• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: przyjaźń

Idea zazdrości – Bóg, kobiety i wartości.

01 Sobota List 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 231 Komentarzy

Tagi

kobieta, kobiety, miłość, miłość jak głód, Neale D. Walsch, posiadanie, przyjaźń, relacje, walsch, wartości, własność, zawiść, zazdrosna, zazdrosny, zazdrość, zazrościć, związek, związki, Świadomość

Fragment z : Przyjaźń z Bogiem, N. D Walsch

Skąd twoim zdaniem wzięła się idea zazdrosnego Boga?

Próbowaliście z całych sił zaskarbić sobie Moja miłość. Próbowaliście zdobyć wyłączność. Rościliście sobie prawa do Mnie, i to bezceremonialnie. Głosiliście, że kocham was i tylko was. Wy jesteście wybranym narodem, wy jesteście narodem w Bożej pieczy, wy stanowicie jedyny prawdziwy kościół! I zazdrośnie strzeżecie tej pozycji, do jakiej sami siebie wynieśliście. Gdy ktoś mówi, że Bóg kocha wszystkich ludzi równo, akceptuje wszystkie wyznania, przygarnia każdy naród, wy nazywacie to bluźnierstwem. Powiadacie, że to bluźnierstwo, jeśli Bóg kocha inaczej, niż WY twierdzicie, że kocha.

George Bernard Shaw powiedział, że wszelkie wielkie prawdy na początku uznawane są za bluźnierstwo.

Miał racje.
Ta przesiąknięta zazdrością miłość jest Mi obca, niemniej tak właśnie postrzegacie Moja miłość, ponieważ w taki sposób Mnie kochacie.
W taki sam sposób kochacie siebie nawzajem i to was zabija. Dosłownie. Z zazdrości zabijaliście innych lub siebie.
Jeśli kochasz druga osobę, wymagasz, aby kochała ciebie i tylko ciebie. Jeśli kocha kogoś innego, wpadasz w zazdrość. A to jeszcze nie wszystko. Jesteś bowiem zazdrosny nie tylko o innych ludzi, jesteś zazdrosny również o prace, zainteresowania, dzieci, o cokolwiek, co odwraca od ciebie uwagę ukochanej osoby.
Niektórzy są zazdrośni nawet o psa czy o grę w golfa.
Zazdrość przybiera wiele kształtów. Ma różne oblicza. Lecz żadne z nich nie jest ładne.

Wiem. Kiedyś, gdy odczuwałem zazdrość o kobietę, w której byłem głęboko zakochany i dawałem temu wyraz, ona odparła cicho: “Neale, to nie jest zbyt zachęcająca część twojej osobowości”.
Nigdy tego nie zapomniałem. To było proste stwierdzenie faktu, bez emocji. Nie było napaścią czy pouczeniem. Ona wyartykułowała po prostu swoją myśl. Skutek był druzgocący.

To był wielki dar ze strony tej kobiety.

Owszem. Mimo to trudno mi było uporać się z zazdrością. Kiedy już myślę, że wreszcie się jej wyzbyłem, znów się we mnie odzywa. Jakby czekała w ukryciu. Nie zdaję sobie sprawy z jej obecności, mógłbym nawet przysiąc, że nie ma jej we mnie w ogóle. Aż tu nagle bum, pojawia się na nowo.
Sądzę, że teraz doświadczam jej w niewielkim stopniu, ale skłamałbym mówiąc, że nigdy nie odczuwam zazdrości.

Pracujesz nad tym, to wystarczy. Wiesz, z czym masz do czynienia, to dobrze.

Ale jak się jej pozbyć? Znam ludzi, którzy zupełnie wyzbyli się zazdrości. Jak im się to udaje? Ja też tak chcę!

Czyżbyś był zazdrosny o ludzi, którzy nie odczuwają zazdrości? To ciekawe.[…]
Wyzbądź się przekonania, że twoje szczęście zależy od czynników wobec ciebie zewnętrznych, a wyzbędziesz się zazdrości. Pozbądź się myśli, że w miłości chodzi o to, co otrzymujesz w zamian za to, co dajesz, a pozbędziesz się zazdrości. Rozstań się z roszczeniami co do czasu, sił lub miłości drugiej osoby, a rozstaniesz się z zazdrością.

Tak, ale jak to zrobić?

Nadaj swojemu życiu nowy sens. Zrozum, że jego cel to nie tylko to – co możesz z niego wynieść, ale również to, co możesz do niego wnieść. To samo dotyczy związków.
Celem życia jest stwarzanie siebie na nowo, w następnym najwspanialszym wydaniu najszczytniejszej wizji siebie, jaka kiedykolwiek ci się zamarzyła. Ogłaszanie i ucieleśnianie, wyrażanie i spełnianie, doświadczanie i poznawanie swej prawdziwej istoty. Nie wymaga to udziału innych ludzi – ani tej drugiej szczególnej osoby. Dlatego można kochać innych nie żądając od nich niczego.
Myśl, że można byt zazdrosnym o czas, jaku twoi ukochani spędzają grając w golfa, w biurze czy też w ramionach innej osoby, możliwa jest tylko wtedy, jeśli wyobrażasz sobie, że twoje szczęście doznaje uszczerbku, kiedy jest szczęśliwy ten, kogo kochasz.

Albo że twoje szczęście zależy od tego, czy twoi ukochani spędzają każdą chwilę u twojego booku, a nie przebywają z kimś innym czy zajmują się czymś innym.

Dokładnie.

Ale chwileczkę. Czy to znaczy, że nie powinniśmy odczuwać zazdrości nawet wtedy, gdy nasz jpart-ner spędza czas w ramionach innej osoby? Chcesz powiedzieć, że niewierność jest w porządku?

Nie ma czegoś takiego jak w porządku i nie w porządku. To są wyznaczniki, które sami ustalacie. „Tworzycie je – i zmieniacie – na miarę swojego rozwoju.

Odzywają się głosy, że na tym właśnie po lega problem dzisiejszego społeczeństwa: że jesteśmy nieodpowiedzialni pod względem duchowym i społecznym. Zmieniamy swoje wartości pod wpływem chwili, dostosowujemy je do swoich celów.

Oczywiście. Ale w ten sposób życie toczy się naprzód. Gdybyście tego nie robili, życie nie mogłoby posuwać się do przodu. Nie dokonałby się żaden postęp. Czy naprawdę chcecie bez końca obstawać przy dawnych wartościach?

Niektórzy chcą.

Chcą wieszać kobiety na placu, jako domniemane wiedźmy, co miało miejsce zaledwie kilka pokoleń wstecz? Chcą, aby kościół wysyłał żołnierzy na krucjaty by wycinać w pień tych, którzy nie wyznają jedynej prawdziwej wiary?

Posługujesz się historycznymi przykładami zachowań, które wynikały ze źle pojętych wartości, a nie z dawnych wartości. Wyrośliśmy już z tego.

Czyżby? A przyglądałeś się ostatnio światu? Ale to zupełnie inna historia. Trzymajmy się tematu.
Zmienianie uznawanych wartości świadczy o dojrzewaniu społeczeństwa. Przechodzicie jako społeczeństwo do kolejnego, wyższego etapu. Zmieniacie swoje wartości, albowiem zbieracie nieustannie nowe informacje, otwieracie się na nowe doświadczenia, rozważacie nowe koncepcje, odkrywacie nowe spojrzenia na rzeczywistość i dzięki temu wciąż na nowo siebie definiujecie. To oznaka rozwoju.

Wyjaśnijmy to sobie.
Jest oznaką rozwoju nieprzejmowanie się tym, że nasz partner rzuca się w cudze ramiona?

Jest oznaka rozwoju niedopuszczenie do tego, aby odebrało to wam spokój ducha. Zburzyło całe wasze życie. Doprowadziło do samobójstwa albo zabójstwa. Wszystko to niestety zdarzało się z tego powodu.
Nawet dziś niektórzy z was uśmiercają innych, a większość uśmierca swoją miłość z tego powodu.

Cóż, zabijania, rzecz jasna, nie pochwalam, ale czy można ocalić swoją miłość, jeśli twój ukochany kocha jednocześnie inną osobę?

To, że kocha inna osobę, nie znaczy, że nie kocha ciebie. Czy musi kochać tylko i wyłącznie ciebie, aby była to prawdziwa miłość? Czy tak to sobie wyobrażacie?

Tak, do ciężkiej cholery! Tak odpowiedziałoby wielu ludzi. Tak, do ciężkiej cholery.

Nic dziwnego, że tak trudno pogodzić się wam z tym, że Bóg kocha wszystkich równo.

Większość ludzi potrzebuje w jakimś stopniu poczucia bezpieczeństwa. Bez tego, jeśli partner nam tego nie zapewni, miłość obumiera, czy tego chcemy czy nie.

To nie miłość obumiera, lecz potrzeba. Decydujecie, że nie potrzebujecie już tej osoby. W istocie nie chcecie jej potrzebować, ponieważ jest to dla was zbyt bolesne. Postanawiacie więc: nie potrzebuję, abyś dalej mnie kochała. Idź i kochaj, kogo zapragniesz. Ja się stad wynoszę.

To właśnie się dzieje. Zabijacie potrzebę. Nie uśmiercacie miłości. W gruncie rzeczy są tacy, którzy noszą w sobie te miłość po wszeczasy.

Więcej w : Przyjaźń z Bogiem, N.D. Walsch

Powiązane posty

• Imago – czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?

• Związki: Splot miłości i nienawiści – cześć I

• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych – cześć II

• Zasady udanego związku miłości

• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

• Toksyczny związek, jak go uniknąć?

• Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

Reklama

Intymność a uległość

30 Sobota Sier 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie

≈ Dodaj komentarz

Tagi

ciało, dojrzałość, kobiecość, kobiecy punkt widzenia, kobieta, kobiety, mężczyzni, partner, partnerka, partnerstwo, podświadomość, przyjaźń, relacja, seksualność kobiety, szacunek, weiss, wolność wewnętrzna, zdrowie, związek, Świadomość

Intymność implikuje uległość – a uległość dla wielu ludzi oznacza, otwartość i ufność.
Nie znaczy to: być bezradnym i bezbronnym.
Nie znaczy to, że jest się słabym.
Oznacza to, że jest się gotowym ujawniać nasze prawdziwe uczucia i pragnienia.
Intymność wymaga gotowości podejmowania ryzyka, że będziemy widziani takimi, jacy naprawdę jesteśmy, bez pozorów i udawania mającego na celu zadowolić innych i zaspokoić ich oczekiwania.

Czasami bycie wobec drugiej osoby prawdziwym i szczerym oznacza gotowość do zaryzykowania zranienia jej. Podobnie, oznacza to gotowość do podjęcia ryzyka, że się zostanie zranionym przez reakcję innych na naszą szczerość, że może zostanie się odrzuconym i opuszczonym przez nich ponieważ nie spełnimy ich oczekiwali
Trudno to wszystko zrealizować.
Żadna z nas nie jest w stanie postępować tak cały czas ani też nie robimy tego w sposób doskonały, to znaczy tak, jak należałoby, ponieważ czasami musimy się osłonić i odpierać zaczepki i ataki ludzi niewrażliwych.

Intymność ma rację bytu jedynie wtedy, gdy możemy zaufać i czuć się bezpiecznie przed atakami i osądami.
Jest to wybór jakiego dokonujemy według własnego, wewnętrznego uznania i wiedzy o sobie. Znając siebie, możemy wyważyć pragnienie danej chwili w stosunku do naszych wyższych wartości i celów; możemy zdecydować się na zaangażowanie o odpowiednim stopniu intymności i uległości.

Obawa przed intymnością zdaje się iść w parze ze swego rodzaju nałogiem związanym z tymi sprawami, które przywykliśmy określać jako intymne: seks, romans i związki. Układ pchnij-ciągnij, pragnienia bliskości i dążenia do wolności w wyrażaniu siebie sprawia, że wiele z nas wykonuje taniec sprzeczności: najpierw dajemy do zrozumienia “podejdź”, a następnie sygnalizujemy “trzymaj się z dala”.

Jakkolwiek możemy obawiać się intymności na jednym szczeblu, na innym możemy w naszym zachowaniu stać się nachalne w stosunku do tych rzeczy, o których myślimy, że dadzą nam intymność. W naszej kulturze powszechnie uważa się, że intymność ma miejsce w ramach romantycznego związku seksualnego.
Nasz głód intymności może ujawnić się na różne sposoby: możemy nachalnie lub obsesyjnie skupiać się na seksie – na fizycznych doświadczeniach erotycznych i ich symbolach; możemy być uzależnione od związków – od jakiegoś konkretnego, albo od obawy przed brakiem szczególnego związku; albo też możemy być uzależnione od romansu – ponawianego poszukiwania dreszczu zdobywania i uniesienia związanego z seksualną zdobyczą.
Te formy przymusu mogą zlewać się w jednej osobie lub też mogą być wyraźnie rozdzielone, a jednak bez względu na przyjętą formę, wydaje się, że będą streszczać naszą aktualną kulturową nędzę – głód prawdziwej intymności.

Intymność stała się swego rodzaju słowem-wytrychem naszych czasów – niemal wszystkie mówimy o niej jako o czymś, czego chcemy, ale czego nie jesteśmy w stanie wystarczająco dużo znaleźć.
Często przez intymność mamy na myśli stan skulenia (podświadomie jakby w łonie), w którym druga osoba całkowicie nas akceptuje i rozumie oraz pielęgnuje nasze najbardziej osobiste pragnienia. Jest to typowo nierealistyczne podejście.
Odzwierciedla ono oczekiwanie, iż zostaniemy wybawione od konfliktów życiowych przez magicznego kochanka, który żyje po to, aby spełniać nasze pragnienia i z którym pojedziemy w siną dal, by tam żyć długo i szczęśliwie – metafora naszego pragnienia, by pozostać bezpiecznie skrytą w kokonie tego związku do końca naszych dni. Jest to niedojrzały punkt widzenia, poprzez który staramy się uciec przed ponoszeniem odpowiedzialności za siebie i za nasze życie.
To nie intymność, ale fantazje wywodzące się z bajkowych oczekiwań od życia. Jest to poszukiwanie środka, który nas znieczuli na ból związany z brakiem intymności wobec siebie lub na inne nieokreślone zranienia. Sytuacja ta może być szczególnie znajoma tym, którzy wracają do zdrowia po nadużywaniu lub uzależnieniu chemicznym.

Wszyscy mają wyjątkowy pociąg seksualny, uczucia i pragnienia.
To, jak dobieramy sobie ludzi, z którymi wchodzimy w związki intymne, zależy od wielu czynników, z których większość pozostaje wciąż tajemnicą. Niektóre odnoszą się do warunków, jakie miałyśmy w dzieciństwie oraz do poprzednich związków, inne zaś zdają się być czynnikami losowymi lub szczęśliwym wyborem.
Pytanie, jak i dlaczego niektóre typy ludzi przyciągają nas lub są przez nas przyciągane, stanowi materiał wielu wiecznie popularnych, szczególnie wśród kobiet, romantycznych opowiadań, czasopism, programów telewizyjnych i scenariuszy filmowych.

Odwieczny temat miłości od pierwszego wejrzenia i bohaterskiego podboju w imię miłości, wciąż chwyta nas za serce i pobudza naszą fantazję. Jednak większość z nas uczy się rozróżniać marzenia od mniej doskonałych, ale stanowiących większe wyzwanie prób i cierpień prawdziwych ludzkich związków. Jakkolwiek słusznie dążymy do zrealizowania pewnych aspektów naszych marzeń, to możemy nauczyć się żyć całkiem szczęśliwie z czymś innym niż ideał, który w końcu istnieje w naszym umyśle, podczas gdy inni kochankowie żyją i są obecni w naszych ramionach.

Jeśli nie nauczymy się tego rozróżniać i będziemy trwali w poszukiwaniu bajkowego ideału naszego związku, możemy łatwo popaść w pułapkę przedwczesnej, wymuszonej intymności.
Musimy nauczyć się rozróżniać pomiędzy pociągiem a uczuciem. Pociąg może prowadzić do uczucia, ale to nie dzieje się natychmiast. Uczucie potrzebuje czasu, zaufania i prawdy, aby mogło się rozwinąć.
Pociąg jest instynktowny, impulsywny, jest uczuciem wychodzącym z trzewi, które może wybuchnąć spontanicznie i które równie szybko może wygasnąć.
Opiera się ono o nasze warunkowe związki piękna, seksowności i siły, które działają jak stymulatory uruchamiające pożądania seksualne. Pociąg jest wspaniałym uczuciem, zazwyczaj zarówno dla tego, który jest pociągany jak i tego który pociąga, ponieważ angażuje wzajemną wymianę pozytywnej energii.

Dawanie i otrzymywanie są zarówno podnoszące na duchu i podniecające. Większość związków seksualnych rozpoczyna się od tego rodzaju wymiany, w czasie której najpierw jedna osoba staje się obiektem zainteresowania i komunikuje te uczucia drugiej, która następnie jest zaciekawiona i przyciągnięta do tej osoby przez jej pozytywne zainteresowanie.

Pożądanie seksualne jest wartością nieuchwytną.
Nikt nie był w stanie wyizolować czynników, które wpływają na to, jak bardzo dana osoba czuje się lub nie czuje seksualna w danym czasie lub w konkretnej sytuacji. Stanowi to część tajemnicy seksu, która wciąż pozostaje do rozwiązania.
Pożądanie seksualne stało się jednak w ramach związków intymnych głównym źródłem niezgody pomiędzy partnerami, którzy błędnie interpretują swe zróżnicowane poziomy pożądania jako symptomy braku miłości i uczucia.
Nasze społeczeństwo jest tak bardzo opętane przez seks, że pociąg seksualny czyni podstawowym wskaźnikiem ważności związku.
Koncepcja, że wszelki prawdziwie znaczący związek uczuciowy musi łączyć się z pociągiem seksualnym staje się dla ludzi, którzy pragnęliby utworzyć więzy na innych podstawach intymności, głównym czynnikiem odstraszającym.

Zdolność do przekazywania intymnych myśli, uczuć i pragnień seksualnych jest dla wielu z nas prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych rzeczy do wykonania.
Często boimy się powiedzieć to, co naprawdę myślimy lub czujemy, ponieważ nie chcemy zranić uczuć naszego partnera lub boimy się, że zostaniemy odrzucone lub wyśmiane. W rzeczy samej, zbyt często zdarza się, że próby dwojga ludzi szczerego porozumienia się w sprawach seksu, przekształcają się w kłótnie i nieporozumienia.
Komunikowanie się, to wieczny dialog pomiędzy partnerami, a każda osoba jest w 100 procentach odpowiedzialna za swój udział w tym procesie. Gdy kobieta nauczy się rozumieć swe własne pragnienia i ograniczenia seksualne, wówczas jest w pełni odpowiedzialna za powiadomienie o nich swego partnera. Już nie możemy bawić się w nieśmiałość, podsuwając delikatne sugestie i oczekując, że nasz partner będzie czytał w naszych myślach.

We wczesnym okresie każdego zdrowego związku intymnego lub seksualnego, partnerzy powinni określić i ustanowić wzajemnie akceptowalne ograniczenia tak, aby żadne z partnerów nie czuło, że wkracza się w jego granice, ani żeby nie było natrętne. Określanie i deklarowanie naszych własnych granic i ograniczeń może być wyzwaniem – w szczególności jeśli wyrosłyśmy w rodzinach w których lekceważono granice.
Konkretne mówienie co jesteś i czego nie jesteś skłonna zrobić seksualnie i intymnie może wydawać się nieromantyczne, ale w ostateczności służy podbudowaniu uczucia miłości i dobrego samopoczucia, które tworzą klimat zaufania.
Dopiero wtedy znacznie wzrośnie podniecenie związane z autentycznym zainteresowaniem i miłością.

Starym, lecz zapomnianym sekretem sztuki kochania jest to, że swobodne rozmowy z partnerem o seksie znacznie wzmagają pożądanie i podniecenie. Nie chodzi tu o typowo żenujące dowcipy lub poniżające, deprecjonujące siebie złośliwości, które tak często skrywają nasze skrępowanie w łóżku z partnerem. Negatywne podejście do seksu, które przenika zachodnią kulturę, służy zachęcaniu do nieodpowiedzialnego seksu.
Gdy wprowadzamy się w poczucie winy, skrępowania i zawstydzenia z powodu naszych naturalnych seksualnych myśli, odczuć i fizycznych pragnień, uczymy się zaprzeczać ich istnieniu lub tłumić je w naszej świadomości.

Dopiero, gdy zaistnieje sytuacja seksualna, nagle wyzwalamy tę podświadomą energię seksualną, w nieoczekiwanej sile i formie. W sferze postępowania seksualnego stajemy się wtedy nieodpowiedzialne, ponieważ u podłoża leżą wtedy żądze, do których się nie przyznajemy.
Możemy winić tę drugą osobę za to, że skłania nas do myślenia, czucia lub robienia rzeczy, których nie chcemy i przedstawiać siebie w roli ofiary: mówimy, że to nie była nasza wina, że nie mogłyśmy się oprzeć, że popęd seksualny był zniewalający lub że nie miałyśmy wyboru. Stąd właśnie biorą się kobiety, które czują się jak dziewice, a zachowują prowokacyjnie, nie zdając sobie z tego sprawy.
Potem są zdziwione i urażone seksualnymi pomówieniami. (Te scenariusze będą znajome dla wielu z nas, które wracają do normy z nałogowego stylu życia.)
W rezultacie wszystkie musimy zrozumieć, że zawsze mamy możliwość wyboru.
Musimy nauczyć się być świadome naszej seksualności i postrzegać ją jako piękną, naturalną, zasadniczo ludzką wartość duchową, która zasługuje na naszą godną i baczną uwagę i troskę.
Bardziej konkretnie, musimy nauczyć się nie traktować seksu jako czegoś oddzielnego od naszego normalnego życia codziennego.
Na ogół nie mamy trudności z rozmową z partnerem intymnym o jedzeniu, spaniu i innych sprawach związanych ze zdrowiem i życiem, a seks może być traktowany w dokładnie ten sam sposób: może z szacunkiem być uznany za naturalną i przyjemną część życia.

Fragment z : Seksualność kobiety, K. Weiss

Powiązane posty

• Demon zazdrości

• Czy Twoj partner Cię szanuje?

• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.

• Kobiecość kontrolowana

• Lęk i kontrola w związku

• Seks – niszczy czy wyzwala?

• Doceń Twój związek…

• Jak pokonać lęk przed zranieniem?

• Dobre i złe strony partnerstwa

Demon zazdrości

06 Piątek Czer 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 10 Komentarzy

Tagi

afirmacje, miłość, poczucie własnej wartości, pozamałżeński, praca ze sobą, przyjaźń, ray, relacja, samooakceptacja, umowa, zasługujesz na miłość, zdrada, zdrady, zrozumienie, związek, związki, Świadomość


S. Ray: Zasługuję na miłość

„Pozamałżeńskie związki były powodem coraz częstszych kłótni pomiędzy Tony’m a Maureen. Maureen stała się bardzo wybuchowa i płaczliwa, podczas gdy Tony był coraz mniej dyskretny w sprawie swoich romansów. Maureen twierdziła, że życzy sobie związku monogamicznego, a mimo to nie próbowała rozejrzeć się za kimś innym, komu również zależałoby na wyłączności.
Tony utrzymywał, że chce swobody seksualnej i kobiety, która będzie to tolerować, a jednak nie starał się znaleźć takiej partnerki.

Po przeanalizowaniu korzyści, uzyskiwanych przez każde z nich okazało się, że Tony celowo szukał sposobu sprowokowania niezadowolenia Maureen. Był przyzwyczajony do dezaprobaty swojej matki, więc podtrzymywał dalej tę grę.

Przywykł też do gwałtownych uczuć i zmiennych nastrojów
– w ten sposób komunikowała się z nim matka.

A ponieważ Maureen to osoba spokojna, jego intrygi były metodą wyprowadzania żony z równowagi: żeby rozhuśtać jej emocje w takim stopniu, do jakiego był przyzwyczajony.

Rola Maureen w tej grze polegała na poczuciu, że zajmuje drugie miejsce w uczuciach swego ojca.
Jako jedyna córka była bardzo przywiązana do niego i bez przerwy zazdrosna o to, że matka go ma. Dlatego odtwarzała rywalizację o miłość ojca w układzie z Tonym (sporo starszym od niej i podobnym z wyglądu do jej ojca).

Zaproponowałam Maureen, żeby zaczęła aprobować postępowanie Tony’ego (wtedy on przestanie dostawać swoją nagrodę) i zajęła się przepracowaniem stłumionych uczuć kazirodczych.

Tony’emu poradziłam, żeby podjął odpowiedzialność za to, do czego wykorzystuje swoje związki pozamałżeńskie.
Po tych poradach sytuacja pozornie się pogorszyła: prawda wyszła na jaw i nastąpił wybuch. Tony i Maureen rozeszli się.
Jednak po kilku dniach zadzwonili, każde osobno, prosząc o pomoc w zmianie swoich stereotypowych wzorców postępowania.

Zaproponowałam im następujące afirmacje:
Ja, Maureen, odtąd pochwalam postępowanie Tony’ego i podejmuję odpowiedzialność za swoją zazdrość.
Im więcej swobody daję Tony’emu, tym bardziej on mnie kocha.
Skoro mogę już żyć bez Tony’ego, nie robi mi różnicy, czy ma inne partnerki.
Ja, Maureen, już nie mam potrzeby widzieć w Tony’m swojego ojca i walczyć o jego miłość.
Ja, Maureen, nie chcę już dłużej tłumić kazirodczych uczuć do ojca.
Ja, Tony, podejmuję odpowiedzialność za zawieranie umów dotyczących moich układów pozamałżeńskich.
Ja, Tony, staram się nie wykorzystywać swoich pozamał-żeńskich związków do manipulowania.
Ja, Tony, już nie mam potrzeby ustawiania Maureen w roli mojej matki.
Ja, Tony, pozwalam teraz Maureen komunikować się otwarcie i zgodnie. Nie są mi już potrzebne dramatyczne wybuchy, do których przyzwyczaiłem się w dzieciństwie.

Ponieważ Maureen nie mogła mieć gwarancji, że Tony będzie jej wierny, zgodziła się przerobić pierwszą z proponowanych przeze mnie afirmacji, aby lepiej znosić całą tę sytuację i nie wywierać na niego presji.
Kiedy Tony zobaczył jej aprobującą postawę, nie mógł w to uwierzyć.
Najpierw poczuł się bardzo zdezorientowany, gdyż nie był w stanie znieść aprobaty, a przedtem sądził, że jej sobie życzy.
Dla niego gra się skończyła: już nie było starej nagrody.
Mimo to dalej próbował aranżować tę samą sytuację.
Rozeznanie w motywach, leżących u podłoża jego gry, pomogło Tony’emu w końcu z niej zrezygnować.

Maureen również zajęła się przepracowaniem swoich kazirodczych uczuć za pomocą analizy snów i stwierdziła, że jest o wiele bardziej rozluźniona. Jej nastawienie do związku z Tony’m stało się bardziej dojrzałe i wspólnie uzgodnili, że mają prawo do układów pozamałżeńskich w bardzo ograniczonym wymiarze.

Zazdrość nie jest miłością.
Miłość nie jest zazdrością.
Miłość nie jest potrzebą. Miłość nie jest własnością. Miłość nie jest inwestycją. Miłość nie jest kurczowym chwytem. Miłość nie jest ograniczaniem. Miłość nie jest zakazywaniem. Miłość nie jest niewolą. Miłość nie jest niewolnictwem. Miłość nie jest zależnością. Miłość nie jest posiadaniem.

Zazdrość to nie miłość. Wyobraź sobie świat bez zazdrości.

Aby poradzić sobie ze szczególnie silnym uczuciem zazdrości możesz próbować następujących wizualizacji, które złagodzą Twoje emocje:

Wyobraź sobie, że możesz być z kim zechcesz i jak długo zechcesz, a Twój partner jest z tego zadowolony.
Wyobraź sobie, że czujesz się naprawdę dobrze, widząc swego partnera z kim innym.
Wyobraź sobie, że nawet Cię wzrusza, że gdzie indziej może mu być równie przyjemnie jak z Tobą.
Wyobraź sobie, że czujesz się naprawdę świetnie, dzieląc swego partnera z kimś innym.
Wyobraź sobie, że Twój partner czuje się naprawdę świetnie, dzieląc Ciebie z kimś innym.
Wyobraź sobie, że wcale się nie boisz, że ta druga osoba może zająć Twoje miejsce;
Wyobraź sobie, że wcale nie musisz się martwić, że zostaniesz sama.
Wyobraź sobie, że wszyscy obdarzają innych miłością bez poczucia winy.
Wyobraź sobie, że każdy człowiek jest zadowolony widząc, jak jego ukochana czy ukochany obdarza innych coraz większą miłością.
Wyobraź sobie potężną siłę przyciągania, działającą z taką mocą, że wszyscy dostają tyle miłości, ile im potrzeba.

Wielu ludzi, którzy znaleźli się po przeciwnej stronie zazdrości, czują się jakby byli w niebie. I niekoniecznie są w jakimkolwiek stopniu poligamiczni.
Często nadal wolą absolutną wyłączność.
Ale mają alternatywę, możliwość wyboru.
I uwielbiają tę swobodę.

Zazdrość – obecny strach przed przyszłą stratą – objawia się na jeden lub wiele następujących sposobów:

– żądanie uwagi tylko dla siebie,
– nieufność,
– krytycyzm,
– zawziętość,
– przymus odpłacania pięknym za nadobne,
– autodestrukcja,
– ograniczanie wolności drugiej strony i
– pozbawianie jej przyjemności.

Zazdrość jest często uważana za uczucie wrodzone, jednak uważna obserwacja demaskuje ją jako nieświadomie nabyte narzędzie zniewalania partnera.
Zazwyczaj można to prześledzić wstecz aż do dzieciństwa, gdzie odnajdujemy uczucie bycia lekceważonym czy dyskryminowanym.

To dobry pomysł – zrozumieć, że to, czym często się przejmujemy,
w rzeczywistości wcale nas nie martwi
.
Zwykle na nowo przeżywamy uczucie pierwotnego bólu, gdy tymczasem partner i tak nie jest w stanie skompensować czy zastąpić miłości rodzicielskiej.

Ponieważ większość z nas rodzice przygotowali do życia w związkach wyłącznych, tylko z jednym partnerem, więc też jako dorośli oczekujemy, że ta jedna relacja zapewni nam maksimum dobrego samopoczucia i satysfakcji.
Tymczasem układ tego typu, który często przekształca się w uzależnienie, daje zwykle fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy uzależnienie jest w zaawansowanym stadium i człowiek potrzebuje coraz większych dawek, żeby mógł czuć się szczęśliwy.

Jeżeli Twoje szczęście zależy od kogoś innego, łatwo możesz się znaleźć w tarapatach.

Jeżeli ciągle będziesz myśleć, że źródło miłości jest gdzieś na zewnątrz, poza Tobą, to będziesz żyć w nieustannym lęku, że zostaniesz sama, że stracisz swego towarzysza, że on zechce spędzać za dużo czasu bez Ciebie.
A wtedy powstaje zagrożenie, że wszystko to spowodujesz na zasadzie samospełniającego się proroctwa. Negatywne myślenie ma siłę sprawczą.
Innymi słowy, możesz kochać drugą osobę bez lęku czy obaw tylko wtedy, jeżeli Twoje poczucie własnej wartości nie jest od niej zależne.
Potwierdzanie się i upewnianie w dobrym mniemaniu o sobie pomaga uwolnić się od strachu i pozwala partnerowi kochać Cię jeszcze bardziej.

Jak sądzę, intuicyjnie wiesz, że tam, gdzie panuje zazdrość, prawdziwa miłość nie ma szans powodzenia.
Jak sądzę, wiesz także, że nie musisz od razu rezygnować z monogamii, żeby wyzbyć się zazdrości. Sądzę również, że chyba już wiesz, jaki jest na to sposób.
Dobrą metodą jest ciągłe podnoszenie swojej samooceny i umawianie się z partnerem.
Zaś najlepszym rozwiązaniem wydaje się umowa pomiędzy Wami, że obydwoje chcecie utrzymać aktualny stan, przynajmniej dopóki nie uznacie, że macie ochotę zrobić inaczej. Wtedy musicie po prostu umówić się na co innego.

Najważniejszą rzeczą jest wewnętrzne zobowiązanie zaangażowania się w dobre funkcjonowanie podstawowej relacji. Wtedy w sprawie dodatkowego układu trzeba tylko zadać pytanie: czy służy on podtrzymaniu mego głównego związku?
Gdyby ludzie decydowali się na otwarte relacje dopiero po zadaniu takiego pytania i uzyskaniu pozytywnej odpowiedzi, a wtedy oczyszczali się za pomocą afirmacji dotyczących funkcjonowania w otwartych związkach, to prawdopodobieństwo zniszczenia ich podstawowego układu byłoby o wiele mniejsze. Jeśli natomiast nie możesz odpowiedzieć na to pytanie twierdząco i mimo to ruszasz do przodu, wkraczasz na niebezpieczny teren.
Jeżeli nadal jesteś zazdrosny, to musisz się do tego przyznać i zabrać się do podnoszenia swojej samooceny. I nie miej sobie tego za złe. Tymczasem masz tu parę afirmacji, które możesz wypróbować.
Afirmacje na temat zazdrości:
Jeśli masz inne związki:
1. Ja, ………………., od tej chwili podejmuję odpowiedzialność za umawianie się z moim partnerem co do innych związków.
2. Ja, ………………. , od tej chwili podejmuję odpowiedzialność za swoją zazdrość i przestaję oskarżać o nią partnera.
3. Im częściej ja,……………….. , wygrywam, tym lepiej czuję się, gdy wygrywają inni, a im częściej oni wygrywają, tym więcej ‚ ja wygrywam. W ten sposób wygrywam cały czas.
4. Im mniej ja, ……………… , jestem zależna, tym bardziej jestem kochana.
5. Im więcej swobody ja,…………………, daję swemu partnerowi, tym bardziej on mnie kocha.
6. Im mniej ja, …………………., potrzebuję swego partnera, tym bardziej on mnie kocha.
7. Ja, ……………., nie mam nic przeciwko temu, żeby mój partner wchodził w inne związki, i sobie również daję do tego prawo.
8. Ja, ………………, wchodzę w inne układy z czystym sumieniem a więc poczucie winy niczego nie zakłóca.
9. Ja, …………………, chcę, żeby mój partner w innych układach miał taki sam spokój ducha.
10. Ja, ………………., staram się o to, żeby inne relacje nie służyły mi do manipulowania. (Jestem świadoma swego celu i biorę odpowiedzialność za tę sprawę).
11. Odkąd ja,………………., już mogę żyć bez………………., nie ma znaczenia, czy jest związany z kim innym czy nie.
12. Im więcej mój partner jest z innymi, tym bardziej interesujący i inspirujący jest dla mnie.
13. Ja, ……………… , z radością przyjmuję wszystko, co przyczynia się do wzbogacenia doświadczeń mego partnera.
14. Gdy ja i mój partner kochamy się wzajemnie, to i ta trzecia osoba również zyskuje więcej miłości.
15. Gdy……………….kocha………………., ja,………………., czuję się bardziej kochana przez nich oboje. Dzięki temu dostaję więcej miłości.
16. Kiedy ja,………………… , dzielę się osobami, które kocham, to więcej miłości jest u; obiegu i ja też dostaję jej więcej.
17. Im większą ilość ludzi ja, ………………… , darzę miłością, tym więcej jej mam i tym szczęśliwszy jest mój partner.
18. To, że ta druga jest nadzwyczajna, może wyjść tylko na dobre mojemu partnerowi.
19. Nie ma nic złego w tym, że pragnę rozwijać się poprzez inne związki.
20. Ci, których kocham, akceptują siebie nawzajem.
21. Moja matka akceptuje moje życie seksualne.
22. Mój ojciec akceptuje moje życie seksualne.
23. Mój duszpasterz akceptuje moje życie seksualne.
24. Bóg akceptuje moje życie seksualne. Chrystus chciał, żeby mi na niczym nie zbywało.
25. Ja, ………………., jestem dobrego zdania o sobie niezależnie od tego, czy mam tylko jednego mężczyznę, czy jest ich więcej.
Ja,…………………, mam prawo do posiadania wielu partnerów seksualnych.
26. Ponieważ jestem istotą boską, mogę wybierać i chcę wziąć odpowiedzialność za swoje wybory.

(Miłość jest jak zaczarowany pieniążek. Im więcej jej dajesz, tym więcej dostajesz z powrotem).
Jeśli chcesz zachować wyłączność:
1. Ja, ………………., jestem dobrego zdania o sobie niezależnie od tego, czy mam tylko jednego partnera, czy nie.
2. To dobrze, że ja,…………………., wybieram wyłączność. Mam zaufanie do swojej decyzji.
3. Ja, ……..t„……, teraz jestem zdecydowana na życie w monogamicznym związku i mogę swobodnie zmienić zdanie w dowolnym momencie.
4. Moje relacje z…………………..z każdym dniem stają się coraz bogatsze i bardziej satysfakcjonujące.
5. Ja, …………………., nie potrzebuję już niczego udowadniać za pomocą posiadania innych związków.
6. Ja, ……………, już nie chcę załatwiać porachunków z partnerem, za pomocą posiadania innych związków.
7. Jedna osoba może dać mi wszystko, czego potrzebuję, i pełnąr satysfakcję.
8. Ja, ………………., teraz już wiem, że mój partner, ……………….może zaspokoić wszystkie moje potrzeby.
9. Współżycie seksualne z…………………z każdym dniem sprawią mi coraz większą przyjemność.
10. Wiem, że to, co wybrałam, jest dobre dla mnie, i nie osądzam innych z powodu ich wyborów.

S. Ray: Zasługuję na miłość

Podobał ci się post? Zerknij na te:

• Zasługujesz na miłość i przyjemność!

• Toksyczny związek, jak go uniknąć?

• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

• Jak prowadzić dyskusje?

• Idealne partnerstwo

• Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

• Nie zakładaj nic z góry

• Nie istnieją błędy – tylko lekcje

Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?

13 Wtorek Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

carnagi, carnegi, jak zdobyć przyjaciół, motywacja, nadzieja, optymizm, podejście, pozytywna motywacja, przyjaźń, siły, wiara, zachęta

ZASADA: Zachęcaj innych do poprawy. Spraw, aby uwierzyli, że mogą się zmienić.

Jeden z moich przyjaciół, kawaler zbliżający się do czterdziestki, zaręczył się i narzeczona namówiła go na lekcje tańca. Lepiej późno niż wcale. „Mój Boże, naprawdę potrzebowałem lekcji tańca, bo tańczyłem dokładnie tak jak wtedy, gdy zaczynałem 20 lat temu. Nauczycielka, do której najpierw poszedłem, pewnie powiedziała mi prawdę. Stwierdziła, że wszystko robię źle.
Musiałbym po prostu zapomnieć wszystko, co umiem, i zacząć jeszcze raz od początku.
Ale to odebrało mi chęć do nauki. Nie dała mi bodźca do dalszych lekcji, więc zrezygnowałem z niej — opowiadał mi później;
— Możliwe, że kolejna nauczycielka kłamała, ale tym mnie kupiła. Powiedziała szarmancko, że tańczę może trochę staroświecko, ale podstawy mam dobre i nie będę miał żadnych trudności z nauczeniem się nowych kroków.
Ta nowa nauczycielka zrobiła więc coś zupełnie odwrotnego.
Chwaliła to, co robiłem dobrze, i lekceważyła moje błędy. «Ma pan naturalne poczucie rytmu. Naprawdę jest pan urodzonym tancerzem» — zapewniała mnie. Zdrowy rozsądek podpowiada mi, że zawsze byłem i będę kiepskim tancerzem.
A mimo to, gdzieś w głębi serca, lubię czasem pomyśleć, że może mówiła prawdę.
Wiem przecież, że płaciłem jej za lekcje, a więc również i za to, co podczas nich mówiła. Ale czy muszę o tym pamiętać?
Tak czy owak, tańczę lepiej, niż tańczyłbym, gdyby mi nie powiedziała, że mam naturalne wyczucie rytmu. To mnie zachęciło. To dało mi nadzieję. To sprawiło, że postanowiłem się podciągnąć.”

Powiedz dziecku, małżonkowi albo pracownikowi, że jest głupi, tępy i nie potrafi czegoś robić, a na pewno nie zachęcisz go do lepszego działania.
Ale spróbuj odwrotnej metody — zastosuj umiarkowaną zachętę, spraw, aby rzecz wydawała się łatwa do zrobienia, daj do zrozumienia, że wierzysz w jego umiejętności, okaż wiarę w jego naturalne zdolności, smykałkę do robienia czegoś — a będzie ćwiczyć, aż zmierzch zajrzy do okna.

Lowell Thomas, prawdziwy artysta w kontaktach z ludźmi, stosował tę technikę. Dawał d pewność, inspirował do działania.
Spędziłem kiedyś weekend z nim i jego żoną. W sobotę wieczorem poproszono mnie, abym zasiadł do stołu brydżowego na przyjadelską partyjkę przy kominku. Brydż? O, nie. Nie! Nie! Beze mnie! Nie mam o tym pojęcia. Ta gra zawsze była dla mnie czarną magią. Nie! To niemożliwe!
„Ależ, Dale, to nie jest żadna magia! Brydż to nic innego jak dobra pamięć i ocena sytuacji. Sam pisałeś przecież artykuły o ćwiczeniu pamięd. Poradzisz sobie, zobaczysz! To dla dębie pestka” —powiedział Lowell.
Zanim się zorientowałem, siedziałem już przy stoliku brydżowym. Tylko dlatego, że powiedziano mi, iż mam do tego smykałkę i jest to całkiem łatwe.

Brydż przypomina mi o Elym Cułbertsonie, którego książki o tej grze przetłumaczono na dziesiątki języków i sprzedano ich ponad milion. On właśnie powiedział mi, że nigdy nie zostałby zawodowcem, gdyby pewna młoda kobieta nie zapewniła go, że ma do brydża naturalny talent.

Kiedy przybył do Ameryki w 1922 roku, starał się o pracę nauczyciela filozofii i socjologu, ale mu nie wyszło. Potem próbował sprzedawać węgiel, ale skończyło się to fiaskiem. Jeszcze później zajął się handlem kawą, ale i tym razem była klapa.
Grywał w brydża, ale wówczas nie przyszło mu nawet do głowy, że może tego uczyć. Nie tylko był kiepskim graczem, lecz był też bardzo uparty. Tak szczegółowo analizował każdą skończoną partię, że nikt nie chciał z nim grać.

Potem spotkał piękną nauczycielkę brydża, Josephine Diiion, zakochał się w niej i pojął ją za żonę. Zauważyła, jak dokładnie analizuje on swoje karty, i przekonała go, że jest potencjalnym geniuszem karcianego stołu. Cułbertson powiedział mi, że to właśnie skłoniło go, aby potraktować grę w brydża zawodowo.

Cłarence M. Jones, jeden z wykładowców naszego kursu w Cindnnati w Ohio, opowiadał, jak zachęta i wiara, że błędy można naprawić, całkowicie zmieniły żyde jego syna.
„W 1970 roku mój syn David, który miał wtedy 15 lat, zamieszkał ze mną w Cindnnati. Nie miał łatwego żyda. W 1958 roku jako dziecko uczestniczył w wypadku samochodowym i na czole pozostała mu straszna blizna. W 1960 roku rozwiodłem się z jego matką i razem przenieśli się do Dallas w Teksasie. Do piętnastego roku życia uczył się głównie w specjalnych klasach dla dzieci z problemami w nauce w okręgu szkolnym w Dallas.
Możliwe, że z powodu blizny władze szkolne stwierdziły, że ma uszkodzony mózg i nie może funkcjonować normalnie. Miał dwa lata opóźnienia w nauce w stosunku do rówieśników, chodził więc dopiero do siódmej klasy. I będąc w siódmej klasie znał tylko tabliczkę mnożenia, potrafił dodawać na palcach i ledwie czytał.

Jedno w tym wszystkim napawało optymizmem.
Uwielbiał bawić się odbiornikami radiowymi i telewizyjnymi.
Chciał w przyszłości zostać mechanikiem telewizyjnym. Zachęcałem go do tego i powtarzałem, że potrzebna mu do tego matematyka. Postanowiłem pomóc mu w opanowaniu tego przedmiotu. Kupiłem zestaw kart do gry, które uczyły mnożenia, dzielenia, dodawania i odejmowania.
Gra polegała na odrzucaniu kart na kupkę po poprawnej odpowiedzi. Podpowiadałem mu poprawną odpowiedź, jeśli nie wiedział, i wkładaliśmy taką kartę z powrotem do talii. Powtarzaliśmy tak długo, aż wszystkie karty zostały odłożone.
Za każdym razem, kiedy odpowiedział poprawnie, robiłem z tego wielką sprawę, zwłaszcza jeśli poprzednio nie wiedział. Każdego wieczoru graliśmy ze stoperem. Obiecałem mu, że jeśli potrafi skończyć grę w 8 minut bezbłędnie, będzie mógł zająć się czymś innym. Ale wydawało się to dla Davida nie do osiągnięcia. Pierwszy raz test zajął mu 52 minuty, potem 48, 45, 44, wreszcie 41 i 40 minut.
Świętowaliśmy każdy lepszy wynik.
Wołałem żonę, obydwoje ściskaliśmy go i wszyscy razem odstawialiśmy taniec radości. Pod koniec miesiąca bezbłędnie radził sobie ze wszystkimi kartami w czasie krótszym niż 8 minut. A jeśli postępy były małe, sam chciał robić wszystko jeszcze raz.
Odkrył, że nauka może być przyjemna i wesoła.

Oczywiście, podskoczyły w górę jego oceny z algebry. O ile łatwiejsza jest algebra, jeśli zna się tabliczkę mnożenia. Był bardzo zaskoczony, kiedy po raz pierwszy przyniósł do domu czwórkę z matematyki. To nie zdarzyło się nigdy przedtem.
W niewiarygodnym wręcz tempie nastąpiły inne zmiany. Znacznie lepiej czytał i okazało się, że ma naturalne zdolności do rysunku. Podczas kolejnego roku szkolnego nauczyciel matematyki polecił mu przygotowanie gazetki. David postanowił opracować skomplikowaną serię modeli demonstrujących działanie dźwigni. A to wymagało nie tylko umiejętności rysunku i wykonania modeli, ale również znajomości matematyki.
Jego modele zajęły pierwsze miejsce w konkursie szkolnym, zakwalifikowały się do konkursu międzystanowego i otrzymały trzecią nagrodę w całym Cincinnati.
I to pomogło.
Dzieciak, który stracił dwie klasy, któremu mówiono, że ma «uszkodzony mózg», którego koledzy z klasy nazywali Frankensteinem i dokuczali mu, że mózg wyciekł mu na pewno przez dziurę w głowie, odkrywa nagle, że naprawdę coś potrafi. Skutek?
Od ostatniego semestru w ósmej klasie przez całą szkołę średnią nigdy nie otrzymał świadectwa bez wyróżnienia. W szkole średniej wybrano go do stowarzyszenia najzdolniejszych uczniów w kraju. Kiedy odkrył, że nauka może być przyjemna, zmieniło się całe jego życie.

Jeśli chcesz innym pomóc w osiągnięciu sukcesu, pamiętaj o tej regule:
Zachęcaj innych do poprawy. Spraw, aby uwierzyli, że mogą się zmienić.

Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi – DALE CARNAGIE

Powiązane posty:

• Czy warto się kłócić?
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy umiesz wybaczać?
• Nie istnieją błędy – tylko lekcje

Czy warto się kłócić?

09 Sobota Lu 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 10 Komentarzy

Tagi

bezinteresowność, empatia, krytyka, kłótnia, porozumienie, przyjaciele, przyjaźń, wrogowie, współczucie, zgoda

Krótko po zakończeniu I wojny światowej pewnej nocy w Londynie nauczyłem się bezcennej rzeczy.
Pewnego wieczoru byłem na bankiecie wydanym ma cześć sir Rossa Smitha. Człowiek siedzący podczas kolacji tuż obok mnie opowiedział mi zabawną historyjkę, która opierała się na pewnym cytacie.
Rozmówca wspomniał, że jest to cytat z Bibii. Był w błędzie. Wiedziałem o tym. Wiedziałem na pewno.
Nie było co do tego najmniejszej wątpliwości. Tak więc, aby podnieść swoje poczucie ważności i okazać swoją wyższość, postanowiłem stworzyć spontaniczny i nie chciany jednoosobowy komitet, który miał wyprowadzić go z błędu.
On jednak zaczął się bronić. Co? Z Szekspira? Niemożliwe! Bzdura! To cytat z Biblii. On to wie na pewno.
Ów gawędziarz siedział po mojej prawej stronie, z lewej zaś miałem starego przyjaciela Franka Gammonda, który lata całe poświęcił na studiowanie Szekspira. Tak więc wraz z rozmówcą zgodziłem się, że spór rozstrzygnie pan Gammond. Ten wysłuchał nas, po czym kopnął mnie pod stołem i powiedział:
— „Nie masz racji. Dale. Ten pan ma słuszność. Cytat pochodzi z Biblii.”
Wracając z nim do domu powiedziałem Gammondowi:
— Frank, przecież wiesz, że to było z Szekspira.
— Oczywiście — odpowiedział — Hamlet, akt 5, scena 2. Ale byliśmy na przyjęciu, drogi Dale. Po co udowadniać jednemu z gości, że się myli? Czy to sprawi, że cie polubi? Czy nie lepiej pozwolić mu zachować twarz? Nie pytał cię o zdanie. Wcale go ono nie interesowało. Po cóż więc się z nim spierać? Unikaj zawsze stawiania sprawy na ostrzu noża.

Powiedział mi coś, czego nigdy nie zapomnę….

Przecież postawiłem w niezręcznej sytuacji nie tylko rozmówcę, z którym się kłóciłem, ale również swojego przyjaciela. O ileż lepiej byłoby, gdybym nie zaczął udowadniać swojej racji.
Była to bardzo potrzebna nauczka, ponieważ zwykle nie dawałem się pokonać w dyspucie. W młodości kłóciłem się z bratem o każdą rzecz pod słońcem. Studiowałem logikę i argumentację, a następnie oddałem się nieskończonym sporom. Wszystko kazałem sobie udowadniać i gotów byłem polemizować nawet z faktem, że urodziłem się w Missouri. Później wykładałem sztukę prowadzenia debat i argumentowania w Nowym Jorku. Wstyd się przyznać — chciałem nawet napisać na ten temat książkę. Od tamtego wieczoru też obserwowałem i uczestniczyłem w niezliczonych sporach i dyskusjach. Ze wszystkich tych obserwacji płynie wniosek, że jest tylko jeden sposób, w jaki możemy zwyciężyć w kłótni, a mianowicie trzeba jej unikać. Unikać jak grzechotnika i trzęsienia ziemi.
W dziewięciu przypadkach na dziesięć spór kończy się tym, że każda ze stron przekonana jest bardziej niż kiedykolwiek o własnej racji.

Kłótnia jest zawsze twoją przegraną.

Dlaczego?
Ponieważ jeśli przegrasz, to przegrałeś, a jeśli wygrasz, to i tak przegrałeś.
Przypuśćmy, że zatriumfujesz nad innym człowiekiem, obracając w gruzy wszystkie jego argumenty.
Udowodnisz mu, że jest non compos mentis. l co wtedy?
Ty poczujesz się świetnie. A twój rozmówca? Pokażesz mu jego niższość, zranisz jego dumę i spowodujesz, że obrazi się za twoje zwycięstwo. Poza tym — „Kto poległ w kłótni wbrew swej woli, Opinii swojej nie odstoi.”

Stary mądry Ben Franklin mawiał:
„Jeśli wdajesz się w spory, dyskusje i kłótnie, możesz czasem osiągnąć zwycięstwo. Ale będzie to zwycięstwo próżne, ponieważ nigdy nie pozyskasz dobrej woli swojego oponenta.”
Zastanów się więc nad tym, co wolałbyś uzyskać:
teatralne zwycięstwo w akademickiej dyskusji czy przychylność rozmówcy?
Rzadko da się osiągnąć i jedno, i drugie.
Bostońska gazeta „Transcript” zamieściła kiedyś następującą, kiepską zresztą rymowankę:
„Tu spoczywa na wieki człowiek ten niebogi, Co zginął, dowodząc słuszności swej drogi
Miał śmiertelną rację, kiedy po niej pędził, A teraz jest martwy, jak niegdyś był w błędzie.”

Możesz mieć stuprocentową rację, ale wszystkie twoje wysiłki, by nakłonić rozmówcę do zmiany jego zdania, będą tak bezowocne, jakbyś jej nie miał.
Konsultant do spraw podatku dochodowego Frederick S. Parsons całą godzinę dyskutował z pewnym rządowym inspektorem skarbowym. Chodziło o 9 tysięcy dolarów. Pan Parsons twierdził, że te pieniądze stanowią wieczysty dług i w rzeczywistości nie da się ich ściągnąć. „Co takiego? Wieczysty dług? O nie, to musi być wpłacone” — krzyczał inspektor.
„Facet był zimny, arogancki i uparty — opowiadał pan Parsons na jednym z kursów. — Nie przemawiały do niego ani fakty, ani logiczna argumentacja. Im dłużej się kłócił, tym bardziej stawał się uparty, postanowiłem więc zaprzestać dyskusji, zmienić temat i wyrazić mu za coś uznanie.
Powiedziałem więc: «Sądzę, że to bardzo drobna sprawa w porównaniu z tymi naprawdę ważnymi i trudnymi decyzjami, jakich wymaga od pana pańska praca. Sam uczyłem się przecież przepisów podatkowych, ale ja czerpałem wiedzę z podręczników. Pańska wiedza bierze się z doświadczenia. Czasem żałuję, że nie mam pracy takiej jak pańska. Wiele by mi to dało.» I nie mówiłem ot, tak sobie. Naprawdę tak myślałem.
I co się stało? Inspektor wyprostował się w fotelu, rozparł wygodnie i przez dłuższy czas mówił o swojej pracy i sprytnych przestępstwach podatkowych, które udało mu się wykryć. Jego głos stopniowo stawał się przyjacielski, aż wreszcie zaczął opowiadać o swoich dzieciach. Wychodząc powiedział mi, że rozważy moją sprawę jeszcze raz i powiadomi mnie o decyzji za kilka dni.

Zaszedł do mojego biura trzy dni później i poinformował, że zdecydował się wypełnić formularz podatkowy dokładnie tak, jak mu go przygotowałem.”
Inspektor ten przejawiał jedną z najpowszechniejszych ludzkich słabości. Pożądał poczucia ważności. Dopóki pan Parsons się z nim spierał, zaspokajał tę potrzebę, potwierdzając krzykiem swój autorytet.
Gdy tylko jego żądza poczucia ważności została zaspokojona inaczej i mógł pochwalić się swoimi osiągnięciami, stał się wyrozumiały i uprzejmy.
Budda powiedział: „Nienawiści nigdy nie pokonasz nienawiścią, lecz miłością.” A nieporozumienia nigdy nie wyjaśni się w sporze, lecz tylko dzięki taktowi, dyplomacji, załagodzeniu i szczerej chęć zrozumienia punktu widzenia drugich.

Inni też są ważni

Czekałem w kolejce do okienka z listami poleconymi na poczcie przy rogu 33 ulicy i 8 alei w Nowym Jorku. Zauważyłem, że urzędnik w okienku jest bardzo znudzony: waży koperty, wyjmuje znaczki, wydaje resztę, wypisuje pokwitowania — monotonna praca przez całe lata. Pomyślałem więc:
„Spróbuję sprawić, by ten urzędnik mnie polubił. Oczywiście, aby to osiągnąć, muszę powiedzieć mu coś miłego o nim, a nie o mnie. Co takiego mogę w nim naprawdę podziwiać?”
Czasem trudno odpowiedzieć na takie pytanie, zwłaszcza gdy idzie o nieznajomych. W tym konkretnym przypadku odpowiedź okazała się prosta. Natychmiast zauważyłem coś, co wzbudziło mój bezgraniczny podziw.
— Żałuję, że nie mam takich włosów jak pan — powiedziałem, gdy ważył kopertę.
Spojrzał na mnie zdumiony, ale jego twarz rozjaśnił uśmiech.
— Kiedyś były ładniejsze — zauważył skromnie.
Zapewniłem go, że nawet jeśli utraciły część swojego blasku, dalej są wspaniałe. Widać było, że jest mu przyjemnie. Przez chwilę prowadziliśmy sympatyczną rozmowę; gdy odchodziłem, powiedział:
— Moje włosy podobają się wielu ludziom.
Założę się, że człowiek ten wychodził wtedy z pracy jak na skrzydłach. Założę się, że jak tylko dotarł do domu, powiedział o tym swojej żonie. Założę się, że stanął przed lustrem i powiedział:
„Tak, mam wspaniałe włosy.”
Kiedyś opowiedziałem tę historyjkę publicznie. Natychmiast jakiś mężczyzna zadał mi pytanie: „A czego pan od niego potrzebował?”
Czego potrzebowałem od niego! Co chciałem od niego dostać!?
Jeśli jesteś tek przerażająco pusty, że nie możesz posłać komuś jednego promyka szczęścia i odrobiny szczerego uznania nie oczekując niczego w zamian, jeśli twoje serce nie jest większe od kwaśnego, dzikiego jabłka/ to spotka cię ze wszech miar zasłużone niepowodzenie.
Ależ tak, chciałem coś dostać od tego faceta! Coś bezcennego! I dostałem.
Poczucie, że zrobiłem dla niego coś, za co on nie musiał mi się odwdzięczać. A jest to uczucie, które świeci jasno w naszej pamięci jeszcze bardzo długo!

Jest jedno niezmiernie ważne prawo ludzkiego zachowania.
Jeśli postępujemy zgodnie z nim, nie powinniśmy nigdy mieć kłopotów.
Przestrzeganie tego prawa przyniesie nam liczne grono przyjaciół i szczęście.
A każdy przypadek złamania go postawi nas przed kłopotami ciągnącymi się w nieskończoność. Prawo to mówi: Zawsze sprawiaj, by inny człowiek czuł się ważny.
Jak już pisałem, John Dewey powiedział, że żądza bycia ważnym jest najgłębszą potrzebą natury ludzkiej. A William James powiedział: „Najsilniejszą potrzebą ludzkiej natury jest pożądanie uznania.”

Filozofowie od tysięcy lat spekulują na temat reguł rządzących stosunkami między ludźmi i z całej tej debaty wynika jedna tylko nauka. Nie jest nowa. Przeciwnie, jest stara jak świat.
Zaratustra mówił o niej swoim zwolennikom w Persji JUŻ dwa i pół tysiąca lat temu.
Dwadzieścia cztery wieki temu nauczał w Chinach zasady „szu” Konfucjusz.
Twórca taoizmu LaoTse uczył jej swoich uczniów w Dolinie Han.
Pięćset lat przed Chrystusem Budda mówił o niej na brzegach świętego Gangesu.
Święte księgi hinduizmu wspominały o niej tysiąc lat wcześniej.
Dziewiętnaście wieków temu Jezus mówił o niej pośród skalistych pagórków Judei.
Właśnie Jezus wyraził ją jednym zdaniem, które jest prawdopodobnie najważniejszą zasadą na świecie: czyń innym tak, jakbyś chciał, by czynili tobie.

Chcesz akceptacji tych wszystkich, z którymi się kontaktujesz.
Chcesz uznania dla twojej prawdziwej wartości. Tęsknisz za poczuciem, że jesteś naprawdę ważny w swoim małym świecie. Nie chcesz słyszeć tanich komplementów, ale pragniesz przecież wyrazów szczerego uznania. Chcesz, aby twoi przyjaciele i współpracownicy — jak określił Charles Schwab — „aprobowali cie z całą serdecznością i nie szczędzili pochwał”. Każdy z nas tego chce.
Stosujmy więc Złotą Regułę i czyńmy innym tylko to, co chcielibyśmy, aby oni nam czynili.
Jak? Kiedy? Dlaczego? Odpowiedź brzmi: Zawsze i wszędzie.

Ze stosowaniem filozofii doceniania innych nie musisz czekać, aż zostaniesz ambasadorem Francji albo przewodniczącym komitetu organizacyjnego jakiejś uroczystości. Może ona czynić dla dębie cuda na co dzień.
Jeśli na przykład kelnerka przynosi d tłuczone ziemniaki, gdy zamówiłeś frytki, powiedz po prostu:
„Przepraszam, że sprawiam pani kłopot, ale wolałbym frytki.” Najprawdopodobniej powie ci, że to żaden kłopot i z przyjemnością wymieni danie, ponieważ okazałeś jej szacunek.
Małe zdanka, takie jak „przepraszam, że sprawiam kłopot”, „czy zechciałby pan…”, „czy mogę prosić…”, „czy miałby pan coś przeciw…” i wreszcie „dziękuję”, a więc te drobne uprzejmości naoliwiają tryby monotonnej maszyny codziennego życia. I przy okazji stanowią znak rozpoznawczy dobrze wychowanych.

Ronald J. Rowland, jeden z wykładowców na naszych kursach w Kalifornii, jest nauczycielem plastyki i robót ręcznych. Oto co napisał w liście do mnie o jednym ze swoich uczniów:
Chris był bardzo cichym, nieśmiałym chłopcem pozbawionym wiary w siebie. Był jednym z tych uczniów, którym zwykle nie poświęca się dość uwagi.
Uczę też w klasach zaawansowanych, które są pewnym przywilejem: trzeba zasłużyć sobie na uczestnictwo w nich.
W środę Chris pracował pilnie w swojej ławce.
Naprawdę czułem, że gdzieś głęboko w nim ukryty jest ogień. Zapytałem go więc, czy chce uczęszczać na zajęcia w klasie zaawansowanej. Jakże żałuję, że nie potrafię opisać wyrazu jego twarzy i walki, jaką stoczył z sobą ten nieśmiały czternastolatek, aby powstrzymać łzy.
—Kto, ja? Czy jestem wystarczająco dobry, panie Rowland?
— Tak, Chris, w pełni na to zasługujesz.
Musiałem przerwać rozmowę w tym miejscu, ponieważ mnie również zaczęły napływać do oczu łzy. Kiedy Chris wychodził tego dnia z klasy, wydawał się co najmniej o dwa cale wyższy. Patrzył na mnie roziskrzonymi niebieskimi oczami i twardym głosem powiedział: „Dziękuję, panie Rowland.”

Chris nauczył mnie czegoś, czego nigdy nie zapomnę. Nauczył mnie, jak głęboka jest nasza żądza poczucia ważności. Aby lepiej pamiętać o tej zasadzie, wykonałem napis: JESTEŚ WAŻNY, który powiesiłem w klasie tak, aby wszyscy mogli go widzieć. Napis ten przypominał mi też, że każdy z uczniów jest tak samo ważny.
„Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi” – Dale Carnagie

Jak przejść przez życie – nie mając wrogów

28 Poniedziałek Sty 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 24 Komentarze

Tagi

akceptacja, CARNAGIE, dyplomacja, krytyka, przyjaciele, przyjaźń, Rozwój, wrogowie, wybaczenie, zrozumienie

Cieszący się światową sławą psycholog B. F. Skinner udowodnił eksperymentalnie, że zwierzę nagradzane za dobre zachowanie nauczy się o wiele więcej i szybciej oraz zachowa wyuczoną wiedzę na dłużej niż zwierzę karane.
Późniejsze badania wykazały, że dotyczy to także ludzi.
Krytykując innych nie zmieniamy ich, często natomiast powodujemy trwałą urazę.
Inny wielki psycholog, Hans Seyle, powiedział kiedyś:
„Akceptacji pragniemy tak bardzo, jak nienawidzimy potępienia.”
Uraza i niechęć spowodowane krytyką mogą tylko zdemoralizować pracowników, członków rodziny i przyjaciół: nie zmienią tego, co już się stało.[…]

Kiedy podkusi nas jutro, żeby kogoś skrytykować, przypomnijmy sobie Ala Capone’a, Crowleya i Alberta Falla.
Mamy tu ludzką naturę w całej okazałości: winowajcy oskarżają wszystkich prócz siebie.
My jesteśmy tacy sami.
Trzeba sobie zdać sprawę, że krytyka, podobnie jak oswojone gołębie, zawsze wraca do domu. Trzeba uświadomić sobie, że ludzie, których skrytykujemy i potępimy, najprawdopodobniej chcąc się wybielić choćby przed sobą obwinia nas. Albo jak Taft powiedzą: „Nie wiem, jak mógłbym postąpić inaczej, niż to zrobiłem.” […]

Rankiem 15 kwietnia 1865 roku umierający Abraham Lincoln leżał w sypialni taniego pensjonatu dokładnie naprzeciw Teatru Forda, gdzie strzelał do niego John Wilkes Boom. Lincoln leżał po przekątnej zapadającego się łóżka, które było dla niego o wiele za krótkie. Na ścianie wisiała tania reprodukcja obrazu Rosy Bonheur Koński targ, a lampa gazowa rzucała dokoła ponure, żółtawe światło.
Nad takim „śmiertelnym łożem” Lincolna sekretarz obrony Stanton stwiendził: „Oto najdoskonalszy władca ludzi, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia.”
Jaki sekret dotyczący kontaktów z ludźmi posiadł Lincoln? Studiowałem jego życiorys przez 10 lat, a 3 lata poświęciłem na pisanie i uzupełnianie książki Lincoln the Unknown (Lincoln nieznany). Jestem przekonany, że przeprowadziłem najdokładniejsze badania nad osobowością i żydem Lincolna, jakie tylko można było przeprowadzić.

Specjalną uwagę poświęciłem jego kontaktom z ludźmi. Czy pozwalał sobie krytykować innych? O, tak! Jako młodzieniec w Pigeon Creek Valley w Indianie nie tylko krytykował, ale również pisywał wyszydzające ludzi wiersze i listy, które zostawiał na drogach tak, aby na pewno je znaleziono.
Niejeden z nich spowodował urazę, która tliła się przez całe życie.
Nawet gdy rozpoczął praktykę adwokacką w Springfieid w Illinois, otwarcie atakował swoich przeciwników w listach publikowanych na łamach gazet. Raz jednak przebrał miarę.
Jesienią 1842 roku wyszydził próżnego i awanturniczego polityka nazwiskiem James Shieids. Opublikował w miejscowej gazecie anonimowy paszkwil. Miasto ryczało wprost ze śmiechu. Drażliwy i dumny Shieids wrzał z wściekłości. Dowiedział się, kto jest autorem listu, dosiadł konia, odszukał Lincolna i wyzwał go na pojedynek. Lincoln nie chciał się bić. Był przeciwnikiem pojedynkowania się w ogóle, jednak odmowa byłaby plamą na honorze. Miał prawo wyboru broni. Ze względu na swoje długie ręce wybrał pałasze i zaczął pobierać lekcje szermierki u absolwenta West Point. W wyznaczonym dniu spotkał się z Shieidsem na piaszczystej ławie Missisipi gotowy do walki na śmierć i życie. Jednak w ostatniej chwili sekundanci nie dopuścili do pojedynku.
Było to najtragiczniejsze wydarzenie w życiu osobistym Lincolna.
Okazało się bezcennym doświadczeniem w kontaktach z ludźmi.
Nigdy więcej nikogo nie wyszydził. Od tego też czasu niemal przestał krytykować.

Podczas wojny domowej Lincoln stawiał ciągle innego generała na czele armii Potomaku. Każdy z nich po kolei — McCIellan, Pope, Bumside, Hooker i Mea-de — popełniał straszliwe pomyłki, doprowadzając Lincolna do wściekłości. Połowa narodu gwałtownie potępiała niekompetentnych generałów, a Lincolnowi „bez złości do żadnego i z wyrozumiałością dla wszystkich” udawało się zachować spokój.
Z upodobaniem powtarzał: „Nie sądź, byś nie był sądzonym.”
Kiedy jego żona wraz z innymi ostro potępiała ludzi Południa, Lincoln niezmiennie odpowiadał: „Nie mów tak, w podobnych okolicznościach my bylibyśmy tacy sami.”A przecież nie mógł narzekać na brak okazji do krytykowania. Weźmy tylko jeden przykład.
Bitwa o Gettysburg toczyła się przez pierwsze trzy dni lipca 1863 roku. W nocy z 4 na 5 lipca, kiedy Lee zaczął wycofywać się na południe, z ciężkich chmur lunął na ziemię deszcz. Dotarłszy wraz ze swoją pokonaną armią nad brzeg Potomaku, Lee ujrzał wezbraną, niemożliwą do przejścia rzekę, a za sobą miął zwycięską armię żołnierzy Unii. Lee nie miał odwrotu, wpadł w pułapkę. Lincoln wiedział o tym. Oto Niebiosa zesłały wspaniałą okazję pojmania armii Lee i natychmiastowego zakończenia wojny. Pełen optymizmu Lincoln rozkazał generałowi Meade’owi natychmiast zaatakować południowców, bez zwoływania rady wojennej. Rozkaz wysłał telegraficznie, a niezależnie pchnął do Meade’a specjalnego posłańca z żądaniem natychmiastowego działania.
A co zrobił generał Meade?
Postąpił dokładnie wbrew rozkazom Lincolna. Zwołał radę wojenną, tym samym łamiąc jawnie polecenie. Odwlekał atak z dnia na dzień. Telegraficznie przekazywał rozmaite wyjaśnienia, aż wreszcie odmówił wykonania rozkazu. W końcu wody cofnęły się i Lee wraz z armią przeprawił się przez Potomac. Lincoln był wściekły.
— Co to ma znaczyć? — wykrzykiwał do swojego syna Roberta. — Wielki Boże, co to ma znaczyć? Mieliśmy ich jak na dłoni. Wystarczyło tylko wyciągnąć rękę i byli nasi. A jednak nie mogłem sprawić, by armia się ruszyła. W tych warunkach chyba każdy generał pokonałby Lee. Gdybym mógł tam być, wychłostałbym Meade’a własnymi rękami!
Gorzko rozczarowany Lincoln napisał list do Meade. A trzeba pamiętać, że w tym okresie Lincoln był skrajnie powściągliwy w wyrażaniu swych opinii na piśmie. List ów, pochodzący z 1863 roku, był szczytem nagany. A oto on:
Mój Drogi Generale!
Nie sądzę, aby zdawał Pan sobie sprawę z ogromu nieszczęścia, jaki spowodowała ucieczka Lee. Był on w zasięgu naszej ręki, a schwytanie go, wobec naszych ostatnich sukcesów, oznaczałoby koniec wojny. Teraz jednak wojna będzie się ciągnąć w nieskończoność. Jeśli nie był Pan pewien skuteczności ataku na Lee w ubiegły poniedziałek, jak dokona Pan tego teraz, gdy udając się na południe od rzeki weźmie Pan ze sobą najwyżej dwie trzecie sił, którymi dysponował Pan wówczas? Byłoby nierozsądnym oczekiwać, i wcale tego nie oczekuję, że zdziała Pan teraz wiele. Stracił Pan życiową szansę i jest mi z tego powodu bardzo przykro.”

Jak sądzisz, co zrobił Meade po przeczytaniu tego listu?
Otóż Meade nigdy nie otrzymał tego listu.
Lincoln nigdy go nie wysłał.

List znaleziono w papierach już po jego śmierci.
Wydaje mi się — i chyba jest to jedyne możliwe wyjaśnienie — że po napisaniu tego listu Lincoln wyjrzał przez okno i powiedział sobie:
„Chwileczkę! Może nie powinienem działać pospiesznie. Łatwo mi siedzieć w zaciszu Białego Domu i wydawać Meade’owi rozkaz do ataku. Gdybym jednak był pod Gettysburgiem i widział tyle krwi co Meade w ciągu ubiegłego tygodnia, gdybym na własne uszy usłyszał krzyki i jęki umierających i rannych, może też nie byłbym tak skory do ataku. Gdybym miał temperament Meade’a, może postąpiłbym tak jak on. Tak czy owak, teraz to musztarda po obiedzie. Jeśli wyślę ten list, ulżę tylko sobie i spowoduję, że Meade zacznie szukać usprawiedliwienia. To z kolei sprawi, że zacznie mnie obwiniać. Wywoła to jego sprzeciw, osłabi jego przydatność jako dowódcy, a może nawet doprowadzi go do rezygnacji ze służby w armii.”
Lincoln odłożył więc list, gdyż wiedział z doświadczenia, że krytyka i wyrzuty niemal zawsze prowadzą donikąd.
Teodor Roosevelt powiedział, że kiedy jako prezydent miał do rozwiązania trudny problem, zwykł siadać w fotelu i spoglądając na duży portret Lincolna, który wisiał nad jego biurkiem w Białym Domu, zadawać sobie pytanie: „Co zrobiłby Lincoln na moim miejscu? Jak on rozwiązałby ten problem?”
Kiedy w przyszłości podkusi nas, aby kogoś upomnieć, weźmy pięciodolarowy banknot, popatrzmy na wizerunek Lincolna i zapytajmy: „Jak Lincoln poradziłby sobie z tym problemem?”

Czy jest ktoś, kogo chciałbyś zmienić, poinstruować, ulepszyć?
Bardzo dobrze! Świetnie! Jestem za!
Ale dlaczego nie zaczniesz od siebie?

Z czysto egoistycznego punktu widzenia jest to o wiele bardziej korzystne niż próby ulepszania innych — i o wiele mniej niebezpieczne. „Nie narzekaj na śnieg na dachu twojego sąsiada, kiedy twoje własne schody nie są czyste” — przestrzegał Konfucjusz.

Nawet zupełnie pewni, że mamy rację, jeśli zechcemy obrazić kogoś tak, że będzie o tym pamiętał przez dziesiątki lat i nie wybaczy nam do śmierci — po prostu zafundujmy mu odrobinę jadowitej krytyki.
W kontaktach z ludźmi musimy pamiętać, że nie są to istoty kierujące się logiką. Mamy do czynienia z istotami powodowanymi emocjami, pełnymi uprzedzeń i dumy wynikającej z próżności.
Zjadliwa krytyka sprawiła, że Thomas Hardy, jeden z najlepszych powieściopisarzy, jacy kiedykolwiek pisali po angielsku, na zawsze zarzucił pisanie prozy.
Angielskiego poetę Thomasa Chattertona doprowadziła do samobójstwa.
Benjamin Franklin, całkowicie pozbawiony taktu w młodości, stał się takim dyplomatą, tak nauczył się obcować z ludźmi, że mianowano go ambasadorem we Francji.
Sekret jego sukcesu?
„Nie powiem źle o nikim, a będę mówił wszystko dobre, co wiem o każdym” — to była jedna z jego zasad.
Krytykować, potępiać i narzekać potrafi każdy głupiec — i większość głupców to robi.

Alę aby zrozumieć i darować, potrzeba charakteru i samokontroli.
„Wielki człowiek pokazuje swoją wielkość przez sposób, w jaki traktuje maluczkich” — powiedział Carłyle.
Słynny pilot oblatywacz Bob Hoover, często startujący w pokazach powietrznych, wracał kiedyś do domu w Los Angeles z pokazu w San Diego. Na wysokości trzech tysięcy stóp nagle przestały pracować obydwa silniki. Magazyn „Flight Operations” opisuje całe to zdarzenie. Dzięki zręcznym manewrom Hooverowi udało się wylądować i nikomu nic się nie stało, ale maszyna uległa całkowitemu zniszczeniu.
Pierwsze, co zrobił Hoover po lądowaniu awaryjnym, to sprawdzenie paliwa. Tak jak podejrzewał, śmigłowiec z czasów II wojny światowej, którym leciał, napędzany był paliwem odrzutowym, a nie benzyną.
Po powrocie na lotnisko zażądał spotkania z mechanikiem, który szykował samolot do startu. Ten młody człowiek był wręcz sparaliżowany strachem z powodu błędu, który popełnił.
Łzy nabiegły mu do oczu, kiedy zbliżał się Hoover. Przez niego przecież uległ zniszczeniu bardzo drogi samolot, a o mały włos nie spowodował śmierci trojga ludzi.
Możecie sobie wyobrazić złość Hoovera. Należało się spodziewać, że dumny i dokładny pilot zrobi piekielną awanturę za to niedopatrzenie. Jednakże Hoover nie zrugał mechanika. Nawet go nie pouczył. Zamiast tego położył swoją wielką rękę na ramieniu młodego człowieka i powiedział: „Ponieważ jestem pewien, że nigdy więcej tego nie zrobisz, proszę, abyś jutro przygotował do startu mojego F51.”

Zamiast potępiać ludzi spróbujmy ich zrozumieć.
Zastanówmy się, dlaczego robią to, co robią. To o wiele korzystniejsze i bardziej intrygujące niż krytykowanie.
To rodzi sympatię, tolerancję i uprzejmość.
„Rozumieć wszystko to wszystko wybaczyć.”
Jak powiedział dr Johnson: „Sam Bóg, proszę pana, nie każe sądzić człowieka aż do końca jego dni.”
Dlaczegóż więc ty czy ja mielibyśmy go sądzić?
ZASADA PIERWSZA: Nie krytykuj, nie potępiaj i nie pouczaj.

„Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi” – DALE CARNAGIE

Świadomość

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


WSZYSTKIE POSTY BLOGA

Świadomość

• Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
• „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
• Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
•Demony, które niosą Przebudzenie
• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
• Na jakim etapie swojego życia jesteś?
• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
• Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
• Podświadomość - kluczem do bogactwa
•Jak zachęcić podświadomość do współpracy
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Czym jest intuicja?
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
• Inspirujące cytaty sławnych ludzi
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
• Spogladaj głębiej…
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Bez granic
• Nowy stan świadomości
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
•Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
• Nie możesz zgubić drogi
• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Wybieraj swój świat świadomie
• Przestrzeń w Tobie
• Alaja - kosmiczna świadomość
• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
Holograficzny wszechświat
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Życie - cytaty z Osho
• Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
• Czym są Iluzje?



Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
• Sekret Zdrowia
• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
• Uzdrowicielska potęga wizualizacji
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
•Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
•Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

Związki

• Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
• Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
• Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
• Seks, impotencja i wolność
• Lęk przed zaangażowaniem w związku
• Zasady udanego związku miłości
• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
• Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
• Toksyczny związek, jak go uniknąć?
• Idealne partnerstwo
• Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
• Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
• Demon zazdrości
• Czy Twoj partner Cię szanuje?
• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
•Kobiecość kontrolowana
• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
•Lęk i kontrola w związku
• Seks - niszczy czy wyzwala?
• Doceń Twój związek…
• Jak pokonać lęk przed zranieniem?
• Dobre i złe strony partnerstwa
• Intymność a uległość
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
• Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

Pomiędzy ludźmi

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
“Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Jak prowadzić dyskusje?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Polityka, Polacy i…narzekanie.
• Nie zakładaj nic z góry
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy warto się kłócić?
• Czy umiesz wybaczać?
• Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
• Ocean współczucia
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
• Czy jesteś robopatą?
• Czy jesteś otwarty?
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
• Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
• Utrata kontroli
• Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
• Naprawdę magiczne słówko! :)
• Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
• Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
• Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
• Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
• Jak zostać dobrym słuchaczem
• Czy umiesz naprawdę słuchać ?
• Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
•Tajemnica wspierania innych ludzi
• Nie próbuj zadowolić wszystkich
•Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
•Lista książek godnych uwagi…
•Jakie seriale lubicie?
•Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Poza samotność

• Samotność a zależność od innych
• Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
• Samotność czy osamotnienie?
• Strach i ciemność?
• Nie zadręczaj się!
• Wybacz sobie i wybacz innym
• Cztery kroki do wolności
• Wolność. Czy to puste słowo?
• Czy istnieje dobra samotność?
• Depresja. Jak sobie z nią radzić?
• Akceptacja naszej…nieakceptacji
• Odpowiedzialność i wolność
• Luźne rozważania o ludzkiej samotności
• Obnażanie sie do “ja”
• Czy można pomóc sobie samemu? :)
• Twoim zadaniem jesteś Ty
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

Koniec cierpienia


• Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
• Skąd się biorą wypadki?
• Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
• Miłość to inne słowo na wolność
• Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
• Złote myśli Berta Hellingera
• Ustawienia rodzinne Hellingera
• Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
• Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
• Seks - demon z piekła rodem
• Boska strona seksu
• Boskie ciało?
• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
• Czy wiesz dlaczego cierpisz?
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Najpopularniejsza religia świata
• Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

Szczęście - idea czy rzeczywistość

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz
• Radość niebezpiecznego życia
• Czy jesteś…godny szczęścia?
• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
• Nieuwarunkowane szczęście
• Patrząc oczyma miłości
• Szczęscie w zasięgu ręki
• Zasługujesz na miłość i przyjemność!
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Kochaj i bądź radosny!
• To jest Twoje życie
• Czy czujesz że zasługujesz?
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Przyjemność?
• Nie bój się zmian!
• Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
• Pierwsze prawo zmian
• Czarne, nieznane drzwi
• Do znudzenia - o optymistach :)

Zdrowie

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
•Choroba ma swój początek w umyśle?
• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
• 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
• Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
•Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
• Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
• Zalety diety roślinnej
• Totalna kuracja przeciwrakowa
• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
•Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
• Ulecz swoje ciało !
• Śmiech to życie
• Stres i napięcie = początek choroby
• Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
• Filozofia zdrowia
• Jesteś tym co zjesz
• Jak się zdrowo odżywiać?
• Zasady dobrego odżywiania
• Tajemnica Twego ciała
• Akupunktura a medycyna współczesna
•Medycyna holistyczna
•Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
• Wojna w naszym organizmie.
• Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
• Masaż leczy duszę
• Źródła niemocy
• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
• Zdrowy rozsądek w dietach?
• Negatywne odczucia wobec ciała

Oddech

• Czy oddychasz prawidłowo?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
•Stłumienia cz II
•Stłumienia cz I
• Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
• Co to jest REBIRTHING?
• Niezwykła moc oddechu? :)
• Integracja oddechem

Psychologia i duchowość

• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Cień - wg Junga
• Twórczy ludzie wg Junga
•Twórczy umysł a wyobrażenia
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Jak poradzić sobie ze stresem?
•Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
• Pozytywne wyzwanie
• Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
• Asertywność
• Nałogi - pragnienie ucieczki
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
• Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
• NLP - jak jesteś zaprogramowany?
• 10 zasad NLP
• Potęga manipulacji słowem
• Magia i moc słów
• GESTALT - integracja psychiki i ciała
• Czy jesteś tolerancyjny?
• Narodziny Ego
• Ego a osobowość ofiary
• Enneagram - 9 typów osobowości
• Nawyki, wolność i społeczeństwo
• Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
• Lody i samochody
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
• Samospełniająca się przepowiednia
• Psychologia inspiracji
•Twórz, twórz bezustannie!
• Metoda Simontona

Bóg i duchowość

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
• Krótka historia Boga
• Bóg - to jest...
• Dobro i zło
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Rozmowy z Bogiem
• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
• Benedyktyn, demony i Zen
• Fala jest morzem
• Przestać żyć we władzy Demona
• Jesteśmy Bogiem
• Wiara nie pozwala Ci myśleć
• Życie - to jedyna religia
• Bóg jest tancerzem i tańcem
• Bóg jest Tobą
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

Umysł a duchowość

• Zachwaszczony umysł?
• Enkulturacja
• Wyzwolenie z chaosu myśli
• Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
• Zaminowane obszary umysłu
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
• Ludzie i roboty
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Memy i wirusy umysłu
• Bełkoczący umysł
• Bezrozumnie?
• Odpowiedź na Psychiczny Atak
• Czy wiesz co jest ci serwowane?
• Zjednoczenie
• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
• Co wpływa na nasze życie?
• Kiedy kłamstwo staje się prawdą
• Ukryta siła metafor
• Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
• Tajemnica ludzkiego snu
• Mistrz snu
•Kilka słów o świadomym śnieniu
• Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
• Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

Ciało i Energia

• Aura człowieka - najważniejsze informacje.
• Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
• Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
• Czakramy, poziomy Twojego życia!
• Jak nauczyć się widzieć aurę?
• Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
• Geneza blokad na czakramach
• Świat to energia!
• Ciała duchowe według Jogi Kundalini
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?
• Tai-chi
• Czym jest energia “Chi” ?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Panta rei - energia dokoła nas
• Dobre wibracje
• Seksualność a czakry
• Jasnowidzenie - fakty i mity
• Telepatia i jasnowidzenie
•Telepatia – czy to działa?
• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
• Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
• Energia musi płynąć…!
• Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
• Oświecenie - wielki mit.
• Energia myśli i myślokształty
• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
• Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Sen Planety
• Energia życia. Fakt czy mit?
• Hipoteza Gai
• Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

Rozwój a Medytacja

• ABC medytacji
Miłość, seks i medytacja
• Czym jest medytacja?
• Ćwiczenia uwalniające energię
• Medytacja chodząca
• Medytacja a palenie papierosów
• Ból a medytacja
• Medytacja z czakramami
• Myśleć czy medytować...
• Czy Twoje życie ucieka?
• Medytacja a egoizm
• Emocje i myśli podczas medytacji
•Medytacja - praktyka czy tajemnica?
• Dzień Uwagi
• Wyostrz swoją uwagę
• Świadomość hara - początek i koniec życia
• “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
• Medytacja z koanem
• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
• Zabawne i nietypowe techniki medytacji
• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
• Naucz się relaksować
• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
• Historia pewnego medytującego
• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
• Nauka medytacji w zakładach karnych
•Rozpadnij się na kawałki
•Czy jesteś uważny?

Osobowość i emocje

• Afirmacje, sztuka zmiany życia
• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
• Afirmacje także mogą szkodzić!
• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
• Ciemna noc duszy
• Ciemna strona emocji?
• Zostań mistrzem swoich emocji?
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Napięcie i odprężenie
• Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
• Przekraczanie granic a bariera lęku
• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
• Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Autentyczna zmiana myślenia
• Przestań się okłamywać
• Poznawaj siebie - podejście Zen
• Kto jest premierem w Twoim rządzie?
• Zaufanie - w realizacji marzeń
• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
• Oszukując własne emocje….
• Energia bolesnych emocji
• Nieśmiałość a prostytucja
• Tajemnice nieśmiałości
• Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
• Cuda…i miłość.
• Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
• Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
• Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

Walka i akceptacja

• Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Mówić: tak - czy nie?
•Przestań usiłować być dobrym cz II
•Przestań usiłować być dobrym cz I.
• Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
•Poza dobrem i złem
• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
• Zagadnienie zła - okiem Hindusa
• Zrozumienie “zła”
• Wojna w Tobie trwa
• Nauka akceptacji dobrego i złego
• Droga wojownika
• Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
• Ponad-Ego
• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
• Życie w harmonii
• Życie to jest….- cytaty sławnych
• Umysł kontra ciało
• Zaakceptuj i bądź wolny...
• Wewnetrznie podzieleni
• Mądrość
• Miłość…jak głód
• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
• Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

Dorosłe dzieci

• Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
• ADHD = Dzieci Indygo?
• Niewinny dorosły człowiek
• Źródło depresji: dzieciństwo?
• Dziecko w rodzinie alkoholika
•Przełam wzorce z dzieciństwa
• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
• Zranione czy radosne dzieci?
• Wewnętrzne dziecko
• Kobieta bez winy i wstydu
• Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
• Toksyczny wstyd
• List ojca do syna. Wyznanie.
• Czego szukasz? Od czego uciekasz?
• Zmień….przeszłość!
• Miejsce wewnętrznej przemiany
• Natura - nasz największy nauczyciel
• Kim jestem? Początek życia
• Wewnętrzny ogród
• Jakie dzieci wychowasz?
• Grzeszne ciało?
• Niewolnik namiętności
• Męska autokastracja. Rys historyczny.
• Nie istnieją błędy - tylko lekcje
• Puść dziecku dobry kawałek ;)
•Zachęć dziecko do czytania
• Puchatek smakuje Tao
•Jak zostać dziecięcą szeptunką

Czakramy

• Czakramy - poziomy Twego życia
• Czakram Podstawy
• Czakram Podbrzusza
• Czakram Splotu Słonecznego
• Czakram Serca
• Czakram Gardła
• Czakram Trzeciego Oka
• Czakram korony
• Geneza blokad na czakramach
• Seksualność a czakry
• Tajemnice kolorów
• Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
• Podróż przez czakry - w wyobraźni
• Symboliczne znaczenie kolorów

Wokół religii i ezoteryki


• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
• Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
• Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
• Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
• Ciemna strona chrześcijaństwa
• Numerologia - czy to ma sens?
• Yang i Yin
• Czym jest energia “Chi” ?
• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
• Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
• Przypadki nie istnieją
• Odpowiedzią… są pytania
• Ogrody Zen
• Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
• Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
• Feng Shui
• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
• Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
• Uważaj, co mówisz...
• 4 etapy życia
• TAO• Tao Kubusia Puchatka
• Zen w sztuce łucznictwa
• Kilka słów o medycynie chińskiej
• Być Zorbą czy…Buddą?
• Cztery umowy Tolteków
• Historia Buddy
• Chiromancja - Linie na dłoni.
• Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
• Kurs cudów - zasady.
• Zen grania
• Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
• Religia jest trickiem genów ?
• W stronę wiecznej boginii
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
•Rio Abierto – życie jak rzeka
•Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

Śmierć a duchowość

• Historia człowieka który wrócił z martwych
• Życie to lekcja
• Doświadczenia z pogranicza śmierci
• Historia pewnego przebudzenia
• Czemu boimy się śmierci?
• Czy przeraża Cię Pustka?
• Los, karma, wolna wola?
• Prawo przyczyny i skutku
• Reinkarnacja?
• Diagnostyka karmy cz I
• Diagnostyka karmy cz II
• Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
• Przebudzenie.
• Czy można zmienić karmę?
• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
• Czy śmierć jest największym złem?
• Inne spojrzenie na reinkarnację
• Pozwól sobie umrzeć
• Zabijanie nie jest… złe?
• Pesymistyczna wizja cywilizacji?
• Prawo przyczyny, skutku i wiary

Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


• Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
• Mądrość jest sposobem podróżowania.
• Trzej mnisi i… ego
•Mądrości leśnego mnicha
•Straszna historia o diable
•Obsesja ucznia Zen
•Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
• Minuta mądrości
• W sercu Mędrca
• Miłość i mistrz
• Potwór, strzała i jajko
• Śpiew Ptaka
• Nie zadręczaj się!
• Historia Dana
• Najwłaściwszy moment
• A mistrz mu odpowiedział...
• Początek Wszechświata
• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
• Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

Sukces w życiu

• Podświadomość - kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Słownictwo sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
• Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
• Porażka jest matką sukcesu
• Jak być lepszym kierownikiem?
• EFEKT PIGMALIONA
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
• Przełamując fale…. I życiowy impas :)
• Jak polubić…nielubianą pracę
• Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
•Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
•Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
• Odzyskać wiarę w siebie
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
• Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
• Geneza geniusza
•Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
• Właściwa postawa…co to takiego?
• 10 cech idealnego lidera
• Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
•Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
•Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
•Przekonaj się że …możesz.

Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
4. MANAWA - moment mocy jest teraz
5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Co to jest Huna?
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Huna i “widmowe ciało”
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Metoda Ho’oponopono
• Szaman i ból
• Szaman miejski
• Szamanizm a sny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Potęga modlitwy wg Huny

Autorka:

  • ME

Waszym Zdaniem

Harysz o Jesteśmy Bogiem
kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
Agni o W stronę wiecznej boginii
Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

Od 2007 roku

  • 18 517 931 przybyszów !

Kategorie

Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Rozwój i Świadomość
    • Dołącz do 1 539 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Rozwój i Świadomość
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...