Tagi
goleman, inteligencja emocjonalna, kierownik, krytyka, mądrość, otwartość, perceptywność, reakcja na krytyke, relacje, umiejętna krytyka, Świadomość
Emocjonalne przeciwności losu, którym musimy stawić czoła w związku małżeńskim, występują również w miejscu pracy.
Uwagi krytyczne, które powinny być wyrażane w formie wątpliwości, co stwarza dobrą podstawę do usunięcia ich przyczyn, zamieniają się niekiedy w ataki personalne.
Pod naszym adresem kierowane są pełne odrazy, sarkazmu i pogardy oskarżenia, a wszystko to skłania nas do przyjmowania postawy defensywnej i unikania odpowiedzialności, i – na koniec – do odgradzania się od innych murem milczenia lub do biernego oporu, który wynika z poczucia, że traktuje się nas niesprawiedliwie.
Jedną z najbardziej powszechnych form destrukcyjnej krytyki w miejscu pracy są – zdaniem pewnego doradcy – takie ogólne stwierdzenia jak: „Wszystko partaczycie”, wygłaszane ostrym, sarkastycznym, gniewnym tonem, nie dające żadnej szansy na rzeczową replikę ani nie podsuwające żadnych sugestii, jak można by wywiązywać się lepiej ze swych zadań. Sprawiają one, że osoba, ku której są skierowane, czuje się bezradna i wściekła.
Z punktu widzenia inteligencji emocjonalnej taka krytyka świadczy o lekceważeniu uczuć, jakie wywołuje ona u osób będących jej przedmiotem oraz o katastrofalnym wpływie, jaki uczucia te wywierają na ich motywację do pracy, energię i wiarę w sens tego, co robią.
Tę destrukcyjną dynamikę ujawniło badanie menedżerów, których poproszono, by sięgnęli myślą do chwil, kiedy wybuchnęli złością na swoich podwładnych i, dając się jej ponieść, zaatakowali ich ad personam. Te pełne złości ataki miały podobne skutki jak napaść na małżonka: podwładni będący ich celem reagowali na nie najczęściej przybraniem postawy obronnej, wymyślaniem wymówek albo uchylaniem się od odpowiedzialności.
Zdarzało się też, że odgradzali się murem milczenia, to znaczy unikali jakichkolwiek kontaktów z szefem, który ich zwymyślał. Gdyby umieszczono ich pod takim samym wykrywającym emocje mikroskopem jak ten, którego używał dla badania par małżeńskich John Gottman, to bez wątpienia okazałoby się, że ci rozgoryczeni pracownicy myślą to samo, co rozczarowani małżonkowie, którzy uważają, że napada się na nich bez żadnego powodu, że są niewinnymi ofiarami i czują usprawiedliwione oburzenie.
Gdyby zmierzono ich reakcje fizjologiczne, to prawdopodobnie okazałyby się one typowe dla tak zwanego zjawiska „zatopienia”, które nasila takie myśli. A mimo to takie reakcje jeszcze bardziej rozdrażniały i prowokowały menedżerów, wskazując na to, że zapoczątkowują oni cykl, który w świecie biznesu kończy się odejściem albo zwolnieniem pracownika, co jest odpowiednikiem rozwodu.
I faktycznie, badania, którymi objęto 108 menedżerów i pracowników umysłowych, wykazały, że na liście przyczyn konfliktów w pracy niestosowne albo niewłaściwie wyrażone uwagi krytyczne uplasowały się na pierwszym miejscu, przed brakiem zaufania, różnicami charakteru i wysokością wynagrodzenia.6 Eksperyment przeprowadzony na Politechnice Rensselaera pokazuje, jak destrukcyjny wpływ mogą wywierać na stosunki w pracy ostre uwagi krytyczne.
Podczas symulacji zlecono ochotnikom opracowanie reklamy nowego szamponu. Inny ochotnik (współpracujący z eksperymentatorami) oceniał przygotowane reklamy, wyrażając jedną z dwóch przygotowanych wcześniej opinii krytycznych.
Jedna z nich była konkretna i wyważona, druga natomiast koncentrowała się na wytykaniu twórcy reklamy braku wrodzonych zdolności i niechęci do skorzystania z jego usług w przyszłości, co wyrażało się w takich uwagach jak: „Niech pan da sobie z tym spokój. Wygląda na to, że nie potrafi pan nic zrobić tak, jak trzeba”, „Może po prostu brak panu talentu. Postaram się, żeby zrobił to ktoś inny”.
Zrozumiałe jest, że ci, których zaatakowano, poczuli się urażeni, ogarnęła ich złość i ostro zaprotestowali, mówiąc; że nie chcą w przyszłości współpracować z osobami czy pracować dla osób, które skrytykowały ich projekt.
Wielu dało jasno do zrozumienia, że będą unikać jakichkolwiek kontaktów z tymi osobami, że – mówiąc innymi słowy – mają ochotę odgrodzić się od nich murem milczenia. Ostre uwagi krytyczne sprawiły, że osoby, do których je kierowano, nabrały takiej niechęci do pracy, że nie starały się już tak jak dawniej i – co chyba najgorsze – twierdziły, że nie potrafią dobrze wywiązać się ze stojącego przed nimi zadania.
Tak niszczycielski wpływ na ich morale miała napaść personalna.
Wielu szefów chętnie krytykuje podwładnych, ale skąpi im pochwał, skutkiem czego słyszą oni opinie o swojej pracy tylko wtedy, kiedy popełniają błędy.
Co gorsza, szefowie mają skłonność do odkładania na później rozmów z podwładnymi: utrzymujący się przez dłuższy czas brak sprzężenia zwrotnego, w połączeniu ze skłonnością do krytykowania, daje fatalne rezultaty. „Większość problemów z jakością pracy nie pojawia się nagle; narastają one z wolna – twierdzi J.R. Larson, psycholog z Uniwersytetu Stanowego Illinois w Urbanie. – Jeśli szef nie powie od razu, co czuje w związku z konkretną sprawą, to powoli narasta u niego frustracja. Potem, któregoś dnia, wybucha. Gdyby przekazał pracownikowi uwagi krytyczne wcześniej, to mógłby on naprawić swe błędy.
Ludzie zbyt często zaczynają przedstawiać swoje zarzuty dopiero wtedy, kiedy wszystko w nich się gotuje, kiedy nie,: mogą pohamować złości. A wtedy przedstawiają je w najgorszej z możliwych formie, tonem pełnym jadowitego sarkazmu, przytaczając długą listę pretensji albo posuwając się do gróźb. Takie ataki prowokują do odwetu. Odbierane są jako afront, a zatem złość ogarnia dla odmiany osobę, która jest ich celem. Jest to najgorszy sposób wzbudzania w kimś motywacji do lepszego działania”.
Umiejętna krytyka
Rozpatrzmy teraz inną możliwość.
Umiejętnie sformułowana uwaga krytyczna może być jednym z najbardziej użytecznych komunikatów, j przekazuje szef podległym mu pracownikom. Na przykład, ów arogancki szef mógł – ale nie zrobił tego – powiedzieć inżynierowi kierującemu zespołem opracowującym nowe oprogramowanie coś takiego: „Podstawowy kłopot na tym etapie polega na tym, że wasz plan zajmie za dużo czasu, co zwiększy koszta.
Chciałbym, żebyście jeszcze pomyśleli nad tym projektem, zwłaszcza nad szczegółowym opisem wdrożenia oprogramowania, i sprawdzili, czy nie da się tego zrobić szybciej”. Takie przedstawienie uwag miałoby zupełnie odwrotny skutek niż miażdżąca krytyka; zamiast wywoływać u podwładnych uczucie bezradności i złości oraz skłaniać ich do buntu, napawałoby ich nadzieją, że uda im się ulepszyć projekt i sugerowało, jak mają się do tego zabrać.
Umiejętnie sformułowane uwagi krytyczne koncentrują się raczej na tym, co dana osoba zrobiła i co może zrobić, niż na doszukiwaniu się przyczyn kiepskich wyników w pracy w wadach tej osoby. Jak zauważa Larson: „Napadanie na czyjś charakter, nazywanie kogoś głupim czy niekompetentnym mija się z celem. Zmuszasz go z miejsca do przyjęcia postawy obronnej; w wyniku czego nie trafiają już do niego żadne uwagi i rady, w jaki sposób może wykonywać swoją pracę lepiej.” Oczywiście, jest to dokładnie ta sama rada, której udziela się parom małżeńskim rozmawiającym o wzajemnych pretensjach.
Ujmując to natomiast w kategoriach motywacji do działania, trzeba wyraźnie stwierdzić, że kiedy sądzimy, iż nasze niepowodzenia są wynikiem jakichś naszych wad czy braków, tracimy nadzieję i przestajemy się starać, żeby wypaść lepiej. Pamiętajmy o tym, że podstawą naszego optymizmu jest przekonanie, iż wszystkie niepowodzenia i porażki wynikają z niesprzyjających okoliczności, którym możemy jakoś zaradzić.
Harry Levinson, psychoanalityk, który został doradcą przedsiębiorców, daje takie oto rady, jak opanować sztukę krytykowania, która łączy się nierozerwalnie ze sztuką chwalenia:
• Bądź konkretny. Wybierz jakiś charakterystyczny przypadek, wydarzenie, które jest dobrym przykładem tego, co należy zmienić – jakieś niedociągnięcia albo powtarzające się braki, takie jak nieumiejętność prawidłowego wykonania pewnych elementów zadania. Ludzi demobilizuje wysłuchiwanie narzekań, że robią „coś” źle, bez sprecyzowania zarzutów, które mogłyby ich skłonić do zmiany zachowań. Skoncentruj się na szczegółach, mówiąc, co dana osoba zrobiła dobrze, a co źle i jak można to zmienić. Nie owijaj spraw w bawełnę ani nie mów ogródkami, bo zaciemni to sens tego, co chcesz przekazać. Jest to, rzecz jasna, rada zbliżona do omawianego wcześniej zalecenia dla małżonków, aby przedstawiali swoje pretensje według formuły XYZ: powiedz dokładnie, na czym polega problem, co jest nie tak, jak być powinno albo jakie wywołuje to u ciebie uczucia i jak można temu zaradzić.
„Konkretność – zauważa Levinson – jest równie ważna przy pochwałach, jak przy uwagach krytycznych. Nie twierdzę, że ogólna pochwała nie wywiera żadnego wpływu, ale wpływ ten jest niewielki, a poza tym niewiele można się z niej dowiedzieć”.7
• Zaproponuj jakieś rozwiązanie. Uwagi krytyczne, podobnie jak wszelkie inne użyteczne sprzężenia zwrotne, powinny wskazywać sposób rozwiązania problemu. W przeciwnym razie zniechęcają one, pozbawiają ochoty do działania albo osłabiają motywację osoby, do której je kierujemy. Uwagi krytyczne mogą ukazywać nowe możliwości czy alternatywy, z których istnienia osoba ta nie zdawała sobie sprawy, albo po prostu uwrażliwić ją na to, co wymaga dopracowania, jednak pod warunkiem, że zawierają one sugestie, jak poradzić sobie z tymi problemami.
• Bądź obecny. Krytyka, podobnie jak pochwała, jest najbardziej skuteczna wtedy, kiedy przeprowadzamy ją podczas rozmowy w cztery oczy. Osoby, dla których krytykowanie kogoś jest krępujące, mogą ułatwić sobie zadanie, robiąc to na odległość, na przykład w formie pisemnych uwag czy upomnień, jednak nadaje to kontaktom charakter bezosobowy i pozbawia adresata tych uwag możliwości ustosunkowania się do nich i wyjaśnienia sprawy.
• Bądź wrażliwy. Jest to wezwanie do okazywania empatii, do wczucia się w skórę osoby, która odbiera krytykę. Levinson wskazuje, że szefowie, którzy mają niewielką zdolność empatii, są wyjątkowo skłonni do aroganckiego traktowania podwładnych, co przejawia się – na przykład – miażdżącą krytyką i zamykaniem im ust. Ostateczny wynik takiej krytyki jest destrukcyjny – zamiast ukazywać sposób wyjścia czy naprawienia sytuacji, wywołuje ona niechęć, gorycz i oburzenie, skłania do przyjęcia postawy obronnej i stwarza trudny do przezwyciężenia dystans między szefem a podwładnym.
Levinson daje pewne rady także tym, ku którym kierowane są uwagi krytyczne. Radzi na przykład, by traktować uwagi nie jako atak personalny:, ale jako cenne wskazówki umożliwiające poprawę działania. Namawia też, by wystrzegać się przybierania postawy defensywnej i poczuwać się do odpowiedzialności. A jeśli rozmowa staje się zbyt przykra, radzi odłożyć ją do czasu, aż przetrawimy niemiłą opinię i trochę ochłoniemy.
Na koniec proponuje, żebyśmy widzieli w uwagach krytycznych szansę wspólnej pracy z osobą krytykującą w celu usunięcia problemu, a nie coś, co stawia nas w przykrym położeniu. Oczywiście wszystkie te mądre rady są bezpośrednim odbiciem wskazówek dla małżeństw, które mają umożliwić im przedstawienie wzajemnych pretensji w taki sposób, by nie miało to szkodliwych konsekwencji dla trwałości ich związku. W pracy dzieje się podobnie jak w małżeństwie.
Goleman Daniel – Inteligencja emocjonalna
Powiązane posty
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
• Miłosierny Samarytanin czy wyrafinowany egoista?
• Czy umiesz uwolnić się od opinii innych ludzi?
•Jak nauczyć się spokojnie reagować na krytykę
• Jeśli już musisz – krytykuj bezboleśnie
lavera said:
Tylko jak sobie poradzić w sytuacji gdy to Ty jesteś ofiara takich ataków,jak reagować?Jak sie obronić,jak sprawić by naszemu napastnikowi zrobiło się głupio ze tak się zachował?Takiej odpowiedzi poszukuję.Mam w pracy taka sytuacje ,gdzie szef naprawdę obraza innych, ich godności i wyzywa od bezmózga ,staje się to nie do zniesienia,tak nie można pracować,jak zneutralizować takie pogardy,jak sie nimi nie przejmować?Co zrobić by ta osoba przestała takich praktyk?
vamas said:
zneutralizuj je w _sobie_. rzeczywistosc zewnetrzna zostaw w spokoju poki co, zacznij od siebie, naucz sie byc na tyle przejrzysta dla jego atakow, ze przeplyna przez ciebie, nie zatrzymujac sie na mechanizmach obronnych ego, tylko poplyna sobie w kosmos.
Ktośtam said:
Twój szef jest głuuuupi. Osobiście mam szefa, który tez na początku mnie mocno krytykował. Jednak gdy zobaczył, że odbijało się to na pracy (oraz po naszej dyskusji, w której prosiłam o wyjaśnienie krytyki), zaczął mnie chwalić. 😛 Pochwały przynoszą o wiele lepsze wyniki w pracy.
Trzeba grzecznie ale stanowczo spytać: „Dlaczego mnie Pan obraża? Co to Panu da? Bo na pewno nie wpłynie na poprawę pracy.” „Oczekuję konstruktywnej krytyki, takie słowa nic mi nie dają, nie mówią nic o tym, co zrobiłem źle i nie wpłyną na poprawę jakości mojej pracy”. Nie można sobie pozwolić na krytykę dla samej krytyki.
Szkoda tylko, że tak jest od dłuższego czasu, takie coś trzeba dusić w zarodku. Mi to zajęło miesiąc od początku pracy.
Ktośtam said:
Lavera, małe podusmowanie:
Musisz się szanować. Nie daj się wdusić pod laczki szefa. Grzecznie, ale stanowczo żądaj uzasadnienia słów szefa. Spytaj go, co chce osiągnąć nazywając Cię w ten sposób. Daj mu do zrozumienia, że oczekujesz tylko konstruktywnej krytyki. On sam to przemyśli, i rzeczywiście może mu się zrobić głupio. Będzie dym, może być urażony tym, że śmiałaś mu się przeciwstawić, ale potem nabierze respektu.
Ktośtam said:
Jeszcze coś: ważny jest miły ton bez wyrzutu, dużo sformułowań grzecznościowych: „Przepraszam bardzo, ale dlaczego (…)…?”
W ten sposób on nie będzie się miał do czego przyczepić. Uspokój emocje, nie bierz niczego do siebie, to pomoże. Szef ma pewnie takie bezmózgie przyzwyczajenie że wyzywa wszystkich od głupców, nie będzie tego robił gdy zobaczy, że więcej na tym traci niż zyskuje.
vamas said:
bzdura, absolutnie od poczatku do konca nie zgadzam sie z Ktostam!
sprowadzisz dziewczyne na manowce i wzmocnisz tylko jej ego w niezdrowy sposob, sprawisz ze bedzie miala tylko jeszcze wiecej roszczen wobec swiata i wiecej rozczarowan gdy te roszczenia nie zostana spelnione
w artykule zen wyczytalem cos co mnie uderzylo:
cytat
U tej grupy w której dzieciństwie czegoś zabrakło, pragnienia i potrzeby są wciąż bardzo silnie obecne a postawa (na drodze ich realizacji) o wiele bardziej roszczeniowa:
Oni muszą sie tak zachowywać, bo tak wypada!
Jak ona mogła!?
Co za bezczelność!
Co za chamstwo!
Jak śmiał?
Czasem chodzą oburzeni na innych przez cały długi dzień.
Ci “inni” nie zapewniają im (w ich mniemaniu) tego czego się po nich oczekuje.
A przecież muszą, prawda?
Wszyscy muszą zachowywać się wobec mnie FAIR!
Muszą.
zgadzam sie z tym
im wiecej oczekiwan ze inni beda wobec mnie w porzadku i ze musza tacy byc, tym wiecej nerwow, walki i szamotania sie by uporzadkowac czy kontrolowac rzeczywistosc dokola siebie, fatalna sprawa i syzyfowa
zamiast domagac by inni sie zmienili – zmien sie ty sama, lavera!
dopiero wtedy zmieni sie caly swiat dokola
konfrontacyjna postawa, jaka proponuje ci ktostam(“Dlaczego mnie Pan obraża? Co to Panu da? Bo na pewno nie wpłynie na poprawę pracy.”), sprawi ze przyprzesz szefa do muru, a zwierze osaczone, to zwierze najniebezpieczniejsze,
komu takie pretensje postawisz, bedzie czul zmuszony do obrony, a najlepsza obrona jest atak, to sie obroci przeciwko tobie, masz moje slowo
polecam ci ksiazke
Dale Carnegie” Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”
genialna dla ciebie i masz tam wszystkie odpowiedzi na twoje pytania!
gwarantuje ci to 🙂
zenforest said:
Dale Carnegie” Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”
– zgadzam się z tym, że to może być dla Lavery idealna pozycja.
Na blogu mam kilka artykułów z niej, możecie zerknąć, i sprawdzić o co chodzi:
-moim zdaniem, są warte uwagi.
Ktośtam said:
Ojej, takie podejście jest zdrowo przeromantyzowane, vamas. Sugerujesz, że to Ona jest winna temu, że ktoś ją wyzywa od głupców? Co to za myślenie?
Ją interesuje, jak doprowadzić do tego, aby szef przestał niesprawiedliwie ją nazywać głupcem i bezmózgiem.
Gdy mamy do czynienia z pracą zawodową, takie coś to mobbing. Pracownik może wykonywać źle polecenia, ale Szef NIE MA PRAWA go obrażać. Ma przedstawić konstruktywną krytykę, wytłumaczyć, co było źle zrobione.
Nic nie usprawiedliwia takiego zachowania, szef jest po prostu zakompleksionym, czującym wyższość i władzę nad kimś kolesiem. I musisz przyjąć to, że są tacy ludzie, wyzywający wszystkich od głupców i idiotów bo mają taki kaprys. Tak po prostu, bez żadnego wytłumaczenia. Usprawiedliwiasz ich?
Zdanie, które zacytowałeś, rzeczywiście może być za ostre na takiego człowieka. Ale do zdania: “Oczekuję konstruktywnej krytyki, takie słowa nic mi nie dają, nie mówią nic o tym, co zrobiłem źle i nie wpłyną na poprawę jakości mojej pracy” nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń.
Trzeba uzmysłowić szefowi, że:
– wyzywanie od głupców i idiotów nic mu nie daje, to nie jest konstruktywna krytyka.
– jeśli szef przejdzie od oskarżeń osobistych do określeń typu „to jest do dupy”, trzeba spokojnie poprosić o wytłumaczenie, „dlaczego Pan tak uważa”.
– trzeba rozmawiać, pytać się, pytać, pytać, pytać, pytać, pytać, pytać, grzecznie pytać o wytłumaczenie… a nie chować głowę między nogi. Jestem prawie pewna, że w końcu jego odpowiedź będzie brzmieć: „BO TAK!!!”. I wtedy nastąpi przełom.
Wzmocnienie ego? Roszczenia wobec świata? …
Gość zachowuje się nie fair! Powtórzę jeszcze raz: Usprawiedliwiasz go? Nazywać kogoś głupcem i idiotą może tylko ktoś niedorozwinięty. Tak naprawdę szef wie, że zachowuje się nagannie. Jednak czuje przewagę i wie, że nikt mu na to nie zwróci uwagę. No to sobie folguje.
Sztuka jest zwrócenie mu na to uwagi GRZECZNIE, tak aby trafiło do niego przesłanie, ale nie mógł wyprowadzić riposty ani zarzucić komuś arogancję. To trzeba przemyśleć. To trzeba rozważyć pod znajomość charakteru szefa. Trzeba to sprytnie rozegrać – ja podaję sposób, który jest według mnie skuteczny, bo sama miałam z czymś takim do czynienia. Szef nazywał mnie idiotką, mówił że to co robię jest do dupy, i co? Teraz żyjemy w doskonałej relacji, a praca sprawia mi przyjemność.
To jest realny problem, vamas. Życzę Ci, abyś kiedyś się skonfrontował z takim doświadczeniem, wtedy zobaczysz, że teorie o ego i integracji są dobre, jednakże nie są remedium na wszystko. Teorie te pomagają zrozumieć przyczynę zachowań, a więc uwolnić się od złych emocji.
Teorie te pomogą uwolnić się od poczucia krzywdy i żalu do szefa, pozwolą spojrzeć na nie świadomie i doszukać się ewentualnych przyczyn.
ALE NIE ROZWIĄŻĄ PROBLEMU.
Szef nadal będzie na Ciebie krzyczał „głupiec! bezmózgi!”, nieważne jak doskonale się zintegrowałeś. Bo to jest ON i JEGO problemy, a nie Ty.
Ktośtam said:
Jeszcze coś: w rozwiązaniu tego problemu ważne są detale. Trzeba oczyścić się z negatywnych emocji wobec szefa. Jeśli nastąpi konfrontacja, ogólna postawa w niej musi być życzliwa. Każdy człowiek idealnie wyczuwa, czy jest lubiany czy nie.
Jeśli szef wyczuje tylko nienawiść i odrazę, nawet najlepiej skonstruowane zdania nie pomogą.
lavera said:
Zgadzam się z Wami.Pracuje nad tym aby całkowicie wyzbyć się negatywnych emocji wobec tej osoby, jest to trudne,ale wole być zdrowa niż mieć racje.
Owszem czytałam artykuły ze pewne cechy innych ,których nie lubimy sa odzwierciedleniem naszych własnych problemów.Tez nad tym pracuję.Ale żeby aż tak ,to nigdy do nikogo tak nie mówiłam,nawet nie pomyślałam.Mniejsza z tym.
Jeżeli chodzi o szefa ,to bardziej jest naszym partnerem niż szefem.A nasz współpraca nie opiera się raczej na podrzędności,jest to sprawa luźniejsza, ale On zachowuje się tak ,jakby był Bogiem,bo ma taki charakter.Pytania typu : Dlaczego tak powiedziałeś,to było nie w porządku. to go raczej rozśmieszają.Zero reakcji.
Przykładowa sytuacja, siedzimy razem i każdy robi swoje w skupieniu, to co ma przydzielone.I nagle ,nazwę go znowu Szefu, odzywa się tak: Ech, znowu przez Was mi się to zrobiło,wykończycie mnie psychicznie, jak ja tego nie zrobię dobrze to nikt tego nie zrobi.Nic nie myślicie, używajcie mózgu.Banda maluczkich mó żdzków….”I co Wy na takiego osobnika?Ree opadają.
Zind said:
*Nazywać kogoś głupcem i idiotą może tylko ktoś niedorozwinięty.
Co zatem zrobić by _mądrze_ zareagować na takie teksty :)?
bez sprowadzania się samemu na jego poziom ?
Poprzez przejęcie się tematem, przeżywanie go, częściowo stajemy się tym co nam się implikuje, dajemy podświadomości sygnał, że w to wierzymy. Gdybyśmy kompletnie nie wierzyli, spłynęłoby to po nas. A tak, ewidentnie się na czymś zaczepiło.
Jeśli podejmujesz dyskusję z głupcem, inni mogą nie dostrzec różnicy.
*Nic nie usprawiedliwia takiego zachowania, szef jest po prostu zakompleksionym, czującym wyższość i władzę nad kimś kolesiem*
Ach te oceny, oceny…
Kontynuuj je, nawet po cichu, a szef będzie oceniał w zamian ciebie. I krąg się zamyka.
*Trzeba uzmysłowić szefowi, że:*
Trzeba coś komuś uzmysłowić??!!
Bez uzmysłowienia najpierw sobie dlaczego tak a nie inaczej reagujemy i czego tak naprawdę dotyka w nas szef?
*trzeba rozmawiać, pytać się, pytać, pytać, pytać, pytać, pytać, pytać, grzecznie pytać o wytłumaczenie…*
Owszem, rozmawiać i pytać, ale bez oskarżania czy podszytych pretensją wymówek. Vamas celnie napisał, że to tylko wzmoże problem.
*Gość zachowuje się nie fair! Powtórzę jeszcze raz: Usprawiedliwiasz go? *
Co to znaczy zachowywać sie fair według ciebie?
Realizować jakiś plan, który ty masz wobec innych? Wg którego chciałabyś żeby inni się zachowywali? Szanowali cię, byli uprzejmi, zgodni? Idealny byłby taki świat!
Podobno to vamas jest romantykiem!
Chciałabym, chciałbym, domagam się, pragnę, żądam!
Chciałabym, chciałbym, domagam się, pragnę, żądam!
Chciałabym, chciałbym, domagam się, pragnę, żądam!
Chciałabym, chciałbym, domagam się, pragnę, żądam!
Chciałabym, chciałbym, domagam się, pragnę, żądam!
i tak do śmierci.
Walka z tymi co nie chcą nam tego dać. Cool.
Narzućmy innym nasze widzimisię i złośćmy się gdy tego nie spełniają.
Brawo za taką poradę. Zamiast się oburzać, warto popracować nad tkliwym ego.
Ktośtam said:
Ja mam tkliwe ego? 😀 To dlaczego udało mi się rozwiązać mój problem bez rozlewu krwi tak, że razem z szefem doskonale nam się pracuje?
Gdybym miała tkliwe ego, spirala złorzeczeń tylko by się zacieśniała.
To Ty masz Zind przeogrooomne ego jeśli myślisz, że wszystkie problemy tego świata na Tobie się rozpoczynają i na Tobie kończą, i że tylko Ty możesz je rozwiązać, ulepszając siebie. Doprawdy ogromne ego i zero poszanowania prawa do popełniania błędów przez innych. 🙂
Zind said:
Ależ ja mam wielkie ego. To już daaaawno zostało na tym blogu ustalone 🙂
Tylko niech mi kaktus na reku wyrośnie jeśli dowodem na posiadanie wielkiego ego jest chęć rozwiązania problemów, od uzdrowienia i zrozumienia siebie, zamiast zmuszania innych, by się dopasowali do reguł gry, które to nam pasują.
Ps. Poszanowanie prawa innych do popełnienia błędów?
Heheh, uśmiałem się. Takie zdanie u osoby, która chce by to koniecznie szef się zmienił w swym zachowaniu, a nie ona sama? Piknie, piknie.
vamas said:
Chcesz zmienić świat? A może byś zaczął od siebie? Może tak na początek dokonaj zmiany w sobie?
Jak to osiągniesz? Przez obserwację. Poprzez zrozumienie.
Bez żadnej ingerencji i oceny z twej strony.
Ponieważ jeśli oceniasz, to nie możesz zrozumieć.
Jeśli powiesz o kimś, że jest „komunistą”, to w tym momencie skończyło się rozumienie. Przyczepiłeś mu etykietkę.
„Ona jest kapitalistką” – w tym momencie przestałeś rozumieć. Dałeś jej etykietkę, a jeśli etykietka wyraża półtony twej aprobaty lub dezaprobaty, to jeszcze gorzej!
Jak zamierzasz zrozumieć to, co dezaprobujesz albo co aprobujesz w danej materii? Żadnych sądów, żadnych komentarzy, żadnych nastawień.
Po prostu obserwacja, studia, ogląd bez pragnienia zmiany.
Ponieważ jeśli pragniesz zmiany tego, co jest, na to, co powinno być – powinno być według ciebie – przestajesz rozumieć.
a to jeden z moich ulubionych cytatow z de Mello.
Ktośtam said:
No jak to, przecież z opisu jasno wynika, że szef mówi „głupiec” tylko po to, aby to mówić, dla własnej satysfakcji.
Oczywiście, że zawsze trzeba analizę zacząć od siebie, to jest najzdrowsze podejście, ale przeczytaj posty lavery i przemyśl, kto tak naprawdę ma problem ze sobą: lavera czy szef. Nie potrzeba tracić siły na samoanalizę jeśli nie ma powiązania oskarżenia „głupiec” z tym, co się robi.
Zawsze trzeba patrzeć na obydwie strony, ale w końcu jakaś decyzja co do stanu rzeczy musi zostać podjęta. To, że bardzo skróciłam swój osąd nie znaczy, że nie był on głęboki.
vamas said:
„No jak to, przecież z opisu jasno wynika, że szef mówi “głupiec” tylko po to, aby to mówić, dla własnej satysfakcji. „
jesli tak, to tym bardziej nie ma to zadnej realnej mocy,
bedzie miec tylko taka moc ranienia nas, jaka mu nadamy,
nie wieksza!
a odpowiadajac na twoje pytanie
lavera tez ma problem, przeciez wlasnie o nim napisala, czy nie?
Ktośtam said:
vamas:
Poprzez czystą obserwację i dogłębne zrozumienie uznałam, że szef ma problemy ze sobą 😀 Jest jaki jest, istota ludzką. Nie mam do niego żalu. Ale symptomy są takie, że ma jakiś problem 😀 hehehe…
Nie wiem, może zrozumieliście, że ja jestem jakaś zaczepna czy zawistna. Nic z tych rzeczy. Mój charakter jest nawet za „miękki” czasami… i naprawdę, trzeba mieć zdrowe podejście do tego wszystkiego. Taki złoty środek. Bo i ja się mylę i mogę coś prowokować, ale też i inni się mylą. Nie można wszystkiego zwalać na siebie.
A to wszystko w otoczce świadomości, a więc kontroli swoich emocji. Zobaczyć, skąd one przychodzą, i jak odchodzą, być świadomym przyczyn, tych najgłębszych, nawet z dzieciństwa. Ale tak jak już mówiłam, to połowa sukcesu. Bo inni też błądzą, więc wszystkie przykre zdarzenia nie mogą być tylko moją winą. No chyba to jest proste…
Ktośtam said:
Więc, podsumowują mój wywód: doczepiłam się do tego, że przez przypadek koleżanka z bloga mogła zrozumieć, że cały problem tkwi w niej. Problem tkwi w niej o tyle, o ile będzie się przejmowała tego typu słowami.
Ale nawet jeśli sobie poradzi z emocjami, będzie i tak wystawiana na próbę codziennie w pracy. To nie jest miłe, więc zasugerowałam bezpośrednią rozmowę z szefem w formie pytań. To zwykle skutkuje jakimiś przemyśleniami, gdy ktoś musi ubrać swoje intencje w słowa. Jeśli ma choć trochę wrażliwości, to sam sobie odpowiadając na pytania lavery uświadomi, dlaczego on to robi.
vamas said:
ktostam
Poprzez czystą obserwację i dogłębne zrozumienie uznałam, że szef ma problemy ze sobą 😀 Jest jaki jest, istota ludzką. Nie mam do niego żalu. Ale symptomy są takie, że ma jakiś problem 😀 hehehe…
ok, tak, ale to problem szefa
stanie sie twoim w momencie jesli zaczniesz przezywac jego zachowanie
i wtedy, ciagle jedyna osoba ktora moze to rozwiazac, bedziesz ty
bez zmuszania go do czegokolwiek, stawiania sprawy na ostrzu noża, prowadzenia wojny, uzdrawiasz sytuacje
wyobraz sobie teraz ze ja jestem postronna osoba ktora wchodzi do pokoju i obserwuje zachowanie szefa lavery
szef mowi do nas: „bezmózgi!”
ja ani drgne, wszyscy kula sie w sobie
co sie zatem wlasnie stalo?
wzieli to do siebie, zakleszczyli sie na jego slowach
slowach, ktore nie maja obiektywnej mocy ranienia
i w tym dokladnie momencie gdy oni wzieli ten problem w swoje serca
ja pozostalem wolny
Bo i ja się mylę i mogę coś prowokować, ale też i inni się mylą.
ok, ale to jest ich problem, nie twoj,
twoim zaczyna byc, gdy zaczynasz sie tym przejmowac – ze oni sie myla
Nie można wszystkiego zwalać na siebie.
zwalac to tendencyjne slowo i sugeruje obwinianie, tymczasem nie ma tu winnych
sa tylko reakcje emocjonalne na zachowania innych
reakcje z poziom ego, ktore chcialoby cos miec, ale ktoremu ktos na to nie pozwolil
jesli uzdrowie ten problem w sobie, rzeczywistosc zewnetrzna, utraci swoja moc do ranienia mnie, zatem w jakis sposob sie zmieni
drugi cytat z de Mello
„Nie można uczynić niewolnikiem człowieka wolnego, gdyż człowiek wolny pozostaje wolny nawet w więzieniu”.
Może wydaje ci się, że mnie zniewoliłeś, każąc mi dźwigać ciężary na plecach, ale tak nie jest. Jeśli ktoś usiłuje zmienić zewnętrzną rzeczywistość, wydostając się z więzienia, by być wolnym, to doprawdy pozostaje on nadal więźniem. Wolność nie leży w okolicznościach zewnętrznych. Wolność nosi się w sercu. Jeśli osiągnąłeś mądrość, któż cię niewoli? „
vamas said:
jak ktos mi mowi : debil, bezmozg, to czy musze to brac do siebie?
to tylko slowo, ktos zabarwil go emocjonalnie, to zlepek liter
oczywiscie, sprawa ma sie inaczej jak szef mowi do pracownika bezmozg, pracownik boi sie ze utraci prace, skoro zdaniem szefa zle ja wypelnia
ego ma interes ktory jest zagrozony, dlatego reaguje dodatkowo silniej
i tu jest punkt w ktorym rozumiem czesciowo wypowiedzi Ktostam 🙂
jednak z drugiej strony, nie wazne czy sie przejmiesz czy nie, prace mozesz stracic 🙂 a im mniej sie przejmiesz, tym wiecej masz psychicznej sily do dobrej, skutecznej i pozytywnie zmotywowanej pracy, zatem szanse na zwolnienie spadaja, sprzezenie zwrotne
dlatego podwojnie, dla zdrowia psychicznego i wydajniejszej pracy, nie ma co sie przejmowac tymi rzucanymi w powietrze epitetami 🙂
co sie stanie, to sie i tak stanie,
jesli bedzie pracowac na 100% i ja zwolnia, to nie wazne czy z epitetami nad uchem czy bez nich, znaczy ze tak czy owak zostalaby zwolniona
a tak, przynajmniej zyla do tego momentu spokojniej, bez nerwow 😀
co sie bardziej oplaca :)?
Zind said:
uff, Vamas, jaki pokaz pragmatyzmu ! 🙂
Ktośtam said:
Dobrze vamas, rozumiem. Ale sam sobie odpowiedz na pytanie, czy aby na pewno w każdej sytuacji będziesz w stanie zachować trzeźwy umysł i nie przejmować się atakami.
Jeśli nie ma równowagi, możesz nawet stać się przesadnie nieczuły…
Hmm, w takiej wyimaginowanej sytuacji, moja reakcja byłaby:
„Dlaczego wg. ciebie jesteśmy bezmózgami?” – proste pytanie, z zaciekawieniem i pewnym rozbawieniem.
No i tutaj sprawy by się potoczyły dalej… zależnie od odpowiedzi, następne pytania, np. „I według ciebie to jest wystarczający powód, aby nazywać nas bezmózgami?” itp, itd. Zależnie od kontaktów towarzyskich, można pokusić się o żart, jakieś celne spostrzeżenie. Prosta przyjacielska rozmowa, bo tak naprawdę jestem ciekawa, dlaczego ktoś powiedział o mnie tak, a nie inaczej. I o to chodzi, bo utrzymując ciszę, tak naprawdę nie wiadomo co powoduje daną sytuację. Bo może rzeczywiście to ja coś źle robię? Albo on ma jakiś problem?
Moja postawa to nie przejmowanie się, ale też reagowanie. W końcu w świecie wszystko jest w stałej interakcji między sobą. 🙂 Po co sobie wymyślać jakieś teorie odnośnie kogoś zachowania jak można po prostu spytać?
vamas said:
trzeba jakos reagowac, to prawda 🙂
tyle ze swiadomie a nie nawykowo
bodziec: obrazil mnie; automatyczna reakcja: oburzam sie
nie, nie, nie. nie tedy droga!
i owszem, kompletna nieczulosc jest kiepskim pomyslem, bo moze prowadzic do tlumienia
“Dlaczego wg. ciebie jesteśmy bezmózgami?”
to dobre pytanie, zadane z usmiechem, moze rozladowac cala sytuacje
“I według ciebie to jest wystarczający powód, aby nazywać nas bezmózgami?”
to juz mniej bo ma ladunek lekkiej pretensji, czy wytkniecia ze szef zachowuje sie jakos bezzasadnie
„I o to chodzi, bo utrzymując ciszę, tak naprawdę nie wiadomo co powoduje daną sytuację.”
najpierw musi pojawic sie pierwotny osąd ktory uzna ze w ogole stworzona zostala jakas „sytuacja”, z ktora trzeba sobie radzic<-?
mozna np. zareagowac w sobie, przetrawic to co uslyszales, zobaczyc jakie struny w tobie uderzyl i co zagralo w odpowiedzi, uzdrowic to na poziomie swiadomosci, a nie walki energetycznej z innym czlowiekiem
Ktośtam said:
No fajnie, coś z tego wszystkiego razem stworzyliśmy. 🙂
Mam nadzieję, że lavera zaczerpnie z naszych komentarzy to, co najlepsze. ^^
vamas said:
Ktostam, tak, to juz zalezy od lavery 🙂