Tagi
dziękować, dziękuję, Jeffers Susan, odpuszczać, uzdrowienie, wolność, wybaczać, zmiana, zwracać wolność, Świadomość
Pomyśl najpierw o ludziach, z którymi jesteś teraz w kontakcie i o tych, którzy byli dla Ciebie ważni w przeszłości. Wypisz ich imiona na kartce. Napisz następnie, co każdy z nich dla Ciebie specjalnego zrobił.
Nawet jeśli wiele przez nich wycierpiałeś i bardzo ich nie lubisz, napisz, jaki mieli pozytywny wpływ na Twoje życie. Nawet gdy ktoś nam wyrządził niedźwiedzią przysługę, możemy mu coś podarować.
Któregoś dnia przeprosiłam swojego syna za to, że kiedy się rozwodziłam, byłam zbyt pochłonięta sobą, by zapewnić mu potrzebne emocjonalne oparcie. Byłam zbyt pogrążona we własnym bólu, by mu pomóc w radzeniu sobie z jego bólem. A on mi na to: „Nie przejmuj się mamo, wtedy właśnie nauczyłem się samodzielności, a była to cenna lekcja”.
Umiał mnie przeprosić za moje niedociągnięcia! W kategoriach zdrowia psychicznego wyniósł z tego większe korzyści niż gdyby przez te wszystkie lata żywił do mnie urazę! Więc nawet jeśli Ci się wydaje, że ktoś Cię skrzywdził, zastanów się, czego Cię to nauczyło i wpisz to na listę.
Kiedy skończysz wypisywać wszystkie dary, jakie od ludzi w życiu otrzymałeś, zacznij im systematycznie dziękować. Jeśli z daną osobą od dawna się nie widziałeś ani nie rozmawiałeś, zaskocz ją wizytą albo po prostu napisz list, w którym dziękujesz jej za to, co dobrego wniosła w Twoje życie. Zobaczysz, jaką jej to sprawi radość i Tobie też.
W niektórych przypadkach wykonanie tego zadania może być bardzo trudne. Szczególnie trudno jest dziękować byłemu mężowi czy żonie, przyjaciołom, z którymi zerwałeś kontakt, szefowi, rodzicom czy dzieciom, z którymi jesteś skłócony.
Spróbuj najpierw wykonać następujące ćwiczenie, którego sama się nauczyłam wiele, wiele lat temu. Ćwiczenie to bardzo pomaga pozbyć się urazy i gniewu. Znajdź pusty pokój i wyłącz telefon. Włącz łagodną muzykę. Usiądź wygodnie i zamknij oczy.
Przywołaj obraz kogoś, kto Cię silnie złości lub boleśnie rani. Wyobraź sobie, że ta osoba stoi przed Tobą. Otocz ją najpierw jasną, leczniczą poświatą i powiedz, że życzysz jej wszystkiego najlepszego wszystkiego, co jej się tylko zamarzy.
Podziękuj za to wszystko, co dla Ciebie zrobiła.
Rób to dopóki nie poczujesz, że uchodzą z Ciebie negatywne emocje.
Stwierdzić, że nie jest to łatwe, to za mało powiedziane.
„Życzyć jej wszystkiego najlepszego? Czyś Ty oszalała? Chcę widzieć, jak cierpi za to, co mi zrobiła!”
Kiedy wykonywałam to ćwiczenie po raz pierwszy, wybrałam człowieka, który kiedyś dla mnie pracował, a przysporzył wielu kłopotów i cierpień. Zaufałam mu, a on mnie wystawił do wiatru.
Mentalność ofiary w całej okazałości!
Najwyraźniej nie czułam się za swoje życie odpowiedzialna, kiedy to się stało.
Podczas wykonywania tego ćwiczenia targały mną najrozmaitsze emocje. Byłam wręcz zszokowana widząc, ile we mnie gniewu i urazy.
Nie potrafiłam, nawet w wyobraźni, niczego dobrego mu życzyć.
Czułam gigantyczny gniew. W miarę jak dawałam upust swojej złości, zaczęłam odczuwać ból. To z kolei wyzwoliło złość do samej siebie za to, że dopuściłam do tego co się stało i za to, że przez tyle czasu tłumiłam w sobie gniew.
Uczucia te powoli ustąpiły miejsca przebaczeniu przebaczyłam sobie i jemu. Zrozumiałam wreszcie, że oboje jesteśmy ludźmi i że każde z nas postąpiło wtedy tak, jak potrafiło najlepiej. I nic już nie stało na przeszkodzie, by otoczyć jego i siebie jasną, leczniczą poświatą.
Cały ten proces trwał mniej więcej godzinę. Kiedy zaczęłam, wydawało mi się, że nic takiego się nie wydarzy.
Nieprawda! Krzyczałam, płakałam, czułam piekący ból, nienawidziłam, otworzyłam się, wybaczyłam, pokochałam, odzyskałam spokój.
Powtarzałam to ćwiczenie codziennie, dopóki nie uszły ze mnie wszystkie negatywne uczucia do niego i mogłam mu spokojnie życzyć wszystkiego dobrego.
Powtórzyłam ćwiczenie dla wszystkich ludzi z mojego otoczenia, wobec których czułam jeszcze negatywne emocje, od najsilniejszych do najdrobniejszych.
Jedną z tych osób był mój były mąż.
Kiedy doszłam podczas wizualizacji do punktu, w którym bez oporów życzyłam mu samych dobrych rzeczy, zadzwoniłam do niego i zaprosiłam na obiad.
Powiedziałam po prostu, że jest parę rzeczy, których nigdy mu nie mówiłam, a które chciałabym mu teraz powiedzieć. Ucieszył się i spotkaliśmy się na obiedzie. Wymieniłam wszystkie rzeczy, za które naprawdę go cenię i wszystko, co dla mnie dobrego zrobił, kiedy byliśmy małżeństwem i za co mu jestem wdzięczna. Moja otwartość go ośmieliła i powiedział mi wiele miłych rzeczy o mnie.
Żegnając się z nim wiedziałam, że doprowadziłam do końca, coś czego wcześniej nie dokończyłam i poczułam się wspaniale.
Dopóki nie uwolnimy się od bólu i gniewu, nie będziemy umieli dopuścić do siebie miłości. Kiedy tłumimy w sobie negatywne uczucia do osób z przeszłości, uczucia te przemieszczają się na ludzi, z którymi jesteśmy teraz.
Co więcej, jak poniektórzy z nas dobrze wiedzą, możemy się wpędzić w chorobę.
Gorąco Ci polecam doskonałą książkę na ten temat, Loise Hay „Możesz uzdrowić swoje życie”. Hay przytacza wiele ćwiczeń pozwalających się uwolnić od gniewu, bólu i ukrytej urazy.
Wielu ludzi nie mówi „dziękuję”, bo nie zdaje sobie sprawy, jakie to ważne.
Pamiętaj: Liczy się Twoje zaangażowanie i Twoja wdzięczność.
Nie przepuść okazji, by komuś podziękować za to, co Ci dał cokolwiek by to nie było.
Jeśli na razie wydaje Ci się to zbyt trudne, zacznij od sytuacji mało znaczących, na przykład będąc w pracy mów ludziom: „Dziękuję Ci za to”, „Doceniam to”, „Dziękuję Ci za to, że byłeś dzisiaj w dobrym humorze i ja się wtedy lepiej czuję”.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Zacznij świadomie wypowiadać te słowa wszystkim dokoła. Zacznij je rozdawać zamiast czekać, aż ktoś Ci je powie. Z początku będzie Ci trudno, ale z czasem będzie Ci to przychodziło coraz łatwiej.
Rozdawanie wdzięczności na prawo i lewo przypomina rozruszanie sflaczałych mięśni. Im częściej ich używasz, tym stają się silniejsze. Trzeba tylko ćwiczyć.
Jeffers Susan – Nie bój się bać
Powiązane posty
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
indianaJ said:
Czasem zdrowo jest się trochę powściekać, to może dać impuls do działania, ale zgodzę się, że kiszenie tej złości w sobie przez całe lata nie może zdziałać nic dobrego.
Witold Skaczkiewicz said:
Żyj tak, aby wczoraj nie zanieczyszczało ci jutra. Niezależnie od tego jaką technikę wybierzesz, wczoraj – już było. Czy chcesz by to co wczoraj było nieprzyjemne powtarzało się jutro? pojutrze?.
Przecież nie chcesz. Chcesz być pogodny, uśmiechnięty. Dobrze wiesz, że każdy twój uśmiech budzi nowy uśmiech.
Na cóż ci gniew paraliżujący twą mądrość?
Skoro się gniewasz wydarzyło się coś, z czym musisz sobie poradzić. Być może naprawić. Przecież potrafisz. Sprawniej to zrobisz gdy skupisz się na problemie, a nie na swoim przejmującym cię gniewie.
A co zrobić z tym co ów gniew wywołał?
Przebaczyć?
Podziękować z pokorą za otrzymaną lekcję?
Przenieść zdarzenie do niebytu?
Cobyś nie zrobił, nie zanieczyszczaj swojego jutra.
Ciepło pozdrawiam
indianaJ said:
Co miałem na myśli to, że jeśli już coś cię zdenerwuje, to pozwól sobie poeksplorować tą emocję, choćby w celach poznawczych.
Poza tym gniew może zainspirować do działania, aczkolwiek z pewnością bywa tak, że przekształca się w trwałą urazę, co już jest mniej ciekawe.
indram said:
No właśnie! 😀
A widzę, że artykuł jest zaczerpnięty z książki pod tytułem „nie bój się bać” i w związku z tym z ulgą donoszę, że swój pierwszy skok spadochronowy przeżyłem pomyślnie. (Tak na marginesie filmu „Yes Man”). 🙂
zenforest said:
Gratulacje zatem 🙂
Czy to tak wyzwalające doświadczenie jak mówią? 🙂
trina77 said:
Ło hoj co się stało tutaj, widze nowy wystrój 🙂 jak chciałam wejsc torche wczesniej nie dało się i przyznam,ze troche się przestraszyłam ,że już nigdy nie będe mogła poczytać !
indram said:
A ja tam nie wiem, co tam o tym mówią. 🙂
I trudno to opisać.
Jednak nie skakałem sam, można powiedzieć, że nie skakałem w ogóle gdyż byłem dopięty do instruktora i technicznie rzecz biorąc, to on skoczył a ja nie miałem wyjścia jak poszybować razem z nim (jest to tzw. tandem, gdyz aby skakac samodzielnie trzeba przechodzic parodniowy kurs, koszty sa znacznie wieksze, itd, a tak można załatwić wszystko w parę godzin) oprócz tego byłem filmowany i fotografowany przez dwóch innych skoczków, więc trzeba było trzymać fason i kciuki do góry i do kamery, inaczej nici z materiału. 🙂
Opadanie swobodne trwało około 40 sekund (i pierwsze trzy, cztery sekundy są naprawdę dziwne), pózniej parę minut z otwartym spadochronem co też było niesamowite.
A oto tajemnica w jaki sposób uniknąłem totalnego spanikowania: Jeszcze przed startem samolociku zacząłem spowalniać oddech licząc malejąco od 100 w dół. Potem już tylko wykonywałem polecenia instruktora. I starałem się nie myśleć (potem mnie pochwalono, że bardzo dobrze mi to wyszło) 😉 Teraz dopiero czuję zmęczenie po opadnięciu emocji.
🙂
indram said:
A tak to wygląda: http://www.skylineparachuting.co.uk/skydiving-video.aspx
Zind said:
Eee! Liczyłem, że zobaczę ciebie w akcji 🙂
indram said:
Wystarczy, że oglądając taki filmik wyobrazisz sobie, że to ty tam jesteś i że skaczesz.
zenforest said:
trina77
Tak, musiałam wyłączyć bloga, bo za dużo w nim mieszałam przy zmianie szablonu żeby dało się go wtedy oglądać. Blog przechodził remanent 😉
I tak zostały mi jeszcze jakieś drobiazgi ze stylami dokończyć 😉