Tagi
Bóg, boskość, jedność, pełnia, wyobrażenia, wzorce, Świadomość
Przyjacielu, dokąd idziesz? Skąd przychodzisz i czego masz dokonać?
Należysz do najwyższej Prawdy, ale zapomniałeś o swoim pochodzeniu.
Teraz nadeszła pora, aby powrócić na główny trakt.
Mówi się, że świat czyni coraz większe postępy, w czym jednak stał się lepszy? Wszędzie nasilają się morderstwa, kradzieże, wojny i zniszczenia. Na całym świecie panuje nienawiść między narodami, wrogość między partiami politycznymi, niechęć między społeczeństwami i antypatia między rasami i klasami. Ludzie mówią o innowacjach i reformach, ale w imię tych celów udało się im jedynie zniszczyć środowisko naturalne, rozbić życie rodzinne, rozpalić egoizm i wrogość.
W takim świecie potrzebujemy tylko jednego: prawdziwego zrozumienia człowieczeństwa.
Ale tego właśnie nam brakuje.
Dlaczego człowiek zachowuje się tak, jak się zachowuje?
Dlaczego wznosi bariery pomiędzy sobą a innymi?
Dlaczego żyje we wrogości i rywalizacji, zamiast w poczuciu braterstwa?
Robi to wszystko, ponieważ nie rozumie sam siebie.
Nie zna wielkości, która znajduje się w sercu człowieka.
Wyobraża sobie, że jest obłudny, pospolity i słaby i że po prostu przejdzie przez ten świat i umrze. Gdyby jednak wejrzał w siebie, wówczas by zobaczył, że zawiera się w nim boskość całego świata.
Uczeni zachodni zaczynają teraz odkrywać prawdę, którą filozofowie Indii znali od tysięcy lat, że cały wszechświat składa się z jednej energii. Nasi pradawni filozofowie, którzy byli uczonymi ducha, nazwali tę energię Świadomością lub Bogiem.
Ta najwyższa Świadomość stworzyła cały kosmos ze swojej własnej istoty.
Budowniczy może użyć drewna, kamienia i innych materiałów, żeby coś zbudować, ale Świadomość nie używa materiałów zewnętrznych; stwarza wszystko z siebie samej.
Wszyscy stanowimy cząstkę tego wszechświata Świadomości.
Nie różnimy się między sobą i nie różnimy się od Boga.
Jeśli ktoś posieje nasienie mango, otrzyma mango, nigdy cytrynę.
Tak samo to, co jest zrodzone z Boga, nie może być niczym innym jak Bogiem.
W sercu ludzkim jaśnieje światło, którego blask przewyższa nawet blask słońca. Świadomość wewnętrzna jest tą samą Świadomością, która stwarza i porusza cały
wszechświat. Ale my nie zdajemy sobie z tego sprawy. Chociaż pochodzimy od tej Świadomości, mamy o sobie zupełnie inne
wyobrażenie.
Jak się zmieniliśmy?
Każdy z nas stał się tym lub owym, zależnie od naszego własnego wyobrażenia. Wierzymy, że jesteśmy mężczyznami lub kobietami, bogatymi lub biednymi. Wierzymy, że jesteśmy nauczycie1ami, żołnierzami, psychiatrami. Wierzymy, że jesteśmy młodzi lub starzy, grubi albo chudzi, szczęśliwi bądź nieszczęśliwi.
Wierzymy, że jesteśmy Amerykanami albo Hindusami, Rosjanami albo Arabami, wyznawcami hinduizmu albo chrześcijanami, wyznawcami judaizmu albo muzułmanami.
Ale w rzeczywistości jest w nas jedna Prawda.
Wszyscy pochodzimy z tego samego nasienia, a tym nasieniem jest Bóg.
Po prostu odgrywamy różne role. Gdybyśmy tylko potrafili pod tymi rolami dotrzeć do naszej własnej boskości, wszyscy znów wiedzielibyśmy, że jesteśmy Bogiem.
Fragment z: Swami Muktananda – „Dokąd idziesz. Przewodnik podroży duchowej”
Święta prawda. Sam Jezus o tym mówił a jest to pomijane i bagatelizowane mimo, że to jedna z najpiękniejszych prawd:
„W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was.”
(J 14,20)
😉
Moje wrażenie od pewnego czasu jest inne. Coraz więcej i więcej ludzi odkrywa tę PRAWDE , choćby ten wspaniały blog i wiele innych o podobnej tematyce portali, stron i stron prywatnych, książek , magazynów …i rozmów. Aktualnie dzieje się w naszej zbiorowej świadomości cos bardzo ważnego. Rozpoznajemy Jedność w Wielości i z dualnego świata dostrzegamy możliwość bycia w świecie *poza dobrem i złem*…
Myślę że autor chciał w pewien sposób podkreślić i naświetlić pewien problem, ale faktycznie masz rację, coraz więcej ludzi wydaje się otwartych na zmianę myślenia i to jest dobry znak 🙂
Jeżeli jest tak jak pisze to wszechświat ma wielki problem.
Gdyby istniał jeden wszechmocny i dobry Bóg tak jak chce tego Biblia, to przynajmniej byłby jakiś pozytywny koniec tego wszystkiego.
Prawda w stylu wszyscy jesteśmy Bogami, oznacza, że nikt nad tym nie panuje. Mamy pełno zależności typu pasożytniczego. Każdy ma potencjalnie możliwość władzy nad innymi. Innymi słowy stan permanentnej wojny.
Poza tym co to za bogowie którzy umierają ? Znacie kogoś kto przypomniał sobie , że jest bogiem i przestał umierać ? Jeżeli nie to znaczy, że podlega jakimś prawom i bogiem nie jest.
Myślę że te paradoksy które opisujesz nie wynikają z samej istoty problemu, ale z…wyobrażeń na temat słowa „bóg” i tego czym „powinien” być wg pomysłów różnych religii.
To czym powinien być bóg, czy też świat, skoro nie jest dla ciebie problemem, że jedni walczą z drugimi i to całkiem na ostro.
Co to za świat w którym są wojny. Odkrycie, że jesteśmy bogami co najwyżej zmieni narzędzia walki.
Oczywiście dla zwycięzców to jest cool. Gorzej z pokonanymi.
Czym wg ciebie jest w takim razie ta boskość że problemu nie ma ?
Uważa się że bóg to coś „dobrego”.
A co to jest dobro? 😉
Wszechświat zdaje się być doskonale obojętny.
Meteory uderzają w planety, zabijając 99% gatunków, planety ulegają zniszczeniu w wybuchach supernowych, trzęsienia ziemi niszczą powierzchnię, etc…
„Dobro” zdaje się koncepcją istniejącą tylko na małej planetce, wśród garstki ludków którzy sobie wymyślili taki koncept.
A może… tego nie ma?
W skali wszechświata nie ma to wszak znaczenia .
No dla mnie to niezbyt optymistyczna wizja.
Czym jest więc wszechświat ? Czy jest wytworem pierwszej świadomości albo jest też tą pierwszą świadomością ? Jeżeli tak jest to jaka jest przyczyna tej obojętności ? My raczej do końca obojętni nie jesteśmy. Albo dbamy o innych albo ich nienawidzimy.
Myślę, że da się zdefiniować dobro. Jako właśnie troska o innych. Nie chodzi wcale o przepisy religijne, ale troskę o innych.
„Jeżeli tak jest to jaka jest przyczyna tej obojętności ? ”
I to jest kluczowe pytanie…….
——————————————
Ktoś kiedyś próbował odpowiedzieć na pytanie czy istnieje dobro, bezinteresowne dobro? Czyn doskonale nie-egoistyczny? I nie udało się.
Dlatego ja nie wierzę w ideę „czystego dobra” będącego niezawisłym „bytem” , „ideą” czy „konstruktem” wpisanym we wszechświat _na_równych_prawach jak prawo grawitacji, czy entropii czy ewolucji.
Nie wierzę w żadne kantowskie imperatywy moralne. Etyka to wszak naprawdę zbiór praw wymyślonych tak samo jak GMowie wymyślają zasady dla prowadzonej sesji gier RPG.
Jego uzasadnieniem jest : wygoda, bezpieczeństwo, inne względy społeczne.
Jest więc „wymyślony”. Nieobiektywny.
(Uwaga:Nie twierdzę że to jest „złe”! To teoretyczne uwagi.)
Pamiętam kiedyś, że rozmawiałam o tym ze starszą osobą. W pewnej chwili, po wysłuchaniu mnie ona mówi : „Ale jeśli byłoby tak jak mówisz…to byłoby takie…nieludzkie”
Właśnie. Może to zatem tylko LUDZKIE problemy? Wszechświat zdaje się ich nie mieć.
Inny pogląd mają osoby wierzące, że podstawową wibracją wszechświata jest Miłość i ona stoi u podstawy, ale…to trochę …insza inszość 😀
Dodam tylko, nieco się tłumacząc, że przedstawione powyżej poglądy – to teoretyczne rozważania, a wniosek który w życiu codziennym z nich płynie jest genralnie jeden:
– Nie ma co się tak _przesadnie_ przywiązywać do jakiegoś wyobrażenia / idei, bo często nadmierne przywiązanie powoduje szereg konsekwencji takich jak :ból, żal, nienawiść,lęk przed utratą tego do czego jesteśmy przywiązani, poczucie zagrożenia ze strony innych, wrażenie bycia ofiarą, wrażenie że „cały świat jest złym okropnym miejscem”, etc…
Generuje różne obawy, których większość jest zbędna bo… to tak jak martwić się że mrówka zgubi źdźbełko… równie absurdalne, jak się temu z bliska przyglądnie.
Czy w naszym świecie istnieje bezinteresowne dobro tego nie wiem. Ale to dlatego, że w naszym świecie istnieje strach.
Np. gromadzimy oszczędności pomóc innym, bo się boimy, że sami umrzemy z głodu. Niech będzie, że pomagając innym sami coś otrzymujemy. Ale się boimy i tak nie robimy.
„wszechświat się wydaje ich nie mieć” – sama piszesz z pestki mango powstanie mango nie cytryna. Skoro więc jesteśmy podobni do pierwszej świadomości, czemu i ona nie miałaby być „ludzka” ?
Widzisz ten wszechświat jest jakoś zepsuty to nie ulega wątpliwości. Np rosnąca entropia powoduje, że musimy się troszczyć o jedzenie, paliwo, remonty. Nasza myśl nie jest „boska”. Chcesz mieć czerwony dach, a tu się okazuje, że dach po jakimś czasie wyblaknie, nieważne czy będzie pomalowany farbą, czy to będzie dachówka, czy coś innego. Wszystko potrzebuje energii żeby przetrwać. Dlatego każdy chce uzależnić jak najwięcej od siebie, bo tylko tak może osiągnąć to co chce. W dzisiejszym świecie tego nie widać, bo trudno zauważyć, że tylko 1 mld ludzi może jeździć samochodami, bo dla innych nie będzie ropy czy miedzi. Nikt tak nie myśli ale tak jest.
W tej chwili we wszechświat wpisana jest zasada walki o przetrwanie. Skąd się ona wzięła tego nie wiem. Nie jest ona ludzka. Nikt kto rozumie jak działa ten świat i ma trochę empatii raczej nie chce tej zasady.
Ja osobiście wierzę obecnie, że na początku była sobie jakaś świadomość, która zaczęła tworzyć inne świadomości. Zapewne każda z nich była tak samo potężna jak pozostałe. Wszyscy mogli robić co chcieli. W pewnym momencie nastąpiło coś co nie było przewidziane lub też pożądane.
Od tego czasu następuje coraz większa relatywizacja świata. Każdy działa w coraz trudniej zrozumiałym świecie. Wszystkie idee jakie spotkałem do tej pory są relatywne. Nie ma ani jednej, czy to wymyślonej czy też uważającej się za prawdziwą, która by tłumaczyła coś obiektywnie.
Katolicy nie zważają, że miłosierdzie „nieskończone” jest tylko dla wybranych. Wyznawcy jaszczurów każą przyłączyć się do nich bo reszta zostanie w 3 wymiarze.
Wyznawcy huny wierzą, że jak coś się nie udaje to jest problem z podświadomością.
Każda z tych idei ma tylko tłumaczyć własne powodzenie i usprawiedliwiać czemu innym się nie powodzi (ot tak żeby usprawiedliwić sumienie).
Przez pewien czas miałem jakiś szacunek do adwentystów, którzy uważają, że karą dla grzesznika jest ostateczne unicestwienie. Ale tam też powstaje problem, czemu Bóg nie udowadnia swojej tożsamości ? Zabrania czarów, ale nie udowadnia, że sam czarów nie stosuje. Stworzył świat, który niby człowiek zepsuł ale go nie naprawia. Zresztą jeżeli stworzył inne istoty naprawdę na swój obraz i podobieństwo to może właśnie nie może nic zrobić. Bo jeżeli istnieje dużo „bogów”, którzy są również potężni to jak może udowodnić, że to właśnie jego należy słuchać, aby to wszystko naprawić. Dlatego do nas nie mówi, bo ma kupę naśladowców, którzy się za niego podają. Powstało pomieszanie które teraz nie sposób rozwikłać.
Popatrz jak to jest w szamanizmie. tam istnieją duchy dobre i złe, ale generalnie nikt nie zna odpowiedzi na pytanie co zrobić, żeby to wszystko naprawić. Naprawę definiuję właśnie jako to, że możemy czynić rzeczy wg własnej woli. Np pomalować sobie dach na czerwono , tak aby był czerwony tak długo jak ja chcę (pomijam problem malowania na kolor który denerwuje sąsiadów)
„Ale to dlatego, że w naszym świecie istnieje strach.”
A czym jest strach?
Poczuciem, że tracimy to do czego jesteśmy przesadnie przywiązani?
Pisałam o tym więcej jeden komentarz wyżej.
„czemu i ona nie miałaby być “ludzka” ?
Chodziło o słowo:”ludzki”. Że to pewien wymysł. Nie twierdzę że to nie jest „BOSKA” cecha „być ludzkim”,ale….
i tu jest kluczowa sprawa…
Jeśli iść dalej w porównanie z pestką – to jest również cechą BOSKĄ być… nieludzkim. 😉
„Widzisz ten wszechświat jest jakoś zepsuty to nie ulega wątpliwości. „
Ja tak nie uważam.
„Np rosnąca entropia”
Czemu nie miałby to być naturalny cykl?
Życie i…śmierć. Rozpad i wzrost.
Drzewo upada i murszeje. Wyrasta nowe.
To prawa natury.
Nie są problemem.
Dopóki oczywiście….się tak ich nie NAZWIE.
” W tej chwili we wszechświat wpisana jest zasada walki o przetrwanie. Skąd się ona wzięła tego nie wiem. Nie jest ona ludzka. „
A jaka jeśli nie „boska”?
„Bóg”/świadomość pomyślał tak wszechświat.
Od podstaw.
Od najmniejszego, rozpadającego się atomu.
Przez śmierć komet.
Planet. Drzew. Ludzi. Gwiazd.
Takie są fakty, wszystko istnieje w harmonii.
Zniszczenie i tworzenie współistnieją, przeplatają się, są jednią. Jin i jang.
„Nikt kto rozumie jak działa ten świat i ma trochę empatii raczej nie chce tej zasady.”
Nie chcą tylko ci którzy przywiązali się do pewnych koncepcji.
Bogacz, który nie chce stracić swego majątku, też nie jest zainteresowany teorią zbawienia duszy dla ubogich. Proste.
„Wszystkie idee jakie spotkałem do tej pory są relatywne.'”
Tak, sądzę że tak.
„Nie ma ani jednej, czy to wymyślonej czy też uważającej się za prawdziwą, która by tłumaczyła coś obiektywnie.”
Tak. Jest tylko prawda „osobista”, tworząca trochę inna „rzeczywistość” dla każdego.
„nikt nie zna odpowiedzi na pytanie co zrobić, żeby to wszystko naprawić.”
A trzeba? Ja nie mam takiego poczucia.
Pozdrawiam
Zenforest
Jeżeli nie masz poczucia, że coś jest nie wiem jak mam dyskutować.
Kiedyś też wszystko wydawało mi się na swoim miejscu. Mogłem sobie zaakceptować, że jedno zwierze zjada drugie bo Bóg czy natura tak postanowiła.
Teraz tak się składa, że ja się codziennie budzę z odczuciami które trudno mi zaakceptować, a nie zanosi się na to aby można je zlikwidować w najbliższym czasie. Jeżeli to ma stanowić lekcję to jej rezultatem jest właśnie stwierdzenie, że jednak nie wszystko na świecie jest ok.
Po prostu długie cierpienie wcale nie jest ok.
Dla mnie relatywizm jest synonimem nieprawdy. Patrzenie na coś z tylko jednego punktu widzenia.
A wiadomo, że perspektywa zjadającego i zjadanego jest różna. Dopóki się nie jest zjadanym wszystko może wydawać się ok. Można nawet zaakceptować, że się kiedyś będzie zjedzonym.
Dopiero kły na szyi uświadamiają naprawdę drugą stronę medalu. Szczególnie jeżeli nie jest to krótki moment.
Jeżeli wszyscy „bogowie” będą sądzić tak jak ty to nic się nie zmieni. Nikt nie będzie próbował przewidywać swoich działań tak, aby nie szkodzić innym. Twoja boskość będzie relatywna, czyli fałszywa. Upadnie jeżeli przydarzy się jakaś prawdziwie ciężka próba. Naprawdę nie wszystko da się zrelatywizować w stylu „cierpisz bo przywiązałeś się do poprzedniego stanu”. Gdyby to byłoby takie skuteczne to by działało u wszystkich. Tak podejrzewam, że działa tylko u tych, którzy jeszcze nie doświadczyli czegoś naprawdę trudnego albo u ludzi z wielką wiarą.
„Tak. Jest tylko prawda “osobista”, tworząca trochę inna “rzeczywistość” dla każdego.”
Rzeczywistość najedzonego i głodnego jest trochę inna. W sumie ja to widzę tak, że wszystkie sny o byciu bogiem, działają przez jakiś czas o ile się w nie uwierzy. Jednak prędzej czy później przychodzi moment w którym „zapadnia logiczna” się zamyka.
Można wygrać w totka, ale wiadomo, że to nie jest sposób na wzbogacanie się ludzkości.
Dopiero zrozumienie jak to wszystko działa powoduje, że można podejmować właściwe decyzje. Moim zdaniem zasada entropii nie jest wpisana w naturę a jest skutkiem jakiegoś niezrozumienia rzeczywistości. Tak to obserwujemy ale to nie jest stan pierwotny. Czemu ktoś by miał robić coś takiego ? Bóg który chce sam umierać ?
Wyobraź sobie, że jestesmy naprawdę bogami. Coś w stylu ja chcę mieć dach czerwony a mojemu sąsiadowi się to nie podoba. Rzucamy więc mimowlonie zaklęcia, tak, że on mi dach a ja jemu coś innego. Co więcej ponieważ nie rozumiemy jak to działa, to rzucamy często zaklęcia na nie tego kogo trzeba. I tak to się panoszy. RElawywizm tylko to pogłebia ponieważ nie szukamy przyczyn, a jedynie interesujemy się skutkami.
„Jeżeli nie masz poczucia, […]”
No nie mam 😉
Wg mnie wszystko jest tak jak ma być.
„Kiedyś też wszystko wydawało mi się na swoim miejscu. Mogłem sobie zaakceptować, że jedno zwierze zjada drugie bo Bóg czy natura tak postanowiła.
Teraz tak się składa, że ja się codziennie budzę z odczuciami które trudno mi zaakceptować,”
To wróć do tamtego stanu zadowolenia.
Co w nim było nie-ok? 🙂
„Po prostu długie cierpienie wcale nie jest ok.”
To trzeba się postarać to zmienić, jeśli coś nam nie leży, ale… włożyć w to pewien wysiłek, włożyć energię, uwierzyć w możliwość zmian, otworzyć się na NOWE drogi, nowe rozwiązania…
Pamiętaj też, że cześć osób buduje mity wokół swego cierpienia, wykorzystuje je dla pozyskania uwagi i współczucia innych. Czasem, nawet dla chwały i męczeństwa.
Poza tym – doświadczyłam w moim życiu cierpienia i choroby. I wiem, że pozostanie w chorobie jest wyborem. Świadomym lub nie całkiem, ale zawsze istnieje możliwość zmiany swego stanu.
„W ich prywatnej rzeczywistości : cierpienie się opłaca…”
„Dla mnie relatywizm jest synonimem nieprawdy. Patrzenie na coś z tylko jednego punktu widzenia.”
Nie rozumiem co piszesz…:(
Jednego? Tu wikipedyczna definicja relatywizmu.
“Tak. Jest tylko prawda “osobista”, tworząca trochę inna “rzeczywistość” dla każdego.”
Rzeczywistość najedzonego i głodnego jest trochę inna.
Tu się zgadzam, ale problemu z tym nie widzę.
To potwierdza tylko relatywizm postrzegania.
„Moim zdaniem zasada entropii nie jest wpisana w naturę a jest skutkiem jakiegoś niezrozumienia rzeczywistości. „
Jak to nie jest wpisana?
Entropia istnieje w równowadze z tworzeniem
To drzewa nie mają umierać? Zwierzęta? Co z jedzeniem dla innych?
Jeśli skały się nie rozpadną, skąd odżywcze minerały w wodzie?
Jeśli supernowe nie wybuchną, skąd ciężkie pierwiastki na budowę planet?
Oj, Dziwne rzeczy opowiadasz 🙂
„Tak to obserwujemy ale to nie jest stan pierwotny. Czemu ktoś by miał robić coś takiego ? Bóg który chce sam umierać ?”
A czemu nie?
Podobnie mówią nawet chrześcijanie, o Bogu/Jezusie, wszak doświadczył tego co ludzie 😉
Nie wierzę ze doskonałość to tylko tak zwane „POZYTYWNE” aspekty. To sztuczny, kaleki twór.
Jeśli drzewa by się nie zmieniały, nie obumierały i wzrastały, skąd pochodziłyby jabłka? Cień? Mieszkanie dla korników? Nawóz pod inne rośliny? Wreszcie…miejsce na nowe roślinki?
Życie zawiera w sobie śmierć a śmierć – życie.
To jest pełnia. To dla mnie doskonałość.
„RElawywizm tylko to pogłebia ponieważ nie szukamy przyczyn, a jedynie interesujemy się skutkami.”
A ty chcesz szukać przyczyn cierpienia?
Pozdrawiam
Zenforest
zasada walki o przetrwanie zapisana jest również w ludzkim świecie nie tylko zwierzęcym. Codziennie jemy lub idziemy do pracy po to aby zarobić pieniądze i przeznaczyć na jedzenie po co? aby przetrwać. Życie i śmierć to normalna proza życia przekształcania się energii materialnej w niematerialną aby przekształcić sie w materie. Cały wszechświat podlega tym prawom dlatego też i człowiek żyje i umiera po to aby mógł narodzić się ponowne. Tak samo jak jest radość musi być i cierpienie lecz od nas zależy czy to cierpienie będzie zabójcze czy tylko lekcją lub drogowskazem.
…W sercu ludzkim jaśnieje światło, którego blask przewyższa nawet blask słońca… tak jest dlatego też @marku postaraj się rozniecić choć trochę swojego wewnętrznego słońca bo smutno się robi jak się czyta twoje wypowiedzi.
Pozdrawiam
Antylicho:”Cały wszechświat podlega tym prawom dlatego też i człowiek żyje i umiera po to aby mógł narodzić się ponowne.”
Nic dodać nic ująć!
Naprawdę sądzę, że o wiele lepiej jest ze spokojem zaakceptować fakt, że tak we wszechświecie się dzieje, śmierć następuje po życiu a życie po śmierci…
Jeśli…nie nauczymy się takiej akceptacji – to będziemy żyć w cierpieniu i odczuciu, że wszechświat jest wrogim, niesprawiedliwym, okropnym miejscem, w którym nie warto być.
Wszyscy akceptują prawo ciążenia, prawo Ohma, etc.
Tak samo jest z cyklicznością życia, wymianą energii, prądem wznoszącym i opadającym, skupianiem się form w kształty i rozpraszaniem, by dać materiał pod nowe skupiska, etc…Ja nie widzę nic niepokojącego w tym że tak to wszystko funkcjonuje.
„Wszyscy akceptują prawo ciążenia, prawo Ohma, etc.”
Heh i nazywać się przy tym bogiem. Co to za bóg.
„Jeśli drzewa by się nie zmieniały, nie obumierały i wzrastały, skąd pochodziłyby jabłka? Cień? Mieszkanie dla korników? Nawóz pod inne rośliny? Wreszcie…miejsce na nowe roślinki?”
Naprawdę nie potrafisz sobie wyobrazić świata bez pasożytnictwa ? Miejsca w nieskończonym wszechświecie dla każdego byłoby nieskończenie dużo. Jest to wszystko tak urządzone, bo mamy taki świat.
„To drzewa nie mają umierać? Zwierzęta? Co z jedzeniem dla innych?
Jeśli skały się nie rozpadną, skąd odżywcze minerały w wodzie?
Jeśli supernowe nie wybuchną, skąd ciężkie pierwiastki na budowę planet?
Oj, Dziwne rzeczy opowiadasz”
Po co jedzenie dla innych ? Tak jest w naszym świecie, ale czy to dobrze ? Wyobraź sobie świat w którym nie ma zależności pasożytniczych i się zastanów czemu w naszym świecie tak jest ?
Widzisz jako ktoś kto szuka prawdy nie będę sobie obcinał nóg, żeby zobaczyć świat z innej perspektywy. Już wiem, że świat bez nóg byłby jednak gorszy. Może znalazłbym sobie jakieś uzasadnienie, ale jednak byłoby to oszukiwanie samego siebie. Nogi są lepsze od braku nóg. I nie przekona mnie relatywizowanie, że każdy musi się odnaleźć w takiej sytuacji. Po prostu tak jest gorzej nawet jeżeli da się do tego przyzwyczaić.
„Jeśli…nie nauczymy się takiej akceptacji – to będziemy żyć w cierpieniu i odczuciu, że wszechświat jest wrogim, niesprawiedliwym, okropnym miejscem, w którym nie warto być”
Można się nauczyć akceptacji dla wszystkiego. Ale czy to prawda, że taki wszechświat jest dobry ?
„Można się nauczyć akceptacji dla wszystkiego. Ale czy to prawda, że taki wszechświat jest dobry ?”
Nie mówię, że jest „dobry”. To dla mnie tylko słowo. Z określoną konotacją pozytywną
On po prostu JEST i tyle.
Można albo się wściekać, że coś wydaje nam się niefajne albo…próbować jakoś żyć. I odnajdywać także miłość i radość dokoła oraz przede wszystkim – w sobie.
„Można albo się wściekać, że coś wydaje nam się niefajne albo…próbować jakoś żyć. I odnajdywać także miłość i radość dokoła oraz przede wszystkim – w sobie.”
Ba, no trzeba bo zasadniczo nie ma innego wyjścia. Oczywiście zawsze można odnaleźć coś pozytywnego w danej sytuacji i z tego się cieszyć. Ale generalnie lepiej jest być pięknym zdrowym i bogatym niż chorym, brzydkim i biednym.
I żadne relatywizowanie nic tu nie pomoże.
„Ale generalnie lepiej jest być pięknym zdrowym i bogatym niż chorym, brzydkim i biednym.”
A jednak część ludzi wybiera dla siebie inne życie – może w trudniejszych warunkach szybciej się uczą niż w cieplarnianych, w których popadają w stagnację? To dlatego wizje „Raju” wielu ludzi zniechęcają. To sztuczne środowiska, piękne jak plastikowe lalki, ale…pozbawione życia.
Czasem cierpienie towarzyszy wielkim zmianom w życiu, zapowiada nadejście nowego, lepszego rozdziału. Szkoda pochopnie wrzucać cierpienie do worka „zlikwidować”.
Gdyby zabrakło tlenu, wodór nie mógłby tworzyć wody…
To wszystko dwie strony tego samego medalu, współistniejące w harmonii.
Owszem, „lepiej” się czujemy będąc bogatym i zdrowym, ale czasem grunt do tego – musi przygotować trudna, bolesna zmiana. To zatem też „część” sukcesu. I warto ją docenić, zamiast skreślać jako kompletnie nieprzydatną.
Najmądrzejsi, najpiękniejsi wewnętrznie ludzie, to zwykle tacy którzy wiele przeszli w życiu, choćby na tym blogu takie osoby się pojawiają, dojrzałe, pełne zrozumienia. W ogniu najlepsza stal się hartuje 😉
Nie ma co się bać, ale z wdzięcznością przyjmować lekcje które daje nam los.
„A jednak część ludzi wybiera dla siebie inne życie – może w trudniejszych warunkach szybciej się uczą niż w cieplarnianych, w których popadają w stagnację?”
A co jest celem tej nauki jeżeli wszechświat jest ok i nic nie trzeba w nim zmieniać ? Czy wystarczy go zrozumieć czy też należy go doświadczyć ? Jeżeli trzeba go doświadczać, szczególnie przejawów uznawanych za negatywne, to już, proszę bardzo. Nie pamiętasz czemu wybrałaś takie życie, więc sprawdź, czy już jesteś osobowością rozwiniętą.
Zobacz jak zachowasz się bez nóg. Same zalety. Jak jesteś rozwinięta duchowo nic nie stracisz, jak nie jesteś, to się rozwiniesz.
„A co jest celem tej nauki jeżeli wszechświat jest ok i nic nie trzeba w nim zmieniać ?”
Jeśli coś zmieniam, to nie znaczy, że nie uważam starego za „w porządku”. Zmieniałeś czasem umeblowanie w domu?
Poza tym we wszechświecie można zauważyć cykle, ewolucja od prostych form do bardziej skomplikowanych a potem np….bum!
Asteroida, zniszczenie, i ….wszystko od nowa.
Już nawet buddyzm mówi o kole życia i śmierci.
Nie rozwijając się, popadamy w stagnację.
Ale jak już mówiłam – by być dorosłym, trzeba najpierw nosić butki pięciolatka. I parę razy obtłuc kolana, nim nauczymy się biegać.
Jednak – będąc dorosłym… to nie znaczy czuć „lepszym” od dziecka. To wszystko część cyklu.
Czytam tekst za tekstem i zastanawiam się kto jest tak bezlitośnie ,,kreatywny”.
Zdania pełne niewiedzy, sprzeczności i obłudy.
Iluzja, fałsz i kłamstwo leje się szerokim strumieniem.
Na czyj młyn ta woda?