Tagi
dziewczynka, kobieta, ofiara, przebudzenie, wina, wolność, wstyd, Zen
Kobiety w naszej kulturze (a także w innych kulturach przesyconych represyjną, antykobiecą ideologią) rodzą się z poczuciem winy, doświadczając zarazem związanej z tym wielkiej potrzeby ekspiacji i kary […]
W swojej praktyce terapeutycznej spotykam wiele kobiet, które swoje własne, kobiece ciało mają dokładnie wyparte ze świadomości. Nadużywane i upokarzane od pierwszych miesięcy życia, przestaje być ich własnością. Staje się własnością nieświadomych lub świadomych oprawców-właścicieli. […]
Podstawowym stereotypem dziewczynki jest grzeczna dziewczynka. Bycie „grzeczną” wymusza odcięcie się od wszystkich potrzeb, doznań i możliwości związanych z obszarem brzucha, bioder, miednicy i nóg. Zablokowanie przepony jest cielesnym wyrazem psychologicznego odcięcia się od „niegrzecznej dziewczynki”, która mieszka gdzieś tam w dole i nader często zostaje tam na zawsze pogrzebana. […]
W związku z powyższym przypomina mi się wydarzenie zapisane w kronikach zen. Pewna kobieta, sfrustrowana zapewne swoją kobiecością, zapytała nauczyciela zen: „Jak przekroczyć kobiecość?” Otrzymała odpowiedź: „Jeśli chcesz przekroczyć kobiecość, stań się w stu procentach kobietą, jeśli chcesz przekroczyć męskość, stań się w stu procentach mężczyzną.”
Zostajemy więc z pytaniem: „Co to znaczy być w stu procentach kobietą albo w stu procentach mężczyzną?”
Odpowiedź – Być jednym ze wszystkim. […]
Prawdziwe rozwiązanie polega na tym, aby kobieta mogła odzyskać swoje ciało, stać się podmiotem swojego życia i dzięki temu odzyskać własną tożsamość. Wówczas nie będzie potrzeby stawania się ani świętą, ani kurwą z rodzicielskiej klątwy. Pojawi się możliwość realizowania całego zanegowanego potencjału kobiecości.
Zdecydowana większość klientów psychoterapii to kobiety. Świadczy to o tym, że człowiek – kobieta szuka swojej tożsamości i godności. Stąd biorą się też liczne stowarzyszenia kobiece. To bardzo cenne i potrzebne. Niestety, grożą im manowce poszukiwania tożsamości przez konfrontację i walkę z wrogiem – mężczyzną. Na szczęście kobiety coraz częściej i wyraźniej widzą, że to zbyt łatwa droga, aby mogła prowadzić do celu, a prawdziwym źródłem ich cierpienia jest to, że kiedyś, dawno, dawno temu przerwany został łańcuch przekazu pozytywnego wzorca kobiecości. Dlatego tak rzadko matka jest w stanie nauczyć córkę bycia kobietą i przekazać jej poczucie godności, radości i autonomii, przyrodzone tej formie istnienia na równi z formą istnienia, zwaną mężczyzną. Dlatego tak rzadko córka może usłyszeć od matki, że jest dla niej ważniejsza od „niego”, a przynajmniej tak samo ważna, kimkolwiek byłby ten „on” – bratem, ojcem, mężem, kochankiem czy nawet patriarchalnym Bogiem. Tak rzadko doświadcza matczynej lojalności i solidarności.
Ważną sprawą dla kobiet jest poszukiwanie kobiecych przyjaźni. W psychologicznej literaturze kobiecej coraz częściej kobiet podnosi się wagę tego doświadczenia i ostrzega się młode kobiety, które wychodzą z domu, spod opieki matki i ojca, przed natychmiastowym wychodzeniem za mąż (a wiele z nich tak niestety robi). Kobiety potrzebują takiego okresu w swoim dojrzałym życiu, w którym mogą pobyć wśród innych kobiet po to, aby pomagać sobie nawzajem w poszukiwaniu archetypu kobiecości. Wtedy dopiero pojawia się szansa na to, że mężczyzna w ich życiu nie stanie się ani znienawidzonym wybawicielem, ani upragnionym wrogiem.
Wojciech Eichelberger – „Kobieta bez winy i wstydu”
Mekanena said:
Przygotowuję sie do stworzenia strony o milosci, z którą przychodzimy na swiat albo jej sie uczymy i o świadomym rodzicielstwie. Uważam, ze oba szerokie tematy kryją w sobie wiedzę o problemach miedzy innymi kobiecych, ale nie tylko. Zauważam, ze wszystkie problemy maja swoje żródło w tym, z jaka miloscią spotkalismy sie w dzieciństwie, niestety także tym najwcześniejszym, ktorego w cudzyslowie nie pamiętamy. Nie wierzę w przyjazn dla przyjazni. Wszyscy odbieramy siebie swiadomie lub nie przez pole energrtyczne i tym odbiorem nalezy sie kierować na swojej sciezce zyciowej. W swoim 54 letnim zyciu spotkałam sie praktycznie ze wszystkim czego można doświadczyć( jak widzę to na tym etapie) i jestem absolutnie pewna, ze chloniemy jak gąbki wszystko z otoczenia, czy chcemy czy nie. Uswiadomienie sobie tego, pozwala dopiero odróznić to , co nas buduje od tego co niszczy. My takze bierzemy udział w budowaniu albo niszczeniu kogoś. I o tym bedzie moja strona…. Mozemy się przygotować do budowy naszego dziecka , do wspierania ludzi z otoczenia, do nie-niszczenia innych…
soylinda said:
Mekanena, czy Twoja strona o miłości już powstała?
NOVA said:
Jestem jedna z tych kobiet ktore nienawidzily siebie….za to kim jestem. Moja matka nigdy nie byla dla mnie przykladem. Wstydzilam sie za nia. Przykladem byl moj ojciec i jego sila. Wydawalo mi sie jak bylam dziewczynka, ze chce byc taka jak on-silna- wladcza-panujaca. Nie znosilam slabosci swojej i swojej matki. Czulam sie przez nia zdradzona a przez ojca porzucona i z takimi przkonaniami weszlam w zycie dorosle. To dluga i smutna historia….Dzis jest inaczej po wielu latach zrozumialam ze jestem ,,wyjatkowa”, swoja sile przenioslam na to aby budowac siebie – kobiete. Slabosci ktorych wstydzilam sie dzis daja mi sile.
I dalej pracuje nad tym.
Jola said:
Przeczytalam ten swietny tekst i na koncu ze zdziwieniem stwierdzilam ze napisal go mezszczyzna… 🙂
Gavril said:
Podstarzaly Casanova pisze o kobietach.Bardzo w jego typie.
tutu said:
absurdalne bzdury, od A do Z.
Pseudofilozofia nie mająca nic wspólnego z problemem. Nie tylko nie rozumiesz o czym mówisz, ale nawet nie rozumiesz sedna tego o czym mówisz. Więc lepiej nie mów.