Fragment poświęcony postrzeganiu energii pochodzi z „Niebiańskiego proroctwa” J.Redfielda
„- Pan może dostrzec tutaj energię?Spojrzał na mnie uważnie, jakby zastanawiając się, czy rozwijać ten temat.
– Tak, mogę – odparł w końcu.
– Mnie się to jeszcze nie udało – wyznałem. – Próbowałem wczoraj, kiedy studenci medytowali przy roślinach w ogrodzie.
– Mnie na początku też nie udawało się zobaczyć dużego biopola – pocieszył mnie. – Zaczynałem od przyglądania się swoim palcom.
– Jak to palcom?
– Przejdźmy tam – wskazał miejsce, gdzie między drzewami widać było skrawek błękitnego nieba. – Coś panu pokażę. Kiedy stanęliśmy w prześwicie, powiedział:
– Proszę odchylić się do tyłu i zetknąć ze sobą opuszki wskazujących palców na tle nieba. Potem proszę rozłączyć palce na odległość około centymetra i spojrzeć w przestrzeń między nimi. Co pan tam widzi?
– Głównie kurz na moich gałkach ocznych.
– Niech pan nie zwraca na to uwagi, proszę dać oczom trochę odpocząć i złączyć palce jeszcze mocniej, a potem znów rozłączyć.
Chwilę poruszałem palcami, nie bardzo wiedząc, jak mam dać oczom odpocząć. Potem wykonałem polecenie i skupiłem wzrok na przestrzeni między palcami. Raptem na czubkach palców ujrzałem coś w rodzaju mgły, a między nimi jakby smugi dymu.
– O, Boże! – wykrzyknąłem i opisałem, co zobaczyłem.
– To jest właśnie to! – ucieszył się. – Teraz niech pan trochę poeksperymentuje.
Zetknąłem tym razem cztery palce, potem dłonie, wreszcie ramiona. Zawsze widziałem przepływające między rękami pasma energii. Opuściłem ręce i spojrzałem na Phila.
– Chce pan zobaczyć to samo u mnie? Wstał i cofnął się o kilka kroków, ustawiając głowę i tułów na tle nieba. Spróbowałem skoncentrować wzrok na nim, ale rozproszył mnie jakiś głos z tyłu. Odwróciłem się i zobaczyłem Sarę.
Phil z szerokim uśmiechem zrobił krok do przodu.
– To na tę panią pan czekał?
– My się już znamy – wskazała Sara na Phila. Przywitali się wylewnie, po czym Sara przypomniała sobie o mnie. -Przepraszam za spóźnienie – usprawiedliwiła się. – Zawiódł mój zegar wewnętrzny. No, teraz nawet wiem dlaczego. Przynajmniej mieliście szansę porozmawiać. Co robiliście?
– Ten pan właśnie nauczył się, jak można zobaczyć biopole między własnymi palcami. Sara spojrzała na mnie.
– No, proszę. W zeszłym roku Phil i ja w tym samym miejscu uczyliśmy się tego samego! – Teraz zwróciła się do Phila. – Stańmy plecami do siebie. Może uda mu się zobaczyć pole energetyczne między nami,
Stanęli przede mną stykając się plecami. Zaproponowałem, żeby podeszli bliżej, tak że dzieliło mnie od nich niewiele więcej niż metr. Ich sylwetki odcinały się na tle nieba, które z tej strony było wciąż ciemnoniebieskie. Ku mojemu zaskoczeniu przestrzeń między nimi zrobiła się jaśniejsza, żółta, nawet żółtaworóżowa.
– Widzi! – Phil poznał to z mojego wyrazu twarzy.
Sara złapała Phila za ramię i oboje odsunęli się dalej ode mnie, na jakieś trzy metry. Górne połowy ich ciał otaczało białoróżowe biopole.
– W porządku – podsumowała całkiem poważnie Sara i przykucnęła obok mnie. – Teraz patrz, jak tu pięknie wokół!
Byłem już pod wrażeniem otaczających mnie kształtów. Wydawało mi się, że potrafię skupić wzrok na każdym z masywnych dębów jako na odrębnej całości, nie na poszczególnych ich częściach. Wkrótce kształt i układ każdej gałęzi wydały mi się niepowtarzalne. Przenosiłem wzrok z jednej na drugą, obracając się na wszystkie strony. Doznałem wtedy wrażenia, jakbym widział te dęby po raz pierwszy w życiu, a przynajmniej po raz pierwszy w pełni zachwycał się nimi.
Potem moją uwagę zwróciły tropikalne rośliny rosnące pod drzewami. Przyglądałem się unikalnym kształtom każdej z nich. Zauważyłem, że różne rodzaje roślin tworzą specyficzne małe społeczności. I tak wokół drzewiastego bananowca rosły kręgiem niskie filodendrony, a wokół nich z kolei jeszcze niższe rośliny podobne do paproci. Te małe zbiorowiska urzekały niepowtarzalnością swoich form.
Następnie mój wzrok przyciągnęła roślina odległa o jakieś dwa metry ode mnie. Nieraz hodowałem coś podobnego w doniczce jako odmianę filodendronu. Ten egzemplarz miał ciemnozielone liście, koronę o średnicy około metra i wyglądał jak okaz zdrowia.
– Postaraj się skoncentrować na tym, odpręż się – poradziła Sara.
Próbowałem zogniskować swój wzrok na różnych częściach rośliny. W końcu udało mi się to na jakiejś powierzchni. Stopniowo zacząłem zauważać błyski światła, a po pewnym przyzwyczajeniu oczu dostrzegłem jakby bańkę białego światła wokół rośliny.
– Teraz coś widzę! – zawołałem.
– To rozejrzyj się wokół.
Z wrażenia aż się cofnąłem. Z każdej rośliny w moim polu widzenia emanowała taka sama aureola białego światła, widzialnego, lecz całkiem przezroczystego, tak że nie zacierało kształtów ani barwy rośliny. Było to jakby przedłużenie niezwykłego piękna każdego egzemplarza. Miałem wrażenie, że najpierw widzę same rośliny, zachwycam się ich pięknem, a potem dostrzegam ekspresję tego piękna w postaci wypromieniowanej energii.
– Teraz uważaj! – uczuliła mnie Sara. Usiadła przede mną, twarzą do filodendronu. Otaczający ją nimb białego światła wydłużył się i ogarnął roślinę. Średnica białego pola energetycznego filodendronu powiększyła się.
– O, kurczę! – wyrwało mi się. Sara i Phil wybuchnęli śmiechem. Ja też zacząłem się śmiać. Sytuacja była niezwykła. Z łatwością, bez żadnych ograniczeń, oglądałem przecież zjawiska, których istnienie przed chwilą kwestionowałem. Mało tego, zdawałem sobie sprawę, że postrzeganie tych biopól nie budzi we mnie uczucia niezdrowej sensacji, raczej wszystko wydaje mi się bardziej realne i konkretne niż dotąd.
Całe moje otoczenie wydawało się teraz jakieś inne. Wyglądało jak na filmie, na którym naturalne barwy lasu zazwyczaj wzmacnia się dla wytworzenia nastroju. Rośliny, ich liście i niebo wokół robiły wrażenie tworów nie tylko żywych, lecz jakby świadomych, co już zdecydowanie wykraczało poza nasze normalne wyobrażenia. Kto raz to zobaczył, nigdy już nie będzie mógł potraktować lasu jako czegoś najzwyklejszego pod słońcem.
Fragment „Niebiańskiego proroctwa” J.Redfielda
tabion said:
Ale urocze ^^ Pamietam swoje doswiadczenia, kiedy spacerując po Warszawie – a będąc juz dość mocno w temacie i mając ro0zwinięte PP – podziwiałem chmury obłoków wirujące wokół i pomiędzy zamyślonymi, spieszącymi się ludźmi, siedząc na murku i spokojnie paląc papierosa. Tego uczucia przyrównać się nie da do nieczego, fakt (:
Gratuluję Redfieldowi i życzę wszystkim zainteresowanym podobnych sukcesów (:
jp75 said:
Czytałem kiedyś, że energia może być przekazywana poprzez przedmioty, np. książki, obrazy. Na ile to jest prawdą. Chodzi mi o to, czy różne wytwory człowieka mogą wpływać korzystnie lub niekorzystnie na otoczenie i od czego ten wpływ zależy? Jakie mogą być kanały tego wpływu?
trueneutral said:
Zależy, z której strony to ugryziesz.
Po pierwsze, jeśli w to wierzysz.
Istnieje rodzaj magii, zwany chyba po polsku nasycaniem, polega właśnie na zaklinaniu czy nadawaniu mocy przedmiotom. Czy działa – nie wiem.
Każdy przedmiot ma swoją specyficzną energię, z tego co wiem. Poprzez bliskie oddziaływanie określonej fali być może następuje wzmocnienie czy interferencja tego rodzaju fali w człowieku? Zapytaj o to kobiet, one np. noszą biżuterię. 🙂
jp75 said:
Prawdę mówiąc to chodziło mi o coś trochę innego, zastanawiałem się czy niektóre książki i płyty jakie znajdują się w mieszkaniu jak również zawartość dyków twardych, z powodu swojej zawartości (np. horrory) może źle odziaływać na domowników.
Darnok said:
heh wydaje mi się, że jeżeli na dysku twardym masz horror to nie oddziaływuje on na Ciebie źle. Chyba, że obejżałeś go i sam w sobie, w myślach robisz sobie coś złego np. utrwalając się w strachu.
Ja bardziej bym się zastanawiał czy ta energia która jest we wszystkim może skupiać się jakimś cudem we mnie. Czy wyczerpany człowiek może pobierać energię z otoczenia tak jak bateria ładuje się w ładowarce. Heh jestem wychowany na Dragon BallU więc wiecie nie dziwcie się, że jestem inny 😉
jp75 said:
Moje wzięło się stąd, że osoby widzące energię twierdzą, że np. obrazy, wszelkie ilustracje, muzyka, czasopisma i książki oddziaływują na swoje otoczenie w zależności od swojej treści, dlatego zastanawiałem się czy dotyczy to też formy zapisu w postaci cyfrowej.
Darnok said:
Według mnie jeżeli w to uwierzysz to tak też będzie… „widzimy świat takimi jakimi jesteśmy w środku” tzn w Czesiu heh. Nie no ale coś w tym jest… w którymś z tematów o pieniądzach i dobrobycie na tej stronie przeczytałem „mam 100000zł i nie jestem szczęśliwy”. Jaki wniosek? „nic nie uczyni człowieka szczęśliwym jeżeli sam w sobie jest nieszczęśliwy”. Może mam racje a może nie… życie jest pełne niespodzianek 😉
Liard said:
Moim zdaniem nie mogą… Zauważ, że jest dość znaczna różnica między książkami, obrazami czy też biżuterią(tą wykonywaną artystycznie tym bardziej)…jaka ta różnica to unikalność.. te rzeczy są wytworami człowieka. Co sie wiąże z wytwarzaniem to pomysł (poświęcenie myśli [np. dla książki twórca- czytelnik]) czasu, atencji, pozytywnych/negatywnych uczuć itp. Rzeczy tymi się przesycają…chłoną i mogą potem oddawać/lub przekształcać lub wykonywać prace(amulety/talizmany) A dysk twardy?? cóż…raczej do takich przedmiotów nie należy…takie jest moje zdanie 😀
woitecks said:
Ja widzę energię między swoimi palcami… i nie tylko. Powodzenia.