Dzis chciałabym polecić coś zupełnie…nietypowego dla tego bloga 🙂
Mianowicie grę. Grę – niestety na konsolę PS3, nie na PC’ta, ale a nuż…jeśli ktoś z Was posiada takową, lub…może Wasze dziecko ją posiada, to zachęcam do podjęcia rozgrywki.
Gra nosi nazwę Flower. Generowane komputerow0 krajobrazy, w przypadku większości gier – spychane są w tło, pełniąc marginalną rolę w rozgrywce. W „Flower”, to właśnie one wysuwają się na pierwszy plan, bohater opuszcza przesycony stresem świat, aby pod postacią wiatru, zanurzyć się w rajskie krainy rozciągające się aż po horyzont. W tej podróży nauczy się wywierać subtelny wpływ na otaczający go fantastyczny, kolorowy świat. Stanie się podmuchem życia, współtwórcą piękna i odpocznie od wszechobecnego napięcia i pośpiechu, odnajdując w przemierzanych krainach swoją własną, unikalną ścieżkę.
Jeśli Zen jest możliwy w grze komputerowej, to Flower zdecydowanie zbliża sie o krok do ideału 🙂
Dla tych którzy nie lubią grać, umieszczam do wglądu trailer i fragmenty gry.
Warto je zobaczyć, aby poczuć relaksujący klimat gry 🙂
Minusem filmików są reklamy producenta, ale… da się wytrzymać.
Obdaruj życiem….
Piękno….
Dotknięcie wiatru…Bądź centrum, od którego zaczyna się zmiana.
Kwiaty…
Flower
Wydane przez: Sony Computer Entertainment
Stworzone przez: thatgamecompany (TGC)
trueneutral said:
He he, dzieci mogą od tego zaczynać, ja może też bym pograł, ale psx’a nie mam. 🙂
Jurgi Wyśmiewca said:
Ładne, w rozdizelczości HDTV to musi wręcz powalać, ale… nie czaję, na czym ma polegać granie tutaj. 😮 Pewnie za 10 lat, jak emulator PS3 będzie działał na przeciętnym pececie to sprawdzę.
Ale skojarzyło mi się to z czymś innym. Kuuupę badań przeprowadzono nad grami i ciągle pisano, że graczy pociąga głównie interakcja z innymi, zarówno z innymi graczami (stąd sukcesy rozgrywek sieciowych i mmorpg), jak i z postaciami komputerowymi/botami. No i ja się zawsze czułem inny, bo mnie gry sieciowe nie ciągną.
Dopiero w świetle nowszych badań okazało się, że należę do innej grupy graczy, którzy wolą nawet pusty, ale rozbudowany świat, który można eksplorować. No fakt, jak grałem w The Longest Journey, to poza świetną fabułą, najbardziej wciągnął mnie epicki, rozbudowany i przemyślany świat. Ciągle jednak czekam na mój ideał — grę z mnóstwem zagadek, ogromnym, nieskończonym światem który można podziwiać i poznawać i brakiem pośpiechu i presji…
zenforest said:
To fakt, taki gatunek gier jest mniej doceniany…ale, osobiście wierzę że zawsze znajdzie się nisza której przypadnie do gustu 😀
JagaWika said:
Jak w życiu, dobrze jest odnaleźć piękną „grę” , nie tylko dla samej gry 🙂
Elvaan said:
trueneutral – psx to nie to samo co ps3, jesteś dwie generacje konsol do tyłu;)
Na konsole wychodzi wiele artystycznie wykonanych tytułów (Shadow of the Colossus, Okami, Odins Sphere…), ale fakt, flower jest świerze… na tyle że nie wiadomo na ile grywalne;)
trueneutral said:
Elvaan
jeśli chodzi o konsole, to jestem całkowicie do tyłu. Nie miałem żadnej. Nie grałem na żadnej. Ja po prostu nie lubię padów. 🙂
Elvaan said:
True – dla mnie nie ważne na czym grasz, ale w co;)
A pad jest wygodny, na klawiaturze i myszce sprawdzają się tylko strzelaniny i strategie.
trueneutral said:
Jeśli już, to rpg. Plus szybkie gierki typu nfs. W strategie grałem często, ale stały się za długie, zbyt powtarzalne, za łatwe. Strzelanki raczej nie. Bijatyki owszem. Przygodowe nie. Zręcznościowe rzadko. Logiczne często.
Pady może i są wygodne, ale ja ich nie lubię. 🙂
Tirith said:
Zaluje ze nie mam PS3 bo z mila checia bym pozanurzal sie w tym komputerowym swiecie gry Flower. Z filmikow i opisow w sieci mozna wywynioskowac ze sama gra ma pomoc nam graczom w zrelaksowaniu sie. Nic nas w niej nie goni, nie zabija, jestesmy podmuchem wiatru, platkami kwiatow, tchnieniem zycia ktore ozywia te mistyczna kraine prezentowana na ekranie. No i wlasnie, aby efekt byl odpowiedni, nie mozemy sie garbic przed biurkiem swojego komputera, nalezy raczej wygodnie ulozyc sie na kanapie, czy innym meblu, obrac odpowiednio wygodna poze, podglosnic muzyke, najlepiej na zestawie surround, wziasc ergonomicznego pada w dlonie i patrzec na wielki panel lcd ktory to wszystko wizualizuje. Dopiero wtedy efekt moze byc odpowiedni 🙂
@Jurgi Wyśmiewca
Ja sam bylem przez wiele lat graczem, ktory gustuje w grach rpg o bardzo rozbudowanej fabule, historii i lore, tak dobrej ze pozwoli mi uwierzyc w ten wymyslony swiat. Grafika schodzila na drugi plan, chociaz oczywiscie w pewnych granicach bo na przyklad w ‚rogaliki’ czy inne text only gry bym nie potrafil grac z powotu jej braku wlasnie. Przykladem porzadnego rpg moze byc slynny juz Baldur’s Gate lub genialana i chyba jedna w swoim rodzaju Planescape Torment, w ktorej nalozono ogromny nacisk na jakosc jak i ilosc wyswietlanych dialogow. Potem dlugo bylo nic, po za wejsciem grafiki 3D, az trafilem na gry typu mmorpg, z poczatku gralem na prywatnych serwerach, ale to nie wystarczalo, bo spotkac tam mozna bylo zaledwie paredziesiat ludzi na raz, az trafilem na prawdziwego mmorpga Starwars Galaxies, tam poznalem dopiero co to znaczy prawdziwa gra online z tysiacami ludzi na raz. W nastepnej kolejnosci trafilem do World of Warcraft. Od tego momentu bardzo mocno podnioslem swoje wymagania co do gier „single player only” w ktorych nagle zaczalem zauwazac bardzo powazna wade: brak innych ludzi z ktorymi mozna razem grac i wchodzic w interakcje! Znajomi z kregu tychze gier nazywaja to skazeniem przez mmorpgi, i czesto za przyklad podaja gry Bethesdy jak np. The Elder Scrolls IV znanej takze pod nazwa Oblivion. Gra ktora przedstawia piekny trojwymiarowy swiat, pelen questow, przygod, potworow i calej tej menazerii z jedna podstawowa wada – grac mozna tylko w pojedynke. Dla graczy z kregu mmorpg to jak jakis horror, piekna grafika, ogromny rozbudowany swiat, ale bez zywej duzy z ktora mozna porozmawiac na czacie, wybrac sie wspolnie do jakiegos lochu itp. Dla mnie na szczescie nie skonczylo sie takimi skazeniem, chyba dzieki temu ze docenilem kiedys gry single playerowe to i teraz potrafie sie w nich dobrze bawic. Jednak, majac do wyboru gre rpg w ktorej moge grac sam, a gre w ktorej moge spotkac wielu zywych ludzi na swojej drodze to wybral bym te druga, chociaz to tez wszystko zalezy od posiadanego wolnego czasu, sytuacji zyciowej, danej chwili, miejsca itd. To tak po krotce, bo temat rzeka…
Wracajac do bloga, mysle ze to ciekawy pomysl ze Zenforest wspomnialas tutaj o grze Flower 🙂 Bardzo oryginalnie!
Neccy said:
Hej to wspaniałe że ludzie w tym kierunku się otwierają, że zamiast zabijania i zadawania bólu ludzie zaczynają się interesować również takimi tematami. Wielki ukłon dla twórców za pomysł. Niestety i ja nie mam na czym w to zagrać, ale sądzę, że niedługo coś podobnego wejdzie na PC’ ta. PS – też nie trawię padów…
Jurgi Wyśmiewca said:
Żeby być dokładniejszym, to przytaczany przeze mnie tekst: http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,93477,5883266,_Radykalny_single_player___czyli_dlaczego_wole_grac.html
Z opisu wynika, że powinna pasować mi gra Myst, chyba powinienem spróbować. Może sobie kupię na gwiazdkę, widziałem chyba w promocji komplet. 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Myst
Elvaan said:
Ech… PeCeciarze;)
Wojciech said:
Dla mnie przykrym faktem jest próba odzwierciedlania cudowności natury w wirtualnej rzeczywistości. Na kompie to mogę pograć w Maxa Payne’a 😉 – ale żaden cyfrowy kwiatek i żaden zalgorytmizowany krajobraz nie dostaje do pięt porannej rosie w świetle wschodzącego słońca, dotykowi chłodnej trawy na skórze bosych stóp…
Takie gry kojarzą mi się z nostalgią za ukochaną osobą, która odeszła i już nigdy nie wróci. Człowiek właśnie zaczyna czuć taką nostalgię do Matki Natury, próbując odzwierciedlać jej piękno w „Rzeczywistości 2.0” – czyli w cyfrowym, wirtualnym świecie.
Ale cóż, być może jestem tradycjonalistą i moje 33 lata są oznaką degrengolady dla młodego pokolenia 😆
Ściskam!
Wojciech 🙂
zenforest said:
Wojciech, jasne że to nieporównywalne sprawy…
…ale….mieszkasz może na co dzień w betonowej dżungli :)? Ja tak, i wiem, że nawet chwila takiego relaksu przy komputerze może zdziałać cuda dla psychiki 🙂
Wojciech said:
Chwała Bogu – wyniosłem się z betonowej dżungli na wieś trzy lata temu 😀
Ale przyszło mi do głowy, że ta gra może być świetną pomocą w wizualizacji 😉
Więc w sumie… można wykorzystać ją dla własnego rozwoju. Wycofuję swoje marudzenie 😉
Ściskam!
Wojciech 🙂
zenforest said:
Gry generalnie sprzyjają rozwojowi wyobraźni, zwłaszcza wyobrażaniu sobie ruchomych scen.
Przykład:
Powszechnie wiadomo, że kobiety wypadają gorzej w testach wymagających obracania w wyobraźni trójwymiarowych brył i tak zwanej uwagi przestrzennej.
Wykonano jednak pewien eksperyment, w którym kobiety musiały grać przez określoną ilość czasu. Okazało się, że już po kilku godzinach(dolna granica 9 h) gry w np. Call of Duty (gra typu FPS), ich testy znacznie się poprawiały dorównując tym osiąganym przez mężczyzn.
Co ciekawe rezultat utrzymywał się., co wskazuje że w mózgu zaszły trwałe zmiany. Można powiedzieć że pewne ścieżki się odblokowały 😉
źródło :tutaj
Tak więc, tatusiowie – chcecie mieć bystrzejsze córki?
Niech siadają do strzelanki 😀
Albo do Flowera 😀
Zind said:
Panna grająca w strzelanki ? Nie…to nie jest widok który chciałbym zobaczyć!