Tagi

, , , , , , , , , , ,

kisss

Dziś, dla odmiany przedstawiam garść ciekawostek zebranych w serwisie kopalnia wiedzy 🙂

1. Zbawienny wpływ siostry

Osoby, które mają przynajmniej jedną siostrę, są szczęśliwsze i bardziej optymistyczne, ponoć potrafią sobie również lepiej radzić z przeciwnościami losu. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o posiadaniu brata. Psycholodzy tłumaczą to tym, że dziewczynki zbliżają do siebie członków rodziny i skłaniają do rozmawiania u uczuciach.

Wg profesora Tony’ego Cassidy z Uniwersytetu w Ulsterze, siostry są gwarantem otwartej komunikacji w rodzinie, co sprzyja dobremu samopoczuciu psychicznemu. „Bracia wydają się wywierać odwrotny wpływ”.

Okazuje się, że dziewczynki, które mają siostry, są bardziej niezależne i zainteresowane osiągnięciami. Zespół psychologów utrzymuje, że efekty oddziaływania sióstr są wyraźniej zaznaczone w rodzinach rozbitych, niepełnych. W takich okolicznościach zapewne bardziej na sobie polegają, stąd zaobserwowane zjawisko.

W ramach studium przepytano 571 młodych osób w wieku od 17 do 25 lat. Skupiano się na sytuacji rodzinnej respondentów oraz ich dobrostanie emocjonalnym. Ustalono, że jedynacy lokowali się na środku skali zadowolenia i optymizmu. Stwierdziliśmy, że intensywnie komunikowali się z osobami spoza rodziny. Wygląda więc na to, że mają tyle samo wsparcia społecznego, co osoby posiadające rodzeństwo, różnica polega jedynie na tym, skąd ono pochodzi – tłumaczy współautorka badań Liz Wright.

Najgorzej wypadali chłopcy mający wyłącznie braci. Z samymi mężczyznami wokół zawiązuje się swoista zmowa milczenia i niemówienia o uczuciach. Dziewczynki ją przełamują – podsumowuje Cassidy.

Autor: Anna Błońska

Źródło: Telegraph

2. Mściwi gorzej zarabiają

Mściwość nie popłaca zarówno w sensie społecznym, jak i ekonomicznym. Okazuje się, że osoby hołdujące zasadzie wet za wet gorzej zarabiają, częściej bywają bezrobotne, mają mniej przyjaciół i są w mniejszym stopniu zadowolone ze swojego życia.

Badacze z Uniwersytetów w Bonn i Maastricht postanowili sprawdzić, w jaki sposób pozytywna i negatywna wzajemność – niezależne cechy osobowościowe – wpływają na szanse odniesienia sukcesu i satysfakcję z życia. Nie od dziś wiadomo bowiem, że część ludzi przejawia silniejszą tendencję do odpłacania dobrem za dobro, inni skupiają się raczej na zemście, a jeszcze inni zachowują się raz tak, raz tak.

Psycholodzy skorzystali z danych zbieranych rokrocznie przez Deutsche Institut für Wirtschaftsforschung, które objęły ok. 20 tys. respondentów z całych Niemiec.

Zidentyfikowawszy ogólną tendencję do negatywnej bądź pozytywnej wzajemności, naukowcy odnieśli to do innych wyników kwestionariusza. Udało im się znaleźć interesujące korelacje. Ludzie opowiadający się za pozytywną wzajemnością biorą zazwyczaj więcej nadgodzin, ale tylko wtedy, gdy uważają, że są za to godziwie wynagradzani. Ponieważ są bardzo uwrażliwieni na zachętę, przeważnie zarabiają więcej – wylicza Thomas Dohmen z Uniwersytetu w Maastricht.

U mściwych osób zasada „więcej pracy = więcej pieniędzy” nie zawsze okazuje się prawdziwa. Obcięcie wynagrodzenia wcale nie przywołuje ich do porządku, a zemsta na zwierzchniku może być straszna. W grę wchodzi zarówno odmowa wykonywania obowiązków, jak i sabotaż. Armin Falk z Uniwersytetu w Bonn wyjaśnia, że teoretyczne rozważania dokładnie pokrywają się w ich przypadku z zebranymi informacjami: utrudniając innym życie, mściwi rzeczywiście częściej tracą pracę.

Autor: Anna Błońska

Źródło: Universität Bonn

3. Źródło ponadliczbowej kończyny fantomowej

U pacjentów po amputacjach pojawia się niekiedy złudzenie istnienia odjętej kończyny. Występuje również zjawisko określane mianem ponadliczbowej kończyny fantomowej (ang. supernumerary phantom limb, SPL). Dotyczy ono chorych, którzy są jednostronnie sparaliżowani po udarze. Zespół z Genewskiego Szpitala Uniwersyteckiego przeanalizował ostatnio przypadek 64-letniej kobiety z SPL, dzięki czemu określono, jakie obszary mózgu są zaangażowane w to dziwne doświadczenie.

Zazwyczaj osoby z SPL wyraźnie odczuwają obecność ponadliczbowej kończyny, lecz nie mogą nią intencjonalnie poruszać ani jej nie widzą. Niektórzy jednak twierdzą, że nie tylko ją dostrzegają, ale za jej pomocą wyczuwają także różne obiekty. Wg neurologów, oznacza to, że za SPL odpowiada wiele obszarów mózgu.

Szwajcarzy badali 64-letnią kobietę, która przeszła udar i była sparaliżowana po lewej stronie ciała. Kilka dni po udarze zaczęła doświadczać istnienia fantomu poniżej łokcia sparaliżowanej ręki. Twierdziła, że jest blady, mlecznobiały i przezroczysty. Utrzymywała też, że może widzieć, poruszać, a nawet używać dodatkowej kończyny, dotykając np. głowy i prawego ramienia. Chora mogła się nią posługiwać, gdy świadomie zdecydowała, że ma na to ochotę. Drapanie ponadliczbową ręką po głowie przynosiło jej ponoć realną ulgę w swędzeniu. Fantomowa ręka nie była w stanie operować przedmiotami.

Ekipa Asaida Khateba wykonała 64-latce funkcjonalny rezonans magnetyczny w czasie, gdy ta poruszała naprawdę i wyobrażała sobie ruchy zdrowej prawej ręki oraz gdy wyobrażała sobie ruchy sparaliżowanej kończyny oraz SPL.

Ruchy prawej ręki były związane z aktywacją obszarów lewej półkuli, odpowiadających za ruch, percepcję bodźców i przetwarzanie danych wzrokowych. Podobne, lecz słabsze wzorce aktywności obserwowano w przypadku wyobrażonych ruchów prawej ręki. Jak można się domyślić, wyobrażone ruchy sparaliżowanej ręki aktywowały rejony ruchowe prawej półkuli. Kiedy pacjentkę poproszono o podrapanie się SPL po lewym policzku, okazało się, że uaktywniły się obszary związane zarówno z ruchem, jak i widzeniem, co potwierdziło jej wcześniejsze wypowiedzi. Ku zdumieniu wszystkich drapanie ponadliczbową kończyną wywoływało wrażenia czuciowe.

Na tej podstawie Szwajcarzy uważają, że istnieją różne typy SPL, które inaczej się manifestują. Dotyczy to m.in. stopnia kontroli ruchowej oraz wrażliwości na czuciowe sprzężenie zwrotne.

Dowody wskazują, że […] mamy do czynienia z niedopasowaniem między zastaną czuciowo-ruchową mapą ciała a odbiegającymi nagle od normy wzorcami komunikacji między mózgiem a sparaliżowaną kończyną. Autorzy studium uważają, że udało im się wytropić brakujące ogniwo między doświadczeniem fantomowej kończyny i przebywania poza własnym ciałem.

Autor: Anna Błońska

Źródło: PhysOrg

4. Mów do mnie czule…

Krowy z imionami dają więcej mleka niż ich nienazwane koleżanki. Badacze z Newcastle University twierdzą, że mućki traktowane jak indywidualistki mogą rocznie dostarczyć swoim właścicielom o 284 l białego napoju więcej.

Doktorzy Catherine Douglas i Peter Rowlinson porównywali farmy, gdzie każda krowa miała swoje imię, z hodowlami, gdzie zwierzęta traktowano jak grupę. Tak jak ludzie reagują lepiej na spersonalizowane odnoszenie się do nich, krowy również czują się szczęśliwsze i bardziej zrelaksowane, kiedy zapewnia im się więcej uwagi w kontakcie twarzą w pysk – wyjaśnia Duglas. W grę wchodzi nie tylko dobre samopoczucie łaciatych, ale też ich postrzeganie ludzi. Używanie imienia nie stanowi dla nikogo dodatkowego obciążenia, poza tym stanowi czytelny znak, że dla konkretnego człowieka krowy są inteligentnym bytem, zdolnym do doświadczania całego wachlarza uczuć.

Brytyjczycy przyznają, że ich eksperyment potwierdza to, o czym dobrzy rolnicy wiedzą już od dawna. Niektórzy przyznają, że krowy nie są dla nich żywym inwentarzem, ale członkami rodziny. Tutaj w Eachwick kochamy nasze krowy i każda ma swoje imię. Zbiorczo wołamy na nie „drogie panie”, ale znamy poszczególne sztuki i ich osobowości – przekonuje producent nabiału Dennis Gibb.

Dwoje naukowców z Newcastle przeprowadziło wywiady z 516 hodowcami krów z Wielkiej Brytanii. Pytano o ich przekonania na temat wpływu ludzi na produktywność, zachowanie oraz samopoczucie zwierząt. Okazało się, że u 46% ankietowanych krowy są wołane po imieniu. „Urobek” mleczny był w ich przypadku o 258 l wyższy niż u pozostałych rolników.

Sześćdziesiąt sześć procent respondentów przyznało, że zna wszystkie krowy ze swojego stada, a 48% zgodziło się ze stwierdzeniem, iż pozytywny kontakt z człowiekiem prowadzi do wykształcenia u zwierząt „dobrego temperamentu mlecznego”. Wg 10%, lęk przed ludźmi wydatnie zmniejsza ilość dawanego mleka.

Autor: Anna Błońska

Źródło: Newcastle University

5. Szkodliwa koedukacja

Panie, które kończyły szkoły przeznaczone tylko dla kobiet, wykazują silniejszą potrzebę uczenia się, niż ich koleżanki z koedukacyjnych placówek oświatowych. Z najnowszych badań naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) wynika, iż absolwentki szkół dla kobiet są bardziej zainteresowane nauką, osiągają lepsze wyniki na maturze i bardziej wierzą w swoje umiejętności matematyczne oraz informatyczne.

Uczeni brali pod uwagę różne kryteria, takie jak wiarę w siebie, zaangażowanie polityczne i społeczne, stawiane sobie cele życiowe czy nastawienie na karierę. Okazuje się na przykład, że przedstawicielki płci pięknej ze szkół żeńskich bardziej interesują się nauką, niż kobiety ze szkół koedukacyjnych. Badania wykazały, że wśród tych pierwszych aż 62% poświęca na naukę co najmniej 11 godzin w tygodniu, podczas gdy w szkole koedukacyjnej odsetek ten wynosi 42 procent.

Należy tutaj zauważyć, że przyczyną tych różnic nie jest fakt, iż szkoły żeńskie są szkołami prywatnymi, a więc trafiają tam dzieci z rodzin przywiązujących większą uwagę do wykształcenia. Raport sporządzono bowiem na podstawie wywiadów z 6552 kobietami, które ukończyły 225 prywatnych (katolickich i świeckich) szkół żeńskich oraz z 14 684 absolwentkami 1169 prywatnych szkół koedukacyjnych.

To, co miało stać się szansą na równouprawnienie kobiet, czyli koedukacja, okazuje się mieć wręcz przeciwne skutki. Dziewczęta ze szkół żeńskich nie tylko bardziej interesują się nauką. Są też bardziej zaangażowane politycznie, zainteresowane typowo męskimi kierunkami inżynieryjnymi, łatwiej przychodzi im występowanie publiczne.

Panie uczące się w świeckich szkołach żeńskich uzyskiwały średnio na maturze o 43 punkty, a te z katolickich szkół żeńskich o 28 punktów więcej niż dziewczyny ze szkół koedukacyjych. Natomiast po ukończeniu szkoły średniej, gdy idą na studia, wykazują znacznie większą wiarę w swoje umiejętności matematyczne i komputerowe. Największa różnica widoczna jest w przypadku świeckich szkół żeńskich. Aż 48% absolwentek takich szkół uważa, że ich znajomość komputerów i matematyki jest „powyżej przeciętnej” lub mieści się w „górnych 10% społeczeństwa”. Podobną wiarę w siebie wykazuje 37% dziewcząt ze szkół koedukacyjnych.

Przy rozważaniu samych tylko umiejętności informatycznych aż 36% absolwentek świeckich szkół żeńskich ulokowało się w najwyższej kategorii, podczas gdy uczyniło to 26% dziewcząt ze świeckich szkół koedukacyjnych. W przypadku szkół katolickich odsetek ten wynosi 35% dla szkół żeńskich i 27% dla placówek koedukacyjnych.

Odsetek dziewcząt zainteresowanych akademickimi kierunkami inżynierskimi jest w ogóle niski, jednak można zaobserwować wyraźną różnicę pomiędzy szkołami jednopłciowymi i koedukacyjnymi. Wśród absolwentek tych pierwszych 4,4% myśli o karierze inżyniera, podczas gdy wśród tych drugich – 1,4%.

Aż 58% absolwentek świeckich szkół żeńskich stwierdziło, że posiadanie bieżących informacji o wydarzeniach politycznych jest dla nich bardzo ważne. Równie istotne było ono dla 48% ich koleżanek z instytucji koedukacyjnych. Dla absolwentek szkół katolickich odsetek ten wynosił, odpowiednio, 43 i 36 procent.

Należy zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie opisane powyżej wyniki uzyskano biorąc pod uwagę różnice pomiędzy samymi szkołami jak i socjologiczne różnice pomiędzy uczniami.

Spostrzeżenia Amerykanów zgadzają się z wynikami uzyskanymi w 2001 roku przez Australijczyków, którzy zbadali 270 000 studentów i dowiedzieli się, że absolwenci szkół jednopłciowych osiągali na studiach wyniki o 15-20 procent lepsze.

Autor: Mariusz Błoński

Źródło: Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles

6. Uniwersalny język muzyki

Rdzenni Afrykanie, którzy nigdy wcześniej nie słyszeli radia ani płyty CD, potrafią wskazać emocję – radość, smutek lub strach – wyrażaną przez dany utwór z repertuaru muzyki zachodniej. Badacze uważają, że zdolność ich rozpoznania w muzyce musi być zatem uniwersalna, podobnie jak odczytywanie mimiki czy właściwości brzmieniowych mowy (Current Biology).

Odkrycie to pozwala wyjaśnić, czemu muzyka Zachodu stała się tak popularna na świecie, nawet w kulturach nieprzywiązujących większej wagi do ekspresji emocjonalnej w muzyce – twierdzi Thomas Fritz z Instytutu Nauk Poznawczych i o Mózgu Maxa Plancka. Wg naukowców, wyrażanie uczuć jest podstawową cechą muzyki Zachodu i zdolność ich komunikowania stanowi ważne kryterium oceny. W innych kręgach kulturowych liczą się odmienne właściwości, np. dobra koordynacja działań wielu osób podczas odprawiania rytuałów.

Zespół z Instytutu Maxa Plancka wyjaśnia, że wcześniejsze eksperymenty przeprowadzano z udziałem osób, które miały niewielkie, lecz jednak jakieś doświadczenie z danym rodzajem muzyki. Teraz skoncentrowano się na kompletnych laikach: przedstawicielach ludu Mafa z Kamerunu. Plemię to żyje na północy pasma górskiego Mandara. W 2006 r. Fritz udał się tam z laptopem i ogniwem słonecznym w plecaku.

Zarówno przedstawiciele kultury zachodniej, jak i członkowie ludu Mafa rozpoznawali przekazywane przez muzykę emocje (szczęście, smutek i strach) częściej, niż gdyby udawało im się to przez przypadek. W grupie tych drugich obserwowano jednak znaczną zmienność osiąganych wyników i 2 z 21 osób wydawały się typować na chybił trafił. Mafa rozpoznali 2 z 3 radosnych utworów, a także połowę urywków smutnych i strasznych. Niemcy poradzili sobie prawie ze wszystkimi fragmentami.

W przetłumaczeniu instrukcji na język kameruńskiego plemienia pomogła Fritzowi żyjąca w Amsterdamie członkini ludu Mafa. Zanim ostrożni i odrzucający zachodni styl życia Afrykanie zgodzili się wziąć udział w jego badaniu, minął miesiąc. Lody zostały przełamane, gdy naukowiec wziął udział w maratonie gry na fletach, a następnie poczęstował wszystkich piwem z prosa. W eksperymencie wzięło udział 21 osób w wieku od 37 do 90 lat. Emocje identyfikowano, wskazując jedno z 3 zdjęć kobiecej twarzy. Wykonanie tego samego zadania zlecono 20 Niemcom w wieku 40-68 lat.

Określając rodzaj emocji, Mafa i ludzie Zachodu polegali na tych samych cechach utworów, np. tempie, ale była to tendencja silniej zaznaczona u naszych ziomków. Fragmenty szybkie uznawano za radosne, a wolne za straszne. [Warto wiedzieć że także David Icke pisał o „szybkiej” wibracji miłości i „wolnej” wibracji strachu przypis Zenforest]
Wszyscy zgadzali się z grubsza co do tego, które utwory są smutne, ale nie wiązano ich z jakimś szczególnym tempem. Urywki w skali durowej (majorowej) klasyfikowano jako wyrażające szczęście, a w skali molowej (minorowej) jako przerażające. Gdy tonacja danego kawałka była nieokreślona, wrzucano go do worka opisanego hasłem „smutne”.

Muzyka Mafa wyraża wyłącznie radość i szczęście. W języku tych ludzi nie istnieje osobne określenie na muzykę, ponieważ uznaje się ją za nieodłączną część rytuałów.

W drugim eksperymencie Mafa i Niemcy oceniali, jak bardzo podobają im się (lub nie podobają) zachodnie utwory instrumentalne i gra na flecie podczas rytuałów Mafa. Potem odtwarzano zmienione wersje tych samych utworów. Składały się one z oryginalnej linii melodycznej i nałożonych na nią 2 innych o zmienionej tonacji.

Manipulowanie muzyką ujawniło, że i jednym, i drugim bardziej podobały się oryginalne wersje utworów własnych i cudzych. Naukowcy uważają, że można to częściowo wyjaśnić nasilonym dysonansem pomiędzy zmienionymi dźwiękami. W naszym kręgu kulturowym „zgrzyty” dźwięków pozwalają zbudować napięcie, które likwiduje się, ponownie wprowadzając harmonię.

Autor: Anna Błońska

Źródło: EurekAlert!/Science News

7. Starszy ojciec, niższe IQ

Dzieci starszych ojców mają niższy iloraz inteligencji. Wcześniej powiązano zaawansowany wiek mężczyzn (powyżej 35. roku życia) z różnymi zaburzeniami rozwojowymi ich potomstwa, w tym z autyzmem, dysleksją oraz schizofrenią.

Badania zostały przeprowadzone przez międzynarodowy zespół. Potomstwo starszych ojców wykazuje delikatne upośledzenie funkcjonowania neuropoznawczego w okresie niemowlęctwa i dzieciństwa. Ze względu na obecny trend odraczania ojcostwa kliniczne konsekwencje i mechanizmy leżące u podłoża tego zjawiska zostaną skrupulatnie zbadane – podkreśla szef ekipy naukowców John McGrath z University of Queensland.

Na razie akademicy spekulują, że jego przyczyną może być zwiększająca się wraz z wiekiem liczba mutacji dotyczących komórek macierzystych plemników (spermatogoniów). Niewykluczone, że wady są następnie przekazywane potomstwu.

W ramach tego samego studium odkryto, że dzieci starszych kobiet mają wyższy iloraz inteligencji. To pozorny paradoks, gdyż jajeczka kobiet powstają jeszcze podczas życia płodowego, dlatego ich DNA jest zabezpieczane przed mutacją do momentu wykorzystania.

Zespół McGratha przeanalizował dane 33.437 mieszkańców USA, którzy przyszli na świat między 1959 a 1965 rokiem. Inteligencję wszystkich przetestowano w wieku 8 miesięcy, a także 4 i 7 lat. Zaawansowane metody statystyczne pozwoliły oddzielić wpływy środowiskowe.

Autor: Anna Błońska

Źródło: Times of India

Powiązane posty

Chłopcy i dziewczynki. Dwa światy?

Dobre wibracje

Demon zazdrości

Kończyny fantomowe – zagadka ludzkiego mózgu.

Puść dziecku dobry kawałek ;)