• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: uważność

Bądź swoim mistrzem, odpowiedzi są w Tobie.

16 Środa Czer 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 12 Komentarzy

Tagi

carter-scott, komunikacja, lekcja, mistrz, uważność, zrozumienie



ODPOWIEDZI DRZEMIĄ W TOBIE
Wystarczy tylko patrzeć, słuchać i ufać.
Wszystkie odpowiedzi, jakich szukasz, są w twoim zasięgu – wystarczy tylko patrzeć do wewnątrz, słuchać i ufać sobie. Żadne źródło zewnętrzne me zawiera odpowiedzi na twoje najskrytsze pytania – ty sam jesteś najmądrzejszym nauczycielem. W głębi duszy wiesz wszystko, co należy wiedzieć.

Wszyscy mamy „duchowe DNA”, to znaczy mądrość wewnętrzną, która przekazuje komunikaty na temat drogi życiowej.
Te komunikaty to sygnały lub wskazówki z wewnętrznego źródła intuicji, które prowadzą do autentycznego życia. Komunikaty przypominają oświetlone kamienie na drodze, które wskazują jakie działania powinieneś podjąć, zęby kontynuować proces rozwoju. Błyskają i rozbrzmiewają w najskrytszym umyśle, wskazując kierunek i dając zalecenia oraz udzielając wszelkich niezbędnych odpowiedzi.

Te skuteczne rady są zawsze dostępne. Przybierają różnorodne formy.
Czasem mają postać „cichego głosu” w głowie, innym razem — intuicyjnego przeczucia.
Niekiedy przynosi je list lub telefon albo odnajdujesz je wydrukowane na wieczku pudełka z herbatą. Mogą brzmieć jak szept – czego przykładem jest przesłanie Kevina Costnera w filmie Field of Dreams „Jeśli stworzysz to, nadejdą” – lub jak odległy głos dzwonów.
Oto wskazówka, że coś jest naprawdę komunikatem – jeśli nie mija, choć starasz się je ignorować. Pojawia się wielokrotnie, dopóki nie wysłuchasz tego i nie uszanujesz.

Nawet jeśli nie jesteś otwarty na prawdziwe komunikaty, znajdą one dostęp do ciebie, bez względu na to, gdzie się skryjesz Jeśli zamkniesz drzwi, wejdą oknem Jeśli zabijesz okna, dostaną się przez komin. Tak jak w znanym powiedzeniu „Trwa to, czemu stawiasz opór„. Prawda odnajdzie cię, bez względu na to, gdzie się schronisz. Ignorowanie głosu wewnętrznego lub zamykanie się na prawdę wewnętrzną każe im się przejawiać w inny, bardziej negatywny sposób, taki jak depresja, uzależnienie od substancji czy zwykłe niezadowolenie Im szybciej otworzysz się na prawdę, tym szybciej i dalej posuniesz się na swojej drodze. Życie przebiega płynniej, kiedy zwracamy uwagę na swoje komunikaty wewnętrzne.
Przed wielu laty, kiedy mieszkałam w Bostonie, poszłam na obiad z kilkoma członkami mojego zespołu. Nasza trójka przybyła wcześniej i czekała na pozostałą czwórkę, a ponieważ była zimna noc grudniowa i padał śnieg, weszliśmy do środka. Mocno się spóźniali, a ponieważ należeli do odpowiedzialnych osób, bardzo mnie nurtowało, gdzie się podziewają.
Minęła prawie godzina, a ich wciąż nie było. Zastanawiałam się, co się z nimi stało. Nagle usłyszałam cichy głos w głowie, brzęczący jak natrętna mucha „Idź na róg”. Ponieważ byłam w siódmym miesiącu ciąży, a na dworze panował mróz, nie chciało mi się wychodzić i iść na róg. Zlekceważyłam komunikat i kontynuowałam rozmowę.
Ale tak jak wszystkie prawdziwe komunikaty, i ten me chciał zniknąć na mój rozkaz. Nadal usłyszałam głos „Idź na róg”. W końcu, zniecierpliwiona, wstałam, okryłam płaszczem wydatny brzuch i przeprosiłam na chwilę towarzystwo, by – tak, odgadliście – pójść na róg. Wyglądałam i czułam się śmiesznie.
W minutę po moim zjawieniu się na rogu pozostali członkowie zespołu podjechali samochodem. Byli zdumieni, ze mnie widzą, bo błądzili prawie godzinę. Kiedy spytali mnie, dlaczego stałam na tym rogu właśnie wtedy, kiedy przejeżdżali, uśmiechnęłam się, zaczęłam przewracać oczami i odparłam „Nie pytajcie.” Tego wieczoru przyrzekłam sobie zawsze zwracać uwagę na komunikaty, choćby najbardziej śmieszne. Wiedziałam, ze dają mi dostęp do zgromadzonej we mnie całościowej wiedzy.

Nie ma znaczenia, czy komunikaty pojawiają się w postaci śmiesznie brzmiących nakazów, takich jak opisany powyżej, czy w bardziej bezpośrednich formach. Powtarzający się komunikat zęby pójść z psem do parku, jest nie mniej ważny niż komunikat zęby zrezygnować z pracy w dużej firmie i otworzyć własny interes. Prawdopodobnie pierwszy komunikat to wyraz tego, ze czujesz, iż musisz dla zdrowia spędzać więcej czasu na powietrzu co jest równie ważne jak to, gdzie zarabiasz na utrzymanie.
Wszystkie komunikaty, bez względu na to, czy wydają ci się głupie, skutecznie wskazują drogę do prawdy i ofiarowują bez pośredni dostęp do wiedzy wewnętrznej.

Jeśli słuchasz uważnie, odnajdziesz częstotliwość fal, na której przekazywana jest cenna wiadomość. Sprostanie wyzwaniu Dziewiątej Reguły polega na dostrojeniu się i uszanowaniu komunikatów oraz odpowiedzi uzyskiwanych ze źródła duchowego. Ponieważ w głowie panuje nieustanny zgiełk, często trudno usłyszeć komunikaty zawierające prawdziwe odpowiedzi. Kiedy już do ciebie dotrą, mogą ci się czasami wydać dziwaczne, jeśli nie masz kontaktu ze swoimi prawdziwymi uczuciami.
Trzydziestopięcioletnia ceniona antykwariuszka handlująca dziełami sztuki może zignorować odpowiedź na pytanie, dlaczego czuje wyobcowanie i niespełnienie, jeśli głos wewnętrzny każe jej zrealizować marzenie całego życia o wstąpieniu do akademii medycznej i zostaniu psychiatrą. Komunikaty, które nie pasują do twojego obrazu rzeczywistości, łatwo odrzucić, ale trudno zignorować.

Nastrajając się na odbiór komunikatów, dowiadujesz się, czego naprawdę potrzebujesz. Kiedy postanawiasz szanować te odpowiedzi, żyjesz w zgodzie z autentyczną wiedzą wewnętrzną i uczuciami, odżegnując się od „syndromu szalbierza”. Być może ta antykwariuszka byłaby szczęśliwsza, gdyby rozpoczęła nowe życie i została lekarką. Pewność mogą mieć tylko ona i jej głos wewnętrzny. Żeby nastroić się i uszanować wiedzę wewnętrzną musisz nauczyć się lekcji wsłuchiwania się, ufności i natchnienia. Te lekcje pozwolą ci osiągnąć taki stan, który zapewni dostęp do wszelkich odpowiedzi na temat tego, jak osiągnąć życiową satysfakcję.

Cherie Carter-Scott – Jesli życie jest gra oto jej reguły

Reklama

Rób jak uważasz, czyli buddyzm na luzie

14 Niedziela Mar 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 16 Komentarzy

Tagi

akceptacja, buddyzm, doskonalość, mądrość, mędrzec, Namkhai Norbu Rinpocze, niedualizm, obserwacja, oświecenie, po prostu być, przestrzeń, rób jak uważasz, uważność, wolność, Świadomość, życie

Namkhai Norbu Rinpocze

Ja, Namkhai Norbu, nie udaję sztucznej religijnej praktyki
Ani ślepo nie przestrzegam reguł związanych z medytacyjnym
procesem tworzenia i rozpuszczania.

Jeżeli to iluzoryczne ciało, o którym się mówi, że jest trudne do uzyskania,
będzie trwać przez dłuższy czas, postaram się przynosić pożytek innym istotom we wszelki możliwy sposób,
jeżeli nie – przejdę w inny wymiar.
Ty, który wierzysz w wieczność wszystkich rzeczy, rób jak uważasz!

Co się tyczy świadomości, o której się mówi, że jest stwórcą wszystkich rzeczy,
Jeżeli obecny jest stan pierwotnej wiedzy (rigpa),
Pozostawiam go w spokoju, takim jaki jest, bez żadnego poprawiania,
Jeżeli nie – po prostu utrzymuję obecność i przytomność.
Ty, który wciąż zmuszasz się do czegoś, rób jak uważasz!

Co się tyczy okazywania czci tak zwanemu lamie,
Jeżeli jest to właściwe, czynię z tego podstawę swego oddania,
Jeżeli nie – przystosowuję się do istniejących warunków.
Ty, który szukasz sławy, rób jak uważasz!

Co się tyczy tak zwanych reinkarnacji (tulku),
Jeżeli przynoszą pożytek, wykorzystuję je dla szlachetnych czynów,
Jeżeli nie – żyję w naturalny i zwyczajny sposób.
Ty, który pragniesz wysokiej pozycji w hierarchii, rób jak uważasz!

Co się tyczy wykonywania rytuałów z tak zwanymi świętymi przedmiotami,
Jeżeli potrzeba, podejmuję się tego ze względu na kontynuacje nauk,
Jeżeli nie – utrzymuję ciało, mowę i umysł w naturalnym stanie.
Ty, który lubisz tak wiele przygotowań do praktyki, rób jak uważasz!

Co się tyczy tak zwanych ośrodków dharmy,
Jeżeli są pożyteczne, dbam o ich rozwój, aby podtrzymywały nauki,
Jeżeli nie – staram się zmniejszyć przywiązanie i awersję.
Ty, który jesteś gorącym zwolennikiem ośrodków dharmy, rób jak uważasz!

Co się tyczy bogactwa i mocy pochodzących z tak zwanej dobrej karmy,
Jeżeli je mam, używam ich jako podstawy szlachetnych działañ,
Jeżeli nie – jestem równie zadowolony i szczęśliwy.
Ty, który poświęcasz się gromadzeniu rzeczy, rób jak uważasz!

Co się tyczy małżonki, tak zwanego owocu przeszłej karmy,
Jeżeli ma dobrą motywację, udzielam jej nauk, na tyle, na ile potrafię,
Jeżeli nie – robię wszystko, żeby uczynić ją szczęśliwą.
Ty, który zaprzątasz sobie głowę przywiązaniem i awersją, rób jak uważasz!

Co się tyczy uczniów, czyli istot mających uzyskać nauki,
Jeśli utrzymują zobowiązania, wprowadzam ich do istotnych punktów praktyki,
Jeśli nie posiadają tej zdolności, zachęcam ich w każdy możliwy sposób, żeby ćwiczyli swój umysł.
Ty, który łakniesz wielkości, rób jak uważasz!

Co się tyczy przyjaciół i krewnych, tak zwanych bliskich osób,
Jeśli mają odpowiednią motywację, wprowadzam ich na ścieżkę relatywnej korzyści  i absolutnego szczęścia,
Jeśli ich umysły nie mają takich skłonności, nie przejmuję się tym i jestem
równie szczęśliwy.
Ty, który tkwisz w pułapce przywiązania, rób jak uważasz!

Wszystko co istnieje, chociaż pozornie pojawia się jako dobre lub złe,
W ten sposób nie może być rozróżniane w wymiarze wiedzy Pierwotnej Podstawy,
Pozostaję więc w naturalnym stanie, pozbawionym wysiłku.
Ty, który tkwisz w sidłach akceptowania i odrzucania, rób jak uważasz!

Niewysłowiony sposób istnienia opisany w Pradżnia Paramicie
Połączyłem z doświadczeniem bezpośredniego zrozumienia.
I nie mam aspiracji do ścieżki intelektualnych studiów.
Ty, który uważasz się za wielkiego uczonego, rób jak uważasz!

Cokolwiek się pokazuje w naturalnym stanie,
W przestrzeni nie podlegającej ograniczeniom miary ani kierunku,
Cieszę się tym jak ozdobą.
Nie czynię żadnego wysiłku, żeby coś stwarzać albo odrzucać.
Ty, który uznajesz preferencje, rób jak uważasz!

Co się tyczy naturalnego stanu, niesplamionego myślą,
Bez żadnego wysiłku utrzymuje jego żywą obecność.
Po co analizować go ograniczonym rozumem?
Ty, który palisz się do logiki, rób jak uważasz.

W przestrzeni Pierwotnej Czystości (ka-dag), w stanie spokoju,
Bezpośrednio doznaję wszystkich medytacyjnych doświadczeñ,
manifestacji energii i wizji
I nie odczuwając żadnej potrzeby sztucznej praktyki religijnej, jestem szczęśliwy.

Ty, który oddajesz się umysłowym spekulacjom, rób jak uważasz!

W czystym bezmiarze przestrzeni, wolnej od wszelkich uwarunkowañ
Promieniuje pięciobarwne światło samodoskonałej energii dang.
Pierwotna Mądrość […] każdej czującej istoty jest  w spontaniczny sposób doskonała.
Ty, który potrzebujesz konceptualnych potwierdzeń, rób jak uważasz!

W niewymagającym korekty stanie przestrzeni naturalnej dharmaty,
W stanie wiedzy bez rozproszenia, przejrzystym i żywym,
Żyję radośnie poza ograniczeniami intelektualnych pojęć.
Ty, który poddajesz się ograniczeniom, rób jak uważasz!

Naturalny od samego początku, nie dający się opisać stan
Jest przestrzenią przekraczającą wszelkie pojęcia bytu i nie-bytu.
Spośród wszystkich rodzajów istnienia samsary i nirwany, nie ma takiego, który nie byłby doskonały.
Ty, który tkwisz pogrążony w sprzecznych myślach, rób jak uważasz!

Dzięki tej unikalnej wiedzy, w stanie rozpoznania Pierwotnej Podstawy,
Rozumiejąc, że wszystkie zjawiska i to co je ożywia są energią […]
Jestem daleki od dokonywania czegokolwiek mozolnym wysiłkiem.
Ty, który wszystko usiłujesz osiągnąć poprzez wysiłek, rób jak uważasz.

Dla mnie, praktykującego dzogczen, cokolwiek powstaje wyzwala się samo z siebie,
A wąska ścieżka oczekiwań i lęku związana z wysiłkiem, nie istnieje.
Jestem szczęśliwy przyjmując całkowicie wolny sposób bycia.
Ty, który trzymasz się reguł, rób jak uważasz!

Dla mnie, jogina uniwersalnej wiedzy, wolnego od iluzji,
Pierwotna czystość (ka-dag) i samodoskonałość (lhyn-drub) nie są dwoma.
W tym stanie cokolwiek się robi, jest całkowitym spełnieniem samodoskonałości.
Ty, który podążasz stopniową ścieżką, rób jak uważasz!

Ty, który jesteś skuty łańcuchami oczekiwań i lęku,
Spokojnie porzuć ten bezsensowny ból,
Więcej obserwuj siebie,
A może dla ciebie również pojawi się Wielka Doskonałość.

Namkhai Norbu Rinpocze, fragmenty: „Rób jak uważasz”


Zobacz także

• Rozpadnij się na kawałki

• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?

• “Stać się nicością” – o co chodzi w tej koncepcji?

• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

• Czy jesteś uważny?

Przestań usiłować być dobrym cz II

18 Piątek Gru 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 268 Komentarzy

Tagi

centrum, cnota, dobro, grzech, moralność, nieświadomość, obserwacja, osho, transformacja, uważność, zmiana, zło, Świadomość, świętość

przestan

Część pierwsza

Cześć druga:

Do psychiatry przyszedł człowiek przebrany za Adolfa Hitlera.
Sam pan widzi, doktorze, że nie mam żadnych problemów. Mam najwspanialszą armię świata, więcej pieniędzy niż kiedykolwiek będzie mi trzeba i żyję w luksusie, jakiego nawet pan sobie nie wyobraża.
Po co więc pan do mnie przyszedł ?  zapytał doktor.
Z powodu mojej żony  odrzekł pacjent.  Jej się wydaję, że jest panią Weaver.

Nie śmiej się z niego, bo śmiejesz się sam z siebie.

Mężczyzna wchodzi do krawca i widzi, że pod sufitem, za jedno ramię, wisi jakiś człowiek.
Co on tam robi?  pyta krawca. Nie zwracaj na niego uwagi. Jemu się zdaje, że jest
żarówką. To czemu pan nie powie mu, że nie jest?
Co? Miałbym pracować po ciemku?

Z chwilą, kiedy zdajesz sobie sprawę z własnego szaleństwa, przestajesz być szalony.
To jedyny wyznacznik zdrowia psychicznego.
Z chwilą, kiedy zdasz sobie sprawę z własnej niewiedzy, stajesz się mędrcom.
Wyrocznia delficka ogłosiła Sokratesa najmądrzejszym człowiekiem na świecie. Parę osób udało się do niego mówiąc:
„Raduj się. Wyrocznia uznała cię za najmądrzejszego człowieka na świecie!”
Sokrates odparł:
To jakaś bzdura. Ja wiem tylko jedno  że nic nie wiem.

On wie, że w gruncie rzeczy jest ignorantem.
Ignoranci nad wyraz często wierzą w swoją mądrość.
Chorzy umysłowo uważają, że są bardzo zdrowi.
W ludzkiej naturze leży przygladanie się temu, co na zewnątrz.
Patrzymy na wszystkich, tylko nie na samych siebie, toteż znamy innych lepiej niż siebie.
O sobie nic nie wiemy.
Nie przyglądamy się funkcjonowaniu naszego własnego umysłu, nie obserwujemy swojego wnętrza.

Potrzebny jest zwrot o sto osiemdziesiąt stopni  i na tym właśnie polega medytacja.
Trzeba zamknąć oczy i obserwować. Na początku będzie tylko ciemność. Wielu ludzi się przestraszy i ucieknie z powrotem na zewnątrz, gdzie jest jaśniej.
Tak, na zewnątrz jest jasno, ale to światło cię nie oświeci, w niczym ci nie pomoże. Potrzebujesz swojego wewnętrznego światła, którego źródło leży w głębi ciebie, które nie zgaśnie nawet po twojej śmierci; potrzebujesz wiecznego światła, i masz je w sobie.
Urodziłeś się z nim, ale wciąż stoisz do niego tyłem, nie patrzysz w nie.
Przez wiele stuleci, przez wiele wcieleń, patrzyłeś jedynie na zewnątrz.
Stało się to nawykiem, stało się od ruchem.

Nawet śpiąc patrzysz jedynie na wyobrażenia senne  odbicia tego, co zewnętrzne.
Gdy zamkniesz oczy zaczynasz marzyć lub myśleć; oznacza to, że znów interesujesz się innymi. Stało się to tak sztywnym nawykiem, że nie ma nawet małych przerw. Nie ma żadnego okienka, przez które, zajrzawszy do wewnątrz, mógłbyś dostrzec choćby przebłysk tego, kim jesteś ty.

Na początku jest to zawsze trudne, wymaga mozołu. Niełatwe, ale nie niemożliwe. Jeśli podjąłeś decyzję, naprawdę chcesz rozpocząć podróż do swojego wnętrza, to wcześniej czy później ona nastąpi.
Trzeba trochę pooswajać się z tą ciemnością, przekopać się nieco w głąb.
Wkrótce miniesz ciemność i wkroczysz do krainy światła, i to będzie prawdziwe światło.
Prawdziwsze niż słoneczne czy księżycowe, gdyż one są albo ich nie ma. Zresztą, nawet słońce pewnego dnia zginie. Nie tylko małe lampki gasną nad ranem wyczerpawszy źródło światła, ale przecież nawet słońce każdego dnia, po trochu, się wypala. Kiedyś wygaśnie i nie wyśle już ani jednego promienia.
Chociaż istnieje bardzo długo, nie jest przecież wieczne.
Jedynie światło wewnętrzne jest wieczne. Nie ma początku ani końca.

Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój charakter  jestem od tego bardzo daleki. Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę.
Interesuje mnie twoja świadomość.
Stań się uważniejszy, bardziej świadomy wnikając coraz głębiej w siebie, aż dotrzesz do swojego centrum. Żyjesz na peryferiach, gdzie zawsze pełno wrzawy. Im głębiej wnikasz, tym większa cisza, światło, radość; twoje życie nabiera innego wymiaru. Błędy, wady zaczynają znikać.
Toteż nie przejmuj się nimi zawczasu. Skup się na tym jednym, najważniejszym zjawisku.
Włóż całą swoją energię w to, by stać się bardziej świadomym, bardziej przebudzonym. Jeśli włożysz w to całą energię, zdarzy się na pewno; to nieuniknione. To twoje prawo zagwarantowane już w dniu urodzin.

Moralność „dobrego” człowieka

Moralność zajmuje się zaletami i wadami.
Dobry człowiek, według jej zasad, jest uczciwy, szczery, prawdziwy, godny zaufania.
Człowiek świadomy jest nie tylko dobrym człowiekiem.
Jest kimś więcej.

Dla człowieka „dobrego”, jego dobroć jest wszystkim; dla człowieka świadomego dobroć jest po prostu jednym z „produktów ubocznych” świadomości.

Od kiedy stajesz się świadomy, dobroć podąża za tobą jak cień. Nie musisz czynić żadnych wysiłków, dobroć staje się czymś naturalnym.
Drzewa są zielone, a ty jesteś dobry.

Człowiek świadomy działa zgodnie z chwila, nie z przeszłością, nie z tym, co zapamiętał.

Dobroć „dobrego” człowieka zazwyczaj nie wynika ze świadomości, ale z wielkiego wysiłku, by zwalczyć swoje złe cechy  kłamstwo, okradanie, niewierność, nieuczciwość i agresję. Te złe cechy tkwią w nim nadal, ale zostały stłumione i w każdej chwili mogą eksplodować.

„Dobry” człowiek może bardzo szybko zamienić się w złego człowieka, bowiem wszystkie te złe cechy, uśpione, nadal w nim są
.
Kiedy zaprzestanie wysiłku, one natychmiast znów się pokażą.

Jego dobre cechy są po prostu wyhodowane, nie wzrosły naturalnie.
Bardzo starał się być uczciwym, uprzejmym, nie kłamać, ale to wszystko było związane z wysiłkiem, było bardzo męczące.

„Dobry” człowiek jest zawsze poważny, bo pilnuje w sobie tych wszystkich złych cech, które stłumił.
Jego powaga bierze się stąd, że chce być szanowany za stłumienie w sobie złych cech, za przejawianą dobroć. Pragnie, aby traktowano go z respektem.
Tak zwani święci, to w większości „dobrzy” ludzie.

Jest tylko jeden sposób, by rzeczywiście stać się dobrym; jest to możliwe dzięki wprowadzeniu więcej świadomości do swego życia.
Nie jest ona czymś, co trzeba hodować; już w tobie jest, musi jedynie zostać obudzona.
W stanie pełnego przebudzenia  wszystko co robisz, to rzeczy dobre i nigdy nie uczynisz niczego niewłaściwego.

„Dobrzy” ludzie ciągle dokładają wszelkich starań, by zrobić coś dobrego i by unikać złego; jednak złe wciąż ich kusi. Wciąż muszą wybierać dobre przeciwko złemu.
Na przykład Mahatma Gandhi  to „dobry” człowiek. Przez całe swoje życie próbował być po stronie tego, co dobre. Ale nawet mając siedemdziesiąt lat wciąż miał sny erotyczne, co dostarczało mu wielu cierpień.
Mawiał: „Mogę trzymać się z dala od seksu w ciągu dnia, ale jak sobie z nim poradzić w czasie snu? Wszystko, co odrzucam na jawie, przychodzi do mnie w marzeniach sennych”.

Wszystkie te wyparte rzeczy nie odchodzą; siedzą w tobie, stłamszone,  czekając na sprzyjające okoliczności. Kiedy się odprężysz, rozluźnisz kontrolę  a w czasie snu jest to oczywiście konieczne  wszystkie złe cechy pojawiają się w twoich snach. Wychodzą z ukrycia twoje stłumione pragnienia.

„Dobry” człowiek pozostaje w ciągłym konflikcie.
W jego życiu nie ma radości; nie umie śmiać się z całego serca, nie może śpiewać, tańczyć.
Ciągle wszystko ocenia.

Jego umysł przepełniony jest osądzaniem i potępianiem.

A ponieważ sam tak uparcie próbuje być dobrym, innych ocenia także według tych kryteriów.
Nie umie zaakceptować cię takiego jakim jesteś; musisz zgodzić się na jego warunki  masz także usiłować być dobrym.
Nie umiejąc akceptować ludzi, potępia ich. Wszyscy święci będą ludzi potępiać, bo ich zdaniem są oni grzesznikami.

To nie są cechy ludzi religijnych.
Prawdziwie religijny człowiek nie ocenia i nie potępia.
Wie, że nie ma rzeczy zawsze i całkowicie dobrych, tak jak nie ma rzeczy zawsze i całkowicie złych.
Jeśli już chciałbyś na to patrzeć w ten sposób, to można powiedzieć że dobra jest świadomość, a zła jest nieświadomość.
To wszystko. Możesz w stanie nieświadomości robić rzeczy, które całemu światu wydają się dobre, ale religijny człowiek będzie wiedział, że takimi nie są. Są tylko grą ego.
Może też się zdarzyć, że zrobisz coś złego i potępi cię cały świat, za wyjątkiem ludzi prawdziwie religijnych. Oni nie potępią cię, bo jako człowiek nieświadomy potrzebujesz współczucia, nie sądu.
Nie potrzebujesz dodatkowego przekleństwa,  nie zasłużyłeś na piekło.
Nikt nie zasługuje na piekło.

Zbliżając się do stanu pełnej świadomości nie doznajesz konieczności dokonywania wyborów; po prostu robisz to, co jest właściwe. Robisz to w sposób niewinny, bez wysiłku, tak lekko, jak lekko podąża za tobą twój cień.

Biegniesz –  cień biegnie, stoisz – cień stoi, ale nie wiąże się to dla niego z żadnym wysiłkiem.

Nie można uważać, że człowiek świadomy i człowiek dobry, to synonimy. Świadomość powoduje, że człowiek staje się dobry, ale w zupełnie inny sposób, jakby pod innym kątem. Nie dlatego jest dobry, że usiłuje być dobrym; jest dobry, bo jest świadomy.
A w tym stanie wszelkie zło, wszystkie słowa potępienia znikają tak, jak ciemność znika w jasności.

Religie zdecydowały się bazować na moralności.
Stały się zbiorami kodów etycznych na usługach społeczeństwa; tobie, jednostce nie dają żadnych korzyści. Są zbiorem zasad wygodnych dla społeczeństwa.

Oczywiście, jeżeli każdy zacząłby kraść, życie stałoby się nie do wytrzymania, gdyby wszyscy kłamali, nie dałoby się nic zrobić, jeśli wszyscy byliby nieuczciwi, nie można byłoby funkcjonować.
Toteż na pewnym zasadniczym poziomie moralność jest potrzebna społeczeństwu.
Spełnia funkcję użytkową, ale nie niesie w sobie zmian prowadzących do religijności.
Niech cię nie napawa dumą to, że jesteś „dobrym” człowiekiem.
Trzeba byś doszedł do takiego punktu, w którym już nawet samo myślenie o tym co dobre, a co złe, wydaje się niepotrzebne.
Twoja ogromna uważność, twoja wielka świadomość po prostu powoduje, że robisz wszystko, co jest dobre;
bez stłumienia w sobie tego, co złe.

Nazwałbym Mahatmę   Gandhiego „dobrym” człowiekiem, ale nie człowiekiem świadomym.
On naprawdę usiłował być dobry. Nie krytykuję jego intencji, ale był on człowiekiem z obsesją czynienia dobra.

Człowiek świadomy nie ma obsesji; jest rozluźniony, cichy, spokojny, serdeczny. Wszystko, co wypływa z tej jego ciszy jest dobre, gdyż żyje on w świadomości, która przecież nie stwarza konieczności dokonywania wyborów.

Wyjdź ponad zwykłą koncepcję dobrego człowieka-

Nie będziesz ani dobry ani zły. Będziesz po prostu uważny, świadomy, a cokolwiek się zdarzy będzie dobre. Mówiąc innymi słowy  w pełni swej świadomości osiągniesz cechy boskie, a dobroć będzie zaledwie jedną z nich.

Religie nakazały ci być dobrym, tak byś mógł któregoś dnia odnaleźć Boga. Ale to przecież niemożliwe  nigdy żaden „dobry” człowiek nie poczuł co znaczy boskość.
Nauczam cię czegoś odwrotnego: odkryj boskość, a dobro pojawi się samo i będzie połączone z pięknem, wdziękiem, prostotą i skromnością. Nie będzie oczekiwało żadnej nagrody. Jest nagrodą samą w sobie.

Powrót do częsci pierwszej

Artykuł z serii: Przypomnienie

Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze.

Powiązane posty
• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

• Autentyczna zmiana myślenia

• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

„Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.

14 Poniedziałek Gru 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 41 Komentarzy

Tagi

dojrzałość, ego, kreacja, kształtowanie, minister, moc, obserwator, odpowiedzialność, ofiara, pozytywne myślenie, przebudzenie, przełamanie schematów, Rozwój, sisson, transformacja, tu i teraz, twórca, tworzenie, uważność, uzdrowienie, wewnętrzna moc, wolność, wzorce, zmiana, Świadomość

Kiedy mówimy o tworzeniu własnego życia, ludzie odnoszą się do tego negatywnie, ponieważ nie podoba im się pomysł, że oni sami stworzyli swoje cierpienie. Niektórzy woleliby raczej umrzeć zniszczeni chorobą, niż przebaczyć komuś, kto – jak są przekonani -wyrządził im kiedyś krzywdę.

Jeżeli tak dobrze nam się udaje tworzenie rzeczywi­stości negatywnej, cieszmy się, ponieważ tak samo możemy tworzyć doświadczenia pozytywne. Osoba na­prawdę skoncentrowana na tym, czego chce, zawsze to dostanie.

Przypatrz się alkoholikom. Nie pracują, nigdy nie mają pieniędzy, a zawsze udaje im się zdobyć alkohol. Skutecznie tworzą to, czego potrzebują.

W zależności od wartości, które wyznajemy, koncepcja, że sami tworzymy swoje życie, w przeciwieństwie do teorii mówiącej, że życie nam się przydarza, będzie dla niektórych osób bezsensowną ideą, a dla innych tylko pewną koncepcją filozoficzną.

Natomiast dla osób świadomych życie nie jest czymś, co dzieje się poza nimi.
Człowiek świadomy wie, że nie jest tylko obserwatorem, lecz twórcą.

Czasem nasze prawdziwe Ja wybiera dla nas tak zwane negatywne doświadczenia, abyśmy mogli się z nich uczyć i dzięki nim wzrastać. Dlatego też nie bądźmy dla siebie zbyt surowi za tworzenie w swoim życiu pozornie ograniczających nas doświadczeń. Jeżeli się pojawią, potraktujmy je jako lekcję – niech posłużą nam do rozwoju

Odpowiedzialność osobista

W książce Wewnętrzne przebudzenie dosyć obszernie mówiliśmy o odpowiedzialności osobistej, jej związku z chwilą obecną oraz ważnej roli, jaką odgrywa w procesie poszerzania świadomości.

Musimy być tu jednak świadomi pewnej pułapki.
Wiele osób mówi tak:
„Żyjmy chwilą obecną i nie martwmy się o jutro. Bawmy się, a jutro niech zatroszczy się samo o siebie”.

Gdybyśmy naprawdę żyli w chwili obecnej, byłaby to wspaniała postawa.
Zbyt często jednak jest to tylko sposób na uniknięcie odpowiedzialności za działania podjęte w chwili obecnej, co będzie wpływało na przyszłość.

Na przykład, bardzo wygodnie jest zapomnieć zapłacić rachunki, ponieważ jesteśmy zbyt zajęci życiem. Oznacza to jednak brak odpowiedzialności za to, co się z nami dzieje tu i teraz, a jeżeli nie czujemy się osobiście odpowiedzialni za dane doświadczenie, z pewnością nie żyjemy w chwili obecnej.

Pełnia chwili obecnej faktycznie rozciąga się i zawiera w sobie przeszłość i przyszłość. To wspaniałe TERAZ, nie kontrolowane przez uwarunkowania z przeszłości, ani oczekiwania czy lęki dotyczące przyszłości przyciąga i zawiera wszystko.
Oznacza to, że jeżeli kierujemy uwagę na TERAZ i działamy w chwili obecnej, świadomi jesteśmy wpływu naszej bieżącej czynności na każde TERAZ, które nastąpi w przyszłości.
To jest właśnie odpowiedzialność osobista. Taka odpowiedzialność jest na tyle szeroka, że obejmuje i świadomie tworzy naszą przyszłość i teraźniejszość. W niej zawiera się nasza moc i ostateczna wolność. Wolność świadomego tworzenia swojej rzeczywistości.

LĘK PRZED WOLNOŚCIĄ

Sami tworzymy każdy aspekt swojego życia. Jest to chyba najbardziej wyzwalająca koncepcja na świecie. Jednak wielu ludzi boi się tej wolności, jakby miała wyrządzić im krzywdę.
W przeszłości, kiedy rodziła się jakaś nowa, wyzwalająca idea, zawsze pojawiała się opozycja. Tak było na początku chrześcijaństwa, tak było z feminizmem w naszych czasach. Każda z tych idei wzbudzała lęk, była atakowana i postrzegana jako groźna dla moralnych standardów danego okresu.
Lazaris, w książce The Sacred Journey pisze:

Krytycy koncepcji świadomego tworzenia rzeczywistości często występują z pytaniem: „Jak powiedzieć osobie głodującej czy ofierze gwałtu, że to ona sama stworzyła swoją rzeczywistość; że ona sama stworzyła sobie głód i gwałt?” Krytycy obruszają się, że byłoby to zachowanie pozbawione wrażliwości. Byłoby to zachowanie okrutne.
Tylko naiwny zwolennik metafizyki, w swoim zapale do jej obrony, dalby się wciągnąć w obronę tego hipotetycznego zachowania, które rzeczywiście byłoby pozbawione wrażliwości i okrutne. My proponujemy, aby prawdziwy metafizyk nie mówił osobie głodującej czy ofierze gwałtu nic o tworzeniu rzeczywistości – przynajmniej na początku. Najpierw trzeba uleczyć rany, a dopiero potem można mówić o metafizyce.

Wszyscy doświadczyliśmy cierpienia.
Jednym z zadań naszych ministrów (<-kliknij by dowiedzieć się co to znaczy ), naszego ego,  jest zadbanie, aby nigdy więcej się to nie powtórzyło.
Świadomość, że sami stworzyliśmy to cierpienie lub pozwoliliśmy na jego zaistnienie, daje nam ogromne poczucie wolności.
Ofiary przekonane są, iż istnieje niewielka szansa, aby zapobiec ponownemu cierpieniu.
Jak sugeruje Lazaris, jeżeli ktoś doświadczył cierpienia, najpierw powinien uleczyć rany fizyczne, mentalne i emocjonalne, a potem świadomie uznać to, co stało się w przeszłości i co dzieje się teraz. Następnie powinien przebaczyć innym i sobie – i dopiero wtedy zacząć tworzyć nowe życie.

Podstawowa zasada tworzenia własnej rzeczywistości może być zawarta w następujących słowach:
Osoba, która odczuwa skutek, jest tą samą osobą, która stworzyła przyczynę.

Niektórzy ludzie, kiedy po raz pierwszy dowiadują się o tworzeniu swojej rzeczywistości, są tym bardzo podekscytowani.
Jednak po jakimś czasie idea ta staje się jeszcze jedną teorią filozoficzną, która nie ma zastosowania w „rzeczywistym świecie”.

Być może będą o niej mówić, ale nie będą nią żyć. Dlaczego?
Wiele osób nie wykorzystuje w pełni swojej mocy, ponieważ nie potrafi albo nie chce.

Korzyści z pozostawania ofiarą (zawsze jest ktoś, kto się mną zaopiekuje; ktoś, na kogo mogę zrzucić winę; kogo mogę kontrolować; nad kim mogę dominować) jawią się jako zbyt duże, aby z nich zrezygnować.

Osoby takie przestają żyć świadomie,zapominają o procesie samoobserwacji i o tym, że sami tworzą swoje życie.

WALKA O WIĘCEJ

Walka o więcej miłości, szczęścia i wolności w zewnętrznym świecie bierze się z przekonania, że nie wystarczy tych wartości dla wszystkich i że można je zdobyć tylko z zewnętrznych źródeł.
Na poziomie świadomym niedostatek ten odczuwamy jako brak uwagi, troski, czasu, pieniędzy, bezpieczeństwa i świadomości, że mamy moc tworzenia tego, czego pragniemy.

POŁĄCZMY SIĘ Z NASZYM WEWNĘTRZNYM ŹRÓDŁEM!
Pozostając w cyklu ofiary, tworzymy rzeczywistość w sposób nieświadomy.
W cyklu wolności tworzymy rzeczywistość świadomie.

Oprócz energii do życia, jaką czerpiemy z pożywienia, ciepła i kontaktu z innymi ludźmi, istnieje jeszcze jedno źródło energii. Można je opisać jako zbiorową świadomość wszystkich istot żywych i nieożywionych. Nazywamy ją również prawdziwym Ja. Jest to ta część nas samych, która łączy się z wszystkim, co jest. Tracimy to połączenie, kiedy:
• nie żyjemy w chwili obecnej, ponieważ jedno z pięciu przywiązań (porównanie, osądzanie, opór, utożsamianie się, analizowanie) odciąga nas od niej;
• uważamy, że celem naszego życia jest przetrwanie;
• ważniejsze od nas samych stają się różne rzeczy, wydarzenia czy związki z innymi ludźmi;
• wierzymy, że to, co wywołuje w nas lęk, jest prawdziwe.

Prawdziwe zrozumienie, że sami tworzymy swoją rzeczywistość, wymaga zrobienia trzech kroków:

Krok pierwszy: zaobserwowanie, że rzeczywiście tworzymy swoje życie.
Krok drugi: wzięcie odpowiedzialności za to, co tworzymy.
Krok trzeci gotowość do wykorzystania swojej mocy, aby świadomie stworzyć bardziej pozytywną rzeczywistość.

KROK PIERWSZY: UMIEJĘTNOŚĆ ZAOBSERWOWANIA, ŻE SAMI TWORZYMY SWOJE ŻYCIE
Krok pierwszy realizujemy przez regularną praktykę samoobserwacji. Jeżeli nie opanowałeś tego kroku i nie praktykujesz samoobserwacji regularnie, przerwij czytanie w tym momencie i przeczytaj raz jeszcze Wewnętrzne przebudzenie. Pominąłeś bardzo ważny krok. Cała książka Wewnętrzne przebudzenie poświęcona jest praktyce kroku pierwszego.

KROK DRUGI: WZIĘCIE ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA TO, CO TWORZYMY
Kiedy przyjrzymy się tradycyjnym metodom rozwoju wewnętrznego, wydaje się, że niektóre z nich koncentrują się na obowiązkach i odpowiedzialności względem autorytetów zewnętrznych. Wypełnianie zewnętrznych reguł kojarzy się z posłuszeństwem w relacji dziecko i kochający lub karcący rodzic.
Taka postawa w życiu może prowadzić do, z jednej strony, zmagania się i poświęcenia, a z drugiej, do buntu. Poczucie obowiązku niesie ze sobą również poczucie winy i kary w przypadku nieposłuszeństwa czy niedopełnienia prawa.
Dlatego właśnie kara i nagroda pochodzące z zewnętrznego źródła stają się równoznaczne z obowiązkiem i odpowiedzialnością i bardzo łatwo na nich skupić całą swoją uwagę. Pozbawiamy się wtedy swojej wewnętrznej mocy.

Kiedy sięgniemy pamięcią wstecz do dzieciństwa, do sytuacji, w których coś „przeskrobaliśmy”, prawdopodobnie przypomnimy sobie, jak rodzice pytali: „Kto jest odpowiedzialny za to, co się stało?”.
Słowo „odpowiedzialność” kojarzyło się z winą.
Z reguły słowo to nigdy nie było używane w kontekście pochwały.
Nic więc dziwnego, że czujemy awersję – jeżeli nie fizyczną, to na pewno emocjonalną – do wszystkiego, co kojarzy się nam z odpowiedzialnością.

Cóż więcej mogłoby nam przynieść wzięcie odpowiedzialności niż tylko wspomnienia strachu, kary i rozżalenia?
Prawdziwa odpowiedzialność to umiejętność odpowiadania na swoje myśli, uczucia i sytuacje w chwili obecnej.
Wyobraź sobie, że idziesz drogą i mija cię człowiek, który mówi ci „dzień dobry”. Zamiast odpowiedzieć tymi samymi słowami na głos, odpowiadasz w myśli. Człowiek kręci głową, niedowierzając, że możesz być tak nieuprzejmy.
Twoja odpowiedź była niewłaściwa, ponieważ człowiek ten nie mógł jej usłyszeć. Właściwą odpowiedzią byłoby wypowiedzenie powitania na głos.

Ta prosta historia jest analogią do naszych często niewłaściwych odpowiedzi na to, co się nam przydarza. Zamiast dawać odpowiedź pochodzącą z chwili obecnej, reagujemy odczuciami z przeszłości. Jeżeli reagujemy na jakąś sytuację rozdrażnieniem emocjonalnym, oznacza to, że staramy się rozwiązać problem z dorosłego życia z pozycji zranionego dziecka.

Co powstrzymuje nas od wypowiedzenia „dzień dobry” w powyższej analogii? Z pewnością wiele rzeczy, a między innymi przyczyny na poziomie:
• mentalnym (przekonanie, że nie rozmawia się z obcymi),
• emocjonalnym (lęk przed ludźmi),
• fizycznym (niedosłyszenie).

Tak więc nasza umiejętność odpowiedzi na uczucie czy sytuację określa stopień naszej odpowiedzialności i świadomości w danym momencie.
Świadomość i prawdziwa odpowiedzialność są synonimami, jeżeli więc jesteśmy odpowiedzialni, będziemy też właściwie odpowiadać na sytuacje. Natomiast nieodpowiedzialność wynikająca z nieświadomości oznaczać będzie mechaniczne reakcje zamiast prawdziwych odpowiedzi i stawanie się ofiarą przeszłości.

Przyjęcie roli ofiary oznacza utknięcie w stereotypowych wzorcach zachowania, sabotujących nasze próby znalezienia miłości i szczęścia w chwili obecnej.

Kiedy pomimo użalania się nad sobą czy grania w typowe dla ofiary gry i tak jesteśmy ignorowani i odrzucani, popadamy w rozgoryczenie lub depresję, a potem wybieramy jedno z uzależnionych, ucieczkowych zachowań.
Stajemy się osobami mniej odpowiedzialnymi i czujemy, że nic na to nie można poradzić.

W takim momencie niektórzy mówią, że nie panują nad tym, co się dzieje, nic od nich nie zależy i nie potrafią stworzyć własnego życia.
Poczucie takie jest dla nich wystarczającym dowodem ich bezsilności i bycia ofiarą bezlitosnego świata.
Potrzebują więc lekarzy – którzy by ich uleczyli, przywódców – aby wskazali im drogę, partnerów – którzy by ich kochali, oraz guru i zbawicieli – aby ich wybawili.
W ten sposób, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, jeszcze bardziej pozbawiają się mocy i utwierdzają w roli ofiary

-Tymczasem nic ani nikt nie może nam odebrać mocy bez naszego pozwolenia.
My sami ją oddajemy w momencie kiedy opuszczamy bezpieczeństwo i pełnię chwili obecnej.

Kiedy ludzie pozbawiają się mocy, żyjąc na zasadzie uwarunkowanych reakcji, biorą na siebie fałszywą odpowiedzialność i obowiązek wobec uwarunkowań z przeszłości. Tłumią natomiast w sobie prawdziwą odpowiedzialność bycia twórczą istotą ludzką, uczestniczącą w naturalnym procesie ewolucji ludzkiej świadomości. Nie ma to oczywiście wielkiego wpływu na całokształt zmian we wszechświecie, jednak brak naszego świadomego udziału w tym procesie, opóźnia naszą drogę do poszerzenia świadomości i ponownego połączenia z naszym prawdziwym Ja.

Cierpienie i rola ofiary mogą być przydatnymi narzędziami w procesie budzenia się, ale kiedy ono nastąpi, nie mają już żadnej wartości.

MANIPULACJA NEW AGĘ
Niektóre osoby, które pierwszy raz zetknęły się z koncepcją tworzenia swojej rzeczywistości, wykorzystują ją do manipulowania innymi.
Mogą na przykład usprawiedliwiać swoje złe postępowanie wobec drugiej osoby w następujący sposób:
„Skoro ty tworzysz swoją rzeczywistość, mogę wyrządzić ci jakąś krzywdę, a ty nie możesz być na mnie zły, ponieważ sam stworzyłeś tę sytuację. Oznacza to, że nie muszę się przejmować twoimi skargami, iż moje zachowanie cię rani. Nie muszę zmieniać zachowania, ponieważ nie jest ono częścią mojej rzeczywistości”.
Takie podejście jest unikaniem odpowiedzialności za współżycie i współtworzenie rzeczywistości z Innymi ludźmi. Zamiast uczyć odpowiedzialności osobistej i nie przywiązywania się, uczy obojętności i zimnego przyglądania się z boku.

To prawda, że każdy tworzy swoją rzeczywistość, ale w rzeczywistości tej istnieją inni, tak jak my Istniejemy w życiu innych. W każdym momencie życia współtworzymy z innymi. Kiedy uświadomimy to sobie, możemy zrezygnować z fałszywych zobowiązań z przeszłości i stać się – już teraz – naprawdę odpowiedzialnymi wobec siebie i innych.

Nie musimy daleko szukać, aby znaleźć ludzi, którzy boją się wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Ludzie tacy patrzą na świat jak na coś obcego i groźnego i nawet na sekundę nie przyjdzie im do głowy, że sami go stworzyli, łącznie ze swoim cierpieniem. Tworzą swoje piekło na ziemi, kierując się strachem i ukrytymi wzorcami myślenia, odczuwania i zachowania.
Zanim przejdziemy do kroku trzeciego, podsumujmy krok drugi następującą afirmacją:
Jestem gotowy wziąć odpowiedzialność za świadome tworzenie każdego aspektu mojego życia.

KROK TRZECI: GOTOWOŚĆ DO WYKORZYSTANIA SWOJEJ MOCY. ABY ŚWIADOMIE TWORZYĆ PO-ZYTYWNĄ RZECZYWISTOŚĆ
To istotne zagadnienie jest tematem kolejnych części tej książki. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że nie istnieje nic poza nami, co mogłoby nas zranić lub uczynić z nas ofiarę, zacznie się w nas proces transformacji strachu w miłość.
Będąc świadomi, że sami możemy zdecydować, jakich doświadczeń pragniemy, mamy wybór pomiędzy wyjściem z cyklu ofiary lub pozostaniem ofiarą.

Wybór jest oznaką wolności, a wolność polega na świadomym tworzeniu takich doświadczeń, jakich chcemy. Jeżeli wybieramy rolę ofiary, wiedząc równocześnie, że sami wszystko tworzymy, prawdopodobnie robimy to po to, aby manipulować innymi ofiarami, wciągającymi nas w swoją grę, która sama w sobie jest karą dla jej twórcy.

Przez większą część mojego życia czułem się ofiarą, aż do momentu, kiedy odkryłem moc wdzięczności. Spróbuj poczuć się ofiarą i równocześnie odczuwaj wdzięczność za cokolwiek w swoim życiu. Odkryjesz, że jest to niemożliwe.
Wdzięczność zdaje się wynosić nas ponad mentalność ofiary.
Pięknie napisała Peg Huxtable w swojej wspaniałej książce Words ofWisdom:
Małe dziecko spytało:
– Po co jesteśmy tutaj na ziemi, mamusiu?
– Aby pomagać innym – odpowiedziała mama.
– A po co są inni? – brzmiało następne pytanie.

Wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni we wszechświecie i mamy na siebie nawzajem wpływ.
Ci, którzy skupiają się na walce o przetrwanie (rola ofiary), a nie na miłości, są częścią problemu, nie rozwiązania.

*
Za każdym razem, kiedy decydujemy się wziąć odpowiedzialność za swoje uczucia i swoje życie, podnosimy wibrację życia i popychamy ewolucję do przodu.
Za każdym razem, kiedy wybieramy szczęście w chwili obecnej, nie tłumiąc uczuć, ale naprawdę dokonując świadomego wyboru, cały kosmos śpiewa z radości.
Jednak, czy ludzie naprawdę chcą nauczyć się odpowiadać (a nie reagować – przy p. tłum.}, żyć pełnią chwili obecnej i w rezultacie otrzymać szczęście i wolność? Richard Bach tak pisze w swojej niezwykłej książce Iluzje, czyli człowiek, który nie chciał być Mesjaszem.

A mistrz rzekł do nich:
– Gdyby człowiek powiedział Bogu, że chce pomóc cierpiącemu światu, bez względu na cenę, jaką musiałby zapłacić, i gdyby Bóg pouczył go, jak ma to zrobić, czy człowiek ten powinien zrobić, jak mu kazano?
– Oczywiście, mistrzu! – krzyknął tłum. – Gdyby Bóg go o to prosił, radością byłoby dlań znosić nawet piekielne męki!
– Bez względu na to, jakie to męki i jak trudne byłoby to zadanie?
– To honor zawisnąć, chwała do krzyża być przybitym, chwała spłonąć na stosie, Jeśli tego właśnie oczekiwałby Bóg – powiedzieli.
– A gdyby Bóg – zapytał ich mistrz – powiedział wam prosto w oczy: NAKAZUJĘ WAM, BYŚCIE NA TYM ŚWIECIE DO KOŃCA DNI SWOICH BYLI SZCZĘŚLIWI, co byście wtedy zrobili?
A tłum pogrążył się w ciszy; na zboczach gór, w dolinach, gdzie zgromadzili się wszyscy, nie było słychać ni głosu, ni dźwięku żadnego….
Richard Bach, Iluzje, czyli człowiek, który nie chciał być Mes/aszem, przei. Jerzy Jamiewicz, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1996,s.19-21.


Fragmenty z : Colin Sisson – Podróż w głab siebie

Zobacz też

  • Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?

  • Przekonaj się że …możesz.

  • Stłumienia cz II

  • Stłumienia cz I

  • Twórczy umysł a wyobrażenia

  • Potrzeba bezpieczeństwa i cykl ofiary

  • Integracja oddechem

  • Zrozumienie “zła”

  • Rozwijanie świadomej intuicji

  • Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?

Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

11 Piątek Gru 2009

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 39 Komentarzy

Tagi

de mello, mello, obserwacja, przebudzenie, uważność, wyzwolenie, zmiana, Świadomość, świat


Chcesz zmienić świat? A może byś zaczął od siebie? Może tak na początek dokonaj zmiany w sobie?
Jak to osiągniesz? Przez obserwację. Poprzez zrozumienie.
Bez żadnej ingerencji i oceny z twej strony.
Ponieważ jeśli oceniasz, to nie możesz zrozumieć.
Jeśli powiesz o kimś, że jest „komunistą”, to w tym momencie skończyło się rozumienie. Przyczepiłeś mu etykietkę.
„Ona jest kapitalistką” – w tym momencie przestałeś rozumieć. Dałeś jej etykietkę, a jeśli etykietka wyraża półtony twej aprobaty lub dezaprobaty, to jeszcze gorzej!

Jak zamierzasz zrozumieć to, co dezaprobujesz albo co aprobujesz w danej materii? Żadnych sądów, żadnych komentarzy, żadnych nastawień.
Po prostu obserwacja, studia, ogląd bez pragnienia zmiany.
Ponieważ jeśli pragniesz zmiany tego, co jest, na to, co powinno być – powinno być według ciebie – przestajesz rozumieć.
Treser stara się zrozumieć psa, aby móc go nauczyć określonych sztuczek. Naukowiec obserwuje mrówki bez z góry określonego celu – poza samą obserwacją – po to, aby się o nich jak najwięcej nauczyć. Nie ma innego celu. Nie zamierza ich trenować, ani niczego od nich uzyskać. Jest nimi zainteresowany, chce o nich dowiedzieć się jak najwięcej. Takie jest jego nastawienie.
W dniu, w którym uda ci się takie nastawienie osiągnąć, doświadczysz cudu.
Zmienisz się – bez wysiłku i we właściwy sposób
. Zmiana sama się wydarzy, nie będziesz jej musiał dokonywać.
Ponieważ świadomość życia drzemie w tobie, w głębokich ciemnościach, cokolwiek jest złe, zniknie. A cokolwiek dobre, zostanie wyłonione.
Doświadczysz tego, naprawdę.

To jednak wymaga umysłu zdyscyplinowanego. Mówiąc „dyscyplina” nie mam na myśli wkładu pracy, wysiłku. Mówię o czymś zupełnie innym. Czy kiedykolwiek przyglądałeś się uważnie sportowcom? Całe ich życie wypełnia sport, ale jakże są zdyscyplinowani.
A spójrz na rzekę płynącą ku morzu. Tworzy brzegi, które ją zawierają. Jeśli jest w tobie coś, co podąża we właściwym kierunku, samo kreuje swą własną dyscyplinę. Staje się tak w chwili, w której zakażony zostajesz bakcylem świadomości. I to jest cudowne! Jest to najcudowniejsza rzecz na świecie. Najważniejsza i najcudowniejsza. Nie ma nic tak ważnego na świecie, jak przebudzenie. Nic!
I oczywiście jest to także swego rodzaju „dyscyplina”.

Nie ma nic bardziej wspaniałego niż bycie świadomym.
Czy chciałbyś żyć w ciemnościach? Czy chciałbyś podejmować działania nieświadom, mówić, nie wiedząc, co znaczą twe słowa? Albo czy chciałbyś widzieć rzeczy i nie uświadamiać sobie, na co patrzysz? Jak powiedział wielki mędrzec,
Sokrates: „Życie nieświadome nie jest warte tego, by je przeżyć”.
To oczywista prawda. Większość ludzi nie przeżywa swego życia świadomie. Prowadzą życie mechaniczne, myślą mechanicznie – zazwyczaj cudzymi myślami – mechanicznie przeżywają emocje, mechanicznie działają, mechanicznie reagują. Czy chcesz zobaczyć, jak bardzo upodobniłeś się do maszyny?
-„Ach, jaką masz piękną spódnicę”
– słowa te wydatnie poprawiły twe samopoczucie, prawda?
I to z powodu spódnicy, na miłość boską! Czujesz się z siebie dumna słysząc taki komplement. Ludzie odwiedzają mnie w moim Centrum w Indiach i mówią:
– „Cóż za cudowne miejsce, cóż za wspaniałe drzewa (a te rosną całkiem niezależnie ode mnie). Jaki wspaniały klimat.”
A ja natychmiast czuję się lepiej, aż do chwili, kiedy się na tym przyłapuję.
Czy można wyobrazić sobie coś równie głupiego?
Nie jestem odpowiedzialny za te drzewa i nie wybierałem tego miejsca na Centrum. Nie ode mnie zależy pogoda. To po prostu takie jest. Ale moje „ja” uwikłało się w to, zatem czuję się dumny. Czuję się dumny ze „swej” kultury i ze „swego” narodu. Jak to możliwe, by zgłupieć aż do tego stopnia. Doprawdy. Mówią mi, że moja wielka hinduska kultura stworzyła tak wielkich mistyków. Ale przecież nie ja ich stworzyłem. Nie biorę za nich odpowiedzialności.
Albo mówią mi:
– Ten twój kraj z całą tą nędzą, to okropne. Czuje się zawstydzony. Ale przecież to nie ja stworzyłem tę nędzę. O co tu idzie? Czy kiedykolwiek przestaniesz tak myśleć?
Mówią mi:
– Sądzę, że jesteś bardzo czarującą osobą. I już czuję się świetnie. Zostałem pogłaskany. Dlatego nazywają to: Ja jestem OK. i ty jesteś OK. Noszę się z zamiarem napisania książki, której tytuł brzmiałby: „Ja jestem osłem i ty jesteś osłem”. Otwarte przyznanie się do bycia osłem, to największe wyzwolenie, coś najpiękniejszego na świecie. Jakże jest to cudowne. Kiedy ktoś by mi powiedział: „Nie masz racji”, ja mu odpowiem: „A czego się spodziewałeś po ośle?”

Rozbrojeni. Wszyscy powinni być rozbrojeni. To jest ostateczne wyzwolenie. Ja jestem osłem i ty jesteś osłem. W normalnym życiu dzieje się tak: naciskam guzik i jesteś „na górze”, naciskam guzik i jesteś „na dole”. I taki właśnie jesteś. Ilu znasz ludzi, na których nie działa pochwala i oskarżenie?
To nieludzkie – powiesz.
Ludzkie – to znaczy, że trzeba być trochę mała małpką, aby każdy mógł pociągnąć cię za ogon, a ty robisz to, co robić powinieneś?
Ale czy to jest ludzkie? Jeśli uważasz, że jestem czarujący, znaczy to że właśnie w tym momencie jesteś w dobrym nastroju i nic więcej. Znaczy to też, że pasuję do twojej listy zakupów. Wszyscy nosimy przy sobie taką listę zakupów i trzeba się do tej listy dopasować – wysoki, hmm, ciemny, hmm, przystojny, hmm – zgodnie z naszymi upodobaniami.
„Lubię brzmienie jej głosu. Jestem zakochany” – mówisz.
Nie jesteś zakochany, ty głupi ośle. Ilekroć jesteś zakochany – waham się, czy to powiedzieć – jesteś osłem w sposób szczególny. Usiądź i popatrz, co się z tobą dzieje. Chcesz uciec.
Ktoś kiedyś powiedział: „Dziękuj Bogu za rzeczywistość i możliwość ucieczki od niej”. I to właśnie ma miejsce. Jesteśmy tacy mechaniczni w swym życiu, zmanipulowani jak marionetki,  tak bardzo pod kontrolą.

Piszemy książki o tym, jak się kontrolować i jak cudownie być kontrolowanym i jak bardzo potrzebujemy, by nam mówiono: „Jesteś OK.” Czujesz się wtedy wspaniale.
Jak cudownie jest siedzieć w więzieniu. Albo, jak to ktoś kiedyś powiedział, być w swej klatce. Czy lubisz być w więzieniu? Czy lubisz być pod kontrola?
Powiem wam coś. Ilekroć pozwalacie sobie na dobre samopoczucie, kiedy mówią wam, że jesteście OK., tylekroć przygotujcie się na złe samopoczucie – z chwilą gdy powiedzą wam, że nie jesteście dobrzy. Dopóki żyjesz po to, by spełniać cudze oczekiwania, lepiej dobrze zważ, w co się ubierasz, jak się czeszesz i czy masz dobrze wyczyszczone buty. Krótko mówiąc, bacz na to, czy spełniasz każde ich cholerne oczekiwanie. I to ma być ludzkie?

To właśnie odkryjesz, gdy zaczniesz się obserwować.
Będziesz przerażony!
W gruncie rzeczy nie jesteś ani OK., ani nie OK.
Możesz pasować do aktualnych nastrojów albo trendów mody! Czy to znaczy, że stałeś się OK.? Czy to twoje bycie OK. zależy od tego? Czy zależy od tego, co o tobie ludzie myślą?
Ty nie jesteś OK. i ty nie jesteś nie OK., ty jesteś ty.

Mam nadzieję, że przynajmniej dla niektórych z was będzie to duże odkrycie. Jeśli kilku z was dokona tego odkrycia, to… cóż za wspaniała sprawa! Niezwykła!
Wyrzuć ten cały bełkot z byciem OK. i nie OK., wyrzuć wszystkie te osądy i po prostu obserwuj, patrz. Dokonasz wielkich odkryć. Odkrycia te zmienią ciebie. Bez najmniejszego wysiłku, wierz mi.

Przychodzi mi tu na myśl pewien facet, żyjący w Londynie zaraz po wojnie. Siedzi, trzymając na kolanach owiniętą w brązowy papier paczkę. Jest duża i ciężka. Konduktor autobusu podchodzi do niego i pyta:
– Co pan tam trzyma na kolanach?
A człowiek ten odpowiada: To niewypał. Wykopaliśmy go w ogródku i wiozę go na posterunek policji.
Na to konduktor:
– Nie może pan tego trzymać na kolanach. Proszę to położyć pod siedzeniem.
Psychologia i religia, tak jak je generalnie pojmuję, przenoszą bombę z twoich kolan pod siedzenie. Tak naprawdę nie rozwiązują twoich problemów. Zamieniają jedynie jeden problem na drugi. Czy nigdy cię to nie zastanowiło?
Miałeś problem, teraz zamieniłeś go na inny.

Zawsze tak będzie, dopóki nie rozwiążemy problemu zwanego – ty sam.

Czy naprawdę poczujesz się lepiej gdy zmieni się ktoś inny…?

Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor odpowiada:

– Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.

Pacjent odpowiada:

– Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.

Idiotyczne to, prawda? Ale właśnie tak czynimy. Osoba pogrążona we śnie sądzi, że poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Cierpisz, bo śpisz, ale myślisz sobie: “Jakże piękne byłoby życie, gdyby ktoś inny się zmienił. Jakże piękne byłoby życie, gdyby zmienił się mój sąsiad, żona, szef”.

Zawsze chcemy, by dla naszego dobrego samopoczucia zmienił się ktoś inny. Ale czy nigdy nie pomyśleliście, co by się stało, gdyby rzeczywiście twój mąż, twoja żona się zmienili?
Byłbyś równie bezradny jak przedtem, równie nie przebudzony jak dotąd.
Ty jesteś tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa.

Twierdzisz: “Czuję się dobrze, bo świat jest w porządku.” Błąd! Świat jest w porządku, ponieważ ja czuję się dobrze. Tak twierdzą wszyscy mistycy.

A.de Mello „Przebudzenie”

Artykuł z serii: Przypomnienie

Powiązane posty

• Autentyczna zmiana myślenia

• Przestań się okłamywać

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Historia pewnego przebudzenia

• Przebudzenie.

Czy szczęście da się „osiągnąć”? Przywiązania.

11 Środa List 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 39 Komentarzy

Tagi

dojrzałość, mello, obserwacja, pragnienia, przywiązania, przywiązanie, szczęście, uważność, uwolnienie, wolność, wykroczenie, Świadomość

przywiazania5

Co można zrobić, by osiągnąć szczęście?
Nie ma nic takiego, co ty albo ktokolwiek inny mógłby zrobić.  Dlaczego?
Dla tej prostej racji, że ty już teraz jesteś szczęśliwy. Jak więc możesz osiągnąć coś, co już w tej chwili posiadasz?

Jeśli tak jest, to dlaczego nie doświadczamy tego szczęścia, które już teraz jest naszym udziałem?
Ponieważ twój umysł nieustannie jest dla ciebie źródłem nieszczęścia. Wyrzuć to nieszczęście z twego umysłu, a uczucie szczęścia, które zawsze było w tobie, dojdzie do głosu.

Jak może człowiek pozbyć się nieszczęścia?
Znaleźć jego przyczynę i niewzruszenie się w nią wpatrywać.
Wówczas ono samo zniknie w sposób automatyczny. Jeśli będziesz patrzył uważnie, zrozumiesz, że istnieje tylko jedna jedyna przyczyna nieszczęścia. Nosi ona imię: Przywiązanie.

Co to jest przywiązanie?
Emocjonalny stan kurczowego przywiązania wynikający z przekonania, że bez pewnych rzeczy czy osób nie możesz być szczęśliwy. Ten emocjonalny stan przywiązania składa się z dwóch elementów: jednego pozytywnego i drugiego negatywnego.
Pozytywnym elementem jest błysk przyjemności i podniecenia, wzruszenie, jakiego doświadczasz w chwili osiągnięcia tego, czego pragniesz.
Negatywnym elementem jest poczucie zagrożenia i napięcia, które towarzyszy każdemu przywiązaniu.

Pomyśl o więźniu w obozie koncentracyjnym, który zdobył trochę pożywienia; jedną rękę podnosi do ust, a drugą zasłania pożywienie przed sąsiadem, który mógłby mu je porwać w chwili nieuwagi. Oto masz przed sobą doskonały obraz osoby zniewolonej przywiązaniami.
Tak więc przywiązanie, ze swej natury, czyni cię podatnym na emocjonalne zamieszanie i grozi rozbiciem twego wewnętrznego spokoju.

Jak możesz się spodziewać, by osoba zniewolona przywiązaniami była w stanie wejść do tego oceanu szczęśliwości? Równie dobrze możesz oczekiwać, by wielbłąd przeszedł przez ucho igielne!

Tragedia każdego przywiązania polega na tym, iż jeśli jego przedmiot nie zostanie osiągnięty, to staje się przyczyną nieszczęścia.
Jeśli jednak go osiągniesz, nie stajesz się szczęśliwy — zwykle jest źródłem krótkich przyjemności, po których następuje znudzenie; towarzyszy mu zawsze, co jest oczywiste, lęk, iż można go utracić.

Pewnie zapytasz:
Czy nie mógłbym zatrzymać choć jednego przywiązania?
Ależ oczywiście. Możesz zatrzymać ich tyle, ile tylko chcesz.

Ale ceną zatrzymania każdego z nich będzie utrata szczęścia. Pomyśl tylko: natura przywiązań jest taka, że nawet jeśli w ciągu dnia uda ci się zaspokoić wiele z nich, to jedno, którego nie zaspokoisz, będzie cię dręczyć i uczyni cię nieszczęśliwym.

Zwycięstwo w walce z przywiązaniami jest niemożliwe, bo to z czym walczysz, wzmacniasz.
Jak woda nie może istnieć bez wilgoci, tak przywiązanie nie może istnieć bez jednoczesnego poczucia nieszczęścia.
Jeszcze nie narodził się taki człowiek, który znalazłby receptę, jak można zatrzymać pożądane przedmioty bez walki, obaw, lęków, wcześniej czy później nie ponosząc klęski.
Istnieje tylko jeden sposób uzdrowienia problemu z przywiązaniami — przestać je podtrzymywać.

Przeciwnie do tego, co się powszechnie uważa, rezygnacja z przywiązań jest rzeczą łatwą. Jedyne, co trzeba zrobić, to widzieć, ale naprawdę widzieć następujące prawdy:

– Pierwsza prawda: Trzymasz się fałszywego przekonania, że bez niektórych osób i rzeczy nie możesz być szczęśliwy. Przyjrzyj się z pewnego dystansu swoim przywiązaniem i zobacz fałszywość takiego przekonania. Możesz się spotkać z oporem własnego serca, ale w momencie, w którym to dostrzeżesz, dokona się natychmiastowa uczuciowa zmiana. W tej samej chwili przywiązanie straci swoją siłę.

– Druga prawda:
Jeśli ciesząc się różnymi sprawami, odrzucisz jednocześnie przywiązanie do nich, inaczej mówiąc, gdy odrzucisz fałszywe przekonanie, że bez nich nie możesz być szczęśliwy, to zaoszczędzisz sobie wszystkich tych walk i emocjonalnego napięcia, które powstaje zawsze, gdy zapragniesz je ochronić i zachować tylko dla siebie.
Jeśli chcesz zatrzymać wszystkie rzeczy, do których jesteś przywiązany, nie rezygnując choćby z jednej z nich, i cieszyć się nimi coraz bardziej, trzeba by radość, której one są źródłem, była oparta nie na przywiązywaniu się do nich i kurczowym trzymaniu się ich.
Tylko wtedy zachowasz wewnętrzny spokój i w sposób nie zagrożony będziesz się mógł nimi cieszyć.

-Trzecia i ostatnia prawda: Jeśli nauczysz się cenić zapach tysiąca kwiatów, nie przywiążesz się kurczowo do jednego i nie będziesz cierpiał, jeśli go nie dostaniesz.
Jeśli masz tysiąc ulubionych przysmaków, utrata jednego nie zostanie nawet zauważona i nie naruszy twego szczęścia. Doceń bogactwo życia, dostrzeż jego piękno we wszystkim dokoła, a nie będziesz musiał próbować go zatrzymać w jednym obiekcie.
To właśnie twoje przywiązania uniemożliwiają ci szerszy, bardziej zróżnicowany rozwój rozumienia i smakowania rzeczy i ludzi. W świetle tych prawd nie może przeżyć żadne przywiązanie. Jednak to światło musi świecić nieprzerwanie, jeśli chcesz osiągnąć pożądany skutek.

Przywiązania rozwijają się tylko w ciemności iluzji. Człowiek przywiązany do swoich bogactw nie może wejść do królestwa radości nie dlatego, że jest zły, ale dlatego, iż zdecydował się pozostać ślepy.

Na bazie : A. de Mello, Wezwanie do miłości

Zobacz też:

  • Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
  • Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
  • Miłość…jak głód
  • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
  • Nałogi – pragnienie ucieczki
  • Zorbą czy…Buddą?
  • Spogladaj głębiej…

Wielka podróż – zaczyna się od małego kroku.

06 Piątek List 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 114 Komentarzy

Tagi

dojrzewanie, drobnostki, emocje, ewolucja, integracja, nauka, Rozwój, spostrzegawczość, uważność, wnioski, wyciszenie, zmiana, Świadomość

kroki
Dziś zdecydowałam się napisać trochę bardziej luźny artykuł z wrażeniami z mojego bieżącego życia.
Tak dla odmiany 🙂
————————————————————-

Jednym z moich niewinnych hobby jest obserwowanie przepływu emocji i energii między ludźmi. 🙂

Czasem obserwuję moje własne emocje w rozmowie i emocje, którym daje wyraz druga osoba, tak po prostu, bez oceniania, a czasem… wyciągam z nich dalej idące wnioski, o czym zaraz…:)

Otóż niedawno w moim życiu, miała miejsca pewna ciekawa sytuacja, która, mimo że z pozoru drobna, okazała się mieć uzdrawiający wpływ na szereg moich zachowań w innych, znacznie poważniejszych sprawach.

Jakiś czas temu na zajęcia fitness na które uczęszczam, przyszła nowa instruktorka.
Akurat tak się złożyło, że gdy przyszła na swoje pierwsze zajęcia, ja byłam pierwszą oczekującą na nią uczestniczką, zatem rozmawiałyśmy chwilę – i tak się zapoznałyśmy.
Nasza znajomość trwała przez następne miesiące, bo kilka razy w tygodniu chodziłam na jej zajęcia.

Jej codzienna prezencja to uśmiechnięta buzia, masa energii i ciepłe, życzliwe obejście. Zajęcia jej zawsze były wypełnione na maksa, bo ludzie lgnęli do jej pozytywnej energii.
Zaobserwowałam jednak pewną właściwość, którą przejawiała
– dwa razy w miesiącu miała zwyczaj przychodzić na zajęcia w zupełnie innym nastroju niż zwykle.
Podobnym do chmury gradowej. 🙂
Warczała na ćwiczące, poprawiała bez litości i nie uśmiechała się nawet raz.

Z początku, gdy tak się zachowywała, reagowałam obronnie, wycofaniem.
Widząc, że się nie uśmiecha = ja nie uśmiechałam się także. Tylko wpatrzona w lustro, unikając jej wzroku (niemal jakbym była na nią obrażona!),  ćwiczyłam – skupiona na sobie.

Pewnego dnia, w moim życiu osobistym, miała miejsce sytuacja, gdy poczułam się przymuszona przez inną osobę do reagowania zgodnego z jej życzeniami.
Pomyślałam wtedy:
Och, jakie to okropne, że nie mogę zachowywać się tak jak mam ochotę, tylko zgodnie z czyimiś oczekiwaniami, muszę się napinać i grać po kogoś…

zarowka
I nagle w mojej głowie zapaliła się żaróweczka 😉
-Przecież dokładnie to samo ja „robiłam” instruktorce!

Oczekiwałam, że zawsze będzie miała cudowny nastrój i będzie hojnie obdarzać całą salę swoją pozytywną  energią!
Co więcej, gdy tego nie robiła „okazywałam” swoje niezadowolenie, unikając jej wzroku i rewanżując się ponurą miną.

Odkrycie tego było… bardzo przyjemne 🙂
Zawsze gdy zauważę w sobie podobne rzeczy, moja energia odrobinę się integruje i czuję cudowny zalew energii, dosłownie ekstatyczną falę, gdy dotychczas odseparowane, nieświadome części mnie – wynurzają się spod powierzchni, wpływając w światło mojej świadomości.

Staję się wtedy, odrobinę bardziej – całością.
A energia którą wkładałam w to by je tłumić, wraca do mnie…oddając się w moją dyspozycję 🙂
Staję się silniejsza. (Więcej o tym, w artykułach : Mroczny bliźniak oraz Stłumienia)

Dowiadywanie się prawdy o sobie i swoich reakcjach, jest najcudowniejszą nagrodą, jaka istnieje – także energetyczną 🙂 Integracja, choćby mały kawałeczek po kawałeczku,  to coś naprawdę wartego naszego zaangażowania.

Zatem – na następnych zajęciach – postanowiłam zmienić swoje podejście.

Czemu miałam poddawać się czyjejś energii, skoro ta energia…. nawet tej osobie nie sprawiała radości?
Nie tylko mnie? 🙂  Po co prowadzić energetyczne wojenki?

Czy nie mogłam być sobą?
Przecież na zajęcia zawsze przychodzę w świetnym nastroju z wielkim zapałem do ćwiczeń, gdyż ćwiczenia to moje drugie niewinne hobby 😉
Może warto zrobić z tego użytek?

Zobaczywszy, że instruktorka wygląda jak chmura gradowa, zachowałam spokój. Nie zasypywałam jej też nachalnymi uśmiechami, ale zachowałam w miarę neutralną twarz, otwartą, nastawioną życzliwie.
W trakcie zajęć, gdy zdarzyło mi się zrobić jakąś pomyłkę w układzie, uśmiechałam się do siebie, do lustra, zachowując wolność energetyczną i emocjonalną, od innych ludzi dokoła.

Pod koniec zajęć wydarzył się mały cud.
Instruktorka podeszła do mnie i mówi:
– Jak przyjemnie było na ciebie patrzeć dziś! Dosłownie promieniujesz pozytywną energią!
Zdębiałam, po czym mówię –
– Wydawało mi się, że dziś szczególnie dużo się myliłam…
A ona –
– Nie szkodzi w 0góle tego nie zauważałam, podoba mi się, że lekko podchodzisz do swoich pomyłek, inni mają zacięte miny, a ty się rozbrajająco uśmiechasz!
Jej własna twarz, gdy to mówiła, rozciągnęła się w szczerym uśmiechu, widziałam że jej nastrój i energia uległy znacznej poprawie…

Można więc  poprawić komuś nastrój, bez wywierania na niego presji
– zajmując się tak naprawdę…sobą…:)
Będąc zadowolonym, pozwalając sobie być w dobrym nastroju, nie oczekując, że inni dopasują swój nastrój do naszego, czy wpasują się w nasze wyobrażenia…

Odwieczna prawda drzemie w powiedzeniu : zmień siebie, a zmieni się cały świat 🙂

Ta z pozoru drobna sytuacja, okazała się dla mnie wstępnym treningiem, przydatnym w moim życiu, w znacznie szerszym spojrzeniu.

Zauważcie bowiem, że o ile  w takiej jak ta sytuacji, mało emocjonalnie angażującej, od której nic nie zależy – łatwo dokonywać obserwacji i przeprowadzać trzeźwe wnioskowanie,
to już znacznie trudniej działać pod presją – w sytuacji gdy nasz dobrobyt od tego zależy… 🙂
*

W mojej pracy zawodowej znajduję się nieraz w sytuacjach gdy muszę negocjować ze zleceniodawcami. Bywają to trudne rozmowy, bo zleceniodawcy nie są ludźmi pozbawionymi swoich kaprysów, jak zresztą każdy z nas 😉
Czasem niełatwo jest odciąć się energetycznie od  ich rozdrażnienia, roszczeniowej postawy, niekonstruktywnej krytyki czy osobistych uprzedzeń. (takimi słowami ich postawę określają moi współpracownicy)

Jakiś czas po mojej sytuacji z instruktorką siedziałam na spotkaniu firmowym. Powietrze było wprost gęste od emocji, które udzielały się także mnie.
Mimo, że starałam się zachować czysty umysł, czasem, gdy miałam jakiś własny interes do przeprowadzenia, pokrywający się z obowiązkami przypisanymi do mego stanowiska, czułam że pojawiały się we mnie emocje, napięcie czy stres. Walka o to na czym mi zależało, i rozdrażnienie na ludzi + okoliczności, które mnie odsuwały od tego celu.

Szczęśliwy przełom w tym wzorcu zachowania pojawił się jakiś tydzień po sytuacji z instruktorką.
Po pewnym spotkaniu, dość emocjonalnym, miałam iść do osoby która(wg mnie 🙂 ) generowała problemy w projekcie i porozmawiać z nią…poważnie… 🙂
Oczywiście mój nastrój był bojowy. „No bo przecież trzeba to powiedzieć! Porządek musi być!:) „
(ciekawa jestem czy komuś  się to z czymś kojarzy… ?)

Jednak jakiś drobiazg zmusił mnie do przełożenia wizyty na potem.
W trakcie tej przerwy, gdy emocje nieco opadły, przypomniałam sobie instruktorkę i jej reakcję.
Zatrzymałam się i odetchnęłam.

Pomyślałam:
– Przecież mogę być wolna, nawet jeśli mam coś załatwić 🙂
Wolność istnieje we mnie. Przecież nie muszę iść taka… zła.
Mogę być sobą, tak samo jak na fitnessie.
Mogę iść z pozytywnym, ale nie nachalnym nastawieniem!

I tak też zrobiłam. (Każdy kto ma choć odrobinę medytacyjnej praktyki, wie jak wyciszyć się i cofnąć z poziomu ciała emocjonalnego na poziom czystej świadomości.)
Udałam się na spotkanie. Rozmowa przebiegła spokojnie. Osoba, z którą rozmawiałam denerwowała się wprawdzie na początku, ale ja zachowywałam neutralno-otwartą postawę. Żadnego ostentacyjnego hamowania się. Autentyczny spokój, płynący z głębi. Czułam szczere zadowolenie i poczucie wolności.
Wysłuchałam uważnie, przedstawiłam nasze możliwości, zaproponowałam rozwiązania. Atmosfera znacznie się oczyściła i spotkanie zakończyło się całkiem przyjemnie i konstruktywnie.
Osoba widząc, że nie jestem napięta i nie naskakuję na nią, okazała się znacznie chętniejsza do współpracy i o wiele więcej kompromisów zawarliśmy niż poprzednio.
A przy tym – wyszłam z niego zadowolona i rozluźniona. 🙂

*

Co mogę zatem powiedzieć w posumowaniu :)?

Szczerze polecam Wam wszystkim – obserwowanie waszych zachowań i reakcji na MAŁYCH, niepozornych sprawach.

Nie  od razu Rzym zbudowano 🙂
Nie od razu uda się zmienić nasze zachowania w najbardziej drażliwych, dużych sprawach. Czasem to naprawdę trudne zadanie, wymagające niezwykle długiego treningu uważności i wprawy w analizowaniu wzorców.

Jednak to właśnie drobiazgi są dokoła nas! Na nich możemy się uczyć, wprawiać!
Czekają by je zauważyć, leżąc na otwartym terenie.

Prawda która jest w nas – mówi cały czas – w każdym drobnym geście, w krótkiej rozmowie na gg, w smsie wysłanym do znajomych, w uśmiechu do koleżanki z biura, czy z  roku…
Nasze wzorce działają za każdym razem.

Naburmuszona instruktorka?

Owszem, można pewnie machnąć ręką i powiedzieć:
A cóż się można z takiej drobnostki nauczyć?!
Co może MI powiedzieć gburowata instruktorka – o mnie samej?

A jednak, może!

Nasze wzorce odtwarzają się z jednakową siłą w drobnych i wielkich sprawach…
Ale w drobnych, nieobciążonych zaciemniającymi emocjami – możemy łatwiej rozpoznać wzór! Łatwiej możesz wprowadzić zmianę, tam gdzie ogarniasz sytuację w jednym rzucie oka.

Gdy nauczysz się zauważać swoje mechaniczne, utrwalone reakcje na problemy codziennego dnia  – swoje mechanizmy obronne – wtedy będziesz mógł podnosić poprzeczkę i w coraz trudniejszych, bardziej złożonych, stosować to co wcześniej wypracujesz.

Nie wstydź się zastanowić nad swoją reakcję na rozpychającą łokciami staruszkę w autobusie.
Na nerwową sprzedawczynię. Na olewającą panią na poczcie. Na skrzywioną sprzątaczkę.
To nie jest stracony czas.

Może nauczono cię bagatelizować drobiazgi ? „nie rozdrabniać się”?

Jednak wtedy sam odbierasz sobie narzędzie nauki, rezygnując z prawdziwego poznawania siebie.
Człowiek jest jak hologram, albo fraktal.
Nawet rozebrany na małe kawałki, ujawnia właściwości całości – w jednym tylko detalu…

Warto mieć to na uwadze 🙂

Praktyka uważności dnia codziennego – jest jednym z pożytecznych narzędzi jakie możesz wykorzystać do podnoszenia swojej spostrzegawczości…a tym samym, w perspektywie – jakości swojego życia, i rozwoju osobistego 😉

Gdy sprzątasz swoje mieszkanie, zauważ jak sprzątasz swoje życie.
Gdy się ubierasz, starannie czy niestaranie, zauważ jak to się przekłada na pracę nad sobą…
Gdy uprawiasz sport, zauważ jak jakość ciała, przenosi się na jakość ducha.
Gy rozmawiasz ze znajomymi, zauważ jak rozmawiasz ze sobą.
Gdy gotujesz, zauważ czy dbasz o jakość pożywienia, czy olewasz to jakie energie w siebie bierzesz, zauważ jak to może przekładać się na inne obszary twego życia…

Jest cała masa drobnych spostrzeżeń jakie możesz dokonać, a jakie znajdą odbicie w twoim charakterze, widzianym jako całość. I w twoich dokonaniach życiowych.

drogaI nie traktuj tego jako formy kontroli samego siebie czy kolejnego sposobu na dojechanie sobie za to, że czegoś się nie udało wychwycić.  Z kontrolą wiąże się wysiłek, a ty możesz się bawić w poznawanie siebie 🙂 Cieszyć, gdy uda ci się poznać kolejny kawałek układanki, i nie przejmować, gdy coś przegapisz. Bądź w tym na luzie 🙂 !Niech sprawia ci to przyjemność – godną detektywa odkrywającego pasjonujące zagadki 🙂

Na Twej drodze dojrzewania i stawania się zintegrowaną osobą…wykonasz z pewnością milion niepowtarzalnych, choć niewielkich kroków! Obserwuj i poznawaj siebie w każdej minucie Twojego życia !
… przecież każda fascynująca podróż, zaczyna się od małego kroku 🙂

Zenforest @ copyright

Zobacz także

  • Dzień Uwagi
  • Wyostrz swoją uwagę
  • Czy masz mrocznego bliźniaka? cz I
  • Czy masz mrocznego bliźniaka? cz II
  • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)
  • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
  • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
  • Naucz się relaksować
  • Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
  • Czy jesteś uważny?

Post scripum
Pewnie wielu z was potrafi sobie radzić na stresujących spotkaniach z klientami, czy podczas egazminów bo mają to przepracowane na wcześniejszych etapach życia i nie skorzysta zbyt wiele z tego konkretnego przykładu.  Ameryki nie odkrywam, wiem 🙂
Już Dale Carnegie napisał o tym całą książkę.  Jednak…sam model nauki na drobiazgach – może być traktowany uniwersalnie, zwłaszcza gdy połączymy go z praktyką uważności.  Czasem mamy tendencję do pomijania takich spraw, przechodzeniu do porządku – nad imponderabiliami.
Dlatego pomyślałam, że poświęcę temu tematowi cały artykuł, który choćby nie miał być specjalnie odkrywczy, może być …przypominający 🙂

Wyjdź Demonowi naprzeciw !

14 Środa Paźdź 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 10 Komentarzy

Tagi

buddyzm, cziedrymn, demon, demony, iluzja, pema, praktyka, uważność, wyobrażenia, wyzwolenie, zrozumienie, Świadomość

(Tekst  jest nawiązaniem do artykułu  Demony, które niosą Przebudzenie )
Fragment z Pema Cziedryn – „Kiedy Życie nas przerasta”


Gdy miałam dziesięć lat, moją przyjaciółkę zaczęły dręczyć koszmary. Regularnie śniło jej się, że biegnie przez ogromny, ciemny dom ścigana przez okropne potwory. Napotykała zamknięte drzwi i walczyła, by je otworzyć. Ledwo udawało jej się zatrzasnąć je za sobą, a już słyszała, jak otwierają je zbliżające się szybko monstra. Budziła się z krzykiem, wołając o pomoc.

Któregoś dnia siedziałyśmy w kuchni i rozmawiałyśmy o tych koszmarach. Kiedy spytałam, jak wyglądają demony w jej śnie, przyznała, że nie wie, gdyż zawsze przed nimi ucieka. Zaczęła się jednak nad tym zastanawiać. Usiłowała sobie przypomnieć, czy któryś z prześladowców był podobny do wiedźmy albo czy może miał przy sobie nóż.
A kiedy koszmar pojawił się po raz kolejny i potwory ponownie zaczęły ją ścigać,  dziewczynka zatrzymała się nagle w swoim śnie i odwróciła. Wymagało to nie lada odwagi. Serce biło jej jak oszalałe, ale oparła się plecami o ścianę i spojrzała w stronę potworów. Wszystkie się wówczas zatrzymały i zaczęły krążyć wkoło, żaden jednak nie podchodził bliżej. Było ich pięć i wyglądem przypominały zwierzęta. Jeden był podobny do szarego niedźwiedzia, lecz zamiast pazurów miał długie czerwone paznokcie. Inny miał czworo oczu. Jeszcze inny – ranę na pysku.
Kiedy śniąca przyjrzała się prześladowcom bliżej, wydali się jej mniej straszni – wyglądali teraz jak postacie z komiksów. A po chwili zaczęli znikać. Obudziła się – i to był koniec jej koszmarów.

Istnieją nauki o trzech rodzajach przebudzenia: przebudzeniu ze zwyczajnego snu, przebudzeniu w momencie śmierci – ze snu, jakim jest życie, oraz przebudzeniu do pełnego oświecenia ze snu iluzji. Według tych nauk śmierci doświadczamy jako swego rodzaju przebudzenia po bardzo długim śnie. Kiedy o tym usłyszałam, przypomniałam sobie o nocnych koszmarach mojej przyjaciółki.
I nagle doznałam olśnienia. Pomyślałam, że jeśli wszystko jest śnieniem na jawie, to równie dobrze mogłabym prześnić sen swego życia, spoglądając lękom prosto w oczy, zamiast przed nimi uciekać. Nie zawsze przychodziło mi to z łatwością, ale podczas tych prób wiele się nauczyłam o _maitri_.

Nasze osobiste demony przyjmują różne postaci. Wstyd, zazdrość, uczucie bycia porzuconym, zranionym, wściekłość. Są tym wszystkim, co odczuwamy jako dyskomfort i przed czym nieustannie uciekamy.
Nasza ucieczka przybiera często spektakularne formy – wybuchamy, rzucamy złe słowo, trzaskamy  drzwiami, uderzamy kogoś lub ciskamy doniczką.

Unikamy w ten sposób bezpośredniej konfrontacji z tym, co dzieje się w naszym sercu. Jeśli nasze uczucia nie znajdują ujścia w wybuchu, tłumimy je w sobie, na siłę uśmierzamy ból. Można w ten sposób spędzić całe życie, uciekając przed potworami własnego umysłu.
Współcześni ludzie są tak zagonieni, że nie dostrzegają, ile mogliby czerpać z piękna otaczającego ich świata. Przyzwyczajeni do nieustannego pędu z klapkami na oczach, pozbawiają się radości.

Kiedyś śniło mi się, że przygotowuję dom na przyjazd Khandro Rinpocze. Biegałam w kółko, sprzątając i gotując. Nagle podjechał samochód, z którego wysiadła Rinpocze wraz z asystentem. Kiedy wybiegłam na ich powitanie, Rinpocze uśmiechnęła się i spytała: „Czy widziałaś dzisiejszy wschód słońca?” „Nie, Rinpocze – odparłam. – Byłam zbyt zajęta, by patrzeć na słońce”. Rinpocze zaśmiała się i powiedziała: „Zbyt zajęta, by przeżywać swoje życie!”

Wydaje się, że niekiedy wolimy żyć w niewiedzy i pośpiechu. Choć protestujemy, narzekamy i całymi latami chowamy urazę. Czasem jednak w naszym pełnym goryczy i żalu umyśle pojawia się nagle przebłysk _maitri_. Słyszymy znienacka płacz dziecka lub czujemy zapach pieczonego chleba. Uderza nas chłód powietrza lub widok pierwszego wiosennego krokusa.
Nieoczekiwanie zaskakuje nas piękno naszego własnego podwórka.

Aby pozbyć się oporu wobec życia, musimy wyjść mu naprzeciw. Jeśli jesteśmy niezadowoleni, bo w pokoju jest zbyt ciepło, możemy wyjść temu ciepłu naprzeciw, poczuć jego gorąco i ciężar. W zimnym pokoju [50] możemy wyjść na spotkanie zimnu – poczuć jego szczypiącą lodowatość.
Gdy pada deszcz, możemy, zamiast narzekać, odczuć jego wilgoć.
Gdy boimy się, kiedy wiatr uderza w okna, możemy wyjść mu naprzeciw i wsłuchać się weń. Prawdziwym darem, jaki możemy ofiarować sami sobie, jest pozbycie się oczekiwań, przekształcenie ich w lekarstwo. Nie ma radykalnego sposobu na zimno i gorąco. Zimno i gorąco będą istnieć zawsze. Po naszej śmierci fale nadal będą uderzać o brzeg, przypływać i odpływać, a dzień nadal będzie zamieniać się z nocą – gdyż taka jest natura zjawisk. Umiejętność otwarcia umysłu, przyjrzenia się z bliska, docenienia – oto istota _maitri_. […]

Nadmierne przejęcie się własnymi wyobrażeniami o sobie czyni nas głuchymi i ślepymi. To tak, jakby z kapturem na głowie stać pośrodku wielkiej łąki pełnej polnych kwiatów albo z zatkanymi uszami patrzeć na  drzewo pełne śpiewających ptaków.

Była sobie raz młoda kobieta-wojownik.
Nauczyciel powiedział jej, że musi się zmierzyć z lękiem. Kobieta chciała uniknąć walki – taka perspektywa wydawała się jej zbyt brutalna i przerażająca.
Mistrz jednak nie ustąpił i udzielił swej uczennicy odpowiednich wskazówek. Nadszedł dzień konfrontacji. Wojowniczka stanęła naprzeciw lęku.
Czuła się bardzo mała, lęk zaś był ogromny i straszny. Każde z nich miało swoją broń. Młoda wojowniczka podeszła do lęku, skłoniła się trzykrotnie i zapytała: „Czy udzielisz mi pozwolenia, bym mogła stoczyć z Tobą walkę?”. Lęk odpowiedział: „Dziękuję za szacunek, który nakazuje ci prosić mnie o pozwolenie”. Następnie kobieta spytała: „Jak mogę cię pokonać?”.
Lęk odparł: ” Moją siłą jest to, że mówię szybko i wciąż zbliżam się do twej twarzy. Wtedy tracisz siły i robisz wszystko, co ci każę. Jeśli jednak nie uczynisz tego, co ci każę, nie będę miał nad tobą władzy. Możesz mnie słuchać i szanować. Możesz nawet pozwolić mi się przekonać. Ale dopóki nie robisz tego, co mówię, jestem bezsilny”.
W ten sposób wojowniczka dowiedziała się, jak pokonać lęk.

Tak to właśnie działa. Musimy zdobyć się na szacunek wobec swoich emocji, na zrozumienie, skąd emocje czerpią moc pozwalającą im wodzić nas za nos. Wówczas zobaczymy, jak sami dodatkowo potęgujemy swój ból, jak zwiększamy pomieszanie – jak sami siebie krzywdzimy.

Dzięki uważności widzimy rzeczy takimi jakimi są, w chwili, gdy powstają.
Dzięki uzyskanemu zrozumieniu nie wywołujemy reakcji łańcuchowej, w której drobne wydarzenia urastają do rangi ogromnych problemów.
Postrzegamy rzeczy małymi – i one takimi pozostają.
Nie powodują ani trzeciej wojny światowej, ani nawet rodzinnej awantury.
A wszystko to dzięki umiejętności zatrzymania się na chwilę, dzięki uczeniu się nie-reagowania impulsywnie, automatycznie, za każdym razem w ten sam sposób.
Spróbujmy zatrzymać się, zamiast bezzwłocznie wypełniać działaniem pojawiającą się pustkę – oto transformujące doświadczenie. Chwila uspokojenia pozwala nawiązać kontakt z pierwotnym niepokojem i z pierwotną przestronnością w nas…W chwili wyciszenia – blakną nawet najgorsze demony.

Fragment z Pema Cziedryn – „Kiedy Życie nas przerasta”

Zobacz też

•Demony, które niosą Przebudzenie

• Przestać żyć we władzy Demona

• Demon zazdrości

• Seks – demon z piekła rodem

• Benedyktyn, demony i Zen

Czy jesteś uważny?

08 Czwartek Paźdź 2009

Posted by ME in Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

filtry, obiektywność, spostrzegawczość, subiektywność, umysł, uważność, Świadomość

uwaznosc
Czy chcesz przekonać się jaki masz poziom uważności ? 🙂
Możesz to zrobić za pomocą tego oto, prostego i zabawnego teściku.
Zapraszam do wykonania próby!

Wykonaj test:

Ile podań wykona zespół białych?

Oglądnąłeś/łaś? 🙂

To jak działa mechanizm uwagi oraz filtrowania informacji w naszym umyśle, było od zawsze jednym z najbardziej fascynujących pytań jakie sobie zadawałam. Czy widzimy całość obrazka, czy tylko to na czym się skupiamy? Jak to się przekłada na życie codzienne, na naukę, na relacje między ludzkie. Co naprawdę widzimy? To co chcemy widzieć, czy to co istnieje naprawdę?

Przytaczany jest często przypadek gdy kilkunastu świadków tego samego wypadku opisało go w taki sposób, że różnice sięgały  85% . Powstaje pytanie co zatem naprawdę widzieli?

To samo odnosi się do naszego życia.
Gdy skupiamy się za bardzo na jego jednym aspekcie, przestajemy widzieć szerszy obrazek.  Tracimy okazje do tego by je wzbogacić i poszerzyć nasze perspektywy.

Teraz – umieść w umyśle obrazy niedostatku i cierpienia, a przestanie on zauważać wszelkie okazje i możliwości, które mogłyby poprawić Twoją sytuację. Z drugiej strony – ustaw go na sukces, a na pewno dostrzeżesz mnóstwo możliwości jego osiągnięcia.  Wojciech Diechtiar

Myślisz że już wiesz o co chodzi? 🙂

Spróbuj jeszcze raz…

Kto zabił lorda? Czy umiesz to zgadnąć?

Zenforest
(dzięki inspiracji Wojtka Diechtiara, z bloga http://tajemnica.wordpress.com/ )

Zobacz także:

• Dzień Uwagi

• Wyostrz swoją uwagę

• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?

• Spogladaj głębiej…

• Dotykając natury umysłu.

• Wyprawa do serca ciszy.

Straszna historia o diable

25 Piątek Wrz 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen

≈ 121 Komentarzy

Tagi

ciało bolesne, diabeł, ego, historyjka, nie-myślenie, obecność, proces myślowy, przypowieść, uwaga, uważność, Świadomość

diabel
W dawnych czasach, pewien ubogi i dosyć skąpy Chińczyk policzył oszczędności swojego życia (które trzymał ukryte w podłodze) i okazało się, że uzbierało się tego 30 sztuk złota. Udał się więc na targowisko, by po wielu latach po raz pierwszy kupić sobie coś ciekawego.

Po przyjrzeniu się różnym rozmaitościom, nie znalazł nic co by go zainteresowało. Już miał wrócić niepocieszony do domu, kiedy nagle jego uwagę przykuł… diabeł. Diabeł był czarny jak smoła, miał lekko skośne oczy, ogon, rogi, czerwone ślepia i było od niego lekko czuć siarką. Siedział spokojnie w klatce i przyglądał się przechodniom.

Nasz bohater spytał się po co komu taki diabeł. Sprzedawca wyjaśnił mu, że taki diabeł, to bardzo pożyteczne zwierzę – potrafi napalić w piecu, narąbać drzewo, pomalować płot, gotować, sprzątać i wiele innych rzeczy. Prawdziwa złota rączka. Przy tym je tyle co zwykły człowiek i tak jak człowiek czasami potrzebuje odpocząć i zdrzemnąć się. Jego utrzymanie nie jest więc kosztowne.

Kupiec obejrzał dokładnie diabła i spytał o cenę. Okazało się, że kosztuje on 30 sztuk złota i sprzedawca nie zamierza spuścić z ceny. Po długim namyśle Chińczyk zdecydował się jednak wydać wszystkie oszczędności swojego życia i kupił diabła.

Kiedy już odchodził, sprzedawca zwrócił mu uwagę, na pewien istotny szczegół. Otóż okazało się, że diabeł owszem, pracuje intensywnie, ale tylko wtedy jeśli zawsze powie mu się co ma robić. Musi mieć zawsze wyznaczony plan dnia. Pobudka o godzinie tej i tej, rąbanie drzewa na opał do godziny …, śniadanie o godzinie …, 15 minut przerwy na wypoczynek itd. I tak codziennie. Nie wolno o tym zapomnieć! – przestrzegł sprzedawca. Diabeł pozostawiony sam sobie, zajmie się swoimi diabelskimi sprawami, co nigdy nie kończy się dobrze.

Zdziwiony Chińczyk zapamiętał uwagę, wziął diabła ze sobą i udali się do domu. I rzeczywiście – sprzedawca nie kłamał – diabeł zawsze robił to co polecił mu wykonać jego gospodarz.

Wstawał bez ociągania się o 6 rano, rąbał drwa, zamiatał obejście, jadł śniadanie, odpoczywał… Właściciel był z niego bardzo zadowolony.

Jednak pewnego dnia wieśniak musiał wyjechać. Znane są dwie wersje wyjaśniające przyczyny jego wyjazdu:

Pierwsza (dla dzieci) mówi o tym, że pojechał on odwiedzić swoją chorą matkę.

Druga (dla dorosłych) opowiada o jego wizycie u przyjaciół i imprezie, która trochę się przedłużyła…

W każdym razie w obu przypadkach, chłop po prostu zapomniał o tym, że musi przydzielić diabłu zadania.

Zaniepokojony wracał do domu i już z daleka zobaczył, że coś jest nie w porządku. Znad miejsca, gdzie mieściła się jego wioska, unosiły się opary dymu.

Wkrótce poczuł swąd spalenizny, a kiedy podszedł bliżej jego oczom ukazał się wstrząsający widok. Wieś była doszczętnie spalona, a na zgliszczach siedział diabeł i piekł w ogniu ciało dziecka…

* Dlaczego taka ładna historia, ma tak straszne zakończenie?
* Kim jest diabeł?
* Kim jest wieśniak?
* Kim Ty jesteś?
* Co to wszystko oznacza dla Twojego życia?

Odpowiedz – teraz!

źródło : http://mahajana.net/teksty/przypowiesc_o_zoltym_diable.html
——————————————————————————
A jak wy zinterpretowalibyście tą historię :)?

Zobacz także

• Trzej mnisi i… ego

• W sercu Mędrca

• Miłość i mistrz

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• A mistrz mu odpowiedział…

• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży

Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn

30 Czwartek Lip 2009

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Zen

≈ 44 Komentarze

Tagi

dojrzałość, emocje, Medytacja, młodość, Pema Cziedryn, Rozwój, starość, tu i teraz, uważność, wolność, wzrastanie, Świadomość, życie

nigdy

Podróż duchowa wymaga wyjścia poza nadzieję i lęk, wymaga wkroczenia na niebezpieczne, nieznane terytorium i nieustannego podążania naprzód. Być może jest to najważniejszy aspekt rozwoju duchowego, bo zazwyczaj, dochodząc do granic swoich możliwości, czujemy się zagrożeni.
*
Zawsze jest coś, czego jeszcze możemy się nauczyć. Nie tak jak zadowoleni z siebie starcy, którzy się już poddali i nie podejmują żadnych wyzwań. W najmniej spodziewanym momencie wciąż możemy spotkać rozjuszonego psa!
*
Łagodniejemy dzięki czystej sile emocji – energii gniewu, energii rozczarowania czy energii lęku. To tłumienie ją wyostrza i zatruwa. Tymczasem jeśli nie zostanie ona ukierunkowana, może przeniknąć nasze serce i otworzyć nas. Wówczas odkrywamy stan wolny od ego. W tym momencie rozpadają się nawykowe schematy naszych zachowań. Osiągnięcie granic wytrzymałości jest jak odnalezienie drzwi do zdrowego umysłu
*
Można by się spodziewać, że świadomość własnych skłonności powinna sprawić, że znikną. Tak jednak się nie dzieje. Przez długi czas musimy zadowolić się jedynie świadomością ich istnienia. Ale jeśli jest ona wystarczająco głęboka, z czasem skłonności te same zaczną się wyczerpywać…
*
Aby pozostać w równowadze między uleganiem i odrzucaniem, musimy przyjmować bez wartościowania wszystkie pojawiające się myśli, pozwalając im po prostu przemijać i wciąż powracając do otwartości chwili obecnej.
*
Myśli się pojawiają, a my, zamiast je tłumić lub obsesyjnie do nich lgnąć, akceptujemy ich obecność bez oceniania i pozwalamy im odejść. W ten sposób powracamy do bycia tu i teraz.
*
W zrozumieniu naszej życiowej niewygody chodzi najpierw o to, by się do niej zbliżyć i ujrzeć ją wyraźnie, zamiast próbować się przed nią gorączkowo ochronić.
*
Jeśli naszym doświadczeniem jest przeświadczenie, że otwierają się przed nami jakieś perspektywy albo że jesteśmy ich zupełnie pozbawieni, to doświadczenie to takie właśnie będzie. Jeśli raz uda nam się zbliżyć do tego, co nas przeraża, a innym razem zupełnie nie jesteśmy w stanie tego zrobić, to właśnie to staje się naszym doświadczeniem.
*
Wystarczy obserwować, co się dzieje – to najlepsza nauka. Być w tym, co się wydarza, i nie oddzielać się od tego. Przebudzenie można odnaleźć w przyjemności i w bólu, w zagubieniu i w mądrości.
*
Słuchałam kiedyś mistrzów _zen_, którzy mówili o medytacji jako o gotowości do nieustannego umierania. Odnalazłam to tutaj: z każdym uchodzącym z nas i rozpływającym się wydechem pojawia się szansa, aby umarło to, co właśnie przeminęło. Odprężenie zamiast paniki.
*
Rinpocze proponuje, abyśmy podczas medytacji oznaczali swoje myśli etykietką „myślenie”. Medytowaliśmy zatem z uwagą skoncentrowaną na wydechu i nim się orientowaliśmy, już porywał nas świat naszych planów, zmartwień i fantazji. Świat złożony z myśli.
W momencie, gdy uświadamialiśmy sobie swoje rozproszenie, naszym zadaniem było powiedzieć sobie: „myślę!” i spokojnie powrócić do wydechu.
Oglądałam kiedyś pokaz tańca, który przedstawiał opisany powyżej proces.
Tancerz wszedł na scenę i usiadł w pozycji medytacyjnej. W ciągu kilku sekund ogarnęły go myśli pełne namiętności. Przechodził przez kolejne etapy, coraz bardziej poddając się emocjom, aż nieznaczne z początku przebłyski namiętności przybrały formę rozbuchanej erotycznej fantazji. Nagle rozległ się głos dzwoneczka i spokojny głos powiedział: „myślę!’ Tancerz usiadł zrelaksowany na powrót w pozycji medytacyjnej. Po chwili przedstawił taniec furii, którego początek wyrażał nieznaczne rozdrażnienie, koniec zaś był prawdziwą eksplozją. Potem był jeszcze taniec samotności, a po nim taniec ospałości. Za każdym razem w apogeum dzwonił dzwoneczek, a głos mówił: „myślę!” Chwile relaksacji stopniowo przedłużały się i miało się wrażenie, że siedzący tancerz trwa w stanie głębokiego, bezgranicznego spokoju.
*
Medytacja w żadnym wypadku nie ma służyć tłumieniu czegokolwiek ani też zachęcaniu do lgnięcia do czegokolwiek.
Allen Ginsberg używał określenia „zaskoczyć umysł”. Oto siadamy na poduszce i nagle pojawia się jakaś nieprzyjemna niespodzianka. W porządku, akceptujemy ją. Tego momentu nie wolno odrzucić! Należy z życzliwą uważnością rozpoznać go jako „myślenie” i pozwolić mu odejść. Po chwili pojawia się, dla odmiany, bardzo przyjemna myśl. W porządku, ją też akceptujemy. Także do takich chwil nie należy lgnąć, lecz ze współczuciem rozpoznać je jako „myślenie” i pozwolić im przeminąć.
*
Podczas tego typu praktyki, odkrywa się, że liczba niespodzianek może być nieskończona. Milarepa, najsłynniejszy tybetański jogin, stworzył przepiękne pieśni o tym, jak medytować. W jednej z nich mówi, że umysł tworzy więcej projekcji, niż jest drobinek kurzu w promieniu słońca. Medytując, możemy przestać walczyć z naszymi myślami i uświadomić sobie fakt, że uczciwość i humor są o wiele bardziej inspirujące i pomocne niż jakaś totalna duchowa wojna o coś lub przeciw czemuś.
*
Tak czy inaczej, ważne jest, by zamiast usiłować pozbyć się myśli, ujrzeć ich prawdziwą naturę. Myśli wodzą nas za nos, kiedy im ulegamy, ale ich istota jest niezmiennie podobna do snu. Są jak iluzja, nie ma w nich nic trwałego. Myśli są po prostu nietrwałym, przemijającym zjawiskiem.
*
W podejściu maitri, w odróżnieniu od innych metod radzenia sobie z kłopotami, nie chodzi o szukanie rozwiązania problemu. Nie usiłujemy za wszelką cenę usunąć cierpienia ani na silę stać się kimś lepszym. Porzucamy całkowicie kontrolę, pozwalając myślom i pojęciom rozpuścić się.
*
Powiedziano, że niemożliwe jest osiągnięcie oświecenia*, odczuwanie radości i zadowolenia, jeśli nie pozna się samego siebie i nawykowych schematów swoich zachowań.
*
Bolesna prawda jest taka, że kiedy odrzucamy coś lub kogoś, to zarazem praktykujemy odrzucenie. Kiedy zachowujemy się szorstko – praktykujemy szorstkość. Im częściej angażujemy się w tego rodzaju uczucia, tym stają się one w nas silniejsze. Jakie to smutne – stopniowo możemy zamienić się w ekspertów od zadawania bólu sobie i innym.
*
Nigdy nie jest za późno, by przyjrzeć się swojemu umysłowi. Zawsze możemy usiąść i pozwolić, by powstała przestrzeń dla wszystkiego, co się w nim pojawia.

Zbiór cytatów z książki: Pema Cziedryn – Kiedy Zycie nas przerasta.

Powiązane
• Przekraczanie granic a bariera lęku

• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

• Autentyczna zmiana myślenia

• Myśleć czy medytować…

• Czy Twoje życie ucieka?

• Medytacja a egoizm

Przestań usiłować być dobrym cz I.

27 Sobota Czer 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 59 Komentarzy

Tagi

centrum, cnota, dobro, grzech, moralność, nieświadomość, obserwacja, osho, transformacja, uważność, zmiana, zło, Świadomość, świętość

dobry-zly
Jedynym grzechem jest brak świadomości, jedyną cnotą  świadomość.

To, co można robić jedynie w stanie nieświadomości jest grzechem.
To, czego można dokonać jedynie w pełni świadomości jest cnotą.
[autor rozumie słowo grzech jako : czynność którą wykonujemy bezmyślnie, nieświadomie, nawykowo, bez autentycznej łączności ze swoim wnętrzem. Przypis Zenforest]
Nie można być świadomym mordercą, nie można być prawdziwie świadomym i agresywnym w tym samym czasie.
Nie można gwałcić, kraść, torturować kiedy twoja świadomość jest obecna; to wszystko staje się niemożliwe. Te czyny są możliwe jedynie wtedy, gdy znajdujesz się w mroku nieświadomości, kiedy ona w tobie zwycięża.

Budda powiedział:

„Jeśli w domu świeci się światło, złodzieje go unikają; kiedy strażnik nie śpi, złodzieje nawet nie próbują. Jeśli w domu przebywają ludzie,  chodzą, rozmawiają, nie śpią,  wtedy złodzieje nawet nie biorą pod uwagę możliwości włamania”.

Tak samo dzieje się z tobą: jesteś nieoświetlonym domem.
Najczęstszy stan w jakim znajduje się człowiek, to funkcjonowanie mechaniczne: homo mechanicus.
Jesteś człowiekiem jedynie z nazwy  a tak naprawdę jesteś wyszkoloną, uzdolnioną maszyną i wszystko, co robisz nosi w sobie piętno zła.
I podkreślam: wszystko co robisz, nawet to, co uważasz za dobre, przy nieobecności świadomości będzie złe.
Jakże mógłbyś być człowiekiem prawym jeśli jesteś nieświadomy?

Twoja prawość będzie wspierana po prostu monstrualnym ego;
to ono dyktuje ci twoje zachowania.

Nawet twoja świętość, codziennie utwierdzana, utrwalana przy ogromnym nakładzie pracy i wysiłku, idzie na marne. Nie przyniesie ci prostoty, nie nauczy cię skromności i nie pozwoli doświadczyć tego, co boskie, gdyż zdarza się to jedynie, gdy znika ego.
Będziesz wiódł życie świętego, otoczony pełnym szacunkiem, jednocześnie czując się tak nędznie jak wszyscy inni ludzie zepsuty od środka, nic nieznaczący.
To nie życie, lecz wegetacja.
Twoje grzechy będą grzechami i twoje dobre uczynki będą grzechami. Twój brak moralności będzie niemoralny i twoja moralność będzie niemoralna.

Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.
Czynią cię napuszonym.
Nie wyzwalają, bo  nie potrafią – wręcz odwrotnie: więżą cię.

Wystarczy jedna, jedyna rzecz: świadomość – uniwersalny klucz.
Otwiera wszystkie drzwi egzystencji.
Świadomość znaczy, że z chwili na chwilę pozostajesz uważny, widzisz siebie i wszystko wokół w sposób interaktywny. Jesteś jak lustro,  odzwierciedlasz; a robisz to tak doskonale, że każdy akt, każdy czyn, który ma miejsce, jest właściwy, pasuje, jest w harmonii z egzystencją.

Nie ty jesteś jego wykonawcą, nie powstaje on w tobie. Twoje działanie rodzi się jako wynik całej sytuacji, zarówno ty, jak i całe otoczenie jest w nie zaangażowane.
Z tej pełni rodzi się jakiś czyn; nie jest on twój, to nie ty zdecydowałeś wykonać go w taki, a nie inny sposób, nie ty go wymyśliłeś, nie wynika on z twojego charakteru.
Nie działasz, jedynie pozwalasz, by się zdarzył.

To tak, jakbyś spacerował bardzo wcześnie nad ranem, słońce jeszcze nie wzeszło, a na ścieżce przed tobą pojawił się wąż. Nie ma czasu do namysłu. Możesz to jedynie odzwierciedlić,  nie ma chwili do stracenia –  natychmiast zeskoczysz mu z drogi.

Zauważ, że użyłem słowa natychmiast. Nie czekałeś ani sekundy, natychmiast uskoczyłeś na bok.
Później będziesz pewnie siedział pod drzewem, zadowolony sam z siebie i zastanawiał się jak tego dokonałeś. Ale tak naprawdę nie zrobiłeś nic; to wszystko stało się samo. Wniknęło z kontekstu.
Ty, wąż, zagrożenie życia, wysiłek, by je ocalić i jeszcze tysiące innych rzeczy… Ten skok był wynikiem całej sytuacji. Ty byłeś jedynie medium.
Taki czyn pasuje do całości. Nie ty jesteś wykonawcą.
Używając wyjaśnienia na religijną modłę: Bóg dokonał tego za twoją pomocą. Pełnia wyraziła się za pomocą cząstki.

To właśnie jest prawość. Nigdy tego nie będziesz żałował.
To wyzwala. Przydarza się i … koniec. Po prostu wiesz, że to było właściwe.

Znów masz wolność działania. Nie będziesz rozpamiętywał tego, nie stanie się to częścią twojej pamięci autobiograficznej, nie zostawi w tobie ran.

Było tak spontaniczne, że nie zostawiło po sobie śladów.
Nie stanie się twoją karmą. Nie pozostawi zadrapań.

Czyn, który zamienia się w karmę, nie jest właściwie odbiciem rzeczywistości, ale twoją reakcją wywodzącą się z twojej przeszłości, z pamięci, ze sposobu myślenia.

Podejmujesz decyzje, dokonujesz wyboru. Nie wynika to ze świadomości, lecz z nieświadomości. Czyli jest grzechem.

Charakter

Całe moje przesłanie zawiera się w twierdzeniu, że człowiek nie potrzebuje charakteru lecz świadomości. Jest ona prawdziwa, charakter zaś jest fałszywy. Jest on potrzebny osobom nieświadomym.
Jeśli masz oczy, nie potrzebujesz białej laski, nie pytasz gdzie są drzwi.

Charakter jest potrzebny, bo ludzie są nieświadomi.
Jest to rodzaj smaru, który pozwala, by życie przebiegało bez zbytnich zgrzytów.

George Gurdżijew nazwał go buforem. Buforów używa się w pociągach, pomiędzy wagonami. Jeśli coś się dzieje bufory chronią wagony przed zderzeniem się. Można go także porównać do amortyzatora: dzięki amortyzatorom samochody poruszają się miękko. Oto czym jest charakter amortyzuje wstrząsy.

Ludziom nakazuje się skromność. Jeśli się tego nauczysz, będziesz miał taki amortyzator, który ochroni cię przed ego innych ludzi.

Nie będą mogli cię zanadto zranić; jesteś bardzo skromny. Jeśli będziesz wielkim egoistą, odczujesz, że wciąż ktoś cię rani.

Ego jest bardzo przewrażliwione, więc starasz się je przykryć kocykiem skromności. Pomaga, daje jakiś rodzaj gładkości. Ale nie pomoże ci się zmienić.

Moja praca to dokonywanie transformacji. To szkoła alchemii. Chcę byście się przemienili z nieświadomych w świadomych, przeszli z ciemności ku światłu. Nie obdarzę was charakterami; mogę dać wam umiejętność wglądu, uważność.

Chciałbym byście zaczęli żyć z chwili na chwilę, a nie powielali sztywne wzorce ustalone wcześniej przeze mnie lub przez społeczeństwo, kościół lub państwo. Chciałbym abyście potrafili żyć w zgodzie ze swym światełkiem świadomości, abyście byli uważni.

Znajdź świeżą odpowiedź dla każdej chwili. Charakter oznacza, że masz zestaw gotowych reakcji na każde życiowe wyzwanie, toteż kiedy przychodzi kolejna chwila odpowiadasz według wzorca.

Z tego powodu nie może to być odpowiedź prawdziwa; jest to wyuczona reakcja.

Człowiek z charakterem  reaguje. Człowiek świadomy  odpowiada, odzwierciedla sytuację w sobie nie zmieniając jej, a następnie działa.

Człowiek z charakterem jest mechaniczny, podobny do robota; ma w umyśle komputer pełen zaprogramowanych odpowiedzi.
Tylko zapytaj, stuknij w klawisz, a zaraz wyświetli się gotowa odpowiedź.

Zacznij od zmiany siebie

Nie możesz zmienić wszystkich ludzi na świecie, możesz jedynie zmienić siebie.

To jedyna możliwa rewolucja. Jedyną możliwa transformacją jest twoja własna.

Człowiek świadomy działa zgodnie z chwilą, nie z przeszłości, nie z tym, co zapamiętał. Jego odpowiedzi są piękne, naturalne i prawdziwe dla danej chwili.

Człowiek z charakterem ma problem, gdyż jego reakcje stają się nieadekwatne do sytuacji; życie nieustannie się zmienia, nie stoi w miejscu. A on udziela wciąż tych samych odpowiedzi, które się nie zmieniają, które są martwe.

Nakazano ci coś w dzieciństwie i to w tobie pozostaje. Dorosłeś, życie się zmieniło, ale ta odpowiedź dana ci przez rodziców, księdza czy nauczyciela wciąż siedzi w twojej głowie, i jeśli coś się przydarza, ty wyciągasz tę starą reakcję sprzed pięćdziesięciu lat.

A przez ten czas tyle wody upłynęło w Gangesie, życie tak się zmieniło…

Heraklit mówi: „Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki”.
Ja wam mówię  nie można wejść do tej samej rzeki nawet jeden raz.
Ona płynie tak szybko.

Charakter jest statyczny; jest brudnym stawem. Świadomość jest rzeką.

Dlatego nie daję ludziom żadnego kodu, według którego mieliby postępować. Daję im oczy, aby widzieli, świadomość, aby odzwierciedlali, lustrzaną jaźń, aby mogli odpowiadać na każdą nową sytuację.

W księgach buddyjskich jest trzydzieści trzy tysiące zasad dla mnichów. Trzydzieści trzy tysiące! Na każdą możliwą sytuację przewidziano go
tową reakcję.
Jak to w ogóle można zapamiętać?
A zresztą człowiek, który potrafiłby zapamiętać je wszystkie, jest zapewne na tyle przebiegły, że zawsze będzie umiał znaleźć sposób, by te zasady ominąć. Jeśli nie będzie chciał czegoś zrobić, znajdzie sobie wykręt. Jeśli będzie chciał coś zrobić  zawsze umiejętnie to usprawiedliwi. […]

Ile zasad regulujących życie ludzkie można tworzyć? To takie płytkie, nic nieznaczące. Oto jaka jest religijność ludzka; a w końcu przecież i tak znajdują sposoby, aby ominąć te wszystkie przykazania i normy.
Zawsze znajdą jakieś wyjście awaryjne.

Charakter daje najwyżej cieniutką, sztuczną maskę, którą jeśli zadrapiesz, to okaże się, że nawet twoi święci pozostali w głębi siebie zwierzętami. Na powierzchni wszystko wygląda pięknie, ale jedynie na powierzchni.

Nie bądź powierzchowny, zmień się naprawdę. To może nastąpić jedynie poprzez twoje centrum, nie na obrzeżach.

Charakter jest jak farba na twojej powierzchni,  aświadomość to przemiana twojego centrum.

Z chwilą gdy dostrzeżesz swoje błędy, zaczną one odpadać od ciebie jak stare liście,  wtedy już nic nie trzeba robić.
Wystarczy, że je dostrzegłeś. Dzięki tej świadomości zaczną one znikać, parować.

Rozmyślasz o sprawach, które przegapiłeś i jesteś pewien, że uda ci się w przyszłości je dogonić. Nie dogonisz! To ciągłe napięcie między przeszłością a przyszłością, to ciągłe tracenie teraźniejszości, staje się wewnętrznym hałasem.

Popełniasz stale ten sam błąd tylko wtedy, kiedy pozostajesz nieświadomy. Wtedy jedynie możesz go powtarzać, a nawet gdybyś próbował coś zmieniać, okaże się, że btąd pozostaje, zmienia się tylko jego forma. Występują one bowiem w najprzeróżniejszych formach i rozmiarach. Zamienisz, zastąpisz, ale nie będziesz w stanie go odrzucić, bo nie postrzegasz swojego błędu jako błąd. Chyba,
że inni ci to uzmysłowią, bo im jest łatwiej go dostrzec.

Tak właśnie jest, że każdy myśli o sobie jako o człowieku pięknym, wyjątkowo    inteligentnym, pełnym cnót, niemalże świętym, tylko jakoś inni tego nie widzą.
Powód jest prosty: patrząc na innych widzisz rzeczywistość, nie możesz tak samo popatrzeć na siebie samego, toteż nosisz w głowie jakieś piękne bajeczki na swój temat. Wszystko, co wiesz o sobie, to same mity, niewiele mające wspólnego z rzeczywistością.

Wejdź do centrum

Chwila, z którą dostrzeżesz swoje błędy, przynosi radykalną zmianę.
Dlatego właśnie wszyscy buddowie w historii świata nauczali tej jedynej prawdy: bądź świadomy.
Nie uczyli cię jak budować swój charakter, tego nauczają księża, politycy, nie buddowie. Buddowie rozwijali w ludziach świadomość, nie sumienie.

Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.

Sumienie to taka zagrywka narzucona przez innych  żeby mogli ci dyktować co jest dobre a co złe.
Wymuszają na tobie działania zgodne z ich wolą, i to już od wczesnego dzieciństwa, od czasów kiedy byłeś tak niewinny, tak posłuszny, delikatny, że mogli wywrzeć na tobie wrażenie, wdrukować swoje wymagania, uwarunkować cię.

Takie uwarunkowywanie nosi nazwę sumienia i zaczyna szybko dominować nad twoim całym życiem. Sumienie jest strategią społeczeństwa, która zmierza do uczynienia z ciebie niewolnika.

Buddowie uczą świadomości. Nie ucz się od innych co jest dobre a co złe. Nie ma powodu uczyć się od kogoś innego, po prostu wejdź w głąb siebie.

Podróż ku swojemu wnętrzu jest wszystkim czego potrzeba  im głębiej dotrzesz, tym wyższy osiągniesz poziom świadomości.
Dotarłszy do swojego centrum, będziesz tak wypełniony światłem, że wszelkie ciemności znikną.
Włączając światło w pokoju nie musisz jednocześnie walczyć z ciemnością.
Obecność światła wystarczy, bo ciemność to jedynie brak światła…

Druga część

Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze.

Powiązane posty
• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

• Autentyczna zmiana myślenia

• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet

22 Poniedziałek Czer 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 130 Komentarzy

Tagi

ciało bolesne, cierpienie, cierpienie kobiet, cierpiące kobiety, ego, kobieta, kobiety, nieuzdrowiona przeszłość, oświecenie, tolle, tożsamość ofiary, uważność, wolność, wyzwolenie, wzorce cierpienia, zbiorce cierpienia kobiet, zbiorowe wzorce cierpienia, Świadomość, ścieżka rozwoju

woman10
W poniższym artykule autor posługuje się charakterystycznym dla siebie terminem „ciało bolesne”, którego wyjaśnienie znajdziecie tutaj

Pytanie: Czemu dla kobiet ciało bolesne jest dużą przeszkodą na ścieżce rozwoju?
Ciało bolesne prócz aspektu osobistego ma też zazwyczaj aspekt zbiorowy.
Ten osobisty tworzy się z osadu bolesnych emocji, których sam w przeszłości doznałeś. Zbiorowy powstaje natomiast z bólu, który przez tysiące lat gromadził się w zbiorowej psychice ludzkiej jako pozostałość chorób, tortur, wojen, zabójstw, okrucieństw, szaleństw itd.

Osobiste ciało bolesne każdego człowieka czerpie zarazem soki ze zbiorowego ciała bolesnego. W tym ostatnim można wyróżnić wiele kategorii. Na przykład pewnym rasom ludzkim bądź też krajom, nękanym szczególnie brutalnymi odmianami  konfliktów czy przemocy, zbiorowe ciało bolesne bardziej ciąży.

Osoba obarczona silnym ciałem bolesnym i za mało świadoma, żeby wyzbyć się tożsamości z nim, nie tylko będzie musiała nieustannie lub cyklicznie przeżywać na nowo swoje bolesne emocje, lecz łatwo może też stać się sprawcą albo ofiarą gwałtu – zależnie od tego, jaki charakter ma jej ciało bolesne: czynny czy raczej bierny.

W innych aspektach jednak, człowiek taki może być bardzo wysoko na ścieżce rozwoju.
Nie jest oczywiście powiedziane, że wykorzysta tę szansę, ale skoro tkwi w koszmarze, będzie miał zapewne silniejszą motywację do tego, żeby się przebudzić, niż ktoś, kto tylko trzęsie się na wybojach zwykłego snu.

Każda kobieta – z wyjątkiem tych w pełni świadomych – prócz osobistego ciała bolesnego ma też swój udział w czymś, co można by nazwać zbiorowym ciałem bolesnym kobiet. Składa się ono z nagromadzonego bólu, który kobiety wycierpiały w ciągu tysiącleci – po części dlatego, że podporządkowali je sobie mężczyźni, po części zaś wskutek istnienia niewolnictwa, wyzysku, gwałtów, rodzenia i tracenia dzieci itd.

W bólu emocjonalnym lub fizycznym, jaki u wielu kobiet występuje przed krwawieniem miesięcznym i podczas niego, przejawia się zbiorowy aspekt ciała bolesnego, które budzi się wtedy z uśpienia, chociaż mogą je też uruchomić inne okoliczności. Ból ten ogranicza swobodę przepływu energii życiowej, którego fizycznym przejawem jest miesiączka.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tej kwestii i zobaczmy, w jaki sposób menstruacja może się stać katalizatorem rozwoju. Często się zdarza, że kobieta wpada wtedy w niewolę ciała bolesnego. Zawiera ono ogrom energii, która z łatwością może sprawić, że bezwiednie z nim się utożsamisz.
Ulegasz wówczas opętaniu przez pole energetyczne, które gnieździ się w twojej przestrzeni wewnętrznej i podszywa się pod ciebie, chociaż oczywiście wcale tobą nie jest. Przemawia twoim głosem, działa i myśli za twoim pośrednictwem. Stwarza w twoim życiu niedobre sytuacje, żeby z nich czerpać energię.
Pragnie coraz to nowych dawek bólu w dowolnej formie.
Opisałem już wcześniej ten proces. Może on przybrać naprawdę jadowitą i niszczycielską postać.
Objawia się wtedy czysty ból, miniony ból – który nie jest tobą.

Już dziś znacznie więcej kobiet niż mężczyzn zbliża się do stanu pełnej świadomości, a w nadchodzących latach będzie ich coraz szybciej przybywać[to stwierdzenie, to raczej kurtuazja ze strony autora…przypis Zenforest]. Mężczyźni może im kiedyś dorównają, ale przez dłuższy czas utrzyma się rozziew między świadomością jednej a drugiej płci.
Kobiety wchodzą z powrotem w swoją przyrodzoną rolę, w której czują się zatem naturalniej od mężczyzn: jest to rola pomostu między światem przejawionym a sferą Nieprzejawionego, między fizycznością a duchem. Jako kobieta masz głównie za zadanie tak przeistoczyć ciało bolesne, żeby nie wkraczało między ciebie a twoją prawdziwą jaźń — istotę tego, czym jesteś.

Na drodze do oświecenia musisz oczywiście uporać się też z drugą przeszkodą, którą stanowi myślący umysł, ale podczas rozprawy z ciałem bolesnym staniesz się tak bardzo obecna, że pozwoli ci to wyzbyć się utożsamienia z umysłem. Pamiętaj przede wszystkim, że dopóki ból jest tworzywem twojej tożsamości, nie zdołasz się od niego uwolnić.
Dopóki część twojego poczucia Ja” tkwi ulokowana w bolesnych emocjach, dopóty przed każdą swoją próbą uleczenia tego bólu będziesz się nieświadomie wzbraniać lub ją sabotować. Dlaczego? Po prostu dlatego, że nie chcesz ponieść choćby najmniejszego uszczerbku, a ból zdążył już się stać istotną częścią ciebie.

Proces ten przebiega nieświadomie, a można go przezwyciężyć jedynie uświadamiając go sobie. Kiedy nagle spostrzeżesz, że jesteś – i to nie od dziś – przywiązana do własnego bólu, może to być spory szok. Lecz gdy tylko uświadomisz sobie ten fakt, więź z bólem zniknie.

Ciało bolesne stanowi pole energii – można by nieomal powiedzieć: osobny byt, chwilowo gnieżdżący się w twojej przestrzeni wewnętrznej.
Jest to energia życiowa, która uwięziona, przestała płynąć.

Ciało bolesne wzięło się oczywiście stąd, że „coś” kiedyś się wydarzyło. Jest wciąż w tobie żywą przeszłością, a jeśli utożsamiasz się z nim, to zarazem i z nią.

Tożsamość ofiary -opiera się na przeświadczeniu, jakoby przeszłość miała większą moc od teraźniejszości, podczas gdy tak naprawdę jest akurat odwrotnie.

Tożsamość ofiary stoi na wierze, jakoby inni ludzie byli odpowiedzialni za to, że jesteś tym, kim jesteś, że doznajesz bolesnych emocji lub nie umiesz być prawdziwą sobą.
A tymczasem jedyna rzeczywista moc tkwi w bieżącej chwili: moc twojej własnej obecności.

Skoro tylko uświadomisz sobie ten fakt, pojmiesz, że odtąd za swoją przestrzeń wewnętrzną odpowiadasz wyłącznie ty sama, nikt inny, a przeszłość nie sprosta potędze teraźniejszości.

*
A zatem utożsamienie z ciałem bolesnym  – nie pozwala ci rozprawić się z nim.
Są kobiety, które osiągnęły już, co prawda, wystarczającą świadomość, żeby na poziomie osobistym rozstać się z tożsamością ofiary, wciąż jednak kurczowo trzymają się tej tożsamości w jej aspekcie zbiorowym, rozpamiętując, „co mężczyźni zrobili kobietom”.

Mają rację – a jednocześnie jej nie mają.

-Mają rację o tyle, że zbiorowe ciało bolesne kobiet rzeczywiście jest w znacznej mierze dziełem męskiej wobec nich przemocy i tłamszenia, jakiemu od całych tysiącleci podlega żeńska zasada na kuli ziemskiej.

-Nie mają zaś racji, jeśli budują na tym swoje poczucie ,Ja”, przez co same zamykają się z powrotem w więzieniu zbiorowej tożsamości ofiary.

Dopóki kobieta hołubi w sobie gniew, urazę lub potępienie, kurczowo trzyma się ciała bolesnego.

Może jej to wprawdzie dawać kojące poczucie tożsamości, solidarności z innymi kobietami, zarazem jednak przykuwają do przeszłości i nie pozwala dotrzeć do całej pełni własnej istoty i prawdziwej mocy.

Gdy kobiety unikają mężczyzn, sprzyja to narastaniu w nich poczucia odrębności, a więc wzmacnia ego.
Im zaś jest ono silniejsze, tym dalej ci do twojej prawdziwej natury. Nie buduj więc swojej tożsamości na ciele bolesnym. Lepiej zrób z niego narzędzie oświecenia. Przeistocz je w świadomość.

Jedną z najlepszych okazji jest miesiączka. Wierzę, że w najbliższych latach wielu kobietom właśnie w czasie miesiączki uda się osiągnąć stan pełnej świadomości. Zazwyczaj przeżywają one ten okres w sposób nieświadomy, ponieważ dostają się we władzę zbiorowego ciała bolesnego kobiet.

Począwszy od pewnego poziomu świadomości, można jednak odwrócić sytuację, tak aby świadomość nie malała, lecz rosła. Naszkicowałem już wcześniej podstawy tego procesu, ale znów go omówię, tym razem w związku ze zbiorowym ciałem bolesnym kobiet.
Kiedy wiesz, że nadchodzi czas menstruacji, zanim jeszcze poczujesz pierwsze oznaki tak zwanego napięcia przed miesiączkowego, zwiastującego rychłe przebudzenie zbiorowego ciała bolesnego kobiet, wzmóż czujność i bądź jak najbardziej obecna we własnym ciele. Gdy się pojawi pierwszy znak, musisz być na tyle czujna, żeby go rozpoznać, zanim ciało bolesne tobą zawładnie.

Takim znakiem może być nagła i silna irytacja, fala gniewu albo jakiś czysto fizyczny symptom. Niezależnie od tego, jaką sygnał ten przybierze formę, zauważ go, zanim dostaniesz się we władzę ciała bolesnego. Musisz w tym celu po prostu skupić uwagę na dostrzeżonym objawie.

Jeśli będzie nim emocja, poczuj ukryty za nią silny ładunek energii i więdz, że jest to ciało bolesne.

Jednocześnie bądź tą wiedzą, czyli uświadamiaj sobie swoją przytomną obecność i czuj jej moc.
Każda emocja, którą obdarzysz swoją obecnością, szybko osłabnie i ulegnie przeistoczeniu.

Jeśli zaś sygnał przybierze formę czysto fizycznego symptomu, skupiając na nim uwagę nie dopuścisz, żeby przedzierzgnął się w emocję lub w myśl. Bądź stale czujna i czekaj na kolejny znak od ciała bolesnego, a gdy się pojawi, wychwyć go tak jak poprzedni.

Kiedy ciało bolesne całkiem się zbudzi z uśpienia, przez pewien czas możesz odczuwać w swojej przestrzeni wewnętrznej znaczne wzburzenie, trwające nawet i kilka dni.

Niezależnie od formy, jaką ono przybierze, pozostań obecna. Skup się na nim bez reszty. Obserwuj to wewnętrzne zamieszanie. Wiedz o nim. Trwaj w tej wiedzy i sama nią bądź.
Pamiętaj: nie pozwól, żeby ciało bolesne posłużyło się twoim umysłem i zawładnęło myślami.
Przyglądaj mu się.
Odczuwaj jego energię bezpośrednio, w ciele.

Jak już wiesz, z pełnym skupieniem uwagi idzie w parze pełna akceptacja. Dzięki wytrwale podtrzymywanej uwadze, a więc i akceptacji, dokonuje się przeistoczenie.

Ciało bolesne przemienia się w promienną świadomość, podobnie jak kawał drewna położony w ogniu lub blisko niego sam ogniem się zajmuje.
Miesiączka staje się wtedy nie tylko radosnym i satysfakcjonującym przejawem twojej kobiecości, lecz także świętym czasem przeistoczenia, kiedy to rodzi się z ciebie nowa świadomość.
Twoja prawdziwa natura lśni wtedy pełnym blaskiem, zarówno w swoim żeńskim aspekcie bogini, jak i w transcendentalnym aspekcie boskiej Istoty, którą jesteś tam, gdzie nie ma podziału na męskość i kobiecość.
Jeśli mężczyzna, z którym jesteś, osiągnął dostatecznie wysoki poziom świadomości, może ci pomóc w ten sposób, że podczas twojej miesiączki będzie bardzo obecny.
Jeśli pozostanie obecny, ilekroć cofniesz się do stadium bezwiednego utożsamienia z ciałem bolesnym – co skądinąd może się zdarzyć i z początku niewątpliwie będzie się zdarzało – uda ci się szybko powrócić do stanu obecności.
Innymi słowy, za każdym razem, gdy twoje ciało bolesne chwilowo przejmie władzę – czy to w trakcie miesiączki, czy kiedy indziej – partner nie popełni tego błędu, żeby uznać je za twoje prawdziwe jestestwo.
Nawet jeśli twoje ciało bolesne go zaatakuje – bo też zapewne tak zrobi – on nie zareaguje tak, jakbyś to „ty” go napastowała: nie zamknie się w sobie ani nie zacznie w ten czy inny sposób się bronić, lecz nadal będzie stwarzał przestrzeń intensywnej obecności.
I to już wystarczy, aby dokonała się przemiana.
Przy jakiejś innej okazji będziesz mogła odwzajemnić mu się tym samym albo pomóc mu wyzwolić świadomość z umysłu, jeśli za każdym razem, gdy mężczyzna utożsami się z własnym myśleniem, skierujesz jego uwagę ku temu, co dzieje się tu i teraz. Powstanie dzięki temu między wami stałe pole energii, nastrojonej na czystą, wysoką częstotliwość.

Żadne urojenie, żaden ból ani konflikt – nic, co nie jest wami, nic, co nie jest miłością -w polu tym nie przetrwa. Tak spełnia się boski, trans-personalny cel waszego związku. Staje się on wirem świadomości, który wciągnie w siebie wiele innych osób.

E. Tolle Potęga Teraźniejszości

Powiązane posty

•Kobiecość kontrolowana

• Kobieta bez winy i wstydu

• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

• Idea zazdrości – Bóg, kobiety i wartości.

Zauważyć ciszę

11 Sobota Kwi 2009

Posted by ME in Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 5 Komentarzy

Tagi

Ajahn Sumedho, cisza, ego, Medytacja, obserwacja, przerwa, przestrzeń, umysł, uwaga, uważność, Świadomość

most
Część I : Zauważyć przestrzeń

Dźwięk ciszy

Możemy użyć tej perspektywy w pracy z umysłem, wykorzystując świadomość „ja”, aby spoglądać na przestrzeń jako na obiekt.
W umyśle dostrzegamy myśli i emocje — warunki mentalne — które pojawiaja sie i ustaja.
Zazwyczaj jestesmy przez nie zaslepieni, odpychani badz ograniczeni.
Przemykamy od jednej rzeczy do nastepnej, reagujac, kontrolujac, manipulujac badz tez próbujac sie ich pozbyc. I tak w naszym zyciu nigdy nie zyskujemy szerszej perspektywy. W obsesyjny sposób tłumimy badz pobłażamy warunkom mentalnym; stajemy sie wiezniami tych dwóch skrajnosci.

Wraz z medytacja zyskujemy okazje do kontemplowania umysłu.
Cisza umysłu jest niczym przestrzen w pomieszczeniu.
Jest tam zawsze, ale jest subtelna — nie rzuca sie w oczy.
Nie posiada zadnej ekstremalnej cechy, która stymulowałaby badz przyciagała nasza uwage, tak wiec to my musimy byc uwazni aby ja dostrzec.

Jedyna droga prowadzaca do skupienia uwagi na ciszy umysłu jest usłyszenie dzwieku ciszy.
Dźwiękiem ciszy (albo dźwiękiem przyrodzonym, dźwiękiem umysłu, dzwiękiem OM,  lub jakkolwiek chciałbyś go nazwac) można posłużyć sie bardzo zręcznie, zwracając sie do niego i poświęcając mu pełna uwagę.

Dźwięk ten odznacza sie bardzo wysoka częstotliwością, która niezwykle trudno opisać. Nawet jesli zakryjesz uszy, włozysz w nie palce lub nawet zanurzysz w wodzie, usłyszysz go.

To dzwiek wypełniajacy tło, który jest całkowicie niezalezny od zmysłu słuchu. Wiemy, ze jest niezalezny, poniewaz słyszymy ten wibrujacy i o wysokiej czestotliwosci dzwiek nawet wówczas, kiedy nasze uszy sa zablokowane .
Koncentrujac przez chwile uwage na dzwieku ciszy, zaczynasz go naprawde poznawac.

Wolny umysł

Rozwijasz pewien typ madrosci, w której moze odzwierciedlac sie rzeczywistosc.
Nie jest to skoncentrowany stan umysłu, którym jestes w pełni pochłoniety; nie jest to taki sposób koncentracji, który ogniskuje sie tylko na jednym punkcie, tłumiac inne zjawiska.
Umysł jest tu skupiony, pozostajac raczej w stanie zrównowazenia i otwarcia, anizeli medytacyjnej absorpcji jednego obiektu.
To zrównowazone i pełne otwartosci skupienie jest podstawa ujrzenia rzeczy i zjawisk we własciwym swietle; jest droga rozluzniania i puszczania.
Teraz prosze was, abyscie naprawde rozwineli w sobie ten sposób poznania rzeczy, tak abyscie mogli zrozumiec jak je faktycznie puszczac, zamiast tylko przejawiac poglad, ze nalezy pozwolic rzeczom odejsc.

Mozecie nawet wysnuc z buddyjskich nauk załozenie, ze powinniscie puszczać rzeczy i zjawiska. A potem, kiedy sie przekonacie, ze nie potraficie tego uczynic w taki prosty sposób, pomyslicie pewnie:
„Och, nie potrafie odpuscic tej sprawie!”.
Opinia taka jest kolejnym problemem, jaki kreuje wasze „ego”.
„Tylko inni potrafia odpuszczac, lecz ja tego nie potrafie.”
” Musze puszczac rzeczy, poniewaz Czcigodny Sumedho powiedział, iz kazdy powinien to robic!”
— ten osad jest nastepna manifestacja jazni „ja”, nieprawdaz?
A nadto tylko mysla — stanem mentalnym, który przejawia sie chwilowo w rozległej przestrzeni umysłu.

Przestrzen wokół mysli

Wezmy na przykład proste zdanie „ja jestem” i spróbujmy dostrzec, rozwazyc oraz zwrócic uwage na przestrzen wokół tych słów.
Zamiast poszukiwac cokolwiek innego, podtrzymuj swoja uwage na przestrzeni otaczajacej słowa. Przyjrzyj sie takze samemu mysleniu, faktycznie badajac je i analizujac. Wówczas nie bedziesz juz w stanie obserwowac swojego nawykowego myslenia, poniewaz zaledwie zorientujesz sie, ze myslisz, proces myslowy ustanie. Mozesz nawet chodzic przez cały czas i wyrazac niepokój:
„Zastanawiam sie czy to sie wydarzy. Co sie stanie, jesli to sie wydarzy?. . . ” — chodzisz i mamroczesz: „Och, mysle” — i myslenie zatrzymuje sie.

Aby uwaznie przyjrzec sie samemu procesowi myslenia, pomysl o czyms intencjonalnie; wybierz po prostu jakas zwyczajna mysl typu „ja jestem istota ludzka”, i tylko spogladaj na nia.
Jesli popatrzysz na jej poczatek, zauwazysz, ze zanim jeszcze wypowiesz słowo „ja”, istnieje pusta przestrzen. Nastepnie, kiedy w twoim umysle pojawi sie całe zdanie „ja — jestem — istota — ludzka”, ujrzysz przestrzen pomiedzy kolejnymi słowami.

Nie przygladamy sie myslom aby dostrzec czy sa one inteligentne czy tez głupie.
Przeciwnie; myslimy w sposób swiadomy i celowy aby ujrzec przestrzen otaczajaca kazde słowo. W ten sposób zyskujemy szerszy punkt widzenia na nietrwała nature samego myslenia.
Oto sposób badania.
Mozemy wiec zauwazac pustke, równiez wtedy, kiedy w umysle nie przejawia sie zadna mysl. Spróbuj skoncentrowac sie na tej przestrzeni; sprawdz czy umiesz sie na niej skupic w chwili poprzedzajacej pojawienie sie mysli jak i bezposrednio jej ustaniu.
Jak długo to potrafisz?
Pomysl: „ja jestem istota ludzka” i jeszcze zanim zaczniesz myslec, pozostan w tej przestrzeni, poprzedzajacej mysl.
Oto własnie uważność

Twój umysł jest pusty a jednoczesnie istnieje w nim zamiar wyrazenia konkretnej mysli. Wyraz zatem te mysl; a kiedy bedzie przemijac, postaraj sie przebywac w przestrzeni, która sie pojawi. Czy twój umysł pozostaje pusty? Zasadniczo nasze cierpienie wypływa z nawykowego myslenia.
Jesli spróbujemy powstrzymac ten proces wyłacznie z samej awersji do myslenia — nie jestesmy w stanie; kontynuujemy go ustawicznie.
Stad tez nie pozbycie sie mysli, ale zrozumienie jej istoty jest niezmiernie wazne. I dochodzimy do tej prawdy raczej koncentrujac sie na przestrzeni w umysle, anizeli na samych myslach. Podstawowa tendencja naszych umysłów jest chwytanie mysli pełnych przywiazania badz awersji do obiektów, ale przestrzen wokół tych mysli nie jest ani atrakcyjna ani odpychajaca.
Przestrzen otaczajaca mysl atrakcyjną jak i przestrzen otaczajaca mysl odpychającą nie sa odmienne. Skupiajac sie na przestrzeni wokół mysli, stajemy sie mniej zwiazani naszymi preferencjami dotyczacymi tychze mysli.
Tak wiec kiedy zauwazysz, ze pojawia sie jakas obsesyjna mysl pełna poczucia winy, rozczulania sie nad soba lub pozadania, wówczas pracuj z nia w ten własnie sposób — wyraz ja celowo, naprawde przywołaj ja w pełni swiadomie i zwróc uwage na przestrzen, która ja otacza.
Przypomina to spogladanie na przestrzen w pomieszczeniu — nie poszukujesz jej, prawda? Jestes po prostu na nia otwarty, poniewaz ona jest tutaj przez cały czas.
Nie musisz jej odkryc w kredensie czy w sasiednim pomieszczeniu, albo pod podłoga — ona jest tu i teraz.

Otwierasz sie wiec na jej obecnosc i zaczynasz dostrzegac, ze jest tutaj. Jesli cały czas skupiasz sie na zasłonach, oknach albo ludziach, nie zauwazysz przestrzeni.
Ale nie musisz odrzucic wszystkich tych rzeczy, aby ja dostrzec. Zamiast to uczynic, po prostu otwierasz sie na przestrzen, zauwazasz ja. Zamiast skupiac uwage na jednym przedmiocie, całkowicie otwierasz umysł. Nie wybierasz jakiegos uwarunkowanego obiektu, ale jestes raczej swiadomy przestrzeni, w której obiekty te egzystuja.

Ajahn Sumedho
Powyższy tekst jest drugą częścią artykułu:
Zauważyć przestrzeń
Tekst nie zawiera polskich liter

Powiązane posty

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

• Przestrzeń w Tobie

• Bez granic

• Uciszenie silnych emocji – wg Huny

• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz

Zauważyć przestrzeń

10 Piątek Kwi 2009

Posted by ME in Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

Ajahn Sumedho, cisza, Medytacja, postrzeganie, przestrzeń, Sumedho, uważność, wyciszenie, Świadomość

space
W trakcie medytacji pozostajemy czujni i uważni;
– to jest niczym słuchanie — przebywanie z chwila taka, jaka jest — tylko samo słuchanie.

Naszym zadaniem jest przyjecie do świadomości rzeczywistosci, zwrócenie uwagi na przestrzeń i formę, Nie-uwarunkowane oraz Uwarunkowane.

Możemy na przykład zauważyć przestrzeń w jakimś pomieszczeniu.

Większość ludzi przypuszczalnie nie zwróciło uwagi na przestrzeń; zauważyli oni jedynie rzeczy i zjawiska, które sie w niej znajdują: ludzi, ściany, podłogę, meble.
Lecz co robisz aby zauważyć przestrzeń?
Wycofujesz swoja uwagę z przedmiotów i przenosisz ja na przestrzeń.

Nie oznacza to odrzucania rzeczy lub zaprzeczenia ich prawa do znajdowania sie własnie w tym miejscu.

Oznacza to jedynie, ze nie koncentrujesz sie na rzeczach, nie zmierzasz nieustannie od jednej do drugiej. Przestrzeń w pomieszczeniu jest pełna spokoju. Przedmioty w pomieszczeniu moga ekscytowac, odrzucac badz przyciągać, ale przestrzeń nie przejawia właściwości, które ekscytuja, odrzucaja badz przyciagaja.
Ale chociaz nie przyciaga ona naszej uwagi, mozemy byc jej w pełni swiadomi, i stajemy sie jej w pełni swiadomi, kiedy nie jestesmy juz dłuzej zaabsorbowani przedmiotami, wypełniajacymi pomieszczenie.

Kiedy zastanawiamy sie nad przestrzenią, odczuwamy spokój, poniewaz przestrzeń wszedzie jest identyczna; przestrzen wokół ciebie i przestrzen wokół mnie nie róznia sie od siebie. Ona nie jest moja. Nie moge powiedziec: „ta przestrzen nalezy do mnie”, albo „ta przestrzen nalezy do ciebie”.

Przestrzen jest zawsze obecna.
Sprawia, ze jestesmy razem, w srodku tego pokoju, w przestrzeni, która ograniczaja wprawdzie sciany, lecz która równiez przekracza to pomieszczenie na zewnatrz. Przestrzen zawiera w sobie cały budynek, cały swiat.

Nie jest ograniczona w jakimkolwiek stopniu przedmiotami; nie jest ograniczona czymkolwiek.

Oczywiscie jezeli chcemy, mozemy ja postrzegac jako ograniczona do jakiegos miejsca, lecz w rzeczywistosci przestrzen jest bezkresna.

Przestronny umysł

Zwrócenie uwagi na przestrzen otaczajaca ludzi i rzeczy zmienia sposób ich postrzegania, a rozwijanie tego poszerzonego spojrzenia prowadzi jednostke do otwarcia sie. Kiedy nasz umysł jest przestronny, miesci sie w nim wszystko.

Kiedy umysł jest waski i ograniczony, jest w nim miejsce tylko na nieliczne rzeczy.
Wówczas wszystkim musisz manipulowac i nad wszystkim objac kontrole, tak abys mógł posiadac tylko to, co w twoim przekonaniu jest słuszne — tylko to czego pragniesz — wszystko inne musi byc usuniete ze swiadomosci.

Życie z ograniczonym poglądem jest stłumione i zawężone; jest zawsze zmaganiem.

Zawarte w nim jest ciagłe napiecie, poniewaz utrzymywanie wszystkiego w porzadku przez cały czas wymaga ogromnego zasobu energii.

Jesli twoje spojrzenie na swiat jest waskie i ograniczone, czujesz sie zmuszony aby uporzadkowac wszelki bałagan i niepokój w zyciu, stad tez jestes nieustannie zabiegany i manipulujesz umysłem, odrzucajac rzeczy lub lgnac do nich.

Oto „dukkha”, cierpienie ignorancji płynace z braku zrozumienia rzeczywistosci.

Przestronny umysł miesci w sobie wszystko.
Jest niczym przestrzen w pomieszczeniu, której nie narusza ani to, co do niej wkracza, ani to, co ja opuszcza.

Zaiste, mówimy „przestrzen w tym pokoju”, jednak w rzeczywistosci to ten pokój jest czescia przestrzeni— cały budynek znajduje sie w niej.

Kiedy budynek zniknie, przestrzen ciagle tam bedzie.

Otacza budynek, a jednoczesnie mozemy ja zamknac w jednym pokoju. Bedac swiadomym takiego pogladu, mozemy rozwinac zupełnie nowa perspektywe. Ujrzymy z jednej strony, ze sciany tworza kształt pomieszczenia i jest ono wypełnione przestrzenia.
Patrzac wiec na to w ten sposób, to sciany ograniczaja przestrzen.
Ale z drugiej strony zobaczymy, ze przestrzen jest bezkresna, pozbawiona jakichkolwiek granic. Nie masz zwyczaju dostrzegac przestrzeni, poniewaz nie przyciaga ona twojej uwagi.

Nie jest ani pieknym kwiatem ani przerażającą katastrofa; nie jest w ogóle czyms oczywiscie pieknym badz czyms naprawde przerazajacym, na co natychmiast kieruje sie nasza uwaga.

Cos ekscytujacego, fascynujacego, przerazajacego lub okropnego moze zahipnotyzowac ciebie w oka mgnieniu, ale przestrzen?
Aby ja zauwazyc musisz sie uspokoic; musisz ja kontemplowac. Jest tak, poniewaz ona nie ma zadnych szczególnych cech; po prostu jest przestronna.

Kwiaty potrafia byc niezwykle piekne, jasnoczerwone, pomaranczowe lub fioletowe, o cudownych kształtach, które oslepiaja nasze zmysły.
Z kolei smieci sa brzydkie i odrazajace.

Przestrzen — przeciwnie — nie jest ani piekna ani odpychajaca.
Jest zaledwie widoczna a jednak bez niej nie byłoby niczego innego. Nie bylibysmy w stanie czegokolwiek zobaczyc.

Gdybys wypełnił pokój rzeczami tak, az stałby sie lity lub zapełnił go cementem, w tym pomieszczeniu nie pozostałaby zadna przestrzen.
Wówczas nie mógłbys oczywiscie miec jakichkolwiek kwiatów czy czegos innego; istniałby tylko potezny blok.
Czyz nie byłby zupełnie bezuzyteczny?

Tak wiec potrzebujemy obojga; musimy docenic zarówno forme jak i przestrzen. Tworza one doskonała pare, prawdziwy zwiazek małzenski, doskonała harmonie — przestrzen i forme.
Mozemy je kontemplowac, a w szerszej perspektywie — która sie rozwinie — pojawi sie zrozumienie i madrosc.

Czytaj część drugą artykułu <-

Ajahn Sumedho

W artykule brakuje polskich liter!

Powiązane posty

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

• Przestrzeń w Tobie

• Bez granic

• Uciszenie silnych emocji – wg Huny

• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz

48 minut absolutnej świadomości

23 Poniedziałek Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 32 Komentarze

Tagi

48 minut, mahavira, mahawira, nirvana, obserwacja, obserwator, osho, oświecenie, przebudzenie, tu i teraz, uwaga, uważność, Świadomość

48

Jeśli położysz przed sobą zegarek i będziesz patrzeć na sekundnik, zaskoczy cię to, że nie będziesz umiał obserwować zegarka nawet przez minutę.
Może ci się uda przez piętnaście sekund, może dwadzieścia, a po trzydziestu sekundach zapomnisz, że miałeś patrzeć na tę wskazówkę.

Zajmie cię jakaś myśl, a potem znowu przypomni ci się, że próbowałeś obserwować sekundnik. Skupienie swej uwagi nawet na minutę jest dość trudne, więc nie sądźcie, że od razu wam się uda.

Kiedy usiłujesz być świadomy wszystkich drobiazgów, jakie przynosi życie, powinieneś wiedzieć, że po wielokroć czegoś zapomnisz. Twoja uwaga odbiegnie daleko, a kiedy sobie zdasz z tego sprawę, poczujesz się winny. To rodzaj pułapki.
Jeżeli zaczniesz czuć się winnym, to nie uda ci się powrócić do ćwiczenia swojej uważności. Nie ma powodu by odczuwać winę. To naturalne. Nie musisz odczuwać skruchy, to naturalne i przydarza się każdemu, kto szuka. Tak się zwykle dzieje; nie daj się wpędzić w błędne koło poczucia winy, że nie potrafisz utrzymać uwagi nawet przez kilka chwil, że wciąż zapominasz.

Mistrz Dżainów Mahawira był pierwszym człowiekiem w historii, który stwierdził, że jeśli człowiek jest uważny i potrafi się na czymś skupić nieprzerwanie przez czterdzieści osiem minut, to dostąpi oświecenia; nikt mu w tym nie przeszkodzi.

Jedyne czterdzieści osiem minut… a przecież nawet przez czterdzieści osiem sekund jest trudno!

Dociera do nas tyle bodźców.
Żadnej winy, żadnej skruchy – w chwili, kiedy przypomnisz sobie, że przestałeś robić to, co robiłeś, po prostu wróć do przerwanej czynności. Nie płacz nad rozlanym mlekiem. To byłoby głupie.

To na pewno zabierze sporo czasu, ale w końcu zdasz sobie sprawę, że stajesz się coraz bardziej uważny. Może przez minutę, może przez dwie. l sprawi ci to tak wielką radość… ale nie popadaj w dumę, nie myśl, że masz za sobą jakiś etap. To stałoby się barierą. Kiedy ktoś się zgubi i uda mu się postawić maleńki kroczek w dobrym kierunku, to cieszy się, jakby już był w domu.

Kontynuuj wolno, cierpliwie. Nie ma żadnego pośpiechu – do twojej dyspozycji jest cała wieczność. Nie próbuj osiągnąć tego szybciej; brak cierpliwości nie pomoże.

Świadomość nie jest jak wiosenny kwiat – kwitnie przez sześć tygodni i znika. Świadomość jest jak libański cedr, który rośnie przez setki lat, ale trwa przez tysiąclecia wznosząc się  dziesiątki metrów ku niebu.

Świadomość rośnie powoli, ale rośnie i dlatego trzeba wykazać się cierpliwością. Wraz z jej wzrostem zaczniesz odczuwać wiele rzeczy, których nigdy nie czułeś.

Przykładowo, zauważysz że w twoim ciele istnieje wiele napięć, których wcześniej nigdy nie dostrzegałeś, bo były dość delikatne.
Teraz, kiedy rozwija się twoja świadomość, zaczynasz odczuwać nawet te leciutkie napięcia. Czując napięcie w ciele – rozluźnij to miejsce. Jeśli twoje całe ciało jest odprężone, świadomość będzie rozwijać się szybciej, bo napięcia tworzą przeszkody.

Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój charakter – jestem od tego bardzo daleki.
Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę. Interesuje mnie twoja świadomość.

Im bardziej rozwija się twoja świadomość, tym wyraźniej zaczynasz dostrzegać, że śnisz nie tylko w nocy; nawet w ciągu dnia w twojej głowie snują się senne marzenia.
Są tuż pod powierzchnią twojego czuwania – przymknij oczy, a w każdej chwili będziesz mógł dostrzec jakiś sen przesuwający się jak obłok na niebie.

Jednak to, że twój stan czuwania nie jest jeszcze pełnią przebudzenia dostrzeżesz dopiero wtedy, gdy osiągniesz już pewien poziom świadomości. Zauważysz przepływające sny na jawie. Kiedy siadasz w fotelu, by chwilę odpocząć, marzenia senne natychmiast przejmują kontrolę. Zaczynasz myśleć, że zostaniesz prezydentem
kraju, albo że robisz jakieś wspaniałe rzeczy; wszystko jedno co. Jednocześnie wiesz, że wszystko o czym myślisz w tej właśnie chwili, jest nonsensem. Wiesz, że nie jesteś żadnym prezydentem, ale to marzenie senne ma w sobie coś takiego, że nawet wbrew tobie, wraca.

Świadomość odsłoni przed tobą wszystkie warstwy snu na jawie, i zaczną one znikać, tak jak znika ciemność, gdy wnosisz do pokoju zapaloną lampę.

Cokolwiek robisz – spacerujesz, siedzisz, jesz lub nawet jeśli nic nie robisz, a po prostu oddychasz, odpoczywasz, relaksujesz się na trawie – nigdy nie zapominaj, że jesteś Obserwatorem.

Osho, Świadomość – klucz do życia w równowadze

Powiązane posty

• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

• Przebudzenie.

• Historia pewnego przebudzenia

• Nowy stan świadomości

• Wybieraj swój świat świadomie

Ludzie i roboty

13 Piątek Mar 2009

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 10 Komentarzy

Tagi

budda, freud, jung, Medytacja, nadświadomość, obserwacja, osho, podświadomość, przebudzeni, przebudzenie, roboty, sen, tu i teraz, uważność, uśpieni, wyzwolenie, Świadomość

pieknosc1
Przebudzenie, to droga do życia.
Głupiec śpi, tak jakby już dawno nie żył,
ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie.
Obserwuje. Pojmuje.
Jakże jest szczęśliwy!
Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem.
Jakże jest szczęśliwy podążając ścieżką przebudzenia.
Z niezwykłą cierpliwością medytuje,
szuka wolności i szczęścia.
– Dhammapada, Gautama Budda

Żyjemy nie zwracając uwagi na to, co dzieje się wokół nas. Tak, staliśmy się skuteczni w tym, co robimy. Jesteśmy tak efektywni, że nie potrzebujemy już być świadomi tego, co robimy. Wszystko stało się mechaniczne i automatyczne. Działamy jak roboty. Nie jesteśmy jeszcze ludźmi; jesteśmy maszynami.

George Gurdżijew powtarzał, że sposób w jaki człowiek egzystuje czyni z niego maszynę. Obraził tym wielu ludzi, bo przecież nikt nie lubi być nazywany maszyną. Maszyny lubią kiedy nazywa się je bogami; wtedy są zadowolone i dumne.
Gurdżijew zwykł nazywać ludzi maszynami i miał rację. Jeśli zaczniesz obserwować siebie, zauważysz jak mechanicznie się zachowujesz.

Rosyjski psycholog Pawłów i amerykański psycholog Skinner mają w dziewięćdziesięciu dziewięciu i dziewięciu dziesiątych procenta rację co do człowieka: wierzą oni, że człowiek jest niczym innym jak tylko piękną maszyną. Nie ma w nim duszy.
Uważam, że mają niemal stuprocentową rację; mylą się jedynie odrobinę. Ta odrobina to buddowie, ludzie przebudzeni. Ale można to im obu wybaczyć, ponieważ Pawłów nigdy nie spotkał żadnego buddy – spotykał tylko miliony robotów.
Skinner badał ludzi i szczury, i nie znalazł między nimi różnicy. Szczury to proste istoty, to wszystko; człowiek jest nieco bardziej skomplikowany.
Człowiek jest bardzo precyzyjną, a szczur bardzo prostą maszyną. Łatwiej jest badać szczury; właśnie dlatego psychologowie ciągle to robią. Badają szczury i wyciągają wnioski na temat człowieka – a ich konkluzje są prawie słuszne. Zwróćcie uwagę, że mówię „prawie„, bowiem ta jedna dziesiąta procenta obejmuje najistotniejsze zjawiska. Budda, Jezus, Mahomet – tych kilku przebudzonych ludzi to prawdziwi ludzie. Ale gdzie B. F. Skinner miałby znaleźć buddę? Z pewnością nie w Ameryce…

Pewien człowiek zapytał rabina:
– Dlaczego Jezus nie zdecydował, że urodzi się w dwu-dziestym wieku w Ameryce?
Rabin wzruszył ramionami i odpowiedział:
– W Ameryce? To byłoby niemożliwe. Po pierwsze, gdzie znajdziesz tu dziewicę? Po drugie, gdzie znajdziesz trzech mędrców?

Gdzie B. F. Skinner miałby znaleźć buddę? A nawet gdyby go znalazł, to jego tendencyjne nastawienie, uprzedzenia, nie pozwoliłyby mu go dostrzec. Obserwowałby swoje szczury. Nie rozumiałby niczego, czego szczury nie potrafią zrobić. A szczury nie medytują, nie stają się oświecone. Dla niego człowiek to tylko wyższa forma szczura.
Nadal uważam, że w odniesieniu do większości ludzi ma on rację; jego wnioski nie są fałszywe i buddowie zgodziliby się z nim w kwestii tak zwanej normalnej ludzkości. Normalna ludzkość jest pogrążona we śnie. Nawet zwierzęta nie śpią tak mocno.

Czy widziałeś jelenia w lesie – jaki jest skupiony, jak uważnie chodzi?
Czy widziałeś ptaka siedzącego na drzewie – jak mądrze obserwuje wszystko, co się dzieje dokoła? Idziesz w jego stronę – dopuszcza cię tylko na pewną odległość. Gdy przekroczysz niewidzialną granicę choć na jeden krok, odleci. Ma on pewien rodzaj świadomości swojego terytorium. Jeśli ktoś na nie wkroczy, staje się zagrożeniem.

Jeśli rozejrzysz się wokół, będziesz zdziwiony: człowiek wydaje się być najbardziej uśpionym zwierzęciem na ziemi.

Człowiek jest istotą upadłą. Takie właśnie jest znaczenie chrześcijańskiej przypowieści o upadku Adama, o jego wygnaniu. Dlaczego Adam i Ewa zostali wypędzeni z raju? Zostali wygnani, ponieważ zjedli owoc wiedzy. Ponieważ stali się umysłami i stracili swoją świadomość. Stając się umysłem, tracisz świadomość – rozum to uśpienie, rozum to hałas, rozum to mechaniczność. Jeśli staniesz się umysłem, stracisz świadomość.

Dlatego cała praca jaką trzeba wykonać, to pozostawienie umysłu i ponowne stanie się świadomością. Musisz pozbyć się wszystkiego, co zebrałeś w sobie jako wiedzę. To ona cię usypia; dlatego im większą wiedzę ma człowiek, tym bardziej jest pogrążony we śnie.

Ja również to zaobserwowałem. Nieskażeni cywilizacją mieszkańcy wioski są dużo bardziej uważni niż profesorowie uniwersytetów, czy mędrcy w świątyniach. Mędrcy hinduscy są jak papugi, pracownicy akademiccy na uniwersytetach są wypchani łajnem świętych krów, przepełnieni nic nieznaczącym szumem; umysły bez jakiejkolwiek świadomości.

Ludzie, którzy pracują otoczeni naturą – farmerzy, ogrodnicy, drwale – są dużo bardziej
świadomi niż ci, którzy funkcjonują na uniwersytetach jako dziekani, wicekanclerze, kanclerze.

Kiedy pracujesz z naturą, dostrzegasz jak uważna jest natura.
Drzewa są uważne; ich czujność jest zupełnie inna, ale są one bardzo uważne.

Są nawet naukowe dowody na ich uważność. Jeśli drwal przychodzi z siekierą w ręku i chce ściąć drzewa, to wszystkie, które go widzą, zaczynają drżeć. Są na to naukowe dowody; to nie jest żadna poetycka metafora, mówię o nauce. Teraz istnieją przyrządy pozwala-jące sprawdzić, kiedy drzewo jest zadowolone lub nie, kiedy się boi lub nie, kiedy jest smutne lub radosne. Gdy przychodzi drwal, wszystkie drzewa, które go wi-dzą, zaczynają drżeć. Zdają sobie sprawę, że zbliża się śmierć. A drwal jeszcze żadnego nie ściął, po prostu się zbliża…
[Przypis autorki bloga: O „drżeniu” drzew nie słyszałam, natomiast słyszałam o tym, że po ścięciu jednego drzewa, w promieniu około 100m wszystkie drzewa zaczynają produkować więcej żywicy, tak jakby szykując się do tego że też zostaną uderzone siekierą]

l jeszcze coś dziwnego, dużo bardziej dziwnego – jeśli drwal jedynie przechodzi, bez zamiaru ścięcia drzewa, wtedy żadne drzewo nie odczuwa strachu. A to ten sam drwal i ta sama siekiera. Wydaje się, że to intencja ścięcia wpływa na drzewa. Oznacza to, że jego zamiar został zrozumiany, odkodowany przez drzewa.

l jeszcze jedna rzecz została naukowo zaobserwowana: jeśli pójdziesz do lasu i zabijesz zwierzę, to nie tylko świat zwierząt będzie tym poruszony, ale także drzewa. Jeśli zabijesz jelenia, wszystkie jelenie znajdujące się w pobliżu poczują drgania wywołane przez mordercę, staną się smutne, rozdygotane. Nagle zaczną się bać, bez żadnego konkretnego powodu. Mogły nie widzieć śmierci jelenia, ale w jakiś delikatny sposób wywarła ona wpływ – odczuły to intuicyjnie.
Nie tylko jelenie to odczuwają – odczuwają także drzewa, papugi, tygrysy, orły, trawa i liście.

Pojawił się morderca, doszło do zniszczenia, zaistniała śmierć – wszystko wokół zostało tym poruszone. Wydaje się, że człowiek jest najbardziej ze wszystkich istot pogrążony we śnie…
Nad sutrami Buddy trzeba głęboko medytować, trzeba je wchłonąć, podążać za nimi.
On mówi:
Przebudzenie to droga do życia.

Żyjesz tylko w takim stopniu, w jakim jesteś świadomy.
Świadomość odróżnia śmierć od życia. Nie dlatego jesteś żywy, że oddychasz, nie dlatego jesteś żywy, że bije twoje serce. Fizycznie możesz być podtrzymywany przy życiu, bez żadnej świadomości. Twoje serce będzie bić, a ty będziesz oddychać. Można cię podłączyć do mechanizmów i pozostaniesz żywy przez wiele lat – żywy w sensie oddychania, bicia serca, krążenia krwi.
W szpitalach krajów rozwiniętych wegetuje wielu ludzi, ponieważ najnowsza technologia umożliwia przesunięcie terminu śmierci – można być podtrzymywanym przy życiu przez całe lata. Jeśli to nazywasz życiem, to możesz się utrzymywać przy życiu. Ale to nie jest życie.

Wegetować to nie to samo co żyć.

Buddowie mają inną definicję.
Ich definicja zawiera w sobie świadomość. Nie mówią, że żyjesz ponieważ możesz oddychać, że żyjesz ponieważ twoja krew krąży.
Ich zdaniem żyjesz kiedy jesteś świadomy. Więc poza przebudzonymi jednostkami, nikt tak naprawdę nie żyje. Jesteś trupem – chodzącym, rozmawiającym, wykonującym pewne rzeczy – jesteś robotem.

Budda mówi, że przebudzenie jest drogą do życia.
Stań się bardziej świadomy a poczujesz w sobie więcej życia. A życie jest Bogiem – nie ma innego Boga. Dlatego Budda mówi o życiu jako o świadomości. Życie jest celem samym w sobie, a świadomość metodą, sposobem aby ten cel osiągnąć. Głupiec śpi…
A wszyscy śpią, więc wszyscy są głupcami.

Nie czuj się urażony.
Fakty muszą być podawane takimi, jakie są. Funkcjonujesz jak we śnie; dlatego ciągle się potykasz, dlatego robisz rzeczy, których wcale nie chcesz robić.
Robisz rzeczy, których zdecydowałeś nigdy nie robić. Robisz rzeczy, o których wiesz, że nie są słuszne i nie robisz tego, co wiesz, że jest dobre.
Nie potępiaj się, ponieważ to zwykła strata czasu.
Nigdy nie żałuj tego co było w przeszłości!
Żyj w chwili obecnej.

Jak to możliwe?
Dlaczego nie możesz iść prosto? Dlaczego błądzisz po bezdrożach? Dlaczego schodzisz na manowce?

Poobserwuj swoje życie – wszystko co robisz jest pogmatwane, niepewne. Brak ci przejrzystości, brak spostrzegawczości. Nie jesteś uważny.
Nie widzisz i nie słyszysz – masz uszy aby słuchać, ale nie ma w tobie nikogo, kto rozumiałby to, co do ciebie dociera.
Masz oczy aby patrzeć, ale nikogo w tobie nie ma.
Tak więc twoje uszy słyszą a oczy widzą, ale niczego nie rozumiesz. Na każdym kroku potykasz się, na każdym kroku robisz coś nie tak.
l wciąż wydaje ci się, że jesteś świadomy.

Odrzuć to wyobrażenie.
Będzie to duży skok, duży krok, ponieważ gdy odrzucisz przekonanie: „Jestem świadomy”, zaczniesz szukać dróg i sposobów, aby się takim stać.

Toteż niech wreszcie dotrze do ciebie to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie.

Współczesna psychologia odkryta parę rzeczy, które mają ogromne znaczenie; mimo iż zostały one odkryte drogą umysłu, stanowią dobry początek. Jeśli odkryto je rozumem, to prędzej czy później, zacznie się ich również doświadczać w egzystencji.
Freud jest wspaniałym pionierem; daleko mu do bycia buddą, ale i tak odegrał wielką rolę, ponieważ jako pierwszy doprowadził do zaakceptowania przez większą część ludzkości tezy, że w człowieku ukryta jest również nieświadoma część. Świadomy umysł stanowi jedynie jedną dziesiątą; część nieświadoma jest od niego dziewięć razy większa,

Uczeń Freuda, Jung, poszedł jeszcze dalej, nieco głębiej i odkrył zbiorową nieświadomość. Zbiorowa nieświadomość znajduje się za nieświadomością jednostkową. Teraz potrzeba kogoś, kto odkryłby jeszcze jedną rzecz, która również istnieje i mam nadzieję, że prędzej czy później badania psychologiczne przyczynią się do jej odkrycia.
Jest nią kosmiczna nieświadomość. Nauczali o niej buddowie.

Im stajesz się uważniejszy, tym bardziej maleje w tobie pośpiech. Stajesz się pełen wdzięku. Gdy obserwujesz, twój trajkoczący umysł rozmawia mniej, ponieważ energia, która bya wykorzystywana do trajkotania zmieniła się i stała uwaga – ale to ta sama energia!

Możemy więc mówić o umyśle świadomym – bardzo kruchej i niewielkiej części nas. Za świadomością znajduje się umysł podświadomy – tajemniczy, możesz usłyszeć jego szepty ale nie możesz go poznać. On zawsze tam jest, tuż za świadomością. Pociąga za jej sznureczki. Trzecim umysłem jest nieświadomość umysłowa, która ujawnia się tylko we śnie lub kiedy bierzesz narkotyki. Dalej, zbiorowa nieświadomość jednostkowa. Doświadczasz jej tylko wtedy, gdy zagłębisz się w swój nieświadomy umysł; wtedy odkrywasz zbiorową nieświadomość. A jeśli pójdziesz jeszcze dalej, jeszcze głębiej, dotrzesz do kosmicznej nieświadomości.
Jest nią natura. Zbiorowa nieświadomość to wszystko, co ludzkość przeżyła aż do dzisiejszego dnia; jest częścią ciebie.
Nieświadomość to coś indywidualnego, co stłumiło w tobie społeczeństwo, czego nie pozwolono ci wyrazić. Dlatego przychodzi tylnymi drzwiami w nocy, we śnie.
A świadomy umysł… będę nazywał go tak zwanym świadomym umysłem, ponieważ taka jest prawda.
Jest tak niewielki, jest zaledwie przebłyskiem, ale mimo to jest ważny. W nim znajduje się nasionko. Zawsze jest ono małe, jednak ma w sobie ogromny potencjał. Dzięki niemu otwiera się nowy wymiar.
Tak jak Freud otworzył wymiar poniżej świadomości, tak Sri Aurobindo otworzył wymiar powyżej świadomości. Obaj są jednymi z najważniejszych ludzi naszych czasów. Obaj to intelektualiści, żaden nie jest przebudzony, ale obaj oddali ludzkości ogromną przysługę. Rozumowo uświadomili nam, że nie jesteśmy tak mali jak to się wydaje z zewnątrz, że pod powierzchnią ukryta jest zarówno ogromna głębia jak i niebotyczne góry.

Freud zapuszczał się w głębiny a Sri Aurobindo starał się zdobywać szczyty. Ponad naszym tak zwanym świadomym umysłem znajduje się prawdziwy świadomy umysł; można go odkryć jedynie dzięki medytacji. Gdy do zwykłej świadomości doda się medytację, gdy zwykłą świadomość połączy się z medytacją, to stanie się ona prawdziwie świadomym umysłem.

Ponad prawdziwie świadomym umysłem znajduje się umysł nadświadomy. Medytując widzisz jego przebłyski. Medytacja to błądzenie w ciemności. Owszem otwiera się kilka okien, ale i tak ciągle upadasz. Nadświadomość to samadhi – osiągnąłeś krystaliczną percepcję, osiągnąłeś zintegrowaną świadomość.
Teraz nie możesz spaść poniżej; ona jest już twoja. Pozostanie z tobą nawet we śnie.
Poza nadświadomością znajduje się zbiorowa nadświadomość; w religiach znana jest pod nazwą „Boga”.
A poza zbiorową nadświadomością mamy kosmiczną nadświadomość, która wychodzi nawet ponad bogów. Budda nazywa ją nirwaną, Mahawira mówi na nią Kaivalya, mistycy hinduscy nazywają ją moksha; ty możesz nazywać ją prawdą.

Istnieje więc dziewięć stanów twojej istoty. A ty żyjesz w jakimś małym kącie swojego ja – w maleńkim świadomym umyśle. To tak jakby ktoś miał pałac, całkowicie o nim zapomniał i żył na werandzie myśląc, że to wszystko, co posiada.

Freud i Sri Aurobindo to intelektualni giganci, pionierzy, filozofowie, ale obaj jedynie zgadują. Zamiast uczyć studentów o filozofach takich jak Bertrand Rus-sell, Alfred North Whitehead, Morfin Heidegger, Je-an-Pauł Sartre powinni raczej uczyć ich o Sri Aurobindo, ponieważ jest on najwybitniejszym filozofem swojej epoki. Ale jest on całkowicie lekceważony i ignorowany przez świat akademicki. A powodem jest to, że samo czytanie Sri Aurobindo sprawi, że zrozumiesz, iż jesteś nieświadomy.
On nie jest jeszcze buddą, ale i tak wprawi cię w zakłopotanie. Jeśli ma rację, to co właściwie robisz? Dlaczego nie poznajesz wyżyn swojego ja?

Jedyna rzecz jakiej trzeba się nauczyć to uwaga.
Obserwuj!
-Obserwuj każdą rzecz, którą robisz.
-Obserwuj każdą myśl, jaka przepłynie ci przez głowę.
-Obserwuj każde pragnienie, które przejmuje nad tobą kontrolę.
-Obserwuj nawet najmniejsze gesty – chodzenie, rozmowę, jedzenie, kąpiel.
-Obserwuj wszystko. Niech każda czynność stwarza ci szansę do obserwacji.

Nie jedz mechanicznie, nie opychaj się – bądź uważny. Przeżuwaj dokładnie i z uwagą… a zdziwisz się, jak wiele do tej pory traciłeś, ponieważ każdy kęs da ci ogromną satysfakcję. Jeśli będziesz jadł z uwagą, jedzenie stanie się smaczniejsze. Nawet bardzo zwyczajne potrawy smakują lepiej, kiedy jesteś uważny; a jeśli nie jesz z uwagą, to możesz próbować najsmaczniejszego jedzenia i nie będzie ono miało smaku, ponieważ nie ma nikogo kto obserwuje. Po prostu się napychasz.
Jedz powoli, z uwagą; każdy kęs musi być dokładnie przeżuty, posmakowany.

Wąchaj, dotykaj, czuj bryzę i promienie słońca.
Patrz na księżyc i stań się wyciszonym zbiornikiem świadomości, a księżyc odbije się w tobie jako coś niezwykle pięknego.

Początek książki : Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze

Powiązane:

• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość

• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.

• Bełkoczący umysł

• Historia pewnego przebudzenia

• Narodziny świadomości

• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.

• Przebudzenie.

Miłość to inne słowo na wolność

12 Czwartek Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

bezinteresowność, de mello, istota miłości, miłość, obserwacja, oczekiwania, prawdziwa natura, uważność, wezwanie do miłości, wolność, Świadomość

love
Czymże jest miłość?
Przyjrzyj się kwiatowi róży. Czy róża może powiedzieć: Zapach mój przeznaczam tylko dla dobrych ludzi, a odmawiam go ludziom niegodziwym?
Albo czy możesz sobie wyobrazić lampę, która ukrywa swoje światło przed złymi ludźmi, którzy szukają w nim drogi?
Mogłaby to zrobić tylko wtedy, gdyby przestała być lampą.

Zauważ, jak naturalnie i bez ograniczeń drzewo udziela swego cienia każdemu człowiekowi, dobremu i złemu, młodemu i staremu, wysokiemu i niskiemu; wszystkim zwierzętom, każdej żywej istocie, a nawet tym, którzy podcinają jego korzenie.

Tak oto określiliśmy pierwszą cechę miłości: nie robi ona żadnych różnic.

Właśnie dlatego jesteśmy wezwani, by być podobni Bogu, który sprawia, że słońce świeci zarówno nad dobrymi, jak i złymi, że deszcz pada zarówno nad świętymi, jak i nad grzesznikami.

Kontempluj w zadziwieniu nieskazitelną doskonałość róży, lampy i drzewa, a  zrozumiesz, na czym polega istota miłości.
Jak człowiek może osiągnąć taką jakość miłości?
Cokolwiek byś zrobił, będzie ona zawsze wymuszona, sztuczna i przez to samo zafałszowana, gdyż miłości nie można wymusić. W gruncie rzeczy nie możesz nic zrobić. Możesz jednak pewnych rzeczy zaprzestać.

Zauważ cudowną zmianę, jaka zajdzie w tobie w chwili, gdy przestaniesz dzielić ludzi na dobrych i złych, na świętych i grzeszników, i zaczniesz widzieć ich jako nieświadomych tego, co czynią.

Musisz odrzucić fałszywe przekonanie, że ludzie mogą świadomie grzeszyć. Nikt nie może popełnić grzechu w świetle samoświadomości. Grzech nie jest wynikiem, jak błędnie myślimy, złośliwości, ale ignorancji. Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią.
Zrozumienie tej prawdy pozwala osiągnąć zdolność nie czynienia różnic, tak podziwianą w róży, lampie i drzewie.

Drugą cechą miłości jest jej bezinteresowność.
Tak jak drzewo, kwiat róży i lampa dają, nie żądając niczego w zamian.
Jak bardzo pogardzamy mężczyzną, który w wyborze żony nie kieruje się jej zaletami, ale wielkością posagu. Taki człowiek, słusznie mówimy, nie kocha kobiety, ale korzyści finansowe, które ona może mu zapewnić.

Ale czy twoja własna miłość jest inna, jeśli szukasz towarzystwa tylko takich ludzi, których obecność sprawia ci przyjemność, a unikasz tych, którzy są ci antypatyczni; jeśli jesteś nastawiony przyjaźnie tylko do ludzi, którzy zapewniają ci to, czego od nich pragniesz, i żyją zgodnie z twoimi oczekiwaniami, a wobec innych jesteś nastawiony wrogo albo obojętnie?

By osiągnąć tę bezinteresowność w miłości potrzeba tylko jednego. Musisz otworzyć twoje oczy i zobaczyć.

Wystarczy, że zobaczysz, czym ta twoja tzw. miłość w rzeczywistości jest; maskowaniem egoizmu i własnych żądz, a będzie to ogromny krok w kierunku osiągnięcia bezinteresowności.

Trzecią cechą miłości jest brak wyrachowania.  To tak jak lampa zajęta świeceniem nie myśli o tym, czy ktoś z jej światła korzysta czy też nie. Podobnie jak kwiat róży rozlewa swoje zapachy, gdyż on nic innego nie potrafi robić, i to niezależnie od tego, czy ktoś się tym zapachem rozkoszuje, czy też nie.
Czy też sposób, w jaki drzewo rzuca swój cień.
Światło, zapach i cień nie powstają tylko wtedy, gdy w pobliżu znajdą się ludzie i nie znikają po ich odejściu.

Owe rzeczy, podobnie jak miłość, istnieją niezależnie od ludzi. One po prostu są, niezależnie od tego, czy ktoś z nich korzysta czy nie. Tak więc one w ogóle nie uzmysławiają sobie, że czynią coś dobrego i że zasługują na pochwałę.

Najważniejszą cechą miłości jest wolność.
Z chwilą gdy pojawia się przymus, kontrola albo konflikt, miłość umiera.

Zauważ, jak kwiat róży, drzewo i lampa pozostawiają ci całkowitą wolność. Drzewo nie będzie cię zmuszać, byś skorzystał z jego cienia, jeśli będzie ci groził udar słoneczny. Lampa nie będzie na siłę oświetlała ci drogi, byś się nie potknął w ciemnościach.
Pomyśl na chwilę o tych wszystkich przymusach i kontrolach ze strony innych ludzi, którym poddajesz się, kiedy tak lękliwie żyjesz zgodnie z ich oczekiwaniami, by kupić ich miłość albo zyskać ich aprobatę, albo po prostu z obawy przed ich utratą.

Za każdym razem, kiedy poddajesz się tej kontroli i temu naciskowi, niszczysz w sobie zdolność miłości, która jest twoją prawdziwą naturą. Dzieje się tak, gdyż nie możesz postępować z innymi ludźmi inaczej, jeśli przyzwalasz, by zachowywali się wobec ciebie w taki, a nie inny sposób.
Obserwuj uważnie wszystkie te naciski i kontrole w twoim życiu, a być może Już to obserwowanie sprawi, że się od nich Uwolnisz.

W chwili gdy one ustąpią, pojawi się wolność.
A wolność to inne określenie miłości.

A. de Mell0 Wezwanie do miłości

Powiązane:

  • Pozytywna weryfikacja – negatywnych wydarzeń
  • Zbuntowany tekst Anthonego de Mello 🙂
  • Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
  • Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
  • Ból a medytacja

    05 Czwartek Mar 2009

    Posted by ME in Medytacja, Świadomość

    ≈ 11 Komentarzy

    Tagi

    ból, cierpienie, cierpienie fizyczne, Henepola Gunaratana, Medytacja, medytować, postawa, praktyka, uważność, vipassana, Świadomość

    myslenie

    Nikt nie lubi bólu, choć każdy go czasem doświadcza.
    To jedno z doświadczeń życiowych i z pewnością pojawi się podczas medytacji w takiej czy innej formie. Radzenie sobie z bólem to proces przebiegający w dwóch etapach. Najpierw pozbądź się go, jeśli to możliwe, lub na tyle, na ile to możliwe. Następnie, jeśli nie ustaje, wykorzystaj go jako przedmiot medytacji. Pierwszy krok to radzić sobie z nim na poziomie fizycznym. Być może jest oznaką takiej czy innej choroby, bólu głowy, gorączki, siniaków lub czegokolwiek innego.
    W takim przypadku, zanim zasiądziesz do medytacji, zastosuj tradycyjną kurację medyczną: weź leki, zastosuj maść lub coś, co zwykle stosujesz. Ponadto, istnieje ból charakterystyczny dla pozycji siedzącej. Jeśli nigdy nie siedzisz długo na podłodze ze skrzyżowanymi nogami, to najpierw będziesz musiał się do tego przystosować.

    Niewygoda do pewnego stopnia jest nieunikniona. W zależności od tego, gdzie odczuwasz ból, można zastosować różne środki. Jeśli bolą cię nogi lub kolana, sprawdź spodnie. Jeśli są za ciasne lub uszyte z grubego materiału, mogą przeszkadzać. Przebierz się. Sprawdź również poduszkę. Powinna mieć po ściśnięciu około 8 cm grubości. Jeśli boli cię okolica talii, poluźnij pasek. Rozluźnij gumkę lub odepnij guzik w pasie, w razie potrzeby. Jeśli boli cię dolna część pleców, to prawdopodobne siedzisz w niewłaściwej pozycji. Garbienie się nigdy nie jest wygodne, wyprostuj się.
    Nie usztywniaj się ani nie spinaj, ale siedź z wyprostowanym kręgosłupem. Ból szyi lub górnej części kręgosłupa ma kilka przyczyn. Pierwsza z nich to niewłaściwe ułożenie rąk. Ręce powinny spoczywać wygodnie na udach. Nie przyciągaj ich do talii. Rozluźnij ramiona i mięśnie szyi. Nie pozwól, by głowa opadała do przodu. Trzymaj ją prosto, w jednej linii z kręgosłupem. Pomimo zastosowania powyższych porad, ból wciąż może się utrzymywać. W takim wypadku zrób następującą rzecz: uczyń ból przedmiotem medytacji. Nie daj się ponieść emocjom. Po prostu uważnie obserwuj ból.
    Kiedy stanie się uporczywy, przekonasz się, że odciąga twą uwagę od oddechu. Nie walcz. Pozwól, by uwaga skupiła się doznaniu.
    W pełni zanurz się w ból.
    Nie blokuj tego doświadczenia.
    Badaj to doznanie.
    Wyjdź poza reakcję unikania i dotrzyj do czystego doznania, które się pod nią znajduje.
    Odkryjesz dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest proste doznanie – ból sam w sobie. Drugą jest twój opór wobec tego doznania.

    Opór

    Reakcja oporu jest częściowo mentalna a częściowo fizyczna. Na część fizyczną składa się napięcie mięśni w bolącym miejscu i wokół niego.
    Rozluźnij te mięśnie. Zajmij się nimi stopniowo, jeden po drugim, i rozluźnij każdy całkowicie. Prawdopodobnie już sam ten krok znacznie zmniejszy ból.

    Następnie zajmij się mentalną stroną oporu. Kiedy spinasz się fizycznie, spinasz się również psychicznie. Twój umysł chwyta się kurczowo doznania bólu, próbujesz odgrodzić się od niego i wyrzucić ze świadomości. Odrzucenie to niezwerbalizowana postawa typu „nie lubię tego uczucia” lub „zostaw mnie w spokoju”. Jest ledwie dostrzegalna. Ale jest i możesz ją odnaleźć, jeśli naprawdę jej poszukasz.

    Znajdź ją i rozluźnij ją również.
    Ta ostatnia część jest ledwie uchwytna. Nie ma słów, by opisać to działanie dokładnie. Najlepiej podejść do tego, używając analogii. Sprawdź, jak radzisz sobie z napiętymi mięśniami, i zrób to samo w sferze umysłowej – rozluźnij umysł w taki sam sposób, w jaki rozluźniasz ciało.

    Buddyzm uznaje, że ciało i umysł są ściśle ze sobą połączone. Jest to do tego stopnia prawdziwe, że wielu ludzi nie postrzega tego jak procedury składającej się z dwóch części. Dla nich rozluźnić ciało to rozluźnić umysł i na odwrót. Ci ludzie doświadczą całkowitego rozluźnienia, fizycznego i psychicznego, jako jednego procesu. Tak czy inaczej, rozluźnij się całkowicie, aż twoja świadomość zwolni przy przeszkodzie, którą sam zbudowałeś.

    To luka, poczucie dystansu pomiędzy jaźnią a innymi.

    To granica pomiędzy „ja” a „bólem”.
    Usuń tę przeszkodę, a oddzielenie znika.

    Zwalniając, wypływasz na wzburzone morze doświadczeń i stapiasz się z bólem. Stajesz się bólem. Obserwujesz jego przypływy i odpływy i dzieje się coś zaskakującego. Już nie boli. Cierpienie odchodzi. Pozostaje tylko ból, doświadczenie, nic więcej. „Ja”, które czuło ból, odeszło.

    W efekcie jest wolność od bólu. To proces narastający.
    Na początku odniesiesz sukces w przypadku niewielkiego bólu.
    Gdy będzie silny, może ci się nie udać. Jak w przypadku większości naszych umiejętności, w miarę praktyki, będzie coraz lepiej. Im więcej praktykujesz, z tym większym bólem sobie poradzisz. Zrozum to dokładnie. Nie zalecamy tutaj masochizmu. Nie chodzi o umartwianie się. To jest ćwiczenie w świadomości, a nie w umartwianiu się. Jeśli ból stanie się nie do zniesienia, możesz poruszyć się, ale zrób to powoli i świadomie.

    Obserwuj swoje ruchy. Sprawdź, jak odczuwasz ruch. Obserwuj, jak wpływa on na ból. Obserwuj, jak ból się zmniejsza. Ale mimo to postaraj się nie ruszać za wiele. Im mniej się ruszasz, tym łatwiej jest pozostać w pełni świadomym.
    Czasem początkujący w medytacji mówią, że trudno im pozostać uważnym, kiedy czują ból.
    Ta trudność wynika z nieporozumienia.
    Uczniowie ci postrzegają uważność jako coś odrębnego od doświadczenia bólu.
    Tak nie jest.
    Uważność nigdy nie istnieje sama z siebie. Zawsze ma jakiś obiekt, a jeden obiekt jest równie dobry jak drugi.
    Ból to stan umysłu. Możesz być świadomy bólu tak samo, jak jesteś świadomy oddechu. Reguły, które omówiliśmy w rozdziale czwartym, stosują się do bólu tak samo, jak stosują się do jakiegokolwiek innego stanu umysłu.
    Bądź ostrożny, by ani nie przecenić, ani nie zlekceważyć tego odczucia. Nic do niego nie dodawaj, ale nie trać żadnej jego części. Nie zabrudzaj czystego doświadczenia pojęciami i obrazami lub myśleniem dyskursywnym. Utrzymuj świadomość w chwili obecnej, w bólu, tak byś nie przegapił ani jego początku, ani końca. Jeśli nie postrzegamy bólu w świetle uważności, daje on początek reakcjom emocjonalnym, takim jak lęk, niepokój lub gniew.
    Jeśli postrzegamy go prawidłowo, nie ma takich reakcji, pojawi się zaledwie odczucie, prosta energia. Kiedy już nauczysz się techniki radzenia sobie z bólem fizycznym, możesz używać jej do wszystkiego innego w swoim życiu. Możesz używać jej w jakiejkolwiek nieprzyjemnej sytuacji. Co skutkuje w przypadku bólu, zadziała też w przypadku niepokoju lub chronicznej depresji. Technika ta jest jedną z najbardziej użytecznych i uniwersalnych. Jest to cierpliwość.

    Vipassana – Henepola Gunaratana

    Powiązane:

    • Szaman i ból

    • ABC medytacji

    • Czym jest medytacja?

    • Ćwiczenia uwalniające energię

    • Medytacja chodząca

    • Medytacja a palenie papierosów

    Niezwykła moc oddechu? :)

    14 Środa Sty 2009

    Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Świadomość

    ≈ 11 Komentarzy

    Tagi

    freedom, Medytacja, nowa ziemia, oddech, rebirthing, relaks, siła, tolle, uważność, wolność, zdrowe ciało, zdrowie, zdrowu umysł, Świadomość

    wojownik21
    Odkryj wewnętrzną przestrzeń poprzez tworzenie przerw w strumieniu myśli. Bez takich przerw twoje myślenie staje się powtarzalne, nie kreatywne, pozbawione twórczej iskry – czyli takie jakie dominuje u większości ludzi na tej planecie.
    Nie musisz martwić się czasem trwania tych przerw.
    Kilka sekund zupełnie wystarczy. Stopniowo zaczną się one wydłużać same z siebie, bez żadnego wysiłku z twojej strony. Dużo ważniejsze niż czas trwania jest częste ich wprowadzanie, tak by twoje codzienne czynności i strumień myśli były przeplatane i nasączane przestrzenią.

    Ktoś ostatnio pokazał mi coroczny biuletyn pewnej dużej duchowej organizacji. Kiedy go przejrzałem byłem pod wrażeniem szerokiej gamy proponowanych seminariów i warsztatów. Przypominało to stół 25 szwedzki, gdzie z ogromnej różnorodności dań i potraw można wybrać coś dla siebie. Osoba która pokazała mi ten biuletyn poprosiła abym polecił jej coś odpowiedniego dla niej.
    Odpowiedziałem: „Nie wiem co ci polecić. W sumie wszystkie proponowane kursy wyglądają na interesujące. Jednak powiem ci coś od siebie – Bądź świadomy swojego oddechu tak często jak to możliwe i tak często jak sobie o tym przypomnisz. Rób tak przez rok, a doświadczysz dużo większej przemiany niż gdybyś uczęszczał na wszystkie te kursy. I masz to zupełnie za darmo.”

    Bycie świadomym oddechu odwraca uwagę od myśli i tworzy przestrzeń.
    Jest to jedna z cudownych metod generowania świadomości.
    Pomimo faktu, że pełnia świadomości istnieje już w nie przejawionym wymiarze, jesteśmy tu po to by wnieść ją na ten plan. Bądź świadomy swojego oddechu. Zauważaj doznania jakie ze sobą niesie. Czuj powietrze wpływające i wypływające z ciała.
    Obserwuj jak klatka piersiowa i brzuch to unoszą się to opadają z każdym oddechem. Jeden świadomy oddech wystarczy by wnieść trochę przestrzeni tam gdzie wcześniej dominował nieprzerwany strumień myśli. Jeden świadomy oddech (a dwa lub trzy byłyby jeszcze lepsze) wzięty wiele razy w ciągu dnia jest wspaniałym sposobem nasycenia przestrzenią twojego życia.

    Nawet gdybyś medytował nad swoim oddechem przez dwie godziny lub więcej – co zdarza się robić niektórym ludziom – tak naprawdę wystarczy być świadomym jednego oddechu. Doprawdy możesz być świadomy tylko jego.
    Cała reszta jest pamięcią lub oczekiwaniem, a więc myślą.
    W istocie oddychanie nie jest czymś co robisz, lecz czymś czego jesteś świadkiem gdy się dzieje. A wydarza się on sam z siebie.
    Czyni go inteligencja wewnątrz ciała.
    Wszystko co musisz ‘robić’ to patrzeć jak to się wydarza.
    Nie ma w tym żadnego napięcia ani wysiłku. Dostrzegaj również krótkie przerwy w oddechu, a zwłaszcza ten krótki moment na końcu wydechu, zanim znów wciągniesz powietrze.

    Oddech wielu ludzi jest nienaturalnie krótki.
    Im bardziej świadomy oddechu się stajesz tym szybciej odtworzy to jego naturalną głębię. Ponieważ oddech sam w sobie nie ma formy od starożytnych czasów był zrównywany z duchem – pozbawionym formy jedynym śyciem. „… wtedy to Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia. Stał się wtedy człowiek istotą żywą.”
    Niemieckie słowo określające oddech to ‘atmen’ – które wywodzi się ze starożytnego języka Indii (Sanskrytu) i oznacza Atmana – Boską Iskrę, Boskiego Ducha zamieszkującego wewnątrz każdego z nas. Fakt że oddech nie posiada formy jest jednym z powodów, dla którego jego świadomość jest bardzo skutecznym sposobem wnoszenia przestrzeni do życia i generowania świadomości.

    Oddech może być wspaniałym obiektem medytacji gdyż nie jest przedmiotem, nie ma kształtu ani formy. Z jednej strony wydaje się nic nie znaczącą rzeczą, jednak jak określił to Nietzche jest tą ‘najmniejszą rzeczą’, która tworzy ‘największe szczęście’.

    To czy praktykujesz świadomość oddechu jako formalną medytację zależy od ciebie. Niemniej formalna medytacja nie może być substytutem wnoszenia świadomości przestrzeni do twojego życia. Bycie świadomym oddechu umiejscawia cię w chwili obecnej. A to ona jest kluczem każdej wewnętrznej przemiany. Za każdym razem gdy jesteś świadomy oddechu – jesteś całkowicie obecny.
    Możesz zauważyć, że nie można myśleć i równocześnie być świadomym oddechu. Świadomy oddech zatrzymuje twój umysł. Jest to jednak dalekie od bycia w transie czy stanie półsnu.
    Jesteś bowiem całkowicie przebudzony i bardzo czujny. Nie ‘opadasz’ poniżej myślenia, lecz raczej wykraczasz ponad nie. A kiedy przyjrzysz się uważniej odkryjesz, że te dwie rzeczy – wchodzenie w pełni w chwilę obecną, oraz zaprzestanie myślenia, ale bez utraty świadomości – są właściwie tym samym: budzeniem się świadomości przestrzeni.

    E. Tolle Nowa Ziemia

    Powiązane posty

    • Czy oddychasz prawidłowo?

    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji

    • Twoja Twarz, ciało, oddech – mówią o Tobie.

    • Co to jest REBIRTHING?

    W sercu Mędrca

    28 Niedziela Gru 2008

    Posted by ME in Medytacja, Świadomość

    ≈ 8 Komentarzy

    Tagi

    budda, buddyzm, cytaty, dhammapada, droga, gautama, Medytacja, mędrzec, oświecenie, przekaz, theravada, uważność, Świadomość

    medrzec3
    Cytaty z : Siddhartha Gautama – „Dhammapada”

    3. „Skrzywdził mnie, uderzył mnie, pokonał mnie, ograbił mnie!” – kto
    utrzymuje podobne myśli, nie uspokoi swej nienawiści. (3)

    5. Nienawiść w tym świecie nigdy nie uspokoi się nienawiścią; jedynie
    przez powstrzymanie nienawiści – nienawiść się uspakaja.
    To jest Odwieczne Prawo. (5)

    21. Uważność jest ścieżką ku nieśmiertelności, nieuwaga jest ścieżką ku
    śmierci. Uważni nie umierają, nieuważni już są martwi.* (1)

    28. Tak jak ktoś na wysokim szczycie góry ogarnia wszystko, co poniżej,
    tak też mądry człowiek, który przez baczność odrzuca nieuwagę i wspina
    się na wysoką wieżę mądrości, wolny od smutku ogarnia tłumy
    przepełnione smutkiem i nieświadomością. (8)

    34. Jak ryba wyciągnięta z wody i wyrzucona na ziemię, co rzuca się i
    szamocze, taki jest rozgorączkowany umysł.

    50. Niech nikt nie wynajduje błędów u innych, niech nie wypatruje
    zaniedbań i złych postępków u innych. Niech widzi swe własne czyny – co
    zrobił a czego nie uczynił. (7)

    58. Na stercie śmieci w przydrożnym rowie zakwita lotos, pachnący i
    radujący oczy. (15)

    65. Człowiek bystry, choćby jedynie przez chwilę przestawał z mędrcem,
    szybko pojmie prawdę, tak jak tylko dotknięcie języka, odkrywa smak zupy. (6)

    81. Tak jak potężnej strzały nie poruszy burza, tak też mędrca nie porusza
    ani pochwała, ani nagana. (6)

    96. Spokojne są myśli, spokojna jest mowa i spokojne są czyny tego, kto
    prawdziwie wiedząc, jest całkowicie wolny. (7)

    100. Nad tysiąc zbędnych słów jedno jest trafne słowo, które słysząc,
    osiąga się spokój. (1)

    103. Choć ktoś może pokonać w bitwie tysiąc razy po tysiąc ludzi, to
    najszlachetniejszym zwycięzcą jest ten, kto zwycięża samego siebie. (4)

    111. Lepiej jest przeżyć jeden dzień w mądrości i medytacji, niż żyć sto lat
    w głupocie i bez opanowania. (12)

    113. Lepiej jest przeżyć jeden dzień, dostrzegając powstawanie i rozpad
    rzeczy, niż żyć sto lat, nigdy nie dostrzegłszy powstawania i rozpadu
    rzeczy. (14)

    124. Jeśli dłoń jest wolna od ran, można w nią brać nawet truciznę.
    Trucizna nie dosięgnie kogoś wolnego od ran. Dla mędrca nie ma rzeczy niewłaściwych. (9)

    127. Ani na niebie, ani w głębi oceanu, ani w rozpadlinach górskich, ani
    nigdzie na świecie nie ma miejsca, gdzie można by uciec przed skutkami
    swoich czynów. (12)

    131. Kto poszukując szczęścia krzywdzi innych, nigdy go nie osiągnie. (3)

    146. Gdy ten świat nieustannie płonie, jakże się śmiać, jakże szukać
    uciechy? Spowity przez ciemność, czemu nie poszukujesz światła? (1)

    152. Człowiek pozbawiony wiedzy wzrasta niczym wół; rozwija się tylko
    jego ciało, lecz mądrość nie rośnie. (7)

    158. Wpierw powinno się samemu ugruntować w tym, co jest właściwe,
    dopiero potem należy pouczać innych. (2)

    163. Łatwo robić rzeczy, które są dla nas złe i szkodliwe, lecz niezmiernie
    trudno czynić rzeczy, które są dobre i korzystne. (7)

    165. Samemu czyni się zło, samemu sprowadza się na siebie cierpienie.
    Samemu można zło odwrócić, samemu można samego siebie oczyścić.
    Czystość i nieczystość zależą od nas samych – nikt nie może oczyścić drugiego. (9)

    166. Niech nikt nie zaniedbuje własnego dobra na rzecz czyjegoś dobra, jakkolwiek wielkiego. Jasno rozumiejąc swój własny dobrobyt, winno się być nastawionym na czynienie dobra. (10)

    171. Bądź uważny! Ogarnij ten świat, który jest niczym zdobny królewski
    rydwan. Głupcy zaplątują się w nim, a mądrzy tylko obserwują. (5)

    172. Ten, kto kiedyś był nieświadomy, lecz się przebudził,
    rozjaśnia ten świat niczym księżyc uwolniony z chmur. (6)

    201. Zwycięstwo tworzy wrogość, pokonany trwa w bólu. Ludzie pełni
    pokoju żyją szczęśliwie, odrzucając i zwycięstwo, i porażkę. (5)

    251. Nic tak nie pali jak gniew; nic tak nie wiąże jak nienawiść; nic tak nie sidła jak ułuda(17)

    252. Łatwo widzi się błędy innych, lecz trudno dostrzec własne. Błędy innych rozdmuchuje się niczym plewy z ziarna, lecz własne ukrywa się tak, jak zręczny myśliwy maskuje się za ściętymi gałęziami. (18)

    253. Kto zawsze wyszukuje błędy u innych, kto jest zawsze krytyczny – ten
    tylko rozwija swe własne skazy. Jest daleki od ich usuwania. (19)

    282. Mądrość wypływa z medytacji, bez medytacji mądrość zanika. Niech
    człowiek – wiedząc o tych dwóch ścieżkach, rozwoju i upadku – tak kieruje
    sobą, by jego mądrość mogła wzrastać. (10)

    334. Pragnienia kogoś, kto jest w mocy nieuważnego życia, rozrastają się
    jak dziki powój. Niczym małpa szukająca w lesie owoców, przeskakuje on z
    żywota na żywot [smakując owoców swej karmy]. (1)

    348. Puść przeszłość, puść przyszłość, puść teraźniejszość i przekrocz na drugi brzeg istnienia. Z umysłem całkowicie wyzwolonym, nie dotrzesz już więcej do narodzin i śmierci. (15)

    405. Kto wyzwolił się z gwałtu wobec wszystkich żywych istot, i słabych, i
    silnych, kto ani nie zabija, ani nie powoduje innych do zabijania – tego zwę
    świętym człowiekiem. (23)

    406. Kto jest przyjazny pośród wrogich, spokojny pośród gwałtownych i
    wolny od przywiązań pośród ludzi skrępowanych przywiązaniami – tego
    zwę świętym człowiekiem. (24)

    407. Od kogo nienawiść, duma i hipokryzja opadły niczym ziarna
    gorczycy od ostrza igły – tego zwę świętym człowiekiem. (25)

    Wybrane cytaty z : Siddhartha Gautama – Dhammapada

    Dhammapada była i jest uznawana za najbardziej zwięzłe przedstawienie nauki Buddy, jakie można znaleźć w kanonie palijskim, oraz za główny duchowy testament wczesnego buddyzmu. W krajach wyznających buddyzm Theravady, takich jak Sri Lanka, Birma i Tajlandia, wpływ Dhammapady jest wszechobecny.

    Powiązane posty

    • Być Zorbą czy…Buddą?

    • Historia Buddy

    • Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.

    • Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

    • Życie – to jedyna religia

    Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)

    26 Środa List 2008

    Posted by ME in Rozwój, zdrowie, Świadomość

    ≈ 9 Komentarzy

    Tagi

    akceptacja, ból, cierpienie, cierpienie dzieci, cierpienie dziecka, dzieci, nowa ziemia, obecność, pozwolenie na cierpienie, tolle, tragedia, uważność, zrozumienie, zrozumienie cierpienia, Świadomość

    aniol
    Jeśli masz małe dzieci, ofiaruj im pomoc, ochronę i przewodnictwo najlepsze jakie możesz, lecz co ważniejsze daj im przestrzeń – przestrzeń by mogły być.
    Dzieci przychodzą na ten świat przez ciebie, ale nie są ‘twoje’. Przyjmowanie, że wiesz co jest dla nich najlepsze może być prawdziwe kiedy są bardzo małe, jednak im stają się starsze, przestaje być aktualne. Im więcej masz oczekiwań jak powinno wyglądać ich życie, tym bardziej utkwiłeś w umyśle, zamiast być dla nich obecnym. Tak czy owak na pewno popełnią błędy i doświadczą cierpienia tak jak wszyscy ludzie.
    To co uważasz za ich błąd może tak wyglądać tylko z twojej perspektywy.
    To co dla ciebie jest pomyłką może być dla nich dokładnie tym, co muszą przejść lub doświadczyć.

    Daj im więc tyle pomocy i przewodnictwa ile potrafisz, lecz miej świadomość, że będziesz musiał pozwolić na popełnianie błędów, kiedy zaczną osiągać dorosłość.
    Czasami będziesz również musiał pozwolić im cierpieć.
    Cierpienie może ich dotknąć zupełnie z zaskoczenia, lub jako wynik wcześniejszych pomyłek.
    Czy nie byłoby cudownie gdybyś mógł oszczędzić dzieciom całego cierpienia?
    Nie, nie byłoby.
    To nie pozwoliłoby im się rozwijać.
    Pozostałyby płytkie i stale utożsamiające się z zewnętrzną formą rzeczy.

    Cierpienie prowadzi do głębi. Sprzeciwiasz się cierpieniu, ponieważ go nie rozumiesz.
    Tymczasem paradoksem jest, że z jednej strony przyczyną cierpienia jest identyfikacja z formą, a z drugiej niszczy ono to utożsamienie. Mnóstwo bólu pochodzi od ego, lecz w rezultacie cierpienie je rozpuszcza.
    Dzieje się tak jednak wtedy, gdy cierpisz świadomie.

    Przeznaczeniem ludzkości jest wyjść ponad cierpienie, lecz nie w sposób jaki myśli ego.

    Jednym z błędnych jego założeń, jednym z filarów jego istnienia jest bowiem wierzenie
    – ‘nie powinienem cierpieć’.
    Czasami ta myśl przenosi się na kogoś innego – ‘moje dzieci nie powinny cierpieć’ .
    Ta myśl sama w sobie leży u korzeni cierpienia i w istocie je potęguje.

    Cierpienie ma szlachetny cel – ewolucję świadomości i wypalenie ego.
    Człowiek na krzyżu jest archetypowym tego przykładem – jest każdym mężczyzną i każdą kobietą.
    Tak długo jak opierasz się cierpieniu spowalniasz cały proces, ponieważ opór tworzy więcej ego do wypalenia.

    Z drugiej strony, jeśli zaakceptujesz cierpienie, które i tak już się dzieje wszystko ulega przyspieszeniu, ponieważ cierpisz świadomie.

    Możesz i potrafisz przyjąć zarówno własne cierpienie jak i ból bliskich ci osób.
    W trakcie świadomego cierpienia następuje przeistoczenie – ogień bólu staje się światłem świadomości.

    Ego mówi – ‘nie powinienem cierpieć’ – i sama ta myśl sprawia, że cierpisz dużo bardziej, ponieważ potęguje je bunt i złość jaki odczuwasz wobec faktu że cierpienie ciebie dotknęło.

    W istocie to wypaczenie prawdy, która jest zawsze paradoksalna.
    W tym przypadku brzmi ona – musisz powiedzieć cierpieniu ‘tak’, zanim wykroczysz ponad nie.

    Nieszczęśliwość w tle

    Ego tworzy oddzielenie a oddzielenie tworzy cierpienie.
    Ego jest zatem wyraźnie patologiczne.
    Poza oczywistymi jego przejawami takimi jak gniew czy nienawiść istnieje mnóstwo subtelnych form negatywności, które są tak powszechne, że nie są zwykle rozpoznawane jako takie.

    Dla przykładu są to
    – niecierpliwość,
    – irytacja,
    – nerwowość,
    – poczucie, że ma się wszystkiego dość.

    Wszystkie te formy tworzą coś co można by określić jako nieszczęśliwość w tle, rodzaj podskórnego szumu – stan, który nieustannie dominuje u większości ludzi.

    Musisz być w najwyższym stopniu czujny i absolutnie obecny, aby móc to odkryć i zauważyć w sobie. Kiedykolwiek zdajesz sobie sprawę z tych stanów –
    to moment przebudzenia, nieidentyfikacji z umysłem.

    Jednym z bardziej powszechnych, negatywnych stanów, który właśnie z racji swej powszechności łatwo przeoczyć to wszechobecne poczucie niezadowolenia, które najlepiej można opisać jako pojawiająca się gdzieś w tle pretensja.

    Może ona dotyczyć zarówno czegoś konkretnego jak i niekonkretnego.
    Wiele osób spędza w tym stanie większą część swojego życia.
    Tak bardzo się z tym identyfikują, że nie są już w stanie stanąć obok i zobaczyć tego.

    Za tym uczuciem, kryją się pewne nieświadomie utrzymywane przekonania lub myśli.
    Ludzie produkują te myśli, dokładnie w ten sam sposób jak śnią sny, gdy śpią. Mówiąc inaczej nie zdają sobie sprawy z ich wytwarzania, podobnie jak śpiący nie wie, że śni.

    Oto kilka z bardziej powszechnych, nieświadomych myśli, które zasilają poczucie niezadowolenia, wewnętrznej pretensji.
    Celowo usunąłem z nich konkretną treść, tak aby pozostała tylko sama struktura. W ten sposób są bardziej widoczne i czytelne. Kiedykolwiek w twym życiu pojawi się w tle nieszczęśliwość (lub nawet na pierwszym planie) będziesz mógł to rozpoznać wstawiając do tych myśli własną treść, zgodnie z osobistą sytuacją.

    „Jest coś co powinno się wydarzyć w moim życiu, zanim będę szczęśliwy, spełniony, zanim odnajdę pokój. Żałuję, że to się jeszcze nie zdarzyło. Być może moje niezadowolenie sprawi, że kiedyś się to wydarzy.”

    „Coś wydarzyło się w przeszłości, co nie powinno się wydarzyć i czuję z tego powodu niezadowolenie. Gdyby to nie miało miejsca, mógłbym łatwo odnaleźć spokój”

    „Właśnie teraz wydarza się coś takiego, co nie powinno się dziać. To powstrzymuje mnie od bycia szczęśliwym, spokojnym i zadowolonym”.

    Często te nieświadome przekonania skierowane są do jakiejś osoby i wówczas ‘dzianie się’ zamienia się na ‘działanie’:

    „Powinieneś zrobić to czy tamto, abym ja mógł odnaleźć pokój.
    Żałuję, że jeszcze tego nie zrobiłeś.
    Być może moje niezadowolenie sprawi, że to zrobisz”

    „Powiedziałeś lub zrobiłeś (albo nie udało ci się zrobić) coś w przeszłości i to powstrzymuje mnie od spełnienia. Z tego powodu nie mogę odnaleźć spokoju.”

    „To co robisz, lub czego nie robisz teraz nie pozwala mi być szczęśliwym. Przez ciebie nie mogę być zadowolony

    Wszystkie powyższe przekonania i myśli nie rozpoznane wtedy, gdy się pojawiają, mylimy z rzeczywistością.

    A w istocie są tylko fałszywymi historiami, tworzonymi przez ego, które chce nas przekonać, że są powody abyśmy właśnie teraz nie mogli odnaleźć pokoju i spełnienia.

    Trwanie w pokoju i bycie tym kim jesteśmy, bycie sobą, to w istocie jedno i to samo.
    Ego zaś podszeptuje – może w jakiejś nieokreślonej chwili w przyszłości odnajdę pokój – jeśli wydarzy się to lub tamto, zdobędę coś, lub kogoś albo stanę się kimś.

    Może też mówić – nie mogę być szczęśliwy, ponieważ to czy tamto wydarzyło się w przeszłości. Posłuchajcie historii, które opowiadają ludzie.
    Wszystkim można nadać jeden tytuł: „Dlaczego nie mogę odnaleźć szczęścia i spełnienia teraz?”.

    Ego nie wie, że jedyna chwila, aby poczuć prawdziwą radość jest TERAZ.
    Cóż, nie wie, a może boi się tego odkryć.
    W istocie bowiem, pokój odnaleziony w chwili obecnej jest jego końcem.

    Jak odnaleźć pokój w TERAZ?
    Przez bycie w pokoju z teraźniejszym momentem. Chwila obecna to pole, na którym wydarza się gra życia. Nie może się dziać gdziekolwiek indziej. Kiedy będziesz już w zgodzie z chwilą obecną, zauważ co się wydarza, co możesz wybrać albo zrobić, a raczej jak życie ‘działa’ przez ciebie.
    Są trzy słowa, które przekazują sekret sztuki życia, sekret wszelkiego sukcesu i szczęścia
    – JEDNOŚĆ Z ŻYCIEM.

    Bycie w jedności z życiem, to bycie w jedności z TERAZ.
    Zdajesz sobie wtedy sprawę, że w rzeczywistości nie ty przeżywasz swe życie, ale to życie ‘przeżywa’ ciebie. życie jest tancerzem, a ty tańcem.

    Ego uwielbia swoje użalanie się nad rzeczywistością.
    A co to jest rzeczywistość?
    Cokolwiek jest.
    Budda nazywał to tatata – „takością” życia, co nie jest niczym więcej niż takością tej chwili.
    Życiem – takim jakie po prostu jest.

    Opór wobec tej „takości” życia jest jedną z głównych cech ego.
    Wytwarza negatywność na której się rozwija, bunt, opór i nieszczęśliwość, które kocha.

    W ten sposób, opierając się temu co jest, sprawiasz – nie wiedząc nawet o tym – że ty i inni cierpią, że tworzysz piekło na ziemi.
    Kreowanie cierpienia bez wiedzy o tym to esencja nieświadomego życia, to bycie całkowicie w uchwycie ego.

    Stopień niezdolności ego do rozpoznania siebie i zobaczenia co wyprawia jest wstrząsający i niewiarygodny.
    Będzie robić dokładnie to samo, za co potępia innych i nie widzieć tego.
    Gdy zwraca się na to uwagę, będzie używać gniewnego zaprzeczenia, przebiegłych argumentów, samousprawiedliwiania się, aby tylko wypaczyć fakty.

    Zobaczcie: ludzie to robią, korporacje to robią, rządy to robią.
    Kiedy to nie działa ego ucieka się do krzyku, a nawet przemocy fizycznej.
    Wyślijcie żołnierzy!
    Aby zakończyć niedolę, która dotyka ludzką rasę od tysięcy lat, musisz rozpocząć od siebie i wziąć odpowiedzialność za swój wewnętrzny stan w każdej chwili.
    To znaczy w TERAZ.
    Zapytaj sam siebie – Czy jest jakaś negatywność we mnie w tej chwili?
    Obudź się na tą chwilę.

    Bądź czujny i uważny wobec swych myśli i emocji. Zauważaj zwłaszcza różne przejawy nieszczęśliwości w tle, które opisałem wcześniej – niezadowolenie, nerwowość, poczucie, że ma się czegoś dość etc.

    Bądź świadomy myśli, które zdają się usprawiedliwiać lub wyjaśniać tę nieszczęśliwość, a w istocie ją powodują i wzmacniają.

    W chwili gdy stajesz się świadomy jakiegoś negatywnego stanu w sobie to nie oznacza, że poniosłeś porażkę.
    Wręcz przeciwnie!
    Odniosłeś sukces.

    Bowiem do czasu, gdy pojawi się taka świadomość tkwisz w utożsamieniu z wewnętrznymi stanami, a taka identyfikacja to nic innego jak ego.
    Wraz ze świadomą uważnością wyzwalasz się z identyfikacji z myślami, emocjami i reakcjami.
    I nie chodzi tu o ich wypieranie czy zaprzeczanie.
    Myśli, emocje i reakcje są rozpoznawane jako takie i w tym momencie rozpoznania nie dochodzi już do automatycznej identyfikacji.

    W twoim poczuciu siebie, tego kim w istocie jesteś następuje subtelna, ale wielka przemiana.
    Wcześniej byłeś myślami, emocjami i reakcjami – teraz zaś jesteś uważnością, świadomą Obecnością, która jest świadkiem wszystkich stanów i obiektów.

    „Kiedyś uwolnię się od ego”.
    Kto to mówi?
    Ego.

    Uwolnienie od ego wcale nie jest wielką rzeczą, wręcz powiedziałbym, że małą.
    Wystarczy jeśli będziesz świadomy swoich myśli i emocji wtedy, gdy się dzieją. W istocie to nie jest żadne ‘działanie’ tylko ‘widzenie’.
    A więc prawdą jest, że nie możesz zrobić nic, aby uwolnić się od ego.
    Emocje a nawet myśli, dzięki świadomości stają się bezosobowe.
    Ich nieosobowa natura zostaje rozpoznana. Nie ma w nich już więcej poczucia siebie.
    One są po prostu ludzkimi emocjami, ludzkimi myślami.
    Cała twoja życiowa historia, która ostatecznie jest tylko opowieścią, zlepkiem myśli i emocji, staje się
    drugorzędna i nie zajmuje już więcej pierwszego planu świadomości.  Nie musisz się z nią utożsamiać i przywiązywać do niej, gdyż dostrzegasz już, że to przywiązanie do niej – rodzi cierpienie.

    Jesteś światłem Obecności, świadomością, która jest ważniejsza i głębsza niż jakiekolwiek myśli czy emocje.

    ~E. Tolle, Nowa Ziemia

    Poczytaj także

    • Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

    • Koniec z “dramatami” w Twoim życiu

    • Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

    • Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle

    • Doświadczanie problemów a tożsamość – Inspirujące cytaty z E. Tolle

    • Cierpienie może być najcenniejszą lekcją – historia Dana

    • Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej

    • Czy wiesz dlaczego cierpisz?

    • Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności – jak pokonać pesymizm?

    Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?

    08 Sobota List 2008

    Posted by ME in Medytacja, Świadomość

    ≈ 65 Komentarzy

    Tagi

    bycie w tu i teraz, energia, energia podąża za uwagą, huna, obecność, przeszłość, przyszłość, szamanizm, teraz, teraźniejszość, tu, tu i teraz, uwaga, uważność, Świadomość

    hustawka

    Zastanawiam się ile chwil ucieka mi przez to tylko, że w danym momencie nie jestem obecna całą sobą w czasie teraźniejszym. Cokolwiek się dzieje, gdziekolwiek jestem, tak trudno mi być w pełni tu i teraz.

    Jest to do tego stopnia silne, że budząc się z własnych myśli, czuję się jakbym wróciła z dalekiej podróży i z przerażeniem zastanawiam się – co w tym czasie mnie ominęło w aktualnie dziejącej się rzeczywistości.

    To nie jest marzycielstwo, choć chciałabym 🙂 Myślę że jest to brzydki nałóg uciekania od Teraz – gdzie indziej, zawsze gdzie indziej, zazwyczaj w przyszłość, ale niestety nie tylko.
    Kolejny raz myślę sobie, że łatwiej i bardziej treściwie żyłoby się, wypracowując do perfekcji umiejętność bycia wszystkimi zmysłami w danej chwili. O ile mniej mielibyśmy niepotrzebnego zamartwiania się.
    Bycie ciałem w Tu i Teraz – mamy opanowane do perfekcji, gorzej z resztą części składowych.
    Brak nam nad nimi panowania.

    Huna (hawajski szamanizm) mówi, że energia podąża za uwagą. I chyba naprawdę tak jest biorąc pod uwagę to, jak daleko można odejść tylko przez zwykle zamyślenie.
    Właściwie myśl jest jak podroż, jeśli by umieć ją należycie ukierunkować.
    Szkoda, że te podróże myślowe wychodzą mi tylko wtedy, gdy ich nie planuję:) Tak spontanicznie i w najmniej odpowiednich momentach w pracy.
    Zadziwiające, że mam jedną taką pracę, w której notorycznie to robię. Dzieje się to do tego stopnia, że orientując się, że jestem już na parterze zupełnie nie pamiętam co działo się pomiędzy kolejnymi piętrami. Za to pamiętam, gdzie w tym czasie byłam, a tam gdzie byłam czas płynął inaczej, szybciej lub go w ogóle nie było.

    We wszystkich jednak mądrościach świata mówi się o byciu tu i teraz, całym ciałem i dusza.
    By czas przyszły nie zaprzątał zbyt mocno uwagi, bo to właśnie w tej, obecnej, chwili budujemy przyszłość.
    Jak się czyta takie słowa to w pierwszym momencie wydają się one absurdalne.
    Dopiero po głębszym zastanowieniu, okazuje się, że teraźniejszość i bycie w niej, nie jest wcale takie proste.
    Sęk w tym bowiem, że częściej nas w niej nie ma – niż jesteśmy, a kiedy nas w niej nie ma, to coś ucieka nam pomiędzy palcami.
    Potem gonimy za kolejną chwilą, przyjemnością, spełnieniem marzeń, a gdy sie spełniają, nie doświadczamy ich w pełni bo… znów nas w nich nie ma:)
    To ciągła pogoń za cieniem.
    Spróbuj chociaż jedną godzinę być tu i teraz. Być godzinę obecnym ciałem wraz ze wszystkimi zmysłami – węchem, smakiem, wzrokiem, dotykiem, słuchem. Wsłuchać się w siebie, swój oddech, rozglądnąć dokoła, uświadomić sobie że jesteś w konkretnym miejscu, że tu żyjesz, że teraz czujesz.
    Może się okazać że ta godzina da ci więcej niż cała wieczność.
    Doświadczysz świata jakiego jeszcze nie znałaś, a który był najbliżej ze wszystkich dostępnych ci cudów.

    Z serii Duchowe ABC
    Magdalena Mirowicz, „Szczęście”, Artelis.pl

    Powiązane posty

    • Czy Twoje życie ucieka?

    • Dzień Uwagi

    • Poznawaj siebie – podejście Zen

    • Wyostrz swoją uwagę

    • Życie w harmonii

    • Umysł kontra ciało

    Jak zostać dobrym słuchaczem

    22 Poniedziałek Wrz 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 4 Komentarze

    Tagi

    aktywne słuchanie, dyskusja, emocje, empatia, rozmowa, słuchanie, uwaga, uważność, wymiana pogladów, Świadomość

    Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu,ale tylko jeden język po to,abyśmy więcej patrzyli i słuchali,niż mówili.(Sokrates)

    Jest taka skuteczna umiejętność zjednywania sobie ludzi… Powoduje, że stajemy się lubiani. Doskonale polepsza nasze relacje z innymi. Pogłębia wszelkie związki miłości i przyjaźni.
    Tę umiejętnością jest słuchanie.

    Aktywne Słuchanie.
    Pełni ono bardzo ważne funkcje w relacjach międzyludzkich:
    1)Słuchając dajemy naszemu rozmówcy poczuć naszą akceptację i chęć zrozumienia go.
    2)Aktywne słuchanie prowokuje drugą osobę do mówienia. Pozwala, by mówiła o tym, co czuje, jak widzi problem, jak daną sytuację przeżywa.
    3)Właściwe słuchanie umożliwia mówiącemu samodzielne odszukanie
    rozwiązania.
    4)Aktywnie słuchając zapobiegamy przedwczesnemu wyciąganiu wniosków. Umożliwia nieudzielanie rad.
    5)Słuchając naszego rozmówcę pozwalamy mu się wygadać. To często przynosi ulgę i problem jest łatwiejszy do zniesienia.

    W jaki sposób powinniśmy się zachować jako dobrzy słuchacze?
    Jeśli chcesz być dobrym słuchaczem zadbaj o to, by:
    –utrzymywać kontakt wzrokowy z rozmówcą
    –okazywać zainteresowanie
    –zachęcać do kontynuowania wypowiedzi
    –dopytywać o szczegóły, kolejne informacje. Tutaj potrzebne jest jednak spore wyczucie i duża doza delikatności.
    –regularnie streszczać usłyszane informacje
    –pomijać własne spostrzeżenia, opinie, poglądy, własną dezaprobatę
    –okazywać cierpliwość
    –akceptować pauzy, dzięki którym mówiący szuka odpowiednich określeń
    Aktywne słuchanie jest formą pomocy.
    Jest to objaw naszego bycia obok, zainteresowania. To dawanie drugiemu człowiekowi tego, co w danym momencie potrzebuje.
    Podczas rozmowy staraj się informować rozmówcę, że usłyszałeś to, co mówił. Rób to za pomocą niewerbalnych (gesty, mimika, potakiwanie) i werbalnych metod.

    Werbalnymi sposobami są:
    –parafrazowanie
    –klaryfikacja
    –zadawanie pytań
    –odzwierciedlenie uczuć
    –dzielenie się własnymi uczuciami

    To teraz może krótko napiszę o każdym z powyższych sposobów.
    –parafrazowanie – powtórzeniem tego, co powiedział nasz rozmówca. Jest to powtórzenie własnymi słowami, ale oddanie klimatu mówiącego. W parafrazowaniu nie należy interpretować tego, co się usłyszało.
    –klaryfikacja – to prośba o wyjaśnienie, gdy nie możemy zrozumieć wypowiedzi. Czasem też w wypowiedzi pojawia się wiele wątków – prosimy wtedy o wybranie jednego.
    –zadawanie pytań – to chyba jest w miarę jasne. Ważne jest jednak, by unikać tzw. pytań zamkniętych. Czyli takich, na jakie udziela się odpowiedzi: „tak” lub „nie”

    Pytania otwarte dają możliwość zaproszenia lub nie do terytorium naszego rozmówcy. To ważne, by poczuł się panem swojej prywatności.
    Pytanie w postaci: „dlaczego tak zrobiłeś…” nie jest dobre, ponieważ nie pozwala w pełni wyrazić uczuć naszego rozmówcy. Zawiera w sobie element oceny.
    Natomiast pytanie: „co tobą kierowało…” jest lepszym pytaniem, ponieważ zachęca do rozmowy. Zmusza też mówiącego do kontaktu z własnymi uczuciami. Zmusza do myślenia, szukania rozwiązań.
    Zadając pytania próbujemy dotrzeć do wewnętrznego świata drugiej osoby. Starajmy się, więc tutaj o dużą wyrozumiałość i delikatność.
    –odzwierciedlanie uczuć – im bliższe sercu uczucie tym trudniej się je wyraża. Aby pomóc mówiącemu należy się skoncentrować na uczuciach.
    Podkreślić i pomóc mu w uświadomieniu tych uczuć, które wyraża się nieświadomie.
    Jest wiele osób, mających kłopoty z wyrażaniem swoich uczuć. Bardzo często męczą się i nie potrafią uświadomić sobie tego, co czują. Często też mówią, że nie potrafią płakać. Takim ludziom należy pomóc koncentrując się na ich uczuciach. Nie na sytuacji, faktach, zdarzeniach, ale na tym, co CZUJĄ w związku z daną sytuacją.
    –dzielenie się własnymi uczuciami – bardzo często pomocne może być opowiadanie drugiej osobie o swoich doświadczeniach, przeżyciach, o tym, co się czuje. Taka otwartość wobec przyjaciół jest bardzo pomocna.
    Buduje atmosferę wzajemnego zaufania. Często też ułatwia naszemu rozmówcy otwarcie się i zwierzenie z trosk i obaw.
    Aktywne słuchanie jest może dość trudną umiejętnością, jednak można się jej nauczyć. Wymaga dużej cierpliwości, zainteresowania drugą osobą. Ponadto ważne są tutaj: delikatność i empatia (umiejętność wczucia się w sytuację i uczucia drugiej osoby).

    Warto także zapoznać się z najczęściej popełnianymi błędami.
    I unikać ich w swoich relacjach z przyjaciółmi, bliskimi.
    Oto one:
    –postawa wyrażająca brak zainteresowania
    –przerywanie czyjeś wypowiedzi
    –zmiana tematu rozmowy
    –myślenie o czymś innym
    –pochopne rady
    –ocenianie
    –przedwczesne przypuszczenia
    Można nauczyć się aktywnego słuchania. Wierzę, że nie wykracza to poza Twoje umiejętności. Korzystając ze wskazówek, które tutaj zgromadziłam – spróbuj w ten sposób słuchać swoich przyjaciół.
    Na efekty pogłębienia zażyłości nie będziesz czekać długo.
    Zapewniam, że możesz stać się wkrótce dobrym słuchaczem 🙂

    Anna Grabka, 52 skuteczne psychoporady( darmowy e-book)
    http://www.relacje.net

    Powiązane posty

    • Jak prowadzić dyskusje?

    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

    • Nie zakładaj nic z góry

    • Jak nie mieć wrogów?

    • Czy warto się kłócić?

    • Czy umiesz wybaczać?

    • Czy jesteś otwarty?

    • Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?

    Wyostrz swoją uwagę

    13 Niedziela Lip 2008

    Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

    ≈ Dodaj komentarz

    Tagi

    intencje, koncentracja, Medytacja, myśli, sisson, umysł, uwaga, uważność, Świadomość

    Bramy do głębszej świadomości otwierają się, kiedy skoncentrujemy się na swojej intencji. Jest taka historia o joginie, który zawahał się tuż przez otworzeniem drzwi.
    Zatrzymał się i – z wyciągniętą ręką, prawie dotykając klamki – zaczął siebie obserwować. Uwagę swoją skierował na bardzo silną intencję otworzenia drzwi.
    Czynność tę wykonywał tysiące razy wcześniej, ale nigdy uważnie.
    Zadał sobie pytanie: „Czym jest ta energia, którą odczuwam, to oczekiwanie, że zaraz przejdę przez drzwi?”.
    Stał tam i stał. Minęła godzina, dzień, a on cały czas obserwował swoją intencję. I kiedy tak stał, nagle doznał oświecenia.
    Obserwowanie intencji, zanim wykona się czynność, jest bardzo doniosłym procesem. Przed zrobieniem czegokolwiek zaobserwuj intencję, obserwuj ją, obserwuj i dopiero wtedy wykonaj to, co chcesz.
    Nasza zdolność utrzymywania świadomości zmienia się z minuty na minutę i jest inna każdego dnia.

    Proponujemy, abyś w tym momencie przestał czytać i zaczął proces samoobserwacji. Czy zagubiłeś się w lekturze? Czy świadomy jesteś swojego ciała i emocji? Wyciągnij ręce do góry, aby przerwać hipnotyczny trans mentalny, w którym być może jesteś. Rozejrzyj się dookoła i wejrzyj w siebie. Zauważ, jak zajęła cię lektura tej książki. Powiedz do siebie następujące słowa: „Jestem tutaj i teraz”. To ćwiczenie sprawi, że znajdziesz się w chwili obecnej.

    Praktykując samoobserwację być może zauważymy, że doświadczamy niewiele chwil „odzyskiwania przytomności” i bycia obecnym w TERAZ, a przerwy pomiędzy stanami świadomości są dosyć długie. Długość takich chwil niebytu, czyli czasu, kiedy działamy, czujemy i myślimy bez jakiegokolwiek śladu naszej świadomości istnienia, są odzwierciedleniem naszego poziomu świadomości. Im prędzej przyznamy się do tego, że na co dzień żyjemy w stanie psychicznego uśpienia, tym szybciej zaczniemy proces przebudzenia. Uczciwość wobec siebie jest najważniejszym warunkiem wolności. Kiedy uwolnimy się od przeszłości, zaczniemy postrzegać siebie i swoje otoczenie takie, jakie ono naprawdę jest, a nie naznaczone naszym starym sposobem postrzegania.
    Jeżeli masz jakieś wątpliwości co do swojej nieświadomości czy zdolności bycia uważnym, wykonaj następujące ćwiczenie. Postaw przed sobą zegar i patrz. Nie rób nic innego, tylko siedź i patrz na zegar. A teraz zacznij obserwować zegar i siebie. Zauważ, jak długo możesz siedzieć i patrzeć na wskazówki zegara, będąc świadomym siebie, zanim twój umysł przeniesie uwagę na coś innego. Zrób to ćwiczenie, zanim zaczniesz czytać dalej.
    Ile czasu trzeba było, aby myśli przeszkodziły ci w medytacji i pociągnęły za sobą całą serię skojarzeń? Ile razy dekoncentrowałeś się i przestawałeś myśleć o sobie i zegarze?
    Nie przejmuj się jednak swoimi stanami nieświadomości.
    To, że „odpływałeś”, to normalne zjawisko. Taka jest natura umysłu: zawsze poszukuje jeszcze piękniejszego i bardziej stymulującego doświadczenia. W momencie, gdy przestał doświadczać pełni chwili obecnej, szuka dalej. Od najmłodszych lat nasz umysł został wytrenowany, aby poszukiwać tej utraconej pełni gdzieś na zewnątrz, l ciągle przyciągany jest przez wartości zewnętrzne.

    MEDYTACJA UKIERUNKOWANA
    Medytacja to prosta sztuka obserwacji siebie przez skupienie uwagi na przykład na oddechu, naszych trzech funkcjach (intelekt, emocje, ciało) lub jakimś jednostajnym dźwięku, który ma na celu łagodne prowadzenie naszego świadomego umysłu na głębsze poziomy świadomości.
    Kiedy koncentrujemy na czymś uwagę lub – w razie dekoncentracji – delikatnie sprowadzamy umysł do punktu skupienia uwagi, wzmacniamy jego zdolność koncentracji i jego łączność z chwilą obecną. Za każdym powrotem budzimy jakąś część swojej nieświadomości.
    Ten rodzaj medytacji polega na kierowaniu uwagi z powrotem na punkt skupienia w momencie, kiedy uświadomimy sobie dekoncentrację.
    Medytacja ta nazywa się ukierunkowaną.
    Medytacja ukierunkowana jest naturalna i spontaniczna. Pozwala umysłowi na odnalezienie naturalnej równowagi bez napięcia i wysiłku.
    Bardzo gorąco zalecamy nauczenie się i praktykowanie medytacji. W znacznym stopniu wzmocni ona efekty pracy, którą wykonujemy, robiąc kolejny krok ku świadomemu życiu.

    Sisson Colin P. – Podróż w głąb siebie

    Powiązane posty:

    • Dzień Uwagi

    • Myśleć czy medytować…

    • Czy Twoje życie ucieka?

    •Sztuka bycia opanowanym – Emocje pod kontrolą.

    • Poznawaj siebie – podejście Zen

    Nowy stan świadomości

    03 Czwartek Lip 2008

    Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

    ≈ 3 Komentarze

    Tagi

    budda drzemie w zorbie, integracja, jedność, mantra, Medytacja, nie, obecność, osho, pełnia, stop, tak, uważność, Świadomość


    Kilka technik – jak poszerzyć swoją świadomość:

    STOP!

    Zacznij wykonywać tę prostą metodę przynajmniej sześć razy dziennie.
    Za każdym razem trwa ona tylko pół minuty, zatem całość zabierze ci trzy minuty dziennie To najkrótsza technika medytacji na świecie’ Cała sprawa polega na tym, abyś robił to nagle.
    Idąc ulicą nagle przypominasz sobie o STOP. Zatrzymaj się, zatrzymaj się zupełnie, żadnego ruchu. Bądź obecny tu i teraz przez pół minuty. W jakiejkolwiek sytuacji się znajdziesz – zatrzymaj się kompletnie i bądź uważny wobec tego, co się dzieje. Po upływie pół minuty ruszaj znów i. powtarzaj tę metodę przynajmniej sześć razy dziennie.
    Jeśli nagle stajesz się obecny tu i teraz, cała energia ulega przemianie. Ciągłość twojego umysłu przerywa się. Jest to tak nagłe, ze umysł nie potrafi stworzyć nowej myśli tak szybko. Potrzebujesz nieco czasu, gdyż umysł został zaskoczony.
    Gdziekolwiek jesteś, w momencie, gdy będziesz o tym pamiętał, wyszarpnij się swojemu istnieniu i zatrzymaj się. Nie tylko ty staniesz się świadomy. Wkrótce także poczujesz, ze inni stają się świadomi twojej energii, świadomi ze coś się stało.
    – nieznane zapukało do ciebie.

    „NIE DWA”

    Jest to jedna z najstarszych mantr. Kiedykolwiek czujesz się podzielony, niezintegrowany – kiedykolwiek widzisz, że dwoistość wkrada się do twojego istnienia, powiedz sobie w duchu: „nie dwa”. Ale powiedz to uważnie, nie powtarzaj w sposób mechaniczny.
    Kiedykolwiek czujesz przypływ miłości, powiedz: „nie dwa”, w przeciwnym razie nienawiść już czeka, gdyż miłość i nienawiść są jak polówki jabłka. Gdy czujesz nienawiść, powiedz: „nie dwa”.
    Kiedy jesteś przywiązany do życia, powiedz: „nie dwa”. Kiedy czujesz lęk przed śmiercią, powiedz: „nie dwa”.
    To powiedzenie powinno być twoim zrozumieniem. Powinno być wypełnione inteligencją, przejrzystością, a wtedy poczujesz głębokie wewnętrzne rozluźnienie, poczujesz poszerzenie świadomości.

    „JESTEŚ TU?”

    Wypowiadaj swoje własne imię, rano, wieczorem, po południu… Nie tylko wypowiadaj je, ale także odpowiadaj na nie. Czyń to głośno, nie obawiaj się reakcji ze strony innych ludzi. Jesteś wystarczająco przestraszony przez innych, tak naprawdę oni już zniszczyli cię lękiem.
    Nie obawiaj się, nawet w środku domu towarowego musisz pamiętać, aby wypowiedzieć głośno swoje imię:
    – „Zdzisiu, jesteś tu?”
    I równie głośno odpowiedz:
    – „Jestem, proszę pana!”

    TAK

    Przez jeden miesiąc podążaj drogą, która mówi TAK”. Przez jeden miesiąc nie podążaj drogą, która mówi „NIE” Zacznij współpracować z TAK – jest to droga, dzięki której się zjednoczycie. Zintegrujecie. NIE nigdy nie prowadzi do jedności. Natomiast TAK pomaga, gdyż TAK jest akceptacją, TAK jest ufnością, TAK jest modlitwą. Umieć powiedzieć TAK, jest religijne.
    Drugą rzeczą, o której musisz pamiętać to, że „NIE” nie może być wypierane, brutalnie zwalczane – Jeśli je wyprzesz, stanie się silniejsze, pewnego dnia eksploduje i zniszczy twoje TAK. Zatem nigdy nie wypieraj NIE, po prostuje ignoruj.
    Istnieje ogromna różnica pomiędzy wypieraniem a ignorowaniem. Ignorować znaczy rozpoznawać NIE i mówić „wiem, ze tu jesteś, ale ja będę podążał za TAK”. W ten sposób nie wypierasz, nie mówisz „wynoś się, zjeżdżaj stąd, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego” Nie mów nic w gniewie, nie staraj się wyrzucić NIE do swojego podświadomego umysłu.
    Po prostu rozpoznawaj NIE, ale podążaj za TAK – bez żalu, bez skargi, bez gniewu.

    Ignorowanie to najlepszy sposób, aby uciszyć NIE Jeśli będziesz z nim walczył, staniesz się jego ofiarą, subtelną ofiarą, NIE już wygrało, Gdy walczysz z NIE, mówisz „nie” do NIE.

    Przez jeden miesiąc podążaj za TAK i nie walcz z NIE.
    Będziesz zaskoczony widząc jak NIE z dnia na dzień staje się marne i chudziutkie, gdyż głoduje, a pewnego dnia zobaczysz, że NIE nie żyje. A gdy nie ma juz NIE, cała energia zaangażowana w NIE jest uwolniona. I ta energia uczyni twoje TAK – wszechogarniającym.
    Osho, Budda drzemie w Zorbie

    Powiązane posty:

    • Dzień Uwagi

    • Zrób coś inaczej niż dotychczas !

    • Medytacja chodząca

    • Medytacja a palenie papierosów

    • Mówić: tak – czy nie?

    • Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

    Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?

    13 Piątek Czer 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

    ≈ 4 Komentarze

    Tagi

    de mello, dobroczynność, dobry uczynek, grzech, Jezus, mello, nagroda, niebo, poświęcenie, przebudzenie, samarytanin, szlachetność, uważność, wyrzeczenie, zbawienie, Świadomość


    Fragment wykładu A. de Mello:

    Dobroczynność jest prawdziwą maskaradą interesowności przebranej za altruizm.

    Mówicie, że trudno się z tym zgodzić, bowiem jesteście uczciwi usiłując kochać i spełniać pokładane w was zaufanie.
    Postaram się to wyrazić prościej. Zacznijmy od przykładu ekstremalnego.

    Istnieją dwa rodzaje samolubstwa.
    – Pierwszy polega na tym, że mam przyjemność w sprawianiu sobie przyjemności. Nazywamy to po prostu egocentryzmem.
    – Z drugim mamy do czynienia wówczas, gdy odnajduję przyjemność w sprawianiu przyjemności innym. Jest to nieco bardziej wyrafinowany rodzaj egocentryzmu.

    Pierwszy typ samolubstwa sam narzuca się ludzkim oczom, drugi natomiast jest ukryty, głęboko ukryty, dlatego też nader niebezpieczny. Powoduje on bowiem, iż zaczynamy wierzyć, że jesteśmy naprawdę wspaniali. Protestujesz przeciwko temu, co mówię?

    Świetnie! Mówisz, że jesteś osobą samotną i wiele czasu poświęcasz pracy na probostwie?
    Ale przyznaj proszę, że robisz to także z egocentrycznych pobudek.
    Chcesz być potrzebna/y – i wiesz jednocześnie o tym, że ta potrzeba wynika z pragnienia bliższego kontaktu ze światem. Utrzymujesz, że inni potrzebują twojej pracy i okazują wdzięczność. Mamy tu zatem do czynienia z wymianą dwustronną.

    To prawda: „Coś daję i zarazem coś otrzymuję. Pomagam, daję, ale i w zamian dostaję.”

    Pięknie. Prawdziwe to i szczere. Ale to nie jest dobroczynność, to po prostu oświecona interesowność.

    A ty?
    Twierdzisz, że w takim razie Ewangelia Jezusa jest także – w ostatecznym rozrachunku – nauką głoszącą chwałę interesowności.
    Przecież osiągamy życie wieczne poprzez dobre uczynki. „Chodźcie błogosławieni mojego Ojca, gdy byłem głodny, nakarmiliście mnie”, i tak dalej…
    A więc mówisz, że takie stwierdzenie idealnie przystaje do tego, co powiedziałem wcześniej.
    Patrząc na Jezusa, mówisz, widzimy, że jego dobre uczynki w końcowym rozrachunku są interesowne, gdyż nastawione są na wygranie duszy dla życia wiecznego.
    I to wydaje ci się głównym motorem i znaczeniem życia; dbałość o własne interesy poprzez działania dobroczynne.
    No dobrze.
    Ale widzisz, jest w tym trochę oszustwa, bowiem mieszasz w to religię. To, co mówisz, jest uzasadnione. Jest prawdziwe. Ale o Ewangelii, Biblii i Jezusie będziemy jeszcze mówić pod koniec tych rekolekcji. Teraz powiem jedynie coś, co jeszcze bardziej skomplikuje całą sprawę.

    – „Byłem głodny, a nakarmiliście mnie, byłem spragniony, a napoiliście mnie”.
    I jaka jest odpowiedź?
    – „Kiedy? Kiedy to uczyniliśmy? Nie wiemy.”

    Nie mieli pojęcia kiedy!
    Czasem nawiedza mnie wstrząsająca wizja, w której władca mówi:
    – „Byłem głodny, a nakarmiliście mnie”, zaś ludzie po jego prawicy odpowiadają:
    – „To prawda, Panie, wiemy o tym”.
    – „Nie mówiłem do was – rzecze król. – To niezgodne z pismem, nie powinniście o tym wiedzieć”…

    Czy to nie interesujące?
    Ale wy wiecie.
    Wy znacie uczucie głębokiej przyjemności płynącej z robienia dobrych uczynków.
    Aha! To prawda.
    To dokładne przeciwieństwo sytuacji, w której ktoś stwierdza: „I cóż jest takiego wspaniałego w tym, co zrobiłem? Coś zrobiłem i coś otrzymałem. Nie miałem pojęcia, że uczyniłem coś dobrego. Nie wiedziała lewica, co czyni prawica”.

    Wiecie, że dobro ma znaczenie wówczas, gdy czynione jest bezwiednie.

    Nigdy nie będziecie lepsi niż wtedy, gdy nie wiecie, jak jesteście dobrzy. Albo jak powiedziałby wielki sufi: „Świętym jest się tak długo, dopóki się o tym nie wie„.

    Niektórzy z was z tym się nie zgadzają. Mówicie:
    „Czyż przyjemność płynąca z dawania nie jest życiem wiecznym tu i teraz?”
    Nie wiem.
    Po prostu nazywam przyjemność przyjemnością i niczym więcej.
    Przynajmniej na razie, dopóki nie zajmiemy się religią.
    Chciałbym jednak, abyście już na początku coś zrozumieli: religia nie jest – powtarzam – nie jest koniecznie związana z duchowością. A więc na razie pozostawmy religię na boku.

    Zapytacie tu może, jaka jest sytuacja żołnierza, który padł na granat, aby nie zranił innych. Albo mężczyzny, który w ciężarówce pełnej dynamitu wjechał do amerykańskiego obozu w Bejrucie? Nikt z nas nie może wykazać się miłością większą niż ta.
    Tyle, że Amerykanie są innego zdania. Postąpił umyślnie. Zrobił coś strasznego. Prawda. Ale zapewniam was, że wcale tak nie myślał. Miał w tym interes. Sądził, że idzie do nieba. To prawda. Zupełnie tak, jak żołnierz zakrywający swym ciałem granat.

    Usiłuję zarysować wizerunek czynu, w którym brak jest ego.
    Czynu, którego dokonujesz już jako przebudzony.
    Wówczas właśnie ten czyn jest przez nas dokonywany.
    Twój czyn w takim przypadku staje się zdarzeniem. „Niech mi się to zdarzy”.
    Nie wykluczam tego.
    Ale kiedy ty to czynisz, doszukuję się egoizmu. Nawet wówczas, gdy są to tylko zapewnienia typu: „Pozostanie po mnie pamięć jako o bohaterze” albo: „Nie mógłbym żyć, gdybym tego nie zrobił, nie byłbym w stanie żyć ze świadomością, że stchórzyłem”.
    Pamiętaj, iż nie wykluczam jednak innych możliwości. Nie twierdzę, że nie istnieją czyny pozbawione egoizmu, ukrytej interesowności.
    Być może są. Matka ratująca dziecko – swoje dziecko na przykład. Ale jak to się dzieje, że nie ratuje dziecka sąsiadów? Bowiem pojawia się tu owo „moje”.

    Oto żołnierz umierający za swoją ojczyznę.
    Zaniepokojony jestem wieloma takimi śmierciami.
    Pytam wówczas samego siebie: „Czy przypadkiem nie są one wynikiem prania mózgu?”
    Również rozmaici męczennicy wzbudzają we mnie przeróżne podejrzenia. Sądzę bowiem, że nierzadko są oni ofiarami prania mózgu. Męczennicy mahometańscy, hinduscy, buddyjscy, chrześcijańscy są ofiarami prania mózgu!

    Oto wbili sobie do głowy, że muszą umrzeć, gdyż śmierć i poświęcenie siebie są czymś wspaniałym. Nie są w stanie pojąć, w czym rzecz, więc idą na to.[…]

    Myślę sobie czasem, że za pomocą tych samych procesów stworzyć można na przykład św. Franciszka Ksawerego i terrorystę.

    Można odbyć trzydziestodniowe rekolekcje i wyjść z nich z miłością ku Chrystusowi, ale bez śladu jakiejkolwiek samoświadomości.
    Bez żadnego śladu.
    Przynieść to może wiele bólu.
    Osoba taka uważa się bowiem za wielkiego świętego. Nie chcę tu zniesławiać Franciszka Ksawerego, który prawdopodobnie był wielkim świętym, ale i był też człowiekiem o trudnym charakterze. Był bardzo kiepskim przełożonym. Naprawdę. Spójrzcie na historyczne fakty, a przyznacie mi rację. […]
    Zwykł wykluczać uczestników swej wspólnoty, którzy później odwoływali się do Ignacego Loyoli. A ten miał w zwyczaju mawiać: „Przyjedź do Rzymu, to porozmawiamy o tym”. Ignacy w tajemnicy, cichaczem, przyjmował ich ponownie do wspólnoty.
    Jaką rolę w postępowaniu Ksawerego odgrywała samoświadomość?
    Jakie jednak mamy prawo, by osądzać innych?

    Nie wiem.
    Nie twierdzę, że nie istnieje coś takiego, jak czysta intencja.
    Mówię tylko, że zazwyczaj wszystko, co robimy, przynosi nam jakieś korzyści. Wszystko. Kiedy robisz coś, by zyskać miłość Chrystusa, czy to samolubstwo?
    Tak.
    Gdy podejmujesz zabiegi, by zdobyć czyjąkolwiek miłość, zabiegasz o własne korzyści.
    Widzę, że będę ci musiał jeszcze przejrzyściej to wyjaśnić.

    Załóżmy, że mieszkasz w Phoenix (stolica Arizony, de Mello nawiązuje do Mormonów – przyp. tłum.) i musisz wykarmić ponad pięćset dzieci dziennie. Czy z tego powodu czujesz się dobrze? Jasne, że tak. Jakże mógłbyś czuć się źle, czyniąc tak dobrze.
    Ale czasami nie jest ci najlepiej.
    A to dlatego, że są ludzie, którzy robią wszystko, by nie mieć złego samopoczucia. Swe zachowanie nazywają dobroczynnością. Jednak u podstaw ich działania leży poczucie winy. Nie czynią tego z miłości, lecz z poczucia winy.
    Ale dzięki Bogu, ty robisz to z miłości do ludzi? Odczuwasz przy tym radość. Cudownie!
    Jesteś zdrową jednostką, kierujesz się bowiem własnym interesem.
    I to jest zdrowe. I nie musisz oszukiwać się co do swoich motywów.

    Pozwólcie, że podsumuję to, co mówiłem o dobroczynności bezinteresownej.
    Powiedziałem, iż istnieją dwa rodzaje interesowności.
    Myślę, że powinienem wymienić trzy.
    – Pierwsza, kiedy czynię coś, co sprawia mi przyjemność albo raczej – gdy pozwalam sobie na doznawanie przyjemności.
    – Druga, kiedy pozwalam sobie na przyjemność sprawiania przyjemności innym. Nie powinniście być z tego dumni. Nie sądźcie, że z tego powodu jesteście wspaniali. Jesteście po prostu przeciętnymi osobami, tyle że o bardziej wyrafinowanym guście. Macie dobry smak, ale nie świadczy to bynajmniej o stanie waszego ducha. Jako dziecko lubiłeś coca-colę, teraz jesteś dorosły i cenisz smak chłodnego piwa w upalny dzień. Masz wyrobiony smak. Jako dziecko uwielbiałeś czekoladę, teraz jesteś starszy i lubisz słuchać symfonii i czytać poezje. Masz tylko bardziej wyrafinowane gusta. Ale ciągle lubisz przyjemności, choć teraz jest to przyjemność płynąca ze sprawiania innym przyjemności.
    – W końcu mamy trzeci typ , kiedy robisz coś dobrego tylko po to, by uniknąć złego samopoczucia. Jednak spełnianie dobra nie daje ci przyjemności, wręcz przeciwnie, wywołuje w tobie negatywne uczucia. Nie cierpisz tego. Poświęcasz się w imię miłości, ale to ci się nie podoba.

    No widzisz, jak mało o sobie wiesz, jeśli sądzisz, że znasz prawdziwe motywy swojego postępowania. O, gdybym mógł dostać choćby jednego dolara za każdy dobry uczynek, który wywołał we mnie negatywne uczucia, byłbym dziś milionerem. Bywa przecież i tak:

    – Czy mógłbym wpaść do ciebie dziś wieczorem, ojcze?

    – Ależ tak, bardzo proszę.

    Tymczasem nie chcę się z nim spotkać i nie cierpię tych spotkań. Chcę oglądać telewizję, ale jakże śmiałbym mu odmówić? Nie umiem powiedzieć – nie. Mówię: „Ależ tak, oczywiście”, choć w duchu myślę: „O Boże, muszę to zrobić”. Spotkanie z nim jest dla mnie nieprzyjemne, ale i powiedzenie mu o tym jest także nieprzyjemne – tak więc wybieram mniejsze zło i mówię:

    – Dobrze wpadnij.

    I kiedy będzie już po wszystkim, kiedy wyjdzie, będę szczęśliwy. Wreszcie przestanę się fałszywie uśmiechać. Ale właśnie wchodzi.

    – Jak się masz?

    – Cudownie – odpowiada i mówi, jak to lubi ze mną pracować, a ja myślę: „O Boże, kiedy wreszcie przejdzie do rzeczy”. W końcu mówi, o co mu chodzi, a ja metaforycznie wyrzucam go z mieszkania, mówiąc:

    – Każdy głupek rozwiązałby ten problem samodzielnie – i odsyłam go do literatury przedmiotu. „No, wreszcie się od niego uwolniłem” – myślę. Następnego ranka przy śniadaniu (ponieważ nie czuję się wobec niego w porządku) podchodzę doń i mówię:

    – No i jak tam.

    A on odpowiada: – Całkiem nieźle. I dodaje: – Wie ojciec, to, co wczoraj ojciec mi powiedział, bardzo mi pomogło. Czy moglibyśmy spotkać się jeszcze dziś po lunchu?

    „O Boże!” – westchnąłem w duchu.

    Taki sposób spełniania dobrych uczynków jest najgorszy z możliwych.
    Robisz coś, by uniknąć złego samopoczucia.
    Nie masz serca, by komuś powiedzieć, że chcesz być sam. Pragniesz, by mówiono o tobie, że jesteś dobrym człowiekiem!
    Kiedy mówisz: „Nie lubię nikogo ranić”, podpowiem ci, byś skończył z tym tłumaczeniem.
    Nie wierzę ci!
    Nie wierzę nikomu, kto wyznaje, że nie lubi ranić innych. Uwielbiamy to robić, szczególnie ranić niektórych. Kochamy to.
    A kiedy robi to ktoś inny, cieszymy się niepomiernie. Nie chcemy tak postępować sami, bo mogłoby się to obrócić przeciwko nam. Aha, a więc o to chodzi. Jeśli kogoś ranimy, zyskujemy złą opinię. Nie będą nas lubić, będą źle gadać o nas, a tego przecież nie chcemy!

    Na bazie fragmentów z wykładów rekolekcyjnych – A. De Mello, „Przebudzenie”

    Zaciekawił Cię post? Może spodoba ci się także :

    • Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

    • Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

    • Jak napięcie zastąpić radością?

    • Samotność a zależność od innych

    • Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

    Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

    03 Sobota Maj 2008

    Posted by ME in Zen, Świadomość

    ≈ 7 Komentarzy

    Tagi

    integracja, jedność, koniec cierpienia, mistrz, mądrość, oświecenie, spokój, Thich, Thich Nhat Hanh, uważność, wyzwolenie, Zen, zrozumienie, Świadomość


    Kiedy rodzi się Mistrz,

    woda w rzece staje się przejrzystsza,

    a trawy rosną zieleńsze.

    Kamyk
    Puść wszystko. Wyobraź sobie, że jesteś kamykiem wrzuconym do rzeki. Kamień bez wysiłku przenika wodę, przez nic nie zatrzymywany, przebywszy możliwie najkrótszą drogę, opada na dno. Jesteś jak ten kamyk, który pozwolił sobie na to, by wszystko porzucić i wpaść do wody. W centrum twego istnienia jest oddech. Nie obchodzi cię, ile czasu kamyk będzie potrzebował, by dotrzeć do piaszczystego dna rzeki. Gdy poczujesz się jak kamyk, który osiadł na dnie, to zaczniesz odkrywać całkowity spokój. Już cię nic nie popycha i nie ciągnie.

    Rzeka
    Jeśli nie potrafisz znaleźć przyjemności w spokoju tej właśnie chwili – gdy siedzisz, wtedy i przyszłość przepłynie obok ciebie jak rzeka, której biegu nie jesteś w stanie powstrzymać. Nie będziesz zdolny do przeżywania jej, gdy stanie się teraźniejszością. Radość i spokój są możliwe właśnie w tej godzinie, kiedy siedzisz. Jeśli nie możesz znaleźć ich tutaj, to nie znajdziesz ich nigdzie. Nie biegnij za myślami jak cień za swym źródłem. Nie goń myśli. Znajdź radość i spokój właśnie w tej chwili – teraz.
    Ten czas jest twoim czasem. Miejsce, gdzie siedzisz -twoim miejscem. Właśnie tu, na tym miejscu i w tym momencie możesz doświadczyć oświecenia. Do tego nie trzeba siedzieć pod specjalnym drzewem w odległej krainie.

    Walka
    Nie daj się wciągnąć w sidła rozróżniania między „dobrym” a „złym”, gdyż w ten sposób wywołujesz w sobie walkę.
    Jeśli pojawi się w tobie jakaś pozytywna myśl, zauważ ją: „Pozytywna myśl pojawiła się we mnie”. I gdy powstanie negatywna myśl, również ją uznaj: „Negatywna myśl pojawiła się we mnie”. Nie zajmuj się nią dłużej, ale też nie próbuj pozbyć się jej, bez względu na to, jak bardzo jej nie lubisz. Wystarczy uznać, że ona jest. Jeżeli oddalisz się, to musisz wiedzieć, że się oddaliłeś, a jeżeli zostałeś, to bądź świadom, że ciągle tu jesteś. Na tym poziomie świadomości niczego już nie będziesz musiał się bać.

    Lustro
    W rzeczywistości nasze myśli i uczucia to my. One są częścią nas. Mamy skłonność, by traktować je, a przynajmniej niektóre z nich, jako wrogie siły, które przeszkadzają w koncentracji i zakłócają jasność umysłu. Lecz naprawdę, kiedy złościmy się, to my sami jesteśmy złością. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, to my sami jesteśmy szczęściem. Kiedy mamy jakieś myśli, to my sami jesteśmy tymi myślami. Jesteśmy jednocześnie strażnikiem i gościem. Jesteśmy zarówno umysłem, jak i obserwatorem tego umysłu. Zatem odganianie myśli lub też rozkoszowanie się nią jest nieistotne. Ważne jest, by być świadomym tej myśli.

    Wszechświat
    Ludzie zazwyczaj dzielą rzeczywistość na części i w ten sposób odbierają sobie możliwość ujrzenia współzależności wszystkich zjawisk. Zobaczyć jedno we wszystkim i wszystko w jednym oznacza przełamanie olbrzymiej bariery, która zawęża naszą percepcję rzeczywistości
    By żyć jako cząstka wielkiego życia wszechświata, musimy usunąć wszelkie przeszkody. Człowiek nie podróżuje prywatnie poprzez czas i przestrzeń, oddzielony od reszty świata grubą skorupą. Życie stu lub stu tysięcy istnień odizolowanych w ten sposób nie tylko nie jest życiem, ale nie jest nawet możliwe. W naszym życiu obecnych jest bardzo wiele zjawisk, tak jak my jesteśmy obecni w wielu zjawiskach. Jesteśmy życiem, a życie jest bezkresne.

    Świadomość
    Budda powiedział kiedyś, że problem życia i śmierci sam w sobie jest problemem świadomości. Żyje się w pełni tylko wtedy, gdy jest się w stanie pełnej świadomości.

    Thich Nhat Hanh – Cud uważności

    Powiązane posty:

    • Bądź wolny! Inspirujące cytaty E. Tolle
    • Dzień Uwagi
    • Panta rei – energia dokoła nas
    • Myśleć czy medytować…
    • Poznawaj siebie – podejście Zen
    • Ogrody Zen

    Dzień Uwagi

    27 Środa Lu 2008

    Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

    ≈ 5 Komentarzy

    Tagi

    koncentracja, skuteczność, tu i teraz, uwaga, uważność, wydajność, Świadomość

    „Należy praktykować Uwagę każdego dnia i o każdej porze. ” –
    Łatwiej to powiedzieć niż uczynić….
    Dlatego też proponuję wam, byście zarezerwowali sobie jeden dzień w tygod­niu i całkowicie poświęcili go praktyce bycia uważ­nym. Oczywiście, w zasadzie każdy dzień powinien być naszym dniem i każda godzina – naszą godziną, ale faktem jest, że tylko niewielu z nas osiągnęło ten punkt. Często wydaje się nam, że rodzina, praca i społeczeństwo okradają nas z czasu. Nalegam więc, by każdy z nas przeznaczył dla siebie jeden dzień w tygodniu. Na przykład sobotę.

    Jeśli będzie to sobota, wtedy sobota musi być cał­kowicie twoim dniem – dniem, nad którym będziesz całkowicie panował i w którym ty będziesz panem. Sobota stanie się dźwignią, która przybliży ci zwyczaj praktykowania Uwagi. W naszej grupie pracującej na rzecz pokoju i w służbie społecznej każdy ma prawo do takiego dnia, niezależnie od tego, jak pilną pracę właśnie wykonuje – W przeciwnym razie szybko pogu­bimy się w życiu pełnym zmartwień i aktywności i będziemy coraz mniej efektywni Jakikolwiek dzień wybierzemy, traktujmy go jako dzień Uwagi.

    Po ustaleniu dnia Uwagi wymyśl sobie sposób, któ­ry będzie przypominał ci w chwili przebudzenia, ze to jest właśnie ten dzień Możesz powiesić na suficie lub na ścianie kartkę z napisem „Uwaga” czy gałązkę sosny – cokolwiek, co przypomni ci, gdy tylko otwo­rzysz rano oczy, ze dzisiejszy dzień jest dniem Uwagi Dzisiaj – to twój dzień Pamiętając o tym, może uśmiechniesz się uśmiechem, który potwierdzi, ze je­steś uważny – uśmiechem, który zasila tę Doskonałą Uwagę.

    Leżąc jeszcze w łóżku, zacznij powoli podążać za od­dechem – wolnym, długim i świadomym oddechem Potem powoli wstań z łóżka (zamiast – jak zwykle – z niego wyskoczyć), wspierając Uwagę każdym ru­chem. Kiedy już wstaniesz, umyj zęby i twarz i przy­stąp do wszystkich zwykłych porannych czynności, wy­konując każdy ruch spokojnie, bez napięcia i uważnie. Podążaj za oddechem, bądź świadomy oddechu i nie dopuszczaj do rozproszenia myśli Każdy ruch powi­nien być spokojny Odmierzaj kroki spokojnym, długim oddechem i utrzymuj półuśmiech na twarzy.

    Poświęć przynajmniej pół godziny na kąpiel. Kąp się powoli, utrzymując Uwagę, tak ażebyś po skoń­czeniu tej czynności poczuł się lekki i odświeżony. Później możesz zabrać się do prac porządkowych, jak zmywanie naczyń, odkurzanie, sprzątanie ze stołu, szorowanie podłogi w kuchni i porządkowanie ksią­żek na półce. Cokolwiek będziesz robił, rób to powoli i z łatwością, z pełną Uwagą. Nie czyń niczego, po to by jak najszybciej mieć to za sobą. Staraj się wykony­wać każdą pracę w sposób zrelaksowany i całkowicie uważny. Ciesz się tym i czuj się jednym ze swoją pra­cą. Bez tego dzień Uwagi straci wartość. Jeśli będziesz pracował uważnie, szybko zniknie pojawiające się uczucie, że czynności te są przykre i uciążliwe. Weź przykład z mistrzów zen. Niezależnie od tego, jakie­go zadania się podejmują i jakie wykonują ruchy, zawsze czynią to wolno i równo, bez niechęci.

    Zaleca się początkującym w praktyce, by utrzymy­wali przez cały dzień nastrój ciszy. To nie znaczy, że w dniu Uwagi nie powinno się wcale mówić. Można mówić, a nawet śpiewać, lecz jeśli mówisz lub śpie­wasz, rób to z całkowitą Uwagą, zważając na to, co mówisz lub śpiewasz, ale ograniczaj mówienie i śpie­wanie do minimum. Oczywiście można jednocześnie śpiewać i praktykować Uwagę, dopóki jest się świa­domym czynności śpiewania i tego, o czym się śpiewa. Pamiętaj jednak, że gdy siła twej medytacji jest jeszcze słaba, w czasie śpiewu i rozmowy o wiele łat­wiej rozproszyć Uwagę.

    Ugotuj sobie obiad. Gotuj i zmywaj naczynia utrzy­mując Uwagę. Zaparz herbatę, usiądź i pij uważnie. Rano, po sprzątnięciu domu i po południu, kiedy skończysz pracę w ogrodzie lub nacieszysz oczy wi­dokiem chmur lub nazrywasz kwiatów. Daj sobie na to dużo czasu. Nie pij herbaty jak ktoś, kto połyka ją podczas krótkiej przerwy w pracy. Pij powoli i z sza­cunkiem – wolno, równo, bez wybiegania w przysz­łość – tak jak Ziemia z wolna obraca się wokół włas­nej osi. Żyj chwilą obecną. Tylko ta chwila jest życiem. Nie przywiązuj się do przyszłości.

    Thich Nhat Hanh – Cud uważności

    Uwaga od autorki bloga :
    Praktykowanie Uwagi, czy jak chcą inni „Uważności”, wydaje się dziwną i nie do końca celową czynnością. Na dodatek obcą zachodniemu umysłowi.  Skutki jej jednak są niesamowite. Życie dokoła nas zwalnia, stajemy się spokojniejsi, odporniejsi na stres, bardziej skoncentrowani i skuteczniejsi w pracy. Gdy nie skupiamy się na dręczących problemach tylko na teraz, udaje nam się szybciej i konstruktywniej znajdować potem rozwiązania tychże problemów „w teraz”. W chwili gdy trzeba zareagować, reagujemy świadomie, z jasnym, klarownym umysłem, który nie będąc wymęczony bezustannym terkotem myśli – działa sprawnie i skutecznie. Ciekawym rezultatem jest też wzmocnienie układu odpornościowego , polepszenie pamięci do szczegółów, wydajności oraz „wielozadaniowość” 🙂 Gorąco polecam 🙂

    Przebudzenie

    25 Poniedziałek Lu 2008

    Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

    ≈ 1 komentarz

    Tagi

    mello, przebudzenie, transformacja, uważność, zmiana, Świadomość



    A. de Mello „Przebudzenie”

    Wszyscy pytają mnie, co się stanie, kiedy już się przebudzą.
    Czy w pytaniu tym tkwi jedynie ciekawość? Lubimy pytać, czy to lub tamto pasuje do danego systemu, albo jaki ma sens w danym kontekście, lub do czego będzie podobne to, co nastąpi. Przebudźcie się, a będziecie wiedzieć, jak to jest. Tego nie można opisać. Na Wschodzie mówi się: „Ci, którzy wiedzą, nie mówią. Ci, którzy mówią, nie wiedzą.” Tego nie można wypowiedzieć; można jedynie przybliżyć poprzez opis, czym nie jest. Guru nie może dać ci prawdy. Prawdy nie da się ująć w słowa, zamknąć w formule. Bo wówczas to nie jest prawda; jest to oddalanie się od rzeczywistości.
    Nie ujmiesz rzeczywistości za pomocą formuł. Guru może jedynie wskazać twe błędy.
    Jeśli je porzucisz, poznasz prawdę. Ale nawet wtedy nie możesz jej wypowiedzieć. Pośród greko-katolickich mistyków jest to przekonanie powszechne. Tomasz z Akwinu pod koniec swego życia przestał mówić i pisać – zaczął widzieć.

    Zawsze wydawało mi się, że to jego słynne milczenie trwało kilka miesięcy, tymczasem ciągnęło się ono przez lata. Bowiem zdał sobie sprawę, że zrobił z siebie głupca i powiedział to wprost. To tak, jakby ktoś, kto nigdy nie jadł zielonego mango, pytał mnie: „Jak ten owoc smakuje?” Odpowiedziałbym: „Jest kwaśny”. Mówiąc cokolwiek wprowadziłbym cię w błąd. Spróbujcie to zrozumieć. Ludzie w swej większości nie są zbyt mądrzy, opierają się na słowie – nie na słowie Pisma na przykład – wszystko pojmują błędnie. Mówię: „Kwaśny”, a ty pytasz: „Kwaśny jak cytryna, kwaśny jak ocet?” Odpowiadam: „Nie. Kwaśny jak mango”. „Nigdy nie próbowałem mango” pada odpowiedź.
    Tym gorzej! Ale nie daje mu to spokoju i w końcu pisze doktorat na ten temat. A nie robiłby tego, gdyby tylko spróbował mango. Naprawdę. Może napisałby doktorat, ale już na inny temat. I kiedy pewnego dnia spróbuje w końcu owocu mango, powie: „Boże, zrobiłem z siebie głupca. Nie powinienem był pisać tego doktoratu”. Tak właśnie postąpił Tomasz z Akwinu.

    Najwyższą forma wiedzy o Bogu jest to, iż nie wie się, kim On jest. I takiej tezy wcale nie wygłasza Wschodni Mistrz Zenu. Mówi tak kanonizowany święty Kościoła rzymsko-katolickiego, od wielu stuleci uznany za księcia teologii. Poznać Boga jako nieznanego. W innym miejscu św. Tomasz powiada nawet: jako niepoznawalnego. Rzeczywistość, Bóg, boskość, prawda, miłość są niepoznawalne, to znaczy nie mogą być pojęte przez myślący umysł. Powinno to powstrzymać olbrzymią ilość pytań, które ludzie stawiają, ponieważ żyją iluzją, że możemy wiedzieć. A nie wiemy. I wiedzieć nie możemy.
    czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

    Palenie papierosów a medytacja?

    23 Sobota Lu 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Zen, Świadomość

    ≈ 20 Komentarzy

    Tagi

    Medytacja, osho, palenie, palenie papierosów, papieros, papierosy, rzucenie palenienia, techniki medytacyjne, uważność, wyzwolenie, Zen, Świadomość

    Przyszedł do mnie kiedyś pewien człowiek.
    Byl nałogowym palaczem od trzydziestu lat, był chory, a lekarze powiedzieli mu: „Nigdy nie wyzdrowiejesz jeśli nie rzucisz palenia”.
    Ale on palił nałogowo, nie mógł sie temu oprzeć. Probował – nie było tak, żeby nie probował – usilnie probował i w tym usiłowaniu wiele wycierpiał. Ale udawało mu sie tylko na dzień, dwa, potem ta potrzeba znów przychodziła z taka mocą, ze go po prostu pochłaniała, i znowu wpadał w to samo rutynowe zachowanie.

    Z powodu palenia utracił wszelka wiarę w siebie – wiedział, ze nie potrafi zrobić czegoś tak drobnego – ze nie potrafi rzucić palenia. W swych własnych oczach stal sie bezwartościowy, uważał siebie za najbardziej bezwartościowego człowieka w świecie. Nie miał dla siebie żadnego szacunku.
    Przyszedł do mnie.
    Co mogę zrobić? Jak mam przestać palić? – zapytał.

    Nikt nie jest w stanie przestać palić. Musisz to zrozumieć. Palenie nie jest teraz tylko kwestia twojej decyzji. Weszło do świata twoich nawyków, zapuściło korzenie. Trzydzieści lat to dużo czasu. Zapuściło korzenie w twoim ciele, w twojej chemii, rozprzestrzeniło sie na wszystkie strony.
    Nie jest to tylko kwestia postanowienia dokonanego przez twoja głowę – twoja głowa nic tu nie poradzi. Głowa jest bezsilna, może zaczynać rożne rzeczy, ale nie może ich zaprzestać tak samo łatwo.
    Gdy coś zaczniesz i praktykujesz to przez tak długi okres czasu, stajesz sie wielkim joginem – trzydzieści lat praktyki palenia!
    Stalo sie to autonomiczne, musisz to odautomatyzować – powiedziałem.
    A on spytał: „Co rozumiesz przez odautomatyzowanie?”
    A na tym właśnie polega cala medytacja – odautomatyzowanie.
    Zrób jedno – zapomnij o rzuceniu palenia, i tak nie ma takiej potrzeby. Palisz trzydzieści lat i żyjesz, jasne, było to cierpieniem, ale i do tego sie przyzwyczaiłeś. A co za różnica czy umrzesz kilka godzin wcześniej niż gdybyś umarł nie paląc? I co będziesz robił? Co zrobiłeś? Co to za różnica – czy umrzesz w poniedziałek, wtorek, czy niedziele, w tym roku, czy w tamtym – co to ma za znaczenie? – wyjaśniłem.
    Tak, to prawda, nie ma to znaczenia – przyznał.
    Zapomnij o tym, w ogóle nie rzucimy palenia – ja mu na to. – Raczej spróbujemy je zrozumieć. Następnym razem uczyń więc z tego medytację.
    Z palenia papierosów medytację? – zapytał…czas. ——————————————
    Oczywiście – odrzekłem. – Skoro ludzie zen mogą z picia herbaty uczynić medytacje i zrobić z tego ceremonie, czemu nie? Palenie papierosów może być równie piękną medytacja.
    Co ty mówisz? – spytał. Wyglądał na poruszonego. Ożywił sie! – Medytacje? jak to zrobić? No, powiedz mi, nie mogę sie doczekać!
    Dałem mu te medytacje.
    Zrób jedno – powiedziałem. – Kiedy wyjmujesz paczkę papierosów z kieszeni, poruszaj sie powoli. Ciesz sie tym, nie ma pospiechu. Bądź świadomy, uważny, czujny – wyjmuj ja powoli, z pełnią uważności.

    Medytacja to życie. Nie być w medytacji to nie być żywym.

    Potem z pudelka wyjmij z pełnią uważności jednego papierosa, powoli – nie tak, jak dawniej, w pospiechu, nieświadomie, mechanicznie. Potem zacznij opukiwać tego papierosa – ale z pełnią uwagi. Słuchaj dźwięku tak, jak ludzie zen czynią to, gdy samowar zaczyna śpiewać i herbata zaczyna sie gotować… i ten aromat. Potem powąchaj papierosa i odczuj jego piękno…
    Co ty mówisz? – przerwał mi. – Piękno?
    Tak, jest on piękny. Tytoń jest tak samo boski, jak wszystko inne. Powąchaj go – to zapach Boga.
    Też coś! – wyglądał na nieco zaskoczonego. – Żartujesz?
    Nie, nie żartuję.
    Nawet kiedy żartuje, nie żartuję, jestem bardzo poważny.
    Potem włóż go do ust, z pełnią uważności, zapal go z pełnią uważności. Ciesz sie każdą czynnością, i podziel to na jak najmniejsze czynności, tak, abyś stal sie coraz bardziej uważny.
    Potem zaciągnij sie pierwszy raz – Bogiem w postaci dymu.
    Hindusi powiadają Annam Brahm – „jedzenie jest Bogiem”.
    Czemu nie dym?
    Wszystko jest Bogiem.
    Napełnij głęboko płuca, jest to pewnego rodzaju pranayam. Daje ci tu nowa jogę dla nowego wieku! Potem wypuść ten dym, odpręż sie, zaciągnij sie ponownie – i rób to bardzo powoli i świadomie.

    Jesli zdołasz to uczynić, będziesz zaskoczony, wkrótce zobaczysz cala głupotę palenia.
    Nie dlatego, ze inni powiedzieli, ze jest to głupie, nie dlatego, że inni powiedzieli, ze jest to coś złego.
    Ty to zobaczysz, i to zobaczenie będzie nie tylko intelektualne.
    Wyjdzie ono z całego twojego istnienia, będzie wizja twojej totalności. A potem, pewnego dnia, jeśli palenie odpadnie, odpadnie, jeśli będzie trwało nadal, będzie trwało. Nie potrzebujesz sie tym przejmować.

    Po trzech miesiącach przyszedł i powiada: „Ale ono odpadło”.

    Teraz – powiedziałem – spróbuj tego i na innych sprawach…

    Osho – Techniki medytacyjne

    Samotność a zależność od innych

    13 Środa Lu 2008

    Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 5 Komentarzy

    Tagi

    akceptacja, iluzja, samotność, tłumienie, uważność, zależność, zrozumienie, Świadomość

    Czy możliwe jest przeżycie życia, w którym byłoby się tak całkowicie wolnym, że nie zależałoby się już od nikogo?

    Wszyscy w jakimś stopniu wzajemnie od siebie zależymy. Zależymy od rzeźnika, piekarza, producenta świec. Jest to zależność wzajemna. To dobrze! W ten sposób tworzymy społeczeństwo. Powierzamy pewne funkcje różnym ludziom dla dobra nas wszystkich – tak, byśmy funkcjonowali lepiej i żyli efektywniej.
    Taką przynajmniej mamy nadzieję.
    Być od kogoś zależnym psychicznie, być od kogoś zależnym emocjonalnie – co to ze sobą niesie?
    Oznacza to, że moje szczęście zależne jest od innej istoty ludzkiej.

    Pomyślcie o tym.
    Jeśli tak jest, to następnie, bez względu na to czy sobie uświadamiacie to, czy nie, żądacie od innych, by jakoś przyczynili się do waszego szczęścia.

    A wówczas pojawia się następny krok: strach.

    Strach przed utratą, strach przed alienacją, strach przed odrzuceniem i wzajemna kontrola.

    Miłość doskonała wyklucza lęk. Tam, gdzie jest miłość, nie ma miejsca na żądania, na oczekiwania, nie ma zależności. Nie żądam, abyś uczynił mnie szczęśliwym; moje szczęście nie jest zależne od ciebie.
    Jeśli mnie opuścisz, nie będę rozczulał się nad sobą, twoje towarzystwo sprawia mi wielką radość, ale nie mogę zatrzymywać cię kurczowo dla siebie.
    Cieszę się bez potrzeby zawłaszczania tego, co sprawia mi radość.
    To, co naprawdę mnie cieszy, to nie ty; to coś większego niż ty i ja.

    To coś – jak odkryłem – jest podobne do symfonii, jest osobliwym rodzajem orkiestry grającej jakąś melodię w twojej obecności, ale kiedy odejdziesz, orkiestra grać nie przestanie.c słowa tekstu zarejestruj czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

    Tajemnica twojego ciała

    31 Czwartek Sty 2008

    Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

    ≈ 4 Komentarze

    Tagi

    ciało, Medytacja, moc, przemiana, Rozwój, tolle, uwaga, uważność, uzdrowienie, Świadomość, świadomość ciała

    Kluczem do wszystkiego jest stała łączność z własnym ciałem wewnętrznym – to, żeby w każdej chwili je czuć.  Im więcej świadomości kierujesz w ciało wewnętrzne, tym wyższą częstotliwość osiąga jego wibracja: to tak jak ze świa­tłem, które tym silniej świeci, im bardziej podkręcisz regulator, zwiększając dopływ elektryczności. 

    Sprawdź, proszę, na czym jesteś teraz skupiony. Słuchasz tego, co mówię, albo czytasz książkę. Skupiasz się więc na mo­ich słowach. Jesteś zarazem w pewien marginalny sposób świa­dom swojego otoczenia, obecności innych ludzi itd. Jednocześnie wokół tego, co słyszysz lub czytasz, może trwać taka czy inna działalność umysłowa, komentowanie na bieżąco. Nie ma jed­nak potrzeby, żeby którykolwiek z tych wątków pochłaniał całą twoją uwagę. Sprawdź, czy potrafisz równolegle podtrzymywać kontakt z ciałem wewnętrznym. Zwróć część uwagi do wnę­trza. Nie kieruj jej całej na zewnątrz. Poczuj ciało od środka jako jedno pole energii. To prawie tak, jakbyś słuchał albo czytał całym ciałem. Ćwicz się w tym przez najbliższe dni i ty­godnie.

    Ilekroć na kogoś albo na coś czekasz – gdziekolwiek ci się to zdarzy – skorzystaj ze sposobności, żeby poczuć ciało we­wnętrzne. Dzięki temu stanie w korkach ulicznych i w kolej­kach okaże się bardzo przyjemne. Zamiast za pomocą mentalnych projekcji dystansować się wobec teraźniejszości, wniknij w jej głębsze warstwy, głębiej wnikając w ciało.

    Doskonaląc w sobie świadomość ciała wewnętrznego, wy­pracujesz zupełnie nowy styl życia: będziesz nieustannie od­czuwał więź z Istnieniem, a twoje życie zyska nieznaną ci dotąd głębię.

    Łatwo jest być obecnym i obserwować swój umysł, będąc głęboko zakorzenionym we własnym ciele. Choćby na zewnątrz nie wiedzieć co się działo, nic już tobą nie wstrząśnie.

    Dopóki nie nauczysz się obecności (a jednym z najistot­niejszych jej aspektów jest to, żebyś był mieszkańcem własne­go ciała), będzie tobą kierował umysł. Zawarty w twojej głowie, dawno wyuczony scenariusz – owoc umysłowej tresury – nie przestanie ci narzucać stylu myślenia i postępowania.
    Czasem zdołasz może się od niego uwolnić, ale dłuższe chwile wytchnie­nia nieczęsto ci się zdarzą. Szczególnie apodyktyczny staje się umysł wtedy, gdy sprawy idą „nie po twojej myśli”, kiedy coś tracisz albo czymś się martwisz. Reagujesz wtedy nawykowo, mimowolnie, automatycznie, w sposób łatwy do przewidzenia, ponieważ twoją reakcję napędza jedna jedyna podstawowa emocja, która stanowi podszewkę świadomości utożsamionej z umysłem, a mianowicie lęk.

    Ilekroć więc pojawiają się tego rodzaju trudności – a prę­dzej czy później na pewno się pojawią – naucz się natychmiast zwracać ku wnętrzu i możliwie najbardziej koncentrować na we­wnętrznym polu energetycznym swojego ciała.

    Koncentracja ta nie musi trwać długo: wystarczy kilka sekund. Musisz jednak wykonać ten zwrot do wewnątrz, gdy tylko pojawi się trudność. Jeśli pozwolisz sobie choćby na chwilę zwłoki, zdąży się uru­chomić wytrenowana, myślowo-emocjonalna reakcja, która tobą pokieruje. Kiedy skupiasz się w sobie i czujesz ciało we­wnętrzne, natychmiast osiągasz stan cichego bezruchu i obecności, ponieważ wycofujesz świadomość ze sfery umysłu. Jeśli w danej sytuacji potrzebny będzie jakiś ruch z twojej strony, sam ci się nasunie, inspirowany kontaktem z głębszym pozio­mem.

    Zanim wnikniesz w ciało, wybacz

    Zrobiło mi się bardzo nieswojo, kiedy spróbowałem skupić się na ciele wewnętrznym. Poczułem wzburzenie i lekkie mdło­ści. Nie zdołałem więc doświadczyć tego, o czym mówisz.

    To, co poczułeś, było zalegającą emocją, której zapewne sobie nie uświadamiałeś, dopóki nie skierowałeś uwagi w głąb ciała. Najpierw musisz uważnie zająć się tą emocją, w przeciw­nym bowiem razie odetnie ci ona dostęp do wewnętrznego ciała, usytuowanego na głębszym poziomie niż ona. Poświęca­nie uwagi emocjom nie realizuje się poprzez myślenie o nich, lecz polega na tym, żeby je tylko obserwować, odczuwać w całej pełni, a tym samym przyjmować do wiadomości i brać taki­mi, jakie są. […] Skupiona uwaga stanowi klucz do prze­miany – a pełna koncentracja zawsze idzie w parze z akceptacją. Uwaga jest jak promień światła: skoncentrowana moc twojej świadomości, która wszystko przemienia w samą siebie.

    W sprawnie funkcjonującym organizmie emocja ma bardzo krótki żywot. Pojawia się jako przelotna zmarszczka bądź fala na powierzchni twojego Istnienia. Lecz gdy nie jesteś obecny w swoim ciele, może ona trwać w tobie całymi dniami i tygo­dniami lub dołączyć do innych emocji o podobnej częstotliwo­ści, które zrosły się w jedną całość, tworząc ciało bolesne – utrapionego pasożyta. Potrafi on latami żyć w tobie, karmiąc się twoją energią, powodując choroby somatyczne i w ogóle zatruwając ci życie (zob. rozdział 2).

    Skup się więc na odczuwaniu emocji i przyjrzyj się, czy aby twój umysł nie czepia się kurczowo jakiegoś bolesnego sche­matu zachowań: obwiniania, użalania się nad sobą albo hołubio­nej urazy – czegoś, z czego emocja czerpie siłę. Jeśli tak jest, znaczy to, że nie wybaczyłeś. Owo nieprzebłaganie skierowane bywa przeciwko innej osobie lub tobie samemu, jego przed­miotem równie dobrze może się jednak stać dowolna sytuacja czy okoliczność – przeszła, teraźniejsza albo przyszła – z którą twój umysł uparcie nie chce się pogodzić. Owszem, mściwość może być wymierzona nawet przeciwko przyszłości. Jest wtedy wyrazem niezgody umysłu na niepewność – na to, że przyszłość w ostatecznym rozrachunku nie podlega jego władzy. Przebaczyć znaczy wyrzec się tego, o co mamy żal, a więc przestać kurczowo się czepiać własnego rozżalenia. Następuje to au­tomatycznie, gdy tylko uświadomisz sobie, że twoje rozżalenie służy wyłącznie umacnianiu fałszywego poczucia ,ja”. Przeba­czyć znaczy zaniechać oporu wobec życia – pozwolić życiu, żeby samo się żyło za twoim pośrednictwem. W przeciwnym razie czeka cię ból i cierpienie, wyraźne ograniczenie przepływu energii, a nierzadko choroba somatyczna.

    Gdy szczerze wybaczasz, natychmiast odzyskujesz własną moc, która dotąd była uwięziona w umyśle. Mściwość leży w samej naturze umysłu, ponieważ stworzone przez umysł fał­szywe „ja”, czyli ego, nie może przetrwać bez walki i konfliktu. Umysł nie umie wybaczać. Jedynie t y to potrafisz.

    Wzmacnianie układu odpornościowego

    Kolejnym pożytkiem, jaki praktyka ta przynosi w sferze fi­zycznej, jest ogromne wzmocnienie układu odpornościowe­go, które następuje, gdy zamieszkujesz własne ciało. Im więcej wprowadzisz w nie świadomości, tym bardziej wzmacnia się układ odpornościowy: tak jakby wszystkie komórki radośnie budziły się ze snu. Ciało po prostu uwielbia, kiedy poświęcasz mu uwagę. Jest to także silny zabieg samoleczący. Większość chorób wkrada się, gdy jesteś nieobecny w ciele. Pod nieobec­ność gospodarza w domu zagnieżdżają się różne szemrane typy.

    Kiedy mieszkasz w swoim ciele, nieproszonym gościom trudno jest dostać się do niego.

    Wzmacnia się zresztą nie tylko fizyczny układ odporno­ściowy: zdecydowanie wzrasta też odporność psychiczna. Ochra­nia cię ona przed ogromnie zaraźliwym wpływem cudzych myślowo-emocjonalnych pól energetycznych o znaku ujemnym.

    Kiedy mieszkasz we własnym ciele, nie chroni cię żadna tarcza, tylko podwyższona częstotliwość drgań twojego całko­witego pola energii, która sprawia, że każda wibracja o niższej częstotliwości – lęk, gniew, przygnębienie itd. – istnieje właści­wie w innym wymiarze, nie wdziera się więc w pole twojej świa­domości, a jeśli nawet, to nie musisz stawiać oporu, bo każda taka inwazja przenika przez ciebie jak przez powietrze. Nie przy­znawaj mi ani nie odmawiaj racji, tylko sam się, proszę, prze­konaj.

    Z rozmaitych dolegliwości można bardzo skutecznie leczyć się samemu za pomocą pewnej prostej medytacji. Stosuj ją, ilekroć poczujesz, że twój układ odpornościowy potrzebuje wzmocnienia. Szczególnie dobrze działa ona, gdy pojawiają się pierwsze objawy choroby, ale daje również efekty w przy­padkach chorób zadawnionych, jeśli uprawia sieją często i z du­żym skupieniem. Medytacja ta przeciwdziała też negatywnym wpływom, mogącym wywołać zaburzenia w twoim polu ener­getycznym. Nie da się nią jednak zastąpić nieustannej praktyki obecności we własnym ciele; nie poparta ową praktyką, przynie­sie jedynie chwilową poprawę. A oto jej opis.

    Kiedy masz akurat wolną chwilę, a zwłaszcza wieczorem tuż przed zaśnięciem i rano zaraz po obudzeniu, „skąp” swoje ciało w świadomości. Zamknij oczy. Połóż się płasko na plecach. Skupiaj uwagę w kolejnych częściach ciała, początkowo tylko przez krótki czas: w dłoniach, w stopach, w rękach, w nogach, w brzuchu, w klatce piersiowej, w głowie itd. Staraj się jak najsilniej czuć tkwiącą w nich energię życiową. Poświęć każdemu z tych miejsc około piętnastu sekund. A potem pozwól, żeby twoja uwaga kilkakrotnie przepłynęła falą po całym ciele, od stóp do głowy i z powrotem. Wystarczy na to mniej więcej minuta. Poczuj ciało wewnętrzne jako całość, jedno pole energii. Posta­raj się, żeby to odczucie potrwało kilka minut. Bądź przez ten czas jak najbardziej obecny, i to w każdej komórce ciała. Nie przejmuj się, jeśli umysł zdoła czasem oderwać cię od tego, co się dzieje w ciele, i zatracisz się w jakiejś myśli. Gdy tylko to zauważysz, po prostu skup się znowu na ciele wewnętrznym.

    Potega terazniejszosci – Eckhart Tolle

    Jesteś tym co zjesz…?

    15 Wtorek Sty 2008

    Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Świadomość

    ≈ 1 komentarz

    Tagi

    dieta, jedzenie, Medytacja, medytacja wglądu, pożywienie, Rozwój, uważność, vipassana, zdrowe odżywianie, zdrowie, zdrowy styl życia, Świadomość


    Codzienną czynnością, która chyba najbardziej wymaga twej świadomej uwagi, jest jedzenie. Jesteś dosłownie tym, co jesz. Pomyśl, ile razy dziennie coś jesz albo pijesz. Robisz to, i będziesz robił, każdego dnia swego życia. Jeśli ilość albo jakość tego, co spożywasz, jest choćby w niewiel­kim stopniu nieodpowiednia, wcześniej czy później odczu­jesz tego skutki.
    Pożywienie może posłużyć za doskonały przykład ilu­strujący powiedzenie „więcej znaczy mniej”.
    Jeszcze sto lat temu panujące na Zachodzie zwyczaje żywieniowe znacznie odbiegały od dzisiejszych. Żywności przyznawano w życiu największe znaczenie, ponieważ pochłaniała większość za­robków. Bez tak wielkiego jak dziś wyboru, odżywianie się było dużo prostsze. Żywność była świeża, uprawiana na miejscu (i bez środków chemicznych) i uzależniona od pory roku. Znikomy zakres importowania i przetwarzania żyw­ności przyczyniał się do zachowania stałych zwyczajów żywieniowych. Cukier był artykułem luksusowym, podob­nie jak nabiał, i inne produkty zwierzęce. Na początku naszego stulecia, na Zachodzie, średnie roczne spożycie cukru na osobę wynosiło 4 funty’; teraz, przy obecnym „zwiększonym” standardzie życia, wynosi 140 funtów! […] Martwią nas za to, niestety, kalorie, cholesterol, tłuszcze, oleje, związki sodu, barwniki, środki konserwują­ce, pestycydy, syntetyki i zanieczyszczenia przemysłowe. Jak zwykle dławimy się swą złożonością. Mamy tak wiele możliwości, zarówno produkcyjnych jak i konsump­cyjnych, że sami nie wiemy, w którą stronę się obrócić. Czy jedzenie powinno być możliwie najtańsze, czy też ważniej­sza jest jego jakość i rozważne, ekologiczne użytkowanie gleby? Czy o tym, co jemy, myślimy zbyt dużo, czy też za mało? Która z teorii dotyczących zdrowego odżywiania jest słuszna? Czy rolnictwo powinno być dotowane? Czy żywność można wykorzystywać jako broń polityczną?

    Medytację wglądu zaczyna się nie od teoretycznych odpowiedzi lecz od podstawowych, praktycznych pytań. Jaki jest cel jedzenia? Co decyduje o tym, co i jak teraz właśnie jemy? To, co jemy, kiedy i dlaczego, rzadko podyk­towane jest potrzebami ciała. Częściej decydują o tym kaprysy umysłu. „Czy mam dużo czasu?”, „Co jest najtań­sze; co najszybciej można przyrządzić?”, „Co najbardziej mi smakuje?”, „Co odpowiada moim poglądom na temat odżywiania?”, „Co będzie dla mnie najlepsze?”, „Co jest moim tradycyjnym pożywieniem?”, „Co jest wskazane pod względem społecznym i politycznym?”

    Jedzenie nie tylko napełnia żołądek, ale również zaspo­kaja silne potrzeby psychiczne i emocjonalne. Jeśli czujesz się wewnętrznie pusty, zagrożony, albo nie kochany, mo­żesz próbować zadowolić się jedzeniem, z jego silnymi odniesieniami symbolicznymi. Możesz próbować zapełnić odczuwaną pustkę lub posługiwać się, niczym bronią, swym tyjącym ciałem, by utrzymać w ryzach swe emocje, albo chronić się przed światem zewnętrznym. Jedzenie może na jakiś czas uśmierzyć cierpienie i skutki konfliktów, ale często rodzą one dalej nowe problemy. Jedzenie nie może ich rozwiązać.

    Jedyny sposób rozwiązania tego dylematu (tak jak i każ­dego innego) stanowią nie kolejne wysiłki i teorie, lecz zwiększona przestrzeń i czujność. Skoro głównym zada­niem jedzenia jest odżywianie ciała, słuchaj swego ciała. To ono wysyła informacje i nie jest tak zwodnicze jak umysł. To ono może ci powiedzieć, co jest zdrowe, a co nie.

    Swą czujność obudź już w momencie pierwszych obja­wów głodu lub pierwszej myśli o jedzeniu. Zastanów się, czy to ciało domaga się pożywienia, czy też umysł szuka pocieszenia i uspokojenia. Czy zabierasz się do jedzenia kierowany jedynie siłą przyzwyczajenia? Jeśli czujesz, że zniewala cię przymus, obserwuj, w jaki sposób wpływa to na twoje ciało i umysł. Jeśli zauważysz, że starasz się walczyć z pokusą, również i ten proces bacznie obserwuj. Jeśli będziesz patrzył uważnie i wnikliwie, zobaczysz, że zarówno uległość jak i silna wola nie skutkują na długo, ponieważ działają w obrębie dwubiegunowości. Skuteczne może być tylko pozbawione możliwości wyboru, totalne i nie wiążące działanie – odrzucenie działania.

    Następnym etapem czujności jest obserwacja tego, w ja­ki sposób wybierasz jedzenie, bez względu na to, czy gotujesz w domu, czy też stołujesz się poza domem. Jakimi kryteriami kierujesz się wybierając rodzaj pożywienia? Czy są one słuszne? Czy rzeczywiście dokonujesz wyboru, czy też kieruje tobą przymus? Jeśli gotujesz sobie sam, wyko­rzystaj tę czynność do odrębnego ćwiczenia czujności skie­rowanej na ciało, opisanej we wcześniejszym paragrafie o zajęciach domowych.

    Jeść należy wolno i uważnie. Powoli podnoś jedzenie do ust; poczuj jego zapach i smak; gryź dokładnie i bez po­śpiechu; połykaj czując, jak przechodzi przez twe ciało. Ogólnie mówiąc, im wolniej jesz, tym mniej zjadasz. Wolne jedzenie jest też lepsze ze względu na trawienie. Zwracaj uwagę na objawy niepokoju, jakie możesz zdradzać pod­czas jedzenia: stukanie palcami w blat stołu, ochota na czytanie, słuchanie radia, czy oglądanie telewizji. Zjadaj swój posiłek, a nie „jadłospis” czy poglądy na to, jaki ten posiłek powinien być.

    W końcu uważnie obserwuj skutki spożycia posiłku. W jaki sposób zachowują się po jedzeniu umysł i ciało? Czy dalej odczuwasz głód? Czy zauważasz jakieś zmiany w sta­nie swego umysłu, ciała, energii? Czy masz więcej, czy może mniej energii? Odczuwasz zadowolenie czy przygnę­bienie?

    Osoby uprawiające Vipassanę(medytacja wglądu) wcale nie rzadko znacznie tracą na wadze i to bez żadnych specjalnych starań. Ponie­waż zaczynają rozumieć mechanizm przymusów i nawy­ków związanych z jedzeniem, coraz rzadziej służy im ono do zaspokajania potrzeb emocjonalnych. Widzą też jasno i wyraźnie, jak jakość pożywienia wpływa na poziom energii, stan umysłu i zdrowie całego organizmu. Dzięki temu mogą poszukiwać zdrowszych i bardziej dla nich odpowiednich sposobów odżywiania.

    Na wadze tracą również ci, którzy nadal jedzą to samo i tyle samo, co przedtem. Myślę, że jest to przykład zjawiska, o którym już wcześniej wspominałem, polegają­cego na tym, że jeśli w umyśle zachodzi jakaś głęboka przemiana, będące odzwierciedleniem jego stanu ciało rów­nież się zmienia. A więc, kiedy umysł odrzuca zbędny balast, ciało robi to samo; kiedy umysł zaczyna bardziej ufać swemu otoczeniu, ciało staje się lżejsze, wychodzi ze swej „zbroi”; kiedy umysł osiąga równowagę i zwiększa swą witalność, płynąc z prądem życia, ciało również podą­ża w jego ślady. Ciało staje się ani twarde, ani miękkie; ani ciężkie, ani lekkie; jest po prostu takie, jak trzeba. Wreszcie może się kierować swym naturalnym instynktem nie za­kłócanym ingerencją umysłu.

    Andy James – Świadome Ja

    Ciekawy artykuł o długowieczności i odzywianiu : http://przewodnik.onet.pl/1193,1660,1462942,0,1,artykul.html

    Emocje i myśli – podczas medytacji

    09 Niedziela Gru 2007

    Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

    ≈ 4 Komentarze

    Tagi

    emocje, Medytacja, obserwacja, Rozwój, tu i teraz, uczucia, uważność, Świadomość

    By zapanować nad naszym umysłem i uspokoić myśli, musimy przyglądać się uważnie naszym uczuciom,  wrażeniom zmysłowym i jednoczyć się z nimi.

    Żeby opanować umysł, musisz praktykować jego obserwację.

    Musisz nauczyć się, jak rozpoznawać pojawiające się uczucia i myśli.

    Mistrz zen Thuong Chieu pisał: „Jeśli praktykujący dobrze pozna swój umysł, będzie miał wyniki przy niedużym wysiłku, lecz jeśli nie – to wszystkie jego starania pójdą na marne”. Jeśli chcesz poznać swój umysł, masz tylko jedną drogę: obserwuj i rozpoznawaj wszystko, co w nim powstaje.
    Trzeba to robić przez cały czas, w codziennym życiu, a nie tylko w godzinach medytacji.

    Różne uczucia i myśli mogą pojawić się podczas medytacji.
    Zakłócą ją, jeśli nie będziesz utrzymywał uwagi, skupiając się na oddechu. Oddech jednak nie jest tylko środkiem, który odwodzi cię od bujania w obłokach. Oddech jednoczy ciało z umysłem i otwiera bramy mądrości. Jeśli pojawią się jakieś myśli lub uczucia, to nie należy ich odpędzać; gdy będziesz nadal koncentrował się na oddechu, to odejdą w sposób naturalny.
    Jeśli nie chodzi o to, by odganiać myśli, martwić się nimi, bać się ich czy nienawidzić – co mamy z nimi zrobić?
    Po prostu przyjąć ich obecność.

    Na przykład, kiedy pojawi się uczucie smutku, niezwłocznie rozpoznaj je: „Właśnie pojawiło się we mnie uczucie smutku”.

    Jeśli dalej będziesz czuł smutek, bądź go świadom: „Uczucie smutku wciąż jest we mnie”.

    Jeśli powstanie myśl: „Jest późno, a mimo to sąsiedzi strasznie hałasują”, rozpoznaj tę myśl.

    Jeśli nie ustępuje, dalej zdawaj sobie z niej sprawę.

    W ten sam sposób nazywaj różne uczucia i myśli, które będą w tobie powstawały.
    Ogromnie ważne jest, by żadne uczucie i żadna myśl nie pozostała nie zauważona i nie nazwana.
    Bądź jak strażnik bramy cesarskiej, który zarejestruje każdego, kto przejdzie głównym korytarzem.

    Gdy nie ma w tobie żadnego uczucia ani myśli, zarejestruj to.
    Praktykując w ten sposób staniesz się w pełni świadomy swych uczuć i myśli w chwili obecnej.
    Wkrótce zapanujesz nad umysłem. Na tym etapie można już połączyć technikę utrzymywania uwagi na oddechu z uwagą skupioną na uczuciach i myślach.

    Gdy praktykujesz medytację, nie daj się wciągnąć w sidła rozróżniania między „dobrym” a „złym”, gdyż w ten sposób wywołujesz w sobie walkę.
    Jeśli pojawi się w tobie jakaś pozytywna myśl, zauważ ją: „Pozytywna myśl pojawiła się we mnie”. I gdy powstanie negatywna myśl, również ją uznaj: „Negatywna myśl pojawiła się we mnie”. Nie zajmuj się nią dłużej, ale też nie próbuj pozbyć się jej, bez względu na to, jak bardzo jej nie lubisz. Wystarczy uznać, że ona jest.

    Jeżeli oddalisz się, to musisz wiedzieć, że się oddaliłeś, a jeżeli zostałeś, to bądź świadom, że ciągle tu jesteś.

    Na tym poziomie świadomości niczego już nie będziesz musiał się bać.

    Fragment wspaniałej książki : Thich Nhat Hanh – „Cud uważności”

    ABC medytacji

    28 Środa List 2007

    Posted by ME in Medytacja, Rozwój, Zen, Świadomość

    ≈ 6 Komentarzy

    Tagi

    akceptacja, Medytacja, obserwacja, uważność, wyciszenie

    Medytacja to obserwacja, która oznacza jednoczesny udział.
    Umysł składa się z serii wydarzeń a obserwator uczestniczy w tych zdarzeniach za każdym razem, kiedy spogląda w głąb. To, na co patrzysz, reaguje na proces obserwacji. Patrzysz na siebie, a to, co widzisz, zależy od tego, jak patrzysz. Tak więc proces medytacji jest niezwykle subtelny, a rezultat całkowicie zależy od stanu umysłu medytującego. Poniższe zasady mają wielkie znaczenie dla sukcesu w praktyce. Większość z nich już została uprzednio przedstawiona. Tutaj zbieramy je wszystkie jako zbiór zasad, których należy przestrzegać.

    1. Niczego nie oczekuj: po prostu siedź i obserwuj, co się dzieje. Potraktuj to jak eksperyment. Zainteresuj się aktywnie samym testem. Ale nie pozwól, by twoje oczekiwania względem rezultatów rozproszyły cię. Jeśli już o tym mowa, nie oczekuj jakichkolwiek wyników. Pozwól, by medytacja biegła własnym rytmem i torem.
    Pozwól, by medytacja nauczyła cię tego, czego powinieneś się nauczyć. Świadomość medytacyjna dąży do postrzegania rzeczywistości dokładnie takiej, jaką ona jest.
    Bez względu na to czy to jest zgodne z naszymi oczekiwaniami, czy nie, konieczne jest byśmy na chwilę porzucili wstępne założenia i wyobrażenia. Na jakiś czas musimy odłożyć nasze wyobrażenia, opinie i interpretacje na górną półkę. W przeciwnym przypadku będą nam one przeszkadzać.

    2. Nie napinaj się: nie przyspieszaj niczego, ani nie staraj się za bardzo. Medytacja nie jest agresywna. Nie można niczego gwałtownie robić na siłę. Działaj systematycznie i bez napięcia.

    3. Nie spiesz się: nie ma pośpiechu, działaj powoli. Należy usadowić się na poduszce i siedzieć jakby miało się cały dzień wolny. Wszystko co cenne, wymaga czasu. Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość.

    4. Niczego nie trzymaj się kurczowo i niczego nie odrzucaj: niech się dzieje, co się dzieje, przystosuj się do tego, cokolwiek by to było. Jeśli pojawią się pozytywne wyobrażenia, to dobrze. Jeśli pojawią się negatywne wyobrażenia, to też dobrze. Potraktuj je wszystkie równo i cokolwiek się zdarzy przyjmij to ze spokojem. Nie walcz z tym, czego doświadczasz, po prostu obserwuj to uważnie.

    5. Odpuść sobie: naucz się płynąc z nurtem zachodzących zmian. Rozluźnij się i zrelaksuj.

    6. Zaakceptuj wszystko, co się pojawi: zaakceptuj swoje uczucia, nawet te, których wolałbyś nie mieć. Zaakceptuj swoje doświadczenia, nawet te, których nienawidzisz.
    Nie potępiaj się za to, że masz wady i słabości. Naucz się postrzegać wszystkie zjawiska zachodzące w twoim umyśle jako absolutnie naturalne i zrozumiałe. Spróbuj wyrobić w sobie nieustającą, bezstronną akceptację wobec wszystkiego
    – czego doświadczasz.

    7. Bądź dla siebie łagodny: bądź dla siebie miły. Być może nie jesteś ideałem, ale jesteś wszystkim, z czym będziesz pracował. Proces stawania się tym, kim będziesz, zaczyna się od całkowitej samoakceptacji.

    8. Obserwuj siebie: kwestionuj wszystko. Niczego nie przesądzaj z góry. Nie wierz w coś tylko dlatego, że brzmi to mądrze i pobożnie, bo powiedział to ktoś, kto jest święty. Sam się przekonaj. To nie znaczy, że masz być cyniczny, zuchwały lub odnosić się do innych z lekceważeniem. To znaczy, że powinieneś opierać się na własnym doświadczeniu. Poddaj wszystkie stwierdzenia testowi własnych doświadczeń i pozwól, by rezultaty doprowadziły cię do prawdy. Medytacja wglądu rozwija się z wewnętrznej tęsknoty do tego, aby uświadomić sobie, co jest prawdziwe i uzyskać wgląd w prawdziwą strukturę egzystencji, który przyniesie wyzwolenie.
    Całą praktyka opiera się na pragnieniu, żeby poznać prawdę. Bez niego praktyka jest powierzchowna.

    9. Potraktuj problemy jak wyzwania: potraktuj negatywne doświadczenia jak okazję, by się czegoś nauczyć i rozwinąć.
    Nie uciekaj od nich, nie potępiaj siebie ani nie cierp w milczeniu. Masz problem? Świetnie. To woda na twój młyn. Ciesz się, zagłęb się w nim i badaj go.

    10. Nie rozmyślaj: nie musisz wszystkiego rozumieć. Dyskursywne myślenie nie uwolni cię z pułapki. W medytacji umysł oczyszcza się w naturalny sposób poprzez uważność, poprzez samą uwagę, bez słów. Nawyk roztrząsania problemów nie jest konieczny, by pozbyć się rzeczy, które cię zniewalają. Wszystko czego trzeba, to czysta, pozarozumowa percepcja czym są i jak działają. Samo to wystarczy, by się ich pozbyć. Pojęcia i rozumowanie są tylko zawadą. Nie myśl. Obserwuj.

    11. Nie zastanawiaj się nad kontrastami: ludzie są różni, lecz roztrząsanie tych różnic to niebezpieczna rzecz. Jeśli nie będziemy ostrożni, doprowadzi nas to wprost do egoizmu. Tok zwykłego ludzkiego rozumowania pełen jest chciwości, zazdrości i dumy. Mężczyzna, który widzi innego mężczyznę na ulicy, może natychmiast pomyśleć: „Wygląda lepiej ode mnie.” Od razu pojawia się zawiść lub wstyd.
    Dziewczyna, która widzi inną dziewczynę może pomyśleć: „Jestem ładniejsza od niej.” Od razu pojawia się duma. Takie porównywanie to nawyk mentalny, który prowadzi bezpośrednio do takich czy innych, negatywnych odczuć: chciwości, zawiści, dumy, zazdrości i nienawiści.
    To negatywny nawyk mentalny, lecz tak właśnie robimy cały czas. Porównujemy się z innymi, jeśli chodzi o: wygląd, sukces, osiągnięcia, bogactwo, stan posiadania, iloraz inteligencji, a wszystko to prowadzi do tego samego miejsca – wyobcowania, barier pomiędzy ludźmi, negatywnych uczuć.

    Zadaniem medytującego jest pozbycie się tego negatywnego nawyku poprzez dokładne zbadanie go, a następnie zastąpienie go innym nawykiem.
    Zamiast skupiać się na różnicach pomiędzy sobą a innymi, medytujący skupia się na podobieństwach. Ogniskuje swą uwagę na tych czynnikach, które są uniwersalne dla wszystkich żyjących istot, na rzeczach, które zbliżą go do innych. Dzięki temu, porównania, jeśli już w ogóle się pojawią, prowadzą raczej do poczucia wspólnoty, a nie do poczucia wyobcowania. Oddychanie to uniwersalny proces. Wszystkie kręgowce oddychają generalnie w ten sam sposób. Wszystkie żyjące istoty, w taki czy inny sposób, wymieniają gaz z otoczeniem. To jeden z powodów, dla których podczas medytacji koncentrujemy się właśnie na oddechu. Zaleca się, by medytujący badał proces własnego oddechu, co pozwoli mu na zrozumienie jego pierwotnego, odwiecznego związku z resztą życia. To nie znaczy, że przymykamy oczy na wszystkie różnice wokół nas. Różnice istnieją. Oznacza to po prostu, że przestajemy podkreślać różnice a zaczynamy akcentować elementy uniwersalne. Zalecana jest następująca procedura:

    Kiedy medytujący spostrzeże jakikolwiek obiekt, nie powinien rozmyślać o nim w zwykły, egoistyczny sposób.
    Powinien raczej obserwować proces percepcji sam w sobie.

    Powinien obserwować pojawiające się uczucia i będące ich skutkiem czynności umysłu. Powinien zaobserwować zmiany, które w wyniku tego zachodzą w jego świadomości. Obserwując te zjawiska, medytujący musi być świadom tego, że to co widzi, jest uniwersalne. To początkowe doznanie wywoła przyjemne, nieprzyjemne lub neutralne uczucia. To powszechne zjawisko. Podobnie jak w jego umyśle, zachodzi ono także w umysłach innych osób i powinien on wyraźnie sobie zdawać z tego sprawę. Na te odczucia może zareagować w różny sposób. Może odczuwać chciwość, pożądanie lub zazdrość. Może odczuwać lęk, niepokój, nudę lub martwić się. Takie reakcje są powszechne. Po prostu zauważa je i następnie uogólnia. Powinien zdawać sobie sprawę z tego, że takie reakcje są zwykłymi ludzkimi reakcjami i każdy może ich doświadczyć.

    Na początku taki typ praktyki może wydawać się sztuczny i wymuszony, lecz jest nie mniej naturalny niż to, co robimy zazwyczaj. Jest po prostu nowy. W miarę jak będziemy praktykować, ten zwyczaj zastąpi zwykły nawyk egoistycznego porównywania, a na dłuższą metę okaże się on o wiele bardziej naturalny. Dzięki temu mamy w sobie dużo zrozumienia. Słabości i wady innych już nas nie denerwują. Zmierzamy w kierunku harmonii z całym życiem.

    Henepola Gunaratana – „Medytacja Vipassana w prostych słowach”

    Czy Twoje życie ucieka?

    17 Sobota List 2007

    Posted by ME in Rozwój, Zen, Świadomość

    ≈ 3 Komentarze

    Tagi

    Medytacja, Thich, Thich Nhat Hanh, tu i teraz, uważność, Zen, Świadomość

    Kiedy idziesz ścieżką, praktykuj Uważność.
    Kiedy idziesz ścieżką obrośniętą z dwóch stron kępa­mi zielonych traw, możesz – praktykując Uważność – doświadczać tej ścieżki. Można praktykować poprzez utrzymywanie jednej myśli: „Idę ścieżką”. Czy świeci słońce, czy pada deszcz, czy ścieżka jest sucha, czy mokra, utrzymuj tę jedną myśl, lecz nie powtarzaj ciągłe tego samego jak maszyna. Mechaniczne myślenie jest przeciwne żywej świado­mości. Jeśli naprawdę będziemy w stanie pełnej świa­domości, kiedy podążamy ścieżką, wtedy każdy nasz krok wyda nam się nieskończonym cu­dem, a radość otworzy nasze serca jak kwiaty, umoż­liwiając wejście do świata rzeczywistości. Lubię cho­dzić samotnie wiejskimi dróżkami wśród ryżowych pól i dziko rosnącej trawy, stawiając stopy z pełną Uważnością i wiedząc, że stąpam po wspaniałej ziemi. W takich chwilach istnienie staje się cudowną i ta­jemniczą rzeczywistością. Zwykło się uważać za cud chodzenie po powierzchni wody czy unoszenie się w powietrzu, ale myślę, że prawdziwym cudem jest chodzenie po ziemi. Każdego dnia uczestniczymy w cudzie, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy: niebieskie niebo, białe chmury, zielone liście, ciekawskie oczy dziecka – nasze własne oczy. Wszy­stko jest cudem.

    Można by spytać: jak więc praktykować Uważność/Uwagę?

    Odpowiedź moja brzmi: Koncentruj się na pracy, bądź czujny i gotowy radzić sobie sprawnie i mądrze z każdą sytuacją, która powstanie. Jest to pełna Uważność. Nie ma powodu, dla którego Uważność miałaby się różnić od koncentrowania się na pracy, bycia czujnym i robienia tego, co najwłaściwsze. Potrzebujemy spo­koju serca i samokontroli, jeśli chcemy, żeby nasze wysiłki przynosiły dobre rezultaty. Łatwo zauważyć, że jeśli tracimy samokontrolę i pozwalamy niecierpli­wości i złości zakłócić naszą pracę, to odbieramy tej pracy jakąkolwiek wartość.
    Uważność jest cudem, dzięki któremu poznajemy sie­bie i przywracamy się życiu. Wyobraź sobie magika, który rozcina swe ciało na części i umieszcza każdą z nich w innym miejscu – ręce na południu, ramio­na na wschodzie, nogi na północy, po czym dzięki cudownej mocy wydaje okrzyk, który ponownie łą­czy w całość wszystkie rozrzucone części ciała. Uważność jest jak ta magiczna sztuczka – to jest cud, który w okamgnieniu scala nasz rozproszony umysł i przywraca mu jedność, tak że możemy żyć każdą chwilą życia.

    Thich Nhat Hanh – Cud uważności

    Świadomość

    "Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
    C.G.Jung


    WSZYSTKIE POSTY BLOGA

    Świadomość

    • Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
    • „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
    • Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
    •Demony, które niosą Przebudzenie
    • Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
    • Na jakim etapie swojego życia jesteś?
    • Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
    • Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
    • Podświadomość - kluczem do bogactwa
    •Jak zachęcić podświadomość do współpracy
    • Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
    • Czym jest intuicja?
    • Rozwijanie świadomej intuicji
    • Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
    • Inspirujące cytaty sławnych ludzi
    • Zrób coś inaczej niż dotychczas !
    • Spogladaj głębiej…
    • Źródło natchnienia jest w Tobie
    • Bez granic
    • Nowy stan świadomości
    • Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
    •Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
    • Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
    • Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
    • Nie możesz zgubić drogi
    • Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
    • Wybieraj swój świat świadomie
    • Przestrzeń w Tobie
    • Alaja - kosmiczna świadomość
    • Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
    Holograficzny wszechświat
    • Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
    • Narodziny świadomości
    • 48 minut absolutnej świadomości
    • Życie - cytaty z Osho
    • Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
    • Czym są Iluzje?



    Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

    • Co to jest Prawo Przyciągania?
    • Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
    • Sekret Zdrowia
    • Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
    • Uzdrowicielska potęga wizualizacji
    • Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
    • Prawo przyciagania…w działaniu!
    • Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
    •Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
    •Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
    •Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
    •Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

    Związki

    • Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
    • Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
    • Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
    • Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
    • Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
    • Seks, impotencja i wolność
    • Lęk przed zaangażowaniem w związku
    • Zasady udanego związku miłości
    • Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
    • Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
    • Toksyczny związek, jak go uniknąć?
    • Idealne partnerstwo
    • Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
    • Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
    • Demon zazdrości
    • Czy Twoj partner Cię szanuje?
    • Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
    •Kobiecość kontrolowana
    • Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
    •Lęk i kontrola w związku
    • Seks - niszczy czy wyzwala?
    • Doceń Twój związek…
    • Jak pokonać lęk przed zranieniem?
    • Dobre i złe strony partnerstwa
    • Intymność a uległość
    • Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
    • Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
    • Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

    Pomiędzy ludźmi

    • Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
    “Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
    • Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
    • Dystans. Sztuka życia.
    • Czy warto być czasem… samolubem?
    • Jak prowadzić dyskusje?
    • Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
    • Polityka, Polacy i…narzekanie.
    • Nie zakładaj nic z góry
    • Jak nie mieć wrogów?
    • Czy warto się kłócić?
    • Czy umiesz wybaczać?
    • Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
    • Ocean współczucia
    • Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
    • Czy jesteś robopatą?
    • Czy jesteś otwarty?
    • Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
    • Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
    • Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
    • Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
    • Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
    • Utrata kontroli
    • Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
    •Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
    •Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
    • Naprawdę magiczne słówko! :)
    • Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
    • Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
    • Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
    • Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
    • Jak zostać dobrym słuchaczem
    • Czy umiesz naprawdę słuchać ?
    • Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
    •Tajemnica wspierania innych ludzi
    • Nie próbuj zadowolić wszystkich
    •Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
    •Lista książek godnych uwagi…
    •Jakie seriale lubicie?
    •Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

    Poza samotność

    • Samotność a zależność od innych
    • Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
    • Samotność czy osamotnienie?
    • Strach i ciemność?
    • Nie zadręczaj się!
    • Wybacz sobie i wybacz innym
    • Cztery kroki do wolności
    • Wolność. Czy to puste słowo?
    • Czy istnieje dobra samotność?
    • Depresja. Jak sobie z nią radzić?
    • Akceptacja naszej…nieakceptacji
    • Odpowiedzialność i wolność
    • Luźne rozważania o ludzkiej samotności
    • Obnażanie sie do “ja”
    • Czy można pomóc sobie samemu? :)
    • Twoim zadaniem jesteś Ty
    • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
    • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
    • Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

    Koniec cierpienia


    • Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
    • Skąd się biorą wypadki?
    • Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
    • Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
    • Miłość to inne słowo na wolność
    • Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
    • Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
    • Złote myśli Berta Hellingera
    • Ustawienia rodzinne Hellingera
    • Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
    • Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
    • Seks - demon z piekła rodem
    • Boska strona seksu
    • Boskie ciało?
    • Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
    • Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
    • Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
    • Czy wiesz dlaczego cierpisz?
    • Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
    • Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
    • Najpopularniejsza religia świata
    • Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

    Szczęście - idea czy rzeczywistość

    • Szczęscie jest bliżej niż myślisz
    • Radość niebezpiecznego życia
    • Czy jesteś…godny szczęścia?
    • Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
    • Nieuwarunkowane szczęście
    • Patrząc oczyma miłości
    • Szczęscie w zasięgu ręki
    • Zasługujesz na miłość i przyjemność!
    • Przyjemność i szczęście bez granic…?
    • Kochaj i bądź radosny!
    • To jest Twoje życie
    • Czy czujesz że zasługujesz?
    • Jak napięcie zastąpić radością?
    • Przyjemność?
    • Nie bój się zmian!
    • Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
    • Pierwsze prawo zmian
    • Czarne, nieznane drzwi
    • Do znudzenia - o optymistach :)

    Zdrowie

    • Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
    •Choroba ma swój początek w umyśle?
    • Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
    • 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
    • Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
    •Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
    • Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
    • Zalety diety roślinnej
    • Totalna kuracja przeciwrakowa
    • Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
    •Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
    • Ulecz swoje ciało !
    • Śmiech to życie
    • Stres i napięcie = początek choroby
    • Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
    • Filozofia zdrowia
    • Jesteś tym co zjesz
    • Jak się zdrowo odżywiać?
    • Zasady dobrego odżywiania
    • Tajemnica Twego ciała
    • Akupunktura a medycyna współczesna
    •Medycyna holistyczna
    •Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
    • Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
    • KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
    • Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
    • Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
    • Wojna w naszym organizmie.
    • Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
    • Masaż leczy duszę
    • Źródła niemocy
    • Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
    • Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
    • Zdrowy rozsądek w dietach?
    • Negatywne odczucia wobec ciała

    Oddech

    • Czy oddychasz prawidłowo?
    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
    •Stłumienia cz II
    •Stłumienia cz I
    • Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
    • Co to jest REBIRTHING?
    • Niezwykła moc oddechu? :)
    • Integracja oddechem

    Psychologia i duchowość

    • Huna i Freud
    • Huna i Jung
    • Cień - wg Junga
    • Twórczy ludzie wg Junga
    •Twórczy umysł a wyobrażenia
    • Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
    • Jak poradzić sobie ze stresem?
    •Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
    • Pozytywne wyzwanie
    • Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
    • Asertywność
    • Nałogi - pragnienie ucieczki
    • Pozytywne myślenie nie wystarczy!
    • Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
    • Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
    • NLP - jak jesteś zaprogramowany?
    • 10 zasad NLP
    • Potęga manipulacji słowem
    • Magia i moc słów
    • GESTALT - integracja psychiki i ciała
    • Czy jesteś tolerancyjny?
    • Narodziny Ego
    • Ego a osobowość ofiary
    • Enneagram - 9 typów osobowości
    • Nawyki, wolność i społeczeństwo
    • Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
    • Lody i samochody
    • Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
    • Samospełniająca się przepowiednia
    • Psychologia inspiracji
    •Twórz, twórz bezustannie!
    • Metoda Simontona

    Bóg i duchowość

    • Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
    • Krótka historia Boga
    • Bóg - to jest...
    • Dobro i zło
    • Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
    • Rozmowy z Bogiem
    • Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
    • Benedyktyn, demony i Zen
    • Fala jest morzem
    • Przestać żyć we władzy Demona
    • Jesteśmy Bogiem
    • Wiara nie pozwala Ci myśleć
    • Życie - to jedyna religia
    • Bóg jest tancerzem i tańcem
    • Bóg jest Tobą
    • Przyjaźń z Bogiem
    • Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

    Umysł a duchowość

    • Zachwaszczony umysł?
    • Enkulturacja
    • Wyzwolenie z chaosu myśli
    • Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
    • Zaminowane obszary umysłu
    • Jak jest oprogramowany Twój mózg?
    • Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
    • Ludzie i roboty
    • Opetanie i formy myślowe wg Huny
    • Memy i wirusy umysłu
    • Bełkoczący umysł
    • Bezrozumnie?
    • Odpowiedź na Psychiczny Atak
    • Czy wiesz co jest ci serwowane?
    • Zjednoczenie
    • Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
    • Co wpływa na nasze życie?
    • Kiedy kłamstwo staje się prawdą
    • Ukryta siła metafor
    • Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
    • Tajemnica ludzkiego snu
    • Mistrz snu
    •Kilka słów o świadomym śnieniu
    • Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
    • Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

    Ciało i Energia

    • Aura człowieka - najważniejsze informacje.
    • Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
    • Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
    • Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
    • Czakramy, poziomy Twojego życia!
    • Jak nauczyć się widzieć aurę?
    • Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
    • Geneza blokad na czakramach
    • Świat to energia!
    • Ciała duchowe według Jogi Kundalini
    • Co tak naprawdę wiemy o świecie?
    • Tai-chi
    • Czym jest energia “Chi” ?
    • Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
    • Panta rei - energia dokoła nas
    • Dobre wibracje
    • Seksualność a czakry
    • Jasnowidzenie - fakty i mity
    • Telepatia i jasnowidzenie
    •Telepatia – czy to działa?
    • Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
    • Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
    • Energia musi płynąć…!
    • Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
    • Oświecenie - wielki mit.
    • Energia myśli i myślokształty
    • Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
    • Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
    • Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
    • Sen Planety
    • Energia życia. Fakt czy mit?
    • Hipoteza Gai
    • Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

    Rozwój a Medytacja

    • ABC medytacji
    Miłość, seks i medytacja
    • Czym jest medytacja?
    • Ćwiczenia uwalniające energię
    • Medytacja chodząca
    • Medytacja a palenie papierosów
    • Ból a medytacja
    • Medytacja z czakramami
    • Myśleć czy medytować...
    • Czy Twoje życie ucieka?
    • Medytacja a egoizm
    • Emocje i myśli podczas medytacji
    •Medytacja - praktyka czy tajemnica?
    • Dzień Uwagi
    • Wyostrz swoją uwagę
    • Świadomość hara - początek i koniec życia
    • “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
    • Medytacja z koanem
    • Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
    • Zabawne i nietypowe techniki medytacji
    • Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
    • Naucz się relaksować
    • Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
    • Historia pewnego medytującego
    • Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
    • Nauka medytacji w zakładach karnych
    •Rozpadnij się na kawałki
    •Czy jesteś uważny?

    Osobowość i emocje

    • Afirmacje, sztuka zmiany życia
    • Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
    • Afirmacje także mogą szkodzić!
    • Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
    • Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
    • Ciemna noc duszy
    • Ciemna strona emocji?
    • Zostań mistrzem swoich emocji?
    • Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
    • Uciszenie silnych emocji - wg Huny
    • Napięcie i odprężenie
    • Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
    • Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
    • Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
    • Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
    • Przekraczanie granic a bariera lęku
    • Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
    • Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
    Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
    • Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
    • Autentyczna zmiana myślenia
    • Przestań się okłamywać
    • Poznawaj siebie - podejście Zen
    • Kto jest premierem w Twoim rządzie?
    • Zaufanie - w realizacji marzeń
    • Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
    • Oszukując własne emocje….
    • Energia bolesnych emocji
    • Nieśmiałość a prostytucja
    • Tajemnice nieśmiałości
    • Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
    • Cuda…i miłość.
    • Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
    • Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
    • Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

    Walka i akceptacja

    • Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
    • Koniec walki oznacza zwycięstwo
    • Mówić: tak - czy nie?
    •Przestań usiłować być dobrym cz II
    •Przestań usiłować być dobrym cz I.
    • Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
    •Poza dobrem i złem
    • Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
    • Zagadnienie zła - okiem Hindusa
    • Zrozumienie “zła”
    • Wojna w Tobie trwa
    • Nauka akceptacji dobrego i złego
    • Droga wojownika
    • Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
    • Ponad-Ego
    • Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
    • Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
    • Życie w harmonii
    • Życie to jest….- cytaty sławnych
    • Umysł kontra ciało
    • Zaakceptuj i bądź wolny...
    • Wewnetrznie podzieleni
    • Mądrość
    • Miłość…jak głód
    • Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
    • Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
    • Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

    Dorosłe dzieci

    • Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
    • ADHD = Dzieci Indygo?
    • Niewinny dorosły człowiek
    • Źródło depresji: dzieciństwo?
    • Dziecko w rodzinie alkoholika
    •Przełam wzorce z dzieciństwa
    • Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
    • Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
    • Zranione czy radosne dzieci?
    • Wewnętrzne dziecko
    • Kobieta bez winy i wstydu
    • Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
    • Toksyczny wstyd
    • List ojca do syna. Wyznanie.
    • Czego szukasz? Od czego uciekasz?
    • Zmień….przeszłość!
    • Miejsce wewnętrznej przemiany
    • Natura - nasz największy nauczyciel
    • Kim jestem? Początek życia
    • Wewnętrzny ogród
    • Jakie dzieci wychowasz?
    • Grzeszne ciało?
    • Niewolnik namiętności
    • Męska autokastracja. Rys historyczny.
    • Nie istnieją błędy - tylko lekcje
    • Puść dziecku dobry kawałek ;)
    •Zachęć dziecko do czytania
    • Puchatek smakuje Tao
    •Jak zostać dziecięcą szeptunką

    Czakramy

    • Czakramy - poziomy Twego życia
    • Czakram Podstawy
    • Czakram Podbrzusza
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Serca
    • Czakram Gardła
    • Czakram Trzeciego Oka
    • Czakram korony
    • Geneza blokad na czakramach
    • Seksualność a czakry
    • Tajemnice kolorów
    • Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
    • Podróż przez czakry - w wyobraźni
    • Symboliczne znaczenie kolorów

    Wokół religii i ezoteryki


    • Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
    • Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
    • Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
    • Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
    • Ciemna strona chrześcijaństwa
    • Numerologia - czy to ma sens?
    • Yang i Yin
    • Czym jest energia “Chi” ?
    • Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
    • Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
    • Przypadki nie istnieją
    • Odpowiedzią… są pytania
    • Ogrody Zen
    • Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
    • Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
    • Feng Shui
    • Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
    • Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
    • Uważaj, co mówisz...
    • 4 etapy życia
    • TAO• Tao Kubusia Puchatka
    • Zen w sztuce łucznictwa
    • Kilka słów o medycynie chińskiej
    • Być Zorbą czy…Buddą?
    • Cztery umowy Tolteków
    • Historia Buddy
    • Chiromancja - Linie na dłoni.
    • Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
    • Kurs cudów - zasady.
    • Zen grania
    • Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
    • Religia jest trickiem genów ?
    • W stronę wiecznej boginii
    • Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
    •Rio Abierto – życie jak rzeka
    •Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

    Śmierć a duchowość

    • Historia człowieka który wrócił z martwych
    • Życie to lekcja
    • Doświadczenia z pogranicza śmierci
    • Historia pewnego przebudzenia
    • Czemu boimy się śmierci?
    • Czy przeraża Cię Pustka?
    • Los, karma, wolna wola?
    • Prawo przyczyny i skutku
    • Reinkarnacja?
    • Diagnostyka karmy cz I
    • Diagnostyka karmy cz II
    • Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
    • Przebudzenie.
    • Czy można zmienić karmę?
    • Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
    • Czy śmierć jest największym złem?
    • Inne spojrzenie na reinkarnację
    • Pozwól sobie umrzeć
    • Zabijanie nie jest… złe?
    • Pesymistyczna wizja cywilizacji?
    • Prawo przyczyny, skutku i wiary

    Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


    • Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
    • Mądrość jest sposobem podróżowania.
    • Trzej mnisi i… ego
    •Mądrości leśnego mnicha
    •Straszna historia o diable
    •Obsesja ucznia Zen
    •Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
    • Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
    • Minuta mądrości
    • W sercu Mędrca
    • Miłość i mistrz
    • Potwór, strzała i jajko
    • Śpiew Ptaka
    • Nie zadręczaj się!
    • Historia Dana
    • Najwłaściwszy moment
    • A mistrz mu odpowiedział...
    • Początek Wszechświata
    • Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
    • Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
    • Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

    Sukces w życiu

    • Podświadomość - kluczem do bogactwa
    • Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
    • Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
    • Historia prawdziwego sukcesu
    • Słownictwo sukcesu
    • Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
    • Atrakcyjność przyciąga sukces.
    • Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
    • Porażka jest matką sukcesu
    • Jak być lepszym kierownikiem?
    • EFEKT PIGMALIONA
    •Przepływ pieniędzy, przepływ energii
    • Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
    • Przełamując fale…. I życiowy impas :)
    • Jak polubić…nielubianą pracę
    • Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
    •Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
    •Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
    • Odzyskać wiarę w siebie
    • Mój interes, Twój interes, boski interes?
    • Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
    • Geneza geniusza
    •Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
    • Właściwa postawa…co to takiego?
    • 10 cech idealnego lidera
    • Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
    •Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
    •Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
    •Przekonaj się że …możesz.

    Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
    2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
    3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
    4. MANAWA - moment mocy jest teraz
    5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
    6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
    7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


    • Huna i Freud
    • Huna i Jung
    • Co to jest Huna?
    • Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
    • Huna i “widmowe ciało”
    • Opetanie i formy myślowe wg Huny
    • Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
    • Uciszenie silnych emocji - wg Huny
    • Metoda Ho’oponopono
    • Szaman i ból
    • Szaman miejski
    • Szamanizm a sny
    • Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
    • Przyjemność i szczęście bez granic…?
    • Potęga modlitwy wg Huny

    Autorka:

    • ME

    Waszym Zdaniem

    Harysz o Jesteśmy Bogiem
    kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
    Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
    Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
    Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
    Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
    Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
    Agni o W stronę wiecznej boginii
    Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
    ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
    ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
    Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
    Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
    Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
    Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

    Od 2007 roku

    • 18 517 340 przybyszów !

    Kategorie

    Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

    Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

    Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
    • Obserwuj Obserwujesz
      • Rozwój i Świadomość
      • Dołącz do 1 539 obserwujących.
      • Already have a WordPress.com account? Log in now.
      • Rozwój i Świadomość
      • Dostosuj
      • Obserwuj Obserwujesz
      • Zarejestruj się
      • Zaloguj się
      • Zgłoś nieodpowiednią treść
      • Zobacz witrynę w Czytniku
      • Zarządzaj subskrypcjami
      • Zwiń ten panel
     

    Ładowanie komentarzy...