Tagi
ciało, człowiek, energia, impresje, odczucie, pole energetyczne, relacja, słuchanie, słuchać, wewnętrzne ciało, wrażenia, zrozumienie, związek, Świadomość
Kiedy słuchasz czyichś słów, nie słuchaj samym umysłem, lecz całym ciałem.
Staraj się przy tym czuć pole energetyczne ciała wewnętrznego. Odwróci to twoją uwagę od myślenia i stworzy nieruchomą przestrzeń, ona zaś pozwoli ci słuchać naprawdę, bez ingerencji umysłu.
W ten sposób obdarzasz rozmówcę przestrzenią, w której może on zaistnieć.
To najcenniejszy dar, jaki można ofiarować.
Większość ludzi nie umie słuchać, bo uwagę ich zaprząta głównie myślenie. Są nim bardziej pochłonięci niż tym, co mówi druga osoba, a w ogóle nie zważają na to, co rzeczywiście jest ważne: na Istnienie rozmówcy, przesłonięte jego słowami i umysłem.
Cudze Istnienie można oczywiście wyczuć jedynie poprzez własne. Jest to początek urzeczywistnienia jedności. Na najgłębszym poziomie Istnienia stanowisz bowiem jednię ze wszystkim, co jest.
Większość ludzkich związków polega głównie na interakcji umysłów, nie zaś na kontakcie czy też więzi między ludźmi.
Tego rodzaju układ nie ma szans powodzenia. Właśnie dlatego między osobami pozostającymi w bliskim związku tak często dochodzi do konfliktów. Kiedy twoim życiem kieruje umysł, nieuniknione są konflikty, zmagania i problemy.
Podtrzymywanie kontaktu z własnym ciałem wewnętrznym stwarza jasną przestrzeń bez-umysłu, w której może rozkwitnąć związek z drugim człowiekiem.
Głębokie wnikanie w ciało
Czuję energię w ciele, a zwłaszcza w rękach i w nogach, ale nie bardzo umiem wniknąć w ciało głębiej, tak jak zalecałeś.
Potraktuj to jako medytację. Nie musi ona trwać długo. Dziesięć do piętnastu minut czasu zegarowego powinno wystarczyć. Najpierw zadbaj o to, żeby nie rozpraszały cię bodźce zewnętrzne – niech nie dzwoni telefon, niech nikt nie zwraca się do ciebie z żadną sprawą. Usiądź na krześle, ale nie opieraj się plecami. Wyprostuj kręgosłup. Pomoże ci to zachować czujność. Jeśli wolisz, możesz też medytować w innej pozycji.
Sprawdź, czy ciało jest rozluźnione. Zamknij oczy. Parę razy głęboko odetchnij. Staraj się czuć, że oddech wpływa do dolnej partii brzucha. Zauważ, jak przy każdym wdechu i wydechu brzuch lekko się wydyma i znów kurczy. Potem świadomie poczuj w ciele całe jego wewnętrzne pole energii: nie myśl o nim, tylko je poczuj. W ten sposób wyzwolisz z umysłu świadomość.
Kiedy wyraźnie poczujesz ciało wewnętrzne jako jedno pole energii, postaraj się w miarę możności uwolnić od wszelkich plastycznych wyobrażeń i skup się wyłącznie na odczuwaniu.
Jeśli potrafisz, wyzbądź się również ewentualnych pozostałości myślowego wyobrażenia o własnym ciele fizycznym. Zostanie wtedy jedynie wszechogarniające poczucie obecności czy też „istności”, a ciało wewnętrzne będziesz czuł tak, jakby nie miało konturów. Wniknij głębiej w to uczucie. Stop się z nim w jedną całość. Zrośnij się z polem energetycznym, żeby znikło pozorne rozszczepienie na podmiot i przedmiot obserwacji – rozziew między tobą a twoim ciałem. Na tym etapie rozwiewa się też różnica między wewnętrznością a zewnętrznością, nie ma już więc ciała wewnętrznego. Wniknąwszy głębiej w ciało, przekroczyłeś jego granice.
Pozostań w tej sferze czystego Istnienia, dopóki będziesz czuł się w niej swobodnie, a potem wróć świadomością do ciała fizycznego, do oddechu oraz cielesnych zmysłów, i otwórz oczy. Przez kilka minut przyglądaj się swojemu otoczeniu w sposób medytacyjny, tak żeby umysł nie przyklejał etykietek, i staraj się stale czuć ciało wewnętrzne.
Sprawdź, proszę, na czym jesteś teraz skupiony. Słuchasz tego, co mówię, albo czytasz książkę. Skupiasz się więc na moich słowach. Jesteś zarazem w pewien marginalny sposób świadom swojego otoczenia, obecności innych ludzi itd.
Jednocześnie wokół tego, co słyszysz lub czytasz, może trwać taka czy inna działalność umysłowa, komentowanie na bieżąco. Nie ma jednak potrzeby, żeby którykolwiek z tych wątków pochłaniał całą twoją uwagę. Sprawdź, czy potrafisz równolegle podtrzymywać kontakt z ciałem wewnętrznym. Zwróć część uwagi do wnętrza. Nie kieruj jej całej na zewnątrz. Poczuj ciało od środka jako jedno pole energii. To prawie tak, jakbyś słuchał albo czytał całym ciałem. Ćwicz się w tym przez najbliższe dni i tygodnie.
Nie poświęcaj całej uwagi umysłowi i światu zewnętrznemu. Oczywiście skupiaj się na tym, czym się akurat zajmujesz, ale w miarę możności staraj się jednocześnie czuć ciało wewnętrzne. Bądź stale zakorzeniony w sobie. I zauważ, jak zmienia się dzięki temu twoja świadomość, a także jakość tego, co robisz.
Ilekroć na kogoś albo na coś czekasz – gdziekolwiek ci się to zdarzy – skorzystaj ze sposobności, żeby poczuć ciało wewnętrzne. Dzięki temu stanie w korkach ulicznych i w kolejkach okaże się bardzo przyjemne. Zamiast za pomocą mentalnych projekcji dystansować się wobec teraźniejszości, wniknij w jej głębsze warstwy, głębiej wnikając w ciało.
Doskonaląc w sobie świadomość ciała wewnętrznego, wypracujesz zupełnie nowy styl życia: będziesz nieustannie odczuwał więź z Istnieniem, a twoje życie zyska nieznaną ci dotąd głębię.
Potęga teraźniejszości – Eckhart Tolle
Poczytaj także
• Źródło natchnienia jest w Tobie
• Zintegruj w sobie męskość i kobiecość
zenforest said:
Już kolejna osoba poleca mi Naruto!
Pechowo dla mnie zaczęłam moje wgłębianie się w anime – od Soul Huntera Totalnie zanudził, był zbyt abstrakcyjny.
Tak się zraziłam, że mimo późniejszego, wielokrotnego polecania mi Naruto przez znajomych, nie mam sił się za niego zabrać…:)
Ale kto wie…z tylu stron zachęta……
🙂
filip said:
Naruto jest w porządku, jak najbardziej polecam, szczególnie dorosłym czytelnikom tego bloga 🙂
trueneutral said:
Serenitymind
Jestem na 140 odcinku, już dawno po walce z Gaarą i Nejim. Co do słów Naruto podczas tej walki to owszem, pamiętam. Co do postaci, to chyba najbardziej podchodzi mi Shikamaru, no gość mnie rozwala. 🙂 Gaara… cóż… przy jego historii łzy napłynęły mi do oczu.
I dzięki za linki.
Ja się znowu powtórzę, podpsując się jednocześnie pod Filipem. Polecam dorosłym czytelnikom bloga to anime. Co prawda nie mam porównania, jak odebrałbym serię gdybym był młodszy, ale wydaje mi się, że też by mi się spodobał, choć z nnych względów. Jednak wydaje mi się, że będąc starszym można wyciągnąć więcej treści. Choć nie twierdzę, że młodsi tego nie zrobią. Hm, to chyba kwestia wglądu.
Indram said:
Naruto? Jakos nie przebrnalem nawet przez jeden wyrywkowy odcinek.
Dla mnie no.1 jest Claymore, to jest anime przy ktorym ja sie z kolei poplakalem, gdyz wrazliwy jestem. 🙂
trueneutral said:
Tak, pamiętam Indram. Znaczy jak o Claymore pisałeś, a nie jak płakałeś. Ja już postanowiłem, że po Naruto idę na Claymora, szkoda, że mam seje po drodze, mniej czasu, choć skoro tak zachwalasz, to może po Sylwestrze oglądnę?
A Naruto trzeba odlądać od początku, bo inaczej umyka spora ilość „smaczków” . 🙂 Jest sporo dziwnych odcinków, ale jest też kilka perełek.
Indram said:
Od Claymore bylem mocno uzalezniony, obejrzalem do kilku a moze i kilkunastu razy wszystkie odcinki w liczbie 26, czytalem codziennie forum http://forums.animesuki.com/forumdisplay.php?f=70
a do tej pory co miesiac czytam nowy odcinek Claymore mangi, gdy tylko sie ukazuje.
trueneutral said:
Robisz mi coraz większą ochotę na tego Claymora. Szkoda, że za 2h mam pociąg, bo już bym zaczął oglądać!
indram said:
Zaczyna się stosunkowo niewinnie, ale później bardzo wciąga.
Claymore anime:
http://anime6.org/m6/index.php?_action=item_view&id=57
Claymore manga:
http://www.inaruto.net/claymore/
http://www.onemanga.com/Claymore/
Claymore forum, fan art, itd:
http://forums.animesuki.com/forumdisplay.php?f=70
Czy ktos by polecił coś fajnego??
serenitymind said:
Również nie znam tej mangi ale pierwsze wrażenie jest całkiem niezłe. Zobaczymy czy jest tak wciągajaca jak Naruto:) Naruto jest jedną z tych mang w których każdy może znaleźć własne wzorce osobowe i przy okazji dobrze sie przy tym bawić imho.:)
trueneutral said:
Indram
Polecam Black Lagoon. 24 odcinki. Są naprawdę wymiatające momenty. Jest to na którejś ze stron, które pisałem odnośnie Naruto.
Ja się jutro zabieram za Claymora… do sesji zdążę się nauczyć, z resztą zawsze zadają mi pytania, na które znam odpowiedź. 🙂
trueneutral said:
Aaa… polecił bym jeszcze gorąco Death Note. (mój avek jest z tego 🙂 ) 37 odcinków. Bardzo pouczające, choć pierwsze 2-3 odcinki były dla mnie ciężkie, ale później… masakra.
trueneutral said:
Obejrzałem te 26 odcinków Claymore. Na początku bardzo dużo kojarzyło mi się z Wiedźminem. Anime mi się podobało, ale nie powiem, żeby wywarło na mnie jakiś ogromne wrażenie. Jest dobre, podobało mi się kilkanaście ciekawych stwierdzeń (kilka naprawdę wspaniałych) . Bardzo ciekawe postaci, choć pojawiała się w nich pewna monotonia, choć pewnie trzeba to pojąć szerzej (chodzi mi o to, że bohaterki, ba, w zasadzie każdy, miał jakąś styczność z tymi potworami… rozumiem, że to jakaś symbolika problemów, krzywd emocjonalnych czy cierpienia.)
Podsumowując, cieszę się, że nie spałem całą noc tylko pochłonąłem wszystkie odcinki na raz. 🙂