Tagi
grzech, nadmiar, osho, post, równowaga, skrajność, ucztowanie, umartwianie, Świadomość
Nie jestem przeciwny smakowi, ponieważ nie jestem przeciwny zmysłom. Odczuwanie wszystkimi zmysłami oznacza bycie inteligentnym, oznacza życie pełnią.
Tak zwane religie usiłowały nas znieczulić, otępić.
One są przeciwko odczuwaniu smaku, wolałyby, aby język stracił zdolność smakowania. Tak właśnie się dzieje, kiedy jesteśmy chorzy – w gorączce język traci zdolność odczuwania smaku. Kiedy jesteśmy zdrowi, język jest wrażliwy, pełen życia, pulsuje energią. Nie jestem przeciwny odczuwania smaku, jestem „za”. Jedz dobrze i smacznie.
To boskie odczucie.
W taki sam sposób patrz na piękno – ciesz się nim; w taki sam sposób słuchaj muzyki – niech dostarcza ci radości; w taki sam sposób dotykaj kamieni, liści, ludzi – czując ich ciepło, ich strukturę, i zachwycaj się. Korzystaj w pełni ze wszystkich swoich zmysłów, a będziesz żył pełnią, twoje życie będzie jak płomień; nie będzie przytępione, lecz rozpalone energią i witalnością. Nie trzymam z tymi, którzy uczą cię, jak zabijać zmysły; oni są przeciwni ciału.
czas. ——————————————Czytaj Dalej :
Natomiast jeżeli masz czasem odczucie, że potrzebujesz postu i przychodzi to w sposób naturalny, nie jako narzucona zasada, nie jako filozofia – powinieneś go stosować, nie poprzez narzuconą sobie dyscyplinę, ale jako twoją wewnętrzną potrzebę – to jest dobry znak.
Pamiętaj także o tym, że dzięki temu postowi, będziesz mógł za jakiś czas znów pozwolić sobie na ucztowanie. Post jest jedynie sposobem, a nie celem samym w sobie, i można go stosować stosunkowo rzadko. Zresztą, jeśli masz pełną świadomość tego, co wkładasz do ust, i jeśli to ci smakuje nigdy nie zjesz tego nazbyt dużo.
Pamiętaj, że ciało jest twoją świątynią, jest boskim darem. Jest tak piękne i delikatne, i wspaniałe, że zabijanie go byłoby aktem niewdzięczności Bogu. To właśnie Bóg obdarzył nas smakiem, sami sobie go nie stworzyliśmy. Bóg dał nam oczy i stworzył nasz świat bajeczne kolorowym. Niechaj trwa wspaniała harmonia między okiem i kolorami, harmonia między wszystkim, co zostało stworzone. Nie niszcz tego.
Słuchaj ciała. Nie jest twoim wrogiem.
Rób to, o co cię prosi, bo ma ono swoją mądrość.
Nie zakłócaj jego pracy, nie mędrkuj.
Właśnie z tego powodu nie proponuję nikomu żadnych diet, a tylko traktowanie ciała z uwagą.
Jedz w pełni świadomie, jakbyś medytował, a nigdy nie zjesz za dużo ani za mało.
Oba przypadki są ekstremalne i szkodliwe. Natura dąży do równowagi, do osiągnięcia pełnej harmonii, znajdowania się w samym środku.
Wszelkie stany ekstremalne są typowe dla neurotyków.
W związku zjedzeniem mamy dwie grupy neurotyków. Pierwsza z nich to tacy, którzy mają skłonność do obżerania się. Nie zwracają uwagi na wołanie ciała: „Stop! Nie jedz już więcej!” Jedzą nadal. To właśnie neurotycy.
Druga grupa to ci, którzy się głodzą. Ciało domaga się jedzenia, krzyczy: „Czuję straszny głód!”, a oni poszczą.
Obie grupy to neurotycy, przypadki patologiczne, które wymagają terapii, niekiedy leczenia szpitalnego. Zdrowa osoba zawsze zachowuje umiar.
Nie popada w skrajności, gdyż to powoduje napięcia i lęki. Kiedy zjesz za dużo i ciało jest przeciążone albo kiedy zjesz za mało i odczuwasz głód – pojawia się niepokój. Zdrowy człowiek dzięki własnemu wyczuciu wie, kiedy przestać. Tego nie uczą w żadnej szkole.
Gdybym powiedział ci, ile masz jeść, mogłoby to okazać się niebezpieczne, ponieważ byłoby uśrednione. Jedni są chudzi, inni grubi. Jeśli, zgodnie z ogólnymi wskazówkami, dostaną trzy chapali(Przaśny chlebek hinduski w kształcie placka (pizyp. tłum.) to niektórzy przejedzą się, a dla innych będzie to prawie tyle co nic. Nie podaję sztywnych zasad, chciałbym obudzić waszą świadomość. Zwracaj uwagę na swoje ciało, jest ono wyjątkowe, unikalne.
Każdy ma inny rodzaj energii, inne zainteresowania. Jeden jest profesorem na uniwersytecie, jego ciało nie spala dużo energii. Nie potrzebuje on dużo jedzenia, ale musi jeść inne pokarmy niż pracownik fizyczny. Jakiś ogólny sposób żywienia dla wszystkich przyniósłby więcej szkody niż pożytku. Nie ma takiej uniwersalnej zasady.
George Bernard Shaw powiedział, że jest tylko jedna uniwersalna zasada: nie ma uniwersalnych zasad. Pamiętaj o tym – nie ma i nie może ich być, bo każdy z nas jest unikalny i nie stosują się do niego recepty innych.
Próbuję więc obudzić twoje wyczucie. Nie podaję praw, sposobów; proponuję, byś rozwijał w sobie wrażliwość. Dzisiaj możesz potrzebować więcej jedzenia niż wczoraj i nie jest to tylko kwestia różnic między tobą a innymi ludźmi. Każdy dzień różni się przecież od innego dnia. Być może przez cały dzień wypoczywałeś i nie potrzebujesz dużo zjeść. A może pracowałeś ciężko w ogrodzie i musisz zjeść więcej niż zazwyczaj? Zachowaj uwagę i słuchaj, co mówi twoje ciało. Żyj zgodnie z jego wskazówkami.
Ciało nie usiłuje niczego ci narzucać, ale także nie jest twoim niewolnikiem. Traktuj je jak przyjaciela – tak, zaprzyjaźnij się z nim. Ten, kto się obżera, i ten, kto narzuca sobie jakieś diety, mają jeden wspólny problem: obaj są głusi na sygnały ciała.
Potępianie kogoś za to, że je to, co mu smakuje, nie ma sensu. Jeśli język nie odczuwa przyjemności smakowania – to po co w ogóle jeść? Jeśli patrzenie na piękne rzeczy byłoby grzechem dla oczu, to po co w ogóle patrzeć? Jeśli słuchanie miałoby być grzechem dla uszu, to dlaczego mielibyśmy słyszeć? Nie zostałyby nam żadne doznania – nic tylko palnąć sobie w łeb! We wszystko, co robisz, zaangażowane są twoje zmysły. Dzięki nim możesz czuć się połączony z życiem. Kiedy jesz coś z apetytem, Bóg w tobie czuje się zadowolony, a Bóg ukryty w tym, co jesz, ma poczucie, że go szanujesz.
Ale każdy znany ci mahatma (w sanskrycie mahatman oznacza „wielkoduszny”, „mądry”; przydomek Gandhiego, duchowego przywódcy hinduskiego ruchu wolnościowego (przyp. tłum.), każdy tak zwany guru uczył, jak macie sami siebie torturować.
W imię religii nauczał masochizmu: „Umartwiaj się. Im bardziej będziesz się umartwiać, rym więcej łask zdobędziesz u Boga.
Cierpienie uszlachetnia. Jeśli jesteś szczęśliwy, to popełniasz grzech. Szczęście jest grzechem, nieszczęście – cnotą”.
Oto cała ich logika.
Nie widzę w tym żadnego sensu.
Jest to absurd, czysta głupota.
Bóg jest szczęśliwy, jeśli więc chcesz się do niego zbliżyć, powinieneś przestroić się na bycie szczęśliwym, tak jak On. To jest właśnie sedno mojego nauczania: bądź szczęśliwy, tak jak Bóg, bo kiedy czujesz szczęście, dotrzymujesz kroku Bogu; kiedy jesteś nieszczęśliwy, zostajesz w tyle.
Niezadowoleni nie mogą być ludźmi religijnymi.
Na pytanie, co jest grzechem, jest tylko jedna odpowiedź: popełniasz grzech wtedy, gdy się umartwiasz. Odczuwając pełnię szczęścia, stajemy się świętymi. Niech twoja religia naucza, jak śpiewać i tańczyć, i czerpać radość z życia.
Niech będzie religią pozytywną, mówiącą „tak” szczęściu, radości, poczuciu błogosławieństwa.
Odrzuć te odwieczne bzdury – one wykrzywiły całe poprzednie pokolenia, sprawiły, że ludzie czuli się brzydcy, niezadowoleni, nędzni.
Tamta filozofia jest wyznawana przez jednostki patologiczne, tych którzy chcą torturować samych siebie; daje im ona usprawiedliwienie.
Umartwianie samego siebie czy też torturowanie innych jest tak samo chore.
Ktoś, kto ma osobowość jak Adolf Hitler, torturuje innych; ktoś inny jest jak Mahatma Gandhi i torturuje samego siebie. Obaj jadą na tym samym wózku, chociaż odwróceni do siebie plecami.
Adolf Hitler czerpie radość z torturowania innych, Mahatma Gandhi z torturowania siebie – ale w obu przypadkach mamy do czynienia z przemocą.
Obaj czerpią zadowolenie z torturowania.
Darzymy szacunkiem osoby, które się umartwiają, ale czy to nie dlatego, że nie rozumiemy, co naprawdę się za tym kryje?
Adolf Hitler jest potępiony przez cały świat, ale Mahatma Gandhi jest uwielbiany przez cały świat. A ja nie mogę przestać się dziwić: jak to możliwe? Przecież oba przypadki są podobne.
Gandhi mówi: „Nie jedz niczego, co ci smakuje.
Delektowanie się smakiem nie jest dozwolone. Jedzenie ma być obowiązkiem, a nie przyjemnością. Jesz tylko po to, aby przeżyć”. Przyjemność jedzenia jest odrzucona, sprowadzona do roli obowiązku. „Nie jedz dla przyjemności.”
W taki sposób jedzą zwierzęta – właśnie po to jedynie, aby przetrwać. Chyba nie widzieliście nigdy, żeby zwierzę delektowało się jedzeniem? Nie urządzają też sobie przyjęć, zabaw, nie tańczą i nie śpiewają. Jedynie człowiek potrafi świętować, ucztować.
W innych sprawach Gandhi wypowiada się podobnie: „Uprawiajcie miłość jedynie w celu poczęcia dziecka. Niech miłość pełni jedynie funkcję prokreacji.
Jedz, aby przetrwać, kochaj się aby przedłużyć gatunek ludzki. Nie traktuj miłości jako przyjemności”. Tak przecież robią zwierzęta.
Czy widzieliście psa w trakcie zapładniania suczki? Widzieliście, jak bardzo się męczy? Jest to dla niego czysty obowiązek. Zmusza go do tego biologiczna potrzeba. A kiedy skończy – natychmiast odchodzi i zapomina.
Skończone, praca wykonana! Jedynie człowiek traktuje akt miłosny jako coś radosnego. Stawia to nas ponad zwierzętami – kochamy się, aby czerpać z tego przyjemność, bo inspiruje to nas do pisania wierszy, zachwycania się muzyką, odczuwania piękna.
To właśnie dlatego uważam, że pigułka antykoncepcyjna stała się jednym z najbardziej rewolucyjnych wynalazków -zmieniła podejście do spraw miłości. Dzięki pigułce można kochać się po prostu dla przyjemności. Nie dlatego, że zmusza nas do tego potrzeba biologiczna i nie tylko wtedy, kiedy chcemy spłodzić potomstwo. Miłość i seks są obecnie rozdzielone. Pigułka spowodowała rewolucję: seks to seks, a miłość to miłość.
Seks to biologia; miłość to muzyka dwóch dotykających się ciał, pochłoniętych sobą, zatraconych w sobie nawzajem, wchodzących w całkowicie nowy wymiar harmonii, rytmu… przeżywających orgazm. Żadnych obaw, że zajdzie się w ciążę, ruchów czysto biologicznych, nic w tym rodzaju. Akt połączenia ciał stał się piękny sam w sobie, nie musi być pożyteczny, nie musi czemuś służyć. To podstawowa różnica. Praca musi być środkiem prowadzącym do jakiegoś celu. Zabawa jest jednocześnie i celem, i sposobem osiągnięcia tego celu.
– Jedz ze smakiem -jesteś człowiekiem, istotą wyższą.
– Kochaj się, bo sprawia ci to radość.
– Słuchaj dla samej przyjemności słuchania, a uwolnisz się od ograniczających cię instynktów.
Nie jestem przeciwnikiem szczęścia; jestem jego zwolennikiem, hedonistą i mam wrażenie, że wszyscy wielcy, uduchowieni ludzie na całym świecie byli i są hedonistami.
Jeśli nie byli, to znaczy, że ich duchowość była udawana – a oni sami to po prostu psychopaci. Szczęście jest podstawowym celem, źródłem, sednem wszystkiego.
Na miliony różnych sposobów Bóg doszukuje się szczęścia w tobie.
Pokaż, jak dużo jest go w tobie, i pozwól na jeszcze więcej.
Wtedy staniesz się religijny, a świątynie zamienią się w miejsca, gdzie się świętuje, kościoły przestaną być smutne i ponure, zimne jak grobowce. Będzie w nich śmiech, będą pieśni i tańce, i radość.
Wszystko, co czyni nas szczęśliwymi, jest dobrem, a to, co czyni nas smutnymi, jest grzechem. Esencja religii zawiera się w odczuwaniu radości. Oto właściwe kryterium.
Nie przedstawiam żadnych sztywnych zasad, bo wiem, jak działa umysł człowieka. Kiedy dostanie wskazówki, co robić, wprowadza je w życie, zapominając o świadomości. Toteż żadnych sztywnych zasad – stosując się do nich, nie będziesz się rozwijać.
Posłuchajcie kilku anegdot:
Benny wraca do domu i zastaje w kuchni mnóstwo potłuczonych naczyń.
– Co się stało? -pyta żonę.
– Chyba coś jest źle napisane w tej książce kucharskiej – wyjaśnia żona. – Mówią, że do odmierzania składników najlepiej używać starego kubka bez ucha, ale zanim udało mi się utrącić ucho jakiegoś kubka, potłukłam jedenaście.
Jeżeli książka kucharska tak mówi – trzeba wykonać. Ludzki umysł jest głupi – pamiętajcie. Jeśli podać mu zasady, będzie się ich trzymał.
Mafiosi mieli przyjść na spotkanie do szefa. A co szef powiedział, było święte. Zadzwonił dzwonek, służący podszedł do drzwi, uchylił je i rozpoznawszy gościa, wpuścił go do środka.
– Zostaw parasol przy drzwiach – poinstruował.
– Ale ja nie mam parasola – odparł gość.
– To wracaj po niego do domu. Szef powiedział, że każdy musi zostawić parasol przy drzwiach. Jeśli nie, to mam nie wpuszczać.
Mus to mus.
Po desperackim pościgu policjanci już mieli schwytać złodziei, którzy obrabowali bank, gdy nagle kierowca samochodu policyjnego skręcił do najbliższej stacji benzynowej i zadzwonił do swojego szefa.
– Złapaliście ich? – zapytał szef.
– Mieli farta – odpowiedział policjant. – Już prawie ich dopadliśmy, ale nagle zauważyłem, że przejechałem kolejne dziesięć tysięcy kilometrów, więc musiałem podjechać do stacji, żeby zmienić olej.
Co robić? Olej musi być wymieniany co dziesięć tysięcy kilometrów, a właśnie tyle przejechał. Najpierw trzeba zmienić olej.
Nigdy nie udzielam konkretnych rad, bo wiem, jak głupi potrafi być umysł.
Chcę żebyś poczuł, jaki kierunek jest dla ciebie właściwy.
: Bądź uważny i żyj świadomie.
Ja chcę jedynie zachęcić cię, byś poczuł smak bycia świadomym. To zmieni całe twoje życie. Nie chodzi o to, żeby coś ci narzucać, ale o to, by rozświetlić cię od środka.
Osho : Równowaga ciała i umysłu
kretowisko said:
nie myslalem o tym (o smaku) nigdy w taki sposob, dzieki.
Wojciech said:
Mnie najbardziej podoba się ten kawałek o zasadach i głupim umyśle. Daj mu zasady, a będzie się ich trzymał.
Castaneda mówił (ustami Don Juana), że umysł to obca instalacja, którą należy pokonać i przezwyciężyć.
Osho mówi czasami tak jak Castaneda. Czy mieli coś wspólnego ze sobą?
Zelly_Jodler said:
„(…)Bóg dał nam oczy i stworzył nasz świat bajeczne kolorowym. Niechaj trwa wspaniała harmonia między okiem i kolorami, harmonia między wszystkim, co zostało stworzone. Nie niszcz tego.”
Wzruszyło aż do łez i nawet zainnspirowało.. Wielkie dzięki!
post said:
jak sadze, wbrew zdaniu autora tego tekstu, musze stwierdzic, ze wszystko co jest w nim zawarte odnajuduje w chrzescijanstwie, a jezeli ktos odbiera chrzescijanstwo tak jak wspominana tu enigmatyczna „religia” to znaczy ze kompletnie nie zna chrzescijanstwa… warto przyjrzec sie np. nurtowi franciszkanskiemu… to w zasadzie to wszystko co tu zostalo zawarte…. jezeli chrzescijanin posci, to nie dlatego by zadowolic jakiegos dziwnego niezadowolonego boga, lecz przede wszystkim odzyskac wewnetrzna harmonie i w ten sposob zblizyc sie do Boga; harmonie, ktora utracil np. przez nierozsadne, tu nazwane neurotyczne zycie… bo to wezwanie do spokojnego przygladania sie swemu cialu i w ogole samemu sobie (ktore rowniez jest od wiekow gloszone w chrzescijanstwie) niestety jest dosc trudne w czasach w ktorych zyjemy, wymaga skupienia i spokoju zewnetrznego, a coz dzis sa to rzeczy o ktore bardzo trudno, wiec niestety mimo dobrych checi ludzie gdzies gubia ten spokoj i umiejetnosc zdrowej koncentracji na sobie, na wlasnym ciele… i wtedy z dobra pomoca przychodzi post, ktory nie jest celelm samym w sobie, ale sposobem odzyskania utraconej harmonii…. to wszystko jest juz w chrzescijanstwie
zenforest said:
we wszystkim można odnaleźć inspirację a podobne elementy w wielu duchowych naukach, to cenna umiejętność – wybierać diamenty w stosie węgla 🙂
Antropo said:
Nie zgodzę się do końca z opinią,że chrześcijański post ma pomóc w odzyskaniu utraconej równowagi.Niestety…chociaż założenia mogły byc zdrowe…to post w chrześcijaństwie jest NARZUCONY.Posiada z góry określoną formę,czas trwania i nie wynika z wewnętrznej potrzeby,ale z tradycji.Wszyscy chrześcijanie w tym samym czasie „odczuwają”potrzebę poszczenia i odnowy , ponieważ ktoś kiedyś określił metodą większości głosów , kiedy to ma się dziac , jak długo , w jaki sposób.Takie metody ograniczają wolnośc człowieka a więc i naturalny rytm jego życia i wolnośc.
indianaJ said:
W chrześcijaństwie wiele pierwotnie uzasadnionych klimatem i tradycją (izraelczyków) zwyczajów – uległo rytualizacji i utraciło swoje znaczenie, pozostając tylko fasadą tego czym były na początku.
Agata said:
A ja sie zdecydowanie nie znaczam. Po pierwsze mój pies delektował się smakiem, tak samo mój kot, więc uważam założenia autora za kłamliwe. Psom seks sprawia przyjemność, widziałam, a to, że się męczy przy tym. No cóż, a facet się nie męczy. Adolf Hitler o ile był potworem brzydził się torurami (w sensie, że sam ich nie chciał oglądać ani przeprowadzać). Oczywiście umiar we wszystkim jest wskazany, ale autor opiera się na błędnych założeniach.
Agata said:
Nie znaczam- miało być nie zgadzam 😛 Sorki za błąd.
alicja said:
Co innego dzikie zwierzeta, a co innego domowe.
Te domowe czesto lubia sie obzerac:)
alicja said:
Ksiazki Osho uwielbiam, ale rzeczywiscie niektore przyklady sa srednio trafione.
W Kreatywnosci twierdzil, ze tworzyc sztuke moga tylko ludzie zdrowi psychicznie,
a zachwycal sie Michalem Aniolem, ktory byl popaprany
troche nie na temat
moon said:
zależy jeszcze co się rozumie przez zdrowy psychicznie
alicja said:
Nie wiem gdzie jest granica miedzy kims zdrowym, a chorym.
Michal Aniol byl przewrazliwiony na wlasnym punkcie, nie mogl zniesc jakielkowiek krytyki swoich dziel, wysmiewal sie z innych artystow i chcial udowodnic, ze jest lepszy, mial pieniadze, ale zyl jak asceta, byl rozdarty miedzy religia, a przyjemnosciami, zycie spedzil w samotnosci.
Po prostu to wszystko nie pasuje mi do jego opisu ludzi, ktorzy sa kreatywni
trueneutral said:
Dlaczego?
traksak said:
Bill Gates, najbogatszy czlowiek swiata ,rozdaje pieniazki charytatywnie . Geniusz czy kretyn . Normalny , czy raczej nie….Wincent van Gogh, w pewnym okresie swojego zycia, byl ksiedzem.Wszystko co mial rozdawal biedakom , sam chodzil w dziurawych butach, po posludze.Cale zycie byl biedny , utrzymywany przez brata.Kreatywni inaczej.Jezus nie mial nic sswojego , tylko nauczal i rozdawal.Pietnastolatek nieruchomo medytuje w srodku dyzego drzewa.Papiez zyl w bogactwach watykanu , a sam mial prawie nic .
Maria Teresa ,czesc swojego zycia oddala dla najbiedniejszych ,Wielcy zyja inaczej.Dalay Lama , na przyklad. Nasz umysl w zwiazku z socjalizacja potrzebuje pewnych norm , wytycznych, danych, konkretnych informacj, wiedzy.Kiedy udaje nam sie osiagnac czysty stan umyslu, bez oddzialywania sugestywnej mysli , wszystko wyglada inaczej … normalnosc tez..a kreatywnnosc w szczegolnosci..
alicja said:
Dlatego, ze to sie zaprzecza.
Skoro prawdziwi tworcy potrafia odrzucic ego, nie zalezy im na uznaniu, nie sa przewrazliwieni, ciesza sie zyciem
Z tego co pamietam Michal Aniol swojej kasy potrzebujacym nie rozdawal,
chyba po prostu lubil sie dreczyc.
I jeszcze okreslil go jako kochajacego zycie
Vincent van Gogh to juz naprawde mial problemy, nie jestem pewna czy byl psychicznie chory, ale nerwowo na pewno.
I widac to w wiekszosci jego obrazow.
A jego tez uznal za kogos kreatywnego
alicja said:
Jednak nie twierdze, ze nie byli oni kreatywni, bo mysle, ze byli.
moon said:
Alicja, myślę, że kreatywność występuje bez specjalnego związku z stabilnością umysłową a jej brakiem.
A co do Osho.
Napisał również takie cuś :
Jeśli chcesz być naprawdę normalny, bądź zdolny do bycia szalonym. To jest to, czego nauczam. Jeśli zbyt usilnie próbujesz być normalny, staniesz się szalony. Wszyscy zbyt normalni ludzie są szaleni.
Nie próbuj być normalny, a będziesz normalny. Kiedykolwiek nadarzy się okazja by być szalonym, odpręż się i oszalej. Zaręczam ci, że nigdy nie oszalejesz, pozostaniesz tak normalny, że nic ani nikt nie zakłóci twojej normalności.
Słowo „idiota” jest piękne. Idiota to ktoś, kto żyje w niezależny sposób, robi swoje i nie obchodzi go to, co powie o nim świat. Idiotą jest ten, kto nie naśladuje. I nie ma to nic wspólnego z głupotą.
Jeśli spróbujesz iść przez życie własną, niezależną drogą, wtedy będziesz nazywany idiotą. Tłum nie będzie cię szanował, gdyż tłum nie szanuje auten¬tycznych ludzi. Tłum szanuje maski i fałszywe osobowości.
Jeśli naprawdę chcesz być mądry, bądź idiotą. A jeśli chcesz być idiotą, gromadź wiedzę. Bądź uczonym, a będziesz idiotą.
Spróbuj wejść głębiej w ten paradoks.
alicja said:
Rowniez mysle, ze to nie musi miec zwiazku ze stabilnoscia.
Wydaje mi sie, z mowi w tym cytacie o takim zdrowym szalenstwie,
jesli mozna tak to nazwac
Tam chodzilo o szalenstwo wynikajace z problemow, negatywne
b said:
Nieprawda, że Hitler torturował tylko innych. Był w zasadzie ascetą i ponurakiem, miał kiepskie poczucie humoru i rzadko kiedy się śmiał. Nie pił, nie palił, nie jadł mięsa, jadł raczej skromnie. Myślę, że ktoś, kto męczy siebie, ma mniej obiekcji, żeby męczyć innych…