• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: transformacja

Zdrowa psychika = zdrowe ciało?

23 Środa Czer 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie

≈ 45 Komentarzy

Tagi

choroba, ciało, cierpienie, Dethlefsen, samopoznanie, symptom, symptomy, transformacja, transmutacja, uzdrowienie, zdrowie, zrozumienie, Świadomość

choroba
Opuszczamy, jednoznacznie i rozmyślnie, obszar „medycyny naukowej”.
Nie rościmy sobie pretensji do „naukowości”, gdyż punkt, z którego wychodzimy, jest zupełnie inny. Z rozmysłem wychodzimy poza ramy nauki, gdyż ta ogranicza się przecież do szczebla funkcjonalnego, tym samym jednocześnie uniemożliwiając zamanifestowanie się znaczenia i sensu choroby.

Postępując w ten sposób, nie wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom zagorzałych racjonalistów i materialistów; zwracamy się do ludzi gotowych podążać krętymi i bynajmniej nie zawsze logicznymi ścieżkami ludzkiej świadomości.

Dobrą pomocą w takiej podróży przez ludzką duszę są: obrazowe myślenie, fantazja, umiejętność kojarzenia, ironia i słyszenie podtekstów językowych. Nasza droga będzie wymagać – i to w znacznej mierze – umiejętności radzenia sobie z paradoksami i dwuznacznościami bez natychmiastowego wymuszania jednoznaczności poprzez niszczenie jej biegunów.

Ciało nigdy nie jest chore lub zdrowe, gdyż wyrażają się w nim jedynie informacje pochodzące ze świadomości.

Ciało samo z siebie niczego nie czyni, o czym każdy może się przekonać, obserwując zwłoki.
Ciało żywego człowieka zawdzięcza swe funkcje właśnie owym dwóm instancjom niematerialnym, które zazwyczaj nazywamy świadomością i życiem (duszą).
Świadomość przedstawia przy tym informację, która objawia się w ciele i podlega transpozycji do sfery widzialnej.
Świadomość ma się do ciała tak jak program radiowy do odbiornika.

To, co nieustannie dzieje się w ciele istoty żywej, jest wyrazem odpowiedniej informacji ewentualnie zagęszczenia odpowiedniego obrazu (obraz to po grecku eidolon, odpowiada mu zatem również pojęcie „idei”).
Gdy jakaś funkcja wymyka się spod kontroli, w mniejszym lub większym stopniu zaczyna zagrażać harmonii całości, wtedy mówimy o chorobie.

Choroba oznacza więc odejście od harmonii czy też zakwestionowanie zrównoważonego dotychczas porządku (później przekonamy się, że, widziana pod innym kątem, choroba jest właściwie ustanowieniem równowagi).
Zakłócenie harmonii dokonuje się jednak w świadomości na płaszczyźnie informacji i objawia się jedynie w ciele.

Ciało jest zatem sferą objawiania się i urzeczywistniania świadomości, a tym samym także wszystkich procesów i zmian, które dokonują się w świadomości.

Tak jak cały świat materialny jest jedynie sceną, na której przyjmuje kształt gra archetypów, stając się w ten sposób alegorią, tak i materialne ciało jest sceną, na której obrazy świadomości pragną uzyskać swój wyraz.

Dlatego gdy świadomość człowieka popada w stan nierównowagi, staje się to widoczne i odczuwalne w jego ciele jako symptom. Stąd wprowadzającym w błąd jest twierdzenie, że ciało jest chore – chory może być jedynie człowiek – natomiast owo bycie chorym objawia się w ciele jako symptom. (Gdy wystawia się tragedię, przecież nie scena jest tragiczna, lecz utwór!)

Symptomów jest wiele – ale wszystkie są wyrazem jednego i tego samego zdarzenia, które nazywamy chorobą, a które zawsze dokonuje się w świadomości człowieka.
Tak jak ciało nie może żyć bez świadomości, tak też bez świadomości nie może „chorować”.

W tym miejscu zapewne zrozumiałe stanie się zastrzeżenie, że nie akceptujemy przyjętego dziś powszechnie podziału na choroby somatyczne, psychosomatyczne, psychiczne i umysłowe. Tego rodzaju koncepcja raczej utrudnia niż ułatwia możliwość rozumienia istoty rzeczy.

Nasz sposób widzenia sprawy odpowiada do pewnego stopnia modelowi psychosomatycznemu, z tą wszakże różnicą, że odnosimy go do wszystkich symptomów, nie czyniąc żadnych wyjątków.

Rozróżnienie „somatyczny” /”psychiczny” można w najlepszym razie odnieść do płaszczyzny, na której symptom się manifestuje – ale jest ono bezużyteczne, gdy idzie o lokalizację choroby.

Starożytne pojęcie chorób ducha jest zupełnie mylące, gdyż duch nigdy nie może zachorować – w tym wypadku chodzi wyłącznie o symptomy, które manifestują się na płaszczyźnie psychicznej, a więc w świadomości człowieka.

Wraz z pojęciowym rozróżnieniem między chorobą (płaszczyzna świadomości) a symptomem . (płaszczyzna cielesna) nasz sposób widzenia choroby nieuchronnie ulegnie przemieszczeniu.

Działamy zatem jak krytyk, który próbuje poprawić złą sztukę teatralną nie poprzez analizę i zmianę kulis, rekwizytów i aktorów, lecz od razu zabiera się do samego tekstu.

Konsekwencją pojawienia się symptomu w ciele człowieka jest (w mniejszym lub większym stopniu) zwrócenie nań uwagi i przerwanie w ten sposób, niekiedy gwałtownie, dotychczasowej jednostajności życia.

Symptom jest sygnałem, który ściąga na siebie uwagę, zainteresowanie i energię, a tym samym powoduje zakwestionowanie normalnego, równomiernego toku życia.

Symptom wymusza na nas uwagę – czy chcemy tego, czy też nie.

To pochodzące z zewnątrz zakłócenie odczuwamy jako pewnego rodzaju dyskomfort i dlatego mamy zazwyczaj tylko jedno pragnienie: spowodować, by czynnik zakłócający zniknął. Człowiek nie lubi, gdy mu coś zakłóca normalny tok życia – dlatego podejmuje walkę z symptomem. Walka absorbuje, jest zajęciem przykuwającym uwagę – w ten sposób symptom powoduje sytuację, w której musimy się nim zająć.

Od czasów Hipokratesa medycyna szkolna próbuje wmawiać chorym, że symptom jest wydarzeniem mniej lub bardziej przypadkowym, którego przyczyn należy szukać w procesach funkcjonalnych.

By je zbadać, dokłada się znacznych starań. Medycyna szkolna starannie unika nadawania symptomowi znaczenia, odsyłając tym samym zarówno sam symptom, jak i całą chorobę w obszar pozbawionej znaczenia błahości.

Ale tym sposobem sygnał traci swą właściwą funkcję – symptomy zostają pozbawione znaczenia sygnalnego.

Cokolwiek w naszym organizmie manifestuje się jako symptom, jest ujawnieniem niewidzialnego procesu i przez swą funkcję sygnalną ma przerwać nasz dotychczasowy sposób po-stępowania, wskazać na fakt, że coś jest nie w porządku, i skłonić nas do zastanowienia się nad przyczyną.

Tu też nie byłoby rzeczą rozsądną wyładowanie złości na symptomie, a chęć jego wyeliminowania przez uniemożliwienie mu manifestowania się byłaby wręcz absurdalna.

Symptomu nie wolno zablokować, trzeba natomiast spowodować sytuację, w której okaże się zbędny.
Ale i tutaj trzeba odwrócić wzrok od symptomu i spojrzeć głębiej, jeśli mamy się nauczyć rozumienia znaczenia symptomu.

Wszakże na niezdolności do dokonania tego kroku polega problem medycyny szkolnej – jest za bardzo zafascynowana symptomami. Dlatego właśnie stawia na jednej płaszczyźnie symptom i chorobę, tzn. nie potrafi rozdzielić treści i formy.

Dlatego też z tak wielkim nakładem sił i środków technicznych medycyna szkolna zabiera się do leczenia narządów i części ciała – nigdy zaś człowieka, który jest chory.

Dążyy do tego, by kiedyś tam, w przyszłości, móc uniemożliwić pojawianie się jakichkolwiek symptomów, bez zastanowienia się, czy taka koncepcja może być w ogóle zrealizowana i czy ma sens.

To zdumiewające, w jak niewielkim stopniu rzeczywistość jest w stanie otrzeźwić rozgorączkowane głowy ludzi goniących za takim celem.
A przecież od czasów pojawienia się tak zwanej współczesnej medycyny naukowej liczba chorych nie zmniejszyła się nawet o ułamek procenta.

Jest, jak dawniej, tak dziś, tyle samo chorych – jedynie symptomy uległy zmianom.

Ten otrzeźwiający fakt próbuje się maskować różnymi statystykami, które odwołują się do określonych grup symptomów.

Tak na przykład z dumą obwieszcza się zwycięstwo nad chorobami zakaźnymi, zapominając jednocześnie wspomnieć, jakie inne choroby w tym okresie zyskały na znaczeniu i częstotliwości.

Patrzenie staje się uczciwe dopiero z chwilą, gdy zamiast symptomów widzi się „chorobę jako taką” – a liczba tych przypadków jak dotąd nie zmalała i z pewnością także w przyszłości nie zmaleje.

Podsumujmy raz jeszcze: choroba jest stanem wskazującym, że człowiek w swej świadomości przestał być w porządku czy też w harmonii.
Ta utrata wewnętrznej równowagi objawia się w ciele jako symptom.

Symptom jest zatem sygnałem i nośnikiem informacji, gdyż poprzez fakt swego pojawienia się przerywa dotychczasowy tok życia i zmusza nas do zwrócenia nań uwagi.

Symptom sygnalizuje nam, że jako świadoma istota, jesteśmy chorzy, tzn. wypadliśmy ze stanu równowagi naszych wewnętrznych sił duchowych.
Symptom mówi nam, że czegoś nam brakuje.
„Co panu dolega?” (po niemiecku gra słów: Was fehlt Ihnen = [dosł.] czego panu brakuje?) pytano dawniej chorego – ten zawsze odpowiadał: „Mam bóle”.

Choremu zawsze czegoś brakuje i jest to jakiś brak w świadomości – gdyby mu nie brakowało, byłby przecież zdrowy, tzn. cały i doskonały.
Jeśli wszakże czegoś mu do zdrowia brakuje, wtedy jest nie-cały, czyli chory.

Gdy człowiekowi udaje się pojąć ową różnicę między chorobą a symptomem, wtedy za jednym zamachem zmienia się jego zasadnicza postawa wobec choroby i sposób podejścia do niej.
Przestaje on traktować symptom jako swego głównego wroga, którego zwalczanie i zniszczenie jest celem najwyższym; odkrywa w nim partnera, który może mu pomóc odnaleźć to, czego mu brakuje, a tym samym przezwyciężyć rzeczywistą chorobę.

Tym razem symptom staje się nauczycielem, który pomoże nam zatroszczyć się o własny rozwój i własną świadomość, który potrafi też okazać się wielce surowy i twardy, jeśli będziemy lekce sobie ważyć to nasze najwyższe przykazanie.

Choroba zna tylko jeden cel: pozwolić nam wyzdrowieć.

Symptom może nam powiedzieć, czego nam na tej drodze jeszcze brak – wszakże pod warunkiem, że potrafimy zrozumieć mowę symptomów.

Ponowne nauczenie się języka symptomów jest zadaniem tej książki.

Mówimy ponowne nauczenie się, gdyż język ten istnieje z dawien dawna i dlatego nie trzeba go odkrywać, a jedynie ponownie odnaleźć.
Cały nasz język jest psychosomatyczny, a to znaczy, że zna on związki między ciałem a duszą.

Nauczmy się na nowo wsłuchiwać w tę dwuznaczeniowość naszego języka, a wtedy bardzo szybko usłyszymy i zrozumiemy, o czym mówią nasze symptomy.

Jeśli odważymy się wsłuchać w to, co mają nam do powiedzenia, i zaczniemy się z nimi komunikować, staną się naszym nieprzekupnym nauczycielem na drodze do prawdziwego uzdrowienia. Mówiąc, czego nam właściwie brak, zapoznając ze sprawami, które jeszcze musimy zintegrować w naszej świadomości, dają nam szansę uczynienia zbędnymi symptomów jako takich – właśnie poprzez proces uczenia się i przyswajania przez świadomość.

Tutaj tkwi różnica między zwalczaniem a transmutowaniem choroby.
Wyleczenie rodzi się wyłącznie z transmutowanej choroby, a nigdy z przezwyciężonego symptomu, gdyż wyleczenie zakłada, jeśli spojrzymy na to z samego tylko językowego punktu widzenia, że człowiek jest zdrowszy, a to znaczy w większym stopniu pełny, kompletny.

Wyleczenie polega na dołączeniu do niej elementu brakującego, jest zatem niemożliwe bez rozszerzenia świadomości.

Choroba i zdrowie są parą pojęć, które odnoszą się tylko do świadomości i nie mają zastosowania do ciała – ciało nie może być ani chore, ani zdrowe.

Mogą się w nim jedynie odzwierciedlać odpowiadające tym pojęciom stany świadomości.

Thorwald Dethlefsen – Przez chorobę do samopoznania

Powiązane posty

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.

• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.

• Ulecz swoje ciało !

• Stres i napięcie = początek choroby

• Filozofia zdrowia

• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?

• Masaż leczy duszę

• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?

Reklama

W niewoli gniewu

02 Środa Czer 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 10 Komentarzy

Tagi

elastyczność, hay, opór, otwartość, transformacja, zahamowania, zmiana

„Widzę moje wzorce myślowe i decyduję się dokonać w nich zmian”.

W tym momencie wiele osób z przerażeniem załamuje ręce, wi­dząc, jaki bałagan panuje w ich życiu, i poddaje się. Inni złoszczą się na siebie czy na życie i też rezygnują.

Mówiąc o rezygnacji mam na myśli konkluzję: „To beznadziejne i niemożliwe, aby dokonać jakichkolwiek zmian, więc po co próbo­wać”. A następnie mówisz sobie: „A więc niech będzie tak, jak jest. Przynajmniej wiem, jak dawać sobie radę z tym bólem. Nie lubię go, ale go znam i mam nadzieję, że nie będzie już gorzej”.

Według mnie zwyczaj wpadania w złość przypomina upór ucznia, który siedzi w oślej ławce. Nie wydaje się wam to znajome? Coś się wydarzyło i jesteście wściekli. Znowu coś was spotyka i ponownie jesteście źli. Jeszcze coś się wam przytrafia i znowu wpadacie w złość. Ale wasze reakcje nigdy nie wykraczają poza uczucie wściekłości.

Co dobrego z tego wynika? Ciągłe wpadanie w złość jest głupią reakcją i stratą czasu. To także odmowa widzenia świata w nowy i inny sposób.

Większą korzyść przyniesie ci postawienie sobie pytania, w jaki sposób tworzysz tak wiele sytuacji, w których wpadasz w złość? Jakie twoje przekonania powodują wszystkie te frustracje? Co takiego jest w twoim sposobie bycia, co takiego wysyłasz, co wzbu­dza u innych potrzebę irytowania cię? Dlaczego uważasz, że życie musi polegać na wpadaniu w złość?

Cokolwiek z siebie dajemy, wraca do nas. Im więcej wysyłasz gniewu, tym więcej tworzysz sytuacji, w których jesteś zły, zupełnie tak jak ten uparty uczeń z oślej ławki, który niczego nie chce się nauczyć.

Czy ten akapit wzbudza w was uczucie złości? To dobrze! A więc to był celny strzał! Może właśnie to chcielibyście w sobie zmienić.

Podejmijmy decyzję, że „chcemy się zmienić”

Jeśli rzeczywiście chcecie wiedzieć, jak bardzo jesteście uparci, zastanówcie się, czy chcecie się zmienić. Wszyscy chcemy, aby nasze życie się zmieniło, aby stało się lepsze i łatwiejsze, ale tak, żebyśmy pozostali tacy sami, nie musieli się zmienić. Wolelibyśmy raczej, aby świat wokół nas się zmienił. Ale aby to nastąpiło, musimy sami zmienić się wewnętrznie. Musimy zmienić nasz sposób myślenia, mówienia, wyrażania samych siebie. Tylko wtedy dokonają się zmia­ny na zewnątrz nas.

To jest następny etap. Mamy już jasność, jakie są nasze problemy i jakie jest ich pochodzenie. Teraz nadszedł czas, abyśmy chcieli się zmienić.

Ja sama zawsze miałam tendencję do uporu. Nawet teraz czasami, gdy decyduję się coś zmienić w swoim życiu, ten upór wychodzi ze mnie. Bardzo silnie opieram się zmianie swoich myśli. Przez pewien czas usiłuję usprawiedliwiać się, złościć lub wycofać.

Tak, to w dalszym ciągu tkwi we mnie, po tylu latach pracy nad sobą. To jedna z moich życiowych lekcji. Jednakże, ilekroć się to teraz wydarza, zdaję sobie sprawę, że dotykam najważniejszego punktu w procesie zmiany. Za każdym razem, gdy decyduję się zmienić coś w swoim życiu, aby uwolnić się od czegoś jeszcze, schodzę coraz głębiej w siebie, żeby tego dokonać.
Każda stara warstwa musi zostać usunięta, by można ją było
zastąpić nowym myśleniem. Czasem jest to łatwe, czasem zaś wyma­ga ogromnego wysiłku.

Im bardziej nieustępliwie trzymam się jakiegoś starego przekona­nia, gdy mówię, że chcę się zmienić, tym lepiej wiem, jak bardzo zależy mi na uwolnieniu się od niego. Tylko ucząc się sama, mogę pouczać innych.

Jestem przekonana, że wielu dobrych nauczycieli nie pochodzi ze szczęśliwych domów, gdzie wszystko jest łatwe. Wywodzą się z domów wypełnionych bólem i cierpieniem i ciężko pracowali nad „warstwami” swej podświadomości, by osiągnąć taki stan, który pozwala im teraz pomagać innym w uwolnieniu się od problemów.

Większość dobrych nauczycieli nadal pracuje nad sobą, nad usu­waniem swoich coraz głębszych ograniczeń. To staje się ich zadaniem na całe życie.

Mój sposób pracy nad uwalnianiem się od starych przekonań, który praktykuję do dziś, różni się od dawnego głównie tym, że teraz nie muszę się złościć na samą siebie, gdy mam to zrobić. Od dawna nie myślę o sobie, że jestem złym człowiekiem, ponieważ znalazłam jeszcze coś, co muszę w sobie zmienić.

Sprzątanie domu

Praca nad moim umysłem, jaką teraz wykonuję, przypomina sprzą­tanie domu. Przechadzam się po pokojach mojego umysłu i poddaję ocenie swoje myśli i przekonania. Niektóre podobają mi się, więc pucuję je i czyszczę, czyniąc je bardziej użytecznymi. Inne wymagają wymiany lub naprawy, doglądam ich więc, jak umiem. Jeszcze inne przypominają wczorajsze gazety i stare tygodniki lub ubrania od dawna nie nadające się do noszenia. Oddaję je lub wyrzucam do śmieci i zapominam o nich na zawsze.

Nie trzeba złościć się na siebie lub uważać się za złą osobę tylko dlatego, że dom wymaga sprzątania.

Ćwiczenie: Pragnę się zmienić

Posłużmy się afirmacją: „Pragnę się zmienić”. Powtarzaj ją często. „Pragnę się zmienić. Pragnę się zmienić”. Wypowiada­jąc to zdanie możesz dotykać gardła. Gardło jest ośrodkiem energii w ciele, ośrodkiem, w którym dokonują się zmiany. Przez dotykanie swojego gardła potwierdzasz fakt dokonywa­nia się zmian.

Bądźcie przychylni zmianom, gdy pojawi się ich konieczność w waszym życiu. Bądźcie świadomi, iż w tej sferze życia, gdzie powstaje sygnał NIE CHCĘ ZMIANY, ujawnia się właśnie ten obszar, w którym zmiana jest najbardziej POTRZEBNA. „Prag­nę się zmienić”.

Kosmiczna Inteligencja zawsze reaguje na nasze myśli i sło­wa. Gdy zaczniemy wypowiadać te afirmacje, bieg spraw zde­cydowanie zacznie się zmieniać.

Louise L. Hay – Mozesz uzdrowić swoje życie

Zobacz też

• “Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

Praca z podświadomością = esencja prawdziwej zmiany.

20 Sobota Mar 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 21 Komentarzy

Tagi

integracja, moc, nieświadomość, NLP, podświadomość, praca z podświadomością, programowanie umysłu, sny, techniki pracy z podświadomością, transformacja, tłumienie, umysł, wzorce, zmiana, Świadomość, świątek

Podświadomość jest źródłem mocy lub bezsilności.
Energią zmieniającą się w falę niosącą z nurtem życia, lub niszczycielski huragan zmieniający w zgliszcza wszystko, co tylko pojawi się na drodze życia. Jej potęga czeka na wykorzystanie, a dzięki niej możesz dowolnie kierować swoim losem. Wszystko, czego doświadczasz jest wynikiem Twoich podświadomych wyborów, a o Twoim powodzeniu lub niedoli decydujesz sam, ulegając podświadomym sugestiom, projekcjom i przekonaniom. Trzymasz w ręku wiedzę umożliwiającą Ci przeprowadzenie dowolnej zmiany w sobie, a konsekwencją tego zawsze i nieuchronnie jest zmiana okoliczności.

TECHNIKI PRACY Z PODŚWIADOMOŚCIĄ

Za chwilę poznasz podstawowe techniki terapeutyczne wykorzystywane w pracy z podświadomością. Umożliwiają one dotarcie do głębokich przekonań, odkrycie ich i zrozumienie, a także sporządzenie szczegółowego obrazu podświadomych programów dotyczącego niemal każdej sfery życia.

Po co rozpoznawać ograniczające przekonania?
Ponieważ daje to możliwość uwolnienia się z mocy destrukcyjnych wzorców, jakie wciąż i wciąż odtwarzamy automatycznie i nieświadomie w życiu. Dysponując tą wiedzą zyskujesz narzędzie umożliwiające Ci poznanie swoich najważniejszych, fundamentalnych schematów myślowych, poznanie źródła swoich blokad, zahamowań, oraz zmianę i zastąpienie ich nowymi, korzystnymi myślami prowadzącymi do zdrowia, komfortu i zadowolenia.
Proponuję Ci, byś na początku pracy z podświadomością testował kolejne metody, eksperymentował, sprawdzał je i dopasowywał do swoich potrzeb w pracy z konkretnym, nurtującym Cię zagadnieniem.

Nie musisz wykorzystywać ich jednocześnie.
Niektóre z nich możesz wykorzystać raz lub dwa, a inne regularnie. Wybierz te, które przemawiają do Ciebie, inspirują do działania i umożliwiają najłatwiejszą, najbardziej efektywną pracę.

Możesz szukać rozwiązań na wiele sposobów. Odkrywając ograniczające przekonania równie dobre może być poszukiwanie znaków, technika lustra jak i arkusz przekonań, czy technika niedokończonych zdań w odniesieniu do jednego, zawężonego zagadnienia. Twoim celem niech będzie rozwój osobisty, a przedstawione metody są warsztatem, który dostarcza Ci niezbędnych narzędzi, byś w jak najprostszy sposób osiągnął efekty dające solidną podstawę trwałej, satysfakcjonującej i korzystnej zmiany.

Techniki pracy z podświadomością wzmacniają programowanie umysłu nieświadomego.

METODY PRZEPYTYWANIA PODŚWIADOMOŚCI

Przepytywanie podświadomości to główny sposób umożliwiający dotarcie, odkrycie ograniczających przekonań i podświadomych programów i aktywizację bazy informacji ukrytej w pamięci podświadomości.

Pomaga zrozumieć źródło powtarzających się zdarzeń, problemów w życiu, uświadomić je sobie, oraz wyeliminować. Zrozumienie tego, co przekazuje nam podświadomość w ukrytych komunikatach może odbywać się na zasadzie olśnienia, poprzez obrazy, przypadki, znaki odczytywane w rzeczywistości, ale także poprzez wyszukiwanie najczęściej pojawiających się podobieństw, czy powtarzających się zdarzeń.

Najważniejszą kwestią jest chęć uzyskania i odczytania odpowiedzi, które bywają niejasne, ukryte, stłumione bądź symboliczne. Odpowiedzi pojawiające się podczas pracy z przepytywaniem podświadomości, przeważnie tkwią w nas od lat, po prostu nigdy nie dopuszczamy ich świadomie do głosu, ignorujemy, odrzucamy.

Uświadomienie sobie programów, przekonań, oraz własnych „dlaczego”, to wielki krok na przód, rozpoczynający wspaniałą mentalną przemianę. Już wkrótce poznasz najpopularniejsze techniki stosowane w przepytywaniu podświadomości. Są to:

* niedokończone zdania,

* technika lustra,

* poszukiwanie znaków,

* pytanie przed snem,

* wizualizacja postaci podświadomego Ja.

Każda z tych metod daje dobre rezultaty, niezależnie od tego, czy jest stosowana samodzielnie, czy w zestawieniu z metodą pomocniczą.

Wykorzystując je, warto sporządzać notatki lub wydruki i wracać do nich co jakich czas, analizując zmiany, jakie zaszły w odpowiedziach. Wraz z praktykowaniem afirmacji i innych technik, programy zaczną się stopniowo zmieniać. Uświadomione przekonania stracą negatywny wydźwięk, lub przestaną przeszkadzać w drodze do celu. Pojawią się nowe wyzwania i możliwości.

TECHNIKA 1.

NIEDOKOŃCZONE ZDANIA

Cel

Metoda niedokończonych zdań jest sposobem na:

* uświadomienie motywów działań, decyzji, wyborów,
* dotarcie do ukrytych dla umysłu świadomego zasobów informacji,

* odkrycia przekonań, na tyle silnych, że rządzą naszym życiem.

Technika niedokończonych zdań ma na celu wydobycie i zapisanie odpowiedzi podsuwanych przez umysł nieświadomy, tkwiących w nim, ignorowanych świadomie. To podstawowa metoda terapeutyczna, umożliwiająca odszukanie ograniczających przekonań.

Stosowanie

Polega na zapisywaniu jednego trzonu niekompletnego zdania i dopisywaniu do niego różnych, coraz to nowych zakończeń. Znajdź za każdym razem co najmniej sześć wersji odpowiedzi. Dziennie wystarczy, że wykonasz dwie dziesięciominutowe sesje –np. pierwszą do południa i drugą wieczorem.

Kiedy wykonujesz ćwiczenie, nie analizuj odpowiedzi. Pisz to, co przychodzi Ci na myśl, bez zastanowienia. Być może będzie zdarzać się, że zakończenia się powtórzą, jednak pojawią się również nowe. Pamiętaj, że nie ma właściwych lub niewłaściwych odpowiedzi. Wszystkie zakończenia są cenne, ważne, istotne.

Pracując w ten sposób możesz korzystać z notatnika, komputera czy dyktafonu. Powtarzasz zdanie za każdym razem dodając inne zakończenie, w ten sposób aktywizując dostęp do podświadomych zasobów informacji. „Stały”, świadomy pakiet odpowiedzi jest ograniczony. Kiedy brakuje logicznych, sprawdzonych rozwiązań, wtedy wkracza do akcji umysł nieświadomy.

Bilans

Po tygodniu pracy nadchodzi czas na podsumowanie i analizę. Zbierz wszystkie notatki z całego tygodnia. Przeczytaj wynotowane zakończenia i wynotuj swoje wnioski.

Niektóre odpowiedzi wydadzą się oczywiste. Część z nich będzie logiczna, pochodząca z Twojego świadomego systemu przekonań, ale znajdziesz również zaskakujące, trafne, dotykające sedna problemu.

Kiedy sporządzisz swój tygodniowy bilans przekonań – gratuluję. Masz przed oczami listę, wypadkową tego, w co wierzysz, dokładne potwierdzenie Twojego prywatnego kodeksu norm, którymi kierujesz się w życiu.

Zastanów się, jakie konsekwencje powodują w Twoim życiu? Czy wszystkie z nich wzmacniają Cię i tworzą dokładnie taki obraz życia, jaki chcesz mieć?

Jeśli wśród nich są też i takie, które odbierają Ci radość życia, są powodem negatywnych uczuć, braku pewności – pozbądź się ich. Każde przekonanie możesz zmienić poprzez zastąpienie go świadomie wybranym, w procesie programowania podświadomości (neuronalnego).

Rozpoznaj blokady

Zwróć uwagę podczas pierwszych prób wykonywania tego ćwiczenia na to, co się wydarzy w Twoim otoczeniu.

Przeszkody, z jakimi możesz się zmierzyć podczas stosowania techniki niedokończonych zdań:

* Nie pozwalasz sobie na spontaniczność, analizujesz, opierasz się przed swobodnym zapisywaniem myśli.

* Brak Ci systematyczności. Wykonywanie ćwiczenia nieregularnie i z przerwami nie przyniesie pożądanego rezultatu. Umysł przystosowuje się do cyklu rytuałów dziennych.

* Poddajesz się swoim oporom. To naturalne, ponieważ podświadomość niechętnie udostępnia swoją bazę danych. Po prostu jesteś nauczony myśleć w określony sposób i zawsze, kiedy usiłujesz przestawić się na inne tory, na początku napotkasz trudności.

* Podczas pisania możesz czuć się wyjątkowo zmęczony, rozdrażniony, znudzony, a wszystko to minie, kiedy tylko odłożysz arkusz i zaniechasz pisania. Podświadomość dąży do zachowania homeostazy – równowagi, dbając, by zniwelować jakiekolwiek odstępstwa od normy.

Pamiętaj, że to tylko mechanizmy obronne nieświadomego umysłu, który dba, byś poruszał się raz wytyczonymi ścieżkami myślowymi. Opisz swoje doświadczenia i przeszkody, jakie napotykasz w czasie stosowania niedokończonych zdań. Potraktuj je jako wskazówkę, specyficzny wyznacznik dla siebie i nie pozwól sobie zaniechać działań.

ĆWICZENIE 1.

Sprawdzenie podświadomego przyzwolenia.Polega ono na ustaleniu stopnia otwarcia, gotowości na przyjęcie manifestacji swojego pragnienia, celu.

Marząc o czymś, afirmując, wizualizując, podświadomie możemy nie dopuszczać do siebie realizacji i spełnienia. Zastanów się, czego bardzo pragniesz, co chcesz osiągnąć. Zapisz cel, życiowy priorytet, którego jeszcze nie zrealizowałeś.

MÓJ CEL, KTÓRY PRAGNĘ OSIĄGNĄĆ:

……………………………………………………………………………………………………………

……………………………………………………………………………………………………………

Zadaj sobie kolejno pytania:

* Czy zasługuję na to?

* Czy czuję się tego godny?

* Czy czuję, że to jest w porządku wobec mnie i innych ludzi?

* Czy będę czuł się bezpiecznie po zrealizowaniu celu?

* Co odczuwam na myśl o tym, że może mi się udać?

* Czy mój cel jest możliwy do wykonania i realny?

* Czy akceptuję to?

ĆWICZENIE 2.

Wypisz trzy sukcesy z ostatnich trzech miesięcy, trzy ważne marzenia, trzy niezrealizowane do tej pory, ważne cele. Zastanów się, i odpowiedz:

* Co pomaga Ci osiągnąć sukces? Jakie Twoje cechy, umiejętności, predyspozycje, wspierają Cię umożliwiając realizację?

* Co Cię blokuje w realizacji marzeń? Jakie Twoje cechy przeszkadzają Ci otrzymywać to, czego pragniesz?

* Jakie czynniki w świecie zewnętrznym blokują Cię, według Ciebie, najbardziej?

* Co jest przyczyną Twoich zahamowań w działaniu? Czego się obawiasz najbardziej?

ĆWICZENIE 3.

Jeśli świadomie nie potrafisz znaleźć źródła swoich blokad, porażek, posłuż się techniką niedokończonych zdań. Wypisz swój niezrealizowany cel lub to, co uważasz za osobistą porażkę.

TO BYŁO DLA MNIE WAŻNE:

……………………………………………………………………………………….

……………………………………………………………………………………….

Nie udało mi się bo ………………………………………………………

Nie udało mi się bo ………………………………………………………

Nie udało mi się, bo ……………………………………………………….

I wypisz sześć powodów, które według Ciebie przyczyniły się do niepowodzenia w realizacji.

Technikę niedokończonych zdań można zastosować do odszukiwania ograniczających przekonań w poszczególnych sferach życia. Arkusz, oraz opis metody znajdziesz w „Sposoby na podświadomość” na http://www.strefaumyslu.pl

Nie opisuję jej tutaj ze względu na to, że jest ona zbyt rozbudowana.

WYPARTE WZORCE

Często u podłoża życiowych problemów leżą głęboko ukryte wzorce, których nie można odkryć poprzez świadomą analizę i logiczne poszukiwanie przyczyn.

Są to programy stworzone w dzieciństwie, lub zakorzenione w podświadomości poprzez długotrwałe zmaganie się z sytuacjami, które wzbudzają w nas trudne emocje takie jak lęk, złość, strach, przerażenie, poczucie zagrożenia, bezsilność, lub też ciężkie emocje, np. poczucie winy i wstydu wzmacniane i stłumione poprzez mechanizm wyparcia ze świadomości.

Za każdym razem, kiedy nie radzimy sobie z traumatyczną sytuacją, niezależnie od tego, w jakim momencie życia zaistniała, mamy do czynienia z uruchamianiem mechanizmów obronnych i podświadomą projekcją na świat zewnętrzny.

Wszyscy mamy tendencję do odcinania się od wspomnień wywołujących w nas emocje, z którymi nie umiemy sobie poradzić. Spychamy je w mroki umysłu, zapominamy, wymazujemy z pamięci, zaprzeczamy ich istnieniu, racjonalizujemy bądź negujemy. Jest to zjawisko jak najbardziej naturalne, jednak istotą naszego Ja jest proces zmiany mający na celu umożliwiać nam wewnętrzny wzrost, pokonywanie barier, przeszkód, ograniczeń i podążanie ścieżką własnego rozwoju.
W rzeczywistości nie tyle pokonywanie trudności i borykanie się z problemami jest dla nas męczące i uciążliwe, ale zaprzeczanie istnieniu problemów, negowanie, wypieranie ich ze świadomości, wewnętrzna walka, którą toczymy w lęku przed postrzeganiem tego, z czym nie chcemy się mierzyć. Dzięki naturalnemu prawu rozwoju i zmiany życie umożliwia nam wciąż nowe szanse na dostrzeżenie naszych wewnętrznych problemów i zapanowanie nad nimi. To co jawi się jako problem, zmartwienie, co wzbudza w nas niechęć, jest kolejną okazją do przyjrzenia się sobie i oczyszczenia z tego, co zbędne, zrzucenia mentalnych kajdan i odrodzenia.

TECHNIKA 3.

UTAJONE KORZYŚCI

Wbrew pozorom, każda sytuacja, w której uczestniczymy przynosi nam jakieś podświadome korzyści i to właśnie one sprawiają, że tak uporczywie trzymamy się starych nawyków.

Ponieważ nawet jeśli szukamy odpowiedzi zadając sobie pytanie – dlaczego akurat mnie się to przytrafia? Dlaczego nie mam pieniędzy, dlaczego nie mogę znaleźć idealnego partnera, dlaczego spotykam ludzi, którzy mnie wykorzystują, ranią, zdradzają, dlaczego jestem chora, cierpię niewygodę itp.

Każdy z nas ma swoje „dlaczego”, które powtarza jak mantrę.

Prawdopodobnie wszyscy codziennie otrzymujemy odpowiedzi na swoje dlaczego, ale znikomy procent z nas potrafi je odczytać. Istnieje jeszcze jeden aspekt tego zagadnienia. Pytanie – dlaczego – często prowadzi nas do nikąd. Może w takim razie należy zadać sobie pytanie – jaki mam pożytek z tego, że mi się to przytrafia? Np. jeśli uskarżam się na zły stan zdrowia, powiedzmy – problemy z nadwagą czy jest sens zadawać sobie pytanie – dlaczego jestem otyła?( Dlaczego nie mogę być szczupła? Dlaczego nie mogę wyglądać tak jak inne dziewczyny? ) prawdopodobnie otrzymam bardzo logiczną odpowiedź – bo za dużo jem, bo jem niezdrowo, bo za mało ćwiczę, bo mam budowę ciała po ojcu/ mamie/ babci/, bo nie lubię siebie itp.

Jednak jeśli zależy nam na odszukaniu prawdziwej przyczyny problemu, pytanie powinno brzmieć – jaką mam korzyść z tego, że jestem otyła? (Jaki mam pożytek z tego, że nie mam pieniędzy? Jaki mam pożytek z tego, że jestem samotny?) Oczywiście większość z nas może się oburzyć – jaki można mieć pożytek z choroby, biedy, innych problemów?

Musisz wiedzieć, że w życiu wbrew pozorom nie ma nic, co byłoby nieprzydatne i przypadkowe. Sprawy zbędne odchodzą od nas same, opuszczają nas (chyba, że bardzo się upieramy i zatrzymujemy je nie mogąc się z nimi rozstać), tworząc miejsce na nowe, lepsze, ponieważ taka jest natura naszego życia, zaś nas otacza dokładnie to co ma nam umożliwiać nasz rozwój, zmianę, pokonywanie własnych ograniczeń i oczyszczanie się.

Jeśli coś zdarza się w Twoim życiu nadzwyczaj często – przyjrzyj się temu, ponieważ jest to lekcja, której jeszcze nie przerobiłeś.

ĆWICZENIE 5.

Arkusz podświadomych korzyści

Poniżej znajdziesz przykładowy arkusz niedokończonych pytań, z którego możesz skorzystać wykonując to ćwiczenie.

Ja (Twoje imię)………………………..….mam korzyść z:

(wpisujemy sytuację) …………………………………………………………………

ponieważ………………………………………………………………………………………..

(Cały arkusz znajdziesz wksiążce „Sposoby na podświadomość”)

TECHNIKA 5.

PYTANIE PRZED SNEM

Pytanie przed snem to technika stosowana w wielu propozycjach pracy z umysłem. (W metodzie samokontroli umysłu Silvy podobną do niej jest technika szklanki wody.)

W rzeczywistości polega na zaktywizowaniu podświadomości i wykorzystaniu ukrytych w niej zasobów informacji w naturalnym dla człowieka momencie wyciszenia umysłu – tuż przed snem.

Ponieważ podświadomość jest najbardziej aktywna podczas snu i w fazie zasypiania, kiedy umysł przechodzi ze stanu Beta w stan Alfa, możemy wtedy skutecznie z nią pracować.

Jeśli zadajesz pytanie przed snem poświęć też po przebudzeniu chwilę czasu na zapisanie tego co zapamiętałeś. Potraktuj to, jakbyś pytał o radę przyjaciela. Jeśli dyskutujesz o czymś z drugą osobą słuchasz tego, co ma do powiedzenia. Większość z nas jest nauczona słuchać innych i kompletnie ignorować siebie. Jeśli zechcesz zadać pytanie przed snem, ale zignorujesz informacje, które otrzymasz od podświadomości, ta technika nie przyniesie rezultatów.

Zadając pytanie przed snem możemy spodziewać się odpowiedzi w czasie snu lub po przebudzeniu. Jeśli odpowiedź nie nadejdzie od razu, nie przejmuj się. Być może otrzymałeś odpowiedź, ale nie umiesz jej odczytać.

Można powtarzać pytanie przed snem przez tydzień (oczywiście tylko wtedy kiedy odpowiedź nie nadchodzi) zapisując zapamiętane sny, po tym czasie przeanalizować je pod względem dominujących motywów, przedmiotów, sytuacji, zdarzeń, znaczeń, odczuć i postaci.

Nie warto szukać odpowiedzi w sennikach, ponieważ senniki bazują na indywidualnych interpretacjach uzależnionych od wychowania, norm społecznych, przekazów, kultury, narodowości, wieku, pochodzenia, wierzeń, historii rodzinnych, przeżyć, odczuć, wiedzy i własnych predyspozycji.

To co dla kogoś jest symbolem nieszczęścia dla innego może oznaczać dostatek, jeszcze inny zinterpretuje to samo jako zwiastun zmiany. Wystarczy przejrzeć senniki porównując poszczególne interpretacje dotyczące np. pieniędzy i zwierząt – znajdziesz tam wszystkie możliwe tłumaczenia. Inaczej będzie interpretować pojawiającego się we śnie dużego psa osoba, która została pogryziona przez psa, a inaczej miłośnik psów, inny też będzie kontekst takiego snu, inne odczucia.

Nie zaglądaj więc do senników, nie bazuj na interpretacjach innych ludzi. Wystarczy, że będziesz chciał zrozumieć odpowiedź, poznać własne znaczenia swoich snów – odpowiedź na pewno przyjdzie.

Możesz wykonać to ćwiczenie posługując się arkuszem podzielonym na dwie kolumny – w pierwszej zapisujesz sen i to co najbardziej zapadło ci w pamięci. W drugiej kolumnie dopisujesz skojarzenia i myśli dotyczące snu, które pojawią się w ciągu dnia. Nie bój się swoich odpowiedzi, nie ignoruj tego, co przyjdzie Ci na myśl. Podobnie jak przy technice niedokończonych zdań – nie analizuj nieustannie każdego słowa, które zapiszesz. Wyłącz swojego wewnętrznego krytyka, pozwalając sobie uwolnić umysł.

Interpretację snów można zastosować także w celu głębszego poznania osobowości. Już nie w konkretnym poszukiwaniu odpowiedzi, ale potraktować to jako niesamowitą podróż w głąb swojej niezbadanej natury. Ważne jest zapisywanie snów, ponieważ ludzka pamięć jest zawodna. Nie jesteśmy w stanie zapamiętać każdego przeżytego snu, ale każdy niesie w sobie ważną symbolikę.

Często podświadomość we śnie przetwarza to, co przeżywamy w życiu codziennym – wyolbrzymiając sprawy, z którymi się zmagamy po to, by nam pomóc i ukazać je w innym niż postrzeganym świadomie, aspekcie.

Wielu ludzi skarży się na problemy z zasypianiem lub zapamiętywaniem snów, często spotykam też ludzi, którzy twierdzą, że nic im się nie śni. Co w takim przypadku? Każdy rodzaj problemów dotyczących snu i zasypiania jest odbiciem naszego stanu umysłu, niezależnie czy jest to przemęczenie, czy natłok myśli nie pozwalający wyciszyć się, napięcie, stres. Może to być lęk przed konfrontacją z własnym wnętrzem jeśli ktoś ma tendencję do spychania w niepamięć emocji, z którymi nie potrafi sobie poradzić na poziomie świadomym.

Prawdą jest, że co noc przebywamy w różnych fazach snu, w tym tzw. fazie marzeń sennych, a więc śnimy. Jeśli ktoś twierdzi, że nic mu się nie śni, po prostu blokuje dostęp świadomego umysłu do wspomnienia snu.

Praca ze snem w takim wypadku będzie przebiegać stopniowo, a pierwszym krokiem w kierunku świadomego śnienia jest wola zapamiętania marzeń sennych, pokonanie lęku przed kontaktem z podświadomością. Wola zmiany, dokonania czegoś niesie w sobie ogromny ładunek energetyczny. Jeśli czegoś pragniemy możemy zdziałać cuda. Jeśli zechcesz zapamiętać swoje sny, Twój umysł dostosuje się do Twoje prośby i zaczniesz budzić się ze wspomnieniem snu. Warto dziękować swojej podświadomości zaraz po przebudzeniu za każdą zmianę, olśnienie, których doświadczasz.

ĆWICZENIE 7.

Wypełnij arkusz zaraz po przebudzeniu.

Moje pytanie do podświadomości

…………………………………………………………………………………………………………………………..

Zapis snu

………………………………………………………………………………………………………………………………

………………………………………………………………………………………………………………………………

……………………………………………………………………………………………………………………………..

……………………………………………………………………………………………………………………………..

Symbole we śnie

Miejsce we śnie

Kolory snu

Ludzie w moim śnie

Emocje

Klimat snu

Moje spostrzeżenia

Odpowiedź dla mnie

…..

Fragment ten pochodzi z e-booka „Sposoby na podświadomość”, autorstwa Pauli Świątek
(doradca osobowości, doradca zawodowy, praktyk NLP w biznesie)
więcej na ten temat:  www.strefaumyslu.pl

Zobacz także

• Podświadomość – kluczem do bogactwa

• Jak zachęcić podświadomość do współpracy

• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.

• NLP – jak jesteś zaprogramowany?

• 10 zasad NLP

Medytacja środka ciszy

24 Środa Lu 2010

Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 35 Komentarzy

Tagi

cisza, csm, indywidualność, integracja, jaźń, Medytacja, nawyki, osobowość, transformacja, wyższa jaźń, Świadomość, źródło


W naturze ludzkiej świadomości istnieje potrzeba rozdzielenia, wyszczególnienia, zdefiniowania granicy rzeczy, aby dojść do jej zrozumienia. W imię nauki dokonujemy sekcji żaby w nadziei, że dowiemy się jak ona funkcjonuje, ignorując zupełnie fakt, że zabiliśmy ją w tym procesie i egzaminujemy martwą rzecz. Błędem, w który wpadamy, jest to, że nie reintegrujemy naszego rodzącego się rozumienia z organiczną całością, z której ją wyjęliśmy.
Zamiast przeniesienia żaby do naszego laboratorium mamy także możliwość przeniesienia naszego laboratorium do żaby i obserwowania naszego obiektu w jego naturalnym środowisku bez naruszania jego życia.

Naszym naturalnym środowiskiem jest nieskończony wszechświat, w którym my, ludzie, żyjemy w szerokim spektrum wibracji. Jednego końca tego kontinuum doświadczamy poprzez nasze najbardziej wysublimowane myśli, a drugiego – poprzez fizyczną rzeczywistość naszych ciał. Rzeczywistość pomiędzy tymi dwoma biegunami, która personalizuje i wiąże nasze myśli do naszego fizycznego ciała, jest naszą emocjonalną płaszczyzną doświadczeń.
Te poziomy ludzkiej wibracji zostały zdefiniowane jako „duch” (ciało mentalne, sfera myśli), „dusza” (ciało astralne, sfera emocji) i „fizyczność” (ciało fizyczne, sfera odczuć). Jednakże trzeba sobie zdawać sprawę, że te podziały są umowne, stworzone przez ludzi, gdyż nie istnieje miejsce, w którym jeden stopień wibracji jest oddzielony od drugiego.

Nasze doświadczanie na poziomie fizycznym jest samotnością. Jako oddzielne istoty żyjemy we wszechświecie wypełnionym innymi oddzielnymi istotami. A jednak za tymi poziomami wibracji jest To, co jest wibrowane lub wibruje – Jedna Jaźń, której wszyscy jesteśmy ekspresją. Jest to podstawowa struktura, która przywołuje nas w naszej fizycznej samotności i przypomina nam o fundamentalnej prawdzie, że wszyscy jesteśmy w pewien sposób powiązani.

Cała ludzka egzystencja jest tańcem pomiędzy doświadczaniem odrębności a pierwotną potrzebą połączenia. Jednym z wielkich paradoksów wszechświata jest to, że to właśnie fakt naszego fizycznego istnienia oślepia nas na poziom, w którym jesteśmy zjednoczeni.
Fizyczny świat tak bardzo ściąga naszą świadomą uwagę, że rzadko jesteśmy świadomi tego, co leży poza nim; a właśnie tylko poprzez przerzucenie swojej uwagi dalej, jedynie poprzez odsunięcie jej od świata fizycznego i zwrócenie jej do wewnątrz, możemy doświadczać głębszych poziomów jaźni i zetknąć się z naszą pierwotną Jednością.
Zatem główną barierą dla świadomego doświadczania naszej wspólnej wewnętrznej jaźni jest to, że nasze cielesne zmysły pochłaniają większość naszej uwagi. Jest to naturalna konsekwencja fizycznego istnienia i nie można tego osądzać w kategoriach złego czy dobrego. Tak po prostu jest. Zmysły można uważać albo za cudowny dar od łaskawego wszechświata, którego jedynym celem jest dać nam zdolności konieczne do fizycznego życia, albo za przejaw zła, z którym skazani jesteśmy cierpieć i walczyć. Technika
medytacji CMS oparta jest na tym pierwszym podejściu i kładzie nacisk na pozbawioną osądzania kontrolę nad zmysłami.

Każdy z nas posiada wrodzoną zdolność do odrzucania zmysłów. Kiedy czytasz te słowa, to czy twoje zmysły słuchu, węchu, zapachu i dotyku nie zostały przygaszone, podczas gdy twoja uwaga skupiła się na widzeniu, odczuciach emocjonalnych i racjonalnym rozważaniu tych słów? To tylko jeden przykład tego, jak podświadomie wybieramy jeden czy dwa bodźce zmysłowe spośród reszty. Aktywnym składnikiem jest tutaj uwaga, czy raczej uwaga świadomości, i właśnie ona jest kluczem, który medytacja środka ciszy (CSM – Center of Stillness Meditation) wykorzystuje w swym ćwiczeniu odrzucania zmysłów. Opierając się na tym, co nieświadomie robimy miliony razy na dzień, CSM sprowadza to do poziomu świadomej zdolności.

Osiągnięcie zdolności odrzucania zmysłów w dowolnym momencie wymaga wysiłku i wytrwałości; zwłaszcza chcąc uzyskać w tym jakąś płynność. Lecz nawet pierwsza, krótka chwila separacji od zmysłów, na nowo zaznajamia nas ze środkiem ciszy, tej Pierwotnej Ciszy, którą wszyscy znamy instynktownie. Kiedy już doświadczy się tego spokoju, kwestia wysiłku staje się nieważna w świetle ekscytujących możliwości dostrzeganych w tym stanie.

Dalsze wzmacnianie kontroli nad zmysłami przychodzi po tym szybko, a wewnętrzne światy otwierają się.
Pierwszą rzeczywistością, jaka się otwiera, jest osobowość. W CSM jest to wizualizowane jako sieć świetlnych włókien, które każdy z nas przędzie w strumieniu czasoprzestrzeni. To jest poziom, na którym umieszczamy swoją jaźń w kontekście tego, gdzie i kiedy jesteśmy, i wiążemy się z fizyczną ekspresją.
Osobowość jest naszym wytworem – takim, który zazwyczaj tworzymy nieświadomie i posiadamy nad nim niewielką władzę.

Tak samo jak moc odrzucania zmysłów, posiadamy również wrodzoną zdolność kształtowania naszej osobowości. Wróć pamięcią do dzieciństwa, kiedy „presja” ze strony rówieśników kierowała cię na to, kim chciałeś być (przynajmniej w jakimś stopniu); był to czas przymierzania różnych masek i wybierania tych, które były „bezpieczne” czy też, miejmy nadzieję, „odpowiednie” dla ciebie. Gdy doroślałeś, to czy nie zamieniałeś niektórych masek nowymi? Każdy z nas ma doświadczenia zmieniania „złych nawyków” lub denerwujących natręctw, by lepiej wpasować się w swoje życie. Mięśnie, których używamy w naszym podświadomym, wybiórczym odrzucaniu zmysłów, są tymi samymi, których używamy w nieświadomym kształtowaniu naszej osobowości. CSM używa tych mięśni na osobowości i uczysz się świadomie ją kształtować, tkając ją na nowo w czystszą ekspresję tego, kim jesteś i kim chcesz być.

Doświadczenia z osobowością niezmiennie prowadzą do świadomości, że istnieje jaźń, która doświadcza – rdzeń, który jest sprawcą, rzemieślnikiem. Jest to następny poziom do odkrycia, poziom indywidualnej jaźni, jaźni-która-działa. Najczęściej doświadczamy tego aspektu jaźni poprzez bardzo silne odczucia czy intuicję, że pewien kierunek jest tym, którym musimy podążać.

Prawdopodobnie najbardziej dramatycznym wydarzeniom twojego życia towarzyszyła wiedza o tym, kim w swym rdzeniu jesteś.
Jest to Indywidualność, która dokonuje projekcji i kształtuje sieć osobowości i w konsekwencji ukazuje się fizycznie w ciele. Innymi słowy, osobowość i ciało fizyczne są wehikułami Indywidualnej jaźni.

W CSM poziom Indywidualnej jaźni jest wizualizowany jako Słońce, dookoła którego, jako system słoneczny, orbitują aspekty osobowości i ciało fizyczne. To Słońce istnieje w nieskończonym wszechświecie, wypełnionym innymi Indywidualnymi jaźniami, innymi systemami słonecznymi, innymi gwiazdami zapełniającymi nocne niebo. Z perspektywy Indywidualnej jaźni, patrzy się „w dół” na osobowość i ciało, dzierżąc je, jako magiczne narzędzia, w czystej ekspresji celu Indywidualności. Tak jak ze zmysłami i osobowością, CSM bierze ten nieświadomy, naturalny proces i zamienia go w świadomie zintegrowaną zdolność. Uczy działać z mocą, bezpośrednio we wszechświecie, jako równie ważna Indywidualność.

Kiedy Indywidualna jaźń dojrzeje i nauczy się wyrażać siebie pełniej, moc jej podstawowego celu umacnia się. Zaczyna się krystalizować wiedza i, co dużo ważniejsze, doświadczenie, że wszystko jest ze sobą połączone i pochodzi z jednego Źródła. Powoli osoba jest prowadzona do Wielkiej Transformacji, która przychodzi z otwarciem nowego poziomu jaźni – poziomu Wyższej jaźni.
Wyższa jaźń jest pierwszym poziomem, na którym prawdziwie doświadczamy wspólnego połączenia.
Wyższa jaźń istnieje poza czasoprzestrzennym znaczeniem (jest ona podstawą dla czasoprzestrzeni), ukazując niezliczone Indywidualności (i w konsekwencji, osobowości i fizyczne ciała) wewnątrz swojego strumienia. Skoro słowa są konstrukcjami czasoprzestrzennymi, niemożliwe jest przejrzyste opisanie takiej rzeczywistości – jedynie poezja i mistycyzm mogą podjąć się jej wyrażenia – więc moje słowa należy traktować jako symbole przepełnione znaczeniem.
Po tym wstępie mogę opisać to jako łono, z którego wynurzamy się jako Indywidualne skupienia uwagi świadomości. Jednak istnieje kilka (nieskończona liczba?) Wyższych jaźni, wrzucających swoje potomstwo do rzeki istnienia; więc nie jest to ostateczne zjednoczenie, które nas wzywa. Takie złączenie przychodzi jedynie ze świadomością jaźni Jedności, której to jaźni wszyscy jesteśmy równymi ośrodkami ekspresji. To dopiero jest ostateczna Jedność ze Wszystkim….[…]

Fragment z „Medytacja środka ciszy”, F. Bardon

Zobacz także

• Czym jest medytacja?

• Ćwiczenia uwalniające energię

• Medytacja chodząca

• Medytacja a palenie papierosów

• Ból a medytacja

• Medytacja z czakramami

• Myśleć czy medytować…

Moc tworzenia i moc niszczenia – Twoje poglądy.

16 Wtorek Lu 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 35 Komentarzy

Tagi

poglądu, pomyślność, pozytywne myślenie, przekonania, radość, spełenienie, sukces, szczęście, transformacja, uzdrowienie, wzorce, zdrowie, zmiana

„To umysł czyni szczęśliwych bądź zdesperowanych, bogatych lub biednych. ” – Edmund Spenser

„Małe zmiany – tworzą wielką różnicę” A. Robbins

Co za siła decyduje o tym, na jakie działania decydujemy się w życiu, jakie wyznaczamy sobie cele?
Nasze przekonania o tym, co możliwe, a co nie, o naszych możliwościach, o tym, kim jesteśmy.

Na Haiti przekonanie o śmiertelnej mocy czarownika, który „wskazuje kością”, może spowodować śmierć. Jednak zabójcą jest nie czarownik, ale poczucie pewności, przekonanie o jego mocy.

Czy w twoim życiu kierujesz się negatywnymi oczekiwaniami?
Jak wpływają one na ciebie i twoje działania?
Jakie przekonania pozytywnie ukształtowały ciebie i twoje życie?
Jakie nowe, pozytywne oczekiwania możesz wypracować dla siebie i innych?

Przez setki lat było wiadomo, że żaden człowiek nie jest w stanie przebiec dystansu jednej mili w czasie poniżej czterech minut. Było to fizyczną niemożliwością.
A jednak Roger Bannister złamał to przekonanie, kiedy przebiegł dystans jednej mili w trzy minuty i pięćdziesiąt dziewięć sekund. Jak tego dokonał?
Ciągle oczami duszy oglądał swój triumf i wyobraził go sobie tak intensywnie, że pewność zwycięstwa wydała systemowi nerwowemu kategoryczny rozkaz i osiągnął on rezultat zgodny z wyobrażeniami. Kilku innych biegaczy powtórzyło ten wyczyn uwierzywszy, że również i oni mogą tego dokonać.

Jaką barierę musisz pokonać? Co uznajesz dziś za niemożliwe, choć wiesz, że gdybyś tylko mógł tego dokonać, zmieniłbyś życie nie tylko własne, ale również ludzi wokół ciebie?

Jakże często ludzie winią okoliczności za to, jak potoczyło się ich życie. Tymczasem nasze życie kształtują nie okoliczności, lecz znaczenie, jakie im nadajemy. W Wietnamie zestrzelono, uwięziono i torturowano dwóch lotników. Jeden z nich popełnił samobójstwo. Drugi wytworzył w sobie wiarę w siebie, ludzkość i Stwórcę silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej. Dziś człowiek ten, kapitan Gerald Coffee, dzieli się z nami swoim doświadczeniem, by przypominać o sile ducha ludzkiego, która pozwala pokonać każde cierpienie, każdą przeszkodę, każdy problem.
Czy ty sam albo ktoś z twoich bliskich pozwalacie, by przeszłe doświadczenia ograniczały wasze szczęście? Co jeszcze mogą znaczyć te wydarzenia? Czy uczyniły cię mocniejszym? Mądrzejszym? Dały możliwość udzielania rady innym, którzy stają wobec podobnych problemów?

Dlaczego ludzie robią to, co robią? Wszystko jest kwestią ich przekonań. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, skoro ktoś uwierzy, że wyzdrowieje, jeśli wywierci sobie w głowie kilka dziur, zrobi to natychmiast, bez względu na to, czy przekonanie to jest umotywowane, czy też nie.
Skoro ktoś uwierzy, że jego szczęście zależy od pomagania innym, będzie działał z równie wielką siłą. Właśnie przekonania decydują czy naszym życiem mają kierować bieda i smutek, czy radość dawana sobie i innym. Przekonania odróżniają Mozarta od Mansona i one właśnie powodują, że gdy jedni stają się bohaterami, inni kończą tylko na rozważaniach, jak dobrze byłoby stać się bohaterem.
Jakie przekonania kierują działaniami ludzi wokół ciebie? Jakie przekonania dzielisz z kolegami? Z dziećmi? Z rodzicami? Które z twoich przekonań są odmienne?

Ilekroć coś ci się przytrafia, twój umysł zadaje dwa pytania: Czy oznacza to przykrość, czy przyjemność? Co muszę teraz zrobić, aby uniknąć przykrości i/lub zyskać przyjemność? Odpowiedzi na te pytania oparte są na generalizacjach – przekonaniach, które wytworzyłeś w sobie o tym, co powoduje ból, a co prowadzi do przyjemności.
Takie „skróty” pozwalają nam funkcjonować, mogą też jednak poważnie ograniczać nasze życie. Niektórzy ludzie działają na zasadzie generalizacji, że są niekompetentni, ponieważ w przeszłości kilka razy nie wykorzystali pojawiającej się okazji. Niestety generalizacje mogą stać się samospełniającymi się przepowiedniami.
Zastanów się nad ograniczającymi cię przekonaniami, które wyrobiłeś w sobie na własny temat lub na temat kogoś innego. Czy rzeczywiście oparte są one na faktach? Czy istnieją jakieś wyjątki? Czy możliwe, by twoje uogólnienie było zbyt ogólne?

Żadna z rzeczy w naszym życiu nie ma innego znaczenia poza tym, które przypiszemy jej sami.

Jednym z cudów człowieczeństwa jest możliwość wypełnienia każdych okoliczności treścią budującą albo destrukcyjną.

Część z nas, pamiętając przeszłe cierpienia, postanowiła, że właśnie ze względu na nie nigdy więcej nie będzie walczyć o siebie, albo nigdy nikogo nie pokocha.
Inni dokonali transformacji, którą osiągamy poprzez przekonania wzmacniające.
Ludzie ci postanowili: „Ponieważ w przeszłości byłem traktowany nieuczciwie, będę bardziej wrażliwy na potrzeby innych”, albo: „Ponieważ straciłem dziecko, będę ze wszystkich sił starał się uczynić ten świat bezpieczniejszym.” Bez względu na otaczającą nas rzeczywistość zawsze możemy tworzyć znaczenia, które nas umacniają.
Zrewolucjonizuj swoje życie, nadając jednemu z przeszłych doświadczeń nowe znaczenie.

Przekonania mogą budować, ale mogą też i niszczyć. Ponieważ mają one tak wielki wpływ na nasze życie, musimy dokładnie zrozumieć trzy związane z nimi problemy:
1. Większość z nas nie decyduje świadomie o tym, w co wierzy.
2. Nasze przekonania są często oparte o błędną interpretację przeszłych wydarzeń.
3. Raz przyjęte przekonania zwykle traktujemy jako świętość zapominając, że są one tylko jedną z wielu możliwości.
Czy żywisz jakieś przekonania, które traktujesz jako prawdę? Czy potrafisz wskazać przeciwne im przekonania, które mogą być równie prawdziwe? Jak zmieniłoby się twoje życie, gdybyś przyjął przeciwny punkt widzenia?

Przekonanie nie jest niczym innym jak tylko poczuciem pewności co do znaczenia określonych rzeczy.
Jeśli na przykład żywisz przekonanie, że jesteś inteligentny, jest ono czymś więcej niż tylko myślą;, jesteś pewien swojej inteligencji. Skąd bierze się to poczucie pewności? Wyobraź sobie blat stołu. Bez nóg nie ma żadnego podparcia. Aby stać się przekonaniem, również i myśl musi zyskać podparcie.
Nogami są w tym wypadku odniesienia wspierające. I tak, jeśli wierzysz, że jesteś inteligentny, masz najprawdopodobniej doświadczenia (odniesienia) wynikające z dobrych stopni w szkole, często udzielanych ci pochwał i tak dalej. Trzeba jednak pamiętać, że źródłem pewności nie jest wyłącznie przeszłość. Podobnie jak Roger Bannister możemy do tworzenia odniesień używać wyobraźni i nabrać pewności co do posunięć, których jeszcze nie próbowaliśmy.

Każdą myśl możemy zmienić w przekonanie, jeśli tylko zgromadzimy dość odniesień, które będą ją wspierały. Które z poniższych stwierdzeń jest według ciebie prawdziwe?
1. Ludzie są w większości uczciwi i dobrzy.
2. Ludzie są nieuczciwi i dbają wyłącznie o siebie samych.
Czy gdybyś chciał, nie znalazłbyś dość przeszłych doświadczeń (odniesień), by wesprzeć stwierdzenie, że ludzie są wredni? Jeśli jednak skupisz się na innych doświadczeniach z przeszłości, równie łatwo znajdziesz odniesienia wspierające przekonanie, że ludzie są dobrzy.
Które z tych przekonań jest więc prawdziwe? Otóż prawdziwe jest to przekonanie, które uznasz za własne.

To prawda, że niezachwiane poczucie pewności może pomóc w osiągnięciu wielkich celów. Może jednak również cię oślepić, nie dopuszczając w ten sposób do ciebie informacji, która mogłaby na zawsze odmienić twoje życie.
Czy kiedykolwiek spotkałeś kogoś, kto dla zachowania poczucia pewności nie przyjmował nowych wiadomości? Gdybyś miał spojrzeć na własne przekonania oczami kogoś innego, co byś zobaczył?

Przekonania są motorem wszystkich naszych zachowań. Niektóre z nich wpływają jedynie na jakiś określony aspekt życia, inne natomiast są silniejsze. Na przykład przekonanie: „Jan jest nieuczciwy”, wpłynie tylko na nasze kontakty z Janem, natomiast wpływ przekonania:
,, Wszyscy ludzie są nieuczciwi”, rozciągnie się daleko poza kontakty z jedną osobą. Przekonania ogólne oparte są zwykle na jakiejś generalizacji poczynionej wiele lat wcześniej w ekstremalnych warunkach. Możliwe jest nawet, że zapomnimy o samej generalizacji, jednak podświadomie pozwalamy jej kierować procesem podejmowania decyzji. Przekonania te mogą mieć nieograniczony wpływ na nasze życie, jednak nie musi to być wpływ negatywny.
Zmień jedno przekonanie ogólne, a zmienisz na lepsze każdy aspekt swojego życia.

Czy jedne przekonania mogą być silniejsze od innych? Oczywiście tak. Rozróżniamy trzy stopnie pewności: opinia, przekonanie i przeświadczenie. Opinie możemy zmieniać łatwo, ponieważ sformowane są one na zasadzie przejściowego postrzegania rzeczywistości.

Przekonania są o wiele mocniejsze, ponieważ budowane są albo na licznych doświadczeniach, albo doświadczeniach związanych z dużym poziomem emocjonalnym. Możliwe jest w ich przypadku zachwianie pewności poprzez zadawanie nowych pytań.
Przeświadczenie podparte jest tak wielkim natężeniem emocjonalnym, że żywiąca je osoba nie tylko odczuwa pewność co do jego przedmiotu, ale też gotowa jest wdać się w irracjonalne dyskusje, ilekroć przeświadczenie jest podważane, i pozostaje ślepa na wszelkie argumenty w tym względzie.
Przeświadczenia mogą nas umacniać z niewiarygodną wręcz siłą. Mogą też jednak z taką samą siłą nas niszczyć.
Które z twoich przekonań są opiniami? Co do których odczuwasz większą pewność? Czy którekolwiek z nich osiągają poziom przeświadczenia?

Jaki jest cel przekonania?
Kieruje ono nami przy podejmowaniu decyzji, jak unikać cierpienia i zyskiwać przyjemność. Ze względu na przekonania nie musimy ciągle zaczynać od nowa przy podejmowaniu tych decyzji. Czasem w chwilach największego strachu, bólu lub natężenia emocji szukamy ulgi w formie przekonania.
Czy znasz kogoś, kto cierpienie spowodowane związkiem miłosnym zmienił w przekonanie, że nigdy już miłości nie znajdzie?
Niektórzy ludzie kierujący się przekonaniami będą odrzucać wszelkie argumenty przeciwne ich przekonaniom. W skrajnych wypadkach będą raczej cierpieć największy ból, samotność, depresję, a nawet śmierć.
Czy kierujesz się przekonaniami? Które umacniają cię, a które odbierają ci siły?

Ze względu na pasję, którą nas inspirują, przeświadczenia popychają nas do działania. Ktoś, kto troszczy się o los zwierząt i ich prawa, kieruje się przekonaniem. Ktoś, kto wydaje pieniądze, by uświadamiać społeczeństwo w takich kwestiach, jak doświadczenia laboratoryjne na zwierzętach czy konsekwencje zdrowotne diety mięsnej kieruje się przeświadczeniem.
Czy są w twoim życiu obszary, w których przeświadczenie dodałoby ci sił, by pokonać wszelkie przeciwności i bariery? Czy na przykład potrafisz sobie wyobrazić, w jaki sposób przeświadczenie o konieczności zachowania szczupłej sylwetki zmusiłoby cię do prowadzenia zdrowego stylu życia? Czy rozumiesz już, jak przeświadczenie: „Zawsze potrafię odmienić wydarzenia wokół mnie”, pomogłoby ci przetrwać najgorsze nawet chwile?

Zastanów się, jak zmieniłoby się twoje życie, gdybyś miał więcej poczucia pewności dla wsparcia umacniających cię przekonań. Wykorzystaj następujące ćwiczenie:
1. Wybierz przekonanie, które chcesz podnieść do poziomu przeświadczenia.
2. Dodaj do tego przekonania nowe, mocniejsze odniesienia. Jeśli na przykład postanowiłeś, że nie będziesz jadł mięsa, porozmawiaj z ludźmi, którzy obrali już wegetariański styl życia, i przekonaj się, jak wpłynął na nich ten wybór.
3. Znajdź lub wyreżyseruj wydarzenie, które dostarczy ci silnych emocji. Jeśli na przykład postanowiłeś rzucić palenie, odwiedź oddział intensywnej terapii w najbliższym szpitalu i zobacz, jak wyglądają pacjenci chorzy na rozedmę płuc.
4. Zacznij działać na zasadzie swoich przekonań, nawet jeśli masz postawić najdrobniejszy krok.

Siła przekonań znajduje dramatyczną ilustrację w przypadkach osób cierpiących na złożone zaburzenia osobowości. W wyniku siły przekonań, pewności, iż stali się oni kimś innym, umysł zmienia im fizjologię w sposób równie widoczny, co zadziwiający. Zmienia im się kolor oczu, znikają i pojawiają się znaki na ciele, a nawet zanikają i pojawiają się takie choroby, jak cukrzyca czy nadciśnienie tętnicze. Wszystko to w zależności od przekonania pacjenta o tym, którą osobowość prezentuje w danym momencie.
Jakie podobne transformacje, choć na mniejszą skalę, miały miejsce w twoim życiu na skutek zmiany przekonania?

Jaki jest sekret sukcesu?
Często zakładamy, że to geniusz. Jednak ja wierzę mocno, że geniusz to umiejętność wykorzystania potencjału własnego umysłu po prostu dzięki wprowadzeniu się w stan absolutnej pewności. Kariera późniejszego miliardera Billa Gatesa zaczęła się, kiedy jako student w Harvardzie obiecał, że dostarczy oprogramowanie, którego jeszcze nie napisał, do komputera, którego nigdy nie widział na oczy!
Dzięki poczuciu pewności (które zresztą nie znajdowało żadnych podstaw) potrafił dotrzeć do wszelkich źródeł niezbędnych mu do napisania programu i zbudowania fortuny. Nie ma wątpliwości, że bez względu na dziedzinę, mamy większe szanse osiągnięcia sukcesu, jeśli nie tylko postanowimy go osiągnąć, ale jesteśmy zupełnie pewni, że potrafimy tego dokonać.
Jak często ćwiczysz to umacniające odczucie?

Einstein ujął to chyba najlepiej: „Wyobraźnia jest o wiele silniejsza od wiedzy.”
Znajdujemy wciąż nowe dowody na fakt, że nasz umysł nie potrafi odróżnić obrazu podsuniętego mu przez wyobraźnię od obrazu wynikającego z rzeczywiście doświadczanych wydarzeń. Kiedy to zrozumiesz, odmienisz swoje życie na zawsze. Wielu z nas boi się podjąć jakąś próbę tylko dlatego, że nigdy wcześniej nie próbowali tego robić.
A przecież podstawą sukcesu wielkich przywódców jest fakt, że mimo wcześniejszych doświadczeń i bez względu na nie potrafią oni wciąż od nowa wyobrażać sobie osiągnięcie pożądanych rezultatów. W ten sposób wykuwają w sobie poczucie pewności, które pozwala im sięgnąć po prawdziwe potencjały własne.
Czy masz cel, który, choć ekscytujący, wymaga zrobienia czegoś, czego nie robiłeś nigdy wcześniej? Czy nie powinieneś zacząć wyobrażać sobie, jak odnosisz ten sukces?

Większość z tych, którzy podkreślają ciągle konieczność realistycznego podchodzenia do rzeczywistości, żyje w strachu. Często ze względu na przeszłe rozczarowania i przekonanie o własnych niepowodzeniach boją się oni kolejnej porażki. Ograniczające przekonania, które wypracowali w sobie, by się chronić, powodują ich wahanie, strach przed ryzykiem. Boją się dać z siebie wszystko i w konsekwencji osiągają połowiczne rezultaty. Wielcy przywódcy rzadko bywają „realistyczni” według utartych standardów.
Są jednak dokładni i inteligentni i odnoszą sukces. Mahatma Gandhi wierzył, że może zyskać autonomię dla Indii poprzez pokojowy opór wobec Wielkiej Brytanii. A przecież nikt wcześniej tego nie robił. Z pewnością nie był „realistyczny”, ale bez wątpienia udowodnił swoją skuteczność.
Które z tak zwanych realistycznych przekonań powinieneś odrzucić? Jakimi ekscytującymi, zupełnie nowymi i całkiem nierealistycznymi, ale przecież możliwymi oczekiwaniami mógłbyś je zastąpić?

Jeśli już masz się pomylić, często lepiej jest, byś przecenił własne możliwości. Dlaczego? Może od tego zależeć będzie twój sukces. Jedną z różnic między pesymistami i optymistami jest ta, że po opanowaniu nowej umiejętności pesymiści zwykle oceniają swoje wyniki dokładnie, a optymiści postrzegają swoje działanie lepszym, niż jest ono w rzeczywistości. W rezultacie pesymiści poddają się, ponieważ nie widzą żadnych racjonalnych powodów do kontynuowania danego przedsięwzięcia. Pozytywna percepcja optymistów daje im wsparcie emocjonalne, skłania do wytrwałości i w końcu do mistrzowskiego opanowania danej umiejętności. W taki właśnie sposób pozornie nierealistyczne oceny stają się odzwierciedleniem rzeczywistej umiejętności.
Pamiętaj! Przeszłość nierówna jest przyszłości! Jaki pierwszy krok mógłbyś postawić na drodze do realizacji marzeń, które kiedyś uznawałeś za nierealne?

Sposób radzenia sobie z przeciwnościami kształtuje nasze życie bardziej niż cokolwiek innego. Ludzie sukcesu zwykle postrzegają problemy jako przejściowe, podczas gdy ci odnoszący porażki nawet w najmniejszym niepowodzeniu dopatrują się problemów na wieki. Przyjęcie tej drugiej postawy jest pierwszym krokiem na drodze do stanu, który dr Martin Seligman nazywa stanem wyuczonej bezradności. Stan ten charakteryzuje się następującymi przekonaniami:
1. Problem jest permanentny (a nie przejściowy).
2. Problem ma olbrzymi zasięg (a nie tylko zasięg dotyczący jednej sprawy).
3. Problem jest osobisty i dowodzi, że to ja jestem zły (raczej niż: problem jest kolejną lekcją, z której mogę wyciągać wnioski na przyszłość).
Przez kilka kolejnych dni skoncentrujemy się na sposobach przeciwdziałania ogłupiającym nas przekonaniom. Na dziś zapamiętaj: „Również i to minie.” W ten sposób przeciwstawisz się pierwszemu z wyliczonych przekonań. Jeśli będziesz szukał na pewno znajdziesz jakiś sposób.

Umiejętność utrzymywania dystansu wobec problemów i postrzegania ich w odpowiedniej perspektywie pozwala ludziom sukcesu uniknąć pułapki „olbrzymiego zasięgu”. Zamiast twierdzić: „Ponieważ się przejadam, całe moje życie leży w gruzach”, powiedzą oni pewnie: „Mam problemy z dietą”, i skupią się na tym, jak zmienić własne zachowanie. Ludzie, którzy postrzegają własne problemy jako olbrzymie i wszechobecne, dochodzą do wniosku, że skoro nie udało im się w przeszłości czegoś dokonać, nigdy nic im się nie uda.
A taka generalizacja pozostawia im tylko całkowitą bezradność. Aby pokonać fałszywe przekonanie, że problem dotyczy wszystkich dziedzin życia, musisz natychmiast zaradzić choćby jego drobnej części. I może to naprawdę być część najdrobniejsza, ale zacznij od razu!

Optymiści postrzegają niepowodzenia jako okazję do nauczenia się czegoś, jako wyzwanie do zmiany własnego postępowania. Pesymiści traktują niepowodzenia jako problem osobisty, interpretując je jako dowód na jakąś głęboko zakorzenioną wadę charakteru.
Ponieważ własną osobowość wiążą tak ściśle z problemem, czują się tym problemem przygnieceni. Jak w końcu mieliby zmienić całe swoje życie za jednym posunięciem? Za wszelką cenę unikaj przekonania, że problem jest „osobisty”.
Zacznij wykorzystywać problemy i niepowodzenia jako nauczkę, która pozwoli ci w przyszłości mniej błądzić na drodze do celu, i bądź wdzięczny za otrzymanie tej nauczki.

Wszystkie zmiany osobowościowe zaczynają się od zmiany przekonań.
Jak pozbyć się ograniczających przekonań? Najskuteczniejszym sposobem jest ich destabilizacja. Musisz zachwiać własną pewność co do przekonania, które chcesz zastąpić innym. Pamiętaj, że umysł próbuje zawsze zaoszczędzić ci cierpienia. Pomyśl więc o negatywnych konsekwencjach spowodowanych przez to przekonanie. Zadaj sobie trzy pytania:
1. Co głupiego albo śmiesznego jest w tym przekonaniu?
2. Jaką cenę zapłaciłem już za to przekonanie? Jak ograniczało mnie ono w przeszłości?
3. Ile mogę za nie zapłacić w przyszłości, jeśli teraz go nie zmienię? Udzielenie odpowiedzi na tego typu pytania pomoże ci skojarzyć uczucie przykrości ze starym, niechcianym przekonaniem, w ten sposób dając możliwość zastąpienia go nowym.

Aby być szczęśliwym, człowiek musi mieć poczucie, że nieustannie się rozwija.
Aby osiągnąć sukces w dzisiejszym świecie biznesu, przedsiębiorstwa muszą się ciągle ulepszać. Oczywiście musimy przyjąć zasadę ciągłego ulepszania jako konieczność na co dzień raczej niż cel, który osiągamy tylko od czasu do czasu. W Japonii mają na to nawet nazwę: kaizen, co znaczy koncentrowanie się na ciągłym ulepszaniu jakości produktów i usług. Proponuję, abyśmy poświęcili się procesowi Ciągłego Doskonalenia Siebie i Innych, czyli CDS I M.
Jeśli wypracujemy w sobie nawyk koncentracji na ulepszaniu tego, co już jest dobre, jakże odmieni to nasze rodziny, miejsca pracy i społeczność, w której żyjemy. Jak możesz natychmiast wprowadzić w życie filozofię CDSIM?

Jedyne prawdziwe bezpieczeństwo możemy osiągnąć w życiu tylko dzięki codziennemu ulepszaniu samych siebie. Nie martwię się o jakość mojego życia, ponieważ codziennie pracuję nad jej polepszeniem.

Jednym z sekretów sukcesu legendarnego trenera NBA Pata Rileya było jego oddanie zasadzie stopniowego, ale nieustannego ulepszania. W 1986 roku stanął on wobec nie lada wyzwania: jego drużyna była przekonana, że grała najlepiej, jak tylko potrafiła, jednak nie było to dość, by zdobyć tytuł mistrza ligi.
Aby zainspirować swoich zawodników, Pat przekonał ich, że jeśli uda im się poprawić jakość gry w pięciu najważniejszych obszarach zaledwie o jeden procent, wystarczy, by tytuł mistrza wrócił do nich. Mistrzostwo tego planu polegało na jego prostocie. Każdy z zawodników miał poprawić jakość gry zaledwie o pięć procent, jednak pięć pomnożone przez dwanaście dało grę drużyny lepszą o sześćdziesiąt procent! To był ich najlepszy sezon. Co mógłbyś osiągnąć za pomocą drobnych, ale nieprzerwanych ulepszeń?
Jakie przekonania kierują na co dzień twoimi myślami, decyzjami i działaniami? Wykonaj poniższe ćwiczenie, aby się przekonać, jak bardzo wpływają na ciebie przekonania.
l. Na górze jednej kartki papieru napisz „Przekonania dodające sil”, a na górze drugiej „Przekonania obezwładniające”.
2. W ciągu dziesięciu minut wypisz na tych dwóch kartkach wszystkie swoje przekonania. Zapisuj wszystko, co przyjdzie ci na myśl.
3. Zastanów się zarówno nad przekonaniami ogólnymi, jak i tymi bardziej szczegółowymi. Koniecznie weź pod uwagę przekonania typu „jeśli – to”, na przykład: „Jeśli konsekwentnie będę dawał z siebie wszystko, uda mi się”, albo: „Jeśli w pełni okażę moje uczucia, odstraszę od siebie partnera.”

Jednym z najskuteczniejszych sposobów ulepszania życia jest po prostu identyfikacja i wzmocnienie przekonań, które popchną cię w kierunku twoich marzeń.
1. Zastanów się nad listą przekonań, którą sporządziłeś . Zaznacz trzy, które dodają ci najwięcej sił.
2. W jaki sposób umacniają cię te przekonania? W jaki sposób wzmacniają twój charakter i jak ulepszają twoje życie? O ile większy byłby ich pozytywny wpływ, gdyby były mocniejsze?
3. Zmień jedno lub wszystkie trzy przekonania w przeświadczenie.
Wytwórz w sobie niezachwianą pewność, która skieruje twoje zachowanie w pożądaną stronę. Już teraz zacznij działać na zasadzie twoich przeświadczeń!

Najwyższy czas pozbyć się przekonań, które ci nie służą!
1. Wybierz ze sporządzonej listy przekonań dwa najbardziej cię obezwładniające.
2. Podważ pewność kryjącą się za nimi zadając pytania: Co absurdalnego i śmiesznego zawiera to przekonanie? Czy osoba, od której przejąłem to przekonanie, naprawdę zasługiwała na to, by się na niej wzorować? Ile będzie mnie kosztowało podtrzymywanie tego przekonania? Emocjonalnie? Finansowo? W kontaktach z innymi? Ile będzie musiała zapłacić moja rodzina i moi bliscy, jeśli nadal będę żywił to przekonanie?
3. Wyobraź sobie z wszelkimi szczegółami negatywne konsekwencje tych przekonań. Postanów raz na zawsze, że nie chcesz płacić za nie takiej ceny.
4. Zapisz dwa nowe przekonania, którymi chcesz zastąpić stare.
5. Wzmocnij swoje nowe przekonania, wyobrażając sobie żywo wielkie korzyści, jakie ci przyniosą.

Siła, z jaką oczekiwania innych i własne potrafią wpływać na nasze działanie, jest bardzo dobrze udokumentowana. Zjawisko to zyskało nazwę efektu Pigmaliona. W jednym z przeprowadzonych eksperymentów nauczycielom w jakieś szkole powiedziano, że pewni uczniowie są wybitnie uzdolnieni i aby się rozwijać, muszą otrzymywać specjalne zadania. Nauczyciele dostosowali się do tego i właśnie wskazani uczniowie osiągnęli najlepsze wyniki w nauce.
Jednak nauczyciele nie wiedzieli, że w chwili rozpoczęcia eksperymentu wskazani uczniowie wcale nie byli bardziej inteligentni od innych w grupie.
Wręcz odwrotnie, niektórych z nich uznano wcześniej za uczniów słabych. Co ich odmieniło? Otóż odmieniło ich nowo nabyte przekonanie o własnych możliwościach (wytworzone dzięki „fałszywemu” przekonaniu nauczycieli!)

Czy rozumiesz już siłę i znaczenie twoich przekonań o sobie samym i innych? Czego mógłbyś dokonać, gdybyś tylko miał dość wiary, by sięgnąć po drzemiące w tobie możliwości?

Anthony Robbins – Olbrzymie Kroki
Z serii: Przypomnienie

Zobacz też

• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.

• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?

• Ciemna noc duszy

• Ciemna strona emocji?

• Zostań mistrzem swoich emocji?

• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.

Przestań usiłować być dobrym cz II

18 Piątek Gru 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 268 Komentarzy

Tagi

centrum, cnota, dobro, grzech, moralność, nieświadomość, obserwacja, osho, transformacja, uważność, zmiana, zło, Świadomość, świętość

przestan

Część pierwsza

Cześć druga:

Do psychiatry przyszedł człowiek przebrany za Adolfa Hitlera.
Sam pan widzi, doktorze, że nie mam żadnych problemów. Mam najwspanialszą armię świata, więcej pieniędzy niż kiedykolwiek będzie mi trzeba i żyję w luksusie, jakiego nawet pan sobie nie wyobraża.
Po co więc pan do mnie przyszedł ?  zapytał doktor.
Z powodu mojej żony  odrzekł pacjent.  Jej się wydaję, że jest panią Weaver.

Nie śmiej się z niego, bo śmiejesz się sam z siebie.

Mężczyzna wchodzi do krawca i widzi, że pod sufitem, za jedno ramię, wisi jakiś człowiek.
Co on tam robi?  pyta krawca. Nie zwracaj na niego uwagi. Jemu się zdaje, że jest
żarówką. To czemu pan nie powie mu, że nie jest?
Co? Miałbym pracować po ciemku?

Z chwilą, kiedy zdajesz sobie sprawę z własnego szaleństwa, przestajesz być szalony.
To jedyny wyznacznik zdrowia psychicznego.
Z chwilą, kiedy zdasz sobie sprawę z własnej niewiedzy, stajesz się mędrcom.
Wyrocznia delficka ogłosiła Sokratesa najmądrzejszym człowiekiem na świecie. Parę osób udało się do niego mówiąc:
„Raduj się. Wyrocznia uznała cię za najmądrzejszego człowieka na świecie!”
Sokrates odparł:
To jakaś bzdura. Ja wiem tylko jedno  że nic nie wiem.

On wie, że w gruncie rzeczy jest ignorantem.
Ignoranci nad wyraz często wierzą w swoją mądrość.
Chorzy umysłowo uważają, że są bardzo zdrowi.
W ludzkiej naturze leży przygladanie się temu, co na zewnątrz.
Patrzymy na wszystkich, tylko nie na samych siebie, toteż znamy innych lepiej niż siebie.
O sobie nic nie wiemy.
Nie przyglądamy się funkcjonowaniu naszego własnego umysłu, nie obserwujemy swojego wnętrza.

Potrzebny jest zwrot o sto osiemdziesiąt stopni  i na tym właśnie polega medytacja.
Trzeba zamknąć oczy i obserwować. Na początku będzie tylko ciemność. Wielu ludzi się przestraszy i ucieknie z powrotem na zewnątrz, gdzie jest jaśniej.
Tak, na zewnątrz jest jasno, ale to światło cię nie oświeci, w niczym ci nie pomoże. Potrzebujesz swojego wewnętrznego światła, którego źródło leży w głębi ciebie, które nie zgaśnie nawet po twojej śmierci; potrzebujesz wiecznego światła, i masz je w sobie.
Urodziłeś się z nim, ale wciąż stoisz do niego tyłem, nie patrzysz w nie.
Przez wiele stuleci, przez wiele wcieleń, patrzyłeś jedynie na zewnątrz.
Stało się to nawykiem, stało się od ruchem.

Nawet śpiąc patrzysz jedynie na wyobrażenia senne  odbicia tego, co zewnętrzne.
Gdy zamkniesz oczy zaczynasz marzyć lub myśleć; oznacza to, że znów interesujesz się innymi. Stało się to tak sztywnym nawykiem, że nie ma nawet małych przerw. Nie ma żadnego okienka, przez które, zajrzawszy do wewnątrz, mógłbyś dostrzec choćby przebłysk tego, kim jesteś ty.

Na początku jest to zawsze trudne, wymaga mozołu. Niełatwe, ale nie niemożliwe. Jeśli podjąłeś decyzję, naprawdę chcesz rozpocząć podróż do swojego wnętrza, to wcześniej czy później ona nastąpi.
Trzeba trochę pooswajać się z tą ciemnością, przekopać się nieco w głąb.
Wkrótce miniesz ciemność i wkroczysz do krainy światła, i to będzie prawdziwe światło.
Prawdziwsze niż słoneczne czy księżycowe, gdyż one są albo ich nie ma. Zresztą, nawet słońce pewnego dnia zginie. Nie tylko małe lampki gasną nad ranem wyczerpawszy źródło światła, ale przecież nawet słońce każdego dnia, po trochu, się wypala. Kiedyś wygaśnie i nie wyśle już ani jednego promienia.
Chociaż istnieje bardzo długo, nie jest przecież wieczne.
Jedynie światło wewnętrzne jest wieczne. Nie ma początku ani końca.

Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój charakter  jestem od tego bardzo daleki. Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę.
Interesuje mnie twoja świadomość.
Stań się uważniejszy, bardziej świadomy wnikając coraz głębiej w siebie, aż dotrzesz do swojego centrum. Żyjesz na peryferiach, gdzie zawsze pełno wrzawy. Im głębiej wnikasz, tym większa cisza, światło, radość; twoje życie nabiera innego wymiaru. Błędy, wady zaczynają znikać.
Toteż nie przejmuj się nimi zawczasu. Skup się na tym jednym, najważniejszym zjawisku.
Włóż całą swoją energię w to, by stać się bardziej świadomym, bardziej przebudzonym. Jeśli włożysz w to całą energię, zdarzy się na pewno; to nieuniknione. To twoje prawo zagwarantowane już w dniu urodzin.

Moralność „dobrego” człowieka

Moralność zajmuje się zaletami i wadami.
Dobry człowiek, według jej zasad, jest uczciwy, szczery, prawdziwy, godny zaufania.
Człowiek świadomy jest nie tylko dobrym człowiekiem.
Jest kimś więcej.

Dla człowieka „dobrego”, jego dobroć jest wszystkim; dla człowieka świadomego dobroć jest po prostu jednym z „produktów ubocznych” świadomości.

Od kiedy stajesz się świadomy, dobroć podąża za tobą jak cień. Nie musisz czynić żadnych wysiłków, dobroć staje się czymś naturalnym.
Drzewa są zielone, a ty jesteś dobry.

Człowiek świadomy działa zgodnie z chwila, nie z przeszłością, nie z tym, co zapamiętał.

Dobroć „dobrego” człowieka zazwyczaj nie wynika ze świadomości, ale z wielkiego wysiłku, by zwalczyć swoje złe cechy  kłamstwo, okradanie, niewierność, nieuczciwość i agresję. Te złe cechy tkwią w nim nadal, ale zostały stłumione i w każdej chwili mogą eksplodować.

„Dobry” człowiek może bardzo szybko zamienić się w złego człowieka, bowiem wszystkie te złe cechy, uśpione, nadal w nim są
.
Kiedy zaprzestanie wysiłku, one natychmiast znów się pokażą.

Jego dobre cechy są po prostu wyhodowane, nie wzrosły naturalnie.
Bardzo starał się być uczciwym, uprzejmym, nie kłamać, ale to wszystko było związane z wysiłkiem, było bardzo męczące.

„Dobry” człowiek jest zawsze poważny, bo pilnuje w sobie tych wszystkich złych cech, które stłumił.
Jego powaga bierze się stąd, że chce być szanowany za stłumienie w sobie złych cech, za przejawianą dobroć. Pragnie, aby traktowano go z respektem.
Tak zwani święci, to w większości „dobrzy” ludzie.

Jest tylko jeden sposób, by rzeczywiście stać się dobrym; jest to możliwe dzięki wprowadzeniu więcej świadomości do swego życia.
Nie jest ona czymś, co trzeba hodować; już w tobie jest, musi jedynie zostać obudzona.
W stanie pełnego przebudzenia  wszystko co robisz, to rzeczy dobre i nigdy nie uczynisz niczego niewłaściwego.

„Dobrzy” ludzie ciągle dokładają wszelkich starań, by zrobić coś dobrego i by unikać złego; jednak złe wciąż ich kusi. Wciąż muszą wybierać dobre przeciwko złemu.
Na przykład Mahatma Gandhi  to „dobry” człowiek. Przez całe swoje życie próbował być po stronie tego, co dobre. Ale nawet mając siedemdziesiąt lat wciąż miał sny erotyczne, co dostarczało mu wielu cierpień.
Mawiał: „Mogę trzymać się z dala od seksu w ciągu dnia, ale jak sobie z nim poradzić w czasie snu? Wszystko, co odrzucam na jawie, przychodzi do mnie w marzeniach sennych”.

Wszystkie te wyparte rzeczy nie odchodzą; siedzą w tobie, stłamszone,  czekając na sprzyjające okoliczności. Kiedy się odprężysz, rozluźnisz kontrolę  a w czasie snu jest to oczywiście konieczne  wszystkie złe cechy pojawiają się w twoich snach. Wychodzą z ukrycia twoje stłumione pragnienia.

„Dobry” człowiek pozostaje w ciągłym konflikcie.
W jego życiu nie ma radości; nie umie śmiać się z całego serca, nie może śpiewać, tańczyć.
Ciągle wszystko ocenia.

Jego umysł przepełniony jest osądzaniem i potępianiem.

A ponieważ sam tak uparcie próbuje być dobrym, innych ocenia także według tych kryteriów.
Nie umie zaakceptować cię takiego jakim jesteś; musisz zgodzić się na jego warunki  masz także usiłować być dobrym.
Nie umiejąc akceptować ludzi, potępia ich. Wszyscy święci będą ludzi potępiać, bo ich zdaniem są oni grzesznikami.

To nie są cechy ludzi religijnych.
Prawdziwie religijny człowiek nie ocenia i nie potępia.
Wie, że nie ma rzeczy zawsze i całkowicie dobrych, tak jak nie ma rzeczy zawsze i całkowicie złych.
Jeśli już chciałbyś na to patrzeć w ten sposób, to można powiedzieć że dobra jest świadomość, a zła jest nieświadomość.
To wszystko. Możesz w stanie nieświadomości robić rzeczy, które całemu światu wydają się dobre, ale religijny człowiek będzie wiedział, że takimi nie są. Są tylko grą ego.
Może też się zdarzyć, że zrobisz coś złego i potępi cię cały świat, za wyjątkiem ludzi prawdziwie religijnych. Oni nie potępią cię, bo jako człowiek nieświadomy potrzebujesz współczucia, nie sądu.
Nie potrzebujesz dodatkowego przekleństwa,  nie zasłużyłeś na piekło.
Nikt nie zasługuje na piekło.

Zbliżając się do stanu pełnej świadomości nie doznajesz konieczności dokonywania wyborów; po prostu robisz to, co jest właściwe. Robisz to w sposób niewinny, bez wysiłku, tak lekko, jak lekko podąża za tobą twój cień.

Biegniesz –  cień biegnie, stoisz – cień stoi, ale nie wiąże się to dla niego z żadnym wysiłkiem.

Nie można uważać, że człowiek świadomy i człowiek dobry, to synonimy. Świadomość powoduje, że człowiek staje się dobry, ale w zupełnie inny sposób, jakby pod innym kątem. Nie dlatego jest dobry, że usiłuje być dobrym; jest dobry, bo jest świadomy.
A w tym stanie wszelkie zło, wszystkie słowa potępienia znikają tak, jak ciemność znika w jasności.

Religie zdecydowały się bazować na moralności.
Stały się zbiorami kodów etycznych na usługach społeczeństwa; tobie, jednostce nie dają żadnych korzyści. Są zbiorem zasad wygodnych dla społeczeństwa.

Oczywiście, jeżeli każdy zacząłby kraść, życie stałoby się nie do wytrzymania, gdyby wszyscy kłamali, nie dałoby się nic zrobić, jeśli wszyscy byliby nieuczciwi, nie można byłoby funkcjonować.
Toteż na pewnym zasadniczym poziomie moralność jest potrzebna społeczeństwu.
Spełnia funkcję użytkową, ale nie niesie w sobie zmian prowadzących do religijności.
Niech cię nie napawa dumą to, że jesteś „dobrym” człowiekiem.
Trzeba byś doszedł do takiego punktu, w którym już nawet samo myślenie o tym co dobre, a co złe, wydaje się niepotrzebne.
Twoja ogromna uważność, twoja wielka świadomość po prostu powoduje, że robisz wszystko, co jest dobre;
bez stłumienia w sobie tego, co złe.

Nazwałbym Mahatmę   Gandhiego „dobrym” człowiekiem, ale nie człowiekiem świadomym.
On naprawdę usiłował być dobry. Nie krytykuję jego intencji, ale był on człowiekiem z obsesją czynienia dobra.

Człowiek świadomy nie ma obsesji; jest rozluźniony, cichy, spokojny, serdeczny. Wszystko, co wypływa z tej jego ciszy jest dobre, gdyż żyje on w świadomości, która przecież nie stwarza konieczności dokonywania wyborów.

Wyjdź ponad zwykłą koncepcję dobrego człowieka-

Nie będziesz ani dobry ani zły. Będziesz po prostu uważny, świadomy, a cokolwiek się zdarzy będzie dobre. Mówiąc innymi słowy  w pełni swej świadomości osiągniesz cechy boskie, a dobroć będzie zaledwie jedną z nich.

Religie nakazały ci być dobrym, tak byś mógł któregoś dnia odnaleźć Boga. Ale to przecież niemożliwe  nigdy żaden „dobry” człowiek nie poczuł co znaczy boskość.
Nauczam cię czegoś odwrotnego: odkryj boskość, a dobro pojawi się samo i będzie połączone z pięknem, wdziękiem, prostotą i skromnością. Nie będzie oczekiwało żadnej nagrody. Jest nagrodą samą w sobie.

Powrót do częsci pierwszej

Artykuł z serii: Przypomnienie

Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze.

Powiązane posty
• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

• Autentyczna zmiana myślenia

• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

„Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.

14 Poniedziałek Gru 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 41 Komentarzy

Tagi

dojrzałość, ego, kreacja, kształtowanie, minister, moc, obserwator, odpowiedzialność, ofiara, pozytywne myślenie, przebudzenie, przełamanie schematów, Rozwój, sisson, transformacja, tu i teraz, twórca, tworzenie, uważność, uzdrowienie, wewnętrzna moc, wolność, wzorce, zmiana, Świadomość

Kiedy mówimy o tworzeniu własnego życia, ludzie odnoszą się do tego negatywnie, ponieważ nie podoba im się pomysł, że oni sami stworzyli swoje cierpienie. Niektórzy woleliby raczej umrzeć zniszczeni chorobą, niż przebaczyć komuś, kto – jak są przekonani -wyrządził im kiedyś krzywdę.

Jeżeli tak dobrze nam się udaje tworzenie rzeczywi­stości negatywnej, cieszmy się, ponieważ tak samo możemy tworzyć doświadczenia pozytywne. Osoba na­prawdę skoncentrowana na tym, czego chce, zawsze to dostanie.

Przypatrz się alkoholikom. Nie pracują, nigdy nie mają pieniędzy, a zawsze udaje im się zdobyć alkohol. Skutecznie tworzą to, czego potrzebują.

W zależności od wartości, które wyznajemy, koncepcja, że sami tworzymy swoje życie, w przeciwieństwie do teorii mówiącej, że życie nam się przydarza, będzie dla niektórych osób bezsensowną ideą, a dla innych tylko pewną koncepcją filozoficzną.

Natomiast dla osób świadomych życie nie jest czymś, co dzieje się poza nimi.
Człowiek świadomy wie, że nie jest tylko obserwatorem, lecz twórcą.

Czasem nasze prawdziwe Ja wybiera dla nas tak zwane negatywne doświadczenia, abyśmy mogli się z nich uczyć i dzięki nim wzrastać. Dlatego też nie bądźmy dla siebie zbyt surowi za tworzenie w swoim życiu pozornie ograniczających nas doświadczeń. Jeżeli się pojawią, potraktujmy je jako lekcję – niech posłużą nam do rozwoju

Odpowiedzialność osobista

W książce Wewnętrzne przebudzenie dosyć obszernie mówiliśmy o odpowiedzialności osobistej, jej związku z chwilą obecną oraz ważnej roli, jaką odgrywa w procesie poszerzania świadomości.

Musimy być tu jednak świadomi pewnej pułapki.
Wiele osób mówi tak:
„Żyjmy chwilą obecną i nie martwmy się o jutro. Bawmy się, a jutro niech zatroszczy się samo o siebie”.

Gdybyśmy naprawdę żyli w chwili obecnej, byłaby to wspaniała postawa.
Zbyt często jednak jest to tylko sposób na uniknięcie odpowiedzialności za działania podjęte w chwili obecnej, co będzie wpływało na przyszłość.

Na przykład, bardzo wygodnie jest zapomnieć zapłacić rachunki, ponieważ jesteśmy zbyt zajęci życiem. Oznacza to jednak brak odpowiedzialności za to, co się z nami dzieje tu i teraz, a jeżeli nie czujemy się osobiście odpowiedzialni za dane doświadczenie, z pewnością nie żyjemy w chwili obecnej.

Pełnia chwili obecnej faktycznie rozciąga się i zawiera w sobie przeszłość i przyszłość. To wspaniałe TERAZ, nie kontrolowane przez uwarunkowania z przeszłości, ani oczekiwania czy lęki dotyczące przyszłości przyciąga i zawiera wszystko.
Oznacza to, że jeżeli kierujemy uwagę na TERAZ i działamy w chwili obecnej, świadomi jesteśmy wpływu naszej bieżącej czynności na każde TERAZ, które nastąpi w przyszłości.
To jest właśnie odpowiedzialność osobista. Taka odpowiedzialność jest na tyle szeroka, że obejmuje i świadomie tworzy naszą przyszłość i teraźniejszość. W niej zawiera się nasza moc i ostateczna wolność. Wolność świadomego tworzenia swojej rzeczywistości.

LĘK PRZED WOLNOŚCIĄ

Sami tworzymy każdy aspekt swojego życia. Jest to chyba najbardziej wyzwalająca koncepcja na świecie. Jednak wielu ludzi boi się tej wolności, jakby miała wyrządzić im krzywdę.
W przeszłości, kiedy rodziła się jakaś nowa, wyzwalająca idea, zawsze pojawiała się opozycja. Tak było na początku chrześcijaństwa, tak było z feminizmem w naszych czasach. Każda z tych idei wzbudzała lęk, była atakowana i postrzegana jako groźna dla moralnych standardów danego okresu.
Lazaris, w książce The Sacred Journey pisze:

Krytycy koncepcji świadomego tworzenia rzeczywistości często występują z pytaniem: „Jak powiedzieć osobie głodującej czy ofierze gwałtu, że to ona sama stworzyła swoją rzeczywistość; że ona sama stworzyła sobie głód i gwałt?” Krytycy obruszają się, że byłoby to zachowanie pozbawione wrażliwości. Byłoby to zachowanie okrutne.
Tylko naiwny zwolennik metafizyki, w swoim zapale do jej obrony, dalby się wciągnąć w obronę tego hipotetycznego zachowania, które rzeczywiście byłoby pozbawione wrażliwości i okrutne. My proponujemy, aby prawdziwy metafizyk nie mówił osobie głodującej czy ofierze gwałtu nic o tworzeniu rzeczywistości – przynajmniej na początku. Najpierw trzeba uleczyć rany, a dopiero potem można mówić o metafizyce.

Wszyscy doświadczyliśmy cierpienia.
Jednym z zadań naszych ministrów (<-kliknij by dowiedzieć się co to znaczy ), naszego ego,  jest zadbanie, aby nigdy więcej się to nie powtórzyło.
Świadomość, że sami stworzyliśmy to cierpienie lub pozwoliliśmy na jego zaistnienie, daje nam ogromne poczucie wolności.
Ofiary przekonane są, iż istnieje niewielka szansa, aby zapobiec ponownemu cierpieniu.
Jak sugeruje Lazaris, jeżeli ktoś doświadczył cierpienia, najpierw powinien uleczyć rany fizyczne, mentalne i emocjonalne, a potem świadomie uznać to, co stało się w przeszłości i co dzieje się teraz. Następnie powinien przebaczyć innym i sobie – i dopiero wtedy zacząć tworzyć nowe życie.

Podstawowa zasada tworzenia własnej rzeczywistości może być zawarta w następujących słowach:
Osoba, która odczuwa skutek, jest tą samą osobą, która stworzyła przyczynę.

Niektórzy ludzie, kiedy po raz pierwszy dowiadują się o tworzeniu swojej rzeczywistości, są tym bardzo podekscytowani.
Jednak po jakimś czasie idea ta staje się jeszcze jedną teorią filozoficzną, która nie ma zastosowania w „rzeczywistym świecie”.

Być może będą o niej mówić, ale nie będą nią żyć. Dlaczego?
Wiele osób nie wykorzystuje w pełni swojej mocy, ponieważ nie potrafi albo nie chce.

Korzyści z pozostawania ofiarą (zawsze jest ktoś, kto się mną zaopiekuje; ktoś, na kogo mogę zrzucić winę; kogo mogę kontrolować; nad kim mogę dominować) jawią się jako zbyt duże, aby z nich zrezygnować.

Osoby takie przestają żyć świadomie,zapominają o procesie samoobserwacji i o tym, że sami tworzą swoje życie.

WALKA O WIĘCEJ

Walka o więcej miłości, szczęścia i wolności w zewnętrznym świecie bierze się z przekonania, że nie wystarczy tych wartości dla wszystkich i że można je zdobyć tylko z zewnętrznych źródeł.
Na poziomie świadomym niedostatek ten odczuwamy jako brak uwagi, troski, czasu, pieniędzy, bezpieczeństwa i świadomości, że mamy moc tworzenia tego, czego pragniemy.

POŁĄCZMY SIĘ Z NASZYM WEWNĘTRZNYM ŹRÓDŁEM!
Pozostając w cyklu ofiary, tworzymy rzeczywistość w sposób nieświadomy.
W cyklu wolności tworzymy rzeczywistość świadomie.

Oprócz energii do życia, jaką czerpiemy z pożywienia, ciepła i kontaktu z innymi ludźmi, istnieje jeszcze jedno źródło energii. Można je opisać jako zbiorową świadomość wszystkich istot żywych i nieożywionych. Nazywamy ją również prawdziwym Ja. Jest to ta część nas samych, która łączy się z wszystkim, co jest. Tracimy to połączenie, kiedy:
• nie żyjemy w chwili obecnej, ponieważ jedno z pięciu przywiązań (porównanie, osądzanie, opór, utożsamianie się, analizowanie) odciąga nas od niej;
• uważamy, że celem naszego życia jest przetrwanie;
• ważniejsze od nas samych stają się różne rzeczy, wydarzenia czy związki z innymi ludźmi;
• wierzymy, że to, co wywołuje w nas lęk, jest prawdziwe.

Prawdziwe zrozumienie, że sami tworzymy swoją rzeczywistość, wymaga zrobienia trzech kroków:

Krok pierwszy: zaobserwowanie, że rzeczywiście tworzymy swoje życie.
Krok drugi: wzięcie odpowiedzialności za to, co tworzymy.
Krok trzeci gotowość do wykorzystania swojej mocy, aby świadomie stworzyć bardziej pozytywną rzeczywistość.

KROK PIERWSZY: UMIEJĘTNOŚĆ ZAOBSERWOWANIA, ŻE SAMI TWORZYMY SWOJE ŻYCIE
Krok pierwszy realizujemy przez regularną praktykę samoobserwacji. Jeżeli nie opanowałeś tego kroku i nie praktykujesz samoobserwacji regularnie, przerwij czytanie w tym momencie i przeczytaj raz jeszcze Wewnętrzne przebudzenie. Pominąłeś bardzo ważny krok. Cała książka Wewnętrzne przebudzenie poświęcona jest praktyce kroku pierwszego.

KROK DRUGI: WZIĘCIE ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA TO, CO TWORZYMY
Kiedy przyjrzymy się tradycyjnym metodom rozwoju wewnętrznego, wydaje się, że niektóre z nich koncentrują się na obowiązkach i odpowiedzialności względem autorytetów zewnętrznych. Wypełnianie zewnętrznych reguł kojarzy się z posłuszeństwem w relacji dziecko i kochający lub karcący rodzic.
Taka postawa w życiu może prowadzić do, z jednej strony, zmagania się i poświęcenia, a z drugiej, do buntu. Poczucie obowiązku niesie ze sobą również poczucie winy i kary w przypadku nieposłuszeństwa czy niedopełnienia prawa.
Dlatego właśnie kara i nagroda pochodzące z zewnętrznego źródła stają się równoznaczne z obowiązkiem i odpowiedzialnością i bardzo łatwo na nich skupić całą swoją uwagę. Pozbawiamy się wtedy swojej wewnętrznej mocy.

Kiedy sięgniemy pamięcią wstecz do dzieciństwa, do sytuacji, w których coś „przeskrobaliśmy”, prawdopodobnie przypomnimy sobie, jak rodzice pytali: „Kto jest odpowiedzialny za to, co się stało?”.
Słowo „odpowiedzialność” kojarzyło się z winą.
Z reguły słowo to nigdy nie było używane w kontekście pochwały.
Nic więc dziwnego, że czujemy awersję – jeżeli nie fizyczną, to na pewno emocjonalną – do wszystkiego, co kojarzy się nam z odpowiedzialnością.

Cóż więcej mogłoby nam przynieść wzięcie odpowiedzialności niż tylko wspomnienia strachu, kary i rozżalenia?
Prawdziwa odpowiedzialność to umiejętność odpowiadania na swoje myśli, uczucia i sytuacje w chwili obecnej.
Wyobraź sobie, że idziesz drogą i mija cię człowiek, który mówi ci „dzień dobry”. Zamiast odpowiedzieć tymi samymi słowami na głos, odpowiadasz w myśli. Człowiek kręci głową, niedowierzając, że możesz być tak nieuprzejmy.
Twoja odpowiedź była niewłaściwa, ponieważ człowiek ten nie mógł jej usłyszeć. Właściwą odpowiedzią byłoby wypowiedzenie powitania na głos.

Ta prosta historia jest analogią do naszych często niewłaściwych odpowiedzi na to, co się nam przydarza. Zamiast dawać odpowiedź pochodzącą z chwili obecnej, reagujemy odczuciami z przeszłości. Jeżeli reagujemy na jakąś sytuację rozdrażnieniem emocjonalnym, oznacza to, że staramy się rozwiązać problem z dorosłego życia z pozycji zranionego dziecka.

Co powstrzymuje nas od wypowiedzenia „dzień dobry” w powyższej analogii? Z pewnością wiele rzeczy, a między innymi przyczyny na poziomie:
• mentalnym (przekonanie, że nie rozmawia się z obcymi),
• emocjonalnym (lęk przed ludźmi),
• fizycznym (niedosłyszenie).

Tak więc nasza umiejętność odpowiedzi na uczucie czy sytuację określa stopień naszej odpowiedzialności i świadomości w danym momencie.
Świadomość i prawdziwa odpowiedzialność są synonimami, jeżeli więc jesteśmy odpowiedzialni, będziemy też właściwie odpowiadać na sytuacje. Natomiast nieodpowiedzialność wynikająca z nieświadomości oznaczać będzie mechaniczne reakcje zamiast prawdziwych odpowiedzi i stawanie się ofiarą przeszłości.

Przyjęcie roli ofiary oznacza utknięcie w stereotypowych wzorcach zachowania, sabotujących nasze próby znalezienia miłości i szczęścia w chwili obecnej.

Kiedy pomimo użalania się nad sobą czy grania w typowe dla ofiary gry i tak jesteśmy ignorowani i odrzucani, popadamy w rozgoryczenie lub depresję, a potem wybieramy jedno z uzależnionych, ucieczkowych zachowań.
Stajemy się osobami mniej odpowiedzialnymi i czujemy, że nic na to nie można poradzić.

W takim momencie niektórzy mówią, że nie panują nad tym, co się dzieje, nic od nich nie zależy i nie potrafią stworzyć własnego życia.
Poczucie takie jest dla nich wystarczającym dowodem ich bezsilności i bycia ofiarą bezlitosnego świata.
Potrzebują więc lekarzy – którzy by ich uleczyli, przywódców – aby wskazali im drogę, partnerów – którzy by ich kochali, oraz guru i zbawicieli – aby ich wybawili.
W ten sposób, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, jeszcze bardziej pozbawiają się mocy i utwierdzają w roli ofiary

-Tymczasem nic ani nikt nie może nam odebrać mocy bez naszego pozwolenia.
My sami ją oddajemy w momencie kiedy opuszczamy bezpieczeństwo i pełnię chwili obecnej.

Kiedy ludzie pozbawiają się mocy, żyjąc na zasadzie uwarunkowanych reakcji, biorą na siebie fałszywą odpowiedzialność i obowiązek wobec uwarunkowań z przeszłości. Tłumią natomiast w sobie prawdziwą odpowiedzialność bycia twórczą istotą ludzką, uczestniczącą w naturalnym procesie ewolucji ludzkiej świadomości. Nie ma to oczywiście wielkiego wpływu na całokształt zmian we wszechświecie, jednak brak naszego świadomego udziału w tym procesie, opóźnia naszą drogę do poszerzenia świadomości i ponownego połączenia z naszym prawdziwym Ja.

Cierpienie i rola ofiary mogą być przydatnymi narzędziami w procesie budzenia się, ale kiedy ono nastąpi, nie mają już żadnej wartości.

MANIPULACJA NEW AGĘ
Niektóre osoby, które pierwszy raz zetknęły się z koncepcją tworzenia swojej rzeczywistości, wykorzystują ją do manipulowania innymi.
Mogą na przykład usprawiedliwiać swoje złe postępowanie wobec drugiej osoby w następujący sposób:
„Skoro ty tworzysz swoją rzeczywistość, mogę wyrządzić ci jakąś krzywdę, a ty nie możesz być na mnie zły, ponieważ sam stworzyłeś tę sytuację. Oznacza to, że nie muszę się przejmować twoimi skargami, iż moje zachowanie cię rani. Nie muszę zmieniać zachowania, ponieważ nie jest ono częścią mojej rzeczywistości”.
Takie podejście jest unikaniem odpowiedzialności za współżycie i współtworzenie rzeczywistości z Innymi ludźmi. Zamiast uczyć odpowiedzialności osobistej i nie przywiązywania się, uczy obojętności i zimnego przyglądania się z boku.

To prawda, że każdy tworzy swoją rzeczywistość, ale w rzeczywistości tej istnieją inni, tak jak my Istniejemy w życiu innych. W każdym momencie życia współtworzymy z innymi. Kiedy uświadomimy to sobie, możemy zrezygnować z fałszywych zobowiązań z przeszłości i stać się – już teraz – naprawdę odpowiedzialnymi wobec siebie i innych.

Nie musimy daleko szukać, aby znaleźć ludzi, którzy boją się wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Ludzie tacy patrzą na świat jak na coś obcego i groźnego i nawet na sekundę nie przyjdzie im do głowy, że sami go stworzyli, łącznie ze swoim cierpieniem. Tworzą swoje piekło na ziemi, kierując się strachem i ukrytymi wzorcami myślenia, odczuwania i zachowania.
Zanim przejdziemy do kroku trzeciego, podsumujmy krok drugi następującą afirmacją:
Jestem gotowy wziąć odpowiedzialność za świadome tworzenie każdego aspektu mojego życia.

KROK TRZECI: GOTOWOŚĆ DO WYKORZYSTANIA SWOJEJ MOCY. ABY ŚWIADOMIE TWORZYĆ PO-ZYTYWNĄ RZECZYWISTOŚĆ
To istotne zagadnienie jest tematem kolejnych części tej książki. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że nie istnieje nic poza nami, co mogłoby nas zranić lub uczynić z nas ofiarę, zacznie się w nas proces transformacji strachu w miłość.
Będąc świadomi, że sami możemy zdecydować, jakich doświadczeń pragniemy, mamy wybór pomiędzy wyjściem z cyklu ofiary lub pozostaniem ofiarą.

Wybór jest oznaką wolności, a wolność polega na świadomym tworzeniu takich doświadczeń, jakich chcemy. Jeżeli wybieramy rolę ofiary, wiedząc równocześnie, że sami wszystko tworzymy, prawdopodobnie robimy to po to, aby manipulować innymi ofiarami, wciągającymi nas w swoją grę, która sama w sobie jest karą dla jej twórcy.

Przez większą część mojego życia czułem się ofiarą, aż do momentu, kiedy odkryłem moc wdzięczności. Spróbuj poczuć się ofiarą i równocześnie odczuwaj wdzięczność za cokolwiek w swoim życiu. Odkryjesz, że jest to niemożliwe.
Wdzięczność zdaje się wynosić nas ponad mentalność ofiary.
Pięknie napisała Peg Huxtable w swojej wspaniałej książce Words ofWisdom:
Małe dziecko spytało:
– Po co jesteśmy tutaj na ziemi, mamusiu?
– Aby pomagać innym – odpowiedziała mama.
– A po co są inni? – brzmiało następne pytanie.

Wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni we wszechświecie i mamy na siebie nawzajem wpływ.
Ci, którzy skupiają się na walce o przetrwanie (rola ofiary), a nie na miłości, są częścią problemu, nie rozwiązania.

*
Za każdym razem, kiedy decydujemy się wziąć odpowiedzialność za swoje uczucia i swoje życie, podnosimy wibrację życia i popychamy ewolucję do przodu.
Za każdym razem, kiedy wybieramy szczęście w chwili obecnej, nie tłumiąc uczuć, ale naprawdę dokonując świadomego wyboru, cały kosmos śpiewa z radości.
Jednak, czy ludzie naprawdę chcą nauczyć się odpowiadać (a nie reagować – przy p. tłum.}, żyć pełnią chwili obecnej i w rezultacie otrzymać szczęście i wolność? Richard Bach tak pisze w swojej niezwykłej książce Iluzje, czyli człowiek, który nie chciał być Mesjaszem.

A mistrz rzekł do nich:
– Gdyby człowiek powiedział Bogu, że chce pomóc cierpiącemu światu, bez względu na cenę, jaką musiałby zapłacić, i gdyby Bóg pouczył go, jak ma to zrobić, czy człowiek ten powinien zrobić, jak mu kazano?
– Oczywiście, mistrzu! – krzyknął tłum. – Gdyby Bóg go o to prosił, radością byłoby dlań znosić nawet piekielne męki!
– Bez względu na to, jakie to męki i jak trudne byłoby to zadanie?
– To honor zawisnąć, chwała do krzyża być przybitym, chwała spłonąć na stosie, Jeśli tego właśnie oczekiwałby Bóg – powiedzieli.
– A gdyby Bóg – zapytał ich mistrz – powiedział wam prosto w oczy: NAKAZUJĘ WAM, BYŚCIE NA TYM ŚWIECIE DO KOŃCA DNI SWOICH BYLI SZCZĘŚLIWI, co byście wtedy zrobili?
A tłum pogrążył się w ciszy; na zboczach gór, w dolinach, gdzie zgromadzili się wszyscy, nie było słychać ni głosu, ni dźwięku żadnego….
Richard Bach, Iluzje, czyli człowiek, który nie chciał być Mes/aszem, przei. Jerzy Jamiewicz, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1996,s.19-21.


Fragmenty z : Colin Sisson – Podróż w głab siebie

Zobacz też

  • Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?

  • Przekonaj się że …możesz.

  • Stłumienia cz II

  • Stłumienia cz I

  • Twórczy umysł a wyobrażenia

  • Potrzeba bezpieczeństwa i cykl ofiary

  • Integracja oddechem

  • Zrozumienie “zła”

  • Rozwijanie świadomej intuicji

  • Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?

Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości

30 Poniedziałek List 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 90 Komentarzy

Tagi

dojrzałość, filtry, mechanizmy, postawy życiowe, programy, programy życiowe, schematy, transformacja, uzdrowienie, wolność, wyobrażenia, wzorce, zmiana, Świadomość

Nasze życie to w dużej mierze nieświadome odgrywanie z góry zaprogramowanej roli.
Istniejące w podświadomości filtry i schematy determinują całe nasze życie.
To jak ono wygląda, co się nam w nim przydarza i dokąd zmierza.

Jak możemy pozytywnie wykorzystać te mechanizmy naszego umysłu?
Warto zapamiętać jedną rzecz : Nie jesteśmy ofiarami tych mechanizmów – tylko błędnego ich wykorzystania.
Zmiana ich to odkrycie nowego życia. Nowej jego jakości, smaku, celu i sensu.
Nasze życie to niekończąca się przygoda.
Nasze życie to podróż i to wspaniała podróż. Aby zacząć czerpać z tej przygody radość i wszelkie korzyści – trzeba zrozumieć kilka spraw. Jedna z nich np. – jak naprawdę działa nasz umysł.
Drugą bardzo ważną rzeczą jest uświadomienie sobie, po co idziemy i dokąd.
To w trakcie tej podróży mamy odkryć samych siebie, a nie dopiero u jej celu.

Wzorce

Wzorce zachowań rezydują w podświadomej części naszego umysłu.
Działają „w tle” i zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z ich działania. One sobie po prostu działają a my się nie zastanawiamy, dlaczego w danej sytuacji zachowujemy się tak a nie inaczej.
Dlaczego przydarzają nam się takie sytuację a nie inne.

Generalnie, nie zastanawiamy się nad naszym życiem. Nie wierzymy że rozważania na temat tego czemu ludzie są dla mnie niemili lub czemu wciąż coś mi się nie udaje – mają sens.
Zakładamy – że tak po prostu jest.
Że taki po prostu jest świat.
Nie zdajemy sobie tylko sprawy – w jak wielkim błędzie jesteśmy.
Jesteśmy podobni do uśpionych lunatyków. Mało, kto zadaje sobie naprawdę wnikliwe pytania. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak się zachowuję a nie inaczej? Dlaczego on tak zrobił? Dlaczego mi to zrobił?

Nie zadajmy sobie podstawowych pytań. Nie sięgamy do źródła danej sytuacji tylko reakcyjnie próbujemy naprawić powstałe już skutki.
Leczymy objawy choroby a nie jej przyczyny.

Ktoś słusznie zauważył „więcej uwagi przywiązujemy do odkrycia znaczenia naszych snów niż do okrycia znaczenia naszego życia”
Dramat. Komuś rozpada się rodzina, płacze i rozpacza nad sobą.
SZUKA WINNYCH gdzieś indziej. Nie próbuje zrozumieć, dlaczego się tak stało.
Nie wierzy że cokolwiek dało się zrobić.
Nie dostrzega, że jego rodzice mieli podobne wzorce.
Nie widzi, że jego partner też takie miał.
Nie widzi, nie stara się zrozumieć. Płacze i rozpacza.

A tym czasem za tym wydarzeniem stoi zespół programów w jego podświadomości.
Programy odziedziczone po bliskich i krewnych.
Program – sam w sobie nie jest „zły”.
To nie program rozbija rodziny. To osoba która pozwala by jej życie przebiegało mechanicznie i nieświadomie. Program woła o zrozumienie i uzdrowienie.

Jeżeli zaczniemy świadomie z nim pracować problem zniknie.
Nie będzie miał mocy działania. Błędne zachowania rodziców, które utrwaliły się w naszej chłonnej podświadomości – zostaną naprawione.
Programy podświadomości tracą swą moc w momencie, gdy się je wyciągnie na światło dzienne, niejako „upubliczni” i rozpocznie pracę nad nimi.

Program podświadomości jest niczym oprogramowanie w komputerze. Wywołuje określone zachowania, realizuje określone zadanie, prowokując lub przyciągając pewne skutki, przypadki i wydarzenia w naszym życiu.

Jeżeli Twoim programem jest autodestrukcja całe Twoje życie będzie się tak układało abyś sam się zniszczył. Jeśli wierzysz że świat jest do niczego, że ty jesteś do niczego, jeśli wierzysz że nic nigdy nie zmienia się na lepsze, to prędzej czy później życie da ci w kość.

Jeżeli Twoim programem jest sukces, Twoje życie będzie się tak układać, że osiągniesz sukces. Jeśli wierzysz w siebie, jeśli akceptujesz siebie i jesli siebie szanujesz, wtedy może się okazać że Twoje życie będzie o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze.

Jeżeli Twoim programem jest bieda i życie w ubóstwie, wszystko w Twoim życiu będzie tak biegło, aby ten program zrealizować. Poczucie niegodności, niezasługiwania, wiara w ograniczoność zasobów, wiara w to że nie wypada mieć więcej niż inni, że zabierasz coś innym, poprzez swój sukces, będzie hamowała twoje poczynania i sabotowała każdą potencjalną szansę na sukces.

Masz program – schemat działania zwycięscy, super sportowca, genialnego matematyka, biznesmena, odkrywcy, miłośnika zwierząt? Twoje życie będzie się tak układać, aby zrealizować dominujący program Twego życia.

Teraz sięgnij do siebie.
Zobacz co się w tobie kryje. Teraz.
– Jaka jest Twoja dominująca postawa życiowa?
Optymista? Pesymista? Gdzieś po środku?
Jaki masz w sobie program?
Nijaki? „Siedzę i czytam i nie ma nic dominującego w moim życiu.”
Jeśli tak jest, to …. w porządku.
Jesteś na pozycji wyjściowej, zbierasz dane, uczysz się. To, co wyżej napisane jest po to, aby Ci uświadomić, że zawsze działamy zgodnie z założonym z góry programem.

Ale nawet w Twoim przypadku można wyciągnąć pewne wnioski – jeżeli zwykle siedzisz i niewiele ze sobą robisz to może być znak, że masz programy samoograniczające i zapewne nie żyjesz swoim życiem tylko życiem swoich przodków – realizując ich programy i postawy życiowe.

Niestety te rzeczy dziedziczy się przede wszystkim od osób które nas wychowały (o rodzinnych konotacjach napiszę wkrótce) i to właśnie do nich trzeba sięgnąć, je trzeba poznać i zanalizować aby odkryć swój ukryty program na życie.
Obserwuj swoją rodzinę. Jakie poglądy ma ojciec, jakie matka? Jak potoczyło się ich życie? Jakie podobieństwa widzisz. Nie daj się zmylić pozornymi rozbieżnościami jak np:
„Moi rodzice nie sa wykształceni, a ja skończyłem studia”
Sądzisz że to zmienia twoją życiową postawę?
Poszukaj głębiej, nie w samych faktach, ale w tym co z nich wniknęło, jak zostały ocenione.
Przypomnij sobie co Twoi rodzice mówili i uczyli cię o życiu:
„Mój ojciec zawsze narzekał że w życiu uczciwością niewiele się osiągnie”
„Moja matka zawsze jest taka ostrożna, mówi że nie warto ryzykować, lepiej poprzestać na mniejszym”
Poszukaj w sobie takich i podobnych programów.

Filtry
Filtry to straż przednia programu, lub schematu działania.
To, jaki masz schemat będzie determinowało, przez jakie filtry postrzegasz świat i rzeczywistość dookoła.
Twój program nieudacznika i ofiary – wygeneruje filtr, przez który będziesz postrzegał rzeczywistość jako straszny i brutalny świat, który na pewno Ci dokopie i sprawi, że tylko UTWIERDZISZ SIĘ W PRZEKONANIU o tym, że naprawdę jesteś taki jak Ci Twój filtr pokazuje.

A potem PROGRAM ZREALIZUJE TWOJE PRZEKONANIE, CO DO OBRAZU ŚWIATA, W KTÓRY WIERZYSZ (nie mylić z Prawdą!). I zaczniesz żyć w fałszywej, wykreowanej przez siebie rzeczywistości.

W tym przypadku – będzie to rzeczywistość nieudacznika i ofiary.
Będziesz bez ustanku widział jak jesteś wykorzystywany, oszukiwany, doszukiwał się tego wszędzie, rozmawiał o tym z innymi, narzekał, płakał, wciąż o tym myślał.
Bez końca dumając nad tym jak inni robią z Ciebie ofiarę – będziesz „szczęśliwy” a nawet w pewnym sensie zadowolony z siebie, bo będziesz miał satysfakcję z tego, że…. masz rację!
Paranoja! Świat będzie Cię utwierdzał w tym, co o sobie myślisz!
„No tak. Znowu miałem rację! Jestem nieudacznikiem”
„Zawsze mi się to przydarza”
To kolejne potwierdzenie i wzmocnienie Twego programu…Samospełniająca się przepowiednia.
Błędne koło robi się coraz ciaśniejsze…

A innych, pozytywnych rzeczy nie będziesz zauważał, bo nie masz do nich dostrojonego umysłu.
Twoje filtry nie wpuszczają takich rzeczy.
Piękna pogoda? Miła rozmowa z koleżanką w pracy? Prezent od dziewczyny? Komplement od chłopaka?
To takie nic nie warte drobiazgi w porównaniu z Twoim Problemem, prawda?

Jeszcze raz, bo to bardzo ważne. Świat urzeczywistnia w Twoim życiu to, co jest dominującym programem w Twojej podświadomości.
TY TEGO CHCESZ. Pomimo, że cierpisz i jest Ci źle – Ty wciąż tego chcesz i cieszysz się, że to masz, bo masz z tego tak małą, prywatną, masochistczną satysfakcję, jaką jest
:„a nie mówiłem?… Miałem rację… Jednak jestem do niczego”.

Taka potrzeba potwierdzenia i szukania satysfakcji świadczy o głębokich kompleksach, to właśnie o tym prawdziwym problemie (a nie wtórnych, wynikających z niego kłopotach) chce Ci powiedzieć dany program i dana sytuacja.

Program pod tytułem „jestem do niczego i na nic dobrego nie zasługuje, życie jest okrutnie i do d…, wszyscy mnie wykorzystują, nikt mnie nie kocha, JA NIE ZASŁUGUJE NA MIŁOŚĆ”
– działa tu genialnie, dostarczając Ci powodów do dalszego utwierdzania się w tym i satysfakcji z tego że tak jest, że masz rację.

Dodatkowo jesteś tak omotany przez negatywne myśli, że nie dajesz sobie szans na nic lepszego!
„Przecież tak jest!!, Przecież taki jestem i taki jest świat!”.
I twój samodestrukcyjny program wykonuje swe zadanie.

Niszcząc Cię woła o uwagę i ratunek dla Ciebie samego.
Przypominasz człowieka na łódce, który sukcesywnie dziurawi dno i równocześnie krzyczy dokoła o pomoc, czekając jej nadejścia ze strony świata zewnętrznego, jednocześnie niszcząc to dzięki czemu mógłby bezpiecznie żeglować.

Zmień to i wykorzystaj jak najszybciej!
Powinieneś zacząć sobie uświadamiać, że MOŻESZ SOBIE POMÓC I NIE JESTEŚ NA NIC SKAZANY!
W KAŻDEJ CHWILI MOŻNA ZACZĄĆ WYBIERAĆ INNE, LEPSZE ŻYCIE!

Dlatego właśnie istotne jest poznanie, jakimi programami się posługujemy w życiu.
Podświadomość działa tymi programami. Są to schematy działania każdego człowieka.
Są One niczym zwrotnica na szynach, jeżeli są źle ustawione to pociąg (Twa podświadomość, głębokie Ja) się wykolei lub pojedzie nie tam gdzie byś sobie tego świadomie życzył.

Twoja podświadomość kreuje przez nie Twój świat. Nie rozróżnia się tu „dobre i złe” wszystko jest realizowane jako życzenie Twego serca, Twojej istoty, a w naszym świecie wolnej woli – życzenie Twego serca ma bezwzględne pierwszeństwo.

Nasze programy zostały nam „wgrane” głownie we wczesnej młodości. Bardzo dużo zostało wgranych już nawet w czasie życia płodowego. Emocje matki, gdy byliśmy w jej brzuchu. Jej strach, niepewność, żal, złość, zranienie, odrzucenie, syndrom ofiary i inne „fajne” rzeczy, które ma zraniony człowiek bardzo łatwo wnikają w psychikę płodu i stają się jego najgłębszymi przekonaniami.

Oczywiście to samo dzieje się z pozytywnymi cechami, gdy mama jest w radosnym nastroju. Emocje obojga rodziców mają wpływ, ale matki ma zdecydowanie największy.

Dzieci tych samych rodziców będą zupełnie inne, bo w czasie ciąży była różna sytuacja rodzinna (oczywiście dochodzi do tego jeszcze indywidualny plan każdej nowo rodzącej się istoty, ale to materiał na inny artykuł).

Te przekonania, schematy jest najtrudniej samodzielnie wytropić a jednocześnie to one są najgłębiej działające i determinujące nasze życie.

Schematy i programy „wgrywane” są przez całe życie, ale do 5 roku życia odbywa się to najintensywniej.
Mniej więcej w tym czasie zmieniają się u dzieci częstotliwości fal mózgowych, na fale beta. Dzieci zaczynają budować, a raczej umacniać swoje konstrukcję obronne.
Zranienia są spychane do podświadomych warstw umysłu, a na powierzchni zaczyna się rozgrywać nieświadomy „teatrzyk”, czyli nasze tak zwane życie.

To, dlatego małe dzieci są zwykle szczere (oczywiście nie wszystkie! :)) i niewinne i tak miło jest nam przebywać w ich towarzystwie. Miło, jeżeli sami mamy podobne cechy.
A jeżeli sami jesteśmy mocno uwikłani w podświadome gry – to dzieci nas irytują, a nawet boimy się ich. Przeraża nas ich bezpośredniość, szczerość i prawdziwość, cechy które dawno już w sobie zniszczyliśmy, ukrywając pod maską, to wszystko co w nas autentyczne i wrażliwe.
Ich bliskość niepokoi, bo niejasno przypomina nam własną utraconą niewinność.

Niezwykle ważna rzeczą dla naszego życia jest rozpoznanie konkretnych programów, które je determinują.
Sama świadomość wystarczy, aby z nimi pracować i wzmacniać je, jeżeli nam one odpowiadają lub je zmieniać, jeżeli są niszczące lub niekorzystne (jak jest w większości).

Większość z nas ma programy samo-destrukcyjne lub nastawione na niszczenie innych, na rywalizację, walkę, strach, obronne.
Nasza cywilizacja, religia i społeczeństwo – zupełnie na opak ustawia nasze cele życiowe.
Nie wiemy, po co żyjemy, jak żyjemy, kim jesteśmy i po co jesteśmy. Przenosimy źródła naszych problemów na świat zewnętrzny i zapominamy o tym co _naprawdę_ żyje w nas.

Odrzucając niekorzystne, ograniczające schematy i programy robimy ogromny krok nie tylko w kierunku poprawy własnego życia, odczucia prawdziwej wolności, ale i w kierunku poprawy życia na Ziemi.

Post z kategorii: Przypomnienie.

—
Na bazie : Krzysztof Kina – Drogowskaz – Light’owa strona startowa.
Duchowy Wymiar Życia

Zobacz też sondę: Jak często zaglądasz na tego bloga? »

Powiązane posty

• Afirmacje, sztuka zmiany życia

• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu

• Imago – czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?

• Nowy stan świadomości

• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

• Świadomość hara – początek i koniec życia

Co to znaczy „przepracować sobie problem”?

17 Wtorek List 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 42 Komentarze

Tagi

akceptacja, problem, przepracować problem, Rozwój, rozwiązanie problemu, transformacja, uzdrowienie problemu, wolność, zmiana, Świadomość

Wiele osób pytało mnie swego czasu – cóż oznacza to enigmatyczne stwierdzenie?
Postanowiłam zatem w skrócie o tym opowiedzieć 🙂

Po pierwsze wiele spraw które nas męczą, tzw problemów – w istocie trudno nazwać problemami, raczej należałoby o nich powiedzieć „okazje” lub „sposobności do rozwoju” itp. Jednak na potrzeby tych rozważań, będę je chwilowo zwała w taki sposób.

Każdy z nas napotkał w swoim życiu problem który uporczywie się powtarzał, można powiedzieć, prześladował go w wielu sytuacjach.
– Każdy nowy związek okazywał się kończyć w podobny sposób?
– W każdej nowej pracy trafialiśmy na takiego samego szefa?
– W każdej nowo poznanej osobie natrafialiśmy na te same denerwujące cechy?
– Na określona sytuację mieliśmy zawsze te samą reakcje, tę samą odpowiedź?
„No, nie, znowu to zrobiłem, cholera…I po co się odzywałem? Mieszałem do tego? Po co się w ogóle za to zabierałem, wiedziałem przecież jak to się skończy!”

Czemu w naszym życiu powtarzają się określone wzorce , określone sytuacje?
Zdają się nas prześladować, do tego stopnia, że zaczynamy o sobie mówić jako o osobie pechowej i porzucamy nadzieję na zmianę losu, czując się ofiarą niesprawiedliwych okoliczności.

Aby zrozumieć przyczyny tego stanu rzeczy trzeba cofnąć się o krok, albo raczej wejść w głąb danego problemu. Odkładanie go na półkę i złoszczenie się na niego, nie przyniesie przecież rozwiązania.

Przykład:

Joasia nie znosi Kamili. Przychodzi do pracy nastawiona negatywnie, że znów będzie musiała patrzeć na nielubianą koleżankę. Przy kawie, ściszonym głosem,  dzieli się swoimi spostrzeżeniami z Jackiem.
„Kamila wszystkich obgaduje, próbuje ustawić wszystko pod siebie!”
Gdy Jacek patrzy na nią powątpiewająco, Joasia zaciska ze złości usta i powtarza podniesionym tonem:
„No mówię ci! Obgaduje wszystkich za ich plecami, urabiając ludzi, nastawiając ich przeciwko siebie…”
prycha i uśmiecha się krzywo – „ Kamila zachowuje się jak typowa stara panna”.

Z czego wynika zdenerwowanie Joasi?
Odpowiedź wydaje się prosta. Obie panie mają podobne cechy i czują się zagrożone w swoim towarzystwie, posługując się tymi samymi sposobami działania.
Tak jak ten co strzela z kuszy bardziej boi się innego kusznika a nie np. nożownika.
Osoby podobne do siebie, z podobnymi wzorcami – bezbłędnie się rozpoznają i taka osoba jest dla nich źródłem niepokoju, rozdrażnienia i lęku.

Jednak  zagadnienie „drażni nas w innych to co mamy w sobie” nie jest głównym tematem tego artykułu, lecz to = jak poradzić sobie z takim problemem?

Co może zrobić Joasia aby nie czuć się tak źle w towarzystwie koleżanki.

Jak może przepracować swój problem?

“Najlepszym wyznacznikiem poziomu świadomości jest to, jak sobie radzisz z życiowymi trudnościami. Kogoś, kto i tak był już nieświadomy, wpędzają one w tym głębszą nieświadomość, natomiast osobie i bez tego świadomej pomagają świadomość wyostrzyć. Dzięki przeszkodzie możesz się przebudzić, ale możesz też pozwolić, żeby cię jeszcze głębiej uśpiła.”

Tolle

Kilka podpowiedzi:

1) Obserwować.
Gdy Kamila wchodzi do pokoju i donośnym głosem zaczyna rozwodzić się nad kiepską robotą jaką wykonuje inna osoba, krytykować i okazywać pogardę – Joasia może to po prostu  obserwować.
Odliczyć 1 do 10, i patrzeć.
Wsiąść głęboki oddech i patrzeć…. Świadomie, spokojnie, obserwować.
Bez wstrzymywanego nerwowo oddechu i napięcia, bez „przeczekiwania” = ale z pełnym rozluźnieniem.

2.) Wyciszyć swoje emocje. Czy to wykonalne?

Jest to możliwe jeśli uwolnimy się od przekonania, że inni są dla nas zagrożeniem, dlatego że działają podobnie, albo mają to czego my nie mamy, a chcielibyśmy mieć (i przez to też zagrażają naszemu zakompleksionemu ego).

Joasia boi się, że Kamila będzie podkopywała i obgadywała także ją=
Dlatego chce „usunąć” Kamilę ze swojego towarzystwa i tym samym wyeliminować zagrożenie, a przynajmniej  zneutralizować (przez swoje obmowy i wyśmiewanie ) robiąc z Kamilii „godną politowania plotkarę”, na która nikt nie patrzy poważnie, bo „wie przecież jaka ona jest”.

Gdy Joasia przestanie hołdować przekonaniu, że Kamila jej realnie zagraża – wówczas jej emocje samoczynnie opadną. Pomogą w tym głębokie oddechy i spokojne, trzeźwe ocenienie sytuacji, z której zawsze istnieje jakieś wyjście.
(Czasem zdarzy się sytuacja gdy ktoś stanowi dla nas realne, np fizyczne niebezpieczeństwo. Wtedy jednak powinniśmy przede wszystkim skupić się na podjęciu konstruktywnych działań zamiast duszenia w sobie kłębu niezdrowych obaw i emocji. )

“Mniejsza o to, czy twoje myśli i emocje związane z daną sytuacją są uzasadnione, czy nie. Wszystko to nie ma znaczenia. Ważne, że stawiasz opór temu, co j e s t. Z obecnej chwili robisz sobie wroga. “

Tolle

3) Zauważyć moment gdy pojawia się mechaniczna reakcja na sytuację.

Ok, Kamila wychodzi. Czy Joasia natychmiast wygłosi jakąś kąśliwą uwagę o zachowaniu koleżanki…?
Czy włączy mechaniczny system obronny?
Autopilot :)?
…
Cóż, to jest właśnie ten moment gdy możemy zastosować  świadomą obserwację.

Czy da się bowiem zatrzymać zakodowaną reakcję? Czy jest w ogóle sens ją zatrzymywać?

Odpowiedź jest dwojaka.
Z jednej strony blokowanie przepływu energii (frustracji) w tym przypadku może nie być najzdrowsze. Zwłaszcza jeśli bezmyślnie sobie powiemy:
„Nie będę się na nią złościć, bo tak nie wypada i koniec”.

Jednak jeśli pozwolimy sobie w tle powiedzieć :
„Tak, właśnie teraz zachowałam się tak i tak.
Bałam się, zatem podjęłam walkę z koleżanką
”
Będzie to uczciwe postawienie sprawy.
W taki sposób możemy łagodnie połączyć stary mechanizm z dołożonym nowym elementem : świadomym spostrzeżeniem.
Takie łagodne przejście od jednego sposobu działania do drugiego, jest wg mnie o wiele skuteczniejsze niz np programowanie swego zachowania przez afirmacje czy dekrety afirmacyjne.

4)  Świadome spostrzeżenie – kilka słów o nim.
To niezwykły moment. Gdy zaczynamy widzieć sprawy nieco szerzej.
Mniej „bojowo”. Mniej ego-centrycznie.
Gdy przestaje istnieć linia dzieląca rzeczywistość na „mój interes” i „twój interes”, które istniały w odwiecznym konflikcie, w odwiecznej walce. Otwiera się przestrzeń.

Taki moment jest jak oddech, po tym jak przebywało się pod wodą, która cisnęła naszą klatkę piersiową.

Puść wszystko. Wyobraź sobie, że jesteś kamykiem wrzuconym do rzeki. Kamień bez wysiłku przenika wodę, przez nic nie zatrzymywany, przebywszy możliwie najkrótszą drogę, opada na dno. Jesteś jak ten kamyk, który pozwolił sobie na to, by wszystko porzucić i wpaść do wody. W centrum twego istnienia jest oddech. Nie obchodzi cię, ile czasu kamyk będzie potrzebował, by dotrzeć do piaszczystego dna rzeki. Gdy poczujesz się jak kamyk, który osiadł na dnie, to zaczniesz odkrywać całkowity spokój. Już cię nic nie popycha i nie ciągnie.

Thich Nhat Hanh

Osobiście pamiętam taki moment z mojego życia gdy zastąpiłam uwarunkowaną reakcję – świadomym spostrzeżeniem. To było niezwykle wyzwalające. Udało mi się szczerze postawić w sytuacji drugiej osoby i zobaczyć moje prawdziwe motywy. Nie był to łatwy moment, ale niezwykle potrzebny.
W chwili świadomego spostrzeżenia, wiele zranień jakie nosiliśmy w sobie, wiele urazów, zaczyna się rozpuszczać. Zrozumienie tego przynosi ogromną ulgę.

Przepracowanie problemu zaczyna się zatem od dokonania świadomego spostrzeżenia.

A co zrobić gdy problem jest zastarzały? Gdy obrósł emocjami?
Gdy jest nam taaaaaaaaaaaaaaaaaaaak trudno zmienić nasze wzorce? 🙂
– mój maż nigdy mnie nie broni wobec teściowej, czuję ze nie mam jego wsparcia…
– teściowa wiecznie mnie krytykuje! nie znoszę wyjazdów do niej…
– rodzina śmieje się z moich poglądów
– nikt nie docenia moich osiągnięć życiowych
– partner znowu nie chce mi przyznać racji, a przecież ją mam!
– nie wybaczę mu, jak mógł mnie tak zranić?…
– znowu nie odbiera moich telefonów…


Kliknij by zobaczyć obrazek

Nigdy nie jest za późno na świadome przerwanie błędnego koła czy dysocjacji myślowej
które tworzą tego typu nawykowe reakcje i płynące z nimi emocje.
Nie jest za późno na zauważenie:
_O co walczy Ego_ w danym momencie.

Gdy czujesz narastające w sobie emocje, żal, gniew, urazę, zazdrość:

Zadaj sobie pytania :

– O co walczy teraz moje ego?
– Co chcę osiągnąć reagując w taki sposób?
– W JAKI sposób chcę zmienić rzeczywistość, tą która obecnie jest, aby dopasować ją mocniej do moich oczekiwań?
– Czemu NIE CHCĘ przestać walczyć?
– Co się stanie jeśli nie będę walczyć?

W każdej pojedynczej sytuacji, która jest dla Ciebie ciężka, którą nazywasz PROBLEMEM, zadaj sobie pytanie o to = O co walczę?  Dlaczego walczę?  i czy…Musze walczyć…?

Ego kocha walkę

Zauważ, że jest to esencja jego działania, rdzeń jego istnienia. Walka o zachowanie bytu / dobrobytu.
Ta naturalna funkcja, która u zwierząt realizowała sie gotowością do podjęcia fizycznej walki lub ucieczki, przeniosła się na płaszczyznę psychiczną, jako jej bardziej (?) cywilizowany odpowiednik.
Ciało genetycznie pamięta reakcje na wszelkie rodzaje zagrożenia a jest to : NAPIĘCIE.

Gdy coś nam się nie podoba, gdy stawia się nas naprzeciw problemu, to trochę jak postawić jednego drapieżnika na wprost drugiego. Organizm szykuje się do zwiększonego wysiłku, podnosi się adrenalina.

W psychicznej walce – niewiele się zmienia.
Napięcie wciąż jest obecne. Gotowość do obrony, do ataku jest obecna.
Tyle, że o ile w przypadku fizycznej konfrontacji – następuje napięcie i rozładowanie, w przypadku problemu mentalnego, gdy nie następuje oczyszczenie atmosfery, rozładowanie
= walka staje się sposobem bycia, stanem umysłu::
„On nigdy mnie nie słucha”
„On nie poświęca mi dość uwagi”
„Ta jędza zatruwa mi życie”

„Nie odpuszczę mu!”
„Muszę mieć ostatnie słowo”
„Trzasnę drzwiami, pokażę jej co myślę o tym…”
„Niech przyzna wreszcie że to jego wina!”
„Powinna mnie przeprosić!”

„Znów ogląda się za babami”

„Niesprawiedliwie mnie potraktowali!”
Ile napięcia, ile walki!

Nasza postawa staje się jednym wielkim… roszczeniem wobec świata.
Stoimy na posterunku naszej sprawy, uzbrojeni w karabiny i kule z argumentów.
Ja kontra inni. Im mocniejsza granica, tym mocniejsze, bardziej opancerzone ego – a ego przecież żeruje i rośnie – właśnie na konflikcie.

Postawa roszczeniowa

Każdy z nas od czasu do czasu przyjmuje tę niezwykle energożerną – roszczeniową postawę.
Jednak niektórzy…uczynili z niej sposób życia.

  • Babcia w autobusie krzyczy na nieznośną młodzież, która zajmuje siedzenia.
    Dziadek w sklepie klnie na powolną sprzedawczynię.
    Młoda mama złości się na system opieki zdrowotnej.
    Student narzeka na opieszałość pań w sekretariacie.
    Mąż narzeka na upierdliwą żonę.
    Rencista narzeka na kolejki na poczcie.
    Pracownik narzeka na szefa
    Polityk, na innego polityka

I co ciekawe, wszyscy uważają takie zachowanie za naturalne i oczywiste  🙂
Wszyscy chcą by rzeczywistość się zmieniła. Dopasowała do nich. Była wygodniejsza.
-Gdy się zmienia, przeskakują na inny problem, jak zepsuta płyta i zaczynają od nowa.
-Gdy się nie zmienia, wściekają się jeszcze mocniej. Domagają jeszcze intensywniej.

“Pojawienie się „problemu” oznacza, że roztrząsasz w myślach daną sytuację, nie mając jednak szczerego zamiaru ani rzeczywistej możliwości podjęcia już teraz jakichkolwiek działań, i że nieświadomie wplatasz ten „problem” w swoje poczucie ,ja”. “

Tolle

Czy da się przepracować całą życiową postawę?

Pytanie: po co mielibyśmy to robić?
Może ktoś chce taki być?
Może dobrze mu z tym. Może uważa że tak należy?

Tak, prawda, jeśli czujesz sie z tym dobrze, to jest twoja sprawa.
Jeśli jednak czujesz, że to nie prowadzi do niczego konstruktywnego, możesz postarać się to zmienić.

“Niektórych ludzi ogarnia gniew, gdy mówię, że problemy są urojeniem. Boją się, że pozbawię ich poczucia tożsamości. A przecież tyle czasu zainwestowali w swoje fałszywe poczucie ,ja”. Przez wiele lat bezwiednie definiowali własną tożsamość, oglądając ją przez pryzmat swoich problemów i cierpień. Kim byliby bez niej?”

Tolle

5 podpowiedzi jak przepracować problem

1. Najpierw – zaakceptuj stan obecny. Ok, na tę chwilę jesteś jaki jesteś.

2. Nie obwiniaj się i nie złość. Po prostuj przyjmij rzeczywistość jaką jest. Nic musi tak być na wieki, nie musisz na zawsze pozostać niewolnikiem danej postawy, nie martw się zatem.

3. Nie nakładaj na siebie presji : „Znów się nie udało, znów to zrobiłem!„. Nie udało się? Ok, uda inny razem. Zachowaj spokój i pogodę ducha. To ważniejsze niż zmuszanie się do czegokolwiek.

4.Gdy uda ci się zmienić swoje zachowanie, gdy uda ci się świadomie spostrzec jakiś wzorzec i zastąpić go – podziękuj sobie! Doceń się! Powiedz sobie : „Doskonała robota, tak trzymać :)” Nie ignoruj tego, bo to ważny moment. Warto go zapamiętać.

5. Bądź cierpliwy. Nie od razu Rzym zbudowano. Próbuj, a kiedyś na pewno ci się uda.
————————————————————————————————————-

Co robić gdy wydaje ci się że „wzniosłeś się” ponad problem, że uzdrowiłeś go, a tymczasem wciąż czujesz jakiś rodzaj napięcia?

Przede wszystkim – bez nerwów. Proces oduczenia się nawykowych reakcji zajmie trochę czasu.

Łatwo jest bowiem wyjąć człowieka z konfliktu, ale…trudniej jest wyjąć konflikt z człowieka.

W drodze ewolucji zamieniliśmy walkę na zęby i pazury – na walkę wewnętrzną, na argumenty, na osiągnięcia, na rację, generującą jednak równie wiele napięć.
Ewolucja schowała nasze reakcje pod poduszkę, kultura przykryła gładką, cywilizowaną kołderką pierwotne reakcje walki-ucieczki , ale nie spowodowała ich zniknięcia.
Tu otwiera się zadanie dla nas –
Praca ze swoim wnętrzem, którą można sprowadzić do 3 słów:

Obserwacja, akceptacja i transformacja.

Warto pamiętać, że nasze ewolucyjne mechanizmy walki-ucieczki – odpowiadają one także za wiele korzystnych zjawisk w naszym życiu.
Powinien być jednak zachowany balans pomiędzy stanem napięcia a stanem relaksu, tymczasem równowaga ta u wielu ludzi została poważnie zaburzona.

Zwróć sie do swego wnętrzna, wsłuchaj się w swoje ciało.
Obserwuj siebie, w trakcie zwykłej rozmowy z kolegą, koleżanką, rodzicami, pracodawcą.
Co napinasz? Brzuch? Ramiona? Zaciskasz szczęki?
Wprowadź świadome rozluźnienie w te obszary. Wprowadź oddech w spięte miejsca.
Lecz nie rób tego bezrefleksyjnie.
Pytaj siebie!

Pytaj swojej podświadomości: Czego tak NAPRAWDĘ chcę od tej sytuacji? Po co walczę?

To ważne pytania, ponieważ pomagają ci przenieść się z pozycji osoby opanowanej przez emocje, do pozycji obserwatora, który może postrzegać sprawy znacznie obiektywniej.

Zmiana perspektywy, już tylko ona, pomoże ci dokonać „pęknięcia” na wznoszonej od lat budowli „uwarunkowanych reakcji” i stanie się podstawą do uzdrowienia twoich problemów.
Każda zmiana zaczyna się od obserwacji.
I największą niespodzianką jest to, że zwykle odbywa się ona bezwysiłkowo. Samoczynnie. Już w momencie gdy świadomie postrzegamy i akceptujemy rzeczywistość.
W akceptacji zawarta jest transcendencja.
Rozumiejąc nasz problem – wykraczamy poza niego 🙂

Zenforest @ copyright

Zobacz także

• Napięcie i odprężenie

• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

• Dystans. Sztuka życia.

• Uciszenie silnych emocji – wg Huny

• Sztuka bycia opanowanym – Emocje pod kontrolą.

• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.

• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.

Przestań usiłować być dobrym cz I.

27 Sobota Czer 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 59 Komentarzy

Tagi

centrum, cnota, dobro, grzech, moralność, nieświadomość, obserwacja, osho, transformacja, uważność, zmiana, zło, Świadomość, świętość

dobry-zly
Jedynym grzechem jest brak świadomości, jedyną cnotą  świadomość.

To, co można robić jedynie w stanie nieświadomości jest grzechem.
To, czego można dokonać jedynie w pełni świadomości jest cnotą.
[autor rozumie słowo grzech jako : czynność którą wykonujemy bezmyślnie, nieświadomie, nawykowo, bez autentycznej łączności ze swoim wnętrzem. Przypis Zenforest]
Nie można być świadomym mordercą, nie można być prawdziwie świadomym i agresywnym w tym samym czasie.
Nie można gwałcić, kraść, torturować kiedy twoja świadomość jest obecna; to wszystko staje się niemożliwe. Te czyny są możliwe jedynie wtedy, gdy znajdujesz się w mroku nieświadomości, kiedy ona w tobie zwycięża.

Budda powiedział:

„Jeśli w domu świeci się światło, złodzieje go unikają; kiedy strażnik nie śpi, złodzieje nawet nie próbują. Jeśli w domu przebywają ludzie,  chodzą, rozmawiają, nie śpią,  wtedy złodzieje nawet nie biorą pod uwagę możliwości włamania”.

Tak samo dzieje się z tobą: jesteś nieoświetlonym domem.
Najczęstszy stan w jakim znajduje się człowiek, to funkcjonowanie mechaniczne: homo mechanicus.
Jesteś człowiekiem jedynie z nazwy  a tak naprawdę jesteś wyszkoloną, uzdolnioną maszyną i wszystko, co robisz nosi w sobie piętno zła.
I podkreślam: wszystko co robisz, nawet to, co uważasz za dobre, przy nieobecności świadomości będzie złe.
Jakże mógłbyś być człowiekiem prawym jeśli jesteś nieświadomy?

Twoja prawość będzie wspierana po prostu monstrualnym ego;
to ono dyktuje ci twoje zachowania.

Nawet twoja świętość, codziennie utwierdzana, utrwalana przy ogromnym nakładzie pracy i wysiłku, idzie na marne. Nie przyniesie ci prostoty, nie nauczy cię skromności i nie pozwoli doświadczyć tego, co boskie, gdyż zdarza się to jedynie, gdy znika ego.
Będziesz wiódł życie świętego, otoczony pełnym szacunkiem, jednocześnie czując się tak nędznie jak wszyscy inni ludzie zepsuty od środka, nic nieznaczący.
To nie życie, lecz wegetacja.
Twoje grzechy będą grzechami i twoje dobre uczynki będą grzechami. Twój brak moralności będzie niemoralny i twoja moralność będzie niemoralna.

Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.
Czynią cię napuszonym.
Nie wyzwalają, bo  nie potrafią – wręcz odwrotnie: więżą cię.

Wystarczy jedna, jedyna rzecz: świadomość – uniwersalny klucz.
Otwiera wszystkie drzwi egzystencji.
Świadomość znaczy, że z chwili na chwilę pozostajesz uważny, widzisz siebie i wszystko wokół w sposób interaktywny. Jesteś jak lustro,  odzwierciedlasz; a robisz to tak doskonale, że każdy akt, każdy czyn, który ma miejsce, jest właściwy, pasuje, jest w harmonii z egzystencją.

Nie ty jesteś jego wykonawcą, nie powstaje on w tobie. Twoje działanie rodzi się jako wynik całej sytuacji, zarówno ty, jak i całe otoczenie jest w nie zaangażowane.
Z tej pełni rodzi się jakiś czyn; nie jest on twój, to nie ty zdecydowałeś wykonać go w taki, a nie inny sposób, nie ty go wymyśliłeś, nie wynika on z twojego charakteru.
Nie działasz, jedynie pozwalasz, by się zdarzył.

To tak, jakbyś spacerował bardzo wcześnie nad ranem, słońce jeszcze nie wzeszło, a na ścieżce przed tobą pojawił się wąż. Nie ma czasu do namysłu. Możesz to jedynie odzwierciedlić,  nie ma chwili do stracenia –  natychmiast zeskoczysz mu z drogi.

Zauważ, że użyłem słowa natychmiast. Nie czekałeś ani sekundy, natychmiast uskoczyłeś na bok.
Później będziesz pewnie siedział pod drzewem, zadowolony sam z siebie i zastanawiał się jak tego dokonałeś. Ale tak naprawdę nie zrobiłeś nic; to wszystko stało się samo. Wniknęło z kontekstu.
Ty, wąż, zagrożenie życia, wysiłek, by je ocalić i jeszcze tysiące innych rzeczy… Ten skok był wynikiem całej sytuacji. Ty byłeś jedynie medium.
Taki czyn pasuje do całości. Nie ty jesteś wykonawcą.
Używając wyjaśnienia na religijną modłę: Bóg dokonał tego za twoją pomocą. Pełnia wyraziła się za pomocą cząstki.

To właśnie jest prawość. Nigdy tego nie będziesz żałował.
To wyzwala. Przydarza się i … koniec. Po prostu wiesz, że to było właściwe.

Znów masz wolność działania. Nie będziesz rozpamiętywał tego, nie stanie się to częścią twojej pamięci autobiograficznej, nie zostawi w tobie ran.

Było tak spontaniczne, że nie zostawiło po sobie śladów.
Nie stanie się twoją karmą. Nie pozostawi zadrapań.

Czyn, który zamienia się w karmę, nie jest właściwie odbiciem rzeczywistości, ale twoją reakcją wywodzącą się z twojej przeszłości, z pamięci, ze sposobu myślenia.

Podejmujesz decyzje, dokonujesz wyboru. Nie wynika to ze świadomości, lecz z nieświadomości. Czyli jest grzechem.

Charakter

Całe moje przesłanie zawiera się w twierdzeniu, że człowiek nie potrzebuje charakteru lecz świadomości. Jest ona prawdziwa, charakter zaś jest fałszywy. Jest on potrzebny osobom nieświadomym.
Jeśli masz oczy, nie potrzebujesz białej laski, nie pytasz gdzie są drzwi.

Charakter jest potrzebny, bo ludzie są nieświadomi.
Jest to rodzaj smaru, który pozwala, by życie przebiegało bez zbytnich zgrzytów.

George Gurdżijew nazwał go buforem. Buforów używa się w pociągach, pomiędzy wagonami. Jeśli coś się dzieje bufory chronią wagony przed zderzeniem się. Można go także porównać do amortyzatora: dzięki amortyzatorom samochody poruszają się miękko. Oto czym jest charakter amortyzuje wstrząsy.

Ludziom nakazuje się skromność. Jeśli się tego nauczysz, będziesz miał taki amortyzator, który ochroni cię przed ego innych ludzi.

Nie będą mogli cię zanadto zranić; jesteś bardzo skromny. Jeśli będziesz wielkim egoistą, odczujesz, że wciąż ktoś cię rani.

Ego jest bardzo przewrażliwione, więc starasz się je przykryć kocykiem skromności. Pomaga, daje jakiś rodzaj gładkości. Ale nie pomoże ci się zmienić.

Moja praca to dokonywanie transformacji. To szkoła alchemii. Chcę byście się przemienili z nieświadomych w świadomych, przeszli z ciemności ku światłu. Nie obdarzę was charakterami; mogę dać wam umiejętność wglądu, uważność.

Chciałbym byście zaczęli żyć z chwili na chwilę, a nie powielali sztywne wzorce ustalone wcześniej przeze mnie lub przez społeczeństwo, kościół lub państwo. Chciałbym abyście potrafili żyć w zgodzie ze swym światełkiem świadomości, abyście byli uważni.

Znajdź świeżą odpowiedź dla każdej chwili. Charakter oznacza, że masz zestaw gotowych reakcji na każde życiowe wyzwanie, toteż kiedy przychodzi kolejna chwila odpowiadasz według wzorca.

Z tego powodu nie może to być odpowiedź prawdziwa; jest to wyuczona reakcja.

Człowiek z charakterem  reaguje. Człowiek świadomy  odpowiada, odzwierciedla sytuację w sobie nie zmieniając jej, a następnie działa.

Człowiek z charakterem jest mechaniczny, podobny do robota; ma w umyśle komputer pełen zaprogramowanych odpowiedzi.
Tylko zapytaj, stuknij w klawisz, a zaraz wyświetli się gotowa odpowiedź.

Zacznij od zmiany siebie

Nie możesz zmienić wszystkich ludzi na świecie, możesz jedynie zmienić siebie.

To jedyna możliwa rewolucja. Jedyną możliwa transformacją jest twoja własna.

Człowiek świadomy działa zgodnie z chwilą, nie z przeszłości, nie z tym, co zapamiętał. Jego odpowiedzi są piękne, naturalne i prawdziwe dla danej chwili.

Człowiek z charakterem ma problem, gdyż jego reakcje stają się nieadekwatne do sytuacji; życie nieustannie się zmienia, nie stoi w miejscu. A on udziela wciąż tych samych odpowiedzi, które się nie zmieniają, które są martwe.

Nakazano ci coś w dzieciństwie i to w tobie pozostaje. Dorosłeś, życie się zmieniło, ale ta odpowiedź dana ci przez rodziców, księdza czy nauczyciela wciąż siedzi w twojej głowie, i jeśli coś się przydarza, ty wyciągasz tę starą reakcję sprzed pięćdziesięciu lat.

A przez ten czas tyle wody upłynęło w Gangesie, życie tak się zmieniło…

Heraklit mówi: „Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki”.
Ja wam mówię  nie można wejść do tej samej rzeki nawet jeden raz.
Ona płynie tak szybko.

Charakter jest statyczny; jest brudnym stawem. Świadomość jest rzeką.

Dlatego nie daję ludziom żadnego kodu, według którego mieliby postępować. Daję im oczy, aby widzieli, świadomość, aby odzwierciedlali, lustrzaną jaźń, aby mogli odpowiadać na każdą nową sytuację.

W księgach buddyjskich jest trzydzieści trzy tysiące zasad dla mnichów. Trzydzieści trzy tysiące! Na każdą możliwą sytuację przewidziano go
tową reakcję.
Jak to w ogóle można zapamiętać?
A zresztą człowiek, który potrafiłby zapamiętać je wszystkie, jest zapewne na tyle przebiegły, że zawsze będzie umiał znaleźć sposób, by te zasady ominąć. Jeśli nie będzie chciał czegoś zrobić, znajdzie sobie wykręt. Jeśli będzie chciał coś zrobić  zawsze umiejętnie to usprawiedliwi. […]

Ile zasad regulujących życie ludzkie można tworzyć? To takie płytkie, nic nieznaczące. Oto jaka jest religijność ludzka; a w końcu przecież i tak znajdują sposoby, aby ominąć te wszystkie przykazania i normy.
Zawsze znajdą jakieś wyjście awaryjne.

Charakter daje najwyżej cieniutką, sztuczną maskę, którą jeśli zadrapiesz, to okaże się, że nawet twoi święci pozostali w głębi siebie zwierzętami. Na powierzchni wszystko wygląda pięknie, ale jedynie na powierzchni.

Nie bądź powierzchowny, zmień się naprawdę. To może nastąpić jedynie poprzez twoje centrum, nie na obrzeżach.

Charakter jest jak farba na twojej powierzchni,  aświadomość to przemiana twojego centrum.

Z chwilą gdy dostrzeżesz swoje błędy, zaczną one odpadać od ciebie jak stare liście,  wtedy już nic nie trzeba robić.
Wystarczy, że je dostrzegłeś. Dzięki tej świadomości zaczną one znikać, parować.

Rozmyślasz o sprawach, które przegapiłeś i jesteś pewien, że uda ci się w przyszłości je dogonić. Nie dogonisz! To ciągłe napięcie między przeszłością a przyszłością, to ciągłe tracenie teraźniejszości, staje się wewnętrznym hałasem.

Popełniasz stale ten sam błąd tylko wtedy, kiedy pozostajesz nieświadomy. Wtedy jedynie możesz go powtarzać, a nawet gdybyś próbował coś zmieniać, okaże się, że btąd pozostaje, zmienia się tylko jego forma. Występują one bowiem w najprzeróżniejszych formach i rozmiarach. Zamienisz, zastąpisz, ale nie będziesz w stanie go odrzucić, bo nie postrzegasz swojego błędu jako błąd. Chyba,
że inni ci to uzmysłowią, bo im jest łatwiej go dostrzec.

Tak właśnie jest, że każdy myśli o sobie jako o człowieku pięknym, wyjątkowo    inteligentnym, pełnym cnót, niemalże świętym, tylko jakoś inni tego nie widzą.
Powód jest prosty: patrząc na innych widzisz rzeczywistość, nie możesz tak samo popatrzeć na siebie samego, toteż nosisz w głowie jakieś piękne bajeczki na swój temat. Wszystko, co wiesz o sobie, to same mity, niewiele mające wspólnego z rzeczywistością.

Wejdź do centrum

Chwila, z którą dostrzeżesz swoje błędy, przynosi radykalną zmianę.
Dlatego właśnie wszyscy buddowie w historii świata nauczali tej jedynej prawdy: bądź świadomy.
Nie uczyli cię jak budować swój charakter, tego nauczają księża, politycy, nie buddowie. Buddowie rozwijali w ludziach świadomość, nie sumienie.

Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.

Sumienie to taka zagrywka narzucona przez innych  żeby mogli ci dyktować co jest dobre a co złe.
Wymuszają na tobie działania zgodne z ich wolą, i to już od wczesnego dzieciństwa, od czasów kiedy byłeś tak niewinny, tak posłuszny, delikatny, że mogli wywrzeć na tobie wrażenie, wdrukować swoje wymagania, uwarunkować cię.

Takie uwarunkowywanie nosi nazwę sumienia i zaczyna szybko dominować nad twoim całym życiem. Sumienie jest strategią społeczeństwa, która zmierza do uczynienia z ciebie niewolnika.

Buddowie uczą świadomości. Nie ucz się od innych co jest dobre a co złe. Nie ma powodu uczyć się od kogoś innego, po prostu wejdź w głąb siebie.

Podróż ku swojemu wnętrzu jest wszystkim czego potrzeba  im głębiej dotrzesz, tym wyższy osiągniesz poziom świadomości.
Dotarłszy do swojego centrum, będziesz tak wypełniony światłem, że wszelkie ciemności znikną.
Włączając światło w pokoju nie musisz jednocześnie walczyć z ciemnością.
Obecność światła wystarczy, bo ciemność to jedynie brak światła…

Druga część

Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze.

Powiązane posty
• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

• Autentyczna zmiana myślenia

• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

Metoda Simontona

19 Czwartek Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 6 Komentarzy

Tagi

kuracja antyrakowa, nowotwór, rak, simonton, transformacja, uzdrowienie, zdrowie, zmiana, Świadomość

metodasim
“Musimy zaakceptować prawdę, nawet jeżeli zmienia to nasz punkt widzenia”
George Sand

Metoda Simontona – to wszechstronny i spójny, poznawczo-behawioralny program samopomocy emocjonalnej dla chorych na nowotwory złośliwe i osób ich wspierających. Jest to holistyczny program odnoszący się do wszystkich podstawowych sfer życia:

  1. Strefa behawioralna
  2. Strefa poznawcza (RTZ)
  3. Strefa emocjonalna
  4. Strefa duchowa
  5. Strefa społeczna i rodzinna
  6. Strefa fizyczna

W Programie Simontona stosuje się w sposób wzajemnie uzupełniający następujące modalności:

  1. Terapia indywidualna
  2. Terapia grupowa
  3. Terapia rodzinna
  4. Edukacja o nowotworach złośliwych, układzie odpornościowym, emocjach i samo-pomocy
    …więcej w temacie

Fragment artykułu poświęconego zastosowaniu metody:

Pacjentka Maria zapisała się na pięciodniową sesję terapeutyczną i szkoleniową jako terapeutka szkoląca się w programie Simontona. Była psychologiem z przeszło dwudziestoletnim doświadczeniem akademickim. Ukrywała przed nami fakt, iż u niej rozpoznano u niej zaawansowany nowotwór złośliwy gruczołu piersiowego. Ze względu na zaawansowanie choroby, leczona była chemioterapią. Dobrej jakości peruka skutecznie zasłaniała uboczne działanie chemioterapii i utracone włosy. W wieku 44 lat jej szczupła wyprostowana sylwetka, płynność ruchów oraz pozornie asertywna postawa mogły wzbudzać zazdrość i podziw wielu młodszych osób.
Jednak podkrążone, wilgotne oczy, blada cera, zaciśnięte usta i rozdrażnienie zdradzały ustawiczne napięcie i wycieńczenie stresem. Podczas sesji wstępnej sama wyznała swoje rozpoznanie i przeszła z grupy szkolących się do grupy interwencji terapeutycznej. Nowotwór rozpoznano cztery miesiące wcześniej i ze względu na zaawansowanie choroby, leczona była chemioterapią. Maria wyznała, że główną przyczyną zgłoszenia się na sesję w innej roli, był brak osoby wspierającej (później wyjawiła też inne powody). Po 23 latach małżeństwa, z trójką dzieci (najstarsza dwójka dzieci dorosła) nie podzieliła się swoją diagnozą z nikim z rodziny.
Tłumaczyła też, że chciała uczestniczyć w szkoleniu nie tyle jako chora, ale jako obserwator swej choroby – stąd jej początkowy wybór.

Psychoneurofizjologia
Przedstawione w tym artykule rozważania psychoneurofizjologiczne wypływają z badań warunkowania strachu, obserwacji po uszkodzeniach różnych części układu nerwowego, stymulacji elektrycznej obszarów nieuszkodzonych oraz obrazowania czynności mózgu człowieka (funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, tomografii emisji pozytronowej itp). Maria opowiedziała nam o swoich doświadczeniach od momentu ustalenia diagnozy. Przechodziła przez różne etapy diagnostyki z bardzo praktycznym nastawieniem. Myślała, że zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.

Jednak gdy lekarz powiedział jej “To jest rak,” jakby dreszcz, wstrząs ogarnął jej całe ciało. Zaniemówiła, serce jej zamarło – prawie przestało bić. Przez chwilę siedziała “jak zamurowana.” Poczuła jak włosy się jej “zjeżyły na całym ciele,” zlał ją zimny pot i pojawiła się gęsia skórka. Po chwili myślała, że już powraca do swych zmysłów, ale serce zaczęło “walić tak, jakby miało wyrwać się z jej piersi.” Starała się słuchać lekarza, ale w jej głowie tylko brzmiały słowa: “nowotwór złośliwy,”“jest zaawansowany,” “odległe przerzuty,” “chemioterapia,” “rokowanie,” “statystyka.” Wybiegła z gabinetu zapominając recepty i skierowania.

Przyjrzyjmy się, co się wtedy mogło dziać w jej umyśle i ciele.
Zwróćmy uwagę na reakcję Marii na słowa “To jest rak.” Kolejność wystąpienia takich zjawisk jak wstrząs czy dreszcz, bezruch, bradykardia, gęsia skórka, wzrost ciśnienia, tachykardia (palpitacje) i wystąpienie zimnego potu stanowi stereotypową sekwencję reakcji strachu. Niezależnie od kultury, rasy, wychowania, wyznania i poglądów politycznych wszyscy ludzie z nieuszkodzonymi biologicznie mózgami przeżywają strach w ten sam stereotypowy sposób.

Podstawą takiej stereotypowej reakcji na sytuacje zagrażające naszemu życiu, są procesy neurofizjologiczne, zachodzące właśnie w takiej kolejności. Jak przedstawiono na diagramie pierwszym (diagram 1), pobudzenie odpowiednich obszarów ośrodkowego układu nerwowego odpowiedzialne jest za tak konsekwentne i stereotypowe reakcje fizjologiczne. Jak widać na diagramie 1, pobudzenie to wywodzi się z jądra środkowego ciała migdałowatego .
Widzimy, że reakcje te wywierają też wpływ na działanie układu odpornościowego zarówno poprzez autonomiczny układ nerwowy (współczulny u.n. i przywspółczulny u.n.), poprzez układ hormonalny i bezpośredni wpływ na układ limbiczno-podwzgórzowy wydzielający immunomodulujące neuropeptydy . Takie same reakcje fizjologiczne zachodzą nie tylko w sytuacjach oczywistego fizycznego zagrożenia życia, ale też miałyby taką samą sekwencję i intensywność nawet w przypadkach, gdy obiektywnie życie nasze nie jest zagrożone, na przykład u niektórych osób przed wystąpieniami publicznymi.
d1
diagram 1 (powiekszenie)
Kaskada reakcji strachu (od wstrząsu poprzez gęsią skórkę, zimny pot, zwolnienie i następnie przyspieszenie pracy serca itd) wywodzą się z jednego źródła – jądra środkowego ciała migdałowatego. Wiele z tych reakcji ma udokumentowany wpływ na działanie układu odpornościowego. [diagram zmodyfikowany za zgodą MIT Press; LeDoux JE (1995)] Oznacza to, że uaktywnienie jścm uruchamia całą kaskadę odpowiedzi neurofizjologicznej, stanowiącej stereotypową reakcję strachu.
Oznacza to też, że te elementy układu nerwowego są połączone na sztywno (hardwired)  i dlatego odczuwamy strach podobnie (tzn stereotypowo) niezależnie od rasy, bo mamy takie same mózgi, w które są wbudowane połączenia determinujące taką reakcję.

Czy z tego wynika, że Maria nie miała żadnej innej możliwości reakcji na diagnozę, jak strach? Nie, ale o tym dalej. Żeby lepiej zrozumieć alternatywy emocjonalne Marii zastanówmy się, jak pobudzane jest jścm i “skąd ono wie,” że reakcja strachu jest właściwą dla danej sytuacji? Jak przedstawiono w diagramie 2, pobudzenie jścm jest zdeterminowane poprzez procesy zachodzące w korze mózgowej i innych częściach ciała migdałowatego.
d2
diagram 2.
(powiekszenie)
Każdy silny i niespodziewany bodziec może wywołać natychmiastową reakcję wstrząsu (ang. startle response). Bodziec, któremu kora nada znaczenie zagrożenia, powoduje pobudzenie jścm i następujące uruchomienie całej kaskady reakcji strachu. Nadanie innego znaczenia nawet silnemu i niespodziewanemu bodźcowi, po oczekiwanej reakcji wstrząsu spowoduje, że kora i boczne części ciała migdałowatego skierują pobudzenie nerwowe w inne struktury iniż jądro środkowe i reakcję strachu zastąpi inna emocja. [(diagram zmodyfikowany za zgodą MIT Press; LeDoux JE (1995)]

Z wielu badań ujętych na tym diagramie wynika, że reakcja na bodziec (w przypadku Marii słowa lekarza “to jest rak”) zdeterminowana jest procesami kojarzeniowymi (jej myślami, przekonaniami i postawami) zachodzącymi w korze . Jak wykazują badania laboratoryjne, jedynie reakcja wstrząsu/dreszczu może zachodzić bez tej obróbki interpretacyjnej . Wiemy to też z naszego codziennego doświadczenia, że możemy mieć reakcję wstrząsu pod wpływem jakiegokolwiek silnego, nieoczekiwanego bodźca dostarczonego często przez naszych bliskich.
Jak tylko podskoczymy (wstrząs i dreszcz) i zobaczymy, że to nasze dziecko, dla draki, dostarczyło nam tych wrażeń, natychmiast się uspakajamy. Mówimy wtedy “Ale mnie przestraszyłeś,” nie wiedząc, że to tylko niewielki element reakcji strachu. Mamy czas, żeby “pomyśleć” o tym bodźcu i stwierdzić, że tak na prawdę nie ma się czego bać – to tylko nasze dziecko. Mamy czas na opracowanie bodźca w korze mózgowej i stwierdzenie, że reakcja strachu jest nieadekwatna w stosunku do bodźca .
Wówczas nie odczuwamy pozostałych elementów stereotypowej reakcji strachu jak bezruch, bradykardia, gęsia skórka, wzrost ciśnienia, tachykardia i wystąpienie zimnego potu, bo jądro środkowe ciała migdałowatego przestaje być pobudzane. Nadajemy temu bodźcowi inne znaczenie niż zagrożenie naszego życia.
Dlaczego reakcja Marii na rozpoznanie nie ograniczyła się do wstrząsu i dreszczu?
Jej negatywne skojarzenia w korze były rozległe i zawierały stwierdzenia jak: “na pewno wkrótce umrę w cierpieniu,” “osierocę dzieci,” “jak umrę, to rodzina się rozpadnie i dzieci nie dadzą sobie rady,” “chemioterapia mi tylko zaszkodzi” oraz przekonania duchowe i egzystencjalne jak: “wyląduję w czyśćcu, bo grzechy nie zostały mi odpuszczone.”

Jak wiemy z psychoneuroimmunologii, organizm każdego z nas jest wyposażony w mechanizmy zdrowienia. Te mechanizmy zawiadywane są przez system wymiany informacji wypływającej z kory mózgowej, przetwarzającej nasze myśli i przekonania.
Wynikiem tego są emocje .
Siedlisko emocji, jakim jest układ limbiczno-podwzgórzowy (w skład którego też wchodzi ciało migdałowate) poza innymi funkcjami zawiaduje również czynnością autonomicznego układu nerwowego, układu hormonalnego i wydziela immunomodulujące neuropeptydy .
W dodatku, układ limbiczno-podwzgórzowy odbiera też informacje o stanie układu odpornościowego między innymi poprzez wydzielane przez komórki immunologiczne cytokiny (diagram 3). Zatem układ immunologiczny i mózg tworzą sieć wzajemnie powiązanych procesów oddziałujących w dwóch kierunkach i oba te układy nawzajem regulują swoje funkcje. Procesy psychiczne mogą oddziaływać na tę sieć i jednocześnie same zmieniają się pod jej wpływem.

Proces uczenia się może wpływać na procesy immunologiczne. Wiedząc, że komunikacja między psychiką a ciałem to rzeczywiście istniejące procesy, które można obserwować i mierzyć, stajemy przed pytaniem jak nauczyć osobę chorą wykorzystania tych naturalnych procesów w celu polepszenia stanu emocjonalnego i fizycznego . Odpowiedzią na to pytanie może być przeprowadzona i opisana tu interwencja psychologiczna oparta na pracy pacjentki.
To nie siła stresującego bodźca, lecz reakcja na niego, sposób radzenia sobie z danym stresem ma istotny wpływ na nasze samopoczucie i zdrowie.
d3
diagram 3. (powiekszenie)
Trzy główne drogi wpływu procesów umysłowych na układ odpornościowy: układ hormonalny, autonomiczny układ nerwowy, układ neuropeptydów. W uproszczeniu dla przykładu użyto tylko limfocytów T i B jako komórek immunologicznych. Komórki immunologiczne wpływają na mózg m.in poprzez przedstawione tutaj wydzielanie cytokin. [diagram uaktualniony (Wirga M 1992)] Wnioski wypływające z psychoneurofizjologii emocji i psychoneuroimmunologii :
1. Reakcje emocjonalne są na trwałe wbudowane w mózg – “hard-wired”
2. Edukacja emocjonalna to nauka znaczenia bodźca, a nie uczenie reakcji
3. Nasze myśli, poprzez emocje, wpływają na nasze zdrowie na poziomie układowym, komórkowym i genowym
4. Możemy nauczyć się skutecznych sposobów kształtowania naszych myśli, przekonań i emocji, by wspierać mechanizmy zdrowienia

Mówiąc o emocjach pozytywnych, negatywnych czy neutralnych nie osądzamy, że te odczucia są “dobre,” “złe” lub “byle jakie,” ale stwierdzamy ich wartość motywującą. Emocje pozytywne motywują nas do zbliżania się do źródła bodźca lub jego utrzymania, negatywne do unikania lub niszczenia (reakcje walki i ucieczki), neutralne zaś do zachowania harmonii (spokój, relaks, błogostan). Żeby wspomóc układ odpornościowy w walce z chorobą, Maria najpierw musiałaby się emocjonalnie poczuć lepiej. Jej emocje były wynikiem mimo woli wyuczonych postaw i przekonań, ukształtowanych poprzez kulturę, doświadczenia i powtarzane w mediach historie.
By poczuć się lepiej emocjonalnie, Maria musiałaby oduczyć się niezdrowych postaw i przekonań, poprzez zastąpienie ich zdrowszymi. Neutralne bodźce, jak na przykład dzwoniący telefon, interpretowane były przez Marię jako zagrożenie (“Znowu ktoś wścibski się dopytuje. Tylko czekają, kiedy umrę”). Kłótnia w rodzinie, ból fizyczny, czy czyjeś spojrzenie lub niewinne pozdrowienie, a przede wszystkim jej ciągłe niezdrowe wyobrażenia, były kolejnymi częstymi bodźcami do wielu negatywnych skojarzeń, które z kolei wywoływały nie sprzyjające zdrowieniu negatywne emocje i ustawiczny stan napięcia…

Mariusz Wirga, Iwona Nawara, Aurelia Malec, Aleksandra Wirga, Agnieszka Działa

żródło: http://simonton.pl

Poczytaj także:

• Totalna kuracja przeciwrakowa

• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?

• Ulecz swoje ciało !

• Śmiech to życie

• Stres i napięcie = początek choroby

Cień – wg Junga

14 Sobota Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 14 Komentarzy

Tagi

alter ego, analiza, archetyp, ciemność, cień, dojrzałość, druga strona, dusza, ego, id, indywiduacja, integracja, jaźń, jung, mrok, nieświadomość, odwaga, podświadomość, psyche, psychoanaliza, stłumienie, symbol, tożsamość, transformacja, uzdrowienie, wyparcie, Świadomość

cien8

Pierwszy etap indywiduacji* prowadzi do doświadczenia z cieniem, który symbolizuje naszą, „drugą stronę”, naszego „ciemnego brata”.
Jest on wprawdzie niewidzialny, ale stanowi nierozdzielną część naszej całościowej psyche.
Albowiem „żywa postać wymaga głębokiego cienia, aby wystąpić plastycznie.

Bez cienia jest tylko dwuwymiarowym widmem.

Cień jest postacią archetypową, która w wyobrażeniach ludów prymitywnych dziś jeszcze bywa uosobiona w najrozmaitszych formach.  Jest on także częścią każdej jednostki, jakby oddzieloną cząstką, jej istoty, która jednak właśnie „jak  cień” jest z nią złączona.

Postać cienia jest również ulubionym i często wykorzystywanym motywem w sztuce.
Artysta w swej twórczości i w wyborze motywów wiele czerpie z głębi swej nieświadomości; z kolei rzeczy przezeń stworzone poruszają nieświadomość jego odbiorców i w tym leży ostateczna tajemnica jego oddziaływania.
Obrazy i postacie z nieświadomości powstają w nim i przemawiają potężnie do innych ludzi, chociaż ci ostatni nie wiedzą, skąd pochodzi ich „wzruszenie”.

Przykładami artystycznego wykorzystania motywu cienia mogą być: Peter Schlemihl Adalberta Chamisso, Wilk stepowy Hermanna Hesse,  Kobieta bez cienia – Hofmannsthala-Straussa, Szara eminencja – Aldousa Huxleya, piękna bajka Oskara Wilde’a „Rybak i jego dusza”, „Portret Doriana Graya”,  a także Mefisto, ciemny kusiciel Fausta.

Spotkanie z cieniem zbiega się często z uświadomieniem, sobie typu funkcjonalnego i typu postawy, do którego człowiek należy. Niezróżnicowanie funkcji i słabo rozwinięty typ po stawy są naszą „ciemną stroną”, tą pierwotną predyspozycją naszej natury, którą odrzucamy ze względów moralnych, estetycznych lub innych i której nie tolerujemy, ponieważ jest sprzeczna z uznanymi świadomie zasadami.
Dopóki bowiem człowiek zróżnicował tylko swoją główną funkcję, a rzeczywistość zewnętrzną i wewnętrzną chwyta prawie wyłącznie za pośrednictwem tej strony swojej psyche, dopóty pozostałe trzy funkcje z konieczności pozostają w ciemności, czyli w „cieniu”, i muszą być dopiero jakby po kawałku od niego odłączane i pozbawiane zanieczyszczeń pochodzących od różnych postaci nieświadomości.

Przetwarzanie cienia w ogólnych zarysach, choć z innym rozmieszczeniem akcentów, odpowiada temu, do czego zmierza psychoanaliza, gdy odkrywa historię życia jednostki, a zwłaszcza historię jej dzieciństwa; dlatego pojęcie i punkty widzenia Freuda nieraz zachowują swą wartość także dla Junga, gdy chodzi o ludzi, którzy znajdują się jeszcze w pierwszej połowie życia, a więc gdzie mamy do czynienia z koniecznością uświadomienia właściwości cienia.
Swój „cień” można spotkać w postaci albo wewnętrznej, symbolicznej, albo zewnętrznej, konkretnej. W pierwszym przypadku pojawia się on wśród danych nieświadomości, na przykład jako postać marzenia sennego, uosabiająca jakąś -jedną lub -jednocześnie- kilka cech psychicznych śniącego.
W drugim przypadku będzie to człowiek z otoczenia pacjenta, który dla tego ostatniego z tych lub innych przyczyn strukturalnych staje się nosicielem projekcji jego jednej lub kilku cech ukrytych w nieświadomości.

W zależności od tego, czy cień należy do sfery ja lub indywidualnej nieświadomości, czy też do sfery nieświadomości zbiorowej, przybiera on osobistą lub zbiorową formę przejawienia się.
Może zatem pojawić się równie dobrze jako postać z kręgu naszej świadomości – na przykład nasz brat (lub siostra), nasz najlepszy przyjaciel, jako człowiek będący naszym przeciwieństwem, albo jak w Fauście famulus Wagner – jak też jako postać mityczna – w przypadku gdy chodzi o przedstawienie treści nieświadomości zbiorowej – na przykład Mefistofeles, faun, Hagen, Loki itp.

Chociaż na pierwszy rzut oka może się to wydać paradoksalne, cień jako „alter ego” może być reprezentowany także przez postać pozytywną, gdy na przykład człowiek, którego „drugą stronę” on uosabia, w wewnętrznym świadomym życiu żyje jakby „poniżej swego poziomu”, poniżej swoich możliwości, wtedy bowiem jego cechy pozytywne wiodą ciemne życie cienia .

W swoim aspekcie indywidualnym cień reprezentuje „osobistą ciemność” jako uosobienie tych treści naszej psyche, które w ciągu naszego życia zostały niedopuszczone, odrzucone, wyparte, które jednak w pewnych okolicznościach mogą mieć także pozytywny charakter.

W aspekcie zbiorowym cień reprezentuje ogólnoludzką ciemną stronę .
I tutaj stosuje się to, co wyżej powiedziano o „archetypie kobiecości” . Ten obraz (brak ilustracji) ze sfery nieświadomości pochodzi od kobiety, która zupełnie nie uświadamiała sobie, że posiada wrodzoną „drugą stronę”, „cień”, który stoi przy niej do pomocy, aby łatwiej mogła nieść ciężkie brzemię – „kamień swego problemu życiowego”.

W toku pracy nad psyche spotykamy cień głównie w postaciach należących do sfery indywidualnej nieświadomości i dlatego należy go interpretować najpierw w jego aspekcie zupełnie osobistym i dopiero w drugim rzędzie w aspekcie zbiorowym.

Cień znajduje się jakby na progu sfery „matek” nieświadomości.

Rośnie i krystalizuje się równoległe z ego. Jak ciemna masa doświadczeń, które nigdy lub rzadko są dopuszczane do naszego życia, stoi nam na drodze, aby dotrzeć do twórczej głębi naszej nieświadomości.

To jest przyczyna, dla której stopniowo lub nagle popadają w zupełną jałowość ludzie, którzy kurczowo, ze straszliwym wysiłkiem woli znacznie przekraczającym ich siły, starają się utrzymać „na górze” i którzy do swej słabości nie mogą się przyznać ani przed sobą, ani przed innymi.
Ich poziom duchowy i moralny nie został osiągnięty w sposób naturalny, ale jest raczej sztucznie wzniesionym i siłą utrzymywanym rusztowaniem, któremu w każdej chwili grozi załamanie nawet przy najmniejszym obciążeniu.

Widzimy, jak dla takich ludzi jest rzeczą trudną lub zgoła niemożliwą dać sobie radę ze swą wewnętrzną prawdą, ustalić właściwy stosunek albo wykonać prawdziwie życiową pracę; jak coraz silniej opanowuje ich neuroza, w miarę jak coraz większa liczba elementów wypartych nawarstwia się w ich cieniu.
W młodości bowiem warstwa ta z natury rzeczy jest jeszcze stosunkowo cienka i dlatego łatwiejsza do dźwigania; w trakcie życia gromadzi się jednak coraz więcej materiału i z czasem tworzy się z tego brzemię nie do zniesienia.

„Za każdym idzie jego cień i im mniej jest on włączony do świadomego życia człowieka, tym bardziej jest czarny i gęsty”.
„Gdyby wyparte tendencje cienia nie były złe, nie byłoby żadnego problemu. Ale z reguły cień jest tylko czymś  […] nie przystosowanym i niepewnym, ale nie absolutnie złym. Zawiera także cechy dziecinne lub prymitywne, które w pewnym stopniu ożywiają i upiększają istnienie” człowieka.
Jednakże człowiek natyka się na przyniesione zasady , na przesądy, formy i obyczaje, na różnego rodzaju kwestie prestiżowe; zwłaszcza te ostatnie, jako ściśle związane z problemem persony, mogą często odegrać fatalną rolę i zahamować wszelki rozwój psyche.
„Proste stłumienie cienia jest lekarstwem równie mało skutecznym, jak zgilotynowanie jako środek na ból głowy. […] Gdy uświadamiamy sobie swoją niższość, to zawsze mamy szansę poprawienia tego stanu rzeczy. Niższość ta, pozostając zawsze w kontakcie z innymi zainteresowanymi, stale podlega modyfikacjom. To jednak, co wyparte i odosobnione od świadomości, nigdy nie może być poprawione”

Konfrontacja z cieniem oznacza zatem przyjęcie bezwzględności natury.
Jednakże jak wszystko, co znajduje się poza naszą świadomością, zostaje dzięki mechanizmowi projekcji przeniesione na zewnątrz nas . Wskutek tego zawsze znajdziemy „kogoś innego, kto zawinił” dopóki nie uświadomimy sobie, gdzie ciemność się faktycznie znajduje.
To też doprowadzając cień do świadomości drogą analizy, trzeba najczęściej liczyć się z wielkimi oporami ze strony pacjenta, który często zupełnie nie może znieść myśli, że całą tę ciemność musi zaakceptować jako należącą do niego samego; obawia się nieustannie, że pod ciężarem tego poznania zawali się z takim trudem wzniesiony i podtrzymywany gmach jego świadomego ja.

Dlatego wiele analiz rozbija się o to, że już w tym stadium pacjent nie wytrzymuje konfrontacji z treściami nieświadomości i przerywa pracę w samym środku, aby znowu schronić się w świat złudzeń lub neurozy. Jest to niestety wypadek nierzadki.

Fakt, że Jung przypisuje tak wielkie znaczenie doprowadzeniu cienia do świadomości, jest jedną z głównych, chociaż często nie uświadomionych przyczyn lęku żywionego przez wiele osób przed poddaniem się analizie metodą Junga. Powinno się zawsze uwzględniać te okoliczności, wydając sąd lub potępiając pozornie „nieudane” analizy. Chociaż ten kielich może być gorzki, nie można go uniknąć.
Dopiero bowiem wówczas, gdy nauczymy się odróżniać siebie od naszego cienia, uznając jego rzeczywistość jako część naszej istoty, i gdy stale o tym będziemy pamiętać, może udać się nasza konfrontacja z pozostałymi parami przeciwieństw naszej psyche.
Dopiero to jest początkiem obiektywnej postawy wobec własnej osobowości, tej postawy, bez której nie można uczynić dalszego kroku na drodze do całości.
„Jeśli wyobrazicie sobie człowieka, który ma dosyć odwagi, aby cofnąć wszystkie swoje projekcje, to macie do czynienia z osobą, która jest świadoma istnienia znacznego cienia. Taki człowiek obarczył się jednak nowymi problemami i konfliktami.
Sam dla siebie stał się poważnym zagadnieniem, gdyż nie może już teraz powiedzieć, że inni robią to czy tamto, że oni popełniają błąd i że trzeba z nimi walczyć.  Żyje on w «domu własnych myśli», w wewnętrznym skupieniu. Taki człowiek wie, że cokolwiek jest złego w świecie, jest także w nim samym; jeśli tylko nauczy się dawać sobie radę ze swym cieniem, to uczyni coś istotnego dla świata. Uda mu się wówczas odpowiedzieć przynajmniej na maleńką cząstkę nie rozwiązanych, olbrzymich problemów dnia dzisiejszego.”
—————————————————————–

* Indywiduacja oznacza: „Stać się odrębną istotą, a także swoją własną j a ź n i ą o tyle, o ile przez indywidualność rozumiemy naszą najbardziej wewnętrzną, ostateczną, nieporównywalną, jedyność. Zbadanie samego siebie i samourzeczywistnienie jest przeto – a przynajmniej powinno być! – niezbędnym warunkiem wstępnym przy podejmowaniu wyższych zobowiązań, nawet gdy polegają one tylko na realizowaniu możliwie najlepszych form i możliwie największego zasięgu dla swego życia indywidualnego; to właśnie czyni nieustannie przyroda, nie mając przy tym odpowiedzialności, która jest boskim przeznaczeniem człowieka. ”

Fragment z Jolanta Jacobi „Psychologia Junga”, cytaty oryginalne: Jung.

Zainteresował Cię temat Cienia?
Dowiedz się co pisze o nim Prokopiuk:  cz I oraz cz II

Możesz poczytać także podobne posty :

• Zaakceptuj i bądź wolny…

• Wewnetrznie podzieleni

• Wojna w Tobie trwa

• Nauka akceptacji dobrego i złego

• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.

• Życie w harmonii

Samospełniająca się przepowiednia

03 Wtorek Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

akceptacja, carter-scott, Cherie Carter-Scott, nadzieja, przekonania, przepowiednia, samoakceptacja, transformacja, wiara, wyobrażenia, zmiana, zrozumienie, Świadomość

pieknosc

Jak kochać siebie – utrwalanie zaleceń
Gdyby istniało jedno podstawowe prawo, odnoszące się do energii miłości, to brzmiałoby ono następująco: inni widzą i traktują cię dokładnie tak, jak widzisz i traktujesz siebie ty sam.
Nie mówiąc ani słowa, sam nieświadomie pokazujesz innym, jak traktujesz siebie. Ponieważ ty jesteś swoim pierwszym opiekunem, inni spoglądają na ciebie, poszukując wskazówek, dotyczących tego, ile miłości wymagasz. Dajesz im te wskazówki. To, jak ludzie mówią do ciebie, jak cię traktują, co myślą i czego oczekują od ciebie, odbywa się pod twoje dyktando. Czy zdajesz sobie z tego sprawę czy nie, sam tworzysz wzorzec, według którego inni nawiązują z tobą kontakt.
Utrwalanie negatywnych oczekiwań
Ariella, kobieta po trzydziestce, przystojna i doskonale ubrana, zgłosiła się do mnie z powodu, jak to sama określiła, „pecha” w związkach uczuciowych. Zasugerowałam jej, że może nieświadomie wywołuje problemy, ale oburzyła się i odrzuciła moje przypuszczenia. Upierała się, że wszystkiemu winien jest pech, który ją prześladuje. Poprosiłam, by opowiedziała mi swoją historię.
Moja rozmówczyni rzadko umawiała się na randki, a kiedy już się zdecydowała – to z nieodpowiednimi partnerami. Spotykała się z mężczyznami żonatymi, którzy niewiele mieli dla niej czasu; z mężczyznami znacznie młodszymi i niedojrzałymi albo takimi, którzy wymagali opieki, bo byli uzależnieni od rozmaitych używek, oczekiwali matkowania albo zatrzymali się w rozwoju na etapie emocjonalnego dorastania. Ariella wyrzekała na wyjątkową złośliwość losu, który nie chciał sprawić, by była szczęśliwa i znalazła kogoś. Zakończyła zdaniem: „Boję się, że po prostu zawsze będę sama”.
Zadałam jej kilka podstawowych pytań dotyczących jej samej i prawie natychmiast zaczął się wyłaniać zarys rzeczywistej sytuacji. Kobieta pracowała jako sprzedawczyni w eleganckim butiku. Praca ją nudziła, jednak nie odchodziła stamtąd, bo nie wierzyła, że znajdzie lepszą. Kiedyś myślała o studiowaniu wzornictwa, ale nigdy nie zrobiła nic w tym kierunku. Dla siebie miała niewiele czasu. Żywiła się wodą sodową, gotowymi daniami i pitą w nadmiarze kawą, rzadko kiedy podejmowała jakąś aktywność fizyczną. Krótko mówiąc, mało o siebie dbała, a właściwie nie dbała wcale.
Była zaskoczona, gdy uzmysłowiłam jej, że sposób, w jaki traktuje siebie – zaniedbywanie, brak szacunku i życzliwości – odzwierciedla sposób, w jaki jest traktowana przez mężczyzn. Nawet nie musiała mówić, że mało myśli o sobie. Było to aż nadto widoczne w jej zachowaniu. Partnerzy tej kobiety po prostu odpowiadali na wysyłane przez nią komunikaty o tym, jak powinna być traktowana.

Błędne koło
Czułam, że Ariella przyjmuje ten punkt widzenia, więc kontynuowałam. Wyjaśniłam, że nasze wewnętrzne przekonania mają dwojaki skutek: po pierwsze, określają nasze zachowanie, a po drugie, tworzą w naszym umyśle oczekiwania dotyczące tego, na jakie traktowanie zasługujemy. Nasze zachowanie jest widoczne dla innych, staje się modelem tego, jak należy nas traktować. Nieświadome oczekiwania są przekazywane na subtelniejszym poziomie, ale nie mniej skutecznie. Inni reagują na wzorzec, który tworzymy, i oczekiwania, które przekazujemy. Skutek uzasadnia i wzmacnia nasze początkowe przekonanie.
W przypadku Arielli to błędne koło wyglądało następująco: miała ona nieuświadomione przekonanie na swój temat („Nie jestem ważna”). Owo przekonanie kształtowało jej zachowanie („Nie powinnam traktować siebie jak kogoś szczególnego”) i oczekiwania dotyczące tego, na jakie traktowanie zasługuje („Nie będę przez nikogo traktowana jak ktoś szczególny”). Swoim zachowaniem sugerowała partnerom, jak mają ją traktować („Ja traktuję siebie jako osobę nieważną, więc i ty tak powinieneś”), i przekazywała swe oczekiwania („Nie oczekuję ani nie zasługuję na to, żeby mnie traktowano jak kogoś szczególnego”). W rezultacie nie była traktowana z szacunkiem. Jej wyjściowe przekonanie zostawało tym samym potwierdzone i wzmocnione.
Ariella w końcu zrozumiała, że nie da się obejść czy ominąć praw energii i przyciągania. To, w co wierzysz na swój temat, promieniuje na zewnątrz i znajduje odbicie w twoich związkach. Wiadomo, że pracodawcy rozmawiający z kandydatami do pracy nieświadomie „wyławiają” tych, którzy są najbardziej do nich podobni. Tak samo dzieje się, gdy poszukujesz partnera: pociągają – i przyciągają – cię ci, którzy traktują cię tak, jak ty sama siebie czy sam siebie traktujesz.
diagram1
Ta informacja stała się dla mojej rozmówczyni kluczem do odkrycia istniejącego w niej wzorca samopogardy i zaniedbywania się. Pomogła jej zrozumieć, że musi zacząć od siebie – rozwinąć uczucie miłości i szacunku dla własnej osoby, zanim będzie mogła oczekiwać miłości i szacunku od innych.
Nie jest to koncepcja łatwa do przyjęcia, ponieważ oznacza zaakceptowanie odpowiedzialności za to, co nas spotyka i kogo przyciągamy do siebie. Na szczęście błędne koło: przekonanie – oczekiwanie – skutek może zostać przerwane w momencie, gdy uświadomimy sobie jego istnienie i zmienimy sposób myślenia o sobie.
Jeśli wierzysz, że nie jesteś warta miłości, to przyciągasz partnera, który traktuje cię tak, jakbyś rzeczywiście nie była warta miłości. Jeśli traktujesz siebie jak osobę nieważną, zapewne partner też za taką cię uzna. Jeśli szkoda ci dla siebie czasu, pieniędzy, uwagi, to najprawdopodobniej przyciągniesz partnera, który nie będzie hojny wobec ciebie. Jeśli nie dbasz o swój organizm, jest mało prawdopodobne, by twój partner traktował twoje ciało jak świątynię. Jeśli sądzisz siebie surowo, partner będzie to naśladował.
Z drugiej strony, jeśli okazujesz sobie szacunek, zainteresowanie, troskę i podchodzisz do siebie poważnie, masz duże szansę, że otrzymasz to samo w związkach z ludźmi. Jeśli potrafisz wybaczać sobie, inni będą wiedzieli, że nie należy ci wymyślać, gdy popełnisz błąd. Jeśli szanujesz swoje potrzeby, twój partner też będzie to robił. Jeśli wsłuchujesz się w swój we-wnętrzny głos, partner także będzie doceniał twój prywatny „radar”. Twoje wewnętrzne przekonania i oczekiwania emanują na zewnątrz i powodują określone reakcje ze strony innych.

Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków

Powiązane

• Ego a osobowość ofiary

• Ukryta siła metafor

• Mądrość jest sposobem podróżowania.

• Czy śmierć jest największym złem?

Podróż przez czakry – w wyobraźni

26 Czwartek Lu 2009

Posted by ME in Aura, energia, czakramy

≈ 13 Komentarzy

Tagi

bagiński, czakra, czakram, czakramy, czakry, energia, księga czakramów, Medytacja, sharamon, transformacja, uzdrowienie, wizualizacja, wolność, Świadomość

medytacja

Opisana tu podróż w wyobraźni może być również określona jako prowadzona medytacja, w czasie której otwiera się brama do własnych wewnętrznych obrazów i przeżyć.
Test mówiony tej medytacji możesz nagrać na kasetę lub poprosić kogoś o jego przeczytanie. Tekst powinien być czytany powoli, z krótkimi przerwami miedzy zdaniami i dłuższymi pauzami w miejscach zaznaczonych wielokropkiem.
Bardzo piękne jest także wspólne udanie się w tę podróż w jakiejś grupie i zakończenie jej wymianą doświadczeń. Tekst jest tak ukształtowany, że możesz oddzielnie używać fragmentów dotyczących poszczególnych czakr, jeśli chcesz pracować przede wszystkim z jakimś określonym centrum energetycznym.
Obserwacja oddechu powinna również być częścią owej podróży w wyobraźni. Zatroszcz się, aby nikt nie przeszkadzał ci w czasie całej medytacji. Pomieszczenie powinno być przyjemnie cieple, na wszelki wypadek przygotuj koc. Ułóż się wygodnie i uważaj w czasie całej podróży w wyobraźni, byś nie krzyżował nóg, ponieważ uniemożliwiłoby to swobodny przepływ energii (wyjątek stanowi tu pozycja lotosu).
Medytacja spowoduje łagodne otwarcie i ożywienie w twoich czakrach.
Mogą się pojawiać reakcje ozdrowieńcze, spiętrzone energie mogą się uwolnić, a wyparte uczucia i odczucia mogą pojawić się w twej świadomości.
Zaakceptuj to, co się dzieje, niczego nie odrzucając. Powierz się wewnętrznie obecnej w tobie naturalnej sile leczącej. Ty sam nic nie musisz robić w czasie tej podróży. Poddaj się po prostu słowom, które usłyszysz. Nie staraj się wyobrażać sobie szczególnie wyraźnie opisywanych obrazów i odczuć. Nie próbuj również intelektualnie interpretować tekstu, ponieważ słowa te działają na innym poziomie twego istnienia.
Pozwól po prostu powstawać w tobie wszystkim wyobrażeniom, myślom i uczuciom, które samoistnie wiążą się ze słowami. Uprzytomnij sobie tę wewnętrzną postawę za każdym razem, zanim znów udasz się w tę podróż w wyobraźni. Zamknij teraz oczy i obserwuj przez chwilę swój oddech. Po prostu przyglądaj mu się, czuj jak przychodzi i odchodzi nie wpływając na niego. Z każdym oddechem odprężasz się, pogrążasz się coraz głębiej i głębiej w stan przyjemnego, wewnętrznego spokoju…
• Skieruj teraz swoją uwagę na pierwsze centrum energetyczne, znajdujące się między odbytem a genitaliami i otwierające się ku dołowi. Zatrzymaj się tam bez celu, bez oczekiwań. Twoja uwaga powoduje delikatne ożywienie czakry podstawy.
Czujesz jak zaczyna powoli i stale krążyć. Płynie w niej ciepła, pulsująca energia. Powoduje ona powolne powstawanie wewnątrz czakry jasnego, intensywnie czerwonego światła. W pulsujących strumieniach twoja pierwsza czakra wysyła swoje energie coraz głębiej w twoje ciało. Krew roznosi je po wszystkich komórkach, napełniając je spokojnym ciepłem i pierwotną siłą życia. Oddajesz się zupełnie temu pulsującemu w tobie prądowi pełnej spokoju siry…
Poczuj teraz jak twoje centrum podstawy coraz bardziej się otwiera i pozwala wpływać w twoje ciało świeżej energii Ziemi. Podążaj za tą energią do jej źródła, coraz głębiej, aż do jej środka, który rozżarzony jest takim samym czerwonym światłem jak twoja pierwsza czakra. Strumień trwałej, niezmiennej energii płynie z samego środka naszej Planety-Matki przez różne jej warstwy i wpływa do twojej czakry podstawy. Czujesz ukrytą siłę spoczywający w Ziemi… Twoje ciało zostało utworzone z owej siły Ziemi, jest przez nią utrzymywane i odżywiane. To ta sama energia, która uformowała krajobrazy naszej planety, rośliny, zwierzęta i ludzi.
Tak oto jesteś bardzo głęboko związany z Ziemią i jej stworzeniami. Ożywiająca je siłą pulsuje także w tobie. Bezpieczny w obiegu sil żywej Ziemi powierzasz się całkowicie jej chroniącym, odżywiającym i leczącym energiom. Wracając z tej wewnętrznej podróży pozostajesz związany ze źródłem niezwyciężonej energii życia, która nieustannie wpływa w ciebie przez twą czakrę podstawy. Jesteś w życiu spokojny i opanowany, wypełniony wdzięcznością i miłością dla tej cudownej planety, która jest twoją ojczyzną.
• Podczas gdy pulsująca siła Ziemi nadal przez ciebie przepływa, pozwól przenieść się twojej uwadze ku drugiemu centrum energetycznemu, które o szerokość dłoni poniżej pępka otwiera się ku przodowi. Po prostu zwróć uwagę na ten obszar – bez oczekiwań, bez celu.
Twoja uwaga ożywia drugą czakrę. Czujesz tam delikatne krążenie. Jest ono bardziej płynne i żywe, niż w centrum podstaw). Odczuwa się je jak wir żywej, cieplej wody. jak kołujący taniec płynącej energii. Z każdym zataczanym kręgiem wzmacnia się w jego wnętrzu pomarańczowe światło. Jego wibracje rozprzestrzeniają się, przepływają w coraz większych kręgach, jednoczą się z obiegiem twojej krwi i oczyszczającym strumieniem limfy. Twoje ciało staje się jednym żywym płynięciem…
Płynąca energia rozszerza się nadal, wypływa ze wszystkich porów, aż opłynie i otoczy cię zupełnie. Energia la okrywa cię, głaszcze, niesie i delikatnie kołysze. Odczuwasz głębokie bezpieczeństwo i całkowicie poddajesz się głaskaniu i kołysaniu tej wody życia. Twoja dusza otwiera się coraz bardziej na jej oczyszczającą i zapładniającą siłę. Zatkane kanały otwierają się, budzą się zapomniane uczucia. Zewsząd wpływa w ciebie nowe życie… Żywy strumień coraz bardziej rozprzestrzenia się, staje się morzem, którego ciepła woda huśta i unosi cię czule. Ponad tobą sklepia się bezgraniczne niebo. Na horyzoncie wschodzi pomarańczowe Słońce.
Zanurza ono niebo i morze w pomarańczowo-złotym świetle. Jest tak, jak gdybyś obudził się pierwszego ranka nowego świata. Przepływa przez ciebie głębokie uczucie szczęścia i rozszerza się falami po całym Stworzeniu. Czujesz, że jest to to samo zapładniające życie, które przenika także ciebie. Życie w tobie zaczyna współpłynąć z życiem w Stworzeniu. Poddajesz się temu płynięciu życia z całą ufnością…
Wracając z tej podróży pozostajesz na zawsze związany z obecnym w tobie źródłem zapładniającego życia. Jesteś otwarty na silę Stworzenia, na cud życia, który przez ciebie przepływa i otacza cię.
• Podczas gdy nadal płynie w tobie woda życia, pozwól powędrować swej uwadze do trzeciego centrum energetycznego, które kilka centymetrów powyżej twego pępka otwiera się ku przodowi. Pozostań tam bez zamiaru, bez celu. Twoja uwaga powoduje łagodne ożywienie czakry splotu słonecznego. Czujesz tu stan swojej siły. Zaakceptuj go takim, jaki jest. Twoja akceptacja coraz bardziej i bardziej odpręża trzecią czakrę. Zaczyna ona krążyć w ciepłej i pełnej sił energii. Krążące wibracje pozwalają powstać w jej wnętrzu złoto-żółtemu, słonecznemu światła. Jego blask powoli wzbiera jak światło wschodzącego Słońca.
Wypływający z niego ciepły promień coraz bardziej wypełnia twoje ciało swym dobroczynnym światłem. Przenika cię złote ciepło. Odprężony i w dobrym samopoczuciu oddajesz się temu słonecznemu blaskowi. Światło to świeci aż do najgłębszych zakątków twojej duszy, napełnia cię czystością i jasnością.
Znikają wszystkie cienie. Z centrum twego ciała to słoneczne światło przenika swym promieniowaniem cały twój byt, aż zamieszkają w tobie jedynie pokój, sita i złota pełnia… Świeci ono nad tobą, okrywa cię kręgiem wibrującego światła, wysyłając swe promienie w świat. Twoja trzecia czakra staje się Słońcem promieniującym najjaśniejszym blaskiem, niewyczerpanym źródłem życiodajnego ciepła, siły i światła… Po powrocie z opisanej podróży kształtujesz swoje życie z tego świetlistego centrum pokoju i siły, ze swego środka. Światło w tobie promieniuje w świat i osiąga na wszystkich poziomach pełnię i blask. Pozwalasz na to, że stajesz się promiennym centrum dla ludzi, zwierząt i roślin – dla wszystkiego, co cię otacza.
• Podczas gdy nadal napełnia cię ciepły słoneczny blask, pozwól powędrować twojej uwadze do czakry serca, która na wysokości serca na środku klatki piersiowej otwiera się ku przodowi. Uświadom sobie to miejsce – również bez oczekiwań, bez celu. Twoja uwaga ożywia czakrę serca. Zaczyna ona wibrować delikatnymi falami krążącej energii. Subtelność jej wibracji pozwala powstać w jej wnętrzu różowemu blaskowi otoczonemu brzegiem świecącej zieleni. Czakra serca wygląda jak delikatny kwiat ze światła, ułożony w kręgu zielonych liści. Skupiając tam swoją uwagę czujesz, jak ten kwiat zaczyna się powoli i łagodnie coraz bardziej otwierać, aż do objawienia w swym środku serca ze złotego światła. Z kwiatu twej czakry serca wychodzi czułe promieniowanie. Okrywa cię ono wibracją miłości i harmonii. Czujesz się niesiony przez delikatne ręce aniołów i zrozumiany w swej najintymniejszej tęsknocie za miłością.
Oddajesz się całkowicie delikatności i czułemu zrozumieniu.. Czujesz teraz jak ze złotego środka twojego serca wyłania się głęboka radość, uśmiech, wewnętrzne szczęście. To tak, jakby rozbrzmiewała stąd cudowna muzyka. Jej wibracje rozprzestrzeniają się coraz bardziej w twoim ciele, budząc jego własną melodię. Wchodząc swym dźwiękiem w twą duszę, napełniają ją miłością i harmonią. Wypełniają przestrzeń wokół ciebie, wibrując aż do głębi całego Stworzenia. Zewsząd brzmiąca, powracająca do ciebie jak odpowiedź muzyka, jednoczy się z muzyką twego serca w doskonałą symfonię. Otwiera bramę do innego poziomu świata: doświadczasz, że wibracja miłości i radości przenika całe Stworzenie wraz ze wszystkim, co stworzone. Wibrujesz w tej muzyce wszechprzenikąjącej boskiej miłości… Gdy wrócisz z tej podróży, nie będziesz już nigdy sam. Poprzez czakrę serca pozostaniesz na zawsze związany z sercem wszystkich rzeczy,
• Podczas gdy muzyka twego serca nadal w tobie wibruje, pozwól powędrować teraz twojej uwadze ku centrum gardła, które otwiera się ku przodowi i ma drugie mniejsze ujęcie do tyłu [Otwarcie do tyłu należy do mniejszej czakry podrzędnej, którą należy tutaj uwzględnić w naszej podróży.]. Zwróć po prostu uwagę na ten obszar. Twoja uwaga ożywia czakrę gardła. Czujesz jak zaczyna ona wibrować w nieskończenie delikatnej, krążącej energii. Delikatność tej częstotliwości wyłania w jej środku przeźroczyste, promiennie jasnoniebieskie światło. Jest to wibracja błękitnego bezkresu nieba, który tutaj mieszka w tobie. Pozwalasz teraz na rozszerzanie się tej świetlistej, jasnej wibracji aż wypełni ona całe twoje jestestwo…
Życie w tobie jest coraz jaśniejsze i rozleglejsze, wolne i nieograniczone jak sklepienie nieba. Dajesz w ofierze całą przestrzeń, jaka istnieje w twoim wewnętrznym i zewnętrznym świecie, podobnie jak nieskończone niebo podwala żyć w sobie wszystkim gwiazdom, planetom i Słońcu. Wszystko w tobie i twoim życiu otrzymuje swoje miejsce; niektóre rzeczy przemijają i pojawiają się nowe, a tym pozwalasz aby ten taniec życia dokonywał się w swej cudownej nieograniczoności, którą jest twoje własne jestestwo… Wszystko może być jakie jest, wszystko może przychodzić i odchodzić.
W owej wolności i rozległości twej świadomości czujesz się zdrowy i pełny. Poprzez bezkresne niebo wibruje w tobie świetliste uczucie szczęścia. Ty sam jesteś zupełnie cichy, wsłuchujesz się jedynie w tę nieskończoną przestrzeń. Godzisz się zostać kanałem dla informacji, odbieranych tutaj przez twoją najbardziej wewnętrzną dusze… Wracając z tej podróży niesiesz w sobie jasną rozległość nieba. Akceptujesz siebie takim, jakim jesteś i pozwalasz na wolny i otwarty wypływ energii na zewnątrz.
• Podczas gdy trwa w tobie świetliście jasna nieograniczoność, pozwalasz powędrować teraz swojej uwadze ku czakrze czoła, która otwiera się ku przodowi na środku czoła, nieco ponad linią brwi. Wyobraź sobie po prostu to miejsce. Twoja uwaga ożywia czakrę czoła. Zauważasz jak zaczyna ona wibrować obracając się. Jej wibracja jest tak subtelna, że ledwie wyczuwalna. Pozwala ona powstawać uczuciu żywej ciszy. Z głębi tej ciszy zaczyna powoli świecić klarowne światło w kolorze błękitu indygo. Jest to światło głębokiej nocy, z jej ukrytą w nieskończoności przestrzeni żywotnością.
Wejdź w to światło całą swoją uwagą, pozwalając coraz bardziej przenikać przez twą świadomość jego spokojnemu blaskowi… Im dłużej twoja uwaga przebywa w tym świetle, tym głębszych i silniejszych doświadczasz wymiarów jego promieniowania. Jego wibracja czyni cię spokojnym, wrażliwym i napełnionym przestrzenią. Jest w tobie coraz ciszej. Twoje myśli zatrzymują się na zewnętrznej powierzchni twojej duszy. Twa świadomość wypełnia się całkowicie spokojnym promieniowaniem cichego światła. Coraz głębiej i głębiej wchodzisz w błękitny spokój. Zbliżasz się teraz do wszechobecnego źródła tego światła, pierwotnego początku, z którego promieniuje. Jest to obszar doskonalej ciszy w tobie, w którym także ty sam jesteś zupełnie cichy i w pełni uważny. Na tym cichym poziomie bytu znajduje się wiedza, która przychodzi do ciebie jako intuicja w obrazach, dźwiękach, odczuciach lub w bezpośrednich wglądach. Tu jesteś związany z kosmiczną inteligencją, otwierasz się na uniwersalny umysł, który działa w tobie i w całym Stworzeniu…. Wracając z tej podróży kroczysz przez życie z większą czujnością, z cichą otwartością na prawdę ukrytą za zewnętrznymi zjawiskowymi formami świata.
• Podczas gdy jeszcze ciągle trwa w tobie głęboka wrażliwa cisza, pozwalasz przenieść się twemu wewnętrznemu postrzeganiu do czakry korony, która na środku twej głowy otwiera się ku górze. Pozostań tam bez zamiaru, bez celu. Twoja uwaga otwiera tę bramę powoli i łagodnie. Promieniuje tu przejrzyste liliowe światło. Jest tak, jak gdybyś wkraczał do świętego miejsca, świątyni liliowego światła, która otwarta jest ku górze. W to otwarcie wlewa się nowe, promiennie białe światło, zawierające w sobie równocześnie wszystkie barwy. Światło to spada na ciebie deszczem błogosławieństwa jak natrysk. Wszystkie pory twojego jestestwa otwierają się i wchłaniają to światło, aż całkiem cię ono wypełni… Jest to światło bez granic i czasu. Widzisz i rozumiesz, że od samego początku świeci w tobie, jak i w samym sercu całego Stworzenia. W tym doskonałym świetle jesteś jednością z wszechobecnym Boskim Bytem.
Jego blask jest absolutnie cichy, a jednak zawiera w sobie całą muzykę. Jest pełen spokoju jak chwila przed wschodem Słońca, a jednak skrywa w swej nieskończonej obecności taniec całego życia, Przebywaj w tym świetle bez życzeń i pragnień. Tu jesteś w domu, tu jesteś u celu swojej podróży… Pewna ilość tego światła będzie w tobie świecić już zawsze. Pozwól, by przeniknęło twe życie i twój świat swoim blaskiem. • Skieruj teraz swoją uwagę znowu na swoje ciało. Oddychaj kilka razy głęboko, przeciągnij się, aż poczujesz się znowu “tu i teraz”… Odczekaj chwile, zanim powoli otworzysz oczy…
Część twych przeżyć będzie odzywać się w tobie echem i zmieni twoje życie. Ta przemiana będzie dokonywać się sama. Pozwól jej na to, nie wymuszając jej. Kiedykolwiek będziesz miał na to ochotę, możesz znów udać się w taką podróż. Daj jednak swej duszy wystarczającą ilość czasu na przepracowanie i zintegrowanie tych przeżyć. Twoja podróż będzie za każdym razem nieco inna. Jeśli będziesz ją odbywał regularnie, to twoje doświadczenia z biegiem czasu będą się stawać coraz głębsze i klarowniejsze, urzeczywistniając się coraz bardziej również w życiu codziennym.

S.SHARAMON, B.BAGIŃSKI
KSIĘGA CZAKR

Powiązane posty

• Czakramy – poziomy Twego życia

• Czakram Podstawy

• Czakram Podbrzusza

• Czakram Splotu Słonecznego

• Czakram Serca

• Czakram Gardła

• Czakram Trzeciego Oka

• Czakram korony

Pozytywne wyzwanie

05 Środa List 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

marszałek, myśli, nawyki, otwartość, transformacja, wolność, wyobrażenia, wzorce, zmiana, Świadomość

zmien
Mam dla Ciebie zadanie. Przez dwadzieścia jeden dni mów, myśl, rozmyślaj, marz o tym, czego chcesz od życia. Skoncentruj się na swoich pragnieniach i marzeniach. Dlaczego przez 21 dni? Tyle tylko potrzebujemy, aby zmienić jeden negatywny nawyk w pozytywny. Gdy pojawi się coś negatywnego, pstryknij palcami i skup się na czymś innym, masz tylko dwie sekundy, aby wyrzucić pojawiającą się myśl.
Co osiągniesz dzięki temu zadaniu?
Gdy je ukończysz, z radością napiszesz do mnie list, w którym będziesz wychwalał to wyzwanie, tak głośno i tak radośnie, że sam nie będziesz wierzył w to, co robisz. A tak naprawdę cały Twój świat się zmieni. Będziesz potrafił radzić sobie z „nieproszonymi gośćmi” takimi jak: „nie chcę tego”, „nie lubię tamtego”, „moja przeszłość mówi sama za siebie”, „nie stać mnie na to”. Przez dwadzieścia jeden dni będziesz mówił i myślał tylko o tym, czego pragniesz w życiu. Na Twojej drodze na pewno pojawi się myśl, która Cię ograniczy, wtedy powtórz po cichu lub na głos: „w dzień i w nocy wszystko mi sprzyja” lub „będę to mieć, pragnę tego, mam to”. Powodzenia i czekam na Twoje wyniki! Pamiętaj, że to jest proste, ale nie łatwe.
To nie tak, nie zmienisz swojego życia, zmieniając tylko swoje środowisko, znajomych, przyjaciół. Musisz zacząć od siebie. Wiem, że łatwiej jest ćwiczyć i podnieść dwukrotny ciężar swojego ciała, niż zmienić w sobie choćby jedną rzecz. Jeszcze ciężej jest zauważyć co należałoby skorygować; przecież jest się doskonałym.
Często powtarzamy:
– Dlaczego ten świat jest taki brutalny i niesprawiedliwy. Wiesz co jest najciekawsze? To nie świat jest niesprawiedliwy – tylko Ty;
– Dlaczego Jaś nie jest taki jak ja? – ponieważ jest sobą i Ty nie jesteś taki jak on;
– Jak on może tak myśleć? Może tak myśleć, ponieważ ma wolną wolę i inne doświadczenie życiowe, nie znasz jego motywów.

Przestań interesować się innymi, skup się na sobie.

Chrystus mawiał: „Jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka tkwi w twoim oku?” Najciekawsze jest to, że gdy zaczniesz świadomie przechodzić zmiany, ludzie wokół będą Ci się wydawać lepiej nastawieni względem Ciebie, zauważysz ukryte dotąd rzeczy.
Gdy zaczynasz dzień zapytaj siebie „czy jesteś zapalony?”. Możesz sobie powiedzieć – „jestem zapalony dzisiaj”. Na początku to jest pytanie, potem przekształca się w stwierdzenie i na tym właśnie polega mówienie czego chcesz. Wstajesz rano i mówisz o swoich nawykach, które chcesz zmienić. Bo sekret Twojej przyszłości kryje się w rutynie.

Chodzi o codzienne nawyki i przyzwyczajenia.
Mógłbym mieszkać z Tobą przez trzy dni i przepowiedzieć Twoją przyszłość na podstawie obserwacji rutynowych czynności. Nawyki określają przyszłość, więc musisz rozwinąć nowe przyzwyczajenia, aby być pewnym, że przyszłość będzie zależeć od Ciebie. Możemy sobie powtarzać, że czegoś chcemy i mówić, że to jest dobre, ale dowodem dla Ciebie będzie to, jak inwestujesz swój czas.
Podoba mi się ten prosty cytat:
„Jeśli będziesz myślał tak jak teraz, to będziesz miał to, co masz. Jeżeli zmienisz swoje myślenie, zmienisz to, co masz.”
Bądź aktywny i pozytywnie nastawiony, bo jak kiedyś usłyszałem: „Panie kierowniku taki zapierdziel, że nie ma czasu tych taczek załadować”. Postaci z dowcipu są może pozytywne, ale nie aktywne.

Nikodem Marszałek- Tajemnice szczęścia

Powiązane posty

• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

• Autentyczna zmiana myślenia

• Przestań się okłamywać

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Kto jest premierem w Twoim rządzie?

• Zaufanie – w realizacji marzeń

Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

17 Piątek Paźdź 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

andy james, dojrzałość, james, proces, przemiana, transformacja, vipassana, wolność, wyzwolenie, zmiana, Świadomość, świadome ja

Podczas jednej z sesji w ośrodku medytacyjnym Dhiravamsy w Anglii, byłem świadkiem dość dramatycznego wydarzenia. Jeden z uczestników zauważył, że podczas grupowej medytacji siedzącej jego ciało przekrzywia się w jedną stronę.
Uznał ten fakt za objaw zmęczenia i, jak w jego przekonaniu przystało na doświadczonego praktyka, uparcie starał się prostować. Mimo że udało mu się w końcu poprawić sylwetkę podczas medytacji, nadal odczuwał lekkie ciągnięcie w bok.
Postanowił więc zastosować się do zaleceń Dhiravamsy, przekazanych podczas wykładu dotyczącego bycia dla siebie miłosiernym. Porzucił swe wyobrażenia o tym, jak powinna wyglądać sylwetka doświadczonego medytującego; poddał się ciągnącej jego ciało sile.

Ciszę tego letniego wieczoru rozdarł najbardziej przerażający krzyk, jaki kiedykolwiek słyszałem. Przewróciwszy się na bok, człowiek ten ułożył się w pozycji płodowej, przy czym cały czas wstrząsany torsjami, wił się, krzyczał i krztusił. Trwał w takim stanie niemal godzinę, po czym jego krzyk stopniowo zaczął przechodzić w radosny i przepełniony ulgą śmiech. Okazało się, że ponownie przeżył on pewien wypadek z wczesnego dzieciństwa, na skutek którego niemal się utopił (co potwierdziła telefonicznie jego babka) tak intensywnie i realistycznie, że krztusząc się zwracał zawartość żołądka, która jak twierdził miała smak morskiej wody.

Dla tego człowieka wiele rzeczy tego wieczora nagle ułożyło się na miejsce. Jego trwające całe życie problemy z ciałem, relacjami z innymi ludźmi, pracą i życiem w ogóle, odnalazły swe źródło w tym jednym doświadczeniu z przeszłości. Nagle wyjaśniło się, dlaczego mężczyzna ten w trudnych życiowych sytuacjach odczuwał dławienie, osaczenie i jakąś spychającą go w dół siłę. Nagle zarówno jego ciało, jak i psychika poczuły się wolne i lekkie.

Zwracając jedynie baczniejszą uwagę na coś, co początkowo wydawało się zwykłe i nieznaczące (ciągnięcie w bok) i poddając się temu, zrozumiał i uwolnił się od wielu pozornie nie powiązanych ze sobą życiowych problemów. Poznał mechanizm i moc prawdziwej zmiany. Zaczął życie jakby od nowa, nie tylko dlatego że pozbył się ogromnego balastu przeszłości, ale również dlatego, że nauczył się radzić sobie z ciągłymi wyzwaniami życia w całkiem inny niż dotychczas sposób.

Moim zdaniem, prawdziwa zmiana polega na umiejętności odpowiadania na każdy moment jako nowy moment. Żeby ją osiągnąć, musimy być czujni i wolni – wolni, by wybrać prawidłową odpowiedź i by móc ją odpowiednio wyrazić.
Prawdziwa zmiana jest raczej reagowaniem na życie bieżące – takie, jakie ono jest, niż wtłaczaniem go w wąskie ramy naszych oczekiwań i wzorców.
Jest otwartością, giętkością i płynnością, a nie sztywnym ograniczeniem.

Kiedy skupisz się na trwającej chwili, twe życie stanie się proste, harmonijne i integralne.
Głęboki wgląd w każdy nowy moment nie tylko uwolni cię od starych schematów, ale także umożliwi ci pełną reakcję na teraźniejszość.
A efektywna odpowiedź na każdy nowy moment jest z kolei najlepszym sposobem na uniknięcie trudności i komplikacji w przyszłości.
Dlatego też, zamiast zamartwiać się przeszłością lub przyszłością, musisz – tak jak zawodnik na boisku – skupić się na obecnej chwili.

Tom Seaver, znany gracz baseballowy, powiedział kiedyś:„Kiedy udoskonalam podanie, udoskonalam jednocześnie przyjemność, jaką mi ono daje. Kiedyś zadowalało mnie tylko zwycięstwo, potem dobrze rozegrana partia; teraz potrafię czerpać satysfakcję już z kilku dobrych podań w ciągu meczu. Przy każdym podaniu maksymalnie mobilizuję wszystkie swe umiejętności – fizyczne i psychiczne.”

Poprzez wgląd w teraźniejszość możesz rozwiązać najgłębsze konflikty i osiągnąć harmonię i integrację w wielu niespodziewanych dziedzinach życia. Ponieważ wszystkie poziomy twego jestestwa są wzajemnie od siebie uzależnione, zażegnanie konkretnego konfliktu przyniesie efekty na wszystkich poziomach: fizycznym, emocjonalnym, psychicznym.

Prawdziwa zmiana występuje rzadko i stanowi dla nas największe wyzwanie, a jednak, z drugiej strony, jest zwykła i codzienna. Jest rannym wstawaniem i przedzieraniem się przez uliczne korki; jest pracą; jest twoją rodziną; jest narodzinami i śmiercią; radością i smutkiem.
Każdą najmniejszą rzecz, tak jak i te poważniejsze, można zupełnie inaczej postrzegać, zupełnie inaczej robić. Możesz poświęcić w sobie więcej miejsca na rosnące zrozumienie i wrażliwość i już wkrótce cieszyć się owocami swych wysiłków.

Musisz się jednak tego podjąć nie dla spodziewanych rezultatów, ale po prostu dlatego, że nie masz innego wyjścia, że to jest właśnie porządek życia.
W końcu otworzysz szeroko oczy i będziesz robił dokładnie to, co, jak sam wyraźnie zobaczysz, będziesz musiał robić.
Tysiącmilowa podróż zaczyna się w miejscu, w którym właśnie stoisz, a przebyć ją można stawiając krok po kroku. Jest to tak oczywiste, że często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Faktem jest, że zrobić możemy tylko jeden krok naraz, niezależnie od tego, jak radosna czy też bolesna wydaje się nam nasza podróż.

Jedyną chwilą odpowiednią do działania jest chwila obecna – nie przeszłość ani przyszłość. Dopóki nie zbudzimy się wreszcie i nie skupimy się na każdym kolejnym kroku, pozostaniemy przytłoczeni i zniechęceni drogą, która nas czeka – wszystkimi obecnymi trudnościami. Będziemy się potykać, przewracać i kaleczyć.
Jeśli jednak będziemy baczyć na każdy krok, zdołamy ominąć przeszkody i pułapki i rzeczywiście zajdziemy daleko.

Andy James „Świadome Ja”

Powiązane posty

• Nie bój się zmian!

• Miejsce wewnętrznej przemiany

• Autentyczna zmiana myślenia

• Pierwsze prawo zmian

• Czarne, nieznane drzwi

• Przestań się okłamywać

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Akceptacja naszej…nieakceptacji

Kurs cudów – zasady.

07 Wtorek Paźdź 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 13 Komentarzy

Tagi

A Course in Miracles, Bóg, boskość, cud, cuda, kurs cudów, odkupienie, transformacja, uwolnienie, uzdrowienie, zasady, zmiana, Świadomość


Czym jest Kurs cudów ?
„”Kurs cudów”  – to metoda i sztuka pracy nad sobą, to poszukiwanie wyjścia z labiryntu w jaki sami siebie wprowadziliśmy, prowadzące do uzdrowienia naszego błędnego myślenia. „Kurs cudów” daje całkiem konkretne wskazówki co do tego, jakie myśli są dla nas korzystne, a jakich należy z całą stanowczością unikać. Prowadzi do dogłębnego rozpoznania kim naprawdę jesteśmy, całkowicie uwalnia od lęku i wprowadza miłość do naszego życia. Zwraca nam też to, do czego nieustannie tęskni nasze najgłębsze Ja – wolność, dobrobyt, prawdę, ufność, stałość, pewność. Celem „Kursu cudów” jest dostrzeżenie przez nas własnej doskonałości i osiągnięcie mistrzostwa.”

.

Zasady Kursu Cudów

.

1. Nie ma stopniowania trudności, jeżeli chodzi o cuda. Żaden z nich nie jest „trudniejszy” lub też „większy” niż inne. Wszystkie one są takie same. Wszystkie przejawy miłości są maksymalne.
2. Same w sobie, cuda nic nie znaczą. Jedyne, co ma znaczenie to ich Źródło, które jest daleko poza wszelką oceną.
3. Cuda zdarzają się w sposób naturalny jako przejawy miłości. Rzeczywisty [prawdziwy] cud jest miłością, która te przejawy inspiruje. w tym sensie wszystko, co pochodzi z miłości – jest cudem.
4. Wszelkie cuda oznaczają życie, zaś Bóg jest Dawcą życia. Jego Głos będzie bardzo szczegółowo cię prowadził. Będzie ci powiedziane wszystko, co potrzebujesz wiedzieć.
5. Cuda są sprawą przyzwyczajenia [nawyku] i powinny być mimowolne [nieświadome]. Nie powinny być pod świadomą kontrolą. Świadomie wybrane cuda mogą być źle skierowane.
6. Cuda są czymś naturalnym. Gdy nie występują – stało się coś złego.
7. Cuda są prawem każdego, ale konieczne jest najpierw oczyszczenie.
8. Cuda mają moc uzdrawiającą, ponieważ wypełniają brak [niedostatek]; są one przeprowadzane przez tych, którzy chwilowo mają więcej, dla tych, którzy czasowo mają mniej.
9. Cuda są rodzajem wymiany. Podobnie jak wszystkie przejawy miłości, które są zawsze cudami w najprawdziwszym sensie tego słowa, wymiana ta odwraca prawa fizyczne. Przysparzają one więcej miłości zarówno temu, który daje, jak i temu, który przyjmuje.
10. Używanie cudów jako spektakli [przedstawień] w celu wzbudzania wiary jest złym zrozumieniem ich celu.
11. Modlitwa jest środkiem cudów. Jest to środek porozumiewania się [komunikacji] stworzonego ze Stwórcą. Poprzez modlitwę miłość jest przyjmowana, zaś poprzez cuda miłość zostaje wyrażona.
12. Cuda są myślami. Myśli mogą wyrażać niższy, czyli cielesny poziom doświadczenia, bądź też poziom wyższy – duchowy. Pierwszy z nich tworzy istotę fizyczną, a drugi – duchową.
13. Cuda są zarówno początkiem, jak i końcem – i w ten sposób odwracają one porządek czasowy. Są one zawsze afirmacją odrodzenia, które wydaje się iść [prowadzić] wstecz, lecz w rzeczywistości prowadzi naprzód. Cuda anulują przeszłość w teraźniejszości i w ten sposób wyzwalają przyszłość.
14. Cuda niosą w sobie świadectwo prawdy. Są przekonywające, ponieważ powstają z przekonania. w braku przekonania deprecjonują się do magii, która jest bezsensowna a zatem destruktywna, czy też mówiąc inaczej, jest niekreatywnym użyciem umysłu.
15. Każdy dzień powinien być poświęcony cudom. Przeznaczeniem czasu jest umożliwić ci nauczenie się, jak używać czasu konstruktywnie. Czas jest zatem narzędziem nauczania i środkiem do celu. Przestanie istnieć, gdy nie będzie już użyteczny w nauczaniu.
16. Cuda są narzędziem nauczania, które pokazuje, że jest to tak samo błogosławione dawać, jak i otrzymywać. Jednocześnie zwiększają one siłę dającego [dawcy] i dostarczają siłę biorącemu [przyjmującemu].
17. Cuda górują nad ciałem. Są one nagłym przesunięciem [przejściem] w niewidzialność, daleko od poziomu cielesnego. Oto dlaczego one leczą [uzdrawiają].
18. Cud jest służeniem. Jest to maksymalna służba [przysługa; pomoc], jaką możesz komuś ofiarować. Jest to droga do pokochania swego bliźniego jak siebie samego. Rozpoznajesz wartość swoją i swego bliźniego – jednocześnie.
19. Cuda sprawiają, że umysły stają się jednym w Bogu. Leży w ich istocie współpraca, ponieważ Synowieństwo jest sumą wszystkiego, co stworzył Bóg. Cuda odzwierciedlają zatem prawa wieczności, a nie czasu.
20. Cuda budzą na nowo świadomość, że duch, nie zaś ciało, jest ołtarzem prawdy. Jest to rozpoznanie, które prowadzi do uzdrawiającej mocy cudu.
21. Cuda są naturalnymi znakami przebaczenia. Poprzez cuda możesz zaakceptować [przyjąć] przebaczenie Boskie, rozszerzając je na innych.
22. Cuda są związane z lękiem tylko z powodu wierzenia, że ciemność może dawać schronienie. Wierzysz że to, czego twoje fizyczne [cielesne] oczy nie mogą zobaczyć – nie istnieje. Prowadzi to do odrzucenia widzenia duchowego [do zaprzeczania widzeniu duchowemu].
23. Cuda ustawiają na nowo percepcję i lokują wszystkie poziomy w prawdziwej perspektywie. To uzdrawia, ponieważ choroba pochodzi z pomieszania poziomów.
24. Cuda umożliwiają ci uzdrawianie chorych i wskrzeszanie zmarłych, ponieważ ty sam stworzyłeś chorobę i śmierć, a zatem też i ty możesz je znieść. Ty jesteś cudem, zdolnym do tworzenia na podobieństwo swego Stwórcy. Wszystko inne jest tylko twoim własnym koszmarem – i nie istnieje.
25. Cuda są ogniwem połączonego [zaplatającego się] łańcucha przebaczenia, które gdy dopełni się – jest Zbawieniem. Zbawienie funkcjonuje przez cały czas i we wszystkich wymiarach czasu.
26. Cuda przedstawiają sobą wolność od lęku. „Odpuszczenie” [„Odkupienie”] oznacza „zniesienie”. Zniesienie lęku jest istotnym składnikiem wartości cudów, związanej z Odkupieniem [Odkupieniowej wartości cudów].
27. Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga, poprzez mnie, do wszystkich mych braci. Wybaczać jest przywilejem tego, komu zostało wybaczone.
28. Cuda są sposobem na zasłużenie sobie wyzwolenia od lęku. Objawienie wywołuje stan, w którym lęk został zniesiony. Cuda są więc środkiem, a objawienie – celem.
29. Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez uhonorowanie Jego stworzeń, potwierdzając ich doskonałość [dając wyraz ich doskonałości]. Cuda leczą, ponieważ zaprzeczają identyfikacji z ciałem i afirmują identyfikację z duchem.
30. Poprzez rozpoznanie [uznanie] ducha, cuda porządkują poziomy percepcji [postrzegania] i ukazują je we właściwym układzie. Umieszcza to ducha w centrum, gdzie może on komunikować się z tobą bezpośrednio.
31. Cuda powinny być inspiracją do wdzięczności, a nie wywoływać trwogę. Powinieneś dziękować Bogu za to, czym rzeczywiście jesteś. Dzieci Boże są święte i cud honoruje ich świętość, która może być ukryta, ale nigdy nie utracona.
32. Ja inspiruję wszystkie cuda, które są w rzeczywistości wstawiennictwem. Są wstawiennictwem za twoją świętością i czynią świętą twoją percepcję. Umieszczając cię poza prawami fizycznymi, podnoszą cię w sferę porządku niebieskiego. w tym porządku jesteś doskonały.
33. Cuda honorują ciebie, ponieważ jesteś godny sympatii. Rozpraszają twe iluzje o sobie i postrzegają światło w tobie. w ten sposób, zadośćuczynią za twe błędy, poprzez wyzwolenie ciebie od twych koszmarów. Poprzez uwolnienie twego umysłu z więzienia iluzji, przywracają twoją świętość.
34. Cuda przywracają pełnię umysłu. Zadośćuczyniając za brak [niedostatek], ustanawiają doskonałą ochronę. Siła ducha nie pozostawia miejsca na wtargnięcie czegokolwiek.
35. Cuda są wyrazem miłości, ale nie zawsze muszą mieć zauważalne efekty.
36. Cuda są przykładem poprawnego [słusznego] myślenia, układając twą percepcję [postrzeganie] po linii prawdy, tak jak ją stworzył Bóg.
37. Cud jest poprawką, wprowadzoną przeze mnie w fałszywe myślenie. Działa jak katalizator, przerywając krąg błędnej percepcji i organizując ją na nowo we właściwy sposób. Umieszcza cię to w kręgu działania zasady Odkupienia, gdzie percepcja zostaje uzdrowiona. Dopóki zaś to się nie zdarzy, znajomość Boskiego Porządku jest niemożliwa.
38. Duch jest narzędziem cudów. Rozpoznaje On zarówno kreacje Boskie, jak i twoje złudzenia. Rozgranicza prawdę od fałszu, mając zdolność percepcji całościowej, a nie tylko wycinkowej.
39. Cud rozprasza błąd, ponieważ Duch rozpoznaje błąd jako fałsz, czyli coś nierzeczywistego. Inaczej mówiąc: gdy postrzegamy światło, ciemność automatycznie znika.
40. Cud uznaje każdego za twojego i mojego brata. Jest to droga do postrzeżenia uniwersalnego znaku Boga [Bożego].
41. Jeżeli chodzi o aspekt cudów związany z postrzeganiem – jest to ich całościowość. Korygują one zatem – lub też odpuszczają – fałszywe postrzeganie braku.
42. Głównym udziałem cudów jest ich zdolność wyzwolenia ciebie od fałszywego poczucia izolacji, pozbawienia czegoś lub niedostatku.
43. Cuda powstają z cudownego stanu umysłu, czyli stanu gotowości na cuda.
44. Cud jest wyrazem świadomości w twoim wnętrzu i zaakceptowania Odkupienia.
45. Cud nigdy nie jest stracony. Może on wpłynąć na wielu ludzi, których nawet nie spotkałeś i wytworzyć zmiany, których nie jesteś nawet świadomy.
46. Duch jest najwyższym środkiem porozumiewania się. Cuda nie używają tego typu łączności, ponieważ są czasowymi środkami porozumiewania się. Kiedy powracasz do swej oryginalnej formy komunikowania się, potrzeba cudu wygasa.
47. Cud jest narzędziem nauczania, które zmniejsza potrzebę czasu. Ustanawia on niezwykły interwał czasowy, który nie podlega zwykłym prawom czasu. w tym sensie jest on bezczasowy.
48. Cud jest jedynym środkiem kontrolowania czasu, który jest do twojej dyspozycji. Tylko objawienie przekracza ten próg, nie mając nic wspólnego z czasem.
49. Cud nie czyni rozróżnienia między stopniami złego postrzegania. Jest to narzędzie korekcji postrzegania, skuteczne zupełnie niezależnie od stopnia czy też rodzaju błędu.
50. Cud porównuje to, co ty wytworzyłeś z Kreacją Boską, przyjmując to, co jest w nią w zgodzie – za prawdę, a odrzucając to, co nie jest z nią zgodne – jako fałsz.

UWAGA : umieszczenie przez autorkę bloga opisu jakiejkolwiek metody czy sposobu pracy nad sobą  – NIE jest jednoznaczne z poleceniem tej metody. Ma to wartość stricte informacyjną.

Na bazie : Kurs cudów, tekst główny + as2.pl
(Dr. Helen Schucman and Dr. William Thetford)

Poczytaj także:

• Pozwól sobie umrzeć

• Minuta mądrości

• Nie zadręczaj się!

• Pozytywne myślenie nie wystarczy!

• Narodziny Ego

• Życie – to jedyna religia

Doświadczenia z pogranicza śmierci

19 Wtorek Sier 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 16 Komentarzy

Tagi

doświadczenia, pamięć, pogranicze śmierci, przebudzenie, przeżycia z pogranicza śmierci, ritchie, transformacja, wspomnienia, Świadomość, śmierć, śmierć kliniczna


Fragment :Jean Ritchie – Doświadczenia z pogranicza śmierci

Doświadczenie z pogranicza śmierci zaczyna się od tego, że człowiek uświadamia sobie, iż nie żyje, choć nie wszyscy z którymi przeprowadzano rozmowy zdawali sobie z tego jasno sprawę. O pewnych zagadnieniach po prostu „wiedzieli”, nie będąc świadomi, skąd się ta ich wiedza bierze.
Jak mówią, była to bardziej kwestia odczuwania niż myślenia. Tak po prostu było i w tych kategoriach postrzegali wtedy świat. Na ogół orientowali się, że nie żyją, jednak to ich nie niepokoiło.
Potem czuli się tak, jakby wychodzili ze swojego ciała i unosili się w powietrzu. Oczywiście, jak zawsze, istnieją pewne rozbieżności co do dokładnego przebiegu przeżycia, ale w przeważającej większości nasi rozmówcy twierdzili, że czuli się tak, jakby opuszczali swoje ciała i szybowali w górę.
Byli spokojni, opanowani i szczęśliwi.
Wszystkie ich ziemskie zmartwienia i kłopoty przeminęły. Zniknął też cały ból (trzeba pamiętać, że wielu spośród nich zaznało niemałych cierpień związanych z chorobami i urazami, które doprowadziły ich na granicę śmierci), a na jego miejsce pojawiło dobre samopoczucie. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ludzie niepełnosprawni przestawali odczuwać swoje kalectwo. Nawet niewidomi „widzieli” tak jak inni.
Niektórzy – stanowią oni zdecydowaną mniejszość – czuli, że otrzymują drugie ciało, o takich samych rozmiarach i kształtach jak to, które właśnie opuścili. Ale wielu z nich nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak wyglądają.
Wszyscy są jednak przekonani, że ich prawdziwe ,Ja” opuściło ziemską powłokę. Trudno im dokładnie wyrazić czy opisać ten stan.
Jedna z osób przedstawiła to tak: „Ciało, które znajdowało się na dole, było jakby powłoką i raczej przypominało noszony przeze mnie niegdyś stary płaszcz. Za to moje prawdziwe ja, esencja mojej istoty, moja dusza, mój duch, moja osobowość – jakkolwiek byś to nazwał – znajdowało się pod sufitem”.

Potem ludzie ci odkrywali, że mogą spojrzeć w dół ze swego punktu obserwacyjnego ulokowanego w górze (zazwyczaj znajduje się on równo pośrodku, ale czasem z boku lub w rogu pokoju). Odnoszą wrażenie, jakby lewitowali tuż pod sufitem.
I oglądają samych siebie. Na tym etapie spostrzegają rzeczy, o których w żaden inny sposób by się nie dowiedzieli, gdyby tylko leżeli nieprzytomni na łóżku. Widzą własne ciało, widzą, jak lekarze i pielęgniarki pochylają się nad nimi lub, jeśli ulegli przedtem wypadkowi, jak strażacy i sanitariusze próbują ich wydostać z rozbitego samochodu.
Zwykle potrafią nawet powtórzyć, o czym rozmawiali ci, którzy ratowali im życie.
Czasem pacjenci mogą nawet zaglądać do innych sal. Klasyczny już opis takiego przypadku pochodzi z 1963 roku, kiedy nie zajmowano się jeszcze naukowo śmiercią kliniczną. Relacja pochodzi od kobiety, która znalazła się w szpitalu z powodu ostrego zapalenia otrzewnej. Oddział szpitalny przypominał kształtem literę „L” i dlatego pacjentka ta nie mogła ze swojego łóżka widzieć tego, co działo się za rogiem.
„Pewnego ranka poczułam, że unoszę się i szybuję wysoko w górę, a kiedy otworzyłam oczy, zorientowałam się, że patrzę na innych pacjentów z pewnej wysokości. Zobaczyłam siebie ułożoną na poduszkach -byłam bardzo blada i chora. Przyglądałam się pielęgniarce i siostrze zakonnej, które spieszyły do mnie z tlenem. Potem już wszystko zmieniło się w jakąś pustkę.
Obraz kolejny przyszedł dopiero po pewnym czasie. Pamiętam, że kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam pochyloną nade mną siostrę. Powiedziałam jej, co się stało. Z początku myślała, że majaczę. Ale ja mówiłam wyraźnie: «Na łóżku siedzi tęga kobieta z obandażowaną głową i robi coś na drutach z niebieskiej wełny. Ma bardzo czerwoną twarz». To siostrą po prostu wstrząsnęło, ponieważ wspomniana kobieta przeszła operację sutka i wyglądała tak, jak ją opisałam. Nie mogła wstawać z łóżka, tak samo zresztą jak i ja. Dopiero kiedy opowiedziałam siostrze o dalszych szczegółach, na przykład o godzinie na zegarze ściennym, który zresztą się zepsuł, udało mi się ją przekonać, że naprawdę zdarzyło się coś dziwnego”.

Następnym etapem doświadczenia z pogranicza śmierci jest tunel.
Ta część podróży odbywanej ku śmierci jest najlepiej znana, ale tak samo jak i poprzednio nie każdy jej doświadcza. Niektórzy opisują ciemność, w której nie ma żadnego tunelu. Inni opisują sytuacje, które w symboliczny sposób nawiązują do tunelu: drogi przez spadziste górskie przełęcze, długie korytarze itd. Zazwyczaj moi rozmówcy uważali, że przeszli tym tunelem, ale częściej szybowali w nim z dużą prędkością.

Potem pacjenci spostrzegają światło.
Znajduje się ono na końcu tunelu i każdy, kto je widział, ma trudności z jego opisaniem. Najczęściej mówią, że było ono ,jasne i delikatne” albo „delikatne, lecz mocne”, ale za każdym razem „piękniejsze od czegokolwiek, co do tej pory widziałem”. Niektórzy sądzą, że światło to miało w sobie barwy tęczy, które też są opisane jako niewiarygodnie piękne.

Na końcu tunelu pacjenci wchodzą w krąg światła. Może znajdować się tam bariera, przed którą jedni się zatrzymują, a drudzy przekraczają. Część rozmówców mówi, że po wyjściu z tunelu doszła do bariery, drzwi lub też bramy. Relacje o tym, co znajduje się za tunelem, bardzo się różnią, ale jedno podstawowe określenie pozostaje wspólne dla wszystkich opisów: tam jest pięknie. Przymiotnika tego nader chętnie i często używają moi rozmówcy -twierdzą, że tego, co widzieli, nie daje się najczęściej opisać zwykłymi słowami, a „piękny” to jedyne określenie, które choć trochę pomaga im przekazać swe odczucia.

Po wyjściu z korytarza niektórzy widzą jedynie „piękny” krajobraz, inni spotykają ludzi. Wielu z nich już w tunelu natknęło się na zmarłych przyjaciół i krewnych. Nieliczni zostali zaprowadzeni do tunelu przez któregoś ze swoich bliskich. Jednak prawdziwe spotkania i rozmowy ze zmarłymi odbywają się dopiero po wyjściu z tunelu. Sposób i charakter rozmowy bywają bardzo różne. Niektórzy ucinają sobie normalne, codzienne pogawędki, podczas gdy inni po prostu „dowiadują się” o tym, o czym w normalnych warunkach by nie rozmawiali -tu jednak nie pada żadne słowo.

Czasami moim rozmówcom prezentowano jakby „przegląd” uczynków z całej ich egzystencji.
Widzieli krótkie fragmenty najważniejszych zdarzeń w ich życiu -stąd zapewne wzięło się powiedzenie: „w mgnieniu oka ujrzał całe swoje dotychczasowe życie”. Czasami „przegląd” ów odbywa się w obecności osoby lub ducha, który zdaje się to wszystko oglądać.
Niektórzy z moich interlokutorów spotkali ludzi, których nie znali.
Czasem osoby te opisywano jako „anioły” albo „duchy”.

Rozmówcy opowiadali, że czekała na nich jakaś najwyższa istota -określali ją jako „istotę świetlistą”, bo zazwyczaj nie miała ona fizycznego kształtu, a tylko poświatę, z której emanowało poczucie siły i dobra. Rozmawiali z tą boską istotą, często bez użycia słów, inni tylko ją widzieli lub odczuwali jej obecność.

W pewnym momencie (może się to zdarzyć kiedykolwiek podczas opisywanych wydarzeń) następuje „odesłanie” człowieka z powrotem do jego ciała. Czasem człowiek, którego moi rozmówcy tam spotykali, odsyłał ich z powrotem, czasem po prostu słyszeli oni głos, który nakazywał im powrót. Często padały wówczas słowa: ,jeszcze nie nadszedł twój czas”. Niektórym kazano powrócić dlatego, że nie załatwili na ziemi swoich spraw.

Wielu z nich sądzi, że sami spowodowali swój powrót poprzez skoncentrowanie myśli na tym, co pozostawili za sobą. Działo się tak zwłaszcza w przypadku rodziców małych dzieci. Jak powiedziała jedna kobieta: „Gdyby zdarzyło się to dzisiaj, chętnie bym tam poszła. Ale wtedy wiedziałam, że dzieci mnie potrzebują”.

Większość moich rozmówców nie zdawała sobie sprawy z tego, że wróciła z tej podróży. Czuli tylko, że znaleźli się z powrotem w swoim ciele. Niektórzy zapamiętali moment powrotu do cielesnej powłoki.

Prawie wszyscy ludzie, którzy przeżyli doświadczenie z pogranicza śmierci, zmienili się pod jego wpływem – przestali przywiązywać wagę do spraw materialnych, stali się bardziej troskliwi dla bliskich, bardziej zainteresowani sprawami duchowymi.
Nikt z nich nie boi się już śmierci.
Tylko niewielka część osób, stanowiąca mniej niż 3 procent, ma nieprzyjemne wspomnienia związane z przejściem przez śmierć kliniczną.

Bezpośrednio po publikacji praca doktora Moody’ ego została uznana przez świat medycyny za kontrowersyjną. Lekarze niejednokrotnie oskarżali go o to, że zebrał opisy halucynacji. Twierdzono, że relacje przekazane w jego książce nie mogą być udowodnione.
To prawda, nie sposób dostarczyć dowodów, jakie mogłaby zaakceptować nauka, ponieważ doświadczenia z pogranicza śmierci nie dają się ulokować w laboratorium i obejrzeć pod mikroskopem.
Jednak z całą pewnością można wyeliminować halucynacje: psychiatrzy zajmujący się pacjentami, których choroby psychiczne wywołują halucynacje, wiedzą, że dwaj pacjenci nigdy nie mają takich samych halucynacji, nie zapamiętują ich oni tak jak ci, którzy przeżyli doświadczenia z pogranicza śmierci. Halucynacje są chaotyczne i nieprzewidywalne.
Wiążą się też zazwyczaj z depresją, rozpaczą lub nienaturalnym podnieceniem, podczas gdy emocjami charakterystycznymi dla ludzi, którzy mają za sobą doświadczenie z pogranicza śmierci, są spokój, opanowanie, pogoda ducha i radość.

Jedną ze zdumiewających cech doświadczenia z pogranicza śmierci jest sposób, w jaki ludziom zapada w pamięć to przeżycie.
Na ogół relacje dotyczące doświadczeń z pogranicza śmierci zostały spisane przez tych, którzy je przeżyli dwa lata przed rozpoczęciem przeze mnie przygotowań do tej książki. Kiedy poprosiłam ich, po tak długiej przerwie, by powrócili do szczegółów ze swoich doznań, za każdym razem otrzymywałam odpowiedzi, które były identyczne z zapisanymi wcześniej. A tych ostatnich nie mieli przed sobą w czasie rozmów ze mną. Ich ustne relacje nie były nawet zbliżone do tych złożonych wcześniej, ale dokładnie takie same.

Jeśli poprosilibyśmy kogoś, by ponownie opowiedział wydarzenia ze swego życia po upływie dwóch lat, okazałoby się, że do tych powtórnych relacji wdarło się sporo nieścisłości. Ludzka pamięć potrafi płatać nie lada figle. Nawet wspomnienia ważnych faktów zacierają się, a szczegóły ulegają zniekształceniu. Aby się o tym przekonać, wystarczy poprosić dwoje ludzi, na przykład męża i żonę, by opowiedzieli o tym samym zdarzeniu, dajmy na to o swoim ślubie. Zaraz się okaże, że jedno pamięta akurat to, o czym drugie zapomniało, i na odwrót, mimo iż przecież byli tam obydwoje.
Jeśli chodzi o sny, bardzo niewielu spośród nas pamięta o nich dłużej niż parę minut po obudzeniu. Rzadko kiedy przez całe życie pozostaje wspomnienie snów, które były na tyle barwne, że na to zasłużyły (przy czym koszmary są zazwyczaj bardziej trwałe od snów przyjemnych). Ale ludzie, którzy przeżyli doświadczenie z pogranicza śmierci, pamiętają o nim zawsze.

Fragment :Jean Ritchie – Doświadczenia z pogranicza śmierci

Powiązane posty:

• Historia człowieka który wrócił z martwych

• Czemu boimy się śmierci?

• Czy przeraża Cię Pustka?

• Czy śmierć jest największym złem?

• Inne spojrzenie na reinkarnację

• Pozwól sobie umrzeć

Ciemna noc duszy

30 Poniedziałek Czer 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 18 Komentarzy

Tagi

catharsis, ciemna noc duszy, ciemna noc zmysłów, deprecha, depresja, down, dołek, foley, inicjacja, kryzys, mroczna noc zmyslów, mroczny las, oczyszczenie, przełom, przygnębienie, smutek, transformacja, uzdrowienie, wyjście z depresji, wyjście z kryzysu, załamanie, Świadomość

Czasami przebudzenie duchowe przybiera formę kryzysu.
W kulturach pierwotnych kryzys życiowy jest traktowany jak inicjacja.
W naszej kulturze ludziom w kryzysie przykleja się nalepki neurotyka, dziwaka, narkomana, pijaka — co wcale im nie pomaga.
Przełom życiowy i każde trudne doświadczenie może być przejściem do nowego, świadomego i pełniejszego życia.

Kryzysem może być poważna choroba, uraz fizyczny lub emocjonalny, depresja, druzgoczące problemy zawodowe lub osobiste.
Kiedy coś takiego Ci się przydarzy, potrzebujesz pomocy.
Poszukiwanie jej nie jest oznaka słabości. Szukaj pomocy u przyjaciela, u nauczyciela duchowego lub wykręć numer telefonu zaufania.
Ze szczerej rozmowy z druga osoba wypływają ogromne korzyści – czasami ratuje ona życie.

Jak zachować się w ostrym kryzysie?
– Zadbaj o ciepło ciała.
– Nie myśl o papierosie, kawie czy alkoholu. O niczym co sztucznie wprawi cię w lepszy nastrój,
– Oddychaj głęboko; przez kilka minut wsłuchuj się w każdy oddech.
Jesli czujesz się na siłach – wejdź w kontakt ze swoim wnętrzem.
– Gdy tylko się uspokoisz — szukaj pomocy.

Ciemna noc duszy zapada, kiedy wydaje Ci się, że
-nie możesz zaufać temu, co znasz,
-że nic już nie jest pewne,
-ze nie ma czego się uchwycić,
-że straciłeś poczucie bezpieczeństwa.
-że Twój świat się skończył
Doświadczenie takiej ciemnej nocy duszy może prowadzić do głębokiego psychicznego i duchowego uzdrowienia oraz do objawień i olśnień, o jakich Ci się nawet nie śniło.
Musisz pozwolić sobie zobaczyć szerszy obrazek, zrozumieć swoje życie na nowym poziomie. W odmienny niż dotychczas sposób zrozumieć swoją przeszłość.
Każdy kryzys to ważna lekcja, to sposób podświadomości na powiedzenie ci :Hej, obudź się, pora coś zmienić!

Sama mam za sobą co najmniej trzy takie ciemne noce i kilka krótszych przełomów, kiedy ból był niewyobrażalny i wydawało mi się, ze nigdy się nie skończy, a ogrom bezradności i beznadziei przekraczał moje granice wytrzymałości.
Mogłam tylko płakać jak bezbronne i bezradne dziecko,
W środku mojego cierpienia udało mi się jednak zachować wiarę, że ten ból służy mojemu rozwojowi i że ma jakiś ukryty sens. Z czasem pojawił się spokój i zrozumienie.
Ufałam, że moja ciemna noc pojawiła się… w służbie światła.
Ufałam, ze z tej ciemności wypłynie najjaśniejszy blask.
Przeszłam przez ciasną szczelinę świadomości i urodziłam się na nowo – bogatsza, bardziej świadoma i dojrzalsza.

Jung powiedział kiedyś: „Nie stajemy się oświeceni wyobrażając sobie światło, lecz czyniąc ciemność świadomą „.
(“One does not become enlightened by imagining figures of light, but by making the darkness conscious”)

Na bazie: E.Foley  Powiedz życiu Tak!

Powiązane tematy:

• Koniec walki oznacza zwycięstwo

• Autentyczna zmiana myślenia

• Mówić: tak – czy nie?

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz

• Czy wiesz dlaczego cierpisz?

• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności – jak pokonać pesymizm?

• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.

Bez granic

27 Piątek Czer 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 2 Komentarze

Tagi

bezgraniczność, carter-scott, gra, granice, nieskończoność, przeszkody, Rozwój, transformacja, zmiana, Świadomość

To, co nazywamy rezultatami, to początki.
Ralph Waldo Emerson

Ostatnia lekcja, jakiej musisz się nauczyć, to bezgraniczność, bo to ona pozwoli ci iść swoją drogą jeszcze długo po odłożeniu tego tekstu.Bezgraniczność to poczucie, że nie ma granic dla twoich poczynań bądź przeobrażeń. Opanujesz ją, kiedy będziesz wiedział, ze Twój rozwój nie ma końca, a twój potencjał rozwojowy sięga nieskoń­czoności. Urodziłeś się, świadom swojej bezgraniczności.
Kiedy dorastałeś i byłeś wychowywany, mogłeś jednak uznać, ze są granice, które nie pozwalają ci osiągnąć najwyższych poziomów rozwoju du­chowego, emocjonalnego i umysłowego. Ale granice istnieją tylko w twojej głowie. Granice istnieją byś mógł się uczyć.
Kiedy uczysz się je przekraczać, opanowujesz lekcję bezgraniczności.
Miałam w szkole nauczycielkę, która rozumiała wagę tej lekcji. Przypominała nam codziennie, ze stać nas na wszystko, co sobie wymarzymy, bez względu na to, jak bardzo wydawałoby się to niewykonalne czy jak wielkie byłyby przeszkody.
Życzyłabym każdej szkole takiej nauczycielki jak pani Carbone, która nau­czyłaby dzieci poznać cudowną moc, jaką mają w sobie, i dążyć do jej odkrycia.
Możesz sięgać do coraz to wyższych poziomów dzięki temu, że już dysponujesz nieskończonym potencjałem. Twoim wyzwa­niem w tym życiu jest odkrycie tego potencjału przez usunięcie kolejnych warstw i pamiętanie o podstawowej prawdzie:
-nie ma nic, czego nie mógłbyś zrobić czy mieć
– nie ma nikogo, kim nie mógłbyś się stać.
Wszystko znajduje się w twoim zasięgu. Poznaj swoje ograniczenia, nie po to, by w nich trwać, lecz by je przekroczyć, rozbić jak skorupkę jajka i sięgnąć po wielkość i pełnię życia.
.
Ostatnio w wiadomościach przedstawiono sylwetkę Valdasa Adamkusa, który udowodnił sobie i światu, ze człowieka stać na wszystko Valdas wyemigrował z Litwy do Stanów Zjednoczo­nych i po latach ciężkiej pracy doszedł do stanowiska wielokrotnie odznaczanego urzędnika państwowego.
Stworzył szeroko zakro­jony plan oczyszczenia środowiska Wielkich Jezior i otrzymał z rąk prezydenta Ronalda Reagana najwyższe odznaczenie dla urzędników państwowych. W 1991 roku Litwa odzyskała wolność, a Valdas postanowił tam wrócić, by pomóc ojczyźnie tak jak Ameryce.
W tym roku, w wieku siedemdziesięciu jeden lat, wówczas gdy wielu ludzi wycofuje się z czynnego życia, Valdas Adamkus został prezydentem Litwy. Zapytany o proces wewnętrzny, który doprowadził go do kandydowania na tak wymagający urząd, Valdas odparł „W życiu nie ma granic”.

Wielu innych ludzi wykazało podobnego ducha, udowadniając, ze człowieka stać na wszystko, co sobie zamierzy. Bracia Wright, pomimo wątpliwości otoczenia, skonstruowali maszynę latającą.
Gandhi zainicjował rewolucję, która porwała miliony ludzi.

Nie tylko heroiczne osiągnięcia są przykładem bezgraniczności.
Otrzymanie najwyższej oceny za pracę semestralną czy zawiesze­nie samemu zasłon w kuchni dowodzi, ze stać cię na więcej, nawet jeśli same działania są niepozorne. Ważny jest fakt, ze wierzysz, iż cię na to stać, i dajesz sobie szansę osiągnięcia sukcesu.

Każda życiowa lekcja otwiera ci furtkę do poczucia bezgranicz­ności. Nie ma granic dla twojego rozwoju. Masz nieskończone przyzwolenie na to, żeby kochać, rozwijać się i przypominać sobie wciąż od nowa całą ukrytą w tobie mądrość.

C. Carter-Scott Jeśli życie jest grą

Podobał się post? Poczytaj też:

• Afirmacje, sztuka zmiany życia

• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale…

• Przyjemność i szczęście bez granic…?

• Skąd się biorą wypadki?

• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

Czy Twoje narodziny były traumatyczne?

19 Czwartek Czer 2008

Posted by ME in zdrowie, Świadomość

≈ 6 Komentarzy

Tagi

akceptacja, dziecko, integracja, integracja oddechem, narodziny, niemowlę, noworodek, oddech, poczucie bezpieczeństwa, poród, rebirther, rebirthing, rodzić po ludzku, sesja rebirthingu, terapia oddechem, terapia oddechowa, transformacja, trauma narodzin, wzorce, zdrowie dziecka, zmiana, Świadomość

W momencie przyjścia na świat kształtujemy nasze wrażenia o świecie jako pozytywne lub negatywne.
Jeżeli naszym narodzinom towarzyszyły traumatyczne doświadczenia takie jak: brzęk naczyń, oślepiające światło, głośne rozmowy, odcięcie pępowiny zanim sami zaczęliśmy oddychać (jak to się dzieje w wielu szpitalach), wówczas prawdopodobnie przyjęliśmy negatywne wyobrażenie o nowym otoczeniu, w które właśnie wkroczyliśmy.
Jest to początek syndromu „świat jest przeciwko mnie”, który odtąd nosimy w sobie. Wrażenia te kontrolują nas z poziomu podświadomości i wpływają na każdy obszar naszego życia.

To, że jako niemowlęta nie byliśmy zdolni do zwerbalizowania myśli, nie oznacza, że nie byliśmy w stanie czuć, dokonywać wnioskowań i przemyśleń na temat tych wydarzeń.
W rzeczywistości przy narodzinach byliśmy bardziej świadomi tego, co się z nami działo niż kiedykolwiek potem.
Niektóre z wniosków jakie mogliśmy wyciągnąć podczas narodzin mogły brzmieć:
• Życie jest walką.
• Wszechświat jest wrogi i przeciwko mnie.
• Ludzie mnie ranią.
• Coś musi być ze mną nie w porządku.
• Nie mogę dostać wystarczająco dużo (powietrza, przestrzeni, bliskości, bezpieczeństwa – a potem : pieniędzy, miłości itd.)

Natura zapewnia noworodkom dostawę tlenu przez pępowinę tak długo, aż nauczymy się oddychać w nowym otoczeniu (byliśmy w środowisku wodnym przez tak długi czas).
Zwyczaj natychmiastowego przecinania pępowiny sprawił, że w ogarniającej nas panice czuliśmy się tak, jakbyśmy umierali, a nie rodzili się.
Tak więc prawdopodobnie wzięliśmy głęboki wdech i powietrze, wdzierając się po raz pierwszy w nasze delikatne płuca, spowodowało rozdzierający ból.
Oddychanie zostało skojarzone z bólem i, od tego momentu nasz oddech stał się zbyt płytki.
Następnie prawdopodobnie zostaliśmy oddzieleni od matki, okryci zbyt szorstką dla naszej delikatnej skóry tkaniną i umieszczeni w małym boksie na oddziale noworodków.
Nieumiejętne podejście położników, a szczególnie oddzielenie matki od dziecka jest tak silnym urazem, że większość z nas nigdy nie dochodzi do siebie po tym niszczącym doświadczeniu.

Na szczęście coraz więcej zmienia się w tym zakresie, odkąd francuski położnik, doktor Frederic LeBoyer, zaczął przyjmować dzieci w wolnej od traumy atmosferze, czyniąc z narodzin przyjemność.
W tym samym czasie, gdy doktor LeBoyer popularyzował we Francji łagodne narodziny, Leonard Orr rozwijał w Kalifornii rebirthing, pomagając ludziom w różnym wieku wejść w kontakt z ich traumą narodzin i zintegrować ją.

Celem sesji rebirthingu jest zintegrowanie bolesnych doświadczeń tak szybko, jak tylko jest to możliwe a przy tym w taki sposób by „odradzający się” (uczestnik sesji ponownego narodzenia), doświadczał komfortu i przyjemności, który niejako „nadpisze” pamięć o przykrych narodzinach.

Termin „poddanie” oznacza porzucenie obrony, zaprzestanie walki, która jest potrzebna do utrzymania stłumionego materiału poza świadomością i pozwolenie sobie na odczucie głębokiej akceptacji dla naszej przeszłości.

Technika ta powoduje rozwinięcie świadomości wypartego problemu i całkowite poddanie mu się.
Istnieje także poddanie „wymuszone” przytłaczającą intensywnością doznania, które również przynosi pewne rezultaty, lecz nie jest tak przyjemne.
Odradzający się, który pod okiem rebirthera – stopniowo uczy się integrować aktywizowany w procesie oddychania problem, będzie miał znacznie większe poczucie komfortu i bezpieczeństwa a w rezultacie kolejne sesje będą przebiegały łatwiej i przyjemniej.

Rebirthing jest łatwy do nauczenia się.
Rezultaty są trwałe i większość sesji jest bardzo przyjemna.
Kilka procent, które nie są przyjemne, wynika z niechęci ludzi do porzucenia wewnętrznego cierpienia, tworzącego osnowę ich osobowości.

Wszelki dyskomfort podczas procesu spowodowany jest nieumiejętnością „odpuszczenia” i nawykiem szybkiego ulegania negatywnym emocjom – stresowi i bólowi.

Nie ma w tym nic zaskakującego, zważywszy, że osoba, która od lat przyzwyczaiła się do negatywnej postawy lub tłumienia napięć może nie być gotowa do porzucenia czegoś tak dobrze sobie znanego, choćby nawet bolesnego.

Zmiana może być ciężka do udźwignięcia.
Ale ci, którzy nie wstrzymują swojego rozwoju przez odmowę uczenia się i zmian, mogą doświadczać bardzo przyjemnego, ożywczego przepływu energii.
Energia, która przepływa podczas sesji rebirthingu przez ciało i umysł, jest czystą energią życiową, zdolną usunąć bolesny „kurz” z całego organizmu.

Rebirthing może być najlepiej opisany jako proces, w którym eliminujemy umysłowe i emocjonalne „śmieci” zalegające w fizycznym ciele.
Technika jest tak prosta, że każdy może ją praktykować.
Słowo „śmieci” oznacza energię, która nie jest już dłużej potrzebna, i bynajmniej nie oznacza czegoś złego. Podczas uczenia się tego procesu doradzana jest współpraca rebirthera, który uczy pracy z energią. „Początkujący” może dzięki temu poczuć się bezpieczniej.

Rebirthing jest najskuteczniejszy wtedy, kiedy jest delikatny i przyjemny, a rolą rebirthera jest pomóc by tak właśnie sesja przebiegła.
Niektórzy ludzie myślą, że rebirthing służy do burzliwej konfrontacji z napięciem i używają go w tym celu, lecz nie to jest celem sesji.
Naszym celem jest uczynienie całego procesu przyjemnym, relaksującym i pouczającym.

Chociaż rebirthing jest jednolitym procesem, dodano do niego cztery dodatkowe składniki, które łącząc się z oddychaniem przynoszą więcej pożytku i przyjemności.

PIĘĆ SKŁADNIKÓW REBIRTHINGU:
1. Świadomy połączony oddech.
2. Pełna świadomość.
3. Całkowita akceptacja.
4. Całkowity relaks.
5. Cokolwiek się dzieje, jest właściwe.

Jutro : Więcej o technikach oddechu w rebirthingu.

Na bazie : Sisson Colin P. – Rebirthing – Klucz do samopoznania

Powiązane posty:

• Co to jest REBIRTHING?

• Czy oddychasz prawidłowo?

• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji

• Energia w naszym ciele – Taoistyczny punkt widzenia.

• Wewnętrzne dziecko

• Nauka akceptacji dobrego i złego

• Czy wiesz dlaczego cierpisz?

Zabijanie nie jest… złe?

31 Sobota Maj 2008

Posted by ME in Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Bóg, ego, godlewski, moment boskości, morderstwo, transformacja, wszechświat, zabijanie, zrozumienie, zrozumienie śmierci, Świadomość, śmierć, śmierć dzieci, śmierć niewinnych

Wszechświat niczego nie ocenia.
Wszystko co istnieje, istnieje w pewnym celu i dokonuje samo w sobie.
Jest to pełny proces, który nie jest zły czy niedoskonały.
Tylko umysł ocenia, że niektóre wydarzenia są złe.
To umysł wytworzył dualizm dobra i zła.

Dla ewolucji wszechświata nic nie jest złe, wszystko ma swoje miejsce i jest na coś „potrzebne”.
We wszechświecie cały czas zachodzą procesy tworzenia i niszczenia.

Cała natura akceptuje siebie i wszystko co jest w jej polu ma swoje miejsce.

Przykładowo umysł określa zabijanie jako złe i niemoralne.
Nie jest „złe”. Umysł określił to tak na podstawie twierdzenia, że śmierć jest „zła”.
Zasadniczo, sama śmierć jest tylko zmianą ruchu energii.
Śmierć jest czysta sama w sobie i istnieje w równowadze z narodzinami.

Umysł nazwał „zabiciem” pewne zdarzenie w rzeczywistości. Zabijanie nazwał niemoralnym. Tworzenie dobrym. A jedno i drugie po prostu istnieje jako jedno z wielu wydarzeń we wszechświecie.

Kiedy zwierzę zabija inne zwierzę – jest to naturalne. To czysty proces rozwoju natury. Kiedy dzikie zwierze zabija, robi to dla własnego przetrwania.
Może powstać pytanie, dlaczego świadomość wykształciła takie formy, by zabijały inne formy?
Odpowiedź jest prosta. Dlatego, że wszechświat doświadcza i przejawia pełny wachlarz wibracji, także wibracje lęku i walki.
Kiedy człowiek zabija inne zwierzę, kwestia jest już sporna.
Umysł dopatruje się czegoś „złego”, czy niemoralnego. Kiedy człowiek zabija innego człowieka, umysł ocenia to coś jako bardzo złego.
Wiele religii nakłada kary za zabijanie ludzi, w innych jest to bardziej akceptowane (zwłaszcza w pewnych sytuacjach). Istnieje wiele punktów widzenia.
Jeśli ktoś chce zabijać i tak go nikt nie powstrzyma. Wolna wola. Jeśli potrzebuje doświadczać zabijania, będzie dążył do doświadczenia tego.

Warto spróbować spojrzeć na tą sprawę zupełnie czysto i bez wtórnej oceny umysłu.
Energia ciągle krąży w przyrodzie. Nieustannie się zmienia.
Niektóre stworzenia pobierają energie z rośli, inne ze zwierząt. Tak czy inaczej, wszystko ulega przemianie.

Kiedyś i tak ciało umrze i odda energię dla wszechświata, nieważne czy to ciało rośliny, czy zwierzęcia. Nieważne też czy zostanie zjedzone, spalone czy uschnie w ziemi. Wszystko i tak krąży w nieustannym procesie wymiany energii.
Tylko człowiek ocenił, że jakoby mięso jest gorsze do jedzenia niż roślina… Choć to ma swoje uzasadnienie w tym, że mięso roślin jest czystsze energetycznie, ponieważ nie zawiera w swoim polu uczuć i emocji, tak jak mają to zwierzęta.
Tu znów przychodzi wybór możliwości doświadczania.
Jeśli ktoś chce doświadczyć bólu, lęku, pomieszania, sam będzie dążył do sytuacji która mu to zagwarantuje. Skutek sam nastąpi.
Jeśli ktoś zabija, poniesie konsekwencje i stworzy sobie określoną przestrzeń do życia. Będzie to przestrzeń pełna niskich energii.

Nie jest to „złe.”

Jednak jest odbierane jako niemiłe, szczególnie jeśli człowiek nie jest świadomy skąd się to bierze.
Na aktualnym etapie ewolucji człowiek jest już w stanie porzucić zabijanie na korzyść uczucia miłości.
Jest to możliwość z reguły nie dostępna dla „młodszych” stworzeń w ewolucji.
Jest wyborem wolnej, świadomej woli, czy zabijać, czy nie.

Natura dostarcza nam jedzenia w odpowiednich ilościach. Tu tylko kwestia wyboru.
Istota, która otworzy się na wibrację miłości, nie potrzebuje zabijać.
Wchodzi ona na poziom współczucia i głębokiego zrozumienia istnienia.
Z takiego poziomu nie zanurza się w emocji nienawiści.

Zamiast walczyć – akceptuje, zamiast zabijać – kocha.
Jest to Twój indywidualny wybór, w jakich wibracjach się obracasz.
Czy są one pełne lęku i nienawiści, czy miłości i spokoju.
Nic tu nie jest lepsze, nic gorsze.
Kwestia w tym, czego chcesz teraz doświadczać, jak chcesz się czuć.
Istota ludzka intuicyjnie wie, że zabijanie innych jest niekorzystne także dla niej samej.
Nawet jeśli nie rozpatrywać tego logicznie, w głębi czuć niechęć do zabijania.
Świadomość szybko poznaje wibrację nienawiści i nie potrzebuje jej w nadmiarze doświadczać.
Idąc tylko za intuicją, a nie za lękiem i poczuciem zagrożenia – człowiek by nie zabijał.

Odejście bliskiej osoby, krewnego, przyjaciela – wszystkie te zdarzenia są często trudnym i pełnym cierpienia doświadczeniem.
Ludzie, którzy doświadczyli śmierci bliskiej osoby najczęściej bardzo cierpią. Uważają śmierć za coś bardzo złego, szczególnie jeśli śmierć nastąpiła w okresie młodości bliskiej osoby.
Warto się przyjrzeć śmierci. Dostrzeżenie tego procesu z innej perspektywy może uwolnić od cierpienia. Śmierć jest to przemiana energii wszechświata.
Całą kwestię cierpienia z powodu śmierci stworzył umysł.
To on, na podstawie oceny przywiązał się do danej osoby. Postawił warunki szczęścia.
„Przyjaciel daje mi szczęście. Muszę mieć związek, by czuć się szczęśliwy.
Te osoby przynoszą mi szczęście.
Jeśli ta osoba umrze, nie będzie już tego, co ona mi daje.”
Dlatego powstaje smutek, poczucie utraty.
Jednak co naprawdę stracił umysł?
Stracił obietnicę możliwości doświadczania szczęścia przez tą osobę.
Już tej osoby nie ma, odeszła, dlatego nie będzie mi dawała szczęścia.
Ego płacze nad sobą a nie nad drugą osobą.
Doznaje poczucia straty.
Dusza, która odeszła pozostawiła na ziemi swoje ciało. Zatopiła się w przemianie energetycznej wszechświata. Podążyła za falą życia.
Jest to dla niej naturalne i korzystne. Dlaczego więc płakać i się smucić?
Cierpienie przychodzi wtedy, kiedy ego uzależnia się od danej osoby
.
Im większe uzależnienie, tym większe cierpienie i większy lęk przed utratą.
Ego śmierć postrzega jako koniec wszystkiego, a w tym pozbawienie możliwości doświadczania szczęścia.
Ego boi się śmierci, boi się tego nieznanego, co wszystko kończy.
Boi się, że już nigdy nie będzie mogło doświadczać szczęścia.

Ponad ego śmierć nie istnieje.
Jesteś wszechświatem, który nieustannie się zmienia. Jesteś świadomością wszechświata, które przejawia się w pewnym stworzonym ciele. Nie jest ważne czy to ciało żyje fizycznie, czy leży martwe. Wszechświat nadal jest świadomy siebie. Ta świadomość nie ginie.
Po prostu nie przejawia się już w tym martwym ciele. Ty jako przejaw wszechświata jesteś nieśmiertelny. Umiera tylko ciało, a wraz z nim sztuczna tożsamość, do której tak przywiązało się ego. Kiedy poczujesz, ze jesteś częścią totalnego procesu miłości, śmierć stanie się naturalna. Będzie ona częścią ciągłego i nieustannego ruchu energii.
Oczywiście ciało może nadal reagować lękiem na śmierć, czy na ból.
Jest ono zaprogramowane – wyuczone i uwarunkowane.
Minie wiele czasu, zanim ciało nauczy się przejawiać z całkowitym rozluźnieniem i otwartością na wszelkie zdarzenia.
Jednak zanim to nastąpi, mentalnie podjąć już próbę uwolnienia od cierpienia spowodowanego lękiem przed śmiercią.

~P. Godlewski Moment boskości

Powiązane posty

• Czemu boimy się śmierci?

• Czy przeraża Cię Pustka?

• Los, karma, wolna wola?

• Prawo przyczyny i skutku

• Reinkarnacja?

• Przebudzenie.

• Czy można zmienić karmę?

• Czy śmierć jest największym złem?

• Inne spojrzenie na reinkarnację

Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?

20 Wtorek Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 2 Komentarze

Tagi

bioenergoterapia, biosynteza, energia, głodówka, kryzys, małachow, oczyszczenie, przebudowa, przełom, rewolucja, transformacja, zdrowie, zmiana

Ten temat stanowi kolejną „białą plamę” na mapie procesu uzdrawiającego.
Ostatnio w literaturze pojawiają się wzmianki o kryzysach uzdrawiających jak np. głodówki, w praktyce jednak najczęściej bywa tak, że po wystąpieniu przeróżnych nieprzyjemnych symptomów w trakcie oczyszczania, człowiek w panice szuka rady u lekarzy, którzy krzyczą na niego, krytykują jego system uzdrawiania, po czym leczą go swoimi, wypróbowanymi środkami.
Po takim „doświadczeniu” większość zaprzestaje wszystkich prób samoleczenia.

Otóż, kryzysy są nieuniknionym skutkiem stosowania silnych środków uzdrawiających, wywołujących mocne i gwałtowne zmiany w organizmie. Gdy poznamy przyczyny i fizjologię kryzysów, nauczymy się z tym zjawiskiem walczyć. Zastosowanie odpowiednich procedur, zmiana obciążenia i co najważniejsze, poprzedzające oczyszczenie organizmu pomogą jeśli nie uniknąć, to w każdym razie znacznie zmniejszyć ich siłę.

Wszystkie kryzysy można zaliczyć do trzech dużych grup: oczyszczające, uzdrawiające, energetyczne.

Kryzysy oczyszczające

Dla nikogo nie stanowi tajemnicy, że żyjemy w zatrutym świecie oddychamy zanieczyszczonym powietrzem, gotujemy w chlorowanej wodzie, żywimy się zatrutymi warzywami. Używane przez nas produkty są rafinowane, nafaszerowane przeróżnymi dodatkami chemicznymi i bardziej przypominają produkty chemiczne niż naturalne. W rezultacie każda komórka naszego ciała magazynuje mnóstwo szkodliwych substancji. Systemy wydalające naszego organizmu pracują z maksymalnym obciążeniem. Dodajmy do tego nasz siedzący tryb życia – wówczas łatwo sobie wyobrazić, w co powoli zamienia się nasz organizm.

Gdy człowiek zaczyna prowadzić aktywny ruchowo tryb życia, oddychać, wszystkie złogi „ulokowane” w najbardziej odległych zakamarkach organizmu również zaczynają się poruszać, przedostają do krwi, zmieniając jej parametry fizjologiczne. Tylko to może spowodować złe samopoczucie, senność, nawet gorączkę. Organy wydalające nie nadążają z wyprowadzeniem złogów i toksyn z krwi. Włączają się wszystkie organy wydalania: nerki, nosogardziel, układ żołądkowo-jelitowy, skóra.

W tym czasie zauważamy, ze nasz mocz zmętniał, pojawiają się bóle w nerkach i pęcherzu, możemy mieć rozwolnienie, katar, wysypkę i wypryski na ciele. Jest to bardzo dokuczliwe, a w niektórych wypadkach nawet niebezpieczne. Z tego powodu zastosowanie wszystkich mocno działających środków uzdrawiających powinno być poprzedzone procedurami oczyszczającymi (zwłaszcza oczyszczaniem wątroby). Zazwyczaj po wyjściu „porcji” złogów stan zdrowia gwałtownie się poprawia. Paul Bregg w taki sposób opisuje własny kryzys oczyszczający:

Kiedyś w dziewiętnastym dniu dwudziestojednodniowej głodówki poczułem mocny ból w pęcherzu, zwłaszcza w czasie oddawania moczu. Zaniosłem mocz do laboratorium. Badania wykazały duże stężenie DDT i innych toksyn. Gdy wydzieliłem te trucizny, poczułem ogromny przypływ energii. Tęczówki moich oczu stały się białe jak śnieg, a cera nabrała przyjemnego koloru”.

Wymioty i mdłości u kobiet w ciąży wskazują na proces oczyszczania. Przecież zgodnie z prawami natury nowe życie może rozwinąć się tylko w czystym organizmie. Te kobiety, które mają czysty organizm, nie mają kłopotów w czasie ciąży. Ponieważ obecnie praktycznie wszyscy mają organizm zanieczyszczony, zjawiska te występują powszechnie i uważane są przez lekarzy za normę.

Ile czasu mogą trwać kryzysy oczyszczające?
W związku z tym, że wydalanie złogów z organizmu odbywa się warstwami i stopniowo, na początku są one wypłukiwane, skupione naokoło organów wydalania i wreszcie wyrzucane na zewnątrz, proces oczyszczania jest silnie rozciągnięty w czasie. Zatem należy uzbroić się w cierpliwość, zwłaszcza jeśli korzystaliśmy z preparatów chemicznych. Kryzysy oczyszczające czasem występują w ciągu 3-8 lat realizacji programu uzdrawiającego.
Procedury oczyszczające, ścisła dieta, hartowanie się, jogging znacznie ten okres skracają. Brak regularności, chaotyczność w realizacji programów oczyszczających, nieprawidłowe odżywianie się z kolei znacznie wydłuża ten okres, a w niektórych przypadkach w ogóle nie pozwala osiągnąć upragnionego celu. Zwrócimy się jeszcze raz do doświadczeń Paula Bregga:

W dzieciństwie zaliczyłem dosłownie wszystkie choroby wieku dziecięcego: świnkę, odrę, koklusz – nie ma ani jednej choroby, na którą bym nie chorował. W tym czasie brałem ogromne ilości lekarstwa o nazwie „Kalomel, zawierającego rtęć.

We wczesnej młodości wypracowałem własny system regularnego głodowania. Po pięciu latach od rozpoczęcia tego systemu ozdrawiania zdarzył się cud. Zacząłem dziesięciodniową głodówkę. W siódmym dniu płynąłem kanoe po rzece. Nagle poczułem ostry ból żołądka. Nigdy w życiu nie przeżyłem czegoś podobnego. Ostatkiem sił dobiłem do brzegu, oczyściłem żołądek, a potem – na zewnątrz wyszło około 1/3 filiżanki rtęci pochodzącej z kalomelu – lekarstwa mojego dzieciństwa. To zdarzenie zmieniło całkowicie mój stan fizyczny. Od tego dnia zrozumiałem wreszcie co to znaczy cieszyć się wspaniałym zdrowiem.”

Kryzysy uzdrawiające

Kryzysy uzdrawiające mają inną naturę, chociaż przypominają trochę kryzysy oczyszczające. Rozpoczynając program samoleczenia, będziemy stopniowo polepszać stan swojego zdrowia. Wewnętrzny wzrost energetyki w organizmie zapoczątkuje wyrównanie wszystkich procesów. Każda choroba powoduje naruszenia przemiany materii, energii, harmonii aż do poziomu komórkowego.
Zwiększone siły organizmu zaczną wspomagać prawidłowy rytm funkcjonowania, likwidowania ognisk chorobowych. Dlatego też możemy przeżywać nagłe pogorszenia samopoczucia. Jest to przejaw starych chorób w momencie wyjścia z naszego ciała. Każda choroba pozostawia ślad w organizmie, i przejawiając się tylko poprzez kryzysy znika na zawsze.

Kryzys uzdrawiający zwykle rozwija się „wstecz”, ale 10-ciokrotnie szybciej.
Na przykład jeśli mieliśmy zapalenie płuc, kryzys uzdrawiający może wywołać gorączkę 40°C. Ale teraz to antyzapalenie – proces zaniku stwardnienia płuc. Trwa to od 1-8 dób. W tym czasie podwyższona temperatura ciała przyspiesza procesy przemiany materii, oraz wzrost ilości przeciwciał. W ogóle, podwyższona temperatura wskazuje na aktywację sił obronnych i prawidłowy charakter procesu uzdrawiającego. Gdy obniżamy temperaturę stosując środki medyczne, przerywamy naturalny proces uzdrawiania, co nieraz powoduje nawet śmierć. Gorączka do 40 °C jest dopuszczalna, niebezpieczeństwo pojawia się po przekroczeniu tej granicy. Na takie wysokie temperatury pomaga zimny prysznic 5-15 razy dziennie. Naturalnie, może pojawić się ból głowy, bóle stawów i mięśni (zwłaszcza w miejscach złamań), pieczenia dłoni i stóp, pocenie się, łzawienie, silny katar. Odczuwamy przy tym gwałtowny spadek sił, ponieważ cała energia skierowana została na pozbycie się choroby.

Symptomy kryzysów uzdrawiających różnią się w zależności od choroby. Chorzy na astmę odkasłują czarną flegmą, potem jej kolor zmienia się na żółty. Nareszcie flegma z pianą sygnalizuje całkowite wyjście choroby z organizmu i oczyszczeniu płuc. Przy chorobach układu żołądkowo – jelitowego i wątroby wymioty mogą trwać do sześciu godzin. Częściej oddajemy mocz, który staje się czerwony lub zielonkawy o nieprzyjemnym zapachu. §lina jest gęsta, zaczyna się rozwolnienie. Stolec może być czarny jak dziegieć. Czarne wydzieliny to znak odrzucania zalążka choroby. Trzeba o tym wiedzieć, znosić pogodnie, a nawet się z tego cieszyć. Oczywiście osoby z małym stopniem zaawansowania choroby tak silnego kryzysu mogą w ogóle nie przechodzić. Osoby ze średnim stopniem zaawansowania choroby przechodzą wszystkie symptomy znacznie łagodniej: słabe bóle głowy, lekkie dreszcze, słabe rozwolnienie. Lecz im choroba jest w bardziej zaawansowanym stadium, tym bardziej wszystkie symptomy będą bardziej silne i gwałtowne. W żadnym wypadku nie wolno nam zatrzymać się w połowie drogi – trzeba doprowadzić sprawę do końca – zlikwidować chorobę.

Kryzysy energetyczne

Gdy zaczynamy podnosić swoją kondycję fizyczną, na określonym etapie zauważamy w swoim organizmie specyficzne zjawiska. To są przede wszystkim „wybuchy” podobne do porażenia prądem i spontanicznych, odruchów – od małych pojedynczych drgań do skomplikowanych ruchów (człowiek biega, skacze, płacze, śmieje się itp.).

Przyczyna tego zjawiska jest prosta. W rezultacie systematycznych zajęć wzrasta przebiegająca przez kanały energia. W tych częściach organizmu, gdzie istnieje ognisko choroby, kanały zazwyczaj są niedrożne lub prawie niedrożne. Wzmocniona fala energetyczna uderza w miejsce takiego „korka” (czyli w ognisko choroby), na skutek czego powstają takie spontaniczne ruchy, jak drgania, drgawki, podskoki, śmiech i tak dalej. W rezultacie kanały zostają udrożnione i choroba odchodzi.

Gdy kanały zostają udrożnione w okolicach głowy (często w trakcie głodówki, oddechu), w tym momencie można poczuć „przebłysk” w środku głowy, podobny do błyskawicy wyładowania atmosferycznego. Gdy kanały są zamknięte w okolicach poniżej pasa, uderzenia energetyczne przejawiają się we wzmożonej chęci chodzenia na palcach lub na piętach, biegania, skakania.
Przy niedrożności kanałów górnych (szyja, korpus), człowiek często kręci głową, wykonuje skłony, ruchy okrężne ramionami. Niektórzy natomiast płaczą. Związane to jest z niedrożnością kanału wątroby. W momencie jego udrożnienia powstaje mimowolny atak płaczu. Takie zjawisko po ataku gniewu, (który wywołał regulowania energetyczne czynności wątroby), zaobserwowano u chorych na zapalenie wątroby.

Często ludziom chce się śmiać. Radość i śmiech wskazują na to, że różne rodzaje energii zaczęły wreszcie krążyć swobodnie w ciele. Jest to symptom likwidacji blokady i odejścia choroby.

W starożytnym chińskim traktacie „Łatwe zagadnienia” mówi się o tym w taki sposób:

„Gniew – energia się podnosi,
Radość – energia spowalnia,
Tęsknota – energia zanika,
Przestrach – energia się obniża,
Strach – energia się plącze,
Medytacja – energia się koncentruje”.

Innymi słowy, zbyt mocne emocje wpływają na regularność podnoszenia się i obniżania poziomu energii, zniekształcają strukturę energetyczną organizmu, co prowadzi do kompletnego rozstrojenia pracy organów wewnętrznych.

Taki właśnie mimowolny płacz, śmiech wskazują na to, że zaczęło się uzdrawianie „ciała energetycznego”.

Niektórzy ludzie lubią patrzeć na Księżyc, inni na Słońce lub ogień. Gdy w organizmie zabraknie energii Jin, człowiek instynktownie patrzy na Księżyc. Gdy zaś występuje brak energii Yang – energii aktywnej człowiek lubi patrzeć na Słońce lub ogień. Jest to nic innego, jak tylko intuicyjne podładowanie, które po raz kolejny potwierdza więź człowieka z Naturą. Starożytni dawno już odkryli zdolność człowieka do otrzymywania energii poprzez oczy, jak również do jej promieniowania. Współczesne badania też potwierdzają te zdolności.

Powiemy sobie jeszcze raz: nie bójmy oczyszczających, uzdrawiających i energetycznych kryzysów. U każdego z nas wyglądać to będzie inaczej, indywidualnie, w zależności od budowy, wieku, zaawansowania stanu chorobowego i innych przyczyn. Pokonując kryzysy, osiągamy nowy, niebywały etap zdrowia i twórczości.

G. P. Malachow – Bioenergetyka i biosynteza

Powiązane posty

• Ulecz swoje ciało !

• Stres i napięcie = początek choroby !

• Filozofia zdrowia

• Jesteś tym co zjesz

• Życie w harmonii

• Umysł kontra ciało

• Jak się zdrowo odżywiać?

• Czy oddychasz prawidłowo?

Kiedy kłamstwo staje się prawdą

27 Niedziela Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 21 Komentarzy

Tagi

kłamstwo, louise hay, poglądy, prawda, przekonania, transformacja, uzdrowienie, wzorce, zmiana

„Prawda jest tym, co we mnie niezmienne”.
Na pytanie „Czy to jest prawda?” są dwie odpowiedzi: „Tak” i „Nie”. Coś jest prawdą, jeżeli chcesz wierzyć, że to prawda. Nie jest prawdą, jeżeli nie chcesz wierzyć, że to prawda. Szklanka jest do połowy pełna lub do połowy pusta, w zależności od tego, jak się na nią patrzy. Mamy do dyspozycji miliony myśli, na które możemy się zdecydować.
Większość z nas decyduje się na sposób myślenia podobny do myślenia naszych rodziców, chociaż wcale nie musimy tego robić. Nie ma takiego prawa, które nakazywałoby nam myśleć tylko w jeden sposób.
W cokolwiek będę chciała wierzyć, stanie się dla mnie prawdą. A w cokolwiek ty będziesz chciał wierzyć, stanie się prawdą dla ciebie. Nasze myśli mogą być całkowicie różne, bo nasze drogi życiowe i doświadczenia są całkowicie różne.

Zbadaj swoje myśli

To, w co wierzymy, staje się dla nas prawdą. Gdy spotkała cię nieoczekiwana klęska finansowa, to być może gdzieś w głębi ducha uważasz, że nie zasługujesz na to, by mieć pod dostatkiem pieniędzy, albo wierzysz w konieczność zastawiania majątku i zaciągania długów. Jeśli zaś sądzisz, że to, co dobre, nie trwa długo, to czyż nie jesteś przekonany, że życie tylko czyha, żeby cię chwycić za gardło i powtarzasz, co często słyszę: „Nie może mi się udać”?
Jeśli wydaje ci się, że nie jesteś zdolna związać się z kimś blisko, pewnie sądzisz: „Nikt mnie nie kocha” lub: „Nie jestem godna miłości”. Przypuszczalnie boisz się, że zostaniesz tak zdominowana jak twoja matka, lub myślisz: „Ludzie mnie tylko ranią”.
Jeśli nie dopisuje ci zdrowie, może jesteś przekonany: „Nasza rodzina jest chorowita” albo też, że jesteś ofiarą pogody. A może myślisz: „Urodziłem się, by cierpieć” lub: „To jest nie kończący się ciąg kłopotów”. Możesz też mieć jakieś inne przekonania. Może nawet nie jesteś ich świadomy. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy ze swoich przekonań. Patrzą na zewnętrzne okoliczności jak na nic powiązane ze sobą fakty. Dopóki ktoś nie zwróci ci uwagi na związek zachodzące między zewnętrznymi wydarzeniami a twoimi myślami będzie przypadała ci w życiu rola ofiary.

PROBLEM – PRZEKONANIE
Katastrofa finansowa. Nie zasługuję na posiadanie pieniędzy.
Brak przyjaciół. Nikt mnie nie kocha.
Kłopoty w pracy. Nie jestem dość dobry.
Wieczne zadowalanie innych. Nie umiem postawić na swoim

Jakikolwiek byłby to problem, jest on wytworem wzorca myślowego, wzorzec myślowy zaś może być zmieniony!
Wszystkie problemy, z którymi się borykamy w naszym życic można uważać za prawdziwe. Mogą się wydawać prawdą. Jednakże bez względu na to, jak trudna jest sprawa, z którą mamy do czynieni, jest to wyłącznie zewnętrzny efekt działania naszych wewnętrznych wzorców myślowych.
Jeśli nie wiesz, jakie myśli tworzą twoje problemy, to znaczy, ż akurat dobrze trafiłeś, gdyż książka ta pomoże ci się odnaleźć. Przyjrzyj się swoim problemom. Spytaj samego siebie: „Jakie myśli i spowodowały? ”
Jeśli usiądziesz spokojnie i zadasz sobie to pytanie, twoja wewnętrzna inteligencja podsunie ci odpowiedź.

To tylko przekonanie nabyte w czasach dzieciństwa

Pewne rzeczy, w które wierzymy, są pozytywne i cenne. Takie myśli, jak na przykład: „Rozejrzyj się w obie strony, nim wejdziesz na jezdnię”, są nam pomocne w ciągu całego życia.
Są też inne przekonania, bardzo pożyteczne w dzieciństwie i młodości, które jednak w miarę naszego dorastania tracą na swojej aktualności. „Nie ufaj obcym” – to dobra rada dla małego dziecka, lecz podtrzymywanie tego przekonania przez dorosłego prowadzi go do izolacji i samotności.
Dlaczego tak rzadko pytamy siebie: „Czy naprawdę tak jest?” Na przykład, dlaczego wierzymy w to, że: „Nauka sprawia mi trudności”, ..Czy to dotyczy mnie również teraz?”, „Skąd się to przekonanie wzięło ?”„Czy w dalszym ciągu wierzę w to, ponieważ nauczyciel w pierwszej klasie wielokrotnie mi to powtarzał?”, „Czy nie byłoby lepiej, gdybym zrezygnowała z tego przekonania?”

Przekonanie, iż „Chłopcy nie płaczą”, a ,Dziewczynki nie wspinają się na drzewa” powoduje, że mężczyźni kryją swoje uczucia, kobiety zaś obawiają się swej fizycznej słabości. Jeśli nauczono nas w dzieciństwie, że świat jest przerażający, to wszystkie posłyszane potwierdzenia tego przekonania będziemy -przyjmowali jako prawdę. To samo dotyczy myśli: „Nie ufaj obcym”, Nie wychodź wieczorem” lub: „Ludzie oszukują cię”.
Z drugiej strony, jeśli nauczono by nas w dzieciństwie, że świat jest bezpiecznym miejscem, wytworzyłoby się w nas inne przekonanie. Moglibyśmy sądzić, że miłość jest wszędzie, ludzie są mili
zawsze dostaniemy to, czego pragniemy.
Jeśli w dzieciństwie wpojono ci przekonanie: „To wszystko twoja wina”, to bez względu na to, co się dzieje, zawsze będzie towarzyszyło ci poczucie winy. Twoje przekonanie zmieni cię w osobę zawsze „przepraszającą za to, że żyje”.
Jeśli w dzieciństwie wpojono ci przekonanie: „Ja się nie liczę”, to zawsze będzie ono sprawiało, że znajdziesz się na szarym końcu każdej sytuacji. Przeżyłam w dzieciństwie podobne doświadczenie, gdy zabrakło dla mnie ciastka. Czasami, gdy inni nas nie dostrzegają, mamy wrażenie, jakbyśmy byli niewidzialni.

Czy wydarzenia z dzieciństwa nauczyły cię wierzyć: „Nikt mnie nie kocha”? Jeśli tak, z pewnością pozostaniesz samotny. Nawet jeśli zdobędziesz przyjaciela lub zwiążesz się z kimś uczuciowo, będzie to krótkotrwale.
Czy twoja rodzina wpoiła ci przekonanie: „Nie wystarcza nam”? Jeśli tak, jestem pewna, iż często masz poczucie, że twoja spiżarnia jest pusta, lub stwierdzasz, że coś cię omija albo że jesteś w długach.
Miałam kiedyś pacjenta, który wychowywał się w rodzinie przeświadczonej o tym, że wszystko jest źle i może być tylko gorzej. W życiu najbardziej bawiła go gra w tenisa, dopóki nie doznał urazu kolana. Odwiedzał wielu lekarzy, bez rezultatu. Noga sprawiała coraz więcej kłopotów. W końcu nie mógł już grać wcale.
Ktoś inny wychowany był w domu kaznodziei i jako dziecku wpajano mu przekonanie o pierwszeństwie innych. Rodzina kaznodziei była zawsze na samym końcu. Obecnie pomaga on wspaniale swym klientom w robieniu interesów, lecz sam tkwi w długach i ma ledwie parę groszy w kieszeni. Jego przekonanie w dalszym ciągu stawia go na samym końcu, za innymi.

To, w co wierzysz, staje się prawdą

Jakże często mówimy: „Po prostu taki już jestem” lub: „Tak to już jest”. Te charakterystyczne sformułowania świadczą w rzeczywistości o tym, w co wierzymy i co jest naszą prawdą. Zazwyczaj to, o czym jesteśmy przekonani, jest tylko opinią kogoś innego, opinią, którą mimo woli włączyliśmy do naszego systemu poglądów. Bez wątpienia pasowała ona do wszystkich innych naszych przekonań.
Czy jesteś jednym z tych wielu ludzi, którzy wstając rano i widząc deszcz mówią: „Och, jeszcze jeden okropny dzień”?
To nie jest jeszcze jeden okropny dzień. To tylko mokry dzień. Jeśli założycie odpowiednie ubranie i zmienicie swoje nastawienie, możecie nieźle się bawić w ten deszczowy dzień. Jeśli rzeczywiście jesteście przekonani, że dni deszczowe są okropne, to zawsze będziecie witać taki dzień bez zapału. Będziecie walczyć z pogodą zamiast korzystać z tego, co niesie ze sobą chwila.
Nie ma pogody „dobrej” lub „złej”. Jest po prostu pogoda oraz nasze indywidualne reakcje na nią.
Jeśli chcemy mieć radosne życie, musimy skoncentrować nasze myśli na radości. Jeśli chcemy pomyślnego życia, powinniśmy myśleć o pomyślności. Jeśli chcemy życia w miłości, niech nasze myśli
będą przepełnione miłością. Cokolwiek wyrażamy myślą bądź słowem, urzeczywistni się dla nas w podobnej postaci.

Każda chwila jest nowym początkiem

Powtarzam: dysponujesz mocą, którą możesz posłużyć się w każdej chwili.
Nic nie trzyma cię w miejscu.
Tym miejscem, w którym dokonują się zmiany, właśnie tu i właśnie teraz, są nasze umysły! Nie ma znaczenia, jak długo hołdowaliśmy negatywnym wzorcom, chorowaliśmy, nasze związki z innymi ludźmi były złe, nie mieliśmy pieniędzy lub nienawidziliśmy siebie. Dzisiaj możemy zacząć to zmieniać!
Twój problem nie musi być już prawdą dla ciebie. Może teraz maleć, aż zniknie zupełnie. Możesz tego dokonać. Pamiętaj: twoje myśli zależą tylko od ciebie. Tylko ty masz moc i władzę w swoim świecie!
Twoje myśli i przekonania z przeszłości stworzyły ten moment i wszystkie inne, aż do chwili obecnej. Przekonania, myśli i słowa, które zdecydujesz się wybrać teraz, będą tworzyły nową chwilę, następny dzień, przyszły miesiąc i rok.
Tak, kochani! Dam wam najwspanialszą radę zrodzoną z mego wieloletniego doświadczenia, choć wy możecie nadal myśleć po staremu, odmówić dokonania zmian i tkwić w swoich problemach.
Tylko ty masz władzę w swoim świecie! Będziesz miał to, na co nastawiasz swoją myśl.
W tej chwili rozpoczyna się nowy proces. Każdy moment jest nowym początkiem, a ta chwila jest nowym początkiem dla ciebie, właśnie tu i teraz. Wspaniale jest to wiedzieć! Ta chwila ujawnia twoją moc! W tej chwili zaczynają się zmiany!

Czy to prawda?

Zatrzymaj się na moment i uchwyć swoją myśl. O czym myślisz teraz? Jeśli prawdą jest, że twoje myśli kształtują życie, to czy nie zechciałbyś już teraz zacząć tworzenia czegoś, co mogłoby stać się prawdą dla ciebie? Jeśli martwisz się, złościsz, czujesz się zraniony, myślisz o rewanżu lub boisz się, to jak sądzisz, co cię spotka?
Niełatwo jest uchwycić i zatrzymać myśli, które tak szybko biegną. Jednakże teraz możemy od razu zacząć je obserwować i słuchać tego, co mówimy. Jeśli usłyszysz samego siebie mówiącego coś negatywnego, zatrzymaj się w pół słowa. Przekształć to zdanie lub zmień je od razu. Możesz mu także powiedzieć: „Jazda stąd!”
Wyobraź sobie, że stoisz w kolejce w barze lub przed suto zastawionym stołem luksusowego hotelu, gdzie zamiast różnych dań podano myśli. Możesz wybrać sobie, co tylko chcesz, według własnego uznania. Myśli te stworzą twoje przyszłe doświadczenia. Jeśli wybierzesz myśli tworzące problemy i ból, będzie to głupotą. To tak, jakbyś decydował się na jedzenie, po którym rozboli cię żołądek. Możemy to zrobić raz czy dwa, ale z chwilą kiedy przekonamy się, że jakieś pożywienie nam nie służy, nie decydujemy się na nie więcej. Tak samo ma się rzecz z myślami. Trzymajmy się z dala od myśli tworzących problemy i ból.
Jeden z moich dawnych nauczycieli, dr Raymond Charles Baker, zwykł mawiać: „Jeśli pojawia się jakiś problem, nie chodzi o to, by coś z nim zrobić, ale by go rozpoznać”.
Nasze umysły tworzą przyszłość. Jeśli obecnie jesteśmy w niepożądanej sytuacji, to musimy użyć naszego umysłu, aby ją zmienić. A zmiany możemy zacząć właśnie w tej chwili.
Jest moim głębokim pragnieniem, aby temat: „Jak działają twoje myśli” był jednym z pierwszych przedmiotów nauczania w szkole. Nigdy nie rozumiałam, jaki jest sens uczenia dzieci na pamięć dat bitew. Wydaje się to marnowaniem energii umysłowej. Zamiast tego moglibyśmy je nauczyć innych ważnych przedmiotów: „Jak pracuje umysł”, „Jak radzić sobie finansowo”, „Jak inwestować pieniądze, aby stworzyć sobie finansowe zabezpieczenie”, „Jak być rodzicami”, „Jak tworzyć dobre związki uczuciowe” oraz „Jak tworzyć i utrzymywać dobrą samoocenę i poczucie własnej wartości”.
Czy możecie sobie wyobrazić, jak wyglądałoby całe pokolenie dorosłych, gdyby w szkole uczono ich tych przedmiotów obok normalnego programu nauczania? Pomyślcie, jak te prawdy mogłyby się ujawnić w ich życiu. Mielibyśmy szczęśliwych ludzi, o dobrym samopoczuciu. Ludzi, którzy umieliby obchodzić się z pieniędzmi, a umiejętnie inwestując przyczynialiby się do ekonomicznego roz¬woju społeczeństwa. Tworzyliby harmonijne stosunki z innymi ludźmi i czuliby się dobrze w roli rodziców, a dzięki temu mogliby wychować następne pokolenia, które z kolei cieszyłyby się dobrym samopoczuciem, nie tracąc nic ze swojej indywidualności, i mogłyby swobodnie wyrażać swoje twórcze możliwości. Nie ma czasu do ;tracenia. Zabierajmy się do dalszej pracy.

L. Hay, Możesz uzdrowić swoje życie

Powiązane posty :

• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

• Samotność a zależność od innych

• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

• Wewnętrzne dziecko

Głód wrażeń. Czemu stajemy się otępiali…?

19 Sobota Kwi 2008

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

andy, ból, cierpienie, ego, głód, hardcore, horror, james, otępienie, pragnienia, tożsamość, transformacja, wrażenia, wyzwolenie, Świadomość

Czy czasem czujesz że jesteś przygnieciony intensywnością uczuć które tworzy Twoje ego?
: „Nienawidzę”, „Jestem wściekły, zraniony”, „Czuję ból”, „Jestem przestraszony, przerażony”,
„Zasługuję na to”, „Przeżywam depresję, frustrację”, „Mam wielką władzę”.

Jednym z najprostszych a zarazem najsilniej działających lekarstw na tego typu identyfikacje jest ciągłe stawianie sobie pytania: „Kim jestem?”.
Nie zważając na odpowiedzi proponowane przez twój umysł, pytaj dalej: „Kim jestem?” Tym sposobem dotrzeć możesz do samego jądra swej istoty.

Czy jesteś kończynami, tułowiem, narządami, kośćmi, głową, mózgiem, fizycznymi odczuciami, emocjami, uczuciami, myślami?
Czy też jesteś którąś z ról, których w życiu grasz tak wiele; rodzinną, płciową, zawodową, rasową, religijną, intelektualną lub duchową?

Nawet jeśli nigdy nie dojdziesz do ostatecznej intelektualnej odpowiedzi na to pytanie, możesz przynajmniej przekonać się, czym na pewno nie jesteś.

Im bardziej uwalniać się będziesz od identyfikacji z tym, czym nie jesteś, tym bardziej zbliżysz się samoistnie do tego, czym naprawdę jesteś.

„Ja” – nasze ego, czyli indywidualna jaźń – jest wyjątkowo złudne. Z jednej strony, wydaje się substancjalne. Wszyscy uważamy się za istoty materialne, konkretne; społeczeństwo traktuje nas jako jednostki stałe i samodzielne; psycholodzy nawołują do budowania poczucia własnej godności, tak by ego/jaźń mogło uważać się za trwałe i efektywnie funkcjonować w życiu.

Z drugiej jednak strony, poszukując go, nie znajdujemy nic konkretnego i namacalnego. O prawdziwej naturze „ja” wiemy bardzo mało, mimo że przez większość czasu działamy jako „ja”. Dlatego też „ja” jawi się jako olbrzymia ślepa „plama” w naszej świadomości.

Jeśli zrozumiesz naturę swego ego, będzie ono funkcjonować jako wysoce praktyczne narzędzie, niczym nie wypaczone, do niczego nie przywiązane, przez nic nie zniewolone.
To zupełnie co innego niż rozwijanie silnego ego (często zwanego poczuciem własnej godności). Bez względu na to, jak silne i pewne siebie poczuje się w danej chwili ego, żyje ono w świecie iluzji.
Zgodnie ze swą naturą nigdy nie może stać się konkretne i namacalne, dlatego też nigdy nie osiągnie poczucia wystarczającej stałości i bezpieczeństwa.
Byt swój zawdzięcza jedynie procesowi myślenia. Nie może istnieć bez pamięci.

Potrzeba wrażeń

Potrzeba wrażeń dotyczy zarówno fizycznych doznań zmysłowych, jak i „namiętności”, takich jak: zazdrość, zawiść, chciwość, duma, arogancja i zarozumialstwo.
Kiedy swą bezczynność usprawiedliwiamy znudzeniem, zwykle oznacza to, że gonimy za wrażeniami.

Wciąż potrzebujemy czegoś pobudzającego, podniecającego, przyjemnego.

Jeśli akurat nie mamy pod ręką żadnej przyjemności, często zadowalamy się czymś nieprzyjemnym, uznając to za lepsze niż nic…
Tak w terapii, jak i w medytacji, posiadanie jakiegoś traumatycznego problemu, który należy pokonać, często jest absorbujące, a przez to i satysfakcjonujące.
Wszyscy chyba znamy ludzi, którzy czerpią satysfakcję ze zwycięskiej walki.

Zasięg naszej uwagi oraz umiejętność obywania się bez ciągłej stymulacji zdaje się stale zmniejszać.

Aktorzy, piosenkarze i sprawozdawcy starają się wywierać na nas natychmiastowe wrażenie, przykuwać naszą uwagę, utrzymywać w stanie pobudzenia i w paru słowach zamykać różne, często bardzo złożone kwestie.

Ponieważ zdążyliśmy się już przyzwyczaić do takiego sposobu komunikowania się, z coraz większym trudem przychodzi nam słuchanie i tworzenie w sobie miejsca na wrażliwość.

Kiedyś, pod koniec godzinnego wykładu, w którym usiłowałem podsumować zawartość niniejszej książki, jedna z obecnych na sali słuchaczek narzekała, że, chociaż poruszane przeze mnie kwestie były interesujące, nie znalazła wśród nich gotowego rozwiązania tajemnicy integracji ciała i umysłu! Oczekiwała bowiem konkretnych wskazówek i metod, które przyniosłyby natychmiastowe rezultaty.

Choć uważamy się za istoty pojętne i wyczulone na wszystko, co się wokół dzieje, w rzeczywistości stajemy się coraz bardziej tępi i zobojętniali.

By cokolwiek poczuć, potrzebujemy coraz to nowych podniet, coraz silniejszych bodźców.

To dlatego narkomania, przemoc i gwałt są w naszej kulturze zjawiskiem tak częstym. Wielu z nas dla odprężenia… ogląda horrory.

Szukanie podniet w duchowości jest zjawiskiem stosunkowo niegroźnym, lecz w gruncie rzeczy polega na tym samym.
Jeśli nie potrafimy po prostu „być”, cały czas musimy coś „robić” i „stawać się”, by wypełnić pustkę i przykryć swe braki.

Dlatego szukamy czegoś niezwykłego, efektownego, inspirującego, wzniosłego.
Tym samym zakładamy, że duchowość nie mieści się w ramach zwyczajności –
:tu i teraz jest nieosiągalna.

Kiedy moje dzieci tłumaczą się nieraz znudzeniem, mówię im, że nic nie jest nudne samo z siebie.
Uczucie znudzenia wypływa z człowieka; to człowiek czuje się w danej chwili znudzony. Nuda nie ma tutaj nic do rzeczy. Jeśli coś musi być zrobione, zrób to.
Jeśli nie musi – nie rób.

Większość z nas potępia wrogość, nienawiść i gniew.
Nie znosimy tych emocji u innych, potrafimy jednak znaleźć wiele powodów, by je usprawiedliwić, kiedy sami im ulegamy.
– „Mam prawo, bo zostałem skrzywdzony”;
– „Miałem dziś ciężki dzień”;
– „Walczę w słusznej sprawie”;
– „Mój gniew jest słuszny, konstruktywny”.

Obserwuj, jak budzi się w tobie gniew, w jaki sposób się przejawia, jak mija.
Nie identyfikuj się z nim, nie wiąż się, nie próbuj go usprawiedliwiać.
Przekonaj się, że gniew przeszkadza ci tylko w podjęciu efektywnego działania, ponieważ zniekształca postrzegany przez ciebie obraz rzeczywistości oraz powoduje konflikty, wzmacnia ból i poczucie winy.

Jeśli jesteś już rozgniewany, spróbuj się uwolnić od swego gniewu.
Niezdrowo jest gromadzić go w sobie, niezależnie od tego, jak bardzo przekonany jesteś o jego słuszności.
Często to nie sam wybuch gniewu powoduje problemy, ale jego następstwa – poczucie winy, urazy, usprawiedliwienia.

Trzecią przeszkodą jest lenistwo, apatia – założenie, że nie będziesz robił niczego, co nie jest absolutnie konieczne.
Lepiej nie wywoływać wilka z lasu i wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
Samopoznanie może obudzić w twej świadomości bolesne wspomnienia, a nawet ból fizyczny.
Ból ten nie jest jednak dziełem tej chwili.
On już wcześniej w tobie istniał, niebezpiecznie tłumiony, podświadomie i destrukcyjnie wpływając na twoje postępowanie.

Jeśli nie uświadomisz sobie skrywanego bólu i wszystkiego innego, co wymaga leczenia, nie możesz podjąć akcji ratunkowej.
Jeśli jesteś całkiem zdrowy, poznając samego siebie nic nie stracisz.
Jeśli natomiast jest z tobą coś nie w porządku, ignorowanie problemu na pewno ci nie pomoże.

Wszystkie poważne problemy na początku są małe.

Niepokój i troska uniemożliwiają rozwój spokojnego i zdolnego do wglądu umysłu.
Zamartwianie się przyszłością nie uczyni jej bezpieczniejszą ani lepszą.
Może nawet działać na jej niekorzyść, gdyż odciąga cię od tego, co powinieneś w danej chwili zrobić. I tutaj znowu pomóc ci może jasne zrozumienie celu.

-> Wyznacz sobie optymalną strategię działania na przyszłość i krok po kroku wprowadzaj ją w życie.

Jeśli nie nadszedł jeszcze czas na zrobienie pierwszego kroku, skieruj uwagę na wyzwania trwającej chwili.

Sceptycyzm stanowi chyba najpoważniejszą przeszkodę.
Dhiravamsa uczył: „W chwili, kiedy zaczniemy widzieć i rozumieć, zwątpienie całkowicie zniknie… Dobrze gdy z początku towarzyszą nam wątpliwości i rezerwa…

Takie wątpliwości zachęcają do obserwowania faktów i dochodzenia do leżącej u ich podstaw prawdy.
Kiedy postrzegamy rzeczywistość zgodnie z własnymi obserwacjami, wątpliwości znikają… Z drugiej jednak strony, sceptycyzm oznacza wrodzoną skłonność przeszkadzającą dochodzeniu prawdy, stanowi rodzaj wątpliwości, która nie chce wiedzieć.
Jeśli to uwarunkowanie jest silne, nic nie można na to poradzić, aż do czasu, kiedy płynność życia przyniesie nieuchronne zmiany i okazja do rozwoju i zmiany – ponownie zapuka do drzwi.”

Zauważyłem, że wielu uczestników mych zajęć poszukuje nie tyle prawdy, co możliwości umocnienia i udoskonalenia tego, w co wcześniej już wierzyło.

Sceptycyzm może pojawić się u rozwijających się ludzi także w wyniku braku (lub niewystarczających) pozytywnych „rezultatów” pracy nad sobą, które by zapewniły ich o słuszności tego co robią.

Sceptycyzm dosięga nawet tych, którzy osiągnęli pewien „sukces”, to znaczy – doszli w życiu do pozytywnych i głębokich zmian. Pracując nad sobą, poznajesz siebie. Nagroda, jaką otrzymujesz, jest coraz większa, lecz wraz z nią rosną również obawy…
Ego czyli „ja” widzi, że kurczy się zasięg jego władzy.
Utraconą kontrolę próbuje odzyskać stosując różne zmyślne wybiegi.
Jeśli jednak prawdziwie poznałeś siebie, nie dasz się nabrać na jego sztuczki.

Przysłowie: „Lepszy diabeł, którego znasz, niż ten, którego nie znasz” ma źródło w najgłębszych pokładach psychiki. Niezależnie od tego, jak bardzo cierpisz, twój ból ma swój wymiar, ma swoje granice. Leży w granicach władzy znanego i dlatego możesz, lub przynajmniej tak ci się wydaje, wypracować sobie nad nim kontrolę.
Kiedy natomiast wkroczysz do królestwa nieznanego, stracisz swą władzę.
Nie znajdziesz tam doświadczeń oznaczonych znanymi ci słupami granicznymi; twoje „ja” poczuje się zagubione, przestraszone tym, że może przestać istnieć. Jest to najlepszy moment na dokonanie duchowego przełomu – na poluzowanie dławiącego uścisku swego „ja”.

W takich momentach radzę robić to, co trzeba robić zawsze, czyli stawiać jeden krok naraz.
Zamiast skupiać się na tym, czego się boisz, przyjrzyj się samym mechanizmom strachu. Poddaj się mu i obserwuj, jak nadchodzi i jak się oddala.
Spójrz na niego jak na to, czym faktycznie jest – przejściowy proces. Wszystko na świecie, bez najmniejszego wyjątku, bez przerwy się zmienia.

Na bazie : A. James, Vipassana, świadome Ja

Przebudzenie

25 Poniedziałek Lu 2008

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

mello, przebudzenie, transformacja, uważność, zmiana, Świadomość



A. de Mello „Przebudzenie”

Wszyscy pytają mnie, co się stanie, kiedy już się przebudzą.
Czy w pytaniu tym tkwi jedynie ciekawość? Lubimy pytać, czy to lub tamto pasuje do danego systemu, albo jaki ma sens w danym kontekście, lub do czego będzie podobne to, co nastąpi. Przebudźcie się, a będziecie wiedzieć, jak to jest. Tego nie można opisać. Na Wschodzie mówi się: „Ci, którzy wiedzą, nie mówią. Ci, którzy mówią, nie wiedzą.” Tego nie można wypowiedzieć; można jedynie przybliżyć poprzez opis, czym nie jest. Guru nie może dać ci prawdy. Prawdy nie da się ująć w słowa, zamknąć w formule. Bo wówczas to nie jest prawda; jest to oddalanie się od rzeczywistości.
Nie ujmiesz rzeczywistości za pomocą formuł. Guru może jedynie wskazać twe błędy.
Jeśli je porzucisz, poznasz prawdę. Ale nawet wtedy nie możesz jej wypowiedzieć. Pośród greko-katolickich mistyków jest to przekonanie powszechne. Tomasz z Akwinu pod koniec swego życia przestał mówić i pisać – zaczął widzieć.

Zawsze wydawało mi się, że to jego słynne milczenie trwało kilka miesięcy, tymczasem ciągnęło się ono przez lata. Bowiem zdał sobie sprawę, że zrobił z siebie głupca i powiedział to wprost. To tak, jakby ktoś, kto nigdy nie jadł zielonego mango, pytał mnie: „Jak ten owoc smakuje?” Odpowiedziałbym: „Jest kwaśny”. Mówiąc cokolwiek wprowadziłbym cię w błąd. Spróbujcie to zrozumieć. Ludzie w swej większości nie są zbyt mądrzy, opierają się na słowie – nie na słowie Pisma na przykład – wszystko pojmują błędnie. Mówię: „Kwaśny”, a ty pytasz: „Kwaśny jak cytryna, kwaśny jak ocet?” Odpowiadam: „Nie. Kwaśny jak mango”. „Nigdy nie próbowałem mango” pada odpowiedź.
Tym gorzej! Ale nie daje mu to spokoju i w końcu pisze doktorat na ten temat. A nie robiłby tego, gdyby tylko spróbował mango. Naprawdę. Może napisałby doktorat, ale już na inny temat. I kiedy pewnego dnia spróbuje w końcu owocu mango, powie: „Boże, zrobiłem z siebie głupca. Nie powinienem był pisać tego doktoratu”. Tak właśnie postąpił Tomasz z Akwinu.

Najwyższą forma wiedzy o Bogu jest to, iż nie wie się, kim On jest. I takiej tezy wcale nie wygłasza Wschodni Mistrz Zenu. Mówi tak kanonizowany święty Kościoła rzymsko-katolickiego, od wielu stuleci uznany za księcia teologii. Poznać Boga jako nieznanego. W innym miejscu św. Tomasz powiada nawet: jako niepoznawalnego. Rzeczywistość, Bóg, boskość, prawda, miłość są niepoznawalne, to znaczy nie mogą być pojęte przez myślący umysł. Powinno to powstrzymać olbrzymią ilość pytań, które ludzie stawiają, ponieważ żyją iluzją, że możemy wiedzieć. A nie wiemy. I wiedzieć nie możemy.
czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Świadomość

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


WSZYSTKIE POSTY BLOGA

Świadomość

• Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
• „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
• Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
•Demony, które niosą Przebudzenie
• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
• Na jakim etapie swojego życia jesteś?
• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
• Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
• Podświadomość - kluczem do bogactwa
•Jak zachęcić podświadomość do współpracy
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Czym jest intuicja?
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
• Inspirujące cytaty sławnych ludzi
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
• Spogladaj głębiej…
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Bez granic
• Nowy stan świadomości
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
•Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
• Nie możesz zgubić drogi
• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Wybieraj swój świat świadomie
• Przestrzeń w Tobie
• Alaja - kosmiczna świadomość
• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
Holograficzny wszechświat
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Życie - cytaty z Osho
• Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
• Czym są Iluzje?



Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
• Sekret Zdrowia
• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
• Uzdrowicielska potęga wizualizacji
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
•Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
•Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

Związki

• Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
• Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
• Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
• Seks, impotencja i wolność
• Lęk przed zaangażowaniem w związku
• Zasady udanego związku miłości
• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
• Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
• Toksyczny związek, jak go uniknąć?
• Idealne partnerstwo
• Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
• Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
• Demon zazdrości
• Czy Twoj partner Cię szanuje?
• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
•Kobiecość kontrolowana
• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
•Lęk i kontrola w związku
• Seks - niszczy czy wyzwala?
• Doceń Twój związek…
• Jak pokonać lęk przed zranieniem?
• Dobre i złe strony partnerstwa
• Intymność a uległość
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
• Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

Pomiędzy ludźmi

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
“Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Jak prowadzić dyskusje?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Polityka, Polacy i…narzekanie.
• Nie zakładaj nic z góry
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy warto się kłócić?
• Czy umiesz wybaczać?
• Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
• Ocean współczucia
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
• Czy jesteś robopatą?
• Czy jesteś otwarty?
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
• Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
• Utrata kontroli
• Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
• Naprawdę magiczne słówko! :)
• Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
• Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
• Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
• Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
• Jak zostać dobrym słuchaczem
• Czy umiesz naprawdę słuchać ?
• Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
•Tajemnica wspierania innych ludzi
• Nie próbuj zadowolić wszystkich
•Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
•Lista książek godnych uwagi…
•Jakie seriale lubicie?
•Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Poza samotność

• Samotność a zależność od innych
• Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
• Samotność czy osamotnienie?
• Strach i ciemność?
• Nie zadręczaj się!
• Wybacz sobie i wybacz innym
• Cztery kroki do wolności
• Wolność. Czy to puste słowo?
• Czy istnieje dobra samotność?
• Depresja. Jak sobie z nią radzić?
• Akceptacja naszej…nieakceptacji
• Odpowiedzialność i wolność
• Luźne rozważania o ludzkiej samotności
• Obnażanie sie do “ja”
• Czy można pomóc sobie samemu? :)
• Twoim zadaniem jesteś Ty
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

Koniec cierpienia


• Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
• Skąd się biorą wypadki?
• Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
• Miłość to inne słowo na wolność
• Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
• Złote myśli Berta Hellingera
• Ustawienia rodzinne Hellingera
• Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
• Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
• Seks - demon z piekła rodem
• Boska strona seksu
• Boskie ciało?
• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
• Czy wiesz dlaczego cierpisz?
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Najpopularniejsza religia świata
• Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

Szczęście - idea czy rzeczywistość

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz
• Radość niebezpiecznego życia
• Czy jesteś…godny szczęścia?
• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
• Nieuwarunkowane szczęście
• Patrząc oczyma miłości
• Szczęscie w zasięgu ręki
• Zasługujesz na miłość i przyjemność!
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Kochaj i bądź radosny!
• To jest Twoje życie
• Czy czujesz że zasługujesz?
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Przyjemność?
• Nie bój się zmian!
• Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
• Pierwsze prawo zmian
• Czarne, nieznane drzwi
• Do znudzenia - o optymistach :)

Zdrowie

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
•Choroba ma swój początek w umyśle?
• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
• 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
• Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
•Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
• Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
• Zalety diety roślinnej
• Totalna kuracja przeciwrakowa
• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
•Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
• Ulecz swoje ciało !
• Śmiech to życie
• Stres i napięcie = początek choroby
• Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
• Filozofia zdrowia
• Jesteś tym co zjesz
• Jak się zdrowo odżywiać?
• Zasady dobrego odżywiania
• Tajemnica Twego ciała
• Akupunktura a medycyna współczesna
•Medycyna holistyczna
•Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
• Wojna w naszym organizmie.
• Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
• Masaż leczy duszę
• Źródła niemocy
• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
• Zdrowy rozsądek w dietach?
• Negatywne odczucia wobec ciała

Oddech

• Czy oddychasz prawidłowo?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
•Stłumienia cz II
•Stłumienia cz I
• Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
• Co to jest REBIRTHING?
• Niezwykła moc oddechu? :)
• Integracja oddechem

Psychologia i duchowość

• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Cień - wg Junga
• Twórczy ludzie wg Junga
•Twórczy umysł a wyobrażenia
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Jak poradzić sobie ze stresem?
•Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
• Pozytywne wyzwanie
• Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
• Asertywność
• Nałogi - pragnienie ucieczki
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
• Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
• NLP - jak jesteś zaprogramowany?
• 10 zasad NLP
• Potęga manipulacji słowem
• Magia i moc słów
• GESTALT - integracja psychiki i ciała
• Czy jesteś tolerancyjny?
• Narodziny Ego
• Ego a osobowość ofiary
• Enneagram - 9 typów osobowości
• Nawyki, wolność i społeczeństwo
• Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
• Lody i samochody
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
• Samospełniająca się przepowiednia
• Psychologia inspiracji
•Twórz, twórz bezustannie!
• Metoda Simontona

Bóg i duchowość

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
• Krótka historia Boga
• Bóg - to jest...
• Dobro i zło
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Rozmowy z Bogiem
• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
• Benedyktyn, demony i Zen
• Fala jest morzem
• Przestać żyć we władzy Demona
• Jesteśmy Bogiem
• Wiara nie pozwala Ci myśleć
• Życie - to jedyna religia
• Bóg jest tancerzem i tańcem
• Bóg jest Tobą
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

Umysł a duchowość

• Zachwaszczony umysł?
• Enkulturacja
• Wyzwolenie z chaosu myśli
• Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
• Zaminowane obszary umysłu
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
• Ludzie i roboty
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Memy i wirusy umysłu
• Bełkoczący umysł
• Bezrozumnie?
• Odpowiedź na Psychiczny Atak
• Czy wiesz co jest ci serwowane?
• Zjednoczenie
• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
• Co wpływa na nasze życie?
• Kiedy kłamstwo staje się prawdą
• Ukryta siła metafor
• Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
• Tajemnica ludzkiego snu
• Mistrz snu
•Kilka słów o świadomym śnieniu
• Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
• Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

Ciało i Energia

• Aura człowieka - najważniejsze informacje.
• Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
• Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
• Czakramy, poziomy Twojego życia!
• Jak nauczyć się widzieć aurę?
• Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
• Geneza blokad na czakramach
• Świat to energia!
• Ciała duchowe według Jogi Kundalini
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?
• Tai-chi
• Czym jest energia “Chi” ?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Panta rei - energia dokoła nas
• Dobre wibracje
• Seksualność a czakry
• Jasnowidzenie - fakty i mity
• Telepatia i jasnowidzenie
•Telepatia – czy to działa?
• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
• Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
• Energia musi płynąć…!
• Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
• Oświecenie - wielki mit.
• Energia myśli i myślokształty
• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
• Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Sen Planety
• Energia życia. Fakt czy mit?
• Hipoteza Gai
• Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

Rozwój a Medytacja

• ABC medytacji
Miłość, seks i medytacja
• Czym jest medytacja?
• Ćwiczenia uwalniające energię
• Medytacja chodząca
• Medytacja a palenie papierosów
• Ból a medytacja
• Medytacja z czakramami
• Myśleć czy medytować...
• Czy Twoje życie ucieka?
• Medytacja a egoizm
• Emocje i myśli podczas medytacji
•Medytacja - praktyka czy tajemnica?
• Dzień Uwagi
• Wyostrz swoją uwagę
• Świadomość hara - początek i koniec życia
• “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
• Medytacja z koanem
• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
• Zabawne i nietypowe techniki medytacji
• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
• Naucz się relaksować
• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
• Historia pewnego medytującego
• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
• Nauka medytacji w zakładach karnych
•Rozpadnij się na kawałki
•Czy jesteś uważny?

Osobowość i emocje

• Afirmacje, sztuka zmiany życia
• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
• Afirmacje także mogą szkodzić!
• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
• Ciemna noc duszy
• Ciemna strona emocji?
• Zostań mistrzem swoich emocji?
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Napięcie i odprężenie
• Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
• Przekraczanie granic a bariera lęku
• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
• Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Autentyczna zmiana myślenia
• Przestań się okłamywać
• Poznawaj siebie - podejście Zen
• Kto jest premierem w Twoim rządzie?
• Zaufanie - w realizacji marzeń
• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
• Oszukując własne emocje….
• Energia bolesnych emocji
• Nieśmiałość a prostytucja
• Tajemnice nieśmiałości
• Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
• Cuda…i miłość.
• Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
• Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
• Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

Walka i akceptacja

• Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Mówić: tak - czy nie?
•Przestań usiłować być dobrym cz II
•Przestań usiłować być dobrym cz I.
• Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
•Poza dobrem i złem
• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
• Zagadnienie zła - okiem Hindusa
• Zrozumienie “zła”
• Wojna w Tobie trwa
• Nauka akceptacji dobrego i złego
• Droga wojownika
• Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
• Ponad-Ego
• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
• Życie w harmonii
• Życie to jest….- cytaty sławnych
• Umysł kontra ciało
• Zaakceptuj i bądź wolny...
• Wewnetrznie podzieleni
• Mądrość
• Miłość…jak głód
• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
• Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

Dorosłe dzieci

• Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
• ADHD = Dzieci Indygo?
• Niewinny dorosły człowiek
• Źródło depresji: dzieciństwo?
• Dziecko w rodzinie alkoholika
•Przełam wzorce z dzieciństwa
• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
• Zranione czy radosne dzieci?
• Wewnętrzne dziecko
• Kobieta bez winy i wstydu
• Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
• Toksyczny wstyd
• List ojca do syna. Wyznanie.
• Czego szukasz? Od czego uciekasz?
• Zmień….przeszłość!
• Miejsce wewnętrznej przemiany
• Natura - nasz największy nauczyciel
• Kim jestem? Początek życia
• Wewnętrzny ogród
• Jakie dzieci wychowasz?
• Grzeszne ciało?
• Niewolnik namiętności
• Męska autokastracja. Rys historyczny.
• Nie istnieją błędy - tylko lekcje
• Puść dziecku dobry kawałek ;)
•Zachęć dziecko do czytania
• Puchatek smakuje Tao
•Jak zostać dziecięcą szeptunką

Czakramy

• Czakramy - poziomy Twego życia
• Czakram Podstawy
• Czakram Podbrzusza
• Czakram Splotu Słonecznego
• Czakram Serca
• Czakram Gardła
• Czakram Trzeciego Oka
• Czakram korony
• Geneza blokad na czakramach
• Seksualność a czakry
• Tajemnice kolorów
• Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
• Podróż przez czakry - w wyobraźni
• Symboliczne znaczenie kolorów

Wokół religii i ezoteryki


• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
• Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
• Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
• Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
• Ciemna strona chrześcijaństwa
• Numerologia - czy to ma sens?
• Yang i Yin
• Czym jest energia “Chi” ?
• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
• Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
• Przypadki nie istnieją
• Odpowiedzią… są pytania
• Ogrody Zen
• Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
• Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
• Feng Shui
• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
• Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
• Uważaj, co mówisz...
• 4 etapy życia
• TAO• Tao Kubusia Puchatka
• Zen w sztuce łucznictwa
• Kilka słów o medycynie chińskiej
• Być Zorbą czy…Buddą?
• Cztery umowy Tolteków
• Historia Buddy
• Chiromancja - Linie na dłoni.
• Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
• Kurs cudów - zasady.
• Zen grania
• Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
• Religia jest trickiem genów ?
• W stronę wiecznej boginii
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
•Rio Abierto – życie jak rzeka
•Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

Śmierć a duchowość

• Historia człowieka który wrócił z martwych
• Życie to lekcja
• Doświadczenia z pogranicza śmierci
• Historia pewnego przebudzenia
• Czemu boimy się śmierci?
• Czy przeraża Cię Pustka?
• Los, karma, wolna wola?
• Prawo przyczyny i skutku
• Reinkarnacja?
• Diagnostyka karmy cz I
• Diagnostyka karmy cz II
• Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
• Przebudzenie.
• Czy można zmienić karmę?
• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
• Czy śmierć jest największym złem?
• Inne spojrzenie na reinkarnację
• Pozwól sobie umrzeć
• Zabijanie nie jest… złe?
• Pesymistyczna wizja cywilizacji?
• Prawo przyczyny, skutku i wiary

Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


• Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
• Mądrość jest sposobem podróżowania.
• Trzej mnisi i… ego
•Mądrości leśnego mnicha
•Straszna historia o diable
•Obsesja ucznia Zen
•Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
• Minuta mądrości
• W sercu Mędrca
• Miłość i mistrz
• Potwór, strzała i jajko
• Śpiew Ptaka
• Nie zadręczaj się!
• Historia Dana
• Najwłaściwszy moment
• A mistrz mu odpowiedział...
• Początek Wszechświata
• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
• Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

Sukces w życiu

• Podświadomość - kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Słownictwo sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
• Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
• Porażka jest matką sukcesu
• Jak być lepszym kierownikiem?
• EFEKT PIGMALIONA
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
• Przełamując fale…. I życiowy impas :)
• Jak polubić…nielubianą pracę
• Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
•Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
•Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
• Odzyskać wiarę w siebie
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
• Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
• Geneza geniusza
•Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
• Właściwa postawa…co to takiego?
• 10 cech idealnego lidera
• Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
•Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
•Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
•Przekonaj się że …możesz.

Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
4. MANAWA - moment mocy jest teraz
5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Co to jest Huna?
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Huna i “widmowe ciało”
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Metoda Ho’oponopono
• Szaman i ból
• Szaman miejski
• Szamanizm a sny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Potęga modlitwy wg Huny

Autorka:

  • ME

Waszym Zdaniem

Harysz o Jesteśmy Bogiem
kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
Agni o W stronę wiecznej boginii
Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

Od 2007 roku

  • 18 516 840 przybyszów !

Kategorie

Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Rozwój i Świadomość
    • Dołącz do 1 539 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Rozwój i Świadomość
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...