Tagi
komputer, mózg, miłość, oprogramowanie, program, przebudzenie, przekonania, schematyczne myślenie, system przekonań, wzorce, Świadomość
Jeśli przyjrzysz się, z czego się składasz i w jaki sposób funkcjonujesz, odkryjesz, że wewnątrz twojej głowy znajduje się cały program, cały system wymagań, jaki powinien być świat, jaki powinieneś być ty sam i czego powinieneś pragnąć.
Kto jest odpowiedzialny za ten program?
Nie ty.
Tak naprawdę to nie zadecydowałeś nawet o tak podstawowych sprawach, jak twoje pragnienia, chęci i tak zwane potrzeby; twoje wartości, gusta i postawy.
Twój komputer został załadowany instrukcjami, jak ma działać, przez twoich rodziców, społeczeństwo, twoją kulturę, religię i całe twoje dotychczasowe doświadczenie.
Niezależnie od tego, ile masz lat, niezależnie od tego, dokąd zmierzasz, twój komputer podąża razem z tobą i działa w każdej świadomie przeżywanej przez ciebie chwili dnia, w sposób władczy żądając, by jego wymagania były spełnione przez życie, przez ludzi i przez ciebie samego.
Gdy jego żądania zostaną zaspokojone, komputer pozwala ci, byś czuł się spokojny i szczęśliwy. Jeśli nie, to nawet wówczas, gdy działo się to niezależnie od ciebie, komputer wyzwoli w tobie negatywne uczucia, przynoszące ci cierpienie.
Na przykład, jeśli inni ludzie nie żyją zgodnie z oczekiwaniami twojego komputera, dręczy cię on, wywołując frustrację, gniew lub zgorzknienie.
Albo, gdy sprawy wymykają ci się spod kontroli lub przyszłość staje się niepewna, nalega, byś doświadczał niepokoju, napięcia, byś się zamartwiał.
Wtedy zużywasz wiele energii, by poradzić sobie z tymi negatywnymi uczuciami. Z reguły robisz to w ten sposób, że spalasz jeszcze więcej energii, próbując zmienić otaczający cię świat tak, by zaspokoić żądania swojego komputera.
Jeśli ci się uda, uzyskasz nieco chwilowego pokoju. Jest on bardzo nietrwały, bo wystarczy jakikolwiek drobiazg (spóźniony pociąg, zepsuty magnetofon, list, który nie przychodzi czy cokolwiek innego) niezgodny z programem komputera, by ten na nowo wzniecił twój niepokój.
W ten sposób prowadzisz żałosną egzystencję, żyjąc stale na łasce wydarzeń i ludzi, rozpaczliwie starając się podporządkować to, co cię spotyka, wymaganiom twojego komputera, abyś mógł zaznać jedynej znanej ci postaci pokoju: chwilowego wytchnienia od negatywnych uczuć, od widzimisię twego komputera i twojego zaprogramowania.
Czy istnieje jakieś wyjście?
Tak.
Oczywiście nie jesteś w stanie zmienić swojego zaprogramowania z dnia na dzień. Być może nawet nigdy ci się to nie uda. Zresztą to nie jest potrzebne.
Spróbuj czego innego.
Wyobraź sobie, że znajdujesz się w nieprzyjemnej sytuacji albo spotykasz osobę, której starasz się unikać. Zaobserwuj teraz, jak twój komputer włącza się instynktownie i zaczyna naciskać, byś uniknął tej sytuacji lub próbował ją zmienić.
Jeśli ty nie poddasz się i odmówisz zmiany, zauważ, jak twój komputer będzie nalegał, abyś doświadczył rozdrażnienia, niepokoju, poczucia winy czy jakiegokolwiek innego negatywnego uczucia.
Obserwuj to, przyglądaj się tej nieprzyjemnej sytuacji czy osobie wytrwale, aż uświadomisz sobie, że to nie one wywołują te negatywne emocje.
One po prostu idą swoją drogą, są sobą, robią swoje — prawidłowo czy nieprawidłowo, dobrze lub też źle.
Natomiast to twój komputer domaga się, by twój program odpowiedział negatywnie.
Zobaczysz to lepiej, jeśli uświadomisz sobie, że ktoś, kto ma inne oprogramowanie, w obliczu tej samej sytuacji czy wydarzenia, w obecności tej samej osoby zachowa całkowity spokój, a nawet zadowolenie.
Nie ustawaj, dopóki nie zrozumiesz tej prawdy: jedynym powodem, dla którego nie zachowujesz spokoju i radości, jest twój komputer, który uparcie dopomina się, aby rzeczywistość została przemodelowana zgodnie z jego programem.
Popatrz na to wszystko z zewnątrz i dostrzeż tę cudowną zmianę, jaka się w tobie dokona.
Gdy to już zrozumiesz i w konsekwencji zatrzymasz wywoływanie negatywnych uczuć przez twój komputer, możesz podjąć takie działanie, które będziesz uważał za stosowne.
Możesz unikać danej sytuacji lub osoby; lub możesz się starać je zmienić; możesz dopominać się, by szanowano twoje prawa, albo prawa innych osób; możesz się nawet uciec do zastosowania siły.
Lecz dopiero wtedy, gdy udało ci się uwolnić od uczuciowego wzburzenia, ponieważ dopiero wtedy twoje działanie będzie owocem pokoju i miłości, a nie neurotycznego pragnienia zaspokojenia swojego komputera lub zastosowania się do jego programu czy też wynikiem chęci pozbycia się negatywnych uczuć, jakie on wywołuje.
Wtedy dopiero zrozumiesz, jak głęboka jest mądrość zawarta w słowach:
Temu, kto chce się prawować z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!
Stanie się bowiem dla ciebie oczywiste, że prawdziwy ucisk nie pochodzi od ludzi, którzy walczą z tobą w sądzie ani od władzy narzucającej ci niewolniczą pracę, ale od twego „komputera”, którego program niszczy pokój twojego umysłu w chwili, gdy zewnętrzne okoliczności nie dostosowują się do jego wymagań.
Znani są ludzie, którzy pozostawali szczęśliwi nawet w atmosferze ucisku obozu koncentracyjnego! Potrzebujesz wyzwolenia z terroru swojego zaprogramowania.
Tylko wtedy doświadczysz tej wewnętrznej wolności, z której powinna wyrastać wszelka rewolucja społeczna, ponieważ to głębokie uczucie, ta pasja, która rodzi się w twoim sercu na widok zła szerzącego się w społeczeństwie i która zmusza cię do działania, będzie spowodowana nie twoim zaprogramowaniem lub twoim egoizmem, lecz kontaktem z rzeczywistością.
A. de Mello „Wezwanie do miłości”
Powiązane posty:
• Kontrolujesz czy ciebie kontrolują?
• NLP – jak jesteś zaprogramowany?
Wojciech said:
Wg mnie (i nie tylko wg mnie) istnieje jeden rodzaj oprogramowania – są to wzorce przechowywane w ciele i umyśle ciała. Natomiast tzw. dialog wewnętrzny, czy – jak nazywa to Miguel Ruiz, i bardzo mi ta nazwa odpowiada – Głos Wiedzy (albo Głos Rozumu) to druga, oddzielna niejako sprawa. (Castaneda nazywa go tonalem, małostkowym tyranem.) Dialog wewnętrzny jest to jakby drugi umysł (wg Castanedy „obca instalacja”), który zniewala Istotę (Źródło/Esencję/Duszę) człowieka i zamyka w klatce opisu rzeczywistości, którego „prawdziwość” musi nieustannie potwierdzać. Oczywistym jest, że ciało/podświadomość może zostać wytresowane przez Głos Rozumu. Ale dopóki nie pokonasz tego wewnętrznego głosu, zawsze będziesz żył w opisie, a nie w rzeczywistości. Gdy jednak pozbawisz głos władzy nad sobą zawierając ze sobą chociażby Cztery Umowy Tolteków i przestając wierzyć w prawdziwość jego słów, wtedy możesz swobodnie zacząć kształtować nawyki i wzorce przechowywane w ciele/podświadomości bez strachu o to, kto właściwie tu rządzi 🙂
Przynajmniej takie są podstawy teoretyczne 😉
Polecam w tej materii autorów: Carlos Castaneda, Don Miguel Ruiz, Serge K. King
trueneutral said:
Ja polecam przeczytać wspomniane tutaj „Wezwanie do miłości” i „Przebudzenie” , oba Anthonego De Mello. Stosunkowo zwięzłe książki, ale każda strona może coś uwidocznić.
Co do Carlosa Castanedy, trzeba przyznać, że problemy poruszane w jego książkach są bardzo pouczające. Cały problem w tym, żeby nie zrozumieć ich źle. To odnosi się z resztą do wszystkiego.
Ja sam przestudiowałem (mniej lub bardziej) Biblię, Koran, Wedy, Torę, religie szamańskie ( pozwolę sobie tu wliczyć także nauki Don Juana) , Wiccę… i parę innych, mniej znanych, sam już zapomniałem ich nazwy. Wyciągnąłem jeden wniosek, każda z tych nauk mówi o tym samym… ale w inny sposób. Jedne podchodzą człowiekowi mniej, inne bardziej, ale sądzę, że dla każdego istnieje furtka do zrozumienia. Problem pojawią się wtedy, gdy ktoś sądzi, że zna prawdę.
Mnie na przykład wyjęcie sensu z Biblii spraiło ogromny kłopot. Nie potrafiłem w ogóle nic z tego zrozumieć. Dopiero po zebraniu wszystkiego „do kupy” odkryłem, że wszytko co trzeba, jest i w niej. Przy czym dodaję od razu, że do mnie najlepiej przemawia Buddyzm (szczególnie Diamentowa Droga, ale wchodzenie w podziały jest bezcelowe 🙂 )
O czym to ja pisałem? Aha, raz jeszcze polecam wspomniane książki. 😛
zenforest said:
„Przebudzenie” to jedna z moich ulubionych książek, od niej w sumie zaczęłam zainteresowanie tematyką i wyciągnęła mnie ona z niezwykle trudnego okresu w życiu osobistym.
Uważam ją za ważną część „pakietu startowego” dla każdego zainteresowanego rozwojem.
trueneutral said:
Zgadzam się. Ja przed „Przebudzeniem” czytałem wiele innych pozycji, ale mogę z całą stanowczością przyznać, że dopiero ta książka w jakiś sposób mnie „odblokowała” . Gdy po jej lekturze wróciłem do tematu, wszystko wydało się jaśniejsze.