Tagi

, , , , , , , , , , , ,



Sondra Ray – „Zasługuję na miłość” :

Przez kilka lat byłam pielęgniarką. Zaczęłam się zastanawiać, czy to w ogóle ma jakiś sens – roznoszenie pigułek chorym, czasem umierającym, którzy naprawdę potrzebują przede wszystkim kogoś, kto mógłby zapobiec chorobie. Zdawało mi się, że nic tu nie potrafię zdziałać. […] Moje małżeństwo się rozpadło, wstąpiłam do Korpusu Pielęgniarskiego Sił Powietrznych, żeby się jakoś ratować.
Skierowano mnie do kliniki ginekologiczno-położniczej i zostałam pielęgniarką od planowania rodziny. Byłam zachwycona, że nareszcie mogę zajmować się profilaktyką. Pacjentki spotykając w poradni kobietę były tak zadowolone, że zwierzały mi się ze wszystkiego, co leży im na sercu. Mówiły głównie o życiu seksualnym i małżeńskim.
Widziałam, jak bardzo w związku z tym cierpią i jak podupadają na zdrowiu – cierpienie wywoływało rozmaite choroby, których przecież można było uniknąć.
Zaczęłam się systematycznie szkolić, żeby dowiedzieć się, jak można uwalniać ludzi od problemów seksualnych. Zapisałam się na wszystkie dostępne wówczas kursy, chcąc zostać terapeutą-seksuologiem. W tym samym czasie zaczęłam się interesować ruchem na rzecz rozwoju osobistego. Postanowiłam, że dobrym miejscem dla mnie będzie Kalifornia, i już po trzech dniach znalazłam pracę w ośrodku zdrowia w Oakland.
Następne pół roku, spędzone w Kalifornii, to okres gwałtownych zmian w wyniku doświadczeń zdobytych w ruchu rozwoju osobistego. Tu udało mi się rozwiązać pewien swój problem i dzięki temu dokonać odkrycia, które zmieniło całe moje życie.

Znalazłam się w przedziwnej sytuacji. Co miesiąc miałam kraksę, i to taką, że powinnam była albo wynająć sobie kierowcę, albo w ogóle przestać jeździć samochodem. Pewnego dnia zwróciłam się do dwóch kolegów, którzy przeszli EST (szkolenie Wernera Erharda) i powiedziałam im, że już naprawdę nie wiem, co mam robić. Nie potrafiłam zrozumieć, co się ze mną dzieje, jakbym, znajdowała się na równi pochyłej prowadzącej do samozniszczenia i nie mogła się zatrzymać.
„Nie martw się, Sondra – powiedział jeden z nich. – Zabierzemy cię do Leonarda Orra”.
„A kto to jest, ten Leonard Orr? ”
„Po prostu jedź z nami w niedzielę” – odparł drugi.
Miałam do nich zaufanie. Zresztą w tym momencie byłam gotowa spróbować wszystkiego.
W niedzielę pojechaliśmy kilka mil w głąb lasów Doliny Portola. Był tam piękny letni dom i ogród, gdzie na trawniku zebrało  się około czterdziestu osób. Wyciągnęliśmy się na słońcu i Leonard  Orr zaczął mówić. Wiedziałam od razu, że ten człowiek ma w sobie coś niezwykłego. Jego słowa zmieniły mój sposób myślenia! o 180 stopni i pamiętam, jak żałowałam, że nie dowiedziałam się tego wszystkiego 25 lat wcześniej.
Byłam tak poruszona, że poprosiłam go o osobne spotkanie. Kiedy się spotkaliśmy, wyglądał jakby był przekonany, że mogę pozbyć się swoich problemów właściwie od razu. I nie tylko zapoznał mnie z posługiwaniem się afirmacjami, ale też ze swoimi badaniami nad przeżywaniem ponownych narodzin (rebirthing) -dziś jestem w to głęboko zaangażowana. A potem Leonard dał mi do przepisania parę afirmacji. Miałam wątpliwości i postanowiłam sprawdzić tę teorię.
„Naprawdę uważasz, że za pomocą afirmacji mogłabym doprowadzić nawet do tego, żeby mężczyźni do mnie dzwonili? ”
„Oczywiście – odparł. – Spróbuj”.
Powiedział mi, żeby napisać tak: „Ja, Sondra, odbieram teraz mnóstwo telefonów od mężczyzn, gdy jestem w domu”. Wybrałam trudną rzecz, żeby go sprawdzić. Zawsze byłam dosyć nerwowa na punkcie telefonów, co kojarzyło mi się z chorobą ojca, która zaczęła się, kiedy był inżynierem w spółce telefonicznej.

Umarł, gdy byłam małą dziewczynką, więc doszłam do wniosku, że telefony mają coś wspólnego ze śmiercią. Zawsze udawało mi się tak urządzić, żeby dzwoniący do mnie mężczyźni słyszeli „nie ma jej w domu” albo „właśnie wyszła” – zwłaszcza mężczyźni, na których mi zależało.
Przez jakieś cztery dni przepisywałam afirmację, podaną przez Leonarda, mniej więcej 10-15 razy dziennie. Nie mogłam uwierzyć w to, co się zaczęło dziać. Wszystkie moje dawne sympatie dzwoniły do mnie – mężczyźni, którzy nie odzywali się miesiącami, niektórzy latami. Postanowiłam zobaczyć, do czego może dojść, więc dalej przepisywałam tę afirmację jeszcze przez kilka dni. I chociaż brzmi to niewiarygodnie, zaczęły się pomyłki w nocy, telefony od mężczyzn gdzieś z dalekiego świata.
Trochę zakłopotana wróciłam do Leonarda, powiedziałam mu, że najwyraźniej przedawkowałam, i poprosiłam, żeby pomógł mi to zmienić. Dostałam nową afirmację, która brzmiała: „Do mnie, Sondry, dzwonią teraz tylko mężczyźni, od których chcę otrzymać jakiś znak życia”. I to też zadziałało. Byłam pod wrażeniem. Miałam ochotę zacząć przerabiać afirmację, które zaproponował mi na początku. Zaczęłam pisać:
„Ja, Sondra, prowadząc samochód zachowuję przytomność umysłu i czuję się bezpiecznie.”
„Mój impuls życia jest silniejszy niż impuls śmierci. W miarę jak osłabiam swój impuls śmierci i wzmacniam impuls życia, jestem i będę coraz zdrowsza, szczęśliwsza, bardziej przydatna i coraz młodsza.”
Od tego czasu nie miałam ani jednej stłuczki i nawet najmniejszego wypadku.
Zaczęłam stosować afirmacje we wszystkich dziedzinach swego życia. Byłam zadowolona zwłaszcza z tego, jak dobrze działają w bliskich związkach. Najbardziej lubię opowiadać o pewnej prostej afirmacji, która pomogła mi stworzyć mój obecny związek. Po prostu napisałam tak: „Ja, Sondra, chcę, żeby teraz w moim życiu zjawił się taki mężczyzna, jakiego zawsze pragnęłam”.
Spotkałam Marshalla, mego przyjaciela i ukochanego, cztery dni później.
Odtąd wszystkie sprawy w moim życiu zaczęły układać się tak dobrze, że zobaczyłam jasno, iż coraz bardziej zbliżam się do
swego celu. Cieszyłam się doskonałym zdrowiem. Prawie nigdy nie czułam się zmęczona i stale byłam pełna energii. A jeśli zdarzały mi się jakieś drobne dolegliwości, byłam w stanie wyleczyć się sama. Teraz chciałam znaleźć jakiś sposób pokazania innym, co mają robić, żeby poczuć się równie dobrze jak ja.
Tak, z początku wahałam się, czy mogę spróbować stosować afirmacje w pracy z klientami mojej poradni – sądziłam, że muszą to być osoby obeznane z problemami metafizycznymi albo mające jakieś doświadczenie w ruchu rozwoju osobistego.
[…] Ale pewnego dnia tak się złożyło, że miałam trzech nowych klientów pod rząd. Czułam w ciele coraz większe napięcie i ciężar? W końcu przy trzeciej kobiecie po prostu wyciągnęłam kawałek papieru i dałam jej do przepisania zdanie: „Wybaczam mojemu mężowi, że mnie ranił”.
Napisała to kilka razy, a ja faktycznie poczułam, jak ciężar wiszący w powietrzu znika. Ona się rozluźniła i zaczęła uwalniać się od paraliżującej nienawiści, którą przeżywała od tak dawna. Zresztą rzeczywiście chciała wybaczyć mężowi. Od tego dnia zaczęłam stosować afirmacje w pracy ze wszystkimi kobietami, które się do mnie zgłaszały. Wychodziły lżejsze, szczęśliwsze i zadowolone z tego, że mają coś poręcznego na nadchodzący tydzień, zanim znów do mnie przyjdą. Zaczęłam też coraz swobodniej układać afirmacje dla siebie samej.
[…]
Od czasu, kiedy pierwszy raz zetknęłam się z afirmacjami, przystosowałam pewną technikę do swoich potrzeb.
Na początku używam kolumny reakcji – chcę zobaczyć, jakie reakcje emocjonalne ma dana osoba, i znaleźć bardziej precyzyjne afirmacje, żeby doskonale do niej pasowały.
Niemniej to afirmacje, jako takie, są skuteczne i ważne jest, że naprawdę działają. Liczą się wyniki, a wyniki będą na miarę Twoich oczekiwań, jeżeli zastosujesz afirmacje zgodnie z regułami. Natomiast nie spodziewaj się trwałych efektów, jeśli je tylko przeczytasz albo napiszesz raz czy dwa razy.
Skoro latami ktoś miał negatywną strukturę myślenia, jej zatarcie musi zająć trochę czasu – może około miesiąca.
Przepisywanie afirmacji przez miesiąc na pewno kosztuje taniej niż rok psychoterapii.
To ważne, że dysponujesz narzędziem umożliwiającym zmianę dawnych negatywnych decyzji. O to właśnie chodzi w afirmacjach i o to samo chodzi w tej książce.

Przykład afirmacji podawanej przez autorkę książki,
rozpisanej razem z kolumną reakcji :

„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną”
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną”
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną”…….. Ależ skąd!
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Nie…czuję, że zaraz się rozpłaczę.
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Niemożliwe. Jestem zła, bardzo zła.
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Należy mi się kara.
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” ……..Tatuś mnie zabije…
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Nie, wtedy było bardzo przyjemnie. To niebezpieczne!
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. BZDURA!
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Nie umiem sobie wyobrazić jak.
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Kto by mnie chciał?
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną”…….. Nie zasługuję na nic.
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Ojej, tak?
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Może gdyby się to nigdy nie zdarzyło…
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Za bardzo siebie nienawidzę.
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Gdybym się kiedyś mogła od tego uwolnić.
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. No tak, gdyby można mi było przebaczyć.
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną”…….. Czy to możliwe?
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Mogłoby tak być?
„Ja, Susan, zasługuję na przyjemność seksualną” …….. Ja, naprawdę?

Przykładowe pozytywne afirmacje tyczące się związków :
[w kropki wstawić swoje imię]

Ja, ……………….., już nie szukam właściwej osoby. Sama staję się właściwą osobą.
Ja, …………… , jestem odpowiedzialną osobą, szczęśliwą i wolną zarówno z partnerem, jak i bez partnera. Mogę żyć równie dobrze z mężczyzną czy kobietą, jak i bez niego/niej.
Skoro ja, ………………., uczę się lubić siebie, to mogę wchodzić w związki o większym stopniu wzajemności i szczerości.
Ja, …………………, jestem w pełni sobą, stać mnie na związki otwarte i pełne miłości.
Skoro ja,………………….., coraz częściej myślę pozytywnie, to w moim życiu będą pojawiać się osoby myślące pozytywnie, z którymi mogę wchodzić w dobre dla mnie relacje.
Ja,…………….., mam w sobie mnóstwo miłości, która wypływa na zewnątrz bez przeszkód, i dzięki temu potrafię kochać jeszcze bardziej.
Ja, ………………….., już się nie boję stracić ludzi, którzy na¬prawdę liczą się w moim życiu. Ci, których kocham, są stali w uczuciach.
Ja,…………………, teraz czuję się bezpiecznie – jestem pewna swoich związków.
Mogę być z kimś tak długo, jak ja chcę.
Umiem zakończyć związek w sposób satysfakcjonujący i to pozwala mi cieszyć się innymi – nowymi i odświeżającymi -relacjami.
Ja, ……………., tworzę teraz pełne miłości, harmonijne i trwałe związki z mężczyznami.
Ja, ……………., tworzę teraz pełne miłości, harmonijne i trwałe związki z kobietami.
Mój obecny stan świadomości zapewnia mi powodzenie we wszystkich bliskich związkach.
Ja, …………….., już jestem związana z każdym człowiekiem we wszechświecie, nie muszę więc pracować nad kształtowaniem związków.
Ja, …………….. , zyskuję coś wartościowego w każdym związku, ponieważ wykorzystuję go dla rozwoju i zdobywania wiedzy.

Sondra Ray – „Zasługuję na miłość”

Zobacz także powiązany temat : Jak wybaczyć…