Tagi
inspiracja, kierownik, mcginnis, McGinnis Alan Loy, motywacja, pochwała, podwładni, Rozwój, udoskonalenie, Świadomość
W sztuce George’a Bernarda Shawa zatytułowanej Pigmalion profesor pomaga kocmołuchowi o nazwisku Eliza Doolittle stać się elegancką damą. Zasadniczo udaje mu się to dzięki temu, że zawsze traktuje ją jak damę, aż w końcu ona zaczyna spełniać jego oczekiwania. Goethe ujął tę zasadę następująco: „Traktuj człowieka według tego, jak wygląda, a uczynisz go gorszym. Ale traktując go według tego, kim mógłby być, naprawdę takim go uczynisz”.
Badania przeprowadzone przez Roberta Rosenthala, psychologa z Harvardu, i Lenor Jacobson, dyrektorkę jednej ze szkół w San Francisco, służą wspaniałym przykładem. Postanowiono znaleźć odpowiedź na następujące pytanie: czy rzeczywiście niektórzy uczniowie słabo się spisują, dlatego że nauczyciele właśnie tego się po nich spodziewają? Jeśli tak, to podwyższenie oczekiwań ze strony nauczycieli powinno pozytywnie wpłynąć na dzieci. Grupę dzieci z pierwszych sześciu klas poddano więc testowi na zdolność uczenia się i następnej jesieni nowym nauczycielom całkiem „przypadkowo” przekazano nazwiska pięciorga czy sześciorga tych, które miały być „wyjątkowe”.
Nauczyciele nie wiedzieli, że zamieniono wyniki testów, a nazwiska dzieci, które miały się „wykazać”, wybrano na chybił trafił. Przy końcu roku szkolnego wszystkie dzieci poddano kolejnemu testowi. Wyniki okazały się zadziwiające. Dzieci, o których nauczyciele myśleli, że mają w sobie szczególny potencjał, rzeczywiście zrobiły znaczne postępy i w teście na inteligencję uzyskały 15 do 27 punktów więcej. Nauczyciele stwierdzili, że dzieci te są szczęśliwsze, bardziej dociekliwe i czułe niż inne ł że w dalszym życiu mają większe szansę na powodzenie. A jedyną zmianą była inna postawa nauczycieli. Nauczycielami pokierowano w ten sposób, że od niektórych uczniów oczekiwali czegoś więcej, a ci z kolei zaczęli więcej oczekiwać od samych siebie.
Można to chyba wytłumaczyć tylko tym subtelnym wzajemnym oddziaływaniem między nauczycielem a uczniami —podejrzewa Rosen-thal. — Ton głosu, wyraz twarzy, dotyk i postawa mogą być tym, dzięki czemu – często nieświadomie – nauczyciel przekazuje uczniom swoje oczekiwania. Tego rodzaju porozumienie może pomagać dziecku postrzegać swoją własną osobę.
KONCENTRUJ SIĘ NA MOCNYCH PUNKTACH, NIE NA SŁABOŚCIACH
Każdy człowiek nosi w sobie mieszaninę dobra i zła, ambicji i znużenia, mocnych stron i słabości. Możemy wybierać: czy budować na mocnych stronach, czy wpaść w obsesję na punkcie słabości. Rozmawiałem kiedyś z członkiem pewnego dobrze działającego kościoła. Pastor prowadzący swoje zgromadzenie od ponad dwudziestu lat miał pewne jaskrawe wady, ale ludzie kochali go i parafia miała się dobrze. Spytałem, jak to możliwe, i usłyszałem wyjątkowo mądrą odpowiedź: „Nasz pastor ma swoje mocne strony i swoje słabości. Zaczęliśmy więc skupiać się na tym, w czym jest on mocny i nie zwracać uwagi na jego słabości”.
Przyjmując taką postawę parafianie dokonali dwóch rzeczy. Po pierwsze uniknęli plotkarstwa i złośliwej atmosfery, co często zdarza się w kościele lub przedsiębiorstwie, w którym krytyka nie ma końca. Po drugie, okazując tak wspaniałomyślne podejście, z całą pewnością zmobilizowali swego pastora, by dawał z siebie więcej. A rezultat? Doskonałe partnerstwo i namacalne wyniki przez cały rok.
McGinnis Alan Loy – Sztuka motywacji
Powiązane posty
Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
Twój wewnętrzny krytyk
Źródło natchnienia jest w Tobie
Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
agni said:
Jest to swietna metoda. Ucza jej na kursach pedagogicznych – przynajmniej w kraju, gdzie jestem belferka sredniej szkoly technicznej. Stosuje te metode na codzien, nie tylko w stosunku do uczniow ale i generalnie, w miare mozliwosci, do wszystkich ludzi z ktorymi mam do czynienia. W doslownym tlumaczeniu z jezyka, ktorego tutaj uzywam, nazywa sie ona metoda pozytywnego proroctwa.
Moim zdaniem ta metoda jest jeszcze jednym „wcieleniem” lub dowodem na skutecznosc Prawa przyciagania. Kreujac w myslach nasze wyobrazenie o ludziach – o swiecie calym- przyczyniamy sie do tworzenia takiej czy innej rzeczywistosci. Parafrazujac: „mysl staje sie cialem”. I tutaj zauwazam ogromna odpowiedzialnosc jaka mamy za nasze mysli czy slowa. Dlatego pobudzenie i Rozwoj Swiadomosci kazdego z nas jest taki istotny.
Przy okazji – Zen dziekuje za istnienie tego bloga i za wspaniale, tak roznorodne tematy.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich bywalcow bloga.
Mike said:
Just passing by.Btw, you website have great content!
trueneutral said:
Goethe ujął tę zasadę następująco: „Traktuj człowieka według tego, jak wygląda, a uczynisz go gorszym. Ale traktując go według tego, kim mógłby być, naprawdę takim go uczynisz”. Mnie to już starcza za cały artykuł. 🙂
Agni.
Chwała Bogu, że zaczęli tego uczyć. Pamiętam swoje czasy szkolne. Obecnie też jestem na bieżąco ze szkoła i liceum. I oczywiście ze studiami. I co nauczyciele w olbrzymiej większości promują? Wyścig szczurów. Tak sobie czasem myślę, ile to wspaniałych umysłów zostało zniszczonych w szkole. Już nie wspominając o tym, że kończąc choćby i studia wyższe człowiek może mieć tony wiedzy, a być przy tym tak niedojrzały jak dziecko w przedszkolu. Świetnie, że powoli ktoś próbuje to zmienić na lepsze.
zenforest said:
Przeklejam komentarz na prośbę autora:
Zind
01/03/2009 o 12:46 pm ·
Ja zastosowałem taki trick do moich rodziców.
Zupełnie nieświadomie — intuicja działa 🙂
Na początku liceum zdarzało się, że mieli pretensje o moje późne powroty. Kiedyś odbywało się spotkanie rodzinne a ja głośno rzuciłem uwagę w stylu—- *że moi rodzice są zajebiści bo nie zarzucają mi zbyt krótkiej smyczy i dają dużo luzu*.
Zaśmiali się, nic nie odpowiedzieli, ale częstotliwość ich pretensji spadła niemal do zera, za wyjątkiem sytuacji gdy wracałem nad ranem, co jednak — nawet wtedy — sam rozumiałem 🙂
Wziąłem ich pod włos 😉
satori7 said:
nie wiem czy dobrze zrozumiałam .. ale czy to jest jakaś forma manipulacji drugim człowiekiem?
Lepszy said:
Zgadzam się z trueneutral, niestety obecnie w edukacji panuje wyścig szczurów ( jest to nie tylko złe jeżeli chodzi o samą naukę, ale tworzy beznadziejną atmosferę ).
Metoda jest dobra, bo człowiek jest motywowany, doceniony przez co uważa że może więcej i lepiej.
Sagitta78 said:
Stosowałam tę metodę wobec moich partnerów- w każdym z nich widziałam więcej dobrego, więcej zalet, a także możliwości- niż Oni sami. Niestety- za każdym razem okazywało się,że ich wizja siebie (nieudaczników, skurczybyków, manipulantów itp) wygrywała. A ja jako ta, która ukazała im, kim mogli by się stać przy odrobinie dobrej woli i pracy nad sobą- byłam „linczowana”.
Zupełnie nie rozumiem roli, jaką wobec nich odegrałam. A przecież chciałam tylko zmotywować.
indram said:
Według mojej spiskowej teorii należy dać wyzwanie które zmotywuje i pozwoli sprostać oczekiwaniom a nie dawać zaufanie na kredyt, za frico. Jest różnica miedzy rozwijającymi się dziećmi, a dorosłymi którzy tylko chcieliby jakoś wygodnie się przemknąć przez życie. Dałaś im akceptację na piękne oczy i chciałaś ich widzieć takimi, jakimi nie byli. Po co się mieli zmieniać skoro nie odczuwali takiej potrzeby? Czy chciałaś być z nimi, pokochałaś ich takimi, jakimi byli, czy też swoje o nich wobrażenie, jakimi mogliby być?
Sorry, dzisiaj konspiracyjnie i spiskowo wkurzam ludzi. 🙂
Sagitta78 said:
Hmmmm…Jeśli ktoś bardzo się stara stać dorosły, odpowiedzialny, chce się rozwijać, uczyć, chce być lepszy, bardziej otwarty…..to ja to „podłapuję”. To nie były moje marzenie pt- jak będziemy szczęśliwi gdy On będzie taki jak ja zechcę. To Oni sami tworzyli wizję siebie. Ja po prostu wyłapywałam w nich te zalety, cechy, zachowania, które by im to mogły umożliwić. Chwaliłam, doceniałam, wierzyłam w ich wolę i chęć zmiany….i Za każdym razem- RYMS. Wracali do dawnego „ja” , a mnie traktowali jak wroga.
Miałam wrażenie,że nie osiągając celu, uznawali mnie za niewygodnego świadka ich „upadku” z wysokości marzeń i ideałów- do poziomu ich „ego”…
Jurgi said:
Zachodzę teraz w swoją pamięć, gdzie ja czytałem coś takiego: „buduj tylko na swoich złych cechach, bo tylko one cię nie zawiodą…”. Było to oczywiście przewrotne, ale dość solidnie podbudowane. (Była to beletrystyka, nie literatura o samorozwoju ;))
Zind said:
@indram, zgodzę się że te same mechanizmy motwacyjne nie mogą być stosowane dla dzieci i dorosłych.
@Sądzę,Sagita że nie do końca dobrze stosowałaś to *docenianie*. To wyglądało na zaślepienie bardziej niż świadome komplementowanie, które uwzględnia wiedzę o tym że osoba nie jest doskonała, ale my dajemy jej – w sobie- przestrzeń do wykazania się pozytywnymi cechami, nie zamykając przed nią żadnej szansy na poprawę i dostrzegając gdy coś faktycznie poprawia.
Czym innym jest niegrzecznemu dziecku mówić : *Jesteś taki grzeczny*, bo złapie fałsz, ale jeśli raz zachowa się grzecznie, to można to wtedy bardzo wyeksponować i docenić, pochwalić – a wtedy zobaczy że warto.