Tagi
akceptacja, brzydota, ciało, estetyka, naturalność, osho, piękno, samoakceptacja, wolność, zgoda, zmiana, Świadomość
Pytanie: Nie lubię siebie, a zwłaszcza swojego ciała
Jeśli masz jakieś konkretne wyobrażenia odnośnie wyglądu ciała, będziesz się zadręczać. Ciało jest takie, jakie powinno być. Jeśli masz jakieś inne wyobrażenia – pozbądź się ich, bo nie przestaniesz się zadręczać.
Oto ciało, jakie masz, ciało, jakie zostało ci podarowane. Korzystaj z niego… i bądź zadowolony. A gdy zaczniesz je kochać, poczujesz, że się zmienia, bo kto kocha swoje ciało, ten o nie dba, a troska ta ma ogromne znaczenie.
Ze względu na nią nie zapychasz się nadmiarem jedzenia, ale też nie głodzisz się. Słuchasz, jakie potrzeby ma twoje ciało, słuchasz jego wskazówek – czego pragnie i w którym momencie. Kiedy dbasz, kiedy kochasz, stajesz się dostrojony do ciała, a ono automatycznie zaczyna być w porządku. Jeśli nie lubisz swojego ciała, powodujesz konflikt, ponieważ stopniowo coraz bardziej obojętniejesz na ciało. Kto dba o swojego wroga? Nie będziesz go oglądał, będziesz go unikał. Przestaniesz słuchać jego wskazówek, a twoja niechęć będzie narastać.
Ty sam stwarzasz cały ten problem.
Ciało nie wymyśla problemów; stwarza je umysł. Jest to więc wymyślone przez umysł. Żadne zwierzę nie cierpi z powodu wyglądu swojego ciała, żadne zwierzę… nawet hipopotam! Żadne nie cierpi – są absolutnie zadowolone, bo nie mają umysłów, które wytwarzałyby takie problemy; w innym przypadku hipopotam myślałby: „Dlaczego ja tak koszmarnie wyglądam?”
Po prostu odrzuć wyobrażenia!
Kochaj swoje ciało -to twoje ciało, to prezent od Boga. Masz się nim cieszyć i o nie dbać. A kiedy dbasz, to gimnastykujesz się, jesz, śpisz. Troszczysz się o wszystko, bo to przecież twój instrument, tak jak samochód, który myjesz, w którym zwracasz uwagę na każdy szmer, aby wiedzieć, czy nie dzieje się coś złego. Dbasz o każde zadrapanie na karoserii. Zadbaj też o swoje ciało, a ono stanie się dla ciebie doskonale piękne – bo takie jest! Jest cudownym mechanizmem, tak skomplikowanym, pracującym tak wydajnie, że działa przez siedemdziesiąt lat bez zarzutu. Śpisz czy czuwasz, wiesz o tym czy nie wiesz, ono funkcjonuje i to tak cichutko! Nawet jeśli nie dbasz o nie i tak działa, obsługuje cię. Każdy powinien być wdzięczny swemu ciału.
Zmień po prostu swoje nastawienie, a zobaczysz, że w ciągu sześciu miesięcy twoje ciało zmieni kształt. To jak wtedy, gdy ktoś zakocha się w kobiecie – można to zauważyć – ona natychmiast pięknieje. Być może nie dbała zanadto o swoje ciało, ale gdy zakochał się w niej mężczyzna, natychmiast zaczyna o nie dbać. Godzinami wystaje przed lustrem… bo ktoś ją kocha!
Tak samo będzie, jeśli pokochasz swoje ciało – niebawem ujrzysz, że zaczyna się zmieniać. Jest kochane, zadbane, potrzebne. Jest tak delikatne, a ludzie tak okropnie się z nim obchodzą. Zmień swoje podejście, a sam się przekonasz!
Piękno i brzydota
Pytanie: Ciągle mam wrażenie, że jestem okropnie brzydka. Wydaję się sugerować moim przyjaciołom i każdemu kogo spotkam, że patrzeć na mnie to żadna frajda.
Umysł stwarza niepotrzebne problemy. Ale oto właśnie jedna z jego ról – stwarzać bezpodstawne problemy. Najpierw je wymyśla, łapie cię na nie, a potem ty próbujesz je rozwiązywać.
Nie próbuj. Po prostu dostrzeż ich bezpodstawność. Musisz jedynie dostrzec, że to wszystko zupełnie nie ma znaczenia. Jeśli będziesz usiłowała coś robić, to znaczy, że zaakceptowałaś problem.
Raczej dostrzeż fakt, że problem nie ma żadnego znaczenia. Każda twarz jest piękna. Każda twarz jest piękna w inny sposób. Każda jest inną twarzą i jest unikalna. Prawdę mówiąc, nie ma porównania i nie ma żadnej możliwości, aby porównywać. Jeśli akceptujesz, staniesz się piękna. Piękno przychodzi wraz z akceptacją. Jeśli sama siebie nie lubisz i odrzucasz, staniesz się rzeczywiście ułomna, brzydka. To błędne koło.
Najpierw odrzucasz, nie akceptujesz – a wtedy czujesz się brzydka. Inni także zaczynają odczuwać tę brzydotę, a ty myślisz: „Właśnie, więc to prawda. Moje podejrzenia były słuszne”. Jeszcze bardziej odrzucasz siebie. Oto jak umysł sam siebie napędza. I wszystkie te proroctwa skazane są na spełnienie, jeśli przegapisz punkt wyjścia. A jest nim fakt, że TY to TY.
Nie ma kryterium piękności. Przez ponad pięć tysięcy lat filozofowie próbowali ją zdefiniować. Ale im się nie udało, bo nie ma jednego kryterium. Jakaś osoba może być piękna dla kogoś, a dla kogoś innego – nie. Nawet najpiękniejsza kobieta może komuś wydać się okropna. Jest to absolutnie osobisty wybór.
Nie ma więc stałego kryterium… bo kryteria zmieniają się jak moda. Na przykład w Indiach kobieta o dużych piersiach i pośladkach jest uważana za atrakcyjną. Na Zachodzie pośladki prawie zanikają, a piersi stają się coraz mniejsze. Powstaje jakaś inna koncepcja piękna. A jaka by ta koncepcja nie była – ciało się podporządkowuje. To właśnie należy zrozumieć. Kiedy w kraju panuje moda na duże piersi, kobiety mają duże piersi.
Zwykło się uważać, że powieści, poezja, cała literatura odzwierciedlają społeczeństwo. Ale to działa także w odwrotnym kierunku. Powieści, poezja, literatura także kreują społeczeństwo. Kiedy jakaś idea przeniknie do umysłów ludzi, zaczyna żyć.
Nie ma kryterium oceny, kto jest piękny, a kto nie jest. To osobisty gust, a właściwie – kaprys. Ale jeśli zaczynasz od tego, że nie akceptujesz siebie – stwarzasz sytuację, w której nikt cię nie zaakceptuje. Bo jeśli sama siebie nie akceptujesz, uniemożliwiasz innym akceptację ciebie.
Wywołasz wszelkie możliwe zakłócenia, problemy dla innych, bo musieliby postępować wbrew twoim własnym przekonaniom. Jeśli ktoś cię pokocha, zniszczysz tę miłość, bo będziesz mówić: „Jak można zakochać się w takiej wiedźmie?” Albo będziesz uważała, że ten mężczyzna ma wypaczone pojęcie piękna. Jeśli nie kochasz siebie, nikt cię nie pokocha.
Toteż każdy musi zacząć od tego, żeby pokochać samego siebie. Jezus mówi: „Kochaj Boga. Kochaj bliźniego jak siebie samego”. To podstawowa sprawa. Możesz kochać bliźniego, a nawet samego Boga, dopiero wtedy, kiedy pokochasz siebie. Podstawowe przykazanie brzmi: Kochaj samego siebie.
Jeśli kochasz siebie i czujesz się dobrze sama ze sobą, wtedy przyciągasz do siebie wielu ludzi. Kobieta, która kocha siebie, musi przecież być piękna, toteż jest piękna. Stwarza piękno swojej miłości do siebie. Staje się pełna wdzięku, osobistego uroku.
Osho, Równowaga ciała i umysłu
Powiązane posty
• Reakcje i mowa ciała = lustro emocji.
trueneutral said:
Ja sam miałem długo problem, który jest poruszony w artykule. Co mogę powiedzieć? Z czasem mi przeszło, a się specjalnie nie zmieniłem, a właśnie doszedłem do tego, że to wina umysłu.
Co prawda z kobietami jest inaczej, bo traktują swoją urodę poważniej niż faceci swoją. Ma to pewne uzasadnienie, w końcu mężczyźni to proste istoty, działa na nich głównie bodziec wzrokowy, a obecne kryteria „mody” są dosyć ściśle ustalone. Jednak nic straconego. W tym artykule jest wiele prawy. Jeśli ktoś ma tuszę, to o ile nie jest to spowodowane jakimś rodzajem choroby, to można to w dosyć prosty sposób zwalczyć. (pomijając fakt, że wcale nie trzeba, dziewczyny nieco tęższe wcale nie są mniej atrakcyjne, raczej tak się czują, a więc brak im pewności siebie, a to już może bardzo przeszkadzać w kontaktach damsko-męskich) Wystarczy dieta (nie głodówka, tylko odpowiednia dieta, ani za mało, ani za dużo) i regularne ćwiczenia fizyczne, które to wcale nie muszą być intensywne, a właśnie regularne. I najważniejsze to cierpliwość. Nie można od razu, po miesiącu czy dwóch pozbyć się niepotrzebnego tłuszczu (to znaczy można, ale to wymaga intensywnego treningu i naprawdę dopasowanej diety) . Wymaga to codziennego, długoterminowego wkładu. To jednak daje efekty. Trzeba tylko wytrwale iść do celu.
Poruszając inne kobiece problemy, to znaczy za małe piersi, za blada/piegowata/tłusta cera, nie takie włosy (proste/kręcone/jasne/ciemne) , „zły” wzrost (za niska/za wysoka) , za duży nos, za duże usta, za krzywe palce, za głęboko osadzone oczy, okulary, krzywe nogi, za małe/duże piersi… (można tak wymieniać) Każda kobieta wydaje się do czegoś u siebie „doczepić” i uważać to za wielki mankament. Ja, jako chłopak z całą stanowczością mogę powiedzieć, że w większości wypadków naprawdę faceci nie zwracają na takie rzeczy uwagi. Tak naprawdę to każda kobieta jest atrakcyjna. Z tym, że to bardziej kwestia pewności siebie. Jak w artykule, gdy ktoś myśli cały czas, dajmy na to, o swoim krzywym nosie, to otoczenie wyczuje ten stan. Kolejną sprawą jest to, że u każdego można coś „znaleźć” . Jednak jest i druga strona, bo każdy ma coś, co jest warte podkreślenia. Na tym trzeba się skupić. Masz ładne usta? Uśmiechaj się często. Masz zgrabne nogi? Pokazuj je. Mężczyznom podobają się doprawdy różne rzeczy. Nawet panie nie podejrzewają jakie. 😀
Swoją drogą jest jeszcze inna sprawa. Czego wymaga się od tej drugiej strony? Sami się źle oceniamy, ale gdy podrywa nas ktoś, kto nam nie pasuje, to czy dajemy mu szansę? Hmm? Czy nie chcemy być piękni wobec każdej normy, a gdy tak nie jest, to wpadamy w kompleksy, tylko dlatego, żeby „złapać” sobie kogoś bardzo atrakcyjnego?
Co jeszcze mogę dodać? Sam nie wiem, bo dużo mi się na ten temat nasuwa… Ewentualnie napiszę coś jeszcze w dalszych komentarzach. Teraz pisałem głównie o kobietach, bo w zasadzie wydaje mi się, że to do nich jest skierowany ten artykuł. (czyżby faceci nie mieli kompleksów? Tutaj też mogę dużo powiedzieć, a nawet więcej.. 🙂 )
Pozdrawiam.
zenforest said:
Faceci faktycznie miewają ich chyba trochę mniej 😉
Pamiętam jako dziecko, moja ciotka powiedziała mi :”Chłop to chłop, ważne by jaja miał ” i większość mężczyzn tak się chyba czuje, że ich męskość ma wartość sama w sobie.
Brzydki facet chodzący z ładną dziewczyną nie wzbudza takiego zaskoczenia jak odwrotna sytuacja.
Drwiny z chłopaka chodzącego z brzydką są o wiele ostrzejsze niż dziewczyny chodzącej z brzydkim.
Faceci pytani :”który facet jest najprzystojniejszy?” odpowiadają – „Nie znam się na tym, pokaż mi lepiej kobiety!” Jakby byli „ślepi” na męska urodę , traktowali wszystkich bardziej równo.
Oczywiście, są pewne granice, zaniedbany, otyły, mężczyzna spotka się z ironią kolegów, ale….jeśli jest choć w przeciętnej, to zawsze czuje się ok.
Może to kwestia wychowania.
Dla matek – syn zawsze był naj-naj przystojniejszy. Ale…córka już niekoniecznie. „Jak ty się ubierasz? A po co się malujesz? A uczesz się wreszcie!”
Oczywiście, to wszystko pewne generalizacje 😉
Zapewne jest od tego maaaasa wyjątków 😉
trueneutral said:
He he. Jakoś spodziewałem się takiej odpowiedzi. I tu wychodzi, ile kobiety wiedzą o facetach. 🙂
Faceci mają bardzo dużo „ale” co do siebie, z tym, że reagują na to inaczej niż kobiety. Konkretniej większość w ogóle o takich rzeczach nie mówi nikomu, spychają to gdzieś w kąt swojej świadomości, a przed światem grają luzaka/twardziela/pewnego siebie cwaniaka. Tak to już chyba jest w kulturze, że facet nie może przyznawać się do słabości. 😛
zenforest said:
No to taką dostałeś, skoro się spodziewałeś 😀
A ja mimo wszystko sądzę że mniej przywiązują uwagi do detali swego wyglądu, dlatego też generalnie, statystycznie, mniej „problemów” wychwytują …
Czy któryś facet martwił się kiedyś tym że ma rzęsy za krótkie? Że usta za blade? Że paznokcie łamliwe :)? Kobiety to specjalistki w drążeniu takich detali 😉
Aczkolwiek, z pewnością nie można powiedzieć że narzekanie na swój wygląd to głownie kobieca sprawa…I faktycznie, mężczyźni chyba rzadziej o tym mówią 😉
Wojciech said:
Jam Jest. To wystarczy, żeby czuć się euforycznie 😉
Ściskam!
Wojciech 🙂