• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: zrozumienie

Zdrowa psychika = zdrowe ciało?

23 Środa Czer 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie

≈ 45 Komentarzy

Tagi

choroba, ciało, cierpienie, Dethlefsen, samopoznanie, symptom, symptomy, transformacja, transmutacja, uzdrowienie, zdrowie, zrozumienie, Świadomość

choroba
Opuszczamy, jednoznacznie i rozmyślnie, obszar „medycyny naukowej”.
Nie rościmy sobie pretensji do „naukowości”, gdyż punkt, z którego wychodzimy, jest zupełnie inny. Z rozmysłem wychodzimy poza ramy nauki, gdyż ta ogranicza się przecież do szczebla funkcjonalnego, tym samym jednocześnie uniemożliwiając zamanifestowanie się znaczenia i sensu choroby.

Postępując w ten sposób, nie wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom zagorzałych racjonalistów i materialistów; zwracamy się do ludzi gotowych podążać krętymi i bynajmniej nie zawsze logicznymi ścieżkami ludzkiej świadomości.

Dobrą pomocą w takiej podróży przez ludzką duszę są: obrazowe myślenie, fantazja, umiejętność kojarzenia, ironia i słyszenie podtekstów językowych. Nasza droga będzie wymagać – i to w znacznej mierze – umiejętności radzenia sobie z paradoksami i dwuznacznościami bez natychmiastowego wymuszania jednoznaczności poprzez niszczenie jej biegunów.

Ciało nigdy nie jest chore lub zdrowe, gdyż wyrażają się w nim jedynie informacje pochodzące ze świadomości.

Ciało samo z siebie niczego nie czyni, o czym każdy może się przekonać, obserwując zwłoki.
Ciało żywego człowieka zawdzięcza swe funkcje właśnie owym dwóm instancjom niematerialnym, które zazwyczaj nazywamy świadomością i życiem (duszą).
Świadomość przedstawia przy tym informację, która objawia się w ciele i podlega transpozycji do sfery widzialnej.
Świadomość ma się do ciała tak jak program radiowy do odbiornika.

To, co nieustannie dzieje się w ciele istoty żywej, jest wyrazem odpowiedniej informacji ewentualnie zagęszczenia odpowiedniego obrazu (obraz to po grecku eidolon, odpowiada mu zatem również pojęcie „idei”).
Gdy jakaś funkcja wymyka się spod kontroli, w mniejszym lub większym stopniu zaczyna zagrażać harmonii całości, wtedy mówimy o chorobie.

Choroba oznacza więc odejście od harmonii czy też zakwestionowanie zrównoważonego dotychczas porządku (później przekonamy się, że, widziana pod innym kątem, choroba jest właściwie ustanowieniem równowagi).
Zakłócenie harmonii dokonuje się jednak w świadomości na płaszczyźnie informacji i objawia się jedynie w ciele.

Ciało jest zatem sferą objawiania się i urzeczywistniania świadomości, a tym samym także wszystkich procesów i zmian, które dokonują się w świadomości.

Tak jak cały świat materialny jest jedynie sceną, na której przyjmuje kształt gra archetypów, stając się w ten sposób alegorią, tak i materialne ciało jest sceną, na której obrazy świadomości pragną uzyskać swój wyraz.

Dlatego gdy świadomość człowieka popada w stan nierównowagi, staje się to widoczne i odczuwalne w jego ciele jako symptom. Stąd wprowadzającym w błąd jest twierdzenie, że ciało jest chore – chory może być jedynie człowiek – natomiast owo bycie chorym objawia się w ciele jako symptom. (Gdy wystawia się tragedię, przecież nie scena jest tragiczna, lecz utwór!)

Symptomów jest wiele – ale wszystkie są wyrazem jednego i tego samego zdarzenia, które nazywamy chorobą, a które zawsze dokonuje się w świadomości człowieka.
Tak jak ciało nie może żyć bez świadomości, tak też bez świadomości nie może „chorować”.

W tym miejscu zapewne zrozumiałe stanie się zastrzeżenie, że nie akceptujemy przyjętego dziś powszechnie podziału na choroby somatyczne, psychosomatyczne, psychiczne i umysłowe. Tego rodzaju koncepcja raczej utrudnia niż ułatwia możliwość rozumienia istoty rzeczy.

Nasz sposób widzenia sprawy odpowiada do pewnego stopnia modelowi psychosomatycznemu, z tą wszakże różnicą, że odnosimy go do wszystkich symptomów, nie czyniąc żadnych wyjątków.

Rozróżnienie „somatyczny” /”psychiczny” można w najlepszym razie odnieść do płaszczyzny, na której symptom się manifestuje – ale jest ono bezużyteczne, gdy idzie o lokalizację choroby.

Starożytne pojęcie chorób ducha jest zupełnie mylące, gdyż duch nigdy nie może zachorować – w tym wypadku chodzi wyłącznie o symptomy, które manifestują się na płaszczyźnie psychicznej, a więc w świadomości człowieka.

Wraz z pojęciowym rozróżnieniem między chorobą (płaszczyzna świadomości) a symptomem . (płaszczyzna cielesna) nasz sposób widzenia choroby nieuchronnie ulegnie przemieszczeniu.

Działamy zatem jak krytyk, który próbuje poprawić złą sztukę teatralną nie poprzez analizę i zmianę kulis, rekwizytów i aktorów, lecz od razu zabiera się do samego tekstu.

Konsekwencją pojawienia się symptomu w ciele człowieka jest (w mniejszym lub większym stopniu) zwrócenie nań uwagi i przerwanie w ten sposób, niekiedy gwałtownie, dotychczasowej jednostajności życia.

Symptom jest sygnałem, który ściąga na siebie uwagę, zainteresowanie i energię, a tym samym powoduje zakwestionowanie normalnego, równomiernego toku życia.

Symptom wymusza na nas uwagę – czy chcemy tego, czy też nie.

To pochodzące z zewnątrz zakłócenie odczuwamy jako pewnego rodzaju dyskomfort i dlatego mamy zazwyczaj tylko jedno pragnienie: spowodować, by czynnik zakłócający zniknął. Człowiek nie lubi, gdy mu coś zakłóca normalny tok życia – dlatego podejmuje walkę z symptomem. Walka absorbuje, jest zajęciem przykuwającym uwagę – w ten sposób symptom powoduje sytuację, w której musimy się nim zająć.

Od czasów Hipokratesa medycyna szkolna próbuje wmawiać chorym, że symptom jest wydarzeniem mniej lub bardziej przypadkowym, którego przyczyn należy szukać w procesach funkcjonalnych.

By je zbadać, dokłada się znacznych starań. Medycyna szkolna starannie unika nadawania symptomowi znaczenia, odsyłając tym samym zarówno sam symptom, jak i całą chorobę w obszar pozbawionej znaczenia błahości.

Ale tym sposobem sygnał traci swą właściwą funkcję – symptomy zostają pozbawione znaczenia sygnalnego.

Cokolwiek w naszym organizmie manifestuje się jako symptom, jest ujawnieniem niewidzialnego procesu i przez swą funkcję sygnalną ma przerwać nasz dotychczasowy sposób po-stępowania, wskazać na fakt, że coś jest nie w porządku, i skłonić nas do zastanowienia się nad przyczyną.

Tu też nie byłoby rzeczą rozsądną wyładowanie złości na symptomie, a chęć jego wyeliminowania przez uniemożliwienie mu manifestowania się byłaby wręcz absurdalna.

Symptomu nie wolno zablokować, trzeba natomiast spowodować sytuację, w której okaże się zbędny.
Ale i tutaj trzeba odwrócić wzrok od symptomu i spojrzeć głębiej, jeśli mamy się nauczyć rozumienia znaczenia symptomu.

Wszakże na niezdolności do dokonania tego kroku polega problem medycyny szkolnej – jest za bardzo zafascynowana symptomami. Dlatego właśnie stawia na jednej płaszczyźnie symptom i chorobę, tzn. nie potrafi rozdzielić treści i formy.

Dlatego też z tak wielkim nakładem sił i środków technicznych medycyna szkolna zabiera się do leczenia narządów i części ciała – nigdy zaś człowieka, który jest chory.

Dążyy do tego, by kiedyś tam, w przyszłości, móc uniemożliwić pojawianie się jakichkolwiek symptomów, bez zastanowienia się, czy taka koncepcja może być w ogóle zrealizowana i czy ma sens.

To zdumiewające, w jak niewielkim stopniu rzeczywistość jest w stanie otrzeźwić rozgorączkowane głowy ludzi goniących za takim celem.
A przecież od czasów pojawienia się tak zwanej współczesnej medycyny naukowej liczba chorych nie zmniejszyła się nawet o ułamek procenta.

Jest, jak dawniej, tak dziś, tyle samo chorych – jedynie symptomy uległy zmianom.

Ten otrzeźwiający fakt próbuje się maskować różnymi statystykami, które odwołują się do określonych grup symptomów.

Tak na przykład z dumą obwieszcza się zwycięstwo nad chorobami zakaźnymi, zapominając jednocześnie wspomnieć, jakie inne choroby w tym okresie zyskały na znaczeniu i częstotliwości.

Patrzenie staje się uczciwe dopiero z chwilą, gdy zamiast symptomów widzi się „chorobę jako taką” – a liczba tych przypadków jak dotąd nie zmalała i z pewnością także w przyszłości nie zmaleje.

Podsumujmy raz jeszcze: choroba jest stanem wskazującym, że człowiek w swej świadomości przestał być w porządku czy też w harmonii.
Ta utrata wewnętrznej równowagi objawia się w ciele jako symptom.

Symptom jest zatem sygnałem i nośnikiem informacji, gdyż poprzez fakt swego pojawienia się przerywa dotychczasowy tok życia i zmusza nas do zwrócenia nań uwagi.

Symptom sygnalizuje nam, że jako świadoma istota, jesteśmy chorzy, tzn. wypadliśmy ze stanu równowagi naszych wewnętrznych sił duchowych.
Symptom mówi nam, że czegoś nam brakuje.
„Co panu dolega?” (po niemiecku gra słów: Was fehlt Ihnen = [dosł.] czego panu brakuje?) pytano dawniej chorego – ten zawsze odpowiadał: „Mam bóle”.

Choremu zawsze czegoś brakuje i jest to jakiś brak w świadomości – gdyby mu nie brakowało, byłby przecież zdrowy, tzn. cały i doskonały.
Jeśli wszakże czegoś mu do zdrowia brakuje, wtedy jest nie-cały, czyli chory.

Gdy człowiekowi udaje się pojąć ową różnicę między chorobą a symptomem, wtedy za jednym zamachem zmienia się jego zasadnicza postawa wobec choroby i sposób podejścia do niej.
Przestaje on traktować symptom jako swego głównego wroga, którego zwalczanie i zniszczenie jest celem najwyższym; odkrywa w nim partnera, który może mu pomóc odnaleźć to, czego mu brakuje, a tym samym przezwyciężyć rzeczywistą chorobę.

Tym razem symptom staje się nauczycielem, który pomoże nam zatroszczyć się o własny rozwój i własną świadomość, który potrafi też okazać się wielce surowy i twardy, jeśli będziemy lekce sobie ważyć to nasze najwyższe przykazanie.

Choroba zna tylko jeden cel: pozwolić nam wyzdrowieć.

Symptom może nam powiedzieć, czego nam na tej drodze jeszcze brak – wszakże pod warunkiem, że potrafimy zrozumieć mowę symptomów.

Ponowne nauczenie się języka symptomów jest zadaniem tej książki.

Mówimy ponowne nauczenie się, gdyż język ten istnieje z dawien dawna i dlatego nie trzeba go odkrywać, a jedynie ponownie odnaleźć.
Cały nasz język jest psychosomatyczny, a to znaczy, że zna on związki między ciałem a duszą.

Nauczmy się na nowo wsłuchiwać w tę dwuznaczeniowość naszego języka, a wtedy bardzo szybko usłyszymy i zrozumiemy, o czym mówią nasze symptomy.

Jeśli odważymy się wsłuchać w to, co mają nam do powiedzenia, i zaczniemy się z nimi komunikować, staną się naszym nieprzekupnym nauczycielem na drodze do prawdziwego uzdrowienia. Mówiąc, czego nam właściwie brak, zapoznając ze sprawami, które jeszcze musimy zintegrować w naszej świadomości, dają nam szansę uczynienia zbędnymi symptomów jako takich – właśnie poprzez proces uczenia się i przyswajania przez świadomość.

Tutaj tkwi różnica między zwalczaniem a transmutowaniem choroby.
Wyleczenie rodzi się wyłącznie z transmutowanej choroby, a nigdy z przezwyciężonego symptomu, gdyż wyleczenie zakłada, jeśli spojrzymy na to z samego tylko językowego punktu widzenia, że człowiek jest zdrowszy, a to znaczy w większym stopniu pełny, kompletny.

Wyleczenie polega na dołączeniu do niej elementu brakującego, jest zatem niemożliwe bez rozszerzenia świadomości.

Choroba i zdrowie są parą pojęć, które odnoszą się tylko do świadomości i nie mają zastosowania do ciała – ciało nie może być ani chore, ani zdrowe.

Mogą się w nim jedynie odzwierciedlać odpowiadające tym pojęciom stany świadomości.

Thorwald Dethlefsen – Przez chorobę do samopoznania

Powiązane posty

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.

• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.

• Ulecz swoje ciało !

• Stres i napięcie = początek choroby

• Filozofia zdrowia

• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?

• Masaż leczy duszę

• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?

Reklama

Czy jesteś tolerancyjny?

19 Sobota Czer 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 3 Komentarze

Tagi

bezpieczeństwo, carter-scott, gra, kontrola, krytyka, osądzanie, tolerancja, uwolnienie, uzdrowienie, wybaczenie, władza, zrozumienie, życie

„Wszystko, co drażni nas w innych  może prowadzić do zrozumienia siebie.” Carl Jung

Tolerancja to zewnętrzny wymiar akceptacji – musisz nauczyć się przyj­mować wszystkie cechy innych i pozwolić im być i znajdować wyraz dla własnego człowieczeństwa. Żeby żyć w zgodzie z in­nymi, musisz nauczyć się tolerancji. Tolerancja ucisza ukrytego w twoim umyśle wewnętrznego krytyka, dzięki temu możesz kierować się zasadą „żyj i pozwól żyć innym”.

Pewnego dnia, a miałam wtedy szesnaście lat, szłam 57 Ulicą w Nowym Jorku. Wówczas po raz pierwszy w życiu uświadomi­łam sobie nagle, ze jakiś głos w głowie przemawia do mnie. Przypominało to nieustanny komentarz na temat każdego, kto znalazł się w moim polu widzenia. Głos bez ustanku przekazywał swoje wrażenia, najczęściej niepochlebne Zdałam sobie sprawę, ze potrafię odnieść się krytycznie do każdej mijanej osoby. Na­stępnie przyszła mi do głowy myśl „Czy to nie zdumiewające? Jestem chyba jedyną doskonałą osobą na świecie, bo wszyscy mają jakieś negatywne cechy”.

Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, jak śmiesznie to brzmi, przyszło mi do głowy, ze być może moje oceny przechodniów są odzwierciedleniem mnie samej i nie mają nic wspólnego z obiektywną rzeczywistością. Zaczęłam rozumieć, że to, jak ich po­strzegam, mówi więcej o mnie niż o nich. Uświadomiłam sobie również, że prawdopodobnie oceniałam wszystkich tak surowo by samej poczuć się lepiej. Postrzegając ich jako zbyt otyłych, niskich czy dziwacznie ubranych, uważałam siebie przez porów­nanie za szczuplejszą, wyższą i modniej ubraną. Moja nietolerancja we własnym pojęciu gwarantowała mi poczucie wyższości.

W głębi duszy wiedziałam, ze krytyka innych pomaga pokrywać własne niedostatki i rekompensuje poczucie braku bez­pieczeństwa. Postanowiłam przeanalizować każdą ocenę usłyszaną w głowie i potraktować ją jako zwierciadło odbijające ukrytą część własnej natury. Odkryłam, ze potrafię zaakceptować tylko nielicznych ludzi. Ponieważ rzadko nawiązywałam kontakty z ludźmi odmiennymi od siebie, doprowadziłam do własnego wyobcowania. Od tamtego dnia traktowałam każdą ocenę jako szansę poszerzenia wiedzy o sobie.

Dokonanie tej przemiany oznaczało, ze muszę przestać oceniać świat. Rezygnacja z pełnego nietolerancji przekonania o własnej racji sprawiła, ze nie mogę już automatycznie uznawać siebie za lepszą od innych, a w rezultacie musiałam przyjrzeć się uważniej własnym wadom.

Ostatnio byłam na służbowym obiedzie z mężczyzną, który miał złe maniery przy stole. W pierwszym odruchu chciałam uznać go za nieprzyzwoitego, a jego maniery za odrażające. Kiedy zauważy­łam, że go oceniam, przerwałam i zapytałam siebie, co czuję. Odkryłam, że było mi wstyd, iż ludzie widzą mnie z kimś, kto żuje z otwartymi ustami i głośno wyciera nos w serwetę. Zdumiało mnie to, jak wielką wagę przywiązuję do tego, jak postrzegają mnie goście w restauracji. Musiałam świadomie zmienić perspektywę – nie postrzegać sytuacji jako związanej z tym mężczyzną, tylko ze mną i moim zawstydzeniem. To pozwoliło mi potrakto­wać zachowanie tego człowieka jak zwierciadło, w którym mogłam dostrzec własny brak poczucia bezpieczeństwa związany z tym, ze jestem widziana z kimś tak dalece odbiegającym od normy.

Ostatecznym celem dokonania takiej zmiany perspektywy w postrzeganiu i nauczeniu się tolerancji jest powiedzenie sobie „No i co z tego, ze ktoś jest taki to a taki” i odzyskanie dzięki temu władzy. Gdyby mężczyzna, z którym jadłam obiad, nadal budził mój wstręt, miałby nade mną władzę. Pozwoliłabym, żeby jego zachowanie wyznaczało moje uczucia. Uświadamiając sobie, że moja ocena jego osoby odnosiła się pod każdym względem do mnie, zneutralizowałam wpływ, jaki miały na mnie jego ma­niery, i odzyskałam władzę.
Kiedy kogoś nie tolerujesz, zapytaj siebie „Jakie uczucie, którego nie chcę doznać, kryje się pod tą oceną?” Może to być przykrość, zażenowanie, brak poczucia bezpieczeństwa, lęk lub jakieś inne negatywne uczucie, które ta osoba w tobie budzi. Skup się na doświadczeniu tego uczucia, aby nietolerancja zniknęła i abyś mógł przyjąć zarówno własne emocje i działania, jak i zachowanie ocenianej osoby.

Pamiętaj, że twoja negatywna ocena drugiego człowieka nie chroni cię przed powielaniem jego niedociągnięć.
Fakt, że uznałam mężczyznę
z którym jadłam obiad, za nieprzyzwoitego, nie chronił mnie przed zachowywaniem się lub wyglądaniem jak on, podobnie okazanie mu tolerancji nie sprawi, że zacznę nagle przeżuwać jedzenie z otwartymi ustami.
Bez względu na surowość ocen i nieprzejedna
nie nietolerancji, nie chronią one przed niczym … poza miłością.

Cherie Carter-Scott – Jesli zycie jest gra oto jej reguly

Bądź swoim mistrzem, odpowiedzi są w Tobie.

16 Środa Czer 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 12 Komentarzy

Tagi

carter-scott, komunikacja, lekcja, mistrz, uważność, zrozumienie



ODPOWIEDZI DRZEMIĄ W TOBIE
Wystarczy tylko patrzeć, słuchać i ufać.
Wszystkie odpowiedzi, jakich szukasz, są w twoim zasięgu – wystarczy tylko patrzeć do wewnątrz, słuchać i ufać sobie. Żadne źródło zewnętrzne me zawiera odpowiedzi na twoje najskrytsze pytania – ty sam jesteś najmądrzejszym nauczycielem. W głębi duszy wiesz wszystko, co należy wiedzieć.

Wszyscy mamy „duchowe DNA”, to znaczy mądrość wewnętrzną, która przekazuje komunikaty na temat drogi życiowej.
Te komunikaty to sygnały lub wskazówki z wewnętrznego źródła intuicji, które prowadzą do autentycznego życia. Komunikaty przypominają oświetlone kamienie na drodze, które wskazują jakie działania powinieneś podjąć, zęby kontynuować proces rozwoju. Błyskają i rozbrzmiewają w najskrytszym umyśle, wskazując kierunek i dając zalecenia oraz udzielając wszelkich niezbędnych odpowiedzi.

Te skuteczne rady są zawsze dostępne. Przybierają różnorodne formy.
Czasem mają postać „cichego głosu” w głowie, innym razem — intuicyjnego przeczucia.
Niekiedy przynosi je list lub telefon albo odnajdujesz je wydrukowane na wieczku pudełka z herbatą. Mogą brzmieć jak szept – czego przykładem jest przesłanie Kevina Costnera w filmie Field of Dreams „Jeśli stworzysz to, nadejdą” – lub jak odległy głos dzwonów.
Oto wskazówka, że coś jest naprawdę komunikatem – jeśli nie mija, choć starasz się je ignorować. Pojawia się wielokrotnie, dopóki nie wysłuchasz tego i nie uszanujesz.

Nawet jeśli nie jesteś otwarty na prawdziwe komunikaty, znajdą one dostęp do ciebie, bez względu na to, gdzie się skryjesz Jeśli zamkniesz drzwi, wejdą oknem Jeśli zabijesz okna, dostaną się przez komin. Tak jak w znanym powiedzeniu „Trwa to, czemu stawiasz opór„. Prawda odnajdzie cię, bez względu na to, gdzie się schronisz. Ignorowanie głosu wewnętrznego lub zamykanie się na prawdę wewnętrzną każe im się przejawiać w inny, bardziej negatywny sposób, taki jak depresja, uzależnienie od substancji czy zwykłe niezadowolenie Im szybciej otworzysz się na prawdę, tym szybciej i dalej posuniesz się na swojej drodze. Życie przebiega płynniej, kiedy zwracamy uwagę na swoje komunikaty wewnętrzne.
Przed wielu laty, kiedy mieszkałam w Bostonie, poszłam na obiad z kilkoma członkami mojego zespołu. Nasza trójka przybyła wcześniej i czekała na pozostałą czwórkę, a ponieważ była zimna noc grudniowa i padał śnieg, weszliśmy do środka. Mocno się spóźniali, a ponieważ należeli do odpowiedzialnych osób, bardzo mnie nurtowało, gdzie się podziewają.
Minęła prawie godzina, a ich wciąż nie było. Zastanawiałam się, co się z nimi stało. Nagle usłyszałam cichy głos w głowie, brzęczący jak natrętna mucha „Idź na róg”. Ponieważ byłam w siódmym miesiącu ciąży, a na dworze panował mróz, nie chciało mi się wychodzić i iść na róg. Zlekceważyłam komunikat i kontynuowałam rozmowę.
Ale tak jak wszystkie prawdziwe komunikaty, i ten me chciał zniknąć na mój rozkaz. Nadal usłyszałam głos „Idź na róg”. W końcu, zniecierpliwiona, wstałam, okryłam płaszczem wydatny brzuch i przeprosiłam na chwilę towarzystwo, by – tak, odgadliście – pójść na róg. Wyglądałam i czułam się śmiesznie.
W minutę po moim zjawieniu się na rogu pozostali członkowie zespołu podjechali samochodem. Byli zdumieni, ze mnie widzą, bo błądzili prawie godzinę. Kiedy spytali mnie, dlaczego stałam na tym rogu właśnie wtedy, kiedy przejeżdżali, uśmiechnęłam się, zaczęłam przewracać oczami i odparłam „Nie pytajcie.” Tego wieczoru przyrzekłam sobie zawsze zwracać uwagę na komunikaty, choćby najbardziej śmieszne. Wiedziałam, ze dają mi dostęp do zgromadzonej we mnie całościowej wiedzy.

Nie ma znaczenia, czy komunikaty pojawiają się w postaci śmiesznie brzmiących nakazów, takich jak opisany powyżej, czy w bardziej bezpośrednich formach. Powtarzający się komunikat zęby pójść z psem do parku, jest nie mniej ważny niż komunikat zęby zrezygnować z pracy w dużej firmie i otworzyć własny interes. Prawdopodobnie pierwszy komunikat to wyraz tego, ze czujesz, iż musisz dla zdrowia spędzać więcej czasu na powietrzu co jest równie ważne jak to, gdzie zarabiasz na utrzymanie.
Wszystkie komunikaty, bez względu na to, czy wydają ci się głupie, skutecznie wskazują drogę do prawdy i ofiarowują bez pośredni dostęp do wiedzy wewnętrznej.

Jeśli słuchasz uważnie, odnajdziesz częstotliwość fal, na której przekazywana jest cenna wiadomość. Sprostanie wyzwaniu Dziewiątej Reguły polega na dostrojeniu się i uszanowaniu komunikatów oraz odpowiedzi uzyskiwanych ze źródła duchowego. Ponieważ w głowie panuje nieustanny zgiełk, często trudno usłyszeć komunikaty zawierające prawdziwe odpowiedzi. Kiedy już do ciebie dotrą, mogą ci się czasami wydać dziwaczne, jeśli nie masz kontaktu ze swoimi prawdziwymi uczuciami.
Trzydziestopięcioletnia ceniona antykwariuszka handlująca dziełami sztuki może zignorować odpowiedź na pytanie, dlaczego czuje wyobcowanie i niespełnienie, jeśli głos wewnętrzny każe jej zrealizować marzenie całego życia o wstąpieniu do akademii medycznej i zostaniu psychiatrą. Komunikaty, które nie pasują do twojego obrazu rzeczywistości, łatwo odrzucić, ale trudno zignorować.

Nastrajając się na odbiór komunikatów, dowiadujesz się, czego naprawdę potrzebujesz. Kiedy postanawiasz szanować te odpowiedzi, żyjesz w zgodzie z autentyczną wiedzą wewnętrzną i uczuciami, odżegnując się od „syndromu szalbierza”. Być może ta antykwariuszka byłaby szczęśliwsza, gdyby rozpoczęła nowe życie i została lekarką. Pewność mogą mieć tylko ona i jej głos wewnętrzny. Żeby nastroić się i uszanować wiedzę wewnętrzną musisz nauczyć się lekcji wsłuchiwania się, ufności i natchnienia. Te lekcje pozwolą ci osiągnąć taki stan, który zapewni dostęp do wszelkich odpowiedzi na temat tego, jak osiągnąć życiową satysfakcję.

Cherie Carter-Scott – Jesli życie jest gra oto jej reguły

Koniec walki …oznacza zwycięstwo

03 Środa Lu 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 63 Komentarze

Tagi

akceptacja, ego, mello, opór, przeciwności, walka, zrozumienie, Świadomość

Im bardziej będziesz starał się zmienić, tym gorzej będzie ci to wychodziło. Czy znaczy to, że pochwalam pewną dozę bierności?
Tak, im większy stawiasz opór, tym większą nadajesz moc temu, czemu się opierasz. Takie jest, jak sądzę, znaczenie słów Jezusa:
„Lecz jeśli ktoś uderzy cię w prawy policzek, nadstaw mu drugi.”

To ty dajesz moc demonom, które zwalczasz.

Brzmi to bardzo po wschodniemu. Jeśli jednak popłyniesz razem z wrogiem, pokonasz go.

Jak walczyć ze złem?

Nie poprzez zmaganie się z nim, ale poprzez zrozumienie. Zło zniknie, jeśli tylko zostanie zrozumiane.

Jak walczyć z ciemnością?

Nie przy pomocy pięści. Nie można przegonić ciemności z pokoju za pomocą szczotki, trzeba włączyć światło.

Im usilniej walczysz z ciemnością, tym bardziej staje się ona dla ciebie realna, tym bardziej wyczerpiesz samego siebie.

Jeśli jednak włączysz światło świadomości, ciemność się rozprasza.

Załóżmy, że ten skrawek papieru jest czekiem na bilion dolarów. „Och, muszę go odrzucić, muszę, zgodnie z Ewangelią muszę się go wyrzec, jeśli pragnę życia wiekuistego.
„Czy zamierzasz zastąpić jedną chciwość inną?
Chciwość dóbr materialnych – chciwością duchową?

Poprzednio miałeś „ego” ziemskie, a teraz zyskałeś „ego” duchowe i pomimo wszystko jest to „ego” – subtelniejsze i takie, z którym znacznie trudniej walczyć. Kiedy czegoś się wyrzekasz, związujesz się z tym.
Jeśli jednak zamiast aktu wyrzeczenia przyjrzysz się temu uważnie i powiesz: „No tak, to nie jest czek na bilion dolarów, ale kawałek papieru”, to nie ma już z czym się zmagać, nie ma czego się wyrzekać.

Artykuł z serii: Przypomnienie

A. de Mello

Zobacz też

• Mówić: tak – czy nie?

• Przestań usiłować być dobrym cz I.

• Przestań usiłować być dobrym cz II

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Poza dobrem i złem

• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.

Czym są Iluzje?

08 Wtorek Gru 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 65 Komentarzy

Tagi

akceptacja, Bóg, dostatek, iluzje, jedność, niewiedza, osądzanie, potrzeba, poznanie, tworzenie, walsch, wymóg, zrozumienie, Świadomość


Dziś przedstawiam  fragment ksiażki  N.D. Walscha – „Wspólnota z Bogiem”. Jest ona kontynuacją „Rozmów z Bogiem” w których Walsch prowadzi swój sławny „dialog” z Bogiem. W tej książce zamieszczony jest monolog poświęcony w dużej części iluzjom jakim na co dzień podlegamy. Zachęcam do zapoznania się.

————————————————————————————

„Iluzja nie jest czymś, co znosisz, lecz czymś, co wybierasz. Iluzję można wykorzystać, jeśli się wie, że to iluzja, a można wiedzieć, że to iluzja, jeśli się ją wykorzysta. To okrężny proces, jak samo Życie.”

Dziesięć iluzji

  1. Istnieje potrzeba.
  2. Istnieje przegrana.
  3. Istnieje podział.
  4. Istnieje niedobór.
  5. Istnieje wymóg.
  6. Istnieje osąd.
  7. Istnieje potępienie.
  8. Istnieje uwarunkowanie.
  9. Istnieje wyższość.
  10. Istnieje niewiedza.

*

Kim jestem? Kim jestem? Kim jestem?

I kim teraz postanawiam być?

To jedyne pytanie, jakie stawiał sobie Bóg.

To jedno ma znaczenie i to jedno twoja dusza stara się rozstrzygnąć przez całe twoje życie, w każdej chwili.Nie dowiedzieć się. Rozstrzygnąć. Albowiem życie nie polega na odkrywaniu, lecz na tworzeniu.

Każdy czyn to akt samookreślenia.

Bóg nieustannie siebie samego stwarza na nowo i doświadcza. Tym samym zajmujesz się tutaj ty. Aby móc doświadczyć, Czym Jesteś W istocie, doświadczasz czegoś innego, czym nie jesteś.

Właściwie nie ma rzeczy, którą byś nie był. Jesteś wszystkim, całością. Bóg to Całość, Bóg to wszystko. Lecz, abyś ty (Bóg) mógł poznać tę cząstkę, którą obecnie wyrażasz, musisz wyobrazić sobie, że jest coś, czym nie jesteś.
To  Iluzja Życia.

Dlatego zrób z Iluzji użytek, bądź wdzięczny, że są.

Zrozumienie, że Iluzje są zbiorowym omamem, to pierwszy krok na drodze do wykorzystania ich zgodnie z przeznaczeniem, ale to jeszcze nie wszystko. Trzeba bowiem zdecydować, co oznaczają.

Istoty oświecone zdają sobie sprawę z istnienia Iluzji, nie odrzucają ich (pamiętaj, że przekreślenie ich równałoby się przerwaniu życia, jakie znacie), ale doświadczają ich jako swej przeszłości, niejako teraźniejszości. Podtrzymują w sobie nawzajem pamięć o nich, ale wystrzegają się traktowania ich, jakby stanowiły obecną rzeczywistość.

Ale obojętnie, czy doświadczasz ich w swojej teraźniejszości czy jako okruchów przeszłości, ważne jest, aby widzieć jasno, czym są – Iluzjami. Wówczas możesz rozporządzać nimi do woli.

Celem Iluzji jest właśnie dostarczenie kontekstu dla doświadczenia każdego aspektu siebie.

Jako przygotowanie gruntu pod twoje spotkanie ze Stwórcą wskazane jest odsunięcie od siebie Iluzji, włącznie ze złudzeniem odrębności twej własnej i Stwórcy.

To właśnie odbywa się tutaj. Na tym polega zadanie tych wszystkich rozmów z Bogiem. Chodzi ci o to, aby żyć w obrębie iluzji, ale nie w iluzji.

Od pewnego czasu stało się dla ciebie widoczne, że w Iluzjach tkwi usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że iluzje to błąd, co do jednej. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

I mieli rację. Ale postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzje jako iluzje właśnie i użyć ich do celu, do jakich były przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w nich usterkę.

Rozwiązaniem było nie usunięcie usterki, ale dostrzeżenie jej i przypomnienie sobie tego, co w głębi duszy przeczuwaliście. Dlatego nie mogliście odrzucić iluzji bez jednoczesnego przekreślenia rzeczy o doniosłym znaczeniu.

Racją bytu Iluzji jest zapewnienie umiejscowionego pola odniesienia, w ramach którego możesz stworzyć siebie na nowo w kolejnym najwspanialszym wydaniu swojej najświetniejszej wizji siebie.

Sam wszechświat jest takim polem odniesienia. To zarówno jego definicja jak i cel. Dzięki niemu życie może być wyrażane i doświadczane na płaszczyźnie fizykalnej.

Ty stanowisz umiejscowioną postać tego samego pola odniesienia, jak wszyscy i wszystko dokoła. Innymi słowy, to umiejscowiony Bóg.

Poza obrębem tego pola możesz jedynie poznać siebie jako Wszystko Co Jest. A Wszystko Co Jest nie może siebie takim doświadczyć, skoro nie ma nic innego.

W braku tego, czym nie jesteś, To Czym Jesteś nie może zaistnieć. Nie można tego doświadczyć, poznać.

Tłumaczyłem ci, że nie ma „wolnego” bez szybkiego. Nie ma „dołu” bez góry. Nie ma „tam” bez tutaj.

Pod nieobecności Iluzji jesteś, całkiem dosłownie, ni tu ni tam.

Dlatego też zbiorowym wysiłkiem stworzyliście te znakomite Iluzje. Cały świat, Wszechświat nawet, jako swoje dzieło. Dostarczyło to wam sposobności w postaci pola odniesienia, w ramach którego możecie postanawiać i ogłaszać, stwarzać i wyrażać, doświadczać i realizować To Czym Jesteście W Istocie.

Wszyscy jesteście w to zaangażowani. Bez wyjątku. Każde z indywidualnych upostaciowań Boskości, jakimi jesteście. Staracie się poznać, określić siebie.

Wyrażanie chwały swej prawdziwej istoty w konfrontacji z Iluzją – na tym polega dążenie do mistrzostwa duchowego. Należy jednak przy tej okazji zaznaczyć, że Iluzje potrafią sprawiać wrażenie bardzo realnych.

Zrozumienie, że Iluzje są zbiorowym omamem, to pierwszy krok na drodze do wykorzystania ich zgodnie z przeznaczeniem, ale to jeszcze nie wszystko. Trzeba bowiem zdecydować, co oznaczają.

Na końcu zaś wybiera się ten przejaw Boskości (cząstkę jaźni), której pragnie się doświadczyć w umiejscowionym polu odniesienia („sytuacji” czy „okolicznościach” w waszym nazewnictwie), napotkanym (stworzonym) przez siebie.

Oto w skrócie ów proces:

A. Rozpoznaj Iluzję jako Iluzję.

B. Zdecyduj, co ona oznacza.

C. Stwórz siebie na nowo.

Wykorzystać te Dziesięć Iluzji można na wiele sposobów, tak jak na wiele sposobów można ich doświadczać. Mogą występować w przebraniu obecnej rzeczywistości lub pod postacią wspomnień z przeszłości. Ta ostatnia forma jest używana przez wysoko rozwinięte kultury i istoty.

Istoty oświecone zdają sobie sprawę z istnienia Iluzji, nie odrzucają ich (pamiętaj, że przekreślenie ich równałoby się przerwaniu życia, jakie znacie), ale doświadczają ich jako swej przeszłości, nie jako teraźniejszości. Podtrzymują w sobie nawzajem pamięć o nich, ale wystrzegają się traktowania ich, jakby stanowiły obecną rzeczywistość.

Ale obojętnie, czy doświadczasz ich w swojej teraźniejszości czy jako okruchów przeszłości, ważne jest, aby widzieć jasno, czym są – Iluzjami. Wówczas możesz rozporządzać nimi do woli.

Jeśli masz ochotę doświadczyć określonej cząstki siebie, masz do dyspozycji Iluzje. Każdą z nich można wykorzystać w celu doświadczenia licznych aspektów twojej tożsamości, można też łączyć Iluzje dla doświadczania wielorakich aspektów czy jednego aspektu na wiele sposobów.

Na przykład, Pierwszą i Czwartą Iluzję – Potrzeby i Niedoboru – można ze sobą powiązać, aby objawić niuans swej prawdziwej istoty zwany zaradnością.

Nie można zaznać swojej zaradności, gdy nie ma czemu zaradzić. Z pomocą Iluzji Potrzeby i Niedoboru można najpierw pielęgnować w sobie ideę niedostatku, a następnie temu zaradzić. Powtarzanie tego może przywołać doświadczenie, w którym wykazujesz swoją zaradność, umiejętność sprawiania, że zawsze będziesz miał pod dostatkiem tego, co ci potrzeba. Doświadczenie to zostanie usankcjonowane przez Ostateczną Rzeczywistość.

Weźmy kolejny z niezliczonych przykładów. Drugą i Szóstą Iluzję – Przegranej i Osądu – można połączyć dla uzyskania konkretnego efektu czy doznania. Możesz wyobrazić sobie, że zawiodłeś w czymś, wówczas możesz sam siebie osądzić lub zdać się na osąd innych. Następnie możesz wznieść się ponad swą „porażkę”, zgiąć rękę w geście wyrażającym „Ja wam jeszcze pokażę” i w końcu zatriumfować!

To wyśmienite przeżycie, niemal każdy sprawiał je sobie po wielokroć. Lecz jeśli stracisz z oczu to, że Przegrana i Osąd są Iluzjami, łatwo możesz w nich ugrzęznąć i wtedy przyjmą pozory okrutnej rzeczywistości.

Od „okrutnej rzeczywistości” życia można uwolnić się przez rozpoznanie Iluzji jako omamów właśnie.

Iluzje można dowolnie ze sobą łączyć – Podział z Potrzebą, Potępienie z Wyższością, Niewiedzę z Wyższością, Niedobór i Potępienie z Przegraną, i tak dalej. W pojedynkę czy w zespole, Iluzje stanowią znakomite kontrastowe pola odniesienia, na tle których można doświadczyć swej prawdziwej istoty.

Wielokrotnie słyszałeś już, że w świecie względności nie możesz doświadczyć, Kim Jesteś, inaczej niż w zestawieniu z tym, czym nie jesteś. Celem Iluzji jest właśnie dostarczenie kontekstu dla doświadczenia każdego aspektu siebie, sposobności do wybrania Najszczytniejszego Aspektu, jaki w danej chwili zdołasz sobie wyobrazić.

Rozpatrzmy teraz Iluzje po kolei, wraz z przykładami ich wykorzystania do stwarzania siebie na nowo.

Pierwsza Iluzja, Iluzja Potrzeby

Może posłużyć do doświadczenia tego ogromnego składnika twej prawdziwej tożsamości, który daje się ująć jako: to, co niczego nie potrzebuje.

Niczego ci nie potrzeba do tego, abyś istniał, i niczego ci nie potrzeba do tego, abyś istniał wiecznie. Iluzja Potrzeby stwarza pole odniesienia, w ramach którego możesz tego zaznać. Właśnie kiedy przenikasz Iluzję na wylot, sięgasz Ostatecznej Rzeczywistości. Iluzja dostarcza kontekstu, w obrębie którego można zrozumieć Ostateczną Rzeczywistość.

Ostateczna Rzeczywistość jest taka, że posiadasz już wszystko, czego twoim zdaniem potrzebujesz. Nosisz to w sobie. Jesteś tym. Masz w sobie to, czego potrzebujesz i dlatego dobywasz z siebie wszystko, czego w danej chwili ci potrzeba. Wynika stąd, że w gruncie rzeczy niczego nie potrzebujesz. Jednak aby to zrozumieć, poznać na drodze doświadczenia, musisz przejrzeć Iluzję Potrzeby, rozpoznać ją jako iluzję.

Przejrzeć Iluzję Potrzeby możesz przez zwrócenie uwagi na to, czego twoim zdaniem potrzebujesz w tej chwili – to znaczy, na to, czego twoim zdaniem nie masz, a uważasz, że musisz mieć – i dostrzeżenie, że choć jesteś bez tego, mimo to wciąż jesteś.

Niesie to ze sobą doniosłe następstwa. Skoro jesteś tu i teraz, bez tego, co twoim zdaniem jest ci potrzebne, to dlaczego sądzisz, że tego potrzebujesz? To kluczowe pytanie. Otwiera złote drzwi, drzwi do wszystkiego.

Następnym razem kiedy wyobrazisz sobie, że czegoś potrzebujesz, zapytaj siebie: „Dlaczego uważam, że jest mi to potrzebne?”.

To dociekanie przynosi wolność. To wolność w siedmiu słowach.

Jeśli widzisz jasno, zdasz sobie sprawę, że nie potrzebujesz „tego”, cokolwiek by to było, nigdy nie potrzebowałeś i wszystko to sam wymyśliłeś.

Nawet powietrza, którym oddychasz, nie potrzebujesz. Zauważysz to w chwili śmierci. Powietrza potrzebuje tylko twoje ciało, a ty nie jesteś twoim ciałem.

Ciało to nie ty. To twoje cudowne narzędzie. Lecz nie potrzebujesz swojego obecnego ciała do dalszego tworzenia.

Informacja zabrzmi miło w abstrakcyjnym sensie, ale nie złagodzi w niczym twego strachu przed utratą ciała, rodziny i warunków, w jakich się znajdujesz. Uśmierzyć takie lęki można jedynie przez nabranie, wzorem Mistrzów, dystansu. Mistrzowie ćwiczą nie przywiązywanie się, zanim śmierć pokaże im, że życie w ciele jest złudzeniem. Jednak dla tych, którzy nie osiągnęli tego poziomu, często konieczne jest świadectwo, jakiego dostarcza śmierć.

Kiedy już oddzielisz się od ciała (to znaczy, kiedy „umrzesz”), natychmiast spostrzeżesz, że ten stan w niczym nie przypomina przerażającego doświadczenia, o którym tyle słyszałeś. Zobaczysz, że jest czymś chwalebnym, nieskończenie przerastającym uwięzienie w fizycznej postaci, bez względu na to, jakie związki zbudowała twa ostatnia postać. Nabranie dystansu przyjdzie wówczas łatwo.

Można osiągnąć mistrzostwo duchowe będąc jeszcze w postaci fizycznej, nie trzeba czekać na oddzielenie od niej, aby zaznać chwały Życia i swojej prawdziwej istoty. Można tego dokonać przez oderwanie się od ziemskich spraw jeszcze przed śmiercią. Wystarczy w tym celu posłużyć się Iluzją Potrzeby, przejrzeć ją wylot.

Odbywa się to przez głębsze zrozumienie zarówno życia jak i śmierci, tego, ze śmierć taka, jak sobie ją przedstawiałeś, nie istnieje, a Życie trwa wiecznie. Gdy to pojmiesz, możliwe stanie się oderwanie od wszystkiego, włącznie z samym Życiem – ponieważ wiesz, że skoro życie toczy się naprzód bez końca, możesz znów zbudować związki, jak również na nowo przeżywać te, które jak sądziłeś, straciłeś bezpowrotnie.

Wszelkich ziemskich form przywiązania można doświadczyć w „przyszłym życiu”, nic nie zostanie stracone. Stopniowo wyswobodzisz się ze swoich więzi, gdyż zdasz sobie sprawę z nadzwyczajnych możliwości dalszego rozwoju, jakie stwarza ci nieustające Życie.

Lecz nigdy nie przestaniesz kochać tych, których pokochałeś, w tym czy jakimkolwiek innym życiu, i w pełni zjednoczysz się z nimi swą istotą, ilekroć zapragniesz.

Jeśli zatęsknisz za kimś, kto jeszcze żyje w postaci fizycznej na Ziemi, możesz połączyć się z nim z prędkością myśli.

Jeśli zatęsknisz za kimś, kto odszedł z tego świata, za ukochaną osobą, która zmarła przed tobą, możesz się z nią spotkać po swojej śmierci, jeśli takie będzie twoje życzenie, lub w dowolnej chwili, kiedy zechcesz – z prędkością myśli.

To jedynie przedsmak przyszłych cudów. Więcej szczegółów podam następnym razem, w przekazie dotyczącym właśnie umierania z Bogiem.

Nie można umrzeć bez Boga, ale można sobie to wyobrazić. To piekło zrodzone w waszej wyobraźni, którego groza dała początek wszystkim innym odczuwanym przez ciebie lękom. Lecz ty nie masz się czego bać i nic ci nie potrzeba, gdyż nie tylko nie można umrzeć bez Boga, ale i żyć bez Boga nie sposób.

Ponieważ Ja jestem tobą, a ty Mną, i nic nas nie rozdziela. Nie możesz umrzeć beze Mnie dlatego, że nigdy nie możesz znaleźć się w stanie, który można nazwać „bez Boga”.

Jestem Bogiem, Wszystkim Co Jest. Ponieważ jesteś częścią Całości, jestem tobą. Dotyczy to całego ciebie, w najdrobniejszych szczegółach.

A skoro Wszystko Co Jest, jest zawsze przy tobie, niczego nie potrzebujesz – i taka jest twoja prawdziwa istota. Gdy to zrozumiesz do głębi, odmieni się całkowicie twój sposób bycia. Staniesz się nieustraszony – a jest to stan błogosławiony, gdyż brak lęku sprawia, że nie ma nic strasznego.

I odwrotnie, obecność strachu przyciąga rzeczy, których się boisz. Strach to silne uczucie, a silne uczucie ma stwórczą moc. Dlatego natchnąłem was tą myślą: „Nic nie jest straszne oprócz samego strachu”.

Można żyć bez lęku, gdy się wie, że każdy wynik jest doskonały – włącznie z tym, którego boisz się najbardziej, czyli śmiercią.

Wyjawiam ci to wszystko tutaj i teraz. – Gdy się przyjrzysz bliżej swojemu życiu, zobaczysz, że nigdy nie brakowało ci tego, co potrzebowałeś do przeżycia kolejnej chwili, i w rezultacie, do znalezienia się w swym obecnym położeniu. Świadczy o tym to, że tu jesteś. Widocznie nic więcej nie było ci potrzeba. Mogłeś co prawda chcieć, ale niczego innego nie potrzebowałeś. Wszystkie twoje potrzeby zostały zaspokojone.

To zdumiewające objawienie, lecz zawsze prawdziwe. Wszystko, co świadczy o czymś przeciwnym, to jedynie pozory, podszyte lękiem. Ale: „Nie lękajcie się, gdyż jestem z wami.”

Gdy wiesz, że wszystko w końcu układa się doskonale i nie masz czego się bać, okoliczności, które kiedyś określiłbyś jako groźne, ukazują się nagle w innym świetle. W rzeczy samej, widziane są w świetle, a nie w mroku, i zaczynasz postrzegać zagrożenia jako „przygodę”.

Taka zmiana spojrzenia może nadać twojemu życiu nowy kształt. Będziesz mógł żyć bez lęku i doświadczać chwały, do której zostałeś stworzony. Rozpoznanie Iluzji Potrzeby jako iluzji pozwala ci wykorzystać tę iluzję zgodnie z jej przeznaczeniem -jako narzędzia, z pomocą którego można doświadczyć tej chwały i poznać swoją prawdziwą istotę.

Na przykład, złudzenie, że potrzebujesz swojego ciała, daje ci bodziec do tego, abyś o nie dbał, chronił je i nie nadwerężał go. W ten sposób ciało może posłużyć większej chwale, do jakiej zostało przeznaczone.

Z kolei iluzja, że potrzebujesz związku z drugą osobą, podobnie pobudza cię do tego, abyś dbał o niego, strzegł go i nie nadużywał go. W ten sposób związek z drugą osobą może posłużyć większej chwale, do jakiej został przeznaczony.

To samo dotyczy wszelkich innych rzeczy, które w twoim wyobrażeniu są ci potrzebne. Użyj tego wyobrażenia. Zrób z niego praktyczny użytek. Lecz pamiętaj, że korzyść płynie z niego tylko wtedy, gdy zdaje sobie sprawę z jego iluzyjności. Jak tylko uwierzysz w jego realność, twoja ostrożność (rozsądne zastosowanie Iluzji) przerodzi się w lęk, zaczniesz kurczowo trzymać się rzeczy. Miłość zamieni się w zaborczość, a zaborczość w opętanie. Wpadłeś w pęta przywiązania. Zagubiłeś się w Iluzji.

A zagubienie się w Iluzji Potrzeby oznacza, że naprawdę jesteś zgubiony. Iluzja Potrzeby to największa z iluzji. Jest pierwsza i zarazem najpotężniejsza. Na niej opierają się wszystkie inne. Ty zaś w swej prawdziwej istocie jesteś bez potrzeb, i to twoja prawdziwa istota się gubi.

Często mówi się o kimś, że „próbuje się odnaleźć”. To święta prawda. Wszyscy staracie się odnaleźć swoją tożsamość. Lecz tego nie znajdziesz poza sobą. To, czego szukasz, możesz odnaleźć tylko we własnym wnętrzu. Tylko w głębi siebie znajdziesz odpowiedź na pytanie, „Dlaczego uważam, że potrzebuje tej zewnętrznej osoby, miejsca czy rzeczy?” Tylko tam może wrócić ci pamięć o tym, że niczego nie potrzebujesz. Zrozumiesz wówczas, co znaczy, „Kiedyś byłem zagubiony, ale teraz się odnalazłem „.

Odnalazłeś swoją prawdziwą tożsamość. Użyłeś Pierwszej Iluzji, aby doświadczyć siebie jako Boskiej istoty, która niczego nie potrzebuje, gdyż każda jej potrzeba jest zawsze zaspokajana. Kiedy przebudzisz się do tej prawdy, zaznasz jej więcej w swoim codziennym życiu. I staniesz się dosłownie takim, jakim siebie znasz.

Pamiętaj.

Stajesz się takim, jakim siebie znasz.

Druga Iluzja, Iluzja Przegranej,

Może być wykorzystana do doznania niemożności przegrania pod żadnym względem.

Nic nie stanowi porażki, lecz tylko wnosi swój wkład w proces, jaki przechodzisz w celu osiągnięcia tego, co pragniesz osiągnąć, doświadczenia tego, czego pragniesz doświadczyć.

A doświadczyć pragniesz tego, Kim Naprawdę Jesteś. Lecz doświadczenie tego, Kim Naprawdę Jesteś, jest niemożliwe, jeśli nie ma tego, czym nie jesteś. Wiedz zatem, że gdy doświadczasz tego, czym nie jesteś, to nie jest przegrana, tylko sposób na doświadczenie tego, Kim Jesteś Naprawdę.

Powiedziałem rzecz bardzo ważną, a łatwo jest prześlizgnąć się po takich stwierdzeniach i przeoczyć ich ogromne znaczenie. Dlatego je powtórzę.

Gdy doświadczasz tego, czym nie jesteś, to nie jest przegrana, tylko sposób na doświadczenie tego, Kim Jesteś Naprawdę.

Tak więc, kiedy tak zwana „porażka” nawiedza twoje życie, nie potępiaj jej i nie osądzaj źle. Umacniasz to, przed czym się bronisz. Spojrzyj mu prosto w oczy, a zniknie. To znaczy, rozwieje się jego złudna postać. Zobaczysz, czym jest naprawdę, tak jak zobaczysz, Czym Ty Jesteś Naprawdę.

Gdy z pomocą Iluzji Przegranej dostrzeżesz to, czego dowiedziałeś się (przypomniałeś sobie) o życiu, i zdopingujesz się do zastosowania nabytej wiedzy, Iluzja ta stanie się narzędziem, które pozwoli ci dostrzec, że zawsze odnosisz sukces.

Sposobem na wyplątanie się z Iluzji Przegranej jest po prostu postrzeganie wszystkiego jako czegoś, co składa się na twój sukces. Wszystkie rzeczy przyczyniają się do twej wygranej, prowadzą do twej wygranej, stanowią element procesu, dzięki któremu doświadczasz swej wygranej.

Wielu ludzi intuicyjnie to rozumie, między innymi naukowcy. Kiedy przystępują do ważnego eksperymentu, nie tylko przewidują porażkę, delektują się nią. Prawdziwy badacz wie doskonale, że „nieudany” eksperyment wskazuje drogę do ostatecznego sukcesu. To, że coś „nie układa się po twojej myśli”, nie jest równoznaczne z porażką, tak jak to, że coś „układa się po twojej myśli”, nie jest równoznaczne z powodzeniem. Kiedy długo pożyjesz na tym świecie, wiele razy przekonasz się, że jest wręcz przeciwnie.

Kolejne porażki, jak je określasz, to w rzeczywistości sukcesywne doświadczenia. Jak więc może być przegraną doświadczenie, które nazywasz „sukcesywnym”?

Niemniej, Iluzja Przegranej jest konieczna do tego, aby doznać uniesienia wygranej. Jeśli „wygrywasz” we wszystkim, wówczas nie doświadczysz wygranej w niczym. Będziesz jedynie uważał, że robisz to, co robisz, ale nie poczujesz smaku zwycięstwa ani chwały swojej prawdziwej istoty, ponieważ będzie brakowało pola odniesienia, w którym można by to zauważyć. Jeśli w grze za pierwszym razem podasz piłkę tak, że dojdzie do jej przyłożenia w bramce, na pewno będzie powód do radości. Ale jeśli dojdzie do przyłożenia z każdego twojego podania, radosne podniecenie szybko minie. Przestanie to cokolwiek znaczyć. Będą same podania prowadzące do przyłożenia i stracą one sens, cel.

Życie przebiega w cyklach. Właśnie te cykle nadają sens życiu.

Tak naprawdę, nie ma czegoś takiego jak przegrana. Jest tylko sukces, objawiający swe różnorodne oblicza. Podobnie nie ma czegoś, co nie jest Bogiem. Jest tylko Bóg, objawiający swe różnorodne oblicza.

Czy widzisz zbieżność? Czy widzisz wzorzec?

Ujrzenie tego zmienia wszystko. Kiedy to stanie się dla ciebie jasne, natychmiast przepełni cię wdzięczność i zadziwienie. Wdzięczność za wszystkie „porażki” twego życia, zadziwienie tym, że tak długo musiały czekać na „odkrycie” wszystkie te skarby, jakie ci dano.

Zrozumiesz wreszcie, że naprawdę „posyłam ci same anioły” i „zsyłam na ciebie same cuda”.

W tej chwili wglądu będziesz wiedział, że twój sukces jest nieunikniony.

Pamiętaj o tym zawsze.

Twój sukces jest nieunikniony.

Trzecia Iluzja, Iluzja Podziału,

Może posłużyć do doświadczenia jedności ze wszystkim.

Jeśli zjednoczysz się z czymś na dłużej, przestaniesz po pewnym czasie zauważać, że „ty” jesteś. Poczucie „ciebie” jako odrębnego tworu zaniknie.

Często doznają tego osoby, które są ze sobą od dawna. Zaczynają tracić swoją indywidualną tożsamość. To cudowne – w pewnych granicach. Lecz cały urok ulatuje, gdy doświadcza się Jedności bez końca, ponieważ w braku Podziału Jedność staje się niczym. Zamiast doświadczenia ekstazy jest próżnia. Gdy nie ma podziału, nigdy, Jedność to nicość.

Dlatego z Mojego natchnienia napisano: Niech w waszej wspólnocie będą wolne miejsca. Pijcie z pełnego naczynia, ale nie z tego samego naczynia. Kolumny, na których wspiera się budowla, stoją osobno, a struny lutni, choć rozedrgane tą samą muzyką, są oddzielne.

Całe życie to proces doświadczania na przemian Jedności i oddzielenia, Jedności i oddzielenia. To sam rytm Życia. W rzeczy samej, to rytm, który tworzy Życie.

Powiadam ci raz jeszcze: Życie to cykl, jak wszystko, co się na nie składa. Tam i z powrotem, tam i z powrotem. Razem, osobno. Razem, osobno.

Kiedy rzecz jest osobno, zawsze jest razem, gdyż naprawdę nie może się wyodrębnić, jedynie powiększyć. Może wydawać się oddzielna, ale wciąż jest częścią.

Wasz wszechświat był kiedyś niewyobrażalnie zjednoczony, zbity w punkt, w porównaniu z którym kropka na końcu tego zdania wydaje się ogromna. Następnie wybuchł, lecz w istocie się nie podzielił, tylko rozszerzył.

Bóg nie może się rozerwać. Może się wydawać, że jesteśmy oderwani, ale tworzymy jedno wspólne ciało. Ponownie doświadczamy swej przyrodzonej Jedności, gdy pamiętamy.

Kiedy widzisz innych, pozornie odrębnych, przyjrzyj im się dobrze. Wniknij wzrokiem w głąb. Po chwili uchwycisz ich istotę.

I wtedy spotkasz tam siebie, wyczekującego.

Kiedy widzisz rzeczy tego świata, inny przejaw życia, zjawisko przyrody, pozornie odrębne, przyjrzyj im się dobrze. Wniknij wzrokiem w głąb. Po chwili uchwycisz ich istotę.

I wtedy spotkasz tam siebie, wyczekującego.

W tejże chwili zaznasz Jedności z wszystkimi rzeczami. Kiedy wzrasta poczucie Jedności, ginie cierpienie i smutek. Cierpienie jest bowiem reakcją na oddzielenie, a smutek ogłoszeniem jego prawdy. Lecz to prawda tylko pozorna. Prawdziwy podział po prostu nie jest możliwy. To złudzenie. To wspaniałe złudzenie, gdyż pozwala ci doświadczyć ekstazy Jedności, lecz mimo wszystko złudzenie.

Posłuż się Iluzją Podziału niczym narzędziem w ręku rzemieślnika. Wykuj z jego pomocą doświadczenie całkowitego zjednoczenia. Użyj go do stwarzania tego doświadczenia wciąż na nowo.

Kiedy widzisz siebie, gdziekolwiek spojrzysz, patrzysz oczami Boga. A gdy wzrasta poczucie Jedności, znika z twojego życia ból i rozczarowanie.

Pamiętaj o tym zawsze.

Gdy wzrasta poczucie Jedności, znika z twojego życia ból i rozczarowanie.

Czwarta Iluzja, Iluzja Niedoboru,

Może posłużyć do doświadczenia obfitości.

Bóg ma wszystkiego w bród, tak jak ty. W Rajskim Ogrodzie opływałeś w dostatki, ale nie zdawałeś sobie z tego sprawy. Zaznawałeś wiecznego życia, ale to nie miało znaczenia. Nie robiło na tobie wrażenia, ponieważ niczego innego nie doświadczałeś.

Rajski Ogród to mit, ale opowieść o nim miała za zadanie przekazać wielką prawdę. Kiedy masz wszystko i nie wiesz, że masz wszystko, to nie masz nic.

Co znaczy „mieć wszystko”, można się dowiedzieć, kiedy przez pewien czas ma się mniej. Stąd Iluzja Niedoboru.

Niedobór miał być dla was błogosławieństwem, dzięki któremu mogliście doświadczyć prawdziwej i całkowitej obfitości. Lecz do tego konieczne jest wykroczenie poza Iluzję, rozpoznanie jej jako Iluzji i odsunięcie jej od siebie.

Oto jak odsunąć od siebie Iluzję Niedoboru: Uzupełniaj Niedobór, który dostrzegasz, ilekroć dojrzysz go wokół siebie. Tam bowiem panuje Niedobór: na zewnątrz ciebie. Dlatego gdy dojrzysz go wokół siebie, uzupełnij Niedobór.

Nakarm głodnych, których widzisz. Odziej tych, którzy potrzebują przyodziewku. Daj schronienie tym, którzy potrzebują dachu nad głową. Przekonasz się wtedy, że wszystkiego masz dość.

Choćbyś miał niewiele, zawsze możesz znaleźć kogoś, kto ma jeszcze mniej. Znajdź go i użycz mu swojej obfitości.

Staraj się być nie odbiorcą, lecz źródłem. Co sam pragniesz mieć, spraw, aby otrzymał drugi. Czego sam chciałbyś doświadczyć, spraw, aby zaznał drugi. W ten sposób będziesz pamiętał, że wszystko to cały czas jest w twoim posiadaniu.

Dlatego powiedziano: „Czyń drugiemu tak, jak chciałbyś, aby tobie czyniono.”

Nie pytajcie, co będziecie jedli albo co będziecie pili. Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją nie orzą, ani zbierają do gumien, a są nakarmione. Któż z was troszcząc się może wzbogacić swoje życie choć o jedną rzecz?

I nie pytajcie, czym się przyodziejecie. Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich. Ale szukajcie najpierw królestwa niebieskiego, a wszystko inne będzie wam dodane.

A jak szukać królestwa niebieskiego? Zapewniając je innym. Będąc królestwem niebieskim, w którym inni mogą znaleźć schronienie i siłę. Przynosząc królestwo niebieskie, i wszelkie jego błogosławieństwa, wszystkim, z którymi się stykasz. Stajesz się tym, co dajesz.

Pamiętaj o tym zawsze.

Stajesz się tym, co dajesz.

Piąta Iluzja, Iluzja Wymogu,

Może posłużyć do doświadczenia tego, że nie trzeba niczego robić, aby doświadczyć swojej prawdziwej istoty.

Tylko przez robienie rzeczy, które w swoim wyobrażeniu musisz robić, aby, nadać życiu sens, możesz dojść do stanu, w którym pojmiesz, że to wszystko jest niepotrzebne.

Zapytaj tych, których włosy posypane są siwizną. Zapytaj tych, którzy naginali się do norm, przestrzegali zasad.

Udzielą wam rady w trzech słowach.

„Kichaj na zasady.”

Nie będą się wahać. Ich odpowiedź będzie szybka i jasna.

„Wyjeżdżaj poza linie.” „Nie obawiaj się.”

„Idź za głosem serca.”

„Nie pozwól narzucać sobie, co masz robić.”

A u kresu życia zobaczysz, że to wszystko jest bez znaczenia – liczy się tylko, czym byłeś, gdy to robiłeś.

Byłeś szczęśliwy? Życzliwy? Łaskawy? Czy troszczyłeś się o innych, współczułeś im, liczyłeś się z nimi? Czy byłeś hojny, a przede wszystkim, czy byłeś miłościwy?

Dla twojej duszy ma znaczenie to, czym byłeś, nie to, co robiłeś. A przekonasz się, że twoja dusza to twoja prawdziwa istota.

Niemniej, Iluzja Wymogu, przekonanie, że są rzeczy, które trzeba robić, może być podnietą dla twego umysłu. Jej pożyteczna dopóty, dopóki domyślasz się, że to iluzja i nikt nie musi robić niczego wbrew sobie.

Prawda ta zarówno wyzwala, jak i przeraża. Strach bierze się z myśli, że gdyby ludziom dać zupełnie wolną rękę, nie zostałyby zrobione rzeczy, które naprawdę trzeba zrobić.

Kto wynosiłby śmieci?

Poważnie.

Kto robiłby to, czego nikt nie chce robić?

Oto pytanie, oto lęk. Gdyby ludziom pozostawić zupełną swobodę postępowania, nie byłoby chętnych do robienia rzeczy niezbędnych do tego, aby życie na tej planecie toczyło się naprzód.

Ta obawa jest bezpodstawna. Okazałoby się, że ludzie to cudowne stworzenia. W społeczeństwie bez nakazów, bez reguł, bez wymogów, znalazłoby się mnóstwo chętnych do robienia tego, co jest niezbędne. W gruncie rzeczy, tylko nieliczni nie byliby chętni, ponieważ czuliby się nieswojo jako ci, którzy nie wnoszą swojego wkładu w powszechne dobro.

W tym właśnie zawierałaby się różnica: nie w tym, co się robi, lecz dlaczego się to robi.

Powód działania byłby inny.

Zamiast robić coś z nakazu, ludzie robiliby coś z wyboru, dla wyrażenia tego, Kim Naprawdę Są.

Jest to jedyny prawdziwy powód jakiegokolwiek działania. Odwraca to o sto osiemdziesiąt stopni paradygmat „najpierw działanie, potem bycie”. Według tego ustanowionego przez ludzi wzorca najpierw coś się robi, a następnie jest się czymś. W myśl nowego paradygmatu, najpierw jest się czymś, a potem coś się robi.

Jest się szczęśliwym i postępuje się jak szczęśliwa osoba. Jest się odpowiedzialnym i postępuje się jak odpowiedzialna osoba. Jest się życzliwym i postępuje się jak osoba życzliwa.

Nie postępuje się odpowiedzialnie, aby stać się odpowiedzialnym. Nie odnosi się życzliwie do nikogo, aby stać się życzliwym. To wywołuje tylko urazę („Po tym wszystkim, co zrobiłem!”), ponieważ towarzyszy temu założenie, że wszystko zostanie wynagrodzone.

Taki właśnie przypisaliście cel niebu.

Niebo przedstawiano jako wieczną nagrodę za to wszystko, co zrobiliście za życia – i za powstrzymanie się od zrobienia tego, czego „nie wolno” było wam robić. Uznaliście również, że musi też być jakieś miejsce przeznaczenia dla ludzi, którzy nie czynili dobra albo czynili coś, czego nie powinni. Nazwaliście to miejsce piekłem.

Lecz Ja oświadczam wam: Nie ma takiego miejsca jak piekło. To stan bycia. To doświadczenie oderwania od Boga, wyobrażenie, że jest się odłączonym od samej

swej jaźni i nie można się na powrót z nią połączyć. Piekło to wieczne szukanie siebie.

To, co określiliście jako niebo, jest również stanem bycia. To doświadczenie Jedności, ekstaza ponownego zjednoczenia się ze Wszystkim Co Jest. To poznanie swej prawdziwej istoty.

Nie trzeba spełnić żadnych wymogów, aby dostać się do nieba. Albowiem niebo nie jest miejscem, do którego się dąży, to miejsce, w którym się przebywa, zawsze. Lecz można być w niebie (w Jedności ze Wszystkim), a tego nie wiedzieć. Tak jak większość ludzi.

Można to zmienić, ale nie tym, co się robi. Można to zmienić jedynie tym, czym się jest.

To właśnie rozumie się przez „Nie musicie nic robić”.

Nie trzeba nic robić, tylko być.

A być można tylko Jednym.

Zadziwiające jest to, że gdy stanowisz Jedno ze wszystkim, koniec końców robisz wszystko to, co myślałeś, że „ musisz „, aby zasłużyć na nagrodę, na którą twoim zdaniem trzeba było ciężko zapracować. Z własnej nieprzymuszonej woli czynisz innym tak, jak chciałbyś, aby tobie czynili. I nie czynisz drugiemu, co tobie niemiło. Kiedy stanowisz Jedno, zdajesz sobie sprawę, że nie ma „drugiego”.

Lecz nawet bycie Jednym nie jest „wymagane”. Nie można wymagać od ciebie, abyś był tym, czym już jesteś. Jeśli masz niebieskie oczy, nie można cię zmusić, abyś miał niebieskie oczy. Jeśli masz metr osiemdziesiąt wzrostu, nie można cię zmusić do tego, abyś miał metr osiemdziesiąt wzrostu. A jeśli jesteś Jednym ze wszystkim, nie można wymagać tego od ciebie.

Wymóg nie istnieje.

Kto miałby wymagać? I od kogo? Jest tylko Bóg.

Jam Jest Który Jest i nie ma nic innego.

Użyj Iluzji Wymogu do tego, aby dostrzec, że nie ma nic, czego można by tak naprawdę wymagać. Lecz nie sposób poznać i doświadczyć wolności od Wymogu, jeśli nie ma nic innego niż wolność od Wymogu. Dlatego też usilnie wyobrażacie sobie, że pewne rzeczy są wymagane.

Wychodzi wam to znakomicie. Wymyśliliście Boga, który żąda od was doskonałości, do którego trzeba zwracać się tylko w określony sposób, którego trzeba czcić w ściśle określonym obrządku. Musicie wypowiadać nakazane słowa, robić nakazane rzeczy, dokładnie i bezbłędnie. Musicie żyć na określoną modłę.

Stworzywszy iluzję konieczności spełnienia określonych wymogów dla zyskania Mojej miłości, zaczynacie teraz doświadczać nieopisanej radości na myśl, że to wszystko wcale nie jest konieczne.

Widać to na przykładzie tych, którym trafiają się „nagrody” niezależnie od tego, czy postępowali „jak należy” czy nie. To samo odnosi się do nagród, jakie wyobrażacie sobie w przyszłym życiu. Lecz wasze doświadczenie po śmierci nie jest wyróżnieniem, lecz wynikiem. To naturalny skutek naturalnego procesu zwanego Życiem.

Kiedy stanie się to dla was jasne, pojmiecie wreszcie, co znaczy wolna wola.

W tej samej chwili poznacie też swoją prawdziwą naturę, którą jest wolność. Przestaniecie odtąd mylić miłość z Wymogiem, gdyż prawdziwa miłość nie wymaga niczego.

Pamiętaj o tym zawsze.

Prawdziwa miłość nie wymaga niczego.

Szósta Iluzja, Iluzja Osądu,

Może posłużyć do doświadczenia cudu zrozumienia i akceptacji,

Postanowiłeś stworzyć doświadczenie osądu po to, aby móc radować się Bogiem, który nie osądza, i zrozumieć, że osąd w świecie Bożym nie ma racji bytu. Tylko poznając na własnej skórze jad i gorycz osądu możesz przekonać się, że miłość nigdy by do tego się nie posunęła.

Najbardziej dojmująco odczuwasz to, kiedy osądzają cię inni, nic bowiem nie rani tak jak wyrok na twoją osobę.

Wyrok boli, kiedy jest niesłuszny – lecz jeszcze mocniej boli, kiedy jest uzasadniony. Wyrok wydany na ciebie przez innych dotyka do żywego, godzi w samą duszę. Wystarczy doznać tego raz, aby wiedzieć, że osąd nie ma nic wspólnego z miłością.

W waszym złudnym świecie społeczeństwo nie tylko dopuszcza osąd, ale również go zaleca. Stworzyliście nawet tak zwany „wymiar sprawiedliwości”, w oparciu o pogląd, iż ktoś inny może zadecydować o tym, czy jesteś „winny” czy „niewinny”.

Powiadam ci: Nikt nigdy nie jest winny w oczach Boga, dla Mnie wszyscy są niewinni, zawsze. To dlatego, że Moje oczy ogarniają więcej niż wasze. Moje oczy widzą, dlaczego tak myślicie, dlaczego tak mówicie i dlaczego tak postępujecie. Moje serce was rozumie.

Z Mojego natchnienia napisano te słowa: „Nikt nie postępuje niewłaściwie, zważywszy na model świata, jaki przyjmuje”. To wielka prawda. Z Mojego natchnienia napisano, „Wina i strach to jedynie wrogowie człowieka”. To wielka prawda.

W wysoce rozwiniętych społecznościach ich członkowie nigdy nie są osądzani i uznawani za winnych czegokolwiek. Zauważa się po prostu, że coś zrobili, i unaocznia im się skutek ich czynów. Następnie daje im się swobodny wybór działania, jakie chcieliby w związku z tym podjąć, o ile w ogóle chcieliby podjąć jakieś działanie. Podobnie daje się pozostałym swobodny wybór działania lub powstrzymania się od działania w tej sprawie. Nikt tam nie robi nic względem drugiego. Idea osądu nie przechodzi im przez myśl, ponieważ samo pojęcie kary jest dla nich niezrozumiałe. Dlaczego Jedyna Istota miałaby dążyć do swej własnej krzywdy? Nawet jeśli zrobiła coś szkodliwego, po co miałaby szkodzić sobie ponownie? W jaki sposób ponowne skrzywdzenie siebie naprawia pierwszą szkodę? To tak jakby stłuc sobie palec u nogi, a następnie, w odwecie, kopnąć siebie dwa razy mocniej.

Oczywiście, w społeczeństwie, które nie uznaje swojej Jedności ani Jedności z Bogiem, takie porównanie pozbawione byłoby sensu. W takim społeczeństwie osąd byłby jak najbardziej na miejscu.

Osąd to nie to samo, co ogląd. Ogląd to zwyczajne zauważanie, jak jest. Z kolei, osąd to dojście do wniosku, że coś innego musi się kryć za tym, co widać.

Oglądać to być świadkiem. Osądzać to być sędzią. Wydawać wyrok, często bezlitosny.

Osąd godzi w duszę, poraża iluzją w ocenie twej osoby, pomijając zupełnie głębszą rzeczywistość.

Ja nie osądzę cię nigdy, przenigdy. Nawet jeśli coś zrobisz, poprzestanę na zwykłym przyjęciu do wiadomości tego, jak jest. Niczego nie będę ci przypisywał. Właściwie nie sposób przypisać tobie czegokolwiek, ponieważ nigdy nie przestajesz siebie tworzyć. Jesteś dziełem w trakcie powstawania. Nigdy nie przestaniesz siebie tworzyć.

Nigdy nie jesteś tym, czym byłeś w ostatniej chwili. Ja będę zawsze widział w tobie tego, kim teraz postanawiasz być.

Z Mojego natchnienia wyrażono to w następujący sposób: Nieustannie stwarzasz siebie czerpiąc z pola nieograniczonych możliwości. Nieprzerwanie stwarzasz siebie na nowo w następnym najwyższym wydaniu najszczytniejszej wizji swej osoby. W każdej chwili rodzisz się na nowo. Tak jak wszyscy inni.

Z chwilą kiedy to pojmiesz, ujrzysz bezsens wszelkiego oceniania siebie czy innych. To dlatego, że przedmiot osądu już nie istnieje, kiedy go osądzasz. Zakończył swój byt. Tak jak ty zakończyłeś swój przewód sądowy i wydałeś wyrok.

Rozstaniesz się raz na zawsze z ideą Boga, który osądza, gdyż będziesz wiedział, że miłość nigdy by się do tego nie posunęła. W miarę poszerzania swej świadomości pełniej uzmysłowisz sobie prawdę, że proces tworzenia siebie nie ma końca.

Pamiętaj o tym zawsze.

Proces tworzenia siebie nie ma końca.

Siódma Iluzja, Iluzja Potępienia,

Może posłużyć do doświadczenia tego, że zasługuje się wyłącznie na pochwałę.
To może być trudne do strawienia, bo póki co tkwisz głęboko w Iluzji Potępienia.

Gdybyś jednak nieustannie obsypywany był pochwałami, nie mógł być tego doświadczyć. Pochwała nic by dla ciebie nie znaczyła. Nie wiedziałbyś, co to jest.

Urok pochwały ginie, gdy nie ma nic poza tym.
Lecz wy posunęliście tę prawdę do skrajności, tak rozdmuchaliście Iluzję niedoskonałości i Potępienia, że teraz wszelka pochwała wydaje się wam naganna – szczególnie samochwalstwo. Nie wolno wam chwalić własnej osoby, dostrzegać (a tym bardziej głosić) chwały swej prawdziwej istoty. Nie wolno też szafować pochwałami w stosunku do innych. Chwalenie, doszliście do wniosku, nie jest rzeczą dobrą.

Iluzja Potępienia daje również wyraz waszemu przeświadczeniu, że wy, a także Bóg, możecie doznać uszczerbku. Oczywiście, jest to dokładne przeciwieństwo prawdy, ale nie możecie się o tym przekonać, nie możecie tego doświadczyć w braku jakiejkolwiek innej rzeczywistości. Dlatego więc powołaliście do istnienia rzeczywistość alternatywną, w której uszczerbek jest możliwy, a Potępienie jest na to dowodem.

Powtarzam: To iluzja, że wy albo Bóg możecie doznać uszczerbku. Skoro Bóg jest Wszystkim we Wszystkim (a jestem) i skoro Bóg jest Wszechmocny (a jestem) i skoro Bóg jest Najwyższą Istotą (to prawda), to nie sposób Boga zranić lub skrzywdzić. A skoro wy jesteście uczynieni na wzór i podobieństwo Boga (a jesteście), to was również nie sposób zranić lub skrzywdzić.

Potępienie to zabieg, który posłużył wam do stworzenia kontekstu, w którym ta prawda nabrałaby znaczenia. „Uszczerbek” to jedna z pomniejszych iluzji, jakie co dzień wykształcają się z Dziesięciu Iluzji. Pierwsza Iluzja (Bóg

i ty masz potrzeby), sprawia, że kiedy nie otrzymujesz tego, co ci potrzebne, powstaje wrażenie, że ty i Bóg doznajecie straty czy szkody.

Stanowi to doskonałą przesłankę do zemsty. A to już nie błahostka.

Idea piekła podbiła wyobraźnię ludzką z siłą nie mającą sobie równych – pogląd, że istnieje we Wszechświecie miejsce, do którego Bóg wtrąca tych, którzy nie przestrzegali Jego prawa.

Przerażające, makabryczne obrazy tego strasznego miejsca widnieją na murach i sklepienia kościołów na całym świecie. Równie niepokojące przedstawienia zdobią stronice katechizmów i pisemek rozdawanych małych dzieciom – ku ich większej trwodze.

Nie jest zadaniem Boga karać czy dokonywać zemsty.

Mimo to, idea potępiającego Boga nie była bezużyteczna. Dostarczała układu odniesienia, w ramach którego można było doświadczyć wszelkiego rodzaju rzeczy, wielu przejawów bytu.

Strachu, na przykład. Albo przebaczenia. Miłosierdzia również.

Skazaniec dogłębnie pojmuje znaczenie litości. Podobnie osoba, która skazuje – lub ułaskawia.

Przebaczenie jest kolejnym wyrazem miłości, który przyniósł waszej rasie wiele pożytku. Przebaczenie jest udziałem tylko młodych, prymitywnych społeczności (wysoko rozwinięte kultury nie odczuwają potrzeby przebaczania, ponieważ rozumieją, że nie sposób doznać żadnej straty czy uszczerbku), ale ma ogromną wartość w procesie ewolucji – dzięki niemu społeczeństwo dorasta i dojrzewa.

Dzięki przebaczeniu goją się wszelkie psychiczne, uczuciowe, duchowe i czasami nawet fizyczne obrażenia, które jak ci się wydaje, odniosłeś. To wspaniały uzdrowiciel. Można z jego pomocą utorować sobie drogę do zdrowia. Można z jego pomocą utorować sobie drogę do szczęścia.

Nader twórczo posłużyliście się pod tym względem Iluzją Potępienia, stwarzając w swoim życiu i w dziejach ludzkości wiele sytuacji, w których można było okazać przebaczenie. Postrzegaliście w niej przejaw Boskiej miłości, przybliżający was coraz bardziej do miłości i samej Boskości.

Jednym z najsławniejszych tego świadectw jest opowieść o tym, jak Jezus przebaczył zbójcy ukrzyżowanemu wraz z nim, objawiając odwieczną prawdę, iż nikt, kto szuka Boga, nie jest potępiony. Oznacza to, że nikt nigdy nie jest potępiony, albowiem w ostatecznym rozrachunku każdy szuka Boga, nieważne, jak to sam nazwie.

Piekło to doświadczenie oddzielenia od Boga. Lecz sama chęć ponownego zjednoczenia się z Bogiem urzeczywistnia to.

To ważkie stwierdzenie, więc je powtórzę.

Sama chęć ponownego zjednoczenia się z Bogiem urzeczywistnia to.

Przebaczenie nigdy nie jest konieczne, gdyż nie można naprawdę wystąpić przeciw Boskości, jako że Boskość to Wszystko Co Jest. Rozumieją to wysoko rozwinięte społeczności. Kto komu by przebaczał? I za co?

Czy ręka ma przebaczyć palcowi od nóg za to, że się stłukł? Czy ucho ma przebaczyć oku?

Ręka może pocieszyć stłuczony palec. Może go rozetrzeć, poprawić jego stan, uzdrowić. Ale przebaczyć. Może więc przebaczanie to w języku duszy inne określenie na pocieszanie”?

Napisano: Miłość jest wtedy gdy nigdy nie musisz przepraszać.

Gdy zrozumie to również twoje społeczeństwo, przestaniecie potępiać siebie czy drugiego za te chwile, kiedy dusza „stłukła palec”. Przestaniecie wyznawać mściwego, surowego, potępiającego Boga, który skazałby ciebie na wieczne męki za coś, co dla Niego jest czymś daleko błahszym niż stłuczenie palca.

Rozstaniesz się raz na zawsze z ideą Boga, który potępia, gdyż będziesz wiedział, że miłość nigdy by się do tego nie posunęła. Nikogo i niczego nie będziesz osądzał, zgodnie z Moim przykazaniem: Nie osądzaj ani nie potępiaj.

Pamiętaj o tym zawsze.

Nie osądzaj ani nie potępiaj.

Ósma Iluzja, Iluzja Uwarunkowania,

Może posłużyć do doświadczenia tego aspektu jaźni, który istnieje bezwarunkowo – i z tegoż powodu potrafi bez warunków kochać.

Jesteś istotą istniejącą bezwarunkowo, lecz nie możesz poznać siebie takiego, ponieważ nie ma warunków, w których nie jesteś bezwarunkowym bytem.

Nie masz więc warunków, całkiem dosłownie, warunków do zrobienia czegokolwiek. Możesz jedynie być. Lecz nie zadowala cię czyste bycie. Z tego powodu stworzyłeś Iluzję Uwarunkowania. W ramach tej Iluzji istnienie jednego przejawu ciebie – jednego przejawu Życia, jednego przejawu Boga – uzależnione jest od innego.

To pochodna Iluzji Podziału, która z kolei wyrasta z Iluzji Potrzeby, Pierwszej Iluzji. W istocie jest tylko Jedna Iluzja, wszystkie inne wywodzą się od niej, jak wielokrotnie nadmieniałem.

Z Iluzji Uwarunkowania bierze się względność, jak ją nazywacie. Gorąco i zimno, na przykład, tak naprawdę nie są przeciwieństwami, lecz tym samym w zmienionych warunkach.

Wszystko jest jednym i tym samym. Jest tylko jedna energia, i tę energię zwiecie Życiem. Można tutaj użyć zamiennie słowa „Bóg”. O konkretnej, indywidualnej wibracji tej energii mówicie jak o stanie. W pewnych stanach pewne rzeczy wydają się prawdą, jak to nazywacie.

Na przykład, dół jest górą a góra dołem – w stanie nieważkości. Wasi kosmonauci nauczyli się, że w przestrzeni kosmicznej pojęcia „góry” i „dołu” tracą rację bytu. Prawda się zmieniła, ponieważ zmieniły się warunki.

Zmienne warunki sprawiają, że prawda też jest zmienna. Prawda to nic więcej niż „jak jest w tej chwili”. Ale to wciąż ulega zmianie. Zatem prawda też wciąż ulega zmianie.

Unaoczniło ci to twoje życie.

Proces Życia polega na przemianie. Jednym słowem, życie to przemiana.

Bóg jest Życiem. Czyli Bóg jest Przemianą.

Jednym słowem, Bóg to Przemiana.

Bóg to proces. Nie byt, lecz proces.

Proces zwany przemianą.

Niektórzy woleliby może słowo „ewolucja”.

Bóg to energia, która ewoluuje… albo To Co Się Staje.

To Co Się Staje nie potrzebuje specjalnych warunków do stawania się. Życie po prostu staje się tym, czym się staje. Aby mocje określić, opisać, wymierzyć i poddać swojej władzy, przypisujecie mu pewne warunki.

Lecz Życie nie ma warunków. Życie po prostu jest tym, czym jest.

JAM JEST KTÓRY JEST.

Po raz pierwszy ta starożytna zagadkowa sentencja nabiera dla ciebie sensu.

Kiedy rozumiesz, że warunki, czy ich pozór, muszą zaistnieć po to, abyś mógł doświadczyć bezwarunkowości (czyli poznać Boga), będziesz błogosławił warunkom, w jakich żyjesz i jakich kiedykolwiek doświadczyłeś. Pozwoliły ci one doznać twojej własnej wielkości, wykraczającej poza wszystkie te warunki, razem wzięte i z osobna. Pokazało ci to twoje życie.

Pomyśl o tym przez chwilę, a zobaczysz, że to prawda. Wyobraź sobie jakieś warunki, w jakich się znalazłeś, a właściwie, wydawało ci się, że się znalazłeś. Czy zdarzyło ci sieje przezwyciężyć, pokonać? W rzeczywistości wcale ich nie pokonałeś. Po prostu przestałeś się utożsamiać z warunkami, w jakich się znalazłeś. Spostrzegłeś, że wyrastasz ponad nie.

„Nie jestem moją pracą, moim upośledzeniem, moim zdrowiem, czyjego brakiem”, powiedziałeś sobie może. „Nie jestem tym. To nie moje prawdziwe ja‚.”

Ludzie, którzy to ogłosili, dokonali niesamowitych rzeczy w życiu, osiągnęli niesamowite wyniki. Wykorzystali Iluzję Uwarunkowania do stworzenia siebie na nowo w kolejnym najwyższym wydaniu najszczytniejszej wizji siebie.

Dlatego są tacy, którzy błogosławią warunki przeklinane przez innych. Albowiem przyjęli je jako wspaniały dar, który pozwala im dostrzec i głosić prawdę ich istoty.

Kiedy błogosławisz warunki swego życia, jednocześnie je odmieniasz. Nadajesz im inne miano, gdyż widzisz w nich coś innego, niż wydają się być, tak jak widzisz w sobie coś innego, niż wydajesz się być.

Na tym etapie zaczynasz świadomie stwarzać, zamiast tylko zauważać, warunki i okoliczności swojego życia, gdyż wiesz, że zawsze byłeś i będziesz tym, który postrzega i interpretuje każdą okoliczność. Co dla jednego jest ubóstwem, ty możesz postrzegać jako obfitość. Co dla jednego jest porażką, ty możesz interpretować jako zwycięstwo (jak wtedy, gdy decydujesz, że każda przegrana to sukces).

W ten sposób będziesz doświadczał siebie jako twórcy wszelkich warunków – czy też raczej „iluzjonisty”, jako że Uwarunkowanie naprawdę nie istnieje.

Przestaniesz wówczas obarczać odpowiedzialnością inne osoby, miejsca czy rzeczy za swoje życiowe doświadczenia. Zmieni się całe twoje doświadczenie: przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Będziesz wiedział, że nigdy nie byłeś ofiarą, i stanie się to dla ciebie podstawą dla dalszego rozwoju. Zrozumiesz w końcu, że ofiar nie ma.

Pamiętaj o tym zawsze.

Ofiar nie ma.

Dziewiąta Iluzja, Iluzja Wyższości,

Może posłużyć do doświadczenia równości wszystkich rzeczy, a zatem do fikcyjności pojęć zarówno wyższości, jak i niższości. Nic nie jest wyższe ani niższe od innych. Lecz nie sposób poznać równości wszystkich rzeczy, kiedy wszędzie panuje sama równość.

Jeśli wszystko jest równe, wówczas nic nie jest równe – ponieważ nie sposób doświadczyć czegoś takiego jak równość, o ile istnieje tylko jedna rzecz / w całej rozciągłości jest sobie równa.

Nie sposób, aby rzecz nie była równa sobie. Jeśli rozłożysz coś na części, te części równają się całości. Nie ustępują całości tylko dlatego, że są osobno.

Niemniej iluzja nierówności pozwala każdej cząstce dostrzec siebie jako cząstkę, którą stanowi, a nie całość. Tylko w oderwaniu od całości może ujrzeć swoją „cząstkowość”.

Nie możesz wyobrazić sobie, że jesteś częścią Boga inaczej niż w oddzieleniu od Boga.

Innymi słowy, nie zobaczysz Mnie, dopóki nie odsuniesz się i nie spojrzysz na Mnie. Lecz nie możesz odsunąć się ode Mnie, jeśli myślisz, że jesteś Mną. Musisz więc, aby doświadczyć Mnie, wyobrazić sobie, że Mną nie jesteś.

Jesteś równy Bogu i tej równości pragniesz zaznać. Nie stoisz niżej od Boga czy od całej reszty, lecz nie możesz doświadczyć braku niższości w sytuacji, gdzie nic nie wybija się ponad pozostałe rzeczy. Dlatego też powołałeś do istnienia Iluzję Wyższości, aby poznać swoją równość w stosunku do wszystkiego, czyli swoją wyższość wobec niczego.

Nie da się doświadczyć jedności z Bogiem poza układem odniesienia, w ramach którego możliwy jest brak jedności czy Podział. Musisz pozostawać w obrębie tego układu, czy jak to tutaj nazywamy, w obrębie iluzji, aby poznać prawdę, która istnieje poza iluzją. Musisz być „w tym świecie, lecz nie z tego świata”.

Podobnie twoja równość z Bogiem i ze wszystkim staje się „doświadczalna” dopiero wtedy, gdy i jeśli możesz pojąć nierówność.

Z tego powodu stworzyliście Iluzję Wyższości.

Z idei Wyższości płynie jeszcze jedna korzyść. Przez wyobrażenie sobie własnej wyższości względem warunków i okoliczności życia, umożliwiasz sobie doświadczenie tej strony swojej istoty, która przerasta wszelkie okoliczności i warunki – co podkreślałem już wcześniej.

Masz w sobie coś cudownego, na czym możesz się oprzeć w obliczu negatywnych okoliczności i warunków. Niektórzy zwą to odwagą. W ten sposób Iluzja Wyższości okazuje się przydatna, kiedy żyjesz w obrębie szerszej Iluzji zwanej Życiem na Płaszczyźnie Fizykalnej, albowiem czerpiesz z niej siłę do tego, aby przezwyciężyć niesprzyjające okoliczności.

Kiedy rozpoznasz tę Iluzję jako iluzję właśnie, zrozumiesz, że w żadnej mierze nie jesteś wyższy od Wszystkiego Co Jest, ponieważ w całej rozciągłości jesteś Wszystkim Co Jest. Nie będziesz wówczas przyzywał odwagi; będzie wiedział, że jesteś odwagą. Nie będziesz przyzywał Boga; będziesz wiedział, że jesteś aspektem Boga, który przywołujesz.

Jesteś przyzywającym i przyzywanym. Przemieniającym i przemienianym. Stwórcą i stworzeniem. Początkiem i kresem. Alfą i omegą.

Tym właśnie jesteś, ponieważ tym Jestem Ja. A ty jesteś uczyniony na Mój obraz i podobieństwo.

Jesteś Mną. Ja wyrażam się w tobie, przez ciebie i jako ty. W tobie mam swój byt.

W każdym i we wszystkim.

Dlatego żaden z was nie jest wyższy od drugiego. To niemożliwe. Niemniej powołaliście do istnienia Iluzję Wyższości, aby poznać swoją moc – a także, idąc dalej, moc każdego z was; własną jedność i równość z Bogiem i całą resztą; oraz jedność i równość każdego z Bogiem i z pozostałymi.

Musisz jednak wiedzieć, że Iluzja Wyższości to niebezpieczna rzecz, jeśli nie są ci obojętne ludzkie cierpienie i ból.

Jak już mówiłem, ból i cierpienie zanikają, kiedy doświadczasz swojej Jedności z drugim, a także z Bogiem. To Iluzja Wyższości zaprzecza tej jedności i jeszcze mocniej pogłębia podział.

Wyższość należy do najbardziej zwodniczych idei, jakie kiedykolwiek zaważyły na kształcie ludzkiego doświadczenia. Przysparza świetnego samopoczucia – kiedy czujesz własną wyższość nad innymi. Lecz kiedy to druga osoba rości sobie wyższość nad tobą, czujesz się podle.

Obchodź się ostrożnie z tą iluzją, bo to potężne narzędzie. Trzeba ją pojąć dogłębnie, całkowicie. Może być wspaniałym darem, źródłem siły i odwagi potrzebnej do

tego, aby ujrzeć i doświadczyć siebie jako wyrastającego ponad okoliczności, ponad swoich ciemiężycieli, ponad własne wyobrażenie siebie. Lecz potrafi być zdradliwa.

Nawet religie, których zadaniem podobno jest przybliżanie ludzi do Boga, zbyt często posługują się Wyższością jako swą główną bronią. „Nasza wiara jest lepsza od innych” – takie hasło przyświeca wielu kościołom, co przyczynia się do szerzenia rozdźwięku zamiast zgody wśród dążących do Boga ludzi.

Państwa i narody, rasy i płcie, partie polityczne i ustroje gospodarcze wszystkie szermowały ideą swej domniemanej Wyższości w celu zaskarbienia sobie posłuchu, akceptacji, poparcia, władzy czy po prostu zwolenników. Lecz to, co wskutek tego powstało, nie jest bynajmniej wysokich lotów.

Lecz ogół ludzi jest ślepy lub zachowuje dziwne milczenie. Nie widzi, że postępki dyktowane poczuciem wyższości w rzeczywistości przynoszą opłakane skutki. Albo widzi, tylko przymyka na to oczy, przez co utrwala cykl odwoływania się do Wyższości jako usprawiedliwienia dla czynów, a następnie bolesnego odczuwania „niskich” ich skutków.

Można przerwać ten krąg.

Poznaj się na tej Iluzji. Zrozum wreszcie, że Wszyscy Stanowimy Jedno. Rasa ludzka, całe Życie, to jednolite pole. Jest tylko Jedno. Dlatego nie ma się nad czym wywyższać i przed czym poniżać.

To podstawowa prawda życiowego doświadczenia. Czy tulipan góruje nad różą? Czy góry przytłaczają bardziej niż morze? Który płatek jest najświetniejszy? Czy to możliwe, aby wszystkie były świetne – i wspólnie świętując swą świetność, tworzą niesamowite widowisko? Następnie stapiają się ze sobą, i stapiają się w jedno. Lecz nie przepadają. Nie znikają. Nie przestają istnieć. Po prostu zmieniają postać. I nie tylko raz, kilkakrotnie: z ciała stałego w płynne, z płynnego w lotne, z widocznego w niewidoczne, aby powstać na nowo, powrócić w nowym pokazie olśniewającego piękna i cudu.

To Życie, zasilające Życie. To ty.

Metafora się dopełniła. Urzeczywistniła.

Urzeczywistnisz to w swoim doświadczeniu, kiedy postanowisz, że taka jest prawda i zgodnie z nią będziesz postępował. Dostrzeż piękno i cud tych, z którymi stykasz się w życiu. Każdy z was bowiem jest cudny, a żaden cudniejszy od innych. Pewnego dnia stopicie się w Jedno i poznacie, że wspólnym płyniecie strumieniem.

Taka wiedza odmieniłaby wasze ziemskie doświadczenie. Odmieniłaby waszą politykę, ekonomię, stosunki społeczne, sposób kształcenia młodych. Przyniosłaby wam upragnione niebo – na ziemi.

Kiedy przejrzysz złudny charakter Wyższości, poznasz się zarazem na iluzji niższości. Poczujesz wówczas potęgę i chwałę równości – z innymi ludźmi oraz z Bogiem. Urośnie twoje mniemanie o sobie i w ten sposób spełnione zostanie zadanie Iluzji Wyższości. Albowiem tak jak urasta twoje mniemanie o sobie, tak też urasta twoje doświadczenie.

Pamiętaj o tym zawsze.

Tak jak urasta twoje mniemanie o sobie, tak też urasta twoje doświadczenie.

Dziesiąta Iluzja, Iluzja Niewiedzy,

Zrodziła pogląd, że to wszystko, co tutaj padło, stanowi dla ciebie nowość, i nie możesz tego ogarnąć.

Ta Iluzja pozwala ci dalej żyć w Świecie Względności. Ale nie musi to być życie jak dotąd, naznaczone bólem i cierpieniem, krzywdą wyrządzaną sobie i innym, w oczekiwaniu, ciągłym oczekiwaniu na lepsze czasy -lub na wieczną nagrodę w niebie. Można sprowadzić niebo na ziemię. Można żyć tutaj niczym w raju. Nigdy nie zostałeś z niego zresztą wypędzony. Nie posunąłbym się do czegoś takiego.

Wiesz o tym. W głębi serca już o tym wiesz. Tak jak wiesz o Jedności ludzi i całego życia. Tak jak wiesz o równości wszystkich rzeczy i o tym, że miłość jest bezwarunkowa. Wiesz o tym i o wielu innych rzeczach, i nosisz tę wiedzę głęboko w sobie.

Niewiedza jest iluzją. Robisz z niej mądry użytek, kiedy poznajesz się na iluzji – kiedy wiesz, że to nieprawda, iż nie wiesz. Wiesz… i wiesz, że wiesz.

Tak mówi się o Mistrzach.

Oni wiedzą, że wiedzą. Wykorzystują tę wiedzę do życia w złudnym świecie, w jakim sami siebie umieścili. To sprawia, że wydają się czarodziejami, bez trudu wywołującymi wszelkie iluzje Życia i posługującymi się nimi do swoich celów.

„Niewiedza” to cudowna i pożyteczna iluzja. Pozwala ci ponownie poznać, dowiedzieć się, pamiętać. Na nowo doświadczyć cyklu. Stać się płatkiem śniegu.

Złudzenie niewiedzy pozwala ci dowiedzieć się, że wiesz. Kiedy wiesz wszystko, a nie wiesz, że wiesz, wówczas nic nie możesz wiedzieć.

Wejrzyj głęboko w tę prawdę, a zrozumiesz.

Wyobraź sobie, że czegoś nie wiesz. Czegokolwiek. W tej samej chwili ukaże ci się to, czego jesteś pomny -i nagle stanie się dla ciebie wiadome, co wiesz.

Na tym polega cud pokory. Na tym polega potęga stwierdzenia: „Jest coś, czego nie wiem, a czego poznanie mogłoby wszystko zmienić”. Mogłoby ono w pojedynkę uzdrowić świat.

Wezwanie do pokory to wezwanie do chwały.

Nie ma większego narzędzia dla duchowego rozwoju. Z mojego natchnienia zostało napisane, iż światu potrzeba nieco „teologii pokory”. Nieco mniej pewności, że wszystko się wie, nieco więcej ochoty do dalszych poszukiwań, do przyznania, że może być coś, czego nie wiecie – poznanie czego mogłoby wszystko zmienić.

Powtarzam: niewiedza prowadzi do wiedzy. Wiedzieć wszystko to w efekcie nie wiedzieć nic.

Dlatego tak ważna jest Iluzja Niewiedzy. Tak jak zresztą wszystkie Iluzje. To klucze otwierające ciebie na doświadczenie, Kim Naprawdę Jesteś. Otwierają drzwi prowadzące ze Świata Względności do Świata Absolutu. Do wszystkiego.

Niemniej, jak w przypadku pozostałych Iluzji, kiedy dajesz się porwać Iluzji Niewiedzy, kiedy wypełnia całą twoją rzeczywistość, przestaje ci służyć. Jesteś wtedy niczym magik, który zapomniał o swoich sztuczkach. Dajesz się zwieść własnym czarom. Wówczas musi cię ratować ktoś inny, ktoś, kto przejrzał iluzję, kto cię wyrywa z uśpienia, przypomina ci twoją prawdziwą istotę.

Ta osoba będzie twoim wybawcą, tak ja ty możesz zbawiać innych, przypominając, Kim Są Naprawdę, oddając ich na powrót sobie. „Zbawiać” to inaczej mówiąc „budzić”, przypominać, że jest się członkiem Boskiego ciała.

Czyń to wobec innych. Albowiem jesteś zbawicielem dnia obecnego. Jesteś Moim Umiłowanym, którego sobie upodobałem. Jesteś posłany, aby przywieść innych z powrotem do domu.

Dlatego odsuń od siebie iluzję. Żyj z nią, ale nie pod jej władzą. Zrób to, a będziesz w tym świecie, ale nie z tego świata. Poznasz swoją magię i urośnie twoje mniemanie o sobie, aż pewnego dnia zrozumiesz, że jesteś samą magią.

Pamiętaj o tym zawsze.

Jesteś samą magią.

Kiedy posługujesz się Iluzją Niewiedzy, oświadczasz, że jest jeszcze wiele do nauczenia się (przypomnienia sobie), lecz ta pokora wynosi cię ponad nieoświeconych, sprawia, że coraz więcej pojmujesz, pamiętasz i postrzegasz. Teraz należysz do congnoscenti – do wtajemniczonych.

Pamiętasz, że iluzje służą ci po prostu do stwarzania umiejscowionego pola odniesienia, w ramach którego możesz doświadczyć dowolnego z niezliczonych aspektów twej prawdziwej istoty. Zaczynasz posługiwać się nimi z rozmysłem, niczym malarz pędzlem; wyczarowujesz cudowne obrazy i nadzwyczajne, urzekające chwile, przebłyski, w których ukazuje ci się w doświadczeniu twoja nieobjęta jaźń.

Jeśli pragniesz doświadczyć siebie na przykład jako przebaczenia, możesz zmieszać Iluzje Osądu, Potępienia i Wyższości. Rzutując je przed siebie, napotkasz nagle (przywołasz) ludzi w swoim życiu, którzy dadzą ci sposobność okazania przebaczenia. Możesz nawet dodać Iluzję Przegranej i rzutować ją na własną osobę, aby uczynić doświadczenie jeszcze bardziej dojmującym. Wreszcie, możesz wykorzystać Iluzję Niewiedzy i udać, że nie masz pojęcia, iż to wszystko jest twoim własnym dziełem.

Jeśli zechcesz doświadczyć siebie jako miłosierdzia czy hojności, możesz wymieszać Iluzje Potrzeby i Niedoboru w celu stworzenia pola odniesienia dla wyrażenia tych właśnie aspektów Boskości ukrytych w twoim wnętrzu. I możesz natknąć się na żebraków idąc pewnego dnia ulicą. Dziwne, pomyślisz sobie, nigdy przedtem nie widziałem tu żebraków…

Wzbiera w tobie współczucie dla nich, topnieje serce. Odzywa się hojność i ręka wędruje do kieszeni, sięgasz do portfela i dajesz im trochę pieniędzy.

Albo zadzwoni do ciebie krewny i poprosi o finansowe wsparcie. Możesz przejawić w tej chwili którykolwiek z licznych aspektów twej istoty. Ale tym razem wybierasz życzliwość, troskę i miłość. „Oczywiście”, odpowiadasz, „ile ci potrzeba?”

Ale uważaj, ponieważ jeśli nie zachowasz czujności, nie zrozumiesz, jak to się stało, że ów żebrak czy też krewny do ciebie trafili. Zapomnisz, że sam ich przywołałeś.

Jeśli za bardzo uwikłasz się w Iluzje, przestaniesz pamiętać, że wprowadziłeś do swojego życia każdą osobę, miejsce i zdarzenie. Przestaniesz pamiętać, że są tu po to, aby zapewnić ci doskonałą sposobność do poznania siebie pod różnymi względami.

Zapomnisz Moje naczelne przesłanie: Posyłam ci same anioły.

Możesz przydzielić im rolę czarnych charakterów w swojej historii. Jeśli nie będziesz uważał, będziesz upatrywał w sobie zamiast szczęśliwego wybrańca nieszczęsnej ofiary chwil łaski, jakie ci przypadły, które choć początkowo mogą wydać się niepożądane, to jednak kryją w sobie dar.

Może też się zdarzyć, że postanowisz zostać obdarzony inaczej. Oprócz miłosierdzia zechcesz doświadczyć również władzy. Możesz litować się nad tym samym żebrakiem i co dzień go wspomagać, aż ustali się swoisty rytuał z udziałem was dwóch. Możesz wspierać dalej swego krewnego i posyłać mu co miesiąc czek, aż ustali się swoisty rytuał z udziałem was dwóch.

Jesteś teraz górą. Masz nad nimi władzę, którą dosłownie odebrałeś im, władzę stwarzania na nowo swego życia. Upajasz się poczuciem swojej wielkości i mocy. Obezwładniłeś ich; bez ciebie nagle nie mogą dać sobie rady. Ani żebrak ani krewny, mimo że obaj do tej pory jakoś się obywali bez twojej pomocy. Przez ciebie nie mogą funkcjonować, również związek powstały między wami nie służy obu stronom.

Zamiast podać im linę, aby pomóc im wydostać się z pułapki, wrzuciłeś linę do środka i skoczyłeś w ślad za nią.

Uważaj więc na pobudki, jakimi się kierujesz. Miej na uwadze cele, jakie ci przyświecają. Śledź pilnie, jakiego aspektu swej istoty doświadczasz. Czy jest sposób na to, aby go doświadczać nie obezwładniając przy tym innych? Czy jest sposób na to, aby przypomnieć sobie, Kim Jest Się Naprawdę nie odbierając przy tym pamięci innym?

Przedstawiłem powyżej kilka sposobów wykorzystania Dziesięciu Iluzji, a także niezliczonych pomniejszych. Teraz już widzisz, już rozumiesz, już pamiętasz, jak posługiwać się Iluzjami.

Aby stworzyć pole odniesienia dla doświadczenia wyższych aspektów jaźni, nie jest konieczne przywołanie ich w teraźniejszości. Wysoko rozwinięte istoty przenoszą Iluzje do przeszłości i wykorzystują pamięć o nich do stworzenia tego pola.

Czy używasz ich w postaci wspomnień czy też w postaci fizykalnej w swojej chwili obecnej, posługujesz się nimi codziennie. Lecz jeśli nie robisz tego świadomie, jeśli nie zdajesz sobie sprawy, że je wytwarzasz i po co je wytwarzasz, może ci się wydać, że jesteś pod wpływem swego życia zamiast być jego sprawcą. Może przyjść ci do głowy, że rzeczy zdarzają się tobie, a nie przez ciebie.

Mogłeś tego nie wiedzieć, a poznanie tego może wszystko zmienić.

Wszystko, co dzieje się w twoim życiu, dzieje się za twoją sprawą.

Rozumiesz to doskonale, kiedy wykraczasz poza Iluzje.

Fragmenty : Walsch N. D. – Wspólnota z Bogiem

Zobacz też:

  • Bóg – jest to….
  • Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.
  • Boska strona seksu
  • Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?
  • Miłość i mistrz
  • Przyjaźń z Bogiem
  • Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
  • Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
  • Rozmowy z Bogiem


Rozmowy z mędrcem – Nisargadatta Maharaj.

25 Środa List 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 129 Komentarzy

Tagi

akceptacja, buddyzm, dławienie, joga, Medytacja, Nisargadatta Maharaj, przemoc, tłumienie, uzdrowienie, wolność, wysiłek, wyzwolenie, zrozumienie, Świadomość

M: Wzywanie lub zmuszanie do cierpienia ma w sobie coś z okrucieństwa i przemocy, a owoc przemocy nie może być słodki. Są w życiu sytuacje przykre, których nie można uniknąć i na które człowiek musi być przygotowany. Zdarzają się też sytuacje ohydne, które człowiek stwarza rozmyślnie lub przez zaniedbanie; na nich trzeba się uczyć sztuki niepowtarzania tych samych błędów.
Ból jest bólem i trzeba go znieść. Nie ma niczego takiego jak przezwyciężanie bólu i nie jest do tego potrzebna zaprawa. Przygotowywanie się na przyszłość, wyrabianie w sobie odpowiednich postaw, jest oznaką lęku.

R: Jeśli pozostanę bierny, nic nie ulegnie zmianie. Jeśli będę aktywny, muszę stosować przemoc. Co można uczynić, aby nie być biernym ani gwałtownym?

M: Istnieje oczywiście droga ani gwałtowna, ani niegwałtowna, a jednak wysoce skuteczna. Niech pan spojrzy na siebie samego, niech pan zobaczy, jaki pan jest i takiego siebie zaakceptuje, a potem zgłębi, czym pan jest. Gwałt i jego przeciwieństwo określają pańską postawę wobec innych. Jaźń w stosunku do siebie samej nie jest gwałtowna ani niegwałtowna, nie jest świadoma siebie samej ani nieświadoma. Jeśli siebie zna, wszystko, co uczyni, będzie właściwe, jeśli siebie nie zna, wszystko, co uczyni, będzie niewłaściwe.

R: Co pan ma na myśli mówiąc: „znam siebie takiego, jakim jestem”?

M: Jestem poza umysłem. Formuła „jestem” nie jest myślą w umyśle. To umysł mi się zdarzył, a nie ja umysłowi. A ponieważ czas i przestrzeń są w umyśle, ja istnieję poza czasem i przestrzenią – wieczny i wszechobecny.

R: Czy pan to mówi poważnie? Czy pan naprawdę uważa, że istnieje wszędzie i we wszystkich czasach?

M: Tak. Jest to dla mnie tak oczywiste, jak dla pana jest oczywista swoboda poruszania się. Niech pan wyobrazi sobie drzewo pytające małpę: „Czy naprawdę sądzisz, że możesz poruszać się z miejsca na miejsce?” A małpa odpowiada: „Tak właśnie sądzę”.

R: Czy jest pan także wolny od związków przyczynowych? Czy może pan czynić cuda?

M: Sam świat jest cudem. Jestem poza cudami – w pełni normalny. U mnie wszystko zdarza się tak, jak powinno się zdarzać. Nie mieszam się do dzieła stworzenia. Po co mi drobne cuda, gdy największy z cudów dzieje się na moich oczach przez cały czas? Cokolwiek człowiek widzi, widzi swą własną istotę. Niech pan przeniknie głębiej siebie samego i tam szuka. W odkrywaniu siebie nie ma żadnego przymusu. Usuwanie tego, co fałszywe, nie jest gwałtem.

R: Gdy badam siebie samego lub zagłębiam się w sobie z myślą, że będzie to dla mnie korzystne z tego czy innego powodu to i tak uchylam się od tego, czym jestem.

M: Słusznie. Prawdziwe badanie skierowane jest zawsze ku czemuś, a nie od czegoś. Gdy zastanawiamy się, jak coś zdobyć lub jak czegoś uniknąć, nie przeprowadzamy wcale badania. Aby jakąś rzecz poznać, trzeba ją w pełni zaakceptować.

R: Tak. Aby poznać Boga, muszę zaakceptować Boga. Jakie to straszne!

M: Zanim zaakceptuje pan Boga, musi pan zaakceptować siebie samego, a to jest jeszcze straszniejsze. Pierwsze kroki w samoakceptacji nie są bynajmniej przyjemne, bo to, co się spostrzega, nie jest miłym obrazem. Trzeba wielkiej odwagi, aby pójść dalej.
Jedyne, co pomaga, to spokój. Niech pan popatrzy na siebie w zupełnym spokoju i nie próbuje siebie oceniać. Gdy pan spojrzy na osobę, o której pan sądził że jest panem, pamiętając, że nie jest pan tym, co pan widzi, to podstawowe pytanie w procesie samopoznania będzie brzmiało „Nie jestem tym – czym zatem jestem?” Nie ma innych dróg wyzwolenia, wszystkie inne zawodzą. Niech pan śmiało od rzuci wszystko, czym pan nie jest, a wtedy prawdziwe „ja” wyłoni się w pełnej chwały pustce, w bezrzeczowości.

R: Świat przechodzi gwałtowne przemiany. Widać to szczegół nie wyraźnie w Stanach Zjednoczonych, ale i w wielu innych krajach dzieje się to samo. Wzrost zbrodni – z jednej stron) a z drugiej – coraz więcej prawdziwej świętości. Powstają wspólnoty, a niektóre z nich odznaczają się wysokim poziomem integracji i dyscypliny. Wygląda to tak, jakby zło samo się niszczyło za pomocą swych własnych sukcesów, jak ogień pochłaniający swoje paliwo, podczas gdy dobro, jak życie, się utrwala.

M: Jak długo dzieli pan zjawiska na dobre i złe, może pan mieć rację. W rzeczywistości dobro staje się złem, a zło – dobrem, dzięki temu, że się uzupełniają.

R: A miłość?

M: Gdy miłość przeradza się w żądzę, prowadzi do zguby.

R: Czym jest żądza?

M: Pamiętanie – wyobrażanie sobie – antycypacja. Jest ona zmysłowa, jest swego rodzaju nałogiem.

R: Czy wstrzemięźliwość (brahmaczarja) jest również w jodze potrzebna?

M: Życie oparte na przymusie i dławieniu uczuć nie jest zgodne z jogą. Pragnienia winny być swobodne, a umysł wolny od pamięci. Osiąga się to drogą zrozumienia, a nie przez postanowienie, które jest tylko inną formą pamiętania. Umysł rozumiejący jest wolny od pragnień i obaw. Kiedy one się pojawiają, trzeba je zrozumieć, a nie dławić i zmieniać.

R: Jak mogę dojść do zrozumienia?

M: Dzięki medytacji. A medytacja to wzmożenie uwagi. Trzeba być w pełni świadomym swego problemu, przyjrzeć mu się ze wszystkich stron, zaobserwować, jak on wpływa na życie. A potem przestać się nim zajmować. Nic więcej nie może pan zrobić.

R: Czy to uczyni mnie wolnym?

M: Będzie pan wolny od tego, co pan zrozumiał. Na pojawianie się zewnętrznych oznak wolności trzeba będzie jeszcze zaczekać, ale zmiany w panu już zaszły. Niech pan nie spodziewa się doskonałości. Nie ma doskonałości w świecie zjawisk. Detale muszą się dotrzeć. Żaden problem nie jest rozwiązany bez reszty, ale może pan wznieść się na poziom, na którym problemy tracą swe znaczenie.

Nisargadatta Maharaj – Rozmowy z mędrcem

Zobacz też

  • Pustka jest formą, forma jest pustką – Wyjście POZA medytację.
  • Zaakceptuj i bądź wolny…
  • Spogladaj głębiej…
  • Źródło natchnienia jest w Tobie
  • Bez granic

Pustka jest formą, forma jest pustką – Wyjście POZA medytację.

14 Sobota List 2009

Posted by ME in buddyzm, Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 74 Komentarze

Tagi

budda, buddyzm, forma, Medytacja, myślenie, praktyka, pustka, satori, sutra, sutra serca, wgląd, wolność, Zen, zrozumienie, Świadomość

budda9
Forma nie jest różna od pustki, pustka nie jest różna od formy.
Forma jest pustką, pustka jest formą.

Sutra Serca uczy, iz „forma jest pustką i pustka jest formą.”
Bardzo wielu ludzi nie rozumie co to znaczy, nawet ci którzy dlugo praktykuja medytacje. Istnieje bardzo prosty sposób, aby zrozumiec nauczanie Sutry Serca w naszym codziennym zyciu.
Np. to jest drewniane krzeslo. Jest brazowe. Jest solidne i ciezkie i wszystko wskazuje na to, ze przetrwa dlugi okres czasu. Siedzisz na tym krzesl, a ono utrzymuje twoja wage, mozesz takze cos na nim polozyc. Ale kiedy podpalisz krzeslo i wyjdziesz, to kiedy wrócisz krzesla juz nie bedzie.
Ta rzecz, która wygladala tak mocno, solidnie i realnie, teraz jest tylko kupka popiolu, który wiatr rozwiewa dokola. Ten przyklad pokazuje w jaki sposób to krzeslo jest puste: nie jest trwala i stala rzecza.
Caly czas sie zmienia.
Nie istnieje w niezalezny sposób. Predzej czy pózniej, krzeslo w koncu zamieni sie i stanie sie zupelnie czyms innym. W taki oto sposób to brazowe krzeslo jest calkowita pustka i chociaz zawsze mialo wlasciwosci pustki, ta pustka była też formą; mozesz usiasc na tym krzesle i bedzie cie ono podtrzymywac.

„Forma jest pustką, pustka jest formą.”
Dlaczego jest tak wazne, aby to zrozumiec ?
Przyczyna tego jest taka, ze wielu ludzi jest przywiazanych do nazwy i formy.
To przywiazanie jest powodem niemalze calego cierpienia.
Jezeli chcemy uwolnic ludzi od tego przywiazania, musimy podac im lekarstwo nazwy i formy. Musimy zaczac od pokazania, ze nazwa i forma jest nierzeczywista i nietrwala; zawsze zmienia sie.

Jesli jestes bogaty, musisz zobaczyc, ze pozadanie bogactwa jest puste. Jezeli jestes przywiazany do slawy i pragniesz uznania innych, musisz zobaczyc, ze rzeczy o które walczysz i przez które cierpisz sa puste. Nikt nie mowi ze sa zle, sa po prosu puste.
Wiekszosc ludzi wysoko ceni sobie wlasne cialo, wydaje mnóstwo pieniedzy, aby bylo piekne i mocne. Ale wkrótce pewnego dnia, kiedy umrzesz, twoje cialo zniknie. Nie mozesz zabrac ze soba tego pustego ciala, bez wzgledu na to jak bardzo je sobie cenisz. Nie mozesz zabrac slawy, nie mozesz zabrac pieniedzy, nie mozesz zabrac seksu. Niczego nie mozesz zabrac.
W naszych czasach wielu ludzi bardzo przywiazuje sie do tych rzeczy. Cenia sobie nazwy i wyglad zewnetrzny prawie ponad wszystko, raniac w ten sposób siebie i innych, tylko po to, by siebie chronic. Chca zdobyc pieniadze, dobra reputacje albo korzystne zwiazki.
Walcza desperacko o wysoka pozycje. Ludzi zawsze pociaga najgorszego rodzaju naduzycie i cierpienie, by w konsekwencji dostac i zatrzymac te puste, przemijajace rzeczy. Takze wielu ludzi jest przywiazanych do seksu.

Wszystkie formy sa puste, wiec przekonanie, ze mozesz zdobyc lub zatrzymac cokolwiek jest podstawową iluzją. To nauczanie wskazuje na to.

Najwazniejsze jest, co chcesz osiagnac w swoim zyciu, wlasnie teraz ?
To czego chcesz w tej chwili ksztaltuje twój umysl, determinuje twoje zycie obecne i nastepne, ksztaltuje je.

Postrzegajac, ze wszystkie rzeczy pierwotnie sa puste, mozesz wszystko odpuscic i po prostu zyc, zamiast cierpiec z powodu tych wszystkich, nietrwalych rzeczy. Jesli nie jestes przywiazany do nazwy i formy, jestes calkowicie wolny.
Jest o tym slynna historia.
Dawno temu w Atenach zyl slynny filozof Diogenes. Chociaz byl filozofem najwyzszej klasy w starozytnej Grecji, zyl jak nedzny pies. Zawsze sypial na zewnatrz, nie troszczyl sie o to, czy bedzie mial co jesc kolejnego dnia i zazwyczaj nie nosil zadnego ubrania. To bylo jego nauczanie – naturalny styl zycia.
Któregos ranka, kiedy spal na ulicy, nagle poczul lekki chlód i obudzil sie. Nad nim stal Aleksander Wielki, który w tamtym czasie byl najpotezniejszym czlowiekiem swiata. Podbil wiele krajów i z powodu swojej niezwyklej militarnej mocy i inteligencji, bali sie i podziwiali go wszyscy. Wlasnie tego dnia Aleksander Wielki postanowil odwiedzic Diogenesa i dostac od niego nauczanie.Stal tam wystrojony w królewskie insygnia, jego wielka muskularna postac rzucala cien na wciaz lezacego Diogenesa. Diogenes spojrzal na niego zezujac i powiedzial: „O, Aleksander Wielki ! Jak sie masz ?” Ja mam sie dobrze, ale chce ci pomóc Diogenesie. Podbilem juz caly ten swiat. Posiadam niezliczone palace, zloto i bogactwa. Jezeli chcesz czegos, moge ci to dac. Cokolwiek – ziemie, pieniadze, wysoka pozycje – dam ci wszystko. Tylko powiedz czego chcesz a bedzie twoje. Czego chcesz ?
„O, chcesz mi pomóc ?”
Tak – powiedzial Aleksander Wielki. Chce ci pomóc.
„O, dziekuje.”
„Wiec czego chcesz ?”
„Chce czegos.”
„Tylko powiedz a bedzie twoje.”
„Aleksandrze Wielki prosze nie zaslaniaj mi slonca.”
„Dobrze juz dobrze, przepraszam.” Aleksander przesunal sie na bok.
Diogenes powiedzial: „Dziekuje, dziekuje, to wystarczy.”
To bardzo prosta historia, ale wyjasnia czym jest forma i pustka. To wszystko. Ha, ha, ha. Kiedy zaoferowano mu wszystko czego mozna zapragnac, Diogenes tylko powiedzial: „prosze nie zaslaniaj mi slonca.”
Tylko to! W tym punkcie nie ma pozadan.
Diogenes juz osiagnal cala prawde, osiagnal, ze substancja jest pusta. Wiedzial tez, ze nazwa i forma sa puste, wiec nie byl zainteresowany w posiadaniu bogactw, slawy, kochanki, rodziny czy wysokiej pozycji.
Wszystko jest puste – kto pragnie tych pustych rzeczy?
One nie moga na prawde pomóc mi w zyciu, ale wlasnie teraz, potrzebuje slonecznego swiatla. To wszystko.

Diogenes byl calkowicie wolny, poniewaz calkowicie osiagnal prawde, ze „forma jest pustka, pustka jest forma.” Jezeli osiagniesz ten punkt i nie ma w nim pozadania, które warte jest lgniecia sie do czegokolwiek, wtedy rozumiesz, ze jestes juz kompletny.
Wlasnie teraz niczego ci nie brakuje.
To bardzo wazny punkt.
Wtedy nawet medytacja nie jest juz konieczna.
Siedzenie w odosobnieniu nie jest juz potrzebne.
Mowy Dharmy tez nie sa potrzebne.

Tylko wtedy gdy jestes przywiazany do swojego myslenia, wtedy medytacja jest bardzo potrzebna.
Jezeli nie osiagnales „forma jest pustką, pustka jest formą,” siedzenie dlugich odosobnien jest bardzo wazne w twoim zyciu i musisz duzo, mocno praktykowac.
Kiedy zatrzymasz sie i spojrzysz na to przez chwile, zobaczysz, ze potrzeba praktyki jest takze bardzo glupia.
Ha, ha, ha.

2. Nie pojawianie sie i nie znikanie.
Nie zabarwienia i nie czystosc.
Nie powiekszanie i nie zmniejszanie.

Sutra Serca jest znana z bardzo interesujacego sposobu opisywania nszej prawdziwej natury.
Uzywa slowa „nie” wiele razy.

Kiedy osiagniesz prawdziwa pustke, nie ma tam mowy ani slów.
Kiedy otwierasz usta, to juz jest wielki blad.
Tak wiec slowa i mowa nie moga opisac naszej pierwotnej natury.

Tylko zeby nauczac ludzi wciaz uczepionych zludy slów i mowy, trzeba posluzyc sie lekarstwem mowy i slów.
Sutra Serca rozwaza obydwa te punkty. Opisuje nasza prawdziwa nature przez dokladne objasnienie, czym nasza prawdziwa natura nie jest.
Nie mozna powiedziec co to jest, ale mozna przekazac sens tego, czym nasza natura nie jest.
„To nie jest to, ani to, ani to. To nie jest takie jak tamto, ani takie jak tamto.”

Rozumiesz ? Ha, ha, ha ! To bardzo interesujaca technika.
Sutra Serca mówi jedynie „nie”, poniewaz to jest prawdopodobnie najlepsze, co slowa i mowa moga wyrazic. Te linie Sutry Serca wskazuja prosto na fakt, ze w naszej prawdziwej naturze nigdy nic sie nie pojawia, ani nie znika. Nie ma czegos takiego jak zabarwienie czy czystosc, poniewaz to sa jedynie pojecia stworzone przez myslenie. W pierwotnej naturze nie ma pojawiania sie ani znikania. Nasza pierwotna natura jest calkowicie nieporuszona i pusta. Wszystko zostalo stworzone z uniwersalnej substancji.
W takim razie w jaki sposób moglaby cos pojawiac sie i znikac, byc zabarwione lub czyste ? Poniewaz nasza pierwotna natura jest taka sama, jak natura wszechswiata jak moglaby sie powiekszac i zmniejszac ?

Nieskonczona w czasie i przestrzeni, nie ma w niej zadnych znaczen, niczego co moglibysmy odniesc do rzeczy lub opisac slowami.

3. Wszystkie Dharmy przenikniete sa pustka.
Nie poznanie, nie osiaganie. Nirwana.

Sutra Serca mówi: „Wszystkie Dharmy przenikniete sa pustka.”
Wszystkie Dharmy byly juz puste i wolne od istnienia, nim to zauwazyles. Nazwa i forma juz sa puste. Nie mozesz nawet mówic o Dharmie, a potem twierdzic, ze jest pusta. To jest wielki blad !
Prawdziwe doswiadczenie pustki oznacza, ze nie ma tam ani slów ani mowy, nie ma takze Dharmy.
Kiedy masz zamiar otworzyc usta, aby powiedziec, ze „wszystkie Dharmy przenikniete sa pustka,” to wtedy nie jest to juz pustka.
Wiec uwazaj.
Chodzi tutaj o to, ze jesli tylko rozumiesz mowe i slowa, takze kierujesz sie tylko intelektualnym rozumieniem, wtedy ta sutra ani zadna inna nie moze ci pomóc w twoim zyciu,
Pewne rzeczywiste doswiadczenie tego o czym jest tutaj mowa jest konieczne.
Tak wiec, kiedy mówimy, ze wszystko jest puste, nie ma poznania ani osiagania.

W tym punkcie pustka jest Absolutem. (Mocne uderzenie w stól.)
Nic nie istnieje, wiec co jest do osiagniecia ?
Te slowa w Sutrze Serca sa tylko piekna mowa, ale nawet najwspanialsza i najbardziej interesujaca mowa, slowa jezeli tylko rozumiesz je pojeciowo, intelektualnie, nie moga pomóc ci w zyciu.

Powtarzam jeszcze raz, naprawde mozesz cos osiagnac. Mozesz osiagnac pewnosc, ze rzeczywiscie nie ma nic do osiagania.
Wszystko jest prawda, dokladnie takie jakie jest.
Jestes juz kompletny.

Ale uwazaj !
Samo rozumienie tych pieknych slów to jedno, ale osiagniecie ich, to calkiem co innego.

Sutra Serca rozpoczyna sie od doswiadczenia pustki w Hinajanie i prowadzi do zrobienia nastepnego kroku. Jesli osiagniesz prawdziwa pustke, tam nie ma mowy ani ust.

Kiedy osiagniesz „bez ust,” osiagniesz Absolut lub nirwane.[…]
W tym punkcie nie ma przeciwstawienst: nie ma przychodzenia czy odchodzenia, nie ma wysokie ani niskie, dobre czy zle, narodziny czy smierc.
W prawdziwym doswiadczeniu pustki postrzegasz, ze nie ma narodzin ani smierci, nie ma przychodzenia ani odchodzenia.

Jak mozesz zatrzymac cos, co nie istnieje ?
Nie ma juz cierpienia, wiec nie ma takze zródla cierpienia, tym bardziej tez unicestwienia cierpienia. Dlatego Sutra Serca mówi, ze „nie ma cierpienia ani zródla cierpienia, takze nie ma konca cierpienia i zadnej sciezki wyprowadzajacej z cierpienia.”

Takze „uderza” w przeciwstawne myslenie, ukazane w Czterech Szlachetnych Prawdach, w których jest powiedziane, ze istnieje cierpienie, zródlo cierpienia, takze sciezka wyprowadzajaca.
Buddyzm Mahajany prowadzi do zrobienia nastepnego kroku, dalej niz nauczanie Hinajany. Jezeli zatrzymasz sie w tym miejscu, w kompletnej pustce, osiagniesz tylko nirwane. Buddyzm Mahajany prowadzi do zrobienia nastepnego kroku…

Powiedzenia mistrza Zen

-Nie karm sie rozpaczliwa nadzieja, ze bedziesz miec zycie bez problemów. Latwe zycie wywoluje osadzajacy i leniwy umysl. Starozytny medrzec powiedzial:
„Zaakceptuj niepokoje i trudnosci tego zycia”.

-Nie oczekuj ze twoja praktyka obejdzie sie bez przeszkód. Bez przeszkód umysl, który szuka oswiecenia, moze sie wypalic. Tak wiec starozytny medrzec powiedzial:
„Osiagnij swobode posród chaosu”.

-Nie oczekuj, ze praktykujac mocno nie doswiadczysz dziwnych rzeczy. Ciezka praktyka, w której unika sie tego co nieznane, oslabia zaangazowanie. Starozytny medrzec powiedzial:
„Wspomóz ciezka praktyke zaprzyjazniajac sie z kazdym demonem”.

– Przyjaznij sie, ale nie oczekuj zadnej korzysci dla siebie. Przyjazn tylko dla siebie zle odbija sie na zaufaniu. Starozytny medrzec powiedzial:
„Utrzymuj trwala przyjazn z czystym sercem”.

-Nie oczekuj, ze inni beda podazac twoim sladem. To, ze zdarzy sie iz inni ida za toba przydaje ci tylko wiecej dumy. Starozytny medrzec powiedzial wiec:
„Uzyj swojej woli, by wnosic pokój miedzy ludzi”.

– Nie oczekuj zadnej nagrody za swoja dobroczynnosc. Oczekiwanie czegokolwiek w zamian prowadzi do knujacego i podstepnego umyslu. Starozytny medrzec rzekl:
„Odrzuc falszywa duchowosc jak pare starych butów”.

– Nie oczekuj zysków wykraczajacych poza wartosc twojej pracy. Zdobywanie nieuczciwych korzysci czyni z ciebie samego glupca. Starozytny medrzec powiedzial:
„Badz bogaty w uczciwosci”.
– Nie staraj sie stwarzac jasnosci umyslu poprzez surowa praktyke. Kazdy umysl zaczyna w koncu palac nienawiscia do surowosci, a jakaz jest jasnosc w umartwianiu sie? Tak wiec starozytny medrzec rzekl:
„Stwórz sobie swobodna droge nie wkraczajac w surowosc praktyki”.

Pozostan w równowadze wobec wszelkich przeciwnosci losu.
Budda osiagnal najwyzsze oswiecenie bez przeszkód. Poszukujacy prawdy sa cwiczeni w pokonywaniu trudnosci. A gdy na swej drodze wystawieni sa na przeszkode, pozostaja spokojni. Wtedy, uwalniajac sie, posiadaja wielki skarb.

Fragmenty:
Maha Pradznia Paramita, Seung Sahn,
Kyong – Ho
Tlumaczenie Aleksandra Porter, Krzysztof Korkosz.
„Zen, Prosta droga do Satori”

* Artykuł bez polskich znaków

Zobacz też

• “Stać się nicością” – o co chodzi w tej koncepcji?

• Czy przeraża Cię Pustka?

• Oświecenie – wielki mit.

• Rozpadnij się na kawałki

Wyjdź Demonowi naprzeciw !

14 Środa Paźdź 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 10 Komentarzy

Tagi

buddyzm, cziedrymn, demon, demony, iluzja, pema, praktyka, uważność, wyobrażenia, wyzwolenie, zrozumienie, Świadomość

(Tekst  jest nawiązaniem do artykułu  Demony, które niosą Przebudzenie )
Fragment z Pema Cziedryn – „Kiedy Życie nas przerasta”


Gdy miałam dziesięć lat, moją przyjaciółkę zaczęły dręczyć koszmary. Regularnie śniło jej się, że biegnie przez ogromny, ciemny dom ścigana przez okropne potwory. Napotykała zamknięte drzwi i walczyła, by je otworzyć. Ledwo udawało jej się zatrzasnąć je za sobą, a już słyszała, jak otwierają je zbliżające się szybko monstra. Budziła się z krzykiem, wołając o pomoc.

Któregoś dnia siedziałyśmy w kuchni i rozmawiałyśmy o tych koszmarach. Kiedy spytałam, jak wyglądają demony w jej śnie, przyznała, że nie wie, gdyż zawsze przed nimi ucieka. Zaczęła się jednak nad tym zastanawiać. Usiłowała sobie przypomnieć, czy któryś z prześladowców był podobny do wiedźmy albo czy może miał przy sobie nóż.
A kiedy koszmar pojawił się po raz kolejny i potwory ponownie zaczęły ją ścigać,  dziewczynka zatrzymała się nagle w swoim śnie i odwróciła. Wymagało to nie lada odwagi. Serce biło jej jak oszalałe, ale oparła się plecami o ścianę i spojrzała w stronę potworów. Wszystkie się wówczas zatrzymały i zaczęły krążyć wkoło, żaden jednak nie podchodził bliżej. Było ich pięć i wyglądem przypominały zwierzęta. Jeden był podobny do szarego niedźwiedzia, lecz zamiast pazurów miał długie czerwone paznokcie. Inny miał czworo oczu. Jeszcze inny – ranę na pysku.
Kiedy śniąca przyjrzała się prześladowcom bliżej, wydali się jej mniej straszni – wyglądali teraz jak postacie z komiksów. A po chwili zaczęli znikać. Obudziła się – i to był koniec jej koszmarów.

Istnieją nauki o trzech rodzajach przebudzenia: przebudzeniu ze zwyczajnego snu, przebudzeniu w momencie śmierci – ze snu, jakim jest życie, oraz przebudzeniu do pełnego oświecenia ze snu iluzji. Według tych nauk śmierci doświadczamy jako swego rodzaju przebudzenia po bardzo długim śnie. Kiedy o tym usłyszałam, przypomniałam sobie o nocnych koszmarach mojej przyjaciółki.
I nagle doznałam olśnienia. Pomyślałam, że jeśli wszystko jest śnieniem na jawie, to równie dobrze mogłabym prześnić sen swego życia, spoglądając lękom prosto w oczy, zamiast przed nimi uciekać. Nie zawsze przychodziło mi to z łatwością, ale podczas tych prób wiele się nauczyłam o _maitri_.

Nasze osobiste demony przyjmują różne postaci. Wstyd, zazdrość, uczucie bycia porzuconym, zranionym, wściekłość. Są tym wszystkim, co odczuwamy jako dyskomfort i przed czym nieustannie uciekamy.
Nasza ucieczka przybiera często spektakularne formy – wybuchamy, rzucamy złe słowo, trzaskamy  drzwiami, uderzamy kogoś lub ciskamy doniczką.

Unikamy w ten sposób bezpośredniej konfrontacji z tym, co dzieje się w naszym sercu. Jeśli nasze uczucia nie znajdują ujścia w wybuchu, tłumimy je w sobie, na siłę uśmierzamy ból. Można w ten sposób spędzić całe życie, uciekając przed potworami własnego umysłu.
Współcześni ludzie są tak zagonieni, że nie dostrzegają, ile mogliby czerpać z piękna otaczającego ich świata. Przyzwyczajeni do nieustannego pędu z klapkami na oczach, pozbawiają się radości.

Kiedyś śniło mi się, że przygotowuję dom na przyjazd Khandro Rinpocze. Biegałam w kółko, sprzątając i gotując. Nagle podjechał samochód, z którego wysiadła Rinpocze wraz z asystentem. Kiedy wybiegłam na ich powitanie, Rinpocze uśmiechnęła się i spytała: „Czy widziałaś dzisiejszy wschód słońca?” „Nie, Rinpocze – odparłam. – Byłam zbyt zajęta, by patrzeć na słońce”. Rinpocze zaśmiała się i powiedziała: „Zbyt zajęta, by przeżywać swoje życie!”

Wydaje się, że niekiedy wolimy żyć w niewiedzy i pośpiechu. Choć protestujemy, narzekamy i całymi latami chowamy urazę. Czasem jednak w naszym pełnym goryczy i żalu umyśle pojawia się nagle przebłysk _maitri_. Słyszymy znienacka płacz dziecka lub czujemy zapach pieczonego chleba. Uderza nas chłód powietrza lub widok pierwszego wiosennego krokusa.
Nieoczekiwanie zaskakuje nas piękno naszego własnego podwórka.

Aby pozbyć się oporu wobec życia, musimy wyjść mu naprzeciw. Jeśli jesteśmy niezadowoleni, bo w pokoju jest zbyt ciepło, możemy wyjść temu ciepłu naprzeciw, poczuć jego gorąco i ciężar. W zimnym pokoju [50] możemy wyjść na spotkanie zimnu – poczuć jego szczypiącą lodowatość.
Gdy pada deszcz, możemy, zamiast narzekać, odczuć jego wilgoć.
Gdy boimy się, kiedy wiatr uderza w okna, możemy wyjść mu naprzeciw i wsłuchać się weń. Prawdziwym darem, jaki możemy ofiarować sami sobie, jest pozbycie się oczekiwań, przekształcenie ich w lekarstwo. Nie ma radykalnego sposobu na zimno i gorąco. Zimno i gorąco będą istnieć zawsze. Po naszej śmierci fale nadal będą uderzać o brzeg, przypływać i odpływać, a dzień nadal będzie zamieniać się z nocą – gdyż taka jest natura zjawisk. Umiejętność otwarcia umysłu, przyjrzenia się z bliska, docenienia – oto istota _maitri_. […]

Nadmierne przejęcie się własnymi wyobrażeniami o sobie czyni nas głuchymi i ślepymi. To tak, jakby z kapturem na głowie stać pośrodku wielkiej łąki pełnej polnych kwiatów albo z zatkanymi uszami patrzeć na  drzewo pełne śpiewających ptaków.

Była sobie raz młoda kobieta-wojownik.
Nauczyciel powiedział jej, że musi się zmierzyć z lękiem. Kobieta chciała uniknąć walki – taka perspektywa wydawała się jej zbyt brutalna i przerażająca.
Mistrz jednak nie ustąpił i udzielił swej uczennicy odpowiednich wskazówek. Nadszedł dzień konfrontacji. Wojowniczka stanęła naprzeciw lęku.
Czuła się bardzo mała, lęk zaś był ogromny i straszny. Każde z nich miało swoją broń. Młoda wojowniczka podeszła do lęku, skłoniła się trzykrotnie i zapytała: „Czy udzielisz mi pozwolenia, bym mogła stoczyć z Tobą walkę?”. Lęk odpowiedział: „Dziękuję za szacunek, który nakazuje ci prosić mnie o pozwolenie”. Następnie kobieta spytała: „Jak mogę cię pokonać?”.
Lęk odparł: ” Moją siłą jest to, że mówię szybko i wciąż zbliżam się do twej twarzy. Wtedy tracisz siły i robisz wszystko, co ci każę. Jeśli jednak nie uczynisz tego, co ci każę, nie będę miał nad tobą władzy. Możesz mnie słuchać i szanować. Możesz nawet pozwolić mi się przekonać. Ale dopóki nie robisz tego, co mówię, jestem bezsilny”.
W ten sposób wojowniczka dowiedziała się, jak pokonać lęk.

Tak to właśnie działa. Musimy zdobyć się na szacunek wobec swoich emocji, na zrozumienie, skąd emocje czerpią moc pozwalającą im wodzić nas za nos. Wówczas zobaczymy, jak sami dodatkowo potęgujemy swój ból, jak zwiększamy pomieszanie – jak sami siebie krzywdzimy.

Dzięki uważności widzimy rzeczy takimi jakimi są, w chwili, gdy powstają.
Dzięki uzyskanemu zrozumieniu nie wywołujemy reakcji łańcuchowej, w której drobne wydarzenia urastają do rangi ogromnych problemów.
Postrzegamy rzeczy małymi – i one takimi pozostają.
Nie powodują ani trzeciej wojny światowej, ani nawet rodzinnej awantury.
A wszystko to dzięki umiejętności zatrzymania się na chwilę, dzięki uczeniu się nie-reagowania impulsywnie, automatycznie, za każdym razem w ten sam sposób.
Spróbujmy zatrzymać się, zamiast bezzwłocznie wypełniać działaniem pojawiającą się pustkę – oto transformujące doświadczenie. Chwila uspokojenia pozwala nawiązać kontakt z pierwotnym niepokojem i z pierwotną przestronnością w nas…W chwili wyciszenia – blakną nawet najgorsze demony.

Fragment z Pema Cziedryn – „Kiedy Życie nas przerasta”

Zobacz też

•Demony, które niosą Przebudzenie

• Przestać żyć we władzy Demona

• Demon zazdrości

• Seks – demon z piekła rodem

• Benedyktyn, demony i Zen

„Przeszłość nie ma władzy nade mną”.

20 Czwartek Sier 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

afirmacje, akceptacja, hay, praca, przeszłość, Rozwój, uzdrowienie, wybaczenie, wzorce, zrozumienie, Świadomość

zycie

Zgodnie z moim poglądem na życie, źródła większości problemów życiowych należy szukać w tym że czujemy, iż nie jesteśmy dość dobrzy oraz, że brak nam miłości do siebie.
Przyjrzyjmy się zatem, skąd się bierze to przekonanie.
Jak to się dzieje, że z niemowlęcia, które zna swoją doskonałość i doskonałość życia, przemieniamy się w osobę nękaną kłopotami, w takim czy innym stopniu trapioną poczuciem bezwartościowości i niegodną miłości? Nawet ludzie już kochający siebie mogą czynić to jeszcze mocniej.

Pomyślcie o róży, kiedy jest jeszcze małym pąkiem. Od chwili, gdy rozchyla płatki, aż do opadnięcia ostatniego z nich jest zawsze doskonała, zawsze piękna, zawsze inna. Tak też dzieje się i z nami. Zawsze jesteśmy doskonali, zawsze piękni i ciągle się zmieniamy. Posługujemy się najlepiej, jak umiemy, rozumem, świadomością i posiadaną wiedzą. W miarę jak stajemy się bardziej świadomi, więcej rozumiemy i wiemy – postępujemy inaczej.

Psychiczne porządki

Nadeszła pora, aby przyjrzeć się nieco dokładniej naszej przeszłości: rozpoznać przekonania, które nami powodowały. Tę część procesu oczyszczenia niektórzy uważają za bardzo bolesną, nie musi jednak tak być. Zanim posprzątamy, musimy przyjrzeć się naszemu stanowi posiadania.
Jeśli chcecie dokładnie wysprzątać pokój, rozglądacie się najpierw dokoła i dokonujecie przeglądu. Ulubionym przedmiotom poświęcicie więcej uwagi; trzeba je odkurzyć, wypolerować, przywrócić im dawną świetność. Dostrzeżecie, że niektóre sprawy będą wymagały dokończenia, a pewne rzeczy naprawy. Trzeba to sobie zanotować w pamięci. Przedmioty, które uznacie za bezużyteczne, przeznaczycie do wyrzucenia. Stare gazety, czasopisma, brudne papierowe talerze można spokojnie wyrzucić do śmieci. Nie trzeba się złościć robiąc porządki w mieszkaniu.

To samo dzieje się, gdy sprzątamy dom naszego umysłu. Nie ma powodu denerwować się tylko dlatego, że niektóre nasze przekonania są już niepotrzebne. Należy się ich pozbyć z taką samą łatwością, z jaką wyrzuca się resztki z talerza. Czy naprawdę zaryzykowalibyście grzebanie we wczorajszych odpadkach, by przyrządzić dzisiejszy posiłek? Czy warto grzebać w starym śmietniku psychicznym tylko po to, by tworzyć jutrzejsze doświadczenia?

Jeśli jakaś myśl lub przekonanie nie odpowiada wam, zrezygnujcie z niego, zmieńcie je!
Nie ma takiego prawa, które nakazywałoby przez całe życie trzymać się niewolniczo tego lub innego przekonania!
Spójrzmy zatem na przykłady ograniczających przekonań i zastanówmy się, skąd się wzięły:

OGRANICZAJĄCE PRZEKONANIE:
„Nie jestem dość dobry”.
PRZYCZYNA:
Ojciec powtarzający wielokrotnie dziecku, że jest głupie.
Mój pacjent powiedział, że pragnie sukcesu, aby tata mógł być z niego dumny. Jednocześnie miał wielkie poczucie winy, które spowodowało, że wszystkie jego poczynania kończyły się fiaskiem. Tato finansował jego interesy, ale wszystkie kończyły się bankructwem. Syn wykorzystywał to, by się na nim odegrać. Powodował, że ojciec płacił bez końca. Oczywiście, on sam był tym, który najwięcej tracił.

OGRANICZAJĄCE PRZEKONANIE:
Brak miłości do siebie.
PRZYCZYNA:
Usiłowanie zdobycia akceptacji ojca.
Pewna kobieta bardzo nie chciała być taka, jak jej ojciec. Nie mogli się nigdy w niczym zgodzić i wiecznie się kłócili. Zawsze chciała pozyskać jego akceptację, on jednak stale ją krytykował. Wszystko ją bolało. Ojciec cierpiał także na podobne dolegliwości. Nie uświadamiała sobie, że jej złość była przyczyną bólów, podobnie jak ojciec nie uzmysławiał sobie tego samego źródła swych dolegliwości.

OGRANICZAJĄCE PRZEKONANIE:
„Życie jest niebezpieczne”.
PRZYCZYNA:
Przerażony ojciec.
Inna moja pacjentka widziała życie jako groźne i nieprzyjemne. Trudno jej było zdobyć się na śmiech, a jeśli już zdarzyło się jej śmiać, była przerażona, że może się jej przydarzyć coś „złego”. Wychowywano ją, ciągle napominając: „Nie śmiej się, bo licho nie śpi!”

OGRANICZAJĄCE PRZEKONANIE:
„Nie jestem dość dobry”.
PRZYCZYNA:
Bycie porzuconym i pomijanym.
Pewnemu mężczyźnie mówienie sprawiało trudność. Milczenie stało się więc sposobem na życie. Miał już za sobą narkotyki i alkohol, był przekonany, że jest okropny. Dowiedziałam się, że jego matka zmarła, gdy był bardzo młody. Wychowywała go ciotka, która rzadko się odzywała, chyba że trzeba było wydać polecenia. Wychowywał się w ciszy. Jadł zawsze sam i przebywał w swoim pokoju przez wiele dni. Miał kochanka, który był milczący i większość czasu spędzali w milczeniu. Kochanek zmarł i znowu był sam.

Ćwiczenie:
Negatywne przekazy

Następne ćwiczenie polega na sporządzeniu na dużej kartce papieru zestawienia wszystkich zarzutów czynionych wam przez rodziców. Jakie to były zarzuty? Nie spieszcie się i przypomnijcie sobie jak najwięcej. Pół godziny zazwyczaj wystarcza, by to uczynić.
Co mówili na temat pieniędzy?
Co mówili na temat twojego ciała?
Co mówili o miłości i związkach uczuciowych?
Co mówili o twoich twórczych zdolnościach?
Co w ich wypowiedziach było ograniczającego, powstrzymującego lub negatywnego?

O ile to możliwe, popatrzcie po prostu obiektywnie na te sprawy i powiedzcie sobie: „Właśnie stąd bierze się to przekonanie”. Teraz weźmy nową kartkę papieru i spróbujmy dokopać się do głębszej warstwy. Jakie były inne negatywne wypowiedzi, które zasłyszałeś w okresie dzieciństwa?
Od krewnych __________________________________
Od nauczycieli ____________________________
Od przyjaciół _________________
Od osób, które są dla ciebie autorytetem
W twoim Kościele
Zapisz je. Nie spiesz się z tym. Bądź świadomy odczuć, jakie pojawiają się w twoim ciele.
To, co napisałeś na dwóch kartkach papieru, to myśli, które powinny być usunięte z twojej świadomości. Są to właśnie te przekonania, które powodują, że czujesz się „nie dość dobry”.

Widzenie siebie jako dziecka

Gdybyśmy postawili pośrodku pokoju trzyletnie dziecko i zaczęli na nie krzyczeć, wymyślać mu, że jest głupie, że nigdy niczego nie potrafi zrobić dobrze, że powinno to zrobić tak, a nie inaczej, gdybyśmy kazali mu przyjrzeć się, jaki zrobiło bałagan, a przy tym jeszcze uderzyli je kilkakrotnie, zobaczylibyśmy, że to wszystko zakończyłoby się albo przerażeniem dziecka, które ulegle siądzie w kącie, albo jego agresją.
Dziecko wybierze jedno z tych dwóch zachowań, my zaś nigdy nie poznamy jego możliwości.

Jeśli temu samemu dziecku powiemy, że je bardzo kochamy, że bardzo nam na nim zależy, że kochamy je takim, jakie ono jest, kochamy za jego uśmiech i mądrość, za jego zachowanie, że nie mamy mu za złe błędów, które popełnia w trakcie nauki i że bez względu na wszystko będziemy dla niego oparciem – okaże się, że możliwości, jakie to dziecko zaprezentuje, przyprawią nas o zawrót głowy.

W każdym z nas tkwi takie trzyletnie dziecko i większość swojego czasu tracimy na karcenie tego dziecka w sobie. A potem dziwimy się, że nie układa nam się w życiu.

Jeśli masz przyjaciela, który zawsze cię krytykuje, czy chciałbyś ciągle przebywać w jego towarzystwie? Być może w ten sposób traktowano cię jako dziecko, i to jest smutne. Ale przecież było to dawno temu i jeśli teraz tak samo się ze sobą obchodzisz, to jest to jeszcze smutniejsze.

Masz przed sobą listę negatywnych przekazów, które usłyszałeś w dzieciństwie. Porównaj je z twoimi przekonaniami o tym, co jest w tobie nie w porządku. Czy listy te nie są podobne? Prawdopodobnie tak.
Nasz scenariusz życiowy oparty jest na tych wczesnych przekazach. Jesteśmy wszyscy dobrymi małymi dziećmi i posłusznie akceptujemy to, co „oni” przekażą nam jako prawdę. Bardzo łatwo byłoby oskarżać za wszystko rodziców i odgrywać rolę ofiar do końca naszego życia. Ale nie byłoby to zbyt przyjemne i z pewnością nie spowodowałoby zmiany naszej uciążliwej sytuacji.

Potępianie naszej rodziny

Obarczanie winą innych z pewnością nie pomoże nam w uporaniu się z naszym problemem.
Przypisywanie winy komuś stawia nas w pozycji biernej ofiary. Zrozumienie tego umożliwi nam spojrzenie z góry na tę sprawę i przejęcie steru w swoje ręce.
Przeszłości nie da się zmienić.
Przyszłość natomiast jest kształtowana przez nasze obecne myślenie. Niezbędną rzeczą dla naszego poczucia wolności jest uświadomienie sobie, że rodzice zrobili wszystko, co mogli, i tyle, na ile pozwoliły im rozeznanie, świadomość i wiedza.
Jeśli obwiniamy innych, oznacza to, że nie bierzemy odpowiedzialności za siebie samych.
Ludzie, którzy nas skrzywdzili, byli tak samo przerażeni i bali się tak jak my. Czuli taką samą bezradność, jaką my odczuwamy. Nauczyli nas prawdopodobnie tylko tego, czego ich nauczono.

Co wiesz o dzieciństwie twoich rodziców, zwłaszcza przed dziesiątym rokiem życia? O ile to możliwe, postaraj się ich o to wypytać. Jeśli uda ci się dowiedzieć czegoś, będzie ci łatwiej zrozumieć, dlaczego tak, a nie inaczej postępowali. Zrozumienie przyniesie ci współczucie dla nich.
Jeśli nie wiesz i nie możesz się dowiedzieć, postaraj się wyobrazić sobie, jak to mogło wyglądać. Jakie dzieciństwo stworzyło takiego, a nie innego dorosłego?
Potrzebujesz tej wiedzy dla własnej wolności. Nie staniesz się wolnym, dopóki ich nie uwolnisz od winy. Nie możesz wybaczyć sobie, dopóki nie wybaczysz im. Jeśli wymagasz doskonałości od nich, będziesz tej doskonałości wymagał od siebie i cale życie będziesz nieszczęśliwy.

Wybór rodziców

Zgadzam się z teorią, że to my wybieramy sobie rodziców. Lekcje, jakie pobieramy od życia, wydają się doskonale odpowiadać „słabościom” naszych rodziców.

Wierzę, że jesteśmy w nie kończącej się podróży przez wieczność. Przybyliśmy na tę planetę, by przerobić konkretne lekcje potrzebne dla naszego duchowego rozwoju. Wybieramy płeć, kolor skóry, kraj. Następnie rozglądamy się za rodzicami, którzy doskonale „odzwierciedlą” nasze wzorce.

Nasze pobyty na tej planecie to jakby chodzenie do szkoły.
Jeśli chcesz być kosmetyczką, idziesz do szkoły przygotowującej do tego zawodu. Jeśli chcesz być mechanikiem, uczysz się w szkole technicznej. Jeśli chcesz być prawnikiem, studiujesz prawo.
Rodzice, których sobie wybraliście, byli najlepszymi „znawcami” przedmiotu, którego zdecydowaliście się nauczyć.
Gdy dorastamy, mamy tendencję do wytykania naszym rodzicom ich przewinień, mówimy: „To wy mi to zrobiliście”.
Ja jednak uważam, że sami ich wybraliśmy.

Słuchanie innych

Kiedy byliśmy mali, nasi starsi bracia i siostry stanowili dla nas wyrocznię. Jeśli byli nieszczęśliwi, prawdopodobnie odbijali to sobie na nas fizycznie lub słownie. Mogli na przykład powiedzieć:
„Zaraz wszystko powiem…” (wpajając winę).
„Jesteś jeszcze za mały i nie możesz tego robić”.
„Jesteś za głupi, by bawić się z nami”.

Często wielki wpływ mają na nas również nauczyciele. Nauczycielka w piątej klasie dość autorytatywnie stwierdziła, że jestem zbyt wysoka, by zostać tancerką. Uwierzyłam jej i zrezygnowałam z moich ambicji tanecznych, aż stało się za późno na rozpoczęcie kariery.

Czy uświadamiałeś sobie, że testy i przechodzenie z klasy do klasy były potrzebne tylko po to, by pokazać, jak dużo wiedzy posiadłeś w tym czasie, czy też byłeś dzieckiem, które przyjmowało egzaminy i oceny jako miernik swojej wartości?
W okresie dzieciństwa dzieliliśmy się w gronie przyjaciół naszym fałszywym obrazem życia. Inne dzieci w szkole potrafiły nam dokuczać i pozostawiać trwałe rany w sercu. Kiedy byłam dzieckiem, moje nazwisko brzmiało Lunney i dzieci przezywały mnie „Lunatyczka”.
Sąsiedzi też mają swój wpływ, nie tylko ze względu na czynione przez nich uwagi, lecz również dlatego, że pytano nas: „A co sobie sąsiedzi pomyślą?”
Zastanówcie się nad innymi ważnymi postaciami mającymi na was wpływ w dzieciństwie.
Istnieją też oczywiście mocno brzmiące i bardzo przekonujące sugestie zawarte w ogłoszeniach prasowych i w telewizji. Zbyt wiele produktów sprzedaje się po to tylko, by nas przekonać, że jesteśmy bezwartościowi lub robimy źle, jeśli ich nie używamy.

My wszyscy jesteśmy tu po to, by przekraczać nasze dawne ograniczenia, jakiekolwiek by one były. Jesteśmy tu po to, by uznać naszą wspaniałość i boskość bez względu na to, co nam wmawiano. Wy macie przezwyciężyć wasze negatywne przekonania, tak jak ja mam przezwyciężyć moje.

L. Hay, Możesz uzdrowić swoje życie

Powiązane posty

Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz

Czy jesteś…godny szczęścia?

Codziennie… jest nowy dzień!

Kiedy kłamstwo staje się prawdą

Wciąż czuję gniew! Chcę się zmienić, ale..

Autentyczna zmiana myślenia

Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość

Życie to jest….- cytaty sławnych

09 Niedziela Sier 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 97 Komentarzy

Tagi

cytaty, szaleństwo, wolność, zrozumienie, Świadomość, życie

drzewo
W zyciu nie chodzi o posiadanie samych dobrych kart, ale o umiejętne granie tymi które już masz w ręku.
Life consists not in holding good cards but in playing those you hold well.
Josh Billings

Uwierz, że warto żyć, a twoja wiara sprawi, że stanie się to faktem.
Believe that life is worth living and your belief will help create the fact.
William James

Nie zagłębiaj się w przeszłości, nie śnij o przyszłości, skoncentruj swój umysł na obecnej chwili.
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment.
Buddha

Każdy człowiek umiera. Ale nie każdy żyje naprawdę.
Every man dies. Not every man really lives.
William Wallace

Wszystko już zostało wymyślone, oprócz tego jak mamy żyć.
Everything has been figured out, except how to live.
Jean-Paul Sartre

Szczęśliwie, analizowanie nie jest jedyną metodą na rozwiązanie wewnętrznych konfliktów. Życie samo w sobie wciąż pozostaje bardzo efektywnym terapeutą.
Fortunately analysis is not the only way to resolve inner conflicts. Life itself still remains a very effective therapist.
Karen Horney

Ten kto wie dlaczego żyje, zawsze poradzi sobie z tym jak żyć.
He who has a why to live can bear almost any how.
Friedrich Nietzsche

Oto test, który odpowie na pytanie czy Twoja misja na Ziemi jest zakończona:
Jeśli wciąż żyjesz – to nie jest.
Here is the test to find whether your mission on Earth is finished: if you’re alive, it isn’t.
Richard Bach

Mam bardzo prostą filozofię: Napełnij to co jest puste. Opróżnij to co jest pełne. Podrap tam gdzie swędzi.
I have a simple philosophy: Fill what’s empty. Empty what’s full. Scratch where it itches.
Alice Roosevelt Longworth

Kocham życie, ponieważ i tak nie ma niczego innego.
I love life because what more is there.
Anthony Hopkins

Chyba odkryłem sekret życia. Po prostu żyj – aż w końcu do tego przywykniesz.
I think I’ve discovered the secret of life – you just hang around until you get used to it.
Charles M. Schulz

To nie o długość życia chodzi, ale o jego głebię.
It is not length of life, but depth of life.
Ralph Waldo Emerson

Życie nie przestaje być zabawne, gdy ludzie umierają.
Ani nie przestaje być poważne gdy się śmieją.
Life does not cease to be funny when people die any more than it ceases to be serious when people laugh.
George Bernard Shaw

Życie jest  marzeniem dla mądrych, grą dla głupców, komedią dla bogatych i tragedią dla biednych.
Life is a dream for the wise, a game for the fool, a comedy for the rich, a tragedy for the poor.
Sholom Aleichem

Życie to długa lekcja pokory.
Life is a long lesson in humility.
James M. Barrie

Życie jest niczym więcej niż myślą.
Life is but a thought.
Sara Teasdale

Życie jest już w połowie za nami, zanim zdołamy nauczyć się czym naprawdę jest.
Life is half spent before we know what it is.
George Herbert

Życie to coś co musisz robić, jeśli nie możesz pogrążać się w śnie.
Life is something to do when you can’t get to sleep.
Fran Lebowitz

Obyś w pełni przeżył każdy dzień swego życia.
May you live every day of your life.
Jonathan Swift

Nie pogrążaj się w byciu ofiarą. Nie akceptuj zewnetrznej definicji twego życia, stwórz swoją własną.
Never allow yourself to be made a victim. Accept no one’s definition of your life; define yourself.
Harvey Fierstein

Nie istnieje nawet skrawek dowodu na to, że życie jest poważne.
Not a shred of evidence exists in favor of the idea that life is serious.
Brendan Gill

Ten kto żył w pełni, nie nosi w sobie strachu przed śmiercią.
People living deeply have no fear of death.
Anais Nin

Strach przed życiem jest ulubioną chorobą 20 wieku.
The fear of life is the favorite disease of the 20th century.
William Lyon Phelps

Większość ludzi, spędza swoje życie w cichej desperacji.
The mass of men lead lives of quiet desperation.
Henry David Thoreau

Celem życia jest życie z celem.
The purpose of life is a life of purpose.
Robert Byrne

Nie ma większego boactwa niż życie.
There is no wealth but life.
John Ruskin

Życie jest wtedy warte aby je przeżyć, gdy je takim uczynimy.
This life is worth living, we can say, since it is what we make it.
William James

Życie jest tak przejmujące, ze pozostawia niewiele czasu na cokolwiek innego.
To live is so startling it leaves little time for anything else.
Emily Dickinson

Nie być martwym to jeszcze nie znaczy być żywym.
Unbeing dead isn’t being alive.
E. E. Cummings

Kiedy pamiętamy o tym, że jesteśmy szaleni, znikają wszystkie tajemnice, i życie okazuje sie proste.
When we remember we are all mad, the mysteries disappear and life stands explained.
Mark Twain

Tam gdzie trwa życie, tam istnieje nadzieja.
While there’s life, there’s hope.
Marcus Tullius Cicero

Czyż  jeden moment miłości, radość z tego że możesz oddychać, lub spacerować w słoneczny poranek, cieszyć się świeżym powietrzem, nie jest wart całego tego cierpienia i wysiłków, jakie niesie życie?
Who will tell whether one happy moment of love or the joy of breathing or walking on a bright morning and smelling the fresh air, is not worth all the suffering and effort which life implies.
Erich Fromm

Twoje życie będzie takie, jakim uczynią je Twoje myśli.
Your life is what your thoughts make it.
Marcus Aurelius

Nigdy nie będziesz szczęśliwy jeśli będziesz szukał szczęscia. Nigdy nie będziesz naprawdę żył, jeśli wciąż będziesz szukał znaczenia życia. 🙂
You will never be happy if you continue to search for what happiness consists of. You will never live if you are looking for the meaning of life.
Albert Camus

żródło: Brainyquote.
tłumaczenie dowolne : Zenforest

Zobacz też:

• Inspirujące cytaty sławnych ludzi

• Życie – cytaty z Osho

• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów

• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle

• Złote myśli Berta Hellingera

Rozporządzanie energią: nietypowe metody.

03 Środa Czer 2009

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Medytacja

≈ 174 Komentarze

Tagi

energia, osho, przepływ, radość, wolność, zrozumienie, Świadomość

bieg

Kiedy człowiek ma nadmiar energii, z którą nie wie, co zrobić, często zaczyna obgryzać paznokcie lub palić papierosy. Obgryzanie paznokci i palenie papierosów to przejawy tego samego problemu.
Robisz cokolwiek, żeby tylko znaleźć sobie zajęcie, bo w przeciwnym wypadku twoja energia staje się trudna do zniesienia.
Kiedy inni zaczynają to krytykować, mówiąc, że jesteś nerwowy, rodzi się jeszcze więcej zahamowań. Nie masz nawet tyle swobody, żeby obgryzać własne paznokcie!
Należą do ciebie, a nie wolno ci ich obgryzać. Toteż ludzie wymyślają czynności zastępcze – np. guma do żucia…
o przebiegły sposób: nikt nie będzie cię krytykował za żucie gumy. Jeśli zapalisz, także nikt nie będzie się za bardzo sprzeciwiał. A przecież obgryzanie paznokci jest mniej szkodliwe -właściwie wcale nie jest szkodliwe.
To niewinna przyjemność. Wygląda nieładnie i trochę dziecinnie, ale to wszystko.
Jednak starasz się tego nie robić.

Musisz nauczyć się żyć bardziej energicznie, to wszystko, a przyzwyczajenia te znikną. Więcej tańcz, śpiewaj, pływaj, chodź na długie spacery. Wykorzystaj swoją energię w kreatywny sposób. Przejdź od minimum do maksimum. Żyj bardziej intensywnie. Kiedy kochasz się, rób to dziko, nie wstydliwie jak „panienka”. „Panienka” to ktoś, kto żyje w minimalnym stopniu lub jedynie udaje, że żyje.
Ty bądź dziki! Nie jesteś już dzieckiem, więc wolno ci rozrabiać we własnym domu.
Skacz, śpiewaj i biegaj.
Postępuj tak przez kilka tygodni, a z zaskoczeniem zauważysz, że obgryzanie paznokci zniknie samo. Teraz masz ciekawsze rzeczy do robienia – kogo interesowałyby paznokcie? Zawsze patrz na przyczynę, a nie na objaw, który z niej wynika.

Obśmiej swoje problemy

Siedząc w ciszy, wywołaj w swoim wnętrzu chichot, tak aby roześmiało się całe ciało. Daj się ponieść śmiechowi. Niech rozprzestrzeni się od środka aż na całe ciało – śmieją się dłonie, śmieją się stopy, wejdź w to szaleńczo. Śmiej się przez dwadzieścia minut. Pozwól, aby śmiech stał się donośny i nieokiełznany. Raz będzie przycichał, raz narastał, a ty
podda się temu, bylebyś śmiał się przez dwadzieścia minut.
Następnie połóż się na brzuchu na ziemi lub na podłodze. Ułóż się tak, aby ciało dobrze dotykało podłoża. Jeżeli jest ciepło i możesz ćwiczyć w ogrodzie, będzie o wiele lepiej. A jeszcze lepiej, jeżeli możesz położyć się nago. Poczuj kontakt z ziemią – całe ciało leży, po prostu czuje, że ziemia jest matką, a ty jesteś dzieckiem.
Zatrać się w tym uczuciu.

Dwadzieścia minut śmiechu, następnie dwadzieścia minut leżenia na ziemi, głębokiego kontaktu z nią. Oddychaj wraz z ziemią i czuj się z nią jednością. Pochodzimy od ziemi i pewnego dnia do niej wrócimy. Po tych dwudziestu minutach energetyzowania się tańcz przez dwadzieścia minut dowolny taniec (ziemia da ci tak dużo energii, że twój taniec nabierze zupełnie nowej jakości). Włącz muzykę i tańcz.
Jeśli pogoda jest zła, ćwiczenie możesz wykonać w pomieszczeniu. Ale jeśli jest słonecznie, rób je na zewnątrz, a kiedy jest zimno – owiń się w koc. Znajdź sposoby, aby wykonywać to ćwiczenie regularnie, a w przeciągu sześciu do ośmiu miesięcy zaobserwujesz w sobie wielkie zmiany.

Katarynka

Jeśli pojawia się w tobie wewnętrzny dialog, musi tkwić w tobie jakaś jego przyczyna. Nie powstrzymuj jej; pozwól, by w pełni zaistniała.
Dzięki temu pozwoleniu ona zniknie. Chce ci tylko coś zakomunikować. Twój umysł chce z tobą porozmawiać; powiedzieć coś, czego nie słuchałeś, czym się nie przejmowałeś, co było ci obojętne; chce dotrzeć do ciebie.

Możesz nie zdawać sobie sprawy z tego, co chce ci przekazać, ponieważ zawsze z tym walczyłeś i myślałeś, że to jakiś idiotyzm, próbowałeś to powstrzymać lub przekształcić w coś innego.
Każde przekształcenie jest formą wyparcia.

Zrób pewną rzecz. Każdego wieczoru, zanim zaśniesz, siedź przez czterdzieści minut zwrócony twarzą w stronę ściany i zacznij mówić. Mów głośno. Rozsmakuj się i trwaj w tym. Jeśli usłyszysz dwa głosy, wtedy bierz pod uwagę oba punkty widzenia. Najpierw wesprzyj jedną stronę, potem odpowiedz z punktu widzenia drugiej i zobacz, jak piękny dialog możecie prowadzić.

Nie próbuj manipulować, ponieważ nie mówisz tego dla kogoś, ale sam dla siebie. Nawet jeśli poczujesz, że staje się to jakimś szaleństwem, pozwól na to. Nie próbuj niczego wycinać ani cenzurować, bo całe ćwiczenie straci sens.

Postępuj tak co najmniej przez dziesięć dni, przez te czterdzieści minut w żaden sposób nie przeciwstawiając się niczemu. Włóż w to całą swoją energię. Po dziesięciu dniach zauważysz, że wypłynęło z ciebie coś, czego do tej pory nie słuchałeś, lub pojawi się coś, z czego zdawałeś sobie sprawę, ale nie chciałeś słuchać. Wysłuchaj to teraz i pozwól, by się zakończyło.

Zacznij rozmawiać ze ścianą; pogrąż się w tym całkowicie. Światła niech będą zgaszone lub przyćmione. Jeśli czasami poczujesz potrzebę, by krzyknąć, lub rozzłościsz się, nie hamuj tego. Abyś naprawdę zagłębił się w proces, muszą towarzyszyć ci uczucia. Jeśli będzie to tylko chwilowa wycieczka myśli, a ty będziesz powtarzał słowa mechanicznie jak zacięta płyta, ćwiczenie nie poskutkuje, nie dowiesz się, o co naprawdę chodzi.

Rozmawiaj z zaangażowaniem, gestykulując, tak jakby była tam obecna jakaś inna osoba. Po około dwudziestu pięciu minutach rozgrzejesz się. Ostatnie piętnaście minut będzie niezwykłe, wspaniałe; spodoba ci się. Po dziesięciu dniach zauważysz, że wewnętrzna rozmowa stopniowo zanika, a ty pojąłeś sprawy, których wcześniej nigdy nie rozumiałeś.

Osho, Apteka dla duszy

Powiązane

• Energia musi płynąć…!

• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji

• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.

• Panta rei – energia dokoła nas

Twoim zadaniem jesteś Ty

09 Poniedziałek Mar 2009

Posted by ME in związki

≈ 2 Komentarze

Tagi

afirmacja, akceptacja, byrne, miłość, partnerstwo, radość, rhonda byrne, secret, sekret, szacunek, towarzystwo, uczucia, zrozumienie, związki, Świadomość

wesoly2
LISA NICHOLS
Jeśli chodzi o związki uczuciowe, ważny jest nie tylko partner, ale także to, kto się angażuje w związek. Musisz najpierw zrozumieć siebie.

JAMES RAY
Jak możesz oczekiwać, że ktoś inny będzie cieszył się Twoim towarzystwem, jeśli Ty sam się nim nie cieszysz? I znowu prawo przyciągania – czy też Sekret – pomoże Ci w tym. Musisz bardzo dokładnie określić samego siebie. Oto pytanie, które powinieneś rozważyć: czy traktujesz siebie tak, jakbyś chciał, by inni traktowali Ciebie?

Kiedy nie traktujesz siebie tak, jakbyś chciał, by inni traktowali Ciebie, nigdy nie zmienisz sytuacji. Twoje działania są Twoimi myślami o ogromnej sile, więc jeśli nie traktujesz siebie z miłością i szacunkiem, to emitujesz sygnał, który mówi, że nie jesteś dość ważny, dość wartościowy czy zasługujący na cokolwiek. Ten sygnał będzie wciąż nadawany, a Ty będziesz się stykał z sytuacjami i ludźmi nietraktującymi Cię dobrze. Ludzie są w tym wypadku efektem. Twoje myśli zaś są przyczyną. Musisz zacząć traktować siebie z miłością i szacunkiem, emitować ten sygnał i wejść na tę częstotliwość. Wtedy prawo przyciągania poruszy cały Wszechświat, a Twoje życie będzie pełne ludzi, którzy Cię kochają i szanują.

Wielu ludzi poświęca się dla innych, sądząc, że stają się przez to dobrymi osobami. Błąd! Poświęcanie się może tylko wynikać z myśli o całkowitym braku, ponieważ oznacza to: „Nie ma dość dla wszystkich, więc obejdę się bez tego”. Takie uczucia nie są dobre i prowadzą do urazy. Jest dość wszystkiego dla wszystkich i każdy powinien zaspokajać swoje pragnienia. Nie możesz robić tego za kogoś innego, ponieważ nie możesz myśleć i czuć za kogoś innego. Twoim zadaniem jesteś Ty sam. Kiedy traktujesz dobre samopoczucie jak priorytet, to owa niezwykle silna częstotliwość zacznie promieniować i dotykać wszystkich, którzy znajdują się blisko Ciebie.

Wielu z nas nauczono, by stawiać się na ostatnim miejscu, i w konsekwencji przyciągaliśmy uczucia bezwartościowości. W miarę jak te uczucia zakorzeniały się w nas coraz bardziej, przyciągaliśmy do siebie sytuacje życiowe, które zmuszały nas do poczucia niedostatku. Musisz zmienić taki sposób myślenia.

„Nie ulega wątpliwości, że niektórym idea obdarzania samego siebie taką miłością może wydawać się bardzo zimna, twarda i bezlitosna. Mimo to można na tę sprawę spojrzeć inaczej, kiedy stwierdzimy, że »poszukiwanie Numeru Jeden«, kierowanego przez nieskończoność, jest w rzeczywistości szukaniem Numeru Dwa i naprawdę jedyną drogą do bezustannego obdarzania Numeru Drugiego”.

DR JOHN GRAY
Stajesz się rozwiązaniem dla samego siebie. Nie wskazuj na drugą osobę, mówiąc: „Teraz jesteś mi coś winien i powinieneś dać mi więcej”. Zamiast tego daj sobie więcej. Spożytkuj czas na to, by dać sobie, i w pewnym sensie wypełnić siebie po brzegi, byś mógł dawać w nadmiarze.

„By zyskać miłość… wypełnij się nią, aż staniesz się magnesem”.

Jeśli nie wypełnisz najpierw siebie, to nie będziesz miał nic, co mógłbyś dać komukolwiek. A zatem konieczne jest, byś zadbał najpierw o Siebie. Najpierw zadbaj o własną radość. Ludzie są odpowiedzialni za swoją radość. Kiedy dbasz o nią i robisz to, dzięki czemu czujesz się dobrze, promieniujesz radością i stanowisz dobitny przykład dla każdego dziecka i każdej osoby w Twoim życiu. Kiedy odczuwasz radość, nie musisz myśleć o dawaniu. Dawanie odbywa się wtedy w sposób naturalny, dzięki nadmiarowi, który masz w sobie.

LISA NICHOLS
Przeżyłam wiele związków, oczekując, że mój partner pokaże mi moje piękno, ponieważ go nie dostrzegałam. Kiedy dorastałam, moimi bohaterami, czy raczej bohaterkami były Aniołki Charliego i inne słynne postaci. I choć były one wspaniałe, nie przypominały mnie w niczym. Dopiero gdy się zakochałam w Lizie (w sobie) – w swojej kawowej skórze, pełnych ustach, krągłych biodrach, kręconych czarnych włosach – dopiero wtedy reszta świata mogła zakochać się we mnie również.

Powód, dla którego musisz kochać Siebie, jest taki, że nie sposób czuć się dobrze, nie kochając jednocześnie Siebie. Kiedy się czujesz źle ze sobą, blokujesz całą miłość i wszystko dobre, co Wszechświat ma dla Ciebie.

Kiedy się czujesz źle ze sobą, masz wrażenie, że wysysasz z siebie całe życie, gdyż wszelkie Twoje dobro, w każdym aspekcie -zdrowia, bogactwa, miłości – zawiera się w częstotliwości dobrego samopoczucia i radości. Uczucie nieograniczonej energii i zdumiewające uczucia zdrowia i dobrostanu są związane z częstotliwością, która przekazuje uczucie dobra. Kiedy Ty sam stanowisz źródło negatywnych uczuć, to znajdujesz się na częstotliwości przyciągającej więcej ludzi, sytuacji i okoliczności, które będą tylko podsycały w Tobie te uczucia.

Musisz zmienić swoje nastawienie i zacząć myśleć o wszystkim, co w Tobie wspaniałe. Szukaj w sobie stron pozytywnych. Kiedy będziesz się skupiał na tych uczuciach, prawo przyciągania ukaże Ci jeszcze więcej wielkich rzeczy, które Ciebie dotyczą. Przyciągasz to, o czym myślisz. Musisz tylko zacząć od jednej dominującej myśli o czymś dobrym na swój temat, a prawo przyciągania odpowie, dając Ci więcej podobnych myśli. Szukajcie a znajdziecie!

BOB PROCTOR
Jest w Tobie coś wielkiego i wspaniałego. Studiuję samego siebie od czterdziestu pięciu lat. Czasem mam ochotę siebie pocałować! I Ty też musisz pokochać siebie. Nie mam tu na myśli jakiejś metafory. Mówię o zdrowym szacunku do siebie. A gdy pokochasz siebie, będziesz automatycznie kochał innych.

MARCI SHIMOFF
W związkach z innymi ludźmi mamy skłonność do narzekania na nich.
„Moi współpracownicy są leniwi, mój mąż doprowadza mnie do szału, moje dzieci sprawiają takie trudności”.
Ta niechęć zawsze dotyczy innych. Ale jeśli związki mają działać prawidłowo, musimy się skoncentrować na tym, co doceniamy w drugiej osobie, nie zaś na tym, co jest powodem narzekań. Kiedy się na to skarżymy, przyciągamy tylko jeszcze więcej tych negatywnych rzeczy.

Nawet jeśli przeżywasz ciężki okres w jakimś związku — sprawy idą źle, nie dajesz sobie rady, ktoś jest wobec Ciebie agresywny – wciąż możesz uzdrowić sytuację. Weź kartkę i przez następne trzydzieści dni siadaj i spisuj wszystko, co w tej osobie doceniasz. Pomyśl o wszystkich powodach, dla których ją kochasz. Może doceniasz jej poczucie humoru, jej
uczynność! Zobaczysz, że gdy się skoncentrujesz na tym, by uświadomić sobie i docenić wszystko co dobre w tej osobie, to w zamian dostaniesz tego jeszcze więcej i problemy znikną.

LISA NICHOLS
Często dajesz innym szansę tworzenia Twojego szczęścia i wielokrotnie się zdarza, że nie spełniają oni Twoich oczekiwań. Dlaczego? Dlatego że tylko jedna osoba jest odpowiedzialna za Twoją radość, Twoje szczęście – Ty sam. Zatem nawet Twój rodzic, Twoje dziecko, Twój współmałżonek – nie mają możliwości tworzenia Twojego szczęścia. Mają po prostu okazję udziału w Twoim szczęściu. Twoja radość jest w Tobie i zależy od Ciebie.

Wszelka Twoja radość wiąże się z częstotliwością miłości – najpotężniejszej i najwyższej częstotliwości spośród wszystkich. Nie możesz dzierżyć miłości w swojej dłoni. Możesz tylko czuć ją w sercu. To stan istnienia. Możesz dostrzegać jej oznaki wyrażane przez innych ludzi, ale miłość jest uczuciem i Ty jesteś jedynym człowiekiem, który może promieniować tym uczuciem miłości i je emitować. Twoje możliwości rodzenia tych uczuć są nieograniczone i gdy kochasz, jesteś w doskonałej i całkowitej harmonii ze Wszechświatem. Kochaj wszystko co możesz. Skupiaj się tylko na rzeczach, które kochasz, czuj miłość, a doświadczysz tego, że wróci do Ciebie wraz z radością – zwielokrotniona! Prawo przyciągania musi odesłać Ci jeszcze więcej tego, co będziesz kochał. Kiedy promieniujesz miłością, jest tak, jakby cały Wszechświat robił dla Ciebie wszystko, podsuwał Ci każdą radosną rzecz, podsuwał każdą dobrą osobę. Prawdę mówiąc, tak właśnie się dzieje.

R. Byrne, „Sekret”

Zobacz także

• To jest Twoje życie

• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.

• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności – “The Secret”

• Nieuwarunkowane szczęście

• Patrząc oczyma miłości

• Zasługujesz na miłość i przyjemność!

• Kochaj i bądź radosny!

Zrozumienie „zła”

06 Piątek Mar 2009

Posted by ME in Świadomość

≈ 16 Komentarzy

Tagi

akceptacja, dobro i zło, lęk, miłość, moment jasności, moment olśnienia, obawy, olśnienie, opór, pojednanie, przebudzenie, rozróżnianie, sisson, wybaczenie, wybór, wypieranie, zrozumienie, Świadomość, świadomość rozróżniająca

anioly

Przebudzenie wymaga uświadomienia sobie, że „każdy robi właściwą rzecz, we właściwy sposób w każdej chwili obecnej”. Jeśli oceniamy negatywnie siebie lub innych, tracimy kontakt z życiem.

Wciąż chcemy, aby ludzie byli inni, niż są, gdyż uważamy, że wtedy byłoby nam lepiej. Jesteśmy przekonani, że gdyby inni się zmienili, bylibyśmy szczęśliwsi. To nieprawda. Nawet gdy inni się zmieniają, my pozostajemy tacy sami.
I prawdopodobnie nadal się martwimy, jeśli inni nie spełniają naszych oczekiwań. Jesteśmy nadal uśpieni. Takie podejście ma tyle sensu, ile wysyłanie swego partnera na terapię, byśmy sami poczuli się lepiej. Tylko wówczas jesteśmy pewni, że czujemy się dobrze, gdy świat wokół nas jest dobry. Ale to nieprawda. Jest odwrotnie – świat jest dobry wtedy, kiedy my czujemy się dobrze.

Życie jest neutralne – to my zabarwiamy je naszymi wartościującymi sądami, zgodnie z którymi postrzegamy świat.

Wielu z nas podzieliło swoją rzeczywistość na dobrą i złą, właściwą i niewłaściwą, lepszą i gorszą. Od tej pory rządzą nami ustalone przez nas reguły i cały czas pozwalamy im się kontrolować.

Niektórzy, biorąc ustalone formułki za „wiedzę” o życiu, mogą twierdzić, że są wolni i oświeceni. Gdy się nad tym zastanowić, osądzanie jest możliwe tylko wtedy, gdy rządzi nami indywidualny system określonych zasad. A przecież żaden człowiek nie urodził się po to, by sterowały nim jakieś ograniczające go reguły. Wszystkie prawa życia, przekazane nam przez dawnych mistyków, miały uwolnić ludzkość, a nie ją zniewolić. Mimo to tak wielu uśpionych ludzi popadło w niewolę.

ŚWIADOMOŚĆ SERCA

Sercem świadomości jest świadomość serca. Oznacza to, że przestajemy używać teorii, idei, technik, recept, filozofii, czyli intelektu, by zrozumieć, dlaczego życie nam nie wychodzi.
Po prostu obserwujemy siebie, a szczególnie swoje uczucia. To wszystko. Samoobserwacja pozwala nam zobaczyć, co się naprawdę wydarza – pozwala dostrzec lęk, który nami rządzi. Musimy więc wrócić do swego serca, to wszystko. To wszystko.

Ale kto żyje w ten sposób?
Całkowicie wolny od niepokojów towarzyszących negatywnym uczuciom i związanych z tym, co widzimy wokół? Całkowicie wolny od subtelnej krytyki ze strony innych i od przykrych życiowych sytuacji? I czym jest to, co się w nas niepokoi?
Niepokoi się wyobrażone fałszywe „ja”, z którym kiedyś się utożsamiliśmy. To jest, oczywiście, jasne i zrozumiałe.
Ale rzecz staje się mniej oczywista, gdy mamy do czynienia z prawdziwą niesprawiedliwością na tym świecie, z gwałtami, przemocą wobec dzieci, zabijaniem z zimną krwią Itd. Czy widząc dorosłego wykorzystującego seksualnie dziecko, możemy powiedzieć: „wszystko jest doskonałe”?

REAKCJA A ODPOWIEDŹ

Takie stwierdzenie wynika tak samo z nieświadomości, jak wpadnięcie we wściekłość i chęć zranienia oprawcy. Nie poruszamy tutaj kwestii, co robić i Jak postępować. Chodzi nam o wewnętrzną odpowiedź na to, co się wydarza. To jest istotne
Jaka byłaby nasza odpowiedź?
Bądźmy szczerzy, a zbliżymy się do wielkiego odkrycia.
Czy zareagowalibyśmy gniewem, czy odpowiedzieli miłością na wyżej przytoczoną sytuację? Reakcja jest skutkiem lęku płynącego z utożsamiania się ze swoją wewnętrzną skrzywdzoną ofiarą.

Nie widzimy wykorzystywanego dziecka, widzimy siebie, krzywdzonego, i nasza reakcja wypływa z decyzji naszego ministra, który chce zabić tego „łajdaka” za to, że krzywdzi nas – niewinnych i bezbronnych.

Czy w takim stanie można skutecznie pomóc atakowanemu dziecku?
Nasza reakcja gniewu doprowadziłaby je do wniosku, iż to wydarzenie jest tak traumatyczne, że może spowodować trwałe zaburzenia psychiczne. Nasz lęk wzmocniłby tylko lęk dziecka.
Gdy działamy z pozycji lęku, każdy problem zostaje wielokrotnie powiększony przez emocjonalne natężenie naszej reakcji. A może potrafilibyśmy odpowiedzieć „świadomością serca”?
Wtedy, najpierw, trzeba by było zobaczyć sytuację, a później zbadać szalejące w nas lęki, swobodnie oddychać, wychwycić początkową reakcję gniewu (lub innej emocji), dostrzec kryjący się za nią lęk i pozwolić mu być. Bez stawiania oporu i osądów, które rozpaliłyby ministra stanu ofiary. Dzięki temu reakcja szybko przekształci się w odpowiedź „świadomością serca”.

Nie pytajcie mnie, co potem zrobić. Nie wiem, tak jak nie wiem, co ja bym uczynił w takiej sytuacji; teraz siedzę i piszę. To nie jest ważne. Ważne natomiast jest uświadomienie sobie, że kiedykolwiek wychodzimy z pozycji miłości i prawdziwej samoświadomości, nasze działanie jest właściwe i mądre. Nie musimy się uczyć tysięcy zachowań na tysiące różnych sytuacji, które nas w życiu spotkają. Musimy się przebudzić i nauczyć jednego zachowania: odpowiedzi „świadomością serca”.

Odpowiedź jest świadomością przebudzonej osoby. Reakcją zaś rządzi nieświadomy lęk spowodowany osądzaniem.

Ludzie, którzy potępiają Hitlera, Stalina i innych tyranów, mają silniejszą skłonność do popełniania takich samych zbrodni jak oni, niż ci, którzy po prostu otwierają swoje serce.

Ludzie, którym łatwo i szybko przychodzi osądzanie kryminalistów i innych ofiar naszego społeczeństwa (łącznie ze zboczeńcami seksualnymi), wychodzą z pozycji własnych nie rozwiązanych lęków,  stłumionych uczuć i pragnień.

Świadomość serca polega na tym, by uświadamiać sobie swoje uczucia i reakcje i pozwolić im istnieć. Następnie obserwujemy lęk kryjący się za daną reakcją.
Takie skupienie świadomości przywodzi nas do chwili obecnej. Warunkiem akceptacji jest przyzwolenie. Pozwalajmy być uczuciom i nie ingerujmy w nie, dopóki ich nie zrozumiemy.

Oto jedno z moich pierwszych doświadczeń świadomości serca:

Pamiętam pewną noc kilka lat temu. Wyjechałem na ważne spotkanie i milę od miejsca przeznaczenia coś przebiło oponę samochodu. Było to na bardzo ciemnej i opuszczonej wiejskiej drodze. Zatrzymałem się na pobliskim wzniesieniu i w pośpiechu zapomniałem zaciągnąć ręczny hamulec lub zostawić skrzynię na biegu. Wyskoczyłem i szybko zacząłem zmieniać oponę, nawet nie zapalając latarki w tych ciemnościach. Nagle samochód zaczął się staczać. Nie ujechał zbyt daleko, ale wystarczająco, by zniszczyć mój podnośnik. Wziąłem do rąk pokręcone i już bezużyteczne narzędzie i po raz pierwszy w życiu uświadomiłem sobie, co się we mnie dzieje. Najpierw dało o sobie znać moje uwarunkowanie i z wściekłości chciałem z rozmachem wyrzucić ten cholerny podnośnik.
Moje uwarunkowanie i wściekłość żądały, aby znaleźć obiekt do obwiniania.
Przejrzałem w umyśle listę rzeczy, na które mógłbym skierować złość. Najpierw obwiniałem samochód, później warsztat naprawczy, jeszcze potem pośrednika, który wyciągnął ze mnie pieniądze, sprzedając mi samochód osiemnaście miesięcy temu. Wyczerpawszy tę listę, zacząłem się złościć na koszty, których będzie teraz wymagała reperacja, i wściekać na samochód, że nawalił, sprawił mi kłopot i nie pozwolił dojechać na ważne spotkanie, pozostawiając mnie samego na tym pustkowiu.

Zacząłem więc oddychać i pozwoliłem mojej złości swobodnie istnieć. Nie mogłem jej zaakceptować, ale nie tłumiłem jej. To pozwoliło ml odkryć lęk kryjący się za tą złością – lęk przed niedostatkiem, przed brakiem pieniędzy, obawę o to, że nie jestem dość dobry.
Oddychałem w ten lęk, nie dopuszczając do tego, by stłumiło go moje analizowanie.
Im bardziej się z nim kontaktowałem, tym bardziej rozpuszczał się w nicość, którą zawsze jest.
Uświadomiłem sobie w tym momencie, że mam wybór: albo wybuchnąć i rozładować wszystkie swoje frustracje na otaczających drzewach, nie osiągając niczego poza wysokim ciśnieniem krwi, albo pozwolić mej złości istnieć, co zaprowadzi mnie do zaakceptowania lęków związanych z sytuacją, taką, jaka była.
Postanowiłem zaakceptować lęk, a on w jednej chwili przemienił się w miłość do tego, co mi się przydarzyło (integracja doświadczenia), i od razu zmieniło się całe moje życie.

Było to dla mnie objawienie. „Mogę czuć się tak, jak zdecyduję. Mam wybór”.
Słyszałem przedtem tę teorię, ale niewiele dla mnie znaczyła, dopóki sam tego nie doświadczyłem. Delikatnie położyłem podnośnik przy samochodzie i powędrowałem do domu w podskokach jak pięcioletni chłopczyk, śpiewając po drodze, z sercem przepełnionym szczęściem i miłością.
Straciłem ważne spotkanie, ale zyskałem bezcenne doświadczenie rozwoju, które doprowadziło mnie do odkrycia procesu integracji oddechem. Była to wspaniała lekcja wyboru: zrozumiałem, że albo mogę negatywnie osądzić sytuację, zignorować ją i wyprzeć związane z nią uczucia, albo pozwolić im być, zaakceptować swój lęk i przyjąć sytuację taką, jaka ona jest.

Colin Sisson, Wewnętrzne Przebudzenie

Powiązane

• Zabijanie nie jest… złe?

• Czy śmierć jest największym złem?

• Historia pewnego przebudzenia

• Życie to lekcja

• Inne spojrzenie na reinkarnację

• Pozwól sobie umrzeć

Samospełniająca się przepowiednia

03 Wtorek Mar 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

akceptacja, carter-scott, Cherie Carter-Scott, nadzieja, przekonania, przepowiednia, samoakceptacja, transformacja, wiara, wyobrażenia, zmiana, zrozumienie, Świadomość

pieknosc

Jak kochać siebie – utrwalanie zaleceń
Gdyby istniało jedno podstawowe prawo, odnoszące się do energii miłości, to brzmiałoby ono następująco: inni widzą i traktują cię dokładnie tak, jak widzisz i traktujesz siebie ty sam.
Nie mówiąc ani słowa, sam nieświadomie pokazujesz innym, jak traktujesz siebie. Ponieważ ty jesteś swoim pierwszym opiekunem, inni spoglądają na ciebie, poszukując wskazówek, dotyczących tego, ile miłości wymagasz. Dajesz im te wskazówki. To, jak ludzie mówią do ciebie, jak cię traktują, co myślą i czego oczekują od ciebie, odbywa się pod twoje dyktando. Czy zdajesz sobie z tego sprawę czy nie, sam tworzysz wzorzec, według którego inni nawiązują z tobą kontakt.
Utrwalanie negatywnych oczekiwań
Ariella, kobieta po trzydziestce, przystojna i doskonale ubrana, zgłosiła się do mnie z powodu, jak to sama określiła, „pecha” w związkach uczuciowych. Zasugerowałam jej, że może nieświadomie wywołuje problemy, ale oburzyła się i odrzuciła moje przypuszczenia. Upierała się, że wszystkiemu winien jest pech, który ją prześladuje. Poprosiłam, by opowiedziała mi swoją historię.
Moja rozmówczyni rzadko umawiała się na randki, a kiedy już się zdecydowała – to z nieodpowiednimi partnerami. Spotykała się z mężczyznami żonatymi, którzy niewiele mieli dla niej czasu; z mężczyznami znacznie młodszymi i niedojrzałymi albo takimi, którzy wymagali opieki, bo byli uzależnieni od rozmaitych używek, oczekiwali matkowania albo zatrzymali się w rozwoju na etapie emocjonalnego dorastania. Ariella wyrzekała na wyjątkową złośliwość losu, który nie chciał sprawić, by była szczęśliwa i znalazła kogoś. Zakończyła zdaniem: „Boję się, że po prostu zawsze będę sama”.
Zadałam jej kilka podstawowych pytań dotyczących jej samej i prawie natychmiast zaczął się wyłaniać zarys rzeczywistej sytuacji. Kobieta pracowała jako sprzedawczyni w eleganckim butiku. Praca ją nudziła, jednak nie odchodziła stamtąd, bo nie wierzyła, że znajdzie lepszą. Kiedyś myślała o studiowaniu wzornictwa, ale nigdy nie zrobiła nic w tym kierunku. Dla siebie miała niewiele czasu. Żywiła się wodą sodową, gotowymi daniami i pitą w nadmiarze kawą, rzadko kiedy podejmowała jakąś aktywność fizyczną. Krótko mówiąc, mało o siebie dbała, a właściwie nie dbała wcale.
Była zaskoczona, gdy uzmysłowiłam jej, że sposób, w jaki traktuje siebie – zaniedbywanie, brak szacunku i życzliwości – odzwierciedla sposób, w jaki jest traktowana przez mężczyzn. Nawet nie musiała mówić, że mało myśli o sobie. Było to aż nadto widoczne w jej zachowaniu. Partnerzy tej kobiety po prostu odpowiadali na wysyłane przez nią komunikaty o tym, jak powinna być traktowana.

Błędne koło
Czułam, że Ariella przyjmuje ten punkt widzenia, więc kontynuowałam. Wyjaśniłam, że nasze wewnętrzne przekonania mają dwojaki skutek: po pierwsze, określają nasze zachowanie, a po drugie, tworzą w naszym umyśle oczekiwania dotyczące tego, na jakie traktowanie zasługujemy. Nasze zachowanie jest widoczne dla innych, staje się modelem tego, jak należy nas traktować. Nieświadome oczekiwania są przekazywane na subtelniejszym poziomie, ale nie mniej skutecznie. Inni reagują na wzorzec, który tworzymy, i oczekiwania, które przekazujemy. Skutek uzasadnia i wzmacnia nasze początkowe przekonanie.
W przypadku Arielli to błędne koło wyglądało następująco: miała ona nieuświadomione przekonanie na swój temat („Nie jestem ważna”). Owo przekonanie kształtowało jej zachowanie („Nie powinnam traktować siebie jak kogoś szczególnego”) i oczekiwania dotyczące tego, na jakie traktowanie zasługuje („Nie będę przez nikogo traktowana jak ktoś szczególny”). Swoim zachowaniem sugerowała partnerom, jak mają ją traktować („Ja traktuję siebie jako osobę nieważną, więc i ty tak powinieneś”), i przekazywała swe oczekiwania („Nie oczekuję ani nie zasługuję na to, żeby mnie traktowano jak kogoś szczególnego”). W rezultacie nie była traktowana z szacunkiem. Jej wyjściowe przekonanie zostawało tym samym potwierdzone i wzmocnione.
Ariella w końcu zrozumiała, że nie da się obejść czy ominąć praw energii i przyciągania. To, w co wierzysz na swój temat, promieniuje na zewnątrz i znajduje odbicie w twoich związkach. Wiadomo, że pracodawcy rozmawiający z kandydatami do pracy nieświadomie „wyławiają” tych, którzy są najbardziej do nich podobni. Tak samo dzieje się, gdy poszukujesz partnera: pociągają – i przyciągają – cię ci, którzy traktują cię tak, jak ty sama siebie czy sam siebie traktujesz.
diagram1
Ta informacja stała się dla mojej rozmówczyni kluczem do odkrycia istniejącego w niej wzorca samopogardy i zaniedbywania się. Pomogła jej zrozumieć, że musi zacząć od siebie – rozwinąć uczucie miłości i szacunku dla własnej osoby, zanim będzie mogła oczekiwać miłości i szacunku od innych.
Nie jest to koncepcja łatwa do przyjęcia, ponieważ oznacza zaakceptowanie odpowiedzialności za to, co nas spotyka i kogo przyciągamy do siebie. Na szczęście błędne koło: przekonanie – oczekiwanie – skutek może zostać przerwane w momencie, gdy uświadomimy sobie jego istnienie i zmienimy sposób myślenia o sobie.
Jeśli wierzysz, że nie jesteś warta miłości, to przyciągasz partnera, który traktuje cię tak, jakbyś rzeczywiście nie była warta miłości. Jeśli traktujesz siebie jak osobę nieważną, zapewne partner też za taką cię uzna. Jeśli szkoda ci dla siebie czasu, pieniędzy, uwagi, to najprawdopodobniej przyciągniesz partnera, który nie będzie hojny wobec ciebie. Jeśli nie dbasz o swój organizm, jest mało prawdopodobne, by twój partner traktował twoje ciało jak świątynię. Jeśli sądzisz siebie surowo, partner będzie to naśladował.
Z drugiej strony, jeśli okazujesz sobie szacunek, zainteresowanie, troskę i podchodzisz do siebie poważnie, masz duże szansę, że otrzymasz to samo w związkach z ludźmi. Jeśli potrafisz wybaczać sobie, inni będą wiedzieli, że nie należy ci wymyślać, gdy popełnisz błąd. Jeśli szanujesz swoje potrzeby, twój partner też będzie to robił. Jeśli wsłuchujesz się w swój we-wnętrzny głos, partner także będzie doceniał twój prywatny „radar”. Twoje wewnętrzne przekonania i oczekiwania emanują na zewnątrz i powodują określone reakcje ze strony innych.

Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków

Powiązane

• Ego a osobowość ofiary

• Ukryta siła metafor

• Mądrość jest sposobem podróżowania.

• Czy śmierć jest największym złem?

Pozytywna weryfikacja – negatywnych wydarzeń

27 Piątek Lu 2009

Posted by ME in Świadomość

≈ 12 Komentarzy

Tagi

de mello, nauczyciel, negatywne myślenie, pozytywne myślenie, Rozwój, uzdrowienie, wezwanie do miłości, wybaczenie, zranienia, zrozumienie, Świadomość

okno

Pomyśl za ile bolesnych wydarzeń ze swojego życia jesteś dzisiaj wdzięczny, ponieważ dzięki nim zmieniłeś się i dojrzałeś? Oto prosta prawda życiowa, której większość ludzi nigdy nie odkrywa.

Szczęśliwe wydarzenia sprawiają, że życie jest czarujące, ale nie prowadzą zwykle do odkrywania prawdy o sobie ani do duchowego wzrostu, ani do wolności.
To jest zarezerwowane tylko dla rzeczy, osób i sytuacji, które sprawiają nam ból. Każde bolesne wydarzenie zawiera w sobie ziarno wzrostu i wyzwolenia.
W świetle tej prawdy powróć do swego życia i teraz spójrz na to wydarzenie, za które nie jesteś wdzięczny.
Zobacz, czy potrafisz odkryć możliwość wzrostu, którą to wydarzenie niesie z sobą, a której do tej pory nie uświadamiałeś sobie i zatem nie udawało ci się z niej skorzystać.

Teraz pomyśl o jakimś niedawnym wydarzeniu, które sprawiło ci ból, które wyzwoliło w tobie negatywne uczucia. Ktokolwiek lub cokolwiek spowodowało te uczucia, był to twój Nauczyciel, ponieważ odsłoniły ci taką prawdę o tobie, jakiej prawdopodobnie nie znałeś.

Zaoferowały ci one zaproszenie i wyzwanie do zrozumienia siebie, odkrycia prawdy, a więc do wzrostu, do życia i do wolności. Spróbuj teraz określić te negatywne uczucia, jakie w tobie wzbudziło to wydarzenie. Czy to był niepokój, poczucie braku bezpieczeństwa, zazdrość, gniew czy poczucie winy?

Co ta emocja mówi ci o tobie, o twoich wartościach, sposobie patrzenia na świat i życie, a przede wszystkim o twoim zaprogramowaniu i uwarunkowaniu?
Jeśli uda ci się to odkryć, porzucisz jakąś iluzję, do której dotąd byłeś mocno przywiązany, lub poprawisz fałszywy sposób patrzenia czy nieprawdziwe przekonanie, lub nauczysz się dystansu do swojego cierpienia — gdy zdasz sobie sprawę z tego, że było to spowodowane przez twoje zaprogramowanie, a nie przez rzeczywistość.

Wtedy nagle odkryjesz, że przepełnia cię wdzięczność za te negatywne uczucia i wdzięczny jesteś tej osobie lub temu wydarzeniu, które je spowodowały.

Teraz zrób jeszcze jeden krok dalej.
Popatrz na wszystko, o czym myślisz, co odczuwasz, o czym mówisz, że tego w sobie nie lubisz.
Wobec czego zachowujesz się tak, jakbyś tego nie lubił.

Czy to będą twoje negatywne uczucia, ułomności, twoje braki, błędy, przywiązania, obsesje, problemy emocjonalne, a nawet to co uważasz za grzechy.
Czy potrafisz każdy z nich zobaczyć jako konieczną część twojego rozwoju, przynoszącą obietnicę wzrostu i łaski dla ciebie i innych, której by nigdy nie było, gdyby nie to, czego tak bardzo nie lubiłeś?
A jeśli ty spowodowałeś ból i negatywne uczucia w innych, czyż nie byłeś wówczas ich nauczycielem, instrumentem, który pozwolił im odkryć ziarno prawdy o sobie i ziarno duchowego wzrostu?
Czy potrafisz trwać w tej obserwacji tak długo, aż to wszystko zobaczysz jako szczęśliwy błąd, konieczny grzech, który przynosi tyle dobra tobie i światu? Jeśli tak, jeśli potrafisz, to twoje serce po brzegi wypełni się pokojem, wdzięcznością, miłością i akceptacją wszystkiego. I odkryjesz to, czego ludzie szukają wszędzie, a czego nigdy nie znajdują. Źródło pokoju i radości ukrywające się w każdym ludzkim sercu.

A. de Mello Wezwanie do Miłości

Powiązane posty

• Patrząc oczyma miłości

• Przyjemność i szczęście bez granic…?

• Kochaj i bądź radosny!

• To jest Twoje życie

• Czarne, nieznane drzwi

Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz

21 Sobota Lu 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 12 Komentarzy

Tagi

hay, kontrola, myśli, odpuszczenie, odwet, przeszłość, uraza, uzdrowienie przeszłości, wolność, wybaczenie, zemsta, zrozumienie, Świadomość, żal

oko4

…to twoja aktualna myśl.

Dawne myśli już odeszły, nic już z nimi nie można zrobić poza przeżyciem doświadczeń, których były przyczyną. Przyszłe myśli nie zostały jeszcze sformułowane i nie wiesz, jakie będą. Całkowitą władzę masz nad myślą, która jest właśnie teraz w twoim umyśle.

Co jednak zrobić jeśli masz całe sterty bolesnych wspomnień, urazów i żalów, które wracają do Ciebie uporczywie, zatruwając chwilę teraźniejszą?

Uwolnienie przeszłości, która nas powstrzymuje

Wiele osób przychodzi do mnie narzekając, że nie mogą cieszyć się dniem dzisiejszym z powodu jakiegoś wydarzenia, które miało miejsce w przeszłości.

-Ponieważ kiedyś czegoś nie zrobili albo nie zrobili tego w określony sposób, nie mogą cieszyć się pełnią życia teraz.
-Ponieważ nie mają już czegoś, co mieli w przeszłości, nie potrafią się dzisiaj cieszyć.
-Ponieważ zostali zranieni w przeszłości, nie chcą zaakceptować miłości teraz.
-Ponieważ dawniej, kiedy robili coś po raz pierwszy, spotkała ich jakaś przykrość, są pewni, że powtórzy się to także teraz.
-Ponieważ zrobili kiedyś coś, czego obecnie żałują, są przekonani, że nie są dobrymi ludźmi.
-Ponieważ ktoś wyrządził im kiedyś krzywdę, teraz obarczają innych winą za własne nieudane życie.
-Ponieważ zdenerwowała ich jakaś sytuacja w przeszłości, uparcie utrzymują, że mieli wtedy rację.
-Ponieważ kiedyś, w odległej przeszłości, zostali potraktowani niewłaściwie, nigdy tego nie wybaczą i nie zapomną.
-Ponieważ nie powiodło mi się na pierwszym przesłuchaniu kwalifikacyjnym, zawsze będę się bał tego rodzaju przesłuchań.
-Ponieważ moje małżeństwo rozpadło się, nie mogę cieszyć się już pełnią życia.
-Ponieważ kiedyś zostałem urażony jakąś uwagą, nigdy już nikomu nie zaufam.
-Ponieważ byłem biednym dzieckiem, nigdy do niczego nie dojdę.

Często nie chcemy sobie uświadomić, że zatrzymywanie w pamięci zdarzeń przeszłości – bez względu na to, co to było i jak było okropne – RANI TYLKO NAS.

Tak naprawdę „oni” się tym nie przejmują.
Zazwyczaj nawet nie są tego świadomi.

Ranimy wyłącznie siebie, odmawiając sobie teraz życia pełnią życia.
Przeszłość była, minęła i nie można jej zmienić.
Przeżywać możemy tylko to, co jest teraz.

Jeśli mamy jakąś urazę z przeszłości, przeżywamy jej wspomnienie w tej, obecnej chwili, tracąc jednocześnie rzeczywiste doświadczenie, które niesie ze sobą ta chwila.

Ćwiczenie: Uwolnienie

Oczyśćmy naszą pamięć z przeszłości. Uwolnijmy się od emocjonalnego stosunku do niej. Pozwólmy, by wspomnienia były tylko wspomnieniami.

Jeśli myślicie o ubraniu, jakie nosiliście w trzeciej klasie szkoły podstawowej, to zazwyczaj jest to wspomnienie pozbawione emocji. To tylko zwykłe wspomnienie.

Podobnie może być ze wszystkimi wydarzeniami z przeszłości. Gdy uwolnimy się od ich przeżywania, zyskujemy możność korzystania z pełnej mocy naszego umysłu, by cieszyć się chwilą obecną i tworzyć wspaniałą przyszłość.

Sporządź listę spraw, od których chcesz uwolnić swoją pamięć. Jak chętnie to robisz? Zwróć uwagę na swoje reakcje. Co będziesz musiał zrobić, by się tych spraw pozbyć? Na ile jesteś gotowy to zrobić? Jak duży opór w sobie czujesz?

Wybaczanie

Następny krok to wybaczanie. Wybaczanie sobie i innym uwalnia nas od przeszłości. W księdze Kurs Cudów wielokrotnie mówi się o tym, że wybaczenie jest odpowiedzią na prawie wszystkie nasze problemy. Wiem, że kiedy nie możemy z czymś ruszyć z miejsca, zazwyczaj oznacza to, że mamy coś jeszcze do wybaczenia.

Jeśli nie podążamy swobodnie z biegiem życia w obecnej chwili, zwykle znaczy to, iż zatrzymuje nas coś, co wiąże się z przeszłością.

Może to być żal, smutek, uraza, obawa lub wina, zarzuty, złość, obraza, czasami nawet chęć odwetu. Każde z wymienionych odczuć wywodzi się z braku wybaczenia, jest odmową puszczenia w niepamięć i zajęcia się chwilą bieżącą.

Miłość jest zawsze kluczem do wszelkiego rodzaju uzdrowienia.
A drogą wiodącą do miłości jest wybaczenie. Wybaczenie rozwiewa urazę. Kwestię tę rozwiązuję na kilka sposobów.

Ćwiczenie: Rozwiewanie urazy

Jest taki stary sposób Emmeta Foxa, który zawsze pomaga w takim przypadku. Zaleca on, aby spokojnie siąść, zamknąć oczy i zrelaksować ciało i umysł. Następnie wyobraź sobie, że siedzisz w ciemnej sali teatralnej, a na scenie znajduje się osoba, do której czujesz największą urazę. Może to dziać się teraz lub w przeszłości, a osoba może być żyjąca lub zmarła.

Kiedy zobaczysz ją wyraźnie, wyobraź sobie, że przydarza się jej coś dobrego, coś co ma dla niej znaczenie. Wyobraź sobie, jak się radośnie uśmiecha.
Zatrzymaj ten obraz w swojej wyobraźni przez kilka minut, potem pozwól mu zniknąć. Chciałabym dodać następny krok.
Z chwilą, gdy postać ta opuści scenę, postaw się sam na jej miejscu. Wyobraź sobie, że spotyka cię coś, co przynosi ci radość. Wyobraź sobie, że jesteś uśmiechnięty i szczęśliwy.

Pomyśl, że zasoby Wszechświata są dostępne dla nas wszystkich.

Powyższe ćwiczenie rozwiewa ciemne chmury urazy, które większość z nas w sobie nosi.
Dla niektórych osób wykonanie go będzie bardzo trudne. Za każdym razem wykonując to ćwiczenie możesz wyobrazić sobie inną osobę. Jeśli będziesz stosował ćwiczenie codziennie przez miesiąc, przekonasz się, o ile lżej ci będzie na suszy.

Ćwiczenie: Odwet

Ci, którzy wstąpili na ścieżkę duchową, znają wagę wybaczenia.
Niektórzy z nas muszą jednak wykonać jeszcze pewien krok, zanim całkowicie przebaczą.
Czasami to małe dziecko w nas potrzebuje odwetu, zanim gotowe jest wybaczyć i nie potrafi tego załatwić inną drogą.
Dlatego też to ćwiczenie jest bardzo pomocne.
Zamknij oczy, usiądź w ciszy i spokoju. Pomyśl o osobie, której najtrudniej jest ci wybaczyć.
Co rzeczywiście chciałbyś jej zrobić?
Co ona powinna zrobić, byś potrafił jej wybaczyć?
Wyobraź sobie, że to dzieje się teraz. Stwórz tę scenę odwetu ze wszystkimi szczegółami.
Jak długo ta osoba ma cierpieć albo pokutować?
Jeśli masz już dosyć, przerwij i skończ z tym na zawsze.
Na ogół powinieneś teraz poczuć się lżej i łatwiej ci będzie pomyśleć o wybaczeniu.

Napawanie się tym ćwiczeniem nie jest dla ciebie korzystne.

Wykonanie go raz – na zamknięcie tej sprawy-  może mieć jednak efekt uwalniający.

Na koniec zastanów się czy chciałbyś aby to naprawdę przydarzyło się tej osobie i czy faktycznie przyniosłoby ci wtedy ulgę?
Zauważysz na pewno, że prawdziwym siedliskiem ból, jest Twoje własne serce, i że okoliczności zewnętrzne, takie jak cierpienie innej osoby – nie zlikwidują pierwotnej przyczyny Twego bólu.

To jest zdanie już tylko dla Ciebie.

Ćwiczenie: Wybaczanie

Teraz jesteś gotów do wybaczenia.
Jeśli możesz, wykonaj to ćwiczenie z partnerem lub wypowiadaj je głośno, jeśli jesteś sam.
Ponownie usiądź z zamkniętymi oczami i powiedz:

„Osobą, której powinienem wybaczyć jest …………….

Wybaczam ci to, że………………. „.

Powtórz to głośno, wielokrotnie.

Niektórym osobom będziesz miał z pewnością wiele spraw do wybaczenia, innym zaś jedną lub dwie. Jeśli jesteś z partnerem, pozwól mu powiedzieć:

„Dziękuję, zwracam ci teraz wolność”.

Jeśli nie masz partnera, wyobraź sobie, że słowa te wypowiada osoba, której wybaczasz. Wykonuj tę czynność przez pięć lub dziesięć minut.

Poszukaj w swoim sercu poczucia krzywdy, jakie jeszcze w sobie nosisz i pozwól mu odejść.

Skoro już oczyściłeś rany swego serca na tyle, na ile obecnie było to możliwe, skoncentruj się na sobie. Powiedz na głos do siebie:

„Wybaczam sobie to, że…………. „.

Wykonuj tę czynność przez około pięć minut.

Są to ćwiczenia o potężnym działaniu i dobrze jest je powtarzać przynajmniej raz w tygodniu, aby oczyścić się z wszelkich pozostałych pretensji. Niektóre zadry są łatwe do usunięcia, inne zaś musimy wyrywać po trochu, dopóki pewnego dnia nie przekonamy się, że już nie bolą i problem został rozwiązany.

Ćwiczenie: Wizualizacja

Oto inne dobre ćwiczenie.
Postaraj się, by ktoś ci przeczytał ten tekst lub nagraj go na taśmę magnetofonową i posłuchaj.
Spróbuj zobaczyć w wyobraźni siebie jako małe pięcio- lub sześcioletnie dziecko. Spójrz temu dziecku głęboko w oczy. Zobaczysz kryjącą się w nich tęsknotę i zrozumiesz, że jedyną rzeczą, jakiej od ciebie pragnie, jest miłość. Wyciągnij ręce i obejmij je. Przytul z miłością i czułością.

Powiedz mu, jak bardzo je kochasz i troszczysz się o nie.
Okaż mu swój podziw i powiedz, że ucząc się ma prawo popełniać błędy. Obiecaj, że zawsze przy nim będziesz, bez względu na okoliczności.

Teraz pozwól mu zmaleć do takich rozmiarów, by mogło się zmieścić w twoim sercu.
Włóż je tam tak, byś zawsze mógł spoglądać w jego oczy patrzące na ciebie i abyś mógł mu dać dużo miłości.

Teraz spróbuj zobaczyć obraz swojej matki jako dziewczynki w wieku lat czterech lub pięciu, która przerażona szuka uczucia miłości, nie wiedząc, u kogo mogłaby ją znaleźć. Wyciągnij ramiona do tej małej dziewczynki i powiedz jej, jak bardzo ją kochasz i jak bardzo ci na niej zależy. Daj jej do zrozumienia, że może na tobie polegać, bez względu na okoliczności. Gdy się uspokoi i zacznie czuć się bezpiecznie, pozwól jej zmaleć do rozmiarów twojego serca. Umieść j ą tam razem ze swoim małym dzieckiem. Pozwól, aby okazali sobie nawzajem wiele miłości.

A teraz wyobraź sobie swojego ojca jako małego trzy- lub czteroletniego chłopca, przestraszonego, płaczącego i szukającego miłości. Patrz na jego łzy płynące po policzkach, gdy nie wie, do kogo się zwrócić. Nauczyłeś się już uspokajać małe dzieci, wyciągnij więc do niego ramiona i przytul drżące małe ciałko. Uspokój go. Zanuć mu piosenkę. Daj mu odczuć, jak bardzo go kochasz. Daj mu odczuć, że zawsze będziesz dla niego dostępny.

Kiedy wyschną łzy i dozna uczucia miłości i spokoju w swym małym ciele, pozwól mu zmniejszyć się do rozmiarów twojego serca. Umieść go tam tak, by tych troje dzieci mogło się obdarzyć miłością i abyś ty także mógł je wszystkie kochać.

W twoim sercu jest tak wiele miłości, że mógłbyś uzdrowić całą planetę.
Lecz teraz użyjmy tej miłości do uzdrowienia ciebie.
Poczuj ciepło rozpalające się w twoim sercu, łagodność, delikatność.
Pozwól, aby to uczucie zaczęło zmieniać twój sposób myślenia i mówienia o sobie.

L. Hay, Możesz uzdrowić swoje życie

Powiązane posty

• Czy umiesz wybaczać?

• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania

• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?

•Czy umiesz być życzliwy na co dzień?

• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?

Miłość i mistrz

05 Poniedziałek Sty 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 31 Komentarzy

Tagi

akceptacja, ego, mistrz, mistrzostwo duchowe, miłość, miłość bezwarunkowa, miłość warunkowa, potrzeby, przyjaźń z bogiem, szacunek, walsch, zrozumienie, Świadomość

mistrz

Miłość

Prawdziwa miłość własna roztapia a nie umacnia ego.

*
Nauczono cię wstydzić się miłości własnej. Lecz jak możesz pokochać drugiego, jeśli nie wolno ci kochać tego, który ma być tym kochającym?

*
Większość ludzi pozyskuje to, czego im trzeba, przez handel wymienny. Stawiają na szalę to, co już posiadają, w zamian za coś, czego pożądają.
I ten proces zwą “miłością”. Wyobrażacie sobie, że tak powinno się okazywać miłość, ponieważ nauczono was, że tak okazuje wam swoją miłość Bóg. Bóg dobił z wami targu: jeśli będziecie Mnie kochać, wpuszczę was do nieba. Jeśli nie będziecie Mnie kochać, zamknę przed wami niebo. Ktoś wmówił wam, że taki jest Bóg i stad sami staliście się tacy. W ten sposób doprowadziliście do powstania mitu, który odgrywacie w swoim codziennym życiu: miłość jest warunkowa.
A tymczasem: Jak Bóg może czegokolwiek potrzebować?

*
To nie miłość obumiera, lecz potrzeba. Decydujecie, że nie potrzebujecie już tej osoby. W istocie nie chcecie jej potrzebować, ponieważ jest to dla was zbyt bolesne

*
Kłopot w tym, że ludzie przeważnie mylą miłość z potrzeba. Myślą, że te dwa słowa i te dwa doświadczenia, są zamienne. A nie są. Kochać kogoś, a potrzebować kogoś, to dwie różne rzeczy.
Można kogoś kochać i jednocześnie go potrzebować, ale nie kocha się dlatego, że się kogoś potrzebuje. Jeśli kochasz kogoś, ponieważ go potrzebujesz, to wcale nie kochasz jego, tylko to, co tobie zapewnia.

*
Jeśli kochasz drugiego za to, kim jest, bez względu na to, czy daje ci to, czego tobie potrzeba, czy nie, wówczas prawdziwie miłujesz. Kiedy nie potrzeba ci niczego, wtedy dopiero może zaistnieć prawdziwa miłość. Pamiętaj, miłość nie zna warunków, granic, potrzeb.

Mistrz

Mistrzem jest ten, kto zawsze przystaje na wynik, nawet jeśli nie wydaje się korzystny, gdyż wie, że musiał się jakoś do niego przyczynić.

*
Mistrz dostrzega we wszystkim doskonałość

*
Mistrz nigdy nie osądza osoby, miejsca, rzeczy. Mistrz wie, że on tam to umieścił. Jest świadomy faktu, że przyczynił się do powstania tego, czego doświadcza.

*
Prawdziwy Mistrz rozpoznaje i potwierdza w każdym to, Kim W Istocie Jest i ośmiela innych, aby rozpoznawali w sobie i potwierdzali swa prawdziwa istotę, i nigdy nie wyrzekali się, w imię skromności, najświetniejszych stron swej Jaźni.

*
Prawdziwy Mistrz to nie ten z największą liczbą adeptów, lecz ten, który doprowadza największą liczbę do Mistrzostwa.

*
Mistrzowie przyznają sobie wolność wyboru wedle swego upodobania – i przyznają tę samą wolność tym, których kochają.

*
Duchowi Mistrzowie nie namyślają się, nie myślą świadomie o tym, czym są. Po prostu tym są. Z chwila kiedy o tym myślisz, nie możesz tym być. Może jedynie to opóźnić lub zanegować.

*
Jesteś Mistrzem! Każdy z was jest! Po prostu tego nie doświadczacie. Lecz każdy z Was jest na drodze do tego, aby doświadczyć duchowego Mistrzostwa.

*
Mistrz wie, że wiedzą nie przewyższa ucznia, tylko… więcej pamięta.

*
Prawdziwe Mistrzostwo osiągniesz wtedy, gdy będziesz miał pewność, jeszcze przed poznaniem wyniku danego doświadczenia.

*
Mistrzowi zawsze podoba się to, co się dzieje. Ty też dostąpisz mistrzostwa, jeśli zawsze będziesz wolał to, co się dzieje, od wszystkiego innego.

*
Miej intencje, ale nie miej oczekiwań, a na pewno nie miej wymagań. Nie przywiązuj się do określonego wyniku. Nawet nie przedkładaj jednego nad pozostałe. Wynieś swe przyzwyczajenia do poziomu upodobań, a upodobania do poziomu akceptacji.
Tedy wiedzie droga do wewnętrznego spokoju. Tedy droga do mistrzostwa duchowego.

Cytaty z: Neale D. Walsch – Przyjaźn z Bogiem

Powiązane posty

• A mistrz mu odpowiedział…

• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży

• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?

• Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

• Minuta mądrości

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

Na jakim etapie swojego życia jesteś?

04 Niedziela Sty 2009

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 37 Komentarzy

Tagi

akceptacja, cytat, cytaty, dobry, ego, miejsce, miłość, potrzeba, pragnienia, przeszłość, przyjaźń z bogiem, walsch, zaspokojenie, zrozumienie, zły, Świadomość

zielen1
Cytaty z: Neale D. Walsch – Przyjaźń z Bogiem

*
W życiu chodzi nie o to, aby mieć wszystko, czego się pragnie, ale o to, aby pragnąć wszystkiego, co się ma.

*
Każdy z nas, wszyscy znajdujemy się dokładnie w miejscu, które idealnie nam odpowiada, przez cały czas. I do dalszego rozwoju nie potrzeba nam niczego ponad to, co jest naszym udziałem w tej chwili.

*
Wszystko, co dostrzegasz, stanowi odbicie ciebie. A jeśli zwierciadła życia pokazują zniekształcony obraz, to wynik twoich własnych wypaczonych myśli na swój temat

*
W gruncie rzeczy wcale nie wytwarzasz rezultatów, tylko uświadamiasz sobie, że one już istnieją. Wszystko już zostało stworzone, a ty doświadczasz wyniku, jaki zdołasz wybrać, w zależności od Twojego pojmowania i postrzegania.

*
Każde zdarzenie w życiu jest cudem, jak samo życie. Życie ma za zadanie dostarczyć duszy idealnych narzędzi, idealnych okoliczności, idealnych warunków, do urzeczywistniania i doświadczania, ogłaszania i obwieszczania, objawiania i spełniania twej prawdziwej istoty. Toteż nie osądzaj ani nie potępiaj.

*
Jeśli do szczęścia potrzebne ci jest zaistnienie określonego wyniku, to jest to uzależnienie. Jeśli po prostu życzysz sobie określonego wyniku, to jest to upodobanie. Jeśli zaś nie masz upodobań w tym względzie, to jest to akceptacja.
Osiągnąłeś mistrzostwo duchowe.

*
Jeśli wierzysz, że wszystkie twe potrzeby zawsze zostaną zaspokojone, wtedy praktycznie nie masz żadnych potrzeb. I ta prawda, oczywiście, stanie się twoim udziałem w codziennym życiu.

*
“Potrzeba” powstaje wtedy, kiedy wydaje ci się, że istnieje coś na zewnątrz ciebie, czego nie posiadasz, a co twoim zdaniem jest konieczne dla twojego szczęścia

*
Podążacie drogą ewolucji, a nie autostradą do piekła.
Celem jest świadomość, nie zemsta.

*
Żadne życie nie jest bezcelowe! l żadne życie nie jest bez nadziei. Strach i wina to jedyni wrogowie człowieka.

*
Sposób, w jaki żyjesz, świadczy o tobie. Określają cię twoje wybory.
Każdy akt to akt samookreślenia.

*
Aby zmienić zachowania, które przeszły w nawyki, cechy charakteru, które się głęboko zakorzeniły – zadawaj sobie pytanie : „Czy tym właśnie jestem?” – to potężne narzędzie. Może wyzwolić przemianę. Ma w sobie moc, ponieważ nadaje kontekst temu, co się dzieje. Uwidacznia to, co robisz.

*
Trzymanie się przeszłości, jakby była rzeczywistością, nie służy nawet tym, którzy maja za sobą wspaniale dokonania. Nic bardziej nie hamuje rozwoju.
Nie spoczywaj na laurach ani nie rozpamiętuj swoich porażek. Zacznij od nowa, wracaj na “start” – w każdej chwili teraźniejszości.

*
Zmienianie uznawanych wartości świadczy o dojrzewaniu społeczeństwa.

*
Kiedy inni postrzegają, ciebie jako “złego”, nie chcą, abyś się zmieniał, gdyż pragną dalej mieć “racje”, jeśli chodzi o ocenę ciebie. To pozwala im usprawiedliwić sposób, w jaki ciebie traktują

*
Kiedy inni widzą w tobie “dobrego”, nie chcą, abyś się zmieniał, ponieważ pragną nadal na tobie “polegać”. To pozwala im usprawiedliwić sposób, w jaki spodziewają się, że będziesz ich traktował.

*
Nie jesteś tym, co zrobiłeś wczoraj, co powiedziałeś wczoraj, co pomyślałeś wczoraj.
Stwarzaj swą Jaźń na nowo w teraźniejszości. Nie przywiązuj się do etykietek.

*
Najdonioślejsze stwierdzenia na temat życia na ogół są intuicyjne. Wiesz, że są prawda, zanim jeszcze rozumiesz, jak i dlaczego. Są. wynikiem głębokiego wglądu, który wykracza poza dowody, logikę, rozum

*
Nie jesteś indywidualnym bytem, niemniej musisz poddać się indywidualizacji, aby ogarnąć i docenić doświadczenie całości. Pod tym względem wiec “dobrze” jest mieć ego, zważywszy na to, co starasz się osiągnąć.

Cytaty z: Neale D. Walsch – Przyjaźn z Bogiem

Powiązane posty

• Rozmowy z Bogiem
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Dobro i zło
• Fala jest morzem

Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.

26 Piątek Gru 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 46 Komentarzy

Tagi

anthony de mello, de mello, lęki, mello, miłość, niewolnik, obawy, przekonania, przywiązania, robopata, robot, wezwanie do miłości, wolność, wybaczenie, wzorce, zaprogramowany umysł, zrozumienie, Świadomość, żebrak

moditwa
Zwróć uwagę na błąd, jakiego dopuszcza się większość ludzi we wzajemnych kontaktach.
Starają się zbudować stałe i solidne miejsce w wiecznie żywym strumieniu życia.

Pomyśl o kimś, kogo miłości pożądasz.
Czyż nie pragniesz być dla niego kimś ważnym, wyjątkowym i wiele znaczyć w jego życiu?
Czy nie chciałbyś, by ta osoba troszczyła się o ciebie i interesowała się tobą w sposób szczególny?

Jeśli tak jest, to otwórz oczy i zobacz, jak szaleńczo oczekujesz, by inni zarezerwowali sobie ciebie na własny użytek, by ograniczyli twoją wolność dla własnej korzyści, by kontrolowali twoje zachowanie, twój wzrost i twój rozwój zgodnie z osobistym interesem.

Przypomina to sytuację, w której ktoś powiedziałby do ciebie: Jeśli chcesz być dla mnie kimś wyjątkowym, musisz się zgodzić na moje warunki. Z chwilą gdy przestaniesz żyć zgodnie z moimi oczekiwaniami, przestaniesz być dla mnie kimś szczególnym.

Ty przecież chcesz odegrać w czyimś życiu wyjątkową rolę, czyż nie tak?
A więc musisz płacić cenę swojej wolności.
Musisz tańczyć tak, jak inni ci zagrają; podobnie jak sam spodziewasz się., że inni będą tańczyć na twoją melodię, jeśli mają być dla ciebie kimś szczególnym.

Zatrzymaj się na chwilę i zapytaj samego siebie, czy warto płacić tak wysoką cenę za tak niewiele. Wyobraź sobie, że do osoby, na której uczuciach ci zależy, zwracasz się następująco: Pozwól mi być sobą, zachować swoje myśli, zaspokajać kaprysy, zachowywać się w sposób, który odpowiada moim gustom. W chwili gdy to powiesz, zrozumiesz, że domagasz się rzeczy niemożliwej.

Oczekiwać od kogoś, by był dla ciebie kimś wyjątkowym, w gruncie rzeczy oznacza bez przerwy starać się o to, by temu komuś zrobić przyjemność. A w konsekwencji stracić własną wolność.

Poświęć na to wystarczająco dużo czasu. Być może teraz jesteś w stanie powiedzieć: Wolę raczej swoją wolność niż twoją miłość. Jeśli masz do wyboru towarzystwo w więzieniu i samotny spacer na wolności, co wybierzesz? Teraz powiedz tej osobie:
„Pozwalam ci być sobą, mieć własne myśli, zaspokajać własne kaprysy, iść za własnymi skłonnościami, zachowywać się w sposób odpowiadający twoim gustom.”
W chwili gdy to powiesz, zauważysz dwie rzeczy.
Albo twoje serce oprze się tym słowom i zdemaskujesz się jako człowiek kurczowo trzymający się swoich przywiązań i wyzyskiwacz, którym w gruncie rzeczy jesteś;
– nadszedł więc czas, by poddać próbie twoje fałszywe przekonanie, że bez tego kogoś nie możesz żyć i nie możesz być szczęśliwy.
Albo twoje serce szczerze wypowie te słowa i w tym samym momencie wszelka kontrola, manipulacja, bycie wyzyskiwanym, uczucie zależności i zazdrości przestanie istnieć.
„Pozwalam być ci sobą: myśleć samodzielnie, zaspokajać własne kaprysy, iść za własnymi skłonnościami, zachowywać się w sposób odpowiadający twoim gustom.”

Zauważysz jeszcze coś innego: ten ktoś automatycznie przestanie być kimś wyjątkowym i ważnym dla ciebie. Będzie tak samo ważny jak wschód słońca albo symfonia, która jest piękna sama w sobie, podobnie jak drzewa — wyjątkowe niezależnie od owoców, które przynoszą, czy cienia, którym mogą cię obdarzyć.

Tak więc ukochana osoba nie będzie należała do ciebie, ale raczej do nikogo, tak jak wschód słońca i drzewa. Przekonaj się o tym, powtarzając: „Pozwalam ci być w pełni sobą…”
Mówiąc te słowa, sam stałeś się człowiekiem wolnym.
Teraz jesteś zdolny do miłości.
Jak długo trzymasz się kogoś kurczowo, masz mu jedynie do zaoferowania nie miłość, lecz łańcuch, którym oboje, ty i osoba kochana, jesteście spętani.
Miłość może istnieć tylko w wolności.

Prawdziwa miłość szuka dobra kochanej osoby, polegającego na uwolnieniu kochanego od kochającego.

Teraz pomyśl o kimś, kogo nie lubisz — o kimś, kogo zwykle unikasz, bo jego/jej obecność budzi w tobie odrazę lub inne negatywne uczucia.

Wyobraź sobie, że jest w tej chwili obok ciebie i obserwuj, jak budzą się negatywne uczucia…
Najprawdopodobniej znajdujesz się w pobliżu kogoś, kto jest ubogi, okaleczony, albo chory.

Teraz zrozum, że jeśli zaprosisz taką osobę, takiego żebraka z ulicy do twojego domu, tzn. dopuścisz go do siebie, to on/ona obdarzy ciebie takim prezentem, jakiego nie otrzymasz od żadnego z twoich czarujących i miłych przyjaciół, choćby nie wiem, jak byli bogaci.

On czy ona objawią ci, kim naprawdę jesteś; objawią ci prawdę o ludzkiej naturze — jest to jedno z najcenniejszych objawień, jakie możesz odnaleźć.
Bo na cóż ci się przyda cała wiedza świata, jeśli nie poznasz samego siebie i będziesz żył jak robot?

Objawienie, które przyniesie ci żebrak, rozszerzy twoje serce tak dalece, iż będzie w nim miejsce dla każdego żyjącego stworzenia.
Czyż może być jakiś cenniejszy dar?
Teraz przyjrzyj się sobie, gdy budzą się w tobie negatywne uczucia, i postaw sobie następujące pytanie:
– Czy jestem panem tej sytuacji czy też raczej jestem tą sytuacją zdominowany?
To jest pierwsze objawienie.
Razem z nim przychodzi następne:
Stopień panowania nad sytuacją określa też stopień panowania nad samym sobą, a ty nad sobą nie panujesz.

Jak można posiąść ową sztukę?
Wystarczy, byś zdał sobie sprawę, że istnieją na świecie ludzie, którzy gdyby się znaleźli na twoim miejscu, nie żywiliby do tej osoby negatywnych uczuć.

Oni panowaliby nad sytuacją, stanęliby ponad nią, a nie byliby, tak jak ty, jej podporządkowani.
Tak więc twoje negatywne uczucia mają swe źródło nie w drugiej osobie, jak błędnie myślisz, ale w twoim byciu zaprogramowanym.

To jest trzecie i najważniejsze objawienie.
Zobacz, co się stanie, jeśli naprawdę to zrozumiesz. Po poznaniu tych objawień dotyczących siebie samego, wsłuchaj się w objawienie odnoszące się do natury ludzkiej.

Czy zdajesz sobie sprawę, że konkretne zachowanie, jakaś cecha innych ludzi, które budzą w tobie negatywne uczucia, nie obciążają danej osoby?

Negatywne uczucia będą się w tobie budziły tak długo, jak długo będziesz błędnie przekonany, że dana osoba jest wolna, świadoma, a więc w pełni odpowiedzialna za swoje postępowanie.

Któż jednak czyni zło z pełną świadomością?

Miłość

Zwykło się mówić, że miłość jest ślepa.
Ale czy tak jest naprawdę?
W gruncie rzeczy nic na tej ziemi nie jest tak jasno widzące jak miłość.
Jeśli zaś coś jest ślepe to nie miłość, tylko przywiązanie.

Przywiązanie polega na kurczowym trzymaniu się przedmiotów czy osób, które ma swe źródło w błędnym przekonaniu, że coś albo ktoś jest koniecznie potrzebny dla twojego szczęścia.

Czy jesteś do czegoś albo kogoś przywiązany — czy istnieją ludzie albo rzeczy, bez których wydaje ci się, że nie możesz być szczęśliwy?

Ułóż ich listę właśnie teraz, zanim zaczniemy analizować, jak dalece czynią cię one ślepym.

Wyobraź sobie polityka, który jest przekonany, że nie będzie szczęśliwy, jeśli nie zdobędzie władzy politycznej.
Żądza władzy stępia jego wrażliwość na wszystkie inne aspekty życia. Z trudem znajduje czas dla swojej rodziny i przyjaciół. Wszyscy ludzie zaczynają być przez niego postrzegani tylko w kategoriach pomocy albo zagrożenia dla jego ambicji. A ci, którzy ani nie zagrażają, ani nie są pomocni, w ogóle nie zostają zauważeni.

Jeśli poza tym, w swoim dążeniu do władzy, jest on przywiązany do takich rzeczy, jak seks czy pieniądze, to ten biedny człowiek stał się tak wybiórczy w swoim postrzeganiu świata, że można wręcz powiedzieć, iż stał się niewidomy.
Każdy to widzi poza samym zainteresowanym.

Teraz wyobraź sobie, że słuchasz orkiestry, w której dźwięk bębna jest tak głośny, że żadnego innego dźwięku nie można usłyszeć. By odczuć przyjemność płynącą ze słuchania symfonii, musisz być wrażliwy na wszystkie instrumenty orkiestry.

Jeśli chcesz być zdolny do miłości, musisz być wrażliwy na niepowtarzalność i piękno każdego przedmiotu i każdej pojedynczej osoby, które cię otaczają.
Trudno powiedzieć, że kochasz coś, czego nawet nie dostrzegasz;
-jeśli dostrzegasz tylko nieliczne stworzenia z wykluczeniem wszystkich innych, to nie można tu wcale mówić o miłości, gdyż miłość nie wyklucza niczego ani nikogo; ona obejmuje całe życie; wsłuchuje się w dźwięk całej symfonii, a nie w głosy poszczególnych instrumentów.

Zatrzymaj się na chwilę, by zobaczyć, jak twoje przywiązania zubożają symfonię życia, podobnie jak przywiązanie polityka do władzy czy przywiązanie biznesmena do pieniędzy stępiły ich wrażliwość na melodię życia.

Albo spójrz na tę sprawę z odmiennej nieco strony: jesteśmy świadkami przepływu ogromnej liczby danych, które nieustannie przechodzą ze świata do naszych zmysłów, do każdego organu naszego ciała. Tylko niewielka część tych informacji dociera do twojej świadomości.

Przypomina to trochę sytuację, kiedy nieskończona liczba listów zostaje wysłana do prezydenta jakiegoś narodu; tylko znikoma ich część naprawdę do niego dotrze.
Ktoś inny dokonuje wyboru i opracowuje je w urzędzie prezydenta.
Kto ostatecznie decyduje, które wiadomości ze świata i co z zalewającego cię materiału dotrze do twojej świadomości?

Decydują o tym trzy zasadnicze filtry:
-przede wszystkim twoje przywiązania,
-poza tym twoje przekonania i
-wreszcie twoje lęki.

Twoje przywiązania:
w sposób nieunikniony będziesz się rozglądał za tym, co mogłoby je zaspokoić, albo będziesz się wystrzegał wszystkiego, co mogłoby im zagrozić, pozostając jednocześnie całkowicie niewrażliwy na całą resztę rzeczywistości.

Będziesz na nią równie obojętny jak chciwy biznesmen, którego interesuje tylko to, co może przynieść pieniądze.

Twoje przekonania:
-wystarczy, byś przyjrzał się fanatykowi, którzy zauważa jedynie to, co potwierdza jego/jej przekonania i nie dopuszcza niczego, co mogłoby je naruszyć, a zrozumiesz, co twoje przekonania robią z tobą samym.

I wreszcie twoje lęki:
-gdybyś wiedział, że za tydzień masz być skazany na śmierć, to ten fakt całkowicie by cię pochłonął, wykluczając z pola uwagi wszystkie inne problemy.

Oto co powodują lęki; w sposób nieubłagany przykuwają uwagę do pewnych spraw, powodując, iż inne zupełnie umykają z pola świadomości.

Żywisz błędne przeświadczenie, że twoje lęki cię chronią, przekonania czynią cię tym, kim jesteś, a przywiązania sprawiają, że życie jest pełne wrażeń i jest zabezpieczone.
Czy aby na pewno?

Nie zdajesz sobie sprawy, że tak naprawdę pomiędzy tobą a symfonią życia znajduje się zasłona.
Oczywiście jest rzeczą prawie niemożliwą, by człowiek był w pełni świadom każdego poruszenia symfonii życia.
Ale jeśli twój umysł uwolni się od przeszkód, a twoje zmysły się otworzą, bo zaczniesz poznawać rzeczy takimi, jakimi one naprawdę są.
Wejdziesz w kontakt z rzeczywistością i zachwycisz się harmonią wszechświata. Wtedy zrozumiesz na czym polega miłość.

Spójrz na całą sprawę w następujący sposób: postrzegasz osoby i rzeczy nie takimi, jakimi one naprawdę są, ale takimi, jakimi ty je uczyniłeś.

Jeśli chcesz zobaczyć, jakie one są naprawdę, to musisz się przyjrzeć twoim przywiązaniem i twoim lękom, zrodzonym przez te przywiązania.

Dzieje się tak dlatego, że kiedy patrzysz na życie, twoje przywiązania i lęki decydują o tym, co dostrzeżesz, a co umknie twojej uwadze.
To one kierują twoją uwagą niezależnie od tego, co dostrzegłeś.
A ponieważ postrzegasz świat wybiórczo, to wynik twego oglądu jest złudną wersją otaczających cię ludzi i rzeczy. Im dłużej żyjesz z ową skrzywioną wizją, tym mocniej jesteś przekonany, że jest to jedynie prawdziwy obraz świata, gdyż twoje przywiązania i lęki nieustannie poddają obróbce wszystkie docierające do ciebie informacje, tak że wzmacniają jeszcze twój obraz.

Tutaj właśnie rodzą się twoje przekonania: ustalony, niezmienny sposób patrzenia na rzeczywistość, która wcale nie jest ustalona ani niezmienna, ale podlega ciągłemu ruchowi i zmianom.

Tak więc świat, który masz przed oczyma i który kochasz, wcale nie jest prawdziwy, ale jest to świat stworzony przez twój umysł. Tylko wtedy gdy wyciszysz swoje przekonania i lęki oraz odrzucisz przywiązania, które je zrodziły, wyzwolisz się z niewrażliwości, która uczyniła cię tak bardzo głuchym i niewidomym wobec samego siebie i wobec świata.

Anthony de Mello – Wezwanie do milości

Powiązane posty

• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

• Nie możesz zgubić drogi

• Wybieraj swój świat świadomie

• Dystans. Sztuka życia.

• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?

• Najpopularniejsza religia świata

• Patrząc oczyma miłości

Czy umiesz naprawdę słuchać ?

23 Wtorek Gru 2008

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 62 Komentarze

Tagi

ciało, człowiek, energia, impresje, odczucie, pole energetyczne, relacja, słuchanie, słuchać, wewnętrzne ciało, wrażenia, zrozumienie, związek, Świadomość

sluchaj
Kiedy słuchasz czyichś słów, nie słuchaj samym umysłem, lecz całym ciałem.
Staraj się przy tym czuć pole energetyczne ciała wewnętrznego. Odwróci to twoją uwagę od myślenia i stworzy nieruchomą przestrzeń, ona zaś pozwoli ci słuchać naprawdę, bez ingerencji umysłu.
W ten sposób obdarzasz rozmówcę przestrzenią, w której może on zaistnieć.
To najcenniejszy dar, jaki można ofiarować.
Większość ludzi nie umie słuchać, bo uwagę ich zaprząta głównie myślenie. Są nim bardziej pochłonięci niż tym, co mówi druga osoba, a w ogóle nie zważają na to, co rzeczywiście jest ważne: na Istnienie rozmówcy, przesłonięte jego słowami i umysłem.
Cudze Istnienie można oczywiście wyczuć jedynie poprzez własne. Jest to początek urzeczywistnienia jedności. Na najgłębszym poziomie Istnienia stanowisz bowiem jednię ze wszystkim, co jest.
Większość ludzkich związków polega głównie na interakcji umysłów, nie zaś na kontakcie czy też więzi między ludźmi.
Tego rodzaju układ nie ma szans powodzenia. Właśnie dlatego między osobami pozostającymi w bliskim związku tak często dochodzi do konfliktów. Kiedy twoim życiem kieruje umysł, nieuniknione są konflikty, zmagania i problemy.
Podtrzymywanie kontaktu z własnym ciałem wewnętrznym stwarza jasną przestrzeń bez-umysłu, w której może rozkwitnąć związek z drugim człowiekiem.

Głębokie wnikanie w ciało

Czuję energię w ciele, a zwłaszcza w rękach i w nogach, ale nie bardzo umiem wniknąć w ciało głębiej, tak jak zalecałeś.
Potraktuj to jako medytację. Nie musi ona trwać długo. Dziesięć do piętnastu minut czasu zegarowego powinno wystarczyć. Najpierw zadbaj o to, żeby nie rozpraszały cię bodźce zewnętrzne – niech nie dzwoni telefon, niech nikt nie zwraca się do ciebie z żadną sprawą. Usiądź na krześle, ale nie opieraj się plecami. Wyprostuj kręgosłup. Pomoże ci to zachować czujność. Jeśli wolisz, możesz też medytować w innej pozycji.

Sprawdź, czy ciało jest rozluźnione. Zamknij oczy. Parę razy głęboko odetchnij. Staraj się czuć, że oddech wpływa do dolnej partii brzucha. Zauważ, jak przy każdym wdechu i wydechu brzuch lekko się wydyma i znów kurczy. Potem świadomie poczuj w ciele całe jego wewnętrzne pole energii: nie myśl o nim, tylko je poczuj. W ten sposób wyzwolisz z umysłu świadomość.

Kiedy wyraźnie poczujesz ciało wewnętrzne jako jedno pole energii, postaraj się w miarę możności uwolnić od wszelkich plastycznych wyobrażeń i skup się wyłącznie na odczuwaniu.
Jeśli potrafisz, wyzbądź się również ewentualnych pozostałości myślowego wyobrażenia o własnym ciele fizycznym. Zostanie wtedy jedynie wszechogarniające poczucie obecności czy też „istności”, a ciało wewnętrzne będziesz czuł tak, jakby nie miało konturów. Wniknij głębiej w to uczucie. Stop się z nim w jedną całość. Zrośnij się z polem energetycznym, żeby znikło pozorne rozszczepienie na podmiot i przedmiot obserwacji – rozziew między tobą a twoim ciałem. Na tym etapie rozwiewa się też różnica między wewnętrznością a zewnętrznością, nie ma już więc ciała wewnętrznego. Wniknąwszy głębiej w ciało, przekroczyłeś jego granice.

Pozostań w tej sferze czystego Istnienia, dopóki będziesz czuł się w niej swobodnie, a potem wróć świadomością do ciała fizycznego, do oddechu oraz cielesnych zmysłów, i otwórz oczy. Przez kilka minut przyglądaj się swojemu otoczeniu w sposób medytacyjny, tak żeby umysł nie przyklejał etykietek, i staraj się stale czuć ciało wewnętrzne.

Sprawdź, proszę, na czym jesteś teraz skupiony. Słuchasz tego, co mówię, albo czytasz książkę. Skupiasz się więc na moich słowach. Jesteś zarazem w pewien marginalny sposób świadom swojego otoczenia, obecności innych ludzi itd.
Jednocześnie wokół tego, co słyszysz lub czytasz, może trwać taka czy inna działalność umysłowa, komentowanie na bieżąco. Nie ma jednak potrzeby, żeby którykolwiek z tych wątków pochłaniał całą twoją uwagę. Sprawdź, czy potrafisz równolegle podtrzymywać kontakt z ciałem wewnętrznym. Zwróć część uwagi do wnętrza. Nie kieruj jej całej na zewnątrz. Poczuj ciało od środka jako jedno pole energii. To prawie tak, jakbyś słuchał albo czytał całym ciałem. Ćwicz się w tym przez najbliższe dni i tygodnie.
Nie poświęcaj całej uwagi umysłowi i światu zewnętrznemu. Oczywiście skupiaj się na tym, czym się akurat zajmujesz, ale w miarę możności staraj się jednocześnie czuć ciało wewnętrzne. Bądź stale zakorzeniony w sobie. I zauważ, jak zmienia się dzięki temu twoja świadomość, a także jakość tego, co robisz.
Ilekroć na kogoś albo na coś czekasz – gdziekolwiek ci się to zdarzy – skorzystaj ze sposobności, żeby poczuć ciało wewnętrzne. Dzięki temu stanie w korkach ulicznych i w kolejkach okaże się bardzo przyjemne. Zamiast za pomocą mentalnych projekcji dystansować się wobec teraźniejszości, wniknij w jej głębsze warstwy, głębiej wnikając w ciało.
Doskonaląc w sobie świadomość ciała wewnętrznego, wypracujesz zupełnie nowy styl życia: będziesz nieustannie odczuwał więź z Istnieniem, a twoje życie zyska nieznaną ci dotąd głębię.

Potęga teraźniejszości – Eckhart Tolle

Poczytaj także

• Spogladaj głębiej…

• Źródło natchnienia jest w Tobie

• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

• Lęk i kontrola w związku

•  Napięcie i odprężenie

•  Sztuka bycia opanowanym – Emocje pod kontrolą.

•  Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.

Zagadnienie zła – okiem Hindusa.

14 Niedziela Gru 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie, Zen, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

akceptacja, cierpienie, dobro, dobro i zło, harmonia, koniec cierpienia, sadhana, tagore, zrozumienie, zło, Świadomość

zlo
Fragment książki : „Sadhana”, autorstwa Rabindranath Tagore

Pytanie, dlaczego na świecie istnieje zło, należy do pytań w rodzaju, dlaczego istnieje niedoskonałość lub też, innymi słowy, dlaczego istnieje świat.

Czy ta niedoskonałość jest prawdą decydującą, czy zło jest absolutne i ostateczne?
Rzeka ma swe granice, swe brzegi, czy jednak składa się tylko z brzegów? Lub też czy owe brzegi, to jedyne znane nam a stanowiące o rzece fakty?
Czy nie te przeszkody właśnie nadają wodom rzeki ich ruch ku przodowi? Lina holownicza krępuje łódź, lecz czy celem jej jest tylko to skrępowanie?
Czy lina ta nie ciągnie równocześnie łodzi naprzód?

Bieg świata ma swe granice, ponieważ inaczej świat nie mógłby istnieć, jednakże zadaniem i przeznaczeniem jego nie jest to ścieśnienie się w granicach, lecz jego ruch, dążący do nieograniczoności.
Na tym świecie istnieją zarówno przeszkody i cierpienia, lecz że istnieje prawo i porządek, piękno i radość, dobroć i miłość. Cud cudów to idea Boga, tląca się we wnętrzu ludzkim.

W głębiach swego życia człowiek uczył, iż to, co mu się zjawia jako coś niedoskonałego, jest manifestacją doskonałości.
Podobnie osoba muzykalna zdaje sobie sprawę z doskonałości pieśni, gdy w rzeczywistości przysłuchuje się tylko następującym po sobie nutom.

Człowiek odkrył doniosłą paradoksalną prawdę, iż to, co jest ograniczone, nie jest uwięzione w szrankach swego ograniczenia, przeciwnie, wciąż idzie naprzód, bezustannie odrzucając swą skończoność.

W rzeczy samej niedoskonałość nie jest zgoła zaprzeczeniem doskonałości, skończoność nie przeczy nieskończoności; jest to całość wyrażona przez części, nieskończoność, odkryta w granicach.

Ból, który daje nam odczuć naszą doczesność, w życiu naszym nie jest wcale czymś stałym, nie jest też bynajmniej, jak radość, celem sam w sobie.
Doświadczyć go znaczy poznać, iż on nie jest składową częścią prawdziwej, nie przemijającej twórczości.
Jest tym, czym w naszym życiu umysłowym jest błąd.
Studiować historię rozwoju nauki znaczy wędrować labiryntem błędów, jakie ona w swoim czasie szerzyła, nikt jednakże naprawdę nie uwierzy, jakoby wiedza była… doskonałym środkiem rozpowszechniania błędów!

To nie niezliczone omyłki, lecz stopniowe dochodzenie dzięki nim prawdy jest tym ważnym i doniosłym faktem, który w historii nauki przede wszystkim zasługuje na uwagę.

Błąd, już skutkiem samej swej natury, nie może utrzymać się trwale; nie może ostać się wobec prawdy; podobny do włóczęgi musi opuścić swe mieszkanie natychmiast, jak tylko nie jest w stanie zapłacić w całości rachunku.

Podobnie jak to się ma z błędem umysłowym, istotą zła we wszelkiej formie jest przede wszystkim jego nietrwałość, ponieważ ono w żaden sposób nie może pogodzić się z całością.
Całość wciąż się poprawia, prostuje i zmienia wygląd.
Gdybyśmy mogli zebrać statystyczne dane co do olbrzymiej ilości wypadków i tragedii, mających miejsce w każdej chwili na ziemi, zapewne przerazilibyśmy się.
Ale zło znajduje się w bezustannym ruchu; jego cały niezmierzony ogrom nigdy trwale nie tamuje naszego życia i widzimy, że mimo wszystko, dla istot żyjących ziemia, woda i powietrze są słodkie i czyste, jak były.

Wszystkie takie obliczenia statystyczne są z naszej strony wysiłkiem utrwalenia i przedstawienia w stanie stałym zjawisk przemijających, skutkiem czego zjawiska te w umyśle naszym nabierają znaczenia większej wagi, niż ją w rzeczywistości mają.

Stąd też człowiek, którego zawód związany jest z pewnym poglądem na świat, będzie zawsze skłonny do wyolbrzymiania jego proporcji; kładąc zbyt wielki nacisk na sobie znane fakty, traci z oczu prawdę.

Detektyw ma sposobność studiowania rozlicznych zbrodni, rzadko kiedy jednak zdaje sobie sprawę z ich stosunku do całości ekonomii społecznej.
Kiedy wiedza zbiera fakty, mające unaocznić nam walkę o byt w świecie zwierzęcym, w umyśle naszym powstaje obraz przyrody zbroczonej krwią od stóp do głów. W tych obrazach, jakie nam umysł nasz maluje, nadajemy trwałość barwom i kształtom, które w rzeczywistości są przemijające.

Da się to porównać z obliczaniem ciśnienia powietrza na każdy cal kwadratowy naszego ciała dla udowodnienia, iż ciężar ten musi nas zmiażdżyć.

Mimo wszystko jednak każdy ciężar można jakoś rozłożyć i my zupełnie lekko niesiemy swe brzemię. Wszystko dzieje się zgodnie z naturalnym biegiem rzeczy.

Walka o byt w przyrodzie niejedno też daje w zamian. Jest to przecież miłość dla dzieci i przyjaciół, jest poświęcenie samego siebie pochodzące z miłości, zaś ta miłość stanowi pozytywny element życia.
Jeśli badawcze światło swej obserwacji zatrzymamy na fakcie śmierci, świat wyda się nam podobnym do olbrzymich jatek.
Przekonujemy się jednak, iż w świecie życia myśl o śmierci może najmniej w umyśle naszym waży, nie dlatego, aby była najmniej oczywista, lecz ponieważ jest negatywnym objawem życia.

Tak samo, wbrew faktowi, iż mrugając powiekami, co sekundę zamykamy oczy, w rachubę wchodzi tylko ich otwieranie.
Życie, jako całość, nigdy nie traktuje śmierci poważnie.
W obliczu niechybnej śmierci, śmieje się, tańczy i bawi, buduje, zbiera bogactwa i kocha się.

Tylko wziąwszy pod uwagę pewien jakiś indywidualny fakt śmierci, spostrzegamy pustkę życia i wpadamy w przestrach.
Tracimy z oczu widok całości życia, którego śmierć jest zaledwie częścią.

Podobnie ma się rzecz, kiedy przez mikroskop patrzymy na kawałek sukna czy innego materiału; widzimy przed sobą sieć, wpatrujemy się w ogromne dziury i drżymy w wyobraźni.
Naprawdę jednak śmierć wcale nie jest ani ostatnią ani ostateczną rzeczywistością.
Przedstawia się tak czarno jak niebo przedstawia się niebiesko, ale śmierć nie czyni życia, tak jak niebo nie bawi błękitem skrzydeł ptaków.

Przyglądając się dziecku, próbującemu chodzić, widzimy tylko, jak niezliczone razy ono upada; sukcesy jego są nieliczne.
Gdybyśmy obserwacje swe ograniczyli do krótkiego przeciągu czasu, widok ten byłby wprost okrutny.

Stwierdzamy jednak, iż wbrew tym bezustannym upadkom jakiś poryw radości podtrzymuje dziecię w jego na pozór niemożliwych do uskutecznienia usiłowaniach.
Widzimy, iż ono nie myśli o swych licznych upadkach, lecz raczej o sztuce utrzymania równowagi choćby przez krótką chwilę.

Podobnie, jak to się ma z upadkami dziecka, próbującego chodzić, i my w życiu swoim co dzień napotykamy cierpienia pod różnymi postaciami a wykazujące nam niedoskonałość naszego poznania sił, jakimi rozporządzamy, wreszcie sposobu użycia woli.
Oczywiście, gdyby te cierpienia wykazywały nam tylko naszą słabość, umarli byśmy wskutek bezbrzeżnego przygnębienia.
Jest rzeczą prostą, że jeśli obierzemy jako teren swej obserwacji ograniczony zakres własnej działalności, indywidualne nasze niepowodzenia i niedostatki zarysują się w umyśle naszym w wielkich rozmiarach…. ale życie instynktownie kieruje nas ku szerszym widnokręgom i stawia przed nami większe cele, które stale wyciągają nas z obrębu granic danej chwili.

Ożywia nas nadzieja, krocząca zawsze na czele ograniczonych doświadczeń naszej teraźniejszości; jest to ta nieśmiertelna nasza wiara w nieskończoność, wiara, nie uznająca nigdy naszych niepowodzeń za fakty trwałe i niezmienne i nie ograniczająca nigdy swego terenu, wiara, która ma odwagę, głosić jedność człowieka z boskością, a której najbardziej fantastyczne marzenia i sny na co dzień się sprawdzają.

Widzimy prawdę, kiedy zwracamy umysł ku nieskończoności. Ideał prawdy leży nie w bieżącej, być może bolesnej teraźniejszości, nie w naszych bezpośrednich wrażeniach, lecz w świadomości naszej całości, kompletności, dającej nam przedsmak tego, czym moglibyśmy być i czym powinniśmy być.

Zło nie może zatrzymać życia na gościńcu i obrabowywać go z jego własności. Albowiem nawet zło musi przeminąć i przemienić się w dobro; nie może stanąć i wydać bitwy wszystkiemu.

W rzeczywistości człowiek nie wierzy naprawdę w zło, jak nie wierzy, aby skrzypce wymyślono tylko jako narzędzie wyszukanych tortur dla ucha, mimo, iż przy pomocy statystycznych danych możemy dowieść, iż prawdopodobieństwo dysonansów jest tu większe niż prawdopodobieństwo harmonii i że na jednego człowieka, umiejącego grać na skrzypcach, przypada tysiąc ludzi, którzy na instrumencie tym grać nie umieją.
Możliwość doskonałości przeważa jednak nad danymi przeciwnościami.

Nie ulega wątpliwości, iż znajdowali się ludzie, którzy zapewniali, że życie jest złem absolutnym, ale człowiek nie może brać ich na serio.

Ich pesymizm jest tylko pozą intelektualną lub sentymentalną, zaś życie samo w sobie jest optymistyczne i pragnie iść naprzód.

Pesymizm jest czymś w rodzaju umysłowej dipsomanii – odsuwa zdrowy pokarm, pozwala sobie na silny napitek oskarżeń i wytwarza sztuczne przygnębienie, które znowu domaga się podniecających trunków.

Gdyby życie było złem, nie trzeba by było czekać na filozofa, który by potrafił tego dowieść,
Wygląda to, jak gdybyśmy o popełnieniu samobójstwa chcieli przekonać człowieka, który zdrów i cały stoi przed nami.
Istnienie samo w sobie już jest dowodem, że świat nie jest i nigdy nie będzie zdominowany złem.

Niedoskonałość, która nigdy nie jest zupełną niedoskonałością, lecz która ma jako ideał doskonałość, musi przejść przez nieustającą realizację.

Poznaliśmy to co jest dobre, pokochaliśmy je i najgłębszą cześć oddaliśmy ludziom, którzy swym życiem dali mu świadectwo. Należy teraz odpowiedzieć na pytanie: Co jest dobre? Jak to sobie wyobraża nasza natura moralna? Odpowiem na to, że, kiedy w człowieku zaczyna się zarysowywać wizja jego prawdziwego „ja”, kiedy on zdaje sobie sprawę, iż znaczy o wiele więcej, niż mu się dotychczas wydawało, wtedy budzi się w nim świadomość jego natury moralnej.
Widzi wówczas, czym być powinien i ten stan, którego jeszcze nie doznał, nabiera w jego oczach cech znacznie większej rzeczywistości, niż stan, w którym się właśnie znajduje. Stosownie do tego musi się też nieodzownie zmienić jego perspektywa życiowa i jego wola zajmuje miejsce jego życzeń.

Albowiem wola jest najwyższym życzeniem szerszego życia, życia, którego większa część jest jeszcze na razie nie do osiągnięcia, którego cele nie są nam jeszcze po większej części widoczne. Wtedy przychodzi do starcia między naszym niższym ja a wyższym ja, między naszymi życzeniami a wolą, między upragnieniem rzeczy działających nam na zmysły a dążeniem naszego serca.

I wtedy zaczynamy rozróżniać, co jest naszym bezpośrednim życzeniem a co jest dobre, albowiem dobre i korzystne dla nas – jest to, czego pragnie nasze wyższe „ja”.
Ten zmysł, to poczucie dobrego, pochodzi z prawdziwszego przeglądu naszego życia, biorącego w rachubę nie tylko znajdującą się przed nami teraźniejszość lecz i to, czego nie ma i czego prawdopodobnie, z ludzkiego punktu widzenia, nigdy być nie może.

Nasza zdolność moralna jest właśnie tą zdolnością, dzięki której możemy zrozumieć, iż życie nasze nie składa się z fragmentów bezcelowych i pozbawionych wszelkiego związku. To poczucie moralne daje człowiekowi nie tylko moc widzenia, iż jego „ja” ma pewną ciągłość w czasie, ale pozwala mu też widzieć, że nie postępuje właściwie, kiedy się zamyka wyłącznie w swym własnym ,ja”.

Najważniejszą nauką, jaką człowiek może wyciągnąć ze swego życia, nie jest to, iż na tym świecie istnieje cierpienie, lecz że od człowieka tylko zależy zapisać je na swoje dobro i że on może przemienić je w radość.

O prawdzie tej bynajmniej nie zapomina i nie ma na świecie człowieka, który by wyrzekł się swego prawa cierpienia, albowiem to daje mu prawo być człowiekiem.
Pewnego dnia żona biednego robotnika skarżyła się gorzko przede mną, iż najstarszy jej syn miał część roku spędzić w domu bogatych krewnych. Uprzejma chęć ulżenia jej w kłopotach sprawiła jej ból, albowiem kłopoty i tron matki stanowią prawo jej miłości jej własność, której ona nie chciała podporządkować rozkazom żadnych konieczności.
Wolność człowieka nie polega bynajmniej na zupełnym wyzwoleniu z wszelkich kłopotów, lecz na tym, iż on może podjąć się trudów i kłopotów dla swego własnego dobra i że może uczynić je częścią składową swej radości.

Może się to jednak stać tylko wówczas, kiedy uświadomimy sobie, iż nasze indywidualne „ja” nie jest najwyższą treścią naszej istoty, lecz że mamy w sobie człowieka wszechświata, który jest nieśmiertelny i nie obawia się ani śmierci ani cierpienia, zaś ból uważa tylko za odwrotną stronę radości.

Kto sobie to uświadomił, ten wie, iż właśnie cierpienie naprawdę wzbogaca nas, istoty niedoskonałe czyniąc nas zarazem wielkimi i godnymi zajęcia miejsca po boku doskonałości.

On wie, że nie jesteśmy żebrakami, że dobrą monetą musimy płacić za wszystko, co naprawdę na tym świecie ma wartość, za naszą moc, wiedzę, mądrość i miłość, że cierpienie symbolizuje nam nieskończoność możliwej doskonałości, wiecznego rozwoju radości, i że człowiek, który traci wszelkie upodobania w przyjmowaniu cierpienia, upada coraz niżej i niżej, pogrążając się w odmętach nędzy i poniżenia.
Tylko kiedy człowiek wzywa pomocy cierpienia dla zaspokojenia swej chęci użycia, staje się ono złem i mści się za wyrządzoną sobie zniewagę wtrąceniem go w otchłań nieszczęścia. Albowiem cierpienie jest dziewiczą kapłanką, poświęconą służbie doskonałości, zaś kiedy, zająwszy należne sobie miejsce przed ołtarzem nieskończoności, odsuwa swą ciemną zasłonę i odkrywa oblicze, widzącemu wydaje się ono objawieniem najwyższej radości.

Fragment książki :”Sadhana”, autorstwa Rabindranath Tagore

Powiązane posty

• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu

• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle

• Doświadczanie problemów a tożsamość – Inspirujące cytaty z E. Tolle

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Wojna w Tobie trwa

• Nauka akceptacji dobrego i złego


Niewolnik namiętności

27 Czwartek List 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

brak kontroli, furia, gniew, goleman, inteligencja emocjonalna, kontrola, namiętności, niewolnik namiętności, szał, uspokojenie, wyciszenie, wściekłość, zrozumienie, złość, Świadomość

niewolnik
„Niewolnik namiętności”
Bo jesteś Kimś, kto cierpieniu rzuca w twarz cierpliwość,
Kto znosi ciosy i dary Fortuny z równym spokojem […]
Wskaż mi człowieka, który umie nie być
Potulnym niewolnikiem namiętności –
A wpuszczę go, jak Ciebie, w samo sedno,
w najgłębszą głąb, w wewnętrzne serce serca.

HAMLET do swego przyjaciela HORACJA
(przekł. Stanisław Barańczak)

PANOWANIE NAD SOBĄ – to zdolność przeciwstawiania się burzom emocji, które wywołują ciosy Fortuny, nieuleganie namiętnościom, by nie stać się ich „niewolnikiem” – uważana od czasów Platona za cnotę.
Zdolność tę określano w antycznej Grecji słowem sofrozyne, które filolog klasyczny Page DuBois tłumaczy jako „rozwagę i inteligencję w kierowaniu swym życiem; równowagę i mądrość”.

W Rzymie i w kościele wczesnochrześcijańskim zwano ją temperamentia, czyli umiarkowaniem, powściąganiem nadmiernych emocji.
Celem jest tu równowaga, a nie stłumienie emocji – każde uczucie ma bowiem swą wartość i znaczenie.

Życie bez namiętności byłoby nudne i jałowe, pozbawione całego swego bogactwa.
Ale, jak zauważa Arystoteles, emocje powinny być właściwe, odpowiednie do okoliczności.
Jeśli są zanadto stłumione, to wywołują apatię i nadmierny dystans w stosunku do wszystkiego, jeśli natomiast wymkną się spod kontroli, przybiorą skrajną postać i uporczywie się utrzymują, to stają się patologiczne, jak dzieje się w obezwładniającej nas depresji, porażającym niepokoju, niepohamowanej złości czy pobudzeniu maniakalnym.

I faktycznie, utrzymywanie własnych przykrych emocji w ryzach jest kluczem do emocjonalnego dobrego samopoczucia; emocje w krańcowej postaci, to znaczy zbyt intensywne albo utrzymujące się zbyt długo, doprowadzają do zachwiania równowagi.
Oczywiście, nie chodzi o to, byśmy odczuwali emocje tylko jednego rodzaju; bycie cały czas szczęśliwym kojarzy się jakoś z owymi sztucznie uśmiechniętymi twarzami z bardzo modnych w latach siedemdziesiątych, przypinanych na piersi znaczków i plakietek**.
Dużo można powiedzieć o konstruktywnym wpływie cierpienia na życie twórcze i duchowe; cierpienie może uszlachetnić duszę.

Wzloty i upadki dodają życiu smaku, ale musi między nimi istnieć równowaga.
W rachunku, który przeprowadza serce, dobre samopoczucie określa stosunek emocji pozytywnych do negatywnych.
Tak przynajmniej wynika z badań nastroju, podczas których setki mężczyzn i kobiet nosiło automatyczne brzęczyki przypominające im w przypadkowo wybranych chwilach o tym, by zanotowali, jakie akurat odczuwają emocje.

Nie musimy unikać nieprzyjemnych uczuć, aby być zadowoleni, ale wzburzone uczucia nie powinny rozwijać się niepohamowanie, wypierając wszystkie przyjemne emocje i psując nam całkowicie nastrój.
Osoby, które przeżywają okresy silnej złości czy depresji, mogą mimo to zachować dobry nastrój, jeśli zdarzają się im niwelujące owe przykre uczucia chwile szczęścia czy radości.
Badania te potwierdzają też niezależność inteligencji emocjonalnej od akademickiej, ponieważ wykazały, że między ilorazem inteligencji albo ocenami w szkole, z jednej, a dobrym samopoczuciem czy równowagą emocjonalną, z drugiej strony, istnieje w najlepszym razie niewielki związek.

Tak jak stale dźwięczy nam w głowach cichy szept myśli tłoczących się gdzieś na drugim planie, tak też nieustannie słyszymy szum emocji; zadzwońmy do kogoś o godzinie szóstej rano albo o siódmej po południu, na pewno będzie on w jakimś nastroju.
Oczywiście ta sama osoba może mieć zupełnie odmienny nastrój następnego ranka, ale kiedy uśredni się jej nastroje z kilku tygodni czy miesięcy, to z reguły odzwierciedlają one jej samopoczucie.

Okazuje się, że u większości osób krańcowo intensywne uczucia występują dość rzadko; większość z nas zalicza się do kategorii średniej, w której dominuje codzienna szarość, a od czasu do czasu zdarzają się łagodne wybuchy emocjonalne.

Mimo to kierowanie swoimi emocjami można porównać do pracy na pełnym etacie, ponieważ znaczna część tego, co robimy, szczególnie w wolnym czasie, jest ciągłym staraniem się o wprawienie się w odpowiedni nastrój.
Wszystko, czym się wtedy zajmujemy, od czytania powieści czy oglądania telewizji poczynając, a na wyborze przyjaciół kończąc, może być sposobem na poprawienie naszego samopoczucia. Sztuka uspokajania się jest podstawową umiejętnością życiową; niektórzy teoretycy psychoanalizy, tacy jak John Bowlby i D.W. Winnicott, widzą w niej jedno z najważniejszych narzędzi psychicznych.

Zgodnie z tą teorią emocjonalnie zdrowe dzieci uczą się uspokajać i uśmierzać swoje emocje, traktując się w taki sam sposób, w jaki traktują je ich opiekunowie, dzięki czemu stają się bardziej odporne na wstrząsy, które wywołuje ich mózg emocjonalny.

Jak się przekonaliśmy, struktura i sposób działania naszego mózgu powoduje, że bardzo często nie mamy żadnej albo tylko bardzo ograniczoną kontrolę nad tym, kiedy i jaka ogarnia nas emocja. Mamy jednak coś do powiedzenia w sprawie tego, jak długo emocja ta będzie się utrzymywać.
Nie chodzi tu o zwykły smutek, zmartwienie czy złość, gdyż nastroje te mijają normalnie po pewnym czasie i trzeba tylko trochę cierpliwości, by je przeczekać.
Kiedy jednak emocje te są bardzo intensywne i utrzymują się nadmiernie długo, to przybierają krańcową, nieprzyjemną, dokuczliwą postać – chronicznego niepokoju, niepohamowanej furii czy depresji. A w ich najostrzejszej formie lekarze polecają leczenie farmakologiczne, psychoterapię albo jedno i drugie.  […]
Problem z osobami cierpiącymi na depresję maniakalną polega na tym, że kiedy znajdą się w fazie manii, są niezwykle pewne siebie i uważają, że nie potrzebują pomocy lekarskiej, mimo iż podejmują katastrofalne w skutkach decyzje. W takich ciężkich zaburzeniach emocjonalnych leczenie psychiatryczne daje możliwość lepszego ułożenia sobie życia. Jednak przy pokonywaniu zwyklejszych przejawów złego nastroju zdani jesteśmy wyłącznie na swe własne siły i środki. Niestety, środki te nie zawsze są skuteczne – w każdym razie do takiego wniosku doszła Diane Tice, psycholog z Case Western Reserve University, która przepytała ponad czterysta osób, mężczyzn i kobiet, z jakich korzystają strategii dla uniknięcia przykrego nastroju i jak skuteczne są te metody.

Nie wszyscy zgadzają się z filozoficznym założeniem, że zły nastrój trzeba zmieniać. Tice stwierdziła, że istnieją „puryści nastrojowi”, stanowiący około 5 procent populacji, którzy utrzymują, że nigdy nie próbują poprawiać sobie nastroju, ponieważ ich zdaniem wszystkie emocje są „naturalne” i powinno się je przeżywać w takiej postaci, w jakiej się pojawiają, choćby były najbardziej przygnębiające.
Wśród badanych byli też tacy, którzy regularnie wprawiali się w zły nastrój z pragmatycznych powodów: lekarze, którzy pielęgnowali u siebie ponury nastrój, gdyż przekazywali pacjentom przykre wiadomości, aktywiści społeczni, którzy podsycali swój gniew na niesprawiedliwość społeczną, aby z nią skuteczniej walczyć, a nawet pewien młody człowiek, który rozmyślnie wprawiał się w złość, aby pomóc młodszemu bratu przeciwstawić się znęcającym się nad nim osiłkom z placu zabaw.

Niektóre osoby, jak choćby inkasenci doprowadzający się celowo do wściekłości, aby stanowczo domagać się uregulowania należności od ociągających się z płaceniem rachunków, wykazywały iście makiaweliczną przebiegłość w manipulowaniu swoim nastrojem.
Ale jeśli pominiemy te rzadkie przypadki celowego podtrzymywania niemiłego nastroju, to prawie wszyscy z badanych skarżyli się, że zdani są na łaskę i niełaskę ogarniających ich uczuć. Ich osiągnięcia w zakresie otrząsania się ze złego nastroju były nieszczególne.

Anatomia wściekłości

Załóżmy, że na szosie wyprzedza cię inny samochód i wciska się przed ciebie tak niebezpiecznie blisko, iż musisz przyhamować, aby się z nim nie zderzyć. Jeśli nasuwa ci się automatycznie myśl:
„Ten sukinsyn!”
– to trajektoria twojej wściekłości zależy w dużym stopniu od tego, czy po tej myśli pojawią się inne, pełne oburzenia i chęci zemsty:
„Mógł mnie walnąć! To skurwiel – nie ujdzie mu to na sucho!”
Ściskasz kierownicę tak silnie, że aż bieleją ci kostki palców – jest to namiastka duszenia owego kierowcy za gardło. Twoje ciało mobilizuje się nie do ucieczki, ale do walki – trzęsiesz się, na czole występują ci krople potu, serce wali jak młot, mięśnie twarzy kurczą się w groźnym grymasie. Chcesz zabić tego faceta.
Jeśli w tym momencie zatrąbi kierowca jadący za tobą, bo przecież zwolniłeś, możesz wybuchnąć wściekłością także na niego. Tak wygląda stan wzmożonego napięcia, który prowadzi do nieostrożnej jazdy, a nawet strzelaniny na szosach.

Przeciwstawmy temu stopniowemu narastaniu wściekłości bardziej życzliwą dla kierowcy, który zajechał ci drogę, linię rozumowania: „Może mnie nie zauważył, a może do takiej szaleńczej jazdy zmusza go konieczność, na przykład jak najszybsze dostarczenie chorego do lekarza.”
Przyjęcie takiej możliwości łagodzi gniew, ponieważ wyzwala w nas poczucie litości czy miłosierdzia dla sprawcy zamieszania, a w każdym razie pozwala na spokojniejszą ocenę sytuacji, doprowadzając do swego rodzaju zwarcia w obwodach wywołujących złość i tym samym zapobiegając narastaniu uczucia wściekłości. Problem, jak przypomina nam o tym postulat Arystotelesa, który wymaga, aby nasze emocje były odpowiednie do sytuacji, polega na tym, że najczęściej złość wymyka się nam spod kontroli.
Znakomicie ujął to Benjamin Franklin:
„Nigdy nie złościmy się bez powodu, ale rzadko jest to właściwy powód.”

Są, oczywiście, różne rodzaje złości. Głównym źródłem nagłej iskry wściekłości, która rozpala się w nas, kiedy nieostrożny kierowca stwarza dla nas zagrożenie, może być ciało migdałowate, ale za wyrachowane formy złości, takie jak zimna żądza zemsty albo oburzanie się na niesprawiedliwość, odpowiedzialna jest prawdopodobnie znajdująca się na drugim końcu generującego emocje obwodu kora mózgowa. Takie rodzaje przemyślanej złości biorą się najprawdopodobniej z – jak to ujął Franklin – „właściwych powodów”, a przynajmniej zdają się z nich wynikać.

Ze wszystkich rodzajów nastrojów, jakich pragniemy unikać, najbardziej nieustępliwa jest wściekłość i – jak stwierdziła Tice – najtrudniej nam kontrolować złość. W istocie rzeczy jest ona najbardziej uwodzicielska spośród wszystkich emocji negatywnych.
Obłudny monolog wewnętrzny, który ją podtrzymuje i napędza, napełnia umysł najbardziej przekonywującymi argumentami o potrzebie dania jej upustu. W odróżnieniu od smutku, złość jest uczuciem dodającym nam energii, a nawet animuszu.
Uwodzicielska moc złości, moc, której trudno się oprzeć, wyjaśnia dlaczego tak popularny jest pogląd, iż jest ona uczuciem nie poddającym się kontroli, a w każdym razie uczuciem, którego nie powinniśmy starać się opanować, gdyż stanowi swego rodzaju oczyszczenie, „katharsis”, któremu powinniśmy się poddać dla naszego dobra.
Według poglądu przeciwnego, będącego być może reakcją na poprzedni, złości można zapobiec i zapanować nad nią całkowicie. Jednak uważna analiza wyników badań naukowych przekonuje, że wszystkie powszechne poglądy na temat złości są błędne, mają niewiele wspólnego z prawdą.

Ciąg gniewnych myśli, który podsyca złość, jest także potencjalnie kluczem do jej stłumienia: poddawanie w wątpliwość i nadwątlanie przekonań rozpalających złość jest najlepszym sposobem na jej opanowanie.

Im dłużej myślimy o tym, co wprawiło nas w złość, tym więcej wynajdujemy „właściwych powodów” i usprawiedliwień dla złoszczenia się. Przeżywanie takich myśli wzmaga złość, natomiast spojrzenie na jej powód z innej strony gasi jej płomień. Tice stwierdziła, że przedstawienie obie innego obrazu sytuacji wywołującej złość jest jednym z najskuteczniejszych sposobów jej stłumienia.

„Gniewny człowiek zamyka oczy i otwiera usta”
—————————————————————————————

Goleman Daniel – Inteligencja emocjonalna

Powiązane posty

• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.

• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

• Zostań mistrzem swoich emocji?

• Uciszenie silnych emocji – wg Huny

• Sztuka bycia opanowanym – Emocje pod kontrolą.

Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)

26 Środa List 2008

Posted by ME in Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 9 Komentarzy

Tagi

akceptacja, ból, cierpienie, cierpienie dzieci, cierpienie dziecka, dzieci, nowa ziemia, obecność, pozwolenie na cierpienie, tolle, tragedia, uważność, zrozumienie, zrozumienie cierpienia, Świadomość

aniol
Jeśli masz małe dzieci, ofiaruj im pomoc, ochronę i przewodnictwo najlepsze jakie możesz, lecz co ważniejsze daj im przestrzeń – przestrzeń by mogły być.
Dzieci przychodzą na ten świat przez ciebie, ale nie są ‘twoje’. Przyjmowanie, że wiesz co jest dla nich najlepsze może być prawdziwe kiedy są bardzo małe, jednak im stają się starsze, przestaje być aktualne. Im więcej masz oczekiwań jak powinno wyglądać ich życie, tym bardziej utkwiłeś w umyśle, zamiast być dla nich obecnym. Tak czy owak na pewno popełnią błędy i doświadczą cierpienia tak jak wszyscy ludzie.
To co uważasz za ich błąd może tak wyglądać tylko z twojej perspektywy.
To co dla ciebie jest pomyłką może być dla nich dokładnie tym, co muszą przejść lub doświadczyć.

Daj im więc tyle pomocy i przewodnictwa ile potrafisz, lecz miej świadomość, że będziesz musiał pozwolić na popełnianie błędów, kiedy zaczną osiągać dorosłość.
Czasami będziesz również musiał pozwolić im cierpieć.
Cierpienie może ich dotknąć zupełnie z zaskoczenia, lub jako wynik wcześniejszych pomyłek.
Czy nie byłoby cudownie gdybyś mógł oszczędzić dzieciom całego cierpienia?
Nie, nie byłoby.
To nie pozwoliłoby im się rozwijać.
Pozostałyby płytkie i stale utożsamiające się z zewnętrzną formą rzeczy.

Cierpienie prowadzi do głębi. Sprzeciwiasz się cierpieniu, ponieważ go nie rozumiesz.
Tymczasem paradoksem jest, że z jednej strony przyczyną cierpienia jest identyfikacja z formą, a z drugiej niszczy ono to utożsamienie. Mnóstwo bólu pochodzi od ego, lecz w rezultacie cierpienie je rozpuszcza.
Dzieje się tak jednak wtedy, gdy cierpisz świadomie.

Przeznaczeniem ludzkości jest wyjść ponad cierpienie, lecz nie w sposób jaki myśli ego.

Jednym z błędnych jego założeń, jednym z filarów jego istnienia jest bowiem wierzenie
– ‘nie powinienem cierpieć’.
Czasami ta myśl przenosi się na kogoś innego – ‘moje dzieci nie powinny cierpieć’ .
Ta myśl sama w sobie leży u korzeni cierpienia i w istocie je potęguje.

Cierpienie ma szlachetny cel – ewolucję świadomości i wypalenie ego.
Człowiek na krzyżu jest archetypowym tego przykładem – jest każdym mężczyzną i każdą kobietą.
Tak długo jak opierasz się cierpieniu spowalniasz cały proces, ponieważ opór tworzy więcej ego do wypalenia.

Z drugiej strony, jeśli zaakceptujesz cierpienie, które i tak już się dzieje wszystko ulega przyspieszeniu, ponieważ cierpisz świadomie.

Możesz i potrafisz przyjąć zarówno własne cierpienie jak i ból bliskich ci osób.
W trakcie świadomego cierpienia następuje przeistoczenie – ogień bólu staje się światłem świadomości.

Ego mówi – ‘nie powinienem cierpieć’ – i sama ta myśl sprawia, że cierpisz dużo bardziej, ponieważ potęguje je bunt i złość jaki odczuwasz wobec faktu że cierpienie ciebie dotknęło.

W istocie to wypaczenie prawdy, która jest zawsze paradoksalna.
W tym przypadku brzmi ona – musisz powiedzieć cierpieniu ‘tak’, zanim wykroczysz ponad nie.

Nieszczęśliwość w tle

Ego tworzy oddzielenie a oddzielenie tworzy cierpienie.
Ego jest zatem wyraźnie patologiczne.
Poza oczywistymi jego przejawami takimi jak gniew czy nienawiść istnieje mnóstwo subtelnych form negatywności, które są tak powszechne, że nie są zwykle rozpoznawane jako takie.

Dla przykładu są to
– niecierpliwość,
– irytacja,
– nerwowość,
– poczucie, że ma się wszystkiego dość.

Wszystkie te formy tworzą coś co można by określić jako nieszczęśliwość w tle, rodzaj podskórnego szumu – stan, który nieustannie dominuje u większości ludzi.

Musisz być w najwyższym stopniu czujny i absolutnie obecny, aby móc to odkryć i zauważyć w sobie. Kiedykolwiek zdajesz sobie sprawę z tych stanów –
to moment przebudzenia, nieidentyfikacji z umysłem.

Jednym z bardziej powszechnych, negatywnych stanów, który właśnie z racji swej powszechności łatwo przeoczyć to wszechobecne poczucie niezadowolenia, które najlepiej można opisać jako pojawiająca się gdzieś w tle pretensja.

Może ona dotyczyć zarówno czegoś konkretnego jak i niekonkretnego.
Wiele osób spędza w tym stanie większą część swojego życia.
Tak bardzo się z tym identyfikują, że nie są już w stanie stanąć obok i zobaczyć tego.

Za tym uczuciem, kryją się pewne nieświadomie utrzymywane przekonania lub myśli.
Ludzie produkują te myśli, dokładnie w ten sam sposób jak śnią sny, gdy śpią. Mówiąc inaczej nie zdają sobie sprawy z ich wytwarzania, podobnie jak śpiący nie wie, że śni.

Oto kilka z bardziej powszechnych, nieświadomych myśli, które zasilają poczucie niezadowolenia, wewnętrznej pretensji.
Celowo usunąłem z nich konkretną treść, tak aby pozostała tylko sama struktura. W ten sposób są bardziej widoczne i czytelne. Kiedykolwiek w twym życiu pojawi się w tle nieszczęśliwość (lub nawet na pierwszym planie) będziesz mógł to rozpoznać wstawiając do tych myśli własną treść, zgodnie z osobistą sytuacją.

„Jest coś co powinno się wydarzyć w moim życiu, zanim będę szczęśliwy, spełniony, zanim odnajdę pokój. Żałuję, że to się jeszcze nie zdarzyło. Być może moje niezadowolenie sprawi, że kiedyś się to wydarzy.”

„Coś wydarzyło się w przeszłości, co nie powinno się wydarzyć i czuję z tego powodu niezadowolenie. Gdyby to nie miało miejsca, mógłbym łatwo odnaleźć spokój”

„Właśnie teraz wydarza się coś takiego, co nie powinno się dziać. To powstrzymuje mnie od bycia szczęśliwym, spokojnym i zadowolonym”.

Często te nieświadome przekonania skierowane są do jakiejś osoby i wówczas ‘dzianie się’ zamienia się na ‘działanie’:

„Powinieneś zrobić to czy tamto, abym ja mógł odnaleźć pokój.
Żałuję, że jeszcze tego nie zrobiłeś.
Być może moje niezadowolenie sprawi, że to zrobisz”

„Powiedziałeś lub zrobiłeś (albo nie udało ci się zrobić) coś w przeszłości i to powstrzymuje mnie od spełnienia. Z tego powodu nie mogę odnaleźć spokoju.”

„To co robisz, lub czego nie robisz teraz nie pozwala mi być szczęśliwym. Przez ciebie nie mogę być zadowolony

Wszystkie powyższe przekonania i myśli nie rozpoznane wtedy, gdy się pojawiają, mylimy z rzeczywistością.

A w istocie są tylko fałszywymi historiami, tworzonymi przez ego, które chce nas przekonać, że są powody abyśmy właśnie teraz nie mogli odnaleźć pokoju i spełnienia.

Trwanie w pokoju i bycie tym kim jesteśmy, bycie sobą, to w istocie jedno i to samo.
Ego zaś podszeptuje – może w jakiejś nieokreślonej chwili w przyszłości odnajdę pokój – jeśli wydarzy się to lub tamto, zdobędę coś, lub kogoś albo stanę się kimś.

Może też mówić – nie mogę być szczęśliwy, ponieważ to czy tamto wydarzyło się w przeszłości. Posłuchajcie historii, które opowiadają ludzie.
Wszystkim można nadać jeden tytuł: „Dlaczego nie mogę odnaleźć szczęścia i spełnienia teraz?”.

Ego nie wie, że jedyna chwila, aby poczuć prawdziwą radość jest TERAZ.
Cóż, nie wie, a może boi się tego odkryć.
W istocie bowiem, pokój odnaleziony w chwili obecnej jest jego końcem.

Jak odnaleźć pokój w TERAZ?
Przez bycie w pokoju z teraźniejszym momentem. Chwila obecna to pole, na którym wydarza się gra życia. Nie może się dziać gdziekolwiek indziej. Kiedy będziesz już w zgodzie z chwilą obecną, zauważ co się wydarza, co możesz wybrać albo zrobić, a raczej jak życie ‘działa’ przez ciebie.
Są trzy słowa, które przekazują sekret sztuki życia, sekret wszelkiego sukcesu i szczęścia
– JEDNOŚĆ Z ŻYCIEM.

Bycie w jedności z życiem, to bycie w jedności z TERAZ.
Zdajesz sobie wtedy sprawę, że w rzeczywistości nie ty przeżywasz swe życie, ale to życie ‘przeżywa’ ciebie. życie jest tancerzem, a ty tańcem.

Ego uwielbia swoje użalanie się nad rzeczywistością.
A co to jest rzeczywistość?
Cokolwiek jest.
Budda nazywał to tatata – „takością” życia, co nie jest niczym więcej niż takością tej chwili.
Życiem – takim jakie po prostu jest.

Opór wobec tej „takości” życia jest jedną z głównych cech ego.
Wytwarza negatywność na której się rozwija, bunt, opór i nieszczęśliwość, które kocha.

W ten sposób, opierając się temu co jest, sprawiasz – nie wiedząc nawet o tym – że ty i inni cierpią, że tworzysz piekło na ziemi.
Kreowanie cierpienia bez wiedzy o tym to esencja nieświadomego życia, to bycie całkowicie w uchwycie ego.

Stopień niezdolności ego do rozpoznania siebie i zobaczenia co wyprawia jest wstrząsający i niewiarygodny.
Będzie robić dokładnie to samo, za co potępia innych i nie widzieć tego.
Gdy zwraca się na to uwagę, będzie używać gniewnego zaprzeczenia, przebiegłych argumentów, samousprawiedliwiania się, aby tylko wypaczyć fakty.

Zobaczcie: ludzie to robią, korporacje to robią, rządy to robią.
Kiedy to nie działa ego ucieka się do krzyku, a nawet przemocy fizycznej.
Wyślijcie żołnierzy!
Aby zakończyć niedolę, która dotyka ludzką rasę od tysięcy lat, musisz rozpocząć od siebie i wziąć odpowiedzialność za swój wewnętrzny stan w każdej chwili.
To znaczy w TERAZ.
Zapytaj sam siebie – Czy jest jakaś negatywność we mnie w tej chwili?
Obudź się na tą chwilę.

Bądź czujny i uważny wobec swych myśli i emocji. Zauważaj zwłaszcza różne przejawy nieszczęśliwości w tle, które opisałem wcześniej – niezadowolenie, nerwowość, poczucie, że ma się czegoś dość etc.

Bądź świadomy myśli, które zdają się usprawiedliwiać lub wyjaśniać tę nieszczęśliwość, a w istocie ją powodują i wzmacniają.

W chwili gdy stajesz się świadomy jakiegoś negatywnego stanu w sobie to nie oznacza, że poniosłeś porażkę.
Wręcz przeciwnie!
Odniosłeś sukces.

Bowiem do czasu, gdy pojawi się taka świadomość tkwisz w utożsamieniu z wewnętrznymi stanami, a taka identyfikacja to nic innego jak ego.
Wraz ze świadomą uważnością wyzwalasz się z identyfikacji z myślami, emocjami i reakcjami.
I nie chodzi tu o ich wypieranie czy zaprzeczanie.
Myśli, emocje i reakcje są rozpoznawane jako takie i w tym momencie rozpoznania nie dochodzi już do automatycznej identyfikacji.

W twoim poczuciu siebie, tego kim w istocie jesteś następuje subtelna, ale wielka przemiana.
Wcześniej byłeś myślami, emocjami i reakcjami – teraz zaś jesteś uważnością, świadomą Obecnością, która jest świadkiem wszystkich stanów i obiektów.

„Kiedyś uwolnię się od ego”.
Kto to mówi?
Ego.

Uwolnienie od ego wcale nie jest wielką rzeczą, wręcz powiedziałbym, że małą.
Wystarczy jeśli będziesz świadomy swoich myśli i emocji wtedy, gdy się dzieją. W istocie to nie jest żadne ‘działanie’ tylko ‘widzenie’.
A więc prawdą jest, że nie możesz zrobić nic, aby uwolnić się od ego.
Emocje a nawet myśli, dzięki świadomości stają się bezosobowe.
Ich nieosobowa natura zostaje rozpoznana. Nie ma w nich już więcej poczucia siebie.
One są po prostu ludzkimi emocjami, ludzkimi myślami.
Cała twoja życiowa historia, która ostatecznie jest tylko opowieścią, zlepkiem myśli i emocji, staje się
drugorzędna i nie zajmuje już więcej pierwszego planu świadomości.  Nie musisz się z nią utożsamiać i przywiązywać do niej, gdyż dostrzegasz już, że to przywiązanie do niej – rodzi cierpienie.

Jesteś światłem Obecności, świadomością, która jest ważniejsza i głębsza niż jakiekolwiek myśli czy emocje.

~E. Tolle, Nowa Ziemia

Poczytaj także

• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu

• Bądź wolny! – inspirujące cytaty E. Tolle

• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle

• Doświadczanie problemów a tożsamość – Inspirujące cytaty z E. Tolle

• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją – historia Dana

• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej

• Czy wiesz dlaczego cierpisz?

• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności – jak pokonać pesymizm?

Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży

15 Sobota List 2008

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

akceptacja, ciąża, dobro i zło, dykteryjka, ego, hakuin, historia, japonia, master, mówienie Tak, Medytacja, metafora, mistrz, mistrzowie, mnich, parabola, przypowiastka, przypowieść, Zen, zrozumienie, Świadomość

master

Mistrz ZEN Hakuin żył w pewnym mieście w Japonii.
Był bardzo szanowanym człowiekiem i wielu 22 ludzi przychodziło do niego po duchowe nauki. Kiedyś okazało się że nastoletnia córka jego sąsiadów jest w ciąży.
Bardzo zbulwersowani rodzice chcieli za wszelką cenę ustalić kto jest ojcem dziecka. Nie chcąc wyjawić prawdziwej tożsamości dziewczyna wskazała na Hakuina.
Zagniewani rodzice ruszyli z wymówkami do mistrza. Jednak wszystko co im odpowiedział to – „Czy aby na pewno tak?”.

Wiadomość o tym skandalu szybko rozniosła się po okolicy, a mistrz utracił swą reputację.
Nikt już nie przychodził by go zobaczyć i porozmawiać. Hakuin pozostawał jednak niewzruszony. Wcale go to nie zmartwiło. Kiedy przyszło na świat dziecko rodzice dziewczyny przynieśli je do Hakuina – „Jesteś ojcem więc się nim zaopiekuj” – powiedzieli.

Mistrz przyjął maleństwo i troskliwie zaczął się nim opiekować.
Kiedy minął rok targana wyrzutami sumienia młoda sąsiadka wyznała rodzicom że prawdziwym ojcem jej dziecka był młody mężczyzna, pracujący w sklepie u rzeźnika. Ta wiadomość bardzo strapiła małżonków.
Wielce skruszeni udali się do Hakuina i zaczęli go prosić o wybaczenie: „Nasza córka wyznała że nie jesteś ojcem jej dziecka.
Przyszliśmy je zabrać. Jest nam niezmiernie przykro”. „Czy aby na pewno tak?”- to były jedyne słowa Hakuina, który oddał dziecko rodzicom.

Mistrz odpowiada zarówno na fałsz jak i na prawdę, na dobro i zło tymi samymi słowami – „Czy aby na pewno tak?”. Pozwala w ten sposób każdej formie jaką przybiera dana chwila na pojawienie się. Pozwala jej być taką jaka jest i nie staje się uczestnikiem ludzkiego dramatu.
Zdarzenia nie mają osobistego charakteru. On sam nie staje się niczyją ofiarą. Jest tak całkowicie zestrojony z tym co się wydarza, że to co się dzieje nie ma nad nim władzy.
Tylko kiedy opierasz się temu co jest, pozostajesz na łasce tego co się wydarza. A świat będzie decydował o twoim szczęściu i nieszczęśliwości.
W tej historii dziecko znalazło troskliwą opiekę. ‘Złe’ zamieniło się w ‘dobre’ przez moc nieopierania się. Mistrz nie przeciwstawił się też oddaniu dziecka.
Odpowiedział na to czego wymagała obecna chwila. Wyobraź sobie jak reagowałoby Twoje ego w sytuacjach, które opisała powyższa historia?

E. Tolle „Nowa Ziemia”

Powiązane posty :

• Koniec walki oznacza zwycięstwo

• Mówić: tak – czy nie?

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Wojna w Tobie trwa

• Nauka akceptacji dobrego i złego

• Droga wojownika

• Ćpun adrenaliny kontra “dobry człowiek”

• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie

Pięć etapów Radykalnego Wybaczania

11 Wtorek List 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 70 Komentarzy

Tagi

colin tipping, oddech, odpuszczenie, radykalne wybaczanie, techniki oddechowe, transformacja emocji, wolność, wybaczenie, zranienia, zrozumienie, Świadomość, świadome oddychanie

wybacz
Fragment z „Radykalne Wybaczanie” Colin Tipping

Nieważne, jaką postać przyjmie technika Radykalnego Wybaczania – czy to będzie warsztat, trzynaście kroków, arkusz czy ceremonia, każda z tych metod ma za zadanie przeprowadzić cię przez pięć zasadniczych etapów. Oto one:

1. Opowiedz swą wersję zdarzenia

Na tym etapie ktoś dobrowolnie i ze współczuciem wysłuchuje naszego opowiadania i uznaje je za naszą prawdę w danej chwili (jeśli wypełniamy arkusz, tą osobą możemy być my sami).
Skłonienie kogoś do wysłuchania naszej historii „na żywo” to pierwszy i podstawowy warunek uwolnienia się od problemu. Tak jak pierwszym krokiem do uwolnienia się od świadomości ofiary jest przeżycie jej w pełni, tak konieczne jest dokładne przedstawienie swojej wersji zdarzenia z punktu widzenia ofiary bez żadnych duchowych interpretacji.
Dokonamy ich na etapie czwartym.
Opowiadam tę historię zawsze wtedy, gdy chcę przekonać ludzi o sile oddziaływania tych pozornie prostych narzędzi i zachęcić do ich stosowania.

Musimy więc zacząć tam, gdzie jesteśmy (lub byliśmy, jeśli musimy się cofnąć w czasie, by coś uzdrowić), tak byśmy najpierw mogli odczuć część bólu, który spowodował blokadę energii.

2.Wyraź swoje uczucia

To bardzo ważny etap, który wielu tzw. uduchowionych ludzi chce pominąć, sądząc, że nie powinni mieć „negatywnych” odczuć.
Stosują w ten sposób klasyczne wymazanie z pamięci i nie rozumieją najważniejszego – że autentyczna moc tkwi w naszej zdolności odczuwania, dzięki czemu jesteśmy w pełni ludźmi.
Tylko wówczas, gdy pozwolimy sobie na dostęp do własnego bólu, może rozpocząć się proces uzdrawiania – który w głównej mierze jest podróżą emocjonalną. Jednak nie musi to być wyłącznie poczucie bólu. Zdumiewające, że schodząc w dół przez kolejne warstwy emocji i przeżywając autentyczne cierpienie, bardzo szybko odzyskujemy spokój, radość i poczucie wdzięczności.

3.Porzuć dawną interpretację

Na tym etapie przyglądamy się, jak zaczęła się nasza historia i w jaki sposób nasza interpretacja zdarzeń doprowadziła do powstania (błędnych) przekonań, które zdeterminowały nasz osąd o sobie samych oraz nasz tryb życia. Kiedy zdamy sobie sprawę, że wszystko to było nieprawdą, że to tylko nasze ego usiłowało podtrzymywać w nas świadomość ofiary, zdobędziemy siłę, by uwolnić się od tych przeświadczeń i uzdrowić swoje życie.
Również na tym etapie możemy przećwiczyć odczuwanie silnego współczucia dla osoby, której mamy wybaczyć, i zrozumieć, że życie bywa trudne, ludzie są niedoskonali, ale każdy stara się postępować jak najlepiej potrafi, uwzględniając to, co mu zostało dane. Wiele z tych zachowań można określić mianem tradycyjnego wybaczania; niemniej jest ono ważne jako pierwszy krok i sprawdzenie poczucia rzeczywistości.
W końcu większość naszych problemów ma źródło we wczesnym dzieciństwie, gdy zdawało się nam, że cały świat obraca się wokół nas i że wszystkiemu jesteśmy winni.
Teraz możemy zrezygnować z tej dziecięcej podatności na zranienia. Wystarczy spojrzeć na świat z perspektywy człowieka dorosłego i skonfrontować swoje wewnętrzne dziecko z prawdą, że to, co się zdarzyło (lub nie zdarzyło), różni się od naszych interpretacji.

Zadziwiające, jak wiele naszych opowieści zdaje się nie mieć sensu, gdy się im dokładniej przyjrzeć. Jednak rzeczywista wartość tego etapu polega na rym, iż uwalniamy się od przywiązania do swojej interpretacji zdarzeń i możemy rozpocząć transformację wymaganą na następnym etapie.

4. Przyjmij nową perspektywę

Teraz zmieniamy swój kąt widzenia tak, byśmy zamiast postrzegać sytuację jako tragiczną, byli gotowi zauważyć, że dokładnie tego chcieliśmy doświadczyć, ponieważ przyczynia się to do naszego rozwoju.
W tym znaczeniu sytuacja jest doskonała.
Czasem zdołamy od razu zauważać ten dar i wyciągać z niego naukę.
Najczęściej jednak trzeba zrezygnować z potrzeby zrozumienia wszystkiego i poddać się myśli, że dar jest ukryty w każdej sytuacji, czy możemy to zrozumieć, czy nie. To właśnie przez ten akt zaakceptowania naszego niezrozumienia uczymy się miłości i otrzymujemy dar całkowitego Radykalnego Wybaczania.

5. Zastosuj proces zmiany

Kiedy już pozwolimy sobie dostrzec doskonałość sytuacji, musimy zaakceptować tę zmianę na poziomie każdego z naszych ciał. Oznacza to włączenie jej do ciał fizycznego, mentalnego, emocjonalnego i duchowego, tak by stała się integralną częścią nas samych.
Podobnie jest z zachowywaniem na twardym dysku wykonanej na komputerze pracy. Tylko wtedy zmiana będzie trwała.
Uważam, że technika oddechowa jest doskonałym sposobem całkowitego przyswojenia radykalnych zmian bez względu na to, czy wykonuje się ją w czasie warsztatów, czy wkrótce po ich zakończeniu.
Chodzi o świadome ciągłe oddychanie w pozycji leżącej przy głośnej muzyce (zob. rozdział 27). Przy pracy z arkuszem zastosowanie zmian zachodzi dzięki pisaniu i głośnemu odczytywaniu stwierdzeń. Stosując metodę trzynastu kroków, słownie wyrażamy afirmację, że dostrzegamy doskonałość.
W czasie ceremonii, ustawieni początkowo na obwodzie koła, wychodzimy naprzeciw siebie. Spotykając osobę, która cierpiała z podobnego powodu co my, wyrażamy sobie wzajemne współczucie. Rytuał wybaczania, ceremonia i oczywiście muzyka są bardzo wskazanymi narzędziami akceptacji. Pięć etapów niekoniecznie następuje w tej kolejności.
Bardzo często przechodzimy przynajmniej przez niektóre – jednocześnie poruszamy się stale od jednego etapu do drugiego po kole lub spirali.

Fragment z „Radykalne Wybaczanie” Colin Tipping

Powiązane posty
• Czy umiesz wybaczać?

• Wybacz sobie i wybacz innym

• Cztery kroki do wolności

• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?

Odpowiedzią… są pytania

09 Niedziela List 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 67 Komentarzy

Tagi

elastyczność, odpowiedzi, otwartość, przemiana, pytania, robbins, szczęście, uzdrowienie, właściwe odpowiedzi, właściwe pytania, zmiana, zrozumienie, Świadomość

pytania

Czy wiesz, że zadanie właściwego pytania może uratować ci życie?

Tak właśnie było w przypadku Lecha Stanisławskiego. Pewnej nocy naziści wdarli się do jego domu i zapędzili go wraz z bliskimi, jak bydło, do obozu śmierci w Oświęcimiu. Tam na jego oczach zamordowali mu całą rodzinę. Osłabiony z głodu i bólu pracował od wschodu do zachodu słońca wraz z innymi więźniami obozu koncentracyjnego.
Czy można było znieść to wszystko?
Stanisławski jakoś to wytrzymał.
Jednak któregoś dnia, kiedy po raz kolejny przyglądał się otaczającemu go piekłu, zrozumiał, że jeśli zostanie tam choćby dzień dłużej, umrze. Podjął decyzję, że musi uciec. Co ważniejsze, wierzył, że nawet jeśli nikomu przed nim to się nie udało, musi być jakiś sposób, by się stamtąd wydostać. Nie koncentrował się już na tym, jak przetrwać.
Zaczął wciąż zadawać to samo pytanie: „Jak możemy stąd uciec?”
Za każdym razem współwięźniowie odpowiadali mu tak samo: „Nie bądź głupcem! Stąd nie ma ucieczki. Zadawanie takich pytań tylko sprawi ci ból.”
Jednak on nie przyjmował tych odpowiedzi.
Wciąż zadawał sobie te same pytania: „Jak mogę to zrobić? Musi być jakiś sposób! Jak mogę się stąd wydostać?”

I pewnego dnia znalazł odpowiedź.
Poczuł odór rozkładającego się ludzkiego ciała.
Tuż obok miejsca, gdzie pracował, stała ciężarówka, na którą wrzucano nagie ciała zagazowanych kobiet, mężczyzn i dzieci. I wtedy Lech Stanisławski zamiast zastanawiać się:
„Dlaczego Bóg stworzył takie zło?”, zadał sobie zupełnie inne pytanie:
„Jak mogę to wykorzystać, aby stąd uciec?”
Kiedy zaszło słońce i jego grupa miała zmierzać z powrotem do baraków, zdjął z siebie ubranie i wsunął się w stertę ciał. Udając trupa, czekał otoczony powodującym torsje smrodem i przygnieciony stosem martwych ciał. W końcu dobiegł go dźwięk silnika.
Po krótkiej jeździe ciężarówka zatrzymała się i górę trupów zrzucono do dołu. Lech odczekał, aż był pewien, że wokół nie ma nikogo, i przez dwadzieścia pięć mil biegł potem nago ku wolności.

Czym różni się Lech Stanisławski od milionów innych, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych? Można oczywiście wskazywać na wiele różnic, ale z pewnością jedną z podstawowych był fakt, że zadał sobie inne pytanie.
Zadawał je nieustannie, wciąż spodziewając się uzyskania odpowiedzi.
To dobre pytanie! Codziennie zadajemy sobie wiele pytań.
Pytania te decydują o naszym obiekcie skupienia, o naszych myślach i uczuciach. Zadawanie właściwych pytań było jednym z podstawowych narzędzi, które pozwoliły mi odmienić moje życie.

Przestałem zastanawiać się: „Dlaczego życie traktuje mnie niesprawiedliwie?” i „Dlaczego nic mi nigdy nie wychodzi?” Zamiast tego zacząłem zadawać sobie takie pytania, które mogły mi przynieść użyteczne odpowiedzi.
„Proście, a będzie wam dane. Szukajcie, a znajdziecie. Pukajcie, a będzie wam otworzone. ” Ewangelia według świętego Mateusza, 7,7
Zacząłem od zadawania pytań, które pomogły mi rozwiązywać moje problemy. Pozwalają mi one szukać i w końcu znaleźć rozwiązania w trudnej sytuacji.

Pytania w sytuacji problemowej
1. Co dobrego niesie ten problem?
2. Co należy poprawić?
3. Co jestem skłonny zrobić, aby wszystko zaczęło się dziać po mojej myśli?
4. Czego jestem skłonny nie robić, aby wszystko zaczęło się dziać po mojej myśli?
5. W jaki sposób mogę cieszyć się życiem, robiąc to, co konieczne, aby wszystko zaczęło się dziać po mojej myśli?

Jeśli będziesz miał kłopot ze znalezieniem odpowiedzi na te pytania, używaj słowa „mógłbym”.
Na przykład: „Z czego mógłbym być szczęśliwy w moim obecnym życiu?”
Zadaję sobie również kilka pytań codziennie rano, kiedy wstaję, i kilka pytań codziennie wieczorem, zanim zasnę. Pozwalają mi one czuć się wspaniale przez cały dzień i równie wspaniale dzień zakończyć.

Pytania poranne
1. Co mnie w życiu uszczęśliwia? Co dokładnie wywołuje teraz moje szczęście? W jaki stan mnie to wprowadza?
2. Co wywołuje moje podniecenie? Co dokładnie mnie teraz ekscytuje? W jaki stan mnie to wprowadza?
3. Z czego jestem w życiu dumny? Co dokładnie powoduje moją dumę? W jaki stan mnie to wprowadza?
4. Za co jestem wdzięczny życiu? Co dokładnie budzi moją wdzięczność? W jaki stan mnie to wprowadza?
5. Co daje mi w życiu przyjemność? Co dokładnie sprawia mi teraz radość i przyjemność? W jaki stan mnie to wprowadza?
6. W co wierzę i czemu się chcę poświęcić? Czemu dokładnie jestem oddany? W jaki stan mnie to wprowadza?
7. Kogo kocham? Kto kocha mnie? Kto budzi moją miłość? W jaki stan mnie to wprowadza?

Pytania wieczorne
1. Co dzisiaj z siebie dałem? Co dokładnie dałem dzisiaj innym? W jaki sposób?
2. Czego się dzisiaj nauczyłem?
3. Jak dzień dzisiejszy przyczynił się do podniesienia jakości mojego życia? Jak mogę go wykorzystać jako przyszłą inwestycję?

Te pytania ułatwiają mi życie. Pomogą one i tobie zmienić przedmiot koncentracji, a mogą pomóc ci zmienić życie.

Daj innym w prezencie pytania

Kiedy już wiesz, jak zadawać dobre pytania, możesz pomóc nie tylko sobie, lecz również innym. Kiedyś w Nowym Jorku spotkałem się z moim przyjacielem i współpracownikiem.
Jest on wybitnym prawnikiem i zawsze podziwiałem go za rezultaty, które osiągał, budując swoją praktykę prawniczą od czasów wczesnej młodości.
Jednak przed naszym spotkaniem tamtego dnia doświadczył on czegoś, co uznał za wielki cios. Jego wspólnik wycofał się z firmy, zostawiając mu olbrzymi dług i niezbyt wiele możliwości odwrócenia całej sytuacji.

Musisz pamiętać, że znaczenie, jakie nadawał całej sprawie, zależało od tego, na czym się koncentrował. W każdej dosłownie sytuacji możemy skupić się nad czymś, co nam dodaje sił, albo nad czymś, co nas obezwładnia – i znajdziemy dokładnie to, czego szukamy.
Problem polegał na tym, że zadawał on sobie niewłaściwe pytania:„Jak mój wspólnik mógł mnie w taki sposób zostawić? Czy na niczym mu nie zależy?
Czy nie rozumie, że niszczy w ten sposób całe moje życie?
Czy nie wie, że nie będę mógł prowadzić firmy bez niego? I jak ja wyjaśnię klientom, że nie mogę już z nimi pracować?”
Każde z tych pytań oparte było o predyspozycję, że całe życie mego przyjaciela runęło w gruzy. Miałem do dyspozycji kilka sposobów, które mogłyby mu pomóc, jednak postanowiłem, że wykorzystam pytania.

Zacząłem więc zadawać mu po kolei najpierw pytania poranne, a potem pięć pytań pomagających rozwiązywać problemy.
Z jakiego powodu jesteś teraz szczęśliwy? -zacząłem. – Wiem, że brzmi to głupio i śmiesznie, ale zastanów się. Z jakiego powodu jesteś naprawdę szczęśliwy?
– Nie ma niczego takiego – odpowiedział natychmiast.
– A z jakiego powodu mógłbyś być szczęśliwy, gdybyś naprawdę chciał? Naprawdę to jestem szczęśliwy w małżeństwie.
Moja żona jest wspaniałą kobietą i nasz związek jest rzeczywiście dobry. Jak się czujesz, kiedy myślisz o tym? To jeden z najwspanialszych darów, jaki dostałem od życia.
Spytałem go, jaka jest jego żona.
Natychmiast skupił się nad tym i od razu też widoczna była zmiana samopoczucia.
Mógłbyś powiedzieć, że starałem się odwrócić jego uwagę od problemów.
Nie. Pomagałem mu wprowadzić się w lepszy stan emocjonalny, a w lepszym stanie można znaleźć lepsze sposoby przezwyciężania trudności.
Zapytałem więc, z jakiego jeszcze powodu jest szczęśliwy. Odpowiedział, że powinien być szczęśliwy z powodu sposobu, w jaki właśnie pomógł pewnemu pisarzowi podpisać kontrakt na książkę. Klient był wręcz zachwycony jego pracą.
Mówił, że powinien być z tego dumny, ale nie jest. Spytałem go więc, jak wpłynęłoby to na jego samopoczucie, gdyby był z tego dumny.
Odpowiedział, że byłoby to wspaniałe uczucie -i jego stan emocjonalny zaczął zmieniać się w jednej chwili. Pytałem więc dalej: No dobrze, a z czego jesteś dumny?
Z dzieci. Potrafią zatroszczyć się nie tylko o siebie, ale i o innych. Jestem dumny, że moje dzieci wyrosły na takich ludzi.
To część mojego dziedzictwa. Zaraz po tym zapytałem, jak świadomość, że dobrze wychował dzieci, wpływa na jego samopoczucie.
I nagle człowiek, który kilka minut wcześniej był przekonany, że jego życie się skończyło, ożył.
Zaczął mówić o tym, jak wspaniała jest dla niego świadomość, że zbudował swoją karierę od zera, że zwalczył wszystkie kłopoty i problemy już jako młody prawnik, że udowodnił swoim działaniem możliwość wprowadzenia w życie amerykańskiego mitu.
Wtedy spytałem, co naprawdę go w tej chwili podnieca. Odpowiedział, że rzeczywiście podnieca go fakt, iż obecna sytuacja daje mu możliwość dokonywania zmian.
Przyszło mu to do głowy po raz pierwszy, a stało się tak dlatego, że zmienił całkowicie swój stan emocjonalny. Zapytałem go, kogo kocha i kto kocha jego. Natychmiast zaczął mówić o swojej rodzinie i o tym, jak jest mu bliska. Wreszcie zadałem mu pytanie, jakie są dobre strony jego obecnej sytuacji.
A wiesz, że dobrą stroną tego wszystkiego może być fakt, że nie będę musiał przyjeżdżać do Nowego Jorku? Kocham mój dom w Connecticut i uwielbiam tam przebywać – odpowiedział. – To może być naprawdę wspaniale spojrzeć na życie innymi oczami.

Stwierdzenie to otworzyło mu oczy na wiele możliwości. Szybko zdecydował, że założy nową kancelarię prawniczą w Connecticut, w odległości od domu nie większej niż pięć minut jazdy, wprowadzi syna w interesy, a na Manhattanie zamiast biura utrzymywać będzie mały pokój z sekretarką automatyczną.
Ogarnęło go tak wielkie podniecenie, że postanowił natychmiast szukać lokalu na nową kancelarię. W ciągu zaledwie kilku minut siła zawarta w moich pytaniach zdziałała cuda.
Oczywiście zasoby pozwalające mu rozwiązać jego problemy tkwiły w nim już wcześniej, jednak pytania, które sam sobie zadawał, uniemożliwiały mu dostęp do nich.
Pytania te sprawiały, że postrzegał siebie jako starszego już mężczyznę, który stracił wszystko, co posiadał.
Tymczasem życie dało mu prawdziwy podarunek, ale nie zauważał tej prawdy, dopóki nie zaczął stawiać sobie właściwych pytań.

Anthony Robbins – Listy Od Przyjaciela

Przeczytaj także

• Nie istnieją błędy – tylko lekcje

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz

• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.

• Nauka akceptacji dobrego i złego

• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?

• Natura – nasz największy nauczyciel

Dystans. Sztuka życia.

07 Piątek List 2008

Posted by ME in Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

akceptacja, carter, carter-scott, Cherie Carter-Scott, dystans, uwolnienie, uzdrowienie, zrozumienie, Świadomość

dystans
Naucz się dystansu. To klucz do szczęścia.
Budda

Dystans to po prostu przyzwalanie na to, co jest. Zawsze możesz albo wziąć odpowiedzialność i próbować wywierać wpływ, albo pogodzić się z tym, co jest.
Żadne z tych rozwiązań me jest lepsze czy gorsze.
Każda sytuacja jest odmienna i tylko ty będziesz wiedział, jak należy postąpić w danym przypadku. Czasami musisz wziąć odpowiedzialność za przyszłość, kiedy indziej zaś musisz się zdystansować i odejść, tak jak istnieją okoliczności, w których musisz walczyć z szefem w obronie własnych przekonań, bądź — wycofać się, by ocalić siły na istotniejsze zmagania.

Opanujesz lekcję dystansu, kiedy będziesz wybierać ją świadomie, a nie traktować jako bierny sposób uniknięcia odpowiedzialności.

Niekiedy będziesz się musiał zdystansować wobec pewnych przekonań o sobie, które nie pozwalają ci stworzyć własne] rzeczywistości.

Nancy uczestnicząca w jednym z moich treningów cierpiała na brak poczucia własnej wartości, co ograniczało jej zdolność do ułożenia życia w wymarzony sposób. Miała zawsze poczucie, ze nie zasługuje na to, co najlepsze i dlatego poprzestawała na tym, co „dostatecznie dobre”.
Nancy odkryła źródła tego przekonania w dzieciństwie spędzonym w Brazylii, kiedy była traktowana gorzej od starszej siostry. Matka Nancy zawsze przedstawiała ją jako „drugie dziecko”, co stworzyło w umyśle Nancy przekonanie, że zawsze będzie nie najlepszą, ale drugą w kolejności. Nosiła ubrania po siostrze, także wszystkie jej zabawki należały wcześniej do siostry. Nancy musiała zdystansować się wobec tego przekonania, by pozwolić sobie na stawianie w wieku dorosłym odpowiednich i sprawiedliwych wymagań.

Inną emocją, która często czai się w umysłach ludzi, jest złość. Przywiązują się do złości na rodziców za to, jak ich wychowali, na małżonka za to, że jest przyczyną rozczarowania, na los za liczne niesprawiedliwości.
Ta złość jątrzy się w ich nieświadomości hamując przepływ naturalnej mocy kształtowania życia. Tak intensywnie skupiają się na negatywnych uczuciach, ze są ślepi na moc przebaczenia i zdystansowania się.

Niekiedy negatywne wspomnienia zaśmiecają umysł i wypełniają przestrzeń niezbędną dla wyobraźni i kształtowania życia zgodnie z pragnieniem. To niedobrze, że dzieją się złe rzeczy, ale przywiązywanie się do psychicznych szczątków fatalnych wydarzeń czyni niekiedy więcej szkody niż one same.
Jeśli ludzie chcą – potrafią darować nawet najbardziej haniebne przeżycia i odciąć się od nich.
Serce ludzkie jest wyjątkowo elastyczne i musisz mu zaufać, zęby zdystansować się wobec wspomnień, które cię obciążają.

Czasami, aby stworzyć sobie lepszą rzeczywistość, musisz odżegnać się od różnych sytuacji, takich jak toksyczny związek czy poniżająca praca.
Pamiętam, ze przed kilku laty zajmowałam się przypadkiem pary związanej toksycznym związkiem. Eric i Sarah torturowali siebie za pomocą krytyki, złości i przykrych zachowań.
Kiedy spytałam ich, dlaczego są razem, pomimo tego, ze są ze sobą nieszczęśliwi, żadne me potrafiło udzielić logicznej odpowiedzi.
Gdy omawialiśmy ich związek, zarówno Eric jak i Sarah zaczęli dostrzegać, że poprzez kurczowe trzymanie się beznadziejnej sytuacji oboje unikali ułożenia sobie niezależnego życia.
Zgodnie przyznali, ze boją się stworzyć sobie nową rzeczywistość.
To wyznanie doprowadziło do wytworzenia takiego poziomu świadomości, że zdali sobie sprawę z potrzeby zakończenia związku, i udało im się tego na spokojnie dokonać.

Bez względu na to, jakie emocje lub przekonanie w sferze nieświadomej powstrzymuje cię przed ukształtowaniem własnej rzeczywistości, możesz nauczyć się dystansować wobec nich, przypominając sobie inne lekcje, które już opanowałeś — świadomości i dobrych chęci. Kiedy uświadomisz sobie przeszkody i będziesz miał dobre chęci, zęby je przezwyciężyć, dasz sygnał światu, ze jesteś gotowy do podjęcia życia, które będzie dla ciebie najwłaściwsze.

Cherie Carter-Scott – Jeśli życie jest grą oto jej reguły

Polecam także

• Bez granic

• Nowy stan świadomości

• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość

• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

• Jak pokonać lęk przed zranieniem?

• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

• Autentyczna zmiana myślenia

• Przestań się okłamywać

Akceptacja naszej…nieakceptacji

01 Środa Paźdź 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

akceptacja, colin sisson, doskonalenie, klucz do samopoznania, nieakceptacja, rebirthing, Rozwój, samoakceptacja, samorozwój, sisson, wybaczenie, zrozumienie, Świadomość


Często ludzie nie lubią siebie i chcąc się zmienić, podchodzą do tego w sposób, który trzyma ich na drodze samoodrzucenia.
Innymi słowy, ponieważ nie akceptują i nie kochają siebie takich, jakimi są, z całą ich brzydotą, zmarszczkami, myślami, uczuciami itd., uznają istniejącą sytuację za ,,złą”.
A więc próbują zmienić siebie w tak zwaną ,, lepszą” osobę przyjmując nowe role – bycia kimś duchowym, miłym i kochającym, osobą dającą, zdrową itd.
Ten typ własnej zmiany spowodowany jest lękiem przed brakiem miłości i niezdolnością do zaakceptowania siebie takich, jakimi byliśmy przedtem, a więc próbujemy być kimś innym, kimś kto w rzeczywistości nie jest wobec siebie prawdziwy.

Prawdziwa zmiana siebie i prawdziwa duchowość ma miejsce jedynie wówczas, gdy całkowicie kochamy i akceptujemy całego siebie, co obejmuje nasze ciało, nasz umysł, nasze uczucia i nawet nasze ego.
Jest to też nauką stawania się bardziej sobą i akceptowania tego, kim naprawdę jesteśmy. Trzeba jedynie abyśmy rozluźnili się, cieszyli życiem, żyli, kochali, czasami byli podobni do dzieci w tym, by nie traktować siebie zbyt poważnie, a przede wszystkim byśmy zaakceptowali swoją nieakceptację.

Prawdziwa Samoakceptacja rozpoczyna się, kiedy zaczynamy akceptować fakt, że nienawidzimy części siebie.
Na tym etapie będą w naszym życiu rzeczy, z którymi prawdopodobnie nie będziemy mogli dojść do porozumienia, ponieważ po prostu uważamy je za niesmaczne i nieprzyjemne.
Dobrze.
A zatem wszystko co musimy zrobić, to przyznać się do tej nieakceptacji – nic więcej.
Udawanie, że się coś lubi, kiedy naprawdę się tego nienawidzi, jest jedynie odgrywaniem innej roli i subtelną formą tłumienia przez nieszczerość z samym sobą.
Jeśli nie lubimy jakiejś części siebie, powiedzmy naszego gniewu czy części fizycznego ciała, możemy powiedzieć do siebie ,,Któregoś dnia to pokocham, ale teraz właśnie kocham się za to, że tego nienawidzę”.

Kluczem do całej kwestii miłości siebie i akceptacji, jest rozluźnienie, bycie sobą i akceptowanie naszej nieakceptacji.

Sedno w tym, że samoakceptacja jest możliwa bez konieczności osiągnięcia stanu jakiejś wyimaginowanej doskonałości.
Samorealizacja niekoniecznie oznacza doskonałość, lecz w zamian za to oferuje nam możliwość życia z akceptacją naszej niedoskonałości (Niedoskonałości będącej fałszywym i negatywnym przekonaniem, jakie mamy o sobie i świecie).
Perfekcjonista to ktoś, kto nienawidzi części siebie, lecz żąda doskonałości od siebie i swojego otoczenia, by ukryć i skompensować swoją nieakceptację.

Samoakceptacja oznacza dojście do porozumienia ze sobą teraz, takimi jakimi jesteśmy, ze wszystkimi naszymi winami, słabościami, błędami i niedociągnięciami w tej samej mierze co z naszą siłą. Samoakceptacja jest łatwiejsza, gdy zdamy sobie sprawę, że wszystkie nasze negatywności jedynie należą do nas, a nie są nami.

Samoakceptacja staje się łatwa, gdy przestajemy identyfikować się z naszymi błędami.
Możemy robić błędy, ale z pewnością nie jesteśmy tymi błędami.

Prawdziwa religia uczy, że pierwszym krokiem do zbawienia, jest przyznanie się, że „zgrzeszyliśmy”, w przeciwieństwie do bycia „grzesznikiem”. Trzeba abyśmy rozpoznali nasze błędy, zanim będziemy mogli je naprawić. Pierwszym krokiem w kierunku stania się silnym jest rozpoznanie, że mamy obszary słabości.

Wiele technik samodoskonalenia, mówi o zmianie, co może sugerować zmianę w „lepszą” osobę czy kogoś innego. Gdybyśmy uznali to za prawdę, cały sens byłby stracony.
W zdrowej zmianie chodzi o to, byśmy zmienili się z osoby, którą myślimy, że jesteśmy (uwarunkowanie), w osobę, którą naprawdę jesteśmy.
Nie możemy zmienić się w kogoś innego, kogo może podziwiamy, takie próby kończą się jedynie graniem ról i negowaniem naszego prawdziwego ja.
O zdrowym pragnieniu zmiany możemy mówić wówczas, gdy chcemy wzrastać i doświadczać nowego bardziej niż negować coś w sobie albo czas i miejsce, w którym się znajdujemy.

Jeśli zmiana jest spowodowana nieakceptacją tego, kim jesteśmy, będzie sztuczna i tymczasowa, gdyż tłumimy tę część siebie, której nie kochamy.

Tysiące ludzi dało się wciągnąć w liczne ostatnio systemy samodoskonalenia, gdyż nienawidzą części siebie, a po jakimś czasie dziwią się, czemu początkowe podbudowujące efekty nie są trwałe.

Zdrowa zmiana jest silniej stymulowana pragnieniem poznania samego siebie niż chęcią zmiany w inną osobę.

Przez pewien czas pracowałem nad samodoskonaleniem, ale teraz moim celem jest samorozwój. Samodoskonalenie sugeruje poprawienie tego, czym już jesteśmy.
Skoro jesteśmy doskonali, jak możemy udoskonalać doskonałość.
Samorozwój jest doskonaleniem tego, co ukryte wewnątrz (naszego Prawdziwego Ja), a co wymaga tylko odkrycia i wyniesienia na powierzchnię.
Nie potrzebujemy niczego doskonalić, lecz jedynie rozwijać to, czym naprawdę jesteśmy.

Colin Sisson,  Rebirthing  – Klucz do samopoznania

Powiązane posty

• Koniec walki oznacza zwycięstwo

• Mówić: tak – czy nie?

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Wojna w Tobie trwa

• Nauka akceptacji dobrego i złego

• Droga wojownika

• Ćpun adrenaliny kontra “dobry człowiek”

• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.

Dobre i złe strony partnerstwa

11 Poniedziałek Sier 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ Dodaj komentarz

Tagi

akceptacja, bliskość, carter-scott, czułość, kobieta, meżczyzna, miłość, partnerstwo, równość, zrozumienie, związek, związki, Świadomość

Partnerstwo ma dobre i złe strony. Może ono przynieść zmiany zarówno na lepsze, jak i na gorsze w twoim życiu. Czasem potrzebne są zabiegi, służące zrównoważeniu tych skrajności. Pozytywną stroną jest, oczywiście, romantyczna namiętność, jaką spotyka się w filmach i o której czyta się w książkach. Te wspaniałe skoki adrenaliny, za sprawą gorących uczuć, bliskość wzajemna dają zakochanym poczucie przeżywania czegoś pięknego i niepowtarzalnego.
Dla większości ludzi główną korzyścią jest to, że przestali być samotni, mają z kim iść przez życie. Posiadanie partnera wiąże się z kilkoma wspaniałymi przywilejami: masz kogoś, kto cię kocha, poświęca ci uwagę, opiekuje się tobą, dotrzymuje towarzystwa, zaspokaja potrzeby seksualne, współuczestniczy w wykonywaniu różnych prac i ogólnie sprawia, że życie jest bardziej interesujące. Partner może zapewnić wsparcie, gdy go potrzebujesz, dodać odwagi, gdy czujesz strach, i przywrócić wiarę we własne siły, gdy ją tracisz. W najlepszym wydaniu partnerstwo będzie satysfakcjonującym związkiem, w którym dzielicie się swymi najskrytszymi myślami, przyznajecie do swoich słabości, rozwijacie się w nowych, często zaskakujących kierunkach i macie wspólnie nadzieje i marzenia.
Ciemna strona bycia w związku jest dokładnym przeciwieństwem dobrodziejstw tego stanu rzeczy: nie będziesz już sam, a to oznacza utratę niezależności. Nie będziesz już odrębną jednostką. Musisz nabrać umiejętności radzenia sobie ze sprawami, wynikającymi z różnic między wami – w zakresie stylu, tempa i sposobów komunikacji, nawyków i preferencji. Musisz radzić sobie z problemami życia codziennego, związanymi z obecnością drugiej osoby. Twój partner ma przecież swoje pomysły, uczucia, aspiracje, nawyki, dziwactwa i problemy, które powinny być dla ciebie tak samo ważne jak twoje własne. Innymi słowy, musisz zrobić w swoim życiu miejsce dla drugiej osoby. Kiedy dokonujesz wyborów i podejmujesz decyzje, konieczne są wspólne uzgodnienia. Nie możesz już tak, po prostu, robić tego, co chcesz i kiedy chcesz, nie biorąc pod uwagę zdania partnera. Musicie dokonywać ustaleń w każdej sprawie, zaczynając od tego, kto ile miejsca zajmie w łóżku, kończąc na tym, ile pieniędzy można wydać. Niezbędna jest gotowość do kompromisów, byście obydwoje mogli być szczęśliwi.
Znamienny jest przykład Gail. Pojechała z córką do kurortu na przepięknej wyspie i tam, ponieważ obie były zachwycone okolicą, kupiła apartament. Zrobiła to bez porozumienia z Victorem, od niedawna mężem, bo od lat przyzwyczajona była do sarriodzielnego podejmowania decyzji. Gdy wróciła do domu, mąż miał jej za złe, że pominęła go przy tak ważnym zakupie, i czuł się dotknięty. Dał jej do zrozumienia, że poczuł się zlekceważony i wykluczony z ich związku.
Gail uświadomiła sobie, że popełniła błąd i że musi brać pod uwagę preferencje i uczucia Victora w takim samym stopniu jak własne, podejmując decyzje dotyczące ich obydwojga.
Pozostawanie w związku łączyć się może z koniecznością zmiany planów, bowiem trzeba dostosować się do sytuacji nieprzewidzianej, w jakiej może się znaleźć druga osoba, do potrzeb czy pragnień partnera. Partnerstwo wymaga rezygnacji z kontroli nad wszystkim i podejmowania indywidualnych decyzji. Gdy byłaś sama, przyzwyczaiłaś się do robienia tego, na co miałaś ochotę i wtedy, kiedy chciałaś. Pojawienie się towarzysza w twoim życiu nagle zmieniło wszystko. Życie z kimś może powodować pewne komplikacje i wymusza wprowadzenie zmian, także takich, które nie zawsze są ci na rękę.
By stworzyć udany związek, musisz zaakceptować pozytywne i negatywne aspekty partnerstwa. Trzeba nauczyć się przyjmować wyzwania ze spokojem, próby z wiarą w sukces, a do problemów podchodzić w sposób twórczy. Związek partnerski to transakcja hurtowa i nie da się angażować w niego połowicznie: będą ci potrzebne wszystkie twoje zasoby, cała wola i umiejętność tworzenia harmonii. Będziesz wykorzystywała wielką potęgę swoich uczuć jako wsparcie cię w chwilach najtrudniejszych.

Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków

Powiązane posty:

• Lęk przed zaangażowaniem w związku

• Zasady udanego związku miłości

• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

• Toksyczny związek, jak go uniknąć?

Czy jesteś otwarty?

03 Niedziela Sier 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

carter-scott, gra, lekcje, lekcje od wszechświata, lekcje od życia, otwartość, otwarty umysł, pogłębienie, wgląd, wolność, wybór, zrozumienie, Świadomość, życie

Otwartość oznacza chłonność i wrażliwość.

Życie udzieli ci wielu lekcji.
Żadna ci się jednak nie przyda, dopóki nie zdasz sobie z nich sprawy i nie otworzysz się na ich wartość.

Będziesz pobierał te lekcje codziennie i choćby okazały się nawet bardzo trudne, musisz zmienić swój sposób widzenia i postrzegać je jako dary lub przewodników na drodze do życia zgodnego z prawdziwym sobą.

Setki ludzi na moich treningach doświadczają głębokiej przemiany związanej ze zrozumieniem, ze każde wydarzenie w ich życiu ma ich czegoś nauczyć o sobie. Kiedy przyjmujesz lekcje od życia, bez względu na to, jak są niemiłe lub trudne, dokonujesz istotnego pierwszego kroku, by odkryć autentyczne „ja” i swój cel Zaczynasz hołdować podstawowej postawie otwartości.

Często ludzie pytają mnie, jak te lekcje rozpoznać Odpowiadam, że lekcje są dla każdego oczywiste, chodzi tylko o to, jak się wówczas postrzega świat.
Jeśli patrzy się przez pryzmat oporu, można wpaść w złość lub zgorzknienie, a wtedy hamuje się rozwój wewnętrzny człowieka .Ten, kto patrzy przez pryzmat otwartości i jasnego sądu, lepiej pojmie naukę płynącą z różnych sytuacji życiowych.

Łatwo dostrzec w tych lekcjach szansę, ponieważ są one atrakcyjne.
Znaczący awans w pracy jest określoną lekcją – odpowiedzialności i dobrych chęci.
Zaangażowanie się w nowy romans udziela lekcji zaufania i kompromisu.  Świeżo upieczony rodzic pobiera lekcję cierpliwości i dyscypliny.
Te lekcje łatwo rozpoznać ponieważ są atrakcyjnie opakowane.
Zachowanie otwartości wobec nich nie jest zbyt trudne.

Trudniej rozpoznać lekcje, które wydają się ciosem od życia .
Te lekcje podane są w mniej atrakcyjnym opakowaniu i powodują, ze większość ludzi zaczyna patrzeć przez pryzmat oporu.
Kiedy nie jesteś otwarty na owe lekcje, utrata pracy wydaje się katastrofą, a nie szansą opanowania lekcji przebaczenia lub elastyczności.
Doznanie zawodu miłosnego może wydawać się kryzysem, nie zaś szansą przyswojenia lekcji dobroci i braku przywiązania. Jeśli masz dziecko z upośledzeniem, możesz uważać, ze spotkała cię kara, a me dostrzeżesz, ze jest szansa zgłębienia wartości leczenia lub pomocy.
Chociaż te mniej pociągające lekcje mogą być przykre, często są najwspanialszym darem.

Ostatnio otrzymałam lekcję cierpliwości.
Wiedziałam, ze muszę się jej nauczyć, bo nieustannie przytrafiały mi się sytuacje, w których czułam pośpiech, rozdrażnienie i irytację.
To była nieodzowna lekcja, ale postrzegałam ją przez pryzmat oporu, zanim potrafiłam dostrzec szansę jej opanowania. Byłam przekonana, że w tej określonej sytuacji muszę koniecznie wszystko zrobić szybko na swój sposób i ze pojawiająca się frustracja nie wiąże się z potrzebą opanowania przeze mnie lekcji cierpliwości Lekcja została zakamuflowana przez mój opór.

Jak przejść od oporu do otwartości?
Najpierw trzeba sobie uświadomić pojawienie się uczucia oporu. Fizycznie opór przejawia się w zaciśniętych szczękach, napięciu w klatce piersiowej lub wzdychaniu. Na poziomie psychicznym znajduje wyraz w takich myślach, jak „Czemu muszę zajmować się tym problemem? Nie chcę tego, nie potrzebuję, to mi się nie podoba”.  Kiedy odkryjesz, gdzie w twoim ciele lub umyśle umiejscowił się opór, łatwiej rozpoznasz go w przyszłości.

Następny etap polega na przypomnieniu sobie, że masz wybór.
Możesz albo trwać w oporze i czuć się złe, albo opanować udzielaną ci lekcję.
Możliwość dokonania wyboru pozwoli ci dostrzec, ze panujesz nad oporem i możesz decydować o tym, jak sobie radzić z wyzwaniami życia.

Ostatni etap polega na zadaniu sobie pytania:
„Czy chcę zrezygnować z oporu i opanować daną lekcję?”
Pamiętaj, jeśli pragniesz żyć zgodnie z autentycznym „ja”, musisz być otwarty na opanowanie wszystkich otrzymanych lekcji, abyś stał się człowiekiem, jakim chcesz się stać.
Jakie zatem lekcje od życia – wywołują twój opór?

Cherie Carter-Scott – Jesli życie jest grą oto jej reguły

Powiązane posty :

• Przypadki nie istnieją

• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją – historia Dana

• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.

• Skąd się biorą wypadki?

• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu

Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?

30 Środa Lip 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 2 Komentarze

Tagi

akceptacja, colin sisson, dojrzałość, konflikt, niesprawiedliwość, przebudzenie, samoakceptacja, sisson, spokój, sprawiedliwość, sprzeczność, walka, wewnetrzne przebudzenie, wewnętrzna walka, zrozumienie, Świadomość


Sprawiedliwość jest tylko ludzkim wynalazkiem.
Iluzją, zgodnie z którą wszystko trzeba dopasować do schematu „zły i dobry”, „słuszny i niesłuszny”.

Jest to jedno z wielu naszych oczekiwań wobec ludzi – mają zachowywać się tak, jak chcemy, by spełnić nasze wyobrażenie o tym, jaki powinien być świat.

Ale niewiele rzeczy pasuje do zaprogramowanych nam wyobrażeń,
ponieważ rzeczywistość ciągle się zmienia i spotykamy różnych ludzi.

Nasze żądanie sprawiedliwości mało ma wspólnego z rzeczywistością, w której pełno jest wypadków, wojen, zbrodni, głodu, klęsk żywiołowych, katastrof itd.

Zdaje się to wskazywać na fakt, że sprawiedliwość jest mitem.

Wzrasta przestępczość, pojawiają się katastrofy  i zostawiają za sobą tysiące ofiar.
Wobec tego wszystkiego żądanie sprawiedliwości wydaje się nieuzasadnioną, narzuconą z zewnątrz ideą i jest tylko jeszcze jednym powodem przysparzania sobie zmartwień.

Mamy dwa sposoby odpowiedzi na taką sytuację : albo będziemy reagować gniewem lub poczuciem krzywdy i czuć się bezradnymi ofiarami, albo będziemy szczęśliwi w sposób, który nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością, lecz zależy tylko i wyłącznie od stopnia wewnętrznej samoakceptacji; decyzja należy do nas.

Chodzi o to, że zdrowsza wydaje się preferencja, nie zaś żądanie sprawiedliwości.
Obrażanie się na jej brak w niektórych sytuacjach i okolicznościach zabiera tylko naszą energię.

„Ależ oburzenie na akty niesprawiedliwości w tym świecie jest najzupełniej naturalne” – powiemy.
Nie jest naturalne, jest głupotą.
Oczekiwanie lub żądanie czegokolwiek jest uzależnieniem;
– naturalne jest tylko preferowanie sprawiedliwości.

Gdy sami jesteśmy uporządkowani, nasz świat się nie rozpadnie, gdy ktoś potraktuje nas niesprawiedliwie.
Zachowując spokój i dystans, możemy zrobić o wiele więcej dla sprawiedliwości na świecie, niż dając się obezwładnić silnym emocjom, będącym reakcją na żądanie sprawiedliwości.
Oburzenie, poczucie krzywdy, gniew.
Wytrącenie z równowagi przez jakikolwiek czynnik zewnętrzny – jest neurotyczne.
Karzemy samych siebie, bombardując się negatywnymi emocjami, kiedy nasze żądanie sprawiedliwości od innych nie zostaje spełnione.

Większość z nas wymaga sprawiedliwości od wszystkich swych związków z innymi.
„Nie masz prawa tego robić, skoro ja nie mogę”.
„Ja nie mógłbym ci tego zrobić”.
„To nie w porządku”.
Wymagamy sprawiedliwości i równości.
Gdy jej nie dostajemy, złościmy się i jesteśmy nieszczęśliwi.

Niektórzy traktują związki międzyludzkie jak grę na punkty.
Jeśli ty zdobyłeś punkt, ja też muszę dostać jeden.
Wszystko musi być fair.
Widzimy dzieci, które walczą między sobą, bo jedno ma o jednego cukierka więcej niż pozostałe.

I dorosłe dzieci, które spędzają czas na walce o podwyżki, ropę naftową, granice itd. Możemy mieć wszystko, czego chcemy, lecz jeśli ktoś ma więcej, czujemy urazę. Ale żadne pretensje i utyskiwania ani trochę nie przyczynią się do zmiany sytuacji a tym bardziej naszego rozwoju.

Domaganie się sprawiedliwości skierowane jest zazwyczaj w jedną stronę – liczy się to, czego „ja chcę„. Domagając się sprawiedliwości w sposób obwarowany warunkami – „prawa człowieka są najważniejsze, o ile wszyscy myślą tak jak my” -odmawiamy sprawiedliwości tym, którzy się od nas różnią.

Domaganie się sprawiedliwości w świecie zewnętrznym jest jednym ze sposobów unikania odpowiedzialności za panowanie nad własnym życiem.
Zamiast ubolewać, że coś jest niesprawiedliwe, dochodząc do tego drogą porównywania i osądzania, weźmy życie w swoje ręce, zastanówmy się, czego chcemy, i róbmy wszystko, by to osiągnąć.

COLIN P. SISSON
WEWNĘTRZNE PRZEBUDZENIE

Powiązane posty:
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?

• Ciemna noc duszy

• Panta rei – energia dokoła nas

• Przestań się okłamywać

• Koniec walki oznacza zwycięstwo

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Wojna w Tobie trwa

Historia pewnego przebudzenia

16 Poniedziałek Czer 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

colin sisson, doświadczenie jedności, integracja, jedność, oświecenie, podróż w głąb siebie, przebudzenie, sisson, wgląd, zrozumienie, Świadomość


Pewnego popołudnia, w roku 1980, stałem na szczycie wzgórz Waitakere wznoszących się nad miastem Auckland.
Moje życie było jednym wielkim bałaganem.
Rozpadało się moje małżeństwo, byłem bez pieniędzy i miałem tylko kilku bliskich przyjaciół, którym mogłem zaufać i opowiedzieć o swoich najbardziej osobistych sprawach.
Byłem w głębokiej depresji.

Aby pobyć w samotności, zebrać myśli i oderwać się od kłopotów w domu, wsiadłem do samochodu i wkrótce znalazłem się na drodze prowadzącej w góry. Zatrzymałem się w miejscu, skąd miałem rozległy widok, i zobaczyłem miniaturowe miasto Auckland, rozpostarte w dole, rozlewające się poza zasięg mojego wzroku.
Stałem tam, a miasto nie robiło na mnie żadnego wrażenia. Zbyt pochłonięty byłem rozmyślaniem o tym, jak źle obchodzi się ze mną świat – klasyczny przypadek „syndromu biedactwa”.
Biorąc pod uwagę wszystko, czego dokonałem, wydawało mi się to niesprawiedliwe. Wyjechałem kiedyś bronić swojego kraju w Wietnamie, a po powrocie witali mnie jedynie przeciwnicy tej wojny, tak jak bym był jakimś zbrodniarzem wojennym.
Wiele było we mnie rozgoryczenia z tego powodu.
Kochałem moją żonę, ale pomimo wszelkich starań, jakich oboje dokładaliśmy, nie mogliśmy nic zrobić, aby nasze małżeństwo dobrze funkcjonowało. A cały mój wysiłek, który włożyłem w poradnictwo, pomaganie innym w ułożeniu sobie życia? Jak na Ironię, oto właśnie ja, pouczający innych, sam nie mogłem uporządkować własnego życia.

Nagle mój wzrok przyciągnęło odbicie promieni słonecznych w jednym z okien gdzieś daleko, daleko w dole. Mój umysł podążył za tym światłem, zastanawiając się, co też w tej chwili robili mieszkańcy tego domu: przygotowywali posiłki, spędzali miło czas z przyjaciółmi, oglądali telewizję, kochali się, czytali? Na kilka minut zapomniałem o sobie i swoim bólu.

W jednym momencie poszerzyłem horyzont swojego ograniczonego myślenia i dołączyłem myśli o tym, co inni mogą teraz robić.
Rozciągnąłem pole mojego myślenia jeszcze dalej i rozważałem, co w tym momencie może robić pół miliona mieszkańców Auckland. Stałem tam i patrzyłem na nich wszystkich, jak bym był kimś niezwykle potężnym, może nawet Bogiem.
Nie byłem już Colinem Sissonem, zagubionym i zranionym, ale kimś oderwanym od bólu i bardzo przytomnie obserwującym potęgę ludzkiego życia rozpościerającego się w oddali.
Dało mi to poczucie nieskończoności i jedności, których nie doświadczyłem od czasów młodości. To poczucie jedności sprawiło, że zdałem sobie sprawę, iż wszechświat jest niewiarygodnie potężny i nie tylko ja jestem jego cząstką, ale również on jest częścią mnie.

Poczułem wówczas łączność z samym sobą i zaczynałem dostrzegać, że mógłbym, do pewnego stopnia, sprawować kontrolę nad moim osobistym światem, choć jeszcze wtedy nie wiedziałem, jak to osiągnąć.

Doświadczenie to zapoczątkowało głębokie zmiany w moim życiu.

Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że życie to coś więcej niż tylko to, co j a czuję, myślę czy robię.

Uświadomiłem sobie, że jestem częścią ogromnego strumienia energii, do którego mogłem się podłączyć i doświadczyć siebie pełniej i cudowniej.

Doświadczenie to nauczyło mnie również, że zmieniając jedynie punkt skupienia uwagi, mogę zmienić swoje samopoczucie. Zrozumiałem między innymi, że – w jakiś dziwny sposób – uczucia zależą od myśli, na których się w danej chwili skupiam.
Do tamtej chwili przeczytałem chyba większość dostępnych książek na temat pozytywnego myślenia i dowiedziałem się, że negatywne myślenie powoduje negatywne rezultaty, natomiast pozytywne myślenie przynosi rezultaty pozytywne.
Można jednak znać wszystkie teorie na świecie, ale kiedy się cierpi, znaczą one tyle, co kropla wody w oceanie życia.
Sama wiedza ma niewielkie znaczenie, dopóki się czegoś naprawdę nie doświadczy. Wydawało się, że stojąc tam, na wzgórzu, patrzyłem na świat i na nowo doświadczałem siebie.
Poczułem, że zaczęło się we mnie budzić coś jeszcze bardziej niezwykłego – nowe poczucie uczestniczenia w pełni życia.

Kiedy rozejrzymy się dookoła, zobaczymy świat przesycony cierpieniem, nieszczęściem, pełny nie kochanych istot, walczących o miłość, aprobatę, uznanie, władzę, reputację, kontrolę, pieniądze, przyjemności i za wszelką cenę unikających bólu.

Czy po to się narodziliśmy?

Wszyscy szukają prawdy, ale poszukiwanie to jest dla wielu trudne.
Możemy je sobie ułatwić, kiedy zdamy sobie sprawę, że każdy z nas ma w sobie bezcenny dar, który tylko czeka, aby go odkryć.
Jak znaleźć prawdę?
Prawdy się nie znajduje.
Do prawdy trzeba się przebudzić przez proces wewnętrznych odkryć. Oznacza to, że prawda jest w każdym z nas i czeka, aby ją dostrzec. A kiedy to się stanie, dostrzegamy również cały nasz potencjał. To z kolei prowadzi do uświadomienia sobie, że życie to dar.
Nie jest to nagroda lub coś, na co trzeba sobie zasłużyć. Życie należy do nas w takiej formie, w jakiej chcemy.

Tamtego dnia, stojąc na szczycie góry, patrząc na miasto, dokonałem największego odkrycia w życiu. Jestem we wszystkim i wszystko jest we mnie. Nic nie istnieje oddzielnie.

Kiedy schodziłem z góry ze łzami ulgi na policzkach i z postanowieniem rozpoczęcia nowego życia, nie zdawałem sobie sprawy, jakie czekają mnie jeszcze niezwykłe wydarzenia. Właśnie miała rozpocząć się moja podróż poprzez czas cierpienia i chwile wielkich radości. Kiedy teraz, dziewiętnaście lat później, kończę pisać tę książkę, wydaje mi się, jakbym żył kilka razy w tak krótkim czasie.

Sisson Colin P. – Podróż w głąb siebie

Spodobał Ci się post? Może zainteresują cię także :

• Zrób coś inaczej niż dotychczas !

• Nie zakładaj nic z góry

• Panta rei – energia dokoła nas

• Dobre wibracje

• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji

• Afirmacje, sztuka zmiany życia

• Przyjemność i szczęście bez granic…?

Lęk przed zaangażowaniem w związku

15 Niedziela Czer 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 7 Komentarzy

Tagi

bliskość, carter-scott, czułość, DDA, Jeśli miłość jest grą, miłość, partnerstwo, relacja, uczucia DDA, zaangażowanie, zrozumienie, związek, Świadomość

Budowanie bliskości to działanie. Choć przyciąganie i tzw. chemia są dla intymności niezwykle ważne, partnerzy mogą też wzmacniać wzajemne więzi, stosując specyficzne metody.

Podstawowa metoda budowania intymności polega po prostu na tym, że otwierasz do siebie „drzwi” i uczciwie po­zwalasz partnerowi, by zobaczył, kim naprawdę jesteś. Po­przez mówienie trudnych prawd o sobie – tych, z których niekoniecznie jesteś dumna – oferujesz mu szansę ujrzenia twej najbardziej ludzkiej strony. Ujawniając lęki, troski, za­zdrości czy niewygodne fakty dotyczące przeszłości, odsła­niasz się przed partnerem. Jesteś bezbronna i podatna na zranienie. Pragniesz, by w pełni zaakceptował cię taką, jaka jesteś.

Dzielenie nadziei, życzeń i marzeń wiąże silnie partnerów. To ważny element związku.
Tak jak przyjaciele z dzieciństwa, którzy w ciemnościach szeptem zwierzają się ze swoich marzeń, partnerzy mają szanse dzielić ze sobą najskrytsze pragnienia i pogłębiać wzajemne zaufanie. Odkrywanie zakamarków myśli jest za­proszeniem partnera do strzeżonego, prywatnego świata i sy­gnałem, że jest kimś wyjątkowym i oczekiwanym. Ukrywa­nie wznosi mury, odkrywanie tworzy mosty. Do ciebie należy wybór – mury czy mosty.

Zwykłe spędzanie czasu na byciu po prostu razem to „za­praszanie” intymności. Gdy leżysz cicho obok swego partnera i słuchasz jego serca i oddechu, wiążecie się na podstawo­wym energetycznym i ludzkim poziomie. Każde z was zaczy­na przejmować rytm drugiego, co pozwala na powstanie no­wego rytmu „my”.

Etap zaangażowania

Zaangażowanie to przejście od postawy: „chyba chcę tego związku” do: „wiem, że chcę tego związku”. To moment, gdy przechodzisz od niepewności do pewności, od wahania do działania i od „być może” do „tak”. Pojawia się ono wtedy, gdy zakończysz proces oceniania i czujesz się ze swoim wybo­rem na tyle pewnie, że opowiadasz się za nim z przekonaniem.

To, że wkraczasz w etap zaangażowania, nie oznacza, że uwolniłaś się już od obaw, ani też, że jesteś w stu procentach pewna, że to, co masz zamiar zrobić, jest naprawdę dobre. Oznacza tylko, że część twojego „ja” wierzy, że jest to dobre, ale ty mimo wszystko jesteś gotowa podjąć ryzyko, jeśli oka­że się to niedobre. Zaangażowanie oznacza, że kładziesz wszystko na jedną szalę.

Allie i Dirk znali się prawie rok, kiedy on trafił do szpita­la. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi, budowali intymną więź, ciągle poznając się nawzajem. Allie coraz pewniej czuła się w związku. Kiedy zobaczyła Dirka, leżącego na sali poope­racyjnej, podłączonego do skomplikowanej aparatury, ogar­nęło ją dziwne wzruszenie i pomyślała: „Zawsze chcę się nim opiekować”. Wiedziała, że w tym momencie dokonał się w niej głęboki przełom, i przeżywała swoje emocje. Oddała bez reszty serce Dirkowi.

Rzecz jasna, obydwoje partnerzy muszą się zaangażować, jeśli związek ma być trwały. Gdy jedna osoba jest w pełni od­dana, a druga nie, relacja, mimo tej nierównowagi, może przetrwać przez krótki czas, ale potem wkradają się niecier­pliwość i pretensje. Na szczęście Dirk odczuwał podobnie jak Allie i teraz są szczęśliwą, oddaną sobie parą.

Lęk przed zaangażowaniem

Niektórzy ludzie bronią się przed zaangażowaniem, ponie­waż obawiają się, że popełnią błąd.
Może mają na swoim koncie serię pomyłek, za które się w duchu biczują. Jeśli od­czuwają ból związany z myśleniem: „nie powinnam była ni­gdy związać się z…” lub żal: „to była największa pomyłka w moim życiu”, to jest prawdopodobne, że pozostaną zamk­nięci, niechętni i oporni wobec perspektywy ponownego za­angażowania się.

Zanim będą w stanie znowu wejść w kolejny związek, mu­szą sobie wybaczyć i wyleczyć rany. To jest coś, co każdy człowiek musi zrobić sam dla siebie; nikt nie może zrobić te­go dla innej osoby.
To samotna podróż.
Partner może tylko stworzyć warunki sprzyjające wyjawieniu lęków i cierpliwie czekać, aż druga strona zechce z tego skorzystać. Jeśli okres czekania przedłuża się, a partnerowi brak już cierpliwości, wtedy musi zdecydować: zostaje czy odchodzi.

Jeśli właśnie ty jesteś osobą, która chce, ale nie potrafi przejść od „być może” do „tak”, to musisz podjąć uzdrawiającą podróż. Musisz zajrzeć w głąb siebie, by sprawdzić, co właściwie jest tego powodem. Jaki lęk cię powstrzymuje? Rozpoznanie go wskaże, jakiego rodzaju terapię powinnaś sobie zastosować.

Niektórzy ludzie chcą gwarancji, że wybór, którego doko­nują, jest słuszny, że „to jest to”. Lucy ma 35 lat i zerwała kilka relacji, gdy tylko wkraczały w fazę zaangażowania, po­nieważ nigdy nie była całkowicie pewna, że wybrany przez nią mężczyzna jest tym właściwym. Obawiała się konse­kwencji złej decyzji.

Zaangażowanie zawsze wiąże się z podjęciem pewnego ry­zyka.
W życiu nic nie jest gwarantowane, więc najlepsze, co można uczynić, to szukać głęboko w sercu własnej prawdy, i gdy serce mówi, że ta osoba jest tą, której pragniesz, trzeba uwierzyć i skoczyć.
Możesz nigdy nie nabrać absolutnej pewności, że postępujesz właściwie, ale w najgorszym razie otrzymasz bardzo pożyteczną lekcję życia, a w najlepszym -znajdziesz się na szczytach królestwa miłości i doświadczysz radości błogosławionego związku.

Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków

Powiązane posty:

• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością

• Toksyczny związek, jak go uniknąć?

• Idealne partnerstwo

• Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !

11 Środa Czer 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 41 Komentarzy

Tagi

10 zasad budowania związku, akceptacja, carter-scott, Cherie Carter-Scott, gra, jeśli życie jest grą, partnerstwo, pomoc, relacja, szczęście, wsparcie, zrozumienie, związek, związki, Świadomość

Związek może ci służyć jako nieformalny „warsztat życia”, gdzie poznasz siebie i dowiesz się, jak możesz rozwijać się w wymiarze osobowym.
Autentyczna relacja może mieć przemożny wpływ na twoje życie. Może dać ci szansę znacznie lepszego i doskonalszego poznania siebie; uświadomić, czego naprawdę chcesz; rozświetlić drogę do emocjonalnej i duchowej głębi, udzielić cennych lekcji życia. Dzięki niej możesz wzrastać i rozwijać się jako istota ludzka, i to jest chyba najistotniejszy wpływ.

Definicja rozwoju mówi, że jest to „ekspansja, wzrost lub zwiększanie”.
Związki nie tylko dodają nowej jakości naszemu życiu; one dodają też nowej jakości naszemu wnętrzu. Poszerzają horyzonty i perspektywy, wyostrzają świadomość własnych możliwości, zwiększają nasze zasoby energetyczne i otwierają możliwości pokonania wyzwań.
Energia wyzwolona dzięki prawdziwemu związkowi popycha nas do rozwoju, tak że stajemy się więksi, silniejsi, lepsi, mądrzejsi i „prawdziwsi” jako ludzie.

Autentyczny stały związek zapewnia wiele różnych dróg rozwoju. Przede wszystkim, obecność kochanej osoby w twoim życiu tworzy zupełnie nowe możliwości.
Może ci otworzyć drzwi, o których istnieniu nie wiedziałaś, i pokazać opcje, których nawet nie rozważałaś, wiodąc życie samotne.

Bycie w związku może odkryć twoje osobiste problemy, które wymagają terapii, może poszerzyć twoje granice i nauczyć cię, jak tworzyć więzi na wyższym poziomie. Ukochana osoba staje się partnerem w procesie twego rozwoju, a ty w procesie jej rozwoju, i kroczycie wspólną drogą, zmieniając życie.

Nowe perspektywy

Ludzie posiadają określone cechy, właściwości, które sprawiają, że są istotami niepowtarzalnymi. Do cech tych należą między innymi: wiedza, zainteresowania, zdolności, pasje i doświadczenia życiowe. Kiedy dwie osoby łączą się, każda wnosi do związku swoje przymioty. Każdy z partnerów zyskuje okazję dzielenia się nimi, ofiarowania ich drugiej osobie, jak cennych darów.
Zanim Sara poznała Benjiego, nigdy nie miała zbyt wielu okazji do spędzania czasu na łonie natury, bo nikt z jej otoczenia nie miał takich zainteresowań. Poza tym nie czuła takiej potrzeby. Była dziewczyną z miasta, całkiem zadowoloną z tego, że jedyną wędrówką, którą musi podejmować w niepogodę, jest droga przez supermarket. Benji dla odmiany był skautem i stale gdzieś wędrował, jeździł na obozy, zaspokajając w ten sposób swoją potrzebę bycia bliżej natury. Namówił Sarę, by wybrała się z nim na trzydniowy biwak nad jeziorem, ze spaniem w namiocie i gotowaniem na ognisku. Początkowo dziewczyna była niezdecydowana, bo nigdy nie uczestniczyła w podobnych eskapadach, ale ufała Benjiemu, więc się zgodziła.
I to była przygoda jej życia. Nauczyła się, jak rozstawiać namiot, rozpalać ognisko, określać czas według położenia słońca, jak zaznaczać przebytą trasę, by znaleźć drogę do obozu, jeśli zabłądzi. Wszystko to ją fascynowało, a pod koniec była naprawdę zauroczona. Dzięki Benjiemu pokochała przyrodę – zaszczepił w niej pasję, która teraz ich łączy.
Sara, opowiadając mi tę historię, uświadomiła sobie, jak jej perspektywy poszerzały się za sprawą różnych partnerów w jej życiu. Paul wprowadził ją w krainę muzyki Boba Dyla-na, Michael nauczył lepszego gospodarowania, Christopher zaprosił ją na rodzinną farmę w Irlandii i pokazał świat, o którego istnieniu nie miała pojęcia, Abe zaś, artysta, wprowadził ją w tajniki sztuki użytkowej. Garncarstwo pozostało jej ulubionym hobby.

Kochana osoba może cię wiele nauczyć. Zaangażowanie się w relację z nią owocuje lepszym poznaniem jej zainteresowań czy pasji i daje możliwości korzystania z nabytych przez nią doświadczeń. W rezultacie masz większe pole do działania.
Ty w zamian dajesz partnerowi takie same możliwości, co sprawia, że perspektywy znacznie się poszerzają.

Rozszerzanie strefy komfortu

Bycie w związku już z definicji powoduje, że zbliżasz się do skraju twoich osobistych granic.
Będziesz zmuszony do przekraczania własnych ograniczeń i wychodzenia poza strefy, które są dla ciebie codziennością.

Zanim ty i wybrana przez ciebie osoba stworzyliście związek, byliście zdolni sprawnie poruszać się każde w swoich fizycznych, emocjonalnych, umysłowych granicach.

Czasem ośmielaliście się wyjść poza ustalone obszary, jeśli życie tego wymagało, ale jeśli nie byliście szczególnie zainteresowani pogłębianiem rozwoju swojej osobowości, prawdopodobne jest, że pozostawaliście wyłącznie w obrębie wygodnej dla siebie strefy.

Obecność liczącej się dla ciebie osoby zmienia to, ponieważ wnosi ona w związek własne potrzeby i pragnienia, które mogą sprawić, że będziesz zmuszona do wyjścia poza obszar komfortu.

Zwykle ujawnia się to w najbardziej banalnych sytuacjach, jak na przykład w przypadku Penny. Będąc typową domatorką, musiała przekroczyć swoje granice, by pozostać w związku z Warrenem, zdecydowanym ekstrawertykiem, który uwielbiał spotkania i czuł się najlepiej w gronie przyjaciół. Penny przytoczyła opowieść z początku ich znajomości, gdy Warren poprosił ją, by poszła z nim i piątką jego znajomych na mecz piłkarski. Nie chciała. Obawiała się, że Warren odejdzie gdzieś z kolegami, a ona nie będzie wiedziała, o czym rozmawiać z ich żonami. Na szczęście Penny miała bardzo mądrą terapeutkę, która wyjaśniła jej problem przekraczania granic strefy własnego komfortu. Poszła na mecz, a inne kobiety dołożyły starań, by czuła się swobodnie.

Konieczność przekroczenia granic strefy komfortu może też dotyczyć ważniejszych spraw. Harris, kardiochirurg, który wierzył, że naukowa medycyna jest jedyną opcją, spotkał i pokochał Judy, bioenergoterapeutkę. Musiał wyjść poza swoje przekonania, by słuchać opowieści Judy o medycynie alternatywnej, i zdobyć się na szacunek dla pracy swojej ukochanej.

W związku potrzebna jest określona ilość wymiany typu daję – i – biorę. Ty i partner musicie negocjować, kto ma się do kogo dostosować i kiedy.
Potykając się na wyboistej drodze życia, musicie nauczyć się rozciągać strefę komfortu, dla dobra waszego związku. Na początku może to być boleśnie odczuwane, ale potem doświadcza się już tylko normalnego bólu, związanego z rozwojem.

Wzajemne wspieranie się

Kilka lat temu wybraliśmy się z mężem do Afryki Południowej. Zamierzaliśmy zwiedzić kopalnię diamentów i gdy już mieliśmy wsiąść do windy, by zjechać siedemset metrów pod ziemię, zamarłam. Spojrzałam w dół i zrozumiałam, że po prostu nie jestem w stanie uczestniczyć w tej wycieczce do wnętrza ziemi. Byłam tak przerażona, że ledwie zdołałam wykrztusić: „Jedź sam, kochanie. Ja zostanę tutaj”.

W tamtym momencie osiągnęłam kres swojej strefy komfortu. Nie mogłam zmusić się, by wejść do windy. Mój mąż zrobił bardzo prostą rzecz: wziął mnie za rękę i powiedział: „Jestem tu z tobą. Będzie dobrze, nie zostawię cię ani na chwilę”. Spojrzałam mu w oczy i pozwoliłam, by jego wsparcie przeniosło mnie te kilka centymetrów dalej, za próg windy.

Wsparcie partnera może zaprowadzić cię na szczyty (lub w głębiny). Może być filarem, o który się wesprzesz, gdy będziesz słaba, albo wiatrem, który pozwoli ci rozwinąć skrzydła. Z kolei twoje wsparcie może pomóc partnerowi odejść od postawy „nie potrafię” i stać się impulsem do rozwoju na wielu poziomach. To esencja tego, co określa się słowami: „być dla siebie nawzajem”.

Wsparcie może mieć różne formy. Gdy partnerka traci wiarę w siebie, wesprzesz ją, przypominając jej wcześniejsze dokonania. Kiedy Lori uświadomiła sobie, że kończy się termin wykonania dużego projektu, wpadła w panikę i doszła do wniosku, że nie da rady go skończyć. Jej partner, Stefan, posadził ją naprzeciw siebie i przypomniał wszystkie projekty, które zrobiła w przewidzianym terminie, co na nowo odbudowało jej wiarę we własne zdolności.

Wsparcie może też mieć formę ciągłego wzmacniania.
Stefan przechodził przez trudny okres poszukiwania pracy. Kiedy ogarniało go zwątpienie, Lori powtarzała mu wciąż, że wierzy w niego i w jego zdolność osiągania celu. Umiała zarazić Stefana swą wiarą, pomagając mu przetrwać ciężkie chwile.

Można też przekazywać wsparcie przez określone działania.
Załóżmy, że twój partner nosi się z zamiarem napisania powieści, marzy o tym. By go wesprzeć, możesz choćby uporządkować dodatkowy pokój, mogący służyć jako miejsce do pracy, czy znaleźć kilka fachowych książek, które byłyby przydatne.
Tymi drobnymi działaniami przekazujesz bez słów swoje wsparcie dla jego zamierzeń.

Jak widzisz, związek dostarcza partnerom niezliczonych okazji do wspierania się i pomagania sobie w przekraczaniu własnych ograniczeń i wchodzeniu na nowe, nieznane terytoria.
Wsparcie może być potężną siłą, ułatwiającą każdemu z was proces osobistego rozwoju.

Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków

Zainteresował Cię temat? Poczytaj także :

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem

• Związki: Splot miłości i nienawiści – cześć I

• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych – cześć II

• Seks, impotencja i wolność

• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?

• Zasady udanego związku miłości

Demon zazdrości

06 Piątek Czer 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 10 Komentarzy

Tagi

afirmacje, miłość, poczucie własnej wartości, pozamałżeński, praca ze sobą, przyjaźń, ray, relacja, samooakceptacja, umowa, zasługujesz na miłość, zdrada, zdrady, zrozumienie, związek, związki, Świadomość


S. Ray: Zasługuję na miłość

„Pozamałżeńskie związki były powodem coraz częstszych kłótni pomiędzy Tony’m a Maureen. Maureen stała się bardzo wybuchowa i płaczliwa, podczas gdy Tony był coraz mniej dyskretny w sprawie swoich romansów. Maureen twierdziła, że życzy sobie związku monogamicznego, a mimo to nie próbowała rozejrzeć się za kimś innym, komu również zależałoby na wyłączności.
Tony utrzymywał, że chce swobody seksualnej i kobiety, która będzie to tolerować, a jednak nie starał się znaleźć takiej partnerki.

Po przeanalizowaniu korzyści, uzyskiwanych przez każde z nich okazało się, że Tony celowo szukał sposobu sprowokowania niezadowolenia Maureen. Był przyzwyczajony do dezaprobaty swojej matki, więc podtrzymywał dalej tę grę.

Przywykł też do gwałtownych uczuć i zmiennych nastrojów
– w ten sposób komunikowała się z nim matka.

A ponieważ Maureen to osoba spokojna, jego intrygi były metodą wyprowadzania żony z równowagi: żeby rozhuśtać jej emocje w takim stopniu, do jakiego był przyzwyczajony.

Rola Maureen w tej grze polegała na poczuciu, że zajmuje drugie miejsce w uczuciach swego ojca.
Jako jedyna córka była bardzo przywiązana do niego i bez przerwy zazdrosna o to, że matka go ma. Dlatego odtwarzała rywalizację o miłość ojca w układzie z Tonym (sporo starszym od niej i podobnym z wyglądu do jej ojca).

Zaproponowałam Maureen, żeby zaczęła aprobować postępowanie Tony’ego (wtedy on przestanie dostawać swoją nagrodę) i zajęła się przepracowaniem stłumionych uczuć kazirodczych.

Tony’emu poradziłam, żeby podjął odpowiedzialność za to, do czego wykorzystuje swoje związki pozamałżeńskie.
Po tych poradach sytuacja pozornie się pogorszyła: prawda wyszła na jaw i nastąpił wybuch. Tony i Maureen rozeszli się.
Jednak po kilku dniach zadzwonili, każde osobno, prosząc o pomoc w zmianie swoich stereotypowych wzorców postępowania.

Zaproponowałam im następujące afirmacje:
Ja, Maureen, odtąd pochwalam postępowanie Tony’ego i podejmuję odpowiedzialność za swoją zazdrość.
Im więcej swobody daję Tony’emu, tym bardziej on mnie kocha.
Skoro mogę już żyć bez Tony’ego, nie robi mi różnicy, czy ma inne partnerki.
Ja, Maureen, już nie mam potrzeby widzieć w Tony’m swojego ojca i walczyć o jego miłość.
Ja, Maureen, nie chcę już dłużej tłumić kazirodczych uczuć do ojca.
Ja, Tony, podejmuję odpowiedzialność za zawieranie umów dotyczących moich układów pozamałżeńskich.
Ja, Tony, staram się nie wykorzystywać swoich pozamał-żeńskich związków do manipulowania.
Ja, Tony, już nie mam potrzeby ustawiania Maureen w roli mojej matki.
Ja, Tony, pozwalam teraz Maureen komunikować się otwarcie i zgodnie. Nie są mi już potrzebne dramatyczne wybuchy, do których przyzwyczaiłem się w dzieciństwie.

Ponieważ Maureen nie mogła mieć gwarancji, że Tony będzie jej wierny, zgodziła się przerobić pierwszą z proponowanych przeze mnie afirmacji, aby lepiej znosić całą tę sytuację i nie wywierać na niego presji.
Kiedy Tony zobaczył jej aprobującą postawę, nie mógł w to uwierzyć.
Najpierw poczuł się bardzo zdezorientowany, gdyż nie był w stanie znieść aprobaty, a przedtem sądził, że jej sobie życzy.
Dla niego gra się skończyła: już nie było starej nagrody.
Mimo to dalej próbował aranżować tę samą sytuację.
Rozeznanie w motywach, leżących u podłoża jego gry, pomogło Tony’emu w końcu z niej zrezygnować.

Maureen również zajęła się przepracowaniem swoich kazirodczych uczuć za pomocą analizy snów i stwierdziła, że jest o wiele bardziej rozluźniona. Jej nastawienie do związku z Tony’m stało się bardziej dojrzałe i wspólnie uzgodnili, że mają prawo do układów pozamałżeńskich w bardzo ograniczonym wymiarze.

Zazdrość nie jest miłością.
Miłość nie jest zazdrością.
Miłość nie jest potrzebą. Miłość nie jest własnością. Miłość nie jest inwestycją. Miłość nie jest kurczowym chwytem. Miłość nie jest ograniczaniem. Miłość nie jest zakazywaniem. Miłość nie jest niewolą. Miłość nie jest niewolnictwem. Miłość nie jest zależnością. Miłość nie jest posiadaniem.

Zazdrość to nie miłość. Wyobraź sobie świat bez zazdrości.

Aby poradzić sobie ze szczególnie silnym uczuciem zazdrości możesz próbować następujących wizualizacji, które złagodzą Twoje emocje:

Wyobraź sobie, że możesz być z kim zechcesz i jak długo zechcesz, a Twój partner jest z tego zadowolony.
Wyobraź sobie, że czujesz się naprawdę dobrze, widząc swego partnera z kim innym.
Wyobraź sobie, że nawet Cię wzrusza, że gdzie indziej może mu być równie przyjemnie jak z Tobą.
Wyobraź sobie, że czujesz się naprawdę świetnie, dzieląc swego partnera z kimś innym.
Wyobraź sobie, że Twój partner czuje się naprawdę świetnie, dzieląc Ciebie z kimś innym.
Wyobraź sobie, że wcale się nie boisz, że ta druga osoba może zająć Twoje miejsce;
Wyobraź sobie, że wcale nie musisz się martwić, że zostaniesz sama.
Wyobraź sobie, że wszyscy obdarzają innych miłością bez poczucia winy.
Wyobraź sobie, że każdy człowiek jest zadowolony widząc, jak jego ukochana czy ukochany obdarza innych coraz większą miłością.
Wyobraź sobie potężną siłę przyciągania, działającą z taką mocą, że wszyscy dostają tyle miłości, ile im potrzeba.

Wielu ludzi, którzy znaleźli się po przeciwnej stronie zazdrości, czują się jakby byli w niebie. I niekoniecznie są w jakimkolwiek stopniu poligamiczni.
Często nadal wolą absolutną wyłączność.
Ale mają alternatywę, możliwość wyboru.
I uwielbiają tę swobodę.

Zazdrość – obecny strach przed przyszłą stratą – objawia się na jeden lub wiele następujących sposobów:

– żądanie uwagi tylko dla siebie,
– nieufność,
– krytycyzm,
– zawziętość,
– przymus odpłacania pięknym za nadobne,
– autodestrukcja,
– ograniczanie wolności drugiej strony i
– pozbawianie jej przyjemności.

Zazdrość jest często uważana za uczucie wrodzone, jednak uważna obserwacja demaskuje ją jako nieświadomie nabyte narzędzie zniewalania partnera.
Zazwyczaj można to prześledzić wstecz aż do dzieciństwa, gdzie odnajdujemy uczucie bycia lekceważonym czy dyskryminowanym.

To dobry pomysł – zrozumieć, że to, czym często się przejmujemy,
w rzeczywistości wcale nas nie martwi
.
Zwykle na nowo przeżywamy uczucie pierwotnego bólu, gdy tymczasem partner i tak nie jest w stanie skompensować czy zastąpić miłości rodzicielskiej.

Ponieważ większość z nas rodzice przygotowali do życia w związkach wyłącznych, tylko z jednym partnerem, więc też jako dorośli oczekujemy, że ta jedna relacja zapewni nam maksimum dobrego samopoczucia i satysfakcji.
Tymczasem układ tego typu, który często przekształca się w uzależnienie, daje zwykle fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy uzależnienie jest w zaawansowanym stadium i człowiek potrzebuje coraz większych dawek, żeby mógł czuć się szczęśliwy.

Jeżeli Twoje szczęście zależy od kogoś innego, łatwo możesz się znaleźć w tarapatach.

Jeżeli ciągle będziesz myśleć, że źródło miłości jest gdzieś na zewnątrz, poza Tobą, to będziesz żyć w nieustannym lęku, że zostaniesz sama, że stracisz swego towarzysza, że on zechce spędzać za dużo czasu bez Ciebie.
A wtedy powstaje zagrożenie, że wszystko to spowodujesz na zasadzie samospełniającego się proroctwa. Negatywne myślenie ma siłę sprawczą.
Innymi słowy, możesz kochać drugą osobę bez lęku czy obaw tylko wtedy, jeżeli Twoje poczucie własnej wartości nie jest od niej zależne.
Potwierdzanie się i upewnianie w dobrym mniemaniu o sobie pomaga uwolnić się od strachu i pozwala partnerowi kochać Cię jeszcze bardziej.

Jak sądzę, intuicyjnie wiesz, że tam, gdzie panuje zazdrość, prawdziwa miłość nie ma szans powodzenia.
Jak sądzę, wiesz także, że nie musisz od razu rezygnować z monogamii, żeby wyzbyć się zazdrości. Sądzę również, że chyba już wiesz, jaki jest na to sposób.
Dobrą metodą jest ciągłe podnoszenie swojej samooceny i umawianie się z partnerem.
Zaś najlepszym rozwiązaniem wydaje się umowa pomiędzy Wami, że obydwoje chcecie utrzymać aktualny stan, przynajmniej dopóki nie uznacie, że macie ochotę zrobić inaczej. Wtedy musicie po prostu umówić się na co innego.

Najważniejszą rzeczą jest wewnętrzne zobowiązanie zaangażowania się w dobre funkcjonowanie podstawowej relacji. Wtedy w sprawie dodatkowego układu trzeba tylko zadać pytanie: czy służy on podtrzymaniu mego głównego związku?
Gdyby ludzie decydowali się na otwarte relacje dopiero po zadaniu takiego pytania i uzyskaniu pozytywnej odpowiedzi, a wtedy oczyszczali się za pomocą afirmacji dotyczących funkcjonowania w otwartych związkach, to prawdopodobieństwo zniszczenia ich podstawowego układu byłoby o wiele mniejsze. Jeśli natomiast nie możesz odpowiedzieć na to pytanie twierdząco i mimo to ruszasz do przodu, wkraczasz na niebezpieczny teren.
Jeżeli nadal jesteś zazdrosny, to musisz się do tego przyznać i zabrać się do podnoszenia swojej samooceny. I nie miej sobie tego za złe. Tymczasem masz tu parę afirmacji, które możesz wypróbować.
Afirmacje na temat zazdrości:
Jeśli masz inne związki:
1. Ja, ………………., od tej chwili podejmuję odpowiedzialność za umawianie się z moim partnerem co do innych związków.
2. Ja, ………………. , od tej chwili podejmuję odpowiedzialność za swoją zazdrość i przestaję oskarżać o nią partnera.
3. Im częściej ja,……………….. , wygrywam, tym lepiej czuję się, gdy wygrywają inni, a im częściej oni wygrywają, tym więcej ‚ ja wygrywam. W ten sposób wygrywam cały czas.
4. Im mniej ja, ……………… , jestem zależna, tym bardziej jestem kochana.
5. Im więcej swobody ja,…………………, daję swemu partnerowi, tym bardziej on mnie kocha.
6. Im mniej ja, …………………., potrzebuję swego partnera, tym bardziej on mnie kocha.
7. Ja, ……………., nie mam nic przeciwko temu, żeby mój partner wchodził w inne związki, i sobie również daję do tego prawo.
8. Ja, ………………, wchodzę w inne układy z czystym sumieniem a więc poczucie winy niczego nie zakłóca.
9. Ja, …………………, chcę, żeby mój partner w innych układach miał taki sam spokój ducha.
10. Ja, ………………., staram się o to, żeby inne relacje nie służyły mi do manipulowania. (Jestem świadoma swego celu i biorę odpowiedzialność za tę sprawę).
11. Odkąd ja,………………., już mogę żyć bez………………., nie ma znaczenia, czy jest związany z kim innym czy nie.
12. Im więcej mój partner jest z innymi, tym bardziej interesujący i inspirujący jest dla mnie.
13. Ja, ……………… , z radością przyjmuję wszystko, co przyczynia się do wzbogacenia doświadczeń mego partnera.
14. Gdy ja i mój partner kochamy się wzajemnie, to i ta trzecia osoba również zyskuje więcej miłości.
15. Gdy……………….kocha………………., ja,………………., czuję się bardziej kochana przez nich oboje. Dzięki temu dostaję więcej miłości.
16. Kiedy ja,………………… , dzielę się osobami, które kocham, to więcej miłości jest u; obiegu i ja też dostaję jej więcej.
17. Im większą ilość ludzi ja, ………………… , darzę miłością, tym więcej jej mam i tym szczęśliwszy jest mój partner.
18. To, że ta druga jest nadzwyczajna, może wyjść tylko na dobre mojemu partnerowi.
19. Nie ma nic złego w tym, że pragnę rozwijać się poprzez inne związki.
20. Ci, których kocham, akceptują siebie nawzajem.
21. Moja matka akceptuje moje życie seksualne.
22. Mój ojciec akceptuje moje życie seksualne.
23. Mój duszpasterz akceptuje moje życie seksualne.
24. Bóg akceptuje moje życie seksualne. Chrystus chciał, żeby mi na niczym nie zbywało.
25. Ja, ………………., jestem dobrego zdania o sobie niezależnie od tego, czy mam tylko jednego mężczyznę, czy jest ich więcej.
Ja,…………………, mam prawo do posiadania wielu partnerów seksualnych.
26. Ponieważ jestem istotą boską, mogę wybierać i chcę wziąć odpowiedzialność za swoje wybory.

(Miłość jest jak zaczarowany pieniążek. Im więcej jej dajesz, tym więcej dostajesz z powrotem).
Jeśli chcesz zachować wyłączność:
1. Ja, ………………., jestem dobrego zdania o sobie niezależnie od tego, czy mam tylko jednego partnera, czy nie.
2. To dobrze, że ja,…………………., wybieram wyłączność. Mam zaufanie do swojej decyzji.
3. Ja, ……..t„……, teraz jestem zdecydowana na życie w monogamicznym związku i mogę swobodnie zmienić zdanie w dowolnym momencie.
4. Moje relacje z…………………..z każdym dniem stają się coraz bogatsze i bardziej satysfakcjonujące.
5. Ja, …………………., nie potrzebuję już niczego udowadniać za pomocą posiadania innych związków.
6. Ja, ……………, już nie chcę załatwiać porachunków z partnerem, za pomocą posiadania innych związków.
7. Jedna osoba może dać mi wszystko, czego potrzebuję, i pełnąr satysfakcję.
8. Ja, ………………., teraz już wiem, że mój partner, ……………….może zaspokoić wszystkie moje potrzeby.
9. Współżycie seksualne z…………………z każdym dniem sprawią mi coraz większą przyjemność.
10. Wiem, że to, co wybrałam, jest dobre dla mnie, i nie osądzam innych z powodu ich wyborów.

S. Ray: Zasługuję na miłość

Podobał ci się post? Zerknij na te:

• Zasługujesz na miłość i przyjemność!

• Toksyczny związek, jak go uniknąć?

• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

• Jak prowadzić dyskusje?

• Idealne partnerstwo

• Poczucie niepewności i gniew – w związku. DDA.

• Nie zakładaj nic z góry

• Nie istnieją błędy – tylko lekcje

Zabijanie nie jest… złe?

31 Sobota Maj 2008

Posted by ME in Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Bóg, ego, godlewski, moment boskości, morderstwo, transformacja, wszechświat, zabijanie, zrozumienie, zrozumienie śmierci, Świadomość, śmierć, śmierć dzieci, śmierć niewinnych

Wszechświat niczego nie ocenia.
Wszystko co istnieje, istnieje w pewnym celu i dokonuje samo w sobie.
Jest to pełny proces, który nie jest zły czy niedoskonały.
Tylko umysł ocenia, że niektóre wydarzenia są złe.
To umysł wytworzył dualizm dobra i zła.

Dla ewolucji wszechświata nic nie jest złe, wszystko ma swoje miejsce i jest na coś „potrzebne”.
We wszechświecie cały czas zachodzą procesy tworzenia i niszczenia.

Cała natura akceptuje siebie i wszystko co jest w jej polu ma swoje miejsce.

Przykładowo umysł określa zabijanie jako złe i niemoralne.
Nie jest „złe”. Umysł określił to tak na podstawie twierdzenia, że śmierć jest „zła”.
Zasadniczo, sama śmierć jest tylko zmianą ruchu energii.
Śmierć jest czysta sama w sobie i istnieje w równowadze z narodzinami.

Umysł nazwał „zabiciem” pewne zdarzenie w rzeczywistości. Zabijanie nazwał niemoralnym. Tworzenie dobrym. A jedno i drugie po prostu istnieje jako jedno z wielu wydarzeń we wszechświecie.

Kiedy zwierzę zabija inne zwierzę – jest to naturalne. To czysty proces rozwoju natury. Kiedy dzikie zwierze zabija, robi to dla własnego przetrwania.
Może powstać pytanie, dlaczego świadomość wykształciła takie formy, by zabijały inne formy?
Odpowiedź jest prosta. Dlatego, że wszechświat doświadcza i przejawia pełny wachlarz wibracji, także wibracje lęku i walki.
Kiedy człowiek zabija inne zwierzę, kwestia jest już sporna.
Umysł dopatruje się czegoś „złego”, czy niemoralnego. Kiedy człowiek zabija innego człowieka, umysł ocenia to coś jako bardzo złego.
Wiele religii nakłada kary za zabijanie ludzi, w innych jest to bardziej akceptowane (zwłaszcza w pewnych sytuacjach). Istnieje wiele punktów widzenia.
Jeśli ktoś chce zabijać i tak go nikt nie powstrzyma. Wolna wola. Jeśli potrzebuje doświadczać zabijania, będzie dążył do doświadczenia tego.

Warto spróbować spojrzeć na tą sprawę zupełnie czysto i bez wtórnej oceny umysłu.
Energia ciągle krąży w przyrodzie. Nieustannie się zmienia.
Niektóre stworzenia pobierają energie z rośli, inne ze zwierząt. Tak czy inaczej, wszystko ulega przemianie.

Kiedyś i tak ciało umrze i odda energię dla wszechświata, nieważne czy to ciało rośliny, czy zwierzęcia. Nieważne też czy zostanie zjedzone, spalone czy uschnie w ziemi. Wszystko i tak krąży w nieustannym procesie wymiany energii.
Tylko człowiek ocenił, że jakoby mięso jest gorsze do jedzenia niż roślina… Choć to ma swoje uzasadnienie w tym, że mięso roślin jest czystsze energetycznie, ponieważ nie zawiera w swoim polu uczuć i emocji, tak jak mają to zwierzęta.
Tu znów przychodzi wybór możliwości doświadczania.
Jeśli ktoś chce doświadczyć bólu, lęku, pomieszania, sam będzie dążył do sytuacji która mu to zagwarantuje. Skutek sam nastąpi.
Jeśli ktoś zabija, poniesie konsekwencje i stworzy sobie określoną przestrzeń do życia. Będzie to przestrzeń pełna niskich energii.

Nie jest to „złe.”

Jednak jest odbierane jako niemiłe, szczególnie jeśli człowiek nie jest świadomy skąd się to bierze.
Na aktualnym etapie ewolucji człowiek jest już w stanie porzucić zabijanie na korzyść uczucia miłości.
Jest to możliwość z reguły nie dostępna dla „młodszych” stworzeń w ewolucji.
Jest wyborem wolnej, świadomej woli, czy zabijać, czy nie.

Natura dostarcza nam jedzenia w odpowiednich ilościach. Tu tylko kwestia wyboru.
Istota, która otworzy się na wibrację miłości, nie potrzebuje zabijać.
Wchodzi ona na poziom współczucia i głębokiego zrozumienia istnienia.
Z takiego poziomu nie zanurza się w emocji nienawiści.

Zamiast walczyć – akceptuje, zamiast zabijać – kocha.
Jest to Twój indywidualny wybór, w jakich wibracjach się obracasz.
Czy są one pełne lęku i nienawiści, czy miłości i spokoju.
Nic tu nie jest lepsze, nic gorsze.
Kwestia w tym, czego chcesz teraz doświadczać, jak chcesz się czuć.
Istota ludzka intuicyjnie wie, że zabijanie innych jest niekorzystne także dla niej samej.
Nawet jeśli nie rozpatrywać tego logicznie, w głębi czuć niechęć do zabijania.
Świadomość szybko poznaje wibrację nienawiści i nie potrzebuje jej w nadmiarze doświadczać.
Idąc tylko za intuicją, a nie za lękiem i poczuciem zagrożenia – człowiek by nie zabijał.

Odejście bliskiej osoby, krewnego, przyjaciela – wszystkie te zdarzenia są często trudnym i pełnym cierpienia doświadczeniem.
Ludzie, którzy doświadczyli śmierci bliskiej osoby najczęściej bardzo cierpią. Uważają śmierć za coś bardzo złego, szczególnie jeśli śmierć nastąpiła w okresie młodości bliskiej osoby.
Warto się przyjrzeć śmierci. Dostrzeżenie tego procesu z innej perspektywy może uwolnić od cierpienia. Śmierć jest to przemiana energii wszechświata.
Całą kwestię cierpienia z powodu śmierci stworzył umysł.
To on, na podstawie oceny przywiązał się do danej osoby. Postawił warunki szczęścia.
„Przyjaciel daje mi szczęście. Muszę mieć związek, by czuć się szczęśliwy.
Te osoby przynoszą mi szczęście.
Jeśli ta osoba umrze, nie będzie już tego, co ona mi daje.”
Dlatego powstaje smutek, poczucie utraty.
Jednak co naprawdę stracił umysł?
Stracił obietnicę możliwości doświadczania szczęścia przez tą osobę.
Już tej osoby nie ma, odeszła, dlatego nie będzie mi dawała szczęścia.
Ego płacze nad sobą a nie nad drugą osobą.
Doznaje poczucia straty.
Dusza, która odeszła pozostawiła na ziemi swoje ciało. Zatopiła się w przemianie energetycznej wszechświata. Podążyła za falą życia.
Jest to dla niej naturalne i korzystne. Dlaczego więc płakać i się smucić?
Cierpienie przychodzi wtedy, kiedy ego uzależnia się od danej osoby
.
Im większe uzależnienie, tym większe cierpienie i większy lęk przed utratą.
Ego śmierć postrzega jako koniec wszystkiego, a w tym pozbawienie możliwości doświadczania szczęścia.
Ego boi się śmierci, boi się tego nieznanego, co wszystko kończy.
Boi się, że już nigdy nie będzie mogło doświadczać szczęścia.

Ponad ego śmierć nie istnieje.
Jesteś wszechświatem, który nieustannie się zmienia. Jesteś świadomością wszechświata, które przejawia się w pewnym stworzonym ciele. Nie jest ważne czy to ciało żyje fizycznie, czy leży martwe. Wszechświat nadal jest świadomy siebie. Ta świadomość nie ginie.
Po prostu nie przejawia się już w tym martwym ciele. Ty jako przejaw wszechświata jesteś nieśmiertelny. Umiera tylko ciało, a wraz z nim sztuczna tożsamość, do której tak przywiązało się ego. Kiedy poczujesz, ze jesteś częścią totalnego procesu miłości, śmierć stanie się naturalna. Będzie ona częścią ciągłego i nieustannego ruchu energii.
Oczywiście ciało może nadal reagować lękiem na śmierć, czy na ból.
Jest ono zaprogramowane – wyuczone i uwarunkowane.
Minie wiele czasu, zanim ciało nauczy się przejawiać z całkowitym rozluźnieniem i otwartością na wszelkie zdarzenia.
Jednak zanim to nastąpi, mentalnie podjąć już próbę uwolnienia od cierpienia spowodowanego lękiem przed śmiercią.

~P. Godlewski Moment boskości

Powiązane posty

• Czemu boimy się śmierci?

• Czy przeraża Cię Pustka?

• Los, karma, wolna wola?

• Prawo przyczyny i skutku

• Reinkarnacja?

• Przebudzenie.

• Czy można zmienić karmę?

• Czy śmierć jest największym złem?

• Inne spojrzenie na reinkarnację

Spogladaj głębiej…

24 Sobota Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Zen, Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

ego, guru, mello, miara, minuta mądrości, mistrz, mądrość, mędrzec, sens, uczony, Zen, zmiana, zrozumienie



Prawdziwy sens tragedii

Pewien ptak codziennie chronił się w suchych gałęziach drzewa,
stojącego pośród rozległego pustynnego krajobrazu.
Razu pewnego trąba powietrzna wyrwała drzewo z korzeniami, i
biedny ptak musiał przelecieć co najmniej sto mil, nim znalazł
sobie nowe schronienie.
Dotarł wreszcie do lasu, gdzie drzewa uginały się od owoców.
– Gdyby uschnięte drzewo ocalało, nic nie skłoniłoby ptaka, by
wyrzekł się bezpieczeństwa i poszybował w przestworza.

Nieszczęścia mogą prowadzić do rozwoju. Trzeba tylko zrozumieć lekcję jaka sie w nich kryje.

Punkt widzenia
Kiedy jeden z uczniów przyszedł pożegnać się z Mistrzem przed
powrotem do rodziny i interesów, prosił go o coś, co mógłby zabrać
ze sobą.
Mistrz rzekł:
– Stale rozważaj te trzy rzeczy, które ci teraz powiem: to nie
ogień jest gorący, lecz ty tak go odbierasz.
To nie oko widzi, lecz twój umysł.
To nie cyrkiel zakreśla koło, lecz kreślarz.

Właściwa miara
Pewien podróżny, który spodziewał się po Mistrzu wielkich rzeczy,
bardzo się rozczarował zwyczajnymi słowami, którymi ten zwrócił
się do niego.
– Przybyłem tu w poszukiwaniu Mistrza – zwierzył się jednemu z
uczniów – a znalazłem tylko zwykłego człowieka, niewiele
różniącego się od innych.
Uczeń odpowiedział:
– Mistrz jest szewcem z nieskończoną ilością nagromadzonej skóry.
Przycina ją i szyje na miarę twojej stopy.

Puste słowa
– Czego szukasz? – zapytał Mistrz uczonego, który przyszedł do
niego z prośbą o kierownictwo duchowe.
– Szukam życia – brzmiała odpowiedź.
Mistrz odrzekł:
– Jeśli chcesz żyć, słowa muszą umrzeć.

Poproszony później o wyjaśnienie, powiedział:
– Czujesz się zagubiony i bezradny, bo przebywasz w świecie słów.
Karmisz się słowami, zadowalasz się nimi, a w rzeczywistości ich nie potrzebujesz lecz samej rzeczy.
Jadłospisem nie zaspokoisz głodu. Żadne sformułowanie nie ugasi twego pragnienia.

Przywiązanie do przeszłości
– Nie wiem, co przyniesie mi dzień jutrzejszy, chce więc być
zawsze przygotowany – Powiedział raz zapobiegliwy uczeń do Mistrza
– Boisz się „jutra” – a nie zdajesz sobie sprawy, że rozpamiętywanie „wczoraj” może być równie niebezpieczne. – odpowiedział Mistrz.

Uduchowiony?
Pewien człowiek, znany ze swego uduchowienia, udał się do Mistrza
i powiedział przygnębiony:
– Nie potrafię się modlić. Nie rozumiem Pism.
Nie potrafię odprawiać ćwiczeń, które zalecam innym…
Zostaw więc to wszystko – powiedział z uśmiechem Mistrz.
– Jakżeż mogę to zrobić? Przecież uważa się mnie za świętego człowieka i mam w tych stronach wielu zwolenników.
Mistrz odpowiedział z westchnieniem:
– Dziś świętość jest nazwą bez rzeczywistości.
A przecież jest prawdziwa tylko wtedy, gdy jest rzeczywistością bez nazwy.

Wgląd
Pewien pisarz przybył do klasztoru, by napisać książkę o Mistrzu.
– Ludzie mówią, że jesteś geniuszem.
Czy to prawda? – zapytał.
– Możesz tak powiedzieć – odpowiedział Mistrz, bez nadmiaru
skromności.
– A co sprawia, że ktoś staje się geniuszem?
– Zdolność rozpoznawania.
– Rozpoznawania czego?
– Motyla w gąsienicy, orła w jaju, i świętego w egoiście.

Mocne Ego
Gorliwy uczeń wyraził pragnienie nauczania innych Prawdy i zapytał
Mistrza, co o tym sądzi.
Mistrz odpowiedział:
– Zaczekaj.
Co roku uczeń przychodził z tym samym pytaniem i za każdym razem
Mistrz dawał mu tę samą odpowiedź:
– Zaczekaj.
Pewnego dnia zapytał Mistrza:
– Kiedy będę gotowy do uczenia?
Mistrz odrzekł:
– Kiedy opuści cię nadmierne pragnienie uczenia innych.

A. de Mello „Minuta mądrości”

Powiązane posty:

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Nie zadręczaj się!

• Historia Dana

• List ojca do syna. Wyznanie.

• Najwłaściwszy moment

• A mistrz mu odpowiedział…

• Minuta mądrości

Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

06 Wtorek Maj 2008

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 5 Komentarzy

Tagi

budda, buddha, buddyzm, chwasty, doświadczenie, filozofia, krople, Medytacja, mistrz, morze, ocean, spokój, suzuki, umysł, wodospad, Zen, zrozumienie, życie

„Kiedy odczuwamy piękno rzeki, kiedy jesteśmy zjednoczeni z wodą, intuicyjnie jednoczymy się też z naszą wewnętrzna naturą”

Byłem w Parku Narodowym Yosemite, gdzie widziałem ogromne wodospady.
Najwyższy z nich ma 1340 stóp wysokości (408 metrów) i woda spada z niego jak kurtyna zrzucona z wierzchołka góry.
Nie wydaje się spadać szybko, jak można by się spodziewać, odległość sprawia, że wygląda, jakby spadała bardzo powoli. I woda nie spada jako jeden strumień, lecz jest podzielona na wiele malutkich strumyczków.
Z daleka przypomina kurtynę.
Myślę, że spadanie z wierzchołka tak wysokiej góry musi być bardzo trudnym doświadczeniem dla każdej kropli wody.
Potrzeba czasu, wiecie, długiego czasu, aby woda w końcu dotarła do podstawy wodospadu. I wydaje mi się, że można do tego przyrównać nasze ludzkie życie.

W naszym życiu spotykamy wiele trudnych doświadczeń. Ale jednocześnie, pomyślałem, woda pierwotnie nie była rozdzielona, lecz była jedną całą rzeką.
Tylko wtedy, gdy jest rozdzielona, ma jakąś trudność w spadaniu.
Jest tak, jakby woda była pozbawiona jakiegokolwiek uczucia, kiedy jest jedną rzeką. Tylko wtedy, gdy jest rozdzielona na wiele małych kropel, może zacząć mieć czy wyrażać jakieś uczucia.

Zanim się urodziliśmy, nie mieliśmy żadnych uczuć, byliśmy zjednoczeni z wszechświatem.
Jest to zwane „nic prócz umysłu”, „esencją umysłu” albo „wielkim umysłem”. Kiedy poprzez narodziny oddzielamy się od tej jedności, tak jak woda spadająca z wodospadu rozdzielona jest przez wiatr i skały, wówczas pojawia się uczucie.
Macie trudności, ponieważ macie uczucia. Przywiązujecie się do własnego uczucia, nie wiedząc jak ono powstaje.
Kiedy nie uświadamiacie sobie, że jesteście zjednoczeni z rzeką czy wszechświatem, odczuwacie strach. Woda, czy podzielona na krople, czy też nie, pozostaje wodą.
Nasze życie i śmierć są tym samym. Gdy to sobie uprzytomnimy, zniknie lęk przed śmiercią i wszelkie trudności w naszym życiu.
Kiedy woda powraca do swojej pierwotnej jedności z rzeką, nie żywi dłużej do niej żadnego indywidualnego uczucia, odzyskuje własną naturę i znajduje spokój. Jak bardzo zadowolona musi być woda, gdy powraca do pierwotnej rzeki!
Jeśli tak jest, jakie będziemy mieli uczucie, kiedy umrzemy!
Myślę, że jesteśmy tacy jak woda w czerpaku. Znajdziemy wówczas spokój, doskonały spokój. Teraz może się to nam wydawać zbyt doskonałe, ponieważ tak bardzo jesteśmy przywiązani do naszego własnego uczucia, do naszego indywidualnego istnienia.
Jeśli o nas chodzi, na razie żywimy pewien strach przed śmiercią, ale z chwilą, gdy odzyskamy naszą pierwotną, prawdziwą naturę, pojawi się nirwana.

Kiedy je znajdziecie, będziecie mieli całkowicie nową interpretację waszego życia. Podobne to będzie do mojego doświadczenia, kiedy zobaczyłem wodę w wielkim wodospadzie. Wyobraźcie sobie! 1340 stóp wysokości.

Kiedy osiągamy to zrozumienie, znajdujemy prawdziwe znaczenie naszego życia. Kiedy osiągamy to zrozumienie, możemy pojąć piękno ludzkiego życia. Dopóki tego nie urzeczywistnimy, wszystko co widzimy jest tylko ułudą. Czasami przeceniamy piękno, czasami nie doceniamy lub ignorujemy je, ponieważ nasz umysł nie jest w zgodzie z rzeczywistością.

Bardzo łatwo mówić o tym w ten sposób, ale rzeczywiście to odczuć nie jest tak łatwo. Kiedy potraficie siedzieć w poczuciu jedności swojego umysłu i ciała, pod obserwacją świadomości, możecie z łatwością osiągnąć ten rodzaj właściwego rozumienia.
Wasze codzienne życie odnowi się bez przywiązywania do starej, błędnej interpretacji życia. Kiedy urzeczywistniacie ten fakt, odkryjecie jak bezsensowna była wasza dawna interpretacja i jak wiele podejmowaliście bezużytecznych wysiłków.
Odnajdziecie prawdziwe znaczenie życia i nawet jeśli napotkacie trudności, spadając wprost z wierzchołka wodospadu do podstawy góry, będziecie cieszyć się swoim życiem.

Chwasty

Każde istnienie jest uzależnione od czegoś innego. Ściśle mówiąc, nie ma żadnych oddzielnych indywidualnych istnień. Istnieje po prostu wiele nazw dla jednego istnienia. Czasami ludzie kładą nacisk na jedność, ale to nie jest nasze rozumienie. Żadnego aspektu nie podkreślamy w sposób szczególny, nawet jedności. Jedność jest cenna, ale różnorodność również jest cudowna.
Ignorując różnorodność ludzie podkreślają jedno absolutne istnienie, ale jest to tylko rozumienie jednostronne.
W tym rozumieniu istnieje luka pomiędzy różnorodnością a jednością. Lecz jedność i różnorodność są tą samą rzeczą, a więc jedność powinna być doceniona w każdym istnieniu. To dlatego kładziemy nacisk raczej na codzienne życie niż na jakiś szczególny stan umysłu: Powinniśmy znajdować rzeczywistość w każdej chwili i w każdym zjawisku. To jest bardzo ważna sprawa.

Zenji Dogen powiedział: „Chociaż wszystko ma Naturę Buddy, kochamy kwiaty, a nie dbamy o chwasty”. Taka jest ludzka natura.
Ale to, że jesteśmy przywiązani do jakiegoś piękna, jest samo w sobie działaniem Buddy. To, że nie dbamy o chwasty, również jest aktywnością Buddy.
Powinniśmy o tym wiedzieć.
Jeżeli o tym wiecie, przywiązanie do czegoś nie jest błędem.
Jeżeli jest to przywiązanie Buddy, to jest to nieprzywiązanie. A więc w miłości powinna być nienawiść, czyli nieprzywiązywanie się.
A w nienawiści powinna być miłość, czyli akceptacja.
Miłość i nienawiść są jedną rzeczą. Nie powinniśmy przywiązywać się tylko do miłości. Powinniśmy akceptować nienawiść. Powinniśmy akceptować chwasty, bez względu na to, co do nich czujemy. Jeżeli o nie nie dbasz, nie kochaj ich, jeżeli je kochasz, to kochaj je.

Zazwyczaj krytykujecie siebie za to, że jesteście niesprawiedliwi dla waszego otoczenia, krytykujecie swoją nietolerancyjną postawę.
Lecz istnieje bardzo subtelna różnica pomiędzy zwykłą drogą akceptowania, a naszą drogą akceptowania rzeczy, chociaż mogą się one wydawać dokładnie takie same. Uczono nas, że nie ma luki pomiędzy nocą i dniem, żadnej luki pomiędzy tobą i mną.
To oznacza jedność.

Ale my nie podkreślamy nawet jedności. Jeśli to jest jedność, to nie ma żadnej potrzeby, by ją podkreślać.
Dogen powiedział: „Nauczyć się czegoś, to znaczy poznać siebie. „.
Nauczyć się czegoś, nie oznacza zyskania czegoś, czego się wcześniej nie wiedziało. Zanim się czegoś dowiesz, już to wiesz.
Nie ma żadnej luki pomiędzy „ja” zanim coś poznasz, a „ja” po poznaniu tego, żadnego rozdziału pomiędzy ludźmi głupimi i mądrymi.
Głupia osoba jest mądrą osobą, mądra osoba jest głupia. Ale zazwyczaj myślimy: „On jest głupi, a ja jestem mądry” lub: „Byłem głupi, ale teraz jestem mądry”. W jaki sposób możemy być mądrzy, jeśli jesteśmy głupi. Lecz w rozumieniu przekazywanym nam od Buddy nie ma żadnej różnicy pomiędzy człowiekiem głupim i mądrym.
Tak jest.
Ale jeśli to powiem, ludzie mogą pomyśleć, że podkreślam jedność.
Tak nie jest.
Nie podkreślamy niczego.
Jedyne, co chcemy zrobić, to poznać rzeczy takimi, jakie są. Jeżeli poznamy rzeczy takimi, jakie są, nie da się nic wyróżnić, nie sposób cokolwiek uchwycić i nie ma niczego do uchwycenia. Nie możemy podkreślić żadnego aspektu.
Pomimo to, jak powiedział Dogen: „Kwiat więdnie, mimo że go kochamy, a chwast rośnie, mimo że go nie kochamy”. Nawet jeśli tak jest, jest to nasze życie.

Nasze życie powinno być rozumiane w ten sposób. Wówczas nie ma żadnego problemu. Ponieważ podkreślamy jakiś szczególny aspekt, mamy zawsze kłopoty. Powinniśmy przyjmować rzeczy po prostu takimi, jakie są. Oto jak wszystko rozumiemy i jak żyjemy na tym świecie. Ten rodzaj doświadczenia jest czymś poza naszym myśleniem. W świecie myśli istnieje różnica pomiędzy jednością a różnorodnością, ale w samym doświadczaniu różnorodność i jedność są tym samym. Ponieważ tworzycie jakieś pojęcie jedności i różnorodności, pojęcie to usidla was.
I musicie kontynuować nie mające końca myślenie, chociaż w istocie nie ma żadnej potrzeby, aby myśleć.

Mamy wiele emocjonalnych problemów, ale te problemy nie są problemami rzeczywistymi, są czymś stworzonym, są problemami wyróżnionymi przez nasze egocentryczne myśli czy poglądy. Problemy istnieją, ponieważ coś wyróżniamy.
Ale właściwie jest rzeczą niemożliwą wskazać na coś szczególnego. Szczęście jest smutkiem, smutek jest szczęściem.
Szczęście jest w trudnościach, trudności są w szczęściu. Chociaż nasze sposoby odczuwania są różne, tak naprawdę nie są one różne, w swej istocie są tym samym.
—————————————————

Inne cytaty z Suzuki

„Każdy wyłania się z nicości, chwila za chwilą. To prawdziwa radość życia”.

„Mądrość jest gotowością umysłu „.

„Na co dzień nasze myślenie jest w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach egocen­tryczne. Dlaczego cierpię? Dlaczego mam kłopoty?”.

„Dla studiujących zen chwast jest skar­bem”.

„Urzeczywistnienie czystego umysłu w ułudzie – oto praktyka. Jeśli będziecie próbowali usunąć ułudę, będzie ona jedynie trwała bardziej uporczywie. Powiedzcie po prostu: Och, to po prostu ułuda’ i nie przejmujcie się nią.”

„Zanim deszcz przestanie padać, mo­żemy słyszeć ptaka. Nawet pod głębokim śniegiem widzimy przebiśniegi i świeżą zieleń.”

„To co nazywamy „ja”, to tylko wahadłowe drzwi, które poruszają się, kiedy wdy­chamy i wydychamy”.

„Danie swej owcy czy krowie dużej, przestrzennej łąki jest sposobem kontrolowania jej”

„Ponieważ radujemy się wszelkimi aspektami życia jako przejawami wielkiego umysłu, nie zabiegamy o jakąś nadmierną radość. Dlatego mamy niewzruszony spokój”.

„W medytacji twój umysł i ciało maja wielką moc akceptowania rzeczy takimi, jakie one są, bez względu na to, czy są przyjemne czy nieprzy­jemne „.

„Kiedy stajesz się sobą, zen staje się zen. Kiedy jesteś sobą, widzisz rzeczy takimi, jakie one są, i stajesz się jednym ze swoim otoczeniem „.

Fragmenty z : UMYSŁ ZEN, UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO
Shunryu Suzuki

Powiązane posty

• Ogrody Zen
• Benedyktyn, demony i Zen
• Śpiew Ptaka
• Myśleć czy medytować…
• ABC medytacji
• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

Boskie ciało?

05 Poniedziałek Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie

≈ 47 Komentarzy

Tagi

akceptacja, atrakcyjność, carter-scott, choroby, ciało, gra, napięcie, uroda, witalność, zdrowie, zrozumienie, ćwiczenia

Swoje ciało możesz kochać lub nienawidzić, ale wciąż pozostaje ono twoją własnością na czas życia na ziemi.
W chwili pojawienia się na ziemi otrzymałeś ciało, w którym mieszka twoja istota duchowa. W tym ciele mieści się twoje prawdziwe „ja” wszystkie nadzieje, marzenia, obawy, myśli, oczekiwania i przekonania czyniące z ciebie niepowtarzalnego człowieka.

Ciało ma odgrywać rolę buforu między tobą a światem zewnętrznym i przeprowadzić cię przez grę zwaną życiem. Jest ono również nauczycielem udzielającym wstępnych, podstawowych lekcji na temat bycia człowiekiem. Jeśli pozostaniesz otwarty na lekcje i dary ciała, przyniesie ci cenne okruchy mądrości oraz przysporzy łask, które ułatwią ci podążanie drogą rozwoju duchowego.
Ciało może ci dać podstawową wiedzę i zrozumienie, potrzebne do zakorzenienia się w mm, żebyś mógł wstąpić na ścieżkę duchową.
Ciało, które otrzymujesz, będzie twoją własnością na czas życia. Możesz je kochać lub nienawidzić, akceptować lub odrzucać, ale w tym życiu me dostaniesz innego.

Pozostanie z tobą od zaczerpnięcia pierwszego oddechu do ostatniego uderzenia serca. Ponieważ swojego ciała nie możesz zastąpić ani wymienić, warto, żebyś nauczył się je przekształcać ze zwykłego instrumentu w umiłowanego partnera i sprzymierzeńca na całe życie, relacja między tobą a twoim ciałem jest bowiem najbardziej podstawową relacją w całym życiu. Tworzy matrycę, z której zostaną odlane wszystkie pozostałe związki.

Każdy człowiek wchodzi w inny związek z własnym ciałem Możesz traktować swoje ciało jako świadomie urządzony dom, idealnie dostosowany do twojego ducha i duszy. Może ci się wydawać, ze ciało me pasuje do twojej istoty i jest ciasną klatką Możliwe, ze odczuwasz silną więź z własnym ciałem i łączy cię z mm niewymuszony, satysfakcjonujący i bliski związek.
Albo tez źle się czujesz we własnym ciele i wolałbyś, zęby było inne — silniejsze, szczuplejsze, zdrowsze, atrakcyjniejsze lub mniej niezgrabne. Możesz się tez czuć z niego wyobcowany, jakby popełniono błąd przy rozdzielaniu ciał. Bez względu na to, jak odbierasz własne ciało, jest twoje, a związek, jaki z nim stworzysz, będzie miał istotny wpływ na charakter twoich doświadczeń życiowych.

Wyzwanie, polega na pogodzeniu się z własnym ciałem, aby mogło skutecznie spełniać swój cel i udzielać cennych lekcji akceptacji, poczucia własnej wartości, szacunku i przyjemności. Każdy musi opanować te podstawowe zasady, zanim będzie mógł z powodzeniem podążać drogą życia.

AKCEPTACJA

Stwierdzam, że kiedy człowiek naprawdę kocha, akceptuje siebie takim jakim jest, wszystko w życiu układa się dobrze.
Louise Hay

Jeśli należysz do tych nielicznych szczęśliwców, którzy uważają własne ciało, ze wszystkimi jego słabościami i mocnymi stronami, za doskonale, opanowałeś już lekcję akceptacji i możesz przejść do następnej.
Jeśli jednak komukolwiek z was się wydaje, że czułby się szczęśliwszy, gdyby był szczuplejszy, wyższy, silniejszy, obdarzony jędrniejszym ciałem, miał jaśniejsze włosy albo przeszedł jakąś mną zmianę fizyczną, która jego zdaniem magicznie odmieni jego życie na lepsze, powinien poznać wartość prawdziwej akceptacji.

Akceptacja to przyjmowanie z otwartymi ramionami tego, co przynosi życie. Nasze ciała to najbardziej chętni i mądrzy nauczyciele udzielający tej lekcji. Jeśli przez większość czasu nie doświadczasz stanu wyjścia poza ciało, towarzyszy ci ono nieustannie.
Przypomina stale obecnego życzliwego przewodnika albo krzyż, który dźwigasz przez całe życie. Decyzja należy do ciebie i zależy od tego, jak dobrze opanujesz tę lekcję.

Dla wielu ludzi ich ciało jest obiektem najsurowszych ocen, a zarazem barometrem własnej wartości. Przymierzają się do nieosiągalnych norm i krytykują siebie za niedoskonałości. Ponieważ powłoka cielesna to postać, w jakiej jawimy się światu, bardzo często na jej podstawie charakteryzujemy siebie, a także mm odwołują się do niej, szukając dla nas określenia. Sposób postrzegania przez siebie własnego ciała wpływa bezpośrednio na to, w jakim stopniu potrafisz nauczyć się lekcji akceptacji.

Surowa ocena własnego ciała ogranicza zakres doświadczeń, którymi pozwalasz się sobie cieszyć. Ile razy potencjalnie cudowny dzień na plaży zepsuło ci złe samopoczucie w kostiumie kąpielowym? Wyobraź sobie, jak przyjemny i wyzwalający byłby spacer po rozgrzanym piasku bez skrępowania. Pomyśl, ile zajęć w życiu odłożyłeś w oczekiwaniu na to, ze będziesz wyglądał inaczej, lepiej lub nawet doskonale. Mam przyjaciółkę, która marzy o nurkowaniu, ale nie chce nawet spróbować, bo się boi, jak będzie wyglądać wciśnięta w mokry, obcisły gumowy kombinezon.
Pełna samoakceptacja pozwoliłaby jej, jak również tobie, uczestniczyć całkowicie, bez zastrzeżeń, bezpośrednio we wszystkich sferach życia.
Jak wiele znanych mi kobiet, martwiłam się przez lata swoimi udami. Nie tylko pragnęłam, zęby były szczuplejsze, ale prowadziłam z nimi skrytą wojnę.
Tak bardzo wstydziłam się je pokazać, ze nawet w najcieplejsze letnie dni nosiłam długie bermudy. Byłam przekonana, ze życie zmieniłoby się na lepsze, gdyby moje uda stały się jędrne, napięte i nie falowały.

Chciałam, zęby uda dostosowały się do idealnego obrazu mojego wyglądu, jaki sobie stworzyłam. Wyparłam się ich, więc odwzajemniły mi się i absolutnie nie chciały się przekształcić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w prężne, twarde kończyny. Wystarczy powiedzieć, ze między mną a moimi udami me było pokojowego współistnienia.
W końcu postanowiłam położyć kres tej zimnej wojnie, przyrzekając sobie, ze nauczę się kochać moje uda
Łatwiej to było powiedzieć, niż zrobić.

To nie sztuka kochać te części siebie, które uznajesz za godne miłości. Dużo trudniej wyzbyć się wyobrażeń na temat tego, jaki powinien być twój wygląd. Postanowiłam codziennie przez kilka minut kierować pozytywną uwagę na mojego wroga. Codziennie wcierałam w uda waniliową odżywkę.
Podczas masażu skupiałam się mentalnie na zapewnianiu samej siebie o częściowej, a potem całkowitej ich akceptacji. Przez kilka pierwszych tygodni czułam się śmiesznie, ale potem udało mi się przezwyciężyć to uczucie.
Nadal nie chciałam co rano oglądać swoich ud w ostrym świetle łazienki, ale przynajmniej me zakrywałam ich od razu ręcznikiem, żeby chronić oczy przed tym widokiem.
Z biegiem czasu zaczęłam cenić swoje uda za siłę i niezawodność. Z wdzięcznością przyjmowałam wsparcie, jakiego mi udzielały, i zdolność podtrzymywania mnie podczas codziennych pięciokilometrowych biegów.
Ku mojej radości odwzajemniły się i stały się bardziej jędrne.

Istotne było jednak me to, ze zmieniły się po to, bym mogła je zaakceptować. To dlatego, ze je zaakceptowałam, dostosowały się do moich życzeń.
Istnieją liczne świadectwa tego, ze umysł i ciało łączy silna więź, tak więc akceptacja ciała jest nie tylko niezbędna dla dobrego samopoczucia emocjonalnego, ale wręcz konieczna dla zdrowia fizycznego.

Odmawianie ciału pełnej akceptacji może prowadzić do choroby, podczas gdy praktykowanie akceptacji leczy dolegliwości. Nawet współczesna medycyna zdaje sobie obecnie sprawę z wartości samoakceptacji i ceni ją za moc utrzymywania w zdrowiu umysłu i ciała.

Wiesz, ze zmierzasz we właściwym kierunku, kiedy potrafisz zaakceptować ciało takim, jakim jest Prawdziwa akceptacja polega na tym, zęby przyjąć i cenić ciało w jego istniejącym kształcie, i przestać uważać, że musisz je zmienić, aby zasłużyć na czyjąś, a przede wszystkim własną miłość.

Czy oznacza to, ze nie powinieneś nigdy próbować udoskonalać ciała? Albo ze musisz pogodzić się z tym, co otrzymałeś? Oczywiście, że nie. Chęć osiągnięcia jak najlepszej kondycji fizycznej jest czymś zupełnie naturalnym. Oznacza to jednak, ze powinieneś przestać krytykować, oceniać i osądzać swoje ciało, nawet jeśli nie jesteś najzdrowszy czy najatrakcyjniejszy.

Dążenie do samodoskonalenia jest całkowicie zdrowym odruchem, dopóki wypływa z miłości do siebie, a me z poczucia niedoskonałości. Jeśli chcesz się przekonać, dlaczego pragniesz mieć nową fryzurę czy bardziej rozbudowane bicepsy, zadaj sobie pytanie „Czy potrzebna mi do szczęścia lepsza figura (lub kolor włosów, krem przeciw zmarszczkom, nowe kreacje lista jest długa)?” Jeśli odpowiedź brzmi „tak” a musisz być wobec siebie szczery — spróbuj popracować nad własną samoakceptacją, zanim poświęcisz czas i pieniądze na poszukiwanie rozwiązania na zewnątrz.

Często powtarzam swoim klientom i uczniom „Kochajcie wszystkie części siebie, a jeśli nie potraficie, to je zmieńcie. Jeśli nie potraficie ich zmienić, zaakceptujcie je takimi, jakimi są”. Kiedy będziesz dojrzewać i starzeć się, twoje ciało postawi przed tobą wyzwania, którym nie będziesz mógł sprostać — pewnych rzeczy nie zmienisz.
W skrajnym przypadku może grozić ci niepełnosprawność fizyczna lub zaatakować cię niszcząca choroba albo możesz zapaść na inną dolegliwość fizyczną, która sprawi, ze dużo trudniej będzie ci zaakceptować własne ciało. Ale mimo wszystko musisz je zaakceptować, bez względu na to, jakie to trudne. Na olimpiadach dla niepełnosprawnych roi się od osób, które mimo wyraźnych ułomności zaakceptowały swoje ciało.

Jak możesz przyswoić lekcję akceptacji?
Uświadamiając sobie, ze jest to, co jest, i ze klucz do otwarcia więzienia krytycznych ocen własnej osoby znajduje się w twojej głowie. Możesz albo nadal walczyć z realiami, jakie stwarza własne ciało skarżąc się gorzko i pogardzając sobą albo dokonać subtelnego, lecz skutecznego manewru mentalnego i zdobyć się na akceptację. Wtedy Twoja rzeczywistość się zmieni.
Akceptacja lub odrzucenie ciała ma znaczenie nie tylko dla twojej psychiki, ale ma wpływ na wygląd ciała. Czemu więc zamiast bólu odrzucenia nie wybrać łatwiejszej drogi akceptacji?
Wybór należy do ciebie. Czego w swoim ciele nie akceptujesz?

Fragmenty z : C. Carter-Scott „Jeśli życie jest grą, oto jej reguły”

Powiązane posty

• Ulecz swoje ciało !

• Stres i napięcie = początek choroby !

• Filozofia zdrowia

• Jesteś tym co zjesz

• Życie w harmonii

• Umysł kontra ciało

Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

03 Sobota Maj 2008

Posted by ME in Zen, Świadomość

≈ 7 Komentarzy

Tagi

integracja, jedność, koniec cierpienia, mistrz, mądrość, oświecenie, spokój, Thich, Thich Nhat Hanh, uważność, wyzwolenie, Zen, zrozumienie, Świadomość


Kiedy rodzi się Mistrz,

woda w rzece staje się przejrzystsza,

a trawy rosną zieleńsze.

Kamyk
Puść wszystko. Wyobraź sobie, że jesteś kamykiem wrzuconym do rzeki. Kamień bez wysiłku przenika wodę, przez nic nie zatrzymywany, przebywszy możliwie najkrótszą drogę, opada na dno. Jesteś jak ten kamyk, który pozwolił sobie na to, by wszystko porzucić i wpaść do wody. W centrum twego istnienia jest oddech. Nie obchodzi cię, ile czasu kamyk będzie potrzebował, by dotrzeć do piaszczystego dna rzeki. Gdy poczujesz się jak kamyk, który osiadł na dnie, to zaczniesz odkrywać całkowity spokój. Już cię nic nie popycha i nie ciągnie.

Rzeka
Jeśli nie potrafisz znaleźć przyjemności w spokoju tej właśnie chwili – gdy siedzisz, wtedy i przyszłość przepłynie obok ciebie jak rzeka, której biegu nie jesteś w stanie powstrzymać. Nie będziesz zdolny do przeżywania jej, gdy stanie się teraźniejszością. Radość i spokój są możliwe właśnie w tej godzinie, kiedy siedzisz. Jeśli nie możesz znaleźć ich tutaj, to nie znajdziesz ich nigdzie. Nie biegnij za myślami jak cień za swym źródłem. Nie goń myśli. Znajdź radość i spokój właśnie w tej chwili – teraz.
Ten czas jest twoim czasem. Miejsce, gdzie siedzisz -twoim miejscem. Właśnie tu, na tym miejscu i w tym momencie możesz doświadczyć oświecenia. Do tego nie trzeba siedzieć pod specjalnym drzewem w odległej krainie.

Walka
Nie daj się wciągnąć w sidła rozróżniania między „dobrym” a „złym”, gdyż w ten sposób wywołujesz w sobie walkę.
Jeśli pojawi się w tobie jakaś pozytywna myśl, zauważ ją: „Pozytywna myśl pojawiła się we mnie”. I gdy powstanie negatywna myśl, również ją uznaj: „Negatywna myśl pojawiła się we mnie”. Nie zajmuj się nią dłużej, ale też nie próbuj pozbyć się jej, bez względu na to, jak bardzo jej nie lubisz. Wystarczy uznać, że ona jest. Jeżeli oddalisz się, to musisz wiedzieć, że się oddaliłeś, a jeżeli zostałeś, to bądź świadom, że ciągle tu jesteś. Na tym poziomie świadomości niczego już nie będziesz musiał się bać.

Lustro
W rzeczywistości nasze myśli i uczucia to my. One są częścią nas. Mamy skłonność, by traktować je, a przynajmniej niektóre z nich, jako wrogie siły, które przeszkadzają w koncentracji i zakłócają jasność umysłu. Lecz naprawdę, kiedy złościmy się, to my sami jesteśmy złością. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, to my sami jesteśmy szczęściem. Kiedy mamy jakieś myśli, to my sami jesteśmy tymi myślami. Jesteśmy jednocześnie strażnikiem i gościem. Jesteśmy zarówno umysłem, jak i obserwatorem tego umysłu. Zatem odganianie myśli lub też rozkoszowanie się nią jest nieistotne. Ważne jest, by być świadomym tej myśli.

Wszechświat
Ludzie zazwyczaj dzielą rzeczywistość na części i w ten sposób odbierają sobie możliwość ujrzenia współzależności wszystkich zjawisk. Zobaczyć jedno we wszystkim i wszystko w jednym oznacza przełamanie olbrzymiej bariery, która zawęża naszą percepcję rzeczywistości
By żyć jako cząstka wielkiego życia wszechświata, musimy usunąć wszelkie przeszkody. Człowiek nie podróżuje prywatnie poprzez czas i przestrzeń, oddzielony od reszty świata grubą skorupą. Życie stu lub stu tysięcy istnień odizolowanych w ten sposób nie tylko nie jest życiem, ale nie jest nawet możliwe. W naszym życiu obecnych jest bardzo wiele zjawisk, tak jak my jesteśmy obecni w wielu zjawiskach. Jesteśmy życiem, a życie jest bezkresne.

Świadomość
Budda powiedział kiedyś, że problem życia i śmierci sam w sobie jest problemem świadomości. Żyje się w pełni tylko wtedy, gdy jest się w stanie pełnej świadomości.

Thich Nhat Hanh – Cud uważności

Powiązane posty:

• Bądź wolny! Inspirujące cytaty E. Tolle
• Dzień Uwagi
• Panta rei – energia dokoła nas
• Myśleć czy medytować…
• Poznawaj siebie – podejście Zen
• Ogrody Zen

Nie zakładaj nic z góry!

28 Poniedziałek Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 6 Komentarzy

Tagi

komunikacja, nawyki, plany, sen, wzorce, zmiany, zrozumienie, związki

Mamy skłonność do robienia założeń na temat wszystkiego. Problem z robieniem założeń polega na tym, że wierzymy, że są one prawdą. Możemy przysiąc, że są prawdziwe. Robimy założenia dotyczące tego, co inni robią lub myślą – bierzemy to do siebie – następnie obwiniamy ich i reagujemy, posyłając im emocjonalną truciznę zawartą w naszych słowach. Dlatego też zawsze, gdy zakładamy coś z góry, prosimy się o kłopoty. Robimy założenie, mylnie odczytujemy intencję, bierzemy wszystko do siebie i wreszcie stwarzamy wielki dramat z niczego.

Smutek i dramaty, których doświadczasz w życiu mają swe korzenie w robieniu założeń i braniu rzeczy do siebie. Zastanów się przez chwilę nad prawdą zawartą w tym stwierdzeniu. Wszelka manipulacja międzyludzka, zasadza się na robieniu założeń i braniu rzeczy do siebie. Cały nasz piekielny sen właśnie na tym polega.

Przez samo robienie założeń i branie ich do siebie, wytwarzamy mnóstwo emocjonalnej trucizny, ponieważ zwykle zaczynamy także plotkować o naszych przypuszczeniach. Pamiętaj, że plotkowanie to sposób, w jaki porozumiewamy się między sobą w piekielnym śnie i w jaki przekazujemy sobie nawzajem truciznę. Ponieważ boimy się pytać aby zyskać jasność – robimy założenia. Następnie ich bronimy i próbujemy udowodnić drugiemu, że się myli. Zawsze lepiej jest zadawać pytania niż zakładać coś z góry, ponieważ założenia wystawiają nas na cierpienie.

Wielkie mitote ludzkiego umysłu powoduje ogromny chaos, który sprawia, że wszystko błędnie sobie tłumaczymy i wszystko błędnie rozumiemy. Widzimy tylko to, co chcemy zobaczyć i słyszymy, co chcemy usłyszeć. Nie postrzegamy rzeczy takimi, jakimi są. Nawykowo marzymy tak, że nasze marzenia nijak nie przystają do rzeczywistości. Nasza wyobraźnia, tworzy nierealne obrazy rzeczywistości. Nie rozumiejąc czegoś – z góry nadajemy temu jakieś znaczenie, a kiedy prawda wychodzi na jaw, mydlana bańka naszych marzeń pryska i okazuje się, że chodziło o coś zupełnie innego niż myśleliśmy.

Na przykład: chodzisz po supermarkecie i spotykasz osobę, którą lubisz. Osoba ta odwraca się do Ciebie i uśmiecha, a potem odchodzi. Możesz snuć wiele przypuszczeń z powodu tego jednego zdarzenia. Na ich podstawie możesz zbudować całą fantazję. I rzeczywiście pragniesz w nią wierzyć i urzeczywistnić ją. Z Twoich przypuszczeń rodzi się całe marzenie i możesz wierzyć – “ta osoba naprawdę mnie lubi”.

W Twojej głowie daje to początek całemu związkowi. Może w tym świecie fantazji nawet pobieracie się. Ale fantazja istnieje w Twojej głowie, w Twoim prywatnym śnie.

Jeśli w naszych związkach uciekamy się do robienia założeń, sami prosimy się o kłopoty. Często zakładamy, ze nasi partnerzy wiedzą co myślimy i dlatego nie musimy mówić, czego chcemy. Zakładamy, że zrobią to czego chcemy, bo przecież tak świetnie nas znają. Jeśli nie zrobią tego co założyliśmy, czujemy się wielce urażeni i mówimy: “powinieneś był wiedzieć”.

Kolejny przykład: postanawiasz wyjść za mąż i zakładasz, że Twój partner postrzega małżeństwo w ten sam sposób co Ty. Potem żyjecie razem i stwierdzasz, że nie jest to prawdą. Powoduje to mnóstwo napięć, ale Ty nadal nie próbujesz wyjaśnić swego stanowiska wobec małżeństwa. Mąż wraca z pracy do domu, żona jest wściekła, a on nie wie dlaczego. Być może dlatego, że żona założyła coś z góry. Nie mówiąc mu czego pragnie, z góry zakłada, że zna ją tak dobrze, że wie czego ona chce, jak gdyby mógł czytać w jej myślach. Złości się, ponieważ mąż nie spełnia jej oczekiwań. Zakładanie czegoś z góry, prowadzi do wielu kłótni, trudności i mnóstwa nieporozumień z ludźmi, których podobno kochamy.

W każdej relacji możemy zrobić założenie, że inni wiedzą co myślimy i że nie musimy mówić, czego chcemy. Zrobią to, czego chcemy, ponieważ tak dobrze nas znają. Jeśli nie zrobią tego, czego chcemy, co założyliśmy, że powinni byli zrobić, czujemy się dotknięci i myślimy -“jak mogłeś to zrobić? Powinieneś wiedzieć”. Powtórzmy – zakładamy, że druga osoba wie, czego chcemy. Powstaje z tego cały dramat, ponieważ zrobiwszy jedno założenie, mnożymy na jego podstawie kolejne.

To bardzo interesujące jak działa ludzki umysł. Aby poczuć się bezpiecznie, potrzebujemy uzasadnienia, wyjaśnienia i zrozumienia wszystkiego. Mamy miliony pytań czekających na odpowiedzi, ponieważ myślący umysł nie potrafi wyjaśnić tak wielu spraw. Nie jest dla nas istotne, czy odpowiedź jest prawidłowa, sama tylko odpowiedź sprawia, że czujemy się bezpiecznie. To dlatego snujemy przypuszczenia.

Jeśli inni o czymś nam mówią – my na tej podstawie snujemy przypuszczenia, a jeśli nam nie mówią, tez snujemy przypuszczenia, by zaspokoić naszą potrzebę informacji i zastąpić w ten sposób potrzebę porozumiewania się. Nawet gdy słyszymy coś, czego nie rozumiemy, wysnuwamy przypuszczenia co do znaczenia tego, co usłyszeliśmy, a następnie wierzymy w nie. Wysnuwamy wiele rozmaitych przypuszczeń, ponieważ nie mamy odwagi, by pytać.

Zwykle bardzo prędko i nieświadomie zakładamy coś z góry, ponieważ takie właśnie wzory porozumiewania się posiadamy. Przyjęliśmy, że zadawanie pytań nie jest bezpieczne, że jeśli ludzie nas kochają, powinni wiedzieć, czego chcemy lub co czujemy. Gdy wierzymy w coś, co zakładamy, jesteśmy tak pewni swojej racji, ze bronimy naszego stanowiska nawet za cenę zniszczenia związków.

Zakładamy, że każdy postrzega życie w ten sposób, co my. Wydaje nam się, że inni myślą tak, jak my myślimy, czują to, co my czujemy, osądzają tak, jak my osądzamy i krzywdzą w sposób, w jaki my krzywdzimy. To największe założenie, jakie robią ludzie. To właśnie z jego powodu boimy się być sobą wśród innych. Ponieważ myślimy, że każdy nas osądzi, ukaże, skrzywdzi i obwini tak, jak my robimy to względem siebie. Zatem, jeszcze zanim inni mają okazję by nas odrzucić, my już odrzucamy siebie. Oto w jaki sposób działa ludzki umysł.

Robimy także założenia dotyczące nas samych, co wywołuje wiele wewnętrznych konfliktów. “Myślę, że dam radę to zrobić” – zakładasz na przykład, a potem odkrywasz, że nie jesteś w stanie. Przeceniasz lub niedoceniasz siebie, ponieważ nie poświęciłeś dość czasu na zadanie sobie pytań i poszukanie odpowiedzi. Być może trzeba, żebyś zebrał więcej informacji o danej sytuacji. A może powinieneś przestać się okłamywać co do tego, czego naprawdę pragniesz.

Często gdy wiążesz się z kimś, kogo lubisz, musisz uzasadnić, dlaczego lubisz tę osobę. Widzisz tylko to, co chcesz widzieć i odmawiasz zobaczenia tego, czego nie lubisz w tej osobie. Okłamujesz siebie tylko po to, by móc przyznać sobie rację. Potem z góry coś zakładasz, a jedno z tych założeń brzmi: “moja miłość zmieni tę osobę”. Ale nie jest to prawdą. Twoja miłość nie zmieni nikogo. Jeśli inni się zmieniają, to dlatego, że chcą się zmienić, a nie dlatego, że Ty możesz ich zmienić. Potem coś się między wami wydarza i czujesz się zraniony. Nagle dostrzegasz to, czego nie chciałeś widzieć przedtem, ale teraz jest ; to znacznie bardziej uwypuklone, za sprawą Twej emocjonalnej trucizny. Teraz czujesz, że musisz \ uzasadnić swój emocjonalny ból i obwinić drugą osobę za swoje własne wybory.

Nie musimy uzasadniać miłości miłość jest lub jej nie ma. Prawdziwa miłość akceptuje innych ludzi takimi, jakimi są, nie próbując ich zmieniać. Jeśli próbujemy zmieniać innych ludzi, oznacza to, że nie lubimy ich naprawdę. Oczywiście, gdy decydujesz się z kimś żyć, jeśli zawierasz tę umowę, zawsze będzie lepiej zawrzeć ją z kimś, kto jest dokładnie taki, jaki chcesz, żeby był. Znajdź kogoś, kogo nie będziesz musiał wcale zmieniać. To znacznie prostsze, znaleźć kogoś, kto już jest taki jaki chcesz, żeby był, niż zmieniać go. Także ta osoba musi kochać Cię takim, jakim jesteś, by nie musiała Cię wcale zmieniać. Po co więc być z kimś, jeśli nie jesteś taką osobą, jaką ten ktoś chce, żebyś był?

Musimy być tym, czym jesteśmy, byśmy nie musieli pokazywać fałszywego oblicza, jeśli kochasz mnie takim, jakim jestem – “w porządku, weź mnie”. Jeśli nie kochasz mnie takim, jakim jestem — “w porządku, pa-pa, znajdź kogoś innego”. Może brzmi to brutalnie, ale taki sposób porozumiewania się oznacza, że nasze osobiste umowy z innymi są jasne i bez skazy.

Tylko wyobraź sobie dzień, w którym przestaniesz zakładać cokolwiek z góry – w odniesieniu do swego partnera i wreszcie do każdej osoby w Twoim życiu. Twój sposób porozumiewania się ulegnie całkowitej zmianie, a Twoje związki już nie ucierpią z powodu konfliktów wywołanych błędnymi przypuszczeniami.

Sposób na powstrzymanie się od zakładania czegoś z góry, to zadawanie pytań. Upewnij się, ze porozumiewasz się jasno. Jeśli nie rozumiesz – pytaj. Miej odwagę zadawać pytania, dopóki nie uzyskasz pełnej jasności, a nawet wtedy nie zakładaj, że wiesz już wszystko, można wiedzieć o danej sytuacji. Kiedy usłyszysz odpowiedź, nie będziesz musiał nic przypuszczać, bo poznasz prawdę.

Wydobądź również z siebie głos, by prosić o to, czego pragniesz. Każdy ma prawo powiedzieć Ci “tak” lub “nie”, ale Ty masz zawsze prawo zapytać. Podobnie, każdy ma prawo zapytać Ciebie, a Ty masz prawo powiedzieć “tak” lub “nie”.

Jeśli czegoś nie rozumiesz, lepiej będzie dla Ciebie zapytać niż snuć przypuszczenia. W dniu, w którym przestaniesz zakładać z góry, zaczniesz porozumiewać się jasno i zrozumiale, wolny od emocjonalnej trucizny. Gdy zaprzestaniesz zakładać cokolwiek z góry, Twoje słowo stanie się nieskazitelne.

Dzięki jasnemu porozumiewaniu się, wszystkie Twoje relacje ulegną zmianie, nie tylko te z Twoim partnerem, ale z wszystkimi ludźmi. Nie będziesz miał potrzeby robienia założeń, bo wszystko będzie jasne. To jest to, czego ja chcę, to jest to, czego Ty chcesz. Jeśli porozumiewamy się w ten sposób, nasze słowo staje się nieskazitelne. Gdyby wszyscy ludzie potrafili porozumiewać się w ten sposób – aby ich słowa były bez skazy – nie byłoby wojen, przemocy i nieporozumień. Wszystkie problemy ludzi zostałyby rozwiązane, gdybyśmy dobrze i jasno porozumiewali się.

Oto więc Trzecia Umowa: Nie zakładaj nic z góry. Łatwo to powiedzieć, ale rozumiem, że trudno zrobić. To takie trudne, ponieważ zwykle robimy coś wręcz odwrotnego. Posiadamy wiele nawyków i przyzwyczajeń, których nawet nie jesteśmy świadomi. Pierwszym krokiem, jest zyskanie świadomości tych nawyków i zrozumienie wagi Trzeciej Umowy. Jednak zrozumienie jej wagi nie wystarczy. Informacja czy pojęcie, stanowią tylko ziarno zasiane w Twym umyśle. To, co rzeczywiście przyniesie zmiany -to działanie. Ciągłe podejmowanie działań jest tym, co wzmocni Twoją wolę, tym, co pobudza ziarno do wzrostu i daje solidną podstawę dla rozwoju nowych nawyków. Po wielu powtórkach te trzy umowy staną się Twą drugą naturą, i zobaczysz, jak magia Twojego słowa przekształca Cię ze złego czarnoksiężnika w dobrego.

Dobry czarnoksiężnik używa słowa po to, by tworzyć, dawać, dzielić się i kochać. Wprowadzając tę jedną umowę w nawyk, sprawisz, że Twoje życie całkowicie się odmieni.

Kiedy dokonasz przemiany całego swego snu, w Twoim życiu dokonają się czary. To, czego potrzebujesz, przyjdzie Ci łatwo, ponieważ duch będzie swobodnie Cię przenikał. Oto doskonałość woli, doskonałość ducha, doskonałość miłości, doskonałość wdzięczności i doskonałość życia. Oto cel Tolteków. Oto ścieżka do osobistej wolności.

Cztery umowy Tolteków, don Miguel Ruiz

Powiązane posty

• 4 etapy życia

• Szamanizm a sny

• Szaman miejski

• Cztery umowy Tolteków

• Czego szukasz? Od czego uciekasz?

• Miejsce wewnętrznej przemiany

Zostań mistrzem swoich emocji!

08 Wtorek Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 7 Komentarzy

Tagi

emocje, kontrola, mistrz, olbrzym, relaks, robbins, spokój, uczucia, wyciszenie, zrozumienie



Czy kiedykolwiek miałeś problem ze swoim temperamentem?
Czy kiedykolwiek powiedziałeś o kilka słów za dużo?
Czy kiedykolwiek żałowałeś pochopnych decyzji?
….Dowiedz się, jak stać się prawdziwym mistrzem swoich emocji.
Krótki poradnik.

Chciałbym przedstawić ci faceta imieniem Walt.
Walt jest dobrą i poczciwą istotą, która zawsze próbuje zachowywać się właściwie. Jego życie jest zapięte na ostatni guzik: wszystko ma swoje miejsce i określony porządek. W ciągu tygodnia wstaje dokładnie 0 6.30, bierze prysznic, goli się, wlewa w siebie pospiesznie filiżankę kawy i chwyciwszy za torbę z drugim śniadaniem, zwykle kanapki z wędliną i batoniki, zamyka za sobą drzwi o 7.10 i wychodzi z domu, by spędzić czterdzieści pięć minut na dojazdach do pracy.
Siada za biurkiem punktualnie o 8.00 i siedzi tak, wykonując tę samą pracę, już od ponad dwudziestu lat. O 5.00 po południu idzie do domu, bierze coś do picia i chwyta za pilota od telewizora. W godzinę później przychodzi do domu jego żona i decydują, czy zjeść na obiad resztki z poprzedniego dnia, czy też wrzucić pizzę do kuchenki mikrofalowej…[…]

Czy znasz kogoś takiego jak Walt? Może znasz nawet bardzo dobrze – to ktoś, kto nigdy nie cierpi z powodu tragicznych załamań lub upadku ducha, ale też nigdy nie nurza się w odmętach wielkiej pasji czy radości.
Kiedyś słyszałem, że różnica między koleiną, w jaką wprowadza nas rutyna, a grobem wynosi tylko kilka stóp.
Już ponad sto lat temu Thoreau zauważył, że „większość ludzi prowadzi życie w cichej desperacji„. Dziś, gdy zbliżamy się do końca kolejnego wieku, jego obserwacja jest niestety prawdziwsza niż kiedykolwiek przedtem.
czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Prawo przyczyny i skutku

11 Wtorek Mar 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

karma, prawo przyczyny i skutku, przyczyna, skutek, tipping, zrozumienie, Świadomość

Chociaż może być trudno dostrzec działanie zasady przyczyny i skutku w naszym życiu, staje się to jasne, gdy przeanalizujemy to, co już się nam zdarzyło.

Inaczej mówiąc, jeśli chcesz poznać swoje przekonania, po prostu zwróć uwagę, co się wokół ciebie dzieje. Bieżące wydarzenia powiedzą ci, jakich dokonujesz projekcji. Na przykład, jeśli ciągle ktoś na ciebie napada albo stale przytrafiają ci się jakieś nieszczęścia, jest bardzo prawdopodobne, że uważasz świat za miejsce niebezpieczne.
Wywołujesz te zdarzenia, by udowodnić sobie samemu, że masz rację, a ludzie wspierają cię w twoim przekonaniu, zachowując się groźnie lub wywołując niebezpieczeństwo.

Moi znajomi prowadzą ośrodek konferencyjny w górach Karoliny Północnej. Werner, człowiek ostrożny z natury, pomyślał, że wraz z żoną, Jean, powinni ubezpieczyć budynki od skutków ognia, burzy i tornad, częstych o każdej porze roku. Jean była temu przeciwna. Uważała, że takie ubezpieczenie jasno ukaże wszechświatu, iż nie ufają jego opiece. Nie popieram tego, ale zdecydowali nie wykupywać polisy ubezpieczeniowej.
Rok później gwałtowna burza przeszła nad górami i zniszczyła okolicę. Tysiące drzew zostało wyrwanych z korzeniami. Kiedy dwa tygodnie później pojechaliśmy z żoną ich odwiedzić, nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Teren wyglądał jak po bombardowaniu. Byli odcięci od świata. Burza zdarzyła się w czasie, gdy w ośrodku na konferencji przebywało trzydzieści sześć osób, które nie mogły stamtąd wyjechać przez całe dwa dni. Jednak mimo powalonych tam drzew ani jeden samochód, ani jeden budynek nie uległ uszkodzeniu. Roztrzaskane pnie padały o kilka centymetrów od domów i aut, w cudowny sposób niczego nie niszcząc. Wydarzenie to utwierdziło moich przyjaciół w wierze i zaufaniu do wszechświata.

Patrząc na to z punktu widzenia zasady przyczyny i skutku, Jean zrozumiała, że wykupienie ubezpieczenia wzmocni ich przekonanie (przyczyna) o zagrożeniu i stworzy energię, która doprowadzi do czegoś złego (skutek). Zamiast tego wzbudziła w sobie przeświadczenie:
„Wykonujemy tu dzieło Boże i jesteśmy całkiem bezpieczni”.
W rezultacie w samym środku chaosu nic im się nie stało.

Jak już powiedziałem, jeśli chcesz poznać swoje przekonania, przyjrzyj się swojemu życiu – co w nim osiągnąłeś, a czego ci brak. Jeśli na przykład nie ma w nim miłości, jeśli nie potrafisz z nikim stworzyć dobrego związku, przeanalizuj swoje poczucie własnej wartości lub zastanów się, czy czujesz się bezpiecznie z osobami przeciwnej płci.
Oczywiście to nie musi być tak łatwe, jak się wydaje, ponieważ nasze przekonania bywają ukryte bardzo głęboko w podświadomości.
Jednak…Nie zawsze musisz rozumieć, dlaczego.
Mam dla ciebie dobrą wiadomość: niekoniecznie musisz wiedzieć, dlaczego stworzyłeś daną sytuację ani jakie przekonanie doprowadziło cię do tej sytuacji.
Samo spojrzenie na okoliczności pod innym kątem widzenia – chęć zauważenia w nich doskonałości(lekcji od życia) – wystarczy, by wywołać konieczną zmianę w postrzeganiu i doprowadzić do uzdrowienia pierwotnego bólu.

Prawdą jest, że patrząc z codziennej perspektywy, nie zawsze możemy łatwo dowiedzieć, dlaczego coś się dzieje. Czasem najlepsze co możemy uczynić, to poddać się sytuacji.

Po prostu poddaj się zdarzeniom.

Bardzo często – nowe spojrzenie, nowe więzi, dawne wspomnienia, emocjonalne odruchy i inne objawy psychiczne które okażą się konieczne do pożądanej zmiany, pojawią się automatycznie, bez naszego świadomego udziału.

Jeśli będziemy próbować w to ingerować i manipulować toczącym się procesem, wytworzymy napięcie i opór, który całkowicie zablokuje przemianę, oddając nas z powrotem pod wpływy ego.

Uwolnienie się od prawa.

Trzeba pamiętać, że prawo przyczyny i skutku odnosi się wyłącznie do perspektywy nieświadomości.
Jest to prawo fizyczne, a nie duchowe. Kreowanie za pomocą myśli miejsca do parkowania lub jakichkolwiek fizycznych zjawisk, których pragniemy, jest tylko manipulacją energią i ma niewiele wspólnego z duchowością.

Z drugiej strony, jeśli naprawdę porzucimy schematyczne myślenie, utrwalone poglądy, potrzebę kontrolowania świata – a świadomie poddamy się biegowi rzeczy – wiedząc, że miłość boska jest wszechobecna – wyjdziemy poza prawo przyczyny i skutku. Zrozumiemy wówczas, że karma istnieje tylko w nieświadomym umyśle.
W boskiej świadomości nie ma ani karmy, ani przyczyny ani nieuniknionego skutku.

Na bazie : Colin Tipping – o prawie przyczyny i skutku :

List ojca do syna

11 Wtorek Mar 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ Dodaj komentarz

Tagi

carnegi, krytyka, miłość, ojciec, potępienie, syn, wybaczenie, zrozumienie

„OJCIEC ZAPOMINA” W. Lwingston Larned

„Posłuchaj, synu! Mówię do ciebie, kiedy śpisz, z małą łapką skurczoną pod policzkiem i jasnymi lokami przyklejonymi do wilgotnego czoła. Przyszedłem do twojego pokoju z własnej woli. Kilka minut temu, kiedy czytałem w bibliotece gazetę, przetoczyła się przeze mnie dusząca fala wyrzutów sumienia. W poczuciu winy stoję przy twym łóżku.

Oto, co myślałem, synu. Byłem dla ciebie ciężarem. Zrugałem cię, kiedy szykowałeś się do szkoły, ponieważ ledwie przetarłeś twarz ręcznikiem. Kazałem ci prosić o pozwolenie, byś nie musiał czyścić butów. Krzyknąłem ze złością, gdy upuściłeś coś na podłogę.

Przy śniadaniu też wytknąłem ci błąd. Rozlałeś coś. Pospiesznie przełykałeś jedzenie. Zbyt grubo posmarowałeś chleb masłem. A potem, kiedy zacząłeś się bawić, a ja szykowałem się do wyjścia, odwróciłeś się i krzyknąłeś: „Do widzenia, tato!” Spojrzałem na ciebie spod oka i w odpowiedzi powiedziałem jedynie: „Nie garb się!”

Wszystko zaczęło się od nowa późnym popołudniem. Zobaczyłem cię już na drodze. Na klęczkach grałeś w kulki. Miałeś dziurawe skarpety. Upokorzyłem cię przy twoich kolegach, każąc ci maszerować przed sobą do domu. Skarpetki były drogie — gdybyś sam musiał je kupić, bardziej byś o nie dbał! Wyobraź sobie synu, tak pomyślałem.

Czy pamiętasz, jak później, kiedy czytałem w bibliotece, wszedłeś nieśmiało, z wyrazem bólu w oczach? Kiedy spojrzałem znad gazety, stałeś w drzwiach wahając się, czy wejść. „Czego znów chcesz?” — warknąłem.

Nie odpowiedziałeś, tylko przebiegłeś przez pokój jak burza i zarzuciłeś mi ręce na szyję, i pocałowałeś mnie, i twoje małe rączki zacisnęły się z uczuciem, które Bóg zaszczepił w twoim sercu i którego nie zabije nawet moje zaniedbanie. A potem już cię nie było — twoje nóżki tupały na schodach.

Tak, synu, wkrótce potem gazeta wysunęła mi się z rąk i chwycił mnie okropny, chorobliwy strach. Cóż za nałóg mną owładnął? Nałóg wynajdywania błędów i dawania reprymend — tak jakbym zapomniał, że jesteś tylko chłopcem. Ale nie dlatego, że cię nie kocham. To dlatego, że zbyt wiele od dębie wymagałem. Oceniałem cię na miarę moich własnych lat.

A tyle było w twoim zachowaniu prawdy, dobra i delikatności. Twoje serce jest tak wielkie jak brzask nad wzgórzami. Było to widać, kiedy wbiegłeś, by spontanicznie pocałować mnie na dobranoc. Nic więcej nie liczy się tej nocy, synu. Przyszedłem pod osłoną ciemności do twojej sypialni i klęczę tu zawstydzony!

To kiepska pokuta. Wiem, że nie zrozumiałbyś tego wszystkiego, gdybym mówił do ciebie za dnia, kiedy nie śpisz. Ale jutro będę prawdziwym tatą! Będę twoim kumplem i będę płakać, gdy ty płaczesz, i śmiać się, gdy ty się śmiejesz. Ugryzę się w język, kiedy przyjdą słowa zniecierpliwienia. Będę wciąż sobie powtarzał jak zaklęcie: „On jest tylko chłopcem, małym chłopcem!”

Chciałem widzieć w tobie mężczyznę. A jednak teraz, kiedy skulony śpisz na swym posłaniu, widzę, synu, że jesteś wciąż dzieckiem. Jeszcze wczoraj tuliła cię matka, trzymałeś głowę na jej ramieniu. Żądałem zbyt wiele, zbyt wiele.”

Zamiast potępiać ludzi spróbujmy ich zrozumieć. Zastanówmy się, dlaczego robią to, co robią. To o wiele korzystniejsze i bardziej intrygujące niż krytykowanie. To rodzi sympatię, tolerancję i uprzejmość. „Wiedzieć wszystko to wszystko wybaczyć.”

Jak powiedział dr Johnson: „Sam Bóg, proszę pana, nie każe sądzić człowieka aż do końca jego dni.”

Dlaczegóż więc ty czy ja mielibyśmy go sądzić?

Fragment z książki D. Carnegi, „Jak zyskać przyjaciół i zjednać sobie ludzi”

Kobiety i zakazane przyjemności

09 Niedziela Mar 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

dziewczynka, kobieta, przyjemność, seks, seksualność, weiss, wolność, zakazna przyjemność, zrozumienie


Jako dzieci zdawałyśmy sobie kiedyś sprawę z tego, że nasze ciała były dla nas skarbem, który należało poznać oraz maga­zynem osobistych radości i przyjemności.
W dzieciństwie wszystkie miałyśmy momenty głęboko seksualnego, zmysło­wego szczęścia, którego jednak tak nie traktowałyśmy; po pro­stu odczuwałyśmy przyjemność.
Już jako dzieci zaczynałyśmy, w zależności od sposobu wychowania, szacunku i troski z jaką odnosili się do nas opiekunowie, zdobywać pewne informacje o wartości i przyjemnych stronach naszego ciała.

Jeśli na przykład za każ­dym razem myjąc nam genitalia Twoja matka krzywiła się, mogłaś w ten sposób nauczyć się postrzegać ten obszar ciała jako zły lub dla innych nieprzyjemny.
Tego rodzaju informacje powstawały niezauważenie w ciągu całego naszego dzieciństwa i wieku młodzieżowego, to­też jako osoby dorosłe odkrywamy, że już nie mamy kontaktu z tą wolną, wewnętrzną sobą, a zamiast tego jesteśmy tak za­programowane, aby na fizyczne przyjemności reagować w sposób bardzo wąsko określony, zwyczajny, z zakłopotaniem lub nieodpowiednio.

Koncepcja “wewnętrznego dziecka” stała się popularna wśród leczących się z nałogów kobiet i mężczyzn; jest także ważna i bardzo szczególna dla kobiet odkrywających swoją se­ksualność.
Kobiety, które w dzieciństwie stały się ofiarami wykorzystywania seksualnego, fizycznego lub psychologicz­nego są zachęcane do przypominania sobie i rozwijania związ­ków ze sobą jako dzieckiem – niemowlęciem, dziewczynką, podlotkiem lub młodą kobietą- tym kim były, gdy je wykorzy­stano.
Czyniąc tak, kobieta uczy się kochać, chronić, uzdrawiać siebie od wewnątrz.

Pomysł ten jest dobry dla każdej z nas, bez względu na to, czy mamy jakieś doświadczenia z wykorzysty­waniem czy też nie, bowiem, gdy byłyśmy za małe, by rozu­mieć co się dzieje, wszystkie doświadczyłyśmy w jakiejś formie wstydu, winy, strachu i złości wynikających ze sposobów sprawowania przez dorosłych władzy nad naszymi ciałami i umysłami.
Mogło tak być nawet wówczas, gdy nasi rodzice i inni ważni dorośli byli dla nas naprawdę kochający i współ­czujący.
Nie jest to kwestia obwiniania dorosłych lub społe­czeństwa, a jedynie kwestia odzyskania naszej własnej władzy i autonomii.

Mała dziewczynka drzemiąca w każdej z nas posiada klucz do naszej kobiecej seksualności.
Ona pierwsza poznała zmysłowe i przyjemne odczucia jakich nasze ciało może nam dostarczać.
Ona otrzymała pierwsze, wczesne informacje, za­równo jawne jak i utajone o tym, co to znaczy być kobietą. Ona odkryła sposoby wyrażania tej kobiecości w obrębie naszej ro­dziny, szkoły, grupy rówieśniczej.
Ona fantazjowała i bawiła się w zmyślone zabawy, w których po raz pierwszy natknęły­śmy się na nasze “idealne” osobowości seksualne i rozwinęła romantyczne oczekiwania odnośnie naszych idealnych part­nerów i związków.
Za każdym razem, gdy zmagamy się z tym, co nazywamy “irracjonalnymi odczuciami” odnoszącymi się do naszego ciała lub seksualności – strachem, złością, wstydem i winą, a nawet radością, przyjemnością, pobudzeniem i pod­nieceniem seksualnym – możemy zauważyć, że ta mała dziew­czynka w głębi nas jest tą, która czuje i reaguje na coś co robi­my, myślimy lub w inny sposób doświadczamy w życiu dorosłym.

Wielu ludzi, wiele wydarzeń i sytuacj zapisało się w jej psychice, jednakże większości tych doświadczeń nie da się przywołać, ponieważ zostały głęboko zagrzebane w pod­świadomości.

Przywołanie określonych wydarzeń nie jest tak ważne, jak przyznanie przed samą sobą (i przed dziewczynką w tobie), że było coś, co sprawiło, że czułaś się wykorzystana, zaniedbana lub odrzucona albo szczególna i pożądana; i że mając takie odczucia, nie jesteś ani zła, ani w błędzie.

– Nastę­pnym krokiem jest upewnienie tej małej dziewczynki (i siebie samej), że jest bezpieczna,akceptowana i w porządku.

– Możesz, poprzez two­ją własną miłość i troskę, zacząć dawać jej do zrozumienia, że nie przyczynisz się do tego, by kiedykolwiek znalazła się w sy­tuacji, w której mogłaby ponownie zostać źle potraktowaną.

– Możesz zapewnić ją, że jeśli poczuje się przestraszo­na, rozgniewana, zraniona lub poczuje obawę przed opusz­czeniem, wszystko to będzie bez znaczenia i że nie skarcisz jej ani nie zawstydzisz za te odczucia.

Jakkolwiek nasze ciała doj­rzały do kobiecości, a nasze wyobrażenia o seksualności i sto­sunkach międzyludzkich przeszły w wyniku naszych do­świadczeń życiowych znaczne przewartościowanie, to zasadni­cze korzenie naszego seksualnego obrazu siebie w dalszym ciągu sięgają wspomnień i wrażeń tej małej dziewczynki.

Jako dorosłe kobiety, które chcą wzbogacić i wyzwolić się seksual­nie, wiele możemy nauczyć się od tej małej dziewczynki wew­nątrz nas.

Zawsze będzie z nami trwając w naszej psyche i wpły­wając na nasz własny wizerunek i postrzeganie.
Gdy nauczy­my się zwracać na nią uwagę, może stać się naszą drogą przy­jaciółką oraz szczególnym źródłem dobrego samopoczucia i przyjemności.

Karin E. Weiss – Seksualność kobiety

← Older posts

Świadomość

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


WSZYSTKIE POSTY BLOGA

Świadomość

• Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
• „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
• Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
•Demony, które niosą Przebudzenie
• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
• Na jakim etapie swojego życia jesteś?
• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
• Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
• Podświadomość - kluczem do bogactwa
•Jak zachęcić podświadomość do współpracy
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Czym jest intuicja?
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
• Inspirujące cytaty sławnych ludzi
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
• Spogladaj głębiej…
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Bez granic
• Nowy stan świadomości
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
•Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
• Nie możesz zgubić drogi
• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Wybieraj swój świat świadomie
• Przestrzeń w Tobie
• Alaja - kosmiczna świadomość
• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
Holograficzny wszechświat
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Życie - cytaty z Osho
• Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
• Czym są Iluzje?



Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
• Sekret Zdrowia
• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
• Uzdrowicielska potęga wizualizacji
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
•Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
•Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

Związki

• Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
• Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
• Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
• Seks, impotencja i wolność
• Lęk przed zaangażowaniem w związku
• Zasady udanego związku miłości
• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
• Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
• Toksyczny związek, jak go uniknąć?
• Idealne partnerstwo
• Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
• Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
• Demon zazdrości
• Czy Twoj partner Cię szanuje?
• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
•Kobiecość kontrolowana
• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
•Lęk i kontrola w związku
• Seks - niszczy czy wyzwala?
• Doceń Twój związek…
• Jak pokonać lęk przed zranieniem?
• Dobre i złe strony partnerstwa
• Intymność a uległość
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
• Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

Pomiędzy ludźmi

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
“Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Jak prowadzić dyskusje?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Polityka, Polacy i…narzekanie.
• Nie zakładaj nic z góry
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy warto się kłócić?
• Czy umiesz wybaczać?
• Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
• Ocean współczucia
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
• Czy jesteś robopatą?
• Czy jesteś otwarty?
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
• Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
• Utrata kontroli
• Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
• Naprawdę magiczne słówko! :)
• Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
• Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
• Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
• Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
• Jak zostać dobrym słuchaczem
• Czy umiesz naprawdę słuchać ?
• Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
•Tajemnica wspierania innych ludzi
• Nie próbuj zadowolić wszystkich
•Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
•Lista książek godnych uwagi…
•Jakie seriale lubicie?
•Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Poza samotność

• Samotność a zależność od innych
• Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
• Samotność czy osamotnienie?
• Strach i ciemność?
• Nie zadręczaj się!
• Wybacz sobie i wybacz innym
• Cztery kroki do wolności
• Wolność. Czy to puste słowo?
• Czy istnieje dobra samotność?
• Depresja. Jak sobie z nią radzić?
• Akceptacja naszej…nieakceptacji
• Odpowiedzialność i wolność
• Luźne rozważania o ludzkiej samotności
• Obnażanie sie do “ja”
• Czy można pomóc sobie samemu? :)
• Twoim zadaniem jesteś Ty
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

Koniec cierpienia


• Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
• Skąd się biorą wypadki?
• Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
• Miłość to inne słowo na wolność
• Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
• Złote myśli Berta Hellingera
• Ustawienia rodzinne Hellingera
• Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
• Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
• Seks - demon z piekła rodem
• Boska strona seksu
• Boskie ciało?
• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
• Czy wiesz dlaczego cierpisz?
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Najpopularniejsza religia świata
• Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

Szczęście - idea czy rzeczywistość

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz
• Radość niebezpiecznego życia
• Czy jesteś…godny szczęścia?
• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
• Nieuwarunkowane szczęście
• Patrząc oczyma miłości
• Szczęscie w zasięgu ręki
• Zasługujesz na miłość i przyjemność!
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Kochaj i bądź radosny!
• To jest Twoje życie
• Czy czujesz że zasługujesz?
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Przyjemność?
• Nie bój się zmian!
• Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
• Pierwsze prawo zmian
• Czarne, nieznane drzwi
• Do znudzenia - o optymistach :)

Zdrowie

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
•Choroba ma swój początek w umyśle?
• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
• 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
• Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
•Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
• Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
• Zalety diety roślinnej
• Totalna kuracja przeciwrakowa
• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
•Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
• Ulecz swoje ciało !
• Śmiech to życie
• Stres i napięcie = początek choroby
• Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
• Filozofia zdrowia
• Jesteś tym co zjesz
• Jak się zdrowo odżywiać?
• Zasady dobrego odżywiania
• Tajemnica Twego ciała
• Akupunktura a medycyna współczesna
•Medycyna holistyczna
•Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
• Wojna w naszym organizmie.
• Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
• Masaż leczy duszę
• Źródła niemocy
• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
• Zdrowy rozsądek w dietach?
• Negatywne odczucia wobec ciała

Oddech

• Czy oddychasz prawidłowo?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
•Stłumienia cz II
•Stłumienia cz I
• Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
• Co to jest REBIRTHING?
• Niezwykła moc oddechu? :)
• Integracja oddechem

Psychologia i duchowość

• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Cień - wg Junga
• Twórczy ludzie wg Junga
•Twórczy umysł a wyobrażenia
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Jak poradzić sobie ze stresem?
•Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
• Pozytywne wyzwanie
• Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
• Asertywność
• Nałogi - pragnienie ucieczki
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
• Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
• NLP - jak jesteś zaprogramowany?
• 10 zasad NLP
• Potęga manipulacji słowem
• Magia i moc słów
• GESTALT - integracja psychiki i ciała
• Czy jesteś tolerancyjny?
• Narodziny Ego
• Ego a osobowość ofiary
• Enneagram - 9 typów osobowości
• Nawyki, wolność i społeczeństwo
• Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
• Lody i samochody
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
• Samospełniająca się przepowiednia
• Psychologia inspiracji
•Twórz, twórz bezustannie!
• Metoda Simontona

Bóg i duchowość

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
• Krótka historia Boga
• Bóg - to jest...
• Dobro i zło
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Rozmowy z Bogiem
• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
• Benedyktyn, demony i Zen
• Fala jest morzem
• Przestać żyć we władzy Demona
• Jesteśmy Bogiem
• Wiara nie pozwala Ci myśleć
• Życie - to jedyna religia
• Bóg jest tancerzem i tańcem
• Bóg jest Tobą
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

Umysł a duchowość

• Zachwaszczony umysł?
• Enkulturacja
• Wyzwolenie z chaosu myśli
• Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
• Zaminowane obszary umysłu
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
• Ludzie i roboty
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Memy i wirusy umysłu
• Bełkoczący umysł
• Bezrozumnie?
• Odpowiedź na Psychiczny Atak
• Czy wiesz co jest ci serwowane?
• Zjednoczenie
• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
• Co wpływa na nasze życie?
• Kiedy kłamstwo staje się prawdą
• Ukryta siła metafor
• Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
• Tajemnica ludzkiego snu
• Mistrz snu
•Kilka słów o świadomym śnieniu
• Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
• Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

Ciało i Energia

• Aura człowieka - najważniejsze informacje.
• Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
• Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
• Czakramy, poziomy Twojego życia!
• Jak nauczyć się widzieć aurę?
• Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
• Geneza blokad na czakramach
• Świat to energia!
• Ciała duchowe według Jogi Kundalini
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?
• Tai-chi
• Czym jest energia “Chi” ?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Panta rei - energia dokoła nas
• Dobre wibracje
• Seksualność a czakry
• Jasnowidzenie - fakty i mity
• Telepatia i jasnowidzenie
•Telepatia – czy to działa?
• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
• Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
• Energia musi płynąć…!
• Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
• Oświecenie - wielki mit.
• Energia myśli i myślokształty
• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
• Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Sen Planety
• Energia życia. Fakt czy mit?
• Hipoteza Gai
• Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

Rozwój a Medytacja

• ABC medytacji
Miłość, seks i medytacja
• Czym jest medytacja?
• Ćwiczenia uwalniające energię
• Medytacja chodząca
• Medytacja a palenie papierosów
• Ból a medytacja
• Medytacja z czakramami
• Myśleć czy medytować...
• Czy Twoje życie ucieka?
• Medytacja a egoizm
• Emocje i myśli podczas medytacji
•Medytacja - praktyka czy tajemnica?
• Dzień Uwagi
• Wyostrz swoją uwagę
• Świadomość hara - początek i koniec życia
• “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
• Medytacja z koanem
• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
• Zabawne i nietypowe techniki medytacji
• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
• Naucz się relaksować
• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
• Historia pewnego medytującego
• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
• Nauka medytacji w zakładach karnych
•Rozpadnij się na kawałki
•Czy jesteś uważny?

Osobowość i emocje

• Afirmacje, sztuka zmiany życia
• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
• Afirmacje także mogą szkodzić!
• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
• Ciemna noc duszy
• Ciemna strona emocji?
• Zostań mistrzem swoich emocji?
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Napięcie i odprężenie
• Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
• Przekraczanie granic a bariera lęku
• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
• Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Autentyczna zmiana myślenia
• Przestań się okłamywać
• Poznawaj siebie - podejście Zen
• Kto jest premierem w Twoim rządzie?
• Zaufanie - w realizacji marzeń
• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
• Oszukując własne emocje….
• Energia bolesnych emocji
• Nieśmiałość a prostytucja
• Tajemnice nieśmiałości
• Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
• Cuda…i miłość.
• Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
• Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
• Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

Walka i akceptacja

• Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Mówić: tak - czy nie?
•Przestań usiłować być dobrym cz II
•Przestań usiłować być dobrym cz I.
• Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
•Poza dobrem i złem
• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
• Zagadnienie zła - okiem Hindusa
• Zrozumienie “zła”
• Wojna w Tobie trwa
• Nauka akceptacji dobrego i złego
• Droga wojownika
• Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
• Ponad-Ego
• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
• Życie w harmonii
• Życie to jest….- cytaty sławnych
• Umysł kontra ciało
• Zaakceptuj i bądź wolny...
• Wewnetrznie podzieleni
• Mądrość
• Miłość…jak głód
• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
• Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

Dorosłe dzieci

• Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
• ADHD = Dzieci Indygo?
• Niewinny dorosły człowiek
• Źródło depresji: dzieciństwo?
• Dziecko w rodzinie alkoholika
•Przełam wzorce z dzieciństwa
• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
• Zranione czy radosne dzieci?
• Wewnętrzne dziecko
• Kobieta bez winy i wstydu
• Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
• Toksyczny wstyd
• List ojca do syna. Wyznanie.
• Czego szukasz? Od czego uciekasz?
• Zmień….przeszłość!
• Miejsce wewnętrznej przemiany
• Natura - nasz największy nauczyciel
• Kim jestem? Początek życia
• Wewnętrzny ogród
• Jakie dzieci wychowasz?
• Grzeszne ciało?
• Niewolnik namiętności
• Męska autokastracja. Rys historyczny.
• Nie istnieją błędy - tylko lekcje
• Puść dziecku dobry kawałek ;)
•Zachęć dziecko do czytania
• Puchatek smakuje Tao
•Jak zostać dziecięcą szeptunką

Czakramy

• Czakramy - poziomy Twego życia
• Czakram Podstawy
• Czakram Podbrzusza
• Czakram Splotu Słonecznego
• Czakram Serca
• Czakram Gardła
• Czakram Trzeciego Oka
• Czakram korony
• Geneza blokad na czakramach
• Seksualność a czakry
• Tajemnice kolorów
• Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
• Podróż przez czakry - w wyobraźni
• Symboliczne znaczenie kolorów

Wokół religii i ezoteryki


• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
• Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
• Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
• Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
• Ciemna strona chrześcijaństwa
• Numerologia - czy to ma sens?
• Yang i Yin
• Czym jest energia “Chi” ?
• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
• Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
• Przypadki nie istnieją
• Odpowiedzią… są pytania
• Ogrody Zen
• Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
• Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
• Feng Shui
• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
• Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
• Uważaj, co mówisz...
• 4 etapy życia
• TAO• Tao Kubusia Puchatka
• Zen w sztuce łucznictwa
• Kilka słów o medycynie chińskiej
• Być Zorbą czy…Buddą?
• Cztery umowy Tolteków
• Historia Buddy
• Chiromancja - Linie na dłoni.
• Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
• Kurs cudów - zasady.
• Zen grania
• Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
• Religia jest trickiem genów ?
• W stronę wiecznej boginii
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
•Rio Abierto – życie jak rzeka
•Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

Śmierć a duchowość

• Historia człowieka który wrócił z martwych
• Życie to lekcja
• Doświadczenia z pogranicza śmierci
• Historia pewnego przebudzenia
• Czemu boimy się śmierci?
• Czy przeraża Cię Pustka?
• Los, karma, wolna wola?
• Prawo przyczyny i skutku
• Reinkarnacja?
• Diagnostyka karmy cz I
• Diagnostyka karmy cz II
• Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
• Przebudzenie.
• Czy można zmienić karmę?
• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
• Czy śmierć jest największym złem?
• Inne spojrzenie na reinkarnację
• Pozwól sobie umrzeć
• Zabijanie nie jest… złe?
• Pesymistyczna wizja cywilizacji?
• Prawo przyczyny, skutku i wiary

Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


• Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
• Mądrość jest sposobem podróżowania.
• Trzej mnisi i… ego
•Mądrości leśnego mnicha
•Straszna historia o diable
•Obsesja ucznia Zen
•Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
• Minuta mądrości
• W sercu Mędrca
• Miłość i mistrz
• Potwór, strzała i jajko
• Śpiew Ptaka
• Nie zadręczaj się!
• Historia Dana
• Najwłaściwszy moment
• A mistrz mu odpowiedział...
• Początek Wszechświata
• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
• Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

Sukces w życiu

• Podświadomość - kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Słownictwo sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
• Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
• Porażka jest matką sukcesu
• Jak być lepszym kierownikiem?
• EFEKT PIGMALIONA
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
• Przełamując fale…. I życiowy impas :)
• Jak polubić…nielubianą pracę
• Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
•Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
•Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
• Odzyskać wiarę w siebie
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
• Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
• Geneza geniusza
•Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
• Właściwa postawa…co to takiego?
• 10 cech idealnego lidera
• Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
•Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
•Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
•Przekonaj się że …możesz.

Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
4. MANAWA - moment mocy jest teraz
5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Co to jest Huna?
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Huna i “widmowe ciało”
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Metoda Ho’oponopono
• Szaman i ból
• Szaman miejski
• Szamanizm a sny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Potęga modlitwy wg Huny

Autorka:

  • ME

Waszym Zdaniem

Harysz o Jesteśmy Bogiem
kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
Agni o W stronę wiecznej boginii
Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

Od 2007 roku

  • 18 517 347 przybyszów !

Kategorie

Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Rozwój i Świadomość
    • Dołącz do 1 539 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Rozwój i Świadomość
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...