Tagi
dobre nastawienie, eksperyment, jeffers, narzekanie, negatywne nastawienie, nie bój się bać, optymizm, pesymizm, pogoda ducha, pozytywne nastawienia, radość, siła, Świadomość
Jack Canfield, prezes SelfEsteem Seminars, nauczył mnie cudownego dowodu na wyższość pozytywnego nastawienia nad nastawieniem negatywnym.
Stosuję go podczas moich warsztatów.
Zapraszam na środek jedną z kobiet i proszę, by stanęła twarzą do grupy.
Upewniwszy się, że ma zdrowe ramiona, proszę moją ochotniczkę, by zacisnęła pięści i wyciągnęła ramiona w bok. Staję naprzeciw niej, wyciągam rękę i próbuję jej ramię zepchnąć w dół, prosząc jednocześnie, by opierała się co sił.
Jeszcze nigdy nie udało mi się zepchnąć jej ramienia w dół za pierwszym razem.
Proszę następnie o opuszczenie ramion, zamknięcie oczu i powtórzenie dziesięć razy następującego zdania: „Jestem słaba i niegodna szacunku”.
Proszę moją ochotniczkę, by naprawdę wczuła się w te słowa. Kiedy powtórzy zdanie dziesięć razy, proszę, by otworzyła oczy i ponownie wyciągnęła ramiona, dokładnie tak samo jak poprzednio. Przypominam, by opierała się jak tylko może.
Natychmiast udaje mi się zepchnąć jej ramię w dół, jak gdyby cała siła z niej uszła.
Szkoda, że nie możesz zobaczyć min moich ochotniczek, kiedy nie udaje im się oprzeć mojemu naciskowi. Kilka osób prosiło mnie o powtórzenie próby. „Nie byłam jeszcze gotowa!” błagają.
Ale, jak amen w pacierzu, i za drugim razem dzieje się to samo przy niewielkim nacisku z mojej strony, ramię opada w dół.
Stoją oniemiałe.
Pewnego razu poprosiłam jedną z ochotniczek, by jeszcze raz zamknęła oczy i powtórzyła dziesięć razy następujące zdanie pozytywne: „Jestem silna i godna szacunku”. I tym razem prosiłam, by naprawdę wczuła się w te słowa.
Po raz kolejny poprosiłam o wyciągnięcie ramion i stawienie oporu mojemu naciskowi. Ku jej zdumieniu (i wszystkich na sali) ramię ani drgnęło.
Co więcej, opór był jeszcze silniejszy niż za pierwszym razem. Kiedy dalej naprzemiennie proszę o nastawienie pozytywne i negatywne, wynik jest zawsze ten sam. Po zdaniu negatywnym ramię idzie w dół, po pozytywnym nie udaje mi się go zepchnąć.
Powtórzyłam też eksperyment nie wiedząc, jakie zdanie wypowiada ochotniczka. Wyszłam z sali i grupa sama ustaliła, czy ma to być zdanie pozytywne czy negatywne.
Nie było żadnej różnicy. Słabe słowa to słaba ręka, mocne słowa mocna ręka. Jest to spektakularny dowód na to, jaka siła kryje się w słowach, które wypowiadamy.
Słowa pozytywne powodują, że jesteśmy silni fizycznie, słowa negatywne nas fizycznie osłabiają.
A najbardziej zdumiewające w tym wszystkim jest to, że nieważne czy tym słowom wierzymy czy nie.
Wystarczy je wypowiedzieć, a nasze wewnętrzne Ja daje im wiarę.
Jakby nie umiało odróżnić prawdy od fałszu.
Ja wewnętrzne dokonuje oceny.
Reaguje jedynie na to, czym się je karmi.
Kiedy docierają do niego słowa „Jestem słaby”, poucza całą naszą resztę: „On chce być dzisiaj słaby”. Kiedy docierają słowa „Jestem silny”, do ciała płynie instrukcja: „On chce być dzisiaj silny”.
Jaki z tego płynie wniosek?
PRZESTAŃ SIEBIE KARMIĆ NEGATYWNYMI MYŚLAMI.
Negatywne myśli okradają nas z sił… i powodują, że strach paraliżuje jeszcze bardziej.
Koncepcja pozytywnego myślenia nie jest nowa.
„Nie bądź taką Pollyanną! (Pollyanna to cudowna opowieść o dziewczynce, która bawiła się w wyszukiwanie w przeciwnościach losu „czegoś, z czego można byłoby się cieszyć”. „Pollyanna”, „Pollyanna dorasta” cykl powieści autorstwa Eleanor H. Porter, Nasza Księgarnia, Warszawa))
Zapewne wiele razy ktoś podobnymi słowami sprowadzał Cię na ziemię, kiedy próbowałeś na coś spojrzeć z pozytywnej strony. Ja sama przez wiele lat nie miałam wątpliwości, że to źle być Pollyanną.
Podświadomie wbijano mi to do głowy.
Któregoś wieczoru przy kolacji, z uporem maniaka próbowałam zmusić przyjaciółkę, by dostrzegła dobre strony czegoś, co ona szczerze odżegnywała od czci i wiary.
W końcu rzuciła pogardliwie: „Zaczynasz mówić jak Pollyanna”.
„A cóż w tym złego?” palnęłam ku jej, i własnemu, zdumieniu.
„Cóż złego widzisz w tym, aby mieć pozytywny stosunek do życia, nawet jeśli rzuca Ci kłody pod nogi? Cóż złego w tym, że zwracasz wzrok w kierunku słońca, zamiast dostrzegać tylko nędzę i rozpacz?
Cóż złego w tym, że starasz się odnaleźć dobre strony każdej sytuacji?
Nic!” – powiedziałam stanowczo.
„Nie rozumiem” dodałam, nie dowierzając sama sobie „skąd takie opory przed tego typu myśleniem”.
A przecież opór mamy!
Jakże trudno przekonać ludzi do idei pozytywnego myślenia. Ilekroć podczas warsztatów i zajęć przedstawiam swoje poglądy na ten temat, słuchacze natychmiast ripostują:
„Przecież to takie nierealistyczne!”.
A kiedy ich pytam dlaczego myślenie negatywne miałoby być bardziej realistyczne, nie potrafią odpowiedzieć.
Ludzie automatycznie zakładają, że to co złe jest realistyczne, a to co dobre nie.
Przy bliższym zastanowieniu się widać, że to kompletny absurd.
Podobno ponad 90% naszych obaw nigdy się nie spełnia.
Czyli nasze negatywne troski mają około 10% szansy, że się sprawdzą.
Jeśli tak jest rzeczywiście, to czy myślenie pozytywne nie jest bardziej realistyczne od myślenia negatywnego?
Pomyśl, jak to jest w Twoim przypadku.
Dam głowę, że większość Twoich obaw nigdy się nie sprawdza.
Więc czy naprawdę jesteś takim realistą, martwiąc się bez przerwy? Nie!
Zastanów się, a dojdziesz do wniosku, że nie chodzi o to, która z tych postaw jest bardziej realistyczna, tylko o to po co się zadręczać, kiedy można być szczęśliwym?
Oprócz Pollyanny, głosili ją wiele lat temu Norman Vincent Peale, Napoleon Hill, Maxwell Maltz i inni. Jeszcze dzisiaj można kupić ich książki.
Więc dlaczego ludzie nie myślą bardziej pozytywnie?
Chyba nie wiedzą, jakie w tym celu trzeba spełnić wymagania. Pozytywne myślenie wymaga wielkiego zaangażowania i bardzo wielu ćwiczeń. A kiedy już tę umiejętność doskonale opanujesz, będziesz musiał ją koniecznie podtrzymywać.
Nie znam nikogo, komu udałoby się bez ciągłego ćwiczenia uczynić z pozytywnego myślenia trwały nawyk. Może tacy gdzieś są, ale ja ich nie spotkałam.
Z moich doświadczeń wynika, że bez ćwiczenia ta umiejętność zanika.
Tego większość ludzi nie rozumie. Wiem, że to niesprawiedliwe, że kiedy tylko człowiek przestaje myśleć pozytywnie, automatycznie włącza się myślenie negatywne.
Ale to jak z ćwiczeniami fizycznymi.
Kiedy już nabierzesz kondycji fizycznej, nie możesz przestać ćwiczyć, bo mięśnie szybko zwiotczeją i zamiast pięćdziesięciu siadów z pozycji leżącej, zrobisz maksimum dwadzieścia. Musisz stale ćwiczyć. Tak samo jest z umysłem. Dopóki codziennie rozwiązujesz problemy, uczestniczysz w ożywczych dyskusjach, czytasz, umysł zachowuje bystrość. Natomiast po dwóch tygodniach wakacji, wylegiwania się na plaży, umysł rozmięka. Dopiero po kilku dniach wraca do formy.
Niektóre sfery naszej psychiki wymagają ciągłych wzmocnień, a jedną z nich jest pozytywne nastawienie psychiczne.
Więc siedzisz przede mną, jak kupka nieszczęścia. Jak się w ogóle zabrać do odwrócenia kierunku nędznych myśli, które odzierają Cię z sił? Aby to zrobić, musisz zacząć działać…
Więcej w: Jeffers Susan – Nie bój się bać
Powiązane posty:
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności – jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Nie istnieją błędy – tylko lekcje
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
konradm said:
Mówi się że nie udowodniono by optymiści żyli dłużej.. ale na pewno żyją lepiej. Dlatego staram się być pozytywnie nastawiony :]
zenforest said:
Ostatnio wiele się w mediach mówi że pozytywne nastawienie wcale nie chroni przed przykrymi sytuacjami, a po prostu optymiści łatwiej zapominają i bagatelizują.
Osobiście sądzę, że to niezupełnie tak. Wielu „optymistów” tak naprawdę symuluje swój optymizm nie chcąc przed innymi wypaść na nieudaczników, zwłaszcza w USA gdzie presja życiowego sukcesu jest silniejsza niż w Polsce a własna wartość jest od tego uzależniana.
Znam jedna osobę, której zachowanie wręcz razi przesadnym optymizmem :”co ty mówisz, nie będzie źle” i tak przy każdej okazji.
Ale ta osoba wcale nie jest wolna od przykrości w swoim życiu. Zrozumiałam to dopiero bliżej ją poznając. To osoba ktorej w domu narzucono pogląd że narzekanie jest niestosowne i niewłaściwe, więc ona z zasady nigdy „nie narzeka”.
Jednak w głębi siebie, nie wierzy w to co mówi. Te reakcje są automatyczne, ale nie są one częścią jej wewnętrznej wiary.
Ona _wierzy_ że nie wypada narzekać, ale nie wierzy że „będzie dobrze”.
Myślę ze stąd mogą pojawiać się takie opinie w prasie ostatnio, jakoby optymizm i pozytywne nastawienie w życiu nie pomagały. Po prostu badane osoby nie były przekonane do tego co same mówiły 😉 Istnieje naprawdę wielka różnica pomiędzy byciem o czymś przekonanym w 100% a przybraniem określonej postawy zachowania. Sądzę że to jest bardzo niedoceniane, nawet na wielu kursach automotywacji.
mophun said:
Masz racje ponieważ sam widziałem u siebie takie automatyczne zachowania jak bronienie swojego negatywnego nastawienia tylko,z lenistwa albo lęku przed zmianami.W końcu człowiek czuje się najlepiej kiedy się nieustannie przekonuje że jest chodzącym ideałem,okłamuję się tak często że w końcu zaczyna wierzyć w to co stworzył i zasypia w swoim stworzonym śnie. Człowiek ma tyle filtrów że można się zdziwić.Pierw mu przychodzi do głowy rozwiązanie,ale po drodze zostaje przerobione przez masę „programów”,aż w końcu dociera do nas ocenzurowana wersja z podświadomości ;]
Zaobserwowałem takie coś że przebywanie z osobami o negatywnym nastawieniu narzuca nam podobne schematy. Ostatnio mnie to wykańcza,huśtawka emocjonalna 😛
Wszędzie gdzie się nie spojrzy 80 % informacji ma zabarwienie negatywne.Co skutecznie się rozpowszechnia na innych
PS: Dzięki Zenforest za te wszystkie artykuły,które ponownie naprowadzają zbłądzony umysł z powrotem na optymalne myślenie.
zenforest said:
Hej, widzisz, ja nie wierzę ze to artykuły mają taką moc 🙂
Choćby były najlepsze, nikomu kto nie jest gotowy – w niczym nie pomogą.
To Twoja i tylko Twoja gotowość do zmian i rozwoju sprowadza Cię w miejsca, które mogą być inspirujące na Twojej ścieżce.
Wszystko jednak – zawsze zaczyna się w Tobie.
Twoja otwartość na zmianę, sprawia że się zmieniasz.
Reszta to narzędzia z których można korzystać – Cieszę się jednak że okazały się przydatne 😉
juliadevarsovia said:
na co dzień spotykam się z tym samym problemem – moją walką z negatywnym myśleniem innych ludzi. U mnie ćwiczenie pozytywnego myślenia pojawiło się w konsekwencji kilkudniowego wyjazdu z jogą. Prawdą jest również, że bez ćwiczeń pozytywne myślenie zamiera. Ten artykuł przypomniał mi jak ważne jest jego praktykowanie.
zenforest said:
Jak wszystko co daje rezultaty, pozytywne nastawienie wymaga pewnej praktyki, pewnego samozaparcia, na początku, zanim nie „wejdzie w krew” i zamieni się w pewien stan bycia, sposób myślenia. Trochę energii zawsze trzeba zainwestować w zmianę.
trueneutral said:
Świetny artykuł!
Krzysiek said:
To nie jest kwestia nastawienia tylko sugestii, która odbiera człowiekowi wiarę. Jeśli chodzi o treść tej sugestii – ” „Jestem słaba i niegodna szacunku” jest to nieprzypadkowe sformułowanie.
Szacunek jest immanentną cechą godności osoby ludzkiej, którą definiuje dusza ludzka. Kiedy odbieramy człowiekowi jedną z jego władz duchowych jak wola czy rozum, oddziałujemy na niego podobnie jak narkotyk, przejmując nad pełną nim kontrolę. Kiedy odbieramy człowiekowi jego godność, staje się bezbronny i słaby.
Sugestia jest jednym z narzędzie wprowadzającym w stan transu i hipnozy, będącymi odmiennymi stanami świadomości. W obydwu tych stanach, człowiek pozbawiony jest swoich władz duchowych jak rozum i wola, stąd kobiety te nie przechodzą tej próby. Sugestia wiąże się z poddaniem bezgranicznej ufności w twierdzenia wypowiadającej to osobie, którą obdarza się zaufaniem. W tym wypadku jest to samospełniające się proroctwo, które nie ma nic wspólnego z nastawieniem. Nastawienie jest psychicznym stanem naszego ustosunkowania się do czegoś bądź względem czegoś, zupełnie niezwiązanego z naszą wolą.
Wspomniany eksperyment to tylko sprytna manipulacja jaką wykorzystuje się w technikach parapsychologicznego filozoficzno-religijnego nurtu jakim jest NEW AGE. New Age w rzeczywistości jest lucyferiańską religją przesyconą wszelkiego rodzaju demonicznymi praktykami, opakowanymi w błyszczące i kolorowe sreberka dla zwiedzenia człowieka.
Podobne ćwiczenia jak to wspomniane wykorzystuje Mindfullnes, będącym okultystyczno -satanistyczną praktyką medytacyjną uważność, koncentracji, relaksacji i innych, wprowadzająca nieświadomych ludzi w stany transowe. W stanach tych ludzie otwierają się na działanie demoniczne. Schemat tu jest taki sam jak w przypadku wszelkiego rodzaju szamanów. Za praktykami takimi stoją współcześni spirytyści, nadającymi sobie miano duchowych przewodników! To że wszelkie gałęzi nauki i medycyn poszły w jej ślady, czerpiąc z niej, potwierdza tylko jak bardzo zwodnicze są te praktyki i kłamliwe.