Tagi
bez przebaczenia, don miguel, emocje, emocjonalna rana, gniew, odpuszczenie, przebaczenie, ruiz, uraza, wybaczanie, wyzwolenie, zranienie, złość, Świadomość
Nie ma innego sposobu na oczyszczenie ran z trucizny niż przebaczenie.
Musisz przebaczyć tym, którzy cię zranili, nawet jeśli to, co zrobili, jest niewybaczalne. Przebaczysz nie dlatego, że zasługują na przebaczenie, ale dlatego, że nie chcesz cierpieć i ranić siebie ilekroć wspomnisz, jaką krzywdę ci wyrządzili.
Nie ma znaczenia, co ci zrobili, przebaczasz im, ponieważ nie chcesz już czuć się chory. Przebaczenie jest niezbędne dla twojego duchowego uzdrowienia. Przebaczasz, ponieważ współczujesz sobie. Przebaczenie jest aktem miłości samego siebie.
Posłużmy się przykładem rozwiedzionej kobiety. Wyobraź sobie, że byłaś zamężna przez dziesięć lat. Potem zaczęliście walkę z powodu jakiejś niesprawiedliwości. Rozwiodłaś się i teraz szczerze nienawidzisz swego byłego męża. Już na sam dźwięk jego imienia czujesz silny ból żołądka. Emocjonalna trucizna jest tak silna, że nie możesz jej dłużej znieść. Potrzebujesz pomocy, więc idziesz do psychoterapeuty i mówisz: „Bardzo cierpię. Jestem pełna złości, zazdrości, nienawiści. To, co zrobił, jest niewybaczalne. Nienawidzę tego człowieka”.
Lekarz patrzy na ciebie i mówi: „Musisz rozładować swoje emocje. Musisz wyrazić swój gniew. Pozwól sobie na atak furii. Masz tu poduszkę i gryź ją, bij, kop. Wyładuj swój gniew”. Więc dostajesz największego ataku furii, jaki można sobie wyobrazić. Rozładowujesz emocje i wydaje się, że to naprawdę działa.
Płacisz swemu terapeucie i mówisz: „Dziękuję, czuję się o wiele lepiej”. Potrafisz nawet uśmiechnąć się pogodnie.
Wychodzisz z gabinetu i kogo widzisz w przejeżdżającym obok samochodzie?
Gdy tylko zobaczyłaś eksmęża, od razu wrócił taki sam gniew. Pozostaje tylko biec z powrotem do psychoterapeuty z pieniędzmi po kolejny atak furii! Rozładowanie emocji w taki sposób jest rozwiązaniem bardzo krótkotrwałym. Uwalnia odrobinę trucizny i sprawia, że przez chwilę czujesz się lepiej, nie leczy jednak rany.
Jedyna droga do zagojenia ran wiedzie poprzez przebaczenie. Musisz wybaczyć eksmężowi jego niesprawiedliwość. Zrozumiesz, że przebaczyłaś, kiedy go znowu zobaczysz i nic nie poczujesz. Usłyszysz jego imię i nie zareagujesz.
Kiedy dotkniesz ran, a one nie zabolą, wtedy będziesz wiedziała, że naprawdę przebaczyłaś.
Oczywiście blizna pozostanie, dokładnie tak samo jak na skórze. Będziesz mogła wspominać, co się stało, jaka byłaś, ale jak tylko rana się zagoi, już cię to wspomnienie nie zaboli.
Teraz myślisz sobie pewnie: „Tak, łatwo powiedzieć: powinniśmy wybaczać. Próbowałam, ale nie potrafię„.
Masz wiele powodów i uzasadnień, dlaczego nie możesz przebaczyć, ale to nieprawda. Nie możesz przebaczyć, ponieważ nauczyłaś się nie wybaczać, ponieważ ćwiczyłaś się w tym, żeby nie przebaczać i ponieważ stałaś się mistrzem nieprzebaczania.
Był czas, kiedy jako dzieci wybaczaliśmy instynktownie. Zanim zapadliśmy na chorobę umysłu, przebaczaliśmy naturalnie i bez wysiłku. Wybaczaliśmy innym niemal natychmiast. Popatrz na dwoje bawiących się dzieci. Nagle zaczęły się bić. Po chwili zapłakane biegną do swoich matek. „Mamo! Ona mnie uderzyła!” Jedna mama idzie porozmawiać z drugą mamą i kończą rozmowę wielką kłótnią. Pięć minut później dzieci znowu bawią się razem, jakby się nic nie stało, za to matki nienawidzą się do końca życia.
Nie o to chodzi, że powinniśmy się nauczyć sztuki wybaczania. Zdolność przebaczania jest wrodzona. Nauczyliśmy się jednak przeciwnego zachowania, trenowaliśmy je i teraz przebaczenie jest bardzo trudne. Jeśli ktoś coś nam zrobił, zapomnijmy o tym, było, minęło. Odpuśćmy.
Ale my robimy z tego wojnę pychy.
Dlaczego?
Ponieważ rośnie w nas poczucie własnej ważności, kiedy nie wybaczamy. Nasze słowa nabierają mocy, kiedy możemy powiedzieć: „Cokolwiek by teraz zrobiła, nigdy jej nie wybaczę. To, co zrobiła, jest niewybaczalne”.
Prawdziwym problemem jest duma. Z powodu dumy, z powodu urażonej ambicji, stale podsycamy płomień, który żywi się doznaną krzywdą, by przypominał, że nie możemy wybaczyć. A tymczasem kto cierpi i gromadzi w sobie coraz więcej emocjonalnej trucizny? To my faktycznie cierpimy za wszystko, co inni ludzie robią, nawet jeśli nas to nie dotyczy.
Uczymy się również cierpieć, by ukarać kogoś, kto nas obraził.
Zachowujemy się jak małe dziecko, które ma napad złości, tylko dlatego że chce, aby ktoś się nim zainteresował.
Ranimy siebie tylko po to, żeby móc powiedzieć: „Popatrz, co przez ciebie robię!”
To śmieszne, ale tak właśnie postępujemy.
Czasem chcielibyśmy powiedzieć naprawdę, to: „Przebacz mi”, ale nie powiemy ani słowa, póki on nie przyjdzie i pierwszy nie poprosi o przebaczenie.
Często nawet nie wiemy, dlaczego gniewamy się na rodziców, przyjaciół, kolegów. Gniewamy się z tego samego powodu, z którego inni proszą nas o wybaczenie. Przecież niemal natychmiast wzruszamy się, mówiąc: „Och, nie! To ty mi wybacz!”
Znajdź w kącie małe dziecko, które ma napad złości. Swoją dumę wrzuć do śmietnika. Nie potrzebujesz jej. Zostaw pychę w spokoju i poproś o przebaczenie.
To oczywiste, że nie potrafimy kochać innych, zanim nie pokochamy siebie.
Dlatego właśnie powinniśmy zacząć od miłości do samego siebie.
Wybaczaj innym, a zobaczysz, jak cudowne może się stać twoje życie.
Najpierw zrób listę tych, których, jak ci się wydaje, powinieneś poprosić o przebaczenie. Potem przeproś ich. Jeśli nie możesz zadzwonić do wszystkich, to przynajmniej poproś ich o przebaczenie w swych modlitwach albo we śnie.
Potem zrób listę wszystkich, którzy cię skrzywdzili i którym powinieneś wybaczyć. Zacznij od rodziców, braci, sióstr, dzieci, małżonka, przyjaciół, kochanka, kota, psa, rządu i Boga.
Teraz przebaczaj innym, pamiętając, że cokolwiek ci zrobili, naprawdę nie miało to z tobą nic wspólnego. Każdy śni swój własny sen, pamiętasz?
Te słowa i czyny, które cię zraniły, są jedynie reakcją na jego „demony”, siedzące w głowie tego człowieka. On śni w piekle, a ty jesteś tylko epizodem w jego śnie.
Ludzie nie robią niczego z myślą o tobie.
Jeśli masz tego świadomość, nie będziesz brał wszystkiego do siebie. Współczucie i zrozumienie poprowadzą cię ku przebaczeniu.
Zacznij pracować nad sztuką przebaczania, zacznij trenować przebaczanie. Na początku to będzie trudne, ale potem stanie się nawykiem. Jedynym sposobem przywrócenia umiejętności przebaczania, jest nauczenie się jej od początku. Musisz to nieustannie ćwiczyć, aż w końcu zobaczysz, czy potrafisz już wybaczyć sobie.
W pewnym momencie odkryjesz, że możesz wybaczyć sobie wszystkie rany i całą truciznę, jaką stworzyłeś dla siebie w swoim własnym śnie. Kiedy sobie wybaczysz, pojawi się akceptacja i wzmocni się twoja miłość do siebie samego. To jest najwyższy stopień przebaczenia – kiedy w końcu przebaczysz sobie.
Zdobądź się na odwagę i przebacz sobie wszystko, co zrobiłeś przez całe życie. A jeśli wierzysz w poprzednie wcielenia, wybacz sobie także to, co, jak sądzisz, wtedy zrobiłeś.
Ponieważ sądzimy że wiemy, co jest dobre, a co złe, wstydzimy się tego, co, jak sądzimy, jest złe.
Wierzymy w swoją winę i wiemy, że zasługujemy na karę, którą sami sobie wymierzamy. Wierzymy, że nasze życie jest niedoskonałe i że trzeba je poprawić.
Tylko dlatego, że w to wierzymy, tak się właśnie dzieje – „wedle woli Twojej”.
Teraz jest to już dla ciebie prawdziwe.
Tworzysz swoją karmę i musisz za to zapłacić. Oto jaki jesteś wszechwładny. Łatwo jest przełamać starą karmę. Po prostu musisz przestać w nią wierzyć. I karma zniknie.
Jeśli sam sobie przebaczysz, karma przestanie obowiązywać.
Możesz zacząć wszystko od początku. Życie stanie się łatwe, ponieważ przebaczenie jest jedynym sposobem na oczyszczenie emocjonalnych ran. Przebaczenie jest jedyną metodą ich uzdrowienia.
Don Miguel Ruiz „Ścieżka miłości”
Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
1. Opowiedz swą wersję zdarzenia
2. Wyraź swoje uczucia
3. Porzuć dawną interpretację
4. Przyjmij nową perspektywę
5. Zastosuj proces zmiany
Rozwinięcie punktów w : Pięć etapów Radykalnego Wybaczania
Podobne posty
Zgadzam się z Tobą true, ale nie jest tak, że emocje to reakcja układu nerwowego na bodźce w oparciu o posiadane wzorce reakcji/doświadczenia?
VunderMan: Zwykle to emocje rządzą ludźmi, ale może być inaczej.
Wbrew pozorom, emocje to jedna z niewielu rzeczy na świecie, na które masz wpływ. Co więcej tylko Ty masz na nie wpływ, nikt inny. W szczególności jak myślisz i jak oceniasz (filtrujesz) dane zdarzenie czy sytuację.
Gdy ktoś Cię „obrazi” masz wybór czy się zezłościsz, czy, kolokwialnie mówiąc „olejesz”, czy też wysłuchasz i nie wzruszy Cię to ani o jotę…
„Nikt nie może odebrać Ci godności, jeśli sam mu jej nie oddasz” – Gandhi
I zarządzanie emocjami nie kojarzy mi się z ich kontrolowaniem, tylko ze zmianą przekonań, wzorców myślenia; a więc bez obaw o brak spontaniczności.
Dobra, czekałem aż Vunder odpisze, ale dyskusja już się potoczyła. 🙂
A więc odpowiem po kolei. Z tym, że emocje to żywioł, to się nawet zgodzę. Wszyscy znamy pewne odczucia, bardzo intensywne, które mają wręcz niszczycielska siłę żywiołu, jeśli tak rozumieć to, co Vunder napisał. I z tym się zgodzę. Drugą sprawą jest jednak to, że w omawianej metodzie nie dochodzi do zmiany emocji jako takich. Uczymy się po prostu w pewien sposób wybierać to, co chcemy odczuwać. Zastępujemy niepożądane emocje na bardziej zdrowe. Samych emocji to nie zmienia, nadal możemy odczuwać te „żywiołowe” , o ile nasze myślenie je wywoła. Zmieniamy myślenie, nie emocje. Emocje co najwyżej wybieramy.
Zen,
masz rację. 🙂 Piękny komentarz. Ja tylko chciałem dodać, że RTZ nie jest taka „chłodna” . 🙂 Ktoś doświadcza emocji, to nie ma znaczenia, czy wywołały je takie czy inne myśli. Emocje są ich odbiciem, efektem, ale ZAWSZE są prawdziwe. Jeśli ktoś czuje się przygnębiony, to nie ma znaczenia, że np. wynika to z tego, że chciałby mieć cztery ręce, a nie może. Przygnębienie jest REALNE. A sama metoda RTZ nie jest ani chłodna ani ciepła, bo to tylko metoda. To ludzie mogą mniej lub bardziej wczuwać się w odczucia innych. A twierdzenie, że psychoterapeuci stosujący RTZ są bez wyjątku „chłodni” byłoby nadużyciem. Tak sądzę. Sama metoda może wydawać się „naukowa” , ale spójrzmy na nazwę – RACJONALNA. Nie wzięło się to z księżyca. Metoda opiera się na faktach. I na czymś jeszcze. Ludzki mózg działa na takich zasadach. Racjonalnych. Błędy wynikają z tego, że człowiek interpretuje fakty w różny sposób, a tą interpretację traktuje jako prawdę. Nie fakt, a interpretację. I nie martwcie się, to normalne, każdy zdrowy człowiek tak ma. 🙂
Indram,
tak. Emocja to reakcja na to, co myślisz. A w myślenie uwikłane są wzorce, postawy, przekonania.
Swinki Trzy,
podoba mi się ten cytat. 🙂
True akceptuje to za czym stoisz ale przyszla mi pewna mysl.
Wiesz ja staram sie podejsc do wielu rzeczy z pozycji naukowca.
Do uruchomienia emocji potrzebny jest hormon.
Ten hormon zwie sie adrenalina i jest chyba produkowany przez nadnercze.
Z koleji chyba z adrenalina powiazane jest wydzielanie kortyzonu.
kortyzon jako naturalny steryd jak i adrenalina sa zwiazane z ukladem odpornosciowym.
Jezeli ktos ma popsuty uklad odpornosciowy to konsekwencja tego jest tez niewlasciwa produkcja kortyzonu jak i adrenaliny.
Chce po prostu powiedziec, ze osoba ktora ulega silnym emocjom moze tak robic z powodow patologicznych a nie tylko ze nie radzi sobie z emocjami. Znaczy moze nie radzic sobie z emocjami bo ma skopany uklad odpornosciowy.
Frog in the Fog.
O tych bakteriach w glebie, ktore nas uszczesliwiaja to nie wyssalem sobie z palca. Jest na to dowod naukowy. Czesto ogladam programy popularnonaukowe na kanale rzadowym i tam to bylo. Jak bym sie uparl to bym ci odnalazl ten program ale nie chce mi sie bo to bylo jakis czas temu i zajeloby mi bardzo duzo czasu. Ale jak nie chcesz wierzyc to nie wierz. Mi tam nie zalezy. 🙂
Terra,
we wstępie pisałem, że RTZ może zmienić tylko warunkowe zachowania. Innymi słowy – metoda nie nadaje się na przykład dla ludzi, którzy doznali udaru mózgu i pozostawiło to trwałe zaburzenia strefy poznawczej. Jeszcze inaczej – trzeba mieć zdrowy mózg (znaczy się bez chorób, które uszkodziły jakąś jego funkcję) .
To jest o emocjach. http://player.sbs.com.au/programs#/programs_08/sneakpeektv/sneakpeektv/playlist/Top-Gear-Australia-Episode-7/
Ja nie mialem na mysli trwalego uszkodzenia mozgu.
Ja nie mam trwalego uszkodzenia mozgu ale mam skopany uklad odpornosciowy.
Nieraz potrzebuje zastrzyku z adrenaliny bo mam cos w rodzaju szoku anafilaktycznego – cos takiego jak pogryza cie pszczoly i jestes caly spuchniety. 🙂
Trueneutral
ja bym to właśnie ocenił jako chłodne podejście. matce umiera dziecko, ona jest w rozpaczy a ty jej podsuwasz metode AbCD, chyba żart.
VunderMan,
uważasz, że lepiej dla niej jest pogrążyć się w depresji, mieć myśli albo nawet próby samobójcze? I to Twoim zdaniem ma pomóc? Zastanów się lepiej kto tu jest bez serca?
True
Mysle, ze w sytuacjach takich lepiej aby taka matka sie wyplakala i przechodzila wlasciwy proces stopniowego radzenia sobie z zalem. Po prostu twoja metoda nie jest adekwatna do wszystkich sytuacji. Mysle ze jest normalne jezeli komus ktos umarl aby przeszedl okres zalu, depresji i potem stopniowo wychodzil z tego.
Po co naginac ta metode do wszystkich sytuacji.
Terra,
to nie jest moja metoda. Ja jej nie wymyśliłem. A metoda dobrze nadaje się do takich sytuacji. Nadaje się dla ludzi, którzy mają nowotwór złośliwy i istnieje duża szansa, że umrą. Nadaje się dla ich rodzin. Nadaje się też dla matek, które straciły dziecko.
„Lepiej, żeby przechodziła stopniowy proces radzenia sobie z żalem.” Do tego służy ta metoda.
„Mysle ze jest normalne jezeli komus ktos umarl aby przeszedl okres zalu, depresji i potem stopniowo wychodzil z tego.” A gdzie tu tkwi jakiś problem do zastosowania metody? Czy Wy sądzicie, że RTZ polega na tym, żeby odwrócić bardzo negatywne emocje w pozytywne? Za pstryknięciem w palce? Magicznie? To nie jest tak. A może sądzicie, że metoda ma na celu zaprzeczanie faktom? Niestety to też nie to. Faktów się nie rusza. Zajmuje się tylko sposobem myślenia o faktach.
Podam przykład, dlaczego nie jest to magiczna metoda od pstrykania w palce.
Wyobraźmy sobie, że mamy samochód, którym doskonale jeździmy. Idziemy na lotnisko i lecimy do Anglii. Tam wysiadamy z samolotu, a przy lotnisku już czeka na nas samochód. Wsiadamy i nagle okazuje się, że coś jest nie tak. Coś tu nie pasuje… tylko co? A no tak! Kierownica nie po tej stronie. To nic, mówimy sobie, trzeba tylko się nieco przestawić. I jedziemy w miasto. Będziemy w stanie jeździć, ale uczucie, że „coś tu nie pasuje” będzie nam towarzyszyć cały czas. Pomimo, że wiemy, dlaczego czujemy się dziwnie jadąc nie po tej stronie co u nas, wcale tak szybko się do tego nie przyzwyczajamy. Wiemy, że po odpowiednim czasie nie będzie nam to przeszkadzać, ale póki co odczucie nadal jest. (Terra, w Australii chyba jeździ się po tej samej stronie co w Anglii, ale myślę, że przykład jest zrozumiały.) Przy RTZ jest podobnie. To nie jest magiczna metoda, w któej machniesz różdżką i po sprawie. To wszystko trzeba ćwiczyć, tak samo jak pisanie na maszynie.
miales racje ja jezdze po lewej stronie i wydaje mi sie dziwne, ze mozna jezdzic po prawej. Jezdzenie po lewej stronie jest bardziej naturalne dla czlowieka. 🙂
Niby biegi trzeba zmieniac lewa reka a ja nie jestem mankutem ale u nas wiekszosc samochodow ma automatyczna skrzynie biegow wiec przekladanie biegow mi odpada. Ale nawet jak musialem przekladac biegi recznie lewa reka 30 lat temu to nie byl wtedy problem.
Dzisiaj mialem spotkanie z moca.
Odpalilem kompa poczytalem wasze wpisy ,ale jakos tak nie chcialo mi sie klikac.Czulem wewnetrzna potrzebe wyjscia na spacer. Gnany ta intencja poszedlem do parku, usiadlem na lawce , posiedzialem z 10 min i znowu mnie cos pcha dalej ,jakas tajemnicza sila . Ruszylem wiec do botanika , tam znowu posiedzialem z 10 min. i pchnelo mnie do lasu W lesie kluczyle tak jakby bez celu , szedlem na chybil trafil , sciezkami, przed siebie gdzie nogi poniosa .Po paru godzinach marszu nagle poczulem ze wroce do domu, inna droga niz przyszedlem.Dochodzac do miasta po drodze jest cmentarz , na ktorym spoczywa moj byly tesc .Byly bo jestem po rozwodzie i byly bo nie zyje.Wiec ide na jego grob , trafilem bez problemu, a nie bylem 5 lat w tym miejscu.Powyrywalem chwasty i taka mysl mnie naszla zeby spojrzec na grob ktory jest przed tym gtobem w innym rzedzie, bo tam jest pochowana babcia z zony strony .Patrze i zamarlem z wrazenia, wisi druga tabliczka na tym samym krzyzu .Imie i nazwisko mojej tesciowej .W tym samym momencie przelecial po mnie dreszcz po kregoslupie , dotarl na szczyt glowy i az do centrum pod pepkiem.Bylem juz zmeczony tym lazeniem ,ale w jednej sekundzie poczulem przyplyw tak poteznej energi ,ze nie wiedzalem w pierwszej chwil co robic . Wzialem sie od razu do sprzatania grobu tesciowej ZEby NIE POWSTALy MYSLI.Normalnie bym sie rozryczal , uzalal nad jej losem , dramatyzowal.Uratowalo mnie to ze jestem wojownikiem i trzymam umysl na smyczy .Nie dopuscilem do pojawienia sie rozpaczliwych mysli i calego szeregu konsekwencji z tym zwiazanych..Umysl pozbawiony mysli to najlepsze antidotum na wszystko.Teraz mysle o tym ,ale juz w kontekscie tego ze miala 83 lata ,przezyla kilka ciezkich operacji , nie wychodzila z domu od 30 lat , tylko na podworko mogla chodzic.Ze juz odpoczywa i nie musi cierpiec.swiec panie nad jej dusza .AMEN. pzdr.sorki troche chaotycznie pisze, ale jeszcZe dochodze do siebie.
J23
czyli co, nie wiedziałeś wcześniej że umarła? dowiedziałeś się dopiero teraz?
Trueneutral
może i coś w tym jest co mówisz, wciąż brzmi dla mnie trochę zimno, ale widzę że być może, na którymś tam etapie żałoby można próbować włączyć coś takiego
jedno zdanie mnie przekonało:
+++Faktów się nie rusza. Zajmuje się tylko sposobem myślenia o faktach.++++
V.M TAK
J23, acha ok, to teraz zrozumiałem o co chodziło. Widać, że ex żona nie pofatygowała się powiadomić. Wygląda też, że miałeś pozytywne uczucia wobec teściów, mimo kiepskich układów z żoną. Niecodzienne. Nie mogę tego o sobie powiedzieć. Można powiedzieć że moja teściowa jest niemal jak z kawałów.
„Znaczy moze nie radzic sobie z emocjami bo ma skopany uklad odpornosciowy.”
– to prawda ale pod warunkiem że „skopany” nie oznacza „chory”
To że gruczoły wytwarzają hormony w niewłaściwych proporcjach zwykle ma podłoże genetyczne.
„Nerwusowi” łatwiej będzie stracić panowanie. Pierwszy zaskoczy,wyciągnie nóż, uderzy,zgwałci zabije.
I tak mi się to „nożowanie” przypomniało…
Pewna religia wywodzi się od człowieka który napadał karawany żydowskie na pustyni. Tam też nie ma niczego i żeby przetrwać trzeba było być maksymalnie agresywnym.
Ta atawistyczna cecha/wada musi być likwidowana jak np: w filmie „Equilibrium” ale oczywiście tylko tym którzy mają z tym problem.
a czym dla ciebie jest granica pomiędzy byciem nerwusem , gdy możesz się opanować, a byciem patologicznym nerwusem, który reaguje bo ma uszkodzone znaczne fragmenty mózgu i nie odpowiada za siebie?
Zeruj dalej J23
Co oznacza to: zeruj dalej?
W temacie:
http://tiny.pl/3lr7
http://tiny.pl/3lrr
Mojes
Czasem lepiej nie pytać 😉
birofil
podoba mi się w jaki sposób zestawiłeś te dwa artykuły. Pierwszy krytykuje RW, drugi polemizuje z tą krytyką 🙂 I dobrze – można sobie popatrzeć na temat z dwóch różnych stron i wyciągnąć własne wnioski.
Kwiatek, różyczka przyniesiona za dnia.
Pierwsze zdanie: Spotkanie z mocą.
Rada: Zeruj.
Also sprach Zarathustra.
Virescens
Kto to byl kto napadal karawany zydowskie i zalozyl nowa religje???? 🙂
Czy masz na mysli Machometa? Nie znam za bardzo islamu.
A z tym popsutym ukladem odpornosciowym to trzeba miec troche wiedzy medycznej aby byc w temacie. Pozdrawiam.