Tagi
automotywacja, Ingham, koncentracja, lenistwo, leń, mobilizacja, motywacja, nic-nie-robienie, obijanie się, pracoholik, przepływ energii, trening, Świadomość
TRENING PRZED WIELKIM WYDARZENIEM
„Po prostu nie mogę się do tego zmusić,” .
Wydaje mi się, że nie zdołam się za to zabrać”.
Czasem wygląda na to, że nasza siła woli zachowuje się, jak niegrzeczne dziecko, uparty muł albo zbuntowana załoga. Kiedy stajemy w obliczu olbrzymiego zadania, zatrzymujemy się, jak koń przed przeszkodą i nasza świadomość odwraca się doń plecami.
Zbyt późno zauważamy, że nasza samokontrola zmieniła się w upartą bestię z własnym umysłem. Przywołanie jej do porządku oznacza zmuszenie jej, by znów pracowała dla nas jako nasz sprzymierzeniec. Oznacza to ponowne przejęcie kontroli nad nią, poprzez rozpoczynanie od niewielkich, niegroźnych zadań; niekoniecznie tych, przed którymi stajemy w miejscu pracy.
Rozpocznij od sprawdzenia, czy przechodzisz obojętnie obok filiżanki, którą trzeba zanieść do kuchni; pary skarpet, które trzeba wrzucić do pojemnika na pranie; ręcznika, który trzeba podnieść z podłogi.
Są to tylko małe rzeczy, prawie bez znaczenia, kiedy jednak przyłapiemy się na tym, że ich nie robimy, nasza samokontrola ulega dalszemu rozluźnieniu.
Zacznij od małych zadań, których dotąd nie robiłeś. Mogą być one przyjemne: film, który miałeś zamiar zobaczyć, przyjaciel, z którym chciałeś się spotkać, czas, który przeznaczyłeś na swoje ulubione hobby.
Nie przestawaj trenować swej samokontroli. Poszukuj małych sposobów utrwalania swej władzy nad nią i kontrolowania jej. Miejmy nadzieję, że wkrótce stanie się ona bardziej chętna do współpracy i mniej buntownicza – będzie znów doskonałym sojusznikiem.
„Gdy musimy nauczyć się coś zrobić, uczymy się, czyniąc to”.
Arystoteles
CZAS NA ZMIANY
Ustalenie celu jest ważne, gdyż zapewnia nam postępy na co dzień. Gdy wiemy, dokąd zmierzamy, łatwiej nam skoncentrować naszą energię.
Ustalone przez nas cele mogą być stałym źródłem motywacji, kiedy jednak ustalono je na niewłaściwym poziomie, mogą pojawić się problemy.
Jeśli Twoja motywacja kurczy się, jak przekłuty balon, za każdym razem, kiedy pomyślisz o tym, co masz zrobić, być może nadszedł czas, by spojrzeć na cel z innej perspektywy.
Przyjrzyj się problematycznym zagadnieniom. Popatrz na nie w świetle celu, który reprezentują i czynników, które mogą wpływać na ich atrakcyjność. Wśród przyczyn można wymienić:
• Zbyt trudny cel. Tylko osiągalne cele mogą działać motywująco.
• Zbyt mało czasu na wykonanie zadania. Zbyt wielka presja może być czynnikiem demotywującym.
• Zbyt mato środków wspierających Twoje wysiłki. Także i to może pozbawiać nas motywacji.
• Zbyt mało entuzjazmu dla przedsięwzięcia. Może to być jedno z tych zadań, które nigdy nie wywoływały Twego entuzjazmu.
• Zbyt małe wyzwanie. Cele ustawione na zbyt niskim pułapie nie zapewniają wystarczającej motywacji.
• Zmieniłeś się. Zdobyłeś nowe umiejętności, masz nowe priorytety i nowe zainteresowania.
• Przedsięwzięcie straciło sens. Zmieniły się warunki, co może oznaczać, że przedsięwzięcie straciło sens.
Zastanów się nad celami, do których zdążasz i zadaj sobie pytanie: czy działają one jak czynniki motywujące? Upewnij się, czy są dla Ciebie odpowiednie i czy rzeczywiście chcesz je osiągnąć. Jeśli nie, zastanów się, co można zrobić, by je zmienić. Gdy pojawi się taka potrzeba, porozmawiaj z kierownictwem, klientami czy wspólnikami. Niewiele jest w życiu rzeczy, które trzeba wyryć na kamiennych tablicach.
Czasy się zmieniają. Ludzie się zmieniają. Jeśli to, do czego dążysz, przestaje dostarczać Ci motywacji, której potrzebujesz, być może nadszedł czas na zmianę samego celu.
PRACUJ MĄDRZEJ, NIE CIĘŻEJ
Kiedy jesteśmy przeciążeni pracą i czujemy, jakbyśmy płynęli pod prąd, nasza motywacja często pakuje walizki i decyduje, że właśnie nadszedł czas na odpoczynek. Prawdopodobnie w ten sposób próbuje nam coś przekazać.
Cięższa praca nie zawsze bywa najlepszym rozwiązaniem długoterminowym, jeśli zwiększone obciążenie pracą nie występuje jedynie przejściowo. Dotyczy to zwłaszcza właścicieli firm. Taki moment pojawia się, gdy nagle zdajemy sobie sprawę z tego, że bez względu na to, jakbyśmy się starali, nie wyciśniemy więcej godzin z dnia ani nie znajdziemy więcej chętnych na produkt, który niewiele osób chce kupować.
Cięższa praca przestaje być sensownym rozwiązaniem, gdyż powoduje, że stoimy w miejscu lub tylko pogarszamy naszą sytuację. W tych warunkach jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest „mądrzejsza” praca.
„Mądrzejsza” praca może w każdej sytuacji oznaczać co innego, w zależności od tego czy jesteś pracownikiem czy też pracujesz na własny rachunek, lecz poniższe sugestie mogą pomóc Ci w odnalezieniu sposobów poprawienia Twojej sytuacji:
• Podnieś ceny.
• Wynajmij personel.
• Skorzystaj z osób pracujących chałupniczo.
• Podzlecaj zadania.
• Podziel się zadaniami z innymi.
• Wynegocjuj powtórnie zakres obowiązków służbowych.
• Zainwestuj w sprzęt pozwalający zaoszczędzić czas.
• Zmień sposób radzenia sobie z zadaniami.
• Wynegocjuj zatrudnienie asystenta.
• Zbadaj, jak może Ci pomóc nowoczesna technika.
Jeśli praca ma nas motywować, musi występować w ilościach możliwych do wykonania, w przeciwnym razie będzie działać obezwładniająco, a postęp nie powinien oznaczać brnięcia w ślepą uliczkę. Jeśli masz wrażenie, że sytuacja mogłaby wyglądać korzystniej, zorganizuj sesję „burzy mózgów” i sprawdź, czy możliwe jest znalezienie własnych rozwiązań, dzięki którym będziesz mógł pracować mądrzej – nie ciężej.
POTĘGA NIERÓBSTWA
Propozycja oddania się nieróbstwu może wydawać się zaskakująca w książce o automotywacji, jednak zdaniem eksperta w dziedzinie zarządzania czasem – Alana Lakeina – paradoksalnie może okazać się skuteczna.
Nicnierobienie nie jest równoznaczne z wykreśleniem z listy nie lubianego zadania. Oznacza po prostu bezczynne siedzenie; żadnego przemieszczania się, żadnego czytania, nie należy nawet myśleć o tym, co powinno się robić.
Siedzimy mając pełną świadomość faktu, że praca leży odłogiem. Przypomina to wyłożenie kart na stół, ostateczną konfrontację mającą miejsce w biurze.
Albo Ty, albo Twoja praca; Twoje ociąganie się lub Twoja motywacja. Które z nich wygra?
Na samym początku, siedząc i z rozmysłem powstrzymując się przed kiwnięciem palcem, poczujesz ulgę; nie robisz nic i wcale się tym nie martwisz.
Wreszcie spokój.
Uciekłeś z pola bitwy.
Po chwili jednak pojawi się pewne uczucie dyskomfortu. Możesz zacząć odczuwać zdenerwowanie; być może przyjdzie Ci ochota na sięgnięcie po telefon i odbycie kilku rozmów czy przeczytanie
papierka poniewierającego się w pojemniku na dokumenty przychodzące.
Nie poddawaj się.
Nie rób nic.
Spróbuj utrzymać zarówno ciało, jak i umysł, w maksymalnym bezruchu.
Może wówczas nastąpić jedno z dwóch zdarzeń. Jeśli udało Ci się zachować umysł w stanie bezczynnym ni stąd, ni zowąd w Twoim umyśle może objawić się nowy aspekt Twoich trudności z pracą.
Bezczynne siedzenie pozwala naszej podświadomości na wykorzystanie nieprzerwanego czasu na pracę nad nowymi rozwiązaniami. Inna możliwość to taka, iż nie będziesz już w stanie dłużej znieść bezczynności i zauważysz, jak bezsensowne jest marnowanie czasu na nicnierobienie, a wówczas ze zwiększoną energią zabierzesz się do pracy.
Z powodu powszechnej dziś mody na produktywność możemy czasem przegapić korzyści płynące z nieróbstwa. Gdy wydaje się, że Twoja motywacja już dawno temu odeszła do krainy wiecznych łowów, wypróbuj tę strategię i zobaczysz, co się stanie. Bezczynność może być właśnie tym, czego od początku potrzebowałeś.
Christine Ingham – Automotywacja na 101 sposobow
Powiązane posty
• Historia prawdziwego sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
trueneutral said:
He he, Zen, dobry tekst, sesja mi się zbliża. 🙂
I jeszcze jedno. Moim zdaniem rzeczy małe bardzo się liczą. Po nich poznaje się ludzi, a nie po górnolotnych słowach czy pięknych planach. Mały gest niby nic nie znaczy, ale potrafi „otworzyć oczy” na drugą osobę. (I siebie) . Dzieje się tak choćby z tego prostego powodu, że większość ludzi, o ile nie wszyscy, w swoimżyciu robią 99% małych rzeczy, a reszta jest dopiero zarezerwowana na te wielkie. Można też przytoczyć tutaj ceremonię parzenia herbaty. To mała rzecz, jednak doskonałość, z jaką robią to np. Japończycy świadczy nie tylko o ładnej tradycji. Jeśli potrafi się poprzez małe rzeczy osiągnąć doskonałość chwili, to można równie dobrze wykonać tak inne rzeczy. To przejawia się też w łucznictwie Zen. Nie jest ważne trafienie w 10, ba, nawet w tarczę. Gdy uczeń pojmie, w jaki sposób strzelać z gracją, bezwysiłkowo, stając się niejako jednością ze strzałem, gdy „złapie” doskonałość samej możliwości strzału, wtedy prawdopodobnie staje się sam mistrzem.
Ehh.. zaczynam bełkotać, muszę chwilę odpocząć. 🙂
terra australis said:
Mnie tez sie podoba ten tekst. Jestem absolutnie za.
Tez wprowadzam w zycie wiele z tych rzeczy.
Przez to ze zaczalem tu pisac za duzo postanowilem , ze zaczne wlasny blog : terraustralis.wordpress.com
to spowoduje COMMITMENT , Jednoczesnie jak bede pisal pewne rzeczy o ktorych mysle to bede odrazu mial AFFIRMATION.
Zycie naprawde sklada sie z prostych rzeczy. Kiedys uwielbialem Hemingway’a i dalej to robie bo pisal krotkimi zdaniami. Ciagle ogladam ten sam film wg jego ksiazki Stary czlowiek i morze – za ktora dostal Nobla.
Proste rzeczy powoduja szczescie a przeciez o to chodzi. Uwazam ze kazdy powinien spisac sobie rozklad dnia i spojrzec na niego jako pierwsza rzecz po obudzeniu. Wiec cos takiego:
1. Obudzenie (warto bo inaczej jestes martwy)
2.Umycie twarzy zimna woda(to dla mnie w cieplym klimacie)
3. Spojrzenie w lustro i usmiech (things are not so bad)
4. Cwiczenie na silowni.
5. Sniadanie (proste typu platki kukurydziane w mleku)
6.Jazda na rowerze.
i tak dalej
Zind said:
terra, również jestem fanem „Stary człowiek i morze”. Zadziwiające, pamiętam dzień kiedy w szkole przerabialiśmy tę lekturę i nikt jej właściwie nie zrozumiał. Ciekaw jestem na którą *życiową* klasę przypada zrozumienie o co w niej chodzi.
nyema said:
podoba mi się ta bezczynność jako prosta droga do zrobienia wreszcie czegoś i bardzo dobra okazja do medytacji, dzięki
Jurgi Wyśmiewca said:
Doskonały wpis, bardzo mi się właśnie przyda. Szkoda, że nie pojawił się wcześniej. 🙂
A motto Arystotelesa — pełna prawda. Pozwoliłem sobie je umieścić jako podpis na własnym blogu.