Tagi
akceptacja, atrakcyjność, carter-scott, choroby, ciało, gra, napięcie, uroda, witalność, zdrowie, zrozumienie, ćwiczenia
Swoje ciało możesz kochać lub nienawidzić, ale wciąż pozostaje ono twoją własnością na czas życia na ziemi.
W chwili pojawienia się na ziemi otrzymałeś ciało, w którym mieszka twoja istota duchowa. W tym ciele mieści się twoje prawdziwe „ja” wszystkie nadzieje, marzenia, obawy, myśli, oczekiwania i przekonania czyniące z ciebie niepowtarzalnego człowieka.
Ciało ma odgrywać rolę buforu między tobą a światem zewnętrznym i przeprowadzić cię przez grę zwaną życiem. Jest ono również nauczycielem udzielającym wstępnych, podstawowych lekcji na temat bycia człowiekiem. Jeśli pozostaniesz otwarty na lekcje i dary ciała, przyniesie ci cenne okruchy mądrości oraz przysporzy łask, które ułatwią ci podążanie drogą rozwoju duchowego.
Ciało może ci dać podstawową wiedzę i zrozumienie, potrzebne do zakorzenienia się w mm, żebyś mógł wstąpić na ścieżkę duchową.
Ciało, które otrzymujesz, będzie twoją własnością na czas życia. Możesz je kochać lub nienawidzić, akceptować lub odrzucać, ale w tym życiu me dostaniesz innego.
Pozostanie z tobą od zaczerpnięcia pierwszego oddechu do ostatniego uderzenia serca. Ponieważ swojego ciała nie możesz zastąpić ani wymienić, warto, żebyś nauczył się je przekształcać ze zwykłego instrumentu w umiłowanego partnera i sprzymierzeńca na całe życie, relacja między tobą a twoim ciałem jest bowiem najbardziej podstawową relacją w całym życiu. Tworzy matrycę, z której zostaną odlane wszystkie pozostałe związki.
Każdy człowiek wchodzi w inny związek z własnym ciałem Możesz traktować swoje ciało jako świadomie urządzony dom, idealnie dostosowany do twojego ducha i duszy. Może ci się wydawać, ze ciało me pasuje do twojej istoty i jest ciasną klatką Możliwe, ze odczuwasz silną więź z własnym ciałem i łączy cię z mm niewymuszony, satysfakcjonujący i bliski związek.
Albo tez źle się czujesz we własnym ciele i wolałbyś, zęby było inne — silniejsze, szczuplejsze, zdrowsze, atrakcyjniejsze lub mniej niezgrabne. Możesz się tez czuć z niego wyobcowany, jakby popełniono błąd przy rozdzielaniu ciał. Bez względu na to, jak odbierasz własne ciało, jest twoje, a związek, jaki z nim stworzysz, będzie miał istotny wpływ na charakter twoich doświadczeń życiowych.
Wyzwanie, polega na pogodzeniu się z własnym ciałem, aby mogło skutecznie spełniać swój cel i udzielać cennych lekcji akceptacji, poczucia własnej wartości, szacunku i przyjemności. Każdy musi opanować te podstawowe zasady, zanim będzie mógł z powodzeniem podążać drogą życia.
AKCEPTACJA
Stwierdzam, że kiedy człowiek naprawdę kocha, akceptuje siebie takim jakim jest, wszystko w życiu układa się dobrze.
Louise Hay
Jeśli należysz do tych nielicznych szczęśliwców, którzy uważają własne ciało, ze wszystkimi jego słabościami i mocnymi stronami, za doskonale, opanowałeś już lekcję akceptacji i możesz przejść do następnej.
Jeśli jednak komukolwiek z was się wydaje, że czułby się szczęśliwszy, gdyby był szczuplejszy, wyższy, silniejszy, obdarzony jędrniejszym ciałem, miał jaśniejsze włosy albo przeszedł jakąś mną zmianę fizyczną, która jego zdaniem magicznie odmieni jego życie na lepsze, powinien poznać wartość prawdziwej akceptacji.
Akceptacja to przyjmowanie z otwartymi ramionami tego, co przynosi życie. Nasze ciała to najbardziej chętni i mądrzy nauczyciele udzielający tej lekcji. Jeśli przez większość czasu nie doświadczasz stanu wyjścia poza ciało, towarzyszy ci ono nieustannie.
Przypomina stale obecnego życzliwego przewodnika albo krzyż, który dźwigasz przez całe życie. Decyzja należy do ciebie i zależy od tego, jak dobrze opanujesz tę lekcję.
Dla wielu ludzi ich ciało jest obiektem najsurowszych ocen, a zarazem barometrem własnej wartości. Przymierzają się do nieosiągalnych norm i krytykują siebie za niedoskonałości. Ponieważ powłoka cielesna to postać, w jakiej jawimy się światu, bardzo często na jej podstawie charakteryzujemy siebie, a także mm odwołują się do niej, szukając dla nas określenia. Sposób postrzegania przez siebie własnego ciała wpływa bezpośrednio na to, w jakim stopniu potrafisz nauczyć się lekcji akceptacji.
Surowa ocena własnego ciała ogranicza zakres doświadczeń, którymi pozwalasz się sobie cieszyć. Ile razy potencjalnie cudowny dzień na plaży zepsuło ci złe samopoczucie w kostiumie kąpielowym? Wyobraź sobie, jak przyjemny i wyzwalający byłby spacer po rozgrzanym piasku bez skrępowania. Pomyśl, ile zajęć w życiu odłożyłeś w oczekiwaniu na to, ze będziesz wyglądał inaczej, lepiej lub nawet doskonale. Mam przyjaciółkę, która marzy o nurkowaniu, ale nie chce nawet spróbować, bo się boi, jak będzie wyglądać wciśnięta w mokry, obcisły gumowy kombinezon.
Pełna samoakceptacja pozwoliłaby jej, jak również tobie, uczestniczyć całkowicie, bez zastrzeżeń, bezpośrednio we wszystkich sferach życia.
Jak wiele znanych mi kobiet, martwiłam się przez lata swoimi udami. Nie tylko pragnęłam, zęby były szczuplejsze, ale prowadziłam z nimi skrytą wojnę.
Tak bardzo wstydziłam się je pokazać, ze nawet w najcieplejsze letnie dni nosiłam długie bermudy. Byłam przekonana, ze życie zmieniłoby się na lepsze, gdyby moje uda stały się jędrne, napięte i nie falowały.
Chciałam, zęby uda dostosowały się do idealnego obrazu mojego wyglądu, jaki sobie stworzyłam. Wyparłam się ich, więc odwzajemniły mi się i absolutnie nie chciały się przekształcić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w prężne, twarde kończyny. Wystarczy powiedzieć, ze między mną a moimi udami me było pokojowego współistnienia.
W końcu postanowiłam położyć kres tej zimnej wojnie, przyrzekając sobie, ze nauczę się kochać moje uda
Łatwiej to było powiedzieć, niż zrobić.
To nie sztuka kochać te części siebie, które uznajesz za godne miłości. Dużo trudniej wyzbyć się wyobrażeń na temat tego, jaki powinien być twój wygląd. Postanowiłam codziennie przez kilka minut kierować pozytywną uwagę na mojego wroga. Codziennie wcierałam w uda waniliową odżywkę.
Podczas masażu skupiałam się mentalnie na zapewnianiu samej siebie o częściowej, a potem całkowitej ich akceptacji. Przez kilka pierwszych tygodni czułam się śmiesznie, ale potem udało mi się przezwyciężyć to uczucie.
Nadal nie chciałam co rano oglądać swoich ud w ostrym świetle łazienki, ale przynajmniej me zakrywałam ich od razu ręcznikiem, żeby chronić oczy przed tym widokiem.
Z biegiem czasu zaczęłam cenić swoje uda za siłę i niezawodność. Z wdzięcznością przyjmowałam wsparcie, jakiego mi udzielały, i zdolność podtrzymywania mnie podczas codziennych pięciokilometrowych biegów.
Ku mojej radości odwzajemniły się i stały się bardziej jędrne.
Istotne było jednak me to, ze zmieniły się po to, bym mogła je zaakceptować. To dlatego, ze je zaakceptowałam, dostosowały się do moich życzeń.
Istnieją liczne świadectwa tego, ze umysł i ciało łączy silna więź, tak więc akceptacja ciała jest nie tylko niezbędna dla dobrego samopoczucia emocjonalnego, ale wręcz konieczna dla zdrowia fizycznego.
Odmawianie ciału pełnej akceptacji może prowadzić do choroby, podczas gdy praktykowanie akceptacji leczy dolegliwości. Nawet współczesna medycyna zdaje sobie obecnie sprawę z wartości samoakceptacji i ceni ją za moc utrzymywania w zdrowiu umysłu i ciała.
Wiesz, ze zmierzasz we właściwym kierunku, kiedy potrafisz zaakceptować ciało takim, jakim jest Prawdziwa akceptacja polega na tym, zęby przyjąć i cenić ciało w jego istniejącym kształcie, i przestać uważać, że musisz je zmienić, aby zasłużyć na czyjąś, a przede wszystkim własną miłość.
Czy oznacza to, ze nie powinieneś nigdy próbować udoskonalać ciała? Albo ze musisz pogodzić się z tym, co otrzymałeś? Oczywiście, że nie. Chęć osiągnięcia jak najlepszej kondycji fizycznej jest czymś zupełnie naturalnym. Oznacza to jednak, ze powinieneś przestać krytykować, oceniać i osądzać swoje ciało, nawet jeśli nie jesteś najzdrowszy czy najatrakcyjniejszy.
Dążenie do samodoskonalenia jest całkowicie zdrowym odruchem, dopóki wypływa z miłości do siebie, a me z poczucia niedoskonałości. Jeśli chcesz się przekonać, dlaczego pragniesz mieć nową fryzurę czy bardziej rozbudowane bicepsy, zadaj sobie pytanie „Czy potrzebna mi do szczęścia lepsza figura (lub kolor włosów, krem przeciw zmarszczkom, nowe kreacje lista jest długa)?” Jeśli odpowiedź brzmi „tak” a musisz być wobec siebie szczery — spróbuj popracować nad własną samoakceptacją, zanim poświęcisz czas i pieniądze na poszukiwanie rozwiązania na zewnątrz.
Często powtarzam swoim klientom i uczniom „Kochajcie wszystkie części siebie, a jeśli nie potraficie, to je zmieńcie. Jeśli nie potraficie ich zmienić, zaakceptujcie je takimi, jakimi są”. Kiedy będziesz dojrzewać i starzeć się, twoje ciało postawi przed tobą wyzwania, którym nie będziesz mógł sprostać — pewnych rzeczy nie zmienisz.
W skrajnym przypadku może grozić ci niepełnosprawność fizyczna lub zaatakować cię niszcząca choroba albo możesz zapaść na inną dolegliwość fizyczną, która sprawi, ze dużo trudniej będzie ci zaakceptować własne ciało. Ale mimo wszystko musisz je zaakceptować, bez względu na to, jakie to trudne. Na olimpiadach dla niepełnosprawnych roi się od osób, które mimo wyraźnych ułomności zaakceptowały swoje ciało.
Jak możesz przyswoić lekcję akceptacji?
Uświadamiając sobie, ze jest to, co jest, i ze klucz do otwarcia więzienia krytycznych ocen własnej osoby znajduje się w twojej głowie. Możesz albo nadal walczyć z realiami, jakie stwarza własne ciało skarżąc się gorzko i pogardzając sobą albo dokonać subtelnego, lecz skutecznego manewru mentalnego i zdobyć się na akceptację. Wtedy Twoja rzeczywistość się zmieni.
Akceptacja lub odrzucenie ciała ma znaczenie nie tylko dla twojej psychiki, ale ma wpływ na wygląd ciała. Czemu więc zamiast bólu odrzucenia nie wybrać łatwiejszej drogi akceptacji?
Wybór należy do ciebie. Czego w swoim ciele nie akceptujesz?
Fragmenty z : C. Carter-Scott „Jeśli życie jest grą, oto jej reguły”
Powiązane posty
Zind said:
@Conchita
Rozumiem, czy faktycznie jest tak, że widać rzeczy z góry, np na dachach, lub w innych, normalnie niedostępnych miejscach? Jak odczuwasz moment „przejścia”?
Sam kiedyś próbowałem świadomego śnienia ale nie wypaliło. To chyba fajna sprawa i może do tego wrócę.
zenforest said:
Sagitttaris a wiesz skąd bierze się potrzeba żartowania ;)? Zaskoczyłbyś się, ale… nie zawsze jest objawem zdrowego dystansu czy…. bycia cool kolesiem 😀
Sagiitarius83 said:
W tym momencie, powinienem się poczuć urażony tym ‚cool kolsiem’. Nigdy nie próbowałem za takiego uchodzić. To tak naprawdę tylko pozerstwo. Ja natomiast nie żartuję z jakiejś konkretnej pobudki, a jedynie dlatego, że taką mam wesołą naturę. Nic ponadto 🙂 Ale wiesz, każdy może to oceniać te kwestie, jak tylko sobie chce, a ja i tak będę lubić moje poczucie humoru, chociaż na pewno nie jest ono popularne 🙂
Damian said:
To prawda ,w moim przypadku np jest tak że w rozmowie z osobami którzy TEORETYCZNIE nie mają pojęcia o rozwoju duchowym żartuję już nie dla samego rozluźnienia atmosfery czy żartu ale żeby po prostu nawiązać jakiś kontakt często niestety wymuszony, wiąże się to zapewne z podświadomą nie wiarą w to że można pogadać całkiem fajnie i na poważnie z osobami z poza kręgu „rozwojowców”, świadomie wiem że jest całkiem inaczej ale mechanizm działa choć coraz mniej:) Pewnie dochodzi do tego podświadomy wzorzec wyższości „bo ja się rozwijam a oni nie i wiem więcej”. Warto więc się zastanowić nad tym kiedy żartujemy dla samego żartu a kiedy żartujemy bo chcemy coś przez to osiągnąć czy też udowodnić sobie:)
zenforest said:
Przeklejam tu komentarz Indrama, który omyłkowo umieścił pod inną dyskusją:
„Tak się patrzę pod “Waszym zdaniem” i widzę, że każde z was jest w ‘Boskim ciele’! Tylko dlaczego ze znakiem zapytania? 😉
@Zenforest, wpadłem z powrotem tylko na chwilkę, gdyż realizuję politykę powściągliwości. W ten sposób pokutuję za wymądrzanie się i bicie, metaforycznie rzecz ujmując, słabszych, co – jak odniosłem wrażenie – skutkowało wymieraniem dyskusji. No dobrze, egoistycznie zajmowałem się czymś innym. 🙂
Jednak wzajemne honorowe członkowstwo w T.A.W. pozostaje w mocy. :)”
Sagiitarius83 said:
A czy w tym przydługim wywodzie o żartach, nikomu nie przyszło do głowy, że można żartować naprawde z wielu rzeczy (w tym oczywiście z siebie) z powodu DUŻEGO POCZUCIA HUMORU? Czyż to tak banalne, że nie do przyjęcia? Naprawdę czasami nie warto na siłę doszukiwać się drugiego, trzeciego dna i usilnie dopatrywać się w zachowaniu innych pobudek niż te, które są oczywiste i na wierzchu
Zind said:
@Zenforest
/bronią się przed poczuciem dyskomfortu w rozmowie, poczuciem osaczenia czy odosobnienia w poglądach/
No, ale Sagittarius z tego tajemnicy nie robi, napisał przecież sam, że tu się zrobiło jak w sekcie.
Wychodzi na to, że wszyscy sobie przytakują..
@Indram,
Tak, wiem już chyba o co chodzi z tym T.W.A.
Ale od czego mamy Sagittariusa? 🙂
@Sagittarius83
Zwykle rzeczy są inne pod spodem niż na wierzchu. Podświadomość na różne sposoby sygnalizuje to co ma w sobie schowane. 🙂
Ale ten wykład faktycznie długi, masz rację, nie doczytałem całości.
Sagiitarius83 said:
Zgodzę się z tym co piszesz, bo ludzie często robią coś kierowani impulsem lub odruchami warunkowymi. Przeważnie nawet nie wiedzą, dlaczego reagują na sytuacje w określony sposób. Dla nich to, co robią, jest naturalne, traktują to jako część swojego charakteru, a w rzeczywistości to reakcja psyche na konkretne problemy emocjonalne, które na co dzień starają się stłumić. Poza tym temat dotyczył ciała i fizyczności, a zeszliśmy na dywagacje o żartach 😉
trueneutral said:
Zen, a może teraz to Ty jesteś wyczulona na takie żarty?
Conchita sama powiedziała, że jej to nie ruszyło. Ja prawdę mówiąc też nie widziałem nic zdrożnego w tym żartobliwym poście Sagiitariusa83, za to Twoja reakcja wydała mi się ciekawa, bo raczej nie wypowiadałaś się wcześniej w ten sposób, a podobne sytuacje miały miejsce…
Indram said:
T.W.A – to jak rozumiem Towarzystwo Wzajemnej Adoracji
Bywa ze zart czy kasliwa uwaga jest celowym dzialaniem manipulacyjnym majacym na celu pomoc osiagnac zalozone cele, np. tzw. teoria negow, a bywa i tak ze sluzy do pokrycia wlasnej niepewnosci.
Conchita said:
Sagiitarius83: z tą ciekawością na mój temat żartowałam, troszkę podpuszczałam cię, nie załapałeś? Gdzie twoje poczucie humoru? Nawet uśmieszki 🙂 cię nie naprowadziły? Nie sądziłam, żebyś faktycznie się zainteresował tematem oobe, piszesz mi tu o demagogiach itp… buahaha… No to nabiłam cię w trąbkę! 🙂 No widzisz już jak to jest…
Zind: no widać z góry, z dołu, od środka, ale często to nie jest rzeczywistość fizyczna :). Co nie przeszkadzało uzyskać weryfikacje do np. spotkań ze znajoymi gdzieś w niefizycznej przestrzeni.
Odczucia momentu przejścia zmieniały się z latami – od gwałtownych i nieprzyjemnych na początku do łagodnych. Lecimy off-topem – może Zenforest napisze coś o oobe (polecam książki R. A. Monroe’a) to zrobimy dyskusję:).
Sagiitarius83 said:
Postuluję zakończenie wątku o żartach, rozwijającego się niemiłosiernie (i chyba też niekontrolowanie) na stronie z artykułem o Boskim ciele? 🙂 Nie ma już nic nowego do czytania odnośnie tematu. Albo proszę Zenię o założenie wątku odnośnie humoru, żartów i kąśliwych uwag 😀
Sagiitarius83 said:
Conchita, czuję się oszukany! Ja tu wszystko szczerze i na poważnie, a Ty sobie takie nieładne dowcipy z tego robisz 😦 (myślę, że większość osób już załapała o co mi chodzi i właśnie śmieje się do monitora :)) Poza tym skąd Twoje mniemanie o nabijaniu mnie w cokolwiek? I chyba mówi się o nabijaniu w butelkę – taki związek frazeologiczny – ale co ja tam wiem 🙂 znów wyjdzie, że nie mam poczucia humoru i nie nadążam za Twoim tokiem myślenia… Pozdrawiam serdecznie 🙂
joy said:
.. a piaskownica musi być tuż, tuż 😉
Jest taka obserwacja, statystycznie potwierdzona, że na każdym odczycie poezji, koncercie muzyki różnej maści, czymkolwiek innym, co emanuje „wyższą” wibracją zawsze pojawia się pewien odsetek dziwaków.
Durniów, mówiąc wprost 😉
Chcą pobyć, „poocierać się”, dowartościować nieudolne ego. Ot, takie ćmy biesiadne. Gorzej, kiedy próbują zaistnieć..
W sumie do piaskownicy im nie jest daleko.
Stąd taka opisowa konstrukcja, ażeby myśl tytułową uczynić czytelną (znaczy: potrafić przeczytać ze zrozumieniem) 🙂
aaale.. , darujmy sobie..
Miałaś rację, Zenforest, rozrost kakofonii forum nie sprzyja kontemplacji tekstów bloga. Ostatnio wręcz mu szkodzi.
ps. Zenforest, zbanuj mnie, proszę, po tym tekście, ale z nim wpuść jeszcze na wizję..
pps. losowa kolejność ukazania się tego wpisu (? ) bynajmniej nie świadczy o odniesieniu się do przedmówcy, kimkolwiek on będzie.
zenforest said:
True, hej….nie mam nic przeciw jak ktoś żartuje ze mnie 🙂 W poprzednim wątku miało to wszak miejsce, jak sam zresztą zauważyłeś 🙂
Ale co do czytelników mojego bloga…To masz rację.
Chciałabym by wszyscy czuli się tu bezpiecznie by szczerze, otwarcie pisać o swoich poglądach i doświadczeniach, nie ważne – jakie by się one wydawały innym.
Pamiętasz jeszcze, że miałam tu wcześniej całkowitą moderację, a ostatnio już tylko drugi level :)?
Jeszcze słowo wyjaśnienia dla Trueneutral – Zauważ, że Conchita nie kontynuowała już wątku który mnie – na przykład – zaciekawił w jej pierwszych wypowiedziach, ale ustosunkowywała się do dowcipów Sagitta 😦
Sama miałam świadome sny. Punkt widzenia C. na energię i postrzeganie ciała, czy innych ludzi – jest dla mnie unikalny i wart wysłuchania.
Niewiele osób doznaje OOBE , ma takie doświadczenia, może coś więcej o tym powiedzieć…. więc to że na blogu mam takiego gościa jak ona, bardzo mnie cieszy :)!
Ja osobiście lubię ciekawe dyskusje i cieszy mnie gdy ktoś napisze coś nieszablonowego, jak C. to zrobiła… A gdy ktoś to przerywa…to po prostu szkoda …. nieprawdaż ? 🙂
Conchita :
Postaram się niedługo wyszukać jakiś ciekawy artykuł o OOBE. Może polecisz mi książkę w której znajdę artykuł na tyle zwarty, że nadawać się będzie na blogowe opublikowanie?
joy:
Haha, no trochę się „forumowo” zrobiło 🙂 ….ale mam nadzieję że to już finał, głowni aktorzy odpuszczają, jest spoko! 😀
A ciebie nie zbanuję, w końcu z nikogo nie żartujesz, ha-ha 😉
Pozdrawiam serdecznie !
Zenforest
Sagiitarius83 said:
Zen, ja doprawdy wiem, kiedy mówią o mnie beze mnie 🙂 więc nie musiałaś aż tak naokoło pisać, że ‚ktoś’ przerywa. Moja wypowiedź nie tyczyła się świadomych snów (też kiedyś interesowałem się tym tematem, gdyż chciałem kontrolować moje marzenia senne tak, aby aktywnie w nich uczestniczyć; jednak z braku czasu zarzuciłem tamte starania), a jedynie poglądu Conchity, że ludzka fizyczność nie gra roli w obcowaniu z drugim człowiekiem. Jak zatem widać, nikomu nie przerwałem żadnego ciekawego wywodu. Ktoś jedynie niepotrzebnie się obruszył i strzelił standardowego focha 🙂
Zind said:
@Sagittarius83
Ok, no trochę jedziesz.
Czy ty na pewno nie jesteś tym kolegą Zen, którego opisała?
Strasznie.. niewinnego grasz a reszta to strzela fochy, tak? Jasne. Tak sobie tłumacz.
I tu się podpisze pod Zenforest, ja też chciałem pociągnąć dyskusję w stronę tematu w którym siedzi Conchita. Hello! Próbowałem to robić, jakbyście nie zauważyli!? ale wy wszyscy w tle nawijacie i nawijacie nie na temat. Protestuje. Odczepić się od Conchity i dać dziewczynie mówić!
@Zenforest, doceniam, że jesteś dobrym gospodarzem, pamiętam że gdy naskoczyłem na Piaska, wzięłaś go w obronę, za co byłem trochę zły, hyhy.
Ale ok, jesteś konsekwentna.
Niemniej, pora zakończyć dyskutowanie o Sagittariusie bo nie napisał nic inspirującego a tylko przeszkadza innym.
Pora zrobić trochę porządku, Zen zadziałaj.
Częściej używaj klawisza „moderuj”.
@Sagittarius83:
/poglądu Conchity, że ludzka fizyczność nie gra roli w obcowaniu z drugim człowiekiem/
Czytaj ze zrozumieniem!
Conchita napisała :”nie identyfikuję się _w pełni_ z ciałem fizycznym”
Przekręciłeś jej słowa, żeby mieć się czego uczepić.
zenforest said:
Ech…:)
Czyż przysłowie „Chcesz dogodzić wszystkim, nikomu nie dogodzisz” – nie zaczyna nabierać nowego znaczenia na tym blogu ;)?
Zind, spokojnie.
Nie ma powodu do nerwów
– Sagittariusowi dajmy jednak żyć 🙂
Miło, że uważasz mnie za dobrego gospodarza, ale ja po dzisiejszym mam pewne wątpliwości 🙂
Tym niemniej – proszę wszystkich o zakończenie dyskusji w temacie dowcipów Sagitta, bo faktycznie już powiedzieliśmy chyba wszystko co się dało 🙂 Sagitt gotów pomyśleć, że ma tu fanklub(?) 🙂
Jeśli ktoś ma pilną potrzebę wypowiedzenia się w temacie dowcipów : tutaj można napisać komentarz lub zażalenia 🙂
https://zenforest.wordpress.com/test/jaki-jest-ten-blog/
Komentarze w tym temacie (ewentualne) – które pojawiłyby się pod tym postem – przekleję tamże 🙂
Oczywiście na tematy OOBE czy ciała – dyskusja mile widziana!! 🙂
Pozdrawiam, zaspana Zenforest
(nowy post – mistrz snu 😉 takie drobne nawiązanie)
Zind said:
@Conchita:
Czy sądzisz, że Twoja nauka OOBE miała coś wspólnego z wrodzonymi predyspozycjami?
Znam osobę, która medytuje przed snem od lat ale nie ma takich doświadczeń.
Może mogłabyś podpowiedzieć jakieś tricki, które pomogą w nauce? 🙂
Conchita said:
Zind:
Nie wiem, czy to kwestia predyspozycji (zawsze lubiłam sny)czy może raczej (rozsypania) przekonań i zapału przy braku większych lęków…
Dostałam też wsparcie niefizyczne i fizyczne od przyjaciela-nauczyciela (gdy uczeń jest gotowy pojawia się mistrz).
Co pomaga w nauce? Pomaga świadomość ciała energetycznego i gromadzenie w nim energii, która potem służy do doświadczeń. Mi to wyszło zupełnie przypadkowo – w medytacji moją uwagę przyciągały zmiany energetyczne, jakie zachodziły we mnie.
Proste ćwiczenie na świadomość ciała energetycznego do zrobienia tu i teraz – usiądź i z marszu poczuj, jak krew krąży Ci w żyłach, serce bije (tylko nie wyobrażaj sobie tego), poczuj zwyczajnie lekkie mrowienie w całym ciele, uderzenia serca. Słuchaj tego rozluźniając się, nie oczekując niczego, jako ciekawe zajęcie – ale fajnie wibruję. Nie myśl o niczym, nie przywołuj niczego, po prostu bądź i słuchaj swojej energii w ciele. Niedługo poczujesz falowania w różnych częściach ciała, ciało się wychyli to tu to tam, pofaluje, przesunie względem ciała fizycznego, powstają różne sensacje, odczucie w głowie się zmienia, zaczyna się widzieć energię eteryczną…
Masz już to odczucie. A wiesz, ile można z tym zrobić? Mnóstwo rzeczy:) Na pierwszym miejscu z samouzdrawianiem, przygotowaniem pod oobe, poszerzeniem doświadczania życia o stronę energetyczną itp.
A teraz pomyśl, że to jeden kolejny poziom i czekają następne do odkrycia. To jak powolne rozpakowywanie prezentu, podczas którego uczymy się instrukcji obsługi:):):)…
Zind said:
@Conchita
/(rozsypania) przekonań i zapału przy braku większych lęków…/
Czy to był jeden moment, gdy zmieniłaś poglądy, pod jakimś wpływem, czy proces?
/Proste ćwiczenie na świadomość ciała energetycznego do zrobienia tu i teraz /
Świetne ćwiczenie! Spróbowałem, miałem odczucie jakby moja krew się wlewała w zapomniane części ciała, jakbym odczuł je na nowo. Ciała eterycznego nie widziałem, ale pełniej poczułem fizyczne !
Czy codziennie masz doświadczenia OOBE?
i czy dalej kontynuujesz tradycyjną medytację?
Conchita said:
Potężny blok przekonań padł mi po przeczytaniu (a właściwie w trakcie lektury) książek R.A. Monroe’a… Trylogia masakruje przekonania na temat tzw. „afterlife’u” jak i świata fizyczngo… Pamiętam jak chodziłam po ulicach w szoku nie wierząc w materialność widzianego świata, dziwiłam się, że to się jeszcze trzyma w kupie :):)…
Co do ćwiczenia – z ciałami niefizycznymi jest tak, że ich działalność may na codzień, cała zabawa to zorientować się w tym. Zwykle nie zwracamy uwagi na różne „efekty” przypisując to czemukolwiek albo ich nie zauważając… Np. człowiek nagle dostaje nową myśl, rewolucyjną, z poza zakresu swojej pamięci i doświadczenia. Przypisze to kreatywności swojego umysłu, bo nie zauważy aktywności ciała przyczynowgo (wyższego mentalnego)… Tak samo w tym ćwiczeniu – jeśli posiedzieć tak sobie dłużej w nim, to czuć nie tylko ciało fizyczne, ale dziwne falowania i różne sensacje. Wyobraź sobie w tym ćwiczeniu przez chwilę, że się kołyszesz i potem obserwuj, co się dzieje. Druga opcja: zawołaj do siebie jakiegoś domownika, żeby podszedł na chwilę blisko Ciebie, tuż obok, i obserwuj reakcje :). Miłej zabawy:).
Nie kontynuuję już codziennej medytacji tzw. siedzącej/leżącej, a oobe/podróże niefizyczne też mam do kilku razy w miesiącu, nie codziennie. Teraz inne, nowe dla mnie rzeczy mnie pociągają – tak czuję wewnętrznie, chcę w naszej rzeczywistości doświadczyć kilku fajnych rzeczy, a to pochłania energię/koncentrację/zapał. Oobe to tyko cząstka doświadczania. Poza tym jestem znudzona tzw. astralem, ziemia też mnie nie interesuje, gdy jestem poza:). Tylko podróże z wyższą świadomością są fajne, ale o nie trochę trudniej, uczę się ich…