Tagi
Bóg, ból, boskość, grzech, odpuszczenie, rozmowy z Bogiem, sumienie, uczynki, walsch, wina, wybaczenie, wystepki, żal
„Rozmowy z Bogiem” N. Walsch
Bóg od nikogo się nie odwraca, przemawia do każdego, nawet najbardziej niegodnego spośród nas. Gdyż jeśli Bóg odezwał się do mnie, to wejrzy do serca każdego mężczyzny, każdej kobiety, każdego dziecka, co łaknie prawdy. Jest więc nadzieja dla wszystkich z nas. Nikt nie jest tak straszny, aby Bóg go porzucił, ani tak występny, aby Bóg mu nie wybaczył.
Naprawdę w to wierzysz – w to wszystko, co właśnie napisałeś?
Tak.
Zatem niech tak będzie, tak ci się stanie.
I powiadam ci: Jesteś godny. Tak jak każdy inny człowiek. Niegodziwość jest najcięższym oskarżeniem wytoczonym przeciwko ludzkiej rasie. Wy rozstrzygacie, czy jesteście godni, czy nie w oparciu o swoją przeszłość. Ja rozstrzygam to w oparciu o wasza przyszłość.
Przyszłość i teraźniejszość – Tam jest twoje życie, nie w przeszłości. Teraz jest twoja prawda, nie w przeszłości.
To, co zrobiłeś, nie ma znaczenia wobec tego, co robisz i zamierzasz zrobić. To, jak zbłądziłeś, jest nieistotne przy tym, co urzeczywistniasz.
Wybaczam wam błędy. Co do jednego.
Wybaczam chybione namiętności. Co do jednej. Wybaczam zbłąkane idee, krzywdzące czyny, samolubne decyzje. Wszystkie.
Inni mogą wam tego nie darować, ja daruje.
Inni mogą was nie uwolnić od poczucia winy, ja tak.
Inni mogą nie pozwolić wam zapomnieć, pójść dalej, odrodzić się, ja tak. Gdyż wiem, że ty nie jesteś sobą z przeszłości, lecz zawsze jesteś i będziesz sobą w teraźniejszości.
Grzesznik może się przeistoczyć w świętego w jednej minucie.
W jednej sekundzie. W jednym tchnieniu.
Tak naprawdę, “grzesznicy” nie istnieją, albowiem nie ma przeciw komu zgrzeszyć. – Mnie nie można obrazić. Dlatego mówię, że ci “wybaczam”. Używam takiego określenia, ponieważ jest ono dla ciebie zrozumiałe.
W rzeczywistości nie wybaczam ci niczego. Nie potrzebuje. Nie ma nic do wybaczania. Ale mogę cię wyzwolić. Co niniejszym czynie. W tej chwili. Po raz kolejny. Jak czyniłem to wielokrotnie w przeszłości, za pomocą nauk wielu innych nauczycieli.
Dlaczego nie posłuchaliśmy ich? Dlaczego nie uwierzyliśmy w tę wspaniałą obietnicę?
Ponieważ nie potraficie uwierzyć w Boska dobroć. W takim razie, zapomnijcie o Mej dobroci. Przyjmijcie za to prosta logikę.
Nie potrzebuje wam wybaczać dlatego, że nie możecie Mnie urazić, tak jak nie sposób Mnie zranić czy zniszczyć.
Ale wam się wydaje, że Możecie Mi zaszkodzić.
Co za urojenie!
Co za śmiała obsesja!
Nie możecie Mnie zranić, Mnie nie da się w żaden sposób skrzywdzić. Gdyż jestem ponad wszelkie razy i urazy i jako taki nie mogę i nie będę nastawać na innych.
Rozumiesz teraz, dlaczego nie potępiam, nie karze i nie szukam zemsty. Nie mam takiej potrzeby, gdyż nijak nie można Mi zaszkodzić, obrazić czy zranić Mnie.
Tak samo jest z tobą. I wszystkimi innymi – chociaż wam się wydaje, że można was skrzywdzić, urazić i zniszczyć.
Ponieważ wyobrażacie sobie krzywdę, dążycie do odwetu.
Ponieważ doznajecie bólu, sprawiacie ból innym.
Lecz, jakie to usprawiedliwienie zadawanego gwałtu? Ponieważ (jak wam się wydaje) ktoś dopiekł wam do żywego, uważacie za słuszne i właściwe odpłacenie mu tym samym? To, co jest niedopuszczalne dla ludzi, tobie wolno robić, dopóki czujesz się rozgrzeszony!
To obłęd.
Zaślepieni nim, nie dostrzegacie, że każdy, kto krzywdzi innych, czuje się usprawiedliwiony.
Cokolwiek zrobi, zakłada, że czyni słusznie, biorąc pod uwagę to, czego pragnie i poszukuje.
W waszym mniemaniu, ich dążenia są złe. Ale w ich rozumieniu, wcale nie. Możesz nie zgadzać się z ich obrazem świata, z ich etycznymi czy moralnymi zasadami, z ich teologia, czy też z ich decyzjami, wyborami i czynami… ale oni się zgadzają, w ramach przyjętych przez siebie wartości.
Uznasz ich wartości za “złe”. Ale skąd wiadomo, że twoje wartości są “dobre”?
Są “dobre”, bo ty tak mówisz ?
Nawet to miałoby sens, gdybyś przy nich trwał, ale wciąż zmieniasz zdanie co do tego, co jest “dobre” a co “złe”.
Postępują tak jednostki, postępują tak narody.
To, co kilkadziesiąt lat temu społeczeństwo uważało za “dobre”, dziś nazywacie “złym”. I odwrotnie. Kto ma się w tym wszystkim rozeznać? Jak odróżnić zawodników bez kartki z numerami?
Lecz mimo to mamy czelność osądzać jeden drugiego. Mamy czelność potępiać, bo ktoś nie może połapać się w tym, co aktualnie wolno a czego nie. Niezłe z nas ziółka. Nie umiemy nawet postanowić raz na zawsze, co jest “w porządku” a co nie.
Nie w tym rzecz.
Zmienianie zapatrywań na to, co jest “dobre” a co “złe”, nie stanowi problemu. Musicie je zmieniać, bo inaczej przestalibyście się rozwijać.
Zmienność jest cecha ewolucji.
Nie, problem polega na tym, że większość uważa obecne wartości za jedyne słuszne i doskonałe, i dlatego chętnie narzuciłaby je wszystkim pozostałym. Staliście się zanadto zadufani w sobie.
Trwajcie przy swoich przekonaniach, jeśli wam służą. Albowiem wasze poglądy na temat “dobra” i “zła” określają, Kim Jesteście.
Ale nie wymagajcie od innych, aby naginali się do waszych ram. I nie “zacinajcie się” w swych obecnych zwyczajach i zapatrywaniach, hamując przez to bieg ewolucji.
To właściwie jest niemożliwe, gdyż życie i tak idzie naprzód, z tobą lub bez. Nic nie jest ciągle takie samo, nic nie może zostać niezmienione.
Brak zmiany to brak ruchu. Brak ruchu to martwota.
Życie to ruch.
Nawet skaty rozpiera pęd.
Wszystko płynie. Wszystko. Nic nie tkwi w bezruchu. Dlatego też ruch sprawia, że wszystko jest już za chwile inne.
Kto pozostaje taki sam, lub stara się pozostać, sprzeciwia się prawom życia. To głupota, ponieważ w tej walce życie zawsze jest zwycięzca.
Wiec zmieniaj się.
Tak, zmieniaj!
Zmieniaj swe wyobrażenia o tym, co jest “słuszne” a co nie. Zmieniaj poglądy na to, na tamto. Zmieniaj modele, teorie, wzorce.
Pozwól swym najgłębszym prawdom przeobrazić się. Sam dokonaj tego przeobrażenia, dla własnego dobra. Ponieważ twoja nowa myśl o tym, Kim Jesteś, zawiera w sobie wzrost.
Ponieważ twój nowy pogląd na to, Jak Jest, przyspiesza ewolucje.
Ponieważ twoje nowe pojecie o tym, Kto, Co, Gdzie, Kiedy, Dlaczego, Jak, kryje w sobie rozwiązanie zagadki, odsłonięcie intrygi, koniec akcji. Wtedy możesz zacząć nowa opowieść, wspanialsza.
Twój nowy pomysł na to wszystko, to źródło natchnienia, tworzenia, objawiania i urzeczywistniania Boga-w-tobie.
Rzeczy w twoim przekonaniu “najlepsze” mogą być jeszcze lepsze. Twoje teologie, ideologie, kosmologie, według ciebie cudowne, mogą obfitować w jeszcze więcej cudów. Albowiem są jeszcze “rzeczy na niebie i na ziemi, o jakich się nie śniło waszym filozofom”.
Zatem, bądź otwarty. Bądź OTWARTY. Nie zamykaj się na nowa prawdę, tylko dlatego, że wygodnie ci ze starą. Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się przytulna strefa ochronna.
Ale nie osądzaj pochopnie.
Unikaj ferowania wyroków, gdyż czyjeś dzisiejsze “występki” są twoimi wczorajszymi, “błędy” – twoimi wczorajszymi potknięciami, poprawionymi, a wybory tak “szkodliwe” i “krzywdzące”, tak “samolubne” i “niewybaczalne” jak wiele niegdysiejszych twoich.
Kiedy “nie mieści ci się w głowie”, jak ktoś mógł się “czegoś takiego dopuścić”, zapomniałeś po prostu, skąd sam przyszedłeś i dokąd ty i ta druga osoba zmierzacie.
Tym zaś, co mają się za złych, niegodnych, bezpowrotnie straconych, powiadam: Ani jeden z was nie jest zgubiony na zawsze, ani nigdy nie będzie. Albowiem wszyscy, wszyscy bez wyjątku, dopiero się stajecie. Wszyscy, wszyscy bez wyjątku, podążacie drogą ewolucji.
Taki jest Mój cel.
Dla was i przez was.
„Rozmowy z Bogiem” Neale Donald Walsch
Powiązane posty
refleksyjny said:
kiedyś byłem sobie największym wrogiem, teraz jestem sobie największym przyjacielem
ale na zewnątrz nic się nie zmieniło 😉
zenforest said:
Może dlatego że ciągle masz wątpliwości ;)?
sielakos said:
Pomijając wątek religijny bardzo ciekawy tekst, który wiele mówi o człowieku i ludzkiej naturze ;]
Lekki i przyjemny w czytaniu.
Mimo wszystko i tak się z nim nie zgadzam w pełni, bo przeszłość jednak jest w jakimś stopniu teraźniejszością, to co robiliśmy kształtuje nas i nie możemy się odcinać od odpowiedzialności, ponieważ wywieranie odpowiedzialności za krzywdy na winowajcach zapobiega krzywdzie w przyszłości.
Jestem też zwolennikiem zemsty ;] Czemu? Ponieważ jeśli czuje się zraniony,urażony lub ogólnie mam ochotę na zemstę to ją wykonuje, człowiek powinien zaspakajać swoje naturalne potrzeby (w miarę zdrowego rozsądku oczywiście), bo blokowanie ich tylko szkodzi (np. celibat), nie można walczyć ze swoją naturą, instynktem itp. Jestem zwierzęciem i nie mogę walczyć sam ze sobą to do niczego nie prowadzi. W ludzkiej naturze leży chęć zemsty i trzeba się z tym pogodzić.
zenforest said:
Wiesz, chodzi o to, że to czego nienawidzimy w drugim człowieku – mamy także w sobie, zwykle to ta część nas, której nie chcemy zaakceptować, wypieramy, odwracamy oczy w drugą stronę…
Zauważenie tego w drugim człowieku – jest taką przypominajką, takim wytknięciem nam że taki problem istnieje i nie da się od niego uciec.
I wtedy jesteśmy podwójnie źli, bo nie chcemy sobie uświadomić że jesteśmy dokładnie tacy sami.
Piszę to nie bez powodu – zemsta jest tak naprawdę…zemstą na samym sobie…
Mścisz się na kimś za to, że zrobił coś …do czego potencja tkwi także w Tobie.
Chcesz kogoś kopnąć? Tak naprawdę chcesz kopnąć samego siebie – tego który także kopie i umie kopać innych.
To na siebie jesteś zły naprawdę.
Inni są tylko lustrem.
Zadziwiające jak wielu rzeczy sami o sobie nie wiemy, lub nienawidzimy ich.
Ludzie noszą w sobie wiele gniewu, braku akceptacji dla siebie, nienawiści i potępienia. Gdy wybaczymy sami sobie – wtedy nagle inni przestaną się wydawać tacy okropni.
Pamiętam że będąc dzieckiem miałam lekki wschodni akcent, bo część mojej rodziny pochodziła z wschodnich regionów Polski. Kiedyś któryś z dzieciaków zażartował z tego a ja poczułam się okropnie – byłam wściekła, myślałam : jak można tak niesprawiedliwie się ze mnie nabijać?
Gdy dorosłam, i zyskałam trochę więcej świadomości przypomniałam sobie niezliczone sytuacje w których to JA nabijałam się z innych dzieci.
Jakże łatwo zauważyć to co NAM jest wyrządzane a jakże trudno zauważyć to co sami wyrządzamy.
Jakże łatwo jest ferować wyroki na innych, wściekać się na innych, uważać że „nie mieli prawa”, że nas skrzywdzili…”jak mogłeś!?”
A my czujemy się wtedy tacy niewinni i usprawiedliwieni…słuszny gniew, oburzenie…;)
W każdym takim momencie uświadamiam sobie identyczne sytuacje w których ja byłam i robiłam dokładnie to samo. Albo CHCIAłAM zrobić. Myślałam, „ach, gdybym mogła to…”.
Każde nasze działanie, z chwilą gdy zostaje naznaczone świadomością i zrozumieniem – przestaje być bezmyślnym „kopią? to ja kopię” a staje się zrozumieniem procesu
„czemu tak się dzieje,
co można z tym zrobić,
jak można to zmienić”.
I… zadziwiające jest to…że zmiana świata dokoła nas… jest łatwiejsza niż można przypuścić 🙂 Wystarczy zacząć od siebie 😉
Pozdrawiam
Zenforest
Ps. Wiem jak cukrowo to brzmi, ale…warto dać szansę próbom zrozumienia dlaczego pewne rzeczy się wydarzają. To daje większą ulgę niż odwet 😉
(W powyższym wyjaśnieniu abstrahuję oczywiście totalnie od poglądu że to my i tylko my kreujemy naszą rzeczywistość i jeśli coś przykrego się nam wydarza, to my jesteśmy tego faktycznym sprawcą, interpreterem i odbiorcą.
To lekcja dla nas. Zawarta we wszystkim co dzieje się dokoła nas. Lekcja – od nas…dla nas.)
sielakos said:
jest w tym sporo racji, ale w dalszym ciągu nie wyjaśnia to tego dlaczego zemsta daje mi przyjemność. Dlaczego wymierzanie wyroku na innych jest przyjemne. a tak poza tym ja ogólnie się naprawde rzadko mszcze, bo nie czuje takiej potrzeby (przeważnie po kilku minutach marudzenia pod nosem i przeklinania nerwy przechodzą mi calkowicie), ale jak już to robie to glownie z nudow i dla wlasnej rozrywki. nie odczuwam wtedy jako takiego gniewu.
poza tym zemsta nie jest wcale taka bezcelowa, bo jak już wcześniej pisałem pozwala zapobiec innemu nieszczesciu. zamkniecie notorycznego przestepcy zapobiega dalszym morderstwa, zamkniecie zlodzieja zapobiega kradzieża. druga sprawa,ze samo przedtrzymywanie osoby sprawy nie zalatwia, ze takie osoby trzeba leczyć.
zenforest said:
„w dalszym ciągu nie wyjaśnia to tego dlaczego zemsta daje mi przyjemność”
Ok , opiszę mechanizm:
Za pragnienie zemsty odpowiada nasze ego. Ego ma wśród innych – pewien „ważny” cel swego istnienia : istnieć za wszelką cenę. Istnieć! Zachować istnienie. Nie dać się zniszczyć, zlikwidować, rozpłynąć.
W sytuacji gdy ktoś inny nam zagraża, Ego czuje się zagrożone. Nasz kraj jest atakowany! Do broni!
Granice najechane, dobra zrabowane!
Zemsta jest wysłaniem wojska i ponownym wyznaczeniem granic. Umocnieniem ich. Postawieniem kropki nad i.
Ja mówi : dalej istnieję i mam się dobrze, a nawet lepiej! Sprawcy ukarani.
Co mnie nie zabiło, wzmocniło mnie.
Drugie wytłumaczenie – które może wydać Ci się mniej strawne jest takie :
gdy ktoś robi nam przykrość – zabiera nam część naszej energii. Moment gdy doznajemy upokorzenia, bólu, odrzucenia, etc – jest momentem osłabienia energetycznego.
Naturalną reakcją jest chęć odzyskania ubytku.
Dlatego szuka się sposobu wyrwania energii innemu człowiekowi robiąc mu to samo co nam zostało zrobione, lub jeszcze mocniej, by było z nawiązką.
Na pewno nieraz zauważyłeś że gdy byleś podenerwowany po rozmowie z jedną osobą, to w rozmowie z następną, byłeś o wiele bardziej nerwowy i skłonny do kłótni niż gdyby tamta pierwsza rozmowa była przyjemna i wesoła.
Taka przepychanka energetyczna nie wychodzi jednak na zdrowie – powoduje że wyrabiamy sobie szkodliwe nawyki i nieświadomie zaczynamy innych prowokować do częstszej walki
(gdy podświadomość innych wyczuje, że jesteśmy gotowi do walki…to jedno jest pewne: Tę walkę nam zapewni…!) .
Powiem Ci jedno, gdy rozumie się mechanizmy stojące za zemstą…przestaje ona być tak przyjemna i pociągająca.
Przestaje być narzędziem władzy/kary/kontroli, a okazuje się iluzją tego powyższego.
Staje się automatyczną, nieświadomą reakcją osoby która _nie wie_ co tak naprawdę stoi za jej działaniami.
I działa mechanicznie, w sposób wyuczony, zaprogramowany.
O wiele lepiej jest…wiedzieć 😉
To też daje satysfakcję, nawet większą niż zemsta 🙂
Poza tym…myślę, że stąd wzięło się polskie przysłowie :”mądry głupiemu ustępuje, a głupi tego żałuje”
Niektórzy zauważyli to już wcześniej 🙂
Pozdrawiam
Zenforest
Ps. Kwestia więzień i przestępców to o wiele szerszy temat.
sielakos said:
Sama świadomość mechanizmu działania zemsty nie gwarantuje tego, że po upokorzeniu zadanym nam ze strony drugiej osoby przestaniemy odczuwać negatywne emocje, które ona na nas nałożyła, ale faktycznie daje to do myślenia. Powiedziałbym otwiera jakby umysł na nowe drogi rozładowywania emocji z tym związanych, a mścić można się na różne sposoby także po cicho i bez zbędnych wyrządzania krzywdy drugiej osobie ;]
Co do ustępowania to ja jeszcze przed zrozumieniem tego mechanizmu robiłem to wielokrotnie, jednak spowodowane było to tylko i wyłącznie tym, że uznawałem za stratę czasu i energii mszczenie się na winowajcy.
purchlografia said:
sami sie karzemy 🙂
Rozmowy z Bogiem to dobra książka, ale łatwiej ten temat przedstawia Potęga Podświadomości Murphiego mniej mieszając w głowie jednocześnie 🙂
pozdrawiam
Wojciech said:
Najwyższą formą zemsty jest obojętność. 🙂
Pozdrawiam!
Wojciech
zenforest said:
„Sama świadomość mechanizmu działania zemsty nie gwarantuje tego, że po upokorzeniu zadanym nam ze strony drugiej osoby przestaniemy odczuwać negatywne emocje”
Są różne sposoby radzenia sobie z emocjami, np zrozumienie skąd płyną i czemu służą.
Gdy człowiek rozumie mechanizm stojący za daną sytuacją, wtedy wszystko przestaje być kwestią honoru, życia i śmierci, urazy, winy…
To tylko słowa opisujące stany, które widzimy u innych od dnia naszych urodzin a które są konglomeratem reakcji.
– To właśnie takim konglomeratom fizyczno-psychicznych reakcji przypisujemy dramatycznie dużą wagę.
Z czasem jednak wszystko okazuje się grami ego,
– które walczy, bo wciąż czuje się zagrożone
– które domaga się uwagi,
– które rodzi pragnienie za pragnieniem i cierpi gdy nie może dostać tego czego chce (a jak wreszcie dostaje to boi się że to utraci, itd…).
Emocje powinny nam służyć jako drogowskazy na ścieżce rozwoju osobistego :
Przykład –
„Ocho! Doznaję teraz gwałtownej frustracji, bo koleżanka z pracy skrytykowała mój projekt!
Co powinienem zrobić ?
Emocje wskazują mi nieprzepracowany obszar we mnie – jaki to obszar?”
– mam za niskie poczucie własnej wartości?
– czuję sie niekompetentny?
– nie umiem oddzielić swej pracy od siebie?
– czuję się niepewny swej pozycji, wciąż atakowany?
– nie jestem pewien jakości swojej własnej pracy, mam do siebie zastrzeżenia?
– źle reaguję gdy inni mnie krytykują…? (jakie stanowią dla mnie zagrożenie?)
etc…
Praca nad sobą bywa momentami pracą detektywa ale wymaga absolutnej szczerości, nie pozwala zostawić sobie żadnego figowego listka, ostatniego schronienia.
Nie można się samemu oszukiwać np :
„wcale nie chciałem tego zrobić, naprawdę, przecież taki nie jestem…!”
Trzeba wyrobić sobie umiejętność zaglądania w serce i dostrzegania…że czasem „dokładnie taki jestem”. No i co z tego? To nie powód by się wstydzić, biczować czy obwiniać. Każdy kiedyś był dzieckiem, każdy kiedyś spał.
Uświadomienie sobie jacy byliśmy do tej pory i zaakceptowanie, że tak po prostu było, jest kluczowe. Wtedy działaliśmy nieświadomie i nie znaliśmy innej opcji.
Ta akceptacja jest 1 krokiem na drodze zmiany naszego życia 😉
Pozwala dać sobie trochę luzu, i na spokojnie zabrać za bardziej konstruktywne działania 🙂
A takim działaniem jest np. zastąpienie dotychczasowych negatywnych wyobrażeń na swój temat – pozytywnymi.
Afirmacje bywają przydatne… 🙂
Pozdrawiam
Zenforest