Dziś chciałabym polecić wszystkim film „The Secret”.
Opowiada on o tajemnicy sukcesu, szczęścia i obfitości w naszym życiu, o tym jak niewiarygodnie łatwo można osiągnąć to o czym się marzy, lub zobaczyć to co się już ma, ale się wciąż nie dostrzega.
Główne wątki filmu to wyjaśnienie Prawa Przyciągania oraz idei, że nasze myśli tworzą rzeczywistość.
Zachęcam do zapoznania się z trailerem oraz ze stroną.
http://www.thesecret.tv/
W sprawie filmu the secret said:
Witam. Jestem tu nowy. Przyznam że temat z filmu bardzo mnie interesuje. Ogladalem go kilka razy. Mam jednak pytanie w filmie sa pokazane osoby ktore maja tak naprawde maja szczescie w tym ze moga np napisac ksiazke i wydac ja i dostac za to duze pieniadze . Wiec nie sa to osoby pokroju chocby takiego ze mamy czlowieka ktory np ma szkole podstawowa nie ma pieniedzy aby wyjsc na prosta. Wlasnie w tym filmie tego mi brakuje trzeba pokazywac ludzi ktorzy nie wiedza jak dalej zyc aby sie odbic od dna nie majac szkoly sredniej czy bogatych rodzicow ktorzy moga pomoc . Tez mi brakuje tematu chocby jak podchodzic do wygranej w lotto. W filmie jest pokazane jak mlody chlopak marzy o rowerze . Tam mamy czas na to ze widzimy ten rower w sklepie i dlatego widzac go marzymy aby byl jego. W przypadku lotto niestety jest gra gdzie codziennie padaja rozne liczby wiec ciagle cos sie zmienia jak podchodzic do tego w stosunku The Secret . Moglbym myslec o liczbach ktore sam wymysle aby padly ale niestety to moze trwac tydzien, miesiac a morze rok ? Wiec jak do tego podchodzic ? Wiem ze kiedys czytalem artykul w ktorym osoby tez sprobowaly wizualizowac wygrana w lotto kupili kupon z jednym zakladem ale niestety nie wygrali oczywiscie zakonczyli temat ze bylo im fajnie poczuc wygrana w wizualizacji a ze nie wygrali tego nie zalowali … Ktos mi tearz moze powie bo moze oni tego nie chcieli tak naprawde… moze tak … ale jak wy to wytlumaczycie ….
Pozdrawiam
Bogdan
wiedzma said:
Witam. Przeczytalam THE SECRET zaledwie kilka tygodni temu i musze powiedziec, ze jestem pod wielkim wrazeniem. Ta ksiazka bardzo przemawia do serca i umyslu, jednak zmienic siebie samego w ciagu kilku dni sie nie da 😉 Potrzeba czasu i treningu. W trakcie czytania ksiazki doznalam niesamowitej energii i jestem pewna , ze juz niedlugo bede w stanie zyc tak jak w tamte dni caly czas. Ucze sie kazdego dnia. Kazdy kolejny przynosi nowe otkrycia. A najtrudniej jest chyba (moim zdaniem) odrzucic stare nawyki „zlego myslenia”. W momencie kiedy lapie sie na negowaniu SEKRETU i potegi podswiadomosci , zajmuje mysli czyms pozytywnym i … znowu kolejny maly cud. Moim marzeniem (jednym z wielu) byla operacja oczu, zeby nie nosic okularow, jednak nie bylo mnie na nia stac. Przynajmniej tak uwazalam, tak myslalam i tak bylo…do czasu! Po przeczytaniu Sekretu, jeszcze pod bardzo wielkim jego wplywem powiedzialam , ze ja ta operacje bede miala juz! I okazalo sie, ze od wypowiedzenia tej mysli na glos uplynely 3 tygodnie, a operacja bedzie 4 list ;))) Raptem okazalo sie , ze mnie stac 😀 Dostalam 50% upustu :] i WIEM, ze to dlatego, ze Ja tak chcialam. W mysl zasady- mowisz- masz 😉 To naprawde dziala 😉 Z mniejszych przyjemnych korzysci pozytywnego myslenia i wizualizacji- nie mam problemow z korkami na drogach, na parkingu mam miejsce blisko wejscia do sklepu, a deszcz pada wtedy gdy ja jestem pod dachem, w chwili gdy poczuje jakis bol, od razu cwicze umysl zeby nie bolalo i nie boli 😉 Cudnie 😉 A to dopiero poczatek ;0 Polecam kazdemu przeczytac (filmu nie widzalam) i uwierzyc, a potem dziekowac i wybaczac 😉
zenforest said:
wiedzma, inspirująca historia, dziękuję 🙂
lavera said:
Wiedźma, gratuluje.
Ja tez czytałam i oglądałam film ,robią naprawdę duże wrażenie.Człowiek od razu czuje się lepiej i chce zdobywać szczyty.
Ja cały czas nad tym pracuje,jak na razie nic z tego co sobie wmawiam i w co WIERZE się nie ziściło ,ale trwam przy tym i nie zamierzam się poddać.
Jeszcze odnośnie tego filmu to sprawa jest o tyle prostsza dla Amerykanów,gdzie ich mentalność jest zupełnie inna niż nasza, u nich ogólnie panuje taki lekki styl,wszyscy są zadowoleni,nie ma ograniczeń religijnych takich jak są u nas, ludzie nie robią z siebie ofiar i nie maja takiego poczucia winy jak to jest u nas.U nas Kościół niestety zrobił swoje.
Owszem są sygnały z całego świata ze po tym filmie,na całym świecie ,niezależnie od kultury i wyznania cuda się dzieją,ale i tak uważam ze Amerykanom prościej, maja lepsze psychiki.
vamas said:
mysle tez ze nie stawiaja sobie celow, ktorym podsiadomosc mowi nie, nie wizualizuja sobie czegos, w nie wierza, tak na max ze moze stac sie rzeczywistoscia
ktos kiedy o tym pisal, jesli ktos chce miec duzo kasy a podswiadomie sadzi ze nie zasluguje na nia, lub ze nie jest dosc dobry, to bedzie figa z makiem
dobrze powiedzialas o tym ze etyka chrzescijanska wiele zrobila w tym kierunku by ludziom odebrac komfort bycia bogatym
ale mozna nad tym pracowac indywidualnie i wykorzeniac tego typu uwarunkowania jedno po drugim
vamas said:
mialo byc „w co nie wierza” a nie „w nie wierza” 🙂
Bogdan said:
Witam
Jestem też z tych widzów którzy obejrzeli film the secret i powiem tak. Ja jestem z tych którzy są katolikami , chodzę do kościoła zresztą też tam pracuję i to wszystko wam na pewno wyjaśnia kim jestem ale nie księdzem. Otóż film ma działanie budujące i to fakt, ale też przyznam że w kościele też można wypełnić się energią bo są opinie że kościół dużo popsuł w ostatnich czasach , owszem zgodzę się z tą tezą ale powiem tak to że jakiś Ksiądz komuś nie odpowiada bo robi tak czy tak to są wyjątki wiadomo my też nie jesteśmy równi każdy ma swój własny świat swoje życie ale musimy patrzeć na kościół jak na wiarę ja np nie patrze kto będzie odprawiał tylko patrze na ołtarz bo tam jest Bóg do którego przyszłem aby się wyżalić czy prosić o to czy o tamto i dziękować mu za to co mi już dał . Jak patrzeć na to co film pokazuje my możemy otrzymać właśnie w kościele tylko jest pytanie czy ktoś chce naprawdę się tym zainteresować ? Przecież w ostatnim czasie wiara w Boga jaką kościół daje młodych nie interesuje bo jak mówią jest staroświecka . Pamiętam był kiedyś film dokumentalny w tv o tym jak ludzie w świecie pełnego chaosu szukają miejsc aby się wyciszyć i wybierają pustelnię więc może patrzeć na ich wybór może też postarajmy się wyciszyć na swój sposób zresztą film też to dobitnie ukazuje . Życie jest nasze niestety w pewnym czasie naszego życia męczące i szukamy spokoju a potem kiedy się wyciszymy możemy liczyć na nowe efekty działania oraz na to co film nam mówi lepsze radośniejsze życie , więcej dobrych przyjaciół którzy przy nas się czują pewnie i chcą być koło nas , możemy też liczyć że w takich warunkach nasze życie jest obdarzone marzeniami które zostają zrealizowane…
Kościół to też dobre miejsce aby pójść i dziękować za to co nam Bóg lub jak to inni powiedzą wszechświat da . Dobrze abyśmy nie dali się puścić w zakręty życia które pokazują coś podobnego a tak naprawdę otrzymujemy zło i dopiero po pewnym czasie zrozumiemy że to nie ta droga.
Ten film oczywiście polecam sam go oglądam co jakiś czas szczególnie jak dzień staje się ciężki choć czasami wolę różaniec który też jak film daje podobne efekty bo wtedy możemy się zamyśleć nad swoim etapem życia co możemy w nim jeszcze zmienić …
Pozdrawiam i życzę radości w życiu w świecie pełnym niespodzianek niech te niespodzianki dadzą wam uczucie że idziecie w dobrym kierunku…
Bogdan
lavera said:
Nie chce się tu teraz zbytnio rozwodzić nad tematyka religijna,ale zgadzam się z Bogdanem ,owszem w naukach Chrystusa i Piśmie Świętym jest wiele i przypowieści i cytatów które świadczą o tym ze jak człowiek w coś uwierzy ,to to otrzyma.Ze wszystko co najlepsze i co dobre jest w Nas samych .Sam Chrystus był przecież człowiekiem,który miał moc uzdrawiania innych, czyli musiał być bardzo zdrowym psychicznie,mentalnie i duchowo .Na pewno był oświecony a jego czakry w funkcjonowały w pełnej harmonii.
Skoro on był człowiekiem i miał taki dar,my tez możemy ,ale wymaga to dużej pracy nad sobą.
Jednak DUCHOWNI I KOŚCIÓŁ, idą w zupełnie innym kierunku.Moim zdaniem robią wszystko by człowiekowi było źle,cały czas namawiają do cierpienia i udręki.
W Kościołach mało jest radości , optymizmu, ksiądz nie mówi nam z ambony ROZWIJAJCIE SIĘ,UWIERZCIE W SIEBIE, WSZYSTKO CO ZECHCECIE BĘDZIE WAM DANE.
Nie…przychodzę do Kościoła a tam ciągle jedna śpiewka,ze ludzie znowu oglądają tv zamiast uczestniczyć we mszy…No przecież ja przyszłam na msze ,prawda?Nie rozumiem tego !!!
Moim zdaniem tu chodzi po prostu o strach, że jak ludzie zaczną się rozwijać duchowo ,Kościół straci władze i przestanie istnieć, ludzie przestana go potrzebować, dlatego tyle książek jest zabronionych, tyle nakazów i zakazów ,a jakże mało tolerancji.
Ale to chyba temat na inny artykuł 🙂
Bogdan said:
Lavero masz racje ale do pewnego momentu…
Czytając twój komentarz zaraz mi się przypomniał film Kontakt a tam jest świetnie ukazane co człowiek może w życiu doświadczyć nie umiejąc to innym wytłumaczyć .
Bohaterka tego filmu odczuła w nim kontakt z zmarłym ojcem poprzez maszynę która przeniosła ją w inny wymiar… jako naukowiec nie umiala wytłumaczyć dlaczego tak się stało choć miało być co innego bo miała się spotkać z inną cywilizacją … i tu też się ukazuje wiara niestety bohaterka oznajmia że nie wierzy w Boga gdyż jest naukowcem i wierzy w to co może wybadać dotknąć … ale w pewnym momencie zaczyna widzieć że bez wiary nie można żyć może nie odrazu gdyż film się kończy przesłuchaniem i po zakończeniu jej przyjaciel oznajmia że on jej wierzy a zarazem będziemy dalej badać to co Bóg stworzył i co nam daje każdego dnia…
Nasza wiara jest niestety taka chcesz coś więc zaczynasz prosić Boga o to gdy mija tydzień zaczynasz mieć wątpliwości czy aby na Panie Boże mnie wysłuchałeś ?? mija następny tydzień i nic i myślisz Panie Boże mam dość tego ja to potrzebuje teraz już jak mi nie dasz to rezygnuje z Ciebie …
Na koniec świat tak jak kościół ma nakazy i zakazy więc nie wiem dlaczego chcemy mówić że Kościół to najgorsze miejsce gdzie człowiek czuje że jest zamykany w pięciu czy dziesięciu przykazaniach które mnie się nie podobają bo jestem człowiekiem wolnym i takim chce się czuć …
Kościół stoi na tym świecie 2000 lat czy to przypadek czy morze dla niektórych cud ?? a morze jednak siłą ze tyle lat przetrwał a nie miał lekkiej drogi jak wiemy z historii wiec pytanie do jakiego Kościoła ja chce należeć do takiego który przyjmie mój punkt widzenia czy takiego opartego od 2000 lat przykazaniach …można powiedzieć ze stajemy przed problemem czego ja chce bo inni powiedzą ja tam wolne życie kościół to nie dla mnie bo wole spać do 12.00 siedzieć w pabie do 3.00 nad ranem i jest mi dobrze bo jak tak widzę swój świat … a można inaczej tylko ze to niestety Bóg nam pozostawił wybór i to jest moc Boga ze tak wielki władca naszych sumień daje nam wolna rękę tylko czy mamy chęć wybrać dobro szczęście a nie tylko narzekać …
I dodam jeszcze że też mam to odczucie że Ksiądz mówi do nas – że mogło być więcej nas a siedzą przed tv lub przed kompem parafie – że to do nas nie powinno być ale też można powiedzieć tak Ksiądz mówiąc to do nas chce abyśmy też sami wpłynęli na męża czy żonę na syna czy córkę aby zrozumieli że Msza w Kościele to nie nuda tylko budowa swej duchowości … wiem coś o tym bo mam 5 dzieci i wiem że jak byli mali to razem chodziliśmy do kościoła później jak byli coraz starsi odchodzili od niego choć prosiłem ich rozmową w cztery oczy dlaczego to robią … ale teraz wiem że moje dzieci dlatego tacy byli obojętni bo słuchali innych którym Kościół nic nie obchodził i moim dzieciom to się podobało ale dodam że teraz stają się inni bo życie ich nauczyło że to co im mówiłem miało sens …
Spróbujmy wykorzystać film the secret i jego naukę i naukę Chrystusa a zrozumiemy że niczym się nie różnią ….bo tak naprawdę to od nas zależy jak podejdziemy do tych spraw ….
vamas said:
lavera, z tym oswieceniem to bym nie przesadzal,
wykreowal sobie w koncu meczenska smierc w swoim zyciu, ponizenie, odtracenie,
znaczy ze mial jakies zakrecone wzorce , byc moze nalapal ich za mlodu, bedac nieslubnym dzieckiem, byc moze wysmiewanym przez inne dzieci, z powodu niejasnego pochodzenia
musial miec kompleksy, ratowane pewnie troche pocieszajacymi historyjkami o boskim pochodzeniu, ale fakt faktem, dzieci bywaja niewybaczajace a drosli jeszcze bardziej, niejedne przesmiechy musial slyszec
swoja droga tego typu kompleksy nizszosci, nauczanie innych potrafi zdrowo podleczyc
poza tym wyrosl i zyl w otoczeniu religii ktora domagala sie srogiej ofiary za kazda popelniona zbrodnie, skladala kozla ofiarnego na ktorego wylewano wszystkie grzechy i wypedzano na pustynie,
– on wzial to doslownie, wcielil to w zycie, wykreowal sobie zatem takie zakonczenie, zgodne ze swoim wyobrazeniem, zgodne z tym, co wierzyl.
zadnej tajemnicy tu nie ma, kto poczytal troche o obyczajach a Kaananie, wie jak wygladaly tradycje owczesnych zydow i wie tez jak swietnie Jezus sie wpasowal w istniejace normy, bo nawet kontrowersja zwiazana z jego pochdozeniem dobrze sie wpasowywala w przepowiednie o nadejsciu mesjasza, zatem? nie wysunal nawet lebka spoza tradycji plemiennej hebrajczykow
i nic nie zmienia faktu ze mial niezle wkrecona misje zbawiania swiata, nadajaca sie na porzadne odreagowanie 😉 musial miec spore ego 🙂
(jasne ze to mozna interpretowac na plaszczyznie osobistej, ale celowo przejaskrawiam 😉 )
mimo wszystko dlatego bardziej przekonuje mnie Budda, wyrosl w bezpiecznym srodowisku, tak dopieszczany i hołubiony , ze trudno by mu wyrosly jakies kompleksy,
mial start z lepszego poziomu, nie musial sobie podswiadomosci doskrobywac ze smieci, z odrzucenia, z braku uwagi, z poczucia gorszosci, z biedy i niestabilnej sytuacji rodzinnej.
majac wyczyszczone na starcie, mogl pchnac swoj rozwoj kawalek dalej, nie bedac zatrzymywanym przez ograniczenia jakie dla milionow innych ludzi w jego czasach byly codziennym chlebem, i spoza ktorych swiata nie widzieli
mogl isc z lekkim bagazem i dlatego mogl zajsc dalej
wielu ludzi mowi ze to cierpienia hartuja nas najlepiej i tylko przez cierpienia i meczarnie wzrastamy i dojrzewamy
a ja mowie: niekoniecznie!
ale tylko jesli jestes naprawde inteligentny i lebski,
wtedy mozesz czas jaki masz poswiecic na cos naprawde ekstra, zamiast leczyc sie z urazow i kompleksow cale lata, po prostu masz to juz za soba i mozesz robic nastepna klase 😉
vamas said:
co nie znaczy ze Budda nie mial misji zbawiania, w koncu tez chcial uratowac swiat od cierpienia, zatem i on i jezus mieli cos tam wspolnego
pomimo tego jakos mniej widze az tylu startowych problemow u buddy, no i byl bardziej przemedytowany, dlatego widze jego postawe jako blizsza prawdziwego awatara niz postawe jezusa
trueneutral said:
Vamas,
ja tylko wtrącę, że skoro tak, to mamy problem. Bo większość, o ile nie wszyscy czytelnicy bloga, wychowali się w religii katolickiej. Chcemy czy nie mamy w sobie wzorce Jezusa, a nie Buddy. A odejście od Jezusa w stronę Buddy można traktować jako ucieczkę od swoich wzorców, co sprawy nie rozwiązuje.
Ja raczej widzę to tak, że łatwiej chwalić cudze. I zdaje mi się, że w tym wszystkim za bardzo postrzegamy powierzchowność Jezusa i Buddy po czym próbujemy to naśladować jako jakiś ideał. Bez zrozumienia ich wnętrza jest to tylko małpowanie.
A co do tego, że Jezus „się wstrzelił” w ówczesne standardy to się nie zgodzę. Pierwszy lepszy tekst Jezusa, taki bardziej znany – Kazanie na Górze. W nim Jezus wyraźnie mówi, że nie trzeba chodzić do Kościoła (czy tam Synagogi) żeby się modlić, bo Bóg jest wszędzie. Lepsza jest modlitwa w sercu w swoim pokoju niż głośna recytacja formułek na zgromadzeniu.
A Jezus i Budda mają sporo wspólnego. A czy mieli oni misję zbawiania świata? Jeśli tak to interpretujesz, to może warto się temu przyjrzeć? Mnie się bardziej podoba pogląd, że każdy z nich zrozumiał siebie i poszedł za swoim przeznaczeniem. A że ludzie nadali temu wielkie znaczenie… tak wyszło. Było wielu im podobnych, którzy jednak nie zaznali posłuchu lub o nich zapomniano.
Fakt, obu różniło nieco podejście do spraw nauczania, jednak nie odbierałbym żadnemu z nich tytułu Mistrza. Budda opierał się na doświadczeniu a Jezus na wierze. (co jest jasne z racji religii w jakich się obracali) . Budda był raczej obserwatorem a Jezus postawił na ingerencję poprzez pomaganie (choć trzeba zwrócić uwagę na to, że pomagał tylko tym, którzy sami tego chcieli – nie był typem, który coś narzucał) .
Podobno Budda bardziej przypominał europejczyka i podobno jego rodzina pochodziła z terenów obecnej Ukrainy. Co do Jezusa istnieje też legenda, że na czas swojej nauki (każdy chyba pamięta ten przeskok w jego historii – był sobie chłopiec a potem cyk i mamy od razu dojrzałego mężczyznę, już Nauczyciela. A te lata pomiędzy?) udał się na Wschód, między innymi do Indii. Ponoć do dziś istnieje w Indiach osada, której nazwa wzięła się właśnie od Chrystusa. To oczywiście teorie, ale czyż nie są interesujące?
Eliszka said:
oceny, oceny, oceny
Jestem zdumiona, nie tyle treścią co miejscem, w którym te wypowiedzi zostały umieszczone.
Vamas, takie spojrzenie na misję Jezusa jest dla mnie szokiem, przyznaję.
Na temat przedstawionej ‚misji’ kościoła przez Bogdana zmilczę po prostu.
Ludzie z wiary uczynili coś w rodzaju szlabanu, za którym wszystko jest oczywiste, bo tak zostało założone, przedstawione albo w moim umyśle albo przez księdza w kościele.
Niesamowite, jeszcze raz podkreślam, dla mnie, że takie teksty znalazłam na blogu o duchowości i rozwoju.
Nie, Bogdan, pozwolisz, że nie zgodzę się z Tobą, że ksiądz buduje czyjąkolwiek duchowość, w większości przypadków ksiądz ma ogromne problemy z własną duchowością. 2 dni temu byłam świadkiem na cmentarzu, jak awanturował się proboszcz parafii/ dziekan, wykładający teologię duchowości na uczelni/ na cmentarzu, jak jego ego buzowało do czerwoności i stawiał na szali swój autorytet przed… robotnikami, którzy pracowali na cmentarzu.
Vamas, dla mnie Twoje przedstawienie życia i śmierci Jezusa jest obrazoburcze. Zaznaczam, dla mnie.
Już zastanawiałam się, na czym opierasz swoją duchowość, bo zaznaczyłeś, że nie wierzysz w Jezusa. Teraz wiem, wierzysz w Buddę ? tak ?
Mnie przekonują do mojej wiary w Boga odwieczne prawa stworzenia niezmienne i sprawiedliwe a możliwość, szansę uwolnienia się od błędów, uwikłań karmicznych, złych doświadczeń dostrzegam w misji Jezusa, którą rozumiem i interpretuję zgoła inaczej.
terraustralis said:
Well done vamas. Dodam cos krotkiego. Wszystko to sa hipotezy.
Jest tez pewne podobienstwo miedzy Jezusem a Budda. Jeden chcial zreformowac Judaizm, drugi chcial zreformowac Braminizm.
Zreformowanie Judaizmu polegalo miedzy innymi aby swieta komunia nie byla dostepna tylko dla kaplanow. Poza tym aby Judaizm nie byl tylko religja Zydow. To z grubsza.
Zreformowanie Braminizmu z grubsza polegalo tez aby nie bylo ludzi wykluczonych czyli Niedotykalnych. Oczywiscie moznaby napisac jeszcze wiele wiecej. Chodzi mi glownie o geneaologie. Z Judaizmu powstaje nowa religja czyli Chrzescijanstwo natomiast z Braminizmu (Hinduizmu) powstaje nowa religja Buddyzm. Jest o wiele wiecej podobienstw. Chocby takich przyziemnych. Jezus posci w gorach w samotnosci przez 40 dni. Budda tez idzie przez ascetyzm aby znalezc droge srodka.
Czyli czy go kijem czy go pala…….. modlitwa to forma medytacjii a medytacja to forma modlitwy. I tak moznaby wiele….
klaps said:
„Niesamowite, jeszcze raz podkreślam, dla mnie, że takie teksty znalazłam na blogu o duchowości i rozwoju.”
Eliszka…faktycznie niesamowite
bo gdyby był dobry podręcznik interpretujący Biblię…
bumel said:
Vamas, mizerna znajomość Biblii i mizerny szacunek dla wiary rodaków.
indram said:
czesc lavera,
zainteresowalo mnie to co napisalas i jesli dobrze zrozumialem,
probujesz ‚na sile’ i chodzi o te wlosy.
Znalem dziewczyne, ktora w wieku 13 lat stracila wszystkie wlosy, ktore
pozniej, w okresie nastoletnim, bodajze w wieku 16 lat odrosly, aby jednak dosc
szybko ponownie wypasc, i kiedy ja poznalem byla, jakby to rzec…
calkowicie bezwlosa. Nawet rzes nie miala. Lekarze nie potrafili znalezc
przyczyny ani lekarstwa, a wszystkie terapie okazaly sie byc
nieskuteczne – a probowano wszystkiego. Rozmaite diety, masaze glowy,
kompresy, relaksacje, NLP (jej rodzice mieli porobione zaawansowane
nlpowskie kursy i bardzo gleboko siedzieli w temacie duchowosci i
rozwoju), praca z podswiadomoscia, uzdrowiciele, uzdrawianie wiara,
psychoterapie, huna, afirmacje, ziola, mascie, naturoterapie i tak dalej – praktycznie
wszystko. Jej rodzice, jak sie wyrazili, cala Polske z nia zjezdzili i u najrozmaitszych znachorow i specjalistow bywali – bez rezultatu. Nawet byla na zjazdach sympatykow Bruno Groeninga.
Pomimo tego, ze takie dosc uciazliwe czynnosci jak depilacja nog i wizyty u fryzjera jej nie dotyczyly, nie byla ona zadowolona. Z drugiej strony meczacy byl rezim codziennych masazy (specjalne szczotki) wklepywania specyfikow, itd. Jak to sie skonczylo? Zrobila sobie specjalny tatuaz w charakterze brwi – i musze przyznac, dodalo to znacznie jej twarzy wyrazu. Rozwazana byla dodatkowa opcja tatuazu ‚rzes’, ale nie doszlo do tego jako ze bylo to zbyt blisko oczu. Nastepnie dziewczyna ta dodala do swojej kolekcji chust i chustek specjalna peruke sprowadzona z Kanady – co ponoc kosztowalo tyle co sredniej klasy samochod. Niby niewiele sie zmienilo, ale od tego czasu dziewczyna ta zauwazyla ze faceci zaczeli sie czesciej na nia patrzyc. Nie znaczy to ze wczesniej nie miala powodzenia u plci przeciwnej gdyz miala chlopaka jeszcze przed tatuazem i peruka. Jednak brak wlosow postrzegala jako duzy problem.
Lavera, zycze tobie powodzenia w znalezieniu remedium na wypadajace wlosy. Wiem, jak bardzo wlosy sa wazne dla kobiet, dla ich samowizerunku, samopoczucia i w ogole jak sa wazne w naszej kulturze. I rozumiem, ze chwycisz sie przyslowiowej brzytwy, aby, hm… kondycje swego owlosienia choc troche poprawic.
Moje wnioski sa takie, ze wlosy niekoniecznie musza swiadczyc o atrakcyjnosci czy powodzeniu a jako przyklad mozna by podac nieliczne piosankarki czy aktorki ktore z roznych powodow zgolily sie na ‚zero’. :0
Wiekszosc problemow nie dotyczy faktow tylko ich percepcji.
Przy czym wlasciciel problemu ma tendencje do jego wyolbrzymiania, podczas gdy otoczenie znacznie latwiej i szybciej do tego typu spraw sie ‚przyzwyczaja’ a po jakims czasie niemal kompletnie ignoruje i traktuje dany stan rzeczy jako ‚normalny’. 🙂
Co do duchowosci – to nie sadze, aby szeroko rozumiana duchowosc, rozwoj duchowy i wewnetrzny koniecznie byly sposobami do „odnowy wlosa”, a raczej do „odnowy ducha”. Oczywiscie nie ma przeszkody przed wstawiennictwem do interwencji sil wyzszych i nieznanych, te jednak bywaja kaprysne i nawet jesli cuda sie zdarzaja, to zdarzaja sie dosc rzadko i nieregularnie – nawet jesli wiara potrafi przenosic gory. Nie mowie aby nie probowac, jednak skad wiesz, ze to wlasnie Ciebie Bog wybral i dlatego Cie doswiadcza, aby na Twoim przykladzie – gdyz jak zapewne wiesz miewa On dziwne poczucie humoru – aby na twoim przykladzie unaocznic Tobie, ze prawdziwe skarby nie kryja sie we wlosach, tylko w tym co wewnetrzne, w tym co ukryte, a nie w twoich ocenach czy w ocenie innych ludzi – co nawet rozumiane doslownie jest prawda – jesli pomyslec o mozgu. 🙂
Bo w sposobie myslenia ludzi wierzacych kryje sie idea, aby byc niewolnikami/poddanymi Boga, a nie innych ludzi, a nawet aby wyzbyc sie samego siebie w milosci do Boga – co sie nota bene przydazylo sie Jezusowi (choc niektorzy chrzescijanie wierza, ze to Jezus byl Bogiem – co nieco komplikuje sprawe – wyzbyc sie samego siebie w milosci do samego siebie? – jednak nie to jest tematem naszych tu rozwazan. Tym bardziej, ze gdy ludzie zaczynaja dyskutowac o tak wznioslych sprawach jak wiara w Boga, to zwykle ni z tego ni z owego zaczynaja sie nawzajem opluwac i obrazac – co jest dla mnie kolejnym dowodem na osobliwe poczucie humoru Pana Boga – a moze Pani Bog?) 🙂
Wracajac do wlosow, a raczej do ich zaniku/braku, bycie innym – nawet w sensie braku wlosow – moze byc atrakcyjne. Co prawda trudno spodziewac sie ze bedziesz Brucem Willisem, ale atrakcyjnosc i dobre samopoczucie ma wiecej wspolnego w sposobie postrzegania samego siebie niz w ewolucyjnych dodatkach – a moze pozostalosciach typu wlosy.
Rownie dobrze mozna uwierzyc, ze jest sie dzieckiem indygo, albo nowym, lepszym zmutowanym gatunkiem czlowieka a brak wlosow to objaw ewolucyjnego dostosowania. 🙂
Zabawne, przypomnial mi sie film video ktory niedawno widzialem na BBC o chinskiej kobiecie ktora pociagnela 8 samochodow na 30 metrow przy pomocy swoich wlosow. I zobacz, co sie zaraz potem stalo: http://news.bbc.co.uk/1/hi/world/8221933.stm
Widac nawet reinkarnacja ma poczucie humoru. Ci ktorzy maja za nic wlosy inkarnuja sie z pieknymi, zdrowymi, silnymi wlosami, a ci ktorzy wlosy sobie cenia i takie wlosy chcieliby miec, ci doswiadczaja ich braku. Jakze zabawnie przewrotne jest to uniwersum! 🙂
Ja mysle ze to niezwykle przewrotnie ze strony Boga (czy czegos lub kogos tam) tak doswiadczac ludzi tylko po to, aby unaocznic im, ze niekoniecznie potrzebuja to, co mysla, ze potrzebuja.
lavera said:
Każdy tu ma prawo do własnej opinii, szanujmy to 🙂
Zind said:
indram
*Tym bardziej, ze gdy ludzie zaczynaja dyskutowac o tak wznioslych sprawach jak wiara w Boga, zwykle ni z tego ni z owego zaczynaja sie nawzajem opluwac i obrazac *
Tylko jak się ma przerost ego, to się poczuje urażonym gdy ktoś uderza w coś co tak mocno w siebie wbudowałeś – jakieś przekonanie. Wtedy czujesz się personalnie zagrożony.
Kto się tak utożsamił z poglądami dotyczącymi boga chrześcijańskiego, to jego ego poczuje wielki cios, gdy ktoś go skrytykuje, proste.
*Ja mysle ze to niezwykle przewrotnie ze strony Boga (czy czegos lub kogos tam) tak doswiadczac ludzi tylko po to, aby unaocznic im, ze niekoniecznie potrzebuja to, co mysla, ze potrzebuja*
Pytanie jeszcze czy wierzysz, że Bóg jest czymś co stoi poza tobą, jest czymś zewnętrznym, na czego łaskę-niełaskę jesteś zdany?
Bóg cię doświadcza, Bóg robi z tobą co chce. Miota tobą to tu to tam, a ty nie masz na nic wpływu. Biedna bezradna ofiara kosmicznych sił?
Nie serwujmy, chociaż na tym blogu, zamulaczy.
Nie zamulajmy ludzi gadkami z katechez, w rodzaju Bóg cię doświadcza, dziecko.
To zamula na potęgę. I cofa osobę, której dajesz taka poradę, do punktu wyjścia.Wątpię, czy po to przyszła na ten blog. Gdyby chciała takich tekstów, poszłaby na jezus.pl.
Znam osobę która miała bliznę długości 23 cm na lewym barku. Zajęła się duchowością i czytała sporo artykułów tym stylu:
Zaczęła wizualizować sobie zdrowe i gładkie ramię, zdrową, gładką skórę. Trwało to miesiącami, ale była uparta. I blizna zblakła! Wygładziła się, zniknęły nierówności skórne które były jej zmorą od dwudziestu lat. Zostało jaśniejsze pasmo, ale jak sama mawia: nigdy nie wierzyła że uda się jej odnieść 100% sukcesu. Teraz może nosić krótkie rękawki i w jasnym świetle naprawdę prawie nic nie widać.
Potęga wiary jest olbrzymia. Wierzycie w to, że taka jest? 🙂
Pewnie, nie każdy ma taki rozpęd i tyle energii jest gotów zainwestować w swoje życie. Wytrwałości. Regularności, pracy. Prawda to. I może czasem trzeba nauczyć się po prostu akceptować siebie taką jaką jesteś. Jedno jest pewne.
Jeśli z góry wystartujesz z pozycji:
I tak nic nie da się zrobić – to taką rzeczywistość sobie stworzysz.
vamas,
Co do Jezusa, dużo słusznych spostrzeżeń zrobiłeś.
Zapewne był trochę odizolowanym towarzysko dzieckiem, i zapewne cierpiał z powodu tych niejasności dotyczących swojego pochodzenia, które u otaczających go żydów mogły być dziwnie, konserwatywnie postrzegane.
Musiał mieć wzorce ofiary, skoro całe jego życie, stało się jedną wielką ofiarą.
Trudno z tym dyskutować.
Trudno też powiedzieć, że wzorzec ofiary to coś co jest szczególnie przydatne na co dzień 🙂 Dlatego w jakiś sposób kładzie się to cieniem na mentalności chrześcijańskiej która osobom robiącym z siebie ofiary pobłaża, nie przyczyniając się wcale do poprawy ich bytu 😦
Natomiast nie da się zaprzeczyć temu, że Jezus był jednym z większych nauczycieli duchowych i miał sporo nowego do przekazania, nową etykę, która wyparła stare podejście oko za oko, ząb za ząb. Zrobił sporo dobrego, nie powiedziałbym też, że *nie wychylił łebka spoza tradycji plemiennej*. Był ważnym duchowym reformatorem, nie mniej ważnym niż Budda.
Bogdan said:
A ja na koniec dopisze bo widze ze temat wiary jest u was bardzo roznie widziany z tendencja na nie dla katolikow bo ksieza to czy tamto czynia wiec mnie sie to nie podoba.
Temat wiary i jak ja przyjac jest niestety bardzo rozwleklym tematem…
Mamy teraz chocby filmy na rozne spojrzenie na kosciol na ksiezy ogolnie na katolikow… i do czego tak naprawde to zmierza otoz do tego zeby kosciol ukazac w jak najgorszym swietle dlaczego tego sie nie robi z innymi wiarami ??
To ze nie umiemy docenic u kogos ze jest katolikiem to tez moze byc bledem ktore pokazuje ze nie rozumiemy filmu the secret ktory nam przekazuje abysmy byli dla innych wyrozumiali, chocby nawet na to ze sa w takiej wierze ktora tej osobie nie odpowiada . Po prostu starajmy sie byc ludzmi ktorzy pokazuja ze na kazdym miejscu swiata jest jakas religia duza czy mala ktora trzeba uszanowac a nie wyszukiwac jakie ma ta wiara minusy…
I chce powiedziec ze nie pisze po to aby mnie oceniac pisze dlatego bo takie mam swoje zdanie na te temat i wiem ze jesli chodzi o religie katolicka to zawsze bede osoby ktore beda doszukiwaly sie zlych ksiezy , siostry zakonne, moze biskupow …i ze ogolnie patrzac beda osoby ktore mogly by napisac ze dla mnie kosciol katolicki moglby nie istniec bo Buddyzm czy inna wiara jest o wiele lepsza…
Wybor nalezy do CIEBIE…
Pozdrawiam
indram said:
Ja tutaj o wlosach, a Zind w roli kaplana Secretu jakos nie wstrzelil sie w moj ton ze swoim kazaniem. Tym niemniej, amen.
indram said:
Aha, co do wlosow to chodzilo mi o ukazanie prostej prawdy, ze nie zawsze ma sie to co sie chce nawet jak sie wierzy w Secret i nawet jesli Secret dziala to dziala bardzo… hm… secretnie. Inaczej co druga kobieta bylaby Pamela Anderson – przepraszam za gust, ale nie wysilalem sie, poza tym nie jestem na bierzaco 😉 ponadto 90% populacji nagle wygraloby w totolotka, wyjechalo na Hawaje i tak dalej. Ekonomia by upadla i potrzeba by bylo jeszcze wiekszego Secretu, gdyby niektorzy doszli do wniosku, ze nie ma co pracowac skoro wszystko samo przyjdzie gdy sie poprosi. 🙂
Felicita said:
Jestem wychowana w wierze katolickiej, przez kilka lat uczestniczyłam w życiu parafii: chórki ,oaza, czuwania, przedstawienia, rekolekcje, pielgrzymki, spotkania młodzieżowe w kraju i za granicą. Te doświadczenia ugruntowały mnie w pozycji „głęboko wierzącej”.
Bycie taką osoba jest bezpieczne dla własnego samopoczucia. Chodzę co niedziela do kościoła. Jestem „dobrym” człowiekiem. Mam szansę na „niebo”.Nie dopuszczam się haniebnych występków, wszystko w moim życiu jest takie jakie powinno być. Jestem posłusznym „dzieckiem bożym”.
Poczucie bycia wierzącym daje wewnętrzne uspokojenie, ugłaskanie, poczucie „lepszości”. Spowiedź przynosi „oczyszczenie”, zrzucenie niepotrzebnego balastu niepasujących do własnych wyobrażeń treści.
„Konflikt sumienia” rozpoczął się u mnie w momencie, kiedy owa „wiara” zaczęła domagać się ode mnie podjęcia wyboru, który tym razem stał w sprzeczności z moją „grzeszną” naturą. Kiedy postawiła mnie w sytuacji patowej i wystawiła na próbę. Powinnam czuć się w tym momencie samopotępiona, bo jej nie sprostałam. A jednak mam poczucie, że ta moja inna ścieżka jest także szukaniem siebie samej i szukaniem „prawdziwego Boga”.
Przymus posłuszeństwa przykazaniom stoi w sprzeczności z opcją wyboru życia po swojemu.. Myślę, że przykazania w jakiejś mierze wypływają niejako z pierwotnego źródła, którym jest MIŁOŚĆ.. Prawdziwa miłość nie krzywdzi, nie zabija, nie kłamie, nie oszukuje, natomiast wybacza, współczuje, rozumie, pociesza..
Chrystus wzbudza tkliwość z całą tą swoja ludzką bezradnością (chociaż może to tylko pozór, skoro sam sobie wybrał taką drogę).. i budzi lęk.. do czego to poświęcenie go zaprowadziło?.. cierpienia, bólu i śmierci?.. Zastanwiając się nad teoriami kosmicznymi, że wszystko jest energią, która nie ginie.. To jego zmartwychwstanie jest także możliwe..
W ciszy kościelnej można poczuć sferę „sacrum”, której brakuje na co dzień. Pytanie czy taka „nabożność” jest przypisana wyłącznie doświadczeniom religijnym? W stanie medytacji także człowiek doświadcza „absolutu własnego istnienia”.Czym jest łaska wiary? Wiary w Boga? Wiary w Miłość? Wiary w to, ze świat jednak jest dobry taki jaki jest? Już teraz nie myślę o sobie w kategorii „wierzącej”, lecz „szukającej” tego czym jest prawdziwa „boskość”. Być może w gruncie rzeczy różne religie próbują opisać jedno i to samo. Dopisując swoje ludzkie interpretacje.
Niesamowite jest jednak to, że wierzenie w coś lub brak tej wiary nie jest sprawą błahą. Ono kształtuje nasze wybory i dzięki niej kształtujemy swoje życie.
Zind said:
Indram, ogarnij się chłopie.
Nawet nie patrzyłem na tytuł wątku *sekret*, podałem link do takiego artykułu w którym koleś nawet nie słyszał o sekrecie a wiara sprawiła, że wyzdrowiał.
Poza tym sądziłem, że już kiedyś w burzliwej dyskusji na blogu tego typu dyrdymałki jak *przecież wszyscy wygraliby na lotterii* zostały wykluczone. Nie pamiętam gdzie, ale była o tym kiedyś dyskusja.
Konkluzje z niej wypływające brzmiały:
– Zaledwie 1% ludzi ma na tyle zawzięcia, uporu i konsekwencji- aby pokonać swoje własne ograniczenia, wzorce i zwykłe lenistwo. Trzeba być naprawdę 10000% skupionym na celu. I znać dobrze zasady kreowania. Tu naprawdę łatwo o pomyłkę. Jak ktoś kreuje *nie chcę być gruby”*, to wiadomo, że efekt będzie miał odwrotny, bo nie skupia się na szczupłości.
– Udają się tylko te wizualizacje/kreacje które są zgodne z naszymi podświadomymi przekonaniami. Jeśli podświadomość uważa, że nie zasługujesz na zajebistą laskę, to możesz sobie ją kreować do usra… śmierci. I nic z tego nie wyjdzie. To sięga bardzo głęboko. Bardzo. Warstwa wzorców pod warstwą przekonań. Jest sporo grządek do okopania. I jak już to zrobimy wtedy zaczyna działać fizyka kwantowa. 🙂
Póki nie jesteś wewnętrznie gotowy do przejścia na następny level, nie pójdziesz.
– Kreowanie takich rzeczy jak wygrana w totka wiąże się z takim oczyszczeniem stosunku do pieniędzy, że ze świecą go szukać w kręgu chrześcijańskim. Oczyszczenie spraw związanych z poczuciem zasługiwania. Z poczuciem bycia godnym bogactwa. Z poczuciem niższości. Gorszości. Wskaż mi kogoś kto nie ma tych problemów!
I jeszcze jedna rzecz, słuszna, o której w sumie napisałeś. Nawet jeśli się nie uda kreowanie, to nie znaczy że nie można cieszyć się z tego co się ma. Widocznie z jakiegoś powodu potrzebujemy taką lekcję odbyć.
Sami ją sobie wybraliśmy razem z tym ciałkiem i mamy się tu czegoś uczyć, dojrzewać w tym. To trochę podobne do koncepcji Boga który nam coś narzuca do doświadczania, wiem. Tyle, że o wiele lepiej jest poczuć źródło mocy w swoich trzewiach i o wiele skuteczniej się wtedy działa, niż gdy się czeka na zewnętrzną łaskę.
To wszystko tak naprawdę niezłe hipotezy, ale tylko hipotezy!
No i każdy może mieć swoją opinię. 🙂
indram said:
Bardziej przeklenstwo wiary, jednak nie mam zamiaru rozpoczynac na ten temat dyskusji i wszystko wyjasniac. Niemniej sa pewne pozytywne aspekty. 🙂