• Archiwum postów
  • Inspiracje
    • Alaja – kosmiczna świadomość
    • Czakram Gardła
    • Czakram Korony
    • Czakram Podbrzusza (czakra krzyżowa, czakra seksu)
    • Czakram Podstawy (czakra korzenia)
    • Czakram Serca
    • Czakram Splotu Słonecznego
    • Czakram Trzeciego Oka
  • Literatura
  • Haiku
  • Huna
  • Kwestie prawne
  • Kontakt + Zasady
    •  
  • FAQ

Rozwój i Świadomość

~ There are no ordinary moments…

Rozwój i Świadomość

Tag Archives: umysł

Bełkoczący umysł

27 Czwartek Maj 2010

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 29 Komentarzy

Tagi

cisza, mantra, Medytacja, osho, przerwa, słowa, umysł, werbalizacja, Zen, Świadomość

Umysł – taki, jaki jest – nie jest medytacyjny. Zanim nastąpi medytacja, umysł musi się zmienić w całej swej istocie.

Czym jest, więc umysł, który masz teraz? Jak funkcjonuje?

Umysł zawsze werbalizuje. Możesz znać słowa, język, strukturę koncepcyjną myślenia, ale to nie jest myślenie. Wręcz przeciwnie – jest to ucieczka od myślenia. Widzisz kwiat i werbalizujesz to, widzisz człowieka idącego ulicą i werbalizujesz to. Umysł potrafi zamienić każde egzystencjalne zdarzenie w słowa. I słowa stają się barierą, więzieniem. Przeszkodą dla umysłu medytacyjnego jest właśnie to nieus­tanne zamienianie zdarzeń w słowa i zamienianie egzystencji w słowa.

Pierwszym wymogiem dla umysłu medytacyjnego jest, więc bycie świadomym tego nieustannego werbalizowania i zdolność do zatrzymania tego procesu. Patrz na zdarzenia – nie werbalizuj ich. Bądź świadom ich obecności, ale nie zamieniaj ich w słowa. Niech zdarzenia będą poza słowami; niech ludzie będą poza słowami; niech sytuacje będą poza słowami. Nie jest to niemożliwe… jest to naturalne. Sztuczne jest to, co mamy, lecz tak do tego przywykliśmy, tak bardzo stało się to automatyczne, że już nie zauważamy jak nieustannie zamieniamy doznania w słowa.

Jest wschód słońca. Nie zdajesz sobie sprawy z przestrzeni pomiędzy widzeniem go a werbalizowaniem. Widzisz słońce, czujesz je… i natychmiast to werbalizujesz. Przestrzeń między widzeniem i werbalizowaniem zostaje zagubiona. Musisz zdać sobie sprawę z tego, że wschód słońca nie jest słowem. Jest to pewien fakt, pewna obecność. Umysł automatycznie zamienia doznanie w słowa, a te wchodzą między ciebie a to doznanie.

Medytacja oznacza życie bez stów, ponad słowami. Czasem zdarza się to spon­tanicznie. Gdy jesteś zakochany, odczuwana jest obecność, nie słowa. Gdy dwoje zakochanych staje się sobie bliskimi, zawsze nastaje milczenie. Nie w tym rzecz, że nie ma nic do wyrażania. Wręcz przeciwnie, jest tego tyle, że aż się przelewa. Ale nie ma słów, nie może być… Słowa przyjdą dopiero po odejściu miłości.

Jeśli dwoje zakochanych nie potrafi milczeć, jest to sygnał, że ich miłość umarła. Słowami zapełniają to, co po niej zostało. Gdy miłość żyje, nie ma słów, ponieważ samo istnienie miłości jest tak napełniające, tak przenikające, że pokonana zostaje bariera języka i słów. I zwykle zostaje ona pokonana tylko w miłości.

Medytacja jest kulminacją miłości, nie tylko do jednej osoby, lecz do egzystencji w całej jej totalności. Medytacja to żywa relacja z totalnością egzystencji, która jest wszędzie wokoło. Jeśli umiesz być w miłości w każdej sytuacji, jesteś w medytacji.

Medytacja nie jest sztuczką umysłu, nie jest metodą na uciszenie umysłu – wy­maga głębokiego zrozumienia jego mechanizmu. Gdy zrozumiesz ten mechaniczny nawyk werbalizowania, zamieniania egzystencji w słowa, powstaje pewna przestrzeń. Powstaje sama z siebie. Przychodzi w ślad za zrozumieniem, jak cień. Ważne jest nie tyle zdobycie umiejętności bycia w medytacji, lecz poznanie dla­czego w niej nie jesteś. Sam proces medytacji jest „negatywny”, bo nie jest dodawa­niem ci czegoś nowego – jest negowaniem tego, co już zostało dodane.

Ludzie nie mogą istnieć bez słów, potrzebują ich. Egzystencja ich nie potrzebu­je. Nie mówię, byś istniał bez słów. Musisz ich używać, ale musisz nauczyć się włą­czać i wyłączać ten mechanizm werbalizowania. Gdy jesteś w społeczeństwie, słowa są potrzebne, a gdy jesteś sam na sam z egzystencją, musisz umieć je wyłączyć.

Jeśli nie potrafisz ich wyłączyć – trwają, a ty nie potrafisz ich zatrzymać – stajesz się niewolnikiem. Umysł musi być narzędziem, nie panem. Gdy umysł jest panem, jest nie-medytacja. Medytacja jest wtedy, gdy to ty jesteś panem i twoja świadomość jest panem. Medytacja oznacza, więc zapanowanie nad mechanizmem umysłu.

Umysł i jego funkcjonowanie w słowach to nie wszystko. Ty jesteś czymś więcej i egzystencja jest czymś więcej. Świadomość jest ponad językiem, egzystencja jest ponad językiem. Gdy świadomość i egzystencja są jednym, jest komunia. Ta, komu­nia jest medytacją.

Słowa trzeba porzucić. Nie mówię, że masz je tłumić czy wyeliminować. Mówię, że słowa nie mogą być nawykiem dwadzieścia cztery godziny na dobę. Gdy spaceru­jesz – poruszasz nogami; jeśli jednak twoje nogi poruszają się, gdy siedzisz – to sza­leństwo. Musisz nauczyć się je wyłączyć. Tak samo nie powinno być w tobie słów, wtedy, gdy nie rozmawiasz. Słowa służą porozumiewaniu się, gdy więc nic nikomu nie przekazujesz, nie powinno ich być.

Jeśli zdołasz tego dokonać, będziesz wzrastać w medytacji. Medytacja to proces wzrastania – nie technika. Technika zawsze jest martwa, może, więc być do ciebie dodana, a proces zawsze jest żywy – wzrasta, rozwija się.

Słowa są potrzebne, ale nie wolno trwać w nich cały czas. Muszą być chwile bez werbalizowania, kiedy po prostu jesteś. Nie chodzi o wegetowanie. Jest świado­mość i jest ona ostrzejsza, żywsza – to słowa ją stępiają. Słowa muszą być powtarza­ne, wywołują, więc znużenie. Im ważniejszy jest dla ciebie język, tym bardziej bę­dziesz znużony.

Egzystencja nigdy się nie powtarza. Każda róża jest inna, zupełnie inna… Ni­gdy takiej jeszcze nie było i nigdy takiej już nie będzie. Ale gdy nazywamy ją „różą,” samo to słowo już jest powtórzeniem. Ono zawsze istniało i zawsze będzie istnieć. Starym słowem zabiłeś to, co takie nowe.

Egzystencja zawsze jest młoda, a słowa zawsze są stare. Słowami uciekasz od eg­zystencji, uciekasz od życia, bo słowa są martwe. Im bardziej pogrążasz się w sło­wach, tym bardziej cię one umartwiają. Człowiek wyuczony jest zupełnie martwy, ponieważ cały jest tylko słowami.

Sartre nazwał swoją autobiografię „Słowa”. Żyjemy w słowach. A raczej nie żyjemy. Na końcu pozostaje tylko stos nagromadzonych słów i nic więcej. Słowa są jak zdjęcia. Widzisz coś, co jest żywe i robisz temu zdjęcie. Zdjęcie jest martwe. Potem robisz album z martwych zdjęć. Człowiek, który nie żył w medytacji, jest jak martwy album. Są w nim tylko słowne obrazy, wspomnienia. Nic nie zostało przeży­te – wszystko zamienił w słowa.

Medytacja oznacza życie totalnie, a żyć totalnie można tylko wtedy, gdy jesteś w ciszy. Ale bycie w ciszy nie oznacza nieświadomości. W ciszy możesz być nieświa­domy, ale to nie jest żywa cisza. Umysł znów przegapił…

Mantrami możesz sam siebie zahipnotyzować. Powtarzając jakieś słowo możesz stworzyć w umyśle tyle znużenia, że zaśnie. Zapadasz w sen, w nieświadomość. Jeśli stale będziesz nucił „Ram Ram Ram” – umysł zaśnie. Wtedy nie będzie bariery słów, ale ty będziesz nieświadomy.

Medytacja oznacza brak słów, gdy ty jesteś świadomy. W innej sytuacji nie ma połączenia z egzystencją, ze wszystkim, co istnieje. Żadna mantra ani śpiewanie nie pomogą. Autohipnoza to nie medytacja, wręcz przeciwnie – bycie w stanie autohipnozy to regresja. Nie jest wyjściem ponad słowa, ale upadkiem poniżej słów.

Porzuć, więc wszystkie mantry, wszystkie takie techniki. Pozwól istnieć chwilom, w których nie ma słów. Nie możesz pozbyć się słów za pomocą mantry, gdyż ten proces sam w sobie używa słów. Nie można wyeliminować słów za pomocą słów -jest to niemożliwe.

Co więc można zrobić? Tak naprawdę nic nie możesz zrobić – prócz zrozu­mienia. Cokolwiek uczynisz, będzie to tylko skutkiem tego, czym jesteś. Trwasz w chaosie, nie jesteś w medytacji, twój umysł nie jest w ciszy, więc cokolwiek z ciebie wyjdzie, stworzy jeszcze więcej zamieszania. Jedyne, co możesz uczynić, to zacząć być świadomym funkcjonowania umysłu. Tylko tyle – po prostu bądź uważny. Uważność nie ma nic wspólnego ze słowami. To akt egzystencjalny, nie mentalny.

Najważniejsze jest, więc bycie uważnym. Bądź uważny procesów mentalnych, funkcjonowania umysłu. Gdy jesteś świadomy funkcjonowania umysłu, już nim nie jesteś. Sama uważność oznacza, że jesteś poza – z dala, świadek. A im bardziej jesteś uważny, tym łatwiej dostrzegasz przestrzenie między doznaniem a słowami. Te przestrzenie istnieją, ale ty jesteś tak nieświadomy, że ich nie zauważasz.

Między dwoma słowami zawsze jest przestrzeń, nawet, jeśli niemal niezauważal­na. Gdyby tak nie było, dwa słowa nie mogłyby być dwoma słowami – stałyby się jednym. W muzyce między dwoma nutami zawsze jest przestrzeń, cisza. Dwa słowa czy nuty nie mogą być oddzielne od siebie, jeśli nie ma między nimi przerwy. Zawsze jest miedzy nimi cisza, ale trzeba być naprawdę uważnym, by to odczuć.

Im jesteś uważniejszy, tym wolniejszy jest umysł. Zawsze jest to ze sobą powiąza­ne. Im mniej świadomości, tym szybszy umysł; im bardziej jesteś świadomy, tym proces umysłu jest wolniejszy. Jesteś bardziej świadomy, umysł zwalnia, przestrzenie między myślami poszerzają się…. możesz je zauważyć.

Przypomina to film. Gdy projektor pracuje w zwolnionym tempie, widać przer­wy. Podnoszę rękę i widać, że zdjęcie składa się z setek kadrów. Każdy jest odręb­nym zdjęciem. Gdy te setki pojedynczych zdjęć wyświetlane są tak szybko, że nie widzisz przerw, widzisz unoszenie ręki jako jeden proces. W zwolnionym tempie te przerwy możesz zauważyć.

Umysł jest jak film. Są w nim przerwy. Im jesteś uważniejszy umysłu, tym łatwiej je zauważasz.

To samo dzieje się z umysłem. Gdy widzisz słowa, nie możesz dostrzec przerw, gdy widzisz przerwy, nie możesz zobaczyć słów. Po każdym słowie następuje przer­wa i po każdej przerwie następuje słowo, ale nie możesz widzieć równocześnie jed­nego i drugiego. Jeżeli skupiasz uwagę na przerwach, słowa znikną, a ty zapadniesz się w medytacji.

Świadomość skupiona tylko na słowach jest nie-medytacyjna, świadomość sku­piona tylko na przerwach jest medytacyjna. Zawsze, gdy stajesz się świadomy przerw, słowa znikają. Gdy będziesz obserwował uważnie, nie znajdziesz słów – znajdziesz tylko przerwę.

Umysł nie może przez dłuższy czas pozosta­wać w skupieniu. Musi się zmieniać – albo zaśnie. Są tylko te dwie możliwości. Jeśli będziesz koncentrował się na jednej rzeczy, umysł zaśnie. Nie może trwać w bezru­chu, gdyż umysł jest żywym procesem. Jeśli pozwolisz mu na znużenie – zaśnie, by uciec od zastoju twojego skupienia. Wtedy może żyć dalej, w snach.

Taką medytację podaje Maharishi Mahesh Yogi. Daje ona tyle spokoju i od­świeżenia, może poprawić zdrowie fizyczne i równowagę psychiczną, ale nie jest właściwą medytacją.
Te same efekty można uzyskać w autohipnozie.
Hinduskie sło­wo „mantra” oznacza sugestię, nic więcej. Błędem jest przyjęcie, że mantra to me­dytacja – tak nie jest. Jeśli uznasz ją za medytację, nigdy nie będziesz szukać auten­tycznej medytacji. I to jest największa szkoda, jaką czynią takie praktyki i ludzie, którzy je propagują. Jest to jedynie psychologiczne narkotyzowanie się.

Nie używaj, więc żadnej mantry do wypchnięcia słów. Po prostu stań się świado­my słów, a umysł automatycznie zacznie skupiać się na przerwach.

Jeśli utożsamisz się ze słowami, będziesz skakał ze słowa na słowo i przega­pisz przerwę. To inne słowo jest czymś nowym, na czym można się skupić. Umysł stale się zmienia, skupienie się zmienia. Jeśli jednak nie utożsamisz się ze słowami, pozostaniesz tylko świadkiem – z daleka obserwującym korowód słów. Wtedy zmie­ni się całe skupienie i staniesz się świadomy przerwy. To samo dzieje się, gdy obser­wujesz ludzi idących ulicą. Jedna osoba przeszła, druga jeszcze nie nadeszła. Jest przerwa, ulica jest pusta. Jeśli będziesz obserwował, poznasz tę przerwę.

Gdy poznasz tę przerwę, jesteś w niej – wskoczyłeś w nią. To otchłań, daje taki spokój, taką świadomość… Bycie w tej przerwie to medytacja… przemiana. Teraz słowa nie są potrzebne, zostawisz je. Świadomie je zostawisz. Jesteś świadomy ci­szy, nieskończonej. Jesteś jej częścią, jesteś z nią jednością. Nie jesteś świadomy tej otchłani jako czegoś innego, jesteś świadomy otchłani jako siebie. Wiesz i jesteś tym wiedzeniem. Obserwujesz tę przerwę; obserwujący jest tym, co obserwowane.

Jeśli chodzi o słowa i myśli, jesteś świadkiem, kimś oddzielnym, i słowa są odrębne. Gdy nie ma słów, jesteś przerwą, świadomy swego istnienia. Między tobą a przerwą, między świadomością a egzystencją, nie ma bariery. Jesteś w sytuacji egzystencjalnej. I to jest medytacja: bycie jednością z egzystencją, bycie w niej total­nie i nadal bycie świadomym. Jest to zaprzeczenie, paradoks. Oto poznałeś sytu­ację, w której jesteś jej świadomy, a równocześnie w niej jesteś.

Zwykle, gdy jesteś czegoś świadomy, to coś staje się oddzielne od ciebie. Jeśli z czymś się utożsamiamy, przestaje to być czymś odrębnym i innym – ale wówczas nie jesteśmy świadomi. Tak dzieje się w złości i w seksie. Jednością stajemy się tylko wtedy, gdy jesteśmy nieświadomi.

Osho, „Medytacja, podstawy praktyki”

Zobacz też

• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Przestrzeń w Tobie
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Czym są Iluzje?

Reklama

Praca z podświadomością = esencja prawdziwej zmiany.

20 Sobota Mar 2010

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 21 Komentarzy

Tagi

integracja, moc, nieświadomość, NLP, podświadomość, praca z podświadomością, programowanie umysłu, sny, techniki pracy z podświadomością, transformacja, tłumienie, umysł, wzorce, zmiana, Świadomość, świątek

Podświadomość jest źródłem mocy lub bezsilności.
Energią zmieniającą się w falę niosącą z nurtem życia, lub niszczycielski huragan zmieniający w zgliszcza wszystko, co tylko pojawi się na drodze życia. Jej potęga czeka na wykorzystanie, a dzięki niej możesz dowolnie kierować swoim losem. Wszystko, czego doświadczasz jest wynikiem Twoich podświadomych wyborów, a o Twoim powodzeniu lub niedoli decydujesz sam, ulegając podświadomym sugestiom, projekcjom i przekonaniom. Trzymasz w ręku wiedzę umożliwiającą Ci przeprowadzenie dowolnej zmiany w sobie, a konsekwencją tego zawsze i nieuchronnie jest zmiana okoliczności.

TECHNIKI PRACY Z PODŚWIADOMOŚCIĄ

Za chwilę poznasz podstawowe techniki terapeutyczne wykorzystywane w pracy z podświadomością. Umożliwiają one dotarcie do głębokich przekonań, odkrycie ich i zrozumienie, a także sporządzenie szczegółowego obrazu podświadomych programów dotyczącego niemal każdej sfery życia.

Po co rozpoznawać ograniczające przekonania?
Ponieważ daje to możliwość uwolnienia się z mocy destrukcyjnych wzorców, jakie wciąż i wciąż odtwarzamy automatycznie i nieświadomie w życiu. Dysponując tą wiedzą zyskujesz narzędzie umożliwiające Ci poznanie swoich najważniejszych, fundamentalnych schematów myślowych, poznanie źródła swoich blokad, zahamowań, oraz zmianę i zastąpienie ich nowymi, korzystnymi myślami prowadzącymi do zdrowia, komfortu i zadowolenia.
Proponuję Ci, byś na początku pracy z podświadomością testował kolejne metody, eksperymentował, sprawdzał je i dopasowywał do swoich potrzeb w pracy z konkretnym, nurtującym Cię zagadnieniem.

Nie musisz wykorzystywać ich jednocześnie.
Niektóre z nich możesz wykorzystać raz lub dwa, a inne regularnie. Wybierz te, które przemawiają do Ciebie, inspirują do działania i umożliwiają najłatwiejszą, najbardziej efektywną pracę.

Możesz szukać rozwiązań na wiele sposobów. Odkrywając ograniczające przekonania równie dobre może być poszukiwanie znaków, technika lustra jak i arkusz przekonań, czy technika niedokończonych zdań w odniesieniu do jednego, zawężonego zagadnienia. Twoim celem niech będzie rozwój osobisty, a przedstawione metody są warsztatem, który dostarcza Ci niezbędnych narzędzi, byś w jak najprostszy sposób osiągnął efekty dające solidną podstawę trwałej, satysfakcjonującej i korzystnej zmiany.

Techniki pracy z podświadomością wzmacniają programowanie umysłu nieświadomego.

METODY PRZEPYTYWANIA PODŚWIADOMOŚCI

Przepytywanie podświadomości to główny sposób umożliwiający dotarcie, odkrycie ograniczających przekonań i podświadomych programów i aktywizację bazy informacji ukrytej w pamięci podświadomości.

Pomaga zrozumieć źródło powtarzających się zdarzeń, problemów w życiu, uświadomić je sobie, oraz wyeliminować. Zrozumienie tego, co przekazuje nam podświadomość w ukrytych komunikatach może odbywać się na zasadzie olśnienia, poprzez obrazy, przypadki, znaki odczytywane w rzeczywistości, ale także poprzez wyszukiwanie najczęściej pojawiających się podobieństw, czy powtarzających się zdarzeń.

Najważniejszą kwestią jest chęć uzyskania i odczytania odpowiedzi, które bywają niejasne, ukryte, stłumione bądź symboliczne. Odpowiedzi pojawiające się podczas pracy z przepytywaniem podświadomości, przeważnie tkwią w nas od lat, po prostu nigdy nie dopuszczamy ich świadomie do głosu, ignorujemy, odrzucamy.

Uświadomienie sobie programów, przekonań, oraz własnych „dlaczego”, to wielki krok na przód, rozpoczynający wspaniałą mentalną przemianę. Już wkrótce poznasz najpopularniejsze techniki stosowane w przepytywaniu podświadomości. Są to:

* niedokończone zdania,

* technika lustra,

* poszukiwanie znaków,

* pytanie przed snem,

* wizualizacja postaci podświadomego Ja.

Każda z tych metod daje dobre rezultaty, niezależnie od tego, czy jest stosowana samodzielnie, czy w zestawieniu z metodą pomocniczą.

Wykorzystując je, warto sporządzać notatki lub wydruki i wracać do nich co jakich czas, analizując zmiany, jakie zaszły w odpowiedziach. Wraz z praktykowaniem afirmacji i innych technik, programy zaczną się stopniowo zmieniać. Uświadomione przekonania stracą negatywny wydźwięk, lub przestaną przeszkadzać w drodze do celu. Pojawią się nowe wyzwania i możliwości.

TECHNIKA 1.

NIEDOKOŃCZONE ZDANIA

Cel

Metoda niedokończonych zdań jest sposobem na:

* uświadomienie motywów działań, decyzji, wyborów,
* dotarcie do ukrytych dla umysłu świadomego zasobów informacji,

* odkrycia przekonań, na tyle silnych, że rządzą naszym życiem.

Technika niedokończonych zdań ma na celu wydobycie i zapisanie odpowiedzi podsuwanych przez umysł nieświadomy, tkwiących w nim, ignorowanych świadomie. To podstawowa metoda terapeutyczna, umożliwiająca odszukanie ograniczających przekonań.

Stosowanie

Polega na zapisywaniu jednego trzonu niekompletnego zdania i dopisywaniu do niego różnych, coraz to nowych zakończeń. Znajdź za każdym razem co najmniej sześć wersji odpowiedzi. Dziennie wystarczy, że wykonasz dwie dziesięciominutowe sesje –np. pierwszą do południa i drugą wieczorem.

Kiedy wykonujesz ćwiczenie, nie analizuj odpowiedzi. Pisz to, co przychodzi Ci na myśl, bez zastanowienia. Być może będzie zdarzać się, że zakończenia się powtórzą, jednak pojawią się również nowe. Pamiętaj, że nie ma właściwych lub niewłaściwych odpowiedzi. Wszystkie zakończenia są cenne, ważne, istotne.

Pracując w ten sposób możesz korzystać z notatnika, komputera czy dyktafonu. Powtarzasz zdanie za każdym razem dodając inne zakończenie, w ten sposób aktywizując dostęp do podświadomych zasobów informacji. „Stały”, świadomy pakiet odpowiedzi jest ograniczony. Kiedy brakuje logicznych, sprawdzonych rozwiązań, wtedy wkracza do akcji umysł nieświadomy.

Bilans

Po tygodniu pracy nadchodzi czas na podsumowanie i analizę. Zbierz wszystkie notatki z całego tygodnia. Przeczytaj wynotowane zakończenia i wynotuj swoje wnioski.

Niektóre odpowiedzi wydadzą się oczywiste. Część z nich będzie logiczna, pochodząca z Twojego świadomego systemu przekonań, ale znajdziesz również zaskakujące, trafne, dotykające sedna problemu.

Kiedy sporządzisz swój tygodniowy bilans przekonań – gratuluję. Masz przed oczami listę, wypadkową tego, w co wierzysz, dokładne potwierdzenie Twojego prywatnego kodeksu norm, którymi kierujesz się w życiu.

Zastanów się, jakie konsekwencje powodują w Twoim życiu? Czy wszystkie z nich wzmacniają Cię i tworzą dokładnie taki obraz życia, jaki chcesz mieć?

Jeśli wśród nich są też i takie, które odbierają Ci radość życia, są powodem negatywnych uczuć, braku pewności – pozbądź się ich. Każde przekonanie możesz zmienić poprzez zastąpienie go świadomie wybranym, w procesie programowania podświadomości (neuronalnego).

Rozpoznaj blokady

Zwróć uwagę podczas pierwszych prób wykonywania tego ćwiczenia na to, co się wydarzy w Twoim otoczeniu.

Przeszkody, z jakimi możesz się zmierzyć podczas stosowania techniki niedokończonych zdań:

* Nie pozwalasz sobie na spontaniczność, analizujesz, opierasz się przed swobodnym zapisywaniem myśli.

* Brak Ci systematyczności. Wykonywanie ćwiczenia nieregularnie i z przerwami nie przyniesie pożądanego rezultatu. Umysł przystosowuje się do cyklu rytuałów dziennych.

* Poddajesz się swoim oporom. To naturalne, ponieważ podświadomość niechętnie udostępnia swoją bazę danych. Po prostu jesteś nauczony myśleć w określony sposób i zawsze, kiedy usiłujesz przestawić się na inne tory, na początku napotkasz trudności.

* Podczas pisania możesz czuć się wyjątkowo zmęczony, rozdrażniony, znudzony, a wszystko to minie, kiedy tylko odłożysz arkusz i zaniechasz pisania. Podświadomość dąży do zachowania homeostazy – równowagi, dbając, by zniwelować jakiekolwiek odstępstwa od normy.

Pamiętaj, że to tylko mechanizmy obronne nieświadomego umysłu, który dba, byś poruszał się raz wytyczonymi ścieżkami myślowymi. Opisz swoje doświadczenia i przeszkody, jakie napotykasz w czasie stosowania niedokończonych zdań. Potraktuj je jako wskazówkę, specyficzny wyznacznik dla siebie i nie pozwól sobie zaniechać działań.

ĆWICZENIE 1.

Sprawdzenie podświadomego przyzwolenia.Polega ono na ustaleniu stopnia otwarcia, gotowości na przyjęcie manifestacji swojego pragnienia, celu.

Marząc o czymś, afirmując, wizualizując, podświadomie możemy nie dopuszczać do siebie realizacji i spełnienia. Zastanów się, czego bardzo pragniesz, co chcesz osiągnąć. Zapisz cel, życiowy priorytet, którego jeszcze nie zrealizowałeś.

MÓJ CEL, KTÓRY PRAGNĘ OSIĄGNĄĆ:

……………………………………………………………………………………………………………

……………………………………………………………………………………………………………

Zadaj sobie kolejno pytania:

* Czy zasługuję na to?

* Czy czuję się tego godny?

* Czy czuję, że to jest w porządku wobec mnie i innych ludzi?

* Czy będę czuł się bezpiecznie po zrealizowaniu celu?

* Co odczuwam na myśl o tym, że może mi się udać?

* Czy mój cel jest możliwy do wykonania i realny?

* Czy akceptuję to?

ĆWICZENIE 2.

Wypisz trzy sukcesy z ostatnich trzech miesięcy, trzy ważne marzenia, trzy niezrealizowane do tej pory, ważne cele. Zastanów się, i odpowiedz:

* Co pomaga Ci osiągnąć sukces? Jakie Twoje cechy, umiejętności, predyspozycje, wspierają Cię umożliwiając realizację?

* Co Cię blokuje w realizacji marzeń? Jakie Twoje cechy przeszkadzają Ci otrzymywać to, czego pragniesz?

* Jakie czynniki w świecie zewnętrznym blokują Cię, według Ciebie, najbardziej?

* Co jest przyczyną Twoich zahamowań w działaniu? Czego się obawiasz najbardziej?

ĆWICZENIE 3.

Jeśli świadomie nie potrafisz znaleźć źródła swoich blokad, porażek, posłuż się techniką niedokończonych zdań. Wypisz swój niezrealizowany cel lub to, co uważasz za osobistą porażkę.

TO BYŁO DLA MNIE WAŻNE:

……………………………………………………………………………………….

……………………………………………………………………………………….

Nie udało mi się bo ………………………………………………………

Nie udało mi się bo ………………………………………………………

Nie udało mi się, bo ……………………………………………………….

I wypisz sześć powodów, które według Ciebie przyczyniły się do niepowodzenia w realizacji.

Technikę niedokończonych zdań można zastosować do odszukiwania ograniczających przekonań w poszczególnych sferach życia. Arkusz, oraz opis metody znajdziesz w „Sposoby na podświadomość” na http://www.strefaumyslu.pl

Nie opisuję jej tutaj ze względu na to, że jest ona zbyt rozbudowana.

WYPARTE WZORCE

Często u podłoża życiowych problemów leżą głęboko ukryte wzorce, których nie można odkryć poprzez świadomą analizę i logiczne poszukiwanie przyczyn.

Są to programy stworzone w dzieciństwie, lub zakorzenione w podświadomości poprzez długotrwałe zmaganie się z sytuacjami, które wzbudzają w nas trudne emocje takie jak lęk, złość, strach, przerażenie, poczucie zagrożenia, bezsilność, lub też ciężkie emocje, np. poczucie winy i wstydu wzmacniane i stłumione poprzez mechanizm wyparcia ze świadomości.

Za każdym razem, kiedy nie radzimy sobie z traumatyczną sytuacją, niezależnie od tego, w jakim momencie życia zaistniała, mamy do czynienia z uruchamianiem mechanizmów obronnych i podświadomą projekcją na świat zewnętrzny.

Wszyscy mamy tendencję do odcinania się od wspomnień wywołujących w nas emocje, z którymi nie umiemy sobie poradzić. Spychamy je w mroki umysłu, zapominamy, wymazujemy z pamięci, zaprzeczamy ich istnieniu, racjonalizujemy bądź negujemy. Jest to zjawisko jak najbardziej naturalne, jednak istotą naszego Ja jest proces zmiany mający na celu umożliwiać nam wewnętrzny wzrost, pokonywanie barier, przeszkód, ograniczeń i podążanie ścieżką własnego rozwoju.
W rzeczywistości nie tyle pokonywanie trudności i borykanie się z problemami jest dla nas męczące i uciążliwe, ale zaprzeczanie istnieniu problemów, negowanie, wypieranie ich ze świadomości, wewnętrzna walka, którą toczymy w lęku przed postrzeganiem tego, z czym nie chcemy się mierzyć. Dzięki naturalnemu prawu rozwoju i zmiany życie umożliwia nam wciąż nowe szanse na dostrzeżenie naszych wewnętrznych problemów i zapanowanie nad nimi. To co jawi się jako problem, zmartwienie, co wzbudza w nas niechęć, jest kolejną okazją do przyjrzenia się sobie i oczyszczenia z tego, co zbędne, zrzucenia mentalnych kajdan i odrodzenia.

TECHNIKA 3.

UTAJONE KORZYŚCI

Wbrew pozorom, każda sytuacja, w której uczestniczymy przynosi nam jakieś podświadome korzyści i to właśnie one sprawiają, że tak uporczywie trzymamy się starych nawyków.

Ponieważ nawet jeśli szukamy odpowiedzi zadając sobie pytanie – dlaczego akurat mnie się to przytrafia? Dlaczego nie mam pieniędzy, dlaczego nie mogę znaleźć idealnego partnera, dlaczego spotykam ludzi, którzy mnie wykorzystują, ranią, zdradzają, dlaczego jestem chora, cierpię niewygodę itp.

Każdy z nas ma swoje „dlaczego”, które powtarza jak mantrę.

Prawdopodobnie wszyscy codziennie otrzymujemy odpowiedzi na swoje dlaczego, ale znikomy procent z nas potrafi je odczytać. Istnieje jeszcze jeden aspekt tego zagadnienia. Pytanie – dlaczego – często prowadzi nas do nikąd. Może w takim razie należy zadać sobie pytanie – jaki mam pożytek z tego, że mi się to przytrafia? Np. jeśli uskarżam się na zły stan zdrowia, powiedzmy – problemy z nadwagą czy jest sens zadawać sobie pytanie – dlaczego jestem otyła?( Dlaczego nie mogę być szczupła? Dlaczego nie mogę wyglądać tak jak inne dziewczyny? ) prawdopodobnie otrzymam bardzo logiczną odpowiedź – bo za dużo jem, bo jem niezdrowo, bo za mało ćwiczę, bo mam budowę ciała po ojcu/ mamie/ babci/, bo nie lubię siebie itp.

Jednak jeśli zależy nam na odszukaniu prawdziwej przyczyny problemu, pytanie powinno brzmieć – jaką mam korzyść z tego, że jestem otyła? (Jaki mam pożytek z tego, że nie mam pieniędzy? Jaki mam pożytek z tego, że jestem samotny?) Oczywiście większość z nas może się oburzyć – jaki można mieć pożytek z choroby, biedy, innych problemów?

Musisz wiedzieć, że w życiu wbrew pozorom nie ma nic, co byłoby nieprzydatne i przypadkowe. Sprawy zbędne odchodzą od nas same, opuszczają nas (chyba, że bardzo się upieramy i zatrzymujemy je nie mogąc się z nimi rozstać), tworząc miejsce na nowe, lepsze, ponieważ taka jest natura naszego życia, zaś nas otacza dokładnie to co ma nam umożliwiać nasz rozwój, zmianę, pokonywanie własnych ograniczeń i oczyszczanie się.

Jeśli coś zdarza się w Twoim życiu nadzwyczaj często – przyjrzyj się temu, ponieważ jest to lekcja, której jeszcze nie przerobiłeś.

ĆWICZENIE 5.

Arkusz podświadomych korzyści

Poniżej znajdziesz przykładowy arkusz niedokończonych pytań, z którego możesz skorzystać wykonując to ćwiczenie.

Ja (Twoje imię)………………………..….mam korzyść z:

(wpisujemy sytuację) …………………………………………………………………

ponieważ………………………………………………………………………………………..

(Cały arkusz znajdziesz wksiążce „Sposoby na podświadomość”)

TECHNIKA 5.

PYTANIE PRZED SNEM

Pytanie przed snem to technika stosowana w wielu propozycjach pracy z umysłem. (W metodzie samokontroli umysłu Silvy podobną do niej jest technika szklanki wody.)

W rzeczywistości polega na zaktywizowaniu podświadomości i wykorzystaniu ukrytych w niej zasobów informacji w naturalnym dla człowieka momencie wyciszenia umysłu – tuż przed snem.

Ponieważ podświadomość jest najbardziej aktywna podczas snu i w fazie zasypiania, kiedy umysł przechodzi ze stanu Beta w stan Alfa, możemy wtedy skutecznie z nią pracować.

Jeśli zadajesz pytanie przed snem poświęć też po przebudzeniu chwilę czasu na zapisanie tego co zapamiętałeś. Potraktuj to, jakbyś pytał o radę przyjaciela. Jeśli dyskutujesz o czymś z drugą osobą słuchasz tego, co ma do powiedzenia. Większość z nas jest nauczona słuchać innych i kompletnie ignorować siebie. Jeśli zechcesz zadać pytanie przed snem, ale zignorujesz informacje, które otrzymasz od podświadomości, ta technika nie przyniesie rezultatów.

Zadając pytanie przed snem możemy spodziewać się odpowiedzi w czasie snu lub po przebudzeniu. Jeśli odpowiedź nie nadejdzie od razu, nie przejmuj się. Być może otrzymałeś odpowiedź, ale nie umiesz jej odczytać.

Można powtarzać pytanie przed snem przez tydzień (oczywiście tylko wtedy kiedy odpowiedź nie nadchodzi) zapisując zapamiętane sny, po tym czasie przeanalizować je pod względem dominujących motywów, przedmiotów, sytuacji, zdarzeń, znaczeń, odczuć i postaci.

Nie warto szukać odpowiedzi w sennikach, ponieważ senniki bazują na indywidualnych interpretacjach uzależnionych od wychowania, norm społecznych, przekazów, kultury, narodowości, wieku, pochodzenia, wierzeń, historii rodzinnych, przeżyć, odczuć, wiedzy i własnych predyspozycji.

To co dla kogoś jest symbolem nieszczęścia dla innego może oznaczać dostatek, jeszcze inny zinterpretuje to samo jako zwiastun zmiany. Wystarczy przejrzeć senniki porównując poszczególne interpretacje dotyczące np. pieniędzy i zwierząt – znajdziesz tam wszystkie możliwe tłumaczenia. Inaczej będzie interpretować pojawiającego się we śnie dużego psa osoba, która została pogryziona przez psa, a inaczej miłośnik psów, inny też będzie kontekst takiego snu, inne odczucia.

Nie zaglądaj więc do senników, nie bazuj na interpretacjach innych ludzi. Wystarczy, że będziesz chciał zrozumieć odpowiedź, poznać własne znaczenia swoich snów – odpowiedź na pewno przyjdzie.

Możesz wykonać to ćwiczenie posługując się arkuszem podzielonym na dwie kolumny – w pierwszej zapisujesz sen i to co najbardziej zapadło ci w pamięci. W drugiej kolumnie dopisujesz skojarzenia i myśli dotyczące snu, które pojawią się w ciągu dnia. Nie bój się swoich odpowiedzi, nie ignoruj tego, co przyjdzie Ci na myśl. Podobnie jak przy technice niedokończonych zdań – nie analizuj nieustannie każdego słowa, które zapiszesz. Wyłącz swojego wewnętrznego krytyka, pozwalając sobie uwolnić umysł.

Interpretację snów można zastosować także w celu głębszego poznania osobowości. Już nie w konkretnym poszukiwaniu odpowiedzi, ale potraktować to jako niesamowitą podróż w głąb swojej niezbadanej natury. Ważne jest zapisywanie snów, ponieważ ludzka pamięć jest zawodna. Nie jesteśmy w stanie zapamiętać każdego przeżytego snu, ale każdy niesie w sobie ważną symbolikę.

Często podświadomość we śnie przetwarza to, co przeżywamy w życiu codziennym – wyolbrzymiając sprawy, z którymi się zmagamy po to, by nam pomóc i ukazać je w innym niż postrzeganym świadomie, aspekcie.

Wielu ludzi skarży się na problemy z zasypianiem lub zapamiętywaniem snów, często spotykam też ludzi, którzy twierdzą, że nic im się nie śni. Co w takim przypadku? Każdy rodzaj problemów dotyczących snu i zasypiania jest odbiciem naszego stanu umysłu, niezależnie czy jest to przemęczenie, czy natłok myśli nie pozwalający wyciszyć się, napięcie, stres. Może to być lęk przed konfrontacją z własnym wnętrzem jeśli ktoś ma tendencję do spychania w niepamięć emocji, z którymi nie potrafi sobie poradzić na poziomie świadomym.

Prawdą jest, że co noc przebywamy w różnych fazach snu, w tym tzw. fazie marzeń sennych, a więc śnimy. Jeśli ktoś twierdzi, że nic mu się nie śni, po prostu blokuje dostęp świadomego umysłu do wspomnienia snu.

Praca ze snem w takim wypadku będzie przebiegać stopniowo, a pierwszym krokiem w kierunku świadomego śnienia jest wola zapamiętania marzeń sennych, pokonanie lęku przed kontaktem z podświadomością. Wola zmiany, dokonania czegoś niesie w sobie ogromny ładunek energetyczny. Jeśli czegoś pragniemy możemy zdziałać cuda. Jeśli zechcesz zapamiętać swoje sny, Twój umysł dostosuje się do Twoje prośby i zaczniesz budzić się ze wspomnieniem snu. Warto dziękować swojej podświadomości zaraz po przebudzeniu za każdą zmianę, olśnienie, których doświadczasz.

ĆWICZENIE 7.

Wypełnij arkusz zaraz po przebudzeniu.

Moje pytanie do podświadomości

…………………………………………………………………………………………………………………………..

Zapis snu

………………………………………………………………………………………………………………………………

………………………………………………………………………………………………………………………………

……………………………………………………………………………………………………………………………..

……………………………………………………………………………………………………………………………..

Symbole we śnie

Miejsce we śnie

Kolory snu

Ludzie w moim śnie

Emocje

Klimat snu

Moje spostrzeżenia

Odpowiedź dla mnie

…..

Fragment ten pochodzi z e-booka „Sposoby na podświadomość”, autorstwa Pauli Świątek
(doradca osobowości, doradca zawodowy, praktyk NLP w biznesie)
więcej na ten temat:  www.strefaumyslu.pl

Zobacz także

• Podświadomość – kluczem do bogactwa

• Jak zachęcić podświadomość do współpracy

• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.

• NLP – jak jesteś zaprogramowany?

• 10 zasad NLP

Miłość, seks i medytacja

24 Czwartek Gru 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 23 Komentarze

Tagi

bunt, kwiat, Medytacja, miłość, osho, oświecenie, psychologia ezoteryki, seks, umysł, wolność, Świadomość

Umysł jest przebiegły. Mówi: “Wiemy czym jest miłość. Nie wiemy tylko czym jest boska miłość.” Ale my nawet nie znamy miłości. Jest to jedna z najbardziej nieznanych kwestii. Zbyt wiele się o niej mówi, nigdy się jej nie przeżywa. Jest to gierka umysłu. Mówimy o tym, czym nie potrafimy żyć.

Literatura, muzyka, poezja, taniec, wszystko kręci się wokół miłości. Gdyby miłość naprawdę istniała, nie mówilibyśmy o niej aż tyle. Nasze nadmierne gadanie o miłości ukazuje, że miłość nie istnieje. Mówienie o czymś, czego nie ma, jest substytutem. Mówiąc, poprzez język, poprzez symbole, poprzez sztukę, stwarzamy iluzję, że to jest. Kto nigdy nie poznał miłości, może napisać lepszy wiersz niż ten, kto poznał miłość, ponieważ jego próżnia jest głębsza. Musi zostać zapełniona. Coś musi zastąpić miłość.

Lepiej jest najpierw zrozumieć czym jest miłość, bo kiedy pytasz o boską miłość, w domyśle jest, że miłość jest znana. Ale miłość nie jest znana. To, co jest znane jako miłość, to coś innego. Ten fałsz trzeba poznać zanim podjęte zostaną kroki ku rzeczywistemu, prawdziwemu.

To, co znamy jako miłość, to jedynie zadurzenie. Zaczynasz kogoś kochać. Jeśli ten ktoś stanie się całkowicie twój, miłość szybko umrze; ale jeśli będą bariery, jeśli nie będziesz mógł posiadać kogoś, kogo kochasz, ta miłość stanie się intensywna. Im więcej barier, tym bardziej intensywnie będzie odczuwana ta miłość. Jeśli niemożliwe jest zdobycie ukochanej czy ukochanego, miłość staje się wieczna; ale jeśli z łatwością zdobędziesz swego ukochanego, miłość szybko umiera.

Kiedy próbujesz coś dostać i nie możesz tego dostać, nasila się twoje poczucie chęci zdobycia. Im więcej jest przeszkód, tym bardziej twoje ego odczuwa, że konieczne jest zrobienie czegoś. Staje się to problemem dla ego. Im bardziej ci odmawiają, tym bardziej napięty się stajesz – i tym bardziej zadurzony. To napięcie nazywasz miłością. To dlatego kiedy kończy się miodowy miesiąc, miłość już jest stara. Nawet wcześniej. To, co znałeś jako miłość, nie było miłością. Było to jedynie zadurzenie ego, napięcie ego – zmagania, konflikt.

Dawne społeczności ludzkie były bardzo przebiegłe. Opracowały metody umożliwiające trwanie miłości. Jeśli mężczyzna przez dłuższy czas nie może spotykać się ze swoją żoną, powstanie zadurzenie, powstanie napięcie. Wtedy taki mężczyzna może przez całe życie pozostawać z jedną żoną.

Ale teraz na Zachodzie małżeństwo nie może już istnieć. Nie chodzi o to, że umysł Zachodu jest bardziej seksualny. To zadurzenie nie może się kumulować. Seks jest tak łatwo dostępny, że małżeństwo nie może istnieć. Miłość też nie może istnieć wobec takiej wolności. Jeśli społeczeństwo jest całkowicie wolne seksualnie, dopiero wtedy seks może istnieć.

Znudzenie jest drugą stroną zadurzenia. Jeśli kogoś kochasz i nie zdobywasz tej ukochanej osoby, zadurzenie pogłębia się; ale jeśli ją zdobywasz, zaczynasz czuć się znudzony, znużony. Wiele jest dualizmów: zadurzenie-znudzenie, miłość-nienawiść, przyciąganie-odpychanie. W zadurzeniu odczuwasz przyciąganie, miłość, a w znudzeniu odczuwasz odpychanie, nienawiść.

Żadne przyciąganie nie może być naprawdę miłością, bo musi pojawić się odpychanie. W naturze życia jest pojawienie się tej drugiej strony. Jeśli nie chcesz, aby pojawiła się ta druga strona, musisz stworzyć bariery, które sprawią, że zadurzenie nigdy się nie skończy, musisz stworzyć codzienne napięcia. Wtedy zadurzenie trwa. Jest to powód istnienia całego antycznego systemu tworzenia barier dla miłości.

Ale wkrótce nie będzie to możliwe. Wtedy umrze małżeństwo, i umrze miłość. Zejdzie głęboko w tło. Pozostanie tylko seks. Ale seks nie może istnieć sam w sobie, staje się zbyt mechaniczny. Nietzsche stwierdził, że Bóg nie żyje. Tak naprawdę w tym stuleciu martwy będzie seks. Nie mówię, że ludzie będą nieseksualni. Będą seksualni, ale przeminie nadmierny nacisk kładziony na seks. Seks stanie się czymś zwyczajnym, jak wszystko inne, jak oddawanie moczu, jedzenie, czy cokolwiek innego. Nie będzie miał głębszych treści. Musi stać się bezznaczeniowy, tylko dlatego, że stworzono dla niego bariery.

To, co nazywasz miłością, nie jest miłością. Jest to jedynie seks odłożony na później. Co więc jest miłością? Miłość w ogóle nie ma nic wspólnego z seksem. Seks może się w niej pojawić, może się nie pojawić, ale nie jest ona w ogóle związana z seksem. Jest czymś zupełnie innym.

Dla mnie miłość jest skutkiem ubocznym umysłu medytującego. Nie jest związana z seksem, jest związana z dhyana, z medytacją. Im bardziej jesteś w ciszy, tym swobodniej czujesz się z samym sobą, tym bardziej czujesz się spełniony, i tym bardziej pojawiać się będzie pewien nowy wyraz twojego istnienia. Zaczniesz kochać. Nie kogoś konkretnego. Może to nastąpić w odniesieniu do kogoś konkretnego, ale jest to inna kwestia. Zaczniesz kochać. To kochanie staje się twoim sposobem istnienia. Nigdy nie może zamienić się w odpychanie, ponieważ nie jest przyciąganiem.

Musisz wyraźnie pojąć to rozróżnienie. Zwykle, gdy w kimś się zakochujesz, faktycznym uczuciem jest chęć uzyskania miłości od tej osoby. Miłość nie płynie od ciebie do tego człowieka. Raczej jest oczekiwaniem, że miłość przyjdzie od niego do ciebie. To dlatego miłość staje się władcza. Posiadasz kogoś na własność, abyś mógł coś od niego wydobyć. Ale miłość, o której mówię, ani nie jest władcza, ani nie ma żadnych oczekiwań. Po prostu tak się zachowujesz. Stałeś się tak wyciszony, tak kochający, że twoja cisza sięga teraz innych ludzi.

Gdy jesteś w złości, twoja złość zmierza do innych ludzi. Gdy nienawidzisz, twoja nienawiść zmierza do innych ludzi. Gdy jesteś w miłości, czujesz, że twoja miłość zmierza do innych ludzi, ale nie można na tobie polegać. W jednej chwili jest miłość, a w następnej chwili jest nienawiść. Nienawiść nie jest przeciwieństwem miłości, jest jej nieodłączną częścią, jest ciągłością.

Jeśli kogoś kochasz, musisz go nienawidzieć. Może nie masz dość odwagi, aby do tego się przyznać, ale będziesz go nienawidzieć. Kochankowie zawsze są w konflikcie gdy są razem. Kiedy nie są razem, mogą śpiewać sobie pieśni miłości, a kiedy są razem, zawsze walczą ze sobą. Nie mogą żyć w samotności, i nie mogą żyć razem. Kiedy nie ma tej drugiej osoby, powstaje zadurzenie, tych dwoje ludzi znowu czuje do siebie miłość. Ale kiedy ta druga osoba jest obecna, zadurzenie odchodzi i znów pojawia się nienawiść.

Miłość, o której mówię, oznacza, że stałeś się tak wyciszony, że teraz nie ma ani złości, ani przyciągania, ani odpychania. A naprawdę, nie ma teraz miłości i nie ma nienawiści. W ogóle nie jesteś zorientowany na drugiego człowieka. Ta druga osoba zniknęła, jesteś sam ze sobą. W tym uczuciu samotności miłość przychodzi do ciebie jako aromat.

Domaganie się miłości od innego człowieka zawsze jest brzydkie. Uzależnienie od kogoś, żądanie czegoś od kogoś, zawsze tworzy niewolę, cierpienie, konflikt. Człowiek powinien być samowystarczalny. To, co rozumiem przez medytację, jest takim stanem istnienia, w którym człowiek jest samowystarczalny. Stałeś się kręgiem, sam w sobie. Mandala jest dopełniona.

Usiłujesz dopełnić mandali innymi ludźmi: mężczyzna kobietą, kobieta mężczyzną. W pewnych chwilach te linie się spotykają, ale tuż przed spotkaniem zaczynają się rozdzielać. Dopiero kiedy staniesz się pełnym kręgiem – całym, samowystarczalnym – miłość zaczyna w tobie rozkwitać. Wtedy kochasz wszystko, co się znajdzie w pobliżu ciebie. Nie jest to żadne działanie, nie jest to coś, co robisz. Samo twoje istnienie, sama twoja obecność, jest miłością. Miłość przez ciebie przepływa.

Jeśli zapytasz kogoś, kto dostąpił tego stanu: “Czy mnie kochasz?” trudno będzie mu odpowiedzieć. Nie może powiedzieć: “Kocham cię”, ponieważ z jego strony nie jest żadne działanie, nie jest to aktywność. I nie może powiedzieć: “Nie kocham cię”, ponieważ kocha. Tak naprawdę, jest miłością.

Ta miłość przychodzi dopiero z tą wolnością, o której mówię. Wolność jest odczuciem, które masz ty, a miłość jest odczuciem, które inni ludzie mają o tobie. Kiedy medytacja zdarza się wewnątrz, czujesz się zupełnie wolny. Ta wolność jest odczuciem wewnętrznym, inni ludzie nie mogą jej odczuć.

Czasem twoje zachowanie może stwarzać trudności dla innych ludzi, bo nie mogą oni sobie wyobrazić tego, co się w tobie stało. W pewnej mierze będziesz dla nich kłopotem, niewygodą, bo nie można przewidywać twoich działań. Teraz nic o tobie nie będzie wiadome. Co teraz zrobisz? Co powiesz? Nikt nie wie. Wszyscy wokoło odczuwają pewien dyskomfort. Nie mogą czuć się z tobą swobodnie, ponieważ możesz coś zrobić – nie jesteś martwy.

Nie mogą odczuć twojej wolności, ponieważ nie zaznali czegokolwiek, co byłoby temu podobne. Nawet się temu nie przyglądali, nawet tego nie szukali. Są tak bardzo w niewoli, że nawet nie potrafią sobie wyobrazić czym jest wolność. Są uwięzieni w klatkach, nie znają otwartej przestrzeni, dlatego nawet jeśli będziesz im mówił o otwartej przestrzeni, nie można im tego przekazać. Ale mogą odczuć twoją miłość, bo domagają się miłości. Nawet w swoich klatkach, w niewoli, szukają miłości. Stworzyli całą tą niewolę, niewolę z ludźmi, niewolę z przedmiotami, tylko dlatego, że poszukują miłości.

Dlatego zawsze wtedy, gdy ktoś zdarzy się być wolny, odczuwana jest jego miłość. Ale ty odczujesz tę miłość jako współczucie, nie jako miłość, bo nie będzie w niej ekscytacji. Będzie ona bardzo rozcieńczona, bez gorąca, bez ciepła. Nie ma w niej ekscytacji. Ona jest, to wszystko. Ekscytacja przychodzi i odchodzi, nie może być stała, gdyby więc była ekscytacja w miłości Buddy, Budda znów musiałby wejść w nienawiść. Dlatego nie będzie ekscytacji. Nie będzie szczytów, i nie będzie też dolin. Miłość po prostu jest. Poczujesz ją jako karuna, współczucie.

Wolności nie można odczuć z zewnątrz, tylko miłość można odczuć. A i to tylko jako współczucie. Jest to jedno z najtrudniejszych zjawisk w historii ludzkości. Wolność człowieka oświeconego stwarza niewygody, a jego miłość jest współczuciem. To dlatego społeczeństwo zawsze ma podzielone zdania na temat takich ludzi.

Są ludzie, którzy odczuwają tylko niewygodę, jaką Chrystus stwarza. Są to ludzie, którzy są dobrze usytuowani. Nie potrzeba im współczucia. Myślą, że mają miłość, zdrowie, bogactwo, szacunek, wszystko. Pojawia się Chrystus i to, co “mają”, występuje przeciwko niemu, ponieważ on stwarza dla nich niewygody, a to, czego “nie mają”, jest po jego stronie, ponieważ odczuwają jego współczucie. Potrzebują miłości. Nikt ich nie kochał, a ten człowiek ich kocha. Nie odczują niewygody Chrystusa, gdyż niczego nie muszą się bać, nie mają nic do stracenia.

Kiedy Chrystus umiera, każdy odczuwa jego współczucie, bo teraz nie ma niewygody. Nawet ci dobrze sytuowani czują swobodę, będą go wielbić. Ale kiedy żyje, jest buntownikiem. A jest buntownikiem, ponieważ jest wolny.

Nie jest buntownikiem dlatego, że coś jest niewłaściwego w społeczeństwie. Taka buntowniczość jest jedynie polityczna. Jeśli zmienia się społeczeństwo, ten, kto był buntowniczy, staje się ortodoksyjny. Tak stało się w roku 1917. Sami rewolucjoniści stali się jedną z najbardziej antyrewolucyjnych klik w świecie. Gdy ludzie w rodzaju Stalina czy Mao dochodzą do władzy, stają się najbardziej antyrewolucyjnymi przywódcami, jacy są możliwi, bo tak naprawdę nie są buntowniczy. Buntują się tylko przeciw pewnej sytuacji. Gdy ta sytuacja zostanie zburzona, staną się tacy sami jak ci, z którymi walczyli i których chcieli zniszczyć.

Ale Chrystus zawsze jest buntowniczy. Żadna sytuacja nie wygasi jego buntowniczości, bo jego buntowniczość nie jest skierowana przeciw nikomu. Jest dlatego, że jego świadomość jest wolna. Gdziekolwiek poczuje jakąś barierę, poczuje buntowniczość. Ta buntowniczość jest jego duchem. Jeśli więc przybyłby dziś Jezus, chrześcijanie nie czuliby się z nim swobodnie. Są teraz częścią establishmentu, ustabilizowali się. Jeśli Jezus znowu wyjdzie na targowisko, zniszczy wszystko, co mają. Watykan, Kościół, nie są możliwe przy Jezusie. Tylko bez Jezusa są możliwe.

Każdy nauczyciel, który dostąpił oświecenia, jest buntowniczy, ale tradycja, która zajmuje się nim, nigdy nie jest buntownicza. Nie zajmuje się jego buntowniczością, jego wolnością, a tylko jego współczuciem, jego miłością. Ale wtedy traci to moc. Miłość nie może istnieć bez wolności, bez buntowniczości.

Nie możesz być tak kochający jak Budda, dopóki nie będziesz tak wolny jak on. Mnich buddyjski tylko usiłuje być współczujący. To współczucie jest bezsilne, ponieważ nie ma wolności. Wolność jest źródłem. Mahavir jest współczujący, ale mnich jainów w ogóle nie ma współczucia. On jedynie działa bez przemocy i ze współczuciem, tak naprawdę nie jest współczujący. Jest przebiegły. Nawet w swym współczuciu, w swym okazywaniu go, jest przebiegły. Nie ma współczucia, ponieważ nie ma wolności.

Zawsze, gdy w świadomości człowieka zdarza się wolność, od wewnątrz odczuwana jest wolność, a z zewnątrz odczuwana jest miłość. Ta miłość, to współczucie, jest brakiem i miłości i nienawiści. Pełny dualizm jest nieobecny, nie ma ani przyciągania, ani odpychania.

Dlatego przy takim człowieku, który jest wolny i kochający, od ciebie zależy czy przyjmiesz jego miłość czy nie. Nie zależy ode mnie, ile miłości mogę ci dać. Zależy to od tego ile miłości możesz przyjąć. Zwykle miłość zależna jest od osoby, która ją daje. Może dać miłość, może jej nie dać. A miłość, o której mówię, nie zależy od dającego. Jest on całkowicie otwarty i daje w każdej chwili. Nawet kiedy nikogo nie ma, ta miłość płynie.

Przypomina ona kwiat na pustyni. Nikt może nie wiedzieć, że zakwitł i emanuje aromatem, a on nim emanuje. Nikomu go nie daje, jest on po prostu wydzielany. Kwiat zakwitł, stąd jest aromat. To, czy ktoś tam przechodzi, czy nie, nie ma znaczenia. Jeśli ktoś przechodzi i jest wrażliwy, może go przyjąć. Ale jeśli jest zupełnie martwy, niewrażliwy, może nawet nie być świadomy tego, że ten kwiat tam jest.

Kiedy jest miłość, od ciebie zależy czy ją przyjmiesz, czy nie. Tylko, gdy nie ma miłości, ten ktoś może ci ją dać albo może ci jej odmówić. Dla miłości, dla współczucia, nie ma podziału na boskie i nie-boskie. Miłość jest boska. Bóg jest miłością.

Osho, Psychologia ezoteryki
– na prośbę Arcana 😉

Zobacz też

  • Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów

  • Miłość to inne słowo na wolność
  • Czy szczęście da się “osiągnąć”? Przywiązania.

  • Pokój żyje w nas – cytaty, Maha Ghosanada

  • Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

  • Życie to jedyna religia

Czy jesteś uważny?

08 Czwartek Paźdź 2009

Posted by ME in Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

filtry, obiektywność, spostrzegawczość, subiektywność, umysł, uważność, Świadomość

uwaznosc
Czy chcesz przekonać się jaki masz poziom uważności ? 🙂
Możesz to zrobić za pomocą tego oto, prostego i zabawnego teściku.
Zapraszam do wykonania próby!

Wykonaj test:

Ile podań wykona zespół białych?

Oglądnąłeś/łaś? 🙂

To jak działa mechanizm uwagi oraz filtrowania informacji w naszym umyśle, było od zawsze jednym z najbardziej fascynujących pytań jakie sobie zadawałam. Czy widzimy całość obrazka, czy tylko to na czym się skupiamy? Jak to się przekłada na życie codzienne, na naukę, na relacje między ludzkie. Co naprawdę widzimy? To co chcemy widzieć, czy to co istnieje naprawdę?

Przytaczany jest często przypadek gdy kilkunastu świadków tego samego wypadku opisało go w taki sposób, że różnice sięgały  85% . Powstaje pytanie co zatem naprawdę widzieli?

To samo odnosi się do naszego życia.
Gdy skupiamy się za bardzo na jego jednym aspekcie, przestajemy widzieć szerszy obrazek.  Tracimy okazje do tego by je wzbogacić i poszerzyć nasze perspektywy.

Teraz – umieść w umyśle obrazy niedostatku i cierpienia, a przestanie on zauważać wszelkie okazje i możliwości, które mogłyby poprawić Twoją sytuację. Z drugiej strony – ustaw go na sukces, a na pewno dostrzeżesz mnóstwo możliwości jego osiągnięcia.  Wojciech Diechtiar

Myślisz że już wiesz o co chodzi? 🙂

Spróbuj jeszcze raz…

Kto zabił lorda? Czy umiesz to zgadnąć?

Zenforest
(dzięki inspiracji Wojtka Diechtiara, z bloga http://tajemnica.wordpress.com/ )

Zobacz także:

• Dzień Uwagi

• Wyostrz swoją uwagę

• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?

• Spogladaj głębiej…

• Dotykając natury umysłu.

• Wyprawa do serca ciszy.

Jak zachęcić podświadomość do współpracy

04 Niedziela Paźdź 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 26 Komentarzy

Tagi

mechanizmy działania podświadomości, nawyki, odreagowanie, podświadomość, przepracowanie wzorca, reagowanie, tepperwein, twórczy umysł, umysł, wzorce, Świadomość

przebudzenie4
…czyli odrobina auto-treningu 😉

Podświadomość nie posiada zdolności logicznego myślenia, właściwej analitycznemu rozumowi, ale
zgromadziwszy w sobie przeróżne wrażenia i doświadczenia, dysponuje systemem reakcji, któremu trudno odmówić logiki. Poza tym wszystko, co jej przesyłamy, bierze dosłownie. Dlatego nie ma własnego zdania na temat tego, co się aktualnie dzieje lub tego, co się zdarzyło. Dla podświadomości najważniejsze jest zawsze – wrażenie. Ponieważ polega na zapamiętanych wrażeniach i doświadczeniach bardzo często opiera się argumentom naszej logiki.

Jeśli będziesz próbował przekonać podświadomość za pomocą racjonalnych argumentów, może się zdarzyć, że odmówi współpracy, obstając przy swoim punkcie widzenia. Dlatego ważne jest, abyś nie traktował swej podświadomości jak niewolnika i nie zmuszał do współpracy za pomocą coraz to innych sugestii. Postaraj się przekonać ją o sensie i pożytku płynącym ze współdziałania przy danym przedsięwzięciu.

Przedstaw jej swoje pragnienia w sposób najbardziej przejrzysty i zrozumiały, opisz skutki, jakie dla was „obojga” będzie miało powodzenie sprawy.
Podświadomość szczególnie łatwo ulega magii słowa: mówionego, pisanego czy drukowanego. Jeśli chcesz ją przekonać, że twoje życzenia są szczególnie pilne, napisz jej na kartce afirmację, w której opiszesz jak ma wyglądać pożądana przez ciebie sytuacja.

Popracuj nad tekstem, a kiedy uznasz, że jest dostatecznie dokładny i zrozumiały, odczytaj go głośno i wyraźnie. Na podświadomości zrobi to wrażenie. Tylko wtedy, gdy całkowicie i bez zastrzeżeń zaakceptuje twoje życzenie, będziesz mógł odnieść sukces. Dlatego postaraj się przeciągnąć na swoją stronę, uczyń z niej swego przyjaciela.

Oczywiście jeżeli chcesz, aby cel został spełniony, musisz mieć absolutną pewność, że jest to twoim pragnieniem, musisz wprost „palić się” do jego urzeczywistnienia na płaszczyźnie fizycznej. Jeśli pragniesz tylko „trochę”, jedynie „połową serca”, nic z tego nie będzie, taka motywacja nie wystarczy. Musisz pragnąć z całej duszy i wszystkimi siłami dążyć do celu. Wszelkie wątpliwości z twojej strony, wahania, brak pewności podświadomość natychmiast zarejestruje, a to osłabi jej chęć do współpracy.

Jeśli zyskałeś w swej podświadomości oddanego pomocnika, nie zapomnij obdarzyć ją pochwałą czy wręczyć nagrodę. Nagrodą dla twej podświadomości może być wyjątkowo dobra kolacja, jakiś zakup, pójście do kina. Twój podświadomy umysł zapamięta tę entuzjastyczną reakcją, czy to wyrażoną w duchu, czy na płaszczyźnie rzeczywistej.

Dlatego nie szczędź mu pochwalnych słów, w wyobraźni możesz go nawet odznaczyć medalem „za wybitne zasługi”. Wierz mi, te drobne gesty zwrócą ci się z nawiązką, bo zaowocują jeszcze lepszą współpracą w przyszłości. Jeśli więc masz powód do okazania wdzięczności, okaż ją mówiąc: „Dziękuję ci, zrobiłeś to cudownie! To było wspaniałe!”

Znajdź swój sygnał wyzwalający

Zapewne wiesz z doświadczenia, że te same czynności, często powtarzane, po pewnym czasie stają się nawykiem, działaniem automatycznym. Ta sama zasada dotyczy twojej współpracy z podświadomością.

Jeśli wprowadzając się w stan odprężenia i nawiązując kontakt z podświadomością będziesz zawsze używał tych samych rytualnych zachowań, to z biegiem czasu wytworzysz pewien odruch, który przyspieszy twe wejście na twórczy poziom umysłu oraz znacznie szybciej połączy cię z twym wewnętrznym pomocnikiem. Podświadomość bowiem bardzo lubi wszelkie rytuały i łatwo się do nich przyzwyczaja.

Dlatego kiedy wprowadzasz się w stan odprężenia, najlepiej posługuj się zawsze tą samą metodą, przekonasz się wówczas, że po jakimś czasie wystarczy gest, a osiągniesz poziom całkowitego rozluźnienia.
Nie powinieneś, naturalnie, owego gestu czy „sygnału” używać (przypadkowo czy przez nieuwagę) przy innych codziennych czynnościach, gdyż w trakcie wykonywania swojej pracy mógłbyś nagle odczuć nieprzepartą chęć położenia się i pomedytowania.

Abyś dokładnie zrozumiał, o jakie sygnały czy też gesty chodzi, przedstawiam ci trzy „mechanizmy wyzwalające”:
1. Powtórz trzy razy głośno dwie sylaby ki – ai.
2. Złóż razem kciuk, palec wskazujący i środkowy.
3. Przyłóż palec do miejsca między oczami i koncentruj się, licząc od trzech do jednego.
Im szybciej twoja podświadomość pozna i zapamięta twój sygnał albo mechanizm wyzwalający, tym łatwiej ci będzie osiągać stan pełnego rozluźnienia. Jeśli więc zdecydowałeś się na jakiś określony „wyzwalacz”, trzymaj się go i nie zmieniaj, w przeciwnym przypadku
osłabiłbyś skuteczność jego działania.

Dopóki nie nabrałeś wprawy w kontaktowaniu się ze swoją podświadomością, powinieneś zawsze przed podjęciem kontaktu wprowadzić się w stan głębokiego relaksu, aby inne sprawy nie odwróciły przypadkiem uwagi twego „sekretnego przyjaciela”.
Kiedy jednak podświadomość przyzwyczai się do „waszego” sygnału, będzie reagować od razu i nawiążesz z nią kontakt bez żadnych wstępów, to znaczy bez wchodzenia w stan rozluźnienia.

Ćwiczenie 5: nawiązywanie kontaktu z podświadomością

1. Posługując się preferowaną przez siebie metodą osiągania odprężenia i wejdź na poziom twórczego stanu umysłu
2. Zwróć się w życzliwych słowach do swojej podświadomości, daj jej odczuć, że ma w tobie przyjaciela.
3. Zapytaj, jak masz ją nazywać. Poproś żeby ci pokazała, jak wygląda.
(Wszystko co komunikuje Ci podświadomość jest zwykle bardzo subtelne. Wsłuchaj się w siebie, w poszukiwaniu odpowiedzi. Czasem może się ona pojawić z opóźnieniem, dlatego bądź uważny na to co pojawia się w twoim umyśle)
4. Podziękuj za gotowość współpracy i zapewnij o swej chęci pozostania w stałym kontakcie.
5. Pożegnaj się ze swym cichym pomocnikiem. Licz powoli od jednego do dziesięciu i zakończ sesję.

„Twórcza moc myślenia” Kurt Tepperwein

Zobacz też

• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości

• Twórczy umysł a wyobrażenia

• Przekonaj się że …możesz.

• Podświadomość – kluczem do bogactwa

Czy przeraża cię pustka?

08 Wtorek Wrz 2009

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 56 Komentarzy

Tagi

niedziałanie, nirvana, nirwana, przeszłość, przyszłość, pustka, sen, teraźniejszość, tu i teraz, umysł, wolność, Świadomość

pustka

Nie działać? Nie mieć celów? Nie mieć punktów zaczepienia? Nie mieć o co walczyć? To najbardziej przerażająca myśl dla ludzkiego ego, ponieważ jawi się mu jako śmierć. Czy rzeczywiście?
————-————-————-————-————-——-

By otworzyć się na chwilę obecną, musimy zapomnieć o przeszłości i przyszłości. Musimy zapomnieć o doświad­czeniu, wiedzy, poglądach i przekonaniach; o planach, dążeniach i celach. Haczyk tkwi w tym, że tak naprawdę, nie ma nic, co moglibyśmy robić, gdyż wszelkie działanie jest pomostem pomiędzy przeszłością a przyszłością.

Cały czas „robimy” coś, by „stać się” czymś innym. Nie jesteśmy zadowoleni z tego, co sobą przedstawiamy. Dzia­łanie i stawanie się daje nam większe poczucie ciągłości i stałości. Jednak jako że faktycznie nie jesteśmy stali (z czym zgadzają się i mistycy, i naukowcy) próbujemy osiąg­nąć coś, co jest niemożliwe. Nigdy nie możemy poczuć się bezpieczni, w takim sensie, w jakim dziś to bezpieczeństwo rozumiemy, ponieważ wszystko ulega ciągłym zmianom. Nie istnieje nic, czego można by się uchwycić.

Jeśli zastanowisz się, jak wygląda twój zwykły dzień, zauważysz, że prawie cały czas coś robisz lub, co również jest formą działania, o czymś myślisz. Głowę masz przepeł­nioną myślami o wszystkim, co „masz do zrobienia” – o obowiązkach zawodowych, opiece nad dzieckiem, zorga­nizowaniu wolnego czasu, pracach domowych itd. Nawet wyciszające zajęcia, jak czytanie czy spacer, również są formami działania, które zapełnia każdą lukę w twym życiu zasłaniając czającą się pustkę.

Otwarcie się na chwilę obecną jest bardzo trudne, ponie­waż nie może mu przyświecać żaden cel. Cel to „wyzna­czona rzecz do osiągnięcia, pożądany przedmiot”. Nie mo­żemy otworzyć się na nowe, jeśli mamy w głowie jakiś zamierzony efekt, nawet jeśli jest on czymś najzupełniej „słusznym”, jak spokój czy jasność spojrzenia. Wszystko to, co nasz umysł jest w stanie zrodzić, może również zostać przezeń zniszczone. Nie może on zrodzić ani znisz­czyć jedynie nowego i nieuwarunkowanego.

Jeśli nic nie możesz zrobić, by rozwiązać ten dylemat, to nic nie rób. Stan niepodejmowania żadnego działania jest jednak niezwykle rzadki. Polega on bowiem na bezwarun­kowym i całkowitym braku kontrolowania i manipulowa­nia; na akceptacji siebie i świata takiego, jaki w danej chwili jest, czy nam się on podoba czy nie. Innymi słowy, jest gotowością do zaakceptowania rzeczywistości. Jest trwaniem raczej niż stawaniem się.

Tylko kiedy prawdziwie się temu oddasz, prawdziwie otrzymasz. Z tej ciszy i pustki wyłonić się może ogromna siła transformacyjna. Kiedy umysł jest uciszony, żaden lęk, konflikt ani fragmentacja nie wyczerpuje twej energii, nie blokuje percepcji, nie wiąźe cię ze schematami przeszło­ści. Dzięki temu zyskujesz moźliwość okazania mądrości i twórczości.

Stajesz się w końcu wolny od przeszłości i zdolny do totalnej reakcji w każdym nowym momencie życia. Jeśli tego dokonasz, nic więcej nie pozostaje do zrobienia. Nie ma w tobie wątpliwości, poczucia winy, szeregu niedokoń­czonych spraw do załatwienia. Nie martwiąc się o przy­szłość, robisz dokładnie to, co jest dla twej przyszłości najlepsze – podejmujesz odpowiednie totalne działanie w teraźniejszości.

Życie każdą trwającą chwilą jest proste, spontaniczne i harmonijne. Jeśli robisz to, co naprawdę musisz zrobić, jest to z pewnością najlepsza rzecz dla ciebie i twego wszechświata. Twoje działanie jest pełne i, jako takie, pozbawione konfliktów.

Stajesz się otwarty na groźną i tajemniczą wspaniałość życia.

„Andy James – Świadome Ja”
————-————-————-————-————-——-

„Jeśli nie dostrzegasz TERAZ, wtedy popełniasz samobójstwo. Podporządkowujesz życie jakiemuś ideałowi? Wtedy twoje życie staje się martwą, powierzchowną rutyną. Bądź – i zapomnij o stawaniu się. Stawanie się to koszmarny sen.
„
Osho

Post z serii: Przypomnienie

Powiązane posty

• Czemu boimy się śmierci?

• Czy śmierć jest największym złem?

• Pozwól sobie umrzeć

• Zabijanie nie jest… złe?

Enkulturacja

27 Środa Maj 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 88 Komentarzy

Tagi

afirmacje, alan falcone, enkulturacja, falcone, iluzje, lęki, mem, myśli, program, umysł, wirus umysłu, wyobrażenia, wzorce, zaprogramowany umysł, Świadomość

program

Jedynym z aspektów myślenia i umysłu jest nasze zaprogramowanie poprzez enkulturację. „Enkulturacja” to uczone słowo na określenie wszystkiego, czego uczymy się od naszego kulturowego otoczenia od chwili naszych narodzin.
Te wpływy pochodzą z całej kultury, w której żyjemy, od naszych przyjaciół, ludzi, których spotkaliśmy, rodziny (a przede wszystkim rodziców), naszych kontaktów z władzami (nauczycielami, policjantami, urzędnikami itd.)… Czyli praktycznie od każdej osoby, rzeczy czy miejsca, z którymi mieliśmy w życiu do czynienia.

To naprawdę sporo wpływów, a wszystkie one programują naszą psychikę, nasz umysł w jakiś sposób, tak że stajemy się kimś innym, niż jesteśmy naprawdę. Enkulturacja wywołuje w nas liczne uprzedzenia, antypatie, irracjonalne skłonności, a także wiarę, że pewne rzeczy są „złe” albo „dobre”, nie dlatego, że takie są, tylko dlatego, że „tak nas życie nauczyło”.

Enkulturacja oczywiście ma też swoje istotne zalety, bo dzięki niej możemy żyć w społeczeństwie, nie podejmując co chwilę trudnych i wymagających długich deliberacji decyzji, tylko czyniąc wiele rzeczy w miarę automatycznie. Jednak w wyniku naszej enkulturacji niemal wszyscy spośród nas mają skłonność do zamykania się na wiele możliwości, nieeksplorowania wielu możliwych, a potencjalnie korzystnych dróg postępowania, ponieważ bezmyślnie określamy je jako „złe”.

Nasze zaprogramowanie przez enkulturację, szczególnie to najwcześniejsze, w dzieciństwie, przez naszych rodziców i resztę rodziny, było oczywiście przeważnie dokonane w dobrej wierze i miało na celu nauczyć nas funkcjonować w naszej kulturze, społeczności, w tym rodzaju życia, jakie dla nas przewidywano. Część z tego była czyniona świadomie, a część nie. Dużą część z tego, co nasi rodzice robili z nami, robili po prostu dlatego, że ich rodzice tak postępowali z nimi. Jako dzieci zazwyczaj to akceptowaliśmy, jako nastolatki buntowaliśmy się przeciw temu…
Potem zaś tak samo czynimy z własnymi dziećmi, ponieważ skoro w końcu wyszliśmy na ludzi, to widać rodzice mieli jednak rację…

Powtórzmy – znaczna część tego programowania jest konieczna, byśmy byli bezpieczni, zdrowi i mogli istnieć wśród ludzi. Inna jednak jego część, także zazwyczaj spora, stanowi po prostu balast dla naszych myśli i hamulec dla naszej kreatywności. To ona zamyka nasz umysł, nie pozwalając podejmować rozsądnych decyzji, nie pozwalając na istotne zmiany, utrzymując nas w przywiązaniu do nie najlepszej przyszłości, ponieważ boimy się ryzyka i nowości. Kiedy pozbędziesz się tej negatywnej części swego zaprogramowania, otwierasz drzwi do wielu nowych możliwości, a tym samym – do sukcesu.

Wiele z tego psychicznego zaprogramowania jest całkiem łatwe do rozpoznania.
Każdy z nas ma w głowie nagraną taśmę z tego rodzaju programami. Czy nigdy nie łapiesz się na tym, że zaczynasz brzmieć jak Twoja własna matka? Albo powtarzać zdania, które lubił powtarzać Twój dziadek? Albo reagować na coś w dany sposób tylko dlatego, że „to jest właśnie jedyny prawidłowy sposób reakcji na takie coś”? Albo odczuwać do czegoś niechęć, ponieważ zawsze ją odczuwałeś? To wszystko są właśnie te zaprogramowane taśmy.

Zaprogramowanie powoduje przywiązanie do przyszłości – lub raczej przywiązanie do zaprogramowania dokonanego w przeszłości. Takie przywiązanie powoduje negatywne myśli i wypowiedzi, niepotrzebne samoograniczenia w działaniu, nieadekwatne reakcje na wydarzenia. A często także psychiczny przymus podobania się każdemu bez różnicy i tego, by zawsze być „grzecznym chłopczykiem” czy „grzeczną dziewczynką”, choćbyśmy mieli już własne prawnuki. Żadna z tych rzeczy nie sprzyja otwartości umysłu i z pewnością nie przyczyni się do osiągnięcia wymarzonych celów.

To, co sam o sobie mówisz. Oto parę drobnych przykładów tego, co sami o sobie potrafimy mówić – w myślach albo głośno. Są to takie jakby etykietki, które sami sobie przyklejamy, i które nas naprawdę niesamowicie ograniczają:
Nie jestem dość dobry do tej pracy.
Nie jestem dość atrakcyjny, by ta dziewczyna ze mną się umówiła.
Jestem zbyt nieśmiały.
To mi się nigdy nie udaje (albo jeszcze dużo gorsza wersja: „To mi się nigdy nie uda”).
Mój ojciec miał rację. Nigdy nic wielkiego nie osiągnę.
Nie powinienem za wiele oczekiwać od życia. Jak człowiek jest w porządku, nie stanie mu się krzywda. A jeśli się szarpie i mu się nie udaje, to dopiero wychodzi na głupka!

W ten sposób sami sobie przyklejamy metki z negatywnymi ocenami, które nas następnie niesamowicie ograniczają. A przecież to tylko drobna część tego, co złego na swój własny temat potrafi, w ciągu choćby jednej doby, powiedzieć całkiem normalny, psychicznie zdrowy i ogólnie w porządku człowiek!
Większość tych samoumniejszających stwierdzeń pochodzi bezpośrednio z naszego zaprogramowania. Poniekąd to zadziwiające, jak niewielu ludzi na tym najlepszym ze światów naprawdę lubi samych siebie! I naprawdę nie jest to sprawa wesoła, ponieważ to, co ci ludzie o sobie mówią, tak samo niezawodnie definiuje ich rzeczywistość, jak i ich samych. Jest to bowiem nic innego, niż…
Samospełniające się proroctwo — kiedy mówisz, że czymś jesteś, stajesz się tym!

Takie samospełniające się proroctwa, zazwyczaj pochodzące z bardzo wczesnego zaprogramowania, powodują zwątpienie we własne możliwości i lęk za każdym razem, gdy chce się podjąć ryzyko albo komuś czy czemuś zaufać. W takich wypadkach samospełniające się proroctwa ściągają Cię wstecz, do strefy Twego psychicznego bezpieczeństwa, a potem utrzymują w bezpiecznym zamknięciu. Niczym tamte mustangi w zagrodzie. Utrzymują one także Twe oczekiwania – wobec siebie, wobec innych, wobec świata – na niskim poziomie, chroniąc Cię wprawdzie w pewnym sensie przed możliwością rozczarowania, ale przede wszystkim – ograniczając Twój potencjał, Twoje zdolności i Twoje szanse. Nie pozwalają Ci w ogóle zwracać uwagi na „zwariowane pomysły”, które mogą być drogą do wymarzonego sukcesu. W końcu – jeśli Twoi rodzice nigdy by czegoś takiego nie brali pod uwagę, to dlaczego Ty miałbyś brać? Prawda?

Potrzeba, by mieć zawsze słuszność.

Jest to symptom enkulturacji, z reguły przejęty od jakiejś osoby mającej na Ciebie duży wpływ, na przykład kogoś z rodziców. Niezależnie od wszystkiego, po prostu zawsze musisz mieć rację! Zostałeś w tym względzie zaprogramowany tak silnie, że to się już stało odruchem warunkowym. Będziesz się więc kłócił, aż całkiem zsiniejesz na twarzy. Czy czasem zastanawiałeś się po takiej kłótni, po co Ci to w ogóle było? Przecież sam przedmiot sporu nie miał większego znaczenia, a poza tym sam dostrzegałeś, że Twój przeciwnik ma sporo dobrych argumentów. Cóż, to właśnie jeden ze skutków negatywnej enkulturacji. I akurat to nie przyczyni Ci wielu nowych przyjaciół, sam zresztą na to wpadniesz, jeśli się chwilę zastanowisz.

Aby mieć otwarty umysł i osiągać swe cele, trzeba wyrzec się tej potrzeby, by zawsze mieć rację, nauczyć się odpuścić. Wyrzec się trzeba także samoograniczających wypowiedzi (na głos i w myślach) i w ogóle wszelkiej negatywności, która powstrzymuje Cię przed osiąganiem celów i odnoszeniem sukcesów…

Więcej w: Alan Falcone , Zmień swoje myśli

Powiązane

• Zachwaszczony umysł?

• Jak jest oprogramowany Twój mózg?

• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość

• Ludzie i roboty

• Memy i wirusy umysłu

• Bełkoczący umysł

Afirmacje – co robić kiedy nie działają?

23 Czwartek Kwi 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 25 Komentarzy

Tagi

afirmacja, afirmacje, afirmacje nie działają, afirmować, oczyszczenie, podświadomość, skuteczność, stań, umysł, Świadomość

seve1
Wg Słownika Języka Polskiego PWN afirmacja, to potwierdzenie, aprobowanie czegoś, zgoda na coś, uznanie czegoś za dobre.
Chcesz czy nie, każdego dnia stosujesz afirmacje. Najogólniej rzecz biorąc, afirmacja to stwierdzenie nt. siebie, innych lub świata.

Ze względu na to, czy to stwierdzenie dotyczy stanu pożądanego, czy niepożądanego, możemy mówić o afirmacjach pozytywnych i negatywnych.
Na pozytywne afirmacje składają się te, które dotyczą stanów, które chcemy osiągnąć.
Negatywne afirmacje to te, które dotyczą stanów, które uważamy za niekorzystne, i których chcemy uniknąć. Dla przykładu, pozytywną afirmacją będzie „jestem zdrowy”, a negatywną „na pewno zachoruję”.

Paradoksalnie, nie chcemy czegoś, ale mówimy, że to się stanie („na pewno się nie uda”). Kreujesz swoją rzeczywistość po prostu myśląc, wypowiadając określone stwierdzenia. Choć mogą wydawać się niewinne, to wypowiadając je wpływasz na podświadomość swoją lub innych. Świadomie myśląc i mówiąc świadomie kreujesz swoje życie.

W większości publikacji nt. afirmacji spotkasz się ze zdaniem, że są to jedynie pozytywne twierdzenia, które celowo wprowadzamy do naszej Podświadomości.
Dzięki temu chcemy zastąpić negatywne przekonania i wzorce zachowań pozytywnymi. Moim zdaniem, ponieważ jesteś tak stworzony lub stworzona, że każda Twoja myśl dąży do realizacji – cały czas afirmujesz swoje życie. Wyrażasz zgodę na swoje myśli – afirmujesz swoje życie – materializujesz swoje myśli. Każdy, kto zaczyna interesować się tematem afirmacji dowiaduje się, że afirmacja powinna być  pozytywnym stwierdzeniem – „jestem bogaty”, a nie „nie chcę być biedny”  formułowana w czasie teraźniejszym – afirmując w czasie przeszłym tworzysz wspomnienia, a w przyszłym oczekiwania  bez negacji – bez „Nie” –
Podświadomość nie rozumie „nie” i najpierw przedstawia sobie to, czego ma sobie nie przedstawiać, np. „nie myśl o różowym słoniu” – żeby o nim nie myśleć najpierw trzeba pomyśleć  najlepiej w trzech osobach (Ja…, Ty…, On/Ona…) · bez określeń o negatywnym zabarwieniu („jestem zdrowy” a nie „nie jestem chory”)  zabarwiona emocjonalnie
Czasami mówi się jeszcze, że… …i powtarzaj to przez minimum 21 dni, a zmienisz swoją świadomość w stosunku do bogactwa, miłości, relacji z innymi, zdrowia, itp. – w stosunku do tego, co chcesz osiągnąć.

Nie poddawaj się

Pierwsze moje stosowanie afirmacji trwało prawie 2 m-ce, zgodnie z zasadami, systematycznie i… i zakończyło się porażką.
Tak po prostu. Poddałem się.
Dwa miesiące afirmowania i stwierdziłem, że afirmacje nie działają, albo ja robię coś nie tak.
Kiedy dzieliłem się swoimi refleksjami słyszałem czasem: „no wiesz, budowałeś to przekonanie przez kilkanaście lat, a teraz chcesz się go pozbyć z dnia na dzień?!”, albo „no wiesz, może w Twojej Podświadomości są jeszcze jakieś inne przekonania, które blokują zrealizowanie Twojej afirmacji?”, albo „no wiesz, …”

Tak. Powodów, dla których afirmowanie okazało się nieskuteczne mogło być wiele: począwszy od wymienionych wyżej, a skończywszy na plamach na słońcu i niskim poziomie wód gruntowych… temat afirmacji odłożyłem na półkę.

Gdzieś tak w połowie lat ’90-tych dostałem książkę Oga Madino „Największy Cud Świata”. W niej był pierwowzór „Telefonu od Boga” (List od Boga), a że ja akurat byłem „w dołku” – zastosowałem go.

Czy zadziałał? Gdyby było inaczej, nie powstałby „Telefon…”. Więc jeśli nie masz tego nagrania, to sięgnij po książkę. Warto.
Pytałem siebie: jak to jest, że moje wcześniejsze afirmacje nie zadziałały, a przesłanie z książki dało tak szybki i widoczny efekt? Miałem pewne podejrzenia, ale całość rozjaśnił mi pewien mądry człowiek, który powiedział… .::
„Słuchaj, każdy człowiek jest jak szklanka wody zanieczyszczonej różnym brudem, który wrzucają mu autorytety, rodzice, nauczyciele, dogmaty religijne, politycy, inne ważne osoby, TV, my sami… Zanieczyszcza tę wodę różnymi poglądami, przekonaniami, które najpierw są świadome, a potem zepchnięte do Podświadomości funkcjonują gdzieś w Tle. I teraz, kiedy do tej szklanki z mętną brudną wodą zaczyna dolewać czystą wodę swoich afirmacji, to co się dzieje? Woda staje się mniej mętna. Wlejesz drugą szklankę czystej wody i trzecią, i woda staje się jeszcze mniej mętna. I tak wlewasz szklankę za szklanką, ale woda nadal jest mętna i w końcu stwierdzasz „sorry, to nie działa”.
Ale to nie prawda.
Gdybyś tylko wystarczająco długo wlewał wodę, to w końcu byłaby zupełnie czysta.
Jest jednak i druga metoda, i ją właśnie stosuje autor „Największego Cudu Świata”. Żeby w Tobie, w szklance, którą jesteś, była szybko czysta woda wystarczy, że…” Gdzieś podświadomie każdy to wie… i ja to wiedziałem, i Ty to wiesz.
Bo to jest banalnie proste.
Tyle, że w jakiś sposób często zamykamy sobie tą drogę przez niezrozumienie, albo ograniczające przekonania, które ktoś nam wpaja, a jeszcze ktoś inny powtarza, ktoś potwierdza, „bo to autorytet” itd.… Sposób na szybką zmianę polega na tym, że najpierw opróżniasz szklankę z mętną wodą. Dopiero potem wlewasz do szklanki wodę czystą. Żeby to zrobić, musisz zaakceptować swoje „negatywizmy” i pozwolić im odejść. Jeśli zaczynasz od nich odwracać głowę i udawać, że ich nie ma, skupiając uwagę jedynie na czystej wodzie – będziesz wlewać szklankę za szklanką póki starczy ci cierpliwości…

Więcej w: O Sztuce Mówienia Afirmacji – Paweł R. Stań
http://www.neuro-programmer.pl/o_sztuce_mowienia_afirmacji.zip

Zobacz

• Afirmacje, sztuka zmiany życia

• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu

• Afirmacje także mogą szkodzić!

Zauważyć ciszę

11 Sobota Kwi 2009

Posted by ME in Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 5 Komentarzy

Tagi

Ajahn Sumedho, cisza, ego, Medytacja, obserwacja, przerwa, przestrzeń, umysł, uwaga, uważność, Świadomość

most
Część I : Zauważyć przestrzeń

Dźwięk ciszy

Możemy użyć tej perspektywy w pracy z umysłem, wykorzystując świadomość „ja”, aby spoglądać na przestrzeń jako na obiekt.
W umyśle dostrzegamy myśli i emocje — warunki mentalne — które pojawiaja sie i ustaja.
Zazwyczaj jestesmy przez nie zaslepieni, odpychani badz ograniczeni.
Przemykamy od jednej rzeczy do nastepnej, reagujac, kontrolujac, manipulujac badz tez próbujac sie ich pozbyc. I tak w naszym zyciu nigdy nie zyskujemy szerszej perspektywy. W obsesyjny sposób tłumimy badz pobłażamy warunkom mentalnym; stajemy sie wiezniami tych dwóch skrajnosci.

Wraz z medytacja zyskujemy okazje do kontemplowania umysłu.
Cisza umysłu jest niczym przestrzen w pomieszczeniu.
Jest tam zawsze, ale jest subtelna — nie rzuca sie w oczy.
Nie posiada zadnej ekstremalnej cechy, która stymulowałaby badz przyciagała nasza uwage, tak wiec to my musimy byc uwazni aby ja dostrzec.

Jedyna droga prowadzaca do skupienia uwagi na ciszy umysłu jest usłyszenie dzwieku ciszy.
Dźwiękiem ciszy (albo dźwiękiem przyrodzonym, dźwiękiem umysłu, dzwiękiem OM,  lub jakkolwiek chciałbyś go nazwac) można posłużyć sie bardzo zręcznie, zwracając sie do niego i poświęcając mu pełna uwagę.

Dźwięk ten odznacza sie bardzo wysoka częstotliwością, która niezwykle trudno opisać. Nawet jesli zakryjesz uszy, włozysz w nie palce lub nawet zanurzysz w wodzie, usłyszysz go.

To dzwiek wypełniajacy tło, który jest całkowicie niezalezny od zmysłu słuchu. Wiemy, ze jest niezalezny, poniewaz słyszymy ten wibrujacy i o wysokiej czestotliwosci dzwiek nawet wówczas, kiedy nasze uszy sa zablokowane .
Koncentrujac przez chwile uwage na dzwieku ciszy, zaczynasz go naprawde poznawac.

Wolny umysł

Rozwijasz pewien typ madrosci, w której moze odzwierciedlac sie rzeczywistosc.
Nie jest to skoncentrowany stan umysłu, którym jestes w pełni pochłoniety; nie jest to taki sposób koncentracji, który ogniskuje sie tylko na jednym punkcie, tłumiac inne zjawiska.
Umysł jest tu skupiony, pozostajac raczej w stanie zrównowazenia i otwarcia, anizeli medytacyjnej absorpcji jednego obiektu.
To zrównowazone i pełne otwartosci skupienie jest podstawa ujrzenia rzeczy i zjawisk we własciwym swietle; jest droga rozluzniania i puszczania.
Teraz prosze was, abyscie naprawde rozwineli w sobie ten sposób poznania rzeczy, tak abyscie mogli zrozumiec jak je faktycznie puszczac, zamiast tylko przejawiac poglad, ze nalezy pozwolic rzeczom odejsc.

Mozecie nawet wysnuc z buddyjskich nauk załozenie, ze powinniscie puszczać rzeczy i zjawiska. A potem, kiedy sie przekonacie, ze nie potraficie tego uczynic w taki prosty sposób, pomyslicie pewnie:
„Och, nie potrafie odpuscic tej sprawie!”.
Opinia taka jest kolejnym problemem, jaki kreuje wasze „ego”.
„Tylko inni potrafia odpuszczac, lecz ja tego nie potrafie.”
” Musze puszczac rzeczy, poniewaz Czcigodny Sumedho powiedział, iz kazdy powinien to robic!”
— ten osad jest nastepna manifestacja jazni „ja”, nieprawdaz?
A nadto tylko mysla — stanem mentalnym, który przejawia sie chwilowo w rozległej przestrzeni umysłu.

Przestrzen wokół mysli

Wezmy na przykład proste zdanie „ja jestem” i spróbujmy dostrzec, rozwazyc oraz zwrócic uwage na przestrzen wokół tych słów.
Zamiast poszukiwac cokolwiek innego, podtrzymuj swoja uwage na przestrzeni otaczajacej słowa. Przyjrzyj sie takze samemu mysleniu, faktycznie badajac je i analizujac. Wówczas nie bedziesz juz w stanie obserwowac swojego nawykowego myslenia, poniewaz zaledwie zorientujesz sie, ze myslisz, proces myslowy ustanie. Mozesz nawet chodzic przez cały czas i wyrazac niepokój:
„Zastanawiam sie czy to sie wydarzy. Co sie stanie, jesli to sie wydarzy?. . . ” — chodzisz i mamroczesz: „Och, mysle” — i myslenie zatrzymuje sie.

Aby uwaznie przyjrzec sie samemu procesowi myslenia, pomysl o czyms intencjonalnie; wybierz po prostu jakas zwyczajna mysl typu „ja jestem istota ludzka”, i tylko spogladaj na nia.
Jesli popatrzysz na jej poczatek, zauwazysz, ze zanim jeszcze wypowiesz słowo „ja”, istnieje pusta przestrzen. Nastepnie, kiedy w twoim umysle pojawi sie całe zdanie „ja — jestem — istota — ludzka”, ujrzysz przestrzen pomiedzy kolejnymi słowami.

Nie przygladamy sie myslom aby dostrzec czy sa one inteligentne czy tez głupie.
Przeciwnie; myslimy w sposób swiadomy i celowy aby ujrzec przestrzen otaczajaca kazde słowo. W ten sposób zyskujemy szerszy punkt widzenia na nietrwała nature samego myslenia.
Oto sposób badania.
Mozemy wiec zauwazac pustke, równiez wtedy, kiedy w umysle nie przejawia sie zadna mysl. Spróbuj skoncentrowac sie na tej przestrzeni; sprawdz czy umiesz sie na niej skupic w chwili poprzedzajacej pojawienie sie mysli jak i bezposrednio jej ustaniu.
Jak długo to potrafisz?
Pomysl: „ja jestem istota ludzka” i jeszcze zanim zaczniesz myslec, pozostan w tej przestrzeni, poprzedzajacej mysl.
Oto własnie uważność

Twój umysł jest pusty a jednoczesnie istnieje w nim zamiar wyrazenia konkretnej mysli. Wyraz zatem te mysl; a kiedy bedzie przemijac, postaraj sie przebywac w przestrzeni, która sie pojawi. Czy twój umysł pozostaje pusty? Zasadniczo nasze cierpienie wypływa z nawykowego myslenia.
Jesli spróbujemy powstrzymac ten proces wyłacznie z samej awersji do myslenia — nie jestesmy w stanie; kontynuujemy go ustawicznie.
Stad tez nie pozbycie sie mysli, ale zrozumienie jej istoty jest niezmiernie wazne. I dochodzimy do tej prawdy raczej koncentrujac sie na przestrzeni w umysle, anizeli na samych myslach. Podstawowa tendencja naszych umysłów jest chwytanie mysli pełnych przywiazania badz awersji do obiektów, ale przestrzen wokół tych mysli nie jest ani atrakcyjna ani odpychajaca.
Przestrzen otaczajaca mysl atrakcyjną jak i przestrzen otaczajaca mysl odpychającą nie sa odmienne. Skupiajac sie na przestrzeni wokół mysli, stajemy sie mniej zwiazani naszymi preferencjami dotyczacymi tychze mysli.
Tak wiec kiedy zauwazysz, ze pojawia sie jakas obsesyjna mysl pełna poczucia winy, rozczulania sie nad soba lub pozadania, wówczas pracuj z nia w ten własnie sposób — wyraz ja celowo, naprawde przywołaj ja w pełni swiadomie i zwróc uwage na przestrzen, która ja otacza.
Przypomina to spogladanie na przestrzen w pomieszczeniu — nie poszukujesz jej, prawda? Jestes po prostu na nia otwarty, poniewaz ona jest tutaj przez cały czas.
Nie musisz jej odkryc w kredensie czy w sasiednim pomieszczeniu, albo pod podłoga — ona jest tu i teraz.

Otwierasz sie wiec na jej obecnosc i zaczynasz dostrzegac, ze jest tutaj. Jesli cały czas skupiasz sie na zasłonach, oknach albo ludziach, nie zauwazysz przestrzeni.
Ale nie musisz odrzucic wszystkich tych rzeczy, aby ja dostrzec. Zamiast to uczynic, po prostu otwierasz sie na przestrzen, zauwazasz ja. Zamiast skupiac uwage na jednym przedmiocie, całkowicie otwierasz umysł. Nie wybierasz jakiegos uwarunkowanego obiektu, ale jestes raczej swiadomy przestrzeni, w której obiekty te egzystuja.

Ajahn Sumedho
Powyższy tekst jest drugą częścią artykułu:
Zauważyć przestrzeń
Tekst nie zawiera polskich liter

Powiązane posty

• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja

• Przestrzeń w Tobie

• Bez granic

• Uciszenie silnych emocji – wg Huny

• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz

Nasz umysł jak ocean

09 Czwartek Kwi 2009

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Zen, Świadomość

≈ 3 Komentarze

Tagi

buddyzm, lama, lustro, Medytacja, nyd, nydahl, ocean, ole, umysł, wolność, Świadomość, świadomość lustra

umysl1
Fragment wykładu lamy Ole Nydahl  – Nasz umysł jest swobodny jak ocean

Niedawno odbył się kurs w Kanderstag w Szwajcarii.
Samo miejsce było przepiękne, otoczone pokrytymi śniegiem Alpami. Nasi tamtejsi gospodarze byli tak mili, że zorganizowali mi lot na paralotni. Instruktora nikt z nas nie znał, ale jeszcze tego samego wieczoru przyszedł on na sesję medytacji, ponieważ poruszył go fakt, że po raz pierwszy w życiu leciał z kimś, kto nie był ani trochę zdenerwowany.

Taka reakcja i ten stan umysłu wyrażają praktyczne zrozumienie faktu, że nie jesteśmy tym ciałem, które starzeje się, choruje i umrze, ani też myślami i uczuciami, które przychodzą i odchodzą, lecz że naszą prawdziwą naturą jest niezniszczalna przestrzeń. Tym, co naprawdę istnieje, jest przestrzeń sama w sobie.
Właśnie na nią naprawdę możemy liczyć. Kiedy już to w pełni pojmiemy, pojawi się ogromna radość. Nie jest to jednak radość wywołana przyjemnymi obrazami w lustrze, które nieustannie się zmieniają.
Wyłania się ona bezpośrednio z doświadczenia możliwości umysłu, z faktu, że jest on w stanie wszystko przeżywać, że jest świadomy, a jego naturą jest jasne światło. Tej najwyższej radości nie powodują słodkie myśli i uczucia – jej źródłem jest fakt, że niezniszczalna przestrzeń będąca przyczyną i źródłem wszystkiego, jest jednocześnie promiennie inteligentna, może wiedzieć i rozumieć.
Nie jest to radość typu „albo-albo”, lecz ” zarówno to, jak też to”. Dopóki się nie pojawi, nieustannie oceniamy nasze myśli i uczucia jako dobre lub złe, takie czy inne. Kiedy już nas jednak ogarnie, będziemy zawsze w stanie spojrzeć na to, co się dzieje i powiedzieć sobie:
„Tydzień temu byłem zazdrosny, później dumny, dziś jestem pomieszany – ciekawe, co stanie się jutro.”
Chodzi o to, żebyśmy obserwowali te uczucia tak, jak patrzy się na ciekawy ogród zoologiczny. Podziwiamy wszystkie zwierzęta, ich kształty i kolory, rozumiejąc jednocześnie, że widzimy ich zady, a nie pyski – zdajemy sobie sprawę z tego, że nie przychodzą, tylko odchodzą. Zresztą, nawet gdyby się do nas wprowadziły, to i tak ich prawdziwą naturą jest przestrzeń. Wraz z tym wglądem znika całe przywiązanie i niechęć. Starość, choroby i śmierć nie stanowią już problemu, ponieważ kiedy się wydarzają, patrzymy z zainteresowaniem, jak forma powraca do przestrzeni i rozpuszcza się.

Tam zaś, gdzie młodość, radość i miłość były przedmiotem przywiązania widzimy, że coś, co było przestrzenią, manifestuje się w pewnej określonej formie i powoduje dalsze powstawanie zjawisk. W rzeczywistości to właśnie sposób, w jaki patrzymy na zewnętrzne i wewnętrzne wydarzenia decyduje, na ile wszystkie owe zmiany nas poruszają. Ostatnią rzeczą, którą odkryjemy będzie nieograniczoność umysłu – z tego poznania wyłoni się miłość.
Istnieją różne jej rodzaje, jednego z nich na przykład uczymy się w szkole.

Pochodzimy z cywilizacji zachodniej, którą cechuje silna świadomość społeczna. Wiemy, że biednym i słabym należy pomóc – w naturalny sposób odczuwamy ów rodzaj dobroci. Jednak ten rodzaj miłości, który pojawia się wtedy, gdy umysł rozpoznaje sam siebie, jest czymś więcej. Nie opiera się on na poglądach czy koncepcjach, lecz wyłania się z doświadczenia jedności – nie potrafimy już oddzielić własnego pragnienia osiągnięcia szczęścia i uniknięcia cierpienia, od życzenia tego samego innym. Później zauważymy, że ponieważ innych jest tak wielu, a my to zaledwie jedna osoba, naturalne jest bycie dobrym. Bez specjalnych wyobrażeń, że oto „muszę coś dla nich zrobić” albo „oni powinni zrobić coś dla mnie” lub „muszę się doskonalić, a później im pomóc” czy też „muszę im pomóc, a później się doskonalić”, będziemy po prostu robić to, co jest do zrobienia – spontanicznie reagować na wszystko, co się w danej chwili wydarza.

Ponieważ ilość zjawisk jest nieograniczona i każde z nich wibruje dążeniem do szczęścia, bez wysiłku i samoistnie będziemy działać właściwie.  Budząc dalej naszą mądrość, będziemy piąć się ku górze przez cztery poziomy. Pierwszy polega na tym, że – jak mówi stare chińskie przysłowie – „umysł spoczywa tam, gdzie tyłek”. Oznacza to, że nagromadziliśmy tak wiele dobrych wrażeń, iż nie musimy już gonić za jakimikolwiek zewnętrznymi rodzajami szczęścia. Błądzenie wśród myśli i wyobrażeń nie ma już żadnego sensu, ponieważ umysł jest w naturalny sposób szczęśliwy.
Następnie robimy drugi ważny krok – odkrywamy, że niepotrzebne nam są żadne gry, przestajemy udawać i stajemy się naturalni i szczerzy, wolni od napięcia i wszelkiej sztuczności.

Trzeci krok jest naprawdę wielkim skokiem do przodu, ponieważ to właśnie dzięki niemu zaczynamy doświadczać tego, co jest świadome. Dzieje się to, gdy wchodzimy z ogromną prędkością w zakręt na autostradzie, czy też cieszymy się swobodnym opadaniem, zanim otworzy się czasza spadochronu lub lina bungee poderwie nas znowu do góry.
Dosięgamy wówczas poziomu, na którym nagle wszystkie myśli, uczucia i koncepcje, a także nawarstwiające się idee znikają i przeżywamy autentyczne doświadczenie „aha” – jesteśmy w danej chwili całkowicie otwarci i świadomi, rzeczywiście widzimy zjawiska takimi, jakimi są, a nie tylko związane z nimi własne obawy i oczekiwania.
Nazywamy to Wielką Pieczęcią – urzeczywistnienie to można porównać do doświadczenia małego chłopca, który otwiera wrota świątyni i mówi po prostu:
„Och!„, podczas gdy przed osiągnięciem tego poziomu doświadczyłby w owej chwili głównie myśli i koncepcji, takich jak np.: „Ten posąg Buddy ma dziwaczny kolor i za długi nos”
albo: „Kto postawił róże akurat w tym dziwnym miejscu?”.

Ten moment świadomego bycia tym, co widzi i wie, jest trzecim ważnym krokiem. Kiedy go zrobimy, zobaczymy, że nasz umysł jest swobodny jak ocean albo wiatr.
Ciągle jeszcze będą się w nim pojawiały myśli i uczucia, ale będziemy już ich całkowicie świadomi – nie tylko będziemy je mieli, ale będziemy też nimi, ich esencją.
To właśnie oznacza bycie świadomym i o to właśnie chodzi.
Na tym poziomie nie jesteśmy tylko obrazami w lustrze, ale lustrem i obrazami jednocześnie. Ten stan „jednego smaku”, w którym obserwator – ten kto jest świadomy – jest obecny przez cały czas i nie można go już utracić, jest naszym kolejnym osiągnięciem.

Ostatni krok to „nie-medytacja”. Określenie to nie oznacza, że zaczniemy nagle tylko wylegiwać się na kanapie i przełączać programy w telewizji z jednego serialu na drugi – chodzi w nim o to, że osiągnąwszy ten poziom będziemy zawsze w pełni rozluźnieni i wolni od wysiłku, że wszystko będzie się wydarzało samo z siebie.

Dzięki zrozumieniu uwarunkowań panujących pomiędzy zjawiskami, a także rozpuszczeniu się oddzielenia pomiędzy nami a wszechświatem, będziemy w stanie spontanicznie stosować metody przynoszące pożytek innym. To jest najwyższy poziom – osiągnąwszy go będziemy naturalnie i bez wysiłku działać dla dobra innych, ponieważ nasz umysł stanie się nieustraszonością, radością i współczuciem.
Wszystko, co wówczas zrobimy, będzie właściwe, pożyteczne i całkowite. Cokolwiek powiemy, będzie to prawdziwe na poziomie relatywnym i absolutnym. Teraz pracujecie z jednym aspektem umysłu, koncentrujecie się na bezcennej mądrości, która jest niezbędna do wyzwolenia. Kiedy wrócicie do domu i zaczniecie znowu pracować w ośrodkach, zdobędziecie również praktyczną moc pochodzącą z doświadczenia.

Miejmy nadzieję, że wystarczy wam również czasu na medytację. Będziecie przeżywać emocje, oczyszczać przeszkody i patrzeć na wskroś poprzez zjawiska, które wcześniej sprawiały wam trudności. Dzięki temu nauczycie się pomagać innym, kiedy będą mieli podobne kłopoty.
Doświadczycie rozwoju i radości ze wspólnego, pełnego znaczenia działania. Nie zapomnijcie jednak o najważniejszym – o tym, że nie musimy nigdzie szukać klejnotu naszej mądrości. Prawda nie może być w jednym miejscu duża, a w drugim mała – nie istnieje żaden Budda, który posiadałby więcej mądrości niż my sami. Różnica pomiędzy nami a nim polega na tym, że on włożył więcej pracy w rozpoznanie swojej prawdziwej natury – esencji nieoddzielnej od umysłu każdego z nas. Zawsze kiedy patrzycie na zewnątrz pamiętajcie więc o tym, że nawet najmądrzejszą książkę możecie zrozumieć tylko dlatego, że w rzeczywistości całą mądrość już posiadacie – studiowanie i praktyka stopniowo pokazuje wam jedynie coraz wyraźniej waszą własną twarz. To jest bardzo ważny punkt, pamiętajcie o nim.

Nauki nie są czymś zewnętrznym, są lustrem pokazującym wam was samych. Jeśli stwierdzicie, że jakieś zjawisko wam się nie podoba lub podoba, spróbujcie sprawdzić dlaczego tak jest. Nie roztrząsajcie tego ciągle od nowa, lecz po prostu zbadajcie jak działa wasz umysł, pracujcie z 4
tym, co się w nim dzieje. Przede wszystkim jednak postrzegajcie zawsze to, co się wydarza, jako święto mocy umysłu. Każdego ranka uświadamiajcie sobie, że następny dzień będzie również świętem umysłu, że ofiaruje wam wiele możliwości rozwoju. Wówczas każde wasze doświadczenie będzie pełne znaczenia.

Nydahl Ole – Nasz umysł jest swobodny jak ocean

Zobacz także

• Panta rei – energia dokoła nas

• Energia musi płynąć…!

• Cykle życia i śmierci – Twoje istnienie.

• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu

• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.

• Sen Planety

Jak praktykować Zazen?

04 Sobota Kwi 2009

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 21 Komentarzy

Tagi

budda, buddyzm, lustrzany umysł, Medytacja, nieprzywiązanie, oddech, pozycja ciała, praktyka, scentrowanie, ulotne myśli, umysł, wyciszenie, zazen, Zen, ześrodkowanie, zintegrowanie, Świadomość, świadomość lustra

budda
Artykuł nie zawiera polskich znaków

W dzisiejszym swiecie bardzo trudno o pewnosc co do tego, w co wierzyc.
W przeszłosci ludzie wierzyli w takiego czy innego Boga, ale gdy mowa o modlitwie, iluz z nas tak naprawde wie, jak osiagnac w niej ów głeboki stan, który pozwala nam prawdziwie zawierzyc i zaufac?
W czasach powszechnej wiary w orzeczenia nauki wielu z nas widzi rozdzwiek miedzy swiatem religii a swiatem nauki.
W swiecie religii mówimy o rzeczach, których nie da sie zweryfikowac zmysłami, które sa jedynie pewnym ideałem czy przedmiotem wiary, natomiast w swiecie nauki wierzymy tylko w to, co mozna okreslic i doswiadczyc za pomoca pieciu zmysłów.
Róznica pomiedzy tymi dwoma swiatami czesto powoduje głeboki wewnetrzny konflikt.
Kazdy z nas jest inny i wszyscy doswiadczamy róznych, niemierzalnych stanów umysłu.
Mamy rózne nadzieje i plany. I chociaz nie mozna ich pomierzyc, sa one jak najbardziej rzeczywiste i stanowia o niepowtarzalnosci, o najgłebszej naturze kazdego z nas. Poprzez zazen mozemy powrócic do owej niepowtarzalnosci, mozemy całkowicie stopic sie z sama esencja naszej natury.
Ta umiejetnosc powrócenia do niczym niezmaconej, wewnetrznej ciszy — odciecia szumu zewnetrznego swiata i powrotu do naszego pierwotnego swiata wewnetrznego — to własnie jest zazen.
Nalezy podkreslic, ze praktykujac zazen, nie staramy sie upodobnic do siebie nawzajem. Przeciwnie — zazen pozwala kazdemu człowiekowi stac sie osoba, która naprawde jest.

Wszyscy mamy takie czy inne wyobrazenia o tym, jak sie do tego zabrac, i wszyscy czytalismy rózne wyjasnienia na temat tego, czym zazen jest i w jaki sposób powinno sie zazen praktykowac. Nalezy jednak rozpoczac od rzeczy najistotniejszej, a mianowicie od zrównowazonej pozycji, czyli stabilnego trzymania ciała podczas praktyki.

Poniewaz podczas zazen zagladamy w głab własnej jazni, przede wszystkim musimy sie zajac odpowiednim ułozeniem ciała. Kiedy opanujemy te umiejetnosc, bedziemy potrafili zagłebic sie w sobie i odpowiednio wyregulowac oddech, który jest naszym wewnetrznym spoiwem. Wówczas, robiac kolejny krok, dojdziemy do umysłu.

Pracujac na co dzien, poruszamy ciałem w zaleznosci od własnie wykonywanej pracy.
W kazdej chwili robimy to, co jest akurat konieczne, i w ten sposób dzien mija nam na wykonywaniu wielu róznych czynnosci. Jednakze przez wieksza czesc czasu nie mamy kontaktu z centrum naszego ciała; nie uswiadamiamy sobie, gdzie to centrum jest. Im wiecej korzysta sie w pracy z głowy — im wiecej trzeba myslec i koncentrowac sie na aktywnosci umysłowej — tym wieksze prawdopodobienstwo, ze ki — energia zyciowa — bedzie podnosic sie w kierunku głowy.
Na dodatek wszyscy mamy najrózniejsze nawyki, własne sposoby poruszania ciałem i jestesmy przekonani o poprawnosci takiego a nie innego wykonywania okreslonych czynnosci.
Wszystkie te nawykowe ruchy wpływaja na umiejscowienie srodka naszego ciała i na to, na ile poprawnie równowazymy je w ciagu całego dnia.

Podczas zazen nie patrzymy na zewnatrz i nie poruszamy sie, a nasza uwaga nie kieruje sie na swiat zewnetrzny — siedzimy nieruchomo i siegamy do wewnatrz. Z tego tez powodu sposób zrównowazenia naszego ciała jest niezmiernie wazny.
Nie patrzymy na ciało, jakbysmy przygladali sie mu w lustrze; zagladamy raczej w głab naszego istnienia.

Łatwo jest patrzec na innych i oceniac, czy ich postawa podczas zazen jest dobra czy tez nie, ale by móc samemu orzec, czy siedzi sie własciwie, trzeba umiec wyczuc ułozenie ciała, w którym jest ono doskonale zrównowazone i zesrodkowane, niczym nie obciazone.

Jest to najwazniejszy aspekt własciwej postawy podczas zazen.
Mówiac inaczej, mozemy spojrzec na ludzkie ciało jak na dwie odrebne czesci: pierwsza od pasa w góre i druga od pasa w dół.
W górnej czesci ciała mieszcza sie wszystkie narzady zmysłów i tam tez jest siedziba myslacego umysłu; natura górnej połowy ciała jest postrzeganie. Dolna połowa ciała, od pasa w dół, stanowi centrum naszej energii zyciowej; natura tej czesci ciała jest aktywnosc i zywotnosc.

Jest taka starodawna opowiesc o bardzo bogatym człowieku, który kazał wybudowac sobie dwupietrowy dom, bo wówczas jego pokoje górowałyby nad domami sasiadów. Kiedy ciesla przyjał zamówienie na budowe domu, rozpoczał oczywiscie od samego dołu.
Kiedy bogacz to zobaczył, bardzo sie rozzłoscił na rzemieslnika. Oswiadczył mu: „Powiedziałem, ze chce miec wysoki dom, ale nie potrzeba mi dolnych kondygnacji, chce tylko drugie pietro. Po co wyrzucac pieniadze na budowe parteru i pierwszego pietra?”
Opowiesc jest smieszna, ale jesli sie jej dobrze przyjrzec, mozna zauwazyc, ze mówi ona o nas samych.

Chcemy posiasc madrosc i czyste widzenie swiata, ale zbyt szybko ignorujemy podstawowe etapy tego procesu — własciwe ułozenie ciała, które umozliwia ich urzeczywistnienie. Zbyt łatwo przekreslamy nasze ciało i nie chcemy miec z nim nic wspólnego.
Aby jednak nasz mózg i narzady zmysłów — mysli i wrazenia — mogły nam słuzyc własciwie, owa siedziba naszej energii zyciowej musi byc dokładnie zrównowazona i zesrodkowana.
Poniewaz własciwa pozycja ciała ma tak zasadnicze znaczenie, musimy rozpoczac od opisu, w jaki sposób siedzi sie w zazen. Kiedy juz siedzimy na ziemi ze skrzyzowanymi nogami, rozpoczynamy od usztywnienia odcinka ledzwiowego kregosłupa. Jest to bardzo wazne. Ledzwi nie nalezy zaokraglac, wypychajac je na zewnatrz. Kiedy odcinek ledzwiowy jest usztywniony, głowa — która moze byc bardzo duzym obciazeniem dla barków — uzyskuje mocne podparcie.
Gdy ledzwie sa wygiete ku tyłowi, odczuwamy ciezar głowy, natomiast gdy sa usztywnione, rozkłada sie on własciwie i łatwo go zneutralizowac. Oczy kierujemy w dół, nie zamykajac ich. Moze sie wydawac, ze łatwiej sie skoncentrowac z zamknietymi powiekami, ale w rzeczywistosci zamkniecie oczu powoduje sennosc i sprzyja powstawaniu niepotrzebnych mysli.
Opuszczajac wzrok, musimy uwazac, by nie obnizac podbródka i trzymac głowe pionowo, w dobrze wywazonej pozycji. Wazne jest równiez, by całkowicie rozluznic tułów.
Aby móc sie rozluznic, musimy usiasc tak, by ciezar ciała mocno spoczywał na jego dolnej czesci. Najprosciej utrzymac dobrze wywazona pozycje, siedzac w pełnym lotosie lub półlotosie, jakkolwiek siedzenie ze skrzyzowanymi nogami nie jest jedyna mozliwa pozycja.
Siedzenie w ten sposób bardzo ułatwia utrzymywanie równowagi, ale własciwe zrównowazenie ciała i utrzymywanie srodka ciezkosci w dolnej jego czesci jest mozliwe równiez w pozycji stojacej czy kiedy sie siedzi na krzesle. Osoby, którym ciezko medytowac w zazen w pozycji siedzacej czy stojacej, moga praktykowac nawet lezac. Kładac sie na podłodze czy łózku, nalezy ułozyc stopy na szerokosci barków, a dłonie połozyc swobodnie obok bioder. Siedzac na krzesle,  nogi powinno sie trzymac nieco rozchylone. Nie nalezy sie o nic opierac, lecz utrzymywac prosty kregosłup, wspierajac ciezar tułowia raczej na centrum ciała niz na siedzeniu.

Chociaz siedzenie w pełnym lotosie nie jest konieczne, jest to najlepszy sposób utrzymywania stabilnej pozycji przez wiele godzin. Japonskie słowo okreslajace to ułozenie ciała mozna dosłownie przetłumaczyc jako „pozycje, w której podeszwy stóp skierowane sa ku górze i emanuja energie ki ”. Tak wiec, by móc siedziec przez długi czas w zrównowazonej pozycji, powinno sie umiescic na udach raczej obie stopy niz tylko jedna.
Normalnie stopami dotykamy ziemi. Kiedy siedzimy na krzesle lub kiedy spacerujemy, nasze stopy sa skierowane ku dołowi. Abysmy jednak mogli doswiadczyc uczucia przepełnienia całym wszechswiatem, nalezy od czasu do czasu kierowac stopy ku górze.

[…]
Po omówieniu własciwej pozycji ciała mozemy skoncentrowac sie na oddychaniu. Oczywista sprawa, ze oddychamy przez cały czas. Gdybysmy przestali oddychac nawet na kilka minut, umarlibysmy.
W zazen jednak nasz oddech musi byc otwarty, szeroki i swobodny. Staramy sie wydłuzac wydechy, nie chcemy jednak powodowac tym samym jakiegokolwiek napiecia przepony i zamkniecia oddechu w górnej połowie ciała.

Pomaga w tym ubieranie sie do zazen w luzny strój, który w zaden sposób nie przeszkadza w oddychaniu i nie krepuje krazenia krwi. Jak jednak oddychac, zeby oddech był nie tylko długi, lecz do tego jeszcze szeroki i głeboki? Nalezy rozluznic wszystko, otwierajac przepone, otwierajac klatke piersiowa i szyje, oddychajac tak, jakby sie było niczym „wielka pusta rura” — elastyczna i całkowicie otwarta z obu konców.

Oczywiscie w rzeczywistosci nie oddychamy poprzez wymienione wyzej czesci ciała, wielkie znaczenie ma tu jednak owo poczucie otwarcia, które towarzyszy oddychaniu.
Kiedy wydychasz, wydychaj do konca, az spłaszczy sie brzuch. Na poczatku, chcac lepiej wyczuc wydech, mozesz kłasc dłon na brzuchu, ale nie jest to konieczne, gdyz bedzie sie spłaszczał samoistnie przy maksymalnym wydechu.
W ostatniej fazie wydechu, na samym jego koncu, dwa razy delikatnie „przycisnij”. Nie jest to wymuszanie wydechu, lecz własnie delikatne „przycisniecie”, majace na celu wypchniecie resztek powietrza z płuc. Po takim całkowitym wydechu nie trzeba pamietac o wdechu; ciało naturalna koleja rzeczy upomni sie o powietrze i tak tez wdech pojawi sie samoistnie.
Oddychajac w ten sposób, łaczymy powietrze na zewnatrz ciała z powietrzem wewnatrz ciała — jest to jedno i to samo powietrze, my zas jedynie poruszamy nim, wymieniajac jedno na drugie, łaczac je ze soba. Nabierajac wprawy w takim oddychaniu, przestaniemy sie ograniczac jedynie do mentalnego postrzegania faktu wymiany powietrza pomiedzy zewnetrzem i wnetrzem naszego ciała.
Bedziemy bezposrednio odczuwac, jak z kazda chwila wpływa w nas zycie, jak poprzez nas „sie oddycha”. Wówczas to własnie nasze ciało jest prawdziwie „wielka pusta rura”. […]

Lepiej jest oddychac przez nos, gdyz to jama nosowa jest przystosowana do nawilzania powietrza i filtrowania zawartych w nim zanieczyszczen; taka jest funkcja nosa. Tak wiec wdychaj powietrze przez nos. Jezeli nauczymy sie pozwalac na naturalne wyczerpanie sie powietrza i pełen wydech, nie bedziemy musieli go w ogóle forsowac.
A poniewaz bedziemy niczym wielka pusta rura, kiedy wydech dojdzie do samego konca i brzuch nam sie zupełnie spłaszczy, wdech pojawi sie w sposób naturalny.
Po opanowaniu tego rodzaju oddychania cały cykl, na który składa sie swobodny, naturalny i pełen wydech oraz naturalny wdech, powinien trwac około jednej minuty. Nie nalezy zaprzatac sobie głowy tak skomplikowanymi myslami jak: „A teraz usiade w zazen.” Po prostu pozwól na pełen wydech, a potem na pełen wdech. Otwórz nos. Otwórz gardło. Otwórz klatke piersiowa. Otwórz sie na poczucie pustki i badz niczym wielka rura. Kiedy sam spróbujesz, bedziesz wiedział, o jakie uczucie mi chodzi. […]

Kiedy poznamy to poczucie zesrodkowania w dolnej połówce ciała, poznamy, co tak naprawde znaczy głebokie poczucie zakorzenienia, bycia tam, gdzie byc powinnismy, czy wrecz poczucia, ze ogarniamy soba cały swiat. Jest to bardzo silne uczucie, z którego wypływa głeboki spokój. Kiedy odczujemy owo pełne naprezenie w naszym tanden, w tej czesci naszego ciała, poprzez która oddychamy, poznamy tez, co znaczy ogarniac soba cały swiat, co znaczy uzyskac ów cichy stan umysłu, w którym niczego nam nie brak i w którym potrafimy zjednoczyc sie ze wszystkimi ludzmi i wszystko im wybaczyc.

Poznajemy ów stan nie dlatego, ze myslimy o tym, by kierowac sie w zyciu współczuciem, ale dlatego, ze kiedy jestesmy stabilni i zesrodkowani, wyrazamy sie poprzez głebokie współczucie w sposób naturalny.
Kiedy stajemy sie mocni, pełni i naprezeni w naszym tanden, poznajemy stan jasnosci umysłu, który pozwala nam postrzegac rzeczywistosc bezposrednio i przyjmowac wszystko, co sie zdarza, takim jakie jest. Kiedy jestesmy zesrodkowani, potrafimy dostrzec, co trzeba zrobic, i potrafimy to zrobic. Nie jest to jednak tak, jakbysmy patrzyli w lustro, dostrzegajac w nim odbicie rzeczywistosci — widzimy wszystko bezposrednio. W kazdej sytuacji potrafimy zareagowac własciwie, wiedzac, jak najlepiej znalezc sie w danej chwili czy odniesc sie do danej osoby. […]
Kiedy jestesmy stabilni i zesrodkowani, potrafimy doskonale wykonywac swoja prace i wykorzystywac najrózniejsze narzedzia, choc niegdys wcale nie powiedzielibysmy, ze moglibysmy to potrafic. Kiedy jestesmy zesrodkowani, potrafimy jasno i wyraznie zobaczyc, jak najlepiej wykonac dane zadanie, po czym tak własnie je wykonac, wykraczajac daleko poza nasze dotychczasowe rozumienie. Jakosc naszej pracy wzrasta niepomiernie, my zas zyskujemy niespotykana wczesniej jasnosc umysłu. […]

Ów stan umysłu pojawia sie wraz z miekkim, płynnym oddechem, kiedy rozluzniamy sie i przyjmujemy wszystko z taka własnie swoboda i miekkoscia. Wraz z przesuwaniem sie twojego centrum w dół i uwalnianiem sie umysłu od kolejnych blokad zaczna pojawiac sie rózne mysli. Nie ma potrzeby ich odganiania; skupiajac sie na liczeniu oddechów, łatwiej utrzymasz koncentracje i nie bedziesz sie rozpraszał.
Z kazdym oddechem przechodz do kolejnej liczby, rozpoczynajac od jednego, liczac do dziesieciu, a nastepnie znów od jednego. W koncu liczby stana sie czescia strumienia oddechu i nie bedziesz juz musiał liczyc. Z poczatku jednak skupianie sie na liczeniu pozwoli ci kierowac nagromadzona energie i uwage na oddychanie i utrzymywanie tego stanu jasnego umysłu. Koncentrujac sie na kazdej liczbie, rób pełny wydech, pozbywajac sie całego powietrza z płuc, po czym naturalnie nabierz znów powietrza.
Koncentruj sie na liczeniu, nie robiac zadnych przerw pomiedzy kolejnymi liczbami, gdyz moga sie w nich spontanicznie pojawic mysli.

Utrzymujac te koncentracje, po jakims czasie stwierdzisz, ze twój umysł sie wyciszył i wykazuje mniejsza potrzebe chwytania sie czegokolwiek w swiecie zewnetrznym.
Ale tez liczyc oddechów nie wolno mechanicznie czy automatycznie. Nalezy to robic tak, zeby bez reszty skupiac sie na kazdym kolejnym oddechu i na kazdej liczbie, robiac kazdy oddech z najwieksza uwaga.

Bardzo wielu ludzi medytuje z takim czy innym wyobrazeniem wyciszenia.
Nie przyniesie im to absolutnie zadnej korzysci. Sa tez tacy, którym przychodzi do głowy jakas sztywna, scisle okreslona koncepcja pustki, według której potem medytuja.
To nie ma sensu.
I jezeli skupiamy sie na tych rozlicznych myslach, które jedna za druga, nieustannie tłocza sie w naszym umysle, albo na obrazach z przeszłosci lub wyobrazeniach przyszłosci, czy wreszcie na tym, co sie akurat wydarza — to równiez nie jest zazen. Poniewaz z natury jestesmy wyciszeni, jezeli wyobrazimy sobie, co to znaczy byc wyciszonym, juz przykrywamy nasze pierwotne wyciszenie zbedna warstwa wyobrazenia — i to nie jest wyciszenie.

Miec „nieporuszony umysł” nie oznacza, ze zyje sie w stanie umysłu, który sie nigdy nie zmienia. Umysł „nieporuszony” czy „nie poruszajacy sie” nie jest umysłem zastałym ani nieporuszonym niczym skała czy drzewo.

Umysł nieporuszony to raczej taki umysł, który nie jest do niczego przywiazany, który nie zatrzymuje sie w zadnym konkretnym miejscu.
Umysł taki jest zawsze w ruchu, poniewaz nic go zatrzymuje ani nie blokuje. To własnie oznacza miec „nie poruszajacy sie” umysł. Słyszac to, myslimy sobie: „Alez to niemozliwe! Jakzez mozna osiagnac cos tak trudnego — stan umysłu, którego nic nigdy nie powstrzymuje, który nigdy sie przy niczym nie zatrzymuje”. W rzeczywistosci jest to bardzo proste i oczywiste.

Wszyscy myslimy, jak trudno byc umysłem, który przy niczym sie nie zatrzymuje, który jest zawsze w ruchu i nigdy nie bedzie do niczego przywiazany ani przez nic blokowany. Jezeli jednak przyjrzymy sie temu dokładnie, stwierdzimy sami, ze nawet niemowle to potrafi.
W umysle niemowlecia nie ma poczucia niepewnosci ani obawy przed tym, ze ktos moze je zabic albo ze moze wydarzyc sie cos bardzo złego.
W umysle niemowlecia nie ma zadnej zbednej warstwy oczekiwan, która przykrywałaby to, co jest własnie postrzegane.

Nie stawiam tu znaku równosci pomiedzy niemowleciem i mistrzem kendo i nie mówie, ze niemowle jest mistrzem zycia. Ale cóz takiego pozwala małemu dziecku postrzegac wszystko bezposrednio? Cóz takiego sprawia, ze nie potrafimy zyc w takim własnie stanie umysłu?
Nie dzieje sie tak dlatego, ze z upływem lat zmienilismy sobie umysł badz uzyskalismy inny — to nie jest mozliwe. Wszystkim nam jest dany ów umysł małego dziecka, umysł niemowlecia, jednak nagromadzilismy w nim tyle rzeczy, ze nie mamy juz kontaktu z owym stanem umysłu niemowlecia.
Napchalismy sie koncepcjami, narosły w nas kolejne warstwy warunkowania, zgromadzilismy rózne doswiadczenia oraz racjonalne osady na ich temat. Aby poznac nasz pierwotny umysł, musimy całkowicie oczyscic sie z tego wszystkiego, co wytwarza w naszym umysle tyle hałasu.

Rinzai Zenji, wielki mistrz zen, który zył w Chinach w dziewiatym stuleciu, opisuje nasz umysł jako twarz niemowlecia okalana siwymi włosami długimi na kilometr. Tak Rinzai przedstawia osobe, która potrafi wyrazic niewinnosc i czystosc umysłu niemowlecia, lecz jednoczesnie ma głebokie doswiadczenie zycia w społeczenstwie — jest to ktos, kto choc umie postrzegac rzeczywistosc bezposrednio, ma tez swoje zobowiazania, kto przezył juz w zyciu wystarczajaco duzo, by zdawac sobie sprawe z tego, ze przyjecie na siebie odpowiedzialnosci jest czyms koniecznym.

Tu chodzi o to, zeby oddawac sie temu, co sie robi, całkowicie i bez reszty, zanurzajac sie w tym, rzucajac sie w to całym soba i dajac z siebie wszystko, co mamy. Nie odwołujemy sie wówczas do naszego racjonalnego, porcjujacego myslenia — nie myslimy o tym, co dobre a co złe, nie myslimy o zysku ani stracie i nie wyodrebniamy z siebie zadnego „ja” i drugiego człowieka — tak własnie działamy zgodnie z twórcza i pomysłowa zasada kufu, tak własnie, całym sercem i dusza, oddajemy sie medytacji w zazen.

Buddysci czesto mówia, ze wszyscy jestesmy obdarzeni wielkim, okragłym, jasnym, lustrzanym umysłem. Mamy umysł, który odbija wszystko, ale nie znaczy to, ze nosimy gdzies w sobie jakies lustro.

Chodzi o stan umysłu, w którym wszyscy trwamy od samego poczatku. Najgłebsza natura tego wielkiego, jasnego, lustrzanego umysłu jest taka sama, jak najgłebsza natura nowo narodzonego dziecka — wszystko odbijane jest dokładnie takim, jakie jest, na takiej samej zasadzie, jak lustro odzwierciedla wszystko, co sie w nim pojawia, dokładnie takim, jakie jest, nie dodajac do tego zadnego osadu, zadnej koncepcji ani zadnej opinii na temat odzwierciedlanego obrazu.

Kiedy zaczynamy poznawac dalsze podziały, pojawiaja sie w naszej głowie coraz to nowe mysli, ale stan umysłu małego dziecka to własnie ów jasny, lustrzany umysł.

Ten wieczny hałas w naszym umysle, na który nie mozemy nic poradzic, podnosi sie z kazda kolejna nasza mysla. Ale mamy równiez ów umysł małego dziecka, który niczym lustro odzwierciedla wszystko bez dodawania do tego jakichkolwiek mysli czy osadów. Umysł ten nie ma pojecia o tym, czy cos jest dobre czy złe. Ukazuje wszystko, co staje przed nim, dokładnie takim, jakie jest. I wszystko, co zostaje w tym lustrze odbite, zostaje odbite jednakowo.

Nie odbija ono jednej rzeczy tak, a drugiej inaczej, myslac, ze pierwsza jest dobra, druga zas zła. Nie pojawia sie w tym miejscu zaden osad — nie pojawia sie koncepcja o postrzeganiu czegos w specyficzny sposób: po prostu wszystko jest odzwierciedlane dokładnie takim, jakie jest.

Medytujac w zazen, nie staramy sie pojac owego wielkiego stanu umysłu lustra — próbujemy sie nim stac, nie starajac sie przedtem racjonalnie go okreslic.
Nie próbujemy dodawac do tego, co juz jest, jakiegokolwiek o tym wyobrazenia. Doswiadczajac tego stanu jasnego umysłu, rozumiemy, ze wszelkie nasze mysli na ten temat, wszelkie cudowne wyobrazenia, wszystkie chwile przyjemnosci, których w zyciu zaznalismy, myslac o tym stanie — wszystkie one sa po prostu ulotnymi cieniami, które przepływaja przed tym wielkim, jasnym lustrem.

To lustro własnie, które jedynie odzwierciedla wszystko takim, jakie jest, jest naszym pierwotnym umysłem.

Kiedy bedziemy umieli juz bezposrednio doswiadczac tego stanu umysłu i poznamy stan swiadomosci, który z niego wypływa, nie bedziemy juz mogli wyobrazic sobie czy tez udawac, ze wszystko, czego tak kurczowo sie trzymalismy, wszelkie nasze wyobrazenia najrózniejszych spraw sa czyms wiecej niz tylko ulotnymi cieniami przepływajacymi przed lustrem naszej swiadomosci.

Uswiadomimy sobie wówczas, ze wszystko, czego doswiadczamy, wszystkie rzeczy, których sie trzymamy i które generalnie uznajemy za tworzywo naszego zycia — bez wzgledu na to, jak realne nam sie teraz wydaja — sa w obrazie owego wielkiego, jasnego lustra zaledwie krótkotrwałymi mirazami. Kiedy to dostrzezemy, kiedy uswiadomimy sobie przemijalnosc tego wszystkiego, zrozumiemy próznosc przywiazywania sie do nich. W obliczu wielkiego, jasnego lustra kazda rzecz z osobna i wszystkie razem wziete sa niczym innym jak tylko ulotnym cieniem.
Kiedy urzeczywistnimy ów stan umysłu lustra i bedziemy postrzegac wszystko jasno i bezposrednio, dokładnie takim, jakie jest, bedziemy potrafili w sposób naturalny reagowac na wszystko, co sie naszym oczom ukaze, bez pokrywania obrazu zbedna warstwy opinii, wyobrazen czy osadów. Kiedy w lustrze cos odbija sie bezposrednio, stosownie reagujemy na to odpowiednim ruchem czy zachowaniem, nie opatrujac go jakakolwiek mysla w rodzaju: „jak mam sie do tego zabrac?” albo „jak najlepiej to zrobic?” czy tez „które rozwiazanie sprawdzi sie najlepiej w praktyce?”
Nie reagujemy na rzeczywistosc w taki sposób, lecz raczej od razu, gdy w lustrze pojawia sie obraz, podejmujemy naturalne i spontaniczne, najbardziej stosowne do okolicznosci działanie.

Kiedy reagujemy spontanicznie na to, co nas spotyka, nie zastanawiamy sie juz nad tym, jak dobrze nam poszło, i nie oceniamy juz kazdej czynnosci i nie myslimy, ze zrobilismy cos wyjatkowego.
Kiedy nasze działania wypływaja z takiej własnie jasnosci umysłu, w spontanicznej reakcji na kazde zdarzenie, nie zastanawiamy sie juz bez przerwy nad naszym małym ja i nad tym, jak wypadło w takiej czy innej sytuacji. Czy chwala nas, czy tez obrazaja — nawet jezeli sie z nas wysmiewaja — na tym sie sprawa konczy. Co było,  mineło. To jest własnie nasz pierwotny i naturalny stan umysłu.

Kiedy nie trzymamy sie kurczowo ustalonych wyobrazen, mozemy zachowywac sie i reagowac w sposób naturalny i nieskrepowany. Wszyscy myslimy: „Na pewno tego nie potrafie, to za trudne, to nieosiagalne. Nie dam rady.”
Ale nawet ta mysl, ze nie damy rady, jest ulotnym cieniem; samo poczucie, ze jest to dla mnie czyms nieosiagalnym, jest niczym wiecej jak tylko ulotnym cieniem.
Dlatego tez to wszystko, co powiedziałem o własciwej pozycji ciała w medytacji zazen i o odpowiednim sposobie oddychania, nie moze byc zrozumiane pojeciowo. Tego trzeba doswiadczyc.

Nie da sie tak po prostu wysłuchac czy przeczytac opisu medytacji w zazen i powiedziec sobie: „Rozumiem, jak to jest.” Kazdy z nas musi doswiadczyc tego samemu.

Sama swiadomosc posiadania ciała i oddechu nie wystarczy. Musimy je wykorzystac. Musimy tchnac w nie zycie. Kiedy poznamy, ze nie jestesmy ograniczeni do naszego małego ja, którym jest to ciało, nie jestesmy ograniczeni do naszego małego ja, którym jest ten oddech, lecz ze sa one poteznymi, wszechogarniajacymi stanami umysłu, z których poczeło sie nasze zycie — wówczas, przyjmujac odpowiednia postawe i oddychajac we własciwy sposób, nie bedziemy blokowani przez ciasne koncepcje naszego małego rozumku.

Błahostki przestana nas irytowac i blokowac.
Kiedy mamy swiadomosc, ze wszystkie rzeczy są li tylko ulotnymi cieniami, pozwalamy im przemijac.

To jest nasz pierwotny stan umysłu. Wszyscy mozemy go poznac i w nim zyc. Nie chciałbym, zeby to, co powiedziałem, w jakikolwiek sposób zakłócało twoja medytacje w zazen. Byc moze jednak — jezeli nie czujesz w medytacji swiezosci i pobudzenia — niektóre moje słowa w czyms ci pomoga.

Roshi Shodo Harada – Czym jest zazen

Powiązane

• ABC medytacji

• Czym jest medytacja?

• Ćwiczenia uwalniające energię

• Medytacja chodząca

• Ogrody Zen

• Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

Czy wszyscy jesteśmy szaleni?

16 Poniedziałek Lu 2009

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 91 Komentarzy

Tagi

bełkotliwy umysł, czysty umysł, nowa ziemia, olśnienie, przebłysk, szaleni, szaleniec, szaleństwo, tolle, umysł, zachwaszczony umysł, zaprogramowany umysł, Świadomość

odrzuca

Pierwszy przebłysk świadomości przydarzył mi się kiedy byłem studentem pierwszego roku Uniwersytetu w Londynie. Zazwyczaj dwa razy w tygodniu jeździłem wówczas metrem do biblioteki uniwersyteckiej. Było to zwykle około dziewiątej rano, pod koniec porannej godziny szczytu.
Pewnego dnia kobieta w wieku około trzydziestu lat usiadła naprzeciwko mnie. Już wcześniej widziałem ją kilka razy w metrze. Nie można było jej nie zauważyć. Pomimo faktu, że pociąg był pełen ludzi, w jej sąsiedztwie zwykle nikt nie siedział. Powodem tego było to, że wyglądała na osobę obłąkaną i niepoczytalną. Sprawiała wrażenie bardzo spiętej i mówiła do siebie nieprzerwanie zdenerwowanym głosem. Była tak zajęta swoimi myślami, że kompletnie nie zdawała sobie sprawy, że dookoła niej są inni ludzie.
Głowę miała lekko przekręconą w lewą stronę, tak jakby mówiła do kogoś siedzącego na pustym miejscu obok. Chociaż nie pamiętam dokładnie co mówiła, jej monolog wyglądał mniej więcej tak: „I wtedy ona powiedziała do mnie… na co ja odrzekłam, że kłamie -jak śmiesz mnie oskarżać o … skoro to ty jesteś tą, która mnie wykorzystuje – wierzyłam ci, a ty zawiodłaś moje zaufanie…”

Ton jej głosu był bardzo gniewny, jak u kogoś, kto został oszukany, a musi bronić swej pozycji, aby nie zostać zniszczonym. Kiedy pociąg dotarł do stacji Tottenham, kobieta wstała i nie przerywając swego monologu wyszła z wagonu. Był to również mój przystanek, więc wysiadłem za nią. Z dworca podążyła w kierunku Placu Bedford, wciąż zaangażowana w wyimaginowaną rozmowę. Jej ton głosu nie zmienił się. Wciąż gniewnie oskarżała kogoś, broniąc swej pozycji.

Moja ciekawość wzrosła, więc postanowiłem iść bezpośrednio za nią tak długo, jak nasze kierunki pokrywały się. To interesujące, ale pomimo że kobieta była całkowicie zatopiona w swym dialogu, wydawało się, że wie dokąd podąża. Wkrótce znaleźliśmy się w pobliżu budynku Senatu z 1930 roku, w którym mieściła się centralna administracja uniwersytetu i biblioteki. Byłem zszokowany. Czy to możliwe, że idziemy w to samo miejsce? Tak, właśnie tam zmierzała!

Kim była ta kobieta – nauczycielem, studentem, pracownikiem biurowym? Może należała do jakiegoś projektu badawczego psychologów? Nigdy nie poznałem odpowiedzi. Szedłem dwadzieścia kroków za nią i w momencie kiedy wszedłem do budynku (który – o ironio! – był miejscem dowództwa Policji Umysłu z filmowej wersji książki George Orwell’a z 1984roku) zniknęła w jednej z wind. W pewien sposób zszokowało mnie to czego przed chwilą byłem świadkiem.

Będąc dojrzałym, dwudziestopięcioletnim studentem pierwszego roku, postrzegałem siebie jako rodzącego się intelektualistę i byłem przekonany, że wszelkie dylematy ludzkiej egzystencji mogą zostać wyjaśnione przez rozum, a więc myślenie. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to właśnie myślenie pozbawione świadomości jest głównym problemem ludzkości.

Patrzyłem wtedy na profesorów jak na mędrców znających odpowiedzi na wszystkie pytania, a na uniwersytet jak na świątynię wiedzy. Jak osoba umysłowo niedorozwinięta, wręcz obłąkana, mogła być jego częścią? Myśląc wciąż o kobiecie, zanim dotarłem do biblioteki, udałem się do toalety. Kiedy myłem ręce, pomyślałem – mam nadzieję, że nie skończę jak ona.
Mężczyzna obok mnie rzucił przelotne, dziwne spojrzenie. Wtedy uświadomiłem sobie, że nie tylko pomyślałem powyższe słowa, ale powiedziałem je na głos.
„O mój Boże, już jestem jak ona!”
Czyż mój umysł nie był podobnie rozgorączkowany i nieustannie aktywny?
Pomiędzy nami była tylko drobna różnica.
Dominującą emocją leżącą u podłoża jej myśli był gniew. W moim przypadku była to głównie obawa i niepokój. Ona myślała na głos – ja w głowie.
Jeśli ona była szalona, to w istocie dotyczyło to każdego, włączając w to mnie.
Różnice polegały tylko na stopniu nasilenia.
Przez moment byłem w stanie stanąć obok umysłu i zobaczyć z głębszej perspektywy czym on jest.
Nastąpiła krótka zmiana fazy z myślenia w świadomość.
Wciąż byłem w toalecie, lecz teraz już sam. Patrzyłem na twarz w lustrze. W tej chwili rozdzielenia z umysłem głośno się roześmiałem.
Mogło to brzmieć jak szaleństwo, lecz był to śmiech zdrowego rozpoznania, śmiech ‘wielkobrzuchego’ Buddy. „śycie nie jest tak poważne jakim czyni je mój umysł.”
Oto co zdawał się wyrażać mój śmiech..
Lecz był to tylko przebłysk zrozumienia, bardzo szybko zapomniany.
Następne trzy lata spędziłem w nieustającej depresji i lęku, całkowicie identyfikując się ze swym umysłem. Musiałem otrzeć się o 15 samobójstwo, zanim powróciła świadomość.
Ale tym razem było to coś więcej niż mały jej przebłysk. Uwolniłem się od nałogowego myślenia, od fałszywego, stworzonego przez umysł ‘małego ja’. Powyższy przypadek nie tylko dał mi odczuć czym jest świadomość, zrodził również pierwszą wątpliwość co do wartości ludzkiego rozumu. Kilka miesięcy później wydarzyło się coś, co te wątpliwości jeszcze zwiększyło.
W pewien poniedziałkowy poranek przybyłem z innymi na wykład profesora, którego szczególnie ceniłem ze wiedzę i elokwencję. Niestety dotarła do nas wiadomość, że ów wykładowca popełnił samobójstwo w czasie weekendu.
Byłem zaskoczony.
Ten człowiek, bardzo szanowany nauczyciel wydawał się znać wszystkie odpowiedzi. Wtedy jednak nie znałem jeszcze alternatywy dla myśli. Nie wiedziałem, że są one tylko drobnym aspektem świadomości, którą sami jesteśmy. Nie wiedziałem również nic o ego, a cóż dopiero mówić o odkryciu go w sobie…

Fragment z Nowa Ziemia, E. Tolle

Powiązane posty

Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?

Historia pewnego medytującego

Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.

Wyostrz swoją uwagę

Świadomość hara – początek i koniec życia

Rozmowy z Kenem Wilberem – o kosmicznej świadomości.

09 Poniedziałek Lu 2009

Posted by ME in Świadomość

≈ 22 Komentarze

Tagi

alaja, całość, część, duch, duchowość, energia, ewolucja, holon, holony, ken wilber, kosmiczna świadomość, materia, poziom, psychologia integralna, superświadomość, teoria holonów, umysł, wilber, Świadomość

duch1


Najwyższy poziom – Duch. Czyż Duch nie jest wszędzie?
On nie jest poziomem, jest wszędzie.
Każdy poziom przekracza i zawiera poziom poprzedni. Duch przekracza wszystko, więc zawiera wszystko. Znajduje się całkowicie poza tym światem, ale całkowicie zawiera każdy holon tego świata. Przenika całą manifestację, ale nie jest wyłącznie manifestacją. Jest wszechobecny na każdym poziomie lub w każdym wymiarze, ale nie jest jedynie jakimś poziomem lub wymiarem. Przekracza wszystko, zawiera wszystko jako nie mająca podstawy Podstawa lub Pustka wszelkiej manifestacji.

A więc Duch jest zarówno najwyższym „poziomem” w holarchii, jak również papierem, na którym ta cała holarchia jest zapisana. Jest najwyższym szczeblem drabiny, ale jest również drewnem, z którego wykonana jest ta cała drabina. Jest zarówno Celem, jak i Podstawą całego porządku. Sądzę, że w miarę jak będziemy posuwali się do przodu, to wszystko stanie się jaśniejsze.

Nie chcę wyprzedzać tej historii, ale prowadzi to również do etyki środowiskowej.
Tak, powinniśmy przekroczyć i zawrzeć wszystkie holony w prawdziwym objęciu, bowiem właśnie to jest istotą rzeczywistej etyki środowiskowej. Ponieważ materia, życie i umysł zawarte są w naszej własnej ludzkiej strukturze, dlatego oczywiście musimy szanować wszystkie te holony, nie tylko ze względu na ich immanentną wartość, co jest najważniejsze, ale również dlatego, że są elementami naszej własnej istoty. Niszczenie ich jest dosłownie samobójczym działaniem. Nie chodzi o to, że niszczenie biosfery ostatecznie do nas powróci i uderzy w nas z zewnątrz. Rzecz w tym, że biosfera jest dosłownie wewnątrz nas, jest częścią naszej własnej istoty, naszej złożonej indywidualności – niszczenie biosfery jest wewnętrznym samobójstwem, a nie tylko problemem zewnętrznym.

Możemy więc mieć na wskroś ekologiczny pogląd, nie ograniczając się wyłącznie do ekologii ani nie redukując wszystkiego jedynie do biosfery. Potrzebujemy podejścia, które przekracza i zawiera ekologię, ponieważ noosfera przekracza i zawiera biosferę, która z kolei przekracza i zawiera sferę fizyczną. Nie potrzebujemy podejścia, które po prostu uprzywilejowuje ekologię w regresywnym spłaszczeniu do życia jednowymiarowego, do sieci życia płaskiej ziemi.

Ale wielu ekofilozofów i ekofeministek odwołuje się do mistycznej jedności z całą naturą, do tego, co Bucke nazwał „kosmiczną świadomością”, w której wszystkie istoty widziane są w takim samym świetle, nie ma żadnej hierarchii, niczego wyższego ani niższego, jest tylko wielka sieć życia.
Tak, tego rodzaju mistyczne doświadczenie równości występuje powszechnie na wyższych stopniach ludzkiego rozwoju.

Ale mamy tutaj dwie różne kwestie. Ludzka tożsamość może rzeczywiście poszerzyć się tak bardzo, że obejmie Wszystko – nazwijmy to Kosmiczną świadomością, unio mystica – tak jak na ilustracji 2-2. Idywidualna tożsamość rozszerza się tak bardzo, że staje się Duchem i w ten sposób ogarnia Kosmos – przekracza wszystko, zawiera wszystko. I wspaniale. Ale w rzeczywistości, tylko bardzo nieliczni naprawdę doświadczają tego najwyższego utożsamienia. Mówiąc inaczej, ta bardzo wielka głębia ma bardzo małą przestrzeń. Jak zawsze, większa głębia, mniejsza przestrzeń.

W doświadczeniu tym następuje świadome utożsamienie ze Wszystkim, z Kosmosem. W tym utożsamieniu wszystkie istoty, wysokie czy niskie, święte czy świeckie, rzeczywiście postrzegane są jako doskonałe manifestacje Ducha, dokładnie takie jakie są – ani niższe, ani wyższe. Ostateczna głębia jest ostateczną jednością ze Wszystkim, z Kosmosem.

Jednak to urzeczywistnienie nie jest równo dane wszystkim istotom, mimo że wszystkie istoty są na równi manifestacjami Ducha. Takie urzeczywistnienie jest rezultatem ewolucyjnego procesu rozwoju i transcendencji.

Teoretycy sieci życia płaskiej ziemi koncentrują się wyłącznie na równości istnienia, a zapominają o holarchii urzeczywistnienia. Sądzą, że skoro krewetka i małpa są doskonałymi manifestacjami Boskości – czym w istocie są – to nie istnieje między nimi żadna różnica głębi. Jest to redukcjonizm w najbardziej bolesnym i żenującym wydaniu.

Zatem chcemy, aby nasza etyka środowiskowa szanowała wszystkie holony bez wyjątku jako manifestacje Ducha, a jednocześnie chcemy być zdolni do czynienia pragmatycznych rozróżnień pod kątem immanentnej wartości i rozumieć, że znacznie lepiej jest kopnąć kamień niż małpę, znacznie lepiej jest jeść marchewkę niż krowę, znacznie lepiej żywić się zbożem niż ssakami.

Jeśli zgadzasz się z tymi stwierdzeniami, to uznajesz gradację głębi, gradację immanentnej wartości – uznajesz holarchię wartości. Większość ekofilozofów zgadza się z tymi stwierdzeniami, ale nie mogą powiedzieć dlaczego, ponieważ mają hierarchię, która zaprzecza hierarchii – mają tylko sieć życia płaskiej ziemi i równość biologiczną, co jest nie tylko wewnętrznie sprzeczne, ale również paraliżuje pragmatyczne działanie i okalecza immanentne wartości.

Spektrum świadomości

W porządku, mam wielką ochotę wrócić do tego wszystkiego (w Części Trzeciej), ale musimy trzymać się określonego porządku. Mówiliśmy o biegu ewolucji, celu Kosmosu, który nie jest przypadkiem, lecz ukierunkowaniem.
Tak, ewolucja ma kierunek, zasadę porządku wyłaniającego się z chaosu, jak to się zwykle określa. Mówiąc inaczej, dąży do większej głębi. Przypadek zostaje pokonany, wyłania się sens – z każdym stopniem rozwoju wzrasta immanentna wartość Kosmosu.

W istocie jest to zasada dwunasta i jednocześnie ostatnia, którą chciałem rozważyć. Omawiając tę zasadę podajesz różne oznaki ukierunkowania ewolucji, które teraz wymienię. Ewolucja wykazuje ogólną tendencję do podążania w kierunku: wzrastającej złożoności, wzrastającego zróżnicowania/integracji, wzrastającego uporządkowania/organizacji, wzrastającej względnej autonomii, wzrastającego celu.
Tak, to są niektóre zwykle akceptowane – tzn. akceptowane przez naukę – kierunki ewolucji. Nie oznacza to, że nie występują regresja i rozpad – gdyż występują (rozpad jest jedną z czterech cech każdego holonu). Nie oznacza to również, że każde krótkotrwałe zdarzenie musi podążać w zgodzie z tymi zasadami. Jak mówi Michael Murphy, ewolucja bardziej kluczy niż podąża naprzód. Ale na dłuższą metę ewolucja ma ogólny cel, ogólny kierunek, który widać szczególnie wyraźnie w narastającym zróżnicowaniu – od atomu poprzez amebę do małpy!

Jednak wszystkie te naukowe opisy można ogólnie podsumować w następujący sposób: ewolucja dąży przede wszystkim do coraz większej głębi. Jest to dążenie Kosmosu do przekroczenia siebie – by wyjść poza to, co było przedtem, a jednocześnie zawrzeć to, co było przedtem i tym samym zwiększyć własną głębię.

Teraz wiążesz to również ze świadomością, ponieważ dodajesz, „im większa głębia holonu, tym większy stopień świadomości”.
Słusznie. Świadomość i głębia to synonimy. Wszystkie holony mają pewien stopień głębi, choćby najmniejszy, gdyż nie ma żadnego dna. Gdy ewolucja podąża naprzód, zwiększa się głębia – zwiększa się świadomość. Niezależnie od tego, jak wielka jest głębia atomów, głębia molekuł jest większa. Głębia komórek jest większa, niż głębia molekuł. Rośliny mają więcej głębi, niż komórki. A naczelne więcej, niż rośliny.

Istnieje spektrum głębi, spektrum świadomości. Ewolucja rozwija to spektrum. Świadomość rozwija się coraz bardziej, coraz lepiej siebie rozumie, przejawia się w coraz większym stopniu. Duch, świadomość, głębia – tak wiele określeń dla jednej rzeczy.

Ponieważ głębia jest wszędzie, świadomość jest wszędzie.
Świadomość jest po prostu głębią widzianą od wewnątrz, ze środka. A więc zgadza się, głębia jest wszędzie, świadomość jest wszędzie, Duch jest wszędzie. A gdy zwiększa się głębia, świadomość budzi się coraz bardziej, Duch coraz bardziej się rozwija. Gdy mówimy, że ewolucja tworzy większą głębię, oznacza to, iż rozwija większą świadomość.

Używasz zwrotów „rozwija i zawija”.
Duch rozwija siebie z każdą nową transcendencją, którą również zawija w swoją własną istotę na nowym poziomie. Przekracza i zawiera, rodzi i obejmuje, tworzy i kocha, Eros i Agape, rozwija i zawija – różne sposoby wyrażania tego samego.

Wszystko to można streścić bardzo prosto: ponieważ ewolucja wychodzi poza to, co było wcześniej, a jednocześnie musi objąć to, co było wcześniej, zatem w jej naturze leży przekraczać i zawierać. Ma więc wewnętrzne ukierunkowanie, tajemny impuls ku wzrastającej głębi, wzrastającej immanentnej wartości, wzrastającej świadomości. Aby ewolucja mogła w ogóle posuwać się naprzód, musi podążać w tych kierunkach – nie może pójść nigdzie indziej!

Najistotniejszą kwestią jest…?
Jest kilka takich kwestii. Po pierwsze, ponieważ wszechświat ma kierunek, my również mamy kierunek. Ten ruch ma znaczenie. Objęcie ma immanentną wartość. Jak to wyraził Emerson, siedzimy na kolanach niezmierzonej inteligencji, która, jak by jej nie nazwać, jest Duchem. Na pierwotnej twarzy Kosmosu widnieje motyw. Na ścianie Nicości wypisany jest wzór. Każdy jego gest ma znaczenie, każde spojrzenie jest pełne wdzięku.

My – i wszystkie istoty jako takie – jesteśmy zanurzeni w tym znaczeniu, unosi nas strumień troski i głębokiej wartości, ostatecznego sensu, wrodzonej świadomości. Jesteśmy integralną częścią tej niezmierzonej inteligencji, tego Ducha-w-działaniu, rodzącego się Boga. Bóg nie musi być dla nas jakąś mityczną postacią, która rządzi wszystkim, lecz sama istnieje poza przejawionym światem. Nie musimy też wyobrażać sobie, że jest jakąś zwykłą immanentną Boginią, zagubioną w formach, które sama stworzyła. Ewolucja jest i Bogiem i Boginią, transcendencją i immanencją. Zawarta jest w samym procesie, wpleciona w tkaninę Kosmosu; ale wszędzie przekracza własne wytwory i w każdej chwili rodzi nowe.

Przekracza i zawiera.
Właśnie tak. Wierzę, że jesteśmy zachęcani do przebudzenia się jako ten proces. Duch w nas jest zachęcany, by stał się samoświadomy, lub też, jak niektórzy by powiedzieli, nadświadomy. Głębia wznosi się od podświadomości poprzez samoświadomość do nadświadomości, w drodze do swojego wstrząsającego rozpoznania, całkowicie nieoddzielna od promiennej Całości i my budzimy się jako ta jedność.

Jak sądzisz? Czy to szaleństwo? Czy mistycy i mędrcy są wariatami? Bo wszyscy opowiadają różne wersje tej samej historii? Ta historia mówi o tym, jak to budzisz się któregoś ranka i odkrywasz, że jesteś nieoddzielny od Wszystkiego, bezczasowo, wiecznie, nieskończenie.

Tak, być może ci szaleńcy boży są wariatami. Być może są to mamroczący idioci stojący przed Otchłanią. Być może potrzebują miłego, wyrozumiałego terapeuty. Tak, to by na pewno pomogło.

Ale potem zaczynam się zastanawiać. Być może ewolucja naprawdę przebiega od materii poprzez ciało, umysł, duszę do ducha. Na każdym z tych poziomów dokonuje się przekraczanie i zawieranie. Każdy z nich ma większą głębię, większą świadomość i obejmuje więcej. A na najwyższych etapach ewolucji, być może, jedynie być może, świadomość jednostki rzeczywiście dotyka nieskończoności – totalne objęcie całego Kosmosu – Kosmicznej świadomości, która jest Duchem przebudzonym do własnej prawdziwej natury.

Jest to przynajmniej prawdopodobne. Ale powiedz mi: czy ta historia, śpiewana przez mistyków i mędrców na całym świecie, jest choć trochę bardziej zwariowana, niż historia naukowego materializmu, która mówi, że to wszystko, co się dzieje, jest opowieścią idioty, pełną hałasu i furii, pozbawioną jakiegokolwiek znaczenia? Słuchaj bardzo uważnie: która z tych dwóch historii brzmi całkowicie wariacko?

Powiem ci, co sądzę. Sądzę, że mędrcy są wznoszącym się koniuszkiem tajemnego impulsu ewolucji. Sądzę, że są wiodącą siłą pędu do samotranscendencji, który zawsze wychodzi poza to, co było wcześniej. Sądzę, że ucieleśniają pęd Kosmosu do większej głębi i poszerzającej się świadomości. Sądzę, że jadą na krawędzi promienia świetlnego, biegnącego na randkę z Bogiem.

I sądzę, że wskazują na tę samą głębię w tobie i we mnie i w nas wszystkich. Sądzę, że są stopieni ze Wszystkim i Kosmos śpiewa ich głosami, a Duch prześwieca przez ich oczy. Sądzę również, że odsłaniają twarz jutra, otwierają nas na sedno naszego przeznaczenia, które spełnia się również już teraz w bezczasowości tej właśnie chwili, i w tym wstrząsającym rozpoznaniu głos mędrca staje się twoim głosem, oczy mędrca stają się twoimi oczami, mówisz językami aniołów i płoniesz ogniem urzeczywistnienia, które nigdy nie zaczyna się ani nie ustaje, rozpoznajesz swoją prawdziwą Twarz w zwierciadle Kosmosu: jesteś doskonale utożsamiony ze Wszystkim i nie jesteś już częścią tego strumienia, jesteś tym strumieniem, a Wszystko rozwija się nie wokół ciebie, ale w tobie. Gwiazdy nie świecą już tam, ale tutaj. Supernowe powstają w twoim sercu i słońce świeci w twojej świadomości. Ponieważ przekraczasz wszystko, obejmujesz wszystko. Nie ma tu żadnej ostatecznej Całości, jedynie nieskończony proces, a ty jesteś otwarciem lub wolnym miejscem lub czystą Pustką, w której rozwija się ten cały proces – nieustannie, cudownie, wiecznie, lekko.

Cała ta gra, koszmar ewolucji, jest rozegrana, a ty jesteś dokładnie tam, gdzie byłeś, nim rozpoczęł się Spektakl. Nagle wstrząśnięty całkowitą oczywistością, rozpoznajesz własną Pierwotną Twarz, twarz, którą miałeś przed Wielkim Wybuchem, twarz całkowitej Pustki, która uśmiecha się jako całe stworzenie i śpiewa jako cały Kosmos – a wszystko to jest spełnione w tym pierwotnym spojrzeniu. Pozostaje tylko uśmiech i odbicie księżyca w cichym stawie późno w krystalicznie czystą noc.

Wilber Ken – Krótka historia wszystkiego

Powiązane posty

• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.

• Alaja – kosmiczna świadomość

• Religia jest trickiem genów ?

• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość

• Czakram korony

• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?

Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja.

05 Czwartek Lu 2009

Posted by ME in Medytacja, Świadomość

≈ 53 Komentarze

Tagi

budda, doświadczanie pustki, intelekt, kalu rinpocze, Medytacja, natura umysłu, nauczyciel, pustka, rinpocze, umysł, wolność, współodczuwanie, Świadomość

reka2

Są dwa rodzaje podejścia do medytacji – dwa rodzaje metod.
Pierwszy rodzaj to otrzymywanie instrukcji od swojego nauczyciela, udanie się do domu i rozmyślanie o tym. W gruncie rzeczy oznacza to udanie się do domu w celu analizowania swojej świadomości, przyglądania się swojemu umysłowi wciąż od nowa.
Jest to intelektualna albo analityczna medytacja uczonego – pandita, to po tybetańsku Penditai – cze – gom.

Inny sposób podejścia do tego bezpośredniego doświadczenia umysłu nosi nazwę „Kusali Dżokgom” i oznacza intuicyjną, opartą na bezpośrednim przeżyciu medytację. Ten empiryczny rodzaj medytacji nie jest oparty na intelektualnej analizie .

Zatem istnieją dwa podejścia : można analizować świadomość określając czy umysł posiada takie czy inne właściwości albo można po prostu pozostawić umysł taki jakim jest i stawać się go świadomym bez żadnych intelektualnych poszukiwań.

Teraz rozważmy ten właśnie rodzaj intuicyjnej medytacji, gdyż faktycznie byłoby dla nas najbardziej korzystne doświadczyć tego, rzeczywiście wprowadzić umysł w stan medytacji, nie próbując w jakikolwiek sposób osiągnąć jakiegoś szczególnego doświadczenia. W dzisiejszym świecie o niewiarygodnym poziomie intelektualnego i technicznego wyrafinowania, które umożliwia ludziom sięgnięcie do granic poznania , natura umysłu i świadomość staną się nieuchronnie obiektem spekulacji i dociekań.

Nie jestem jednak pewien w jakim stopniu będzie to skuteczne. Na przykład jeżeli szukam Kalu Rinpocze, mógłbym przeszukać całą planetę a mimo to nie znaleźć go. Analogicznie jeżeli szuka się umysłu lub obserwuje się go, to obserwującym jest sam umysł, a gdy umysł stara się znaleźć umysł, nie wydaje się to być drogą właściwą.

Z drugiej strony jeżeli szukam Kalu Rinpocze i ktoś życzliwy postawi przede mną lustro, wówczas mogę znaleźć go natychmiast, tam gdzie był prze cały czas. W ten sposób instrukcja Guru, medytacja oraz umysł świadczący samego siebie działa jak swojego rodzaju zwierciadło i jeżeli jest się zdolnym do przyjęcia instrukcji medytacyjnej oraz do bezpośredniego jej zastosowania, wtedy kto wie ?

Może to być skuteczne, można znaleźć siebie, można znaleźć umysł. Wielu ludzi napotyka na trudności w uczeniu się właściwego medytowania i zdobywaniu pewnego rodzaju doświadczeń co do podstawowej natury umysłu.

To nie oznacza, że ktoś nie posiada natury Buddy, albo, że w jakiś sposób nie jest obdarzony możliwości osiągnięcia oświecenia. To po prostu oznacza, że zaciemnienia są dość mocne, że zasłony karmiczne spowijające umysł są jeszcze gęste i nie pozwalają na bezpośrednie doświadczenie umysłu. Oto dlaczego inne praktyki Dharmy, takie jak praktyka oczyszczająca (Dordże Sempa), praktyka gromadzenia zasługi i pogłębiania świadomości itp. wspierają medytację. […]
Zastanawiając się nad własną sytuacją można się przekonać, że podobni jak wszystkie istoty czujące posiadamy różne poziomy zaciemnień : dualistyczne lgnięcie, niewiedzę, emocjonalne i karmiczne skłonności, które powodują, że doświadczamy różnych rodzajów cierpienia i niezadowolenia.

Istnieją cierpienia starości, chorób, śmierci oraz obawy, które pochodzą z tego, że nie wiemy dokąd idziemy po śmierci. Jeżeli widzi się swoją własną sytuację jest się w rzeczywistości zupełnie bezradnym i jest się po prostu bezwolnie miotanym z bardzo małą kontrolą wolności.
Zdając sobie sprawę i rozumiejąc, że wszystkie istoty są dokładnie w takiej samej sytuacji i są przedmiotem takich samych ograniczeń i cierpień możemy z nimi współodczuwać. […]

Jeśli chodzi o samą praktykę, powinno się pamiętać o tym, że istotna jest fizyczna postawa ciała. Ciało powinno być wyprostowane, ale nie powinno być sztywne, lecz powinno zachowywać równowagę, ponieważ istnieje ścisły związek, pomiędzy umysłem i ciałem.

Umysł do pewnego stopnia zależy od ciała i na poziomie fizycznym jest bardzo czuły i wrażliwy na zmiany zachodzące w ciele. Jeśli chodzi o postawę ciała, to przy medytacji ciało powinno być wyprostowane.

Jeżeli chodzi o umysł, to w czasie medytacji powinien on być rozluźniony i wolny od jakiegokolwiek wysiłku.

Trzeba pozwolić umysłowi spoczywać w jego naturalnym stanie.

Ilustracją tego jest kocioł napełniony wodą, do którego dostało się błoto.
Jeżeli chce się zobaczyć przejrzystość wody, trzeba po prostu pozostawić garnek w spokoju i woda staje się czysta.

Tak więc istotą tej medytacji jest to, że każde obmyślanie i sztuczność są przeciwne jej duchowi. Pozwala się po prostu umysłowi pozostać w spoczynku, pozwala się umysłowi odprężyć, aby doświadczyć jego przejrzystości.

Jeżeli chodzi o technikę oznacza to, że umysł nie patrzy na zewnątrz, ani nie jest w jakikolwiek sposób ukierunkowany, nie ma żadnego wysiłku aby robić coś lepszego lub gorszego, lecz po prostu pozwala się umysłowi być rozluźnionym, tak więc pozostaje on niezachwiany. Jest to po prostu naga świadomość świadomej inteligencji.

To wszystko, co konieczne jest do medytacji. Kiedy pozostawi się umysł w tej niewymyślnej medytacji, a stanie się on ociężały, tępy i owa iskra świadomości zgaśnie, wtedy to nie jest to dokładnie to, do czego dążymy, do czego zmierza nasza praca. Po prostu chodzi o to, aby istniała tylko ta iskra niezmąconej świadomości.
Tylko ta iskra.
Wiemy, że jest wiele myśli, które mogą pozostawać w umyśle. Nasza metoda nie polega na tłumieniu, czy odcinaniu myśli, jak ma to miejsce w praktyce Shamata albo Shine, które służą rozwijaniu uspokojenia.
W medytacji Shamata chodzi o odcięcie myśli i powrócenie do medytacji. Tutaj zaś nie o to chodzi. Doświadczenie Mahamundry albo całkowicie rozbudzone doświadczenie nie jest jeszcze możliwe lecz chodzi o ten szczególny sposób, aby przypatrzeć się myślom jako ani dobrym ani złym.

Chodzi po prostu o to, aby być świadomym ich, gdy powstają.

Część tej migoczącej świadomości obejmuje także myśli. Nie zachodzi jednak nic ponad to – żadnej próby podążania za nimi lub stłumienia ich.

Jeżeli przyjmie się taką metodę postępowania z myślami, nie uważając ich ani za dobre, ani za złe, takie, czy inne, lecz jest się po prostu świadomym ich, gdy powstają, wówczas myśli mogą bardzo łatwo rozpuścić się z powrotem w pustce umysłu. Bez wzglądu na to, czy one pojawiają się tam czy nie, musi się po prostu być świadomym ich obecności. Poza tą nagą świadomością umysłu jest jeszcze myśl, że niczego więcej nie potrzeba. Gampopa stwierdza, że gdy umysł jest wolny od sztucznego stwarzania czegokolwiek, jest pełen szczęśliwości, podobnie woda, gdy nie jest wstrząsana staje się przejrzysta.

Trzy aspekty umysłu

Można również rozważać tę medytację z punktu widzenia trzech aspektów umysłu, jego podstawowej pustki, w której nie ma nic poza nią samą, jego jasności, albo świetlistej możliwości i jego zdolności do niepowstrzymanego przejawiania się.

Ten stan spoczywania jest związany z podstawową pustką umysłu, podczas, gdy świadomość wiąże się z jego niepohamowanym manifestowaniem się.

Buddyjscy mistrzowie tantryczni Indii, Mahasidhowie zwykli mówić, że medytacja sama w sobie nie ma nic wspólnego z wysiłkiem medytowania, i że jak długo używa się jakiejś konkretnej techniki, jakiegoś szczególnego wysiłku intelektualnego aby medytować, to nie jest to prawdziwa medytacja.

W prawdziwej medytacji nie zachodzi medytowanie.

Nie ma medytowania nad czymkolwiek w tej prawdziwej medytacji, jest po prostu bezpośrednie, naturalne doświadczenie umysłu.

Dzięki temu rodzajowi medytacji następuje pewne ustabilizowanie umysłu. Jest to aspekt doświadczenia zwany Shmata.
Chociaż ta iskra przejrzystości nigdy nie opuszcza umysłu, staje się on jednak bardziej uspokojony i nie jest już tak poruszany jak poprzednio.
Nie jest to tępota letargu, lecz spokój umysłu.

Z powodu tego wyciszenia i spokoju umysłu może dojść do rozwinięcia się pustej, a jednak przejrzystej i promieniującej natury umysłu, tej iskry świadomości, która jest niepowstrzymanym przejawianiem się umysłu. Kiedy wszystkie one zaistnieją razem, wówczas to bezpośrednie doświadczenie dojrzewa w to, co nazywamy Vipasana, czyli wglądem w rzeczywistą naturę umysłu.

Jeżeli osiągnie się takie doświadczenie Mahamundry, można je utrzymać i uczynić stałym elementem swojego doświadczenia, wówczas całkowite i zupełne oświecenie, Stan Buddy nie jest już odległym celem.

Może to być kwestia miesięcy, może lat, lecz z pewnością nastąpi ostatecznie w tym życiu. Osiągnięcie takiego autentycznego doświadczenia Mahamudry sprawi, że nie ma potrzeby szukać innych środków oczyszczenia się, ponieważ negatywne zaciemnienia i pomieszania naszego życia są neutralizowane przez jedno doświadczenie Mahamudry.

Nie ma innej metody, czy techniki, która przynosi więcej pożytku aniżeli to bezpośrednie doświadczenie. Jest tak dlatego, ponieważ wszystko, co negatywne, wszystkie zaciemnienia rozwijają się z naiwnego lgnięcia do „ego”, do „ja”, do jaźni, jako do czegoś ostatecznie rzeczywistego oraz z lgnięcia do wszystkiego, czego się doświadcza jako ostatecznie rzeczywistego.

Przede wszystkim to naiwne lgnięcie samo w sobie i samo z siebie jest przyczyną naszych problemów.
Jeżeli posiada się dogłębne doświadczenie Mahamudry, to ukazuje nam ono względność naszych doświadczeń i wówczas następuje odcięcie gruntu, na którym stoimy. W tym punkcie grunt się ucina i nie ma już miejsca na powstawanie negatywnych myśli, ponieważ nie ma przywiązania do ja
albo nie – ja.

Biblioteka Buddyjska – Kalu Rinpocze – Dotykając natury umysłu

Powiązane:
• ABC medytacji

• Czym jest medytacja?

• Ćwiczenia uwalniające energię

• Medytacja chodząca

• Medytacja a palenie papierosów

• Medytacja z czakramami

• Myśleć czy medytować…

• Czy Twoje życie ucieka?

Ocean współczucia

02 Poniedziałek Lu 2009

Posted by ME in Świadomość

≈ 6 Komentarzy

Tagi

dobro i zło, głębia, podziały, przeciwieństwa, spokój, tolle, umysł, wolność, współczucie, wykroczenie poza przeciwieństwa, Świadomość

ocean

Kiedy wykraczasz poza sferę przeciwieństw, które tworzy umysł, stajesz się podobny głębokiemu jezioru. Zewnętrzna sytuacja życiowa i wszystko, co się dzieje w jej obrębie, jest powierzchnią jeziora: to spokojną, to znów zwichrzoną, wzburzoną – zależnie od cyklów i pór roku. Ale w głębokiej toni zawsze panuje spokój. Jesteś całym jeziorem, nie tylko powierzchnią, i masz kontakt z własną głębią, która pozostaje w absolutnym bezruchu. Nie opierasz się zmianom, przywierając umysłem do tej czy innej sytuacji. Twój spokój wewnętrzny nie podlega ich wpływom. Trwasz w Istnieniu – niezmiennym, niepoddanym czasowi, nieznającym śmierci – a twoje spełnienie czy szczęście nie zależy od świata zewnętrznego, złożonego z wiecznie płynnych form. Możesz się cieszyć formami, igrać z nimi i stwarzać coraz to nowe, napawając się pięknem całego tego procesu. Ale przywiązanie do któregokolwiek z jego elementów nie jest ci już potrzebne.

Czy gdy człowiek osiąga ten rodzaj dystansu, oddala się zarazem od innych ludzi?
Wręcz przeciwnie. Dopóki nie uświadamiasz sobie Istnienia, wymyka ci się prawdziwe jestestwo innych ludzi, ponieważ nie dotarłeś jeszcze do tego, czym sam rzeczywiście jesteś. Formy, w jakich ludzie się przejawiają – nie tylko ich ciała, ale i umysły – mogą się twojemu umysłowi podobać lub nie. Autentyczny związek staje się jednak możliwy dopiero wtedy, gdy uświadomisz sobie Istnienie. Kiedy zyskasz w nim oparcie, zobaczysz, że ciało i umysł drugiego człowieka to zaledwie rodzaj parawanu, za którym wyczujesz prawdziwe jestestwo tej osoby, tak jak będziesz wówczas czuł własne. W obliczu cudzego cierpienia i nieświadomych zachowań pozostaniesz więc obecny, w kontakcie z Istnieniem; zdołasz dzięki temu przeniknąć zasłonę formy i poczuć poprzez własne Istnienie promienne, czyste jestestwo drugiej osoby. Na poziomie Istnienia wszelkie cierpienie jawi się jako iluzja. Przyczyną jego jest utożsamienie z formą. Ludzie znający tę zależność potrafią czasem w cudowny sposób uzdrawiać innych, budząc w nich świadomość Istnienia. Może się to jednak zdarzyć tylko pod warunkiem, że sam pacjent dojrzał już do takiej przemiany.

Czy to właśnie jest współczucie?
Tak. Współczucie to inaczej świadomość głębokiej więzi, jaka łączy cię z wszystkimi istotami. Ma ono jednak dwie strony. Jedną z nich jest to, że – skoro wciąż jeszcze żyjesz jako ciało fizyczne – twoja fizyczna forma jest równie bezbronna i śmiertelna, jak formy wszystkich innych ludzi i wszelkich żywych stworzeń. Gdy następnym razem powiesz: „Nie mam z tym człowiekiem nic wspólnego”, pamiętaj, że wiele was łączy: za ileś lat (może za dwa, a może za siedemdziesiąt – tak czy owak niewielka różnica) obaj będziecie gnijącymi trupami, potem kupkami kurzu i wreszcie niczym. Jest to mocno trzeźwiące, skłaniające do pokory spostrzeżenie. Gdy raz ci się nasunie, wiesz już odtąd, że nie masz specjalnych powodów do dumy. Czy to negatywna myśl? Nie, to po prostu fakt. Po co zamykać nań oczy? Z tego punktu widzenia między tobą a każdym innym stworzeniem panuje całkowita równość.
Jedną z najpotężniejszych praktyk duchowych jest głęboka medytacja nad śmiertelnością form fizycznych, łącznie z twoją własną. Praktyka ta polega na tym, żeby umrzeć, zanim jeszcze umrzesz. Zagłęb się w niej. Twoja forma fizyczna rozpuszcza się, już jej nie ma. A potem przychodzi chwila, gdy umierają też wszystkie myśli, wszystkie formy o umysłowym rodowodzie. Ty jednak wciąż istniejesz -jako boska obecność, którą w istocie jesteś: promienny, w pełni przebudzony. Nic prawdziwego nigdy nie umarło – tylko nazwy, formy i złudzenia.

Dotarcie świadomością do tego nieśmiertelnego wymiaru, do własnej prawdziwej natury, jest drugą stroną współczucia. Na poziomie głębokiego odczuwania dostrzegasz wtedy nie tylko własną śmiertelność, lecz poprzez nią zdajesz też sobie sprawę ze śmiertelności wszystkich innych stworzeń. Na poziomie formy jesteś tak jak one śmiertelny, a twoja egzystencja jest ciągłym balansowaniem nad przepaścią. Na poziomie Istnienia uczestniczysz wraz z nimi w wiecznym, promiennym życiu. Otóż i dwie strony współczucia. We współczuciu smutek i radość – doznania na pozór sprzeczne – zlewają się w jedno i przeistaczają w głęboki spokój wewnętrzny, spokój boży. Jest to jedno z najszlachetniejszych uczuć, do jakich zdolni są ludzie; ma ono ogromną moc uzdrawiającą i przeobrażającą. Ale prawdziwe współczucie, tak jak je tutaj zdefiniowałem, wciąż jeszcze stanowi rzadkość. Choć głęboka empatia wobec cierpienia drugiej istoty wymaga niewątpliwie wysokiego poziomu świadomości, nie jest pełnym współczuciem, lecz jednym z dwóch jego aspektów. Prawdziwe współczucie idzie dalej niż empatia czy litość. Budzi się dopiero wtedy, gdy smutek stopi się z radością: mówię tu o radości Istnienia, wymykającego się wszelkim formom, o radości wiecznego życia.

Potęga teraźniejszości – Eckhart Tolle

Powiązane posty
• Cuda…i miłość.

• Utrata kontroli

• Ponad-Ego

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Nauka akceptacji dobrego i złego

Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

09 Wtorek Gru 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, zdrowie, Świadomość

≈ 8 Komentarzy

Tagi

depresja, emocje, informacje, nastawienie, nastroje, negatywne nastawienie, panowanie nad umysłem, postawa, postrzeganie, powell, pozytywne nastawienie, przetwarzanie informacji, silva, umysł, wahania nastroju, wzorce, zmiana postawy, zmienność nastroju, Świadomość

umysl

Przełomowe odkrycie dotyczące umysłowego przetwarzania danych

Badania dr Gordona H. Bowera ze Stanford University zaowocowały kilkoma interesującymi teoriami. Jedna z nich głosi, że istnieją trzy aspekty umysłowego przetwarzania informacji:

1. Uczucia ludzkie pełnią funkcję filtra, który je przepuszcza i usprawiedliwia. Filtr przepuszcza materiał, który zgodny jest z nastrojem odbiorcy, pozostałe informacje zatrzymuje. Ów proces filtracji ma bardzo duże znaczenie, gdyż decyduje, jakie informacje znajdą się w banku pamięci.

2. Wrażenia emocjonalne mają wpływ na to, które dane będzie można odzyskać z banku pamięci. (Ludzie najłatwiej przywołują te zdarzenia, których doświadczyli w nastroju podobnym do obecnego).

3. Nasze myślenie i sądy podlegają silnym wpływom emocjonalnym. Zarówno percepcja społeczeństwa, jak i wyimaginowane fantazje, mają charakter subiektywny i łatwo się poddają działaniu chwilowych nastrojów. Wpływają one na naszą samoocenę, ocenę przyjaciół, życie zawodowe i szansę na lepszą przyszłość.

Pamięć emocjonalna

Badania dr Bowera wskazują, że przechowujemy informacje i wspomnienia zgodnie z naszymi uczuciami. Aby więc skutecznie je przywołać, musimy wprowadzić się w nastrój podobny do tego, w którym określone wspomnienie powstało. To zjawisko Bower nazywa “rozpoznawaniem zależnym od nastroju”, my zaś nazwijmy je “pamięcią emocjonalną”.

Pamięć emocjonalna to pamięć związana z emocją towarzyszącą wydarzeniom, osobom lub miejscom z przeszłości. Oto przykład: pijesz właśnie z przyjaciółką kawę po irlandzku, smakujesz delikatny, słodki napar z dodatkiem likieru. Nagle zamiast słodyczy czujesz w ustach gorycz. To nie treść rozmowy z koleżanką zmąciła przyjemny smak kawy, lecz wspomnienie podobnej sytuacji sprzed lat. Być może, gdy kiedyś piłeś kawę przyrządzoną w ten sam sposób, żona poprosiła cię o rozwód. Teraz czujesz się tak samo jak wówczas, a wszystko przez tę filiżankę kawy, która pobudziła pamięć emocjonalną.

Ten zachodzący w mózgu proces przetwarzania czy udostępniania wspomnień można porównać do dwóch odrębnych katalogów; jeden służy do przechowywania zapisów uczuć negatywnych, drugi jest w całości przeznaczony dla plików z uczuciami pozytywnymi Chcąc łatwo dotrzeć do każdego z tych katalogów, musisz odczuć emocję związaną z danym systemem katalogowania.

Dlaczego postawa pozytywnego myślenia jest skuteczna

Od wielu lat przywódcy ruchu “Postawa Pozytywnego Myślenia” przekonują nas, że jeśli myślimy pozytywnie, spotykają nas same dobre rzeczy. I rzeczywiście, często się to sprawdza. Byliśmy świadkami, jak wielu “pozytywnych myślicieli” wspinało się na sam szczyt drabiny sukcesu. Aby wyjaśnić ten fenomen, niektórzy sięgali do metafizyki. Ale ostatnio przeprowadzone badania dostarczają nam odpowiedzi ściśle naukowej – potwierdzają takie działanie pozytywnej postawy i wyjaśniają jej mechanizm.

Kiedy myślisz pozytywnie, mając poczucie zadowolenia i pewności siebie, wtedy masz dostęp do wszystkich twoich pomyślnych doświadczeń. Gdy stajesz w obliczu problemu w dobrym nastroju, przywołujesz wszystkie skuteczne rozwiązania podobnych dylematów w przeszłości… i w ten sposób rosną twoje szansę na uporanie się z problemem obecnym.

Kiedy zaś zmagasz się z problemem, będąc negatywnie nastawiony, na próżno przetrząsasz pamięć w poszukiwaniu rozwiązania – znajdujesz tylko wspomnienia porażek. Szansa na pomyślne rozwiązanie jest wątpliwa.

Zachwianie równowagi, czyli opadanie jednego z czerwonych skrzydełek na ekranie nawigacyjnego urządzenia, zdarza się wszystkim ludziom w ciągu całego ich życia. Od najmłodszych lat aż do śmierci rządzi tobą twoja postawa.

Natychmiastowa zmiana postawy dzięki słownemu wyzwalaczowi

Łatwo powiedzieć: “Zmień postawę, jeśli jest negatywna”.
Taka zmiana w wielu wypadkach zachodzi tylko na poziomie świadomości zewnętrznej, nie zaś świadomości wewnętrznej. Ludzie niebawem powracają do negatywnych wzorców zachowań lub, co gorsza, w ogóle nie umieją zapoczątkować żadnych zmian, często nie zdając sobie nawet sprawy, że wpadli w pułapkę w negatywnego myślenia.

Aby zrozumieć, na czym ta pułapka polega, musimy najpierw odpowiedzieć na pytanie: W jaki sposób można przejść z katalogu plików negatywnych do katalogu pozytywnego?

Czyli: Jak panować nad zmiennością nastrojów?

Przy zastosowaniu drugiej techniki natychmiastowej zmiany postawy kluczem pozwalającym na przejście z negatywnego nastroju na pozytywny jest słowny mechanizm wyzwalający, czyli użycie “magicznego słowa”, które jak trampolina wzniesie cię na szczyt dobrego nastroju.

Chcąc znaleźć takie słowo i wprowadzić je jako wyzwalacz do mózgu, musisz przywołać z pamięci pozytywne doświadczenie związane z określonym wyzwaniem życiowym. Najpierw przypomnij sobie jakieś pozytywne wydarzenie z przeszłości, trudną sytuację, która zakończyła się pomyślnie. To bardzo ważne, by zawczasu dokonać selekcji takich wydarzeń. Jeśli będziesz z tym zwlekał aż do chwili, gdy znajdziesz się w negatywnym katalogu, będzie już o wiele za późno!

Sześć kroków ku lepszej postawie

Krok pierwszy: Przywołaj jakieś pozytywne wydarzenie lub doświadczenie, kiedy sukces zależał od twoich działań.

Krok drugi: Wejdź w stan alfa za pomocą metody 3-1. W tym stanie przypomnij sobie obraz wydarzenia ze wszystkimi szczegółami. (Później nauczysz się dodawania do niego większej liczby punktów odniesienia – wrażeń pochodzących ze zmysłów wzroku, słuchu, węchu, dotyku, smaku i z emocji – w trakcie przeprowadzania tzw. inergizacji holograficznej, opisanej w rozdziale “Inergizacja holograficzna”).

Krok trzeci: Nadal pozostając w stanie alfa, jeszcze raz powróć do tamtej sytuacji, pamiętając o wszystkich szczegółach, o tym, co zostało powiedziane i zrobione. Uświadom sobie przy tym uczucie, jakie towarzyszy sukcesowi.

Krok czwarty: Wybierz magiczne słowo wyzwalające, słowo specjalnie utworzone do przywoływania owego pozytywnego wydarzenia. (Na przykład słowo DYPLORADOŚĆ może oznaczać szczęśliwy dzień otrzymania dyplomu ukończenia studiów, dzień, w którym udało ci się osiągnąć długoterminowy cel).

Krok piąty: Pozostając na poziomie alfa, powtórnie “odegraj” pozytywne wydarzenie – dodając jeszcze więcej zapamiętanych szczegółów. Wypowiedz w myślach następujący program: Za każdym razem, gdy użyję magicznego słowa wyzwalającego (tu wstaw wybrane słowo), łatwo sobie przypomnę i wywołam przyjemne uczucie towarzyszące temu pozytywnemu doświadczeniu. Następnie wyjdź z poziomu alfa, odliczając od 1 do 5.

Krok szósty: Gdy kiedykolwiek zapragniesz zmienić nastrój lub nastawienie do życia, wystarczy, że się skoncentrujesz i wypowiesz magiczne słowo wyzwalające. Od razu znajdziesz się na drodze pozytywnego myślenia wiodącej do sukcesu.

Depresja i poczucie odtrącenia

Kiedy po raz ostatni byłeś w stanie depresji? Depresja szerzy się na ziemskim globie niby epidemia, atakując niemiłosiernie kobiety i mężczyzn w stosunku 2:1. Nikt nie chce czuć się przygnębiony i odrzucony, ale czasami wydaje się, że nie ma na to rady. Często nawet nie rozumiemy, skąd to przygnębienie.

Kiedy jesteś w takim stanie, masz dostęp tylko do katalogu z negatywnymi zapisami pamięciowymi. Jedyne wspomnienia, które udaje ci się z łatwością przywołać, dotyczą smutnych doświadczeń.

Prosta negatywna informacja – nagłówek w gazecie, migawka w telewizji, słowa jakiejś piosenki – mogą wyzwolić negatywne myślenie lub negatywne uczucie wobec bliskich osób, pracy lub siebie samego. Teraz już chyba rozumiesz dlaczego, będąc w stanie depresji, tak trudno zmienić nastrój.

W negatywnym nastroju przywołujesz z łatwością tylko niepowodzenia i nieszczęśliwe zdarzenia z przeszłości. Myślisz tak: “Nikt nigdy nie zrobił dla mnie nic miłego… nikt mnie nie kocha, wszyscy mnie nienawidzą… chyba nie pozostaje mi nic innego, jak po prostu się powiesić!”. Choćbyś się nawet starał, nie umiesz myśleć o chwilach szczęścia. Jesteś zatrzaśnięty w negatywnym katalogu.

Często dobry pracownik traci pracę z powodu chwilowego konfliktu. Dyrektor – będąc akurat z jakiegoś powodu w swoim negatywnym katalogu – znajduje niedociągnięcie i wytyka podwładnemu jego błąd, po czym – wciąż pozostając w negatywnym katalogu – usiłuje sobie przypomnieć, kiedy pracownik zrobił coś dobrze. Jego umysł przeszukuje kolejne pliki i niczego takiego nie znajduje. Oczywiście, wszystkie plusy owego pracownika zapisane w katalogu pozytywnym są w tym momencie niedostępne dla umysłu przełożonego. Zapada niewłaściwa decyzja – zwolnić człowieka z pracy!

Ileż małżeństw, przyjaźni, spółek i karier uległo zniszczeniu z powodu niemożności wyjścia z negatywnych katalogów!

Jak pokonać depresję

Technika natychmiastowej zmiany postawy jest niezwykle skuteczna w zwalczaniu straszliwej zmory depresji, która doprowadza miliony ludzi do rozpaczy i strachu przed ostateczną zgubą. Taki lęk nie jest niczym innym jak negatywnym oczekiwaniem.

Będąc w takim nastroju, spodziewamy się samych najgorszych rzeczy. Wyposażamy się psychicznie na drogę ku nieszczęściu i klęsce. I oczywiście udajemy się do negatywnego katalogu w poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania. Ale każde rozwiązanie, które tam znajdziemy, opiera się na porażce, co jeszcze głębiej pogrąża nas w żalach nad sobą i depresji. Dla niektórych rozwiązaniem ostatecznym staje się… samobójstwo.

Technika natychmiastowej zmiany postawy może skierować cię na drogę prowadzącą do sukcesu i szczęścia.

A. Zastanów się nad treścią swoich rozmów, nad myślami i nastrojami. Jeśli się okaże, że najczęściej dyskutujesz o problemach świata, o kłopotach innych ludzi lub, co gorsza, o własnych – zmień temat rozmów i mów o czymś pozytywnym. Takie narzekanie staje się z czasem nawykiem i coraz mocniej zakotwicza twój umysł w świecie negatywnych uczuć, przygnębiając ciebie i otaczających cię ludzi, którzy w końcu w ogóle stracą ochotę na twoje towarzystwo!

B. Przygotuj się zawczasu. Stwórz w myślach miecz z szeroką klingą, którym zabijesz potwora depresji. W stanie alfa przywołaj doświadczenie z przeszłości, kiedy miałeś postawę zwycięzcy, czułeś się bezpieczny i pewny siebie, jakiś szczęśliwy moment, w którym czułeś się kochany.

C. Pozostając w pozytywnym nastroju, stwórz magiczne słowo wyzwalające, które kojarzy się z pomyślnym wydarzeniem, z miłością czy szczęśliwą przyjaźnią. Staraj się unikać skojarzeń, które wzbudzają negatywne emocje!

Gdy poczujesz, że depresja stwarza poważne zagrożenie dla twojego zdrowia, spróbuj ożywić w myślach pozytywne doświadczenie i wypowiadaj magiczne słowo w stanie relaksacji umysłu – trzy razy dziennie przez tydzień. Takie wzmocnienie dostarczy ci broni dość mocnej, by zwalczyć nawet największą zmorę depresji

D. Rozpoznawaj pojawiające się od czasu do czasu negatywne myśli o sobie i swoim życiu. Przy pierwszym sygnale nadchodzącej negatywnej myśli lub uczucia wypowiadaj magiczne słowo. Tą techniką można pokonać przygnębiający nastrój. I pomyśl, jaką świetną zabawą jest tworzenie nowych wyzwalaczy dla każdego rodzaju problemów.

Jak panować nad zmiennością nastrojów, gdy jest się handlowcem

Ludzie zajmujący się handlem są szczególnie narażeni na zmienność nastrojów. Oto na przykład wypowiedź Johna, który jest sprzedawcą: “Czuję się wspaniale, gdy coś sprzedam. Przy następnym telefonie mówię same właściwe rzeczy. Ale mam także złe dni, a czasami całe tygodnie. Nieraz zdarza się, że wolę w ogóle zrezygnować ze spotkania z klientem. Po prostu wiem, że będę mówił same bzdury i nie tylko nie uda mi się nic sprzedać, ale w ogóle stracę stałego klienta”.

John ma dostęp do negatywnych plików. To problem większości handlowców. Odmowa kupna wyzwala poczucie odtrącenia. Krótki przebłysk negatywnych uczuć, negatywnych wspomnień – i John wpada w popłoch. Przypomina sobie tylko porażki i negatywne doświadczenia. Zaczyna się staczać po równi pochyłej, chyba że dysponuje narzędziem, które pomoże mu się zatrzymać. Wiele pomyślnych karier uległo destrukcji z powodu negatywnego obiegu myśli.

W przypadku Johna wyzwaniem jest odmowa kupna. Jak powinien zapanować nad swoim nastrojem?

Etap pierwszy: Powinien przywołać z pamięci jedną lub więcej udanych transakcji, zwłaszcza takich, które przeprowadził bardzo sprawnie i był bezpośrednio odpowiedzialny za ich wynik.

Etap drugi: Wejść w stan alfa za pomocą metody 3-1 (zob. “Dodatek”). Przypomnieć sobie, jak był wówczas ubrany jego klient; jak wyglądało pomieszczenie, w którym rozmawiali – kolor i ustawienie mebli, itd. Następnie John powinien jeszcze raz odegrać całą sytuację, dodając do obrazu jak najwięcej szczegółów, i odnaleźć uczucie, jakiego wówczas doznawał, (“przywoływanie” jest bardziej szczegółowe, jeśli zachodzi na poziomie relaksacji umysłu).

Etap trzeci: Po skutecznym odtworzeniu owego pomyślnego wydarzenia, John winien opuścić stan alfa, odliczając od 1 do 5, po czym wybrać szczególne słowo wyzwalające – słowo utworzone w celu wywoływania w umyśle owego pozytywnego wydarzenia.

Etap czwarty: Powtórne wejście w stan alfa metodą 3-1 i ponowne odegranie pozytywnego wydarzenia z dodaniem większej liczby szczegółów. Następnie John musi wypowiedzieć w myślach program: Za każdym razem, gdy użyję magicznego stówa wyzwalającego (tutaj wstawić wybrane słowo), z łatwością sobie przypomnę i wywołam to przyjemne uczucie towarzyszące pozytywnemu wydarzeniu. Po zakończeniu programowania John wychodzi ze stanu alfa, odliczając od 1 do 5.

Kiedy następnym razem John poczuje się odtrącony, może w myślach skoncentrować się na owym magicznym słowie lub wypowiedzieć je na głos. Dzięki temu jego umysł powróci do banku pozytywnej pamięci; zmieni się wówczas katalog przetwarzania danych i tym samym zmieni się również postawa Johna. Teraz łatwiej osiągnie sukcesy, ponieważ będzie działał, zamiast tylko reagować. John zdobył władzę nad własnymi emocjami.

PODSUMOWANIE
Natychmiastowa zmiana postawy

Postawy nie można poznać zmysłami, mimo to istnieje naprawdę. Jeśli chcesz się w życiu rozwijać, a nie tylko je przeżyć… musisz nauczyć się błyskawicznie dostosowywać do otoczenia. Tworząc nowy scenariusz życiowy za pomocą fizycznego mechanizmu wyzwalającego, będziesz mógł w dużym stopniu zmienić swoje negatywne myślenie i zachowanie. Stosuj technikę natychmiastowej zmiany postawy w tych wszystkich sferach nacechowanych negatywizmem, które dotąd wyznaczały twój styl życia i w których pragniesz dokonać zmian. Druga technika natychmiastowej zmiany postawy polega na zastosowaniu słownego mechanizmu wyzwalającego, czyli magicznego słowa, które pomoże ci przenieść się z katalogu danych negatywnych do katalogu pozytywnego. Słowny mechanizm wyzwalający pozwala panować nad zmiennością nastrojów.

Teraz, kiedy jesteś już świadom swojego zdania, wrażeń i postawy wobec niemal wszystkich dziedzin życia osobistego i zawodowego, zajmiemy się bardziej szczegółowo samym mechanizmem wyzwalającym i damy ci wskazówki, jak tworzyć i “włączać” indywidualne mechanizmy wyzwalające, służące do rozwiązywania poszczególnych problemów i specyficznych wyzwań, jakie stawia nam życie.

TAG I JUDITH POWELL
PANOWANIE NAD UMYSŁEM

Poprzednia część : Właściwa postawa…co to takiego?

Powiązane posty

• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu

• Zostań mistrzem swoich emocji?

• Uciszenie silnych emocji – wg Huny

• Sztuka bycia opanowanym – Emocje pod kontrolą.

• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.

• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.

• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.

• Oszukując własne emocje….

• Energia bolesnych emocji

Właściwa postawa…co to takiego?

08 Poniedziałek Gru 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

metoda silvy, panowanie nad umysłem, podejście, postawa, powell, schematy, silva, stan alfa, umysł, wyobrażenia, wzorce, właściwa postawa, Świadomość

koles

POSTAWA – cóż to takiego? Czy można mieć lepszą postawę? Słyszy się nieraz, jak ktoś mówi: “Zuzanna, ma niewłaściwą postawę, nie lubię z nią pracować” lub: “Odkąd Bogdan zmienił postawę, wszyscy go lubią”. Kiepskie nastawienie do życia może być przyczyną porażki, depresji, złości, marnych stosunków z ludźmi, a nawet choroby. Dobra postawa zbliża nas do wszystkiego, co w życiu najlepsze, i to w każdej jego sferze – fizycznej, umysłowej i duchowej. Przyjrzyjmy się zatem źródłom złej i dobrej postawy oraz zapoznajmy się z dwiema nowymi metodami natychmiastowej zmiany postawy.

Postawa – władczyni naszego świata

Ostatnio na markizach firmy Holiday Inn widnieje hasło: GODZINA NA ZMIANĘ POSTAWY: 18.00-19.00. Tutaj sposób na zmianę nastawienia do świata polega na wypiciu dwóch drinków w barze. To smutne widzieć, jak ludzie po pracy, gdzie spędzają jedną trzecią dnia, muszą zmienić postawę przed powrotem do domu.

Czym więc jest postawa? Aby odpowiedzieć na to pytanie, posłużymy się przykładem urządzenia umieszczonego w kabinie pilota w Jumbo Jecie. Jest ono wyposażone w parę czerwonych skrzydełek poruszających się nad czarnym tłem, gdzie siatka białych linii oznacza ziemię, a niebieskie pole – niebo. Gdy zapytasz nawigatora o to urządzenie, wyjaśni, że mierzy ono nachylenie samolotu, nie zaś wysokość, na której leci. To nachylenie informuje o położeniu samolotu w stosunku do powierzchni ziemi, a nie o wysokości, na jakiej się on znajduje. Pokazuje, czy samolot przechyla się na lewe skrzydło, na prawe czy też leci poziomo. Teraz możemy pokusić się o zdefiniowanie osobistej postawy; postawa to nic innego, jak nasz stosunek do czegoś lub kogoś – możemy się skłaniać do czegoś, stronić od tego lub też zachować równowagę.
Dobra postawa może uratować ci życie

Podczas jednej z naszych licznych wycieczek odwiedziliśmy kabinę pilota samolotu 747, by zobaczyć to urządzenie mierzące “postawę”. Życzliwy nawigator wyjaśnił, że nachylenie samolotu jest niezwykle istotne, bo gdyby samolot za mocno przechylił się na Jedną stronę, zacząłby lecieć korkociągiem w dół. Tak więc jeżeli pilot zaniechałby uważnej obserwacji, doszłoby do katastrofy. To uświadomiło nam, że negatywna – choćby w niewielkim stopniu – postawa może również nas niepostrzeżenie pchnąć w dół i w rezultacie roztrzaskać i spalić nasze największe nadzieje.

Nawigator powiedział także, że w szkole lotniczej piloci uczą się, jak utrzymać poziome położenie samolotu, nawet gdy pojawi się konieczność nagłego lądowania. Jeśli przy lądowaniu jedno skrzydło opada, samolot wpadnie w korkociąg i runie na ziemię. Natomiast przy zachowaniu właściwego, poziomego położenia nawet lądowanie z kraksą daje pasażerom największe szansę przeżycia.

Bywa tak, że twoje marzenia zdają się zmierzać ku katastrofie. Jeśli zachowasz wówczas postawę równowagi, uda ci się również wyrównać samolot, a jeżeli mimo to spadniesz, to z dobrą postawą będziesz miał szansę przeżyć i znowu wznieść się do lotu. (Pamiętaj, byś następnym razem stawił czoło katastrofie z odpowiednim nastawieniem!).

Zbadaj swoje postawy. Czy nastawiony jesteś ku czemuś, czy od czegoś? Czy potrafisz “zachować poziom”? Odpowiedzi na te pytania nie zawsze są łatwe. Wewnętrzne przekonania nie zawsze są oczywiste.

Zdarza się nieraz, że próbujesz czegoś dokonać, bardzo się przy tym starasz i dajesz z siebie wszystko… a mimo to doznajesz klęski, nie wiadomo dlaczego. Jeśli twe wewnętrzne przekonania są przeciwne celom zewnętrznym, umiesz reagować tylko w sposób negatywny. Tę negatywną reakcję możemy nazwać złą postawą, postawą, która powoduje, że bliskie sukcesu działania kończą się porażką. Zarówno lęk przed sukcesem, jak i strach przed klęską powodują to samo – katastrofę!

Skąd się bierze zła postawa?

Postawa, którą cechuje wahanie, twoje negatywne reakcje, przynoszące same niepowodzenia, mogą świadczyć o tym, że sukces leży poza twoją strefą komfortu, a wszystko, co znajduje się poza jej granicami, zostaje odrzucone -czy będzie to sukces, miłość, czy pieniądze.

Od chwili narodzin kształtujesz swoje postawy, swoje skłonności… a one z kolei wyznaczają granice twojej strefy komfortu. W miarę dorastania zbierasz informacje z otaczającego cię świata, od swych “nauczycieli” (swoich bliskich, profesorów, przewodników religijnych, kolegów). Na podstawie tych danych, tych przekonań i opinii decydujesz, kim i czym jesteś i dokąd zmierzasz.

Ci wszyscy ludzie dbają o ciebie, o twoją przyszłość, ale ich dane także pochodzą od “nauczycieli”. Z tych danych, z ich danych, i jeszcze dalej, sięgając wstecz do przeszłych pokoleń, budujesz własne życie i własny stosunek do sukcesu.

Mija czas, a ty zamykasz się w otoczce.
Niedobre idee, wahania, zwątpienia stwarzają ci strefę bezpieczeństwa, czyli twoja strefę komfortu, i dopóki twoje działania (i myśli) pozostają w obrębie tej strefy, dopóty czujesz się wygodnie i bezpiecznie. Każde nowe działanie (lub myśl) jest jednak poza ową strefą, dlatego wzbudzają w tobie uczucie dyskomfortu i zrobisz wszystko, by powrócić do swego ukrycia.

Dla wielu z nas, zbyt wielu, niepowodzenia są czymś wygodnym. Przez lata budujemy na nich swoje życie, oczekujemy ich i do nich dążymy. Ponieważ są nam znane. Istnieją w granicach naszej strefy. Gdy ktoś proponuje nam nową pracę, przedstawia nową ofertę, nowe szansę, a wszystkie te propozycje istnieją poza naszą strefą komfortu, przyjmujemy wobec nich “złą” postawę – i przegrywamy.

Wpływ postawy na scenariusz życiowy

Nasze postawy wywodzą się z wcześniej zarejestrowanych opinii na temat świata. Każdy z nas układa na ich podstawie własny scenariusz życiowy. Na nieszczęście, podobnie jak nasi nauczyciele, zbyt często jesteśmy autorami negatywnego scenariusza – nie chwilowego nastroju, ale całościowego sposobu bycia i myślenia… negatywnego.

Można rzec, iż nagraliśmy w umyśle wiele taśm wideo dla naszego przedstawienia, zwanego życiem! Często puszczamy w kółko tę samą negatywną kasetę. (Jeśli dobrze się przyjrzysz, “zobaczysz” ten film, gdy jego kadry będą się przesuwały w twoim umyśle). Wyzwalaczem, który uruchamia taśmę z negatywną postawą może być słowo lub szereg słów, piosenka, widok, a nawet zapach, wydarzenie, dotkniecie czegoś lub kogoś, barwagłosu i, oczywiście, najważniejszy ze wszystkich wyzwalaczy – reakcja emocjonalna. Taśmy z negatywnym scenariuszem mają różną długość, kształt i wydźwięk emocjonalny.

A oto przykład prostego filmu negatywnego:
“Och, jak ja nienawidzę rano wstawać”.
Taką sceną rozpoczynasz każdy dzień, robiąc tym samym pierwszy krok ku niepowodzeniom całego dnia, tygodnia, miesiąca i całej kariery.

Inne taśmy z negatywnymi filmami, które mogą mieć bardzo destrukcyjny wpływ na twoje życie, wyglądają na przykład tak: “Nie umiem pisać ortograficznie” (taka postawa może wywołać lęk przed awansem: “A nuż się wyda”) lub: “Mam kiepską pamięć” (takie przekonanie jest źródłem strachu przed wszelkimi nowościami; boisz się, że czegoś nie zapamiętasz albo nie zdołasz się czegoś nauczyć).

Lista przykładów jest bardzo długa.
– “Za mało wiem”,
-“nie jestem godzien…”,
-“brak mi doświadczenia” lub
-“nie lubię…”.
Wszystkie te opinie – to samodestrukcyjne, ograniczające, negatywne scenariusze.

A teraz ważne pytanie: Jak zaprzestać nieustannego odgrywania tych samych negatywnych filmów?
Jak poprawić negatywny scenariusz dzięki zastosowaniu fizycznego wyzwalacza

Nasze dwie nowe techniki natychmiastowej zmiany postawy, które mają na celu zmianę tego, co negatywne, na to, co pozytywne, polegają na zastosowaniu obrazu wizualnego w połączeniu z fizycznym bądź słownym mechanizmem wyzwalającym. Ponieważ sama procedura jest niezmiernie prosta, niektórzy zapominają o tym niezwykle wartościowym narzędziu.

Pierwsza sesja, podczas której będziemy korzystać z owej techniki, powinna mieć na celu wpisanie nowego scenariusza przy użyciu fizycznego mechanizmu wyzwalającego. Składa się ona z czterech etapów:

Etap pierwszy: Przede wszystkim musisz uznać, że twoje zachowania odpowiadają negatywnemu schematowi. Rozpoznanie problemu jest pierwszym krokiem do sukcesu.

Etap drugi: Wejdź w stan alfa (stan relaksacji, odprężenia)  i dokładnie przeanalizuj sytuację. Wyobraź sobie, że masz w głowie i odtwarzasz wideokasetę, przedstawiającą zdarzenie. Dzięki użyciu tego prostego obrazu myślowego, który jest symbolem filmowego kadru, ujmiesz cały problem w skrócie, sprowadzisz go do wizji łatwej do ogarnięcia.

Etap trzeci: Udawaj, że wyciągasz kasetę z głowy. Zatrzymaj ją! Gdy zatrzymujesz film, zatrzymujesz też swoje dotychczasowe zachowanie. Jeśli będziesz akurat w towarzystwie innych osób, możesz od niechcenia wykonać gest wyciągania kasety (nikt nie zauważy). Ten prosty symboliczny akt przekazany zostanie do świadomości wewnętrznej i najczęściej wystarczy, by rozwiązać problem. Użycie symboli lub obrazów myślowych może poprawić twoje myślenie i nakierować je na sukces.

Etap czwarty: “Nagraj” nowy pozytywny film przedstawiający ciebie, jak postępujesz pozytywnie i łatwo osiągasz sukcesy. Wyobraź sobie, że włączasz kasetę z wybranym przez ciebie scenariuszem. Jeśli jesteś w towarzystwie, wystarczy niedbały gest na czole. Wyjmij na przykład taśmę: “Och, jak ja nienawidzę rano wstawać” i zastąp ją taśmą “Och, jaki cudowny poranek, znów zapowiada wspaniałą przygodę, jaką jest życie”. Kiedy skończysz, wyjdź z poziomu alfa, odliczając od 1 do 5, otwórz oczy, myśl pozytywnie i obserwuj swoje emocje.

Technika ta jest nie tylko łatwa, ale także zabawna i niezmiernie skuteczna w wyzwalaniu się z negatywnych, destrukcyjnych wpływów. Aby zrozumieć, dlaczego tak uproszczona idea działa w praktyce, musimy zapoznać się ze sposobem przetwarzania danych przez mózg.

C.D: Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

TAG I JUDITH POWELL
PANOWANIE NAD UMYSŁEM

Powiązane posty

• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie

•Energia myśli i myślokształty

• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!

• Autentyczna zmiana myślenia

• Przestań się okłamywać

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Uważaj, co mówisz…

Energia myśli i myślokształty

14 Wtorek Paźdź 2008

Posted by ME in Aura, energia, czakramy, Świadomość

≈ 15 Komentarzy

Tagi

aura, barwy myśli, ciało energetyczne, czym są myślokształty, energia, formy myślokształtów, kolory aury, myśl, myślenie, myśli, myślokształt, myślokształty, opowieść, pozytywne myślenie, struktury myśli, stuktury energetyczne, umysł, zagulska, Świadomość

Niezależnie od tego, czy zdajemy sobie sprawę z tego, czy nie, otaczamy się, wypełniamy całą otaczającą nas bliższą i dalszą przestrzeń swoimi myślami niosącymi konkretne skutki.

Każda myśl pobudza wibracje w materii, zgodne z jej charakterem. Myśli wzniosłe i piękne pobudzają w nas subtelne, pozytywne energie, w  zależności od siły, emocji i jasności – przybierające różne kształty i barwy.
Myśli o tej samej wibracji przyciągają się, grupują, zwielokrotniając swoją siłę.
Stąd w niektórych miejscach takich jak kościoły, miejsca modlitwy, mocy siła ich oddziaływania jest szczególnie duża. Podobnie dzieje się z miejscami nasyconymi nienawiścią, żądzą śmierci, czy samobójstwa, jak obozy koncentracyjne czy więzienia. Tam nałożone na siebie myśli wielu np. samobójców, u osób myślących podobnie może zaowocować „wykonaniem“ samobójstwa.

Dobra, jasna myśl to niewielka „kuleczka” energii, która z szybkością pocisku mknie do adresata. Wypuszczasz ją do miejsca, gdzie są wielkie ilości takich białych kuleczek. Przyciągają się i tworzą olbrzymie białe kule myśli jasnych.
Ponieważ istnieje również możliwość powrotu tej zwielokrotnionej myśli do właściciela, napełniasz się tą energią i masz możliwość realizacji swojego pragnienia.
Dobrze, jeśli to jest pozytywne myślenie.

A co się dzieje z lękami, negatywnymi osądami, ambicją, złym życzeniem, pychą?
To samo.
Otaczasz się nimi, łączą się z innymi podobnymi wibracjami, ciągle pobudzając takie wibracje, z jakich zostały stworzone, mogą wrócić do ciebie. I wtedy problemy gotowe.
Obwiniasz za to innych lub los, fatum, a to ty sam stworzyłeś taką sytuację.
Obawiasz się o swoich bliskich.
Cały czas otaczasz ich swoimi czarnymi kształtami myśli, o niskich wibracjach, ciągle osłabiasz wasze relacje energetycznie, pobudzając niskie wibracje, osaczasz czarną ciężką chmurą twojego zamartwiania się.
Twórz więc myśli pełne miłości, dające radość, tkliwość, działaj dobrej intencji.
Otaczaj siebie i wszystko dookoła tylko dobrymi, jasnymi myślami. Będziesz sam promieniował blaskiem swych myśli, poprawi się twoje zdrowie psychiczne i fizyczne, pogłębi spokój umysłu i ureguluje każda dziedzina twojego życia.
Jeśli myślimy jasno i starannie, promiennie dzień po dniu, to nie tylko wpływamy na swoje zdrowie fizyczne i psychiczne oraz rozwój umysłu, ale także, pośrednio, na zdrowie innych, tworząc przestrzeń pozytywnej energii myśli w swoim środowisku.
W ten sopsób, własnym przykladem, możemy także inspirować i pobudzać do rozwoju bliskich, sąsiadów, wszystkich, do których wysyłamy te myśli i wpływamy na stałe podnoszenie wibracji myśli dokoła.

Jasne myślenie – nie wymaga żadnego uczenia się.
Jest to myślenie nieskażone schematami. To myślenie dziecka, bez etykiet, nazw. To myślenie sercem. Bez uprzedzeń i przekonań. Reagujemy na zasady, ideologię, przekonania społeczne i religijne, pragnienie i strach. Pierwsza myśl pochodzi z serca, następne to rozum.
To jest najpoważniejsza przyczyna podziałów między ludźmi, narodami.
Jasne myślenie wymaga odwagi.  Odwagi, która pozwala odrzucić obawy, stereotypy i pozwala dojść do głosu sercu, które nie ma nic do ukrycia, ani żadnej ambicji, zawsze jest gotowe przyjąć nowe poglądy i odrzucić stare nawyki.

Świadomość – jest czynnością bez wysiłku, wystarczy być otwartym, czujnym i świadomym w każdej sekundzie życia, a myśli będą jasne. Siła zjednoczonych myśli (w tym modlitwy) jest ogromna i jest nie tyle sumą pojedynczych myśli, ale ich iloczynem.
Zjawiska cudownych uzdrowień poprzez myśli rodziny, przyjaciół są tego przykładem. Do takich należy również uzdrawianie duchowe.
Jesteśmy, jako społeczność, na etapie rozwoju ciała mentalnego, siedziby myślenia, wykorzystujmy więc tę szansę w największym stopniu.
Zamieniajmy swoje codzienne, szare myśli na piękne, mądre, dobre poprzez dobrą muzykę, teatr, dobry film, piękną książkę, obcowanie z przyrodą.

Jeśli myśli o naszych dzieciach, ich efektach w szkole i życiu osobistym są dobre i czułe, to zwielokrotniają ich potencjał. Jeśli jednak karmimy je złymi, raniącymi słowami i uczuciami, że nic nie potrafią, to właśnie osłabia je i zaniża ich możliwości, poprzez odbieranie przestrzeni do rozwoju.

Masz cenną rzecz, o którą się zamartwiasz – no cóż, wcześniej czy później przytrafi się jej coś złego, ponieważ na takim skutku się koncentrowałeś.
Jeśli pomyślisz, że złamiesz nogę, lub stłuczesz cenny wazon, to karmiąc się wielokrotnie takimi myślami, w pewnym momencie musi to nastąpić.
Poznałeś mechanizm działania, nie myśl: „ja mam taki charakter i nic na to nie poradzę“.
A przynajmniej, nie jest tak do końca.

Aktem swojej woli możesz zrobić wiele:

– Po pierwsze możesz zapanować nad swoim myśleniem, to przecież ty myślisz. Po to właśnie wymyślono wszystkie techniki rozwoju umysłu(np medytacja), aby odciąć jak największą ilość wpływów zewnętrznych, rozpraszających cię i nauczyć sterować swoim myśleniem.
Myśleć tylko o tym, o czym chcesz i potrzebujesz myśleć.

– Po drugie możesz odwrócić uwagę od takiego myślenia i uczuć, które cię osaczają, gdy jeszcze nie osiągnąłeś dostatecznego panowania nad myśleniem. Robisz tak lub robiłeś ze swoimi dziećmi, kiedy upierały się przy jakiejś zabawce, której nie mogłeś im dać.

Zachwycaj się sobą, wszystkim co cię otacza, innymi istotami, obserwuj, zobacz, jakie to wszystko doskonałe w swoim zamyśle i realizacji. Nie czekaj na cud. Czyń go sam codzienne. Nawet w stosunku do, wydawałoby się, małych nieistotnych rzeczy, a przyjdą i duże, może nawet wielkie.

Jest też zasada, że nikt nie może ci w niczym pomóc, jeśli ty tego nie zaakceptujesz i nie jesteś do tej zmiany gotowy.

Wiesz już po co potrzebne jest ci, tak modne obecnie, pozytywne myślenie.
Będzie to również ochrona przed wszelkimi negatywnymi wpływami, również życia w wielkim mieście. Wyobraźmy sobie, że tak postępuje większość ludzi w danym skupisku ludzkim. Ich wszystkie starania jakże odmieniłyby ich i nasze życie.
Myślmy ładnie. Mówmy ładnie.

Każde słowo to wibracja.
Jakie słowo, taka wibracja i poruszanie innych wibracji do niego podobnych. Brzydkie słowa są brzydkie, dlatego, że pobudzają niskie, niekorzystne energie, cofają nas w rozwoju.
Jedna ogromna (brzydka) fala może poruszyć inne fale i wywołać sztorm. Dźwięki wysyłane w przestrzeń mają długi żywot i pobudzając podobne, mogą niszczyć.

Myśli nadają kierunek energii.
Używa się do tego subtelnych energii. Swoje dzieci otaczasz niejako swoimi myślami i dobroczynną, bo matczyną lub ojcowską energią. One przyjmują ją do swojej aury, a potem w zależności od tego, z jakiej energii je wysłałeś, przez poszczególne jej warstwy dociera impuls do fizycznego mózgu. Przypomnij sobie, ile to razy myślałeś o tym, aby twoje dziecko coś zrobiło i okazało się, że już jest to wykonane.
Ono niekoniecznie musiało wiedzieć, że jest to twoja myśl, przyjęło ją za swoją.
Czynisz to nieświadomie, bo taki jest mechanizm, ale jeśli go znasz, wielokrotnie silniej mógłbyś im pomagać, otaczać opieką, niezależnie od tego, gdzie się znajdują.

Na tej zasadzie również dokonują się i złe czyny. Ileż to razy, ktoś tłumaczył się z dokonanego przestępstwa, że musiał to uczynić. Ten ktoś prawdopodobnie mówił prawdę. Znajdował się w miejscu, gdzie atakowały go czyjeś myśli i myślokształty o takim agresywnym nastroju. Mógł być w obecności człowieka, który nieustannie myślał o zemście, ponieważ czuł się skrzywdzony, naprawdę lub w formie urojonej. Mógł to być ktoś chory psychicznie, w stanie agresji. Przecież choroba psychiczna, nie zawsze ujawnia się działaniem. Niemniej nie tłumaczy to złego czynu.
To w tym człowieku najpierw – były podobne wibracje i dopiero poprzez efekt nałożenia jego i innych wibracji, wzbudzenia, zostały zwielokrotnione i wywołały określone działanie.
Pierwotne myśli przyciągnęły wtórne, wzmacniając je i nadając im wymiar działania.

Nie wszystko należy zrzucać na innych. Produkując takie myśli, otaczasz się nimi w domu, miejscu pracy, wszędzie. Nasycasz tymi myślami przestrzeń wokół siebie, a w wtedy one bombardują cię ze zwiększoną siłą. Na zasadzie podobne przyciąga podobne. Osoba wypełniona czystymi myślami, pozostanie odporna na negatywne myśli innych osób.

Wymazuj zatem złe myśli, odbieraj im energię, zastępuj nowymi, dobrymi myślami.
Masz kłopoty z dziećmi, osobami w pracy, rodzinie – przyznaj się sam przed sobą, jak o nich myślisz.

Zastosuj inny sposób myślenia, po przeanalizowaniu tego, co dotychczas robiłeś, a na skutki nie będziesz długo czekać.
Myśl o wszystkich, a przede wszystkim o sobie, ładnie. I przypomnij sobie, czy na jakiś czas przed nieprzyjemnym zdarzeniem z własnymi dziećmi, nie miałeś problemów z innymi ludźmi i jak o nich myślałeś, „jak im dokopiesz, zemścisz się“, a może jeszcze mówiłeś to głośno.

Być może ty sam wywołałeś złe zachowanie swojego dziecka, bo to ty jesteś dla niego autorytetem, więc ono chłonie wszystko, co od ciebie pochodzi – nałożyłeś mu swój garb do niesienia.
Zachowuje się podobnie jak ty. A gdy ono coś przeskrobie, myślisz: „znowu ten bachor narozrabiał, jak go dopadnę, to dopiero mu pokażę, co ja z nim mam, skaranie boskie“
– nie dość, że dziecko już i tak ma poczucie winy, boi się, chciałoby uciec lub schować się gdzieś, gdzie mogłoby się od tego lęku uwolnić, stwarzasz mu warunki jeszcze silniejszego zagrożenia. Dzieci intuicyjnie wiedzą, co jest dobre, a co jest złe.
Strach, lęk poczucie winy, są to czynniki, które najbardziej niszczą subtelną strukturę energii, osadzają się w formie brudnych, czarnych, albo szarych, splątanych nici, mgły.
W ciele energetycznym(naszej aurze) powodują blokady, guzy, zgrubienia, hamują swobodny dostęp energii i coraz bardziej się poszerzają tworząc nowe zatory.
Przenoszone są poprzez blokadę i złą wibrację na inne ciała, aż w końcu wywołują chorobę w ciele fizycznym.
W takich przypadkach leczenie objawów niewiele pomaga, ponieważ nie usunięto przyczyny w innych ciałach subtelnych.
Choroba trwa czasem latami rujnując życie dziecka i jego bliskich.
Zatykają się drogi energetyczne, oplatają skłębioną, brudną energią wloty centrów energetycznych, blokują jej przepływ, podobnie jak zatkanie ust i nosa.
Do tego jeszcze zbierają cały strach  (czarne lub szare bezkształty – strachu, krwiste – agresji) z otoczenia.

Agresywne zachowanie i poczucie zagrożenia naszych dzieci staje się obecnie normą i coraz bardziej się pogłębia. Narkotyki, ucieczki, destrukcja.
A przecież ty pracujesz, zaharowujesz się niemal na śmierć, aby one miały to, czego ty nie miałeś. Ot sprawiedliwość, prawda?
Przyjrzyj się temu, zanim nieszczęście się stanie.
W większości przypadków, alergie, szczególnie te, które ciężko się leczą i nie ustępują, to właśnie te niby nic nie znaczące zdarzenia, myśli wszystkich domowników, otoczenia.
To sprawdzenie powiedzenia „z kim przestajesz, takim się stajesz“.
Niby na zewnątrz wszystko gra, rodzina jak każda inna, ale…
Oczywiście, to nie jest jedyny mechanizm, ale jeden z ważniejszych i bardo powszechny. W każdej sytuacji można znaleźć taki aspekt, który pozwoli bardziej promienie spojrzeć na życie.

Mimo zagonienia, niedostatku – inwestuj w dzieci i siebie pozytywnym myśleniem, myśleniem ładnie. Myśl o swoich dzieciach, z miłością, czułością.
Pomyśl o dziecku, że jest bezpieczne, a najczęściej właśnie wtedy zapewnisz mu bezpieczeństwo. Pomyśl o dobrych rezultatach. Stoisz na przystanku, masz minutę czasu, pomyśl, w każdym miejscu i czasie.

Nie krytykuj bez ustanku swojego dziecka – zabierasz mu poczucie pewności siebie, zaniżasz jego samoocenę, która w jego dorosłym życiu jest bardzo ważna. Omawiaj z nimi konstruktywnie błędy, które zauważasz. Nie używaj argumentów, „zrób to, bo ja tak chcę, każę“– łamiesz wtedy jego wolę.
Szanuj je.
Masz być wymagającym, ale kochającym. Jesteś dla niego wzorem, drogowskazem, ale nie wyręczaj go, zostaw mu przestrzeń dla rozwoju i swobodnego oddechu psychicznego. Rozmawiaj, mów o swojej miłości do niego. Pamiętaj, czasami może się zdarzyć, że nie zdążysz mu o niej powiedzieć. Wszystkie kłopoty z dziećmi zaczynają się od braku akceptacji i miłości.

Dzieci do siódmego, ósmego roku życia nie mają rozwiniętych ciał subtelnych, aury, a zatem ochrony i dlatego chłoną wszystko jak gąbki. To ty, twoja miłość, twoje ciała subtelne, są dla niego ochroną. W rozwoju małych dzieci, częste przytulanie ich, jest dla nich poczuciem bezpieczeństwa, nauki.
Pobierają one od ciebie i z otoczenia, w którym przebywają, odpowiednią materię do budowy ciał subtelnych. Uważaj więc, czym otaczasz dziecko.
Nie wystarczy zbudować mu fizycznej złotej klatki z brudnymi energiami astralnymi i mentalnymi dorosłych. Często, dzieci z domów dziecka, mają ciała subtelne słabo rozwinięte z tych właśnie powodów. Jest to okaleczenie na całe ich życie.

Okazywanie uczucia miłości do twojego dziecka jest najdoskonalszą ochroną i najwspanialszym posagiem na całe życie, to barwienie różową energią miłości.

Myślokształty.

Myślokształt –  jest stworzoną przez ciebie forma energetyczną zbudowaną z powracających myśli.
Jego aktywność i trwałość – jest wynikiem siły myśli, która go stworzyła.
Wytwarzanie ich odbywa się poprzez:
• Jakość myśli, która określa ich barwę (wibrację).
• Naturę myśli, która decyduje o kształcie.
• Dokładność myśli, która decyduje o wyrazistości konturów.

Są one bardzo różne.
Najczęściej widoczne są w naszej aurze w postacji wirujących obłoków, kleksów, haczyków.
Siła twoich emocji i myśli określa rozmiary i czas życia myślokształtu.

Kiedy myślimy o konkretnym przedmiocie, powstaje jego obraz na wysokości oczu, pozostaje tak długo jak długo trwa nasza na nim koncentracja.
Gdy myślimy o innej osobie, tworzymy mały portret tej osoby. Obraz zależy od intensywności związanych z nim uczuć. Podobnie malarze tworzą obrazy.
Tworzą najpierw energetyczne wzorce(formy) – myślokształty tego, co chcą namalować, a potem je odtwarzają na płótnie.
Tak samo czynią rzeźbiarze, pisarze, projektanci mody, wynalazcy, naukowcy.
Są one czasem dostrzegane również przez osoby postronne – jasnowidzące.

Czytanie książki to widzenie myślokształtów autora i wszystkich czytających przed tobą plus własne wyobrażenia.
Wielością pozytywnych myślokształtów nasycone są książki, np. May’a, Cooper’a i wielu innych.
Czasem nawet popularne romanse.
Najbrzydsze myślokształty towarzyszą lektury popularnych brukowców, książek o tematyce drastycznej, smierci, depresji, nieszczęściach.

Ale to jak książka zostanie odebrana – znaczy również, że w samym czytelniku istnieją takie wibracje i one zostały poruszone(„podobne przyciąga podobne”), stąd zainteresowanie taką lekturą.

Są to najczęściej wibracje zawiści, niskich ambicji, pożądań i pragnień. W tych miejscach utworzyły się połączenia z twoimi uczuciami.

Dlatego dobrze jest sięgać po inne pozycje, aby tworzyć nowe połączenia, nowe wibracje.
O nowych połączeniach, powstałych w twoim życiu, świadczy zmiana upodobań lekturowych.
Czytanie bajek przez dzieci i czytanie dzieciom, to działanie na ich ciała energetyczne, dbajmy wiec o staranny dobór czytanych przez nie książek, oglądanych programów telewizyjnych.

Lektura obecnych bajek, oglądanie w telewizji, nie niesie ze sobą całego bagażu pozytywnych emocji, nie dlatego, że one są gorsze. One są nowe i jeszcze nie potrafiły zgromadzić tak wielu myślokształtów, jak na przykład „Kubuś Puchatek, „Mały książę”, czy „Alicja w krainie czarów”.
Działając na subtelne ciała, tworzą mniej wyraziste myślokształty.
Każdy człowiek tworzy trzy rodzaje myślokształtów – elementali:
• Te, które nie są skierowane do nikogo i tworzą swoisty ogon ciągnący się za nim.
• Te, które skupiają się wokół myślącej osoby i dotyczą jej samej, towarzyszą jej wszędzie – myśli egocentryczne.
• Te, które skierowane są do określonego celu i kierują się do niego z szybkością kuli karabinowej.

Obecnie, najwięcej jest myśli typu egocentrycznego – nieustanie nas atakują, ciągle wzbudzając myślenie o tym samym problemie. A jeśli ciągle powracamy do jednej myśli, powodujemy taki stopień ich nasilenia, że wprowadzamy ją w czyn.
Dobrze, jeśli to dotyczy pozytywnej sprawy, ale gorzej jeśli ciągle myślimy o złym czynie, życzeniu.
W tedy sami je prowokujemy.

Myślokształt jednego człowieka przyciąga myślokształty o podobnych wibracjach i treści.
Czasami zdarza się, że do już istniejącego  myślokształtu, dołączamy nowy, własny i wzmacniamy go w takim stopniu, że może on działać przez wiele lat.

Utworzony przez nas myślokształt o olbrzymiej mocy może wywierać szkodliwy lub dobroczynny wpływ na właściciela i innych ludzi, a nawet zwierzęta.
Myśląc o kimś z uczuciem miłości, przyjaźni lub złości, kierujemy  taki myślokształt do adresata i jeśli w nim są podobne wibracje, przyczepia się do jego aury.

Jeśli w adresacie, nie ma podobnych wibracji, odbija się od niego i wraca zwielokrotniony, poprzez zebranie innych myślokształtów, do właściciela, powodując ruinę jego zdrowia, fizycznego, psychicznego i zaburzenia pracy umysłu – w przypadku złej intencji.

Nie ma innej ochrony przed nimi oprócz wyzbycia się własnych, negatywnych myśli. Wtedy, podobnie jak muchy, które nie mają pożywienia – odlecą.

Nawet wtedy, kiedy jesteśmy zajęci innymi sprawami i przesłany nam myślokształt w tym momencie nie może do nas dotrzeć, „czeka” on aż pojawi się stosowna chwila, aby się doczepić.

Znając ten mechanizm działania, łatwiej będzie przeobrażać swoje myślenie, a zatem powodować rozwój. Niech nas nie kusi sposób działania negatywnego na innych.
W końcowym etapie to my ucierpimy i to bardzo dotkliwie. Ponieważ aby wysłać komuś negatywny myślokształt, najpierw sami musimy go tworzyć, w czasem – bardzo długim i obciążającym energetycznie procesie. A nawet wówczas, gdy stworzony myślokształ wyślemy pod adresem innej osoby, która nie ma podatnego gruntu na jego przyjęcie, „wygłodniały” myślokształt powraca i nabiera siły na naszej energii.
Przypomina wygłodniałego psa, poszczutego na inną osobę, która oddzielona jest od nas murem – wygłodniały pies zaatakuje w końcu właściciela.

Myśli niesienia pomocy innym, opieki i ochrony o dużej dozie uczucia, niezależnie od odległości, spełniają rolę ochronną, są tarczą w aurze danej osoby. Takie myśli o wiele łatwiej docierają do innych, ponieważ zawierając ciepłe, miękkie energie, które nawet jeśli zostaną odepchnięte przez inne osoby o zamkniętych sercach, wracając – wzmacniają nas samych. Inwestując zatem – nic nie tracimy.

Chrońmy więc siebie nawzajem. Tak działają modlitwy rodziców, rozciągając opiekę nad swoimi dziećmi.  Jak komuś życzysz dobrze, to sobie życzysz dobrze. Jak kogoś przeklinasz, to przeklinasz siebie.

Na bazie: Alina Zagulska – Opowieść o Drodze Do Siebie

Powiąze posty

• Świat to energia!

• Ciała duchowe według Jogi Kundalini

• Kolory Twojej Aury – jak się zmieniają i co oznaczają

• Jasnowidzenie – fakty i mity

• Zostań mistrzem swoich emocji?

• Autentyczna zmiana myślenia

• Miejsce wewnętrznej przemiany

• Opetanie i formy myślowe wg Huny

• Memy i wirusy umysłu

• Ukryta siła metafor

Medytacja z tematem. Ćwiczenia.

13 Poniedziałek Paźdź 2008

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bambus, bednarz, buddyzm, koan, koncentracja, kontemplacja, małpa, Medytacja, medytacja z tematem, medytować, medytujący, niespokojny umysł, umysł, wyciszenie, Zen, Świadomość


Malpa skacze z galęzi na gałąź.
Jeśli chcesz ją utrzymać na
miejscu, daj jej banana.

powiedzenie indyjskie

Nasz umysł jest niespokojny tak jak małpa.
Skacze z myśli na myśl, jest ciągle rozproszony i trudny do uciszenia. Utrudnia to analizę, odbiór odczuć, ogranicza intuicje.
Sprawia, że nie potrafimy się skoncentrować na najprostszej rzeczy.
Sprawy duchowe, a także wszystkie sprawy codzienne, wymagają jednak spokoju.
Spokój ten jest wtedy twórczy, bo nieograniczony skaczącymi myślami.

Chcąc zwiększyć wydajność swojego umysłu, chcąc w sposób intensywniejszy podążać drogą rozwoju duchowego, musimy panować nad swoim umysłem. I tak jak małpie dawaliśmy banana, tak naszemu umysłowi musimy dać jakieś zajęcie, które spowoduje powstrzymanie jego ciągłego skakania od myśli do myśli.
Tym zajęciem jest temat.
Temat to nic innego jak rodzaj zadania, które należy wykonać (poniższe ćwiczenia pokażą przykłady różnorodności tematów). Sam fakt wykonywania ćwiczenia spowoduje koncentrację na jednej rzeczy i wstrzyma rozbiegane myśli.
Umożliwi to pogłębienie spokoju umysłu, a co za tym idzie, da możliwość dalszego wejścia w siebie.

Sprawi, że “odkryjemy” w sobie intuicję, która tak bardzo jest przydatna w życiu codziennym, a normalnie jest tłumiona przez natłok myśli.

Tematy w ćwiczeniach są podane w sposób ogólny. Istotą jednak jest wykonanie ich z maksymalną ilością szczegółów. Koncentracja na szczegółach ułatwi wyłączenie umysłu.

ĆWICZENIE I
Jest to ćwiczenie analityczne.
1. Przyjmij pozycję medytacyjną, zamknij oczy.
2. Zrelaksuj cale ciało.
3. Zwizualizuj sobie wysoki na 1 m cokół, stojący 2-3 m przed tobą. Na tym cokole leży wielki, brunatny kamień.
4. Obejrzyj z daleka ten kamień. Zwróć uwagę na wielkość, kształt, kolor, strukturę. Zobacz teraz siebie stojącego koło kamienia. Dotknij go. Wykorzystaj wszystkie swoje zmysły, aby uzyskać na jego temat maksimum szczegółowych informacji. Jaką ma temperaturę, gładkość, zapach, smak?
5. Weź głęboki oddech i na wydechu wejdź do wnętrza kamienia. Nic myśl o tym, że się nie mieścisz. Nie wchodzisz przecież fizycznie, możesz więc zrobić wszystko, czego zapragniesz. Obejrzyj kamień od środka. Powąchaj go, spróbuj odczuć jego ducha. Zajrzyj we wszystkie jego zakątki, nawet na poziomie atomów.
6. Wyjdź powoli z kamienia.
7. Teraz znowu stoisz na zewnątrz kamienia, 2 m od cokołu.
8. Zakończ medytację, otwórz oczy.

ĆWICZENIE 2
Jest to kolejny przykład ćwiczenia analitycznego.
1. Przyjmij pozycję medytacyjną, zamknij oczy.
2. Zrelaksuj całe ciało.
3. Zwizualizuj przed sobą doniczkę z tulipanami, która stoi 2 m przed tobą. Obejrzyj wszystkie szczegóły, które możesz zauważyć z tej odległości.
4. A teraz stoisz koło kwiatów. Spróbuj dokonać jak najbardziej szczegółowej analizy kwiatów, wykorzystując wszystkie swoje zmysły. Dotykaj roślinę, wąchaj ją, smakuj. Koncentruj się na szczegółach, których być może nigdy nie zauważałeś.
5. Gdy przeanalizujesz kwiaty z zewnątrz, wejdź do środka jednego z nich. Rozpocznij badanie od kielicha, potem zobacz co jest w łodydze, a na końcu zbadaj cebulkę. Nie analizuj jedynie cech fizycznych. Sprawdź też siłę życiową rośliny, która w niej istnieje. Spróbuj odczuć jej uczucia.
6. Wyjdź powoli z tulipana.
7. Znowu stoisz przed kwiatami.
8. Zakończ medytację, otwórz oczy.

ĆWICZENIE 3

Jest to następne ćwiczenie analityczne.
1. Przyjmij pozycję medytacyjną, zamknij oczy.
2. Zrelaksuj całe ciało.
3. Przed sobą widzisz zwierzę. Może to być małe zwierzę domowe, jak i każde inne stworzenie. Obejrzyj jego ciało ze wszystkich stron, od góry do dołu.
4. Stań teraz przy nim. Zobacz jaką ma skórę, może ma sierść. Sprawdź kolor, czy jest gładka, miła w dotyku. Pogłaskaj go, ale rób to z miłością, bo ono czuje twój dotyk. Odczuj jak zwierzę reaguje na ciebie, na twoje głaskanie. Jakie ono ma oczy, czy smutne, czy żywe? Spróbuj odebrać jego uczucia, myśli.
5. Wejdź w jego wnętrze i wyczuwaj wszystko co tylko możliwe. Wejdź do płuc. Czy czujesz jak ono oddycha, jak rytmicznie porusza się klatka piersiowa. Sprawdź czy płuco pracuje poprawnie. A jeśli nie, sprawdź czym różni się chora tkanka od zdrowej. Przejdź tak całe ciało zwracając uwagę na szczegóły, które normalnie są ci nieznane i niedostępne.
6. Wyjdź powoli ze zwierzęcia.
7. Stoisz ponownie przed zwierzęciem.
8. Zakończ medytację, otwórz oczy.

ĆWICZENIE 4
Jest to również ćwiczenie analitycne.
1. Przyjmij pozycje medytacyjną, zamknij oczy.
2. Zrelaksuj całe ciało.
3. Wyobraź sobie świece. Obejrzyj ją z zewnątrz, a następnie wejdź w płomień. Co odczuwasz? Koncentruj się tylko na twoich odczuciach. A może zobaczysz coś ciekawego?
4. Wyjdź z płomienia.
5. Zakończ medytacje, otwórz oczy.

ĆWICZENIE 5
Jest to ćwiczenie afirmacyjne, np. typu prosperity.
1. Przyjmij pozycje medytacyjną, zamknij oczy.
2. Zrelaksuj cale ciało.
3. Zwizualizuj sobie biały ekran, który stoi w pewnej odległości od ciebie.
4. Zobacz siebie na tym ekranie. Jesteś w sytuacji, która cię nurtuje; może chodzi o twoje zdrowie. Oglądaj to co robisz na ekranie, ale niech wszystko, co się tam dzieje ma związek z twoją sprawą. Wyobraź sobie wiec, że jesteś zdrowy, że nie masz problemów z daną chorobą; lekarz i koledzy gratulują ci, cieszą się z twojego wyzdrowienia.
A może chodzi o samochód? Wyobraź sobie ten jedyny, o którym marzysz. Zobacz siebie w jego wnętrzu, zobacz jak uruchamiasz go. Spójrz na markę. I niby od niechcenia popatrz na jego dokumenty wystawione na twoje nazwisko. Tak, on jest twój.
5. Wyczyść ekran, odsuń go na bok.
6. Zakończ medytacje, otwórz oczy.

ĆWICZENIE 6
Jest to ćwiczenie z pobytem w Refugium.
1. Przyjmij pozycje medytacyjną, zamknij oczy.
2. Zrelaksuj całe ciało.
3. Jeśli masz ulubione miejsce w przyrodzie, idź tam. Może to jest łąka, brzeg morza, wnętrze góry czy powierzchnia księżyca. Nie musi to być realistyczne; ważne jest abyś był spokojny i szczęśliwy, że się tam znajdujesz. Ale bądź sam. Jest to twoje Refugium, bezpieczne miejsce, gdzie zawsze możesz się schronić przed ludźmi, problemami, myślami. Jeśli kiedykolwiek pojawi się poczucie zagrożenia czy niepokój, pójdź do tego miejsca, a na pewno odzyskasz równowagę.
4. Obejrzyj swoje Refugium, zwracając uwagę na szczegóły, np. na liście drzewa, biedronkę na trawie, kształt ziaren piasku. Poruszaj się powoli, bez nagłych ruchów. Wykorzystaj maksymalnie czas, który tam spędzisz. Pamiętaj, że jest to świat bez kłopotów, zawiści, problemów. Jesteś tylko ty i twoje Refugium.
5. Oddychaj świeżym, czystym powietrzem. Rozkoszuj się jego rześkością. Tańcz, ciesz się, albo po prostu połóż się i odpoczywaj.
6. Zakończ medytację, otwórz oczy.

ĆWICZENIE 7
Jest to ćwiczenie na rozwijanie fantazji.
1. Wyjrzyj przez okno i wybierz sobie jakiś samochód.
2. Wymyśl jego historię – gdzie jeździł, ile ma kilometrów na liczniku, jaki jest stan jego silnika, hamulców. Nie zapominaj o drobiazgach.
3. Posłuchaj, co ten samochód ma sam ci do powiedzenia. On po prostu zaczyna opowiadać, że w swoim życiu jeździł do…; ostatnio spotkał zakompleksioną Syrenkę, która opowiedziała mu, że…
4. Spróbuj kontynuować ćwiczenie w dowolny sposób. Wszystko w tym co robisz, jest dobre i poprawne.

ĆWICZENIE 8
Jest to kolejne ćwiczenie fantazji.
1. Wybierz sobie jakieś drzewo w zasięgu wzroku.
2. Jak ono wyglądało, gdy było jeszcze ziarenkiem w drzewie -matce? A potem – czy samo upadło, czy ktoś je wkopał w ziemie?
3. Obejrzyj przyśpieszony film przyrodniczy: od pierwszego kiełka aż po duże, dorosłe drzewo. Pojawiają się nowe pędy, drzewo rośnie, liście opadają i wyrastają następne. Jak wygląda ono latem, a jak zimą?
4. Prześledź cały proces oddychania i czerpanie składników. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby drzewo na ten czas stało się całkowicie przeźroczyste.
5. Posłuchaj, może ono coś chce ci powiedzieć, może coś z przeszłości, a może chce pożalić się, że ktoś je krzywdzi.
6. Pociągnij dalej ten film.

ĆWICZENIE 9
Jest to ćwiczenie kontemplacyjne.
1. Wyobraź sobie, że jesteś obrazem, kierującym malarzem. Co powstanie na płótnie? Dyryguj wyborem pędzli, każ przygotować farby. W jakich kolorach chcesz być?
2. Kieruj ręką malarza. Jakieś fragmenty już powstały. Co będzie dalej? Jakie proporcje?
3. Obraz wypełnia się coraz bardziej – co eksponujesz, co ukryjesz?
4. Obejrzyj gotowe dzieło. Jakie chcesz ramy, jaką wyznaczysz cenę? Co zrobisz jeśli cię nikt nie kupi — może obniżysz cenę? Co zrobisz, jeśli twój nabywca zechce zmienić ci ramę albo włoży do komórki?
5. Kontunuuj, stawiając dalsze pytania. Wszystkie są dopuszczalne i dobre. Wszystkie odpowiedzi również.

ĆWICZENIE 10
Jest to kolejne ćwiczenie kontemplacyjne.
1. Wyobraź sobie, że jesteś jeziorem. Zobacz swe wymiary, głębokość, linię brzegową.
2. Jaki jest do ciebie dostęp, jakie są plaże? A może zabroniono ń kąpieli – jakie wystawiono tabliczki?
3. Jakie w tobie płyną prądy, jakie żyją ryby? Czy wszystkie lubisz? Komu pozwalasz w sobie pływać, kogo wciągasz w wiry?
4. Jakie są w dnie zakopane skarby? Spróbuj je eksploatować. Jakie firmy dopuściłbyś do tego, na jakich warunkach?
5. Prowadź rozważania dalej. Wszystkie one są dobre.

ĆWICZENIE 11
Jest to ćwiczenie, w którym ważną rolę odgrywa wzrok.
1. Usiądź wygodnie.
2. Postaw przed sobą zdjęcie Jezusa lub innego człowieka wyzwolonego. Może to być również wyobrażenie świętej sylaby OM.
3. Wpatruj się weń nieruchomo. Pozwól myślom przepływać, ale nie koncentruj się na nich. Koncentruj się tylko na zdjęciu.
4. Jeśli oczy zmęczą się, zamknij na chwilę powieki i wróć do ćwiczenia.
5. Ćwicz zależnie od własnych możliwości, zaczynając od 1—2 minut, stopniowo wydłużając czas do 15-20 minut.

ĆWICZENIE 12
Jest to połączenie ćwiczenia analitycznego z zastosowaniem wzroku.
1. Usiądź wygodnie.
2. Skieruj wzrok na jakiś element (czubek drzewa, księżyc, płomień świecy lub ogniska). Obserwuj go nie odrywając wzroku.
3. Połącz koncentrację z otwartymi oczami na wybranym obiekcie z jego obserwacją. Zwróć uwagę na szczegóły, przyglądaj się drobiazgom.
4. Jeśli oczy zmęczą się, zamknij na chwile powieki i wróć do ćwiczenia.
5. Ćwicz zależnie od własnych możliwości, zaczynając od 1-2 minut, stopniowo wydłużając czas do 15-20 minut.

Bednarz Andrzej Medytacja – teoria i praktyka

Powiązane tematy

• Emocje i myśli podczas medytacji

• Medytacja – praktyka czy tajemnica?

• Dzień Uwagi

• Wyostrz swoją uwagę

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Życie w harmonii

• Umysł kontra ciało

• Zaakceptuj i bądź wolny…

Zaminowane obszary umysłu

15 Poniedziałek Wrz 2008

Posted by ME in Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

de mello, mózg, mello, przebudzenie, umysł, wyobrażenia, wzorce, zaminowany, Świadomość


A. de Mello

W moim kraju wielu mężczyzn dorasta w przekonaniu, że kobiety są jak cielaki.
– Ożeniłem się z nią – mówią – i jest moją własnością.
– Czy można ich za to winić? Przygotujcie się na szok: nie można. Podobnie jak wielu Amerykanów widzi w określony sposób Rosję. Okulary, przez które patrzą, zostały zabarwione w określony sposób i mamy właśnie określony skutek: w takim kolorze widzą świat, w jakim zabarwione są ich okulary. Jak przywrócić światu właściwe barwy, jak uświadomić patrzącym, że patrzą na świat przez kolorowe szkła? Beznadziejne, dopóki nie spostrzegą swych podstawowych przesądów.

Kiedy zaczniesz patrzeć na świat przez pryzmat ideologii, jesteś skończony. Żadna rzeczywistość nie wpasuje się w żadną ideologię. Życie jest bogatsze. Dlatego też ludzie ciągle poszukują znaczenia życia. A życie nie ma znaczenia, nie może mieć znaczenia, bo znaczenie jest formułą, znaczenie jest czymś, co jest sensowne dla umysłu. Zawsze, skoro tylko wyławiasz sens z rzeczywistości, napotykasz coś, co sens ten niszczy. Znaczenie może być odnalezione tylko wówczas, gdy poza nie wykroczysz. Życie nabiera sensu, kiedy patrzysz na nie jako na tajemnicę, której sens umyka konceptualizującemu umysłowi.

Nie twierdzę, że adoracja nie jest ważna, twierdzę natomiast, że wątpienie jest nieskończenie ważniejsze od adoracji. Ludzie wszędzie szukają obiektów adoracji, ale trudno spotkać ludzi, których postawy i przekonania byłyby wystarczająco dojrzałe do tego aktu. Jakże bylibyśmy zadowoleni, gdyby terroryści mniej wielbili ideologię, a w zamian za to stawiali sobie więcej pytań. Nie lubimy jednak sobie samym przystawiać takiej samej miarki, którą stosujemy wobec innych. Sądzimy, że to my mamy rację, a nie terroryści. A ten, który jest terrorystą dla ciebie, przez innych może być widziany jako męczennik.

Osamotnienie ma miejsce wówczas, gdy odczuwamy brak ludzi, samotność – kiedy wystarczamy sami sobie. Wspomnę tu dykteryjkę George’a Bernarda Shawa. Był obecny na coctail-party, nudnym, jednym z wielu, kiedy to w trakcie przyjęcia nie mówi się absolutnie nic ważnego. Ktoś zadał mu pytanie, czy zadowala go towarzystwo.

– Tak, ale wyłącznie własne – padła odpowiedź.

Nigdy tak naprawdę nie będziesz odczuwał radości z powodu obecności innych, jeśli jesteś ich niewolnikiem. Społeczeństwo nie jest uformowane przez określoną liczbę niewolników. Społeczeństwo uformowane jest przez władców i królowe. To ty jesteś władcą, nie żebrakiem. To ty jesteś królową, a nie żebraczką. W prawdziwej wspólnocie nie ma żebraczej misy. Nie ma wzajemnego uzależnienia, lęku i strachu, zaborczości, żądań. Wspólnotę tworzą wolni ludzie, a nie niewolnicy. Ta prawda jest bardzo oczywista, ale zagubiona przez naszą kulturę, włączając w to kulturę religijną. Bowiem także kultura religijna może mieć bardzo manipulacyjny charakter, jeśli nie masz się na baczności.

Niektórzy ludzie postrzegają świadomość jako szczytowy punkt, plateau znajdujące się poza doświadczeniem codziennej chwili. Jest to potraktowanie świadomości jako celu. Ale prawdziwa świadomość donikąd nie dąży, niczego nie osiąga. Jak do tej świadomości docieramy? Poprzez świadomość. Kiedy ludzie mówią, że chcą przeżyć każdą chwilę, to tak naprawdę mówią o świadomości – z wyjątkiem tego „chcenia”. Świadomości doświadczać nie chcesz: masz ją albo nie.

Jeden z moich przyjaciół pojechał do Irlandii. Jak mi powiedział, pomimo iż jest obywatelem amerykańskim, ma prawo do posiadania paszportu irlandzkiego. I takim paszportem się posługuje, boi się bowiem jeździć za granicę na paszporcie amerykańskim. Na wypadek spotkania z terrorystami będzie mógł powiedzieć: „Jestem Irlandczykiem.” Ale ludzie, którzy usiądą obok niego w samolocie, nie będą widzieli etykietki; chcą doświadczyć osoby, takiej jaką ona jest naprawdę. Ilu ludzi spędza życie żywiąc się nie strawą, ale samym menu. Menu jest tylko wskaźnikiem czegoś, co można dostać. Chcemy jeść stek, a nie słowa.

A de Mello „Przebudzenie”

Powiązane posty

• Autentyczna zmiana myślenia

• Przestań się okłamywać

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Kto jest premierem w Twoim rządzie?

• Zaufanie – w realizacji marzeń

Imago – czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?

09 Wtorek Wrz 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 11 Komentarzy

Tagi

dobór, dzieciństwo, ewolucja, imago, ludzki mózg, mózg, partner, partnerstwo, preferencje, rodzina, umysł, uporanie się, urazy, uzdrowienie, wybory, związek, Świadomość

Imago – Opiera się na budowie i funkcjonowaniu mózgu. Aby lepiej zrozumieć na czym polega – omówię najpierw krótko budowę mózgu,  jaką zaprezentował Paul D. McLean.
Podzielił on mózg na 3 koncentryczne warstwy:

1) pień mózgu (tzw. stary mózg) Jest to warstwa mózgu ewolucyjnie najstarsza (występuje już u gadów). Odpowiada za reprodukcję, instynkt samozachowawczy, krążenie krwi, oddychanie, skurcze mięśni w odpowiedzi na bodźce zewnętrzne.

2) układ limbiczny – jego funkcją jest generowanie intensywnych emocji.

3) kora mózgowa – najbardziej rozwinięta część mózgu człowieka. (tzw. nowy mózg) Jest to świadoma część mózgu. Odpowiada za myślenie, reagowanie, nasze obserwacje, plany, przewidywania, pomysły, porządkowanie informacji, analizowanie różnych sytuacji.

Główne zadanie starego mózgu (naszej nieświadomości) to zapewnienie nam przetrwania. Jest on niemal cały czas w gotowości i “troszczy się” o nasze bezpieczeństwo. Jednak informacje o zewnętrznym świecie czerpie on z obrazów, myśli i symboli wytworzonych przez nowy (świadomy) umysł. Dzieła więc zupełnie inaczej niż nowy mózg, który bezpośrednio styka się ze światem zewnętrznym.
Żeby zobrazować różnicę w funkcjonowaniu obu części mózgu posłużę się przykładem.
Spotykając ciocię Elę, kuzyna Adama i wujka Janka – nasz nowy mózg bez trudu ich rozpozna. Natomiast stary mózg odpowiadając głównie za bezpieczeństwo i reprodukcję określi jedynie, czy dana osoba jest kimś:
–o kogo trzeba się troszczyć,
–kto może troszczyć się o nas,
–z kim można uprawiać seks,
–od kogo trzeba uciekać,
–komu trzeba się poddać,
–kogo trzeba zaatakować.

Nie zajmuje się więc odróżnieniem matki od ciotki, kuzyna od sąsiada. Tym już zajmuje się świadomy (nowy) mózg. Jeszcze jedną ważną cechą nieświadomego umysłu jest brak poczucia czasu. Teraźniejszość i przeszłość zlewają się.
W zasadzie dla starego mózgu istnieje tylko teraźniejszość. Mając taki mini szkic obrazujący różnicę w funkcjonowaniu starego i nowego mózgu
– spróbujmy teraz określić, jaki to ma wpływ na wybór partnera. Nasz stary mózg nie odróżnia przeszłości od teraźniejszości i ma jedynie mgliste pojęcie o świecie zewnętrznym. A jednocześnie odpowiada głównie za bezpieczeństwo i reprodukcję.
Gdy więc wybieramy partnera (zakochujemy się) – w dużej mierze nasz stary mózg
ODTWARZA OTOCZENIE Z DZIECIŃSTWA! (czego raczej nie jesteśmy świadomi przy zakochaniu).

Okazuje się, że poszukujemy osoby, której dominujące cechy charakteru są podobne do cech osób, które nas wychowały.
To, co spotkało nas w dzieciństwie – jest znane staremu mózgowi, a w związku z tym, że dla niego nie istnieje przeszłość
– traktuje nasze dzieciństwo jak matrycę, do której się odwołuje.
Czyli niejako pomylił naszego partnera z rodzicem 🙂
I nie zrobił nam tego na złość 😉
Kierował się potrzebą uleczenia krzywd i urazów, jakie doznaliśmy w dzieciństwie!

Jako dorośli i świadomi ludzie – mamy możliwość wspólnie z partnerem wynagrodzić sobie niedobory z dzieciństwa.
Mówiąc o urazach i krzywdach nie mam na myśli jakichś ciężkich, traumatycznych przeżyć. Raczej chodzi mi głównie o urazy, jakie nas spotkały w związku z tzw. uspołecznieniem (np. może byłeś chłopcem, któremu wmawiano, że chłopcy nie płaczą; albo dziewczynką, której mówiono, że grzeczne dziewczynki nie mogą się złościć).
To wszystko ma wpływ na nasze późniejsze wybory.

Teoria Imago w dużej mierze tłumaczy, dlaczego spośród wielu ludzi, których spotykamy – wybieramy naprawdę niewielu.

Zdawać by się mogło, że mamy bardzo wyrafinowany gust. Nie zakochujemy się przecież w przypadkowych osobach… Czy rzeczywiście nasz nieświadomy umysł dokonuje wyboru partnera?

Anna Grabka http://www.relacje.net
Trwałe i szczęśliwe związki przyjaźni i miłości!
Copyright by Wydawnictwo Złote Myśli & Psychorada.pl & Artelis.pl

Powiązane posty

• Zranione czy radosne dzieci?

• Wewnętrzne dziecko

• Kobieta bez winy i wstydu

• Toksyczny wstyd

• List ojca do syna. Wyznanie.

• Czego szukasz? Od czego uciekasz?

• Miejsce wewnętrznej przemiany

• Kim jestem? Początek życia

Wyostrz swoją uwagę

13 Niedziela Lip 2008

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

intencje, koncentracja, Medytacja, myśli, sisson, umysł, uwaga, uważność, Świadomość

Bramy do głębszej świadomości otwierają się, kiedy skoncentrujemy się na swojej intencji. Jest taka historia o joginie, który zawahał się tuż przez otworzeniem drzwi.
Zatrzymał się i – z wyciągniętą ręką, prawie dotykając klamki – zaczął siebie obserwować. Uwagę swoją skierował na bardzo silną intencję otworzenia drzwi.
Czynność tę wykonywał tysiące razy wcześniej, ale nigdy uważnie.
Zadał sobie pytanie: „Czym jest ta energia, którą odczuwam, to oczekiwanie, że zaraz przejdę przez drzwi?”.
Stał tam i stał. Minęła godzina, dzień, a on cały czas obserwował swoją intencję. I kiedy tak stał, nagle doznał oświecenia.
Obserwowanie intencji, zanim wykona się czynność, jest bardzo doniosłym procesem. Przed zrobieniem czegokolwiek zaobserwuj intencję, obserwuj ją, obserwuj i dopiero wtedy wykonaj to, co chcesz.
Nasza zdolność utrzymywania świadomości zmienia się z minuty na minutę i jest inna każdego dnia.

Proponujemy, abyś w tym momencie przestał czytać i zaczął proces samoobserwacji. Czy zagubiłeś się w lekturze? Czy świadomy jesteś swojego ciała i emocji? Wyciągnij ręce do góry, aby przerwać hipnotyczny trans mentalny, w którym być może jesteś. Rozejrzyj się dookoła i wejrzyj w siebie. Zauważ, jak zajęła cię lektura tej książki. Powiedz do siebie następujące słowa: „Jestem tutaj i teraz”. To ćwiczenie sprawi, że znajdziesz się w chwili obecnej.

Praktykując samoobserwację być może zauważymy, że doświadczamy niewiele chwil „odzyskiwania przytomności” i bycia obecnym w TERAZ, a przerwy pomiędzy stanami świadomości są dosyć długie. Długość takich chwil niebytu, czyli czasu, kiedy działamy, czujemy i myślimy bez jakiegokolwiek śladu naszej świadomości istnienia, są odzwierciedleniem naszego poziomu świadomości. Im prędzej przyznamy się do tego, że na co dzień żyjemy w stanie psychicznego uśpienia, tym szybciej zaczniemy proces przebudzenia. Uczciwość wobec siebie jest najważniejszym warunkiem wolności. Kiedy uwolnimy się od przeszłości, zaczniemy postrzegać siebie i swoje otoczenie takie, jakie ono naprawdę jest, a nie naznaczone naszym starym sposobem postrzegania.
Jeżeli masz jakieś wątpliwości co do swojej nieświadomości czy zdolności bycia uważnym, wykonaj następujące ćwiczenie. Postaw przed sobą zegar i patrz. Nie rób nic innego, tylko siedź i patrz na zegar. A teraz zacznij obserwować zegar i siebie. Zauważ, jak długo możesz siedzieć i patrzeć na wskazówki zegara, będąc świadomym siebie, zanim twój umysł przeniesie uwagę na coś innego. Zrób to ćwiczenie, zanim zaczniesz czytać dalej.
Ile czasu trzeba było, aby myśli przeszkodziły ci w medytacji i pociągnęły za sobą całą serię skojarzeń? Ile razy dekoncentrowałeś się i przestawałeś myśleć o sobie i zegarze?
Nie przejmuj się jednak swoimi stanami nieświadomości.
To, że „odpływałeś”, to normalne zjawisko. Taka jest natura umysłu: zawsze poszukuje jeszcze piękniejszego i bardziej stymulującego doświadczenia. W momencie, gdy przestał doświadczać pełni chwili obecnej, szuka dalej. Od najmłodszych lat nasz umysł został wytrenowany, aby poszukiwać tej utraconej pełni gdzieś na zewnątrz, l ciągle przyciągany jest przez wartości zewnętrzne.

MEDYTACJA UKIERUNKOWANA
Medytacja to prosta sztuka obserwacji siebie przez skupienie uwagi na przykład na oddechu, naszych trzech funkcjach (intelekt, emocje, ciało) lub jakimś jednostajnym dźwięku, który ma na celu łagodne prowadzenie naszego świadomego umysłu na głębsze poziomy świadomości.
Kiedy koncentrujemy na czymś uwagę lub – w razie dekoncentracji – delikatnie sprowadzamy umysł do punktu skupienia uwagi, wzmacniamy jego zdolność koncentracji i jego łączność z chwilą obecną. Za każdym powrotem budzimy jakąś część swojej nieświadomości.
Ten rodzaj medytacji polega na kierowaniu uwagi z powrotem na punkt skupienia w momencie, kiedy uświadomimy sobie dekoncentrację.
Medytacja ta nazywa się ukierunkowaną.
Medytacja ukierunkowana jest naturalna i spontaniczna. Pozwala umysłowi na odnalezienie naturalnej równowagi bez napięcia i wysiłku.
Bardzo gorąco zalecamy nauczenie się i praktykowanie medytacji. W znacznym stopniu wzmocni ona efekty pracy, którą wykonujemy, robiąc kolejny krok ku świadomemu życiu.

Sisson Colin P. – Podróż w głąb siebie

Powiązane posty:

• Dzień Uwagi

• Myśleć czy medytować…

• Czy Twoje życie ucieka?

•Sztuka bycia opanowanym – Emocje pod kontrolą.

• Poznawaj siebie – podejście Zen

Kobiecość kontrolowana

09 Środa Lip 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Świadomość

≈ 4 Komentarze

Tagi

autoagresja, autodestrukcja, ciało, dojrzewanie, dominacja, kastracja, kobiecość, kobieta, kobiety, kontrola, miesiączka, męskość, poczucie winy, poniżenie, płciowość, płeć, samouszkadzanie, skrępowanie, stereotypy, szowinizm, tłumienie, tłumienie potrzeb, umysł, upodlenie, walka płci, więzy, wyparcie, wzroce, zaprzeczenie, zniewolenie, zraniona kobiecość, Świadomość

Wiele kobiet czuje się we własnym ciele niczym w twierdzy osaczonej przez wrogów.
Większość jest niezadowolona ze swych kształtów, wymiarów i tym podobnych cech fizycznych. Kobiety mają poczucie wyalienowania ze swych ciał, które wydają im się tajemnicze, przerażające i niepoddające się kontroli.

Cross (1993) uważa, że odczucia te mają swoje źródła w naturze anatomii kobiecych narządów płciowych, powodującej, że już w niemowlęctwie i wczesnym dzieciństwie dziewczynki inaczej odbierają swoje ciało niż chłopcy.
Małe dziewczynki nie zapoznają się ze swymi genitaliami równie dobrze jak chłopcy, gdyż ich narządy płciowe w znacznej części znajdują się wewnątrz ciała i nie są tak widoczne i dostępne jak u chłopców.
Dziewczynki nie dotykają się podczas oddawania moczu równie często, jak czynią to chłopcy.
Eksplorują swe ciało i masturbują się znacznie rzadziej i mniej bezpośrednio aniżeli chłopcy, dlatego częściej ich genitalia są dla nich raczej źródłem niepewności i lęku.

W okresie dorastania w ciałach dziewcząt dokonują się gwałtowne i dramatyczne przemiany: rozwijają się piersi i rozrastają biodra, w dodatku trzeba się uporać z nieprzyjemnym i często bolesnym doświadczeniem menstruacji. Dorastający chłopcy doświadczają siebie głównie dzięki nabywaniu siły fizycznej. Nie pojawia się u nich odpowiednik miesiączki, chyba że uznamy za niego spontaniczną ejakulację („mokre sny”), która jednakże jest przyjemna i często daje powód do dumy.

W późniejszym okresie dziewczęta i kobiety mogą czuć, że ich ciała są narażone na inwazję i kontrolę ze strony innych. Na przykład penis chłopca lub mężczyzny będzie przez nie wówczas postrzegany jako przerażający intruz, „obcy wewnątrz”. W życiu dorosłej kobiety nastąpić mogą też dalsze niepokojące doświadczenia, jak choćby wtedy, kiedy jej ciałem zaczyna władać dziecko, a jego funkcje zmieniają się w trakcie ciąży, porodu i karmienia piersią.
Rola rozrodcza w pewnym sensie ułatwia kobietom wejście w taki kontakt z ciałem, jakiego mężczyźni nie mogą doświadczyć, ta sfera jest więc bardzo istotnym poziomem, na jakim rozgrywają się emocje i konflikty. A jednak, przynajmniej u niektórych kobiet, pojawić się może odczucie „braku kontroli” nad własną fizycznością, która w ich oczach jest brzydka, podatna na zranienie, odpychająca i niemożliwa do ujarzmienia.

Nie jest wcale prawdą, że powodem, dla którego dziewczęta eksplorują swe ciała w mniejszym stopniu i masturbują się rzadziej niż chłopcy, jest utrudniony dostęp do ich genitaliów (w rzeczywistości przecież dostęp do łechtaczki jest niezwykle łatwy).
Otóż dzieje się tak dlatego, że w społeczeństwie zachodnim (jak w wielu innych kulturach) dziewczęta i kobiety nie są wcale zachęcane do decydowania o przyjemności seksualnej doświadczanej przez siebie. Zakaz społeczny obejmujący masturbację oraz aktywność seksualną w ogóle odnosi się do dziewcząt w dużo szerszym zakresie aniżeli do chłopców i mężczyzn, stąd obecność w języku ogromnej liczby obelg, którymi obrzuca się kobiety dążące do uzyskania satysfakcji seksualnej bez zważania na swą „reputację”: „rura”, „kokota”, „kurwa” i tak dalej. Nie istnieją odpowiedniki tych określeń odnoszące się do mężczyzn, a słowa „ogier” czy „byczek” i tym podobne niosą raczej konotacje lekkiego podziwu niż dezaprobaty.

Dziewczęta nie wdają się z dumą w porównywanie swych genitaliów ani nie dyskutują na temat częstotliwości swych orgazmów, jak czynią to chłopcy, ponieważ wiedzą, że nie byłoby to akceptowane.
Odczytały już kierowany do nich przekaz społeczny, zgodnie z którym nastawienie kultury do kobiecych organów płciowych i rozrodczych oraz ich funkcji nacechowane jest znaczną ambiwalencją.

Na przykład dyskomfort związany z menstruacją bierze się nie tylko z fizycznego bólu i niewygody, ale jest też odbiciem poczucia wstydu, zakłopotania i obrzydzenia do siebie, generowanego przez nastawienie społeczne (przenoszone na przykład za pośrednictwem reklam podpasek i tamponów) głoszące, że menstruacja to coś wstydliwego i nieczystego, w odniesieniu do czego powinno się zachować jak najdalej posuniętą „dyskrecję” i „higienę”.

Postawy wobec kobiecych ciał, szczególnie zaś tych ich partii, które wiążą się z płcią, pełne są sprzeczności i negatywnych podtekstów. Sygnały płynące ku kobietom z reklam, kolorowych magazynów i świata rozrywki, a często też ze strony ich własnych rodzin i rówieśników, informują je, że ciało kobiece to coś, co musi podlegać kontroli i modelowaniu, aby mogło zadowalać innych.

Niewiele dziewcząt i kobiet potrafi całkowicie oprzeć się oczekiwaniom, zgodnie z którymi powinny dbać o swą „atrakcyjność”. To ostatnie słowo implikuje zresztą, ze ich ciała istnieją przede wszystkim po to, ażeby inni mogli na nie patrzeć, i to z przyjemnością, a nie po to, aby były funkcjonalne, efektywne i miłe dla swych właścicielek. Atrakcyjna kobieta to taka, która spryskana jest dezodorantem, wydepilowana, umalowana, ma odpowiednie uczesanie, rysy twarzy, cerę i kształt ciała.

Balansowanie pomiędzy byciem „atrakcyjną” a „wyzywającą”, do którego zmuszane są kobiety, przypomina spacer po linie. Nic dziwnego, że wiele kobiet czuje się wyobcowanych z własnego ciała wywołującego u nich głębokie niezadowolenie.

Kobiecość domaga się nie tylko fizycznej atrakcyjności. Małe dziewczynki bardzo wcześnie dowiadują się, czym jest akceptowane zachowanie kobiece i co się stanie, jeżeli ktoś uznaje za chciwe, samolubne, zepsute, narwane albo zwyczajnie nie dość miłe.
Złość, usilny protest, walka o własne prawa, opinie i interesy „nie przystoi” kobiecie. To nie „kobiece” domagać się zaspokajania własnych potrzeb czy też obstawać przy swoich przekonaniach i interesach.
Rozpowszechnienie obraźliwych słów, określających kobiety postępujące wbrew tym zasadom jako „kastrujące„, „dominujące”, „wymagające”, „pewne siebie” i „histeryczne”, wskazuje tylko na siłę reakcji, jakie wzbudzić może zlekceważenie wymagań kobiecości.

Narzuca się zachowaniu kobiet wiele wymagań i ograniczeń, często ze sobą sprzecznych.
– Zadaniem kobiety jest bycie delikatną, cichą, pasywną i troskliwą, miłą dla innych i przedkładającą ich potrzeby nad własne.
-> Jednak kobieta „ofiara” zasługuje już tylko na pogardę.

– Zadaniem kobiety jest ponoć dbanie o dobre funkcjonowanie małżeństwa czy związku i „trwanie przy jednym mężczyźnie”,
->jednak często o kobiecie żyjącej z brutalnym mężem mówi się, że sama jest sobie winna.

– „Prawdziwa kobieta” jest dostępna seksualnie, uległa i miła dla mężczyzn, ->lecz gdy ktoś ją napastuje lub gwałci, uważa się, że „sama się o to prosiła”.
W końcu powinna być bardziej asertywna albo nauczyć się samoobrony.

– Zgodnie z innym, podobnie sprzecznym zestawem wymagań, kobieta nie powinna zdradzać wiedzy i kompetencji w sprawach „technicznych”,
->ale wykluczone, by okazała się zupełnym „nieukiem”.

Większość kobiet w dzisiejszych czasach pracuje poza domem, a mimo to wciąż wykonuje przeważającą część prac domowych, włącznie z organizowaniem życia rodzinnego, opieką nad dziećmi oraz chorymi i starszymi członkami rodziny.
Kobiety troszczą się o innych, utrzymują ich zarówno w sensie dosłownym, jak i emocjonalnym, co obciąża je zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Ciała kobiet (oraz ich energia) mają nie tylko cieszyć i seksualnie zaspokajać innych, lecz muszą też się o nich troszczyć i ich obsługiwać.

Kobiety nie otrzymują zapłaty za swe prace domowe, których wartość nie jest adekwatnie oceniana przez społeczeństwo, często wynagrodzenie za ich pracę poza domem jest zaniżane, a sama praca uzyskuje status niższy niż zajęcia wykonywane przez mężczyzn.
Wskutek tego wiele kobiet jest wyczerpanych i uczy się dystansu do własnych potrzeb cielesnych i emocjonalnych.
Wygłodniałe zainteresowania, uznania i wsparcia, które same dają innym, nie doceniają siebie i pogardzają sobą.
Ponieważ tego właśnie oczekuje się od kobiet, a ich emocje takie jak niechęć i niezadowolenie wydają się społeczeństwu nieuzasadnione, są więc na powrót skrywane i kierowane do wewnątrz, ujawniając się czasem dopiero w postaci zachowań autoagresywnych.

Chociaż odpowiedzialność, jaką przyjmują na siebie kobiety za swoje związki i sprawy związane z życiem osobistym i emocjonalnym, pod wieloma względami może stanowić potencjalne źródło wielkiej satysfakcji, to jednak równie często staje się przyczyną wewnętrznych konfliktów.

Tam gdzie jest odpowiedzialność, pojawia się ryzyko poczucia winy, dlatego wiele kobiet obwinia się (i jest obwinianych) za brak zadowolenia, złość i zazdrość innych (zwłaszcza mężczyzn), a także za wszelkie nadużycia, jakie przychodzi im cierpieć.

Wszystkie te liczne (i pozostające ze sobą w sprzeczności) wyobrażenia o kobietach i wymagania wobec nich – wywierają na nie naciski:
-Po pierwsze konsekwentne tłumienie własnych potrzeb i uczuć oraz tolerowanie, bez słowa sprzeciwu, sytuacji krzywdzących, niedających spełnienia, a wręcz znieważających, burzy poczucie godności i kondycję emocjonalną.
-Po drugie trwanie w sytuacji, która nie daje szansy wygranej, ponieważ karane są wszelkie działania (zarówno te podejmowane w celu uczynienia własnego położenia bardziej znośnym, jak i te wyrażające odmowę tolerowania tegoż położenia), może powodować poczucie bezsilności, frustracji i rozpaczy.

W zależności od stopnia, w jakim potrzeby danej kobiety są lekceważone, a ona sama wykorzystywana lub znieważana, gromadzić się będą w niej mniejsze lub większe pokłady urazy, żalu i złości.
Kobieta pozostająca w takim położeniu, z uwagi na brak bezpiecznych i kulturowo usankcjonowanych sposobów ujawniania uczuć oraz niską samoocenę, prawdopodobnie skieruje wszystkie swe emocje do wewnątrz, na siebie samą, i zdarzyć się może, że ich nośnikiem stanie się zachowanie autoagresywne.

Babiker Gloria, Lois Arnold – Autoagresja. Mowa zranionego ciała

Powiązane tematy:
• Kobieta bez winy i wstydu
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Grzeszne ciało?
• Seks, impotencja i wolność
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Umysł kontra ciało
• Seks – demon z piekła rodem
• Boskie ciało?
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.

Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.

05 Czwartek Czer 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 12 Komentarzy

Tagi

Bóg, dobro i zło, dusza, kreacja, myślenie, ocenianie, osądzanie, pragnienia, reakcja, rozmowy z Bogiem, tu i teraz, umysł, umysł reaktywny, walsch, wybór, Świadomość, świadome działanie, świadomy wybór


Rozmowy z Bogiem. ND Walsch:


– Jeśli to, czego pragniemy, nam nie służy, nie przyniesie nam żadnego dobra – wówczas nam tego nie dasz, prawda?

Nieprawda. “Dam” wam, cokolwiek przywołacie, niezależnie od tego, czy jest dla was “dobre” czy “złe”. Przyglądałeś się ostatnio swemu życiu?

– Ale mnie uczono, że nie zawsze możemy mieć to, czego pragniemy – że Bóg nam tego nie da, jeśli nie służy to naszemu najwyższemu dobru.


Tak twierdza ci, którzy chcą ci oszczędzić rozczarowania danym rezultatem.

Przede wszystkim, raz jeszcze postawmy jasno sprawę naszych wzajemnych stosunków. Ja nic ci nie “daje” – ty przywołujesz to sam. Cześć pierwsza wyczerpująco wyjaśnia, jak to się dzieje.

Po drugie, nie osądzam tego, co powołujesz do istnienia. Nie uznaje czegokolwiek za “dobre” czy “złe”. (Tobie też przydałoby się, abyś tego zaniechał.)

Jesteś przecież istotą twórczą – uczynioną na obraz i podobieństwo Boga. Możesz mieć, cokolwiek wybierzesz. Ale nie możesz mieć wszystkiego, co chcesz. W gruncie rzeczy nie dostaniesz niczego, jeśli chcesz tego mocno.


– Wiem. Powiedziałeś, że pragnienie czegoś odsuwa od nas tę rzecz.


Tak, a czy pamiętasz dlaczego?


– Ponieważ myśli są stwórcze. Myśl o tym, że czegoś chcemy, jest oświadczeniem wobec wszechświata – stwierdzeniem prawdy – którą wszechświat potem wprowadza do mojej rzeczywistości.


Dokładnie! Trafiłeś w sedno! Nauczyłeś się jednak. Rozumiesz. To świetnie.

Tak właśnie to działa. Z chwila, gdy wypowiesz słowa “Ja chce” (czegokolwiek), wszechświat odpowiada “Zaiste chcesz” i zsyła dokładnie to doświadczenie – doświadczenie “chcenia” tego!

Cokolwiek umieścisz po “Ja”, staje się stwórczym nakazem. Dżinn w butelce – którym jestem Ja – nie może nie wykonać polecenia.

Ja stwarzam to, co ty przywołujesz! Ty przywołujesz to, co myślisz, czujesz i mówisz. Nic prostszego.


– Wyjaśnij mi więc raz jeszcze – dlaczego tyle czasu zabiera mi stworzenie rzeczywistości, którą wybieram?


Składa się na to wiele przyczyn. Nie wierzysz, że to, co wybierasz, się spełni. Nie wiesz, co wybrać. Próbujesz ustalić, co dla ciebie ,,najlepsze”. Chciałbyś gwarancji z góry na to, że twój wybór okaże się “słuszny”. A do tego wciąż zmieniasz zdanie!


-Nie wiem, czy dobrze rozumiem. Nie powinienem próbować ustalić, co dla mnie najlepsze?


“Najlepsze” to pojecie względne i zależy od setki zmiennych. To niesłychanie utrudnia wybór. Przy podejmowaniu decyzji należy mieć na względzie tylko jedno – Czy to mnie wyraża? Czy daje świadectwo temu, Czym Postanawiam Być?

Całe twoje życie powinno o tym świadczyć. I w gruncie rzeczy, świadczy. Tylko że ty możesz sprawić, aby odbywało się to z przypadku albo ze świadomego wyboru.

Życie z _wyboru jest życiem świadomego działania. Życie z przypadku jest życiem nieświadomej reakcji.

Re-akcja to ni mniej, ni więcej tylko działanie, które podjąłeś już kiedyś w przeszłości. Kiedy reagujesz, to w istocie oceniasz napływające dane, odnajdujesz w swoim banku pamięci identyczne lub zbliżone zdarzenie i postępujesz tak jak wtedy. To dzieło twojego umysłu, a nie duszy.

Dusza kazałaby ci „przeszukać jej pamięć”, abyś zobaczył, jak stworzyć autentyczne doświadczenie

siebie w Chwili Teraźniejszej. Na tym polega “zgłębianie duszy”, o którym zapewne słyszałeś wiele razy, ale trzeba “postradać rozum”, aby tego dokonać.

Trwonisz czas główkując nad tym, co jest dla ciebie “najlepsze”. Powiadam ci: lepiej oszczędzać czas niż trwonić go bez żadnego pożytku.

Odrzucenie rozumu pozwala uniknąć straty czasu.
Decyzje podejmuje się szybko, wybory wprowadza w życie bezzwłocznie, gdyż dusza tworzy wyłącznie w oparciu o obecne doświadczenie, nie przegląda, nie analizuje, nie roztrząsa zdarzeń minionych.

Zapamiętaj to: dusza jest kreatywna, umysł – reaktywny.

N.D.Walsch Rozmowy z Bogiem cz.2

Jeśli ten post Ci się spodobał, może zaciekawią Cię także:

• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.

• Czy jesteś podzielony na “dobrego” i “złego”?

• Cztery kroki do wolności

• Przebudzenie.

• Zjednoczenie

• Zaakceptuj i bądź wolny…

• Mądrość

Kim jestem? Początek życia

26 Poniedziałek Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 23 Komentarze

Tagi

Bóg, ego, ewolucja, godlewski, moment boskości, myśli, plan astralny, plan mentalny, przebudzenie, rozum, Rozwój, strefa uczuć, tożsamość, uczucia, umysł, wszechświat, Świadomość

Naturalnym pytaniem stawianym przez umysł jest pytanie -> Kim jestem?
Jest to pytanie stawiane z poziomu ego.

Aby ustalić, kim naprawdę jestem potrzeba wglądu ponad umysł i ego. Warto zauważyć, że wszystkie określenia „kim jestem” są określeniami z poziomu umysłu, są zatem tylko wyobrażeniami.
Nawet jeśli te wyobrażenia będą naprowadzały na „Prawdę”, to samą prawdą nie będą.
Mogą być tylko namiastką rzeczywistości, drogowskazem do zrozumienia siebie.
Wszystkie określenia „kim jestem” są podawane przez umysł i są nieprawdziwe.
Są tylko myślami i wyobrażeniami.
Cokolwiek mogę powiedzieć, będzie tylko wskazówką i może pomóc poczuć, kim faktycznie jesteś. Jeśli to poczujesz, stanie się Prawdą dla Ciebie.

Na tym etapie (kiedy to czytasz), świadomość w Twoim ciele posługuje się umysłem.
Trwa i działa cały czas na poziomie umysłu, myśli, ocen, słów, wyobrażeń. Dlatego można powiedzieć, że jest zagubiona w określeniach i wyobrażeniach. Zamyka siebie w pojęciach i interpretacjach. Wszystkie słowa i wyobrażenia są tworami na poziomie mentalnym i kiedy świadomość jest na nich zogniskowana, przysłaniają one czyste istnienie.

Świadomość jest na poziomie ego i jest przez ego ograniczana. Świadomość zniża się na poziom wyobrażeń i przez ich pryzmat próbuje pojąć świat.
Tak na prawdę nie jest świadoma rzeczywistości, tylko myśli o rzeczywistości. Z tej perspektywy trudno jest czysto doświadczyć istnienia.
Dlatego czytając ten tekst nie przyjmuj nowych wyobrażeń, tylko sprawdź, czy to co mówię jest w polu twego odczuwania.
Jeśli czujesz, to tylko wtedy jest to dla Ciebie prawdą. Wyobrażenia, które są zawarte w tekście mogą pomóc w wyjściu ponad ego. Są one drogowskazami, które kierują świadomość ponad ego.
Warto się nimi inspirować, jednak nie przyjmować jako prawdę ostateczną, póki sam tego nie poczujesz. Ten tekst może pomóc Ci ulokować się w tej rzeczywistości.

Poczuć czym jesteś z punktu widzenia rzeczywistości.
Bez zbędnych interpretacji cywilizacyjnych i wymysłów ego. Wyobraź sobie czystą świadomość (lub czyste światło). Istnieje, trwa, świeci samo z siebie.
Nie ma poza nim nic.
Jest samo światło, świadomość. W pewnym momencie postanowiła doświadczyć wszystkiego, co jest w stanie stworzyć. Doświadczyć całego, wydaje się nieskończonego, wachlarza wibracji. Świadomość wyraziła wolę zbadania swoich możliwości.
Tym samym zaczęła zwalniać swoje wibracje, zaczęło się pojawiać opóźnienie, które stworzyło przestrzeń do doświadczania. Stworzenie świata. Rozprzestrzeniła się więc na wszystkie strony tworząc w czasoprzestrzeni opóźnienie, tym samym tworząc wachlarz wibracji.
Od najwyższych, do najniższych (najszybciej się oddalających).
Opóźnienie jest zaniżeniem wibracji i ma związek z zainicjowanym początkowo ruchem. Tym sposobem zostały stworzone wszelkie wibracje wszechświata.
Od bardzo subtelnych i wyzokowibracyjnych planów po materię.

Świat fizyczny (materia) ma najniższą wibrację, dlatego jest to jakby zaniżona wibracja pierwotnej świadomości. Wszystko wyłoniło się z „pierwotnej przyczyny”, która jest inicjatorem procesu doświadczania.

Wszystko co dzieje się w tym wszechświecie jest stworzone za wyrazem „woli pierwotnej świadomości” – niektórzy zwą to Bóg. Jest to świadomość, która zaczęła doświadczać siebie na wszystkie możliwe sposoby. Kiedy świadomość doświadczyła materii, zaczęła się dalej rozwijać. Nieustanny ruch zainicjowany przez pierwotną wolę działał w kierunku rozwoju.. Materia zmieniała swoje wibracje, tworząc coraz bardziej złożone rzeczy. Nieustanny taniec życia i najprzeróżniejszych wibracji energii. Kiedy wibracje materii i subtelniejszej energii zaczęły się nawzajem przenikać, zaczęło się tworzyć życie.
Ruch w materii zaczął być organizowany przez wyższą energię. Wygląda to tak, jakby wibracje subtelniejszej energii współgrały i wpływały na wibracje niższe. Energia życia zaczęła wpływać na materię.

Wszelkie ruchy energii życia wpływały bezpośrednio na zachowanie atomów fizycznych. Organizowały je w formy i kształty. Tym samym materia zaczęła żyć. Powstały pierwsze organizmy, które były nieustannie wprawiane w ruch życia, dzięki cykliczności wibracji. Wszystko zaczęło się rozwijać i tętnić życiem. Powstało zróżnicowanie samego życia – za sprawą różnych kombinacji materii i organizującej energii. Różnorodne kombinacje splotów energetycznych stworzyły różnorodne formy życia. Energia ciągle jest w ruchu, dlatego następuje nieustanna zmiana wibracji, zmienia się forma życia.

Cały wszechświat ewoluuje.
Wszystko jest nadal splotem wibracji.
W dalszej części procesu, świadomość zaczęła doświadczać jeszcze szerszego swojego pola przechodząc na świat astralny (uczuć). Tu energie jeszcze subtelniejsze (o mniejszym opóźnieniu) zaczęły się splatać z powstałymi już formami życia. Powstały bardzo zaawansowane istoty, które nie tylko trwały w materii i żyły, ale zaczęły również odczuwać. Pojawił się w ich polu ruch energii o wysokich wibracjach – pojawiły się uczucia. Jest to widoczne u zwierząt, które nie tylko są materialne, żyją ale i odczuwają. W ich polu jest wiele wibracji.
Cały proces można nazwać ewolucją, jednak widzę to jako proces „poznawania siebie” przez pierwotną świadomość.
Można to nazwać procesem miłości.
Wszystko co istnieje, jest zanurzone w tej pierwotnej świetlistości, ponieważ istnieje – jest utrzymywane przy życiu, w nieustannym inteligentnym ruchu. Jest to proces wprawiający w podziw. Proces pełen piękna i doskonałości. W pewnym momencie świadomość doszła do poznawania tzw. pola mentalnego. W istotach pojawiły się jeszcze wyższe wibracje, które złączyły się w polu ciała.
Człowiek jest właśnie istotą, która jest na etapie doświadczania świata mentalnego (oraz wszystkich pozostałych). Jest splotem całego wachlarza wibracji wszechświata. Od materii, poprzez energię organizującą życie, uczucia i pole mentalne, czyli całe myślenie.

Warto zauważyć, że wyższe wibracje zawsze organizują niższe przejawy energii. Tak wysokowibracyjne myśli wpływają na uczucia, te z kolei na energię życia.
Energia życia bezpośrednio organizuje ciało materialne.
Dzięki temu, wyrażając wolę możemy poruszać ciałem.
Jest to organizacja atomów materii poprzez myśl. Doświadczenie pole mentalnego jest samo w sobie bardzo ciekawe. Jakby pierwotna świadomość badała wszystkie możliwości planu mentalnego, od totalnego zamroczenia, do samoświadomości – to ją zbliża do poznania samej siebie.

Każdy człowiek jest indywidualną cząstką świadomości, która poznaje na różne sposoby wszechświat. Tu widać jak doskonale trwa proces samopoznania, który został zainicjowany miliardy lat temu. Świat mentalny umożliwia tworzenie pojęć i podziałów, a także świadome organizowanie niższych światów. Dlatego wolnym wyborem staje się wytworzenie w sobie bólu lub przyjemności. Tworząc na planie mentalnym myśl, możemy świadomie zmienić niższe plany, takie jak uczucia, przepływ energii czy materię. Tu wyraźnie widać, że każdy ma wpływ całkowity na swoje przejawianie się. Każdy doświadcza tego, czego chce.

Każdy jest częścią świadomości globalnej, która doświadcza życia w najróżniejszych aspektach. Tak więc szeroko pojęte cierpienie częścią tego procesu. Wytworzone po to, by „zbadać” całą totalność stworzenia i być jej świadomym.

Świadomość bada, co da się w polu mentalnym zdziałać, by być świadoma swojego stworzenia i możliwości. Jest to proces naturalny i rozwijający się ku totalnej świadomości.
Wszechświat nie nazywa cierpienia czymś złym. Jest to po prostu pewien ruch energii. Sam w sobie czysty, jednak umysł interpretuje go jako cierpienie. Można powiedzieć, że ból jest mechanizmem, który nie pozwala doświadczać „tego samego” i trzyma całą ewolucję w fazie trwania. Bez bólu wszelkie życie szubko by wyginęło, na skutek samych ruchów materii. Dzięki uczuciom, życie może przetrwać tworząc pewien ruch zwany bólem. On to nie pozwala zwierzętom wbiegać w ogień, skakać ze skał itp.. W dalszej części mechanizm ochrony życia staje się instynktem.

Wszechświat cały czas „bada i szuka” najlepszej drogi. Poznaje siebie przez istnienie. Rozwija się, trwając cały czas w teraźniejszości tak, aby osiągnąć świadomość samego siebie. Wydaje się, że jest to już bliskie, ponieważ ludzie budzą się ze snu o materii. Zaczynają dostrzegać wszechświat jako jedność. Wychodzą świadomością ponad ograniczenia ego. Widzą, że są przejawem wszechświata i pierwotnej świadomości, która doświadcza samej siebie. To również jest naturalny proces.

Ego jest pewnym fenomenem powstałym na planie wysokowibracyjnej energii..
Świadomość będąc na planie mentalnym (a więc jeszcze w drodze rozwoju) jest ograniczana przez ten plan w pewien specyficzny sposób.
Po prostu zaczyna utożsamiać się z myślami będącymi na tym planie. Oczywiście na wcześniejszych stopniach ewolucji robiła to samo i utożsamiała się z danym planem wibracyjnym. Tak jak zwierzęta ograniczają się do uczuć, a rośliny do energii życia.
Jednak nie było to tak „bolesne”, ponieważ nie było rozumiane. Przykładowo świadomość ograniczona do planu astralnego (u zwierząt), była ograniczona do uczuć i emocji, jednak nie tworzyła z tego mentalnego cierpienia i poczucia, że jest to w jakiś sposób złe.
Zwierzęta czując ból (czyli ruch energii życia) działały odpowiednio, by ten ruch zmienić. Nie tworzyły z tego problemu. Człowiek natomiast może trwać w cierpieniu przez cały czas. Ma wolny wybór, który raz jest błogosławieństwem, a raz przekleństwem.
Ty zatem wybierasz jak organizujesz swoje istnienie.

Moment boskości, Paweł Godlewski

Powiązane posty:

• Poznawaj siebie – podejście Zen

• Czemu boimy się śmierci?

• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?

• Panta rei – energia dokoła nas

• Czy Twoje życie ucieka?

• Wewnętrzne dziecko

Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.

20 Wtorek Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 1 komentarz

Tagi

behawioryzm, emocje, gesty, goleman, mózg, mimika, mowa ciała, psychologia, reakcje, rozum, uczucia, umysł, wewnętrzna walka


Pewnego dnia wczesną wiosną jechałem szosą prowadzącą przez przełęcz górską w stanie Kolorado, kiedy nagle zerwała się zadymka śnieżna i zasłoniła zupełnie samochód jadący przede mną. Chociaż wytężałem wzrok, jak mogłem, nic nie widziałem; wirujące wściekle płatki śniegu zakryły wszystko szczelną białą zasłoną. Naciskając stopą pedał hamulca, czułem, jak ogarnia mnie niepokój i słyszałem głośne bicie serca.

Niepokój przerodził się w strach. Zjechałem na pobocze, aby przeczekać zadymkę. Po półgodzinie śnieg przestał padać i powróciła widoczność. Ruszyłem w dalszą drogę, ale musiałem zatrzymać się po przejechaniu zaledwie kilkuset jardów, ponieważ drogę zagradzała karetka pogotowia, a jej personel udzielał pomocy pasażerowi samochodu, który uderzył w tył jadącego przed nim wozu. Gdybym kontynuował jazdę podczas śnieżycy, prawdopodobnie wpadłbym na te samochody.

Ostrożność, do której owego dnia zmusił mnie strach, być może ocaliła mi życie. Znalazłem się w stanie, w jakim musi znajdować się królik, zamierając w bezruchu na widok przesuwającego się nieopodal lisa, albo jaki ogarniał przodka obecnych ssaków kryjącego się przed włóczącym się po okolicy mastodontem, w stanie, który zmusił mnie do zatrzymania się i wypatrywania nadchodzącego niebezpieczeństwa.

Wszystkie emocje są w istocie rzeczy bodźcami skłaniającymi nas do działania, szybkimi planami uratowania albo podtrzymania życia, w które wyposażyła nas ewolucja. Słowo emocja wywodzi się od łacińskiego czasownika motere, „poruszyć”, natomiast j przedrostek „e-„ oznacza mniej więcej „ku czemuś”, co sugeruje skłonność do działania zawierającą się w każdej emocji. O tym, że emocje stymulują nas do działania, najłatwiej można się przekonać, obserwując zwierzęta albo dzieci. Tylko u „cywilizowanych” dorosłych można zauważyć ową wielką anomalię w królestwie zwierząt – emocje, będące pierwszymi bodźcami do działania, oderwane od rzeczywistej reakcji[1].

Jak wykazują ich charakterystyczne biologiczne sygnatury (zobacz Dodatek A wyjaśniający szczegóły „podstawowych” emocji), każda emocja z naszego emocjonalnego repertuaru pełni wyjątkową rolę. Dysponując nowymi metodami, które pozwalają zajrzeć w głąb ciała i mózgu, badacze odkrywają coraz więcej fizjologicznych szczegółów sposobu przygotowywania ciała przez poszczególne emocje do całkowicie odmiennych rodzajów reakcji7[2].

  • W złości do rąk napływa krew, dzięki czemu łatwiej jest chwycić za broń albo wymierzyć cios wrogowi. Wzmaga się rytm uderzeń serca, a zwiększone wydzielanie się takich hormonów jak adrenalina powoduje przypływ energii wystarczającej do podjęcia dynamicznego działania.
  • W strachu krew napływa do dużych mięśni szkieletowych, takich jak mięśnie nóg, dzięki czemu łatwiej jest rzucić się do ucieczki. Powoduje to odpływ krwi z twarzy, przez co staje się ona blada (i mamy wrażenie, że „krew zamiera nam w żyłach”). Jednocześnie ciało zastyga, choćby tylko na moment, w bezruchu, być może po to, byśmy mieli czas ocenić, czy lepszą reakcją nie byłoby ukrycie się. Połączenia w sterujących emocjami ośrodkach mózgowych uruchamiają napływ fali hormonów, które zmuszają całe ciało do czujności, sprawiając, że staje się wrażliwe na wszelkie zewnętrzne bodźce i gotowe do działania, natomiast cała uwaga skupia się na bezpośrednim zagrożeniu, abyśmy mogli lepiej ocenić, jak na nie zareagować.
  • Do głównych biologicznych zmian zachodzących w naszym organizmie w chwilach szczęścia należy zwiększona aktywność ośrodka mózgu, który powstrzymuje uczucia negatywne i powoduje wzrost dostępnej nam energii oraz wyciszenie tych ośrodków, które generują trapiące i dokuczliwe myśli. Nie pojawiają się jednak żadne szczególne zmiany fizjologiczne, oprócz uspokojenia, które sprawia, że ciało szybciej uwalnia się od biologicznego pobudzenia przygnębiających emocji. To zestawienie czynników wprawia ciało w ogólny spokój, jak również wytwarza gotowość i zapał do wykonania bezpośrednio stojących przed nami zadań oraz dążenie do osiągnięcia przeróżnych celów.
  • Miłość, czułość i zadowolenie seksualne pociągają za sobą pobudzenie układu przywspółczulnego, co jest fizjologicznym przeciwieństwem mobilizacji organizmu do walki lub ucieczki powodowanej przez strach i złość. Schemat pobudzenia przywspółczulnego układu nerwowego, określany również mianem reakcji relaksacyjnej, jest zespołem reakcji całego ciała wywołującym stan ogólnego zadowolenia i spokoju, który ułatwia współpracę.
  • Uniesienie brwi w chwili zaskoczenia pozwala na szersze ogarnięcie spojrzeniem przedpola, a jednocześnie zwiększa dopływ światła do siatkówki. Dzięki temu dociera do nas więcej informacji (wizualnej) o niespodziewanym wydarzeniu i pozwala szybciej zorientować się, co się dzieje i opracować lepszy plan działania.
  • Grymas odrazy jest taki sam u ludzi na całym świecie i wysyła do odbiorcy identyczny przekaz – coś wstrętnie smakuje lub pachnie albo też jest takie w metaforycznym ujęciu. Widoczne na twarzy oznaki odrazy – ściągnięta górna warga i lekko zmarszczony nos – świadczą, jak zauważył Darwin, o pierwotnym odruchu zamknięcia nozdrzy przed obrzydliwym zapachem albo wyplucia trującego pokarmu.
  • Główną funkcją smutku jest niesienie pomocy w pogodzeniu się ze znaczną stratą, taką jak śmierć kogoś bliskiego albo wielkie rozczarowanie. Smutek powoduje obniżenie energii i zapału do podejmowania różnych czynności życiowych, zwłaszcza dających rozrywkę lub przyjemność, a w miarę jego pogłębiania się i nadchodzenia depresji obniża się i ulega spowolnieniu metabolizm ciała. To wycofanie się, zamknięcie w sobie i introspekcja stwarzają okazję do opłakania straty albo zawiedzionej nadziei, zrozumienia konsekwencji, jakie ma to dla naszego życia i, kiedy powróci energia, zaplanowania wszystkiego od nowa. Podobna utrata energii mogła sprawiać, że przygnębieni, a tym samym bardziej podatni na ciosy, ludzie pierwotni trzymali się bliżej swych siedzib, gdzie byli bezpieczniejsi.

Biologiczne popędy działania kształtują następnie nasze doświadczenia życiowe i kultura. Na przykład, na całym świecie utrata osoby ukochanej budzi smutek i żal. Jednak sposób okazywania żalu – publicznego ujawniania emocji albo powstrzymywania ich, by przeżywać je później prywatnie – kształtowany jest przez kulturę, podobnie zresztą jak to, jacy konkretnie ludzie mieszczą się w kategorii „ukochanych osób”, które należy opłakiwać.

Dla wielu pokoleń ludzi żyjących w owym długim okresie ewolucji, kiedy to emocjonalne reakcje nabierały kształtów, rzeczywistość była z pewnością groźniejsza i surowsza niż dla większości ich potomków żyjących w epoce zapisków historycznych. W owym czasie, kiedy człowiek mógł stać się w każdej chwili łupem drapieżnika, kiedy kaprysy natury – takie jak powodzie lub susze – oznaczały śmierć głodową, przeżywało niewiele niemowląt i niewielu ludzi osiągało trzydziesty rok życia. Jednak wraz z pojawieniem się rolnictwa i nawet najbardziej podstawowych form organizacji społecznej szanse przetrwania zaczęły się diametralnie zmieniać. W ostatnich dziesięciu tysiącach lat, gdy zdobycze te przyjęły się na całym świecie, stale zmniejszał się wpływ owych okrutnych sił, które tak długo trzymały ludzkość w szachu.

Osłabienie sił, które onegdaj sprawiły, że nasze reakcje emocjonalne były tak ważne dla przetrwania, spowodowało, że zmniejszył się również pożytek płynący z dostosowania się do nich elementów naszego emocjonalnego repertuaru. Wprawdzie w zamierzchłej przeszłości pojawiająca się gwałtownie i z byle powodu złość mogła mieć decydujące znaczenie dla przetrwania człowieka, ale łatwy dostęp do broni automatycznej, jaki mają obecnie trzynastolatkowie, spowodował, że nazbyt często staje się ona reakcją o katastrofalnych skutkach[3].

Nasze dwa umysły

Znajoma opowiadała mi o swoim rozwodzie, o bolesnej separacji. Jej mąż zakochał się w młodszej koleżance z pracy i pewnego dnia nagle oznajmił, że odchodzi do tej drugiej kobiety. Potem nastąpiły długie miesiące ostrych walk o dom, o pieniądze i opiekę nad dziećmi. Po paru miesiącach od zakończenia sprawy mówiła mi, że rozkoszuje się swą niezależnością, że cieszy się, iż jest sama. „Po prostu już o nim nie myślę. Nic mnie nie obchodzi”, powiedziała. Ale kiedy to mówiła, jej oczy w jednej chwili napełniły się łzami.

Te łzy mogły łatwo zostać nie zauważone. Jednak empatyczne zrozumienie tego, że czyjeś zaszklone oczy oznaczają, iż ten ktoś – wbrew temu, co mówi – jest smutny, jest równie pewne jak byśmy mieli do czynienia ze słowem drukowanym. To pierwsze jest działaniem naszego emocjonalnego, to drugie – racjonalnego umysłu. Mamy bowiem dwa umysły i to bynajmniej nie w sensie metaforycznym. Jeden z nich myśli, drugi zaś czuje.

Te dwa zasadniczo odmienne sposoby poznawania i „rozumowania” splatają się ze sobą, tworząc nasze życie psychiczne. Jeden z nich, umysł racjonalny, jest sposobem czy też ośrodkiem rozumowania bardziej świadomym, rozważnym, zdolnym do zadumy i refleksji, a z jego działania normalnie zdajemy sobie sprawę. Ale równolegle do niego istnieje inny system poznawania – impulsywny i potężny, nawet jeśli czasami działający nielogicznie, umysł emocjonalny. (Bardziej szczegółowy opis cech umysłu emocjonalnego przedstawiony jest w Dodatku B.)

Ta dychotomia – na racjonalne i emocjonalne – odpowiada w przybliżeniu znanemu z mądrości ludowej podziałowi na odruchy „serca” i „rozumu”. Wiedzieć czy „czuć w sercu”, że coś jest słuszne, oznacza inny rodzaj przekonania, jak gdyby głębszą pewność niż analiza umysłu racjonalnego.

Wzajemny stosunek racji i emocji w naszym umyśle wyznacza pewien stały gradient: im bardziej intensywne jest uczucie, tym większe panowanie nad naszym umysłem zdobywają emocje i tym mniej skutecznie oddziaływują nań… racje. Ten układ zdaje się być wynikiem eonów ewolucji naszego gatunku, która faworyzowała emocje. Po prostu w sytuacjach, kiedy nasze życie znajdowało się w niebezpieczeństwie, korzystniej było dać się ponieść emocjom i intuicji i zareagować natychmiast niż zastanawiać się nad tym, co należy zrobić, ponieważ mogłoby to nas kosztować życie.

Owe dwa umysły, emocjonalny i racjonalny, działają na ogół w ścisłej harmonii, łącząc swoje zupełnie odmienne sposoby poznawania rzeczywistości we wspólnym zadaniu prowadzenia nas przez świat i życie. Zazwyczaj między umysłem emocjonalnym a umysłem racjonalnym panuje równowaga, emocje dostarczają informacji umysłowi racjonalnemu, wspomagając go tym samym w jego działaniach, umysł racjonalny natomiast analizuje i niekiedy odrzuca dane umysłu emocjonalnego. Mimo to oba są na poły niezależnymi władzami, z których każda, jak się niebawem przekonamy, odzwierciedla działanie innych, aczkolwiek wzajemnie powiązanych połączeń mózgowych.

W większości sytuacji oba umysły są świetnie skoordynowane: uczucia są ważne dla myśli, a myśli dla uczuć. Jednak kiedy ogarnia nas fala namiętności, równowaga przestaje istnieć, przewagę zdobywa umysł emocjonalny, przytłaczając umysł racjonalny.


[1] Spostrzeżenie Paula Ekmana z Kalifornijskiego Uniwersytetu Stanowego w San Francisco.

[2] Niektóre z tych zmian udokumentowane zostały w: Robert W. Levenson, Paul Ekman, Wallace V. Friesen, „Voluntary Facial Action Generates Emotion-Specific Autonomous Nervous System Activity”, Psycho-physiology 27, 1990. Powyższa lista, sporządzona została na podstawie tego artykułu oraz innych źródeł. W chwili obecnej jest ona w pewnym stopniu oparta na domysłach; wśród naukowców toczy się spór o to, czy każda emocja ma swą specyficzną, dokładną sygnaturę biologiczną. Niektórzy badacze uważają, że wśród emocji jest znacznie więcej różnic niż wzajemnego zachodzenia na siebie albo że nasza zdolność mierzenia biologicznych korelatów emocji jest jeszcze zbyt mało rozwinięta, abyśmy mogli przeprowadzić wiarygodne ich rozróżnienie. W sprawie tego sporu zob.: Paul Ekman, Richard Davidson (red.), Fundamental Questions About Emotions, New York: Oxford University Press,1994.

[3] Jak ujął to Paul Ekman: „Złość jest najgroźniejszą emocją. Spośród sił niszczących w naszych czasach społeczeństwo sporo związanych jest z szalejąca złością. Jest to ponadto najmniej obecnie przydatna w przystosowywaniu się do nowych warunków emocja, ponieważ wyłącznie mobilizuje do walki. Nasze emocje rozwijały się w czasach, kiedy działając pod ich wpływem, nie mogliśmy używać takich potężnych narzędzi jak dziś. W czasach prehistorycznych, kiedy opanowała cię wściekłość i przez sekundę chciałeś zabić kogoś, to zrealizowanie tego nie było takie łatwe. Teraz jest.”

D. Goleman ” Inteligencja emocjonalna”

Powiązane posty :
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Zostań mistrzem swoich emocji!
• Emocje i myśli podczas medytacji
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Wojna w Tobie trwa
• Stres i napięcie = początek choroby !

Twój wewnętrzny krytyk

12 Poniedziałek Maj 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 2 Komentarze

Tagi

adler, krytyk, marzenia, mózg, NLP, półkule, psychika, realizacja, umysł, wnętrze, współdziałanie

Timothy Gallwey, czołowy brytyjski gracz i trener tenisa, napisał książkę „The Inner Game of Tennis” (Wewnętrzna gra w tenisa), która zyskała ogromna popularność, a kilka lat później – „The Inner Game of Golf” (Wewnętrzna gra w golfa).
Stosowne przez niego metody treningu w obydwu dyscyplinach okazały sie niezwykle skuteczne, a z programowaniem neurolingwistycznym łączy je zrozumienie wpływu myślenia na osiągane wyniki.
Gallwey nie był zadowolony z postępów swych podopiecznych, którzy najwyraźniej nie mogli poradzie sobie z natłokiem uwag, wskazujących popełniane błędy i sposób ich skorygowania.

Pewnego dnia przypadkiem zauważył, i jeśli kilka razy zademonstrował uczniom uderzenie, a następnie kazał im je powtórzyć, powstrzymując sie od objaśnień i krytycznych uwag, osiągali oni znacznie lepsze wyniki niż wówczas, gdy słuchali tradycyjnych instrukcji.
Powyższe spostrzeżenie dotyczyło zarówno nowicjuszy, jak i doświadczonych graczy.

Wydawało sie, ze analizując wykonywane ruchy, uczniowie grali gorzej niż wówczas, gdy nie „myśleli”, wykonując je tylko lub naśladując, niczym dziecko, które uczy sie nowej gry.
Dokonawszy tego odkrycia, trener ograniczył instrukcje do niezbędnego minimum, a wyniki znacznie sie poprawiły.
Gallwey doszedł do wniosku, ze każdy z nas posiada wewnętrzny odpowiednik instruktora czy też krytyka, który stale dyktuje sposób postępowania.
„Patrz na stopy”, „zwolnij trochę”, „teraz przyspiesz”, „obserwuj piłce”, „wyreguluj oddech”.
Ów wewnętrzny krytyk negatywnie wpływa na osiągane przez nas wyniki w nie mniejszym stopniu niż jakikolwiek „zewnętrzny” sędzia.
Gallwey zidentyfikował funkcjonowanie dwóch „jaźni”.
Jaźń 1 była bystrym i pełnym dobrym chęci, choć nadmiernie surowym krytykiem, który zawsze przeszkadzał, natomiast jaźń 2 była urodzonym tenisista, któremu należałoby po prostu pozwolić grać, by ujawnił swój talent .
Jażń 1 sadziła, że jest ekspertem, lecz myliła sie.
Jaźń 2 była uzdolnionym graczem i znajdowała przyjemność w uprawianiu tego sportu,
lecz „mądrą” i elokwentna jaźń 1 stale przeszkadzała i onieśmielała ją.

Odwracając uwagę jaźni 1, by pozwolić jaźni 2 grac swobodnie, Gallwey uzyskał nadzwyczajne rezultaty. Następnie zastosował te sama metodę do nauki gry w golfa i potwierdził jej skuteczność na własnym przykładzie, opanowując od podstaw tajniki nowej dyscypliny i szybko osiągając wysoki poziom umiejętności.
Dwie jaźnie, zidentyfikowane przez Gallweya (nie znającego zasad funkcjonowania mózgu ani najnowszych odkryć w tej dziedzinie) sa oczywiście tymi samymi odrębnymi „umysłami”, które odkrył noblista Roger Sperry, prowadzać badania z udziałem pacjentów poddanych operacji rozdzielenia półkul mózgowych.

Krytyczna jaźń 1 odpowiada logicznej, „werbalnej” półkuli lewej, natomiast dziecięco naturalna, ekspresywna, „niewerbalna” jaźń 2 reprezentuje półkule prawą.

Krytyczny „głos wewnętrzny” odzywa sie nie tylko podczas uprawiania sportów, bombarduje on nas swymi uwagami we wszelkiego rodzaju sytuacjach „nigdy ci sie to nie uda”, „uważaj”, „co by sobie pomyślał?”, „czy pomyślałeś o…?”.
Czasem taki dialog wewnętrzny dodaje odwagi („Zrób to, przecież potrafisz” lub „ja im jeszcze pokażę”) i pomaga osiągnąć pożądane wyniki, najczęściej jednak negatywna samoocena blokuje prawdziwe możliwości.

Zaimprowizowane przemówienie często udaje nam sie o wiele lepiej niż wystąpienie, o którym zostaliśmy poinformowani ze znacznym wyprzedzeniem.
W ostatnim przypadku krytyk wewnętrzny ma dużo czasu na doradzanie, przeszkadzanie i ostrzeganie drugiej jaźni, którą pod presją zaczyna ogarniać strach.
Pamiętasz z pewnością model uczenia sie, opisany w rozdziale 1, zgodnie z którym najwyższy poziom umiejętności osiągamy wówczas, gdy przestajemy być świadomi własnych kompetencji.
Działając pod kierunkiem jaźni 2, nie myślimy racjonalnie, a krytyk nie zabiera głosu.
Dlatego właśnie, kiedy prowadzisz samochód, twoja lewa półkula mózgu może słuchać radia, zastanawiać sie, co ugotować na obiad lub jak zachować sie wobec rozgniewanego klienta.
Podczas gdy jaźń 1 zajęta jest swymi problemami, jaźń 2 jedzie sobie spokojnie, wykorzystując „kompetencje nieświadomą”.
Pewien mój znajomy boleśnie zranił sie w nogę, lecz z grzeczności zgodził sie rozegrać partie golfa, na która wcześniej umówił sie z przyjacielem.
Noga bardzo mu dokuczała i podczas meczu me przestawał o mej myśleć, me mogąc sie doczekać zakończenia gry i powrotu do domu.
Jakiez było jego zdumienie, gdy okazało sie, że była to najlepsza partia, jaka kiedykolwiek rozegrał!
Skaleczona noga absorbowała cała jego uwagę, toteż mój znajomy nie „myślał” o grze, dzięki czemu był w stanie osiągnąć tak dobre wyniki.

Chociaż nie zawsze mamy możliwość kształtowania tego rodzaju okoliczności, Timothy Gallwey bardzo skutecznie stosuje zasadę odwracania świadomej uwagi.
Inni sportowcy lub artyści występujący przed publicznością opracowali własne metody przezwyciężania krytycznego, zachowawczego i lękliwego myślenia lewej półkuli przez kompetentną i intuicyjną półkulę prawa.
Tego rodzaju techniki zawsze uwzgledniaja wyregulowanie oddechu i relaksacje (pomagajaca wj eliminowac „frasobliwe” mysli lewej półkuli) oraz rodzaj wizualizacji, zwany w terminologii NLP – „rzutowanie w przyszłość”.

Harry Adler – Umiejętność Realizowania Marzeń

Powiązane posty :

• Kto jest premierem w Twoim rządzie?

• NLP – jak jesteś zaprogramowany?

• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa

• Odpowiedź na Psychiczny Atak

• Co wpływa na nasze życie?

Wodospad i chwasty – czyli odrobina filozofii Zen

06 Wtorek Maj 2008

Posted by ME in Medytacja, Zen, Świadomość

≈ 5 Komentarzy

Tagi

budda, buddha, buddyzm, chwasty, doświadczenie, filozofia, krople, Medytacja, mistrz, morze, ocean, spokój, suzuki, umysł, wodospad, Zen, zrozumienie, życie

„Kiedy odczuwamy piękno rzeki, kiedy jesteśmy zjednoczeni z wodą, intuicyjnie jednoczymy się też z naszą wewnętrzna naturą”

Byłem w Parku Narodowym Yosemite, gdzie widziałem ogromne wodospady.
Najwyższy z nich ma 1340 stóp wysokości (408 metrów) i woda spada z niego jak kurtyna zrzucona z wierzchołka góry.
Nie wydaje się spadać szybko, jak można by się spodziewać, odległość sprawia, że wygląda, jakby spadała bardzo powoli. I woda nie spada jako jeden strumień, lecz jest podzielona na wiele malutkich strumyczków.
Z daleka przypomina kurtynę.
Myślę, że spadanie z wierzchołka tak wysokiej góry musi być bardzo trudnym doświadczeniem dla każdej kropli wody.
Potrzeba czasu, wiecie, długiego czasu, aby woda w końcu dotarła do podstawy wodospadu. I wydaje mi się, że można do tego przyrównać nasze ludzkie życie.

W naszym życiu spotykamy wiele trudnych doświadczeń. Ale jednocześnie, pomyślałem, woda pierwotnie nie była rozdzielona, lecz była jedną całą rzeką.
Tylko wtedy, gdy jest rozdzielona, ma jakąś trudność w spadaniu.
Jest tak, jakby woda była pozbawiona jakiegokolwiek uczucia, kiedy jest jedną rzeką. Tylko wtedy, gdy jest rozdzielona na wiele małych kropel, może zacząć mieć czy wyrażać jakieś uczucia.

Zanim się urodziliśmy, nie mieliśmy żadnych uczuć, byliśmy zjednoczeni z wszechświatem.
Jest to zwane „nic prócz umysłu”, „esencją umysłu” albo „wielkim umysłem”. Kiedy poprzez narodziny oddzielamy się od tej jedności, tak jak woda spadająca z wodospadu rozdzielona jest przez wiatr i skały, wówczas pojawia się uczucie.
Macie trudności, ponieważ macie uczucia. Przywiązujecie się do własnego uczucia, nie wiedząc jak ono powstaje.
Kiedy nie uświadamiacie sobie, że jesteście zjednoczeni z rzeką czy wszechświatem, odczuwacie strach. Woda, czy podzielona na krople, czy też nie, pozostaje wodą.
Nasze życie i śmierć są tym samym. Gdy to sobie uprzytomnimy, zniknie lęk przed śmiercią i wszelkie trudności w naszym życiu.
Kiedy woda powraca do swojej pierwotnej jedności z rzeką, nie żywi dłużej do niej żadnego indywidualnego uczucia, odzyskuje własną naturę i znajduje spokój. Jak bardzo zadowolona musi być woda, gdy powraca do pierwotnej rzeki!
Jeśli tak jest, jakie będziemy mieli uczucie, kiedy umrzemy!
Myślę, że jesteśmy tacy jak woda w czerpaku. Znajdziemy wówczas spokój, doskonały spokój. Teraz może się to nam wydawać zbyt doskonałe, ponieważ tak bardzo jesteśmy przywiązani do naszego własnego uczucia, do naszego indywidualnego istnienia.
Jeśli o nas chodzi, na razie żywimy pewien strach przed śmiercią, ale z chwilą, gdy odzyskamy naszą pierwotną, prawdziwą naturę, pojawi się nirwana.

Kiedy je znajdziecie, będziecie mieli całkowicie nową interpretację waszego życia. Podobne to będzie do mojego doświadczenia, kiedy zobaczyłem wodę w wielkim wodospadzie. Wyobraźcie sobie! 1340 stóp wysokości.

Kiedy osiągamy to zrozumienie, znajdujemy prawdziwe znaczenie naszego życia. Kiedy osiągamy to zrozumienie, możemy pojąć piękno ludzkiego życia. Dopóki tego nie urzeczywistnimy, wszystko co widzimy jest tylko ułudą. Czasami przeceniamy piękno, czasami nie doceniamy lub ignorujemy je, ponieważ nasz umysł nie jest w zgodzie z rzeczywistością.

Bardzo łatwo mówić o tym w ten sposób, ale rzeczywiście to odczuć nie jest tak łatwo. Kiedy potraficie siedzieć w poczuciu jedności swojego umysłu i ciała, pod obserwacją świadomości, możecie z łatwością osiągnąć ten rodzaj właściwego rozumienia.
Wasze codzienne życie odnowi się bez przywiązywania do starej, błędnej interpretacji życia. Kiedy urzeczywistniacie ten fakt, odkryjecie jak bezsensowna była wasza dawna interpretacja i jak wiele podejmowaliście bezużytecznych wysiłków.
Odnajdziecie prawdziwe znaczenie życia i nawet jeśli napotkacie trudności, spadając wprost z wierzchołka wodospadu do podstawy góry, będziecie cieszyć się swoim życiem.

Chwasty

Każde istnienie jest uzależnione od czegoś innego. Ściśle mówiąc, nie ma żadnych oddzielnych indywidualnych istnień. Istnieje po prostu wiele nazw dla jednego istnienia. Czasami ludzie kładą nacisk na jedność, ale to nie jest nasze rozumienie. Żadnego aspektu nie podkreślamy w sposób szczególny, nawet jedności. Jedność jest cenna, ale różnorodność również jest cudowna.
Ignorując różnorodność ludzie podkreślają jedno absolutne istnienie, ale jest to tylko rozumienie jednostronne.
W tym rozumieniu istnieje luka pomiędzy różnorodnością a jednością. Lecz jedność i różnorodność są tą samą rzeczą, a więc jedność powinna być doceniona w każdym istnieniu. To dlatego kładziemy nacisk raczej na codzienne życie niż na jakiś szczególny stan umysłu: Powinniśmy znajdować rzeczywistość w każdej chwili i w każdym zjawisku. To jest bardzo ważna sprawa.

Zenji Dogen powiedział: „Chociaż wszystko ma Naturę Buddy, kochamy kwiaty, a nie dbamy o chwasty”. Taka jest ludzka natura.
Ale to, że jesteśmy przywiązani do jakiegoś piękna, jest samo w sobie działaniem Buddy. To, że nie dbamy o chwasty, również jest aktywnością Buddy.
Powinniśmy o tym wiedzieć.
Jeżeli o tym wiecie, przywiązanie do czegoś nie jest błędem.
Jeżeli jest to przywiązanie Buddy, to jest to nieprzywiązanie. A więc w miłości powinna być nienawiść, czyli nieprzywiązywanie się.
A w nienawiści powinna być miłość, czyli akceptacja.
Miłość i nienawiść są jedną rzeczą. Nie powinniśmy przywiązywać się tylko do miłości. Powinniśmy akceptować nienawiść. Powinniśmy akceptować chwasty, bez względu na to, co do nich czujemy. Jeżeli o nie nie dbasz, nie kochaj ich, jeżeli je kochasz, to kochaj je.

Zazwyczaj krytykujecie siebie za to, że jesteście niesprawiedliwi dla waszego otoczenia, krytykujecie swoją nietolerancyjną postawę.
Lecz istnieje bardzo subtelna różnica pomiędzy zwykłą drogą akceptowania, a naszą drogą akceptowania rzeczy, chociaż mogą się one wydawać dokładnie takie same. Uczono nas, że nie ma luki pomiędzy nocą i dniem, żadnej luki pomiędzy tobą i mną.
To oznacza jedność.

Ale my nie podkreślamy nawet jedności. Jeśli to jest jedność, to nie ma żadnej potrzeby, by ją podkreślać.
Dogen powiedział: „Nauczyć się czegoś, to znaczy poznać siebie. „.
Nauczyć się czegoś, nie oznacza zyskania czegoś, czego się wcześniej nie wiedziało. Zanim się czegoś dowiesz, już to wiesz.
Nie ma żadnej luki pomiędzy „ja” zanim coś poznasz, a „ja” po poznaniu tego, żadnego rozdziału pomiędzy ludźmi głupimi i mądrymi.
Głupia osoba jest mądrą osobą, mądra osoba jest głupia. Ale zazwyczaj myślimy: „On jest głupi, a ja jestem mądry” lub: „Byłem głupi, ale teraz jestem mądry”. W jaki sposób możemy być mądrzy, jeśli jesteśmy głupi. Lecz w rozumieniu przekazywanym nam od Buddy nie ma żadnej różnicy pomiędzy człowiekiem głupim i mądrym.
Tak jest.
Ale jeśli to powiem, ludzie mogą pomyśleć, że podkreślam jedność.
Tak nie jest.
Nie podkreślamy niczego.
Jedyne, co chcemy zrobić, to poznać rzeczy takimi, jakie są. Jeżeli poznamy rzeczy takimi, jakie są, nie da się nic wyróżnić, nie sposób cokolwiek uchwycić i nie ma niczego do uchwycenia. Nie możemy podkreślić żadnego aspektu.
Pomimo to, jak powiedział Dogen: „Kwiat więdnie, mimo że go kochamy, a chwast rośnie, mimo że go nie kochamy”. Nawet jeśli tak jest, jest to nasze życie.

Nasze życie powinno być rozumiane w ten sposób. Wówczas nie ma żadnego problemu. Ponieważ podkreślamy jakiś szczególny aspekt, mamy zawsze kłopoty. Powinniśmy przyjmować rzeczy po prostu takimi, jakie są. Oto jak wszystko rozumiemy i jak żyjemy na tym świecie. Ten rodzaj doświadczenia jest czymś poza naszym myśleniem. W świecie myśli istnieje różnica pomiędzy jednością a różnorodnością, ale w samym doświadczaniu różnorodność i jedność są tym samym. Ponieważ tworzycie jakieś pojęcie jedności i różnorodności, pojęcie to usidla was.
I musicie kontynuować nie mające końca myślenie, chociaż w istocie nie ma żadnej potrzeby, aby myśleć.

Mamy wiele emocjonalnych problemów, ale te problemy nie są problemami rzeczywistymi, są czymś stworzonym, są problemami wyróżnionymi przez nasze egocentryczne myśli czy poglądy. Problemy istnieją, ponieważ coś wyróżniamy.
Ale właściwie jest rzeczą niemożliwą wskazać na coś szczególnego. Szczęście jest smutkiem, smutek jest szczęściem.
Szczęście jest w trudnościach, trudności są w szczęściu. Chociaż nasze sposoby odczuwania są różne, tak naprawdę nie są one różne, w swej istocie są tym samym.
—————————————————

Inne cytaty z Suzuki

„Każdy wyłania się z nicości, chwila za chwilą. To prawdziwa radość życia”.

„Mądrość jest gotowością umysłu „.

„Na co dzień nasze myślenie jest w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach egocen­tryczne. Dlaczego cierpię? Dlaczego mam kłopoty?”.

„Dla studiujących zen chwast jest skar­bem”.

„Urzeczywistnienie czystego umysłu w ułudzie – oto praktyka. Jeśli będziecie próbowali usunąć ułudę, będzie ona jedynie trwała bardziej uporczywie. Powiedzcie po prostu: Och, to po prostu ułuda’ i nie przejmujcie się nią.”

„Zanim deszcz przestanie padać, mo­żemy słyszeć ptaka. Nawet pod głębokim śniegiem widzimy przebiśniegi i świeżą zieleń.”

„To co nazywamy „ja”, to tylko wahadłowe drzwi, które poruszają się, kiedy wdy­chamy i wydychamy”.

„Danie swej owcy czy krowie dużej, przestrzennej łąki jest sposobem kontrolowania jej”

„Ponieważ radujemy się wszelkimi aspektami życia jako przejawami wielkiego umysłu, nie zabiegamy o jakąś nadmierną radość. Dlatego mamy niewzruszony spokój”.

„W medytacji twój umysł i ciało maja wielką moc akceptowania rzeczy takimi, jakie one są, bez względu na to, czy są przyjemne czy nieprzy­jemne „.

„Kiedy stajesz się sobą, zen staje się zen. Kiedy jesteś sobą, widzisz rzeczy takimi, jakie one są, i stajesz się jednym ze swoim otoczeniem „.

Fragmenty z : UMYSŁ ZEN, UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO
Shunryu Suzuki

Powiązane posty

• Ogrody Zen
• Benedyktyn, demony i Zen
• Śpiew Ptaka
• Myśleć czy medytować…
• ABC medytacji
• Koniec cierpienia – inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh

Ukryta siła metafor

29 Wtorek Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój

≈ Dodaj komentarz

Tagi

metafora, metafory, myśl, pozytywne myślenie, siła, umysł, wzorce, zmiana nawyków, Świadomość

Kiedy mój syn miał mniej więcej sześć lat, wrócił pewnego dnia do domu, zanosząc się od płaczu, ponieważ jeden z jego kolegów spadł na placu zabaw ze zjeżdżalni i zabił się.
Usiadłem obok Joshuy i powiedziałem:
– Wiem, kochanie, jak się czujesz. Brakuje ci go i takie uczucie jest zupełnie normalne.
Ale powinieneś też zrozumieć, że czujesz w ten sposób dlatego, że jesteś gąsienicą. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Udało mi się trochę naruszyć jego wzorzec, ciągnąłem więc:
– Po prostu myślisz jak gąsienica.
Poprosił o wyjaśnienie.
– Jest taki moment, kiedy każda gąsienica myśli, że umarła. Myśli sobie, że skończyło się życie. Joshua zastanowił się i spytał:
– To wtedy, kiedy owijają się w kokon?
– Właśnie tak – odpowiedziałem.
– Zawijają się w kokon tak, jakby chciały być w nim pochowane. I wiesz co? Gdybyś zajrzał do środka, nie znalazłbyś tam gąsienicy, tylko kleistą masę. Większość ludzi sądzi, że gąsienica umarła. Nawet sama gąsienica tak myśli. Ale w rzeczywistości zaczyna się ona wtedy przekształcać. Rozumiesz? Zmieniać się w co innego. I w co się zamienia po bardzo niedługim czasie?
– W motyla – odpowiedział Joshua, a ja pytałem dalej:
– Czy inne małe gąsienice na ziemi widzą, że ich kolega stał się motylem?
– Nie – odpowiedział.
– A co robi gąsienica, kiedy wydostanie się z kokonu?
– Lata. – Właśnie tak. Wydostaje się na słońce, suszy skrzydła i zaczyna fruwać. Jest jeszcze piękniejsza niż przedtem, zanim owinęła się w kokon. Czy ma też więcej swobody?
– O tak. O wiele więcej swobody – odpowiedział.
– Czy myślisz, że wtedy lepiej się bawi? – Jasne. Ma o wiele mniej nóg, żeby się męczyć.
– Właśnie tak. Ma za to więcej radości. I nie potrzebuje już nóg, bo ma skrzydła. Myślę, że twój przyjaciel ma teraz skrzydła – powiedziałem.
Joshua uśmiechnął się, uścisnął mnie i powiedział:
– Założę się, że jest pięknym motylem!

Metafory mogą zmienić znaczenie, jakie przypisujesz dosłownie wszystkiemu.
Mogą sprawić, że zaczniesz kojarzyć cierpienie zupełnie z czymś innym, i zmienić twoje życie tak skutecznie, jak zmieniają twój język.
Dobieraj je uważnie i mądrze tak, aby pogłębiały doświadczenia życiowe zarówno twoje własne, jak i ludzi wokół ciebie.
Zmień się w „poszukiwacza metafor”. Ilekroć usłyszysz, że ktoś używa metafory, która go ogranicza, złam ten wzorzec i zaoferuj nowy. Postępuj tak i z innymi, i ze sobą samym. Spróbuj teraz wykonać następujące ćwiczenie:

1. CZYM JEST ŻYCIE? WYPISZ METAFORY, KTÓRE WYBRAŁEŚ DOTYCHCZAS: „Życie jest jak…” – jak co? Spróbuj się nad tym zastanowić bardzo dokładnie, ponieważ prawdopodobnie stosujesz więcej niż tylko jedną metaforę. Kiedy znajdujesz się w kiepskim nastroju, pewnie porównujesz je do wojny lub bitwy, a w dobrym nastroju być może traktujesz je jak dar.
Wypisz wszystkie metafory, a następnie zastanów się nad każdą z nich: jeśli życie jest takie to a takie, co to dla mnie znaczy? Co znaczy, że życie jest świętością?
Co znaczy, że jest snem albo teatrem? Każda z tych metafor daje ci nowe możliwości, ale też i ogranicza. Jeśli na przykład używasz metafory:
„Życie jest teatrem”, może ona ci pomóc, choćby dając przekonanie, że możesz wejść na scenę, możesz być dostrzeżony i usłyszany. Ale może też oznaczać, że stajesz się kimś, kto zawsze gra swoją rolę zamiast pokazywać prawdziwe uczucia. Zastanów się więc dokładnie nad swoimi metaforami. Jakie są ich zalety, a jakie ich wady? Jakie nowe metafory dałyby ci więcej szczęścia, wolności i siły?

2. SPORZĄDŹ LISTĘ WSZYSTKICH METAFOR, KTÓRE KOJARZYSZ ZE SWOIM ZWIĄZKIEM LUB MAŁŻEŃSTWEM. Czy dodają ci sił, czy też obezwładniają? Pamiętaj, że wystarczy świadome działanie, by zmienić wszystkie swoje metafory. Twój umysł zacznie sobie powtarzać: „To nieprawda. To czysta głupota!”, i wtedy z łatwością przyjmiesz nową metaforę. Piękno tej techniki polega właśnie na tym, że jest ona aż tak prosta!

3. WYBIERZ JEDNĄ DZIEDZINĘ ŻYCIA, KTÓRA JEST DLA CIEBIE BARDZO WAŻNA. Może to być praca, stosunki z rodzicami lub z dziećmi albo też umiejętność uczenia się.

ODKRYJ, JAKIE METAFORY KIERUJĄ TOBĄ W TEJ DZIEDZINIE. Wypisz je, na przykład: „Nauka to zabawa.” Jeśli okaże się, że uczenie się jest dla ciebie jak choćby „wyrywanie zęba”, zrozumiesz wtedy, jak wiele cierpienia sobie zadajesz! Właśnie taką metaforę należałoby zmienić, i to natychmiast! Również i w tym wypadku zastanów się nad pozytywnymi i negatywnymi konsekwencjami każdej z metafor. Dokładne ich zbadanie może dać ci w życiu nowe możliwości.

4. WYPRACUJ NOWE, UMACNIAJĄCE CIĘ METAFORY DLA KAŻDEJ Z TYCH TRZECH DZIEDZIN ŻYCIA. Zdecyduj natychmiast, że od dziś będziesz myślał o życiu na co najmniej pięć nowych sposobów.
Życie nie jest wojną. Życie nie jest egzaminem ani próbą. Życie jest zabawą, tańcem, świętością, podarunkiem, piknikiem – czymkolwiek, co daje ci jak najbardziej intensywne pozytywne emocje.

5. NA KONIEC POSTANÓW SOLENNIE, ŻE BĘDZIESZ ŻYŁ ZGODNIE Z TYMI NOWYMI METAFORAMI PRZEZ NAJBLIŻSZE TRZYDZIEŚCI DNI. Pozwól, aby blask tych nowych metafor „zwalił cię z nóg” i „uniósł z radości w powietrze”. Kiedy znajdziesz się „na szczycie świata”, będziesz mógł spojrzeć w dół i „nie posiadać się z radości” na myśl, że szczęście, którego obecnie doświadczasz, jest tylko „wierzchołkiem góry lodowej”.

PRZEJMIJ KONTROLĘ NAD WŁASNYMI METAFORAMI NATYCHMIAST I ZBUDUJ SOBIE CAŁKIEM NOWY ŚWIAT: ŚWIAT NIEOGRANICZONYCH MOŻLIWOŚCI, BOGACTW, CUDÓW I RADOŚCI. To pozwoli ci ujarzmić kolejną wielką siłę.

Powiązane posty

• Minuta mądrości

• Potwór, strzała i jajko

• Śpiew Ptaka

• Nie zadręczaj się!

• Historia Dana

• List ojca do syna. Wyznanie.

• Najwłaściwszy moment

Seks, impotencja i wolność

14 Poniedziałek Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, zdrowie, Świadomość

≈ 7 Komentarzy

Tagi

orgazm, przyjemność, seks, sex, stosunek, tantra, umysł, wschód, zachód

Pytanie: Za każdym razem gdy kocham się z kobietą, pojawia się u mnie dziwny lęk przed impotencją.

Zachodnie podejście polega na tym, by załatwiać sprawy, musieć coś zrobić !
Ale jest kilka rzeczy, których nie można tak po prostu załatwić…
Wtedy Zachód się wścieka! Na przykład sen i seks.
Oto rzeczy, których nie możesz po prostu zrobić, toteż ludzie Zachodu bardzo cierpią z powodu zaburzeń snu, braku snu, a także z powodu spraw seksu.

Każdy martwi się, czy aby doświadcza tego w sposób prawidłowy.
Orgazm jest nieosiągalny albo jest zaledwie odczuwany w jednym miejscu, albo jest za słaby, albo jest jedynie częściowy. Sen także nie jest dobry. Za dużo się śni.
Bywa często, że ktoś się obudzi w nocy i musi czekać całymi godzinami, aby sen znów nadszedł.
Ludzie próbują wielu sposobów, aby przywrócić sen: tabletek uspokajających, różnych sztuczek, mantr lub medytacji transcendentalnej.
Podobnie martwią się o seks.
A to zamartwianie się oraz wysiłki stanowią problem sam w sobie.
Seks nam się zdarza; to nie jest coś, co musisz robić.
Toteż powinieneś nauczyć się wschodniego rozumienia seksu, podejścia tantrycznego.

Podejście tantryczne polega na tym, że kochasz swojego partnera.
Nie musisz niczego planować, układać w głowie scenariuszy.
Nie musisz robić niczego szczególnego: bądź kochający i dostępny.
Bawcie się swoją energią.

A kiedy zaczynacie się kochać, nie ma potrzeby starać się osiągnąć jak najwięcej. Bowiem wtedy będziesz udawał, tak zresztą jak i ta druga osoba. Ona będzie udawać wspaniałą kochankę, a ty wspaniałego kochanka… i oboje będziecie niezaspokojeni!
Nie ma potrzeby niczego udawać.

To jest jak modlitwa bez słów. Kochać się – to jak medytować.
Jest to coś świętego, najświętszego ze świętych. Toteż gdy kochasz kobietę, bądź bardzo powolny… rozsmakuj się, uchwyć każdy zapach. Bardzo powoli: nie ma pośpiechu, nie ma potrzeby się śpieszyć; czasu jest pod dostatkiem.
I kiedy kochasz, zapomnij o orgazmie. Raczej czuj, że przy kobiecie następuje całkowite odprężenie, że rozluźniacie się w sobie nawzajem.
Zachodni umysł nieprzerwanie myśli o orgazmie: czy nadchodzi, jak uczynić go szybkim i wspaniałym, i temu podobne.
Takie myślenie nie pozwala przepływać energii ciała. Nie pozwala na to, by ciało odnalazło najlepszy dla siebie sposób; umysł wciąż się wtrąca…

Odpręż się przy drugiej osobie.
Jeśli nic się nie zdarzy, znaczy, że nie ma potrzeby, aby się zdarzyło.
Jeśli nic się nie zdarzy, jest to właśnie to, co miało się zdarzyć… i także jest to piękne! Orgazm nie jest czymś, co musi się pojawiać codziennie.
Seks powinien być po prostu przebywaniem razem, stapianiem się ze sobą. Wtedy można kochać się przez pół godziny, godzinę, po prostu nawzajem się odprężając. Tak osiąga się stan całkowitego odrzucenia umysłu, bo nie jest on potrzebny.

Miłość to jedyne zjawisko, do którego nie jest potrzebny umysł.
Tu właśnie Zachód robi błąd: używa umysłu – nawet w tym przypadku!

Rozluźnijcie się więc przy sobie i zapomnijcie o umyśle.
Napawajcie się pełnią obecności drugiej osoby, waszym spotkaniem i zatraćcie się w tym. Niech to niczemu nie służy, bo nie ma niczemu służyć. Jednego dnia odczujecie spokojną satysfakcję; nie będzie fajerwerków. Jedynie pełna relaksacja, która daje maksimum odczuć, bo ma przecież swoją własną głębię. Innego dnia ciało osiągnie pełnię orgazmu, ale także i to przyjdzie samo z siebie; ty po prostu tam będziesz.

Czasem będzie to spokojna przyjemność, czasem pełnia orgazmu… to pewien rytm.
Nie możesz osiągać pełni codziennie. Jeśli tak by było, twoja pełnia stałaby się niewielka. Musisz dochodzić do swoich pełni przez takie dni, kiedy odczuwasz jedynie satysfakcję. Pół na pół. Czasem będzie to spokojna satysfakcja. Zagubisz się w jej ciemności, ukojeniu i ciszy.
I tak właśnie zapracujesz na odczucie pełni.
Któregoś dnia energie są gotowe i to właśnie one podążają ku osiągnięciu pełni. To nie tyje tam zabierasz. Jakże byłbyś w stanie to zrobić? Kimże jesteś, aby umieć to zrobić?

W stanie spokojnej satysfakcji gromadzi się energia; z niej właśnie rodzi się pełnia odczuwania. Wtedy następuje wspaniały orgazm; cała twoja istota przesycona jest poczuciem przyjemności.

W stanie odczuwania pełni będzie ci towarzyszyć przyjemność, w stanie odczuwania satysfakcji – spokój. Oba te odczucia są piękne.
W końcu spokój jest bardziej potrzebny niż przyjemność, gdyż przyjemność jest chwilowa: nie możesz stać na szczycie dłużej niż przez chwilę.
Szczyt oznacza, że jest to coś bardzo małego; jak wierzchołek piramidy. Nie możesz pozostać na nim zbyt długo, jedynie przez chwilę.
Ale możesz długo trwać w stanie spokojnego zadowolenia. Obie sytuacje coś dają; obiema można się cieszyć. Obie mają duże znaczenie i pomagają ci się rozwijać.

Tantra głosi, że odczuwanie spokojnej przyjemności jest doskonalsze niż szczytowanie. Pełen orgazm jest niedojrzały, spokojna przyjemność zawiera w sobie wielką dojrzałość. Szczyt orgazmu to podekscytowanie: jest gorączkowy, pełen pasji.
Zachwyca, lecz ten zachwyt jest męczący. Spokojna przyjemność nie zachwyca, ale ma w sobie ciszę, dzięki czemu jest cenniejsza, wywiera większy wpływ. Pozostanie w tobie przez cały dzień. Jeśli już raz tam byłeś, będzie ci towarzyszyć.
Pełnia ulegnie zapomnieniu, będziesz wyczerpany, zaśniesz. Spokojna przyjemność będzie trwać. Przez wiele dni będziesz odczuwać jej efekty.

Poczujesz się zrelaksowany, scalony w jedność.

Oba odczucia są dobre, ale nie można ich na życzenie wywołać. Można im tylko ulec. Toteż miłość jest takim rodzajem relaksacji, w którym należy zgodzić się na wszystko.

Osho, Równowaga ciała i umysłu

Powiązane posty

• Stres i napięcie = początek choroby !

• Grzeszne ciało?

• Kobieta bez winy i wstydu

• Życie w harmonii

• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji

• Tajemnica Twego ciała

• Seks – demon z piekła rodem

• Zasługujesz na miłość i przyjemność!

Umysł kontra ciało?

13 Niedziela Kwi 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ 6 Komentarzy

Tagi

integracja, jedność, język, osho, podział, schizofrenia, seks, umysł

Czy istnieje rozdział na ciało i umysł, materię i świadomość, sferę fizyczną i duchową?
Jak można wyjść ponad ciało i umysł, aby dostąpić świadomości duchowej?

Pierwszym, co trzeba zrozumieć, jest to, że podział na ciało i umysł jest absolutnie fałszywy.

Zaczynając od tego podziału, donikąd nie dotrzesz, fałszywy początek prowadzi donikąd. Nic stąd nie może wyniknąć, bo każdy krok powstaje według własnej logiki. Drugi krok wynika z pierwszego, trzeci z drugiego, i tak dalej. Jest logiczna kolejność – dlatego wykonując pierwszy krok, w pewnej mierze wszystko już wybrałeś.

Pierwszy krok jest ważniejszy od ostatniego, początek jest ważniejszy od końca, bo koniec to tylko wynik, rozwój. Ale nas zawsze interesuje koniec, nigdy początek, zawsze zajmujemy się celem, nigdy środkami. Cel stał się dla nas tak znaczący, że tracimy z oczu ziarno, początek. W takiej sytuacji możemy snuć marzenia, ale nigdy nie dotrzemy do tego, co rzeczywiste.

Idea człowieka podzielonego, idea egzystencji dualistycznej -ciała i umysłu, świata fizycznego i duchowego, dla każdego szukającego jest fałszywym krokiem. Egzystencja jest niepodzielna, wszelkie podziały są tylko mentalne. Sposób widzenia umysłu tworzy dualizm. To więzienie umysłu wprowadza podziały.

Umysł nie może działać inaczej. Trudno jest umysłowi pojąć dwie sprzeczności jako jedność, biegunowe przeciwieństwa jako jedność. Umysł ma nieodpartość, obsesję bycia spójnym i logicznym. Nie może pojąć jak światło i ciemność mogą być jednością Jest to niekonsekwentne, paradoksalne.

Umysł musi stwarzać przeciwieństwa – Bóg i diabeł, życie i śmierć, miłość i nienawiść. Jak wyobrazić sobie miłość i nienawiść jako jedną energię? Dla umysłu jest to trudne. To dlatego umysł dzieli. Wtedy trudności nie ma. Nienawiść jest przeciwieństwem miłości, a miłość jest przeciwieństwem nienawiści. Teraz możesz być konsekwentny, umysł będzie uspokojony.
Podział jest więc dla umysłu wygodą – nie prawdą, nie rzeczywistością.

Gdy podzielisz siebie na dwie części – ciało i siebie – jest to wygodne. Ale gdy tak podzieliłeś, wykonałeś niewłaściwy krok. Jeśli nie zawrócisz i nie zmienisz tego pierwszego kroku, możesz błądzić przez całe żywoty i nic z tego nie wyjdzie, gdyż jeden fałszywy krok prowadzi do dalszych fałszywych kroków. Zacznij więc od właściwego początku. Pamiętaj, że ty i ciało nie jesteś cię dwoma oddzielnymi sferami, że ta dwoistość to tylko kwestia wygody. Jeśli chodzi o egzystencję, jedność wystarcza.

Podzielenie siebie na dwoje jest sztuczne. W rzeczywistości zawsze czujesz, że jesteś jednością, ale gdy zaczniesz o tym myśleć, pojawia się problem. Gdy boli cię ciało, właśnie w tej chwili nie czujesz rozdwojenia. Czujesz, że jesteś jednością z ciałem. Dopiero później, gdy zaczynasz o tym myśleć, dzielisz.

W chwili teraźniejszej nie ma podziału. Gdy ktoś ci przystawi sztylet do piersi, w tej chwili nie ma podziału. Nie myślisz, że on chce zabić twoje ciało, myślisz, że chce zabić ciebie. Dopiero potem, gdy stało się to częścią pamięci, możesz dzielić. Teraz możesz przyglądać się wydarzeniom, myśleć o nich. Możesz powiedzieć, że ten człowiek chciał zabić twoje ciało. Ale nie możesz tego powiedzieć w tamtej chwili.

Zawsze, gdy czujesz, czujesz jedność.Zawsze, gdy myślisz, zaczynasz dzielić. I pojawia się wrogość. Jeżeli nie jesteś ciałem rozwija się pewna walka. Pojawia się pytanie: Kto jest panem? Ciało czy ja?
Wtedy ego zaczyna czuć się urażone.
Zaczynasz tłumić ciało. A gdy tłumisz ciało, tłumisz siebie. Gdy walczysz z ciałem, walczysz z samym sobą. Tyle zamieszania powstaje. Staje się to samobójcze.

Nawet jeśli spróbujesz, to naprawdę nie potrafisz tłumić ciała. Jak mogę prawą dłonią tłumić moją lewą dłoń? Wygląda na to, że są dwie, ale w obu płynie ta sama energia. Gdyby naprawdę były dwie, tłumienie byłoby możliwe, i nie tylko tłumienie. Możliwe byłoby absolutne zniszczenie. Ale jeśli ta sama energia płynie w obu dłoniach, jak mogę stłumić swoją lewą dłoń? To tylko udawanie. Mogę pozwolić, żeby moja prawa dłoń nakryła lewą i mogę udać, że prawa dłoń wygrała, a w następnej chwili mogę podnieść prawą dłoń i nic jej nie powstrzyma. Taka jest ta gierka, w którą gramy. Trwa i trwa. Czasem ty spychasz seks, czasem seks spycha ciebie. Staje się to błędnym kołem. Nigdy nie możesz stłumić seksu. Możesz go przemienić, ale nigdy nie możesz go stłumić.

Zaczęcie od podziału na siebie i ciało prowadzi do tłumienia. Jeśli więc chcesz przemiany, nie powinieneś zaczynać od podziału. Przemiana może przyjść tylko z widzenia całości jako całości. Tłumienie bierze się z pojmowania całości jako złożonej z części podzielonych. Skoro wiem, że obie dłonie są moje, absurdalny jest wysiłek tłumienia jednej z nich. Ta walka staje się absurdem, bo co ma tłumić co? Kto ma z kim walczyć? Jeśli zdołasz czuć się odprężony z własnym ciałem, możesz zrobić pierwszy krok, który będzie właściwym krokiem. Wtedy podział, tłumienie, nie przyjdą.

Gdy oddzielisz siebie od ciała, wiele spraw nastąpi w efekcie tego automatycznie. Im bardziej będziesz tłumić ciało, tym bardziej będziesz sfrustrowany, bo tłumienie jest niemożliwe. Można zyskać chwilowe zawieszenie broni, a potem znów będziesz pokonany. A im bardziej będziesz sfrustrowany, tym większy podział, tym większa przepaść będą między tobą i ciałem. Zaczynasz czuć do niego coraz większą wrogość. Zaczniesz czuć, że ciało jest bardzo silne i dlatego nie jesteś w stanie go stłumić. Wtedy myślisz: “Teraz muszę walczyć jeszcze bardziej żywiołowo!”

Dlatego mówię, że wszystko ma swoją logikę. Jeśli zaczniesz od błędnych założeń, możesz iść i dojść do samego końca, nigdy nigdzie nie dochodząc. Każda walka prowadzi do dalszej walki. Umysł czuje: “Ciało jest silne, a ja jestem słaby. Muszę bardziej Je tłumić.” Albo czuje: “Muszę teraz osłabić ciało.” Wszystkie wyrzeczenia to tylko wysiłki mające osłabić ciało. Ale im słabsze masz ciało, tym słabszy ty sam się stajesz. Między tobą i twoim ciałem zawsze zachowywana jest taka sama względna siła.

Gdy staniesz się słaby, natychmiast zaczniesz czuć się bardziej sfrustrowany, bo teraz jeszcze łatwiej można cię pokonać. I nie można nic z tym zrobić: im słabszy się stajesz, tym jest mniejsze prawdopodobieństwo pokonania przyciągania ciała, i tym bardziej musisz z nim walczyć.

Pierwszą rzeczą jest więc – nie myśleć kategoriami podziału. Ten podział: fizyczne i duchowe, materialne i umysłowe, świadomość i materia, to tylko błędne założenie języka. Z tego języka powstaje ogromna bzdura.

Na przykład – gdy ty coś powiesz, ja muszę powiedzieć tak lub nie. Nie mamy nastawienia neutralnego. Tak jest zawsze absolutne, nie także jest zawsze absolutne. W żadnym języku nie ma słowa neutralnego. Dlatego De Bono stworzył nowe słowo: po. Mówi on, że po powinno być stosowane jako słowo neutralne. Oznacza ono “Usłyszałem twój punkt widzenia. Nie mówię mu ani tak, ani nie.”

Użyj po, a zmienią się wszystkie możliwości.
Po jest słowem sztucznym, które De Bono stworzył z hipotezy lub potencjalności lub poezji. Jest słowem neutralnym, bez oceny, bez potępienia, docenienia, uzależnienia, nie jest ani za, ani przeciw Gdy ktoś cię obraża, powiedz tylko po.

Odczuj różnicę wewnątrz siebie. Jedno słowo może powodować taką różnicę. Mówiąc po, mówisz: “Usłyszałem cię. Teraz wiem jakie jest twoje nastawienie do mnie. Może masz rację. Może nie masz racji.
Nie oceniam tego.”

Język tworzy podziały. Nawet wielcy myśliciele ciągle tworzą językowe wymysły, których nie ma. Zapytani: “Co to jest umysł? odpowiedzą “To nie jest materia.” Zapytani: “Co to jest materia?” odpowiedzą “To nie jest umysł.”
Nie są znane ani materia, ani umysł. Materię definiują umysłem, a umysł definiują materią, Korzenie pozostają nieznane. Jest to absurdem, ale jest to dla nas bardziej kojące niż przyznanie się: “Nie wiem. Nic o tym nie wiadomo.”

Mówiąc “Umysł nie jest materią”, czujemy się odprężeni, jakby coś zostało zdefiniowane…
A nic nie zostało zdefiniowane.

I umysł, i materia są nieznane, ale powiedzenie “Nie wiem” uraziłoby ego.
W chwili podziału czujemy, że stajemy się panami wszystkiego tego, o czym nie mamy absolutnie żadnego pojęcia…

Osho „Psychologia ezoteryki”

dodatkowe źródła : słowo po, 1 , inne znaczenie : słowo po, 2 ,
(…the word „po” refers to the original chaotic state of formlessness, from which evolution occurred.)

Jak działaja afirmacje? Struktura umysłu.

10 Czwartek Kwi 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ 1 komentarz

Tagi

afirmacja, afirmacje, afirmować, ego, godlewski, małe ja, moment boskości, negatywne doświadczenia, niższe ja, podświadomość, transfromacja, umysł, uzdrowienie, wyobrażenia, wzorce, zmiana, Świadomość, średnie ja

Umysł człowieka jest niesamowitym narzędziem.
Jest bardzo złożony i daje bardzo duże możliwości kreacji.
Właściwie wszystko co przejawia się w naszym życiu jest kreacją umysłu.
Od umysłu, punktu widzenia, światopoglądu, przyzwyczajeń i interpretacji zależy cała subiektywna rzeczywistość.
Warto więc znać metody pracy z umysłem. Warto zauważyć, ze zastosowane niżej porównania pomagają zrozumieć pewne funkcje umysłu. Mają na celu wskazać drogę, nie oznajmiać prawdę prawdziwą.

Istota ludzka składa się z trzech poziomów jaźni.
Odkrył to już Zygmunt Freud, mówiąc o Ego, Id i Superego. Było to dość nieprecyzyjnie określone, jednak dało podstawy współczesnej psychologii. Co ciekawe okazało się, że podobny podział umysłu opracowali polinezyjscy uzdrowiciele zwani kahunami.(->Więcej informacji)
Oni jednak, w przeciwieństwie do Freuda, posiadali głębszy wgląd w naturę ludzkiego umysłu.
Wiedza którą posiadali okazała się niezwykle praktyczna, a sposoby uzdrawiania oparte na tej wiedzy bardzo skuteczne. Do pojęcia zasad afirmacji wystarczy wiedza o dwóch właściwościach umysłu.
czas. ——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Superczytanie

10 Niedziela Lu 2008

Posted by ME in Rozwój, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Brzeskiewicz, czytanie, fakty, kojarzenie, mózg, pamięć, prawo skojarzeń, superczytanie, szybkie czytanie, umysł, zapamiętywanie

Zanim zagłębisz się na dobre w lekturę tego rozdziału, wykonaj prosty test czytelniczy, który ci pozwoli stwierdzić, jakim obecnie jesteś czytelnikiem.
Obecnie, dlatego że po wnikliwej lekturze tej książki, a co za tym idzie po zastosowaniu się do zawartych w niej rad, twoje umiejętności czytelnicze niewątpliwie wzrosną.
Będziesz mieć możliwość przekonania się o tym, wykonując test sprawdzający, znajdujący się na końcu książki.
Bądź uczciwy wobec siebie i wykonaj go rzeczywiście dopiero po wnikliwej (koniecznie wnikliwej!) lekturze niniejszego poradnika, a najlepiej po odbyciu zalecanej przeze mnie 4-6 tygodniowej sesji czytelniczej. Wracajmy jednak do testu. Poniżej znajduje się fragment innej mojej książki — Superumysł.
Twoje zadanie polega na tym, aby przeczytać tekst możliwie szybko, lecz uważnie i od¬powiedzieć na 10 pytań sprawdzających, wybierając między odpowiedziami: „prawda” i „fałsz”.
Skoro już wiesz, co masz zrobić, to przygotuj stoper (najlepiej stoper!) lub zegarek z sekundnikiem i po odczytaniu ostatniego słowa tekstu zarejestruj czas.

——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Jak jesteś zaprogramowany? – NLP

08 Piątek Lu 2008

Posted by ME in Rozwój

≈ Dodaj komentarz

Tagi

mózg, nauka, neurolingwistyczne programowanie, neurolingwistyka, NLP, programowanie umysłu, przekonania, umysł, wzorce, zmiana

NAWYKI MYŚLOWE

Głęboko zakorzenione uczucia przekształcają sie w nawyki myślenia, czyli postawy, które ograniczają nas w znacznie większym stopniu niż przemijające emocje. Nastawienie optymistyczne” albo „pesymistyczne” czy „pozytywne” albo „negatywne” oznacza zajęcie określonej postawy. Dawno udowodniono, ze spośród dwóch jednakowo wykwalifikowanych i doświadczonych sprzedawców optymista osiągnie znacznie lepsze wyniki niż jego pesymistycznie nastawiony kolega. Myślę, ze jest to całkowicie zrozumiałe.
Należy jednak zaznaczyć, iż postawę można zmienić podobnie jak samopoczucie. Jest to kwestia treści naszych myśli. Zmiana postawy, nawet jeśli nie towarzyszy jej zmiana zachowań lub podwyższenie umiejętności, może przynieść wymierna poprawę osiąganych wyników.
Eksperyment przeprowadzony z udziałem sprzedawców – optymistów i pesymistów – wykazał ponadto, ze różnice efektywności miedzy obiema grupami pogłębiają sie z upływem czasu. 20- procentowa przewaga optymistów po roku wzrosła do 50 procent. Innymi słowy, prawo malejących przychodów zostało w tym przypadku odwrócone i pozytywne nastawienie przyniosło ciąg sukcesów. W tym samym czasie finansowe wyniki pesymistów stale sie pogarszały.
Sposób myślenia może nam wejść w nawyk tak samo, jak sposób zachowania sie.
Postawy, które określają postępowanie jednostek i całych społeczeństw nie sa niczym więcej niż nawykami myślowymi, które można zmienić. Należy tylko uświadomić je sobie i zastosować właściwy trening myśli. Lionel Tiger w książce Optimism (Optymizm) twierdzi, ze zagłady uniknęły te cywilizacje, w których dominował optymistyczny system przekonań.
Tego rodzaju społeczności wierzą we własna przyszłość i nowe, lepsze perspektywy.

PRZEKONANIA NA TEMAT SAMEGO SIEBIE

Naszymi myślami kierują utrwalone w świadomości przekonania i wartości. Sa one znacznie stabilniejsze niż ulotne uczucia, a nawet postawy. Te z nich, które decydują o twoich siągnięciach, dotyczą twojej opinii o samym sobie, sposobu postrzegania własnej osoby, czy ez własnego „wewnętrznego wizerunku”.

——————————————Czytaj Dalej : Czytaj dalej →

Seks – demon z piekła rodem.

04 Piątek Sty 2008

Posted by ME in Refleksje nad życiem

≈ 28 Komentarzy

Tagi

demon, dobro, seks, szatan, umysł, wolność, wzorce, zniewolenie, zło


Fragment pochodzi z Ruiz Don Miguel -” Ścieżka Miłości. Sztuka budowania związków”

gdybyśmy mogli z wszechświata usunąć ludzi, zobaczylibyśmy, że wszystko – gwiazdy, księżyc, pla­nety, zwierzęta – są doskonałe takie, jakie są. Życie nie potrzebuje ani uzasadnienia, ani wartościowania. Bez nas trwałoby nadal w takiej samej postaci. Gdy-byśmy wprowadzili ludzi z powrotem, zabierając im jednak zdolność osądzania i wartościowania, odkry­libyśmy, że jesteśmy dokładnie tacy sami jak reszta natury. Nie jesteśmy dobrzy ani źli, prawidłowi czy nie. Po prostu jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.

We wspólnym Śnie Planety mamy głęboką potrze­bę uzasadniania i wartościowania dosłownie wszyst­kiego. Absolutnie każdą rzecz klasyfikujemy jako do­brą lub złą, słuszną lub niesłuszną, podczas gdy jest ona tylko tym, czym jest. Ludzie gromadzą mnóstwo wiedzy. Uczymy się tych wszystkich wierzeń, przeko­nań, morałów i zasad od naszej rodziny, społeczeń­stwa, religii. Większa część naszych zachowań i uczuć opiera się na tej właśnie wiedzy. Tworzymy anioły i demony, a seks staje się oczywiście największym de­monem piekieł. Seks ukazuje się jako największy grzech ludzkości, podczas gdy ludzkie ciało zostało stworzone dla seksu.

Jesteś biologiczną, seksualną istotą. Jesteś i już. Twoje ciało jest bardzo mądre. Cała ta inteligencja zawarta jest w genach, w DNA. DNA nie musi niczego rozumieć ani uzasadniać. Ono po prostu wie. Nie ma żadnego problemu z seksem. Problemem jest sposób, w jaki manipulujemy wiedzą, poglądami, podczas gdy nie ma niczego, co wymagałoby jakiegokolwiek uzasad­nienia i usprawiedliwienia. Rozum nie chce się poddać i zaakceptować prawdy. Mamy cały wachlarz po­glądów na temat tego, czym powinien być seks i jakie powinny być związki między ludźmi, ale wszystkie te przekonania są chaotyczne i zniekształcone.

W piekle płacimy bardzo wysoką cenę za seks, ale instynkt jest tak silny, że uprawiamy go mimo wszyst­ko. Potem mamy poczucie winy, wstydzimy się, sły­szymy te wszystkie szepty i plotki. „Popatrz, co ta kobieta wyprawia! Spójrz na tego mężczyznę! Och! Ach!” Mamy dokładną definicję tego, czym jest ko­bieta, czym jest mężczyzna, jakie powinno być seksu­alne zachowanie kobiety, jakie mężczyzny. Mężczyzna jest zawsze za bardzo maczo, albo za bardzo mięcza­kiem, w zależności od tego, kto to ocenia. Kobiety są zawsze za chude albo za grube. Mamy zawsze bar­dzo wiele do powiedzenia o tym, jaka powinna być kobieta, aby uznać ją za piękną. Musisz kupować właściwe ubrania, kreować właściwy image, aby stać się uwodzicielskim i wpasować się w ten wizerunek. Jeśli nie pasujesz do ogólnego wzorca piękna, dora­stasz w przekonaniu, że nic nie jesteś wart i że niko­mu się nie spodobasz.

Wierzymy w tak wiele kłamstw na temat seksu, że nie potrafimy się nim cieszyć. Seks jest dla zwierząt, seks jest zły. Powinniśmy się wstydzić wszelkich pragnień seksualnych. Te poglądy na temat seksu cał­kowicie kłócą się z naturą. Tymczasem jest to tylko sen, ale my w niego wierzymy. Twoja prawdziwa natura rwie się na zewnątrz, bo nie pasuje do tych za­sad. Czujesz się winny. Nie jesteś taki, jaki powinie­neś być. Jesteś sądzony. Jesteś ofiarą. Wyznaczasz sobie karę i to jest niesprawiedliwe. Powstają rany zaka­żone emocjonalną trucizną.

To umysł bawi się w tę grę, ale ciała nie obcho­dzi, w co wierzy rozum. Ciało po prostu odczuwa potrzeby seksualne. W pewnym okresie naszego życia nie unikniemy pociągu seksualnego. Jest to całkowicie normalne i nie powinno stwarzać problemu. Cia­ło odczuwa pragnienie seksu, kiedy jest podniecone, dotykane, pobudzane wzrokowo, kiedy przeczuwa okazję do seksu. Ciało ma odczucia seksualne, a za chwilę może ich nie mieć. Kiedy kończy się stymula­cja, ciało przestaje odczuwać potrzebę seksu, inaczej jest z umysłem.

Powiedzmy, że jesteś zamężna i zostałaś wychowa­na w głęboko wierzącej rodzinie katolickiej. Wpojo­no w ciebie wszystkie przekonania na temat tego, czym powinien być seks, co jest dobre, a co złe, słuszne lub niesłuszne, czym jest grzech, a co jest wybaczalne. Musisz wyjść za mąż, aby seks stał się dopuszczal­ny. Bez ślubu seks jest grzechem. Przyrzekłaś wierność, ale pewnego razu idziesz ulicą i widzisz przechodzące­go obok mężczyznę. Czujesz silny pociąg. Twoje ciało czuje pociąg. Nie szkodzi. To jeszcze nie znaczy, że podejmiesz jakieś działania. Jednak nie możesz wy­zbyć się swych odczuć, ponieważ są one całkowicie normalne. Kiedy mija stymulacja, ciało uspokaja się, ale umysł musi uzasadnić i ocenić to, co czuje ciało.

Umysł wie, i to jest problem. Umysł wie, że ty wiesz. Ale co tak naprawdę wiesz? Wiesz to, w co wie­rzysz.

Nieważne, czy to dobre, czy złe, słuszne czy nie­słuszne, poprawne czy nie. Wychowano cię tak, abyś wiedziała, że to złe. I dlatego od razu wydajesz wy­rok. Teraz zaczyna się dramat i konflikt.
Myślisz o tym mężczyźnie i już samo myślenie pod­nosi w tobie poziom hormonów. Siła pamięci twego umysłu sprawia, że czujesz, jakbyś go znowu widziała. Ciało reaguje, ponieważ umysł o tym myśli. Gdyby umysł zostawił ciało w spokoju, reakcja rozpłynęłaby się, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ale umysł pa­mięta, a ponieważ wiesz, że to nie w porządku, zaczy­nasz poddawać siebie osądowi. Rozum mówi, że to naganne i próbuje zdusić to, co czuje. A co się dzie­je, kiedy próbujesz stłumić swój umysł? Zaczyna pra­cować jeszcze intensywniej. Toteż kiedy zobaczysz tego mężczyznę, nawet w zupełnie innej sytuacji, twoje ciało zareaguje o wiele silniej.
Gdybyś widząc go po raz pierwszy, nie roztrząsała tego tak dogłębnie, gdybyś nie odsądzała siebie od czci i wiary, prawdopodobnie ujrzawszy go po raz drugi, w ogóle nie zwróciłabyś na niego uwagi. Ale teraz… kiedy go widzisz, odczuwasz napięcie seksual­ne, zaczynasz osądzać te uczucia i myślisz: „Boże, to nie w porządku. Jestem niemoralna”. Powinnaś zo­stać ukarana, jesteś winna, spadasz w przepaść. I to tylko za to, co jest w twojej własnej głowie! Niewy­kluczone, że ten mężczyzna nawet cię nie dostrzegł. Ale ty zaczynasz sobie wyobrażać różne rzeczy, marzyć i w efekcie pragniesz go coraz bardziej. W końcu gdzieś go spotykasz, rozmawiasz z nim i to jest dla ciebie piękne. Potem staje się to obsesją, bardzo pociągają­cą, choć nadal się boisz.
Jeszcze moment i jesteś zakochana. Jest to równo­cześnie i najwspanialsza, i najstraszniejsza rzecz pod słońcem. Teraz już naprawdę zasłużyłaś na karę. „Tyl­ko kobieta lekkich obyczajów dopuściłaby, aby jej pragnienia seksualne stały się silniejsze od moralno­ści!” Kto wie, jak jeszcze może zaskoczyć nas nasz umysł. Boli cię, ale próbujesz nie przyznawać się do swoich uczuć. Próbujesz uzasadnić i usprawiedliwić swoje postępowanie, żeby zminimalizować ból. „Cóż, mój mąż też chyba nie jest święty”.
Zauroczenie staje się jeszcze silniejsze, i to nie z powodu twego ciała. To umysł wciąga cię w tę grę. Lęk staje się obsesją, narasta coraz bardziej. Kiedy dojdzie do zbliżenia, będzie to wspaniałe doznanie, nie dlatego że on jest taki wspaniały, i nie dlatego, że seks był wspaniały, ale dlatego że nareszcie rozładowałaś całe napięcie i lęk. Aby to powtórzyć, umysł znowu zabawi się w grę, która mówi ci, że przeżyłaś coś niezwykłego dzięki temu mężczyźnie, choć to nie­prawda.

Dramat urasta do niebotycznych rozmiarów, a tymczasem jest to tylko gra umysłu. Nie dzieje się nawet w rzeczywistości. To nie jest także miłość, bo ten typ relacji jest zawsze destrukcyjny. Jest autodestrukcyjny, ponieważ ranisz siebie, a punkt, który najbardziej boli, to twoje przekonania. Nieważne, w co wierzysz ważne, że łamiesz własne przekonania, zasady, które sprawiały, że czułaś się duchowym rycerzem, a nie ofiarą – podsądnym. I teraz zamiast wyjść z piekła, będziesz poprzez te doświadczenia wchodzić weń co­raz głębiej.

Fragment pochodzi z Ruiz Don Miguel -” Ścieżka Miłości. Sztuka budowania związków”

Nauka akceptacji złego i dobrego.

28 Piątek Gru 2007

Posted by ME in Medytacja, Świadomość

≈ 2 Komentarze

Tagi

akceptacja, Medytacja, postawa, suzuki, szpik zen, umysł, zazen, Zen



Shunryu Suzuki – Umysł zen, umysł początkującego:

„W postawie zazen twój umysł i ciało maja wielką  moc akceptowania rzeczy takimi, jakie one są, bez względu na to, czy są przyjemne czy nieprzyjemne „.

Szpik zen

W naszych buddyjskich pismach […]jest powiedziane, że istnieją cztery rodzaje koni: doskonałe, dobre, słabe i złe.
Najlepszy koń będzie biegał wolno i szybko, w prawo i w lewo, zgodnie z wolą jeźdźca, zanim ujrzy cień bata;
drugi z kolei będzie biegał równie dobrze, jak robił to pierwszy, zanim bat dosięgnie jego skóry;
trzeci kiedy przy uderzeniu odczuje ból,
czwarty pobiegnie dopiero, gdy ból dotrze do szpiku jego kości.
Możecie sobie wyobrazić jaką trudnością jest dla czwartego konia nauczyć się biegać!

Kiedy słuchamy tej historii, prawie wszyscy chcemy być najlepszym koniem
.
Jeżeli nie jest możliwe być najlepszym, chcemy być drugim z kolei; jest to, jak myślę, potoczne rozumienie tej opowieści i rozumienie zen.
Być może myślicie, że gdy siedzicie w zazen[medytacja, postawa medytacyjna], to odkryjecie, czy jesteście najlepszym czy najgorszym z koni.
Świadczy to jednak o niezrozumieniu zen.
Jeśli myślicie, że celem praktyki zen jest wyszkolenie was, byście stali się jednym z najlepszych koni, to będziecie mieli wielki problem.
To nie jest właściwe rozumienie. Jeżeli praktykujecie zen we właściwy sposób, to nie ma znaczenia, czy jesteście najlepszym czy najgorszym koniem.[…]
Kiedy jesteście zdecydowani praktykować zazen  […], odkryjecie, że najgorszy koń jest najcenniejszy. Właśnie w waszych niedoskonałościach odnajdziecie podstawę dla niezachwianego, poszukującego drogi umysłu. Ci, którzy potrafią utrzymać doskonałą fizyczną postawę, przeważnie potrzebują więcej czasu, by osiągnąć prawdziwą drogę zen, rzeczywiste czucie zen, szpik zen.
Lecz ci, którzy napotykają wielkie trudności w praktykowaniu zen, znajdą w nim więcej znaczenia.
ak więc myślę, że czasami najlepszy koń może być najgorszym, a najgorszy – najlepszym.

Jeżeli studiujecie kaligrafię, odkryjecie, że ci, którzy nie są zbyt zdolni, przeważnie stają się najlepszymi kaligrafami. Ci; którzy są bardzo uzdolnieni manualnie, często doszedłszy do pewnego punktu napotykają później wielkie trudności. Jest to prawdziwe zarówno w sztuce, jak i w zen. Jest to prawdziwe i w życiu. A zatem, kiedy mówimy o zen, nie mniemy stwierdzić „on jest dobry” lub „on jest zły” w potocznym znaczeniu tych słów. Postawa przyjmowana w zazen nie jest taka sama dla każdego z nas. Dla niektórych przyjęcie pozycji ze skrzyżowanymi nogami może być rzeczą niemożliwą. Lecz nawet jeśli nie będziecie mogli przyjąć prawidłowej postawy, to gdy obudzicie wasz prawdziwy, poszukujący drogi umysł, możecie praktykować zen w jego prawdziwym znaczeniu. W rzeczy samej ci, którzy napotykają trudności w siedzeniu, łatwiej budzą w sobie prawdziwy, poszukujący drogi umysł niż ci, którzy potrafią siedzieć z łatwością.

Gdy zastanowimy się nad tym, co robimy w naszym codziennym życiu, zawsze jesteśmy sobą zawstydzeni. Jeden z moich uczniów napisał do mnie: „Wysłałeś mi kalendarz i próbuję przestrzegać dobrych sentencji, które są na każdej stronie. Lecz ledwo zaczął się ten rok i już mi się nie udało!”. Zenji Dogen powiedział: „Siosiaku dziusiaku”. Siaku zazwyczaj oznacza „omyłkę” lub „błąd”. „Siosiaku dziusiaku”, oznacza „robienie błędu za błędem” lub jedną nieustanną omyłkę. Według Dogena jedna nieustanna omyłka może również być zen. A można powiedzieć, że życie mistrza zen, to tyle a tyle lat siosiaku dziusiaku. Oznacza to właśnie tyle lat wysiłku z umysłem skoncentrowanym tylko na jednej rzeczy.

Mówimy „dobry ojciec nie jest dobrym ojcem”. Czy to rozumiecie? Ten kto myśli, że jest dobrym ojcem, nie jest dobrym ojcem; ten kto myśli, że jest dobrym mężem, nie jest dobrym mężem. Ten, kto myśli, że jest jednym z najgorszych mężów, może być dobrym, jeśli będzie zawsze ze szczerym wysiłkiem próbował być dobrym mężem. Jeśli z powodu jakiegoś bólu czy fizycznej trudności nie będziecie mogli siedzieć, pomimo to powinniście siedzieć, używając grubej poduszki lub krzesła. Nawet jeśli jesteście najgorszymi końmi, dotrzecie do szpiku zen.

Przypuśćmy, że twoje dzieci cierpią na nieuleczalną chorobę.
Nie wiesz, co robić, nie jesteś w stanie wytrzymać w łóżku. Zazwyczaj najbardziej wygodnym miejscem dla ciebie powinno być ciepłe, wygodne łóżko, lecz teraz z powodu psychicznej męki nie potrafisz odpocząć. Możesz chodzić tam i z powrotem, wychodzić na dwór i wracać do domu, lecz to ci nie pomoże. Najlepszym sposobem uzyskania ulgi w twoim psychicznym cierpieniu jest usiąść w zazen, nawet w tak pomieszanym stanie umysłu i przy złej postawie. […] Żadne inne działanie nie złagodzi twojego cierpienia. Inne pozycje nie zapewniają takiego spokoju, nie masz więc siły do zaakceptowania swoich trudności. Lecz w postawie zazen, […] twój umysł i ciało mają wielką moc przyjmowania rzeczy takimi, jakie one są, bez względu na to, czy są przyjemne czy nie.

Kiedy czujesz się źle, najlepszą rzeczą dla ciebie jest usiąść. Nie ma innego sposobu zaakceptowania własnego problemu i pracy nad nim. To, czy jesteś najlepszym czy najgorszym koniem, albo to, czy twoja postawa jest dobra czy zła, nie jest istotne. Każdy może praktykować zazen oraz w ten sposób pracować nad swoimi problemami i akceptować je.
Kiedy siedzisz w samym środku swojego problemu, co jest bardziej rzeczywiste dla ciebie: twój problem czy ty sam? Świadomość, że jesteś tutaj właśnie w tym momencie, jest faktem ostatecznym. Ten istotny fakt urzeczywistnicie dzięki praktyce zazen. W ciągu dalszej praktyki, pod wpływem wielu przyjemnych i nieprzyjemnych sytuacji, urzeczywistnicie szpik zen i osiągniecie prawdziwą siłę zen.

Shunryu Suzuki – Umysł zen, umysł początkującego

Myśleć… czy medytować?

27 Czwartek Gru 2007

Posted by ME in Medytacja, Świadomość

≈ 31 Komentarzy

Tagi

cisza, intelekt, koncentracja, Medytacja, myślenie, odpoczynek, prawo kontrastu, różnice, umysł, ćwiczenie

„Ktokolwiek posiadł cała wiedzę
a brak mu wnętrza – nie posiadł NICZEGO”

Medytacja – ma na celu osiągnąć i utrzymać kompletna „cisze” umysłu, bez jakichkolwiek myśli. Innymi słowy, w czasie medytacji staramy sie utrzymać nasz umysł „czysty” i zwracamy uwagę na to żeby nie myśleć. Stan „ciszy umysłu” może być utrzymywany przez kilka sekund czy kilka godzin, w zależności od twoich zamiarów i umiejętności.
Koncentracja – jest ćwiczeniem, którego cel jest dokładnie odwrotny – koncentrowanie naszej uwagi na używaniu różnych aspektów naszego Intelektu takich jak wyobraźnia, wizualizacja, twórczość, logiczne myślenie, formułowanie i rozwiązywanie problemów czy też przeżywanie i analiza uczuć.
Podobnie jak z medytacja, istnieją ograniczenia jak długo możemy kontynuować koncentracje zanim nie musimy od niej odpocząć.
Jest niezmiernie ważne rozróżnić medytacje od koncentracji, po prostu dlatego że maja one diametralnie różniące sie cele.
Ani medytacja, ani koncentracja nie może być kontynuowana w nieskończoność.

Czy kiedykolwiek cie zastanowiło DLACZEGO nie możesz pracować bez przerwy i odpoczynku? Dlaczego nie możesz utrzymać koncentracji przez długi okres czasu nie odpoczywając? Dlaczego nie możesz spać nieskończenie długo?
[…] Potrzebujemy doświadczać kontrastów, żeby cokolwiek zauważyć.
Naszym zadaniem jest zorganizować te kontrasty w określony sposób, aby doświadczać poczucia równowagi i harmonii.
Praca nam sie podoba tylko wtedy, kiedy jesteśmy wypoczęci. Znacznie bardziej doceniamy odpoczynek, kiedy ciężko pracujemy.
„Cykliczne zmiany” następują wszędzie wokół nas, dlatego że odzwierciedlają one podstawowa zasadę funkcjonowania […] Wszechświata, od cząstek elementarnych do systemów Galaktyk.

Co ma wspólnego prawo kontrastu z medytacja i koncentracja?

Medytacja i koncentracja są dwiema diametralnie przeciwstawnymi procesami naszego Intelektu. W czasie koncentracji intensywnie używamy przeróżnych możliwości naszego Intelektu, natomiast w czasie medytacji unikamy jakiejkolwiek działalności umysłowej.
Cykliczne przeplatanie medytacji i koncentracji jest tak samo niezbędne, jak przeplatanie czasu pracy z czasem odpoczynku.
Oznacza to, że nie powinniśmy tylko „medytować” czy też tylko sie „koncentrować”. Najlepszym ćwiczeniem dla naszego Intelektu jest świadomie zastępować okresy koncentracji okresami medytacji. Nasz Intelekt funkcjonuje najlepiej, kiedy ma możliwości doświadczania.

Dlaczego potrzeba medytować? Czy odpoczynek i sen nie wystarczają?

Kiedy „odpoczywasz”, twój umysł wcale nie odpoczywa.
Masz myśli i przeżywasz uczucia cały czas. Zwróć na to uwagę. Podobnie w czasie snu – przeżywasz sny, uczucia i inne doznania, nawet wtedy gdy ich dokładnie nie pamiętasz kiedy sie obudzisz.
Medytacja umożliwia ci nauczyć sie świadomie organizować najlepszy możliwy odpoczynek dla twojego Intelektu. Kiedy Intelekt jest wypoczęty – jest w stanie funkcjonować na znacznie wyższym poziomie niż zwykle i
staje sie on znacznie bardziej efektywny.
Kiedy nasz umysł jest zaśmiecony myślami i wspomnieniami – jest bardzo trudno jest mieć dobre pomysły czy wymyślać coś nowego.
To co nam sie wydaje że „wiemy” stanowi barierę, która przeszkadza nam w dostrzeżeniu i zrozumieniu nowych
idei. Nasz umysł jest po prostu zatkany starymi myślami, wspomnieniami i ograniczeniami. Kiedy regularnie czyścimy nasz umysł z myśli, robimy w nim porządek i miejsce na nowe wnioski i pomysły.

Podsumowując, medytacja jest tak samo niezbędna dla twojego Intelektu, jak sen dla twojego ciała.

Tomasz Chałko, Wolna Wola

Memy i wirusy umysłu = niewola wyobrażeń i myślokształów.

21 Piątek Gru 2007

Posted by ME in Medytacja, Refleksje nad życiem, Rozwój, Zen, Świadomość

≈ 18 Komentarzy

Tagi

brodie, mem, memy, myślokształty, ograniczenia, programy, umysł, uwolenienie, wirus, wyobrażenia, wzorce, Zen


„Nie istnieją prawdy absolutne, a jedynie półprawdy. Próby traktowania ich jako ostatecznych prawd cieszą tylko diabła.”
Alfred North Whitehead

DEFINICJA MEMU
Termin mem wprowadził w roku 1976 Richard Dawkins, biolog z Oxfordu, w książce Samolubny gen.
Mem jest analogiczną do genu jednostką spuścizny kulturowej, wewnętrzną reprezentacją wiedzy. […]
Gdy przyrównamy umysł do komputera, to memy będą oprogramowaniem (software), a geny sprzętem (hardware).

Siedliskiem memów są nie tyle zewnętrzne atrybuty kultury, ile sam umysł.
[…] „Wózek na kołach ze szprychami służy nie tylko do przewozu ziarna albo innego ładunku; przenosi także samą ideę kół ze szprychami od jednego umysłu do drugiego.”
Załóżmy, że osoba, w której umyśle pojawi się mem kół ze szprychami, zrobi wózek wyposażony w takie koła. Gdy ktoś inny go ujrzy, może „zarazić się” tym memem i zmontować taki sam pojazd.
Sytuacja ma prawo powtórzyć się niezliczoną ilość razy.
Sugeruje to, w przeciwieństwie do definicji biologicznej, że memy należą do niewidzialnego świata – oprogramowania umysłu – w którym oczekują na sposobność materializacji: przybrania takiej postaci, która poniesie ich zarodki do innych ludzi.

Mem jest zawartą w umyśle jednostką informacji, która wpływając na przebieg określonych wydarzeń, przyczynia się do powstawania swoich kopii w innych umysłach. […]

Wszystkie określenia, jakie mamy dla rzeczy, nie są Prawdą, a tylko memami.

Bolączki społeczne, które tak uparcie trapią ludzką kulturę, wcale nie zbierają się do odejścia – przeciwnie, chociaż niepożądane, nadal się szerzą po całym świecie.
Memetyka upatruje przyczynę tych problemów w wirusach umysłu, dając nam, chyba po raz pierwszy w historii, potężne narzędzie ich zwalczania.

Chociaż memy, jak widać, mogą rozprzestrzeniać się prostymi drogami, to jednak często szerzą się dzięki zawiłym, niemal przypadkowym łańcuchom przyczyn i skutków. Z tego chaosu czasem wyłania się stabilna sieć przyczynowo-skutkowa: rodzi się coś, co zaraża ludzi memami prowadzącymi do takiego zachowania, wskutek którego to coś powtarza się i rozprzestrzenia. To coś jest wirusem umysłu.

W hitlerowskich Niemczech narodowo-socjalistyczne przekonania’ szybko zyskały popularność. Stało się tak, ponieważ uwolniony został wirus umysłu, który skutecznie zarażał społeczeństwo nazistowskimi memami.

Wirus umysłu jest to element świata zewnętrznego zarażający ludzi takimi memami, które wywołują w ich zachowaniu zmiany prowadzące do utrwalenia i rozpowszechnienia wirusa.

Najbardziej interesujące w memach jest nie to, czy są prawdziwe czy fałszywe, ale to, że z nich właśnie składa się umysł.

Memetyka umożliwia zrozumienie bardzo interesującego aspektu świata: co powoduje, że myślimy i zachowujemy się tak, a nie inaczej.

Programy

Czynności, które nie są instynktowne, wynikają z programów. Każdy z nas został zaprogramowany przez jakieś memy.
Jeśli, dajmy na to, poszedłeś na studia, prawdopodobnie chciałeś zdobyć wykształcenie, to znaczy pragnąłeś zaprogramować się zbiorem memów, który zapewniłby Ci powodzenie w życiu.
Większość programujących nas memów nie pyta o zgodę na wejście do umysłów; po prostu zarażają i kierują naszym życiem. Oto niektóre z tych programów:
– wychowanie w duchu religijnym bądź ateistycznym;
– narzucone przez rodziców wzorce funkcjonowania w związkach z innymi;
– oglądane programy i reklamy telewizyjne.

Świat jest pełen najrozmaitszych rzeczy. Wszystko, co o tych rzeczach mówimy, jest tylko pojęciem – zbiorem memów – stworzonym przez ludzi. Pojęcia składają się z memów.
Na przykład Stany Zjednoczone są tym, czym są, ponieważ wymyśliliśmy pięćdziesiąt memów, za ich pomocą przywłaszczając sobie to terytorium. Tego, co nazywamy Alabamą, w rzeczywistości wcale nie ma; mówimy, że ten stan istnieje, ponieważ zostaliśmy zaprogramowani jego memem. Gdyby nie mem, byłaby to dla nas zwykła ziemia.
Cała planeta też jest tylko wymyśloną przez ludzi kategorią – memem, który ułatwia ustalenie granic naszego miejsca we Wszechświecie, a przez to odróżnienie go od całej reszty. Tymczasem Wszechświat nie dba wcale o nasze
kategorie.
Mógłbyś zaprotestować: „Ale przecież granice naprawdę istnieją!
W końcu ziemia styka się w pewnym miejscu z powietrzem, a atmosfera przechodzi w przestrzeń kosmiczną”. Tak sądzisz? Ziemia, atmosfera, przestrzeń – to tylko memy. Jeśli uważasz, że ziemia jest naprawdę ziemią, a nie
stworzonym dla wygody memem, jesteś już w tej ziemi pogrzebany. Kiedy zrozumiesz, że to mem, a nie Prawda, otworzysz drogę innym memom opisującym to samo: elementom, kryształom, cząstkom subatomowym. Pamiętaj, że ziemia oglądana pod mikroskopem elektronowym jest właściwie pusta w środku.

A co powiesz na to: Ty sam jesteś jedynie stworzoną dla wygody kategorią – memem ułatwiającym opis części Wszechświata, odczuwających ból przy uderzeniu młotkiem. Wszechświat nie odróżnia Ciebie od innych ludzi,
żyraf, układów słonecznych ani galaktyk.
To wszystko są wymyślone przez ludzi kategorie – memy.

I jeszcze jedno: wszystko, co właśnie powiedziałem – o różnicy między obiektywną rzeczywistością a pojęciami – jest jeszcze jednym pojęciem, memem.
Wszechświat nie zna pojęć. Dokonałem tego rozróżnienia, aby ułatwić sobie omówienie podstaw memetyki.
Kategorie to memy, którymi kroimy świat na kawałki, klasyfikując i nazywając rzeczy.
Narzucenie Ci pewnych kategorii leży w interesie speców od reklamy, polityków i pozostałych spragnionych Twoich pieniędzy lub wsparcia.

Memy są siłą napędową Twojego życia – zapewne w większym stopniu, niż się spodziewasz.
W jaki sposób można stać się własnością memu? Najprostszą drogą do tego są prawa i zwyczaje naszego społeczeństwa. Na przykład sto lat temu społeczne role kobiet i mężczyzn były wyznaczane przez memy, które dzisiaj uznano by za dziwaczne, obraźliwe, a może śmieszne: miejsce kobiety jest w domu, kobieta najlepszym przyjacielem człowieka, kobieta powinna siedzieć cicho itd.
Te memy ograniczały możliwości zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Sytuacja zmieniła się dopiero wtedy, gdy garstka zapaleńców postanowiła odżegnać się od starych memów i zaczęła zastępować je nowymi: równouprawnienie; kobieta może być, kim zechce; kobieta może obejść się bez mężczyzny itd. Dawne szowinistyczne memy dopóty ograniczały życiowe możliwości kobiet, dopóki tkwiły w oprogramowaniu większości ludzi.

Niewolnicy memów

Jesteśmy niewolnikami memów o różnym zasięgu. Ludzie kontaktujący się z innymi poddani są presji otoczenia: naciskowi prowadzącemu do zachowania się i myślenia tak samo, jak reszta. To właśnie ona powoduje na ogół, że dzieci zaczynają palić, zażywać narkotyki i wstępować do gangów; dorośli również znajdują się pod wpływem tej presji.
Bywa, że alkoholicy walczący z nałogiem decydują się zerwać z pijącymi kolegami, by uciec od miażdżącej presji otoczenia, a jednocześnie dołączają do Anonimowych Alkoholików i świadomie poddają się bardziej konstruktywnemu naciskowi.

Samosprawdzająca się przepowiednia.

Programujące Cię memy wpływają na Twoją przyszłość. Jedną z metod wywierania wpływu jest samosprawdzająca się przepowiednia.
Jeśli wierzysz, że coś się wydarzy, na ogół staje się to bardziej prawdopodobne niż byłoby wtedy, gdybyś nie wierzył. Dziecko, któremu ciągle powtarzano, że może osiągnąć wszystko, czego zapragnie, jest zaprogramowane na
sukces (w każdym razie w rozumieniu rodziców), podczas gdy sierota ze slumsów, nie doznawszy niczego poza klęską i rozpaczą, jest zaprogramowana na niepowodzenie. Wirusy umysłu często zarażają ludzi sabotującymi ich poczynania
postawami – memami nie pozwalającymi wykorzystać w pełni możliwości życiowych.

Odsiewająca rola memów

Memy-kategorie nie tylko kierują przyszłością, ale także tworzą tak zwany filtr percepcji, przesiewający doznania. Potrafimy przyswoić sobie zaledwie cząstkę informacji, które w każdej sekundzie bombardują zmysły.
Jakie informacje przyjmujemy, a jakie odrzucamy? Decyduje o tym nasz nieświadomy umysł na podstawie kategorii, którymi jesteśmy programowani.
Programujące nas memy-kategorie decydują o tym, jakie informacje przyjmujemy, zniekształcając w ten sposób obraz rzeczywistości.

Tylko niewielu ludzi ma za sobą świadomy trening wyszukiwania istotnych dla siebie informacji – większość zdana jest na przypadek i wpływ wirusów umysłu.
Jeśli sami nie wybierzemy programujących nas memów ani nie postanowimy, które memy powinniśmy rozpowszechniać w społeczeństwie, musimy pogodzić się z myślą, że nie znajdziemy szczęścia ani nie naprawimy świata.

Jak powiedział Thoreau, ludzie żyją w niemej rozpaczy. Dlaczego? No właśnie, jaki to ma sens? W każdej knajpie znajdziesz
filozofa, który powie Ci, że żyje się tylko raz, a życie trzeba rwać jak świeże wiśnie! Czemu więc tak nie postępujemy?
– Dlatego, że ludzie czują, iż muszą realizować programy narzucone im przez wirusy umysłu! Dopóki się nie wyzwolą, trudno im zrozumieć, że można żyć inaczej, że nie ma przeszkód, by samodzielnie zastanowili się nad swoim życiowym celem i wybrali własną drogę.
Wyleczenie tej infekcji, choroby trawiącej nas i wszystkich innych, będzie wymagało wysiłku. Jeśli będziemy wiecznie siedzieć na kanapie zapatrzeni w telewizor, sprawy potoczą się torem, który może nam się nie spodobać. W takim przypadku przyszłość nie przedstawia się różowo. […]

ZEN I SZTUKA POZBYWANIA SIĘ WIRUSÓW

Mistrzowie zenu z pewnością nie słyszeli nigdy słowa mem. Mimo to istotą ich nauk jest uświadomienie sobie programujących memów. Trudno przecenić wartość metody, dzięki której możemy świadomie wydostać się z niewoli myśli i programów umysłu.
Temu celowi służy praktyka zenu: medytacja i rozwiązywanie zadań-zagadek, zwanych koanami. Adepci uczą się widzieć rzeczy takie, jakimi są, oraz odrzucać sztuczne memy-kategorie, czyli idee i pojęcia. Każdy, kto praktykował zen, może zaświadczyć, że właściwie nie da się tego zrozumieć – trzeba to przeżyć.
[…]
Jeśli zastanawiasz się, czy mógłbyś odnieść korzyści, praktykując zen albo uświadamiając sobie dogłębniej własne myśli, spróbuj wykonać prosty test. Czy potrafisz bez trudu przerwać wewnętrzną rozmowę z samym sobą
i zwyczajnie być? Odłóż książkę i postaraj się przez minutę nie myśleć o niczym.

Tak, zrób to teraz.

No i jak? Jeżeli miałeś z tym trudności – prowadziłeś bezgłośny dialog albo napływające myśli nie pozwalały dostrzec otaczającego świata – prawdopodobnie dobrze by było, gdybyś nauczył się sztuki zauważania myśli. Gdy zaczniesz
się nudzić i będziesz miał ochotę włączyć telewizor, spróbuj metody, która mnie osobiście oddaje cenne usługi – formy medytacji nie mającej w sobie nic mistycznego.

Po prostu usiądź wygodnie i oczyść umysł z wszelkich myśli. Jeżeli zaczną napływać, nie reaguj na nie, a tylko zauważ ich obecność i pozwól im odejść. Jeśli zdołasz, poświęć temu ćwiczeniu pięć minut. Obserwuj swoje samopoczucie.
Kiedy nauczysz się przerywać wewnętrzny dialog, zrobisz pierwszy krok do uwolnienia się spod tyranii wirusów umysłu. Nie znaczy to, że od razu rozpoznasz, które z wykonywanych programów służą Twoim zamierzeniom, a które zaszczepione zostały przez wirusy umysłu. Tak czy owak, będziesz umiał je świadomie wyłączać.

Poza tym, kiedy uciszysz umysł, dasz pole do popisu intuicji, dzięki której możesz pozbyć się utartych nawyków i dojść tam, dokąd nie śmiałeś iść.

Sztuka zen to nie tylko nauka przerywania wewnętrznego dialogu.
Uczeń próbuje patrzeć na życie z różnych punktów widzenia, przedstawionych mu przez mistrza w formie koanów.
Spoglądając na życie z różnych punktów widzenia uczeń w końcu pojmuje, jak nierealne są jego przekonania dotyczące natury rzeczywistości. Entuzjaści zenu uważają, że pozwala on unieważnić wszystkie narzucone przekonania oraz patrzeć na świat całkiem inaczej.

[…] najwięcej nauczyłem się w dorosłym życiu, kiedy patrzyłem na sprawy z różnych stron i szukałem błędu w uparcie wyznawanych przekonaniach. Kiedy wreszcie je porzucałem, znajomi wyrastali jak spod ziemi i gratulowali mi,
ciesząc się, że coś w sobie zmieniłem. „Dlaczego mi o tym nie powiedzieliście wcześniej?” – pytałem. „Próbowaliśmy, ale nic to nie dawało” – odpowiadali chórem.
Uelastycznieniu przekonań mogą służyć nawet kłótnie.
Zamiast starać się wykazać, że masz rację albo wycofywać się z pola walki, spróbuj spojrzeć na sprawy z punktu widzenia oponenta. Kiedy rozmówca powie: „To właśnie miałem na myśli!”- okaże się, że dokonałeś tej trudnej sztuki. Może być i tak, że „przeciwnik” wcale nie miał zamiaru się z Tobą spierać; pragnął jedynie, abyś go dobrze zrozumiał.

Po nauczeniu się nowego punktu widzenia, postaraj się parę razy spojrzeć tak właśnie na problemy najbliższych dni. Zobacz, jak się z tym czujesz. Nawet jeśli nie zaakceptujesz jakiegoś przekonania, zrozumiesz przynajmniej, skąd biorą się odmienne reakcje ludzi na pewne sprawy. Ta umiejętność przyda Ci się niezależnie od tego, co pragniesz zrobić ze swym życiem.
Oprogramowanie, którym się zaraziliśmy, do tego stopnia przepełnia umysły, że nie potrafimy znaleźć czasu ani wykrzesać dość energii, aby realizować swoje życiowe pragnienia.
W gruncie rzeczy większość ludzi nie wie, czego chce od życia. Dostrzeganie własnych myśli i uelastycznianie przekonań jest w każdym razie najlepszą ze znanych mi dróg do zrozumienia, gdzie kończy się własne Ja,
a zaczyna cudze oprogramowanie. Tą drogą warto pójść!

[ Memetyka , teoria memów – bada działanie memów: ich interakcję, replikację i rozwój]

Fragmenty pochodzą z : R. Brodie, „Wirus umysłu”

Uwaga od autorki bloga : teoria memów nosi cechy podobne do kahuńskiego (huna) przekonania mówiącego o zasilanych przez nasze umysły formach myślowych, które stają sie tak silne i obsesyjne, że wydają się niemal materializować i kreować/sabotować nasze życie.
Jutro umieszczę artykuł w tym temacie , zapraszam!

Autentyczna zmiana myślenia

26 Poniedziałek List 2007

Posted by ME in Refleksje nad życiem, Rozwój, Świadomość

≈ Dodaj komentarz

Tagi

afirmacja, ewolucja, pozytywne myślenie, umysł, wzorce, zmiana

Świadomość jest pierwszym krokiem w procesie uzdrawiania lub zmiany

Jeśli mamy w sobie jakiś głęboko ukryty wzorzec, musimy uświa­domić sobie jego istnienie, aby móc uzdrowić tworzoną przezeń sytuację.
Być może zaczniemy o niej wspominać, narzekać na nią lub dostrzegać ją u innych ludzi. W jakiś sposób wypływa ona na po­wierzchnię naszego zainteresowania i zaczynamy się do niej ustosun­kowywać. Natrafiamy wówczas często na jakiegoś nauczyciela, przy­jaciela, kursy, grupę warsztatową lub książkę, coś, co zaczyna nam otwierać oczy na nowe sposoby rozwiązywania naszego problemu.
Moje przebudzenie nastąpiło wskutek przypadkowej informacji zasłyszanej od jednego z przyjaciół, któremu powiedziano o pewnym spotkaniu. Sam ów przyjaciel nie poszedł na nie, mnie zaś coś podkusiło i poszłam. To małe spotkanie było pierwszym krokiem na mojej drodze rozwoju. Wagę tego wydarzenia doceniłam dopiero po pewnym czasie.
Często naszą reakcją na ten pierwszy krok jest uznanie nowej drogi za coś głupiego i bezsensownego. Być może wydaje się ona zbyt łatwa lub nie do zaakceptowania przez nasz umysł. Nie chcemy jej przyjąć. Nasz opór okazuje się bardzo silny. Możemy nawet odczu­wać złość na samą myśl o zrobieniu tego.
Jest to bardzo dobra reakcja, jeżeli zrozumiemy, że stanowi pierw­szy krok w procesie uzdrawiania.
Mówię ludziom, iż każda ich reakcja, jaką sobie uświadamiają, świadczy o tym, że proces uzdrowienia już się rozpoczął, chociaż całkowite uzdrowienie jeszcze nie zostało osiągnięte. Prawdą jest, że proces ten rozpoczyna się z chwilą, gdy zaczynamy myśleć o doko­naniu zmiany.
Niecierpliwość jest tylko jedną z form oporu. Oporu przeciw ucze­niu się i zmianom. Gdy żądamy, aby zmiany dokonały się już teraz, od razu, i oczekujemy rezultatów natychmiastowych, wtedy nie da­jemy sobie czasu na przerobienie lekcji związanej z problemem, jaki stworzyliśmy.
Jeśli chcecie przenieść się do drugiego pokoju, musicie wstać i pójść krok po kroku w jego kierunku. Siedzenie w fotelu i żądanie znalezienia się w drugim pokoju jest nie do zrealizowania. To zupeł­nie to samo. Wszyscy pragniemy pozbyć się problemów, ale nie chcemy wykonać tych małych czynności, dających w sumie rozwią­zanie.
Teraz nadeszła pora na uznanie naszej odpowiedzialności za stworzenie danych sytuacji lub okoliczności. Nie mówię o poczuciu winy ani nie sugeruję, że jesteś „kimś złym” dlatego, że jesteś taki, jaki jesteś. Mówię o uznaniu „mocy wewnątrz nas”, mocy która przekształca każdą naszą myśl w doświadczenie. W przeszłości używaliśmy tej mocy bezwiednie, by tworzyć rzeczy, których nie chcieliśmy doświadczać. Nie byliśmy świadomi tego, co robiliśmy. Teraz, uznając naszą odpowiedzialność, staliśmy się świadomi i uczymy się świadomie używać jej w pozytywny sposób, z pożyt­kiem dla siebie.
Często proponując pacjentowi jakieś rozwiązanie – nowy spo­sób podejścia do jakiejś sprawy lub wybaczenie komuś, kogo ta sprawa dotyczy — widzę zaciśnięte szczęki i ramiona kurczowo oplatające klatkę piersiową. Może nawet dłonie zaciśnięte w pię­ści. Opór od razu rzuca się w oczy i wiem, że dotknęliśmy samego sedna sprawy.
Wszyscy mamy lekcje do odrobienia. Sprawy, które są dla nas bardzo trudne, to tylko lekcje, które sami sobie wybraliśmy. Jeśli coś jest dla nas łatwe, nie są to lekcje, lecz sprawy, które już znamy.

Lekcje powinno się odrabiać świadomie

Jeśli myślisz o jakiejś sprawie, która jest dla ciebie najtrudniejsza do przeprowadzenia, i widzisz, jak duży jest w tobie opór przeciw temu, wtedy masz przed sobą najważniejszą lekcję do przerobienia w danej chwili.
Poddanie się, zrezygnowanie z oporu i wewnętrzna zgoda na nauczenie się tej lekcji uczynią następny krok łatwiejszym. Nie pozwól, aby twój opór powstrzymał cię od dokonywania zmian. Możemy pracować na dwóch poziomach:

1) Przyglądać się swojemu oporowi i

2) Kontynuować zmiany sposobu myślenia.

Obserwujcie siebie, dostrzegajcie swój opór i idźcie dalej pomimo niego.

Reakcje pozawerbalne:
Nasze zachowania często ukazują nasz opór. Na przykład: Zmieniamy temat.
Wychodzimy z pokoju. Wychodzimy do łazienki. Spóźniamy się. Rozchorowujemy się. Ociągamy się przez: Robienie czegoś innego. Wynajdywanie innych pilnych zajęć. Tracenie czasu. Rozglądamy się lub wyglądamy przez okno. Przerzucamy kartki magazynu ilustrowanego. Odmawiamy skupienia uwagi. Jemy, pijemy lub palimy. Zawieramy lub kończymy znajomości. Powodujemy psucie się samochodów, przyrządów, instalacji etc..

Założenia:
Często w celu usprawiedliwienia naszego oporu z góry zakładamy pewne rzeczy lub wyobrażamy sobie negatywne zachowanie się innych osób. Oświadczamy:
To i tak na nic się nie przyda.
Mój mąż / żona nie zrozumie tego. Musiałbym zmienić całą swoją osobowość. Tylko wariaci chodzą do terapeutów. Oni nie pomogą mi w moim problemie. Oni nie dadzą sobie rady z moją złością. Mój przypadek jest inny.
Nie chcę sprawiać im kłopotów. Samo się jakoś rozwiąże.
Nikt tego nie robi.

Przekonania:
Dorastamy z przekonaniami, które stają się przeszkodą w dokony­waniu zmian. Oto niektóre z tych ograniczających poglądów: Tego jeszcze nie było.
To nie uchodzi.
Nic wypada mi tego robić.
To byłoby zbyt przyziemne.
Ludzie o duchowej głębi nie złoszczą się. Mężczyźni / kobiety po prostu tego nie robią. W mojej rodzinie nigdy tego nie było. Miłość nie jest dla mnie.
To po prostu głupie.
To zbyt duża odległość do przejechania. To wymaga zbyt wiele pracy.
To jest zbyt drogie.
To zabierze mi zbyt dużo czasu. Nie wierzę w to.
Nie jestem osobą tego pokroju.
To oni

Przypisując naszą władzę innym, wyobrażamy sobie, że to oni są przyczyną naszej niechęci do zmian: Mamy takie oto wyobra­żenia:
Bóg nie zaaprobuje tego.
Czekam, aż gwiazdy mi powiedzą, że tak jest w porządku. To nie jest właściwe otoczenie. Oni nie dadzą mi się zmienić.
Nie mam właściwego nauczyciela / książki / szkoły / narzędzi. Mój lekarz nie zachęca mnie do tego. Pracuję i nie mam dość wolnego czasu. Nie chcę poddawać się czyimś magicznym zabiegom. To wszystko ich wina.
To oni muszą się zmienić pierwsi.
Jak tylko dostanę    , zrobię to. Ty / oni nie rozumiesz / nie rozumieją. Nie chcę ich zranić.
To niezgodne z moim wychowaniem, przekonaniami religijny­mi, filozofią.


Wyobrażenia o samym sobie:

Poglądy o nas samych stają się również ograniczeniami lub utrud­nieniami w zmienianiu się. Jesteśmy więc:
Za starzy. Za młodzi. Za grubi. Za chudzi. Za niscy. Za wysocy. Za leniwi. Za silni. Za słabi. Za głupi.
Za sprytni.
Za biedni.
Zbyt bezwartościowi. Zbyt lekkomyślni. Za poważni.
Zbyt zahamowani.
Być może tego już po prostu za wiele.


Taktyka polegająca na odwlekaniu:

Nasz opór często wyraża się taktyką odkładania na później.
Używamy takich wymówek:
Zrobię to później.
Nie mogę teraz myśleć. Akurat teraz nie mam czasu.
To zbytnio odciągnęłoby mnie od mojej pracy.
Tak, to dobry pomysł. Wezmę go pod uwagę innym razem. Mam zbyt wiele innych spraw na głowie. Pomyślę o tym jutro.
Jak tylko się uporam z… Jak tylko wrócę z podróży.
To nie jest właściwa pora. Jest na to za wcześnie / za późno.

Zaprzeczanie:
Ta forma oporu wyrażona jest wypieraniem się potrzeby dokonania jakiejkolwiek zmiany. Na przykład:
Nic złego się nie dzieje.
Nic na to nie poradzę.
Ostatnim razem zachowałem się właściwie.
Jaki pożytek przyniesie mi ta zmiana?
Jeśli to zignoruję, może problem sam się rozwiąże.
Obawa

Najważniejszą przyczyną oporu jest lęk – lęk przed nieznanym:
Posłuchajcie tylko:
Nie jestem jeszcze gotów. Może mi się nie udać. Mogliby mnie odrzucić. Co pomyśleliby sąsiedzi.
Nie chcę dotykać tych nieprzyjemnych spraw.
Boję się o tym powiedzieć mojemu mężowi / żonie. Nie wiem o tym wystarczająco dużo. Mogłoby mnie to zranić.
To może mnie zbyt dużo kosztować.
Prędzej umrę niż…, lub – szybciej się rozwiodę niż… Nie chcę, by ktokolwiek wiedział o moim problemie. Obawiam się wyrazić moje uczucia. Nie chcę o tym mówić.
Nie mam wystarczająco dużo siły. Kto wie, jak to się może skończyć. Mógłbym stracić swoją wolność. To zbyt trudne do zrobienia.
Nie mam teraz wystarczająco dużo pieniędzy. Mogłoby to zwichnąć mój kręgosłup. I tak nie byłbym doskonały. Mógłbym stracić przyjaciół. Nie wierzę nikomu.
To mogłoby przynieść uszczerbek mojemu wizerunkowi. Nie jestem dość dobry.

Tę listę można jeszcze ciągnąć dalej i dalej. Czy znajdujesz na niej także twoje własne sposoby stawiania oporu zmianom?

Więcej w  – Louise L. Hay -Możesz uzdrowić swoje życie

Świadomość

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


WSZYSTKIE POSTY BLOGA

Świadomość

• Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość
• „Przeszłość nie ma władzy nade mną”.
• Czy istnieją jakieś ograniczenia -czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
•Demony, które niosą Przebudzenie
• Czy rozwój duchowy postępuje etapami?
• Na jakim etapie swojego życia jesteś?
• Uwikłani w kulturę, tradycję, patriotyzmy…
• Moc tworzenia i moc niszczenia - nasze przekonania
• Podświadomość - kluczem do bogactwa
•Jak zachęcić podświadomość do współpracy
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Czym jest intuicja?
• Rozwijanie świadomej intuicji
• Poza „za” i „przeciw”. Intuicja.
• Inspirujące cytaty sławnych ludzi
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
• Spogladaj głębiej…
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Bez granic
• Nowy stan świadomości
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
•Zbiorowe wzorce cierpienia u kobiet
• Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?
• Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie
• Nie możesz zgubić drogi
• Czy wszyscy jesteśmy szaleni?
• Wybieraj swój świat świadomie
• Przestrzeń w Tobie
• Alaja - kosmiczna świadomość
• Holonomiczny wszechświat i… holograficzna świadomość
Holograficzny wszechświat
• Jedyna rzecz, nad którą całkowicie panujesz
• Narodziny świadomości
• 48 minut absolutnej świadomości
• Życie - cytaty z Osho
• Nigdy nie jest za późno – cytaty z Pemy Cziedryn
• Czym są Iluzje?



Prawo Przyciągania sekret-prawo-przyciagania

• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
• Sekret Zdrowia
• Wizualizacja. Materializacja marzeń. Sekret.
• Uzdrowicielska potęga wizualizacji
• Tajemnica szczęścia, zdrowia i pomyślności - "The Secret"
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Prawo Przyciągania w działaniu: Historia sesji egzaminacyjnej TrueNeutral
•Sekret zrealizowany w życiu – relacja Boogy’ego.
•Bardziej ludzkie oblicze Sekretu – The Opus.
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część II
•Fizyka kwantowa a realizacja marzeń – część I

Związki

• Idea zazdrości - Bóg, kobiety i wartości.
• Ofiary i zwycięzcy. Filtry i schematy naszej podświadomości
• Imago - czy naszych partnerów wybieramy…świadomie?
• Związki: Splot miłości i nienawiści - cześć I
• Jak przejść od związków uzależniających do związków dojrzałych - cześć II
• Seks, impotencja i wolność
• Lęk przed zaangażowaniem w związku
• Zasady udanego związku miłości
• Kogo wybierasz na partnera w związku? Lęk przed autentyczną bliskością
• Lęk przed bliskością i wrażliwością. DDA
• Toksyczny związek, jak go uniknąć?
• Idealne partnerstwo
• Poczucie niepewności i gniew - w związku. DDA.
• Nie rezygnuj z wchodzenia w związki !
• Demon zazdrości
• Czy Twoj partner Cię szanuje?
• Jak “odmłodzić” stary związek. Powrót magii.
•Kobiecość kontrolowana
• Miesiączka, orgazm i śmierć: Kobiecy biegun.
•Lęk i kontrola w związku
• Seks - niszczy czy wyzwala?
• Doceń Twój związek…
• Jak pokonać lęk przed zranieniem?
• Dobre i złe strony partnerstwa
• Intymność a uległość
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni
• Czym jest miłość ? Cytaty mistrzów
• Rozmowy z Bogiem – o miłości i zazdrości.

Pomiędzy ludźmi

• Inni ludzie są Twoim zwierciadłem
“Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Czy coś jest ze mną nie tak? Współuzależnieni.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Jak prowadzić dyskusje?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Polityka, Polacy i…narzekanie.
• Nie zakładaj nic z góry
• Jak nie mieć wrogów?
• Czy warto się kłócić?
• Czy umiesz wybaczać?
• Przebaczenie. Uzdrowienie emocjonalnych ran.
• Ocean współczucia
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
• Czy jesteś robopatą?
• Czy jesteś otwarty?
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
• Czy umiesz być życzliwy na co dzień?
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• Zbuntowany tekst Anthonego de Mello :)
• Utrata kontroli
• Don Kichot - obłąkany głupiec czy………?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
•Krytyka w pracy a inteligencja emocjonalna
• Naprawdę magiczne słówko! :)
• Jeśli już musisz - krytykuj bezboleśnie
• Dziesięć zasad zdrowej komunikacji
• Wartości w życiu. Przydatne czy nie?
• Jak rozwinąć swoje poczucie humoru?
• Jak zostać dobrym słuchaczem
• Czy umiesz naprawdę słuchać ?
• Sztuka negocjacji i kompromisu w związku
•Tajemnica wspierania innych ludzi
• Nie próbuj zadowolić wszystkich
•Mądrość to jest…- cytaty sławnych.
•Lista książek godnych uwagi…
•Jakie seriale lubicie?
•Filmy, które zostawiają coś po sobie…:)

Poza samotność

• Samotność a zależność od innych
• Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
• Samotność czy osamotnienie?
• Strach i ciemność?
• Nie zadręczaj się!
• Wybacz sobie i wybacz innym
• Cztery kroki do wolności
• Wolność. Czy to puste słowo?
• Czy istnieje dobra samotność?
• Depresja. Jak sobie z nią radzić?
• Akceptacja naszej…nieakceptacji
• Odpowiedzialność i wolność
• Luźne rozważania o ludzkiej samotności
• Obnażanie sie do “ja”
• Czy można pomóc sobie samemu? :)
• Twoim zadaniem jesteś Ty
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
• Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)

Koniec cierpienia


• Koniec cierpienia - inspirujące cytaty z Thich Nhat Hanh
• Skąd się biorą wypadki?
• Odrobina gloryfikacji cierpienia…i jego wartości praktyczne :)
• Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
• Miłość to inne słowo na wolność
• Bądź wolny! - inspirujące cytaty E. Tolle
• Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle
• Złote myśli Berta Hellingera
• Ustawienia rodzinne Hellingera
• Doświadczanie problemów a tożsamość - Inspirujące cytaty z E. Tolle
• Prawa wszechświata - inspirujące cytaty
• Seks - demon z piekła rodem
• Boska strona seksu
• Boskie ciało?
• Cierpienie może być najcenniejszą lekcją - historia Dana
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Przyczyny cierpienia wg filozofii hinduskiej
• Czy wiesz dlaczego cierpisz?
• Rezygnacja i bezradność w obliczu trudności - jak pokonać pesymizm?
• Tak mocno pragniesz…? Oto przyczyna dlaczego nie otrzymujesz.
• Najpopularniejsza religia świata
• Esencja prawdziwej przemiany. Dramatycznie… czy w procesie?

Szczęście - idea czy rzeczywistość

• Szczęscie jest bliżej niż myślisz
• Radość niebezpiecznego życia
• Czy jesteś…godny szczęścia?
• Jak odmienić jakość życia? Kilka porad.
• Nieuwarunkowane szczęście
• Patrząc oczyma miłości
• Szczęscie w zasięgu ręki
• Zasługujesz na miłość i przyjemność!
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Kochaj i bądź radosny!
• To jest Twoje życie
• Czy czujesz że zasługujesz?
• Jak napięcie zastąpić radością?
• Przyjemność?
• Nie bój się zmian!
• Jak BARDZO chcesz zmian w Twoim życiu?
• Pierwsze prawo zmian
• Czarne, nieznane drzwi
• Do znudzenia - o optymistach :)

Zdrowie

• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
•Choroba ma swój początek w umyśle?
• Efekt placebo. Szokująca historia pewnego pacjenta.
• 10 rzeczy, których wegetarianie wysłuchują na codzień :)
• Cięcie cesarskie. Czy przebieg porodu ma wpływ na późniejsze życie?
•Cesarskie cięcie zmienia DNA dziecka
• Dieta dla grup krwi: A, B, AB, 0
• Zalety diety roślinnej
• Totalna kuracja przeciwrakowa
• Czy dieta sokowo-warzywna może wyleczyć…raka?
•Cała prawda o raku i diecie wegetariańskiej
• Ulecz swoje ciało !
• Śmiech to życie
• Stres i napięcie = początek choroby
• Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne)
• Filozofia zdrowia
• Jesteś tym co zjesz
• Jak się zdrowo odżywiać?
• Zasady dobrego odżywiania
• Tajemnica Twego ciała
• Akupunktura a medycyna współczesna
•Medycyna holistyczna
•Szczepienia – faktyczna konieczność czy sposób na zarobek?
• Zapomniane źródło zdrowia, produkty pszczele
• KAŻDĄ wadę wzroku da się wyleczyć! Metoda H. Bates’a
• Propozycja Tao dla kobiet. Zdrowie i płodność.
• Kryzys fizyczny…paradoksalnie uzdrawia?
• Wojna w naszym organizmie.
• Zdrowa psychika = zdrowe ciało?
• Masaż leczy duszę
• Źródła niemocy
• Twoje przekonania kontra Twoje zdrowie.
• Przyczynowość w medycynie. Całkowita zmiana paradygmatu?
• Zdrowy rozsądek w dietach?
• Negatywne odczucia wobec ciała

Oddech

• Czy oddychasz prawidłowo?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
•Stłumienia cz II
•Stłumienia cz I
• Twoja Twarz, ciało, oddech - mówią o Tobie.
• Co to jest REBIRTHING?
• Niezwykła moc oddechu? :)
• Integracja oddechem

Psychologia i duchowość

• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Cień - wg Junga
• Twórczy ludzie wg Junga
•Twórczy umysł a wyobrażenia
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Jak poradzić sobie ze stresem?
•Eksperyment: Pozytywne nastawienie - kontra negatywne.
• Pozytywne wyzwanie
• Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak z niego zrezgnować?
• Asertywność
• Nałogi - pragnienie ucieczki
• Pozytywne myślenie nie wystarczy!
• Pozytywna weryfikacja - negatywnych wydarzeń
• Inteligencja emocjonalna a praca zawodowa
• NLP - jak jesteś zaprogramowany?
• 10 zasad NLP
• Potęga manipulacji słowem
• Magia i moc słów
• GESTALT - integracja psychiki i ciała
• Czy jesteś tolerancyjny?
• Narodziny Ego
• Ego a osobowość ofiary
• Enneagram - 9 typów osobowości
• Nawyki, wolność i społeczeństwo
• Gry i gracze. Psychologia zachowań międzyludzkich.
• Lody i samochody
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
• Samospełniająca się przepowiednia
• Psychologia inspiracji
•Twórz, twórz bezustannie!
• Metoda Simontona

Bóg i duchowość

• Dziecinna wizja Boga. Pułapka języka.
• Krótka historia Boga
• Bóg - to jest...
• Dobro i zło
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Rozmowy z Bogiem
• Bóg nie żyje? Szatan nie żyje?
• Benedyktyn, demony i Zen
• Fala jest morzem
• Przestać żyć we władzy Demona
• Jesteśmy Bogiem
• Wiara nie pozwala Ci myśleć
• Życie - to jedyna religia
• Bóg jest tancerzem i tańcem
• Bóg jest Tobą
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg spełnia Twoje marzenia?

Umysł a duchowość

• Zachwaszczony umysł?
• Enkulturacja
• Wyzwolenie z chaosu myśli
• Rewolucja w psychice - J. Krishnamurti
• Zaminowane obszary umysłu
• Jak jest oprogramowany Twój mózg?
• Zahipnotyzowana, śpiąca ludzkość
• Ludzie i roboty
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Memy i wirusy umysłu
• Bełkoczący umysł
• Bezrozumnie?
• Odpowiedź na Psychiczny Atak
• Czy wiesz co jest ci serwowane?
• Zjednoczenie
• Ewolucja. Indywidualna czy zbiorowa?
• Co wpływa na nasze życie?
• Kiedy kłamstwo staje się prawdą
• Ukryta siła metafor
• Kończyny fantomowe - zagadka ludzkiego mózgu.
• Tajemnica ludzkiego snu
• Mistrz snu
•Kilka słów o świadomym śnieniu
• Świadome śnienie jako proces ewolucyjny
• Jak umysł przetwarza dane? Nastroje.

Ciało i Energia

• Aura człowieka - najważniejsze informacje.
• Aura człowieka, przykłady aury… oraz jak ją odróżnić od powidoku?
• Ciało energetyczne człowieka. Przykłady zaburzeń.
• Jak reagujesz gdy zostaniesz obrażony? Ciała duchowe.
• Czakramy, poziomy Twojego życia!
• Jak nauczyć się widzieć aurę?
• Kolory Twojej Aury - jak się zmieniają i co oznaczają
• Geneza blokad na czakramach
• Świat to energia!
• Ciała duchowe według Jogi Kundalini
• Co tak naprawdę wiemy o świecie?
• Tai-chi
• Czym jest energia “Chi” ?
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Panta rei - energia dokoła nas
• Dobre wibracje
• Seksualność a czakry
• Jasnowidzenie - fakty i mity
• Telepatia i jasnowidzenie
•Telepatia – czy to działa?
• Postrzeganie pozazmysłowe. Głos zwolennika.
• Energia w naszym ciele - Taoistyczny punkt widzenia.
• Energia musi płynąć…!
• Cykle życia i śmierci - Twoje istnienie.
• Oświecenie - wielki mit.
• Energia myśli i myślokształty
• Przestrzen ciała, przestrzeń kosmosu
• Rozmowy z Kenem Wilberem - o kosmicznej świadomości
• Kim jestem? Ken Wilber. Niepodzielone.
• Sen Planety
• Energia życia. Fakt czy mit?
• Hipoteza Gai
• Pole morfogenetyczne – Rupert Sheldrake

Rozwój a Medytacja

• ABC medytacji
Miłość, seks i medytacja
• Czym jest medytacja?
• Ćwiczenia uwalniające energię
• Medytacja chodząca
• Medytacja a palenie papierosów
• Ból a medytacja
• Medytacja z czakramami
• Myśleć czy medytować...
• Czy Twoje życie ucieka?
• Medytacja a egoizm
• Emocje i myśli podczas medytacji
•Medytacja - praktyka czy tajemnica?
• Dzień Uwagi
• Wyostrz swoją uwagę
• Świadomość hara - początek i koniec życia
• “Stać się nicością” - o co chodzi w tej koncepcji?
• Medytacja z koanem
• Medytacja z tematem. Ćwiczenia.
• Zabawne i nietypowe techniki medytacji
• Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?
• Naucz się relaksować
• Kalu Rinpocze: Dotykając natury umysłu. Medytacja
• Historia pewnego medytującego
• Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
• Nauka medytacji w zakładach karnych
•Rozpadnij się na kawałki
•Czy jesteś uważny?

Osobowość i emocje

• Afirmacje, sztuka zmiany życia
• Jak działają afirmacje? Struktura umysłu
• Afirmacje także mogą szkodzić!
• Pomyśl o kimś kogo pragniesz. Pomyśl o kimś kogo nienawidzisz.
• Czy osądzasz negatywnie swoje uczucia?
• Ciemna noc duszy
• Ciemna strona emocji?
• Zostań mistrzem swoich emocji?
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Napięcie i odprężenie
• Sztuka bycia opanowanym - Emocje pod kontrolą.
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
• Jak rósł mózg człowieka: Ewolucja emocji.
• Gniew, poczucie winy, lęk i samotność - czym naprawdę są?
• Przekraczanie granic a bariera lęku
• Czym jest gniew i jak sobie z nim radzić. W związku i w życiu.
• Bądź swoim mistrzem - odpowiedzi są w Tobie
Eckhart Tolle – emanujący spokój i mądrość
• Uśmiechaj się, przełamuj schematy!
• Autentyczna zmiana myślenia
• Przestań się okłamywać
• Poznawaj siebie - podejście Zen
• Kto jest premierem w Twoim rządzie?
• Zaufanie - w realizacji marzeń
• Czy wrażliwość ma zawsze złe skutki?
• Oszukując własne emocje….
• Energia bolesnych emocji
• Nieśmiałość a prostytucja
• Tajemnice nieśmiałości
• Żydzi. Czy problem nieśmiałości ich dotyczy?
• Cuda…i miłość.
• Pytania i odpowiedzi - Katie Byron
• Pożegnanie z chłodem. Budowanie bliskości.
• Uleganie pokusom. Swoim czy cudzym? Portret Doriana Graya.

Walka i akceptacja

• Kung Fu Panda i głebsze przesłanie
• Koniec walki oznacza zwycięstwo
• Mówić: tak - czy nie?
•Przestań usiłować być dobrym cz II
•Przestań usiłować być dobrym cz I.
• Czy jesteś podzielony na "dobrego" i "złego"?
•Poza dobrem i złem
• Rozdzierając duszę na pół. Skrajności.
• Zagadnienie zła - okiem Hindusa
• Zrozumienie “zła”
• Wojna w Tobie trwa
• Nauka akceptacji dobrego i złego
• Droga wojownika
• Ćpun adrenaliny kontra "dobry człowiek"
• Ponad-Ego
• Pościć czy ucztować? Pogląd na życie.
• Wciąż czuję gniew, chcę się zmienić, ale...
• Życie w harmonii
• Życie to jest….- cytaty sławnych
• Umysł kontra ciało
• Zaakceptuj i bądź wolny...
• Wewnetrznie podzieleni
• Mądrość
• Miłość…jak głód
• Czy na świecie musi istnieć sprawiedliwość?
• Kosmiczna mądrość. Cytaty z Andromedy.
• Moce psychiczne: ostatni atak ego na ścieżce oświecenia

Dorosłe dzieci

• Pierwszy krzyk - piewsza samotność?
• ADHD = Dzieci Indygo?
• Niewinny dorosły człowiek
• Źródło depresji: dzieciństwo?
• Dziecko w rodzinie alkoholika
•Przełam wzorce z dzieciństwa
• Pierwotne zranienie. Dotknąć czy nie?
• Czy Twoje narodziny były traumatyczne?
• Zranione czy radosne dzieci?
• Wewnętrzne dziecko
• Kobieta bez winy i wstydu
• Co zrobić, gdy żyjesz z poczuciem winy?
• Toksyczny wstyd
• List ojca do syna. Wyznanie.
• Czego szukasz? Od czego uciekasz?
• Zmień….przeszłość!
• Miejsce wewnętrznej przemiany
• Natura - nasz największy nauczyciel
• Kim jestem? Początek życia
• Wewnętrzny ogród
• Jakie dzieci wychowasz?
• Grzeszne ciało?
• Niewolnik namiętności
• Męska autokastracja. Rys historyczny.
• Nie istnieją błędy - tylko lekcje
• Puść dziecku dobry kawałek ;)
•Zachęć dziecko do czytania
• Puchatek smakuje Tao
•Jak zostać dziecięcą szeptunką

Czakramy

• Czakramy - poziomy Twego życia
• Czakram Podstawy
• Czakram Podbrzusza
• Czakram Splotu Słonecznego
• Czakram Serca
• Czakram Gardła
• Czakram Trzeciego Oka
• Czakram korony
• Geneza blokad na czakramach
• Seksualność a czakry
• Tajemnice kolorów
• Czakramy człowieka: ujęcie ezoteryczne.
• Podróż przez czakry - w wyobraźni
• Symboliczne znaczenie kolorów

Wokół religii i ezoteryki


• Reguła Pięciu Elementów (pięciu żywiołów)
• Co oznacza buddyjskie “Przyjęcie Schronienia” ?
• Jak zinterpretować Tarot przez…Zen? :)
• Wszechobecne wibracje - wg. E&J Hicks’ów
• Ciemna strona chrześcijaństwa
• Numerologia - czy to ma sens?
• Yang i Yin
• Czym jest energia “Chi” ?
• Uczeń i mistrz: Czy taka relacja wciąż ma sens?
• Czy jesteś religijny - czy jesteś kukiełką?
• Przypadki nie istnieją
• Odpowiedzią… są pytania
• Ogrody Zen
• Sesshin bez zabawek – Opowieść o praktyce Zazen
• Wodospad i chwasty - czyli odrobina filozofii Zen
• Feng Shui
• Asztawakra Gita, czyli poznanie absolutu
• Starożytne myśli Seneki - wciąż na czasie?
• Uważaj, co mówisz...
• 4 etapy życia
• TAO• Tao Kubusia Puchatka
• Zen w sztuce łucznictwa
• Kilka słów o medycynie chińskiej
• Być Zorbą czy…Buddą?
• Cztery umowy Tolteków
• Historia Buddy
• Chiromancja - Linie na dłoni.
• Astrologia i chiromancja - po co to wszystko?
• Kurs cudów - zasady.
• Zen grania
• Życie we wszechświecie • Powstawanie negatywnych przywiązań: Archetypy Tybetańskiej Księgi Umarłych
• Religia jest trickiem genów ?
• W stronę wiecznej boginii
• Co to jest hipnoza? Kilka podstawowych informacji
•Rio Abierto – życie jak rzeka
•Bądź głupcem! – wywiad z Roshim Fukushima na temat Zen w Ameryce i Japonii

Śmierć a duchowość

• Historia człowieka który wrócił z martwych
• Życie to lekcja
• Doświadczenia z pogranicza śmierci
• Historia pewnego przebudzenia
• Czemu boimy się śmierci?
• Czy przeraża Cię Pustka?
• Los, karma, wolna wola?
• Prawo przyczyny i skutku
• Reinkarnacja?
• Diagnostyka karmy cz I
• Diagnostyka karmy cz II
• Wielcy ludzie - o reinkarnacji.
• Przebudzenie.
• Czy można zmienić karmę?
• Karma jako siła. Ujęcie buddyjskie i przykłady.
• Czy śmierć jest największym złem?
• Inne spojrzenie na reinkarnację
• Pozwól sobie umrzeć
• Zabijanie nie jest… złe?
• Pesymistyczna wizja cywilizacji?
• Prawo przyczyny, skutku i wiary

Historie i przypowieści "Problem dzisiejszego świata - rzekł Mistrz - polega na tym, że ludzie nie chcą dojrzeć. Jeden z uczniów zapytał:- Kiedy można powiedzieć, że ktoś jest już dojrzały? - W dniu, w którym nie trzeba go w niczym okłamywać."


• Najciekawsze przypowieści o mistrzu i nie tylko :)
• Mądrość jest sposobem podróżowania.
• Trzej mnisi i… ego
•Mądrości leśnego mnicha
•Straszna historia o diable
•Obsesja ucznia Zen
•Wciel się na Niebieskiej Planecie! :)
• Czy można przebudzić innego człowieka? Historia Ethel.
• Minuta mądrości
• W sercu Mędrca
• Miłość i mistrz
• Potwór, strzała i jajko
• Śpiew Ptaka
• Nie zadręczaj się!
• Historia Dana
• Najwłaściwszy moment
• A mistrz mu odpowiedział...
• Początek Wszechświata
• Mistrz Hakuin i dziewczyna w ciąży
• Kobieta, która zgubiła. Kobieta, która odnalazła
• Pierwszy krok do nirwany. Cytaty.

Sukces w życiu

• Podświadomość - kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Słownictwo sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
• Jak sprawić by inni uwierzyli we własne siły?
• Porażka jest matką sukcesu
• Jak być lepszym kierownikiem?
• EFEKT PIGMALIONA
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Gdy pieniądze się pojawią…Tylko bez paniki.
• Przełamując fale…. I życiowy impas :)
• Jak polubić…nielubianą pracę
• Co robić kiedy totalnie NIC nam się nie chce?
•Fałszywi przyjaciele na drodze do sukcesu
•Sztuka osiągania swoich celów… Za obopólną korzyścią :)
• Odzyskać wiarę w siebie
• Mój interes, Twój interes, boski interes?
• Sukces - sprawdź czy masz szansę go osiągnąć.
• Geneza geniusza
•Jak oduczyć sie sabotować własne marzenia?
• Właściwa postawa…co to takiego?
• 10 cech idealnego lidera
• Nauka jak zostać bogatym - Wallace Wattles
•Rozporządzanie energią: nietypowe metody.
•Dawanie ludziom… którzy tego nie potrzebują?
•Przekonaj się że …możesz.

Hunahuna-kahuni 1. IKE - świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. KALA - nie ma żadnych ograniczeń
3. MAKIA - Energia podąża za uwagą
4. MANAWA - moment mocy jest teraz
5. ALOHA - miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. MANA - cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. PONO - Skuteczność jest miarą prawdy.


• Huna i Freud
• Huna i Jung
• Co to jest Huna?
• Podświadomość, Świadomość i Nadświadomość. Wg Huny.
• Huna i “widmowe ciało”
• Opetanie i formy myślowe wg Huny
• Co posiejesz - to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.
• Uciszenie silnych emocji - wg Huny
• Metoda Ho’oponopono
• Szaman i ból
• Szaman miejski
• Szamanizm a sny
• Czy istnieją jakieś ograniczenia - czy tylko wtedy gdy w nie wierzymy?
• Przyjemność i szczęście bez granic…?
• Potęga modlitwy wg Huny

Autorka:

  • ME

Waszym Zdaniem

Harysz o Jesteśmy Bogiem
kilka słów od siebie… o Historia pewnego mnicha (fragm…
Adrian Kraska o Symboliczne znaczenie kolorów
Krystyna o Negatywizm: jak się nim posług…
Życzenia urodzinowe o Aura człowieka – najważn…
Andżelika o Historia pewnego mnicha (fragm…
Blilkpol o Jak polepszyć wzrok –…
Agni o W stronę wiecznej boginii
Aga o Historia pewnego mnicha (fragm…
ZF o Historia pewnego mnicha (fragm…
ulakupiec o Historia pewnego mnicha (fragm…
Halina Kaminska o Szczerość wobec siebie i innyc…
Jolie o Brak bliskości w dzieciństwie…
Aga.M o Symboliczne znaczenie kolorów
Agnieszka o Brak bliskości w dzieciństwie…

Od 2007 roku

  • 18 516 963 przybyszów !

Kategorie

Aura, energia, czakramy buddyzm ciekawostka Feng shui huna Medytacja Refleksje nad życiem rodzicielstwo Rozwój sondy zdrowie Zen związki Świadomość

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Rozwój i Świadomość
    • Dołącz do 1 539 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Rozwój i Świadomość
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...