Tagi
chemioterpia, dieta, guz, guzy, kuracja przeciwrakowa, nowotwór, odżywianie, rak, uleczenie, uzdrowienie, walka z rakiem, zagłodzić raka
Wstęp do książki „Totalna kuracja przeciwrakowa” R. Breussa
Totalna kuracja przeciwrakowa od kilkudziesięciu lat stosowana w Niemczech, Austrii, Włoszech i wielu innych krajach uratowała wiele tysięcy Istnień ludzkich skazanych na cierpienia, kalectwo i niechybną śmierć wobec bezradności współczesnej medycyny.
Bardzo dobre wyniki osiągali chorzy, którzy po stwierdzeniu przez lekarzy nowotworu od razu zastosowali 42-dniową kurację Breussa. Także ci, którzy byli operowani bądź naświetlani i poddawani chemoterapii, po tej „totalnej” kuracji powoli powracali do zdrowia. Niekiedy nawet w beznadziejnych przypadkach (wg onkologów) kuracja dawała często nadspodziewanie dobre rezultaty.
Chory ma tylko dwa wyjścia:
„…albo żyć i zjeść raka, albo dać się zjeść rakowi”.
Brzmi to trochę dziwnie, ale na tym właśnie polega kuracja. Trzeba tak się odżywiać, żeby rak umarł z głodu a ponieważ on żywi się głównie białkiem zwierzęcym, tłuszczami, cukrem, konserwantami, toksynami, papierosami, solą itp, więc trzeba go tego pozbawić. Nowotwór słabnąc i obumierając j e s t łatwym łupem dla pozbawionego w codziennym pokarmie białka organizmu człowieka i zostaje „zjedzony” – guz znika – zostaje wchłonięty przez organizm. Tę kurację nazywają „chirurgią bez skalpela”.
Trudność w stosowaniu tej metody polega na tym, że:
1) – chorzy zwykle nie wykazują cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do zdrowia i zbyt łatwo odstępują od tej kuracji, nie osiągając celu,
2) – mogą być kłopoty z pozyskaniem warzyw z upraw biodynamicznych ewentualnie biologicznych,
3) – nie wszystkie zioła są do zdobycia w polskich sklepach i po niektóre z nich trzeba zwrócić się pod wskazane w książce Breussa adresy sklepów, które prowadzą ciągłą sprzedaż tych ziół (adresy są na końcu książki).
Od pewnego czasu mam tę książeczkę i postanowiłam porównać tę kurację z opisaną w „Nieznanym Świecie”.
Stwierdziłam, że nie j e s t ona kompletna i wymaga pewnych uzupełnień, podkreśleń itp. Na wstępie należy wyjaśnić, że tę 42-dniową kurację można, nawet należałoby przejść raz na jakiś czas (co kilka lat, a nawet dwa razy w roku), by usunąć złogi z organizmu mogące stać się z biegiem czasu rakiem. Zatem kuracja spełnia funkcję diety profilaktycznej, bowiem „hodowla” nowotworu w organizmie trwa zwykle od kilku, do nawet kilkudziesięciu lat, w zależności od sposobu odżywiania, trybu życia itd.
Dietę tę może zastosować każdy, z wyjątkiem osób niedawno operowanych (pół roku). Ponadto w tej kuracji używa się herbat, które powinno się pić codziennie (szałwiowa) lub w razie jakiejkolwiek choroby w okresie poprzedzającym operację chirurgiczną (herbata nerkowa).
Stwierdzono, że niemal każda choroba i używane leki farmakologiczne osłabiają, a nawet uszkadzają nerki, co prowadzi do powikłań w późniejszym okresie.
Breuss zwraca uwagę na fakt, że większość chorych na raka śpi na szkodliwie promieniujących ciekach wodnych i zaleca stanowczo znalezienie innego, zdrowego miejsca do spania, gdyż w przeciwnym razie kuracja nie będzie skuteczna. Ważną sprawą jest też, aby w mieszkaniu nie było żadnych trujących środków owadobójczych, jak naftaliny, muchozoli itp. –
Szybko rozwijająca się farmakologia proponuje coraz to nowe generacje chemicznych leków do zwalczania nowotworów nie dbając o dalsze losy pacjentów, którzy wskutek tego zapadają na coraz to cięższe, nowe choroby. Usuwanie symptomów (do czego sprowadza się chemoterapia) nie jest leczeniem, gdyż taki pacjent zostaje zatruty silnymi toksynami, które powodują
ziriany, niebezpieczne zmiany we wszystkich organach chorego i prowadzą do wielu przewlekłych chorób, niszcząc siły witalne człowieka.
Współczesna medycyna nie zna sposobu na wyleczenie człowieka z nowotworu bez okaleczania jego ciała (chirurgia, naświetlania) i skazywania go na dożywotne cierpienia fizyczne i psychiczne. Dlatego właśnie obserwuje się na świecie zwrot ku naturalnym metodom leczenia przywracającym zdrowie. Medycyna naturalna, to przede wszystkim profilaktyka, sposób odżywiania i styl życia, powrót człowieka na łono natury, umiar i harmonia we wszystkim co człowiek czyni i o czym myśli.
„Totalna kuracja przeciwrakowa” R. Breussa
Posty powiązane:
• Stres i napięcie = początek choroby !
Terra australis said:
Poniewaz moja zona miala raka z powodu palenia papierosow wiec mam troche wiadomosci na ten temat. Sa to konkrety a nie jakies gusla.
A wiec sa dwa typy raka:
1. Malokomorkowy. 2. Niemalokomorkowy.
W przypadku raka malokomorkowego 5-letnia przezywalnosc wynosi 2%. Czyli na 100 osob 98 umiera a 2-ie osoby przezywaja. Te 2-ie osoby to ewenement. Co z tego ze przezywaja te 5 lat jezeli umieraja za rok. Czyli mozna powiedziec, ze tak naprawde przezywalnosc przy raku malokomorkowym jest zero.
W przypadku raka niemalokomorkowego 5-letnia przezywalnosc wynosi 70% i w przypadku tylko takiego raka i braku przerzutow mozemy mowic o skutecznosci roznych rodzajow diet i suplementow.
Przede wszystkim jednak JEDYNA MOZLIWOSCIA WYLECZENIA JEST ZABIEG CHIRURGICZNY czyli po prostu proste-prymitywne wyciecie narosli rakowej JEZELI JEST ONA W JEDNYM MIEJSCU.
Wszelkie chemioterapie czy naswietlanie nie wyleczaja raka a tylko przedluzaja zycie przy obecnosci raka.
Zapewne zdarzaja sie REMISJE (cudowne wyleczenia) w przypadku wizyt w Obiektach Kultu Maryjnego ale sa one na tej samej zasadzie jak pojawianie sie „ran krzyzowania” u ojca Pio.
Silna wiara potrafi czynic cuda. Co do roznych diet to nie chce sie wypowiadac. Napewno nie nalezy jesc za duzo cukru. Ale nawet zdrowy czlowiek nie powinien go jesc.
Co do warzyw i owocow hodowanych organicznie to nie zaszkodzi je jesc ale badania prowadzone na swiecie nie potwierdzily ich rzekomej zdrowotnosci ale jak sie je je i wierzy, ze pomagaja to ta wiara wtedy zapewne pomaga bo kazda wiara pomaga.
Jeszcze wspomne ze moja zona polyka tabletki Selenu.
Powiem tez ze nie zaszkodzi byc optymistycznym. Wszelka wiara czyni cuda. Jezeli uwierze, ze moje biurko lub lampa wyleczy mnie z jakiejs choroby to to nastapi. Im silniejsza w to wiara tym lepszy skutek. Oczywiscie rzadko ktos uwierzy ze wyleczy go jego biurko, bardziej nadaje sie do tego wiara w jakiegos Boga lub jego Matke.
zenforest said:
Terra australis
„Zapewne zdarzaja sie REMISJE (cudowne wyleczenia) w przypadku wizyt w Obiektach Kultu Maryjnego ale sa one na tej samej zasadzie jak pojawianie sie “ran krzyzowania” u ojca Pio.”
Rozjaśnisz nieco temat, o co dokładnie chodzi :)?
Terra australis said:
Przepraszan za niejasnosc. Zapomnialem slowa STYGMATYZM. Stygmatyzm czyli spontaniczne pojawianie sie na Wielkanonoc ran ukrzyzowania jak u Jezusa u osob gleboko wierzacych nastepuje pod wplywem emocjonalnym. Po prostu osoby (bardzo nieliczne) ktore sa az tak wierzace, ze identyfikuja sie z meka Jezusa dostaja ORGANICZNYCH zmian na ciele – w tych miejscach leci im krew.
Wiec jezeli za pomoca SILY WOLI potrafia dokonac czegos takiego STYGMATYCY to na tej samej zasadzie NIEKTORZY chorzy na raka potrafia tez ZMUSIC swe cialo aby pokonalo raka.
Chcialem po prostu podkreslic , ze aby byc STYGMATYKIEM lub WYBRANCEM, ktory pokona raka trzeba byc naprawde osoba niezwykla..
Liczy sie niesamowita SILA WOLI a nie, ze ma sie raka z przerzutami i zacznie sie jesc warzywa chodowane organicznie i nagle nastapi remisja. To niesamowita i niezwykla sila woli powoduje, ze ludzie niekiedy zyja dluzej niz pozwalaja na to lekarze. Nie mowiac ze aby WYLECZYC raka beznadziejnego trzeba byc tak silnie wierzacym jak STYGMATYCY a bycie stygmatykiem jest naprawde duza rzadkoscia. Wiec pytanie jest CZY KAZDY MOZE BYC STYGMATYKIEM?
Ja odpowiedzialbym ze raczej nie. Dlatego tak zwane „cudowne” uzdrowienia zdarzaja sie rzadko.
zenforest said:
Mam podobną opinię – w sensie takim, że samo jedzenie czegoś bez wiary że to pomoże…hm..jakieś skutki może mieć ale nie takie jak by się chciało.
Wiara i optymizm są w tym przypadku największym przyczynkiem sukcesu.
I oczywiście nie zapominajmy jak ważna jest praca nad swoimi wzorcami, które stoją za naszą chorobą. Uzdrowienie przyczyny psychologicznej jest kluczowe. Mówi się, że za rakiem stoi : brak wybaczenia, chowanie uraz w sercu, chowanie nienawiści i pretensji.
Terra australis said:
Zamiast rak malokomorkowy i niemalokomorkowy powinno byc drobnokomorkowy i niedrobnokomorkowy.
Przepraszam za przejezyczenie.
Chcialbym dodac, ze nie bylo moja intencja odbierania ostatniej nadzieji ludziom, ktorzy wierza w jakies „cudowne diety”.
Raczej jestem zly na wielu szarlatanow, ktorzy czerpia duze korzysci z nieszczescia biednych ludzi. Chociaz jestem ateista chodzacym czasami na medytacje do swiantyni buddyjskiej w Perth to uwazam, ze jezeli jest nawet nikla szansa ze pielgrzymka do Fatimy czy Mezdugorje moze komus pomoc to niech tam jezdzi i wcale nie nasmiewam sie z tego. Pozdrawiam. :)))
Wiara naprawde czyni cuda.
Terra australis said:
Droga Zenforest
Co do psychologicznych przyczyn raka to nie posuwalbym sie tak daleko.
Sa dwie glowne przyczyny raka: 1. Genetyczne
2. Nabyte przez zly tryb zycia lub szkodliwa prace.
Ktos moze palic wiele lat i nie dostac raka bo nie jest podatny na taki rak genetycznie.
Z koleji ktos dostanie raka przez wdychanie dymu innych palaczy bo ma wadliwy gen. Majac ten wadliwy gen to osoba taka moze nawet nie byc wogole w zasiegu dymu nikotynowego i dostac takiego raka. Wiec chyba podatnosc genetyczna jest grozniejsza niz wystawianie sie na szkodliwy czynnik.
Co do spraw psychologicznych w uzyskaniu raka to chyba stoja na 3-im miejscu. Jak juz dana osoba zachoruje na raka to jej stan emocjonalny bedzie mial oczywiscie tez duzy wplyw na przebieg przebieg choroby. Im zycie bardziej napiete tym wieksza pewnie agresywnosc raka.
Jest jeszcze inny aspekt.
Codziennie w organizmie zdrowego czlowieka pojawiaja sie komorki rakowe i sa zwalczane.
Jezeli ktos ma problemy emocjonalne to jego/jej odpornosc organizmu jest slabsza. Wtedy pewna dozwolona ilosc komorek rakowych, ktora normalnie bylaby zwalczona przewaza i zaczyna sie poczatek konca. No i tu dowod na to ze jednak czlowiek moze zwalczyc raka przez psychologie i to szczegolnie wtedy gdy orginalnie ten rak powstal wskutek zlych emocji.
Wszystko robi sie dosc skomplikowane bo przy leczeniu trzeba brac pod uwage te 3-y czynniki – genetyke, srodowisko, emocje a enmocje sa bezposrednio powiazane z systemem odpornosciowym.
Zapedzilem sie a nie jestem lekarzem. Wlasnie mialem tropikalny zachod slonca. :))
zenforest said:
Terra australis
Moje poglądy na temat uzdrawiania , dość szczególowo opisałam w dyskusji :
https://zenforest.wordpress.com/2008/11/29/zdrowa-psychika-zdrowe-cialo/
🙂
W skrócie, sądzę że siłą umysłu można wyleczyć się z każdej choroby. Nawet zmienić geny.
Owszem…Nie jest to pogląd popularny, generalnie…A nawet na tym blogu ma kilku przeciwników…ale cóż 🙂
Tak właśnie sądzę.
Polecam Ci także artykuł :
https://zenforest.wordpress.com/2008/11/29/2008/10/27/efekt-placebo-szokujaca-historia-pewnego-pacjenta/
Mówi o potędze wiary w pokonywaniu raka, a opisany przypadek tyczył się naprawdę ciężkiego przypadku.
JEZELI said:
JEZELI NIE WIERZYSZ W NIC TO TEZ WIERZYSZ TYLE ZE W NIC
trueneutral said:
Słusznie.