnie i bądź uważny wobec tego, co się dzieje. Po upływie pół minuty ruszaj znów i. powtarzaj tę metodę przynajmniej sześć razy dziennie.
Jeśli nagle stajesz się obecny tu i teraz, cała energia ulega przemianie. Ciągłość twojego umysłu przerywa się. Jest to tak nagłe, ze umysł nie potrafi stworzyć nowej myśli tak szybko. Potrzebujesz nieco czasu, gdyż umysł został zaskoczony.
Gdziekolwiek jesteś, w momencie, gdy będziesz o tym pamiętał, wyszarpnij się swojemu istnieniu i zatrzymaj się. Nie tylko ty staniesz się świadomy. Wkrótce także poczujesz, ze inni stają się świadomi twojej energii, świadomi ze coś się stało.
– nieznane zapukało do ciebie.

„NIE DWA”

Jest to jedna z najstarszych mantr. Kiedykolwiek czujesz się podzielony, niezintegrowany – kiedykolwiek widzisz, że dwoistość wkrada się do twojego istnienia, powiedz sobie w duchu: „nie dwa”. Ale powiedz to uważnie, nie powtarzaj w sposób mechaniczny.
Kiedykolwiek czujesz przypływ miłości, powiedz: „nie dwa”, w przeciwnym razie nienawiść już czeka, gdyż miłość i nienawiść są jak polówki jabłka. Gdy czujesz nienawiść, powiedz: „nie dwa”.
Kiedy jesteś przywiązany do życia, powiedz: „nie dwa”. Kiedy czujesz lęk przed śmiercią, powiedz: „nie dwa”.
To powiedzenie powinno być twoim zrozumieniem. Powinno być wypełnione inteligencją, przejrzystością, a wtedy poczujesz głębokie wewnętrzne rozluźnienie, poczujesz poszerzenie świadomości.

„JESTEŚ TU?”

Wypowiadaj swoje własne imię, rano, wieczorem, po południu… Nie tylko wypowiadaj je, ale także odpowiadaj na nie. Czyń to głośno, nie obawiaj się reakcji ze strony innych ludzi. Jesteś wystarczająco przestraszony przez innych, tak naprawdę oni już zniszczyli cię lękiem.
Nie obawiaj się, nawet w środku domu towarowego musisz pamiętać, aby wypowiedzieć głośno swoje imię:
– „Zdzisiu, jesteś tu?”
I równie głośno odpowiedz:
– „Jestem, proszę pana!”

TAK

Przez jeden miesiąc podążaj drogą, która mówi TAK”. Przez jeden miesiąc nie podążaj drogą, która mówi „NIE” Zacznij współpracować z TAK – jest to droga, dzięki której się zjednoczycie. Zintegrujecie. NIE nigdy nie prowadzi do jedności. Natomiast TAK pomaga, gdyż TAK jest akceptacją, TAK jest ufnością, TAK jest modlitwą. Umieć powiedzieć TAK, jest religijne.
Drugą rzeczą, o której musisz pamiętać to, że „NIE” nie może być wypierane, brutalnie zwalczane – Jeśli je wyprzesz, stanie się silniejsze, pewnego dnia eksploduje i zniszczy twoje TAK. Zatem nigdy nie wypieraj NIE, po prostuje ignoruj.
Istnieje ogromna różnica pomiędzy wypieraniem a ignorowaniem. Ignorować znaczy rozpoznawać NIE i mówić „wiem, ze tu jesteś, ale ja będę podążał za TAK”. W ten sposób nie wypierasz, nie mówisz „wynoś się, zjeżdżaj stąd, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego” Nie mów nic w gniewie, nie staraj się wyrzucić NIE do swojego podświadomego umysłu.
Po prostu rozpoznawaj NIE, ale podążaj za TAK – bez żalu, bez skargi, bez gniewu.

Ignorowanie to najlepszy sposób, aby uciszyć NIE Jeśli będziesz z nim walczył, staniesz się jego ofiarą, subtelną ofiarą, NIE już wygrało, Gdy walczysz z NIE, mówisz „nie” do NIE.

Przez jeden miesiąc podążaj za TAK i nie walcz z NIE.
Będziesz zaskoczony widząc jak NIE z dnia na dzień staje się marne i chudziutkie, gdyż głoduje, a pewnego dnia zobaczysz, że NIE nie żyje. A gdy nie ma juz NIE, cała energia zaangażowana w NIE jest uwolniona. I ta energia uczyni twoje TAK – wszechogarniającym.
Osho, Budda drzemie w Zorbie

Powiązane posty:

• Dzień Uwagi

• Zrób coś inaczej niż dotychczas !

• Medytacja chodząca

• Medytacja a palenie papierosów

• Mówić: tak – czy nie?

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

Być Zorbą czy…Buddą?

07 Sobota Czer 2008

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

budda, budda drzemie w zorbie, buddha, duchowość, grek zorba, integracja, materialista, osho, podział, skrzydła, zorba, Świadomość

Historia ludzkości jest tragedią z bardzo prostej przyczyny.
W człowieku wytworzono podział na dwa przeciwstawne sobie obozy: spirytualistę i materialistę;
Buddę i Zorbę.

Jedna część czuje się wyższa, świętsza, i zaczyna potępiać drugą jako grzeszną. Ten schizofreniczny podział spowodował, że lewa dłoń rani prawą, a prawa lewą.

W rzeczywistości, żaden taki podział nie istnieje.
Jesteś harmonijną całością. Nie walcz z ciałem – to twój dom.
Nie walcz też ze świadomością, gdyż bez niej twój dom będzie pusty.

Symbolicznie określam ciało jako Zorbę, a duszę jako Buddę. Zorba to tylko początek. Przeżyj Zorbę w pełni, a wtedy naturalnie wejdziesz w życie Buddy.

Raduj się ciałem, raduj się fizyczną egzystencją. Nie ma w tym żadnego grzechu. Ciało to twoje korzenie, ciało to ziemia, na której wzrastasz. Ale wszystkie tak zwane religie usiłują zniszczyć most łączący cię z twoim własnym ciałem.

Jest to maksymalna synteza – gdy Zorba staje się Buddą. Zorba jest jego, ale brakuje mu nieba. Jest przyziemny, zakorzeniony głęboko jak olbrzymie drzewo, któremu brakuje skrzydeł. Nie może wzlecieć do nieba, gdyż zamiast skrzydeł ma korzenie.

Jeść, pić i bawić się, jest samo w sobie w porządku, nie ma w tym nic złego. Ale to nie wystarczy, wkrótce cię to zmęczy. Stale powtarzane czynności, z tanecznego kręgu zamieniają się w błędne koło. Tylko bardzo przeciętne umysły mogą ciągle się tym bawić. Jeśli jesteś, choć trochę mądry, wcześniej czy później odkryjesz, jakie jest to płytkie, powierzchowne. W pewnym momencie powtarzaj pytanie: „Jaki jest tego sens?”.

Trzeba pamiętać o jednym: to nie ludzie biedni, głodujący, stają się sfrustrowani życiem. Oni jeszcze nie żyli, jak zatem mogą czuć się sfrustrowani? Mają zawsze nadzieje.

Jak myślisz? Kim są ludzie, którzy wyobrażają sobie, że w niebie jest jak w Klubie Playboy’a?
To biedacy, głodni – ci, którzy nie posmakowali życia.
Właśnie oni przenoszą swoje pragnienia do Niebios.

Kim są ci ludzie? Nie doświadczyli, a tylko poprzez własne doświadczenie można przekonać się o powierzchowności tego wszystkiego. Tylko Zorba może przekonać się o powierzchowności tego wszystkiego.

Budda żył życiem Greka Zorby i gdyby był przeciętny, mógłby żyć tak ciągle. Miał wszystkie najpiękniejsze kobiety, pałace, wszelkie bogactwa… i gdy zrozumiał, że to wszystko się powtarza, wtedy poczuł się sfrustrowany, i w wieku 29 lat porzucił pałace, bogactwa, kobiety.

Budda powstaje z doświadczenia.
Więc popieram ten świat, gdyż wiem, że dzięki niemu możesz doświadczyć innego świata.
Nie mówię: wyrzeknij się, uciekaj stąd.
Nie mówię: stań się mnichem.

Gdy mnich wyrzeka się tego świata, tym samym walczy z nim, i nie jest to łagodne wyrzeczenie.

Mnich staje się podzielony: połowa jego istoty pragnie tego świata, druga połowa pragnie innego świata. Mnich to osoba rozszczepiona, schizofreniczna, podzielona na niższe i wyższe.

Wyżej dostaniesz się tylko wtedy, gdy żyłeś niższym, gdy przeszedłeś całą udrękę i ekstazę niższego. Zanim lotos stanie się lotosem, musi wyrosnąć z błota.
Tym błotem jest świat.
Mnich uciekł od błota i dlatego nigdy nie stanie się lotosem.

Nie tęsknij za innym światem.
Żyj w tym, namiętnie i intensywnie, całym swoim istnieniem, całą swoją istotą.

Przekroczyć ten świat możesz tylko wtedy, gdy mu zaufasz, będziesz kochał i radował się życiem.

Gdy zmierzysz się z tym światem, staniesz się ześrodkowany i uważny. Owa uważność stanie się drabiną, po której możesz wspiąć się od Zorby do Buddy.

Najpierw stań się Zorbą – kwiatem tego świata, aby zdobyć zdolność do stania
się Buddą – kwiatem innego świata.

Inny świat nie jest oddalony od tego świata.

Inny świat nie jest przeciwko temu światu. Inny świat jest ukryty w tym świecie.

Ten jest tylko przejawem tamtego, a tamten ukrytą częścią tego.

Osho, Budda drzemie w Zorbie

Podobał się post? Poczytaj także inne posty z tekstem Osho:

• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

• Czy jesteś robopatą?

• Bełkoczący umysł

• Samotność czy osamotnienie?

• Wiara nie pozwala Ci myśleć

• Życie – to jedyna religia

Jak napięcie… zastąpić radością?

16 Środa Kwi 2008

Posted by ME in Zen, Świadomość

≈ 25 Komentarzy

Tagi

apteka dla duszy, cisza, mistrz, myśl, napięcie, nerwy, obaku, obserwacja, obserwator, osho, radość, wolność, Zen

Kiedy człowiek ma nadmiar energii, z którą nie wie, co zrobić…
-często zaczyna obgryzać paznokcie lub palić papierosy.
Obgryzanie paznokci i palenie papierosów to przejawy tego samego problemu.
Robisz cokolwiek, żeby tylko znaleźć sobie zajęcie, bo w przeciwnym wypadku twoja energia staje się trudna do zniesienia.
Kiedy inni zaczynają to krytykować, mówiąc, że jesteś nerwowy, rodzi się jeszcze więcej zahamowań. Nie masz nawet tyle swobody, żeby obgryzać własne paznokcie!
Należą do ciebie, a nie wolno ci ich obgryzać. Toteż ludzie wymyślają czynności zastępcze – np. guma do żucia… To przebiegły sposób: nikt nie będzie cię krytykował za żucie gumy. Jeśli zapalisz, także nikt nie będzie się za bardzo sprzeciwiał…

A przecież obgryzanie paznokci jest mniej szkodliwe – właściwie wcale nie jest szkodliwe.
To niewinna przyjemność. Wygląda nieładnie i trochę dziecinnie, ale to wszystko. Jednak starasz się tego nie robić.

Odpuszczenie

Musisz nauczyć się żyć bardziej energicznie, to wszystko. Wtedy przyzwyczajenia te znikną.
Więcej tańcz, śpiewaj, pływaj, chodź na długie spacery.
Wykorzystaj swoją energię w kreatywny sposób.
Przejdź od minimum do maksimum.
Żyj bardziej intensywnie.
Kiedy kochasz się, rób to dziko, nie wstydliwie jak panienka. „Panienka” to ktoś, kto żyje w minimalnym stopniu lub jedynie udaje, że żyje.
Ty bądź dziki!
Nie jesteś już dzieckiem, więc wolno ci rozrabiać we własnym domu.
Skacz, śpiewaj i biegaj.
Postępuj tak przez kilka tygodni, a z zaskoczeniem zauważysz, że obgryzanie paznokci zniknie samo. Teraz masz ciekawsze rzeczy do robienia – kogo interesowałyby paznokcie?
Zawsze patrz na przyczynę, a nie na objaw, który z niej wynika.

Zrób miejsce dla radości

Podstawą wszystkiego jest poznanie siebie.
Nie jest ono trudne, nie może być trudne; musisz tylko oduczyć się kilku rzeczy.
Aby wiedzieć, kim jesteś, nie musisz się niczego uczyć, musisz tylko odrzucić pewne nawyki:

– po pierwsze, musisz oduczyć się przejmowania się rzeczami;
– po drugie, musisz oduczyć się przejmowania się myślami;
– trzecia rzecz przychodzi sama z siebie: jest nią obserwacja.

Kluczem jest umiejętność patrzenia.
Siedząc w ciszy, obserwuj drzewo i po prostu bądź uważny. Nie myśl. Nie zastanawiaj się, jakie to drzewo. Nie oceniaj, czy jest piękne, czy brzydkie.
Nie mów, że jest zielone lub wyschnięte. Nie pozwól żadnym myślom unosić się wokół niego; po prostu obserwuj.
Możesz to robić wszędzie i obserwować wszystko. Pamiętaj tylko o jednym: gdy pojawi się myśl, usuń ją na bok. Odsuń ją na bok i wróć do obserwacji.

Na początku będzie to trudne, ale po jakimś czasie zaczną pojawiać się momenty, w których nie będzie myśli.
Poczujesz radość, wypływającą z tego prostego doświadczenia. Nic się nie wydarzyło, po prostu nie ma myśli.
Jest drzewo i jesteś ty, między wami jest przestrzeń. Przestrzeń nie zatłoczona myślami. Nagle bez widocznej przyczyny pojawia się radość, bez jakiejkolwiek przyczyny. Poznałeś pierwszy sekret.
Wykorzystasz go potem w subtelniejszy sposób. Rzeczy są namacalne, dlatego właśnie proponuję, żebyś zaczął od nich. Możesz siedzieć w swoim pokoju i oglądać fotografię – musisz jedynie pamiętać, by o niej nie myśleć.
Po prostu patrz i nie myśl.
Osiągniesz to za którymś razem. Patrz na stół, nie myśląc, a niebawem będzie stół, będziesz ty, a między wami nie będzie żadnej myśli.
I nagła radość.
Radość wynika z nie myślenia.

Radość istnieje od początku, przygnieciona natłokiem myśli.
Gdy nie ma myśli, wypływa na powierzchnię.
Zacznij więc od tego, co namacalne.
Później, gdy już zestroisz się i zaczniesz odczuwać momenty, w których znikają myśli, a zostają jedynie rzeczy, przejdź do drugiego etapu.

Zamknij oczy i spójrz na dowolną myśl, która przychodzi ci do głowy-bez myślenia o niej.
W twoim umyśle pojawi się jakaś twarz albo przepłynie chmura – cokolwiek to będzie, po prostu patrz na to bez myślenia.
Będzie to trudniejsze niż poprzedni krok, ponieważ rzeczy są namacalne, a myśli są trudne do uchwycenia.

Ale jeśli udało się z pierwszym, uda się też z drugim, potrzeba tylko czasu. Obserwuj myśl. Po pewnym czasie – może po kilku tygodniach, może po kilku miesiącach albo latach, zależnie od tego, jak dokładnie to robisz, ile serca w to wkładasz – pewnego dnia nagle myśl zniknie.
Zostaniesz sam.
Pojawi się ogromna radość – tysiąckrotnie większa niż pierwsza, która pojawiła się, gdy było drzewo i zniknęła myśl.
Tysiąckrotnie! Będzie tak bezkresna, że zostaniesz nią zalany.
To był drugi krok.
Gdy będziesz miał go już za sobą, przejdź do trzeciego – obserwuj obserwatora.
Teraz brak jest przedmiotu. Porzuciłeś rzeczy, porzuciłeś myśli, jesteś sam. Po prostu obserwuj obserwatora,bądź obserwatorem tego obserwowania.

Początkowo będzie to trudne, ponieważ wiemy tylko, jak obserwować coś – rzecz lub myśl. Od biedy umiemy obserwować nawet myśl.
Ale teraz nie ma nic, jest całkowicie pusto.

Pozostał tylko obserwator. Musisz zwrócić się do siebie.
Oto klucz do największej tajemnicy.

Pozostajesz sam.
Odpręż się w tej samotności, a w końcu nadejdzie moment, gdy to się stanie.
Musi tak być.
Jeśli pierwsze i drugie się wydarzyło, wydarzy się i trzecie; nie musisz się o to martwić.

A gdy to się stanie, po raz pierwszy będziesz wiedział, co to jest radość.

Nie jest czymś, co ci się przydarza, nie może zostać ci odebrana!

To jesteś najprawdziwszy ty, autentyczny ty.
Nikt ci już tego nie odbierze. Nie ma możliwości utraty tego. Dotarłeś do domu.

Więc oducz się rzeczy i myśli. Najpierw obserwuj to, co namacalne, później to, co trudne do uchwycenia, a w końcu dostrzeżesz to coś, co wychodzi ponad namacalne i nieuchwytne.

———————————
Wciąż tam jesteś?

Obaku, mistrz zen, zwykł pytać codziennie rano: „Obaku, jesteś tu jeszcze?”

Uczniowie mówili mu: „Jeśli usłyszy cię ktoś na zewnątrz, pomyśli, że całkowicie zwariowałeś. Dlaczego to robisz?”
On odpowiadał: „Ponieważ przez noc zapomniałem… Wyciszony umysł bez snów i bez myśli…Gdy się budzę, muszę przypomnieć sobie, że Obaku wciąż tu jest. Kogo mogę zapytać? Tylko siebie. Obaku, czy wciąż tu jesteś?”
I odpowiadał sobie: „Tak”.
Musiał mieć ogromny szacunek dla siebie. Wymaga to ogromnej dyscypliny: zadawać pytania sobie; zamiast powtarzać imiona Ramy czy Kryszny, wołać swoje imię, pytać: „Czy wciąż tu jesteś?”, następnie zaś, nie przejmując się tym, że ktoś może usłyszeć, odpowiadać: „Tak”.
Jeśli możesz, rób to często, a zaskoczy cię, jak wielką sprowadzi to na ciebie ciszę. Gdy pytasz: „Czy jeszcze tu jesteś?”, i odpowiadasz: „Tak”, pojawia się cisza.

Jest to również hołd dla twojego istnienia – oraz szacunek, wdzięczność za to, że tego dnia znów coś dostajesz, że ponownie wschodzi słońce, że przynajmniej przez jeden kolejny dzień będziesz mógł patrzeć, jak kwitną kwiaty.
Nikt na to nie zasłużył, ale życie obdarza nas swoim bogactwem.

Apteka dla duszy, Osho

Umysł kontra ciało?

13 Niedziela Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 6 Komentarzy

Tagi

integracja, jedność, język, osho, podział, schizofrenia, seks, umysł

Czy istnieje rozdział na ciało i umysł, materię i świadomość, sferę fizyczną i duchową?
Jak można wyjść ponad ciało i umysł, aby dostąpić świadomości duchowej?

Pierwszym, co trzeba zrozumieć, jest to, że podział na ciało i umysł jest absolutnie fałszywy.

Zaczynając od tego podziału, donikąd nie dotrzesz, fałszywy początek prowadzi donikąd. Nic stąd nie może wyniknąć, bo każdy krok powstaje według własnej logiki. Drugi krok wynika z pierwszego, trzeci z drugiego, i tak dalej. Jest logiczna kolejność – dlatego wykonując pierwszy krok, w pewnej mierze wszystko już wybrałeś.

Pierwszy krok jest ważniejszy od ostatniego, początek jest ważniejszy od końca, bo koniec to tylko wynik, rozwój. Ale nas zawsze interesuje koniec, nigdy początek, zawsze zajmujemy się celem, nigdy środkami. Cel stał się dla nas tak znaczący, że tracimy z oczu ziarno, początek. W takiej sytuacji możemy snuć marzenia, ale nigdy nie dotrzemy do tego, co rzeczywiste.

Idea człowieka podzielonego, idea egzystencji dualistycznej -ciała i umysłu, świata fizycznego i duchowego, dla każdego szukającego jest fałszywym krokiem. Egzystencja jest niepodzielna, wszelkie podziały są tylko mentalne. Sposób widzenia umysłu tworzy dualizm. To więzienie umysłu wprowadza podziały.

Umysł nie może działać inaczej. Trudno jest umysłowi pojąć dwie sprzeczności jako jedność, biegunowe przeciwieństwa jako jedność. Umysł ma nieodpartość, obsesję bycia spójnym i logicznym. Nie może pojąć jak światło i ciemność mogą być jednością Jest to niekonsekwentne, paradoksalne.

Umysł musi stwarzać przeciwieństwa – Bóg i diabeł, życie i śmierć, miłość i nienawiść. Jak wyobrazić sobie miłość i nienawiść jako jedną energię? Dla umysłu jest to trudne. To dlatego umysł dzieli. Wtedy trudności nie ma. Nienawiść jest przeciwieństwem miłości, a miłość jest przeciwieństwem nienawiści. Teraz możesz być konsekwentny, umysł będzie uspokojony.
Podział jest więc dla umysłu wygodą – nie prawdą, nie rzeczywistością.

Gdy podzielisz siebie na dwie części – ciało i siebie – jest to wygodne. Ale gdy tak podzieliłeś, wykonałeś niewłaściwy krok. Jeśli nie zawrócisz i nie zmienisz tego pierwszego kroku, możesz błądzić przez całe żywoty i nic z tego nie wyjdzie, gdyż jeden fałszywy krok prowadzi do dalszych fałszywych kroków. Zacznij więc od właściwego początku. Pamiętaj, że ty i ciało nie jesteś cię dwoma oddzielnymi sferami, że ta dwoistość to tylko kwestia wygody. Jeśli chodzi o egzystencję, jedność wystarcza.

Podzielenie siebie na dwoje jest sztuczne. W rzeczywistości zawsze czujesz, że jesteś jednością, ale gdy zaczniesz o tym myśleć, pojawia się problem. Gdy boli cię ciało, właśnie w tej chwili nie czujesz rozdwojenia. Czujesz, że jesteś jednością z ciałem. Dopiero później, gdy zaczynasz o tym myśleć, dzielisz.

W chwili teraźniejszej nie ma podziału. Gdy ktoś ci przystawi sztylet do piersi, w tej chwili nie ma podziału. Nie myślisz, że on chce zabić twoje ciało, myślisz, że chce zabić ciebie. Dopiero potem, gdy stało się to częścią pamięci, możesz dzielić. Teraz możesz przyglądać się wydarzeniom, myśleć o nich. Możesz powiedzieć, że ten człowiek chciał zabić twoje ciało. Ale nie możesz tego powiedzieć w tamtej chwili.

Zawsze, gdy czujesz, czujesz jedność.Zawsze, gdy myślisz, zaczynasz dzielić. I pojawia się wrogość. Jeżeli nie jesteś ciałem rozwija się pewna walka. Pojawia się pytanie: Kto jest panem? Ciało czy ja?
Wtedy ego zaczyna czuć się urażone.
Zaczynasz tłumić ciało. A gdy tłumisz ciało, tłumisz siebie. Gdy walczysz z ciałem, walczysz z samym sobą. Tyle zamieszania powstaje. Staje się to samobójcze.

Nawet jeśli spróbujesz, to naprawdę nie potrafisz tłumić ciała. Jak mogę prawą dłonią tłumić moją lewą dłoń? Wygląda na to, że są dwie, ale w obu płynie ta sama energia. Gdyby naprawdę były dwie, tłumienie byłoby możliwe, i nie tylko tłumienie. Możliwe byłoby absolutne zniszczenie. Ale jeśli ta sama energia płynie w obu dłoniach, jak mogę stłumić swoją lewą dłoń? To tylko udawanie. Mogę pozwolić, żeby moja prawa dłoń nakryła lewą i mogę udać, że prawa dłoń wygrała, a w następnej chwili mogę podnieść prawą dłoń i nic jej nie powstrzyma. Taka jest ta gierka, w którą gramy. Trwa i trwa. Czasem ty spychasz seks, czasem seks spycha ciebie. Staje się to błędnym kołem. Nigdy nie możesz stłumić seksu. Możesz go przemienić, ale nigdy nie możesz go stłumić.

Zaczęcie od podziału na siebie i ciało prowadzi do tłumienia. Jeśli więc chcesz przemiany, nie powinieneś zaczynać od podziału. Przemiana może przyjść tylko z widzenia całości jako całości. Tłumienie bierze się z pojmowania całości jako złożonej z części podzielonych. Skoro wiem, że obie dłonie są moje, absurdalny jest wysiłek tłumienia jednej z nich. Ta walka staje się absurdem, bo co ma tłumić co? Kto ma z kim walczyć? Jeśli zdołasz czuć się odprężony z własnym ciałem, możesz zrobić pierwszy krok, który będzie właściwym krokiem. Wtedy podział, tłumienie, nie przyjdą.

Gdy oddzielisz siebie od ciała, wiele spraw nastąpi w efekcie tego automatycznie. Im bardziej będziesz tłumić ciało, tym bardziej będziesz sfrustrowany, bo tłumienie jest niemożliwe. Można zyskać chwilowe zawieszenie broni, a potem znów będziesz pokonany. A im bardziej będziesz sfrustrowany, tym większy podział, tym większa przepaść będą między tobą i ciałem. Zaczynasz czuć do niego coraz większą wrogość. Zaczniesz czuć, że ciało jest bardzo silne i dlatego nie jesteś w stanie go stłumić. Wtedy myślisz: “Teraz muszę walczyć jeszcze bardziej żywiołowo!”

Dlatego mówię, że wszystko ma swoją logikę. Jeśli zaczniesz od błędnych założeń, możesz iść i dojść do samego końca, nigdy nigdzie nie dochodząc. Każda walka prowadzi do dalszej walki. Umysł czuje: “Ciało jest silne, a ja jestem słaby. Muszę bardziej Je tłumić.” Albo czuje: “Muszę teraz osłabić ciało.” Wszystkie wyrzeczenia to tylko wysiłki mające osłabić ciało. Ale im słabsze masz ciało, tym słabszy ty sam się stajesz. Między tobą i twoim ciałem zawsze zachowywana jest taka sama względna siła.

Gdy staniesz się słaby, natychmiast zaczniesz czuć się bardziej sfrustrowany, bo teraz jeszcze łatwiej można cię pokonać. I nie można nic z tym zrobić: im słabszy się stajesz, tym jest mniejsze prawdopodobieństwo pokonania przyciągania ciała, i tym bardziej musisz z nim walczyć.

Pierwszą rzeczą jest więc – nie myśleć kategoriami podziału. Ten podział: fizyczne i duchowe, materialne i umysłowe, świadomość i materia, to tylko błędne założenie języka. Z tego języka powstaje ogromna bzdura.

Na przykład – gdy ty coś powiesz, ja muszę powiedzieć tak lub nie. Nie mamy nastawienia neutralnego. Tak jest zawsze absolutne, nie także jest zawsze absolutne. W żadnym języku nie ma słowa neutralnego. Dlatego De Bono stworzył nowe słowo: po. Mówi on, że po powinno być stosowane jako słowo neutralne. Oznacza ono “Usłyszałem twój punkt widzenia. Nie mówię mu ani tak, ani nie.”

Użyj po, a zmienią się wszystkie możliwości.
Po jest słowem sztucznym, które De Bono stworzył z hipotezy lub potencjalności lub poezji. Jest słowem neutralnym, bez oceny, bez potępienia, docenienia, uzależnienia, nie jest ani za, ani przeciw Gdy ktoś cię obraża, powiedz tylko po.

Odczuj różnicę wewnątrz siebie. Jedno słowo może powodować taką różnicę. Mówiąc po, mówisz: “Usłyszałem cię. Teraz wiem jakie jest twoje nastawienie do mnie. Może masz rację. Może nie masz racji.
Nie oceniam tego.”

Język tworzy podziały. Nawet wielcy myśliciele ciągle tworzą językowe wymysły, których nie ma. Zapytani: “Co to jest umysł? odpowiedzą “To nie jest materia.” Zapytani: “Co to jest materia?” odpowiedzą “To nie jest umysł.”
Nie są znane ani materia, ani umysł. Materię definiują umysłem, a umysł definiują materią, Korzenie pozostają nieznane. Jest to absurdem, ale jest to dla nas bardziej kojące niż przyznanie się: “Nie wiem. Nic o tym nie wiadomo.”

Mówiąc “Umysł nie jest materią”, czujemy się odprężeni, jakby coś zostało zdefiniowane…
A nic nie zostało zdefiniowane.

I umysł, i materia są nieznane, ale powiedzenie “Nie wiem” uraziłoby ego.
W chwili podziału czujemy, że stajemy się panami wszystkiego tego, o czym nie mamy absolutnie żadnego pojęcia…

Osho „Psychologia ezoteryki”

dodatkowe źródła : słowo po, 1 , inne znaczenie : słowo po, 2 ,
(…the word „po” refers to the original chaotic state of formlessness, from which evolution occurred.)

Pościć czy ucztować?

06 Niedziela Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 20 Komentarzy

Tagi

grzech, nadmiar, osho, post, równowaga, skrajność, ucztowanie, umartwianie, Świadomość

Nie jestem przeciwny smakowi, ponieważ nie jestem przeciwny zmysłom. Odczuwanie wszystkimi zmysłami oznacza bycie inteligentnym, oznacza życie pełnią.
Tak zwane religie usiłowały nas znieczulić, otępić.
One są przeciwko odczuwaniu smaku, wolałyby, aby język stracił zdolność smakowania. Tak właśnie się dzieje, kiedy jesteśmy chorzy – w gorączce język traci zdolność odczuwania smaku. Kiedy jesteśmy zdrowi, język jest wrażliwy, pełen życia, pulsuje energią. Nie jestem przeciwny odczuwania smaku, jestem „za”. Jedz dobrze i smacznie.
To boskie odczucie.
W taki sam sposób patrz na piękno – ciesz się nim; w taki sam sposób słuchaj muzyki – niech dostarcza ci radości; w taki sam sposób dotykaj kamieni, liści, ludzi – czując ich ciepło, ich strukturę, i zachwycaj się. Korzystaj w pełni ze wszystkich swoich zmysłów, a będziesz żył pełnią, twoje życie będzie jak płomień; nie będzie przytępione, lecz rozpalone energią i witalnością. Nie trzymam z tymi, którzy uczą cię, jak zabijać zmysły; oni są przeciwni ciału.
czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

MEDYTACJA A EGOIZM

02 Niedziela Mar 2008

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bogactwo, chrześcijaństwo, egoizm, ironia, Medytacja, osho, paradoks

Osho „Chrzescijaństwo…”

Pewien sanjasin powiedział mi, że jego rodzice, a szczególnie matka, dokuczają mu bardzo, kiedy medytuje. Matka mówi: „Dlaczego marnujesz czas, siedzisz i nic nie robisz? Kogo chcesz oszukać, zamykając oczy? Lepiej poczytaj Biblię, idź do kościoła, pomódl się do Boga lub zrób jakiś cnotliwy uczynek. To, co nazywasz medytacją, to po prostu egoizm”. Sanjasin zapytał mnie, co sam bym na to odpowiedział. Należy tu zrozumieć wiele rzeczy.

Po pierwsze, pozostając w nieświadomości nie jesteśmy w stanie wykonać żadnego cnotliwego czynu. Cnota pochodzi z głębokiej medytacji. Cnota jest kwiatem urzeczywistnienia, które mówi, że jesteś wieczny, nieśmiertelny, że jesteś boski. Cnotą jest czerpanie z tej boskości. W egzystencji, w istnieniu nie ma żadnej innej cnoty.

Ale wszystkie religie, szczególnie zaś chrześcijaństwo, podkreślają: „Wykonuj cnotliwe działania. Nie siedź w ciszy, to jest egoistyczne”. Muszę więc powiedzieć, że kiedy odnosisz sukces, stajesz się bogatym człowiekiem, nikt ci nie powie, że jest to egoistyczne. Wszyscy cię chwalą, mówią, że to coś wielkiego. Kiedy odniosłeś sukces w polityce i zostałeś prezydentem czy premierem, nikt nie mówi, że jest to egoistyczne, wszyscy cię chwalą.

Na uroczystość celebrującą sukces prezydenta Busha wydano 30 milionów dolarów. Sukces nie jest egoistyczny, widzisz w czym rzecz? Bycie superbogatym nie jest egoistyczne, produkowanie materiałów do zniszczenia świata nie jest egoistyczne, gromadzenie broni nuklearnej nie jest egoistyczne…

Pewien mnich buddyjski wpadł do studni, pod którą akurat przebywał chrześcijański misjonarz. Misjonarz przyniósł wiadro i długą linę. Rzucił wiadro do studni i wyciągnął mnicha. Mnich powiedział:
– Jesteś jedynym religijnym człowiekiem.
– W istocie to je powinienem być tobie wdzięczny – stwierdził misjonarz – Ponieważ jeśli nie wpadłbyś do studni, to nie mógłbym się wykazać cnotą.
Jestem przeciwny konfucjańskiej idei, która głosi, że każda studnia powinna być obmurowana. Gdyby tak było, nikt nie mógłby wpaść do środka! 🙂 Żadne mury nie są potrzebne; w przeciwnym razie wszelka cnota, cała „moralność” i potrzeba służby zniknęłyby ze świata.

Osho „Chrzescijaństwo…”

Palenie papierosów a medytacja?

23 Sobota Lu 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Zen, Świadomość

≈ 20 Komentarzy

Tagi

Medytacja, osho, palenie, palenie papierosów, papieros, papierosy, rzucenie palenienia, techniki medytacyjne, uważność, wyzwolenie, Zen, Świadomość

Przyszedł do mnie kiedyś pewien człowiek.
Byl nałogowym palaczem od trzydziestu lat, był chory, a lekarze powiedzieli mu: „Nigdy nie wyzdrowiejesz jeśli nie rzucisz palenia”.
Ale on palił nałogowo, nie mógł sie temu oprzeć. Probował – nie było tak, żeby nie probował – usilnie probował i w tym usiłowaniu wiele wycierpiał. Ale udawało mu sie tylko na dzień, dwa, potem ta potrzeba znów przychodziła z taka mocą, ze go po prostu pochłaniała, i znowu wpadał w to samo rutynowe zachowanie.

Z powodu palenia utracił wszelka wiarę w siebie – wiedział, ze nie potrafi zrobić czegoś tak drobnego – ze nie potrafi rzucić palenia. W swych własnych oczach stal sie bezwartościowy, uważał siebie za najbardziej bezwartościowego człowieka w świecie. Nie miał dla siebie żadnego szacunku.
Przyszedł do mnie.
Co mogę zrobić? Jak mam przestać palić? – zapytał.

Nikt nie jest w stanie przestać palić. Musisz to zrozumieć. Palenie nie jest teraz tylko kwestia twojej decyzji. Weszło do świata twoich nawyków, zapuściło korzenie. Trzydzieści lat to dużo czasu. Zapuściło korzenie w twoim ciele, w twojej chemii, rozprzestrzeniło sie na wszystkie strony.
Nie jest to tylko kwestia postanowienia dokonanego przez twoja głowę – twoja głowa nic tu nie poradzi. Głowa jest bezsilna, może zaczynać rożne rzeczy, ale nie może ich zaprzestać tak samo łatwo.
Gdy coś zaczniesz i praktykujesz to przez tak długi okres czasu, stajesz sie wielkim joginem – trzydzieści lat praktyki palenia!
Stalo sie to autonomiczne, musisz to odautomatyzować – powiedziałem.
A on spytał: „Co rozumiesz przez odautomatyzowanie?”
A na tym właśnie polega cala medytacja – odautomatyzowanie.
Zrób jedno – zapomnij o rzuceniu palenia, i tak nie ma takiej potrzeby. Palisz trzydzieści lat i żyjesz, jasne, było to cierpieniem, ale i do tego sie przyzwyczaiłeś. A co za różnica czy umrzesz kilka godzin wcześniej niż gdybyś umarł nie paląc? I co będziesz robił? Co zrobiłeś? Co to za różnica – czy umrzesz w poniedziałek, wtorek, czy niedziele, w tym roku, czy w tamtym – co to ma za znaczenie? – wyjaśniłem.
Tak, to prawda, nie ma to znaczenia – przyznał.
Zapomnij o tym, w ogóle nie rzucimy palenia – ja mu na to. – Raczej spróbujemy je zrozumieć. Następnym razem uczyń więc z tego medytację.
Z palenia papierosów medytację? – zapytał…czas. ——————————————
Oczywiście – odrzekłem. – Skoro ludzie zen mogą z picia herbaty uczynić medytacje i zrobić z tego ceremonie, czemu nie? Palenie papierosów może być równie piękną medytacja.
Co ty mówisz? – spytał. Wyglądał na poruszonego. Ożywił sie! – Medytacje? jak to zrobić? No, powiedz mi, nie mogę sie doczekać!
Dałem mu te medytacje.
Zrób jedno – powiedziałem. – Kiedy wyjmujesz paczkę papierosów z kieszeni, poruszaj sie powoli. Ciesz sie tym, nie ma pospiechu. Bądź świadomy, uważny, czujny – wyjmuj ja powoli, z pełnią uważności.

Medytacja to życie. Nie być w medytacji to nie być żywym.

Potem z pudelka wyjmij z pełnią uważności jednego papierosa, powoli – nie tak, jak dawniej, w pospiechu, nieświadomie, mechanicznie. Potem zacznij opukiwać tego papierosa – ale z pełnią uwagi. Słuchaj dźwięku tak, jak ludzie zen czynią to, gdy samowar zaczyna śpiewać i herbata zaczyna sie gotować… i ten aromat. Potem powąchaj papierosa i odczuj jego piękno…
Co ty mówisz? – przerwał mi. – Piękno?
Tak, jest on piękny. Tytoń jest tak samo boski, jak wszystko inne. Powąchaj go – to zapach Boga.
Też coś! – wyglądał na nieco zaskoczonego. – Żartujesz?
Nie, nie żartuję.
Nawet kiedy żartuje, nie żartuję, jestem bardzo poważny.
Potem włóż go do ust, z pełnią uważności, zapal go z pełnią uważności. Ciesz sie każdą czynnością, i podziel to na jak najmniejsze czynności, tak, abyś stal sie coraz bardziej uważny.
Potem zaciągnij sie pierwszy raz – Bogiem w postaci dymu.
Hindusi powiadają Annam Brahm – „jedzenie jest Bogiem”.
Czemu nie dym?
Wszystko jest Bogiem.
Napełnij głęboko płuca, jest to pewnego rodzaju pranayam. Daje ci tu nowa jogę dla nowego wieku! Potem wypuść ten dym, odpręż sie, zaciągnij sie ponownie – i rób to bardzo powoli i świadomie.

Jesli zdołasz to uczynić, będziesz zaskoczony, wkrótce zobaczysz cala głupotę palenia.
Nie dlatego, ze inni powiedzieli, ze jest to głupie, nie dlatego, że inni powiedzieli, ze jest to coś złego.
Ty to zobaczysz, i to zobaczenie będzie nie tylko intelektualne.
Wyjdzie ono z całego twojego istnienia, będzie wizja twojej totalności. A potem, pewnego dnia, jeśli palenie odpadnie, odpadnie, jeśli będzie trwało nadal, będzie trwało. Nie potrzebujesz sie tym przejmować.

Po trzech miesiącach przyszedł i powiada: „Ale ono odpadło”.

Teraz – powiedziałem – spróbuj tego i na innych sprawach…

Osho – Techniki medytacyjne

Kochaj i bądź radosny…!

22 Piątek Lu 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 5 Komentarzy

Tagi

kochać, miłość, osho, otwartość, serce, skała, związek

Kiedy kochasz, jesteś radosny.
Gdy nie potrafisz kochać, nie jesteś w stanie odczuwać radości.
Radość jest elementem miłości, jej cieniem, podąża za miłością.
Kochaj więc coraz bardziej, a staniesz się radośniejszy. Nie przejmuj się tym, czy twoja miłość będzie odwzajemniona. Nie ma to znaczenia. Radość automatycznie podąża za miłością niezależnie od tego, czy jest ona odwzajemniona, czy nie, czy druga osoba podziela ją, czy nie. Na tym polega piękno miłości, że jej skutek jest nieodłączny – jej wartość jest niezależna – od tego, co się dzieje na zewnątrz. Nie zależy ona od odzewu drugiej osoby; jest całkowicie twoja.

I nie ma znaczenia, kogo kochasz – psa, kota, drzewo czy kamień. Po prostu siedź obok tego kamienia i kochaj. Pogawędźcie sobie. Poczuj, jak łączycie się w jedność, a nagle przebiegnie cię dreszcz energii, poczujesz jej gwałtowny przyrost – będziesz niesamowicie szczęśliwy. Skała może się odwzajemnić lub nie, ale to nie ma znaczenia. Stajesz się radosny, ponieważ kochasz. Ten, kto kocha, jest radosny.
Gdy poznasz już ten sekret, możesz być szczęśliwy przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. A jeśli kochasz przez całą dobę, przestajesz być zależny od obiektu swojej miłości, stajesz się bardziej niezależny – ponieważ możesz kochać nawet, gdy nikogo nie ma. Możesz kochać otaczającą cię pustkę. Siedząc w samotności w swoim pokoju, wypełniasz go swoją miłością. Możesz być w więzieniu i w ciągu sekundy przemienić je w świątynię. W momencie, gdy wypełnisz je miłością, przestaje być więzieniem. Z kolei świątynia, w której nie ma miłości, może stać się więzieniem.

Czasem czujesz, że masz serce, lecz jest ono jak pąk, a nie jak kwiat. Ale pąk może stać się kwiatem.
Otworzyć serce to jedna z najważniejszych rzeczy.

Nie czekaj. Zacznij kochać ludzi. Bądź szczodry w miłości. Kochaj przyjaciół, a nawet nieznajomych. Kieruj miłość ku drzewom, kamieniom, po prostu kochaj.
Siedzisz na skale i tak jak wtedy, gdy dotykasz ukochanej osoby, zobaczysz, że jeśli z głęboką miłością dotkniesz skałę, odpowie ci. Niemal natychmiast poczujesz, że odpowiedziała. Skała przestaje być skałą. Dotknij drzewa z głęboką miłością i nagle zobaczysz, że nie będzie to jednostronne. Nie tylko ty kochasz drzewo – ono odpowiada na twoją miłość.
Wszystko, co robisz, rób z miłością. Nawet kiedy jesz, jedz z miłością, przeżuwaj jedzenie z uczuciem. Gdy bierzesz prysznic, obdarz miłością i wdzięcznością spływającą po tobie wodę, głęboko ją szanuj – ponieważ świętość jest wszędzie i wszystko jest święte.
Gdy raz poczujesz, że wszystko jest niezwykłe, nigdy nie zabraknie ci miłości, ponieważ będziesz ją otrzymywał od całego świata.

Osho, „Apteka dla duszy”

4 etapy Twojego życia

13 Środa Lu 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 13 Komentarzy

Tagi

dom, dżungla, hippis, las, mapy świadomości, mistrz, ogród, osho, oświecenie, poszukiwanie, uczeń, Świadomość

Ewolucję dusz można podzielić na cztery etapy.
I chciałbym, byś zgłębił te cztery etapy, gdyż będziesz gdzieś w tych czterech etapach: na którymś z tych etapów albo w drodze z jednego etapu do innego…
Pierwszy etap nazywam dżunglą, drugi nazywam lasem, trzeci nazywam ogrodem, czwarty nazywam domem.

DŻUNGLA

Dżungla jest stanem głębokiego snu – człowiek nie poszukuje świadomie .
Większość żyje w tym stanie.
Człowiek szuka w ciemności po omacku, ale niezupełnie jest świadomy celu, ani nawet nie jest świadomy tego, że błądzi po omacku – jest to bardzo przypadkowe. Czasem natknie się na jakieś okno i może zyskać pewne spojrzenie, ale znów to przegapia. Ponieważ nie jest to świadome szukanie, tych wizji nie można utrzymać. Czasem w snach coś ci się wyjaśnia. Czasem w miłości otwierają się i zamykają jakieś drzwi, ale ty nie wiesz jak się otworzyły i jak się znów zamknęły.

Czasem patrzysz na wspaniały zachód słońca, obejmuje cię coś ogromnie pięknego, wnika w ciebie inny świat, a przynajmniej cię dotyka – a potem odchodzi. I nie możesz zaufać nawet temu, że tak było, nie możesz nawet uwierzyć, że to się stało… ponieważ nie poszukujesz świadomie.

Pierwszy stan przypomina dżunglę: głęboką, ciemną, gęstą, prymitywną, pierwotną.ie.c słowa tekstu zarejestruj czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Zjednoczenie

11 Poniedziałek Lu 2008

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

akceptacja, centrum, jedność, Medytacja, modlitwa, osho, skrajności, transcendencja

Oto podstawowa reguła umysłu:
łatwo popada on w skrajność, porusza się między przeciwieństwami, lecz nie zdoła utrzymać się pośrodku.
Równowaga jest dla umysłu najtrudniejsza, skrajności osiąga się z łatwością.
Jeśli się przejadasz, możesz pościć, gdyż stanowi to drugą skrajność, nie pozostaniesz jednak pośrodku. Nie możesz spożywać właściwych pokarmów, przejść na przepisaną dietę. Nie! Albo to, albo tamto – umysł zawsze skłania się ku skrajnościom. Przypomina to wahadło zegara: odchyla się w prawo, następnie w lewo i znów na prawo; gdy zatrzyma się pośrodku, zegar staje, nie ma mowy o dalszym tykaniu.

Jeżeli umysł zatrzyma się w pół drogi, zahamowaniu ulega myślenie, cały zegar staje. W skrajności, wcześniej czy później przeciwieństwo stanie się ważne, atrakcyjne; ku niemu musisz się skierować.

Ilekroć równowaga bywa zakłócona, popadasz w sprzeczności. Popada w skrajność ten, co jest zanadto związany ze światem, ale gdy przeskoczy w drugą skrajność, wyrzeknie się świata, występuje stanowczo przeciwko światu, popada w kolejną skrajność.
Kto akceptuje świat, nie dokonując takich czy innych wyborów, wykracza ponad niego.

Akceptacja jest transcendencją. Wybór oznacza, że pojawiasz się ty, pojawia się ego, zaczynasz walczyć.

Ilekroć popadasz w skrajność, musisz podjąć walkę, stale walczyć, gdyż w tym stanie nie ma mowy o odprężeniu.

Tylko będąc pośrodku można się odprężyć.
W stanie skrajności zawsze mamy do czynienia z napięciem, obawą, niepokojem.
Tylko ten środek, stan zrównoważenia, pozbawiony jest trosk i obaw, jesteś wówczas spokojny, nic cię nie niepokoi, nie ma bowiem napięcia. Napięcie to stan skrajny. Krążysz od jednej skrajności do drugiej, dlatego jesteś tak napięty.

Nie ma znaczenia gdzie jesteś, przeciwieństwo staje się „drugą stroną” i staje się atrakcyjne, ten dystans kusi.
Nie wyobrażasz sobie nawet jak seks pociąga człowieka, który usiłuje pozostać w celibacie – nie masz pojęcia! Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak jedzenie przyciąga człowieka poszczącego.
Nie zrozumiesz, bo są to przeżycia: jedno tylko stale krąży człowiekowi po głowie, jedzenie… seks… I tak aż po kres naszych dni. Nawet w chwili śmierci, gdy pojawia się skrajność, nie sposób uwolnić się od tej obsesji.

Spróbujcie zrozumieć jaki problem jest z umysłem: podzielony oznacza chorobę, nie podzielony to zdrowie.
Jeżeli w umyśle znajduje się wiele sprzecznych rzeczy, umysł choruje, przypomina tłum, szalony tłum. Lecz gdy w umyśle jest tylko jedno, umysł zostaje uzdrowiony, bo dzięki tej jednej rzeczy zachodzi proces krystalizacji(integracji). Dopóki umysłu nie sprowadzi się do jedności, choruje.

Niekiedy pojawiają się one zupełnie nieoczekiwanie: wstajesz nad ranem, bardzo wcześnie, wszystko jest takie świeże… wschodzi słońce, cała sceneria jest tak piękna, że nagle… jesteś skoncentrowany…
po odczytaniu ostatniego słowa tekstu zarejestruj czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Przestań się okłamywać

18 Piątek Sty 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 6 Komentarzy

Tagi

autentyczność, kłamstwo, maska, maski, osho, oszukiwanie, prawda, samooszukiwanie, tłumienie, wyparcie, wyzwolenie, zaprzeczenie

Pamiętaj, abyś nie okłamywał siebie. Jak? Zapamiętaj trzy rzeczy.

1. Po pierwsze, nigdy nie słuchaj nikogo, kto mówi ci, jaki masz być. Zawsze słuchaj swojego wewnętrznego głosu, aby wiedzieć, kim chciałbyś być. Inaczej zmarnujesz swoje życie.

Jest tysiąc jeden pokus dookoła ciebie, bo wielu handlarzy za­chwala swój towar. Ten świat to supermarket i każdy jest zain­teresowany tym, żeby ci coś sprzedać; każdy jest handlarzem. Jeśli posłuchasz zbyt wielu z nich – oszalejesz. Nikogo nie słu­chaj, po prostu zamknij oczy i słuchaj wewnętrznego głosu. To jest właśnie podstawa medytacji: słuchać wewnętrznego głosu. To po pierwsze.

2. Po drugie – a drugie staje się możliwe dopiero, gdy masz już za sobą pierwsze – nigdy nie noś maski.
Jeśli jesteś zły – bądź zły. To ryzykowne, ale nie uśmiechaj się, bo to będzie niepraw­dziwe.

Nauczono cię, że nawet kiedy jesteś zły, masz się uśmie­chać, więc twój uśmiech staje się fałszywy jak maska… po pro­stu wykrzywienie ust, nic więcej.
Serce pełne złości, trucizny, a usta się uśmiechają – stajesz się pełny fałszu.

A potem dzieje się jeszcze i to: kiedy chcesz się śmiać, nie potrafisz. Cały twój mechanizm jest wywrócony do góry noga­mi, bo kiedy chciałeś być zły – nie byłeś; kiedy byłeś pełen nie­nawiści – nie okazałeś tego. Teraz chciałbyś kochać, ale nagle odkrywasz, że mechanizm nie działa. Teraz chciałbyś się uśmie­chnąć, a robisz to z przymusem. Twoje serce wypełnia radość i chcesz się śmiać w głos, ale nie możesz się roześmiać, coś ścis­ka cię w sercu, coś dławi cię w gardle. Uśmiech się nie pojawia, a jeśli nawet się pojawi, to jest blady, jakby martwy. Nie daje ci szczęścia. Nie wzbiera w tobie, nie promieniuje.

Kiedy jesteś zły – bądź zły. Nie ma powodu, żebyś nie był. Kie­dy chcesz się śmiać, śmiej się. Nie ma powodu, byś się nie śmiał. Stopniowo okaże się, że cały twój system zaczyna funkcjonować.

A kiedy dobrze funkcjonuje, naprawdę, wydaje z siebie ci­chy „szmer” -jak samochód, w którym wszystko sprawnie działa. Kierowca, który kocha swój samochód, wie, że teraz wszy­stko jest w porządku, stanowi organiczną jedność – mechanizm funkcjonuje dobrze. Zobaczysz: kiedy organizm człowieka fun­kcjonuje prawidłowo, można słyszeć dokoła niego jakby delikat­ny „szmer”. Idzie, ale każdy krok ma w sobie coś z tańca. Mó­wi, ale jego słowa niosą w sobie delikatną poezję. Patrzy na ciebie i patrzy naprawdę; nie jest letni, jest naprawdę gorący. Kiedy cię dotyka, dotyka naprawdę; możesz czuć, jak jego ener­gia wnika w ciebie, prąd życia przenosi się… bo jego mechanizm dobrze funkcjonuje.

Nie nakładaj masek; one powodują nieprawidłowe funkcjo­nowanie twojego mechanizmu, tworzą blokady. W twoim ciele jest wiele blokad. U człowieka maskującego złość, blokuje się szczęka. Cała złość wchodzi tam i pozostaje. Jego dłonie stają się brzydkie; nie poruszają się z wdziękiem tancerza, ponieważ złość wchodzi w palce – i je blokuje. Pamiętaj: złość ma dwa źródła, z których można ją wyrzucać. Jedno to zęby, drugie to palce. Wszystkie zwierzęta, kiedy są złe, gryzą zębami lub dra­pią pazurami. Z tych dwóch punktów wydobywa się złość.

Mam także podejrzenie, że kiedy ludzie kumulują w sobie zbyt wiele złości, zaczynają mieć problemy z zębami. Zęby psują się, gdyż jest w nich zbyt wiele energii, która nie może znaleźć uj­ścia. Każdy, kto dusi w sobie złość, więcej je, bo jego zęby po­trzebują coś gryźć. Ludzie w złości więcej palą. Ludzie w złości więcej mówią, stają się obsesyjnymi gadułami, bo szczęki potrze­bują się poruszać, aby zrzucić choć trochę tego napięcia.

Jeśli cokolwiek w sobie dusisz, jakaś część ciała jest odpo­wiedzialna za te emocje. Jeśli nie chcesz płakać, twoje oczy tracą blask, bo łzy są potrzebne; są zjawiskiem towarzyszącym życiu. Jeśli co jakiś czas łkasz i krzyczysz, wchodzisz w to – sta­jesz się tym zjawiskiem – łzy zaczynają spływać ci z oczu, oczy stają się czyste, są odświeżone, młode i delikatne.

Pamiętaj: jeśli nie umiesz serdecznie płakać, nie umiesz tak­że śmiać się, bo to dwa przeciwne bieguny. Ludzie umiejący się śmiać, umieją także płakać. Ludzie, którzy nie umieją płakać, nie umieją się śmiać.

Toteż po drugie: nie nakładaj masek. Bądź sobą za wszelką cenę.

3. Po trzecie zaś, aby zachować swoją autentyczność, zawsze żyj w teraźniejszości – każde zakłamanie nadchodzi z przeszło­ści albo z przyszłości. To, co przeszło – minęło, nie przejmuj się tym.
I nie dźwigaj tego jak piętno; inaczej nigdy ci to nie pozwoli być prawdziwym w teraźniejszości.
A co jeszcze nie nadeszło -nie zdarzyło się, nie przejmuj się niepotrzebnie przyszłością; ina­czej wejdzie ona do twojej teraźniejszości i ją zniszczy. Bądź prawdziwy w teraźniejszości, a wtedy będziesz autentyczny. Być tu i teraz znaczy być autentycznym.

Osho – Rownowaga ciala i umyslu

Czy jesteś robopatą?

31 Poniedziałek Gru 2007

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

dogmatyzm, kłamstwa, normalność, osho, prawda, robopata, rytualizm, szaleństwo


Robopata to wspaniałe słowo.
Oznacza ono osobę, która funkcjonuje niewrażliwie i mechanicznie jak robot, i jest człowiekiem tylko z nazwy.

Jego istnienie nie jest ani ludzkie, ani nieludzkie; robopata nie posiada ludzkich właściwości, jest po prostu a-ludzki.
Cechy charakterystyczne robopaty [ w mniejszym lub większym stopniu] posiada każdy z was.
Zanim staniesz się oświecony, cechy te towarzyszyć ci będą jak cień.

1. Robopata zawsze śpi.
Mówi, ale mówiąc śpi. Idzie, ale idąc śpi. Zaobserwuj siebie i ludzi. Ciągle robisz tę samą rzecz i nie ma potrzeby być wobec niej uważnym, można ją po prostu mechanicznie powtarzać.
Robopata ciągle śni. Nie tylko w nocy, ale i podczas dnia. Śni na jawie nawet podczas wykonywania jakiejś czynności. Możesz sam się o tym przekonać. W jakimkolwiek momencie zamknij oczy i spójrz do wewnątrz, ujrzysz rozprzestrzeniający się sen, który jest jak gwiazdy. W ciągu dnia gwiazdy te wcale nie znikają, stają się po prostu niewidzialne. Twój umysł jest wypełniony snami.
2. Robopata nigdy nie interesuje się nowymi rzeczami. Gdy już raz się czegoś nauczy, powtarza to ciągle. Nie robi niczego świadomie, jego działanie to puste gesty. Każdy ranek jest taki sam, każdy wieczór jest taki sam. I w życiu pojawia się nuda. Jak twoje życie ma być pasjonujące, gdy powtarzasz ciągle wyuczone schematy?

3. Inną cechą robopaty jest rytualizm.
Robopata żyje rytuałami, nigdy nie robi niczego z sercem.
Powie ci „dzień dobry”, dlatego że ciągle to powtarza. Pocałuje żonę, ale będzie to tylko powtarzanie wyuczonego, pustego gestu. Robopata robi wszystko to, co powinno być zrobione; żyje w sposób sztywny i nawet jego tak zwane życie emocjonalne jest zrytualizowane i zaprogramowane. Nigdy nie robi niczego spontanicznie, pod wpływem chwili. Idąc do biura, już podczas drogi myśli o tym, co powiedzieć szefowi. Ciągle się przygotowuje, ciągle próbuje.

4. Robopata jest także dogmatyczny.
Zawsze udaje, że jest wszystkiego zupełnie pewny. Nie dopuszcza do siebie żadnych wątpliwości, gdyż one powodują niepokój.

5. Robopata żyje przeszłością albo przyszłością.
Nigdy nie ma go tu i teraz. Przeszłość jest dobra, gdyż nie możesz jej zmienić, jest skończona i zamknięta. Robopata czuje się bardzo wygodnie w przeszłości, a dzięki przyszłości może marzyć i pragnąć. Natomiast żyć teraźniejszością jest trudno, gdyż stwarza ona wiele problemów.

6. Robopata żyje w gmatwaninie wizerunków.
Ciągle zastanawia się, jaki jest jego wizerunek, co inni o nim myślą – czy myślą, że jest dobry, święty, taki czy owaki. Nie martwi się tym, jak naprawdę można zmienić własne życie.

7. Robopata jest perfekcjonistą, nigdy nie jest zadowolony, ciągle odkrywa błędy.
Jeśli chcesz być bezbłędny, nie możesz być prawdziwy, gdyż prawdziwość pociąga za sobą błędy. I dlatego wielu ludzi wybiera drogę najmniejszego oporu, nigdy nie idąc na całość; gdyż jest to niebezpieczne, mogą pojawić się błędy. Ludzie żyją bardzo ograniczonym rodzajem życia. A życie musi być wielowymiarowe, tylko wtedy staje się bogate. Robopata jest naprawdę biedny. Jego życie jest jednowymiarowe i ograniczone do jak najmniejszej ilości działań, by uniknąć błędów.

8. Robopata jest przeciwny radości, przeciwny życiu. Jeśli ktoś inny się cieszy, robopata patrzy na niego z potępieniem.

9. Robopata nie ma w sobie współczucia. Jest twardy wobec siebie i innych. Gra swoją rolę należycie, tak jak trzeba. Jego największa wartość to wydajność i ślepe wykonywanie rozkazów.

10. Robopata jest obłudny. Zawsze czuje się bardziej święty niż ty. Jego cały wysiłek zmierza do tego, by być wyżej niż inni, by zawsze być na szczycie. Jego ego jest bardzo subtelne. Ludzie ci stają się mnichami, świętymi, politykami, purytanami, moralistami gotowymi wrzucić cały świat do piekła. To właśnie oni wymyślili piekło.

11. Alienacja jest ostatnią cechą robopaty. Jest on wyalienowany od siebie, od innych i od natury. Nie wie, kim jest, wie tylko to, co inni o nim mówią. Nigdy nie spojrzał głębiej na własne istnienie. Patrzy jedynie w oczy innych ludzi i tam szuka własnego wizerunku.

Człowiek żył dotąd jak robopata i ciągle może tak żyć. Ale możesz z tego wyskoczyć i ten skok uczyni cię religijnym, przyniesie ci zrozumienie, da ci mądrość i oświecenie.
Jeśli chcesz być naprawdę normalny, bądź zdolny do bycia szalonym. To jest to, czego nauczam. Jeśli zbyt usilnie próbujesz być normalny, staniesz się szalony. Wszyscy zbyt normalni ludzie są szaleni.
Nie próbuj być normalny, a będziesz normalny. Kiedykolwiek nadarzy się okazja by być szalonym, odpręż się i oszalej. Zaręczam ci, że nigdy nie oszalejesz, pozostaniesz tak normalny, że nic ani nikt nie zakłóci twojej normalności.
Słowo „idiota” jest piękne. Idiota to ktoś, kto żyje w niezależny sposób, robi swoje i nie obchodzi go to, co powie o nim świat. Idiotą jest ten, kto nie naśladuje. I nie ma to nic wspólnego z głupotą.
Jeśli spróbujesz iść przez życie własną, niezależną drogą, wtedy będziesz nazywany idiotą. Tłum nie będzie cię szanował, gdyż tłum nie szanuje autentycznych ludzi. Tłum szanuje maski i fałszywe osobowości.
Jeśli naprawdę chcesz być mądry, bądź idiotą. A jeśli chcesz być idiotą, gromadź wiedzę. Bądź uczonym, a będziesz idiotą.
Spróbuj wejść głębiej w ten paradoks.

Człowiek „z charakterem” to martwy człowiek, który stworzył wokół siebie pancerz. Dał słowo, że na przykład nie będzie kłamał i dlatego nie kłamie. Chce kłamać, ale tłumi tę chęć z powodu charakteru, z powodu własnego ego. I nigdy nie może być autentyczny, szczery i otwarty. Jest zawsze zamknięty w grobowcu, jaki wokół siebie stworzył. Głęboka warstwa „charakteru” nie pozwala mu wyjść na spotkanie życia, na spotkanie tu i teraz.
Dla materialnego umysłu, dla wyrachowanego umysłu, dla komputerowego umysłu, miłość jawi się jako rodzaj szaleństwa. A miłość jest jedyną normalnością. Normalność jest aromatem róż rozkwitających w twoim sercu.

Osho, Budda drzemie w Zorbie

Powiązane posty

• Bezrozumnie?

• Odpowiedź na Psychiczny Atak

• Czy wiesz co jest ci serwowane?

• Zjednoczenie

• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?

• Zaakceptuj i bądź wolny…

• Co wpływa na nasze życie?

Szatan nie żyje? Bóg nie żyje? – punkt widzenia Osho.

30 Niedziela Gru 2007

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 45 Komentarzy

Tagi

Bóg, emocje, gniew, Medytacja, nirwana, osho, oświecenie, prawda, stłumienie, szatan, wolność, Świadomość, życie



Fragment z Osho : Budda drzemie w Zorbie

Bóg nie żyje. Szatan nie żyje.
Ich śmierć jest konieczna, żebyś ty mógł żyć.
Jeśli oni żyją, ty jesteś martwy, uwięziony z obu stron.

Chcę, aby człowiek był wolny, stał się indywidualnością. Religia nie może wykorzystywać twoich psychologicznych potrzeb. Zintegrowany człowiek jest samowystarczalny, gdyż jest całością. Całością tak wypełnioną, że nie potrzebuje figurki ojca gdzieś w Niebie. Pragnę, aby człowiek był tak szczęśliwy w TYM momencie, żeby nie istniało dla niego jutro. Jutro nie istnieje dla zintegrowanego człowieka, nie można nim manipulować dziecinnymi grami typu: zrób to, a pójdziesz do Nieba, nie rób tamtego, bo spłoniesz w piekle.
Religie mówią: wyrzeknij się.
Ja mówię: raduj się.
Chcę, aby moi ludzie wypełnili świat śmiechem, radością, tańcem i pieśnią. Nie szukamy żadnego raju, próbujemy stworzyć go tu i teraz.
Nauczam nie religii, lecz religijności, a ta nie ma nic wspólnego z Bogiem, diabłami, Niebem i piekłem. Jest płynącą rzeką, a nie martwym głazem. Jest wartością, która zawiera w sobie ufność, szczerość, naturalność i kochające serce. Do tego nie są potrzebne święte księgi, mesjasze, kościoły, papieże i księża.
Gdy człowiek kocha cały kosmos, drzewa, rzeki, oceany, gwiazdy i chmury, wtedy wie, że modlitwa to nie słowa.
Jestem przeciwny modlitwie, popieram medytację. Modlitwa to biznes, handel z bogiem. Modlitwa opiera się na słowach. Znowu będziesz gadał, piał hymny, powtarzał mantry.
Podczas medytacji, wszystkie słowa muszą być odrzucone, nawet na kilka chwil. I podczas tych chwil spływa na ciebie szczęście, zalewa cię cały wszechświat.
Człowieka nauczono by tłumił seks, by tłumił gniew, by tłumił wszystko i próbował się uśmiechać, nosić maskę, tworzyć fałszywą osobowość. Głęboko wewnątrz siedzisz na wulkanie, a na zewnątrz jesteś uśmiechnięty. Ten uśmiech jest fałszywy, namalowany.
Nie uczę cię tłumienia. Uczę cię zrozumienia. Zrozum gniew, obserwuj gniew, bądź świadomy gniewu. Nie rób nic – po prostu pozwól mu znaleźć się na wprost ciebie. Spójrz głęboko i nagle zrozumiesz, że przez obserwację dokonuje się przemiana. Gniew zamienia się we współczucie.

Człowiek jest bezradny w obcym, nieprzyjaznym świecie.
W świecie nie tylko nieznanym, ale i niepoznawalnym. Ta ciemność, te chmury nieznanego wstrząsają ludzkim umysłem. I ten musi się na czymś wesprzeć, musi stworzyć wiedzę. Nawet, jeśli ta wiedza nie jest prawdziwą wiedzą, to jednak daje ci poczucie, że jesteś tego świata panem. Przynajmniej możesz bawić się słowami i za ich pomocą stwarzać iluzję własnej siły. To jest właśnie to, co czyni metafizyka. Daje ci ona iluzję wiedzy tam, gdzie żadna wiedza tak naprawdę nie istnieje.

Metafizyka – słowa takie jak „bóg”, „nirwana”, „oświecenie” stają się niemal rzeczami. Zaczynasz wierzyć w słowa. A metafizyka jest nie tylko nonsensem, ale także szaleństwem, w którym oczywiście jest metoda. Metafizycy nieprzerwanie budują ze słów drapacze chmur, istną wieżę bąbel.
I gdy już raz usidlą cię słowa, wtedy rzeczywistość oddala się od ciebie. Zaczynasz żyć ukryty za murem słów.
Pewien robotnik został śmiertelnie ranny. Wezwano do niego księdza, który swą ostatnią posługę rozpoczął od pytań: „czy wierzysz w boga ojca?”, „czy wierzysz w boga syna?”, „czy wierzysz w ducha świętego?”. Człowiek popatrzył na zebranych i mruknął: „ja tu umieram, a ten facet zadaje mi jakieś zagadki”.
Życic jest ciągle we władaniu śmierci. Nie trać czasu na słowa i zagadki.
Trzeba pozbyć się wszystkich doktryn, ksiąg, teorii, gdyż chodzi o pozbycie się własnego ego. Trzeba pozbyć się słów, by stanąć twarzą w twarz z prawdą.

[…]

Kiedy ktoś przychod­zi i mówi, że szuka Boga, widzę w jego oczach błysk ego – potępienie świata. Widzę jego dumę, on przecież nie jest zwykłym człowiekiem, nie należy do przeciętności, jest wyjątkowy, nadzwyczajny. Nie szuka pieniędzy, szuka medytacji. Nie szuka czegoś materialnego, szuka czegoś duchowego.

Łatwo jest zmieniać przedmiot pragnienia, ale nie prowadzi to do przemiany.
Pragniesz pieniędzy, władzy, potem zmieniasz przedmiot prag­nienia i zaczynasz pragnąć Boga. Ale sam pozostajesz taki sam, gdyż ciągle pragniesz.
Zasadnicza zmiana ma dokonać się w twojej podmiotowości, a nie w przedmiocie pragnienia.

Odrzuciłeś świat. Teraz szukasz Boga. Odrzuć proszę, także Boga. Będzie to wyglądało trochę niereligijnie, ale tak nie jest.

Niech życie będzie twoim jedynym bogiem. Żaden inny bóg nie jest potrzebny, gdyż wszyscy inni bogowie są ludzkim wymysłem. Albert Einstein powiedział: „jestem głęboko religijnym niewierzącym.” Istotnie. Religijna osoba nie może być wierząca. Wiara jest jak rękawiczka, otacza cię i nigdy nie dotykasz życia bezpośrednio. Osoba religijna jest naga w tym właśnie znaczeniu: nie jest otoczona pancerzem wiary. Dotyka bezpośrednio życia.

Boga nie ma.
Jest życie.
Proszę, nie szukaj boga.
Nirwany nie ma.
Jest życie.
Proszę, nie szukaj nirwany.

Jeśli zaprzestaniesz szukania nirwany, od­najdziesz ją ukrytą w samym życiu. Jeśli zaprzestaniesz szukania boga, od­najdziesz go w każdej cząsteczce, w każdej chwili życia. Bóg to inna nazwa życia. Nirwana to inna nazwa życia.

Osho, Budda drzemie w Zorbie

Samotność czy osamotnienie?

20 Czwartek Gru 2007

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 19 Komentarzy

Tagi

akceptacja, osho, Rozwój, samotność, spokój

Człowiek nie nauczył się jeszcze, jak poznać piękno samotności. Zawsze tęskni za kimś, zawsze pragnie być z kimś – z przyjacielem, z żoną, z mężem, z dzieckiem… z kimś. Stworzył, więc społeczności, kluby, partie, ideologie, kościoły. U podstaw tego tkwi potrzeba, by jakoś zapomnieć o własnej samotności. Będąc powiązanym z tak wieloma tłumami próbujesz zapomnieć o czymś, co pojawia się natychmiast po zapadnięciu ciemności – o tym, że urodziłeś się samotny, że umrzesz samotny, że cokolwiek robisz -jesteś samotny.
Samotność jest czymś esencjonalnie związanym z twoim istnieniem i nie ma sposobu, by tego uniknąć.
Ludzie boją się samotności i robią wszystko by jej uniknąć. Pójdą do kina na kiepski film, obejrzą mecz piłki nożnej… czy widzieliście coś bardziej idiotycznego? Kilku idiotów przerzuca piłkę na drugą stronę boiska, kilku kolejnych idiotów odrzucają z powrotem… a miliony innych idiotów gapi się na to, jakby działo się coś niezmiernie ważnego. W tłumie czują się lepiej i zdrowiej, gdyż wokół jest tylu podobnych ludzi. Każdy wspiera każdego by nie czuć się szalonym.
Wystarczą trzy tygodnie całkowitej izolacji: żadnych gazet, telewizji, radia, żony, męża, dzieci. Trzy tygodnie bez religii, społeczeństwa, klubów, uniwersytetów… pojawi się lęk, dosłownie oszalejesz. Będziesz zdumiony, widząc siebie w zupełnej samotności. Zrozumiesz, że to, co robiłeś przez całe swoje życie, było niczym innym, jak tylko zakrywaniem dziur i ran własnego istnienia, zakrywaniem ich pięknymi kwiatami. Ale kwiaty nie uleczą ran. Być może odkryte rany mogą się zabliźnić.” Zakryte, wypełniają się coraz większą ropą.
Samotność to odkrywanie samego siebie. Osamotnienie to tęsknota za innymi, dopominanie się o innych, uzależnienie od innych. Stąd, ktoś inny ma nad tobą władzę, a ty masz władzę nad kimś innym.
Osamotnienie jest słabością. Samotność jest siłą.
Jesteśmy sobie obcy. Być może spotkaliśmy się i żyjemy razem, ale nasza samotność jest zawsze z nami.
Przestań uciekać od siebie samego i zatapiać się w różnych rodzajach narkotyków, relacji, religii. Nie przerzucaj własnych problemów na innych. Każdy musi sam rozwiązywać własne problemy, a nie ma ich zbyt wiele -wszystkie są wynikiem jednego, którego nie rozwiązałeś dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wejść we własną samotność bez lęku? Moment, w którym wejdziesz we własną samotność bez lęku, będzie tak pięknym i ekstatycznym doświadczeniem, że nie istnieje nic, z czym mógłbyś to porównać.
Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej się znajdziesz, tym odleglejsze staną się wszystkie problemy. Nie ma już potrzeby potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym.
I chwila, gdy dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś do domu.

Osho – „Budda drzemie w Zorbie”

Czemu wybieramy bycie nieszczęśliwymi?

12 Środa Gru 2007

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

apteka dla duszy, ego, nieszczęście, osho, Rozwój, smutek, szczęście, wyzwolenie, zmiana, Świadomość

Smutek ma do „zaoferowania” pewne rzeczy, których radość nie może ci „dać”.
Tak naprawdę szczęście wiele „odbiera”. Zabiera to, co do tej pory miałeś, to, czym do tej pory byłeś – „niszczy” ciebie!

Smutek karmi twoje ego, szczęście zaś to generalnie stan, w którym nie ma ego.

Na tym polega problem, całe sedno problemu. Dlatego ludziom z trudem przychodzi bycie szczęśliwymi.
Dlatego miliony ludzi na świecie wybrało życie pełne trosk.

Troski krystalizują twoje ego. W smutku – jesteś.
W szczęściu cię nie ma.

W zmartwieniu dochodzi do krystalizacji, w szczęściu – do stopienia się.
Jeśli to zrozumiesz, wszystko stanie się jasne.
Zmartwienie sprawia, że jesteś wyjątkowy.
Szczęście to coś uniwersalnego, nie ma w nim nic wyjątkowego. Drzewa są szczęśliwe. Szczęśliwe są zwierzęta i ptaki. Wszystko, co  istnieje, jest radosne – poza człowiekiem.

Będąc nieszczęśliwym, człowiek staje się wyjątkowy’, nieprzeciętny.

Dzięki nieszczęściu przyciągasz zainteresowanie innych ludzi.

Gdy jesteś smutny, ludzie zwracają na ciebie uwagę, współczują ci, obdarzają miłością.
Wszyscy zaczynają się o ciebie troszczyć. Kto chciałby krzywdzić nieszczęśliwą osobę? Kto zazdrości nieszczęśliwej osobie? Kto chciałby przeciwstawiać się nieszczęśliwej osobie? Byłoby to okrucieństwem.
O osobę nieszczęśliwą się dba, kocha się ją, zwraca się na nią uwagę. Smutek to dobra inwestycja.

Jeśli żona się nie martwi, mąż najpewniej o niej zapomni. Jeśli jest zmartwiona, lituje się nad nią i troszczy o nią. Jeśli mąż jest smutny, cała rodzina, żona, dzieci są naokoło i martwią się o niego; to da¬je pocieszenie. Człowiek czuje, że nie jest sam, ma rodzinę, przyjaciół.
Gdy jesteś chory, gdy masz depresję, gdy jesteś zmartwiony, przyjaciele przychodzą do ciebie, pocieszają. Gdy jesteś szczęśliwy, ci sami przyjaciele zaczynają ci zazdrościć.
Kiedy będziesz naprawdę zadowolony, zauważysz, że cały świat się od ciebie odwraca.

Nikt nie lubi ludzi szczęśliwych, ponieważ ranią oni ego innych ludzi: „Ty jesteś szczęśliwy, a my ciągle brniemy w mroku, w nieszczęściu, w piekle. Jak śmiesz być zadowolony, kiedy my wszyscy tak bardzo cierpimy?!”

Dlatego też świat składa się z ludzi smutnych, a nikt nie jest na tyle odważny, by wystąpić przeciw całemu światu; to zbyt niebezpieczne, zbyt ryzykowne. Lepiej trzymać się zmartwienia.
To sprawia, że przynależysz do tłumu. Jako osoba szczęśliwa jesteś indywidualnością. Jako ktoś zmartwiony jesteś częścią tłumu -hinduistą, muzułmaninem, chrześcijaninem, Indianinem, Arabem, Japończykiem.

Szczęście

Szczęśliwy? Czy wiesz czym jest szczęście? Czy to bycie Hindusem, chrześcijaninem, muzułmaninem? Szczęście to po prostu szczęście.
Człowiek zostaje przeniesiony do innego świata.
Przestaje być częścią świata stworzonego przez ludzki umysł, przestaje być częścią przeszłości, paskudnej historii, przestaje być częścią czasu.
Gdy jesteś naprawdę szczęśliwy, gdy czujesz się błogo, czas i przestrzeń znikają.
Albert Einstein mówił, że, zdaniem dawnych uczonych, istniały dwie rzeczywistości: przestrzeń i czas.
Ale on uważa, że nie są one dwiema oddzielnymi rzeczywistościami – są dwoma obliczami tej samej rzeczywistości.
Dlatego stworzył słowo „czasoprzestrzeń”. Czas to nic więcej jak czwarty wymiar przestrzeni.
Einstein nie był mistykiem, inaczej wspomniałby również o trzeciej rzeczywistości – transcendentnej, nie będącej ani przestrzenią, ani czasem. Ona również istnieje. Nazywam ją „doświadczaniem”.

Poruszasz się w tym kierunku, kiedy odczuwasz błogość. Nie jest to zjawisko o charakterze społecznym. Nie jest związane z tradycją, nie ma nic wspólnego z ludzkim umysłem.
Przyjrzyj się swojemu nieszczęściu, obserwuj, a będziesz w stanie znaleźć jego przyczynę. Następnie skup się na tych krótkich momentach, gdy pozwalasz sobie na odczuwanie radości, i porównaj je ze sobą.

Zauważysz kilka spraw: gdy jesteś smutny, jesteś konformistą.

Społeczeństwu się to podoba, ludzie cię szanują, cieszysz się powszechnym poważaniem, możesz nawet zostać uznany za świętego. Wszyscy święci cierpią.
Smutek wypisany jest na ich twarzach, w ich oczach.
Ponieważ zaś sami są smutni, są przeciwni radości.
Każdy rodzaj szczęścia utożsamiają z hedonizmem. Każda radość wiąże się dla nich z grzechem. Cierpią i chcieliby widzieć cały świat pogrążony w smutku.
Faktycznie tylko w świecie wypełnionym smutkiem mogą być uznani za świętych. W świecie pełnym radości musieliby zostać poddani leczeniu. To przypadki patologii.
Widziałem wielu świętych, przyglądałem się ich życiu. Dziewięćdziesięciu dziewięciu na stu to ludzie nienormalni – neurotyczni lub nawet psychotyczni. Ale cieszyli się szacunkiem i pamiętaj: szanowano ich za to, że cierpią.
Wielcy święci urządzali sobie długie głodówki, torturowali się. Nie jest to zbyt mądre. Kilka pierwszych dni, pierwszy tydzień, trudno wytrzymać. Drugi tydzień jest już łatwy. Po trzecim tygodniu problem sprawia jedzenie. W czwartym tygodniu całkowicie o nim zapominasz. Ciało z radością zjada samo siebie, czuje się lżejsze, nie ma problemów z trawieniem. Cała energia, którą przeznaczało na trawienie, zostaje wykorzystana przez głowę. Możesz więcej myśleć, lepiej się koncentrować, możesz zapomnieć o ciele i o jego potrzebach.
Ale wszystko to stworzyli ludzie nieszczęśliwi, nieszczęśliwe społeczeństwo. Spójrz na swoje cierpienie, a zauważysz pewne podstawowe sprawy. Cierpienie daje ci szacunek. Ludzie są dla ciebie bardziej przyjacielscy, współczują ci. Cierpiąc, zdobywasz sobie więcej przyjaciół. Świat jest bardzo dziwny; jest z nim coś nie tak. Nie powinno tak być. To szczęśliwa osoba powinna mieć więcej przyjaciół. Ale wystarczy, że będziesz zadowolony, a ludzie zaczną ci zazdrościć, przestaną zachowywać się przyjaźnie.
Poczują się oszukani: masz coś, czego oni nie potrafią uzyskać. „Dlaczego jesteś szczęśliwy?”
Więc przez lata wypracowaliśmy w sobie pewien mechanizm: powstrzymujemy radość, wyrażamy smutek.
Stało się to naszą drugą naturą.
Musisz porzucić ten mechanizm. Musisz nauczyć się być szczęśliwym, szanować szczęśliwych ludzi, zwracać na nich większą uwagę. Pamiętaj o tym. […]
Musisz przechytrzyć rutynę umysłu
Smutno ci? Zatańcz albo wejdź pod prysznic i zobacz, jak wraz z ciepłem ciała uchodzi z ciebie smutek. Poczuj, jak woda zabiera go z Twego ciała.
Bądź szczęśliwy, szanuj szczęście, pomóż ludziom zrozumieć, że jest ono celem w życiu – satchitanand.
Wschodni mistycy uważają, że Bóg ma trzy jakości.
Jest sat: prawdą.
Jest chit: świadomością, czujnością.
I najważniejsze, jest anand: błogością.

Gdziekolwiek ona jest, tam jest też Bóg. Gdy widzisz kogoś w stanie błogości, szanuj go, jest on święty. A gdy widzisz radosne, wesołe zgromadzenie, myśl o nim jak o miejscu świętym.

Fragment z : Osho- „Apteka dla duszy”

Wiara nie pozwala Ci myśleć?

29 Czwartek List 2007

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój

≈ 43 Komentarze

Tagi

budda, chrześcijaństwo, Jezus, mądrość, niebo, osho, piekło, wiara

Czym jest wiara? Wiara jest zawsze ślepa.
Człowiek, który wie, nie potrzebuje wiary.
Nie proszę was, abyście wierzyli we mnie.
Jezus i Kryszna proszą: „Uwierz we mnie”.

Jesteście całkowitymi ignorantami. W cokolwiek uwierzycie w swej ignorancji, cokolwiek stanie się waszą wiarą, jest tylko produktem ubocznym niewiedzy, strachu, społeczeństwa, szacunku.

Wiara nie jest cnotą, nie stanowi wielkiego wkładu do ewolucji człowieka. Wiara jest największą przeszkodą, stojącą na drodze człowieka poszukującego prawdy. Zanim wyruszysz na jej poszukiwanie, już wręcza ci się brudną wiarę z drugiej ręki i mówi ci się, że to wystarczy.

Nie musisz poszukiwać, Jezus zrobił to za ciebie, Budda zrobił to za ciebie. Ale to Budda wypił wodę, a moje pragnienie nie zostało ugaszone. Jezus wypił wino, a ja się nie upiłem. Jak Jezus może wam pomóc, jeśli tylko wierzycie w niego?

Wiara oznacza po prostu ukrytą ignorancję i jest bardzo tania. Prawda wymaga wielkiej energii, wielkiej pilności i całkowitego poświęcenia się jej poszukiwaniu.

Prawda jest w tobie, wiara przychodzi z zewnątrz. Nic, co przychodzi z zewnątrz, nie pomoże ci. Nie możesz tego czegoś przyjąć w siebie. Prawda już żyje w tobie, nie potrzebujesz żadnej wiary. To wiara utrzymuje ludzi w niewiedzy. Nie przyczynia się do ewolucji, ale do inwolucji. Inwolucja oznacza cofanie się wstecz, a nie pójście do przodu.

Wierzy się zawsze w coś innego – w Jezusa, w Boga, w niebo, w piekło. To zawsze jest na zewnątrz ciebie, a prawda jest w tobie. Mając wiarę, poruszasz się na zewnątrz, coraz dalej od prawdy.

Jestem absolutnie przeciwny wierze, przeciwny wszelkim systemom wierzeń, ponieważ przeszkadzają one ludzkości odkryć osobisty stan Buddy, osobistą boskość. Żaden kapłan nie chce, abyś odkrył, że jesteś boski. Każdy kapłan każdej religii chce, abyś odszedł od siebie, tak daleko, żeby mógł cię eksploatować.

W chwili, w której dowiesz się, że jesteś częścią tej egzystencji – nie tylko częścią, ale całą egzystencją – że w swoim własnym przekonaniu jesteś Buddą, żaden kapłan nie będzie cię wykorzystywał. Wiara jest potrzebna tylko do tego, żeby cię wykorzystywać.

Religie uczą wiary, ponieważ nie są w stanie pomóc ci w znalezieniu prawdy. Same nie wiedzą, czym jest prawda.

Naczelny wódz świata chce, aby jego armie miały wiarę. Wiarę w co? Każda chrześcijańska armia bierze z sobą, nawet na pole bitwy, małą Biblię. Kiedyś to działało – w całej historii – był to po prostu zbieg okoliczności, choć chrześcijańscy misjonarze mówią o tym raz za razem. Podczas I wojny światowej pewien żołnierz trzymał w kieszeni małą Biblię. Kula uderzyła w Biblię na sercu i zatrzymała się. Powiedzieli; „To cud boski!”. Chociaż zdarzyło się to tylko jednemu człowiekowi, odtąd wszyscy żołnierze noszą małą Biblię w kieszeni. To nie działa.

[…]

Uczę was zaufania, nie wiary, nie wierzeń, ponieważ wierzyć można w coś innego, a zaufanie to coś, co jest w nas. Chciałbym, abyście zaufali sobie. Tutaj przywiodła was egzystencja, ciągle jesteście z nią związani; w przeciwnym wypadku umarlibyście. Miejcie wiarę w siebie i z głęboką ufnością poszukujcie swoich korzeni. Nie znajdziecie ich w kimś innym, w żadnych pismach, w żadnym pasterzu, mesjaszu czy proroku. Absolutnie nie.

Wiara to największa przeszkoda dla poszukujących prawdy.

Osho : „Chrześcijaństwo”

Czym jest medytacja?

09 Wtorek Paźdź 2007

Posted by ME in Medytacja

≈ 6 Komentarzy

Tagi

Medytacja, mądrość, osho, pozytywne myślenie

Medytacja najczęściej kojarzona jest mylnie z jakimiś wschodnimi i nieco egzotycznymi praktykami. Niektóre strony katolickie straszą swoich czytelników tym słowem, twierdząc, że są to praktyki związane z przynależnością do sekty. Wśród wielu różnych rodzajów medytacji istnieją również takie, które są związane z różnymi religiami, np. buddyzmem czy hinduizmem, ale istnieje też medytacja chrześcijańska, praktykowana w wielu klasztorach. Osoby świeckie również mogą się jej nauczyć. Zainteresowanych zachęcam do poszukania informacji na ten temat.

W tym tekście nie będę się zajmować technikami medytacyjnymi, ponieważ nie ma jednego, właściwego dla wszystkich sposobu medytowania. Każdy z nas musi samodzielnie znaleźć sposób, który mu najbardziej odpowiada, a żeby go znaleźć powinien poznać różne szkoły i wypróbować która z nich najbardziej mu odpowiada. Można medytować siedząc, można też stosować medytację aktywną, w ruchu, jaką jak np. Tai-Chi. Przegląd technik medytacyjnych można zaleźć np. w książce Osho „Techniki medytacyjne”

Bez medytacji nie ma rozwoju. Nigdy nie poradzimy sobie ze swoimi problemami, jeśli nie nauczymy się i nie nabierzemy nawyku regularnego wyciszania się. Wszystkie problemy życiowe biorą się ze splątania emocjonalnego, mentalnego i duchowego. Jak myślimy, tak żyjemy, a w naszym życiu realizuje się tylko to, czego się boimy i w co głęboko wierzymy. Problem polega na tym, że często w ogóle nie mamy pojęcia o tym, w co naprawdę wierzymy, ponieważ niektóre przekonania są głęboko ukryte w podświadomości i nie mamy z nimi świadomego kontaktu. Czasem wystarczy jedno niefortunne zdanie wypowiedziane przez naszych rodziców lub inne autorytety, żeby zablokować nasz rozwój na długie lata, a nawet na całe życie. Podświadomość małego dziecka chłonie wszystko bezkrytycznie, a słowa rodziców i innych dorosłych, nawet zupełnie niemądre, przyjmuje jak boskie objawienie. Z drugiej strony często nie wierzymy naprawdę w to, w co według naszych przekonań wierzymy i w co wierzyć powinniśmy. Są to tylko deklaracje słowne lub nawet samooszukiwanie się.

Żeby osiągnąć cel musimy się wyciszyć, ponieważ tylko w głębokiej ciszy i spokoju usłyszymy głos prawdy. Możemy wtedy usłyszeć głos naszej Wyższej Jaźni lub samego Boga. Oczywiście jeśli ktoś jest pełen lęku, może usłyszeć głos, którzy weźmie za głos „diabła”, lecz będzie to tylko manifestacja jego własnych obaw i niewłaściwych wierzeń.

Medytacja jest doskonałą metodą samouzdrawiania, zarówno ciała jak i psychiki, dlatego coraz częściej praktykowana jest w szpitalach i w procesie psychoterapii. Joseph Murphy taką medytację nazywa „medykacją”. Choroby, podobnie jak życiowe niepowodzenia, są najczęściej rezultatem niewłaściwego myślenia, stresów oraz hałasu, które stały się nieodłączną częścią naszego życia i dlatego najłatwiej, najbezpieczniej i najzdrowiej jest się ich pozbyć bez leków, praktykując medytację.

Każdy z nas ma moc uzdrawiania siebie samego. Dlatego nie ma potrzeby nigdzie chodzić ani szukać nikogo, kto potrafi nawiązać kontakt z Bogiem lub leczyć, lecz zajrzeć do własnego wnętrza i tam znaleźć rozwiązanie problemów. Zadaniem medytacji jest nawiązanie kontaktu ze swoją własną boskością. Każdy z nas jest częścią Boga, ale niewielu ma tego świadomość. Wmówiono nam, że jesteśmy nieczyści, niedoskonali i niegodni, a przez to bardzo oddaleni od Boga. Osoby zniewolone przez religię uważają mówienie o własnej boskości za herezję i arogancję i potępiają takie praktyki. Większość z nas nie czuje się godna, żeby bezpośrednio kontaktować się z Bogiem. Sprawia to, że jesteśmy jak niekochane dzieci, odtrącone i wzgardzone przez rodziców. Jest to dziwne, zważywszy że religia powołuje się stale na słowa Jezusa, a Jezus nauczał przecież, że Bóg nas kocha i troszczy się o nas.

Uzdrawiające energie są wszędzie wokół. Najwięcej jest ich oczywiście w otoczeniu natury i tam najłatwiej jest nawiązać z nimi kontakt. Dlatego pobyt na wakacjach ma taki dobry wpływ na zdrowie – gdybyśmy urlop spędzali w mieście nie czulibyśmy się równie dobrze, jak po pobycie na wsi lub w innym cudownym miejscu. Ale i w mieście możemy sobie poradzić. Wystarczy znaleźć spokojny kąt w mieszkaniu, poprosić rodzinę o zrozumienie (a więc nie przeszkadzanie przez ok. 20 minut) i regularnie w nim praktykować. A jeszcze lepiej jest medytować wspólnie, całą rodziną.

Najskuteczniejsza jest medytacja praktykowana 2 razy dziennie, rano i wieczorem, po 20 minut. Niestety, nie zawsze jest to możliwe, więc z konieczności można ograniczyć się do jednego razu. Lepiej raz a dobrze, niż wcale.

Na początku najwięcej kłopotu może sprawić zapanowanie nad aktywnością umysłu. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że nasz umysł cały czas jest czymś zajęty. Jeśli nie jest, to jego aktywność przejawia się nieustającym „wewnętrznym gadaniem”, z którego często w ogóle nie zdajemy sobie sprawy. To wewnętrzne gadanie towarzyszy nam stale, przez co przyzwyczajamy się do niego i przestajemy je zauważać. Myślenie wymaga dużo energii, tak więc ta niepotrzebna aktywność bardzo nas wyczerpuje. Niektórzy mają umysły gadające nawet w nocy, gdy powinni spać i wypoczywać. To już jest bardzo niebezpieczny objaw i ostatni moment, żeby coś z tym zrobić. Taki stan grozi problemami ze zdrowiem psychicznym i nie wolno go lekceważyć!

Tak więc na początku musimy nauczyć się opanowywać swój umysł. Ale uwaga! Nic na siłę, bo będzie jeszcze gorzej. To na czym się koncentrujemy rośnie w siłę i materializuje się, tak więc koncentrowanie się na walce zwiększa opór „wroga”.

Są różne sposoby radzenia sobie z tym problemem.

Siadamy z zamkniętymi oczami w wygodnej pozycji i staramy się zrelaksować, to znaczy rozluźnić mięśnie i wyciszyć umysł. Szczególnie zwracamy uwagę na mięśnie wokół oczu – gdy one są rozluźnione, rozluźnia się też cała reszta. Można skupiać się na oddechu, np. wdychając powietrze jedną dziurką, a wydychając drugą, licząc oddechy lub starając się dyskretnie obserwować, jak powietrze wchodzi do nosa i z niego wychodzi. Możemy też zastosować metodę zwaną „stop”. Gdy zorientujemy się, że nasz umysł zaczyna produkować niepotrzebne myśli mówimy „stop” i staramy się utrzymać stan relaksu z „pustym” umysłem. Można medytować z mantrą (którą można dobrać sobie samemu lub z czyjąś pomocą) lub bez, w grupie lub samotnie. Sposobów jest wiele.

Po osiągnięciu stanu wyciszenia i głębokiego relaksu powinniśmy poprosić naszą Wyższą Jaźń o pomoc w rozwiązywaniu i pokonywaniu życiowych trudności i w dążeniu do osiągnięcia wyższego rozwoju duchowego oraz wyższej świadomości. Jest to rodzaj modlitwy, ale w niczym nie przypomina ona powszechnie stosowanego klepania próśb, czy pacierzy. Taka modlitwa jest naprawdę skuteczna. I nie ma żadnego znaczenia, czy nawiązaliśmy kontakt ze swoją własną Wyższą Jaźnią. Natomiast w ciągu całego dnia powinniśmy starać się panować nad naszym myśleniem, nie pozwalać umysłowi na niepotrzebną aktywność, szczególnie na negatywne myślenie czy emocje oraz kierować swoją uwagę na pozytywną stronę rzeczywistości. Nawet jeśli dzieje się coś, co wydaje się złe, należy pamiętać, że na Ziemi nic nie jest tylko złe, ani tylko dobre. Mądry lud wymyślił przysłowie „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło” i to powinno być mottem naszego życia. Po pewnym czasie okaże się, że te praktyki odmienią nasze życie i przywrócą lub pozwolą zachować zdrowie.

Tekst pochodzi ze strony http://astro.eco.pl/medytacja.html.

Świadomość

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


WSZYSTKIE POSTY BLOGA

Świadomość

• Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
• „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
• Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
•Demony, które niosą Przebudzenie
• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
• Na jakim etapie swojego życia jesteś?
• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
• Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
• Podświadomość - kluczem do bogactwa
•Jak zachęcić podświadomość do współpracy
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Czym jest intuicja?
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
• Inspirujące cytaty sławnych ludzi
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
• Spogladaj głębiej…
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Bez granic
• Nowy stan świadomości
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
•Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
• Nie możesz zgubić drogi
• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Wybieraj swój świat świadomie
• Przestrzeń w Tobie
• Alaja - kosmiczna świadomość
• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
Holograficzny wszechświat
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Życie - cytaty z Osho
• Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
• Czym są Iluzje?



Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
• Sekret Zdrowia
• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
• Uzdrowicielska potęga wizualizacji
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
•Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
•Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

Związki

• Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
• Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
• Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
• Seks, impotencja i wolność
• Lęk przed zaangażowaniem w związku
• Zasady udanego związku miłości
• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
• Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
• Toksyczny związek, jak go uniknąć?
• Idealne partnerstwo
• Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
• Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
• Demon zazdrości
• Czy Twoj partner Cię szanuje?
• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
•Kobiecość kontrolowana
• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
•Lęk i kontrola w związku
• Seks - niszczy czy wyzwala?
• Doceń Twój związek…
• Jak pokonać lęk przed zranieniem?
• Dobre i złe strony partnerstwa
• Intymność a uległość
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
• Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

Pomiędzy ludźmi

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
“Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Jak prowadzić dyskusje?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Polityka, Polacy i…narzekanie.
• Nie zakładaj nic z góry
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy warto się kłócić?
• Czy umiesz wybaczać?
• Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
• Ocean współczucia
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
• Czy jesteś robopatą?
• Czy jesteś otwarty?
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
• Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
• Utrata kontroli
• Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
• Naprawdę magiczne słówko! :)
• Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
• Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
• Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
• Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
• Jak zostać dobrym słuchaczem
• Czy umiesz naprawdę słuchać ?
• Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
•Tajemnica wspierania innych ludzi
• Nie próbuj zadowolić wszystkich
•Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
•Lista książek godnych uwagi…
•Jakie seriale lubicie?
•Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Poza samotność

• Samotność a zależność od innych
• Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
• Samotność czy osamotnienie?
• Strach i ciemność?
• Nie zadręczaj się!
• Wybacz sobie i wybacz innym
• Cztery kroki do wolności
• Wolność. Czy to puste słowo?
• Czy istnieje dobra samotność?
• Depresja. Jak sobie z nią radzić?
• Akceptacja naszej…nieakceptacji
• Odpowiedzialność i wolność
• Luźne rozważania o ludzkiej samotności
• Obnażanie sie do “ja”
• Czy można pomóc sobie samemu? :)
• Twoim zadaniem jesteś Ty
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

Koniec cierpienia


• Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
• Skąd się biorą wypadki?
• Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
• Miłość to inne słowo na wolność
• Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
• Złote myśli Berta Hellingera
• Ustawienia rodzinne Hellingera
• Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
• Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
• Seks - demon z piekła rodem
• Boska strona seksu
• Boskie ciało?
• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
• Czy wiesz dlaczego cierpisz?
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Najpopularniejsza religia świata
• Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

Szczęście - idea czy rzeczywistość

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz
• Radość niebezpiecznego życia
• Czy jesteś…godny szczęścia?
• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
• Nieuwarunkowane szczęście
• Patrząc oczyma miłości
• Szczęscie w zasięgu ręki
• Zasługujesz na miłość i przyjemność!
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Kochaj i bądź radosny!
• To jest Twoje życie
• Czy czujesz że zasługujesz?
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Przyjemność?
• Nie bój się zmian!
• Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
• Pierwsze prawo zmian
• Czarne, nieznane drzwi
• Do znudzenia - o optymistach :)

Zdrowie

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
•Choroba ma swój początek w umyśle?
• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
• 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
• Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
•Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
• Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
• Zalety diety roślinnej
• Totalna kuracja przeciwrakowa
• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
•Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
• Ulecz swoje ciało !
• Śmiech to życie
• Stres i napięcie = początek choroby
• Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
• Filozofia zdrowia
• Jesteś tym co zjesz
• Jak się zdrowo odżywiać?
• Zasady dobrego odżywiania
• Tajemnica Twego ciała
• Akupunktura a medycyna współczesna
•Medycyna holistyczna
•Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
• Wojna w naszym organizmie.
• Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
• Masaż leczy duszę
• Źródła niemocy
• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
• Zdrowy rozsądek w dietach?
• Negatywne odczucia wobec ciała

Oddech

• Czy oddychasz prawidłowo?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
•Stłumienia cz II
•Stłumienia cz I
• Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
• Co to jest REBIRTHING?
• Niezwykła moc oddechu? :)
• Integracja oddechem

Psychologia i duchowość

• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Cień - wg Junga
• Twórczy ludzie wg Junga
•Twórczy umysł a wyobrażenia
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Jak poradzić sobie ze stresem?
•Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
• Pozytywne wyzwanie
• Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
• Asertywność
• Nałogi - pragnienie ucieczki
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
• Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
• NLP - jak jesteś zaprogramowany?
• 10 zasad NLP
• Potęga manipulacji słowem
• Magia i moc słów
• GESTALT - integracja psychiki i ciała
• Czy jesteś tolerancyjny?
• Narodziny Ego
• Ego a osobowość ofiary
• Enneagram - 9 typów osobowości
• Nawyki, wolność i społeczeństwo
• Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
• Lody i samochody
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
• Samospełniająca się przepowiednia
• Psychologia inspiracji
•Twórz, twórz bezustannie!
• Metoda Simontona

Bóg i duchowość

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
• Krótka historia Boga
• Bóg - to jest...
• Dobro i zło
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Rozmowy z Bogiem
• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
• Benedyktyn, demony i Zen
• Fala jest morzem
• Przestać żyć we władzy Demona
• Jesteśmy Bogiem
• Wiara nie pozwala Ci myśleć
• Życie - to jedyna religia
• Bóg jest tancerzem i tańcem
• Bóg jest Tobą
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

Umysł a duchowość

• Zachwaszczony umysł?
• Enkulturacja
• Wyzwolenie z chaosu myśli
• Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
• Zaminowane obszary umysłu
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
• Ludzie i roboty
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Memy i wirusy umysłu
• Bełkoczący umysł
• Bezrozumnie?
• Odpowiedź na Psychiczny Atak
• Czy wiesz co jest ci serwowane?
• Zjednoczenie
• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
• Co wpływa na nasze życie?
• Kiedy kłamstwo staje się prawdą
• Ukryta siła metafor
• Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
• Tajemnica ludzkiego snu
• Mistrz snu
•Kilka słów o świadomym śnieniu
• Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
• Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

Ciało i Energia

• Aura człowieka - najważniejsze informacje.
• Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
• Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
• Czakramy, poziomy Twojego życia!
• Jak nauczyć się widzieć aurę?
• Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
• Geneza blokad na czakramach
• Świat to energia!
• Ciała duchowe według Jogi Kundalini
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?
• Tai-chi
• Czym jest energia “Chi” ?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Panta rei - energia dokoła nas
• Dobre wibracje
• Seksualność a czakry
• Jasnowidzenie - fakty i mity
• Telepatia i jasnowidzenie
•Telepatia – czy to działa?
• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
• Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
• Energia musi płynąć…!
• Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
• Oświecenie - wielki mit.
• Energia myśli i myślokształty
• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
• Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Sen Planety
• Energia życia. Fakt czy mit?
• Hipoteza Gai
• Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

Rozwój a Medytacja

• ABC medytacji
Miłość, seks i medytacja
• Czym jest medytacja?
• Ćwiczenia uwalniające energię
• Medytacja chodząca
• Medytacja a palenie papierosów
• Ból a medytacja
• Medytacja z czakramami
• Myśleć czy medytować...
• Czy Twoje życie ucieka?
• Medytacja a egoizm
• Emocje i myśli podczas medytacji
•Medytacja - praktyka czy tajemnica?
• Dzień Uwagi
• Wyostrz swoją uwagę
• Świadomość hara - początek i koniec życia
• “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
• Medytacja z koanem
• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
• Zabawne i nietypowe techniki medytacji
• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
• Naucz się relaksować
• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
• Historia pewnego medytującego
• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
• Nauka medytacji w zakładach karnych
•Rozpadnij się na kawałki
•Czy jesteś uważny?

Osobowość i emocje

• Afirmacje, sztuka zmiany życia
• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
• Afirmacje także mogą szkodzić!
• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
• Ciemna noc duszy
• Ciemna strona emocji?
• Zostań mistrzem swoich emocji?
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Napięcie i odprężenie
• Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
• Przekraczanie granic a bariera lęku
• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
• Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Autentyczna zmiana myślenia
• Przestań się okłamywać
• Poznawaj siebie - podejście Zen
• Kto jest premierem w Twoim rządzie?
• Zaufanie - w realizacji marzeń
• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
• Oszukując własne emocje….
• Energia bolesnych emocji
• Nieśmiałość a prostytucja
• Tajemnice nieśmiałości
• Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
• Cuda…i miłość.
• Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
• Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
• Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

Walka i akceptacja

• Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Mówić: tak - czy nie?
•Przestań usiłować być dobrym cz II
•Przestań usiłować być dobrym cz I.
• Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
•Poza dobrem i złem
• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
• Zagadnienie zła - okiem Hindusa
• Zrozumienie “zła”
• Wojna w Tobie trwa
• Nauka akceptacji dobrego i złego
• Droga wojownika
• Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
• Ponad-Ego
• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
• Życie w harmonii
• Życie to jest….- cytaty sławnych
• Umysł kontra ciało
• Zaakceptuj i bądź wolny...
• Wewnetrznie podzieleni
• Mądrość
• Miłość…jak głód
• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
• Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

Dorosłe dzieci

• Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
• ADHD = Dzieci Indygo?
• Niewinny dorosły człowiek
• Źródło depresji: dzieciństwo?
• Dziecko w rodzinie alkoholika
•Przełam wzorce z dzieciństwa
• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
• Zranione czy radosne dzieci?
• Wewnętrzne dziecko
• Kobieta bez winy i wstydu
• Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
• Toksyczny wstyd
• List ojca do syna. Wyznanie.
• Czego szukasz? Od czego uciekasz?
• Zmień….przeszłość!
• Miejsce wewnętrznej przemiany
• Natura - nasz największy nauczyciel
• Kim jestem? Początek życia
• Wewnętrzny ogród
• Jakie dzieci wychowasz?
• Grzeszne ciało?
• Niewolnik namiętności
• Męska autokastracja. Rys historyczny.
• Nie istnieją błędy - tylko lekcje
• Puść dziecku dobry kawałek ;)
•Zachęć dziecko do czytania
• Puchatek smakuje Tao
•Jak zostać dziecięcą szeptunką

Czakramy

• Czakramy - poziomy Twego życia
• Czakram Podstawy
• Czakram Podbrzusza
• Czakram Splotu Słonecznego
• Czakram Serca
• Czakram Gardła
• Czakram Trzeciego Oka
• Czakram korony
• Geneza blokad na czakramach
• Seksualność a czakry
• Tajemnice kolorów
• Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
• Podróż przez czakry - w wyobraźni
• Symboliczne znaczenie kolorów

Wokół religii i ezoteryki


• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
• Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
• Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
• Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
• Ciemna strona chrześcijaństwa
• Numerologia - czy to ma sens?
• Yang i Yin
• Czym jest energia “Chi” ?
• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
• Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
• Przypadki nie istnieją
• Odpowiedzią… są pytania
• Ogrody Zen
• Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
• Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
• Feng Shui
• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
• Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
• Uważaj, co mówisz...
• 4 etapy życia
• TAO• Tao Kubusia Puchatka
• Zen w sztuce łucznictwa
• Kilka słów o medycynie chińskiej
• Być Zorbą czy…Buddą?
• Cztery umowy Tolteków
• Historia Buddy
• Chiromancja - Linie na dłoni.
• Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
• Kurs cudów - zasady.
• Zen grania
• Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
• Religia jest trickiem genów ?
• W stronę wiecznej boginii
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
•Rio Abierto – życie jak rzeka
•Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

Śmierć a duchowość

• Historia człowieka który wrócił z martwych
• Życie to lekcja
• Doświadczenia z pogranicza śmierci
• Historia pewnego przebudzenia
• Czemu boimy się śmierci?
• Czy przeraża Cię Pustka?
• Los, karma, wolna wola?
• Prawo przyczyny i skutku
• Reinkarnacja?
• Diagnostyka karmy cz I
• Diagnostyka karmy cz II
• Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
• Przebudzenie.
• Czy można zmienić karmę?
• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
• Czy śmierć jest największym złem?
• Inne spojrzenie na reinkarnację
• Pozwól sobie umrzeć
• Zabijanie nie jest… złe?
• Pesymistyczna wizja cywilizacji?
• Prawo przyczyny, skutku i wiary

Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


• Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
• Mądrość jest sposobem podróżowania.
• Trzej mnisi i… ego
•Mądrości leśnego mnicha
•Straszna historia o diable
•Obsesja ucznia Zen
•Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
• Minuta mądrości
• W sercu Mędrca
• Miłość i mistrz
• Potwór, strzała i jajko
• Śpiew Ptaka
• Nie zadręczaj się!
• Historia Dana
• Najwłaściwszy moment
• A mistrz mu odpowiedział...
• Początek Wszechświata
• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
• Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

Sukces w życiu

• Podświadomość - kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Słownictwo sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
• Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
• Porażka jest matką sukcesu
• Jak być lepszym kierownikiem?
• EFEKT PIGMALIONA
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
• Przełamując fale…. I życiowy impas :)
• Jak polubić…nielubianą pracę
• Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
•Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
•Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
• Odzyskać wiarę w siebie
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
• Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
• Geneza geniusza
•Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
• Właściwa postawa…co to takiego?
• 10 cech idealnego lidera
• Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
•Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
•Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
•Przekonaj się że …możesz.

Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
4. MANAWA - moment mocy jest teraz
5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Co to jest Huna?
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Huna i “widmowe ciało”
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Metoda Ho’oponopono
• Szaman i ból
• Szaman miejski
• Szamanizm a sny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Potęga modlitwy wg Huny

Autorka:

  • ME

Waszym Zdaniem

Harysz o Jesteśmy Bogiem
kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
Agni o W stronę wiecznej boginii
Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

Od 2007 roku

  • 18 517 359 przybyszów !

Kategorie

Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Rozwój i Świadomość
    • Dołącz do 1 539 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Rozwój i Świadomość
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...