Tagi
akceptacja, cytat, cytaty, dobry, ego, miejsce, miłość, potrzeba, pragnienia, przeszłość, przyjaźń z bogiem, walsch, zaspokojenie, zrozumienie, zły, Świadomość
Cytaty z: Neale D. Walsch – Przyjaźń z Bogiem
*
W życiu chodzi nie o to, aby mieć wszystko, czego się pragnie, ale o to, aby pragnąć wszystkiego, co się ma.
*
Każdy z nas, wszyscy znajdujemy się dokładnie w miejscu, które idealnie nam odpowiada, przez cały czas. I do dalszego rozwoju nie potrzeba nam niczego ponad to, co jest naszym udziałem w tej chwili.
*
Wszystko, co dostrzegasz, stanowi odbicie ciebie. A jeśli zwierciadła życia pokazują zniekształcony obraz, to wynik twoich własnych wypaczonych myśli na swój temat
*
W gruncie rzeczy wcale nie wytwarzasz rezultatów, tylko uświadamiasz sobie, że one już istnieją. Wszystko już zostało stworzone, a ty doświadczasz wyniku, jaki zdołasz wybrać, w zależności od Twojego pojmowania i postrzegania.
*
Każde zdarzenie w życiu jest cudem, jak samo życie. Życie ma za zadanie dostarczyć duszy idealnych narzędzi, idealnych okoliczności, idealnych warunków, do urzeczywistniania i doświadczania, ogłaszania i obwieszczania, objawiania i spełniania twej prawdziwej istoty. Toteż nie osądzaj ani nie potępiaj.
*
Jeśli do szczęścia potrzebne ci jest zaistnienie określonego wyniku, to jest to uzależnienie. Jeśli po prostu życzysz sobie określonego wyniku, to jest to upodobanie. Jeśli zaś nie masz upodobań w tym względzie, to jest to akceptacja.
Osiągnąłeś mistrzostwo duchowe.
*
Jeśli wierzysz, że wszystkie twe potrzeby zawsze zostaną zaspokojone, wtedy praktycznie nie masz żadnych potrzeb. I ta prawda, oczywiście, stanie się twoim udziałem w codziennym życiu.
*
“Potrzeba” powstaje wtedy, kiedy wydaje ci się, że istnieje coś na zewnątrz ciebie, czego nie posiadasz, a co twoim zdaniem jest konieczne dla twojego szczęścia
*
Podążacie drogą ewolucji, a nie autostradą do piekła.
Celem jest świadomość, nie zemsta.
*
Żadne życie nie jest bezcelowe! l żadne życie nie jest bez nadziei. Strach i wina to jedyni wrogowie człowieka.
*
Sposób, w jaki żyjesz, świadczy o tobie. Określają cię twoje wybory.
Każdy akt to akt samookreślenia.
*
Aby zmienić zachowania, które przeszły w nawyki, cechy charakteru, które się głęboko zakorzeniły – zadawaj sobie pytanie : „Czy tym właśnie jestem?” – to potężne narzędzie. Może wyzwolić przemianę. Ma w sobie moc, ponieważ nadaje kontekst temu, co się dzieje. Uwidacznia to, co robisz.
*
Trzymanie się przeszłości, jakby była rzeczywistością, nie służy nawet tym, którzy maja za sobą wspaniale dokonania. Nic bardziej nie hamuje rozwoju.
Nie spoczywaj na laurach ani nie rozpamiętuj swoich porażek. Zacznij od nowa, wracaj na “start” – w każdej chwili teraźniejszości.
*
Zmienianie uznawanych wartości świadczy o dojrzewaniu społeczeństwa.
*
Kiedy inni postrzegają, ciebie jako “złego”, nie chcą, abyś się zmieniał, gdyż pragną dalej mieć “racje”, jeśli chodzi o ocenę ciebie. To pozwala im usprawiedliwić sposób, w jaki ciebie traktują
*
Kiedy inni widzą w tobie “dobrego”, nie chcą, abyś się zmieniał, ponieważ pragną nadal na tobie “polegać”. To pozwala im usprawiedliwić sposób, w jaki spodziewają się, że będziesz ich traktował.
*
Nie jesteś tym, co zrobiłeś wczoraj, co powiedziałeś wczoraj, co pomyślałeś wczoraj.
Stwarzaj swą Jaźń na nowo w teraźniejszości. Nie przywiązuj się do etykietek.
*
Najdonioślejsze stwierdzenia na temat życia na ogół są intuicyjne. Wiesz, że są prawda, zanim jeszcze rozumiesz, jak i dlaczego. Są. wynikiem głębokiego wglądu, który wykracza poza dowody, logikę, rozum
*
Nie jesteś indywidualnym bytem, niemniej musisz poddać się indywidualizacji, aby ogarnąć i docenić doświadczenie całości. Pod tym względem wiec “dobrze” jest mieć ego, zważywszy na to, co starasz się osiągnąć.
Cytaty z: Neale D. Walsch – Przyjaźn z Bogiem
Powiązane posty
• Rozmowy z Bogiem
• Przyjaźń z Bogiem
• Czy Bóg karze za grzechy? Czy ludzie?
• Dobro i zło
• Fala jest morzem
trueneutral said:
Zen, świetne cytaty, kilka z nich naprawdę mnie zastanowiło…
Elvaan said:
„Nie jesteś tym, co zrobiłeś wczoraj, co powiedziałeś wczoraj, co pomyślałeś wczoraj.
Stwarzaj swą Jaźń na nowo w teraźniejszości. Nie przywiązuj się do etykietek.”
Od dłuższego czasu* moje motto (jeśli jakieś mam). Zdaje się że zbiorowa jaźń (pod jakąkolwiek postacią) istnieje…
*od momentu przeczytania „Radykalne Wybaczanie” Colin’a Tipping’a:)
Tirith said:
Dobry wybór cytatów. Rzeczywiście dają do myślenia…
zenforest said:
True a który szczególnie przykuł Twoją uwagę? 🙂
Mi podoba się drugi.
Jacenty said:
„W gruncie rzeczy wcale nie wytwarzasz rezultatów, tylko uświadamiasz sobie, że one już istnieją. Wszystko już zostało stworzone, a ty doświadczasz wyniku, jaki zdołasz wybrać, w zależności od Twojego pojmowania i postrzegania.” – Wnikliwa część czegoś co mogę określić jako wyraz mojej tożsamości każe zadać mi pytanie: a skąd wiadomo, że takie rozumowanie ma sens? 😉
Zind said:
A skąd wiadomo że cokolwiek ma sens? Bo sprawdza się w życiu, w doświadczenie (zwykle też tylko na pewien etap).
Ja to rozumiem w ten sposób, że Wszechświat jest jak święty mikołaj, wszystkie rzeczy istnieją jako potencja. Jeśli jesteś gotowy, po prostu twoje oczy otworzą się odrobinę szerzej i ujrzysz, że one już istnieją przy tobie, już je masz. To jest pewna zmiana paradygmatu. Zmieniasz się ty, zmienia się twoja rzeczywistość, niemal magicznie.
To trochę tak jak ze szczęściem. Ludzie myślą, że będą szczęśliwi po spełnieniu serii warunków, ale na pewnym etapie gotowości, nagle rozumieją że szczęście było w nich, nie jest zależne od niczego zewnętrznego (choć nasza cywilizacja bardzo silnie wzmacnia tę iluzję, do tego stopnia że ludzie zaczęli uważać to za „logiczne” że trzeba mieć spełnione 101 warunków do szczęścia).
serenitymind said:
Hm można odnieść to do wielu przykładów. Jednym z nich może być proces dorastania. Jako dziecko wierzysz, że istnieje tylko ten świat który Cię otacza, z czasem kiedy dorastasz, kształcisz się, zdobywasz nową wiedzę twoje pojmowanie i postrzeganie poszerza się. Wiesz już że poza światem który Cię otacza jest coś więcej.
trueneutral said:
Zenforest, te które najbardziej mnie „kopnęły” 🙂
1. Aby zmienić zachowania, które przeszły w nawyki, cechy charakteru, które się głęboko zakorzeniły – zadawaj sobie pytanie : “Czy tym właśnie jestem?” – to potężne narzędzie. Może wyzwolić przemianę. Ma w sobie moc, ponieważ nadaje kontekst temu, co się dzieje. Uwidacznia to, co robisz.
2. Trzymanie się przeszłości, jakby była rzeczywistością, nie służy nawet tym, którzy maja za sobą wspaniale dokonania. Nic bardziej nie hamuje rozwoju.
Nie spoczywaj na laurach ani nie rozpamiętuj swoich porażek. Zacznij od nowa, wracaj na “start” – w każdej chwili teraźniejszości.
3. Kiedy inni postrzegają, ciebie jako “złego”, nie chcą, abyś się zmieniał, gdyż pragną dalej mieć “racje”, jeśli chodzi o ocenę ciebie. To pozwala im usprawiedliwić sposób, w jaki ciebie traktują
4. Kiedy inni widzą w tobie “dobrego”, nie chcą, abyś się zmieniał, ponieważ pragną nadal na tobie “polegać”. To pozwala im usprawiedliwić sposób, w jaki spodziewają się, że będziesz ich traktował.
5. Nie jesteś tym, co zrobiłeś wczoraj, co powiedziałeś wczoraj, co pomyślałeś wczoraj.
Stwarzaj swą Jaźń na nowo w teraźniejszości. Nie przywiązuj się do etykietek.
zenforest said:
Przyznaję, że te są także ciekawe 😉
Zwłaszcza to które oznaczyłeś jako nr 1. Warto sobie wyrobić taki zwyczaj. Zadawanie tego pytania może pomóc w uwolnieniu się od wielu emocji, które sabotują nasze życie.
trueneutral said:
Tak… 🙂
Po pewnej rozmowie z Tobą, Zen, zacząłem bardziej się przyglądać pewnym swoim zachowaniom i emocjom, dlatego też ten cytat (1) wydał mi się bardzo inspirujący.
Jacenty said:
Osobiście nie podzielam poglądu, że stwarzamy naszą rzeczywistość w rozumieniu, że stwarzamy wszytsko poprzez świadomość, łącznie z tym co określamy jako fizyczny wszechświat. Nasze doświadczenia wydają sie być warunkowane popzrez nasz system nerwowy. Czy trawa jest zielona? Trawa raczej sprawia wrażenie zielonej z punktu widzenia ludzkich zmysłów. To jednak, że trudno uznać trawę za „obiektywnie” zieloną nie oznacza, że nasza świadomość stwarza trawę. Ona stwarza raczej doswiadczenie trawy a to zupełnie co innego niż kreowanie trawy samej w sobie 😉 Coś co wydaje się byc trawą istnieje bez względu na zdolności naszej percepcji, naszej świadomości i naszego życia. Jeśli odnieść to do przestrzeni naszego wewnetrznego doświadczenia to istotnie jesteśmy kreatorami swojej rzeczywistości postrzeganej jako określony stan, ale nie oznacza to, że myśląc o nowym, zielonym rowerze stwarzamy rower jako fizyczny obiekt. Być może myslenie o nowym, zielonym rowerze generuje jakieś synchroniczności, które mogą nas zbliżyc do posiadania tego roweru 🙂 ale to tylko jedna z hipotez, choć przyznam pociagająca 😉
Zind said:
Powiem Ci tyle, na tym blogu tyle razy wracała ta dyskusja, że bez problemu odszukasz sam stosowne artykuły z odpowiedziami na Twój problem.
Co jakiś czas pojawia się na tym blogu osoba, która poddaje w wątpliwość działanie Prawa Przyciągania, i wszyscy rzucają się tłumaczyć, znów i znów, i znów
(choć nie wiem czy ktoś chce być aż tak przekonywany 🙂 ).
Naprawdę podziwiam ich wysiłek, i dlatego sam od siebie zdobyłem się na taki, że wklejam linki do artykułów :
serenitymind said:
Jacenty myślę, że tu nie chodzi o stwarzanie rzeczywistości poprzez świadomość ale o poszerzanie świadomości i dostrzeganie coraz większej pełni i dostatku. Tak jak piszesz trawa istnieje bez względu na zdolność naszej percepcji tak jak i wszystko inne, poszerzając zdolność percepcji dostrzegasz inne rzeczy które istnieją od zawsze.
zenforest said:
W tym konkretnym fragmencie chodzi zapewne o to żeby nauczyć się docenić i dostrzec to co się już ma – bo to co się ma odpowiada ukrytym, podświadomym potrzebom i jest postawionym nam wyzwaniem na ścieżce rozwoju z jakim musimy sobie poradzić…
Jest najlepsze na teraz, jest dokładnie tym czego na dany moment potrzebujemy
(choć czasem trudno się zgodzić z tym, że się np ma się chorobę lub jest na bezrobociu).
Niemniej warto sięgać głębiej w przyczyny takiego stanu i zrozumieć dlaczego na ta chwilę musimy się z nim mierzyć. Wtedy nauczymy się rozumieć doskonałość procesu rozwoju 🙂
Aczkolwiek ja myślę, a nawet wiem(!) z autopsji, że jak najbardziej można stwarzać rzeczywistość z poziomu umysłu, kreować ją.(przyciągać dany rezultat). Chociaż to pozornie bardziej zaawansowana technika.
repertuarumyslu said:
Strach i wina to jedyni wrogowie człowieka.
Jacenty said:
serenitymind, zenforest
zgadzam sie z wami, że patrząc na tę kwestię z punktu widzenia poszerzania świadomości można naprawde głęboko przewartościować swoje życie. Osobiście nie wierzę w prawo przyciagania rozumiane tak jak ukazuje je np. Stuart Davis w Sekrecie. Oosbiście mam takie przeczucie, że zarówno redukcjonisci jak i głosiciele New Age spłaszczaja temat. Wydaje mi się jednak, podobnie chyba do was, że coś jednak w tym jest. Ja bardziej skłaniam się do szukania odpowiedzi poprzez głębsze rozpoznanie hipotezy synchroniczności. Co do stwarzania rzeczywistości z poziomu umysłu, to wydaje mi się, że osiągnięcia, o których mówią niektóre buddyjskie teksty i szamańskie opowieści zdają się ukazywać takie możliwości. Moje wątpliwości dotyczą raczej tego w jaki sposób obecna zachodnia pop kultura spłaszcza te tajemnicze przejawy Mocy, próbując podać przepis na szczęście w dobrze sprzedajacych się poradnikach.
pragnieniezycia said:
Ponoć każdy z nas ma w aktualnej chwili wszystko by być szczęśliwym. Trzeba tylko zacząć to dostrzegać. 🙂
Katalina said:
moje afirmacje jakoś nie działają tak do końca…:/ nie wiem czy warto w to wierzyc
Zind said:
Katalina, a w co warto wierzyć?
Indram said:
Tez nie wiem, ale warto stosowac. 🙂
A ze nie dzialaja do konca…
– coz, moze tak mialo byc?
– albo jeszcze na to nie pora?
– a moze wymaga to innych, mniej ‚magicznych’ zabiegow?
– a moze sa jakies istotne czesci ciebie ktore nie chca aby spelnila sie ta afirmacja?
– moze samo-przymus, tak na sile?
zenforest said:
Katalina, opisałam kiedyś na blogu podobny przypadek, gdy mimo pozytywnych, powtarzanych na powierzchni treści, pod spodem były zakodowane inne wyobrażenia sabotujące ich manifestację w życiu.
Przykład :
Próbowałam sobie utrwalić przekonanie, że spotykają mnie tylko miłe wydarzenia i rozwijam się, ucząc na pozytywnych sytuacjach.
A pod spodem siedziało przekonanie :
„“Takie przykre rzeczy każdemu się czasem zdarzają” “Tak już w życiu bywa, że czasem coś walnie”. Dlatego te dramatyczne sytuacje wciąż miały miejsce w moim życiu.
Nie ma co się zrażać 🙂
Warto pokopać głębiej w podświadomości :)! Może coś, jakieś Twoje wyobrażenie na temat życia, koliduje z afirmacją, którą powtarzasz? Zwłaszcza jeśli np jest nieprecyzyjnie stosowana, wtedy podświadomość „głupieje” i rezultat wychodzi na zero 🙂
Inna opcja to taka, że gdy powtarzamy afirmacje tylko „intelektualnie” je przyjmując, ale nie „czując” się już tak jakby to co afirmujemy było naszą rzeczywistością, wówczas nic się nie zmienia.
Jeśli będę powtarzała sobie „czuję się bezpieczna” ale nie będę się tak czuła, nie będę wywoływała tego odczucia w sobie, to afirmacja na pewno nie zadziała.
terraustralis said:
Katalina
Afirmacje to silne sugestie (jak go zwal tak go zwal).
Wiec jezeli to silne sugestie to jezeli dolaczysz do tego duze uspokojenie to bedzie to wtedy to samo co hipnoza i wtedy to napewno zadziala.
Nie ma znaczenia jak sie co zwie. Wazne aby dzialalo. Jezeli nie mozesz czegos dokonac na poziomie swiadomosci – wiec sprobuj na poziomie podswiadomosci. Nie szkodzi probowac.
Zind said:
Dołączam się do głosu, że aby to zadziałało, trzeba to mocno poczuć w sobie, już w trakcie afirmowania.
Jeśli nie czujesz się _już_ teraz w takim stanie jakim chciałabyś być, to wciąż doświadczasz świadomości braku, poczucia braku. Ten brak trzeba zapełnić, inaczej to właśnie on stanie się twoją rzeczywistością. A nie cel afirmacji.
Basia said:
To jeszcze ja dołożę 😉
Katalina, u mnie afirmacje też nie działały i sobie odpuściłam choć wielu znajomych mówiło mi o pozytywnych skutkach. Nie czułam nic podczas ich pisania, powtarzania. Nawet uznałam, że coś musi byc nie tak ze mną 😀
Ale zauważyłam, że niektóre się urzeczywistniły po jakimś czasie. Uświadomiłam sobie, że bardziej mnie ‚rajcowała’ modlitwa i to taka spontaniczna zarówno prosząca jak i dziękczynna. Podczas modlitwy (nawet poprosiłam koleżankę o jej napisanie) potrafię poczuć jej działanie 🙂 . Klepanie afirmacji mnie nie rusza.
Przypuszczam, że niektórym to się może gorzej kojarzyć bo afirmacje są takie …. areligijne.
Pewnie mechanizm jest podobny ale oprawa inna 😉
Nie namawiam ale sugeruję , że czasami warto podejść od innej strony, tylko nieco zmienić formę 🙂
Jacenty said:
Katalina
to jeszcze i ja dołożę od siebie. Piszesz „nie wiem czy warto w to wierzyc”. Ja osobiście uważam, że nie warto w nic wierzyć. Zwłaszcza nasza zachodnia kultura z jej chrześcijańskim poplonem wmawia nam, że koniecznie trzeba w coś wierzyć. Otóż w mojej opinii nie trzeba i nie jest to do niczego potrzebne. Jakże znamienne wydają się być słowa Buddy (lub przypisywane Buddzie) – „W nic nie wierzcie, wszystko sprawdzajcie”. Myślę, że lepiej sprawdzać, eksperymentować i weryfikować różne teorie. Jest wiele eksperymentów potwierdzających to, że poprzez świadome kierowanie uwagą można oddziaływać na rzeczywistość w sposób, który racjonalistom wydaje się niemożliwy, ale bez trudu można znaleźć potwierdzenie tego, że afirmacje nie działają. Uczepienie się afirmacji jako panaceum wydaje się być jakimś szaleństwem. To tak jakby upierać się, że aby żyć trzeba codziennie jeść dokładnie 5 tabliczek czekolady. Wiadomo powszechnie, że aby żyć, trzeba jeść, ale twierdzenie, że czekolada jest jedynym działającym pożywieniem zakrawa na absurd. Myślę, że warto sprawdzać co naprawdę działa a co jest tylko myśleniem życzeniowym i mitologią. W moim przypadku afirmacje nigdy nie działały, choć miałem dość długi okres wiary w te techniki. Zauważyłem natomiast, że uważność, dostrzeganie pozornie mało znaczących zbiegów okoliczności wydaje się nieść bardzo wile inspiracji i otwierać na nowe możliwości, niekoniecznie takie, jakie tkwiły w naszej wyobraźni.