Tagi
chrześcijaństwo, ciemna strona chrześcijaństwa, ciemnota, czarownica, czarownice, ellerbe, inkwizycja, jawność, kościół, palenie na stosie, prawda, stos, stosy, tortury, ukryta historia, wyrok, zabobon, zbrodnie, Świadomość
Fragment książki Helen Ellerbe „Ciemna Strona chrześcijaństwa”
Kilka lat temu z zapartym tchem słuchałam, jak mój znajomy starał się udowodnić, iż religia chrześcijańska urzeczywistniała najlepsze ideały zachodniej cywilizacji i przynosiła pokój i zrozumienie prostym ludziom.
Zastanawiałam się, jak człowiek ten mógł pogodzić się z wieloma okrutnymi momentami w historii Kościoła, obsypując go przy tym nieuzasadnionymi pochwałami? Czy, po prostu, mógł być nieświadomy ciemnej strony przeszłości Kościoła?
Wówczas to postanowiłam napisać krótką kronikę mrocznych dziejów chrześcijaństwa – chronologicznie uporządkowaną pracę pomagającą zrównoważyć pogląd mówiący, że zorganizowani chrześcijanie żyli zgodnie z głoszonymi przez siebie zasadami i ideami.
Przypuszczałam, że bez trudu znajdę w księgarni czy bibliotece wszelkie potrzebne informacje, jednak wkrótce doznałam szoku widząc jak niewiele jest powszechnie dostępnych na ten temat wiadomości. Z całą pewnością historycy, od czasu do czasu, opisywali ponurą stronę historii chrześcijaństwa, niestety ich prace w większości przypadków nie opuszczały murów uczelni. Niektórzy z nich przedstawiali rolę chrześcijaństwa w kreowaniu świata, w którym ludzie odczuwali niechęć do Kościoła jako instytucji.
Dlaczego więc w czasach, kiedy tak wielu ludzi poszukuje głębokiego duchowego sensu życia, nie ma dostępnych materiałów o historii instytucji, która jest rzekomo nośnikiem takiej duchowej prawdy?
Bez znajomości i zrozumienia ciemnej strony historii religii niejeden człowiek może być przekonany, że religia i jego życie duchowe to jedno i to samo. Jak dotychczas, zorganizowana religia ma bardzo długą historię ograniczania i hamowania rozwoju duchowego, prywatnego związku z Bogiem, świętością i wiarą.
Książka ta jest czymś w rodzaju krótkiego przedstawienia tematu. Moim zamiarem nie było opisanie całej historii chrześcijaństwa, ale jedynie tej jego strony, która tak bardzo zaszkodziła i wyrządziła wiele zła życiu duchowemu człowieka.
W żadnym razie celem tej książki nie jest pomniejszanie ogromu przepięknej pracy, którą wykonali chrześcijanie pomagając innym i z pewnością nie należy jej traktować jako pochwałę czy obronę jakiejkolwiek innej religii.
Helen Ellerbe Maj, 1995
Wprowadzenie
Kościół chrześcijański przejął spuściznę, która latami przesiąkała każdą dziedzinę życia społeczeństwa zachodniego, i to zarówno pod względem świeckim jak i religijnym.
Jest to dziedzictwo poglądów popierających seksizm, rasizm, nietolerancję wszystkiego co odmienne oraz profanację środowiska naturalnego.
Przez większą część okresu swojej historii Kościół demonstrował brak poszanowania dla wolności, godności oraz dążenia do samookreślenia się człowieka. Starał się sterować, panować i ograniczać rozwój duchowych więzi jednostki z Bogiem.
Religia chrześcijańska wspierała rozwój społeczeństwa, w którym ludzie są obcy nie tylko w stosunku do samych siebie, ale również w stosunku do wiary.
Tak zwane „chrześcijaństwo ortodoksyjne” osadzone jest w wierze w jedynego apodyktycznego Boga płci męskiej, który domaga się bezwzględnego posłuszeństwa i bezlitośnie karze wszelkie odstępstwa od wiary.
Ortodoksyjni chrześcijanie uważają, że strach jest podstawą tego, co oni postrzegają za święty nakaz hierarchicznego porządku, w którym na samym szczycie niepodzielnie panuje niebiański Bóg, z dala od świata i rodzaju ludzkiego.
Chociaż ortodoksyjni chrześcijanie od samego początku reprezentowali jeden z wielu kierunków wczesnej religii chrześcijańskiej, to jednak byli tymi, którzy zdobyli polityczną władzę.
Poprzez dostosowanie swoich poglądów przeniknęli do rządu rzymskiego, zdobywając autorytet i bezprecedensowe przywileje. Nowo zdobyta władza umożliwiła im narzucenie przestrzegania ich zasad i rytuałów. Jednakże, prześladowanie tych, którzy nie stosowali się do nakazów, wymagało od Kościoła oczyszczenia jego własnej doktryny i ideologii oraz dokładnego określenia co jest, a co nie jest herezją. Wprowadzając to w życie, Kościół bez przerwy zmieniał doktryny i poglądy, wybierając te, które najbardziej wspierały możliwości kontroli jednostki i społeczeństwa.
Po upadku Cesarstwa Rzymskiego i przejęciu władzy w Europie, Kościół w przysłowiową perzynę obrócił naukę, technikę, edukację, medycynę, historię, sztukę i gospodarkę.
Zgromadził niezmierzone bogactwa, a tymczasem reszta społeczeństwa ginęła w mroku dziejów. Gdy dramatyczne zmiany społeczne zapoczątkowane na przełomie tysiącleci, doprowadziły do upadku ery izolacji, Kościół rozpoczął walkę o utrzymanie zwierzchnictwa i kontroli nad społeczeństwem. Polegała ona na podsycaniu wrogiego nastawienia do rzeczywistych przeciwników Kościoła, nawołując do ataku na muzułmanów, wschodnich chrześcijan ortodoksyjnych i Żydów.
Kiedy wyprawy krzyżowe nie doprowadziły do ich ujarzmienia, Kościół zwrócił swoje siły przeciwko narodom europejskim, przystępując do brutalnego szturmu na południu Francji i powołując Święta Inkwizycję.
Krzyżowcy i Święta Inkwizycja w pierwszych wiekach ich działalności niewiele czyniły, aby nauczyć zwyczajnych ludzi prawdziwego zrozumienia religii ortodoksyjnych chrześcijan.
Zrealizował to dopiero ruch reformatorskich protestantów i liberalnych katolików. Jedynie w okresie Reformacji pospólstwo w Europie przejęło więcej niż tylko ogładę chrześcijańską; ludzie byli terroryzowani także zagrożeniem ze strony diabła i czarownic.
Powszechnie sądzono, że świat fizyczny przeniknięty był obecnością Boga, co w okresie Reformacji, jak gdyby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zastąpiono nową wiarą głoszącą, że boskie wsparcie nie jest już dłużej możliwe, a świat fizyczny należy wyłącznie do diabła.
Nadszedł 300 letni okres niszczenia wszystkich, którzy mieli odwagę wierzyć w boską opiekę i magię, co ostatecznie zapewniało nawrócenie Europy na ortodoksyjną wiarę chrześcijańską.
Dzięki przekonaniu o tym, że Bóg jest oddzielony od świata fizycznego, ortodoksyjni chrześcijanie – prawdopodobnie nieświadomie – położyli fundamenty nowoczesnego świata, świata mechanistycznego i zdeterminowanego, świata, w którym Bóg, w najlepszym razie, jest odległym, bezosobowym stwórcą.
Ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę ze swojej słabości, nie tyle z grzesznej natury człowieka, ile z jego znikomego znaczenia w takim świecie. Ortodoksyjni chrześcijanie wywarli również niszczycielski wpływ na związek człowieka z przyrodą. Od czasu, kiedy ludzie zaczęli wierzyć, że Bóg jest daleko i ma lekceważący stosunek do świata fizycznego, stracili swój szacunek do przyrody.
Święta, w czasie których wyrażano związek pór roku z życiem człowieka, zamieniły się w uroczyste obchody wydarzeń biblijnych, bez jakiegokolwiek powiązania z cyklami natury.
Postrzeganie czasu zmieniło się tak, że już dłużej nie był wiązany z cyklicznymi zmianami w przyrodzie. Nauka Newtona zdaje się potwierdzać, że świat nie był niczym innym, jak tylko nieuchronnym rezultatem mechanicznego działania nieożywionych obiektów; oznaczało to, że Ziemia utraciła swoją świętość.
Mroczna strona dziejów chrześcijaństwa może pomóc nam zrozumieć siłę naszych związków z Kościołem i udzielić lekcji o najbardziej podstępnej i niebezpiecznej formie niewolnictwa: kontroli ludzi poprzez zapanowanie nad sferą życia duchowego.
Te, często nieznane, karty historii mogą wyświetlić idee i wiarę, które podsycały łamanie praw człowieka, nietolerancję wobec odmienności oraz profanację środowiska naturalnego. Kiedy raz je poznamy, możemy uchronić wiarę od ponownego zwycięstwa elementów destrukcyjnych.
Fragment kontrowersyjnej książki „Ciemna Strona chrześcijaństwa” Helen Ellerbe
• Najpopularniejsza religia świata
Zind said:
Czy koniecznie musimy KIMŚ być, żeby się JAKOŚ poczuć :)?
terraustralis said:
Zind
Jak masz 22 lata to jeszcze nie musisz. Mozesz jeszcze pogdybac. Ale niedlugo Twoja sytuacja zyciowa wymusi to.
Do mnie w Polsce przyszla milicja aby zapisac mnie jako poborowego do wojska i trzeba bylo wpisac WYZNANIE.
terraustralis said:
It does help a bit if you decide I am a woman or I am a man. Once that’s done we can proceed a bit further……..
Zind said:
Życie jest jak rzeka, uwieszenie sobie na szyi tabliczki ateista czy buddysta na pewnym etapie może dać kopa do zmian, a na pewnym – może dać zastój.
To co tam wpisałeś to twoja przeszłość. Teraźniejszość tworzysz dynamicznie. Teraz.
Wg mnie właśnie w młodości jest miejsce na etykiety, bo wtedy się formujemy– abyśmy mieli co potem odrzucać 🙂 Przykładem jest kolega bogu.
A na starość warto otworzyć się na elastyczne postrzeganie rzeczywistości i siebie. Doświadczenie jasno nam wtedy mówi, że życie jest zmienne i dynamiczne. I to nas zabezpieczy przed zbyt mocną wiarą w „jedno-słuszność” naszej drogi.
terraustralis said:
That’s utterly rejected.
Na starosc to ja chce byc bezpieczny. Nie bede sie rzucal na lewo czy prawo. Chce konsolidacji, nie chce eksperymentowac wiecej. Zostawiam to wam.
Meczcie sie a ja bede patrzyl z gory z dobrodusznym poblazaniem.
zenforest said:
Ja napiszę za de Mello: „warto pracować nad sobą do końca życia, bo zawsze można coś zmienić”.
Terra, zawsze możesz się czuć bezpieczny!
Nie ważne czy masz etykietkę czy nie 🙂
A zmiana – to wielki fun 🙂
Nawet dla 80-latka!
Ja uwielbiam testować swoje poglądy i zmieniać je 🙂
Gdy czytam moje wypowiedzi sprzed roku, to się czasem uśmiecham! Tak dalece moje poglądy ewoluowały 🙂
terraustralis said:
Wiem jak sie czuje. Mialem dosc burzliwe zycie.
Nie to zebym sie polozyl i czekal na smierc ale chce sie wyciszyc. Chcialem byc w bezpiecznym kraju i jestem. Przez ostatnie 20 lat przygladalem sie takim co ciagle chcieli sie zmienic i skonczyli zle. Uciekli z Polski na Antypody, dorobili sie ale zatesknili za Polska i Europa ale jak tam wrocili to stwierdzili ze juz sami zdazyli sie zmienic i nie pasowali wiec wrocili znowu tu. Ale na tych przeprowadzkach stracili to czego sie dorobili i wreszcie tu oklapli.
Wiem ze mowisz tez o zmianach w postrzeganiu rzeczy.
terraustralis said:
Zgadzam sie, ze warto pracowac nad soba do konca ale o ile jest to FINE TUNING and not major overhaul. :)))
joanna said:
Ja też chciałabym zachować zdolność do dokonywania wielkich, światopoglądowych zmian do końca życia, tylko nie wiem czy to możliwe, człowiek jednak krzepnie na pewnym etapie, „nie przesadza się starych drzew”.
Aczkolwiek – byłoby przyjemnie. Znam doskonale ten dreszcz jakiego się doznaje, gdy się coś odkrywa, gdy się dokonuje przełomu. Przyjemnie byłoby go zachować do końca życia.
zenforest said:
Terra, joanna, tak zdecydowanie mówię o elastyczności światopoglądowej, osobiście nie widzę nic złego w zasiedleniu się w jakimś miłym kraju na stare lata 🙂
terraustralis said:
Nie raz mysle o mlodszej zonie ale nie wiem czyby mnie to niewykonczylo :))))
Zind said:
Ja też myślę, ale o takiej starszej, koło 30-tki. Takiej która wie czego chce 😀 Yeah!
trueneutral said:
Zind, ja też, ja też! 🙂
terraustralis said:
Zind
Ja kiedys wlasnie taka znalazlem i dotad ja mam – nie moge sie wyrwac z jej objec.
Moze lepiej zaloz, ze ta, ktora wybierzesz jeszcze sie nie narodzila. Druga rada – patrz jak wyglada potencjalna tesciowa – kiedys Twoja zona moze byc podobna.
filip said:
Zgadzam się z joanną, że chyba niełatwo zachować elastyczność umysłu w starszym wieku.
Moi dziadkowie to ostoja konserwatyzmu, nie zmienią poglądów choćby ich pod murem postawić. Co niedziela w kościele, dziewczyna która ma dziecko bez ślubu to ……….., i tak dalej.
Nie ważne co bym im tłumaczył – odzewu nie ma.
To tym bardziej mnie dotknęło, bo kiedyś taka dziewczyna mi się spodobała 🙂
Osobiście uważam, że robią sobie pewną krzywdę, na dodatek się okropnie denerwują przez to swoje przywiązanie do poglądów, wszystko odbierają jako atak na siebie, jako podskakiwanie, podważanie ich autorytetu.
Z moich obserwacji ten konserwatyzm osób starszych jest może i nośnikiem tradycji, zachowującym pewne wartości przez pokolenia, ale z drugiej strony ich samych, jako ludzi, trochę upośledza. A na pewno utrudnia dogadanie się z wnukami 🙂
terraustralis said:
No i wlasnie wyszlo na moje. :))
Zind said:
Terra! no teraz to mnie zawiodłeś na całej linii 🙂
Nigdy nie sądziłem, że Tobie w dyskusjach chodzi żeby wyszło *na Twoje* 🙂