Tagi
bycie w tu i teraz, energia, energia podąża za uwagą, huna, obecność, przeszłość, przyszłość, szamanizm, teraz, teraźniejszość, tu, tu i teraz, uwaga, uważność, Świadomość
Zastanawiam się ile chwil ucieka mi przez to tylko, że w danym momencie nie jestem obecna całą sobą w czasie teraźniejszym. Cokolwiek się dzieje, gdziekolwiek jestem, tak trudno mi być w pełni tu i teraz.
Jest to do tego stopnia silne, że budząc się z własnych myśli, czuję się jakbym wróciła z dalekiej podróży i z przerażeniem zastanawiam się – co w tym czasie mnie ominęło w aktualnie dziejącej się rzeczywistości.
To nie jest marzycielstwo, choć chciałabym 🙂 Myślę że jest to brzydki nałóg uciekania od Teraz – gdzie indziej, zawsze gdzie indziej, zazwyczaj w przyszłość, ale niestety nie tylko.
Kolejny raz myślę sobie, że łatwiej i bardziej treściwie żyłoby się, wypracowując do perfekcji umiejętność bycia wszystkimi zmysłami w danej chwili. O ile mniej mielibyśmy niepotrzebnego zamartwiania się.
Bycie ciałem w Tu i Teraz – mamy opanowane do perfekcji, gorzej z resztą części składowych.
Brak nam nad nimi panowania.
Huna (hawajski szamanizm) mówi, że energia podąża za uwagą. I chyba naprawdę tak jest biorąc pod uwagę to, jak daleko można odejść tylko przez zwykle zamyślenie.
Właściwie myśl jest jak podroż, jeśli by umieć ją należycie ukierunkować.
Szkoda, że te podróże myślowe wychodzą mi tylko wtedy, gdy ich nie planuję:) Tak spontanicznie i w najmniej odpowiednich momentach w pracy.
Zadziwiające, że mam jedną taką pracę, w której notorycznie to robię. Dzieje się to do tego stopnia, że orientując się, że jestem już na parterze zupełnie nie pamiętam co działo się pomiędzy kolejnymi piętrami. Za to pamiętam, gdzie w tym czasie byłam, a tam gdzie byłam czas płynął inaczej, szybciej lub go w ogóle nie było.
We wszystkich jednak mądrościach świata mówi się o byciu tu i teraz, całym ciałem i dusza.
By czas przyszły nie zaprzątał zbyt mocno uwagi, bo to właśnie w tej, obecnej, chwili budujemy przyszłość.
Jak się czyta takie słowa to w pierwszym momencie wydają się one absurdalne.
Dopiero po głębszym zastanowieniu, okazuje się, że teraźniejszość i bycie w niej, nie jest wcale takie proste.
Sęk w tym bowiem, że częściej nas w niej nie ma – niż jesteśmy, a kiedy nas w niej nie ma, to coś ucieka nam pomiędzy palcami.
Potem gonimy za kolejną chwilą, przyjemnością, spełnieniem marzeń, a gdy sie spełniają, nie doświadczamy ich w pełni bo… znów nas w nich nie ma:)
To ciągła pogoń za cieniem.
Spróbuj chociaż jedną godzinę być tu i teraz. Być godzinę obecnym ciałem wraz ze wszystkimi zmysłami – węchem, smakiem, wzrokiem, dotykiem, słuchem. Wsłuchać się w siebie, swój oddech, rozglądnąć dokoła, uświadomić sobie że jesteś w konkretnym miejscu, że tu żyjesz, że teraz czujesz.
Może się okazać że ta godzina da ci więcej niż cała wieczność.
Doświadczysz świata jakiego jeszcze nie znałaś, a który był najbliżej ze wszystkich dostępnych ci cudów.
Z serii Duchowe ABC
Magdalena Mirowicz, „Szczęście”, Artelis.pl
Powiązane posty
sagitta said:
Sunim…Co prawda mój angielski do najlepszych nie należy, ale z przyjemnością przeczytałam polecony przez Ciebie post…
Swego czasu bardzo potrzebowałam otrzymać od Świata potwierdzenia,że jestem wyjąkowa…
Już nie muszę. Jestem WYJĄTKOWA. Jak każy z Nas. Niezależnie do jakiej grupy siebie zaliczy…
sunim said:
Właśnie tak trzymaj sagitta!:)
joy said:
treuneutral – kończąc ten podwątek: dolar od 71r nie ma wartości (parytetu) w złocie, jest osobnym i niezależnym bytem i dla wartości dolara nie ma żadnego znaczenia ile rezerw złota i gdzie schowane mają USA;
od tego czasu złoto stało się produktem dla przemysłu lub inwestycyjnej spekulacji, notowane na rynku tzw. commodities;
FED kreujący koszt i ilość pieniądza jest formalnie niezależną agendą, jednak podlega wpływom administracji rządowej, szczególnie departamentu skarbu; każdy rząd, nie będący przedsiębiorstwem dochodowym, finansuje swoje projekty długiem, najczęściej w postaci obligacji lub innych papierów dłużnych, i to właśnie tzw. rynek długu jest najpoważniejszym zagrożeniem dla stabilności tego państwa, bo rozdźwięk pomiędzy skalą długu a przychodem USA jest coraz większy.
W dużym skrócie, kończąc.
trueneutral said:
Właśnie. Dlatego nie można powiedzieć, żeby rząd miał wpływ na wartość pieniądza. Zadłużenie rośnie, spada możliwość manewru państwa. Hm, odpowiedziałaś właśnie dlaczego to nie Stany mają faktyczną władzę nad walutą. Tak naprawdę kontroluja ją banki. Śmierć Kennedy’ego prawdopodobnie z tego też powodu była reakcją z ich strony, choć jak mówiłaś, to tylko jedna z hipotez. Ja nie jestem ani ekonomem, ani finansistą, więc nie przedłożę tutaj żadnych analiz, ale coś takiego jak pożyczki oprocentowane dla państwa, które niemogą zostać spłacone jestem w stanie jakoś pojąć. I nie wygląda na to, żeby było to dobre dla jakiegokolwiek społeczeństwa, bo gdy kraj staje się zależny od instytucji de facto „ponadkrajowej” , to na moje oko przestaje być suwerenny, a jego mieszkańcy stają się kimś na kształt „współczesnego niewolnika” . Hm, czy to zgodne z prawdą, czy coś pokręciłem?
Indram said:
Wow. Finansowi geniusze, no nie? Jestescie Wielcy! 🙂
Hm, czy waszym zdaniem mozliwe byloby spoleczenstwo bezpieniezne, bez srodkow platniczych w postaci waluty?
trueneutral said:
Kiedyś tak było i ludzie jakoś żyli, więc się tak da. 🙂
sunim said:
Jeśli zmieni się odpowiednio struktura społeczna, można by się posługiwać wyłącznie kartami płatniczymi. W sumie to świat nie od dziś zmierza w tym kierunku. Poza tym nie znam się na polityce i walutach:P
trueneutral said:
Tak, karty płatnicze to jeszcze większe zniewolenie niż pieniądze. Łatwo je namierzyć, łatwo sprawdzić kto, gdzie, kiedy, za co zapłacił. Łatwo zablokować, gdyby ktoś nie chciał „współpracować” . Dajmy wszystkim karty a zabierzmy pieniądze, to kolejny krok do jeszcze większej kontroli społecznej.
sunim said:
Jakby tak poczytać sobie o przyszłości, jaką niesie za sobą nadchodząca Era Wodnika.. Właściwie wszystko ma być pod pełną kontrolą komputerów, chip’ów, kamer, internetu, WiFi, fal telefonów komórkowych… Najwyższa władza ma mieć dostęp do pełnej kontroli życia każdego obywatela.. Zapowiadają się więc całkiem ciekawe, nowe, „dobre” czasy.. New Age…
Conchita said:
Zastanawiam się, skąd bierze się z człowieku to poczucie mniejszej wartości i potrzeby dowartościowania, a najlepiej wybicia się ponad innych i jedyne co mi przychodzi do głowy to myśl, że to może być efekt braku miłości (bezwarunkowej) w dzieciństwie. Na starcie nie dostało się informacji, że wszystko z nami w porządku, że będziemy kochani niezależnie od wszystkiego i z tego wdrukował się nam program, że na miłość trzeba zasłużyć, wybić się, wyróżnić z tłumu „szaraczków” (efekt klasy pełnej dzieci)…
Ja też nie jestem indygo, ani crystal – ja jestem, w wersji light: jestem sobie:)
zenforest said:
Conchita –
„Ja też nie jestem indygo, ani crystal – ja jestem, w wersji light: jestem sobie:)”
Bardzo zdrowe, bezkompleksowe podejście 🙂
Tu właśnie napisałam w podobnym tonie 🙂
Sunim said:
„Jestem sobie” – wersja lajt też jest niezła 🙂
omani said:
Buszujac po sieci ze zdziwieniem odkrylam jak ciakawe refleksje wywolal moj artykul, ale mi milo:) serdecznie pozdrawiam i zycze owocnej medytacji cosziennosci.
zenforest said:
No, trzeba przyznać że sporo odbiegaliśmy od tematu, jak to zwykle, radosna twórczość…:)
ale niemniej… 😉
omani said:
owa radosna twórczość jest często bardziej twórcza niż efekt umysłowego wysiłku.
Swoją drogą nie wiem czy wszyscy tu słyszeli o ustawie która opracowuje Unia na temat medycyny naturalnej i naturalnej żywności…mi się włos zjeżył
Odsyłam do mojego bloga http://www.omani.bloog.pl