Tagi
alaja, całość, część, duch, duchowość, energia, ewolucja, holon, holony, ken wilber, kosmiczna świadomość, materia, poziom, psychologia integralna, superświadomość, teoria holonów, umysł, wilber, Świadomość
Najwyższy poziom – Duch. Czyż Duch nie jest wszędzie?
On nie jest poziomem, jest wszędzie.
Każdy poziom przekracza i zawiera poziom poprzedni. Duch przekracza wszystko, więc zawiera wszystko. Znajduje się całkowicie poza tym światem, ale całkowicie zawiera każdy holon tego świata. Przenika całą manifestację, ale nie jest wyłącznie manifestacją. Jest wszechobecny na każdym poziomie lub w każdym wymiarze, ale nie jest jedynie jakimś poziomem lub wymiarem. Przekracza wszystko, zawiera wszystko jako nie mająca podstawy Podstawa lub Pustka wszelkiej manifestacji.
A więc Duch jest zarówno najwyższym „poziomem” w holarchii, jak również papierem, na którym ta cała holarchia jest zapisana. Jest najwyższym szczeblem drabiny, ale jest również drewnem, z którego wykonana jest ta cała drabina. Jest zarówno Celem, jak i Podstawą całego porządku. Sądzę, że w miarę jak będziemy posuwali się do przodu, to wszystko stanie się jaśniejsze.
Nie chcę wyprzedzać tej historii, ale prowadzi to również do etyki środowiskowej.
Tak, powinniśmy przekroczyć i zawrzeć wszystkie holony w prawdziwym objęciu, bowiem właśnie to jest istotą rzeczywistej etyki środowiskowej. Ponieważ materia, życie i umysł zawarte są w naszej własnej ludzkiej strukturze, dlatego oczywiście musimy szanować wszystkie te holony, nie tylko ze względu na ich immanentną wartość, co jest najważniejsze, ale również dlatego, że są elementami naszej własnej istoty. Niszczenie ich jest dosłownie samobójczym działaniem. Nie chodzi o to, że niszczenie biosfery ostatecznie do nas powróci i uderzy w nas z zewnątrz. Rzecz w tym, że biosfera jest dosłownie wewnątrz nas, jest częścią naszej własnej istoty, naszej złożonej indywidualności – niszczenie biosfery jest wewnętrznym samobójstwem, a nie tylko problemem zewnętrznym.
Możemy więc mieć na wskroś ekologiczny pogląd, nie ograniczając się wyłącznie do ekologii ani nie redukując wszystkiego jedynie do biosfery. Potrzebujemy podejścia, które przekracza i zawiera ekologię, ponieważ noosfera przekracza i zawiera biosferę, która z kolei przekracza i zawiera sferę fizyczną. Nie potrzebujemy podejścia, które po prostu uprzywilejowuje ekologię w regresywnym spłaszczeniu do życia jednowymiarowego, do sieci życia płaskiej ziemi.
Ale wielu ekofilozofów i ekofeministek odwołuje się do mistycznej jedności z całą naturą, do tego, co Bucke nazwał „kosmiczną świadomością”, w której wszystkie istoty widziane są w takim samym świetle, nie ma żadnej hierarchii, niczego wyższego ani niższego, jest tylko wielka sieć życia.
Tak, tego rodzaju mistyczne doświadczenie równości występuje powszechnie na wyższych stopniach ludzkiego rozwoju.
Ale mamy tutaj dwie różne kwestie. Ludzka tożsamość może rzeczywiście poszerzyć się tak bardzo, że obejmie Wszystko – nazwijmy to Kosmiczną świadomością, unio mystica – tak jak na ilustracji 2-2. Idywidualna tożsamość rozszerza się tak bardzo, że staje się Duchem i w ten sposób ogarnia Kosmos – przekracza wszystko, zawiera wszystko. I wspaniale. Ale w rzeczywistości, tylko bardzo nieliczni naprawdę doświadczają tego najwyższego utożsamienia. Mówiąc inaczej, ta bardzo wielka głębia ma bardzo małą przestrzeń. Jak zawsze, większa głębia, mniejsza przestrzeń.
W doświadczeniu tym następuje świadome utożsamienie ze Wszystkim, z Kosmosem. W tym utożsamieniu wszystkie istoty, wysokie czy niskie, święte czy świeckie, rzeczywiście postrzegane są jako doskonałe manifestacje Ducha, dokładnie takie jakie są – ani niższe, ani wyższe. Ostateczna głębia jest ostateczną jednością ze Wszystkim, z Kosmosem.
Jednak to urzeczywistnienie nie jest równo dane wszystkim istotom, mimo że wszystkie istoty są na równi manifestacjami Ducha. Takie urzeczywistnienie jest rezultatem ewolucyjnego procesu rozwoju i transcendencji.
Teoretycy sieci życia płaskiej ziemi koncentrują się wyłącznie na równości istnienia, a zapominają o holarchii urzeczywistnienia. Sądzą, że skoro krewetka i małpa są doskonałymi manifestacjami Boskości – czym w istocie są – to nie istnieje między nimi żadna różnica głębi. Jest to redukcjonizm w najbardziej bolesnym i żenującym wydaniu.
Zatem chcemy, aby nasza etyka środowiskowa szanowała wszystkie holony bez wyjątku jako manifestacje Ducha, a jednocześnie chcemy być zdolni do czynienia pragmatycznych rozróżnień pod kątem immanentnej wartości i rozumieć, że znacznie lepiej jest kopnąć kamień niż małpę, znacznie lepiej jest jeść marchewkę niż krowę, znacznie lepiej żywić się zbożem niż ssakami.
Jeśli zgadzasz się z tymi stwierdzeniami, to uznajesz gradację głębi, gradację immanentnej wartości – uznajesz holarchię wartości. Większość ekofilozofów zgadza się z tymi stwierdzeniami, ale nie mogą powiedzieć dlaczego, ponieważ mają hierarchię, która zaprzecza hierarchii – mają tylko sieć życia płaskiej ziemi i równość biologiczną, co jest nie tylko wewnętrznie sprzeczne, ale również paraliżuje pragmatyczne działanie i okalecza immanentne wartości.
Spektrum świadomości
W porządku, mam wielką ochotę wrócić do tego wszystkiego (w Części Trzeciej), ale musimy trzymać się określonego porządku. Mówiliśmy o biegu ewolucji, celu Kosmosu, który nie jest przypadkiem, lecz ukierunkowaniem.
Tak, ewolucja ma kierunek, zasadę porządku wyłaniającego się z chaosu, jak to się zwykle określa. Mówiąc inaczej, dąży do większej głębi. Przypadek zostaje pokonany, wyłania się sens – z każdym stopniem rozwoju wzrasta immanentna wartość Kosmosu.
W istocie jest to zasada dwunasta i jednocześnie ostatnia, którą chciałem rozważyć. Omawiając tę zasadę podajesz różne oznaki ukierunkowania ewolucji, które teraz wymienię. Ewolucja wykazuje ogólną tendencję do podążania w kierunku: wzrastającej złożoności, wzrastającego zróżnicowania/integracji, wzrastającego uporządkowania/organizacji, wzrastającej względnej autonomii, wzrastającego celu.
Tak, to są niektóre zwykle akceptowane – tzn. akceptowane przez naukę – kierunki ewolucji. Nie oznacza to, że nie występują regresja i rozpad – gdyż występują (rozpad jest jedną z czterech cech każdego holonu). Nie oznacza to również, że każde krótkotrwałe zdarzenie musi podążać w zgodzie z tymi zasadami. Jak mówi Michael Murphy, ewolucja bardziej kluczy niż podąża naprzód. Ale na dłuższą metę ewolucja ma ogólny cel, ogólny kierunek, który widać szczególnie wyraźnie w narastającym zróżnicowaniu – od atomu poprzez amebę do małpy!
Jednak wszystkie te naukowe opisy można ogólnie podsumować w następujący sposób: ewolucja dąży przede wszystkim do coraz większej głębi. Jest to dążenie Kosmosu do przekroczenia siebie – by wyjść poza to, co było przedtem, a jednocześnie zawrzeć to, co było przedtem i tym samym zwiększyć własną głębię.
Teraz wiążesz to również ze świadomością, ponieważ dodajesz, „im większa głębia holonu, tym większy stopień świadomości”.
Słusznie. Świadomość i głębia to synonimy. Wszystkie holony mają pewien stopień głębi, choćby najmniejszy, gdyż nie ma żadnego dna. Gdy ewolucja podąża naprzód, zwiększa się głębia – zwiększa się świadomość. Niezależnie od tego, jak wielka jest głębia atomów, głębia molekuł jest większa. Głębia komórek jest większa, niż głębia molekuł. Rośliny mają więcej głębi, niż komórki. A naczelne więcej, niż rośliny.
Istnieje spektrum głębi, spektrum świadomości. Ewolucja rozwija to spektrum. Świadomość rozwija się coraz bardziej, coraz lepiej siebie rozumie, przejawia się w coraz większym stopniu. Duch, świadomość, głębia – tak wiele określeń dla jednej rzeczy.
Ponieważ głębia jest wszędzie, świadomość jest wszędzie.
Świadomość jest po prostu głębią widzianą od wewnątrz, ze środka. A więc zgadza się, głębia jest wszędzie, świadomość jest wszędzie, Duch jest wszędzie. A gdy zwiększa się głębia, świadomość budzi się coraz bardziej, Duch coraz bardziej się rozwija. Gdy mówimy, że ewolucja tworzy większą głębię, oznacza to, iż rozwija większą świadomość.
Używasz zwrotów „rozwija i zawija”.
Duch rozwija siebie z każdą nową transcendencją, którą również zawija w swoją własną istotę na nowym poziomie. Przekracza i zawiera, rodzi i obejmuje, tworzy i kocha, Eros i Agape, rozwija i zawija – różne sposoby wyrażania tego samego.
Wszystko to można streścić bardzo prosto: ponieważ ewolucja wychodzi poza to, co było wcześniej, a jednocześnie musi objąć to, co było wcześniej, zatem w jej naturze leży przekraczać i zawierać. Ma więc wewnętrzne ukierunkowanie, tajemny impuls ku wzrastającej głębi, wzrastającej immanentnej wartości, wzrastającej świadomości. Aby ewolucja mogła w ogóle posuwać się naprzód, musi podążać w tych kierunkach – nie może pójść nigdzie indziej!
Najistotniejszą kwestią jest…?
Jest kilka takich kwestii. Po pierwsze, ponieważ wszechświat ma kierunek, my również mamy kierunek. Ten ruch ma znaczenie. Objęcie ma immanentną wartość. Jak to wyraził Emerson, siedzimy na kolanach niezmierzonej inteligencji, która, jak by jej nie nazwać, jest Duchem. Na pierwotnej twarzy Kosmosu widnieje motyw. Na ścianie Nicości wypisany jest wzór. Każdy jego gest ma znaczenie, każde spojrzenie jest pełne wdzięku.
My – i wszystkie istoty jako takie – jesteśmy zanurzeni w tym znaczeniu, unosi nas strumień troski i głębokiej wartości, ostatecznego sensu, wrodzonej świadomości. Jesteśmy integralną częścią tej niezmierzonej inteligencji, tego Ducha-w-działaniu, rodzącego się Boga. Bóg nie musi być dla nas jakąś mityczną postacią, która rządzi wszystkim, lecz sama istnieje poza przejawionym światem. Nie musimy też wyobrażać sobie, że jest jakąś zwykłą immanentną Boginią, zagubioną w formach, które sama stworzyła. Ewolucja jest i Bogiem i Boginią, transcendencją i immanencją. Zawarta jest w samym procesie, wpleciona w tkaninę Kosmosu; ale wszędzie przekracza własne wytwory i w każdej chwili rodzi nowe.
Przekracza i zawiera.
Właśnie tak. Wierzę, że jesteśmy zachęcani do przebudzenia się jako ten proces. Duch w nas jest zachęcany, by stał się samoświadomy, lub też, jak niektórzy by powiedzieli, nadświadomy. Głębia wznosi się od podświadomości poprzez samoświadomość do nadświadomości, w drodze do swojego wstrząsającego rozpoznania, całkowicie nieoddzielna od promiennej Całości i my budzimy się jako ta jedność.
Jak sądzisz? Czy to szaleństwo? Czy mistycy i mędrcy są wariatami? Bo wszyscy opowiadają różne wersje tej samej historii? Ta historia mówi o tym, jak to budzisz się któregoś ranka i odkrywasz, że jesteś nieoddzielny od Wszystkiego, bezczasowo, wiecznie, nieskończenie.
Tak, być może ci szaleńcy boży są wariatami. Być może są to mamroczący idioci stojący przed Otchłanią. Być może potrzebują miłego, wyrozumiałego terapeuty. Tak, to by na pewno pomogło.
Ale potem zaczynam się zastanawiać. Być może ewolucja naprawdę przebiega od materii poprzez ciało, umysł, duszę do ducha. Na każdym z tych poziomów dokonuje się przekraczanie i zawieranie. Każdy z nich ma większą głębię, większą świadomość i obejmuje więcej. A na najwyższych etapach ewolucji, być może, jedynie być może, świadomość jednostki rzeczywiście dotyka nieskończoności – totalne objęcie całego Kosmosu – Kosmicznej świadomości, która jest Duchem przebudzonym do własnej prawdziwej natury.
Jest to przynajmniej prawdopodobne. Ale powiedz mi: czy ta historia, śpiewana przez mistyków i mędrców na całym świecie, jest choć trochę bardziej zwariowana, niż historia naukowego materializmu, która mówi, że to wszystko, co się dzieje, jest opowieścią idioty, pełną hałasu i furii, pozbawioną jakiegokolwiek znaczenia? Słuchaj bardzo uważnie: która z tych dwóch historii brzmi całkowicie wariacko?
Powiem ci, co sądzę. Sądzę, że mędrcy są wznoszącym się koniuszkiem tajemnego impulsu ewolucji. Sądzę, że są wiodącą siłą pędu do samotranscendencji, który zawsze wychodzi poza to, co było wcześniej. Sądzę, że ucieleśniają pęd Kosmosu do większej głębi i poszerzającej się świadomości. Sądzę, że jadą na krawędzi promienia świetlnego, biegnącego na randkę z Bogiem.
I sądzę, że wskazują na tę samą głębię w tobie i we mnie i w nas wszystkich. Sądzę, że są stopieni ze Wszystkim i Kosmos śpiewa ich głosami, a Duch prześwieca przez ich oczy. Sądzę również, że odsłaniają twarz jutra, otwierają nas na sedno naszego przeznaczenia, które spełnia się również już teraz w bezczasowości tej właśnie chwili, i w tym wstrząsającym rozpoznaniu głos mędrca staje się twoim głosem, oczy mędrca stają się twoimi oczami, mówisz językami aniołów i płoniesz ogniem urzeczywistnienia, które nigdy nie zaczyna się ani nie ustaje, rozpoznajesz swoją prawdziwą Twarz w zwierciadle Kosmosu: jesteś doskonale utożsamiony ze Wszystkim i nie jesteś już częścią tego strumienia, jesteś tym strumieniem, a Wszystko rozwija się nie wokół ciebie, ale w tobie. Gwiazdy nie świecą już tam, ale tutaj. Supernowe powstają w twoim sercu i słońce świeci w twojej świadomości. Ponieważ przekraczasz wszystko, obejmujesz wszystko. Nie ma tu żadnej ostatecznej Całości, jedynie nieskończony proces, a ty jesteś otwarciem lub wolnym miejscem lub czystą Pustką, w której rozwija się ten cały proces – nieustannie, cudownie, wiecznie, lekko.
Cała ta gra, koszmar ewolucji, jest rozegrana, a ty jesteś dokładnie tam, gdzie byłeś, nim rozpoczęł się Spektakl. Nagle wstrząśnięty całkowitą oczywistością, rozpoznajesz własną Pierwotną Twarz, twarz, którą miałeś przed Wielkim Wybuchem, twarz całkowitej Pustki, która uśmiecha się jako całe stworzenie i śpiewa jako cały Kosmos – a wszystko to jest spełnione w tym pierwotnym spojrzeniu. Pozostaje tylko uśmiech i odbicie księżyca w cichym stawie późno w krystalicznie czystą noc.
Wilber Ken – Krótka historia wszystkiego
Powiązane posty
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Alaja – kosmiczna świadomość
• Religia jest trickiem genów ?
Zind said:
Sądzę, że mędrcy są wznoszącym się koniuszkiem tajemnego impulsu ewolucji. Sądzę, że są wiodącą siłą pędu do samotranscendencji, który zawsze wychodzi poza to, co było wcześniej. Sądzę, że ucieleśniają pęd Kosmosu do większej głębi i poszerzającej się świadomości.
Ten post skojarzył mi się z ostatnią dyskusją o duchowości i materii jaka miała miejsce pod artykułem *Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja. *.
zenforest said:
Mi osobiście podoba się metafizyka i mistyka w wydaniu Kena, ma coś w sobie, jakąś magię 😉
Może dlatego nigdy nie udało mi się być 100% racjonalistką i materialistką, bo urzeka mnie romantyczność jaka z takich poglądów wyziera 😉
ewolucja wychodzi poza to, co było wcześniej, a jednocześnie musi objąć to, co było wcześniej, zatem w jej naturze leży przekraczać i zawierać. Ma więc wewnętrzne ukierunkowanie, tajemny impuls ku wzrastającej głębi…
Ten kawałek zwłaszcza przypadł mi do gustu, jest taki…holonomiczny 😉
Jacenty said:
Zenforest
zwróć jednak uwagę na jedną rzecz. Ken nie odrzuca zdobyczy nauk kognitywnych. Przestrzeń, którą badają te nauki znajduje się w modelu Wilbera po prawej ręce (model AQAL). Wilber jest daleki od New Age, ma wobec wielu koncepcji rodzących się na gruncie tak zwanych nowych paradygmatów bardzo krytyczne podejście. Bardzo dobrze widać to w „małżeństwie rozumu z duszą”. Wilber krytykuje skrajny, obsesyjny redukcjonizm ale jednocześnie pokazuje absurdy skrajnej metafizyki. Krytycznie odnosi się np. do poglądów takich ludzi jak Deepak Choopra (proponuję przeczytanie wywiadu z Wilberem na wilber.pl). Wilber bardzo dobrze i obrazowo mówi, że np. zbadanie działania mózgu nie pozwala nam wniknąć w wewnętrzne doświadczenia ale wskazuje jednocześnie na powiązania tych obszarów. Duch w rozumieniu Wilberowskim nie ma nic wspólnego z new age-owym romantyzmem. Nie chodzi o to, aby odrzucać Ducha, ale aby starać sie go poznać włączają osiągnięcia nauk z prawej strony modelu.
Jacenty said:
Odwołania, które czyni Wilber dotyczące filozofii wieczystej odnoszą się do tego co zaproponował Aldous Huxley. Wilber o swoim modelu mówi wszystkie ćwiartki, wszystkie poziomy a większość paradygmatów wyrastających z new age mówi zostawmy stare pozytywistyczne spojrzenie. To świadomość kreuje materię, itd. Wilber zadaje świetne pytanie w tej polemice, czyja świadomość i mówi, zwolennicy tej teorii nigdy nic sensownego nie potrafią na to odpowiedzieć (wywiad z Wilberem na wilber.pl). Ponadto Ken nie mówi tyle o świadomości holonu, ale wnętrzu holonu. Trzeba zrozumieć tę różnicę, aby nie przekręcać teorii Wilbera.
zenforest said:
Oj Jacenty, Jacenty 🙂
Słowo „romantyczność” użyłam w formie opisania mojego odczucia, które mam, czytając wypowiedzi Wilbera. Subiektywnego i prywatnego odczucia 🙂
Ja też nie odrzucam zdobyczy nauk kognitywnych.
I nie mam nawet jednego artykułu Deepaka na swoim blogu….
Nie wiem zatem z kim właściwie polemizujesz 🙂 ?
ps.
Wilber mimo, że sam odżegnuje się od New Age jak może – jest jednak w tym nurcie lokalizowany – przez osoby analizujące jego prace.
(http://en.wikipedia.org/wiki/Ken_Wilber)
Jacenty said:
Zenforest
moja polemika nawiązywała trochę do naszych dyskucji w ramach artykułu o świadomości i Kalu Rinpocze, którego skądinąd bardzo cenię. Kalu juz nie żyje ale duch jego myśli przenika świat i bardzo dobrze. Mam wrażenie, że trochę traktujesz moje poglądy jako zwolennika materializmu (może się mylę). Nie zaliczam się do tego nurtu 🙂 mimo iż bardzo cenię nauki kognitywne. Myślę, że to widać po moich tekstach. Tak, Kena wielu zalicza do New Age, ale ci ludzie zdają się kompletnie nie rozumieć o czym on mówi. Jeśli o Deepaka chodzi to przeczytałem jedną bardzo fajną jego książkę: „Życie po śmierci”. Moje poglądy znacznie różnią się od jego poglądów niemniej jednak potrafi rozbudzić poezję w człowieku 🙂 Ta książka przenosi poniekąd w mityczny świat hinduski i ma to dla mnie w tym sensie wartość.
zenforest said:
Jacenty, polemika nie jest konieczna, ponieważ nie uważam cię za stuprocentowego zwolennika materializmu. Gdyby tak było pewnie w ogóle nie wchodziłbyś na takie blogi jak mój, gdyż doprowadzałyby cię do stanu skrajnej furii 😉
Możliwe, że jesteś po prostu ostrożniejszy (niż ja) w formułowaniu tez zawadzających o bardziej… mistyczne ujęcia rzeczywistości, woląc opierać się na dorobku oficjalnej psychologii i filozofii raczej – niż własnych, subiektywnych/mistycznych doświadczeniach…
I to tyle 🙂
Osoba o nicku Anja napisała chyba kilka w miarę trafnych uwag na temat naszego sposobu rozumienia tematu, aczkolwiek… pewnie też nie spostrzegła wszystkiego 🙂
Jacenty said:
Zenforest
jeśli chodzi o moje subiektywne doświadczenia mistyczne to fakt, że wykazuję sporą dozę sceptycyzmu w jednoznacznym określeniu ich natury. Doświadczałem stanów poszerzonej świadomości w medytacji, to nieuchwytne piękno, o którym pisał Wilber w „Niepodzielonym”. Doświadczałem także głębokich wizji w stanach pod wpływem długotrwałej hiperwentylacji. Moje rozumienie tych procesów w jakimś stopniu przedstawiłem w naszej dyskusji o świadomości. W najbliższym czasie u mnie na blogu pojawi się notka, w której szerzej to omówię, dopieszczam ja 🙂 Będzie w niej trochę myśli, które pojawiały się w moich komentarzach w tym temacie, ale pogłębionych.
zenforest said:
Jacenty, dobrze to ująłeś : „nieuchwytne piękno”.
Ta nieuchwytność a jednak… faktyczność jest niezwykle ważna.
Może dlatego mnie teorie opisujące procesy zachodzące w mózgu – techniczno-biologicznym językiem, wydają się dalece nieadekwatne i niewystarczające.
Może i robiły na mnie wrażenie jak byłam na studiach i zaczytywałam się w tomach książek na ten temat, zachwycona poziomem intelektualnym autorów…ale…Finalnie zaczęła pobrzmiewać w tym jakaś pustka a nawet pewna arogancja tych, którzy wierzą, że coś opisali w sposób tak kompletny, że dołożenie jednej kropki, to będzie nadużycie… A wielu z nich nigdy nie spróbowało nawet medytacji. Nigdy się jej nie nauczyli – gdyż jak wiadomo, jest to proces wieloletni.
(Sam Wilber jest wszak krytykowany przez kilku mainstreamowych teoretyków/psychologów.)
To wszystko jest jak matematyczny opis piękna róży, może i coś tam oddasz poprzez opis geometrii kształtu, ale czyż poczujesz zapach…? A jednak zapach wszak istnieje i wiele niezależnych osób może go doświadczyć…;) Choćby dla każdego przybierał nieco inne tony…
Jacenty said:
Tak… nauka kognitywna (wilberowska górna prawa) nie potrafi nic powiedzieć o doświadczeniu wnętrza. Problem redukcjonizmu polega na tym, że on na siłę chce zamknąć wnętrze w „płaskiej ziemi”. O wnętrzu możemy sensownie mówić jedynie w kategoriach własnego doświadczenia – realnego doświadczenia a nie jak chcą dogmatyczni materialiści złudnego doświadczenia. Jednak nie sposób pomijać górną prawą tak jak nie sposób pomijać pozostałe ćwiartki. Każda mówi innym językiem i komunikaty, które przekazuje każda z nich mają swoją nieredukowalna do innej wartość. Odrzucam skrajny redukcjonizm bo jawi mi się jako naiwna wiara a nie nauka w pełnym sensie tego słowa. Ale te same kwestie sprawiają, że nie przyjmuje jako ogarniających prawdę tzw. koncepcji duchowych. To także jedna ćwiartka z czterech a nie jedyna. Odnośnie redukcjonizmu udzieliłem komentarza w temacie pewnych psychologicznych badań 🙂
http://www.psychika.eu/motywacja-do-nawiazywania-kontaktow/
To dobrze ilustruje moja postawę 🙂
indram said:
Zenforest rozpoczyna swoj post zachwycona, wrecz uniesiona poetyczno-magicznym opisem ewolucji ktorej mistycy sa wiadacym pedem, tak ze pozostaje tylko usmiech i odbicie ksiezyca, a Jacenty – Bach! – Nauki Kognitywne; bla, bla bla… (nie zebym deprecjonowal, absolutnie nie).
Takie zabawne zderzenie percepcji; musialem sie usmiechnac. 🙂
indram said:
Przemowie dla odmiany nieco bardziej ludzkim jezykiem. 😀 Czytalem wiekszosc ksiazek Wilbera i wszystko to, o czym pisze Wilber (a szczegolnie model integralny, rozwoj swiadomosci) bardzo mi sie spodoblo, gdyz… to dobrze miec rodzaj mapy i wiedziec, skad sie idzie i dokad sie zmierza.
Z ciekawostek na temat Wilbera: jego zona zmarla na raka – o ich zmaganiach z choroba mozna poczytac w „smiertelni niesmiertelni”. Rok z pamietnika mistyka – o tym jest „Jeden smak” i jak sie okazuje, rowniez mistycy – a przynajmniej Wilber miewaja romanse, randki, a nawet przezywaja frustracje.
Poza tym Ken Wilber jest autorem ksiazki ktora napisal w wieku bodajze 19 lat, a nastepnie zapomnial, ze ja napisal, pozniej gdzies ja odnalazl i wydal, i poprawcie mnie, jesli sie myle, ale chyba chodzi o „Niepodzielone”. (brzmi troche jak mit, ale jest to mozliwe) 🙂
Na you tube widzialem filmik, w ktorym Ken lezy sobie na lozeczku podpiety do urzadzenia pokazujacego prace mozgu, i pyk! – Ken sobie zmienia czestotliwosc pracy swego mozgu z fal beta na alfa i na theta.
Poza tym Wilber jest zalozycielem Instytutu Integralnego. Nie ustrzeglo go to przed sporami z krytykami i wspolpracownikami, a jedna z przyczyn, oprocz naturalnie, ego (obojetne czyjego) 😉 jest i to, ze rowniez istnieja i inne niewilberowskie modele integralne, a cala chwala za integralne podejscie zdaje sie splywac na Kena Wilbera. Poza tym, czy wiecie, ze „Integral Life Practice Kit” kosztuje 249.95 dolarow? 🙂 Do tej pory nie wiem, co w nim takiego jest, ze tyle kosztuje. Mozna go nabyc na stronie Integralnego Instytutu: https://integral.infusionsoft.com/cart/store.jsp?view=4&i=p37&navicat=4&navisubcat=9&naviprod=37
Wilber doczekal sie takze swej biografii napisanej przez Franka Vissera pt „Ken Wilber, Pasja myslenia”.
I wlasnie Frank Visser jest czlowiekiem, ktory najlepiej moze sie wypowiedziec na temat kontrowersji zwiazanych z Kenem Wilberem.
http://www.integralworld.net/pl/visser24-pl.html
Wiec nie zapominajmy, ze Ken Wilber to tez czlowiek, ktory najwyrazniej zmaga sie z wlasna wielkoscia. 🙂
Jacenty said:
Indram
no faktycznie 🙂 fajne spostrzeżenie 🙂
Lewa i prawa strona wilberowskiego modelu AQUAL wpadły na siebie 🙂 ale w sumie model ujawnia swą pełnię gdy respektuje się i lewą i prawą stronę 🙂
Zind said:
indram: To odbicie księżyca to jakieś nawiązanie do babskiego sposobu rozumowania?
Bo ja też zauważyłem, że Zenforest bardziej podchodzi do rzeczywistości przez *odczuwanie* jej w sobie, a nie męskie, kognitywne, logiczne rozumowanie. 😉
indram said:
Nie, Zind, to nie jest jakieś nawiązanie do KOBIECEGO sposobu, hm, powiedzmy, myślenia… albo lepiej ODCZUWANIA, tylko do ostatniego zdania z artykułu. 🙂
indram said:
I nie wiem skąd to zaskoczenie. Przecież kobiety z natury odczuwają w sobie, od wewnątrz, że tak powiem. (bez sprośnych skojarzeń, proszę) 😀
indram said:
Jeszcze z kontrowersji na temat Wilbera… 😉
Zapytany co takiego umie robić, czego Budda nie umiał, powiedział, że umie prowadzić jeepa. 🙂
Poza tym skrytykował „The Secret”.
Jego przeciwnicy ochrzcili go mianem :Bald Ambition – Łysa Ambicja (i podobne) 🙂
Pomimo tego jego zasługi są wielkie, a książki są bardzo zajmujące.
zenforest said:
Oj, Zind, Zind 😉
indram: To prawda, że skrytykował The Secret, ale też z drugiej strony wiele jego poglądów trudno nazwać tradycyjnymi 🙂
jacenty: Może i nie jest 100% przesiąknięty New Age, ale stwierdzenie że ci co go wpisują w ten krąg nie rozumieją co mówią, to też chyba odrobinę za dużo powiedziane 🙂
indram said:
Hej, hej! Ja jakbym chciał, to też mógłbym skrytykować The Secret! 😀
Tak czy owak, w momencie, kiedy spotkałem się z pracami Wilbera, były mi one akurat potrzebne; pomogły mi one dostrzec, że wiele obszarów ludzkiego doświadczenia i wiedzy mimo że pozornie sprzecznych, to jednak łączy się ze sobą, stanowi część większego modelu. Spodobało mi się też objaśnienie dominujących trendów w danych cywilizacji ludzkiej jako czerwona, niebieska, zielona i tak dalej.
Zind said:
Zen, ty też napisałaś całkiem krytyczny post na temat Sekretu, o ile sobie przypominam, prawda?
indram said:
No proszę. Już zaczyna się wypominanie. Ech… 😀
zenforest said:
Tak, Zind, napisałam faktycznie. Aczkolwiek to nie była krytyka podstawowych założeń a jedynie sposobu ich przedstawienia. 😉