Tagi

, , , , , , , , ,

golab2

Osoba z ciężkim, aktywnym ciałem bolesnym roztacza wokół siebie szczególną emanację energetyczną, którą inni postrzegają jako wyjątkowo nieprzyjemną.

Kiedy ludzie spotkają taką osobę będą wręcz chcieli natychmiast się oddalić albo zredukować kontakt do minimum.

-Jedni będą odczuwać wyraźne odrzucenie przez jej pole energetyczne.
– Inni poczują falę agresji, staną się niegrzeczni lub opryskliwi, zaatakują ją werbalnie czy nawet fizycznie.

Oznacza to, że ich własne ciało bolesne rezonuje z ciałem bolesnym tej osoby.
To na co tak mocno reagują jest również w nich samych.
To ich własne ciało bolesne.

Nie jest niespodzianką, że ludzie z ciężkimi i aktywnymi ciałami bolesnymi często znajdują się w konfliktowych sytuacjach.

Czasem specjalnie podświadomie je prowokują, innym razem mogą nawet nic nie robić. Negatywność, którą podświadomie emanują jest wystarczająca, aby przyciągnąć wrogość i wytworzyć konflikt.

Potrzebny jest bardzo wysokiego stopień świadomej Obecności, aby uniknąć reagowania, gdy jest się skonfrontowanym z kimś o aktywnym ciele bolesnym.

Jeśli potrafisz pozostać czujny i przytomny, może nawet dojść do tego, że twoja Obecność ‘wyrwie’ osobę z jej utożsamienia i doświadczy ona cudu nagłego otrzeźwienia.
Chociaż może to być krótkotrwałe proces przebudzenia został zainicjowany.

Jeden z pierwszych takich przypadków, którego byłem świadkiem wydarzył się wiele lat temu.

Dzwonek u moich drzwi zadzwonił około jedenastej wieczorem.
Przez domofon usłyszałem pełen niepokoju głos mojej sąsiadki Ethel.
„Musimy porozmawiać. To bardzo ważne. Proszę wpuść mnie!” Ethel była kobietą w średnim wieku, osobą inteligentną i bardzo dobrze wykształconą. Miała również mocne ego i ciężkie ciało bolesne. Sama uciekła z nazistowskich Niemiec jeszcze w wieku dorastania, zaś wielu jej krewnych zginęło w obozach koncentracyjnych.

Ethel siadła na mojej sofie wyraźnie podekscytowana. Jej ręce drżały. Wyciągnęła jakieś papiery, które przyniosła ze sobą i rozłożyła je na podłodze i łóżku. Natychmiast poczułem dziwne doznania w ciele, tak jakby ktoś przekręcił włącznik prądu na pełną moc.
Jedyne co mogłem zrobić to pozostać otwartym, czujnym i intensywnie obecnym – obecnym w każdej komórce ciała.
Patrzyłem na nią bez  osądu.
Słuchałem trwając w cichym bezruchu bez jakiegokolwiek mentalnego, wewnętrznego komentarza.
Strumień słów płynął z jej ust.
„Przysłali mi jeszcze jeden niepokojący list.
Prowadzą chyba jakąś wojnę przeciwko mnie.
Musisz mi pomóc.
Razem będziemy walczyć.
Ich prawnicy nie cofną się przed niczym.
Stracę dom.
Grożą mi eksmisją.”

Jak się okazało odmówiła zapłaty za usługę, ponieważ jej zdaniem nie dokonano koniecznych napraw. Teraz administracja groziła, że poda ją do sądu.

Ethel mówiła tak przez dziesięć minut, a ja siedziałem, patrzyłem i słuchałem.

W pewnym momencie zawiesiła głos i popatrzyła na rozrzucone dokumenty tak, jakby dopiero obudziła się ze snu.
Stała się spokojna i łagodna.
Całe jej pole energii zmieniło się.
Popatrzyła na mnie i powiedziała: „To wszystko nie jest ważne, prawda? Nic nie jest ważne.”

Siedziała spokojnie jeszcze parę minut, a potem wzięła papiery i wyszła.

Następnego ranka zatrzymała mnie na ulicy i patrząc podejrzliwie spytała:
„Co ze mną zrobiłeś? Ostatnia noc była pierwszą od dawna, kiedy normalnie spałam. Ba, normalnie – spałam jak dziecko.”

Ethel wierzyła, że ‘coś jej zrobiłem’, ale ja nie zrobiłem niczego. W istocie zamiast dociekać co jej zrobiłem, powinna zapytać – czego nie zrobiłem.

Otóż nie zareagowałem, nie potwierdziłem realności jej historii, nie nakarmiłem jej umysłu większą ilością myśli, a ciała bolesnego kolejną dawką emocji.

Pozwoliłem jej doświadczyć tego, czego doświadczała w tamtym momencie, a moc pozwalania leży właśnie w nieingerowaniu i nie działaniu.

Paradoksalnie bycie obecnym jest zawsze nieskończenie potężniejsze niż cokolwiek, co możemy zrobić czy powiedzieć (chociaż bycie obecnym wywołuje też pewne słowa czy czyny)

To co przydarzyło się Ethel nie było jeszcze trwałą zmianą, ale przebłyskiem tego co możliwe, tego co zawsze w niej było.
W ZEN taki przebłysk nazywa się satori.

Jest to moment Obecności, krótkie wyjście poza głos w głowie, poza proces myślowy i jego emocjonalne odzwierciedlenie w ciele. Wyłania się on z wewnętrznej przestrzenności, gdzie wcześniej był nieład myśli i kotłowanina emocji.
Myślący umysł nie jest w stanie zrozumieć Obecności i dlatego zawsze błędnie Ją interpretuje.

Będzie wmawiał:
– że brak ci troski,
– że jesteś zbyt zdystansowany,
– że nie masz współczucia i
– że nie wchodzisz w relacje.

Prawda jest jednak taka, że głębszy kontakt jest możliwy na innym poziomie niż myśli i emocje.

Faktycznie to na płaszczyźnie Obecności dochodzi do prawdziwego spotkania, do prawdziwego połączenia, do prawdziwej relacji.

W cichym bezruchu Obecności możesz odczuć tę bezforemną esencję, która jest w tobie i innych, a która jest jednością.

Rozpoznając jedność w sobie i w innych wiesz, że jest ona prawdziwą miłością, prawdziwą troską i prawdziwym współczuciem.

Eckhart Tolle – Nowa Ziemia

Powiązane posty:

Ciemna strona emocji?

Uzdrowienie cierpienia z przeszłości

Gdzie jesteś, kiedy cię nie ma?

Gniew, poczucie winy, lęk i samotność – czym naprawdę są?

Nowy stan świadomości

Chcesz zmienić innych? Zacznij od siebie