Tagi
Kurt Teperwein-„Superintuicja”
Intuicja jest dla człowieka tak samo naturalna, jak instynkt dla zwierząt.
Różnica polega na tym, że zwierzę nie ma wyboru – musi podążać za instynktem. Z człowiekiem jest inaczej: może decydować, czy podążyć za swoim rozumem, czy za intuicją, a może za ich kombinacją. Zdolności intuicyjne posiada każdy, jednak wskutek przesadnego korzystania tylko z rozumu, intuicja jest tłumiona i prawie w zaniku. Należy zatem przypomnieć i rozwinąć własne zdolności intuicyjne oraz duchową dojrzałość, aby ponownie móc odbierać intuicję świadomie.
Trudność, aby zaufać swoim pomysłom, błyskom myśli lub myślom niezwykłym, polega po prostu na tym, że intuicja może sprzeciwiać się rozumowi, uczuciu, przyzwyczajeniu. Uczucie ma tendencję do wybierania drogi najwygodniejszej, a rozum wysuwa argumenty, często obalające przesłanie intuicji. Tak więc najchętniej podążamy za rozumem, zamiast się przyznać, że to czy owo wiedzieliśmy już intuicyjnie wcześniej, ale nie zwróciliśmy na to uwagi lub wydało nam się to niewiarygodne. Nasze życie przebiegałoby zapewne całkiem inaczej, gdybyśmy podążali za intuicyjnymi impulsami. Przeżywanie przyszłych sytuacji, odczytywanie myśli innych ludzi i mentalne przekazywanie swoich myśli jest całkiem normalne dla kogoś, kto zdaje się na swój potencjał.Kto w swoim życiu stworzy przestrzeń dla rozwoju intuicji, będzie mógł następnie wykonać krok od intuicji do superintuicji. Nie będzie już żadnych pytań, bo będziesz prowadzony przez życie. Wszystko będzie harmonizowało, wszystko będzie „zestrojone”.
Tkwi w tobie o wiele więcej, niż możesz to sobie w ogóle wyobrazić. Rozpal w sobie bożą iskrę intuicji, abyś stal się tym, kim rzeczywiście jesteś i żył zgodnie z założeniami tworzenia!
Ewolucja człowieka
W czasach prehistorycznych istniało dla człowieka tylko jedno – przeżycie. Musiał się troszczyć o pożywienie, bronić przed atakami zwierząt, walczyć z wrogimi plemionami, chronić przed złą pogodą. Całe jego życie było niczym innym, jak tylko trudem i ciężką pracą. W walce o przetrwanie instynkt odgrywał ważną rolę. Bez instynktu człowiek nie mógłby przeżyć.
Na początku ewolucji człowiek i zwierzęta znajdowały się na tym samym stopniu rozwoju. Człowiek jednak rozwinął potrzebę porozumiewania się z innymi ludźmi poprzez dotyk, gesty i dźwięki. Z tych dźwięków powstały słowa, które z czasem nabrały stałego znaczenia. Język jako środek komunikacji stawał się coraz ważniejszy. Język migowy i znaki pisane zróżnicowały się, doświadczenia zaczęto zapisywać w formie wierszy i opowiadań. Rysunki i obrazy służyły do przekazywania wiadomości i zachowania wiedzy dla potomności.
W miarę upływu czasu człowiek rozwijał także inne zdolności, które wciąż doskonalił. Odkrył u siebie zdolność myślenia i w coraz większym stopniu używał rozumu. Spowodowało to, że jego wyraźne instynkty zanikały proporcjonalnie do stopnia, w jakim zdawał się na swój rozum. Jednak równocześnie rozwijała się inna, wyższa forma komunikowania się: człowiek uczył się inspirowania siebie i „wpadania” na jakieś pomysły. Wyczuwał charakter innego człowieka, choć go nie znał bliżej. I coś jeszcze: coraz lepiej przeczuwał przyszłe wydarzenia. Potrafił wyczuć, a wręcz przewidzieć, co się wydarzy, choć miejsce wydarzenia było oddalone bądź niewidoczne.
Rozum wyprzedził intuicję i coraz bardziej zyskiwał na znaczeniu. Z czasem wszystko zostało mu podporządkowane; intuicyjne zdolności były już coraz mniej cenione i używane. Aż w końcu zaczęły powoli zanikać. Człowiek coraz bardziej zaczął traktować siebie jako istotę wyższą, właśnie ze względu na zdolność myślenia. Odkrył wszechświat i usiłował go zgłębić. Nauczył się odróżniać fakty od wizji, wiarę od przesądów.
To, czego od razu nie potrafił pojąć, dostrzec, zrozumieć lub udowodnić, ignorował. Na takiej podstawie od samego początku rozwijał się obraz świata ograniczony, oparty na naukach przyrodniczych. Równolegle do tego rozwoju następowała z pokolenia na pokolenie ewolucja ducha; rozwinęła się wyższa duchowość i wciąż rosły wibracje naszego pola energetycznego.
Nauka osiągała coraz wyższe loty, te jednak nierzadko kończyły się upadkiem. Musiało do tego dochodzić, gdyż – jak powiedzielibyśmy dzisiaj – było to wcześniej zaprogramowane, ponieważ rozum wykrywa jedynie fragment całości. A wykorzystując tylko część sił, można osiągnąć tylko część sukcesu. Fizyka naucza dzisiaj, że naszymi oczyma możemy spostrzegać jedynie 8 procent istniejącego widma promieniowania, a więc dopóki ograniczamy się tylko do tego, co widoczne, dopóty wcale nie widzimy 92 procent rzeczywistości.
[…]
Definicja intuicji
Gdy chcemy opisać intuicję, mówimy o wrażliwości, zdolności wczuwania się, przeczuciu lub nieświadomym postrzeganiu, ale także o twórczych pomysłach i kreatywności. Jest to zrozumienie procesów, które mają miejsce poza naszą świadomością i które przyjmuje nasz umysł, ponieważ skierowany jest na siebie samego.
Mówimy o „olśnieniu”, gdy mamy jakąś ideę, inspirację, pomysł. Intuicja jest owym nagłym podszeptem, gdy czujemy, że „coś wisi w powietrzu” lub gdy coś „widzimy oczyma duszy” – nie przypomina na to jednak filmu, a jest raczej jak migawka – coś nagłego i nieoczekiwanego. „Strzela nam do głowy pomysł”, i to tak nagle, „jak grom z jasnego nieba”. Niektórzy ludzie mają „nosa”, inni czują coś „w trzewiach”
Intuicja pojawia się najczęściej nieoczekiwanie, ale we właściwej chwili. My sami jesteśmy dostawcami intuicji i jednocześnie jej odbiorcami. Wychodzi z naszego wnętrza, choć impuls pochodzi często z zewnątrz. To wszystko stanowi jedynie opis. Czy pokierowała nami prawdziwa intuicja, okaże się dopiero po pewnym czasie, o ile rezultat naszego działania absolutnie prawidłowy.
Intuicja jest naturalną zdolnością człowieka. Jest zapalającą iskrą, przezorną przepowiednią, twórczą siłą, kreatywną energią, wewnętrznym ostrzeżeniem, przeczuciem, kluczowym elementem przy odkryciach i decyzjach, doradcą w życiu codziennym. Intuicja bierze w naszym życiu codziennym dużo większy udział, niż przypuszczamy . Jest istotnym elementem naszej kreatywności.
Najważniejszym kryterium intuicji jest to, że najczęściej ujawnia się dopiero wtedy, gdy już zaniechaliśmy rozwiązywania problemu, szukania odpowiedzi na jakieś trudne pytanie, działań zmieniających sytuację. Mówiąc krótko: intuicja może zrodzić się, gdy przestajemy intensywnie myśleć o jakiejś rzeczy. Zapewne nie każdy spontaniczny pomysł, nie każdy błysk natchnienia jest intuicją. Im częściej zajmujesz się intuicją, tym łatwiej potrafisz rozróżniać intuicjny podszept od pomysłu zasugerowanego z zewnątrz. Jeśli rozwijasz swoje zdolności intuicyjne, to w decydującym momencie będziesz dokładnie wiedział, czy chodzi o intuicję, czy nie.
JUŻ EINSTEIN POWIEDZIAŁ: TYM, CO NAPRAWDĘ SIĘ LICZY, JEST INTUICJA”
Więcej o metodach rozwijania intuicji w : Kurt Teperwein-„Superintuicja”
Felicita said:
Zdarza się dość często, że ludzie nie potrafią znieść prawdy – reagują alergicznie na słowa, których nie chcą słyszeć,bądź przewracają -kolokwializując – „kota do góry nogami”, byle tylko nie uznać czegoś niemiłego dotyczącego własnej osoby, a armaty w postaci kontrargumentów są natychmiastowo wystawione do wystrzału w przeciwnym kierunku lub też następuje całkowita ignorancja rozmówcy i blokada przyjęcia prostych faktów do wiadomości. Dzieje się tak zwłaszcza między ludźmi sobie bliskimi, między którymi nie ma dystansu i niepewności oraz dylematu w postaci – wypada mi lub nie wypada o tym powiedzieć.Szczerość stwarza niekiedy dyskomfort psychiczny w postaci ujrzenia swojej osoby w niekorzystnym świetle i zawsze godzi w ego. Im silniejsze ego, tym ciężej jest przyjąć słowa krytyki. Zdarza się, że reakcja jest tak wybuchowa jakby miało nastapić „trzęsienie ziemi”,a naruszenie majestatu mniemania o sobie i tzw. rysa na szkle, były czymś absolutnie niedozwolonym. Z tak sztywnymi osobowościami trudno jest wejść na płaszczyznę szczerości, bo grozi to z reguły jawnym lub utajonym konfliktem. Osobiście uważam, że nawet „najgorsza” prawda zawiera w sobie lekarstwo. Jest przesłaniem niosącym konkretny komunikat dotyczący sfery, w której z reguly jedna lub dwie osoby nie umieją sobie poradzić. Nie ma takiej „strasznej” prawdy, której nie da się powiedzieć, przeżyć, zaakceptować. Możliwość bycia sobą prawdziwym w każdej okoliczności jest bezcenna. Koszty jakie za soba niesie tzw. lojalność wobec siebie w pierwszej kolejnosći,są raz mniejsze raz większe, ale z reguły naraża się na szwank dotychczasowe „status quo” danej relacji, stąd ważne jest budowanie takiej płaszczyzny porozumienia z ludźmi od początku, dzięki czemu pojawia się zaufanie i wzajemna uczciwość. Umiejętność wysłuchiwania i wsłuchiwania się w siebie samego oraz naszego rozmówcy decyduje w bardzo dużej mierze o własnej satysfakcji z takiej relacji.W innych sytuacjach unikam konfrontacji i wybieram milczenie.
BlueMind said:
“The truth will set you free. But first, it will piss you off.” 😉
Felicita said:
Na pewnym pułapie człowiek wcale nie musi się konfrontować z innymi ludźmi,gdy jest w nim coraz więcej akcpetacji ,zrozumienia, wybaczenia i współczucia dla drugiego człowieka, czyli wtedy,gdy następuje wyjście poza swój obszar własnego „ja”, ale nie na zasadzie poświęcania się i męczeństwa, ale z własnego wyboru..
Eliszka said:
Felicita, uwielbiam czytać twoje komentarze.
Piszesz ‚ Umiejętność wysłuchiwania i wsłuchiwania się w siebie samego oraz naszego rozmówcy decyduje w bardzo dużej mierze o satysfakcji z relacji’
Święta zasada.
Twoje nakreślenie ‚ wyjścia poza swój obszar własnego Ja’ , to jest właśnie To.
Nie ma w nas wówczas potrzeby konfrontacji, jest świadoma akceptacja ‚ odmienności’ drugiego człowieka i akceptacji jego pola doświadczania, jego wyborów.
Dotyczy to w takiej samej mierze bliskich, choć najtrudniej to zaakceptować.
Trueneutral, dziękuję za miłe słowo.
Jestem bardzo niepewna odbioru swoich ‚ wypocin’ i z drżeniem serca śledzę reakcję lub jej brak szanownego gremium…
Felicita said:
Eliszka, dziękuję za miłe słówko. 🙂 Zawsze mnie lubiły starsze osoby,zwłaszcza nauczycielki w szkole, bo byłam wzorową uczennicą w pierwszej ławce na zajęciach zawsze z odrobioną pracą domową. 😉 Ech, a tu życie w innym kierunku mnie popycha, rozluźnia potrzebę poczucia bycia układną na każdą okazję. Witaj w klubie nieśmiałych. 😉
vamas said:
Eliszka, niepotrzebnie sie tak martwisz, ja tam lubie gdy ktos pisze z tak niewymuszona swiezoscia i naturalnoscia 🙂
focase said:
Coś na temat intuicji:
– Podejrzewam, ze w naszej lodówce ktoś mieszka – mówi pacjent u psychiatry.
– A dlaczego tak pan sądzi?
– Bo żona ciągle nosi tam jedzenie.
osiem said:
Felicita, jesteś dla mnie guru… (pominąwszy zenforest)
Felicita said:
Osiem, jestem w szoku, rozumiem Zenforest (palec do budki dla kogo Zen nie jest guru)..ale wiesz co.. poznałabyś mnie bliżej, to byś zobaczyła, że niezłe ziółko ze mnie.. 😉 pozdrawiam 🙂
Btw, co oznacza Twoj nick? Czy to jest Twoja liczba w numerologii?
Zind said:
Dla mnie nie jest.
To w ogóle absurdalne nazywać kogoś guru, projektować na kogoś jakieś idealistyczne wyobrażenia.
Słowo guru oznacza tyle samo co powiedzenie, że moja mądrość istnieje poza mną i nie mam do niej samodzielnego dostępu. To oznacza przyznanie, że ktoś musi mnie prowadzić za rękę.
Jeśli tak myślisz, to tym bardziej oznacza, że nie musisz mieć żadnego guru i twoim zadaniem na teraz – jest odnaleźć guru w sobie.
Felicita said:
Zind, podzielam Twoje zdanie. Dopowiem tylko, że jest we mnie autentyczny podziw i uznanie dla pracy Zen nad sobą i nad blogiem. Inną natomiast sprawą jest kopiowanie czyichś wzorców mentalnych lub zachowań i nakładanie ich na siebie, co może prowadzić do tworzenia niezdrowej presji bądź stłumień, maskowania wewnętrznej natury, gubienia własnych predyspozycji, preferencji, talentów, co w konsekwencji prowadzić będzie do obniżenia własnej samooceny. Korzystanie z porad innych ludzi uważam jest dobre pod warunkiem, że sami decydujemy czy z nich skorzystać czy nie. Dobrze jest odkryć co mówi nam na ten temat nasza intuicja lub chociażby trzeźwa analiza faktów. Uważam także, że posiadanie autorytetów i świadome korzystanie z wiedzy i doświadczenia innych ludzi może być dopingujące do pracy nad sobą, co niewątpliwie większość z nas czyni chociażby tutaj.
zenforest said:
Zind, Felicita, cieszy mnie wasze zdrowe podejście do tematu guru 🙂
Wybieranie kogoś na guru to pewien rodzaj wymówki do tego by nie brać odpowiedzialności za siebie, tylko wspierać się na czymś zewnętrznym, to w istocie rzeczy przesuwanie centrum Mocy ze swojego wnętrza na zewnątrz, wzmacnianie wzorców niegodności i bezradności.
Zgodze się, że warto się inspirować, mieć otwarty umysł, poznawać opinie różnych ludzi, ale, tak jak pisze Felicita, to WY musicie decydować co jest dla was właściwe. Ślepe, bezmyślne kopiowanie czyichś rozwiązań, będzie chyba nawet gorszym rozwiązaniem niż nadmierne zadufanie w sobie 😉
– Trzeba mieć w sobie trochę tego i tego, trochę skromności i szacunku dla innych, jak i szacunku dla siebie samego, wiary w swoje możliwości.
Z takiego wyważenia z pewnością wyjdzie najbardziej dojrzała i rozwojowa postawa 🙂
Eliszka said:
mam nadzieje, że w temacie..hm. intuicji,
żart z czasów minionej epoki;
powiedzmy, że mąż mówi do kolegi, muszę wyręczyć żonę z części obowiązków, bo… pyta kolega, hm, odmroziła sobie ręce, szukała szynki w zamrażarce
nie wiem czy ktoś z obecnych pamięta czasy tasiemcowych kolejek po wszystko, a najsmutniejsze i najdłuższe, to te przed sklepami z szynką, choć tej nie uświadczyłeś na hakach, teraz sobie uświadomiłam, chyba były dostępne tylko spod lady, po znajomości, albo wszystkie szły na Wschód, dostępne były tylko puszkowane
unikałam kolejek wszelkich jak ognia, a jak raz głupio stanęłam /stawało się tak na wszelki wypadek, ludzie najczęściej nie wiedzieli po co stoją/ to wciągnęła mnie agresja tłumu do tego stopnia, że bez mała bym się pobiła/ rzucili ołówki, a zbliżał się rok szkolny/.
Zen wybacz, tak ten żart z lodówka i jedzeniem mnie ‚ukierunkował’.
‚Miś ‚Bareji to pikuś w porównaniu z tym, co się działo.
Eliszka said:
A to zdanie Zenforest „Trzeba mieć w sobie trochę skromności i szacunku dla innych i dla siebie samego i wiary w swoje możliwości”, to myśl na miarę Złotej.
focase said:
Guru działa trochę jak terapeuta. „Ja” przychodzi, obserwuje, rozmawia, jest wysłuchane, może wylać całą frustrację. Ma pozwolenie na wszystko w bezpiecznej atmosferze. Guru zaczyna być wyidealizowanym modelem, który „ja” chce naśladować. Generalnie zaczyna nadawać zachowaniom, mrugnięciu oka, jakimś błahym zdaniom wypowiedzianym przez guru rangę świętości, doszukuje się we wszystkim tym większej głębi. Klient szuka w swoim otoczeniu i przede wszystkim w sobie samym możliwości na dorównanie modelowi, z czasem to następuje i guru już jest niepotrzebny. Taka projekcja.
vamas said:
fo, czyli sugerujesz ze moze miec pewna role pomocna? tak nawet mimochodem?
focase said:
Sądzę, że każdy ma takiego swojego guru (czyli ten model) i jest to bardzo naturalne. Czasem idealizujemy całą postać, czasem tylko wybrane cechy, czy umiejętności. Może to być dowolna osoba, jednak zawsze pożądaną cechę identyfikujemy z tą właśnie osobą i staramy się dopasować siebie do wyobrażenia.
Oczywiście że pomocna. Nie ma w tym nic złego, chociaż udzie mają skłonność, żeby zapierać się z całych sił przed faktem, iż coś nam się podoba w kimś i jest to naszym modelem. Bardziej żeby inni się o tym nie dowiedzieli.
Najczęściej jednak to nie jest do końca tak, że tamta osoba rzeczywiście ma jakiś potencjał w sobie, często to tylko jakaś cecha tamtej osoby jest w naszych oczach uwypuklona i wskazuje na potencjał w nas samych, za którym tęsknimy.
Tak myślę.
osiem said:
Felicita
większe zioło ode mnie na pewno nie jesteś, ale podziwiam Cię jako Mistrzynię Słowa. Dlatego użyłam określenia „guru”. Po prostu każde Twoje zdanie jest tak wysmakowane, że aż czekoladka. Dla mnie jesteś znakomitą pisarką. Niestety ja tak nie umiem, nie każdemu dane… Ale dane mi jest to czytać. I to wszystko za darmo!
Zenforest podziwiam w innej dziedzinie… każdej…
Osobiście mam inne właściwości, niestety niewidoczne dla innych.
(Chyba ostatnio odleciałam za bardzo na inną orbitę, zawsze interesowały mnie odmienne stany świadomości)…
osiem (nie wiem dlaczego) – tak, to jest moja cyfra, ale codziennie widzę, słyszę, czytam i ktoś mówi mi o „osiem”… paranoja dosłownie. Może też być osiem świadomości, może być ośmioraka ścieżka… może też być subtelne osiem…
Various said:
Mam bardzo dobrą znajomą, w życiu której też non stop się pojawia ósemka 🙂 Najlepsze jest to, że 8 często pojawia się w kontekście bardzo ważnych życiowy zdarzeń. Skutki niektórych z nich będzie odczuwać pewnie do końca życia 😉