Tagi
harmonia, hay, miłość, samoakceptacja, uzdrowienie, wybaczenie
Kilka tez L. Hay, dotyczących zdrowia i życia, z książki „Możesz uzdrowić swoje życie”.
Każdy z nas jest w stu procentach odpowiedzialny za wszystko,
co go w życiu spotyka.
Każda powstała w nas myśl tworzy naszą przyszłość.
Moc objawia się zawsze w chwili obecnej.
Niechęć do samego siebie i poczucie winy jest dla każdego
źródłem cierpienia.
Podstawowym ograniczeniem dla każdego jest poczucie:
„nie jestem dość dobry”.
Myśl jest tylko myślą i zawsze można ją zmienić.
Najbardziej destruktywnymi wzorcami zakorzenionymi
w psychice są: żywienie urazy, autokrytycyzm i poczucie winy.
Wyzbycie się poczucia urazy może spowodować nawet
zniknięcie raka.
Jeśli rzeczywiście kochamy siebie, wszystko nam się udaje.
Musimy uwolnić się od przeszłości i wybaczyć każdemu.
Musimy być gotowi, aby zacząć uczyć się miłości do siebie.
Kluczem do pozytywnych zmian jest obecna samoakceptacja.
My sami tworzymy tak zwane choroby naszego ciała.
W bezkresie życia, w którym jestem,
wszystko jest doskonale, całkowite i pełne,
a mimo to życie ciągle się zmienia.
Nie ma początku i końca, tylko ciągły proces
przemian rzeczywistości i doświadczeń.
Życie nie zatrzymuje się, nie zużywa,
w każdej chwili jest zawsze nowe i świeże.
Jestem jednością z Potęgę, która mnie stworzyła,
i ta Potęga dała mi moc tworzenia siebie.
Cieszę się wiedząc, że posiadam moc umysłu,
której mogę dowolnie używać.
L. Hay
Wojciech said:
Kiedyś nie rozumiałem takich tekstów. L. Hay traktowałem jak nawiedzoną wariatkę, a jej słowa były niczym innym jak bełkotem niemającym dla mnie najmniejszego znaczenia.
Teraz widzę, jaki byłem niedojrzały 🙂
Jeden z moich ulubionych cytatów (Kor 13, 11 – Hymn do miłości):
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Pozdrawiam!
Wojtek
zenforest said:
O, widzisz. A ja miałam podobną opinię o Sondrze Ray. Uważałam że jest za bardzo „Sai Bab’owa” i nakręcona :). Z czasem nauczyłam się wybierać z niej to co dla mnie …było do wybrania.
A co do tego cytatu… Ja chciałabym sadzić że zintegrowałam to co dziecięce z tym co dojrzałe 😉
Wojciech said:
Hi hi hi, kolejny powód do zażartej dyskusji? Nic z tego… Każdy widzi to, na czym się koncentruje, Zenforest – uważaj! 🙂 Bo ten cytat nie jest o wyrzucaniu „dziecka” i zastępowaniu go „dorosłym”.
Ten cytat jest o wzroście, ewolucji, wstępowaniu… 😀
Ściskam mocno!
Wojtek
zenforest said:
Wojciechu czy my kiedykolwiek zażarcie dyskutowaliśy ;)?
Naprawdę przeceniasz nasz(mój i twój, nawet razem wzięty) zapęd do udowadniania innym racji 🙂
„wyzbyłem się tego, co dziecięce.”
Ok, ok – może to tylko nieszczęśliwe użycie słowa, dość mocnego w wydźwięku 🙂
Integracja dziecka w sobie, _wbudowanie_ elementów „dziecięcości” w dorosłość, przekształcenie ich i zintegrowanie jest jednym z ważniejszych , jak sądzę etapów ewolucji i wzrostu o których piszesz.
Wzrost młodego drzewa to nie „wyzbycie się” zielonej łodygi, ale przekształcenie jej w brązową, silną i wspierającą 🙂
Ech te słowa, słowa, słowa 🙂
Wojciech said:
Podoba mi się to porównanie do drzewa 🙂
A z tym zażartym dyskutowaniem to była… mała prowokacja 😉 Wybacz 😀
Pozdrawiam!