Tagi
ciekawostka, czytanie, dojrzałość, dziecko, hubicz, książki, nauka, Rozwój, wyobraźnia, Świadomość
Żaden film nie zastąpi tego, co może się rozegrać w wyobraźni pod wpływem książki. Dlatego jeśli twoje dziecko przyciąga wyłącznie ekran lub monitor, najwyższy czas to zmienić.
Jeszcze niedawno książki były dla dzieci źródłem informacji o świecie. Dziś wypiera je telewizja i komputer. Dostarczają wiedzy i rozrywki łatwiej i szybciej niż czytanie, które wymaga wysiłku i skupienia.
Jak wynika z badan biegłości w czytaniu 10-latków, które przeprowadzono 2 lata temu, tylko co trzecie dziecko czyta dla przyjemności, i to najwyżej 2 razy w miesiącu.
Nic nie zastąpi słowa pisanego!
Tymczasem roli książek nie sposób przecenić. Literatura pomaga rozwijać język, wzbogaca słownictwo, uczy precyzyjnie wyrażać myśli, pobudza fantazje, pomaga zrozumieć innych, uczy również tolerancji dla innych kultur. A biegłość w czytaniu i nawyk sięgania po książki czynią młodego człowieka zdolnym do dalszej nauki.
Ale czytanie trzeba polubić, nikogo nie zmusi się do niego siłą. Tak naprawdę jedyny sposób, który daje niemal stuprocentową gwarancję, że dziecko polubi książki, to czytanie mu ich na głos już od 2., 3. roku życia. Wystarczy pół godziny dziennie poświęcić na przeczytanie maluchowi baśni czy opowiadania, by wyrobić w nim potrzebę lektury, i to na całe życie. Czytając, zmieniaj intonację, wczuwaj się w bohaterów tekstu, aby stworzyć odpowiedni nastrój.
Ważne jest też to, że wspólna lektura daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, dzięki czemu czytanie będzie w przyszłości odbierane przez nie jako czynność przyjemna i warta tego, by poświęcać jej czas.
Autor: Katarzyna Hubicz
Źródło: http://www.dlarodzinki.pl
Artykuł z serii Ciekawostka – zobacz też inne:
Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
Midori said:
Ba! jakbym miał dziecko to codziennie bym mu czytał Kubusia Puchatka, Małego Księcia, czy Hobbita:)
(tylko pretekst by samemu je jeszcze raz przeczytać i poświrować z wczuwaniem się w bohaterów:P )
kruszyzna said:
Nie ma co czekać na drugi lub trzeci rok życia. Ja mojemu dziecku czytałam praktycznie od chwili narodzin. Oczywiście nic wtedy jeszcze nie rozumiało, ale wyraźnie było zainteresowane samą melodyjnością mowy. Na tapecie mieliśmy wtedy wiersze Brzechwy i Tuwima. I co? I teraz dziecię ma rok i cztery miesiące, a my GODZINAMI czytamy, czytamy, czytamy. Budzi mnie rano waleniem książką po głowie i czytamy. Potem przerwa na śniadanie, wyprowadzenie kundla na się odsikanie, wracamy i do książeczek. Potem jakiś spacer, jakiś obiad, ja wychodzę do roboty, a pałeczkę przejmuje ojciec dziecięcia i czytają. Wyrabiamy chyba 500% normy, najwięksi stachanowcy wysiadają. I nikt dziecka do czytania nie zmusza. Wprost przeciwnie, to ja mam czasem dosyć, bo ileż można czytać? I na tapecie znów Brzechwa i Tuwim. Tym razem ze zrozumieniem. Największy hit to „Okulary” Tuwima. Efekt? Dziecko zaczęło mówić pierwsze zdania dwu- czasem trzywyrazowe. Rozumie absolutnie wszystko i wykonuje nawet bardzo skomplikowane polecenia („Jadziu, idź do drugiego pokoju i przynieś tę małą czerwoną zmiotkę. Posprzątamy”) Jak na rok i cztery miesiące to wcześnie.
trueneutral said:
Godne pochwały.
Może tylko niech inaczej wyraża swoją chęć do czytania – walenie po głowie książką? 🙂
vamas said:
kruszyzna, Twoje dziecko pewnie bedzie miec wysoki IQ, slyszalem ze to mocno zalezy od ilosci slow jakie dziecko slyszy jako maluch.
Czytalem o takich badaniach ze dzieci z rodzin robotniczych slyszaly dziennie 600 slow a dzieci rodzicow o wolnych zawodow nawet 2000! Przekladalo sie to potem na roznice w IQ rzędu 15-20 punktow. Warto poinwestowac w dzieciaka 🙂
Basia said:
Ja też uważam , że należy czytać od samego początku. Mój syn jak jeszcze nie umiał mówić czekał na mnie jak wracałam z pracy i przynosił książeczkę z bajkami więc czytaliśmy do znudzenia. Tak się przyzwyczaił do wieczornego czytania, że nawet jak już umiał sam czytać mając 5 lat my to robiliśmy z mężem przed spaniem bo wytworzył się pewnego rodzaju rytuał 🙂 To było bardzo fajne choć czasem wyczerpujące lekko ;).
Natomiast co do komputera to mam wrażenie, że jak się dziecku tego trochę nie ograniczy to wciągnie na maxa i o książkach zapomni.
Mam jednak pytanie.
Ja nie czytałam dużo książek do ok. 13-14 roku życia. Moja mama skutecznie mnie zniechęciła podając mi jakąś debilną książke która miała pewnie 600 stron na dobry początek 😀 Dopiero później „odkryłam” literaturę dla dziewcząt i zaraz o tematyce psychologicznej i duchowej. Mam zaległości pewne i nie wiem co dziecku podsunąć (skończył 11 lat). Jak mu kupiłam pana samochodzika to przeczytał już wszystkie książki z tej serii z dużym zainteresowaniem ale jak nie zna nowych ciekawych to nie czyta bo mu się nie chce szukać. Lepiej pograć w fifę 😉
Może ktoś by coś polecił Panowie 🙂 ?
femaledragonfly said:
Seria o Tomku Wilmowskim autorstwa Alfreda Szklarskiego – przygodówki dla chłopców wieku mniej więcej Twojego syna. Ja jestem kobietą, ale uwielbiałam tą serię 😀
trueneutral said:
Juliusz Verne
„Wyspa skarbów”
„Bari syn szarej wilczycy”
„Baśnie braci Grim”
„Iliada” i „Odyseja”
Czytajcie dzieciom i zachęcajcie je do czytania – ja od dziecka dużo czytałem i mam dosyć wysokie IQ, choć i tak moim zdaniem jest to tylko kolejna cyferka, która służy do „szufladkowania” ludzi. Lepiej mieć normalne IQ i zapewniony rozwój fizyczny i zachowane zdrowie emocjonalne.
Obecnie jest olbrzymia grupa ludzi o inteligencji geniusza a emocjach dziecka.
Basia said:
Dzięki, oczywiście Panie też wysłucham 🙂 True, iliada i odyseja Homera ?? Zaskoczyłeś mnie.
Na mnie wysokie IQ nie robi wrażenia dopóki nie poznam osoby i nie „sprawdzę” jak sobie radzi z emocjami 😉 niemniej pewnie fajnie jest mieć wysokie jakoś nigdy się nie pokusiłam żeby sprawdzić.
trueneutral said:
Iliadę i Odyseję dobrze się czyta. 🙂 Za to nie polecam „Ulissesa” Joyca. Nikomu nie polecam. 🙂
Warto też sprawdzić jaki typ książek pasuje dziecku. Fantasy? Sf? Historyczny? Kryminał? Mam kolegę, który od dziecka czytał o Sherlocku Holmes’ie. I do dziś czyta głównie kryminały.
Ja jak miałem 14 lat to przeczytałem cykl „Saga o Ludziach Lodu” Sandemo. Większość z tych 47 książek mi się podobała – jakby ktoś nie wiedział, to była taka mieszanka wszystkiego, zależnie od książki, ale kręciło się wokół tematu nadnaturalnych zdolności i walki dobra ze złem. 🙂
Aha i jeszcze jedno. Polecam komiksy. Naprawę! Sporo się tam czyta, a wiele rysunków to prawdziwe arcydzieła. Ja tam zmysłu estetycznego nigdy w sobie nie wyrobiłem, ale świetna kreska, zarówno w kolorze czy czarno – biała, robi na mnie ogromne wrażenie.
Basia said:
O tak komiksy :)) Ja pamiętam jeszcze ‚kajko i kokosza’
vamas said:
Cała seria z Tomkiem – Alfreda Szklarskiego,
Tomek w Krainie Kangurów, na Czarnym Lądzie, etc.
oraz – Dzieci z Bullerbyn 🙂
vamas said:
Karol May, cała seria z Winnetou
James Oliver Curwood – cała seria z Poszukiwaczami.
Jack London – pełno ciekawych opowiadań
Basia said:
Czyli okazuje się, że mam krótką pamięć 😉 Dzięki. Te ksiązki albo ich część gdzieś się przewinęły przez moje dzieciństwo.
Niemniej wątek fajny do wpisywania swoich typów książek dla dzieci w róznym wieku 🙂
inotuo said:
Ojoj czesto te szczytne plany moga sie dziecku nie podobac, moje dzieciaki zaczynaly strasznie plakac gdy tylko zaczynalam czytac cokolwiek, dopiero okolu 4 roku zycia polubily czytanie wczesniej trzeba bylo zmyslac z pamieci 😉
Wymagany byl kontakt wzrokowy.
Jest taka seria „cala polska czyta dzieciom” bardzo dobrze dobrane lektury 😉
majk79 said:
A poleciłabyś coś Basiu, dla 30-letniego dzieciaka (zaznaczam, że Harrego Pottera już czytałem? 🙂
Basia said:
Majk 79 🙂 Jam jest kilka lat starsza ale ostatnie lata to właściwie czytałam jedynie literaturę duchową, która na tym blogu jest obficie we fragmentach podawana.
Niemniej zachwyciłam się Eduardo Mendozą, boki zrywać . Polecam każdemu na letnie wieczory, potrafiłam się popłakać ze śmiechu 🙂
Ostatnio na urlop wzięłam „Komórkę” Ingo Schulza (tak wszyscy zachwalali w mediach 😉 ) ale mnie nie zachwyciła , no może oprócz kilku historii.
W zeszłym roku czytałam książki Amelie Nothomb, były dość ciekawe.
A tak wogóle to cóż, czytam … Zwierciadło 😀
Majk, niewiele mogę Ci dziecko polecić 😉 , moi chłopcy cztują auto świat i motor 😉 A potem godzinami rozmawiają o motoryzacji…
trueneutral said:
Pratchett.
Therru said:
Majk, a może Tokarczuk? może coś z nieśmiertelnej klasyki? może „Bracia Karamazow” nie pasują za bardzo do letniej, wakacyjnej aury ale to naprawdę doskonała lektura. ja ostatnio odkryłam też niesamowite „zapiski młodego lekarza” Bułhakowa…Właśnie sobie uświadomiłam, że moje ostatnie czytelnicze doświadczenia zdominowała literatura o duchowym rozwoju, a beletrystyka trochę poszła w kąt… Tak, Basiu, ja też „Zwierciadło” pochłaniam namietnie:)
majk79 said:
No właśnie ja też straciłem kontakt z beletrystyką. A literaturą naukową i duchową momentami czuję się już przesycony.
Lubię mroczne lub fantastyczne klimaty w rodzaju E. A. Poe, Fowlesa, lub Tolkiena. Pratchett to chyba dobry pomysł!
yioti said:
A czy pamiętacie Pipi Langstrumpf? Jak dla mnie genialna!
dziecko said:
Cześć jestem Lidzia.Jestem dzieckiem i pisze poraz pierwszy komentarz.Chcem zareklamować wszystkim ksiązki seryjne Thomas Brezina Zadnych chlopakow wstęp tylko dla czarownic.Nazywa się tak bo każda ksiazka ma inny tytół.To ksiazka o dwoch dziewczynkach czyli o Tince i o Lissi.Mila starsza pani dala im moc i zostaly przyjete do klubu czarownic. Dostaly klucz folfonii i musza go pilnowac bo inaczej straca magiczna moc.potem ta srarsza pani wyjechala na hawaje a dziewczynki maja caly do dla siebie.maja teraz dwa domy.na nazwisko maja dzióbek-piwczyk dlatego zetinka nie miala ojca poniewasz umarl i razem z matka grit,starszym bratem stanem i najstarszym bratem thorstenem byli rodzina dziobkow.Lissi zaś nie miala matki tylko ojca bo matka od nich odeszla i razem z ojcem borisem,mlodszym bratem davidem i ze starszym bratem frankiem tworzyli rodzine piwczykow. I nagle boris i grit postanowili si pobrac i tak zostali wielka rodzina dziobkow-piwczykow. To narazie tyle miłego dnia życzę.Papa 🙂
majk79 said:
Ooo, zdaje się że coś dla mnie! 🙂
Jurgi Filodendryta said:
O ile się orientuję (a jako belfer z wykształcenia coś tam liznąłem), to jedną z przyczyn niechęci dzieci do czytania jest zbyt późna nauka. Po prostu kiedy dziecko uczy się dukać i poznaje pierwsze czytanki, sa one treściowo dużo poniżej jego poziomu intelektualnego. Nudzą i nie wciągają. Dlatego ważne jest przyspieszenie edukacji, bo niestety niewielu rodziców potrafi nauczyć dzieci czytać odpowiednio wcześnie.
Kiedy moi rówieśnicy dukali w zerówce „mama rak, tata rak”, ja już czytałem normalne książki. I za to moim Rodzicom jestem niezmiernie wdzięczny, i za to, że pokazywali mi swoim przykładem, że czytać warto.
A że współcześnie od czytania odciągają inne, ciekawsze rzeczy… cóż… Mamy trudniej.
Jurgi Filodendryta said:
Ach, notabene, rewelacyjna ilustracja, skąd to?