• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: prawda

Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)

11 Niedziela Paźdź 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 28 Komentarzy

Tagi

fałsz, inni, ja, ludzie, mello, my, oddech, odliczanie, odreagowanie, prawda, przeoddychanie, reagowanie, relacje, schematy, sesje regresywne, szczerość, ty, tłumienie, wypieranie, wzorce, Świadomość

3. Inni -> kontra Ty

przyjazn

Czy drugi człowiek może zobaczyć o nas całą prawdę?

Czy można zobaczyć rzeczywistość taką jaka ona jest, bez filtrów, bez odsiewania informacji, bez zafałszowania?

Sądzę że jest to dość trudne.
Jednak przy dużej ilości pracy nad sobą, z pomocą medytacji i rezygnacji z patrzenia z perspektywy ego, może nam się to udać.
Co jednak trzeba podkreślić, tego rodzaju ogląd, będzie mieć jednak raczej charakter neutralnej obserwacji, a nie wyartykułowanej, emocjonalnej krytyki lub analizy.

Taka analiza z poziomu ego, to zawsze tylko przybliżenie. To ego buduje analizy i oceny. Świadomość nie ma do tego aparatu, świadomość tylko postrzega. Aparat do budowania ocen i wyborów – znajduje się w gestii ego.

Prawdę o drugiej osobie, podobnie jak doznań w trakcie medytacji, naprawdę trudno wydobyć na powierzchnię i zwerbalizować. Można ją odczuć, ale zamieniając ja w słowa, pozbawiamy ją najważniejszego elementu: aktualności. Poza tym…nie ma czegoś takiego jak ostateczna prawda o drugim człowieku.
Zmieniamy się wszak z każdą, mijającą chwilą. Drobne wydarzenia, jak fale kwantowego prawdopodobieństwa, zmieniają nasze charaktery i sposoby reagowania w sposób, którego nie da się w pełni ekstrapolować.

Jeśli jednak naprawdę chciałbym zdobyć pewną wiedzę o danej osobie…?

Jeśli chcesz kogoś w miarę rzetelnie i uczciwie ocenić, powinieneś zadać sobie przede wszystkim dwa, podstawowe pytania. Tylko wtedy będzie to miało dużą szansę trafności.
(Przy okazji zauważ, że nie bez powodu do rozsądzania sporów, wybiera się osoby trzecie, niezaangażowane emocjonalnie w sytuację 🙂 Z lotu ptaka łatwiej zobaczyć kształt lasu, niż stojąc w jego centrum 😉 )

A oto te pytania:

1.Co tak naprawdę czuję do tej osoby?

Czy ją lubisz? Czy tylko myślisz, że lubisz? Czy sądzisz że wypadałoby ją lubić…bo przecież nie zrobiła nic w oczywisty sposób złego! Więc niby czemu mam jej nie lubić? Tak „wypada”. Poza tym „nielubienie” ujawnia w podtekście jakąś formę strachu i zagrożenia, a przecież: ja nie jestem tchórzem ani słabeuszem 😉

Czy może masz odwagę przyznać że nie przepadasz za nią? Czujesz, że ci w jakiś sposób zagraża. Umniejsza cię, twoje ego. Atakuje cię, zabiera ci przestrzeń, manipuluje tobą ? Czy podświadomie z nią walczysz?

A może naprawdę ją lubisz? Bo coś ci gwarantuje? Bo spełnia twoje oczekiwania? bo czujesz się przy niej doceniony i spełniony?

…a może…po prostu ją akceptujesz, taką jaką jest, w całej okazałości, na trzeźwo i przytomnie widząc jej osobowość? Bez żadnej kurczowej – emocjonalnej reakcji? 🙂

2.Czego tak naprawdę chcę od tej osoby

„Ależ, niczego nie chcę” !

Jeśli wchodzisz w relację z daną osobą, gdy pojawiają się emocje – zawsze czegoś chcesz.
Jeśli jesteś na kogoś zły, jeśli ktoś cię rozczarował, jeśli ktoś cię zdradził, oszukał, jeśli sądziłeś że to wspaniała osoba, a ona nagle okazała się zupełnie inna…Zadaj sobie to pytanie.

Czego chciałeś od niej – od samego początku.

I co w tobie najmocniej zareagowało, gdy cię zawiodła, gdy zachowała się inaczej niż oczekiwałeś, gdy przekroczyła granice jakie jej wyznaczyłeś?
Jakie zatem wyobrażenia na tę osobę nałożyłeś?

Wielu ludzi używa słów, „on/ona coś na mnie projektuje, wymyśla!, ja taki wcale nie jestem”.

Ja słowo projektować coś na kogoś, używam tutaj – raczej jako projekcja pewnych wyobrażeń na temat tego jaki ktoś powinien być, lub chcielibyśmy aby był – i ta projekcja rozsypuje się w kontakcie z rzeczywistością. I wtedy jesteśmy rozczarowani…. ale czym tak naprawdę? Tą osobą?
Nie, bo ona od początku była niedoskonała.
To my dodaliśmy jej aureolę. To my oczekiwaliśmy, że spełni nasze wyobrażenia.

Wierzyłem ci! A ty mnie zdradziłaś!
Kochałem cię, a ty mnie oszukałaś!
Ufałem ci, a ty okazałaś się zdradziecką …. 😉

Komu wierzyłeś? Kogo kochałeś ? Komu ufałeś?
Realnej żywej osobie, która zmienia się w każdej sekundzie teraźniejszości, która płynie wraz z energia życia, czy zatrzymanej w biegu klatce filmowej z waszego miesiąca miodowego, gdy jeszcze pasowała do twoich wyobrażeń…i na tamtą chwilę wydawała się je spełniać?.

I ostatnie pytanie.
Czy teraz, gdy już tak skutecznie pozbawiłeś się złudzeń(zauważ z jaką ulgą zwykle stwierdza to ego, na chwilę zanim się rozstaniecie), zamierzasz przykleić jej na czole napis: Zawód mojego życia. I zakotwiczyć swoje emocje w przeszłości? Zahaczając kotwicą o jej „zły uczynek?

Pamiętam jak wiele lat temu uznawałam pewną osobę za swego mistrza duchowego. Potem dowiedziałam się o tej osobie całą masę różnych dziwnych historii i na chwilę mnie zatkało.
Po jakimś czasie przyszła mi refleksja, że przecież tego co mnie nauczył, nie da się tak łatwo odebrać, przez to że dowiedziałam się jakichś sensacji. Że to co naprawdę od niego chciałam to nie dorastania do moich ideałów, ale inspiracji = i z tej się niejako „wywiązał”.
To, że nie zawsze był zgodny ze swoimi własnymi naukami, nie skreślało tego co ja dobrego z tych nauk wyciągnęłam?

Ego wielu ludzi ma _roszczenia_ aby ludzie byli doskonali= jeśli głoszą naukę doskonałości.
Tymczasem nauczyciel jest zawsze tylko tak dobry, jak jego uczeń.

Jeśli zatem masz problem z inną osobą, znaczy…że masz problem ze sobą.

(I tak dokonujemy pełnego cyklu – powracamy do pierwszego pytania : Czy znasz siebie samego?)

Dostrzeż to co się od swego partnera/znajomego/ przyjaciela naprawdę nauczyłeś, co dobrego dostałeś, ile wparcia i pomocy – bo jeśli ocenisz go negatywnie, jeśli się uprzedzisz – wtedy stawiasz między wami ścianę.
I nic już więcej inspirującego, dobrego i życzliwego nie będzie mogło między wami przepływać.

Problem leży w tym czy TY chcesz się uczyć. Czy tylko szukasz wymówek by tego nie robić 🙂 ?

Problem leży w tym czy ty ufasz? Czy tylko prowokujesz innych do udowodnienia ci, że wszystko i tak kończy się zdradą zaufania?

Problem leży w tym czy ty kochasz?
Czy tylko wierzysz, że miłość istnieje gdzieś tam… gdzie ciebie nie ma…

Na koniec

„To, co potępiasz, kiedyś potępi ciebie, a co osądzasz, tym się kiedyś staniesz.”
A de Mello

Dla mnie nie ma czegoś takiego jak permanentny podział: To ja, to moje, to ty to twoje. Twoja sprawa, moja sprawa.

Istniejemy w jednej przestrzeni, zwykle w emocjonalnej, pełnej energii przestrzeni, gdzie nasze intencje i działania przenikają się na wielu poziomach. Współistniejemy i w tejże właśnie przestrzeni odgrywa się nasze życie.

Gdy próbujemy odizolować się od innych ludzi i ich energii, aby pozornie wzmocnić konsolidacje naszej własnej, gdy stawiamy między sobą ściany „ja wiem lepiej, ty nic nie wiesz”, „ja się nie mylę, ty się mylisz” – wtedy tracimy część siebie – która jest ukryta w tym drugim człowieku, a jakiej kiedyś nie zaakceptowaliśmy w sobie. Nie zauważamy, że ona dopomina się o zintegrowanie właśnie w ten sposób zwracając naszą uwagę.
Wszystko co odrzucamy w innych, odrzucamy także w sobie. Wszystko co potępiamy w innych, potępiamy, w ten czy inny sposób, w sobie. Wszystko czego nienawidzimy-  wyparliśmy i stłumili w sobie tak mocno, że przerażeniem napawa nas choćby zbliżenie się  do tej zapomnianej bomby emocji, jaka leży na naszym dnie i wywołuje tak nieprzyjemne odczucia.

Cognosce te ipsum.

Pozwól mówić swoim emocjom, niech one będą twoim kompasem. One wskażą ci drogę do tego : jaki naprawdę jesteś. Nie tłum i nie blokuj prawdziwego siebie. Pokochaj swoją cienistą, nieświadomą połowę, ponieważ nie jesteś nią mniej, niż tą której jesteś świadomy. Wtedy zniknie też wstyd i rozczarowanie sobą, a w zrozumieniu pojawi się pojednanie.

I nie będzie też żadnego : „kontra” 🙂

Zobacz ciąg dalszy:

1. Ty -> kontra Ty.

2. Ty -> kontra inni

Autorka tekstu: Zenforest @ copyright

Powielanie tekstu tylko za moją zgodą.

Reklama

Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)

11 Niedziela Paźdź 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

fałsz, inni, ja, ludzie, mello, my, oddech, odliczanie, odreagowanie, prawda, przeoddychanie, reagowanie, relacje, schematy, sesje regresywne, szczerość, ty, tłumienie, wypieranie, wzorce, Świadomość

2. Ty -> kontra inni.

ludzie

Niektórzy mówią, że najlepiej rozwijać się w odosobnieniu od ludzi i w ciszy, ja mówię: niekoniecznie 😉 W lustrze innych osób, widzimy swoje odbicia…
No właśnie, ale jak to jest z tymi odbiciami? 🙂

Oto bardzo często pojawiające się sformułowanie :

Gdy widzisz coś w innym człowieku, znaczy że masz to w sobie

Haha, ale absurd, jak widzę cuchnącego pijaka na ulicy i stwierdzam że to pijak,to wcale nie znaczy że jestem pijakiem!
Ok, prawda 🙂
Ale… pogłębmy zatem rozumienie powyższego zdania.

Co z twoją…reakcją na pijaka?
Co o nim myślisz? Czy tylko go postrzegasz i idziesz dalej, czy myślisz:

O, boże, jaki brudny, ohydny pijak, stoczył się na samo dno, wrak człowieka…
Jak dobrze, że nie jestem taki jak on! Nigdy nie będę! To upodlenie. Uff, mam pracę, kontroluję moje potrzeby…

REAKCJA EMOCJONALNA jest kluczem do poznania tego co naprawdę myślisz o danym człowieku.

Przypadek z pijakiem jest bardzo umowny, ponieważ stosunkowo łatwo wychwycić jaki masz stosunek do czegoś co jest tak wyraziste 😉 Mam tu jednak na myśli szereg mniej oczywistych sytuacji, gdy np wyraziłeś swoją opinię na jakiś temat, twierdząc że to tylko opinia, tymczasem pod jej płaszczykiem, dawałeś wyraz swoim prawdziwym emocjom i dobrze zaplanowałeś sobie każde słowo, aby wywarło określony efekt na innych.

A co jeśli przywykłeś do tłumienia i racjonalizowania emocji?
DO udawania, że „przecież ja nie mam z tym problemu„, „ależ , ja lubię ta osobę, oczywiście!”
Co jeśli uważasz, że ktoś ci „wmawia” negatywne reakcje?
– moja porada – spróbuj przeniknąć jeszcze głębiej w siebie 🙂 I eksperymentalnie przyjąć, że coś w tym jest 🙂

Kiedyś zdarzyło mi się że pewna znajoma zarzuciła mi że jej zwyczajnie nie lubię.
– No coś ty! Chyba żartujesz! -odpowiedziałam w pierwszej, automatycznej reakcji.
Gdy zostałam sama, zadałam sobie pytanie czy lubię ją czy nie? Dalej nic. Mur był bardzo silny. Nie czułam nic negatywnego. Umocniłam się więc w przekonaniu, że to jakaś jej paranoja każe jej dopatrywać wszędzie źle życzących jej ludzi.
Jakieś dwa tygodnie potem zobaczyłam ją w autobusie. I niewiele myśląc poszłam na jego tył, by usiąść tak aby nie mogła mnie widzieć. Siadłam i siedzę. I coś mnie tknęło. Czemu to zrobiłam? Czułam się jakoś winna? Ale za co? Czyżbym nie była wobec niej szczera? A może w ten właśnie sposób objawiał się mój brak sympatii? Nie miałam ochoty przy niej siedzieć?
Z wielka niechęcią, ale przyznałam się przed sobą do tego, że to ona wiedziała o mnie więcej – niż ja. Odkryłam nawet powód dla jakiego jej nie lubiłam i okazał się on wyzwalający. Potem moje relacje z tą osobą znacznie się poprawiły, ale najcenniejsze w tym wszystkim było to, że odebrałam znaczącą życiową nauczkę.

Uważam że warto uzdrowić nie tylko swój problem, ale i swoją relację z tym człowiekiem. Czasem tylko tak możesz znaleźć przyczynę rozbieżności waszego odbioru siebie.

Możesz to zrobić z pomocą sesji oddechowej, lub jeśli jesteś zaawansowany w medytacji, możesz także skorzystać z medytacji wykorzeniania.

A teraz pora przybliżyć sobie trochę mechanizm tego…:

Dlaczego ludzie widza mnie pewien sposób, a ja wcale nie czuję aby mieli rację ?

Nasze filtry

Rozmawiałam na ten temat z wieloma osobami i muszę przyznać, że najlepszym skojarzeniem, takim które oddawało istotę sprawy, było porównanie naszego sposobu widzenia do…foremek na ciasto 🙂

Każdy z nas ma w swojej głowie szereg wzorców, filtrów i ulubionych sposobów rozumienia i porządkowania rzeczywistości. To co daje nam wspaniałe narzędzie do badania świata, bywa jednak pułapką w sytuacji gdy próbujemy oceniać ludzi wg zbioru naszych schematów, nakładanych zwykle dość bezkrytycznie i automatycznie.

foremkiParanoik widzi wszędzie paranoję

Ludzie mają różne wzorce.

Jeden widzi świat w ciemnych kolorach. Świat jest miejscem gdzie dzieją się straszne rzeczy, żyją okropni, nieuczciwi ludzie, brakuje nadziei.

Drugi widzi świat jako miejsce ciągłej zabawy, inni ludzie są dla niego zdobyczą , obiektami gry i szczytami do zdobycia.

Jeszcze inny widzi ludzi jako obiekty swoich prywatnych misji. Zbawiania, nawracania i pouczania. Widzi ich jako istoty ułomne, które potrzebują ocalenia, które potrzebują jego przewodnictwa.

Istnieją tysiące spojrzeń na świat i tysiące „foremek” przez które patrzymy.

Na pewno znane jest wam stwierdzenie: „Złodziej złodzieja pozna”.
Jak sądzę, pochodzi ono z starodawnego powiedzonka, że swój pozna swego. Złodziej wypatrzy złodzieja prędzej niż ktoś – kto nigdy niczego nie ukradł.

Wypatrzy, ponieważ WIE czego szukać.
Wie na co patrzyć. Być może nawet, idąc przez tłum, to jest głównie to, na co zwraca uwagę, bo tak działa jego umysł. Szuka okazji dla siebie i widzi okazje u innych.

Niekoniecznie jednak trzeba sięgać aż po tak silny archetyp.
Drobne wzorce działają na podobnej zasadzie.
Ten co lubi dominować, bezbłędnie rozpozna innych, sobie podobnych i namierzy ich na swoim radarze jako potencjalną konkurencję i zagrożenie. Mogą go denerwować, mogą go niepokoić. Bez widocznego na powierzchni, oczywistego powodu – jego sympatia do nich szybko topnieje. Jej miejsce zastępuje czujność a swe zachowanie zaczyna dostosować do sytuacji, szukając sposobów usadzenia przeciwnika i wyeliminowania potencjalnego zagrożenia.

Osoba, która jest leniwa i obija się w pracy, jak pierwsza zauważy innego lenia. Świetnie rozpoznaje charakterystyczne symptomy. Zna je przecież z autopsji…

Osoba, która specjalizuje się w spychotechnice, pozna innych, którzy lubią przekładać swoją robotę na innych. Nie daj Bóg, jak niebacznie spróbują zrobić to na nią 🙂 Przekonają się co to znaczy się oburzenie i asertywność.

Osoba spragniona adoracji, pozna innych którzy pragną adoracji. Będą ją denerwować, bo odbierają jej część chwały i uwagi.

Osoba spragniona posiadania racji, pozna innych, którzy o nią walczą i wypowie im wojnę.

Osoba, która kłamie, chętniej dopuści prawdopodobieństwo, że jej rozmówca rozmija się z prawdą, niż osoba która zawsze mówi prawdę.

Nasze „foremki” są jak lunety przez które obserwujemy świat. Przybliżają nam i uwypuklają pewien jego fragment, który, tak widziany, jawi się jednak bez szerszego kontekstu.

Jak zatem bywa z tą PRAWDĄ. Ile jest prawdy w tym co widzimy w innych?

Na pewno miałeś/miałaś sytuację gdy ktoś oskarżył lub posadził cię o coś do czego się nie poczuwałeś.

– może przypisał ci intencje działania, których, jak uważasz, wcale nie miałeś?
– może narzucił ci interpretację twojego zachowania, która nie zgadza się z twoją jego wykładnią?
– może zasugerował ci konieczność zmiany w tobie czegoś, co twoim zdaniem, nie wymaga żadnych zmian?

Co zwykle odpowiadałeś?

„Projektujesz na mnie swoje problemy! Zajmij się sobą. Nic o mnie nie wiesz”

Czy ta osoba miała rację czy nie miała? Odpowiedź jest dwojaka.

Tak, zawsze w pewien sposób miała rację.
Ponieważ zobaczyć mogła w tobie tylko to, co sama miała w sobie i na czym się sama NAPRAWDĘ DOBRZE ZNA.
Widzi w tobie pewien obszar, który tam istnieje, nawet jeśli nie czujesz by była to prawda.
Popatrz na poniższe wizualizacje

Oto sposób widzenia świata dwóch osób.Zbiór ich wzorców i schematów działania.

formeka2

foremka

Każdy widzi świat odrobinę inaczej. Co sie stanie gdy ich interesy się nałożą? Gdy wejdą  na swoje terytoria a ich punkty widzenia doznają zderzenia? Jak oboje zobaczą tę sytuację?

.fffffff

foremka3

Jeśli ich wzorce będą podobne, mniej więcej się nałożą. Tym łatwiej rozpoznać nam będzie wspólny obszar – wzorzec drugiej osoby.

Czy możemy się pomylić?

Czy możemy przypasować do niej coś całkiem innego?

Owszem, jest niewielka szansa, że tak się stanie, ale zwykle z naprawdę mocnego powodu. Jeśli istnieje jakiś sens, w tym abyśmy się pomylili.

Obserwując ludzi, zauważyłam, że jeśli ich wzorce nie będą się składały, wówczas trudno będzie ująć im w słowa – sedno problemu. Będą mieć wrażenie, że coś im nie gra, ale nie będzie dało się tego sprowadzić do jasnej wizji. Zauważysz że kolega „coś kombinuje”, ale nie będziesz pewien co.
Jak widać na powyższym rysunku, osoba patrząca przez większą „foremkę”, będzie w stanie nieco lepiej sprecyzować to co widzi, niż osoba patrząca przez mniejszą.

Im więcej konkretnych skojarzeń się pojawia, tym większa szansa że wzorce się „złożyły” ze sobą i mniej więcej wpasowały.

Czy nie zachodzi możliwość że ludzie „dopowiadają” sobie część rzeczy, fantazjują?

Czasem tak bywa, ale nie ma sensu zakładać tak z góry, bo ego się uczepi tego tropu i będzie potem w każdej sytuacji wołać „on sobie to dopowiedział, zostawmy to zatem” . Przyjęcie tego – da ego wymówkę.
Dla nas ważne jest aby zrobić MAKSYMALNIE DUŻO z każdą wskazówka którą otrzymujemy od życia.

Jest jeszcze jedna bardzo ciekawa rzecz, o której warto pamiętać.

Zauważyłam mianowicie, że ludzie mają tendencje do wyciągania wniosków na nasz temat, czasem takich które sięgają w przyszłość…

Otóż zdarzyło mi się aby ktoś posądził mnie o pewien typ zachowania, zanim on rzeczywiście w moim życiu zaistniał. Na tamten moment, zareagowałam wielkim zdumieniem i poczuciem zranienia za tak ewidentną niesprawiedliwość, ale w następnych latach, działałam dokładnie wg tego schematu jaki wytknęła mi tamta osoba.
O co zatem chodzi? Czasem niektóre schematy, które są w nas uśpione, mogą być widoczne dla kogoś z zewnątrz, mogą dopiero dojrzewać, a ktoś inny postrzega je intuicyjnie.

Czy to działa jak samospełniająca się przepowiednia? Ktoś nam coś powiedział, zasugerowaliśmy się i stąd to wszystko? Może lepiej zatem odpychać od siebie takie rzeczy, bo jeszcze zaczniemy chcąc nie chcąc realizować to co mówią o nas inni?

W moim przypadku zadziałało to raczej odwrotnie 🙂 Zaparłam się, że to bzdura i okrutna niesprawiedliwość. Odrzuciłam to co o mnie powiedziano. Jednak rzeczywistość zapukała potem do drzwi tak czy siak. Wzorzec zaczął się realizować. Co by było gdybym wtedy od razy zgodziła się z rzeczoną opinią? I rozpoczęła pracę z wzorcem?
Sądzę, że udałoby mi się go osłabić i być może wyhamować mające nadejść przykre wydarzenia, które stały się jego następstwem.
Wiem tylko, że od pewnego czasu, nie ważne jaki absurd słyszę na swój temat, zaczynam się sobie przyglądać, traktuję go poważnie i pomagając sobie głębokim oddychaniem, staram oczyścić z niego moją podświadomość, przez integrację i zrozumienie potencjalnych mechanizmów za nim stojących.

Macie moje słowo na to, że takie zapobiegawcze działania są o wiele skuteczniejsze niż tłumienie wszystkiego co się da w imię „wypadania dobrze” przed sobą i innymi.

A co się dzieje jeśli wzorce dwóch osób ewidentnie nie pasują?

foremka4

Zwykle działania wynikające z takiego wzorca, przechodzą nam koło ucha/oka niezauważone. Nasza podświadomość nie rozpoznaje tego czego nie zna(a co nie jest dla niej zagrożeniem), tego czego sama w sobie nie posiada.

Nie umie tego dopasować do żadnego znanego jej doświadczenia, dlatego zwykle to pomija.

Wiele razy byłam świadkiem w moim zakładzie pracy, gdy jedna osoba zarzucała drugiej jakieś zachowanie, tymczasem, trzecia, siedząca z nimi osoba robiła wielkie oczy i w ogóle nie wiedziała w czym leży problem. Nie widziała go – dosłownie. Tego typu gierki nie były częścią jej „software’u” i jej program nie wiedział co zrobić z danymi tego typu 😉 Miały niewłaściwe rozszerzenie 😉

Podświadomość się nim nie interesowała i nie traktowała tego jako coś na czym warto skupić uwagę. Nie posiadając danego wzorca reakcji emocjonalnej, nie rozpoznawała go u innych, lub ignorowała jego istnienie (nie przypisując mu znaczenia).

Wzorce rodzą się w nas zwykle jako wynik wymuszenia przystosowawczego. Dziecko alkoholika jest np. wyczulone na ludzi, którzy mają nierówny, wybuchowy temperament i wie jak się dopasować do takiego układu. Będzie reagował strachem i uległością. Ktoś wolny od tego wzorca, może zignorować tę sytuację całkowicie, czyjeś humory przelecą mu koło głowy niezauważone.
Ktoś kto wychował się w domu chłodnej osoby wyznającej zasadę surowego wychowania dzieci, będzie np. wyczulony na porządek, hierarchię między ludźmi i może często bagatelizować swoje uczucia, bo w domu bardziej się ceniło wypełnianie obowiązków, niż bliskie relacje.

Dlatego z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że gdy ktoś zwraca nam na coś uwagę – zwykle „rozpoznał” w miarę spójny wzorzec, który zakleszcza się z jego własnym.

Oczywiście rzadko zdarza się by wzorce nałożyły się idealnie. Idąc tym tropem nie powinniśmy zacząć siebie uważać za bogów psychoanalizy, mających stuprocentową trafność ocen 🙂

Zwykłe widać tylko najbardziej aktywną część wzorca, ale jego tło, jego konotacja może być bardzo różna.

Wyczuwasz, że ktoś jest kłamcą.
Ale nie wiadomo czy jest mitomanem czy stosuje białe kłamstwa. A może tylko tłumi w sobie potrzebę kłamania? (tłumienia dają taki efekt bardzo często, jest się posądzanym o to się tłumi, mimo że to się pozornie nie ujawnia) Może tylko ma takie pragnienie? Jeśli powiemy, że kłamie, może oskarżymy niewinnego człowieka? Tylko dlatego, że ma emocjonalny stosunek do kłamstw, bo np jego pijący rodzice nie dotrzymywali dawanego mu słowa?

Wyczuwasz, że człowiek jest cholerykiem. Ale co wyzwala jego nerwy, jaka dawka bodźca jest potrzebna? Jaka sytuacja go poruszy a jaka nie? Nie wiadomo czy tłumi swoje reakcje i chowa je pod kontrolą, a zjadają go tylko od środka, czy może wybucha jak TNT przy byle okazji…

Wiesz, że ktoś nie lubi pijaków, ale to nie znaczy że sam pije! Może jego rodzice pili i nabrał uprzedzenia, może dziewczyna zdradziła go po kilku głębszych?

Tło bywa bogate i różnorodne!

Taka informacja to tylko ogólna WSKAZÓWKA.

Budowanie opinii o drugim człowieku powinno być wyważone i zostawiać szeroką przestrzeń do interpretacji. Widzimy cześć wzorca, pamiętajmy o tym, zwykle bez szerszego konspektu.
Gdy dzielimy się naszym spostrzeżeniem z druga osobą , zachowajmy umiar, nie próbujmy niczego wpierać, narzucać, dowodzić. Lepiej zasugerować, i zostawić sprawę do przemyślenia.

Mądremu dość posłowie 🙂

Zobacz ciąg dalszy:

1. Ty -> kontra Ty.

3. Inni -> kontra Ty

Autorka tekstu: Zenforest @ copyright

Powielanie tekstu tylko za moją zgodą.

Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

11 Niedziela Paźdź 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 20 Komentarzy

Tagi

fałsz, inni, ja, ludzie, mello, my, oddech, odliczanie, odreagowanie, prawda, przeoddychanie, reagowanie, relacje, schematy, sesje regresywne, szczerość, ty, tłumienie, wypieranie, wzorce, Świadomość

„Nie widzimy rzeczy takimi jakimi są, ale takimi jacy my jesteśmy”
A. de Mello

lustro

Dzisiejszy artykuł chciałabym poświęcić problemowi, który wypływa w moich rozmowach z wami, już od dłuższego czasu. Ten problem ma banalnie prosty motyw przewodni :  Jaki naprawdę jestem? Jak dotrzeć do samego dna moich wzorców i uwarunkowań?

…bo żeby wiedzieć _jak_widzimy rzeczy, musimy wiedzieć coś najpierw o samym… widzącym 🙂

Oczywiście słowo „naprawdę”  jest względne jak samo słowo Prawda, bo jak wiadomo prawda widziana oczyma dwojga ludzi, nosi zwykle odmienne oblicza 🙂

Na potrzebę tego wywodu przyjmijmy jednak, że istnieje coś takiego jak trzeźwy i przytomny obraz samego siebie – Naszej właściwej struktury ego, która otula skrytą poniżej czystą świadomość.

1. Ty -> kontra Ty

Jak, najprościej można poznać nasze wzorce zachowań? Nasze intencje? Dowiedzieć się z czego wypływają i jak kształtują nasze zachowanie? Istnieje na to kilka mniej lub bardziej konwencjonalnych metod.

Spróbujmy je przedstawić na podstawie konkretnej sytuacji.
2
Masz różnicę zdań z współpracownikiem, która przekształca się w bardziej osobistą konfrontację. Ty czegoś chcesz, ty coś zarzucasz, on coś chce, on coś zarzuca. Emocje rosną, sytuacja wydaje się być patowa.
Każdy próbuje udowodnić swoją rację. Rozchodzicie się w swoje strony, bez uzdrowienia problemu.

To, jak rozwiązywać konflikty nie jest oczywiście podmiotem tego artykułu, lecz głębsze poznanie siebie i swoich motywów, analiza wzorców zachowania. Zatem pora przystąpić do dzieła! 🙂

Zwykle wszyscy zaczynamy od stwierdzenia, że pomóc może…

1) Absolutna szczerość.

Tak, tylko łatwo powiedzieć. Tylko jak to osiągnąć? Każdy zakłada że ma dobra wolę i to wystarczy by sobie zaufać. Czy jednak zawsze się tak dzieje? Skąd tyle depresji, poczucia winy, napięcia między ludźmi i nieporozumień, jeśli wszyscy tak świetnie znamy swoje prawdziwe uczucia?  Przygotowałam kilka pytań pomocniczych, które warto spróbować sobie zadać, aby pomóc treściom podświadomym w przeniknięciu do świadomości.

1. Jaki naprawdę jestem? (pytanie kontrolne)
2. Czego naprawdę chciałem od tej sytuacji?
3. Co naprawdę myślę o tej osobie ?

U 70% ludzi na powierzchnię jako pierwsze zaczynają wypływać obrazy siebie takiego, jakiego raczej chcielibyśmy widzieć i wzorcowe reakcje, które są powszechnie uznane za przejawy przyjaznych i cywilizowanych zasad współżycia z innymi ludźmi(„wypadałoby tak zareagować…”).
Bowiem dzięki wierze, że tacy jesteśmy i tak się zachowujemy – nasze ego czuje się lepiej.

Odpowiedź więc wygląda następująco:

1. Jestem całkiem fajną , sympatyczną osobą. Mam pewne problemy, ale radzę sobie.
2. Chciałem tylko uczciwego rozwiązania sprawy, chciałem wyjaśnić, chciałem się dowiedzieć, chciałem postawić sprawę uczciwie. Mam niezłe pomysły i warto ich bronić. Mam też zwykle dobre wyczucie sprawy.
3. Hmmm, jest w porządku. Czemu miałaby nie być?  Kropka.

(zauważcie pytanie wzmacniające i auto-przekonujące na koniec trzeciego punktu)

Czy naprawdę tak jest?
Można przyjąć, że owszem – tak.  Wtedy jednak nic się nie zmieni, nie ruszymy z miejsca, ani nasz poziom wiedzy o sobie samym nie pogłębi się ani o 1 mm. A jakiś rodzaj niezadowolenia, napięcia,  jakiś rodzaj poczucia że „mam problem”, będzie nas dalej trwał.

70% osób działa wg podobnego schematu.
Czasem, pod wpływem bardzo silnego przeładowania tego typu sytuacjami, pojawia się przełom i zaczynają docierać do nas elementy szerszego wzorca, ale zwykle trzeba naprawdę dużo czasu aby wszystko sobie poukładać, a emocje i poczucie niesprawiedliwego potraktowania nie pomagają w nabraniu trzeźwej perspektywy.
U ludzi z silnym ego, takie zwrócenie się do wnętrza w celu poszukiwania odpowiedzi dlaczego tak się sytuacja potoczyła, zdarza się nieco rzadziej. Częściej także racjonalizują, bagatelizują „przecież nic się takiego nie stało” i tłumaczą siebie na wiele możliwych sposobów.
Stają się po latach prawdziwymi mistrzami tłumienia i samooszukiwania.

Pozostałe 29% osób reaguje wg podobnego ogólnego schematu tyle, że strzałka na ich kompasie zwraca się w stronę odpowiedzi zgodnych z tożsamością ofiary która jest ich ‚premierem‚.

Jak brzmiałyby więc podstawowe odpowiedzi?

1. jestem nieudacznikiem, znowu to zawaliłem!
2. Jak zawsze się na mnie wyżywał. Nie dał mi dojść do słowa. Narzucał mi swoje zdanie!
3. wredny bufon…

Oczywiście czasem występują mieszane scenariusze, zależy w którym obszarze naszego życia dominują poszczególne wzorce.
Jaki jest kolejny, znacznie skuteczniejszy sposób na to by poznać właściwie odpowiedzi?

2) Zadaj pytanie swojej podświadomości.

Tylko jak to zrobić 🙂 Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać.
1

Pozwolę sobie przytoczyć przykład z mojego własnego życia, gdy po raz pierwszy dowiedziałam się jak zadawać pytania swojej podświadomości. Wtedy jeszcze, oczywiście, nie udało mi się tego zrobić, ale był to właściwy trop 🙂

Wiele lat temu zainteresowałam się terapiami regresywnymi, wykorzystującymi pogłębiony oddech (oddychanie reichowskie) do tego aby wprowadzić się w stan alfa, w którym, jak wiadomo, łatwiej dotrzeć do tego co skryte w naszych umysłach.

Udałam się na sesję tego typu, prowadzoną przez licencjonowanego terapeutę, ponieważ wiedziałam, że podczas samodzielnych prób wprowadzenia się w taki stan, może zabraknąć 100% obiektywności… co okazało się zresztą prawdą na pierwszym etapie.

Terapeutka okazała się wspaniałą i mądrą osobą, bardzo wyrozumiałą dla mojej zacietrzewionej postawy 🙂
Sesja polegała na intensywnym oddychaniu, a po pewnym czasie (kilkanaście minut) terapeutka pytała o to czy wyczuwam jakieś napięcia w ciele, gdzie są zlokalizowane i co czuję (jakie obrazy, skojarzenia) nasuwają mi się gdy kieruję na nie uwagę.  ( Intensywny oddech pomaga bowiem na-energetyzować ciało, zatem wszelkie napięte, poblokowane miejsca, zaczynają być bardziej widoczne.  )

Ponieważ odczuwałam lekki ciężar na klatce piersiowej, zgłosiłam to terapeutce. Zaczęłyśmy rozmawiać,  a w trakcie rozmowy, ona „odliczała” mi to napięcie, z pomocą prostej formułki. „Kiedy odliczę od 3 do 0, cofniesz się pamięcią do momentu gdy pierwszy raz poczułaś takie napięcie i już teraz uwolnisz się od jego odczuwania…3-2-1 -0 – już …! „+ głęboki wydech.

Z mojej pamięci wypłynęły obrazy, gdy jako dziecko doświadczałam uczucia przyduszenia. (Miałam lekki przypadek astmy, z której potem wyrosłam, ataki wywoływał stan podenerwowania.)
Zaczęłyśmy o tym rozmawiać, ja kontynuowałam pogłębione oddychanie. Opowiedziałam o mojej sytuacji rodzinnej i wspomniałam o tym, że moja babcia umarła na atak astmy. Drugą ważną informacja było to, że czułam się mniej zauważana i doceniana przez rodziców niż moja siostra. Terapeutka wysłuchała tego uważnie i stwierdziła:

– Czy nie sądzisz, że astma służyła ci jako powód do zwrócenia uwagi twojej mamy? Wiedziałaś że byle choroba tego nie zrobi skutecznie, a ponieważ dla twojej mamy wielką traumą była śmierć jej własnej matki – na tą właśnie chorobę – przywołałaś ją sobie, tworząc ataki ? Ataki które na dodatek były bardziej na tle nerwowym, niż np alergicznym?   Zatem czy nie „stworzyłaś” swojej astmy w tym celu by zagwarantować sobie uwagę matki, w ‚starciu’ z siostrą o jej względy?

W pierwszej chwili miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Na tamtym etapie mego życia nie byłam gotowa przyjąć że między ciałem a umysłem mogą istnieć tego typu relacje. Moje zranione ego doznało ciosu. Po skończonej sesji, postanowiłam, że te spotkania są do niczego a wnioski terapeutki… po prostu nic nie warte. Mimo że część mnie zgadzała się z tym że, faktycznie, to działało, i moja mama przenosiła swoją troskę i uwagę na mnie, nie chciałam przyjąć że mogłoby za tym stać coś więcej.

No bo…Jak mogłabym robić coś takiego? ! Oto jak kształtowała się moja odpowiedź na pytania:
1. Byłam tylko małym, niewinnym, niczego nieświadomym dzieckiem! żadnym tam cwanym manipulatorem…
2. Chciałam tylko uwagi, nie ma w tym nic złego! To + choroba było niezwiązane, przypadek….
3.  Mama dawała mi za mało uwagi, faworyzowała moją siostrę

Wróciłam do domu i zostałam w sumie z niczym. Żadnych nowych wniosków, wzmocniłam tylko moje ego, na dodatek tak „niesprawiedliwie” oceniła mnie terapeutka, a jej rewelacje był wg mnie „wyssane z palca”. Dodałam tylko kilka linijek do „story of my life”. I ani jednej …do uzdrowienia moich problemów.

Minął jednak tydzień, drugi, a moja życie było dalej takie jakie było, cele jakie chciałam zrealizować przez przystąpienie do sesji oddechowych, nie zostały zrealizowane. Nie ruszyłam z miejsca ani o krok.

Całe moje obronne wnioskowania, utworzyły w mej głowie swoje własne systemy – umacniające się same w sobie, potwierdzające się same w sobie i zamknięte w ciasnym kółeczku.

„Głupia terapeutka, nie zna się na niczym, oczywiście że nie manipulowałam moją matką!, jakże mogłabym, byłam tylko małą dziewczynką, powinna się dokształcić, bo ludziom namiesza w głowie…”
I tak w kółko: ->Nie miała racji -> Ja miałam racje -> Ale głupia…->O, ja biedna, niesprawiedliwie oceniona….
I tak dalej…

( Tego typu mechanizmy zaporowe i asocjacje myślowe –  są POTĘŻNE.  Aby je przekroczyć, trzeba zagłębiać się w siebie jeszcze głębiej, jeszcze skuteczniej, próbować raz i raz, i jeszcze jeden raz.)

4Ilu z nas, gdy otrzymujemy od kogoś jakiś „zarzut” reaguje obronnie, na wszelki wypadek by nie zburzyć swojego idealnego wyobrażenia o sobie :

„To na pewno on/ona się myli!”

Na szczęście dla mnie, w tamtym okresie, życie przyciskało mnie dosłownie z każdej strony, mówiąc do mnie głosem, którego nie mogłam nie usłyszeć:

Dziewczyno, obudź się, pora coś zrobić ze sobą!

Spróbuj wyjąć choć jedna małą kosteczkę ze swojego muru i zobacz co jest po drugiej stronie.
-Choćby to miało cię zaboleć.
-Choćby to miało spowodować, że odkryjesz swoje oblicze, którego nie chciałabyś widzieć.
Choćbyś miała być gorsza, mniej świadoma i niej mądra niż chciałabyś. Każdy od czegoś zaczyna.

Moment w którym ego skapitulowało i stwierdziło : Ok, no dobrze, może jednak coś w tym jest? Przyglądnijmy się temu bliżej. Był jednym z najcenniejszych w moim życiu.

Z pochyloną głową wróciłam na sesje i kontynuowałam je przez następny rok. Powoli w mojej grubej skorupie zrobiły się pewne szczeliny i zauważyłam, że najbardziej pomagało mi coś, co zdawało się przeczyć zdrowemu rozsądkowi!
I to jest jedno z większych odkryć, jakie dokonałam na temat procesu poznawania siebie.

= Nie zaprzeczaj gdy ktoś mówi ci coś o tobie, co ci się nie podoba!

Brzmi głupio? Co twoje ego chce od razu powiedzieć, gdy to czyta? 🙂
Haha, no jasne, a jeśli on mówi bzdury????
Wciska mi coś!  Wygaduje brednie!
?

Czy myślisz tak teraz? Szykujesz już w głowie całą baterię argumentów na obalenie tej tezy 🙂 ?
Czy widzisz przed oczyma sytuację, w której ktoś coś ci zarzucił, co było kompletnym absurdem?

Choćby przeczyło to logice, mimo wszystko – spróbuj ….przyjąć słowa, które ktoś ci mówi i potraktować eksperymentalnie –  jakby to była prawda.

A czemu nie ma znaczenia, czy to jest prawda, czy nie?
Ponieważ to co nie jest prawdą, tak czy owak nie wyrządzi ci krzywdy, odpadnie od świadomości, nie mając się na czym zaczepić, a jeśli, a nuż, coś z tego jest prawdą, będziesz miał szansę by wypłynęło na powierzchnię, w światło świadomości. I będziesz mógł to uzdrowić.

Podczas sesji oddechowych, wielokrotnie zdarzyło się, by prowadzący mówił mi: Masz taki a taki wzorzec, odliczę ci to…

Kiedy odliczę od 3 do 0, cofniesz się pamięcią do momentu gdy pierwszy raz tak się zachowałaś i tak się poczułaś  i już teraz uwolnisz się od takiego reagowania………3-2-1-0 – już …!

Myślałam wtedy, ok, może nie czuję bym miała taki wzorzec, ale spróbuję go sobie prze-oddychać, tak na wszelki wypadek, gdyby coś w tym jednak było! Spróbuję go sobie odreagować.
Oddychałam więc, wchodziłam w dany wzorzec, i wykonywałam głęboki oddech, aby uwolnić się od ciężaru jaki ten wzorzec mógłby na mnie wywierać.

Choćby to, co ktoś ci zarzucał – wydawało się głupie i nieprawdziwe – Spróbuj to zrobić.
Na chwilę zatrzymać się nad tym zarzutem, wrzucić go na warsztat swoich emocji,  odczuć w swoim systemie. To jest bardzo wyzwalające.

Zobacz jak reagujesz na siebie…stając się na chwilę dokładnie taką osobą, jaką ci się zarzuca – że jesteś…Lub jaką obawiasz się, że mógłbyś być…

Na pewnym poziomie – wszystko jest bowiem prawdziwe( i do tego zaraz dojdę).
Wszystko co da się pomyśleć i co da się doświadczyć. Jesteśmy w jakiś sposób – częścią kolektywnej świadomości i wzorce jakie są udziałem twoim, rodziny, przyjaciół, narodu czy świata, są twoimi wzorcami także…
Oczywiście, niektóre są głębiej zakorzenione, ale wszystko co cię spotyka, spotyka cię nie bez powodu. To wskazówka abyś zwrócił na coś uwagę. Bagatelizowanie i odrzucanie tego, to dokładanie kolejnego kamyka do ogródka twoich stłumień.

Spróbuj to zrobić, nawet wtedy gdyby ktoś zarzucił ci, że jesteś złodziejem czy mordercą 🙂 Że zdradziłeś, mimo że nie zrobiłeś tego. Że nienawidzisz, mimo że mówisz że kochasz. Że gardzisz, mimo że sądzisz iż szanujesz.

Być może pozornie nie ma to osadzenia w wydarzeniach, które zamanifestowały się w twoim życiu,  ale czemu nie miałbyś się poczuć przez chwilę jak taka właśnie osoba?  Zobaczyć jak byś się wtedy czuł, i „prze-oddychać problem”, aby go finalnie uwolnić…

Szybko odkryjesz że nawet jeśli  nie jesteś taką osobą, być może jest w twojej relacji emocjonalnej do takich postaw coś, co wciąż wymaga uzdrowienia.
Może zostałeś kiedyś okradziony, może chciałeś by ktoś kogo nie lubisz padł ofiarą przestępstwa, a może boisz się że tobie się to przydarzy.
Może nie zdradziłeś, ale fantazjowałeś o tym i czujesz się winny ?
Może nie nienawidzisz, może po prostu się boisz?

Od ciebie zależy czy odkryjesz jaka jest prawda o Tobie. (The Truth Is Out There :))

Byłam zaskoczona jak bardzo pomocne okazało się dla mnie takie nastawienie.
Gdy wyłączyłam automatyczną reakcje: ZAPIERANIA SIĘ I ZAPRZECZANIA, BRONIENIA SIĘ.
=wtedy okazało się też, że nie miałam się przed czym bronić!
Gdy jakiś element z tego co mi sugerowano okazywał się prawdą, uwalniałam się, gdy nie okazywał (właściwie nigdy się tak nie stało, czasem tylko okazywał się prowadzić w inne wnioski), nie działo się nic, oprócz poczucia spokoju, łagodności i akceptacji tego co JEST.

Nie sugeruję ci tutaj, abyś,  gdy ktoś wysuwa w twoją stronę jakiś zarzut, zgadzał się z nim publicznie, bo po pierwsze to mogłoby go za bardzo…zaskoczyć 😉 a po drugie, refleksja jest najgłębsza, gdy dokonujesz ją sam przed sobą, w chwili gdy emocje i interesy ego o jakie zwykle walczymy zaciekle, trochę stygną, cichną.

Nie musisz też z automatu nienawidzić osoby która robi ci taką uwagę, która cię tak „obnaża”,  bo ona pomaga ci zobaczyć coś, czego może bez niej nigdy nie miałbyś szansy dowiedzieć się o sobie.
Jeśli ciągle jeszcze myślisz, że nie ma racji, znaczy, że być może nigdy nie uda ci się wykroczyć poza twarde mury twojego ego. Ponieważ wybrałeś obstawanie przy problemie, a nie jego rozwiązanie.
Gdy bowiem faktycznie nie ma problemu , nikt nie będzie o nim mówił.
Jeśli ktoś ci o nim mówi – znaczy że istnieje problem – na który Wszechświat ci _teraz_ wskazuje. Potem może być już za późno na zapobiegniecie skutkom.

Ależ to absurd!
Mam spędzać moje życie rozważając każdą uwagę jaką słyszę dokoła?

Tylko ty wiesz gdzie istnieje granica rozsądku.
Nie musisz analizować i badać wszystkiego co dzieje się dokoła.
Możesz zastosować to do najważniejszych, powracających problemów. Jeśli masz z kimś przedłużający się konflikt. Jeśli zraziłeś się do kogoś, jeśli ktoś cię zranił. Jeśli się na kimś zawiodłeś. Jeśli czujesz się źle i czujesz że „coś” jest nie w porządku. Wtedy sięgnij do podświadomości.
Zadaj sobie któreś z trzech kontrolnych pytań, odpowiednie do danej chwili.
Spróbuj dotrzeć do dna tego wszystkiego, a gwarantuję ci, że nie tylko odkryjesz coś, co przyniesie ci ulgę, ale wyrobisz sobie zdrowsze, bardziej adekwatne reakcje na trudne życiowe wyzwania.

Dlaczego w gronie ludzi zajmujących się rozwojem jest tak wiele osób wypierających to, co naprawdę czują?

Ponieważ w miarę nabywania wiedzy o sobie i świadomości, ich pewność siebie co do umiejętności eksplorowania swojej podświadomości gwałtownie rośnie….  czasem nieproporcjonalnie w stosunku do realnych umiejętności. 🙂 Dlatego warto zdobyć się na odrobinę pokory, na każdym etapie na którym przebywamy…

zobacz ciąg dalszy:

2. Ty -> kontra inni

3. Inni -> kontra Ty

Autorka tekstu: Zenforest @ copyright

Powielanie tekstu tylko za moją zgodą.

Niewinny dorosły człowiek

18 Wtorek List 2008

Posted by ME in Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

akceptacja, diament, gangaji, miłość, naiwność, niewinność, otwartość, podatność na zranienia, prawda, Wewnętrzne Dziecko, wolność, zranienia, Świadomość

niewinny
Często słyszałam od ludzi, że po silnym przebłysku otwarcia na niewyobrażalną prawdę ich istoty, demony przeszłości wydają się powstawać mocniej niż kiedykolwiek indziej.
Zamiast doznania szczęścia, lekkości i niewinności, pojawiało się odczucie osaczenia i przytłoczenia, smutek i poczucie niespełnienia.   Wtedy powracało pytanie w rodzaju:
– Dlaczego to znowu mi przeszkadza?
– Dlaczego te rzeczy po prostu nie znikną?
– Co jest nie w porządku ze mną, że nie doświadczam trwałej wolności?”

Z jednej strony istnieje bieda i cierpienie, a z drugiej szczęście, niewinność i otwartość.
Te „dłonie” są polaryzacją umysłu.
Prawdziwa niewinność jest wrodzoną zdolnością serca do otwartego spotkania czegokolwiek pojawiającego się, gdy to się pojawia i zobaczenia uczciwie czym to jest.
Gwarantuję, że prawie wszystko nie jest tym, czym wydaje się być na powierzchni, ale aby odkryć głębszą prawdę, to, co się pojawia musi być napotkane w pełnej niewinności.
Nie wyuczona niewinność w rodzaju „ale ja jestem niewinny”, ale naturalna otwartość niewinnej niewiedzy.

Prawdziwa niewinność jest zdolnością do bezpośredniego doświadczenia tego, co jest tutaj teraz bez żądania, aby to wyglądało, zachowywało się, czy dało się odczuć inaczej.

Niewinność jest otwartością, wolą do zobaczenia i ufania, nawet gdy to, co pojawia się wydaje się całkowicie niegodne zaufania.

Prawdziwa niewinność nie jest naiwnością ani nie jest złudzeniem.

Jednakże wymaga ona pewnej akceptacji zranień.
Wola bycia niewinnym, to akceptacja tego, że jesteśmy podatni na zranienia.
Ta wola do akceptacji swej podatności na zranienie jest tym, co naprawdę zawiera się w terminie „duchowego wojownika”.
Podatność na zranienie wymaga więcej odwagi niż bycie cynicznym, silnym czy pełnym mocy.
Wymaga ona odwagi, aby być otwartym, niewinnym i ufnym.

Ze względu na naturę niezwykle bliskich związków, zwłaszcza pomiędzy rodzicami, dziećmi, kochankami i partnerami, zranienia są często doświadczane.

No i co z tego?

Zranienie może dać się odczuć jako koniec świata, ale nim nie jest.

Większość rzeczy, które robimy – są po to, aby uniknąć zranień.
Ubieramy się w dorosłe ubrania i gramy w dorosłą pracę, w próbach ucieczki od bezbronnej niewinności związanej z dzieciństwem. Ale niewinność nie jest ograniczona tylko do dzieci.
Jest możliwe dla ciebie – jako dorosłego – bycie świadomie niewinnym.
Gdy zdarzy ci się cierpieć – postaraj się cierpieć świadomie, cierpienie okazuje się wtedy nie być tym, czym myślałeś, że jest.
W świadomym cierpieniu już dłużej nie walczysz z cierpieniem. Jesteś świadomie w nim obecny. Akceptujesz go ze spokojem i zrozumieniem.
Jeśli cierpienie jest spotkane gdy się pojawia, wtedy cierpienie okazuje się nie być cierpieniem.
Ale intencją akceptacji nie jest spotkanie cierpienia, aby się go pozbyć.
Niewinną intencją jest napotkanie cierpienia takiego, jakie ono jest, nawet jeśli to oznacza poczucie zranienia.

Większość ludzi bardziej obawia się zranienia ich uczuć niż zranienia ich ciał.
Łatwo zauważyć z twojego własnego doświadczenia życiowego, że bez względu na to jak bardzo starasz się uniknąć zranienia, ciągle go doświadczasz.
Aby zatrzymać bieg, odwróć się i doświadcz tego, co cię goni, w otwartości i bezbronności.
Musisz tylko mieć wolę, aby być w tym wolnym. Czy posiadasz wolę, aby być wolnym?

Możesz zbadać swoje życie i zobaczyć sam dla siebie – od czego uciekasz, czego starasz się uniknąć.
To może być bardzo subtelne.
Ale w samym dostrzeżeniu tego istnieje możliwość głębszego otwarcia.
Wszędzie, gdzie rozmawiałam z ludźmi, słyszałam to stwierdzenie: „Chcę prawdy, Boga, i realizacji, bardziej niż czegokolwiek innego – czemu jej nie mam?”
Gdy uczciwie chcesz prawdy, Boga i realizacji bardziej niż czegokolwiek innego, zdasz sobie sprawę, że ona już tu jest.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ona już tu jest, bo chcą jej na własnych warunkach.

Spójrz na swoje życie i zobacz, co stoi na przeszkodzie pełnej i trwałej realizacji prawdy twojej istoty. Sprawdź czy czasem nie masz nastawienia umysłowego, aby stało się to według twojej wersji, według twoich warunków, nie chcąc czuć tego i tego…. nie chcąc zobaczyć tego i tego.

Potem zobacz czy możliwe jest pełne zbliżenie się do tego od czego uciekasz – odczucie tego, zobaczenie tego i poznanie tego.
Czy okazanie ciepła, osobie której nienawidzisz jest dla Ciebie możliwe?
Czy wybaczenie komuś , kto cię skrzywdził jest dla Ciebie możliwe?

W ramach wyjścia na przeciw temu czego się obawiasz – możesz zadać sobie to pytanie:
– Jakiego zranienia nie chcę doświadczyć?
Nie szukaj „właściwej” odpowiedzi duchowej czy zastępczego kłamstwa wobec siebie, ale po prostu otwórz się na to, co ten rodzaj wglądu może odsłonić.
Intencją nie jest naprawa czy zmiana zranienia, ale zobaczenie, co jest w danej sytuacji prawdziwe.
Czego się trzymasz i nie chcesz puścić?

Czy możesz poczuć energię, która jest potrzebna, aby unikać uczuć zranienia?
Przyjrzyj się sposobom w jakie unikasz zranienia, jakie nawyki umysłu wykorzystujesz, aby uniknąć go.

Bądź skłonny zauważyć powtarzające się wzorce i doświadczyć cenę, jaką płacisz za to unikanie, cały czas i energię, jaką inwestujesz w unikanie.
Właśnie w tej chwili, co się stanie, jeśli otworzysz się na to wszystko, nie unikając niczego, zapraszając wszystko?

Czy jesteś skłonny zaufać miłości zamiast ochronie twojego umysłu przed zranieniem? Jeśli tak, wtedy zasmakujesz możliwości życia w miłości i świadomej niewinności.
To jest możliwe dla każdego.
Miłość jest nauczycielem. Gdy jesteś skłonny poddać się miłości zamiast próbować ją kontrolować, miłość uczy cię tego, kim jesteś.

na bazie: Diament w Twojej Kieszeni, Gangaji

Powiązane posty

• Koniec walki oznacza zwycięstwo

• Mówić: tak – czy nie?

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Wojna w Tobie trwa

• Nauka akceptacji dobrego i złego

• Droga wojownika

• Ćpun adrenaliny kontra “dobry człowiek”

Nawyki, wolność i społeczeństwo

17 Piątek Paźdź 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

diament, dojrzałość, gangaji, nawyki, olśnienie, pełnia życia, prawda, przebudzenie, uwarunkowania, wolność, wzorce, Świadomość

Poszukiwanie wolności często prowadzi do swingu od jednego kultu, rodziny, kościoła czy społeczeństwa do innego, mniejszego kultu, subkultury, kościoła czy społeczeństwa.
Zwykle rozpoznajemy, że nowy kult jest tak naprawdę tą samą starą rzeczą, tą samą grą wciąż na nowo. Z tego rozczarowania może powstać cynizm i zniechęcenie.
Jednakże, nawet w cynizmie większość z nas nie zauważa, że jesteśmy, w rzeczywistości, wykorzystywani
każdego dnia. Obojętne gdzie jest twoja uwaga skoncentrowana, to na czym się koncentrujesz zyskuje nad tobą wpływ.

Odkrywcze ćwiczenie – to zobaczenie, na czym spoczywa twoja uwaga w ciągu dnia.
Oczywiście, ponieważ jesteś w ciele, pewna uwaga musi iść na jego przeżycie.
To jest naturalne biologiczne uwarunkowanie, które służy przeżyciu ciała. To jest w porządku.
Nie ma powodu, aby to zatrzymywać.
Dostarczenie jedzenia, ubrania, ćwiczenia i schronienia dla ciała jest uzasadnionym wykorzystaniem uwagi.
To jest koniecznością dla ludzkiej formy życia.
Ale nawet gdy ciało zostało nakarmione, ile uwagi jest poświęcone obsesyjnemu dokarmianiu – więcej, lub – lepiej, lub myślenie o ponownym nakarmieniu?
Ile uwagi jest obsesyjnie poświęcanej ubraniu, ćwiczeniu, czy znalezieniu swojego miejsca w społeczeństwie?
Ile uwagi jest wydawanej na odnajdywaniu wszystkich możliwych zagrożeń?
Jeśli tutaj jest skupiona twoja uwaga, to w ten sposób pozwalasz obsesjom wykorzystywać twoje życie.

Jest również prawdą, że to na czym spoczywa twoja uwaga, jest to tym – co kochasz.
Prawdziwa uwaga nie jest oddzielona od miłości. Na co zwracasz uwagę? Co kochasz?
Wiesz, że kochasz się czuć dobrze.
Wiesz, że istnieją ludzie, których kochasz. Kochasz piękne dni. Kochasz pokój.

Ale gdy wejrzysz trochę głębiej, możesz zobaczyć gdzie jest twoja podświadoma uwaga i możesz odkryć prawdę, że również kochasz coś… znacznie mniej pozytywnego.
Ten rodzaj odkrycia może być oczywiście szokujący.
Może odsłonić jakąś starą historię bólu czy straty czy nadużycia.
Ale to jest konieczny szok. Przywiązanie, miłość do twojej identyfikacji jako ktoś, kto coś posiada lub ktoś, komu brakuje czegoś, powinno być rozpoznane.
Może kochasz narzekać ? Kochasz cierpieć, bo to daje Ci uwagę innych?
Wszystkie wydarzenia z przeszłości czy przyszłości utrzymują tę fałszywą identyfikację na miejscu.

Jest to niezwykle użyteczne odkrycie
– gdzie podąża twoja uwaga, co jest tym, co kochasz i do czego jesteś przywiązany.
Nawet jeśli to jest chora, masochistyczna, torturująca miłość, miłość, która pozornie nie daje wynagrodzeń, miłość, która jest beznadziejna, w końcu możesz powiedzieć o tym prawdę.

Odkrycie prawdy pozwala ci na uświadomienie sobie tych rzeczy.
To daje prawdziwy, absolutny, pełny wgląd w to, co jest ukrytą, ale kluczową częścią ciebie.

Wielu ludzi martwi to, że na końcu swego życia odwrócą się i zobaczą, że było ono bezużyteczne.
Oddaję cześć temu zmartwieniu.
Jeśli twoje życie ma być użyteczne, musi być zbadane tak, jakby ten dzień był ostatnim dniem twojego życia.
Jak korzystałeś ze swojego ciała, twojego czasu życia, twojej indywidualnej świadomości?
Jak one były wykorzystane?
Ta sama wola – aby zobaczyć jakie uwarunkowane zachowanie kultowe hołubisz czy wypierasz, jest wolą, aby stać się wobec siebie bezwzględnie uczciwym.
To wtedy także pojawia się możliwość zobaczenia tego, co wciąż jest w nas wolne – nawet w obliczu wszystkich uzależnień.

Wielu ludzi chce uciec od razu do błogości, prawdy, wolności.
Nawet bez zrozumienia tego czym naprawdę są.
Oczywiście możesz próbować, lecz zauważenie wolności, którą wciąż w sobie posiadasz – bywa  najtrudniejszym odkryciem.
Dostrzegam, że większość umysłów bierze ten „moment prawdy” i wrzuca go do więzienia ego, czyniąc z niego kolejną rzecz która chcą się dowartościować.

Jeśli, w chwili olśnienia, dostrzegłeś pokój, nieograniczoność i piękno twojej istoty, podejrzewam, że powodem dla którego czytasz tę książkę jest to, że chcesz jej trwałości – zamiast tylko chwili.
Chcesz sobie utrwalić, że bycie w pełni jest zawsze tutaj, jest stanem przebudzonej świadomości i pojawia się nie tylko w chwilach olśnienia.

Jednakże twój umysł może zrobić z tego przebłysku coś, co jak sądzisz, może stać się częścią twojego starego życia i że możesz to wykorzystać jak chcesz.
Mogłeś mieć przebłysk piękna, prawdy, wolności i wtedy powstała myśl:
„Jak mogę to wykorzystać? Jak mogę spowodować, aby to było moje? Jak mogę to utrzymać?
Jak mogę być na zawsze oświecony, samo-zrealizowany i szczęśliwy?”

Prawda jest taka, że twój umysł nie może wykorzystać wolności.
Wolność jest wolna.
Nigdy nie będzie w niewoli. Nigdy nie będzie złapana. Twój umysł nigdy jej nie złapie.
Twój umysł nigdy nie sprawi, aby prawda wykonywała jego rozkazy.
Możesz sobie wyobrażać, że ją złapałeś, możesz wyobrazić sobie, że wydajesz jej rozkazy, ale ona udowodni, że jest wolna.
Po prostu poczekaj i zobacz.

Możesz jednak pozwolić, aby prawda o naszej wewnętrznej wolności zmieniła twój umysł.
Możesz pozwolić, aby utrzymała twój umysł w stanie rozbudzonej uważnej, świadomości.

Prawda jest większa niż to, co możesz wykorzystać.
Jest ona wolna od kultu społeczeństwa, kultu religijnego czy kultury jakiegokolwiek rodzaju.

Myśl o odrzuceniu starych uwarunkowań może wywoływać lęk utraty kontroli nad życiem.
Więc, co masz zrobić z tym strachem odpuszczenia kontroli?
Nic.
Pozwalasz, aby ten strach powstał w ciszy Twojej istoty.
Gdy myśli pośpiesznie wyroją się, aby odciągnąć Twoją uwagę od świadomości bezbronności, Ty – konsekwentnie – powróć do swej bezbronności. Nie próbuj jej oswoić.
Bądź w pełni, całkowicie bezbronny.

Wola, aby się zatrzymać i w pełni spotkać twój strach i bezbronność – jest tą samą wolą, aby zintegrować zarówno strach przed śmiercią jak i strach przed wolnością.

Strach przed wolnością – jest strachem napotkania prawdy o tym, kim naprawdę jesteś pod wszystkimi maskami i uwarunkowaniami społecznymi, to strach przed tą olbrzymią siłą, której umysł nie może posiadać, kontrolować czy nawet kierować nią.
W końcu, strach przed śmiercią okaże się tym samym – co strach przed życiem.

Większość ludzi przychodzi do duchowej subkultury, aby uciec przed kultem rodziny czy kultem społeczeństwa.
Jednakże wciąż – wewnątrz każdej duchowej subkultury jest tendencja do tworzenia kultu opartego na rodzinie duchowej lub jej specjalnych naukach. To jest zawsze obecne.
Te same dramaty, gry, nikczemnicy, bohaterowie i projekcje powstają, tylko że teraz są one ukryte pod „duchowym” strojem.

Jest możliwe, właśnie teraz, bez względu na to, gdzie się znajdujesz – zatrzymać się.
Choćby na ten moment, skieruj swoją świadomość na to, skąd pochodzi twoje życie.
Zwróć na nowo swą uwagę do źródła życia, na to, co daje twojemu życiu siłę bycia świadomym, i temu gdzie twoje życie podąża, gdy się kończy.

Wszystko w uwarunkowanym umyśle będzie się buntować, aby zaprzeczyć prawdzie i świadomości wolności.
Gdy przeczucie, że możesz być wolny od wszystkiego co narzucono ci w procesie wychowania, w kulturze – budzi się – wszystkie fiksacje i nawyki twojego umysłu ożywają, zaniepokojone, aby wciągnąć cię na powrót pod kontrolę tych samych warunkowań.

Moc umysłu jest olbrzymia – w jej sile i subtelności, ale skąd ta siła umysłu… ma swoją siłę?
Jakie jest źródło indywidualnego umysłu? Umysł nie potrafi zamknąć tego źródła koncepcjami, ale serce może odczuć je bez żadnej wątpliwości.

Jeśli twoja świadomość jest przebudzona, realizujesz wolność, która jest poza zasięgiem jakiegokolwiek warunkowania, które możesz napotkać.
Wtedy jesteś wolny od kompulsywnej potrzeby bezpieczeństwa i ochrony.
Jesteś wolny od nawykowej nienawiści i jesteś wolny od narzuconych gustów.
Po prostu jesteś.

Na bazie: Gangaji – „Diament w twojej Kieszeni”

Pwiązane posty

• Spogladaj głębiej…

• Źródło natchnienia jest w Tobie

• Bez granic

• Nowy stan świadomości

• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

Historia Buddy

27 Sobota Wrz 2008

Posted by ME in Medytacja, Rozwój

≈ 3 Komentarze

Tagi

budda, Budda Siakjamuni, buddyzm, cierpienie, cztery szlachetne prawdy, droga do oświecenie, Jakimi rzeczy są, karma, koło prawa, krag życia i śmierci, krąg cierpienia, lama, Lama Ole Nydahl, mistrz, nauczanie, nauka, nauka buddy, odkupienie, oświecenie, prawda, przebudzenie, Siddhartha Gautama, uczniowie, wolność, wyzwolenie, Świadomość, ścieżka

Budda urodził się 2580 temu w królewskiej rodzinie. Przekazy mówią, że był wysoki, silny i miał niebieskie oczy. Ziemie jego rodziców leżały na południowym obrzeżu dzisiejszego Nepalu, wokół ówczesnego miasta Kapilawastu.
Budda nie był zdecydowanie owocem dziewiczego poczęcia, lecz ostatnią w ogóle szansą swej matki na posiadanie jeszcze dziecka. Wkrótce po tym, gdy się urodził, trzech joginów przepowiedziało jego rodzicom:
„Chłopiec jest kimś szczególnym. Jeśłi nie zetknie się z cierpieniem świata, jako silny władca zdobędzie wszystkie sąsiednie królestwa i spełni wasze pragnienia. Jeśli jednak dostrzeże niedolę przenikającą każdy uwarunkowany stan, zrezygnuje ze wszystkiego i podzieli się ze światem swoim oświeconym wglądem.”
Jednakże rodzice pragnęli następcy tronu, a nie poety czy myśliciela, postanowili więc bardzo uważać.

Otoczyli dorastającego księcia wszystkim, co cieszy młodego, silnego mężczyznę: pięciuset pięknymi kobietami, możliwościami uprawiania sportu i przeżywania silnych wrażeń, a także najlepszymi warunkami do kształcenia umysłu. Wystarczyło tylko, że wskazał rzecz, której zapragnął, aby ją otrzymać.
Jego świadomość wolna była od wszystkiego, co przeszkadzające, toteż żadne trudności nie mogły również wyłonić się od wewnątrz, i w ten sposób przeżył on beztrosko dwadzieścia dziewięć lat do czasu, kiedy cały jego świat stanął nagle na głowie.

ROZCZAROWANIE I POSZUKIWANIA
Przez całe lata usuwano z dróg, którymi miał przejeżdżać przyszły Budda, wszelkie oznaki cierpienia. Dlatego też spotkał się on z nim tak późno, a wówczas doświadczenie to uderzyło w niego z całą swoją siłą.
W czasie kolejnych trzech dni zobaczył: chorego, starca i zmarłego.
Wgląd, że cierpienia te są częścią każdego życia, bardzo go poruszył.
Wróciwszy do pałacu, spędził w nim ciężką noc: o czymkolwiek pomyślał, nie mógł odnaleźć niczego, na czym rzeczywiście mógłby się oprzeć.
Sława, radości i bogactwa przychodziły i odchodziły. Zarówno wewnątrz, jak też na zewnątrz wszystko przemijało.
Nic nie było rzeczywiste i nie istniało naprawdę.

Następnego dnia rano Budda spotkał jogina pogrążonego w głębokiej medytacji.
Kiedy go zobaczył, zrozumiał, że odnalazł on prawdziwe schronienie.
Człowiek ten poznał coś ponadczasowego.
Nie doświadczał tylko myśli i uczuć wewnątrz, warunków i światów na zewnątrz. Stan, w którym się ów jogin znajdował, dał Buddzie posmak otwartej przestrzeni, która umożliwia pełne przejawianie się, tej krystalicznej przejrzystości, sprawiającej, że rzeczy wydają się istnieć w harmonii i nieograniczonej miłości, spajającej wszystko.
To było więc to!
W jednej chwili książę zrozumiał, że nieuwarunkowana prawda, której szukał, nie była niczym innym jak samym umysłem.
W jego czasach nie istniała jeszcze szybka ścieżka mahamudry lub cziak czien.
Budda mógł ją odkryć dopiero po osiągnięciu oświecenia.
Nie znano jeszcze metody pozwalającej wykorzystać na drodze jako zwierciadło dla umysłu wszystko – mycie zębów, kochanie się, spanie, jedzenie.
Tak więc, ponieważ nie istniała możliwość pracowania z każdą życiową sytuacją, mógł wybrać tylko drogę wyrzeczenia.
Musiał ograniczyć ilość wrażeń docierających do jego umysłu. Odrzucając dotychczasowy sposób życia, zniknął w lasach porastających wzgórza północnych Indii. Teraz chodziło o rozpoznanie prawdziwej natury umysłu.

Następne sześć lat spędził, koncentrując się na osiągnięciu tego celu – nie była to łatwa droga ale, wykorzystywał w pełni wszystkie środki, które mogły mu w tym pomóc.

Kiedy na przykład w pewnym momencie przyjął za swój skrajny pogląd, że ciało jest czymś złym i… zagłodził się prawie na śmierć.
Osłabienie wrażeń zmysłowych miało spotęgować jasność jego umysłu.
Zamiast tego odkrył jednak, że będąc tak bardzo osłabiony nie jest w stanie przynieść pożytku ani sobie, ani innym.
Zaczął więc jeść i znowu wzmocnił swoje ciało.

Uczył się u najznakomitszych nauczycieli swoich czasów – kwitły wówczas wszystkie znane nam dzisiaj kierunki filozoficzne – szybko jednak przerastał każdego z nich.
To także nie doprowadziło go do celu.
Wiedzieli oni, co prawda, dużo o tym, co wydarza się w umyśle, jednak niczego o ponadczasowej naturze tego, kto wszystkich owych zjawisk doświadcza.

Docierając do końca ich ścieżek, nie znajdował niczego, czemu mógłby w pełni zaufać.

W porównaniu z dzisiejszymi czasami wydaje się, iż otoczenie Buddy było bardziej pruderyjne, jednak jeśli chodzi o przejrzystość poglądów, wielu jego słuchaczy było bardziej świadomych niż współcześni. Kierunki takie jak materializm, nihilizm, idealizm, transcendentalizm i egzystencjalizm były już reprezentowane i na dodatek ludzie oczekiwali, że realnie wpłyną na ich codzienne życie.
Ten ostatni punkt, to że światopogląd powinien przeniknąć w życie aż do najdrobniejszego szczegółu, jest w dużym stopniu obcy zachodniej kulturze.

W czasach Buddy chciano czegoś więcej. Oczekiwano, że filozofia życia wykroczy poza poziom osobistych pragnień i oczekiwań, że będzie czymś trwałym, zawierającym wyraźną, praktyczną drogę. Nauki musiały mieć podstawę, posiadać możliwe do zastosowania środki i osiągalny cel.
Z twierdzeniami obchodzono się bardzo ostrożnie, ponieważ ktoś, kto reprezentował pogląd, który inny mówca potrafił obalić, stawał się jego uczniem – wymagała tego duchowa szczerość owych czasów.

OŚWIECENIE I POCZĄTEK NAUCZANIA
Po sześciu latach spędzonych na przyjemnej jeszcze wówczas nizinie północnych Indii, Budda udał się do miejsca nazywającego się dzisiaj Bodhgaja – obecnie jest to wioska pełna zagranicznych świątyń i hinduskich żebraków.
Bodhgaja leży w odległości dwóch trzecich drogi pomiędzy New Delhi a Kalkutą, w beznadziejnie dzisiaj przeludnionym stanie Bihar.
Kiedy tylko Budda tam dotarł, w jego umyśle odezwały się obietnice, które złożył w czasie wielu poprzednich żywotów.
Usiadł pod pewnym drzewem i powziął mocne postanowienie, że będzie w tym miejscu medytował tak długo, aż uzyska zdolność pomagania wszystkim istotom.
Po sześciu dniach i nocach osiągnął siódmego dnia pełne oświecenie – był to zarówno dzień jego trzydziestych piątych urodzin, jak również późniejszej śmierci. Tego ranka rozpoczynającego dzień pełni – w maju, rozpuściły się ostatnie zasłony w jego umyśle i zniknął najdrobniejszy nawet ślad podziału pomiędzy przestrzenią i wibracją w nim i wokół niego.

To, co męskie i żeńskie, stało się jednością, zgodnie z naukami doznał zjednoczenia męskiej i żeńskiej formy buddy.
W ten sposób stał się świadomą przestrzenią, nieograniczoną przez przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
Poznał wszystko i stał się wszystkim.

Jeszcze przez następne trzy tygodnie Budda siedział pod drzewem, by przyzwyczaić swoje ciało do potężnej energii oświecenia.
Przbywającym ludziom udzielił pierwszych nauk dopiero po siedmiu tygodniach od chwili osiągnięcia oświecenia, w miejscu zwanym Sarnath.
Leży ono w odległości jedenastu kilometrów od Benares, miasta tak świętego dla hinduistów. To tu palą oni ciała swoich zmarłych, a to, co zostanie po kremacji, wrzucają do Gangesu. Do udanej pielgrzymki należy prócz tego kąpiel w rzece i napicie się z niej wody.

Pewnego dnia przyszło do niego pięciu ludzi, których dzisiaj nazwalibyśmy być może egoistami. Byli „święci” w błędny sposób: niezdrowi i pełni mocy – przypominali raczej zmarłych za życia.
Byli podobni do pozbawionych humoru petentów.
Ich głównym celem było uwolnienie siebie samych od cierpienia. Prowadząc bardzo ascetyczny tryb życia, Budda robił na nich dawniej głębokie wrażenie. Kiedy jednak znów wzmocnił swoje ciało, uznali to za przejaw powrotu do światowego życia i opuścili go.

Teraz nagle zobaczyli, jak siedząc przed nimi, promieniuje niezwykłą mocą, jednak siła, którą w sobie wyzwolił, zupełnie im się nie spodobała. Próbowali jej nie dostrzegać, lecz w obliczu jego urzeczywistnienia nie mieli wyboru.
Musieli zapytać: „Skąd bierze się moc, która bije od ciebie, jak do tego doszedłeś?”
W odpowiedzi Budda otworzył przed nimi Cztery Szlachetne Prawdy, które w różnych szkołach wyrażane są nieco odmiennie.
Brzmią one mniej więcej tak: „Uwarunkowane życie jest cierpieniem, istnieje przyczyna tego cierpienia, jego koniec oraz droga, która do tego końca prowadzi”.

Fragment : Lama Ole Nydahl – Jakimi rzeczy są

Powiązane posty

• Być Zorbą czy…Buddą?

• Oświecenie – wielki mit.

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu

• Życie w harmonii

• Mądrość

• Los, karma, wolna wola?

• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.

• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

• Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

Ciemna strona chrześcijaństwa

21 Niedziela Wrz 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 67 Komentarzy

Tagi

chrześcijaństwo, ciemna strona chrześcijaństwa, ciemnota, czarownica, czarownice, ellerbe, inkwizycja, jawność, kościół, palenie na stosie, prawda, stos, stosy, tortury, ukryta historia, wyrok, zabobon, zbrodnie, Świadomość

Fragment książki Helen Ellerbe „Ciemna Strona chrześcijaństwa”

Kilka lat temu z zapartym tchem słuchałam, jak mój znajomy starał się udowodnić, iż religia chrześcijańska urzeczywistniała najlepsze ideały zachodniej cywilizacji i przynosiła pokój i zrozumienie prostym ludziom.
Zastanawiałam się, jak człowiek ten mógł pogodzić się z wieloma okrutnymi momentami w historii Kościoła, obsypując go przy tym nieuzasadnionymi pochwałami? Czy, po prostu, mógł być nieświadomy ciemnej strony przeszłości Kościoła?
Wówczas to postanowiłam napisać krótką kronikę mrocznych dziejów chrześcijaństwa – chronologicznie uporządkowaną pracę pomagającą zrównoważyć pogląd mówiący, że zorganizowani chrześcijanie żyli zgodnie z głoszonymi przez siebie zasadami i ideami.

Przypuszczałam, że bez trudu znajdę w księgarni czy bibliotece wszelkie potrzebne informacje, jednak wkrótce doznałam szoku widząc jak niewiele jest powszechnie dostępnych na ten temat wiadomości. Z całą pewnością historycy, od czasu do czasu, opisywali ponurą stronę historii chrześcijaństwa, niestety ich prace w większości przypadków nie opuszczały murów uczelni. Niektórzy z nich przedstawiali rolę chrześcijaństwa w kreowaniu świata, w którym ludzie odczuwali niechęć do Kościoła jako instytucji.

Dlaczego więc w czasach, kiedy tak wielu ludzi poszukuje głębokiego duchowego sensu życia, nie ma dostępnych materiałów o historii instytucji, która jest rzekomo nośnikiem takiej duchowej prawdy?

Bez znajomości i zrozumienia ciemnej strony historii religii niejeden człowiek może być przekonany, że religia i jego życie duchowe to jedno i to samo. Jak dotychczas, zorganizowana religia ma bardzo długą historię ograniczania i hamowania rozwoju duchowego, prywatnego związku z Bogiem, świętością i wiarą.

Książka ta jest czymś w rodzaju krótkiego przedstawienia tematu. Moim zamiarem nie było opisanie całej historii chrześcijaństwa, ale jedynie tej jego strony, która tak bardzo zaszkodziła i wyrządziła wiele zła życiu duchowemu człowieka.

W żadnym razie celem tej książki nie jest pomniejszanie ogromu przepięknej pracy, którą wykonali chrześcijanie pomagając innym i z pewnością nie należy jej traktować jako pochwałę czy obronę jakiejkolwiek innej religii.
Helen Ellerbe Maj, 1995

Wprowadzenie

Kościół chrześcijański przejął spuściznę, która latami przesiąkała każdą dziedzinę życia społeczeństwa zachodniego, i to zarówno pod względem świeckim jak i religijnym.
Jest to dziedzictwo poglądów popierających seksizm, rasizm, nietolerancję wszystkiego co odmienne oraz profanację środowiska naturalnego.
Przez większą część okresu swojej historii Kościół demonstrował brak poszanowania dla wolności, godności oraz dążenia do samookreślenia się człowieka. Starał się sterować, panować i ograniczać rozwój duchowych więzi jednostki z Bogiem.
Religia chrześcijańska wspierała rozwój społeczeństwa, w którym ludzie są obcy nie tylko w stosunku do samych siebie, ale również w stosunku do wiary.

Tak zwane „chrześcijaństwo ortodoksyjne” osadzone jest w wierze w jedynego apodyktycznego Boga płci męskiej, który domaga się bezwzględnego posłuszeństwa i bezlitośnie karze wszelkie odstępstwa od wiary.

Ortodoksyjni chrześcijanie uważają, że strach jest podstawą tego, co oni postrzegają za święty nakaz hierarchicznego porządku, w którym na samym szczycie niepodzielnie panuje niebiański Bóg, z dala od świata i rodzaju ludzkiego.

Chociaż ortodoksyjni chrześcijanie od samego początku reprezentowali jeden z wielu kierunków wczesnej religii chrześcijańskiej, to jednak byli tymi, którzy zdobyli polityczną władzę.
Poprzez dostosowanie swoich poglądów przeniknęli do rządu rzymskiego, zdobywając autorytet i bezprecedensowe przywileje. Nowo zdobyta władza umożliwiła im narzucenie przestrzegania ich zasad i rytuałów. Jednakże, prześladowanie tych, którzy nie stosowali się do nakazów, wymagało od Kościoła oczyszczenia jego własnej doktryny i ideologii oraz dokładnego określenia co jest, a co nie jest herezją. Wprowadzając to w życie, Kościół bez przerwy zmieniał doktryny i poglądy, wybierając te, które najbardziej wspierały możliwości kontroli jednostki i społeczeństwa.

Po upadku Cesarstwa Rzymskiego i przejęciu władzy w Europie, Kościół w przysłowiową perzynę obrócił naukę, technikę, edukację, medycynę, historię, sztukę i gospodarkę.

Zgromadził niezmierzone bogactwa, a tymczasem reszta społeczeństwa ginęła w mroku dziejów. Gdy dramatyczne zmiany społeczne zapoczątkowane na przełomie tysiącleci, doprowadziły do upadku ery izolacji, Kościół rozpoczął walkę o utrzymanie zwierzchnictwa i kontroli nad społeczeństwem. Polegała ona na podsycaniu wrogiego nastawienia do rzeczywistych przeciwników Kościoła, nawołując do ataku na muzułmanów, wschodnich chrześcijan ortodoksyjnych i Żydów.

Kiedy wyprawy krzyżowe nie doprowadziły do ich ujarzmienia, Kościół zwrócił swoje siły przeciwko narodom europejskim, przystępując do brutalnego szturmu na południu Francji i powołując Święta Inkwizycję.

Krzyżowcy i Święta Inkwizycja w pierwszych wiekach ich działalności niewiele czyniły, aby nauczyć zwyczajnych ludzi prawdziwego zrozumienia religii ortodoksyjnych chrześcijan.
Zrealizował to dopiero ruch reformatorskich protestantów i liberalnych katolików. Jedynie w okresie Reformacji pospólstwo w Europie przejęło więcej niż tylko ogładę chrześcijańską; ludzie byli terroryzowani także zagrożeniem ze strony diabła i czarownic.
Powszechnie sądzono, że świat fizyczny przeniknięty był obecnością Boga, co w okresie Reformacji, jak gdyby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zastąpiono nową wiarą głoszącą, że boskie wsparcie nie jest już dłużej możliwe, a świat fizyczny należy wyłącznie do diabła.

Nadszedł 300 letni okres niszczenia wszystkich, którzy mieli odwagę wierzyć w boską opiekę i magię, co ostatecznie zapewniało nawrócenie Europy na ortodoksyjną wiarę chrześcijańską.
Dzięki przekonaniu o tym, że Bóg jest oddzielony od świata fizycznego, ortodoksyjni chrześcijanie – prawdopodobnie nieświadomie – położyli fundamenty nowoczesnego świata, świata mechanistycznego i zdeterminowanego, świata, w którym Bóg, w najlepszym razie, jest odległym, bezosobowym stwórcą.

Ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę ze swojej słabości, nie tyle z grzesznej natury człowieka, ile z jego znikomego znaczenia w takim świecie. Ortodoksyjni chrześcijanie wywarli również niszczycielski wpływ na związek człowieka z przyrodą. Od czasu, kiedy ludzie zaczęli wierzyć, że Bóg jest daleko i ma lekceważący stosunek do świata fizycznego, stracili swój szacunek do przyrody.
Święta, w czasie których wyrażano związek pór roku z życiem człowieka, zamieniły się w uroczyste obchody wydarzeń biblijnych, bez jakiegokolwiek powiązania z cyklami natury.
Postrzeganie czasu zmieniło się tak, że już dłużej nie był wiązany z cyklicznymi zmianami w przyrodzie. Nauka Newtona zdaje się potwierdzać, że świat nie był niczym innym, jak tylko nieuchronnym rezultatem mechanicznego działania nieożywionych obiektów; oznaczało to, że Ziemia utraciła swoją świętość.

Mroczna strona dziejów chrześcijaństwa może pomóc nam zrozumieć siłę naszych związków z Kościołem i udzielić lekcji o najbardziej podstępnej i niebezpiecznej formie niewolnictwa: kontroli ludzi poprzez zapanowanie nad sferą życia duchowego.
Te, często nieznane, karty historii mogą wyświetlić idee i wiarę, które podsycały łamanie praw człowieka, nietolerancję wobec odmienności oraz profanację środowiska naturalnego. Kiedy raz je poznamy, możemy uchronić wiarę od ponownego zwycięstwa elementów destrukcyjnych.

Fragment kontrowersyjnej książki „Ciemna Strona chrześcijaństwa” Helen Ellerbe

• Seks – demon z piekła rodem

• Boskie ciało?

• Najpopularniejsza religia świata

• Czy jesteś tolerancyjny?

• Dobro i zło

• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?

• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.

10 Środa Wrz 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

Bóg, boskość, diabeł, diament, dziecinna wizja boga, gangaji, język, komunikacja, nieadekwatność, niższe ja, prawda, prymitywna wizja boga, pułapka języka, uproszczona wizja boga, wizja boga, wyższej ja, Świadomość

Język jest niewiarygodną siłą umysłu. Ale gdy przyjrzymy mu się dokładnie, zauważymy, że jest ciągle w bardzo prymitywnej formie rozwoju.

Każdy może to rozpoznać, choćby z doświadczenia próby komunikacji z kimś innym. Wiesz co powiedziałeś, ale oni myślą, że powiedziałeś coś innego.

Potem są pewne słowa, jak „Bóg”, „prawda”, „wieczność” i „ja”, które wprowadzają nas w trans oparty o nasze przeszłe warunkowanie. Gdy słyszymy te słowa, mają one historię, która głęboko wpływa na ich znaczenie.

Prawdopodobnie gdy po raz pierwszy słyszeliśmy słowo „Bóg”, to było w stylu bardzo niedzielno-szkolnym.
Może wyobraziliśmy sobie dużego, dobroczynnego ojca, który zadba o nas i pokocha, jeśli będziemy dobrzy.

Potem wyrośliśmy z tego, ale dalej to gdzieś jest zostawione i ciągle na nas wpływa. Bóg jest ciągle „kimś”.
W pewnym punkcie może Bóg jest interpretowany jako obecność, ale ta obecność jest często uznawana jako będąca „gdzieś”.

To samo dotyczy oczywiście słowa „prawda”. „Prawda” jest słyszana w kontekście prawdy rodzinnej, prawdy plemiennej czy prawdy kulturowej ze szczególnym podświadomym znaczeniem w każdym indywidualnym umyśle.

To jak najbardziej dotyczy również słowa „ja”.
Nawet stajemy się bardzo wyrafinowani i dzielimy to słowo na wyższe ja i niższe ja, tworząc jeszcze bardziej skomplikowane i zawiłe znaczenie.

Wyższe ja jest „dobrym” ja, które kierujemy do Boga, a niższe ja jest „złym” ja, które wiążemy z diabłem. To jest prymitywny i całkowicie uwarunkowany trans.

Aby uniknąć jakiejkolwiek zawiłości, wolę wyjaśniać co mam na myśli, gdy używam pewnych słów, ponieważ mogę nie mieć na myśli tego, co myślisz, że mam.

Gdy używam słowa „Bóg”, nie mówię o niczym, co może być kiedykolwiek oddzielone od czegoś innego. To samo dotyczy „prawdy”. Nie mówię o prawdzie, która jest przedmiotem zmiany lub osobistej opinii czy głosowania. Prawda jest niezmienna.
Gdy używam słowa „ja” lub „ty” mówię o prawdzie, którą jesteś, która nie może być wymyślona, nie może być zawarta i nie może być podzielona na niższą i wyższą, dobrą i złą, ponieważ to nie jest rzecz.
Ty nie możesz być zawarty przez jakąkolwiek myśl, dobrą czy złą, najwyższą czy najniższą, tak jak Bóg i prawda nie może być zawarta w niczym.

Fragment pochodzi z : ”Diament w twojej Kieszeni” Gangaji

Powiązane posty

• Bóg – to jest…

• Dobro i zło

• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?

• Rozmowy z Bogiem

• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

• Jesteśmy Bogiem

• Bóg jest tancerzem i tańcem

• Przyjaźń z Bogiem

Kiedy kłamstwo staje się prawdą

27 Niedziela Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 21 Komentarzy

Tagi

kłamstwo, louise hay, poglądy, prawda, przekonania, transformacja, uzdrowienie, wzorce, zmiana

„Prawda jest tym, co we mnie niezmienne”.
Na pytanie „Czy to jest prawda?” są dwie odpowiedzi: „Tak” i „Nie”. Coś jest prawdą, jeżeli chcesz wierzyć, że to prawda. Nie jest prawdą, jeżeli nie chcesz wierzyć, że to prawda. Szklanka jest do połowy pełna lub do połowy pusta, w zależności od tego, jak się na nią patrzy. Mamy do dyspozycji miliony myśli, na które możemy się zdecydować.
Większość z nas decyduje się na sposób myślenia podobny do myślenia naszych rodziców, chociaż wcale nie musimy tego robić. Nie ma takiego prawa, które nakazywałoby nam myśleć tylko w jeden sposób.
W cokolwiek będę chciała wierzyć, stanie się dla mnie prawdą. A w cokolwiek ty będziesz chciał wierzyć, stanie się prawdą dla ciebie. Nasze myśli mogą być całkowicie różne, bo nasze drogi życiowe i doświadczenia są całkowicie różne.

Zbadaj swoje myśli

To, w co wierzymy, staje się dla nas prawdą. Gdy spotkała cię nieoczekiwana klęska finansowa, to być może gdzieś w głębi ducha uważasz, że nie zasługujesz na to, by mieć pod dostatkiem pieniędzy, albo wierzysz w konieczność zastawiania majątku i zaciągania długów. Jeśli zaś sądzisz, że to, co dobre, nie trwa długo, to czyż nie jesteś przekonany, że życie tylko czyha, żeby cię chwycić za gardło i powtarzasz, co często słyszę: „Nie może mi się udać”?
Jeśli wydaje ci się, że nie jesteś zdolna związać się z kimś blisko, pewnie sądzisz: „Nikt mnie nie kocha” lub: „Nie jestem godna miłości”. Przypuszczalnie boisz się, że zostaniesz tak zdominowana jak twoja matka, lub myślisz: „Ludzie mnie tylko ranią”.
Jeśli nie dopisuje ci zdrowie, może jesteś przekonany: „Nasza rodzina jest chorowita” albo też, że jesteś ofiarą pogody. A może myślisz: „Urodziłem się, by cierpieć” lub: „To jest nie kończący się ciąg kłopotów”. Możesz też mieć jakieś inne przekonania. Może nawet nie jesteś ich świadomy. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy ze swoich przekonań. Patrzą na zewnętrzne okoliczności jak na nic powiązane ze sobą fakty. Dopóki ktoś nie zwróci ci uwagi na związek zachodzące między zewnętrznymi wydarzeniami a twoimi myślami będzie przypadała ci w życiu rola ofiary.

PROBLEM – PRZEKONANIE
Katastrofa finansowa. Nie zasługuję na posiadanie pieniędzy.
Brak przyjaciół. Nikt mnie nie kocha.
Kłopoty w pracy. Nie jestem dość dobry.
Wieczne zadowalanie innych. Nie umiem postawić na swoim

Jakikolwiek byłby to problem, jest on wytworem wzorca myślowego, wzorzec myślowy zaś może być zmieniony!
Wszystkie problemy, z którymi się borykamy w naszym życic można uważać za prawdziwe. Mogą się wydawać prawdą. Jednakże bez względu na to, jak trudna jest sprawa, z którą mamy do czynieni, jest to wyłącznie zewnętrzny efekt działania naszych wewnętrznych wzorców myślowych.
Jeśli nie wiesz, jakie myśli tworzą twoje problemy, to znaczy, ż akurat dobrze trafiłeś, gdyż książka ta pomoże ci się odnaleźć. Przyjrzyj się swoim problemom. Spytaj samego siebie: „Jakie myśli i spowodowały? ”
Jeśli usiądziesz spokojnie i zadasz sobie to pytanie, twoja wewnętrzna inteligencja podsunie ci odpowiedź.

To tylko przekonanie nabyte w czasach dzieciństwa

Pewne rzeczy, w które wierzymy, są pozytywne i cenne. Takie myśli, jak na przykład: „Rozejrzyj się w obie strony, nim wejdziesz na jezdnię”, są nam pomocne w ciągu całego życia.
Są też inne przekonania, bardzo pożyteczne w dzieciństwie i młodości, które jednak w miarę naszego dorastania tracą na swojej aktualności. „Nie ufaj obcym” – to dobra rada dla małego dziecka, lecz podtrzymywanie tego przekonania przez dorosłego prowadzi go do izolacji i samotności.
Dlaczego tak rzadko pytamy siebie: „Czy naprawdę tak jest?” Na przykład, dlaczego wierzymy w to, że: „Nauka sprawia mi trudności”, ..Czy to dotyczy mnie również teraz?”, „Skąd się to przekonanie wzięło ?”„Czy w dalszym ciągu wierzę w to, ponieważ nauczyciel w pierwszej klasie wielokrotnie mi to powtarzał?”, „Czy nie byłoby lepiej, gdybym zrezygnowała z tego przekonania?”

Przekonanie, iż „Chłopcy nie płaczą”, a ,Dziewczynki nie wspinają się na drzewa” powoduje, że mężczyźni kryją swoje uczucia, kobiety zaś obawiają się swej fizycznej słabości. Jeśli nauczono nas w dzieciństwie, że świat jest przerażający, to wszystkie posłyszane potwierdzenia tego przekonania będziemy -przyjmowali jako prawdę. To samo dotyczy myśli: „Nie ufaj obcym”, Nie wychodź wieczorem” lub: „Ludzie oszukują cię”.
Z drugiej strony, jeśli nauczono by nas w dzieciństwie, że świat jest bezpiecznym miejscem, wytworzyłoby się w nas inne przekonanie. Moglibyśmy sądzić, że miłość jest wszędzie, ludzie są mili
zawsze dostaniemy to, czego pragniemy.
Jeśli w dzieciństwie wpojono ci przekonanie: „To wszystko twoja wina”, to bez względu na to, co się dzieje, zawsze będzie towarzyszyło ci poczucie winy. Twoje przekonanie zmieni cię w osobę zawsze „przepraszającą za to, że żyje”.
Jeśli w dzieciństwie wpojono ci przekonanie: „Ja się nie liczę”, to zawsze będzie ono sprawiało, że znajdziesz się na szarym końcu każdej sytuacji. Przeżyłam w dzieciństwie podobne doświadczenie, gdy zabrakło dla mnie ciastka. Czasami, gdy inni nas nie dostrzegają, mamy wrażenie, jakbyśmy byli niewidzialni.

Czy wydarzenia z dzieciństwa nauczyły cię wierzyć: „Nikt mnie nie kocha”? Jeśli tak, z pewnością pozostaniesz samotny. Nawet jeśli zdobędziesz przyjaciela lub zwiążesz się z kimś uczuciowo, będzie to krótkotrwale.
Czy twoja rodzina wpoiła ci przekonanie: „Nie wystarcza nam”? Jeśli tak, jestem pewna, iż często masz poczucie, że twoja spiżarnia jest pusta, lub stwierdzasz, że coś cię omija albo że jesteś w długach.
Miałam kiedyś pacjenta, który wychowywał się w rodzinie przeświadczonej o tym, że wszystko jest źle i może być tylko gorzej. W życiu najbardziej bawiła go gra w tenisa, dopóki nie doznał urazu kolana. Odwiedzał wielu lekarzy, bez rezultatu. Noga sprawiała coraz więcej kłopotów. W końcu nie mógł już grać wcale.
Ktoś inny wychowany był w domu kaznodziei i jako dziecku wpajano mu przekonanie o pierwszeństwie innych. Rodzina kaznodziei była zawsze na samym końcu. Obecnie pomaga on wspaniale swym klientom w robieniu interesów, lecz sam tkwi w długach i ma ledwie parę groszy w kieszeni. Jego przekonanie w dalszym ciągu stawia go na samym końcu, za innymi.

To, w co wierzysz, staje się prawdą

Jakże często mówimy: „Po prostu taki już jestem” lub: „Tak to już jest”. Te charakterystyczne sformułowania świadczą w rzeczywistości o tym, w co wierzymy i co jest naszą prawdą. Zazwyczaj to, o czym jesteśmy przekonani, jest tylko opinią kogoś innego, opinią, którą mimo woli włączyliśmy do naszego systemu poglądów. Bez wątpienia pasowała ona do wszystkich innych naszych przekonań.
Czy jesteś jednym z tych wielu ludzi, którzy wstając rano i widząc deszcz mówią: „Och, jeszcze jeden okropny dzień”?
To nie jest jeszcze jeden okropny dzień. To tylko mokry dzień. Jeśli założycie odpowiednie ubranie i zmienicie swoje nastawienie, możecie nieźle się bawić w ten deszczowy dzień. Jeśli rzeczywiście jesteście przekonani, że dni deszczowe są okropne, to zawsze będziecie witać taki dzień bez zapału. Będziecie walczyć z pogodą zamiast korzystać z tego, co niesie ze sobą chwila.
Nie ma pogody „dobrej” lub „złej”. Jest po prostu pogoda oraz nasze indywidualne reakcje na nią.
Jeśli chcemy mieć radosne życie, musimy skoncentrować nasze myśli na radości. Jeśli chcemy pomyślnego życia, powinniśmy myśleć o pomyślności. Jeśli chcemy życia w miłości, niech nasze myśli
będą przepełnione miłością. Cokolwiek wyrażamy myślą bądź słowem, urzeczywistni się dla nas w podobnej postaci.

Każda chwila jest nowym początkiem

Powtarzam: dysponujesz mocą, którą możesz posłużyć się w każdej chwili.
Nic nie trzyma cię w miejscu.
Tym miejscem, w którym dokonują się zmiany, właśnie tu i właśnie teraz, są nasze umysły! Nie ma znaczenia, jak długo hołdowaliśmy negatywnym wzorcom, chorowaliśmy, nasze związki z innymi ludźmi były złe, nie mieliśmy pieniędzy lub nienawidziliśmy siebie. Dzisiaj możemy zacząć to zmieniać!
Twój problem nie musi być już prawdą dla ciebie. Może teraz maleć, aż zniknie zupełnie. Możesz tego dokonać. Pamiętaj: twoje myśli zależą tylko od ciebie. Tylko ty masz moc i władzę w swoim świecie!
Twoje myśli i przekonania z przeszłości stworzyły ten moment i wszystkie inne, aż do chwili obecnej. Przekonania, myśli i słowa, które zdecydujesz się wybrać teraz, będą tworzyły nową chwilę, następny dzień, przyszły miesiąc i rok.
Tak, kochani! Dam wam najwspanialszą radę zrodzoną z mego wieloletniego doświadczenia, choć wy możecie nadal myśleć po staremu, odmówić dokonania zmian i tkwić w swoich problemach.
Tylko ty masz władzę w swoim świecie! Będziesz miał to, na co nastawiasz swoją myśl.
W tej chwili rozpoczyna się nowy proces. Każdy moment jest nowym początkiem, a ta chwila jest nowym początkiem dla ciebie, właśnie tu i teraz. Wspaniale jest to wiedzieć! Ta chwila ujawnia twoją moc! W tej chwili zaczynają się zmiany!

Czy to prawda?

Zatrzymaj się na moment i uchwyć swoją myśl. O czym myślisz teraz? Jeśli prawdą jest, że twoje myśli kształtują życie, to czy nie zechciałbyś już teraz zacząć tworzenia czegoś, co mogłoby stać się prawdą dla ciebie? Jeśli martwisz się, złościsz, czujesz się zraniony, myślisz o rewanżu lub boisz się, to jak sądzisz, co cię spotka?
Niełatwo jest uchwycić i zatrzymać myśli, które tak szybko biegną. Jednakże teraz możemy od razu zacząć je obserwować i słuchać tego, co mówimy. Jeśli usłyszysz samego siebie mówiącego coś negatywnego, zatrzymaj się w pół słowa. Przekształć to zdanie lub zmień je od razu. Możesz mu także powiedzieć: „Jazda stąd!”
Wyobraź sobie, że stoisz w kolejce w barze lub przed suto zastawionym stołem luksusowego hotelu, gdzie zamiast różnych dań podano myśli. Możesz wybrać sobie, co tylko chcesz, według własnego uznania. Myśli te stworzą twoje przyszłe doświadczenia. Jeśli wybierzesz myśli tworzące problemy i ból, będzie to głupotą. To tak, jakbyś decydował się na jedzenie, po którym rozboli cię żołądek. Możemy to zrobić raz czy dwa, ale z chwilą kiedy przekonamy się, że jakieś pożywienie nam nie służy, nie decydujemy się na nie więcej. Tak samo ma się rzecz z myślami. Trzymajmy się z dala od myśli tworzących problemy i ból.
Jeden z moich dawnych nauczycieli, dr Raymond Charles Baker, zwykł mawiać: „Jeśli pojawia się jakiś problem, nie chodzi o to, by coś z nim zrobić, ale by go rozpoznać”.
Nasze umysły tworzą przyszłość. Jeśli obecnie jesteśmy w niepożądanej sytuacji, to musimy użyć naszego umysłu, aby ją zmienić. A zmiany możemy zacząć właśnie w tej chwili.
Jest moim głębokim pragnieniem, aby temat: „Jak działają twoje myśli” był jednym z pierwszych przedmiotów nauczania w szkole. Nigdy nie rozumiałam, jaki jest sens uczenia dzieci na pamięć dat bitew. Wydaje się to marnowaniem energii umysłowej. Zamiast tego moglibyśmy je nauczyć innych ważnych przedmiotów: „Jak pracuje umysł”, „Jak radzić sobie finansowo”, „Jak inwestować pieniądze, aby stworzyć sobie finansowe zabezpieczenie”, „Jak być rodzicami”, „Jak tworzyć dobre związki uczuciowe” oraz „Jak tworzyć i utrzymywać dobrą samoocenę i poczucie własnej wartości”.
Czy możecie sobie wyobrazić, jak wyglądałoby całe pokolenie dorosłych, gdyby w szkole uczono ich tych przedmiotów obok normalnego programu nauczania? Pomyślcie, jak te prawdy mogłyby się ujawnić w ich życiu. Mielibyśmy szczęśliwych ludzi, o dobrym samopoczuciu. Ludzi, którzy umieliby obchodzić się z pieniędzmi, a umiejętnie inwestując przyczynialiby się do ekonomicznego roz¬woju społeczeństwa. Tworzyliby harmonijne stosunki z innymi ludźmi i czuliby się dobrze w roli rodziców, a dzięki temu mogliby wychować następne pokolenia, które z kolei cieszyłyby się dobrym samopoczuciem, nie tracąc nic ze swojej indywidualności, i mogłyby swobodnie wyrażać swoje twórcze możliwości. Nie ma czasu do ;tracenia. Zabierajmy się do dalszej pracy.

L. Hay, Możesz uzdrowić swoje życie

Powiązane posty :

• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

• Samotność a zależność od innych

• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

• Wewnętrzne dziecko

Bóg jest tancerzem i tańcem

26 Sobota Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

Bóg, benedyktyn, chrześcijaństwo, dogmaty, fala jest morzem, jager, Jezus, mistyka, prawda, tancerz, taniec, Zen

JAK NA NOWO INTERPRETOWAĆ PRAWDY CHRZEŚCIJAŃSKIE
Rozmowa z o. W. Jagerem

Twierdzi Ojciec, że teologia chrześcijańska niechętnym okiem patrzy na mistykę. Skąd ta niechęć?

Podstawą mistyki jest doświadczenie jedności, w którym znikają granice pomiędzy Bogiem a światem. Teologia chrześcijańska natomiast zasadza się na fundamentalnym dualizmie Boga i świata. Wedle teistycznego wyobrażenia Bóg to osoba istniejąca sama dla siebie poza światem. Stworzył on świat jako oddzielony od siebie byt i rządzi nim z zewnątrz. Świat ze swej strony, jako stworzenie oddzielone od Boga, ma możliwość zajęcia postawy wobec swego Stwórcy. Człowiek również ma taką moż­liwość, i ponosi odpowiedzialność za to, jak się do Stwórcy odniesie. Człowiek jednak popełnił grzech, dlatego świat jest światem upadłym. Świat i Bóg są różni nie tylko w swym bycie, ale także w jakości. Świat potrzebuje zbawienia. Może ono przyjść tylko z zewnątrz – od Boga. Bóg musi podjąć inicjatywę, by zlikwidować przepaść, która otworzyła się między nim a człowiekiem. I czyni to, wysyłając na świat wybawcę i odkupiciela, preegzystentnego, równego mu zbawiciela, który przycho­dzi na świat jako Bóg, staje się człowiekiem i dzięki ofierze zbawia ludzkość. Krew Chrystusa, jego śmierć na krzyżu – jak chce teologia chrześcijańska — ustanawiają pojednanie pomiędzy Bogiem a upadłym światem. Niełatwo tę teologię przekazać dzisiejszemu człowiekowi.

Ale tu potocznym rozumieniu trzymamy się jej. Skąd ten upór?

Wynika on ze struktury ludzkiego ducha. Dzisiaj wiemy, że nie przyjmujemy w siebie świata w sposób neutralny, lecz kreujemy go odpowiednio do poznawczych możliwości naszego mózgu. Wiemy, że poza nami nie ma ani barw, ani dźwięków, są wyłącznie drgania. To nasz mózg konstruuje z nich określony świat. A mózg wielorybów i delfinów wy­twarza jakiś’ zupełnie inny obraz świata. Nie ma w rzeczywistości archimedesowego punktu, z którego można by obserwować świat takim, jakim on jest rzeczywiście. Obserwator jest zawsze współuczestnikiem. A skoro tak, to musimy zapytać, jak wyglądają nasze możliwości poznawcze. I jeśli postawimy takie pytanie, stwierdzimy, że nasze ratio zostało skonstruowane dualistycznie. Poznajemy, rozróżniając, wyznaczając gra­nice, definiując. Według Arystotelesa wtedy mamy wiedzę o jakimś przedmiocie, kiedy potrafimy podać, czym się on różni od innego przed­miotu tego samego gatunku. Tę dualistyczną strukturę naszych możli­wości poznawczych przenosimy na rzeczywistość. Wierzymy, że rzeczy­wistość jest także zorganizowana dualistycznie, ponieważ nasze ratio nie zna innego do niej dostępu. Podkreślam: Nasze ratio, albowiem zarówno nasze uczucia, jak i mistyczne doświadczenia otwierają przed nami zu­pełnie inne doświadczenie rzeczywistości.

Jeśli nasze ratio tak wyobcowuje rzeczywistość, a teologia jest zajęciem racjonalnym, to czy mistyka nie zrobiłaby lepiej, rezygnując z teologii?

Religia opiera się na dwóch filarach – mistyce i teologii. Jeśli brak jednego, to brak również drugiego. Trzeba tylko pamiętać, że teologia nie odgrywa żadnej roli w doświadczeniu jako takim. Rozpoczyna się ona tam, gdzie kończy się doświadczenie. Wychodzi z doświadczenia i powinna do niego prowadzić na powrót. Mistyka wydaje mi się być ratunkiem dla teologii. Pod wrażeniem mistycznego przeżycia w kościele w Vosa Nova Tomasz z Akwinu u kresu swego życia powiedział: „Wszystko, co napisałem, wydaje mi się słomą w porównaniu z tym, co zobaczyłem i co mi zostało objawione”. A więc z mistycznego do­świadczenia rzeczywistości wyrasta inne widzenie religii i tym samym inna teologia.

Jakiego rodzaju religia i teologia miałyby to być?

Pewien inteligentny człowiek powiedział mi kiedyś, że „Religia jest trickiem genów”. Podchodzę do tego zdania bardzo poważnie i sądzę, że nie dyskredytuje ono bynajmniej religii. Przeciwnie. Jeśli jakiś ga­tunek osiągnął poziom, na którym może stawiać pytania o swoje po­chodzenie, swoją przyszłość i sens, to wtedy jest rzeczą zupełnie, na­turalną, że rozwinął zdolności, które mu pomagają w znalezieniu od­powiedzi na te pytania. Rezultatem jest religia. Przez wieki wypełniała ona znakomicie swoje zadanie i czyni to jeszcze dzisiaj. Religia należy do ewolucji. Jeżeli dzisiaj doszliśmy do punktu, w którym udzielane przez nią odpowiedzi już nie wystarczają, to znaczy, że ewolucja poszła dalej. I teraz musi powstać jakaś nowa lub zmodyfikowana umiejęt­ność, która pozwoli człowiekowi zrozumieć samego siebie. Religia roz­wija się dalej wraz z człowiekiem. Temu stara się zadość uczynić teo­logia ewolucyjna. Punktem wyjścia dla niej jest rozwój życia. Wszystko, co się dzieje, rozumie ona jako potężny ewolucyjny proces jednego wszechobejmującego życia. Wszędzie widzi ciągłe pojawianie się i zni­kanie. „W każdej chwili świat rodzi się na nowo” – powiada mistyka. Wychodzi z założenia, że to permanentne nowe stwarzanie nie jest dokonywane przez jakiegoś stojącego poza ewolucją stwórcę, lecz do­konuje się z samej ewolucji idącej za swoim własnym impulsem. I stąd Bóg z perspektywy mistycznej lub teologii ewolucyjnej nie jest działa­jącym z zewnątrz inicjatorem ewolucji, lecz ewolucja to samorozwijający się Bóg.

Skoro Bóg jest ewolucją, czy wtedy w ogóle ma jeszcze sens mówienie o Bogu?

Nie możemy zrezygnować z tego słowa. Jednakże powinniśmy za­wsze mówić wyraźnie, jak je rozumiemy, ponieważ potocznie wiąże się je z tradycyjnym teistycznym wyobrażeniem zaświatowej osobowej mocy. Dlatego mówiąc o tym, co rozumiem przez słowo Bóg, wolę raczej określenie Pierwsza Rzeczywistość. Zen mówi o Pustce, hin­duizm o Brahmanie, Mistrz Eckhart o Boskości, Jan Tauler o Ostatecz­nej Przyczynie. Zawsze chodzi o to, o czym właściwie niczego nie można powiedzieć. O pojęcie bez dającej się określić treści, pojęcie, które jest tak odmienne od wszystkich innych pojęć, że Eckhart po­wiedział: „Bóg i Boskość tak dalece się od siebie różnią jak niebo i ziemia” (Kazanie 26).

W swoich książkach Ojciec często obok pojęcia Bóg używa również pojęcia życie.

Życie jest właściwym pojęciem na oznaczenie rzeczywistości, którą nazywamy Bogiem. Życie, tak jak Bóg, wymyka się nam i jest nieuchwyt­ne. Nie wiemy, skąd pochodzi ani dokąd zmierza. Życie jest wszędzie i nigdzie. Ukazuje się w każdej pojedynczej żywej istocie, ale jest też zawsze czymś’ więcej niż żywa istota. Tak samo jest z Pierwszą Rzeczywis­tością. Istnieje, ale uchwytna jest tylko w postaci, którą sobie nada. Ona sama jest pustką, która potrzebuje formy, ażeby się zjawić. Bez pustki nie mogłaby istnieć żadna forma, bo forma jest zawsze formą pustki. Do­kładnie tak samo jest z życiem. Życie jest w każdej żywej istocie, albowiem bez życia żywa istota nie byłaby żywą istotą. Ale życie nie wyczerpuje się nigdy w określonej żywej istocie. Jest zawsze większe niż pojedyncza żywa istota. Przychodzi i odchodzi wraz z nią, pozostaje jednak nieuchwytne.

Czy dobrze rozumiem, że dla Ojca „życie” i „Bóg” to dwa określenia Pierwszej Rzeczywistości?

Tak, o ile pod pojęciem życie rozumie się tę wielką, przenikającą wszystkie istoty, napędzającą wszystko, nieuchwytną energię jedni. Tę siłę mogę nazwać życiem Boga. Można ją za Jeanem E. Charonem, francuskim noblistą, nazwać miłością – jednak nie miłością osobową, lecz miłością rozumianą jako absolutna otwartość na wszystko i na każde. W tym sensie miłość jest zasadą strukturalną ewolucji – gotowością atomu do związania się z innym atomem w molekułę, gotowością mo­lekuł do utworzenia wspólnie komórki i gotowością komórek do stania się większym organizmem. Tę gotowość do samotranscendencji widać wszędzie w kosmosie. Ona jest właściwie napędową siłą życia i ewolucji. Tylko ten, kto chce zachować swoją tożsamość i jednocześnie potrafi wyjść poza siebie, ma w ewolucji szansę przeżycia.

Klasyczna teoria ewolucji powiada jednak, że nie miłość jest motorem ewolucji, lecz zasada, według której silniejszy zwycięża: „Survival of the fittest”.

Nie zawsze tak jest. Dzisiaj wiemy, że w ewolucji chodzi nie tylko o siłę, lecz także o umiejętność dostosowania się i współpracy. Przetrwał nie tylko ten z największą szczęką i najbardziej trującym jadem. Przetrwały także biotopy – żywe systemy, które w sposób doskonały ze sobą harmonizują i jednocześnie mają zdolność otwarcia się oraz transcendencji. Natomiast zamknięte w sobie systemy giną, jak widać na przykładzie chorób nowotworowych oraz rodzin kazirodczych.

Bóg życie, miłość, ewolucja — cztery nazwy tej samej rzeczywistości?

Tak. Boga nie da się oddzielić od ewolucji. Bóg jest przychodzeniem i odchodzeniem. Bóg jest narodzinami i umieraniem. Jest tancerzem, który tańczy ewolucję. Tancerz bez tańca nie ma sensu – i tańca bez tancerza też nie sposób sobie wyobrazić. Bóg i ewolucja współprzynależą do siebie. Jedno jest nie do pomyślenia bez drugiego. Weźmy przykład symfonii: Kosmos jest symfonią i to, co nazywamy Bogiem, rozbrzmiewa jako ta symfonia. Każde miejsce, każda chwila, każda istota jest pewną określoną nutą nieodzowną ze względu na całość, nawet, jeśli w następnej chwili zastąpi ją inna nuta. Wszystkie nuty tworzą całość, wszystkie nuty są całością – a tym, co tworzy całość całości, jest Bóg, który rozbrzmiewa jako ta całość.

Brzmi to jak nowe sformułowanie chrześcijańskiej idei wcielenia: Bóg wciela się jako kosmiczna symfonia.

Bóg wciela się w kosmosie. On i jego wcielenie nierozerwalnie się ze sobą wiążą. On nie jest w swoim wcieleniu, lecz manifestuje się jako wcielenie. W drzewie objawia się jako drzewo, w zwierzęciu jako zwierzę, w człowieku jako człowiek i w aniele jako anioł. Nie są to, więc istoty, obok których istniałby jeszcze jakiś Bóg niejako wślizgujący się w nie. On jest każdą z tych pojedynczych istot – i jednocześnie nie jest też nimi, ponieważ w żadnej z nich się nie wyczerpuje, lecz zawsze jest też wszyst­kimi innymi. Właśnie to doświadczenie czyni mistyk. Poznaje kosmos jako brzemienną sensem manifestację Boga, podczas gdy niektórzy ludzie zachowują się wobec kosmosu jak analfabeci wobec wiersza. Liczą po­szczególne znaki i słowa, ale nie są w stanie zrozumieć sensu, który całemu wierszowi nadaje formę.

Jeśli przyjmiemy, że kosmos jest manifestacją Boga, to Biblia jako po­jedyncze świadectwo jego objawienia byłaby przeżytkiem.

Nie historyczna zawartość świętych ksiąg – Biblii, Koranu czy Upaniszad – ma znaczenie, lecz ich zbawczy charakter; a ten wychodzi poza wymiar czysto historyczny. Jeżeli zbyt wiele uwagi poświęcimy interpre­tacji historycznej, zagubimy ów zbawczy charakter. Nowy Testament składa się przecież nie tylko z Ewangelii. Ma wielu autorów i każdy z nich wniósł do Pisma jakieś zbawcze doświadczenia i wypowiedzi. Te wypo­wiedzi są decydujące – wszystko jedno, czy pochodzą spod pióra Pawła czy autora Ewangelii Janowej. Objawienie pochodzi z mistycznego do­świadczenia Boga. Dopiero potem zostaje ujęte w słowa. Święte pisma są interpretacjami mistycznego doświadczenia jedności. Dla mnie Ewange­lia Jana, apokryficzna Ewangelia Tomasza i Ewangelia Łukasza są jedna­kowo ważne. One pokazują nam, jak wieloraka była wiara chrześcijańska, zanim została wciśnięta w gorset pewnego systemu.

Jak zatem, zdaniem Ojca, należy czytać Biblię?

Jak każda święta księga, Biblia dopuszcza cały szereg różnych sposo­bów lektury. Można czytać ją fundamentalistycznie, można czytać ją moralistycznie, można czytać ją psychologicznie lub można czytać ją na płaszczyźnie duchowej, tzn. ze względu na jej zawartość zbawczą. Pierwsze wspólnoty tak właśnie czyniły. Dlatego już w Nowym Testamencie mamy różne teologie wspólnotowe. A gdy uwzględnimy ponadto ewangelie apokryficzne, liczba ta jeszcze wzrośnie.

I ten ostatni sposób lektury jest przez Ojca preferowany?

W każdym razie uważam za mało sensowne wkładanie przesadnie dużo uczonej dociekliwości w kwestie historyczne. Liczy się wypowiedź zbawcza. Kto czyta Upaniszady, ten nie pyta, czy prawdziwa jest ich treść lub, kto ją spisał. W nich głosi się zbawienie na zupełnie innej płaszczyźnie.

Jak zatem powinno się traktować opowieści o cudach Jezusa?

Uważam za prawdopodobne, że Jezus był także uzdrowicielem, ale w tym nie wyczerpuje się oczywiście jego znaczenie. W każdych czasach żyli ludzie, którzy uzdrawiali. Jak pokazuje przykład uzdrowień ducho­wych, również dziś spotyka się uzdrowicieli, którzy potrafią przez nało­żenie rąk uaktywnić w ludziach ozdrowieńcze energie. Ale właściwie to nie jest ważne, czy Jezus był takim człowiekiem czy nie. Jego znaczenie leży dużo głębiej.

A jak Ojciec podchodzi do wspomnianego na wstępie naszej rozmowy chrześcijańskiego dogmatu, że Jezus jest Synem Bożym, który dla zbawienia ludzi umarł odkupieńczą śmiercią na krzyżu?

Nie mam żadnych trudności, by nazwać Jezusa Synem Bożym. Dla mnie nie ma niczego, co nie byłoby Synem Bożym. „Syn Boży” jest określeniem wszystkich ludzi i wszystkich istot. Bóg wcielił się we wszyst­ko, co ma formę. Nazywamy się wszyscy dziećmi bożymi. Szczególność Jezusa polega na doświadczeniu jedności z tym, co nazywa ojcem. Żył i działał, czerpiąc z tego doświadczenia. W tym względzie jest on niepo­wtarzalny.

A dogmat o śmierci odkupieńczej na krzyżu?

Jezus nie rozumiał swojej śmierci jako śmierci odkupieńczej. Nam tym trudniej ten dogmat zrozumieć. W całej metaforyce krwi i odkupienia trudno znaleźć jakiś sens. Po pierwsze, dlatego, że wiemy, skąd ten język pochodzi. Odniesienia autorów nowotestamentalnych do Starego Testa­mentu zdradzają, że ich korzenie sięgają jakiegoś archaicznego rytuału. Kapłan nakładał na kozła – kozła ofiarnego – winy wspólnoty. Zabijał go, a lud spryskiwał „krwią przebłagalną”. Drugiego kozła wraz z grzecha­mi wyganiał na pustynię, by udobruchać zamieszkujące tam duchy (patrz Księga Kapłańska). Taka mitologia potrzebuje dziś współczesnej interpre­tacji. Podejmuje się takie próby, ale żadna mnie nie zadowala.

A po drugie?

Po drugie współczesny człowiek nie rozumie, dlaczego chrześcijańska teologia uzurpuje sobie prawo do wyłączności. Współcześni nie potrafią i nie chcą już wierzyć, że śmierć Jezusa miała jakiś kosmiczno-uniwersalny wymiar dla wszystkich istot. Poznają inne religie – widzą, z jaką powagą i moralnym prawem kroczą one własnymi drogami zbawienia. I nie mogą zrozumieć, że to wszystko z powodu śmierci jednego czło­wieka przed dwoma tysiącami lat miałoby nie mieć znaczenia. Raz jeszcze pragnę przypomnieć o szesnastu miliardach lat istnienia kosmosu. W jakiej relacji możemy widzieć dziś pojawienie się Jezusa i jego życie? To dla mnie bardzo poważne pytanie pod adresem teologii.

Ale przecież teologia stawia sobie te pytania już od dawna. Niewielu egzegetów twierdzi, że Jezus rozumiał swoją śmierć jako śmierć zbawcza.

Rzeczywiście, większość teologów nie śmie głosić dogmatu o ofiarniczej lub odkupieńczej śmierci Jezusa. Jednak dogmat ten jest mocno zakotwiczony w fundamentach wiary chrześcijańskiej. Proszę tylko po­myśleć o liturgii Wielkiego Tygodnia. Oczywiście, można powiedzieć, że jest sprzeczność pomiędzy teologią akademicką a głoszeniem wiary w parafiach. Sprzeczność ta obciąża niesłychanie współczesne chrześcijaństwo. Brak mu ogólnie obowiązującej chrystologii – nauki, która każdemu wierzącemu dawałaby informacje, jak można rozumieć życie i śmierć Jezusa z Nazaretu.

Obecnie prowadzi się rozległe badania nad Jezusem.

Owszem, i dlatego zalewa nas wcześniej niespotykana ilość informa­cji o Jezusie. Dziś wiemy o nim zapewne więcej niż ludzie II wieku, a może nawet ostatnich dziesięcioleci I wieku. Jednak wyniki badań nie są w stanie zlikwidować wewnętrznych sprzeczności w obrazie Chrys­tusa. Przeciwnie, dostarczają dodatkowych argumentów za odrzuceniem dotychczasowego modelu śmierci odkupieńczej. Powiększają tym samym dystans wobec dualistyczno-teistycznej struktury podstawowej chrześci­jańskiej teologii. Badania nad życiem Jezusa uczą, że był on człowiekiem, uzdrawiaczem i wędrownym kaznodzieją, który – jak to w jego czasach było w zwyczaju – gromadził wokół siebie uczniów, a przez głoszone nauki popadł w konflikt z istniejącymi instytucjami religijnymi i politycz­nymi. Dlatego musiał umrzeć. Nie umarł śmiercią odkupieńczą, lecz śmiercią proroka, jak wielu innych duchowych nauczycieli Izraela przed nim. Co do takiego obrazu Jezusa panuje wśród wielu teologów zgoda. Ale nikt nie ma odwagi dokonania jakiejś odważnej interpretacji. To, co czytam, mnie nie zadowala.

Jeśli konwencjonalna interpretacja nie jest trafna, to, jaki sens ma prze­kaz związany z Jezusem?

Jego sens polega, jak już powiedziałem, nie na historycznej czy do­gmatycznej zawartości, lecz wyłącznie na przekazanej wypowiedzi zba­wczej.

Czy mógłby Ojciec wytłumaczyć na przykładzie, co to jest wypowiedź zbawcza?

Weźmy epizod z góry Tabor, o którym opowiada Marek w dziewią­tym rozdziale swojej Ewangelii. Jezus przemienił się na oczach uczniów. Poznali nagle, że Jezus jest całkiem inny, niż dotąd sądzili. Jego boskość się odsłoniła, teraz poznali go jako Syna Bożego. Wypowiedź zbawcza tej opowieści mówi nie tylko o objawieniu prawdziwej postaci Jezusa, lecz jednocześnie mówi coś o prawdziwej postaci każdego człowieka, a nawet każdej istoty. O nas tu chodzi. Jezus jest postacią typologiczną, w niej Bóg ukazuje tajemnicę swego wcielenia w nas.

Co zatem z nauką głoszoną przez Jezusa?

On sam jest tą nauką. Co takiego głosi w swoich kazaniach? Króle­stwo Boże. Królestwo Boże jest blisko, już jest, jest w nas. Jeżeli potrak­tujemy poważnie wypowiedź zbawczą tego nauczania, nie musimy się bać – w odniesieniu do siebie – słów: „dziecięctwo Boże”, „Królestwo Boże w nas”, „kto Mnie widzi, widzi także i Ojca” (J 14,9), „zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58). Rdzeń nauczania Jezusa widać bardzo dobrze w przypowieści o synu marnotrawnym. Co prawda nie jest specyficznie chrześcijańska, ale Jezus opowiedział jedną z jej wersji. (Łk 15,11-32) Traktuje ona o młodym człowieku, który domaga się swojego dziedzictwa, a gdy je dostaje, na oślep rzuca się w wir życia. Pewnego dnia zrozumiał: To życie nie może być prawdziwym życiem. Stawia pytanie o sens i rozumie, że musi wrócić do swojego ojca, swej prawdziwej istoty. Tylko tam może znaleźć to, czego szuka. Tylko tam jest jego prawdziwa ojczyzna. Ojciec go oczekuje. Żadnych warunków. Żadnego moralnego grożenia palcem. „Dajcie mu sandały, porządną szatę, pierścień na palec. Świętujmy. On poznał swoją boską istotę, on wie, kim jest”. W tej opowieści Jezus pokazuje drogę zbawienia. Ta przypowieść jest towa­rzyszką na drodze życia. Potrafi pomóc w znalezieniu orientacji i mówi nam, kim jesteśmy rzeczywiście: synami i córkami, dziedzicami Królestwa Bożego. Niestety, teologowie często nadawali tej historii moralną wykładnię w sensie nauki zbawienia: Syn wyrzeka się Boga, żyje w grze­chu, poznaje to, czyni pokutę i wreszcie zostaje dzięki łasce przyjęty przez miłosiernego ojca. Widać różnicę: Konwencjonalna teologiczna lektura opiera się na wyobrażeniu osobowego Boga na tamtym świecie, nato­miast duchowa interpretacja stara się powiedzieć człowiekowi, jak pod kierunkiem Jezusa może przebudzić się do rzeczywistego życia.

Przypowieść o synu marnotrawnym ma oczywiście cel dydaktyczny. A jak ma się rzecz z historiami z życia i działalności Jezusa? Czy możemy znaleźć wśród nich analogiczne wypowiedzi zbawcze?

Dobrym przykładem jest opowieść o narodzinach Jezusa z Ewangelii Łukasza (Łk 2,1-20). Kto na tę opowieść spojrzy tylko przez pryzmat pytania, co się wtedy wydarzyło, ten rozminie się z właściwym sensem. Zbliży się natomiast ten, kto podejmie trud porównania tej historii z tradycjami innych religii. Stwierdzi mianowicie, że istnieją prawie identyczne historie o narodzinach Kryszny. Tam też spotykamy niepo­kalane poczęcie i narodziny; tam też zły nastaje na życie nowonarodzo­nego. Nawet pasterzy nie brakuje. Można, zatem przypuszczać, że historia bożonarodzeniowa została wzięta z historii o narodzinach Kryszny. Prob­lematyczne będzie to tylko dla kogoś, kto jest zainteresowany treścią historyczną. Kto natomiast pyta o znaczenie zbawcze, dostrzeże w tej zgodności raczej potwierdzenie prawdziwości owej historii. Chodzi, bo­wiem o nas. Chodzi o nasze narodziny z Boga. Jezus i Kriszna – każdy dla siebie – jest pratypem człowieka narodzonego z Boga i związanego z Bogiem.

W. Jager Fala jest morzem

Powiązane posty

• Bóg – to jest…

• Dobro i zło

• Rozmowy z Bogiem

• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?

• Benedyktyn, demony i Zen

• Jesteśmy Bogiem

• Wiara nie pozwala Ci myśleć

• Życie – to jedyna religia

Jak rozpoznać gdy ktoś kłamie? Mowa ciała.

17 Czwartek Kwi 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 5 Komentarzy

Tagi

collins, emocje, fałsz, kłamstwo, mowa ciała, obserwacja, prawda, rozpoznanie, udawanie

Fałsz w gestach i mimice.

Uwarunkowania obiektywne

Niezależnie od stopnia wytrenowania osoby próbującej przekazać nam nieprawdę, istnieją pewne czynniki niezależne od jej woli, które dekonspirują jej intencje.
Uważny obserwator jest w stanie je dostrzec.
Najtrudniej jest okłamać kogoś, kto nas dobrze zna.
Wynika to m.in. stąd, że w stosunku do bliskiej osoby nie wkładamy tyle wysiłku w przekaz fałszywego komunikatu niż do kogoś obcego.
A więc przez naszą niedokładność i lenistwo ułatwiamy zadanie drugiej stronie.
Poza tym znajomi obserwowali nas już w różnych sytuacjach i łatwiej mogą dostrzec nienaturalną mimikę naszej twarzy.

Osoby, które w dzieciństwie były często karcone i poprzez kłamstwo udawało im się unikać cięgów, pod względem udawania znacznie przewyższają swoich rówieśników.
Kłamać mogą w sposób niemalże naturalny, tak jakby mówili szczerą prawdę. Teoretycznie każde kłamstwo można wychwycić, ale praktycznie jest to niekiedy zbyt trudne.
Naukowcy dowodzą, że u każdego człowieka usiłującego skłamać najpierw na twarzy pojawia się przez moment odruch prawdy, a dopiero po nim świadomość dokonuje zmiany w naszym wyrazie twarzy…

Złudne może być przyjęcie za prawdomówność faktu, że ktoś patrzy prosto w oczy. To tylko sprawa wytrenowania lub opanowania oka przed mrugnięciem.

Relacje międzyludzkie

Wyraz mimiczny nierozerwalnie wiąże się z ogólnym wyrazem twarzy, który decyduje o pierwszym wrażeniu w stosunkach międzyludzkich.
Bardziej jednak odnosi się do życia codziennego, niż do rozszyfrowania ludzi, z którymi pracujemy na co dzień. Po pewnym czasie przyzwyczajamy się do wyrazu mimicznego naszych bliskich, w tym współpracowników.
Stawiając im określone wymagania, nie przywiązujemy tak dużej wagi do wyrazu mimicznego twarzy. Niewątpliwie natomiast owo pierwsze wrażenie ma bardzo ważny wpływ na to, jak postrzegamy osoby, z którymi stykamy się po raz pierwszy.
Ocenia się, że prawdziwe porozumienie można osiągnąć patrząc drugiej osobie prosto w oczy. Bardzo często w ten sposób uzyskujemy przewagę nad partnerem.
Prowadząc pertraktacje przy zawieraniu transakcji, specjaliści od języka ciała w biznesie radzą patrzeć na czoło rozmówcy, na którego płaszczyźnie mamy sobie wyobrazić niewidzialny trójkąt. Utrzymując wzrok nakierowany na ten obszar, stwarzamy poważną atmosferę, a rozmówca odczuwa, iż jesteśmy zainteresowani jego sprawą.
Jeśli natomiast wzrok rozmówcy opada poniżej poziomu naszych oczu, na wysokości naszej klatki piersiowej, możemy przyjąć, że zaczynamy tracić kontrolę nad rozmówcą.
Uważa się, iż wzrok jest ważnym narzędziem i ma olbrzymi wpływ na wynik każdego spotkania twarzą w twarz.
Inne jest spojrzenie szefa udzielającego nagany leniwemu pracownikowi, a inne wyjaśniającego skomplikowane problemy przyszłości firmy.
Nieumiejętność posługiwania się wzrokiem może być przyczyną wielu nieporozumień w firmie (np. co by było, gdyby szef wysyłał zalotne, kokieteryjne spojrzenia swoim pracownikom).

Wyraz mimiczny twarzy, zarówno w pracy, jak i w życiu codziennym powinien być spokojny, bez głębokich grymasów, a przekazywane wiadomości powinny być poparte takim spojrzeniem, które potrzebne jest w danym momencie do wyrażenia komunikatu werbalnego.

Kłamstwo a komunikaty pozawerbalne

Jak już powiedzieliśmy wcześniej, w języku ciała, tak jak i w każdym innym, można próbować przekazywać nieprawdę.
Ponieważ mowa ciała jest nam dana niejako naturalnie, to wysyłane przez przeciętną osobę komunikaty niewerbalne, ukierunkowane na fałsz, można łatwo rozpoznać jako nieprawdziwe.

Powszechnie uważa się, iż ludźmi przygotowanymi do fałszywego posługiwania się językiem ciała, oprócz aktorów, są także politycy i inne osoby sposobiące się do sprawowania władzy.
Każdy z nich w swoim środowisku musi być wiarygodnym i rzetelnym partnerem, któremu można powierzyć swoją przyszłość.
Dlatego też umiejętność synchronizacji komunikatów werbalnych, które nie zawsze są prawdziwe, z aktorską grą ciałem, w której przeciętny odbiorca nie zawsze potrafi odróżnić szczerość od fałszu, posiedli tylko ludzie o odpowiednich predyspozycjach.
O politykach, którzy znakomicie posługują się mową ciała w osiąganiu sukcesów, mówimy, że mają charyzmę. Opanowanie tej sztuki ma przełożenie również i na efekty w biznesie, gdyż wzmacnia wiarygodność partnera i jego oferty.

Na jakie elementy należy zwracać uwagę?
Niemiecki psycholog, Alfred J. Bierach, dokonał ciekawych obserwacji dotyczących reakcji naszego ciała podczas mówienia nieprawdy:

• Sposób oddychania.
Ssaki wyższe, kiedy są bardzo zainteresowane odbiorem ważnej dla nich informacji lub starają się ją usłyszeć, otwierają usta. Ten anatomiczny szczegół może być wskazówką w sytuacji, kiedy komuś przekazujemy istotną z naszego punktu informację, a on patrzy na nas spokojnie przez jakiś czas i oddycha regularnie. Możemy wówczas z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że osoba ta tylko udaje, że ją ta sprawa interesuje.

• Sztuczny uśmiech.
Anatomia śmiechu jest następująca: usta ściągane są do góry, a policzki unoszą się, co powoduje tworzenie się tzw. kurzych łapek koło oczu. Ponadto ściągnięciu ulegają brwi i powieki, przez co oczy robią się mniejsze. Wiedzą o tym szczególnie aktorzy i politycy. Ponieważ zależy im na jak najatrakcyjniejszym wyglądzie w oczach odbiorców, dlatego unikaj ą naturalnych odruchów mięśni twarzy i starają się śmiać przede wszystkim zębami, a oczy mają przy tym szeroko otwarte.

• Śmiech serdeczny.
Jeżeli u kogoś podczas śmiania się następuje ściąganie kącików ust do góry, a brwi ku dołowi, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego śmiech jest autentycznie serdeczny.

• Uśmiech wymuszony sytuacją.
Bywa tak, że nieraz musimy robić dobrą minę do złej gry. Uśmiechamy się, ale w głębi duszy odczuwamy obawę lub strach. Otóż, gdy usłyszymy tego typu informację, wówczas brwi podciągamy do góry, a wargi w kierunku uszu.

• Zaskoczenie lub przerażenie.

Tu sprawa jest łatwiejsza dla obserwatora, gdyż naturalną reakcją na zaskoczenie jest szerokie otwarcie oczu. Przy przerażeniu dodatkowo jeszcze następuje zmarszczenie czoła. Odbywa się to błyskawicznie. Jeżeli ktoś udaje te reakcje, potrzebuje momentu na uświadomienie sobie tego i wydanie przez mózg polecenia określonym mięśniom twarzy, a dopiero potem następuje efekt.
A zatem udawane miny będą zawsze nieco spóźnione w stosunku do naturalnych.

• Smutek i cierpienie.
Smutek wyraża się w odruchowym podciągnięciu wewnętrznej strony brwi, co powoduje tworzenie się fałd na środku czoła. Ponadto ściągamy kąciki ust do dołu, nie poruszając przy tym mięśniami brody (oprócz płaczu). Tymczasem udając smutek, ściągamy tylko usta i poruszamy mięśniami brody. Pozostałe reakcje są niezwykle trudne do odtworzenia nawet dla profesjonalistów.

• Uczucie złości.
Tę minę można przybrać najłatwiej, bo ściągamy tylko brwi do dołu i zaciskamy wargi. Szczęka może dodatkowo jeszcze wykonywać pewne ruchy. Chodzi o to, że nie każda złość jest autentyczna. Często jest to tylko poza udawana dla wywołania określonego wrażenia na swoim oponencie.

• Długość reakcji.
Naukowcy doszli do zgodnego wniosku, że reakcje, które trwają dłużej niż kilka sekund, są udawane. Chodzi tu o reakcje pojedyncze, które mogą tworzyć nawet ciąg zachowań, ale można je wyodrębnić.

Czy kłamstwo zawsze opłaca się demaskować?

Życie podpowiada, że nie.
Z pewnością warto o nim wiedzieć, ale nieraz korzystniej jest go nie ujawniać.
Odkrywając czyjąś nieuczciwość, powinniśmy na to odpowiednio zareagować.
Jeśli zaś nie nastąpi z naszej strony żadne działanie, bo nie możemy tego dokonać lub zaszkodzilibyśmy tylko swoim interesom, to lepiej zachować tę informację dla siebie i czekać na bardziej sprzyjające okoliczności.
W przeciwnym razie straci na tym nasz autorytet i w jakiś sposób zalegalizujemy nieprawdę. Pamiętajmy, że pojedynczy symptom kłamstwa nie jest jeszcze dowodem na to, że tak jest w istocie.
Podobnie jak brak oznak kłamstwa nie dowodzi, że dana osoba mówi szczerą prawdę.

Na wizerunek kłamania przez kogoś składają się też inne czynniki, m.in. sprzeczność w treści wypowiadanych słów, ogólne zachowanie się czy inne symptomy z języka ciała, do których jeszcze wrócimy.

Łatwiej jest bowiem odkryć prawdę niż kłamstwo.

Adekwatne jest tutaj stwierdzenie średniowiecznego francuskiego filozofa, Monteskiusza, który powiedział: „Prawda ma tylko jedną twarz, a kłamstwo ma ich wiele”.

Reguła Ericksona

Zmarły niedawno amerykański lekarz, Milton Erickson, na podstawie długoletniej praktyki medycznej odkrył, że człowiek, w zależności od tego, co się dzieje w jego mózgu, patrzy w sześciu różnych kierunkach.
Jeżeli przyjmiemy, że nasza pamięć jest rodzajem magazynu z danymi, rozmieszczonymi w różnych jego częściach, to po jaki rodzaj informacji aktualnie sięgamy, możemy wyczytać z naszych oczu. Przekonajmy się o tym na prostym przykładzie.
Spróbujmy sobie przypomnieć dokładnie twarz naszego poprzedniego szefa.
Prawdopodobnie wzrok nasz będzie się kierować w prawo i ku górze.
Powtórzmy jeszcze raz tę próbę, ale kierując tym razem wzrok w lewo i w dół.
Efekt będzie ten sam, ale kierunek patrzenia nie będzie już dla nas wygodny. Stąd wniosek, że jeśli sobie coś przypominamy, to naturalny kierunek naszego wzroku będzie w prawo i ku górze.

A teraz inny przykład.
Spróbujmy sobie wyobrazić tego samego szefa w peruce i z długą siwą brodą (jeśli jej nie ma).
Tym razem wzrok nasz będzie skierowany odwrotnie niż w poprzednim przykładzie.

Dlaczego tak się dzieje?
To proste. Podczas przypominania sobie czegoś rzeczywistego sięgamy po informacje z innej części naszego magazynu pamięci niż przy wyobrażeniu fikcyjnym.

Praktyczny wniosek: osoba mówiąca prawdę będzie patrzeć w prawo i w górę, a w przypadku fikcji odwrotnie.

Erickson stwierdził jeszcze inne prawidłowości. Mianowicie, spróbujmy sobie przypomnieć, o czym myśleliśmy kupując ostatnio np. jakieś narzędzie do domu. Zapewne nasze gałki oczne krążyły dookoła. Tak działo się dlatego, że zadawaliśmy sobie szereg pytań, porównując nowe narzędzia z już posiadanymi albo z innymi znajdującymi się w sklepie.
Zastanawialiśmy się też, do jakich robót mogą okazać się one przydatne i dlatego nasze oczy krążyły. A zatem myślenie to porównywanie wielu zakodowanych w pamięci informacji.

Praktyczny wniosek: jeśli podczas rozmowy służbowej u naszego partnera oczy krążą w różnych kierunkach, to świadczy o tym, że rozważa on lub porównuje naszą ofertę z innymi i analizuje.

Jeśli natomiast patrzy na nas spokojnie, to znaczy, że przedstawionej propozycji do końca nie zrozumiał lub wydała mu się ona nieodpowiednia i jest do niej nastawiony sceptycznie.

Co można jeszcze wyczytać z twarzy?

• Zmiana koloru tęczówki oka
pozwala na określenie stosunku do drugiego człowieka. Przy odczuciach negatywnych tęczówka zaciemnia się, a przy pozytywnych rozjaśnia.

• Skrzydełka nosa aktywizują się i rozszerzają w stanie napięcia emocjonalnego.
U osób potrafiących opanować swoje emocje, stany wewnętrznego podniecenia lub złości można rozpoznać po ruchach skrzydełek nosa.

• Kiedy wysuwamy dolną wargę i jednocześnie ściągamy podbródek, wyrażamy w ten sposób swoje rozczarowanie lub gniew. O ile wysunięcie warg nie ma związku z wyrażaniem zachwytu, to oznacza brak akceptacji naszej propozycji, czyli odmowę.

• Jeżeli ktoś przy zaciśniętych ustach zagryza wargi, oznacza to, że jest rozgniewany i hamuje się, aby nie wybuchnąć.

• Wielu ludzi w sytuacjach, kiedy zdecydowanie bronią swojego stanowiska, wysuwa podbródek, np. Benito Mussolini, Margaret Thatcher.

• Zachmurzone czoło u większości ludzi wskazuje na przeprowadzanie przez nich w danej chwili skomplikowanego procesu myślowego.

• Tworzenie się poprzecznych fałd nad nasadą nosa charakteryzuje osoby bardzo porywcze.

• Wysokie trzymanie głowy (odsłonięcie szyi) świadczy o dużej pewności siebie, a jeszcze dodatkowo zaciśnięte usta zdają się mówić, że dana osoba uważa, iż jest zbyt dobra, jak na pełnioną 90 obecnie funkcję. W związku z tym czuła jest na wszelkie komplementy i propozycje zajęcia bardziej eksponowanego stanowiska.

• Słuchając kogoś uważnie, przechylamy głowę w bok.

• Jeśli podczas dłuższego przemówienia słuchający podnoszą głowy, to znak, że – w ich odczuciu – powinno się ono już skończyć. W przeciwnym wypadku zaczną, ziewać, drzemać lub niecierpliwić się, a efekt będzie odwrotny od zamierzonego przez mówiącego.

• Kiedy ktoś staje się obiektem podejrzeń, robi mu się na ogół gorąco i zgiętym palcem odciąga kołnierz od szyi, aby wpuścić trochę chłodniejszego powietrza.

• Głowę zazwyczaj podpieramy wtedy, gdy jesteśmy bezradni, aby móc się lepiej skoncentrować na danym problemie.

• Osoba, która często się śmieje, ma silnie rozwinięte mięśnie powodujące ruch warg. Mięśnie te, nawet w spoczynku, podciągają kąciki ust lekko w górę, sugerując uśmiech i życzliwość, gdy tymczasem nie ma żadnego ku temu powodu. Nieraz o osobach tych mówi się, że uśmieszek mają przyrośnięty do twarzy. Z kolei złość i pesymizm wzmacniają inne mięśnie twarzy (musculus triangulariś), które powodują trwałe przesuwanie się kącików ust w dół.

Więcej w książce : Mowa ciała A. Collins

Przestań się okłamywać

18 Piątek Sty 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 6 Komentarzy

Tagi

autentyczność, kłamstwo, maska, maski, osho, oszukiwanie, prawda, samooszukiwanie, tłumienie, wyparcie, wyzwolenie, zaprzeczenie

Pamiętaj, abyś nie okłamywał siebie. Jak? Zapamiętaj trzy rzeczy.

1. Po pierwsze, nigdy nie słuchaj nikogo, kto mówi ci, jaki masz być. Zawsze słuchaj swojego wewnętrznego głosu, aby wiedzieć, kim chciałbyś być. Inaczej zmarnujesz swoje życie.

Jest tysiąc jeden pokus dookoła ciebie, bo wielu handlarzy za­chwala swój towar. Ten świat to supermarket i każdy jest zain­teresowany tym, żeby ci coś sprzedać; każdy jest handlarzem. Jeśli posłuchasz zbyt wielu z nich – oszalejesz. Nikogo nie słu­chaj, po prostu zamknij oczy i słuchaj wewnętrznego głosu. To jest właśnie podstawa medytacji: słuchać wewnętrznego głosu. To po pierwsze.

2. Po drugie – a drugie staje się możliwe dopiero, gdy masz już za sobą pierwsze – nigdy nie noś maski.
Jeśli jesteś zły – bądź zły. To ryzykowne, ale nie uśmiechaj się, bo to będzie niepraw­dziwe.

Nauczono cię, że nawet kiedy jesteś zły, masz się uśmie­chać, więc twój uśmiech staje się fałszywy jak maska… po pro­stu wykrzywienie ust, nic więcej.
Serce pełne złości, trucizny, a usta się uśmiechają – stajesz się pełny fałszu.

A potem dzieje się jeszcze i to: kiedy chcesz się śmiać, nie potrafisz. Cały twój mechanizm jest wywrócony do góry noga­mi, bo kiedy chciałeś być zły – nie byłeś; kiedy byłeś pełen nie­nawiści – nie okazałeś tego. Teraz chciałbyś kochać, ale nagle odkrywasz, że mechanizm nie działa. Teraz chciałbyś się uśmie­chnąć, a robisz to z przymusem. Twoje serce wypełnia radość i chcesz się śmiać w głos, ale nie możesz się roześmiać, coś ścis­ka cię w sercu, coś dławi cię w gardle. Uśmiech się nie pojawia, a jeśli nawet się pojawi, to jest blady, jakby martwy. Nie daje ci szczęścia. Nie wzbiera w tobie, nie promieniuje.

Kiedy jesteś zły – bądź zły. Nie ma powodu, żebyś nie był. Kie­dy chcesz się śmiać, śmiej się. Nie ma powodu, byś się nie śmiał. Stopniowo okaże się, że cały twój system zaczyna funkcjonować.

A kiedy dobrze funkcjonuje, naprawdę, wydaje z siebie ci­chy „szmer” -jak samochód, w którym wszystko sprawnie działa. Kierowca, który kocha swój samochód, wie, że teraz wszy­stko jest w porządku, stanowi organiczną jedność – mechanizm funkcjonuje dobrze. Zobaczysz: kiedy organizm człowieka fun­kcjonuje prawidłowo, można słyszeć dokoła niego jakby delikat­ny „szmer”. Idzie, ale każdy krok ma w sobie coś z tańca. Mó­wi, ale jego słowa niosą w sobie delikatną poezję. Patrzy na ciebie i patrzy naprawdę; nie jest letni, jest naprawdę gorący. Kiedy cię dotyka, dotyka naprawdę; możesz czuć, jak jego ener­gia wnika w ciebie, prąd życia przenosi się… bo jego mechanizm dobrze funkcjonuje.

Nie nakładaj masek; one powodują nieprawidłowe funkcjo­nowanie twojego mechanizmu, tworzą blokady. W twoim ciele jest wiele blokad. U człowieka maskującego złość, blokuje się szczęka. Cała złość wchodzi tam i pozostaje. Jego dłonie stają się brzydkie; nie poruszają się z wdziękiem tancerza, ponieważ złość wchodzi w palce – i je blokuje. Pamiętaj: złość ma dwa źródła, z których można ją wyrzucać. Jedno to zęby, drugie to palce. Wszystkie zwierzęta, kiedy są złe, gryzą zębami lub dra­pią pazurami. Z tych dwóch punktów wydobywa się złość.

Mam także podejrzenie, że kiedy ludzie kumulują w sobie zbyt wiele złości, zaczynają mieć problemy z zębami. Zęby psują się, gdyż jest w nich zbyt wiele energii, która nie może znaleźć uj­ścia. Każdy, kto dusi w sobie złość, więcej je, bo jego zęby po­trzebują coś gryźć. Ludzie w złości więcej palą. Ludzie w złości więcej mówią, stają się obsesyjnymi gadułami, bo szczęki potrze­bują się poruszać, aby zrzucić choć trochę tego napięcia.

Jeśli cokolwiek w sobie dusisz, jakaś część ciała jest odpo­wiedzialna za te emocje. Jeśli nie chcesz płakać, twoje oczy tracą blask, bo łzy są potrzebne; są zjawiskiem towarzyszącym życiu. Jeśli co jakiś czas łkasz i krzyczysz, wchodzisz w to – sta­jesz się tym zjawiskiem – łzy zaczynają spływać ci z oczu, oczy stają się czyste, są odświeżone, młode i delikatne.

Pamiętaj: jeśli nie umiesz serdecznie płakać, nie umiesz tak­że śmiać się, bo to dwa przeciwne bieguny. Ludzie umiejący się śmiać, umieją także płakać. Ludzie, którzy nie umieją płakać, nie umieją się śmiać.

Toteż po drugie: nie nakładaj masek. Bądź sobą za wszelką cenę.

3. Po trzecie zaś, aby zachować swoją autentyczność, zawsze żyj w teraźniejszości – każde zakłamanie nadchodzi z przeszło­ści albo z przyszłości. To, co przeszło – minęło, nie przejmuj się tym.
I nie dźwigaj tego jak piętno; inaczej nigdy ci to nie pozwoli być prawdziwym w teraźniejszości.
A co jeszcze nie nadeszło -nie zdarzyło się, nie przejmuj się niepotrzebnie przyszłością; ina­czej wejdzie ona do twojej teraźniejszości i ją zniszczy. Bądź prawdziwy w teraźniejszości, a wtedy będziesz autentyczny. Być tu i teraz znaczy być autentycznym.

Osho – Rownowaga ciala i umyslu

Czy wiesz co jest Ci serwowane ? :)

05 Sobota Sty 2008

Posted by ME in Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

fałsz, manipulacja, okulary prawdy, otwarte oczy, prawda, spisek, Świadomość

Gdyby można było założyć na chwilę okulary prawdy, które pokazałyby nam to co nas faktycznie otacza… :)?
Czy chcielibyśmy żyć w takim świecie? Wybraliśbyśmy niebieską czy czerwoną pastylkę?

Dla nieznających angielskiego:
w tle pojawiają się nieprzetłumaczone napisy takie jak:
ulegnij, poddaj się, potwierdź, pracuj 8 h, śpij 8 h, oglądaj tv, nie używaj wyobraźni, pozostań w uśpieniu.

Czy jesteś robopatą?

31 Poniedziałek Gru 2007

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

dogmatyzm, kłamstwa, normalność, osho, prawda, robopata, rytualizm, szaleństwo


Robopata to wspaniałe słowo.
Oznacza ono osobę, która funkcjonuje niewrażliwie i mechanicznie jak robot, i jest człowiekiem tylko z nazwy.

Jego istnienie nie jest ani ludzkie, ani nieludzkie; robopata nie posiada ludzkich właściwości, jest po prostu a-ludzki.
Cechy charakterystyczne robopaty [ w mniejszym lub większym stopniu] posiada każdy z was.
Zanim staniesz się oświecony, cechy te towarzyszyć ci będą jak cień.

1. Robopata zawsze śpi.
Mówi, ale mówiąc śpi. Idzie, ale idąc śpi. Zaobserwuj siebie i ludzi. Ciągle robisz tę samą rzecz i nie ma potrzeby być wobec niej uważnym, można ją po prostu mechanicznie powtarzać.
Robopata ciągle śni. Nie tylko w nocy, ale i podczas dnia. Śni na jawie nawet podczas wykonywania jakiejś czynności. Możesz sam się o tym przekonać. W jakimkolwiek momencie zamknij oczy i spójrz do wewnątrz, ujrzysz rozprzestrzeniający się sen, który jest jak gwiazdy. W ciągu dnia gwiazdy te wcale nie znikają, stają się po prostu niewidzialne. Twój umysł jest wypełniony snami.
2. Robopata nigdy nie interesuje się nowymi rzeczami. Gdy już raz się czegoś nauczy, powtarza to ciągle. Nie robi niczego świadomie, jego działanie to puste gesty. Każdy ranek jest taki sam, każdy wieczór jest taki sam. I w życiu pojawia się nuda. Jak twoje życie ma być pasjonujące, gdy powtarzasz ciągle wyuczone schematy?

3. Inną cechą robopaty jest rytualizm.
Robopata żyje rytuałami, nigdy nie robi niczego z sercem.
Powie ci „dzień dobry”, dlatego że ciągle to powtarza. Pocałuje żonę, ale będzie to tylko powtarzanie wyuczonego, pustego gestu. Robopata robi wszystko to, co powinno być zrobione; żyje w sposób sztywny i nawet jego tak zwane życie emocjonalne jest zrytualizowane i zaprogramowane. Nigdy nie robi niczego spontanicznie, pod wpływem chwili. Idąc do biura, już podczas drogi myśli o tym, co powiedzieć szefowi. Ciągle się przygotowuje, ciągle próbuje.

4. Robopata jest także dogmatyczny.
Zawsze udaje, że jest wszystkiego zupełnie pewny. Nie dopuszcza do siebie żadnych wątpliwości, gdyż one powodują niepokój.

5. Robopata żyje przeszłością albo przyszłością.
Nigdy nie ma go tu i teraz. Przeszłość jest dobra, gdyż nie możesz jej zmienić, jest skończona i zamknięta. Robopata czuje się bardzo wygodnie w przeszłości, a dzięki przyszłości może marzyć i pragnąć. Natomiast żyć teraźniejszością jest trudno, gdyż stwarza ona wiele problemów.

6. Robopata żyje w gmatwaninie wizerunków.
Ciągle zastanawia się, jaki jest jego wizerunek, co inni o nim myślą – czy myślą, że jest dobry, święty, taki czy owaki. Nie martwi się tym, jak naprawdę można zmienić własne życie.

7. Robopata jest perfekcjonistą, nigdy nie jest zadowolony, ciągle odkrywa błędy.
Jeśli chcesz być bezbłędny, nie możesz być prawdziwy, gdyż prawdziwość pociąga za sobą błędy. I dlatego wielu ludzi wybiera drogę najmniejszego oporu, nigdy nie idąc na całość; gdyż jest to niebezpieczne, mogą pojawić się błędy. Ludzie żyją bardzo ograniczonym rodzajem życia. A życie musi być wielowymiarowe, tylko wtedy staje się bogate. Robopata jest naprawdę biedny. Jego życie jest jednowymiarowe i ograniczone do jak najmniejszej ilości działań, by uniknąć błędów.

8. Robopata jest przeciwny radości, przeciwny życiu. Jeśli ktoś inny się cieszy, robopata patrzy na niego z potępieniem.

9. Robopata nie ma w sobie współczucia. Jest twardy wobec siebie i innych. Gra swoją rolę należycie, tak jak trzeba. Jego największa wartość to wydajność i ślepe wykonywanie rozkazów.

10. Robopata jest obłudny. Zawsze czuje się bardziej święty niż ty. Jego cały wysiłek zmierza do tego, by być wyżej niż inni, by zawsze być na szczycie. Jego ego jest bardzo subtelne. Ludzie ci stają się mnichami, świętymi, politykami, purytanami, moralistami gotowymi wrzucić cały świat do piekła. To właśnie oni wymyślili piekło.

11. Alienacja jest ostatnią cechą robopaty. Jest on wyalienowany od siebie, od innych i od natury. Nie wie, kim jest, wie tylko to, co inni o nim mówią. Nigdy nie spojrzał głębiej na własne istnienie. Patrzy jedynie w oczy innych ludzi i tam szuka własnego wizerunku.

Człowiek żył dotąd jak robopata i ciągle może tak żyć. Ale możesz z tego wyskoczyć i ten skok uczyni cię religijnym, przyniesie ci zrozumienie, da ci mądrość i oświecenie.
Jeśli chcesz być naprawdę normalny, bądź zdolny do bycia szalonym. To jest to, czego nauczam. Jeśli zbyt usilnie próbujesz być normalny, staniesz się szalony. Wszyscy zbyt normalni ludzie są szaleni.
Nie próbuj być normalny, a będziesz normalny. Kiedykolwiek nadarzy się okazja by być szalonym, odpręż się i oszalej. Zaręczam ci, że nigdy nie oszalejesz, pozostaniesz tak normalny, że nic ani nikt nie zakłóci twojej normalności.
Słowo „idiota” jest piękne. Idiota to ktoś, kto żyje w niezależny sposób, robi swoje i nie obchodzi go to, co powie o nim świat. Idiotą jest ten, kto nie naśladuje. I nie ma to nic wspólnego z głupotą.
Jeśli spróbujesz iść przez życie własną, niezależną drogą, wtedy będziesz nazywany idiotą. Tłum nie będzie cię szanował, gdyż tłum nie szanuje autentycznych ludzi. Tłum szanuje maski i fałszywe osobowości.
Jeśli naprawdę chcesz być mądry, bądź idiotą. A jeśli chcesz być idiotą, gromadź wiedzę. Bądź uczonym, a będziesz idiotą.
Spróbuj wejść głębiej w ten paradoks.

Człowiek „z charakterem” to martwy człowiek, który stworzył wokół siebie pancerz. Dał słowo, że na przykład nie będzie kłamał i dlatego nie kłamie. Chce kłamać, ale tłumi tę chęć z powodu charakteru, z powodu własnego ego. I nigdy nie może być autentyczny, szczery i otwarty. Jest zawsze zamknięty w grobowcu, jaki wokół siebie stworzył. Głęboka warstwa „charakteru” nie pozwala mu wyjść na spotkanie życia, na spotkanie tu i teraz.
Dla materialnego umysłu, dla wyrachowanego umysłu, dla komputerowego umysłu, miłość jawi się jako rodzaj szaleństwa. A miłość jest jedyną normalnością. Normalność jest aromatem róż rozkwitających w twoim sercu.

Osho, Budda drzemie w Zorbie

Powiązane posty

• Bezrozumnie?

• Odpowiedź na Psychiczny Atak

• Czy wiesz co jest ci serwowane?

• Zjednoczenie

• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?

• Zaakceptuj i bądź wolny…

• Co wpływa na nasze życie?

Szatan nie żyje? Bóg nie żyje? – punkt widzenia Osho.

30 Niedziela Gru 2007

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 45 Komentarzy

Tagi

Bóg, emocje, gniew, Medytacja, nirwana, osho, oświecenie, prawda, stłumienie, szatan, wolność, Świadomość, życie



Fragment z Osho : Budda drzemie w Zorbie

Bóg nie żyje. Szatan nie żyje.
Ich śmierć jest konieczna, żebyś ty mógł żyć.
Jeśli oni żyją, ty jesteś martwy, uwięziony z obu stron.

Chcę, aby człowiek był wolny, stał się indywidualnością. Religia nie może wykorzystywać twoich psychologicznych potrzeb. Zintegrowany człowiek jest samowystarczalny, gdyż jest całością. Całością tak wypełnioną, że nie potrzebuje figurki ojca gdzieś w Niebie. Pragnę, aby człowiek był tak szczęśliwy w TYM momencie, żeby nie istniało dla niego jutro. Jutro nie istnieje dla zintegrowanego człowieka, nie można nim manipulować dziecinnymi grami typu: zrób to, a pójdziesz do Nieba, nie rób tamtego, bo spłoniesz w piekle.
Religie mówią: wyrzeknij się.
Ja mówię: raduj się.
Chcę, aby moi ludzie wypełnili świat śmiechem, radością, tańcem i pieśnią. Nie szukamy żadnego raju, próbujemy stworzyć go tu i teraz.
Nauczam nie religii, lecz religijności, a ta nie ma nic wspólnego z Bogiem, diabłami, Niebem i piekłem. Jest płynącą rzeką, a nie martwym głazem. Jest wartością, która zawiera w sobie ufność, szczerość, naturalność i kochające serce. Do tego nie są potrzebne święte księgi, mesjasze, kościoły, papieże i księża.
Gdy człowiek kocha cały kosmos, drzewa, rzeki, oceany, gwiazdy i chmury, wtedy wie, że modlitwa to nie słowa.
Jestem przeciwny modlitwie, popieram medytację. Modlitwa to biznes, handel z bogiem. Modlitwa opiera się na słowach. Znowu będziesz gadał, piał hymny, powtarzał mantry.
Podczas medytacji, wszystkie słowa muszą być odrzucone, nawet na kilka chwil. I podczas tych chwil spływa na ciebie szczęście, zalewa cię cały wszechświat.
Człowieka nauczono by tłumił seks, by tłumił gniew, by tłumił wszystko i próbował się uśmiechać, nosić maskę, tworzyć fałszywą osobowość. Głęboko wewnątrz siedzisz na wulkanie, a na zewnątrz jesteś uśmiechnięty. Ten uśmiech jest fałszywy, namalowany.
Nie uczę cię tłumienia. Uczę cię zrozumienia. Zrozum gniew, obserwuj gniew, bądź świadomy gniewu. Nie rób nic – po prostu pozwól mu znaleźć się na wprost ciebie. Spójrz głęboko i nagle zrozumiesz, że przez obserwację dokonuje się przemiana. Gniew zamienia się we współczucie.

Człowiek jest bezradny w obcym, nieprzyjaznym świecie.
W świecie nie tylko nieznanym, ale i niepoznawalnym. Ta ciemność, te chmury nieznanego wstrząsają ludzkim umysłem. I ten musi się na czymś wesprzeć, musi stworzyć wiedzę. Nawet, jeśli ta wiedza nie jest prawdziwą wiedzą, to jednak daje ci poczucie, że jesteś tego świata panem. Przynajmniej możesz bawić się słowami i za ich pomocą stwarzać iluzję własnej siły. To jest właśnie to, co czyni metafizyka. Daje ci ona iluzję wiedzy tam, gdzie żadna wiedza tak naprawdę nie istnieje.

Metafizyka – słowa takie jak „bóg”, „nirwana”, „oświecenie” stają się niemal rzeczami. Zaczynasz wierzyć w słowa. A metafizyka jest nie tylko nonsensem, ale także szaleństwem, w którym oczywiście jest metoda. Metafizycy nieprzerwanie budują ze słów drapacze chmur, istną wieżę bąbel.
I gdy już raz usidlą cię słowa, wtedy rzeczywistość oddala się od ciebie. Zaczynasz żyć ukryty za murem słów.
Pewien robotnik został śmiertelnie ranny. Wezwano do niego księdza, który swą ostatnią posługę rozpoczął od pytań: „czy wierzysz w boga ojca?”, „czy wierzysz w boga syna?”, „czy wierzysz w ducha świętego?”. Człowiek popatrzył na zebranych i mruknął: „ja tu umieram, a ten facet zadaje mi jakieś zagadki”.
Życic jest ciągle we władaniu śmierci. Nie trać czasu na słowa i zagadki.
Trzeba pozbyć się wszystkich doktryn, ksiąg, teorii, gdyż chodzi o pozbycie się własnego ego. Trzeba pozbyć się słów, by stanąć twarzą w twarz z prawdą.

[…]

Kiedy ktoś przychod­zi i mówi, że szuka Boga, widzę w jego oczach błysk ego – potępienie świata. Widzę jego dumę, on przecież nie jest zwykłym człowiekiem, nie należy do przeciętności, jest wyjątkowy, nadzwyczajny. Nie szuka pieniędzy, szuka medytacji. Nie szuka czegoś materialnego, szuka czegoś duchowego.

Łatwo jest zmieniać przedmiot pragnienia, ale nie prowadzi to do przemiany.
Pragniesz pieniędzy, władzy, potem zmieniasz przedmiot prag­nienia i zaczynasz pragnąć Boga. Ale sam pozostajesz taki sam, gdyż ciągle pragniesz.
Zasadnicza zmiana ma dokonać się w twojej podmiotowości, a nie w przedmiocie pragnienia.

Odrzuciłeś świat. Teraz szukasz Boga. Odrzuć proszę, także Boga. Będzie to wyglądało trochę niereligijnie, ale tak nie jest.

Niech życie będzie twoim jedynym bogiem. Żaden inny bóg nie jest potrzebny, gdyż wszyscy inni bogowie są ludzkim wymysłem. Albert Einstein powiedział: „jestem głęboko religijnym niewierzącym.” Istotnie. Religijna osoba nie może być wierząca. Wiara jest jak rękawiczka, otacza cię i nigdy nie dotykasz życia bezpośrednio. Osoba religijna jest naga w tym właśnie znaczeniu: nie jest otoczona pancerzem wiary. Dotyka bezpośrednio życia.

Boga nie ma.
Jest życie.
Proszę, nie szukaj boga.
Nirwany nie ma.
Jest życie.
Proszę, nie szukaj nirwany.

Jeśli zaprzestaniesz szukania nirwany, od­najdziesz ją ukrytą w samym życiu. Jeśli zaprzestaniesz szukania boga, od­najdziesz go w każdej cząsteczce, w każdej chwili życia. Bóg to inna nazwa życia. Nirwana to inna nazwa życia.

Osho, Budda drzemie w Zorbie

Świadomość

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


WSZYSTKIE POSTY BLOGA

Świadomość

• Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
• „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
• Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
•Demony, które niosą Przebudzenie
• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
• Na jakim etapie swojego życia jesteś?
• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
• Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
• Podświadomość - kluczem do bogactwa
•Jak zachęcić podświadomość do współpracy
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Czym jest intuicja?
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
• Inspirujące cytaty sławnych ludzi
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
• Spogladaj głębiej…
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Bez granic
• Nowy stan świadomości
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
•Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
• Nie możesz zgubić drogi
• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Wybieraj swój świat świadomie
• Przestrzeń w Tobie
• Alaja - kosmiczna świadomość
• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
Holograficzny wszechświat
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Życie - cytaty z Osho
• Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
• Czym są Iluzje?



Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
• Sekret Zdrowia
• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
• Uzdrowicielska potęga wizualizacji
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
•Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
•Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

Związki

• Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
• Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
• Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
• Seks, impotencja i wolność
• Lęk przed zaangażowaniem w związku
• Zasady udanego związku miłości
• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
• Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
• Toksyczny związek, jak go uniknąć?
• Idealne partnerstwo
• Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
• Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
• Demon zazdrości
• Czy Twoj partner Cię szanuje?
• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
•Kobiecość kontrolowana
• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
•Lęk i kontrola w związku
• Seks - niszczy czy wyzwala?
• Doceń Twój związek…
• Jak pokonać lęk przed zranieniem?
• Dobre i złe strony partnerstwa
• Intymność a uległość
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
• Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

Pomiędzy ludźmi

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
“Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Jak prowadzić dyskusje?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Polityka, Polacy i…narzekanie.
• Nie zakładaj nic z góry
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy warto się kłócić?
• Czy umiesz wybaczać?
• Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
• Ocean współczucia
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
• Czy jesteś robopatą?
• Czy jesteś otwarty?
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
• Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
• Utrata kontroli
• Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
• Naprawdę magiczne słówko! :)
• Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
• Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
• Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
• Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
• Jak zostać dobrym słuchaczem
• Czy umiesz naprawdę słuchać ?
• Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
•Tajemnica wspierania innych ludzi
• Nie próbuj zadowolić wszystkich
•Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
•Lista książek godnych uwagi…
•Jakie seriale lubicie?
•Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Poza samotność

• Samotność a zależność od innych
• Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
• Samotność czy osamotnienie?
• Strach i ciemność?
• Nie zadręczaj się!
• Wybacz sobie i wybacz innym
• Cztery kroki do wolności
• Wolność. Czy to puste słowo?
• Czy istnieje dobra samotność?
• Depresja. Jak sobie z nią radzić?
• Akceptacja naszej…nieakceptacji
• Odpowiedzialność i wolność
• Luźne rozważania o ludzkiej samotności
• Obnażanie sie do “ja”
• Czy można pomóc sobie samemu? :)
• Twoim zadaniem jesteś Ty
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

Koniec cierpienia


• Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
• Skąd się biorą wypadki?
• Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
• Miłość to inne słowo na wolność
• Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
• Złote myśli Berta Hellingera
• Ustawienia rodzinne Hellingera
• Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
• Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
• Seks - demon z piekła rodem
• Boska strona seksu
• Boskie ciało?
• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
• Czy wiesz dlaczego cierpisz?
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Najpopularniejsza religia świata
• Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

Szczęście - idea czy rzeczywistość

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz
• Radość niebezpiecznego życia
• Czy jesteś…godny szczęścia?
• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
• Nieuwarunkowane szczęście
• Patrząc oczyma miłości
• Szczęscie w zasięgu ręki
• Zasługujesz na miłość i przyjemność!
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Kochaj i bądź radosny!
• To jest Twoje życie
• Czy czujesz że zasługujesz?
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Przyjemność?
• Nie bój się zmian!
• Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
• Pierwsze prawo zmian
• Czarne, nieznane drzwi
• Do znudzenia - o optymistach :)

Zdrowie

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
•Choroba ma swój początek w umyśle?
• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
• 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
• Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
•Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
• Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
• Zalety diety roślinnej
• Totalna kuracja przeciwrakowa
• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
•Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
• Ulecz swoje ciało !
• Śmiech to życie
• Stres i napięcie = początek choroby
• Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
• Filozofia zdrowia
• Jesteś tym co zjesz
• Jak się zdrowo odżywiać?
• Zasady dobrego odżywiania
• Tajemnica Twego ciała
• Akupunktura a medycyna współczesna
•Medycyna holistyczna
•Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
• Wojna w naszym organizmie.
• Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
• Masaż leczy duszę
• Źródła niemocy
• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
• Zdrowy rozsądek w dietach?
• Negatywne odczucia wobec ciała

Oddech

• Czy oddychasz prawidłowo?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
•Stłumienia cz II
•Stłumienia cz I
• Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
• Co to jest REBIRTHING?
• Niezwykła moc oddechu? :)
• Integracja oddechem

Psychologia i duchowość

• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Cień - wg Junga
• Twórczy ludzie wg Junga
•Twórczy umysł a wyobrażenia
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Jak poradzić sobie ze stresem?
•Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
• Pozytywne wyzwanie
• Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
• Asertywność
• Nałogi - pragnienie ucieczki
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
• Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
• NLP - jak jesteś zaprogramowany?
• 10 zasad NLP
• Potęga manipulacji słowem
• Magia i moc słów
• GESTALT - integracja psychiki i ciała
• Czy jesteś tolerancyjny?
• Narodziny Ego
• Ego a osobowość ofiary
• Enneagram - 9 typów osobowości
• Nawyki, wolność i społeczeństwo
• Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
• Lody i samochody
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
• Samospełniająca się przepowiednia
• Psychologia inspiracji
•Twórz, twórz bezustannie!
• Metoda Simontona

Bóg i duchowość

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
• Krótka historia Boga
• Bóg - to jest...
• Dobro i zło
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Rozmowy z Bogiem
• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
• Benedyktyn, demony i Zen
• Fala jest morzem
• Przestać żyć we władzy Demona
• Jesteśmy Bogiem
• Wiara nie pozwala Ci myśleć
• Życie - to jedyna religia
• Bóg jest tancerzem i tańcem
• Bóg jest Tobą
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

Umysł a duchowość

• Zachwaszczony umysł?
• Enkulturacja
• Wyzwolenie z chaosu myśli
• Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
• Zaminowane obszary umysłu
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
• Ludzie i roboty
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Memy i wirusy umysłu
• Bełkoczący umysł
• Bezrozumnie?
• Odpowiedź na Psychiczny Atak
• Czy wiesz co jest ci serwowane?
• Zjednoczenie
• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
• Co wpływa na nasze życie?
• Kiedy kłamstwo staje się prawdą
• Ukryta siła metafor
• Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
• Tajemnica ludzkiego snu
• Mistrz snu
•Kilka słów o świadomym śnieniu
• Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
• Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

Ciało i Energia

• Aura człowieka - najważniejsze informacje.
• Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
• Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
• Czakramy, poziomy Twojego życia!
• Jak nauczyć się widzieć aurę?
• Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
• Geneza blokad na czakramach
• Świat to energia!
• Ciała duchowe według Jogi Kundalini
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?
• Tai-chi
• Czym jest energia “Chi” ?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Panta rei - energia dokoła nas
• Dobre wibracje
• Seksualność a czakry
• Jasnowidzenie - fakty i mity
• Telepatia i jasnowidzenie
•Telepatia – czy to działa?
• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
• Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
• Energia musi płynąć…!
• Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
• Oświecenie - wielki mit.
• Energia myśli i myślokształty
• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
• Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Sen Planety
• Energia życia. Fakt czy mit?
• Hipoteza Gai
• Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

Rozwój a Medytacja

• ABC medytacji
Miłość, seks i medytacja
• Czym jest medytacja?
• Ćwiczenia uwalniające energię
• Medytacja chodząca
• Medytacja a palenie papierosów
• Ból a medytacja
• Medytacja z czakramami
• Myśleć czy medytować...
• Czy Twoje życie ucieka?
• Medytacja a egoizm
• Emocje i myśli podczas medytacji
•Medytacja - praktyka czy tajemnica?
• Dzień Uwagi
• Wyostrz swoją uwagę
• Świadomość hara - początek i koniec życia
• “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
• Medytacja z koanem
• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
• Zabawne i nietypowe techniki medytacji
• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
• Naucz się relaksować
• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
• Historia pewnego medytującego
• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
• Nauka medytacji w zakładach karnych
•Rozpadnij się na kawałki
•Czy jesteś uważny?

Osobowość i emocje

• Afirmacje, sztuka zmiany życia
• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
• Afirmacje także mogą szkodzić!
• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
• Ciemna noc duszy
• Ciemna strona emocji?
• Zostań mistrzem swoich emocji?
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Napięcie i odprężenie
• Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
• Przekraczanie granic a bariera lęku
• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
• Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Autentyczna zmiana myślenia
• Przestań się okłamywać
• Poznawaj siebie - podejście Zen
• Kto jest premierem w Twoim rządzie?
• Zaufanie - w realizacji marzeń
• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
• Oszukując własne emocje….
• Energia bolesnych emocji
• Nieśmiałość a prostytucja
• Tajemnice nieśmiałości
• Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
• Cuda…i miłość.
• Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
• Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
• Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

Walka i akceptacja

• Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Mówić: tak - czy nie?
•Przestań usiłować być dobrym cz II
•Przestań usiłować być dobrym cz I.
• Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
•Poza dobrem i złem
• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
• Zagadnienie zła - okiem Hindusa
• Zrozumienie “zła”
• Wojna w Tobie trwa
• Nauka akceptacji dobrego i złego
• Droga wojownika
• Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
• Ponad-Ego
• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
• Życie w harmonii
• Życie to jest….- cytaty sławnych
• Umysł kontra ciało
• Zaakceptuj i bądź wolny...
• Wewnetrznie podzieleni
• Mądrość
• Miłość…jak głód
• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
• Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

Dorosłe dzieci

• Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
• ADHD = Dzieci Indygo?
• Niewinny dorosły człowiek
• Źródło depresji: dzieciństwo?
• Dziecko w rodzinie alkoholika
•Przełam wzorce z dzieciństwa
• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
• Zranione czy radosne dzieci?
• Wewnętrzne dziecko
• Kobieta bez winy i wstydu
• Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
• Toksyczny wstyd
• List ojca do syna. Wyznanie.
• Czego szukasz? Od czego uciekasz?
• Zmień….przeszłość!
• Miejsce wewnętrznej przemiany
• Natura - nasz największy nauczyciel
• Kim jestem? Początek życia
• Wewnętrzny ogród
• Jakie dzieci wychowasz?
• Grzeszne ciało?
• Niewolnik namiętności
• Męska autokastracja. Rys historyczny.
• Nie istnieją błędy - tylko lekcje
• Puść dziecku dobry kawałek ;)
•Zachęć dziecko do czytania
• Puchatek smakuje Tao
•Jak zostać dziecięcą szeptunką

Czakramy

• Czakramy - poziomy Twego życia
• Czakram Podstawy
• Czakram Podbrzusza
• Czakram Splotu Słonecznego
• Czakram Serca
• Czakram Gardła
• Czakram Trzeciego Oka
• Czakram korony
• Geneza blokad na czakramach
• Seksualność a czakry
• Tajemnice kolorów
• Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
• Podróż przez czakry - w wyobraźni
• Symboliczne znaczenie kolorów

Wokół religii i ezoteryki


• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
• Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
• Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
• Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
• Ciemna strona chrześcijaństwa
• Numerologia - czy to ma sens?
• Yang i Yin
• Czym jest energia “Chi” ?
• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
• Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
• Przypadki nie istnieją
• Odpowiedzią… są pytania
• Ogrody Zen
• Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
• Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
• Feng Shui
• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
• Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
• Uważaj, co mówisz...
• 4 etapy życia
• TAO• Tao Kubusia Puchatka
• Zen w sztuce łucznictwa
• Kilka słów o medycynie chińskiej
• Być Zorbą czy…Buddą?
• Cztery umowy Tolteków
• Historia Buddy
• Chiromancja - Linie na dłoni.
• Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
• Kurs cudów - zasady.
• Zen grania
• Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
• Religia jest trickiem genów ?
• W stronę wiecznej boginii
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
•Rio Abierto – życie jak rzeka
•Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

Śmierć a duchowość

• Historia człowieka który wrócił z martwych
• Życie to lekcja
• Doświadczenia z pogranicza śmierci
• Historia pewnego przebudzenia
• Czemu boimy się śmierci?
• Czy przeraża Cię Pustka?
• Los, karma, wolna wola?
• Prawo przyczyny i skutku
• Reinkarnacja?
• Diagnostyka karmy cz I
• Diagnostyka karmy cz II
• Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
• Przebudzenie.
• Czy można zmienić karmę?
• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
• Czy śmierć jest największym złem?
• Inne spojrzenie na reinkarnację
• Pozwól sobie umrzeć
• Zabijanie nie jest… złe?
• Pesymistyczna wizja cywilizacji?
• Prawo przyczyny, skutku i wiary

Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


• Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
• Mądrość jest sposobem podróżowania.
• Trzej mnisi i… ego
•Mądrości leśnego mnicha
•Straszna historia o diable
•Obsesja ucznia Zen
•Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
• Minuta mądrości
• W sercu Mędrca
• Miłość i mistrz
• Potwór, strzała i jajko
• Śpiew Ptaka
• Nie zadręczaj się!
• Historia Dana
• Najwłaściwszy moment
• A mistrz mu odpowiedział...
• Początek Wszechświata
• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
• Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

Sukces w życiu

• Podświadomość - kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Słownictwo sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
• Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
• Porażka jest matką sukcesu
• Jak być lepszym kierownikiem?
• EFEKT PIGMALIONA
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
• Przełamując fale…. I życiowy impas :)
• Jak polubić…nielubianą pracę
• Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
•Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
•Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
• Odzyskać wiarę w siebie
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
• Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
• Geneza geniusza
•Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
• Właściwa postawa…co to takiego?
• 10 cech idealnego lidera
• Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
•Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
•Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
•Przekonaj się że …możesz.

Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
4. MANAWA - moment mocy jest teraz
5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Co to jest Huna?
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Huna i “widmowe ciało”
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Metoda Ho’oponopono
• Szaman i ból
• Szaman miejski
• Szamanizm a sny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Potęga modlitwy wg Huny

Autorka:

  • ME

Waszym Zdaniem

Harysz o Jesteśmy Bogiem
kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
Agni o W stronę wiecznej boginii
Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

Od 2007 roku

  • 18 516 963 przybyszów !

Kategorie

Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Rozwój i Świadomość
    • Dołącz do 1 539 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Rozwój i Świadomość
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...