Tagi

, , , , , , , , , , ,


Nieśmiałość jest pojęciem nieostrym – im bliżej mu się przyglą­damy, tym więcej odkrywamy odmian nieśmiałości.
Zanim więc zacz­niemy się zastanawiać, co z nią zrobić, musimy wiedzieć więcej o tym, czym ona właściwie jest.
Słownik oksfordzki podaje, że najstarsze udo­kumentowane użycie tego słowa odnotowano w anglosaksońskim wierszu, napisanym około 1000 roku naszej ery.
Słowo to oznaczało tam „łatwy do przestraszenia”. „Być nieśmiałym” to znaczy być „trudnym w kontakcie z powodu bojaźliwości, ostrożności lub nieufności”.

Osoba nieśmiała jest „ostrożna i niechętna w kontaktach z pewnymi osobami i przedmiotami”. „Ostrożna w kontaktach i działaniu, wzdragająca się przed okazywaniem pewności siebie, przewrażliwiona i bojaźliwa”; osoba nieśmiała może być „skromna i pełna rezerwy z powodu braku wiary we własne siły” lub też, według innego schematu, „o niejasnym charak­terze, podejrzana, o wątpliwej uczciwości”.
Słownik Webstera definiu­je nieśmiałość jako odczucie „skrępowania w obecności innych ludzi”. Takie definicje niewiele chyba jednak wnoszą poza zupełnie zdro­worozsądkową wiedzą.
Żadna pojedyncza definicja nie może być adekwatna, gdyż nieśmiałość oznacza różne rzeczy dla różnych osób. Jest to złożona przypadłość, która pociąga za sobą całą gamę skutków – od lekkiego uczucia skrępowania, przez nieuzasadniony lęk przed ludźmi, aż do skrajnej nerwicy. Żeby lepiej zrozumieć to zjawisko, daliśmy do wypełnienia Stanfordzki kwestionariusz nieśmiałości prawie pięciu tysiącom osób.

Czy obecnie uważasz siebie za osobę nieśmiałą?

tak     nie (Naprawdę?)

Jeżeli odpowiedziałeś „nie”, to czy był kiedykolwiek w twoim życiu
okres, w którym uważałeś się za nieśmiałego?

tak    nie

W naszych badaniach odsunęliśmy na bok kwestię dokładnej definicji nieśmiałości. Zamiast tego pozwoliliśmy każdemu przyjąć swoją własną definicję. Najpierw prosiliśmy o akceptację lub odrzucenie określenia „nieśmiały”.
Następnie chcieliśmy się dowiedzieć, co złożyło się na tę decyzję. Pytaliśmy badanych, jacy ludzie i sytuacje sprawiają, że czują się oni nieśmiali, a także jakie myśli, uczucia, działania i objawy fizjologiczne towarzyszą ich nieśmiałości. Jest to doświadczenie uniwersalne

Najbardziej podstawowym wnioskiem z naszych badań jest to, że nieśmiałość jest zjawiskiem pospolitym, szeroko rozpowszechnionym i uniwersalnym.
Ponad 80% naszych badanych twierdziło, że byli „nieśmiali w jakimś okresie swojego życia”, albo teraz, albo w przeszło­ści, albo zawsze.
Ponad 40% spośród nich uważało siebie za „obecnie nieśmiałych”, co oznacza, że cztery z dziesięciu osób, które spotykamy, lub 84 miliony Amerykanów, to nieśmiali.

Dla niektórych nieśmiałość od dawna jest stałym intruzem w ich codziennym życiu.
Około 25% określała siebie mianem „chronicznie nieśmiały”, teraz i zawsze. Spośród nich samotne 4%, prawdziwi „niezawodni” nieśmiali, stwierdziło, że ich samookreślenie się jako „nieśmiały” oparte jest na tym, że są nieśmiali cały czas, we wszystkich sytuacjach i praktycznie wobec każdego.

Powszechność nieśmiałości jest różna w różnych kulturach i u róż­nych typów osób.
Nie znaleźliśmy jednak grupy ludzi, w której mniej niż 25% opisywałoby siebie jako „obecnie nieśmiały”, a tak naprawdę w niektórych grupach, np. wśród uczennic młodszych klas szkół średnich lub studentów wywodzących się z niektórych kultur Dalekiego Wschodu, ta liczba wzrasta do 60%.
Proporcja „absolutnie” nie­śmiałych nigdy nie spada poniżej 2%, w żadnej z grup, które badaliśmy, a w niektórych, np. wśród Japończyków, może osiągnąć aż 10%.

Jednym z kryteriów, jakie osoby badane miały do dyspozycji podejmując decyzję nazwania siebie nieśmiałym było to, jak często czują się nieśmiali.
Około jedna trzecia badanych uznała, że czują się nieśmiali co najmniej przez połowę czasu, w więcej niż połowie sytuacji.
Ponad 60% twierdziło, że są nieśmiali tylko czasami, ale uważali te przypadki za wystarczająco znaczące, żeby określić siebie jako „nieśmiały”. Można na przykład być nieśmiałym tylko w sytuacji, gdy zabiera się publicznie głos. Wystarcza to jednak, by spowodować poważne prob­lemy, jeśli jest się zmuszonym do publicznego składania raportów, tak jak wielu studentów i ludzi biznesu.

Mniej niż 20% badanych stwierdziło, że nie określają siebie jako nieśmiałych. Cokolwiek nieśmiałość dla każdego z nich znaczyła, czuli, że nie jest ona ich osobistą cechą. Co jednak ciekawe, większość tych osób przyznawała, że na pewne sytuacje społeczne reaguje takimi objawami nieśmiałości, jak czerwienienie się, bicie serca i zdener­wowanie.
Innymi słowy, w niektórych sytuacjach i w obecności niektórych osób badani ci reagowali tak, jak osoba nieśmiała – podobnymi myślami, odczuciami i działaniami. Osoby te, nieśmiałe sytuacyjnie, nie postrzegają siebie jako nieśmiałych. Uważają raczej, że niektóre sytuacje, np. wejście do pokoju pełnego nieznajomych, wywołują chwilowe zakłopotanie. To rozróżnienie pomiędzy tymi, którzy nazy­wają siebie nieśmiałymi, a tymi, którzy opisują jedynie swoje reakcje w pewnych sytuacjach słowem „nieśmiały”, jest dość istotne.

Stwierdzenie, że nieśmiałość jest doświadczeniem uniwersalnym, jest dość szerokim uogólnieniem, ale posiada solidne podstawy.
Zaled­wie 7% badanych Amerykanów twierdziło, że nigdy w życiu nie doznali uczucia nieśmiałości. Podobnie w innych kulturach, jedynie niewielka mniejszość twierdzi, że nigdy osobiście nie doświadczyła nieśmiałości.

Nieśmiałość jest bardziej powszechna wśród dzieci w wieku szkol­nym niż wśród dorosłych, gdyż wielu dorosłych potrafiło przezwyciężyć swoją dziecięcą nieśmiałość.
Tym niemniej, nasze badania zdecydowa­nie obalają mit, że nieśmiałość jest przypadłością jedynie dziecięcą. Być może wydaje nam się ona bardziej oczywista u dzieci, gdyż podlegają one na ogół dokładniejszej codziennej obserwacji niż dorośli.
Ale całkiem pokaźna część dorosłej populacji pozostaje nieśmiała. Wśród nich Robert Young, telewizyjny ulubieniec publiczności (Dr Marcus Welby):

„Zawsze byłem nieśmiały. Jako dziecko nawet bałem się nauczyciela. Potem wyrosłem na jednego z tych wysokich i chudych wyrostków, którzy nie dysponują ani urodą, ani wagą niezbędną do uprawiania futbolu i z tego powodu nie zostają automatycznie bohaterami liceum. Kiedy byłem nastolatkiem, to było ważne”.

Istnieją pewne intrygujące dowody na to, że w wieku dojrzewania nieśmiałość dotyka bardziej dziewczęta niż chłopców, W próbie złożo­nej z uczniów szkół podstawowych (klas czwartych, piątych i szóstych) nieśmiałych było przeciętnie 42 procent badanych, tak jak w pierwo­tnym badaniu.
W tej grupie liczba dziewcząt i chłopców określających siebie jako „nieśmiałych” była jednakowa. Kiedy jednak przyjrzymy się uczniom klas siódmych i ósmych, to nie tylko liczba nieśmiałych wzrasta do mniej więcej 52 procent, ale okazuje się, że to dziewczęta powiększają tę liczbę.
Być może powodem jest to, że potrzeba bycia popularną i uważaną za atrakcyjną fizycznie (seksualnie) przez płeć odmienną jest silniejsza u nastoletnich dziewcząt niż u chłopców w tym wieku. Czternastoletnia dziewczyna tak pisze o dręczącym ją zakłopotaniu:

„Robię się bardzo zdenerwowana, głowa zaczyna mnie strasznie swędzieć i drapię się jak wariatka. Nie wiem, jak zachowywać się wśród ludzi. Inaczej zachowuję się w domu, a inaczej w szkole. Nawet nie ubieram się tak, jakbym chciała”.

A z listu do Ann Landers możemy wyobrazić sobie położenie „poplątanej” nastolatki, która czuje się inna od swoich rówieśnic i chciałaby się stać taka, jak one – choć może jednak nieco bardziej wyjątkowa:

„Droga Ann Landers! Mam nadzieję, że nie wyrzucisz mojego listu tylko dlatego, że jest od poplątanej nastolatki. Naprawdę czuję się beznadziejna i potrzebuję pomocy.
Mój problem polega na tym, że nie lubię swojej osobowości – próbuję być zbyt przyjacielska po to, żeby pokryć nie­śmiałość i zachowuję się zbyt głośno. Zazdroszczę niektórym dziewczynom i chciałabym być taka jak one, ale kiedy próbuję, nic z tego nie wychodzi.

W niektóre dni czuję się lubiana tylko dlatego, że jakiś chłopak powie mi „cześć” lub uśmiechnie się do mnie. Następnego dnia czuję się nieszczęś­liwa, bo kilka dziewcząt zgromadziło się w jakimś kącie i myślę, że śmieją się ze mnie, za moimi plecami. Stopnie mam niezłe, ale mogłyby być lepsze. Mama mówi, że jestem niezorganizowana. Krzyczy na mnie, że poświęcam tyle uwagi swoim włosom zamiast lekcjom.To jest mój czwarty list do Ciebie. Wszystkie poprzednie wyrzuciłam, ale ten wrzucę do skrzynki bez względu na wszystko.
Inna”.

Więcej jest nieśmiałych kobiet niż mężczyzn, prawda? Nieprawda!
To jeszcze jedno fałszywe uogólnienie, oparte prawdopodobnie na spostrzeżeniu, że mężczyźni są zwykle bardziej stanowczy, agresywni i jednoznaczni w kontaktach społecznych. Z naszych danych wynika, że nie ma różnic między płciami, jeśli idzie o ilość osób nieśmiałych.
W rzeczywistości, wśród studentów nieco więcej mężczyzn niż kobiet określa siebie jako nieśmiałych. Jednak ta niewielka różnica między płciami przedstawia się inaczej wśród nie-studentów i zależy od przy­należności kulturowej.

Nieśmiałość wędruje tajemniczymi szlakami, dotykając nawet tych, którzy nigdy przedtem nie byli nieśmiali. Świeżo upieczeni nieśmiali stanowią prawie połowę wszystkich nieśmiałych. Wielu z nich to młodzi ludzie, którzy nie byli nieśmiali jako dzieci, ale ostatnio z jakichś powodów takimi się stali.

Nieśmiałość można jednak zwalczyć, odsunąć na bok lub z niej wyrosnąć. Około 40% badanych twierdzi, że byli nieśmiali, ale już nie są, co wydaje się pocieszającym wskaźnikiem. Opierając się częściowo na doświadczeniu tych byłych nieśmiałych, możemy spróbować coś doradzić osobom, które są nieśmiałe obecnie lub chronicznie.

„Pamiętam jak miałam cztery lata – czego ja nie robiłam żeby uniknąć spotkania z ludźmi, którzy przychodzili do nas w odwiedziny. Znałam ich – byli to moi kuzyni, ciotki, wujowie, przyjaciele rodziny, a nawet moi bracia i siostry. Chowałam się w koszach na bieliznę, w szafach, w śpiwo­rach, pod łóżkami. Ta lista nie ma końca, a wszystko dlatego, że bałam się ludzi. Kiedy podrosłam, zrobiło się jeszcze gorzej”.

Gorzej? Trudno powstrzymać się od uśmiechu, czytając coś, co wygląda na początek typowego scenariusza Woody Allena. Ale nasz śmiech jest w oczywisty sposób obroną przed zbyt głębokim wczuciem się w bolesne wspomnienia tej studentki. Chcielibyśmy sądzić, że przesadza-życie po prostu nie może być aż tak straszne. Lecz dla wielu nieśmiałych na pewno jest.

Mój brat, który musiał nosić na nodze specjalny aparat, żeby skorygować skutki paraliżu dziecięcego, rozwinął w sobie taki sam chorobliwy strach przed ludźmi. Gdy tylko ktoś pukał do drzwi, George szybko liczył, czy cała rodzina jest w domu. Jeżeli wszyscy byli w domu, pospiesznie zajmował swoją pozycję pod łóżkiem lub pędził w jeszcze bezpieczniejsze schronienie za zamkniętymi drzwiami łazienki. Dopiero po wielu prośbach i błaganiach ustępował i wychodził, żeby przywitać się z sąsiadem, czy krewnym spoza miasta.

Moja matka, kobieta współczująca i obdarzona wglądem w zawiło­ści natury ludzkiej, zdecydowała, że musi pomóc George’owi zanim jego nieśmiałość zupełnie wyniknie się spod kontroli. Jego lęki nie minęły nawet wtedy, gdy nie musiał już nosić aparatu na nodze. Matka, uważająca, że George powinien być z innymi dziećmi w jego wieku, przekonała szkołę państwową, żeby go przyjęła, choć miał tylko cztery i pół roku i była to połowa semestru. Moja matka wspomina:

„Płakał i szlochał bez przerwy przez prawie cały pierwszy dzień, w przeraże­niu trzymając się mojej sukni. Gdy tylko nauczycielka lub jakieś dziecko spojrzało w jego stronę, chował głowę na moich kolanach lub patrzył w sufit. Ale kiedy nauczycielka coś opowiadała lub klasa grała na instrumentach, ciekawość brała górę i nie mógł się powstrzymać od patrzenia i słuchania.

Przyszło mi do głowy, że George nie czułby się taki skrępowany, gdyby mógł się stać niewidzialny, gdyby mógł obserwować, co robią dzieci i włączyć się do ich działań nie będąc przez nie widzianym. Nie mógł oczywiście zniknąć, ale mógł zrobić równie dobrą rzecz – zamaskować się, tak jak jego radiowy bohater, Lone Ranger.

Po kolacji zachęciłam George’a, żeby pomógł mi zrobić maskę z papierowej torby. Wycięliśmy oczy, nos, usta i trocheja pokolorowaliśmy, żeby ładniej wyglądała.

Przymierzył ją, spodobała mu się i kazał mi wciąż powtarzać: «Kim jest to zamaskowane dziecko?». Rozradowany odpowiadał: «Lone Ranger» albo «Pan Nikt», albo «Nie twoja sprawa», albo po prostu ryczał jak lew. Czasami zdejmował kaptur, żeby upewnić mnie, że to wciąż on.

Nauczycielka George’a zgodziła się wypróbować mój plan, a tak naprawdę zrobiła o wiele więcej – sprawiła, że zaczął się sprawdzać. Powiedziała klasie, że nowe dziecko będzie nosić specjalną maskę i dzieci mają nie próbować jej zdejmować, a po prostu bawić się z zamaskowanym dzieckiem. Ku mojemu zdziwieniu, to niezwykłe podejście zadziałało. George mógł być częścią klasy, chociaż trochę z boku. Mógł sobie wyobrażać, że jest nie rozpoznany, jeżeli tego chciał i nie musiał się chować. Stopniowo zbliżył się do innych dzieci i wreszcie, po kilku tygodniach, wciągnęła go zabawa. Pozostał w klasie przedszkolnej jeszcze jeden rok i jego pewność siebie wzrastała w miarę jak przywykał do tamtejszych zwyczajów.
Mimo to ciągle jeszcze zakładał maskę każdego ranka przed zajęciami i zdejmował ją dopiero wtedy, gdy brat przychodził zabrać go do domu. Wielki dzień nadszedł, gdy pod koniec roku dzieci kończące swoją edukację w przedszkolu miały przedstawić rodzicom własne przedstawienie – cyrk.”

Ponieważ George uczestniczył już w czymś podobnym w poprzednim roku, dobrze wiedział, jak wygląda cała uroczystość. «Czy chciałbyś być gos­podarzem cyrku?», zapytała nauczycielka.
George podskoczył z radości. «George, wiesz o tym, że gospodarz cyrku nosi melonik i kolorowy kostium, ale nie ma maski», roztropnie ciągnęła nauczycielka. «Tak, że jeżeli chcesz być gospodarzem cyrku, będziesz musiał zamienić maskę na ten strój. Zgoda?»

I tak oto George stał się nie tylko częścią grupy, ale wiodącą postacią w cyrku, zachęcającą publiczność, żeby patrzyła na scenę i na niego. Nie potrzebował już maski. Stopniowo stawał się szczęśliwszym i zdrowszym dzieckiem. I chociaż nigdy nie był tak naprawdę ekstrawertykiem, wybrano go później do rady uczniowskiej w szkole średniej. ”

Potrzeba noszenia na głowie przez półtora roku papierowej torby może się wydawać dziwaczna. Ale to genialne rozwiązanie pozwoliło George’owi stopniowo nawiązać kontakt z innymi i doprowadziło do tego, że pewnego dnia mógł zdjąć maskę i być sobą. Papierowa torba okazała się skutecznym ratunkiem dla skrajnie nieśmiałego dziecka.
Inni nie mają tyle szczęścia – dorastają nigdy nie nauczywszy się, jak sobie radzić z tym dręczącym problemem.

Nieśmiałość jest rodzajem upośledzenia psychicznego, które może okaleczyć człowieka w takim samym stopniu, jak kalectwo fizyczne, a jego skutki mogą być niszczycielskie.

– Nieśmiałość utrudnia poznawanie nowych ludzi, zawieranie przyja­źni, czy radość z potencjalnie pozytywnych przeżyć.

– Przeszkadza w publicznej obronie własnych praw i wyrażaniu swoich opinii i wartości.

– Nieśmiałość sprawia, że inni nie doceniają naszych mocnych stron.

– Nieśmiałość przyczynia się do zakłopotania i nadmiernego przej­mowania się swoimi własnymi reakcjami.

– Utrudnia precyzyjne myślenie i skuteczne porozumiewanie się.

– Nieśmiałości zazwyczaj towarzyszą takie negatywne stany, jak depre­sja, lęk i samotność.

Być nieśmiałym to bać się ludzi, szczególnie tych, którzy z jakiegoś powodu są emocjonalnie zagrażający: obcych, z powodu ich nowości i nieprzewidywalności, osób posiadających władzę, osób odmiennej płci, które przywodzą na myśl możliwości związków intymnych.
Zarówno George, jak i młoda dziewczyna, której zwierzenia rozpoczęły ten rozdział, czuli się zagrożeni ze strony dosłownie wszystkich. Stanowią oni dość dramatyczne przykłady nieśmiałości. Jednak różno­rodne, może nieco mniej ostre, formy tego problemu utrudniają życie nam wszystkim.

Czy kiedykolwiek zdarzyło wam się przyjść na przyjęcie, które toczyło się już w najlepsze, i odkryć, że jedyną osobą, którą tam znacie jest gospodyni, a na domiar złego nie ma jej w polu widzenia? „Kim pan jest?”, pyta ktoś, a wy nie potraficie z siebie wydobyć głosu.
Albo, czy znaleźliście się kiedyś w grupie, której przywódca ochoczo zapropono­wał: „Poznajmy się lepiej – niech każdy się przedstawi i powie coś o sobie”.
Natychmiast czujecie się jak na próbie generalnej: „Nazywam się… (o cholera, no dobra)… Phil Zimbardo. Jestem… eh… osobą (nie, to nie jest wystarczająco osobiste – dlaczego nie poszedłem do kina?)”. Jeszcze raz, bez zapału: „Nazywam się, uff… !!” Takie powszechne doświadczenia umożliwiają osobom, które nie są nieśmiałe, choć częściowo zrozumieć udrękę, jaką przeżywają nieśmiali. 1

Pomimo jej negatywnych skutków i intensywności, nieśmiałość można przezwyciężyć. Ale żeby móc to zrobić, trzeba poznać naturę nieśmiałości i zastosować odpowiednią metodę wykorzenienia jej przyczyn.

Więcej o nieśmiałości i jak sobie z nią radzić w : Philip G. Zimbardo – „Nieśmiałość

Zobacz także:

Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?

Czy umiesz być życzliwy na co dzień?

Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?

Utrata kontroli